Miesięcznik

Transkrypt

Miesięcznik
Orientacje | książki
Pamiętniki Jonasza i inne apokryfy
Cyprian Klahs OP
Wydawnictwo W drodze
Poznań 2016, s. 136
Po kropce
KATARZYNA KOLSKA
Pomyślicie sobie: Cóż ciekawego
można napisać o Biblii? Przecież tyle
już napisano. Każdą z tych historii
znamy na pamięć, słyszeliśmy je setki
razy. Wystarczy, że usłyszymy pierwsze dwa zdania i już wiemy, co będzie
dalej. Znamy zakończenie. Słyszymy
o zagubionej owcy i już wiemy,
że pasterz zostawił wszystkie
i poszedł szukać tej jednej. Czytamy
o śmierci Łazarza i że Jezus nie poszedł
od razu do jego domu, a kiedy przyszedł, było już za późno, bo jego przyjaciel umarł. Ale przecież wiemy, że
Jezus się rozpłakał, a chwilę później
Łazarza wskrzesił. Wyrwani z najgłębszego snu powiemy, że uboga
wdowa, która wrzuciła jeden maleńki
grosz, wrzuciła najwięcej, bo ten
jeden grosz był wszystkim, co miała.
I nawet opowieść o męce Jezusa
nie jest już taka straszna, bo doskonale wiemy, że historia Jego śmierci,
jakkolwiek by nas wzruszała
128
| Orientacje | książki i wydawała nam się niesprawiedliwa,
jest opowieścią o życiu. Jak więc
zachwycić się Biblią? Jak się odnaleźć
w tym, co znamy, co słyszymy
i czytamy od tylu lat? Jak zobaczyć,
że Biblia jest wciąż nowiną, dobrą
nowiną?
Że ona jest o życiu, o naszym
życiu. Teraz.
Wiele innych rzeczy
Czym więc chce nas zaskoczyć
dominikanin Cyprian Klahs w swojej
najnowszej książce Pamiętniki
Jonasza i inne apokryfy? W jaki
sposób chce opowiedzieć to,
co już zostało opowiedziane
na tysiąc sposobów? Czy dostrzegł
coś, czego inni nie zauważyli?
Na przykład w przypowieści
o synu marnotrawnym. „Pewien
człowiek miał dwóch synów”…
Wszystko jasne: jeden wziął przypadającą mu część majątku, poszedł
w świat, przepuścił pieniądze, a kiedy
nie miał już za co żyć, pomyślał,
że wróci do ojca, przeprosi go
i sprawa jakoś rozejdzie się po
kościach. I już widzimy tego gagatka,
jak wraca, jak ojciec wybiega
mu na spotkanie i ze szczęścia
wydaje przyjęcie, i drugiego syna,
który nic nie rozumie, jest wściekły i zazdrosny… I nic nas już nie
zaskoczy. Słowa mamy oswojone,
każde jest na swoim miejscu.
„Przypowieść o marnotrawnym
ojcu”? Jak to o ojcu? Marnotrawny
był syn, bo to on przepuścił majątek,
a ojciec… Więc raczej pomyłka.
Na pewno. Zaczyna się przecież
tak samo: „Pewien człowiek miał
dwóch synów”…
Ale nie o syna tu chodzi. Ta przypowieść to tylko pretekst, punkt
zaczepienia. To jest opowieść
o ojcu, który miał dwóch synów
i był szczęśliwy i dumny.
Później jednak, kiedy synowie
dorastali, kiedy nastał czas
ofiary i trzeba było, by dawał im
swoje życie, nigdy nie był z nimi
– zawsze obok i coraz dalej.
I nie objaśniał im świata.
Nie odpowiadał, kiedy zadawali
pytania, nawet nie słuchał ich,
ani kiedy się skarżyli, ani kiedy
się chwalili.
Nie bawił się z nimi, nie
zabierał ich do swoich prac.
Nie modlił się z nimi i modlitwy
ich nie nauczył…
Tak właśnie Cyprian Klahs opowiada nam tę historię. Tak przynosi nam słowo Boga. W jednej
chwili trzeba się pozbyć własnych
wyobrażeń, przyzwyczajeń, utartych
ścieżek. I spojrzeć na swoje życie
zupełnie inaczej. A to bywa czasem
trudne. A nawet niewygodne.
Czytanie tej książki to odkrywanie,
to czytanie między wierszami,
dopowiadanie tego, co niedopowiedziane. Po kropce już nic nie ma.
Czyżby? „Zawsze mnie intrygowało
