Boot Camp Polska
Transkrypt
Boot Camp Polska
Boot Camp: Powrót do zabawy w berka Rankiem moje ciało przypominało zbite jabłko, które przez kilka dni przewalało się w tornistrze ucznia. Nie wizualnie, bez siniaków, ale pod skórką siedziały ślady dnia poprzedniego. Rzucanie oponami, przysiady, podpory, sprinty i inne sztuczki w piachu po raz kolejny przypomniały mi, że zaniedbałam mięśnie brzucha, pleców i nóg. I że te słabe ogniwa zwiążą moje ciało, gdy będę walczyć o życiówkę w maratonie, na dychę czy na piątkę. Tekst: Magda Ostrowska-Dołęgowska 60 BIEGANIE PAŹDZIERNIK 2013 Powrót do zabaw sprzed bloku „Tak dalej być nie może” powiedziałam sobie w końcu i postanowiłam poszukać motywacji zewnętrznej do robienia serii ćwiczeń. Najpierw trafiłam na CrossFit, który okazał się strzałem w dziesiątkę, ale wrodzona dociekliwość niczym wbudowany kompas w żółwiej głowie zaprowadziła mnie na Boot Camp. To idea, która przywędrowała zza Atlantyku, wraz z opowieściami o ociekających potem rekrutach amerykańskiej armii, o wygolonych łbach, z brzuchami jak dębowe stoły, którzy nie zadają pytań, w głowie i na ustach mają tylko „Yes, sir!”, i pragną, by przechadzający się między nimi sierżant o kwadratowej szczęce do Podczas gdy mieliśmy przenieść cztery opony jak najszybciej na drugi koniec plaży – Kuba zdeklasował nas, zakładając na siebie dwie z nich i dwiema pozostałymi, niesionymi z przodu, przycisnął je, żeby się nie zsunęły. Boot Camp obiecuje ćwiczenia o wysokiej intensywności, które dają poczuć wyraźnie, o co chodziło Newtonowi z siłą grawitacji. Fot.: Piotr Dymus T rening ogólnorozwojowy jest ważny w każdym sporcie. Oczywiście – wujek Daniels ma rację, jeśli chodzi o zasadę specyficzności treningu. Biegacz powinien trenować bieganie, żeby odblokowywać stale nowe poziomy swojej gry, ale samo bieganie nie poprawi ogólnej kondycji naszego ciała. Słabemu ciału trudniej zaaplikować większe obciążenia treningowe, trudniej wyćwiczyć zwinność czy siłę robiąc spokojne albo długie wybiegania, a interwały czy rytmy najlepiej wychodzą jednak tym, którzy są sprawniejsi, którzy nie boją się pompek, brzuszków, przysiadów i wykroków. Problem polega na tym, że w zwykłej, domowej formie, na dywaniku w pokoju czy w eleganckiej siłowni, to raczej trening psychiki, żeby w ogóle zebrać się do boju. Jest niewielka grupa osób, której możemy zazdrościć, że regularnie chodzą na siłownię albo niczym Chuck Norris na pytanie o to, ile zrobią pompek, mogą odpowiedzieć: „Wszystkie”. Fot.: Piotr Dymus BIEGANIE PAŹDZIERNIK 2013 61 62 BIEGANIE PAŹDZIERNIK 2013 Na niektórych treningach kładzie się szczególny nacisk na wybrane partie, np. brzuch czy plecy. Ale ćwiczenia i tak są bardzo „całościowe”. Wiele z nich wykonuje się w parach – na przykład – wspólne przysiady trzymając jedną oponę. W grupie siła O co chodzi w Boot Campie, jeśli nie o to, by na siebie pokrzyczeć i popatrzeć z satysfakcją, jak ktoś męczy się jak dźgana patykiem dżdżownica? O spotkanie w grupie, wspólny trening, motywację i proste zabawy, okraszone szczyptą rywalizacji. Te proste zabawy stanowią bardzo skuteczne ćwiczenia z użyciem przeszkód, które zastaliśmy na miejscu spotkania, i przedmiotów, które przytargał ze sobą trener. Na przykład opon samochodowych, różnej wielkości i o różnym ciężarze, w niektórych przypadkach pojawiają się wojskowe worki transportowe, albo ciężary, np. przypominające czajniki Kettlebells, dużo robi się ćwiczeń tylko z wykorzystaniem ciężaru własnego ciała. To – plus trochę inwencji twórczej prowadzącego zajęcia – wystarcza w zupełności, żeby dać sobie wycisk. Spotkaliśmy się z Piotrem na plaży nad Wisłą, nieopodal Mostu Łazienkowskiego. Już samo podłoże zapowiadało, że będzie