sapere aude - Zespół Szkół Ogólnokształcących im. Stanisława

Transkrypt

sapere aude - Zespół Szkół Ogólnokształcących im. Stanisława
S
AP ER E AU
DE
S TR. 1
Gazeta
Społeczności
Szkolnej Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Zambrowie
sapere aude
Rok 10
Nr 4/59
luty 2011
Miesięcznik. Wydaje zespół „Sapere aude”. ZSO w Zambrowie
Przed wami numer niemal monotematyczny. Czas:
22 stycznia, wydarzenie: studniówka, bohaterowie:
maturzyści.
W TYM NUMERZE:
Studniówka od kuchni
3
Poczytajmy więc: żeby wskrzesić tak niedawne
radosne (?) wspomnienia, żeby w przyszłości skorzystać z doświadczeń poprzedników, żeby poplotkować…
Wieści spod kosza
4
99 problemów i 1… radość
6
Pewex Dziunia
10
Ponadto, tak na przedwiośniu i na poprawę humoru, polecamy interpretację przeboju gimnazjalistów
Pewex Dziunia oraz, ku przestrodze, błędy z próbnej, czyli … co ty wiesz o Zbrodni i karze.
Komiks
13
I trochę kultury (bo dbamy także o wypełnianie
tzw. misji): recenzja z kina i recenzja z teatru.
Gorąco polecam.
Redakcja
Studniówka od kuchni
Studniówka to wydarzenie ważne w życiu człowieka. Przygotowania do niej zajmowały nas ostatnimi
czasy do tego stopnia, że niektórzy z przerażeniem
uświadomili sobie, wstając 23 stycznia, że do matury
zostało nam tylko 101 dni. Ale nie o tym mam zamiar
się tutaj rozwodzić. Myślę, że wystarczy nam nudzenie nauczycieli na temat tego, jak ważnym egzaminem jest matura. W tym tekście wtajemniczę młodszych kolegów w przygotowania do studniówki.
Czytaj na stronie 3.
Temat numeru:
studniówka
S TR. 2
R OK 10 4/59
K grudzień – styczeń
alendarz
22 grudnia – Wigilia szkolna
Jak zwykle po skończonych wcześniej zajęciach o 15.00 odbyło się
symboliczne spotkanie opłatkowe z udziałem dyrekcji, nauczycieli,
emerytów, pracowników szkoły, delegacji młodzieży, przedstawicieli
rady rodziców, przedstawicieli władz powiatu i proboszcza parafii pw.
Ducha Świętego. Uroczystość Wigilii szkolnej uświetnili uczniowie
klasy II A liceum i gimnazjaliści, którzy przygotowali koncert kolęd
oraz współczesną inscenizację opowieści wigilijnej. O tym, że przedstawienie było wciągające dla widzów, może świadczyć fakt, że uczniowie, którzy po raz drugi oglądali spektakl, zauważyli mała zmianę
dialogu w jednej z końcowych scen.
Uwaga uczniowie gimnazjum!
W marcu bieżącego roku w naszej szkole przeprowadzone zostaną
badania osiągnięć szkolnych uczniów gimnazjum. Pomiar osiągnięć,
współfinansowany przez Unię Europejską, ma na celu „uzyskanie
możliwości porównywania wyników egzaminów zewnętrznych”.
Organizatorzy – Instytut Badań Edukacyjnych i Centralna Komisja
Egzaminacyjna – wytypowali do badań 440 szkół gimnazjalnych z
całej Polski, w tym i naszą. O wynikach powiadomione zostaną władze
oświatowe.
Komunikat dla uczniów trzecich klas gimnazjum!
W dniach 1 – 18 marca 2011 w naszej szkole odbędzie się badanie
wiedzy i umiejętności wytypowanych losowo uczniów urodzonych w
roku 1995. Jest to realizacja piątej edycji Programu Międzynarodowej
Oceny Umiejętności Uczniów obejmująca w tym roku 300 szkół z całej
Polski. Badanie przeprowadzą pracownicy Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk.
W pierwszej części 34 uczniów będzie rozwiązywać zadania, które
zmierzą ich umiejętności matematyczne i ekonomiczne (26 osób) oraz
umiejętności komunikacyjne (8 osób). Część druga – w wersji elektronicznej – będzie dotyczyć czytania i interpretowania tekstu, umiejętności matematycznych oraz umiejętności rozwiązywania problemów
(obejmie ona 20 wylosowanych uczniów). Badania zostaną przeprowadzone w dwóch sesjach, w grupach 4-osobowych.
Program realizowany jest w cyklach 3-letnich. Pozwala organizatorowi
– Komisji Europejskiej – stworzyć na podstawie tych badań wskaźniki
efektów oświaty w krajach członkowskich.
Przypomnijmy, że w badaniach z roku 2009 polscy uczniowie osiągnęli
jeden z najlepszych wyników spośród wszystkich krajów uczestniczących w programie.
Na początku stycznia w naszej
szkole uczniom klas trzecich
liceum prezentowali swoją ofertę
edukacyjną przedstawiciele
Wyższej Szkoły Administracji
Publicznej w Białymstoku, Uniwersytetu w Białymstoku oraz
innych uczelni białostockich.
W odczuciu niektórych uczniów
klas biol-chem i mat-fiz nie
zaoferowali oni żadnych konkretnych kierunków dla absolwentów tych klas, a na spotkaniu
kusili tylko gadżetami.
18 stycznia – spotkanie wychowawców klas z rodzicami
uczniów gimnazjalistów
w związku z wystawieniem ocen
za I semestr
19 stycznia - spotkanie wychowawców klas z rodzicami
uczniów licealistów w związku
z wystawieniem ocen za I semestr
22 stycznia – studniówka
S AP ER E
S TR. 3
AU D E
Studniówka od kuchni
Wszystko zaczęło się od wybrania komitetów studniówkowych, do których należeli rodzice z poszczególnych klas. Wydawałoby się, że nie jest to trudne
zadanie. Wystarczy wybrać tylko po 10 rodziców,
którzy przejmą stery. Po tym jak rodzice wybrali główny zarząd i zaczęli załatwiać różne sprawy, przedstawiciele uczniów każdej klasy spotykali się na cotygodniowych zebraniach na drugiej długiej przerwie w 23.
Wtedy omawialiśmy kwestie związane z muzyką,
składkami, przydziałami zadań, polonezem pokazowym itd. To był ciężki czas dla klasowych skarbników. Ja latałam po wszystkich jak komornik i bezlitośnie ściągałam pieniądzeJ. Oczywiście jak zwykle
było wielu zapominalskich. Nie pomagały nawet groźby typu: Jak nie przyniesiesz kasy do wtorku, to nie
idziesz na studniówkę!
Polonez pokazowy był przygotowywany przez p. prof.
Monikę Maksymiuk i p. prof. Tomasza Ignaczuka.
Pełną parą próby ruszyły w grudniu. Wtedy dopiero
zaczęli mniej więcej wszyscy przychodzić na zajęcia.
Polonez ma tak specyficzny charakter, że wystarczy
brak 2 lub 3 par, a wszystko się sypie. Dlatego ci,
którzy zdecydowali się podjąć to wyzwania podobne
do Tańca z Gwiazdami, musieli sumiennie wykonywać
swoje obowiązki. I trzeba przyznać, że im się udało.
