Poszukiwania przysłowiowego `brakującego

Transkrypt

Poszukiwania przysłowiowego `brakującego
„Poszukiwania przysłowiowego ‘brakującego ogniwa’ w rozwoju człowieka,
swiętego Graala niezniszczalnej sekty anatomów i biologów, stały się pożywką
dla spekulacji i mitów pleniących się dziś tak samo, jak 50 lub więcej lat temu”
Solly Zuckerman
Antropogeneza; wiedza w 21 wieku-podsumowanie dorobku naukowego.
Ostatnio w antropologii fizycznej dzieje się bardzo wiele. Za sprawą lawiny nowych odkryć
unieważniły się wszelkie akademickie podręczniki dotyczące ewolucyjnej antropogenezy.
Następują przetasowania, o których ewolucjoniści nawet nie śnili w największych koszmarach. Takie
powstałe w sferze imaginacji neodarwinistów istoty, jak "h.habilis", czy "h.erectus" przestały funkcjonować na
rynku idei naukowych, lub straciły sens. Nowe badania zdegradowały "h.habilisa" do rangi wymarłej
małpy południowej (wymarłego australopiteka) i to tak nisko, że obecnie się uważa, iż australopitek sediba,
wcześniej zaliczany do niżej plasowanego na"drabinie ewolucyjnej" australopiteka africanusa, był od niego
bardziej"zaawansowany ewolucyjnie" (co czyni go teraz "przodkiem ludzi").Ta parodiasię jednak na tym nie
kończy, ponieważ okazało się, iż stopy australopitekasediby nawiązywały anatomią do stóp małpich.
A to jest dziwne, ponieważ jeszcze niedawno neodarwiniści przekonywali świat, że stopy australopiteka
afarensis (LUCY), nie różniły się anatomicznie od stóp h.sapiens.
„Ludzka stopa australopiteka”
archeowiesci.pl/2011/02/11/ludzka-stopa-australopiteka/
„W najnowszym „Science” ukazały się analizy tej stosunkowo niewielkiej kości, na którą nauka czekała tyle
lat. Przeprowadzili je badacze z Uniwersytetu Missouri i Uniwersytetu Stanowego w Arizonie. Okazało się, że
jest ona bardzo podobna do naszej czwartej kości śródstopia. Jej budowa wyraźnie wskazuje na to, że stopa
Lucy była wysklepiona, a nie płaska jak u małp. To zaś oznacza, że Australopithecus afarensis były dobrze
przystosowane do chodzenia na dwóch nogach. Musiały jednak za to zapłacić utratą małpiej sprawności w
poruszaniu się po drzewach. „
archeowiesci.files.wordpress.com/2011/02/29445_web.jpg
A przecież australopitek afarensis miał stać niżej na "drabinie ewolucyjnej" niż australopitek
africanus, to znaczy między innymi australopitek sediba. Warto tutaj przypomnieć istotny fakt,że
narządy równowagi australopiteków (błędniki), ich położenie kątowe, jak i wielkość łuków
półkolistych były takie same, jak u współczesnych, nadrzewnych małp i małp człekokształtnych.
Natomiast narządy równowagi ludzi kopalnych i współczesnych są identyczne.
Badania genetyczne sugerują,że przodkowie ludzi współczesnych krzyżowali się z ludzmi uważanymi do
niedawna za nieludzi. I nie chodzi tutaj tylko o neandertalczyków,ale też o ludzi określanych mianem
"h.erectus" i "h.ergaster". Ponadto materialne świadectwa w postaci szkieletów i ich fragmentów oraz
różnych artefaktów, takich jak: narzędzi ozdób itp. świadczą o tym,że pradawni ludzie uważani dawnej za
pół-ludzi i kretynów, byli takimi samymi i tak samo inteligentnymi ludzmi, jak my. Owe materialne dowody
świadczą też o tym, że ludzie typu "archaicznego" chodzili po ziemi jeszcze całkiem niedawno, a najbardziej
anatomicznie przypominają ich Aborygeni klasyczni. Wszystko razem świadczy o tym, że wszyscy ludzie,
żywi czy kopalni, zawsze należeli do jednego gatunku. Że człowiek, to odrębna jednostka systematyczna nie
spokrewniona z żadnym zwierzęciem.
A co najważniejsze te nowe światło dowodzi,że ludzkość była przez dziesiątki lat perfidnie oszukiwana przez
niezniszczalną sektę anatomów i biologów ewolucyjnych, których jedynymi „dowodami” na ewolucję
człowieka od małpy była mania do wdawania się w paranoidalne spekulacje oraz testy na inteligencję,
które to przeprowadzali czaszkom wymarłych ludzi. Kiedy pierwszy raz odkopano szczątki wymarłych
pigmejowatych ludzi z Dmanisi w Gruzji, to neomitomańscy artyści przedstawiali ich, jako półludzi i półmałpy:
Teraz tak się przedstawia wygląd tych ludzi:
To samo dotyczy h. florensis innego pigmejowatego przedstawiciela gatunku
ludzkiego.
Dawniej jedna z jego wersji wyglądała nie jak człowiek, tylko jakaś zjawa z
japońskiego horroru:
(Była też wersja bardziej małpopodobna)
A teraz wygląda tak ten karłowaty wymarły człowiek.
Niezłą ewolucję przeszedł też „h.ergaster”
Kiedyś go sobie wyobrażano tak:
Pózniej tak:
Aż w końcu przyszła pora na ludzkie wersje:
Czy taka ewolucja rekonstrukcji tych dawnych ludzi świadczy o postępach w nauce, które polegają
na możności sporządzania coraz bardziej adekwatnych do rzeczywistości rekonstrukcji dawnych
ludzi? Bynajmniej. Oto co na temat szkieletu Turkana Boy mówili jego odkrywcy i to zaraz po jego
znalezieniu:
Dr Walker powiedział: „Wygląd ma niesamowicie ludzki. Nie jestem pewny czy przeciętny patolog
zauważyłby cokolwiek różniącego ten szkielet od szkieletu człowieka”.(...) (...)Co się zaś tyczy jego
czaszki, to Walker wspomniał: „Kiedy dołączyłem żuchwę do tej czaszki, wtedy Richard (Leakey) i ja
zaczęliśmy się obaj śmiać, ponieważ tak bardzo przypominała neandertalczyka” („Wash. Post”, 19
października 1984, str. A 11). Pojemność mózgu ustalono na 850 cm3, co jest niewiele, ale mieści się
w ramach zmienności ludzkiej.
(...) „
A więc jasno widać,że badacze od samego początku wiedzieli,że szczątki należą do człowieka, jednak
żądza sławy i pieniędzy popchnęła ich do najzwyklejszego w świecie oszustwa!
Nie inne losy dotyczą wymarłych małp australopiteków. Już Solly Zuckerman, który je drobiazgowo
badał powiedział: W swojej książce „Beyond The Ivory Tower” (str. 75-94) lord Zuckerman wykazuje,
że nie dostrzega żadnej prawdziwej nauki w poszukiwaniu kopalnych przodków człowieka, również
nie widzi żadnego dowodu kopalnego świadczącego o ewolucji człowieka od jakiejś niższej istoty.'
niestety na długie lata mity wzięły górę nad rozsądkiem i doświadczeniem. Ale australopiteki pomału
wracają na drzewa o czym świadczą nowe rekonstrukcje ich wyglądu:
A jeszcze niedawno tak sobie wyobrażano te stworzenia:
Tak miał wyglądać „przodek człowieka h.habilis”.
odkrywcy.pl/kat,1023503,title,Homo-erectus-dokonal-wielkiego-skokutechnologicznego,wid,13761020,wiadomosc.html
Homo erectus dokonał wielkiego skoku technologicznego
Najnowsze badania dowodzą, że Homo erectus, przodek człowieka współczesnego, używał kamiennych
narzędzi 300 tys. lat wcześniej, niż wynikało to z dotychczasowych ustaleń - informują naukowcy na łamach
tygodnika "Nature".
Homo erectus pojawił się około 2 mln lat temu. Rozprzestrzenił się w Azji i Afryce. Zniknął około 70 tys. lat
temu.
Do niedawna uważano, że Homo erectus wyewoluował w Afryce Wschodniej. Jednak w latach 90. XX w. w
gruzińskiej jaskini Dmanisi odkryto równie stare szczątki.
Najnowsze badania jeszcze bardziej komplikują ten obraz. Okazuje się bowiem, że kiedy 1,8 mln lat temu w
Dmanisi Homo erectus ciągle jeszcze używał prymitywnych pięściaków, na terenie dzisiejszej Kenii w tym
samym czasie były już w użyciu kamienne siekiery i groty należące do kultury zwanej przez archeologów
aszelską.
"Narzędzia aszelskie reprezentują duży skok technologiczny. Dlaczego Homo erectus nie zabrał tych
narzędzi do Azji?" - zastanawia się współautor badań, Dennis Kent z Rutgers University (USA).
Badania prowadzono w Kenii, w pobliżu jeziora Turkana w Wielkiej Dolinie Ryftowej, która było kolebką wielu
wczesnych gatunków należących do człowiekowatych. Miejsce to znane jest również z odkrycia nastolatka
Homo erectus, tzw. chłopca z Turkana, sprzed 1,5 mln lat. Jest to jeden z najbardziej kompletnych
szkieletów należących do praludzi.
Naukowcy przeprowadzili datowanie pobliskiego stanowiska archeologicznego - Kokiselei. Analizy polegały
m.in. na badaniu paleomagnetyzmu, tzn. kierunku pola magnetycznego zapisanego w skałach. Zdaniem
badaczy, warstwę przynależną do kultury aszelskiej można datować na ok. 1,76 mln lat.
"Podejrzewaliśmy, że jest to stare stanowisko. Dopiero jednak dane geologiczne pokazały, że jest to
najstarsze stanowisko na świecie" - wyjaśnia główny autor badań, geolog Christopher Lepre z Rutgers
University.
Jak dotąd najstarsze narzędzia aszelskie znaleziono w Etiopii (ok. 1.4 mln lat) i w Indiach (1.5-1 mln lat).
Kim był Homo erectus?
Homo erectus (po polsku: człowiek wyprostowany) to kopalny gatunek człowieka z epoki środkowego
plejstocenu, stanowiący szczebel ewolucyjny pomiędzy australopitekami, a formami człowieka. Homo
erectus pojawił się prawdopodobnie na przełomie pliocenu i plejstocenu, około 1,8 miliona lat temu. Homo
erectus jest pierwszym znanym człekokształtnym chodzącym w pozycji wyprostowanej i używającym
narzędzi oraz ognia.
Większość antropologów przychyla się do teorii, że Homo erectus wyewoluował w
Afryce. Jednak najnowsze odkrycia dokonane na słynnym stanowisku
archeologicznym Dmanisi w Gruzji świadczą o tym, że możliwy był inny scenariusz.
Kaukaskie ślady Homo erectus, które właśnie datowano na 1.85-1.77 mln lat, pochodzą z tego samego
okresu lub są nawet nieco starsze, niż najstarsze szczątki Homo erectus w Afryce.
Co więcej, naukowcy odrzucili teorię, że inny przedstawiciel człowiekowatych, Homo habilis, którego
pierwsze ślady pochodzą ze wschodniej Afryki sprzed 2.4 mln lat, mógł być przodkiem Homo erectus.
Okazuje się teraz, że oba gatunki przez długi czas koegzystowały obok siebie w Afryce.
Jak przypuszcza współautor badań, Reid Ferring z University of North Texas w Denton, być może nieznany
jeszcze gatunek hominida dotarł z Afryki na Kaukaz i tam wyewoluował w Homo erectus.
Badania śladów na zębach sugerują, że Homo erectus żywił się twardymi, podziemnymi częściami roślin.
Według przeprowadzonych przez naukowców analiz uzębienia, Homo erectus spożywał twarde, ale kruche i
chrupiące kawałki pożywienia, podczas gdy wcześniejsi człekokształtni preferowali pokarm bardziej miękki.
Badacze porównali mikroślady na 18 zębach należących do przedstawicieli Homo erectus i Homo habilis.
