Republika - Wyższa Szkoła Europejska im. ks. Józefa Tischnera w

Transkrypt

Republika - Wyższa Szkoła Europejska im. ks. Józefa Tischnera w
KULTURA
POLITYKA
Z e s z y t y   N a u k o w e
KULTURA
POLITYKA
9
/
2 0 1 1
r e p u b l i k a
Wyższa Szkoła Europejska im. ks. Józefa Tischnera
Kraków 2011
Publikacja wydana przy wsparciu
Fundacji Konrada Adenauera
REDAKTOR TOMU
dr Rafał Prostak
REDAKTOR NACZELNA
dr Joanna Lubecka
SEKRETARZE REDAKCJI
Paulina Heizer
dr Błażej Sajduk
Konrad Szpak
REDAKCJA
dr Clarinda Calma, dr Aleksander Dańda, dr Rafał Prostak, dr Wojciech
Michnik, dr Jolanta Rzegocka
ADIUSTACJA I KOREKTA POLSKOJĘZYCZNA
Magdalena Dobosz
KOREKTA ANGLOJĘZYCZNA
Katarzyna Błaszczyk
OPRACOWANIE GRAFICZNE
Michał Bator
© Copyright by Wyższa Szkoła Europejska im. ks. Józefa Tischnera
w Krakowie i autorzy
SPIS TREŚCI
11
Rafał Prostak
Od redakcji
15
Rafał Prostak
Republika amerykańska – nadzwyczaj
żywotna utopia?
40
Arkadiusz Stempin
Francuski republikanizm w płomieniach
– zagrożenia i wyzwania przed współczesnym republikanizmem w Europie na
przykładzie Francji
58
Arkadiusz Stempin
Współczesny dryf niemieckiego
republikanizmu
76
Aneta Pazik
Charles’a Maurras’a krytyka
republikanizmu
89
Teresa Bałuk-Ulewiczowa
Wawrzyńca Grzymały Goślickiego traktat
o Senatorze Doskonałym – angielski wgląd
w XVI-wieczny model ustroju Rzeczypospolitej Obojga Narodów
Wszelkie prawa zastrzeżone. Każda reprodukcja lub adaptacja całości
bądź części niniejszej publikacji, niezależnie od zastosowanej techniki
reprodukcji (drukarskiej, fotograficznej, komputerowej i in.), wymaga
pisemnej zgody Wyższej Szkoły Europejskiej w Krakowie i autorów.
ISSN 1899-4466
WYDAWCA
Wyższa Szkoła Europejska im. ks. Józefa Tischnera
ul. Westerplatte 11, 31-033 Kraków
tel.: (012) 683 24 00, fax: (012) 683 24 14
e-mail: [email protected]
REDAKCJA
e-mail: [email protected]
strona internetowa: http//www.wse.krakow.pl/pl/Kultura_i_Polityka
DRUK
Drukarnia METAL
DEKLARACJA O WERSJI PIERWOTNEJ:
główną wersją „Kultury i Polityki” jest wersja papierowa.
VARIA
109
Jarosław Stojek
W kierunku Konsensu Pekińskiego?
130
Maciej Pach
Sens i bezsens weta ustawodawczego
w Konstytucji RP z 1997 roku w świetle
konstytucyjnej regulacji pozycji ustrojowej
prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej.
157
Filip Pigan
Nowa interpretacja Solidarności. Recenzja
książki Pawła Rojka
CONTENTS
11
Rafał Prostak
Editorial Note
15
Rafał Prostak
The American Republic – An Exceptionally
Vital Utopia?
40
Arkadiusz Stempin
French Republicanism on Fire – The Threats
and Challenges for Contemporary European
Republicanism – a Case Study of France
58
Arkadiusz Stempin
Modern drift of German republicanism
76
Aneta Pazik
Charles Maurras’ critique of republicanism
89
Teresa Bałuk-Ulewiczowa
Goslicius’ Treatise of the Ideal Senator:
The Englishman’s Epitome of Polish
Republicanism
MISCELLANEOUS
109
Jarosław Stojek
Toward the Beijing Consensus?
130
Maciej Pach
Sense and Nonsense of Presidential Veto
in Polish Constitution of 1997 in Light
of Constitutional Regulation of President’s
Position
157
Filip Pigan
The New Interpretation of Solidarity
Movement
INHALTSVERZEICHNIS
11
Rafał Prostak
Einführung
15
Rafał Prostak
Die amerikanische Republik – eine
außerordentlich virulente Utopie?
40
Arkadiusz Stempin
Der französiche Republikanismus in Flammen
– Gefahren und Herausforderungen vor
dem gegenwärtigen Republikanismus am
Beispiel von Frankreich
58
Arkadiusz Stempin
Das gegenwärtiges Driften des deutschen
Republikanismus
76
Aneta Pazik
Charles Maurras’ kritische Auseinandersetzung mit dem französischen Republikanismus
89
Teresa Bałuk-Ulewiczowa
Wawrzyniec Grzymała Goślickis Abhandlung
De optimo senatore – ein englischer Blick auf das
Verfassungsmodell der polnisch-litauischen
Adelsrepublik im 16. Jahrhundert
RAFAŁ PROSTAK
VERSCHIEDENES
109
Jarosław Stojek
Das chinesische Modell der Nichteinmischung „Der Peking Konsens“
130
Maciej Pach
Sinn und Unsinn des Präsidentenvetos in der
polnischen Verfassung von 1997 im Lichte
der verfassungsmäßigen Bestimmung der
Position des Staatspräsidenten der RP innerhalb des politischen Rechtssystems der
Dritten Polnischen Republik
157
Filip Pigan
Eine Neuinterpretation der „Solidarność”
10
K
U
L
T
U
R
A
OD REDAKCJI
Społeczeństwo obywatelskie, prawa i wolności obywatelskie, patriotyzm, cnoty obywatelskie, dobro wspólne, rządy przedstawicielskie,
służba publiczna, suwerenność ludu, zgoda powszechna – te pojęcia
są kluczowymi terminami współczesnego języka politycznego naszego kręgu kulturowego. Stanowią jednocześnie elementy zbioru, któremu na imię „republika”. Łacińska res publica ma swój odpowiednik
w każdym z europejskich języków. Tradycja republikańska towarzyszy
nam od antyku i bezsprzecznie jest jednym z najważniejszych składników dziedzictwa zachodniej cywilizacji. Pojęcie res publica stało się
wręcz synonimem „dobrych rządów” (utożsamianym z grecką politeją)
i nawet w realiach monarchii pozostawało w powszechnym użyciu
(np. polska Rzeczpospolita Obojga Narodów czy angielskie common wealth). Studia nad republikanizmem są więc studiami nad zachodnim
doświadczeniem ustrojowym, lecz są również studiami nad intelektualnymi poszukiwaniami idealnej lub możliwie najbliższej ideałowi formuły „dobrze urządzonego państwa”, które nie tylko pozostanie stabilne,
ale dodatkowo zapewni pomyślność jego mieszkańcom. To pragnienie
niejednokrotnie okazywało się utopią, często próby jego realizacji
przynosiły niewymowne cierpienia, lecz jako niezaspokojone wciąż
pobudzało i pobudza nas do refleksji, a także, co ważniejsze, do działania. Każda kolejna próba miała przezwyciężyć implementacyjne
trudności poprzedniej i uchronić przed podzieleniem jej losu. Od Republiki Rzymskiej, przez włoskie republiki kupieckie, polską rzeczpospolitą szlachecką, doświadczenie republikańskiej Genewy Jana Kalwina,
purytańską Anglię i Nową Anglię, projekt założycielski Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych, I Republikę Francuską, aż po współczesny republikanizm liberalnej demokracji rządów prawa. Lecz również
od Utopii More’a (Morusa), przez Opis Rzeczypospolitej Christianopolitanii
Andreae, Miasto Słońca Campanelli, Nową Atlantydę Bacona, Oceanę
Harringtona, aż po Podróż do Ikarii Cabeta.
P
O
L
I
T
Y
K
A
11
OD REDAKCJI
12
Republika to nie tylko forma rządów. To również określona, obywatelska rzeczywistość społeczna, swoisty fenomen kulturowy opisywany
chociażby, z tak niezwykłym kunsztem, przez Williama Szekspira
w Kupcu weneckim.
W zeszytach naukowych WSE podejmujemy tematy uniwersalne,
ważne dla polskiej, ale i europejskiej, tudzież zachodniej tożsamości.
Bezwzględnie do tematów takich należy republikanizm, dlatego też dziewiąty numer „Kultury i polityki” został poświęcony ogólnej refleksji nad fenomenem rządów republikańskich, a w szczególności ich
współczesnych realizacji.
Zbiór otwiera tekst Rafała Prostaka Republika amerykańska – nadzwyczaj
żywotna utopia?, w którym autor podjął próbę uchwycenia istoty republikańskiego projektu twórców Stanów Zjednoczonych Ameryki. Ów
projekt przedstawiał się wielu światłym Europejczykom jako kolejna
utopia, miraż, jako przejaw nierealizowalnej tęsknoty za stabilnymi
rządami obywatelskimi. Ponad dwustuletnie doświadczenia republikanizmu amerykańskiego potwierdzają witalność konstrukcji wzniesionej przez Ojców Założycieli, co jednak nie przesądza o ewidentnej
wyższości rozwiązań amerykańskich nad republikami, które przeminęły. Wszak rządy obywatelskie wielokrotnie trwały w Wenecji dłużej.
Tak więc, czy republika amerykańska to jedynie kolejna obietnica
(w swej istocie utopijna), czy też Amerykanie rzeczywiście zdołali zidentyfikować przyczyny słabości obywatelskich przedsięwzięć z przeszłości
i skutecznie je przezwyciężyć?
W naszym zbiorze znalazły się dwa teksty Arkadiusza Stempina.
W pierwszym, zatytułowanym Francuski republikanizm w płomieniach
– zagrożenia i wyzwania przed współczesnym republikanizmem w Europie na przykładzie Francji, autor poszukuje źródeł niepokojów społecznych we
współczesnej Francji, zadając pytanie o granice inkluzji społecznej
w rzeczywistości zdefiniowanej przez francuskie tradycje republikańskie. Choć rzecz dotyczy podmiotowo konkretnego państwa Unii Europejskiej, to przedmiot refleksji autora ma wymiar ogólnoeuropejski
– czy deklarowana otwartość, pluralizm i tolerancja społeczno-polityczna republikańskich rządów rzeczywiście uwalnia nas od podziału
na swoich, innych i obcych? Czy każdego, kto formalnie jest obywatelem naszej wspólnoty politycznej, jesteśmy gotowi postrzegać jako
współobywatela? W swym drugim tekście pt. Współczesny dryf niemieckiego
republikanizmu, Arkadiusz Stempin poddał analizie ewolucyjny charakter niemieckiego republikanizmu, którego główne linie rozwojowe,
zdaniem autora, nakreślone zostały przy trzykrotnej implantacji republikańskiej idei, w okresie Wiosny Ludów, w Republice Weimarskiej
i Republice Bońskiej – za każdym razem znajdujące swój symboliczny
K
U
L
T
U
R
A
OD REDAKCJI
wyraz w przyjęciu trójkolorowej, czarno-czerwono-żółtej flagi. Ewolucji idei republikańskiej w Niemczech towarzyszyły istotne zmiany
w języku polityki, w narracji o państwie, jego naturze, funkcjach i celach istnienia. Autor opisuje trzy fenomeny, stanowiące najsilniejsze
dryfy współczesnego republikanizmu niemieckiego: 1) „komunitaryzm”; 2) zastąpienie pojęcia „republikanizm” terminem „demokracja”;
oraz 3) wszechobecność ideologicznej konstrukcji „sprawiedliwości
społecznej”.
W tekście Anety Pazik zatytułowanym Charles’a Maurras’a krytyka republikanizmu czytelnik znajdzie rekonstrukcję antyrepublikańskiej argumentacji twórcy doktryny nacjonalizmu integralnego. W swym artykule
autorka przeprowadziła wielopłaszczyznową analizę krytyki republikanizmu dokonanej przez Maurras’a w wymiarze 1) historycznym
(w oparciu o tradycję republikańską we Francji), 2) organizacyjno-instytucjonalnym i 3) aksjologiczno-normatywnym.
Zbiór tekstów na temat republikanizmu zamyka anglojęzyczny artykuł Teresy Bałuk-Ulewiczowej Goslicius’ Treatise of the Ideal Senator:
The Englishman’s Epitome of Polish Republicanism. Jest to ważny głos w naszych rozważaniach na temat tradycji rządów obywatelskich, jako że
autorka potwierdza uniwersalizm republikańskich tropów w przestrzeni
kultury politycznej cywilizacji europejskiej, w której wzajemnie korzystamy nie tylko z praktyki, czyli doświadczeń ustrojowych, lecz poszukujemy również inspiracji ideologicznych poza granicami naszych
własnych wspólnot politycznych. W swym tekście autorka wskazuje na
udział traktatu Wawrzyńca Goślickiego De Optimo Senatore w rozwoju
idei republikańskich na Wyspach Brytyjskich w XVI i XVII stuleciu.
Pozwala nam to zaliczyć Goślickiego do grona współuczestniczących,
przynajmniej pośrednio, w doktrynalnym przygotowaniu gruntu pod
republikańską rewolucję w koloniach brytyjskich w Ameryce.
Poza tekstami traktującymi o fenomenie republikanizmu w niniejszym numerze zamieściliśmy artykuł Jarosław Stojka, W kierunku
Konsensu Pekińskiego?, w którym autor przedstawia nową ofertę
Chińskiej Republiki Ludowej dla „rozwijającego się świata”, czyli
alternatywną drogę wzrostu dla państw rozwijających się. Ta
nowa „oferta” stała się istotnym elementem chińskiego soft-power w państwach Południa, co, jak stwierdza autor, tworzy sprzyjające warunki dla powstawania nowego porządku międzynarodowego.
W artykule Macieja Pacha Sens i bezsens weta ustawodawczego w Konstytucji RP z 1997 roku w świetle konstytucyjnej regulacji pozycji ustrojowej
Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej czytelnik znajdzie analizę historycznych, normatywnych i praktycznych aspektów weta ustawodawczego
P
O
L
I
T
Y
K
A
13
OD REDAKCJI
ukształtowanego przez Konstytucję z 1997 roku. Zasadniczym celem
artykułu jest weryfikacja zasadności funkcjonowania w polskim ustroju konstytucyjnym instytucji weta i ocena jej koherencji z generalnymi
założeniami systemu rządów w Polsce, a także wpływu na jakość
sprawowanego w Rzeczpospolitej procesu rządzenia. Przedstawione
zostały argumenty „za” wetem ustawodawczym i „przeciw” i przeciw
niemu, jednak w konkluzjach autor nie ucieka od wyrażenia własnego,
jednoznacznego poglądu.
Dziewiąty zeszyt „Kultury i Polityki” zamyka recenzja książki Pawła
Rojka Semiotyka Solidarności. Analiza dyskursów PZPR i NSZZ Solidarność
w 1981 roku, przygotowana przez Filipa Pigana.
Rafał Prostak
14
REPUBLIKA AMERYKAŃSKA – NADZWYCZAJ ŻYWOTNA UTOPIA?
Rafał Prostak*1
REPUBLIKA AMERYKAŃSKA – NADZWYCZAJ
ŻYWOTNA UTOPIA?
Streszczenie
Opowieść o dobrze urządzonym państwie jest jedną z najważniejszych narracji
cywilizacji zachodniej. Państwo Platona oraz zawarta w Księdze Rodzaju biblijna
opowieść o wieży w Babelu wyznaczają jej początek. Starożytnym ideałem
wspólnoty politycznej jest społeczna harmonia: pełna synchronizacja potrzeb, interesów i celów tworzących ją ludzi. Tak w swej istocie przedstawia się klasyczne
wyobrażenie wzorcowej republiki. Ideał ten towarzyszy nam nieustannie. Kolejne porażki republikańskiej utopii stabilnych rządów obywatelskich, których
uczestnicy podzielają jeden cel, jedną wizję dobra wspólnego i wspólnie identyfikują
środki jego realizacji, skutecznie wzmacniały racje jej krytyków, odrzucających
ideę rządów równych. Nowa nadzieja została rozbudzona w XVIII stuleciu przez
Ojców Założycieli, twórców amerykańskiego eksperymentu republikańskiego,
tworzonego z dala od Europy, lecz wspartego na jej dorobku intelektualnym i jej
właściwych doświadczeniach ustrojowych. Projekt ten trwa już ponad dwa stulecia, będąc punktem odniesienia dla wszystkich demokracji parlamentarnych
w starej Europie.
Celem niniejszego artykułu jest próba uchwycenia fenomenu republikanizmu
amerykańskiego oraz próba odpowiedzi na pytanie: czy mamy do czynienia z kolejną utopią rządów obywatelskich, czy też zdołaliśmy trwale pokonać ich fundamentalną słabość, czyli niestabilność?
Słowa kluczowe
republika, amerykański republikanizm, utopia, Ojcowie Założyciele
*
* Rafał Prostak – ur. 1973, politolog, absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego (1997). Stopień doktora nauk politycznych uzyskany na Uniwersytecie Jagiellońskim (2002). Pracownik
Katedry Międzynarodowych Stosunków Ekonomicznych i Politycznych Wyższej Szkoły Europejskiej im. ks. Józefa Tischnera w Krakowie. Autor artykułów z dziedziny wolności religijnej
w Stanach Zjednoczonych i współczesnej amerykańskiej filozofii politycznej oraz monografii:
Rzecz o sprawiedliwości. Komunitarystyczna krytyka współczesnego liberalizmu amerykańskiego, Kraków: Wydawnictwo UJ 2004.
K
U
L
T
U
R
A
P
O
L
I
T
Y
K
A
15
RAFAŁ PROSTAK
16
1. W życiu państw i narodów bywają momenty, w których podejmowane są próby, by rozpocząć „wszystko od nowa”; w których polityczni
wizjonerzy starają się wznieść konstrukcje odpowiadające potrzebie
chwili i zdolne sprostać wyzwaniom przyszłości. Jest to moment niezwykły, a uczestniczącym w nim ludziom towarzyszy poczucie wyjątkowości; ekscytacja właściwa wrażeniu „pisania historii”. W takiej sytuacji amerykańscy Ojcowie Założyciele Stanów Zjednoczonych znaleźli
się dwukrotnie.
Po raz pierwszy w dniu uchwalenia Deklaracji Niepodległości,
4 lipca 1776 roku, gdy 13 kolonii w Ameryce wymówiło podległość
monarchii brytyjskiej. Podstawową racją dla buntu była obrona wolności mieszkańców kolonii, czyli niezbywalnych praw Anglików (rights
of Englishmen), którym przyszło mieszkać po drugiej stronie Atlantyku.
Gwałcącym owe prawa był Parlament w Londynie i król Brytyjczyków, Jerzy III, których władza – kwestionując równą podmiotowość
prawną mieszkańców Metropolii i kolonii amerykańskich – jak głosi
Deklaracja, przerodziła się we władzę tyrańską, którą zobowiązani
„prawem ludu” (the right of the people) byli zmuszeni odrzucić i ustanowić nową, gwarantującą ochronę jego „przyszłego bezpieczeństwa”.
Tylko jeden rodzaj rządów człowieka nad człowiekiem jest uprawniony,
mianowicie władza respektująca zasadę, że „wszyscy ludzie stworzeni są równymi, że Stwórca obdarzył ich pewnymi nienaruszalnymi
prawami, że w skład tych praw wchodzi życie, wolność i swoboda
ubiegania się o szczęście”. Wszelkie zakwestionowanie tej zasady
przez władzę czyniącą sprawia, że staje się ona uzurpatorska.
Druga okazja pojawiła się wraz z Konwencją Filadelfijską, trwającą od 25 maja do 17 września 1787 roku. Oto 55 delegatów 12 niezależnych państw-stanów zebrało się w filadelfijskim State House, by
poprawić Artykuły Konfederacji1, umowę międzypaństwową, będącą
podstawą prawną współpracy 13 byłych kolonii brytyjskich w Ameryce Północnej. Doświadczenie nabyte w ciągu sześciu lat funkcjonowania Artykułów potwierdziło potrzebę reformy. Jedno państwo-stan,
Rhode Island, odmówiło wzięcia udziału w tym przedsięwzięciu i nie
delegowało nikogo, kto mógłby je reprezentować.
Większość uczestników Konwencji odebrało staranne wykształcenie, wszyscy posiadali bogate doświadczenie polityczne. Wśród nich
1
Artykuły Konfederacji – zasady ustrojowe Unii funkcjonujące od 1 marca 1781 roku do
czasu wejścia w życie Konstytucji federalnej, powołujące luźną konfederację 13 suwerennych
stanów, uznających władzę Kongresu Kontynentalnego podejmującego działania dla wspólnej
obrony, wolności, bezpieczeństwa oraz dobra powszechnego („for their common defense, the security of their liberties, and their mutual and general welfare”, art. III), i składającego się z delegatów stanów równo reprezentowanych.
K
U
L
T
U
R
A
REPUBLIKA AMERYKAŃSKA – NADZWYCZAJ ŻYWOTNA UTOPIA?
znalazły się wyjątkowe osobowości, takie jak: George Washington
z Wirginii, bohater wojny o niepodległość, a w przyszłości pierwszy
prezydent Stanów Zjednoczonych; Alexander Hamilton z Nowego
Jorku, adiutant Washingtona, który zostanie pierwszym ministrem
skarbu, czy też James Madison z Wirginii, w przyszłości czwarty prezydent Stanów Zjednoczonych. Obecnych było również dwóch z pięciu członków komitetu powołanego przez Kongres Kontynentalny
w celu zredagowania Deklaracji Niepodległości: Benjamin Franklin
z Pensylwanii, filozof, wynalazca i dyplomata, oraz Roger Sherman
z Connecticut, wybitny prawnik i polityk, w przyszłości ambasador
Stanów Zjednoczonych w Paryżu.
W tak szczególnych okolicznościach, w tak starannie dobranym,
elitarnym towarzystwie odczuwa się pokusę, by dobitnie zaznaczyć
swoją obecność. Pojawia się pragnienie, by przejść do historii jako kolejny Solon czy Likurg. W obliczu kryzysu ustrojowego grożącego rozpadem Unii powstaje przestrzeń dla kogoś, kto rozpoznając słabości
Artykułów Konfederacji, gotów byłby zaproponować rozwiązania niezwykłe, bezprecedensowe, wolne od wad właściwych nie tylko Artykułom, lecz jakościowo przewyższające konstrukcje ustrojowe znane
współczesnym.
Takie pragnienie mogło towarzyszyć Madisonowi, autorowi reformy
ustrojowej, którą historia zapamiętała jako Plan Wirginii. Ten wybitny intelektualista, znakomicie zaznajomiony z europejską historią
państwa i prawa oraz europejską filozofią polityczną, niezwykle ambitny i cieszący się znacznym autorytetem nie tylko w swej rodzinnej
Wirginii, ale i poza nią, stanął przed szansą stworzenia projektu ustroju, który byłby realizacją ideału republikańskiego – pełnego harmonii,
kompletnego współuczestnictwa w budowie powszechnej pomyślności
obywateli (patriotów odpowiedzialnych za dobro publiczne, miłujących
swój kraj i współobywateli).
Swoje koncepty, konkurujące z propozycjami Madisona, przedłożyli inni: William Paterson (Plan New Jersey), Alexander Hamilton
(Plan Brytyjski) oraz Charles Pinckney (Plan Pinckneya). Gdy napięcie
wynikające z rozbieżności interesów poszczególnych państw-stanów
i silnego, emocjonalnego zaangażowania reprezentujących je delegatów
osiągnęło punkt krytyczny, w obliczu ryzyka bezowocnego zakończenia obrad pojawiła się kompromisowa propozycja Rogera Shermana
(tzw. Kompromis Connecticut lub Wielki Kompromis), realizująca
większość rozwiązań Planu Wirginii.
Ostateczna wersja dokumentu została poddana pod głosowanie
17 września i uzyskała aprobatę 39 delegatów, choć przyjęte rozwiązania żadnemu z nich nie jawiły się jako idealne. Kompromis zawsze
P
O
L
I
T
Y
K
A
17
RAFAŁ PROSTAK
18
budzi rezerwę wśród poszukujących „czystych form”. Nie było to wizjonerskie dzieło kolejnego Solona, lecz polityczne modus vivendi, efekt
prawniczej ekwilibrystyki ważącej rozbieżne racje. Był to produkt jurystów i praktyków polityki, dobrze znających swe rzemiosło. W ten
oto sposób przygotowano Konstytucję Stanów Zjednoczonych.
To, że Stany Zjednoczone Ameryki zaadaptują republikańską formę
rządów, było w zasadzie przesądzone. Król Jerzy III symbolizował
opresyjną politykę metropolii wobec kolonii. Czy jednak doświadczenie republikańskie nie podpowiadało, że nadzieje na stabilne „rządy
równych” są płonne? Antyczne demokracje uginały się pod ciężarem
oszukańczych obietnic powszechnej szczęśliwości rozmaitych demagogów, którzy stawali się tyranami odbierającymi wolność obywatelom.
Republika rzymska uległa samobójczemu urokowi Juliusza Cezara
i Oktawiana Augusta. Purytańska republika w Anglii nie zdołała zapanować nad niepohamowaną ambicją Oliviera Cromwella. Kalwińska
„republika świętych” w Genewie zaprowadziła na stos Miguela Serveta
i pozbawiała podmiotowości politycznej „jawnogrzeszników”. Długa
lista republikańskich niepowodzeń mogła w XVIII wieku skutecznie
przeciwważyć siłę argumentów największych entuzjastów rządów
obywatelskich. Nadzieją napełniać mógł jedynie przykład Wenecji,
która cieszyła się republikańskim porządkiem już ponad tysiąc lat,
choć i jej kres miał nadejść zanim przeminie pokolenie Ojców Założycieli. Czy można jednak porównywać małą kupiecką populację Wenecji, zamieszkującą niewielkie terytorium, z wielomilionową ludnością
Stanów Zjednoczonych Ameryki? Doświadczenie uczyło, że w tak podzielonym społeczeństwie jak amerykańskie, niejednorodnym etnicznie i wyznaniowo, o różnym stosunku do niewolnictwa, o zaznaczającym się fundamentalnym podziale na Północ i Południe – jeśli chodzi
o styl życia i ustrój społeczno-ekonomiczny – musiał, prędzej czy później, pojawić się tyran, który przyobieca jedność za cenę wolności. Na
dworach europejskich wieszczono rychły koniec amerykańskiego eksperymentu, kolejnej niebezpiecznej utopii, którą od poprzednich różniło
jedynie to, że nie zrodziła się w głowie jakiegoś genialnego wizjonera,
lecz była efektem kolektywnie wypracowanego kompromisu.
2. Rozwój myśli społeczno-politycznej cywilizacji zachodniej to
w znacznej mierze proces, w którym dojrzewają kolejne utopie, inspirujące wyobrażenia o właściwie uporządkowanych stosunkach społecznych, o sprawiedliwych strukturach politycznych, o uwolnieniu
autentycznej natury człowieka. Utopia More’a, Opis Rzeczypospolitej
Christianopolitanii Andreae, Miasto Słońca Campanelli, Nowa Atlantyda
Bacona, Oceana Harringtona czy Podróż do Ikarii Cabeta to ważne pozycje w kanonie literatury naszego kręgu kulturowego. Literackie,
K
U
L
T
U
R
A
REPUBLIKA AMERYKAŃSKA – NADZWYCZAJ ŻYWOTNA UTOPIA?
eskapistyczne wizje z zasady pozostają projektami nierealizowalnymi,
lecz zachodnia cywilizacja doświadczała również wielu prób urzeczywistnienia prospektywnych utopii. Poszukiwanie uniwersalnego
prawa, którego odkrycie otwiera możliwość nastania powszechnego
ładu i harmonii, doskonałej homeostazy, towarzyszy nam przynajmniej od Państwa Platona i prób realizacji jego wizji w Syrakuzach.
Tęsknota za idealnym prawodawcą, ewentualnie rewolucyjnym ruchem
społecznym, przekazywana jest kolejnym pokoleniom, by wspomnieć
tylko „Harmonię” Owena czy Leninowski „Kraj Rad”. Jak zauważa
Jerzy Szacki:
Od czasów zamierzchłych znany jest mit wielkiego człowieka, władcy czy
prawodawcy, który zmienia od podstaw stosunki zastane. Czasy nowsze przynoszą mit rewolucji jako cudownej przemiany społeczeństwa złego w doskonałe na
mocy jednego jak gdyby aktu, nieomal z dnia na dzień. Ustanowione zostaną
nowe prawa i oto nastanie wolność, równość i braterstwo, wszystko będzie lepsze i piękniejsze, znikną podziały między ludźmi i złe cechy ich charakterów,
choroby i nieszczęścia, smutek i głupota, brzydota i niedostatek. Kwiaty będą
piękniej pachniały i cały świat stanie się przyjazny człowiekowi (1988: 139–140).
Tym samym utopia staje się orężem w walce politycznej, przenosząc
marzenia, fantazje w świat praktycznego działania, fundamentalnie
przeobrażając społeczeństwo. To, co odległe i niedostępne, wydaje się
możliwe i osiągalne.
W Filadelfii nie objawił się genialny prawodawca, ktoś podobny
Utopusowi More’a. Tym niemniej 17 września 1787 roku był punktem
zwrotnym rewolucji amerykańskiej – procesu budowy wytęsknionej
republiki, mającej przełamać słabości wcześniej znanych realizacji
tej formy ustrojowej. Czy więc amerykańskie „pisanie historii od
nowa” było kolejną utopią? Odpowiedź na to pytanie wymaga terminologicznego uporządkowania i refleksji nad specyfiką rewolucji amerykańskiej.
Pojęcie utopii zdefiniujmy, posługując się ustaleniami Karla Mannheima, który swą doskonałą rozprawę zatytułowaną Ideologia i utopia
otwiera w następujący sposób:
Utopijną jest taka świadomość, która nie pokrywa się z otaczającą ją „rzeczywistością”. Ta niezgodność objawia się zawsze w ten sam sposób, że taka świadomość
w przeżywaniu, myśleniu i działaniu orientuje się na czynniki, których owa rzeczywistość nie zawiera. Nie każdą jednak niezgodną, transcendującą, konkretną
i tym samym „obcą rzeczywistości” orientację będziemy uważać za utopijną.
Utopijną będziemy nazywać tylko taką „transcendentną wobec rzeczywistości”
orientację, która przechodząc do działania jednocześnie, częściowo lub całkowicie, rozsadzać będzie istniejący w danym czasie porządek bytu (1992: 159).
P
O
L
I
T
Y
K
A
19
RAFAŁ PROSTAK
W dyskurs na temat utopii Mannheim wplata siostrzany fenomen,
czyli ideologię. Różnica między utopią i ideologią sprowadza się do
tego, że ta druga, transcendując rzeczywistość, orientując się na
„czynniki obce rzeczywistości”, nie rozsadza bytu, a częstokroć wręcz
go reprodukuje. Utopia dąży do zburzenia istniejącego porządku,
w miejsce recepcji, refleksji i rekonstrukcji proponując dekonstrukcję. Ideologia jest zewnętrzna wobec rzeczywistości, utopia pragnie
stać się rzeczywistością, czyli się urzeczywistnić. Ideologią będzie
więc np. „obietnica raju w przestrzeni nierzeczywistej”, która może
wzmacniać istniejący porządek społeczny, oparty na oczywistych nierównościach. Utopią będzie „budowa raju na Ziemi”, w którym oczywiste nierówności społeczne przestaną istnieć. Ideologia, pomimo że
angażuje to, co transcendentne, pozostaje adekwatna względem rzeczywistości; utopia, dążąc do transformacji rzeczywistości, jest dla
niej zabójcza.
Ralf Dahrendorf wskazuje na pięć cech wspólnych wszelkim projektom utopijnym:
20
1)społeczeństwa przez nie budowane „funkcjonują poza czasem”, nie są zreformowaną kontynuacją jakiejś znanej rzeczywistości i nie są etapem w drodze do
realizacji jakiegoś projektowanego świata, z zasady są zastygłe w bezruchu;
2)panuje w nich doskonała jednomyślność, absolutna zgoda powszechna co do
wartości oraz sposobu aranżacji instytucji społecznych;
3)co wynika z poprzedniej cechy, społeczeństwa te nie są targane konfliktami wewnętrznymi. Utopie mogą zakładać podział kastowy, lecz nie znają podziału
klasowego (walki klas w rozumieniu marksistowskim);
4)procesy zachodzące w społeczeństwie są realizacją wcześniej zaprojektowanego planu (całościowego projektu), brak miejsca na „niesterowalny” rozwój wydarzeń;
5)pozostają doskonale odizolowane od świata zewnętrznego (1968: 108–110).
Z kolei Chad Walsh buduje model złożony z dziewięciu elementów,
których obecność potwierdzimy w znanych nam utopiach:
1)człowiek jest zasadniczo dobry, jego wady nie są następstwem jego natury, ale
niesprzyjających warunków życia;
2)człowiek jest istotą plastyczną i poddaje się zmianom;
3)nie istnieje żadna nieusuwalna sprzeczność pomiędzy pomyślnością jednostki
a pomyślnością społeczeństwa;
4)człowiek jest istotą rozumną i rozwijającą swoją zdolność rozumienia świata,
przez co możliwa jest likwidacja absurdów życia społecznego i nastanie w efekcie w pełni racjonalnego ładu;
5)przyszłość obejmuje ograniczoną liczbę możliwości, które dają się przewidzieć;
6)należy poszukiwać szczęścia na ziemi;
7)ludzie nie mogą odczuwać zmęczenia szczęściem;
K
U
L
T
U
R
A
REPUBLIKA AMERYKAŃSKA – NADZWYCZAJ ŻYWOTNA UTOPIA?
8)możliwe są rządy sprawiedliwych władców lub takie ukształtowanie rządzących, by rządzili sprawiedliwie;
9)utopia nie jest zagrożeniem dla ludzkiej wolności, gdyż prawdziwa wolność
w niej się właśnie urzeczywistnia (1962: 71–72).
Myśl polityczna Ojców Założycieli wspierała się na trzech filarach:
1) tradycji republikańskiej; 2) angielskiej i szkockiej filozofii oświeceniowej; oraz 3) protestanckiej teologii. Pojawia się tutaj ważne pytanie: czy posiadając takie zaplecze, amerykański projekt ustrojowy był
(jest) w swej naturze bliższy utopii czy ideologii? Trwałość republikanizmu amerykańskiego jest istotnym, choć nie decydującym argumentem na rzecz nieutopijności jego podstaw doktrynalnych. Załóżmy
więc, że rzeczywiście mamy tu do czynienia z ideologią, a nie utopią
w Mannheimowskim rozumieniu. Teza ta uwalnia kolejne pytania: co
sprawiło, że republikanizm amerykański nie przerodził się w utopię?
Poszukując odpowiedzi na te pytania, prześledźmy kolejno, w jaki
sposób XVIII-wieczna Ameryka dokonała: a) rekonstrukcji tradycji
republikańskiej; b) recepcji angielskiej i szkockiej filozofii oświeceniowej; oraz c) interpretacji protestanckiej teologii. Pomocne będzie również spojrzenie na amerykański republikanizm z wykorzystaniem modelów Dahrendorfa i Walsha.
3. Autentyczna fascynacja republikanizmem była częścią składową
amerykańskiej kultury politycznej czasu rewolucji. Elity intelektualne
byłych kolonii posługiwały się greką i łaciną, rozczytywały się w pismach Platona, Arystotelesa, Plutarcha, Cycerona, Liwiusza (również
komentarze Machiavellego do jego historii Rzymu) oraz Polibiusza.
Zangielszczone pojęcie łacińskiego terminu res publica, czyli commonwealth
(pierwotnie common weal), było w powszechnym użyciu w zasadzie od
początku osadnictwa angielskiego w Ameryce, zarówno w Wirginii,
jak i w purytańskiej Nowej Anglii. Względna samorządność kolonii
pozwalała na eksperymentowanie z republikańskimi mechanizmami.
Republikańska apoteoza cnót obywatelskich znajdowała zrozumienie
i pochwałę także wśród Ojców Założycieli, którzy, będąc dobrze zaznajomieni z grecką tradycją demokratyczną i rzymskim republikanizmem, swą uwagę koncentrowali przede wszystkim na przyczynach
kryzysu i upadku rządów obywatelskich. Dlatego też ich ulubionymi
autorami byli Plutarch, Polibiusz i Cyceron, wielcy pesymiści antyku,
jak ich nazywa Stanisław Filipowicz (1997: 17). Przezwyciężenie słabości projektów antycznych i niedomagań republikańskich rządów
średniowiecznej i nowożytnej Europy było warunkiem powodzenia
amerykańskiego eksperymentu ustrojowego. Jego konstruktorzy,
ujawniając pochodzenie swych republikańskich fascynacji, często
przybierali znajomo brzmiące pseudonimy. W ten sposób w obiegu
P
O
L
I
T
Y
K
A
21
RAFAŁ PROSTAK
22
pojawiły się rozprawy polityczne sygnowane przez „Polibiusza”, „Brutusa”, „Katona”, „Cyncynatę” czy „Agrypę”. W rewolucyjnej Ameryce
do udziału w debacie politycznej zaproszono starożytnych.
Dla Aleksandra Hamiltona oraz Jamesa Madisona podstawową
słabością znanych im rządów obywatelskich była złudna nadzieja
osiągnięcia pełnej harmonii w republikańskim świecie. Pragnienie jednomyślności, niepodważalnej zgody powszechnej – wykraczającej
poza podstawowe rozumienie rzeczy publicznych, czyli instytucji
państwa, i obejmującej naturę dobra jako takiego, oraz pomyślności
we wszelkich aspektach życia – było samobójcze. Dążenie do jedności
za wszelką cenę, miast wygaszać konflikty, wzmacnia ich intensywność. Wystawia bowiem rządy obywatelskie na ryzyko nieustannych
sporów, wykorzystywanych przez wrogów zewnętrznych, jak i na zagrożenie wewnętrzne – na poddanie się urokowi demagogów, obiecujących jedność za cenę rezygnacji z wolności. Antyczny ideał republikański, zestawiający równość ze sprawiedliwością, uzgadniający
indywidualne szczęście (pomyślność pojedynczych jednostek) z dobrem wspólnym (pomyślność powszechna) pozostawał niespełnioną
nadzieją ludzkości.
Jeśli obietnicą rządów republikańskich jest zniesienie podziałów
oraz jedność i harmonia, to nie można jej wypełnić bez utraty tego, co
w republice jawiło się Ojcom Założycielom jako najbardziej wartościowe, czyli wolności. W Federaliście� Nr 10 Madison utrzymuje, że są
tylko dwa sposoby na usunięcie przyczyn powstawania podziałów
społecznych i fakcji, które się nimi żywią. Pierwszy sprowadza się do
zduszenia wolności będacej żywiołem niezbędnym dla ich istnienia;
drugim jest siłowe narzucenie wszystkim obywatelom jednakowych
poglądów, takich samych pragnień, namiętności i interesów. W obu
przypadkach republika ulega degradacji. Co więc Madison proponuje? Zaakceptować to, co nieuchronne. Społeczeństwa nie są w stanie
osiągnąć pełnej harmonii rozumianej jako jednomyślność; absolutna
jedność jest ułudą. Podziały społeczne, będące pożywką dla fakcji,
czyli grup interesów, są trwałą cechą zbiorowisk ludzkich. Jeśli nie
można usunąć przyczyn powstawania podziałów społecznych, trzeba
szukać możliwości łagodzenia ich skutków. Należy skonstruować mechanizmy, dzięki którym będzie się równoważyć interesy, namiętności
i pragnienia jednych interesami, namiętnościami oraz pragnieniami
innych; należy także pozbawić tych, którzy są w większości, mocy
odebrania tym, którzy są w mniejszości, możliwości zaspokojenia ich
pragnień. W ten oto sposób pojawi się jedność – jedność szczególna,
jedność polityczna, odróżniana od jednorodności. Będzie to jedność
REPUBLIKA AMERYKAŃSKA – NADZWYCZAJ ŻYWOTNA UTOPIA?
w wielości, bazująca na równowadze. Nieprzypadkowo w godle Stanów Zjednoczonych znajdziemy łacińską maksymę E Pluribus Unum
(„w wielości jedno”). Jeśli amerykański reżim polityczny przedstawimy jako akrobatę spacerującego po linie, szukającego równowagi
między wolnością i równością, to Konstytucja, czyli „ustawa zasadnicza” (supreme law of the land), będzie ową tyczką, która zapewnia ciału
nieustannie poddawanemu podmuchom wiatru (sporom społecznym)
konieczny balans.
W republikańskim języku Ojców Założycieli naczelne miejsce zostało zarezerwowane dla wolności. To ją uczynili wartością fundamentalną, dobrem, którego świat polityki poszukuje, miarą wszechrzeczy
w sferze publicznej. Jeśli klasycy chcieli znaleźć równowagę między
równością i sprawiedliwością, to dla Amerykanów fundamentalną
troską było nierozerwalne związanie równości z wolnością (Aniskovich
1989: 1331). Siła tego węzła jest tajemnicą trwałej republiki, gdyż, jak
rozgłaszał „oczywistą prawdę” Jefferson w Deklaracji Niepodległości,
„ludzie stworzeni są równi”, a „Stwórca obdarzył ich pewnymi nienaruszalnymi prawami” wolnościowymi.
Zasadniczej rekonstrukcji poddano również pojęcie cnoty. Nie będzie to już dzielność cechująca prawego człowieka, gotowego przyjąć
wyrzeczenia w imię przyjaźni do współobywateli i podporządkować
swoje własne dobro dobru wspólnemu. Antyczna, heroiczna przyjaźń
nie może być powszechnie urzeczywistniona. Republikańska antropologia okazuje się zanadto idealistyczna. Jeśli doświadczenie uczy, że
to nasze namiętności, pragnienia i interesy mobilizują nas do działania, to jak budować rzeczywistość społeczną z pogwałceniem tej prawidłowości? W XVIII-wiecznej Ameryce zwykło się określać cnotą
wszelkie te ludzkie namiętności, których zaspokajanie służy jednostce,
przynosząc jednocześnie korzyść innym. Oto „my” nie wymaga rezygnacji z „ja”; to z wielu „ja” wyrasta „my”. W ten oto sposób republikańskie cnoty przywdziały indywidualistyczną szatę. Promowana jest
ambicja, pracowitość, przedsiębiorczość, zaradność, samokształcenie
i samodoskonalenie. Występkiem jest lenistwo, indolencja, przerzucanie na innych odpowiedzialności za swój własny dobrobyt2. Nowa
identyfikacja ideału cnoty oparta jest na obserwacji człowieka, jakim
on jest; nie są zaś one wyprowadzane z Arystotelesowskiego obrazu
człowieka jakim byłby, gdyby zrealizował swój telos.
Jeśli można powiedzieć coś pewnego o naturze człowieka, to będzie
to uniwersalne pragnienie wolności i dobrobytu. W związku z tym,
2
Porównaj z katalogiem 13 cnót Benjamina Franklina (1960: 118–119).
K
U
L
T
U
R
A
P
O
L
I
T
Y
K
A
23
RAFAŁ PROSTAK
24
cnotą obywatelską będzie publiczne zaangażowanie na rzecz obrony
i rozwoju tychże; występkiem odwracanie wzroku od przejawów nadużycia władzy większości kosztem praw mniejszości. Szczególne znaczenie jest tu przypisywane świadomości obywatelskiej (edukacja
obywatelska) i kontrolnej roli opinii publicznej (Aniskovich 1989:
1330). Podczas gdy konstytucyjne ramy stanowią formalne ograniczenia
władzy większości w celu ochrony podstawowych praw wszystkich
poddanych republikańskim rządom (skojarzenia ze status negativus
Georga Jellinka), cnota obywatelska jest pozytywnym, uniwersalnym
zobowiązaniem na rzecz artykulacji i skutecznego zabezpieczenia
praw mniejszości. Przejawia się ona w publicznej aktywności (skojarzenia z Jellinkowskim status activus). Tam, gdzie prawo nie wystarcza
lub błądzi, cnota obywatelska przychodzi z pomocą.
4. „Wiek świateł” kojarzy się kontynentalnym Europejczykom głównie z tryumfem racjonalizmu, z Kartezjańską wiarą w rozum dedukcyjny i idee wrodzone. Tymczasem Ojcowie Założyciele w większości
z ostrożnością odnosili się do potęgi rozumu, unikając jak ognia pułapek, w które wpada każdy, kto podda się urokowi spekulacji towarzyszących odkrywaniu doskonałego świata, świata idei; konstruowaniu
aksjomatów, których prawdziwości nie da się potwierdzić empirycznie. Intelektualnymi bohaterami twórców amerykańskiej republiki
byli XVII- i XVIII-wieczni myśliciele, m.in. John Locke, David Hume,
Francis Hutcheson, Algernon Sidney i James Harrington. Locke’owskie Rozważania dotyczące rozumu ludzkiego były nieocenioną lekcją pokory dla Madisona i Hamiltona. To lektury filozofów szkockiego i angielskiego późnego baroku oraz oświecenia przekonały amerykańskich
republikanów o konieczności odrzucenia metafizycznych dogmatów
– których użyteczności nie sposób potwierdzić w doświadczeniu –
jako fundamentu dobrze urządzonego państwa. Podążali za Hume’em,
trzymając się konkretu, rzeczywistości namacalnej, unikając abstrakcyjnych pojęć, pustych spekulacji, nieprzydatnych nikomu sofizmatów. Zamiast odkrywać tajemnice idealnego świata, koncentrowali się
na poznaniu rzeczywistości, w której byli zanurzeni. Poszukiwali
wsparcia dla swych rozwiązań politycznych w mądrości potocznej,
intuicji wspartej doświadczeniem, odrzucając ezoteryczną wiedzę
o doskonałych formach bytu, odrzucając mądrość mędrca, który posiadł zdolność bezbłędnego odróżniania dobra od zła, słuszności od
niesłuszności, sprawiedliwości od niesprawiedliwości; który wyzwoliwszy się z pospolitej małości, obcuje z uniwersaliami. Obca im była
tęsknota za niepodważalnymi prawdami moralnymi, których wyznawanie sytuuje wyznawców wyżej od tych, którzy wiary w nie przyjąć
K
U
L
T
U
R
A
REPUBLIKA AMERYKAŃSKA – NADZWYCZAJ ŻYWOTNA UTOPIA?
nie chcą bowiem usprawiedliwiałaby ona prześladowania innowierców. Nie byli platońskimi mędrcami i odrzucali samą możliwość ich
istnienia pośród przedstawicieli rodzaju ludzkiego, albowiem każdy
pozornie „jasny” umysł niechybnie ulec musi podszeptom partykularnych pragnień oraz uprzedzeń.
W Federaliście Nr 1 Hamilton apelował do współobywateli o umiar
i tolerancję w następujących słowach:
W pełni bowiem zdaję sobie sprawę, jak nieszlachetnie byłoby twierdzić, że
opozycja jakiejkolwiek grupy ludzi przeniknięta jest bez różnicy duchem interesowności i ambicji z tego jedynie powodu, że stanowisko ich może skłaniać nas
do podejrzeń. Uczciwość karze nam przyznać, że nawet tacy ludzie mogą działać pod wpływem prawych intencji, i nie należy wątpić, że opozycja ta, jaka już
się ujawniła, i ta, jaka może się jeszcze pojawić, pochodzić będzie z czystych,
a nawet godnych szacunku źródeł, z uczciwych błędów popełnionych przez umysły sprowadzone ze słusznej drogi przed przedwczesne zazdrości i obawy. Tak
liczne w istocie i tak potężne są powody skłaniające do podejmowania stronniczych i niesłusznych sądów, że często widzimy, jak mądrzy i dobrzy ludzie opowiadają się tak po dobrej, jak i złej stronie w sprawach największej wagi dla społeczeństwa. Okoliczność ta, gdyby się nią odpowiednio zająć, dostarczyłaby lekcji
umiarkowania tym, którzy zawsze i w każdym sporze najusilniej są przekonani
o słuszności własnego stanowiska. Innego jeszcze powodu do ostrożności w tym
względzie może dostarczyć obserwacja, że nie zawsze jesteśmy pewni, czy ci, co
bronią prawdy, czynią to w oparciu o czystsze zasady niż ich przeciwnicy. Ambicja, chciwość, osobiste niechęci, partyjny sprzeciw i wiele innych motywów, nie
bardziej nad te chwalebnych, może w równym stopniu wpływać na tych, co popierają dobrą sprawę, jak i na tych, co się jej przeciwstawiają. Gdyby nic nas nie
skłaniało do umiarkowania, zrodziłby się najgorszy ze wszystkich duch nietolerancji, który zawsze przenikał partie polityczne. Zaś w polityce, jak i w religii,
zdobywanie wyznawców ogniem i mieczem jest czystym nonsensem. I tu, i tam
herezję trudno jest leczyć prześladowaniem (Osiatyński 1977: 368).
Lektura Federalisty Nr 1 pozwala dostrzec intelektualne powinowactwo myśli politycznej Hamiltona z Hobbesowską oceną natury
ludzkiej z jednej strony, i XX-wiecznym pragmatyzmem Johna Dewey’a
z drugiej.