Polonez wypadł naprawdę świetnie. Dziewczyny ubrane na biało- czarno wyglądały bardzo elegancko.
Dosyć emocjonujący był spór na temat muzyki. Tutaj
w grę wchodziły rozmaite gusta i guściki. Niektórzy
chcieli, by przez ¾ studniówki było puszczane disco
polo, którego niby nikt nie słucha, ale i tak każdy zna
słowa ;p. Dużo osób chciało Latino (którego na studniówce było stanowczo za mało!), jedni chętnie bawiliby się do Kultu, Pidżamy albo muzyki filmowej.
Za to inni nie wyobrażali sobie tego balu bez piosenek
w rytmie Euforii. Spełnić te oczekiwania byłoby bardzo ciężko. Jednak mi się muzyka podobała umiarkowanie. Trochę za dużo było piosenek dla zakochańców ;p. Mimo to wiele osób tak się wytańczyło, że pod
koniec porzuciło eleganckie obuwie na rzecz wygodnych balerinek.
Studniówka w szkole nie miałaby swojego uroku
gdyby nie dekoracje. I tutaj znowu było miejsce
do sporów, bo ile głów, tyle pomysłów. Jeśli w klasie
zebrało się grono dosyć kreatywnych ludzi, trudno
było dojść do porozumienia, bo każdy uważał, że jego
koncepcja jest najlepsza. W naszej klasie spór przebiegał na linii chłopcy – dziewczęta. Ci pierwsi chcieli
zrobić klasę w stylu Gwiezdnych Wojen, natomiast
dla dziewczyn było to za mało eleganckie i uznały,
że lepiej wyglądała by sala wystylizowana na Bollywood. Ponieważ żadna ze stron nie chciała ustąpić,
musieliśmy poszukać trzeciej drogi. I tu padały
oryginalne propozycje, m. in. na remizę, życie ulicy,
PRL, rozbiory Polski czy też po prostu na klasę.
Poza tym każdy musiał się liczyć z kosztami. Szukaliśmy gdzie można kupić tańsze materiały itd.
Tutaj pomysłowością wykazała się klasa III E, która
do pokrycia ścian wykorzystała worki na śmieci.
Na początku unosił się tam nieco nieprzyjemny
zapach, ale w ostatecznym rozrachunku klasa wyglądała dobrze przy małym nakładzie finansowym.
Poza tym każda klasa dostała przydział zadań
na studniówkę. III A i B zostały uraczone dekorowaniem auli, III C zajmowała się zaproszeniami, III
D dekorowała wnękę a III E przygotowywała szatnie. Najdłużej musiały pracować te klasy, które
zajmowały się dekorowaniem. Tak naprawdę to już
od grudnia biegały i szukały materiałów, robiły
zakupy itp. Jednak największe natężenie pracy
wypadło na czwartek i piątek. W sumie dekorowaliśmy przez ok. 16 godzin. Trzeba przyznać, że poszło nam dosyć sprawnie, bo wyrobiliśmy się do 19
w piątek (w tamtym roku podobno siedzieli do 24).
I tutaj nie sposób nie wspomnieć o młodszych kolegach z I C i koledze z I E, którzy pomagali nam w
dekoracji auli. Będą już doświadczeni na przyszłość,
np. Daryca może zawodowo podawać szpilki
i trzymać drabinę ;D.
Studniówka jest bardzo zajmującym wydarzeniem.
Poświęciliśmy dużo czasu na przygotowania ogólne
(nie wspomnę o tym poświęconym na skompletowanie stroju, dobranie fryzury makijażu itp…
o tym, ile za to zapłaciliśmy, też lepiej nie mówić ;D). Kończąc , wspomnę jeszcze o tym,
że każda klasa przygotowała występ dla swojego
wychowawcy. I tutaj mieliśmy pełną różnorodność:
IIIe tańczyła macarenę, III D popisywała się
do Waka Waka, III C zaśpiewała „Ale to już było”,
III B wystąpiła z montażem słowno- muzycznym,
a III A zaśpiewała Cambio Dolor i Dlaczego Ty mi
w głowie zawróciłaś z własnym tekstem ;).
Ja tam byłam,
balony pompowałam i materiały wieszałam.
A co widziałam, wam opowiedziałam
br
S TR. 4
R OK 10 4/59
Wieści spod kosza...
Jak ta szkoła się zmienia. Pamiętam, jak będąc
w podstawówce, codziennie miałem dobry widok na moje obecne liceum i jego obiekty sportowe: boiska do siatkówki (tam, gdzie dziś jest
hala) a także fragment boiska szkolnego. Przez
te kilka lat sporo się zmieniło: mamy piękną,
dużą halę sportową oraz spore i dobrze zadbane
boisko do piłki nożnej otoczone bieżnią i stanowiskami lekkoatletycznymi. Wydawać się może, że w takim razie w naszej szkole sport kwit-
Mirosław Ciepliński. Środki finansowe
na opłaty sędziowskie (dosyć wysokie) i przejazdy zapewnia Młodzieżowe Towarzystwo
Sportowe „Zambrów”, realizując działalność
gospodarczą w szkolnej kawiarni.
Nasze zespoły występują w trzech ligach:
kadetów (uczniowie gimnazjum), juniorów
(licealiści) oraz młodzików (klasy I gimnazjum). Jak sobie w nich radzą?
Kadeci są na ostatnim miejscu, ale wina leży
w kilku przełożonych meczach: na razie mają
dodatni stosunek punktów zdobytych do straconych, wygrali
i przegrali po jednym spotkaniu. Nadal mają szanse na wysokie miejsce w tabeli. Juniorzy
zaś w ostatnim sezonie zajęli,
niestety, szóste miejsce.
W przyszłym sezonie liczymy
na dużo lepszą pozycję!
Na rezultaty w kategorii młodzik musimy poczekać do połowy marca.
Nasi najmłodsi koszykarze
w dniu 24 I w Eliminacjach
do Mistrzostw Polski U-14
rozgromili PKK Żubry Białystok 51 : 109. Brawo!
Zdjęcia: B. Dąbrowski
nie. Tak też jest, choć nie wolno spoczywać na laurach. Dzisiaj, ze względu na porę roku
skupię się na sporcie, któremu
niestraszna zimowa pogoda –
na koszykówce.
Opiekunem naszych szkolnych
zespołów koszykówki jest pan
Wspomniałem o trzech ligach,
ale przecież nasza drużyna
brała udział także w Gimnazjadzie, gdzie poradziła sobie bardzo dobrze, pokonując konkurencję lokalną w postaci drużyny z Gimnazjum Miejskiego nr
1 i Wysokiego Mazowieckiego.
Potem w finałach, które odbyły
się dziewiątego grudnia, wygrała dwa z trzech meczy, ulegając
tylko późniejszym zwycięzcom,
drużynie z PG 8 z Łomży.
W efekcie zajęła drugie miejsce
w Grupie Zachodniej (dawne
S AP ER E
S TR. 5
AU D E
(Ciąg dalszy ze strony 4)
województwo łomżyńskie) i czeka ją finał
wojewódzki – już w marcu 2011 r.. Gratulujemy!
