Pobierz scenariusz teatralny
Transkrypt
Pobierz scenariusz teatralny
Scenariusz teatralny autorstwa Kaliny Jerzykowskiej Pan Kornel i AWANTURA W RAJU Scena przedstawia niebo – błękitny horyzont (gdyby się dało, to i podłoga), białe obłoczki; w głębi sceny ozdobne wrota, czyli bramy raju; sączy się łagodna muzyka – wstęp do piosenki Święty spokój; wchodzi święty Piotr z pękiem kluczy i otwiera drzwi, przez które Anioły wwożą na fotelu/łożu Kornela. Uwaga! Pojazd musi być ozdobny, wysłany poduchami, nie może budzić skojarzeń z wózkiem inwalidzkim! Anioły ustawiają fotel centralnie na przodzie sceny, jeśli jest możliwość, dobrze byłoby oświecić w tym momencie bohatera „słonecznym blaskiem”; Święty Piotr zamyka drzwi i ucina sobie drzemkę na jednej z leżących na ziemi poduszek-obłoków. Anioły (śpiewają, wachlując Kornela skrzydłami) Leży sobie dobry pan Kornel na piernatach z bieluśkich obłoków i ma to, czego nie miał na ziemi: święty spokój! Święty spokój… Święty spokój… (rozlega się gwałtowne stukanie do drzwi) Święty Piotrze! Święty Piotrze! Święty Piotr (zrywa się) Co?! Co się dzieje? Kornel Ktoś puka… Święty Piotr To ma być pukanie?! To jakiś piekielny łomot! Ani chybi twoi przyjaciele artyści znów wyrwali się z czyścca i chcą ci złożyć wizytę. Ale niedoczekanie!… Dopóki ja tu jestem klucznikiem, żaden malarz, pisarz, muzyk czy aktor do raju nie wejdzie! (znów słychać dobijanie się do drzwi) Kornel Otwórzże wreszcie! 2 Święty Piotr Nie otworzę! Jeszcze mi tu koksu albo buraków nawiozą, jak kiedyś tobie na imieniny! (jeszcze głośniejsze dobijanie się do drzwi) Co za utrapieńcy! Kto tam? Dzieci (głosy zza drzwi) To my, dzieci! Święty Piotr Jakie dzieci? Czyje dzieci? Dzieci (nadal zza drzwi) Pana Makuszyńskiego! Święty Piotr Ty masz dzieci, Kornelu? Pierwsze słyszę! Kornel Ja też. Ale może coś przeoczyłem. Nie dowiemy się, dopóki ich nie wpuścisz. Święty Piotr Idę, idę… (otwiera drzwi; na scenę wpadają bohaterowie powieści Makuszyńskiego) Buty wycierać! I bez hałasów. Bo zakłócicie naszym pensjonariuszom wieczne odpoczywanie! (obchodzi zbite w gromadkę, niepewnie rozglądające się dokoła dzieci, przyglądając im się nieufnie; dzieci są w „staroświeckich” ubraniach: Ewa w nadwerężonym kapelusiku, z urwaną falbaną spódnicy, Basia – dziecko z marynarskim kołnierzem, Jacek i Placek boso, w czerwonych porciętach na jednej szelce, bohaterowie Wyprawy pod psem w gimnazjalnych mundurkach itp.; po chwili do tej „lustracji” świętego Piotra dołącza Kornel) I co, Kornelu? Kornel (wracając na swoje „rajskie łoże”) Wyglądają znajomo. Ale nie jestem ich ojcem. Ewa Jak to nie? Przecież to pan nas stworzył! Święty Piotr To herezja! Stwórcą wszystkiego jest Pan Bóg! 3 Ewa Wszystkiego, co żyje. Święty Piotr A wy nie? Ewa Co to za życie? Pan Makuszyński nas wymyślił, wsadził do książek i teraz wyleguje się na chmurce, anioły koło niego skaczą, a my musimy się gnieść na bibliotecznej półce. Kornel Panna Ewa Tyszowska, jeśli się nie mylę? Jak zawsze rezolutna. Święty Piotr Raczej pyskata! Kornel Oj, Piotrze, Piotrze! Nie wypada świętemu używać słów tak dosadnych. (do Ewy) A co tam u szanownego tatusia? Profesor Tyszowski w domu? Ewa A gdzie tam! Pojechał na biegun. Z ojcem Basi Bzowskiej. Kornel (do dziewczynki z marynarskim kołnierzem) Witaj, Basiu. Pewnie tęsknisz za tatą? Basia Tak. Ale za wujciem Walickim bardziej. Bo lepiej straszył. Kornel Ha! To jest powód! A cóż się twemu wujciowi stało? Basia Uśmiercił go pan. Kornel (zakłopotany) A tak, tak… Rzeczywiście. To co tam mówiliście o tej bibliotece? Placek Że nudno! I nie wolno jeździć na łyżwach, bo się posadzka rysuje. 