Różne środowiska – różne sposoby komunikowania się Socjolekt

Transkrypt

Różne środowiska – różne sposoby komunikowania się Socjolekt
Różne środowiska – różne sposoby komunikowania się
Socjolekt internetowych grup dyskusyjnych
Stanisław Krawczyk
Liceum Ogólnokształcące im. Marszałka Józefa Piłsudskiego
Plac szkolny 1
62-400 Słupca
nauczyciel: p. Monika Magiera-Ładowska
2
Słowniczek
Uwagi wstępne
Pierwsza część pracy zawiera objaśnienia ciekawszych wyrazów i związków frazeologicznych
charakterystycznych dla języka internetowych grup dyskusyjnych. Zawartość słowniczka podzielona
jest na następujące grupy (klasyfikacja ta jest oczywiście tylko jednym z możliwych podziałów):
1. Zapożyczenia właściwe i przyswojone.
2. Zapożyczenia semantyczne.
3. Kalki językowe.
4. Neologizmy słowotwórcze.
5. Związki frazeologiczne.
W tekście objaśnień podkreślono wyrazy opisywane w słowniczku. W nawiasach
kwadratowych umieszczono wybrane informacje etymologiczne; w części poświęconej zapożyczeniom
podano tradycyjne (niezwiązane z Internetem) znaczenia pierwowzorów angielskich (opatrzone
kwalifikatorem „trad.”), chyba że dany wyraz obcy jest neologizmem również w angielszczyźnie (co
sygnalizuje litera N w nawiasie klamrowym) lub jego znaczenie ściśle odpowiada polskiemu – w takich
przypadkach zasadniczo nie zamieszczano objaśnień. Niektóre terminy zostały zilustrowane
przykładowymi zdaniami, ukazującymi najbardziej typowe okoliczności ich stosowania; zdania takie
zaznaczono kursywą.
Zapożyczenia właściwe i przyswojone
admin
–
zob. administrator
[ang. admin – skrót od administrator trad. ‘zarządca’]
attach
–
plik dołączony do listu elektronicznego
[ang. attachment trad. ‘załącznik’; w skrócie attach (N}]
flame, flejm
–
długa i ostra wymiana zdań, której inicjator dąży do zaostrzenia atmosfery
i wywołania kłótni, a unika rzeczowej dyskusji
[ang. flame trad. ‘ogień, pożar’]
Tak właściwie to kto zaczął tego flejma?
internauta
–
użytkownik Internetu
[ang. internaut {N}]
killfile
–
komputerowy spis zablokowanych adresów, umożliwiający pewnym
programom pocztowym nieodbieranie listów od określonych osób
(por. plonk, wrzucić do killfile’a)
[ang. kill file, rzadziej także killfile; kill ‘zabijać’, file ‘plik’]
e-mail, mail, mejl –
wiadomość internetowa wysłana na prywatny adres (por. post)
[ang. e-mail, email {N}, mail trad. ‘poczta’]
mailer
–
program pocztowy (do obsługi poczty elektronicznej)
[ang. mailer trad. ‘pojemnik, opakowanie na przesyłki lub listy']
offline
–
nie podłączony do Internetu lub funkcjonujący bez konieczności takiego
podłączenia
[ang. off-line {N}]
Wersję offline magazynu można ściągnąć ze strony www.xxx.com.
online
–
podłączony do sieci lub wymagający podłączenia do działania
[ang. on-line {N}]
Magazyn w wersji online jest dostępny na stronie www.xxx.com.
plonk (PLONK)
–
słowo używane w Usenecie do oznajmienia, że czyjś adres został przez
piszącego zablokowany (por. killfile, plonkować)
[ang. plonk trad. rodzaj taniego alkoholu; to plonk ‘kapać’, od odgłosu
wydawanego rzekomo przez osobę spadającą na dno killfile’a]
Tak, rzeczywiście nie mamy ze sobą o czym rozmawiać. PLONK.
post, posting
–
wiadomość wysłana na internetową grupę dyskusyjną (znaczenie to nadaje
się także czasami wyrazowi „mail”)
priv
–
prywatny, osobisty adres internetowy
[ang. priv {N} od private ‘osobisty, prywatny’]
Nie wysyłaj tego pliku na grupę dyskusyjną. Przyślij mi go na priva.
real
–
świat realny (w opozycji do rzeczywistości wirtualnej)
[ang. real {N} od przymiotnika real ‘realny, rzeczywisty’]
Spotkajmy się jutro w realu.
spam
–
niechciane wiadomości, najczęściej o treści reklamowej, rozsyłane
w dużych ilościach na grupy dyskusyjne lub bezpośrednio do internautów
[ang. spam {N}]
spamer
–
osoba lub instytucja wysyłająca spam
[ang. spammer {N}]
Nie cierpię spamerów.
Zapożyczenia semantyczne
administrator
–
osoba zarządzająca siecią komputerową i nadzorująca jej działanie
(por. admin)
[ang. administrator trad. ‘zarządca’]
czytnik
–
program służący do pobierania wiadomości z grup dyskusyjnych
[ang. reader trad. ‘czytelnik’ lub newsreader {N}; news ‘wiadomość’,
read ‘czytać’]
infekować
–
uszkadzać komputer, powodować nieprawidłowe działanie programów
(por. wirus); słowo „zainfekowany” może także oznaczać „przenoszący
wirusa”
[ang. to infect trad. ‘zarazić, zakazić’]
Zanim przeczytasz list od nieznanego nadawcy, sprawdź, czy nie jest zainfekowany.
