Piękna i bestia

Transkrypt

Piękna i bestia
© Agnieszka Pietraszek
Wszelkie prawa zastrzeżone
Projekt okładki
Agnieszka Pietraszek
Rysunki
Agnieszka Pietraszek
Łódź, 2014
Piękna i bestia –
czyli trzech
głupich zakochanych smarkaczy
Było nas trzech. Trzech głupich, zakochanych smarkaczy.
Piękność z całym impetem odwróciła się zaplatając
Ona jedna. Piękna w każdym calu o każdej porze dnia
warkocze wokół własnej szyi i olśniewająco uśmiechnęła
i nocy. W każdej sekundzie, każdej minucie, każdej
się pokazując białe zęby.
godzinie. Jej postać lśniła w słońcu, deszczu i śniegu.
Otaczała ją aura tajemniczości, która sprawiła, że wszyscy
straciliśmy dla niej głowę. Pamiętam czas, w którym
zobaczyłem ją pierwszy raz. Było to dwa dni przed
inauguracją roku szkolnego. Wprowadzała się do
posiadłości mieszczącej się zaledwie po drugiej stronie
ulicy. Wysiadała z samochodu. Długie blond włosy upięte
w dwa warkocze kołysały się radośnie. Sukienka na
szelkach z potężnymi klamrami sięgała zaledwie kolan,
Zaparło mi dech w piersiach. Nie mi jednemu. Franek
a białe sandały dodawały jej niesamowitego uroku.
i Zenek o mało nie padli trupem. Nie wiedziałem, co
Zaniemówiłem z wrażenia. W nanosekundzie wyobraziłem
począć. Rumieniec oblał mi twarz. Chciałem pomachać
sobie nasze zaręczyny, ślub (ona piękna biała suknia, welon
ręką. Nie mogłem się ruszyć. Paraliż ogarnął mnie od stóp
do samej ziemi, druhny w różowych sukienkach, kwiaty)
do głowy. O odwzajemnieniu uśmiechu nie było mowy.
i starość z gromadką rozbrykanych wnuków. Wlepiłem
Aż tak skompromitować się nie mogłem. Ona
w nią gały i stałem jak wariat. Opłacało się.
olśniewające piękne zęby – moje krzywe i przyozdobione
metalowymi drutami i zameczkami z kolorowymi
Urządziliśmy tam twierdzę, ponieważ okno wychodziło
gumeczkami. Zacząłem się pocić. Woda kapała z moich
wprost na podwórze naszej księżniczki. Zestresowani
włosów koloru marchewki po piegowatym czole w kierunku
i podnieceni czekaliśmy uparcie aż się pojawi. Daremne
dużych okularów. Myślałem tylko o jednym – schować się
męki. Nie wychodziła z domu przez cały dzień.
pod ziemię. Nie dało rady. Stałem na podjeździe i
Niezmiernie przygnębił nas ten fakt. Zrezygnowani
wpatrywałem się w najpiękniejszą dziewczynę na świecie.
opuściliśmy basztę. Chciało nam się wyć do księżyca
Następnego dnia obudziłem się skoro świt. Zakradłem się
z rozpaczy. Cóż, trudno. Pomyślałem, że na milion
do piwnicy. Wiedziałem, że tam była. Przypadkiem ją
procent zobaczę ją jutro w szkole. Z nową nadzieją
zobaczyłem, jak szukałem hulajnogi. Nie myliłem się. Leżała
położyłem się spać. Prawie nie zmrużyłem oka, więc
zakurzona w kartonie ze sprzętem myśliwskim ojca. Duża,
rano spoglądając w lustro stwierdziłem, że wyglądam
mosiężna, potężna, robiąca piorunujące wrażenie lornetka
przerażająco. Oczy podkrążone i takie malutkie,
w odcieniu moro. Schowałem ją do plecaka, udałem się do
że prawie nie było ich widać. Gdy założyłem okulary
kuchni. Zrobiłem kilka kanapek z kremem orzechowym
doznałem szoku po raz drugi – na nosie pojawił się
i zabrałem dwa litry wody. Wróciłem do pokoju. Wśród
ogromny pryszcz z wystającą białą końcówką! Tego już
tegorocznych prezentów gwiazdkowych odszukałem zestaw
było za wiele. Nie wiedziałem, co mam robić. Może
czterech krótkofalówek i je również spakowałem. Wyjrzałem
powinienem zawołać mamę? I co mi powie? Że to
przez okno. Dałem sygnał chłopakom. Byli gotowi, tak jak ja.
