dasie_pl - WordPress.com
Transkrypt
dasie_pl - WordPress.com
D.A.S.I.E James Earls Artykuł pierwotnie ukazał się w 2009 roku w roczniku International Association of Stuctural Integrators® Tłumaczenie na zlecenie autora - Mariusz Kurkowski ( [email protected] ) James Earls jest z wykształcenia psychologiem i certyfikowanym terapeutą Strukturalnej Integracji, posiada również szerokie doświadczenie w innych formach pracy z ciałem. Jest założycielem i dyrektorem Ultimate Massage Solutions i członkiem wydziału Kinesis Inc i Kinesis UK, wykładowcą szkoły Strukturalnej Integracji. Ostatnio zakończył badania nad połączeniem powięziowej i funkcjonalnej anatomii w analizie chodu, które zostaną opublikowane w 2013 roku. Bazują one na jego wiedzy dotyczącej sposobu użycia konceptu Anatomy Trans dla zwiększenia efektywności chodu. Wiedzę tę przekazuje na warsztatach nazwanych „Walking the Lines”. Więcej informacji można uzyskać na stronie www.anatomytrains.co.uk Istnieje wiele rodzajów dotyku: bezpośredni, kochający, pielęgnujący, znieważający, kojący, protekcjonalny i uwodzicielski. Rozwijając nasze zdolności do rozpoznawania jak najszerszego ich wachlarza, możemy stać się lepszymi terapeutami. Dotyczy to również negatywnych odcieni dotyku - potrzebujemy ich również w naszym „słowniku”, abyśmy byli w stanie rozpoznać je, gdy się pojawią. Dla większości z nas, terapeutów, dotyk jest kluczowy. Potrzebny jest dla poczucia regeneracji, komfortu i pielęgnacji. Wymagany jest w większości naszych zajęć i jest niezbędnym sposobem komunikacji ze światem zewnętrznym. Wiele zostało napisane na temat różnorodności dotyku, wiele badań przeprowadzono nad jego efektami jednak niewiele uwagi poświęcono na wyjaśnienie procesu terapeutycznego dotyku. Celem tego artykułu nie jest dodanie nowych technik, lecz przyjrzenie się i zarys tego, jak dotykamy oraz zapoczątkowanie budowania słownictwa do tego, co robimy. Poprzez opis fenomenu możemy pogłębić jego zrozumienie. Mam nadzieję, że dyskusja nad tym, jak dotykamy i wgląd w etapy kształtowania terapeutycznego dotyku pomoże stworzyć ramy, w których łatwiejszą będzie komunikacja idei i przez to osiągnięcie głębszego zrozumienia. Podsumowanie Montagu1, który w swoim klasycznym tekście świetnie udokumentował pielęgnacyjny efekt kontaktu, pomija jednak mechanizm naszej głównej metody terapeutycznej, czyli mechanizm samego dotyku. Wielu autorów i nauczycieli podkreśla różne jego aspekty w zależności od ich własnego doświadczenia. Chaitow2 mówi o zatapianiu się w tkankę, Hungerford3 przestrzega przed „pominięciem tkanek łącznych, “ Myers4 mówi o trzech „I” – Invitation, Intention, Information – (zaproszenie, zamiar i informacja), jednak niewielu podaje pełny model i słownictwo mogące wyjaśnić pełen ciąg dotyku czy interwencji. Mam nadzieję, że stosując przedstawiony tu model będziemy mogli stworzyć język, który wspomoże dyskusję, da słowa do wyrażenia różnych sposobów dotyku, których używamy i powoli pozwoli na zbudowanie forum, na którym będziemy mogli porozumieć się nie tylko z różnorodną tkanką, ale również między sobą, niezależnie z jakich dziedzin czerpiemy inspiracje. Język dotyku, który ja uważam za szczególnie efektywny i zrozumiały dla pacjenta to techniki uwalniania powięziowego (FRT – Fascial Realease Technique) Mimo, że mogą wydać się wyzwaniem dla klienta, techniki te są bardzo rozluźniające i przyjemne, gdy stosowane przez doświadczonego terapeutę. Mogą jednak również być bolesne lub co najmniej nieprzyjemne, gdy stosowane są przez nowicjusza. Osobiście byłem poturbowany nie tylko przez neofitów, ale również przez rzekomo doświadczonych terapeutów. Aby