konto
–
adres, na który przychodzą wiadomości elektroniczne; zbliżone znaczenie
ma frazeologizm skrzynka pocztowa
[ang. account (konto) i mailbox (skrzynka pocztowa)]
pajęczyna
–
potoczna nazwa Internetu (por. sieć)
[ang. web]
piractwo
–
nielegalne kopiowanie plików lub programów
[ang. piracy]
pirat
–
osoba zajmująca się piractwem
[ang. pirate]
plik
–
podstawowa jednostka zapisu i przechowywania danych w komputerze
[ang. file trad. ‘plik dokumentów, papierów’]
Netykieta zabrania wysyłania jakichkolwiek plików na grupy dyskusyjne.
poczta
–
usługa umożliwiająca wysyłanie i odbiór wiadomości drogą elektroniczną
(poczta elektroniczna); także listy przesyłane w ten sposób
[ang. mail]
Jest może na moim koncie jakaś nowa poczta?
portal
–
wielotematyczny serwis internetowy, zbiór stron WWW zawierających
informacje i nowości z różnych dziedzin
[ang. portal]
Nie wiesz, co nowego? Zajrzyj na portal XXX!
robak
–
rodzaj wirusa komputerowego
[ang. worm]
sieć
–
potoczna nazwa Internetu (por. pajęczyna)
[ang. net]
subskrypcja
–
pobieranie wiadomości z grupy dyskusyjnej
[ang. subscription]
ściągnąć
–
przekopiować plik dostępny w Internecie na dysk twardy, dyskietkę
lub inny nośnik danych
[ang. to download]
Szukasz dobrych, darmowych programów? Możesz je ściągnąć właśnie tutaj.
użytkownik
–
osoba korzystająca z Internetu, Usenetu czy programu komputerowego
[ang. user]
Użytkownicy Usenetu wytworzyli własny, wyjątkowy język.
wirus
–
program zaprojektowany do uszkadzania komputerów, niszczenia danych i
zakłócania pracy oprogramowania
[ang. virus]
witryna
–
zbiór
stron
WWW
podporządkowanych
jednej
stronie
głównej
i powiązanych z nią hiperłączami (są to specjalne odsyłacze umożliwiające
internautom szybkie
przemieszczanie
się
między
poszczególnymi
stronami)
[słowo powiązane znaczeniowo z ang. website, choć nie widać jasnych
relacji etymologicznych między tymi dwoma wyrazami]
załącznik
–
plik dołączony do wiadomości elektronicznej (por. attach)
[ang. attachment, w skrócie attach]
Listę chętnych przysyłam Ci w załączniku.
Kalki językowe
antywirus
–
program zabezpieczający komputer przed wirusami
[ang. antivirus]
Jeżeli często łączysz się z siecią, zawsze miej pod ręką najnowszego antywirus..
mordplik
–
żartobliwe określenie killfile’a
ogniomurek
–
żartobliwa nazwa zapory ogniowej
zapora ogniowa
–
program
chroniący
komputer
przed
hakerami
–
włamywaczami
internetowymi
[ang. firewall]
Dobra zapora ogniowa jest nieodzowna w każdym komputerze podłączonym do Internetu.
Neologizmy słowotwórcze
erystyczyć
–
stosować chwyty erystyczne w celu wygrania sporu
grupowicz
–
subskrybent grupy dyskusyjnej
guglać
–
zob. szukać w Google’u (także z przedrostkami: poguglać, wyguglać itd.)
Spróbuję trochę poguglać i może znajdę coś ciekawego.
[ang. to google]
malkontencić
–
narzekać
Netszkapa
–
żartobliwe
spolszczenie
angielskiej nazwy
„Netscape”
(popularna
przeglądarka internetowa)
plonkować
–
zob. wrzucać do killfile’a
[ang. to plonk]
Przestań, bo Cię za chwilę splonkuję.
przeglądarka
–
program umożliwiający przeglądanie stron WWW
[ang. browser, web browser]
sofistyczyć
–
stosować w dyskusji sofistykę
Sofistyczysz. Naprawdę nie masz żadnych logicznych argumentów?
wyszukiwarka
–
program umożliwiający bardzo szybkie wyszukiwanie w Internecie stron
zawierających określone słowo lub wyrażenie
[ang. search engine; search ‘szukać’, engine ‘urządzenie, maszyna’]
Zezulec
–
żartobliwy przekład angielskiej nazwy „Outlook” (znany program
do obsługi poczty elektronicznej)
[ang. out ‘na zewnątrz’, look ‘patrzeć’]
Związki frazeologiczne
Bracia i Siostry w klawiaturze
–
żartobliwy sposób zwracania się do subskrybentów
danej grupy dyskusyjnej
Google podaje x trafień
–
wyszukiwanie w Google’u dało efekt w postaci
wyświetlenia x adresów stron, na których pojawił się
szukany wyraz lub wyrażenie [na miejscu x może się
znaleźć liczba od zera (na przykład przy szukaniu
terminu „funkcja konsolidująca”) do paru miliardów
(jak podczas wyszukiwania angielskiego spójnika and
‘i’)]
skrzynka pocztowa
–
zob. konto
szukać w Google’u
–
wyszukiwać za pomocą Google’a (por. guglać,
wyszukiwarka)
wrzucać do killfile’a
–
zablokować
czyjś
adres,
tak
że
wiadomości
od wybranego nadawcy nie będą do nas docierać (por.
killfile i plonk)
Różne oblicza języka grup dyskusyjnych
Wraz z rozwojem Internetu w ciągu ostatnich kilkunastu lat w globalnej sieci zaczęły się
pojawiać miejsca, w których internauci z całego świata mogą rozmawiać i wymieniać poglądy. Jedną z
ciekawszych form takich dyskusji można zaobserwować na internetowych grupach dyskusyjnych
(zwanych również jako całość Usenetem1). Ich struktura przypomina wielką tablicę ogłoszeń, na której
każdy z subskrybentów (słowo „subskrybować” oznacza „pobierać wiadomości z grupy dyskusyjnej”)
dołącza swoje listy do wcześniej wysłanych, rozszerzając gałęzie powstającego drzewa wiadomości
(sami internauci nazywają takie ugrupowania listów wątkami), lub tworzy „drzewo” nowe (w ten
sposób nowe ogłoszenia umieszczane są na szczycie tablicy, a odpowiedzi na ogłoszenia wcześniejsze
– odpowiednio niżej). Użytkownicy Usenetu wytworzyli własny, wyjątkowy język, swoisty signum
temporis, w którym jak w lustrze odbijają się wszelkie prawidłowości lingwistyczne naszych czasów.