Ojcowie Założyciele akceptowali „grawitacyjne” ograniczenia człowieczej natury, które uniemożliwiają rozumowi wznieść się tak wysoko, aby z wystarczającego oddalenia, z Boskiej perspektywy uchwycić
pełen obraz spraw ludzkich. Ograniczenia te obciążają każdego, bez
wyjątku, przez co dyktat – jedynie pozornie niepodważalnych – opinii
„oświeconych” musi ustąpić miejsca dyskusji i uzgodnieniom. Konstrukcje polityczne powinny być więc efektem umowy, do której byłby
skłonny przystąpić każdy, kto cechuje się podstawowym rozumieniem
P
O
L
I
T
Y
K
A
25
RAFAŁ PROSTAK
spraw publicznych, albowiem rzeczpospolitą tworzą ludzie pospolici
dla samych siebie. Uświadomienie sobie swoich ograniczeń jest punktem wyjścia dla pragnącego stawiać filary dobrze urządzonego państwa. Rząd obywatelski musi być zdolny opanować indywidualne ambicje, interesy i żądze. Doświadczenie pokoleń uczy, że skutecznym
rozwiązaniem jest zrównoważenie ambicji, interesów, pragnień jednych ambicjami, interesami, pragnieniami innych. W ten oto sposób
dojrzewały idee podziału władzy, kontroli i równoważenia wpływu jej
poszczególnych ośrodków oraz federalizmu. Choć mają starożytne
korzenie, to w pełni dane się im było rozwinąć dopiero w amerykańskim
projekcie republikańskim.
W Federaliście Nr 51 Madison przekonywał:
26
Ambicja musi się ścierać z ambicją (...) Gdyby ludzie byli aniołami, żadne rządy
nie byłyby potrzebne. Gdyby zaś aniołowie rządzili ludźmi, nie byłaby potrzebna
ani wewnętrzna, ani zewnętrzna kontrola nad rządami. W ustanowieniu rządu
ludzkiego nad ludźmi wielka trudność polega na tym, że najpierw trzeba umożliwić nadzór nad rządzonymi, a następnie zobowiązać go do kontrolowania samego siebie (...).
Taką politykę zastępowania słabości wyższych motywów sprzecznymi i rywalizującymi ze sobą interesami można dostrzec w całym porządku spraw ludzkich, czy to publicznych, czy to prywatnych. Widzimy ją wyjątkowo wyraźnie
w podziale władzy, gdzie celem niezmiennym jest takie dzielenie i formowanie
poszczególnych urzędów, aby mogły nawzajem siebie kontrolować – by prywatny
interes każdej jednostki stał na straży praw publicznych. Te wynalazki roztropności nie mogą okazać się mniej potrzebne przy rozdziale najwyższych władz
publicznych (Osiatyński 1977: 431).
To roztropność stanowi źródło „rozumnego” porządku rzeczy, nie
zaś ezoteryczny wgląd w charakterystykę bytów idealnych. Zasada ta
dotyczy zwłaszcza spraw publicznych. Ojcowie Założyciele, podobnie
jak Locke czy Hume, podążali za Sokratesem, wyznając, że pewni
są jedynie tego, jak mało wiedzą i jak ograniczona jest ich zdolność
poznania.
5. Również protestancka teologia i etyka dostarczyły ważnego
wsparcia dla projektu politycznego Ojców Założycieli. Należy tu jednak zwrócić uwagę na ważny problem, który musiał wpierw zostać
przełamany, by protestantyzm mógł wspomóc eksperyment ustrojowy
Ojców Założycieli. Chodzi tu naturalnie o doświadczenie teokracji
Massachusetts. W tej nowoangielskiej kolonii próbowano bowiem
zbudować republikę świętych, utopijną konstrukcję na wzór „domu
Bożego”, „nowe Jeruzalem”, „Miasto na Górze” z Ewangelii według
K
U
L
T
U
R
A
REPUBLIKA AMERYKAŃSKA – NADZWYCZAJ ŻYWOTNA UTOPIA?
św. Mateusza3. W Bostonie, podobnie jak w Genewie, uczniów Jana
Kalwina zgubiła pycha. Jeśli człowiek jest słaby, grzeszny i nic doskonałego nie może wyjść spod jego rąk, to w jaki sposób może zbudować
wspólnotę polityczną, w której brak będzie podziałów, zapanuje pełna
harmonia „domu Bożego” – jedna wiara, jeden duch, jeden cel? Próba budowy ludzkimi rękami civitas Dei na tym świecie jest przejawem
chełpliwości, jest ewidentnym grzechem synów Adama, którym wydaje się, że odziedziczyli po praojcu, notabene występkiem zdobytą, zdolność nieomylnego odróżniania dobra od zła. Teokracja Kolonii Zatoki
Massachusetts – „eskapistyczna utopia ładu wiecznego”, by posłużyć
się terminologią Szackiego – zapłaciła za swoją pychę wysoką cenę.
Nie dość, że upadła po kilku dekadach, to dodatkowo jej negacja, czyli kolonia Rhode Island – założona przez banitę, Rogera Williamsa,
kaznodzieję przepędzonego z utopijnej „republiki świętych” – była
punktem odniesienia dla Ojców Założycieli. Promowane przez Williamsa oddzielenie Kościoła od państwa oraz szeroka tolerancja religijna współgrały z protestancką, indywidualistyczną teologią. Zwycięstwu wolności lepiej służyło ograniczenie wpływu polityki jedynie do
sfery publicznej niż odczytywanie „Bożego planu” i szukanie dowodów Opatrzności Bożej w wykonaniu „świętych” z Bostonu.
Kalwiński akcent położony na skorumpowaniu ludzkiej natury pobrzmiewał w ostrzeżeniach Ojców Założycieli przed oddaniem władzy pozornie jedynie doskonałym przedstawicielom rodzaju ludzkiego.
Był to ważny element rozwijającej się w XVII i XVIII wieku w Ameryce republikańskiej, w swym charakterze, teologii politycznej.
Jednocześnie protestancka etyka domagała się poszukiwania dowodów na działanie Bożej opieki w codziennych zmaganiach o poprawę indywidualnego życia, zarówno w wymiarze duchowym, jak i doczesnym. „Boże zaopatrzenie” wymaga aktywności korzystających
z niego, w odwołaniu do ewangelicznej przypowieści o talentach4.
Nieustanna melioracja, jako naczelna zasada purytańskiego programu
etycznego, harmonijnie współbrzmiała z promowanymi przez Franklina cnotami samodoskonalenia, zaradności, pracowitości i przedsiębiorczości.
6. Zderzenie zrekonstruowanej tradycji myśli republikańskiej, filozofii anglosaskiego baroku i oświecenia oraz purytańskiej teologii na3
Mt 5, 13–14: „Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi. Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze”. Wszystkie cytaty biblijne pochodzą
z Biblii Tysiąclecia, wyd. III popr.
4
Mt 25, 14–30; Łk 19, 11–27.
P
O
L
I
T
Y
K
A
27
RAFAŁ PROSTAK
28
kreśliło zręby myśli politycznej Ojców Założycieli, którą można przedstawić w czterech podstawowych twierdzeniach:
1) prawdziwa mądrość rodzi się z doświadczenia, gdyż doświadczenie jest weryfikatorem mądrości. Rozum spekulatywny ustąpić powinien pola pragmatyzmowi;
2) doświadczenie uczy, że ludzki umysł nie jest w stanie zaprojektować ustroju, który przezwyciężyłby ludzkie słabości, zniósł podziały, różnice zdań i odmienność interesów;
3) żaden śmiertelnik nie jest w stanie posiąść takiej mądrości, dzięki której każdorazowo i w sposób pewny rozpozna prawdę, dobro
i piękno;
4) wolność prowadzi do pluralizmu opinii, interesów, postaw
i wartości. Wolność indywidualna jest wyzwaniem dla społecznej jedności.
Powyższe twierdzenia prowadzą do naczelnego wniosku. Celem
republikańskiego rządu jest: 1) mitygowanie destrukcyjnego wpływu
podziałów społecznych, budowa „jedności w wielości”; oraz 2) zabezpieczenie wolności jednostek jemu poddanych. Środkiem do jego realizacji jest stworzenie mechanizmów prawnych, które: 1) zdołają
zrównoważyć interesy poszczególnych grup społecznych; 2) uchronią
tych, którzy są w mniejszości przed polityczną dogmatyzacją opinii
większościowej; 3) uchronią prawa mniejszości przed negatywnym
wpływem woli większości. Lecz samo prawo i instytucje polityczne
nie wystarczą, by osiągnąć ten cel. Potrzebna jest również trwała dyspozycja moralna na rzecz obrony wolności przed nierozumnymi działaniami władz publicznych. Potrzebne jest powszechne zaszczepienie
cnoty obywatelskiej.
Wyposażeni we wnioski płynące z powyżej przeprowadzonej analizy powróćmy do oceny utopijnego (ideologicznego) charakteru amerykańskiego republikanizmu. Już pobieżne zestawienie wizji Ojców
Założycieli z ustaleniami Mannheima pozwalają na sformułowanie
wstępnej opinii. Choć ich projekt przekraczał XVIII-wieczną rzeczywistość polityczną (równościowy argument w Deklaracji Niepodległości oraz aksjomatyczna konstrukcja praw naturalnych), to nie utracił
z nią kontaktu. Jeffersonowskie „prawdy oczywiste” nie rozsadzają
bytu, lecz okazują się społecznie i politycznie użyteczne. Amerykański
eksperyment był (jest) próbą ustanowienia „lepszego” porządku, co
nie oznacza, że idealnego. Co więcej, wielokrotne uzupełnianie tekstu
federalnej Konstytucji potwierdza, że nie jest to dzieło skończone.
Niedoskonały człowiek buduje system społeczno-polityczny na miarę
swej trwale niedoskonałej natury. Konstrukcja systemu zakłada jego
nieustanną meliorację, adaptację do zmieniających się warunków, zaK
U
L
T
U
R
A
REPUBLIKA AMERYKAŃSKA – NADZWYCZAJ ŻYWOTNA UTOPIA?
strzegając jednocześnie nienaruszalność jego pierwszej zasady – służby wolności i pomyślności podmiotów w nim funkcjonujących. Skoro
tak, to amerykański projekt konstytucyjny wypełnia kryteria Mannheimowskiej ideologii, czyli nie jest utopią.
Badanie z wykorzystaniem modelów Dahrendorfa i Walsha daje
wynik negatywny. O nieutopijności republikanizmu amerykańskiego
decydują: 1) jego „czasowo uwikłany”, melioracyjny charakter; a także 2) rywalizacyjna natura procesów politycznych (Dahrendorf); 3)
dominacja racjonalizmu Sokratejskiego pośród jego twórców; 4)
ograniczone zaufanie do elit politycznych; oraz 5) nieustanna, społeczna kontrola władzy w celu zabezpieczenia wolności rządzonych
(Walsh).
Podsumowując, krytyczna analiza potwierdza nieutopijny charakter eksperymentu ustrojowego Ojców Założycieli. Nie oznacza to jednak, że nie zawiera on elementów, które mogą się jawić jako posiadające taki potencjał. Stosunkowo łatwo przychodzi wskazanie przynajmniej dwóch. Znajdziemy je w tekście Deklaracji Niepodległości: 1)
założenie o równości podmiotowej; oraz 2) o naturalnym prawie do
poszukiwania szczęścia.
Jeśli chodzi o równość podmiotową, rzecz dotyczy głównie konsekwencji płynących z założenia o równości ludzi w ich podstawowym
bycie. Dążenie do jej praktycznej realizacji skłoniło Amerykanów do
zniesienia przywilejów stanowych. Nie oznacza to jednak, że w republice amerykańskiej w XVIII wieku ideał równości politycznej został
zrealizowany. Utrzymano bowiem wyborczy cenzus płci, rasy, majętności (podatek wyborczy), a w niektórych stanach również przynależności konfesyjnej. Formalnie równość wobec prawa została potwierdzona dopiero w 1868 roku, w XIV Poprawce do Konstytucji. Równość podmiotowa – a konkretnie określenie treści ukrywającej się za
tym pojęciem i konsekwencje prawne z niej płynące – pozostaje jednym z najważniejszych wyzwań amerykańskiego republikanizmu. Postulat autentycznej równości podmiotowej nie musi być jednak traktowany jako z natury utopijny. Co więcej, jak przekonuje Mannheim,
ideologie zasadzają się na „wyobrażeniach wobec rzeczywistości
transcendentnych, które de facto nigdy nie osiągają realizacji zawartych w nich treści” (Mannheim 1992: 161). Treść kryjąca się za pojęciem równości podmiotowej jest „historycznie uwikłana”, podlega
rozwojowi, zaś jej obecność w amerykańskim dyskursie politycznym
w żadnym razie nie stanowi zagrożenia dla porządku konstytucyjnego, a wręcz przeciwnie – pozwala mu się rozwijać. W konsekwencji,
przyjmując kryteria Mannheima, postulat autentycznej równości podmiotowej nie jest utopijny.
P
O
L
I
T
Y
K
A
29
RAFAŁ PROSTAK
30
Z kolei umieszczenie przez Jeffersona „prawa do ubiegania się
o szczęście” (pursuit of happiness) w katalogu przyrodzonych i niezbywalnych praw człowieka przywodzi na myśl utopijny charakter stanu
szczęśliwości, na co zwracał uwagę Walsh. Trzeba tu jednak uwzględnić intencje Jeffersona. Na prawo do poszukiwania szczęścia należy
bowiem spoglądać, uwzględniając intelektualne inspiracje autora Deklaracji5. Jest ono rozszerzeniem Locke’owskiego przekonania o naturalnej ucieczce od niedoli i nędzy oraz konstrukcji prawa do własności prywatnej. Prawne gwarancje nienaruszalności własności prywatnej są podstawą nie tylko dobrobytu ekonomicznego jednostki, ale
i jej wolności i bezpieczeństwa osobistego oraz możliwości samorealizacji6 – co Jefferson wyraził łącznie za pomocą pojęcia szczęścia (indywidualnej pomyślności). Prawo do poszukiwania szczęścia nie jest
tożsame z prawem do szczęścia jako takiego – z uwagi na specyfikę
ludzkiej natury możliwość osiągnięcia stanu permanentnej szczęśliwości jest słusznie uważane za chimerę, więc egzekucja tegoż jest niewykonalna i absurdalna. Indywidualne prawo do poszukiwania szczęścia może być co najwyżej prawem do poprawy jakości życia, do jego
udoskonalenia. Podejmowanie starań o poprawę dobrobytu naturalnie wyklucza formalną realizację postulatu ustanowienia równości
ekonomicznej, bez wątpienia utopijnego.
7. Deklaracja twórców Konstytucji, jakoby ich ustrojowy projekt
dobrze urządzonej republiki nie dążył do poprawy ludzkiej natury,
lecz się na niej wspierał, dostosowując nie tylko porządek polityczny,
ale i katalog republikańskich cnót do realnych możliwości przeciętnych ludzi, nie zawsze brzmiała wiarygodnie w uszach obywateli nowego państwa. Nie wszyscy bowiem podzielali wiarę w powszechną
zdolność ludzi do samodzielnego rządzenia. Krytyczną opinię wyrażał chociażby autor pamfletu politycznego Extract of a Letter from a Gentleman In Washington County to His Friend in Albany, opublikowanego
w czasie Konwencji Filadelfijskiej, w którym znajdujemy sugestywnie
wyrażone ostrzeżenie:
5
W Rozważaniach dotyczących ludzkiego rozumu Locke przekonywał, że „Natura dała człowiekowi
pragnienie szczęścia oraz odrazę do niedoli i nędzy: są to rzeczywiście wrodzone zasady praktyczne, które – tak jak zasadom takim przystoi – działają nieustannie i wpływają na wszelkie nasze czynności. Można je zaobserwować u wszystkich, młodszych i starszych, stale i powszechnie” (Locke 1955: 60–61).
6
Związek ten elokwentnie przedstawił James Madison w tekście Własność i wolność, opublikowanym w „The National Gazette” z 29 marca 1792 roku; (por. Osiatyński 1977: 437–439). Być
może Jeffersonowski pursuit of happieness można odczytywać za pomocą Arystotelesowskiej koncepcji eudajmonii, a więc nie tyle jako poszukiwanie szczęścia, co spełnienie; jako prowadzenie
własnego ducha do telos, osiągnięcia pełni najwyższego dobra.
K
U
L
T
U
R
A
REPUBLIKA AMERYKAŃSKA – NADZWYCZAJ ŻYWOTNA UTOPIA?
Czy nie nadszedł czas… dla polityków, by zaczęli traktować ludzi takimi, jacy
są, a nie takimi, jacy powinni się stać? – Jeśli się nie mylę, jest to skała, na której
rozbiło się wielu z naszych najlepszych pisarzy politycznych. – Locke i wielu innych napisało wspaniałe traktaty na ten temat – niemal każdy podziwia teorię,
lecz doświadczenie pokazuje, że może się ona ziścić jedynie w Utopii. Gdyby ludzie trwali w złotym wieku, żyliby szczęśliwie w takich systemach, a ludzie tacy
jak Locke mogliby pomyślnie rozpowszechniać swe liberalne, wspaniałe opinie.
– Ale „my jesteśmy, jacy jesteśmy”, z naturalną, grubiańską, ślepą i niekonsekwentną awersją do władzy – przychodzący na świat jak oślę (Hamburger 2000:
1242; tłum. własne).
To pełne rezerwy spojrzenie na republikański eksperyment celuje
w samo serce doktryny politycznej Ojców Założycieli, w ich antropologię, nazbyt idealistyczną w ocenie autora „Listu gentelmana z Washington County do przyjaciela z Albany” – bowiem urzeczywistnienie
teorii Locke’a możliwe jest jedynie w utopii, w „świecie ludzi szczęśliwych”.
Od momentu powstania konstytucyjnych władz, czyli od 4 marca
1789 roku, na europejskich dworach rozpoczyna się odliczanie czasu
do upadku amerykańskiego mirażu, kolejnej, jak mniemano, republikańskiej utopii. Brak wiary w sukces rządów obywatelskich wzrósł
wraz z przejęciem przez Bonapartego władzy dyktatorskiej w republikańskiej Francji. Thomas Jefferson w swoim inauguracyjnym przemówieniu prezydenckim z 4 marca 1801 roku próbował dać odpór tym,
którzy nie wierzyli w powodzenie konceptu E Pluribus Unum.
(…) Wiem w istocie, że pewni uczciwi ludzie żywią obawy, iż rząd republikański nie może być silny, że rząd nasz nie jest zatem dość silny. Lecz czy uczciwy
patriota opuści rząd w pełnym toku pomyślnie przeprowadzanego eksperymentu, zapewniający nam jak dotąd siłę i wolność, z powodu niesprawdzonych i urojonych obaw, iż rządowi temu, będącemu największą nadzieją świata, może
w pewnych okolicznościach zabraknąć energii do samoobrony? Wierzę, że nie.
Sam zaś uważam rząd taki za najsilniejszy na świecie. Uważam, że jest to jedyny rząd, pod władzą którego każdy, na wezwanie prawa, pospieszy pod jego
sztandar i przeciwstawi się naruszeniom porządku publicznego z taką samą stanowczością, jak gdyby bronił własnego dobra. Mówi się czasem, że człowieka nie
można powierzyć jego własnym rządom. Czy można go zatem powierzyć rządom
innych? Czy też znaleźliśmy aniołów, w postaci królów, by mogli nami rządzić?
Niechaj historia odpowie na to pytanie (Osiatyński 1977: 209).
Dla Jeffersona republikański rząd Stanów Zjednoczonych był nie
tylko „pomyślnie przeprowadzanym eksperymentem”, ale i „największą nadzieją świata”, bowiem pragnienie wolności jest uniwersalne,
a tylko rządy równych stwarzają szansę jej zachowania. Swoje przekonanie autor poddaje ocenie autorytatywnego sędziego – historii.
P
O
L
I
T
Y
K
A
31
RAFAŁ PROSTAK
32
Czy republikańskie rządy w tak heterogenicznym społeczeństwie
jak amerykańskie mogą przetrwać? Największym wyzywaniem, testem typu „być albo nie być” była naturalnie wojna domowa 1861–
1865, najkrwawsza i najokrutniejsza, jakiej naród amerykański doświadczył. W ciągu zaledwie czterech lat w wyniku działań wojennych życie straciło ok. 620 tys. żołnierzy i cywilów, czyli co pięćdziesiąty Amerykanin.
Dla nas, współczesnych Europejczyków, była to wojna o zniesienie
instytucji niewolnictwa, ale w perspektywie ustrojowej co innego wysuwa się na pierwszy plan. W oczach mieszkających na Południu
świadków tamtych wydarzeń przyczyny konfliktu przedstawiały się
bowiem nieco inaczej. Oto zręczny polityk z Północy, z Illinois, nadzwyczajny mówca o nazwisku Lincoln, występuje z apelem o jedność
narodu amerykańskiego. Mówi o tryumfie wolności i równości podmiotowej, czyli o osiągnięciu republikańskiego ideału, który zostanie
urzeczywistniony wraz z wyzwoleniem czarnych mieszkańców Stanów Zjednoczonych. Przekonuje do udoskonalenia republiki, jednak
wbrew woli istotnej części jej mieszkańców. Jak antyczny demagog
wzywa do wyzwolenia jednych, narzucając innym obowiązek głębokiego przebudowania ich świata. 16 czerwca 1858 roku, walcząc
o partyjną nominację w wyborach do Senatu, Lincoln wygłasza
w Springfield pamiętne przemówienie:
Panie Przewodniczący, panowie Delegaci!
Jeśli zdamy sobie sprawę, gdzie jesteśmy i dokąd zmierzamy, łatwiej będzie
nam zdecydować, co i jak powinniśmy czynić. Mija piąty rok, od kiedy władzę
objęli ludzie, którzy publicznie głosili i solennie obiecali, że położą kres konfliktom na tle niewolnictwa. Pod ich rządami konflikty te nie tylko nie zostały zażegnane, lecz stale przybierały na sile. Moim zdaniem nie znikną one, dopóki nie
staniemy w obliczu kryzysu i nie przezwyciężymy go. Dom podzielony niezgodą
nie może się ostać. Nie oczekuję, że Unia się rozwiąże – nie oczekuję, że dom
upadnie – lecz oczekuję, że przestanie być podzielony (…) (Oates 1991: 198).
Ewangeliczna figura „domu podzielonego”7 skutecznie pobudziła
wyobraźnię słuchaczy i weszła na stałe do kanonu amerykańskiej retoryki politycznej. Gdy Lincoln zostanie wybrany na urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych, Amerykanie w stanach południowych, zatrwożeni pojawieniem się „rodzimego tyrana”, zdecydują się na
opuszczenie Unii, na rebelię w obronie swoich swobód – racje dla jej
wywołania znajdą m.in. w Jeffersonowskiej Deklaracji Niepodległości. Europejscy monarchowie odetchnęli z ulgą. To, co było tylko kwe7
Mt 12, 25: „Jezus, znając ich myśli, rzekł do nich: »Każde królestwo, wewnętrznie skłócone, pustoszeje. I żadne miasto ani dom, wewnętrznie skłócony, nie ostoi się«”.
K
U
L
T
U
R
A
REPUBLIKA AMERYKAŃSKA – NADZWYCZAJ ŻYWOTNA UTOPIA?
stią czasu, miało się wypełnić. Republikańskie złudzenie trzydziestomilionowego narodu gasło na ich oczach.
Wybuch bratobójczej wojny potwierdzał, że projekt Ojców Założycieli wydawał się kolejną utopią, że stabilne rządy obywatelskie są
mrzonką. A jednak Amerykanie zdołali ocalić Unię. Olbrzymim kosztem zjednoczono kraj. A co ważniejsze, Lincoln nie okazał się kolejnym Kypselosem, Hiparchosem z Aten, Cezarem, Cromwellem czy
Bonapartem. Pozostał demokratą. Dla Południowców był jednak
uosobieniem tyrana, który pozbawił ich prawa do samostanowienia,
rzekomo w imię wolności i równości. W tym kontekście zrozumiały
staje się histeryczny okrzyk jego zabójcy, Johna Wilkesa Bootha, fanatycznego zwolennika Południa, który, oddając śmiertelny strzał w kierunku prezydenta w teatrze Forda 14 kwietnia 1865 roku, miał przywołać słowa Brutusa, podobno wypowiedziane w chwili, gdy ten zatapiał sztylet w ciele Juliusza Cezara – Sic semper tyrannis! („Taki los zawsze spotyka tyranów”).
Po wojnie secesyjnej podziały społeczne nie znikły; spory polityczne
toczono po niej nie mniej intensywnie niż przed nią, ale wzrosła wiara,
że można zachować jedność bez jednorodności. Od 1865 roku republika amerykańska nie stanęła w obliczu realnej groźby rozpadu. Choć
społeczeństwo amerykańskie przeżywało kolejne kryzysy, większe
i mniejsze, instytucje polityczne, niezdolne do ich trwałego rozwiązywania, rozwijały swą umiejętność skutecznego nimi zarządzania.
8. Poszukiwania republikańskiej idealnej harmonii, tęsknota za absolutną jednomyślnością towarzyszą nam od zawsze. Obraz idealnej
republikańskiej zgody powszechnej znajdziemy chociażby w Genesis,
gdzie w rozdz. 11, 1–9 trafiamy na opowieść o budowniczych miasta,
którzy mają jeden język, jeden cel, jedno pragnienie – postawić wierzę, symbol ich siły, swoisty punkt orientacyjny dla nich i przyszłych
pokoleń. W tekście biblijnym czytamy:
Mieszkańcy całej ziemi mieli jedną mowę, czyli jednakowe słowa (…) I mówili jeden do drugiego: „Chodźcie, wyrabiajmy cegłę i wypalmy ją w ogniu”.
A gdy już mieli cegłę zamiast kamieni i smołę zamiast zaprawy murarskiej, rzekli: „Chodźcie, zbudujemy sobie miasto i wieżę, której wierzchołek będzie sięgał
nieba, i w ten sposób uczynimy sobie znak, abyśmy się nie rozproszyli po całej
ziemi”. A Pan zstąpił z nieba, by zobaczyć to miasto i wieżę, które budowali ludzie, i rzekł: „Są oni jednym ludem i wszyscy mają jedną mowę, i to jest przyczyną, że zaczęli budować. A zatem w przyszłości nic nie będzie dla nich niemożliwe, cokolwiek zamierzą uczynić. Zejdźmy więc i pomieszajmy tam ich język, aby
jeden nie rozumiał drugiego!”. W ten sposób Pan rozproszył ich stamtąd po całej powierzchni ziemi, i tak nie dokończyli budowy tego miasta. Dlatego to nazwano je Babel, tam bowiem Pan pomieszał mowę mieszkańców całej ziemi.
Stamtąd też Pan rozproszył ich po całej powierzchni ziemi.
P
O
L
I
T
Y
K
A
33
RAFAŁ PROSTAK
34
Autor tych słów sugeruje, że pomieszanie języków, rozbicie jedności budowniczych wieży było karą Bożą za brak pokory. Gdybyśmy
jednak dokonali politologicznej interpretacji, otrzymamy zaskakujący
efekt. Oto lud w Babelu posługuje się jednym językiem, czyli – stosując szerokie rozumienie języka – ma jeden ogląd rzeczywistości; jedno pragnienie, jeden cel, jedno marzenie, jedną opinię. Panuje tam
pełna jednomyślność, ideał zgody powszechnej Jeana-Jacques’a Rousseau. Dzięki temu jest zdolny tworzyć rzeczy niezwykłe. Wznosi
budowlę, z której architektonicznym rozmachem nic nie może się
równać – ma sięgnąć samego nieba. A jednak doskonały plan perfekcyjnie zorganizowanego społeczeństwa nie zostanie zrealizowany.
Tam, gdzie nie ma różnicy zdań, nie ma możliwości dokonywania wyboru, które stanowisko jest lepsze, a które gorsze. Tam, gdzie jest jeden
cel, nie ma decyzji co do gradacji celów. Gdy tryumfuje absolutna jedność, umiera wolność. Wolność generuje podziały, spory, niezrozumienie. Jeśli zgodnie z Bożym zamysłem człowiek jest powołany do
wolności, Jego interwencja w Babelu była nieuchronna. Pomieszanie
języków to symbol uwolnienia indywidualnych preferencji, pragnień,
opinii i interesów.
Przeciwstawieniem dla wieży Babel jest „targowisko”, śródziemnomorski bazar, na którym spotykają się ludzie posługujący się różnymi
językami, nie tylko w wąskim, ale i szerokim znaczeniu. Jedni próbują drogo sprzedać, inni chcą tanio kupić. Ktoś próbuje sprzedać dobry, choć nieco zużyty dywan; ktoś oferuje cudowną maść na wszelkie
dolegliwości. W tłumie słychać jakieś spory polityczne, ktoś narzeka
na władzę, ktoś na opozycję. Ktoś korzysta z okazji i próbuje w zamieszaniu ukraść portfel. Ktoś próbuje ewangelizować, ktoś zachwala doczesne uciechy w przystępnej cenie. W jednym miejscu czuć przyjemny zapach drożdżowego placka, a obok nieprzyjemną woń zepsutej
ryby. „Wielość języków” utrudnia prowadzenie spokojnej rozmowy, za
to uruchamia żywą gestykulację.
Tak wygląda rzeczywistość społeczna. Spontanicznie rodzący się
ład, w którym jednak bez problemu dostrzec można różnice interesów, gustów, opinii, wartości. Obserwator stojący z boku nie może się
nadziwić, jak w takim tumulcie można funkcjonować. Przed oczami
ma obrazek pozbawionych konturów postaci, nasycony niepoprawnie
dobranymi barwami, będący co najwyżej marną imitacją francuskich
impresjonistów. Widok, który się przed nim roztacza, w żaden sposób
nie może konkurować z estetycznie pociągającym obrazem uporządkowanego świata mieszkańców Babelu, gdzie każdy dobrowolnie,
ochoczo i z pełnym zaangażowaniem uczestniczy we wznoszeniu monumentalnej konstrukcji – wieży, która jest symbolem ich doskonałeK
U
L
T
U
R
A
REPUBLIKA AMERYKAŃSKA – NADZWYCZAJ ŻYWOTNA UTOPIA?
go miasta, idealnego polis, czyli politeji, idealnej republiki – gdzie wszyscy są skoncentrowani wyłącznie na wielkim projekcie, oddani realizacji niemalże boskiego przedsięwzięcia.
Ale taki jest właśnie żywioł polityki. Bo autentyczna polityka to poszukiwanie modus vivendi w tym, co wydaje się nieznośnym chaosem.
Choć wiemy to już od dawna, to nieustannie tęsknimy za jednomyślnością, za utopią wieży Babel. W Polityce Arystoteles przestrzegał:
Jeśli bowiem państwo pójdzie za daleko w kierunku jedności, to może przestać istnieć, albo też będzie wprawdzie istnieć, ale będąc tego stanu, w którym
przestaje być państwem, będzie gorszym państwem. Jest to tak, jakby ktoś symfonię przekształcił na monotonię, a rytm zmienił w takt pojedynczy (Arystoteles
2003: 28).
Absolutna jedność jest możliwa tylko tam, gdzie rozbrzmiewa samotny, pojedynczy ton. Polityka jest zaś melodią, choć w uszach wielu
brzmiącą kakofonicznie.
Warto zauważyć, że jednoczącemu powabowi wieży babilońskiej
uległ również Benjamin Franklin. W czasie Konwencji Filadelfijskiej,
28 czerwca, poirytowany przeciągającymi się sporami prowokował
uczestników obrad przesłaniem Psalmu 127 oraz opowieścią o wieży
Babel, apelując o wspólną modlitwę w intencji pomyślnego finału.
Franklin napominał:
Panie Przewodniczący, żyję już wystarczająco długo i im dłużej żyję, tym więcej dostrzegam dowodów na potwierdzenie tej prawdy – że Bóg rządzi sprawami ludzkimi. Skoro nawet wróbel nie może sfrunąć na ziemię bez Jego wiedzy,
to czy jest możliwe, aby imperium mogło powstać bez Jego pomocy? Panie Przewodniczący, jesteśmy nieustannie zapewniani przez Pismo Święte, że „jeśli Pan
domu nie zbuduje, na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą”. Mocno w to wierzę; a wierzę również w to, iż bez Jego współudziału we wznoszeniu tej politycznej budowli powiedzie nam się nie lepiej niż budowniczym Wieży Babel. Podzielą nas małe, partykularne, lokalne interesy, nasze projekty zostaną przeklęte, a my sami staniemy się wyrzutkami i pośmiewiskiem dla przyszłych pokoleń. A co gorsza, rodzaj ludzki, doświadczony tym nieszczęsnym przykładem,
straciwszy nadzieję na możliwość ustanowienia Rządów według Ludzkiej Mądrości, pozostawi sprawy przypadkowi, wojnie albo podbojowi (Isaacson 2003:
362–363; tłum. własne).
Oczekiwano, że amerykańska wieża będzie trwalsza od biblijnego
pierwowzoru, gdyż jej wznoszeniu miała towarzyszyć, jak ufał Franklin,
Opatrzność Boża. Czy rzeczywiście Ojcowie Założyciele mieli do dyspozycji lepszy budulec i lepszy projekt konstrukcyjny, który nie „zostanie przeklęty”, który zdoła przezwyciężyć „małe, partykularne, lokalne
P
O
L
I
T
Y
K
A
35
RAFAŁ PROSTAK
interesy”? Po ukończeniu prac Konwencji Franklin miał się zwrócić
z satysfakcją do przewodniczącego obrad w następujący sposób:
(…) Wątpię też, czy moglibyśmy zwołać jakąkolwiek inną konwencję zdolną
do ustanowienia lepszej konstytucji, albowiem gdy zbiera się pewna liczba ludzi
ze względu na wyższość ich łącznej wiedzy, zawsze zbierają się wraz z nim
i wszystkie ich uprzedzenia, namiętności i błędy, ich miejscowe interesy i egoistyczne zapatrywania. Czyż od takiego zgromadzenia można oczekiwać rezultatu
idealnego? Zdumiewa mnie zatem, Panie Przewodniczący, iż znajduję ten system
bliski ideału, i myślę, że zdumieje to również naszych wrogów, którzy w zadufaniu spodziewają się wieści, że w nasze obrady wkradło się zamieszanie podobne
temu, jakie ogarnęło budowniczych Wieży Babel, iż nasze Stany znalazły się
o krok od rozłamu, tak że przy następnym spotkaniu ich reprezentanci skoczą sobie
do gardeł. Aprobuję więc, Panie Przewodniczący, tę konstytucję, jako że nie oczekuję lepszej i jako że nie jestem pewien, czy ta właśnie nie jest najlepsza (…)
(Osiatyński 1977: 127–128).
36
Franklinowska rekonstrukcja historii wieży Babel niezupełnie odpowiada biblijnemu przesłaniu. Pomieszanie języków nastąpiło na
skutek Bożej interwencji, nie zaś w efekcie wewnętrznych podziałów.
Lecz ta egzegetyczna nieścisłość nie rzutuje na wartość jego wypowiedzi. Jej istota zasadza się bowiem na przekonaniu, że „gdy zbiera się
pewna liczba ludzi ze względu na wyższość ich łącznej wiedzy, zawsze zbierają się wraz z nim i wszystkie ich uprzedzenia, namiętności
i błędy, ich miejscowe interesy i egoistyczne zapatrywania”, a mimo to
potrafią stworzyć polityczną konstrukcję „bliską ideału” – nie idealną,
lecz wystarczająco dobrą, by osiągnąć jedność pomimo wielości.
*
Różnica między świadomością ideologiczną i utopijną jest trudno
uchwytna. „Przekraczanie rzeczywistości” zawsze będzie wyglądało na
jej odrzucenie, jej dekonstrukcję, zdaniem głęboko w niej osadzonych.
Amerykański projekt republikański mógł na dworach monarchów europejskich jawić się jako kolejna nierealna próba zaprowadzenia rządów równych; jako utopia, niechybnie skazana na porażkę. Rządy
obywatelskie nie potrafią bowiem, jak sądzono, skutecznie zapanować
nad nieusuwalnymi podziałami wewnętrznymi. Będą one wygrywane
przez wrogów zewnętrznych lub też przez rodzimego demagoga, który, obiecując ich zniesienie, odbierze obywatelom skarb najcenniejszy
– ich wolność. Jednak Ojcowie Założyciele, przekraczając monarchiczną rzeczywistość, nie zakwestionowali bytu. Nie dążyli do retrospektywnego wypełnienia antycznego ideału republikańskich rządów; nie
K
U
L
T
U
R
A
REPUBLIKA AMERYKAŃSKA – NADZWYCZAJ ŻYWOTNA UTOPIA?
parli też do osiągnięcia stanu idealnego, którego realizacja wymagałaby gruntownej przebudowy człowieka, jego „naprawy”. Wprost
przeciwnie, poszukiwali formuły poprawnie urządzonego państwa,
odzwierciedlającego ludzką naturę, organicznie niedoskonałą. W ten
sposób zaszczepili swój projekt przeciwko popadnięciu w pułapkę
utopii. Afirmacja związku wolności z podziałami społecznymi, krytyczna ocena ludzkiej natury i świadomość ograniczonej zdolności pojęcia spraw ludzkich i Boskich przełożyła się na: 1) ideę rządu ograniczonego; 2) wypracowanie systemu podzielonej władzy, wzajemnie
się równoważącej i kontrolującej; 3) federacyjny ustrój terytorialny;
4) uznanie konieczności zabezpieczenia niezbywalnych praw mniejszości oraz 5) promocję tolerancji. Ocena, czy jest to surowica wystarczająco skuteczna i trwale uodparniająca, jest przywilejem historii,
na której autorytatywny sąd powoływał się autor Deklaracji Niepodległości, bogato nasyconej ideami transcendującymi rzeczywistość
znaną jemu współczesnym.
Bibliografia
Aniskovich, William A. (1989), In Defense of the Framers’ Intent: Civic Virtu, the Bill
of Rights, and the Framers’ Science of Politics, „Virginia Law Review”, t. 75, nr 7.
Arystoteles (2003), Polityka, tłum. L. Piotrowicz, [w:] Arystoteles. Dzieła wszystkie,
t. 1, Warszawa: PWN.
Dahrendorf, Ralf (1968), Out of Utopia. Toward a Reorientation of Sociological Analysis, [w:] Essays In the Theory of Society, Stanford: Stanford University Press.
Filipowicz, Stanisław (1997). Pochwała rozumu i cnoty. Republikańskie credo Ameryki,
Kraków: Znak.
Franklin, Benjamin (1960), Żywot własny, tłum. J. Stawiński, Warszawa: PIW.
Hamburger, Philip (2000), Liberality, „Texas Law Review”, t. 78, nr 6.
Isaacson, Walter (red.) (2003), A Benjamin Franklin Reader, Nowy Jork: Simon
& Schuster Paperbacks.
Locke, John (1955), Rozważania dotyczące ludzkiego rozumu, tłum. B.J. Gawecki,
t. 1, Warszawa: PWN.
Mannheim, Karl (1992), Ideologia i utopia, Lublin: Wydawnictwo „Test”.
Oates, Stephen B (1991), Lincoln, tłum. M. Ronikier, Warszawa: PIW.
Osiatyński, Wiktor (1977), Wizje Stanów Zjednoczonych w pismach Ojców Założycieli,
Warszawa: PIW.
Szacki, Jerzy (1988), Spotkania z utopią, Warszawa: Iskry.
Walsh, Chad (1962), From Utopia to Nightmare, Nowy Jork: Harper & Row.
*
P
O
L
I
T
Y
K
A
37
RAFAŁ PROSTAK
Rafał Prostak – born 1973, holds a Ph. D. in political science gainded from
the Jagiellonian University. He currently works at the Faculty of International
Economic and Political Relations at Tischner European University in Krakow
and is the author of numerous articles on freedom of religion in the USA, contemporary American political philosophy, and a monograph entitled Rzecz
o sprawiedliwości. Komunitarystyczna krytyka współczesnego liberalizmu amerykańskiego
(A Communitarian critique of ‘A Theory of Justice’ by John Rawls. Virtue and the Common Goog in Contemporary American Liberalism), Wydawnictwo UJ, Kraków 2004.
Abstract
38
The American Republic – An Exceptionally Vital Utopia?
The story of a well-ordered state is one of the crucial narrations of the Western civilization. Platonic ‘Republic’ and the biblical story of the Tower of Babel
are at its beginning. The ancient ideal of a political community is a harmonious
society: full synchronization of needs, interests, and goals of people who constitute it. This, in essence, is a classical depiction of a perfect republic. This ideal
has been with us ever since. Consecutive failures of those who had tried to fulfill
the republican utopia of a stable civic government – where citizens share one
goal, one vision of common good, and identify the way of its accomplishment in
a similar way – led its critics to reject the very possibility of a government of
equals. A new hope arose in the 18th century, thanks to the Founding Fathers,
who were the creators of the American republican experiment – one that was
erected far away from Europe but was based on her intellectual legacy and political experience. The American project has lasted for more than two centuries
and it is now a referential point for all the modern parliamentary democracies in
the old Europe. The aim of this article is to grasp the phenomenon of the American
republicanism and to answer the following question: is it just another utopia of
a civic government or did the Founding Fathers and their descendants finally
manage to overcome its fundamental weakness of instability?
REPUBLIKA AMERYKAŃSKA – NADZWYCZAJ ŻYWOTNA UTOPIA?
nictwo UJ 2004 sowie zahlreicher Publikationen über die religiöse Freiheit in
den USA und die gegenwärtige amerikanische politische Philosophie.
Resümee
Die amerikanische Republik – eine außerordentlich virulente Utopie?
Die Narration über den gut organisierten Staat gehört zu den Haupterzählungen
in der abendländlichen Zivilisation. Den Anfang dieser Narration markieren
Platnos Werk, Der Staat, und die alte biblische Geschichte aus dem Genesis
Buch über das mythische Bauwerk, den Babelturm. Denn, in der antiken Welt
galt die gesellschaftliche Harmonie als das soziale Ideal, unter dem man eine
vollkommene Einheit von Bedürfnissen, Interessen und Zielen der Menschen
verstand. Dieses Bild erstreckte sich auch auf den Begriff Republik, wo er bis
heute als Staatsform seine Relevanz beibehielt. Die in den letzten 2000 Jahren
erlittenen Niederlagen der republikanischen Idee, einer Utopie der demokratischen Regierungskunst, deren Verfechter das Gemeinwesen und das Gemeinwohl zum höchsten Gut erkoren hatten, verstärkten nur die Bedenken der Kritiker,
welche der Ausrichtung des Gemeinwesens nach dem Gemeinwohl gegenüber
skeptisch standen. Eine neue Hoffnung erwuchs im 18. Jahrhundert aus der Idee
des republikanischen Modells der amerikanischen Gründungsväter, die fern vom
Europa ein neues Projekt ins Leben riefen. Es schöpfte allerdings aus der europäischen Erfahrung und dem intellektuellen Gedankengut der Europäer. Unter
amerikanischen Einfluss etablierte sich das republikanische Modell im alten Europa und überdauerte in Form repräsentativen Demokratie bis zum heutigen Tag.
Der Artikel nimmt das amerikanische republikanische Modell unter die Lupe
und versucht eine Antwort auf die Frage zu liefern: Handelt es sich dabei um
eine weitere Utopie des republikanisch definierten Gesellschaftsvertrags oder
aber ist es nun doch der Menschheit gelungen, alle der repräsentativen Demokratie anhafteten Schwächen, allen voran die Instabilität, auszumerzen.
Schlüsselworte
die Republik, das amerikanische republikanische Modell, Utopie, die amerikanischen Gründungsväter
Keywords
republic, American republicanism, utopia, the Founding Fathers
*
Rafał Prostak – geb. 1973, Politikwissenschaftler, MA (Universität zu Breslau
– 1997), Dr. phil. (Jagiellonen Universität Krakau – 2002), wissenschaftlicher
Mitarbeiter am Lehrstuhl für internationale ökonomische Beziehungen an der
Tischner Hochschule Krakau. Autor der Monographie: Rzecz o sprawiedliwości.
Komunitarystyczna krytyka współczesnego liberalizmu amerykańskiego, Kraków: Wydaw-
K
U
L
T
U
R
A
P
O
L
I
T
Y
K
A
39
ARKADIUSZ STEMPIN
Arkadiusz Stempin*1
FRANCUSKI REPUBLIKANIZM W PŁOMIENIACH
– ZAGROŻENIA I WYZWANIA PRZED
WSPÓŁCZESNYM REPUBLIKANIZMEM
W EUROPIE NA PRZYKŁADZIE FRANCJI
Streszczenie
40
Fala buntów, jaka w listopadzie 2005 roku w wybucha we francuskich Banlieues (gettach zamieszkałych przez migrantów) i przelała się dalej przez przedmieścia, wstrząsnęła francuskim modelem republikańskim. Inicjatorem zamieszek
była bowiem osiedlona we Francji trzecia generacja Afrykańczyków z Maghrebu,
która w świetle republikańskiego ideału à la française z definicji uchodzi za zintegrowaną część społeczeństwa. Artykuł dowodzi, że to dyskryminacja społeczna,
masowe bezrobocie, nędzny poziom szkół, kulturalna degradacja oraz zamieszkiwanie w owych gettach jest przyczyną buntu, a klęska polityki integracyjnej
wobec trzeciego pokolenia kolorowych migrantów stanowi niechybną porażkę
obecnego modelu republikańskiego we Francji, opartego na sztywnej zasadzie
równości.
Słowa klucze
Francja, republikanizm, zamieszki, listopad 2005, migracja, integracja
*
Dwutygodniowa fala buntów, jaka w listopadzie 2005 roku przelała
się przez przedmieścia francuskich miast, wstrząsnęła francuskim
modelem republikańskim. Inicjatorem zamieszek była bowiem osiedlona we Francji trzecia generacja Afrykańczyków z Maghrebu, która
w świetle republikańskiego ideału à la française z definicji uchodzi za
* Arkadiusz Stempin – dr hab., kierownik Katedry Integracji Europejskiej w Wyższej Szkole
Europejskiej im. ks. Józefa Tischnera w Krakowie. Studia historyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz germanistyczne i historyczne doktoranckie na Uniwersytecie Alberta-Ludwika we
Freiburgu; doktor filozofii (2003, dysertacja: Początki procesu polsko-niemieckiego pojednania. MaximilianKoble-Werk, niem.), habilitacja (Freiburg 2008, Niemiecka polityka wobec Polski w latach I wojny światowej,
niem.); od 2008 roku docent na Uniwersytecie we Freiburgu i w WSE.
K
U
L
T
U
R
A
FRANCUSKI REPUBLIKANIZM W PŁOMIENIACH – ZAGROŻENIA I WYZWANIA...
zintegrowaną część społeczeństwa. Tymczasem młodzi wiekiem „synowie i córki Republiki”1, rodem z szarych blokowisk les banlieues2,
wystąpili przeciwko niej, wznosząc na ulicach barykady, podpalając
samochody, szkoły, ośrodki kultury oraz prowokując starcia uliczne
z policją (Ireland 2005). Buntowali się przeciwko doświadczanej na
co dzień nędzy, ich społecznemu wykluczeniu oraz rasizmowi, który
przejawiał się w odmowie przyznania im statusu mniejszości etnicznej przez państwo, a także dyskryminacji społecznej przez francuskich współobywateli o europejskiej proweniencji. W istocie, protestujący „kolorowi” Francuzi: Algierczycy, Tunezyjczycy i Marokańczycy zostali zepchnięci do podklasy3, gdyż dotknięci są bezrobociem,
niższym poziomem nauczania w szkole, gorszymi warunkami mieszkaniowymi oraz skazą odmienności w oczach europejskich współobywateli. W ten sposób rewolta z listopada 2005 roku zakwestionowała
francuski model republikański zamknięty w haśle liberté, égalité, fraternité,
zgodnie ze swoją wykładnią negujący samo istnienie trzeciej generacji marginalizowanych imigrantów. Konsekwentnie bowiem podejmowane przez państwo konstruktywne działania politykę integracyjną
redukowały do subtelnych zabiegów, podkreślających przed eurofrancuską opinią publiczną zjawisko migracji jako źródło wzbogacenia
nominalnie homogenicznego narodu. Najbardziej spektakularnego
przykładu polityki integracyjnej w aksamitnych rękawiczkach w ostatnich latach dostarczył organizowany we Francji w 1998 roku Mundial,
podczas którego équipe tricolore z dużą liczbą piłkarzy o emigranckich
korzeniach, w tym z rodem z Algierii gwiazdą numer 1 Zinedine’em
Zidane’em, zdobył tytuł mistrzowski4.
1
14 listopada 2005 roku prezydent Chirac zaklinał jedność narodu: „Pragnę dzieciom
z problematycznych dzielnic powiedzieć, niezależnie jakiego są pochodzenia, że wszyscy są synami i córkami naszej republiki” („FAZ”, 15 listopada 2005).
2
les banlieues budowano w zawrotnym tempie w latach 60. i 70. na przedmieściach francuskich miast głównie dla licznych migrantów z krajów Maghrebu. Te straszące dziś szarością betonu, a przypominające polskie blokowiska z dekady Gomułki osiedla stanowiły wobec nędznych
kwater robotniczych sprzed II wojny światowej prawdziwą miarę postępu. Wzorcowe les banlieues,
Cite du Soleil wzniósł w Marsylii renomowany architekt Le Corbusier.