zaoszczędzić tego naszym klientom proponuję poświęcenie trochę czasu na zapoznanie się z poniższymi pięcioma etapami mechanizmu naszej manualnej interwencji. Pacjent jest w centrum naszej uwagi i pracy, a więc ciąży na nas obowiązek holistycznego spojrzenia - na osobę na kozetce bądącą integralną całością a nie zbiorem dysfunkcyjnych tkanek wołających o pomoc, ratunek i dotyk. Większość tego pięciostopniowego modelu napisana jest dla świeżo upieczonych terapeutów. Jest to celowe, po to aby każdy mógł odnaleźć, na którym etapie modelu jego styl różni się, co jest pomijane, co mogłoby czy powinno być dodane, aby mogło przynieść korzyść studentom. Piec etapów DASIE : Development, Assessment, Strategy, Intervention, Ending (Rozwój, Ocena, Strategia, Interwencja, Zakończenie) nie jest moim wynalazkiem i nie ja jestem jego autorem. Jest to po prostu przełożenie modelu z dziedziny psychoterapii na dziedzinę pracy z ciałem (Nelson-Jones)5. Development/Rozwój Wiele metod pracy z ciałem opisuje „zagłębianie” się w tkankę, „zatapianie poprzez warstwy tkanek” i techniki powięziowego uwalniania nie różnią się tutaj. Bądźmy świadomi kolejnych warstw, gdy przez nie przechodzimy głębiej, pozwólmy tkance ustąpić nam a nie walczyć z nią. Używając jedynie najmniejszego napięcia i nacisku, tak aby móc wyczuć tę pierwszą warstwę stawiającą opór, pozwól swym narzędziom - dłoniom, palcom, knykciom, aby dostosowały się do kształtu części ciała, nad którą pracujesz. Poczekaj, aż zostaniesz zaproszony przez tkankę. Na tym etapie tworzysz pierwszą nić porozumienia i starasz się aj rozwijać. Jest to pierwszy kontakt, podróż od bycia w czyimś polu energetycznym poprzez kolejne warstwy tkanki do docelowej struktury. Proces ten jest nawet czymś więcej: jest przemyślany, czuły na wymianę energii (wszystkich, jakichkolwiek i we wszystkich formach na które jesteśmy wrażliwi), poszukujący tego połączenia i zaproszenia (Myers) lub zatopienia się jak w gąbkę (porównanie używane przez Maupin’a)6 Niektóre szkoły uczą, aby polecić klientowi wykonanie wydechu w trakcie, gdy my zatapiamy się w tkankę. Ja uważam, że często jest to pomocne w trudnych do pracy obszarach ciała, jednak czasem jest nadużywane i rozprasza uwagę pacjenta. Poeksperymentuj z użyciem twojego wydechu, aby zagłębić się całym swoim ciężarem ciała w tkankę. Trzymając przyłożone dłonie na danym terytorium i utrzymując swój środek ciężkości wysoko, z uniesioną piętą nogi z tyłu, aby móc przenieść się nad daną okolicę ciała pacjenta, zrób szybki wydech jednocześnie opuszczając swój środek ciężkości (Hara) – jest to o wiele łatwiejsze do przyjęcia dla klienta niż „wpychanie się” do środka. Nacisk potrzebny, aby siłowo przedostać się do tkanki zawsze spowoduje opór i nawet jeśli jest to delikatna walka, to zawsze tylko jedna osoba może ją wygrać. Utrzymując rozluźniony punkt dotyku nie spowodujemy dodatkowych napięć, jak również pozwoli nam to na bycie wrażliwszym na różne rodzaje tkanek. Im mniej napinasz swoje pracujące ramię, tym bardziej stajesz się wyczulony na zmiany zachodzące u twego pacjenta. Osiągniesz to poprzez dostarczanie siły do punktu dotyku z jak najdalej położonych od niego obszarów. Dla przykładu, jeśli używasz opuszków palców, to wskazane jest utrzymanie jedynie tyle napięcia, aby móc przedostać się przez tkanki, a główna siła powinna pochodzić z twojego zbliżającego się środka ciężkości ciała. Wchodząc głębiej w tkankę reguluj nacisk ciężaru ciała poprzez zmianę ustawienia tylnej stopy czy jej wypchnięcia (pamiętaj o usztywnieniu korpusu), ustabilizuj obręcz barkowa i ramię lub delikatnie zablokuj łokieć i nadgarstek. Jedynie