KATEGORIA I – SZKOŁA PODSTAWOWA (KLASY I

Transkrypt

KATEGORIA I – SZKOŁA PODSTAWOWA (KLASY I
KATEGORIA I – SZKOŁA PODSTAWOWA (KLASY I-III)
WYRÓŻNIENIE - IZABELA ZARZYCKA
,,Zawsze niech będzie”
Zawsze niech będzie
Ciepło i miło
By słońce nawet
W nocy świeciło.
By każdy chłopiec
Siłę miał
A kot zawsze
Mówił ,,Miau”.
Niech zawsze miło
Płynie czas,
I szczęście
Nie opuszcza nas.
A żelki śmieszne,
Kolorowe,
Stworzą nastroje
Odlotowe.
I tata, mama,
Brat czy siostra,
Uśmiechną się
I będzie bosko!
By słodkości
Było w bród,
Tak jak wiele
Czystych wód.
Nawet kwiatki
Na łące,
Lubią światło
I słońce.
By dziewczynki
Jak laleczki,
Miały ładne
Sukieneczki.
Aby drzewa
Z cukru były,
I wszystkim
Dzieciom się śniły.
By wojen nie było
Na świecie.
A dlaczego?
Sami wiecie.
By dzieci
Uczyć się lubiły,
I do szkoły
Przychodziły.
KATEGORIA II – SZKOŁA PODSTAWOWA (KLASY IV-VI)
I MIEJSCE – KRZYSZTOF BELINA
Nowy przyjaciel
Historia ta wydarzyła się ubiegłej wiosny. Ja i moja rodzina mieszkaliśmy w niewielkim bloku.
Prawie w każdym mieszkaniu było jakieś dziecko – mniejsze lub większe, grzeczne albo niegrzeczne. Ja
należałem do urwisów. Naszym głównym zajęciem po lekcjach było chodzenie po drzewach, jazda na
rowerach i gra w kapsle.
Pewnego dnia pod nasz blok przyjechał duży samochód, na którym było napisane ''Przeprowadzki''.
Za nim przyjechał jeszcze jeden wóz, którego nie znaliśmy. Zaciekawieni wyszliśmy pod blok, bo jakby nie
było – to jakaś atrakcja. Z dużego samochodu wyszło dwóch panów w kombinezonach i zaczęli wyjmować
z niego różne rzeczy i meble. W drugim samochodzie – pan w okularach – otworzył bagażnik i wyciągnął z
niego złożony wózek.
Jakie było nasze zadziwienie, kiedy po rozłożeniu okazało się, że to wózek inwalidzki. Mężczyzna w
okularach podszedł do tylnych drzwi samochodu, otworzył je, wziął na ręce chłopca i posadził na wózku.
Chłopak był w naszym wieku, miał jasne włosy i okulary. Wydawało mi się, że nawet się uśmiechnął.
Prawie wszyscy mieszkańcy stali w oknach lub przed klatką schodową. I właśnie wtedy jakiś ''baran''
krzyknął ''Kaleka''! Nastała cisza. Pan w okularach popatrzył w naszą stronę, a potem zbliżył się do chłopca
na wózku, któremu spod okularów spłynęły łzy.
Odwróciliśmy się na pięcie i każdy poszedł do swojego mieszkania. Kiedy wszedłem do domu,
mama powiedziała ''Taki wstyd! Nawet nie umiecie się zachować przy nowych lokatorach!'' Usiłowałem jej
wytłumaczyć, że to nie ja, ale nie chciała słuchać. Tak jakoś głupio wyszło.
