wywiad z dyrektorem szkoły

Transkrypt

wywiad z dyrektorem szkoły
WYWIAD Z DYREKTOREM SZKOŁY
Uczniowie Szkolnego Koła Redakcyjnego Gimnazjum w Łebie przeprowadzili wywiad z Panem dyrektorem
Maciejem Barańskim.
Kółko redakcyjne: Proszę powiedzieć, co sprawiło, że został Pan nauczycielem?
Pan dyrektor: To były dawne czasy, kiedy taka decyzja zapadła. Kończyłem Liceum Ogólnokształcące nr 1
w Lęborku, gdzie uczęszczałem do klasy matematyczno-fizycznej, a więc raczej reprezentuję umysł ścisły. Moja
decyzja o tym, żeby w ogóle zostać nauczycielem w szkole była podyktowana wcześniejszymi zainteresowaniami
sportowymi, dlatego że od dzieciństwa uprawiałem czynnie sport, głównie gry zespołowe i koszykówkę. Ze względu na
zamiłowanie w zakresie sportu wybrałem AWF. I stąd moje późniejsze doświadczenia i kontakt z nauczycielstwem, ale
nie tylko. Moja mama jest nauczycielką geografii - no i chyba tak troszkę mi to zostało w genach, żeby później zostać
nauczycielem.
Kółko redakcyjne: Jakie wrażenie zrobili na Panu uczniowie naszej szkoły?
Pan dyrektor: Z gimnazjalistami jestem związany od samego początku, ponieważ kiedy zostałem dyrektorem szkoły
w 1998 r., to przez okres jednego roku byłem dyrektorem szkoły podstawowej, a następnie organizowałem gimnazjum
w Lęborku. Aczkolwiek lęborskie gimnazjum liczyło więcej uczniów, bo początkowo prawie siedmiuset, a to 29
oddziałów. Natomiast tutaj zetknąłem się z garstką gimnazjalistów - tylko 5 oddziałów, około stu uczniów - znacznie
mniej. Nie wszystkich jeszcze poznałem i bardziej rozpoznaję Was pewnie po twarzach, natomiast sprawiacie
wrażenie uczniów bardzo otwartych, uśmiechniętych na co dzień. Gdy Was spotykam, zawsze się uśmiechacie i chyba
jesteście zadowoleni z tego, że chodzicie do gimnazjum. Przynajmniej ja takie wrażenie odnoszę. W dobie tych
zapowiedzi, że gimnazja mają być wygaszane, nie wiem, czy uczniowie, którzy kończą szkołę podstawową się cieszą,
czy też nie. Myślę, że większość chciałaby kontynuować naukę w nowej szkole, choć zdaję sobie sprawę z tego, że
zdania mogą być podzielone. Bardzo mi szkoda byłoby tego okresu, bo gimnazja, które są i które przez lata
wypracowywały pewien model, pewien swój charakter, pewien styl, funkcjonują i żeby stworzyć gimnazjum, był
potrzebny bardzo duży wkład wszystkich pracowników, nauczycieli i dyrekcji szkoły, ale też zaangażowania uczniów.
Jeżeli przestaną funkcjonować gimnazja, to przestanie funkcjonować ten cały dorobek, który „pójdzie gdzieś do
lamusa”. No, ale stoimy przed nowym wyzwaniem i jeżeli taka konieczność będzie, aby tworzyć ośmioklasową szkołę
podstawową, pewnie jesteśmy już przygotowani i będziemy to wdrażać.
Koło redakcyjne: Jaka jest Pana ulubiona dyscyplina sportowa i jakie sporty Pan uprawia?
Pan dyrektor: Na pewno koszykówkę, z którą byłem związany przez dłuższy okres czasu. Jako zawodnik drużyny
szkolnej, a później jako trener, który prowadził kilka drużyn i to zamiłowanie gdzieś we mnie pozostało. Natomiast
wraz z wiekiem, niestety, człowiek trochę ucieka od tego wymiaru sportu, czyli m.in. tych gier zespołowych. Od
dłuższego okresu czasu bardzo lubię jazdę rowerem, we wszelkich wymiarach: turystycznych, sportowych. Jeżdżę na
„góralu” . Ćwiczę jogę, ale nie taką, która każdemu się kojarzy z medytacją, że gdzieś człowiek siedzi w jakimś
lotosie i myśli, co następnego dnia będzie robił. Każdemu mówię, że jeśli utożsamia jogę z rozmyślaniem,
medytowaniem, przeżywaniem - to nie to. To joga typowo ćwiczebna. Wszystkim mówię w ten sposób: jak chcesz
medytować na jodze, najpierw stań na rękach albo na głowie przez pięć minut i spróbuj po tych pięciu minutach
uspokoić umysł. Spróbuj medytować, kiedy te krople potu ściekają po czole. Zatem jogę traktuję jako formę przede
wszystkim usprawnienia własnego organizmu, gimnastykę, rozciąganie, poprawę ogólnej sprawności. Joga faktycznie
daje dosyć duże efekty. Dodatkowo w okresie jesiennym, zimowym i letnim dużo pływam - na basenie, a w czasie zimy
też morsuję.