3
Termin „podklasy” dotyczy grupy należącej do marginesu społecznego i charakteryzującej się niskim wykształceniem, wysokim bezrobociem i długotrwałym wykluczeniem z rynku
pracy, a często także bezdomnością (por. Wilson 1978).
4
Niestety, wbrew intencjom i staraniom politycznego establishmentu Republiki sam Mundial
zademonstrował iluzoryczność sukcesu francuskiego modelu republikańskiego i jego „polityki
integracyjnej” wobec trzeciego pokolenia emigrantów. Np. podczas meczu finałowego z Brazylią rzesze emigrantów z banlieues nie identyfikowały się z reprezentacją piłkarską Francji, demonstracyjnie zakładając brazylijskie koszulki finałowego przeciwnika (Merx 2006). W tym kontekście jeszcze większe fiasko republikańskiego ideału i aksamitnej polityki integracyjnej ujawniło
się podczas meczu piłkarskiego Francja–Algieria, rozgrywanego 6 października 2001 roku
w St. Denis, po raz pierwszy od uzyskania w 1962 roku niepodległości przez Algierię. Już sam
P
O
L
I
T
Y
K
A
41
ARKADIUSZ STEMPIN
Francuski model republikański
42
W kontekście wielonarodowego i socjalnie zróżnicowanego społeczeństwa francuski republikanizm stanowi fundament i szkielet gmachu
V Republiki. Opiera się ona na założeniu, że wszyscy jej obywatele
siłą własnej woli akceptują te same wartości i przekonania, a swoją
tożsamość narodową identyfikują z nadrzędną wobec niej państwowością (Renan 1882/1993: 290). Wywodząca się z Deklaracji z 1789
roku „równość, wolność, braterstwo” wszystkich ludzi jest naczelną
zasadą francuskiego modelu republikańskiego, co znalazło odzwierciedlenie w preambule francuskiej Konstytucji. Jego antropologiczna
wykładnia definiuje jednostkę jako niepowtarzalny fenomen, odrzucając jednak formy jej grupowej tożsamości religijnej, etnicznej czy rasowej (Buchheim 1977: 13). Dlatego też francuski model integrację
kraju zapewnia na drodze stworzenia takiego społeczeństwa obywatelskiego, w którym poszczególne jednostki zostają spojone ideą jednego
państwa, jednego narodu i jednego języka oraz symboliką narodową:
hymnem, flagą, (Rulet 2002: 135; art. 2. Konstytucji)5. Jak pokazują
empiryczne badania, dla współczesnych Francuzów europejskiego
pochodzenia historia, kultura i język są elementami najsilniejszej integracji narodowej (Boutin 2009: 3)6.
Koloryt etniczny czy społeczny tych jednostek, przynależność do
kast czy grup traci na znaczeniu. Znalazło to swój spektakularny wy-
fakt, że ówczesny mistrz świata (Francja) zgodził się wystąpić z mało renomowaną reprezentacją
Algierii, był ukłonem pod jej adresem, świadcząc o politycznym wydźwięku spotkania, które ponadto otrzymało należną oprawę w postaci obecności na trybunach prominentnych polityków:
socjalistycznego premiera Lionela Jospina, prezydenta Zgromadzenia Narodowego Raymonda
Forniego, ministrów Jacka Langa i Elisabeth Guigou oraz komunistyczną minister sportu Marie-George Buffet. Mecz, który miał uhonorować mieszkających we Francji obywateli algierskiego
pochodzenia, a po wydarzeniach Nine Eleven osłabić napięcie między islamską a chrześcijańską
społecznością kraju i rozgraniczyć pojęcia islamu i radykalnego islamizmu, stał się areną niepohamowanej nienawiści młodych Algierczyków przeciwko Francji. Jej reprezentacja została
najpierw wygwizdana podczas odegrania Marsylianki. Przy stanie 4:0 dla Francji spotkanie
w 75 minucie przerwano, gdy na murawę wbiegli Algierczycy. Jeden z nich trafił minister sportu
plastikową butelką (Brandt 2001).
5
Art. 2 Konstytucji mówi, że językiem Republiki jest francuski. Jej symbolami są kolory flagi
narodowej: niebieski, biały, czerwony. Hymnem – Marsylianka. Dewizą – wolność, równość,
braterstwo. Naczelną zasadą – rządy narodu, przez naród, dla jego dobra. W oryginale: „La langue
de la République est le français. L’emblème national est le drapeau tricolore, bleu, blanc, rouge.
L’hymne national est la Marseillaise. La devise de la République est Liberté, Égalité, Fraternité.
Son principe est: gouvernement du peuple, par le peuple et pour le people”.
6
Francuska minister ds. budownictwa Christine Boutin wykazała w przeprowadzonych na
zlecenie swojego ministerstwa badań, że za najważniejszy element unifikujący 46% Francuzów
uważa kulturę, 38% wartości republikańskie, 30% język, a 24% historię.
K
U
L
T
U
R
A
FRANCUSKI REPUBLIKANIZM W PŁOMIENIACH – ZAGROŻENIA I WYZWANIA...
raz w omijaniu kryterium etnicznego we wszystkich ujęciach statystycznych, uregulowanych ustawą z 6 stycznia 1978 roku.
Drugim filarem, na którym wspiera się francuski model republikański, jest laicki charakter państwa7, wskutek czego także religia została wyeliminowana z repertuaru integracyjnego (por. Walther 2002).
Państwo ogranicza się jedynie do zapewnienia swobody praktyk religijnych. W konsekwencji emigranci z Maghrebu muszą się pogodzić
z faktem, że religia islamska nie należy do przestrzeni publicznej, lecz
prywatnej. Wprowadzenie jednak 10 lutego 2004 roku przez parlament zakazu noszenia publicznie dużych rozmiarów symboli religijnych (chust) przez muzułmańskich studentów i uczniów, które są nie
tylko znakiem identyfikacji z islamem, ale i sztandarem odseparowania się od większościowych grup niemuzułmańskich (Jessen,Wilamowitz-Moellendorff 2006: 10), podziałało na środowiska emigrantów
jak płachta na byka, radykalizując nastroje w les banlieues8. Oficjalnie
tocząca się debata na temat zakazu noszenia emblematów religijnych
ukazała, jak silne jest pękniecie przechodzące przez serce V Republiki, gdyż pod drugiej stronie barykady, wśród europejskich Francuzów,
zjednoczyła ona prawicowych gaullistów z komunistami.
Katalizatorem centralnie sterowanej integracji i homogenizacji
społeczeństwa jest natomiast w pierwszej kolejności świecka szkoła
(przed zniesieniem powszechnej służby wojskowej zadanie to spełniała
także armia), która ma otwierać przed każdym równe szanse, zapewniać awans socjalny (l’ascenceur social), niwelując różnice pochodzenia
czy wyznania (Crevel, Wagner 2004: 2), a ostatecznie państwo opiekuńcze, niemal wszechobecne w przestrzeni publicznej, gwarantujące
dalej ową równość szans. Szkoła jest ponadto tym miejscem, w którym
w ramach nauki historii, języka i specjalnego przedmiotu éducation civique, juridictionelle et socjale kolejnym pokoleniom Francuzów wszczepia od czasów III Republiki republikańskie wzorce, ideał wspólnoty
obywateli (Defer 2005: 5).
7
Określiła to ustawa o rozdziale państwa i Kościoła z 1905 roku (La Loi du 9 décembre
1905 concernant la séparation des Églises et de l’État 1905), jakkolwiek korzenie republikańskiego laicyzmu sięgają epoki oświecenia i słynnego wezwania Woltera Écrasez l’infame superstition!
(Wyplenić ten nikczemny przesąd!), odnoszącego się do cenzury kościelnej (Chaunu 1989: 225–239).
Napoleon konkordatem z 1801 roku odnowił alians państwa i Kościoła, który przetrwał do tzw.
afery Dreyfusa. Republikanie stanęli po przeciwnej stronie barykady w stosunku do sojuszu prawicowych sił nacjonalistów, kościoła, armii i antysemitów, którzy wystąpili z oszczerstwami
przeciwko żydowskiemu oficerowi (por. Bauberot 2004).
8
W sierpniu 2004 roku podczas wojny w Iraku zostali porwani dwaj francuscy dziennikarze
Christian Chesnot i Georges Malbrunot. Porywacze z fundamentalistycznej islamskiej organizacji Islamska Armia w Iraku żądali zniesienia restrykcji.
P
O
L
I
T
Y
K
A
43
ARKADIUSZ STEMPIN
Wyłączenie kryterium etnicznego przy definiowaniu pojęcia narodu wyznaczyło takie kontury polityce integracyjnej Francji, w ramach
których szerokim łukiem omijać musiała integrację drugiego czy
trzeciego pokolenia migrantów z Maghrebu. Tym bardziej że dzieci
urodzone już na francuskiej ziemi automatycznie, zgodnie z obowiązującym od 1889 roku double droit du solz (podwójnym ius soli) nabywały
obywatelstwo francuskie (Weil 1996: 79)9. Jednak wbrew temu założeniu rzeczywistemu wtopieniu się potomków migrantów w społeczeństwo francuskie a la citoyens français na przeszkodzie stanął ich
kolor skóry, czyli etniczne, a zarazem społeczne pochodzenie. I to
w dużo większym stopniu niż w przypadku pierwszej generacji migrantów.
Republikańska integracja z okresu Les trentes glorieuses
44
Republikański model francuski nie ujawnił bowiem w tak ostrej
formie swoich deficytów w obszarze integracji w pierwszych trzech
dekadach powojennych. Zneutralizował je niebywały ekonomiczny
rozwój kraju, który do historii przeszedł jako Les trentes glorieuses –
„trzydzieści złotych lat”. Ten dynamiczny gospodarczy rozwój IV
i V Republiki do kryzysu naftowego w 1974/75 roku10 (por. Fourastié
1979) charakteryzował się silnym interwencjonizmem państwa forsującego gigantisme industriel, czyli inicjowanie powstawania wielkich
koncernów, z czym szedł w parze wzrost płac, zatrudnienia (Bieganski: 2007) i konsumpcji. Ludowa prawda rolników francuskich: „Kredyt to ropiejący wrzód na ciele gospodarki”, przeszła do lamusa (Mazover 2000: 433). Z kolei rozbudowa państwowych systemów socjalnych Sécurité Socjale nabrała takiego tempa, że socjolog T.H. Marshall
wprowadził nową definicję obywatela państwa demokratycznego, któremu oprócz praw politycznych przysługują socjalne i ekonomiczne
(por. Marshall 1965).
Pierwsza fala migrantów z Maghrebu ściągnięta w latach 50. do
pracy11, dyskontując koniunkturę gospodarczą, uczestniczyła, choć
9
We Francji obywatelstwo (nationalité) uzyskuje się od wprowadzenia przez Napoleona I
kodeksu cywilnego (1803) na podstawie prawa ius sanguinis (dziedziczenia). A od 1889 roku także w oparciu o double droit du sol, zakładającego, że jedno z rodziców musiało urodzić się na terenie Francji. Automatyczne obywatelstwo uzyskuje więc urodzona we Francji trzecia generacja.
10
W latach kryzysu gospodarczego Francja za wzorem innych państw europejskich wstrzymała nawet werbunek zagranicznych robotników.
11
W 1962 roku napłynęła największa, prawie dwumilionowa fala migrantów z Algierii, nazwanych pies-noire (czarne stopy). Wśród nich znajdowało się ok. 100 000 tzw. Harkis, muzułmańskich
K
U
L
T
U
R
A
FRANCUSKI REPUBLIKANIZM W PŁOMIENIACH – ZAGROŻENIA I WYZWANIA...
nie w tym samym stopniu co rodzimi Francuzi, we wzroście płac,
standardu życiowego i poziomu kształcenia. Przez klasę polityczną
i opinię publiczną była postrzegana głównie jako tania siła robocza,
mająca przyczynić się do wzrostu dobrobytu kraju. W oczach Francuzów pochodzący z Algierii robotnicy firmy Renault ze względu na
swoje pochodzenie cieszyli się najniższym statusem społecznym – ludzi przyuczonych do zawodu, niezależnie od kwalifikacji, wieku czy
stażu pracy (Pitti 2007). Wybuch wojny w Algierii (1958–1962) jeszcze
bardziej zmniejszył do nich zaufanie, a hotele i kawiarnie jako miejsca algierskiej agitacji dostały się pod argusowe oczy francuskiej policji (por. Berbagui 2005). Pomimo jednak rosnącej w latach 70. i 80.
stygmatyzacji społecznej, wynikającej z odmienności kulturowej i kolonialnej przeszłości Francji, większość młodych mężczyzn, która
pierwotnie przybyła z zamiarem powrotu do Maghrebu, osiadła na
stałe, sprowadzając lub zakładając rodziny. Złowieszczą zapowiedzią
ostrego konfliktu społecznego i nadchodzącej porażki republikańskiego
modelu integracyjnego było pojawienie się w szeregach drugiej generacji migrantów, w latach 80., ruchu Beurs, dla którego uformowania
katalizatorem stało się zastrzelenie młodego Maghrebczyka przez policję. Ruch występował pod hasłem Ne touche pas à mon pote. Zza kulis
popierał go dyskretnie prezydent Mitterrand, zyskując dzięki temu aktywistów i wyborców dla Partii Socjalistycznej (Tränhardt: 89).
Porażki republikańskiego modelu w integracji trzeciego pokolenia
migrantów – dyskryminacja społeczna przyczyną ich społecznego
upośledzenia
Druga i trzecia generacja „kolorowych Francuzów” urodzonych
już we Francji jest naznaczona nie tylko piętnem społecznej stygmatyzacji, ale i w przeciwieństwie do pierwszej generacji migrantów
cierpi także z powodu dużo gorszej koniunktury gospodarczej, wzrostu bezrobocia i konkurencji na rynku pracy. To ostatnie zjawisko ma
charakter strukturalny, globalny i wynika z pogorszenia się warunków
zewnętrznych, dotykając także np. drugiego pokolenia migrantów haitańskich w USA. W tym sensie przynależność do drugiego pokolenia
migrantów nie jest istotna (por. Perlman, Waldinger 1997). Ważna natomiast w przypadku drugiej lub trzeciej generacji migrantów we
Algierczyków, którzy podczas wojny w Algierii walczyli po stronie francuskiej armii. Po wycofaniu się de Gaulle’a z Algierii większość Harkis została wymordowana, jedynie niewielka ich część
emigrowała do Francji. Ich pozycja prawna była długo nieuregulowana.
P
O
L
I
T
Y
K
A
45
ARKADIUSZ STEMPIN
46
Francji jest proweniencja, status zawodowy i kulturowy ich ojców,
gdyż jako niewykwalifikowani robotnicy lub teraz nawet bezrobotni,
w większości żyjący w kulturowej próżni analfabeci, mają negatywny
wpływ na ich orientację zawodową. Większość bowiem młodych
chłopców odrzuca z góry powielanie profesji swoich ojców i perspektywę pracy w rzemiośle lub w fabryce. Wyższy status społeczny w ich
przekonaniu zapewnia rola dealera „z dobrym samochodem, zegarkiem i markowymi ubraniami” niż przykładnego ucznia. Jednocześnie
podważają oni treści przekazywane w ramach przedmiotów historii,
biologii – jako niezgodne z nauka Koranu, podczas gdy ich koleżanki
„z zapomnianych przez Republikę terytoriów” (Alain-Xavier Wurst
2005) bojkotują zajęcia sportowe. Przy takim podejściu nie dziwi, że
aż 42% z nich przerywa edukację w szkole średniej, nie uzyskując dyplomu i zasilając armię bezrobotnych; w grupie 16–25-latków z Maghrebu problem dotyczy 40% (z Algierii i Maroka 26%, z Tunezji 22%)
– przy 20% dla ich europejskich rówieśników (De Voretz, Zimmermann
2008: 28). Bowiem bez wykształcenia możliwość uzyskania pracy
w skurczonym ze względu na związany z globalizacją spadek zatrudnienia, nisko płatnym sektorze jest nikła.
Szansę zatrudnienia pomniejsza dodatkowo dyskryminacja społeczna, będąca zaprzeczeniem republikańskiego ideału integracji.
Rdzenni Francuzi gardzą „kolorowymi” migrantami, o czym dobrze
wiedzą włodarze V Republiki. Minister Azouz Begag powiedział w odniesieniu do rozruchów listopadowych: „Jeśli jest się Arabem lub Murzynem, nie jest łatwo znaleźć pracę, nawet jeśli dysponuje się dyplomem. Musimy przełamać resentymenty i uprzedzenia. To jest kolosalna
praca” (Alain-Xavier Wurst 2005). W istocie wejście na rynek pracy
absolwentów szkół średnich z drugiej czy trzeciej generacji północnoafrykańskiej (i czarno-afrykańskiej) jest dużo trudniejsze niż w przypadku ich europejskich rówieśników. Aż jedna trzecia pracodawców
preferuje tych ostatnich, kierując się przy tym wyłącznie kryterium etnicznym, niezależnie od legitymowania się przez kandydatów uzyskanym dyplomem i wykształceniem (por. Silberman, Alba, Fourier
2007). Dotyczy to także absolwentek, podwójnie zdyskryminowanych
przez francuskich pracodawców: ze względu na etniczne pochodzenie
i płeć (por. Meurs, Pailhé 2010). Już same podania o pracę przysyłane
przez młodych Afro-Francuzów są w firmach pięciokrotnie częściej
odrzucane niż listy motywacyjne od ich rdzennie europejskich rówieśników. Figurujące na podaniu miejsce zamieszkania, jak choćby Castellane w Marsylii czy Aulnay-sous-Bois lub Clichy sous-Bois w Paryżu,
bądź wiele przedmieść w departamencie Seine-Saint-Denis kojarzy
się francuskiemu pracodawcy na tyle mocno z biednymi skupiskami
K
U
L
T
U
R
A
FRANCUSKI REPUBLIKANIZM W PŁOMIENIACH – ZAGROŻENIA I WYZWANIA...
emigrantów, by jego podanie pięciokrotnie częściej odesłać z powrotem
niż w przypadku nadawcy legitymującego się adresem z mieszczańskiej
dzielnicy Maras, Faubourg Saint-Honore czy Faubourg Saint-Germain
(Fauroux, Champigneulle 1988: 194).
Gettoizacja zamieszkania kolorowych migrantów jest kolejnym
przejawem klęski Republiki w zakresie integracji. Europejscy Francuzi
już dawno opuścili popadające w ruinę blokowiska na przedmieściach,
które stały się bastionami islamskiego komunitaryzmu z wyłącznie
arabskimi sklepami, muzułmańskimi miejscami modlitwy, obowiązującym w modzie i w kontaktach międzypłciowych regulacjami religijnymi,
antyzachodnimi i antyizraelskimi graffiti (Crevel, Wagner 2004: 6).
Nic dziwnego, że dotknięci rzeczywistym społecznym upośledzeniem Afro-Francuzi dodatkowo na swój sposób odczuwają je również
w innych, obiektywnie neutralnych sytuacjach. Bowiem fenomen subiektywnie postrzeganego upośledzenia występuje wśród migrantów
wyjątkowo często (por. Lainé, Mahrez 2005). Potwierdza to minister
Begag: „Mieszkańcy banlieues są wyjątkowo wrażliwi i czuli na swoim
punkcie, ponieważ są na co dzień dyskryminowani. Kiedy się z nimi
rozmawia, trzeba wyjątkowo starannie dobierać właściwe słowa”,
(Alain-Xavier Wurst 2005). I tak Afro-Francuzi obwiniają szkoły i nauczycieli, że celowo nie przykładają się do kształcenia uczniów pochodzenia migracyjnego, obniżając poziom nauki, intencjonalnie programując dalsze społeczne upośledzenie swoich arabskich podopiecznych
(por. Lagrange, Oberti 2006), albo postrzegają szkoły jako wyjątkowo
perfidny instrument sprawowania kontroli nad nimi przez białych
Francuzów (Crevel, Wagner 2004: 5). Z kolei w Żydach Afro-Francuzi
dopatrują się grupy wyjątkowo uprzywilejowanej we Francji, wskazując na ustawy dotyczące karania antysemickich postaw, ochronę synagog, posiadanie przez społeczność żydowską szkół prywatnych na
wysokim poziomie. Nasilenie się nastrojów antyżydowskich objawiło
się wzrostem demonstracji, np. w 2003 roku zanotowano 125 zajść na
tym tle (Crevel, Wagner 2004: 8).
Wyzwania przed francuskim modelem republikańskim
Skalę wyzwania, przed jakim stanął francuski model republikański, polegającego na dopasowaniu go do skrzeczącej rzeczywistości
bez całkowitego podważania go, ilustruje dobrze spór, jaki od niemal
15 lat toczą między sobą dwaj prominentni członkowie Narodowego
Instytutu nad Badaniami Demograficznymi (Institut national d’études
démographiques). Sprowadza się on do kwestii, czy tabuizowane we
P
O
L
I
T
Y
K
A
47
ARKADIUSZ STEMPIN
48
Francji pytania o pochodzenie etniczne należy umieszczać w spisach
narodowych – co jest wszak standardową praktyką w krajach anglosaskich (podobnie jak posługiwanie się pojęciem race relations) – oraz
czy wolno wykorzystywać je w badaniach statystycznych. Jednak spór
dawno opuścił ramy kontrowersji naukowej i przerodził się w oręż
walki politycznej, prowadzonej na oczach całej francuskiej opinii publicznej. Stąd częściej rozpalał on polemicznymi wystąpieniami konferencyjnymi lub wypowiedziami dla mediów niż publikacjami naukowymi.
Pierwsza z adwersarzy Michèle Tribalat w imię walki z dyskryminacją na tle etnicznym oraz w związku z postrzeganiem migrantów
przez etnicznych Francuzów jako obcokrajowców, odważyła się sięgnąć w swoich badaniach po kryterium pochodzenia etnicznego, by
sporządzając dokładne statystyki, uzyskać w ten sposób wiedzę i spożytkować ją w zwalczaniu negatywnych zjawisk (por. Tribalat 1995).
Przeciwko temu zaprotestował gromko Hervé Le Bras, dopatrując się
w eksponowaniu korzeni etnicznych podmywania normatywnej wartości i samej idei francuskiego modelu republikańskiego, sianiu rasizmu
i ksenofobii, co miałoby być tylko wodą na młyn dla ultraprawicowych ksenofobów spod flagi Le Peina, szermujących w ostatnich dziesięcioleciach właśnie zagrożeniem ze strony migrantów (por. Le Bras
1998; 2009). Emocjom, które towarzyszą tej publicznej debacie, wyraz dała w ostatniej swojej publikacji Tribalat (2010), wzniecając
przeciwko sobie święte oburzenie części nobliwego instytutu. Bojkotowana do teraz przez ową oburzoną grupę członków instytutu odważna socjolog nie wahała się włożyć kija w mrowisko, nawiązując
także tytułem swojej publikacji do filmu Stanleya Kubricka z 1999
roku Oczy szeroko zamknięte, a mając na myśli wszystkich tych, którzy
w imię politycznej poprawności odrzucają stosowaną przez nią kategorię źródeł ilościowych, popadając w iluzję wiedzy o imigrantach
francuskich.
Ignorowanie problemu integracyjnego drugiego i trzeciego pokolenia migrantów z Maghrebu dla samego tylko zachowania republikańskiego ideału byłoby polityczną głupotą, kolejną w jej marszu
przez dzieje ludzkości (por. Tuchman 1984). Rozwiązanie tego dylematu jest jednak o tyle trudniejsze, że sama kwestia migracji jest tylko
częścią większych perturbacji, jakie przechodzi francuskie społeczeństwo republikańskie, perturbacji wywołanych globalizacją, rozszerzeniem UE, co swój spektakularny wyraz znalazło podczas wyborów
prezydenckich w 2002 roku, gdy do drugiej tury dotarł Jean Marie le
Pens. Rozdźwięk między aspiracjami V Republiki, która nadal chce
ucieleśniać uniwersalne wartości, a możliwościami ich realizacji, wi-
K
U
L
T
U
R
A
FRANCUSKI REPUBLIKANIZM W PŁOMIENIACH – ZAGROŻENIA I WYZWANIA...
doczny wcześniej na arenie międzynarodowej, ujawnił się wraz z rozruchami listopadowymi w 2005 roku także na forum wewnętrznym.
Polityczne próby uzdrowienia republikanizmu w jego newralgicznym punkcie, polityce integracyjnej, obnażają pewną dezorientację
rządzącej w V Republice klasy politycznej. Nie decyduje się ona na
przyjęcie jednej kuracji, tylko sięga po szeroki repertuar środków: od
kontynuowania polityki w aksamitnych rękawiczkach12, poprzez politykę bata, do polityki marchewki. Ta pierwsza, rodowitym Francuzom
subtelnie tkająca panoramę korzyści płynących dla Republiki ze zjawiska migracji oraz przedstawiająca wkład migrantów w kreowaniu
francuskiej tożsamości, jednak zachowująca jednocześnie należną
równowagę między dowartościowaniem migrantów a odmową ich etnicznego wyróżnienia, znalazła ujście w postaci utworzonego w październiku 2007 roku Narodowego Centrum Historii Emigracji (Cité
nationale de l’histoire de l’immigration) (por. Neff 2011). Ale rysa na
tej inicjatywie pojawiła się, kiedy pół roku wcześniej z komitetu członkowskiego muzeum wystąpiło ośmiu uczonych, którzy w ten sposób
zaprotestowali przeciwko utworzeniu przez prezydenta Sarkozy’ego
Ministerstwa Imigracji, Integracji, Narodowej Tożsamości i Wspólnego
Rozwoju (Ministère de l’immigration, de l’intégration, de l’identité
nationale et du codéveloppement), gdyż za fasadą inicjatywy dostrzegli „ślady nacjonalizmu, bazującego w latach kryzysów na tradycji
nieufności wobec obcych” („Le Nouvel Observateur”, 18 maja 2007).
Powagę podejrzenia przypieczętowało skierowanie do prezydenta petycji, którą podpisało 200 intelektualistów, w tym dwie osobistości
świata nauki: Jacques Le Goff i Roger Charter („Republique des letters”, 22 czerwca 2007). Uzewnętrznił się tu w pierwszym rzędzie
ogrom nieufności wobec firmującego przedsięwzięcie prezydenta.
Wprawdzie Sarkozy paradoksalnie sam jest synem migrantów z Węgier, ale piastując urząd ministra spraw wewnętrznych, uczciwie zapracował na pomnikową opinię „jastrzębia”. Cokół pod swój pomnik
wyrzeźbił w jesieni 2004 roku, kiedy po tragicznej śmierci 11-letniego chłopca, który padł ofiarą przemocy na przedmieściach Paryża,
w dzielnicy Cité de la Courneuve, bez ogródek zapowiedział, „że wyczyści dzielnicę z motłochu odkurzaczem cyklonowym Kärchera”, co
przy okazji wywołało gwałtowny protest największej firmy odkurzaczy w Niemczech13. Rzeczywiście, Ministerstwo Integracji ucieleśniło
12
Por. przypis 4.
Na krytyczną reakcję firmy Kärcher podsekretarz stanu w MSW Fadela Amara odpowiedziała: „To jest reklama gratis, która potwierdza, że produkty są niezwykle skuteczne i wysokiej jakości”. Powyższy cytat oraz wypowiedź prezydenta Sarkozy’ego za: „Hamburger Abendblatt”,
15 marca 2007).
13
P
O
L
I
T
Y
K
A
49
ARKADIUSZ STEMPIN
50
kwadraturę koła (i problemu), gdyż scala ono interesy gospodarcze
kraju z przekonaniami humanistycznymi oraz wzmacnia integrację
i francuską tożsamość narodową („Le Figaro”, 1 czerwca 2007). Syntezą tych ingrediencji mogło być tylko podgrzewanie francuskiej ksenofobii. Pierwszy minister Brice Hortefeux na dobry początek wydalił rzeszę 20 tysięcy nielegalnych imigrantów z kraju oraz deliberował
nad wprowadzeniem testów na ojcostwo dla legalnie przybyłych, zamierzających ściągnąć swoje potomstwo do Francji. Urzędujący od
2009 roku jego następca Eric Besson przebił poprzednika regulacją
umożliwiającą cofnięcie obywatelstwa imigrantom, którzy w ciągu
10 lat od uzyskania obywatelstwa dokonają czynnej napaści na policjanta. Mimo posiadania najlepszych kwalifikacji w postaci pochodzenia
(urodzony w Maroku syn Libijki), nienagannego wizerunku (wiecznie
zakłada niebieskie krawaty, korespondujące z kolorem jego oczu) oraz
zapowiedzi, „że byłby szczęśliwy, gdyby jego resort stał się maszyną
do robienia dobrych Francuzów”, przy czym nie poprzestał na gołych
słowach, tylko w wieku 52 lat ożenił się z 24-letnią muzułmanką z Tunezji, Yasmine Torjman, dystansującą urodą samą Carlę Bruni, zyskał
miano najbardziej nielubianego człowieka Francji (por. Gero von
Randow 2010).
Fasadowość inicjatywy Sarkozy’ego demaskowała wcześniejsza
dość rygorystyczna ustawa z 24 czerwca 2006 roku, otwierająca szeroko drzwi przed napływem „oczekiwanych” migrantów, odpowiadających potrzebom rynku pracy. Upraszczała ona także procedury
przyjmowania zagranicznych studentów. Równocześnie jednak zainicjowała ściganie fikcyjnych małżeństw i zaostrzyła przepisy prawne
dotyczące sprowadzania rodzin do Francji, wprowadzając m.in. testy
DNA. Umożliwiła wreszcie praktykę wydalania obcokrajowców (por.
Neues Einwanderungs- und Integrationsgesetz 2006; Voretz, Zimmermann
2007: 29) Taki tenor ustawy oznaczał porażkę dotychczasowej republikańskiej polityki migracyjnej i sięgnięcie po politykę bata.
Możliwe, że chciano w ten sposób zachować równowagę, gdyż nieco
wcześniej, 31 marca 2006 roku, właśnie pod wrażeniem listopadowych
zamieszek przeforsowano w parlamencie ustawę o tzw. wyrównywaniu
szans (loi pour l‘égalité des chances). Zawierała ona szereg postanowień
likwidujących dyskryminację na rynku pracy młodych ludzi pochodzenia migracyjnego. Najważniejsze z nich zezwalały na załączanie
do listu motywacyjnego wysyłanego do firm zatrudniających poniżej
50 pracowników anonimowego życiorysu, bez zdjęcia, nazwiska, informacji o pochodzeniu etnicznym oraz adresu. Ustawa powoływała do
życia również państwową agendę dla wyrównywania szans (Agence
nationale pour la cohésion sociale et l‘égalité des chances, ANCSEC).
K
U
L
T
U
R
A
FRANCUSKI REPUBLIKANIZM W PŁOMIENIACH – ZAGROŻENIA I WYZWANIA...
Ma ona możliwość interwencji prawnej w przypadkach naruszenia
zasady równości przy zatrudnianiu. Aż 45,3% nadsyłanych do niej
skarg dotyczy właśnie dyskryminacji na rynku pracy, wskazując przy
tym w 39,6% na pochodzenie jako jej przyczynę (Voretz, Zimmermann 2007: 30). Wcielenie ustawy w życie napotkało jednak na spore
trudności, będące papierkiem lakmusowym silnej polaryzacji społeczeństwa Republiki: migrantów z Maghrebu i rdzennych Francuzów
oraz kostycznej obrony republikańskiej zasady nominalnej równości.
Przeciwko prawu do anonimowości nadsyłanego życiorysu zaprotestowały liczne firmy, wskutek czego prawo zamrożono do końca 2009
roku. Po ciągnących się tygodniami targach z przedsiębiorcami przepadło także prawo migrantów do zawierania pierwszej umowy o pracę (Contrat première embauche).
Na obszarze wyznaniowym V Republika z największą, pięciomilionową społecznością muzułmańską w UE staje w obliczu realnego niebezpieczeństwa jeszcze większej radykalizacji religijnej. Niewykluczony wydaje się scenariusz powstawania w les banlieues zamkniętych
na wzór katolickich klasztorów muzułmańskich wspólnot, żyjących
zgodnie z zaleceniami Proroka. Wobec tego zagrożenia Republika stara się wzmacniać środowiska umiarkowanych duchownych, czym
kontynuuje właściwie wybraną już po zamachach 11 września na
WTC w Nowym Jorku linię postępowania, która zaowocowała utworzeniem w 2003 roku Rady Islamskiej Conseil français du culte musulman. To naczelne przedstawicielstwo wszystkich żyjących we Francji muzułmanów ma reprezentować ich wobec rządu i odpowiadać za
kształcenie nowych (umiarkowanych) imamów (kaznodziei). Tak przy
okazji V Republika poradziła sobie z nieobecnością partnera do rozmów po muzułmańskiej stronie, spowodowaną brakiem w sunnickim
islamie hierarchicznej struktury kleru. Jednak jak pokazały rozruchy
listopadowe, ci giętcy teologowie islamscy, którzy w imieniu Koranu
potępiali w listopadzie 2005 roku w czambuł kryminalne zachowania
wyrostków, piętnowali niszczenie obcej własności, grozili palcem za
handel narkotykami oraz próbowali pośredniczyć w starciach z policją,
nie mają wśród nich większego autorytetu. Uchodzą raczej za kolaborantów V Republiki, albo jeszcze gorzej, za agentów represyjnego reżimu w Algierze (Scholl-Latour 2008: 187).
Stojąc natomiast w obliczu fiaska w obszarze polityki urbanistycznej, która doprowadziła do spetryfikowania się muzułmańskich spauperyzowanych dzielnic, rząd centralny w Paryżu oraz samorządy
w miastach omijają problem szerokim łukiem, nie podejmując działań
w kierunku dwóch kluczowych rozwiązań: dywersyfikacji zamieszkiwania przestrzeni miejskich oraz poprawy warunków mieszkaniowych
P
O
L
I
T
Y
K
A
51
ARKADIUSZ STEMPIN
52
w muzułmańskich dzielnicach. Jedynie ustawa o wyrównywaniu
szans, będąca kontynuacją zapoczątkowanej przez rząd Mitterranda
w 1981 roku polityki wsparcia, głównie szkolnictwa, w dzielnicach
zamieszkałych przez migrantów, zezwoliła na wytyczanie nowych
stref specjalnych w miastach 14. Ustawa po pierwsze, umożliwiła zwalnianie z płacenia podatków przedsiębiorstwa działające w strefach
specjalnych, jeżeli zdecydują się one wspierać finansowo młodzież od
sześciu miesięcy pozostającą bez pracy i nielegitymującą się maturą.
Po drugie, ustawa dała możliwość tworzenia klas przygotowujących
do późniejszej nauki w elitarnych szkołach wyższych. Wydaje się, że
w ratuszach miast francuskich zrozumiano, iż kluczowym powodem
rebelianckich nastrojów jest słaby poziom szkolnictwa w dzielnicach
migrantów. Samorządy realizują więc tzw. Plan Espoir Banlieues (plan
nadziei na przedmieściach), zainicjowany jeszcze przed rozruchami.
W jego ramach np. dowozi się dzieci i młodzież do szkół znajdujących
się w lepszych dzielnicach 15.
Ale tego, gdzie przebiegają granice swobody manewru i interwencji państwa w zwalczaniu rzeczywistej dyskryminacji społecznej i zarazem prób podważenia doktrynalnej republikańskiej zasady równości, doświadczyła krótko przed listopadowymi rozruchami w grudniu
2009 roku minister oświaty i nauki Valérie Pécresse. Zaproponowała
ona wprowadzenie 30-procentowej kwoty stypendystów, tzw. boursiers16 do szkół wyższych (Grandes écoles). Propozycja ta napotkała
w Conférence des Grandes Écoles (CGE), nobliwym bastionie przedstawicielstwa elitarnych szkół V Republiki, stanowczy opór. Szermujący argument brzmiał, że wprowadzenie kwoty naruszy konkursowe
zasady przyjmowania kandydatów oraz obniży poziom nauczania
(por. Böll-Stiftung 2010).
Francuski republikanizm nie bardzo chce albo nie potrafi wyjść
z gorsetu doktrynalnej równości i zaproponować dyskryminowanym
grupom większych przywilejów w obszarze rynku pracy, szkolnictwa
i kultury. Preferencje takie w oczach zawodowych republikanów naruszyłyby świętą zasadę równości obywateli. Tyle że trwanie przy do14
W reakcji na zamieszki w dzielnicach muzułmańskich z końca lat 70. rząd Mitterranda
zainicjował program wytyczania tzw. ZEP (zones d’éducation prioritaire), charakteryzujących się
dużą liczbą bezrobotnych migrantów (Donzelot 2006). Szkoły ZEP otrzymują dodatkowe środki od państwa na wyposażenie i opłacenie personelu oraz mają sporą autonomię wewnętrzną.
W roku 2004 do szkół ZEP uczęszczało prawie 1,8 miliona uczniów (por. Toulemonde 2004).
15
Busing zainicjowano na początku 1970 roku w Charlotte, USA, by umozliwić wspólną naukę białym i czarnym dzieciom (por. Donzelot 2006).
16
Boursiers – uczniowie i studenci, którzy ze względu na niskie dochody rodziców otrzymują stypendia państwowe.
K
U
L
T
U
R
A
FRANCUSKI REPUBLIKANIZM W PŁOMIENIACH – ZAGROŻENIA I WYZWANIA...
tychczasowym modelu jest prawnie abstrakcyjne, a politycznie cyniczne. Jedyną bowiem szansą dla marginalizowanych społecznie migrantów z francuskich przedmieść są właśnie programy społeczne nakierowane na wyrównanie szans, także w obszarze wyznaniowym. Drugi
filar francuskiego republikanizmu, świeckość państwa, ogranicza
wprawdzie pole manewru. Ale jeśli muzułmanie są zmuszeni do odbywania praktyk religijnych na podwórkach swoich gett czy w piwnicach
domów, to jest to poniżające i podważa właśnie samą zasadę równości. Nie przeszkadza ona przecież w przyznawaniu subwencji państwowych prywatnym szkołom katolickim, w których elita V Republiki kształci swoje dzieci. By wygasić ogniska zapalne w les banlieues,
republikanizm francuski musi jeszcze w większym stopniu państwową ręką wyrównać szanse swoich obywateli z „zapomnianych terytoriów Republiki”.
Bibliografia
Bauberot, Jean (2004), Laïcité 1905-2005, entre passion et raison, Paris: Le Seuil.
Berbagui, Dalila (2005), Cafés et hôtels garnis „nord-africains” dans le département du
Rhône, w: Philipp, Zessin, Review of “Les trentes glorieuses” – Wirtschaftlicher
Boom, Fortschrittsoptimismus und gesellschaftlicher Aufbruch 1950-1975, [w:]
H-Soz-u-Kult, H-Net Reviews, czerwiec.
Bieganski, Stéphane (2007), The State, The Market and Big Buisiness: Rethinking
French Interventionism in Industrials Affairs during the Late 1960’s (Referat wygłoszony podczas EBHA – 11 Conference, University of Geneva, 13–15 września
2007).
Boutin, Christine (2009), Cohésion sociale, quelles valeurs pour la République?,
http://www.slideshare.net/BlogChristineBoutin/cohsion-sociale-quelles-valeurspour-larpublique-presentation [dostęp: 18 stycznia 2009].
Böll-Stiftung (2010), Dossier Positive Maßnahmen. Von Antidiskriminierung zu
Diversity, http://www.migration-boell.de/web/diversity/48_2672.asp [dostęp:
27 lipca 2011].
Brandt, Charles (2001), Kein Fest der Freundschaft. Frankreich: Ein abgebrochenes
Fußballspiel gegen Algerien offenbarte gesellschaftliche Konflikte, http://www.jf-archiv.de/archiv01/431yy20.htm [dostęp: 27 lipca 2011].
Bras, Hervé, Le (1998), Le Démon des origines. Démographie et extrême droite, Paris:
l‘Aube.
Bras, Hervé, Le (2009), Le Retour de la race – Contre les «statistiques ethniques»,
avec Élisabeth Badinter et Collectif, Paris: l’Aube.
Buchheim, Hans (1977), Grundgesetz und das Konzept des demokratischen Verfassungsstaates, Mainz.
Champigneulle, Bernard (1988), Paris, München: Prestel Verlag.
Chaunu, Pierre (1989), Cywilizacja wieku oświecenia, Warszawa: PIW.
P
O
L
I
T
Y
K
A
53
ARKADIUSZ STEMPIN
54
Crevel, Philippe; Wagner, Norbert (2004), Kommunitarismus in Frankreich. Ende des
Integrationsmythos, [w:] Bericht der Konrad-Adenauer-Stiftung in Paris, Sankt
Augustin: Konrad Adenauer Stiftung.
Defer, Adeline (2005), Schule und nationale Identität in Frankreich, Münster: GRIN
Verlag.
Donzelot, Jaques (2006), Quand la ville se défait, Paris: Seuil.
„FAZ” (15 listopada 2005), Chirac Rede. Frankreich in der Sinnkrise.
Fourastié, Jean (1979), Les Trente Glorieuses, ou la révolution invisible de 1946 à
1975, Paris: Fayard.
„Hamburger Abendblatt” (15 marca 2007), Kärcher protestiert gegen den Missbrauch
des Firmennamens.
Ireland, Doug (2005), Why is France burning?, http://www.zcommunications.org/
why-is-france-burning-by-doug-ireland [dostęp: 27 lipca 2011].
Jessen, Frank; Wilamowitz-Moellendorff, Ulrich, von (2006), Das Kopftuch – Entschleierung eines Symbols?, Sankt Augustin–Berlin: Konrad Adenauer Stiftung.
Marshall, Class (1965), Citicenship and Social Development, New York: Doubleday.
Mazover, Mark (2000), Dark Continent, Europe’s Twentieth Century, London 1998:
Allen Lane: The Penguin Press, (niem. Berlin 2000: Alexander Fest Verlag).
Merx, Andreas (2006), WM-Teams & Multikulturalität. Die WM der imaginären Gemeinschaften. Dossier der Heinrich Boehl Stiftung, http://www.migration-boell.de/
web/integration/47_644.asp [dostęp: 25 lipca 2011].
Meurs, Dominique; Pailhé, Ariane (2010), Position sur le marché du travail des descendants directs d’immigrés en France : les femmes doublement désavantagées?, [w:]
Économie et Statistique, nr 431–432, s. 129–146.
Meurs, Dominique; Pailhé, Arianne (2008), Töchter von französischen Einwanderern:
Doppelte Ausgrenzung aus dem Arbeitsmarkt?, [w:] Travail, genre et sociétés, nr 20.
La Loi du 9 décembre 1905 concernant la séparation des Églises et de l’État
(1905), http://fr.wikisource.org/wiki/Loi_du_9_d%C3%A9cembre_1905_concernant_la_s%C3%A9paration_des_%C3%89glises_et_de_l%27%C3%89tat
[dostęp: 27 lipca 2011].
Lagrange Hugues; Oberti Marco (2006), Emeutes et protestations. Une singularité
française, Paris: Presses de Sciences Po.
Lainé, Frédéric; Okba, Mahrez (2005), L’insertion des jeunes issus de l’immigration: de
l’école au métier, [w:] Net.Doc, nr 15. „Le Nouvel Observateur” (18 maja 2007),
Identité nationale: 8 universitaires démissionnent.
„Le Figaro” (1 czerwca 2007), Gästebeitrag des Ministers für Immigration, Integration,
nationale Identität und Ko-Entwicklung, Brice Hortefeux, in der Tageszeitung Le Figaro, [w:] Frankreich-Info (biuletyn wydany przez wydział prasowy ambasady
Francji w Berlinie).
Neef, Sonja (2011), A la plage du Musee: La Citee de l’Histoire nationale de I’mmigration, [w:] Les Cahiers du GEPE, nr 3 Hors champ (2011).Hors Champ (2011),
Pour le lire : http://cahiersdugepe.fr/index1858.php [dostęp: 28 lipca 2011].
Neues Einwanderungs- und Integrationsgesetz (2006), [w:] Bulletin der Französischen
Botschaft in Deutschland, 21 lipca.
Pitti, Laure (2007), Carrières d’OS depuis 1945. Les Algériens à Renault-Billancourt.,
Paris: Éditions La Découverte.
Randow, Gero, von (2010), Minister für Französich sein, „Die Zeit”, nr 3, 14 stycznia.
K
U
L
T
U
R
A
FRANCUSKI REPUBLIKANIZM W PŁOMIENIACH – ZAGROŻENIA I WYZWANIA...
Raulet, Gérard (2002), Bürger, Citoyen. Zur Problematik der französischen Citoyenneté, [w:] Bernhard Krammann, ManfredSchmeling (red.), Unheimliche Ähnlichkeiten. Gesellschaft und Identität in Frankreich und Deutschland. Etranges ressemblances. Société et identité en France et en Allemagne (Frankreich Forum, Jahrbuch
des Frankreichzentrum der Universität des Saarlandes, Band 3/1999–2000),
Opladen: Leske & Budrich, s. 129–138.
Renan, Ernst (1882), Was ist eine Nation?, [w:] Michael Jeismann; Henning Ritter
(red.), Grenzfälle. Über neuen und alten Nationalismus (1993), Leipzig.
„Republique des letters” (22 czerwca 2007), Les intellectuels se mobilisent contre le
ministère de l‘Immigration et de l‘Identité nationale.
Scholl-Latour, Peter (2008), Der Weg in den neuen Kalten Krieg, Berlin: Propyläen.
Silberman, Roxane; Alba Richard; Fournier, Irène (2007), Segmented assimilation
in France? Discrimination in the labour market against the second generation, „Ethnic and Racial Studies”, nr 30, s. 1–27.
Toulemonde, Bernard (2004), La discrimination positive dan l’éducation, [w:] des
ZEP à Sciences Po. Pouvoirs, nr 111, s. 87–99.
Tränhardt, Dietrich (2005), Integration und institutionelle. Öffnung im Ländervergleich, „Terra cognita” nr 7, s. 88–93.
Tribalat, Michèle (1995), Faire France: une grande enquête sur les immigrés et leurs enfants, Paris: La Découverte.
Tribalat, Michèle (2010), Les yeux grands-fermés: l’immigration en France, Paris: Denoël. Tuchman, Barbara (1984), The March of Folly. From Troy to Vietnam, New
York.
Voretz, Don, de; Zimmermann, Klaus, F. (2007), Abschlusberichtz. Studie über die soziale Eingliederung und Arbeitsmarktintegration ethnischer Minderheiten, Forschungsinstitut zur Zukunft der Arbeit, Bonn.
Walther, Rudolf (2002), Marianne und Madonna, „Die Zeit”, nr 51, 12 grudnia.
Weil, Patrik (1996), Nationalities and Citizenship. The Lessons of the French Experience for Germany and Europe, [w:] Cesarani, David; Fulbrook, Mary, Citizenship,
Nationality and Migration in Europe, London.
Wilson, William, Julius (1978), The Declining Significance of Race, Blacks and changing American institutions, Chicago.
Wurst, Alain-Xavier (2005), Heiße Nächte in Paris, „Die Zeit”, 4 listopada.
*
Arkadiusz Stempin – associate professor, head of the European Integration
Department at Tischner European University. He studied History at Jagiellonian
University and German Studies at the University of Freiburg, where he received
his PhD (2003, dissertation: The origins of the reconciliation process between Poland and
Germany. Maximilian-Koble-Werk), and post-doctoral degree (Freiburg 2008, German policy towards Poland during World War I). Since 2008 he has been working
as an associate professor at the University of Freiburg and Tischner European
University.
P
O
L
I
T
Y
K
A
55
ARKADIUSZ STEMPIN
Abstract
French Republicanism on Fire – The Threats and Challenges for Contemporary European Republicanism – a Case Study of France
The wave of riots that hit the French banlieues (ghettoes inhabited by immigrants) in November 2005, and then spread even further, has shaken the French
republican model. For the initiators of the riots were third-generation African
migrants from the Maghreb, the ones that were supposed to be integrated with
the rest of the society, according to the French republican ideal. The article argues that social discrimination, large-scale unemployment, poor level of education, cultural degradation and life in the aforementioned ghettoes were the cause
of civil unrest and that the defeat of immigration policy towards third-generation
coloured migrants is a failure of the current republican model in France which
is based on a rigid equality principle.
FRANCUSKI REPUBLIKANIZM W PŁOMIENIACH – ZAGROŻENIA I WYZWANIA...
fensichtliche Scheitern der französischen Integrationspolitik in der dritten Generation der farbigen Immigranten kann als die Niederlage des gegenwärtigen
republikanischen Modells in Frankreich gelten, das auf einem rigiden Verständnis von Gleichheit beruht.
Schlüsselbegriffe
Frankreich, das französische republikanische Modell, Republikanismus, Unruhen im November 2005, Migration, Integrationspolitik, die Banlieues.
