Szanowni Państwo - Rescue Magazine

Transkrypt

Szanowni Państwo - Rescue Magazine
Szanowni Państwo,
nazywam się Tomasz Krasowski i po prawie 32 latach służby, od dwóch miesięcy jestem
brygadierem w stanie spoczynku. Będę z Państwem starał się podzielić moją najlepszą
wiedzą w zakresie jaki jest tematem mojego wystąpienia. Nie reprezentuję, żadnej firmy
wszystkie akcesoria jakie przywiozłem aby pokazać Państwu problematykę, są użyczone
od różnych firm i producentów lub są moja własnością. Nie jestem naukowcem ale
długoletnia praktyka upoważnia mnie do opowiedzenia o swoim doświadczeniu i
wnioskach z tych doświadczeń, które mam nadzieję pozwolą Państwu wyrobić sobie
zdanie w temacie o którym będę mówił. Swój czas jaki dostałem od organizatorów
naszego spotkania podzielę na dwie części. W pierwszej, ogólnie odniosę się do
problematyki ŚOI polskiego strażaka, w drugiej części, zwizualizowanej slajdami, pokażę
trochę szczegółów tych problemów i wskażę swoje rekomendacje.
Swoje wystąpienie chciałbym zacząć od postawienia jednego z takich wniosków, który w
dalszej części chciałbym uzasadnić. Brzmi on tak: W polskiej straży pożarnej należy
skończyć z próbami „wzorcowania” wszystkiego i wszystkich. Warto powiedzieć sobie
wprost: potrzeba nam więcej a nie mniej wolności w kwestiach standaryzacji i
wyekwipowania w środki ochrony indywidualnej.
To co nas gnębi teraz najbardziej, to dążenie do biurokratycznego ograniczania
obowiązujących już gdzie indziej standardów i ich „zaszufladkowania” na lata, w gąszczu
„strażackich” przepisów legislacyjnych, które dodatkowo trzeba notyfikować. Naszym
problemem jest też STRAŻ, gdzie nie oczekuje się od strażaków konieczności ciągłego
doskonalenia i pogłębiania wiedzy szczególnie zaś w kwestii bezpieczeństwa osobistego
i środków ochrony indywidualnej. Efekt jest taki, że kwatermistrz czy komendant kupując
sprzęt, najpierw pyta czy dany wyrób ma świadectwo dopuszczenia, zamiast „użyć”
wiedzy, którą powinien mieć przy podejmowaniu decyzji o zakupie. Jak wyrób nie ma
świadectwa dopuszczenia to koniec rozmowy o temacie. Oczywiście nie mam tu na
myśli wyrobów ujętych w rozporządzeniu MSWiA o dopuszczeniu wyrobów do
użytkowania.
Strona 1 z 7
Inna kwestia to nasze zamiłowanie do „bylejakości”, przez źle rozumianą oszczędność.
Moja ocena tego jest następująca: najpierw uporządkujmy i określmy co tak naprawdę
nam potrzeba, policzmy koszty a nie mówmy na wstępie, że nie ma pieniędzy.
Komenda Główna według mojej oceny wszystko chce regulować, a strażak ratownik ma
być ślepym bezkrytycznym wykonawcą tych regulacji. Zaś moim zdaniem, strażaka
trzeba szkolić a nie narzucać mu tylko biurokratyczne rozwiązania. Tu wypada zadać
sobie pytanie: Czy polski strażak ma wiedzę w zakresie ŚOI? Z mojego doświadczenia
wynika, że stosunkowo niewielką. Osobiście uważam, że powinien to być przedmiot
obowiązkowy co najmniej przez jeden semestr studiów zakończony egzaminem. Bo, kto
ze strażaków wie co to są normy zharmonizowane i jakie jest ich znaczenie? Kto umie
czytać metki na ŚOI a jest tam przecież mnóstwo informacji i to one powinny być
najtrwalszym elementem ŚOI?
Środki ochrony indywidualnej to obok sprzętu i dobrze wyszkolonych kolegów, najlepszy
przyjaciel strażackiej doli. Towarzyszą strażakowi przy zmianie służby, przy każdej akcji
pomagają
ograniczyć
wpływ
występujących
zagrożeń.
Ułatwiają
także
pracę,
jednocześnie wyróżniają i zdobią, dodając niejako powagi i prestiżu. Zgodnie z
definicjami określonymi w przepisach za środek ochrony indywidualnej przyjmuje się
urządzenia lub wyposażenie przeznaczone do noszenia bądź trzymania przez
użytkownika w celu ochrony przed jednym lub większą liczbą zagrożeń, które mogą mieć
wpływ na jego zdrowie lub bezpieczeństwo.