Koło redakcyjne: Czy ma Pan jakieś osiągnięcia sportowe? Jakieś medale?
Pan dyrektor: Jeśli chodzi o ostatni okresu czasu, to muszę powiedzieć, że w tamtym roku uczestniczyłem w pływaniu
ekstremalnym w Tallinie podczas zimy. Brałem udział w dwóch dystansach - na dystansie 50 metrów kraulem
i żabką. W międzynarodowych zawodach zająłem szóste miejsce. Trochę były obawy, że jak pojedziemy, to będzie –
że tak powiem - pływanie w przeręblu. Na szczęście pogoda okazała się szczęśliwa i łaskawa, a zatem tej tafli lodowej
oraz kry prawie nie było. Pływaliśmy w zimnej wodzie, bo było około dwóch stopni, ale udało się jakoś przetrwać.
Koło redakcyjne: Odchodząc od tematu sportu. Czy lubi Pan czytać książki? Interesuje Pana muzyka, filmy?
Ma Pan jakieś ulubione?
Pan dyrektor: Tak, staram się zawsze wieczorem gdzieś wyciszyć. Kiedy przychodzę z pracy oraz jestem po tych
wszystkich zajęciach sportowych, to z reguły wieczorem sięgam po powieści, ale generalnie nie są to jakieś trudne
książki, gdzie trzeba naprawdę mocno skupić swoją uwagę. To zazwyczaj powieści przygodowe, lecz nie tylko. Nie
mam określonej jednej lektury czy jednego autora, z którym gdzieś jestem mocno związany. Jeśli chodzi o kino, to
chcę powiedzieć, że zdecydowanie nie lubię thrillerów i horrorów, znacznie większą przyjemność sprawia mi
obejrzenie filmów przygodowych, sentymentalnych lub o charakterze rodzinnym, ale też musi być w nich stworzony
pewien klimat. Gdy na przykład przychodzą święta, miło jest zobaczyć coś związanego z tym okresem, wtedy jakoś tak
człowiek fajnie wchodzi w ten rytm i świąteczny nastrój. Podobnie jest z muzyką. Jeśli chodzi bowiem o muzykę,
preferuję szereg różnych gatunków. Słucham jej na co dzień. Lubię i muzykę filmową, i muzykę poważną, ale również
pop i rock. Nie do końca może przepadam za głośnym heavy metalem.
Koło redakcyjne: Lubi Pan w ogóle pracę z dziećmi?
Pan dyrektor: Tak, nawet bardzo, dlatego też zawsze powtarzam, że jak się pracuje z młodzieżą, to człowiek ma też
taki sentyment do tego, co robi i przede wszystkim czuje się jakby trochę młodszym, czyli nie dostrzega się czasu,
który ucieka. Praca jest bardzo zróżnicowana, nie jest monotonna. Jeżeli ktoś pracuje w biurze, to każdego dnia
przychodzi, np. o ósmej i kończy pracę o siedemnastej, powtarza cały czas te same czynności i to jest taka rutyna.
Natomiast tutaj takiej rutyny nie ma. Każdy dzień stanowi pewnego rodzaju nowe otwarcie, przynosi nowe zdarzenia,
przez to nie ma tej monotonni. Ta praca jest po prostu twórcza i ciekawa.
Koło redakcyjne: Jakich rad udzieliłby Pan dzisiejszej młodzieży?