Język polskich grup dyskusyjnych jest zapewne jedną z najciekawszych odmian środowiskowych
współczesnej polszczyzny i wymarzonym wręcz polem do badań z pogranicza lingwistyki i socjologii.
Niniejsza praca dotyczy przede wszystkim czysto językowych aspektów tego socjolektu, nie pomija
jednak pewnych rozważań socjologicznych, które są wszak przy omawianiu języka środowiskowego
niezbędne.
Zanim zaczniemy właściwą analizę socjolektu grup dyskusyjnych, skupmy się przez chwilę
na ich cechach charakterystycznych. Jedną z nich jest występowanie polilogu – jednoczesnej
rozmowy wielu osób, z zatarciem tradycyjnych granic między nadawcą i odbiorcą2. Na każdy list
pojawiający się na grupie dyskusyjnej może odpowiedzieć kilku jej subskrybentów (zależy
to oczywiście od tego, jak interesująca będzie dana wiadomość). Inną ważną właściwość Usenetu
stanowi istnienie netykiety – zbioru zasad utworzonych przez samych internautów, mającego zapewnić
sieciowym rozmówcom wzajemny szacunek3. W myśl tych reguł stosowanie wulgaryzmów czy ataki
osobiste na dyskutantów (z łaciny argumenta ad personam – argumenty „do osoby”, skupiające się na
samym rozmówcy, a nie na tym, co ma do przekazania) nie są mile widziane, podobnie jak wysyłanie
wiadomości niezwiązanych z tematyką grupy (a jeśli już wysyłamy taki list, należy go oznaczyć
skrótowcem OT – z ang. off-topic ‘nie na temat’; o usenetowych skrótowcach jeszcze wspomnimy).
Obecność takich regulacji świadczy o tym, że język grup dyskusyjnych, jakkolwiek nieuporządkowany
i trudny do kontroli, nie jest jednak całkiem swobodny i anarchiczny; również tutaj podstawowe zasady
komunikacji znajdują swoje zastosowanie.
Różnice między socjolektem grup dyskusyjnych a językiem ogólnym
Już słownictwo języka Usenetu jest szczególne: pełne wyrazów specjalistycznych, związanych
nie tylko z tematyką danej grupy dyskusyjnej (na przykład na grupie pl.hum.polszczyzna4 zdarzają się
dyskusje historycznojęzykowe z użyciem terminów takich jak jer czy afrykata), ale też z różnymi
zagadnieniami technicznymi Internetu (przykładem niech będą wyrazy admin i mailer). Jednocześnie
socjolekt ten zawiera wiele specyficznych uproszczeń i skrótów, przejawiających się właściwie w
każdej dziedzinie języka – od słowotwórstwa po składnię. To nieco paradoksalne połączenie
specjalizacji z prostotą bardzo dobrze służy komunikacji między internautami, ale przy tym czyni ich
język podwójnie trudnym i nieprzystępnym dla osób z siecią nieobeznanych. Najbliższych kilka
akapitów ma za zadanie opisać różnice istniejące między socjolektem grup dyskusyjnych a językiem
ogólnym oraz spróbować je wyjaśnić.
Najpierw omówmy zapożyczenia. Użytkownicy Internetu czynią z nich bowiem niezwykle
istotny element swego języka, czerpiąc z angielszczyzny jak nikt inny. Zapożyczenia pozwalają uniknąć
stosowania wielowyrazowych definicji (niezbędnych przy zastępowaniu takich wyrazów, jak flame,
offline, online czy real), dając jakże pożądaną w sieci skrótowość. Ułatwiają również internautom
konstytuowanie pewnej grupowej tożsamości (rozumianej tu jako odrębność od innych środowisk
społecznych) – wszak pisząc priv lub mail, wyraźnie zaznaczam (nawet podświadomie) swoją
odmienność językową od kogoś, kto nigdy takich słów nie używa. Niebagatelne znaczenie może też
mieć świadomość łamania norm (a mówiąc ściślej – sprzeciwiania się narodowemu kryterium
poprawnościowemu), mająca związek ze swoistym buntem przeciw językowi powszechnemu (na
wspomnianą już grupę dyskusyjną poświęconą polszczyźnie zaglądają co jakiś czas rewolucjoniści
piszący wszystkie swe listy w innym systemie ortograficznym niż ten, który znamy; swego czasu jeden
z internautów proponował między innymi zastąpienie słowa „nie” znakiem n’, uzasadniając tę zmianę –
jakżeby inaczej – potrzebą skrótowości języka). To ostatnie nie musi jednak dziwić, gdy weźmiemy pod
uwagę fakt, że wśród użytkowników sieci zdecydowaną większość stanowią ludzie młodzi.
Przy omawianiu zapożyczeń warto jeszcze zauważyć, że w Usenecie widać wyraźną tendencję
do ich asymilacji. Jednym z przejawów tej skłonności jest spolszczanie pisowni, na przykład w formach
mejl (coraz częściej zresztą akceptowanej przez językoznawców, choć oczywiście tylko w języku
potocznym) lub flejm (w angielszczyźnie flame). Ma ono także miejsce w rodzinach wyrazów
zapożyczonych, tak jak w przypadku rzadkiego, ale ciekawego słowa offlajnowy („będący offline”). O
tym jednak za chwilę.