Ze względu na znaczący postęp
zachodzący w technice materiałowej środki ochrony indywidualnej są coraz doskonalsze,
bardziej
uniwersalne
a
przede
wszystkim
coraz
bardziej
ergonomiczne.
Odzwierciedleniem rosnących możliwości materiałowych są częste zmiany norm i
przepisów dostosowujących rzeczywistość technologiczną do niezbędnych wymagań
związanych z zagadnieniami ochrony indywidualnej. Ten optymistyczny wstęp nie
powinien jednak mylić postronnego obserwatora, a zapewne nie zwiedzie dobrze
wyszkolonych ratowników PSP czy strażaków OSP.
W niemal każdej jednostce słyszy się, że coś jest nie tak, że kwatermistrz kupił, ale tak
by zgadzał się „normatyw”. Słyszy się, że ubranie jest za ciężkie, źle skrojone, ma
nieprzemyślane rozwiązania nieułatwiające pracy, kiepskie taśmy, rzepy czy napy.
Można by tak długo wymieniać. Nie bez winy są także producenci, którzy w trakcie walki
o rynek i zysk gubią gdzieś po drodze strażaka.
Strona 2 z 7
Osobnym zagadnieniem są niestety słabo przemyślane normatywy, nieuwzględniające
realnych problemów występujących podczas akcji ratowniczej jak i po akcji z
pominięciem norm higienicznych. Strażak posiadając tylko jedno ubranie specjalne,
często przemaczając je i brudząc przy akcji wie, że do kolejnej akcji na służbie pojedzie
gorzej zabezpieczony. Zarówno na mrozie, jak i w kilkudziesięciu stopniowym upale,
wewnątrz budynku i przy pożarze traw czy lasu, a także przy wypadku na drodze pracuje w tym samym ubraniu. Wchodząc do palącego się budynku oraz prowadząc
akcję w przestrzeni otwartej używa tego samego hełmu. Ma buty, dla których zgodnie z
normatywem przewidziano żywotność do tzw. zużycia, pomimo, że po kilku latach
użytkowania (mimo trwałości konstrukcyjnej) nie są one czyste i pachnące, aby zapewnić
niezbędną higienę stopy. Wszystkie te zagadnienia, co oczywiste, zajmują także wiele
miejsca w dyskusjach internetowych strażaków i są bogato komentowane mieszcząc się
w czołówce najbardziej interesujących tematów. Czy zatem z zagadnieniami
dotyczącymi środków ochrony indywidualnej u polskich strażaków jest wszystko w
porządku? Czy polscy strażacy wyposażeni są optymalnie i osiągnęli tej dziedzinie
poziom europejski? Czy można coś poprawić lub zrobić lepiej?
Strażak w swojej działalności interwencyjnej spotyka się z wieloma zagrożeniami.
Zaryzykować można by tezę, że jego praca to taki rodzaj koktajlu. Zagrożenia cieplne i
niska temperatura, prąd, woda, niebezpieczne media i użytkowany sprzęt. Czynniki
chemiczne i biologiczne, operowanie na wysokości oraz przy słabej widoczności, a tak
naprawdę to niemalże wszystko co można sobie wyobrazić. Wszak strażak ma być
wszędzie tam, gdzie wszyscy inni uciekają, a on ma im nieść pomoc likwidując
zagrożenie. Taka różnorodność występujących zagrożeń i konieczność ich likwidacji
wymaga niejednorodnego podejścia do stosowanych środków ochrony indywidualnej,
wszak każde zagrożenie ma inną naturę. Pewne jest natomiast jedno, że pomagając
innym szkodzić sobie nie wypada i nie można. Starzy ratownicy mawiają „działania
bardziej bezpieczne dla ratownika to działania bardziej efektywne dla poszkodowanych”.
Tak więc z cała pewnością analiza występujących zagrożeń i dobór do nich stosownych
środków ochrony powinny być fundamentem profesjonalnego przygotowania strażaków.
A czy są???
Tworząca się po zmianach ustrojowych Państwowa Straż Pożarna przejęła do nowej
formacji strażaków z posiadanym umundurowaniem i ekwipunkiem. Strażak ubrany w
Strona 3 z 7
„moro”, ze srebrnym hełmem na głowie, przepięty parcianym pasem i uzbrojony w
toporek musiał prowadzić skuteczne działania ratownicze. Stopniowo wprowadzano
zmiany. Pojawiło się nowe ubranie bawełniane koloru granatowego z pasami
odblaskowymi, pojawił się hełm w kolorze czerwonym, do użycia weszły kominiarki i
sygnalizatory bezruchu. Jednak zmiany te w sposób diametralny nie zmieniały poziomu
zabezpieczenia polskich strażaków. Ciągle nie wprowadzano rozwiązań uważanych jako
bezpieczne w Europie i opisanych w stosownych gdzie indziej normach europejskich.