Ogłoszenie
W związku ze zmianą przepisów dotyczących
rysunku boiska, w naszej hali przeprowadzona zostanie korekta wszystkich linii. Jest to
nie tylko powodowane przepisami ale także
tym, że w dniach 24-27.03.2011 r. oraz
28.04.2011 – 3.05.2011 maja odbędą się tu
dwie bardzo ważne ogólnopolskie imprezy
sportowe, a mianowicie: Półfinał i Finał
Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży
w koszykówce chłopców. Będzie na co popatrzeć...
W następnym numerze: siatkówka!
Jeśli chcecie wesprzeć
szkolną koszykówkę, namówcie rodziców
na oddanie 1% podatku na:
Młodzieżowe Towarzystwo
Sportowe „Zambrów”,
nr KRS 0000042290.
Więcej informacji na stronie
www.mtszambrow.com.
Alan Rashid
Kulig… Miał być...
Pogoda niestety nas rozczarowała. Odwilż.
Wybraliśmy się więc z klasą
na wycieczkę edukacyjną do...
Zambrowa. Mogłoby się wydawać, że już lepsze siedzenie
na lekcjach, niż włóczenie się
po mokrych chodnikach naszego
miasta.
A jednak, okazuje się, że w Zambrowie nawet zimą jest co zobaczyć. Pierwszym punktem naszej
‘wycieczki’ była Regionalna Izba
Historyczna (przy Alei Wojska
Polskiego 7). Znajdziemy tam
eksponaty z okresu II wojny świa-
towej. Pracownicy izby potrafią zainteresować młodzież
historią, ponieważ pobyt tam
nie ogranicza się tylko
do opowiadań, lecz
także
można wypróbować, choć nie
całkiem dosłownie, niektóre
eksponaty.
Po małym przedstawieniu
z udziałem naszego kolegi
wysłuchaliśmy opowiadania
o zambrowskich koszarach.
Myślę, że było ono interesujące
dla wszystkich, gdyż zawierało
głównie ciekawostki, a nie
fakty, które znajdziemy
w
szkoln ych
podręcznikach.
Następnym punktem były odwiedziny
galerii
należącej
do
MOK-u przy ul.
Kard. S. Wyszyńskiego. Obecnie
jest tam wystawa
twórczości Wandy Kruszewskiej.
Można zobaczyć obrazy przedstawiające kwiaty, pejzaże, martwą naturę oraz obrazy o tematyce sakralnej, a wszystko przedstawione w sposób realistyczny
za pomocą farb olejnych i akrylowych na płótnie. Mogliśmy
porozmawiać również z samą
autorką prac.
Myślę, że takie wyjście jest
dobrym sposobem na uniknięcie
zajęć w szkole ;)
mb
S TR. 6
R OK 10 4/59
99 problemów i jedna radość...
Rozdział pierwszy – ogarnij to.
Zupełnie nie wiem, jak zacząć.
Naprawdę. Bo studniówka jest
tematem tak oklepanym, tak
przejedzonym i przetrawionym… Jak cztery pory roku –
mroźna zima, ciepła wiosna,
gorące lato… O tak, gorąco to
zaczynało się robić już od września. Bo choć ten bal ma być
przyjemny i niezapomniany, to
każde z nas, 132 tegorocznych
maturzystów ZSO opracowuje
na tę okoliczność wojenną strategię. Każde z nas staje się Napoleonem próbującym zdobyć Moskwę. A tą Moskwą jest 22 stycznia, godz.20.00.
Rozdział drugi – spotykamy się
na pierwszej długiej przerwie…
Podobno nauka w 3 klasie liceum
dzieli się na dwa etapy – przed
i po studniówce. Krzątanie
i ostrożne przymiarki rozpoczynają się już (plus minus)
we wrześniu.
Kto z rodziców do komitetu?
Mamo, proszę nie idź tam –
pomyślały 132 osoby. Kilka
miesięcy później ma się okazać,
że rodzic na balu to nie taka
straszna rzecz.
Kolejnym problemem, z jakim
przychodzi nam się zmierzyć,
jest wybór muzyki. Zespół czy
DJ? Każda opcja ma swoje plusy. Po licznych dyskusjach
(raczej nie inaczej...) stanęło na
DJ-u. DJ zagra wszystko.
Z perspektywy czasu oceniam, że
nie zagrał. Ale na ten temat
troszeczkę później.
Teraz kwestia dość istotna,
a mianowicie – kto stroi salę
gimnastyczną? Proszę państwa,
co za zaskoczenie! Która klasa
zostanie obarczona największą
liczbą obowiązków? Ojejku, jaka
jestem zaskoczona!! And the winner is... Trzecia A i B!! Tak, zwalmy na nich najwięcej roboty! Tak,
niech inni odwalą swoje w 20
minut! Tak, niech inni przyjdą
na gotowe i im nie pomagają!
Nasze szczęście osiąga nirwanę.
Na następnych spotkaniach omawiane są szczegóły. Czego, gdzie,
ile, za ile.
W grudniu wybucha bomba. IIIe.
Muszę coś dodawać? Sorry, może
znów czyjeś ego zostanie urażone,
ale tak żałosnej, niegrzecznej
i dziecinnej jednocześnie akcji na
oczy nie widziałam. I trudno będzie to przebić. Wszystko
w temacie.
Rozdział trzeci – szajning lajk e
star.
Tu rozpoczyna się bajka tylko dla
dziewczynek. Gdzie się uczesać?
Gdzie umalować? Jaka kiecka,
długa, krótka, czarna, różowa...
Swoje poszukiwania rozpoczynam
w Internecie, a jakże. Allegro służy
mi za wybieg, przebieralnię, Jacykowa i H&M w jednym. Wybór?
Szczerze, średni. Sukienki w necie
są bardziej na osiemnastki i wesela, niż na elegancki bal. Jedźmy
dalej. Debata „Co z tą sukienką?”
przenosi się na realny grunt.
Dziewczyny szturmują galerie
handlowe. Biała, Alfa, może Nadarzyn? Też miałam tam jechać, ale
stwierdziłam, że nie warto.
Po kilku przegadanych lekcjach
filozofii i religii stwierdzam, że po
moją kreację ruszam do innego
miasta. Którejś pięknej, już listopadowej soboty, po zwiedzeniu
wzdłuż i wszerz butików, mam!!
Jest piękna, taka, jaką chciałam.
Pasuje krój, kolor, tylko ta kokardka. Hmm, najwyżej będę wyglądała jak prezent na święta. Słucham
dziewczyn – dominuje czerń.
Prosto, klasycznie. Tak jak być
powinno.
Teraz dodatki. Pamiętajcie, przyszłe studniówkowiczki, nie kupujcie wysokich szpilek!! Naprawdę. Potańczycie w nich
do dwunastej, a potem tylko bose
nogi lub balerinki. Szkoda rajstop :).
Jeszcze nie skończyłam, teraz
fryzura i makijaż. Jak, gdzie się
czesać? Do najlepszych zakładów w Zambrowie trzeba pukać
już pod koniec listopada. Ceny?
Zależy. od 50 do nawet 100
złotych. Oczywiście to tylko
ułamek z tego, co wydamy
na całe przygotowania. Ale jeśli
chce się błyszczeć i choć raz
w życiu się ogarnąć (patrz: autorka), trzeba się poświęcić... Bo
studniówka jest tylko raz (ps. to
najlepszy argument w rozmowach z rodzicami :D).
Przepraszam, Panowie, i o was
słówko. Garnitur, krawat, paznokcie, solarium… Ups, chyba
się zagalopowałam :P.