ciężko. Sypki piach, do tego trochę opon i małych pachołków. I my – trzej muszkieterowie i trener. – Pomyślałem, że wymyślę dla was coś bardziej biegowego – powiedział nam Piotr na wstępie. – Ale szybko z tego pomysłu zrezygnowałem, bo przecież wam trzeba zaaplikować coś, czego nie robicie na co dzień – dodał. I to od razu mi się spodobało. Bardziej niż trening rekrutów w USA, Boot Camp Fot.: Piotr Dymus łupania orzechów ich sponiewierał. Boot Camp obiecuje ćwiczenia o wysokiej intensywności, które dają wyraźnie poczuć, o co chodziło Newtonowi z siłą grawitacji. Wszystko robi się w grupie, a sponiewierać się może każdy, bez względu na poziom zaawansowania. I chociaż nie odpowiadają mi wojskowe klimaty, gdzie wszystko załatwia się krzykiem, fruwającą na boki śliną i psychicznym przygniataniem robaka-rekruta świeżo wypastowanym butem, zdecydowałam się zaciągnąć redakcję na zajęcia. Na plac boju miały odwagę przyjść tylko trzy osoby. Zajęcia zorganizował dla nas Piotr Tartanus z Boot Camp Polska. I od razu przeżyłam zaskoczenie. Nie było żołnierskiej „stylówy” (może to kwestia prowadzącego, który nie odnajduje się w klimacie sierżanta?), co odebrałam z ulgą. Okazało się, że Boot Camp bardziej przypomina czasy, gdy dzwoniło się domofonem po Bartka, Zuzkę i Janka, żeby poskakać przez murek, pobawić się w berka i wywlec ze skryjówy starą oponę od malucha dziadka. Pamiętacie takie zabawy? Wtedy trudno było nas z powrotem zawlec do domu na obiad. Ganialiśmy na dworze do nocy, a z basenu albo jeziora dało się nas wyciągnąć dopiero, gdy usta robiły się sine jak po jagodach. przypomniał mi ruchowe zabawy team buildingowe. Jeśli przychodzą nowe osoby, wszyscy się przedstawiają. Tu nie ma możliwości, żeby przetrwać zajęcia i nie dowiedzieć się, jak ma na imię zabawny gość w pomarańczowych spodenkach, który będzie do ciebie rzucał oponę albo z którym będziecie razem łapać równowagę robiąc przysiad. Ludzie się poznają, kumplują i umawiają potem na wspólne bieganie. Fot.: Piotr Dymus W Boot Camp Polska treningi trwają godzinę, czasem troszkę dłużej. Zwykle grupy spotykają się 4 razy w tygodniu, niezależnie od pogody. – Słoneczny dzień stwarza zupełnie inne możliwości niż mokra trawa w parku albo zaśnieżone alejki. Każdy trening jest niepowtarzalny – mówi Piotr. Siłowo i dynamicznie Rozgrzewka, którą robimy, jest dynamiczna, truchtamy, skaczemy przez przeszkody, sypiemy piachem wokół niczym słonie morskie na kalifornijskiej plaży. W butach piaskownica jest od samego początku, gdy wrócę do domu, będę mogła wysypać zawartość butów, wytrzepać to, co zostało w moich włosach i ulepić w wannie babkę z piasku. Biegaliśmy wokół koła z opon i robiliśmy różne sztuczki – przebiegaliśmy dookoła każdej z nich, wskakiwaliśmy na nie, próbując łapać równowagę, przeskakiwaliśmy wyrzucając jedną nogę do przodu albo przeskakując od razu obiema. Innym razem trzeba było wykonać wyskok z „klaśnięciem” stopami o siebie, albo wyrzucić nogi na boki, jakby przeskakiwało się przez kozła. Dalej trochę zabawy z ciężarami. Każdy złapał oponę w ręce i robiliśmy serie przysiadów, swingów spomiędzy nóg nad głowę (Kuba złapał największą oponę i musiał wykopać pomiędzy nogami dołek, żeby swobodnie nią swingować), szybkich wskoków naprzemiennych, była również prezentacja słabych bicepsów, gdy drżącymi rękami unosiliśmy opony ku górze. Były też ćwiczenia w parach – przekazywanie sobie opony biorąc ją z jednego boku i oddając po drugiej stronie – stojąc i w siadzie. „Aha, trzeba wykonywać te ruchy dynamicznie, zaprzęgając cały garnitur mięśni, wtedy moje uwstecznione łapki tyranozaura nie będą tak przeszkadzać” – myślałam sobie. Największa zabawa była na odcinku ponad 50 metrów, gdy trzeba