Wśród śladów na zębach Homo erectus stwierdzono zadrapania powstałe wskutek jedzenia twardego
pokarmu oraz ubytki wynikające ze spożywania chrupkich posiłków.
Wiadomo również, ze przedstawiciele gatunku H. erectus polowali na zwierzęta.
Uważa się (moim zdaniem słusznie) iż w przeszłości (przed przybyciem tam Europejczyków)Australia
była nawiedzana przez kolonizującą ten kontynent ludność kilkukrotnie w przeciągu dłuższego
czasu, co zaowocowało zróżnicowaniem morfologicznym , jak i genetycznym , a nawet językowym
pośród
różnych "typów" Aborygenów (uważa się ,że jest ich trzy). Jeden z tych "typów" posiada wiele-co
widać nawet na oko- cech archaicznych , charakteryzujących takich ludzi jak neandertalczycy czy
tzw. 'H.erectus' z Jawy ( cech tego ostatniego dopatrzono się u Aborygena najwięcej). Cechy te ,to
masywniejsze czaszki, bardziej niż u Europejczyków wydłużone do tyłu głowy, niższe czaszki i niższe
czoła, bardziej masywne i wydatne łuki brwiowe oraz masywniejsze szczęki i większe zęby oraz
znaczny prognatyzm kości twarzowych. Mniejsza bródka kostna (podbródek), a nawet czasami (co
może być 'atawizmem') niektórzy
Aborygeni rodzą się całkowicie pozbawieni tej bródki (z tego ,co wiem nie zdarza się to u żadnej
innej populacji ludzi współczesnych!). Warto zauważyć iż 'Homo erectus' ,'Homo ergaster' czy
neandertalczycy nie posiadali bródek kostnych. A to wszystko razem wzięte dawało zawsze bardzo
dużo do myślenia
antropologom fizycznym. Ostatnio genetycy dodali argumentów ludziom ,którzy na podstawie cech
anatomicznych postulowali pokrewieństwo Aborygenów z wymarłymi ludzmi archaicznymi. Prawdę
mówiąc nawet kompletny laik nie mający nic wspólnego z anatomią człowieka byłby w stanie bez
trudu odróżnić czaszkę typowego Aborygena od czaszek reszty populacji ludzkiej. Byłby też w stanie
zauważyć podobieństwa czaszek Aborygenów do czaszek ludzi archaicznych.
Porównanie czaszek Aborygena i „ludzi archaicznych”
Porównanie prognatyzmu twarzy: Murzynów i neandertalczyka.
Aborygen i Europejczyk. Porównanie czaszek.
Aborygen i Europejczyk. Porównanie czaszek.
odkrywcy.pl/kat,1023503,title,Aborygeni-potomkowie-pierwszych-ludzi,wid,13821030,wiadomosc.html
i.wp.pl/a/f/jpeg/27642/aborygeni_640.jpeg
Współcześni Aborygeni wywodzą się od pierwszych ludzi, którzy - poprzez Azję -
mogli dotrzeć do Australii już 50 tys. lat temu. Takie wnioski wysnuli publikujący w "Science" badacze
genomu jednego z australijskich Aborygenów.
- Aborygeni australijscy wywodzą się od ludzi, którzy jako pierwsi wyruszyli na podbój lądów - komentuje
szef zespołu badawczego prof. Eske Willerslev z Uniwersytetu Kopenhagi. - O ile jednak przodkowie
Europejczyków i Azjatów zasiedzieli się gdzieś w Afryce albo na Bliskim Wschodzie, dopiero dojrzewając
do podboju świata, przodkowie Aborygenów gwałtownie się już rozprzestrzeniali. Byli pierwszymi ludźmi
współczesnymi, którzy pokonywali nieznany ląd Azji i przemierzyli ocean w swojej drodze ku Australii.
Musiała to być podróż niezwykła, wymagająca wyjątkowych zdolności do przeżycia i odwagi.
Swoje wnioski naukowcy wysnuli z badania pasma włosów, podarowanych na początku XX w. brytyjskiemu
antropologowi przez jednego z Aborygenów - mieszkańca zachodnioaustralijskiego regionu Goldfields. Teraz
- sto lat później - wyizolowali z nich DNA i dość dobrze zorientowali się w genetyce pierwszych
Australijczyków. Jednocześnie zyskali lepszą wiedzę o tym, jak pierwsi ludzie podbijali kolejne lądy. Dane z
badania włosów porównali też z danymi genetycznymi od kilkudziesięciu współczesnych mieszkańców Azji,
Europy i Afryki.
W świetle tych wyników Aborygeni okazują się potomkami najdawniejszych afrykańskich migrantów, którzy
trafili do Azji ok. 70 tys. lat temu. To co najmniej 24 tys. lat wcześniej, nim nastąpiły migracje dające początek
współczesnym Europejczykom i Azjatom.
W australijskim genomie naukowcy nie znaleźli genetycznych śladów współczesnych Australijczyków (o
korzeniach europejskich). Można więc sądzić, że przodkowie badanego Aborygena oddzielili się od
przodków innych populacji mniej więcej 64-75 tys. lat temu.
Aborygeni pochodzą więc bezpośrednio od najdawniejszych ludzi współczesnych, którzy wyruszając z Afryki
stali się odkrywcami nowych ziem. Wędrując poprzez Azję dotarli oni do Australii około 50 tys. lat temu twierdzi Willerslev i jego współpracownicy z Chin, Danii, USA i inni. Wykazując to, naukowcy potwierdzili, że
Aborygeni są populacją o najdłuższym stażu, jeśli brać pod uwagę związek z Ziemią, na której do dziś
mieszkają. (PAP) [przyp. moja.Czaszki aborygenów mają wiele cech upodabiniających ich do tzw. "ludzi
archaicznych". Bródka klasycznych Aborygenów jest słabiej wykształcona niż u Europejczyków. Czasami się
zdarza, że Aborygen rodzi się bez bródki]
odkrywcy.pl/kat,111404,title,Czlowiek-wspolczesny-krzyzowal-sie-z-innymigatunkami,wid,13765406,wiadomosc.html
Człowiek współczesny krzyżował się z innymi gatunkami
i.wp.pl/a/f/jpeg/27092/podboj_swiata_homo_sapiens_spl_640.jpeg
Człowiek anatomicznie współczesny krzyżował się w Afryce z bardziej archaicznymi przedstawicielami
człowiekowatych - piszą naukowcy na łamach tygodnika "Proceedings of the National Academy of
Sciences".
Kobieta rasy neandertalskiej.
Aborygenka.
Europejczyk z anatomicznymi cechami głowy przypominającymi cechy „archaiczne”
Różni ludzie współcześni.
W ciągu ostatnich dwóch lat zsekwencjonowano genom neandertalczyków, a następnie odkrytych niedawno
denisowiańczyków. Byli to nasi wymarli krewniacy, z którymi jeszcze 30 tys. lat temu nasi przodkowie żyli po
sąsiedzku w Europie i Azji. Dzięki tym badaniom okazało się, że nasz podgatunek krzyżował się z
dwoma pozostałymi.
Najnowsze badania dowodzą, że na tym nie koniec. Wcześniej bowiem nasi przodkowie krzyżowali się
również z bardziej archaicznymi przedstawicielami rodzaju Homo, przed migracją niektórych grup ludzkich
60 tys. lat temu z Afryki do Europy i Azji.
Wówczas Afrykę zamieszkiwał m.in. Homo erectus - "człowiek wyprostowany" oraz Homo habilis - "człowiek
zręcznie używający narzędzi".
Jak wyjaśnia kierownik zespołu naukowego, Michael Hammer z University of Arizona, badania musiały być
prowadzone w inny sposób, niż w przypadku neandertalczyków i denisowiańczyków, gdzie porównywano
zsekwencjonowane genomy.
Tym razem takiej możliwości nie było, ponieważ naukowcy nie dysponują materiałem genetycznym
archaicznych form ludzkich z Afryki. W klimacie afrykańskim DNA dużo szybciej ulega rozkładowi.
Naukowcy zastosowali metodę pośrednią.
- Badaliśmy DNA od współczesnych ludzi z afrykańskich populacji i poszukiwaliśmy odmiennych obszarów w
genomie - opisuje Hammer.
Naukowcy wzięli pod uwagę DNA sześciu populacji z obszaru Afryki.
Badacze przyjęli pewne założenia, jak powinno wyglądać archaiczne DNA. "Można by rzec, że
symulowaliśmy krzyżowanie się i wymianę materiału genetycznego in silico (tzn. w komputerze)" - wyjaśnia
biolog.
Zidentyfikowali w genomie Afrykańczyków trzy obszary, które mogą zawierać archaiczny materiał
genetyczny. Jak wyjaśniają badacze, im bliżej środka Afryki, tym bardziej te cechy się nasilały.
Z badań wynika, że pomiędzy 200 tys. a 60 tys. lat temu krzyżowanie się pomiędzy ludźmi współczesnymi a
formami archaicznymi zachodziło stale. Nawet jeżeli archaiczne DNA zajmuje 2-3 proc. na współczesnym
genomie, to nie znaczy, że krzyżowanie się nie było częstsze.
Jak wyjaśnia Hammer, wiemy tylko o tym, co przetrwało. Wiele sekwencji DNA mogło zostać utraconych
przez ten czas, o ile nie wiązały się z jakąś
korzyścią ewolucyjną.
- Ludzie współcześni anatomicznie nie byli na tyle wyjątkowi, żeby mieli pozostawać odrębni od pozostałych
grup - podsumowuje Hammer.
Tematem fascynującym badaczy są też zażyłe niekiedy relacje łączące grupy ludzi współczesnych i
neandertalczyków.
W 2010 roku zaprezentowano wnioski wysnute z analizy genów blisko 2000 współczesnych ludzi z różnych
zakątków świata. W zakamarkach naszego genomu odnaleziono pewne podobieństwa z genomem
neandertalczyków, które wskazują, że cechy te odziedziczyliśmy bezpośrednio od nich.
- Oznacza to, że Neandertalczycy nie zniknęli całkowicie, odrobina Neandertalczyka znajduje się prawie w
każdym z nas - mówił Jeffrey Long, genetyk antropolog z Uniwersytetu w Nowym Meksyku, który kierował
badaniami.
Zdaniem badaczy z Nowego Meksyku, krzyżowanie nastąpiło w historii dwukrotnie. Pierwszy etap mógł mieć
miejsce 60 tys. lat temu w regionie Śródziemnomorskim, a kolejny około 45 tys. lat temu we wschodniej Azji.
Było to możliwe po tym jak przedstawiciele Homo sapiens wyemigrowali z rejonu Afryki. Prof. Long i
jego współpracownicy nie zaobserwowali charakterystycznych genów w genomie współczesnych
mieszkańców tego kontynentu.
Populacja, która powstała w wyniku połączenia plemion Neandertalskich i ludzkich 60 tys. lat temu
rozprzestrzeniła się na Europę, Amerykę Północną i Zachodnią część Azji, z kolei druga grupa opanowała
Wschodnią Azję i Oceanię.
Również Nowy krewniak człowieka, denisowiańczyk, który został odkryty w jaskini na Syberii, krzyżował się z
Homo sapiens. Różnił się on genetycznie od naszego gatunku - ustalili naukowcy na podstawie badań kości.
archeowiesci.pl/2011/09/19/zaskakujaco-prymitywna-czaszka-jak-na-swoj-wiek/
Już kilkadziesiąt lat temu antropolodzy badający czaszkę odkrytą w schronisku skalnym Iwo Eleru zauważyli,
że ma ona dość prymitywne cechy, z których najbardziej rzucały się w oczy wydatne wały nadoczodołowe.