Szczególnym rodzajem zapożyczeń są neosemantyzmy, stanowiące przeniesienie znaczenia
terminów angielskich na język polski. Wyrazy takie (folder, plik, wirus i inne) są widomą oznaką
wpływu angielszczyzny, ale pełnią również ważną rolę w skracaniu wypowiedzi. W niniejszej pracy
pojawia się na przykład niejednokrotnie słowo „internauta”. Nie należy ono jeszcze z pewnością
do zasobów polszczyzny literackiej, ale nie mamy innego wyrazu, którym można by wygodnie określić
użytkowników sieci (słowo „internetowiec” się nie przyjęło). Skrótowość jest zaś potrzebna nie tylko w
Internecie. Z „internautą” stanie się pewnie wkrótce to samo, co z siecią czy skrzynką pocztową – nikt
po ujrzeniu tego słowa nie będzie się zastanawiał nad zbieżnością z angielskim internaut (tak jak dziś
nie dostrzegamy podobieństwa wymienionych wyrazów do obcych web i mailbox), a jeśli nawet, to
jedynie w kategoriach ciekawostki lingwistycznej. Tak samo będzie zapewne z niektórymi kalkami
językowymi – trudno narzekać na takie słowa i wyrażenia jak antywirus czy zapora ogniowa, a jeszcze
trudniej kwestionować ich przydatność.
Kolejnym ważnym elementem języka Usenetu jest słowotwórstwo. Subskrybenci grup
dyskusyjnych wprost prześcigają się w tworzeniu neologizmów, od tych prostych (grupowicz,
Hameryka) do naprawdę wymyślnych, nierzadko zaprawionych pewną dozą humoru [mordplik
w miejsce killfile’a (to w gruncie rzeczy kalka, ale przyznajmy – wyjątkowo udana) czy swojsko
brzmiąca Netszkapa (fonetyczny żart na temat angielskiego Netscape)]. Bywa, że jakaś popularna
nazwa staje się podstawą do tworzenia najrozmaitszych wariacji (słowo Google, nazwę najbardziej
znanej wyszukiwarki internetowej, przerabiano już na Gógla, Gugla, Pana Gógla i Pana Gugla,
a nawet na goglownicę). Język służy tu za tworzywo, dzięki któremu można uzyskać ironię, komizm
oraz pewien efekt artystyczny (Outlook zmieniony na Zezulca może budzić pewien podziw dla
wyobraźni autora neologizmu). Podstawowym celem tworzenia nowych wyrazów jest jednak nadal
oszczędność czasu i sprawność komunikacji. Stąd wyrazy takie jak wspomniany wcześniej offlajnowy.
Stąd również przejmowanie angielskich wzorców gramatycznych związanych z tworzeniem
czasowników odrzeczownikowych. Na przykład na wzór słowa to mail (czasownik oznaczający
wysyłanie poczty elektronicznej, pochodzący od rzeczownika mail ‘poczta’) utworzono polskie
mailować (lub mejlować), a na wzór to google (‘szukać przy pomocy wyszukiwarki Google’) – guglać.
Takie słowa, choć może niepiękne, niewątpliwie umożliwiają szybsze przekazywanie informacji
(aczkolwiek mogą również służyć żartom, jak w przypadku czasownika malkontencić). Jak zresztą
napisano na stronie internetowej Aleksego Awdiejewa i Grażyny Habrajskiej, „Najważniejszą funkcją
słowa jest przekaz informacyjny – forma gramatyczna ma w stosunku do niego charakter
uzupełniający”5.
Nieco inaczej jest z frazeologią. Mimo że tak jak słowotwórstwo może ona służyć
usprawnianiu komunikacji (szukać w Google’u, Google podaje X trafień – takie skrótowe związki,
niejasne dla zwykłego zjadacza chleba, szybko stają się jednoznaczne dla internautów), częściej wydaje
się wprowadzać ludyczność i ironię. Oto jeden z subskrybentów grupy pl.rec.fantastyka.sf-f (dwa
ostatnie człony to skrót od „science fiction – fantasy”; jak widać, nawet w nazwach grup dyskusyjnych
nie stroni się od oszczędności) rozpoczął swój list słowami „Najdrożsi Bracia i Siostry w klawiaturze!”
(nawiązanie do stylu homilii, troszkę może obrazoburcze, jest tutaj bez wątpienia dobrze widocznej),
inny zaś napisał o „trzaskaniu kołków od niewiary” (chodziło o braki logiczne w filmie „Matrix:
Rewolucje”, które w wielu miejscach uniemożliwiały czerpanie przyjemności z oglądania; jest to
przykład swoistego złożenia frazeologizmów, zaczęło się bowiem od „zatykania niewiary kołkami”,
czyli prób niezwracania uwagi na niedostatek logiki, a jeszcze wcześniej – od stosowanego także poza
Usenetem „zawieszania niewiary”). Przy okazji zauważmy, że pewną część sieciowej frazeologii
stanowią związki charakterystyczne jedynie dla określonej grupy dyskusyjnej – tak jak owo „trzaskanie
kołków”, które chyba nabrało już na wspomnianej grupie statusu pełnoprawnego frazeologizmu.
