(May) 2009r. No 9 (975)

Transkrypt

(May) 2009r. No 9 (975)
POLIS H- CA N A D IA N IN D EPEN D EN T COU RIER ï
www.nowykurier.com
Konstytucja 3 Maja
Uchwalenie Konstytucji 3 Maja w warszawskim Pałacu Królewskim.
Obraz Kazimierza Wojniakowskiego z 1806 r.
Grażyna Majka
Konstytucja 3 maja (właściwie
Ustawa Rządowa z dnia 3 maja) to uchwalona 3 maja 1791 roku
ustawa regulująca ustrój prawny
Rzeczypospolitej Obojga Naro dów. Powszechnie przyjmuje się,
że Konstytucja 3 maja była pierwszą w Europie i drugą na świecie (po konstytucji amerykańskiej
z 1787 r.) nowoczesną, spisaną
kon stytucją. Niektórzy uznają
jednak konstytucję korsykańską z
1755 r. za pierwszą na świecie, a
tym samym amerykańską za drugą i polsko-litewską za trzecią.
Jak doszło do jej uchwalenia?
Stanisław August po objęciu
tronu w 1764 roku, rozpoczął reformę państwa w duchu nowo czesnej monarchii konstytucyjnej.
Utworzył szkołę kadecką z no woczesnym na owe czasy programem, powołał do życia towarzystwa naukowe, Teatr Narodowy,
drukarnie, księgarnie oraz cza sopismo „Monitor Warszawski”.
W latach 1765–1767 prowadził
walkę przeciw dawnemu ustro jowi i sarmackiej kulturze. Wal-
Polska wieś, czyli portret
Doriana Greya
Izabella Bukraba-Rylska
Zanosi siÍ na to, øe znowu czyjaú niefortunna wypowiedü stanie
siÍ poczπtkiem burzliwej debaty,
s≥uøπcej nie tyle do wymiany
argu mentÛw, ile raczej ciosÛw,
wymierzanych przy pomocy stereotypÛw, epitetÛw i inwektyw.
W≥aúnie niedawno us≥yszeliúmy
od znawcy przedmiotu, W≥ady s≥awa Frasyniuka, øe: Ñch≥opi
czÍúciej dobijali powstaÒcÛw niø
walczyli o niepodleg≥oúÊî. Trzeba
wiÍc parÍ rzeczy wyjaúniÊ, a przede wszystkim spojrzeÊ na zagadnienie w szerszym kontekúcie.
Owszem, jeúli nawet takie przypadki mia≥y czasami miejsce, to
doskonale wiadomo dlaczego.
Strona 24
OtÛø dlatego, øe - jak pisali popowstaniowi uchodücy ÑOjczyzna nasza, to jest Lud
polski, zawsze by≥a od≥πczona od
ojczyzny szlachty polskiej i jeøeli
by≥o jakie zetkniÍcie pomiÍdzy
krajem szlachty polskiej a krajem
ludu polskiego, mia≥o ono nie zaprzeczenie podobieÒstwo stycznoúci, jaka zachodzi pomiÍdzy
zabÛjcπ a ofiarπ. Morze krwi na
ca≥ym úwiecie rozgranicza szlachtÍ od luduî. Ile w tym morzu by≥o
krwi ÑpaÒskiejî, a ile Ñchamskiejî
- jak to wymierzyÊ i kto pokusi
siÍ o precyzyjnπ odpowiedü?
W zwiπzku z podniesionym zarzutem warto jednak zauwaøyÊ,
jak zgrabnie wpisuje siÍ on w wysuwane do tej pory krytyczne
opinie pod adresem polskiej wsi,
a zw≥aszcza rolnikÛw. Dwadzieúcia lat transformacji to przecieø
zarazem dwadzieúcia lat nieustannego ataku na to, co wiejskie i
ch≥opskie i dobrze by≥oby, gdyby
ktoú przygotowa≥ antologiÍ tych
wszystkich bzdur, jakie wypowiedziano do tej pory. Przypomnijmy
tylko niektÛre: wieú to balast, spowalniajπcy poøπdane reformy;
DokoÒczenie na stronie 9
ES TA B LIS HED 1 9 7 2
ISSN 0848-1946
czył o akceptację przez społe czeństwo nowoczesnych warto ści.
Postawę równowagi między
nowoczesnością i wartościami
rodzimymi demonstrowało pokolenie reformatorów okresu Sejmu
Czteroletniego – Stanisława Staszica, Hugona Kołłątaja, Juliana
Ursyna Niemcewicza. Jakuba
Jasińskiego i Tadeusza Kościuszki. Czynnikiem sprzyjającym
tym przemianom była pomyślna
dla Polski sytuacja międzyna rodowa, która wytworzyła się w
pierwszym okresie Sejmu Czteroletniego. Niespodziewana zmiana
stosunków politycznych w Eu ropie ułatwiła realizację zamierzo nych reform. W 1788 roku
doszło do zerwania groźnego dla
Polski sojuszu prusko-rosyj s kiego, a oba państwa stanęły
przeciwko sobie. Europa podzieliła się na dwa obozy. Z jednej
strony znalazły się Rosja i Austria, z drugiej - Prusy, Holandia i
Wielka Brytania. Zapomniana i
wzgardzona Polska stała się nagle
przedmiotem zabiegów Prus i
Rosji. Lata osiemdziesiąte XVIII
wieku - to dla Rzeczypospolitej
wy jątkowo korzystny okres
DokoÒczenie na stronie 18
1-15 Maja (May) 2009 No 09 (975)
Etyka
profesjonalistów (2)
Jolanta Cabaj
Czy rzeczywiście uniwersytety
tracą swoje znaczenie na skutek
złych praktyk studenckich?
Dyplomy wyższych uczelni są
powszechnie honorowane a ich
posiadacze praktykują swoje
wyuczone zawody zachowując
przywilej zaufania społecznego.
A to, że czasem się konstrukcja
zawali (Texas), czy chory na egzemę zostaje poddany chemoterapii, nie ma większego oddźwięku społecznego.
Christensen Hughes z Uniwersytetu w Guelph zauważa, że
ściąganie jest karane co najwyżej
obniżką oceny. Wiele uniwersytetów nie posiada środków jak i
odpowiednich przepisów zniechęcających studentow do nieuczciwości czy krętactwa.
Uniwersytet torontoński stosuje
zróżnicowanie testów typu “multiple choice” podczas egzamino-
wania licznej grupy studenckiej.
Uniwersytet w Lethbridge, Alberta karze za ściąganie czy plagiat
od niezaliczenia egzaminu do
skreślenia z listy studentów włącznie. Studenci Uniwersytetu Kolum bii Brytyjskiej podpisują z
uniwersytetem rodzaj kontraktu
zawierającym przepisy, nakazy i
rozporządzenia uczelni i kary za
ich nie przestrzeganie czy naruszanie.
Uniwersytet McGill w Mon trealu ustanowił obowiązek zajmowania wyznaczonych miejsc
dla studentów, pisania kilku wersji testu egzaminacyjnego końcowego oraz - w celu wyeliminowania plagiatorstwa - stosowania
programu turnitin.com. Wyżej
wymienione środki stosuje się nie
w celu złapania krętacza ale przekonania go, że będzie złapany na
oszukaństwie (Morton Mendel son).
Mimo wprowadzania przez
DokoÒczenie na stronie 14
Bracia to Polska krew!
Krystyna Starczak-Kozłowska
Jaki jest polski charakter narodowy? Dobry czy zły? Słomiany ogień, tromtadracja, swawola, - czy ład, porządek, rozsądek, pracowitość, które to cechy
nie raz ujawniamy, zwła szcza
znalazłszy się na emigracji? Bywa
tak i tak, wszystko zależy bowiem
od samych Polaków...
O tym właśnie mówi w sposób
uroczy, wesoły i liryczny na przemian „Polska Krew”. Operetka utwór, wydawało by się o treści
błahej - a ta nie jest bynajmiej
błaha i co najdziwniejsze jest to
operetka „zagraniczna”, a mó wiąca o Polakach. Muzykę skompo nował Czech, Oskar Nedbal,
li bretto napisał Austriak Leo
Stein, rzecz powstała w 1913 roku, w końcowej fazie zaborów.
Mógłby to być w zasadzie paszkwil na Polaków, tymczasem sprawiedliwość została oddana! Bo
przecież na pewno znamiennym
rysem naszego charakteru narodowego jest też duma, temperament,
uczuciowość - a to jest znakomity
materiał dla operetki...
Należaloby dodać, że „Polska
Krew” - to dzieło do dziś uznawane w Czechach za narodową operetkę (jak u nas narodową operą
jest „Halka”) i grane tam co najmniej raz do roku, a w Austrii
również jest bardzo popularne - z
kolei jako operetka wiedeńska, bo
przeież twórca libretta, Leo Stein
skomponował muzykę do takich
słynnych w świecie operetek, jak
„Księżniczka Czardasza” czy
„Wesoła Wdówka”.
No a Czesi, którzy wystawili
„Polską Krew” już w naszych
czasach, np w Toronto, jako pierwsi, jeszcze zanim wziął się do
niej rok temu Michał Kuleczka,
są w niej tak rozmiłowani, że
nawet tu, na emigracji nucą sobie
na codzień jej melodie i nie
DokoÒczenie na stronie 12
JAN CZAN
Broker
(905)
625-8421- 24godz.
$49,900 - Dochodowy Business - 10 lat od za≥oøenia
$119,900 -B.dobrze wyposaøona Pizzeria- dobry dochÛd
$179,900 - Luksusowe condo, nowoczesny budynek.
$187,000 -Condo, 2 parkingi, balkon, nowy budynek.
$339,000 -PiÍkny i Nowy 1880 sq.ft. executive townhouse
$369,000 Samodzielny europejski dom-bardzo zadbany
$559,000 - Dom po rozbudowie i completnej renowacji - jak
nowy - Dom Marzenie!!!
TOP
PRODUCER
Szybka Telefoniczna darmowa wycena domÛw!
Wycena poprzez [email protected]
1-15/05/ 2009 No 09 (975)
Strona 2
Komisja Michnika
Edward Sołtys
Nowoczesne państwo charakteryzuje się między innymi tym, że
jego działania opierają się na
dokumentach. Bez tego, podobnie
jak i szeregu innych zasad jak
impersonalność podejmowanych
decyzji czy hierarchia, społeczeństwa cofnęłyby się o całe wieki.
Stąd budzi zdziwienie, że publiczność nie okazuje zdziwie nia z
powodu braku podstawo wych
informacji na temat ważne go
wydarzenia sprzed laty, mia nowicie tzw. Komisji Michnika.
Powołana za rządów Mazo wiec kiego działała przez kilka
miesięcy i nie pozostawiła po
sobie śladu. Przy takim podejściu
może się wydarzyć, że pojawi się
kiedyś jakaś komisja wesołków,
która na przykład przez cztery
mie siące zacznie bywać, nie w
archiwach SB, tylko w mennicy
państwowej. Wchodziċ będą z
pustymi teczkami, natomiast
wychodziċ z pracowicie czymś
wypełnionymi.
Może w ramach usuwania
“białych plam” w najnowszej
historii Polski ktoś spowoduje, że
powstanie raport na temat rze czonej komisji. Powinny znaleźć
się w nim odpowiedzi na podstawowe pytania:
Kto był inicjatorem powołania
Komisji?
Jaki był jej skład?
Dlaczego właśnie te, a nie inne
osoby się w niej znalazły?
Kto podjął decyzję o jej
powołaniu?
Jakimi dokumentami Komisja
była zainteresowana?
Czy wynoszone były dokumenty poza teren archiwum?
Jakie były rezultaty pracy
Komisji?
www.nowykurier.com
REALTY LTD.,
JOLANTA KRYSTKOWICZ
Adwokat, Notariusz
Sales representative od 1988 r.
BROKERAGE
416-534-3511
Zofia Lachowicz
L.L.B, LLM By≥y SÍdzia w Polsce
2347 Kennedy Rd. Unit 402, Scarborough, Ont.
1% +
M1T 3T8
pÛ≥nocno-wschodni rÛg ulic Kennedy Rd. i Sheppard Ave.
MLS
Tel.: 416-292-8337
Lexus
Do wygrania
416-459-0995
Cell:
AUTO WORK LTD.
2273 Dundas St. West
Toronto, On. M6R 1X6
Fax: 416-534-3512
1557
Sedlescomb Dr.
Mississauga, Ont.
L4X 1M4
1557SEDLESCOMB DR.
Jarrow
Zapewniam fachowπ i
rzetelnπ us≥ugÍ popartπ wieloletnim oúwiadczeniem.,
Pe≥ne badanie oczu
HWY 427
• Tune - Ups
• Shocks
•Tire Services
•Brakes
•Mufflers
•Car Detailing
• Elektrical
•Front End Work
DIXI RD.
Complete Auto Repair
Used & New Tire Service
DUNDAS
ZENON MIGUS
Bus. (905) 629-1892Cell.
(416) 707-8304
Gdy samochÛd twÛj nie rusza dzwoÒ natychmiast do Migusa. FachowoúÊ i uczciwoúÊ
EWA G£ADECKA
47 LATA
OBS£UGI
POLONII
1224 Dundas St. West, Suite 102, Mississauga,
Ontario L5C 4G7
POMNIKI
VISTULA TRAVEL
Pomniki z granitu
P≥yty z brπzu
Gwarantowana wysoka
jakoúÊ us≥ugi
Duøy wybÛr kolorÛw
i wzorcÛw
PrzystÍpne ceny
Promocyjne ceny BiletÛw do Polski
Income - Tax
24 godzinna obs³uga
oraz dostawa oleju
opa³owego
Dixie
Wa k a c j e n a s ≥ o n e c z n y m p o ≥ u d n i u - ì l a s t m i n u t e î
(416) 232-2262
83 Six Point Road
Toronto, ON M8Z 2X3
(416) 232-1250
83 SIX POINT ROAD
VISTULA TRAVEL
Ubezpieczenia turystyczne - juø od $1.10
Wy s y ≥ k a p a c z e k i p i e n i Í d z y
Tel.: 905-624-4141
Dundas St. E.
1425 Dundas St. E. Unit 5A Mississauga
No 09 (975) 1-15/05/2009
Strona 3
Informacje o najnowszych książkach wydawanych w Polsce
Maria Budziakowska
Wiele było podejmowanych
prób pisania o Cyganach/Romach
zarówno przez Romów, jak i gadziów. Gadź w języku romani
zna czy nie-Rom, obcy, członek
innych grup etnicznych.
Pionierem i wybitnym współtwórcą polskiej cyganologii jest
Jerzy Ficowski. Książki Ficowskiego: „Cyganie na polskich drogach (1985), „Cyganie w Polsce.
Dzieje i obyczaje (1989), „Demony cudzego strachu (1985), „Pod
berłem króla pikowego. Sekrety
cygańskich wróżb (1990) to pierwsze współczesne książki o tej
grupie etnicznej. Oprócz Jerzego
Ficowskiego, problematyką Cyga nów zajmuje się Lech Mróz,
antropolog i autor wielu artykułów o tej tematyce. Jego książka
„Geneza Cyganów i ich kultury
(1992) stanowi ważną pozycję o
wartości historyczno-kulturowej.
Natomiast Adam Bartosz (etnograf i cyganolog), napisal książkę
pt. „Nie bój się Cygana” (1994).
Zalożył on wystawę w tarnow skim muzeum o historii i kulturze
Cyganów. Z inicjatywy Unii
Europejskiej został opracowany
raport „The situation of Roma in
an enlarged European Union.
Fundamental rights and andantediscirmination”. Zawiera on informacje o edukacji, zatrudnieniu,
opiece zdrowotnej, polityce mieszkaniowej itp.
Pod koniec 2004 roku w Akademii Pedagogicznej im. Komisji
Edukacji Narodowej w Krakowie
rozpoczęto podyplomowe studia
romologiczne - dwusemestralne
studia : Sytuacja Romów w Polsce: historia, prawo, kultura, stereotypy etniczne.
Książka pt. „Romowie w Polsce i Europie: historia, prawo, kul-
tura” pod redakcją Piotra Borka
(Kraków: Wydawnictwo Nau kowe Akademii Pedagogicznej,
2007. 300 str.)
Książka ta powstała z inicjatywy osob prowadzących zajęcia na
tych wlaśnie studiach podyplo mowych oraz osób zajmujących
się problematyką Romów w Polsce i Europe Środkowej. Jest to
„pierwsza w Polsce publikacja romologiczna o nachyleniu inter dyscyplinarnym. Komparatystyczne ujęcie nadrzędnego problemu decyduje, i może być czytany zarówno przez etnologów,
historyków, socjologów, antropologów, jak i badaczy języka oraz
literatury”.
Dalej we wstępie książki czytamy : „zebrane w tomie studia
okazują się wieloaspektowym
ujęciem kwestii romskiej – od
spojrzenia synchronicznego do
diachronicznego. To drugie zwłasz cza uświadamia, jak w prze ciągu wieków modelował się w
polskiej świadomości ujemny
wizerunek Cygana. W XX stuleciu przybrał on formę skostnialego stereotypu, który może zostać przełamany jedynie poprzez
próbę zrozumienia i akcep tacji
„inności” romskiej. Książka składa się z trzech części:
Część I. Język, literatura,
stereotypy
Część II. Tożsamość, prawo,
edukacja
Część III. Przeglądy i
omówienia
W pierwszej części znajdujemy
takie artykuły, jak: Stereotyp Cygana w języku polskim, Cyganie
w kręgu Puław, Cyganie Józefa
Korzeniowskiego, Cygan w międzywojennych podręcznikach do
kształcenia literackiego, Cyganie
w poezji Jerzego Ficow skie go,
Motywy cygańskie w twórczości
Andrzeja Stasiuka itd.
W drugiej części natomiast omówienia takich tematów, jak:
Romowie i świat współczesny,
Cyganie/Romowie - ostatni wędrowcy Europy, Romowie i Sinthi w systemie Unii Europejskiej,
Charakterystyka sytuacji edukacyjnej Romów w Czechach, Polsce i Słowacji po 1989 roku, wybrane programy edukacyjne dla
mniejszości romskiej w Małopolsce, itd.
Trzecia część zawiera trzy artykuły: Z badań nad dziejami Romów w Rzeczypospolitej Obojga
Narodów, Tożsamość kulturowa
Bergitka Roma, Internetowe źródła informacji o organizacjach i
stowarzyszeniach romskich. Rekonensans.
Jacek Milewski: Dym się rozwie wa. Poznań: Wydawnictwo
Zysk i S-ka, 2008. 258 str.
Z tyłu okładki książki znajdujemy wypowiedź profesora Waldemara Kuligowskiego z Poznania: „W polskiej literaturze Romowej byli dotąd albo brudnymi
żebrakami, albo uwodzili śpie wem i tańcem przy ognisku. Książka Jacka Milewskiego jest bez
wątpienia przełomowa, gdyż pokazuje Romów zupełnie inaczej:
jako uczestników tej samej, „naszej” codzienności - przed telewizorem, ekranem komputera, w
szkole i szpitalu. To opowieść o
sąsiadach, a nie o obcych. A swoich sąsiadów znać wypada. Dlatego gorąco zachęcam do lektury”.
Jacek Milewski we wstępie pisze: „W Polsce coraz trudniej jest
spotkać Cyganów. Od kilkunastu
lat w życiu publicznym zastępują
ich politycznie poprawni Romowie. Czy słusznie? Moim zda niem nie, bo choć rzeczywiś cie
słowo „cygan” jest w języku polskim, jak również w innych języ-
kach, synonimem oszusta i złodzieja, to jednak Cygan kojarzy
się też przecież z człowiekiem
barw nym, mającym odwagę ła mać skostniałe reguły i konw e nanse, kochającym wędrówkę
wolność, muzykę itd. Cyganie to
w powszechnym przekonaniu ludzie, którzy nie tylko łatwiej niż
inni przekraczają granice państw,
przemierzają kontynenty, ale mają
niedostępny innym dar widzenia i
przenikania linii między rzeczywistością, a światem nadprzyrodzonym. Któż nie wie, że Cyganki to uzdrowicielki, czarownice, a
przede wszystkim wróżki, których
usługi cieszą się ciągle sporym
powodzeniem na ulicach polskich
miast.
Każdy z tych obrazów cyganów
jest stereotypem i jak każdy stereotyp, uogólniając i wrzucając do
jednego worka złodzieja razem z
uczciwymi, krzywdzi tych dru gich”.
Autor Jacek Milewski jest
współzałożycielem i dyrektorem
jedynej w Polsce szkoły dla dzieci
rom skich w Suwałkach. Działa
ona od 1993 roku. Jest także
dziennikarzem białostockiego oddziału TVP. Jest autorem publikacji i reportaży o tematyce cygańskiej.
Dla ciekawości we Francji i
Hiszpanii Cyganie nazywają się
Manuse i Kale, a w Niemczech
Sinti.
Anna Lubecka: Tożsamość kulturowa. Bergitka Roma. Kraków:
Księgarnia akademicka, 2005.
Prof. Dr. Hab. Czesław Robotycki w swojej recenzji książki
Anny Lubeckiej napisał: „Ze
wzglę du na podjetą tematykę,
war tości merytoryczne, sposób
mówienia o sprawach ciągle budzących duże emocje w społe czeń stwie, książka skierowana
jest do szerokiego grona odbiorców, w tym również do praktyków zarządzających kulturą, którzy zajmują się problemami
mniejszościowymi. Oprócz przekazania wiedzy o Romach, uczy
wrażliwości i szacunku dla inności i podkreśla synergiczną wartość
kontaktów interkulturowych”.
Na zakończenie wstępu książki
czytamy: „Niniejsza książka... jest
jeszcze jednym głosem ga dzia,
głosem językoznawcy i kulturoznawcy, który mówi o Cyganach,
ale, o ile to tylko możliwe, nie za
nich. Stara się przekazać ich własnymi słowami to, jak rozumieją
swoją cygańskość, jak określają
samych sie bie, nie tylko wew nątrz swojej własnej grupy, ale
przede wszystkim, w kontaktach z
gadziami, którzy nie znając ich
języka, mogą dowie dzieć się
tylko tego, co sami Cyganie im
udostępnią”.
Książka składa się z sześciu
rozdziałów: tożsamość kulturowa
i jej narracja, Cyganie/Romowie znani obcy, Tożsamość wyrażona
przez język, Romska tożsamość
drogi - zakorzenienie w wędrówkę, Tozsamość kulinarna Bergitka
Roma, Romska tożsamość kuturowa w tytułach przejścia (chrzty,
wesela i pogrzeby) i wreszcie Cygański strój.
Agnieszka J. Kowarska: Polska
Roma. Tradycja i nowoczesność.
War szawa: Wydawnictwo DiG,
2005.244 str.
W Europie mieszkają różne
grupy Cyganów. Charakteryzują
się one zróżnicowaniem językowym, kulturowym i społecznym.
Cyganie dzielą się na wiele lokalnych wspólnot, związanych z
różnymi krajami i regionami.
Cyganie dzielą się na cztery
grupy:
Romowie - najliczniejsza grupa
rozproszona po całym świecie.
Manusze - żyją we Francji,
Włoszech, Niemczech i Ameryce
Północnej (prawdopodobnie tam
wyemigrowali).
Sinti - mieszkają w Austrii,
Szwajcarii, Włoszech, Niemczech
Kale lub Gitanos, mieszkają w
Hiszpanii, Portugalii oraz w południowo-zachodniej Francji.
Do grupy romów należy szereg
podgrup, m.in. Kelderasze, Lowarzy, Curara, Bojasza, Machwaja.
Każda podgrupa dzieli się na tw.
nacia.
Romowie przebywający w
Polsce należą do: Polska, Roma,
Kelderaszów, Lowarów i Romów
karpackich, oraz Chaladytka Roma i Sasystka Roma. Od początku
lat dziewięćdziesiątych na terenie
Polski w celach zarob kowych
przebywają Romowie rumuńscy,
którzy nazywani są przez pols kich Romów - Cyganami.
Nazwiska używają tylko w
kontaktach z nie-Romami. Romowie należący do Polska Roma
noszą zwykle polskie nazwiska
za kończone na - ski (Cybulski,
Głowacki, Rutkowski itp.), natomiast Romowie z Chaladytka Roma noszą nazwiska, zakończone
na - icz (Aleksandrowicz, Stefano wicz itp.), a Wajs, Szwarc
świadczą o pochodzeniu niemieckim.
Autorka przeprowadziła badania wśród Romów należących do
Polska Roma i zamieszkujących
Łódź, Zgierz, Konstantynów
Łódz ki, Pabianice, Ksawerów,
Brze ziny, Kutno, Rżgów, An drzejów i Tomaszów Mazowiecki.
Przedmiotem badań Agnieszki
Kowarskiej jest kultura Romów.
W książce zostały opisane:
-Organizacja życia społecznego
(przywództwo, skalania, pojęcie
rodziny i wzajemne zależności,
rozdzial plci i wieku a wychowanie dziecka)
- Narodziny dziecka
- Obrzędy rodzinne wieku dziecięcego (chrzest, Pierwsza Komunia Święta, „Osiemnastka”)
- Sposoby zawierania mał żeństw (swatka, porwanie, „kupno” żony, wiązanie rąk)
- Wesele (sposób organizowania wesel, przepijanie i składka,
muzyka i tańce w czasie wesel,
ubiór, podarunki)
- Rozwody
- Małżeństwa mieszane
- Społeczny wymiar obrzędowości pogrzebowej
- Śmierć
- Pogrzeb (przygotowanie
zmarłego do pogrzebu, czuwanie
przy zmarłym, pochówek, żałoba,
pamięć).
- Tradycja i nowoczesność.
W zakończeniu autorka pisze:”
Wydaje mi się, że niezwykle istotne jest, aby przeszłość ocalić
od zapomnienia, by uświadomić
sobie, że nie kolor skóry i włosów kształtuje tożsamość, ale historia, obrzędy, zwyczaje i wierzenia, które zawsze determinowały
życie społeczności i działania
jednostki”.
1-15/05/ 2009 No 09 (975)
Strona 4
Western Michigan University
robienie zbrodniczych medycz nych eksperymentów na pod mrożonych więźniach Aushwitz,
aby sprawdzić jak najlepiej rato-
Obserwacje z USA
Andrzej Targowski
Nieoczekiwani żołnierze
Hitlera
Nikt by się nie spodziewał, że
w Nazistowskim Wojsku służyło
aż 150,000 żołnierzy znanego
mieszanego (Mischlinge) pochodzenia żydowskiego. Bardzo ciekawe dane i życiorysy podaje
książka Bryana Marka Rigga
„Lives of Hitler’s Jewish Sold giers” (Życia żydowskich żołnierzy Hitlera), wydana w 2009 r.
przez University Press of Kansas.
Żołnierze ci wstąpili zwykle do
wojska na ochotnika, z kilku
podstawowych powodów. Czuli
się patriotami niemieckimi z
dziada pradziada, z przodkami
służącymi w wojsku. Zwykle byli
to chrześcijanie, którzy poza
mieszanym pochodzeniem nie
czuli się Żydami. Wstępowali
także by w wojsku czuć się
bezpieczniej niż w cywilu, lub
chcieli w ten sposób ochronić
rodzinę. Życie ich w tym wojsku
było raczej bardzo trudne, nie
tylko pełne ryzyka, ale przede
wszystkim pełne upokorzeń i
niepewności o siebie i rodzinę.
Nie cierpieli Hitlera, ale byli
gotowi umrzeć za Niemcy.
Do 1942 r. Hitler tolerował
żołnierzy z mieszanym pocho dzeniem. Gdy jednak żołnierze ci
wracali z frontu i dowiadywali się
o prześladowaniu rodziny, zwykle
udawali się do miejscowych
władz z interwencją. Wchodzili
do urzędów w mundurze z oznaczeniami, wzbudzając zmieszanie
w rasistowsko nastawionych funkcjonariuszach. Bowiem polityka
rasistowska była dość nie jasna i
nie wszyscy wiedzieli jak ją
stosować. Hitler miał do wyboru
albo chronić żołnierzy i ich
rodziny, albo pozbyć się żołnierzy i ich rodzin. Wybrał to drugie. Po 1942 r. zaczęto masowo
zwalniać mieszanych żołnierzy.
Chociaż często dowódcy niższego szczebla sabotowali decyzje
SS. Bowiem albo nie zgadzali się
z tego typu polityką albo cenili
sobie wysoko walory danego
żołnierza czy oficera i nie chcieli
się go poz bywać. Co dobrze
świadczy o ich moralności, której
trudno byłoby się spodziewać w
tamtych cza sach w tego typu
środowisku.
Hitler uważał się za prawie
Boga, który mógł decydować o
tym, kto może być Niemcem. Na
przykład Luftwaffe było dowodzone przez Geringa, ale de facto
był to figurant. Natomiast hitlerowskie lotnictwo zbudował od
podstaw Marszałek Polny (5
gwiaz dkowy generał) Ernst
Milch, pół Żyd, który oficjalnym
dokumentem Hitlera został
„Arianizowany,” czyli zrównany
z prawami Niemców. MatkaNiemka bowiem napisała oświadczenie, że ojcem jej pięciorga
dzieci jest jej wuj a nie mąż,
zresztą którzy już wtedy nie żyli.
Milch m.in. zlecił dr Mengele
www.nowykurier.com
wać zestrzelonych pilotów w
zimnym Morzu Północnym czy
na Atlantyku. W Norymberdze
został skazany na dożywocie, by
w 1954 wyjść na wolność i doradzać niemieckiemu lotnictwu.
Co ciekawe „Arianizowany” został także gen. Helmut Wilberg,
który był faktycznym (natural nym) taktycznym dowódcą
Luftwaffe. Swego czasu wsławił
się dowodzeniem Condor Division w hiszpańskiej wojnie do mowej (1936), walnie przyczyniając się do zwycięstwa Franka.
Potem był autorem osławionego
Blitzkriegu, którym Niemcy
pokonały Polskę w 1939 r. Hitler
go cenił, ale nigdy nie spytał go o
zdanie w obecności innych.
We flocie podobną rolę odegrał
admirał Bernhard Rogge, był
szefem szkolenia marynarzy
zwłaszcza dla niekończących się
potrzeb łodzi podwodnych, dał
przykład jak zmilitaryzowanym
statkiem handlowym (dla nie poznaki) zniszczył 22 statków
handlowych przeciwnika, by pod
koniec wojny w 1945 r. dowodzić
flotą na Bałtyku ratując kilka
dywizji wycofujących się z Rosji
oraz cywili wycofujących się ze
Wschodu.
W najgorętszych czasach dla
Niemiec, czyli w okresie bitwy o
Stalingrad (1942-43), Hitler był
najbardziej zajęty analizowaniem
podań o „Arianizację” wojsko wych. Przyglądał się zdjęciom
wysokim, niebiesko-okim blondynom, kandydatom na Niem ców, sam będąc niskiego wzrostu
z czarnymi włosami. Jego maniakalność spowodowała przegraną
Niemiec, ale chyba nie ma czego
żałować. Całe szczęście, że nie
miał cech np. Churchilla, bowiem
wtedy miałby szansę na sukces a
my na niewolnictwo.
Dziś Twoje święto Mamo, niech będzie ono
radosne i kwieciste, jak wiosenna łąka...
J
an Twardowski powiedział:„
W podziękowaniu kryje się
coś niezwykłego. Widzę, że
więcej dostaję, niż biorę. Dzię kuję, bo nie zatrzymałem się na
sobie. W dziękowaniu jest ule czenie z próżności.”
