Siostra Celestyna Faron - Święta Siostra

Transkrypt

Siostra Celestyna Faron - Święta Siostra
Siostra Celestyna Faron - wi ta Siostra - Słu ebnica Bo a
Siostra Katarzyna (Celestyna) Faron urodziła si 24 IV 1913 roku w Zabrze y
k. Ł cka. Na chrzcie otrzymała imiona: Katarzyna, Stanisława. W wieku 5 lat straciła matk
i wychowywała si u bezdzietnych krewnych zamieszkałych w pobliskiej miejscowo ci Kamienicy. Byli to ludzie o gł bokiej religijno ci i w duchu wiary wychowali Katarzyn ,
która od dziecka miała szczególne nabo e stwo do Matki Naj wi tszej i w. Teresy od
Dzieci tka Jezus. W 1920 r. rozpocz ła szkoł , uczyła si pilnie i ju w pierwszej klasie
przyst piła do Pierwszej Komunii w. Lubiła si modli , a łaska Bo a działała delikatnie w je
duszy, budz c pragnienie całkowitego oddani si Bogu. W 1927 roku przyj ła sakrament
bierzmowania.
Wierna łasce powołania, po uzyskaniu pozwolenia od ojca i krewnej, zło yła pro b
o przyj cie do Zgromadzenia Sióstr Słu ebniczek NMP w Starej Wsi. W kwietniu 1929 roku
otrzymała przyj cie do Zgromadzenia. Z rodzinnego domu w Zabrze y wyjechała do
nowicjatu Sióstr Słu ebniczek w Starej Wsi dnia 17 V 1930 r. Po odbyciu pi ciomiesi cznej
próby w postulacie i odprawieniu rekolekcji otrzymała habit oraz nowe zakonne imi
Celestyna - było to dnia 18 X 1930 r.. Pierwsze luby zło yła w Starej Wsi 8 XII 1932 na
okres 3 lat i ponawiała je dwukrotnie w latach: 1935 i 1937. Profesj wieczyst zło yła 15 IX
1938 roku. Zdobywała kwalifikacje zawodowe do pracy wychowawczej i katechetycznej na
kursach we Lwowie, Poznaniu, Przemy lu. W 1936 w Poznaniu uzyskała dyplom
wychowawczyni przedszkola. We wszystkich miejscach w których przebywała dała si
pozna jako otwarta na potrzeby drugich, rozmodlona i zjednoczona z Bogiem. Szczególn
trosk otaczała dzieci, które wychowywała w ochronkach i nazywała je skarbami.
Interesowała si sprawami Ojczyzny i Ko cioła. O ywiał j duch apostolski i gorliwo
o zbawienie dusz.
We Lwowie na wiadomo o odst pstwie od Ko cioła rzymsko-katolickiego kapłana
o tym samym nazwisku co ona, wyraziła gotowo oddania swego ycia w intencji jego
nawrócenia. W styczniu 1938 roku prowadziła przedszkole w Brzozowie i wiele czasu
po wi cała pracy przy dzieciach, okazuj c im wiele serca i pomocy materialnej. Opiekowała
si tak e chorymi w tym mie cie. Praca ta zjednywała jej uznanie i szacunek rodowiska.
W Brzozowie zastał j tragiczny wrzesie 1939 r. W tym bardzo trudnym okresie kierowała
domem zakonnym, prowadziła ochronk (ł cznie z do ywianiem dzieci). Lata okupacji
zbli yły j jeszcze bardzie do ludzi potrzebuj cych i udr czonych brakami materialnymi
i niewol polityczn . Zdana całkowicie na Boga pokrzepiała serca ludzi nadziej lepszej
przyszło ci. Sama jednak zapłaciła najwy sz cen , gdy padła ofiar konfidenckiego donosu
(mieszkała w budynku b d cym własno ci człowieka mocno zaanga owanego w działalno
AK. W jednym z pokoi tego domu był punkt kontaktowy członków tej organizacji). Dnia 19
II 1942 roku otrzymała polecenie zgłoszenia si na komend gestapo w Brzozowie. Gdy jedna
z sióstr doradzał jej ucieczk lub ukrycie si usłyszała odpowied , e tak zrobi nie mo e
poniewa .przez to mogłaby narazi Zgromadzenie na przykre nast pstwa ze strony okupanta.