Na drugi dzień wyszliśmy przed blok. Nowi sąsiedzi mieszkali na parterze. Mieli duży taras, na
którym zobaczyliśmy chłopaka na wózku. Czytał. Nas nie można było zagonić do odrabiania lekcji, a co
dopiero do czytania książek. Podszedłem pod jego taras i zapytałem co czyta. Nowy, bo tak go nazwaliśmy,
podniósł oczy znad książki, poprawił okulary i popatrzył na nas. Nie uśmiechał się, był smutny, nic nie
odpowiedział. Zapytałem więc jak ma na imię. Paweł – odpowiedział. Tak od słowa do słowa rozpoczęliśmy
rozmowę. Jego twarz rozpogadzała się, a kiedy przeprosiliśmy go za swoje zachowanie – uśmiechnął się.
Okazało się, że jest starszy od nas, ale chodzi tak ja my do piątej klasy, bo miał wypadek i leżał w szpitalu, a
potem był w sanatorium. Opowiadał nam to wszystko spokojnym głosem. Był to najspokojniejszy dzień pod
naszym blokiem. Siedzieliśmy na murku i z otwartymi ustami słuchaliśmy Pawła.
Każdego dnia chodziliśmy pod jego taras, a kiedy padało, ojciec Pawła pozwolił nam przychodzić do
ich domu. Cieszył się, że jego syn ma kolegów. Może na początek głupio wyszło, ale przekonał się, że nie
jesteśmy tacy źli.
Zaczęliśmy wymyślać takie zabawy, żeby Paweł na wózku też mógł w nich uczestniczyć. On
poświęcał nam swój czas pomagając nam w lekcjach. Bo chociaż byliśmy wygadani, to z nauką nie szło
najlepiej.
Poznanie Pawła wywarło na nas bardzo pozytywny wpływ. Nie tylko podciągnęliśmy się w nauce i
przestaliśmy się tłuc pod blokiem, ale najważniejsze było zrozumienie, że ludzi nie można osądzać po
pozorach i nie można dzielić na lepszych i gorszych. Każdy z nas ma równe szanse, my – zdrowi – i ci
przykuci do wózka inwalidzkiego. Każdy z nas może mieć wypadek i będzie musiał przejść przez to, co
przeżył Paweł. Dlatego nigdy nie można wyśmiewać się z chorych ludzi. Paweł powiedział nam kiedyś, że
nigdy nie będzie chodzić, ale ja mam nadzieję, że stanie się cud i mój – już nie taki nowy sąsiad – strzeli mi
niejednego gola.
KATEGORIA III – GIMNAZJUM (KLASY I-III)
I MIEJSCE – MILENA OSTASZ
Płoskie, 29.03.2010r.
Szanowny Panie Boże!
Nazywam się Antosia. Mam 16 lat. To jest mój pierwszy list, pisany do Ciebie. Chciałabym, żebyś
mi pomógł zrozumieć kilka spraw, bo czasem nie daję sobie z nimi rady. W końcu jesteś Bogiem, to Cię do
czegoś zobowiązuje.
Ty jesteś wszechmogący, a ja? Kiedyś byłam normalnym człowiekiem. Teraz czuję się kimś jeszcze
mniejszym. Moje radosne, beztroskie życie skończyło się pół roku temu, w dniu wypadku. Jak zwykle
biegłam na autobus, przebiegając przez przejście, wpadłam pod samochód. Nie był to normalny wypadek, ja
zaczepiłam plecakiem o lusterko samochodowe. Pamiętam, że czerwony opel „pociągnął” mnie za sobą.
Później straciłam przytomność. Kiedy się ocknęłam, byłam już zupełnie innym człowiekiem, bo zostałam
kaleką. Straciłam w wypadku wiele: sprawność, plany na przyszłość, ale też coś zyskałam - wózek
inwalidzki.
Po półrocznej nauce nowego życia, jestem w miarę pogodzona z tym, co się stało. Nawet zaczęłam
się uśmiechać, lecz przyjaciele mówią mi, że mój uśmiech wygląda inaczej. Czy dlatego, że uśmiecha się do
nich dziewczyna na wózku? Miałam do Ciebie wiele pytań, chciałam, byś udzielił mi odpowiedzi, Jednak
teraz wiem, że to zbyt wiele pytań dla jednej tylko odpowiedzi.