Są matki zmyślone
Od garnków
I od kuchni.
Są matki jak olej w lampce
Przed wielkim ołtarzem.
Są matki od zbóż
Od zasiewów i żniw.
Jest także matka
Której oczy pochylone
Poszukują dojrzałego owocu,
Który opuścił jej gniazdo.
Kto Ci zapłaci za miłość
Matko od zbóż i od kuchni,
Mamusiu od wszystkiego?
Najukochańsza Matko moja…
O! jaka Ty, Matko, jesteś łask awa! Co ja biedny zrobię na świecie, żebym Cię, Mamo, o mojej
wdzięczności i o moim przywiązaniu przekonał… Czasem mi się
marzy, że do Indii pojadę, zrobię
ogromny majątek, wrócę jako
nabab milionowy - a to wszystko
dlatego, abym kupił piękny pałac,
Ciebie w nim, Mamo droga,
posadził i służył Tobie na kolanach. Kiedy marzę o Tobie, wracają mi czasem sny szalone mojego dzieciństwa. Ale Ty, moja
Mamo, jesteś tych snów zakoń czeniem…
Juliusz Słowacki - Listy do matki
POLSKA SZKOŁA MUZYCZNA
The Frederic Chopin
Music School
Fortepian/pianinoïSkrzypceïGitara ï
E m i s j a g ≥ o s u ( Vo k a l ) ï F l e t ï Tr π b k a ï K l a r n e t
ï A k o r d e o n ï Te o r i a - w s z y s t k i e p o z i o m y
K O M P O Z Y C J A ï I M P R O W I Z A C J A ï D Y RY G O WA N I E
-dla zaawansowanych
RY T M I K A i U M U Z Y K A L N I E N I E d l a d z i e c i o d 4 - g o r o k u ø y c i a
2399 Cawthra Rd. East, Unit 101, Mississauga
Tel. (905) 279-7761
Z koszyczka autorów
nieznanych….
Dni były pełne Ciebie, jak Ty
ciepłe,
i każda radość miała Twój głos,
Twoje imię.
Nie wiedziałam, co znaczy
nienawidzić i cierpieć
- byłam z Tobą i Ty byłaś przy
mnie.
Pod Twoim wzrokiem, Matko,
jak pod wielkim cieniem,
Za który oddam chłody całej
flory świata.
Wyrasta moja miłość i w ciebie
się wplata,
Jak drzewo w głębię ziemi
idące korzeniami.
W zielonych oczach matki
Świeci wiosenna łąka.
Słońce na drzewach śpiewa
I budzi kwiaty w pąkach.
A w szarych oczach matki
Szepce szemrzący strumień.
Tak nas wysłuchać troskliwie
To tylko matka umie.
Dużo zdrowia i niekończącej
się radości dla naszych wspaniałych MAM
-życzą dzieci
Dzień Matki historia i tradycja
Dzień Matki w Polsce obchodzimy co roku 26 maja.
W Polsce po raz pierwszy
obchodzono Dzień Matki 1923
roku w Krakowie.
W Anglii w XVII - XIX wieku
w czwartą niedzielę Wielkiego
Postu obchodzono Niedzielę u
Matki (Mothering Sunday). Był
to dzień wolny od pracy, w
którym dorosłe pracujące dzieci
wracały do domów rodziców i
przynosiły podarki dla matek.
W USA 1858 nauczycielka
Anna Reeves Jarvis ogłosiła Dni
matczynej pracy (Mothers' Work
Days), od roku 1872 Julia Ward
Howe promowała Dzień Matek
dla Pokoju (Mother's Day for
Peace). W roku 1905 Anna Jarvis
(córka Anny Reeves Jarvis)
wywalczyła ustanowienie Dnia
Matki (Mother's Day).
W 1914 roku Kongres USA
ustanowił ten dzień świętem
narodowym . Wypada on zawsze
w drugą niedzielę maja.
Opr. Krystyna Połubińska
Strona 5
No 09 (975) 1-15/05/2009
Młodzi artyści estrady -Łukasz Gocławski
George Zbigniew Wesiora
Fakt, faktem Drodzy czytelnicy
ale trzeba przyznać że w kraju
nad Wisłą jesteśmy dziś w posiadaniu bardzo utalentowanej muzy cznie i wokalnie młodzieży.
Krajowe konkursy i przeglądy
piosenki młodzieżowej pozwalają
na zapre zentowanie młodemu
wykonawcy swoje artystycznowokalne możliwości. Okazją ku
temu jest chociażby “Szansa na
Sukces” Telewizji Polskiej,
”Mam Talent” czy Ogólnopolski
Przegląd Pio senki “ GIM-HIT”
organizowany w Jaśle. Także
eliminacje do koncertu “Debiuty”
Krajowego Festiwalu Piosenki w
Opolu, czy przegląd piosenki
aktorskiej we Wrocławiu, umożliwiają wyło nienie prawdziwej
perełki wokal nej wśród mło dzieży. Ale też często się zdarza
że gdzieś te śpiewające perły
zginą po drodze i zostaje niejednokrotnie garstka diamentów.
Kiedyś Lucjan Kydryński
powiedział o Ewie Demarczyk na
jednym z opolskich festiwali
piosenki, cyt: Czarny Anioł Polskiej piosenki, - które to powie dzenie przylgnęło do dziś do jej
pięknej i długiej kariery.
Ja natomiast pozwolę sobie na
określenie Wielkopolski Skowronek Polskich Estrad. Jest nim
bardzo młody utalentowany muzy cznie, wokalnie oraz arty sty cznie, ŁUKASZ GOCLAWSKI.
Urodził się w 1993 roku w
Trzciance. Jest uczniem III klasy
gimnazjum. Śpiewa od szóstego
roku życia. Naukę nad emisją
głosu, dykcji oraz rzemiosła sceny
i sztuki estradowej rozpoczął w
Młodzieżowym Domu Kultury w
Trzciance w Studio Piosenki pod
czujnym okiem Pani instruktor
Marii Gęsickiej. Spod skrzydeł
Pani Marii pokazało swój talent
na ogólnopolskich konkursach
wielu, ale Łukasz Gocławski jest
absolutnym liderem. Wspaniała
profesjonalna dykcja, idealny
dobór repertuaru pozwolił Łukaszowi zgarnąć wszelkie możliwe
pierwsze nagrody czy Grand Prix
na liczących się w kraju Prze glądach i konkursach Piosenki.
Swój debiut Łukasz Gocławski
rozpoczął od przeglądów regionalnych w Trzciance, Pile, Czarn-
kowie. Z tych pierwszych podbojów scenicznych do dziś ma
zachowane na pamiątkę otrzymane Dyplomy. Poważnym pierwszym sukcesem Łukasza okazał
się występ na Międzynarodowym
Festiwalu Piosenki Włoskiej ”La
Scarpa Italiana” jaki odbył się w
Wyrzysku 10 lipca 2005 roku. Za
utwór “Marina” wraz z Martą
Stawną oraz Martą Grela wyśpiewali II miejsce. Ten sukces powtór zyli tego samego roku we
Wronkach zajmując tam I miejsce.
W 2006 roku Łukasz Gocławski otrzymuje I miejsce za pio senkę pt “ Profesor Robert” na
Ogólnopolskim Festiwalu Piosenki dziecięcej w Jarocinie. Na
wojewódzkim przeglądzie piosenki w Gnieźnie, także w 2006 roku
zdobywa I miejsce. Kolejne I
miejsce zajmuje na Festi walu
Piosenki Morskiej w Kali szu.
Niezliczone pasmo nagród spada
również za wykonanie piosenki o
tematyce morskiej w sierpniu
2007 roku, - II nagroda, oraz
prestiżowe wyróżnienie Burmi strza Trzcianki za reprezen to wanie regionu w krajowych
konkursach i festiwalach piosenki. Najpoważniejszym sukcesem
jak na młodego piętnastolatka
okazał się udział w programie
“Szansa na Sukces” organizo waną przez Telewizję Polską i
emitowaną na cały kraj. Zaśpiewał tam po raz pierwszy w wersji
męskiej trudną piosenkę z repertuaru Kaliny Jędrusik a napisaną
przez Starszych Panów (Wasowski- Przybora) pt. ”SOS”. Była to
po latach pierwsza wersja utworu
wykonana w męskiej interpre tacji, za którą to piosenkę Łukasz
otrzymał wyróżnienie.
Piosenki z kabaretu Starszych
Panów towarzyszą mu w dalszej
karierze artystycznej. Dokonał
wlaśnie nagrania takich piosenek
jak: ”Herbatka”, “ To było tak” ,
”Jeżeli kochać”. I znów kolejny
deszcz nagród. Łukasz Gocławski
bierze udział w prestiżowym
Ogólnopolskim Festiwalu Piosenki “GIM-HIT” jaki odbył się w
2008 roku w Jaśle. Ze 160-ciu
uczestników do finału dotarło
piętnastu. Za piosenkę z reper tuaru Wojciecha Młynarskiego
pt. “Jesteśmy na wczasach” Łukasz zdobywa I główną nagrodę.
Wspomina ten festiwal jako
niesamowitą imprezę z niesamowitym jej nastrojem. Na festiwalu
Piosenki w Sławnie koło Zielonej
Góry, ”Śpiewać Każdy Może”
także zdobywa I nagrodę. Wypada nadmienić że w skład wielu
tych przeglądów i konkursów w
jury wchodzą wybitni polscy
artyści, między innymi: Włodzimierz Korcz, Alicja Majew ska,
Grażyna Łobaszewska, Jerzy
Kryszak, Jacek Cygan autor wielu
tekstów popularnych i znanych
piosenek, i wielu znanych nam z
estrady artystów.
Kolejny sukces Łukasza to
udział w październiku 2008 roku
w programie Stacja Kutno. Tam z
rąk starosty z Kutna odebrał dwie
nagrody za piosenki z repertuaru
Starszych Panów. Wyróżnienie
oraz nagrodę Publiczności. Końca
nagród i wyróżnień w tak mło dym wieku jak do tej porytakiego wykonawcę widzę po raz
pierwszy. Młodzieńcza werwa w
połączeniu z mistrzowską precyzją znakomicie maluje się w
wielu koncertach Łukasza. Za pew ne taki sukces okazałby się
niemożliwy bez pomocy i zauważenia talentu przez wspomniane
wyżej Studio Piosenki a także
zaangażowaniu się wielu osób.
W dobie drożyzny w naszym
kraju pomocną dłoń okazał Pan
Krzysztof Krychowiak, właściciel
firmy “Unitrans” w Trzciance
fundując pomoc finansową dzięki
której Łukasz mógł zrealizować
swoje muzyczne plany i przedsięwzię cia arty styczne na wielu
imprezach. Aktualnie Łukasz ma
już materiał na
płytę czyli dwa naście utworów a
to z kolei za sprawą
Ryszarda
Bryk, który z anielską cierpliwością
i spokojem nagrywa wszelkie mu zy cz ne pomysły
Łukasza. Mastering natomiast w
profe sjo nalnym wykonaniu jest
dziełem Dawida Rezler. To dzięki
niemu piosenki możemy po słu chać także w internecie na You
Tube, czy zajrzeć na stronę www.
O młodym skowronku rozpisuje
się polska prasa: Tygodnik Notecki, Dziennik Rzeszowski i wiele
innych tytu łów. Słuchacze w
Ontario mieli okazję posłuchać go
w internetowym radio ABC, oraz
w Radio Polonia Toronto w
paśmie FM100.7.
Swoją pracowitością, sposobem
bycia na scenie, zaangażowaniem
się całym sercem z jakąż maestrią
i dykcją, także młodzieńczą werwą - zaskarbia sobie sympatię
publiczności. Jest młodym dobrze
zapowiadającym się wokalistą na
nasz polski rynek muzyczny.
No 09 (975) 1-15/05/2009
Strona 6
Politechnika GdaÒska
Henryk Bug≥acki
Dokończenie z poprzedniego wydania
Jakim pozostał w pamięci
Cztery lata temu, o godz. 21.37
Jan Paweł II, papież Polak, odszedł do domu Ojca. Świat na
chwilę zatrzymał się w miejscu.
Tego dnia o tej godzinie w wielu
miejscach w Polsce zapłonęły
znicze, biły dzwony, a wierni
zaśpiewali “Barkę”. Dla Jana
Pawła II na kilka minut roz świetlił się nawet krzyż na Giewoncie. Wiele osób na świecie na
trwale zapamiętało wielką postać
naszego rodaka. Poniżej przytoczone zostaną wypowiedzi niektórych z nich.
Henry Kissinger, były szef dyplomacji USA: „Jan Paweł II był
jednym z największych ludzi ostatniego wieku. Może naj więk szym.”
Władimir Putin, były prezydent
Rosji: „Jan Paweł II był wyjątkową postacią naszych czasów, z
którą kojarzona będzie cała era.
Jak najcieplej wspominam moje
spotkania z Papieżem. Był mądrym i wrażliwym człowiekiem,
otwartym na dialog.”
Vaclav Havel, były prezydent
Czech: „Wspaniały człowiek z
wielką charyzmą, który w zasadniczy sposób wpłynął na losy i
polityczny porządek dzisiejszego
świata. Papieża odbierałem jako
swojego mądrego i wyrozumia łego spowiednika. Jan Paweł II
zmarł jako męczennik, który
pokazał nam wszystkim, że ważne
jest nie tylko, by umieć przyjąć
Pamięć
swą śmierć, ale że nie mniej
ważna jest walka o życie do
ostatniej sekundy, bo życie jest
największym darem, jaki został
nam dany.”
George Bush, były prezydent
USA: „Wszyscy papieże należą
do całego świata, ale Amerykanie
mają specjalny powód, aby ko chać tego człowieka z Krakowa.
W czasie wizyt w USA papież
mówił o naszej opatrznościowej
konstytucji, o nie podlegających
dyskusji prawdach o ludzkiej
godności, o naszej Deklaracji
Niepodległości i płynących z nich
błogosławieństwach wolności. To
te prawdy sprawiają, jak powiedział Jan Paweł II, że ludzie na
całym świecie patrzą na Amerykę
z nadzieją i szacunkiem. Papież
Jan Paweł II był sam natchnieniem dla milionów Amerykanów i
dla tak wielu ludzi na całym
świecie. Zawsze będziemy pamiętać skromnego, mądrego i nie ustraszonego księdza, który został
jednym z wielkich moralnych
przywódców w historii. Jesteśmy
wdzięczni Bogu za wysłanie
takiego człowieka, syna Polski,
aby został biskupem Rzymu i
bohaterem na wieki.”
Sekretarz generalny ONZ Kofi
Annan: „Modliłem się za Niego,
tak jak on modlił się za mnie, za
pokój. (...) Ze wzruszeniem wspominam moje spotkania z Ojcem
Świętym, a zwłaszcza to, kiedy
sie dzieliśmy razem w Jego pry watnych apartamentach dysku tując o tym, co zrobić w Kosowie.
Bardzo troszczył się o świat, w
którym żyjemy”.
Szimon Peres, wicepremier
Izraela: „Był ucieleśnieniem tego,
Dr Wojciech Øurowski
Urazy sportowe, przewlek≥e
i pourazowe choroby
miÍúni, koúci i stawÛw
2238 Dundas St. W Unit 112
Toronto
Tel.: (416) 531-1056
co najlepsze w ludzkości. Jego
działania zmieniły stosunki między katolikami i żydami i miały
fundamentalne znaczenie dla walki z antysemityzmem.”
Mahmud Abbas, prezydent Autonomii Palestyńskiej: „Poświęcił swe życie dla obrony pokoju,
wolności i równości. Bronił Palestyńczyków, ich prawa do nie podległości.”
José Barroso, przewodniczący
Komisji Europejskiej: „Odegrał
główną rolę w procesie zjednoczenia Europy. Europejczycy
nigdy nie zapomną Jego walki o
pokój i godność ludzką.”
Felipe Perez Roque, minister
spraw zagranicznych Kuby:
„Zawsze postrzegaliśmy i nadal
postrzegamy Jana Pawła II jako
przyjaciela, który troszczył się o
los biednych, który walczył z
neoliberalizmem i na rzecz pokoju. (...) Wszystkie wydarzenia
związane z pogrzebem Papieża
będą u nas szeroko relacjo nowane.”
O. Jan Andrzej Kłoczowski,
dominikanin i filozof: „W połowie lat 70. w pałacu biskupim w
Krakowie był zwyczaj organi zowania spotkań intelektualnych.
Jedno z takich sympozjów było
poświęcone myśli romantycznej w
twórczości Krasińskiego. Zjechali
się znakomici profesorowie z
całego kraju. Gdzieś na uboczu
sali usiadł inicjator tego spotkania, kardynał Karol Wojtyła.
Podczas dyskusji cały czas przekładał papiery, podpisywał dokumenty. Wydawał się nieobecny.
Przy kawie jeden z profesorów
wyraził oburzenie, że kardynał nie
okazał zainteresowania spot ka niem. Jakież było jego zdziwienie,
gdy biskup Wojtyła błysko-tliwie
podsumował dyskusję, przytaczając słowo w słowo ob szer ne
fragmenty wypowiedzi jej uczestników! Ta niezwykła podzielność
uwagi zawsze robiła wielkie
wrażenie.”
Idzi Ćwięk, 80 lat, emery towany adwokat z Wadowic: „To
było w latach 70. Wadowickie
gimnazjum obchodziło 50- czy 60lecie, już dobrze nie pamiętam.
Karol Wojtyła, wówczas jeszcze
krakowski biskup, przyjechał do
Wadowic. Obserwowałem, jak
spacerował ulicami miasteczka.
Zatrzymał się przy bramie szkoły i
chwilę dumał przy łacińskiej
sentencji zapisanej nad drzwiami.
A potem próbował wejść do środka. Nagle zatrzymali go jacyś
mężczyźni. Komuniści nie pozwolili biskupowi przekroczyć bramy
gimnazjum, w którym kiedyś się
uczył. Papież odszedł ze spuszczoną głową, wyglądał jak zbity pies.
Wolno skierował się w stronę
kościoła, a ja poruszony przez
chwilę szedłem za nim. Nigdy nie
zapomnę smutku, jaki wtedy zobaczyłem na jego twarzy. Ale niejeden raz wadowiczanie na twarzy Papieża mogli zobaczyć prawdziwą radość. Tak było na przykład podczas pielgrzymki w 1999
r. - Jan Paweł II na wadowickim
rynku rozgadał się o kremów kach, cukierni, wycieczkach na
Babią Górę i Leskowiec, próbach
teatru. Zniecierpliwiony biskup
Dziwisz szepnął coś do ucha Ojcu
Świętemu, prawdopodobnie
chciał Papieża zdyscyplinować. A
on wtedy niedbale machnął ręką,
jakby chciał powiedzieć: “Daj mi
spokój, widzisz, że mówię o takich
ważnych sprawach”. I za ten gest
Ojca Świętego kocham naj bardziej!”
Janusz Poniewierski, wydawnictwo ZNAK, autor książek
“Pontyfikat 25 lat”, “Kwiatki
Jana Pawła II”, “Pielgrzymka
99“: „W 1994 r. pojechaliśmy do
Watykanu z częścią redakcji
“Tygodnika Powszechnego”.
Ojciec Święty chciał poznać tzw.
młodą redakcję “Tygodnika”.
Zostaliśmy zaproszeni na obiad.
Siedziałem przy stole, po lewej
ręce Papieża, to miejsce najmniej
godne, bo te wyróżnione były
naprzeciwko. Na twarzy Papieża
widać już było chorobę, był po
operacji nowotworowej, zaczy nały się pierwsze objawy par kinsona. Ale rozmawialiśmy bar-
dzo swobodnie, tak że ośmieliłem
się włączyć do rozmowy. I ku
memu bezgranicznemu zdumieniu stwierdziłem, że Ojciec
Święty słucha tego, co mówię.
Pod kreślam to zdumienie, bo
wielu ludzi, znacznie od niego
młodszych przerywa czyjąś wypowiedź wpół zdania i już na
twardym dysku swojego mózgu
ma zapisaną odpowiedź. Tymczasem on do końca słuchał tego, co
mam do powiedzenia. Następnie
się nad tym zastanawiał i odpowiedział w taki sposób, żeby
wziąć pod uwagę moją wraż liwość i moje argumenty. Odpowiadał mi. Wyszedłem z tamtego
obiadu wstrząśnięty, bo bardzo
niewielu znam ludzi, którzy tak
słuchają i tak są otwarci na drugiego człowieka. Postanowiłem
sobie wtedy, że będę próbował
słuchać innych.”
Lech Wałęsa: „W Jego postaci,
pochyleniu ciała, geście, wyrażała
się jakby wielka troska o czło wieka. O twoje problemy, o ciebie, o twoje sprawy. Ta troska
wytwarza klimat, który zachęca
do szczerości i prostoty, to jest
propozycja odrzucenia niewy godnej pozycji, którą przyjął walcząc z życiem, tłukąc się z losem.
Bo On proponuje ci swoją wielką
troskę o ciebie, która ciebie rozumie, która chce cię podnieść,
wreszcie i ty sam chcesz siebie
podnieść. Wysoko. Tak wysoko,
jak tylko potrafisz sięgnąć jako
człowiek. Zauważam jeszcze coś
innego. Patrzę na wielkie stopy
Papieża. Na Jego krok. Spokojny,
odmierzony, człap, człap. Kro cząc, wyraża swoje zawierzenie.
Jest w tym spokój, pewność,
zwartość, nadzieja, poczucie celu.
Ja od tego kroku nabieram sił.
Tak zawsze widzę Jego postać jak zbliża się i ja mam Mu wyjść
naprzeciwko i powinienem być
na to gotowym.”
Śp. Marek Kotański: „Spotkanie z Janem Pawłem II w Klinice
Kardiologii w Krakowie w 1997
DokoÒczenie na stronie 20
3730Lakeshore Blvd. West,
Etobicoke, Ontario M8W 1N6
No 09 (975) 1-15/05/2009
Strona 7
Indiańska szkoła Saint
Labre w Montanie
Dokończenie z poprzedniego wydania
Aleksandra Ziółkowska-Boehm
Fragment książki „Otwarta
rana Ameryki”, która ukazała się
w Polsce w Wyd. DEBIT, 2007
Jednocześnie przedstawia mi
młodziutką dziewczynę, która
skończyła naukę w Saint Labre,
dostała się na uniwersytet stanowy w Billings w Montanie i
została nauczycielką.
Saint Labre jest utrzymywana
tylko z prywatnych dotacji, zatrudnia 300 pracowników. Szkolny
autobus zabiera dzieci z najodleglejszych miejsc w rezerwacie i
dowozi do szkoły, która ofiarowuje im gorący posiłek. Rząd
wspiera częściowo akcje gorą cych posiłków i ośrodek wydaje
dziennie ponad 1000 obiadów.
Bez tej pomocy wiele dzieci
byłoby niedożywionych.
Oprócz izolacji, którą stwarza
ogromna przestrzeń stanu Montana, nauce nie sprzyjają warunki
atmosferyczne. Zima jest sezo -
nem ciężkim do zniesienia.
Ludziom często brakuje podstawowych rzeczy, na przykład
opału. Drogi są oblodzone, silny
wiatr i mróz utrudnia komuni kację.
I geograficznie, i socjalnie
Saint Labre jest wyizolowane, to
jest dużym problemem dla dzieci.
Gdy kończą szkołę i mają przenieść się do innej w nowe miejsce, trudności sprawia pozosta wienie przyjaznego otoczenia i
ruszenie w nieznane. Zdarza się
często, że po tygodniu lub dwóch
studenci przerywają naukę i wracają do rezerwatu. Saint Labre ma
specjalny program realizo wa ny
przez nauczycieli Carol Heath i
Dave Charpentier, którzy pomagają młodzieży w trudnym okresie adaptacji. Ubóstwo jest kolejnym, jeżeli nie najcięższym problemem. Także alkoholizm i znęca nie się na dziećmi. Dzieci
uczęsz czające do szkoły często
pochodzą z rodzin nadużywa jących alkoholu i narkotyków.
Niemal każda rodzina w rezer watach Montany jest tym dotknięta. Niektóre dzieci kładą się do
łóżka głodne, inne w ogóle nie
kładą się spać. Jedno z dzieci w
Saint Charles School zasypiało na
lekcjach, a zapytane przez nauczyciela odpowiedziało wprost, że
nie śpi w nocy, bo musi chować
noże, widelce i inne ostre
narzędzia, ponieważ po powrocie
do domu pijani dorośli zaczynają
się kłócić i bić.
Saint Labre stanowi centrum
systemu szkolnego, na który
składają się obok samego Saint
Labre dwa inne ośrodki szkolne.
Pretty Eagle Catholic School –
jest położona na terenie rezerwatu
Indian Crow, na zachód od Saint
Labre w Montanie. Założona w
1887 roku skupia dzieci od wieku
przedszkolnego do ósmej klasy
szkoły podstawowej. Początkowo
szkoła działała niezależnie, ale
groziło jej zamknięcie i Saint
Labre wzięła ją pod swoją opiekę.
Uczęszcza do niej około 140
uczniów.
Saint Charles Mission School,
podobnie jak Pretty Eagle jest
objęta parasolem opieki Saint
Labre od około 40 lat. Także
skupia dzieci od wieku przed szkolnego do ósmej klasy szkoły
podstawowej. Saint Charles mieści się w Montanie, na zachodnim
brzegu rezerwatu Crow. Uczęszcza do niej około 100 uczniów.
Wszystko zaczęło się w roku
1891, gdy wódz Plenty Coups
(1848–1932) zwrócił się do rządu
o pozwolenie, by jezuici wybudo-
Jerry J.Ouellette
M.P.P. - Oshawa
170 Athol St. East
Oshawa, On., L1H 1K1
Phone: 905-723-2411
Fax: 905-723-1054
email:[email protected]
Website: www.oshawampp.com
wali szkołę. Postać wodza godna
jest przybliżenia.
Plenty Coups urodził się w
okresie, gdy panowała epidemia
ospy, która zdziesiątkowała plemię Crow i która także zabrała
jego matkę. Chłopiec z natury
wesoły i pełen energii był ulu bieńcem wszystkich. Wyrósł na
młodzieńca uduchowionego (ponoć już jako nastolatek miał
wizję, że pewnego dnia zostanie
wodzem). Został wodzem Indian
Crow w wieku 25 lat. Wychował
się w latach, kiedy Indianie prowadzili swoje koczownicze życie,
przemieszczali się, polowali na
bizony, mieszkali w tipi, ale przyszedł okres, gdy wraz z innymi
Indianami Równin został zmuszony do zamieszkania w rezerwacie, gdzie tradycyjne życie
zostało zgniecione. Wódz Plenty
Coups widział, że nadchodzą
zmiany i zaczął przygotowywać
do tego swych ludzi.
W 1880 roku został zaproszony
do Waszyngtonu. Pojechał między innymi także do Mount
Vermont, miejsca, gdzie stoi dom
prezydenta George’a Washing tona, obecnie muzeum. Tak opisał
swoje wrażenia:
„Byłem jednym z odwie dza jących ten dom. Wszyscy milczeli
i panowało pełne szacunku skupienie. Odwiedzający myśleli o
wielkiej przeszłości swego kraju i
nieznanej przyszłości. Kiedy
ludzie dużo się zastana wiają,
otrzymują pomoc. W tej ciszy
posłałem swoje myśli do
Wielkiego Białego Wodza:
–Wielki wodzu, kiedy spra wowałeś władzę, sprawy tego
kraju były w dużej mierze zagmatwane. Twoje serce było silne i
twój język mówił wprost. Ludzie
cię słuchali i ty przeprowadziłeś
ich przez wojnę do pokoju. Ten
pokój był upragniony. Tak jak
pomogłeś swoim ludziom, pomóż
nam, Indianom. Ja także mam
swój mały kraj i chciałbym ocalić
jego mieszkańców. Pomóż mi,
jako wodzowi Apsalooga (Crow),
bo chciałbym przywieść swoich
DokoÒczenie na stronie 19
1-15/05/ 2009 No09 (975)
Strona 8
Czy Polska była jak obwarzanek
Głupiego i obwarzankiem ucieszy (6)
Dokończenie z poprzedniego wydania
Zenowiusz Ponarski
Pamiętam, że na wiosnę 1939
(sic!), przed wojną, nagle wie czorem rozdarł sią rozdzierający
krzyk z mieszkania. Przez okno
zobaczyliśmy trzech wojskowych.
Wyskoczyła z domu nasza dozorczyni, wypuściła ich i zamknęła
bramę. Zaczęły się na podwórku
poszukiwania oprawców, ale niestety nikogo nie znaleźli.
Byłem wtedy w takim wieku,
że się w tych sprawach słabo
orien to wałem, ale dobrze pa miętam, że mówili, ci oficerowie
to zwolennicy marszałka Piłsudskiego, To pamiętam doskonale”.
Do powyższych słów krótki
komentarz. Zajście miało miejsce,
nie wiosną 1939 r., a w lutym
1938 roku. Sąsiadka wiedziała
sporo o żonie i córce profesora, i
że napastnicy, byli w zmowie z
dozorczynią, która ich wpuściła i
wypuściła z domu, i niewątpliwie
za wiedzą policji. O udziale policji w całej tej akcji wiadomo ze
znanych już okoliczności.
Pani Sobol była także mi mo wolnym świadkiem zatrzymania
w październiku 1939 roku Cy wińskiego przez NKWD. Sprawę
tę dokładnie przedstawiła pani
Julia Kryszewska w „Rozmaitościach Wileńskich” ( nr,17 z 1993 i
nr. 37 z 1996)i nie zamierzam do
niej wracać, poza epizodem, przekazanym mi przez znajomego,
Mieczysława Martenkę. Po moim
Miejsce na
PaÒstwa
g≥oszenie
Te l : 6 4 7 - 8 8 6 - 1 8 0 4
artykule w szczecińskim ty godniku, o liście rodzin wywiezionych z Wilna, do prezydenta
Litwy i jego małżonki, zgłosił się
do redakcji, jako jeden z deportowanych w październiku 1939 r.
Od tego czasu spotykaliśmy się
często i przekazał mi ustną i
pisemną relację, o spotykanych w
więzieniach osobach. Miał fan tastyczną zdolność zapa mię tywania ludzi i sytuacji, o czym
wielokrotnie się przeko na łem.
Aresztowany w Wilnie w tym
październiku 1939, wspo mi nał:
„Rozpoznałem w czasie prze marszu więźniów ze stacji ko lejowej w Wilejce (Stanisława
Cywińskiego) w listopadzie 1939
r. Miał trudności z poruszaniem
się, prowadziło go dwóch współwięźniów. Maszerowałem w drugim szeregu za Nim. Był wielkim
optymistą, mówił, że przyszła
granica Polski będzie sięgała aż
do Świnoujścia”. Czy słowa Cywińskiego były przypadkowe?
Sięgamy do „Kartek z dziennika”,
wydanych w Wilnie w 1931 roku.
Oto pod datą 5 stycznia 1918
roku zapisał:” „Znów nowy rok
na tych kartkach. Co on nam
przyniesie? Chciałbym takich
rzeczy; … g) Polski z Poznaniem,
Gdańskiem, Opolem, Lwowem,
Wilnem, Mińskiem; h) unii Polski
z Czechami, Rumunią, Litwą,
Łotwą”. Jak widzimy, jeszcze
przed odbudową Polski, widział
w jej granicach ziemie wschodnie
(Mińsk) i zachodnie (Opole). A
wcześniej marzyły mu się Prusy
Wschodnie w granicach RP.
