Wywiad z seksuologiem klinicznym

Transkrypt

Wywiad z seksuologiem klinicznym
„Intymność, namiętność, zaangażowanie, szczerość i wzajemna relacja- do tego powinniśmy
dążyć”
Seks nie może być tematem tabu
Jednym z najbardziej dynamicznych, do końca nieokiełznanych i nie poznanych elementów
naszego życia jest seksualność. Okazją do rozmowy o seksualności człowieka jest Światowy
Dnia Służby Zdrowia, obchodzony w dniu 7 kwietnia. Z Jolantą Cieślak, psychologiem,
studentką studiów Podyplomowych na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym na kierunku
Seksuologia Kliniczna, absolwentką studiów Podyplomowych na Uniwersytecie
Warszawskim w Zakresie Psychologii Sądowej, psychologiem transportu, psychologiem
stosowanym, członkiem Polskiego Towarzystwa Psychologicznego, nauczycielem
oligofrenopedagog w SOSW w Koluszkach, rozmawia Zbigniew Komorowski.
-Jest Pani studentką znanego z mediów i wielu publikacji dr Andrzeja Depki, znanego w
kraju seksuologa, prezesa Polskiego Towarzystwa Medycyny Seksualnej...
-Dr Depko jest obok prof. Starowicza i prof. Izdebskiego główną „ikoną” polskiej
seksuologii.
-Jak wygląda kalendarz Pani nauki?
-Na pierwszym semestrze studenci zapoznają się generalnie z aspektami medycznymi
naszego kierunku. Spojrzenie na problem seksualny wielu pacjentów od strony medycyny jest
bardzo ważny. Nie bez znaczenia jest także wiedza psychologiczna czy terapeutyczna.
Dotykamy tu spraw najbardziej intymnych, zatem potrzebny jest pełen profesjonalizm, aby
pomóc a nie zaszkodzić. Poza tym w ramach studiów odbywam staż kliniczny w wymiarze
100 godzin w poradni i w szpitalu.
-Porozmawiajmy o libido. Klasyczny i dosyć częsty komunikat w stylu: „Kochanie, nie
dziś, boli mnie głowa” albo „jestem zmęczony po pracy, może jutro”, co nam wróży?
-Nie wróży nic dobrego, bardzo często to początek rozpadu wielu związków. Mamy z tym
faktycznie spory problem, jeśli chodzi o libido. Nie ma co generalizować, bo dotyczy to
obecnie zarówno kobiet jak i mężczyzn.
-Z czego wynika nasz problem z libido? Dr Depko stwierdza w jednej ze swoich książek,
że różni nas od zwierząt to, że one kopulują jedynie w celu prokreacji, człowiek
współżyje prokreacyjnie, ale także w celu zawężenia relacji emocjonalnych.
-Mimo wszystko doceniłabym aspekt zwierzęcy. W naszej hierarchii zaspokajania potrzeb,
seks jest jednym z ważniejszych spraw. Chodzi nie tylko o zaspokajanie potrzeb fizycznych.
Dla naszego dobrostanu psychicznego zaspokajanie potrzeb seksualnych jest niewątpliwie
konieczne, jak powietrze do życia. Nie mówimy oczywiście o ludziach oziębłych i
aseksualnych z natury.
-Na podstawie wielu badan wynika, że 3% a nawet 1 % ludzi jest aseksualnych. Z czego
wynika zupełny brak zainteresowania seksem u tych ludzi?
-Oziębłość seksualna nie bierze się sama z siebie, jest najczęściej pochodną wielu schorzeń
fizycznych. Może to być np. pochwica lub dyspareunia a czasem bardzo zaawansowana
cukrzyca. Dobra diagnoza i następnie terapia lub farmakoterapia jeśli jest to konieczne, może
doprowadzić do tego, że kobieta lub mężczyzna na nowo może rozbudzić w sobie potrzeby
seksualne.
-Czyli powodem oziębłości nie musi być jakieś traumatyczne przeżycie?
