Otwórz - Klub Żak
Transkrypt
Otwórz - Klub Żak
62 NR PODRĘCZN Y PROGR AM K LUBU ŻAK W Y DA N I E BEZPŁ ATN E DOSTĘPN E W K LU BI E Ż A K 1 - 28.02.2016 T H E S H I P YA R D / F OT. PA W E Ł J ÓŹ W I A K WWW.KLUBZAK.COM.PL B A B S K I E G R A N I E 2 016 B A B S K I E G R A N I E 2 016 5 - 7.02 / G.20.00 / SALA SUWNICOWA BABSKIE GRANIE 2016 / FESTIWAL JAZZ JANTAR 2016 O tej dziewczynie Adam Makowicz napisał: „Muzyczne zdolności Kingi Głyk już dzisiaj pozwoliły jej zapisać się na stałe w historii polskiego jazzu. Dojrzałość w improwizacji, dobre wyczucie rytmów i swoboda na scenie mieści się w granicach dobrego smaku, harmonizując z muzyką całego zespołu”. Z kolei Michał Wilczyński w Jazz Forum pisał: młoda, zdolna i piękna. W wieku dwunastu lat zaczęła profesjonalną karierę w rodzinnym zespole Głyk P.I.K. Trio. Na swoje osiemnaste urodziny sprawiła i sobie, i nam osobliwy prezent - debiutancki bardzo ciekawy album. (…) Kinga Głyk - oto jedna z najciekawszych basistek młodego pokolenia. Uśmiechnięta, emanująca optymizmem i pozytywnymi wibracjami. Swój pogodny charakter bez trudu przełożyła na język muzyki, jaka trafiła na jej debiutancki album. W ośmiu utworach znalazło się miejsce dla rozbujanych groove’ów, ciekawych smaczków aranżacyjnych i interesujących gości. Niewiele tu natomiast popisów solowych, których przewaga bywa bolączką płyt firmowanych przez pojedynczych instrumentalistów. Kinga jednak szybko zaznacza, że dla niej ilość i szybkość dźwięków nie ma większego znaczenia. „Ważniejsze jest to, w jaki sposób instrumentalista potrafi te dźwięki przekazać - tłumaczy. Poza tym ja lubię działać na rzecz całego zespołu, nie zawsze muszę być z przodu. Dlatego chętnie robię krok w tył i skupiam się na akompaniamencie w ramach sekcji rytmicznej. Pianistka i kompozytorka Helen Sung to absolwentka m.in. prestiżowego Thelonious Monk Institute of Jazz Performance. W 1999 roku była półfinalistką Monk Piano Competition, a w 2007 roku wygrała Mary Lou Williams Jazz Piano Competition. Ma na swoim koncie osiem wysoko ocenianych albumów. Jej album Helenistique (2006) został uznany przez „Jazz Times” za jeden z najbardziej ekscytujących albumów roku. Jej ostatnia płyta Anthem For A New Day ukazała się w 2014 roku. 2 H E L E N S U N G / F OT. C AT V I L L A C O R TA Po raz piąty Babskie Granie otworzy roczny cykl koncertów pod szyldem Festiwalu Jazz Jantar. Jak słusznie zauważył Tomasz Rozwadowski z Dziennika Bałtyckiego, program festiwalu jest bardzo różnorodny, miesza stylistyki i - co do zasady - promuje nowe twarze. Od siebie dodamy, że w przypadku Babskiego Grania sięgamy po artystki niekoniecznie jazzowe, ale na pewno interesujące. Taką wyjątkową osobą jest Dominika Barabas, autorka, kompozytorka i piosenkarka reprezentująca nurt poezji śpiewanej. Gra na skrzypcach, gitarze, fortepianie i flecie irlandzkim. Zadebiutowała na Festiwalu Spotkania z Muzyka i Poezją w Obornikach Śląskich w 2008 roku. W tym samym roku zdobyła I miejsce na XXXV Ogólnopolskich Spotkaniach Zamkowych Śpiewajmy Poezję w Olsztynie, a także I miejsce i nagrodę dziennikarzy na 44 Festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie, Grand Prix 26. Międzynarodowego Festiwalu Bardów OPPA w Warszawie. W 2011 roku otrzymała Grand Prix XXXVIII na Ogólnopolskich Spotkaniach Zamkowych Śpiewajmy Poezję w Olsztynie. Artystka wraz ze swoim zespołem Barabas ma na swoim koncie dwa albumy muzyczne: Cień oraz Zbiór porannych bzdur. O swojej nowej płycie opowiada w wywiadzie, który znajdziecie w tym informatorze. Helen Sung stworzyła własny styl. Jej koncert w San Diego był wspaniały, pełen napięć, wypełniony porywającym zestawem dźwięków. W jazzie na żywo nie można dostać niczego lepszego - relacjonował jeden z koncertów Dan McClenagham z portalu „All About Jazz”. Przez całe liceum Sung kształciła się pod kątem muzyki klasycznej w rodzimym Houston w Teksasie. Dopiero na studiach, po usłyszeniu jednej z solówek Tommy’ego Flanagana, zdecydowała skierować swoje zainteresowania w stronę jazzu. Za sprawą „podwójnego” muzycznego wykształcenia jej styl już w młodych latach była bardzo charakterystyczny. „Nie jestem pewien, czy Sung odwróciła się od swojego klasycznego doświadczenia. Można to usłyszeć w jej wykonaniu It Don’t Mean S Thing (If It Ain’t Got That Swing) Duke’a Ellingtona, które niespecjalnie buja, ale w zamian ukazuje techniki zabarwione klasyczną muzyką” - twierdzi McClenagham. Scott Albin z czasopisma Jazz Times pisze natomiast wprost: ten udany projekt spodoba się zarówno słuchaczom jazzu, jak i klasyki”. Fotorelacje z koncertów na facebook.com/JazzJantar 3 B A B S K I E G R A N I E 2 016 B A B S K I E G R A N I E 2 016 Jej kolejna płyta, Anthem For A New Day zebrała liczne pochlebne recenzje. „Ten album dostarczył ścieżkę dźwiękową dla następnej fazy jej kariery jako liderki jazzowego zespołu” - uważa Matt Collar z All About Music. Peter Bacon z „The Jazz Breakfast” zauważa natomiast: na „Anthem For A New Day” jest wiele rzeczy, z których można się cieszyć - to silna, pełna nadziei muzyka, gdzie można odnaleźć mnóstwo dobrego pisania i świetnego grania”; z kolei na łamach Examiner.com można przeczytać: „Sung od dawna była uważana z ulubienicę wśród muzyków, ale w dużej mierze była niedoceniana przez krytyków i fanów. Anthem For A New Day powinien wszystko to zmienić. Faktycznie muzycy z najwyższej półki szybko zorientowali się w talencie Helen Sung. Z jej umiejętności korzystali na scenie oraz w studiu między innymi: Ron Carter, Wayne Shorter, Regina Carter czy Clark Terry. Według Helen Sung Anthem For A New Day to najlepsze, co udało jej się dotąd zarejestrować. „Ten album to mój sposób powiedzenia: taka właśnie jestem, weź to albo zostaw. W 2009 roku Helen Sung wystąpiła na kilku polskich festiwalach jazzowych. Teraz czas na Gdańsk. Na finał Babskiego Grania zaprezentuje się młoda skrzypaczka Dominika Rusinowska. Z jej inicjatywy w 2014 roku powstał zespół D.R.A.G. W jego skład wchodzą studenci absolwenci Akademii Muzycznych w Krakowie i Katowicach. Zespół wykonuje utwory własne oraz kompozycje innych twórców w autorskich aranżacjach. Można w nich odnaleźć echa jazzowej tradycji, traktowanej jednak w sposób bardzo indywidualny, a także folku oraz muzyki współczesnej. Najbliższa muzykom jest intensywność jazzu lat 60-tych oraz takie postaci jak Eric Dolphy, Matthew Shipp, John Zorn, Zbigniew Seifert czy Mc Coy Tyner. Charakterystyczne dla kwartetu jest akustyczne brzmienie oraz eksperymentowanie. Oryginalny styl wyróżnia D.R.A.G na młodej scenie jazowej, co zaowocowało występami na Letnim Festiwalu Jazzowym Piwnicy pod Baranami, Festiwalu Kultury Żydowskiej czy na Bielskiej Zadymce Jazzowej. PROGRAM 5.02 / G.20.00 BARABAS / RUSTYKALNY CYRK / PREMIERA Dominika Barabas - wokal / instrumenty klawiszowe / Piotr Pawlus - gitary / Michał Francuzik - bas / Mateusz Brzostowski - perkusja/elektronika D O M I N I K A R U S I N O W S K A / F OT. P O S T U L A R I S 6.02 / G.20.00 4 KINGA GŁYK TRIO Kinga Głyk - bas / Irek Głyk - perkusja / Jakub Gwardecki - instrumenty klawiszowe HELEN SUNG Helen Sung - piano / Logan Richardson - sax / Josh Ginsburg - bass / Donald Edwards - drums 7.02 / G.20.00 D.R.A.G. Dominika Rusinowska - skrzypce / Mateusz Gawęda - fortepian / Jakub Mielcarek - kontrabas / Józef Rusinowski - perkusja Relacje z koncertów jazzowych na facebook.com/JazzJantar 5 B A B S K I E G R A N I E 2 016 B A B S K I E G R A N I E 2 016 DOMINIKA BARABAS JAROSŁAW KOWAL: Idiotka, singiel z nowego albumu, mocno różni się od twojej dotychczasowej twórczości. To próba odnalezienia kompromisu pomiędzy muzyką, która satysfakcjonowałaby ciebie, a jednocześnie miałaby przebojowy potencjał? z