I jeszcze słowa Stanisława
Stommy, że Cywiński potrafił
wnieść się ponad partykularne
interesy W 1936 r., po objęciu
przez redaktora „Kuriera Wileńskiego”, Kazimierza Okulicza,
stanowiska dyrektora Biura Prasowego przy Radzie Ministrów,
redakcja pozostała bez szefa.
Wówczas w wyniku różnych
zakulisowych manewrów, pow stał triumwirat kierujący (Antoni
Gołubiew, Józef Swięcicki i Stanisław Stomma). Byli to działacze
katoliccy, którzy grawitowali na
prawo, podczas gdy gazeta miała
www.nowykurier.com
lewicowe i liberalne tradycje, i
takich że czytelników. Wprowadze nie tej ekipy, jak określił
Stom ma: „miało trochę posmak
zamachu stanu … Stopniowo i
dawny zespół wydawniczy, złożony z ludzi o lewicowych ciągotach, przeszedł do ofensywy
przeciwko nowej redakcji”. Dalej
napisał:.„Gdy robię teraz rachunek sumienia z tych dawnych
czasów… stawiam sobie na to miast zarzut naruszenia pluralizmu. Na tę sprawę zwrócił mi wtedy uwagę nie kto inny, jak gorliwy endek, nieszczęśliwy profesor Stanisław Cywiński, pobity
przez oficerów polskich na rozkaz
gen. Dąb- Biernackiego… Słusznie bardzo tłumaczył, że w Wilnie
mamy trzy dzienniki odpo wia dające głównym orientacjom ludności: endecki „Dziennik Wi leński”, konserwatywny i li be ralny „Słowo” oraz „Kurier Wileński”, obsługujący sfery lewicowe. Nie są one liczne, ale mają
prawo mieć swój organ… Natomiast wasza grupa - mówił Cywiński - zmieniając charakter
„Ku riera” odbierać im pismo
(Pościg za nadzieją, Paryż, 1991)
Nie był jednak tak „gorliwym
endekiem”, jak go określił Stomma, skoro ujął się za czytelnikami
lewicowego pisma piłsudczyków.
Zwolennik Narodowej Demokracji nie był też chyba antysemitą.
W pamiętniku brak wyraźnych
antyżydowskich akcentów, poza
kilkoma wypowiedziami nieprzychylnymi zarówno wobec Żydów
jak Litwinów i Białorusinów.
Wynikały nie z pobudek szowinistycznych, ale ze względu na
ocenę bieżącej polityki Niemców,
szukających sojuszników wśród
mieszkańców Wilna. Zapis z 25
kwietnia 1917 roku o wizycie lekarza w żydowskiej rodzinie
świadczy o głębokim humaniźmie
autora: „Mieszkanie pod sute reną(!). Wchodzi. Piwnica. Ogarek zapalony pozwala dost rzec
pięć ciemnych postaci pod ścianami. Głód. „Co jecie?” pyta. Pokazują mu na czerepie po talerzu
coś ciemnego, cuchnącego, po mieszanego z piaskiem. Co to takiego? Okazuje się, że gdy Niemcy zarzynają bydło, to na dzie dzińcu zostaje trochę juchy. To
ludzie zbierają z piaskiem i tym
żyją. Straszne!”.
Recenzując książkę Gertrudy
Le Fort, „Papież z Getta”(Poznań
1936), proroczo napisał;
”
Któż zaprzeczy, że Zydzi są najtragiczniejszym narodem na świecie. Dziś gdy stoją w obliczu nowego, strasznego kataklizmu
dziejowego …”. Poglądy takie są
blis kie ideom katastroficznym
prof. Mariana Zdziechowskiego z
„W obliczu końca”; „Stanowimy
małą cząstką Europy, z jej losami
jesteśmy związani, tymi samymi,
co ona chorobami komunizmu i
nacjonalizmu zarażeni, i wraz z
nią wzajemnie się gryząc, nie
idziemy, lecz pędzimy w prze paść”. (Wilno 1938). A przecież
słowa te napisał rok przed wybuchem wojny światowej.
W tym miejscu pewna dygresja.
Spotykałem się w Poznaniu ze
znajomym, Bolesławem Zyndą, b.
dyrektorem księgarni św. Woj ciecha w Wilnie, a po wojnie, dyrektorem tejże księgarni i
wydawnictwa w Poznaniu. Opowiadał często o ludziach dawnego
Wilna i różnych związanych z
nimi sytuacjach. Zapamiętałem
re lację o prof. Marianie Zdzie chowskim, jak go spotkał w dru-
karni, gdy zastanawiał się nad
wyborem okładki dla książki
„Widma przyszłości” czy też „W
obliczu końca”. Odrzucał wszystkie przedłożone mu wzory okładek, i zatrzymał się przy kolorze
czarnym. I po jego śmierci (zmarł
w październiku 1938), ukazało się
ostatnie jego dzieło, w żałobnej
szacie, wybranej za życia autora.
Wiedział o. tym, że śmierć
wszystkich pobrata i poszedł na
jej spotkanie (notatka z rozmowy
z B.Żyndą, u autora).
Jedyna w swoim rodzaju
Firma z 19-letnim doświadczeniem na rynku europejskim
„Adrianna” Fashion teraz w Kanadzie zaprasza do swojego studia
projektowego w Mississauga, gdzie można kupić suknie ślubne i
dla osób towarzyszących, wieczorowe, na
zakończenie szkoły, komunijne, kostiumy,
małe czarne oraz dodatki.
Nasze suknie szyte są w najnowszych
trendach europejskich, ręcznie zdobione,
lekkie, szyte na miarę z najlepszych
materiałów, w jednym egzemplarzu. Są to
suknie ekskluzywne na mierę każdej
kieszeni.
„Adrianna” specjalizuje się m.in. w
gorsetach modelujących sylwetkę, które
sprawiają, źe Panie wyglądają
szczuplej, co najmniej o dwa
rozmiary.
W doborze kreacji kierujemy się
indywidualnymi cechami klientek,
jakimi są karnacja, kolor włosów i
oczu, sylwetka, a także temperament.
Dlatego każda Pani w naszych
sukniach wyglądać będzie zawsze
modnie, elegancko i wyjątkowo,
będzie wizytówką naszej firmy.
Mamy zaszczyt ubierać znane Polonii
aktorki, śpiewaczki, piosenkarki, a także
dziewczyny uczestniczące w wyborach Miss.
„Adrianna” Fashion
Tel: 905-290-2304
Kom. 647-201-3292
Euro-Can
Produkujemy wszystkie gatunki win na kaødπ okazjÍ.
Wysoka jakoúÊ, niska cena.
Katherine Ziemianin
1625 Steeles Ave.E, Unit #12
Brampton,
Tel./Fax
Ontario L6T 4T7
905-791-3447
1-15/05/2009 No 09 (975)
Strona 9
Polska wieś, czyli portret
Doriana Greya
DokoÒczenie ze strony 1
rolnicy hamujπ rozwÛj Polski;
mieszkaÒcy wsi majπ Ñbariery
mentalneî i øywiπ Ñantyeuropejskie fobieî, nie potrafiπ siÍ teø
obywatelsko stowarzyszaÊ, a jeúli
juø, to tworzπ wy≥πcznie Ñbrudne
wspÛlnotyî przeøarte korupcjπ i
nepotyzmem; Ñpolska wieú jest
widowniπ moralnego rozk≥adu i
lumpenproletaryzacjiî; w rodzinach wiejskich obowiπzujπ patologiczne procedury wychowania i
w ogÛle Ñsam fakt istnienia ch≥opÛw jest dziú úwiadectwem zacofania krajuî. Nic dziwnego, øe
polskie elity, wprost chore z zawstydzenia polskπ wsiπ, pielÍgnujπ
marzenia o rych≥ej modernizacji
rolnictwa i nieuniknionym ÑkoÒcu
ch≥opÛwî. A przecieø W≥adys≥aw
Stanis≥aw Reymont w≥aúnie za
ÑCh≥opÛwî dosta≥ nagrodÍ Nobla,
ale przecieø Frasyniuk to nie Reymont, choÊ sπ imiennikami. Tak
wyglπda sytuacja po jednej linii
odwiecznego frontu Ñwojny
ch≥opsko-polskiejî, jak wyrazi≥a
siÍ kiedyú Joanna Solska. A co
s≥ychaÊ po drugiej stronie tego
frontu?
Niestety, niewiele, a nawet jeúli
coú s≥ychaÊ, to adwersarzy zag≥usza siÍ wyprÛbowanπ argumentacjπ, ktÛra wyúmiewa ich rzekome
mistyczne zaczadzenie, ulega-nie
agrarystycznym sentymentom i
sk≥on noúÊ do mityzacji rzeczy wistoúci. Zamiast przywo≥ywaÊ
po raz kolejny has≥a odwo≥ujπce
siÍ do wyøszych wartoúci (bo, jak
widaÊ, nie do wszystkich one
docierajπ), sprÛbujmy siÍgnπÊ do
racji bardziej przyziemnych. Poniewaø lista zarzutÛw formu≥owanych pod adresem wsi dotyczy
wymiernych strat ponoszonych
jakoby przez ca≥e spo≥eczeÒstwo,
warto wreszcie pokazaÊ, kto jest
w tym uk≥adzie d≥uønikiem, a kto
wierzycielem, kto do kogo dop≥aca i kto kogo, tak naprawdÍ,
utrzymuje. Przyzwyczajeni do
biadolenia nad sumami wydatkowanymi na KRUS z budøetu (a
wiÍc z kieszeni kaødego z nas),
przekonamy siÍ, øe jest to zaledwie drobna czÍúÊ tego, co pod
rÛønymi postaciami trafia ze wsi
do reszty spo≥eczeÒstwa, a jeøeli
uwzglÍdniÊ zaproponowanπ przez
W≥adys≥awa Frasyniuka perspektywÍ historycznπ, okaøe siÍ, øe
jeszcze przez wiele pokoleÒ nie
wyp≥acimy siÍ wsi za to, co z niej
dotπd czerpaliúmy - w sposÛb
mniej lub bardziej rabunkowy.
Skoncentrujmy siÍ na kilku
kluczowych momentach w naszej
historii, a mianowicie na tych,
gdy co jakiú czas oúwiecone elity
decydowa≥y siÍ integrowaÊ PolskÍ z Europπ i likwidowaÊ rÛønie
definiowane dystanse rozwojowe.
Po raz pierwszy z tak pomyúlanπ
strategiπ mieliúmy bodaj do czynienia w XV w., kiedy to uznano,
iø úwietnym pomys≥em bÍdzie
uczynienie z Polski zaplecza surowcowego dla przestawiajπcej
siÍ wÛwczas na tory nowoczesnej
gospodarki Europy Zachodniej.
Kraje zachodnie budowa≥y wiÍc
kapitalizm, tworzy≥y swe zamor-
skie imperia i inwestowa≥y w wydajne i przysz≥oúciowe dziedziny
gospodarki, a my w tym czasie
wziÍliúmy na siebie moøe malowniczπ, ale absolutnie niedocho dowπ rolÍ oracza i drwala. Co
wiÍcej, juø ten pierwszy projekt
modernizacji zak≥ada≥, iø dla wyznaczonego celu warto poúwiÍciÊ
wieú - na≥oøono zatem ch≥opom
jarzmo paÒszczyzny, gdyø mia≥o
to maksymalizowaÊ zyski ich
w≥aúcicieli i zasilaÊ kasÍ paÒ s twowπ. Jak wyliczajπ histo rycy
gospodarczy, wszelkie obciπøenia
wynosi≥y minimum 65% po tencja≥u tak zniewolonej si≥y roboczej, finansujπcej komfort swoich panÛw i funkcjonowanie paÒstwa.
O tym, øe faktycznie na utrzymanie struktur paÒstwowych sz≥o
niewiele, a lwiπ czÍúÊ przejadano,
przepijano i tracono na dziewki
Ñbose po same szyjeî, jak pisa≥
swoim dosadnym stylem Karol
Zbyszewski w ksiπøce opartej na
pamiÍtnikach z epoki, a zatytu≥owanej znamiennie: ÑNiemcewicz
od przodu i ty≥uî, wiadomo
choÊby z podstawowego kursu
historii. Wiosnπ 1939 r. ksiπøka ta
narobi≥a jeszcze wiÍcej szumu niø
praca niejakiego Paw≥a Zyzaka
rÛwno siedemdziesiπt lat pÛüniej.
WidaÊ z tego Ñrocznicowegoî zestawienia, jak niewiele zmieni≥y
siÍ obyczaje w naszym øyciu publicznym. Wyjπtkowo üle znosimy prawdÍ, nie umiemy dyskutowaÊ merytorycznie, tylko od razu
siÍ obraøamy i obraøamy innych,
lubimy (jak to S≥awianie) sielanki
i gustujemy w historii monumentalnej, a jeúli chcemy kogoú sponiewieraÊ, to nie potrzebujemy
MurzynÛw, CyganÛw czy ØydÛw.
Od tego mamy przecieø naszych
ch≥opÛw, na ktÛrych psy moøna
wieszaÊ do woli i w dodatku ca≥kowicie bezkarnie.
Po kilkuset latach od wspa nia≥ego pomys≥u na uczynienie z
Polski Ñspichlerza Europyî, co na
trwa≥e usytuowa≥o nas na peryferiach systemu úwiatowego, powtÛrzy≥a siÍ podobna sytuacja.
PodjÍte przez rzπdy zaborcze
reformy uw≥aszczeniowe mia≥y
zakoÒczyÊ feudalny porzπdek i
zapoczπtkowaÊ w Polsce rozwÛj
kapitalistycznych stosunkÛw
produkcji. I tym razem kolejny
program modernizacji nazna czony by≥ paradoksem, gdyø tak
sterowano procesami uw≥asz czenia, by chroniÊ duøych posiadaczy, a z milionÛw drobnych
ch≥opÛw uczyniÊ taniπ si≥Í na jemnπ do dyspozycji wielkich
w≥aúcicieli. Zjawisko tego rodzaju
badacze nazywajπ Ñparadoksem
modernizacyjnymî, co oznacza,
øe rozwÛj jednej czÍúci spo≥e czeÒstwa dokonuje siÍ kosztem
utrzymywania reszty ludnoúci w
stanie zacofania oraz nÍdzy.
Zaborcy pewnie doskonale wiedzieli, co czyniπ, poniewaø po
latach o wiele ≥atwiej dawa≥o siÍ
odzyskiwaÊ ziemiÍ z rπk szlachty
niø od ch≥opÛw. Jak pisa≥ Aleksander åwiÍtochowski, obywatele
poznaÒscy, ci Ñprzedstawiciele
naroduî, licznπ gromadπ podπøyli
na jarmark germanizacyjny i sprzedawszy swoje dobra niemieckiej
komisji kolonizacyjnej jechali
nastÍpnie do Paryøa, by tam za
uzyskane pieniπdze op≥akiwaÊ
utratÍ ojcowizny.
Takøe po pierwszej wojnie
úwiatowej niepodleg≥a juø Polska
konsekwentnie prowadzi≥a politykÍ uprzemys≥owienia Ñdrogπ
prostego przesuwania ku przemys≥owi dochodu spo≥ecznego rolnictwaî, jak to trafnie ujπ≥ JÛzef
Poniatowski, autor pracy o gigantycznym, szacowanym na niemal
9 mln osÛb, przeludnieniu wsi
miÍ dzywojennej. Takie Ñprze suwanieî wartoúci ekonomicznej
wypracowanej w jednym sektorze
do innego sektora eko no miúci
nazywajπ Ñprzep≥ywami miÍdzyga≥Íziowymiî i chociaø wiadomo,
øe bez tego typu operacji nie jest
moøliwe funkcjono wanie ca≥ej
gospodarki, stanowiπcej wszak jeden organizm, to jednoczeúnie nie
ulega dla nich wπtpliwoúci, øe
d≥ugotrwa≥e utrzymywanie skrajnie niesyme trycznych relacji
miÍdzy sektorami grozi zapaúciπ
jednego z nich. Z tego rodzaju
sytuacjπ mamy niewπtpliwie do
czynienia w Polsce od wielu lat,
gdyø drenaø wsi i rolnictwa, i to
na ogromnπ skalÍ, praktykowano
rÛwnieø po drugiej wojnie úwiatowej; co gorsza, rok 1989 nie by≥
øadnπ cezurπ w tym procesie, a
raczej - procederze.
Po roku í45, zgodnie z za≥oøeniami ideologicznymi i potrzebami wyznaczonymi przez obrany/
narzucony model rozwoju (okreúlany jako industrializacja forsowna, wymuszona i niezrÛwnowaøona) ponownie uznano rolnictwo
za naturalne i ≥atwo dostÍpne
ürÛd ≥o akumulacji pierwotnej i
skutecznie drenowano z kapita≥u
ludzkiego, materialnego i finansowego. Uciekano siÍ przy tym
do zaniøania cen produktÛw rolnych i øywnoúci (przez ca≥y PRL,
jak pisze Andrzej Koraszewski,
polskie miasta Ñkarmiono kra dzionym chlebemî), wprowadzano restrykcyjne dostawy obowiπz kowe, podatki progresywne i
obciπøenia poúrednie. Oczy wi úcie, nie inwestowano w rolni ctwo indywidualne, za to walczono z nim zaciekle najpierw walczπc z Ñku≥akiemî i wymuszajπc
tworzenie spÛ≥dzielni produkcyjnych, potem zachwalajπc wyøszoúÊ paÒstwowych gospodarstw
rolnych, wreszcie realizujπc perfidny plan Ñrozwoju przez likwidacjÍî, wed≥ug celnego okreúlenia
Waldemara KuczyÒskiego. W
walce tej odznaczali siÍ teø niektÛrzy socjologowie, robiπcy badania-donosy dla potrzeb Szko≥y
Partyjnej przy KC PZPR. W
latach najostrzejszej walki z paÒstwa ludowego ze wsiπ i ch≥opami, kiedy doprowadzono do
upadku niemal po≥owÍ najlepiej
prosperujπcych gospodarstw, a
200 tys. Ñku≥akÛwî siedzia≥o w
wiÍzieniu, w swoich opracowaniach na temat ÑWyzysku biedoty
wiejskiej przez ku≥akÛwî dok≥a-
dnie opisywali, z kim odbyli rozmowy, ile ten ktoú ma faktycznie
hektarÛw i czy zatrudnia (wtedy
nazywa≥o siÍ to ñ Ñwyzyskujeî)
jakichú pracownikÛw. Ich transparentnπ metodologiÍ, denuncjujπcπ
rozmÛwcÛw w warunkach naj ostrzejszego terroru stalinow skiego, niektÛrzy chcieliby najwyraüniej dzisiaj przywrÛciÊ.
Z jeszcze innπ formπ dreno wania sektora rolnego, a wiÍc w
dalszym ciπgu okradania wsi,
mamy do czynienia obecnie,
podczas transformacji. Dowodem
na to mogπ byÊ chociaøby sto sowane w UE wskaüniki subsydiowania rolnictwa, np. PSE.
Pod czas gdy w krajach zacho dnich oscylowa≥ on w granicach
40%, to w Polsce na poczπtku lat
90. przybiera≥ wartoúci ujemne (20%) i tÍ w≥aúnie wielkoúÊ naleøy
uznaÊ za dowÛd, w jakim stopniu
po roku í89 rolnictwo dofinansowywa≥o resztÍ gospodarki, a nie
odwrotnie! Rynek nie zachowuje
siÍ neutralnie, zwracajπ uwagÍ
badacze, lecz dokonuje Ñredystrybucji wartoúci dodanej trwale
deprecjonujπc rolnictwoî i ten
proces, niestety, pog≥Íbia siÍ.
BÍdπce dobrπ ilustracjπ przyjÍtej
w Unii zasady Ñapartheidu ekonomicznegoî dop≥aty dla polskich
rolnikÛw (stanowiπ one wszak
niewielkπ czÍúÊ tego, co uzyskuje
farmer na Zachodzie) w nieznacznym tylko stopniu ≥agodzπ tÍ
dokonujπcπ siÍ intensywnie, ale
podskÛrnie i dlatego niewidocznπ,
transfuzjÍ zasobÛw z sektora
agrarnego do reszty gospodarki.
Jeúli wiÍc krytykujemy polskπ
wieú i wyliczamy, ile teø kosztuje
nas utrzymanie rzekomo niewydolnych i nieudolnych ch≥opÛw,
bπdümy przygotowani na to, øe i
oni ktÛregoú dnia wystawiπ nam
rachunek. Okaøe siÍ wÛwczas, øe
nie byli oni nigdy d≥uønikiem
spo≥eczeÒstwa, lecz raczej jego
wierzycielem. Nie byli teø i nie sπ
balastem przemian, gdyø to w≥aúnie dziÍki nim wszelkie mniej
lub bardziej poronione projekty
modernizacyjne mog≥y byÊ podejmowane, oni je w znacznej czÍúci
dofinansowywali, czÍsto ogromnym kosztem w≥asnym. Dzisiejsze, szacowane na minimum 3050 lat, zacofanie polskiego rol nictwa, rozleg≥e obszary biedy,
bezrobocia i spo≥ecznego wykluczenia na obszarach wiejskich,
dystanse cywilizacyjne i wszelkie
inne mierzone np. wskaünikiem
Human Development Index, to
nie Ñwinaî samej wsi, nie dowÛd
jakiejú genetycznej skazy jej mieszkaÒcÛw, lecz efekty bezmyúlnej, rabunkowej gospodarki od
stuleci uprawianej przez kolejne
ekipy rzπdzπcych.
Jak informowa≥ Bank åwiatowy, po dziesiÍciu latach transformacji kraje postkomunistyczne
osiπgnÍ≥y rozwÛj (mierzony wartoúciπ produktu na g≥owÍ mieszkaÒca) na poziomie krajÛw afrykaÒskich takich jak Namibia,
Gabon czy Botswana. Drugπ stronπ tego Ñsukcesuî by≥o drama -
tyczne pogorszenie sytuacji wsi i
rolnictwa i trzeba te dwie sprawy
rozpatrywaÊ ≥πcznie, a nie jak
Ñstraszni mieszczanieî w wier szyku Tuwima, widzieÊ wszystko
oddzielnie. Obecnie w Polsce, mimo pomocy europejskiej, a moøe
w≥aúnie z tego powodu, wielkoúÊ
ca≥ej produkcji rolnej przeliczona
na miliony ton zbÛø wynosi niespe≥na 55 mln i nie prze kracza
poziomu z roku 1989 (ponad 78
mln). Nadal dokonuje siÍ spadek
wartoúci majπtku trwa≥ego w rolnictwie, a niski udzia≥ tego sektora w nak≥adach inwestycyjnych
(1995 r. - 3,3%, 2004 r. - 2,2%,
2006 r. - 1,9%) wskazuje na ÑnieuchronnoúÊ dalszej dekapitalizacji
majπtku trwa≥ego w najbliøszych
latachî, jak piszπ autorzy najnowszego raportu ÑPolska Wieúî.
War to wspomnieÊ w tym kon tekúcie takøe o bezrobociu (zawsze nieproporcjonalnie wiÍkszym
- w stosunku do liczby ludnoúci na wsi niø w mieúcie) oraz, mimo
pewnego wzrostu, wciπø najniøszym poziomie dochodÛw lud noúci wiejskiej, a zw≥aszcza rolnikÛw (ogÛlnie, miesz kaÒcy wsi
zarabiajπ 68% tego, co mieszkaÒcy miast). Biorπc to wszystko pod
uwagÍ, z po wodzeniem moøna
zaryzy kowaÊ twierdzenie, øe
polska wieú jest od dawna rodzajem ÑwewnÍ trznych pery fe riiî,
quasi-koloniπ dla reszty kraju, a
przez to swo istym Ñpor tretem
Doriana Greyaî ca≥ego spo≥eczeÒstwa.
Jak wiadomo, w znanym opowiadaniu Oskara Wildeía wszelkie przewinienia, grzechy i wystÍpki tytu≥owej postaci odciska≥y
siÍ tylko na obrazie, pozosta wiajπc wyglπd bohatera nienaruszonym. Czy nie jest to dobra metafora trafnie oddajπca charakter
relacji: wieú - spo≥eczeÒstwo globalne? Oczywiúcie, naj≥atwiej
mieÊ pretensje do obrazu, do swojego wizerunku, do w≥asnego odbicia w lustrze. Moøna teø zas≥oniÊ lub rozbiÊ lustro albo nawet
po ciπÊ obraz na kawa≥ki, jak
chcia≥ zrobiÊ Dorian Grey. Tylko
przypomnijmy, co siÍ wtedy sta≥o
i potraktujmy to jako mo ra≥ i
zarazem przestrogÍ. Kaødy, kto
czyta≥ opowiadanie Wildeía na
pewno pamiÍta rÛwnieø zakoÒ czenie ca≥ej historii. Bohater niszczy swÛj portret, ktÛry by≥ magicznym zwierciad≥em jego postÍpkÛw, ale w momencie, gdy przebija noøem obraz, sam ginie. I
wtedy po raz ostatni zadzia≥a≥o tajemnicze powinowactwo miÍdzy
cz≥owiekiem a jego wizerunkiem
utrwalonym na p≥Ûtnie. Kiedy
s≥udzy weszli do pokoju: Ñzobaczyli na úcianie cudowny portret
swego pana, jakim go znali do
ostatniej chwili, w ca≥ej krasie
m≥odoúci i wdziÍku. Na pod≥odze
leøa≥ trup w stroju wieczorowym
z noøem wbitym w pierú. Twarz
mia≥ zwiÍd≥π, po marszczonπ,
wstrÍtnπî.
Izabella Bukraba-Rylska
www.nowykurier.com
1-15/05/2009 No 09 (975)
Strona 10
Klasztory na
Manhattanie
Wiesław Piechocki
Ktoś się może żachnąć: klasztory na Manhattanie? To nie
może być prawdą! Manhattan jest
nowoczesny, bardzo nowoczesny.
Tam nie ma klasztorów. A jednak
są i to kilka.
Aby je zobaczyć, trzeba wsiąść
albo do linii metra „A“ i dojechać
do końca, czyli do 207 ulicy
(Inwood), albo wsiąść do auto busu miejskiego “M4” (M= Manhattan) i jechać przeszło godzinę
z centrum, przejechać wzdłuż
Cen tral Parku, pokonać wiele
przecz nic Harlemu, otoczyć
wzro kiem budynki Columbia
University (116 ulica), zostawić
po lewej Washington Heights i
wysiąść na ostatnim przystanku.
A ten jest już przy samym kościele. Ten kościół o kwadratowej
wieży wygląda na gotycką świątynię, która mogłaby stać w jakimś północnowłoskim miaste czku. To już jest pierwszy widoczny akcent, iż zbliżam się do cudu średniowiecza, wybudowa nego co prawda trochę później.
Jestem na samym północnym
skrawku Manhattanu. Zatrzymuję
się przed „The Cloisters“. Tak nazywa się ten przybytek. Z dala,
trochę na prawo, widać dzielnice
Bronxu, z lewej płynie spokojnie
Hudson River, mająca tu wszelkie
cechy romantyzmu wraz z okolicą: nieprzebrane lasy, nasyconą
zieleń jak w słonecznym, letnim
parku, błękitne fale, osiągające
drugi brzeg w sąsiednim stanie
New Jersey. Nic nie zdradza bliskości fizycznej potężnego korpusu nowojorskiego Manhattanu!
Spokój, cisza, harmonijnie łącząca się z tym, co mnie czeka: średniowieczne krużganki klasztorne.
Patrząc się na mury klasztorne
okalające zabudowania tego
szcze gólnego zabytku, myślę o
łacińskim słowie „claustrum“, co
znaczy „zamknięcie“. To słowo
zrobiło zawrotną karierę, od kiedy chrześcijaństwo zaczęło propagować życie zamknięte między
murami, między uprawą ogrodu,
parku, pól i winnic, połączone z
Kapitel z XII wieku
medytacją i modlitwą.
„Claustrum“ przeszło w angielszczyźnie w „the cloister“, po
francusku w „le cloître“, po niemiecku w „Kloster“, w języku
włoskim w „il chiostro“ a po polsku w „klasztor“. Stoję przed
atrakcją dla mnie kontrastowo
fascynującą: przed chwilą mijałem przez okna autobusu „M4“
wysokościowce, drapacze chmur,
gęste zabudowania urbanistyczne
Nowego Jorku. Teraz mam do okoła ciszę, zapraszającą do medytacji nad doczesnym i poza ziemskim życiem. Albo do zwiedzenia tej atrakcji. Zbudowano ją
i otwarto w 1938 roku. Zatem
mury, kościół, cała oprawa są nowoczesne! Ale ta „skorupa“ zawiera wnętrze, jakie jest celem
pielgrzymek i wycieczek turystów
w Europie. Cały Fort Tryon Park
wchłonął wtedy, w latach 30-tych
XX wieku olbrzymią ilość
zabytków kupowanych i potem
transportowanych do Ameryki z
Europy.
Wchodzę przez drzwiczki, które są wrotami do średniowiecznego klasztoru, postana wiając
zwiedzić oferowane cuda. O medytacji nie marzę, jako że nie
jestem sam. W letni dzień przewijają się tu turyści z całego
dosłownie świata, podziwiając
rystów i powiedzieć sobie, iż
praktyczni Amerykanie wykonali
tu wspaniałą robotę: rzeźbiarz
George Grey Barnard kupował te
niebywale cenne skarby sztuki w
Europie na początku XX wieku
nawet u chłopów. Statkami
przewoził je do USA. A John
Rockefeller D. Jr. kupił tę kolekcję (za 600 tysięcy dolarów) i podarował je nowojorskiemu Metropolitan Museum. Potem kupił ten
teren, zadbał w akcie kupna o to,
że nabył nawet po drugiej stronie
Hudson River działki. Uchronił je
wieczyście przed zabudową wyso kościow cami - aby nie za sła niały kościoła, jaki potem powstał
i… wtłoczył eksponaty do świeżych murów!
W ten sposób, na lekkim wzgórzu, góruje kościół, udający stary
z Włoch a wzniesienie architekci
wykorzystali do stworzenia dwu
poziomów: jest parter i część dolna. Tak oto wykoncypowano
krużganki na różnych piętrach.
Jest tu tak olbrzymie nagromadzenie bogactwa sztuki, iż nie
wiadomo jak się poruszać. W plenerze mogę zatem właśnie przetrawiać to, co już zobaczyłem i
medytacyjnie cieszyć się na to, co
jeszcze ogarną moje oczy. Cy klicznie wracam do wnętrza.
W kaplicy “Fuentiduenha”
Cloisters, Patio francuskie
zabytki architektury i zgroma - czuję atmosferę świątyń o nie dzone obiekty muzealne. Ale wielkich rozmiarach, jakie rozsiawszyscy są jakoś skupieni, tak jak ne są na północy Hiszpanii,
gdyby znali zasady klasztornego wzdłuż linii Pirenejów. Absyda
życia, ujętego w ramy słynnego fresków nad spartańskim ołtarzem
„3 x 8“, co oznaczało niegdyś po- zaprasza do zastanowienia się nad
dział 24 godzin na trzy części: 8 niebem i ziemią, nad Jezusem
godzin wypoczynku (snu), 8 go- wszechmocnym (Jezus pankrator
dzin pracy (ogród z leczniczymi w mandorli). Przy ścianach płaroślinami, służącymi jako punkt skorzeźby, głównie z XII wieku,
wyjścia do produkcji leków lub określają powolne przejście ze
ziołowych nalewek) oraz 8 go - sztuki romańskiej do gotyku. W
dzin medytacji (samotnej w celi ogóle spacer w manhattańskim
oraz śpiewy, msze wspólne i po- “The Cloisters” to wycieczka “w
pigułce” po europejskich wczessiłki ze współbraćmi).
