telewizja Vis á Vis

Transkrypt

telewizja Vis á Vis
20 │vis a vis | listopad 2013
fot. B. Kucharek
telewizja Vis á Vis
fot: Archiwum rodzinne
numer 11 (66), Kraków, listopad 2013
W październiku minęła ósma rocznica śmierci Andrzeja Jakóbca
trębacza i leadera zespołu Old Metropolitan Band.
fot: B. Kucharek, B. Zimowski, H. T. Kaiser, M. Śmieszek
Gazetka Vis a Vis: Copyright reserved by Bogusław Kucharek.
Wszystkie materiały publikowane są za zgodą autorów
Wydawca: Andrzej Dyga, Bogusław Kucharek. Kontakt: Półeczka Vis a Vis, www.zvis.pl
www.vis-a-vis.netart.eu.org
[email protected]
[email protected]
Skład i współpraca: Bogdan Zimowski
Korekta: Maria Bal - Nowak
listopad 2013 | vis a vis │ 19
2 | vis a vis | listopad 2013
Andrzej Sikorowski
W którym miejscu teraz krakowski Wódz, przycupnięty na zawsze w zimnej bramie? Ojciec
Janka Markowskiego najbardziej zapracowany w czasie urlopu wypoczynkowego?
W jakich rejonach Szajbus trudzi się nad rozwiązaniem samobójczej pętli?
OKNO NA PLANTY (22)
Moja licealna polonistka Pani Doktor Maria
Chrzanowska ceniła samodzielne myślenie, umiejętność
precyzyjnego i zwięzłego wyrażania poglądów, tępiła
pustosłowie i wodolejstwo. Potrafiła postawić wysoką
ocenę klasówce składającej się z kilkunastu zdań, jeśli te
miały sens i znamię osobistego poglądu. Nauczyła mnie
fot: B. Zimowski
umiejętności opisywania obejrzanych zjawisk, przedmiotów, wydarzeń i do dziś potrafię w
kilku słowach powiedzieć o czym był film widziany wczoraj, przeczytana ostatnia książka,
jakie wrażenia zrobiła wysłuchana płyta,czy wystawa malarstwa.
Niestety owe umiejętności okazują się zbędne, gdy człowiek opuszcza salę Starego Teatru,
po spektaklu Jana Klaty „Do Damaszku”. Bo ten gniot jest o niczym. Zachodzę w głowę ile
trzeba mieć tupetu, by uznanym aktorom, dorosłym w końcu ludziom kazać przez dwie
godziny wygadywać bzdury i komunały, epatować pseudofilozoficznymi aforyzmami w
dekoracji z czaszek, w zgiełku muzycznych cytatów od sasa do lasa. Ile trzeba buty
artystycznej by podpierać się Strindbergiem, gdy z tekstu tego ostatniego korzysta się wedle
własnego uznania, a całość dedykuje zmarłemu tragicznie w samolotowej katastrofie nad
Damaszkiem właśnie Konradowi Swinarskiemu, który gdyby widział to kuriozalne
przedstawienie obracałby się w trumnie z prędkością turbiny.
Dwie godziny bez przerwy, czyli bez możliwości ucieczki, bo w trakcie wydarzenia nie
umiem opuszczać sali przez szacunek choćby dla kolegów aktorów, którzy się na scenie
męczą.Trudno inaczej nazwać usiłowania Krzysztofa Globisza kopulującego ścianę, Doroty
Segdy udającej kazirodczy stosunek i innych ofiar braku talentu dyrektora tej placówki.
Całość odbywa się za naszą kasę bo to przecież Scena Narodowa, a grozy dopełniają
recenzenci, krążący wokół tematu jak koło śmierdzącego g..., bredzący coś o sposobie
budowania ról przez głównych bohaterów, byle tylko nie wywalić prawdy. A prawda każe
rzecz całą skopać tak, by zeszła z afisza po kilku odsłonach.
Może wtedy ktoś zacząłby baczniej przyglądać się poczynaniom pseudoartystów,
którzy skutecznie niszczą tradycję wybitnej placówki, do której chodziło się z każdorazową
pewnością przeżycia chwil wzniosłych, a wychodziło z rozdziawioną gębą. Współczesność
teatralna i nie tylko teatralna przybrała postać kuriozalną. Kiedy cymbał nie wie co zrobić z
Mickiewiczem, Czechowem, Ibsenem, to go najpierw przycina w ciemno, a potem lokuje
w szpitalu, w kotłowni, lub w magazynie sprzętu rolniczego.