-Może, ale nie musi. Faktycznie, doświadczenia psychiczne w sferze naszej seksualności
rzutują na to, jak w życiu dorosłym podchodzimy do tego zagadnienia. Z drugiej strony może
być tak, że nic dramatycznego nie wydarzyło się, a my mimo to nie mamy popędu płciowego.
W tym przypadku koniecznie należy przyjrzeć się naszemu zdrowiu fizycznemu. Na pewno
nie jest tak, że coś się bierze z niczego. Wszystkie badania dowodzą, że jest gdzieś jakaś
jedna konkretna przyczyna aseksualności człowieka. To my musimy tę przyczynę odnaleźć.
W tym miejscu bardzo ważna jest szczera współpraca pacjenta z seksuologiem czy terapeutą .
-Wielu ludziom kompletnie nie mieści się jednak taka sytuacja w głowie, by ktoś był
zupełnie niezainteresowany seksualnością.
-Myślę, że każdy człowiek ma jednak w sobie jakieś pokłady tych potrzeb. Jeden oczywiście
ma je w stopniu bardzo wysokim, ktoś inny niskim.
-Od czego to może zależeć? Co mówi na ten temat seksuologia kliniczna?
-Ogromne znaczenie ma model rodziny, w jakiej przyszło nam wzrastać. Należy samemu
sobie odpowiedzieć na pytanie: czy temat seksu był w moim domu tematem tabu. Czy
rozmawiało się o wzajemnych relacjach? Mogą być też inne jeszcze powody.
-Na przykład ograniczanie dziecku kontaktów ze środowiskiem rówieśniczym lub
stygmatyzowanie tych znajomości?
-Na pewno tak. Na problemy z seksem może mieć wpływ szalenie wiele spraw. Panie
redaktorze, o seksie tak naprawdę zaczynamy dopiero mówić. Mamy do czynienia z bardzo
młodą gałęzią wiedzy medycznej.
-Na rewelacyjne odkrycia w tym zakresie przyjdzie nam jeszcze poczekać?
- Jest to dziedzina nowa, i rozwijająca się bardzo dynamicznie. Pojawiają się nowe badania,
których wyniki przyniosą nam niejedno interesujące odkrycie.
-Przenieśmy naszą rozmowę na lokalny teren. Ma Pani jakieś plany w związku ze swoim
obecnym kształceniem?
-Mnóstwo, ale przed wszystkim chciałabym zająć się zupełną niszą jaką jest seksualność osób
niepełnosprawnych.
–Dlaczego akurat ta grupa leży Pani na sercu?
-Na co dzień pracuję w Specjalnym Ośrodku Szkolno -Wychowawczym w Koluszkach, mam
przyjemność spotykania wielu rodziców, opiekunów prawnych borykających się z
trudnościami w sferze seksualnej ich dzieci. Jeszcze do niedawna pokutowało wiele mitów na
temat seksualności osób niepełnosprawnych od nadmiernego pobudzenia seksualnego do
całkowitego braku, mam nadzieję, że kilka z tych mitów poprzez moją pracę i pracę moich
koleżanek i kolegów z Ośrodka uda się obalić. Pragnę w tym miejscu pochwalić się, że w
naszej placówce kadra się ciągle szkoli i dzieli pozyskaną wiedzą poprzez organizowanie
specjalistycznych szkoleń, to bardzo ważne.
-Ten obszar miałby zapełnić Pani zainteresowanie problematyką zdrowia seksualnego?
-Chce poprowadzić dwuletni program autorski zatytułowany „Pani od seksu”, w ramach
którego marzy mi się prowadzenie różnego rodzaju zajęć warsztatowych, seminariów,
prelekcji, szkoleń dla uczniów, rodziców, nauczycieli, pedagogów szkolnych, a także dla
wszystkich zainteresowanych osób z terenu naszej gminy i nie tylko.
-W temacie seksu jest dużo do zrobienia?