Wolała cierpie sama. Poszła na gestapo i ju nie wróciła. Zło yła z siebie całopaln ofiar za
Ko ciół, Zgromadzenie i Ojczyzn . Od momentu aresztowania S. Celestyna rozpocz ła sw
drog krzy ow , w której Bóg przyj ł jej pragnienie wyra one w pro bie o luby: .aby sta si
całopaln ofiar Jezusa Chrystusa oraz gotowo oddania ycia o nawrócenie kapłana. Po
aresztowaniu przebywała do ko ca sierpnia 1942 roku w wi zieniu w Ja le, a nast pnie
w Tarnowie, sk d 6 stycznia 1943 roku została przewieziona do obozu O wi cim-Brzezinka.
Wytatuowano jej numer 27989, przydzielono pasiaki, drewniane buty, a na
"mieszkanie" blok nr.7. Pracowała przy kopaniu rowów, gdzie pod groz ci gle wzniesionego
bata, o głodzie i zimnie, stoj c w wodzie wyrzucała ci k ziemi . Wnet przyszło
przezi bienie, tyfus plamisty, wierzb z ciekn cymi guzami. W kwietniu z zamroczeniem
1
tyfusowym, przyt pionym słuchem i odle ynami, została skierowana na rewir w bloku nr 24,
którego do mierci nie opu ciła. Poło ono j do le cej ju - na najni szej pryczy - starszej
o 24 lata wi niarki Janiny Komenda z Kielc, równie z zamroczeniem tyfusowym
i odmro eniami. S. Celestyna w ogóle nie mogła chodzi (otworzył si szew po operacji
wyrostka, powstała du a stale ropiej ca rana i przykurcz mi nia, co powodowało ogromne
bóle i nie pozwalało na wyci gni cie nogi). W lipcu Janina Komenda po wyzdrowieniu
przeszła na inn prycz , lecz jak zaznaczyła w li cie do przeło onej generalnej w Starej Wsi
dane mi było do ko ca Jej dni by z ni razem. Wystawiła o niej pi kne wiadectwo w
pó niejszych swoich obozowych wspomnieniach ("Lager- Brzezinka" Warszawa 1986,
s.154). Na skutek trudnych warunków obozowych, choroba S. Celstyny przeszła w gru lic
płuc z powtarzaj cymi si krwotokami. Głód, gor czka, brak wody sprawiały dodatkow
m k . Skromn zawarto ci paczek otrzymywanych od przeło onych zgromadzenia dzieliła
si z głodnymi towarzyszkami niedoli. Tak postaw odznaczała si ju w wi zieniu w Ja le,
o czym wiadcz podzi kowania wyra one przeło onym przez byłych wi niów: ks.
Bielawskiego z Brzozowa i dyrektora kopalni Striehla z Humnisk - dzi kowali oni za
modlitw i chleb, który im S. Celestyna odst powała. Oddzielnym rozdziałem obozowej m ki
były okropne warunki higieniczne: pchły, pluskwy, a wieczorem i noc plaga szczurów.
Najbiedniejsze były wi niarki ci ko chore i te le ce na dolnych pryczach, do których
nale ała równie S. Celestyna. Doznawała wiele dobroci i usług od towarzyszek niedoli, które
zbudowane jej postaw i heroicznym znoszeniem cierpie , wdzi czne za okazywan dobro ,
ile tylko mogły otaczały j opiek . Wiele razy przenosiły j na r kach i ukrywały przed
"Nocn stra ", by jej ywej nie przeznaczono do krematoriu. Pragn ły, aby prze yła. Inne
były jednak plany Bo e, którym siostra podała si z uległo ci . Cierpienia przyjmowała ze
spokojem. wiadectwa wi niarek, które prze yły, listy obozowe, które pisała (ograniczone
nawet surow cenzur okupanta) mówiły jednak wiele. Dzi kowała Bogu za cierpienie i tak
pouczała innych. W ostatnim li cie zaznaczyła, e zawsze jednak nale y błogosławi Boga.