warstwą tekstową na odpowiednim poziomie (towaru skądinąd deficytowego na rodzimym rynku muzycznym). DOMINIKA BARABAS: Traktuję to raczej w kategoriach rozwoju. Moja twórczość rośnie razem ze mną - sama nie wiem, kiedy skręciłam w tym jakże odmiennym kierunku, ale czuję się tu bardzo komfortowo . Idiotka to pierwszy opublikowany utwór z serii nowych pomysłów, ale zapewniam, że to dopiero początek rewolucji [śmiech]. Ciężko powiedzieć - album jest bardzo różnorodny. Czasami mam wrażenie, że każda piosenka to zupełnie inny gatunek. Może to i dobrze - każdy znajdzie tam coś dla siebie. Oczywiście płyta jest inna niż poprzednie produkcje - wiele się nauczyłam od nagrań ostatniego albumu; otworzyłam się na nowe brzmienia, przestałam się wstydzić takich czy innych pomysłów. Prawdę powiedziawszy po raz pierwszy wszystko od początku do końca jest tak, jak to sobie wymyśliłam. Tworzenie sprawiało mi więc w tym przypadku olbrzymią frajdę. Mam wrażenie, że to materiał, z którym mogłabyś odejść od występowania na imprezach związanych z poezją śpiewaną, trafić do publiczności na przykład Off Festivalu czy Openera, taka była twoja intencja? Mam wrażenie, że w Idiotce postawiłaś bardziej na siłę przekazu niż na gromadzenie poetyckich środków ekspresji. To dla ciebie osobisty, emocjonalny tekst? Każdy napisany przeze mnie tekst jest osobisty i emocjonalny. Bez emocji chyba nie da się pisać. To są takie krótkie wybuchy - a to radości, a to smutku, to znów złości. Momenty, w których czuję, że jak zaraz czegoś z siebie nie Stworzenie warstwy tekstowej dla całego albumu to duży emocjonalny koszt? Nie koszt, a raczej oczyszczenie. Pewne rzeczy trzeba powiedzieć - w moim przypadku napisać - by móc je zamknąć; pozostawić za sobą i już tam więcej nie wracać. Liczę, że tak, jak w przypadku poprzednich płyt, teksty będą pomagać ludziom. Będą koić ich rozedrgane emocje, rozbawiać lub też zmuszać do refleksji. Mam wrażenie, że właśnie tak to działa - ja coś z siebie wyrzucam, ktoś inny to chwyta w momencie, w którym jest mu to akurat potrzebne. Wszyscy jesteśmy ludźmi, nasze problemy i obserwacje, czucie, myślenie - chcąc nie chcąc - są podobne. Dlatego zawsze mam nadzieję, że przez tą bliskość moje doświadczenia opisane w piosenkach będą ludziom pomagać. To jest dla mnie sedno istnienia artysty. Rustykalny Cyrk to jednorazowy skok w inną stylistykę czy zamierzacie zostać w niej na dłużej? Kto wie? Z pewnością nie zamierzamy się cofać. Wiecznie poszukujemy, to niezwykle ciekawe. KINGA GŁYK JAROSŁAW KOWAL: Najlepsza polska basistka młodego pokolenia - to poważne brzemię. Świadomość wysokich oczekiwań słuchaczy to presja, która utrudnia pracę nad nową muzyką czy wręcz przeciwnie działa mobilizująco? KINA GŁYK: Muzyk, artysta, malarz czy inny człowiek tworzący jakieś dzieło zawsze jest poddany tak zwanej krytyce innych ludzi. Wydaje mi się, że dobre słowa, jakie są o nas wypowiadane zazwyczaj działają mobilizująco. Tak też jest i w moim przypadku. Jedna z najciekawszych basistek młodego pokolenia - zdanie, którym zostałam 6 K I N A G ŁY K / F OT. M AT E R I A ŁY P R A S O W E D O M I N I K A B A R A B A S / F OT. A D R I A N B L A C H U T Owszem. Miło byłoby pozbyć się kiedyś łatki literackiego barda z liściem na głowie. Chyba jak każdy artysta marzę o rzeszy wiernych fanów i ogromnych koncertach dla rozszalałej publiczności. Poezja nie daje takiej możliwości - grono jej odbiorców, choć niezmiennie stałe, jest bardzo wąskie. Poza tym ten gatunek jest taki statyczny! Znudziłam się. Czas na muzyczne szaleństwo - oczywiście Cały album utrzymany jest w podobnym tonie? Czy może fani twojej wcześniejszej twórczości mogą liczyć na nawiązania do niej? wyrzucę, to się przewrócę. W Idiotce tekst jest krótki i treściwy - moim zdaniem więcej tam nie potrzeba. I nie chodzi tylko o dopasowanie słowa do warstwy muzycznej; bo czy naprawdę potrzeba dłuższego opisu ludzkiej hipokryzji? Relacje z koncertów jazzowych na facebook.com/JazzJantar 7 B A B S K I E G R A N I E 2 016 opisana w gazecie „Jazz Forum” przez Michała Wilczyńskiego. To bardzo miłe dostać taką opinię [śmiech]. Z powodu tego, jak zaczęłam czuję ciążącą na mnie odpowiedzialność. Nagranie swojej pierwszej płyty z takimi muzykami to nie codzienność. Rejestracja jest moim początkiem. Rozpoczął się kolejny rozdział w moim życiu. Wydanie tego albumu było dla mnie wielkim przeżyciem, a zarazem ogromną radością. Wysoko postawiona poprzeczka, ale wiem, że przede mną jeszcze wiele, wiele pracy. Na debiucie nie zdecydowałaś się wyłącznie na stosunkowo bezpieczne podjęcie twórczości innych osób, ale opublikowałaś także własne kompozycje, czym wielu młodych muzyków woli na początku nie ryzykować. Ważne jest dla ciebie, żeby nie tylko pokazać techniczne umiejętności, lecz również umiejętność wykorzystywania ich w autorskich pomysłach? Na pierwszej płycie został nagrany tylko jeden mój autorski utwór - Sad And Happy Blues. Myślę, że jest w nim trochę tego, co właśnie w duszy mi gra. Nie ma w nim dużo skomplikowanych harmonii. Jest to opowieść o radości i smutku, z jakimi spotyka się codziennie każdy człowiek [śmiech]. Nie chodzi o szybkość czy ilość dźwięków, ale o historię, jaką one mają opowiedzieć. Album Rejestracja zawiera osiem kompozycji. Dzięki różnorodności na płycie każdy znajdzie kawałek dla siebie. Ostatnio zdarzyło mi się napisać kilka nowych utworów, które już gram na koncertach. Tworzenie swoich rzeczy to chyba atut [śmiech]. Nie ma się czego wstydzić. Trzeba tylko poświęcić trochę czasu na dopracowanie szczegółów. A potem pozostaje tylko podzielić się tym z ludźmi. Basista ma w zespole szczególe zadanie. Z perkusją tworzy sekcją rytmiczną, dzięki której dany zespół działa lub nie działa. Czasem trzeba zrobić krok w tył i z solowego instrumentu, jakim w swoim trio jestem stać się akompaniatorem. Komponując utwór, jako basistka wiem, że czasem wystarczy dobry riff zagrany we wspólnym czasie, aby sprawić, że publiczność poczuję się jak część zespołu. 8 B A B S K I E G R A N I E 2 016 Na Rejestracji sięgnęłaś między innym po twórczość Boba Dylana czy Czesława Niemena, a więc artystów starszego pokolenia. We współczesnej muzyce odnajdujesz coś, co cię inspiruje? Mój debiutancki album mieści w sobie wiele kompozycji. Płyta jest bardzo kolorowa pod względem utworów. W tej produkcji wielki wkład miał również mój tata, z którym to wspólnie dokonywaliśmy wyboru materiału, jaki ma być nagrany. Jestem mu bardzo wdzięczna za pomoc, którą od niego miałam i mam każdego dnia. Wiem, że wiele dobrych rzeczy wydarzyło się właśnie dzięki niemu. Jest on dla mnie ogromnym wsparciem i zachęceniem do pracy. Piosenka Boba Dylana została zaśpiewana przez wybitnego i cenionego artystę jakim jest Jorgos Skolias. Myślę, że każdy powinien posłuchać tego kawałka [śmiech]. Nie będę ukrywać, że znaczenie słów tej piosenki nie jest mi obojętne. Co do fragmentu Doloniedola Czesława Niemena - jest to trochę inna niż oryginalna wersja tego utworu, ponieważ została nagrana instrumentalnie, bez wokalu, co również ma swój smak. Odpowiadając na pytanie o muzyce współczesnej, z opowieści wiem, że kiedyś posłuchanie utworu wymagało wielkich starań, ponieważ zdobycie płyty, a nawet kasety było nie lada wyzwaniem. Mając nagranie, odtworzenie go nie było takie oczywiste ze względu na sprzęt, którego kiedyś brakowało. To niesamowite, że wszystko tak poszło do przodu. Żyjemy w czasach trochę wirtualnych, dzięki temu jest możliwość kliknięcia w Pana Google i uzyskania odpowiedzi w tempie natychmiastowym. Oczywiście ma to swoje plusy, jak i minusy, ale teraz nie o tym [śmiech]. Inspiruje mnie wiele muzyków, na przykład Avishai Cohen, Marcus Miller, Christian Mc Bride, Chris Minh