(Ciąg dalszy na stronie 7)
S AP ER E
S TR. 7
AU D E
(Ciąg dalszy ze strony 6)
Rozdział czwarty – poloneza czas
zacząć!
Zmora. Nie, tylko nie pokazowy.
Nikt mnie do tego nie namówi.
A jednak znalazło się kilkanaście
par pragnących podjąć wyzwanie
Aktimela i zatańczyć pokazowego.
Kiedy w grudniu na każdej długiej
przerwie rozbrzmiewa charakterystyczna muzyka, znaczy to tyle, że
do studniówki zostało już niewiele
czasu. Obserwuję próby wraz
z koleżankami – raz z podziwem,
innym razem ze śmiechem lub
zażenowaniem. Na początku nie
było tak kolorowo i oficjalnie.
Dziewczyny myliły kroki, chłopaki
na próby nie przychodzili. Jednak
wraz z kolejnymi próbami polonez
zaczął przypominać elegancki
taniec a nie chodzenie „z przytupem”.
Tutaj mała dygresja na temat tego
„normalnego” poloneza. Szczerze?
To śmiech na sali. A raczej poza
salą, bo na gimnastycznej to wszyscy super, pięknie chodzą…
Ale najlepsze zaczyna się
po wyjściu. Mamy za zadanie
„przejść” przez szkołę. Dlaczego
„przejść” jest w cudzysłowie?
Należało przyjść i popatrzeć.
Dosłownie z chichotem biegliśmy (tak, BIEGLIŚMY) przez
korytarz i schody, by wpaść
jeden za drugim do sali. Naprawdę, poprawiło mi to humor.
Z rzetelności odnotowuję –
pokazowy wypadł super, wszyscy zadowoleni, kamera nagrała.
Rozdział piąty – trzy odcienie
fioletu
i
w i n d a
(tylko
z
nazwy;).
P r e studniówka,
albo jak kto
woli strojenie
sali
rozp oc zęło
się już na
dobrą sprawę we środę.
W auli dominowały
porozkładane materiały i zapach
żelazek. Na szczęście wszystko
udało się poprasować w jeden
dzień. Jakby powiedział Robert
Burnejko: „Nie ma opie****
sie!” Czwartek, godzina 14.30.
Oficjalny początek dekorowania.
„Podaj ten kawałek”. „Gdzie są
szpilki?” „Gdzie jest pistolet?”
Nie bójcie sie, nikt nie strzelał:).
Gdzie są chłopaki, trzeba wynieść szafy. Chłopcy są na mieście. Ktoś je, ktoś się błąka,
Beata krzyczy. Ja krzyczę. Kasia
krzyczy. Znowu ktoś je. Zapach
zmęczenia i nerwów, w każdej
klasie radio, słowem – robota na
całego! I tak do 20. W piątek
rano zabawa od nowa. Pompowanie balonów. Czy ktoś umie
obsługiwać sprężarkę? Gdzie
pistolet? Justyna, leć po klej.
Krzysiek robi, kultową już, windę. Tylko z nazwy :). „Pięć osób
na salę gimnastyczną” – pogania
wychowawczyni. Kołowrotek
kręci się dalej. Szybko. Gwiazdki
do materiału, napis krzywo wisi.
Szybko. Balony zamiast w trzech
odcieniach fioletu są niebieskie.
W jednym odcieniu. Szybko.
Próba poloneza o 18, zdejmować
rusztowanie. SZYBKO!! 19.30.
Zbliżamy się do końca. W powietrzu czuć zapach przepracowania i ostatnich przygotowań.
Znów ktoś krzyczy! KONIEC.
Teraz szybki prysznic, sen. Dobranoc, jutro Wielki Dzień.
Rozdział szósty– Wielki Dzień.
To już dziś. Dziś! Plan dniafryzjer, kosmetyczka, może coś
zjem. Taa, na pewno. U kosmetyczki spotkałam Panią Wychowawczynię, to chyba dobry znak.
Mama powiedziała, że wyglądam pięknie. Yes, Yes, Yes! Tuż
przed osiemnastą przychodzimy
do sali. Kurczę, naprawdę wyszło cudnie. Elegancki Hotel
Ritz. Elegancka sala. Szybko
na zdjęcia. Po zdjęciach polonez,
przywitanie z wychowawczynią.
I już ! Słit focie na fb, tańce,
zabawa, jedzenie, dużo tańca.
Niezapomniana studniówka. DJ
robił stypę, ale co tam. Układ był
taki – przez pół godziny fajna
muzyka i 6 wolnych piosenek
pod rząd. Muzyka nie była warta
swojej ceny. Ale to nic, studniówka na pięć z plusem.
Bo strasznie duszno było.
A teraz tylko...do zobaczenia
na maturze!
Justyna Chudzik
S TR. 8
R OK 10 4/59
Co u maturzystów
IIIa
W sobotę 22.01.2011r. odbyła się studniówka,
ale przed zabawą wszystkich maturzystów czekała
ciężka praca. Ja jako redaktor gazetki śledziłam
przygotowania klasy III a, która wystylizowała salę 33 na elegancki
hotel Ritz. Na suficie i połowie ściany zawiesili bordowy materiał,
a na drugiej połowie ściany – piaskowy. Przy wejściu znajdowała się
recepcja, za którą umieścili ciemnoskórego manekina
(wypożyczonego z komisu). Przy ścianie klasa III a umiejscowiła
schody, na których stała pięknie namalowana Audrey Hepburn. Z boku
obok tablicy znajdowała się szafa, która została przerobiona na hotelową windę. Dekorowanie sali zajęło około osiemnastu godzin. Hotel
wyglądał bardzo ładnie, a jak się później dowiedziałam, całość zaprojektował klasowy artysta Krzysztof Dąbkowski.
kasia
IIIb
I zaczęło się… Kolejny rok,
kolejna studniówka, kolejne
pokolenie maturzystów zajęło się
dekorowaniem saliJ Aby interesująco przeżyć tę
jedną jedyną noc, wszyscy uczniowie klasy IIIB
zgodnie zabrali się za pracę. Dziewczyny miały
dobrze. Przeważająca ilość męskich ramion była dla
nich znaczną podporą, dlatego na efekty nie trzeba
było długo czekać. Po 2 dniach, przeciętna i podobna do wielu innych, sala 21 zmieniła się w dyskotekową miejscówkę gotową do zabawy. Sufit spowity
został w granatowe materiały przywodzące na myśl
barwy ozdabiające najwyśmienitsze lokale. Na
honorowym miejscu (centrum sufitu) zawisła z
trudem zdobyta prawdziwa dyskotekowa kula, która
jak nic oddała charakter tematu przewodniego sali.
Wchodząc do klasy, można było poczuć się jak
bohaterowie „Gorączki sobotniej nocy”. Już oczami
wyobraźni widziałam tańczącego na środku Johna
Travoltę w latach swojej świetnościJ. Pikanterii
zabawie dodała wyjątkowa maszyna „produkująca”
sztuczny dym. Była to specjalna otoczka wprowadzająca maturzystów w nastrój szampańskiej zabawy. Wystrój, a już na pewno praca uczniów klasy
IIIB zasługują na owacje na stojącoJ. Typowi ścisłowcy wykazali się niemałym smakiem i gustem.
