Nepal – spotkanie dwóch światów
Transkrypt
Nepal – spotkanie dwóch światów
Nepal – spotkanie dw D o Lukli prowadzą dwie drogi – można tu przylecieć awionetką z Kathmandu albo maszerować 5 dni od ostatniego przystanku autobusowego. Ale Lukla (2860 m n.p.m.) to nie jakaś zapadła wieś w Himalajach, to główna brama do świata Szerpów, żyjących w Parku Narodowym Sagarmatha, to baza wyjściowa dla ekspedycji na Mt. Everest i Lothse, to punkt startowy dla trekkerow z całego świata, którzy chcą zmierzyć się z Himalajami oraz pobożnych buddystów, którzy pragną dotrzeć do Świętych Jezior Gokyo. W Lukli jest prąd, bieżąca woda, są cukiernie i restauracje. Tutaj także po raz pierwszy spotykają się dwa światy – nasz i Szerpów. Jeszcze na płycie lotniska jesteśmy zapytywani, czy nie chcemy przewodnika lub tragarza.”10 Euro?”, „10 dolarów?”, „Osiem?” – przekrzykują się. Ceny rozumie się, że na dzień. Odmawiając wzbudzamy ich niechęć. Przed nami wiele dni marszu, chcemy zaliczyć kilka 5-tysięczników i dotrzeć do bazy głównej na Evereście. Byłby to niezły zarobek dla nich. Nasza decyzja zapadła jednak już dużo wcześniej. Z przerażeniem patrzymy, jak inni przybysze dają swoje ciężkie plecaki, walizy, a nawet kufry do niesienia. Grupa Hiszpanów ma nawet narty. „Taniej nie dostanie się tragarza nigdzie na świecie”- twierdzą przygrubawi Australijczycy. Młodzi Szerpowie, często jeszcze dzieci, wiążą szybko i umiejętnie sznurami bagaże, zarzucają je na plecy i umówiwszy trasę ruszają w drogę. Wielu z nich idzie w zużytych skandalach albo klapkach, nie mają nawet adidasów, chociaż temperatury są niskie i gdy nie ma słońca, jest bardzo zimno. Ich pracodawcy mają za to najwyższej jakości ubiory i buty, na wypiętych do przodu brzuchach niosą kamery i najnowocześniejsze aparaty fotograiczne. Obok szykuje się inna grupa tragarzy. To zaopatrzeniowcy – wszystko, co tylko może być potrzebne do życia, musi być wyniesione do góry. Szerpowie nie potrzebują wiele – piwo, whisky, rum, słodycze to artykuły dla turystów. Tylko bogate ekspedycje na szczyty wynajmują jaki. Nikt nie jest w stanie wynieść takiej ilości sprzętu i zaopatrzenia jak te zwierzęta. Dla Szer- Walizki na szlaku pów jaki są bardzo cenne - to źródło zarobku (jak kosztuje więcej jak tragarz), opału, mleka i dopiero bardzo stare jaki są zabijane na mięso, które też sprzedają turystom. Nas wszystkich czekają długie dni marszu, zanim dotrzemy do celu. W tej partii Himalajów nie ma już dróg. Licznie uczęszczana ścieżka ma wiele stromych podejść i gwałtownych spadków terenu. Nad dolinami wiszą huśtające się mosty-kładki. Raz po raz musimy odpoczywać. Dwa dni idziemy do miasteczka Namcze Bazar na 3440 m n.p.m. Jego mieszkańcy żyją z turystyki. W pokoju mamy piękną łazienkę, niestety ,źle położone kafelki już odpada- Noclegownia tragarzy Odpoczynek przed mostem 14 Adalbertus grudzień 2012 Drzemka na drodze wóch światów ją, a wentylacja jest do pokoju, co powoduje, że wszystko jest mokre. Okno zabite gwoździem. Przykładów źle, nieumiejętnie wykonanych prac rzemieślniczych jest wiele. Wynika to głównie z braku wyuczonych sił fachowych. Mało kto uczy się zawodu. Większość chłopców szybko rozpoczyna swe życie zawodowe jako