Doky, Esperanza Spalding, Tal Wilkenfeld, Gerald Clynton, młodziutki geniusz Joey Alexander, czasem nawet Bruno Mars tak trochę z innej beczki [śmiech] czy, niestety już nieżyjąca, Amy Winehouse. Nie tak dawno miałam przyjemność być na koncercie perkusisty Benny Greb’a, było to dla mnie niesamowite przeżycie. Naprawdę bardzo pozytywne doświadczenie. Niezmiernie również cenie i uwielbiam słuchać Rona Cartera, Raya Browna, Toothsa Thielemansa, Jaco Pastoriusa, Charliego Parkera, Johna Scofielda czy Steve’a Swallowa. Kiedyś Jerzy Mazzoll żartobliwie uznał, że Marcin Bożek - pierwszy dyplomowany basista w Polsce musiał być bardzo zdeterminowany, żeby wytrwać przy tym instrumencie. Faktycznie jest taka tendencja, zwłaszcza w muzyce rockowej, że jeżeli grupa przyjaciół tworzy garażowy zespół, to basistą zazwyczaj zostaje ten, który najmniej potrafi. Czym gitara basowa przyciągnęła ciebie? Dlaczego zdecydowałaś się związać z nią swoją karierę? Już jako mała dziewczyna, stojąc w domu przed głośnikami, kiwałam się w rytm muzyki, udając, że gram na basie. Niskie dźwięki naprawdę mnie zachwycają. Ten instrument jest dla mnie czymś niesamowitym. Wydaje się być niepotrzebny, a jednak bez niego czasem jest trochę łyso [śmiech]. Cztery struny, a tyle można z nich wydobyć pięknych melodii i rytmu. Żart o tym, że na basie grają ci, co najmniej potrafią jest mi dobrze znany, słyszałam go mnóstwo razy [śmiech]. Aczkolwiek wiem, że opanowanie tego instrumentu to godziny, lata ciężkiej pracy. Ja swoją przygodę z koncertowaniem zaczęłam w wieku dwunastu lat. Wtedy to zagrałam z naszym rodzinnym zespołem Głyk P.I.K Trio pierwszy prawdziwy koncert. Było to szczególne przeżycie. Jeszcze w tamtym czasie nie za bardzo wiedziałam nawet, co gram. Więc naciskałam dźwięki, które czułam, że mogą dobrze zabrzmieć. Ten etap w moim życiu wiele mnie nauczył. Każde wyjście na scenę do dnia dzisiejszego jest dla mnie wielkim wyzwaniem. Pierwszy album zarejestrowałaś w studiu przy znaczącym wsparciu ojca, Irka Głyka. Drugi zamierzasz natomiast nagrać podczas koncertu. Scena to jednak bliższe ci miejsce? To prawda, scena chyba jest mi bliższa niż praca w studiu. Energia jaką odczuwa się podczas koncertu jest nie do opisania. Emocje i adrenalina sprawiają, że człowiek odcina się trochę od rzeczywistości i zamyka w świecie dźwięków. Oczywiście wiele zależy od publiczności i atmosfery, jaka panuje na sali. Muzycy na koncercie całkiem inaczej reagują na siebie nawzajem. Na live nie ma powtórki czy dogrywania, wszystko musi być zagrane na żywo. Co sprawia, że ciąży na nas nie lada wyzwanie, ale jest to mobilizujące. W muzyce nie chodzi o to, żeby ścigać się i udowadniać, ile rzeczy się wyćwiczyło. Wychodząc na scenę, każdy powinien słuchać i dopasowywać się do całości, aby mogło powstać piękne dzieło. Nie zapomnę słów pana Adam Makowicza, z którym miałam przyjemność spotkać się kiedyś przed jednym z moich koncertów. Powiedział: wychodząc na scenę, nigdy nie graj więcej niż umiesz, graj najlepiej jak potrafisz. Dopiero co skończyłaś liceum, wciąż masz przed sobą mnóstwo możliwości. Muzyka jest tym, co chciałabyś w życiu robić czy masz awaryjny plan i planujesz równolegle kształcić się w innym, pewniejszym kierunku? Zawszę będę mówić, że szkoła, do której mam przyjemność chodzić jest dla mnie wielkim zaskoczeniem. Moja wychowawczyni, Barbara Szulik-Silka i klasa, jaką mam jest dla mnie wielkim wsparciem. Są to niesamowici ludzie. Ja jestem człowiekiem anty-szkolnym, ale liceum imienia Karola Miarki w Żorach naprawdę bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Cieszę się, że właśnie w takiej szkole mogę kończyć naukę. W przyszłości planuję grać na basie. Nie wiem, czy będę w stanie robić to całe życie z tego względu, że jestem dziewczyną. Kiedy założę swoją rodzinę, koncertowanie może być małym utrudnieniem w życiu codziennym. Jednak póki mogę, będę się kształcić właśnie w tym kierunku. Chcę ćwiczyć, pracować i się rozwijać. Muzyka jest częścią mojego życia i chyba już tak pozostanie, zawsze gdzieś będzie mi towarzyszyć. W lutym zabieram się do nagrania albumu live Happy Birthday, w którym oprócz mojego tria weźmie udział dwóch gości specjalnych, wybitnych muzyków. Myślę, że będzie to niezwykłe spotkanie. Chciałabym również zachęcić wszystkich tych, którzy już w jakiś sposób zaczęli swoją przygodę z grą na instrumencie. Życzę sobie jak i również wam dużo siły i energii do pracy! Warto wyznaczać sobie cele i je spełniać [śmiech]. Nasza strona: www.jazzjantar.pl 9 KONCE RT PA B LO PA V O, I W A N E K , P R A C Z A S / F OT. I LO N A W I Ś N I E W S K A KONCE RT 13.02 / G. 20.00 / SALA SUWNICOWA PABLOPAVO, IWANEK, PRACZAS / WIR najspokojniejszy, najbardziej klimatyczny materiał. Praczas łączy cyfrowe trzaski i wolne beaty z oszczędnymi partiami m.in. fortepianu i klarnetu. Ania Iwanek dośpiewuje chórki i wchodzi w dialog z wokalistą, dodając utworom delikatności, melodyjności i żywego charakteru. A Pablopavo zamiast snuć opowieści o Warszawie i bawić się słowami, rysuje poetyckie obrazki przesycone nostalgią, emocjami i refleksją. To projekt na tak wysokim poziomie jak solowe płyty Nosowskiej. [Jacek Skolimowski / Newsweek] Po raz pierwszy w trójmieście z materiałem ze swojej najnowszej płyty Wir, wystąpią Pablopavo, Iwanek i Praczas. Pablopavo o swojej płycie: Z duetu staliśmy się trio. Muzyka też jest inna. Ci, którzy słuchali nagrań w trakcie naszych prac, mówią, że to najbardziej awangardowa rzecz, jaką zrobiłem. A chwilę potem dodają: ale i najbardziej popowa. Sami nie wiemy, co o tym myśleć, podobnie jak nie mamy pojęcia, co to za gatunek muzyczny. Pierwszy klip pojechaliśmy kręcić na Lofoty, czyli północ Norwegii, gdzie zorza polarna jest częstszym widokiem niż słoneczny dzień. I to być może jest jakiś trop. Jeśli Pablopavo jest tym magnesem, który przyciąga słuchacza, to prawdziwym motorem płyty jest Rafał „Praczas” Kołaciński. Utwory radykalnie wyłamujące się z nużących schematów zwrotka/refren obleczone zostały w bardzo mgliste i jesienne aranże. Dużo w nich przestrzeni, wyseparowanych dźwięków, chłodnego klimatu. Efekty pracy transowej, triphopowej elektroniki nasączone szlachetnymi dźwiękami instrumentów przyniesionych przez zaproszonych gości: klarnetu basowego, trąbki, gitary, puzonu czy duduki podkreślają wyjątkowo jesienny klimat tej płyty i nadają jej szczególnego nastroju. Na ich tle dwugłosy Pablo i Ani Iwanek brzmią albo hipnotycznie, albo na wskroś przejmująco zależnie od woli autorów. A słuchaczowi nie pozostaje nic innego, jak tylko zanurzyć się w tym świecie bez reszty. Mimo, że świat nie zawsze wesołym jest. Raczej przeciwnie. Dużo w nim melancholii. [Artur Rawicz / CGM] PAWEŁ „PABLOPAVO” SOŁTYS - WOKAL / ANNA IWANEK - WOKAL / RAFAŁ „PRACZAS” KOŁACIŃSKI - ELEKTRONIKA / PATRYK KRAŚNIEWSKI - KLAWISZE Pablopavo powrócił do współpracy z producentem Praczasem. Cztery lata temu nagrał z nim swój najbardziej nowoczesny i energetyczny album „Głodne kawałki”, a teraz doprosił jeszcze wokalistkę Anię Iwanek (Rubber Dots). I tak powstał jego 10 Relacje z naszych koncertów: facebook.com/KlubZak 11 KONCE RT KONCE RT 20.02 / G.20.00 / SALA SUWNICOWA RYCERZYKI / RYCERZYKI GOSIA ZIELIŃSKA - WOKAL / KAROL JADACH - GITARA / MACIEK PITALA - GITARA / MICHAŁ MIERZWA - KLAWISZE / ALEKSANDER MARGASIŃSKI - BAS / TOMEK STAREK PERKUSJA / AGNIESZKA GRZEGORCZYK - GRAFIKA, OPRAWA WIZUALNA KAROL JADACH: Uwielbiamy słodkie, kolorowe brzmienia jak z takich bajek Disneya jak Król Lew czy Pocahontas. Lubimy chwytliwe, od razu wpadające w ucho melodie. Chcielibyśmy żeby nasz słuchacz doświadczył jak najwięcej tego, co sami lubimy - stąd przebojowy charakter R YC E R Z Y K I / F OT. M AT E R I A ŁY P R A S O W E Co się stało z polskimi piosenkami? Gdzie podziały się teksty i melodie, które opisują codzienność w jasnych barwach? Czy pozostało nam słuchać tylko liryków o życiu w tym „łez padole”? Gdy na całym świecie radosnych melodii nie brakuje, a i historia polskiej piosenki nie raz obfitowała w interesujące, pozytywne i radosne melodie, nad Wisłą w melodiach i tekstach zdaje się dominować depresyjny i mroczny nastrój. Na ratunek Rycerzyki! JAKUB KNERA: W jednym z wywiadów powiedzieliście żartobliwie, że chętnie usłyszelibyście swoje piosenki w Radiu Złote Przeboje. Trudno jednak ukryć, że wasze piosenki brzmią przebojowo i mają radiowy potencjał - czy przy nagrywaniu płyty mieliście założenie żeby właśnie tak piosenkowo i przebojowo brzmieć? 