Pod słońcem Listy

Transkrypt

Pod słońcem Listy
Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
pełnej wersji całej publikacji.
Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.
Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można
nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są
jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej
od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
internetowym Bookarnia Online.
Bruce Chatwin
Pod słońcem
Listy
Fragment
Z angielskiego przełożyła Jolanta Kozak Wybór i redakcja
Elizabeth Chatwin i Nicholas Shakespeare
3/54
Wstęp
Wprowadzenie
Dostępny Rozdział Pierwszy
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Czasy szkolne: 1948–1958
Bruce Chatwin poczęty został w hotelu na południe od
Aberystwyth, a na świat przyszedł 13 maja 1940 roku
w ośrodku pielęgnacyjnym Shearwood Nursing Home
w Sheffield. Jego ojciec, Charles Chatwin, prawnik z Birminghamu, służył w marynarce i przebywał na morzu, gdy
Bruce się urodził. Matka, Margharita Turnell, córka urzędnika w fabryce noży w Sheffield, wychowywała syna,
przenosząc się z domu do domu ciotecznych dziadków, ciotecznych babek i własnych rodziców. Bruce miał młodszego brata o imieniu Hugh, urodzonego 1 lipca 1944
roku.
Przez pierwsze sześć lat jego życia matka i syn świata
poza sobą nawzajem nie widzieli. Były to lata ucieczki
przed zawieruchą wojenną. Dywanowe naloty na Coventry
w listopadzie 1940 roku, gdy w jedną noc całe centrum
miasta legło w gruzach, tak przeraziły Margharitę, że – nic
nie mówiąc mężowi – porzuciła niewielki domek, który
7/54
Charles wynajął dla rodziny w Barnt Green; birminghamska fabryka pojazdów silnikowych Austina, produkująca
samoloty Hawker Hurricane, znajdowała się przy torach
kolejowych pod bezpośrednią linią przelotów samolotów
zwiadowczych Luftwaffe. Wspomnienie przerażającej oranżowej łuny na nocnym niebie prześladowało Margharitę
jeszcze długo po ucieczce na północ. Doznawała ataków
paniki. Mówiła wtedy sama do siebie, krzyczała, szukała
nieobecnego męża, wołając „Charles! Charles!”. „Co ci
jest, mamusiu?”. „Och, nic, kochanie. Nic. Już wszystko
w porządku”. Gdy tłukli się pociągami między jednym
a drugim doraźnym lokum, których było w sumie co najmniej dziesięć – wliczając obskurne klitki w Baslow i Filey –
Chatwin miał za zadanie odgrywać rolę dzielnego chłopczyka, opiekującego się skołataną matką. Tak mu
przykazali wujowie i ciotki.
Kiedy Charles wrócił z wojny, rodzina przeniosła się
zrazu z powrotem do Birminghamu, wynajmując tam dom
przy Stirling Road, użytkowany jeszcze niedawno przez
wojsko jako burdel, później zaś, w kwietniu 1947 roku – na
farmę Brown’s Green, dwanaście mil na północ od Birminghamu, biorąc w dzierżawę „dość podupadłe” gospodarstwo z jedenastoma akrami ziemi, za
dziewięćdziesiąt osiem funtów rocznie. Charles, który
w tygodniu urzędował jako prawnik, w weekendy oddawał
się zajęciom producenta żywności, gromadząc z czasem
spory inwentarz świń, gęsi, kaczek i dwustu kur. „Wychowywaliśmy się jak wiejskie dzieci, przywiązane do rytmu pór roku” – wspomina Hugh.
W końcu kwietnia 1948 roku Chatwin wysłany został do
szkoły Old Hall w Shropshire. Jego pierwszy zachowany list
napisany został po jednej z trzech obowiązkowych mszy
niedzielnych w kaplicy. Chatwin liczył sobie wówczas
8/54
niespełna osiem lat i najbliższe dziesięć miał spędzić
w szkole z internatem.
Old Hall School, mieszcząca się w piętnastowiecznej
rezydencji na dwudziestu pięciu akrach gruntu, była
szkołą podstawową dla stu ośmiu synów fabrykantów,
ludzi wolnych zawodów i bogatych kupców z okręgu Midlands, a rządził nią niczym baron feudalny Paul Denman
Fee-Smith, krępy i energiczny stary kawaler, reklamujący
swoją placówkę jako „najlepszą szkołę przygotowawczą
w Anglii”. Fee-Smith był rygorystycznym wyznawcą
anglokatolicyzmu i sam przewodził trzem obowiązkowym
niedzielnym mszom, odziany w pełny strój księżowski:
sutannę, komżę i ornat. Jego ulubionymi czytaniami były:
przypowieść o synu marnotrawnym, przypowieść
o Danielu w jaskini lwów oraz opis nawrócenia Szawła.
Chłopcy nazywali go „Szefem”. Upodobanie Szefa do kościelnych strojów i jego encyklopedyczna znajomość Biblii
wywarły na Chatwinie trwałe wrażenie.
W szkole Old Hall Chatwin chodził ubrany w bordowo-szarą czapkę i marynarkę. W poniedziałki, wtorki i piątki po
południu uczestniczył w zajęciach sportowo-rekreacyjnych, wyróżniając się w boksie i w aktorstwie. Jeszcze
wówczas znany był jako Charles Bruce Chatwin,
a ponieważ zwykł zachowywać się głośno, przylgnął do
niego przydomek „Chatty” – „Gaduła”.
Szef już w pierwszym sprawozdaniu dla rodziców skomentował niespokojną naturę Chatwina: „Nie przykłada
się zbyt pilnie do nauki, a jego uwaga szybko się rozprasza. Jest jeszcze bardzo młody i nie wyrósł z wieku
egocentryzmu; zachowanie jego bywa dziecinne i niekiedy
bardzo głośne!”. Hugh uważa, że zachowanie starszego
brata da się łatwo wyjaśnić: „Z mojej perspektywy wyglądało to tak, że Bruce ucieka od traumy wojennej,
9/54
odgrywając role własnego pomysłu i opowiadając historie
godne uczynienia zeń centrum uwagi”.
Ortografia nigdy nie była mocną stroną Chatwina. Jak
większość uczniaków, cotygodniowe listy do domu zapełniał komunałami, rozpoczynając każdy – tak jak go
nauczono – formułką: „Mam nadzieję, że czujecie się
wszyscy dobrze”, a następnie do samego dołu strony wypisując streszczenia filmów, zamówienia na książki oraz na
drzewo balsa do wykonywania modeli domów i farm,
a także zdając raporty z grypy – już wówczas był słabego
zdrowia; pod koniec umieszczał każde słowo w oddzielnej
linijce.
Przebieranki, aktorstwo, religia – już wtedy zdradzał to,
co z czasem W.G. Sebald opisał następująco: „Sztuka
transformacji, która przychodzi mu naturalnie, poczucie
bycia stale na scenie, instynktowne wyczucie gestu, jaki
zrobi wrażenie na publiczności, a także tego, co dziwaczne
i skandaliczne, straszne i cudowne – były to wszystko bez
wątpienia przesłanki zdolności do pisania”.
Do Charlesa i Margharity Chatwinów
Szkoła Old Hall / Wellington / Shropshire / 2 maja [1948]
Kochani Mamusiu i Tatusiu,
szkoła jest śliczna. Oglądaliśmy śliczny film pod tytułem Pociąg
widmo. Cały o pociągu, który przyjeżdża na stację co roku
o północy i jak ktoś na niego popatrzy, to umiera. Jestem w drugiej
klasie.
Pozdrawiam,
Bruce
Szkoła Old Hall / Wellington / Shropshire / 31 października [1948]
Kochani Mamusiu i tatusiu,
10/54
model samolotu bardzo mi się udał, ale wleciał na jodłę i się
podarł. Bardzo dobrze latał, dopóki to się nie stało. Wczoraj
graliśmy z Packwood Haugh i był remis. W tym tygodniu byłem
ośmy[1] w klasie. Dostałem plus z historii. Z Matematyki jestem
dziesiąty. Ciocia Gracie[2] przysłała mi pocztówkę z londyńskim
Towr bridge. Bardzo wam dziękuję za przysłanie mi moich znaczków i kart z pudełek po papierosach. Boks mi idzie bardzo
dobrze. Muszę wziąć dodatkowe zajęcia z boksu. Poproszę o więcej
ostemplowanych kopert, bo piszę bardzo dużo listów. I jeszcze mi
przyślijcie Jaskółki i Amazonki.