Nie jest to co prawda jakaś niezwykła cecha. Takie wały mieli neandertalczycy i Homo erectus. Jednak
datowanie radiowęglowe leżącego obok czaszki węgla drzewnego wskazywało, że znalezisko ma zaledwie
około 13 tys. lat, a więc pochodzi z czasów, gdy na Ziemi powinni być już tylko w pełni wykształceni Homo
sapiens. Niedawno zagadkową czaszką zainteresował się międzynarodowy zespół naukowców. Używając
nowoczesnych technik (m.in. obrazowania trójwymiarowego) ponownie przebadali czaszkę. Okazało się, że
jej cechy morfologiczne rzeczywiście lokują ją między współczesnymi ludźmi a wymarłymi już
neandertalczykami i Homo erectus. Analizy wykazały też, że czaszka ta nie mieści się w zakresie
różnorodności współczesnych przedstawicieli naszego gatunku. Najbardziej przypomina czaszki
mieszkańców Afryki sprzed 117-126 tys. lat oraz bardzo wczesnych Homo sapiens
z izraelskich stanowisk Skhul i Qafzeh (około 120-80 tys lat). Tymczasem czaszka z Nigerii na pewno nie
jest tak stara. By mieć pewność co do jej wieku, badacze przeprowadzili datowanie metodą szeregu
uranowego próbek samej czaszki. Dały one wyniki w zakresie 16,3-11,7 tys. lat temu, a więc w
pełni potwierdziły wcześniejsze datowania. Zdaniem badaczy czaszka ta jasno pokazuje, że pojawienie się
współczesnego Homo sapiens nie spowodowało nagłego zniknięcia bardziej prymitywnych populacji ludzi. W
rzeczywistości był to proces dużo bardziej złożony. Bardzo możliwe, że przez długi czas grupy różnie
zaawansowanych ludzi żyły obok siebie i mogły krzyżować się między sobą, co sugerują niedawne badania
genetyczne. Jak podkreślają badacze, czaszka ta symbolizuje nasz brak wiedzy o ewolucji ludzi w
zachodniej Afryce, gdzie znaleziono bardzo mało skamieniałości.
Wyniki badań ukazały się w PLoS ONE. Harvati K, Stringer C, Grün R, Aubert M, Allsworth-Jones P, et al.
2011 The Later Stone Age Calvaria from Iwo Eleru, Nigeria: Morphology and Chronology.
PLoS ONE 6(9): e24024. doi:10.1371/journal.pone.0024024
archeowiesci.pl/2011/06/07/homo-erectus-nie-pochodza-z-afryki/
Dmanisi w Gruzji to jedno z najbardziej znanych miejsc na paleoantropologicznej mapie świata. Od wielu lat
badacze znajdują tam ślady bardzo wczesnego pobytu prymitywnych przedstawicieli rodzaju Homo, czyli
naszych praprzodków. Najnowsze odkrycia wskazują, że miejsce to było zamieszkane jeszcze wcześniej, niż
dotąd sądzono. A to może oznaczać, że Homo erectus nie wyewoluował w Afryce.
Międzynarodowy zespół naukowców opublikował właśnie w PNAS wyniki datowania ponad 100 kamiennych
wiórów, które są pozostałością po wytwarzaniu prymitywnych narzędzi. Okazało się, że pochodzą one z
okresu 1,85-1,78 mln at. Jest to data niezwykle wczesna. Dotąd uważano bowiem, że właśnie w tym
okresie na świecie pojawili się pierwsi Homo erectus. Miało to jednak mieć miejsce w Afryce, a nie na
Kaukazie. Ludzkie szczątki znajdowane dotąd w trochę młodszych warstwach stanowiska w Dmanisi (np.
widoczna na zdjęciu czaszka) naukowcy klasyfikują jako wczesnego Homo erectus. Ukuto również dla nich
nazwę Homo georgicus. Szczątki te są mocno prymitywne w porównaniu z „klasycznymi” Homo erectus.
Najbardziej uderzająca jest mała pojemność czaszek sięgająca zaledwie 600-775 cm sześć. My mamy
średnio 1350 cm sześć., a przyzwoity Homo erectus miał 900 cm sześć. W opisanych teraz najstarszych
warstwach Dmanisi badacze też znaleźli kości istot z rodzaju Homo. Są one jednak na tyle zniszczone przez
siły natury, że nie sposób ocenić ich przynależności gatunkowej. Nie mamy więc pewności, kto wykonał te
narzędzia. Odkrycie powoduje jednak, że nie możemy z całą pewnością twierdzić, że Homo erectus
wyewoluował w Afryce. Zdaniem badaczy możliwe, że to już najstarsi przedstawiciele ludzkiego rodzaju,
czyli Homo habilis opuścili Afrykę, a potem, być może właśnie na Kaukazie, przekształcili się w Homo
erectus. Ta „lepsza” wersja człowieka opanowała potem Afrykę, gdzie dała początek kolejnym gatunkom, w
tym Homo sapiens. Hipoteza o migracji z Czarnego Lądu do Eurazji bardzo prymitywnego Homo pojawiła
się już wcześniej, jako próba wyjaśnienia istnienia Homo floresiensis – bardzo małego człowieka, którego
szczątki odkryto kilka lat temu na indonezyjskiej wyspie Flores.
Komentarz:
Wyniki badań w Dmanisi pokazują, jak krucha jest wciąż nasza wiedza o najstarszych dziejach ludzi.
Tworzone w oparciu o nieliczne znaleziska hipotezy nie dają wielkiej gwarancji na to, że są trafne. Dobrze
widać jedynie ogólny schemat, który polega na tym, że im bliżej naszych czasów, tym kości dawnych ludzi
bardziej przypominają nasze (z jednym mocnym wyjątkiem w postaci Homo floresiensis), a ich wyroby są
bardziej zaawansowane.
Próby tworzenia bardziej szczegółowych obrazów rozbijają się o brak odpowiedniej ilości informacji. Trzeba
też mieć świadomość, że rozwój rodzaju Homo mógł być dużo bardziej złożony, niż byśmy tego chcieli. W
tym samym czasie na różnych terenach mogli żyć ludzie o bardzo różnym stopniu rozwoju. Tak więc
stanowiska, które udało się dotąd naukowcom odnaleźć, mogą ukazywać obraz mocno odmienny od
rzeczywistości. Reid Ferring, Oriol Oms, Jordi Agustí, Francesco Berna, Medea Nioradze, Teona Shelia,
Martha Tappen, Abesalom Vekua, David Zhvania, and David Lordkipanidze Earliest human occupations at
Dmanisi (Georgian Caucasus) dated to 1.85–1.78 Ma PNAS 2011 ; published ahead of print June 6, 2011,
doi:10.1073/pnas.1106638108 Badaniami zainteresowało się również Nature.
nauka.newsweek.pl/inteligentny-jak-homo-erectus,54660,1,1.html
Nasi prehistoryczni przodkowie byli znacznie rozumniejsi, niż do niedawna sądzono. Potrafili budować
tratwy, polowali na grubego zwierza i wytwarzali biżuterię.
Czas obalić mit o znaczącej wyższości intelektualnej homo sapiens nad poprzedzającymi go formami
ludzkimi. Ostatnie odkrycia paleoantropologów
dowodzą pomysłowości i wyjątkowej inteligencji naszych odległych przodków, od homo erectus począwszy,
na neandertalczyku kończąc. Naukowcy ustalili, że wiele wynalazków przypisywanych homo sapiens istniało
na długo przed jego pojawieniem się na Ziemi.
Zacznijmy od najnowszego odkrycia. Pod koniec ubiegłego roku grupa pod kierunkiem prof. Thomasa
Strassera z amerykańskiego Providence College znalazła narzędzia kamienne w wąwoziePreveli na Krecie.
Wykonane z lokalnego kwarcu przedmioty wyglądają tak samo jak narzędzia homo erectus znane z Afryki
i mogą liczyć nawet 700 tysięcy lat. Skoro zaś Kreta od około pięciu milionów lat jest wyspą, może to
oznaczać tylko jedno: homo erectus potrafił przepłynąć ponad 300 kilometrów, bo tyle dzieli Kretę od
wybrzeży Afryki. Naukowcy przypuszczają, że prawdopodobnie dotarł tam na tratwie. To sensacja, bo do tej
pory zdolność odbywania dalekomorskich podróży przypisywano jedynie przedstawicielom homo sapiens.
Umiejętność ta stanowiła jeden z koronnych dowodów na intelektualną wyższość naszego gatunku nad
starszymi formami człowieka.
Podróż z Afryki na Kretę nawet dziś bywa dużym wyzwaniem dla żeglarzy. Długotrwałe morskie wyprawy
wymagają umiejętności, których do niedawna odmawiano przedstawicielom gatunku homo erectus:
zdolności planowania przyszłości oraz wiedzy na temat nawigacji. Naukowcy spekulują, że tratwy używane
przez przedstawicieli homo erectus mogły być zrobione z pni drzew powiązanych trzciną. Ale to tylko
przypuszczenia.
Nie wiadomo też, kiedy nasi przodkowie wpadli na pomysł ich budowania. Luis Gilbert z kalifornijskiego
Berkeley Geochronology Center sądzi, że mogło to być nawet 1,3 miliona lat temu. Z tego okresu pochodzą
bowiem najstarsze kamienne narzędzia znalezione w Hiszpanii. Ich twórcy jakoś musieli się tam dostać.
Według Gilberta droga była tylko jedna – tratwami z Afryki przez Cieśninę Gibraltarską.
Podobne przedmioty jak w Hiszpanii znaleziono na Krecie. Ich ogromna liczba – kilka setek –
wskazuje na to, że grupa hominidów, która się tam znalazła, była całkiem spora. Nie dostała się więc
na wyspę przez przypadek – migracja musiała być zorganizowana. To kolejny dowód na
pomysłowość naszego dalekiego
przodka. Rozumny był też żyjący około 790 tys. lat temu homo heidelbergensis (będący formą
pośrednią między homo erectus a neandertalczykiem). Dowodzą tego badania prowadzone w dolinie
Hula na terenie dzisiejszego Izraela przez uczonych z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie.
Homo heidelbergensis nie tylko wytwarzał wiele rodzajów narzędzi, lecz także umiał organizować
sobie pracę. Dzielił obozowisko na obszary związane z różnymi typami aktywności. Narzędzia z
krzemienia wytwarzał w zupełnie innym
miejscu niż narzędzia z bazaltu i wapienia. Według uczonych oznacza to, że egzystencją tych istot
rządziły pewne zasady, być może związane z jakąś tradycją lub nawet magią, a to dowodzi, że
myślenie symboliczne – uważane dotąd za domenę homo sapiens – nie było im obce.
Przedstawiciele homo heidelbergensis byli także skutecznymi łowcami. W niemieckiej miejscowości
Schöningen archeolodzy znaleźli zrobione przez nich drewniane oszczepy sprzed 400 tys. lat. To najstarsza
broń myśliwska na świecie. Siedem oszczepów różnej długości – od około 180 do 250 centymetrów –
było idealnie wyważonych. Tuż obok odkopano miotacz, pozwalający co najmniej dwukrotnie zwiększyć
odległość rzutu. Znaleziskom z drewna towarzyszyły narzędzia kamienne, kości niedźwiedzia,
łasic i około 20 koni, które prawdopodobnie stanowiły ulubione pożywienie tamtejszych myśliwych. –
Pozwala nam to przypuszczać, że oszczepy były używane do polowania, a nie do odganiania drapieżników
od padliny – napisał w „Nature” Hartmut Thieme, szef ekipy archeologów z Schöningen. To teza rewolucyjna,
bo wcześniej uważano, że homo heidelbergensis był głównie padlinożercą, a nie myśliwym
wyspecjalizowanym w polowaniu na grubego zwierza.O tym, że istoty te nie bały się mierzyć nawet z bardzo
groźnym przeciwnikiem, świadczy licząca pół miliona lat łopatka nosorożca włochatego znaleziona w
angielskim Boxgrove.