Wszyscy cicho przesuwają się nych epokach rozwoju sztuki.
w obrębie murów, które z czasem Wzrusza w tej hiszpańskiej kaplinabiorą patyny, wokół krużgan- cy płaskorzeźba “Zwiastowanie”,
ków (the cloisters), które zapra- motyw centralny artyzmu chrześszają do spacerów, w kaplicach cijańskiego: archanioł Gabriel w
przeniesionych skrupulatnie z tajemniczy sposób przekazuje
obszarów głównie Francji, Włoch oniemiałej Marii rewolucyjną woHiszpanii oraz Niemiec. Można lę Boga - będzie miała syna bez
też siąść na murku, ogrzewać się udziału starego Józefa!
Staram się opanować wzruszew słońcu, słuchać różnych języków przechodzących mimo tu - nie. Ale też dominuje myśl, iż nie
kilkuset laty. Ponieważ
jest tu w pod cie niach
restauracja na wol nym
powietrzu, zjadam lekki
(mnisi podobno się nie
przejadali) posiłek, wdychając aromaty wonnej
flory z 250 różnych okazów roślin w ra mach
bezpłatnego deseru dla
moich płuc…
Na najniższym poziomie urzą dzono (dość
niedawno) skarbiec. Ma
tak wspaniałe zabytki
(pojemniki na relikwie,
monstrancje, kielichy,
krucyfiksy, inkunabuły,
czyli książki ręcznie pisane przed rokiem 1500,
ornaty, drogocenne stare
Studnia na podwórcu hiszpańskim
serwisy, wyroby z kości
sło niowej z XI w.,…),
że przemierzam i okrążam ten zamknięty wielki pokój dwukrotnie,
usiłu jąc nasycić oczy i
głowę zabytkami ze
“sta rego” kontynentu,
gdzie mieszkam.
Imponuje mi także kolekcja witraży, które
normalnie są celem wypraw do Francji czy
Włoch - aby ujrzeć te
naj starsze. Te tutaj nie
ustępują witrażom z
Chartres! Mam na myśli
wiek i urodę.
Pomijam kolejne sale
(refektarz Pontaut z Gaskonii), korytarze, gdzie
jest mnóstwo rzeźb,
obra zów, tryptyków i
reliefów. Mijam je w
zachwycie, mając świaPłaskorzeżba “Zwiastowanie”, XII w.
domość, iż odbyłem barmuszę jeździć samochodem po dzo dziwną podróż w daleką
Europie tysiące kilometrów, lecz przeszłość, okra szoną wspania tu “kompaktowo” poruszam się łością sztuki sa kral nej, dominu między klasztorami i skarbami na jącej w „Cloi sters“ wszę dzie.
przestrzeni najwyżej kilkuset Większość eks po natów jest
metrów. Z kaplicy hiszpańskiej wykonana przez anoni mo wych
(przeszło 3000 wapiennych blo- przecież artystów (tych z najstarków kamiennych, sumiennie po- szych epok), pracujących wów nu merowanych, rozłożonych, czas przecież wedle ła ciń skiej
prze wiezionych statkami przez maksymy „Soli Deo gloria“, czyli
Atlantyk!) przechodzę do francus- „tylko Bogu (należy się) chwała“!
kich krużganków: Saint Guilhem
Silnym kontrastem jest powrót
(XIII w.) oraz do centralnego do metropolii. Opuściwszy genialCuxa z Pirenejów z XII w. Podzi- ny pomysł “nowoczesna budowla
wiam kapitele o wzorach, które zawiera wspaniałe stare dzieła
miały wedle średniowiecznej sztuki o niebywałej wartości”, idę
wizji re ligii napawać strachem: do najbliższej stacji metra. To
potwo ry, dziwolągi, cudownie wspomniana linia “A”. Podziemna
wykute w kamieniu patrzą się na stacja jest brudna, zaniedbana,
mnie, dźwigając wielki ciężar arc- metalowe słupy są po rządnie
hitrawów. Aby skończyć definity- zardzewiałe. Ze zgrzytem nadjeżwną wędrówkę po krużgankach, dża pociąg. Wracam do życia
wspomnę ten z Bonnefont (Fran- współczesnego.
cja, późny XIII w.). W nim pachBędę potrzebować minimum 8
ną w słońcu rozgrzane łodygi i godzin, aby ochłonąć i wchłonąć
kwiaty roślin, które miały przy- do serca średniowiecze, leżące na
wrócić zdrowie chorym przed północnym skrawku Manhattanu.
Nowy York, Cloisters, ściana kościoła
No 09 (975) 1-15/05/2009
Jerzy Przystawa
Uniwersytet Wroc≥awski
Strona 11
Odsunąć Dzień Sądu
sprawuje władzę przez całą
kadencję.
Około 16 lat chodzi po Polsce
Ruch Obywatelski na rzecz
Jednomandatowych Okręgów
Wyborczych (JOW), postulujący
wprowadzenie w naszym kraju
brytyjskiego systemu „pierwszy
na mecie”, Dlaczego? Dlatego, że
jest to nie tylko najprostszy,
najbardziej przejrzysty i naturalny
system wyborczy, ale także taki,
który jest skuteczny i sprawdzony
w ponad dwustuletniej praktyce
krajów demokratycznych, takich
jak Stany Zjednoczone, Wielka
Brytania, Kanada i inne.
System ten sprowadza się do
kilku prostych zasad: (1)Okręgi
są jednomandatowe, a więc z
danego okręgu wybiera się tylko
jednego posła. (2) Kandydować
może każdy, kto się czuje na
siłach i uzyska poparcie 10 - 15
wyborców z tego okręgu; (3)
Man dat uzyskuje ten, kogo
poprze najwięcej wyborców z
okręgu. (4) Wybory odbywają się
w jednej turze, a więc jak w
zawodach sportowych bez kwalifikacji i baraży: mandat dostaje
pierwszy na mecie, choćby rywali
wyprzedził tylko jednym głosem.
Naturalnie, to są tylko główne
elementy. Amerykanie, Anglicy i
inni dodają do tego wymóg
wpłacenia przez każdego kandydata kaucji, np. 1000 dol., która
prze pada, jeśli kandydat nie
zdobędzie poparcia większego niż
trzy proc. lub pięć proc. To bardzo dobra zasada i warta zastosowania w Polsce. Innym elementem jest zasada losowania, jeśli
znajdzie się dwóch kandydatów,
którzy uzyskali identyczne po parcie. Wtedy nie przeprowadza
się dodatkowych wyborów, tylko
po prostu losuje!
Przy takich wyborach rząd
powstaje z reguły na drugi dzień
po podliczeniu głosów, nie są
bowiem potrzebne targi koali cyjne, które w Polsce, i innych
krajach, w których głosuje się na
listy partyjne, trwają miesiącami,
a nawet latami. Kraj uzyskuje
stabilny rząd, który z reguły
Za propozycją JOW syste matycznie opowiadają się oby watele RP w kolejnych sondażach
opinii publicznej, a Platforma
Obywatelska już prawie 4 lata
temu złożyła w Sejmie wniosek o
referendum w tej sprawie, poparty
ponad 700 tysiącami podpisów.
Odbywają się konferencje, happeningi i manifestacje uliczne - takie manifestacje zapowiedziane
są na 23 maja w Warszawie, 16
maja w Wałbrzychu, na 19 maja
zapowiedziana jest debata w siedzibie Rzecznika Praw Obywatelskich. 19 marca br, w Ru dzie
Śląskiej, za postu latem JOW
opowiedziało się zde cydowanie
XXX Zgromadzenie Ogólne
Związku Miast Polskich. Wszystko to zdaje się wskazywać, że
taka reforma prawa wyborczego
jest nieunikniona i że prędzej czy
później dzień wyborów parlamentarnych w Polsce przestanie mieć
charakter świąteczno-rytualny, a
stanie się tym czym być powi nien, a więc tym co Karl Popper
w swoich tekstach o demokracji
nazwał dniem sądu nad klasą polityczną i sposobem sprawowania
przez nią władzy.
To, że wybory JOW oznaczają
Dzień Sądu nie podlega wątpliwości. Dowiodły tego dwukrotnie
już przeprowadzone wybory wójtów, burmistrzów i prezydentów
miast. W roku 2002 wszystkie
partie polityczne razem wzięły
tylko 25% mandatów, a w roku
2006 już tylko 18%! Obywatele,
jak Polska długa i szeroka, gdy
tylko dostali możliwość pokazania co sądzą o obecnych partiach
politycznych, wypowiedzieli się
w sposób nie pozostawiający wątpliwości.
W tej sytuacji przed partiami
politycznymi stoi dylemat: jak
zrobić ukłon w stronę społeczeństwa - pokazać, że się z jego
ocze kiwaniami liczy, a jedno cześnie uciec spod gilotyny i
zachować beneficja i przywileje
władzy? Trwają więc nieustające
poszukiwania systemu wybor -
czego, który robiłby wrażenie zasadniczej zmiany, a w którym
wszystko pozostałoby na swoim
miejscu.
W Polska.The Times z 21
kwietnia w sukurs partyjnym
reformatorom przychodzi uczony
politolog-socjolog dr Jarosław
Flis i wzywa: Skopiujmy system
wyborczy zza Odry. Najlepiej tak,
jak to już kilka lat temu zaproponował Ludwik Dorn: podzielmy miejsca w Sejmie na dwie
nierówne połowy - mniejszą połowę dla wybranych w jednomanda towych okręgach, a więk szą,
już poza kontrolą obywateli,
według uznania partyjnych szefów. Dr Flis nie wchodzi w szczegóły, ale może warto dopowie dzieć, że nowelizacja Dorna polegała na tym, że w przeciwieństwie do systemu niemieckiego te
„połowy” mogły być większe i
mniejsze oraz na tym, że można
by wygrać wybory w JOW, a dostać figę z makiem. Szkoda też, że
uczony-specjalista nie próbuje
dokonać analizy, jak takie „kopie” sprawdziły się w krajach
nam bliskich: na Ukrai nie, na
Węgrzech, w Czechach, na Litwie, Łotwie, a także w Rosji, a
ostatnio w Rumunii? Wszędzie
tam, w ramach demokratycznego
eksperymentu wy pró bowano
różnych „kopii” systemu niemieckiego i co one przyniosły?
Jarosław Flis pisze niedwu znacznie: Obecny system jest bardzo kiepski i wymaga zmiany.
Karmi się złudzeniami, ponieważ
partie wystawiają kandydatów w
nadmiarze, a ich głównymi konkurentami są koledzy z listy. To
zjawisko nie występuje w przypadku okręgów jednoman da towych. To wszystko prawda.
Szkoda tylko, że dr Flis, który z
racji swojej pozycji zawodowej
powinien - tak mi się przynaj mniej wydaje - mieć na oku przede wszystkim dobro społeczeń stwa i państwa, martwi się głównie zmartwieniami partyjnych
gremiów. Pisze więc, że wprowadzenie JOW w Polsce wydaje się
bardzo mało realne i dodaje zaraz, ze z kilku powodów. Z tych
„kilku powodów” wymienia tylko
POLSKA SZKOŁA MUZYCZNA
The Frederic Chopin
Music School
Fortepian/pianinoïSkrzypceïGitara ï
E m i s j a g ≥ o s u ( Vo k a l ) ï F l e t ï Tr π b k a ï K l a r n e t
ï A k o r d e o n ï Te o r i a - w s z y s t k i e p o z i o m y
KOMPOZYCJAïIMPROWIZACJAïDYRYGOWANIE
-dla zaawansowanych
RYTMIKA i UMUZYKALNIENIE dla dzieci od 4-go roku øycia
2399 Cawthra Rd. East, Unit 101, Mississauga
Tel. (905) 279-7761
jeden: rozwiązanie to narusza interesy członków wszystkich
klubów parlamentarnych. I słusznie, bo ten jeden rozstrzyga, a dr
Flis jest realistą i wie, że polityka
jest grą interesów. Konkluduje
więc, że „system niemiecki” ma
w Polsce szansę, natomiast „system amerykański” takiej szansy
nie ma.
I dalej: Natomiast kompletnie
nie widzę w Polsce możliwości
stworzenia systemu dwupartyj nego, jaki jest w Stanach Zjednoczonych. Aby mogły istnieć wyłącznie dwie partie, muszą się
całkowicie różnić od tych które
znamy. Muszą być znacznie bardziej elastyczne i zezwalać na
większe wewnętrzne zróżnico wanie. Dążenie do układu dwupartyjnego za pomocą sztuczek
instytucjonalnych jest pogonią za
złudzeniami, a koszty takiego
przedsięwzięcia byłyby ogromne.
Właśnie o to chodzi ludziom,
którzy domagają się wprowadzenia w Polsce JOW na wzór brytyjsko-amerykański: żeby mogły
powstać INNE PARTIE POLI TYCZNE, nie na wzór „partii
nowego typu W. I. Lenina”, tylko
takie partie, jakie system JOW
wytworzył w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Kana dzie, a więc zróżnicowane wewnętrznie, szerokie, elastyczne
partie obywatelskie.
Wypada tu uczynić jedną uwagę, aby uniknąć typowego nieporozumienia. System amerykański
nie powoduje, że istnieć mogą
wyłącznie dwie partie, jak to napisał dr Flis. Mam nadzieję, że na
polskich politologiach, przynajmniej od czasów Maury cego Du vergera, uczą że brytyjski system
„pierwszy na mecie” prowadzi do
„dwupartyjnej sceny politycznej”,
ale nie przeszkadza istnieniu wielu partii, zarówno poza parlamentem jak i w parlamencie. Zauważa
to sam dr Flis, pisząc o Kanadzie,
a w Brytyjskiej Izbie Gmin mamy
dzisiaj przedstawicieli ok.10 partii
politycznych. Istotą sprawy jest
to, że są to INNE partie polityczne, tylko z nazwy przypo mi nające twory, jakie niepodzielnie
królują w Polsce. Partie te zbudowane są na innych zasadach i
dzia łają inaczej, aczkolwiek w
statystykach to się nie rzuca w
oczy. Trzeba pojechać do Anglii,
Szkocji czy Kanady, żeby zobaczyć jak funkcjonuje parlamentarzysta brytyjski czy kanadyjski i
jak to jest różne od tego z czym
mają do czynienia wyborcy w
Polsce przez całe minione dwudziestolecie.
Pytanie jest takie: czy jesteśmy
już do końca naszych dziejów
skazani na system partyjny, jaki
nam miłościwie zapanował, ponieważ to jest „w interesie
wszystkich klubów parlamentarnych”, czy też doczekamy się
prawdziwej reformy, zamieniającej rytuał głosowania na Sąd
Obywatelski nad partiami politycz nymi - bo to jest w interesie
obywateli Rzeczypospolitej?
Zmarł prof. dr hab.
Andrzej
Stelmachowski
6 kwietnia 2009 r. w wieku 84
lat odszedł współzałożyciel i
długoletni prezes Stowarzyszenia
„Wspólnota Polska”.
Andrzej Stelmachowski urodził
się 28 stycznia 1925 r. w Poznaniu. W okresie okupacji był żołnierzem Armii Krajowej. Studia
prawnicze odbywał na tajnym
Uni wersytecie Warszawskim w
latach 1943-1944 oraz na Uniwersytecie Poznańskim w latach
1945-1947, gdzie doktoryzował
się w 1950 r. Był profesorem
prawa rolnego i cywilnego.
Po studiach pracował w sądownictwie, z którego został zwolniony za udział w pielgrzymce prawników do Częstochowy (1957).
Jako członek Biura Orzecznictwa
Sądu Najwyższego w latach
1957-1962 równolegle pracuje
jako pracownik naukowy (asystent, adiunkt, docent - 1958 r.)
Następnie profesor Uniwersytetu
Wrocławskiego (1962-1969),
Uni wersytetu Warszawskiego
(1969-1993). W latach 1970-1991
wykładowca w Akademii Teologii Katolickiej (obecnie UKSW);
Budowy Kościołów (1975-1985);
członek Komisji Episko patu
„Iustitia et Pax”, członek Komisji
Episkopatu ds. Duszpa ster stwa
Rolników (od 1979), doradca
Międzyzakładowego Komitetu
Strajkowego w Stoczni Gdańskiej
(VIII 1980); ekspert w Ośrodku
Prac Społeczno-Zawo dowych
przy
Komisji
Krajowej
Niezależnego Samorządnego
Związku Zawodowego Rolników
Indywidualnych „Solidarność”
(1980-1981). W okresie stanu
wojennego doradca Tymczasowej
Komisji Krajowej NZZ ÑSolidarność”; zaangażowany w sprawę
powołania kościelnej Fundacji na
Rzecz Rolnictwa; przewodni czący Komitetu Organizacyjnego
Fundacji Rolniczej (1982-1985);
później członek Kościelnego Komitetu Rolniczego; prezes Warszawskiego Klubu Inteligencji
Katolickiej (1987-1989); obserwator Stolicy Apostolskiej na 63.
Konferencji Stowarzyszenia Prawa Międzynarodowego w War szawie (VIII 1988).
Doradca Krajowej Komisji
Wykonawczej NSZZ „Solidar ność”; członek Komitetu Obywatelskiego przy Lechu Wałęsie,
przewodniczący Komisji Wsi i
Rolnictwa (od XII 1988); uczestnik obrad plenarnych Ñokrąg łego stołu”; współprzewodniczący
podzespołu ds. rolnictwa (II-IV
1989). Senator RP (VII 19891991), wybrany na Marszałka
Senatu RP (1989-1991); Minister
Edukacji Narodowej (XII 1991 VII 1992); Prezes Stowarzyszenia
„Wspólnota Polska” (1990-2008);
od maja 2008 r. Prezes Honorowy
ÑWspÛlnoty Polskiejî; od lutego
2007 r. doradca Prezydenta RP
Lecha Kaczyńskiego ds. Polonii.
Doktor Honoris Causa: Paryskiej Sorbony, Uniwersytetu w
Ferrarze, Uniwersytetu w Białymstoku, Uniwersytetu Kardynała
Stefana Wyszyńskiego.
1-15/05/2009 No 09 (975)
Strona 12
Bracia to Polska krew!
DokoÒczenie ze strony 1
opuszczą żadnej premiery, przyjeżdżają do Toronto chociażby z
Ameryki, by raz jeszcze przeżyć
po czesku pokazane np. przez
nas, Polaków, dzieło Oskara Nebala i Leo Steina. Na kwietniowe
przedstawienie „Polskiej Krwi”
zrealizowane przez Polski Teatr
Muzyczny w Toronto, przy był
m.in.czeski lekarz z Montrealu,
który jeździ za tą operetką po
świecie, gdziekolwiek by ją wystawiono, drugi Czech przyjechał
aż z USA - i reagowali na wi downi w sposób naprawdę ży wiołowy, podnosząc temperaturę
sali w Centrum Jana Pawła II.
xxx
Michał Kuleczka, twórca torontońskiej premiery „Polskiej Krwi”
w języku polskim, przypomniał,
że światowa prapremiera tej niezwykłej operetki odbyła się w
1913 roku w Wie dniu, a co do
daty polskej prapremiery nastąpiło w Polsce Ludowej wyrażne
przekłamanie i jest tu „biała plama” w dziejach wystawiennictwa
tej sztuki. Mówiło się, jakoby odbyła się ona w czasie I wojny
światowej w 1915 roku w Warszawie, co było nieprawdą, prapre miera polska miała bo wiem
miejsce we Lwowie rok wcześniej, co jednak w PRL-u skrzętnie
zatajono, nawet Juliusz Kydryński podawał w swym „Przewodniku operetkowym” rok 1915 jako czas pols kiej prapre miery i
wymieniał Warszawę. O zabra nym nam przez bolszewi ków
Lwo wie w Polsce Ludowej
oczywiście milczano, nie należało
nawet wymie niać tego miasta
niegdyś polskiego. A tam właśnie
zrealizowano 28 kwietnia1914
pierwsze polskie przedstawienie,
więc w tym roku mija okrągłe 95
lat od tamtej pamiętnej daty.
Wystawiono też „Polską krew”
w Lublinie, Poznaniu, Pradze,
Bratysławie i kilku stolicach euro pejskich, wszędzie notując
wiel kie sukcesy. W objętej na dzieją wyzwolenia z długoletniej
niewoli Polsce przedstawienia
przeradzały się w prawdziwe manifestacje patriotyzmu...
Władze Austrii patrzyły na to z
przymrużeniem oka, zależalo im
bowiem na zbuntowaniu Polaków
przeciw zaborcom-Rosjanom.
Trwała przecież pierwsza światowa wojna...
xxx
Ale nie o wojnie tu mowa, lecz
o pozornie barwnym a pustym
życiu, roztrwonionym na hulankach, kartach, salonowych flir tach - i przeciwstawionej mu wartości pracy, oszczędności, uczciwoś ci i mądrej gospodar ności.
Ale ponieważ domeną operetki są
uczucia, a muzyka - to stenografia uczuć - mowa jest w „Polskiej
Krwi” przede wszystkim o uczuciach, bez których nie ma rozkwitu operetki - i życia w ogóle...
No więc znaleźliśmy się w
świecie operetki wiedeńskiej, z
jej przepięknymi ariami, a obok
toczy się pełen rozmachu i roztańczenia nurt słowiański, znajdujący wyraz w dziarskich krakowiakach, mazurach, w których
dochodzi do głosu polski temperament narodowy i nasza najpiękniejsza tradycja... Nie tylko zresztą w tańcach się ujawnia, ale
chociażby i w charakterze jakże
uroczej panny Heleny, córki ziemianina Zaręby (gra ją Kinga Mitrow ska), będącej główną sprę żyną ciekawej intrygi. Rzecz
idzie o wysoką stawkę - ratowanie z krachu finansowego i absolutnej ruiny gospodarczej hrabiego Bola, lekkoducha, bawidamka
i birbanta, przegrywa jącego w
karty całą fortunę w towarzystwie
podobnych mu baronów-birbantów. Podejmuje się tego Helena,
niedoszła narzeczona Hrabiego,
wyswatana przez rodziców, jak to
dawniej bywało (której on nie widział na oczy). Czyni to oczywiście w przebraniu administratorki
Hor tensji, bo zalała ją „polska
krew”, gdy zobaczyła styl życia
Bola-utracju sza i została przez
niego odrzucona. Piękną sprawą
jest szlachetna zemsta - Helena
po sta na wia uratować majątek
hrabiego, a potem rzucić go sobie
do stóp - i oczywiście odtrącić!
Czy to się jej udaje...?
Świetnie postawiona intryga!
Miło jest bowiem popatrzeć, jak
kobieta odtrąca mężczyznę, nie
bardzo mając na to siły, sama
bowiem też jest w nim zakochana... Ha! Nie uchylajmy jednak
rąbka tajemnicy, dodajmy tylko,
że jest to znakomita rola Kingi
Mitrowskiej, zarówno pod względem wokalnym jak i aktorskim.
W pierwszej części utworu w
scenach na balu bardzo kobieca i
naturalna gra pełną uroku młodą
damę,w drugiej części zmienia się
w pozornie oschłą i zasadniczą
administratorkę, która potrafi
okiełznać wybryki hrabiego i jego
swawolną naturę. W obu „wydaniach” Mitrowska tworzy postać
pełną życia, skupiającą na sobie
uwagę widowni, którą urzeka nie
tylko silnym i czystym sopranem,
ale i kunsz tem psychologicznej
rozgrywki...
xxx
Niełatwe zadanie stanęło przed
jej scenicznym partnerem, hrabią
Bolem, kreowanym przez Michała Kuleczkę. Bedąc reżyserem
spektaklu i kierownikiem muzycznym w jednej osobie podjął się
głównej roli, która wymaga wielkiego wysiłku wokalnego i aktorskiego - przez trzy akty stale
obecny jest na scenie i niemal bez
przerwy śpiewa piękne arie swym
głębokim barytonem. Kuleczka
interesująco ukazał w dalszej
części ewolucję hrabiego z utracjusza i birbanta na człowieka
poważnie traktującego życie. Zapowiada ją nastrojowa, liryczna
aria Bola, śpiewana przed rozstaniem z krajem:
„Opuszczam me rodzinne
strony,
idę w daleki, obcy kraj,
los mnie porywa, los szalony...”
Powraca już jako inny czło wiek, który wiele zrozumiał i
wreszcie potrafi docenić piękną
Hortensję, która okazuje się być
Heleną Zarębianką...
Cały zespół stanął na wysokości zadania. Krzysztof Jasiński jako baron Popiel reprezentuje salonowy wdzięk, błyskotliwą inteligencję i niezrównane poczu cie
humoru, gdy śpiewa np. pieśń pochwalną na temat swego rze komego talentu dyplomatycznego
(podczas gdy nie potrafi utrzymać
w tajemnicy żadnej wiadomości).
Bogusława Adamczewska jako
Muzzi, tancerka, matka wiedeńskiej primabaleriny Puzzi, też
stwa rza zabawne sytuacje jako
cicha konkurentka córki do
względów hrabiego Bola, przerywająca ich zaloty nieśmiałym, a
zabawnym pytaniem: „A ja?”
Najwięcej komizmu kryje w
sobie scena, w której rzeczona
Puzzi, kreowana przez młodą wokalistkę o lirycznym sopranie,
absolwentkę UofT, Alicję Wysocką, wyrywa naszej Helenie -Hortensji hrabiego Bola uważając nie
bez powodu, iż jej też robił nadzieje na zamążpójście. W efekcie
obie ciągną go za ręce w przeciwne strony.
„Dlaczego baby dwie?” - śpiewa skonfundowany, „rozrywany”
tak do sło wnie
hra bia i skar ży
się żało śnie:
„Siła złego na
jednego”...
Nie można
po minąć i ojca
He leny, suro we go w swych
zasa dach zie mianina, w którego wciela się
Andrzej Sła biak, przy były
dla zagrania tej
roli aż z Ame ryki, ani przyja-
ciela hrabiego, barona Mirskiego
(Sławo mir Iwasiuk), czy jego
kole gów:Wolińskiego (Andrzej
Pasa dyn)
i
Siemińskiego
(Zbigniew Dębowski). Wszyscy
grają dyskretnie, z umiarem, bez
przerysowań. A świat w tej operet ce lśni wszystkimi barwami
optymizmu i można uwierzyć, że
życie nam, ludziom może ścielić
się do stóp...Nastrój jest tym bardziej radosny, że z temperamentem przygrywa Orkiestra Kameral na w składzie: Jan Kornel forte pian, Tadeusz Drużdżelkontrabas, Piotr Bołdys-skrzypce,
Jerzy Węgłowski-perkusja...
A ile w tym wszystkim najlepszej polskiej tradycji! Oto odbywają się dożynki w owym uratowanym już od bankructwa, dzięki
mądrej administratorce, majątku
hrabiego. Michał Kuleczka wiedział, kogo zaprosić do współpracy dla uczynienia owych dożynek
na scenie bardziej autentycznymi
i kolorowymi. Bo któż lepiej
wykona swojskiego krakowiaka
od zespołu tanecz nego „Biały
Orzeł” (z choreogra fią tańców
opracowaną przez Tadeusza Zdybałę). Aż iskry lecą od prezentowanych przezeń polskich lu do wych tańców, a mieni się w
oczach od barwnych ludowych i
narodowych strojów. Piękne suknie bohaterek zapro jek towała
Irena Skowron, o stylowe fryzury
zadbała Barbara Zborowska.
xxx
I tu, w sercu obchodzonych
tradycyjnie dożynek, pojawia się
nagle głęboki ton liryczny: pieśń
dziękczynna wykonana wobec
zebranego na ganku tłumu wieśniaków przez Helenę, która w
imieniu wszystkich dziękuje
Bogu za dobre plony:
Niech dzwoni w polu sierp,
robotny sierp,
niech rośnie w piecu chleb,
powszedni chleb.
Niech nuci piosnkę swą
na gałęzi ptak.
Niech na zawsze zostanie tak.
Amen
Ile w tej z głębokim wyrazem
wykonanej przez Kingę Mitro wską pieśni - dziękczynienia! Bo
przecież zawarte jest w niej
wszystko, co w życiu człowieka
podstawowe, najważniejsze: żeby
był pokój i ład, a dla wszystkich
starczyło tego chleba naszego
powszedniego. I żebyśmy zawsze
dziękowali zań Bogu...
I pomyśleć, że te wersy pisali i
komponowali do nich muzykę
cudzo ziemcy - a ile w nich
prawdziwej polskości! Wręcz
przypomina się w tym momencie
fragment wiersza Cypriana Norwida o Polsce: „
„Do kraju tego, gdzie kruszynę
chleba
podnoszą z ziemi przez
uszanowanie
dla darów nieba, tęskno mi
,Panie...”
xxx
A jak aktualnie dzisiaj brzmi
ułożony przez tychże cudzoziemców marsz z „Polskiej Krwi”:
Bracia, to polska krew
to polska krew
co w żyłach wre
i wciąż się burzy
nie czuła jest na obcy zew,
losowi złemu zawsze wbrew
polskiemu sercu wszak
polskiemu sercu wszak
od wieków wiernie służy!
No i powiedźcie: czy taka
jedność nie powinna łączyć nas,
Polaków, (również tu, na emi gracji) jak w cytowanym marszu
?
I czy może być bardziej polska
operetka? - spytał Michał Kuleczka po zakończeniu długiej
owacji, jaką zgotowała całemu
zespołowi wierna, rozmiłowana w
Polskim Teatrze Muzycznym,
rozbawiona publiczność. A my
odpo wiadamy mu na łamach
Nowego Kuriera krótko: - Nie
może być bardziej polska!
Poczuliśmy to wszyscy! Dla tego omówiony przeze mnie
wyżej drugi spektakl „Polskiej
Krwi” był jeszcze entuzjastyczniej przyjęty, niż premiera torontońska w ubiegłym roku.
Bo twórca Polskiego Teatru
Muzycznego, Michał Kuleczka,
który całe lata grał główne role w
Poznańskiej Operetce, umie tu na
obczyżnie zaspokoić nasze ma rzenia o starym, a jakże pięknym
operetkowym teatrze.
No 09 (975) 1-15/05/2009
Strona 13
Najlepsza do Wielokrotnych Rozmów •
NOWE STAWKI • Bez Opłat za Połączenia
40¢
1.4.40¢
landline
lan
dline rate/min.
rate/min.
$20=1428 $10
10=714
0=714 $5=357
landline minutes
minutes
Dzwon do
POLSKI
i oszczedzaj!
landline
laandline minutes
minutes
landline minutes
minutes
1.25
1
.25¢
landline rrate/min.
ate/min.
1.25
1
.25¢
landline rate/min.
rate/min.
Denmark
k·F
France
rance
· Denmar
ermany · G
Greece
reece
· GGermany
Portugal
P
or
tugal
Sweden
S
w
·
· eden
1.40
1
.40¢
landline rrate/min.
ate/min.