normalne, wszyscy kiedyś dojrzeją, że mam już
Cichaczem przemknęliśmy na strych mojego domu.
dwanaście lat i niedługo będę mężczyzną.
Pomyślałem, że najlepsze rozwiązanie będzie wówczas,
która jeszcze miałem poprzedniego wieczoru. Pierwsze
gdy go wycisnę. Widziałem wiele razy, jak robił to mój
powakacyjne spotkanie z kolegami z klasy nie miało dla
starszy brat. Zabrałem się do dzieła. Nim cokolwiek
mnie takiego znaczenia, jak w poprzednich latach. Miło
zdążyłem ścisnąć w oczach stanęły mi świeczki. Ból był
było ich znów zobaczyć, ale moje myśli wędrowały po
niesamowity. Chciałem płakać i wrzeszczeć ze złości
błękitnych przestworzach. Żadnego wrażenia nie zrobiła
i wówczas spostrzegłem przybory do makijażu mamy.
na mnie także pani od wuefu, w której podkochiwałem się
Nałożyłem
w piątej klasie i dodam jeszcze, że na jej zajęciach miałem
warstwę
fluidu
na
„niespodziankę”.
Nie wyglądało najgorzej, chociaż trochę odznaczało się
ciemniejszym
kolorem,
więc
nie
mając
stu procentową frekwencję.
wyboru
wysmarowałem całą twarz modląc się w duchu, żeby
kumple nie zauważyli.
Założyłem białą koszulę, granatowe spodnie na kant,
zasznurowałem buty i ruszyłem do samochodu.
Chciałem wrócić do domu i zamknąć się w swojej dziupli,
I wtenczas stało się. Moja blond piękność udawała się
gdzie wstęp mieli tylko nieliczni, tzn. tylko ja, ale stał się
również w stronę auta i wtedy do mnie dotarło, że nie
coś niespodziewanego. Gdy pani wychowawczyni
mam u niej najmniejszych szans. Co mogłaby zobaczyć
dyktowała nam plan do klasy zapukała dyrektorka
w chudym, piegowatym okularniku z aparatem
prowadząc ze sobą moją blond piękność. Serce
ortodontycznym na zębach? Straciłem resztkę nadziei,
podskoczyło mi do gardła. Z ręki wypadł długopis.
- Przedstawiam wam Karolinę Wrzos. Będzie uczestniczyć
Codziennie, na każdej lekcji zamiast słuchać nauczyciela
w zajęciach razem z waszą klasą – powiedziała „szefowa”
ukradkiem spoglądałem na Karolinę. Była cudowna.
i spojrzała na jedyne wolne miejsce, które znajdowało
Zawsze elegancka i pełna gracji. Miła i uśmiechnięta.
się obok mnie.
Zabawna i mądra. Cieszyła się ogólną sympatią ze strony
Spojrzałem na Franka i Zenka. Byli tak samo nieprzytomni
chłopców. Dziewczyny raczej nie chciały
i zaskoczeni jak ja, ale nasze szczęście nie miało granic. My
się kompromitować. Na jej tle wyglądały raczej mniej niż
i największa piękność świata w jednej klasie. To było coś po
przeciętnie.
prostu niesamowitego.
Przez pierwsze dwa tygodnie byłem śmiertelnie
przerażony perspektywą dzielenia ławki z księżniczką.
