Fiskus sprawdzi kupujących używane auta

Transkrypt

Fiskus sprawdzi kupujących używane auta
Fiskus sprawdzi kupujących używane auta
Grażyna J. Leśniak 30-10-2008 07:31
Urzędy skarbowe chcą wiedzieć, kto i za ile kupił samochód, by ustalić, czy
zapłacił daninę i czy celowo nie zaniżył wartości pojazdu
Takie są najnowsze pomysły Ministerstwa Finansów, które do uzgodnień
międzyresortowych
przekazało
projekt
rozporządzenia
zmieniającego
dotychczasowe przepisy dotyczące informacji podatkowych. Chodzi o zakres
danych, jakie mają do organów podatkowych przekazywać starostwa, do których
zgłasza się umowy kupna sprzedaży samochodów osobowych. Ministerstwo nie
kryje, że za nowymi rozwiązaniami stoi potrzeba weryfikacji prawidłowości
rozliczeń podatku od środków transportowych – w wypadku samochodów
ciężarowych oraz podatku od czynności cywilnoprawnych (PCC) – gdy w grę
wchodzi używane auto osobowe.
PESEL i REGON
Po wejściu w życie przepisów przekazywane przez starostwa do urzędów
skarbowych informacje o stronach transakcji mają być znacznie szersze. Oprócz
imienia i nazwiska, ewentualnie nazwy firmy, adresu, daty nabycia,
zarejestrowania lub wyrejestrowania pojazdu oraz danych o samochodzie, będą
podawane także numery ewidencyjne PESEL sprzedającego i kupującego pojazd
lub numery identyfikacyjne REGON, gdy stroną jest przedsiębiorca. Ponadto
fiskus dostanie numer identyfikacyjny pojazdu (VIN) lub numer nadwozia
(podwozia).
Według ministerstwa przekazanie tych danych nie będzie żadnym dodatkowym
obciążeniem dla organów rejestrujących pojazdy, bo i tak – zgodnie z prawem o
ruchu drogowym – takie informacje trafiają do centralnej ewidencji pojazdów.
Tymczasem ich pozyskanie przez fiskusa ma nie tylko ułatwić sprawdzanie,
czy podatnicy od każdej transakcji kupna sprzedaży płacą dwuprocentowy
podatek od czynności cywilnoprawnych, ale i ściganie tych, którzy tego nie
robią.
– Nie wiedzieć czemu fiskus nie chce skorzystać z rozwiązania, które funkcjonuje
dziś podczas rejestracji aut z zagranicy, polegającego na tym, że podatnik musi
przedstawić w starostwie zaświadczenie o zapłaceniu VAT lub o zwolnieniu z
niego. Tu chce karać podatników po fakcie – podkreśla Michał Grzywacz, radca
prawny z firmy Krawczyk i Wspólnicy.
Druga strona medalu
Ta z pozoru drobna zmiana może mieć kolosalne znaczenie dla osób kupujących
używane auta, o czym MF nie wspomina ani słowem nawet w uzasadnieniu do
projektu. Mając bowiem wiedzę o każdej transakcji, fiskus będzie mógł sprawdzić
każdą umowę, by ustalić, czy nie doszło do zaniżenia ceny, a w konsekwencji
także podatku, który płaci się od wartości deklarowanej przez strony. Jeśli urząd
skarbowy uzna, że odbiega ona od wartości rynkowej, to będzie mógł określić ją
na nowo po zasięgnięciu opinii biegłego, za którą nabywca auta będzie musiał
zapłacić, gdy różnica przekroczy 33 proc. wartości przez niego podanej.
Niestety, to może być tylko połowa kłopotów, jakie spadną na nabywców aut. Od
weryfikacji wartości kupionego samochodu jest bowiem tylko krok do
sprawdzania, skąd wzięli pieniądze na jego nabycie. Mając bowiem dostęp do
składanych przez nich co roku zeznań PIT oraz wiedząc, że taka osoba nie
dostała ani pożyczki od rodziny, ani spadku czy darowizny, która zapewniłaby jej
dopływ świeżej gotówki (bo nie złożyła w urzędzie skarbowym stosownych
deklaracji podatkowych), fiskus będzie mógł wszczynać kontrole z tytułu
nieujawnionych źródeł przychodów. A udowodnienie winy w tym wypadku jest
szczególnie bolesne dla zainteresowanego, bo wiąże się z koniecznością zapłaty
podatku w wysokości 75 proc. ujawnionego przez fiskusa dochodu.
Komentarz Marek Kolibski, doradca podatkowy w kancelarii Ożóg i
Wspólnicy
Każda informacja, która spływa do urzędu skarbowego, np. od notariuszy o
nabytych nieruchomościach, jest kontrolowana pod kątem składanych rozliczeń
podatkowych. Nic więc dziwnego, że urząd skarbowy też chce uzyskiwać dane o
kupowanych na rynku wtórnym samochodach, bo to jest przecież dodatkowa
informacjach o naszych wydatkach. Nie ulega wątpliwości, że proponowana
zmiana przepisów zwiększa kontrolę organów nad majątkiem podatników, bo
zyskują one więcej informacji. Powstaje więc kolejna kwestia: co zrobią z
uzyskaną w ten sposób wiedzą?
Rzeczpospolita