Jedną ze szczególnych cech języka Usenetu jest występowanie całej gamy akronimów
zastępujących nie nazwy instytucji, ale dłuższe zwroty lub wyrażenia6. Stosowanie takich skrótowców
jest następnym z zabiegów umożliwiających skracanie wypowiedzi. Tutaj też widać wpływ
angielszczyzny; większość akronimów została zapożyczona właśnie z niej [TIA (Thanks In Advance
‘dzięki z góry’), ROTFL (Rolling On The Floor Laughing ‘tarzam się po podłodze ze śmiechu’), LOL
(Laugh Out Loud ‘głośno się śmieję), AFAIR (As Far As I Remember ‘o ile pamiętam’) – to tylko parę
z najbardziej rozpowszechnionych], chociaż istnieje także grupa skrótowców polskich [ich przykłady to
SD („swoją drogą”), ZTCW („z tego co wiem”), MZ („moim zdaniem”)]. W przeciwieństwie do wielu
innych elementów języka sieci akronimy wydają się służyć jedynie komunikacji; ironia czy komizm nie
mają raczej w ich wypadku większego znaczenia.
Skrótami są również uśmieszki [lub emotikony, z ang. emoticon (połączenie słów emotion
‘uczucie’ i icon ‘rysunek, ikona’), albo smileye (smile ‘uśmiech’)], czyli znaki graficzne
przedstawiające stylizowaną ludzką twarz przechyloną w lewą stronę [:-), ;), :o) i inne], zastępujące
w piśmie mimikę i intonację. Używając ich, internauci mogą w bardzo krótki, a zarazem treściwy
sposób przekazywać informacje o doznawanych w chwili pisania uczuciach (takich jak radość i smutek)
albo przedstawiać swój stosunek do treści wypowiedzi, nadając jej na przykład odcień żartu czy
niepewności. W tym drugim ujęciu można uznać uśmieszki za specyficzny rodzaj znaków
wartościujących na interakcyjnym poziomie języka (będzie jeszcze o tym mowa). Ponadto emotikony
mogą służyć do zmniejszenia dystansu między rozmówcami, a także łagodzić trudne lub ostre treści
(analogicznie do eufemizmów). Ostatnie lata przyniosły uśmieszkom popularność także poza
Internetem, szczególnie wśród użytkowników telefonów komórkowych, ale również w reklamie,
na przykład na plakatach i billboardach. To zjawisko jest dobrym przykładem wspomnianego skracania
dystansu między nadawcą a odbiorcą, a jednocześnie przedstawia, jak elementy usenetowego socjolektu
przedostają się do języka ogólnego – i dlaczego tak się dzieje7. Jak powiedziano we wstępie, język
powszechny kształtuje się dziś w sposób bardzo zbliżony do języka grup dyskusyjnych; szybkość
przekazywania wiadomości – nawet tych odwołujących się do uczuć – ma w nim decydujące znaczenie.
Oszczędność języka grup dyskusyjnych znalazła także odzwierciedlenie w zapisie. Internauci
dosyć często pomijają w swych listach polskie litery, zastępując je odpowiednimi znakami alfabetu
łacińskiego („ą” przechodzi zatem w „a”, „ę” w „e” i tak dalej). Przyczyną może być tutaj oszczędność
czasu, ale też pewna niedbałość językowa. Czasami (rzadziej) spotyka się jeszcze niechęć do wielkich
liter („ameryka”, „polak”). Na usprawiedliwienie użytkowników sieci dodajmy jednak, że całkiem
znaczna ich część (choć przeważnie są to akurat ci ludzie, którzy o ortografię dbają) honoruje tradycję
nakazującą pisanie zaimków „Ty” i „Twój” (przede wszystkim tych dwóch) wielką literą – co
niewątpliwie jest miłe dla odbiorcy, zwłaszcza że takich oznak szacunku trochę dzisiaj (nie tylko w
Internecie) brakuje. Nie jest zatem aż tak źle, jak mogłoby się wydawać.
Przechodząc do podsystemu gramatycznego, zwróćmy uwagę na pewną ciekawą cechę
internetowej fleksji. Otóż w języku użytkowników Usenetu wiele rzeczowników nieżywotnych
przyjmuje biernikowy wzorzec odmiany charakterystyczny dla rzeczownika żywotnego. Subskrybenci
grup dyskusyjnych piszą na przykład „wysłać posta” czy „przeczytać maila”. Nie jest to w polszczyźnie
zjawisko nowe (taka wariantywność fleksyjna istnieje na przykład w deklinacji ogórka i pomidora), ale
też nie tak częste, aby je tutaj całkiem pominąć.
Na koniec zajmijmy się składnią. W świetle wszystkiego, co powyżej napisano, nie może
dziwić, że i ona dostosowała się do wymagań sieciowej ekonomii. Na grupach dyskusyjnych dominują
zdania proste, pojedyncze; stosunkowo niewiele jest zdań złożonych. Częste są wypowiedzenia
pozbawione orzeczeń, niekiedy jednowyrazowe („Moim zdaniem tak”; „Prawda”; „Zgoda”), oraz
elipsy, anakoluty i niedopowiedzenia. Czasami jest to przyczyną nieporozumień (zwłaszcza gdy piszący
stosują zbyt duże skróty myślowe), ale czasu oszczędza się w ten sposób tak wiele, że skórka warta jest
wyprawki.
Funkcje języka grup dyskusyjnych
Jak już nie raz wspomniano, usenetowy socjolekt służy przede wszystkim komunikacji.