-Jest i to bardzo dużo. Przyznam się, że wiele moich koleżanek, które wiedzą jaki kierunek
studiuję, zwraca się do mnie z prośbą o pomoc i radę w wielu sprawach. To pokazuje mi
skalę. Radziłabym nie bagatelizować i nie trywializować problemów związanych z
trudnościami w pożyciu seksualnym. Nie zajmowanie się tą sprawą jest powodem rozpadu
wielu związków.
-W powszechnym odczuciu mówi się jednak, że to brak więzi uczuciowej, miłości,
niezgodność charakterów, nieporozumienia na tle prowadzenia finansów czy zdrady są
głównymi powodami rozwodów czy rozstań ludzi.
-…Bagatelizowanie problemów seksualnych jest nie mniej smutne w skutkach. Jestem
obecnie po zakończonych warsztatach z młodzieżą gimnazjalną. Nie wchodziłam z nimi w
jakieś konkretne tematy seksualne. Na początek pokazałam różnice w pojmowaniu męskości i
kobiecości. Okazuje się, że młodzi ludzie są bardzo chłonni tej wiedzy.
-Jak Pani zamierza wprowadzać swoją wiedzę w nasze środowisko? Słowo „seksuolog”
nie wszędzie jest jeszcze kojarzone w sposób właściwy.
-Zdaję sobie z tego sprawę. Absolutnie nie jest moim zamiarem demoralizowanie młodzieży,
czy mówienie o „technikach” współżycia. Wręcz przeciwnie, chcę naszą młodzież i ich
rodziców uposażyć w taką wiedzę, która uchroni ich przed wieloma zagrożeniami, m.in.
promiskuityzm, prostytucja, tym bardziej, że obecnie sex jest „towarem” bardzo
konsumpcyjnym. Obok alkoholu, narkotyków, seksoholizm, zwłaszcza w jego
pornograficznej wersji, jest obecnie trzecim, bardzo niebezpiecznym rodzajem uzależnienia.
Dlatego na początek chcę ruszyć z moim autorskim programem i zająć się młodzieżą,
rodzicami, osobami, które z tymi dziećmi pracują. Myślę także o wyjściu do środowiska
kobiet z rożnymi szkoleniami i kursami, aby uświadamiać im, czym jest kobiecość i własna
seksualność. Musimy w końcu wyjść z tego poziomu tabu. Czas skończyć z nieuczciwymi
wymówkami : „boli mnie głowa” i otworzyć się na szczerą rozmowę z swoim facetem o
swoich potrzebach: „słuchaj chcę kochać się z tobą tak i tak. Zacznij wreszcie myśleć też o
moich potrzebach”. Nie ma co liczyć na to, że współmałżonek domyśli się, o co nam chodzi.
Rozmowa jest niezbędna. Wracając do jednego z poprzednich pańskich pytań, odpowiem:
statystyki są jednoznaczne. Nieporozumienia w alkowie lub brak współżycia seksualnego to
jedne z najczęstszych powodów rozwodów i rozstań. Jeżeli w związku czegoś nam brakuje, to
poszukujemy tego u innej osoby, i znajdując, odchodzimy. Warto zatem zadbać o nasze
wspólne pożycie.
-Co można poradzić młodym rozpoczynającym życie małżeńskie?
-Złotych środków nie ma. Każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie.
Kształtowanie naszej tożsamości płciowej i seksualnej to droga przez całe nasze życie, na
którą składa się wiele rożnych sytuacji i zdarzeń. Nikt z nas nie ma takiej samej drogi. Na
pewno można poradzić jedno. Każdy z nas, odkrywający jakiś problem, powinien szukać
specjalisty, aby się poradzić i szukać pomocy. Jeśli boli mnie ząb, idę do dentysty. Jeżeli
widzę problem seksualny, szukam pomocy u seksuologa.
-Sami tych problemów nie załatwimy?
-Nie liczyłabym na to. Owszem, zdarza się, że my chcemy, ale współmałżonek/partner
odmawia pójścia do specjalisty, mówiąc, że to nie jest jego problem.