12 13 KONCE RT To prawda, że nazwa zespołu wzięła się od tytułu jednego z utworów zespołu Ścianka? To zespół, który swego rodzaju baśniowy i oniryczny klimat jak wy, w swojej twórczości przemycał często. MICHAŁ MIERZWA: Pierwsze szkice Karola miały nieco „rycerski” charakter, trochę jak z bajki o Gumisiach. Podchwycił to Rafał, nasz kolega z Die Flöte, zresztą fan Ścianki. Tak powstała nazwa. Ściankę lubimy wszyscy, ale chyba raczej to jej bardziej przystępne oblicze, jej eksperymenty z popową formułą, w duchu pierwszej płyty Kobiet. Poza tym nasze inspiracje są zróżnicowane: słuchamy wszystkiego, od Drake’a po Nicka Drake’a. Poprawcie mnie jeśli się mylę, ale mam wrażenie, że w Polsce mamy problem z radosnym i pogodnym brzmieniem oraz takimi samymi piosenkami. Podobnie wydaje się być z literaturą oraz filmem. Na tym tle Rycerzyki sprawiają wrażenie dosyć oryginalnego tworu - jak to postrzegacie? KAROL JADACH: Być może twórcy ambitniejszej sztuki żyją w przeświadczeniu że to, co pogodne jest zbyt naiwne: najbardziej pogodną muzyką w Polsce jest disco polo. Rycerzyki są jak kapsuła czasu, która przenosi słuchacza w czas dzieciństwa, kiedy radość była czymś naturalnym, słuchało się Elektrycznych Gitar, bawiło się transformersami. Z drugiej strony, na płycie są też - dla równowagi - bardziej melancholijne momenty, jak w mollowych utworach Hounds czy Trampled Flowers. Śpiewacie po polsku i angielsku - do którego języka Wam bliżej? Czy śpiewanie po polsku jest łatwe? GOSIA ZIELIŃSKA: W tym momencie śpiewanie po polsku traktuję jako ciekawsze wyzwanie. Jest trudniejsze od śpiewania po angielsku o tyle, że polski wymaga większej sprawności aparatu niż angielski, skłania język do większej gimnastyki. Jeśli chodzi o pisanie tekstów to może być trudniej, bo polski zawiera mniej niż angielski słów-wypełniaczy, którymi łatwo klei się frazy. Wreszcie pisanie i śpiewanie po polsku łączy się dla mnie z poczuciem większego obnażenia. Świadomość, że słowa są w pełni czytelne dla rodzimego odbiorcy, 14 KONCE RT bywa paraliżująca. Słowa, znaczenia, są na wierzchu, tymczasem jak śpiewasz dla rodzimych słuchaczy w obcym języku, łatwo można ulec odczuciu, że wszystko brzmi ok, nikt nie skupia się tak bardzo na znaczeniach. Układanie historyjek we własnym języku daje mi większą satysfakcję, wymaga ode mnie o wiele większej szczerości, nawet jeśli opowiadam o wymyślonych stworach. Wychowaliście się na muzyce anglojęzycznej? Na czym? A co z polskich, piosenkowych inspiracji byście wskazali? MICHAŁ MIERZWA: Część z nas wychowała się na podobnych wykonawcach, jak Queen, The Beatles, Michael Jackson… Ponieważ dorastaliśmy w tym samym czasie, ukształtowały nas - często podświadomie - te same piosenki w radio. Z polskich rzeczy lubimy dużo wykonawców którzy tworzyli parę dekad temu, jak Skaldowie, Czerwone Gitary, Marek Grechuta, Anna Jurksztowicz, Ewa Bem, czy muzyka z Akademii Pana Kleksa, ale też sporo współczesnych rzeczy. Jak zapatrujecie się na tradycję polskiej piosenki? Wydaje mi się, że jest ona trochę zapomniana, a wy - przynajmniej w kilku utworach próbujecie ją wskrzesić. GOSIA ZIELIŃSKA: Czujemy, że jest całe mnóstwo polskich piosenek z cudownymi tekstami, które nie istnieją w powszechnym obiegu w takim stopniu, w jakim powinny. Ze zdziwieniem odkrywamy co chwilę takie zapomniane perełki; sporym objawieniem były dla nas jakiś czas temu piosenki śpiewane przez Ludmiłę Jakubczak, choćby Plamy na słońcu - to majstersztyk! Tradycję polskiej piosenki kojarzymy nie tylko z muzycznym bogactwem, ale i tekstami często pełnymi takiej poezji, że nie da się ich słuchać bez całkowitego zaangażowania. I to ten nieuchwytny „czynnik angażujący” jest chyba właśnie najistotniejszy w piosence. Inspirując się polskimi klasykami, udajemy się na jego poszukiwanie. Debiutanckie płyty często rodzą się długo i w bólach, u was było podobnie. Dopadł was perfekcjonizm? ALEKSANDER MARGASIŃSKI: Dopadło nas wszystko po kolei. Proces nagrywania płyty był trochę patchworkowy. Numery powstawały równolegle w wersjach live i studyjnych. Aranżowaliśmy je na bieżąco, w międzyczasie przygotowując się do występów na żywo. Nie wiem, czy tym, co zżerało czas i powodowało ból był w pierwszej kolejności perfekcjonizm. To raczej metody pracy, które przyjęliśmy. Przyjęliśmy je trochę z konieczności, ponieważ nie dysponowaliśmy ani warunkami do nagrywania wielościeżkowego, ani gotowością i umiejętnościami, żeby nagrać płytę w przysłowiowe dwa tygodnie. Nagrywaliśmy „ścieżka po ścieżce”; większość partii perkusji była programowana w komputerze dość prostymi i czasochłonnymi metodami, bardzo dużo czasu poświęcaliśmy na szukanie barw i sampli. Być może trochę za bardzo się w tym zatracaliśmy, ale było to dla nas bardzo cenne doświadczenie i jestem pewien, że dzięki temu nagrywanie kolejnej płyty będzie przebiegać dużo sprawniej i przyjemniej. Działacie pod szyldem Stajni Sobieski - kolektywu muzycznego, który rozwija trochę scenę krakowską. Na ile takie działanie zespołowe i grupowe pomaga? W czym pomaga? MACIEK PITALA: Pomaga w wielu zakresach - z jednej strony materialnie bo pożyczamy sobie nawzajem sprzęt i wynajmujemy wspólnie salę prób, a z drugiej strony poczucie przynależenia do grupy osób mających podobne cele i inspiracje jest po prostu bardzo budujące. MACIEK PITALA: Rzeczywiście, Kraków to miasto, które ma oczywiście swoich muzycznych bohaterów, jednak w dużej części są to bohaterowie minionych czasów, dlatego też przez wiele lat utrzymywała się tutaj atmosfera skansenu. Potrzebny był powiew świeżości, który powoli zaczyna przybierać na sile, co cieszy, zwłaszcza że sami dokładamy do tego małą, ale mam nadzieję, że istotną „cegiełkę”. Jak sprawdza się taka praca w kolektywie, ale także w tak rozbudowanym zespole. Przypominacie mi trochę zespoły pokroju Broken Social Scene, The New Pornographers czy Stereolab, którzy zespołowo w wiele osób tworzą muzykę. Jakie są plusy a jakie minusy tak rozbudowanego składu? ALEKSANDER MARGASIŃSKI: Chyba każdy z nas postrzega kolektyw jako wartość dodaną. Najważniejsze jest to, że mamy jakąś taką ponadzespołową tożsamość, że mamy „swoją” przestrzeń w Krakowie, w której możemy sobie plotkować, wymieniać się nowinkami, muzyką, tworzyć coraz to nowe projekty. Wymyślanie muzyki w sześć osób bywa trudne ale jest niesamowite. Trudne bo łatwo pogrążyć się w braku decyzyjności i niepotrzebnym konsultowaniu najdrobniejszych spraw ze wszystkimi. Z drugiej strony każdy w zespole cały czas musi się konfrontować z opiniami i pomysłami pięciu innych osób, co wprowadza bardzo twórczą dynamikę. Wszyscy chcemy przemycać do piosenek własne inspiracje, więc przy tej okazji edukujemy się wzajemnie. W zespole jest dużo osób, a w związku z tym jest wiele inspiracji, więc wszyscy są zadowoleni. Tak jak tradycja muzyczna Trójmiasta jest często zapatrzona w yass i gdańską scenę muzyczną z lat 80., tak Kraków postrzega się często przez pryzmat