Pozdrawiam,
Bruce
Szkoła Old Hall / Wellington / Shropshire / 27 luty [1949]
Kochani Mamusiu i Tatusiu,
proszę, kupcie mi książkę z serii „Romany” pod tytułem Out
with Romany by Medow and Stream[3] Ponieważ potrzebuję jej
na urodziny jednego mojego przyjaciela. Fczoraj mieliśmy
pogadankę z przezroczami o wujku jednego pana, który pojechał
na wyprawę do Afryki i zrobił dużo zdjęć dzikiej zwierzyny, i tubylców[4]. W mojej książce Wild Life[5] są dwie fotografie. Jedna
jakichś skalnych królików, a druga szakala. To było bardzo ładne.
Mam nadzieję, że czujecie się dobrze. Proszę, przyślijcie mi książkę
pod tytułem The Open Road[6]. Powiedzcie Hugh, że już niedługo
przyjadę do domu. Proszę, czy możecie zachować te znaczki
pocztowe, aż przyjadę do domu. Kiedy następny raz spotkacie
Ciocię Gracie, powiedzcie jej, że ją pozdrawiam.
„Kocham was wdrobny mak”,
Bruce
Szkoła Old Hall / Wellington / Shropshire / 13 marca, niedziela
[1949]
11/54
Kochani Mamusiu i tatusiu,
mam nadzieję, że czujecie się dobrze. Wczoraj napisałem do
Wujka Humphry’ego i Cioci Peggey[7]. Mi się bardzo podoba
szczekanie Briga[8]. Powiedzcie Hugh, że już niedługo przyjadę do
domu. Dziękuję za adresy. Fczoraj IVa wystawiała Kabaret. Był
quiz. Ktoś musiał wejść na scenę i zadawano mu dwa pytania. Ja
wyszedłem i zapytali mnie, jak się nazywa najstarsza budowla
w Anglii i jaką rozpiętość śmigła ma helikopter, a potem musiałem
dać się przebrać za małego dzidziusia. Nianią był Purce. Musiałem
trzymać spoczek i grzechotkę. Leżałem w wózku. W czwartek były
urodziny pana Fee Smitha. Bawiliśmy się w Poszukiwaczy Skarbów, a potem wieczorem oglądaliśmy kilka filmów. Dwa były
rysunkowe, jeden pod tytułem Andy Panda in Nuttywood Cavern[9], a ten drugi pod tytułem Osobliwe pingwiny[10].
Kocham was w drobny mak,
Bruce XXXX
I jeszcze jeden For Those in Peril[11].
Szkoła Old Hall / Wellington / Shropshire / 4 maja 1949
Kochana Mamusiu,
to tylko krótki list z prośbą, żebyś mi przysłała trochę gumek
aptekarskich.
Kocham cię na kawałki,
Bruce
12/54
Szkoła Old Hall / Wellington / Shropshire / 6 listopada [1949]
Kochani Mamusiu i Tatusiu,
mam nadzieję, że czujecie się wszyscy dobrze. Fczorajszy pokaz
ogni był absolutnie czarodziejski. Było 130 rac, 14 kół ognistych, 4
kryształowe fontanny i jeszcze dużo więcej. Czy słyszeliście o wytwórni ogni sztucznych Feniks. Ktoś wsypał proch strzelniczy do
fałszywych fajerwerków i był straszny wybuch w Okengates,
i wszystkie szyby z okien w okolicy powylatywały, a jedna siedemnastoletnia dziewczyna została ranna. Mieliśmy takie same, więc
związaliśmy je w paczkę i wrzuciliśmy do sadzawki. Następnym
razem dostaniecie świadectwa półsemestralne. W środę mieliśmy
mecz przeciwko Abberly Hall. Wygraliśmy 2:1. Dzisiaj mieliśmy
w kaplicy mszę za poległych.
Bruce
W to, że Chatwin był taki dziarski w Old Hall School, jak to
przedstawiał w listach do domu, można zwątpić, czytając
opowiadanie, które napisał pod koniec życia: odmalował
w nim bynajmniej nie „czarodziejski” obraz tradycyjnego
wieczoru przy ognisku i życia szkolnego w ogólności.
Na ścianie w szkolnej kaplicy widniała brązowa tablica
upamiętniająca chłopca, który zmarł w Old Hall School 9
września 1923 roku, mając dziesięć lat. Hugh wspomina:
13/54
„Za moich czasów żadna wychowawczyni nie zdementowała nigdy popularnej wśród chłopców wersji, że
Tommy Woodhouse umarł na zatwardzenie – na skutek
głupiej, łamiącej regulamin, zabawy w śmiałka”. Stąd
wziął się ostatni właściwie ukończony utwór literacki
Chatwina. Bohaterem opowiadania The Seventh Day
[Siódmy dzień] jest nerwowy, chudy, religijny chłopiec –
wyraźnie wzorowany na autorze – który ma osiem lat,
gęste blond włosy i nienawidzi wracać z domu do internatu tak bardzo, że wpędza się w chorobę. Inni chłopcy
wyśmiewają się z niego, że ma zatwardzenie („Błagał
w duchu, żeby przestali się śmiać za każdym razem, gdy
się męczył na nocniku. Ubikacje nie miały drzwi”). Musi
znosić drwiny na temat samochodu ojca („To nie był samochód osobowy, lecz szara furgonetka Forda. Miała
wycięte w tylnej ściance okna, a w środku siedzenia ze
spitfire’a. Czasami śmierdziało w niej pomyjami”). Jest też
wykpiwany za swoją rzucającą się w oczy samodzielność.
„Nienawidził szkoły, bo wszyscy nie dawali mu tam spokoju. Ponieważ był taki chudy, nienawidził, kiedy dyrektor go
łaskotał. Nienawidził chłopca, który mu ukradł szklane
kulki, i nienawidził chłopca, który dopadł go w łóżku
i natarł mu klatkę piersiową jego własną szczotką do
włosów. W nocy, po zgaszeniu świateł, inni zdradzali sobie
szeptem swoje plany na przyszłość. Chcieli mieć żony
i dzieci. On chował się z głową pod kołdrą i wyobrażał
sobie, że jest ostatnim człowiekiem, który pozostał żywy
na Ziemi po wybuchu bomby atomowej. Wyobrażał sobie,
że w białej szacie przechadza się po doszczętnie spalonej
ziemi...”.
Bohater opowiadania nienawidzi też Nocy Guya
Fawkesa. „Kukły Guya miały głowy z dyń powycinane
w imitacje twarzy. Jednym z Guyów był pan Attlee,
14/54
w kapeluszu stracha na wróble i z miotłą czarownicy. Pan
Attlee nosił wąsik à la Hitler. On nienawidził wychowawców za to, że podjudzają chłopców. Odszedł w mrok
i opłakiwał pana Attlee”.
Doświadczenie to miało miejsce zapewne po porażce labourzystowskiego rządu Clementa Attlee i zwycięstwie
konserwatystów pod wodzą Winstona Churchilla w październiku 1951 roku. Z tym wydarzeniem Chatwin wiązał
fakt, że „nigdy, nawet w swojej fazie kapitalistycznej, nie
był zdolny zagłosować na konserwatystów”.
Hugh wspomina: „Chłopięce życie Bruce’ a miało dwie
strony. Z jednej – umiejętność nawiązywania relacji
z dorosłymi i ich światem oraz odwzajemniania radości,
jaką dorośli wyrażali w swoich nadziejach na przyszłość
«pokolenia dzieci wojny»; z drugiej – prywatna sprawa bycia małym chłopcem, który nie wychowywał się pośród innych dzieci, a nagle został skazany na bardzo surową,
opartą na ścisłej dyscyplinie, przypominającą wręcz seminarium duchowne instytucję wychowawczą. Szkoła Old
Hall potrafiła być miejscem przerażającym”.