Nie odezwałem się ani słowem, aby nie wyjść na
W drodze powrotnej kompletnie odebrało nam mowę, ale
totalnego kretyna. Później jednak z łatwością
każdy z nas obmyślał, co zrobić, aby poderwać panienkę
przychodziło mi wypowiadać słowo: cześć na powitanie,
Karolinkę. W sumie w najlepszej sytuacji była moja osoba,
jak i zarówno na pożegnanie. Kompletną niewiadomą
ponieważ dzieliłem z nią ławkę. Zawsze coś inteligentny
był fakt, jak przełamać owe lody. I wtedy zobaczyłem
człowiek wymyśli. W tym sęk, że ja raczej inteligencją nie
plakat: dyskoteka szkolna, piątek od 17 do 21:30. Tak, to
pałałem, mimo że nosiłem kolosalnych rozmiarów
musiało być to. Franek i Zenek także przeczytali afisz
musztardówki i ktoś przypadkiem mógłby pomyśleć, że jest
i wtedy zdałem sobie sprawę, że oni są moimi
inaczej.
potencjalnymi konkurentami. Nie było czasu do
stracenia. Zaraz po przyjściu do domu rozbiłem świnkę, do
kupię. Nie chciałem ani sekundy dłużej przebywać na
której wrzucałem oszczędności od czwartej klasy. Trochę
terytorium rozkosznej staruszki.
tego było – 250 zł.Nie jedząc obiadu, nic nie tłumacząc
wsiadłem na górala i pognałem do centrum. Miałem fuksa.
Na prawie każdym pawilonie był szyld z napisem
wyprzedaż. Byłem przynajmniej w siedmiu różnych halach
i nic nie przykuło mojej uwagi do tego stopnia, żebym
mógł wydać tak długo oszczędzane pieniądze. Wreszcie
znudzony i zrezygnowany poczłapałem do sklepu z odzieżą
dla młodych mężczyzn. Sprzedawczynią była bardzo miła
starsza pani w cudacznej kwiecistej spódnicy i najmniej
odpowiedniej bejzbolówce na głowie. Z rozkoszą
podawała mi ubrania i z takim samym zapałem odwieszała
je z powrotem na wieszaki.
- I jak młody człowieku? Pasują? Nie za ciasne w kroku?zapytała przesłodziutkim głosikiem. Myślałem, że
wykituję. Zebrałem wszystkie siły i powiedziałem z
największą powagą, że pasują jak ulał i bardzo chętnie je
Zadowolony i pełen energii wróciłem do domu i czekałem
jedyną osobę. Siedziała sama na krześle w ślicznej białej
na upragniony piętek. W końcu nadszedł. Przedpołudnie
sukience
spędzone w szkole wlokło się niemiłosiernie, zwłaszcza, że
wiedziałem, że jest to moja jedyna okazja. Z lekko
Karolinki nie było. Bałem się, że może rozchorowała się,
ugiętymi kolanami poszedłem w stronę mojej piękności.
albo coś w tym stylu i nie przyjdzie na dyskotekę. Nikt nie
Ona zauważywszy to, wstała i zrobiła kilka kroków
wiedział, co się z nią dzieje, ale nie traciłem optymizmu.
naprzód. Spoglądaliśmy sobie przez ułamek sekundy
Wróciłem do domu. Zamknąłem się w łazience i dobrą
w oczy. Karolina nachyliła się i szepnęła mi do ucha:
godzinę pluskałem się w wodzie żegnając się z gumową
Tak, zostanę twoją dziewczyną.
kaczką. Siedząc jeszcze w wannie doszedłem do wniosku,
że skoro na mojej młodej twarzy pojawiają się wypryski, to
dlaczego miałbym się nie ogolić? Tak też zrobiłem i był to
największy błąd w całym moim dotychczasowym, marnym
żywocie, ale jeszcze większą klęską było pokropienie się
wodą kolońską taty. Nikomu nie życzę takiego bólu. Jakoś
dotrwałem do końca przygotowań. Radosny opuściłem
mieszkanie. Dostałem trochę kieszonkowego od rodziców
i wolnym krokiem udałem się do szkoły. Sala gimnastyczna
była zapełniona po brzegi, ale mój wzrok od razu znalazł tą
z
trzema
falbankami.
Zamarłem,
ale