i prowokowało ostatnie zdanie ostatniej Ewangelii: »Jezus uczynił jeszcze
wiele innych rzeczy, lecz sądzę, że
gdyby to wszystko spisano, cały świat
nie pomieściłby napisanych ksiąg«”
– pisze we wstępie do swojej książki
Cyprian Klahs. A więc po kropce
coś jest. I w tej książce możemy
to przeczytać.
Opowiedz jeszcze raz
Każdy z nas ma jakiś ulubiony fragment Pisma Świętego. Może całą
księgę. Może jedną przypowieść,
a może tylko jakieś zdanie, które
porusza bardziej niż inne, które
– takie mamy wrażenie – jakby
było o nas i do nas, i dla nas specjalnie. Takie słowo, które wierci
w głowie i nie daje spokoju.
Nie policzę, jak wiele razy czytałam fragment Ewangelii św. Jana
opowiadający o spotkaniu Jezusa
z Marią. O tym, jak Go nie poznała.
I przypuszczała, że to ogrodnik.
Rozpoznała swego Pana dopiero
wtedy, gdy się do niej odezwał,
gdy powiedział jej imię. Tylko On
tak mówił. Nikt inny. W tym, jak
wypowiadał jej imię, musiało być
coś charakterystycznego – jakaś
K ATA R Z Y NA KOLSK A |
129
delikatność, czułość, może miłość.
Wystarczyło, że usłyszała to jedno
słowo i już nie miała wątpliwości,
że to jest Pan. Znam fragment tej
Ewangelii słowo po słowie.
Wyobrażam sobie ten poranek,
jeszcze ciemny, wilgotny, i ten
moment, gdy Go zobaczyła. A jednak
niezmiennie, gdy słyszę te słowa,
próbuję się doszukać jeszcze czegoś.
Przeczytać jeszcze więcej. Nigdy
się jednak nie zastanawiałam, co jest
po kropce. Wystarczyło mi tyle.
I oto w Pamiętnikach Jonasza czytam
dalej. To tu jest przepiękna, poetycka
opowieść o Marii i Janie. O ich przyjaźni. O domu, który mu prowadziła. I o ich rozmowach. Jan wciąż
ją prosił, by opowiedziała jeszcze
raz, jak to było, gdy spotkała Pana.
I opowiedziała znów, co już tyle
razy słyszałem, tak że niemal
na pamięć znałem każde jej słowo.
Opowiadała o owym poranku,
kiedy przyszła do grobu Pana,
a ja słuchałem chciwie, zapisując
jej słowa nie na papierze, lecz
w sercu swoim. „Ledwie po północy,
by ubiec wszystkich, by nikt nie
zakłócił mojej samotności, wyszłam
w mrok i udałam się do ogrodu, jak
najcichsze stawiając kroki. Chciałam
Go opłakiwać, chciałam namaścić
Jego ciało w pośpiechu pogrzebane,
chciałam tam być przy Nim…”
– zamilkła na chwilę i powtórzyła,
tak, pamiętam tę ciszę
i że powtórzyła: chciałam
tam być przy Nim…
130
| Orientacje | książki Dobrze wybrać się w taką opowieść. Dobrze przeczytać to, co jest
dalej. Na miarę naszych wyobrażeń.
O Jonaszu, Kohelecie, Samarytance
i Eliaszu, który drzemał sobie
pod krzakiem janowca.
Sięgając po tę książkę, decydujemy się na to, że zobaczymy inaczej
i pomyślimy inaczej, i przeżyjemy coś
inaczej. Może dzięki temu wytrąceni
z rutyny, wrzuceni w słowa dobrze
znane zobaczymy, że Dobra Nowina
jest o nas. I że nigdy nas nie powinna
znudzić. I że wciąż może zaskakiwać.
Więc jeśli ktoś jest gotowy na to,
by zostawić to, co znane i oswojone,
z dużą przyjemnością zanurzy się
w tej książce – niezwykle poetyckiej.
Dziś mało kto pisze w taki właśnie
sposób. |
KATARZYNA KOLSKA – dziennikarka, zastępca
redaktora naczelnego miesięcznika „W drodze”,
absolwentka filologii polskiej i teologii,
autorka kilku książek, m.in. Modlitwa poranna
i wieczorna (Olimp Media 2008) i Moje dziecko
gdzieś na mnie czeka. Opowieści o adopcjach
(Znak 2011). Jest mężatką, ma dwóch synów,
mieszka w Poznaniu.

Podobne dokumenty