Szkoła Old Hall / Wellington / Shropshire / [1949]
Kochani Mamusiu i Tatusiu,
mam nadzieję, że czujecie się dobrze. Rakietokopter lata
przepięknie. Nawet na 100 stóp w górę. Zaczepił się i zawisł na
morwie. Jeden chłopiec wdrapał się i go zdjął. Wszystkie lotki się
połamały, ale je ponaprawiałem. Robię nowy model wsi dla
Hugh... Na koniec semestru wystąpię w sztuce pod tytułem Fat
King Melon[12] Będę Rozbójnikiem.
Bruce
Szkoła Old Hall / Wellington / Shropshire / 29 stycznia [1950]
15/54
Kochani Mamusiu & Tatusiu,
leżę w łóżku na grypę. Miałem temperaturę 103 [stopnie Fahrenheita], ale teraz już mam normalną. Prawie skończyłem dwór georgiański. Jest trochę ponury, ale bardzo ładny. Oglądaliśmy film
z Arthurem Askeyem I Thank Thee[13]. Był niesamowicie
śmieszny. Robię fantastyczne drewniane puzzle z „Queen Mary”.
Z 400 kawałków. Przepraszam, że nie piszę zbyt ładnie.
Moc
Pozdrowień
Przesyła
Bruce
Szkoła Old Hall / Wellington / Shropshire / 4 lutego [1950]
Kochana Mamusiu i tatusiu,
mam nadzieję, że oboje czujecie się dobrze... Już całkiem
wyzdrowiałem z grypy. Dziękuję wam bardzo za przysłanie mi
„Meccano Magizine”[14] i „Chilrens Newspaper”[15]. Proszę, nie
przysyłajcie mi żadnych komiksów, kiedy jestem chory, one mnie
nudzą. Jakieś pismo dla chłopców w stylu „Boy’s Own”[16]
spotkałoby się z dużo większym uznaniem.
Wasz kochający syn,
Bruce
Szkoła Old Hall / Wellington / Shropshire / [jesień 1950]
Kochani Mamusiu & Tatusiu,
szef ma nadzieję wystawić Sen nocy letniej w końcu semestru
i poprosił mnie, żebym zagrał rolę Spodka. We wtorek oglądaliśmy
film z Willem Hayem pod tytułem Boys will be boys[17]. Nie
graliśmy jeszcze w piłkę nożną z powodu deszczu. Proszę,
przyślijcie mi tubkę spoiwa do balsy, dwa kwadratowe arkusze
balsy grubości +1/8 cala. I kawałek drzewa balsa 3×1/2×2 cale,
ponieważ robimy model Przystani Megavissy[18].
16/54
Całuję,
Bruce
Szkoła Old Hall / Wellington / Shropshire / 3 grudnia 1950
Kochani Mamusiu & tatusiu,
mam nadzieję, że wszyscy czujecie się dobrze... Mieliśmy tutaj
śnieg. Teraz topnieje, ale jest bardzo ciepło... Zająłem dziesiąte
miejsce na egzaminie z matematyki z 38 punktami. Z Pisma Świętego zająłem czwarte miejsce z 52 punktami. Z Historii zająłem
trzecie miejsce z 54 punktami. Sztuka wychodzi nam już całkiem
dobrze. Dzisiaj mamy oglądać Sen nocy letniej w telewizji. Pan Fee
Smith wypożyczył odbiornik z wielkim 15-calowym ekranem.
Mieliśmy ładne nabożeństwo dzisiaj w kaplicy, jako że jest to
niedziela adwentowa. Mój model ślizgacza jest gotowy, więc,
proszę, przyślijcie mi niebieski i srebrny lakier i dwa pędzle do malowania. Dostaniecie je w [sklepie] Model Aerodrome.
W poniedziałek dostałem baty[19] za odmowę oddania karteczki,
chociaż niesprawiedliwie. Wygrywałem z nauczycielem (panem
Poole’em) na argumenty. Wiedział, że przegrywa, więc powiedział:
„Dość tego, już za późno, poskarżyłem się na ciebie panu Fee
Smithowi, a on polecił mi wypisać ci karteczkę, tak mi powiedział”.
Z ucałowaniami,
wasz
Bruce
Szkoła Old Hall / Wellington / Shropshire / 10 grudnia 1950
Kochani Mamusiu & Tatusiu,
właśnie odkryłem, że moje książki o ptakach są warte 10 funtów
za komplet, a niedługo staną się bardzo cenne[20]. Zdecydowałem,
że wolałbym lekki rower sportowy zamiast zwykłego z potrójną
przerzutką. Portki dotarły i sztuka idzie już całkiem dobrze. Szef
podszedł do niej z wielką wyobraźnią. Myślę, że jeśli zostanie
17/54
odegrana jak tszeba, wyjdzie bardzo ładnie[21]. Zająłem drugie
miejsce w podsumowaniu semestru. Nie chciałem być pierwszy, bo
to za bardzo frajerskie. Dziękuję wam bardzo za przysłanie mi mikromodelu teatru Globe. Wykonałem dużo bożonarodzeniowych
dekoracji na święta. Nasza sypialnia jest nimi obwieszona.
Szkoła Old Hall / Wellington / Shropshire / 4 marca [1951]
Kochani Mamusiu i tatusiu,
mam nadzieję, że wszyscy czujecie się dobrze. Dostałem śliczny
mały hebelek, ma tylko trzy cale długości, a ostrze grubości 7/8
cala. Proszę, przyślijcie mi Anorma Post Office. Pieniądze weźcie,
proszę, z moich oszczędności. Pan Whitton wygłosił wykład o arheologi, bardzo interesujący. W naszej szkole zapanowała moda na
sztuki magiczne, które mnie bardzo ciekawią. Sam też umiem
wykonać kilka sztuczek. Zrobiłem jeszcze więcej rzeczy dla was
i dla Hugh.
Szkoła Old Hall / Wellington / Shropshire / 18 marca [1951]
Kochani Mamusiu & Tatusiu,
mam nadzieję, że wszyscy czujecie się dobrze... We wtorek
mieliśmy Zawody Gimnastyczne. W poniedziałek boksowałem się
w ringu z jednym osiłkiem[22]. Wygrałem 5:3. Jestem w finale
Pucharu Juniorów. Mam bardzo duże szanse.
Całuję Was, Bruce
Szkoła Old Hall / Wellington / Shropshire / 15 lipca [1951]
Kochani Mamusiu i Tatusiu,
mam nadzieję, że wszyscy czujecie się dobrze. Fczoraj odbył się
mecz [krykieta] z Yarlet Hall. Nierozstrzygnięty. My mieliśmy 125
na dwóch. Oni 4 na dziewięciu. Niedługo będzie koniec semestru...
Jak się chowają małe czarne świnki[23]? Okropnie się fczoraj
18/54
wstydziłem, kilka kobjet i jeden pan usiadło na naszej ławce, kiedy
oglądaliśmy mecz. Musiałem ich zabawiać.
Całuję Was,
Bruce
Szkoła Old Hall / Wellington / Shropshire / 30 września [1951]
Kochani Mamusiu i tatusiu,
mam nadzieję, że wszyscy czujecie się dobrze. Niestety nie mam
dużo do napisania, bo przyjechałem tu dopiero w czwartek. Czy
mieliście miłe wakacje w Marlborough? Proszę, zasadźcie cebulki,
które kupiłem. Romundculus to są te jakby z mackami, a iascas to
te małe cebulki. Czy złote rybki mają się dobrze? Nowe żeńskie
ciało pedagogiczne jest wielce osobliwe, szczegulnie Miss Griffiths,
którą od razu nazwaliśmy Gryfonem. Jest wielce osobliwa i chodzi,
kołysząc się jak kaczka.