I wtedy jest cool, trendy, zajebiście, a Paszport Polityki murowany.
Wszyscy pod darnią. W oczekiwaniu - jak powiadają - na niebo lub piekło. Pogodzeni ze
śmiercią, która zdaniem księdza Jana jest szczytem życia. Dla nich ona była rzeczywiście
kromką chleba. A Bóg nie musiał być - żeby był.
Dla nich Święto Zmarłych jest najwspanialsze przez to, że już nie muszą myć wyciągniętych
po wsparcie rąk, napychać żołądków, sięgać po flaszkę, liczyć dni do momentu, kiedy zgon
przyniesie wreszcie odpoczywanie.
Dziś, zamiast modlić się za nich, czekam ze spokojem chwili, kiedy wypali się mój ostatni
papieros. I zgaśnie.
31 października 2008
Fragment książki: Jan Nowicki „ Mężczyzna i One ”
JUŻ Z NAMI:
Andrzej Warchał, Stanisław Stabro, Jan Andrzej Nowicki „Viking”, Andrzej Warzecha,
Krzysztof Tyszkiewicz, Adam
Ziemianin, Aleksander Rozenfeld, Wiesław Siekierski, Andrzej Sikorowski, Jacek Lubart-Krzysica, Jan Nowicki, Leszek
Pizło, Jerzy Michał Czarnecki, Aleksander Jasicki, Tomek H. Kaiser, Wojciech Gawłowski, Jacek Podgórski, Kazimierz
Oćwieja, Magdalena Rychel, Dorota Kazimiera Zgałówna, Henryk Rafalski, Paweł Kozłowski, Bogusław Kucharek, Win,
Dorota Dużyk, Mieczysława Dużyk, Marek Kawa, Wojciech Mucha, Michał Kulpa, Aurelia Mikulińska, Darek Bojda, Stanisław Franczak, Jerzy Dębina, Ewa Durda „Lubelka”, Joanna „Malgwen” Mielniczek, Witold Banach, Edward Michalik,
Wiesław Jarosz, Omar Khayya, Walery Popov, Marek Studnicki, Tomek Kałuża, Kasia Hypsher, Krzysztof „Kris” Cedro,
Sebastian Kudas, Woytek Woyciechowski, Zbigniew Żarow, Marek Przybyłowicz, Roman Mucha, Zofa Daszkiewicz,
Bożena Boba-Dyga, Halina Pląder, Robert Czekalski, Agnieszka Stabro, Jędrzej Cyganik, Jadwiga Grabarz, Marek Wróbel,
Magdalena Tuszyńska, Henryk Arendarczyk, Marzena Krzyżak, Ewa Maciejczyk, Magdarius, Maro Zender, Adam „Bobs”
Marczek, Janusz Wosiek, Roman Gustaw Woźniak, J.B.W., johny porter (ona), Andrzej Dyga, Magda Marciniak, Edward
Biały „Wódz”, Maciej Dudek, Tomasz Kowalczyk, Ryszard Świątek „Pikuś”, Ryszard Szociński, Anna Burns Wyller, Anna
Widlarz, Ryszard Sokołowski, Marek Wróbel, Elżbieta Żurawska-Dobrowolska, Ryszard Bochenek-Dobrowolski, M, Car lie, Wojciech Pestka, Józef Bator, Renata Nalepa, Justyna Sokół, Maciej Szymczak, Pan Smth, Paweł Rzegot, Marcin Her nas, Ewald Tomon, Gina Gurgul, Miguel Cortez, Małgorzata Łempicka-Brian, Damian, Katarzyna, Alicja, Agata Marczek,
Róża Dominik, Ania Karez, Julka Dyga, Renata Dubiel, Czesław Robotycki, Roman Wysogląd, Iwona Siwek-Front, Danuta
Mucharska, Karolina Dyga, Teresa Lange, Krzysztof J. Lesiński, Tadeusz Łukasiewicz-Tigran, Anna Witek, Pablo, Jarek
Potocki, Mariola Frankiewicz, Robert Florczyk - celnik z Północy, Paulina Simlar (Rzepicha), Aleksandra Pędzisz, Magda
Konopska, Iwona Chojnacka, Wiktoria Mizia, Wojciech Kwinta, Wojtek Morek, Bogdan Zimowski, Adam Kawa, Roman
Kownacki, Krzysztof Janik, Wawrzyniec Sawicki, Krzysztof Miklaszewski, Zygmunt Konieczny, Konrad Pollesch, Maciej