Takim sposobem zapewnili sobie wspomnienia na
najwyższym poziomie. Na pewno długo będą pamiętać swoją studniówkęJ. Wystrój sali? Duży,
duży plus.
Anna Głębocka kl. IA LO
IIIc
Na pewno nie można jej odmówić pomysłowości i rozmachu:
przekraczając drzwi sali 34 w
okolicy studniówki, pojawiłem się na drugiej stronie
globu, w Chinach. Ściany tam są zasłonięte czerwonym baldachimem bogato zdobionym motywami
wschodnimi. Tak więc wyobraźcie sobie, że stoicie
pośrodku tej sali, twarzą w kierunku tablicy. Tam
wiszą liczne, piękne wachlarze. Na ścianie z prawej,
na biało – czerwonym tle wiszą czarne chińskie
litery, które znaczą podobno: „Nasza klasa jest
najlepsza”. Szafki znajdujące się z tyłu klasy zasłonił czerwony baldachim, na którym przyczepiono
ładnego, pomalowanego na złoto smoka z brystolu.
Na tkaninie po stronie okien jest napis „Studniówka
2011”. Wszędzie wiszą balony (około trzystu, ale
trzeba uczciwie wspomnieć, że pewnie drugie tyle
pękło jeszcze w czasie strojenia sali), zaś do sufitu
zamocowano piękny lampion. Pomysłodawczynią
takiego wystroju była Monika Godlewska. Wszystkie rekwizyty zamówiono przez Internet. Do wystroju wykorzystano 1.5 kilometra sznurka. Maturzyści spytani o zdanie na temat wystroju innych
klas odpowiedzieli, że każda się im podoba, a także
pochwalili klasę D za stylowy teatr. Radzą młodszym rocznikom: „Przygotujcie wszystko dużo,
dużo wcześniej, weźcie więcej balonów niż wam
potrzeba.” Wychowawczyni, pani profesor Pakulniewicz jest jak najbardziej zadowolona ze swych
uczniów. Muszę także wspomnieć o tym, że do
tegorocznego poloneza najwięcej osób było właśnie
z klasy IIIC: 6 par!
Alan Rashid
S AP ER E
S TR. 9
AU D E
IIIe
Nie były to Hawaje, Hollywood ani nawet klub disco.
Klasa IIIe zamieniła salę 39
w… kosmos.
Było tam ogólnie… ciemno. Sufit i ściany
pokrywała czarna, nieco sfatygowana folia
ogrodnicza. W perspektywie były jeszcze
gwiazdki. Multum białych, papierowych gwiazdek przymocowanych do czarnej folii. W perspektywie, bo ok. 1400 w piątek owe gwiazdki
nie były jeszcze tam, gdzie miały być. Były za
to fioletowe, stylowo spięte zasłony. Trudno
powiedzieć, jak takie zasłony mają się do kosmosu, ale przecież były ładne ; ) Ponadto były
lampy. Ale nie, nie myślcie sobie, że jakieś tam
zwykłe. Bo właśnie niezwykłe. Świecące ultrafioletem. Były podobno drogie, ale efekty –
warte ceny. I najważniejsze. Atmosfera. Lekki rozgardiasz rozpoczęty w czwartkowe popołudnie, a zakończony późnym wieczorem w piątek.
Wkład pracy był równomierny – mężczyźni zajęli się techniczną częścią przygotowania dekoracji, kobiety –
wspierały mężczyzn duchem i setkami dobrych rad. Sprawiedliwie, prawda?
k
Aula
Ogólna koncepcja dekoracji auli na tegoroczną
studniówkę praktycznie niczym nie różniła się
od zeszłorocznej.
Przygotowania rozpoczęto w czwartkowy
poranek.
Podstawą dekoracji były setki metrów tkaniny
(na której prasowanie nie poświęcono zbyt
wiele czasu) rozwieszonej na ścianach i suficie. Jak co roku, taki i teraz było też multum
balonów i błyszczący napis „STUDNIÓWKA
2011”. Wszystkie materiały idealnie dopasowane do siebie w odcieniach fioletu tworzyły
elegancki wystrój sali i przyczyniły się do
podniosłej atmosfery balu.
Wiele pracy w wykonanie dekoracji włożyli
uczniowie klas IIIa i IIIb oraz ich wychowawczynie. Nie bez drobnych problemów technicznych (a nawet wypadków), prace skończono na czas.
Nasze redaktorki-maturzystki: Wiola, Justyna i
Beata jak się okazało, są nie tylko doskonałymi dziennikarkami. Podczas przygotowań na
zmianę pełniły funkcję majstra przedsięwzięcia ; )
A teraz, kiedy cały ten studniówkowy rozgardiasz za Wami, kochani maturzyści, zajmijcie
się wreszcie nauką, bo matura… tuż tuż ;p
S TR. 1 0
Pewex Dziunia. Interpretacja
PEWEX- DZIUNIA
Ref. Ja Tobie mówię, mówię
Ja Tobie mówię, mówię
I am najlepsza dziunia, tutaj w klubie
Ja Tobie mówię, mówię
Ja Tobie mówię, mówię
I am najlepsza, kumasz? Dziunia w klubie
Szukam niuni, szukam dziuni dzisiaj na bounce
Gites lans, wie to dobrze każda z was
Z telewizora mnie słoneczko trochę znasz
Ja jestem Pewex złoto, hajs, lans i bounce
Ja znam Borysa Szyca i znam Krzyśka Ibisza
Pudziana i Majdana, Adasia Małysza
Znam Dodę elektrodę, znam Wojewódzkiego
Możesz mnie dzisiaj mieć, więc nie zmarnuj tego
ref. Ja Tobie...
Ja jestem Pewex, cukiereczku jestem tu
Mogę być Twój, mogę szeptać "I love you"
Możesz utulić Pewexika dziś do snu
Możesz mnie dzisiaj mieć jaba daba du
Wybiorę tą najlepszą, wybiorę najpiękniejszą
Najbardziej zgrabną sexi dziunię najfajniejszą
Niunieczki move your body, dziunieczki shake your body
Nie wszystkie na raz, hej sikorki bez przesady!
Ref.Ja Tobie...
Elo niunie, elo dziunie, daję opis
Skóra gładka, długie, długie czarne włosy
Słodkie usta, słodka pupa, duże oczy
Dziunia pełna rozkoszy, co mnie zaskoczy
I am Pewex szakalaka bum bum joł
Po melanżu będzie ostre "here we go"
Brał Cię w aucie dziś nie będę, wolę home
I am Pewex, będzie słodkie bum bum joł
R OK 10 4/59
Interpretację utworu warto
zacząć od tytułu. „Dziunia”
to w slangu młodzieżowym
określenie młodej, niedoświadczonej życiowo dziewczynki, która szuka swojej
własnej drogi życiowej poprzez co sobotnie wypady
towarzyskie, tzw. dyski, melanże, itepe.
Tytuł stanowi o meritum
spraw poruszanych w utworze: miłości, samotności,
sławie i pieniądzach.
Wiersz ma formę piosenki.
Jest to niezwykle popularna
forma literacka w poezji
pierwszej dekady XXI wieku.
Utwór rozpoczyna się
od refrenu, w którym zawarta
jest apostrofa do tytułowej
bohaterki. Jest to swego rodzaju zaskoczenie, zabawa
konwencją i formą – wiersz
ma dwa podmioty.
