Krucha pamięć – Słyszała może Pani ostatnio o tym co się dzieje tu

Transkrypt

Krucha pamięć – Słyszała może Pani ostatnio o tym co się dzieje tu
Krucha pamięć
–
–
Słyszała może Pani ostatnio o tym co się dzieje tu w mieście?
Tak jestem bardzo zaniepokojona nie pozwalam już moim dzieciom bawić się do późna na
podwórku.
– Wie Pani kto się w ogóle całą tą sprawą zajmuje? - mówiąc nagle podjechało auto nie
daleko nich.
– Tak miłe panie sąsiadki ja tym się zajmuje – po tych słowach tajemnicze auto odjechało.
Był to młody detektyw, nazywał się Adam Miśkiewicz. Nie dawno została mu przydzielona ta
sprawa. Jako żółtodziób tak ciężka sprawa na start to nie wyobrażalne ,by podołał. Jednak
ukończenie szkoły z najwyższym wynikiem daje trochę szacunku. Mieszkał sam na osiedlu miasta
Listoli. Był w związku z Dorotą. Jednak jego życie prywatne zapuszczało się, pomału nie dawał
sobie rady z prostymi czynnościami domowymi lub dbaniem o siebie. Ta sprawa zaczęła zaprzątać
jego umysł dniami i nocami. Metody zabójcy były różne. Domyślano się, że za wszystkim może
stać zorganizowana grupa lub jedna osoba. Przypuszczano jednak tą drugą opcję. Wszystkie
miejsca zbrodni były dla zwykłego widza ogromnym szokiem co można zrobić innemu
człowiekowi. Pierwszą ofiarą znalezioną w mieście była kobieta w średnim wieku. Widać było, że
wcale nie biedna posiadała kolczyki i naszyjnik z diamentami. Dziwiło wszystkich tylko to, że
sprawca zbrodni ich nie ukradł. Na skórze były powykrawane serca, jedne całe inne skreślone oraz
miała podcięte żyły. W niektórych miejscach były ślady po bardzo mocno zaciśniętym sznurze oraz
dziwne znaki prawdopodobnie po biczu. Definicja miłości, kochasz to nie zdradzaj bo to może źle
się skończyć. Dla naszego początkującego w karierze detektywistycznej był to okropny widok. To
było pierwszy raz w historii miasta tak drastyczne morderstwo. Niestety na nim się nie zakończyło.
Nie całe dwa tygodnie później znaleziono mężczyznę z podciętym gardłem, które było wypchane
papierosami. Dosłowne znaczenie,,Palenie zabija”. Prócz tego ręce miał przywiązane do ściany. Na
jego twarzy było widać strach, oczy miał czerwone a na policzkach widać było jeszcze świeże ślady
łez. Ten przestępca nie zostawiał ani śladu po sobie. Można powiedzieć zbrodnia doskonała. Nie
dawno do policji przychodzą zgłoszenia o tym, że na ulicy Orzeszkowej - typowym osiedlu
dochodzi do jakichś szarpanin, głośnych zachowań, dziwnych zniknięć. Najpierw Adam się tym nie
ciekawił dopóki sam tego nie doświadczył bo mieszkał na tej ulicy. Pewnego wieczoru będąc w
domu po pracy czytał książkę żeby zająć czymś innym umysł póki nie przerwało mu tego spokoju
dziwne dźwięki od strony ulicy. Nie zastanawiając się co to pochwycił broń i ruszył ku drzwiom.
Kiedy je otworzył jego oczom ukazał się mały szczeniaczek na wycieraczce wyjące w sposób jak
dziecko woła mamę, gdy się zgubi. Adam użalił się nad tym maluszkiem i wziął go do siebie.
Przygotował mu wszystko i wrócił do lektury. Jednak dalej było słychać jakieś odgłosy. Wziął
swoją broń, którą często brał i wyszedł na podwórko za domem. U jego sąsiada było źródło tych
dźwięków. Nasz bohater nie pamiętał kto w ogóle tam mieszka ale postanowił zajrzeć zza płotu.
Zobaczył pochyloną postać nad rurką wystającą z ziemi i coś mamrotał ale nie dało się usłyszeć z
daleka. Po chwili zabrzmiał krzyk, który zabrzmiał donośnie i to naszego detektywa z powrotem
przyciągnęło do płotu bo chciał wracać sądził, że jego sąsiad coś ma nie tak z głową i miał rację.
Przyglądał się jak mężczyzna na oko w tym samym wieku co on zakłada na rurkę węża i puszcza
wodę. Po tym zaczął się śmiać sam do siebie. Adam chcąc wszystko lepiej słyszeć stanął na
kamieniu z którego się ześliznął. Ten dziwny sąsiad usłyszał to i nagle znikł. Gdy detektyw wstał
pomyślał żeby pójść tam i zobaczyć co to za rurka. Było pełno wody cały czas się lała – Zapomniał
zakręcić – pomyślał Adam. Kiedy wyciągnął rurkę zrozumiał, że coś tam jest. Szybko zaczął
odkopywać. Była to trumna zamknięta na kłódkę. Nie dawał rady jej otworzyć, była zrobiona z
metalu. Cały czas próbował i międzyczasie dzwonił po posiłki. Policja przyjechała jak najszybciej