tragarze. Wielu z nich w zaufaniu opowiada nam, że pracują już od ósmego roku życia. Nastolatki śmieją się z tego, jak oszukują trekkerow mówiąc im, że mają żony i dzieci. Życie w wysokich partiach Himalajów jest ciężkie. Rodzice wcześnie wysyłają dzieci na zarobek, który wspomaga całe rodziny. Tylko dwa razy w roku pogoda pozwala na trekking. Październik to najpiękniejszy czas. Na szlaku do bazy głównej Everestu spotyka się wtedy cały świat. Bogata Rosjanka każe się wciągać do góry kijkami, Kanadyjki, pomimo braku bieżącej wody, robią sobie makijaż. Do bazy chce dotrzeć niewidomy Niemiec i rodzina z umysłowo chorym synem. Szerpowie wciągną każdego na górę. Podczas gdy trekkerzy śpią w schroniskach, tragarze nocują w zbudowanych specjalnie dla nich pomieszczeniach bez okien i światła. Drzwi zastępuje często kawałek szmaty. Nawet jaki są tu lepiej traktowane. Nepal należy do krajów Trzeciego Świata. Analfabetyzm wynosi 54,8 %. Szacuje się, że 31% dzieci pracuje. Ponad połowa mieszkańców Nepalu żyje za jednego dolara na dzień. 50 % dzieci jest niedożywionych, co jest także główną przyczyną ich śmiertelności. Wśród tragarzy tylko ci najzdolniejsi mają szanse na lepsze życie. Oni nauczą się języków i będą trochę lepiej zarabiali jako przewodnicy. Tylko ci wieczorami opowiadają o swym życiu. Reszta siedzi na boku, czasami pali papierosa i przygląda się obcym. Im wyżej idziemy, tym wolniej posuwa się tłum. Raz po raz krąży na nami helikopter, który zbiera bogate oiary choroby wysokościowej. Opieka zdrowotna Szerpów praktycznie nie istnieje. W Namcze jest mały szpitalik, w którym pracuje jedna siostra i jeden lekarz. Tam chory musi być na noszach niesiony. Na przelot awionetką lub helikopterem do szpitala w Kathmandu Szerpów nie stać. Tylko w wyjątkowych wypadkach wieś składa się na zapłacenie lotu. Brak tlenu w powietrzu wpływa także na Szerpów – i oni muszą raz po raz odpoczywać. Podczas gdy mój plecak waży 14 kilo, ich bagaże sięgają kilkudziesięciu. Widok dzieci- tragarzy, śpiących w rowach z wycieńczenia, wzrusza nie tylko mnie. Również innym kroi się serce. Ktoś wyciąga parę groszy i wtyka im do ręki ,nie zdając sobie sprawy, że tym czynem właśnie pogrąża ich niedolę. Szybki grosz kusi. Po co chodzić do szkoły, uczyć się, gdy można zarabiać i bez tego? Nepal to kraj o ogromnym potencjale energetycznym i wielu innych bogactwach naturalnych. Wykorzystanie ich to nie tylko sprawa pieniędzy, lecz także świadomości. Społeczeństwo o tak wysokim stopniu analfabetyzmu nie jest w stanie rozpoznać stojących przed nim możliwości gospodarczych. Dopóki tolerowana jest praca dzieci i brak edukacji, nie dojdzie do przełomu. Droga do bazy głównej na Evereście nie jest trudniejsza od wielu w Alpach, Pirenejach, Tatrach. A jednak tutaj na szlakach nikt nie próbuje zwerbować dzieci do noszenia plecaków. W roku 2011 prawie 85 % nepalskich dzieci zostało zapisanych do szkoły. To, aby ją skończyły i także ich dzieci nie musiały się sprzedawać za parę groszy, jest sprawą nie tylko rządu, lecz także wpływów zewnętrznego świata. Tekst i zdjęcia Janina Maroschik Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego! (Łk) Dzieci Nepalu Adalbertus grudzień 2012 15