Piwnicy pod Baranami. Czujecie tę łatkę na Waszym mieście? Staracie się ten wizerunek odczarować? To jest łatwe - kup bilet on-line: tickets.klubzak.com.pl 15 KONCE RT KONCE RT 27.02 / G. 20.00 / SALA SUWNICOWA THE SHIPYARD / NIEBIESKA LINIA / PREMIERA PŁYTY RAFAŁ JUREWICZ - WOKAL, KLAWISZE / MICHAŁ MIEGOŃ - WOKAL, GITARA / PIOTR PAWŁOWSKI - BASS, KLAWISZE / MICHAŁ MŁYNIEC - PERKUSJA Który zespół będzie bardziej trójmiejski jeśli nie ten, który ma w swojej nazwie stocznię jedno z najważniejszych miejsc z historii nadmorskiej metropolii? JAKUB KNERA: Wasza nazwa wywodzi się od miejsca w Gdańsku na ile utożsamiacie się z Trójmiastem i morzem, na ile muzyka The Shipard w jakimś stopniu wynika z tego co tutaj się dzieje? Pytam o to, bo teksty są zdominowane przez tematy wodne czy morskie (tytuł Oceany, Niebieska linia), tak jakby ta woda jako metafora była dla was silną inspiracją. MICHAŁ MIEGOŃ: Na naszą muzykę zdecydowanie ma wpływ miejsce w którym żyjemy - dużo morza ale i dużo lasów. Myślę, że o ile pierwszy album był zdominowany zimnym bałtyckim morzem, to na tej płycie ten las przysłowiowo dochodzi do słowa. Najlepszym przykładem tej syntezy jest utwór Morze Las, gdzie zarówno słowa jak i muzyka idealnie podkreślają to, że jesteśmy zespołem zakorzenionym w Trójmieście i trójmiejskiej scenie alternatywnej. Nie musimy specjalnie kombinować żeby osiągnąć ten nadmorski stan - to po prostu dzieje się samo. MM: Tam gdzie woda, tam i życie. Tam gdzie woda, jest też i pustka - choćby na pełnym morzu. Ale wystarczy sięgnąć pod taflę wody, aby zobaczyć że nie jest się samemu. Woda to wielka inspiracja która wciąż na nas działa. PIOTR PAWŁOWSKI: Jako człowieka wychowanego na południowych obrzeżach Polski zawsze fascynowała mnie różnorodność krajobrazu Trójmiasta. Widzę tu nie tylko morze, ale i krajobrazy godne Słowacji zwłaszcza kiedy przejeżdżam przez drogi leżące w obrębie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. Z kolei port w Gdyni widziany z Oksywia czy Obłuża przypomina mi trochę włoski Triest. RAFAŁ JUREWICZ: Bardziej niż jakikolwiek inny patriotyzm odpowiada mi właśnie ten, lokalny, związany z rodziną, przyjaciółmi i muzyką trójmiejską. Mieszkałem już w każdym z trzech tutejszych miast, jestem pełen szacunku dla morza i lasu, ich siły i kojącego wpływu. Chcieliśmy, żeby nasza nazwa już od razu nas określała, mówiła skąd jesteśmy, bo jesteśmy z tego po prostu dumni, jednocześnie doceniając inne regiony jak i planetę jako całość. 16 PP: Dla mnie Niebieska linia oznacza niewiadomą, za którą czai się przeznaczenie. RJ: To jest chyba nasz znak firmowy różne odniesienia do wody, wyciąganie z morza inspiracji i oddawanie mu czci w muzyce i w tekstach. To jest takie nasze voodoo-morze. Właśnie wydajecie trzecią płytę. Jak zespół The Shipyard zmienił się przez te pięć lat? MM: Na pewno wszyscy zmieniamy się jako instrumentaliści, szukamy nowych środków wyrazu, nowych brzmień, to naturalny proces. Album tym razem nagrywaliśmy nie trzymając się ścisłych ram czasowych, pozwoliliśmy utworom ewoluować. Po nagraniu podstawowych partii w studiu Sound8 na pokład wkroczył ponownie, jak w wypadku pierwszej płyty Piotr Pawlak który wykręcił te utwory w jeszcze inną stronę. Pojawił się też Bodek Pezda odpowiedzialny za niektóre partie klawiszy. Na płycie zagrało też sporo gości, między innymi Jędrzej Wróblewski na saksofonie czy Sławek Jaskułke na fortepianie elektrycznym Rhodesa. Wcześniej zaznaczali obecność symbolicznie, tutaj nadawali ton kompozycjom. Więcej informacji: klubzak.com.pl PP: Przede wszystkim istotnie je ubarwili. Myślę, że nie wpadlibyśmy sami na te pomysły, na które wpadli zaproszeni muzycy. Najbardziej byłem ciekaw ich „wycieczek” jazzowych. Końcowy efekt bardzo mi się podoba. RJ: Główną zmianą zauważalną od samego początku są polskie teksty, których na płytach wcześniejszych było mało, więcej na singlach wydawanych pomiędzy albumami. Na poprzedniej płycie był tylko język angielski, „Niebieska Linia” ma go zdecydowanie mniej. Oprócz tego teraz traktujemy czas jako naszego sprzymierzeńca. Kiedyś myśleliśmy, że płyta to zapis chwili i lecieliśmy dalej. Dziś sprawia nam więcej przyjemności praca ze szczegółami, brzmieniami, małymi melodiami i rozwiązaniami kompozycyjnymi w skali mikro. Opowiedzcie proszę jak wygląda Wasz proces kompozycyjny? Najbardziej wyraziste elementy to pełna efektów gitara Michała i wyrazista sekcja rytmiczna, w warstwie muzycznej. Na ile ważne są dla was melodie i aspekt przebojowy a na ile brzmienie? Niebieska linia trwa prawie 9 minut a „Barykady” trzy - to duży rozrzut i zróżnicowanie. MM: Utwory powstają zazwyczaj kolektywnie na próbie i pozwalamy im rozwijać się w naturalny sposób. Czasami zdarzają się gotowe szkice na bazie których dobieramy odpowiednie składniki, tak, by rezultat był jak najbardziej ‘stoczniowy’. Na poprzednich płytach rozrzut odnośnie czasu utworów też był widoczny, utwory takie jak Free Of Drugs czy Higher Than Your Flow są niewiele krótsze od tytułowego utworu z naszej nowej płyty. PP: Tylko dwa utwory zaczęły powstawać w inny sposób. Progresja harmoniczna Oceanów powstała w mojej głowie jakoś miesiąc przed pokazaniem tego pomysłu kolegom a Morze las to efekt spontanicznego koncertu jazzowego duetu Neverending Delays, który ad hoc stworzyliśmy w wakacje 2014 z Goranem. RJ: Nasza warstwa muzyczna to właśnie super charakterystyczna gitara Gorana i wyrazista sekcja. Grając na żywo nie mamy więcej instrumentów. Co ciekawe, warstwę muzyczną tworzy trzech basistów, z których każdy gra na innym instrumencie, ten najbardziej doświadczony został przy basie. Utwór grasz w taki sposób i tak długo, jak czujesz, że to działa, ewentualna „przebojowość” nigdy nie jest punktem wyjścia. Na koncertach są momenty, gdzie wcześniej płytowo zaplanowany czas przestaje być dla nas ważny a jedyną klepsydrą jest intuicja. MM: Najczęściej zaczyna się od jakiegoś riffu lub zaczątku riffu, który jest przerabiany lub rozwijany na próbach. Później kombinujemy nad aranżem, który bardzo często wynikiem wspólnego jamowania. No i później dalej kombinujemy, żeby dopieścić utwór. Za którymś razem ktoś wpadnie na jakiś nowy pomysł, który albo zmienia szczegóły, albo wyraz całego utworu. Rozrzut pojawia się dlatego, że na początku nie ma zamysłu na całą płytę - robimy jakiś numer, potem wpada kolejny pomysł i jeżeli wszystkim się podoba, to powstaje z tego nowy utwór, niekoniecznie podobny do innych. Słucham waszych tekstów i nie mogę uciec od wrażenia, że często sprawiacie wrażenie zaczepnych, rewolucyjnych. Czy w The Shipyard panuje taki punkowy czy wręcz rebeliancki bunt? MM: Jest to bunt dojrzały, przeciwko przeciwnościom losu, przeciwko ciemnej stronie naszej rzeczywistości. Punkowa zaczepność jest widoczna na koncertach, na próbach staramy się być bardziej wyważeni (śmiech). RJ: Jeżeli pytasz czy jesteśmy wrażliwi, umiemy obserwować co się dzieje wokół i chcemy pokazać, że jesteśmy gotowi, żeby się zmieniać by było lepiej, to tak tacy właśnie jesteśmy. 17 Słuchanie tych utworów tu i teraz zyskuje nowy wymiar, także przez pryzmat wydarzeń społecznych i politycznych. Wydaje mi się, że jest tak w waszej twórczości po raz pierwszy. MM: Album ma uniwersalny przekaz i skupia się przede wszystkim na jednostce. Utwory takie jak „Na Barykady” mogą być uznane jako rebelianckie, mogą też być zinterpretowane jako walka pojedynczego człowieka z jego własnymi demonami. Sporo jest też w dźwiękach i w tekstach natury, morza ale i pytań uniwersalnych, które dotyczą nas wszystkich niezależnie od przekonań. Nie narzucamy interpretacji i nie chcemy być postrzegani jako zespół zaangażowany. 