4 Kornel No cóż… Biblioteka to nie lodowisko. Ale przecież odwiedzają was czytelnicy, zapraszają do swoich domów… Irenka B. Coraz rzadziej. Kornel Trzeba ich jakoś zachęcić. Irenka N. Niby jak? Kornel Cała Polska czyta dzieciom, moglibyście i wy im poczytać… Zenobi Co na przykład? Kornel Najlepiej o sobie. Ewa Już to widzę! A wy? (pomruki powątpiewania: Yhy… Eee tam… Akurat…) Ale spróbować można. (do kolegów prezentujących konkretne postacie) Wy na półkę, a wy… (do reszty dzieci) siadać i słuchać. (część dzieci siada na podłodze tyłem do widowni; część ustawia się ciasno jedno za drugim, bokiem do widowni, imitując półkę z książkami; każde przyczepia sobie do ramienia pionową szarfę z pisanym z góry na dół tytułem, jak na grzbiecie książki – reżyser może zaproponować inny sposób prezentacji książek; stoją w dowolnej kolejności: Szaleństwa panny Ewy, Awantura o Basię, Złamany miecz, O dwóch takich… – tu można tytuł podzielić na dwie osoby – Wyprawa pod psem; z boku, jakby nienależący do żadnej z grup, chłopiec ze spuszczoną głową) Kornel (do chłopca na boku) A ty? 5 Kornelek Ja? Kornel Tak, ty. Ciebie nie poznaję… Jacek Ale numer! To przecież Kornelek z Bezgrzesznych lat! Placek Siebie samego pan nie poznał? Kornel (wstaje i obchodzi Kornelka dokoła) Naprawdę ja? Wydawało mi się, że byłem przystojniejszy… Wyższy, lepiej zbudowany… No i twarz… Kornelek Teraz się panu nie podobam, tak? A kazał ktoś panu wypisywać, że był pan „czerwony na gębie” i miał „nos jak kartofel”?! Kornel No już, już… Nie gniewaj się. Wiesz co? Może zademonstruj nam jakiś ładny kawałek z Bezgrzesznych lat? Tylko uważaj, bo tam nie wszystko nadaje się dla dzieci… Kornelek W Bezgrzesznych latach to ja się najlepiej czuję na teatralnej galerii! Teraz też siądę sobie z publiką! I będę się zachowywał tak jak pan kiedyś! (siada na podłodze z dziećmi-widzami i zaczyna buczeć) Buuuu… (dzieci-widzowie buczą, gwiżdżą, klaszczą; zaczyna się przedstawienie) Ewa Jestem Ewa Tyszowska, właścicielka zadartego noska, stać mnie na każdą psotę, ale serduszko mam złote… (dyga z przesadą i wykrzywia się w stronę widowni, która odpowiada jej buczeniem. Ewa pokazuje im język albo gra na nosie i wraca „na półkę”) Irenka B. A ja jestem Irenka Borowska, nie dokucza mi żadna troska 6 i, podobnie jak Ewa, lubię łazić po drzewach. Kiedyś taką rzecz wymyśliłam, że braciszka do studni spuściłam w wiaderku… Ale mam samo złoto w sercu… (też przesadny ukłon, grymas lub gest; widownia ostentacyjnie ziewa) Jacek i Placek (na zmianę) A my jesteśmy bliźniacy, co bardzo nie lubią pracy, bo praca brudzi i nudzi. Ale kiedyś wyrośniemy na porządnych ludzi… Święty Piotr Ja bym się raczej nie łudził… Kornel Święty Piotrze! Więcej wiary! („widownia” gwiżdże i rzuca w bliźniaków kulkami z papieru) Placek (do brata) Zmywajmy się stąd! (wracają „na półkę”) Ewa (do Kornela z przekąsem) I jak się panu podobał nasz teatr? Kornel Widywałem lepsze… Za mało serca włożyliście… Basia