ŻYCIE KOBIET W GHANIE

Transkrypt

ŻYCIE KOBIET W GHANIE
ŻYCIE KOBIET
W GHANIE
Krystyna Abraham
B
ycie kobietą w Ghanie wiąże się nie tylko z noszeniem pięknych, kolorowych sukienek i biżuterii, częstymi zmianami wymyślnych fryzur
i pielęgnowaniem aksamitnej skóry o kolorze czekolady masłem kakaowym czy masłem shea. W moim odbiorze życie ghańskiej kobiety to jednak przede wszystkim ciężka praca realizowania się jednocześnie w roli żony,
matki, pani domu, czasem też osoby aktywnej zawodowo. Niewiele kobiet
stać przy tym na służbę, która odciąża je w obowiązkach domowych.
272
273
Mieszkając sześć miesięcy z ghańską rodziną w Akrze, miałam okazję obserwować – z podziwem – codzienne życie trzech kobiet.
Pani domu – z racji swojego wieku i pozycji – po pracy mogła pozwolić
sobie i na odpoczynek, i na dyrygowanie innymi domownikami. Mimo że
w codziennym zajmowaniu się domem pomagały jej dwie młodsze kobiety,
Fotoreportaż Pressji
niektórych zadań nie oddawała nikomu. Piastując ważne stanowisko w zespole pielęgniarek w Korle Bu – największym szpitalu w Akrze – w pracy musiała wyglądać nienagannie. Raz w tygodniu prała ręcznie wszystkie swoje
fartuchy. Ich biel musiała być nieskazitelna. Po praniu płukała je jeszcze
w wodzie z domieszką magicznego niebieskiego proszku, który nadawał
bieli tkanin specyficzny odcień.
Dwie młodsze kobiety pojawiły się w tym domu kilka lat temu, gdy rozpoczynały edukację w stolicy. Tina – studentka projektowania mody na poli-
Od samego początku mojego pobytu w tym domu Joyce najtrudniej było
zaakceptować, że nie chcę, aby mi usługiwała. Chciała za mnie prać, sprzątać
technice w Akrze – pochodziła z Saboby – małego miasta na północy Ghany.
274
Poza zajęciami na uczelni szyła już sporo na zamówienie prywatnych klientów (m.in. dla mnie). Jej maszyna do szycia stała na tarasie. Często szyła po
zmroku, gdy komary malaryczne grasowały już na dobre. Potem walczyła
z malarią jak Polacy z grypą – za bardzo się nią nie przejmując.
Joyce – fryzjerka – pojawiła się w tym domu, kiedy rozpoczynała edukację w swoim zawodzie. Od kilku lat pracuje już w pobliskim zakładzie
fryzjerskim. Pracuje codziennie od 8:00 do 20:00. W niedzielę chodzi do
pracy około południa, po mszy świętej. Wszystkim obowiązkom domowym,
jakie dzieli z Tiną, musi sprostać albo wcześnie rano (obie wstają często
nawet o 5:00), albo wieczorem. Sprzątają dom, zamiatają podwórze,
gotują, piorą.
itd. Kilka dni walczyłam, zanim wszyscy domownicy zrozumieli, że nie każda
„biała kobieta” ma w domu służbę (jak w serialach, które docierają do nich
z krajów Ameryki Południowej) i że nie każda chce być traktowana jak księżniczka.
Mieszkałam na południu Ghany, i to w stolicy. Dom i tradycyjna rodzina
na wsi wyglądają inaczej. Typowy „dom” na północy Ghany zajmuje przestrzeń mniejszą od przeciętnej, polskiej kawalerki, a mieści wielu członków
rodziny. Każda rodzina wielopokoleniowa mieszka w jednej zagrodzie za
glinianym płotem, łączącym gliniane okrągłe domki o średnicy około trzech
metrów. Całe życie toczy się jednak na dziedzińcu, a „pokoje” służą jako
schronienie przed deszczem i nocą. Mnóstwo czasu zajmuje tam przygotowywanie posiłków, chodzenie na farmę, po wodę do rzeki, a w najlepszym
wypadku do studni zbudowanej przez jakiś kościół dla swoich wiernych
albo organizację pozarządową.
W Ghanie bardzo często można spotkać wielopokoleniowe rodziny