Keywords
France, republicanism, riots, November 2005, migration, integration
*
56
Arkadiusz Stempin – Dr. hab., seit 2009 Inhaber des Konrad Adenauer-Lehrstuhls für europäische Integration an der Tischner-Hochschule in Krakau und
PD im Historischen Seminar der Albert-Ludwigs Universität Freiburg. Studium
der Geschichte an der Jagiellonen Universität Krakau (MA), der Germanistik
und Promotionsstudiengang an der Freiburger Universität. Dr. phil. 2003 Freiburg, Die Anfänge des Deutsch-polnischen Aussöhnungsprozesses. Das Maximilian Kolbe
Werk, Habilitation 2008 Freiburg Die deutsche Besatzungspolitik in Polen im Ersten
Weltkrieg. Weitere Publikationen betreffen die historische deutsch-polnische Verschränkung im 20. Jahrhunderts.
57
Resümee
Der französiche Republikanismus in Flammen – Gefahren und Herausforderungen vor
dem gegenwärtigen Republikanismus am Beispiel von Frankreich
Die Unruhen, die im November 2005 in den Banlieues (Wohnghettos) französischer Städte explodierten und die sich weiter durch deren Vororte ergossen haben, haben das gängige französische republikanische Modell tief erschüttert.
Denn die Kravallen löste die zweite bzw. die dritte Generation der Immigranten
aus dem Maghreb aus, d. h. die in Frankreich geborenen Kinder der Immigranten,
die im Lichte des republikanischen Models „à la française“ als französische und
durchaus integrierte Bürger mit französischem Pass gelten. In dem Artikel werden die Gründe und Ursachen für die gewaltigen Unruhen auf den sozialen Abstieg, Massenarbeitslosigkeit, soziale Diskriminierung, Schulmisere, kulturelle
Verödung, und ghettoisiertes Wohnen der Immigranten zurückgeführt. Das ofK
U
L
T
U
R
A
P
O
L
I
T
Y
K
A
ARKADIUSZ STEMPIN
Arkadiusz Stempin*17
WSPÓŁCZESNY DRYF NIEMIECKIEGO
REPUBLIKANIZMU
Streszczenie
Punktem wyjścia analizy jest ewolucyjny charakter niemieckiego republikanizmu, którego główne linie rozwojowe nakreślone zostały przy trzykrotnej implantacji republikańskiej idei w Niemczech, w okresie Wiosny Ludów, w Republice
Weimarskiej i Republice Bońskiej – za każdym razem znajdujące swój symboliczny
wyraz w przyjęciu trójkolorowej flagi czarno-czerwono-złotej. Oś analizy przebiega natomiast wzdłuż trzech fenomenów, stanowiących najsilniejsze dryfy
współczesnego republikanizmu niemieckiego, noszonego prądem kryzysu państwa socjalnego: komunitaryzmu, wyparcia samego pojęcia republikanizmu
z przestrzeni publicznej i zastąpienia go terminem „demokracja”, oraz niebywałego triumfu hasła „sprawiedliwość społeczna”.
58
Słowa kluczowe
republikanizm, Wiosna Ludów, Republika Weimarska, Republika Bońska, komunitaryzm, sprawiedliwość społeczna
*
1. Trójkolorowa flaga – symbol niemieckiego republikanizmu
Najbardziej urodziwa i medialna twarz wszech czasów Republiki
Federalnej Niemiec, Claudia Schiffer, jakby przeciwieństwo najsłynniejszej, Konrada Adenauera, naznaczonej wszak kamiennym wyrazem,
przypominającym hebanowe oblicze Indianina ze sklepu z cygarami,
nie zawahała się ani na chwilę, by w celach promocji RFN oblec się
narodową, trójkolorową flagą z satyny. Emerytowana dziś supermodelka upodobniła się na chwilę do francuskiej Marianny z obrazu De* Arkadiusz Stempin – dr hab., kierownik Katedry Integracji Europejskiej w Wyższej Szkole
Europejskiej im. ks. Józefa Tischnera w Krakowie. Studia historyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz germanistyczne i historyczne doktoranckie na Uniwersytecie Alberta-Ludwika we
Freiburgu; doktor filozofii (2003, dysertacja: Początki procesu polsko-niemieckiego pojednania. Maximilian--Koble-Werk, niem.), habilitacja (Freiburg 2008, Niemiecka polityka wobec Polski w latach I wojny światowej,
niem.); od 2008 roku docent na Uniwersytecie we Freiburgu i w WSE. Większość jego publikacji
jest poświęcona historycznemu sprzężeniu Niemiec i Polski w XX wieku.
K
U
L
T
U
R
A
WSPÓŁCZESNY DRYF NIEMIECKIEGO REPUBLIKANIZMU
lacroix, ucieleśniając niczym na poły obnażony pierwowzór republikańską cnotę, tu – made in Germany.
Ale też każdorazowy wybór republikańskiego modelu ustrojowego
przez państwo niemieckie nie wyraził się symbolicznie tak jednoznacznie, jak właśnie w przyjęciu trójkolorowej czarno-czerwono-złotej flagi: najpierw przez Republikę Weimarską (1919), później
przez Bońską Republikę Adenauera (1949) i wreszcie przez zjednoczone na naszych oczach RFN i NRD (1990). Symbolika republikańskiej, teutońskiej Trikolore nawiązuje do legendarnych mundurów Lützower Jäger (strzelców generała Adolfa Wilhelma von Lützow1), owych
3 tys. pruskich ochotników-patriotów, głównie studentów, którzy pod
rozkazem swojego generała po klęsce Napoleona pod Moskwą (1812)
wszczęli wojnę partyzancką przeciwko okupującemu kraj francuskiemu ciemięzcy. Wybór czarnego koloru na mundury strzelców miał
prozaiczny powód. Tylko na czarno można było przefarbować zwykłe
codzienne ubranie, obszyte później czerwoną lamówką i wyłożone
złotymi guzikami z mosiądzu. Ta kolorystyka, naznaczona walką
o wolne, demokratyczne Niemcy, rekurująca jednocześnie do trójkolorowej flagi Republiki francuskiej, miała już na zawsze ucieleśnić republikańskiego ducha niemieckiego. Tym bardziej, że po kongresie
wiedeńskim niemieccy studenci wynieśli deutsches Dreifarb do rangi
symbolu walki przeciwko restauracji i tyrańskim rządom Metternicha
w Europie. „Czarne jarzmo niewoli, czerwona krew i złota wolność”
– tak brzmiała popularna wykładnia kodu kolorów tworzących niemiecką flagę (por. Jahn 1995). Podczas frenetycznej demonstracji na
zamku w Hambach, która w maju 1832 roku ściągnęła ze wszystkich
krajów niemieckich 30 tys. zwolenników zjednoczonych i wolnych
Niemiec, kupiec Johann Philipp Abresch umieścił na szczycie zamkowej wieży wykonany przez siebie satynowy czarno-czerwono-złoty
sztandar, naznaczając go na „wieczne czasy” symboliką narodową
(Süss 1956: 32).
O tym, jakie miała ona w sobie pokłady magii i mocy, przekonały
się wkrótce panujące w niemieckich państewkach koronowane głowy,
mocno zatrwożone o własne przetrwanie na tronach. Bawarski król
Ludwik I, który już w 1846 roku wyczuł nadciągający wstrząs republikański, zaproponował, by rewolucyjne wrzenie uśmierzyć przez
przyjęcie w przyszłej konfederacji niemieckiej czarno-czerwono-złotej flagi. Tym rozsądnym postulatem podważył jakby mimochodem
powszechne przekonanie o organicznym obłąkaniu rządzącej od nie1
Adolf Wilhelm von Lützow (1872–1834), pruski generał (por. Bauer 2000).
P
O
L
I
T
Y
K
A
59
ARKADIUSZ STEMPIN
60
mal tysiąca lat w Bawarii dynastii Wittelsbachów (Cars 1997: 27).
Rzekomy neuropata Ludwik I Wittelsbach wykazał się większym rozumem i instynktem politycznym niż jego koronowany kolega w Berlinie. Popadający bowiem często w płacz i kończący swoje rzewne
listy do rodziny siedmioma wykrzyknikami (Blasius 1992: 14, 55) król
pruski Fryderyk Wilhelm IV najpierw siłą postanowił zdusić rewolucję na ulicach Berlina, rozkazując swoim żołnierzom, by nie tylko
strzelali do demonstrantów, ale i usunęli z miasta ich trójkolorowe
flagi. Dopiero gdy po kilku dniach znalazł się na łasce obywateli,
przejrzał na oczy i wyjechał 21 marca 1848 roku ze swojej poczdamskiej rezydencji do Berlina, wyrażając w ten sposób poparcie dla najważniejszego postulatu rewolucjonistów – zjednoczenia Niemiec. Nie
zapomniał przy tym, by założyć na ramię trójkolorową przepaskę
i postarać się o towarzystwo członka gwardii obywatelskiej, niosącego u jego boku trójkolorowy sztandar niemiecki. Na drugi dzień oddał nawet hołd poległym na ulicach demonstrantom, których trumny
owinięto w takie same flagi (Clark 209 : 421, 431).
Jednak porażka rewolucji 1848 roku i skucie państw niemieckich
dwie dekady później „żelazem i krwią” w II Rzeszę (cesarstwo) przez
Bismarcka wyekspediowały ideę republikańską, a wraz z nią trójkolorową flagę (przynajmniej chwilowo) na śmietnik historii. Wolą Żelaznego Kanclerza sztandar nowej monarchii Hohenzollernów, aspirującej do pierwszego mocarstwa w świecie, składał się z biało-czarnej
symboliki konserwatywnych, dumnych Prus, i czerwonych kolorów
hanzeatyckiego Związku Północnego.
Zrozumiałe staje się więc, że kiedy polityczni sukcesorzy upadłego
w czeluściach I wojny światowej imperium Bismarcka rozpoczęli
w 1918 roku wznosić gmach pierwszej w dziejach Niemiec republiki,
oblekli ją trójkolorową flagą. Ale dzieliła ona los niestabilnej, zatrutej
klimatem konfliktu między lewicą a prawicą Republiki Weimarskiej.
Jej polityczni przeciwnicy z monarchistycznej prawicy wytargowali
bowiem kompromis, który czarno-biało-czerwoną flagę cesarską pozwolił zachować na okrętach niemieckich. Spór o flagę toczył się
zresztą przez cały okres istnienia Republiki Weimarskiej, generując
niemałe paradoksy. I tak w poselstwach niemieckich za granicą łopotały obydwie flagi. W kraju natomiast w niektóre święta w ogóle ich nie
wywieszano, ponieważ państwo nie mogło zagwarantować, że wszędzie na maszt zostaną wciągnięte właściwe flagi. W maju 1926 roku
kolejny niestabilny rząd musiał nawet z powodu konfliktu o flagę poddać się do dymisji.
Ostatecznie sporną flagę zwinął Hitler, zadając w 1933 roku decydujący cios republikańskiemu porządkowi w Niemczech. Tylko ze
K
U
L
T
U
R
A
WSPÓŁCZESNY DRYF NIEMIECKIEGO REPUBLIKANIZMU
względu na starca Paula von Hindenburga, który uczynił go kanclerzem, wódz nowej tysiącletniej Rzeszy zezwolił na to, by oprócz sztandaru ze swastyką mogła powiewać czarno-biało-czerwona flaga. Dlatego dopiero wraz z pogrzebem Hindenburga w 1935 roku ściągnięto
z masztów flagę Bismarcka. Kiedy już zaledwie 10 lat później Hitlera
przygniotły gruzy jego tysiącletniej Rzeszy, Niemcy spontanicznie zaczęli wywieszać wśród ruin miast republikańską flagę. Trójkolorowa
kokarda pojawiła się też na policyjnych czapkach. Ale nim ponownie
stała się symbolem drugiej z rzędu Republiki niemieckiej, tym razem
bońskiej Konrada Adenauera, musiała konkurować z flagą narzuconą
przez zwycięskich aliantów. Ci bowiem, z nieufnością traktując jakąkolwiek symbolikę niemieckiej państwowości, zabronili w 1945 roku
wywieszania trójkolorowego sztandaru. Wymuszona przez nich niebiesko-biało-czerwono-biała flaga, przypominająca starą flanelową
pidżamę, została zapożyczona z międzynarodowego alfabetu flagowego, oznaczającego literę „C” (kapitulacja). Ale dla ojców założycieli
Republiki Bońskiej w 1949 roku przyjęcie tradycyjnej flagi, konotującej republikańską wolność kraju, nie podlegało dyskusji. Od 3 października 1990 roku symbolizuje ona także jedność kraju, powiewając w wymiarach 6×10 m w sercu Berlina, nad placem Republiki
przed siedzibą parlamentu.
2. Ewolucyjny charakter republikańskiej idei i jej praktycznego zastosowania w sztuce rządzenia
Trzykrotnie wprowadzany w Niemczech republikanizm, podobnie
zresztą jak sama idea (myśl) republikańska oraz praktyczne formy jej
zastosowania w sztuce rządzenia w innych krajach nie miały w sobie
nic z pomnikowej monumentalności i w ciągu dziejów podlegały ewolucji. Niezmienny pozostał jedynie rdzeń, zamknięty w sakralnym pojęciu res publica. Wywodząc się z cywilizacji rzymskiej, narzucał taką
formę rządów, w której dla dobra publicznego władzę ustawodawczą
i egzekutywę sprawowała wybierana reprezentacja społeczeństwa,
przynależna do wspólnego państwa. Ale już przedstawienie bardziej
panoramicznego obrazu republikanizmu wymaga znacznego uszczegółowienia. Okazuje się wtedy, że system republikański przekracza
wąskie ramy demokratycznego rdzenia i rozszerza się na jedną z wielu
interpretacji demokratycznego rządzenia – zależną od tradycji, myśli
teoretycznej oraz historycznych uwarunkowań.
Jeśli jeszcze w epoce renesansu republikanizm włoskich państewek, takich jak Wenecja, Genua, Siena nawiązywał do republikańP
O
L
I
T
Y
K
A
61
ARKADIUSZ STEMPIN
62
skiego modelu antycznego Rzymu i wyrażał się podwójną wolnością
żyjącego w wolnym kraju wolnego obywatela (Münkler 1999: 41), to
republikanizm angielski (po wojnie domowej i ścięciu króla Karola)
oraz polski (po pierwszej wolnej elekcji w 1573 roku) charakteryzowały się nieograniczoną swobodą praw obywateli (Anglia) czy szlachty (Polska). Z kolei zawierucha rewolucji francuskiej w 1789 roku
i idea prawa naturalnego Jeana-Jacques’a Rousseau wygenerowały
taki model republikanizmu, w którym naród preferował demokrację
bezpośrednią, a swoją reprezentację wychowywał do cnotliwego sprawowania władzy.
Kolejne fale rewolucyjne w 1830 i 1848 roku w ich sfrustrowanej
francuskiej ojczyźnie, łącząc kwestię wprowadzenia nowego porządku społecznego z ustrojowym (rozszerzenie prawa wyborczego), podzieliły republikanów demarkacyjną linią na dwa zwalczające się na
śmierć obozy. „Niech żyje republika!” – wykrzykiwał republikański
rząd burżuazyjny po zdławieniu w czerwcu 1848 roku powstania radykalnych demokratów przeciwko Zgromadzeniu Narodowemu. „Republika nie żyje!”, pomstował zdziesiątkowany lud paryski. Rządząca
burżuazja republikańska utrzymywała, że nieodzownym warunkiem
istnienia republiki jest spokój i ład, „choćby oznaczał on ciszę cmentarza” (Liebfeld 1979: 95). Moc rewolucyjnej machiny znad Sekwany
rozprzestrzeniła się na Niemcy. Tamtejsze dwa skrzydła republikańskie: radykalnych demokratów (proletariat przemysłowy i drobnomieszczaństwo) z rewolucyjnym programem społecznym, przypominającym credo jakobinów (Clark 2009: 428) i liberałów, czyli przede
wszystkim zainteresowaną zjednoczeniem państw niemieckich w jeden organizm państwowy i zwróconą oczami w stronę oświeconej
władzy monarchistycznej burżuazję (Davies 1998: 860), popieraną
przez świat nauki, literatury i młodzież, skoczyły sobie do gardeł.
Zakończyło się to drenażem samej idei republikańskiej. W efekcie
końcowym próba przecięcia węzła gordyjskiego, splatającego porządek socjalny z ustrojowym, ze względu na słabość niemieckiego liberalizmu oraz jego silne inklinacje monarchistyczne przyniosła w sferze ideowej rozmycie republikańskiego pojęcia. Na scenie politycznej
natomiast utorowała ona drogę Bismarckowi do zachowania porządku monarchistycznego, w atmosferze wzajemnej adoracji Żelaznego
Kanclerza oraz pruskich junkrów i wojskowych2. Ale Bismarck, któremu przy jego aparycji było bardziej do twarzy w kirasjerskim hełmie
2
Radykalnym demokratom i liberałom nie udało się nawet wyłonić wspólnych kandydatów do Zgromadzenia Narodowego, co było tylko wodą na młyn dla konserwatystów i prawicowych liberałów (Vogelsang 1999: 154).
K
U
L
T
U
R
A
WSPÓŁCZESNY DRYF NIEMIECKIEGO REPUBLIKANIZMU
niż z konstytucją w ręku, był tylko nieodrodnym synem szerokich
rzesz monarchistów. Upatrywali oni w monarchii rękojmię bezstronnych rządów i przypisywali republice stronnicze faworyzowanie
burżuazji.
Niczym kalka powtórzył się ten wzór przy drugim podejściu do
wprowadzenia republiki w Niemczech. Republikański front usiłował
wprawdzie zainstalować republikanizm możliwy do przyjęcia przez
jak najszersze grupy społeczne, w praktyce jednak Republika Weimarska była nawet „republiką bez republikanów” (Kotłowski 2008: 94).
Republikańskie poglądy reprezentowała pierwotnie jedynie partia
socjaldemokratyczna, dopiero później lewica liberalna i katolicka
partia Centrum. Skrajna lewica natomiast dążyła do stworzenia republiki na wzór radziecki. Z kolei prawica celem swojej aktywności
uczyniła jak najszybsze złożenie republiki do grobu. Na kapłana ceremonii pogrzebowej wybrała Hitlera.
Jego klęska w 1945 roku otworzyła dla Republiki niemieckiej trzecią szansę zaistnienia. Roli jej biologicznego ojca podjął się wielki
ocalony z katastrofy II wojny światowej – Konrad Adenauer, który
w okresie Republiki Weimarskiej pełnił urząd burmistrza katolickiej
Kolonii. Posługując się cynicznym sprytem, którego miał nieprzebrane zasoby, oraz odwołując się do etyki chrześcijańskiej i wolności jednostki do podejmowania inicjatyw w każdej dziedzinie życia, wprowadził taką wykładnię republikanizmu, która przywróciła Niemcom
miejsce wśród cywilizowanych potęg świata. Wykładnia ta zasadzała
się na dwóch filarach: demokracji i państwie socjalnym (socjalnej
gospodarce rynkowej), trzeciej drodze między kapitalizmem z socjalizmem (Schüler 2000: 169). Demokratyczny kanon wyeksponował
szczególnie indywidualne prawa jednostki, chroniące go przed ewentualną agresją ze strony państwa, co po doświadczeniach z III Rzeszą
Hitlera było zrozumiałe. Ale największą zasługą Adenauera było wygaszenie ponad 100-letniego dualizmu w republikanizmie niemieckim
przez „spacyfikowanie” lewicy. Zainstalowanie bowiem państwa
socjalnego, w którym wszyscy obywatele otrzymali spory zestaw ubezpieczeń socjalnych i praw ekonomicznych, a świat pracy udział w ciałach decyzyjnych przedsiębiorstw (Mazover 2000: 410), spowodowało,
że grunt pod nogami stracili nie tylko radykalni marksiści, ale i socjaldemokraci, tradycyjne, lewicowe flanki republikańskie.
60 lat od implantacji i 20 po zjednoczeniu republikanizm niemiecki
najbardziej niesiony jest przez prądy globalizacji i utraty przez państwo
narodowe dotychczasowych możliwości skutecznego oddziaływania
na rzeczywistość, a w konsekwencji przez rosnące w obywatelach poczucie zagrożenia. Dryfuje on w trzech kierunkach: komunitaryzmu,
P
O
L
I
T
Y
K
A
63
ARKADIUSZ STEMPIN
semantycznego zdominowania pojęcia republikanizmu przez termin
„demokracja” w przestrzeni publicznej oraz nostalgii za sprawiedliwością, która urosła do naczelnej wartości republikańskiego społeczeństwa.
3. Komunitaryzm
64
Republikański komunitaryzm wyrósł na podglebiu politycznej filozofii Hanny Arendt, która wobec biologicznego zagrożenia ludzkości
totalitaryzmem, wdrożonym w połowie XX wieku przez gangsterów
politycznych wyjątkowego kalibru Hitlera i Stalina, zaproponowała
przejęcie przez jednostkę własnej odpowiedzialności za kształtowanie
wspólnego, publicznego dobra (Arendt 1992, 1993; Bonacker 2009:
177). Tocząca się z kolei w latach 80. i 90. debata o wulkanicznej niemal sile, w której szpady skrzyżowali zwolennicy liberalnego i komunitarnego społeczeństwa (Brink, Reijen 1995), dostarczyła teoretycznego fundamentu dla komunitarnych rozwiązań, znajdujących dziś
zastosowanie w politycznej praktyce. Zapłonem debaty, a jednocześnie
wehikułem komunitarnej idei w Niemczech, równym sile religijnego
ferworu, było opublikowanie w 1990 roku nad Renem opus magnum
Johna Rawlsa, pochylającego się w nim nad teorią sprawiedliwego
społeczeństwa (por. Rawls 1971). Natomiast wodą na młyn dla intensywności debaty okazał się nieoczekiwany wybuch „jesieni ludów” na
przełomie 1989 i 1990 roku w Europie Środkowo-Wschodniej (por. Ash
1990). Wyrosłe na kanwie zrywów społecznych szlagierowe pojęcia
„społeczeństwa obywatelskiego” czy „obywatelskiego zaangażowania”
(Habermas 1990: 11) uwypuklały zbawczą rolę, jaką na rzecz wspólnego dobra odgrywali aktywni obywatele, organizujący się w sektorze
pozarządowym: w związkach samorządowych, lokalnych czy non governmental organizations – NGO ([por. Salamon, Anheier 1999). Towarzyszyło temu zamazanie się linii podziału między sferą publiczną
a prywatną, kanoniczną wartością liberalnego społeczeństwa (Prostak 2009: 15), generując powstanie Private Public Partnership, kooperacyjnego melanżu administracji publicznej z prywatnym kapitałem
(Gerstlberger, Schneider 2008).
Obecny dryf niemieckiego republikanizmu w kierunku komunitaryzmu stanowi organiczną część globalnego trendu, polegającego na
prywatyzacji dotychczasowych uprawnień państwa na skutek utraty
przez niego środków i siły do dalszego sprawowania swojego monopolu (Schmidt 1994: 210). Zamknięty w pojęciu Denationalisation (niem.
Entstaatlichung) (Ewald 2004: 53) proces obejmuje nawet tak strateK
U
L
T
U
R
A
WSPÓŁCZESNY DRYF NIEMIECKIEGO REPUBLIKANIZMU
giczne sfery, jak bezpieczeństwo zewnętrzne, w której np. prywatny
przemysł wojskowy w krajach NATO wkracza na arenę polityczną
jako niezależny aktor (Markusem 2002: 3; Metternich 2006), czy bezpieczeństwo wewnętrzne (Nietz 2000: 264). Chyba najbardziej spektakularnym przykładem prywatyzacji monopolu państwa w zakresie
bezpieczeństwa wewnętrznego jest powstawanie jak grzyby po deszczu
getad communities. Strzeżone osiedla bogatych obywateli, najliczniejsze
w republikańskich państwach: USA, RPA czy Brazylii, chronione są
przez prywatne policyjne formacje. Jak ongiś średniowieczni strażnicy
z halabardą u bram miast strzegą one obecnie dostępu do ogrodzonych posiadłości zamożnych mieszkańców przed grasującymi bandami
przestępczymi, kontrolując z bronią w ręku wejścia do nich (gate).
Bogaci lokatorzy tych warowni, stanowiących niemal państwa w państwie, kwestionują w międzyczasie sens uiszczania podatków na rzecz
państwa (Eppler 2001: 59; [por. Glasze, Webster, Frantz 2006). Tworzy
się w ten sposób nowa ekskluzywna klasa mieszczańska.
W Niemczech jej najbardziej charakterystyczną cechą jest (w przeciwieństwie do prawicowego mieszczaństwa z powojennej epoki Konrada Adenauera lat 50. czy 60. XX wieku) nie tylko prawicowe, ale
i lewicowe pochodzenie. Neue Bürgerlichkeit rekrutuje się bowiem zarówno spośród wyborców prawicowej CDU/CSU, jak i lewicowej Partii
Zielonych. Papierkiem lakmusowym tego fenomenu były kolejno: projekty utworzenia po wyborach do Bundestagu w 2005 roku koalicji jamajskiej (CDU/FDP/Zieloni), a po wyborach w Badenii-Wirtenbergii
w 2006 roku koalicji CDU z Zielonymi oraz tegoroczne zwycięstwo
tych ostatnich w wyborach do Landtagu w Stuttgarcie.
Ideowo neue Bürgerlichkeit odwołuje się wprawdzie do konserwatywnych wartości moralnych z epoki Adenauera (Sekundärtugenden)3,
oblekając je jednak aksjologicznym metysażem, czerpiącym równie
chętnie ze skarbca cnót lewicowego pokolenia Bewegung – 68 (kontestacyjnego ruchu lewicowego 1968 roku), nadając sakralny charakter
ochronie środowiska, optując za pacyfizmem i, co istotne, podkreślając
rangę obywatelskiego (komunitarnego) zaangażowania w kształtowaniu
przestrzeni publicznej (por. Sloterdijk 2009). Możliwe, że podparcie
się przy tym ostatnim fenomenie przykładami potężnego obywatelskiego protestu zarówno przeciwko budowie w Stuttgarcie najno3
Honorowe miejsce na liście zajmują pilność, wierność, posłuszeństwo, zdyscyplinowanie, punktualność, niezawodność, zamiłowanie do porządku, uprzejmość, czystość. Pierwotnie
wywodzą się one z pruskiego katalogu cnót. Konstytuowały one jednak powojenne społeczeństwo zachodnioniemieckie w jego drodze od klęski III Rzeszy do gospodarczego cudu i prosperity RFN (por. Münch 1984).
P
O
L
I
T
Y
K
A
65
ARKADIUSZ STEMPIN
wocześniejszego dworca kolejowego na świecie4, jak i organizowaniu
zimowej olimpiady w Monachium/Garmisch-Partenkirchen 20185 byłoby w tej egzemplifikacji drogą na skróty. Ale uzyskują one paradygmatyczne znaczenie na tle zaangażowania obywatelskiego, nadającego koloryt niemieckiemu republikanizmowi, które wyraża się
w przynależności Niemców do 500 tys. związków sportowych, lokalno--miejskich, organizacji pozarządowych, inicjatyw obywatelskich czy
grup samopomocy, zorientowanych w coraz mniejszym stopniu na
pierwotną aktywność sportową czy religijną (chrześcijańską), a skupiających się na ochronie środowiska naturalnego, obronie praw kobiet i grup mniejszościowych (homoseksualnych), kruszeniu kopii
o energię nuklearną i misjonarską działalność pacyfistyczną oraz pomocową na rzecz Trzeciego Świata (neue sozialen Bewegungen) (por. Rios
2009). Republikańskie społeczeństwo obywatelskie nie jest jednak
w stanie udźwignąć ciężaru sterowania krajem, zastępując przy tym
słabnące państwo.
4. Semantyczny triumf demokracji nad republikanizmem w przestrzeni publicznej i praktyce politycznej
66
Drugą tendencją niemieckiego republikanizmu jest wyraźny uwiąd
samego pojęcia „republika” – będącego wszak członem oficjalnej nazwy państwa Bundesrepublik Deutschland (Republika Federalna Niemiec) – wraz z terminami pochodnymi, co rzutuje na praktykę polityczną w RFN. Zarówno wśród politycznego establishmentu, jak
i w mediach niepodzielnie króluje pojęcie „demokracja”, będące syno4
Niezwykle ambitny i śmiały projekt Stuttgart 21 został w 2006 roku zatwierdzony przez
krajowy parlament Badenii-Wirtenbergii. Przeciwko jego realizacji, opiewającej na ponad 4 mld
euro, uformował się obywatelski sprzeciw, któremu przewodzi Aktionsbündnis gegen Stuttgart 21.
Znalazł on ujście najpierw w wielotysięcznych demonstracjach ulicznych, później w zebraniu
w stolicy kraju 61 tys. podpisów pod przeprowadzeniem referendum w tej sprawie, a ostatecznie
we wstrzymaniu realizacji projektu oraz w tegorocznej porażce wyborczej rządzącej w Stuttgarcie CDU i przejęciu rządów przez Partię Zielonych.
5
W gminie Garmisch-Partenkirchen utworzył się niezwykle aktywny pułk przeciwników
organizacji olimpiady, argumentujący, że niezbędne inwestycje naruszą ochronę środowiska.
W przeprowadzonym w Garmisch-Partenkirchen w maju 2011 roku referendum 51% uprawnionych do głosowania wypowiedziało się pośrednio przeciwko olimpiadzie. W konsekwencji także
Partia Zielonych opowiedziała się na swoim kongresie w tym samym roku przeciwko organizowaniu igrzysk zimowych. Jej przewodnicząca Claudia Roth wycofała się z komitetu organizacyjnego (por. Bürgerbegehren 2011).
K
U
L
T
U
R
A
WSPÓŁCZESNY DRYF NIEMIECKIEGO REPUBLIKANIZMU
nimem dla republikańskiego organizmu państwowego. „Republikanizm” natomiast został zepchnięty na margines życia politycznego
i stał się politycznym zawołaniem ultraprawicy, jego samookreśleniem, przyjętym jednakże niezwykle gładko, bez czkawki przez klasę
polityczną i szeroką opinię publiczną (media). Parający się zawodowo
polityką liderzy ultraprawicy mistyfikują „republikę” na narodowe
sanktuarium-warownię, które trzeba chronić przed potopem migrantów, zakusami globalizacji i innymi kasandrycznymi zagrożeniami.
Żonglując nimi i wzywając do natychmiastowego przegnania znad
Renu pleniących się na potęgę od razu w chustach i turbanach na głowach muzułmanów, ultraprawica z republikańskim logo jest w stanie
zmobilizować elektorat rzędu 14%, jak twierdzi szef najpoważniejszego instytutu demoskopii w Niemczech Manfred Güllner („ReuterDeutschland”, 2 września 2010), a co potwierdza naczelny politolog
chadecji Gerd Langghuth z uniwersytetu bońskiego („Süddeutsche
Zeitung”, 11 września 2010). Potencjał wyjściowy dla ultraprawicowej partii nie rekrutuje się wyłącznie z rozczarowanych polityką zaciskania socjalnego pasa Angeli Merkel 70-letnich katolickich frustratów (Stempin 2010: 77). Chętne do utworzenia republikańskiej partii
byłyby dywizje dotychczasowych socjaldemokratycznych wyborców.
Świadczy o tym fakt, że po publikacji książki w 2010 roku w RFN, autorstwa socjaldemokraty i czołowego bankiera niemieckiego w unii
personalnej Theo Sarazzina, centrala partii zasypana została mailami, które, jak twierdził jej szef Sigmar Gabriel, w 90% identyfikowały
się z rasistowskimi tezami socjaldemokratycznego bankiera („Basler
Zeitung”, 1 września 2010). Do zasilenia formalnej partii republikańskiej gotowi są przede wszystkim hałaśliwi, organizujący koncerty
i wydający pisma i płyty z rasistowską treścią skinheadzi oraz nielegalnie działające organizacje neofaszystowskie. Jeżeli do tej pory potencjał ten nie zaowocował utworzeniem silnej partii ultraprawicowej,
to po pierwsze dlatego, że przeciwdziałał temu kompas politycznej
poprawności Angeli Merkel i jej chadeckich hufców (wcześniej Helmuta Kohla i Gerharda Schroedera). Po drugie, republikańska ultraprawica cierpi na chroniczny brak charyzmatycznych przywódców
w stylu Heidera, Le Pena czy Wildersa (Stempin 2011: 58).
Trudno w tej chwili ocenić, jakie dalsze konsekwencje wywoła wyparcie pojęcia republikanizmu z politycznego słownika i zastąpienie
go terminem „demokracja”. „Republikanizm” konkretyzuje bowiem
amorficzną „demokrację”, ustalając precyzyjne reguły funkcjonowania
systemu.
P
O
L
I
T
Y
K
A
67
ARKADIUSZ STEMPIN
5. Sprawiedliwość naczelną wartością republikańskiego społeczeństwa
68
Trzecią wyraźną tendencją obserwowaną w republikanizmie niemieckim po 2000 roku jest wykatapultowanie się z triady naczelnych
wartości republikańskich wolności, sprawiedliwości i solidarności tej
środkowej, która w postrzeganiu społecznym zajęła na pierwsze miejsce. Usunęła ona w cień wolność, wchłaniając w siebie sprawiedliwość. O nowej sprawiedliwości trąbią media (ARD Stadtgespräch,
5 kwietnia 2011)6, przywołuje ją z ambony przewodniczący episkopatu Niemiec arcybiskup Freiburga Robert Zollitsch (SWR Tagesgespräch, 31 grudnia 2009), nie mówiąc już o licznych artykułach w bulwarówkach czy w prasie opiniotwórczej. Sam naczelny liberał Republiki Federalnej Friedrich Merz, usunięty niczym komórka nowotworowa z mózgu CDU (z prezydium i funkcji szefa frakcji chadeckiej
w parlamencie) przez Angelę Merkel, daje jednak narodowi na pożegnanie do ręki liberalną receptę na uzdrowienie, tytułując swoją książkę Odważyć się na więcej kapitalizmu. Ale nawet on poddaje się ogólnemu
nastrojowi, uzupełniając swój podręcznik dla Republiki Federalnej
podtytułem Drogi do sprawiedliwego społeczeństwa (Merz 2008). Skąd ta
nostalgia za sprawiedliwością? Przyczyny są wielorakie.
Okres po zjednoczeniu Niemiec, który zaspokoił potrzebę wolności, zbiegł się z kryzysem państwa socjalnego. Pogłębiało to przez
dwie ostatnie dekady coraz bardziej różnice zamożności w społeczeństwie, i to w stopniu, o jakim nie śniło się żyjącym w RFN (od lat cudu
gospodarczego) poprzednim dwóm pokoleniom. Bogaci stali się jeszcze bogatsi, biedni jeszcze biedniejsi (DIW-Studie 20107). „Podczas
gdy bogaci wylatują na weekendowy shopping do Nowego Jorku
i rzucają się w wir zakupów, nabywając markowe produkty, biedni
kupują w dyskontach. Jeśli ci pierwsi przewożą swoje dzieci wanami
z lekcji jazdy konnej na treningi tenisa, dzieci drugich spędzają całe
dni przed tv” (ARD Stadtgespräch, 5 kwietnia 2011). Jednocześnie
klasa średnia kurczy się, gdyż wielu jej członków znalazło się w gru6
Pierwszy program telewizji niemieckiej ARD wyemitował w ramach popularnego cyklu
publicystycznego „Stadtgespräch” 5 kwietnia 2011 roku w porze wysokiej oglądalności debatę
publiczną „Czy potrzebujemy więcej sprawiedliwości?”.
7
Tylko 60% mieszkańców RFN należy jeszcze do klasy średniej, której kryterium jest dochód brutto między 70 a 130% średniej krajowej, netto między 860 i 1.844 euro, co oznacza jej
procentowy spadek z 66 do 60% w stosunku do roku 2000. Jest do dramatyczny spadek w tak
krótkim okresie czasu. Jednocześnie z 18 do 22% zwiększyła się liczba gospodarstw z niskim dochodem. Sam najniższy dochód obniżył się z 680 do 645 euro. Natomiast przeciętna dochodów
w grupie najlepiej zarabiających wzrosła z 2.400 na 2.700 euro.
K
U
L
T
U
R
A
WSPÓŁCZESNY DRYF NIEMIECKIEGO REPUBLIKANIZMU
pie słabo zarabiających (por. DIW-Studie 2010). Drży więc ona przed
zejściem w otchłań społecznego niebytu (por HASG 2008). Wcześniej
była ona społecznie znacznie bardziej mobilna, rozszerzając się. Przykładowo lekarz żenił się z pielęgniarką, a adwokat z sekretarką, podczas gdy teraz lekarz żeni się z lekarką, a adwokat z adwokatką (ARD
Stadtgespräch, 5 kwietnia 2011). Obecnie ten, kto nawet ciężko pracuje, nie jest zabezpieczony przed utratą pracy i socjalną degradacją.
Kurczące się państwo socjalne nie zapewni już bowiem należnej poduszki socjalnej. Korowód obcinanych kolejno świadczeń socjalnych,
od 13 pensji (Weihnachtsgehalt), poprzez dodatek do urlopu i ubezpieczenia zdrowotnego, aż po wprowadzenie w 2005 roku złowieszczego
Hartz IV, zmniejszającego świadczenia dla bezrobotnych do poziomu
wcześniejszego zasiłku (345 euro) oraz sprowadzający ich do „błagających o jałmużnę” „ludzi drugiej klasy” (Steiger 2008: 20), poszerzył
znacznie obszary biedy w jednym z najbogatszych krajów świata
(37 tys. dolarów na głowę – dla porównania w Polsce 8 tys.) (por. Welt
in Zahlen 2008).
Ale kryzys państwa socjalnego do spółki z globalizacją nie wyczerpuje wszystkich przyczyn nostalgii w Republice Federalnej za deficytowym
poczuciem sprawiedliwości. Jeśli bowiem samotnie wychowująca jedno lub więcej dzieci matka stanowi wyjątkowo uprzywilejowany archetyp w grupie najbiedniejszych, bliskich nawet ubóstwa, to odpowiedzialność za to spada nie na przeklęty kapitalizm czy bezduszne
państwo, ale na rozpowszechnienie się takiego modelu życia rodzinnego, w którym kobieta wychowuje dzieci samodzielnie, rozwody są na
porządku dziennym, a liczba zawieranych małżeństw spada.
Tęsknota za deficytową sprawiedliwością obecnego społeczeństwa
republikańskiego ma wreszcie swoje źródła w dwóch psychologicznych przyczynach. Pierwsza z nich zasadza się na idealizowaniu złotego okresu państwa socjalnego z lat 50. i 60., czyli sprzed „epoki neoliberalnej”. Zapomina się wyjątkowo chętnie, że „cud gospodarczy”:
powszechne przesiadanie się do volkswagena, nabywanie pralek, telewizorów, spędzanie wakacji najpierw na włoskiej Riwierze, a po
upadku generała Franco w hiszpańskiej Andaluzji czy Katalonii szło
w parze z zaciskaniem pasa w rodzinie niemal do talii osy, z pięciokrotnym obracaniem jednomarkówki w ręku przed jej wydaniem
i z rzuceniem na szalę heroicznej cnoty oszczędności. Na śniadanie
chleb smarowano masłem tak cienko, że prześwitywał, wieczorem na
kolację z lodówki wyciągano już tylko margarynę. Ubrania noszono
po starszych kuzynach (por. Nolte 2008). Dziś uchodzi to za przejaw
ubóstwa, a podobnie jak w Polsce, kanapki z nutellą gniją w koszach
na śmieci szkół państwowych czy prywatnych.
P
O
L
I
T
Y
K
A
69
ARKADIUSZ STEMPIN
70
Druga psychologiczna przyczyna odpowiedzialna za narastające
poczucie głodu sprawiedliwości polega na powszechnym usamodzielnieniu się lęków przed groźbą bezrobocia i społecznej degradacji czy
utratą oszczędności na tle omawianych wyżej realnych fenomenów;
niebezpieczeństwem kryzysu państwa socjalnego i postępującego rozwarstwienia społeczeństwa. Kryzys finansowy po 2008 roku udowodnił istnienie takiej neurozy (DIW-Studie 2010). Silne lęki w społeczeństwie wyjątkowo zgrabnie dyskontuje skrajnie lewicowa partia Die
Linke. Wprawdzie to charyzmatyczny lider Oskar Lafontaine otworzył pierwotnie postkomunistycznej partii z byłej NRD drogę do zachodnich landów, ale to jej sukcesy wyborcze po wybuchu kryzysu
w 2008 roku8 są papierkiem lakmusowym na istnienie socjalnych lęków i tęsknoty za stabilizacją, w której pojęciu sprawiedliwości przypada kluczowe znaczenie. Przy czym przesunął się jej akcent znaczeniowy. Wyraża ona teraz przede wszystkim sprawiedliwość socjalną,
postulującą zaprowadzenie socjalnej równości, która mechanicznie
zmiotłaby z powierzchni ziemi podział na bogatych i biednych.
Ta postawa, generująca złudne oczekiwania i przynosząca kaskadę
kolejnych rozczarowań na skutek braku spełnienia się socjalnej równości, uwidacznia się najbardziej na kanwie debaty publicznej, która
toczy się wokół zagadnienia edukacji szkolnej. W RFN bowiem szanse
na zdobycie lepszego, wyższego wykształcenia w gimnazjach czy na
uniwersytetach zależą w dużym stopniu od pochodzenia społecznego.
Liczba gimnazjalistów z rodzin akademickich czy legitymujących się
wysokim dochodem jest czterokrotnie wyższa od gimnazjalistów z rodzin robotniczych lub o niskim dochodzie. Na studia uniwersyteckie
decyduje się natomiast tylko 6 na 100 gimnazjalistów z rodzin robotniczych przy 49 z rodzin o wysokich dochodach lub wykształceniu
akademickim (APuZ 44–45/2006). Przy niekwestionowanym postulacie
wyrównywania szans w debacie jednak pobrzmiewają głosy moralnego oburzenia na to, że dom rodzinny z akademickim tłem wyposaża
dzieci w kompetencje przewyższające te, jakie mają ich rówieśnicy
z rodzin robotniczych.
Z powyższej analizy wynika, że główny dryf współczesnego niemieckiego republikanizmu jest niesiony prądem kryzysu państwa socjalnego. Ale pojawiły się już inne prądy, które w niedalekiej przyszłości
8
Jeśli do kryzysu poparcie w zachodnich landach dla postkomunistów było śladowe i oscylowało wokół 1%, to po kryzysie 2008 roku przekroczyli oni w wyborach do landtagów 5-procentowy próg wyborczy. Największy sukces odnieśli w Zagłębiu Saary, zdobywając 21%. W Dolnej Saksonii osiągnęli 7,1%, w Hamburgu 6,4%, w Szlezwiku Holsztynie 6%, w Hesji 5,4%,
w Nadrenii Połnocnej Westfalii 5,6%. Progu wyborczego nie przekroczyli jedynie w katolickiej
Bawarii (4,4%) (Wahlen in Deutschland 2010).
K
U
L
T
U
R
A
WSPÓŁCZESNY DRYF NIEMIECKIEGO REPUBLIKANIZMU
zmienią kierunek, a zarazem wywrą wpływ na obraz niemieckiego republikanizmu: scedowanie politycznych uprawnień z Berlina do
Brukseli, uzyskanie silnego wpływu przez grupy lobbystyczne na politykę, czy kształtowanie jej pod presją badań opinii publicznej i ram
wyznaczonych mediokracją.
Bibliografia
ARD (5 kwietnia 2011), Brauchen wir mehr Gerechtigkeit? [w:] ARD-Mediathek,
http://www.ardmediathek.de/ard/servlet/content/3517136?documentId=688
2860 [dostęp: 18 sierpnia 2011].
APuZ (44–45/2006): Bildung und Herkunft, [w:] Aus Politik und Zeitgeschichte.
Arendt, Hannah (1992), Vita activa oder Vom tätigen Leben, München: Piper.
Arendt, Hannah (1993), Was ist Politik? Fragmente aus dem Nachlass, München–
–Zürich: Pipier.
Ash, Timothy Garton (1990), Wiosna obywateli. Rewolucja 1989 widziana w Warszawie,
Budapeszcie, Berlinie i Pradze, Londyn: Polonia.
Bauer, Frank (2000), Horrido Lützow! Geschichte und Tradition des Lützower Freikorps,
München: Schild-Verlag.
„Basler Zeitung” (1 września 2010), [w:] Unterstützende mails für Sarrazin, http://
bazonline.ch/ausland/europa/Unterstuetzende-Mails-fuer-Sarrazin/story/2499
6587 [dostęp: 18 sierpnia 2011].
Blasius, Dirk (1992), Friedrich Wilhelm IV 1795-1861. Psychopatologie und Geschichte, Göttingen: Vandenhoeck & Ruprecht.
Bonacker, Thorsten (2009), Die politische Theorie des freiheitlichen Republikanismus.
Hannah Arendt, [w:] Schaal, Gary S.; Brodocz, André, Politische Theorien der
Gegenwart, t. 2, Wiesbaden: Verlag für Sozialwissenschaften, s. 177–214.
Brink, B. van der; Reijen, W. van (1995), Bürgergesellschaft, Recht und Demokratie,
Frankfurt a/M: Suhrkamp.
Bürgerbegehren (2011), Bürgerbegehren auf br-online.de [dostęp: 18 sierpnia
2011].
Cars, Jean des (1997), Ludwik II Bawarski, Warszawa: PIW.
Clark, Christopher (2009), Prusy. Powstanie i upadek. 1600-1947, Warszawa: Bellona.
Davies, Norman (1998), Europa. Rozprawa historyka z historią, Kraków: Znak.
DIW-Studie (2010), [w:] Goegel, Jan; Goring, Martin; Hausermann, Hartmut
Wochenbericht des Deutschen Instituts für Wirtschaftsforschung, nr 24, Berlin,
http://www.diw.de/documents/publikationen/73/diw_01.c.357505.de/10-24-1.
pdf [dostęp: 18 sierpnia 2011].
Gerstlberger, Wolfgang; Schneider, Karsten (2008), Öffentlich Private Partnerschaften.
Zwischenbilanz, empirische Befunde und Ausblick; Berlin: Editon Sigma.
Glasze, Georg; Webster, Chris; Frantz, Klaus (2006), Private Cities. Global and Local
Prespectives. Studies in Human Geography, London–New York: Routledge.
Eppler, Erhard (2001), Weder Krieg, noch Frieden, „Der Spiegel”, nr 41, s. 56–59.
P
O
L
I
T
Y
K
A
71
ARKADIUSZ STEMPIN
72
Ewald, Isabelle (2004): Privatisierung staatlicher Aufgaben, Brühl: Fachhochsch.
des Bundes für Öffentliche Verwaltung.
Habermas, Jürgen (1990), Strukturwandel der Öffentlichkeit, Frankfurt a/M:
Suhrkamp.
HASG (2008), Lengfeld, Holger; Hirschle, Jochen, Die Angst der Mittelschicht vor
dem Abstieg, [w:] Haagener Arbeitsberichte zur Soziologischen Gegenwartsdiagnose, nr
7, Institut für Soziologie, Soziologische Gegenwartsdiagnosen, Universität
Hagen, http://www.fernuni-hagen.de/imperia/md/content/soziologie/soz4/
hasg_7.pdf [dostęp: 18 sierpnia 2011].
Jahn, Günter (1995), Die Studentenzeit des Unitisten F.L. Jahn und ihre Bedeutung für die
Vor- und Frühgeschichte der Burschenschaft 1796–1819, [w:] Christian Hünemörder,
Günter Cerwinka (red.), Darstellungen und Quellen zur Geschichte der deutschen
Einheitsbewegung im neunzehnten und zwanzigsten Jahrhundert. Herausgegeben im
Auftrag der Gesellschaft für burschenschaftliche Geschichtsforschung, t. 15,
Heidelberg.
Kotłowski, Tadeusz (2008), Niemcy 1890–1945, Kraków: Avalon.
Liebfeld, Alfred (1979), Napoleon III, Warszawa: PIW.
Markusen, Ann (2003), The Case Against Privatizing National Security, [w:] Gouvernance, nr 16, New York, s. 471–501.
Merz, Friedrich (2008), Mehr Kapitalismus wagen. Wege zu einer gerechten Gesellschaft, München: Piper Verlag.
Metternich, Dominik, von Wolff (2006), Privatisierung militärischer Aufgaben und
parlamentarische Kontrolle Vergleich Deutschland und USA (praca doktorska
przedłożona na wydziale filozoficznym der Heinrich-Heine-Universität Düsseldorf), http://d-nb.info/987602098/34 [dostęp: 18 sierpnia 2011].
Münch, Paul (1984), Ordnung, Fleiß und Sparsamkeit. Texte und Dokumente zur
Entstehung der „bürgerlichen Tugenden”, München: DTV-Verlag.
Münkler, Herfried (1999), Republikanismus in der italienischen Renaissance, [w:] Traditionen der Republik – Wege der Demokratie, Bern, s. 41–71.
Nitz, Gerhard (2000), Private und Öffentliche Sicherheit, Berlin: Duncker & Humblot.
Nolte, Paul (2008), Abschied von Gerechtigkeit, „FAZ”, 8 grudnia.
Prostak, Rafał (2009): Polityka liberalna i religia. Refleksje nad rozumem publicznym
Johna Rawlsa i koncepcjami pokrewnymi, „Kultura i Polityka”, nr 6, WSE Kraków,
s. 14–31.