Kość nosi ślady poważnego urazu zadanego wyjątkowo ostrą bronią. Wiele wskazuje na to, że znakomite
narzędzia myśliwskie wytwarzali również neandertalczycy. W 2002 roku w niemieckiej miejscowości
Königsaue znaleziono skamieniały kawałek smoły drzewnej sprzed 80 tysięcy lat, na której widniał odcisk
palca oraz kamiennego ostrza. Dr Dietrich Mania z Friedrich-Schiller-Universität w Jenie stwierdził, że smoła
służyła neandertalczykom do sklejania krzemiennych grotów z drewnianymi rękojeściami włóczni. Proces
wytwarzania takiego lepiszcza był skomplikowany, wymagał powolnego spalania brzozy nad ogniem. –
Neandertalczycy nie byli więc głupsi od homo sapiens – twierdzi dr Mania. Przez lata uczeni uważali, że
neandertalczycy przegrali rywalizację o dostęp do pożywienia z naszymi bezpośrednimi przodkami,
ponieważ wytwarzanie narzędzi zabierało im więcej czasu i potrzebowali do tego więcej materiału niż homo
sapiens. Polowali więc – jak sądzono – mniej i rzadziej, oddając tym samym człowiekowi rozumnemu
najlepsze tereny łowieckie. Dziś wiadomo, że to nieprawda. Uczeni pod kierunkiem Metina Erena z
angielskiego University of Exeter stwierdzili niedawno, że wyrabiane przez neandertalczyków narzędzia –
odłupki służące głównie do produkcji kamiennych noży i grotów oszczepów, były równie użyteczne, co
mające podobne zastosowanie wióry wytwarzane przez homo sapiens.
Czas potrzebny do ich zrobienia był taki sam, a z jednego kawałka krzemienia powstawała podobna liczba
ostrzy. Neandertalskie odłupki dłużej pozostawały ostre. Nowe badania pokazują też, że neandertalczycy nie
tylko wytwarzali dobre narzędzia i wykorzystywali je podczas polowań, lecz także doceniali wartość sztuki.
Na terenie dwóch związanych z neandertalczykami stanowisk archeologicznych we francuskim Pech de
l’Azé Francesco d’Errico z uniwersytetu w Bordeaux odkrył setki kredek zrobionych z minerałów
zawierających tlenki manganu. Uczony sądzi, że służyły one do malowania ciała, a rysunki te (poza
mową) stanowiły dodatkową formę komunikacji między poszczególnymi członkami neandertalskiej
społeczności. I jeszcze jeden dowód na inteligencję naszych kuzynów. Niedawno w Hiszpanii
znaleziono neandertalską biżuterię – barwione na czerwono muszle noszone jako zawieszki. Według ustaleń
uczonych z brytyjskiego University of Bristol przedmioty te powstały około 50 tysięcy lat temu, co najmniej
kilka tysięcy lat wcześniej niż do Europy zawitały grupy homo sapiens. Do tej pory sądzono, że
neandertalczycy dopiero od niego nauczyli się wytwarzać biżuterię. Tak oto teza, że my, przedstawiciele
gatunku homo sapiens, jesteśmy wyjątkowi, coraz bardziej chwieje się w posadach. A najzabawniejsze jest
to, że pozycji najmądrzejszych zwierząt na świecie pozbawia nas nauka, którą sami stworzyliśmy.
odkrywcy.pl/kat,111404,title,Jak-ludzie-podbili-swiat,wid,13546385,wiadomosc.html
Kiedy nasi przodkowie opuszczali Afrykę, byli słabo wyposażeni genetycznie przeciwko nowym chorobom.
Pozyskali wartościowe geny dzięki krzyżowaniu się z lokalnymi przedstawicielami rodzaju Homo - informuje
serwis Discovery News.
Po opublikowaniu w ubiegłym roku genomu neandertalczyka okazało się, że nasi przodkowie krzyżowali się
ze swoimi neandertalskimi krewniakami. Podobnie wyglądały relacje naszych przodków z
Denisowiańczykami, innym pokrewnym nam gatunkiem sprzed tysięcy lat, zamieszkującym Syberię.
Peter Parham ze Stanford University w Kalifornii postanowił zbadać geny, jakie nasi przodkowie przejęli od
swoich krewniaków. Skoncentrował się na układzie odpornościowym, a konkretnie na genach, które
zawiadują leukocytami. Ta rodzina genów jest bardzo różnorodna. Poza tym posiada wiele wariantów
(alleli) rozsianych po całej populacji ludzkiej, dzięki którym układ odpornościowy potrafi skutecznie reagować
na różne infekcje.
Ludzie, którzy opuścili Afrykę, prawdopodobnie posiadali bardzo ograniczoną pulę tych genów, tym bardziej,
że zapewne podróżowali w niewielkich grupach. Co gorsza, ich układ odpornościowy był przystosowany do
chorób afrykańskich.
Z analiz porównawczych Parhama wynikło, że ludzie, którzy opuścili Afrykę, zapożyczyli nowe allele od
innych gatunków czy podgatunków Homo spoza Afryki. Jeden z takich wariantów, HLA-C 0702, występuje u
Europejczyków i Azjatów, ale nie ma go u Afrykanów. Parham zaś znalazł ten wariant w genomie
neandertalczyka. Inny wariant występuje u Europejczyków, Azjatów, nie ma go zaś u Afrykanów. Występuje
za to u Denisowiańczyków.
Neandertalczycy i Denisowiańczycy żyli poza Afryką przez ok. 200 tys. lat, zanim zetknął się z nimi Homo
sapiens. Przez ten czas zdążyli uodpornić się na wiele lokalnych chorób - podsumowuje Parham, który
zaprezentował wyniki swoich badań podczas spotkania Royal Society w Londynie.(PAP)
odkrywcy.pl/kat,111396,title,Australopithecus-sediba-brakujace-ogniwo-ewolucjiodnalezione,wid,13769054,wiadomosc.html
Czaszki australopiteków, współczesnych małp człekokształtnych, dawnych ludzi i
współczesnych.
1)Goryl, 2) H.dmanisi,3) Australopitek robustus.
Australopithecus sediba może być najstarszym przodkiem rodzaju Homo. Opis naukowy gatunku na
podstawie dwóch częściowych szkieletów zamieszcza najnowsze wydanie tygodnika "Science".
W 2008 r. w południowoafrykańskiej jaskini Malapa, kilkadziesiąt kilometrów na północ od Johannesburga,
naukowcy odkryli dwa, częściowo zachowane szkielety. Jeden należał do kobiety, drugi - do chłopca.
Oceniono, że należy je zaliczyć do nowego gatunku, który nazwano Australopithecus sediba. "Sediba" w
lokalnym języku sesotho oznacza źródło. Już wtedy badacze, pod kierunkiem prof. Lee Bergera z
Uniwersytetu Witwatersrand (RPA), uznali, że to odkrycie będzie źródłem wielu nowych informacji o
początkach człowieka.
Nie pomylili się. Po pierwszym artykule, który ukazał się ubiegłej wiosny na łamach tygodnika "Science",
teraz ten sam magazyn opublikował obszerny raport, na który składa się pięć artykułów napisanych przez
specjalistyczne zespoły.
Główna teza raportu brzmi, że Australopithecus sediba był bezpośrednim przodkiem gatunku Homo erectus,
z którego z kolei wywodzi się Homo sapiens. Au. sediba był zatem bezpośrednim przodkiem całego rodzaju
Homo.
Najnowsze datowanie dowodzi, że szkielety ok. 30-letniej kobiety i 10-13-letniego chłopca liczą 1,977 mln
lat.
Analizy wskazują, że Au. sediba łączy w sobie wiele różnorakich cech, które nie występowały u
wcześniejszych przodków człowieka, w tym zadziwiająco rozwinięty, chociaż niewielki mózg; dłoń podobną
do ludzkiej, z rozwiniętym kciukiem, przystosowaną do manipulowania przedmiotami; miednicę bardzo
podobną do ludzkiej. Z kolei kształt stopy ma cechy zarówno ludzkie, jak i małpie.
Jeden częściowych szkieletów składa się z czaszki, która mieściła mózg o objętości 420 cm3. Analizy
anatomiczne dowodzą, że był to szkielet 10-13-latka. Dorosły osobnik mógł mieć mózg o objętości 440 cm3.
- Ta niewielka objętość mózgu może irytować, szczególnie gdy widzi się zaawansowane cechy w wyglądzie
twarzy i inne szczegóły związane z ludzkim sposobem poruszania się - opisuje współautor, Peter Schmid z
Uniwersytetu w Zurichu.
Z badań czaszki wynika, że część czołowa mózgu oraz obszary związane z węchem mają już strukturę
ludzką. A zatem reorganizacja neuronalna mózgu nastąpiła przez zwiększeniem jego objętości.
Ciekawy przypadek stanowi dłoń, która jest jednym z atrybutów człowieczeństwa. Naukowcy podkreślają,
że w tym wypadku mamy do czynienia z najlepiej zachowanymi kośćmi dłoni u tak wczesnych praludzi. Wraz
z przebiegiem ewolucji dłonie przestały brać udział w poruszaniu się. Ich funkcją stało się chwytanie i
manipulowanie.
W porównaniu z innymi australopitekami, Au. sediba ma krótsze palce, bardzo długi kciuk i mocne
śródręcze. Co ciekawe, dłoń Au. sediba ma więcej zaawansowanych cech niż dłoń Homo habilis, którego
uważano za pierwszego wytwórcę narzędzi w obrębie rodzaju Homo ("habilis" oznacza zręczny).
„Bardzo stronniczy pogląd na paleoantropogenezę”
kosmos.icm.edu.pl/PDF/2000/375.pdf
Profesor Bielicki w swoim artykule pokazuje, jak bezsensowne jest mnożenie bytów ponad miarę i
tworzenie coraz to nowych gatunków ludzi kopalnych. Tak naprawdę wszyscy ludzie „archaiczni” to
odmiany neandertalczyków.
Różnice pomiędzy różnymi wymarłymi ludzmi zawsze były ilościowe i dotyczyły
zmienności morfologicznej takiego samego rodzaju, jaki i dzisiaj obserwujemy.
CO GENETYKA MÓWI NAM NA TEMAT EWOLUCJI H.SAPIENS?
Auror:
http://bioslawek.wordpress.com/
Genetyka przeciwko fantazji o ewolucji H.sapiens od małpy! Po analizie antropometrycznej , jaką tutaj
zaprezentowałem nikt nie powinien mieć już uzasadnionych wątpliwości i każdy powinien śmiało przyjąć
pogląd, iż wszyscy ludzie żywi czy kopalni należą (i zawsze należeli) do tego samego gatunku
biologicznego ,a ilościowe (nieistotne dla rozważań nad pochodzeniem człowieka od zwierząt) różnice
pomiędzy nimi nie uprawniają nikogo do tego , żeby różne formy morfologiczne ('rasy') człowieka
klasyfikować, jako odrębne gatunki. Teraz chciałbym się zająć innym aspektem związanym z
rozważaniami na temat rzekomej ewolucji człowieka od małpy. To znaczy aspektem genetycznym. Często
się słyszy iż łączy nas z małpami znaczne podobieństwo genetyczne, zwłaszcza z obecnie żyjącymi na
świecie małpami człekokształtnymi (orangutanem ,gorylem i szympansem). "Koronnym dowodem" na
to "pokrewieństwa" ma być 1-2% różnice w sekwencjach DNA h. sapiens i szympansa. Rozważmy , jak w
świetle ustaleń genetyków wyglądają te "dowody". Zastanówmy się czy owe "dowody" wynikają z
koncentrowania się na ustaleniach nauki , czy może z koncentrowania się na interpretacjach tych
ustaleń ?
Nieżyjący już znany biolog W.R.Thompson w przedmowie do książki Karola Darwina "O pochodzeniu
gatunków" wydanej w setną rocznicę jej opublikowania napisał : "Długotrwałym i pożałowania godnym
następstwem sukcesu dzieła O powstawaniu gatunków stała się panująca wśród biologów mania wdawania
się w spekulacje, których słuszności nie da się sprawdzić. (.) Powodzeniu darwinizmu towarzyszył zanik
rzetelności naukowej". Sytuacja, w której uczeni sprzymierzają się po to, aby stawać w obronie
doktryny, której nie są w stanie naukowo zdefiniować ani z naukową dokładnością przedstawić i której
wiarogodność w opinii publicznej starają się podtrzymywać tłumieniem krytyki oraz przemilczaniem
trudności, jest w nauce czymś nienormalnym i niepożądanym." Sytuacja nie zmieniła się po dziś
dzień(Współczesny biolog Michael Behe potwierdzając te słowa napisał : "Neodarwiniści w imię nauki tłumią
naukową krytykę doboru naturalnego").Odnośnie tematu związanego z zakładaną ewolucją człowieka od
zwierząt (choć ten problem na polu biologii ewolucyjnej ma powszechne znaczenie) brak rzetelności objawia
się już u samych podstaw tej koncepcji. Uczeni (np. Richard Dawkins zapewniają ,że do złożoności istot
żywych ,powstania różnych planów budowy oraz uczłowieczenia małpy-przyczyniły się mutacje odpowiednio
selekcjonowane przez dobór naturalny. I na tym stwierdzeniu wszelkie "wyjaśnienia" NEOdarwinistów
(czasami będę używał bardziej adekwatnego określenia NIEOdarwinistów: "Neomitomani") urywają się.