Dzięki nowoczesnym sprzętom w domu, nie jest mi aż tak ciężko. Kiedy wstaję, od razu siadam na
wózek, bo bez niego nie byłabym w stanie się poruszać po mieszkaniu. Jadę do kuchni i szykuję sobie
śniadanie. Oczywiście mogłabym poprosić o pomoc mamę, ale chcę być choć trochę samodzielna. Przed
szkoła sama radzę sobie z wieloma rzeczami. Najgorzej jest z ubieraniem. To mama zakłada na moje
bezwładne nogi spodnie i z powrotem sadza mnie na wózek. Jak normalna nastolatka maluję się do szkoły.
Te proste czynności mogę wykonywać sama, tylko dlatego, że tata obniżył lustro i blaty kuchenne, że mama
poukładała moje rzeczy na dolnych półkach. Kiedy już jestem gotowa, jedziemy do szkoły. Przed nią
zawsze jakiś chłopak mi pomoże usiąść na wózek. Kładę na nogi plecak i jadę przed siebie. W szkole czuję
się wolna. Może dlatego, że każdy tu akceptuje moją niepełnosprawność. Mam wiele koleżanek. Nie czuję
się tak bardzo inna, bo na lekcjach nie tylko ja siedzę, ale i cała klasa. W czasie lekcji mam pewne
przywileje, takie jak ten, że nie muszę odpowiadać przy tablicy. Kiedyś pani od biologii chciała, żebym coś
zapisała na tablicy, ale kiedy zaczęłam się mocować, żeby przejechać wózkiem przez wąskie przejście, pani
czuła się tak zakłopotana i zażenowana, że więcej mnie o to nie poprosiła. Teraz piszę tylko kartkówki, nie
podchodzę do mapy ani do odpowiedzi. Kiedy jest przerwa obiadowa, wyjeżdżam na dwór, żeby
pooddychać świeżym powietrzem. Czasami z Klarą moją przyjaciółką, kupujemy coś w pobliskim sklepie,
później wracamy do szkoły, w której każda następna lekcja dłuży się niemiłosiernie. Około godziny 15
przyjeżdża po mnie mama i zabiera do domu. Tutaj pomagam jej w zrobieniu obiadu, jednak jest to dla mnie
niemały wysiłek, gdyż moje ręce są nadal zbyt słabe, żeby przez cały czas poruszać kołami wózka. Po
obiedzie odrabiam lekcje i uczę się. Dużo też czytam, bo chcę zdobyć zawód tłumacza, aby móc w
przyszłości pracować. Najszczęśliwsze są dla mnie chwile, kiedy Klara i inne dziewczyny przychodzą po
mnie i zabierają na spacer lub na zakupy. Chcą mi pomagać, ale czasami nawet one nie potrafią stłamsić we
mnie myśli, że jestem gorsza. Niekiedy nie mogę wyzbyć się uczucia zazdrości, jednak walczę z tym, bo
chce być dobrym człowiekiem.
Lubię przebywać na świeżym powietrzu. Jestem zadowolona, kiedy mama każe mi wyrzucić śmieci.
Ona widzi, ile radości i dumy daje mi każdy samodzielnie wyrzucony worek. Chcę mamie pomagać, może
dlatego, że czuję się wobec niej zobowiązana. Wieczorem po powrocie taty, siadamy przed telewizorem i
oglądamy filmy. Lubię te chwile spokoju, kiedy tata bierze mnie na ręce i kładzie na kanapie. Po całym dniu
siedzenia dobrze jest zmienić pozycję, bo często bolą mnie plecy. Później następuje czas kąpieli. Jestem
niepełnosprawna, dlatego musi mi pomagać mama. Pozbyłam się już prawie całkowicie wstydu. Może dla
niektórych dziewczyn pokazanie się rodzicom nago będzie przerażające, jednak ja jestem do tego zmuszona.