Do nikogo nie czuła alu, nikogo nie czyniła winnym swej doli, lecz powtarzała: Taka była
i jest Wola Bo a, ona mnie utrzymuje w równowadze ducha. Moc heroicznego znoszenia
cierpie czerpała z modlitwy. Modliła si na nieodł cznym ró a cu zrobionym z chleba
i modliła si aktami strzelistymi. Modlitw ofiarowała w ró nych intencjach: za nawrócenie
grzeszników, Ojczyzn , Zgromadzenie, a zwłaszcza za kapłanów, którzy byli w obozie
bardzo m czeni i paleni w krematorium. Opłakiwała ich los i ubolewała, e nie b dzie miał
kto odprawi Mszy w. Modliła si te za Hitlera, głównego sprawc tych cierpie .
Rozwijaj ca si gru lica oraz powi kszaj ce si rany i cierpienia sygnalizowały zbli aj cy si
koniec. O ywiała j gł boka wiara i zaufanie Bogu, e nie umrze dopóki nie przyjmie
Komunii wi tej (bowiem odprawiła nowenn pierwszych pi tków miesi ca). Przyj ła
Naj wi tszy Sakrament jako Wiatyk 8 grudnia 1943 r. (Komunia w. przywieziona została
potajemnie przez kapłana jad cego z transportem lwowskich wi niów do O wi cimia
i przekazana pracuj cej wi niarce - s. karmelitance- do podzielenia chorym). Jedn z tych
szcz liwych osób, które J otrzymały była S. Celestyna. Od tego momentu była przekonana,
e obozu nie przetrwa. mierci si nie bała, chocia przybli ał j ka dy obozowy dzie .
Zmarła w Wielkanoc 9 kwietnia 1944 roku o godzinie 2.20, szczerze opłakiwana przez
współwi niarki. Wdzi czne za jej dobro , słowa otuchy i dzielon z nimi straw , nie
wyniosły jej zaraz, i to nagiej pod cian bloku, jak to było nakazane, lecz z nara eniem siebie
zatrzymały na pryczy, nakryły prze cieradłem, do r ki dały krzy yk i ró aniec oraz zapaliły
zdobyte gdzie wieczki. Przez cały dzie przychodziły wi niarki równie z innych bloków,
by modli si i patrze na ni (była wi ksza swoboda, bo z racji wielkiego wi ta gestapowcy
nie kr cili si po lagrze). Współwi niarki powtarzały: wi ta Siostra. Zamiast kondolencji,
gratulowały siostrom - Cyprianie i Lidii - nowej protektorki w niebie. Zwłoki owini te
w prze cieradło i zło one na noszach wyniosły współwi niarki (przy piewie "Wieczne
2
odpoczywanie, racz jej po m kach obozowych da , Panie") do auta trupiarki, sk d razem
z innymi zwłokami zawiezione zostały do krematorium. Z jej ciała pozostała tylko gar
prochu - napisała siostra Lidia - za dusza, jak ufamy, cieszy si ju ze Zmartwychwstałym
Jezusem w niebie. Pan Bóg przyj ł jej ofiar z ycia, a ks. Władysław Faron, wraz z dwoma
innymi kapłanami, po wojnie powrócił na łono Ko cioła katolickiego i przez wiele lat ofiarnie
pracował w diecezji szczeci skiej.
Papie Jan Paweł II wynosz c do chwały ołtarzy dnia 13 czerwca 1999 roku
w Warszawie Siostr Celestyn Faron wraz z 107 polskimi m czennikami II wojny
wiatowej, uraduje wspólnot Ko cioła katolickiego, daj c jej nowych błogosławionych.
Spo ród wielu nowych błogosławionych wyniesionych na ołtarze jest i ta Siostra
Słu ebniczka, której Zgromadzenie wi towa b dzie rado z beatyfikacji zało yciela (E.
Bojanowskiego) i duchowej córki tego Zgromadzenia. ycie i mier S. Celestyny nosiły
znami heroizmu. Przez cały czas pozostawała wierna swemu powołaniu chrze cija skiemu
i zakonnemu a do m cze stwa w ród tortur, głodu w obozie koncentracyjnym, znosz c
wszystko z m stwem i miło ci . wiadectwo jej ycia i mierci potrzebne jest nam - niech
o ywia wiar i wspiera nasze modlitwy kierowane do Boga.
3

Podobne dokumenty