Naturalne jest zatem, że dominują w nim właśnie komunikacyjne funkcje języka. Najważniejszą z nich
jest narzucająca się natychmiast funkcja informacyjna. Subskrybenci grup dyskusyjnych formułują
większość swych wypowiedzi w taki sposób, aby za pomocą minimum środków przekazać lub uzyskać
maksimum informacji. Służą temu właściwie wszystkie elementy języka Usenetu, szczególnie zaś te
najbardziej charakterystyczne i nietypowe, czyli uśmieszki i skrótowce. Pisząc „OIW, jest trochę
inaczej. :-)” (w domyśle: „inaczej niż mówisz”), mogę za pomocą kilku ledwie wyrazów przekazać
bogatą treść, którą inaczej musiałbym zapisać w taki mniej więcej sposób: „Z tego, co mi wiadomo, nie
masz racji. Nie przejmuj się tym jednak zanadto, ale spróbuj podejść do tego z humorem”. Innym
przykładem są częste w sieci listy z prośbą o pomoc w rozwiązaniu problemu zaczynające się nie od
przedstawienia sytuacji autora („Dyktando 2003 już dawno minęło, a ja nadal jestem w kropce. Jak
poprawnie zapisać wyraz wymawiany [areBUR]? Próbowałem znaleźć odpowiedź w słowniku
wyrazów obcych, ale bez powodzenia. Będę bardzo wdzięczny za pomoc”), lecz od samego pytania
(„Jak zapisać wyraz o wymowie [areBUR]? Szukałem w SWO, ale bez efektu. TIA”). I chociaż tak
daleko posunięta skrótowość nieuchronnie pociąga za sobą zmianę stylu na właściwy potocznej mowie
(co może razić osoby nieprzyzwyczajone do takiego sposobu pisania), to jednak ekonomia przeważa – i
trudno się temu dziwić. Nie znaczy to oczywiście, że internauci negują sens uprzejmości; odbiorcy
rzadko czują się urażeni, zdają sobie bowiem sprawę z tego, iż najbardziej liczy się informacja.
Ważna jest również funkcja poetycka języka Usenetu, skupiająca uwagę odbiorców nie
na przekazywanej treści, ale na samych słowach nadawcy, na tworzywie jego wypowiedzi. Internauci
pokazują swą kreatywność, tworząc nowatorskie związki frazeologiczne, powołując do życia nieznane
wcześniej w polszczyźnie wyrazy lub nadając nową metaforykę słowom już istniejącym. Od guglania i
flejmu po Netszkapę i Zezulca – inwencja użytkowników sieci jest doprawdy nieprzebrana.
Celem usenetowego bawienia się słowami często bywa rozśmieszenie odbiorcy. Mamy
wówczas do czynienia z funkcją ludyczną, polegającą na nadaniu wypowiedzi zabarwienia
komicznego. W Internecie istnieje specjalna grupa dyskusyjna (pl.rec.humor.najlepsze) poświęcona
przytaczaniu listów, które cytujący uznali za wyjątkowo zabawne, a przez to warte dostrzeżenia
w szerszym gronie odbiorców.
Zanim przejdziemy dalej, zwróćmy jeszcze uwagę na funkcję charakteryzującą, będącą
w środowisku internautów zjawiskiem dosyć ciekawym. Ponarzekawszy trochę (troszeczkę)
na niechlujstwo językowe użytkowników sieci, zauważmy dla równowagi, że niejeden z nich bardzo
dba o poprawność i estetykę wypowiedzi we wszystkich jej warstwach gramatycznych i leksykalnych –
i co ważne dla naszych przemyśleń, tacy internauci prawie zawsze okazują się rozważnymi ludźmi
i wartościowymi rozmówcami. Nie mogąc ocenić subskrybentów grup dyskusyjnych na podstawie ich
zachowania czy mowy ciała, nierzadko możemy sformułować trafny osąd dyskutanta, patrząc
na językową stronę jego listów. Czy tego zresztą chcemy, czy nie, ona właśnie stanowi podstawę
naszego pierwszego wrażenia. Oczywiście nigdy nie powinniśmy niczego przesądzać (znam
na przykład pewnego internautę, któremu braku rozsądku czy kompetencji z pewnością zarzucić nie
można, a który w zasadzie w ogóle nie stosuje w swych wypowiedziach wielkich liter; osądzając go
na tej podstawie, łatwo by było się pomylić), lecz mimo to stwierdzenie „Twoja mowa świadczy
o tobie” niewątpliwie jest dla języka sieci uzasadnione.
Środki języka Usenetu służące do spełniania podstawowych aktów mowy
Podstawowe akty mowy są zazwyczaj w sieci spełniane za pomocą bardzo krótkich,
powtarzanych przez wielu internautów sformułowań, nieraz składających się tylko z jednego wyrazu.
Powitaniu służy zatem uniwersalne „Witam!” (także „Witaj!, „Witajcie!” albo bardziej swobodne
„Cześć!”, „Hejka!”, „Hej!”), pożegnanie natomiast łączy się najczęściej z pozdrowieniem za pomocą
słowa-klucza „Pozdrawiam” – chyba jednego z najczęściej używanych wyrazów w polskim Usenecie.
Podobnie krótkie bywają żądanie („Argumenty”, „Podaj źródło”, „Udowodnij”) i odmowa
(„Nie zgadzam się”, „Nie”). Również prośby nie są przeważnie zbyt skomplikowane („Czy mógłbyś…?
”, „Czy ktoś wie…?”, czasami także „Byłbym (będę) wdzięczny za…”), a kończą się zwykle prostym
„Dzięki z góry” lub jeszcze prostszym „TIA”. Znowu skrótowość nade wszystko.
Elementy wartościujące na różnych poziomach języka
Jedną z podstaw gramatyki komunikacyjnej jest wyodrębnienie trzech poziomów języka:
ideacyjnego, interakcyjnego oraz tekstowego (zwanego również poziomem organizacji tekstu
lub dyskursu)8. Tutaj wykorzystano ten podział do krótkiego przedstawienia, jak wyglądają
i funkcjonują niektóre elementy wartościujące w języku Usenetu.
Na poziomie ideacyjnym chyba najciekawiej wygląda wartościowanie pewnych wyrazów
neutralnych w języku ogólnym. Niektóre słowa są już w sieci na stałe nacechowane – i zazwyczaj, co
zresztą wydaje się charakterystyczne także dla polszczyzny ogólnej, jest to nacechowanie ujemne.