Dyląg, Jan Czopek, Leszek Długosz, Andrzej Szełęga, Krzysztof Pasierbiewicz, Alsana, Piotr Kędzierski, Piotr Błachut,
Tony, Andrzej Matusiak, Adam Komorowski, Bruno, Monika Kozłowska, Dorota Czarnecka, Ryszard Rodzik, Jerzy
Stasiewicz, Aleksander Szumański, Agnieszka Grochowicz, Kazimierz Machowina, Magdalena Świtek, Paweł Kozłowski
Jerzy Skarżyński, Arleta Opioła, Anna Dziadkowiec, Maciej Serafin, Wojciech Firek, Andrzej Pacuła, Owca, Andrzej Banaś,
Tadeusz Smolicki, Wiesław Dymny, Anna Dymna, Wit Jaworski, Tadeusz Śliwiak, Magdalena Wiącek, Adam Kieniewicz,
Jan Zych, Jan Wawszczyk, Antoni Wawszczyk, Marek Rosner, Jadwiga Miklaszewska, Krzysztof Litwin, Monika Dembińska, Robert Adamczak, Zbigniew Bajka, Marian Siwek , Leszek Walicki, Jerzy Harasymowicz, Marian Żyła, Marian
Satała, Andrzej Komorowski, Wojciech Włodarczyk, Jarosław Włodarczyk, Kazimierz Wiśniak, Lesław Pizło, Karina Janik,
Sara Yakoubi, Bronisław Chromy, Ika Broszkiewicz, Joanna Kulma, Piotr Skrzynecki,, Birczanin, A. Zaleski, Urszula
Nalepa, Laco Volko, Jerzy Armata, Renata Gajos-Mangold, Andrzej Głuc, Marek Michalak.
..a Ty?..dołącz..czekamy ☺...
18 │vis a vis | listopad 2013
Jan Nowicki
listopad 2013 | vis a vis │ 3
Lesław Pizło
Andrzej...
Ile można chcieć?
Jutro Święto Zmarłych.
Wszystkich zmarłych - nie tylko świętych.
Ile można chcieć?
Powołując się na światło lampek nagrobnych, zapach
fot. B. Kucharek
stearyny, butwiejące liście kasztanów, łuny nad cmentarzami, szepty żywych i wymowne milczenie trumien - łatwo dojść do wniosku, że
wprawdzie można chcieć więcej, jednak wypada mniej.
Za dużo, oznacza popaść w coś, co mądry lud nazywa... chcicą. Chcica - dziwne słowo.
Odrażające, chore. Sądzę, że mój przyjaciel Franio Serwatka - podwójny austriacki doktor powinien wymyślić na to jakąś szczepionkę. Opartą chociażby na prochu marzeń
najbogatszych nieboszczyków.
Większość żywych do samego końca cechuje nadmierna łapczywość. Najbardziej żarłoczni
chcą zobaczyć wszystko, wspiąć się jak najwyżej, wkopać najgłębiej, władać niepodzielnie,
bezkarnie zabijać. Gromadzić, gromadzić, gromadzić!
Po śmierci orkiestry wojskowe będą im grać, udręczą narodową żałobą. Wynudzą
komunikatami, klepsydrami, mszami w intencji.
Kretyn - polityczny zwłaszcza - żyje w urojonym świecie i w urojonym umiera. Nabzdyczył
się i pękł.
Leży teraz z medalami sięgającymi bezwładnego penisa, przykryty ziemią.
A taki Rysio Matusiak - kolega z podstawówki. Jeden z miliarda ludzkich wróbli, co tvlko
wtedy miał nazwisko, gdy płacił mandat albo szedł (za piwo) do wyborów. Taki Rysio chciał
mało, a dostał jeszcze mniej. Jeden z tych, którzy - jak powiada mądry Rafał - ledwo
spojrzeli na świat, już musieli zdychać, bo nie dano im prawa do umierania.
Pożegnałem Go, leżącego w brudnym łóżku z małym radyjkiem koliber w wychudzonej
garści, jak ciągle nasłuchiwał jakiejś wiadomości.