Całuję
Was,
Bruce
Szkoła Old Hall / Wellington / Shropshire / 7 października [1951]
Kochani Mamusiu i Tatusiu,
pokaz fajerwerków w piątek wieczorem był bardzo ładny. Były
wielkie koła ogniste. Ja dostałem do trzymania śliczny fajerwerk,
który nazywał się lecąca gwiazda. We wtorek mieliśmy śliczny film
pod tytułem Zwycięzcy stepów. Opowiadał o przepędzaniu bydła
przez Australię. Wędrowali z Terytorium Północnego do
Queenslandu. Doszli do głębokiej rzeki, gdzie były dwa duże
krokodyle. Kiedy wóz się przeprawiał, jeden krokodyl się obudził
i z chlupotem wskoczył do wody. Podpłynął do wozu, a wtedy jeden
z męszczyzn w niego strzelił i go zabił, a potem dotarli do miasta
i przeprowadzili przez nie bydło. Potem jeden męszczyzna spadł
z konia i złamał sobie rękę, i parę krów go stratowało, i złamało mu
19/54
nogę, więc go zabrali do szpitala na trzy dni i przez sześć dni byli
bez wody. Znaleźli trochę wody w studni koło wiatraka, ale konie
zdążyły się napić tylko trochę i woda się skończyła. Zatrzymali się
na odpoczynek i rozpalili ognisko. Bydło zaczęło uciekać, bo
wyczuło wodę, męszczyźni za nim, ale się okazało, że to tylko
bagno. Chcieli zagnać bydło spowrotem, ale konie się czymś
zatruły i gnały bardzo szybko, aż się poprzewracały i pozdychały.
Oni wrócili do wozu. Pewnego dnia, kiedy leżeli na skale, nadbiegły
dzikie konie, więc zrobili płot z drutu i złapali je w pułapkę, a potem je ujeździli i już mieli więcej koni. Wspinali się na górę, a jak
już byli blisko szczytu, drzewo zagrodziło im drogę i jeden z tych
męszczyzn się wdrapał, ale przybył za puźno. Dwie krowy spadły
w przepaść. Potem ten męszczyzna, jak już dotarł na szczyt, przywiązał linę do konia i wyrwał to drzewo z korzeniami, ale koń
o mało się nie ześlizgnął, tylko że on przeciął linę i zeszli na dół.
Całuję was, Bruce
Do Hugh Chatwina
Szkoła Old Hall / Wellington / Shropshire / 21 października [1951]
Kochany Hugh,
mam dla ciebie Małą Zabaweczkę, dam ci w dniu odwiedzin.
Bruce
Do Charlesa i Margharity Chatwinów
Szkoła Old Hall / Wellington / Shropshire / 17 lutego [1952]
Kochani Mamusiu i Tatusiu,
mam nadzieję, że oboje czujecie się dobrze... Biorę udział
w konkursie, w którym można sobie samemu wybrać nagrodę.
Wczoraj wieczorem oglądaliśmy dosyć dobry film pod tytułem
Riders in the Forest[24] o Młodym Leśnym Kucyku. Jestem jak najbardziej w nastroju do pisania listów. Wybijam się w klasie.
Z matematyki byłem 5-ty za ostatnie dwa tygodnie.
20/54
Całuję was, Bruce
Do Margharity Chatwin
Szkoła Old Hall / Wellington / Shropshire / [maj 1952]
Kochana Mamusiu,
Hugh zadomawia się bardzo dobrze. Niestety jest w klasie I i
został umieszczony o wiele za nisko. Zaczął muzykę i prosi o swoją
starą książkę do muzyki. Zgubił pelerynę i w ogóle się tym nie
przejmuje. Ja powymieniałem mnóstwo znaczków[25]. Jak tylko
przyjechał, zaprzyjaźnił się z Cantem. Miałem wysypkę pokarmową, ale już mi prawie zeszła.
Bruce
Do Charlesa i Margharity Chatwinów
Szkoła Old Hall / Wellington / Shropshire / 25 maja [1952]
Kochani Mamusiu i tatusiu,
mam nadzieję, że oboje czujecie się dobrze, Hugh ma ostatnio
fazę grzeczności. Od dwóch tygodni nie zarobił podbitego oka.
Jeżeli będzie się nadal dobrze sprawował, obiecałem mu nakręcaną
łódź podwodną, która nurkuje i wychodzi z powrotem na powierzchnię...[26] Niestety Hugh nie lubi Canta ani Reynoldsa, za to
zapałał sympatią do chłopca zwanego Taylor III, który zaprosił go
do siebie do domu, a jego kuzyn, Williams, który mieszka 2 mile od
Taylora III, zaprosił mnie do swojego domu.
Całuję
Was
Mocno,
Bruce
Latem 1953 roku Chatwin zdał egzamin wstępny i został
przyjęty do Marlborough College w Wiltshire. Dnia 22 lipca
Fee-Smith napisał do jego rodziców: „Dziękuję Państwu
21/54
serdecznie za czek, którym Bruce przyczynia się do ufundowania ławki ogrodowej; jego imię, nazwisko i data
opuszczenia szkoły zostaną na niej uwiecznione. Będzie
mi go brakowało w przyszłym semestrze – to taki miły
chłopiec i dobry kolega”.
***
We wrześniu 1953 roku, po wakacjach pod żaglami na
rzece Hamble, rodzice odwieźli Chatwina starym czarnym
roverem do Marlborough – prywatnej szkoły założonej
w roku 1843 dla synów ubogiego duchowieństwa. Przez
pierwszy rok nauki Chatwin mieszkał w Priory [klasztorze],
przyjemnym internacie dla nowicjuszy, usytuowanym
poza terenem szkoły, w centrum miasta, i otoczonym
dwuakrową działką schodzącą spadziście do rzeki Kennet.
Już w szkole Old Hall połknął bakcyla aktorskiego, nabywając, jak twierdzi Hugh, „szacunku – i upodobania – do
strojów i rytuałów władzy”. Marlborough, liczące ośmiuset
uczniów, przypominało właściwie uniwersytet. Tryb życia
nie był zbyt rygorystycznie zorganizowany. Samemu sobie
trzeba było być Szefem. Hugh po czterech latach dołączył
do brata w Marlborough. „Old Hall – wspomina – było
zamkniętą, monastyczną instytucją, ujętą w ciasną klatkę
niezłomnych zasad. Marlborough dawało od nich wolność.
Symbolem i fizycznym ucieleśnieniem wolności były rowery. W Priory, pod warunkiem złożenia obietnicy, że
będziemy się trzymać w parach (na wypadek nieszczęścia), od trzynastego roku życia można było wyjeżdżać
poza teren szkoły w dowolnym kierunku i swobodnie
korzystać z uroków wspaniałych otwartych przestrzeni
Wiltshire. Poza tym oczekiwano od nas przystąpienia do
minimum trzech, maksimum pięciu, spośród
22/54
pięćdziesięciu samorządnych stowarzyszeń chłopięcych
działających w college’u, lecz wyłącznie od nas samych,
od naszych gustów i zdolności, zależało, co zrobimy z czasem wolnym, na terenie szkoły czy poza nim”.
Do Charlesa i Margharity Chatwinów
Priory House / Marlborough College / Wiltshire / niedziela
[wrzesień 1953]
Kochani Mamusiu i Tatusiu,
czuję się tutaj wyśmienicie i dobrze się zadomawiam. Klasa
Muszli, do której należę, to Muszla A. Jest sześć klas Muszli.
Muszla A jest najpierwsza. Zawarłem już kilka przyjaźni. Bardzo
dobrze dogaduję się z Edwardsem. Zaprzyjaźniłem się też
z chłopcem o nazwisku Ghalib[27], którego ojciec jest Turkiem.
Wyżywienie w Priory jest wyśmienite i wcale jeszcze nie musiałem
sięgać do prywatnych zapasów. Nie warto, żebyście przysyłali mi
klipsy rowerowe do spodni, jako że musimy jeździć w szortach.
Jeszcze nie wiem, jak się nazywa nasz wychowawca, wszyscy zawsze mówią „Master”[28]. Wczoraj spotkał się na rozmowę
z wszystkimi nowymi chłopcami i jest bardzo sympatyczny. Mój
rower okazał się bezcenny, jako że musimy spływać z internatu na
godzinę dziennie, a w tygodniu mamy 3 dni półwolne. Przyślijcie
mi, proszę, trochę książek, bo co wieczór przez godzinę musimy
czytać. Odwiedziłem już wszystkich dawnych znajomych z Old
Hall... Massey[29] jest kapitanem sali w internacie i odpowiada za
moją sypialnię. Można wybrać sobie do nauki dowolny instrument
zespołowy. W pierwszym semestrze mogę brać bezpłatne lekcje,
a jeżeli nauczyciel muzyki uzna, że jestem dość dobry, wystąpi
o ich kontynuację. Tu większość chłopców gra na puzonie. Ale nie
sądzę, że będę miał dość czasu[30].