1.75
1
.75¢
landline rrate/min.
ate/min.
1.25
1
.25¢
landline rate/min.
rate/min.
3.10
3
.10¢
landline rrate/min.
ate/min.
11.11¢
landline rate/min.
rate/min.
9.00
9
.00
. ¢
landline rate/min.
rate/min.
%PFTOPUJODMVEF:VLPO/PSUIXFTU5FSSJUPSJFTBOE/VOBWVU
%PFT OPU JODMVEF :VLPO/PSUIXFTU 5FSSJUPSJFT BOE /VOBWVU
Rates and M
Rates
Minutes
inutes adv
a
advertised
ertised ar
are
e based
on multiple ccalls
alls made
m
from Canada
Canada
from
within rregion
egion of pur
c
chase
. IIff intended
intended use
purchase.
is NO
OT multiple
e, w
e ha
ve other pr
oducts
NOT
multiple,
we
have
products
tha
may suit your
yo
our needs.
ne
eeds. Please contact
contact
thatt may
cust
omer ser
vice a
1
customer
service
att 1.866.764.4545.
If you
If
you
o choose
choose to
to use this
th
his card
card for
fo
or multiple
ccalls
alls the following
follo
o wing
g ccha
ar
a ges will apply
app
y:
charges
apply:
t6TBHFJTCBTFEPOPOFNJOVU
t6TBHFJTCBTFEPOPOFNJOVUFJODSFNFOUT'PS
FJODSFNFOUT 'PS
FW
FSZPOFNJOVUF PG VTF PS MFTTDVTUPNFS TIBMM
FWFSZPOFNJOVUFPGVTFPSMFTTDVTUPNFSTIBMM
CFDIBS
HFEGGPSUIFGVMMN
P
NJOVUF
CFDIBSHFEGPSUIFGVMMNJOVUF
ttAöGUFFODFOUTFSWJDFDIBSHFBQQMJFTBGUFSUIJSE
A öGGUFFODFOUTFSWJDFDI
IBSHFBQQMJFTBGGUFSUIJSE
NJOVUF PG DBMM
NJOVUFPGDBMM
t A TFWFOQFSDFOU BENJOJTUSBUJWF DIBSHFBQQMJFT
tATFWFOQFSDFOUBENJOJTUSBUJWFDIBSHFBQQMJFT
UPUIFSBUFQFSNJOVUFBBEWFSUJTFEBGGUFSUIJSE
UPUIFSBUFQFSNJOVUFBEWFSUJTFEBGUFSUIJSE
NJOVUF PG DBMM.
NJOVUFPGDBMM.
Customer is
Customer
i rresponsible
esponssible
ibl for
for the
h
ing potential
charges:
potential char
ge
es:
followfollo
ll w-
tt"EEJUJPOBMDIBSHFTPGFJHIUZDFOUTNBZBQQMZ
"EEJUJPOBM DIBSHFTPGFJHIUZDFOUTNBZBQQMZ
GGPSDBMMTNBEFUISPVHIQVCMJDUFMFQIPOFT
PSDBMMTNBEFUISPVHI
IQVCMJDUFMFQIPOFT
tt"EEJUJPOBMDIBSHFPGUISFFDFOUTQFSNJOVUF
"EEJUJPOBM DIBSHFPGUUISFF DFOUTQFSNJOVUF
GGPSDBMMTQMBDFEUISPVHIBOBDDFTT
PSDBMMTQMBDFE UISPVH
HIBOBDDFTT
OVNCFSGS
PN$BOBEB64"
OVNCFSGSPN$BOBEB64"
ttAEJTDPOOFDUJPONBZPDDVSEVFUPUIFquality
A EJTDPOOFDUJPONBZPDDVSEVFUPUIFquality
PG
DFSUBJO DFMMVMBS PS UFMFQIPOFOFU
F
XPSLT
PGDFSUBJODFMMVMBSPSUFMFQIPOFOFUXPSLT
CFZ
POE PVS DPOUSPM
POEPVSD
CFZPOEPVSDPOUSPM
ttMinutes
Minutes BEWFSUJTFEBSFTVCKFDUUPDIBOHF
BEWFSUJTFEBSSFTVCKFDUUPDIBOHF
XJUIPVU OPUJDF
XJUIPVUOPUJDF
t Please DPOUBDUDVTUPNFSTFSWJDFBU
DPOUBDU DVTUPN
NFS TFSWJDF BU
tPlease
GPSHSFB
F UFSEFUBJM
GPSHSFBUFSEFUBJM
t -JBCJMJUJFT BSFMJNJUFEUPW
P BMVF PGUIFDBSEPOMZ.
t-JBCJMJUJFTBSFMJNJUFEUPWBMVFPGUIFDBSEPOMZ.
FFor
or sales and distribution
d
please contact
c on tac t us at
at
A trademark of GOLD LINE TELEMANAGEMENT INC. and is used under license.
TToronto
o
oronto )Vancouver
) Vaancouver )Toll
) To
oll Free)
Free) t $BSEeYQJSFTEBZTBG
T UFSöSTUVTF
t$BSEeYQJSFTEBZTBGUFSöSTUVTF
Ef
Effective
fffective Date: February 2009
09-02-00111
09-02-001
1-15/05/2009 No 09 (975)
Strona 14
To warto obejrzeć
Etyka
profesjonalistów (2)
DokoÒczenie ze strony 1
uniwersytety różnych instrumentów kontrolujących prawdziwość
wyników nauczania, to znaczy
ocen, ściąganie i niesamodziel ność opracowań jest szeroko
rozpowszechnionym zjawiskiem.
Wydawać by się mogło, że studenci są winni niskiemu standardowi nauczania, bowiem to oni są
odpowiedzialni za swoje wykroczenia. Jednakże to uniwersytet
ma klucz do rozwiązania problemu, ponieważ to uczelnia ma
dane prawo do wystawiania ocen
i dyplomów a więc gwarantuje
odpowiednio wysoką jakość edukacji do wykonywania zawodu,
czy służby.
Tak więc uczelnia musi znaleźć
rozwiązanie tego problemu.
Christensen Hughes twierdzi, że
instruktorzy są zobowiązani do
poinformowania administracji
uczelnianej o każdej zaistniałej
nieuczciwości akademickiej, a
profesorowie do monitorowania
studentów. Jednakże formalne
egzekwowanie przestrzegania
przepisów jest w praktyce rzadko
stosowane.
Według Tiny Kremmidas,
(CCC) profesorowie mają uczyć i
prowadzić badania a nie patro lować/kontrolować studentów.
Ponadto profesorowie rywalizują
na rynku pracy o stałe zatrudnienie, bo z tym związane jest ich
wynagrodzenie. Tak więc wykładowcy sami znajdują się pod nie
lada presją. Uważa ona, że zwykle ludzie podejrzewając innych o
nieuczciwość sami stosują podobne praktyki, żeby nie tylko nie
dać się zaskoczyć ale wyrównać
siły i jeszcze wygrać. Ma to rozwiązać niesprawiedliwość; przeciwnicy/rywale na rynku pracy
czy w szkole dążą do dysponowania podobnym arsenałem.
Jack Mintz z Uniwersytetu
Torontońskiego zauważa, że
przyczyn obecnego stanu należy
szukać w brakach budżetowych,
bowiem profesorowie są przeładowani pracą i są bezsilni administracyjnie.
Stephen Corey, autor The
Speed of Trust, dowodzi, że społeczeństwo zostało zdominowane
przez dążenie do osiągnięcia
wyżyn finansowych co powoduje
rywalizację o pierwsze miejsce od
szkoły podstawowej przez high
school do uniwersytetu, żeby
zapewnić sobie jak najlepiej
płatne miejsce pracy.
Twierdzi on, że główną przyczyną łamania etyki w przedsiębiorstwach jest realizacja zamierzeń, czasami nazbyt ambitnych
bo nierealnych. Ta sama prawda
dotyczy szkoły. Studenci idą do
szkoły nie po wiedzę ale po dyplom celujący, lepszy od innych,
zapewniający im wyborne miejsce pracy w świecie korporacji.
Innym trendem w miejscu
pracy jest wprowadzanie przez
młodych pracowników własnych
przepisów, częste ignorowanie już
ustalonych i decydowanie o adaptacji istniejących. Niektórzy studenci uważają, że ”radzenie”
sobie przez ściąganie itp na studiach jest treningiem przydatnym
do rywalizacji na rynku pracy.
Chociaż cwaniactwo i oszukaństwo nie są tematem nauczania, a
profesorowie nie są ambasado rami tych wartości to powszechne
promowanie stosowania wszel kich środków z oszukań stwem
włącznie do osiągnięcia celu jest
składową naszej kultury; tworzy
to kulturę nieuczciwości.
Grupa amerykańskich studentów biznesu zaprezentowała ideę,
że ocena F w wyniku ściągania
jest do wybaczenia zaś ocena F w
wyniku niewiedzy jest czarną
plamą sugerującą ograniczoność
umysłową.
Tak więc wywyższanie oszu kań stwa nad głupotę przez stu dentów biznesu jest przykładem
wartości jakimi kieruje się młode
pokolenie.
Covey ostrzega pracodawców
przed konsekwencjami zatru dniania “radzących” sobie i nie
zawsze stosujących rzetelne i uczciwe praktyki w celu osiągnięcia
wyznaczonego zamierzenia; koszt
może być bardzo wysoki.
Przewidział więcej skandali
podobnych do Enron i WorldCom
jako że oszukaństwo stało się
coraz szerzej akceptowane przez
społeczeństwo. Kontynuował, że
brak prawości i kryzys przyczyni
się do wprowadzenia przepisów
(Bill 198 w Kanadzie) regulu jących działalność finansową firm
rozmiaru korporacji.
Tak więc nie rzetelność i wartości etyczno-moralne wpojone/
wytworzone w okresie nauczania
ale przepisy i zarządzenia odnośnie moralności i prawości mają
być respektowane przez społe czeń stwo pod groźbą kary.
Nawet zarządzenie czy prze pis
prawny nie może gwaran tować
zaufania (Covey). Jeśli oszukaństwo jest powszechne, wówczas
żaden przepis nie zastopuje tego
trendu a to już zmierza do załamania społecznego.
Tim Dodd twierdzi, że my jako
społeczeństwo funkcjonujemy w
świecie przyjętego zaufania.
Kiedy jedziemy przez most, czy
pod wiaduktem, nie zastana wiamy się czy inżynier konstruktor miał odpowiednią wiedzę i
czy inspektor - po znajomości czy
za wynagrodzenie/łapówkę przymrużył oko na pewne uchybienia, itd. Wierzymy, że most
jest bezpieczny, a żyrandol w
hotelu jest zawieszony właściwie
przez fachowca i inspekcja była
przeprowadzona przez osobę
prawą i kompetentną. Bez zaufania nie moglibyśmy funkcjonować w naszym świecie.
Jolanta Cabaj
“Serce na dłoni...”
reżyseria: Krzysztof Zanussi
Elżbieta Marcińczak-Leppek
„Czasami wydaje mi się, że jest
w nas tyle narzekania, roz cza rowania i smutku, iż kolejnym
etapem powiniem być już tylko
śmiech. Skoro jest tak źle to, co
innego nam pozostaje...?”
Krzysztof Zanussi w wywiadzie
do filmu „Serce na dłoni”
Najnowszy obraz Krzysztofa
Zanussiego, znakomitego reżysera, autora, między innymi, takich
filmów jak „Iluminacja”, „Za
ścia ną”, „Barwy ochronne”,
„Cwał”, „Brat naszego Boga”,
„Opowieści weekendowe”, „Życie jako śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową”, „Skarby
ukryte”, „Suplement”, jest szyderczą, czarną komedią opowiedzianą w nieco kpiarski sposób.
Film „Serce na dłoni” (2008r.)
według scenariusza i w reżyserii
Krzysztofa Zanussiego opowiada
historię Konstantego (w tej roli
ukraiński aktor Bogdan Stupka),
bogatego biznesmena, prawdzi wego amatora życiowych uciech,
bezwzględnego w swoich poczynaniach, który dowiaduje się, że
jego życie jest zagrożone, a jedynym ratunkiem jest niezwłoczny
przeszczep jego chorego serca.
Zepsuty przez dostatnie życie
biznesmen trafia do szpitala,
gdzie ma oczekiwać na dawcę
przeszczepu.
W szpitalu poznaje Stefana
(Marek Kudełko), kolejnego
bohatera tej czarnej komedii,
który przeżywszy zawód miłosny
i utratę pracy, chce skończyć ze
sobą, ale kolejne próby samo bójcze kończą się niepowo dzeniem. Po jednej z takich nieudanych prób trafia do szpitala,
gdzie poznaje oczekującego na
przeszczep serca, ukraińskiego
biznesmena, który w osobie niedoszłego samobójcy upatruje dla
siebie ratunek.
Bohaterowie w dość ciekawy
sposób się uzupełniają – jeden z
nich, młodzieniec będący okazem
zdrowia, ma dość ży cia, drugi
chce żyć pełnią życia, ale brak mu
zdro wia, a jego serce odma wia
posłuszeństwa.
Wy star czy tylko utwierdzić
mło dego czło wieka w przeko naniu, że życie jest nic nie warte i
pomóc mu skończyć ze sobą,
skłoniwszy wcześniej do podpisania zgody na przeszczep organów. Trzeba tylko podtrzy mać
samobójcze zamiary Ste fa na...
W tym
ma j ą po móc przy szłemu samobójcy
ludzie bezwzglę dne go biznes mena Konstan tego (w tych ro lach: Borys
Szyc i Ma ciej Zakościelny), a
wśród nich wyróżnia się bezduszny gangster imieniem Angelo
(w tej roli Szymon Bobrowski).
Gangsterzy robią co mogą, aby
doprowadzić młodego czlowieka
do samobójczej śmierci, by zdo-
być organy dla swojego pana, ale
przewrotny los płata im wszys tkim figla...
Miłym akcentem filmu jest
pojawienie sie w epizodzie wspa-
niałej Niny
Andrycz w roli
matki
bez względnego
Konstantego,
któ ry jednak
oka zuje sła bość swojej rodzicielce.
W filmie pojawia się także
znana piosenkarka Doda (Dorota
Robaczewska), za co zebrało się
mocno reżyserowi, ale uważam,
że zupełnie niesłusznie. Doda
jawi się najpierw jako sławna
piosenkarka pop, która na
zlecenie występuje w domu
bogacza, by w ostatnich scenach
filmu pokazać się jako zupełnie
zmieniona diva opery.
„Każdy może się zmienić”
widząc to powie Konstanty, którego życie nagle ulega całkowitej
przemianie.
Warto obejrzeć ten film jako
kolejny w dorobku wielkiego
reżysera, chociaż niewiele w nim
z czarnej komedii, ale za to nieco
o wartościach i przemianie serc.
Film jest niejako moralitetem
wskazującym co naprawdę w
życiu jest ważne, chociaż dwaj
główni bohaterowie nie są tego
najlepszym przykładem. A jednak
wskazanie na zwycięstwo dobra
jest najważniejszym przesłaniem.
Reżyser Krzysztof Zanussi w
wywiadzie do filmu powiedział:
„Podstawowe rozróżnienie
dobra i zła jest obecnie w naszej
kulturze głęboko kwestionowane.
Tymczasem ja upieram się, że jest
ono podstawą rozeznania w życiu
i jeśli się tego nie zrobi, to się tak
naprawdę nic nie wie. Taki jest
mój pogląd i z całą pew nością
będzie on w filmie widoczny.”
No 09 (975) 1-15/05/2009
Strona 15
Wysiłek mobilizacyjno-organizacyjny Polskich Sił Zbrojnych na
Zachodzie w drugiej wojnie światowej
Janusz Zuziak
Klęska wrześniowa 1939 roku i
zajęcie całości terytorium Polski
przez wrogie armie agresorów
niemieckiego i radzieckiego nie
spowodowały zniknięcia Polski z
mapy świata, nie spowodowały
zaprzestania dalszej walki wojska
i narodu polskiego. Polska nadal
pozostawała aktywnym sojusz nikiem koalicji antyniemieckiej,
mimo utraty swego terytorium,
mimo kryzysu konstytucyjnego,
przez jaki przeszła w wyniku
internowania naczelnych władz
państwowych i wojskowych na
terenie Rumunii.
Nikt spośród polskiego kierownictwa politycznego ani wojskowego nawet przez moment nie
dopuszczał myśli, iż wytworzony
stan rzeczy można uznać za
trwały, nikt nie dopuszczał myśli
o możliwości pogodzenia się z
tragicznym losem. Również polskie społeczeństwo nie miało
zamiaru rezygnować z dalszej
walki z najeźdźcami, walki o
odzyskanie niepodległości i su werenności Polski.
Kontynuowanie walki zbrojnej
sta wało się wówczas koniecz nością dziejową. Było ponadto
widomym znakiem, że Polska
jako państwo nie przestała istnieć.
Uosobieniem tej walki były naczelne władze państwowe i wojskowe na obczyźnie oraz odtworzone najpierw u boku Francji, a
następnie Wielkiej Brytanii Polskie Siły Zbrojne, które na
lądzie, morzu i w powietrzu dokumentowały polską obecność w
obozie aliantów przez cały okres
drugiej wojny światowej. Nad rzędnym celem władz polskich na
obczyźnie był maksymalny udział
Polski w wojnie u boku aliantów,
udział który w efekcie doprowadzić miał do wyzwolenia okupowanego kraju.
Odbudowa PSZ we Francji
(wrzesień 1939 - czerwiec 1940r.)
Podstawami formalno - prawnymi odbudowy i rozbudowy
Polskich Sił Zbrojnych u boku
sojuszników francuskiego i brytyjskiego były umowy polityczno
– wojskowe oraz porozumienia
zawierane między rządem polskim a rządami sojuszniczymi.
4 września 1939 roku został
podpisany polityczny układ interpre tacyjny do polsko - francus kiego sojuszu z 1921 roku. Układ
ze strony polskiej podpisał
ambasador Juliusz Łukasiewicz,
ze strony francuskiej minister
spraw zagranicznych Georges
Bonnet.
9 września 1939 roku zawarta
została międzyrządowa umowa
polsko - francuska w sprawie
utworzenia we Francji jednej
polskiej dywizji. Umowę podpisali ambasador Juliusz Łukasiewicz i Premier Francji Edouard
Daladier.
W rozwinięciu umowy z 9
września 1939 roku i w wyniku
rozmów polsko - francuskich, 21
września 1939 roku został podpisany protokół wykonawczy do
umowy z 9 września 1939 roku.
25 października 1939 roku odbyła się w Paryżu polsko - francusko - brytyjska konferencja w
sprawie użycia personelu polskiego lotnictwa. Delegacji polskiej
przewodniczył generalny inspektor lotnictwa, gen. Józef Zając,
de le gacji francuskiej pier wszy
zastępca szefa sztabu armii po wietrznej, gen. Romatet, delegacji
brytyjskiej przedstawiciel brytyjski w komitecie studiów francusko - brytyjskich, gen. Evill.
18 listopada 1939 roku w Londynie podpisana została polsko bry tyjska umowa mor ska, jako
formalna podstawa współpracy
polskich okrętów z brytyjską marynarką wojenną. Umowę pod pisał ze strony polskiej ambasador
Edward Raczyński, ze strony brytyjskiej podsekretarz stanu Fo reign Office, Alexander George
Cadogan.
( W umowie tej zespoły polskich okrętów określano jako część
sprzymierzonych sił zbrojnych,
będących pod operacyjnym do wództwem admiralicji brytyjskiej,
która będzie mogła wypożyczać
polskiej marynarce wojennej
okręty pod warunkiem, że Polacy
dostarczą odpowiednio wyszkolonych załóg).
4 stycznia 1940 roku została
zawarta umowa wojskowa mię dzy Polską a Francją. Umowa ta
powoływała się na umowy polsko
- francuskie z roku 1921 i 1925
oraz na protokół z 4 wrze śnia
1939 roku, a jednocześnie umarzała umowę z 9 września. W
generalnych założeniach zapewniała wykonanie polskich planów
odbudowy i rozbudowy Polskich
Sił Zbrojnych. Tego samego dnia
podpisana została umowa w sprawie polskich sił powietrznych.
Umowę tą podpisali premierzy
Władysław Sikorski i Edouard
Daladier.
17 lutego 1940 roku podpisana
została umowa techniczna dotycząca odtworzenia polskich sił
powietrznych we Francji. Umowę
podpisał ze strony polskiej gen.
Władysław Sikorski, jako minister Spraw Wojskowych, ze strony francuskiej minister Lotnictwa
Republiki Francuskiej, Guy la
Chambre.
W związku z konferencją lotniczą z 25 października 1939 roku,
28 maja 1940 roku Premier Winston Churchill przesłał gen. Włady sławowi Sikorskiemu popra wio ne memorandum i projekt
umowy dotyczący tworzenia polskich jednostek lotniczych w ramach lotnictwa brytyjskiego.
Projekt ten gen. Sikorski podpisał
11 czerwca 1940 roku.
Na podstawie tych umów przy-
stąpiono do odtwarzania i roz budowy sił zbrojnych. Pracami
tymi kierowały centralne władze
wojskowe, których struktura przyjęta w listopadzie 1939 roku
wyglądała w ogólnym zarysie następująco:
-Naczelny Wódz
-Ministerstwo Spraw Wojskowych (od października 1942 roku
Ministerstwo Obrony Narodowej)
-Sztab Naczelnego Wodza
Zasoby sił ludzkich.
Jednym z podstawowych czynni ków odbudowy Polskich Sił
Zbrojnych były zasoby ludzkie
znajdujące się na obczyźnie. Składały się one z dwóch pod sta wowych grup. Pierwsza to ocalałe
resztki wojska polskiego jakie po
kampanii wrześniowej przeszły za
granicę i zostały internowane w
Rumunii, na Węgrzech i w państwach bałtyckich. Grupa druga to
przedwojenna Polonia, z najliczniejszą polonią francuską.
Według meldunku polskiego
attache w Budapeszcie do pierwszych dni października 1939 roku
granicę węgierską przekroczyło
blisko 40 000 żołnierzy, w tym
około 5400 oficerów. Było tu
kilka jednostek liniowych, m.in.
10 brygada pancerno – motorowa,
części 3 brygady strzelców górskich i pułku KOP „Karpaty”,
szereg innych zwartych oddziałów. Wśród internowanych na
Węgrzech był także liczny (około
900 osób) personel lotniczy.
Granicę rumuńską z kolei we
wrześniu 1939 roku przekroczyło
około 30 000 żołnierzy. Żołnierze
należeli przeważnie do central -
nych władz wojskowych. Wśród
internowanych dominował duży
odsetek oficerów, zwłaszcza starszych stopniem. Około 1/3 ogółu
internowanych w Rumunii stanowił personel lotniczy (9276 osób).
Z wojskiem do Rumunii przeszło
również około 22 000 uchodźców
cywilnych, wśród których znaczną grupę stanowili rezerwiści i
mężczyźni w wieku poborowym.
W państwach bałtyckich internowanych zostało około 15 000
żołnierzy, z tego 13 800 znalazło
się na terenie Litwy (2500 oficerów, 9 000 szeregowych, 300
podchorążych i 2 300 poli cjan tów).
Znacznie większe ilościowo
zasoby ludzkie posiadała Polonia.
We Francji blisko 500 000, w
Belgii około 30 000, w Wielkiej
Brytanii 3 000. Znacznie większe
możliwości rysowały się na
półkuli zachodniej, głównie w
USA (4 500 000 Polaków) i w
Kanadzie (170 000 Polaków). W
rezultacie przewidywano, iż
zaciąg ochotniczy w USA, Belgii,
Kanadzie i Anglii może dać około
20 do 30 000, chociaż były i takie
optymistyczne przewidywania,
według których spodziewano się
nawet 200 000. (Jak pokazało
życie, żadne z tych szacunków nie
sprawdziły się). Ze względu na to,
iż USA i Belgia w okresie odtwarzania wojska polskiego we Francji w latach 1939/1940 nie znajdowały się jeszcze w stanie wojny
nie można było na tym terenie
prowadzić rekrutacji obowiązkowej, jedynie zaciąg ochotniczy.
Polsko - francuska umowa z 9
września 1939 roku prze wi dy wała, iż mobilizacji na terenie
Francji podlegać miało 28 roczników Polaków. Powszechny spis
Polaków przeprowadzony przez
poszczególne merostwa wykazał
w tych rocznikach obecność 129
000 osób1. Na podstawie wyniku
spisu polskie wojskowe Centralne
Biuro Rekrutacyjne opracowało
plan poboru, który przeprowadzony został w dniach od 17 do 20
października 1939 roku.
Francuski warunek zatrzymania
w przemyśle wojennym (głównie
w górnictwie i hutnictwie) Polaków na podstawie przepisów odnoszących się do Francuzów sprawił, iż ilość ludzi będących do
dyspozycji wojska zmalała ze 129
000 do 60 000. Trzeba przy tym
zaznaczyć, iż kilka tysięcy objętych spisem podoficerów należało
do starych roczników służących w
wojsku w pierwszej wojnie światowej. Oficerów rezerwy było we
Francji zaledwie kilkudziesięciu.
Sprawa kadry i specjalistów wojskowych stanowiła zatem poważny
problem.
Save wetlands
– become a volunteer
Get involved.
involved.
CCall
all 1-800-665-DUCK
1-800-665-DUCCK (3825)
VVisit
isit ducks
.ca/vvolunteer
ducks.ca/volunteer
Cdn.
Strona 16
1-15 /05/ 2009 No 09 (975)
No 09 (975) 1-15/05/2009
Strona 17
KLINIKA
REGENERACJI NATURALNEJ
MedQuantum Research Laboratory®
Dr. T. Szcz´sny Andrews, Ph.D.
• Akupunktura
• Homeopatia
• Electro-Medicine
“Medycyna Przysz∏oÊci”
• Enart Therapy
• Zio∏olecznictwo
• Irydologia
• Dietetyka
• Programy odwykowe
• Skuteczne metody odchudzania
• Walka z bólem, stanami alergicznymi
• Komputerowa analiza diety i alergenów
• Elektroniczna identyfikacja oraz detoksyfikacja jelita
grubego, krwi i limfy
• Pomoc w schorzeniach: nadciÊnienie, cholesterol,
cukrzyca, dro˝d˝yce, paso˝yty, zaburzenia
hormonalne, skóra, przewód pokarmowy, nowotwory,
artretyzm, astma, stawy, mi´Ênie oraz wiele innych.
TEST KOMPUTEROWEJ
OCENY ZDROWIA
“Total Health CyberScan”
Opis i wykresy graficzne
NajnowoczeÊniejsza metoda dostarczajàca informacji na temat
szczegó∏owego stanu zdrowia, w tym wielu narzàdów
wewn´trznych cz∏owieka: serca, wàtroby, ˝olàdka, p∏uc,
tarczycy, nerek, nadnerczy, trzustki, narzàdów p∏ciowych,
gruczo∏ów sutkowych, prostaty i wielu innych.
Badanie jest: bezpieczne, wygodne, bezbolesne, szybkie,
bezinwazyjne.
Warto znaç odpowiedê, aby: poznaç stan swego
zdrowia, uniknàç wielu niebezpiecznych chorób, na czas
wykryç poczàtki schorzenia i rozpoczàç kuracj´, dobraç
odpowiednie lekarstwa.
Dok∏adna, cyfrowa, oparta na bio-feedback ocena stanu
zdrowia. Podczas badanie jest mo˝liwoÊç obejrzenia
analizowanego organu na monitorze komputera.
Nie zwlekaj z decyzjà, dzwoƒ jeszcze dziÊ
i umów si´ na wizyt´.
e-mail: [email protected]
Mississauga: Natural Regeneration Clinic, 1755 Rathburn Rd. East, Unit 60
(905) 602-4191 1-877-949-9993
Choroba i jej leczenie
MEDYCYNA NATURALNA
Redaguje Dr. T.Szczęsny
Andrews, Ph.D.
Choroba atakuje ca≥ego cz≥owie ka. Oddzia≥ywanie w sferze
cielesnej moøe spowodowaÊ bÛl,
tj. przeøycie w sferze duszy. I odwrotnie; szok, strach mogπ wywo≥aÊ reakcje takøe w ciele, a nawet doprowadziÊ do úmierci. Te
≥atwe do zaobserwowania, powaøne nastÍpstwa majπ miejsce rÛwnieø w wypadku niewielkich, ale
d≥uøej trwajπcych dzia≥aÒ. Na turalnie, znane sπ dziú oddzia≥ywania w sferze duszy, ktÛre prowa dzπ do choroby cia≥a, i od wrotnie, ale wiedza ta nie wystarcza do zrozumienia choroby i jej
znaczenia dla cz≥owieka. PodstawÍ dzisiejszej medycyny stanowiπ nauki przyrodnicze. Choroba
nie jest jednak zagadnieniem
przy rodoznawczym. Nic wiÍc
dziwnego, øe te zasadnicze kwestie pozostajπ nadal nie wyjaúnione.
ìJakkolwiek obrazy kliniczne
cho rÛb stanowiπ podstawÍ dzi siejszej medycyny, nie by≥a ona
dotπd w stanie daÊ zadawalajπcej
i powszechnie uznanej definicji
tego, czym w≥aúciwie jest choroba
oraz jaki stan naleøy za niπ uznaÊî.
SposÛb pojmowania choroby
oraz pytanie o sens jej objawÛw
w øadnym razie nie sπ rozwaøania mi teoretycznymi, lecz majπ
istotne praktyczne znaczenie dla
jej leczenia. Jeøeli przyczynÍ choroby widzi siÍ w opÍtaniu pa cjenta przez z≥ego ducha, to jest
ca≥kiem naturalne, øe ducha tego
bÍdzie siÍ prÛbowaÊ wypÍ dziÊ.
Jeúli z kolei uwaøa siÍ, øe choroba
wywo≥ana zosta≥a przez bakterie,
to jest rzeczπ zrozumia≥π, øe
bÍdzie siÍ prÛbowaÊ je zniszczyÊ,
cz≥owieka od nich odizolowaÊ itp.
Jeúli natomiast przyczynÍ cho roby upatruje siÍ w niedo bo rze
jakiejú substancji, oczywiste wydaje siÍ jej podanie. To samo dotyczy os≥abienia. Chorego wzmac nia siÍ wÛwczas, pobudza,
wspiera itp. Wszystkie przytoczone powyøej przyk≥ady ode gra ≥y
istotnπ rolÍ w rozwoju medycyny.
Decydujπce jest to, øe spo sÛb
leczenia, jaki uzna siÍ za niez bÍdny, wynika ze sposobu poj -
mowania choroby.
Zgodnie z rozleg≥π wiedzπ,
ktÛra leøy u podstaw antropozoficznego obrazu cz≥owieka, istniejπ dwie grupy chorÛb o biegunowo przeciwnym zachowaniu, tzn.
chorÛb wzajemnie siÍ rÛwnowaøπcych. Pierwszπ grupÍ stanowiπ
stany zapalne - mam tu na myúli
choroby, ktÛrym towarzyszy wysoka gorπczka, drugπ zaú choroby
sklerotyczne - choroby prowadzπce do stwardnieÒ (zalicza siÍ do
nich rÛwnieø cu krz y cÍ i raka).