w ostateczności powinieneś naciskać samymi palcami dłoni, zwykle jest to nieprzyjemne i „kłujące”. Assessment/Ocena Zatem teraz, gdy już „gdzieś” jesteś, powinieneś sprawdzić dwie rzeczy: po pierwsze, czy jesteś tam, gdzie zamierzałeś się znaleźć? Powiedzmy, że próbujesz odnaleźć mięśnie strzałkowe. Czy jesteś pewny, że właśnie ich dotykasz? Jeśli tak, jakie masz odczucia? Jakiego rodzaju pracy one wymagają; jaki rodzaj „narzędzia” wybierzesz? Czy byłoby lepiej użyć palców, knykci czy łokcia? To jest etap, na którym zadajemy i szukamy odpowiedzi na pytania. Używając zarówno pasywnego jak i aktywnego ruchu szukamy potrzebnych nam informacji. W trakcie, gdy ty szukasz mięśni strzałkowych, aby je odróżnić od brzuchatego łydki poleć pacjentowi odwrócić i nawrócić stopę. Staraj się wyczuć jakość ruchu i oceń, które części mięśnia są zbyt otwarte, a które ograniczone. W ten sposób możesz zacząć wyszukiwać okolice, nad którymi powinieneś się skupić, jak również w jaki sposób osiągnąć swój cel. Bazując raczej na stopniu dysfunkcji i wyczulenia danego terytorium, a nie na specyficznych warstwach ciała, Pick (1999, cytowany przez Chaitow i Fritz 2006) opisuje trzy poziomy głębokości tkanki; powierzchniowy, pracy i odrzucenia. Warstwa powierzchniowa odnosi się głównie do skóry, warstwa pracy, czyli obszar gdzie odbywa się większość interwencji i warstwa odrzucenia, gdzie każdy opór jest wzmocniony i często wywołane jest odczucie bólu. Terapeuta musi zdecydować, na którym z tych trzech poziomów chce, czy musi pracować. Oczywiście, jeśli jest to na poziomie odrzucenia należy przedyskutować to z klientem. Strategy/Strategia Teraz, gdy znajdujesz się tam, gdzie zamierzałeś i gdy odnalazłeś miejsce wymagające twojej uwagi musisz zadecydować, jak to zrobić. Który kierunek najbardziej zaangażuje tę okolicę? Jaki ruch polecić do wykonania? Jakie narzędzie (palce, knykcie, przedramię, itp.) najlepiej się sprawdzi? Mówiąc słowami troskliwych rodziców: co właściwie jest twoim zamiarem? Terapeuci często pomijają etap oceny i budowania strategii. Nie są to dyskretne momenty a świadomy proces podejmowania decyzji, które gwarantują, że to, co będziesz robił jest odpowiednie i specyficzne dla potrzeb twojego klienta a nie jest automatycznym i jednakowym dla wszystkich zabiegiem. Oczywiste jest, że dla początkujących terapeutów muszą istnieć pewne ramy - recepta porządkująca cały proces. Ci z nas, którzy mają doświadczenie jako masażyści wiedzą, że na początku podane nam były pewne sekwencje głaskań, ugniatań i z czasem, gdy staliśmy się pewniejsi w ich użyciu i efektach na rożnych tkankach i klientach, mogliśmy dostosować ten wzór do specyficznych wymagań. Techniki uwalniania powięziowego wymagają od nas rozwagi przy każdym ruchu. Są to również etapy, które wraz z doświadczeniem staną się bogatsze. Z każdym pacjentem i z każdym zagłębieniem w tkankę poszerzasz swoje „palpacyjnie słownictwo”. Za każdym razem po wykonaniu techniki i dokonaniu ponownej oceny masz palpacyjny obraz zwycięstwa lub porażki. Budujesz fundamenty zrozumienia - jaki styl, siła czy różnorodność dotyku może zadziałać (lub nie) na dany typ odczuć. Prędkość, z jaką zbudujesz ten punkt odniesienia będzie zależna od sposobu, w jaki potraktujesz kolejny etap, interwencję. Intervention/Interwencja Doszedłeś teraz do etapu wykonywania właściwej pracy. Pozwoliłeś tkance na otwarcie się, sprawdziłeś terytorium, na którym chcesz pracować i zdecydowałeś, jak chcesz to zrobić. Nareszcie możesz pozwolić sobie na rozpoczęcie pracy. Jako cześć swojej strategii już podjąłeś decyzje, jakiego narzędzia chcesz użyć, zagłębiłeś się i zaczepiłeś o