Gdzie Stasio Terpiński, geniusz matematyczny, który pod koniec życia nie umiał zliczyć do
trzech? Gdzie Jurek Jackowski, ksywa Wójcik, wierzący w Chrystusa a pozdrawiający
Allaha?
Pisanie o kimś bliskim w czasie przeszłym jest
przykre. Tym bardziej o człowieku, który
podchodził do spraw świata tego z takim luzem i
dystansem jak Andrzej. Kim był i co zrobił dla
jazzu wie każdy, a jak nie wie niech żałuje. Bo
słuchanie Jego muzyki z płyt to zupełnie coś
innego niż koncert na żywo. Tego się nie
słuchało. W tym się uczestniczyło ! Jak mało kto
Andrzej potrafił wciągnąć słuchaczy w interakcję
ze swoją muzyką. Oprócz kompletnie głuchych
ponuraków wszyscy ulegali jego urokowi. Żadne
nagrania tego nie oddadzą. Wieczory w jego
klubie „Kornet” przypominały trochę legendarny
jazz klub „Helikon”. W nim to Andrzej startował
w świat muzyki. Był tam gospodarzem i grającym
fot: L. Pizło
barmanem, jako że trąbkę zawsze miał na
podorędziu. On sam mawiał że w „Helikonie” pełnił funkcję sraczdziadka (męski
odpowiednik babki klozetowej) i wykidajły. Coś na rzeczy musiało być skoro Zbyszek Raj
wymyślił facecję „jak Kuba Bogu tak Bóg Jakóbiec”. Funkcjonowała ona jeszcze w innych
wersjach, których nie przytoczę. To były początki. Klub zlikwidowano a Andrzej powołał
do życia własną formację „Old Metropolitan Band”, która istnieje do dziś. Pisząc istnieje
zadrżała mi ręka, bo to już nie to. I nie dlatego, że we wspomnieniach wszystko jest
ładniejsze i lepsze, tylko dlatego że Andrzej trwał przy ortodoksyjnym dixilendzie, i nawet
jak włączał do repertuaru popularne piosenki trzymał się stylu.
Bywało publiczność wołała : zaśpiewaj !! Wówczas On z właściwym sobie dystansem
mówił : kochani – śpiewa Pavarotti i Połomski ja co najwyżej chrząkam i pokaszluję. No ale
jak wychrząkał swoim góralskim przepalonym głosem „Wonderfull world” owacjom nie
było końca. No i właśnie: barwę głosu w dużej mierze zawdzięczał papierosom. Wiedział, że
szkodzą zatem się ograniczał do trzech paczek dziennie. Palił przed jedzeniem, po jedzeniu,
w trakcie, podczas grania (bywało dym leciał z trąbki), w aucie, w klubie, w domu.
Wszędzie. Na wszelkie upomnienia, że to go kiedyś dobije, odpowiadał, że „chłopa co nie
kurzy to myszom czuć”.
Cóż wolałbym żeby Go było czuć myszą, ale żeby był i grał tu dla nas.
A nie gdzieś w zaświatach.
listopad 2013 | vis a vis │ 17
4 │vis a vis | listopad 2013
Nutka
Wojciech Firek
Pieski też odchodzą - szybciej niż my.
Dwa lata jak odeszła NUTKA 2001-2011
wdzięczna suczka beagle, bywalczyni
„zvisu”, ulubienica personelu i gości,
wpadała i nerwowo wszystkie kąty
zawsze obwąchiwała.
Po wypiciu miseczki wody i małej
przekąsce, dla uspokojenia musiała
siedzieć wysoko wzbudzając entuzjazm
klientów, którzy się z nią witali. W. M.
LISTOPADOWE IMPROWIZACJE JARKA ŚMIETANY
Minęły dwa miesiące, kiedy Jarek odszedł od nas , ale zawsze będzie żył w naszej
pamięci, jako wielki artysta, wspaniały człowiek z silną osobowością twórczą,
dynamizmem życiowym i talentem.
Gitarzysta, kompozytor, aranżer, z wielkim szacunkiem traktował swój zawód,
jaki wykonywał. Szacunek miał również do ludzi z którymi współpracował, do kolegów,
z którymi obcował.
