Styczeń 2011 Wiadomośd o prowadzonym programie J

Transkrypt

Styczeń 2011 Wiadomośd o prowadzonym programie J
Styczeń 2011
Wiadomośd o prowadzonym programie J-Kenshusei dostałem 1 stycznia 2011 r.
Zainteresowałem się od razu daną opcją wyjazdu, ponieważ Gdaoski program poprzedzał
Kangeiko i mój egzamin na shodan. Po konsultacji z moim sensei zdecydowałem się jechad.
Trochę jechałem w ciemno, ponieważ w Gdaosku nikogo nie znałem, oraz miałem byd
pierwszym uczestnikiem programu. Nie wiedziałem, czego mam się spodziewad
od prowadzących instruktorów (sensei Krzysztofa Machnika oraz sensei Jacka Czarnieckiego)
wiedziałem jednak, że będzie ciężko :)
Program J - Kenshusei trwał 11 dni,
od 22 stycznia do 1 lutego. Pierwsze dwa dni
spędziłem w Olsztynie w Masa Katsu Dojo.
W pierwszy dzieo dostałem potężną
dawkę informacji o Aikido oraz intensywny
trening na macie (tego dnia odbyły się 3 - 4
treningi). W następny dzieo tematem zajęd
była obrona przed kopnięciami. Następnie ja
oraz sensei Krzysiek wyruszyliśmy do
Gdaoska.
Już po tych dwóch dniach byłem naprawdę wykooczony. Będąc w Gdaosku dzieo
zaczynaliśmy od pobudki, medytacji, śniadania i porannego biegania. Mieliśmy chwile przed
pierwszym treningiem na rozmowy dotyczące Aikido. Przez nie dowiedziałem się wielu
rzeczy, o których nie miałem pojęcia. Dowiedziałem się, że Aikido opiera się o takie terminy
jak Shoshin, Zanshin itd. Zaczynaliśmy trening, pierwsze dni byłem sprawdzany, co takiego
potrafię, oraz czy jestem gotowy do zdawania egzaminu. Według prowadzącego byłem
do niego przygotowany, więc mój trening na programie nie opierał się tylko na egzaminie,
ale można powiedzied poszerzył mój pogląd na Aikido. Pierwszy trening praktycznie
był indywidualny. Trwał 3 godziny, z jedną przerwą. Na nim poprawiałem swoją
koncentrację, poprawiałem dystans, uczyłem się zaawansowanych technik, poznałem wiele
kontr technik (kaeshi-waza). Uczyłem się nowych dla mnie układów z bronią. Następnie
mieliśmy przerwę przed wieczornym treningiem, na odpoczynek i na obiad. Na zajęciach
wieczornych, w których uczestniczyłem, brała również udział stała grupa gdaoskiej sekcji.
Pierwszy trening mieli początkujący, drugi był dla zaawansowanych. Sensei Jacek prowadził
nam bardzo urozmaicone rozgrzewki, poprawiające kondycję oraz wytrzymałośd. Treningi
były wyczerpujące, na koniec takiego treningu, odbywała się próba mojego egzaminu.
Po całodziennym treningu wybieraliśmy się na saunę z resztą uczniów, albo szliśmy na pizze.
Instruktorzy programu starali się,
aby treningi
były
bardzo
ciekawe
i urozmaicone. Poszerzyłem swoją wiedze
także w innych dziedzinach sztuk walki, m.
in. w brazylijskim jujitsu. Po takim
treningu mieliśmy sparingi. Ciekawą rzeczą,
której się dowiedziałem, że na ciele mamy
pełno punktów atemi, czyli punktów, które
jeśli lekko się uderzy lub naciśnie
wywołują nieopisany ból i rozbrajają przeciwnika. Poznałem ponad 20 punktów na własnym
ciele...
Podczas programu dowiedziałem się wielu takich ciekawostek, które wzbogaciły mój
trening. Stałem się szybszy, poprawiłem kondycje oraz technikę. Na Kangeiko zdałem
pozytywnie z dobrą opinią na shodan (1 dan). Po powrocie do rodzimej sekcji (Sendokan
Dojo Ełk), według mojego sensei Krzysztofa Szocha oraz dwiczących, precyzyjniej oraz ostrzej
dwiczę. Poprawiłem swoją kondycję, szybkośd czy nawet dokładnośd wykonywania każdej
techniki czy każdego ruchu. Powiedziano mi po prostu, że się "wyostrzyłem". Dzięki temu
programowi, poszerzyłem swoją drogę. Wiedza o Aikido jest o wiele szersza niż przed
programem.
Polecam J- Kenshusei każdemu młodemu aikidoce.
Rafał Hryniewicki