mogła i pomogła mu ją otworzyć. W środku znaleziono zwłoki niedawno zaginionego chłopaka w
młodym wieku. Został zakopany żywcem a potem go utopiono. Okropna śmierć. Dom oraz
podwórko zostało dokładnie przeszukane ale nic tam nie było. Ten budynek w zeszłym miesiącu
został wystawiony na sprzedaż. Pogłoski mówiły, że ktoś go kupił, jednak to tylko pogłoski. Adam
wszystko opowiedział i od razu uznał, że to zabójstwo popełnił seryjny morderca, którego ścigają
obecnie. Policja wszystko zrobiła i odjechała. Z jednej strony nasz bohater bał się być sam w domu,
no nie do końca ,teraz miał szczeniaka ale to nie obrona a z drugiej strony był zły na siebie, że nie
mógł się domyślić, że w jego okolicy może on mieszkać. Kiedy wrócił do siebie, zrobił sobie ciepłą
herbatę z cytryną i włączył telewizor żeby się zrelaksować. Siedząc tak myślał jaki związek mają ze
sobą te ofiary, jakie są cele i pobudki zabójcy. Niespodziewanie ten szczeniaczek wskoczył mu na
nogi.
– Ty mały urwisie – mówiąc to zaczął się śmiać i pomyślał, że go nawet nie nazwał. Wiem
nazwę cię może Urwis? Podoba ci się – po tych słowach szczeniak szczekał i cieszył się
ogromnie.
Pomimo takiej miłej atmosfery nasz bohater czuł się nie komfortowo pomimo że był u siebie w
domu. Godziny mijały, filmy leciały a Adam z całego zamieszania zasnął na kanapie. Przebudziło
go skowytanie oraz odgłosy w kuchni. Zdążył złapać pistolet i ruszył w tą stronę. Drzwiczki było
uchylone lekko więc mógł cokolwiek zobaczyć. Widział znów tego faceta z nożem idącym w
kierunku Urwisa. Bez chwili zastanowienia wkroczył do kuchni. Krzyczał do włamywacza by
odłożył broń i uniósł ręce. Zrobił to tylko kiedy je unosił złapał patelnie, która była obok i uderzył
Adama zanim ten cokolwiek zdążył zrobić. Kiedy się ocknął siedział znów kanapie, sądził że to był
sen jednak po chwili zorientował się, że siedzi związany. W pierwszej kolejności szukał wzrokiem
swojego małego towarzysza. Zobaczył go za szybą, że jest na podwórku i nic mu się nie stało. Po
tym szukał swojego włamywacza co go związał. Siedział na fotelu tuż obok. Był ubrany w glany,
czarną bluzę oraz błękitne spodnie. Bawił się nożem a na kolanach miał pistolet Adama.
– Wiesz, że jeśli zamiast tętnicy przetniesz żyłę na przykład szyjną to się dłużej umiera.
Okropna opcja czyż nie, Adam?
– Skąd znasz moje imię?
– Wiesz a zaraz powiem, ale najpierw co ci zrobimy? Czy może zlitujemy się nad tobą?
Na te słowa detektyw siedział wpatrzony w tego niespodziewanego gościa.
– Przestań, nie patrz się na mnie jakbyś chciał mi coś zrobić – po tym napastnik głośno się
roześmiał – Wiesz, że to jednak coś ci zrobię.
Po tym zdaniu podszedł bliżej. Jednak nie ruszył się więcej myślał co zrobić. Nagle było tylko
słychać świst ruchu bluzy a na policzku Adama pojawił się ogromny ,,X”. Niesamowicie szybki był
ten ruch.
– No to początek mamy z głowy. Co tu dalej?
Po tych słowach chwycił pistolet i zaczął specjalnie krzywo celować. Nagle broń wystrzeliła.
Detektyw oberwał w ramię. Krew pomału płynęła. Napastnik się tylko przyglądał a uśmiech mu się
poszerzał. Jednak nagle zniknął, podszedł bliżej by być na równi z jego oczami i powiedział:
– Wiesz chyba cię jeszcze zostawię. Jednak złapanie mnie nie będzie takie proste detektywie
Adamie .
Adam słuchał go jednak ból był okropny. I gdy zebrał się spytał:
– Kim jesteś? Skąd znasz moje imię? Czemu to wszystko robisz?
– Ej stary za dużo pytań. Odpowiem tylko na jedno ale chwila – po tym postrzelił go w nogę –
Znamy się już od dawna, nie pamiętasz sielanki dzieciństwa, co? Nie martw się jeszcze cię
nie zabiję nawet zadzwoniłem po karetkę. Jednak wiesz co Adam ja już się pożegnam tak
jak wtedy ,,Do zobaczenia kumplu”
Po tym wszystkim wyszedł drzwiami od strony ogrodu i nie było po nim śladu. Kiedy karetka
przyjechała zabrała Adama do szpitala. Po paru dniach jak wrócił do domu zaczął szukać jakichś
informacji ale przypomniał sobie te zdanie ,,Do zobaczenia”. Usiadł na spokojnie i zrozumiał, że
nie w jakichś aktach, archiwach ma szukać lecz w swojej pamięci, która jest krucha.

Podobne dokumenty