Były nawet problemy z wdrażaniem norm polskich. Ubranie specjalne spełniające
wymagania normy EN 469 wprowadzono do użytkowania w PSP dopiero w roku 2004
podczas gdy europejska norma została opublikowana blisko 10 lat wcześniej natomiast
polską normę wprowadzono w 1998 r. Zasadniczy przełom nastąpił w roku 2004 po
przystąpieniu Polski do UE.
Obowiązująca w Unii Dyrektywa 89/686/EWG nakładała na Polskę obowiązek
ujednolicenia
przepisów prawnych
dotyczących
środków ochrony indywidualnej
występujących w innych państwach wspólnoty.
Przepisy dyrektywy zobowiązują producenta środków ochrony indywidualnej lub jego
upoważnionego przedstawiciela, (przed ich wprowadzeniem do obrotu) do spełnienia
wszystkich wymagań w niej zawartych (tzw. wymagań zasadniczych). Określają one
warunki i tryb dokonywania oceny zgodności oraz sposób i wzór ich oznakowania.
Przyjmuje
się,
że
spełnienie
przez
producenta
wyrobu
określonych
norm
zharmonizowanych daje domniemanie zgodności tego wyrobu z wymaganiami
zasadniczymi. W związku z tym, że praktycznie dla wszystkich środków ochrony
indywidualnej użytkowanych przez strażaka określono stosowne normy to ich
stosowanie w sposób oczywisty stało się obowiązkowe. W ten oto sposób nastąpiło
realne zbliżenie do standardów występujących u strażaków w UE, tak opornie
dotychczas wprowadzanych. Należy sobie zadać pytanie. Skoro wymagania zasadnicze
są takie same to dlaczego odczucia polskich ratowników są takie, że mają dużo gorsze
środki ochrony indywidualnej niż np. ich koledzy z Niemiec, Austrii czy Francji.
Odnosząc się do przepisów dyrektyw przenoszonych na grunt prawa krajowego, nie
sposób nie zauważyć, że zagadnienia ŚOI regulowane są także innymi przepisami.
Strażaków PSP dotyczą szczegółowe akty prawne, których delegacja wynika wprost z
art. 61 ust. 5 i 6 ustawy o PSP, a strażaków ze wszystkich jednostek ochrony
Strona 4 z 7
przeciwpożarowej dodatkowo rozporządzenia wydanego na podstawie art. 7 ust. 14
ustawy
o
ochronie
przeciwpożarowej,
na
mocy
którego
ŚOI
wymienione
w
rozporządzeniu powinny posiadać świadectwa dopuszczenia wydane przez CNOBOP
PIB w Józefowie.
Tak
dużo
uregulowań
prawnych,
szereg
jednostek
certyfikujących,
autorytet
Komendanta Głównego PSP i zasłużonej instytucji jaką jest CNBOP (w połączeniu z
przepisami i normami unijnymi), powinny dawać pełną gwarancję najwyższego poziomu
zabezpieczeń. Czy zatem wszystkie te akty prawne obowiązujące w Polsce tworzą
wartość dodaną do wspomnianych wyżej wymagań zasadniczych? Czy rzeczywiście
osiągnęliśmy ten najwyższy lub chociażby odpowiedni poziom zabezpieczeń, po już
ponad 25 latach funkcjonowania PSP? W mojej ocenie nie!
Wystarczy przyjrzeć się filmom szeroko dostępnym w Internecie, czy chociażby
wspomnieć śmierć naszych kolegów prowadzących działania, gdzie stwierdzono, że nie
stosowali odpowiednich ŚOI. A dlaczego nie stosowali? Czy tylko dlatego, ze nie mieli
wiedzy, wyszkolenia i świadomości o konieczności ich stosowania?
Próbując odpowiedzieć na te pytania można tak na szybko zestawić sobie rozwiązania
stosowane przez polskich strażaków i ich kolegów w Europie Zachodniej. Różnice
można zauważyć na pierwszy rzut oka bo cześć z nich różni się już kolorem czy krojem
(ubranie tzw. specjalne). Zagłębiając się w szczegóły można dojść do wniosku, że jest
jeszcze gorzej. Czym to jest spowodowane, trudno jednoznacznie wyrokować w krótkim
wystąpieniu. Zaryzykowałbym tezę, że jest to skutek innego pojmowania zasad
bezpieczeństwa przez polskich strażaków i ich niestety gorszego wyszkolenia
wynikającego z systemu szkolenia opartego więcej na kompetencjach kluczowych a
mniej
zawodowych.