Czasami kiedy mama jest zmęczona, pozwalam tacie, żeby mi pomógł. On wie, jak trudno jest mi się przy
nim rozebrać, dlatego wkłada mnie do wanny i zaraz wychodzi. Myje się wtedy sama. W wodzie czuję się w
miarę normalnie, jednak kiedy mój wzrok padnie na dwie bezwładne nogi, często daje upust żalowi,
rozgoryczeniu i złości, i płaczę. Kiedy już jestem ubrana w piżamę i leżę sama na łóżku, często rozmyślam.
Zastanawiam się, co będzie za kilka lat, jak będę sobie radziła.
Stwierdziłam, że wtedy będzie mi potrzebna Twoja pomoc. Chcę, żebyś się od dzisiaj mną
opiekował. Proszę Cię, podaruj mi wyrozumiałość, zrozumienie i odwagę. Są to sprawy duchowe, które
możesz mi powierzyć. Jestem ci wdzięczna za to, co mam, za moich bliskich, którzy pomimo kalectwa nie
odwrócili się ode mnie. Spraw, by zawsze wiedzieli, jak bardzo ich kocham.
II MIEJSCE – JOANNA LEWKOWICZ
Krok za krokiem...
Człowiek z imieniem i nazwiskiem
Kobieta i mężczyzna
Młody lub dojrzały
Każdy inny, wszyscy mają coś wspólnego
Każdy ma inną rolę i cel w życiu
Nie ma innych podziałów
Człowiek
Mur, którego nie da się przeskoczyć
Schody, narastające z każdą sprawą
Rzeczywistość, która odbiera nadzieję
Ludzka obojętność, wymuszona empatia
Brak zrozumienia dla odmienności
Ból, strach, dyskryminacja
Niepełnosprawność
Człowiek burzący mur wiarą i marzeniami
Mężczyzna pokonujący schody pomimo niepełnosprawności
Młody wchodzący w rzeczywistość, której nie rozumie
Wspólna obojętność na chęć życia w normalności
Role i cele osiągane dzięki pracy, a nie pełnej sprawności
Podziały budowane przez strach
Wszystko zależy od punktu widzenia i indywidualnej odpowiedzialności
KATEGORIA IV – SZKOŁY PONADGIMANZJALNE
I MIEJSCE – MAŁGORZATA SOKOŁOWSKA
Życie
Są chwile w życiu które w pamięci zostają
I choć czas mija one nie mijają
Są też osoby które raz poznane
Bywają w życiu mile wspominane
Wszystko w życiu przemija powoli
Przemija radość przemija cierpienie
Życie choć czasami niedoceniane
Może być piękne
Tak wiele zależy od nas
Bo tak dużo dobra jest w nas
Życie... zawsze niech będzie
II MIEJSCE – AGNIESZKA GÓRNIK
Dla Ciebie
Niech zawsze będzie miłość,
Która na niebie usłana jest gwiazdami.
Spójrz na niebo, a zobaczysz,
Że każda taka gwiazda to ktoś kto będzie
W chwilach smutku i radości z drugą osobą.
Samotne gwiazdy szukają swojej drugiej połowy.
Życzę tobie i sobie ,
Aby nasze gwiazdy wreszcie się spotkały.
III MIEJSCE – AGNIESZKA JAKUBIAK
Miłość
Ludzie mówią, że bez miłości nie istniałby świat.
Ja bez miłości umieram.
Ludzie mówią, że bez miłości nie byłoby sensu życia.
Moje życie zawaliło się w magiczny sposób.
Ludzie mówią, że miłość jest rajem dla wszystkich.
Dla mnie jest świadkiem cierpienia.
Ludzie mówią, że miłość jest lekarstwem na wszystko.
Ja potrzebuję lekarstwa miłości.
Nie mogę zapomnieć o miłości Twej.
Kiedyś milczałeś z miłości.
Ja będę milczeć przed Tobą.

Podobne dokumenty