Rawls, John (1971), A Theory of Justice, Harvard: The Belknap Press of Harvard
University Press.
Rios, Ana (2009), Vereine in Deutschland, „Planet Wissen”, 1 czerwca, http://www.
planet-wissen.de/politik_geschichte/organisationen/rotes_kreuz/vereine in_
deutschland.jsp [dostęp: 18 sierpnia 2011].
„Reuter-Deutschland” (2 września 2010), [w:] Bürger fremdeln mit Migrationspolitik
der Parteien, http://de.reuters.com/article/domesticNews/idDEBEE6810E120100902 [dostęp: 18 sierpnia 2011].
Salamon, Lester M.; Anheier, Helmut K.; List, Regina; Toepler, Stefan; Sokolowski,
S. Wojciech (1999): Global Civil Society. Dimensions of the Nonprofit Sector, The
Johns Hopkins Comparative Nonprofit Sector Project, The Johns Hopkins
Center for Civil Society Studies, Baltimore.
K
U
L
T
U
R
A
WSPÓŁCZESNY DRYF NIEMIECKIEGO REPUBLIKANIZMU
Sarrazin, Theo (2010), Deutschland schafft sich ab, Wie wir unser Land aufs Spiel setzen,
Stuttgart: Deutsche Verlags-Anstalt.
Schmidt, Reiner (1994): Die Privatisierung öffentlicher Aufgaben als Problem des Staats- und Verwaltungsrechts, [w:] Stanisław Biernat, Reinhard Hendler, Friedrich
Schoch, Andrzej Wasilewski (red.), Grundfragen des Verwaltungsrechts und der
Privatisierung, s. 210 i nast.
Schüler, Alfred (2000), Soziale Marktwirtschaft und Dritte Wege. [w:] ORDO – Jahrbuch
für die Ordnung von Wirtschaft und Gesellschaft, t 51, Stuttgart: Lucius & Lucius,
s. 169–202.
Sloterdijk, Peter (2009): Aufbruch der Leistungsträger – Zeitdiagnostische Bemerkungen,
[w:] Cicero, November.
Steiger, Martin (2008), Hartz IV Hetze, [w:] „Blätter für deutsche und internationale Politik”, nr 10, s. 17–20.
Stempin, Arkadiusz (2010), Kryzys chadeckiego konserwatyzmu ery Angeli Merkel,
„Kultura i Polityka”, nr 8, WSE Kraków, s. 73–90.
Stempin, Arkadiusz (2011), Długi cień Hitlera, „Znak”, nr 2, s. 54–56.
„Süddeutsche Zeitung” (11 września 2010), Potenzial für eine neue Partei am rechten
Rand, http://www.sueddeutsche.de/politik/rueckzug-von-steinbach-potenzialfuer-eine-neue-partei-am-rechten-rand-1.998596 [dostęp: 18 sierpnia 2011].
Süss, Edgar (1956), Die Pfälzer im „Schwarzen Buch”. Ein personengeschichtlicher
Beitrag zur Geschichte des Hambacher Festes, des frühen pfälzischen und
deutschen Liberalismus. Heidelberger Veröffentlichungen zur Landesgeschichte und Landeskunde, nr 3, Heidelberg: Verlag Winter.
SWR-Tagesgespräch (31 grudnia 2009), SWR Tagesgespräch mit Erzbischof
Robert Zollitsch zu Solidarität und Gerechtigkeit in der Gesellschaft, [w:]
Südwest Rundfunk 2 – Interviews, http://www.podcast.de/episode/145
0543/SWRTagesgespr%C3%A4ch_mit_Erzbischof_Robert_Zollitsch_zu
_Solidarit%C3%A4t_und_Gerechtigkeit_in_der_Gesellschaft [dostęp:
18 sierpnia 2011].
Vogelsang, Reinhard (1999), Minden-Ravensberg im Vormärz und in der Revolution von
1848-49, [w:] Reininghaus Die Revolution 1848/49 in Westfalen und Lippe,
Schriften der Historischen Kommission für Westfalen, t. 16, Münster, s. 141–169.
Wahlen in Deutschland (2011), http://www.election.de/cgi-bin/content.pl?url=ltw_wahl.html [dostęp: 19 sierpnia 2011].
Welt in Zahlen (2008), http://www.welt-in-zahlen.de/laendervergleich.phtml?indicator=55 [dostęp: 18 sierpnia 2011].
*
Arkadiusz Stempin – associate professor, head of the European Integration
Department at Tischner European University. He studied History at Jagiellonian
University and German Studies at the University of Freiburg, where he received
his PhD (2003, dissertation: The origins of the reconciliation process between Poland and Germany. Maximilian-Koble-Werk), and post-doctoral degree (Freiburg
2008, German policy towards Poland during World War I). Since 2008 he has
been working as an associate professor at the University of Freiburg and Tischner European University.
P
O
L
I
T
Y
K
A
73
ARKADIUSZ STEMPIN
Abstract
WSPÓŁCZESNY DRYF NIEMIECKIEGO REPUBLIKANIZMU
Schlüsselbegriffe
Modern drift of German republicanism
The starting point of the analysis is the evolutionary nature of the German republicanism whose main paths to development were traced thanks to the implantation of the republican idea, which occurred thrice in German history –
during the Revolutions of 1848, the Weimar Republic and the Federal Republic
of Germany. Each time the symbolism was to be found in the acquisition of the
black, red, and gold tricolour flag. The analysis touches on three phenomena
which are the strongest currents of the modern German republicanism that are
carried by the crisis of a welfare state: communitarianism, the replacement of
the term “republicanism” for “democracy”, and an incredible triumph of the social justice slogan.
Republikanismus, Kommuniatrismus, Völker Frühling, die Weimarer Republik, die Bonner Republik, Demokratie, soziale Gerechtigkeit, deutsche Bundesfahne
Keywords
Republicanism, Revolutions of 1848, Weimar Republic, Bonn Republic, communitarianism, social justice
*
74
Arkadiusz Stempin – Dr. hab., seit 2009 Inhaber des Konrad Adenauer-Lehrstuhls für europäische Integration an der Tischner-Hochschule in Krakau und
PD im Historischen Seminar der Albert-Ludwigs Universität Freiburg. Studium
der Geschichte an der Jagiellonen Universität Krakau (MA), der Germanistik
und Promotionsstudiengang an der Freiburger Universität. Dr. phil. 2003 Freiburg, Die Anfänge des Deutsch-polnischen Aussöhnungsprozesses. Das Maximilian Kolbe Werk, Habilitation 2008 Freiburg Die deutsche Besatzungspolitik in
Polen im Ersten Weltkrieg. Weitere Publikationen betreffen die historische
deutsch-polnische Verschränkung im 20. Jahrhunderts.
75
Resümee
Das gegenwärtiges Driften des deutschen Republikanismus
Die Analyse geht von einem evolutionären Charakter des deutschen Republikanismus’ aus. Dessen drei Hauptentwicklungsstränge, die drei Mal in der deutschen Geschichte ersonnen und umgesetzt worden sind, nämlich in der Zeit des
Frühlings der Völker 1848, der Weimarer Republik 1919 und der Bonner Republik 1949, und die jedes Mal in der Annahme von Schwarz-Rot-Gold als Bundesfahne symbolisch gipfelten, werden hier skizziert. Im Zentrum der Analyse stehen
drei Erscheinungen, die das Driften des gegenwärtigen deutschen Republikanismus’ charakterisieren, getragen durch die Krise des Sozialstaates: der Kommunitarismus, das Verdrängen des Begriffs Republikanismus, der durch das Zauberwort Demokratie ersetzt wurde, und der Triumph der sozialen Gerechtigkeit
als wichtigster republikanischer Grundsatz.
K
U
L
T
U
R
A
P
O
L
I
T
Y
K
A
ANETA PAZIK
CHARLES’A MAURRAS’A KRYTYKA REPUBLIKANIZMU
Aneta Pazik*9
*
CHARLES’A MAURRAS’A KRYTYKA
REPUBLIKANIZMU
Wstęp
Streszczenie
76
Charles Maurras to twórca i przywódca „l’Action Française”, monarchicznego i kontrrewolucyjnego ruchu politycznego. Jest również autorem doktryny nacjonalizmu integralnego. Działalność Maurras’a i „l’Action Française” przypadła
na szczególny okres w historii politycznej Francji. Po przegranej we wrześniu
1870 roku bitwie pod Sedanem, której skutkiem była klęska w toczonej wówczas
wojnie z Prusami, a także utrata Alzacji i Lotaryngii na rzecz jej wschodniego sąsiada, Francja przyjęła ustrój republikański. We francuskim społeczeństwie doszło wówczas do polaryzacji poglądów w oparciu o dychotomię: monarchizm –
republikanizm. Konflikt ten pogłębiła tzw. afera Dreyfusa.
Charles Maurras uważał, że państwo o ustroju republikańskim jest słabe, pozbawione możliwości realizacji racji stanu, a także działania ponad partiami politycznymi, przywiązanymi do swoich partykularnych interesów. Wskazywał przy
tym, że „zarówno rozum, jak i doświadczenie” udowadniają, że rząd republikański
nie jest w stanie kierować francuskim interesem narodowym. Powołując się na
Jacques’a Bainville’a, stwierdzał, że republikańska forma rządów (bez względu
na jej charakter występujący w historii politycznej Francji) była czynnikiem zagrażającym istnieniu państwa – poprzez wzmacnianie jedności niemieckiej.
W artykule została przeprowadzona wielopłaszczyznowa analiza krytyki republikanizmu dokonana przez Charles’a Maurras’a: w wymiarze historycznym
(w oparciu o tradycję republikańską we Francji), organizacyjno-instytucjonalnym
i aksjologiczno-normatywnym.
Słowa kluczowe
Charles Maurras, Francja, republikanizm, republika, III Republika Francuska,
krytyka, monarchia, „l’Action Française”, kontrrewolucjonizm, rządy, władza,
system polityczny
* Aneta Pazik – ur. 1984, absolwentka europeistyki i stosunków międzynarodowych, dokto-
rantka w Instytucie Europeistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego, studiowała również w ramach
programu Erasmus w l’Institut d’Etudes Politiques w Bordeaux. Jej zainteresowania naukowe
obejmują francuską myśl polityczną na przełomie XIX i XX wieku, historię polityczną Francji od
1870 roku. Bada politykę europejską gen. de Gaulle’a (w kontekście realizmu politycznego), a także problem pojednania w relacjach francusko-niemieckich po zakończeniu II wojny światowej.
K
U
L
T
U
R
A
Działalność Charles’a Maurras’a (1868–1952) przypadła na szczególny
okres w historii ewolucji systemu politycznego Francji. Były to lata,
w których doszło do konsolidacji ustroju republikańskiego. W 1870
roku Francja, która jest nazywana „laboratorium form ustrojowych”
(Biskupski 1963: 9), odrzuciła definitywnie ustrój monarchiczny. Niemniej jednak, jeszcze w ostatnich dziesięcioleciach XIX wieku miał
miejsce spór pomiędzy monarchistami a republikanami, w który zaangażował się również Maurras.
Charles Maurras był rojalistą i autorem koncepcji nacjonalizmu integralnego. W centrum tej koncepcji znajdował się naród i jego interes,
który miał być realizowany przez władzę działającą jednak niezależnie od narodu. Jej celem było utrzymanie narodowej integralności,
a także wzmacnianie siły państwa (Snyder 2009: 52). W swoich poglądach politycznych sięgał do francuskich tradycjonalistów: Ernesta
Renana, Hippolyte’a Taine’a, Josepha de Maistre’a (Wilson 1968: 366).
Jego krytyka republikanizmu miała charakter systemowy, zwracał uwagę na poszczególne elementy systemu, przede wszystkim zaś na instytucje oraz normy i wartości.
W niniejszym artykule pojęcie republiki ma dwa znaczenia: abstrakcyjne i partykularne (historyczne). Ujęcie abstrakcyjne wiąże się
z analizą na płaszczyźnie aksjologiczno-normatywnej i instytucjonalnej. Krytyka partykularna ma z kolei wymiar a posteriori, historyczny,
uwzględniający szczególne aspekty ewolucji republikanizmu francuskiego, w tym również jego genezę, w której znaczące miejsce zajmowała
rewolucja francuska. Ujęcie to będzie również powiązane z krytyką
w wymiarze abstrakcyjnym, ponieważ w znacznym stopniu Maurras,
konstruując swoją negatywną ocenę republikanizmu, oparł się na doświadczeniach III Republiki. W swojej krytyce wyszedł z przekonania
o III Republice jako państwie słabym. Przy czym uwzględniając relatywność tego pojęcia, mierzył słabość poprzez odniesienie do potencjału i polityki siły prowadzonej przez przywódców wschodniego sąsiada Francji – zjednoczonych Niemiec, a także Anglii.
Większość swoich poglądów Maurras przedstawił na łamach „Akcji Francuskiej” („l’Action Française”), dziennika wydawanego w latach 1899–1944, związanego z ruchem Komitetu Akcji Francuskiej.
W pierwszych dwóch dekadach XX wieku ruch ten miał swoich zwoP
O
L
I
T
Y
K
A
77
ANETA PAZIK
lenników wśród armii, szlachty, środowiska związanego z Kościołem
rzymskokatolickim, klasy średniej. W okresie od 1910 do ekskomunikowania ruchu w 1926 roku przez papieża Piusa XI cieszył się stosunkowo dużą popularnością, a liczba jego członków wynosiła 30–40 tys.
Komitet Akcji Francuskiej miał charakter antyparlamentarny, monarchistyczny, nacjonalistyczny, antysemicki (Perry 2008: 781).
Krytyka III Republiki a jej geneza i miejsce na międzynarodowej
scenie politycznej na przełomie XIX i XX wieku
78
III Republika, utworzona na gruzach II Cesarstwa Francuskiego,
szybko okazała się państwem słabym, targanym wewnętrznymi
sprzecznościami. W 1925 roku Maurras rozróżnił trzy okresy wyznaczające ewolucję demokratyzmu parlamentarnego we Francji: do
końca XIX wieku, lata 1900–1912, lata 1913–1925. Pierwszy z nich
charakteryzował się jeszcze obecnością pierwiastków monarchicznych, które odzwierciedlały hasła militaryzmu i konieczności odzyskania Alzacji i Lotaryngii utraconych w wyniku wojny z Prusami
w 1871 roku. Miały one być stopniowo jednak marginalizowane przez
tzw. logikę republikańską, która doprowadziła do zmniejszenia znaczenia wojska, floty, policji państwowej i państwa jako takiego, a także
zastąpienia narodu w centralnym miejscu porządku aksjologicznego
pojęciem ludzkości. Zwiększeniu znaczenia tej logiki republikańskiej
miał towarzyszyć odwrót od rewanżyzmu, utworzenie antyangielskiej
koalicji wspólnie przez Francję, Rosję i Niemcy. W okresie 1900–1912
priorytetem elit politycznych zdaniem Maurras’a było działanie na
rzecz utworzenia republiki w formie czystej demokracji. Lata po
1912 roku stanowiły już tylko wyraz pogłębiającej się katastrofy na
skutek działań podjętych wcześniej (Maurras 1925: 16–17).
W swoim utworze „Kiel et Tanger” Maurras dokonał rozróżnienia
między francuską republiką konserwatywną (1895–1898) i republiką
ekstremalnej lewicy (1898–1905). Przy czym wskazał, że ta pierwsza
miała w zdecydowanie większym stopniu przyczynić się do klęski
Francji na międzynarodowej scenie politycznej. W republice konserwatywnej widział tym większe zagrożenie niż w przypadku republiki
ekstremalnej lewicy, że wykorzystywała ona hasła ojczyzny, wiążąc je
z założeniami republikańskimi (Maurras 1910: XII).
Symbolami porażek francuskiej republiki miały być dwa wydarzenia: klęska pod Faszodą w 1898 roku w konflikcie kolonialnym z Anglikami i wydarzenia w Tangerze w 1905 roku, w wyniku których
K
U
L
T
U
R
A
CHARLES’A MAURRAS’A KRYTYKA REPUBLIKANIZMU
francuski minister spraw zagranicznych, Théophile Delcassé musiał
podać się do dymisji pod naciskiem Niemiec. Na podstawie analizy
ówczesnych wydarzeń, Maurras sformułował oskarżenia w kierunku
III Republiki o upadek potęgi kolonialnej i morskiej Francji, lokując
kraj między dwoma wrogimi jej mocarstwami – Anglią i Niemcami,
które uzyskały możliwość wpływu na sprawy wewnętrzne Francji.
Maurras krytykował nieefektywność rządów republikańskich poprzez odniesienie do silnej władzy w Niemczech, sprawowanej przez
cesarza Wilhelma II (i do początku lat 70. przez kanclerza Ottona von
Bismarcka), co według niego miało doprowadzić do wasalizacji Francji (1910: 19). Osłabienie pozycji Francji wobec Anglii i Niemiec miało również w opinii Maurras’a pogłębić stanowisko republikanów
w związku z tzw. aferą Dreyfusa, która podzieliła francuskie społeczeństwo na zwolenników prymatu praw człowieka i obywatela oraz
zwolenników prymatu racji stanu. Maurras uważał, że kwestia prawnego i etycznego wyjaśnienia jednostkowej winy była problemem
o znaczeniu drugorzędnym. Bardziej istotny był dla niego fakt przekazania działań antyszpiegowskich organom sprawiedliwości i policji, a także wytworzenie przekonania wśród agentów z zewnątrz, że
Francja nie strzeże swoich tajnych informacji, co w efekcie mogło zagrażać bezpieczeństwu republiki i zostać wykorzystane przez inne
państwa przeciwko Francji (1925: 59). Co więcej, sprawa Dreyfusa
wymierzona była w jego opinii w integralność francuskiej armii, jedynej francuskiej instytucji będącej w stanie doprowadzić do odzyskania utraconych ziem (McClelland 1996: 756).
Maurras, analizując przyczyny słabości Francji na przełomie XIX
i XX wieku, odwołał się do genezy ustroju republikańskiego we Francji, który został ukonstytuowany w wyniku rewolucji francuskiej
z 1789 roku. Mimo postulowanych haseł, rewolucja ta nie doprowadziła do diametralnej zmiany porządku. Co więcej, Maurras uważał,
że w zasadzie jego wprowadzenie na wzór przedstawiany przez rewolucjonistów, zgodnie z zasadami Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela, było niemożliwe (Segard 1919: 107–108).
Jednocześnie Maurras wyraził swój podziw dla rozwiązań instytucjonalnych starej Francji sprzed 1789 roku – opartej o świadomość
zbiorową, „monarchicznej, hierarchicznej, socjalistycznej”, wyznającej tradycyjny katolicyzm, której konstytucje miały wynikać z tworzących ją „ras i terytoriów” (Sutton 1982: 53). I to ona stanowiła w jego
myśli program pozytywny oparty o dążenie do przywrócenia l’ancien
régime’u.
P
O
L
I
T
Y
K
A
79
ANETA PAZIK
Krytyka republikanizmu na płaszczyźnie organizacyjno-instytucjonalnej
80
Maurras podjął krytykę republikańskich instytucji politycznych,
a także organizacji administracji państwowej – w wymiarze horyzontalnym i wertykalnym. Uważał, że instytucje przypisane republikańskiemu
systemowi politycznemu łudzą ludzi (Maurras 1910: X), a politycy,
wchodzący w posiadanie odpowiednich instrumentów, wpływają na
opinię publiczną, manipulując nią, w celu osiągnięcia swoich doraźnych interesów (Maurras 1925: LIV).
Szczególnie negatywnie odniósł się Maurras do partii politycznych, traktując ich działania jako wyraz partykularnych interesów,
dzielących kraj, destabilizujących jedność narodu, a tym samym – potęgujących słabość państwa. Przez pryzmat partii politycznych definiował pojęcie „prawdziwej republiki” – zdominowanej przez interesy,
emocje, wolę partii określających interes ludu francuskiego i „swój interes narodowy”.
Walka pomiędzy partiami, stanowiąca immanentny element ustroju
republikańskiego, determinowała według Maurras’a koncentrację
przywódców politycznych na bezpośrednim celu, jakim jest zdobycie
władzy. Maurras określał pejoratywnie walkę wyborczą, jako „grę wyborczą” (le jeu électoral), czy też „małą wojnę domową” (la petite guerre
civile). Sama natura instytucji republikańskich, opierających się z zasady na konfrontacji, miała osłabiać państwo i ograniczać możliwości
działania osób nim rządzących. Poprzez taką konstrukcję instytucjonalną, republikańska scena polityczna stawała się w opinii Maurras’a miejscem, gdzie nie liczyło się dobro najwyższe, a uwzględniana
była jedynie perspektywa politycznych potrzeb partii i ambicji poszczególnych jednostek. Tylko trwanie w czasie, ciągłość i działanie
zgodnie z duchem przyszłości, charakterystyczne według Maurras’a
dla monarchii i arystokracji, mogło zapewnić odpowiednie warunki
formułowania dalekosiężnych, strategicznych celów politycznych,
a także ich realizację (szybciej lub wolniej) – przez konsekwencję następujących po sobie działań, a także zgodność współistniejących
obok siebie służb administracyjnych.
Maurras zarzucał republikańskim instytucjom politycznym uległość (une docilité) względem mocarstw. Powoływał się przy tym na
przykład nie tylko Francji, ale również Polski (Maurras 1925: 52).
W tym kontekście Maurras analizował relacje Francji z carską Rosją,
uważając tę drugą za kraj przewyższający swoim potencjałem III Republikę. Maurras z lekceważeniem wypowiadał się o możliwościach
K
U
L
T
U
R
A
CHARLES’A MAURRAS’A KRYTYKA REPUBLIKANIZMU
wpływu Francji na sprawy wewnętrzne Rosji. Uważał, że Francja, na
skutek republikańskich mechanizmów rządzenia, straciła swoje możliwości organizatorskie, a Rosja – scentralizowana, niepodzielna
– może prowadzić politykę podporządkowywania sobie ogarniętej
anarchią i zdestabilizowanej Francji (Maurras 1910: 16–17). Tę negatywną z punktu widzenia interesów Francji sytuację analizował nie
tylko w kontekście relacji na szczeblu politycznym środowiska międzynarodowego. Stwierdził, że podporządkowanie III Republiki carowi
będzie oznaczało „oddanie najstarszej córy cywilizacji pod opiekę na
wpół nieokrzesanego cesarstwa” (Maurras 1910: 12).
Sięgając do doświadczeń francuskich, zwłaszcza z okresu ostatnich dekad XIX wieku i pierwszych dziesięcioleci XX wieku, posługiwał się pojęciem inercji (l’inertion) na określenie mało efektywnego
sposobu funkcjonowania republikańskich instytucji. Inercja, „pogrążenie we śnie”, jak pisał, wiązały się przede wszystkim z zewnętrzną
polityką francuską, a ich skutkiem miała być wyniszczająca kraj
I wojna światowa. Przyczynami politycznego bezwładu miało być
skoncentrowanie na polityce wewnętrznej, w tym przede wszystkim
na próbie wyeliminowania konkurencji przez rządzące partie polityczne, a także zawiązywanie aliansów z mocarstwami, z którymi
Francja miała rozbieżne interesy. Maurras (1925: 17) przypisywał republikańskiemu parlamentowi anarchiczność, określając tę instytucję
jako arenę walki każdego z każdym.
O ile jednak w polityce wewnętrznej dominowała w republice walka,
o tyle w przypadku polityki zagranicznej Maurras krytykował rządy
III Republiki za rezygnację ze stosowania siły, czy też groźby jej użycia w imię sojuszy w stosunkach międzynarodowych, a także ich bierność wobec zagrożeń wynikających z wydarzeń w innych krajach,
zwłaszcza zaś w Niemczech i w Turcji (rewolucja młodoturecka).
Brak inicjatyw miał według Maurras’a (1925: XVIII) doprowadzić do
uprzedmiotowienia Francji na międzynarodowej scenie politycznej.
W tym kontekście zarzucał również rządom zastąpienie suwerenności
narodowej (la souveraineté nationale) suwerennością ludową (la souveraineté populaire), co miało oznaczać narzucenie władzy z zewnątrz,
realizację polityki zgodnie z interesami innych państw.
Instytucje republikańskie miały mieć w opinii Maurras’a (1910:
289) negatywny wpływ na stan państwa zwłaszcza w sytuacjach podejmowania deklaracji o rozpoczęciu działań wojennych. Stwierdzał,
że w tym przypadku należy wyeliminować wszelkie pierwiastki demokratyczne, republikańskie i parlamentarne w państwie, gdyż tylko
w ten sposób zostanie mu zapewniona niezależność, którą definiował
P
O
L
I
T
Y
K
A
81
ANETA PAZIK
82
w kategoriach absolutnych. Niezależność ta mogła być zagwarantowana tylko poprzez restaurację niepodzielnej władzy sprawowanej
przez szefa państwa, niezależnego suwerena.
Maurras (1910: 195) krytykował również sposób faktyczny funkcjonowania instytucji republikańskich. Powołując się na przykład Francji, ukazywał pewne możliwości degeneracji systemu politycznego.
O komitetach parlamentarnych mówił, że stały się igraszką, „zabawą
cygar i obiadów”.
W kontekście struktury organizacyjnej kraju wskazywał z kolei na
negatywne konsekwencje wynikające z silnej centralizacji Francji, co
nastąpiło w 1789 roku na podstawie przyjętych wówczas reform, które
w miejsce dotychczasowych prowincji wprowadziły 81 departamentów. Według Maurras’a, celem przyjętej wówczas struktury administracyjnej państwa było doprowadzenie do rzeczywistego podporządkowania jednostek terytorialnych republikańskiej władzy w Paryżu
oraz wyeliminowania lokalnego patriotyzmu wśród obywateli. Wprowadzona reforma nie miała wymiaru tylko i wyłącznie nomenklaturowego, ale miała uczynić z mieszkańców Francji obywateli republiki
bez lokalnych afiliacji. Powołał się przy tym na przykład prowincji
Roussillon, której znaczenie historyczne miało przywoływać inne,
szersze konotacje niż utworzonego w jej miejsce departamentu Pirenejów Wschodnich. Co więcej, uważał, że reforma administracyjna
uczyniła urzędników, jak np. prefektów mianowanych przez Ministra
Spraw Wewnętrznych, ściśle podporządkowanych władzy centralnej,
a nie dystryktom, za których nadzór byli odpowiedzialni (Whitridge
1926: 22).
Krytyka republikanizmu na płaszczyźnie aksjologiczno-normatywnej
Maurras, krytykując republikę w wymiarze abstrakcyjnym, oparł
się również na argumentach o charakterze aksjologicznym i normatywnym. Przy czym mają one często charakter opozycji binarnych
względem wartości pozytywnych reprezentowanych przez monarchię.
Maurras negatywnie oceniał priorytety, wartości realizowane w republice, które wyznaczały również pewne cele polityczne. W jego opinii najważniejszym z nich miało być „przetrwanie”, które przyjęło postać zasady o znaczeniu fundamentalnym, konstytuującym działania
podmiotów politycznych. Jej nadrzędność miała powodować, że pozostałe zasady republikańskie mogły być łamane, jeśli tylko stawały
K
U
L
T
U
R
A
CHARLES’A MAURRAS’A KRYTYKA REPUBLIKANIZMU
w opozycji wobec niej. Jako przykład Maurras (1910: 278) podał decyzję Waldeck-Rousseau, premiera w latach 1899–1902, „o zatrzymaniu i aresztowaniu 75 osób tylko na podstawie podejrzenia o nie popieranie Dreyfusa lub dreyfusistów”.
W kontekście wartości elementem szczególnie krytykowanym
przez Maurras’a był indywidualizm, który postrzegał jako źródło
dwóch ideowych podstaw republiki – romantyzmu i rewolucjonizmu.
Maurras odrzucał indywidualizm, uważając, że nadmiernie akcentuje on znaczenie godności i samej jednostki, co jego zdaniem miało
z kolei negatywne konsekwencje dla porządku społecznego i politycznego, którego jednostka była zaledwie zwykłą częścią (Sutton 1982:
1). Maurras (1910: 45) marginalizował prawa człowieka i obywatela,
określając je jako „chimeryczne”.
W nawiązaniu do tzw. afery Dreyfusa i podniesionego wówczas na
forum publicznym problemu relacji państwo – jednostka, przypisywał
III Republice zasadę „rewolucyjnego indywidualizmu”. Zgodnie z nią,
państwo kierujące się kryterium wolności, ograniczając swoje działania
w zakresie ingerencji w życie jednostek, pozbywało się istotnych narzędzi umożliwiających kształtowanie siły państwa i jego pozycji na
arenie międzynarodowej. Tymczasem to racja stanu (Raison d’Etat)
miała stanowić prymat w życiu politycznym i być punktem odniesienia dla podejmowanych przez rządzących działań (Maurras 1918: 13).
Krytyka republikanizmu Maurras’a w sferze aksjologiczno-normatywnej miała również charakter antyegalitarny. Zasada równości, stanowiąca fundament republiki, w jego opinii była niezgodna z naturą
ludzi i rzeczy. Uważał, że instytucje państwowe powinny zapewnić
ochronę słabszych, a nie ich marginalizację, do czego niechybnie
sprowadzało zrównanie wszystkich w prawach i obowiązkach, ze
względu na naturalne nierówności (Segard 1919: 107–108).
Wartości stanowiące fundament republiki, takie jak indywidualizm,
prawa człowieka prawa obywatela, czy też równość i szeroko pojęta
wolność, według Maurras’a miały pochodzenie obce (Sutton 1982: 4).
Parlament III Republiki był obiektem krytyki Maurras’a również ze
względu na charakter wartości, którym podporządkowane zostało jego
funkcjonowanie. W tym kontekście krytykował przede wszystkim wartości liberalne, wskazując jednocześnie na ich anglosaskie pochodzenie. Tak skonstruowana hierarchia wartości w III Republice miała
stanowić kolejny dowód na brak trwałych, fundamentalnych zasad
w kształtowaniu polityki przez rząd republikański. Parlament francuski, stawiający wyżej interes liberalizmu od interesu Francji, w opinii
Maurras’a (1910: 143–144) doprowadzał do obniżenia znaczenia
P
O
L
I
T
Y
K
A
83
ANETA PAZIK
84
Francji w jej relacjach z Anglią, a nawet – do jej podporządkowania.
Ta subordynacja miała jednak wymiar nie tylko stricte polityczny, ale
w szerszym sensie – duchowy. Była upokorzeniem francuskiej myśli
politycznej, a przyczynić się do tego miała Republika radykałów, która
„Przywróciła stare odczucia podporządkowania angielskiej mądrości,
tak podziwianej przez Volataire’a, Rousseau i Monteskiusza, upokorzenie dosyć niebezpieczne, rodzaj nieświadomej, ale formalnej zdrady, która została wyryta w sercach jej przywódców”(1910: 144).
Republikanizm zwłaszcza w kraju o silnie scentralizowanej strukturze (tak jak Francja) miał być szczególnie podatny na przyjmowanie
wpływów ideowych nieznanych narodowej tradycji. Idee te miały zostać
przejęte przez republikański rząd, a następnie być rozpowszechniane
przez niego na trzy sposoby: poprzez wykorzystanie postaw antyklerykalnych, szkolnictwo podstawowe i średnie, retorykę polityczną
(Thibaudet 1920: 117–118).
Maurras (1921) uważał, że antyklerykalizm był powiązany z protestantyzmem, a także judaizmem i masonizmem – pozostającymi w historycznej, moralnej i społecznej opozycji wobec katolicyzmu. Ta
przeciwstawność miała mieć swoje źródła w okresie jeszcze sprzed
rewolucji francuskiej, w okresie reformacji. Jego zdaniem rok 1789 tę
rozbieżność uwidocznił, a porozumienia przyjęte w 1848 roku w wyniku rewolucji lutowej wprowadziły do porządku politycznego Francji nowy, obcy element, pogłębiający rozdźwięk między republiką
a kościołem katolickim – liberalizm, głoszony również przez katolików, którego podstawy miały mieć charakter judeo-protestancki.
Z antyklerykalizmem wiązał się istotny instrument realizacji władzy
opartej na ideach niefrancuskiego pochodzenia. Według Maurras’a
w trakcie tworzenia systemu edukacji, opartego o te wartości zewnętrzne, personel (zarówno nauczycieli, jak i dyrektorów placówek
edukacyjnych na trzech poziomach kształcenia) pozyskano spośród
protestantów, następnie postawiono ich na czele wpływowych katedr
we francuskich ośrodkach naukowo-badawczych, a także publikowano
podręczniki propagujące owe idee (Thibaudet 1920: 118).
W odniesieniu do trzeciego sposobu ugruntowania znaczenia obcych elementów we Francji, miała nim być stosowana przez elity polityczne retoryka. Maurras stwierdzał, że w republice wpływ mają
„gaduły” (les bavards) i „mówcy” (les parleurs), kształtujący opinie
i postawy w społeczeństwie, jednocześnie doprowadzając do marginalizacji czynników merytorycznych w ocenie ich działalności (Thibaudet 1920: 30).
K
U
L
T
U
R
A
CHARLES’A MAURRAS’A KRYTYKA REPUBLIKANIZMU
Zakończenie
Maurras (1910: XVI) uważał, że nie ma dobrej republiki demokratycznej. W tym celu powoływał się na przykłady kryzysu Polskiej
Rzeczpospolitej, republiki ateńskiej, a także III Republiki Francuskiej
w latach 1871 i 1895. Przedstawiając krytykę republikanizmu, równolegle formułował postulat silnej władzy skupionej w jednym ręku, nawiązującej do francuskiej tradycji politycznej – monarchii. Instytucje
republikańskie, pogrążone w anarchii, zdestabilizowane, podporządkowane politycznie i duchowo mocarstwom, z którymi Francja w historii rywalizowała, pogrążały kraj. Jedynym wyjściem z tej trudnej
sytuacji było, według Maurras’a, przywrócenie dyktatury administracyjnej. Szczególny nacisk kładł na oddzielenie mechanizmów republikańskich od trzech ministerstw: spraw zagranicznych, wojny i marynarki, których rola była kluczowa, gdyż zarządzały najważniejszymi
interesami ojczyzny. Wymagały one ciągłości, oderwania od bieżących, krótkofalowych interesów partii politycznych, tak aby mogły
być skutecznie realizowane (Maurras 1910: 196–197).
Jego kontrowersyjne przekonania zostały w pewnym stopniu wykorzystane w przygotowaniu projektu konstytucji V Republiki Francuskiej w 1958 roku. Pomysłodawca tych rozwiązań instytucjonalnych, gen. Charles de Gaulle, podzielał niektóre z poglądów Maurras’a (Jackson 2003: 66), zwłaszcza te dotyczące funkcjonowania partii
politycznych, a także ich negatywnego wpływu na pozycję państwa na
arenie międzynarodowej. W opinii de Gaulle’a instytucją republikańską, która miała stanowić miejsce konfrontowania partykularnych interesów politycznych partii, była zwłaszcza izba niższa parlamentu.
W związku z czym rozwiązania przyjęte w konstytucji miały na celu
ograniczenie jej kompetencji, a zwiększenie zakresu praw i odpowiedzialności ze strony egzekutywy – szczególnie zaś uprawnień prezydenta, który przyjął rolę arbitra narodu. Należy jednak podkreślić, że
mimo iż można zauważyć pewne podobieństwa w poglądach na temat roli państwa u Maurras’a i de Gaulle’a, nie można stwierdzić, że
de Gaulle popierał Maurras’a i jego działalność polityczną. Przykładem tego są diametralnie odrębne drogi, jakie wybrali po wybuchu
II wojny światowej i utworzeniu Państwa Francuskiego w 1940 roku.
Ocenę republikanizmu u Maurras’a można analizować na kilku
płaszczyznach, co zostało zaprezentowane w niniejszym artykule.
Jego skrajne poglądy, negujące w sposób absolutny ówczesny porządek
polityczny we Francji, trudno uznać w obecnych warunkach za pewien program pozytywny. Jego postulaty opierające się na apoteozie
P
O
L
I
T
Y
K
A
85
ANETA PAZIK
dziedzicznej monarchii, zapewniającej ciągłość interesów państwa i ich
konsekwentną realizację, a także jedność narodu, we współczesnych
realiach mogą spotkać się z dużą dozą sceptycyzmu. Niemniej jednak,
jego wyraziste poglądy na republikanizm, traktowany w kategoriach
abstrakcyjnych, ponad rzeczywistością Francji z przełomu XIX i XX
wieku, w sposób nieraz przerysowany pokazują wady jednego z najbardziej rozpowszechnionych ustrojów politycznych na świecie.
CHARLES’A MAURRAS’A KRYTYKA REPUBLIKANIZMU
tiques in Bordeaux in the framework of the Erasmus programme. Her academic interests encompass French political thought at the turn of XIXth and XXth
century, French political history since 1870. She makes a research on Charles de
Gaulle’s European policy (in the context of political realism), as well as on a
problem of reconciliation in the bilateral relations between France and Germany after the Second World War
Abstract
Bibliografia
86
Biskupski, Kazimierz (1963), Założenia ustrojowe współczesnej Francji, Warszawa:
Wydawnictwo PWN.
Jackson, Julian (2003), Charles de Gaulle, London: House Publishing.
Maurras, Charles (1910), Kiel et Tanger, Paris: Nouvelle Librairie Nationale.
Maurras, Charles (1918), La blessure intérieure, Paris: Nouvelle Librairie Nationale.
Maurras, Charles (1921), La démocratie religieuse, http://maurras.net/textes/100.
html [dostęp: 16 maja 2011].
Maurras, Charles (1925), Enquête sur la monarchie, Paris: Nouvelle Librairie
Nationale.
McClelland, John S. (1996), A History of Western Political Thought, London:
Routledge.
Perry, Marvin, i in. (2006), Western Civilization: Ideas, Politics and Society,
Belmont: Wadsworth Publishing.
Segard, Achille (1919), Charles Maurras et les idées royalistes, Paris: Arthème
Fayard & Cie Editeurs.
Snyder, Louis L. (2009), The New Nationalism, New York: Transaction Publishers.
Sutton, Michael (1982), Nationalism, Positivism and Catholicism. The Politics of
Charles Maurras and French Catholics 1890-1914, Cambridge: Cambridge
University Press.
Thibaudet, Albert (1920), Les idées de Charles Maurras, Paris: La Nouvelle Revue
Française.
Whitridge, Arnold (1926), Charles Maurras, „The North American Revue”, t. 223,
nr 831, s. 333–344.
Wilson, Stephen (1968) History and Traditionalism: Maurras and the Action
Française, „Journal of the History of Ideas”, t. 29, nr 3, s. 365–380.
*
Aneta Pazik – born in 1984, graduated from European Studies and International Relations. Currently she is a PhD candidate at the Institute of European
Studies of Jagiellonian University. She studied also at l’Institut d’Etudes Poli-
K
U
L
T
U
R
A
Charles Maurras’ critique of republicanism
Charles Maurras was a creator and a leader of the “French Action”, monarchist and counter-revolutionary political movement. He was also an author of
the conception of “integral nationalism”. Activity of the movement coincided
with the particular period in the evolution of French political system. After a lost
battle at Sedan in September 1870, which resulted in a French defeat in a war
with Prussia and annexation of Alsace and Northern Lorraine to Germany,
France adopted a republican political system. At that time, the political views of
French society were polarized on the basis of a dichotomy: monarchism – republicanism. The conflict was reinforced due to Dreyfus affair.
Charles Maurras reckoned that republican political system determines the
frailty of State’s institutions, as they are incapable of acting in accordance with
French national interest. Referring to Jacques Bainville, he considered the republican form of governance as a menace to the existence of the State – through
strengthening the German unity. In the article, the Maurras’ critique of republicanism is considered in multiple aspects: historical (on the basis of the French
republican tradition), institutional and axiological.
Keywords
Charles Maurras, France, republicanism, republic, French Third Republic,
critique, monarchy, Action Française, government, political system.
*
Aneta Puzik (geb. 1984), Studium der internationalen Beziehungen und der
Europäistik an der Jagiellonen Universität sowie im Institut’Etudes Politiques in
Bordeaux (als Erasmusstipendiatin); Doktorandin im Institut der Europäistik
der Jagiellonen Universität. Der Forschungsschwerpunkt liegt auf der politischen Geschichte Frankreich ab 1870, und der Geschichte der politischen Ideen
in Frankreich im 19. und 20. Jh. Zur Zeit forscht sie über de Gaulles europäische
Politik (im Kontext des politischen Realismus) und die deutsch-französische Aussöhnung nach dem 2. Weltkrieg
P
O
L
I
T
Y
K
A
87
ANETA PAZIK
Teresa Bałuk-Ulewiczowa*10
Resümee
88
WAWRZYŃCA GRZYMAŁY GOŚLICKIEGO TRAKTAT O SENATORZE DOSKONAŁYM...
Charles Maurras’ kritische Auseinandersetzung mit dem französischen Republikanismus
Charles Maurras war Mitbegründer und Anführer die Ligue d‘Action française, einer monarchistisch und nationalistisch sowie militant organisierten, katholischen, deutschfeindlich und antisemitisch orientierten Bewegung. Er verschrieb sich ganz der Ideologie des integralen Nationalismus. Sein Wirken und
die unter seiner Ägide agierende d‘Action française fiel in eine besondere Zeit in
der Geschichte Frankreichs. Nach der Niederlage in der Schlacht bei Sedan
1870 und folglich im deutsch-französischen Krieg, was von Frankreich erzwang,
das Elsass und Lothringen zugunsten des Nachbarn im Osten abzutreten, wurde die dritte Republik eingeführt. Doch in der französischen Gesellschaft kam es
zu einer tiefen Spaltung, die sich zusätzlich aus der sog. Dreyfus-Affäre speiste.
Auf beiden Seiten der Barrikade standen Republikaner und Monarchisten.
Charles Maurras ging davon aus, dass ein republikanischer Staat schwach
ist, seine Interessen nicht durchsetzen könne und dem Parteidenken verhaftet
bleibe, da er sich von den Parteien nicht abzuheben vermöchte. Ferner verwies
er auch darauf, dass „sowohl die Ratio als auch die Erfahrung“ zu genüge belegen, dass eine republikanische Regierung die Politik betreibt, welche den französischen Interessen zuwiderläuft. Indem er auf Jacques Bainville rekurrierte,
klassifizierte er das republikanische System ab (und zwar unabhängig davon,
wann es als Phänomen die französische Geschichte durchzog), da es sich immer
zu einer Bedrohung für die eigene staatliche Existenz entpuppte und die deutsche Einheit förderte. Der Artikel setzt sich mit der Kritik des republikanischen
Regierungsmodells aus der Feder von Charles Maurras auseinander, und berücksichtigt dabei die historischen (in Anlehnung an die republikanische Tradition in
Frankreich), organisation-institutionellen und normativ-axiologischen Perspektiven.
Schlüsselbegriffe
Charles Maurras, Frankreich, Republikanismus, Republik, die Dritte Republik,
politische Kritik, die Monarchie, Ligue d‘Action française, die Regierungskunst,
die Macht, politisches System.
GOSLICIUS’ TREATISE OF THE IDEAL SENATOR:
THE ENGLISHMAN’S EPITOME OF POLISH
REPUBLICANISM
Abstract
In 1919 the historian of Polish science and education Stanisław Kot wrote
that in the English constitutional conflict between Royalists and Roundheads in
the first half of the seventeenth century, played out not only on the battlefields but
also in the war of the pamphlets, participants used to turn to Continental examples for viable models of the constitutional form of the state they were advocating. According to Kot, Poland and the Scandinavian countries were cited as
working models of the elective, limited monarchy by proponents of republicanism, while the supporters of absolute monarchy tried to refute their arguments
and show that the constitutional arrangements operating in these countries were
in fact no different from the “traditional” monarchy. The sixteenth-century treatise De Optimo Senatore by Laurentius Grimalius Goslicius was a special instrument for the pens and ink of the two sides in the English controversy. First published in its original Latin in Venice in 1568, the work must have reached
England pretty soon, since we know of two surviving manuscript translations of
it into English dated to the 1580s. One of them was published as The Counsellor in
1598. A knowledge of this book persisted in the political awareness of its English
readers for the next six decades at least; it appears to have been referred to in the
growing climate of political antagonism. After the Restoration in 1660 it was republished in a plagiarised version which in effect produced a completely reversed picture of Goslicius’ original postulates without quoting his name or the
source of the text. Although this was by no means the end of the Ideal Senator’s
singular career in the political culture of English-speaking countries, and Goslicius went on to earn another English translation in the eighteenth century and
thereafter enjoy a peculiar afterlife in the United States in the twentieth century,
the early stages of the book’s presence in England are a fascinating focus for research on English-Polish cultural relations and republican ideas in the sixteenth
and seventeenth centuries.
* Teresa Bałuk-Ulewiczowa – a freelance translator and a retired staff member of the Institute of English Philology at the Jagiellonian University (Kraków), where she worked from 1979
to 2011. Her academic interests are Renaissance studies, translation studies (especially untranslatability) and the history of political ideas.
K
U
L
T
U
R
A
P
O
L
I
T
Y
K
A
89
TERESA BAŁUK-ULEWICZOWA
Keywords
Laurentius Grimalius Goslicius – De Optimo Senatore – reception of literary
translation – political theory of the mixed state – 16th-century English and Polish
republicanism
*
90
In 1919 the historian of Polish science and education Stanisław
Kot wrote that in the English constitutional conflict between Royalists
and Roundheads in the first half of the seventeenth century, played
out not only on the battlefields but also in the war of the pamphlets,
participants used to turn to Continental examples for viable models of
the constitutional form of the state they were advocating. According
to Kot, Poland and the Scandinavian countries were cited as working
models of the elective, limited monarchy by proponents of republicanism, while the supporters of absolute monarchy tried to refute their
arguments and show that the constitutional arrangements operating
in these countries were in fact no different from the “traditional”
monarchy (Kot 173-174).
The sixteenth-century political treatise De Optimo Senatore by Laurentius Grimalius Goslicius was a special instrument for the pens and
ink of the two sides in the English controversy. First published in its
original Latin in Venice in 1568, the work must have reached England
pretty soon, since we know of two surviving manuscript translations
of it into English dated to the 1580s. One of them was published as
The Counsellor in 1598. A knowledge of this book persisted in the political awareness of its English readers for the next six decades at least;
it appears to have been referred to in the growing climate of political
antagonism. After the Restoration in 1660 it was republished in a plagiarised version which in effect produced a completely reversed picture of Goslicius’ original postulates without quoting his name or the
source of the text (Bałuk-Ulewiczowa 2009: 216-222). Although this
was by no means the end of the Ideal Senator’s singular career in the
political culture of English-speaking countries, and Goslicius went on
to earn another English translation in the eighteenth century and
thereafter enjoy a peculiar afterlife in the United States in the twentieth century, the early stages of the book’s presence in England are
a fascinating focus for research on English-Polish cultural relations
and republican ideas in the sixteenth and seventeenth centuries.
That Goslicius’ treatise could earn a commensurate degree of popularity in England pretty soon after its publication may be attributed
K
U
L
T
U
R
A
WAWRZYŃCA GRZYMAŁY GOŚLICKIEGO TRAKTAT O SENATORZE DOSKONAŁYM...
to a number of crucial factors. First of all, it was written in Latin, the
lingua franca of the times, and certainly the language of international communication in academic and political discourse. Otherwise it
could not have been translated, and still less read, by English recipients. However, the question remains to what extent it could have been
fully understood by its English readers, since in fact the Neo-Latin of
the Early Modern period was not a homogeneous language, but rather a set of endemic, local varieties of the Latin descended from Antiquity, which were used in the diverse parts of Europe for specific communicative needs. If those needs happened to be defined by local
realities, the chances were that prospective recipients in other parts
of the Latinate world would fail to grasp the full meaning of the words
they were reading, which related to phenomena unfamiliar to them
and offered no clues to their correct decipherment (Bałuk-Ulewiczowa
2007). Relatively few readers could afford to verify the sense of what
they read through the direct experience of foreign travel. This fact accounts for some of the more intriguing aspects of Goslicius’ reception
in sixteenth- and seventeenth-century England.
Goslicius applied his learning and literary talent in an erudite Latinity addressed to two distinct communities of readers. One comprised his own countrymen: his treatise was a political statement on
the current situation in his own country. As his very title indicates, he
was an advocate for the senators of Poland, embroiled at the time in
a constitutional struggle with the lower house of the Polish parliament – and losing the battle (Bałuk-Ulewiczowa 2009: 62-66). The
subtle critical remarks he made in the context of Polish domestic affairs were no doubt lost on foreign readers. But at the same time he
was also writing for an international readership, whom he gave
a sparkling eulogy of his native land and its political and constitutional system. The reason why he could hope to attract the attention of an
international readership was that he committed the treatise to print
in a well-known Venetian publishing house while on an academic peregrination to the Italian universities, notably Padua and Bologna,
then trysting-places for the international exchange of scholarship and
political ideas.