Był absolwentem Akademii Muzycznej w Katowicach. Jako profesjonalista miał
świadomość swojej wartości. Dzięki talentowi, jaki posiadał oraz ciężkiej pracy osiągnął
szczyty. Był gitarzystą jazzowym najwyższej klasy, znanym w Europie i na świecie. Grał
z najwybitniejszymi muzykami. Robił to z wielką pasją, którą zarażał tak muzyków, jaki i
słuchaczy. Był niespokojnym i dociekliwym twórcą, wciąż poszukiwał nowych impulsów
i inspiracji.
Miałem wielkie szczęście, że
przyjaźniliśmy się od dobrych 30-tu
paru lat. Tak się cudownie złożyło, że
prawie wszystkie moje wystawy rzeźb
otwierane wernisażami były
wzbogacane wspaniałymi koncertami
Jarka i jego zespołu. Najwięcej
wspólnych występów odbyło się w
Niemczech i we Francji. To były
niepowtarzalne imprezy o wielkim
ładunku emocjonalnym I
artystycznym.
fot: M. Preis - Firek
01.11.2013 Kraków
Jarku, bardzo nam wszystkim Ciebie
brakuje, ale przez swój talent i
magiczną muzykę zawsze będziesz w
naszej pamięci. Bądź w pokoju.
Tym wielkim żalem łączę się z Anią i Alicją,
fot: W. Morek
Tu ma swój kąt Iwona Siwek - Front
16 │vis a vis | listopad 2013
listopad 2013 | vis a vis │ 5
Galeria „ Vis á Vis ”
Tomasz Henryk Kaiser Wystawa - „ Sztuka Czasu ”
DWIE SKRZYPACZKI
Idę sobie przez krakowski rynek
i z oddali widzę w promieniach słonecznych
dwie śliczne dzierlatki.
Inteligentne buzie, schludna aparycja,
białe bluzki zapięte pod szyję, granatowe spódniczki i
czarne lakierki
w ręku futerały od skrzypiec
rozszczebiotane i radośnie uśmiechnięte.
Listopad 2013
fot: B. Zimowski
Krzysztof
Pasierbiewicz
Przeźrocza prezentowane na wystawie
odnalazły się w piwnicy mojej mamy.
Przeleżały tam i w innych miejscach przez
czterdzieści lat.
Odnalazły się w odpowiednim momencie,
nie za wcześnie i nie za późno.
Przez ten czas przyroda włączyła się
w proces twórczy. Pokazały się struktury
będące odzwierciedleniem losów tych zdjęć.
Każda żyłka to ślad zmian, zapis historii
i upływającego czasu.
Moim odnalezionym zdjęciom czas – jak
artysta – nadał nowy wymiar.
Jest więc dwóch autorów tych fotografii.
Drugim z nich okazał się czas.
Europa! Ma klasę ta dzisiejsza młodzież pomyślałem sobie.
Azaliż,
gdy się zbliżyły na odległość głosu
z niewinnych usteczek jednej ze skrzypaczek
mięciuchno, jak puszek dmuchawca na wietrze
sfrunęły do mych uszu słowa, sic! cytuję dosłownie:
„No, co ty! Nie pierdol! Chyba cię pojebało”
Świętym nigdy nie byłem
z niejednego pieca chleb jadłem
lecz tym razem
wymiękłem jak dętka
przebita na gwoździu
nowych
bezstresowych
"przemian pokoleniowych"
Tomasz Henryk Kaiser
Umarli z naszego życia
Ilu w naszym życiu umarło ludzi?
W moim? Z przedszkola wszyscy, ze szkoły podstawowej przeżyły 3 osoby, z
liceum z 12, ze studiów 7 osób.
A co stało się ze znajomymi z wakacji, przyjęć i ludźmi poznanymi przy każdej
innej okazji?
Wszyscy umarli, a było ich wiele tysięcy.
Musieli przecież umrzeć, bo ich nie spotykam.
Zdarzają się czasem przypadki, że ktoś ożyje w innej postaci- często już wtedy
siebie nie przypomina, ani z wyglądu, ani z charakteru. Najczęściej jednak nigdy
nie powracają.
listopad 2013 | vis a vis │ 15
6 │vis a vis | listopad 2013
Marek Michalak
Jakóbiec
fot: B. Kucharek
Wybitnie inteligentny i muzycznie
utalentowany, bardzo często prowokacyjny w
swoich wypowiedziach. Bawiło Go stawianie tez
wbrew temu, co sam myślał, by podgrzać
rozmowę i doprowadzać dyskusję do wrzenia.