Biegunowe zachowanie siÍ tych
dwÛch grup chorÛb oznacza, øe
mogπ siÍ one wzajemnie znosiÊ i
nieustannie na siebie oddzia≥y waÊ, jak to ma miejsce w wypadku ramion wagi; obniøenie siÍ ramienia po jednaj stronie moøe byÊ
wywo≥ane zarÛwno zwiÍkszeniem
siÍ ciÍøaru po tej w≥aúnie stronie,
jak i brakiem przeciw wa gi po
drugiej. Rzeczywiste zrozumienie
choroby lub jej objawÛw staje siÍ
wiÍc moøliwe dopiero wtedy, gdy
powsta≥e zaburzenia rozpatruje siÍ
z punktu widzenia dwÛch prze ciw stawnych sobie dzia≥aÒ.
WspÛ≥czesny cz≥owiek przywyk≥
w istocie do myúlenia linearnego,
tzn. do tego, øe jedno wynika z
drugiego, a poszczegÛlne odga≥Ízienia myúlowe nie majπ juø ze
sobπ øadnego kontaktu. Prowadzi
to do jednostronnej, üle pojmowanej specjalizacji.
Najlepiej widaÊ to w wypadku
magnetyzmu i elektrycznoúci;
istnienie bieguna pÛ≥nocnego warunkuje istnienie bieguna po≥udniowego, bez plusa nie ma minusa. Oba powsta≥y z tej samej jednoúci. Odnosi siÍ to rÛwnieø do
wspomnianych juø biegunowych
tendencji chorobowych: stanu zapalnego i sklerozy. WyjaúniÊ to
moøna na przyk≥adzie.
Fakt, iø stan zapalny i rozwÛj
raka sπ ze sobπ wzajemnie powiπzane, zachowujπc siÍ jak dwa
przeciwne ramiona wagi, stwierdzo no w przesz≥oúci w bardzo
wielu, udokumentowanych sytuacjach. Niemal zawsze zauwaøano,
øe miÍdzy obu chorobami istnieje
antagonizm, øe sπ one dla siebie
przeciwnikami, a nawet do pewnego stopnia wzajemnie siÍ wykluczajπ. Okaza≥o siÍ, øe przy raku sk≥onnoúÊ do stanÛw zapal -
nych jest rzadkoúciπ, øe chorzy
na raka wykazujπ rÛwnieø pewnπ
odpornoúÊ na choroby infekcyjne, a przede wszystkim, øe nieliczne przypadki samowyleczenia
z raka by≥y zazwyczaj nastÍp stwem przebycia choroby objawiajπcej siÍ wysokπ gorπczkπ.
Z drugiej strony, dziÍki pewnym badaniom moøna wykazaÊ, øe
w przypadku infekcji wirusowej
obniøenie temperatury cia≥a za
pomocπ úrodka przeciwgorπczkowego jest zabiegiem nieodpo wiednim.
Z przeciwnego wzglÍdem siebie zachowania wymienionych
dwÛch duøych grup chorÛb: powstawania stanÛw zapalnych oraz
powstawania stwardnieÒ (albo
tworzenia siÍ nowotworÛw) wynika, øe choroby te do pewnego
stopnia mogπ siÍ wzajemnie
znosiÊ, tzn. jedna moøe wyleczyÊ
ze sk≥onnoúci do drugiej - stwierdzenie byÊ moøe szokujπce, jako
øe dπøeniem cz≥owieka jest
przecieø zapobieganie wszystkim
chorobom. Zaleønoúci te nie sπ
jed nak czymú zupe≥nie niezna nym. Øyjπcy oko≥o 500 roku
p.n.e. grecki mÍdrzec Parmenides
mÛwi≥ na przyk≥ad: ìDajcie mi
úrodek wywo≥ujπcy gorπczkÍ, a
uzdrowiÍ kaødπ chorobÍî. Dziú
umiemy wywo≥aÊ gorπczkÍ, a
mimo to nie kaødπ chorobÍ potrafimy wyleczyÊ. U podstaw wypowiedzi Parmenidesa leøa≥a jednak
wiedza o uzdrawiajπcej sile gorπczki. ChoÊ wiedza ta zosta≥a w
ostatnich latach czÍúciowo na
nowo odkryta, nie poznano jeszcze jej pe≥nego znaczenia. Wspomniane wczeúniej nieliczne przypadki samo uleczenia raka (tj.
bez ingerencji lekarza) mia≥y najczÍúciej miejsce po jednoczes nym wystπpieniu innej choroby z
wysokπ gorπczkπ (najczÍúciej rÛøy przyrannej). Znosi≥a ona tendencjÍ w≥aúciwπ chorobie nowotworowej, tendencjÍ do kostnienia, sztywnienia, oziÍbiania. Z
tego powodu lekarze ciπgle starali siÍ wykorzystaÊ gorπczkÍ w lecze niu raka. W rzeczywistoúci
nie jest to takie proste pod wzglÍdem technicznym, a zw≥aszcza
niemoøliwe w zaawansowanych
stadiach choroby. Nie zmienia to
jednak faktu, øe mamy tu przed
sobπ jednπ z podstawowych
moøliwoúci terapii.
Kolejny wniosek z wglπdu w
biegunowe procesy chorobowe
ma daleko idπce konsekwencje:
zapobiegajπc lekkiej chorobie,
ktÛrej towarzyszy wysoka gorπczka, moøna wesprzeÊ ciÍø kπ,
ìzimnπî chorobÍ. Poniewaø wiele
rzeczy jest dziú w medycynie
moøliwych, a do dyspozycji stojπ
wysoce efektywne leki obniøajπce
gorπczkÍ, korzysta siÍ z wszystkich tych moøliwoúci, nie biorπc
jednak pod uwagÍ sytua cji, w
ktÛrej majπca ostry przebieg, ale
niegroüna choroba z wy sokπ
gorπczkπ moøe byÊ podjÍtπ przez
organizm prÛbπ zapobieøenia w
przysz≥oúci ciÍøkiej cho robie
przewlek≥ej czy ewentual nie
chorobie groøπcej úmierciπ, takiej
jak rak. Juø dawno temu
stwierdzono na przyk≥ad, øe chorzy na raka przechodzili w przesz≥oúci jedynie jednπ trzeciπ chorÛb
zapalnych, w szczegÛlnoúci
dzieciÍcych, jakie przechodzili
inni chorzy. Niemal powszechnie
dziú stosowane rutynowe t≥umienie gorπczki nabiera wiÍc nowego
znaczenia ze wzglÍdu na nastÍpstwa spowodowanego nim przesuniÍ cia tendencji choro bo wych.
Niejednokrotnie ìtrudne do wyt≥umaczeniaî nasilenie siÍ pewnych chorÛb moøna wyjaúniÊ badajπc choroby biegunowo im
przeciwne. Omawiane tu biegunowe podejúcie do procesu choroby, w tym takøe zrozumienie
faktu, øe zdrowie nie polega na
braku w organizmie tendencji
zapalnych i sklerotycznych, lecz
na rÛwnowadze obu biegunowych
si≥, mog≥oby okazaÊ siÍ owocne
dla patologii i terapii.
Dalszym wnioskiem wynikajπcym z owego fundamentalnego
poglπdu na zdrowie i chorobÍ jest
to, øe obie wymienione tendencje
chorobowe (tendencja ku stanom
zapalnym i tendencja ku sklerozie) sπ cz≥owiekowi przynaleøne
i bez nich nie moøe on øyÊ w
zdrowiu. Procesy twardnienia sπ
tak samo konieczne jak procesy
rozpuszczania. Gdyby w organiümie nie zachodzi≥y procesy tward nienia, cz≥owiek nie mia≥by
koúci i zÍbÛw. Z drugiej strony,
gdyby nie istnia≥y procesy roz pusz cza nia, zwiπzane z moøli woúciπ powstawania stanÛw zapalnych, cz≥owiek nie mÛg≥by
rosnπÊ i regenerowaÊ siÍ. ìStareî
subs tan cje nie mog≥yby byÊ
usuwane i cz≥owiek nieustannie
chorowa≥by z powodu tkwiπcych
w nim ich resztek. To, czy z tendencji chorobowych rozwinie siÍ
stan chorobowy, zaleøy od miejsca i czasu, tj. od tego, gdzie i kiedy wystπpiπ.
Kolejny wniosek jest taki, øe
moøliwoúÊ zachorowania naleøy
do istoty cz≥owieka i moøe byÊ
dla niego pomocπ. DziÍki takiemu
podejúciu choroba nabiera sensu,
jakiego dzisiaj zasadniczo siÍ jej
odmawia.
Choroba to ekstremum niez bÍd nej cz ≥ow iekow i tendencji
cho robow ej; choroba jest wiÍc
wy nikiem zbyt jednostronnej i
zbyt d≥ugo utrzymujπcej siÍ tendencji. RozwÛj tej tendencji warunkujπ okolicznoúci øycia cz≥owieka. Choroby nie naleøy przy
tym pojmowaÊ jako rodzaju kary,
lecz jako sygna≥ ostrzegawczy,
jako korekturÍ majπcπ spowodowaÊ zmianÍ. £atwo zrozumieÊ, øe
bÛl nas chroni, a tym samym z
zasady ma sens. Gdybyúmy nie
odczuwali bÛlu, nie zauwaøyli byúmy na przyk≥ad, øe siÍ oparzyliúmy. To samo, w szerszym znaczeniu dotyczy rÛwnieø choroby.
Ma ona sens i jej zadaniem jest
prowadziÊ cz≥owieka ku niemu
samemu, umoøliwiÊ mu ludzki
byt w wyøszym sensie. Pewien z
teoretykÛw medycyny antropozoficz nej powiedzia≥: ìGdybyúmy
jako ludzie nie mogli chorowaÊ,
nie moglibyúmy rÛwnieø byÊ istotami duchowymi; istotami duchowymi jesteúmy tylko dziÍki temu,
øe istnieje w nas moøliwoúÊ chorowaniaî. Tak bardzo wiele racji i
prawdy øyciowej zawiera siÍ w
tym stwierdzeniu. Sam osobiúcie
uwaøam je za bardzo prawdziwe i
empiryczne.
Istnieje oczywiúcie wiele zewnÍtrznych oddzia≥ywaÒ mogπcych
spowodowaÊ chorobÍ, takich jak:
trucizny, wypadki, stresy itd.
RÛwnie istotna jest jednak reakcja
na nie ze strony organizmu. Ten
sam uraz bÍdzie mia≥ gorsze nastÍp stwa u osoby wraøliwej lub
os≥abionej niø u osoby zdrowej,
czyli cz≥owieka w stanie rÛwnowagi.
Choroba jest wiÍc nie tylko
stanem, w jakim siÍ cz≥owiek znalaz≥, lecz wezwaniem do do ko nania korektury, do przeciwdzia≥ania. Ma ono miejsce w trakcie
leczenia, stanowiπcego w≥aúciwy
cel choroby. W kaødym przy padku leczenie oznacza dla
organizmu wysi≥ek i dlatego potrzebuje on w tym czasie miÍdzy
innymi spokoju.
W ostatnich stuleciach nauki
przyrodnicze wywiera≥y stopniowo coraz wiÍkszy wp≥yw na sztukÍ leczenia. Pole widzenia lekarza
zawÍzi≥o siÍ z czasem do pola oglπdanego przez obiektyw mikroskopu, zaú bezpoúredni obraz cz≥owieka i wp≥ywajπcego naÒ úrodowiska zesz≥y na dalszy plan. Na
chorego nie patrzy siÍ juø jak na
istotÍ posiadajπcπ duszÍ i ducha.
Ocenia siÍ go w oparciu o fizykoche miczny opis stanu, traktuje
jako obiekt wymagajπcy ìnaprawyî. Mimo jednak coraz wiÍkszej
mechanizacji, elektronizacji i rosnπcej z≥oøonoúci aparatury me dycznej ludzie chorujπ wiÍcej.
Czynni zawodowo lekarze, ktÛrzy zachowali jasne spojrzenie na
sprawÍ i zdolnoúÊ wolnego osπdu,
ktÛrzy swym myúleniem nie pogrπøyli siÍ w mechanice owej rzekomo przyrodoznawczej medycyny, dochodzπ do wniosku, øe to
sama medycyna jest chora. CzÍsto
studiujπca m≥odzieø bπdü m≥odzi
lekarze, majπc juø za sobπ sta dium fascynacji dzisiejszπ medycynπ, prÛbujπ znaleüÊ wyjúcie z
jej jednostronnego skostnienia.
Szukajπ takiego spojrzenia na
cz≥owieka, ktÛre pozwoli≥oby
rozpoznaÊ cz≥owieka zdrowego,
chorego, dotkniÍtego przez los
Osoby zainteresowane powyższą tematyką, jak również le czeniem naturalnym zapraszam
do konsultacji w Klinice Regene racji Naturalnej w Missis sauga,. Telefon: 905 602-4191,
lub bezpłatny „toll-free” spoza
Toronto i Mississauga: 1- 877949-9993.
1-15/05/ 2009 No 09 (975)
Strona 18
Konstytucja 3 Maja
DokoÒczenie ze stroony 1
pozwalający władzom na podejmowanie samodzielnych, suwerennych decyzji.
Zwołany 6 października 1788
roku w Warszawie Sejm rozpoczął obrady. Sejm Wielki miał pokazać dojrzałość narodu polskiego, gotowego do przeprowadzenia
reform.
Proces redagowania projektu
konstytucji był bardzo skomplikowany. Odbywał się w tajemnicy i
przygotowywała go zaufana grupa
posłów: Ignacy Potocki, Hugo
Kołłą taj, marszałek Stanisław
Małachowski i król Stanisław
August Poniatowski. Rozpoczęcie
sesji Sejmu wyznaczono początkowo na 5 maja. W obawie przed
odrzuceniem ustawy przez po słów opozycji nie zapoznano Izby
Poselskiej z jej projektem, co było
wbrew regulaminowi. Wykorzystano fakt, że po przypadających
24 i 25 kwietnia Świętach Wielkanocnych do Warszawy dojechało tylko 182 posłów (na 359),
złożono projekt ustawy konstytucyjnej w Sejmie. Ostatecznie
termin rozpoczęcia obrad Sejmu
wyznaczono na 3 maja. Natomiast
2 maja w pałacu Radziwiłłow skim odbyło się jawne zebranie,
na którym odczytano projekt
Ustawy Rządowej. Przeciwnicy
ustawy spotkali się w nocy w
domu ambasadora rosyjskiego
Jakowa Bułhakowa. Nie wypracowali jednak żadnych decyzji.
3 maja rano, na rozkaz księcia
Józefa Poniatowskiego na placu
Zamkowym stanął regiment piechoty, przez wiele godzin dając
Sejmowi poczucie bezpieczeń stwa obrad. W takiej sytuacji
opozycja była zdezorientowana i
onieśmielona. Król Stanisław
August Poniatowski oświadczył,
że wobec groźby nowego rozbioru Polski jedyny ratunek widzi w
przyjęciu Ustawy Rządowej.
Odczytano projekt ustawy, który
po trwającej wiele godzin dy skusji, został przegłosowany.
Następnie król zaprzysiągł nową
Konstytucję, po czym udano się,
wśród radosnej manifestacji
miesz kańców Warszawy na
dzięk czynne nabożeństwo do
katedry św. Jana. Uroczystości
za kończyło odśpiewanie dzięk czynnego Te Deum Laudamus.
Uchwaloną 3 maja Ustawę
Rządową poprzedziło uchwalenie
dwóch ustaw uznanych za inte gralne części Konstytucji. Pier wsza – uchwalona 23 marca 1791
roku – wprowadzała reformę
sejmików. A druga – Miasta nasze królewskie wolne w państ wach Rzeczypospolitej z 18
kwietnia – regulowała sprawy
mieszczan i ustroju miast. Pozostawiała ustrój stanowy, z pewnymi drobnymi zmianami: zna cznie uszczuplono wpływy magnaterii na elekcję, Senat i zarząd
kraju. W prawie wyborczym
feudalny cenzus urodzenia szlacheckiego zastąpiono burżuazyjnym cenzusem posiadania. Mieszczanom zatwierdzono prawo
nabywania dóbr i uzyskiwania
nobilitacji.
Konstytucja regulowała skład i
zasady funkcjonowania władz
państwowych oraz określała prawa i obowiązki obywateli. Definiowała pojęcie Narodu. Zamiast
dotychczas obowiązującego pojęcia naród szlachecki wprowa dzono pojęcie naród Polaków,
obejmującego wszystkie stany.
Dzięki Konstytucji wprowadzony
w Polsce ustrój, określany mianem monarchii konstytucyjnej,
był zbliżony do form ustrojowych
najbardziej rozwiniętych państw
europejskich. Zlikwidowano rodzące anarchię liberum veto oraz
konfederacje. Konstytucja sprawiła, że dawne struktury feudalne
społeczeństwa Rzeczypospolitej
zastępowały nowe formy ustrojowe.
Na mocy nowych uregulowań
prawnych zachowano jednak
ustrój stanowy. Szlachta nadal
pozostawała stanem uprzywilejowanym, ale pozbawionym
prawa najwyższej zwierzchności
wobec poddanych. Indywidualne
umowy chłopów z dziedzicami o
zamianę pańszczyzny na czynsz
teraz nie mogły już być samo dziel nie unieważniane przez
szlach tę. Feudalny cenzus szla chetnego urodzenia został ograniczony w prawie wyborczym.
Mieszczanom umożliwiono nobilitację z tytułu nabywania majątków ziemskich oraz poniesionych
dla kraju zasług. Uzyskali nie tykalność osobistą, dostęp do niższych urzędów, godności du chow nych i rang oficerskich, a
miasta własny samorząd i wyłączenie się spod władzy starostów.
Najwięcej zmian Konstytucja
wprowadzała do organizacji najwyższych władz Rzeczypospo litej. Postanowienia Konstytucji
centralizowały państwo, znosząc
odrębność między Koroną i
Litwą, wprowadzając jednolity
rząd, skarb i wojsko. Za religię
panującą uznano katolicyzm, przy
zupełnej tolerancji innych, uznanych przez państwo, wyznań.
Konstytucja wprowadziła
trójpodział władzy. Najwyższym
organem władzy ustawodawczej
był Sejm, składający się ze szlachty-posesjonatów w liczbie 204
posłów i 24 plenipotentów miast z
ograniczonym głosem dorad czym, posiadał pełnię władzy,
prawo uchwalania budżetu i
podatków oraz sprawował kontrolę rządu. Uchwały sejmowe podejmowano większością głosów.
Senat jako wyższa izba parla mentu mógł zawiesić uchwałę
sejmową. Wprowadzono zasadę
dziedziczności tronu i osobistą
odpowiedzialność monarchy, co
miało zapobiec ingerencji obcych
państw w sprawy polskie. Tylko
w razie wymarcia rodziny kró lewskiej szlachta miała wybierać
nową dynastię
Najwyższym organem władzy
wykonawczej ustanowionym
przez Konstytucję 3 Maja była
Straż Praw, do której wchodzili:
tego w ciągu następnego roku.
Konstytucja 3 maja uchwalona
przez Sejm Czteroletni w trybie
szczególnym (uchwalał ją bo wiem Sejm w podwójnym składzie przy zastosowaniu uprosz czonej procedury) była wielkim
osiągnięciem narodu chcącego
Przemarsz orszaku do katedry św. Jana: 1 - Jan Dekret, 2 - krół Stanisław August Poniatowski, 3 - Franciszek Branicki, 4 - Hugo Kołłątaj, 5 - Ignacy Potocki, 6 -Adam Czartoryski, 7 - marszałek Sejmu
Wielkiego Stanisław Małachowski, 8 -Kazimierz Sapieha, 9 - Stanisław Staszic, 10 - Andrzej Zamoyski,
11 - ks. Józef Poniatowski. Obraz Jana Matejki z 1891 r.
król, szef rządu, prymas i pięciu
mini strów mianowanych przez
króla – policji, pieczęci (spraw
wewnętrznych), interesów zagranicznych, skarbu i wojny. Ponadto do Straży Praw wchodził
marszałek Sejmu i następca tronu
- bez prawa głosu. Straż Praw
stała na czele administracji państwowej i podlegały jej kole gialne komisje wielkie: Policji,
Skarbu, Edukacji Narodowej i
Wojska. Administrowanie tere nem powierzono cywilno-wojskowym komisjom porządkowym.
Zreformowano także sądowni ctwo, postulując konieczność
stwo rzenia stale urzędujących
sądów ziemskich i miejskich oraz
sprawujących nad nimi nadzór w
drugiej instancji Trybunałem
Koronnym i Sądem Asesorskim.
Ministrowie odpowiadali przed
Sejmem za podpisane akty. Z
władz wykonawczych przed Sejmem nie odpowiadał tylko król.
Dziedziczny król nie tworzył już
trzeciego stanu sejmowego. Miał
jednak wiele uprawnień związanych ze składem i funkcjo nowaniem Sejmu. Zwoływał
Sejm, który odtąd miał się składać ze 136 posłów i 68 senatorów
na dwuletnią kadencję. Nowością
był Sejm Konstytucyjny – zwoływany co 25 lat w celu wprowadzenia poprawek.
Król mianował członków Senatu. Mógł też wywierać wpływ na
skład Izby Poselskiej. Jako przewodniczący Straży Praw miał
prawo nominacji biskupów, senatorów, ministrów, urzędników i
oficerów, w razie wojny sprawował naczelne dowództwo nad
wojskiem.
Kolejne posiedzenie Sejmu
odbyło się 5 maja 1791 r., na
którym poprawiono uchybienia
prawne popełnione 3 maja oraz
umocniono Konstytucję nowym
uroczystym aktem. Kwestia mocy
prawnej Ustawy Rządowej została generalnie rozstrzygnięta w
Deklaracji Stanów Zgroma dzo nych, która znosiła dawne prawa
sprzeczne z nową Konsty tucją.
Deklaracja stwierdzała, że [...]
wszystkie prawa dawne i teraźniej sze przeciwne niniejszej
Konstytucji lub któremukolwiek
jej artykułowi znosimy. Było to
sformułowanie świadczące o
przyjęciu nowoczesnej koncepcji
konstytucji jako ustawy pod każdym względem zasadniczej. Ustawa Rządowa była doku men tem
zwięzłym, obejmującym najważniejsze postanowienia. Aby ustrój
zachować niezależność państwową, zabezpieczając mo żliwość
rozwoju gospodarczego i poli tycznego kraju. Uchwalona w warunkach pełnej swobody została
uznana za wyraz rzeczywistej
woli Polaków. Była nie tylko
zmianą ustroju zdolnego zapewnić państwu właściwy rozwój, ale
także świadectwem głę bokich
prze obrażeń w społe czeń stwie.
Była symbolem odradzania się
Strona tytułowa Ustawy Rządowej z 3 maja 1791 r.
w niej zakreślony mógł sprawnie polskiej państwowości po okresie
funkcjonować, ko niecz ne było upadku.
jednak uchwalenie wielu ustaw
Grażyna Majka
szczegółowych. Sejm dokonał
Strona 19
No 09 (975) 1-15/05/2009
Indiańska szkoła Saint Labre w Montanie
DokoÒczenie ze strony 7
ludzi do pokoju”.
[Przyp. Wg Rich Pittsley, Chief
Plenty Coups, The Morning Star,
Vol 40, Nr 3, 2002]
Plenty Coups rozumiał, że
zmia ny, które zaszły są nie od wracalne. Podobnie jak inni
India nie żałował czasów, które
minęły, włączywszy pogoń za
bizonami i przenoszenie się w
różne miejsca. Podkreślał, jak
ważne dla Indian w nadcho dzących latach jest wykształcenie.
Naukę uważał za sposób na
przetrwanie i wręcz za klucz do
sukcesu. Znana jest i cytowana
jego wypowiedź:
„Wykształcenie jest naszą
największą bronią. Mając je, stajemy się równi białemu człowiekowi, bez niego, staniemy się
jego ofiarami. I pozostaniemy
ofiarami przez całe życie. Uczcie
się, pomagajcie sobie nawzajem.
Pamiętajcie, że ubóstwo i smutek
to następstwo rezygnacji. W
pracy odnajdziecie szacunek dla
siebie i osiągniecie niezależność”.
14 marca 1890 roku Plenty
Coups wysłał petycję do sekre tarza spraw wewnętrznych, prosząc o wydanie pozwolenia jezuitom na wybudowanie szkoły i
kościoła w miasteczku Pryor. W
rezultacie jego starań, rok później,
w 1891 roku, zbudowano Saint
Charles Mission School, która jest
obecnie jedną z trzech szkół
indiańskich z campusem.
W późniejszych latach życia
Plenty Coups dalej popierał
edukację i działał jako nieofi cjalny ambasador w Lidze Narodów. W 1921 roku został zaproszony do uczestnictwa w ceremonii przy Grobie Nieznanego Żołnierza w Arlington National
Cemetery. Mówcą wtedy był
prezydent Warren G. Harding.
Wódz Plenty Coups zdjął swój
pióropusz wojenny (war bonnet),
zawiesił go na sarkofagu, pod niósł ramiona i wypowiedział
słowa modlitwy, które poruszyły
tysiące zebranych ludzi. (Ten
pióropusz wciąż jest do obej rzenia w Tomb Visitor Center).
Pod koniec życia Plenty Coups
powiedział dziennikarzowi Frankowi Lindermanowi: „Jestem
stary, z trudem się poruszam, moje kości są ciężkie i moje stopy
duże. Ale znam sprawiedliwość i
cale moje życie starałem się być
sprawiedliwym”.
Kiedy w marcu 1932 roku
wieść o jego śmierci dotarła do
Waszyngtonu i ogłoszono ją
podczas obrad Kongresu, zebrani
uczcili minutą ciszy pamięć wodza, którego nazwano „wyjąt kowym reprezentantem rasy
indiańskiej” (this supreme representative of Indian race). W czasie pogrzebu w kościele, pastor
baptysta John Frost powiedział:
„Wiele księżyców upłynie i
wiele śniegu napada i stopnieje, a
my nie spotkamy drugiego
takiego jak on”. (Many moons
will pass and many snows will
come and go, but we shall not see
his like again).
(Przyp.: Patrz: Frank Linder -
man, Plenty Coups, Chief of The
Crows – Savior of The Crows,
Norman Wiltsey, 1968, Gonzaga
University Archives, Spokane,
Washington).
Dużą rolę w społeczności
indiańskiej plemienia Crow odegrał także wódz Pretty Eagle
(1846–1904). To jego imię przyjęła szkoła katolicka sponsoro wana przez Saint Labre. Żył
mniej więcej w tym samym czasie
co Plenty Coups (1849–1932).
Obydwaj byli wojownikami,
członkami rady starszych Indian
Crow.
To były trudne czasy dla Indian
Crow, lata ich przymusowego
przesiedlania, wytępienia bizo nów, wysiłków rządu, by przekształcić rdzenne plemiona – przemieszczających się myśliwych i
koczowników – w farmerów. A
także w latach napływu ogromnej
liczby białych ludzi w poszukiwaniu złota.
Obydwaj z Plenty Coups zostali
zaproszeni do Waszyngtonu
(Pretty Eagle miał 34 lata, Plenty
Coups 31) i pomimo usiłowań
rządu, by delegacje czuły dys komfort (na przykład, by przedstawiciele Indian nie mieli na
sobie tradycyjnych ubrań, tylko
ubrania białych), określono ich
jako remarkable spunk, czyli
„zadziwiająco pełnych wigoru”
(Przyp. Wg Parading Through
History: The Making of the Crow
Nation in America, 1805–1935).
Obydwaj wodzowie podpisali
prowizoryczny traktat, obawiając
się, że będą trzymani jako zakładnicy tak długo, aż się na to zgodzą.
Spunk nie jest najlepszym określeniem zachowania Pretty Eagle
w czasie negocjacji. „Buntowniczy”, „straszący” czy „groźny”
by ło by lepsze. Agent rządowy
napisał, że zawsze kiedy przyj mował w swoim gabinecie wodza
Pretty Eagle – trzymał rewolwer
w swoim biurku. (Przyp. Patrz:
Lyndel Meikle, No Paper Trail:
Crooked Agents on the Crow
Reservation, 1874–1878; Walter,
Helena Dabe, Speaking Ill of the
Dead, MT 2000).
Pretty Eagle miał duży wpływ
nie tylko na wybór lokalizacji
szkoły dla Indian (która po 100
latach przyjęła jego imię), lecz
również na jej wewnętrzne sprawy i treści kształcenia. W 1883
roku spotkał na terenie rezerwatu
włoskiego jezuitę, ojca Pierpaolo
Prando, który nauczył się na rzecza Indian Crow tak dosko nale, że mógł w nim uczyć i wygłaszać kazania. W lutym 1887
roku Prando w towarzystwie
innego jezuity z diecezji Spokane
przemierzał tereny od Custer
Station do domu Pretty Eagle
niedaleko Rotten Grass Creek
blisko rzeki Big Horn. Tu postanowili wybudować szkołę.
Według sprawozdań regularnie
przesyłanych do diecezji w
Spokane, wódz Pretty Eagle we
wszystko włączał się osobiście i
zabierał głos w każdej sprawie. W
przyszłości posłał do szkoły
dzieci własne i swojej rodziny.
W 1891 roku przyjaciel Pretty
Eagle, wódz Plenty Coups wraz z
delegacją przybył do Saint Xavier
Mission i domagał się, by po dobną szkołę wybudowano w
Pryor. Jednym z istotnych argumen tów było to, że dzieci nie
będą musiały pokonywać 60milowej (90 km) odległości, by
uczyć się w rządowej szkole w
Crow Agency. Ta prośba spowodowała, że wybudowano Saint
Charles Mission, a przy niej, w
1892 roku, szkołę.
W początkach lat 70. XX wieku
szkoła w Saint Xavier przyjęła
imię wodza Pretty Eagle. Gdy w
1983 roku dostała się pod opiekę
Saint Labre, zachowano imię,
dodano tylko przymiotnik „katolicka”: Saint Francis Xavier
Mission zmieniono na: Pretty
Eagle Catholic School.
Wódz Pretty Eagle zmarł w
1904 roku i pochowano go niedaleko jego domu obok rzeki Big
Horn, według obrządku indiań skiego sky burial, zarezerwo wanego dla wodzów. Jego ciało
owinięte w skórę jelenia umieszczono na platformie, którą według
tradycji podniesiono i umiesz czono wysoko ponad ziemią.
W ciągu następnych 15–20 lat
jego grób bywał okradany i zabrano nawet jego zwłoki. Zaczął
się okres smutku, który zakończył
się dopiero w 1994 roku, kiedy
odnaleziono szczątki wodza
Pretty Eagle. „Jedynym lekar stwem na smutek i tęsknotę – jest
powrót do domu” – powiedział na
pogrzebie pastor Philip White,
prawnuk wodza Pretty Eagle.
Okradanie grobów indiańskich
w rezerwacie Crow nie należało
do rzadkości w początkach XX
wieku. W 1922 roku „Hardin
Tribune” ogłosił na przykład, że
dwóch 17-letnich mieszkańców
Billings zostało aresztowanych za
ograbiane grobów i przyznało się
do winy wtedy, kiedy znaleziono
u nich czaszki i różne indiańskie
przedmioty.
Historia odnalezienia zwłok
wodza Pretty Eagle jest na swój
sposób fascynująca i smutna.
16 listopada 1990 roku prezydent George W. Bush podpisał
ustawę dotyczącą ochrony i
zwrotu indiańskich grobów (Native American Graves Protection
and Repatriation Act), które to
prawo wymagało, by muzea
spraw dziły swe kolekcje i po wiadomiły poszczególne ple miona Indian, jakie obiekty
posiadają. Zapraszano przedstawicieli plemion, aby obejrzeli
zbiory muzealne.