Pierwszym z nich jest młoda
kobieta spragniona zmysłowych doświadczeń – tytułowa „Dziunia”. W refrenie
anonsuje swą osobę poprzez
użycie określeń: „I am (...)
dziunia, tutaj w klubie”. Można stwierdzić, iż nasza kobietka szuka partnera na jedną noc; podkreślają to anaforyczne powtórzenia: „Ja Tobie mówię, mówię”. Podmiot
używa spolszczonej wersji
angielskiego (?) wyrażenia
„Jetem”. To zabieg stosowany już w baroku, tzw. makaronizm. Ma podkreślić poziom intelektu białogłowy,
zwiększyć jej szansę na znalezienie „tego jedynego”.
(Ciąg dalszy na stronie 11)
S AP ER E
S TR. 1 1
AU D E
(Ciąg dalszy ze strony 10)
Wtrącenie „Kumasz?”
pełni w strofie rolę perswazyjną.
W pierwszej zwrotce utworu pojawia się drugi podmiot wiersza – młody człowiek szukający mocnych
wrażeń u boku nowo poznanych kobiet. Dobitnie
określa, jaki typ pań go
interesuje.
Podmiot jest niezbyt inteligentny, choć pozuje
na wolnomyśliciela, libertyna. Posługuje się slangiem popularnym w kręgach nizin społecznych, tj.
dresiarzy, „Club-bersów”.
Podmiot może być osobą
znaną z tego, że jest znana,
tzw. „celebritis”; sugeruje
to wers: „Z telewizora
mnie, słoneczko, trochę
znasz”.
Podmiot określa swą osobę
mianem Pewexa. W czasach komunizmu Pewex
był to ekskluzywny sklep
z rzeczami powszechnie
niedostępnymi, np. jeansami, słodyczami, itp. Postronnym osobom ma to
sugerować wysoki status
społeczny podmiotu.
Aby dodać swej osobie
dodatkowego splendoru i
animuszu, chwali się on
znajomościami z osobami
reprezentującymi popkulturę XXI wieku, np. Krzysztofem Ibiszem (wybitnym
showmenem, człowiekiem
renesansu, twarzą Polsatu),
Pudzianem (stałym bywal-
cem show rozrywkowych,
niegdyś najsilniejszym człowiekiem na świecie). W panteonie gwiazd nie brakuje
naprawdę wybitnych osób,
np. Adama Małysza – ikony
skoków narciarskich.
Ostatni wers zachęca młode,
nieopierzone kobiety stanu
wolnego do wspólnej zabawy
i swawoli z podmiotem.
W kolejnej strofie podmiot
dalej zachęca potencjalne
„ofiary” do hasania. Generalnie „ja” liryczne zachwala
swoją skromną (???) osobę
na wszelkie możliwe sposoby.
Używając okrzyku „jaba daba
du”, poeta nawiązuje do znanej, amerykańskiej kreskówki
„Flinstonowie”. Jednakże
podmiot nie przygarnie pod
swój dach blichtru każdej
panienki. Pożąda i pragnie
tylko najlepszej, najpiękniejszej. Pragnienia te mogą być
odczytywane jako aluzja
do utworu „Kopciuszek”,
w którym to książę na balu
szuka najpiękniejszej dziewoi. Także i tu podmiot posługuje się makaronizmami, które w wolnym tłumaczeniu brzmią „ruszaj
swoim ciałem”. „Ja” liryczne, nazywając swoje
potencjalne partnerki,
używa metaforyki zwierzęcej – „sikoreczki”.
Ostatnia strofa jest próbą
podsumowania dokonań
Pewexa. Podmiot opisuje
swój ideał kobiety – musi być
urodziwa i szlachetnie urodzona.
W strofie zawarta jest głęboka
refleksja na temat dokonań
poety. Jest on typowym przedstawicielem rasy „samiec alfa”,
łowcą i zdobywcą. I tu jawi się
czytelnikom kolejna aluzja
literacka. Pewex nawiązuje
do innego wybitnego utworu
z epoki – „Brał cie w aucie…”.
Nastrój zabawy i radości poeta
buduje poprzez wyrazy dźwiękonaśladowcze: „bum , bum”.
Utwór „Dziunia” jest manifestem pierwszego dziesięciolecia XXI wieku. Poeta obrazuje
swój utwór ambitnym klipem –
filmem, w którym przekazuje
wizualnie głębię utworu.
Z pozdrowieniami dla najlepszego kumpla od interpretacji
„poezji” , z którym to rozmowa
zainspirowała mnie do napisania niniejszego artykułu:))
Justyna Chudzik.
S TR. 1 2
R OK 10 4/59
Warto obejrzeć: „Skrzydlate świnie”
Po okrzyczanych „Ślubach panieńskich” i mało ambitnych rodzimych polskich komediach romantycznych
wydawałoby się, że w kinie właściwie nie można
obejrzeć niczego sensownego, a zarazem lekkiego,
polskiej produkcji. Szczerze mówiąc również trochę
mi się udzieliły te przewidywania polskich krytyków
filmowych. Ale teraz mogę zdecydowanie powiedzieć, że to nie do końca tak jest.
„Skrzydlate świnie” debiut reżyserski Anny KazejakDawid. Moją uwagę przykuł tytuł, no, bo co to może
być skrzydlata świnia. Obsada całkiem interesująca:
Paweł Małaszyński, (którego goły tyłek bez cenzury
możemy oglądać na plakacie, ale spokojnie w tym
filmie nie chodzi o erotykę, mimo, że sceny rozbierane oczywiście się pojawiają, a jedna z nich ma kluczowe znaczenie dla dalszego rozwoju akcji), Piotr Rogucki, czyli frontman rockowego zespołu COMA,
Cezary Pazura, a także Olga Bołądź i Karolina Gorczyca, znane z „Czasu honoru”.
Krótko o treści: ogólnie to opowieść o grupie przyjaciół z niewielkiego miasteczka pod Poznaniem, których połączyła wspólna pasja: futbol, a właściwie
ultrasowanie. Łączy ich klub „Czarni”, dzieli sytuacja
życiowa. Oskar Nowacki (Paweł Małaszyński) wła-
śnie został ojcem. Wraz z bratem, Mariuszem (Piotr
Rogucki) sprzedaje dewocjonalia na terenie Bazyliki
w Licheniu. Dziewczyna Mariusza, Basia (Olga
Bołądź), towarzyszy chłopakom ze względu na miłość do kibicowania i resztki przywiązania do Mariusza, ale przede wszystkim przez fascynację Oskarem.
Ich życie wywraca się do góry nogami, gdy ich ukochana drużyna spada do trzeciej ligi. Wtedy bohaterowie, a zwłaszcza Oskar, który jako świeżo upieczony ojciec, a żyjący nadal jak beztroski nastolatek,
musi zdecydować, jaką drogę w życiu wybrać.