Innymi słowy: nie dysponują oni żadnym rzetelnym i
dobrzezdefiniowanym(konkretnienamierzonym,określonym i opisanym) mechanizmem , który by
umożliwiałtakie transformacje na przestrzeni milionów lat ! Postulują oni konkretne zmiany
ewolucyjne ,ale nie wyznaczają zakresu ich stosowalności w rzeczywistości i nie dostarczają precyzyjnych ,a
choćby wiarogodnych ,modeli teoretycznych postulowanych zmian ewolucyjnych. Przenosząc te zarzuty na
grunt genetyki i zakładanej ewolucji człowieka od zwierzęcego przodka: nie mają oni pojęcia w jakich
konkretnie małpich genach musiały zajść odpowiednie mutacje ,żeby ta mogła przeistoczyć się w człowieka.
Paradoksalnie nasze podobieństwo genetyczne do szympansa (a właściwie 'podobieństwo' wywnioskowane
na podstawie tendencyjnej metody) nastręcza więcej pytań niż odpowiedzi. Ponieważ skoro jesteśmy tak do
niego genetycznie podobni ,to dlaczego fenotypowo jesteśmy tak od niego różni (jakiż to typ selekcji wpłyną
tak na geny 'małpiego przodka' H.sapiens [i na które konkretnie geny selekcja owa oddziaływała] iż mógł on
stać się tym kim jest ?)? Przecież obserwowana zmienność w obrębie gatunków ma wyrazne granice
morfologiczne i behawioralne. Każdy widząc jamnika i doga niemieckiego bez trudu nazwie jedno ,jak idrugie
zwierzę 'psem' (choć wśród psów istnieje ogromna gama wariacji morfologicznych, mimo ciągłości
genetycznej). Każdy o zdrowych zmysłach widząc Murzyna ,Aborygena czy rekonstrukcje (a nawet szkielet)
neandertalczyka nazwie te istoty 'ludzmi'. Ale czy znajdzie się ktoś normalny,kto zaliczy człowieka i
szympansa do tego samego gatunku biologicznego(choć istnieją przypadki sporne. Niektórzy NEOmitomani
chcieli zaliczyć szympansa do rodzaju 'homo', a inni nazwali człowieka 'trzecim szympansem'-ale widać
rozsądek większej części społeczności naukowców wziął górę nad głupotą i ignorowaniem faktów.) ?
Wiadomo też dość dobrze na jakich mechanizmach genetycznych opiera się zmienność morfologiczna w
obrębie gatunków (choć bardzo dużo jeszcze w tym zakresie do odkrycia). Dobrze potwierdzone
doświadczenia hodowlane pokazują nam ,że taką zmienność można uzyskać na przestrzeni małej liczby
pokoleń poprzez odpowiednie kojarzenie osobników z pożądanymi właściwościami, co w efekcie owocuje
kumulowanie się tych pożądanych cech w kolejnych pokoleniach potomnych. Od kiedy uczeni poznali
haploidalny i diploidalny charakter genomów zrozumieli , że taka zmienność nie bazuje na mechanizmach
NIEOdarwinowskich (mutacje+dobór naturalny=zmienność), lecz na zmienności w występowaniu alleli
(genów) , czyli na zasadach odkrytych przez Grzegorza Mendla. Czym różnią się
tedwamechanizmypowodujące zmienność u rożnych istot żywych rozmnażających się płciowo ? Otóż
NEOdarwinizm zakłada POWSTAWANIE NOWYCH ALLELI (to znaczy nowych jakościowo wersji genów) w
wyniku proponowanych przez siebie mechanizmów (duplikacja genu, tasowanie egzonów , mutacje
punktowe). Natomiast zmienność mendlowska bazuje na ALLELACH KTÓRE STANOWIĄ NATURALNE
WYPOSAŻENIE GENETYCZNE rożnych organizmów (a nie na powstawaniu nowych alleli).
Podsumowując : postulowane mechanizmy NEOdarwinowskie są niepotwierdzone , natomiast mendlowskie
są obserwowane na naszych oczach. Oczywiście NEOdarwiniści usiłują się posiłkować odwoływaniem się
do nabywania lekooporności przez różne mikroorganizmy, uodparniania się owadów na pestycydy, czy
bakterii na antybiotyki, oraz mutacjami powodującymi różne patologie (jak krótkie nogi u karłów czy
jamników) i tymi motywami, w nieuprawniony sposób rozciągając swoją argumentację przekraczając granice
wyznaczone przez doświadczenie i zdrowy rozsądek, usiłują oni "dowodzić" możliwości ewolucji wszystkiego
innego : od pompy jonowej do produkcji ATP aż po ewolucję małpy w człowieka ! Jest to klasyczny
przykład błędów logicznych, które polegają na szukaniu analogii tam , gdzie jej nie ma i usiłowaniu w
taki sposób 'dowodzenia' swoich 'racji' oraz nadawaniu obserwacjom większego statusu dowodowego niż
owe doświadczenia posiadają. Właściwie w tym przypadkuargumentacja NEOmitomanów
wyczerpuje całą gamę błędów logicznych , które poniżej przytoczę :
False analogy-Ten błąd powstaje wtedy, gdy argumentujemy za pomocą analogii,
która jest nieadekwatna.
a) Jan jest ssakiem,b) Azor jest ssakiem,c) zatem Jan jest Azorem.
Non-support-Błąd ten powstaje zawsze wtedy, gdy ktoś wyciąga jakiś wniosek
na podstawie zbyt małej ilości przesłanek lub na podstawie przesłanek, które
są dobrane tendencyjnie.
Secundum quid-Błąd ten powstaje zawsze wtedy, gdy ktoś uogólnia coś na
podstawie jednostkowych przypadków.
Fallacy of exclusion-Błąd logiczny powstaje wtedy, gdy ktoś pomija jakąś
ważną informację, która podkopuje jego wnioskowanie.
Teraz postaram się jasno uzasadnić powyższe wnioski: otóż, dajmy na to, mutacja powodująca utratę
powinowactwa u jakiegoś bakteryjnego białka do konkretnego antybiotyku, który po przyłączeniu się do
niego paraliżuje jego funkcję (inhibicja) nie powoduje iż to białko traci swoją tożsamość biochemiczną w
sensie nabywania nowej funkcji.
Gyraza , która traci takie powinowactwo w wyniku mutacji w sekwencji genetycznej odpowiedzialnej
za kodowanie domeny łącząca się z danym antybiotykiem w dalszym ciągu skutecznie bierze udział
w replikacji DNA (nie potrafię sobie wyobrazić w jaki sposób ta wyrafinowana maszynka molekularna
w wyniku takiej mutacji mogłaby ewoluować w coś innego ? NEOmitomani są w stanie hodować i
pielęgnować jedynie takie głupoty w głowach ludzi totalnie nie rozumiejących procesów molekularnych!) , a
odpowiednie np. białko w rybosomie po utracie takiego powinowactwa do antybiotyku w dalszym ciągu
bierze skuteczny udział w translacji polipeptydu. Wirus, dajmy na to HIV cz grypy, przechodzi w krótkim
czasie niezliczoną liczbę replikacji swojego materiału genetycznego, co owocuje niezliczoną wręcz liczbą
pokoleń, a więc i błędów w tej replikacji (mutacji). Przy takim tempie mutacji w szybkim czasie uodparnia się
on na przeróżne leki (np. traci powinowactwo do pewnych inhibitorów lekowych) , ale czy zmienia on
swoją tożsamość "gatunkową" (możliwość /niemożliwość ewolucji (pochodzenia) wirusów to temat na
osobną polemikę. Moim ulubionym nieredukowalne złożonym przykładem jest bakteriofag)? Widać więc , że
do przeobrażenia się małpy w człowieka nie mogą wystarczyć JAKIEKOLWIEK MUTACJE , lecz muszą to
być KONKRETNE MUTACJE (w konkretnych sekwencjach DNA). A jakie to mają być te "KONKRETNE
MUTACJE" ? Na to pytanie właśnie NEOdarwiniści nie potrafią udzielić odpowiedzi. Mgliście postulują ,że
takie mutacje musiałyby radykalnie zmieniać fenotyp podczas rozwoju embrionalnego (koncepcja evodevo) ,a więc musiałyby zachodzić w genach regulujących początkowe etapy ontogenezy (rozwoju
embrionalnego). Faktem jest , że takie mutacje można wywołać nawet doświadczalnie. Na szeroką skalę
indukowano je u muszek owocowych poddając promieniowaniu uszkadzającemu DNA (te muszki , to
ulubiony materiał biologiczny do badań genetyków). Mutacje w genach (hox) sterujących rozwojem u muszki
owocówki powodowały MEGefekty fenotypowe. Zmutowanym w ten sposób muszkom rosły odnóża zamiast
czułków , odnóża w miejscu skrzydełek, czy oczy na odnóżach. Rodziły się też muszki z powieloną lub
ograniczoną liczbą segmentów ciała i ilością skrzydełek. Takie "fikołki anatomiczne" są szkodliwe dla
organizmu i nie dają żadnej przewagi selekcyjnej, to zwykłe wady genetyczne , patologie , które przyczyniają
się do tragedii i cierpienia zamiast do sukcesu reprodukcyjnego. Zmutowane muszki przywrócone do
warunków podobnych do naturalnych były eliminowane przez selekcję. Natomiast jeżeli mutanty jakoś
przeżyły ,to w kolejnych pokoleniach zmienione cechy były rozmywane w populacji i w ten sposób żadna
nowa cecha w populacji nie ulegała zafiksowaniu dając przewagę selekcyjną. Opisane doświadczenia z tymi
muszkami dowodzą też tego , że geny regulatorowe sterujące rozwojem organizmów (sterującemorfogenezą
czy narządogenezą ) są bardzo wyczulone na jakiekolwiek zmiany, a owoc wieloletniego wysiłku genetyków
pokazuje , że są one u różnych organizmów bardzo konserwatywne, to znaczy u różnych taksonów, które
posiadają takie analogiczne geny (NEOdarwiniści nazywają takie geny "ortologami" zakładając ich wspólne
(homologiczne) pochodzenie), różnią się one między sobą co najwyżej kilkoma zmianami w swoich
sekwencjach (i to przeważnie w sekwencjach neutralnych , to znaczy takich ,które nie oddziałują na funkcje
danego białka). Wykazano też ,że geny regulatorowe zarządzają całymi sieciami genetycznymi,powiązanymi
z innymi takimi sieciami genetycznymi , które współpracują z nimi w obsługiwaniu powstawania jakiejś
konkretnej cechy (tkanki , narządu) lub są odpowiedzialne w szerszym zakresie za jakieś inne funkcje w
organizmie. Przeważnie w wyniku współpracy wielu takich zintegrowanych i kaskadowych następstw
biochemicznych , jakimi charakteryzuje się praca tych sieci genetycznych, jest uzależnione powstawanie
różnych złożonych narządów, czy nawet kodowanych genetycznie właściwości behawioralnych (np.
możliwości posługiwania się ludzką mową , 'wiedzę' potrzebną do zbudowania gniazda ,czy migracji
węgorzy do Morza sargasowego). Uczeni stosując wyszukane techniki biotechnologiczne badali (i w dalszym
ciągu badają) wrażliwość tych sieci na różne zmiany w tworzących je genach. Jest to podstawowa metoda
stosowane w genetyce medycznej ,która ma na celu poznanie funkcji danego genu. Która też przy okazji
przyczyniła się do potwierdzenia tezy zakładającej, że w biologii istnieją układybiochemicznenieredukowalnie
złożone. Uczeni aby namierzyć funkcje danego genu musieli taki gen po prostu wyeliminować z obiegu. W
tym celu 'nokautowali' (dezaktywowali) różne geny uczestniczące w takich kaskadach rozwojowych.