Nie każdy to wytrzymywał i często rozgniewany
opuszczał towarzystwo.
Wspaniały człowiek.
Był i jest moim Przyjacielem. Przez kilka lat
miałem klucz do Jego mieszkania (Rynek
Gł.45,oficyna) i często korzystałem z
gościnności Andrzeja. Kilka lat starszy,był dla
mnie jak brat. Wielką radość dawało nam
wspólne granie w OMB. Niestety, jak większość
młodych muzyków i mnie trafiły problemy
życiowe, które próbowałem topić w różnych
ambrozjach procentowych. Którejś nocy po
" zgaszeniu światła" w Jaszczurach dotarłem do
mieszkania Andrzeja. Jeszcze nie spał. Spojrzał
na mnie i powiedział: Ty już jesteś w rynsztoku!
Resztką mojej świadomości odebrałem to zdanie.
Wymemlałem, że tam mnie nie ma i nigdy w
rynsztoku mnie nie zobaczy. Jeszcze zdążyłem
wybełkotać - ja ci to udowodnię. I padłem w
fot: B. Kucharek
ubraniu, nieprzytomny na łóżko.
Rano przypomniał mi co mu obiecałem. Przez dwa lata nie wziąłem alkoholu do ust.
Wyprostowałem i wzmocniłem moją psyche.
Od tamtej pory nie muszę walczyć z silną wolą. Chcę się napić , to się napiję. Nie chcę - nikt
mnie nie zmusi.
Jedno zdanie z ust Przyjaciela zmieniło moje życie. Żałuję , że nie umiałem znaleźć zdania,
które mogło przedłużyć Jego życie. Wierzę , że Jego cząstka żyje nadal we mnie. Hej !
Karmelitów w latach 1836 i 1863 oraz w roku 1886 od osób prywatnych. W 1933 r.
powiększono go o tereny wojskowe i osiągnął on dzisiejszy kształt. Przez lata
istnienia stał się Cmentarz Rakowicki swoistą
nekropolią miasta i Polski z racji pochowanych na
nim zasłużonych osób. Kraków, jako przez wieki
ośrodek władzy królewskiej, nauki i kultury, był
świadkiem wielkich wydarzeń, uroczystych
koronacji, wjazdów, procesji, pogrzebów
królewskich i zasłużonych osobistości. To
niewątpliwie spowodowało, że tylko tutaj ,
jubileusze i uroczyste pogrzeby nabierają swoistej
wielkości. Wielkie pogrzeby od XIX w. po czasy
dzisiejsze, zaczynając od pochówków księcia
Józefa Poniatowskiego w 1817r. i Tadeusza
Kościuszki w 1818 r. na Wawelu, poprzez
bohaterów powstań narodowych, zasłużonych
obywateli Krakowa, i wielkich pisarzy, poetów i
artystów – jak choćby Adama Mickiewicza czy
Jana Matejki i wielu innych, miały też wymiar
narodowy i patriotyczny z udziałem rzesz
krakowian i przybyszów ze wszystkich ziem
polskich. Służyło temu też powstanie
Krypty Zasłużonych Polaków w
kościele o.o. Paulinów na Skałce, a
której rolę przejął obecnie Panteon
Wielkich Polaków w kościele Piotra i
Pawła. Chyba największe tłumy
uczestniczyły w pogrzebach
S t a n i s ł a w a Wy s p i a ń s k i e g o i
Marszałka Józefa Piłsudzkiego, które
przedstawiają załączone kartki
pocztowe. Również w ostatnich
latach, tak licznie żegnano choćby
naszego duchowego patrona Piotra Skrzyneckiego, noblistów – Miłosza i
Szymborską czy całkiem niedawno Sławomira Mrożka. Można śmiało powiedzieć,
że Wawel, kościół na Skałce, kościół Piotra i Pawła, Cmentarz Rakowicki jak i po
części choćby cmentarze Salwatorski i Podgórski, czynią z Krakowa swoisty
Panteon Narodowy. Zapalając więc znicze w Święta Zmarłych, wspomnijmy nie
tylko o zmarłych bliskich i znanych, ale też o tych, których nie ma kto już
wspomnieć, a ich imiona, nazwiska, zasługi, talenty i dokonania, uleciały z pamięci
ludzi i skrył czas zapomnienia.