Całuję,
Bruce
23/54
Z czasów pobytu Chatwina w Marlborough zachowało się
niewiele korespondencji. Nikt go tam nie przymuszał do
pisania listów, a odwiedziny rodzinne umawiało się przez
płatny automat telefoniczny, znajdujący się w B2 House –
dość spartańskim, mniej wystawnym budynku internatu,
do którego Chatwin przeniósł się w roku 1954. Na dodatek, bliska przyjaciółka Margharity, Barbara Farrington,
udzielała rodzinie Chatwinów „domu otwartego” u siebie
w Minal Woodland House, o dwie mile na wschód od Marlborough. Hugh wspomina: „Margharita mogła tam
swobodnie przyjeżdżać i uczestniczyć w życiu towarzyskim wychowawców Marlborough oraz ich żon”.
***
Pod koniec pierwszego roku pobytu Chatwina w Marlborough z jego ojcem Charlesem skontaktowała się przez
znajomego szwedzka familia Brattów, zapytując, czy
Bruce miałby ochotę spędzić wakacje w ich domku nad
jeziorem na południe od Sztokholmu, przy okazji ucząc
angielskiego ich syna Thomasa, który był jego
rówieśnikiem. Margharita odprawiła syna w porcie Tilbury,
skąd odpłynął parowcem „Patricia”. Pomijając rodzinne
wczasy pod żaglami we Francji, było to pierwsze doświadczenie Chatwina w podróżowaniu za granicę.
Lundby Gård / Szwecja / [lipiec 1954]
Piątek
Kochani Mamusiu i tatusiu,
dopłynąłem bezpiecznie wczoraj i miałem cudowny rejs... Dość
niefortunnie się złożyło, że pasażerami mojej kabiny byli: młody
mężczyzna, który miał nadzieję zostać zakonnikiem i modlił się
głośno po łacinie przez całą noc, i drugi, który zdaje mi się był
24/54
polskim Żydem i przez całą noc głośno chrapał. Więc przez to
chrapanie i łacinę niezbyt się wyspałem. Ale za to przy stole siedziałem z bardzo miłymi ludźmi. Byli to Szwedzi mieszkający w Finlandii, oboje z przecudownym poczuciem humoru. Mają w Finlandii łódź i właśnie byli w Lymington, żeby spotkać się z Laurentem Gilesem[31] w sprawie projektu drugiej. Przegadałem z tym
panem o łodziach całe bite popołudnie.
Kiedy statek dobił do portu, wszystko szło gładko aż do odprawy
celnej. Celnik uznał, nie wiem czemu, że jestem Francuzem, i zaczął wyciągać mi wszystko z walizki, przeszukał wszystkie kieszenie
mojego ubrania, a potem odszedł z ważną miną. Gdy wreszcie
wszystko z powrotem pozbierałem, w ostatniej chwili złapałem pociąg. Ale kiedy już usiadłem, odkryłem, jaki powód miał celnik.
Wsiadł ze mną chłopak, który powyciągał z różnych miejsc 1000
papierosów! Pociąg jechał bardzo szybko i w porze lunchu
dojechaliśmy do Katrineholm. Wysiadłem, a na peronie był tylko
zawiadowca. Ale po dziesięciu minutach czekania zjawił się pan
Bratt. Spodziewałem się, że Thomas będzie blondynem itd., ale on
ma włosy czarne jak kruk i śniadą cerę, przez co wygląda na
Włocha. Wpakowaliśmy się do ich wielkiego cadillaca i wkrótce
dojechaliśmy do Lundby Gård, które jest prawie wioską, a nie tylko
farmą. W jednym domu[32] mieszka brat pana Bratta, w drugim
jego ojciec, a w trzecim jego stryj Percy[33]! Jezioro ma tylko głupie
30 mil długości i łączy się z kilkoma innymi; na wprost farmy znajduje się wyspa, na której stoi zamek i ma ona prawie pięć mil
długości i dwie i pół mili szerokości. W zasięgu mil nie ma ani jednego sklepu i wszystko trzeba sprowadzać pocztą, więc moje 10
funtów może wrócić nienaruszone, tym bardziej że zarobiłem
dzisiaj rano 10 koron. Mają tu motorówkę, łódź wiosłową, bączka,
zwykły kajak, bardzo wąski i wykonany z kory brzozowej kajak
kanadyjski, którym kilka razy płynąłem, z trudem utrzymując
równowagę[34]. W przyszłym tygodniu jedziemy do Sztokholmu.
Mam nadzieję, że Hugh dostał kartkę. Szukałem dla was zdjęcia
25/54
Smorgasbord, szwedzkiego narodowego posiłku, który jest czymś
w rodzaju przystawek, tylko na znacznie większą skalę. Mam
nadzieję, że dostaliście telegram. Bruce
Pocztówka: Czarno-białe zdjęcie jeziora Yngaren / Szwecja /
20 sierpnia 1954
To jest część ich jeziora. Cały ląd, który widać po drugiej stronie, to
wyspa. Ich dom znajduje się pomiędzy tą wyspą a stałym lądem.
Wybieramy się na wycieczkę łodzią na drugie jezioro; tutaj wszystkie jeziora są właściwie ze sobą połączone. Spędziliśmy 3 dni
w Sztokholmie i zwiedziliśmy go dokładnie. Szkoda, że nie przywiozłem z sobą aparatu fotograficznego, bo to taki piękny kraj.
Któregoś dnia zapuściliśmy się bardzo głęboko do kopalni
żelaza[35]; było to bardzo interesujące. Zatelefonuję do was, gdy
tylko dotrę do Londynu i powiem wam, którym pociągiem
przyjeżdżam. Bruce
Na Wielkanoc 1957 roku Chatwin wyjechał do Włoch w towarzystwie kolegi z Marlborough, Richarda Sturta.
Do Charlesa i Margharity Chatwinów
Rzym / Italia / 2 kwietnia 1957
Podróż mieliśmy raczej bez przygód; cudowne widoki z pociągu.
Słońce prażyło, gdy przecinaliśmy Alpy, ale cukiernik ze Scarborough i niemiecka dziewczyna w naszym wagonie uparli się trzymać
okna szczelnie zamknięte. Dojechaliśmy na miejsce dość zmęczeni,
wzięliśmy taksówkę prowadzoną przez nader ugrzecznionego typa
i nim się obejrzeliśmy, ten policzył nam funta. Kłóciliśmy się
strasznie, ale gdy zaczął się zachowywać nieprzyjemnie, daliśmy
mu połowę, chociaż powinno nas to kosztować około 2/6 szylinga.
Pensjonat okazał się wielce wytworny, ale teraz mamy ładne,
o wiele tańsze miejsce. Dzisiaj zwiedzaliśmy Rzym z Ojcem
26/54
O’Flahertym[36], przyjacielem Richarda, a jutro rano, razem
z kilkuset innymi osobami, idziemy na audiencję do samego
Papieża. Szczerze mówiąc, z wyjątkiem Koloseum, Łuku Konstantyna i Kolumny Trajana, ruiny rzymskie są dość nudne
w porównaniu z fantastycznymi pałacami Medyceuszy itp. Ale jest
to doprawdy niewiarygodnie nowoczesne miasto, żyjące w kolosalnym tempie. Zostaliśmy honorowymi członkami klubu angielskiego, gdzie piliśmy herbatę w towarzystwie pięciu bardzo
wesołych irlandzkich ojczulków. Całuję, B
„Margharita zawsze była dobrą słuchaczką i rzadko
brakowało jej słów – właściwie tylko przy jednej pamiętnej
okazji – wspomina Hugh. – Był nią powrót Bruce’a z Rzymu
w 1957 r. Bruce uraczył nas w kuchni Brown’s Green barwnymi obrazami tego antycznego i nowoczesnego miasta,
jego siedmiu wzgórz, fontann, swojej kwatery tuż przy
Schodach Hiszpańskich, zawartości muzeów, kardynała,
przez którego załatwiana była audiencja u papieża –
przepychu rzymskich ulic, mody rzymskich kobiet.
