Reportaż z wyprawy w Tatry

Transkrypt

Reportaż z wyprawy w Tatry
1
WYPRAWA TATRZAŃSKA
Z Przewodniczącym Głównej Komisji Turystyki i Rekreacji SITG w Tatry wybrało się 31
osób. W porównaniu z poprzednimi wyprawami nie była to liczba imponująca, ale też
takiego stanu się można było spodziewać. Po wyczynach w roku ubiegłym zapadła przecież
decyzja zorganizowania w roku 2016 dwóch wyjazdów: jednego w Tatry i jednego w
Bieszczady. Siłą rzeczy sympatycy turystyki górskiej zrzeszeni w SITG nie dysponując
nieograniczonymi możliwościami czasowymi stanęli przed dylematem którą wyprawę
wybrać. Część wybrała Tatry, część Bieszczady, a część obie wyprawy. Stąd taka a nie inna
liczba uczestników wyprawy tatrzańskiej.
Ci co pojechali w Tatry w dniu 29 czerwca po raz kolejny wybrali jako swą bazę wypadową
Ośrodek „Leśnik” w Zakopanem aby „podeptać trochę” po tatrzańskich szczytach i
dolinach. Cóż można zaproponować „starym wyjadaczom”, którzy w Tatrach już prawie
wszystkie trasy zaliczyli? Janusz opracowując Przewodnik doszedł do wniosku, że
poprowadzi grupę w Słowackie Tatry Zachodnie. Wybrał doliny w których jeszcze do tej pory
na żadnym wyjeździe grupa nie była, a mianowicie Dolinę Jałowiecką i Dolinę Bobrowiecką.
Są to najdalej na zachód wysunięte doliny tatrzańskie i jako ciekawostkę można podać, że w
miejscowości Jałowiec kończy swój bieg – lub jak kto woli zaczyna – podstawowy szlak Tatr
Słowackich Cesta Slobody (Droga Wolności).
W planie były wejścia na trzy szczyty dominujące w tym rejonie: Babki, Siwy Wierch i
Salatyn.
I zgodnie z przewidywaniami pierwszego dnia po przyjeździe prawie CAŁA GRUPA jedzie
autokarem w tym kierunku. Piszemy prawie cała, bo młodzi Piekutowscy z rana wybrali się
do Kuźnic i poszli przez Zawrat na Orlą Perć schodząc z niej po przejściu Granatów. A
pozostali jadą do Jałowca. Mamy do przejechania kawał drogi: 100km. Po drodze – w
Zubercu pod wodzą Lidki wysiada 11-osobowa ekipa mająca w planie wejście na Siwy
Wierch granią Tatr Zachodnich i zejście Doliną Jałowiecką. 15 osób jedzie do Jałowca i
stamtąd jedni (Grudzień, Łazowska, Siczkowa i Czuryłowie) idą Doliną Bobrowiecką na
Salatyn i Brestową aby zejść do Zuberca, a drudzy (niby pod wodzą Janusza, ale on idzie
przecież za grupą!) wybierają wejście na Babki i zejście do Jałowca szlakiem okrężnym obok
Chaty Pod Narużim. Nadzieja że tam się napijemy piwa okazała się płonna. Schodząc z
Babek piszący te słowa (J.C.) spotyka na ławeczkach obok schroniska grupę Lidki i oni ze
złością mówią - schronisko jest nieczynne - ponoć byliśmy przed sezonem. Wspólnie
idziemy do autokaru w Wapienicy Bobrowieckiej. Przy autokarze dowiadujemy się że
Czuryłowie wrócili spod Salatyna, a pozostała grupka ma czekać na autokar w Zubercu. W
momencie gdy zaczyna padać drobny deszczyk odjeżdżamy. W Zubercu zabieramy
znużonych i znudzonych czekaniem zdobywców Salatyna i Brestowej. Dwugodzinna podróż
powrotna kończy nasz pracowity dzień.
Drugiego dnia w planie był ponowny wyjazd na Słowację, ale…zasłaniając się zbyt dużym
dystansem do pokonania w czasie dojazdu, a tak po prawdzie mając w nogach wczorajsze
intensywne wspinaczki, zdecydowaliśmy się na zmianę planów. Duża 14-osobowa grupa
(znowu pod przywództwem Lidki) już w czasie powrotnego przejazdu przez Chochołów
wypatrywała położenia nowo otwartego kąpieliska – i go wypatrzyła! Więc zdecydowała się
na leczenie ran na basenach. Druga grupa (12 osób) – pod kuratelą Janusza podjechała pod
Zazadnią i Doliną Filipka przez Wiktorówki poszła na Rusinową Polanę. A Piekutowscy