listopad 2013 | vis a vis │7
14 │vis a vis | listopad 2013
Andrzej Matusiak
MÓJ DAWNY KRAKÓW
MIASTO, LUDZIE,
WYDARZENIA
na starej pocztówce i fotografii
oraz wspomnieniach” (17 )
Pochmurne , często deszczowe i chłodne z reguły dni
listopada, niejako z natury skłaniają do refleksji nad
naszym życiem, wracaniem do przeszłości,
wspominaniem tych którzy odeszli już na zawsze. We
fot. B. Zimowski wszystkich kulturach i religiach,
śmierć i czczenie
przodków zajmuje poczesne kulturowe miejsce i związane jest z wykształceniem
różnorodnych obrzędów i zwyczajów. Adaptując dawne zwyczaje, Kościół
ustanowił w 835 roku za sprawą Papieża Jana XI święto Wszystkich Świętych, a w
998 r. wprowadzono Dzień Zaduszny jako dzień modlitwy za dusze zmarłych. To w
ten dzień obchodzono na Litwie i wschodnich kresach obrzęd Dziadów, który jest
kanwą wielkiego narodowego literackiego dzieła Mickiewicza, a niechcący stało się
też dramatem wielu pokoleń maturzystów. W dawnych czasach, zgodnie z prawem
kanonicznym i tradycją, cmentarze znajdowały się bezpośrednio przy kościołach w
obrębie miast i wsi. Natomiast za murami miejskimi na niepoświęconej ziemi,
umiejscawiano cmentarze dla „ludzi wyklętych” – samobójców, przestępców, nie
ochrzczonych, żebraków. W odludnych miejscach lokowano też cmentarze
„choleryczne”, ofiar częstych wówczas epidemii chorób zakaźnych. Przykościelne
cmentarze z ich zatłoczeniem, złymi warunkami sanitarnymi, stanowiły ciągłe
zagrożenie epidemiologiczne. To zagęszczenie cmentarzy otoczonych murami,
było szczególnie widoczne w Krakowie z racji dużej ilości kościołów i klasztorów.
Znany krakowski XIX-wieczny księgarz, kronikarz, badacz dziejów Ambroży
Grabowski pisał, że krakowianin „skądkolwiek spojrzał z okna, to dojrzał krzyże i
nagrobki w śródmieściu”. Pod koniec XVIII wieku zwrócono uwagę na
konieczność umieszczenia cmentarzy poza siedzibami ludzkimi. Po rozbiorach
Polski, na ziemiach polskich które weszły w skład monarchii austriackiej, a więc i
Krakowie, zaczął obowiązywać dekret cesarz Józefa II z 1784 r. i następnie od 1797r.
dekret Nadwornej Komisji Galicji Zachodniej, nakazujące przeniesienie
przykościelnych cmentarzy. Już tegoż roku władze miejskie rozpoczęły likwidację
tych cmentarzy, przy okazji uzyskując nowe place np. Mariacki, Kleparski (koło
kościoła św. Floriana) czy św. Ducha. Wówczas też kupiono od Zgromadzenia o.o.
Karmelitów Bosych z Czernej część folwarku zwanego „Bosackie”, na utworzenie
cmentarza generalnego, który zaczął funkcjonować od 1803 r. nazwany
Rakowickim. Dalsze części folwarku na powiększenie cmentarza dokupiono od o.o.
8 │vis a vis | listopad 2013
listopad 2013 | vis a vis │ 13
Nawrócony
Jan
Żywczak
W Lalikach po powrocie z kościoła Jan Hutki
Mówił wokół że nie chyci się wódki
Zaczął wyłącznie żętycę pić
Aż go wielce rozbolała rzyć
Że nie dobiegał do wygódki
I wszędzie musieli po nim myć
PS.
Za trud i cierpienie, Hutki z Lalik
Dostał od księdza brązowy medalik
The day after
albo ostatnia modlitwa
O Panie!