odpowiednią warstwę tkanki i teraz powoli przesuwasz się w odpowiednim kierunku pytając - lub nie, klienta o wykonanie ruchu. Na tym etapie ważniejsze jest nie to, jak wykonasz technikę a bardziej, jaki efekt ona ma przynieść. Terapeuta musi cały czas monitorować, co dzieje się poniżej i dookoła punktu kontaktu. Czy tkanka się rozluźnia? Czy właściwy obszar jest angażowany podczas ruchu? Czy tkanka się unosi i przemieszcza? Czy klient jest w stanie odebrać i przetworzyć bodźce, które mu oferujesz? Podczas wykonywania technik tworzysz sprzężenie zwrotne pozwalające ocenić efektywność interwencji. Jakie zmiany możesz dodatkowo wzbudzić na drodze do ustalonych wcześniej celów? Z każda zmianą możesz dokonać reewaluacji swoich ustaleń. Gdy utworzysz takie sprzężenie zwrotne jesteś w stanie naprawdę wsłuchać się w ciało klienta. Tworzysz połączenie, które czasem bywa nazwane „komunikacją pomiędzy dwoma inteligentnymi systemami”. Pracując pamiętaj o swojej strategii, wymagaj od tkanek adaptacji i sprawdzaj, czy informacje, które oferujesz mają sens dla poszczególnych tkanek i pacjenta jako całości. Poprzez otwarcie się i uważne wsłuchanie w zestaw systemów organizmu reagujących na nasz dotyk będziesz mógł w trakcie pracy wyczuć i reagować na różne możliwości tkanek pacjenta. Uzyskasz to poprzez danie tkankom różnych dostępnych opcji, całego wachlarza narzędzi, prędkości, siły nacisku, głębokości i ich specyficznego dla każdego klienta doboru. Pamiętaj jednak, że musisz wyczulić swoje ucho na język, jakiego używa tkanka do komunikowania się z tobą w reakcji na kontakt. Schwind7 zaleca użycie jak najwięcej z naszej wolnej, nie zaangażowanej bezpośrednio w pracy powierzchni ciała, aby wsłuchiwać się w reakcje tkanek. Częste jest wśród terapeutów z różnych form terapii, używanie wolnej reki jako narzędzia do „słuchania” zachodzących zmian lub jako „matczynej ręki” dającej opiekuńczy kontakt. Metody te, aby być w pełni skuteczne muszą uczestniczyć w „rozmowie” z tkanką, a nie być jedynie pasywnym elementem komfortu i ukojenia. Żeby poszerzyć swój „słownik” dotyku musimy z nim eksperymentować i wsłuchiwać się w zachodzące zmiany. Schleip8 pokazał nam, jak wiele jest typów mechanoreceptorów w tkankach łącznych i na jak różne formy stresu w otaczających je włóknach one reagują. Posługują się one różnymi językami i powinniśmy nauczyć się, w jaki sposób „rozmawiać” z każdymi z nich. Taka sama różnorodność zachodzi pomiędzy pacjentami i ich własnymi systemami dostrojenia. Będą tam różne typy dysfunkcji warstw powięzi czy całych struktur, różne regularności gęstości tkanek - od otoczkowych aż do tłuszczowych. Każda z nich będzie miała swój język lub co najmniej własny akcent. Jeśli będziemy dysponować szerokim wachlarzem form dotyku, rozmowa nasza z tkanką będzie zrozumiała dla obu stron. Ending/Zakończenie Jeśli cos zacząłeś, powinieneś również zakończyć. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że terapeuci czasami zapominają, iż mają do czynienia z odczuwającą żywą istotą. Z niecierpliwością oczekują zakończenia frazy techniki, z wdzięcznością gwałtownie wyskakują z tkanek ciała pacjenta. Nie mowię, że to złe, jednak może trochę niegrzeczne. Jeśli poświeciłeś cały ten czas i uwagę powoli zatapiając się w tkankę, rozpoznając jej stan, wsłuchując się, jak pracuje, okaż taki sam szacunek wychodząc z niej powoli. Wycofaj swój ciężar ciała na nogę z przodu. Grzechem dla mnie jest odepchniecie się od ciała pacjenta, żeby się wyprostować. Gdy już w pełni utrzymujesz ciężar ciała na nogach, możesz wyprostować się i powoli przerwać kontakt dłoni z tkanką pozwalając jej na powolne odzyskanie