było jak najszybciej dotrzeć na drugą stronę plaży, rzucając oponę przed siebie sprzed klatki piersiowej, albo wyrzut bokiem, gdzie angażuje się całe ciało, byle wyrzucić oponę jak najdalej, biorąc najsilniejszy możliwy zamach. – Spróbujcie rzucić oponę tak, żeby przeleciała nade mną – powiedział Piotrek Dymus, który przyjechał udokumentować nasze poczynania na fotografiach. Zaprezentowałam niezbyt prosty zgryz w szerokim uśmiechu. – To chyba nie ja powinnam stać tuż przed tobą w takim razie, obawiam się, że zrobiłabym z ciebie pachołek, na którym ćwiczy się celność. – Przesunęłam się o kilka pozycji w bok i... wcelowałam dokładnie na odległość naszego fotografa. Gdyby dostawało się ocenę za trafne oszacowanie swoich możliwości – zgarnęłabym najwyższe noty. W ćwiczeniach, w których oponę rzucało się do przodu albo biorąc zamach z boku, tylko trochę ustępowałam moim kolegom. Za to gdy przyszło do walki w parterze, gdy trzeba było wyrzucać oponę przed siebie, poruszając się na czworakach, oceniłam na oko, ile centy- Gdzie na Boot Camp? Treningi są dostępne w różnych miastach Poznań: Rezerwat Meteoryt na Morasku i Cytadela Trening trwa: 1:20, grupa: 5–10 osób Info: www.body-work.pl Ceny: 65 zł od osoby za trening lub 200 zł karnet open (4 treningi) Fit Boot Camp CITY Kraków Trening trwa: 7 godzin dziennie przez weekend Ceny: 250 zł (koszt 2 dni campu) Obejmuje porady trenerów personalnych i porady dietetyczne Info: www.fitbootcamp.pl Obozy w Zakopanem, w Czorsztynie i Biebrzańskim Parku Narodowym Boot Camp Polska – Warszawa Trening trwa: 1 godzinę, grupa: 4–14 osób Ceny: od 99 (w promocji) do 180 zł Info: www.bootcamppolska.pl Główny trening może być zrobiony na zasadzie stacji w obwodzie. Wykonujemy ćwiczenia do czasu, aż jedna z osób przebiegnie 100 czy 200 metrów po piachu, i przechodzimy do kolejnej stacji. Gdy to ty biegniesz – starasz się robić to szybko, by oszczędzić reszcie cierpienia. Te proste zabawy stanowią bardzo skuteczne ćwiczenia z użyciem przeszkód, które zastaliśmy na miejscu spotkania, i przedmiotów, które przytargał ze sobą trener. metrów ma mój „bicek”, popatrzyłam na żylaste łapy kolegów i zdecydowałam się pchać oponę przed sobą. To też okazało się ciekawym doświadczeniem, zwłaszcza gdy opona nabierała piachu, poziom trudności rósł. Trochę rywalizacji Trening właściwy rozgrywa się w grupach, które rywalizują ze sobą. Mają różne zadania, mogą chwilę pomyśleć nad tym, jak zrobić je najszybciej, ocenić swoje szanse. – Będziemy przenosić opony na drugi koniec plaży – zapowiedział Piotr z szelmowskim uśmieszkiem i na początek położył przed nami po jednej. Każde z nas miało przebiec na koniec, a potem wrócić i przekazać „pałeczkę” koledze z teamu. Okazało się, że styl nie jest w tym BIEGANIE PAŹDZIERNIK 2013 63 Nikt tak naprawdę nie patrzy na wynik rywalizacji, wszyscy są skupieni na sobie i kolegach z drużyny, nie ma frustracji, jest za to motywacja i pełen ogień. Innym sposobem, żeby każdy miał okazję się zmęczyć tak, jak chce, były stacje 64 BIEGANIE PAŹDZIERNIK 2013 Rozgrzewka, którą robimy, jest dynamiczna, truchtamy, skaczemy przez przeszkody, sypiemy piachem wokół niczym słonie morskie na kalifornijskiej plaży. W Boot Campie chodzi o spotkanie w grupie, wspólny trening, motywację i proste zabawy, okraszone szczyptą rywalizacji. z ćwiczeniami. Wszyscy ćwiczą w tym samym czasie. O tym, jak długo będziemy męczyć daną stację, decyduje biegacz. Tak – wciela się w tę rolę jedna osoba, której zadaniem jest pobiec do „zaklepywanki”, tabliczki na plaży, oddalonej o jakieś 100 metrów, i wrócić. Im szybciej się zamelduje z powrotem, tym bardziej inni będą jej wdzięczni za koniec serii. To czyni zabawę ciekawą, interwałową i