zrobili sobie wolne. Grupa Janusza z Rusinowej Polany zeszła do Palenicy Białczańskiej i podobnie jak dnia poprzedniego – już siedząc w busie uniknęła przemoczenia.
W sobotę – wypoczęci – znowu nabraliśmy ochoty na wspinaczkę. Skoro świt młodzi
Siczkowie z Wosiami pojechali nad M.Oko. Siczkowie poszli przez Szpiglasową, a Wosie na
Przełęcz pod Chłopkiem. Na Nosal i Kopieniec poszli Czuryłowie, a parę osób „zwiedzało”
Krupówki. 19 osób jedzie do Zuberca z zamiarem …. posiedzenia w Bufecie Rohackim! Ja
(J.C) idąc trochę wolniej doszedłem do Bufetu Rohackiego na końcu i ze zdziwieniem
stwierdziłem, że nikogo z naszej grupy nie ma na piwie!. Posiedziałem trochę nad
Tatliakowym Stawem zastanawiając się co dalej robić. Byłem pewien, że grupa poszła nad
Rohackie Stawy. Ja tam już tyle razy byłem, że nie chciało mi się tam iść. Hm… nie wrócę
przecież asfaltem do Zwierowki! Postanowiłem więc wejść na Przełęcz Zabrat i wrócić pod
Zwierowkę przez Dolinę Łataną. Nawet dosyć sprawnie mi poszło i jak przyszedłem do
autobusu, to ze zdziwieniem stwierdziłem, ze nikogo jeszcze nie ma (a było już prawie na
styku z wyznaczona porą odjazdu). Zacząłem dzwonić do drugiej grupy co z nimi i okazało
się że biesiadują w knajpce Szyndlovec. Podjechaliśmy autokarem pod knajpkę i wspólnie
całą grupą wróciliśmy do Zakopanego. Cała „Rohacka grupa” nie chciała uwierzyć że
przeszedłem przez Zabrad i Łataną. Byli pewni, że siedziałem w Zwierowce. Dopiero jak
pokazałem fotki to uwierzyli. Teraz jeszcze raz je pokazuję aby sobie uświadomili, że mieli
chwile zwątpienia.
A wieczorem – po doprowadzeniu się „do użytku” tradycyjne spotkanie przy ognisku z
ceremonią egzaminu na Łazika i nominacjami na Traperów.
Egzamin zdawała tylko jedna „Łajza tatrzańska” – Ela Leszczyńska, ale nie było do czego się
przyczepić; wykazała się nie tylko znakomitą sprawnością na trasach, ale i dużą wiedzą o
Tatrach. Nominacje na Traperów uzyskało małżeństwo Pantulów. Była kiełbaska na ognisku,
był barszczyk, były śpiewy i tańce Jak zwykle na naszych wyjazdach akompaniował zespół
muzyczny w składzie A.Woś i A.Pantula-gitary, M.Jaworska na zmianę z J.Cichowskim –
akordeon. Na zakończenie imprezy odśpiewaliśmy ułożoną „na gorąco” piosenkę opisującą
nasze tegoroczne wyczyny (tekst poniżej). Wracając już byłem myślami przy kolejnej
wyprawie nie wiedząc czy pobyt we wrześniu w znanym tylko z opisów Zajeździe pod
Caryńską wypadnie zgodnie z naszymi oczekiwaniami.
Tramping Łazików
Na mel. Pedro i kury
Bez zaprawy, bez kondycji i choć sił już brak
Znowu w Tatry przyjechałem, żeby wyjść na szlak.
Dziś pogoda dopisała, słońce grzało fest,
Plan zdobycia kilku szczytów perfekcyjny jest
REFREN:
Niełatwe jest życie Trapera,
Nie każdy trenował przed Rio
Pot oczy zalewa, lecz chce nam się śpiewać,
Adijos, adijos, adio.
Od Zuberca na Siwego grupa Lidki prze,
Na Salatyn od Jałowca Krzysiu wejść dziś chce.
Zaś na Babki – ponoć łatwe – z grupą idę ja,
Wszyscy szczyty zdobywamy, choć nam w piersiach gra.
REFREN…..
Dzień następny jest na luzie – kurujemy się;
Jedna grupa na baseny po śniadaniu rwie.
Druga grupa w Wiktorówkach dziękczynienia śle,
Bo pogoda jest niepewna i może być źle.
REFREN…..
A w sobotę spod Zwierowki spora grupa gna;
Nad Rohackie osiemnastka – a na Zabrad ja.
Oni Plesa podziwiają- ja zaś resztką sił
Przez Łataną się dowlokłem – ale sukces był!
REFREN…..
Jedna szklanka, druga szklanka, potem jeszcze trzy.
Dziś egzamin na Łazika – delikwentka drży.
Nominacje na Trapera dwóch Łazików ma,
Jak postawią po szklaneczce dyplom im się da.
REFREN……

Podobne dokumenty