-Dopiero wtedy mamy problem...
-Miejmy nadzieję, że takich sytuacji nie ma.
-Zapytam naiwnie: istnieje seks bez miłości
-Istnieje.
-W takim razie co to jest miłość?
-To wypadkowa intymności, namiętności i zaangażowania... tak przynajmniej mówi
Trójczynnikowa Koncepcja Miłości R. Sternberga.
-Owszem, to jest to, do czego zmierzamy. Nie zawsze „idzie” wszystko po naszej myśli...
-Mamy tu wiele problemów, o których wspomniał pan wcześniej. Dogadujemy się w
sprawach ekonomicznych, mamy wspólny bagaż rożnych doświadczeń i emocji, ale nie
dogadujemy się mówiąc kolokwialnie, w łóżku.
-I co wtedy?
-Dobrze by było, aby oboje małżonkowie, partnerzy udali się do seksuologa i tam wspólnie
znaleźli przestrzeń do tego, aby porozmawiać. Moje obserwacje a także wyniki wielu badań
pokazują, że wystarczą czasem dwie „oczyszczające” wizyty, aby odkryć coś oczywistego:
„aha, ty masz takie potrzeby, a moje są zupełnie inne. Umówmy się, że nawzajem będziemy
dla siebie otwarci”. Najważniejsze jest to, aby być właśnie otwartym, aby czasem umieć
wyjść poza konwenanse. Nasza sypialnia jest nasza, i tylko od nas zależy co tam się dzieje i w
jaki sposób.
-Coś takiego, co mogliśmy zobaczyć lub przeczytać w „50 twarzy Graya”?
-Główny bohater preferuje swego rodzaju sadyzm seksualny. Z czasem widzimy, że
mężczyzna zaczyna dogadywać się ze swoją partnerką, która zaczyna czerpać satysfakcję, a
zatem wspólnie wypracowują pewną normę partnerską, nikt z powodu ich upodobań nie
cierpi. W naszym życiu seksualnym ważne jest, aby dwie strony dogadywały się. Jeśli jednak
jedna czegoś nie akceptuje, należy naszych eksperymentów zaprzestać.
-Porozmawiajmy o wychowaniu seksualnym w naszych domach rodzinnych. Na co
powinniśmy, jako rodzice małych dzieci zwrócić uwagę, a co można zbagatelizować, i
kiedy nie wpadać w histerię?
-Dziecko jest istotą seksualną. Okres oralny i analny rozwoju dziecka jest powiązany z
seksualnością. Rodzice powinni od samego początku rozmawiać z dzieckiem o tej sferze
życia. Nie mam tu rzecz jasna na myśli sytuacji, w której ktoś z rodziców miałby tłumaczyć
dajmy na to trzylatkowi na czym polega odbycie stosunku seksualnego itd. Chcę tu zwrócić
uwagę na zupełnie coś innego. Rozmawiając z dzieckiem, nie wolno używać terminów
określających intymne części dziewczynki czy chłopca mianem, „ptaszka czy sikorki”.
Używamy tylko i wyłącznie terminów medycznych.
-Niektórzy mogą mieć z tym jednak pewien problem...
-Sprawa na którą warto zwrócić uwagę, to dziecięce zabawy w doktora lub mamę i tatę. W
wieku naszych najmłodszych to normalne i nie ma co robić paniki. Inna rzecz: dzieci
modelują w swoich zabawach zachowania własnych rodziców. Od naszych zachowań, także
od tego, czy o seksualności mówi się w domu otwarcie i normalnie, czy daje się dziecku
przyzwolenie na jego seksualność zależy, jak dzieci będą w przyszłości przeżywały swoją
własną seksualność.
-Co Pani rozumie pod określeniem „przyzwolenie na seksualność dziecka"?
-Nie robimy afery, jeżeli jesteśmy w łazience do której nagle wchodzą dzieci, albo odwrotnie.
Mówiąc krótko, traktujmy seksualność normalnie. Te wszystkie nasze zachowania będą
procentowały pozytywnie w dorosłym życiu naszych dzieci.