Najczęściej w efekcie pozbawienia funkcji nawet jednego genu , który bierze udział w takiej kaskadzie łatwo
wywoływano tragiczne konsekwencje fenotypowe. Rodziły się organizmy z niewykształconymi oczami i
innymi niezbędnymi do przeżycia narządami. Ptaki pozbawione zdolności śpiewania ,lub innych niezbędnych
do przeżycia możliwości. Nietoperze , które miały zaburzoną zdolność posługiwania się echolokacją i
rozbijały się na pierwszym lepszym słupie czy drzewie itd. ,itd..Przykłady takie można mnożyć bez
końca...Każdy obeznany zna szkolny przykład z rybami jaskiniowymi. NEOdarwiniści lubują się
wpowoływaniu się na 'wyewoluowanie zanikania oczu u ryb jaskiniowych' i 'udowadnianiu' w ten sposób
możliwości ewolucji wszystkiego innego, postępując analogicznie (przez odwoływanie się do zlej analogii) ,
jak w przypadku powoływania się na nabywanie przez bakterie oporności na antybiotyki itd..
Na ironię; to zanikanie oczu u niektórych ryb jaskiniowych przemawia akurat przeciwko pomysłom
NEOmitamanów, zamiast przemawiać na ich korzyść. Mamy tutaj klasyczny przykład utraty funkcji jakiegoś
narządu, w wyniku utraty funkcji nawet jednego genu w całej kaskadzie genetycznej , która działa na
zasadzie efektu domina ! Czyli "wyewoluowanie utraty oczu" to nie to samo , co "wyewoluowanie oczu od
zera" poprzez dodawanie do tej sieci kolejnych genów, która to sieć działa współcześnie , jako
nieredukowalna całość ! Mało tego --tutaj działa identyczny mechanizm ,jak w przypadku ludzi rodzących
się bez umiejętności
mówienia (widzenia) czy nietoperzy rozbijających się o słupy. Należy zaznaczyć (dla uniknięcia
ewentualnego pomieszania pojęć), że niektóre gatunki ryb jaskiniowych potrafią tracić wzrok w warunkach
ciemności i w przypadku powrotu do oświetlonego środowiska,w kolejnych pokoleniach, odzyskiwać te
narządy. Jest to jednak mechanizm nie NEOdarwinowski, lecz oparty na dostosowaniu w ramach normy
reakcji na środowisko-polegający na wyłączaniu i wyłączaniu już istniejących genów. Jest to jednak temat na
inna okazję.
Biorąc pod uwagę te wszystkie empirycznie potwierdzone fakty NEOmitomani czują się zbici z tropu i
jakoś usiłują tej empirii narzucić interpretację. Mawiają :"no tak obecnie te sieci genetyczne są nierozerwanie
zintegrowane i działają tylko, jako KOMPLETNE SYSTEMY biochemiczne...,ale kiedyś mogło być inaczej"...I
na tym się kończy NEOmitomańskie "wyjaśnianie".
To całe "wyjaśniane" , które opiera się na kolejnym błędzie logicznym :
Hypothesis contrary to fact-Błąd tego typu powstaje wtedy, gdy ktoś argumentuje na podstawie tego, że
coś mogło się zdarzyć, choć jednocześnie nic nie wskazuje na to, że tak się zdarzyło, lub nawet coś temu
przeczy.
Należy jednak oddać honor niektórym NEOmitomanom , którzy należą do tej bardziej uczciwej mniejszości.
Bruce Weber w kontekście możliwości/niemożliwości ewolucji
systemów zintegrowanych wypowiedział się jednoznacznie:
"Należy przyznać, że przedstawienie tego, w jaki sposób aktualne dane biologii molekularnej sugerują
procesy duplikacji genu, tasowania domen i eksonów oraz ewolucji dywergentnej nie wyjaśnia, jak
NIEKOMPLETNE SYSTEMY zyskują przewagę selekcyjną (...)"
Innymi słowy NEOmitomani nie potrafią sobie wyobrazić , jaki to KONKRETNY mechanizm genetyczny mógł
się przyczynić do transformacji małpy w człowieka. Więc jak ratują swoją NEOmitomańską koncepcję przed
wyrokiem empirii ? Na przeróżne sposoby, najczęściej przy stosowaniu manipulacji wiedzą, w sposoby
analogiczne do opisanych wcześniej (nabywanie oporności na antybiotyki , "wyewoluowanie utraty funkcji
jakiegoś narządu" itd.), a wszystkie owe "wyjaśnienia" zamykają się przeważnie w definicjach zacytowanych
prze zemnie wcześniej błędów logicznych. Otóż w genomach różnych organizmów znajdują się uszkodzone i
pozbawione funkcji (czy raczej przeważnie wyłączone) sekwencje genetyczne. Nazwano je 'pseudogenami'.
Jedna z hipotez (standardowo!) usiłująca 'wyjaśnić' uczłowieczenie się małpy nosi nazwę 'less is more
hypothesis' (w języku polskim: 'mniej to więcej'). Po zsekwencjonowaniu genomów H.sapiens i szympansa
porównano je i stwierdzono , że niektóre geny aktywne u szympansa są nieaktywne u H.sapiens. Rozważmy
tutaj dwa przypadki takich genów , których funkcja została namierzona. Są to geny odpowiedzialne za
kodowanie receptorów węchu oraz gen odpowiedzialny za bardziej masywne szczęki i jej umięśnienie. W
pierwszym przypadku pewne geny odpowiedzialne za kodowanie receptorów węchu są u człowieka
wyłączone i leżą odłogiem w genomie , natomiast u szympansa ulegają ekspresji. NEOmitomani
zinterpretowali tą obserwację UTRATY FUNKCJI (lub raczej wyłączenie tej funkcji) , jako dowód na
pochodzenie przodków człowieka i szympansa od wspólnego przodka , który posiadał wszystkie
te geny aktywne. Założono arbitralnie , że w linii wiodącej do H.sapiens nasi 'ewolucyjni przodkowie' pozbyli
się części genów kodujących receptory węchu, ponieważ przodkom H.sapiens niepotrzebny był już
"zwierzęcy węch", a tym samym , że "małpa bardziej się uczłowieczyła". Nie uzasadniają NEOmitomani tej
"rewelacyjnej' wiadomości" rzetelnie , to znaczy nie wyjaśniają w jaki sposób utrata ostrzejszego węchu
mogła się przyczynić do nabycia typowo ludzkich cech przez naszych "ewolucyjnych przodków" (???). Zanim
przejdę do wyjaśnienia drugiego przykładu podam alternatywne wyjaśnienie ,i przynajmniej dość dobrze
potwierdzone empirycznie, tej obserwacji. Otóż nowe badania genetyczne pokazują, że w genomach
H.sapiens (i nie tylko H.sapiens) zachodzą różne dziwne (biorąc pod uwagę wcześniejsze ,sztywne, poglądy
dotyczące funkcjonowania genomów złożonych organizmów) procesy : przetasowania , duplikacje , fuzje
genów itd, które najwyrazniej nie opierają się na przypadkowych interakcjach (mutacjach) jakby tego chcieli
NEOdarwiniści, ale są wynikiem 'planowanych' przez genomy przeróbek wchodzących w skład naturalnej
biotechnologii. O taką umiejętność majsterkowania organizmów przy swoich genomach podejrzewało je w
przeszłości wielu światłych biologów ,którzy nigdy nie pogodzili sięzprymitywnymipomysłamiNEOdarwinistów
typu Richarda Dawkinsa. Ludzki gen OR11H7P kodujący u H.sapiens receptor wrażliwy na zapach kwasu
izowalerianowego u pewnej części populacji ludzkiej jest nieaktywny. Obie jego kopie. Gen ten jest
odpowiedzialny za większą lub mniejsza wrażliwość na zapach ludzkiego potu. A więc nawet w obrębie
ludzkiej populacji pewne geny są aktywne , a inne są 'pseudogenami'. Gen OR11H7P występuje w
wieluwersjach i te inne wersje słabiej wiążą cząsteczki kwasu izowalerianowego , tak że ludzie którzy mają
nieaktywny ten gen czują zapach wywoływany przez tą substancję za pomocą tych innych receptorów.
Zmysł węchu posługuje się więc kombinacjami wielu czynników ,w tym różnych receptorów o różnym
natężeniu możliwości odbierania sygnałów węchowych i w każdym środowisku może być użyteczny inny
zestaw tych kombinacji, które komórki odpowiedzialne za jakość powonienia 'dobierają' w zależności od
potrzeb. Poza
tym za ostrość węchu nie odpowiada sama ilość receptorów węchu , ale też geny odpowiedzialne za
przenoszenie sygnału do mózgu ,oraz interpretację doznań węchowych w mózgu. Nikt rozsądny
nie pomyśli chyba , że gdyby przeszczepiono H.sapiens psi nos , to taki przeszczep umożliwiłby
człowiekowi wyszukiwanie trufli za pomocą węchu.
Człowiek ma (według oszacowania , które w miarę rozwoju wiedzy na ten temat może zostać folklorem) 856
genów kodujacych receptory węchowe, z tego rzekomo 388 to pseudogeny. Szczur ma 1201 takich
receptorów i z tego 292 to 'pseudogeny'. Natomiast pies ma 872 genów kodujących receptory węchu z
czego 222 to 'pseudogeny'. Pies ma bardziej wrażliwy węch niż myszy czy szczury (psy nazywa się ze
względu na wyjątkowo silny węch: "nosami na czterech łapach"), a mimo to ma mniej receptorówwęchowych
niż gryzonie (choć nieco więcej niż człowiek). Fakt ten przywiódł uczonych do słusznego wniosku , jaki
wyłuszczyłem wcześniej: ilość receptorów węchu nie jest ostateczną przyczyną natężenia wrażliwości na
zapachy. Lektura uzupełniająca : <www.poradnikmedyczny.pl/mod/archiwum/5768_kom%C3%B3rka_w
%C4%99chowa_decyduje.html>
Cytat :
"Specyficznym przykładem sekwencji, których ekspresja wymaga "przełączenia na nowy promotor" są
pseudogeny należące do omawianej rodziny genów. W genomie człowieka znajduje się ich blisko 300
(Malnic i wsp., 2004). Pseudogeny te, pomimo dużego podobieństwa sekwencji względem innych genów z
rodziny kodującej receptory węchowe, są niefunkcjonalne. Początkowo, w bardzo niewielkiej części
komórekwęchowych, zapoczątkowana zostaje transkrypcja pseudogenów - szybko jednak następuje zmiana
aktywnego promotora. Warto zauważyć, że z jednej strony w komórce dochodzi ostatecznie do ekspresji
genu kodującego funkcjonalny receptor, z drugiej zaś utrzymywana jest w genomie pula pseudogenów. Choć
w pierwszej chwili może się to wydawać mało oczywiste, to pula ta stanowi prawdopodobnie istotne
"tworzywo" procesu molekularnej ewolucji - jest bowiem rezerwuarem potencjalnej zmienności,
różnorodności funkcjonalnych cząsteczek receptorów, których powstanie będzie wymuszone w przyszłości
przez konieczność adaptacji organizmów do środowiska (Shykind i wsp., 2004). " A więc owe "pseudogeny"
są wykorzystywane przez organizm do tworzenia nowych wariantów w ramach normy reakcji na wymagania
środowiska (jakby tam autorzy nie nazywali tego zjawiska). Organizmy w spoób 'planowy' (ewolucja
kontrolowana) korzystają z 'pseudogenów' , jak z rezerw taktycznych do tworzenia użytecznych wariantów
genetycznych, nowych wersji użytecznych genów, które są korzystne w nowych warunkach i dlatego opłaca
się organizmom utrzymywanie ich w genomie i powielanie z pokolenia na pokolenie. Wiele wyłączonych
genów zostaje jednak w końcu 'przemielonych i posiekanych' (użytecznie wykorzystanych) do tego stopnia ,
że zostaje po nich zaledwie kilka domen , nukleotydów , lub w ogóle nic nie zostaje (takie pozostałości
wbrew empirii ewolucjoniści lubią traktować , jako "śmieci" stanowiące bagaż po "zwierzęcych przodkach".