18 KONCE RT Prace nad kompozycjami i tekstami z płyty Niebieska Linia zakończyliśmy latem, a trwały one od 2014 roku. PP: Piosenki, które dotyczą bieżącej polityki z reguły są szybko zapominane bo ich konteksty się zmieniają. Nam zależy na piosenkach uniwersalnych, które ktoś będzie chciał pamiętać po latach. RJ: Chyba już zdążyliśmy zauważyć, że te polityczne wydarzenia się powtarzają, zataczają mniejsze lub większe kręgi. Różni je tylko to, czy są nam bliższe, czy dzieją się gdzieś dalej, dzięki czemu być może mamy więcej swobody decydując, czy chcemy się w nie zaangażować, czy akurat te odpuścimy, bo czasem zwyczajnie trzeba się pozbierać i chwilę odsapnąć. Człowiek interesuje nas bardziej, niż jeden konkretny kontekst. Na wcześniejszych płytach też są ważne teksty, tylko są po angielsku, więc naturalnie schodzą na plan dalszy. Obserwuję życie, nie znoszę polityki. Podoba mi się The Shipyard z piosenkami w języku polskim. Czy trudno jest napisać tekst w naszym rodzimym języku? MM: Napisanie tekstu w naszym języku to z jednej strony spora odpowiedzialność, zarówno pod względem formalnym jak i muzycznym - z drugiej strony to najlepszy sposób na bardzo szczere i osobiste wyrażenie uczuć, prosto w sedno. PP: Język polski nie jest językiem tak przyjaznym pisaniu tekstów jak angielski. Jest mniej „śpiewalny”. RJ: Tekst ma szanse być dobrym jeżeli jest szczery. Język polski bywa niełatwy do zaśpiewania, więc oprócz samej myśli masz jeszcze zabawę z poszczególnymi słowami. Więc tym co mają wybór co do języka może i jest trudniej, z drugiej strony nie do wiary, jaką niektóre wybitne jednostki mają lub miały łatwość pisania po polsku. Fotorelacje z koncertów na facebook.com/KlubZak P U B L I C Z N O Ś Ć N A S Z YC H KO N C E R TÓ W / F OT. M A C I E J M O S K W A KONCE RT 19 KINO KINO 19 - 21.02.2016 G.17.00 / ODDYCHAJ / Respire / r. Melanie Laurent / Francja / 2014 / premiera / 91 min. G.18.40 / FÚSI / r. Dagur Kari (Noi Albinoi, Zakochani widzą słonie) / Islandia, Dania / 2015 / premiera / 94 min. KINO ŻAK / PROGRAM LUTY 2016 1 - 4.02.2016 G.18.00 / JANIS: LITTLE GIRL BLUE / r. Amy Berg / USA / 2015 / dokument / 106 min. G.20.00 / ANOMALISA / r. Duke Johnson, Charlie Kaufman / USA / 2015 / animacja / 90 min. 5 - 7.02.2016 G.17.00 / JANIS: LITTLE GIRL BLUE / r. Amy Berg / USA / 2015 / dokument / 106 min. G.19.00 / MÓW MI MARIANNA / r. Karolina Bielawska / Polska / 2015 / 75 min. G.20.30 / ŚPIEWAJĄCY OBRUSIK / r. Mariusz Grzegorzek (Królowa Aniołów, Rozmowa z człowiekiem z szafy) / Polska / 2015 / Złoty Pazur na FF w Gdyni 2015 / premiera / 92 min. 8 - 11.02.2016 G.17.00 / MÓW MI MARIANNA / r. Karolina Bielawska / Polska / 2015 / 75 min. G.18.30 / ŚPIEWAJĄCY OBRUSIK / r. Mariusz Grzegorzek (Królowa Aniołów, Rozmowa z człowiekiem z szafy) / Polska / 2015 / Złoty Pazur na FF w Gdyni 2015 / 92 min. G.20.20 / JANIS: LITTLE GIRL BLUE / r. Amy Berg / USA / 2015 / dokument / 106 min. 12 - 14.02.2016 G.17.00 / BARANY. ISLANDZKA OPOWIEŚĆ / Hrutar / r. Grimur Hakonarson / Islandia / 2015 / MFF Cannes 2015 - wygrana w przeglądzie Un Certain Regard, Srebrna Żaba za najlepsze zdjęcia na Camerimage 2015 / premiera / 93 min. G.18.45 / LUCYFER / Lucifer / r. Gust Van den Berghe / Belgia / 2014 / 108 min. G.20.30 / ZJAWA / The Revenant / r. Alejandro Gonzalez Inarritu (Amores Perros, 21 gramów, Birdman - OSCARY dla najlepszego filmy, za reżyserię i scenariusz) / w. Leonardo DiCaprio, Tom Hardy / USA / 2015 / Złoty Glob dla najlepszego filmu, 12 nominacji do OSCARA / 156 min. 22 - 25.02.2016 G.16.30 / FÚSI / r. Dagur Kari (Noi Albinoi, Zakochani widzą słonie) / Islandia, Dania / 2015 / 94 min. G.18.20 / ODDYCHAJ / Respire / r. Melanie Laurent / Francja / 2014 / 91 min. G.20.00 / ZJAWA / The Revenant / r. Alejandro Gonzalez Inarritu (Amores Perros, 21 gramów, Birdman - OSCARY dla najlepszego filmy, za reżyserię i scenariusz) / w. Leonardo DiCaprio, Tom Hardy / USA / 2015 / Złoty Glob dla najlepszego filmu, 12 nominacji do OSCARA / 156 min. 26 - 28.02.2016 G.16.30 / LOBSTER / r. Giorgos Lanthimos (Kieł, Alpy) / w. Colin Farrell, Rachel Weisz, Olivia Colman (serial Broadchurch) / Grecja, Francja, W.Brytania / 2015 / MFF w Cannes 2015: Nagroda Jury dla najlepszego filmu, Palma Queer; Europejska Nagroda Filmowa 2015 za scenariusz; BIFA dla Olivii Coleman / premiera / 118 min. G.18.45 / YONA / r. Nir Bergman / Izrael / 2014 / premiera / 100 min. G.20.35 / LOBSTER / r. Giorgos Lanthimos (Kieł, Alpy) / w. Colin Farrell, Rachel Weisz, Olivia Colman (serial Broadchurch) / Grecja, Francja, W.Brytania / 2015 / MFF w Cannes 2015: Nagroda Jury dla najlepszego filmu, Palma Queer; Europejska Nagroda Filmowa 2015 za scenariusz; BIFA dla Olivii Coleman / premiera / 118 min. 29.02 - 3.03.2016 G.18.00 / LOBSTER / r. Giorgos Lanthimos (Kieł, Alpy) / w. Colin Farrell, Rachel Weisz, Olivia Colman (serial Broadchurch) / Grecja, Francja, W.Brytania / 2015 / MFF w Cannes 2015: Nagroda Jury dla najlepszego filmu, Palma Queer; Europejska Nagroda Filmowa 2015 za scenariusz; BIFA dla Olivii Coleman / 118 min. G.20.10 / YONA / r. Nir Bergman / Izrael / 2014 / 100 min. BILET DO KINA ŻAK = ZNIŻKA W KAWIARNI ŻAK G.20.45 / BARANY. ISLANDZKA OPOWIEŚĆ / Hrutar / r. Grimur Hakonarson / Islandia / 2015 / MFF Cannes 2015 - wygrana w przeglądzie Un Certain Regard, Srebrna Żaba za najlepsze zdjęcia na Camerimage 2015 / premiera / 93 min. 15 - 18.02.2016 G.18.00 / BARANY. ISLANDZKA OPOWIEŚĆ / Hrutar / r. Grimur Hakonarson / Islandia / 2015 / MFF Cannes 2015 - wygrana w przeglądzie Un Certain Regard, Srebrna Żaba za najlepsze zdjęcia na Camerimage 2015 / premiera / 93 min. G.20.00 / LUCYFER / Lucifer / r. Gust Van den Berghe / Belgia / 2014 / 108 min. 20 MAMY STREFĘ RELAKSU: KANAPĘ, FOTELE, KSIĄŻKI, CZASOPISMA FILMOWE. KINO ZA DYSZKĘ • W PONIEDZIAŁKI DLA WSZYSTKICH • W ŚRODY DLA SENIORÓW • W PIĄTKI DLA STUDENTÓW Więcej informacji znajdziesz tutaj: klubzak.com.pl 21 KINO KINO BARANY. ISLANDZKA OPOWIEŚĆ / HRUTAR / PREMIERA R. GRIMUR HAKONARSON / ISLANDIA / 2015 / 93 MIN. / MFF CANNES 2015 - WYGRANA W PRZEGLĄDZIE UN CERTAIN REGARD, SREBRNA ŻABA ZA NAJLEPSZE ZDJĘCIA NA CAMERIMAGE 2015 19 - 25.02 / KINO FÚSI / PREMIERA R. DAGUR KARI (NOI ALBINOI, ZAKOCHANI WIDZĄ SŁONIE) / ISLANDIA, DANIA / 2015 / 94 MIN. F Ú S I / F OT. M AT E R I A ŁY P R A S O W E B A R A N Y. I S L A N DZ K A O P O W I E Ś Ć / F OT. M AT E R I A ŁY P R A S O W E 12 - 18.02 / KINO Komediodramat Grimura Hákonarsona rozgrywa się w scenerii dalekiej Północy i opowiada historię dwóch braci, mieszkających na odludziu. Gummi (Sigurður Sigurjónsson) i Kiddi (Theodor Júlíusson) są rywalizującymi ze sobą hodowcami rzadkiej odmiany islandzkich owiec. Żyją w zgodzie z wielowiekową tradycją. Cenią ponad wszystko swoją wolność. A przy tym nie rozmawiają ze sobą od czterdziestu lat. Listy dostarczane z pomocą pasterskiego psa są jedyną formą ich sporadycznej komunikacji. Wieloletni braterski spór nabiera nowej siły, gdy nieprzewidziane zdarzenia zagrożą ich dotychczasowemu życiu. Barany. Islandzka opowieść to film przepełniony błyskotliwymi obserwacjami, ciepłem i ironicznym humorem. Reżyser przenikliwie ukazuje obraz ludzi broniących - czasem w uparty, a czasem w komiczny sposób - swojego stylu życia i niezależności. Film Hákonarsona to hymn na cześć przekornej ludzkiej natury, która w najtrudniejszej sytuacji potrafi zachować się w nieprzewidywalny, budzący podziw sposób. Finał Baranów. Islandzkiej opowieści - jedna z najbardziej wzruszających scen w kinie europejskim ostatnich lat - nie pozostawi nikogo obojętnym. Cała, jakkolwiek prosta historia, nie gra na płytkich, łatwych do wzbudzenia emocjach, co doskonale widać w finale filmu głęboko wzruszającym, obezwładniająco emocjonalnym oraz doskonale puentującym