-Co zrobić, jeśli nie jesteśmy jednak pewni, że wszystko jest jak należy w naszym
wychowaniu własnych dzieci pod kątem ich seksualności?
-Wszystko musi być dostosowane do wieku rozwojowego naszych milusińskich. Jeśli czegoś
nie wiemy, szukajmy pomocy u specjalistów, czytajmy fachową literaturę czy prasę.
-Co Pani poleca?
-Z mojego zawodowego „podwórka” mogę
polecić fantastyczną książkę Izabeli Fornalik:
„Przewodnik dla rodziców”. To co prawda
poradnik dla rodziców dzieci
niepełnosprawnych. Ale gorąco tę książkę
polecam. Można tam zapoznać się z wieloma
problemami okresu dojrzewania, np. jak przejść
przez okres masturbacji dzieci. Muszę przyznać,
że literatura traktująca o wychowaniu
seksualnym dzieci i młodzieży jest jeszcze dość
uboga.
-Powróćmy do wątku dzieciństwa...
-Pragnę podkreślić, że bardzo ważne jest, aby rodzice rozmawiali z dziećmi o ich
dojrzewaniu, także od strony seksualności, aby nie unikali i nie bali się prowadzenia z nimi
takich rozmów. Seks nie może być tematem tabu. Być może nie o wszystkim wiemy. Nie
bójmy się przyznać, że czegoś nie wiemy, ale nie zbywajmy dzieci, gdyż jak pokazują
badania to w rodzicach dzieci oczekują wsparcia i informacji.
-Kąpiący się tata z synkiem lub mama z córką są właściwymi zachowaniami? Nie ma tu
jakiegoś nieporozumienia?
-To zależy od wieku. Około 4-5 roku życia dziecko przechodzi przez okres tzw. wstydu.
Maluszek sam nam pokaże swoim zachowaniem, czy to jest właściwy moment aby mówić o
„tych sprawach”. Zauważymy, czy zamyka drzwi od łazienki, czy daje nam przyzwolenie na
wejście do swego pokoiku, gdy się ubiera. To my, rodzice, jesteśmy najlepszymi
obserwatorami i wychowawcami dzieci a nie psycholog czy pedagog szkolny.
-Porozmawiajmy o karcie przetargowej, jaką bywają dzieci na sali rozpraw podczas
rozwodów...
-Zdarza się, gdy któraś ze stron już nie ma przeciw argumentów, rzuca nagle działo, mówiąc o
jakiejś sytuacji w łazience z udziałem współmałżonka i dziecka, uznając, że to co widziało,
było molestowaniem. To bardzo trudne i delikatne sprawy. Dlatego radziłabym w takim
przypadku być naprawdę ostrożnym. Inna sprawa, że posądzanie np. ojca czy matki o
molestowanie własnego dziecka może potem bardzo negatywnie wpłynąć na seksualność
dziecka w życiu dorosłym. Pamiętajmy o tym i miejmy otwarty umysł.
–Kolejny ważny temat, od którego nie uciekniemy, to masturbacja. Co sądzi Pani na
temat opinii, że masturbacja dziecięca deformuje psychikę najmłodszych? Oddemonizujmy to zjawisko, to po pierwsze. Masturbacja stanowi naturalną część rozwoju
seksualnego człowieka. Obserwuje się ją już u dzieci w łonie matki. Następnie pojawia się
rozwojowo u kilkuletnich dzieci, aby powrócić jako symptom budzącej się seksualności w
wieku dojrzewania.
-Wspomniała Pani o tym, że nasza orientacja seksualna tworzy się w okresie
dojrzewania. A co z teorią, że źródeł tego należy szukać nawet w 3 czy 4 pokoleniu
wstecz?