mieszkające razem. Wiąże się to z szacunkiem dla osób starszych i wpajanym od dziecka obowiązkiem opieki nad starszyzną rodzinną oraz dziećmi.
Nie ma domów starców czy domów opieki społecznej, a dzieci należą do
Fotoreportaż Pressji
275
dużej rodziny – klanu – często przygarniane przez krewnych, których np.
bardziej niż biologicznych rodziców stać na ich edukację.
się lakierowaniem aut, panią montującą okna i panią kasującą bilety w tro
tro (busikach miejskich).
Kiedy mieszkałam z Tiną i Joyce, obie były jeszcze pannami. Obecnie
zdecydowanie częściej, niż to było wcześniej, kobieta sama decyduje o wyborze swojego małżonka. Niestety czasem, szczególnie w regionach i ro-
Więcej opowieści o codziennym życiu w Ghanie, i kobiet, i mężczyzn,
można znaleźć na moim blogu – www.accra.blog.pl.
dzinach żyjących jeszcze bardzo tradycyjnie, nadal zdarza się, że o wyborze
„odpowiedniego” kandydata na męża za młodą kobietę decyduje rodzina.
Wybór najczęściej opiera się na czystej kalkulacji – który z mężczyzn oferuje
więcej pieniędzy czy krów za rękę córki. Za mnie pewien mężczyzna oferował dwie kłody mahoniu, co było wyrazem wielkiego docenienia mnie jako
kobiety. Pod koniec mojego pobytu w Ghanie zdarzyła się jedna historia,
276
Kobiety w Ghanie mają coraz więcej do powiedzenia.
O prawa dziewczynek i kobiet zabiega obecnie też wiele organizacji pozarządowych, wspieranych przez międzynarodowe instytucje, jak i sam rząd ghański. Kobiety
kształcą się, zajmują ważne pozycje, ale muszą przy tym
walczyć z bardzo silnymi w mentalności Ghańczyków podziałami.
która potwierdza swego rodzaju „handel wymienny” w tej sprawie. Było
o niej głośno w prasie, a i, ciszej, w WISE (Women’s Initiative for Self Empowerment) – organizacji, w której odbywałam wtedy wolontariat. W WISE
schroniła się w tym czasie szesnastolatka z północy Ghany, która uciekła
z domu ze strachu i na znak protestu przed wydaniem jej za mąż za majęt-
Krystyna Abraham (ur. 1982):
psycholog, koordynator pionu działań
dla biznesu w Pracowni Psychologicznej
„Spotkanie” w Poznaniu; hobbystycznie
zajmuje się fotografią; w 2007 roku była na
stażu w Women’s Initiative for Self Empowerment, gdzie pracowała z ofiarami przemocy seksualnej w obozie dla uchodźców
z Liberii, oraz na stażu w Life and Hope
– organizacji działającej na rzecz osób żyjących z HIV/AIDS i ich rodzin (Akra, Ghana);
w 2008 roku z ramienia Centrum Współpracy Rozwojowej koordynowała dwa
projekty rozwojowe: Centrum Szkoleniowe Wioski Życia i Nadziei w Ghanie oraz
projekt wolontariatu” Poprawa dostępności do nowoczesnych technologii informacyjnych na terenie Rwandy”.
nego mężczyznę po pięćdziesiątce. Prasa opublikowała wówczas szokujące
zdjęcia obrazujące tę dziewczynę zakutą przez rodzinę w kajdany. Mam nadzieję, że ta historia pozytywnie skończyła się dla tej nastolatki, ale niestety
to pewnie niejedyny taki przypadek…
Na szczęście kobiety w Ghanie mają coraz więcej do powiedzenia.
O prawa dziewczynek i kobiet zabiega obecnie też wiele organizacji pozarządowych, wspieranych przez międzynarodowe instytucje, jak i sam rząd
ghański. Kobiety kształcą się, zajmują ważne pozycje, ale muszą przy tym
walczyć z bardzo silnymi w mentalności Ghańczyków podziałami. Istnieje
bardzo wyraźny podział na zawody męskie i damskie. W ciągu sześciu miesięcy udało mi się znaleźć tylko sześć kobiet wykonujących męskie zawody
– panią elektryk, panią mechanika samochodowego, dwie panie zajmujące
Fotoreportaż Pressji
277

Podobne dokumenty