tę mądrą przypowieść o samotności, zawziętości oraz wytrwałości. [film.org.pl] 22 Islandzkie kino w Polsce wciąż nie grzeszy szczególną popularnością. Przegrywa ono z nordyckimi produkcjami rodem z Finlandii, Norwegii czy Szwecji. Pytanie, czy słusznie? Przecież twórcy tacy jak Baltasar Kormakur czy Dagur Kari naprawdę mają do przekazania interesujące treści. Ten drugi właśnie proponuje widowni swoje najnowsze dzieło. Tytułowy Fusi (Gunnar Jonsson) to czterdziestoletni prawiczek ze znaczącą nadwagą, mieszkający z matką i jej partnerem. Jest pracownikiem bagażowym na lotnisku, w wolnych zajada ostre azjatyckie frykasy, pije mleko, majsterkuje i przy tym słucha ciężkiej muzyki. Jego życie jest schematyczne i pozbawione kolorów. Sytuacja ulega zmianie, gdy mężczyzna pozna atrakcyjną Sjofn. (…) Fusi to kolejna gorzka pigułka do przełknięcia. Islandzki reżyser świadomie karmi nią swoich widzów. Pokazuje, że kochać i być kochanym chciałby każdy, ale nie każdemu to uczucie jest dane. Tym samym rysuje bardzo cienką granicę oddzielającą samotność od miłości. Słodkie, lukrowane opowiastki zza oceanu, po których można dostać cukrzycy schodzą z hollywoodzkich wytwórni niczym produkty z fabrycznych taśm, obraz Dagura Kariego stoi w opozycji do nich. Jeśli obraz ten trafi do kinowej dystrybucji, z pewnością warto poświęcić mu czas. [Mariusz Janik / plasterlodzki.pl] Nasza strona: www.klubzak.com.pl 23 KINO KINO 19 - 25.02 / KINO ZJAWA / THE REVENANT 26.02 - 9.03 / KINO LOBSTER / PREMIERA R. GIORGOS LANTHIMOS (KIEŁ, ALPY) / W. COLIN FARRELL, RACHEL WEISZ, OLIVIA COLMAN (SERIAL BROADCHURCH) / GRECJA, FRANCJA, W.BRYTANIA / 2015 / 118 MIN. / MFF W CANNES 2015: NAGRODA JURY DLA NAJLEPSZEGO FILMU, PALMA QUEER; EUROPEJSKA NAGRODA FILMOWA 2015 ZA SCENARIUSZ; BIFA DLA OLIVII COLEMAN Alejandro Gonzales Inarritu, meksykański filmowiec, który zaczynał znakomitym filmem „Amores Perros”, przypisanym do nurtu kina bliskiego prozie wielkiego Kolumbijczyka Gabriela Garcii Marqueza zwanego „kinem magicznego realizmu”, od lat należy do czołówki twórców Hollywood. Choć nie ulega wątpliwości, że jest jednym z najbardziej wszechstronnych i utalentowanych współczesnych reżyserów, jego kino ewoluowało przez ten czas, stając się bliższym widzowi amerykańskiemu. „Zjawa” różni się bardzo od jego pierwszych filmów, których głównym atutem była niebywała precyzja wielowątkowego scenariusza, zwykle znajdującego rozwiązanie w kulminacyjnej scenie. Takie były, oprócz „Amores Perros”, i „21 gramów” i nominowany do Oscara w głównych kategoriach „Babel”. „Zjawa” to już zupełnie innego kino. Nie tylko gatunkowo bliższe Hollywood - bowiem to kino przygodowe, sterujące w stronę westernu i widowiskowe jak żaden z wcześniejszych filmów tego reżysera. Czyli dokładnie takie, jakie fabryka snów kocha najbardziej. Jeśli rzeczywiście obraz zgarnie główne Oscary, pierwszy raz w historii tej nagrody zwycięży drugi raz z rzędu film tego samego twórcy. [tvn24.pl/kultura] W świecie niedalekiej przyszłości sportretowanym przez Lanthimosa naprawdę źle się dzieje. Za masturbację karze się przypalaniem ręki w opiekaczu, a za bycie singlem dłużej niż 40 dni - przemianą w zwierzę. Bohater grany przez Colina Farrella zdecydował się na tytułowego homara. Najpierw oglądamy jego starania o to, by dobrać się z kimś w parę. Jako że na miłość nie ma co czekać, trzeba zbudować związek na innym fundamencie - podobnej wadzie wzroku czy sympatii do piosenki. Alternatywą dla tego świata jest rzeczywistość lasu, rządząca się równie radykalnymi zasadami: tu karą za seks jest kastracja, zaś niewinny flirt lub pocałunek kończy się obcięciem warg. I w nim bohater spróbuje swoich szans. Jeden z najciekawszych reżyserów greckiej Nowej Fali swój anglojęzyczny debiut wyposażył w najlepsze cechy poprzednich filmów. To tragikomedia, która bezlitośnie punktuje sposób, w jaki podporządkujemy się kulturowym normom, popędom i budującym nasze wyobrażenia o szczęśliwym życiu romantycznym komediom. [Artur Zaborski / nowehoryzony.pl] Z J A W A / F OT. M AT E R I A ŁY P R A S O W E LO B S T E R / F OT. M AT E R I A ŁY P R A S O W E R. ALEJANDRO GONZALEZ INARRITU (AMORES PERROS, 21 GRAMÓW, BIRDMAN OSCARY DLA NAJLEPSZEGO FILMY, ZA REŻYSERIĘ I SCENARIUSZ) / W. LEONARDO DICAPRIO, TOM HARDY / USA / 2015 / 156 MIN. / ZŁOTY GLOB DLA NAJLEPSZEGO FILMU, 12 NOMINACJI DO OSCARA 24 Nasza strona: www.klubzak.com.pl Więcej informacji znajdziesz tutaj: www.klubzak.com.pl 25 GALE RIA PC DRAMA 11.02 - 29.02 / G.9.00 - 21.00 11.02 / G.19.00 / WERNISAŻ GALERIA / WSTĘP WOLNY MICHAŁ ŁAGOWSKI / RÓŻNE PRACE „Dziwna Praca” to głos w sprawie coraz częstszego zjawiska, jakim jest radykalnie prawicowo zorientowana młodzież. Kiedy planowałem wykonanie tej instalacji, zastanawiałem się nad sytuacją, kiedy granica pomiędzy ofiarami a oprawcami staje się niebezpiecznie płynna. To też świadome wpisanie swojej pracy w ciąg innych realizacji wykorzystujących napis z obozowej bramy (Klaman, Libera, itd.) Dlaczego „dziwna praca”? Sam przeżyłem wtedy swój konserwatywny zwrot, który powodowany był niczym innym jak strachem. Strachem przed przekroczeniem status quo. Strachem przed tym, że zostanę wyrzucony poza obręb bezpiecznej normatywności. Tej, która dawała poczucie ustabilizowania w tym niepewnym czasie. Jak wygląda ta praca dzisiaj, kiedy coraz więcej osób zadaje sobie pytanie o sens i granicę otwartości? Ta praca może być wodą na młyn dla tej części społeczeństwa, która boi się, że emancypacja pewnych grup doprowadzi do totalitarnej przemocy. Wystawienie tej instalacji podczas nocy muzeów nie sprowokowało żadnych ataków, ani protestów. Dlaczego nikt nie zaprotestował przeciwko pracy, która w swojej wymowie była tak dwuznaczna? Co dzieje się, kiedy uczelnia artystyczna staje się miejscem, które generuje antydemokratyczne nastroje? Kto z nas boi się, że zbytnia tolerancja doprowadzi do eskalacji przemocy? Mecenas projektu PC Drama 2016 29.02 / G.19.00 / SALA SUWNICOWA MIŁOŚCI AUTOR: TOMASZ MAN / REŻYSERIA I MUZYKA: TOMASZ MAN / OBSADA: SANDRA KORZENIAK / ROZMOWĘ Z TWÓRCAMI POPROWADZI PROF. DR HAB. JAN CIECHOWICZ Miłości Tomasza Mana to ujęte w formę przejmującego monologu świadectwo traumy po utracie dziecka. Główna bohaterka (Ona) tkwi w przerażającej pustce, którą z trudem wypełnia codziennymi obowiązkami. Nieudolne chwytanie się powtarzalnych czynności nie jest w stanie zagłuszyć cierpienia, lęku i poczucia winy. Brak wsparcia ze strony mężczyzny, który w obliczu tragedii nie potrafi zdobyć się na ponowną bliskość, sprawia, że kobieta w jeszcze bardziej dojmujący sposób doświadcza poczucia samotności i opuszczenia. Tomasz Man stworzył wnikliwy, wiarygodny psychologicznie portret kobiety, która mimo, iż pozostaje pogrążona w żalu i rozpaczy nie przestaje tęsknić za trwałą, przywracającą wiarę w miłość relacją. P C D R A M A - U M I E R A N I E TO Ś W I E T N A Z A B A W A / F OT. PA W E Ł W Y S ZO M I R S K I Michał Łagowski 26 Zajrzyj na www.facebook.com/Galeria-Zak Nasza strona: facebook.com/PC-Drama 27 T E AT R T E AT R 28.02 / G.19.00 / SALA SUWNICOWA REZYDENCJA / PREMIERA 2016 Żył sobie niegdyś bardzo złośliwy czarodziej. Całą jego przyjemnością było dokuczać ludziom, czynić źle, ze wszystkiego się wyśmiewać i każdą rzecz przedstawiać z najgorszej strony. Wymyślił wreszcie i zrobił takie sztuczne zwierciadło, iż wszystkie rzeczy piękne i dobre wyglądały w nim szkaradnie, a nawet śmiesznie, ponieważ były wykrzywione, zamazane, niewyraźne za to złe rzeczy widać w nim było doskonale. Tym sposobem cały świat w tym zwierciadle był brzydki i zły, a nic na nim nie było pięknego. Czarodziej klaskał w dłonie i śmiał się ze swego figla, a źli jego uczniowie porwali zwierciadło i