-Co do naszej seksualności mamy rożne teorie. Jedna z nich mówi, że nośnikami genu homo
seksualności są nasze babki. Przeprowadzono badania, które pokazują, że dzieci, które były
wychowywane przez osoby dorosłe tej samej płci, niekoniecznie wchodziły potem w związki
homoseksualne. Zatem nie można stwierdzić, że jest jakaś zależność. Ale nie chcę wchodzić
w ten temat dalej, ponieważ tak jak wcześniej wspomniałam, tematyka naszej seksualności od
strony uwarunkowań genetycznych jest dopiero w powijakach. Wielu rzeczy jeszcze nie
wiemy. Poczekajmy na rozwój nauki. Broniłabym się przed podawaniem jednoznacznych
stwierdzeń. Dziś mówię to i to, a za tydzień okaże się, że opublikowano najnowsze badania
mówiące coś zupełnie przeciwnego.
-Co obecnie medycyna wie na temat dziecięcej masturbacji?
-Masturbacja dziecięca nie ma jednorodnego charakteru, można wyróżnić co najmniej trzy jej
rodzaje, jako kryterium przyjmując mechanizm powstawania oraz pełnioną funkcję. I tak
wychodzimy od masturbacji rozwojowej, u jej podłoża leży dążenie do dostarczania sobie
przez dziecko doznań jakie niesie ze sobą stymulacja obszarów erogennych. Należy pamiętać,
iż ten rodzaj masturbacji zwykle przemija wraz z końcem fazy Edypalnej około 6-7 roku
życia. Masturbacja rozwojowa nie jest szkodliwa i nie przekracza kryterium rozwojowej
normy seksualnej. Kolejna to masturbacja eksperymentalna, u jej podstaw leży motywacja
poznawcza połączona z motywacją seksualną.
-Skąd jeszcze pojawiają się u dziecka takie potrzeby?
-Motywem podejmowania masturbacji przez dziecko jest głód informacyjny, ciekawość, chęć
poznania właściwości fizycznych ciała, zaś efektem niejako ubocznym-przeżycie
przyjemnych doznań.
-Może Pani powiedzieć coś więcej o masturbacji eksperymentalnej u najmłodszych?
-W tym przypadku może dochodzić do pewnego rodzaju eksperymentów z ciałem dziecka np.
wkładaniem przedmiotów w miejsca intymne, co może powodować poważne problemy
zdrowotne a zatem wymaga interwencji dorosłych. Najbardziej niepokojąca jest masturbacja
instrumentalna, która zawsze wymaga interwencji dorosłego. Ten typ masturbacji jest
zachowaniem sygnalizującym istnienie problemu z którym dziecko nie potrafi sobie poradzić.
Staje się najczęściej sposobem radzenia sobie przez dziecko z uogólnionym stresemrozładowuje napięcie emocjonalne, staje się mechanizmem obronnym, który ułatwia
zniesienie stresu, ale także bywa sposobem zaspokojenia innej potrzeby np. potrzeby
bliskości.
-A co z masturbacją u dorosłych?
-U dorosłych może pełnić różne funkcje. Występować jako element życia seksualnego w
parze czy jego substytut lub urozmaicenie solo. Masturbacja, a głównie doświadczany w jej
wyniku orgazm, według naukowców pomaga zredukować napięcie, walczyć z bezsennością,
zmniejszać ryzyko wystąpienia obniżonego nastroju, wspomóc funkcjonowanie układu
odpornościowego. Za tym oddziaływaniem stoi m. in. zmiana poziomu hormonów w wyniku
doświadczania seksualnej przyjemności, w tym obniżenie poziomu hormonu stresu kortyzolu oraz produkcja wprawiających w stan zadowolenia endorfin.
-Skąd się w ogóle bierze w człowieku skłonność do masturbacji?
-Bardzo często masturbacja bywa skutkiem lęku przed bliskim kontaktem z innym
człowiekiem. Bywa, że osoby, które decydują się na masturbację, nie są pewne swoich
umiejętności w roli kochanka. Ważnym aspektem rozwoju tego typu zaburzeń jest fakt,
że osiągnięcie satysfakcji seksualnej w czasie masturbacji jest łatwe. Nie potrzeba drugiej
osoby, można dokonać tego o dowolnej porze. Dla wielu osób masturbacja jest także bardziej
atrakcyjna bodźcowo od stosunku płciowego. Dlatego też wiele osób całkowicie rezygnuje z
innych form realizacji seksualności a zatem można rzec, że rezygnuje ze związku. Przyczyny
masturbacji mogą tkwić w zaburzeniach seksualnych i emocjonalnych.