«O raju!» – wtrąciła tylko Margharita, gdy Bruce zrobił
przerwę na oddech przed podjęciem dalszego sprawozdania”. Od tamtej pory ulubioną historyjką matki na
wszystkich spotkaniach towarzyskich była opowieść o tym
wielkim zadziwieniu – chichocząc bez ustanku, matka
odtwarzała sytuację, w której jej starszy syn dorasta, bujając po Kontynencie, podczas gdy ona dalej skubie drób
i szoruje jajka przed odstawieniem ich do skupu w Henleyin-Arden.
Latem 1957 roku, uzyskawszy prawo jazdy, Chatwin
pożyczył od Charlesa furgonetkę i pojechał nią na południe Francji – wrócił stamtąd z wysokim krzesłem
o wyplatanym trzcinowym siedzeniu. Utworzyło parę
27/54
z jego pierwszym meblarskim zakupem – szarym krzesłem
w stylu Ludwika XVI, za które zapłacił dwa funty dziesięć
szylingów. Jako że obydwa wymagały konserwacji, nabył
komplet dłut do drewna i – wchodząc w etap nowego
hobby, po modelarstwie – rozebrał swoje antyki na części
w domowym składziku na farmie Brown’s Green.
W uznaniu nowej pasji, rodzice sprezentowali mu książkę
o meblach francuskich.
Do Charlesa i Margharity Chatwinów
B2 / Marlborough College / Wiltshire / [jesień 1957]
Kochani Mamusiu i Tatusiu,
dziękuję Wam bardzo a bardzo za tę cudowną niespodziankę. To
naprawdę cudowna księga, przy dokładniejszym przejrzeniu
wydaje się jeszcze lepsza. Jak wiele francuskich książek, pisana jest
z wielką dbałością o to, żeby nie zajmować się wyłącznie bajecznymi rarytasami pozamykanymi w muzealnych gablotach, i z
tej racji często nudnymi. Większość opisanych przedmiotów to
pierwszorzędne przykłady tego, na co każdy może się natknąć. Nie
jest to książka dla wybitnych ekspertów, ponieważ na każdy z poruszonych w niej tematów można by napisać tomy, daje jednak
bardzo klarowny obraz tego, co się działo, no i oczywiście te
cudowne ilustracje są niezmiernie pomocne, gdyż byłoby nonsensem sugerować, że najlepszą metodą uczenia się o tego typu
rzeczach jest obejrzeć je osobiście, a jeśli to jest niemożliwe, to na
fotografii. Moje przypuszczenia znalazły potwierdzenie w kilku
punktach. Po pierwsze, że jest rzeczą usprawiedliwioną całkowicie
przemeblować francuskie meblarstwo, a po drugie, że oba moje
krzesła są definitywnie autentyczne... To drugie krzesło to
prawdziwa rzadkość, jak się zdaje; [fotel] bergère Ludwik XVI
z kanciastym oparciem, typowym rzeźbieniem i spiralnymi nogami, które są bardzo, ale to bardzo poszukiwane, i nawet w mojej
28/54
księdze nie znalazłem wielu, które dorównują mu elegancją. Poza
tym książka nie przykłada wielkiego znaczenia do stempli ébénistes, choć oczywiście podnoszą one wartość i to znacznie[37].
Jak się nazywa autor waszego obrazu Ameryka z gabinetu? Bo
sądzę, że zaciekawi was wiadomość, iż w kwietniu obraz, namalowany w czasie pierwszych regat o Puchar Ameryki przez mało wówczas znanego malarza o nazwisku Carmichael[38], i przedstawiający właśnie „Amerykę”[39], został sprzedany
amerykańskiemu uczestnikowi aukcji, chyba w Christie’s, za coś
ponad 2000 funtów z racji niezwykłego zainteresowania, jakie tu
budzi nowa dyscyplina.
Ta księga uświetniła moje urodziny. Bardzo Wam dziękuję.
Całuję, B
PS Rogaliki przepyszne! Dawno takich nie było. Ciocia Cicely
i Stryj Philip[40] przysłali 10 szylingów na katalog Wallace Collection. Hugh podarował mi kubek w niebiesko-białe paski w miejsce
tego, który stłukłem.
Całuję, B
***
Tak jak w Old Hall, również w Marlborough Chatwin najbardziej przykładał się do aktorstwa. Był sekretarzem
Towarzystwa Szekspirowskiego i grał Horodniczego
w Rewizorze Gogola, Panią Candour w Szkole skandalu
Sheridana oraz Jamesa Wintera JP w Białej owcy
w rodzinie L. du Garde’a[41]. Jego interpretacja postaci
Wintera, „eksperta włamywacza”, zdaniem krytyka
z „Wiltshire Gazette Herald”, świadczyła o „sporym
talencie aktorskim; dykcja i ruchy były wyraziste, a gra od
początku do końca spektaklu uderzała swobodą”. Mniej
imponujące były jego osiągnięcia w nauce. W roku 1955,
po kontuzji głowy doznanej podczas gry w rugby, Chatwin
29/54
musiał opuścić semestr zimowy. Nadganiał potem z trudem. „Stracony semestr wciąż daje mu poczucie nierównych szans” – napisał już latem jego ulubiony wychowawca Hugh Weldon. Ocena Chatwina za semestr jesienny
1957 r. jest typowa dla jego szkolnej kariery: „Dokładność
i sumienna koncentracja nie przychodzą mu łatwo.
Zarówno na lekcjach, jak też zapewne podczas odrabiania
zadań domowych, łatwo się rozprasza i umysł jego popada
w dygresje, zazwyczaj interesujące, lecz zazwyczaj nie na
temat”. Pod koniec nauki w Marlborough Jack Halliday,
kierownik internatu B2, zaczął ponaglać Bruce’a do
wyboru przyszłego zawodu. „Niewątpliwy sukces, jaki
odniósł przedstawieniami na scenie Memorial Hall,
dowodzi, że jest on nadzwyczaj uzdolniony w organizowaniu działań innych ludzi, natomiast zdecydowanie niezadowalające oceny w jego aktach świadczą
o niezbyt wielkiej zdolności do samoorganizacji. Podczas
wakacji Bruce po prostu musi wziąć się w karby i,
z pomocą ojca, musi nakreślić plan własnej przyszłości”.
Halliday sugerował studia prawnicze w Trinity Hall na Uniwersytecie Cambridge, ale Chatwin był pewien, że nie
chce pójść w ślady ojca. W trzeciej klasie planował ubiegać się o miejsce na wydziale literatury klasycznej Merton
College na Uniwersytecie Oksfordzkim – uczelni, gdzie studiował jego dziadek, a także Robert Byron, absolwent
szkoły Marlborough, którego dzieło Chatwin już wówczas
znał i wielbił. Ogłoszono jednak właśnie koniec powszechnej służby wojskowej; uniwersytety musiały nagle znaleźć
miejsca dla dodatkowego rocznika studentów, to zaś oznaczało, że Chatwin musiałby czekać na przyjęcie jeszcze
dwa lata. Oświadczył więc, że wybiera karierę sceniczną,
zachęcony sukcesem własnego wystawienia sztuki Tons of
Money [Tony forsy]. Charles był jednak nieugięty: żaden
30/54
z jego synów nie przeniesie się prosto z życia pod kloszem
w szkole prywatnej do studenckich nor w Londynie –
przekreślił więc ambicje Chatwina związane z RADA
[Królewską Akademią Sztuk Dramatycznych], podsuwając
mu do rozważenia tradycyjny w rodzinie zawód architekta.
Chatwin ani myślał oddawać się zgłębianiu nauki o budowlach. Kolejnym jego pomysłem była praca w Afryce, wzorem najbliższego przyjaciela z Marlborough, Raulina Guilda,
który wyjechał do Rodezji Północnej – tu jednak
zaprotestowała Margharita: przecież to właśnie w Afryce
stryja Humphreya spotkał żałosny koniec. Wkrótce potem
przeczytała ona w „Vogue’u” artykuł o firmie zajmującej
się aukcjami sztuk pięknych. „Może Sotheby’s to coś dla
Bruce’a?”. Charles skontaktował się więc z dawnym
szkolnym kolegą, Guyem Bartleetem, dyplomowanym
rzeczoznawcą, który sprzedał w Sotheby’s obraz Moneta
Pociąg przejeżdżający przez most, a w rezultacie Chatwin
został przedstawiony Peterowi Wilsonowi, prezesowi domu
aukcyjnego Sotheby’s.