Pan dyrektor: Pytanie pozornie tylko proste, bowiem wcale nie jest to takie łatwe jeśli chodzi o rady, bo z reguły
każdy udziela wskazówek, czy są to rodzice, którzy poprzez swoje rady wyrażają swoją miłość do Was, chcą przecież
wyłącznie Waszego dobra, czy koleżanki, koledzy, nauczyciele. Ilość osób, które doradzają, jest bardzo duża, ale nie
zawsze te rady docierają do serca. Na pewno dzisiejsza młodzież jest inna od tej młodzieży, której ja byłem cząstką
jako osoba młoda, w Waszym wieku - zupełnie inaczej bowiem spędzaliśmy czas. Pytanie, dlaczego inaczej. Dlatego,
że nie było takiego dostępu do mediów. Z reguły w domu był tylko jeden telewizor, dwa programy, a nie
osiemdziesiąt, sto, dwieście, trzysta lub jeszcze więcej. Nie było tak ciekawych programów, tylu interesujących
filmów. Radio, muzyka, były gramofony, kasety, itd. Na początku był magnetofon kasetowy lub taki magnetofon
szpulowy, ale też na taśmę. Gdyby dzisiaj postawiło się te urządzenia, to każdy zadawałby pytania, co to w ogóle jest,
do czego to służy, itp. Zatem była całkowicie inna rzeczywistość. Więcej czasu się spędzało z kolegami, przede
wszystkim poza domem, na boisku, człowiek chętnie uczestniczył w różnego rodzaju zajęciach pozalekcyjnych, dlatego
że tego czasu wolnego było bardzo dużo. Dzisiaj, w momencie, kiedy macie dostęp do komputera, nie wychodząc
z domu, możecie się skontaktować nawet z całym światem, z koleżankami i kolegami, ponadto możecie posłuchać
muzyki, możecie obejrzeć film, zobaczyć, co się dzieje np. w innych krajach. Komputer jest tym głównym źródłem
naszego spędzania czasu. To jest też jednak problem w sytuacji, gdy ktoś nieumiejętnie wykorzystuje ten dostęp do
informacji i nieumiejętnie tym urządzeniem się posługuje. Jeżeli ktoś poświęca na to swój cały czas, to jest źle, bo tak
naprawdę nie ma czasu na to, żeby spotkać się z kolegami i koleżankami w realu. Nie ma już czasu na to, żeby
uczestniczyć w różnego rodzaju zajęciach albo żeby te zajęcia sobie w ogóle zorganizować. Dawniej bardzo często
sami sobie organizowaliśmy zajęcia takie jak gra w piłkę czy tworzenie lodowiska, przygotowanie jakiejś ślizgawki.
Najpierw trzeba było sobie jakoś pewne rzeczy przygotować, żeby później z tego korzystać. Problemem jest, jeżeli
jesteśmy zafascynowani, wciągnięci w te media i komputer, bo wtedy na nic innego nie mamy czasu. Jeżeli miałbym
skierować jakieś słowa do młodych ludzi, to przede wszystkim to, żeby nie stali się zakładnikiem komputera, Internetu.
Gdy ktoś się nim staje, traci niestety poczucie realności tego, co go otacza. Traci praktycznie wszystko to, co może mu
dawać więcej frajdy niż sam komputer. Radość nie płynie z tego, że przeczyta się jakąś informację w sieci lub gdy ktoś
kontaktuje się za pośrednictwem komunikatora i z kimś rozmawia. To też nie jest to samo. Najpierw trzeba znaleźć
trochę czasu poza komputerem, bo dopiero wtedy otworzymy oczy i zobaczymy, jakie życie potrafi być interesujące
i jakie fascynujące doznania przynosi. Myślę, że też stajemy się troszeczkę innymi ludźmi.
Koło redakcyjne: Czy w poprzedniej pracy miał Pan tzw. trudnych uczniów?
Pan dyrektor: Szkoła jest miejscem, do którego uczęszcza bardzo dużo uczniów. Ja z założenia twierdzę, że nikt nie
rodzi się zły. To otoczenie zmienia człowieka i czasami te problemy, z którymi młodzi ludzie przychodzą do szkoły, to
problemy, które ich trochę zmieniły. Czy my mamy kontakt z takimi osobami? Mamy i to naprawdę wszędzie.
Niezależnie czy to jest Łeba, czy Lębork, Trójmiasto, Warszawa, Pekin, Tokio itd. Wszędzie są dobrzy uczniowie
i uczniowie, którzy sprawiają trochę problemów. Z pozycji dyrektora najczęściej pamięta się osoby albo wybitne, albo
osoby te bardzo dobre, które mają za sobą duże osiągnięcia przedmiotowe i sportowe, artystyczne, wszelakie.