bardziej teamową. „Raz, dwa, trzy, cztery...” liczyłam sobie w głowie w czasie biegu, zamiatałam mocno rękami, biegnąc po plaży, byle tylko wykrzesać z ciała trochę więcej siły i po raz kolejny oderwać się od ziemi. „Szybciej, szybciej, cieniasie” – motywowałam sama siebie po cichu. Może jednak mam w sobie coś z soldata? Ćwiczenia dobierane są tak, żeby zmęczyły się nogi, ręce, brzuch, plecy – wszystko po trochu. Po zajęciach czujesz się trochę tak, jak po wyjściu z basenu, gdzie przez bitą godzinę tłoczyłeś kraulem od brzegu do brzegu, albo czujesz ten specyficzny rodzaj zmęczenia, jak po długim wybieganiu, chociaż nic cię punktowo nie Trening właściwy Rozgrywa się w grupach, które Rywalizują ze sobą. Mają różne zadania, mogą chwilę pomyśleć nad tym, jak zrobić je najszybciej, ocenić swoje szanse. Konkrety Boot Camp łatwo dopasować do swojego poziomu. Ktoś, kto dopiero zaczyna i czuje, że jest słaby, może robić mniej powtórzeń, a bardzo różny charakter ćwiczeń sprawia, że każdy w czymś jest lepszy, a w czymś innym słabszy. Podobnie jak w zabawach team buildingowych – liczy się to, jak pracuje grupa. Co chyba najważniejsze – trening mija bardzo szybko. Można się solidnie zmęczyć i wykonując różne zadania traktować je bardziej jak zabawę niż pracę nad ciałem. Nie ma nudy i powtarzalności, wszystko dzieje się na dworze, w przyjemnym otoczeniu. W Warszawie – na Agrykoli, przy fontannach na Podzamczu, na Kabatach, Kępie Potockiej, parku Moczydło, Parku Skaryszewskim, Górce Szczęśliwickiej i Polu Mokotowskim oraz przy Stadionie Narodowym, w Poznaniu na Morasku Fot.: Piotr Dymus przypadku dowolny. W oponę trzeba wejść i podsunąć ją sobie na biodra, a potem przebiec tak, by nie spadła, nie przytrzymując jej rękami. Rzuciliśmy się do boju, przypominając zdezorientowane koguty, które właściwie powinny ze sobą walczyć, ale unoszą tylko tumany kurzu i wykonują swój zabawny taniec. Później było bieganie z dwiema, w końcu również z czterema oponami. Liczy się, która drużyna wykona zadanie szybciej – tutaj już – styl dowolny. Podczas gdy Tomek, mój teamowy partner, walczył z oponami, zanosząc je po dwie w dwóch rundkach na koniec plaży, Kuba zdeklasował nas, zakładając na siebie dwie i dwiema pozostałymi, niesionymi z przodu, przycisnął je, żeby się nie zsunęły. Parskaliśmy śmiechem jak kot próbujący pozbyć się kłaczka, a Tomek zupełnie stracił wolę walki. W teamie można sobie pomagać – radą, krzykiem, zagrzewaniem do boju. Nie było żołnierskich słów, Piotr nie gwizdał na nas, ani nie kazał nam się ogarnąć, nie dawał nam karniaków w postaci stu pompek. Była zabawa. Najgłośniej krzyczałam ja, przyzwyczajona do głośnego dopingowania walczących w CrossFicie. boli. Na niektórych treningach kładzie się szczególny nacisk na wybrane partie, ale ćwiczenia i tak są bardzo „całościowe”. Bawiliśmy się tak dobrze, że sami zaproponowaliśmy Piotrowi jeszcze jeden układ stacji. Na koniec poświęciliśmy trochę czasu na ćwiczenia statyczne, z nogami opartymi o oponę (przez co trzeba jeszcze popracować nad równowagą), głównie podpory, na ten brzuch, co ma być jak dębowy stół, na mięśnie boczne, prosty brzucha, plecy, żeby nie bolały, i pośladki, żeby dawały więcej siły podczas szybkich odcinków na stadionie. – Każdy trening wygląda inaczej, ale są pewne elementy stałe, staram się np. zawsze robić pompki i z wesołością obserwuję dziewczyny, które przychodzą na pierwsze zajęcia i mówią, że nie dadzą rady zrobić ani jednej, a po kilku lekcjach same się garną do pompek – opowiada Piotr. – Tutaj procentuje ogólna sprawność, facet, który ma duże mięśnie, będzie miał problem z bieganiem i dynamiką – mówi. Ćwiczenia to proste ruchy funkcjonalne – dźwiganie, skakanie, przysiady, turlanie