kształtu, a nie odskoczenie w pierwotne miejsce. Czasami przyjemniejsze może być dla klienta wycofanie się z tkanki warstwa po warstwie ruchami spiralnymi (Aston9). Ma to duże znaczenie, jeśli pracujesz na bardziej wyczulonych obszarach takich jak doły pachowe czy przywodziciele uda. Nie zapominajmy, że jest to jedynie styl i że wycofanie się z tkanki powinno być również częścią planu. Gwałtowne odrywanie dłoni od punktu kontaktu może być sposobem otrzymania pożądanego efektu. Przez silny szok możemy wywołać efekt sprężystości tkanki i podnosimy tonus oraz świadomość w danej okolicy. Ważne jest, aby sposób wycofania się był świadomą decyzją zgodną z twoją intencją zapoczątkowania zmianę u pacjenta. Twój klient może nie być świadomy tego, ale akumulacja twojej ciągłej uwagi na małych detalach powoduje dużą różnicę w jego ogólnym odczuwaniu terapii. Uwalnianie powięziowe jest terapią będącą dużym wyzwaniem dla pacjenta i jeśli możemy uczynić ja bardziej komfortową, tym lepiej będą oni w stanie ją zaakceptować. Zdaję sobie sprawę, że dla wielu z terapeutów model ten może wydać się stereotypowy. Jest to celowe. Jako nauczyciel często za bardzo polegam na swojej „naturalnej” czy „intuicyjnej” zdolności dotyku. Umiejętność ta pojawiła się u mnie naturalnie i myślę, że każdy może ja odkryć w sobie. Każdy z nas powinien być świadomym tego czegoś, co z zagadkowy sposób przyciąga nas do „właściwych” miejsc w ciele i mówi, w którym kierunku i jakim narzędziem powinniśmy się posłużyć. Dla mnie jest to „intuicja”, która podwyższyła czułość na potrzeby tkanki, pochodząca z pokładów nieświadomej znajomości rzeczy albo działająca tak, jak szachista przy każdym otwarciu rozpoznaje wzorce ruchów i odpowiada na nie prawie automatycznie. Mój umysł dostraja się do języka danej tkanki i przechodzi przez pokazane tu etapy modelu prawie bez udziału świadomości. DASIE nie jest ani techniką, ani stylem dotyku, a raczej sposobem opisania procesu i tego, co powinniśmy wziąć pod uwagę w trakcie interakcji z tkanką pacjenta. Jest próbą sformułowania ram dla języka, który pomógłby porozumieć się ze studentami, jak również dla własnej refleksji – ile uwagi poświęcamy każdemu z tych etapów? Mam nadzieję, że czyniąc to, będziemy mogli pogłębić kompleksowość naszej pracy. Wsłuchanie się i rozmowa z tkanką na każdym etapie modelu będzie początkowo świadomym procesem. Z czasem i z doświadczeniem stanie się podświadomą zdolnością pozwalającą traktować indywidualnie każdego pacjenta. Zawsze powinniśmy być świadomi wielu poziomów holistycznej natury osoby, z którą pracujemy i starać się odpowiadać na potrzeby z każdego z tych poziomów, po to, by móc przez dotyk nawiązać wielopłaszczyznową komunikację. 1 Montagu, A , 1986, Touch, The Human Significance of the Skin, New York, Harper & Collins Chaitow L & Frit S, 2006, A Massage Therapist’s Guide to Understanding, Locating and Treating Myofascial Trigger Points, Edinburgh, Churchill Livingstone 3 Hungerford M, 1999, Lecture Notes 4 Myers T, 2001, Anatomy Trains, Edinburgh, Churchill Livingstone 5 Nelson-Jones R, 1995, The Theory and Practice of Counselling, New York, Cassell 6 Maupin E, 2005, A Dynamic relation to Gravity Volume 1 – The Elements of Structural Integration, Dawn Eve Press. 7 Schwind P, 2006, Fascial and membrane technique. A manual for comprehensive treatment of the connective tissue system, Edinburgh, Churchill Livingstone 8 Schleip R, 2003, “Fascial Plasticity – a new neurobiological explanation: Parts 1 & 2”, Journal of Bodywork and Movement Therapies, Edinburgh, Elsevier, Jan;7(1) 11-19 and 2003 Apr; 7(2) 104-116 9 Aston J, 2006, Lecture Notes 2