-Podstawowy dokument Kościoła, czyli Katechizm Kościoła Katolickiego mówiąc o
masturbacji nie używa co prawda bezpośrednio określenia „grzech”, niemniej
stwierdza, że : „masturbacja jest aktem wewnętrznie i poważnie nieuporządkowanym",
sugerując już sytuację uwikłania w grzech. Jak do tego zjawiska odnosi się medycyna?
-W samej masturbacji nie ma nic złego, dopóki nie staje się ona przymusowa, czyli nie staje
się uzależnieniem. Masturbacja, inaczej onanizm, ipsacja lub samogwałt, to zachowanie
seksualne polegające na pobudzaniu własnych organów płciowych, mające doprowadzić do
orgazmu. Masturbacja jest aktem samodzielnym bez udziału partnera lub przy jego biernej
obecności. W przypadku uzależnienia jest to zachowanie mimowolne. Uzależnienie od
masturbacji może doprowadzić do sytuacji niebezpiecznych dla zdrowia. Zwłaszcza gdy
osoba onanizująca się używa w tym celu niebezpiecznych narzędzi – zaciskanie gumki na
penisie, wkładanie do pochwy ostrych narzędzi, używanie drażniących substancji. Jeżeli akt
masturbacji odbywa się w pośpiechu wynikającego z obawy, że zaraz ktoś wejdzie, może on
prowadzić u mężczyzn do zaburzeń wytrysku bardzo trudnych do leczenia.
-Jak zatem rozpoznać uzależnienie od masturbacji?
- O uzależnieniu od masturbacji możemy mówić, gdy jest częste, regularne i stereotypowe.
Samogwałt zaczyna zabierać coraz więcej czasu, a z jego powodu osoba uzależniona popada
w problemy zdrowotne, finansowe, zawodowe, małżeńskie. Nad masturbacją nie można
zapanować, do aktu zmusza wewnętrzny impuls, sam akt ma charakter kompulsywny i
rytualny. Dodajmy jeszcze, że osoba uzależniona nie może uwolnić się od przymusu
masturbacji. Kompulsywna, częsta masturbacja(kilka razy dziennie lub więcej) może być
jednym z objawów uzależnienia seksualnego często połączonego z uzależnieniem od
pornografii na zasadzie bodziec-reakcja. W wielu przypadkach masturbacja ma charakter
zastępczy o czym wcześniej wspomniałam np. problemy w związku. Leczenie zaburzeń bywa
trudne i wymaga czasu. Osoba uzależniona od masturbacji musi sama przyznać, że ma
problem i wymaga leczenia. Terapia powinna być przeprowadzona pod okiem specjalisty, w
tym wypadku seksuologa. Co do danych nadal jeszcze tematy związane z seksualnością są
tematami owianymi aurą tajemniczości. Prof. Zbigniew Izdebski w książce „Seksualność
Polaków na początku XXI wieku” wykazał jedynie, że znacznie częściej masturbują się
mężczyźni niż kobiety.
-A co zatem z kobietami?
- Masturbacja kobiety służy im do odkrywania i uczenia się reakcji swojego ciała na różne
rodzaje pieszczot. Masturbować się mogą kobiety nie mające partnera, ale także będące w
stałych związkach. Z kobietami jest jednak ten problem, iż to właśnie kobiety borykają się
bardzo często z tzw. anorgazmią, czyli z brakiem przeżywania orgazmu podczas stosunku. Do
tego dochodzi poczucie wstydu, w jakim dziewczęta są często wychowywane. Nie wypada
mówić o tym, że nie mamy orgazmu itd...Masturbacja może zatem umożliwić kobiecie
przeżycie orgazmu łechtaczkowego do którego jak wiadomo mężczyzna nie jest potrzebny.