W 1993 roku Indianie Crow
zostali powiadomieni przez
Muzeum Historii Naturalnej w
Nowym Jorku, że muzeum posiada szczątki 61 Indian z plemienia
Crow, i że nie jest właściwe, by
dalej je przetrzymywało.
Po otrzymaniu tej informacji
delegacja z plemienia Crow udała
się do Nowego Jorku, aby osobiście obejrzeć wspominane szczątki. Między przedstawicielami
Indian Crow był John Pretty on
Top, wtedy dyrektor kultury, a
później jeden z trzech komisarzy
w hrabstwie Big Horn. To, czego
się dowiedzieli od kuratora
departamentu antropologii Iana
Tattersalla musiało wstrząsnąć
delegacją. Ian Tattersall zapytany,
czy wśród zbiorów są takie, które
mogą pochodzić z grobu wodza,
pokazał fotografię dwóch męż czyzn stojących obok wozu. Ta
fotografia została przesłana do
muzeum w 1922 roku wraz z
czaszką, którą zidentyfikowano
jako „należącą do ważnego przywódcy Indian plemienia Crow”.
Mężczyzną, który wysłał czaszkę
i otrzymał za nią 375 dolarów,
był dr W.A. Russell, w owych
latach urzędnik zdrowia w
hrabstwie Big Horn.
– Według naszych informacji –
powiedział Tattershall – Russell
dostarczał indiańskie przedmioty
do wielu muzeów. (Przyp. Patrz:
Greg McCracken „Billing
Gazette”, Nr 5/27 i 5/4/1994).
Z innego muzeum w Nowym
Jorku Indianie odzyskali zmumifikowane szczątki dziewczynki o
imieniu Brings Home Pretty Horses. Za te szczątki Russell otrzymał 500 dolarów. John Pretty on
Top nie wiedział jeszcze wtedy,
że szczątki „ważnego przywódcy” należały do wodza Pretty
Eagle. Dostarczył fotografie miejsca pochówku wodza, które
otrzymał od jego prawnuka i
próbował porównać lokalizację z
fotografią z 1922 roku. Znawca
ze Smithsonian Institution zgodził się zidentyfikować szczątki.
Po przestudiowaniu czaszki
orzekł, że należała ona do Pretty
Eagle.
Kolejny pogrzeb wodza miał
miejsce 3 czerwca 1994 roku. Na
grób wybrano miejsce, gdzie
wódz lubił przebywać i oddawać
się rozmyślaniom – niedaleko
Fort Smith w Big Horn Canyon.
Szczątki pozostałych Indian odzyskane z muzeów zostały pochowane na cmentarzu Indian Crow.
Kim był grabieżca dr W.A.
Russell? W gazetach „Hardin
Tribune” i „Big Horn County
News” można znaleźć pewne
informacje na jego temat.
Dr Russell był lekarzem, prowadzącym własny gabinet, ogólnie mówiąc, był szanowanym
członkiem dwutysięcznej społeczności lokalnej. Jako lekarz bez
problemów poruszał się po rezerwacie, był filarem tej społecz ności. Nikt niczego nie podejrzewał, choć jedno wydarzenie wywołało zdumienie. W 1921 roku
wraz z żoną wydał przyjęcie dla
rady szkolnej rezerwatu i zaprosił
na nie komisarzy. Jego dom
został opisany jako wypełniony
dziwnymi przedmiotami. I tak,
jako lampionów używał roz łożonych w całym domu czaszek
ludzkich. Do łupania orzechów
służyły dziwne przedmioty, przypominające... szczęki dzieci.
Podejrzenia jednak jakoś nie
powstały, odkrycie wzbudziło
tylko zdumienie obecnych.
To był kolejny przykład zdrady
Indian przez ludzi mieniących się
ich przyjaciółmi.
Fragment tego rozdziału pt.„Z
Montany. O indiańskiej edu kacji”, ukazał się w: ODRA Nr
12, 2005
Aleksandra Ziółkowska-Boehm
PROŚBA O RATUNEK
Chory na rzadko spotykany rodzaj białaczki
(CMML) Ryszard, potrzebuje przeszczepu
komórek macierzystych krwi. Niestety nie ma
on żadnego rodzeństwa, które najczęściej jest
odpowiednim dawcą. Zgodność grupy krwi nie
jest najważniejsza w tym
przypadku lecz proteiny zwane antugenami.
W tej samej grupie etnicznej latwiej jest znaleźć
te same antygeny. Dlatego zwracamy się do
Polonii z prośbą o zgłaszanie się do Banku
Dawców Niespokrewnionych (Unrelated Bone
Marrow Donor Registry) telefonicznie 1 888
236 6283, lub przez wypełnienie formularza na
stronie internetowej www.onematch.ca Prosimy o
sprawdzenie czy mogą Państwo uratować życie.
Dawca musi być w wieku 17 - 51 lat, bez
chorób serca, krwi i cukrzycy. Centralny rejestr
powiadomi kandydata dokładnie o procedurze,
później wezwie do pobrania małej próbki krwi z
ramienia. Tylko nieliczni kandydaci mogą być
powołani do ofiarowania krwi. Procedura ta nie
przedstawia dla dawcy żadnego ryzyka dla
zdrowia.
Dziękujemy
Rodzina, Przyjaciele.
Strona 20
1-15 /05/ 2009 No 09 (975)
Pamięć
DokoÒczenie ze strony 6
r. i to najważniejsze wydarzenie
mojego życia. Ten dzień to cezura, od niego zaczęło się dla mnie
coś nowego. Pamiętam, że kiedy
mnie zaanonsowano, Papież podniósł radośnie rękę, a ja jak zahipnotyzowany podszedłem, uk ląkłem i przytuliłem się mocno do
jego dłoni. Często miałem kontakt
z możnymi tego świata, więc nie
robi to już na mnie takiego wrażenia, ale tu było inaczej. Kiedy
spojrzał, przeszedł mnie dreszcz,
jakiś taki dziwny prąd. Poczułem
wielkie szczęście, wielki spokój.
Nigdy w życiu nie czułem czegoś
takiego. To wielka, świe tlista
postać. Miał takie do bre,
wspaniałe oczy, patrzył na mnie z
wielką miłością i nie zwy kłym
oddaniem. Nigdy w życiu nie
widziałem takich oczu. Po my ślałem, że gdyby terapeuci mieli
takie spojrzenie, byłoby mniej zła
na świecie. To były oczy świętego,
który wybacza. Kiedy trzymał w
swoich dłoniach moją dłoń, czułem, że przelewa się we mnie
wielka moc, że mam tak wiele siły
do działania. Jego dotknięcie
przypomniało mi dotknięcie ręki
mojej kochanej matki - to był dotyk kogoś bliskiego. To najbliższa
mi ręka na świecie.”
Mi chaił Gorbaczow, ostatni
prezydent ZSRR: „Jan Paweł II
był humanistą numer jeden na tej
planecie. Wiele zrobił nie tylko
dla katolików, ale dla całego
świata.”
Śp. Gustaw Holoubek: „Co
czy ni, że tysiące ludzi różnych
ras, różnych kultur i mentalności
wybrały Go sobie, utożsamiły się
z Nim, powierzyły Mu swoje nadzieje? Myślę, że nie czyni nic. Bo
gdyby tak było, odsłoniłby swoją
tajemnicę, wydał ją na pa st wę
rozumu i tym samym zni we czył
cel swego posłannictwa. Myślę, że
nie czyni nic, aby być tym, kim
jest. Po prostu Nim jest, a wziął
się stąd, gdyż uwierzył, uwierzył
głęboko, że sens Jego egzystencji
będzie usprawiedli wio ny tylko
wtedy, gdy swoje by towanie
połączy z obecnością Boga. Czy
można nazwać cudem, czy
zwykłością, jeśli Bóg odpłaca tym
samym, czyniąc nas obecnymi w
Sobie - oto tajemnica.”
Śp. Andrzej Szczypiorski:
„Wiel ki Papież, chyba jeden z
największych w dziejach... uosabia nie tylko miłość, wiarę i nadzie ję. Uosabia także wszecho garniającą tolerancję wobec tych,
którzy z katolickiego punktu
widzenia błądzą, bo nie odnaleźli
dobrej drogi i nie usłyszeli dobrej
nowiny, lecz błądzą przecież po
ścieżkach człowieczeństwa, w intencji czystej, w zgodzie z su mieniem, nie schodząc na ma nowce podłości i omijając wszystko, co niegodne istoty ludzkiej.
Papież Jan Paweł II jest prawdziwym pasterzem dusz ludzkich,
zagubionych i pełnych trwogi w
obliczu tajemnicy życia i śmierci,
dusz, które nawet tego nie pojmując i nie nazywając po imieniu,
odczuwają przecież bojaźń
Bożą.”
O Janie Pawle napisał w
czwartą rocznicę śmierci na
łamach „L’Ossevatore Romano”
ks. Andrzej Koprowski. Polski
jezuita przypomina kilka zna miennych, jego zdaniem, wydarzeń z życia Karola Wojtyły pierwsze spotkanie ze studentami
na temat roli świeckich w Kościele w roku 1957, synod diecezji
krakowskiej w 1972 - po czym
stwierdza: “Jako biskup Rzymu
Jan Paweł II starał się nieść
Chrystusa ze swej diecezji aż po
krań ce ziemi. Był autentycznym
mistykiem, który potrafił widzieć
nie tłumy, ale pojedyncze osoby.
W tym Jan Paweł II i Benedykt
XVI, jego następca, są podobni...
Jan Paweł II prowadził chrześcijań stwo na areopag społeczny,
kulturowy i polityczny, stawiając
na zasadnicze tematy chrześcijańskiego orędzia. Benedykt XVI czyni krok naprzód: ku pogłębieniu
wia ry w Jezusa z Nazaretu, ku
znaczeniu Kościoła jako wspólnoty zakorzenionej w życiu modlitwą i sakramentami, ku refleksji
nad następstwami stylu życia
autentycznie chrześcijańskiego w
promocji społecznej, z nad zwy czajnym wyczuciem konkretu”.
„Prorocy nie są po to, aby ich
doceniano czy oklaskiwano. Kiedy - jak Papież - wyprzedzają
epokę, często pozostają niez ro zumiani albo są rozumiani po wierzchownie” - powiedział arcybiskup lubelski Józef Życiński o
Papieżu.
„Dzień ten przeżywamy, przypo minając nauczanie naszego
rodaka. Chcemy, aby rozbrzmiewały słowa nauczania Jana
Pawła II, zwłaszcza słowa nauczania jasnogórskiego. To nau czanie będzie docierało do uszu i
mam nadzieję, że głębiej, tych
wszyst kich, którzy w tym dniu
będą obe cni w sanktuarium” powiedział przeor Jasnej Góry o.
Roman Majewski.
Obchody rocznicowe
W wielu kościołach w kraju i
za granicą odprawiono msze
święte o szybką beatyfikację papieża Polaka. Tę główną w Bazylice Świętego Piotra w Watykanie celebrował papież Benedykt
XVI. Wieloletni osobisty sekretarz papieża kardynał Stanisław
Dziwisz odprawił rano przy jego
grobie mszę świętą. W homilii
powiedział, że w Watykanie panuje opinia, iż na beatyfi ka cję
Jana Pawła II trzeba będzie jeszcze trochę poczekać. Media
watykańskie gaszą nadzieje na
„Santo subito”. Według nich nie
można powiedzieć, jak długo
jeszcze będzie trwał proces beatyfikacyjny, ponieważ jak wyjaś niał niedawno ks. Koprowski „Koś cio łowi chodzi nie o lan sowanie gwiazd, lecz o uś wię cenie czło wie ka”. 2 kwietnia
ludzie przyszli w te same miejsca
jak cztery lata temu, żeby pomodlić się, postać i po prostu pa miętać. Kościoły, ulice i place
znowu były jasne od setek zniczy.
O Janie Pawle II, papieżu Polaku
pamiętaliśmy też w wielu innych
miejscach w czasie oficjalnych
uroczystości, jak uroczysta msza
na pl. Piłsudskiego. Celebrował ją
metropolita warszawski, arcybiskup Kazimierz Nycz, a uczestniczyli m.in. premier Donald Tusk i
marszałek Senatu Bogdan Boruse wicz. Ale także w zupełnie
niezwykły sposób pielęgnowano
pamięć o papieżu z Wadowic.
Ośmiu młodych górali zorganizowało specjalną wyprawę na
Giewont. Z powodów trudnych
warunków i dużego zagrożenia
lawinowego, wędrowali inną niż
zwykle, dłuższą drogą. Mieli ze
sobą agregat prądotwórczy, który
pozwolił na kilka minut rozświetlić krzyż na Giewoncie.
Tłumy wiernych z całego świata, w tym liczne grupy pielgrzymów z Polski, oddały hołd Janowi Pawłowi II przy jego grobie w
czwartą rocznicę śmierci. Do Grot
Watykańskich ustawiła się długa
kolejka. Tego dnia krypta była otwarta krócej niż zwykle w związku z rozpoczynającą się o godzinie 18.00 mszą za polskiego papieża, którą w bazylice świętego
Piotra odprawił Benedykt XVI.
Wiele uroczystości upamięt nia jących osobę Jana Pawła II
odbywało się w Krakowie. Część
z nich zorganizowali studenci. Jak
mówi ksiądz Piotr Iwanek - duszpasterz akademicki z parafii
świętej Anny w Krakowie - młodzi spotkali się wieczorem pod
oknem papieskim. Po koncercie
odbyło się czuwanie modlitewne,
podczas którego odmówiono
różaniec, ponieważ Jan Paweł II
był bardzo przywiązany do tej
modlitwy. Nabożeństwo rozpo częło się po godzinie 21 i potrwało do 21:37, czyli do godziny
śmierci papieża. Wtedy nastał
moment ciszy. Później do wszystkich przemówił ksiądz biskup Jan
Zając. Całość zakończyło odśpiewanie piosenki “Barka”.
W Częstochowie na Jasnej
Górze, w Kaplicy Matki Bożej
odbyła się msza święta w intencji
beatyfikacji Jana Pawła II. Nabożeństwo rozpoczęło się o godzinie
19. Po mszy jej uczestnicy ze
świecami i lampionami przeszli
na wały jasnogórskie pod pomnik
Jana Pawła II. Uroczystości zakończył Apel Jasnogórski. Częstochowscy studenci organizowali
Watrę Akademicką - modlitewne
spotkanie w blasku ogniska. Po
mszy w Kościele Akademickim
rozpalono ognisko na placu między akademikami.
W obchody czwartej rocznicy
śmierci papieża włączyła się lubelska młodzież. Marta Jacho wicz z Centrum Duszpasterstwa
Młodzieży powiedziała, że
zgodnie z nauczaniem Jana Pawła
II chcą uwrażliwiać młodych na
problemy afrykańczyków, gruzinów, kubańczyków i wielu innych
narodów.
W katowickiej archikatedrze
Chrystusa Króla odbyła się msza
poświęcona pamięci Jana Pawła
II. Odprawił ją metropolita katowicki arcybiskup Damian Zimoń.
Po mszy rozpoczął się koncert
poświęcony pamięci papieża
Polaka w wykonaniu Chóru i
Orkiestry Kameralnej Filharmonii
Śląskiej. W programie: “Concerto
grosso” Antonio Vivaldiego i
Grze gorza Gerwazego Gor czyckiego “Completorium”. Solistami byli: Joanna Wojnowska sopran, Magdalena Spytek mezzosopran, Łukasz Nowak tenor i Jarosław Kitala - bas. Za
pulpitem dyrygenckim stanął
maestro Jerzy Kosek.
Wierni w sanktuarium Błogosła wieństw Rodzinnych w Leś niowie na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej modlili się o szybką
beatyfikację Jana Pawła II. Ojciec
Zbigniew Ptak - przeor klasztoru
Paulinów, opiekujących się sanktu arium, podkreślił, że wielu
zakonników i mieszkańców Leśnio wa pamięta Karola Wojtyłę,
gdy jako metropolita krakowski
koronował cudowną figurę Matki
Bożej Leśniowskiej.
W Poznaniu o godzinie 21.00
pod pomnikiem Jana Pawła II odbył się Apel Jasnogórski z udziałem młodzieży. W tym sa mym
czasie przy Krzyżu Papieskim na
Łęgach Dębińskich roz poczęło
się czuwanie modlitewne.
Z okazji rocznicy Pociąg Pa pieski, który przez cały rok kursuje na trasie Kraków - Wadowice,
będzie mieć nową stację. Nowym
przystankiem tego połączenia
została Bielsko-Biała.
Rocznicę śmierci papieża uroczyście obchodzi także Kościół
Katolicki na Białorusi. Z tej okazji we wszystkich świątyniach odprawiono Msze święte w intencji
rychłej beatyfikacji papieża Polaka.
2 kwietnia o 21.37, w godzinę
śmier ci Jana Pawła II, w całej
Polsce zapłonęły znicze. Od tamtej pory, krakowianie co roku tego dnia zbierają się pod tak
zwanym “oknem papieskim” przy
ulicy Franciszkańskiej 3, by
oddać hołd papieżowi-Polakowi.
Za każdym razem, gdy Jan Paweł
II zatrzymywał się w Krakowie,
młodzi ludzie zbierali się pod
oknem kurii. Przychodzili posłuchać jego słów, wspólnie śpiewali, modlili się. „Jak by kto pytał:
Fran ciszkańska 3” - mówił pa pież, zapraszając ich na kolejne
spotkanie. Teraz pod ten sam
adres, ale wirtualny chce ich
przyciągnąć kardynał Stanisław
Dzi wisz.
Na
stronie
www.franciszkanska3.pl ma zostać uruchomiony nowy portal.
Portal będzie połączeniem ser wisów informacyjnych i społecznościowych. Najpierw powstaną
w nim działy „Wiara”, „Kultura”,
„Nauka” i „Wiadomości”, zaś
później, w maju - forum i profile
użytkowników. W portalu pojawią się też czaty na których będą
dyżurować księża, którzy online
pomogą w sprawach wiary oraz w
codziennych problemach np.
dotyczących uzależnień i prawa
kościelnego. Swoje blogi w portalu będzie prowadził ks. Jacek
Stry czek, znany z multime dial nych kazań duszpasterz ludzi biznesu, rzecznik kardynała Dziwisza ks. Robert Nęcek oraz świeccy- muzyk z zespołu Arka Noego
Robert Friedrich i Jan Budziaszek
ze Skaldów. W portalu znajdzie
się również radio internetowe.
Przesłanie
Nie jest jednak ważne, co uroczystego lub niezwykłego robimy
o godz. 21.37, tylko czy nie
zapominamy o przesłaniu Jana
Pawła II, który do ostatnich chwil
swojego życia pozostał wiernym
świadkiem Chrystusa. “Miłość
wam wszystko wyjaśni” - pod takim hasłem odbyły się w Warszawie uroczystości z okazji czwartej
rocznicy śmierci Jana Pawła II.
Jest to parafraza słów z wiersza
Karola Wojtyły - “Miłość mi
wszystko wyjaśniła”. Idąc za
prze słaniem wiersza pomysło dawcy kampanii przypomnieli, że
miłość była sensem pontyfikatu
papieża-Polaka. Zwrócili też uwagę, że miłość pomaga zrozumieć
świat i samego siebie.
„Miłość mi wszystko wyjaś niła”
Miłość mi wszystko wyjaśniła,
Miłość wszystko rozwiązała –
Dlatego uwielbiam tę Miłość,
Gdziekolwiek by przebywała.
A, że się stałem równiną dla
cichego otwartą przepływu,
W którym nie ma nic z fali huczącej, nie opartej o tęczowe
Pnie,
Ale wiele jest z fali kojącej,
która światło w głębinach
odkrywa
I tą świadomością po liściach
nie osrebrzonych tchnie.
Więc, w takiej ciszy ukryty jaliść,
Oswobodzony od wiatru,
Już się nie troskam o żaden z
upadających dni,
Gdy wiem, że wszystkie upadną.
Henryk Bugłacki
Alderwood Naturopathic Clinic
• Detoxification
• Clinical Nutrition
• Chinese Medicine
- Acupuncture
- Chinese Herbal Patents
Jolanta
Polewczak
N.D.,M.D.(PL)
Doctor
of Naturopathic Medicine
• Homeopathy
• Western Herbal Medicine
• BOWEN Therapy
Tel: 416- 824-4464
545A Horner Ave., Etobicoke, M8W 2C3
Ruch w interesie wspaniale podniesie.
Reklama z Kuriera co wszÍdzie dociera.
Tel.:/Fax. 416 - 259-4353
No 09 (975) 1-15/05/2009
To Care
For
Ontarians
Ontario wants to give nurse
practitioners, pharmacists, physiotherapists and other medical professionals the freedom to provide
a wider range of health services.
Patients would get better access to
health care and have more choices
in who provides it.
The government will propose
legislation later today that would
increase access to care by:
- Allowing nurse practitioners,
pharmacists, physiotherapists,
dietitians, midwives and medical
radiation technologists to deliver
more services that they are now
qualified to provide.
- Changing the rules for administering, prescribing, dispensing,
selling and using drugs in practice
for chiropodists and podiatrists,
dental hygienists, dentists, midwives, nurse practitioners, pharma cists, physiotherapists and
respiratory therapists.
- Removing restrictions on Xrays that can be ordered by nurse
practitioners and enabling physiothe rapists to order X-rays for
specific purposes.
The Regulated Health Pro fessions Statute Law Amendment
Act, 2009 would also improve
patient safety and strengthen the
health care system by:
- Requiring health colleges to
work together to develop common
standards of knowledge, skill and
judgment in areas where their
professions may provide the same
or similar services.
- Making team based care a
key component of health college
quality assurance programs which
ensure the ongoing competence of
registered health professionals.
- Requiring all regulated health
professionals to have professional
liability insurance.
- Creating a process to ensure
new drug prescribing powers are
used in the safest possible manner
"By using the human resources
we have, we can provide Onta rians with the health care they
need safely, quickly and in more
places. Our health care professionals are talented and skilled. It's
time to expand their duties to
match their qualifications and
training. It will mean a more
rewarding experience for them,
and for all of us." - Dalton
McGuinty, Premier of Ontario
- The proposed legislation is
part of HealthForceOntario, the
province's health human resources
strategy for ensuring Onta rians
have access to the right number
and mix of qualified health care
providers, now and in the future.
HealthForceOntario
http://www.healthforceontario.ca
Strona 21
L
ocal hockey rinks, swimming pools and other recreatio nal com munity sites
throughout Ontario will be eligible to receive funding for upgrades
and repairs thanks to the new
Recreational Infrastructure Canada (RInC) program in Ontario and
the Ontario Recreation program
(Ontario REC).
"Investing in recreation facilities ensures that families and
future generations will continue
to come together and enjoy local
playing fields, arenas and pools
for decades to come," said Minister Clement. "It will also help
create local construction jobs and
encourage economic activity right
away."
"Recreational infrastructure is
a key building block for better,
stronger communities," said
Minister Smitherman. "Not only
are we helping to stimulate the
economy by creating local jobs,
we're also building happier,
healthier and stronger communities across Ontario."
Municipalities, First Nations
governments, counties, community organizations and other notfor-profit entities that have eligible projects that can be completed
before March 31, 2011, are invited to submit their applications.
In addition to $33 billion the
Government of Canada has
already committed to infrastru cture, Canada's Economic Action
Plan provides almost $12 billion
in new stimulus funding over the
next two years. This includes
$500 million for the Recreational
Infrastructure Canada program to
support upgrading and renewal of
recreational facilities in communities across Canada. The allocation for Ontario for this construction season is $68 million.
Funding over the next two years
will be allocated based on applications submitted from Ontario
communities. Ontario's 2009 provincial budget - Confronting the
Challenge: Building Our Economic Future - provided $32.5
billion in infrastructure inves tments over the next two years,
including $195 million forrecreation infrastructure projects.
The governments of Canada
and Ontario can each fund up to
one third of a project's total
eligible cost up to a maximum of
$1 million each per project, with
recipients providing the remaining balance.
To maximize the number of
recipients able to take advantage
of the 2009 construction season,
projects submitted before 5:00
p.m. EST on May 29, 2009, will
be reviewed immediately with
approved projects to be announced in June 2009. Projects will be
selected on the basis of merit and
construction readiness.
Projects that come in after
GEORGE
CONTRACTOR
STUCCO RESIDENTIAL COMMERCIAL
Painting and Renovation
Tel.: 647-201-0567
Governments Of Canada and Ontario Act To
Renew Recreational Facilities In Ontario
May 29, 2009, will be assessed
and those approved will be announced in a timely fashion on an
ongoing basis.
For details on project eligibility
and details on how to submit an
application, please refer to the
program back grounders and
website at www.rinc-on.ca.
$195 Million for Ontario
Recreation Infrastructure Projects
Part of Ontario's $32.5 Billion
Investment to Stimulate the
Economy
Through Ontario's 2009 provincial budget - Confronting the
Challenge: Building Our Economic Future - the Ontario government is investing $32.5 billion
over the next two years to
stimulate the province's economy.
This includes $5 billion from the
federal government.
This unprecedented, timely and
targeted
investment
in
infrastructure spending will create
and sustain an estimated 146,000
jobs in 2009-10 and 168,000 jobs
in 2010-11 across Ontario. It
includes $195 million in funding
for recreation infra structure
projects over the next two years.
Modern infrastructure creates
jobs today and also builds jobs
and opportunity for tomorrow.
The governments of Ontario and
Canada, through Ontario Recreation (Ontario REC) and the
federal Recreation Infrastructure
Canada program in Ontario
(RInC), are supporting Ontario
communities and creating jobs
through incremental upgrades to
existing recreation facilities over
the next two years.
Core Infrastructure Program:
Ontario currently has over 30
major infrastructure projects
underway, each worth more than
$100 million, which will significantly improve local hospital,
justi ce, highway and transit
services. They include
- North Bay Regional Health
Centre,
- Expansion of Highway 11 to
North Bay to four lanes - final
section
- London Health Sciences
Centre and St. Joseph's Health
Centre - Phase 2
- Rail grade separation in west
Toronto to improve service on
GO Transit's Georgetown line
- Durham Consolidated Courthouse in Oshawa
- The Ottawa Hospital Regional Cancer Program (The Ottawa
Hospital/Queensway Carleton
Hospital)
- Kingston General Hospital
and Cancer Centre for South eastern Ontario
- Safety initiatives on
Highways 11 and 17 near North
Bay and in northwestern Ontario
- Sunnybrook Health Sciences
Centre Bayview M-Wing
- A new third track in GO
Transit's Lakeshore West rail
corridor to improve train service
in GO's busiest corridor
- Widening of the Queen
Elizabeth Way (QEW) through
St. Catharines
- Sioux Lookout Meno Ya
Win Health Centre
- Widening of sections of
Highway 401 near Woodstock
Roy McMurtry Youth
Centre in Brampton
- Expansion of Highway 69
to Sudbury to four lanes
- Redevelopment of the
Windsor Regional Hospital.
Stimulus Fund: Recreation
Program Eligibility
The governments of Canada
and Ontario will each fund up to
one third of a projects total
eligible cost, up to a maximum of
$1 million each per project,with
recipients providing the remaining balance.
Eligible applicants
- A Local or regional government established under provincial
statute
- A public sector body that is
wholly owned by an eligible
recipient listed above
- A non-profit organization
such as Boys and Girls clubs in
Ontario
- A provincial or territorial
entity that provides municipaltype services to communities, as
defined by provincial statue
- A First Nation government,
including a Band or Tribal council or its agent (including its
wholly-owned corporation) on the
condition that the First Nation
has indicated support for the
project and for the legally-designated representative to seek funding through a formal Band or
Tribal Council resolution, or
other documentation from Selfgoverning First Nations
Eligible Projects
- Arenas, - Swimming pools,
- Gymnasiums, - Sports fields, Parks, fitness trails and bike
paths, - Tennis, basketball,
volleyball or other sport-specific
courts, - Other multi-purpose
facil i ties that have physical
recreation activity as the primary
rationale
Eligible projects must also:
- Be for the rehabilitation or
repair of existing infrastructure,
including new construction that
adds to or replaces existing recreational infrastructure capa-city;
- Begin and materially conclude construction before March 31,
2011; and,
- Be incremental (that the
work to be undertaken is an
incremental construction activity
that would otherwise have not
been constructed by March 31,
2011 were it not for funding
under the Recreational Infrastructure Canada program in Ontario
or Ontario Recreation).
Application
There will be one joint intake
application process for federal
and provincial recreation infrastru cture funding. There is no
limit to how many applications
can be submitted. However,
applicants who choose to submit
more than one application should
rank them in order of priority.
Applicants must complete a
streamlined application form,
outlining how the project meets
the requirements outlined above,
and submit an attestation confirming the project is incremental. The
application form can be requested
online at www.rinc-on.ca. or be
submitted by email
to [email protected]. or
by fax at 416-973-6505. Should
you require a paper copy, please
call 1-888-300-9308.
Deadline Applications must
be submitted before 5:00 p.m.
EST on May 29, 2009.
Project Selection
To be eligible for funding,
projects will be required to
demonstrate the following:
a. Project incrementality - All
eligible recipients will be required
to attest, in conjunction with their
project application, that the work
to be undertaken is an incremental
construction activity that would
not otherwise have been constructed by March 31, 2011 were it not
for funding from RInC Ontario
and Ontario REC. Federal and
provincial funding could be used
to provide sufficient funding to
allow a project to proceed that
would not otherwise be built, or
could be used to accelerate a
project planned for future years
so that it can be completed by
March 31, 2011.
b. Project readiness - All eligible recipients will be required to
provide information necessary to
determine if the project is construction-ready and substan tially
completed by March 31, 2011.
c. Project merit - As part of the
online application form, all eligible recipients will be required to
provide a description of the project benefits, which may inform
the evaluation and selec tion of
projects under RInC and Ontario
REC. For projects involving the
rehabilitation of existing assets,
such benefits could include: public health and safety, energy efficiency, accessibility, and/or
extending the economic life of the
asset consistent with sound asset
management principles. For projects involving new construction,
these benefits could include:
adding new public infrastructure
for which there is a demonstrable
need, replacing an existing asset
that has reached the end of its
useful life, but is still needed to
provide public services, or improving the energy efficiency, accessibility, safety or quality of public infrastructure in a community.
d. Endorsement - Prior to final
approval of funding, projects must
be duly authorized or endorsed
by, as applicable:
(i) In the case of a Local
Government submission, a resolution of its council; or (ii) In the
case of a non-profit or private
sector body submission, a resolution of its board of directors
(iii) In the case of i) or ii), the
resolution must be submitted
before a contribution agreement is
signed. Given the need for immediate economic stimulus, priority
will be given to those projects that
are able to spend at least 50% of
their funding by March 31, 2010.
ontario.ca/energy-news
1-15/05/ 2009 No 09 (975)
Strona 22
Wojciech Błasiak
Wyższa Szkoła
Zawodowa w Krakowie
W
Polsce od początku
maja trwa polityczna
przepychanka i pys ków ka medialna pomiędzy premierem Donaldem Tuskiem i jego
rządem Platformy Obywatelskiej i
Polskiego Stronnictwa Ludowego, a kierownictwem krajowej i
gdańskiej „Solidar ności” z
udziałem pozostałych partii, na
temat tego „gdzie” i „jak” oraz „z
kim” należy obchodzić 20-lecie
pierwszych częścio wo wolnych
wyborów parlamen tar nych w
Polsce, jakie odbyły się 4 czerwca
1989 roku. W związku z
zapowiedzią demonstracji „Solidarności” w tę rocznicową datę
przed gdańskim pomnikiem „Poległych Stoczniowców”, premier
podjął decyzję o przeniesieniu
obchodów tej rocznicy z Gdańska
do Krakowa. Jego zdaniem ta
manifestacja może przerodzić się
burdy i bójki z policją, co w związku z zapowiedzianym udziałem
gości zagranicznych osłabiłoby
prestiż Polski na świecie. I choć
„Solidarność” odżegnała się od
protestacyjnego charakteru de mon stracji w związku z groźbą
likwidacji Stoczni Gdańskiej,
premier D. Tusk decyzję podtrzymał.