Taką 'średniowieczną' argumentacją posługuje się np. Richard Dawkins w swojej najnowszej książce i w ten
sposób usiluje m.in. "dowodzić" NIEinteligentnego projektu... Nawiasem mówiąc nawet , gdyby była w
takich twierdzeniach jakaś część prawdy, to NIEinteligentny projekt, to przecież tez projekt !;-)).
Co jakiś czas w sieci pojawiają się doniesienia o nowych odkryciach dotyczących funkcjonowania złożonych
genomów. Odkrycia te burzą wcześniejsze uproszczone wyobrażenia na ten temat. Wyobrażenia na których
budowano "proste wyjaśnienia". NEOmitomani czują się tymi faktami zbici z tropu (wszystko miało być takie
piękne i proste) do tego stopnia , że już nie wyrabiają z produkowaniem kleconych na kolanie naiwnych
"wyjaśnień" nowych obserwacji (dorabianie ideologii do faktu).
Przestają to wszystko ogarniać do tego stopnia iż w swoich wnioskach zaczynają się posuwać do granic
absurdu ,niejednokrotnie (usiłując tłumić głosy sprzeciwu) zaprzeczając podstawom samego
NEOdarwinizmu ! Na chomiku zamieściłem kilka takich doniesień w postaci plików PDF, tutaj zacytuje z nich
kilka takich spostrzeżeń. "DUŻE RÓŻNICE W DNA LUDZI Ludzie różnią się pod względem genetycznym
znacznie bardziej niż oceniano dotychczas. Te różnice to nie tylko pojedyncze miejsca w DNA, ale całe jego
fragmenty - doszli do wniosku naukowcy z międzynarodowego zespołu badawczego. Wyniki badań
opisanych na łamach tygodnika "Nature" nie tylko pomogą zrozumieć przyczyny takiej różnorodności między
ludźmi, ale też zrewolucjonizują diagnostykę i leczenie wielu schorzeń o podłożu genetycznym.
Kiedy trzy lata temu naukowcy ukończyli prace nad poznaniem genomu ludzkiego, wiadomo było, że to
dopiero początek wielu odkryć, zarówno z zakresu genetycznego podłoża chorób ludzkich, jak i ewolucji
człowieka. Ale czy ktoś spodziewał się takiej niespodzianki.
Opublikowana w najbardziej prestiżowych pismach naukowych sekwencja wszystkich ludzkich genów, była
niejako ogólnym wzorcem. Naukowcy zdawali sobie sprawę, że tekst Księgi Życia, jak często określa się
genom człowieka, różni się między poszczególnymi ludźmi. Sądzili jednak, że w bardzo niewielkim stopniu zaledwie pojedynczymi literkami informacji genetycznej. Najnowsze międzynarodowe badania dowiodły
jednak, że różnice te są znacznie większe - "raczej jak zdania, a nawet całe fragmenty czy strony tekstu".
Osiągnięcie to jest związane ze zmianą metody porównywania genów ludzkich. Do tej pory skupiano się na
wyławianiu różnic (mutacji) w pojedynczych literkach tworzących dany gen (tzw. polimorfizm pojedynczych
nukleotydów). Teraz badacze z USA, Kanady, Wielkiej Brytanii i Japonii poszukiwali większych zmian, np.
powielenia, wstawienia czy utraty całych fragmentów DNA. O ich obecności
wiedziano już dawno, ale nie przypuszczano, że dotyczą one tak dużej części genomu i mogą mieć tak duży
wpływ na różnice między ludźmi. W trakcie dwuletnich badań przeanalizowali DNA 270 osób, należących do
czterech grup etnicznych - plemienia Joruba z Nigerii, Amerykanów o europejskich korzeniach, Chińczyków
zamieszkujących Pekin oraz Japończyków z Tokio. Osoby te wcześniej brały też udział w projekcie
dotyczącym pojedynczych różnic w genach. Badaczom udało się u nich znaleźć aż 1447 różnic dotyczących
dużych fragmentów DNA, które łącznie obejmują aż 12 proc. genomu ludzkiego. Często polegają one na
powieleniu całych genów lub ich fragmentów. Te duże różnice w DNA, określane w skrócie jako CNV (copy
number variations - różnice w liczbie kopii) mają minimum 1000 par zasad, czyli jednostek (literek)
budujących DNA. Naukowcy stworzyli nową mapę genomu ludzkiego uwzględniającą właśnie te różnice.
"Każdy z nas ma wyjątkowy dla siebie wzorzec CNV, czyli powielonych czy utraconych odcinków DNA" tłumaczy jeden z kierowników projektu Matt Hurles. Jak podkreśla, od niego może zależeć aktywność
naszych genów, to jak wyglądamy, jakie mamy zdolności adaptacyjne i na wiele innych cech, w tym
podatność czy odporność na różne choroby.(.....)" "Zdolności adaptacyjne"- jakie to mogą być zdolności? W
przypadku CNV mogą ,w odpowiedzi na zapotrzebowanie środowiska, powstawać nowe rodziny genetyczne
poprzez GENETYCZNIE KONTROLOWANĄ duplikację pierwotnych genów. Np. jeżeli w jakimś środowisku
będzie zapotrzebowanie na wzmożoną produkcję jakiegoś białka ,to powstanie więcej kopii potrzebnego
genu ,a co za tym idzie wzmożona transkrypcja niezbędnego produktu. W przypadku odwrotnym ,to znaczy
kiedy ilość produkcji przykładowego genu jest zbędna ,to w ramach oszczędności GENETYCZNIE
KONTROLOWANE procesy mogą wyłączać część nadmiarowych genów ,które następnie w wyniku
deaktywacji leżą odłogiem w genomie i są replikowane z ojca na syna i wykorzystywane w
jakiś sposób przez organizm, jak w przypadku tych receptorów węchu. Jeżeli taka zmiana zaszła u przodka ,
który dał początek większej populacji, lub nawet całej współczesnej ludzkości ,to logicznym jest stwierdzić iż
po nim właśnie odziedziczyliśmy takie, a nie inne cechy genetyczne. Odnośnie genów kodujących receptory
węchu u H.sapiens mógł zajść (i z pewnością zaszedł) taki właśnie proces. Geny odpowiedzialne za procesy
związane z powonieniem duplikowały się , modyfikowały (np. poprzez rekombinację) ,włączały , wyłączały ,a
wszystko w zależności od potrzeb środowiska. Gnomy coraz bardziej jawią się biologom , jako
wyspecjalizowane fabryki zdolne do zaawansowanej technicznie bioinżynierii ,która potrafi dostosować
organizm do potrzeb środowiska. Niektóre procesy związane z tą naturalną bioinżynierią już zostały
namierzone <http://creationism.org.pl/teoria_kontroli> , inne czekają na swoją chwilę. ( Wielu biologów, wtym
Nobliści, od dawna głosiło i dalej głoszą takie poglądy, z resztą coraz
bardziej poparte empirycznie! Np. : Wolf-Ekkehard Lönnig <http://www.weloennig.de/internetlibrary.html>
Barbara McClintock <http://pl.wikipedia.org/wiki/Barbara_McClintock>
JamesShapiro<http://shapiro.bsd.uchicago.edu/> "Genome System Architecture and Natural Genetic
Engineering") Wyniki innych doświadczeń pokazują właśnie , że genomy bez szkody dla organizmu
potrafią łączyć niektóre geny (fuzje), powielać je itd. Już dawno było wiadomo , że nawet takie zjawiska
strukturalne w genomach , jak fuzje chromosomów ,czy polimorfizmy inwersyjne (zmiany robertsonowskie
oraz mutacje polegające na odwracaniu pewnych fragmentów DNA) muszą dawać jakieś korzyści
środowiskowe , ponieważ notorycznie zachodzą u niektórych organizmów (myszy ,ryjówki) i w dodatku te
zmiany są powtarzalne w i skorelowane z właściwościami danego środowiska ! Czy takie statystyczne dane
nie powinny już dawno skłonić NEOmitomanów do refleksji nad wartością swoich "wyjaśnień"?
"'Tasowanie genów, czyli czym się różnimy' (...)nawet u zdrowych ludzi występują mutacje polegające na
usunięciu genu lub jego części albo na połączeniu sekwencji dwóch genów. Najdziwniejsze jest to, że dzieje
się to bez uszkodzenia funkcji biologicznych komórki, z którymigeny są powiązane - uważają naukowcy z
Yale University. Ich zdaniem świadczy to o wyjątkowej elastyczności ludzkiego genomu." Teraz rozważmy
drugi przykład. To znaczy ludzkiego 'pseudogenu' , ktorego analog u szympansa bierze udział w kodowaniu
wiekszych szczęk i ich umięśnienia. NEOmitomani jak zwykle wyciągają daleko idące wnioski. Uważają ,że
wyłączenie tego genu mogło się w istotny sposób przyczynić do zmniejszenia szczęk i umięśnienia tych
szczęk na korzyść rozrostu mózgoczaszki i zdobycia przez przodków H.sapiens ludzkich zdolności
umysłowych. Po pierwsze kto udowodnił , że wielki mózg = się automatycznie ludzka inteligencja ? Ten mit
jest tyle razy empirycznie obalony , że śmiało można powiedzieć, iż żeby nie specyficzna ludzka struktura
mózgu , to nawet gdyby u przodka H.sapiens mózg rozrósł się do rozmiarów mózgu słonia , to i
tak miałby on w dalszym ciągu umysł małpy. Innymi słowy : za typowo ludzkie możliwości umysłowe nie
odpowiada rozmiar mózgu , tylko jego jakość !
Więc przyczyn naszej wyjątkowej natury behawioralnej należy szukać w genach odpowiedzialnych za rozwój
i jakość mózgu ,a nie za jego rozmiar. Twierdzenie przeciwne , to zwykła ściema i nic więcej ! Poza tym
tzw."ludzie archaiczni" charakteryzowali się większymi szczękami , zębami i umięśnieniem tych szczęk
niż ludzie współcześni (nawet pośród populacji ludzi współczesnych gama wariacji pod tym
względem jest imponująca !), więc ten gen mógł być u nich aktywny. Mogliśmy go odziedziczyć
po wspólnym ludzkim przodku (i zapewne tak było) , ale pózniej mechanizmy w ramach normy reakcji na
środowisko po prostu go u bezpośrednich przodków ludzi współczesnych wyłączyły. Mogło być też tak , że
gen ten powstał u jakiejś lokalnej populacji ludzkiej na drodze sterowanej duplikacji , w odpowiednich
warunkach przyczyniając się do wykształcenia się większych szczęk i ich umięśnienia, a następnie został
przekazany naszym przodkom na drodze krzyżówek między populacyjnych (miedzy rasowych np. ludzi typu
współczesnego z neandertalczykami ,czy jawajskimi 'H.erecus'), następnie jego ekspresja mogła zostać
wyciszona ,ponieważ nie pasował do reszty systemu obsługującego narządogenezę szczęk i ich mięśni u
naszych przodków, dla których korzystniej było obsługiwać delikatniejsze szczęki. Poza tym narządogeneza
szczęk , mięśni jest obsługiwana przez całe kompleksy genetyczne i chyba nikt rozumny nie uwierzy ,że
PRZYPADKOWA różnica w funkcjonowaniu jednego genu mogła PRZYPADKOWO doprowadzić do
przekształcenia się małpiego aparatu mastykacyjnego w ludzki, to znaczy że zmiana ta mogła mieć
PRZYPADKOWO tak wyważony i wieloetapowy charakter ! Jak to ktoś powiedział : "przypadkowe włożenie
kija w aparaturę elektroniczną raczej nie poprawi jego funkcjonowania ". Takie przykłady doświadczalne , jak
te z nietoperzami rozbijającymi się o słupy wysokiego napięcia wymownie potwierdzą tę prawdę, przenosząc
analogie z kijem w aparaturze elektronicznej na pole działania regulatorowych sieci genetycznych !