To to jest teatr czy biblioteka? Ewa Jedno i drugie. Dwa w jednym – tak się teraz robi. Basia Podoba mi się. Bo jak to jest teatr, to musi tu być wujcio Walicki. I będzie Herodem i was wszystkich zje! Uaaaa…. (straszy dzieci-widzów, te piszczą) 7 Kornel Niestety, Basiu, twojego wujcia tu nie ma… Basia Czemu? Kornel Spytaj tego pana z siwą brodą. Basia (do świętego Piotra) Gdzie mój wujcio? Babcia Tańska mówiła, że na pewno pójdzie do nieba. Święty Piotr Twoja babcia myliła się. Artystów do nieba nie wpuszczamy. Basia Bo co? Święty Piotr Bo to grzesznicy i zgorszenie sieją. Kornel Coś ty się tak na nich uwziął, Święty Piotrze? To przecież zacni i bardzo zasłużeni ludzie… Święty Piotr Ale grzesznicy! A to szkapę dorożkarską koniakiem napoją i potem drynda zygzakiem jeździ, do straży zadzwonią, że Wisła się pali, a to wierszyk nieobyczajny wysmażą, że o obrazkach nie wspomnę… Kornel Oj, kluczniku niebieski! Toż to nie grzechy, a grzeszki zaledwie! Artyści, jak dzieci, do żartów skorzy. Poza tym z nawiązką grzechy odrabiają, chwaląc Pana swoją sztuką, więc im się niebo należy. Bardziej niż takiemu, co to niby nic złego, ale też nic dobrego w życiu nie zrobił, tylko tak przez nie przelazł, jak mucha przez sufit. Święty Piotr Ty się tak, Kornelu, za nimi nie wstawiaj, bo oni sami mówią, że im w niebie nudno. Jacek Fakt… Trochę tu jak w bibliotece: nie śmieć, nie hałasuj… buty wycieraj… A co, jak ktoś nie ma butów? 8 Ewa To niech sobie wytrze nos, zamiast z gilami do pasa latać. Zbyszek A jak ci się nie podoba, to bierz swojego braciszka i spadajcie do piekła. I tak przecież kiedyś tam wylądujecie. A my tu załatwimy z panem pisarzem nasz interes… Kornel Cóż to za interes? Zdzisław Właściwie mamy dwa. Pierwszy to taki, żeby nas pan przystosował do wymagań obecnego rynku… Kornel Nie bardzo rozumiem… Zdzisław Chodzi o to, że może mielibyśmy większe wzięcie u czytelników, gdyby nas pan inaczej opisał, bardziej nowocześnie… Zenobi No! Ja, na przykład, mógłbym być wampirem! (pokazuje kły – popłoch wśród „widowni”) Jacek A my zombi! (demonstruje razem z bratem „taniec żywych trupów”) Święty Piotr Ohyda! Wykluczone! Kornel Tak, tak! Wykluczona ohyda! Irenka N. Ale dzieciaki to lubią! Na przykład Ewka zamiast wyłazić przez okno, mogłaby zlecieć z dachu jak Superman. A Ircia, jak Pippi Langstrumpf, mogłaby nosić swojego konia na czubku palca! A ja, jako księżniczka Leia z Gwiezdnych wojen, zamiast Złamanego miecza, miałabym świetlny miecz Jedi… Kornel Dosyć! Nic z tego. Wszystko, co miałem napisać, już napisałem. A poza tym nie mam pióra. 9 Placek Żaden problem, skubniemy któregoś aniołka… Święty Piotr Zamilcz, łotrze! W niebie istnieje ścisły zakaz pisania, malowania i odgrywania teatrów, a grać i śpiewać wolno tylko aniołom. Nie wolno też głośno rozmawiać, śmiać się, płakać, kasłać, kichać i pociągać nosem… Basia (pochlipując) Od razu mówiłam, że to biblioteka. W prawdziwym niebie na pewno byłby mój wujcio… Święty Piotr (karci Basię wzrokiem i kontynuuje) …zakazane jest też pociąganie nosem, burczenie w brzuchu i wprowadzanie psów. (za kulisami rozlega się głośne, chóralne ujadanie) Kornel A to co znowu? Irenka B. To jest właśnie nasz drugi interes. Ten pierwszy to był tylko na zmiękczenie pana sumienia, bo i tak nie wierzyliśmy, że się uda. Irenka N. Ale w tej sprawie nie odpuścimy, choćbyśmy mieli walczyć przez trzy pokolenia! Święty Piotr Aniołowie! Zewrzeć szyki! (anioły ustawiają się w szyku „bojowo-finałowym”) Kornel Mówcie wreszcie, o co chodzi! Dzieci O psy! Ewa Łaskawie wyposażył pan każde z nas w jakiegoś kundla… Basia O, przepraszam! Kibic jest rasowy! 