biegali z nim wszędzie, podstawiając je ludziom znienacka przed oczy i cieszyli się, i śmiali, kiedy przerażony człowiek zasłaniał oczy ręką; a potem nieraz sam nie wiedział, który świat jest prawdziwy: czy ten, który ogląda co dzień, czy tamten, który ujrzał w zaklętym zwierciadle? [H.Ch. Andersen / Królowa Śniegu] Sztuczne zwierciadło. Piękno i dobro w zwierciadle odbite, staje się szkaradne, obleśne i wzdęte. Nieprzyzwoicie chude, słone i tłuste. Świat w zwierciadle jest w odcieniach szarości brązu i krwi. Jedyną błyskotką migotliwą - kłamstwa. [Baśń dla dorosłych na motywach sztuki Śnieży R. Jarosza] Máté Mészáros, tancerz związany z Szeged Contemporary Dance Company, czołowym zespołem tanecznym na Węgrzech. Otrzymał wiele nagród w trakcie swojej czteroletniej kariery w tej grupie: nagrodę Keresztes Maria (1999), nagrodę dla najlepszego tancerza na IV National Art. Festival (2001) oraz nagrodę Zoltan Imre (2002). Wiosną 2003 roku dołączył do Carte Blanche, a w 2004 roku tańczył w eksperymentalnej hiszpańskiej grupie Lanonima Imperial, tańczył także w spektaklach Ultima Vez i Zero Visibility Copr. Będzie gościem 8 Gdańskiego Festiwalu Tańca. 28 wszystko o festiwalu: www.gdanskifestiwaltanca.pl R E Z Y D E N C J A / P R E M I E R A 2 015 / Z R E A L I ZO W A N Y S P E K TA K L „ P OZO S TA Ń M Y I N TO U C H ” / W A L K O W I A K , N O W A K , G R Z E C Z K A / F OT. PA W E Ł W Y S ZO M I R S K I SZRON / FROST / PREMIERA W.: LIWIA BARGIEŁ, IRAD MAZLIAH, STEFANO SILVINO / WSPÓŁPRACA ARTYSTYCZNA - MATE MESZAROS / MUZYKA, UTWORY, WIZUALIZACJE KAMIL GORGOŃ / KOSTIUMY - LIWIA BARGIEŁ, KAMIL GORGOŃ / SCENOGRAFIA - LIWIA BARGIEŁ, KAMIL GORGOŃ / NA MOTYWACH „ŚNIEŻY” ROBERTA JAROSZA / PREMIERA W RAMACH 8 GDAŃSKIEGO FESTIWALU TAŃCA - REZYDENCJA / PREMIERA 2016 29 ST R E FA R E L A K S U ST R E FA R E L A K S U 21.02 / G.19.00 WSTĘP WOLNY 2.02.2016 / G.18.00 WSTĘP WOLNY SZERYF Z NOTTINGHAM Zapraszamy fanów gier planszowych! Poznacie jedną z bardziej wyczekiwanych gier tego roku. Gra Szeryf z Nottingham pojawiła się na rynku zaledwie kilka tygodni temu, a już zdobywa szczyty popularności. Spróbujcie swoich sił. Mamy dla Was niespodziankę: o g.21.00 możecie wylosować trzy egzemplarze tej cudownej gry! TOTALLY TOGETHER ROMAN WRÓBLEWSKI - ELEKTRONIKA / DENIS GRZECHNIK - WIZUALIZACJE Totally Together to melodyjne i rozbudowane kompozycje Romana Wróblewskiego oraz dynamiczne, pełne ostrości i kontrastów wizualizacje Denisa Grzechnika, które tworzą wyjątkowej jakości spektakl. Stylistyka oraz klimat to szeroko pojęta elektronika, na którą składają się syntetyczne perkusyjne loopy, brzmienia akustyczne, syntezatory, resampling oraz wokal. Opis gry: W grze Szeryf z Nottingham wcielasz się w rolę kupca starającego się dowieźć swoje towary na miejski targ. W tym celu musisz przekonać Szeryfa, aby Cię wpuścił - i to za (prawie) każdą cenę! Jeśli wieziesz ze sobą smakowite dobra, które jako prawy obywatel chcesz sprzedać na targu, aby urozmaiciły królewskie uczty, to nie masz się czego obawiać. Wystarczy zadeklarować faktyczną ilość i rodzaj przywożonych towarów, a w razie kontroli otrzymasz dodatkowo rekompensatę za marnowanie Twojego cennego czasu. Jeśli zaś przewozisz kontrabandę, albo co gorsza próbujesz wwieźć do zamku i sprzedać królewskie dobra, których spożywanie zostało zarezerwowane wyłącznie dla króla i jego świty, to możesz mieć niemały problem, gdy trafi Ci się kontrola. Nie dość, że zostaną one skonfiskowane, to jeszcze zapłacisz grzywnę - tym większą im więcej zakazanych dóbr przewozisz. 14.02 I 21.02 / G.17.00 ŻAK KARMI KOLACJE PROSZONE MAMY STREFY RELAKSU: KANAPY, KSIĄŻKI, GAZETY, WI-FI, GRY, STÓŁ DO PING-PONGA. Zapraszamy do stołu. Nieregularnie w niedziele gości naszej kuchni będziemy karmić nie według stałego menu. Detale ujawnimy internetowo, na bieżąco, tutaj: facebook.com/KlubZak PŁAĆ W KAWIARNI - ZBIERAJ PUNKTY EVERYTAP - WYMIENIAJ PUNKTY NA BILETY. Zapisy: [email protected] 30 Więcej informacji znajdziesz tutaj: klubzak.com.pl W PIĄTKI I SOBOTY OD 21.00 ZAPRASZAMY NA IMPREZY DJ’SKIE. Pełna informacja na: facebook.com/klubzak 31 KLUB ŻAK (DZIAŁ A OD 1957 ROKU) 80-266 GDAŃSK / UL. GRUNWALDZKA 195/197 TEL. 58 344 05 73 / 58 345 15 90 / KASA - W.117 (OD 15.00, W SOBOT Y I NIEDZIELE OD 16.00) / KAWIARNIA - 152 (OD 13.00, W SOBOT Y I NIEDZIELE OD 16.00) / SEKRETARIAT - 110 / [email protected] KAWIARNIA ŻAK ZAPRASZA W GODZINACH OD 13.00 (W SOBOTY nasze strony: www.klubzak.com.pl I NIEDZIELE OD 16.00) DO 23.00 www. jazzjantar.pl (W PIĄTKI I SOBOTY DO 1.00) LUB DO OSTATNIEGO KLIENTA www. gdanskifestiwaltanca.pl facebook.com/klubzak BILETY KARNETY KONCERTY 13 zł I pula / 23 zł II pula - zniżka* na Kartę Dużej Rodziny 15 zł I pula / 25 zł II pula - ulgowe* dla studentów, uczniów, seniorów 20 zł I pula / 30 zł II pula - super zniżka* na Kartę do Kultury 25 zł I pula / 35 zł II pula - bez zniżek Ostatni dzień sprzedaży I puli: niedziela przed danym koncertem KINO STUDYJNE / DKF 18 zł / 14 zł - zniżki* dla studentów, uczniów, seniorów i na Kartę do Kultury / 12 zł - Kino Dzieci / 10 zł - Kino za Dyszkę* / 8 zł - na karnety NHEF* oraz na Kartę Dużej Rodziny* KINO ZA DYSZKĘ - poniedziałki dla wszystkich, środy dla seniorów, piątki dla studentów PC DRAMA 15 zł / 10 zł - Karta do Kultury* / 8 zł - seniorzy, studenci* i uczniowie* / 5 zł - Karta Dużej Rodziny* TEATR 20 zł / 15 zł - Karta do Kultury* / 10 zł - seniorzy, studenci* i uczniowie* / 5 zł - Karta Dużej Rodziny* * wyłącznie za okazaniem ważnej legitymacji i karty przy zakupie biletów (1 bilet na 1 legitymację / 1 kartę) Sprzedaż biletów i karnetów oraz rezerwacje prowadzi kasa Klubu Żak codziennie w godzinach od 15.00 do 21.00 (w sb i nd od g.16.00) lub 30 minut przed pierwszym seansem. Kontakt: [email protected]; tel. 58 344 05 73 lub 58 345 15 90 - w.117. Płatność za bilety i karnety gotówką, kartą lub przelewem (tylko bilety bez zniżek) po uzgodnieniu z kasą. ZASADY REZERWACJI Rezerwacje: [email protected]. Potwierdzone rezerwacje na koncerty, spektakle, PC Dramę należy odebrać w ciągu 5 dni od dnia potwierdzenia rezerwacji (nieopłacone w terminie rezerwacje są anulowane). Rezerwacje można opłacić przelewem po uzgodnieniu z pracownikiem Kasy Klubu Żak (nie dotyczy zniżek). Nie przyjmujemy rezerwacji na ostatnie 20 miejsc na dany koncert/przedstawienie/seans. Sprzedaż biletów on-line (bez zniżek) na koncerty z naszej strony www.tickets.klubzak.com.pl INFORMACJE Do Sali kinowej można wprowadzać rowery. Szatnia jest bezpłatna i jest czynna tylko w trakcie imprez muzycznych i teatralnych. Liczba biletów w danej puli limitowana. Zakupione bilety i karnety nie podlegają zwrotom. Niewykorzystane limity wejść na dany karnet po upływie terminu ważności przepadają. Wszystkie ceny zawierają podatek VAT. Osoby spóźnione na spektakle teatralne nie będą wpuszczane na widownię po rozpoczęciu spektaklu oraz nie otrzymają zwrotu pieniędzy za niewykorzystane bilety. Prosimy o punktualne przybycie. Na imprezy DJ’skie - wstęp tylko dla osób pełnoletnich. Liczba miejsc siedzących na koncertach jest ograniczona, miejsca nie są numerowane, a w przypadku dużego zainteresowania danym koncertem wszystkie miejsca stojące. Liczba miejsc na spektakle jest ograniczona, miejsca są numerowane (nie dotyczy PC Dramy). Miejsca w kinie nie są numerowane. Przed seansami filmowymi nie wyświetlamy długich bloków reklamowych. W Klubie Żak obowiązuje zakaz rejestracji imprez i zakaz robienia zdjęć profesjonalnym sprzętem w trakcie koncertów, przedstawień, seansów filmowych i zajęć warsztatowych. Klub Żak zastrzega sobie prawo do zmiany programu. Regulamin klubu znajduje się na tablicy przy szatni oraz na stronie internetowej www.klubzak.com.pl