Do Petera Wilsona
Farma Brown’s Green / Hockley Heath / Birmingham /
15 kwietnia 1958
Szanowny Panie,
Pan Bartleet był uprzejmy dać mi załączony list
rekomendacyjny.
Pragnąłbym ogromnie poznać najlepszy sposób na zrobienie
kariery w sztukach pięknych. Gdyby znalazł Pan czas, aby spotkać
się ze mną, zanim wyjadę z powrotem do szkoły 1 maja, byłbym
niezmiernie wdzięczny i zapewniam, że jestem gotów stawić się
u Pana w dowolnym terminie, nawet wyznaczonym w ostatniej
chwili.
31/54
Z uszanowaniem,
C.B. Chatwin
Termin został wyznaczony na godzinę 15.30 we wtorek,
29 kwietnia. Spotkanie poszło tak dobrze, że Charles
wysłał do Marlborough zawiadomienie, iż Bruce
w przyszłym roku nie wraca do szkoły. „Będzie mi
brakowało tego wesołego i zdolnego chłopca” – napisał
w odpowiedzi z datą 2 maja rejestrator Reginald Jennings.
Dnia 7 maja Wilson napisał do Charlesa: „Było mi bardzo
miło poznać Pańskiego syna i z wielką przyjemnością
spotkam się z nim ponownie podczas tego lata”.
Do Petera Wilsona
B2 / Marlborough College / Wiltshire / 13 czerwca 1958
Szanowny Panie,
kiedy przyszedłem na rozmowę z Panem w kwietniu, powiedział
Pan, abym napisał do Pana ponownie w czerwcu, do którego to
czasu dowie się Pan zapewne, czy jest dla mnie miejsce
w Sotheby’s.
Jeżeli przypadkiem jest wakująca posada, przyjmę ją z największą chęcią. Jeżeli chciałby się Pan ponownie ze mną spotkać, mogę
z łatwością zorganizować przyjazd do Londynu w dowolnym terminie, z wyjątkiem około dwóch tygodni, licząc od dnia 7 lipca,
kiedy to będę zdawał egzaminy.
Z uszanowaniem,
C.B. Chatwin
Wilson spotkał się z Chatwinem dopiero we wrześniu
i zaproponował mu posadę woźnego w Dziale Sztuki,
z pensją sześć funtów tygodniowo.
32/54
[1]
Jak wyjaśnia Nicholas Shakespeare, podczas opracowywania
listów Chatwina błędy ortograficzne w listach z czasów szkolnych
zostały zachowane – tę samą zasadę przyjęliśmy dla przekładu
polskiego.
[2]
Młodsza i bardziej ekstrawertyczna z dwóch ciotek – starych
panien, sióstr ojca.
[3]
George Bramwell Evens, Out with Romany by Meadow and
Stream [Z Romany na łące i nad strumieniem] (1942).
[4]
John Kearton, bratanek podróżnika Cherry’ego Keartona,
wygłosił wykład o afrykańskim weldzie, ilustrowany zdjęciami
lwów ludojadów i nosorożców.
[5]
Fauna.
[6]
The Open Road: A Little Book for Wayfarers [Droga wolna:
książeczka dla włóczykijów], antologia pod red. E.V. Lucasa
(1899). „Wiązanka dobrej, porywającej poezji i prozy sporządzona,
by zachęcić ludzi do wyjścia na świeże powietrze, a gdy już wyjdą –
do czerpania z tego zadowolenia”. W szarej bukramowej oprawie
„i ze stadem pozłacanych jaskółek w locie na okładce”, była to
najukochańsza książka podróżnicza Chatwina, obok Podróży do
Armenii Osipa Mandelsztama (1933) i The Road to Oxiana [Drogą
do Oxiany] Roberta Byrona (1937).
[7]
Humphrey Chatwin pracował w przedsiębiorstwie kolejowym
Gold Coast Railway. 8 grudnia 1949 r. został zamordowany przez
swojego kuchcika w Takoradi.
[8]
H.C.: „Brig był szczeniakiem Staffordshire bulteriera, który
przepadał za żywiołową zabawą z wszystkimi naszymi gospodarskimi zwierzętami. Niestety, głuchy na wszelkie połajanki,
dołączył do grona wszystkich okolicznych psów, które dawały się
we znaki owcom sąsiadów”.
[9]
Panda Andy w Głupkoleśnej Grocie (przyp. tłum.).
[10]
Peculiar Penguins (1934).
[11]
[Za tych, co w opałach] – film z roku 1944, oparty na historii
pilota myśliwca, Richarda Hillary’ego, pokazujący operacje
33/54
ratunkowe powietrze–woda przeprowadzane przez załogi
patrolujące kanał La Manche i wyławiające lotników ze strąconych
maszyn.
[12]
Pierwsza prawdziwa rola aktorska Chatwina, w sztuce A.P.
Herberta Fat King Melon and Princess Caraway [Gruby Król
Melon i Królewna Kminka], wystawionej w grudniu 1949 r. Recenzent napisał o nim: „przystojny młodzian”.
[13]
Prawdziwy tytuł filmu Marcela Varnela to I Thank You [Dziękuję Ci].
[14]
„Magazyn Mechanika”.
[15]
„Gazeta Dziecięca”.
[16]
„Tylko dla chłopców”.
[17]
„Chłopcy jak to chłopcy”
[18]
Elizabeth Chatwin: „Miał bardzo zdolne ręce. Umiał malować, szyć, naprawiać popsute przedmioty, przyklejać utrącone
uchwyty tak, że w ogóle nie było widać spojenia”.
[19]
H.C.: „Wychowawcy klas mieli rozmaite metody utrzymywania dyscypliny. Pan Peregrine (od łaciny) zawsze trzymał pod
ręką pantofel; pan Pye (od matematyki) wolał bić płaską stroną
drewnianego cyrkla do tablicy. Za poważniejsze wykroczenia dostawało się «karteczkę», która oznaczała wieczorną rozmowę
z dyrektorem. Zazwyczaj Szef podsumowywał swoje reprymendy
dwoma precyzyjnie wymierzonymi razami ponadmetrowej
długości bambusową laską. To były jedyne baty, jakie dostał Bruce.
Ja miałem ich cztery na koncie”.
[20]
H.C.: „Po naszej przeprowadzce na farmę Brown’s Green
Bruce szybko wyspecjalizował się w rozpoznawaniu wszystkich leśnych ptaków, jakie można tam było spotkać; za ten wyczyn
stryjeczny dziadek Philip przekazał mu swoje czterotomowe
wydanie British Birds [Ptaków brytyjskich] z ilustracjami A. Thorburna. Dar ten, z barwnymi wkładkami ilustracyjnymi w złoconych
ramkach, był pierwszym antykiem Bruce’a”.
34/54
[21]
Przedstawienie odbyło się 14 grudnia 1950 r. „Palmę pierwszeństwa należy chyba przyznać Tkaczowi Spodkowi. Wcielił się
w niego młodziutki członek obsady, który miał sporo roboty
i wykonał ją w pięknym stylu. Z oślą głową czy bez, spisałeś się na
medal, Spodku, «najmilszy kochanku»”. [Sformułowanie „najmilszy kochanku” za: Sen nocy letniej, akt IV, scena 1,
w przekładzie Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, Świat Książki,
Warszawa 1999, s. 267 – przyp. tłum.].
[22]
„Osiłek” nazywał się Philip Howard. Mecz odbył się w Auli.
Szef napisał w raporcie, że Chatwin okazał się „twardym,
nieustępliwym zawodnikiem i sprawia wrażenie niezwykłej
solidności”.
[23]
Charles trzymał na farmie Brown’s Green 37 świń, dla
których woził pomyje z Birminghamu tym samym szarym fordem
służącym do wszystkiego, którym transportował w tę i z powrotem
między domem a szkołą Old Hall kufer z rzeczami Bruce’a.
[24]
Jeźdźcy w puszczy.
[25]
H.C.: „Jako filatelista wyspecjalizował się w niestemplowanych znaczkach «brytyjskich kolonialnych»”.
[26]
H.C.: „Kilka miesięcy wcześniej towarzyszyłem Bruce’owi
w wyprawie do sklepu w Birminghamie o nazwie Model Aerodrome, gdzie kupił ten właśnie prezent urodzinowy dla mnie.