Fundamentalną
zaś
kwestią
jest
niechęć
do
porzucenia
przywiązania do źle pojmowanej oszczędności na rzecz położenia nacisku na wysoką
jakość bazującą na najlepszych standardach.
Wyraźnie też widać, że w krajach tzw. „starej unii” to właśnie formacje związane z
bezpieczeństwem (oczywiście także wojsko) są pierwszym beneficjentem nowoczesnych
technologii w zakresie ochrony osobistej zanim staną się one powszechne. Taka myśl
przyświecała też nestorom pożarnictwa w wolnej Polsce przy tworzeniu Ustawy o
ochronie przed pożarami i innymi klęskami w 1934 roku. Obecnie niestety jest inaczej,
Strona 5 z 7
bo to, co już jest stosowane niejako powszechnie, do służby strażackiej adaptowane jest
z wieloletnim opóźnieniem, kiedy inni znowu uciekli do przodu. Sądzę, że nie jest to
właściwy trend i należy go zmienić. By nie być gołosłownym wystarczy przytoczyć gorący
temat odzieży do przestrzeni otwartej. Stosowna norma zharmonizowana PN-EN 15614
obowiązuje od 2007 r., a strażacy do tej pory nie mają możliwości kupowania ubrań
spełniających jej wymagania. Określony w obowiązujących przepisach kolor ubrania
specjalnego wyklucza zastosowanie w jego szyciu najnowocześniejszych materiałów
(PBI) powszechnie stosowanych już w innych krajach. Chociaż tkanina zawierająca
włókna PBI nie musi być wcale w kolorze musztardowym.
W formacjach ratowniczych o ukształtowanej indywidualnej kulturze bezpieczeństwa
strażaka przyjmuje się pewną prostą filozofię zarządzania bezpieczeństwem polegającą
na stosowaniu „oczywistej oczywistości”, że ŚOI mają chronić ratownika, ale nie
utrudniać mu realizacji jego zadań. Ciągle się je więc modyfikuje wprowadzając coraz to
nowsze technologie w ich konstrukcji. Nie mogą przecież krępować ruchów ratownika, a
jedynie dbać o jego komfort cieplny i pozwolić mu w sposób bezpieczny realizować
zadania. Czy tak jest u nas? Odnoszę wrażenie, że niekoniecznie. Nasze strażackie ŚOI
są często niewygodne, nieergonomiczne, a czasami wręcz przeszkadzają, bo np. nie
dają możliwości przeprowadzenia badania poszkodowanego, a zaparowana przyłbica
ciężkiego hełmu ogranicza widoczność. Czasami wręcz, przy konieczności stosowania
precyzyjnych technik ratowniczych, sytuacje takie są wręcz niebezpieczne i dla strażaka
i dla poszkodowanych.
Ratownicy więc, chcąc skutecznie ratować, rezygnują z ich stosowania i bywa, że
ponoszą tego bolesne konsekwencje. Przykładem takiego desperackiego działania jest
nasze słynne ubranie koszarowe pozostające w mentalności wielu strażaków drugim
letnim ubraniem ochronnym. Tymczasem jak sama nazwa i instrukcja użytkowania
producentów wskazuje jest to tylko odzież do czynności koszarowych niezwiązanych
nawet z konserwacją sprzętu!
Kończąc ten dość długi wstęp do tematu mojego wystąpienia, wierzę w niezwykłą siłę i
elastyczność polskich strażaków. Na co dzień twórczo rozwiązując problemy
udowadniają swoją kreatywność i mobilność. Nie wierzę natomiast w to, że urzędnicy
lepiej wiedzą, jak wydawać sensownie nasz skromny, co by nie było budżet na
Strona 6 z 7
„rzeczówkę”. Biurokraci strażaccy, są w komfortowej sytuacji, gdy wydają bez konsultacji
z użytkownikiem nie swoje pieniądze nie na siebie. To prosta droga do niecelowych i
chybionych wydatków z których nikt nie jest zadowolony.Jeżeli zatem ktoś mówi, że
tworząc „polskie wzory środków ochrony indywidualnej” działa w naszym ratowniczym
interesie to ja mu mówię „Ameryka została odkryta już dawno” i nie ma potrzeby
odkrywać jej na nowo. Szkoda czasu i pieniędzy.
Strona 7 z 7