Nie daj pogrzebać się z nami
ktoś przecież musi czuwać
nad deszczem
wiatrem
nad uśpionymi cmentarzami
Andrzej
Warzecha
Kronika
Skradziona kłonica
Gdy
Góralowi z Rycerki skradziono racławicką kłonicę
IPN zaczął rozbierać sąsiadów na nice
U Bułki znaleziono gliniany posążek Stalina
I orzeczono wszem, że to o wiele większa wina
Niźli skraść jakieś tam sprzed wieków szpice
Kto zaczął
pyta rozgniewany król
po przegranej bitwie
Ty panie
odpowiada kronikarz z
godnym historyka
stuletnim namysłem
fot: B. Kucharek
Łono fortuny
Pewna „panienka" o ksywce „Gach"
Dobrze poznała swój fach
Przede wszystkim dbała o panów z giełdy i banku
Tak, by chuć, szelki, rozporki nie doznały szwanku
Kupiła od nich wille gdy przyszedł krach
Z szuflady
Lubelki
Mimowolny konwertyta
z czasów komasacji
Posiadał tylko tyle wiedzy
By strzec nocą i dniem swej miedzy
A gdy mu widły skradziono
We łbie powstało wrzeciono
I do sąsiadów zaczął nawijać:
-Towarzysze,koledzy
fot: Pablo
***
oczyszcza pamięć
i unosi ją ku naszym Bliskim
(tylko tutaj nieobecnym)
płomień znicza
***
w radosnych barwach
ze smutku konarów
odchodzą liście
wzbudzają impresje wyjątkowe
aż do szelestu końca
a gdyby tak
moje strofy potrafiły
marzę
12 │vis a vis | listopad 2013
listopad 2013 | vis a vis │ 9
fot: B. Kucharek
Wiesław Siekierski
Epitafium
a może przyjdzie ktoś potem
zapyta
kim był ten facet
jak wszyscy
co tu pokotem
reąuiescat in pace
Nadejście
Szyszka
to idzie ona
skądś i gdzieś
lecz oni do niej krzyczą
zabierz go w końcu
weź go
weź
zamień go w nicość
a ona chłodna
patrząc w dal
w nieprzeniknioną ciemność
zapyta tylko
czy ci nie żal będzie
już teraz pójść ze mną
Nie można pragnąć pomarańczy w lesie
nikt ich nie zrywa zamiast szyszek z drzewa
nie można szukać wiernego człowieka
kiedy sam sobie wierność sprzeniewierzasz
ale uwierzyć można w wiatr i potok
w gładkość kamieni szlifowanych nurtem
śpiew samotnego głuszca podczas toku
i łopot skrzydeł ptaków nad jeziorem.
można po śladach próbować odtworzyć
życie w żywicznym oczyszczonym świecie
tropami dążyć do jądra zieleni
i odnajdywać w barciach plastry miodu
a wtedy nie ma słów obleśnokrągłych
nie trzeba zdania zamieniać w pułapki
wystarczy zieleń, aromat żywicy
lekkość zawilca, chropowatość szyszki
którą wciąż noszę ukrytą w kieszeni
małe sosnowe słowo mowy lasu.
Włodzimierz Jasiński
Pożegnanie
Nie skończyłem tej przyjaźni
choć skończyłem widywać się z tobą
byłeś tylko gościem
gdy pewnego wieczoru zostałem sam
przyszedłeś
ale gość
zawsze odchodzi
Jerzy Piątkowski
A na północy … króluje – jesień --Lato minęło, o jakże żal, tej błogiej pory.
Temperą … czas – paćka po lesie
I milkną – ptasie rozgawory ---
Prośba
Zjedz ze mnie okruszynę
złego samopoczucia
wiele samozadowolenia
szczęścia i pogody
bakaliowe lody
i najserdeczniejsze pozdrowienia
Jacek Lubart Krzysica
fot: B. Kucharek
Złoci się piasek, w powiewie wiatru podsuszony
I stare pnie … zbielały …wieczne przeszkody.
Raj dla wędkarzy, niech bierze sandacz, wymarzony,
Lecz brak ich, jak czapli, bo odfrunęły znad tej wody.
fot: B. Kucharek
10 │vis a vis | listopad 2013
listopad 2013 | vis a vis │ 11
Andrzej Jakóbiec
fot: B. Kucharek, archiwum rodzinne

Podobne dokumenty

Listopad 2015

Listopad 2015 to za dziwne porzekadło oznacza wyjaśnimy sobie w finale tego felietonu. Milanówki, Milanówki, Milanówki…. Jak tylko daleko mogę sięgnąć pamięcią do lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku, Milanówki ...

Bardziej szczegółowo

Maj 2015

Maj 2015 wody bieżącej, a nawet bez obowiązkowej kawy w naszej uroczej kawiarence. AD

Bardziej szczegółowo