Na początku wydawać by się mogło, że to będzie
zwykły film o kibolach, chuliganach, coś na wzór
amerykańskiego, „Hooligans”. Tak naprawdę to
około dwugodzinna historia o honorze, pasji, miłości, wierności klubowi, barwom, zasadom i samemu
sobie, ale chyba przede wszystkim o dojrzewaniu i
pokazaniu jak trudno jest przejść przyśpieszony kurs
dorastania, (tutaj w przypadku Oskara) i w jednej
chwili z przywódcy grupy miejscowych kibiców stać
się odpowiedzialnym facetem, który zarabia na
utrzymanie rodziny. Bardzo ciekawe połączenie
wątków obyczajowych z elementami komediowymi,
za które odpowiadali jak zwykle znakomici w tej
dziedzinie Cezary Pazura i Andrzej Grabowski. Poza
tym, ten film nieco łamie lub chociaż rzuca inne
światło na kibiców piłkarskich, którzy większości z
nas wydają się wulgarnymi, agresywnymi chuliganami, których strach spotkać wieczorem na mieście, a
tak naprawdę większość z nich to zwyczajni, fajni
ludzie, którzy, na co dzień tak jak każdy prowadzą
normalne życie, chodzą do pracy, ale poza tym mają
pasję, której umieją oddać się bez reszty. Cały film
jest nakręcony w ten sposób, że widz może utożsamić się z jego bohaterami, postacie są wyraziste i
prawdziwe, gra aktorska stoi na wysokim poziomie,
trzeba tutaj docenić również postaci drugoplanowe,
np. Anna Romantowska kapitalnie wypadła w roli
upierdliwej teściowej Oskara. Dla fanów cięższego
brzmienia dodatkowym atutem może być oprawa
muzyczna z pogranicza ciężkiego rocka i punku, na
czele z nowym kawałkiem COMY pt. F.T.M.O.
„Skrzydlate świnie” to chyba jeden z lepszych polskich filmów tego roku. Dałabym mu osiem gwiazdek na dziesięć i zachęcam do obejrzenia dla odmiany od „Harrego Pottera i insygni śmierci” czy tanich
komedii z Szycem i Karolakiem.
Ewelina Mendalka
S AP ER E
AU D E
Kino? Teatr? …
... czyli ,,Podwójna rezerwacja" i w drogę!
20 stycznia odbyła się wycieczka do
Warszawy, której organizatorami, jak i
uczestnikami byli uczniowie klasy IIa. Plan
wyjazdu obejmował kolejno: wizytę w
Muzeum Powstania Warszawskiego, szarżowanie po galerii, a na koniec obejrzenie
spektaklu pt. ,,Podwójna rezerwacja`` w
Teatrze Komedia.
Czy jednak łatwo dojść do kompromisu
w 32-osobowej klasie? Cóż.. Zdania były
od początku zróżnicowane - część opowiedziała się za teatrem, a część poparła kino.
Ci drudzy uargumentowali swoje stanowisko m.in. tym, że trudno będzie znaleźć
takie przedstawienie, które zaspokoi oczekiwania wszystkich, a nawet jeśli się uda,
to atmosfera panująca tam, na miejscu, na
pewno będzie drętwa (nie wiem, dlaczego,
ale wielu uczniom teatr kojarzy się z czymś
nudnym i zmarnowanymi pieniędzmi..).
Faktem jest, że teatr to kultura wyższa, a
przy tym droższa i bardziej ,,wymagająca"
od odbiorcy. W kinie jest taniej,
,,wygodniej", a seanse są częstsze. Osobiście wolę teatr, ale kino jest bardziej przystępne i to na nie decyduje się zdecydowana większość. Ponadto telewizja promuje
właśnie nowości kinowe (reklamy spektakli
teatralnych możemy zaobserwować rzadko,
a jeśli już to na bardziej wysublimowanych
programach), zachęcając w ten sposób
potencjalnych klientów do wybrania się na
reklamowany od tygodni film. Jednakże,
jak przystało na dość zorganizowaną klasę,
konsensus po kilku tematach powziętych na
godzinach wychowawczych został osiągnięty i teatr, zgodnie z humanistycznym
duchem profilu, zwyciężył.
,,Podwójna rezerwacja" - ta sztuka
zdobyła najwięcej głosów poparcia podczas
głosowania. Tytuł zaiste intrygujący i dający do myślenia od razu przekonał do siebie
niezdecydowanych. Spektakl wystawiany
w warszawskim Teatrze Komedia wedle
krótkiego opisu miał być zakręconą komedią pomyłek wyreżyserowaną przez Tomasza Dutkiewicza. Sprawdziło się to w stu
procentach. O czym jest ten spektakl?
(Ciąg dalszy na stronie 15)
S TR. 1 3
S TR. 1 4
R OK 10 4/59
Na deskach teatru, czyli...
… IIId w dystyngowanym wydaniu!
Klasa IIId urządziła się w sali 34. Początkowo
uczniowie wiedzieli jedynie, że koncepcja wystroju
zostanie utrzymana w tonacji bieli i czerni. Wkrótce, po naprowadzeniu przez panią prof. Justynę
Krasowską, zdecydowali się na motyw teatru - co
w rezultacie okazało się bardzo trafnym wyborem!
Jeśli chodzi o zaangażowanie.. Żeby zdążyć ze
wszystkim na czas, kilka dziewczyn z klasy już
wcześniej podjęło się ustalenia konkretnych planów
dotyczących całości projektu, a zwłaszcza szczegółów. Jednakże z chwilą wkroczenia do sali
(czwartek po lekcjach) już wszyscy wzięli bezpośredni udział w przygotowaniach. W duchu zjednoczenia rozdzielili pomiędzy siebie obowiązki
i szybko wzięli się do pracy, która sprawnie posuwała się do przodu. Jak się dowiedziałam nawet
bardzo sprawnie, bo byli pierwszą klasą, która
skończyła dekorowanie – było to w piątek po 15.
Do przygotowania dekoracji użyto m.in. czarnych
i białych tkanin. Te pierwsze były pożyczonymi
z poprzednich lat, natomiast drugie zostały zaku-
pione dzięki ogłoszeniu pewnej strony internetowej,
,,która oferuje tanie materiały". ;) Jeśli chodzi o krzesła to zostały one starannie przykryte materiałami
wypożyczonymi od P. Czartoszewskiej. Trudno nie
przykuć uwagi do jednej ze ścian przystrojonej świeczkami choinkowymi, które rozbłyskując pod białym
materiałem tworzyły niesamowity nastrój. Na innych
z kolei widniały maski teatralne (wykonane przez
dziewczyny z klasy) i kurtyny (jedna nad połyskującym, czarnym napisem ,,Studniówka 2011", a druga
nad oknami). Dodatkowo klasę zdobiło kilka czerwonych akcentów, a dokładniej: rama na zdjęcie, kokardy
na kurtynach i pokrowcach na krzesła, serwetki, szklane akwaria na oknach wypełnione wodą (na jej tafli
pływały płatki czerwonych róż), których dna urozmaicały czerwone kamieni. Owe dodatki doskonale wprowadzały w kameralną atmosferę panującą w eleganckim teatrze, który już niedługo miał stać się miejscem
celebracji wielkiego święta w życiu każdego trzecioklasisty, jakim bez wątpienia można nazwać bal studniówkowy. Takich detali, jak gwiazdki etc. nie było:
,,wychodziliśmy z założenia, że piękno tkwi w prosto(Ciąg dalszy na stronie 15)
S AP ER E
AU D E
(Ciąg dalszy ze strony 14)
cie, a granica między dobrym smakiem a kiczem jest
bardzo cienka".