His gambit worked admirably as regards English readers. By 1593
De Optimo Senatore was being referenced as a familiar book in a thoroughly English context by the Elizabethan controversialist Gabriel
Harvey:
They complaine of corruptions; and worthily, where corruptions encroche (I
am no patron of corruptions): but what a surging sea of corruptions would overflow within few years, in case the sword of so great and ample autoritie, as that
P
O
L
I
T
Y
K
A
91
TERESA BAŁUK-ULEWICZOWA
in Ierusalem most capitall, or this in Geneva most redoubted, were put into the
hand of so little capacitie in government, so little Discretion in Discipline, so little iudgement in causes, so little moderation in living, so little constancie in saying, or dooing, so little gravitie in behaviour, or so little whatsoever should procure reverence in a Magistrate, or establish good order in a Commonwealth.
Travaile through ten thousand Parishes in England, and when you have taken
a favourable vew of their substantiallest, and sufficientest Aldermen, tell me in
good sooth, what a comely showe they would make in a Consistorie; or with how
solemne a presence they would furnish a Councell Table. I believe, Grimaldus did
little thinke of any such Senatours, when he writ de Optimo Senatore; or did Doctour Bartholmew Philip in his Perfect Counsellor, ever dreame of any such Counsellours. (Harvey 114; see Bałuk-Ulewiczowa 2009: 16-17, 147)
Harvey’s antagonist Thomas Nashe seems to have returned the volley in an ironic tit-for-tat penned in 1596:
…I answer nothing else but that he is idle and newfangled, beginning many
new things but soon weary of them ere he be half entered, and that he hath too
much acquaintance in London ever to do any good, being like a courtesan than
can deny no man, or a grave commonwealth’s senator that thinks he is not born
for himself alone, but, as old Laertes in Homer’s Odyssaea, Dum reliqua omnia curabat, seipsum negligebat, caring for all other things else, sets his own estate at six
and seven. (Nashe 1596: 12; see Bałuk-Ulewiczowa 2009: 16-17 )
92
Gabriel Harvey was a Cambridge University man, matriculated at
Christ’s College and later a fellow of Pembroke College (1570), Trinity Hall (1578), and elected Master of Trinity Hall in 1585. He earned
his Master of Arts from Pembroke in 1573 and his Bachelor of Laws
degree from Trinity Hall in 1585 (see his biography in Venn and
Venn’s Alumni Canatbrigienses; Stern 1). All the indications are that
Robert Chester, the first English translator of Goslicius we know of,
was a Cambridge undergraduate reading Laws when he set about the
translation (Venn and Venn 1913: 146)
But before we probe the background of Goslicius’ path to English
readers, a brief synopsis of the book and its contents needs to be given, in order to show why it could have interested Elizabethan Englishmen.
De Optimo Senatore is essentially a mirror-book or speculum, in other
words a paraenetic composition instructing the prospective public
servant how to develop the virtues and skills necessary for political
activity. It belongs to an ancient tradition of works on the education
and personal development of the prime personages in the state – kings
and princes, and later their servants and ministers, senators ambassadors etc.. The paraenetic formula was a convenient instrument for
the conveyance and eulogy of its author’s (or patron’s) political creed.
K
U
L
T
U
R
A
WAWRZYŃCA GRZYMAŁY GOŚLICKIEGO TRAKTAT O SENATORZE DOSKONAŁYM...
It also carried an authorial concept of the kind of education a prince
or governor required, which offered another opportunity for an ideological statement. In the Renaissance the political virtues presented
were drawn from the classical authors, chiefly Aristotle, Plato, and
Cicero, but their hierarchical configuration again displayed the author’s political preferences (Bałuk-Ulewiczowa 2009: 25-47). This
class of literature was extremely popular in Elizabethan England, and
consisted not only of native works, but more importantly and preponderantly of specula by Continental authors and their translations (Kelso 53-54, 165).
Goslicius’ mirror of the Ideal Senator extols the constitutional system of its author’s country, and more particularly its king and senators. Poland is presented emphatically as a Respublica Mixta – a mixed
state, consisting of a King, a Senate, and the People represented by
the lower house of its parliament. Goslicius’ mixed state is a blend of
monarchy, aristocracy, and democracy. Of these three components
honorific and practical prominence is accorded to the aristocratic
Senate: while the King is the head of the state, his Senators are the
Heart that gives life to the entire body politic and enables the Head to
implement his royal decisions. Goslicius is incontrovertibly critical of
the aspirations (pretensions) of the democratic element to a greater
share in the government of the state, and in this he is acting as spokesman for the Polish Senate (especially the Catholic bishops who were
its top-ranking members) in its contention with the Sejm or lower
house representing the szlachta (nobility and gentry) for more power.
Whereas this reference to the domestic power struggle would probably have been too subtle for foreign readers unfamiliar with developments on the Polish political scene and would have been missed, the
striking feature that must inevitably have caught the eye of English
readers would have been Goslicius’ presentation of the Mixed State –
a manifestation of what Markku Peltonen calls “sixteenth-century republicanism” (Peltonen 49 ff.).
The concept of the Mixed State went back to classical antiquity and
the writings of Plato and Aristotle, but more particularly to Polybius,
who demonstrated the practice of a form of government composed of
a combination of monarchical, aristocratic and democratic elements
on the example of Rome. It was by no means a new idea. Yet in an age
when despotic absolutism was on the rise in many parts of Europe it
was an attractive, and sometimes illicit subject for political discussion. It absorbed the attention of the best legal experts in Elizabeth’s
England, and also of some of her closest ministers, officially upholders of their queen’s unquestionable monarchical power. Sir Thomas
P
O
L
I
T
Y
K
A
93
TERESA BAŁUK-ULEWICZOWA
WAWRZYŃCA GRZYMAŁY GOŚLICKIEGO TRAKTAT O SENATORZE DOSKONAŁYM...
Smith, the most eminent English lawyer of the time and one of Elizabeth’s most trusted servants, wrote the following on the Mixed State
in Book 1, Chapter 6 of his compendium De Republica Anglorum:
the international community congregating in the Italian universities.
It is noteworthy that when Goslicius describes the systems of government in the diverse contemporary states his information for England
in his year of publication, 1568, is absolutely accurate: he writes of
a council of fifteen, the correct number of privy counsellors for that
year (Pulman 17, 23, 31, 45).
Personal contacts have always played a paramount role as paths of
academic inspiration. Perhaps it was no coincidence that like Gabriel Harvey, Sir Thomas Smith had been educated at Cambridge as well
and was the University’s first Regius Professor of Civil Law. He and
Harvey both came from Saffron Walden (see their respective biographies in Venn and Venn, Alumni Cantabrigienses).
Another sign of what may perhaps have been an instance of readership on a basis of more or less direct personal contact is the mention of Goslicius’ work in The Blessednes of Brytaine, a poem to celebrate
the beginning of the thirtieth year of the Queen’s reign (November
1587) by Maurice Kyffin, the secretary of the alchemist John Dee who
accompanied Dee on his European travels including a stay in Poland.
In the poem, which was published in 1587, Kyffin puts a quotation
from Goslicius’ original Latin into a marginal note:
That common wealthes or governements are not most commonly simple but
mixt.
Now although the governements of common wealthes be thus divided
into three, and cutting ech into two, so into sixe: yet you must not take that ye
shall finde any common wealth or governement simple, pure and absolute in his
sort and kinde, but as wise men have divided for understandinges sake and
fantasied iiij. simple bodies which they call elementes, as fire, ayre, water, earth,
and in a mans bodie foure complexions or temperatures, as cholericke, sanguine,
phlegmatique, and melancolique: not that ye shall finde the one utterly perfect without mixtion of the other, for that nature almost will not suffer, but understanding doth discerne ech nature as in his sinceritie: so seldome or never
shall you finde any common wealthe or governement which is absolutely and
sincerely made of the one above named, but alwayes mixed with an other, and
hath the name of that which is more and overruleth alwayes or for the most part
the other.
94
His book went on to give a detailed, laudatory description of the
English administrative and judicial system and became the standard
source of reference on the legal and administrative constitution of
“The Commonwealth of Englande.” It is not surprising, then, that
English readers should have been interested in the treatise on the Perfect Counsellor by Goslicius, who propounded the following political
doctrine:
Polibius extolleth the Romane state, because it consisted of the King, the Nobilitie, and the people; supposing that the king for feare of the people, coulde not
become insolente, and the people durste not disobeye him, in respecte of the Senate. Which forme of commonweale was with good reason accounted most iust.
For as perfect harmonie is compounded, of treble, meane, and base tewnes: even
so a good commonweale, and the surest agreement amongest men, is (as Cicero
saith) made by mixture of the best, the meane, and the base people. We are also
of opinion, that commonweale is perfect, which containeth good and vertuous
subiectes, and is gouerned by a king, a Senate, and consent of the people; wishing the King should obserue his lawes, and doe those thinges which be honourable, and agreeable to the aduise of his councell. (The Counsellor 18-19)
There were further important connections between Thomas Smith
and Goslicius: both had studied Law in the cosmopolitan university
milieu of Padua, and both penned works on the law and their respective commonwealths in the 1560s. Indeed, they must both have utilised their period of scholarship in Italy not only to acquire booklearning, but also for personal intellectual exchange with members of
K
U
L
T
U
R
A
The royal increase of Armour, & Artillery, by her Maiestie for the defence of
the Realme. Fœlix est ea Resp. quæ tempore pacis, Bella tractat. Laur. Grimal. de optimo
Senatore fol. 71.
The fact that a sentence from Goslicius is cited almost as a proverb
alongside other maxims taken from the Bible and the classical authors and referred to in the margins is telling evidence of the authority and international status De Optimo Senatore must have acquired by
1587. Actually Kyffin omitted the word enim from the original sentence (probably to fit the quote into the marginalia and adapt it to the
context), but got the folio number right, and therefore seems to have
had a copy of De Optimo Senatore at hand when composing or editing
his text for publication. The poem is preceded by a letter dedicatory
to the Earl of Essex, which throws more light on Goslicius’ status as
an author with English readers. Many other parts of this fairly short
poem contain echoes of topics treated by Goslicius, so we may speculate that Kyffin used De Optimo Senatore as a handy reference for ideas
and subject-matter to produce his panegyric of Queen Elizabeth.
We know of at least two English translations of De Optimo Senatore
made before 1587. Both survive in manuscript form, and one of them
was published over a decade later under the title The Counsellor. The
first comprises an Englished version of the first book of Goslicius’
P
O
L
I
T
Y
K
A
95
96
TERESA BAŁUK-ULEWICZOWA
WAWRZYŃCA GRZYMAŁY GOŚLICKIEGO TRAKTAT O SENATORZE DOSKONAŁYM...
treatise entitled The first book of Lawrentius Grimalius Goslicius of the best
Senator and was done by a Robert Chester. The manuscript is preserved in the British Library collection (Ms. Add. 18613). It is dedicated to Justice Thomas Meade of Elmdon in Essex, a member of the
Middle Temple who sat on the bench of the Court of Common Pleas
from 1577 until his death in 1585. These dates tell us that the translation must have been done not later than 1585, and perhaps the reason
why Robert Chester, who was only beginning in translation, as he tells
us in the letter to Meade, did not go on to translate the second book of
Goslicius’ treatise was that his prospective patron died before he
could finish it. The information is also a strong indication that the
Robert Chester in question was a Cambridge undergraduate at the
time, and came from Royston, a small town not far from Justice
Meade’s country residence (Bałuk-Ulewiczowa 2009: 132-138). Perhaps he was hoping his near-neighbour would help him start out on
a career in London. Robert Chester of Royston did eventually become
a member of the Middle Temple, but not before 1599. The other evidence for this identification of Robert Chester is a series of signatures
in puerile hands on the first and last pages of the manuscript, of several individuals surnamed Thorold, Welby, Hammond, Langton and
Cotton – names of gentry families living in Lincolnshire, many members of which were Cambridge students. In particular, the name “William Thorold” occurs six times. The nature of the signatures suggests
that they might have been made by boys who used the manuscript in
their education. The William Thorold in question might perhaps have
been Sir William Thorold, First Baronet of Marston in Lincolnshire
(1591-1678), MP for Grantham and Sheriff of Lincolnshire, who
fought on the Royalist side in the constitutional conflict (for his biography see Hughes online).
The alternative Robert Chester whose candidacy for the status of
Goslicius’ translator has been considered indirectly and rejected is
none other than the Robert Chester who contributed a poem entitled
Love’s Martyr or Rosalins Complaint to a collective volume of poetry under the same title (1601) which included Shakespeare’s Phoenix and the
Turtle and poems by Ben Jonson, George Chapman and John Marston,
“Vatum Chorus” and “Ignoto.” The suggestion would have been tantalising if proved correct, in view of the hypothesis that De Optimo Senatore (or more accurately its English translation The Counsellor) was
one of Shakespeare’s sources for Hamlet. However, the evidence recorded in the documentary sources is far more in favour of Robert
Chester the country gentleman from Essex, rather than Robert Chester the poet, being the juvenile translator of Goslicius; not getting this
identification wrong is an indispensable condition for a reliable appraisal of Goslicius’ early reception in England (Grosart’s Introduction
VIII in Chester 1878; Brown XLVII–LII).
Robert Chester’s rendering of Goslicius’ exquisite Latin may indeed be labelled a juvenile undertaking in terms of quality of translation, with numerous errors of style and cultural misnomers. No attempt is made to translate any of the passages of poetry Goslicius
quotes from the Classics, which is another indication against the identification of the translator with the poet. Nonetheless, this translation
offers an invaluable insight from the point of view of Goslicius’ reception, showing that by the first half of the 1580s the distribution of the
treatise was widespread enough for an amateur translator to have access to it. If the Royston identification of Robert Chester is correct,
then his translation would corroborate the Cambridge connection observed in the Gabriel Harvey reference and suspected for other members of the university lawyers’ milieu.
But scholars and lawyers were not the only professional groups in
England preoccupied with treatises on the Ideal Prince and his Ideal
Servant. Another group, closely allied to them, were those directly engaged in the administration of the state – the political leaders: the
Queen’s ministers and their subordinates. Indeed, we could venture to
say that as the reign progressed and the problem of succession became more and more of an imminent reality, this group was compelled to search for a remedy to avert the approaching crisis, and in
the course of finding a solution observed the situation in other countries in similar predicaments and looked for advice in the political literature. Such inquiries had to be carried out confidentially, in spite of
and because of the royal clampdown on “idle prattle” imposed on all
of Elizabeth’s subjects, not excluding members of parliament like Peter Wentworth who suffered dire consequences for bringing the matter up in the parliamentary debating chamber (Neale 36). It is not surprising, then, that from the 1570s on the Queen’s chief advisers like
William Cecil, Lord Burghley and later his son Robert Cecil, as well
as their political adversary Robert Devereux, Earl of Essex, should
have been interested in what was going on in Poland-Lithuania, where
the prospect of the extinction of the dynasty and a royal election
loomed on the horizon. Goslicius’ treatise appeared just four years before the demise of the last Jagiellonian king, and elective monarchy
was one of the issues it addressed. As an analogous situation developed in England and reached its finale in the 1600s, a de facto royal
“election,” carried out not publicly but furtively by a hermetic caucus
of the most powerful ministers, is what ensued when James Stuart of
K
U
L
T
U
R
A
P
O
L
I
T
Y
K
A
97
TERESA BAŁUK-ULEWICZOWA
WAWRZYŃCA GRZYMAŁY GOŚLICKIEGO TRAKTAT O SENATORZE DOSKONAŁYM...
Scotland was “invited” to take the crown of England. The entire process, which had been maturing for several years (or even decades) before fruition in 1603, had entailed an important subsidiary effect: the
rise in the political status and power of the Queen’s principal ministers, the Cecils and their rival Essex. So it was no wonder that they
were interested in books which described and eulogised the Counsellor, and indeed themselves (Burghley, Robert Cecil, Francis Walsingham, Essex , Sir John Fortescue etc.) wrote (or had written in their
name) books of advice on political behaviour addressed to their sons
and heirs (see Kelso’s bibliographical list, e.g. nos. 203, 362). This is
surely one of the factors attending the phenomenon that Peltonen
calls “English sixteenth-century republicanism”, and it may be traced
in the documents left by its chief agents. In 1592, for instance, Robert
Beale, one of Walsingham’s assistants and a clerk to the Privy Council, wrote in his Treatise on the Office of a Councellor and Principall Secretary
to Her Majesty:
The second is a much longer section from Book Two (Robert Chester’s version did not get this far, or at least is not extant), and it concerns the hierarchy of the Roman Catholic Church, its claim to direct
apostolic succession and right to play an important part in temporal
affairs and the government of the secular state. Here Goslicius was
again referring to developments in his home country, where the offensive of the mid-1560s launched against the Senate by the lower house
of Sejm was at its keenest against the bishops, who took precedence
over the secular senators. The English parliamentary debates of the
early 1590s concerning the right of bishops to hold ecclesiastical
courts and exercise judicial power over Puritans echoed the situation
in Poland three decades earlier, when among the other reforms they
were pressing for, Polish Protestant deputies to Sejm had conducted
a campaign against the Catholic bishops and their jurisdiction over
Non-Catholics. Goslicius’ defence of the status of the Roman Catholic
bishops had been an answer to their accusations (Bałuk-Ulewiczowa
2009: 80-82, 86, 102-103). Remarkably, not the whole of the passage
was removed in the translation: out of 50 sentences in Goslicius’ original text, 29 were completely omitted from The Counsellor, 2 were omitted partially, and 1 paraphrased or mistranslated in both the manuscript copy and the printed edition (see the tables with a comparison
of the original Latin text and its translation in L1598, with commentary, Bałuk-Ulewiczowa 2009: 141-146). On the removal of the material overtly relating to the Roman Catholic Church the sentences that
were left in the translation, either fully or in part, acquired a different
meaning. They could be used as a justification for an established national church and its contribution to the secular business of the state.
If the dates 9th April and 23rd May 1584 at the end of Books One and
Two respectively in the Ogden Manuscript are trustworthy (and we
have no reason to query this, even though the date on the title page
and other items in the volume is 1587), then we can say that the translation was done in the period when Presbyterian attacks against the
Church of England were on the rise, and that this translation of Goslicius’ treatise could have served as a staid response to the Martin
Marprelate controversy which would erupt in 1588, more serene than
the vitriolic, rather ribald pamphlets commissioned by Elizabeth’s
government in reaction to the attack and written by controversialist
authors like Thomas Nashe. The dates recorded in the Ogden Manuscript fit the compilation of The Counsellor smoothly in with the appointment of John Whitgift to Canterbury (August 1583) and his campaign against the Puritan onslaught. Whoever edited the missing
Imprimis, my meaning is not to speake anie thinge of such qualities as are fit to
be in one that should be a Prince’s Secretarie or Councellor. That argument hath
been handled by others; and whom her M[jes]tie shall call to that place my simple
Judgment must thinke sufficientlie qualified. (quoted after Read, I, 423-424)
98
These remarks will serve as a preliminary to the discussion of The
Counsellor, the second English translation of Goslicius’ treatise, and an
inquiry into the parties that could have been interested in its original
creation and subsequent publication over a decade later.
There is a cogent reason to suspect that The Counsellor, both in its
original form extant in the transcript known as the Ogden Manuscript
and dated 1584, as well as in the printed version of 1598 (and subsequently re-circulated with a new title page bearing the date 1607),
was a translation of Goslicius’ treatise made for the chief political administrators of Elizabeth’s state (Bałuk-Ulewiczowa 2009: 139-156,
especially 149-156). That reason is the significant degree of pre-censoring of the text to be translated, that is the omission of certain key
passages in Goslicius’ discourse. This could only have been done by
a far more sophisticated editor or translator than the student Robert
Chester, working for one or several of the top political figures in the
country. The subjects of the passages which were cut out of the translation relate to two publicly inadmissible issues: the first is Goslicius’
declaration of a preference for elective over hereditary monarchy, expressed in a sentence in Book One which Robert Chester had failed to
notice as dangerous material and had simple-mindedly translated.
K
U
L
T
U
R
A
P
O
L
I
T
Y
K
A
99
100
TERESA BAŁUK-ULEWICZOWA
WAWRZYŃCA GRZYMAŁY GOŚLICKIEGO TRAKTAT O SENATORZE DOSKONAŁYM...
sentences out of the passage must have been not only very well-versed
in the theological controversies of the day, able to recognise Goslicius’ application of arguments drawn from the official documents of the
Council of Trent (Bałuk-Ulewiczowa 2009: 146-147), but also familiar
with the subtleties of the relationship between church and state that
Elizabeth and her secular and ecclesiastical servants were interested
in establishing and preserving. Incidentally, John Whitgift was another Cambridge man: Professor of Divinity as of 1563, Master of Pembroke Hall and later of Trinity, and Vice-Chancellor in 1570. He was
also the Queen’s chaplain and a privy counsellor. And he was the first
Archbishop of Canterbury to acquire the right to exercise censorship
over all materials going to print (Strype 120-129).
It is in this light that we should view the entry of The Counsellor, the
translation of Goslicius’ De Optimo Senatore, in the register of the Stationers’ Company, on 6th March 1598:
ing the public speech of complaint delivered by Ambassador Paweł
Działyński representing the King of Poland and the City of Gdańsk
and the Queen’s vitriolic impromptu reaction to it in Latin (BałukUlewiczowa 2009: 151-156). The Counsellor, replete with the remarkable inscription To the honour of the Polonian Empyre on its title page and
a translation of the original letter of dedication to a long-deceased
Polish monarch, was part of a campaign of reconciliation launched by
Elizabeth’s astute ministers to repair diplomatic relations between
England and Poland-Lithuania following the “unfortunate” incident.
One passage from the record of the Queen’s words of vituperation
is highly relevant in the context of Goslicius’ reception in England prior to publication in 1598. In a spate of volatile indignation, she uttered the following ironic observation, showing that she was aware of
Goslicius’ book on the Ideal Counsellor – perhaps she had read it herself, too? – and more importantly, that she associated its political message with the Polish Ambassador who, she now felt, had grievously offended her sovereign majesty before a large assembly of her subjects:
6 Marcji [. . . ] William Blackman
Entred for his copie under the handes of my Lord. The Busshop of LONDON
and master man,
A book Intituled The Counsellor wherein the duty of Magistrates, the happie
life of Subiectes and the Felicities of the Common Weales are Discoursed. vi d.
(Arber III, 105)
Registration meant that the book had been submitted to the censorship authorities, represented by the Bishop of London and the
Warden of the Stationers’ Company, and had been passed as fit for
publication and distribution. The published version which subsequently came out was essentially the text of the Ogden Manuscript,
with a few minor editorial adjustments and most emphatically with
the same omissions and departures from Goslicius’ Latin original. It
was registered for William Blackman, a stationer who was just beginning a career in the book trade and whose name never occurred in
the documents of the Stationers’ Company thereafter. On the other
hand, the book’s printer, Richard Bradocke (or Braddock), and Nicholas Lyng (or Ling), the stationer who took over the rights to it from
Blackman and whose initials appear on the title page of copies in the
re-issue of 1607, went on to hold prominent positions in their profession and both were in fact associated with the publication of Shakespearean texts (Bałuk-Ulewiczowa 2009: 150-151). As I explain elsewhere, the 1598 publication must be regarded as an aftereffect of the
diplomatic fracas at Elizabeth’s court in the summer of 1597 involv-
K
U
L
T
U
R
A
Quod ad te attinet, tu mihi videris Libros multos perlegisse, Libros tamen
Principum ne attigisse, sed prorsus ignorare quid inter Reges conveniat.
[As regards yourself, you seem to me to have read many books, but never to
have come across the books of princes, and you are totally ignorant of how to behave when acting on behalf of kings before other kings.] (Bałuk-Ulewiczowa
2009: 153)
In her spontaneous outburst of irony Elizabeth voiced her rejection
of the concept of the mixed state represented by Poland-Lithuania and
described in Goslicius’ book. At the same time she showed how wellknown the work had become at court and the extent of its reception
by the English social elite. In this sense her words of indignation and
recognition would be reflected by the compliment made to Goslicius
in 1600 by the Polish writer and diplomat Varsevicius (Krzysztof
Warszewicki), who patently wrote them on the wave of the diplomatic campaign launched by Elizabeth’s ministers:
Unus ille de optimo Senatore liber tuus, quantam non modo tibi, sed et cunctae genti nostrae conciliaverit gloriam, arbitror dubitare neminem; cum sincere
quidam mihi dixerit, nullius libentius, quam tuum illum librum in Anglia te[ne]
ri in manibus hominum de optimo Senatore
[On receiving reliable information from someone that in England there is no
other book more popular with readers but your own De Optimo Senatore, I think
no-one will doubt how much glory De Optimo Senatore will bring not only you but
also all of our nation . . .] (Bałuk-Ulewiczowa 2009: 15, 156)
P
O
L
I
T
Y
K
A
101
TERESA BAŁUK-ULEWICZOWA
Source Materials
102
Laurentii Grimalii Goslicii DE OPTIMO SENATORE LIBRI DVO. In quibus Magistratuum officia, Ciuium uita beata, Rerumpublicarum foelicitas explicantur. Opus
plane aureum, summorum Philosophorum et Legislatorum doctrina refertum, Omnibus
Respu. rite administrare cupientibus, non modo utile, sed apprime necessarium. Accessit
locuples rerum toto Opere memorabilium Index. CUM PRIVILEGIO. VENETIIS,
Apud Iordanum Zilettum, MDLXVIII.
Chester, Robert. The first book of Lawrentius Grimalius Goslicius of the best Senator.
British Library, Ms. Add. 18613.
The Counsellor. Wherin the Offi ces off Magistrates, The happie life of Subiects & the felicitie off common weales is discoursed: Written by L. G. Goslicius of Polonia. [4 lines
erased: ?
Written in the . . .(?) by Laurentius Grimalius (?)] Anno 1587 (dates at end of Book
I and II respectively: FINIS LIBRI PRIMI APRILIS ixo Anno 1584; Finis Maij
xxiij Anno Dńi 1584) – Ms. Ogden 14, C.K. Ogden Library, University College
Special Collections – The Ogden Manuscript.
The COVNSELLOR. Exactly pourtraited in two Bookes. WHEREIN THE OFFICES
OF Magistrates, The happie life of Subiectes, and the felicitie of Common-weales is pleasantly and pithily discoursed. A GOLDEN WORKE, REPLENISHED with the
chiefe Learning of the most excellent Philosophers and Lawgiuers, and not onely profitable, but verie necessarie for all those that be admitted to the administration of a well-gouerned Common-weale. Written in Latin, By LAVRENTIVS GRIMALDVS,
and consecrated to the honour of the Polonian Empyre. Newlie translated into English.
London, Imprinted by Richard Bradocke, Anno Salutis Humanae M.D.XC.VIII.
Works Cited
Arber, E. (ed.) (1875-1877). A transcript of the registers of the Company of Stationers
of London, 1554-1620. Vols. I-V. London and Birmingham.
Bałuk-Ulewiczowa, T. (2007). Cross-cultural communication breakdown: a 16thcentury case study. In: Cognition in Language. Volume in Honour of Professor Elżbieta Tabakowska. Eds. Władysław Chłopicki, Andrzej Pawelec, Agnieszka Pokojska. Kraków: Tertium, 275–289.
Bałuk-Ulewiczowa, T. (2009). Goslicius’ Ideal senator and his cultural impact over the
centuries: Shakespearean Reflections. Polska Akademia Umiejętności. Rozprawy
Wydziału Filologicznego LXXVIII. Kraków: PAU and UJ.
Brown, C. (ed.) (1914). Poems by Sir John Salisbury and Robert Chester. London:
Early English Text Society.
Chester, R. (1878). Love’s martyr, or, Rosalins complaint (1601) with its supplement, Diverse poeticall essaies on the turtle and phoenix by Shakspere, Ben Jonson,
George Chapman, John Marston . . .. Ed. Alexander Ballogh Grosart. Sine loco
[London]: Trübner for the New Shakspere Society. Online: http://phoenixandturtle.net/loves_martyr.htm (last accessed 134 October 2011).
K
U
L
T
U
R
A
WAWRZYŃCA GRZYMAŁY GOŚLICKIEGO TRAKTAT O SENATORZE DOSKONAŁYM...
Harvey, G. (1593). Pierces Supererogation, or a new prayse of the olde asse. London:
John Wolfe,
Hughes, A. Godiva rides again – on Front Street?. http://www.tbhs./hughes/godiva.html Accessed 14 October 2011.
Kelso, R. (1929). The doctrine of the English gentleman in the sixteenth century. University of Illinois Studies in Language and Literature 14. Urbana: University of
Illinois Press.
Kot, S. (1919). Rzeczpospolita Polska w literaturze politycznej zachodu. Kraków: Krakowska Spółka Wydawnicza.
Kyffin, M. (1587). The blessednes of Brytaine, or a celebration of the Queenes holyday . .
. London: John Windet. Online in a 19th-century reprint: http://ezproxy.villanova.edu/login?URL=http://gateway.proquest.com/openurl?ctx_ver=Z39.882003&res_id=xri:eebo&rft_val_fmt=&rft_id=xri:eebo:image:8603 (last accessed 14 October 2011)
Nashe, T. (1596). Have with you to Saffron Walden, or, Gabriel Harvey’s hunt is up.
London: Printed by John Danter, Online: http://www.luminarium.org/renlit/
nashebib.htm (ed. Nina Green), (accessed 14 October 2011).
Neale, J.E. (1924). Peter Wentworth. The English Historical Review 39 (53), 36-54;
175-205.
Online http://www.oxford-shakespeare.com./nashe.html (accessed 14 October
2011).
Peltonen, M. (1995). Classical humanism and republicanism in English political thought, 1570–1640. Cambridge: Cambridge University Press.
Pulman, M. B. (1971). The Elizabethan Privy Council in the fifteen-seventies. Berkeley,
Los Angeles, & London: University of California Press.
Read, C. (1925). Mr. Secretary Walsingham and the policy of Queen Elizabeth I.
Oxford: Clarendon Press.
Smith, T. (1583). De Republica Anglorum. . . . London: Printed by Henrie Midleton
for Gregorie Seton. (Written 1566). Online: http:// www.constitution.org/eng/
repang_tit.jpg (accessed 14 October 2011).
Stern, V. F. (1972). The Bibliotheca of Gabriel Harvey. Renaissance Quarterly 25(1),
1-62.
Strype, J. (1822). The life and acts of John Whitgift, D.D. Oxford: The Clarendon
Press, (4 vols.); see especially Book IV, Chapter VIII, p. 120-129 http://www.
archive.org/stream/lifeandactsjohn01strygoog#page/n140/mode/2up - http://
www.archive.org/stream/lifeandactsjohn01strygoog#page/n148/mode/2up
(accessed 14 October 2011).
Venn, J. & Venn, J. A. (1913). The book of matriculations and degrees in the University
of Cambridge from 1544 to 1659. Cambridge: Cambridge University Press.
Venn, J. & Venn, J. A. (1922–1958). Alumni Cantabrigienses, Cambridge: Cambridge University Press, 10 vols.
*
P
O
L
I
T
Y
K
A
103
TERESA BAŁUK-ULEWICZOWA
Teresa Bałuk-Ulewiczowa – tłumacz, emerytowany pracownik Instytutu Filologii Angielskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie (1979-2011). Naukowo zajmuje się badaniami nad renesansem, teorią przekładu (zwłaszcza zagadnieniem nieprzekładalności) oraz historią doktryn politycznych.
Abstrakt
104
Wawrzyńca Grzymały Goślickiego traktat o Senatorze Doskonałym – angielski wgląd
w XVI-wieczny model ustroju Rzeczypospolitej Obojga Narodów
W 1919 roku historyk polskiej nauki i edukacji Stanisław Kot pisał, iż w angielskim konflikcie konstytucyjnym z pierwszej połowy XVII wieku – rozgrywającym się nie tylko na polach bitew, ale również i w wojnie na pamflety pomiędzy
zwolennikami parlamentu, okrągłymi głowami a zwolennikami króla, kawalerami – strony konfliktu zwykły zwracać się do europejskich przykładów możliwych
modeli ustroju państwa, za którymi się opowiadały. Według Kota Polska i kraje
skandynawskie były przytaczane przez zwolenników republikanizmu jako sprawnie funkcjonujące modele ustroju monarchii elekcyjnej i ograniczonej, z kolei
zwolennicy monarchii absolutnej usiłowali obalić ich argumenty i wykazać, że
rozwiązania konstytucyjne stosowane w tych państwach w rzeczywistości nie
różnią się wcale od formy monarchii „tradycyjnej”. XVI-wieczny traktat De optimo senatore autorstwa Wawrzyńca Goślickiego okazał się być specjalnym narzędziem dla pisarzy po obu stronach konfliktu. Wydane po raz pierwszy po łacinie
w Wenecji w 1568 roku dzieło to musiało dotrzeć do Anglii dość wcześnie, ponieważ wiadomo nam, że zachowały się dwa tłumaczenia tego manuskryptu na język angielski – datowane są one na lata 80. XVI wieku. Jeden z nich został wydany w 1598 roku jako The Counsellor. Znajomość tej książki utrzymywała się
w świadomości politycznej jej angielskich czytelników przynajmniej przez kolejne 60 lat; wydaje się, że odnoszono się do niej w atmosferze narastających antagonizmów politycznych. Po Restauracji Stuartów w 1660 roku traktat został opublikowany po raz kolejny, tym razem w splagiatowanej wersji, która w rezultacie
przedstawia zupełnie inny obraz oryginalnych postulatów Goślickiego, nie przytaczając jego nazwiska ani źródła tekstu. Pomimo że nie oznaczało to wcale końca
kariery rozprawy O senatorze doskonałym w kulturze politycznej krajów anglojęzycznych – Goślicki doczekał się kolejnego angielskiego przekładu w XVIII wieku,
w związku z czym doświadczył swoistego życia po śmierci w Stanach Zjednoczonych w XX wieku – początkowe etapy obecności tej książki w Anglii stanowią fascynujący przedmiot badań na temat relacji kulturowych i wymiany idei republikańskich pomiędzy Anglią a Polską w XVI i XVII wieku.
Słowa kluczowe
Wawrzyniec Goślicki, De Optimo Senatore, recepcja przekładu literackiego,
teoria polityczna państwa o ustroju mieszanym, XVI-wieczny republikanizm
w Polsce i w Anglii
K
U
L
T
U
R
A
WAWRZYŃCA GRZYMAŁY GOŚLICKIEGO TRAKTAT O SENATORZE DOSKONAŁYM...
*
Teresa Bałuk-Ulewiczowa ist freie Übersetzerin und pensionierte Mitarbeiterin (1979–2011) des Instituts für Englische Philologie an der Jagiellonen Universität Krakau. Der Schwerpunkt ihrer Forschung gilt der Renaissance-Epoche,
den Übersetzungstheorien, (insbesondere der Unübersetzbarkeit) und der Geschichte der politischen Ideen.
Resümee
Wawrzyniec Grzymała Goślickis Abhandlung De optimo senatore – ein englischer Blick
auf das Verfassungsmodell der polnisch-litauischen Adelsrepublik im 16. Jahrhundert
1919 schrieb Stanislaw Kot, ein hervorragender polnischer Kulturhistoriker
mit einem Faible für die Geschichte der polnischen Wissenschaft und Bildung,
dass der englische konstitutionelle Konflikt zwischen Royalisten und Roundheads
aus der ersten Hälfte des 17. Jahrhunderts nicht nur auf den Schlachtfeldern
sondern auch mit dem Feder in der Publizistik ausgefochten worden war – als
ein Krieg der Pamphlete, deren Autoren eine Lanze für die tragfähigen staatspolitischen Modelle in Europa brachen, in denen die Verfassung als Staatsform eingeführt worden war. Kot zufolge galten Polen und die skandinavischen Länder in
den Augen der Anhänger des Republikanismus’ als flagrante Beispiele für die
eingeschränkte Monarchie, während die Verfechter der monarchistischen Staatsform die Argumente ihrer Gegner zu widerlegen und nachzuweisen versuchten,
dass sich in jenen Ländern die verfassungsmäßige Ordnung von der „traditionellen“ Monarchie kaum unterscheidet habe. Die aus dem 16. Jahrhundert stammende Abhandlung De Optimo Senatore von Laurentius Grimalius Goslicius
(Goślicki) wurde durch die beiden Seiten in der englischen Kontroverse gerne
aufgegriffen und in der eigenen Sache in zahlreichen Publikationen zitiert. In
seiner originellen lateinischen Fassung wurde sie zunächst im Jahre 1568 in Venedig veröffentlicht. Doch ziemlich rasch muss sie nach England gelangt sein, da
man zwei Manuskripte, bereits auf die 1580-er Jahre datiert und ins Englische
übersetzt, kennt. Eins von ihnen erschien im Jahre 1598 unter dem Tittel Der Berater. Die dort gebündelten Ideen entfalteten auf das politische Bewusstwein seiner Leser, mindestens für die nächsten sechs Jahrzehnte, ihre Wirkung – dazu in
der Atmosphäre des zunehmenden Antagonismus. Nach der Restauration im
Jahre 1660 wurde das Buch in einer Plagiat-Version neu aufgelegt, welche die
ursprünglichen Ideen von Goslicius, ohne Angabe seines Namens und der Herkunft des Textes, in das Gegenteil verkehrte. Dies markierte keinesfalls das Ende
der einzigartigen Karriere von De Optimo Senatore in der politischen Kultur der
englischsprachigen Länder. Das Werk wurde im 18. Jahrhundert nochmals ins
Englische übersetzt, um im 20. Jahrhundert in den USA wieder seine Wiedergeburt zu feiern. Die ersten Phasen der Präsenz des Buches in England fungieren
allerdings als eine faszinierende Periode für die Erforschung der englisch-polnischen kulturellen Beziehungen und der republikanischen Ideen des 16. und des
17. Jahrhunderts.
P
O
L
I
T
Y
K
A
105
TERESA BAŁUK-ULEWICZOWA
Schlüsselbegriffe
Laurentius Grimalius Goslicius, De Optimo Senatore, Rezeption der literarischen Übersetzung, politische Staatstheorien betreffend die gemischte Staatsform (respublica mixta), das englische und polnische Republikanismus des 16.
Jahrhunderts
VARIA
106
K
U
L
T
U
R
A
P
O
L
I
T
Y
K
A
W KIERUNKU KONSENSU PEKIŃSKIEGO?
Jarosław Stojek*11
W KIERUNKU KONSENSU PEKIŃSKIEGO?
Streszczenie
Artykuł zawiera analizę koncepcji Konsensu Pekińskiego. Termin ten po raz
pierwszy został zaproponowany w 2004 roku przez Joshuę Coopera Ramo jako
alternatywna droga postępu dla państw rozwijających się. Od tego czasu pojęcie
to zaczęło być rozmaicie postrzegane, szczególnie jako połączenie chińskiego
modelu rozwoju z nowym modelem kooperacji, jaki Pekin oferuje „rozwijającemu się światu”. Chiny stosują różnorodne narzędzia, by zwiększyć swój wpływ
w państwach Południa, wliczając bodźce ekonomiczne, dyplomacje, preferencyjne pożyczki i umorzenie długu czy wielostronne mechanizmy współpracy – różnego rodzaju reżimy. Poza tym Pekin stworzył kilka regionalnych organizacji
(z których Stany Zjednoczone zostały wykluczone), by rozszerzyć swój wpływ i promować bezpieczeństwo na wielu płaszczyznach. Tworzy to wysoce sprzyjające warunki dla powstawania nowego porządku międzynarodowego.
Słowa kluczowe
109
chiński model rozwoju, Konsens Pekiński, Chiny
*
Wkraczając w nową erę, możemy zaobserwować wzrost Chin, który stanowi
poważne wyzwanie dla Stanów Zjednoczonych, nie pod względem siły militarnej, bądź odnośnie do aspektu akumulacji rezerw walutowych, ale raczej ze
względu na katalizator globalnego przesunięcia od modelu liberalnej demokracji w kierunku nowego kapitalizmu, który daje możliwość rozwoju bez wartości
i norm zachodniego liberalizmu (Halper 2010: 251).
Kiedy w 1989 roku wraz z murem berlińskim legł w gruzach komunizm, Francis Fukuyama ogłosił w autorskim eseju opublikowanym w „The National Interest” koniec historii. Odwołując się do nauk
przyrodniczych oraz do filozofii Hegla i Nietzschego, przedstawił on
tezę, zgodnie z którą historia w pewnym sensie zakończyła się wraz
* Jarosław Stojek – ur. 1986, absolwent kulturoznawstwa na Uniwersytecie Jagiellońskim
i stosunków międzynarodowych w Wyższej Szkole Europejskiej, stypendysta obu tych uczelni,
autor tekstów na temat współczesnych Chin. Zainteresowania badawcze: prognozowanie, polityka zagraniczna Stanów Zjednoczonych i Chin, region Azji i Pacyfiku.
K
U
L
T
U
R
A
P
O
L
I
T
Y
K
A
JAROSŁAW STOJEK
110
z upadkiem komunizmu. Od tego momentu według niego nastąpić
miał kres konfliktów między wielkimi systemami politycznymi,
a wszystkie społeczeństwa od tej pory powinny dążyć do modelu liberalnej demokracji jako najlepszego z możliwych. Jednak brak wymiernych efektów programów dostosowania strukturalnego nakreślonych przez MFW i Bank Światowy w postaci rozwiązania problemów
ubóstwa, nierównomiernej dystrybucji dochodów czy powolnego
wzrostu gospodarczego w państwach słabo rozwiniętych1 powoduje,
iż coraz częściej spoglądają one w kierunku modelu wypracowanego
przez Państwo Środka. Chińska droga wzrostu w połączeniu z nowym modelem kooperacji, jaki oferuje Pekin, coraz częściej jawi się
w krajach rozwijających się jako najbardziej atrakcyjna politycznoekonomiczna ścieżka rozwoju.
Ten „Konsens Pekiński”, jak go niektórzy eksperci stosunków międzynarodowych określają, w dobie największego od 1929 roku globalnego kryzysu gospodarczego stanowi strategiczne wyzwanie dla
państw Zachodu. Dyskredytuje i utrudnia bowiem działania Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego, których pomoc rozwojowa jest udzielana w zamian za postęp w takich sprawach, jak demokratyzacja, przestrzeganie praw człowieka, wdrażanie
neoliberalnych reform gospodarczych zgodnych z zachodnim modelem rozwoju czy przeprowadzenie reform w sferze ochrony środowiska. Słynny slogan używany przez Margaret Thatcher „There Is No Alternative”, odnoszący się do poglądu, że nie istnieje żadna alternatywa dla neoliberalnego porządku, może nie być już tak oczywisty.
Chińska droga rozwoju a Beijing Consensus
W grudniu 2011 roku minie dokładnie 33 lata od podjęcia przez
Państwo Środka reform, które doprowadziły do szybkiego rozwoju
i bezprecedensowego wzrostu znaczenia tego kraju. Z państwa zacofanego, będącego w stagnacji strukturalnej od XVIII wieku, marginalizowanego w stosunkach międzynarodowych, Chiny stały się jednym
z najpoważniejszych graczy na arenie międzynarodowej. Przez ostatnich 30 lat gospodarka chińska rozwijała się w tempie ponad 9%
rocznie, zwiększając własne PKB dwukrotnie tylko w ostatnich pięciu
latach. Jednak z punktu widzenia państw rozwijających się, istotniejsze jest znaczne zmniejszenie się ubóstwa. Według Banku Światowe1
Jak podaje Randall Peerenboom (2007: 12), w 2000 roku 54 kraje, w których zastosowano
programy dostosowania strukturalnego, zubożała w stosunku do 1990 roku.
K
U
L
T
U
R
A
W KIERUNKU KONSENSU PEKIŃSKIEGO?
go reformy gospodarcze w Chinach spowodowały zmniejszenie liczby osób żyjących za mniej niż 1,25 USD (według PPP) dziennie
z 39,3% w 1981 roku do 4% w 2005 roku. Oznacza to, że liczba ludzi
żyjących w skrajnym ubóstwie spadła w tym czasie z ok. 430 mln do
nieco ponad 50 mln. W dodatku współczynnik piśmiennictwa w Chinach zwiększył się z 66% w 1982 roku do 94% w 2009 roku (World
Bank 2010).
Modernizacyjny sukces Chin spowodował wzrost debat ekspertów
na temat przyczyn jego osiągnięcia. Niektórzy twierdzą, że rozwój
ekonomiczny Chin jest efektem liberalizacji jej gospodarki, systematycznie przeprowadzanych reform nakierowanych na stabilny rozwój,
i odróżniają je tym samym od tzw. terapii szokowej proponowanej
przez zachodnie instytucje. Inni natomiast dostrzegają sukces nie tylko w przyjęciu wolnorynkowych rozwiązań, ale przede wszystkim
w silnej władzy, która nakreśla strategie rozwoju i ma możliwości
przeprowadzania zrównoważonych reform. Model, który przyjęły
Chiny, możemy zdefiniować jako połączenie półautorytarnej władzy
z globalizacją zarządzaną (kontrolowaną). Oznacza to, że państwo
otwiera się na globalizację, ale na swoich warunkach, tylko w wybranych obszarach, przyjmując selektywnie zasady wolnorynkowej gry.
Jednocześnie nie rezygnuje z możliwości kontroli nad obiegiem kapitału i nad działaniami inwestorów zagranicznych.
Chińska ścieżka rozwoju niekiedy jest również określana jako Beijing Consensus w opozycji do pojęcia Washington Consensus, czyli neoliberalnego modelu proponowanego przez międzynarodowe instytucje
finansowe krajom zadłużonym i słabiej rozwiniętym, chcącym wyciągnąć korzyści z globalizacji. Termin „Konsens Pekiński” po raz pierwszy został zaproponowany przez Joshuę Coopera Ramo (2004: 2), który na łamach „Foreign Policy” opublikował esej The Beijing Consensus:
Notes on the New Physics of Chinese Power. Artykuł ten stał się podstawą
do szerszego dyskursu na temat chińskiej drogi rozwoju.
Ramo przedstawił Konsens Pekiński jako alternatywny model rozwoju wobec Konsensu Waszyngtońskiego, który pozwala krajom słabo rozwiniętym decydować o ustroju politycznym i kierunku własnego wzrostu. „Consensus Waszyngtoński pozostawił (…) ślad zniszczenia
ekonomicznego i negatywnych wrażeń na świecie. Chińskie nowe podejście do rozwoju jest (…) bardziej elastyczne, nie przyjmujące jednego zunifikowanego rozwiązania dla różnych uwarunkowań, tak jak
to czyni porozumienie waszyngtońskie, zaprojektowane w celu ochrony interesów Stanów Zjednoczonych” (Ramo 2004: 3–5). Autor eseju
wyróżnia takie elementy, jak: nacisk położony na innowację, sprawiedliwy i zrównoważony rozwój, a także świadomość wagi niezależnoP
O
L
I
T
Y
K
A
111
JAROSŁAW STOJEK
112
ści i autodeterminacji w podejmowaniu decyzji, jako wyznaczniki
Konsensu Pekińskiego. Według niego kryteria te powinny stać się
punktem wyjścia dla państw Południa w ich dalszej modernizacji
(Ramo 2004: 11–12). Model rozwijany przez Państwo Środka napotyka na silną krytykę ze strony różnych środowisk naukowych, wysuwających szereg argumentów, które ich zdaniem świadczą z jednej
strony o kruchości systemu społeczno-ekonomicznego proponowanego przez Chiny, z drugiej o niemożności jego zastosowania w państwach trzecich.
Po pierwsze, jak wskazuje Scott Kennedy (2008: 13) w artykule
The Myth of the Beijing Consensus, od początku reform mamy do czynienia
z pogłębieniem stratyfikacji społecznej między obszarami wiejskimi
a miejskimi. Stosunek dochodu per capita w miastach i na obszarach
wiejskich wynosi 3,33:1 (por. Colley 2009). Zbliżona dysproporcja
w dochodach występuje między prowincjami wschodnimi a centralno-zachodnimi. Jest to jeden z głównych powodów licznych protestów społecznych, których tylko w 2004 roku było 74 tys. – wzrost
w porównaniu z 2003 rokiem o 16 tys. (por. Pan 2005). Po drugie, Pekin boryka się z takimi problemami, jak korupcja, wysoka konsumpcja energii i zasobów oraz zbyt duża orientacja na eksport. Po trzecie,
degradacja środowiska jest najpoważniejszym wyzwaniem, przed jakim stoją Chiny na początku XXI wieku. W 2007 roku stały się one
największym emitentem dwutlenku węgla, wydzielając 7,5 gigaton
CO2 do atmosfery, co stanowiło 80-procentowy wzrost w porównaniu
z 1990 rokiem. Ponadto 16 z 20 najbardziej zanieczyszczonych miast
na świecie znajduje się właśnie w Chinach. 1/3 powierzchni państwa
objęta jest opadami kwaśnych deszczy, a ok. 25% społeczeństwa nie
ma dostępu do czystej wody pitnej (China’s Green Revolution, 2009:
29–37). Po czwarte, na chiński sukces wpływ mają unikalne warunki,
które stanowią istotne ograniczenie w eksporcie chińskiego modelu
do takich regionów, jak Ameryka Łacińska czy Afryka Subsaharyjska.
Z tych najważniejszych należałoby wymienić czynnik demograficzny,
położenie geograficzne i bliskość Hongkongu, kulturę oraz rolę licznej diaspory chińskiej w zakresie napływu BIZ do Chin. Niektórzy argumentują również, iż legitymizacja dla KPCh wynika ze zdolności
zapewnienia wysokiego wzrostu gospodarczego. Brak takiej zdolności w związku z np. zawirowaniami międzynarodowymi spowoduje
szybki upadek KPCh (Li i in., 2009: 5).