się, bieganie. Nie chodzi o duże ciężary, bo to nie szkółka dla kulturystów. Najczęściej chodzi o to, żeby połączyć siłę z dynamiką, co dla biegacza ma dużo większy sens niż wyizolowane pompowanie mięśni, które często zabija dynamikę i szybkość. Boot Camp vs. CrossFit Czym się różnią? Boot Camp • Bardziej przypomina zabawę, team building, jest na mniejszym stopniu wtajemniczenia • Wykorzystuje bardziej zastany teren, mniej dodatkowe akcesoria • Nastawiony bardziej na ćwiczenia w grupie • Nie liczy się liczby powtórzeń, jest mniej rywalizacji • Zawsze w terenie, na świeżym powietrzu, również zimą • Nie ćwiczy się techniki wykonania ćwiczeń, tak ważnej w CrossFicie przy podnoszeniu ciężarów • Mniejsze obciążenia Fot.: Piotr Dymus i na Cytadeli. Boot Camp nie jest jeszcze bardzo popularną zabawą w Polsce. Spotkania różnią się charakterem, czasem trwania, wielkością grup i ceną. W Krakowie organizowane są wypady weekendowe, gdzie przez dwa dni, przez siedem godzin, grupy wykuwają tężyznę fizyczną. Tam bardziej przypomina to rzeczywiście obóz treningowy rekrutów, chociaż w dużo bardziej ekskluzywnej formie. W Poznaniu, chłopaki bardziej pielęgnują żołnierską otoczkę, nazywając samych siebie Generałem Treningu i Majorem Treningu. W Trójmieście prowadzenie zajęć typu Boot Camp deklarują np. Akademia MMA & Fitness Gdańsk (można ich znaleźć na Facebooku) albo Yoko Fitness. Boot Camp Polska ma w planach w niedalekiej przyszłości rozszerzenie swojej działalności na kilka innych miast. Trenerami są ludzie wszechstronnie usportowieni. Piotr Tartanus, który prowadził z nami zajęcia, jest triathlonistą, biegaczem, biega również na nartach, startuje w wyścigach kolarskich, jest instruktorem gimnastyki. Inni startują w biegach survivalowych, sprawdzają się w kolarstwie górskim, na snowboardzie czy w sportach walki. To absolwenci wychowania fizycznego, fizjoterapeuci. Ludzie, z którymi można porozmawiać o wszechstronnym treningu, wymienić doświadczenia. CrossFit • Więcej rywalizacji, liczenie powtórzeń • Ciężary i gimnastyka (drążek, kółka) • Zawody ogólnopolskie, ogólnoświatowe • System Workout Of the Day, do wykonania każdego dnia samemu, system sprawdzianów • Bardziej rozbudowany • Treningi w afiliowanych siłowniach, latem na świeżym powietrzu • Same WOD trwają krótko, nawet kilka minut, poza właściwymi treningami ćwiczy się technikę – podnoszenie ciężarów, ćwiczenia gimnastyczne • Dochodzi się do dużych obciążeń • Rządzą nim reguły znalazłam. Jest team building, jest zabawa, czas mija szybko i nie boję się, że wypadnę gorzej od kogoś. Fajne jest to, że można wybrać spośród tych dwóch zabaw opcję, która bardziej będzie nas motywować. Wszak – jeśli tylko będziemy bawić się w to regularnie, misję „sprawność ogólna” można uznać za wykonaną. ruchy funkcjonalne, całościową pracę nad ciałem, odchodzi od wyizolowanych ruchów na siłowni, gdzie nad bicepsem wytrwale pracują ludzie obudowani wielką maszynerią, niczym pół człowiek, pół robot w filmach science fiction. W CrossFicie znalazłam więcej rywalizacji, więcej motywacji, więcej wyzwań. Bo oprócz dodatku do biegania, ćwiczeń ogólnorozwojowych, które są mi, jako biegaczce, potrzebne, CrossFit traktuję jako dyscyplinę ciekawą samą w sobie. Mogę uczyć się jak podnosić ciężar niemal równy mnie samej, mogę dążyć do tego, żeby wreszcie podciągnąć się na drążku albo wyrzucić nad głowę cięższego Kettlebella czy zrobić więcej Burpees od mojego męża, który jest znacznie szybszym biegaczem. W Boot Campie tego nie Bez izolacji Boot Camp to zabawa podobna w swoich założeniach i stylu do CrossFitu, w który bawię się od czasu do czasu, z kolegami z podwórka. Jedno i drugie stawia na BIEGANIE PAŹDZIERNIK 2013 65