-Nie zawsze zatem brak orgazmu u kobiet jest spowodowane winą partnera?
-Sprawa jest złożona. Wy faceci, macie dużo prościej.
-Ogólnie my jesteśmy o wiele prostszą konstrukcją( śmiech).
-U was orgazm kończy się jednoznaczną satysfakcją, spowodowaną ejakulacją nasienia. Dla
was jest to wyraźny sygnał, że przeżyliście orgazm. U nas jest to dużo bardziej
skomplikowane. Zresztą, aby przeżyć w pełni satysfakcję seksualną, kobieta wcale nie
potrzebuje orgazmu. Fajnie, jeśli on jest, ale dla nas najważniejsze w akcie jest poczucie
bliskości, bycie z ukochaną osobą, zaspokojenie tej intymności. W tym momencie raz jeszcze
powrócę do tego, aby nawzajem dobrze się poznawać i aby ze sobą dużo rozmawiać. Nuda
jest w związku najgorsza. Niejeden związek się rozpadł z tego powodu.
-Co Pani sądzi o „Sztuce Kochania” Michaliny Wisłockiej?
-Wisłocka jest genialna. Ona pierwsza poprzecierała w Polsce meandry naszej seksualności.
Niebawem ma ukazać się film fabularny o jej bujnym, przyznajmy życiu. Na ten film czekam
z wypiekami na twarzy. -Co to jest kobiecość? -Nie mam takiej definicji. Dla każdej z nas
znaczy to zupełnie coś innego. Nasza kobiecość ewoluuje, w zależności od naszego wieku.
Wiele zależy też od tego, jacy są nasi mężczyźni a także jakie były najważniejsze w naszym
życiu kobiety: matka, nasze babki, siostry, przyjaciółki itd...
-Lubi Pani sex?
-A cóż to za pytanie? (śmiech). Gdybym nie lubiła, nie znalazłbym się na kierunku
seksuologii klinicznej.
-Skoro zapytałem o sex, pozwolę sobie wejść do pani sypialni. Co o studiowaniu takiego
kierunku sądzi Pani mąż?
-Mam szczęście być w fajnym i udanym związku. Mąż mnie wspiera, co rzutowało na fakt
pójścia na takie studia. Gdybym funkcjonowała w czymś średnio udanym, z pewnością nie
pomyślałabym o zainteresowaniu życiem seksualnym.
-Kiedy zamierza Pani otworzyć poradnię w Koluszkach?
-Czekam na zakończenie studiów, to po pierwsze. Pozostaną też do załatwienia inne
niezbędne formalności. Bardzo chciałabym służyć pomocą i wsparciem wielu parom.
Przypomnę, że problemy z naszym współżyciem seksualnym niejeden związek doprowadziły
na salę rozwodową. Inna sprawa, to świat ludzi młodych. Nauczmy ich pięknej miłości,
oderwijmy od pornografii i ulicznego języka, jakim często się posługują, mówiąc o ludzkiej
seksualności. Parafrazując Kargula z „Kochaj albo rzuć”, nie hołduję naszej wolności, bo ona
wcale nie jest taka dobra.
-O co wobec tego toczy się bój?
-Walczę o taką dobrą przestrzeń do dyskusji na bardzo ważny temat. Komunikacja jest
warunkiem ludzkiego szczęścia. Intymność, namiętność, zaangażowanie, szczerość i
wzajemna relacja- do tego powinniśmy dążyć. A fajnego i udanego seksu możemy uczyć się z
naszym partnerem. Nuda, która wdarła się w życie małżeńskie z 10-letnim stażem, nie musi
trwać wiecznie. Ale zależy to tylko od nas samych. Szukajmy pomocy gdzie się da.
-Nawet u „Greya”?
-Jeśli taka lektura może ożywić nasz związek i go uratować, to polecam jak najbardziej.