Trzeba jednak zwrócić uwagę, że większość wskazanych powyżej
ograniczeń chińskiego modelu wynika z typowych problemów procesu rozwoju. Strukturalnie chińska gospodarka ciągle jest zacofana,
K
U
L
T
U
R
A
W KIERUNKU KONSENSU PEKIŃSKIEGO?
problem w tym, że rozwój w Chinach ma charakter „wyspowy”. Jak
zwraca uwagę Mark Leonard (2010: 9) w książce What Does China
Think, Chińczycy poddają swój rozkwit nieustannej refleksji i krytyce,
uwzględniając na każdym etapie wewnętrzne oraz zewnętrzne uwarunkowania.
Polityczna stabilność Pekinu daje możliwość przeprowadzenia
wszystkich założonych wcześniej reform. Chiński system autorytarny,
który w swoich reformach politycznych wzoruje się na Singapurze
(gdzie „miękki” system autorytarny skutecznie się sprawdza) i Korei
Południowej., stanowi także przykład, że w dzisiejszym świecie autorytaryzm może funkcjonować i być trwałym modelem rządów nawet
w przypadku przyspieszonej modernizacji i integracji z globalną gospodarką.
John Naisbitt (2010: 29, 41) w swojej książce China’s Megatrends.
The 8 Pillars Of A New Society stawia tezę, że Chiny wprowadzają w życie bezprecedensowy eksperyment konstrukcji nowego systemu społeczno-ekonomicznego. Autor nazywa go demokracją wertykalną,
w której silna władza centralna służy do tego, by usankcjonować proces nieustannych reform i zagwarantować jedność społeczeństwa
i państwa poprzez wzmocnienie tożsamości kulturowej oraz wprowadzenie koncepcji harmonijnego rozwoju.
Od kilkunastu lat mówi się o przegrzaniu chińskiej gospodarki.
Jeszcze dwa lata temu ekonomiści przewidywali, że kryzys gospodarczy doprowadzi do katastrofy w Chinach z racji zmniejszenia popytu na chińską produkcję. Wbrew jednak powszechnej opinii, Państwo
Środka nie jest już fabryką świata, lecz laboratorium przyszłości,
gdzie tworzy się kapitalizm poprzemysłowy, w którym istotną rolę będzie odgrywać innowacja.
Zwrot ku innowacyjności
Państwo Środka, które w dalszym ciągu kojarzone jest w krajach
rozwiniętych z wyzyskiem pracowników i powielaniem zagranicznych
rozwiązań, od wielu lat systematycznie konstruuje podstawy nowoczesnej gospodarki. Innowacyjność będzie jej istotną siłą. Świadczy
o tym liczba przyznawanych w Chinach w ostatnich latach patentów,
a także aktywna polityka rządu wspierająca i uniezależniająca innowacyjność od koncernów zagranicznych, przeznaczająca środki na
R&D i rozwój czystych technologii. Chińskie władze inwestują rów-
P
O
L
I
T
Y
K
A
113
JAROSŁAW STOJEK
114
nież w uniwersytety i ściągają chińskich naukowców wykształconych
za granicą, proponując im konkurencyjne warunki pracy.
Od połowy lat 80. w celu poprawy konkurencyjności ChRL formułowała serię narodowych programów dotyczących badań naukowo-technicznych. Kluczowe programy, które miały szczególny wpływ na rozwój
R&D w Chinach to Państwowy Plan Rozwoju Badań Wysoko Zaawansowanych Technologii zainicjowany w 1986 roku, nazywany planem
„863”, oraz Państwowy Plan Ważnych Badań Podstawowych realizowany od 1997 roku, w skrócie plan „937”. W 2006 roku została przyjęta Narodowa Strategia Rozwoju Wiedzy i Technologii na lata 2006–
–2020 wyznaczająca ogólne cele oraz priorytety naukowe na kolejne
lata. Ramowy plan identyfikuje kluczowe obszary w nauce i technice,
m.in. zakłada dynamiczne działania w sferze nano- i biotechnologii,
inżynierii materiałowej i genetycznej, badań nad komórkami macierzystymi, optoelektronice, budowę kolei szybkich prędkości czy dynamiczne wdrażanie czystych technologii. Zgodnie z założeniami Chiny
do 2020 roku staną się jedną z najbardziej innowacyjnych gospodarek
świata (Serger, Brednie 2007: 146–150).
Z dorocznego raportu innowacyjności Innovation Union Scoreboard
(2011: 18) sporządzonego przez Komisję Europejską widać, że w kluczowych obszarach, takich jak wydatki firm na badania i rozwój czy
liczba wniosków patentowych zgłaszanych w trybie Patent Co-operation
Treaty – PCT (zgłoszenie w trybie PCT oznacza, że wnioskodawca zabiega o objęcie ochroną wynalazku w co najmniej trzech krajach),
Państwo Środka rozwija się dynamiczniej niż państwa Unii. Chiny
rozwijają się szybciej aniżeli Unia Europejska w ośmiu obszarach, odwrotna sytuacja ma miejsce jedynie w przypadku dwóch wskaźników
– wydatków publicznych na R&D i cytowalności prac naukowych.
Jednym z podstawowych wyznaczników charakteryzujących poziom innowacyjności gospodarki są nakłady na działalność badawczo-rozwojową. Ze statystyk OECD (2011: 23-24) wynika, iż w 2008 roku
światowe wydatki na badania i rozwój (B+R) osiągnęły kwotę 935
mld USD, z czego 42,5% tej sumy przypadło na Stany Zjednoczone,
15,9% na Japonię, a 13,1% na Chiny. Jednocześnie możemy zaobserwować dwie istotne tendencje w ostatniej dekadzie: nieznaczny
wzrost ponoszonych wydatków na R&D przez państwa wysoko rozwinięte i gwałtowny ich wzrost w gospodarkach wschodzących. Pomimo
przeznaczenia przez USA ponad 370 mld USD na R&D w 2008 roku,
całkowity wzrost wydatków na ten cel między 1997 a 2007 rokiem
zwiększył się średnio o jedyne 3,4% rocznie. Podobnie w Japonii, która w tym samym okresie zwiększała roczne nakłady na badania i roz-
K
U
L
T
U
R
A
W KIERUNKU KONSENSU PEKIŃSKIEGO?
wój o 3%. Z drugiej strony, tylko między 1998 a 2008 rokiem odnotowano w Chinach ponad 135-procentowy wzrost nakładów na R&D (z
0,65% PKB do 1,55% PKB), co stanowiło największy wzrost w danym
okresie ze wszystkich państw (OECD 2011: 25). Według Battelle Memorial Institute Chiny w 2011 roku wydadzą 153,7 mld USD na B+R, wyprzedzając drugą pod tym względem Japonię. W dalszym ciągu jest to
jednak dwukrotnie mniej niż nakłady ponoszone na ten cel przez Stany
Zjednoczone (por. Naik 2010).
Istotnymi miernikami efektów działalności innowacyjnej są także
statystyki dotyczące aplikacji patentowych. Według raportów WIPO
(World Intellectual Property Organization) ich liczba systematycznie wzrasta i tylko w 2008 roku suma wynalazków zgłoszonych do ochrony
w Chińskim Urzędzie Patentowym wyniosła ponad 289 tys. Państwo
Środka w światowym rankingu ustępuje jedynie Stanom Zjednoczonym i Japonii. Jednocześnie stale wzrasta liczba patentów zgłaszanych przez rezydentów (ponad 67% w 2008 roku), co wskazuje na
duży potencjał innowacyjny (World Intellectual Property Indicators
2011: 40). Co ważniejsze, rośnie liczba międzynarodowych zgłoszeń
patentowych PCT. W 2010 roku takich wniosków było ponad 164 tys.,
z czego Chińczycy złożyli 12 295 aplikacji w trybie PTC, notując
wzrost o 55,6% w porównaniu z 2009 rokiem, wyprzedzając Koreę
Południową i ustępując jedynie USA, Japonii i Niemcom (PCT Yearly
Review... 2011: 13–14). Z dziesięciu największych firm składających
aplikacje PTC w 2010 roku dwie pochodziły z Chin – ZTE Corporation, znajdująca się na drugim miejscu, i Huawei Technologies Co. Ltd.,
plasująca się na czwartej pozycji (PCT Yearly Review... 2011: 21).
Warto także zwrócić uwagę na statystyki dotyczące liczby wydawanych artykułów naukowych w krajowych i zagranicznych czasopismach.
Zgodnie z informacjami zawartymi w bazie danych Web of Science liczba publikacji naukowych wydawanych przez Chińczyków wzrosła
z niespełna 20 tys. w 1998 roku do ponad 112 tys. w 2008 roku, i stanowiła 12% ogólnej liczby światowych publikacji w 2008 roku, ustępując jedynie Stanom Zjednoczonym. Badania chińskie koncentrują
się na naukach ścisłych i technologiach głównie z dziedziny chemii
i fizyki oraz materiałoznawstwa i biologii molekularnej. Liczba chińskich publikacji z zakresu materiałoznawstwa wynosi obecnie ponad
20%, co daje Chinom pierwszą lokatę. Drugie miejsce zajmują w dziedzinie chemii, trzecie fizyki, czwarte matematyki (Adams i in. 2009:
5–6). Tabela 1. pokazuje znaczącą zmianę udziału chińskich publikacji
w światowej liczbie wydawanych artykułów naukowych w 10 istotnych
kategoriach dla współczesnej gospodarki.
P
O
L
I
T
Y
K
A
115
JAROSŁAW STOJEK
Tabela 1. Udział chińskich publikacji naukowych na świecie w wybranych kategoriach
1999-2003
Kategoria
116
2004-2008
Ranking
W KIERUNKU KONSENSU PEKIŃSKIEGO?
Zgodnie z analizą przeprowadzoną przez Pew Environment Group
za 2010 rok światowe inwestycje związane z czystą energią zwiększyły
się do poziomu 243 mld USD i były większe o 30% w porównaniu
z rokiem ubiegłym. Liderem od dwóch lat pozostają Chiny, które
w 2010 roku przeznaczyły ponad 54 mld USD na inwestycje związane
z czystą energią. Odnawialne źródła energii (z wyłączeniem dużych
elektrowni wodnych) dostarczyły Chinom w 2010 roku 103 GW mocy
elektrycznej (106% wzrostu w ciągu pięciu ostatnich lat), niemal dwukrotnie więcej niż drugie w zestawieniu Stany Zjednoczone (Who’s
Winning The Clean… 2011: 11–13). Niemal 45 GW dostarczają zainstalowane elektrownie wiatrowe, co stanowi istotny wzrost w porównaniu z 2008 rokiem, w którym energia wiatrowa dostarczyła 12,2 GW.
Równocześnie Chiny są liderem pod względem produkcji paneli słonecznych i turbin wiatrowych, z niemal 50% udziałem w światowym
rynku (por. Empowering China’s Green Growth 2011).
ilość
udział (%)
ilość
udział (%)
udział
zmiana
Materiałoznawstwo
20 847
12,2
48 210
20,83
1
12
Chemia
44 573
9,29
99 206
16,90
2
15
Fizyka
31 103
7,97
66 153
14,16
3
17
Matematyka
7 321
7,37
16 029
12,82
4
16
Inżynieria
19 343
6,42
43 162
10,92
5
14
Informatyka
3 943
4,54
16 009
10,66
6
4
Geodezja
5 322
4,95
12 673
9,30
7
11
Farmakologia i Toksykologia
2 259
3,11
6 614
7,28
8
7
Państwo
Wartość inwestycji w 2010 roku (mld
USD)
Wartość inwestycji w 2009 roku
(mld USD)
Środowisko/Ekologia
3 171
3,26
9 032
6,85
9
8
Chiny
54,4
39,1
Niemcy
41,2
20,6
USA
34,0
22,5
Włochy
13,9
6,2
Pozostałe kraje UE
13,4
13,3
Brazylia
7,6
7,7
Kanada
5,6
3,5
Hiszpania
4,9
10,5
Francja
4,0
3,2
Indie
4,0
3,2
Tabela 2. Dziesięć czołowych państw inwestujących w czyste technologie (2009, 2010)
Źródło: J. Adams, Ch. King, N. Ma, The New Geography of science: Research and Collaboration in China,
Thomson Reuters, November 2009, s. 6.
Lider zielonej rewolucji
Słusznie dostrzega się katastrofalny stan środowiska w Chinach,
należy jednak także zauważyć, że Państwo Środka zaczyna wdrażać
coraz aktywniejszą politykę ekologiczną. Od początku XXI wieku Pekin
rozpoczął realizację ambitnego planu mającego na celu zwiększenie
udziału w gospodarce czystych technologii, aby zbalansować środowiskowe koszty związane z modernizacją państwa. 14 marca 2011 roku
rząd chiński zaadaptował nowy XII Plan Rozwoju na lata 2011–2015.
Projekt zakłada zwiększenie udziału odnawialnych źródeł energii w całkowitej konsumpcji z 8,3% obecnie do 11,4% w 2015 roku, by osiągnąć
poziom 15% w 2020 roku. Równocześnie plan przewiduje zmniejszenie
energochłonności gospodarki o 16% i redukcję emisji CO2 w porównaniu z 2005 rokiem o 17%. Aby zrealizować zakładane cele, Pekin zamierza przeznaczyć w ciągu pięciu lat ponad 460 mld USD na projekty związane z ochroną środowiska (Casey, Koleski 2011: 3–11).
K
U
L
T
U
R
A
Źródło: Who’s Winning The Clean Energy Race? 2010 Edition: G-20 Investment Powering Forward, Pew
Environment Group, Philadelphia 2011, s. 11.
P
O
L
I
T
Y
K
A
117
JAROSŁAW STOJEK
118
Obecnie Chiny nie chcą opierać swojego rozwoju gospodarczego
jedynie na produktach o niskim stopniu przetworzenia, ale zamierzają
tworzyć innowacyjne produkty o wysokiej jakości. Zaczęto doceniać
rolę innowacji i podejmować wiele działań w celu zwiększenia zdolności innowacyjnych. W wielu kluczowych obszarach dla współczesnej gospodarki w technologii Chińczycy uzyskali poziom światowy.
W takich dziedzinach, jak: elektronika, systemy kolejowe, samochody
elektryczne, telekomunikacja, energetyka, przemysł lotniczy chińskie
koncerny mają zamiar odgrywać rolę liderów. W kolejnych latach
szybki rozwój będzie przeżywał sektor naukowy związany z rolnictwem oraz biotechnologia i genetyka.
Trzeba również pamiętać, że Chiny są największym dostawcą minerałów ziem rzadkich – surowców XXI wieku, niezbędnych chociażby
do produkcji akumulatorów elektrycznych, wytwarzania zaawansowanej
elektroniki i turbin wiatrowych. W 2010 roku udział Chin w eksporcie tych minerałów stanowił 97% eksportu światowego. Stany Zjednoczone prognozują, iż zajmie im przynajmniej 15 lat, zanim uniezależnią się od przynajmniej pięciu minerałów, które w 98% znajdują się
w posiadaniu Państwa Środka. W 2006 roku Chiny narzuciły jednak
15-procentowy i 25-procentowy podatek od eksportu na wybrane minerały ziem rzadkich, a w 2010 roku Pekin ograniczył eksport tych
materiałów o 9,3% w stosunku do 2009 roku (Freeman 2011: 5). Wynika to przede wszystkim ze wzrostu zapotrzebowania na rzeczone
minerały u rodzimych producentów nowych technologii.
Jednocześnie na chiński model gospodarczy, postrzegany jako
możliwa alternatywa wobec zachodniego wzorca, trzeba patrzeć nie
przez pryzmat dokonywanych reform czy wytycznych, ale raczej jak
na zbiór ogólnych i elastycznych zasad pomocnych w doborze własnej
drogi. Xin Li, Kjeld Erik Brødsgaard i Michael Jacobsen (2009: 8–21)
przedstawiają 10 takich zasad:
1) Przyjęcie socjalistycznej gospodarki rynkowej – połączenie wolnorynkowego kapitalizmu z właściwym oddziaływaniem władzy na
gospodarkę, która wyraża się w chińskich planach pięcioletnich.
Ostatni kryzys gospodarczy, który wymusił wprowadzenie przez USA
planu ratunkowego na kwotę ponad 700 mld USD, pokazuje, że mechanizmy planowania rynku są konieczne a całkowita liberalizacja
niesie za sobą poważne ryzyko.
2) Korzystanie z najlepszych doświadczeń innych krajów przy jednoczesnym dostosowaniu ich do własnych realiów społeczno-kulturowych. Nie należy więc w całości przyjmować gotowych wzorców,
gdyż warunki rozwoju każdego z państw są zgoła odmienne.
K
U
L
T
U
R
A
W KIERUNKU KONSENSU PEKIŃSKIEGO?
3) W przeciwieństwie do „szokowej terapii” proponowanej przez
porozumienie waszyngtońskie, stopniowa implementacja reform według skali istotności i trudności przy jednoczesnym działaniu na rzecz
zwiększenia i poprawy społecznego podziału pracy.
4) Każde państwo powinno mieć prawo wyboru własnej strategii
rozwoju, zaś państwa wysoko uprzemysłowione nie powinny im narzucać własnej wizji, mającej chronić głównie ich interesy.
5) Stabilne środowisko polityczne, które jest kryterium wstępnym
do rozwoju gospodarczego – miękka władza autorytarna daje taką
podstawę.
6) Niezależność w podejmowaniu decyzji.
7) Stałe unowocześnianie przemysłu.
8) Rozwijanie własnego systemu innowacji w oparciu o edukację
i rozwój nowych technologii.
9) Rozważna liberalizacja finansowa. Zbyt szybka liberalizacja
prowadzi do działań spekulantów i niespodziewanych kryzysów, takich jak: kryzys zadłużeniowy państw latynoamerykańskich w latach
80. i 90. XX wieku, kryzys azjatycki w 1997 roku czy kryzys w Rosji
w 1998 roku.
10) Rozwijanie „harmonijnego społeczeństwa”.
W przeciwieństwie do porozumienia waszyngtońskiego chińska
droga rozwoju uznaje, że każdy kraj stoi w obliczu wyjątkowego
zestawu wyzwań i dlatego wymaga unikalnych rozwiązań. Zachodnie
programy dostosowawcze są właściwe dla państw, które mają dobrą
kondycję gospodarczą, zaś chiński model daje państwom słabo rozwiniętym podstawę dojścia do sytuacji, w której programy te będą
miały rację bytu.
Intensyfikacja współpracy z państwami rozwijającymi się
Na Konsens Pekiński trzeba jednak patrzeć nieco szerzej. Składa
się na niego nie tylko efektywny model rozwoju gospodarczego, ale
również – czy przede wszystkim – nowy model kooperacji, jaki Chiny
oferują państwom rozwijającym się. Opiera się ona na pomocy finansowej, nieskrępowanej warunkowością oraz na regułach wyrosłych
na konferencji w Bandungu (1955): pokojowej koegzystencji, wzajemnej równości i współpracy bazującej na obopólnych korzyściach (polityka win-win), poszanowania integralności terytorialnej i suwerenności państw, nieingerencji w wewnętrzne sprawy państw. Właśnie ten
element Konsensu, jak się wydaje, może stanowić największe zagro-
P
O
L
I
T
Y
K
A
119
JAROSŁAW STOJEK
żenie dla Zachodu. W jednym z artykułów, który ukazał się m.in. na
łamach „People’s Daily”, premier Wen Jiabao (2007) argumentował:
Na arenie międzynarodowej powinniśmy popierać pokój, rozwój i współpracę
(…) Chiny sprzeciwiają się hegemoni i polityce siły; powinniśmy żyć w przyjaźni ze wszystkimi państwami na podstawie pięciu zasad pokojowej koegzystencji
i traktować wszystkie państwa w sposób równy. To znaczy, że powinniśmy dążyć
do osiągnięcia sprawiedliwości w międzynarodowych stosunkach politycznych
i ekonomicznych, które powinny być oparte na równości, szacunku i wzajemnych korzyściach, które prowadzą do budowy harmonijnego świata.
120
Preferencyjne pożyczki i linie kredytowe udzielane głównie na realizację projektów infrastrukturalnych, nieuwarunkowane przeprowadzeniem reform zgodnych z oczekiwaniami Pekinu, szkolenia kadr
przez chińskich specjalistów w połączeniu z polityką „nieingerencji”
i szacunku dla systemu politycznego danego państwa skutecznie trafia
do państw Południa. Tym samym, skutecznie dyskredytuje i utrudnia
politykę MFW, Banku Światowego i tradycyjnych donatorów, których
pomoc prorozwojowa uzależniona jest od postępu w takich kwestiach,
jak: przestrzeganie praw człowieka, demokratyzacja czy wdrażanie
zasad gospodarki wolnorynkowej. „Nadchodzi nowy wielki gracz mający potencjał zmiany krajobrazu zagranicznej pomocy rozwojowej”
(Arrghi, Lu 2010: 31). W ten sposób wyraził opinię jeden z dyrektorów
Azjatyckiego Banku Rozwoju tuż po udzieleniu przez Pekin w 2006
roku linii kredytowej Filipinom w wysokości 6 mld USD. Przy tym
kwota 200 mln USD, zaoferowana przez Bank Światowy i ADB, wydaje się co najmniej niewielka (Arrghi, Lu 2010: 31–32).
Dodatkowo budowa przez Chiny wielu obiektów pożytku publicznego, takich jak stadiony, szpitale, szkoły, wodociągi, centra kulturalne czy infrastruktura transportowa, przynoszą natychmiastowe korzyści dla miejscowej ludności. Chiny jednocześnie nie chcą być identyfikowane jako „darczyńca”, który jest jednym z członków bogatej
elity udzielającej pomocy, chcą być raczej postrzegane jako państwo,
które rozumie problem ubóstwa i podkreśla solidarność oraz równość
w ramach wzajemnej współpracy. Wkrótce po 2000 roku takie państwa, jak Rosja, Serbia, Boliwia, Tajlandia, Argentyna, Brazylia oraz
Indonezja postanowiły wcześniej spłacić swój dług wobec MFW, by
być wolnym od zasad nałożonych przez te organy międzynarodowe
(por. Gresh 2008). Jednocześnie wiele państw afrykańskich na czele
z DRK, Sudanem czy Kenią odrzuciło pomoc MFW, stwierdzając, iż
nie są w stanie przeprowadzić kosztownych reform zaleconych przez
Fundusz, a które są podstawą otrzymania kolejnych transz pieniężnych. Taka tendencja jest coraz bardziej powszechna – jak podaje
K
U
L
T
U
R
A
W KIERUNKU KONSENSU PEKIŃSKIEGO?
Mark Weisbrot (2007), wartość udzielonych pożyczek przez Fundusz
zmniejszył się z kwoty 150 mld USD w 2003 roku do 17 mld USD
w 2007 roku. Dla wielu państw Południa to preferencyjne pożyczki
udzielane głównie przez Chiński Bank Exim, a nie przez MFW stanowią dziś podstawę dla ich rozwoju. Warto wspomnieć, iż tylko między
2001 a 2008 rokiem pomoc ekonomiczna Pekinu dla Ameryki Łacińskiej, Afryki i Azji Południowo-Wschodniej objęła zasięgiem 62 państwa (Lum 2009: 6). W ciągu pięciu lat Chiny zwiększyły pomoc ekonomiczną dla tych regionów ponad dwudziestokrotnie (Lum 2009: 3).
W 2009 i 2010 roku Chiński Bank Exportu i Importu oraz Chiński Bank
Rozwoju udzielił firmom i rządom państw rozwijających się kredytów
na łączną kwotę 110 mld USD, co przewyższa kwotę udzieloną w analogicznym okresie przez Bank Światowy. Chiny stały się tym samym
głównym kredytodawcą na świecie (por. Czerwińska 2011).
Po dekadzie negocjacji w lutym 2009 roku osiągnięto porozumienie
między państwami ASEAN a Chinami, Japonią i Koreą Południową
w sprawie stworzenia „regionalnej rezerwy walutowej” pod nazwą
Chang Mai Initiative Multilateralization (CMIM). Inicjatywa powstała
w odpowiedzi na azjatycki kryzys finansowy z 1997 roku i weszła
w życie po długich negocjacjach 24 marca 2010 roku. Ma ona na celu
zapewnienie regionalnej stabilności finansowej poprzez udzielanie niskoprocentowych pożyczek państwom mającym krótkotrwałe trudności z płynnością finansową. Całkowity pakiet rezerwy to 120 mld
USD, a największy wkład wnoszą Chiny i Japonia – po 38,5 mld USD
(Wen, Murph, 2010: 1–3). CMIM może stanowić poważną regionalną
alternatywę dla MFW.
Pragmatyczne i nieideologiczne podejście Państwa Środka do bilateralnych relacji stanowi alternatywę dla wielu państw, które do tej
pory znajdowały się w orbicie wpływów Stanów Zjednoczonych. Trzeba przy tym zwrócić uwagę, iż Pekin szczególnie wzmacnia współpracę typu win-win w krajach, w których obustronne relacje z USA uległy
osłabieniu, tak jak w przypadku Filipin, Kambodży, Wenezueli czy
Uzbekistanu (Kurlantzick 2006a: 3). Ciekawym przykładem są tu Filipiny, sojusznik Stanów Zjednoczonych, które znajdują się w zasięgu
wpływów USA od zakończenia wojny hiszpańsko-amerykańskiej
w 1898 roku. Po tym jak relacje między G.W. Bushem a prezydentem
Filipin Glorią Macapagal-Arroyo uległy ochłodzeniu w wyniku wycofania w 2004 roku wojsk filipińskich z Iraku, relacje chińsko-filipińskie nabrały nowej dynamiki. W 2006 roku pomoc Państwa Środka
dla Filipin była czterokrotnie wyższa niż udzielona w tym samym
okresie przez Stany Zjednoczone. W styczniu 2007 roku premier Chin
i prezydent Filipin podpisali 20 porozumień zawierających projekty
P
O
L
I
T
Y
K
A
121
JAROSŁAW STOJEK
122
budowy infrastruktury, pomoc w rozwoju wsi i niskoprocentowe
pożyczki na rozwój filipińskiej gospodarki. Liczne wizyty Arroyo w Chinach oraz wydatna pomoc Pekinu dla Manili w 2009 roku po najgorszej powodzi, jaka nawiedziła Filipiny od ponad 40 lat, jeszcze
pogłębia wpływ Pekinu na wyspie kosztem Stanów Zjednoczonych
(Bower 2010: 6).
Wzrost zaangażowania ChRL w państwach Południa przekłada się na
liczbę głosów popierających chińskie inicjatywy i chroniących chińskie
interesy zarówno w regionalnych, jak i globalnych instytucjach. Możemy to zaobserwować m.in. na forum ONZ, w ramach rundy negocjacyjnej WTO czy w G-20. Dobry przykład stanowi blokada przez Chiny
Japonii starającej się o stałe miejsce w Radzie Bezpieczeństwa ONZ,
czy formalnych wniosków Tajwanu o przyjęcie go do różnych agend
ONZ. W 2007 roku dzięki głosom sprzeciwu państw Ameryki Łacińskiej i Afryki Tajwan nie został przyjęty do WHO (Halper 2010: 110).
Zacieśnienie współpracy z państwami rozwijającymi się pozwala
także Pekinowi podejmować istotne regionalne inicjatywy, wykluczające Stany Zjednoczone i ich największych sojuszników, a są to: Forum
Współpracy dla Azji Wschodniej i Ameryki Łacińskiej (FOCALAE), Sino-Afrykańskie Forum Współpracy (FOCAC), Szczyt Azji Wschodniej
(EAS), Szanghajska Organizacja Współpracy (SCO), formalna współpraca państw BRICS czy deklaracja utworzenia do 2020 roku Wspólnoty ASEAN (ASEAN Community), tzw. Azjatyckiej UE. Szczególnie
ważny jest tu obszar Azji Wschodniej, gdzie Chiny poprzez regionalny
aktywizm chcą zapewnić długoterminowe cele własnej polityki bezpieczeństwa. Joseph Nye (2005) tak skomentował pierwszy szczyt
EAS, który odbył się w 2005 roku: „Brak Stanów Zjednoczonych na
liście gości był zauważalny, kiedy państwa od Australii po Indie zebrały się w Malezji na pierwszym Szczycie Azji Wschodniej. Spotkanie to
jest pierwszym krokiem w kierunku długofalowych ambicji Chin, by
zbudować nową regionalną strukturę władzy pod nazwą Wspólnoty
Wschodnioazjatyckiej, która wyklucza Stany Zjednoczone”. Większe
oddziaływanie Pekinu w regionie może w przyszłości mieć poważne
konsekwencje dla polityki Stanów Zjednoczonych. Joshua Kurlantzick
(2006b: 274) ostrzega wręcz: „Chiny mogą dążyć do zminimalizowania oddziaływania USA w regionie, by utworzyć własną strefę wpływów, rodzaj Chińskiej Doktryny Monroe dla Azji Południowo-Wschodniej.” Idąc za tym tokiem myślenia, regionalne poparcie dla Stanów
Zjednoczonych w razie możliwego konfliktu byłoby minimalne, a formalne porozumienia mogłyby ulec destrukcji. W dodatku ustanowiona 1 stycznia 2010 roku największa na świecie strefa wolnego handlu
między Chinami a państwami ASEAN, która w przybliżeniu obejmuje
K
U
L
T
U
R
A
W KIERUNKU KONSENSU PEKIŃSKIEGO?
1,8 mld ludzi, pomaga jeszcze wydatniej zacieśnić wzajemne relacje
ekonomiczne, zabezpieczyć żywotną dla bezpieczeństwa Chin cieśninę Malakka oraz uzyskać większy dostęp do źródeł naturalnych.
Pozostając w obrębie Azji Wschodniej, należy zwrócić uwagę na realizację przez Pekin dyrektywy „zjednywania serc i umysłów rodaków
z Tajwanu”, która stosuje „miękkie” środki dla zjednoczenia z Tajpej.
Warto wymienić takie działania, jak nadanie rolnym produktom z Tajwanu preferencyjnego statusu, którego efektem jest np. bezcłowy import owoców z wyspy na kontynent. Właśnie proniepodległościowy
elektorat Demokratycznej Partii Postępu w większości zajmuje się rolnictwem (Lin 2006: 98–100). Kolejnym istotnym posunięciem było
ogłoszenie, że studenci z Tajwanu będą płacić takie samo czesne za
naukę, jak studenci z Chin kontynentalnych. Inne ważne działania to:
otwarcie dużej linii kredytowej dla tajwańskich przedsiębiorców i rolników, uruchomienie bezpośrednich połączeń lotniczych oraz morskiego transportu ładunkowego, spotkania na najwyższym szczeblu
z przedstawicielami Kuomintagu czy zwiększenie ilości turystów podróżujących na Tajwan (Glaser 2010: 1–3). Te działania są o tyle istotne, iż status quo Tajwanu pozwala na zabezpieczenie interesów USA
w regionie i dalszą długoletnią przewagę militarną. Zatem nawet niewielka zmiana w dwustronnej polityce Republiki Chińskiej na Tajwanie i ChRL może mieć poważne konsekwencje dla dominacji Stanów
Zjednoczonych w tej części świata. Niepokojący dla USA może być
wybór w 2008 roku prochińskiego prezydenta Tajwanu Ma Ying Jeou,
zwolennika ścisłej kooperacji tajwańsko-chińskiej. Również istotnym
aspektem są silne powiązania handlowo-kapitałowe wyspy z Pekinem.
Tylko między 2001 a 2010 rokiem nastąpił wzrost wzajemnej wymiany handlowej z 31,5 do 110 mld USD, przy czym Tajwan zanotował
tylko w 2010 roku ponad 40 mld USD (z wyłączeniem Hongkongu)
nadwyżki w handlu z Chinami (por. The World Factbook 2010). W dodatku 29 czerwca 2010 roku podpisano porozumienie ramowe o współpracy gospodarczej (Economic Cooperation Framework Agreement
– ECFA), co jeszcze bardziej zwiększy uzależnienie gospodarcze Tajwanu od Chin (por. Szczudlik-Tatar 2010).
Tajwan, który ze względu na swoje strategiczne położenie stanowi
ważne ogniwo zarówno w chińskiej, jak i amerykańskiej strategii bezpieczeństwa, jest kluczowy dla przyszłej sytuacji na tym terenie. „Jedne
Chiny” stanowiłyby, dzięki połączonym zasobom, poważne zagrożenie
dla amerykańskiej polityki zagranicznej w regionie, a zarazem mogłyby
zmienić układ sił w Azji Południowo-Wschodniej na korzyść Chin.
Aktywna polityka dyplomatyczna Chin przyczynia się także do wzrostu powiązań ekonomicznych z państwami rozwijającymi się, co ma
P
O
L
I
T
Y
K
A
123
JAROSŁAW STOJEK
bezpośrednie i pośrednie skutki dla amerykańskich interesów. Państwo
Środka utrzymuje bowiem deficyt handlowy z większością krajów
rozwijających się, stając się najważniejszym rynkiem, a zarazem lokomotywą dla ich wzrostu gospodarczego. Jest to wyjątkowa wartość, gdyż
powoduje poniekąd uzależnienie ich gospodarek od wymiany handlowej z Chinami, co z kolei wpływa na odcinanie się od inicjatyw, które
mogłyby spowodować pogorszenie relacji z Państwem Środka.
Trzeba mieć na uwadze, iż prowadzona polityka Chin w państwach
rozwijających się ma na celu co najmniej 50-letnią strategię działania
w tym regionie. Świadczy o tym chociażby tocząca się w Chinach dyskusja na temat propozycji ekonomisty Xu Shanda (2009: 14–20) wykorzystania części rezerw walutowych do sfinansowania największego na świecie programu pomocy rozwojowej w formie preferencyjnych
pożyczek, promowanego pod hasłem Harmonious World Plan. Głównym
odbiorcą miałyby być państwa słabo rozwinięte i gospodarki wschodzące z Afryki, Azji i Ameryki Łacińskiej, aby przeciwdziałać skutkom
ich kryzysu gospodarczego. Według założeń specjalny fundusz miałby
wartość 500 mld USD, z czego tylko 20% byłaby udzielana w dolarach,
a pozostała część w yuanach (ok. 2,7 bilionów Renminbi) dla promocji chińskiej waluty w rozliczeniach międzynarodowych.
124
Kryzys ekonomiczny katalizatorem globalnego przesunięcia?
Kryzys finansowy wymusił na Chinach dywersyfikację rynków zbytu na rynki Południa, a jednocześnie był katalizatorem wzmocnienia
konsumpcji wewnętrznej, jak również stanowił przyczynę wzrostu pozycji chińskich międzynarodowych korporacji, rozwoju innowacyjności
i czystych technologii oraz zwiększenia pozycji jako międzynarodowego wierzyciela.
Niektórzy obserwatorzy, jak chociażby Michael D. Swaine (2011:
1–4), wskazują również, iż kryzys stał się przyczyną zmiany podejścia
Chin do polityki zagranicznej. Z określonego przez Deng Xiaopinga
państwa o „niskim profilu” wyrosły Chiny na bardziej pewnego, asertywnego gracza na arenie międzynarodowej, promującego własne normy i kierunki działań w wielu obszarach. Świadczą o tym, jak wskazuje Swaine: kwestionowanie dolara jako międzynarodowej rezerwy
walutowej, zwiększenie oddziaływania Pekinu w światowych organizacjach międzynarodowych, odrzucenie politycznego i militarnego
oddziaływania USA wzdłuż chińskiej morskiej strefy wpływów czy
promocja własnych rdzennych interesów na arenie międzynarodowej.
O rosnącej w Chinach intelektualnej dyskusji na temat „rdzennych inK
U
L
T
U
R
A
W KIERUNKU KONSENSU PEKIŃSKIEGO?
teresów” świadczy liczba ukazujących się na łamach „People’s Daily”
artykułów z odniesieniem core interests. W 2003 roku ukazały się jedynie trzy takie artykuły, natomiast ich suma wzrosła do 260 w 2009 i 325
w 2010 roku (Swaine 2011: 3). Podczas spotkania Hu Jintao z najbardziej wpływowymi chińskimi oficjelami i dyplomatami w połowie 2009
roku prezydent artykułował: „musimy postarać się uczynić nasz kraj
na arenie międzynarodowej bardziej wpływowy politycznie, bardziej
konkurencyjny ekonomicznie i zapewnić Chinom bardziej przyjazny
image z większym moralnym odwołaniem” (Chin, Thakur 2010: 212).
Henry Kissinger na ostatnich stronach swojej najnowszej książki
On Chin próbuje podjąć dyskusję na temat przyszłych relacji chińskoamerykańskich. Kissinger zaleca Stanom Zjednoczonym unikanie
prób narzucania Pekinowi czegokolwiek siłą, i podkreśla, że wspólny
rozwój z Chinami to jedyna szansa na uniknięcie „pojedynku stulecia”. Kampania na rzecz zachowania amerykańskich wpływów w Azji
jest konieczna, ale nie powinna być postrzegana jako budowana na
potędze militarnej USA. Kissinger nalega, by państwa w oparciu
o wspólne interesy stworzyły „bardziej wszechstronną strukturę” na
wzór społeczności atlantyckiej (por. Frankel 2011).
Wydaje się jednak, że dopóki chińscy liderzy będą postrzegać długotrwałą dominację USA, dopóty będą unikać kontestowania przywódczej roli Stanów Zjednoczonych i kontynuować obecną politykę
zagraniczną. W 2006 roku chiński ekonomista Wang Yiwei pytał: „Jak
możemy uchronić Stany Zjednoczone przed zbyt szybkim upadkiem?”
(Glaser 2009: 5). Chińczycy zdają sobie bowiem sprawę, iż długo jeszcze nie będą mogli rozwijać się bez ścisłej współpracy z USA. Ekonomiczne więzi ze Stanami Zjednoczonymi i Europą Zachodnią są bardzo
głębokie; ta współzależność (Chiny uzyskują wysokie nadwyżki handlowe z USA, a Waszyngton dzięki skupowaniu obligacji skarbowych
przez Chiny może finansować potężny deficyt budżetowy) sprawia, iż
chińscy liderzy nie będą szukać konfrontacyjnej retoryki z USA. Godziłaby ona w ich własne interesy i prawdopodobnie cofnęła modernizacyjne wysiłki Chin z ostatnich lat. Co więcej, zależy im na tym, aby to
Stany Zjednoczone ponosiły koszty światowego bezpieczeństwa.
Liderzy chińscy biorą jednak pod uwagę zmniejszenie relatywnej
siły USA na świecie i wzrost innych potęg na arenie międzynarodowej. Obecny kryzys finansowy i zaangażowanie USA w Iraku i Afganistanie może prowadzić do przyspieszenia tej tendencji (Glaser 2011:
4). Istotne jest to, jak długo Pekin będzie uznawać obecny stan i czy
(kiedy) będzie chciał doprowadzić do zmiany systemu międzynarodowego. Chińscy stratedzy analizują międzynarodową sytuację, aby zarejestrować najdrobniejsze zmiany w globalnym bilansie władzy. PeP
O
L
I
T
Y
K
A
125
JAROSŁAW STOJEK
kin zdaje sobie sprawę, że jest daleko za USA, jeśli chodzi o większość
wyznaczników siły państwa. Ponadto wewnętrzne wyzwania – dysproporcje w dochodach, degradacja środowiska, pustynnienie terenów północno-zachodnich czy korupcja – sprawiają, że Chiny jeszcze
długo nie doprowadzą do konfrontacji ze Stanami Zjednoczonymi.
*
Bibliografia
126
Adams, Jonathan; King, Christopher; Ma, Nan (2009), The New Geography of science: Research and Collaboration in China, Thomson Reuters, London.
Arrighi, Giovanni; Lu, Zhang (2010), Beyond the Washington Consensus: A New Bandung?, Baltimore: Penn State University Press.
Bower, Ernest Z., (2010), China’s Activities in Southeast Asia and Implications for
U.S Interest, Washington D.C.: CSIS.
Casey, Joseph; Koleski, Katherine (2011), Backgrounder: China’s 12th Five-Year
Plan, Washington D.C: U.S.–China Economic & Security Review Commission.
Chin, Greorgy; Thakur, Ramesh (2010), Will China Change the Rules of Global Order?, „The Washington Quarterly”, Washington D.C.: CSIS.
(2009), McKinsey&Company, San Francisco.
Colley, Chris (2009), China’s reforms at 30 and the “Beijing Consensus”, „Pambazuka News”, Issue 417, http://pambazuka.org/en/category/africa_china/53757
[dostęp: 20 kwietnia 2011].
Czerwińska, Dorota (2011), Chiny pożyczyły więcej krajom rozwijającym się niż Bank
Światowy, „Rzeczpospolita”, 18 stycznia, http://www.rp.pl/artykul/595966.
html [dostęp: 30 marca 2011].
Empowering China’s Green Growth (2011), Washington D.C.: The World Bank,
http://www.worldbank.org/en/news/2011/05/31/empowering-chinas-green-growth
[dostęp: 16 lipca 2011].
Frankel, Max (2011), Henry Kissinger On China, „The New York Times”, 13 maja,
http://www.nytimes.com/2011/05/15/books/review/book-review-on-china-byhenry-kissinger.html?_r=2&pagewanted=all [dostęp: 20 czerwca 2011].
Freeman, Jr., Charles W. (2011), Can China Defy The Laws Of Innovation Gravity?,
[w:] Freeman Report, Washington D.C.: CSIS.
Glaser, Bonnie S. (2009), Chinese Perceptions of U.S. Decline and Power, The Jamestown Foundation, „China Brief ”, t. 9, Issue 14.
Glaser, Bonnie S. (2010), Building Trust Across the Taiwan Strait. A Role for Military Confidence-building Measures, Washington D.C.: CSIS.
Glaser, Bonnie S. (2011), A Shifting Balance. Chinese Assessments of U.S Power, [w:]
Craig S. Cohen (red.), Capacity and Resolve. Foreign Assessments Of U.S. Power,
Washington D.C.: CSIS, s. 3–19.
Gresh, Alain (2008), Understanding the Beijing Consensus, „Le Monde diplomatique”,
nr 12, http://mondediplo.com/2008/11/03beijingconsensus [dostęp: 13 marca 2011].
Halper, Stefan (2010), The Beijng Consensus. How China’s Authoritarian Model will
Dominate The Twenty – First Century, New York: Basic Books.
K
U
L
T
U
R
A
W KIERUNKU KONSENSU PEKIŃSKIEGO?
Innovation Union Scoreboard (2011), European Commission, Brussels.
Kennedy, Scott (2008), The Myth of the Beijing Consensus, Bloomington: Indiana
University Press.
Kurlantzick, Joshua (2006a), China’s Charm: Implication of China Soft Power, Carnegie Endowment for International Policy, „Policy Brief ”, nr 47.
Kurlantzick, Joshua (2006b), China’s Charm Offensive in Southeast Asia, „Current
History”, t. 105, Issue 692, s. 270–276.
Leonard, Mark (2010), Zrozumieć Chiny, tłum. A. Kostarczyk, Warszawa: Media
Lazar.
Li, Xin; Brødsgaard, K., Erik; Jacobsen, Michael (2009), Redefining Beijing Consensus: Ten general principles, „Copenhagen Discussion Papers”, nr 29.
Lin, Chong-Pin (2006), Formująca się wielka strategia Chin. Ku dominacji w Azji
Wschodniej, ale bez walki, „Azja-Pacyfik”, nr 9, s. 79–100.
Lum, Thomas (2009), China’s Assistance and Government-Sponsored Investment Activities in Africa, Latin America, and Southeast Asia, Congressional Research Service Report, Washington D.C.: Library of Congress
Naik, Gautam (2010), China Surpasses Japan in R&D as Powers Shift, „The Wall Street Journal”, 13 grudnia, http://online.wsj.com/article/SB10001424052748703
734204576019713917682354.html [dostęp: 15 lipca 2011].
Naisbitt, John and Doris (2010), China’s Megatrends The 8 Pillars of a New Society,
New York: Harper Business.
Nye, S., Joseph (2005), The Rise of China’s Soft Power, „Wall Street Journal Asia”,
29 grudnia, http://belfercenter.ksg.harvard.edu/publication/1499/rise_of_chinas_soft_p ower.html?breadcrumb=%2Fpublication%2F1499%2Frise_of_
chinas_soft_power [dostęp: 20 marca 2011].
OECD Since, Technology and Industry Outlook 2010 (2011), Paris: OECD.
Pan, Esther (2005), China’s Angry Peasants, Washington D.C.: CFR, http://www.
cfr.org/china/chinas-angry-peasants/p9425 [dostęp: 20 lipca 2011].
PCT Yearly Review: The International Patent System in 2010 (2011), Geneva: WIPO.
Peerenboom, Randall (2007), China Modernizes: threat to the West or model for the
rest?, New York: Oxford University Press.
Ramo, Joshua Cooper (2004), The Beijing Consensus: Notes on the New Physics of
Chinese Power, London: Foreign Policy Centre, http://fpc.org.uk/fsblob/244.pdf
[dostęp: 20 kwietnia 2011].
Rosen, Daniel H.; Wang, Zhi (2010), Deepening China-Taiwan Relations through the
Economic Cooperation Framework Agreement, Peterson Institute for Economics,
„Policy Brief ”, nr 10–16, s. 1–3.
Serger, S., Sylvia; Brednie, Magnus (2007) China’s Fifteen –Year Plan for Science
and Technology: An Assessment, „Asia Policy”, nr 4, s. 135–164.
Swaine, Michael D. (2011), China’s Assertive Behavior–Part One: On “Core Interests”, „China Leadership Monitor”, nr 34, Stanford.
Szczudlik-Tatar, Justyna (2010), Economic Cooperation Framework Agreement between
China and Taiwan, „Bulletin”, PISM, nr 101.
The World Factbook (2010), Washington D.C.: CIA, https://www.cia.gov/index.html
[dostęp: 20 czerwca 2011].
Weisbrot, Mark (2007), IMF Misses Epoch-Making Changes in the Global Economy,
„International Herald Tribune”, 19 października, http://www.heraldtribune.
com/apps/pbcs.dll/search [dostęp: 10 stycznia 2010].
P
O
L
I
T
Y
K
A
127
JAROSŁAW STOJEK
Wen, J., Yuan; Murphy, Melissa (2010), Regional Monetary Cooperation in East Asia.
Should the United States Be Concerned?, Washington D.C.: CSIS.
Wen, Jiabao (2007), Our Historical Tasks at the Primary Stage of Socialism and Several
Issues Concerning China’s Foreign Policy, „People’s Daily”, 7 marca, http://english.peopledaily.com.cn/200703/07/eng20070307_355104.html [dostęp: 20
marca 2011].
Who’s Winning The Clean Energy Race? 2010 Edition: G-20 Investment Powering Forward (2011), Pew Environment Group, Philadelphia.
World Bank, http://data.worldbank.org/country/china [dostęp: 16 lipca 2011].
World Intellectual Property Indicators (2011), Geneva: WIPO.
Xu, Shanda (2009), Flash ‘Marshall Plan’ With Chinese Characteristics, „Beijing Review”, nr 29, s. 13–25.
*
Jarosław Stojek – born 1986, a graduate student in Cultural Studies at Jagiellonian University and in International Relations at Tischner European University;
a scholarship holder at both universities. An author of the articles about modern
China. His research interests include: prognostication, foreign policy of both the
U.S. and China, Asia-Pacific Region.
128
Abstract
Toward the Beijing Consensus?
This article analyses the concept of a Beijing Consensus. The notion was originally coined by Joshua Cooper Ramo in 2004 as an alternative approach to the
economic development of the countries of the South. Since then, the term Beijing Consensus has taken on a life of its own, particularly both as the Chinese
model of development and the Chinese cooperative engagement in the so-called
“developing world” begin to test the power of the U.S. in new ways. Beijing uses
a variety of tools to increase its influence in the countries of the South that include economic incentives, diplomacy, concessionary loans and debt relief, multilateral participation. Moreover, Beijing has also cre­ated new regional organisations (from which the United States are excluded) to expand its regional
influence and promote the multilateral security. This is creating highly favorable
conditions for the emergence of a new international order.
W KIERUNKU KONSENSU PEKIŃSKIEGO?
Tischner Hochschule Krakau, Stipendiat der Jagiellonen Universität und der
Tischner Hochschule Krakau; zahlreiche Publikationen zum Thema China und
dessen Agieren in der gegenwärtigen Welt. Weitere Schwerpunkte liegen im Bereich politischer Prognosen und der Außenpolitik der USA, Chinas sowie des gesamten pazifischen Raums.