Pamięta się też tych uczniów, którzy sprawiają większe problemy, ponieważ z reguły nie zawsze dyrektor szkoły jest
informowany o różnego rodzaju negatywnych rzeczach w szkole. Docierają np. takie rzeczy jak palenie papierosów,
ktoś coś zrobił, popsuł, namalował. Takie informacje docierają. To są normalne rzeczy, z którymi dyrektor szkoły
musi się zmierzyć. Musi starać się wpływać na zmianę danej osoby, jeśli chodzi o sposób postępowania. Oczywiście
sposobów na to jest kilka lub nawet kilkanaście i czasami są to różne rozwiązania. Na pewno dobra współpraca
z nauczycielami, wychowawcami, pedagogiem, psychologiem. Czasami niestety trzeba sięgnąć po doraźną pomoc
innych jednostek typu policja, sąd rodzinny, MOPS czy inne ośrodki. Czasami po prostu trzeba też nakładać kary.
Kary dyscyplinarne dla uczniów, łącznie z zawieszeniem ucznia, łącznie z nałożeniem kary dyscyplinarnej, na
przykład nagana i tego typu rzeczy. Także nie jesteście jedyną oderwaną placówką, natomiast na dzień dzisiejszy
muszę powiedzieć, że na razie nie korzystaliśmy z tych kar, które są zapisane w statucie ani bezpośrednio nie
informowaliśmy żadnych służb zewnętrznych. Nie przyszło na dzień dzisiejszy też prowadzić jakiejś rozmowy
dyscyplinującej z uczniami. Mam nadzieję, że takich sytuacji będzie jak najmniej.
Koło redakcyjne: Jaki wizerunek szkoły zamierza Pan stworzyć, obejmując stanowisko dyrektora Zespołu
Szkół w Łebie?
Pan dyrektor: Też nie jest to takie jednoznaczne i łatwe pytanie, dlatego że chciałbym zachować wszystkie istniejące
realia szkoły. Rzeczy, które są dobre. Te, które wywodzą się chociażby z imienia patrona naszej szkoły. Waszym
patronem jest nieprzeciętna postać, zżyta z historią Polski i chciałbym, aby też został głęboko w sercu każdego
Polaka. Przede wszystkim wszystkie wartości tej wiary chrześcijańskiej, jak i treści, które głosił Jan Paweł II,
powinny być bliskie każdemu uczniowi. Nie powinny być to tylko puste słowa, lecz słowa, które mają pokrycie
w Waszych czynach, czyli na pewno dużą wartością jest wychowanie młodego pokolenia w duchu tych wszystkich
wartości głoszonych przez papieża i to jest chyba najważniejsza cecha, która powinna tę szkołę odróżniać od
wszystkich innych placówek.
Koło redakcyjne: Jakieś słowa - przesłanie na zakończenie?
Chciałbym, by uczniowie opuszczający mury naszej szkoły, zwyczajnie dawali sobie radę w życiu za pomocą nabytych
wiadomości, także poprzez osiągnięcia dydaktyczne i sportowe. Należy odkryć i poznać swoje zalety. W dzisiejszym
świecie najważniejsze jest to, żeby być samodzielnym, umieć poszukiwać, umieć się doskonalić oraz rozwijać, na
bazie tych wszystkich dostępnych rzeczy, które są, czyli Internet, książki, publikacje. Zatem jeżeli ktoś chce, to na
pewno może się indywidualnie rozwijać, ale trzeba chcieć, mieć te chęci, żeby sobie po prostu poradzić. Jeżeli jakaś
osoba nie ma poczucia wartości, to ta jednostka w dzisiejszym życiu będzie sobie słabo radziła. Trzeba mieć
rozbudzoną wiarę w to, że zarówno dobre rzeczy jak i te, z którymi przyjdzie nam się borykać, trzeba rozwiązywać.
Jeśli się jest taką mocną, zdecydowaną osobą, to w życiu na pewno sobie poradzi lepiej. Chciałbym, żeby każdy, kto
kończy to gimnazjum, był takim właśnie człowiekiem. Osobą emocjonalnie przygotowaną do wejścia w bardziej
dorosłe życie, kimś zdecydowanym, pełnym wiary, wtedy ze wszystkim sobie w życiu poradzi.
Koło redakcyjne: Dziękujemy bardzo za poświęcony czas.
Pan dyrektor: Ja też bardzo Wam dziękuję.
Ania Warzyńska, Wiktoria Malek, Adrian Kubis
Opiekunowie Gimnazjalnego Koła Redakcyjnego: Ewelina Bas i Marzena Szachniuk

Podobne dokumenty