Całość wystroju idealnie dopełniało imponujących
rozmiarów zdjęcie (coś ok. 1.20m x 2.60m). Podobno pomysł był bardzo spontaniczny – klasa umówiła
się przed wtorkowymi fakultetami z biologii w pobliżu hali. Dziewczyny miały usta pomalowane
na czerwono (tego nie zaobserwujemy na zdjęciu,
które w efekcie jest czarno-białym) i zdjęte ramiączka od staników. Chłopcy natomiast musieli się rozebrać i owinąć w prześcieradła, aby wyglądać niczym
bogowie. Jeszcze tylko aparat jednej z uczennic
(M. Radomskiej- klasowego fotografa IIId), uruchomienie samowyzwalacza i.. gotowe! Później jeszcze
tylko obróbka zdjęcia i następujący kierunek: drukarnia na ul. Wodnej. Rama fotografii była wykonana
ze styropianowych listew pomalowanych czerwoną
farbą i brokatem. Trzeba przyznać, że inwencji twórczej im nie brakuje! ;-)
Spytałam m. in. o to, jak przebiegała wspólna praca
i co uczniom IIId najbardziej utkwi w pamięci. Oto
wypowiedź jednej z uczennic: ,,Cieszę się bardzo, że
w dalszym ciągu podtrzymywana jest tradycja robienia studniówek w szkole, ponieważ te wszystkie
przygotowania, strojenie itp. bardzo 'zrzeszają' kla-
S TR. 1 5
sę." Inna wspomina tę radość i satysfakcję z dobrze
wykonanej pracy – kiedy wspólnie z koleżanką
składały serwetki (cała dekoracja była już wtedy
praktycznie wykończona), a klasę co chwila odwiedzała inna osoba, która otwierała oczy ze zdumienia, podsumowując to, co zobaczyła, w następujący
sposób: "Wow, jak ślicznie, jakie piękne zdjęcie, to
zdecydowanie najładniejsza sala".
IIId musiała zająć się także wystrojem wnęki. Jednakże tu sprawa była dużo prostsza – pomysłem
projektu jej dekoracji zajęła się p. Gierałtowska,
która jak można było zauważyć, miała wiele ciekawych koncepcji. Uczniowie przy jej pomocy wykonali srebrne kolumny oplecione bluszczem i kwiaty
ze styropianu, które widniały na ścianach. Wykorzystane tkaniny pochodziły z poprzednich lat.
Według mnie klasa pani prof. Anny Rutkowskiej
mimo nadmiaru obowiązków wywiązała się z nich
bez zastrzeżeń. Motyw teatru, który pozornie mógłby wydawać się prostym i trywialnym, okazał się
niezwykle trafnym wyborem. Było tak jak powinno: bez zbytniego przesytu, ale z klasą – wszystko
ze sobą współgrało.
mCh
(Ciąg dalszy ze strony 13)
Polska wersja angielskiej sztuki ,,Move over Mrs.Markham" Ray'a Cooney'a i John'a Chapman'a opowiada o
zdradzie i wszelkich jej aspektach. Konkrety? Na początku mamy spore zamieszanie, bo czy łatwo jest mężowi
zdradzać swoją żonę w mieszkaniu przyjaciela, w którym ona również zdradza swojego męża? Na dodatek tego
samego dnia, o tej samej godzinie i w tym samym łóżku..
Pan Lodge (Robert Rozmus) jest wspólnikiem, a przy tym przyjacielem Pana Markham (Jan Jankowski), w
którego mieszkaniu zamierza spotkać się ze swoją nowo poznaną znajomą (Julia Kamińska). Jego żona
(Agnieszka Warchulska), która jest przyjaciółką pani domu (Edyta Olszówka), także postanawia skorzystać z
owalnego mebla ze swoim nie tak dawno poznanym kolegą (Piotr Zelt). W tym także czasie zdesperowany
właściciel domu, którego bardzo zaniepokoiła wiadomość o tym, że żona zdradza go z dekoratorem wnętrz
(Przemysław Sadowski) decyduje się na to, by ją szpiegować i w tym celu postanawia pozostać w domu. Jak
się wkrótce okaże w tym samym mieszkaniu, tego samego dnia i o tej samej porze, pojawi się jeszcze kilka
osób, które będą chciały kogoś zdradzić lub wydawać się im będzie, że są właśnie zdradzane (o tym samym
łóżku już nie wspomnę..). Żeby wszystko nie było jednak zbyt proste, należy dodać, iż w najmniej oczekiwanym momencie pojawia się jeszcze jedna osoba- arcymoralna Pani Smythe (Joanna Kurowska), która w ogóle
nie toleruje zdrady. Wtedy świat bohaterów przewraca się do góry nogami i każdy udaje kogoś, kim tak naprawdę nie jest. Mało? To dodajmy do tego psa, którego nie ma i książkę o czworonogu, która warta jest grube
miliony. :D
Duże wrażenia wywarła na nas scenografia autorstwa Wojciecha Stefaniaka. Owalne łóżko w odcieniu
intensywnej czerwieni, poduszki w cekiny czy wzorzyste (nie `old-fashioned`, lecz katalogowe) tapety składają
się na dość odważny wystrój mieszkania wydawcy książek dla dzieci.. Sztuka okazała się bardzo dynamiczną i
impulsywną - wszystko było ,,na czas", bez niepotrzebnych opóźnień. Osobiście nawet nie zauważyłam kiedy
te 2,5 godziny (z przerwą) minęło. Podsumowując, doskonała farsa w gwiazdorskiej obsadzie dla widzów w
każdym wieku!
mCh
S TR. 1 6
R OK 10 4/59
Ta k i e ta m . . .
Z matury próbnej, czyli co ty wiesz o Zbrodni i karze
 Tytuł jest swojaką tezą.
 Raskolnikow po wysłuchaniu rozmowy ma gęsto kłębiące się myśli.
 Ta nic nieznacząca rozmowa wywarła znaczący wpływ na psychikę bohatera.
 W pewnym momencie student stwierdził, że z chęcią by zabił tę starą kobietę, posługując się różnymi argumentami.
 W trakcie rąbania staruchy siekierą do pokoju zagląda jej siostra.
 Z początku nawet nie myślał, że na jego sumieniu będą dwie dusze.
 Pewnego dnia opowiedział to wszystko Soni, dziewczynie, która go kochała, aczkolwiek miłością platoniczną.
 Cała prawda w końcu wyszła na jaw, a Raskolnikow skończył we właściwy dla niego
sposób.
Szare
komórki zawiodły?
O spektaklu w teatrze
Komedia czytaj
na stronie 13.
Odliczamy
Od piątku 11 lutego
do matury zostało:
4– 2010/2011
ważne do 10 marca
2011
81 dni
sapere aude,
Gazeta społeczności szkolnej Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Zambrowie
Redakcja: B. Rykaczewska, J. Dąbrowska, W. Kazimierska, K. Dąbkowski, K. Czajkowski (IIIa LO), K. Piechocińska (IIIcG),
E. Mendalka, M. Bartnicka (IIbLO), M. Chrostowska (IIa LO). W poczekalni: A. Milewska i K. Rykaczewska (IcG), A. Głębocka (Ia), K. Kowalewska, K. Bagińska (IaG).
Kontakt z redakcją: 18 - 300 Zambrów, ul. M. Konopnickiej 16, tel. 086 271 27 08,
Opieka redakcyjna: Joanna Mrozowska
Skład i księgowość: Robert Mrozowski
Nakład: 120 egz.

Podobne dokumenty