Wręczona mi uroczyście w dniu urodzin zabawka stała się formalnie moją własnością – zaliczała się jednak do kilku «starszobraterskich» przedmiotów, które pozostawały pod kuratelą Bruce’a w
obawie, abym ich nie popsuł albo nie pogubił”.
[27]
Raymond Ghalib (ur. 1939).
[28]
Tommy Garnett (1915–2006) został wychowawcą w Marlborough w roku 1952.
[29]
Christopher Massey (ur. 1939).
[30]
E.C.: „Bruce nigdy nie nauczył się grać na żadnym
instrumencie”.
[31]
Słynny angielski projektant jachtów pełnomorskich.
35/54
[32]
Sosnowe domy pomalowane były na kolor krwistoczerwony
tlenkiem żelaza z kopalni miedzi. Po latach Chatwin pomalował
tym samym szwedzkim tlenkiem swój dom pod Oksfordem. E.C.:
„Zawsze był zakochany w Szwecji. Tam wykrystalizował się jego
zmysł koloru. Dość znaleźć się w Sztokholmie, by odkryć kolory
Bruce’a. Szarawą zieleń i szarawy błękit w kontraście z niesamowitymi tonami ochry”.
[33]
Percevald Bratt – „Uroczy stary dżentelmen. Zawsze nosił
białą koszulę i kapelusz od słońca [...] Mieszkał on w chacie z bali
oświetlonej kryształowymi żyrandolami” – [B. Chatwin, Anatomia
niepokoju, Świat Książki, Warszawa 2012, tł. K. Puławski – przyp.
red.]. Peter Bratt (brat Thomasa) wspomina: „Na krótko przed
śmiercią Bruce przyjechał do Sztokholmu, żeby nas jeszcze raz
odwiedzić. Opowiadał głównie o konwersacjach, jakie wiódł
z moim stryjecznym dziadkiem [Percevaldem], który był erudytą
doskonale znającym literaturę klasyczną; Bruce twierdził, że to go
właśnie zmobilizowało do rozpoczęcia pisania”.
[34]
E.C.: „Żeglarstwo było jego wielką pasją, którą podzielali
Charles i Hugh”.
[35]
Grängesberg.
[36]
Hugh O’Flaherty (1898–1963), irlandzki ksiądz katolicki
i notariusz Watykanu, który podczas II wojny światowej uratował
życie blisko czterem tysiącom aliantów i Żydów.
[37]
W Pieśniach stworzenia Chatwin spotyka młodego ebenistę
(stolarza meblowego) w drodze z Ataru. Chłopak „nie miał paszportu, ale wziął ze sobą książkę o osiemnastowiecznych francuskich meblach” (przeł. K. Puławski).
[38]
John Wilson Carmichael (1800–1868).
[39]
Ten sam szkuner.
[40]
Philip Boughton Chatwin (1873–1964), architekt i archeolog
amator, zafascynowany restauracją starych budowli. E.C.:
„Spotkałam go raz – piękny starzec, niezwykle kulturalny, wysoki,
szczupły, o białych włosach”
36/54
[41]
Lawrence du Garde Peach był współautorem sztuki, drugim
był Ian Hay..
ROZDZIAŁ DRUGI
Sotheby’s: 1959–1966
Dostępny Rozdział Pierwszy
ROZDZIAŁ TRZECI
Edynburg: 1966–1968
Dostępny Rozdział Pierwszy
ROZDZIAŁ CZWARTY
Alternatywa nomadyczna:
1969–1972
Dostępny Rozdział Pierwszy
ROZDZIAŁ PIĄTY
„Sunday Times”: 1972–1974
Dostępny Rozdział Pierwszy
ROZDZIAŁ SZÓSTY
Wyjechałem do Patagonii:
1974–1976
Dostępny Rozdział Pierwszy
ROZDZIAŁ SIÓDMY
Wicekról Ouidah: 1976–1980
Dostępny Rozdział Pierwszy
ROZDZIAŁ ÓSMY
Na Czarnym Wzgórzu:
1980–1983
Dostępny Rozdział Pierwszy
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY
Pieśni stworzenia: 1983–1985
Dostępny Rozdział Pierwszy
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY
Chiny i Indie: 1985–1986
Dostępny Rozdział Pierwszy
ROZDZIAŁ JEDENASTY
Homer End: 1986–1988
Dostępny Rozdział Pierwszy
ROZDZIAŁ DWUNASTY
Oksford i Francja: 1988–1989
Dostępny Rozdział Pierwszy
Podziękowania
Dostępny Rozdział Pierwszy
Indeks nazwisk
Dostępny Rozdział Pierwszy
Pod słońcem Listy
Spis treści
Okładka
Karta tytułowa
Wstęp
Wprowadzenie
ROZDZIAŁ PIERWSZY Czasy szkolne: 1948–1958
ROZDZIAŁ DRUGI Sotheby’s: 1959–1966
ROZDZIAŁ TRZECI Edynburg: 1966–1968
ROZDZIAŁ
CZWARTY
Alternatywa
nomadyczna:
1969–1972
ROZDZIAŁ PIĄTY „Sunday Times”: 1972–1974
ROZDZIAŁ
SZÓSTY
Wyjechałem
do
Patagonii:
1974–1976
ROZDZIAŁ SIÓDMY Wicekról Ouidah: 1976–1980
ROZDZIAŁ ÓSMY Na Czarnym Wzgórzu: 1980–1983
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY Pieśni stworzenia: 1983–1985
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY Chiny i Indie: 1985–1986
ROZDZIAŁ JEDENASTY Homer End: 1986–1988
ROZDZIAŁ DWUNASTY Oksford i Francja: 1988–1989
Podziękowania
Indeks nazwisk
Karta redakcyjna
Tytuł oryginału
UNDER THE SUN
The Letters of Bruce Chatwin
Selected and edited
by Elizabeth Chatwin and Nicholas
Shakespeare
Wydawca
Daria Kielan
Redaktor prowadzący
Katarzyna Krawczyk
Redakcja
Sylwia Bartkowska
Indeks nazwisk
Jan Jaroszuk
Redakcja techniczna
Lidia Lamparska
Korekta
Elżbieta Jaroszuk
Copyright: Letters © the Chatwin Estate
Introduction and Notes © Nicholas
Shakespeare and Elizabeth Chatwin, 2010
Preface and annotations by Elizabeth
Chatwin copyright © Elizabeth Chatwin,
2010
Compilation copyright © Nicholas
Shakespeare and Elizabeth Chatwin, 2010
52/54
All rights reserved
Extract from The Unqiet Grave by Cyril
Connolly. Copyright Cyril Connolly, 1945
Reprinted by permission of Rogers, Coleridge & White Ltd.
Extract from Ups and Downs by Frances
Partridge. Copyright © Frances Partridge,
2001
Reprinted by permission of the Partridge
Estate c/o Rogers, Coleridge & White Ltd.
Copyright © for the Polish translation by
Jolanta Kozak, 2012
Copyright © for the e-book edition by
Weltbild Polska Sp. z o.o., Warszawa 2012
Dodatkowe informacje dotyczące praw
autorskich zamieszczono
w Podziękowaniach
Świat Książki
Warszawa 2012
Weltbild Polska Sp. z o.o.
02-103 Warszawa, ul. Hankiewicza 2
Księgarnia internetowa: Weltbild.pl
Niniejszy produkt objęty jest ochroną
prawa autorskiego. Uzyskany dostęp upoważnia wyłącznie do prywatnego użytku
osobę, która wykupiła prawo dostępu. Wydawca informuje, że wszelkie udostępnianie
osobom trzecim, nieokreślonym adresatom
lub w jakikolwiek inny sposób upowszechnianie, upublicznianie, kopiowanie oraz przetwarzanie w technikach cyfrowych lub
53/54
podobnych – jest nielegalne i podlega właściwym sankcjom.
ISBN 978-83-273-0282-3
Nr 90453432
Plik ePub przygotowała firma eLib.pl
al. Szucha 8, 00-582 Warszawa
e-mail: [email protected]
www.eLib.pl
@Created by PDF to ePub
Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
pełnej wersji całej publikacji.
Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.
Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można
nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są
jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej
od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
internetowym Bookarnia Online.

Podobne dokumenty