Internauci nie darzą zatem sympatią Telekomunikacji Polskiej (nazywanej często Tepsą), widząc w niej
główną przyczynę wszelkich niedostatków polskiego Internetu. Nie lubią również Billa Gatesa
(uważanego za ucieleśnienie merkantylizmu i pierwszego monopolistę rynku), Jerzego Łozińskiego
(twórcy nowego tłumaczenia „Władcy Pierścieni” J. R. R. Tolkiena, tak odmiennego od pierwszego
przekładu Marii Skibniewskiej, że okrzyknięto je świętokradztwem) ani Michała Szczerbica (autora
scenariusza do filmu „Wiedźmin”, uznanego przez większość polskich fantastów za kompromitację
z powodu braków logicznych i fabularnych)9. Z kolei duży szacunek budzi wśród niektórych
internautów nazwisko Tolkien – do tego stopnia, że niektórzy zastępują je słowem „Mistrz”
lub „Profesor”. Elementy opisujące rzeczywistość, szczególnie nazwiska bądź nazwy własne,
przekazują zatem niekiedy także treść wartościującą.
Na poziom interakcyjny języka składają się przede wszystkim różnorodne operatory służące
do oceniania rzeczywistości i przedstawiania odnoszących się do niej emocji. W socjolekcie Usenetu
mogą to być wyrażenia właściwe polszczyźnie ogólnej („Niestety”, „Na szczęście”, „Dobrze, że…”),
ale znacznie bardziej interesujące wydają się internetowe emotikony, będące szczególnymi operatorami
emotywno-oceniającymi – wyjątkowo krótkimi (składają się tylko z paru znaków), a dzięki wielości
możliwych kombinacji jednocześnie bardzo elastycznymi. Wiąże się to wprawdzie z szerokim zakresem
znaczeniowym, przez co uśmieszki mogą być niejednoznaczne, ale matematyczna precyzja nie jest tutaj
niezbędna. Interakcyjna funkcja emotikonów jest z pewnością bardzo ważna i przydatna, a w dodatku
niepowtarzalna10.
Ostatnim poziomem języka jest poziom organizacji tekstu (dyskursu). Jego istotą jest
możliwość przedstawiania tych samych informacji za pomocą różnorodnych środków formalnych. Sens
ideacyjny (czyli obiektywna treść) komunikatu pozostaje po takich przekształceniach identyczny, ale
zmienia się odcień stylistyczny, a co za tym idzie – także sposób odbioru wypowiedzi. Inaczej
zareagujemy na zdawkowe „Odpisz natychmiast”, a inaczej na wysublimowane „Bądź łaskaw podzielić
się ze mną swymi wiadomościami jak najprędzej”. Pierwsze zdanie może wywołać w nas pewien
niepokój czy obawę (ale także bunt lub niechęć, w zależności od sytuacji), drugie natomiast – chociażby
rozbawienie.
Wpływ socjolektu grup dyskusyjnych na język ogólny
Język Internetu i Usenetu niewątpliwie ma pewne znaczenie dla sposobu kształtowania się
naszej mowy poza siecią. Świadczą o tym uśmieszki na billboardach, świadczy wyraz „e-mail”, powoli
przenikający do języka ogólnego, a nawet oficjalnego, oraz wiele innych zmian we współczesnej
polszczyźnie. Aby skonkretyzować swoje przypuszczenia dotyczące tych przeobrażeń, postanowiłem
przeprowadzić wśród swoich kolegów szkolnych ankietę mającą sprawdzić, jak słownictwo socjolektu
grup dyskusyjnych przyjmuje się w systemie leksykalnym polskich licealistów (będących z pewnością
jedną z bardziej podatnych na zmiany językowe grup społecznych). Oto opis badania wraz z moimi
najważniejszymi spostrzeżeniami11.
Ankietę wypełniło 55 osób w wieku 16 i 17 lat. Zostały one poproszone o zapisanie swoich
pierwszych skojarzeń z podanymi wyrazami, mającymi zarówno znaczenia tradycyjne, jak i te związane
z siecią. Każdy z badanych otrzymał jedną z dwóch wersji ankiety, zawierających po 10 z 18
przygotowanych słów: administrator, ikona, konto, pirat, pisać, plik, portal, robak, skrzynka, witryna
w wariancie pierwszym oraz czatować, folder, katalog, pajęczyna, pisać, poczta, robak, sieć, wirus,
zainfekowany w drugim (wyrazy pisać i robak pojawiły się w obu wersjach). Po zapisaniu asocjacji
wypełniający odpowiedzieli, jak często korzystają z Internetu i jak oceniają swoją ogólną wiedzę
na jego temat. Po zebraniu ankiet opracowałem dla każdego z wyrazów zestawienie opisujące, jak
często skojarzenia o treści internetowej pojawiały się na pierwszym miejscu, jak często – na miejscu
dalszym i ile razy w ogóle ich zabrakło. Wyniki opracowania pozwalają na sformułowanie
następujących obserwacji i wniosków:
1. Kilka wyrazów jednoznacznie przywodziło badanym na myśl skojarzenia związane
z Internetem. Były to następujące słowa: portal (ponad 90% osób wypełniających ankietę
na pierwszym miejscu podało asocjacje odwołujące się do sieci), czatować (90%) i folder
(82%). Podobne zjawisko, choć nieco mniej wyraźne, można zaobserwować przy wyrazach
plik (65%), witryna (61%) i sieć (tylko 45%, ale prawie tyle samo asocjacji na dalszych
miejscach, co oznacza, że po krótkim namyśle skojarzenia internetowe przychodziły do głowy
niemal każdemu badanemu). Może to znaczyć, że dawne znaczenia wymienionych wyrazów
powoli zanikają, a na ich miejscu pojawia się semantyka światowej pajęczyny. Zaskakujący był
dla mnie bilans skojarzeń dla słowa portal, ale wcale nie jest wykluczone, że wśród młodych
Polaków jego pierwotny sens zna i ceni jedynie garstka osób zainteresowanych historią.