Niedopowiedzianym kontekstem zaś jego decyzji jest to co
zdarzyło się 29 kwietnia przed
warszawskim Pałacem Kultury i
Nauki, w którym odbywał się
kongres Europejskiej Partii Ludowej grupującej partie chrześcijańsko-ludowe z Parlamentu Europejskiego. Policja w dość brutalny
sposób, i to bez zupełnej potrzeby, rozprawiła się z demonstracją
kilkuset związkowców „Solidarności” protestujących przeciwko
gospodarczej polityce rządu D.
Tuska i decyzji Komisji Europejskiej prowadzącej do likwidacji
większości polskiego przemysłu
stoczniowego. Policja bez ostrzeże nia użyła na dużą skalę gazu
pieprzowego, doprowadzając do
poparzeń kilkudziesięciu mani festantów. Rozwścieczyło to
związkowców i zaogniło sytuację
w relacjach z rządem właśnie w
kontekście obchodów 4 czerwca.
D. Tusk w obawie przed ich
rewan żem woli schronić się z
delegacjami zagranicznymi na
Wawelu. Dodam, że samą de mon strację z paleniem kukły
premiera i brutalną reakcją policji
można było zobaczyć w serwi sach zagranicznych stacji tele wizyjnych od CNN poczynając,
ponieważ polska telewizja
publiczna i jawnie wspierające
rząd PO-PSL dwie główne stacje
prywatne, TVN i Polsat, przedstawiły demonstrację prawie jak
manifestację nie wiadomo za
czym i przeciw czemu.
Dla rządu D. Tuska i dla całej
polskiej klasy politycznej 4
czerwca to data bardzo ważna, nie
tylko w kontekście wyborów 7
czerwca do Parlamentu Europejskiego i toczącej się w związku z
tym kampanii wyborczej. Rzą dzący bowiem III Rzeczpospolitą
establishment, zarówno ten postsoli darnościowy, jak i post peerelowski, ma duży kłopot z
tożsamością państwową i legity-
4 Czerwca
mizacją genezy III RP. Lanso wany przez 20 lat oficjalny
pogląd o rozumnym podzieleniu
się w imię dobra Polski władzą
przez komunistów z solidar no ściową opozycją przy tzw. Okrągłym Stole, ostatecznie się rozsypuje. Tegoroczne obchody 20
rocznicy obrad Okrągłego Stołu
były wstydliwe nawet dla jego
posolidarnościowych uczestni ków, którzy z wyjątkiem niewiele
rozumiejącego już chyba Tadeusza Mazowieckiego, nie pojawili
się uroczystościach w Sejmie.
Groteskowo, choć zgodnie z
historycznym sensem, świętowała
tylko strona postkomunistyczna.
Jeśli więc nie Okrągły Stół, to co
jeszcze może być kamieniem
węgielnym III RP dla jego
panującego establishmentu? Już
tylko rocznica wyborów 4 czerwca 1989 roku. Ale czym były w
historii Polski wybory 4 czerwca
1989 roku? O tym już w polskich
mediach się nie dyskutuje. I to
nieprzypadkowo. Trzeba by bowiem wrócić do zakłamywanej
publicznie genezy III RP.
Od połowy lat 80. imperialne
elity polityczne Związku Radzieckiego rozpoczęły proces odgór nych reform dla utrzymania słabnącego imperium komunistycz nego. Jednym z elementów była
rezygnacja z podległości państw
imperium zewnętrznego, w skład
którego wchodziła PRL obok
innych państw „demokracji ludowej”. W grudniu 1988 roku ZSRR
ogłosił ustami ówczesnego I
sekretarza radzieckiej partii komu nistycznej Michaiła Gorba czowa na forum ONZ oficjalne
wy cofanie się z tzw. „doktryny
Breżniewa”, która głosiła zasadę
„ograniczonej suwerenności” krajów, do których w czasie II wojny
świa towej dotarła radziecka
Armia Czerwona. W lipcu 1988
roku polskie elity komunistyczne
otrzymały ze strony przywódcy
Związku Radzieckiego M. Gorbaczowa „wolną rękę w polityce
wewnętrznej” (Dudek, Antoni.
2004. Reglamentowana rewo lucja. Rozkład dyktatury komunistycznej w Polsce 1988-1990.
Kraków: Wydawnictwo ARCANA, s. 161). Było to wynikiem
załamywania się, poczynając od
początku lat 70., pozycji gospodarczo-technologicznej imperium
w obrębie systemu światowego i
narastającego kryzysu wewnętrznego imperialnych struktur totalitarnych. Ostatecznie zaś imperium radzieckie nie wytrzymało
gospodarczo-technologicznej
konfrontacji z narzuconym po
1981 roku przez Stany Zjedno czone nowym etapem wyścigu
kosmiczno-zbrojeniowego, której
ukrytym celem było załamanie
Związku Radzieckiego. W tej
strategicznej rozgrywce światowej w ramach tzw. „doktryny
Reagana”, chodziło o to „aby
„kosz ty utrzymania imperium”
przerosły możliwości ZSRR”
(Bukowski, Władimir. 1998.
Moskiewski proces. Dysydent w
archiwach Kremla, Warszawa:
Oficy na Wydawnicza VOLU -
MEN, s. 601) Ale przede wszystkim imperium radzieckie nie wytrzymało prowadzonej przez rząd
amerykański ukrytej wojny ekonomicznej poprzez celowe i długofalowe obniżanie światowych
cen ropy naftowej z 30 dolarów
za baryłkę w 1985 roku, do 12
dola rów w 1986 roku, której
eksport był głównym źródłem
walut światowych niesamowy starczalnego żywnościowo imperium radzieckiego (Schweitzer,
Peter. 1994. The Reagan Adminis trations secret strategy that
hastened the collapse of the
Soviet Union, New York: The
Atlantic Monthly Press).
W państwach imperium zewnę trznego przemiany miały być
początkowo kontrolowane przez
usamodzielnione i transformujące
się totalitarne biurokracje komuni styczne. W tym zresztą celu
Związek Radziecki usunął w 1989
roku sprzeciwiających się transformacji komunistycznych przywódców politycznych, tak w
dramatyczny sposób jak Nicolaue
Ceausescu w Rumunii, czy tylko
neutralizując ich politycznie, tak
jak Ericha Honeckera w Niemieckiej Republice Demokratycznej.
„Odnosi się wrażenie – twierdzi
W. Bukowski na podstawie analiz
tajnych dokumentów KC KPZR –
że do określonego momentu,
najdalej do wiosny – lata 1990
roku, wszystko jak gdyby przebiegało „zgodnie z planem” i nikt
spośród nich (ścisłej elity politycznej imperium –W.B.) nie do puszczał myśli o krachu. Panika,
sądząc na podstawie nielicznych
dostępnych dokumentów, zaczęła
się dopiero w marcu, w przededniu i zaraz po wyborach w NRD,
w których komuniści, „odno wieni” i przemianowani przez
siebie samych na Partię Demokratycznego Socjalizmu, ponieśli
druzgocącą klęskę.” (Bukowski
1998: 652). I choć ostatecznych
procesów rozpadu nie dało się
kontrolować, łącznie z później szym rozpadem samego Związku
Radzieckiego, w większości
państw podległych Europy Środkowo-Wschodniej procesy de mon tażu władzy partii komuni stycznych oraz wprowadzania
reguł rynkowych i kapitałowych,
zachodziły w warunkach zasa dniczej dominacji, a przynajmniej
przewagi przekształcających się i
dostosowujących do nowych
warunków totalitarnych biuro kracji komunistycznych (Wnioski
autora na podstawie: Bukowski
1998: 609 – 695).
W Polsce Ludowej na transformację władzy gospodarczej
komunistyczne elity polityczne
zdecydowały się ostatecznie w
roku 1988, w postaci nade wszystko wprowadzenia swobody działalności gospodarczej i uprzywilejowującej komunistyczną
biurokrację prywatyzacji majątku
państwowego. Mimo napięć polity cznych wewnątrz samej biu rokracji, tę transformację rozpoczęto od połowy 1988 roku pod
ogólnym hasłem „Towarzysze!
Bogaćcie się”. Polegało to na
tworzeniu rozwiązań instytucjonal nych, które stawiały aparat
komunistyczny w uprzywile jowanej sytuacji w przejmowaniu
kapitałów państwowych i transfor macji w zbiorowości mene dżerskie i właścicieli kapitału, a
co potocznie określano później
jako „uwłaszczenie nomenkla tury”.
Ale najważniejszym procesem
był dla komunistycznej biurokracji proces transformacji ich władzy politycznej i to w sytuacji
ponownie narastającej fali spo łecznego sprzeciwu, czego spekta kularnym wyrazem były dwie
fale robotniczych strajków i
protestów w 1988 oraz powtarzanego wręcz powszechnie hasła „A
na wiosnę zamiast liści będą wisieć komuniści”. I w obliczu
pozostawienia ich samym sobie
przez radzieckie imperium „na
pastwę” polskiego społeczeństwa,
elity komunistyczne zdecydowały
się na dogodny dla zachowania
ich dominującej pozycji kompromis „Okrągłego Stołu” z wybraną
przez siebie częścią działaczy i
doradców „Solidarności”. Było to
możliwe dzięki wcześniejszemu
rozbiciu z początkiem lat 80.
policyjno-militarnemu i politycznemu masowego ruchu pracowniczego „Solidarności”, spacyfikowaniu nowej pokoleniowo fali
buntów robotniczych w 1988 roku
oraz podtrzymywaniu demobilizacji społecznej i blokowaniu
tworzenia nowych ośrodków
społecznej i pracowniczej konsolidacji na przełomie lat 80. i 90.,
eliminacji i marginalizacji politycznej władz i aktywu „Solidarności” lat 1980 – 1981 sprzeciwiających się kompromisowi
„Okrągłego Stołu”, w tym zablokowanie przeprowadzenia demokratycznych wyborów w samym
związku zawodowym „Solidar ność”. Elity polityczne totalitarnej
biurokracji zastosowały ostate cznie w latach 1988-1990 klasyczny wariant latynoamerykański,
rezygnując z części władzy politycznej dla umożliwienia sobie
transformacji dostosowawczej w
obliczu historycznego zagrożenia
swej społecznej egzystencji.
Częściowo wolne wybory parlamentarne w Polsce w 1989 roku
miały być w pierwotnym zamiarze elementem komunistycznej
układanki. Ta „częściowość” polegała na tym, że 65% mandatów
w Sejmie mieli z góry zagwarantowane kandydaci partii komu nistycznej i jej polityczni satelici,
a 35% miało być wyłonionych w
drodze demokratycznego głosowa nia. Wybory zaś do Senatu,
który nie miał kluczowego zna-
czenia politycznego, były w pełni
demokratyczne. Takie „rozdanie”
polityczne przez władze komunistyczne miało umożliwić kluczowy wybór przez parlament na
stanowisko prezydenta PRL gen.
Wojciecha Jaruzelskiego. Było to
rozwiązanie wzorowane na ra dzieckiej prezydenturze M. Gorbaczowa i miało zapewnić pozostawienie wojska, policji i służb
specjalnych pod kontrolą komunistycznej biurokracji.
Tymczasem ku swojemu całkowi temu zaskoczeniu 4 czerwca
już w I turze wyborów komuniści
i ich satelici ponieśli druzgocącą
klęskę. Ostatecznie przedsta wi ciele postsolidarnościowego
Komi tetu Obywatelskiego przy
Lechu Wałęsie zdobyli wszystkie
mandaty poselskie z puli 35%
oraz 99 mandatów senatorskich
spośród 100. Z 35 kandydatów
listy krajowej czołówki politycznej PZPR i jej satelitów 33 przepadło i trzeba było łamać oficjalnie prawo, aby im zapewnić miejsce w Sejmie Kontraktowym
dzięki II turze wyborów 18 czerwca 1989 roku. Wyniki wyborów
stały się klęską układów Okrągłego Stołu i uniemożliwiły ostate cznie komunistom polityczną
kontrolę procesów transformacji
w Polsce. Polskie społeczeństwo
w symbolicznie uchylone tylko
drzwi do wolności włożyło nogę i
omal nie wyłamało całych drzwi
wraz z futryną, otwierając postsolidarnościowej grupie Lecha
Wałęsy szerokie pole działania.
Ale już 19 lipca zaprzepaszczono
zasadniczo to zwycięstwo, gdyż
tylko postawa posłów i senatorów
Komitetu Obywatelskiego umożliwiła wybór na urząd prezydenta
PRL gen. W. Jaruzelskiego. Ale
to już inna historia.
Komunizm bowiem ani nie
został obalony, ani się nie upadł 4
czerwca 1989 roku, sam się w
znacznej mierze demontując z
korzyściami dla jego komuni stycznych beneficjentów jeszcze
przez następne lata. Ale 4 czerwca 1989 roku polskie społeczeństwo otworzyło możliwości takiego upadku i zmieniło zasadniczo
układ sił politycznych w Polsce. I
dlatego w przeci wień stwie do
wstydliwej rocznicy Okrągłego
Stołu, rocznica czerw co wych
wyborów 1989 roku warta jest
świę towania. I tylko wstyd, że
będzie świętowana bez poważnej
refleksji i debaty oby watelskiej
nad jej sensem oraz w atmosferze
chuligańskich przepychanek polskiej klasy politycznej z premierem rządu Rzeczpospolitej na
czele.
Christopher Delicatessen
Bond & Ontario, Oshawa.
Prawie tam gdzie kiedyú!
Tel:905-579-4369
ï Najlepsze ceny,
ï Najlepsze wyroby
ï Najlepsza obs≥uga,
ï Pyszny chleb i pπczki firmy ìGranowskaî, tylko u nas
Christopher Delicatesen znowu otwarte!
39 Bond Street East, Unit#2, Oshawa
U nas jest ìNowy Kurierî
9 (975) 1-15/05/2009
Strona 23
“Rasizm to grzech, który
stanowi wielką obrazę Boga”
W dobie globalizacji i coraz
większego przenikania różnych
kultur i religii obserwujemy
rosnące poczucie niechęci do
poszczególnych ras ludzi, a przede wszystkim innych religii.
Można by się długo zastanawiać,
skąd bierze się taka postawa,
która graniczy nieraz z poczuciem
odrazy czy nienawisci wobec drugie go człowieka. Z pewnością
odpowiedzi na to pytanie można
znaleźć wiele. Osobiście chciałbym się zatrzymać nad jedną,
która ma znaczenie podstawowe i
jest niepodważalna. Grzech! Oto
zasadnicze źródło niechęci wobec
drugiego człowieka. Oto źródło
wszelkich podziałów rasowych,
kulturowych, społecznych i religijnych.
Nie byłoby tak, gdyby człowiek
nie zgrzeszył. Przecież Bóg w
swoim odwiecznym planie miłości do człowieka tego nie zamierzył. Bóg pragnie, abyśmy stanowili jedną rodzinę, abyśmy potrafili się akceptować mimo naszych
różnic i ograniczeń: „Przyjdę, by
zebrać wszystkie narody i języki;
przyjdą i ujrzą moją chwałę” (Iz
66, 18). Tak więc już przez usta
Proroka Izajasza wołał Bóg o
jedność między ludami i narodami. Bóg woła o jedność świadom
naszych różnic i serc skłonnych
do podziałów. Ale skoro woła, to
ta jedność jest możliwa. Jeżeli
Bóg przez tyle wieków naszego
nie posłuszeństwa i przez nas
zawinionych podziałów nie przestał wołać o jedność i miłość między narodami, to znaczy, że jedność nie tylko jest możliwa, ale w
dobie wyżej wspomnianej glo balizacji ze wszechmiar konieczna. Inaczej dojdzie do samoza głady ludzkości. Sługa Boży Jan
Paweł II świadom zagrożeń dla
świata w tej dziedzinie wołał
podczas zgromadzenia na modlitwę „Anioł Pański” w Rzymie, 26
sierpnia 2001 roku:
„Każde prawe sumienie musi
zdecydowanie potępiać rasizm,
gnieżdżący się w ludzkich ser cach czy w jakimkolwiek środowisku. Niestety, przybiera on
wciąż no we i nieoczekiwane
postaci, obra żając i poniżając
rodzinę ludzką. Rasizm to grzech,
który stanowi wielką zniewagę
Boga”.
„Sobór Watykański II przy pomina, że «nie możemy zwracać
się do Boga jako do Ojca wszystkich, jeśli nie zgadzamy się traktować po bratersku kogoś z ludzi
na obraz Boży stworzonych (...).
Toteż Kościół odrzuca jako obcą
duchowi Chrystusowemu wszelką
dyskryminację czy prześladowanie stosowane ze względu na rasę
czy kolor skóry, na pochodzenie
społeczne czy religię» (Nostra
aetate, 5)”.
„Rasizmowi trzeba przeciwstawiać kulturę wzajemnej akceptacji, uznając w każdym człowieku
- mężczyźnie i kobiecie - brata i
siostrę, z którymi mamy wspólnie
iść drogami solidarności i pokoju.
Trzeba zatem podjąć ogrom ną
pracę wychowywania do wartości, które podkreślają god ność
czło wieka i bronią jego pod -
stawowych praw. Kościół pragnie
nadal być aktywny w tej dzie dzinie i prosi wszystkich wierzących, aby wnosili w nią osobisty,
odpowiedzialny wkład przez nawracanie serc, budzenie wrażliwości i kształtowanie postaw.
Nieodzownym warunkiem osiągnię cia tych celów jest przede
wszystkim modlitwa”.
Niech więc ta IV Wielka Parada Jana Pawła II pomoże nam na
nowo odkryć i pokochać Boga w
drugim człowieku; w każdym
człowieku bez względu na jego
kolor skóry i religię. Niech nauczanie Sługi Bożego Jana Pawła
II na temat jedności i solidarności
między narodami będzie dla nas
wyzwaniem i zachętą, aby wprowadzać w codzienność ducha
chrześcijańskiej miłości, akceptacji i pokoju.
O.Adam Filas, OMI
IV WIELKA PARADA
JANA PAWŁA II
Klub 1000 Biznesmenów i Profesjonalistów im. Jana Pawła II
wraz z parafią św. Eugeniusza de
Mazenod serdecznie zapraszają na
IV Wielką Paradę Jana Pawła II,
któ ra będzie miała miejsce 21
czerwca w Brampton.
Hasłem przewodnim tegorocznej Parady Jana Pawła II będą Jego słowa wypowiedziane przed
modlitwą “Anioł Pański”. 26 sierp nia 2001 w Castel Gandolfo:
„Rasizm to grzech, który stanowi
wielką zniewagę Boga”.
Tak więc raz jeszcze w duchu
papieskiego nauczania przypa trzymy się naszej postawie wobec
drugiego człowieka i zestawimy
ją z wartościami chrześcijańskimi,
którymi winniśmy żyć na codzień.
PLAN IV PARADY
JANA PAWŁA II:
11:00 Odśpiewanie hymnów:
Polski, Kanady i Watykanu przed
pomnikiem Jana Pawła II w
Brampton oraz modlitwa o rychłą
beaty fikację i kanonizację na szego Wielkigo Rodaka.
11:15 Wszyscy zajmują przydzielone im miejsce w paradzie
według numeracji ustalonej
wcześniej.
11:30 Parada rusza od pomnika
Jana Pawła II, a jej trasa prowadzi
przez Steeles i Polonia Ave. i zakończy się przed trybuną na placu
budowy millennijnej świątyni
Polonii kanadyjskiej - 1252
Steeles Ave. W.
13:00 Uroczysta Msza św. na
placu budowy kościoła przy
polowym ołtarzu. W czasie Mszy
św. tradycyjnie zostanie odczy tane specjalne przesłanie Ks.
Stanisława Kardynała Dziwisza
przysłane na tę okazję.
14:30 Rozpoczęcie festynu,
którego atrakcjami będą:
a. występy zespołów regio nalnych i polonijnych artystów
c. bogata loteria fantowa
d. gry i zabawy dla dzieci
f. wyśmienite polskie potrawy z
naszej „kuchni polowej”
g. wstęp wolny
Ważne ogłoszenia:
1. Od godz. 10:00 rano możliwość przejazdu zorganizowanym
transportem z parkingu przy
szkole św. Augustyna do miejsca
rozpoczęcia parady lub na plac.
Po festynie możliwość powrotu
do swoich samochodów w podobny sposób.
2. Na plac festynu nie wolno
przynosić swojego alkoholu!
3. Jako wyraz wdzięczności dla
uczestników poprzednich parad,
w tym roku uczestnictwo w paradzie jest bezpłatne. Zapraszamy
więc wszystkie grupy, organi zacje, zespoły czy biznesy, aby
wzięły udział w tegorocznej paradzie, ale prosimy również wszystkich innych - niezrzeszonych, aby
zgromadzili się na trasie parady
pozdrawiając biorą cych w niej
udział.
4. W tym roku ze względu na
krótki dystans trasy parady, będzie tylko jedna platforma z pomnikiem Jana Pawła II.
Wszyscy inni będą się prezentować, maszerując.
Zapraszamy do Brampton!
O. Adam FILAS, OMI
Proboszcz
Mentorella Papieskie Nazaret
Paweł M. Nawrocki
Pośród miejsc bliskich Janowi
Pawłowi II jest jedno, które upodobał sobie szczególnie. To Mentorella.
W okresie Wielkiej Emigracji
na wzgórzu Guadagnolo w Gó rach Prenestyńskich, 55 km na
południe od Rzymu, polscy Zmartwychwstańcy - jak mówią - wybrali sobie miejsce na odpo czynek. W 1857 r. papież Pius IX
powierzył im zniszczone i zaniedbane, górujące nad okolicą zabudowania klasztorne. Utworzyli w
nich swoją siedzibę, przejmując
jednocześnie tradycję tamtejszego
sanktuarium Matki Bożej Łaskawej. Na początku nie było ani
drogi, ani światła. Ale może dzięki temu przychodziło wielu pielgrzymów z pobliskich miast i
wiosek, które - położone na stromych zboczach gór i w dolinach tworzą jakby wieniec z gwiazd
dla sanktuarium i dla obecnej w
tym miejscu Madonny.
Po wyborze na Stolicę Piotrową Jan Paweł II pierwszą podróż
odbył właśnie na Mentorellę, do
zaprzyjaźnionych Ojców Zmartwychwstańców. Ale bywał tam
także wcześniej, i to wielokrotnie,
jeszcze jako biskup krakowski i
kardynał. Powracał na piechotę,
szlakami. Zostawiał samochód
kilka kilometrów przed klasztorem i szedł ostro pod górę. Przyjeżdżał na odpoczynek, na modlitwę, a czasami, by w gronie polskich zakonników świętować swe
imieniny. Był tam również tuż
przed konklawe, aby prosić o
opiekę, o błogosławieństwo, o rozeznanie, i tuż po nim, 29 paź dziernika 1978 r., aby podziękować za wybór, za błogosławieństwo i jeszcze raz powt órzyć
Maryi: “Cały Twój”. Powiedział
wtedy do zgromadzonych przed
mentorellskim sanktuarium: „Jest
to miejsce, gdzie człowiek w sposób szczególny otwiera się wobec
Boga. Miejsce, gdzie z dala od
wszys tkie go, lecz jednocześnie
także blisko przyrody, rozmawia
się poufnie z samym Bogiem.
Czuje się w głębi owo osobiste
powołanie człowieka”.
Często w czasie audiencji
pozdrawiał pielgrzymów udających się przed oblicze Mento rellskiej Pani. Wśród nich bywał
również on. Siedmiokrotnie, nieoficjalnie, już jako papież. Z niewieloma osobami towarzyszącymi, bo nie przyjeżdżał, żeby spotykać tłumy. Pojawiał się na modlitwę, aby kontemplować i przebywać w ciszy przed figurą tronującej Matki. Tam czuł się swobodnie, wędrował górskimi ścieżynkami, wypoczywał. Tam miał
swo ją celę: wizerunek Czarnej
Madonny wiszący nad prostym
łóżkiem z herbem papieskim
wyrzeźbionym na drewnianym
wezgłowiu, obok fotel, biurko,
krzesło i okno z widokiem na
góry - o świcie tonące w porannej
mgle, w chmurach, potem ostre,
skaliste, pokryte soczystą zielenią
lub połaciami śniegu. A w dole,
przy klasztornym murze, pasące
się owce, krowy. Mały pokoik w
domu Matki Bożej. W mentorellskim Nazaret. W pustelni. Pośród
gór, które dla Jana Pawła II znaczyły tak wiele. Ale też Najświętsza Maryja Panna, będąc już w
stanie błogosławionym, poszła do
swej krewnej Elżbiety właśnie w
góry.
Niekiedy - w drodze z Rzymu
do Castel Gandolfo lub innych
miejsc - nieoczekiwanie nad
sanktuarium pojawiał się papieski
helikopter, wzbudzając zainteresowanie nielicznych w dni powszednie turystów. Ale zdarzały się
też sytuacje jeszcze bardziej
zaskakujące.
Któregoś roku, w przedsylwestrowy wieczór, pod bramę klasztoru podjechały dwie niczym nie
wyróżniające się, ciemne limuzyny. Sędziwy o. Jan omiatał właśnie podwórze z pierwszego śniegu. Na Mentorellę dość często
“wpadali” turyści, w pośpiechu
oglądając klasztor, robiąc przy
tym wiele szumu i równie szybko
odjeżdżając. Dlatego zakonnik
nie ukrywał niezadowolenia na
www.nowykurier.com
POLISH-CANADIAN
INDEPENDENT COURIER
SEMI-MONTHLY
WYDAWCA-PUBLISHER
Nowy Kurier Inc.
REDAKTOR NACZELNY:
JolantaCabaj
DZIA£
REKLAM/ADVERTISING
Dyrektor/Manager Zbigniew Koprowski
Cell: 647-886-1804
Email: [email protected]
ADRES REDAKCJI/ADDRESS
OF EDITORIAL BOARD:
12 Foch Ave, Toronto, ON
M8W 3X1 (Canada)
Tel/Fax: . (416) 259-4353
E-mail: [email protected]
website:
www.nowykurier.com
PUBLICYSCI/CONTRIBUTORS:
Wies≥aw Blaschke (Polska),
Majka Bochnia, Henryk Bug≥acki
(Polska), Izabella Bukraba Rylska (Polska), Winicjusz Gurecki, Jan Jekie≥ek, Jerzy JasieÒski
(Polska), Dariusz W. KulczyÒski,
Zofia Lachowicz, Eløbieta MarciÒczak-Leppek, Wies≥aw Piecho c ki (Austria), Zeno wiusz
Ponarski, Kazimierz Z. PoznaÒski (USA), Jerzy Przystawa
(Polska), Krzysztof RaczyÒski,
Barbara Sharratt, Krystyna Starczak-Koz≥owska, Edward So≥tys,
Jan Szarycz, Tadeusz SzczÍsny,
Andrzej Targowski (USA), Aleksandra ZiÛ≥kowska -Boehm
(USA), Janusz Zuziak (Polska)
ZDJ CIA/PHOTOGRAPHER
Redakcja nie odpowiada za treúÊ
zamieszczonych og≥oszeÒ.
Teksty zawierajπce numery
telefonÛw sπ
tekstami reklamowymi.
Zamieszczone materia≥y nie
zawsze odzwierciedlajπ poglπdy
Redakcji.
Przedruk bez zezwolenia Redakcji
zabroniony
widok samochodów, które pojawiły się o tak późnej porze. Nie
kwapił się też zbytnio z otwar ciem bramy. Fuknął nawet pod
nosem, gdy usłyszał ponaglające
klaksony:
- Czort nadał... Trąbią i trąbią.
Posprzątać w spokoju nie dadzą.
Po dłuższej chwili drzwi limuzyny otworzyły się i w mroku
zajaśniała biała postać.
- Czcigodny ojcze! Nie wpuścisz mnie?! Zakonnikowi miotła
wypadła z rąk.
- Wszelki duch. Wasza Świątobliwość!
Czym prędzej otworzył bramę i
wpuścił papieską limuzynę oraz
obstawę.
Ojciec Święty spędził na Mentorelli kilka godzin, zjadł zwykłą,
klasztorną kolację, pogawędził o
ojczystych troskach, o sprawach
bieżących, oddał się modlitwie i
przed północą powrócił do Watykanu.
Chyba nieprzypadkowo data
mentorellskiego odpustu pokrywa
się z datą święta Matki Boskiej
Jasnogórskiej. Mentorella jest
skrawkiem Polski, oazą, w której
Jan Paweł II odnajdywał modlitewną ciszę, górski spokój, ale też
ojczystą, rodzinną atmosferę.
1-15/05/ 2009 No 09 (975)
Strona 24
Zbigniew Koprowski
Jolanta Cabaj
Krzysztof Tomczak
Tomasz Tomczak
Bodome Flooring Canada Inc.
Zaprasza
71 Portland Street, Toronto
oraz Thin Track
Quarter Round
8í - $12.99
T-Molding 8í
$ 21.99
Thin Track 8í $ 4.99
Gπbka 200 sqft $19.99
Natural Beech
New Red Brown Alder
Golden Oak
New Merbau
Vermont Maple
Country Oak
Country Oak/Dark Oak
Carolina Maple
Red Oak
Dark Valnut
Pecan
Jesli chcia≥byú
Vermount Cherry
zagwarantowaÊ
DzwoÒ 416 731 - 1804
The Queensway
Audley St.
Portland St.
sobie cenÍ do
koÒca tego roku
na og≥aszane
produkty
zg≥oú siÍ dzisiaj***
Tylko u nas 8ft. (deski) engineering floor*
europejskiej produkcji 2220X 270x13.5mm
Gwarantowana jakość
dπb
od 5.29sq.ft.
klon od 5.29 sq.ft
buk
od 5.09 sq.ft
jatoba od 5.29 sq.ft
american cherry od 5.79 sq.ft
Dπb
(Oak Shadow) kolor dostępny tylko w naszej linii
** Specjalna oferta dla polskich wykonawcÛw
** Jesli chcia≥byú zagwarantowaÊ sobie cenÍ w sezonie letnim zg≥oú siÍ dzisiaj
*** Obowiπzujπ pewne ograniczenia
Park Lawn Rd.
Grand Ave.
QEW Gardiner Expressway
Royal York Rd.
Mamy w sprzedaøy*
w nastÍpujπcych kolorach:
wysokiej jakoúci
i bardzo dobrej cenie:
Quarter Round
T - Molding
Engineering Floor
Maple (Klon)
2000x 180x13.5 mm
Tylko $3.99***
5.89sq.ft.

Podobne dokumenty