10 Ewa Ale ujada jak pięć kundli! I właśnie o to ujadanie chodzi. W bibliotece hałasować nie mogą, bo wypłoszą czytelników. A tego pan przecież nie chce. Kornel Nie chcę. Ewa No to przyprowadziliśmy je tutaj. Psy trzeba wyprowadzać na spacer. One by tu sobie powarczały, poszczekały, poganiały za aniołami, bo im wszystko jedno – anioł, czy ptak, byle fruwał. Tylko przez weekend, potem wróciłyby na półkę. A pan by się trochę rozerwał. Kornel To ma sens. Co ty na to, Święty Piotrze? Święty Piotr Jako klucznik oświadczam: wykluczone! Głos Trochę serca, Piotrze! Mało się te biedactwa na ziemi nacierpiały? Z głodu, z chłodu, z ludzkiej nieczułości… Otwieraj niebieskie wrota! (Święty Piotr, ociągając się, w otoczeniu aniołów rusza w stronę drzwi; otwiera je, psi jazgot narasta;dzieci podbiegają do otwartych drzwi i po chwili wracają na przód sceny – każde tuli do piersi psa-maskotkę, a jedno niesie Koziołka Matołka) Święty Piotr A to co?! Pies z rogami? Apage! Dzieci (ze śmiechem) To przecież Koziołek Matołek! Też mógłby sobie poskubać trawkę na rajskich łąkach. Należy mu się. (Śpiewają na melodię Leguny w niebie) Dzieci Dzwoni święty Piotr kluczami, o rety! Znów zamknięte raju bramy, niestety! A pan Kornel łzy ociera, bo tęsknota mu doskwiera, choć w raju ma przecież jak w raju! Kornel Daj mi, proszę, święty Piotrze przepustkę, 11 bo z tęsknoty i z żałości tu uschnę! Ledwie parę dni zabawię, dzień we Lwowie, dzień w Warszawie i wrócę do raju, do raju! Dzieci (proszą świętego Piotra) On się tylko przejdzie w Stryju wzdłuż rzeki, do teatru zajrzy i biblioteki w …*, a nad ranem będzie znowu w Zakopanem i wróci do raju, do raju! (wyciemnienie) Głos Kornela (dorosłego!) zza sceny: List z tamtego świata: Udało się! Byłem przedwczoraj w bibliotece …* i poczułem się jak w niebie. Pięknie tam – odświętnie, kolorowo, cichutko… I ludzie piękni – chodzą na palcach wśród regałów, karty książek przewracają delikatnie… Podszedłem do mojej półki. Książek było na niej niewiele, pewnie poszły w odwiedziny. Pogładziłem po grzbietach te, które zostały… I wtedy poczułem na dłoni delikatne liźnięcie mokrego, psiego języka. Dzięki ci, dobry Panie Boże, za dzieci, które kochają książki i psy. I za biblioteki. A wam wszystkim za wierną pamięć Wasz Kornel Makuszyński Dzieci i Anioły (śpiewają, wychodząc na przód sceny; Kornela na scenie nie ma) On się tylko przeszedł w Stryju wzdłuż rzeki, do teatru zajrzał i biblioteki w Oświęcimiu, a nad ranem już był znowu w Zakopanem i wrócił do raju, do raju! Ewa Koniec wycieczki! Wracamy na swoją półkę! (gwiżdże na psy, słychać chóralne szczekanie, Dzieci z maskotkami wychodzą przez rajskie wrota; na scenie kłania się rajska „załoga”, potem wracają do ukłonów Dzieci, na koniec pojawia się Kornel) * tu można podać nazwę lub lokalizację biblioteki, w której odbywa się przedstawienie; jeśli jest to biblioteka im. Makuszyńskiego, można zamiast „jak w niebie”, powiedzieć „jak w domu”. 12