2. Niewiele osób kojarzy z Internetem takie wyrazy jak konto, robak, pisać, zainfekowany,
skrzynka. Od 50 do 80 procent badanych nie wymieniło przy ich opisywaniu ani jednego
sieciowego skojarzenia. Szczególnie krzepiący dla krzewicieli poprawnej polszczyzny będzie
zapewne wniosek, że pisanie nadal kojarzy się nie z czatami, ale z długopisem i kartką.
3. Wyrazy robak i pisać, stanowiące swoistą grupę kontrolną, otrzymały zbliżone wyniki w obu
wersjach ankiety (różnicę stanowiły zawsze tylko dwie-trzy osoby, z wyłączeniem kategorii
„brak skojarzeń” dla słowa pisać, do której zaliczyłem o osiem osób więcej w grupie pierwszej
niż w drugiej; grupa druga miała jednak znacznie więcej dalszych asocjacji, co prawie
wyrównuje tę dysproporcję). Można zatem postawić hipotezę, że w przypadku innych
podanych słów byłoby podobnie.
4. Pytanie o częstotliwość korzystania z Internetu przyniosło bardzo różne odpowiedzi,
od „codziennie” do „cztery razy w roku”. Podobnie było z oceną posiadanych umiejętności
internetowych. Taki rozkład odpowiedzi pozwala nadać badanym pewne cechy grupy
reprezentatywnej, co dodatkowo uwiarygodnia wyniki ankiety.
Kończąc tę część i jednocześnie całą pracę, chciałbym przytoczyć pewne ciekawe zdarzenie
z mojego życia, zasługujące chyba na miano anegdoty językowej. Otóż na przyjęciu, na którym miałem
niedawno okazję gościć, pewien mój bliski krewny, zadeklarowany miłośnik Internetu, chcąc się
wywiedzieć o szanse dokładki, zapytał gospodarza (całkiem, jak się zdaje, niezamierzenie) tymi oto
słowy: „Czy kotletów jest tyle, ilu użytkowników?”. Myślę, że ten przykład najlepiej posłuży
za podsumowanie moich rozważań.
Verba docent – exempla trahunt.
1 Termin „Usenet” (wym. „juznet”) jest powszechnie używany przez samych internautów. Można go również znaleźć na
przykład na stronie internetowej „Gazety Wyborczej”. W niniejszej pracy wielokrotnie użyto tego słowa (wraz z
przymiotnikiem „usenetowy”), gdyż ciągłe posługiwanie się wyrażeniem „grupy dyskusyjne” byłoby niewygodne i
nieestetyczne. Podobne zastosowanie znalazły wyrazy „sieć” i „sieciowy”.
2 Beata Golus, „Fenomen rozmów internetowych i ich języka” z Drugiej Internetowej Konferencji Naukowej „Dialog a nowe
media” na Uniwersytecie Śląskim, Katowice, marzec–kwiecień 2003
3 Istnieje wiele różnych wersji netykiety, ale ogólne założenia każdej z nich są zawsze zbliżone. Ciekawe przykłady znajdują
się
na
następujących
stronach
internetowych:
www. gazeta.pl/usenet/,
www.pg.gda.pl/~agatek/netq.html,
www.wsp.krakow.pl/papers/netykiet.html.
Nadmieńmy, że słowo „netykieta” pisane bywa tak wielką, jak i małą literą. W niniejszej pracy na wzór „etykiety” przyjęto
pisownię literą małą.
4 Oznaczenie „pl.” wskazuje, że na danej grupie pisze się po polsku, a „hum.” to skrót od humanistyki (inne grupy z tą cząstką
w nazwie poświęcone są na przykład teatrowi lub poezji). W tekście pracy pojawiają się również nazwy z symbolem „rec.”, co
sygnalizuje rozrywkowy bądź rekreacyjny (ang. recreation) charakter grupy.
5 Adres strony: www.gramatykakomunikacyjna.webpark.pl/index.html.
6 W tekście pracy wyjaśniono kilka usenetowych skrótowców. Na grupach dyskusyjnych używa się ich jednak znacznie
więcej.
Wykazy
akronimów
znaleźć
można
między
innymi
pod
następującymi
adresami:
www.artnet.com.pl/lkozicki/faq/wstep-akronimy.html i www.domanski.n1.pl/skrotowce.html#i.
7 Wiele innych elementów języka Internetu i Usenetu można również odnaleźć we współczesnej literaturze pięknej, na
przykład w znanej i cenionej powieści Janusza Wiśniewskiego „S@motność w sieci”.
8 O poziomach języka piszą pokrótce Aleksy Awdiejew i Grażyna Habrajska na wspomnianej już witrynie:
www.gramatykakomunikacyjna.webpark.pl/poziomy.html oraz www.gramatykakomunikacyjna.webpark.pl/zajecia2.html. W sieci
można również znaleźć inne prace na ten temat, na przykład pod adresem www.paula.univ.gda.pl/~wieslaw/oskiera.htm.
9 Przytoczenie tych ocen nie oznacza oczywiście, że się z nimi zgadzam.
10 Spisy uśmieszków (najróżniejszych, nieraz bardzo zaskakujących i w zasadzie nie mających wiele wspólnego z
pierwowzorem etymologicznym – uśmiechem) zamieszczono między innymi na stronach www.emotikony.pl oraz
www.linuxfan.pl/webmaster/internet/emotikon.php3.
11 Wszystkie wypełnione ankiety zostały dołączone do pracy.

Podobne dokumenty