Na koniec: nawet jeżeli przodkowie H.sapiens mieliby wcześniej węch jak psy i szczęki jak hipopotamy , to
utrata funkcji pewnych genów na korzyść słabszego węchu oraz mniejszych szczęk nie mogłaby się przecież
przyczynić do tego , żeby w wyniku wyłączenia pewnych genów ludzie stali się tym , kim są. H.SAPIENS !
Powoływanie się na takie motywy przez NEOmitomanów usiłujących 'dowodzić' pochodzenia człowieka od
małpy, to zwykły przekręt !
Ale jak to się mawia : "na bezrybiu i rak ryba". Innym "argumentem" NEOmitomanów mającym dowodzić
ewolucji człowieka jest utrata u pewnych populacji funkcji genów , których produkty rozkładają laktozę w
wieku dorosłym. Daruję sobie komentarz do tego pomysłu ,ponieważ wcześniejszy wywód załatwia wszystko
od ręki. Na koniec powróćmy do "koronnego dowodu" na jaki powołują się NEOmitomani, to znaczy na
rzekome pokrewieństwo małp i H.sapiens .Chodzi konkretnie o wspomniane na początku artykułu
podobieństwa między genomami człowieka i szympansa. Na czym polegają te podobieństwa ? Żeby je
ocenić należy skoncentrować się na różnicach , ponieważ z punktu widzenia centralnego założenia
NEOdarwinizmu , to ilość odpowiednich mutacji różniących człowieka od szympansa musi być przyczyną
modyfikacji małpiego genomu w ludzki , oczywiście wykluczając te mutacje , które zaszły u przodków
szympansów już po dywergencji na potomne gatunki (no i oczywiście należy wykluczyć mutacje neutralne
,których jest zawsze przytłaczająca większość). Każdy się chyba zgodzi , że ten "wspólny przodek"
człowieka i szympansa musiałby być fenotypowo bardziej podobny do szympansa niż do H.sapiens ?
Genom człowieka składa się z około 3 miliardów nukleotydów i zawiera, jak się zakłada, około 30 tys. genów
(choć ze względu na przeróżne procesy regulujące ekspresje i odczytywanie genów ( odczytywaniu genów
na różne sposoby w zależności od punktu rozpoczęcia transkrypcji, czy ich edyzji) ,rekombinacyjne,
związane z modyfikowaniem transkryptów z alternatywnym składaniem włącznie , oraz w wyniku innych
niepoznanych jeszcze procesów molekularnych, genów tych może być o wiele więcej !). Poza genami
kodującymi jakieś transkrypty istnieją w naszym genomie olbrzymie ponad 98% obszary genomu, których
funkcji prawie nie znamy (choć ta wiedza jest systematycznie poszerzana. W związku z rozwojem tej wiedzy
na znaczeniu straciła nazwa "śmieciowe DNA"). Podejrzewa się, że część z tych niepoznanych obszarów
DNA zaangażowana jest w koordynowanie ekspresji genów sterujących rozwojem organizmu: tzn.
różnicowaniem się komórek , organizacją tych komórek w tkanki i narządy itd.. Kontrola ta sprawia, że np.
hemoglobina ulega ekspresji tylko w dojrzewających czerwonych ciałkach krwi, a nie znajdziemy
jej w białych ciałkach (no chyba ,że "ktoś wsadzi kija w ta elektroniczną aparaturę"), choć oba typy krwinek
zawierają tę samą informację genetyczną. Geny takie ,to właśnie geny regulatorowe ,odpowiedzialne za
morfogenezę i narządogenezę. Geny odpowiedziane za sterowanie zintegrowanymi sieciami kaskadowymi,
których rola polega głównie na zintegrowanym regulowaniu transkrypcji różnych genów oraz na wyłączaniu
jednych genów i włączaniu innych. Szacuje się , że genomy H.sapiens i szympansa różnią się jakimiś
40.000.000 pojedynczych zmian (mutacji). Z czego jakieś 4 000.000 przypada na znane sekwencje kodujące
(szacunki są przeróżne, więc biorę pierwsze z brzegu), to znaczy na te ,
których funkcje poznano. Chodzi o te 2% genomu na obszarach którego zidentyfikowano geny kodujące
białka i różne rodzaje RNA. Nie będę tutaj wnikał w wymienianie zakładanych szczegółow statystycznych
, ponieważ jak bym to uczynił ,to musiałbym odsiać z tych 4000.000 mutacje neutralne , których jest o wiele
więcej niż zakładanych korzystnych. Ale po co skoro i tak nie wiadomo ,które ze zmutowanych genów
człowieka okazały się odpowiedzialne za humanizację małpy(???). Nikt rozsądny nie uwierzy przecież , że
róż nice np. w budowie hemoglobiny czy regulacji transkrypcji enzymów trawiennych u H.sapiens i małpy
(szympansa) mogły się przyczynić do tego , że H.sapiens potrafi napisać sonety muzyczne ,malować obrazy
, rzezbić podobizny w kamieniu , wynajdywać komputery oraz modlić się do Boga ! Takie "argumenty" za
pochodzeniem człowieka od małpy ,to taka sama ściema taktyczna ,jak w przypadku opisanego przykładu z
receptorami węchowymi i nabywaniem lekooporności. Poszukiwanie genów człowieczeństwa w kontekście
NEOmitomańskich fantazji na temat ewolucji człowieka od małpy , to poszukiwanie św. Gralla. Już wcześniej
napisałem ( i potwierdziłem konkretnymi doniesieniami naukowymi) , że badanie pojedynczych
różnic w obrębie populacji ludzkiej i na tej podstawie wyciąganie wniosków ,co do podobieństw ludzi
współczesnych wyprowadziło naukowców na manowce. Okazało się bowiem , że istnieją inne mechanizmy
genetyczne , które powodują znaczne różnice już nie tylko w strukturze genomów dwóch odległych
geograficznie populacji , ale nawet pomiędzy genomami matki i syna ! Wyniki polegające na wyciąganiu
wniosków na podstawie obserwacji takich
pojedynczych różnic, doprowadziło uczonych do absurdalnych konkluzji. Wynika z nich np. ,że mężczyzna
jest bardziej spokrewniony z szympansem niż z kobietą ,co można by jeszcze od biedy tłumaczyć różnicami
w budowie chromosomów płciowych, ale podobne metody wykazały , że kobieta może być bardziej podobna
genetycznie do mężczyzny niż do innej kobiety ! Nasze człowieczeństwo nie zależy od obserwowanych i
zidentyfikowanych punktowych zmian w genach, tzn. opisanych różnicach genetycznych pomiędzy
szympansem i człowiekiem , ponieważ stosując podobne kryteria musielibyśmy stwierdzić , że kobieta to
inny gatunek niż mężczyzna i że wszystkie kobiety należą do odmiennych gatunków biologicznych! To kim
są ludzie zależy od zupełnie innych, nie poznanych do tej pory właściwości naszego wyposażenia
genetycznego, co coraz jaśniej wykazuje empiria ! Jestem przekonany (biorąc pod uwagę szybki rozwój
sytuacji na rynku naukowym), że dalszy rozwój nauki z pewnością wykaże iż prymitywny NEOdarwinizm,
usiłujący wtłoczyć wszystkie obserwacje w ramyswojego NEOMItomańskiego paradygmatu tylko blokował i
blokuje rozwój wiedzy na temat funkcjonowania ludzkiego (i nie tylko ludzkiego) genomu, co może
zaowocować opóznieniami w wynajdywaniu użytecznych leków !
Na zakończenie zacytuję, co na temat "genów człowieczeństwa" ma do powiedzenia fachowiec od
filogenetyki molekularnej profesor Paweł Golik :
"(...)
Często spotykane w popularnych tekstach sprowadzanie różnic między genomami do procentowej wartości
podobieństwa niewiele w istocie wnosi, zwłaszcza że nie ma sposobu pozwalającego na jednoznaczne
obliczenie takiej wartości. Wspomnijmy jedynie, że różnice między genomem człowieka a szympansa są
stosunkowo niewielkie, jedynie około dziesięciokrotnie większe niż zróżnicowanie genomów różnych ludzi.
Wśród trzech miliardów par zasad składających się na genom człowieka (genom szympansa ma bardzo
podobną wielkość) znajdziemy około 35 milionów (nieco ponad 1%) takich, które nas różnią, do tego
doliczyć należy około 5 milionów miejsc, gdzie zaszło wstawienie lub wypadnięcie większego fragmentu
DNA. Gdyporównamy kodowane przez genom białka, podobieństwo staje się jeszcze bardziej uderzające 29% wszystkich białek ma u człowieka i szympansa identyczną sekwencję aminokwasów, a przeciętne
ludzkie białko różni się od szympansiego odpowiednika zaledwie dwoma aminokwasami. Gdzie zatem
wśród tych różnic szukać śladów ewolucji człowieka? Najbardziej oczywistą byłaby sytuacja, w której pojawił
się w naszym genomie gen, lub grupa genów, których nie posiadają szympansy i inne zwierzęta. Nie można
też wykluczyć tego, że w linii prowadzącej do człowieka pewne geny obecne u naszych krewnych zaniknęły.
Można też spodziewać się, że w genach obecnych i u nas, i u naszych krewniaków, zachodziły w toku
ewolucji mutacje, które zmieniły ich funkcję na tyle, by nadać nam właściwe naszemu gatunkowi cechy.
Istotną rolę z pewnością odegrały też zmiany w mechanizmach regulacyjnych, które decydują o tym,
kiedy i jak bardzo dany gen jest aktywny. Poszukiwania nowych genów specyficznych dla genomu człowieka
nie przyniosły przełomowych odkryć. Znaleziono wprawdzie grupę genów, zwanych Morpheus, w której
dochodziło do wielu duplikacji (podwojeń), przez co niektóre z nich występują wyłącznie w genomie
człowieka, trudno jednak dopatrywać się w nich klucza do szczególnych cech naszego gatunku. Funkcja
tych genów pozostaje wciąż w znacznej mierze niezbadana, przypuszcza się, że mogły one odegrać
pośrednią rolę w ewolucji, kontrolując stabilność genomu i tempo zachodzących w nim zmian.(...) Klucz do
zrozumienia ewolucyjnej drogi naszego gatunku tkwić musi zatem w mutacjach zmieniających sekwencję
genów obecnych zarówno w naszym genomie, jak i u naszych krewnych ze świata
zwierząt.Zidentyfikowanie takich mutacji nie jest jednak trywialne." 'W poszukiwaniu "genów
człowieczeństwa" - biologia molekularna na tropie ewolucji człowieka'
Paweł Golik
Warto podsumować przypomnieniem informacji o tym , że nowe rzetelne ustalenia wykazały iż tempo
mutacji u H.sapiens jest trzy razy wolniejsze niż zakładano,co teoretycznie o trzy razy przesuwa wstecz czas
dywergencji „przodków” ludzi i szympansów od „wspólnego przodka”. Ta dywergencja rzekomo miała mieć
miejsce około 6 000 000 lat temu.
Według nowych danych należy założyć,że nastąpiła 18 000 000 lat temu, czyli „wspólny przodek” ludzi i
szympansów miał żyć wówczas, kiedy miał żyć „wspólny przodek” ludzi i wszystkich małp człekokształtnych.
Przy założeniu stałego tempa mutacji dla wszystkich „linii ewolucyjnych” teoretycznie w każdym
przypadku należy zrobić takie przesunięcia. Jakie to niesie konsekwencje dla teorii ewolucji nawet
nie trzeba komentować.

Podobne dokumenty

karta konkursowa dla grupy wiekowej iii

karta konkursowa dla grupy wiekowej iii 8. Homo neanderthalensis miał grzebień strzałkowy na czaszce. _____ 9. Pierwsze australopiteki odkryto pod koniec XIX w. _____ 10. „Człowiek z Flores” (Homo floresiensis) miał „bródkę” (guzowatość ...

Bardziej szczegółowo