Resümee
Das chinesische Modell der Nichteinmischung „Der Peking Konsens“
Die Arbeit behandelt die politische Konzeption, die sich bereits den historischen Namen „der Peking Konsens“ erworben hat. Der Begriff, der erstmal 2004
von Joshue Cooper Ramo verwendet wurde, bezeichnet eine eigenständige Entwicklungsstrategie, die für viele Staaten der Peripherie einen Anziehungspunkt
bildet. Seitdem legte man in der Wissenschaft den Begriff sehr unterschiedlich
aus. Doch die gängige Auslegung versteht darunter einen Mix, in dem der chinesische, eigenständige Entwicklungspfad mit dem Kooperationsmodell, das China den Entwicklungsländer anbietet, einhergeht. China verwendet ein umfangreiches Instrumentarium, um ihre soft power in der Peripherie der Welt zu
steigern. Hierzu zählen wirtschaftliche Anreize, die Vermittlung der chinesischen Diplomatie, die Anwendung von Propaganda, der Ankauf von Staatsanleihen, die Vergabe von Krediten und der Erlass von Schulden sowie multilaterale
Kooperation. Obendrein rief China ein paar regional Organisationen ins Leben,
von denen die Mitgliedschaft der USA von Anfang an ausgeschlossen war, um
seinen Einfluss in der Region zu steigern und die multilaterale Sicherheit zu gewährleisten. All diese Maßnahme bilden einen besonders günstigen Nährboden
für die Entstehung einer neuen internationalen Ordnung.
Schlüsselbegriffe
das chinesische Entwicklungsmodell, „der Peking Konsens“, China
Keywords
Chinese Model of Development, Beijing Consensus, China.
Jaroslaw Stojek geb. 1886, schloss das Studium der Kulturwissenschaft an
der Jagiellonen Universität Krakau und der internationalen Beziehungen an der
K
U
L
T
U
R
A
P
O
L
I
T
Y
K
A
129
MACIEJ PACH
Maciej Pach*2
weta w kształcie nadanym przez art. 122 ust. 5. Ostatnia część artykułu zawiera
konfrontację dotychczasowej praktyki stosowania weta z zamiarami ustrojodawcy.
Przeanalizowane zostały uzasadnienia najważniejszych wniosków o ponowne
rozpatrzenie ustawy, szczególnie tych nieodrzuconych. Niekiedy bowiem działanie prezydenta wywoływało dalekosiężne skutki dla kierunków rozwoju państwa
polskiego, co wydaje się wskazywać na znacznie większą niż zamierzona, praktyczną rolę omawianej instytucji.
SENS I BEZSENS WETA USTAWODAWCZEGO
W KONSTYTUCJI RP Z 1997 ROKU W ŚWIETLE
KONSTYTUCYJNEJ REGULACJI POZYCJI
USTROJOWEJ PREZYDENTA RZECZYPOSPOLITEJ
POLSKIEJ
Słowa kluczowe
weto ustawodawcze, weto zawieszające, prezydent, rząd, system rządów, system
parlamentarny
Streszczenie
130
SENS I BEZSENS WETA USTAWODAWCZEGO W KONSTYTUCJI RP Z 1997 ROKU...
Artykuł zawiera analizę instytucji weta ustawodawczego w formie nadanej przez
aktualnie obowiązującą Konstytucję RP. Zgodnie z art. 122 ust. 5 prezydent RP
może z umotywowanym wnioskiem przekazać ustawę Sejmowi do ponownego
rozpatrzenia. Dla ponownego uchwalenia ustawy niezbędne jest poparcie większości 3/5 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.
Spełnienie tego warunku przez izbę niższą polskiego parlamentu częstokroć okazywało się nieosiągalne. W instytucji weta prezydent RP otrzymał jedno z nielicznych uprawnień umożliwiających głębokie oddziaływanie na politykę państwa.
Weto stanowi jego prerogatywę, więc dla swojej skuteczności prawnej nie wymaga
kontrasygnaty premiera.
Prezydentura to jedna z najważniejszych instytucji republiki, zaś prawo weta
stanowi w znacznej mierze o sposobie jej sprawowania. Zasadniczym celem artykułu jest weryfikacja zasadności funkcjonowania w polskim ustroju konstytucyjnym instytucji weta i ocena jej koherencji z generalnymi założeniami systemu
rządów w Polsce, a także wpływu na jakość sprawowanego w naszym państwie
procesu rządzenia. Przedstawione zostały argumenty „za” wetem ustawodawczym i „przeciw” niemu, jednak w konkluzjach autor nie ucieka od wyrażenia
własnego, jednoznacznego poglądu.
W artykule analizie poddano aspekty historyczne, normatywne i praktyczne
weta ustawodawczego ukształtowanego przez Konstytucję z 1997 roku Wykorzystano także elementy prawnoporównawcze. W skrócie przedstawiona została regulacja prezydentury wyłaniająca się z całokształtu przepisów ustawy zasadniczej.
Umożliwia to charakterystykę instytucji weta przez pryzmat ogólnego stanowiska ustrojowego głowy państwa, a zwłaszcza funkcji prezydenta określonych
w art. 126. Przytoczone zostało uzasadnienie wprowadzenia do tekstu Konstytucji
*
1. Tendencje zmian stanowiska ustrojowego prezydenta w okresie III RP
Rozwój historyczny instytucji głowy państwa w III RP potoczył się
od silnej prezydentury w kierunku stopniowego jej osłabiania. Restytuowany nowelizacją Konstytucji PRL z 7 kwietnia 1989 roku – z myślą
o powierzeniu go gen. Wojciechowi Jaruzelskiemu1 – urząd prezydencki od razu otrzymał bardzo silną pozycję w strukturze władz państwa. Wyrażono nawet pogląd, że wówczas „Prezydent uzyskał najdalej
idące uprawnienia w dotychczasowej historii tego organu”2 (Sarnecki 2000: 23). Z kolei wybrany w pierwszych powszechnych wyborach
Lech Wałęsa starał się co prawda maksymalnie zwiększać swoje wpływy, ale pozycja ustrojowa określona przez Małą Konstytucję z 1992
roku była już nieco słabsza niż poprzednio3. Mimo to rola prezydentury wciąż przedstawiała się jako znacząca. Konstytucja ta nazwała
prezydenta expressis verbis organem władzy wykonawczej i powierzyła
mu szereg uprawnień arbitra politycznego, „czuwającego nad prawidłowością funkcjonowania (...) władz, mającego w związku z tym
istotne i samodzielne kompetencje” (Sarnecki 2000: 25–26). Przyznając zaś prezydentowi „ogólne kierownictwo” w określonych dziedzi1
* Maciej Pach – ur. 1987, absolwent stosunków międzynarodowych (Wyższa Szkoła Europejska im. ks. J. Tischnera), student V roku prawa (Uniwersytet Jagielloński). Członek Klubu Jagiellońskiego, gdzie pracuje w katedrze „Warsztaty Analiz Ustrojowych”. Jego zainteresowania
badawcze koncentrują się wokół zagadnień prawa konstytucyjnego i problematyki niemieckiej.
Publikował w „Kulturze i Polityce” i w „Pressjach”. Jest dziennikarzem działu „Żużel” portalu
NiceSport.pl.
K
U
L
T
U
R
A
Miał on sprawować kontrolę polityczną nad tempem przemian prawnoustrojowych.
W praktyce zachowywał jednak powściągliwość, nie wykorzystując znacznej władzy, w którą go
wyposażono (Borkowski 1997: 81–82).
2
Prezydent cieszył się nawet – nieznanym już później – prawem zwracania się do Sejmu
o odwołanie premiera, samemu pozostając nieodpowiedzialnym politycznie (Sarnecki 2000: 24).
3
Zwrócić tutaj trzeba uwagę np. na skrócenie o rok kadencji oraz urzeczywistnienie instytucji kontrasygnaty i uczynienie jej zasadą działania prezydenta, choć od zasady tej istniał szereg wyjątków (Sarnecki 2000: 26).
P
O
L
I
T
Y
K
A
131
MACIEJ PACH
132
nach, stworzyła piastunowi tego urzędu szerokie pole manewru na obszarze rywalizacji z rządem (por. Borkowski 1997: 75)4. W relacjach
z parlamentem ważnym instrumentem w ręku głowy państwa była
możliwość kierowania wniosków do Trybunału Konstytucyjnego
o zbadanie zgodności z Konstytucją nawet tych ustaw, w przypadku
których zastosowane weto ustawodawcze okazało się nieskuteczne5.
Na relacje z Sejmem rzutowały też znacząco regulacje dotyczące okoliczności rozwiązywania go przez prezydenta, co było dopuszczalne
w trzech sytuacjach, a w jednej stanowiło obowiązek głowy państwa6.
Doświadczenia prezydentury Lecha Wałęsy w sposób kluczowy zaważyły na decyzji o głębokim osłabieniu pozycji ustrojowej sprawowanego przezeń urzędu (por. Witkowski 2007: 325), co nastąpiło
w Konstytucji RP z 2 kwietnia 1997 roku7. Zrezygnowano w niej z nieprecyzyjnego, a przez to bardzo pojemnego sformułowania o „ogólnym
kierownictwie” prezydenta w określonych dziedzinach (Borkowski
1997: 75) oraz ustanowiono domniemanie kompetencji Rady Ministrów
(art. 146 nowej konstytucji). Zniesiono obowiązek opiniowania przez
prezydenta obsady stanowisk trzech ministrów (Mojak 1997: 68), określono tylko dwie przesłanki skrócenia kadencji (już nie rozwiązania!)
parlamentu (Kierończyk 1998: 178)8, wprowadzono alternatywność
stosowania weta ustawodawczego i wniosku do TK o zbadanie zgodności ustawy z Konstytucją (Mojak 1997: 67). Pozbawiono prezyden-
4
Prezydent nadal posiadał też wpływ na obsadę personalną rządu, choć ograniczony do
trzech resortów: MSZ, MON i MSW. Praktyka wykorzystywania przez Wałęsę obowiązku opiniowania kandydatur na te funkcje doprowadziła do wątpliwego na gruncie samej Konstytucji
przekształcenia wymienionych urzędów w „resorty prezydenckie” (Kierończyk 1998: 183).
5
Lech Wałęsa skorzystał z tego prawa trzy razy, a w 1994 roku doszło do aż trzykrotnej
próby zablokowania wejścia w życie tej samej ustawy: najpierw poprzez weto, następnie wniosek do TK w trybie kontroli prewencyjnej, wreszcie wniosek do TK o kontrolę następczą (Ciapała 1997: 48–49).
6
Przesłanki fakultatywnego rozwiązania: nieuchwalenie w terminie budżetu (art. 21 ust.
4 m.k.), niekonstruktywne wotum nieufności (art. 66 ust. 5), niepowołanie Rady Ministrów
w czwartej konstytucyjnej procedurze (art. 62 zd. 1). Przesłanka obligatoryjnego rozwiązania:
nieuchwalenie wotum zaufania lub konstruktywnego wotum nieufności dla rządu „prezydenckiego” (art. 62 in fine) (Kierończyk 1998: 178).
7
Wprawdzie wśród członków Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego nastąpiła „ewolucja poglądów” – od planów skonstruowania „słabej” prezydentury, gdy istniało jeszcze ryzyko ponownego wyborczego zwycięstwa historycznego lidera „Solidarności”, do reorientacji w kierunku wzmocnienia statusu głowy państwa po sukcesie Aleksandra Kwaśniewskiego
(Mojak 1997: 69; Witkowski 2007: 327) – na to wzmocnienie było już jednak za późno (Garlicki
2009: 26).
8
Przesłanka obligatoryjnego skrócenia kadencji: niepowołanie rządu w trzeciej procedurze konstytucyjnej (art. 155 ust. 2 Konstytucji RP). Przesłanka fakultatywnego skrócenia kadencji: nieprzedstawienie prezydentowi do podpisu ustawy budżetowej w ciągu 4 miesięcy od dnia
przedłożenia Sejmowi jej projektu (art. 225).
K
U
L
T
U
R
A
SENS I BEZSENS WETA USTAWODAWCZEGO W KONSTYTUCJI RP Z 1997 ROKU...
ta prawa zawetowania ustawy budżetowej i ustawy o zmianie Konstytucji RP (Ciapała 1997: 36), obniżono też próg większości wymaganej do
przełamania weta z 2/3 do 3/5 w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów (Ciapała 1997: 36 oraz np. Kierończyk 1998: 181).
2. Charakterystyka ustrojowa instytucji prezydenta RP w świetle
przepisów Konstytucji RP z 2 kwietnia 1997 roku
Nie sposób analizować instytucji weta ustawodawczego bez krótkiego choćby przedstawienia tła jej funkcjonowania, a zwłaszcza ogólnej charakterystyki stanowiska prezydenta w obecnej ustawie zasadniczej. I tak, Konstytucja z 1997 roku wprowadziła w dominującej
mierze parlamentarno-gabinetowy system rządów, z osłabioną w porównaniu z wcześniejszymi regulacjami pozycją prezydenta, zachowując jednak kilka elementów, które mogą stanowić dla poszczególnych
osób sprawujących ten urząd pretekst do podejmowania prób rozbudowy
swojej ustrojowej roli. Celnie konstatuje Ryszard Mojak, że powszechna i bezpośrednia elekcja prezydencka w Polsce „wnosi niewątpliwie
element prezydencjalizmu (…) do konstrukcji zasadniczo parlamentarnego systemu rządów” (Mojak 2007: 76–77)9. Elekcję tę przywrócono w 1990 roku, zwiększając spójność unormowań konstytucyjnych,
skoro prezydent pozostawał wówczas wielce wpływowym uczestnikiem
procesu politycznego. Utrzymanie powszechnych wyborów w obecnej
Konstytucji należy natomiast tłumaczyć głównie obawami przed odebraniem społeczeństwu „nabytych” uprawnień wyborczych (Borkowski 1997: 81, 83; Kierończyk 1998: 172). Miażdżącej krytyce poddaje
tę decyzję Zbigniew Witkowski, podkreślając powstałą w ten sposób
niespójność z pozostałymi regulacjami dotyczącymi prezydenta (Witkowski 2009: 359; podobnie Mojak 1997: 59). Z krytyką tą wypada się
zgodzić, zwłaszcza że zdolnościami profetycznymi wykazał się Przemysław Kierończyk, przewidując już w 1998 roku przyszłe uzasadnianie przez piastunów urzędu prezydenckiego swojej „ekspansywności”
9
Nie sam jednak sposób wyboru prezydenta rozstrzyga o zaklasyfikowaniu systemu rządów.
Jarosław Szymanek wskazuje na kluczowe znaczenie sprzężenia pomiędzy sposobem wyboru
a posiadanymi kompetencjami, gdyż „(…) sam jedynie powszechny wybór prezydenta, per se będący największym odstępstwem od modelu rządów parlamentarnych, nie jest w żadnym razie
wystarczającą podstawą do uznania półprezydencjalizmu. Aby jakikolwiek system można było
kwalifikować jako system mieszany (półprezydencki), musi (…) istnieć powiązanie wszystkich
cech tego systemu, a nie jedynie wybiórcze selekcjonowanie tylko niektórych, bez tworzenia
spójnej logicznie całości” (Szymanek 2007: 60).
P
O
L
I
T
Y
K
A
133
MACIEJ PACH
134
właśnie posiadaniem silnej legitymacji społecznej (Kierończyk 1998:
172–173). Zwraca się też uwagę, że decydując się na powszechne wybory prezydenckie, stworzono w społeczeństwie błędne wrażenie omnipotencji głowy państwa (por. Witkowski 2007: 336).
Skonfrontowanie legitymacji z funkcjami, zadaniami i kompetencjami, które realizuje prezydent RP, potwierdza słuszność opinii o niespójności rozwiązań konstytucyjnych. Wprawdzie lektura art. 10 ust. 2
Konstytucji sugeruje równorzędność Rady Ministrów i głowy państwa
w ramach dwuczłonowej egzekutywy, jednak w literaturze uważa się,
iż ten przepis odbiega od ustrojowej rzeczywistości i stanowi poważny
mankament ustawy zasadniczej. Z jednej strony wskazuje się na znikomość uprawnień wykonawczych prezydenta (Borkowski 1997: 75)10,
z drugiej na fakt, że polska prezydentura obejmuje szereg istotnych
aspektów innych niż tylko wykonawczy11. Przepis ten powiela niestety niedociągnięcia swojego odpowiednika z Małej Konstytucji12.
Z uwagi na treść art. 10 ust. 2 prezydent stanowi więc człon władzy
wykonawczej, ale art. 146 ustanawia wyraźną przewagę Rady Ministrów. To rząd „prowadzi politykę wewnętrzną i zagraniczną Rzeczypospolitej Polskiej” (ust. 1) i to do niego „należą sprawy polityki państwa niezastrzeżone dla innych organów państwowych i samorządu
terytorialnego” (ust. 2). Wszelkie nieprzypisane innym organom władzy kompetencje wykonuje Rada Ministrów. To domniemanie kompetencji musi być odczytywane jako daleko idące wzmocnienie Rady Ministrów, także w relacjach z głową państwa (por. Banaszak 2009: 695).
Już ten jeden kluczowy przepis ustawy zasadniczej uwierzytelnia tezę
o rządzie jako podstawowym organie egzekutywy (Kierończyk 1998:
169). Potwierdza ją też wynikający z art. 144 ust. 2 obowiązek kontrasygnaty aktów urzędowych prezydenta przez premiera, spod którego
wyjęte są tylko wyliczone enumeratywnie w ust. 3 prerogatywy głowy
państwa. To zarazem jeden z dowodów na funkcjonowanie w Polsce
systemu parlamentarno-gabinetowego13. W tym modelu ustrojowym
10
Tomasz Borkowski wolałby widzieć prezydenta jako li tylko organ „czwartej władzy” –
władzy arbitrażu politycznego, co pozwoliłoby uniknąć wynikających z aktualnego brzmienia
art. 10 ust. 2 „interpretacyjnych nadużyć” (Borkowski 1997: 77–78).
11
Krzysztof Wojtyczek wyróżnia trzy podstawowe funkcje prezydenta: reprezentacyjną
i symboliczną, arbitrażu oraz wykonawczą; ostatnie dwie „zazębiają” się (Wojtyczek 2005: 348–351).
12
Na marginesie prowadzonych tu rozważań warto nadmienić, że i przekonanie o dualizmie
polskiej egzekutywy nie znajduje potwierdzenia nie tylko w praktyce ustrojowej, ale i w analizie
przepisów, skoro już w samej Konstytucji można odnaleźć kompetencje wykonawcze Narodowego Banku Polskiego i jego organów oraz Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji (por. Wojtyczek 2001).
13
Co prawda obszerność katalogu prerogatyw (ustawa zasadnicza wymienia ich 30, podczas gdy
Mała Konstytucja 20) kwalifikuje się jako jedno z odstępstw od generalnie parlamentarno-gabinetowego charakteru polskiego systemu rządów (Borkowski 1997: 83), jednak z aprobatą powitać wypada opinię Anny Rakowskiej, dystansującej się od tezy o uzyskaniu w ten sposób znacznej
K
U
L
T
U
R
A
SENS I BEZSENS WETA USTAWODAWCZEGO W KONSTYTUCJI RP Z 1997 ROKU...
politykę państwa prowadzi rząd i to również on, a nie prezydent, ponosi odpowiedzialność parlamentarną z tego tytułu14.
Doniosłe znaczenie dla zarysowania normatywnego obrazu polskiej
prezydentury ma art. 126, formułujący funkcje i zadania prezydenta
RP. Zgodnie z ust. 1, określającym ogólnie charakter urzędu, jest on
„najwyższym przedstawicielem Rzeczypospolitej Polskiej” i „gwarantem ciągłości władzy państwowej”. Zadania głowy państwa wymienione zostały natomiast w ust. 2. Zaliczają się do nich: czuwanie nad
przestrzeganiem Konstytucji, stanie na straży suwerenności i bezpieczeństwa państwa oraz nienaruszalności i niepodzielności jego terytorium. Prezydent dla realizacji swoich funkcji i zadań posługiwać się
musi zawartymi w Konstytucji i ustawach kompetencjami; sam analizowany tutaj przepis nie ustanawia jeszcze konkretnych kompetencji
(Sarnecki 1999: 2–3; Mojak 1997: 55–56; Banaszak 2009: 644).
Dziedzinami, w których prezydent RP posiada umocowane konstytucyjnie ważne uprawnienia, są sprawy zagraniczne i polityki obronnej, ale i w tym obszarze nie ma on możliwości funkcjonowania samodzielnego, za każdym razem będąc zobowiązanym (przez art. 133
i 134 oraz stanowiącą o „współdziałaniu władz” preambułę) do kooperacji z organami rządu. Dyrektywa „współdziałania władz” godna
jest w tym miejscu minimalnego choćby komentarza, przytacza się ją
bowiem nieraz w kontekście postanowień Konstytucji kształtujących
relacje prezydenta z rządem, ale i z parlamentem (por. Piotrowski
2007: 118), ma więc ona znaczenie także dla ujęcia w odpowiednim
świetle instytucji weta ustawodawczego. Praktyka prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego w okresie kierowania Radą Ministrów przez
Jerzego Buzka, a jeszcze dobitniej Lecha Kaczyńskiego w trakcie rządów Donalda Tuska, pokazała, że doniosłe zasady konstytucyjne nie
stanowią dla polskich elit państwowych przeszkody w walce z politycznymi oponentami. Przykładowo wyraźnie rosła częstotliwość posługiwania się przez prezydentów wetem i wnioskami do TK w okresach równoległego funkcjonowania reprezentujących inne obozy premierów (Zakrzewski 2010: 104). Również współdziałanie wewnątrz
egzekutywy szwankowało15.
samodzielności przez prezydenta RP i zwracającej uwagę, że korzystanie przez niego z szeregu
prerogatyw wymaga współdziałania z innymi organami lub wręcz ich inicjatywy (Rakowska
2010: 87; podobnie Witkowski 2007: 340–341).
14
Inną typową cechą tego systemu, która ma równoważyć uprawnienia legislatywy,
jest przyznanie rządowi prawa inicjatywy ustawodawczej, co umożliwia realizację zadań przypisanych mu jako wiodącemu organowi dualistycznej egzekutywy (por. Bankowicz 2006: 65).
15
Warto w tym miejscu przypomnieć spór kompetencyjny pomiędzy Donaldem Tuskiem
a Lechem Kaczyńskim o to, kto powinien reprezentować Polskę na posiedzeniu Rady Europejskiej, rozstrzygnięty przez Trybunał Konstytucyjny postanowieniem z 20 maja 2009 roku, sygn.
P
O
L
I
T
Y
K
A
135
MACIEJ PACH
136
Stworzenie „eklektycznego” i „niespójnego” systemu rządów, mogącego prowadzić do „poważnych kryzysów politycznych i sporów
kompetencyjnych” (Banaszak 2006: 9) część doktryny trafnie ocenia
ze sporą dozą krytycyzmu, wszak niekonsekwencja ustrojodawcy
obniża sprawność realizacji procesu rządzenia w Polsce. Obecnie prezydent „nie ma kompetencji umożliwiających mu samodzielne prowadzenie polityki państwa w określonych dziedzinach. Posiadane kompetencje mogą natomiast być wykorzystywane w celu blokowania
działań rządu” (Wojtyczek 2001: 57). Polska głowa państwa cieszy się
nieodpowiedzialnością polityczną sensu stricto16, może za to skutecznie
spowalniać czy nawet paraliżować poczynania konkurencyjnego ośrodka władzy, jakim jest rząd17. Negatywny wymiar uprawnień prezydenckich w relacjach z Radą Ministrów (weto ustawodawcze, wnioski do TK) dominuje nad instrumentami pozytywnymi, takimi jak
– zresztą zaskakujące w ustroju parlamentarno-gabinetowym (Kierończyk 1998: 180) – prawo inicjatywy ustawodawczej czy instytucja Rady
Gabinetowej. Dodajmy, że uprawnienia pozytywne w razie współistnienia organów egzekutywy o odmiennej proweniencji politycznej
również mogą przerodzić się w instrumenty konfliktowe. Wskazuje się
np. na ryzyko uchwalania prezydenckich inicjatyw w opozycji do rządu
mniejszościowego (Banaszak 2006: 15), a praktyka zwoływania przez
Lecha Kaczyńskiego posiedzeń Rady Gabinetowej ujawniła, że i ta instytucja może służyć podnoszeniu temperatury sporu politycznego.
Popieranie istnienia takich „twardych” instrumentów z zakresu
„hamulców i równowagi” jak weto ustawodawcze uzasadniane bywa
często ustrojową rolą prezydenta jako arbitra politycznego. W literaturze znaleźć można jednak rozróżnienie pomiędzy modelem arbitraKpt 2/08 (OTK ZU nr 5/A/2009, poz. 78). Rację ma więc Jerzy Ciapała, pisząc, że współpraca
prezydenta z rządem w dziedzinie polityki zagranicznej nieraz nabiera cech „nihilizmu konstytucyjnego”, polegającego (jak zdaje się sugerować) na ignorowaniu nakazu kooperacji, ale równie trafnie konstatuje on, że samo założenie takiej współpracy jest „dość idealistyczne” (Ciapała 2008: 42). Wiąże się ono z wynikającą z art. 10 zasadą podziału i równowagi władz. Zdaniem
niektórych twórców Konstytucji musi ona implikować współpracę poszczególnych organów
państwowych (Pułło 1998: 39). Takie podejście, jako niewynikające z rozwoju idei podziału władzy, ostro skrytykował Andrzej Pułło, stwierdzając kategorycznie, że ideę tę „wyrażać mogą tylko trzy wyrazy: rozdzielenie, hamowanie i równoważenie”, a „dodanie do tego współpracy eliminuje pierwsze i najważniejsze słowo” (Pułło 1998: 40).
16
Za odpowiedzialność polityczną sensu largo uważam weryfikację wyborczą w razie ubiegania się o reelekcję.
17
Paweł Sarnecki celnie ujmuje ten paradoks w następującą formułę: „mając prawo weta,
prezydent ma wpływ, ale nie odpowiada, rząd nie ma wpływu, a odpowiada” (cyt. za Witkowski
2007: 328).
K
U
L
T
U
R
A
SENS I BEZSENS WETA USTAWODAWCZEGO W KONSTYTUCJI RP Z 1997 ROKU...
żu „władczego” a arbitrażu „autorytetu” (Witkowski 2007: 332–333).
Wzorcowym reprezentantem tego pierwszego jest prezydent V Republiki Francuskiej, natomiast Włochy, Niemcy czy Polskę zalicza się raczej do państw realizujących co do zasady drugi wariant, polegający
na preferowaniu przez prezydenta-arbitra „miękkich” środków, takich
jak „autorytet, mediacja, perswazja, doradztwo” (Witkowski 2007:
333 i cytowana tam literatura). O ile bowiem prezydent francuski wyposażony jest w szereg narzędzi ustrojowych, umożliwiających mu
aktywny wpływ na bieżącą politykę, o tyle w pozostałych trzech wymienionych państwach już tak nie jest (Witkowski 2007: 331). Przeciwnie, uważa się, że polski prezydent „jako arbiter nie powinien mieszać się do polityki prowadzonej przez rząd, jego zadaniem nie jest
rozwiązywanie bieżących problemów gospodarczych i społecznych”
(Wojtyczek 2005: 350). Prezydent-arbiter w polskim modelu powinien
skupić się na realizowaniu funkcji i zadań określonych w art. 126
i tylko dla ochrony wymienionych w tym przepisie wartości jego ingerencje w kwestie prowadzenia polityki znajdują uzasadnienie (Wojtyczek 2005: 349–350). Warto zadać sobie pytanie, na ile polska praktyka
ustrojowa wskazuje na korzystanie przez prezydentów z prawa weta
ustawodawczego w celu wypełnienia roli „aktywnego obrońcy konstytucji” (Witkowski 2007: 332), i do jakiego stopnia zachowywali oni
(typową dla prezydenta włoskiego) neutralność polityczną (Witkowski
2007: 331).
Zwolennicy obowiązujących regulacji twierdzą, że Konstytucja jest
dobra, tylko politycy nie dorastają do jej wymogów. Wydaje się jednak, że zwłaszcza w państwie o tak słabo rozwiniętej kulturze politycznej jak polska młoda demokracja uchwalenie ustawy zasadniczej
nieograniczającej w żaden sposób negatywnego wpływu czynników
behawioralnych stanowiło błąd. Na tym etapie rozwoju państwowości to raczej Konstytucja powinna być dostosowana do poziomu kultury politycznej elit rządzących niż na odwrót. Ściślej, w obliczu lekceważenia przez polityków konstytucyjnych norm programowych,
ilość tego typu norm, a co za tym idzie – „luzów decyzyjnych” – należy
ograniczać. Można zaklinać rzeczywistość, jak uczyniono, prezentując naiwną wiarę we współdziałanie władz, ale złych praktyk tą drogą
zmienić nie sposób. Z goryczą trzeba przyznać rację Wiktorowi Osiatyńskiemu, który w trakcie debaty w Komisji Konstytucyjnej, protestując przeciwko tworzeniu ustawy zasadniczej w oparciu o wiarę we
współdziałanie władz, uznał, że może i byłoby to możliwe „na Samoa
czy Hawajach, ale nie w Polsce” (cyt. za Pułło 1998: 40).
P
O
L
I
T
Y
K
A
137
MACIEJ PACH
3. Weto ustawodawcze w Konstytucji z 2 kwietnia 1997 roku
w kontekście prawnoporównawczym oraz na tle wcześniejszych regulacji polskich
138
Zgodnie z art. 122 ust. 5 Konstytucji prezydent RP, o ile nie skorzystał z możliwości stworzonej przez art. 122 ust. 3 (wniosek do TK),
„może z umotywowanym wnioskiem przekazać ustawę Sejmowi do
ponownego rozpatrzenia” (jest to weto całkowite, a nie selektywne, co
wyklucza zakwestionowanie tylko wybranych przepisów). Na podjęcie decyzji prezydent ma 21 dni, co oznacza skrócenie terminu w porównaniu z Małą Konstytucją (Garlicki 2001: 10). Art. 224 ust. 1
expressis verbis wyłącza z zakresu weta prezydenckiego ustawę budżetową i ustawę o prowizorium budżetowym, natomiast art. 235 czyni
to implicite w odniesieniu do ustawy o zmianie Konstytucji (np. Garlicki 2001: 10). Wprawdzie wyrażony został pogląd, że ograniczenie
w swobodzie posługiwania się wetem stanowić powinny dla prezydenta określone w art. 126 funkcje i zadania, w związku z czym
„szczegółowe kompetencje może on spełniać jedynie dla osiągnięcia
wskazanych tu celów”, zaś „wykorzystywanie kompetencji (…) w innym celu niż dla realizacji tych ogólnie ujętych zadań (…) byłoby niedopuszczalne” (Sarnecki 1999: 3), jednak zaobserwować można dość
powszechny opór doktryny wobec takiego podejścia (np. Chorążewska 2008: 229; Wojtyczek 2005: 347; Zakrzewski 2010: 101). Najciekawszą krytykę przeprowadza Leszek Garlicki, wykorzystując argumenty z zakresu wykładni systemowej przepisów Konstytucji (wskazując, że art. 122 ust. 5 przyznający prezydentowi prawo weta został
wyodrębniony z rozdziału o głowie państwa, a więc i oddzielony od
art. 126) oraz z wnioskowania a contrario. Garlicki zauważa, że skoro
sama ustawa zasadnicza przewiduje explicite materialne wyjątki od
prawa stosowania weta, to nie można doszukiwać się jego dalszych,
niewyrażonych wprost ograniczeń (Garlicki 2001: 12). Faktycznie,
cenny pogląd Pawła Sarneckiego, podzielany też przez Jerzego Ciapałę (Ciapała 2008: 36) należy raczej potraktować jako wskazówkę dla
prezydentów, jak korzystać z prawa weta w sposób niezaburzający
harmonii systemu rządów, niż jako wiążącą wykładnię art. 122 ust. 5.
Warto wreszcie odnotować uzasadniony m.in. praktyką ustrojową
sprzeciw Garlickiego wobec prób zawężania dopuszczalnego zakresu
materialnego weta do wątpliwości natury pozaprawnej. Prezydenci
często bowiem, motywując zwrot ustawy do parlamentu, posługiwali
się równolegle zarówno argumentami politycznymi, jak i prawnymi
(Garlicki 2001: 11, 12–13).
K
U
L
T
U
R
A
SENS I BEZSENS WETA USTAWODAWCZEGO W KONSTYTUCJI RP Z 1997 ROKU...
Jeżeli Sejm uchwali zawetowaną ustawę ponownie, prezydent nie
ma już pola manewru. W takiej sytuacji Konstytucja obliguje go do
podpisania i zarządzenia publikacji ustawy (inaczej niż w okresie obowiązywania Małej Konstytucji nie może on wówczas skierować wniosku do TK). Aby tak się stało, niezbędne jest poparcie 3/5 głosujących
w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Ustrojodawca zdecydował się na wybór takiej właśnie większości kwalifikowanej nie bez wahań (por. Chorążewska 2008: 225–226). Początkowo
rozważano większość 2/3 (identyczną jak w małej konstytucji i w znowelizowanej w 1989 roku Konstytucji z 1952 roku), ale w obawie
przed reelekcją Lecha Wałęsy Komisja Konstytucyjna skłoniła się
w stronę większości bezwzględnej, następnie (po porażce wyborczej
Wałęsy) powracając do koncepcji 2/3, ostatecznie zaś decydując się na
rozwiązanie pośrednie, czyli 3/5.
W kontekście większości niezbędnej do przełamywania weta ustawodawczego na świecie występują trzy rozwiązania: weto absolutne,
tzn. niepodlegające odrzuceniu (teoretycznie występuje ono w Zjednoczonym Królestwie18), weto zawieszające obalane przez parlament
po spełnieniu szczególnych wymogów proceduralnych – albo większością bezwzględną całkowitej liczby deputowanych (Finlandia do
2000 roku, Grecja, Portugalia, Bułgaria, Czechy), albo większością
kwalifikowaną 2/3 głosów (USA, Rosja, Ukraina), co jednak stanowi
rzadkość – oraz weto zawieszające odrzucane zwykłą większością głosów, występujące w takich państwach, jak: Indie, Włochy, Węgry,
Francja, Rumunia, Estonia, Litwa, Słowacja (Garlicki 2001: 7–8).
W wielu krajach (Austria, Szwajcaria, Hiszpania, Irlandia, Japonia,
Chorwacja, Słowenia) w ogóle brak weta ustawodawczego (Garlicki
2001: 8). W Niemczech weto nie istnieje, jednak w trakcie tzw. sporządzania (Bożek 2007: 166–181), czy też, jak chcą inni, „wygotowywania” ustawy (Szmyt 1993: 215–227) prezydent kontroluje konstytucyjność przedstawionego mu aktu prawnego i może odmówić jego
podpisania. Takie rozwiązanie stanowi wskazówkę, że możliwe jest
w zbliżonym do polskiego systemie rządów pełnienie przez głowę
państwa funkcji strażnika Konstytucji bez nadmiernych ingerencji
w proces ustawodawczy. Uprawnienie to jest środkiem prawnym
mniej radykalnym od weta czy wniosku do sądu konstytucyjnego,
a mimo to może odgrywać istotną rolę (Zakrzewski 2010: 91–92), zarazem nie destabilizując funkcjonowania systemu politycznego.
18
Jednak po raz ostatni zostało zastosowane w 1707 roku (Gdulewicz, Kręcisz 2007: 36).
P
O
L
I
T
Y
K
A
139
MACIEJ PACH
140
Nawet pobieżny przegląd rozwiązań stosowanych w różnych państwach uprawnia do wyciągnięcia wniosku, że nie zawsze występuje
korelacja: silny prezydent – trudne do przełamania weto. Istotnie,
taka sytuacja ma miejsce np. w USA czy Rosji, ale już przykłady Francji, Rumunii czy Finlandii (do 2000 roku), a więc ustrojów kwalifikowanych jako semiprezydenckie, nie potwierdzają konieczności istnienia takiej zależności. Wyeksponować warto przypadek francuski,
gdzie potężny prezydent posiada prawo weta ustawodawczego, jednak parlament może uchwalić ustawę ponownie większością zwykłą.
Sprzeciw głowy państwa wymaga dla swej skuteczności kontrasygnaty. Ustawa trafia z powrotem do parlamentu wyłącznie za zgodą premiera, nie dziwi więc fakt, że jak dotąd w historii V Republiki Francuskiej nastąpiło to zaledwie kilkakrotnie (Jakubiak 2010: 42). W ten
sposób weto staje się instrumentem, którym prezydent może de facto
wesprzeć rząd w razie uchwalenia przez parlament niepożądanej
z punktu widzenia premiera ustawy19, choć niektórzy podważają sens
istnienia tej instytucji w obliczu i tak bardzo silnej pozycji rządu w postępowaniu legislacyjnym (por. Sarnecki 2005: 303). Okazuje się tym
samym, że weto może być czynnikiem równoważenia egzekutywy i legislatywy, a nie – jak w Polsce – walki wewnętrznej w łonie zantagonizowanej władzy wykonawczej. Wprawdzie zdaniem części doktryny polskie weto może posłużyć prezydentowi również do arbitrażu
między rządem a parlamentem i zostać zainspirowane przez gabinet
(Chorążewska 2008: 228 i przywoływana tam praca Marii Kruk), ale
tego rodzaju przypadki zdarzają się sporadycznie20.
Także historia ustroju II RP unaocznia, że silna prezydentura niekoniecznie oznaczać musi wyposażenie głowy państwa w trudne do
odrzucenia weto ustawodawcze. W myśl postanowień Konstytucji
kwietniowej z 1935 roku niemal wszechwładny i niepodlegający politycznej odpowiedzialności prezydent dysponował wprawdzie możliwością zwrotu ustawy parlamentowi z żądaniem ponownego jej rozpatrzenia, jednak weto było oddalane większością ustawowej liczby
posłów i senatorów (Garlicki 2001: 8). Na dodatek posługiwanie się
19
Warto zwrócić uwagę, że obwarowanie skuteczności weta ustawodawczego wymogiem
uzyskania kontrasygnaty osłabia pozycję francuskiego prezydenta w okresach „kohabitacji”.
Weto we Francji nie posiada więc charakteru instytucji prawnej wzmacniającej status głowy
państwa w ramach dwuczłonowej egzekutywy.
20
Przypadek taki miał miejsce w 2005 roku, w okresie funkcjonowania mniejszościowego
rządu Marka Belki. Wówczas z prośbą do prezydenta o zawetowanie ustawy wystąpił Minister
Finansów (Chorążewska 2008: 237).
K
U
L
T
U
R
A
SENS I BEZSENS WETA USTAWODAWCZEGO W KONSTYTUCJI RP Z 1997 ROKU...
nim opatrzono wymogiem uzyskania kontrasygnaty premiera i właściwego ministra, co skądinąd kłóciło się wyraźnie z koncepcją szerokich prerogatyw głowy państwa zrealizowaną w tej Konstytucji (Ciapała 1997: 36). W pełni spójna była za to w tym zakresie Konstytucja
marcowa z 1921 roku, w której prezydent posiadał bardzo ograniczoną pozycję ustrojową i w związku z tym nie otrzymał uprawnienia do
kwestionowania efektów prac ustawodawczych parlamentu. Bezspornie za koherentne należy też uznać postanowienia noweli konstytucyjnej z 1989 roku i Małej Konstytucji z 1992 roku, w których cechujący
się znaczącą rangą ustrojową prezydent uzyskał możliwość wetowania ustaw, inaczej niż obecnie w żaden sposób nieograniczoną przedmiotowo. W świetle całokształtu ówczesnych regulacji statusu głowy
państwa nawet ustanowienie trudnej do osiągnięcia w parlamencie
większości kwalifikowanej 2/3 głosujących ocenić wolno jako usprawiedliwione. Problematyczne natomiast wydaje się minimalne zaledwie
obniżenie tej większości (do poziomu 3/5 głosujących) w aktualnie
obowiązującej Konstytucji RP, skoro równocześnie wyraźnie zredukowano pozycję ustrojową prezydenta. Zaprezentowany przegląd rozwiązań konstytucyjnych stosowanych na świecie i w historii Polski
uprawnia bowiem do wniosku, że o ile w przypadku silnej prezydentury występują dwa podejścia (weto „twarde” lub „miękkie”), o tyle
w razie opowiedzenia się przez ustrojodawcę za ograniczonym stanowiskiem ustrojowym prezydenta nie spotyka się równoczesnego przypisywania mu prawa weta gwarantującego przewagę w sytuacji konfliktu
z parlamentem.
Niemal powszechnie (np. Balicki 1999: 45; Borkowski 1997: 79;
Garlicki 2001: 11; Sarnecki 2000: 89; Więckowska 2003: 37; Wojtyczek 2005: 355; Zakrzewski 2010: 101) podzielany jest w literaturze
pogląd o prawie weta ustawodawczego jako prerogatywie głowy państwa, oparty na katalogu prerogatyw zawartym w art. 144 ust. 3 pkt 6,
gdzie wymieniona też została „odmowa podpisania ustawy”. Jerzy
Ciapała zwraca jednak uwagę, że to sformułowanie odnosi się do sytuacji z art. 122 ust. 4 zd. 1, a więc następstw orzeczenia przez TK
o niezgodności ustawy z Konstytucją, natomiast w art. 122 ust. 5
ustrojodawca przyznał prezydentowi możliwość „przekazania ustawy
Sejmowi z umotywowanym wnioskiem do ponownego rozpatrzenia”
(Ciapała 2008: 36). Wprawdzie autor ten racjonalnie konstatuje, że
wykorzystująca tę niekonsekwencję terminologiczną wykładnia „antyprezydencka” (odmawiająca traktowania prawa weta jako prerogatywy)
byłaby bardzo ryzykowna, jednak warto pochwalić wnioskodawców
P
O
L
I
T
Y
K
A
141
MACIEJ PACH
142
projektu ustawy o zmianie Konstytucji RP za propozycję wyraźnego
dopisania do katalogu prerogatyw „wniosku do Sejmu o ponowne
rozpatrzenie ustawy”21. Ewentualna realizacja tego postulatu zlikwiduje konieczność rozszerzającej wykładni pojęcia „odmowa podpisania ustawy” (por. Garlicki 2001: 11).
Uzasadniony wydaje się pogląd Ryszarda Balickiego, że w obliczu
poważnych trudności w funkcjonowaniu koalicji rządowej, jakie wywołuje praktyka stosowania przez prezydenta weta ustawodawczego
(a wynikających z konieczności uzyskania poparcia przynajmniej części parlamentarnej opozycji dla jego przełamania, co zwykle jest właściwie niewykonalne), należałoby objąć ten instrument ustrojowy wymogiem kontrasygnaty przez premiera (por. Balicki 1999: 52–53).
Część doktryny popiera taki postulat (Zakrzewski 2010: 107; Ciapała
1997: 50–51), inni jej przedstawiciele odnoszą się do niego sceptycznie (Chorążewska 2008: 229), ale zgodzić się należy ze zwolennikami
tego pomysłu, że jego realizacja stworzyłaby praktykę stosowania
weta tylko w wyjątkowych wypadkach, co z kolei przekształciłoby je
w instrument równoważenia władz (Ciapała 1997: 51). I choć przesadny jest pogląd (Stembrowicz 1982: 250) o niezgodności a limine instytucji weta ustawodawczego z zasadą podziału władzy, to w przypadku
wszelkich wariantów ustroju parlamentarnego zasadzie tej towarzyszyć przecież powinna zasada równowagi. Konieczność zaś przełamywania weta prezydenckiego wysoką większością kwalifikowaną utrudnia jej urzeczywistnianie. Propozycja kontrasygnowania wniosków
o ponowne rozpatrzenie ustawy warta jest więc uwzględnienia, choć
innym rozwiązaniem może być obniżenie wymaganej do ponownego
uchwalenia ustawy większości.
Kończąc analizę prawną omawianej instytucji ustrojowej, należy
jeszcze podkreślić, że wniosek prezydenta musi zostać uzasadniony.
Nie sposób jednak zgodzić się z tezą, że „zamieszczanie przez głowę
państwa w uzasadnieniach wniosków (…) dogłębnej analizy przedstawianych do podpisu regulacji prawnych (…) stało się zwyczajem konstytucyjnym” (Więckowska 2003: 54). Trudno mówić o zwyczaju, bo
sam przepis explicite formułuje wymóg umotywowania weta. Nie zawsze
też analizy te były „dogłębne” – obok obszernie uargumentowanych
zdarzały się i lakoniczne (por. Sejm RP III kadencji, druk nr 3365).
21
Poselski projekt ustawy o zmianie Konstytucji RP (Sejm RP VI kadencji, druk nr 2989),
art. 1 pkt 13 lit. a.
K
U
L
T
U
R
A
SENS I BEZSENS WETA USTAWODAWCZEGO W KONSTYTUCJI RP Z 1997 ROKU...
4. Praktyka stosowania weta ustawodawczego od 1997 roku
Analiza instytucji weta ustawodawczego w oderwaniu od praktyki
jej wykorzystywania uniemożliwiałaby sformułowanie konkluzji co do
zasadności jej utrzymania bądź wyeliminowania z Konstytucji. Należy więc w tym miejscu dokonać skrótowego choćby przeglądu argumentacji, którą posługiwali się kolejni prezydenci, motywując wnioski o ponowne rozpatrzenie ustawy, a także zweryfikować skuteczność tych wniosków. W polskiej literaturze odnaleźć można taki przegląd w odniesieniu do prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego
(Więckowska 2003, także Chorążewska 200822). Powtarzanie go mijałoby się z celem, natomiast warto przytoczyć konkluzje autorki i ustosunkować się do nich w oparciu o dokładniejsze zbadanie niektórych
decyzji ówczesnej głowy państwa.
Analiza wet ustawodawczych zastosowanych przez Aleksandra Kwaśniewskiego zdaniem Anny Chorążewskiej pozwala na wyróżnienie
trzech głównych powodów posługiwania się tym narzędziem ustrojowym: 1) naruszenie przez ustawę podstawowych zasad konstytucyjnych; 2) naruszenie konstytucyjnego trybu uchwalania ustaw; 3) niebezpieczeństwo wywołania przez ustawę niekorzystnych skutków prawnych,
ekonomicznych lub społecznych (Chorążewska 2008: 238). Autorka
zauważa, że w ramach tej ostatniej grupy można wyodrębnić troskę
o bezpieczeństwo finansów publicznych, gdyż w aż 13 z 33 wniosków
o ponowne rozpatrzenie ustawy prezydent uzasadniał weto nadmiernym
obciążeniem budżetu państwa (Chorążewska 2008: 238–239).
W istocie, przynajmniej w sferze deklaracji, Aleksander Kwaśniewski kierował się przedstawionymi powyżej motywami. W bardzo wielu wnioskach o ponowne rozpatrzenie ustawy zamieszczone zostały
rozmaite argumenty natury prawnokonstytucyjnej (z dwóch pierwszych wskazanych przez Chorążewską grup), co prezydent uzasadniał
swoją rolą strażnika Konstytucji RP, nieraz wykorzystując przy tym
tezy z orzecznictwa TK. Występowały one albo samodzielnie, albo
równolegle z argumentami politycznymi, ekonomicznymi czy społecznymi. Czy jednak ocena autorki („Stosunkowo niewielka liczba
prezydenckich wniosków o ponowne rozpatrzenie ustaw pozwala
twierdzić, iż głowa państwa nie starała się być konkurencyjnym w stosunku do rządu ośrodkiem władzy, realizującym własną politykę” –
Chorążewska 2008: 238) jest trafna? Wydaje się, że bardzo odbiega
22
Jest to ta sama autorka po zmianie stanu cywilnego. Publikacja z 2008 roku, w przeciwieństwie do wcześniejszej, obejmuje cały okres sprawowania urzędu prezydenckiego przez
Aleksandra Kwaśniewskiego.
P
O
L
I
T
Y
K
A
143
MACIEJ PACH
144
ona od faktów, a sprzeciw wobec tej oceny można uzasadnić treścią
poszczególnych wniosków prezydenckich. Tytułem przykładu warto
tu przytoczyć weto (Sejm RP III kadencji, druk nr 152) do ustawy
z dnia 11 grudnia 1997 roku o zmianie ustawy o planowaniu rodziny,
ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania
ciąży, którą uchwalono z inicjatywy rządu AWS-UW. Prezydent w wąskim zakresie motywował swój protest racjami natury prawnej (zresztą ujętymi nad wyraz ogólnikowo), koncentrując się na wyrażeniu odmiennego od twórców ustawy stosunku do nauczania w szkołach
przedmiotu „wiedza o życiu seksualnym człowieka”. W przeciwieństwie do rządu i parlamentu Aleksander Kwaśniewski opowiedział się
za obligatoryjnym nauczaniem tego przedmiotu, uznając to za konieczność w obliczu restrykcyjności polskiego prawa antyaborcyjnego,
wymuszającego niejako odpowiedzialną edukację seksualną. Uprawnione zatem jest stwierdzenie, że prezydent zaproponował opozycyjną
wobec rządu linię polityczną.
Ciekawy przykład weta o charakterze ściśle politycznym stanowi
wniosek o ponowne rozpatrzenie (Sejm RP III kadencji, druk nr 465)
ustawy z dnia 1 lipca 1998 roku o wprowadzeniu zasadniczego trójstopniowego podziału terytorialnego państwa, w którym ostrze krytyki prezydenta skierowane zostało przeciwko decyzji rządu Jerzego
Buzka o wprowadzeniu podziału Polski na 15 województw. Według
Aleksandra Kwaśniewskiego województw powinno być 17, ponieważ
pokrzywdzono region staropolski i środkowopomorski. Co ciekawe,
pierwotnie prezydent popierał zamysł utworzenia mniejszej ich liczby, ale zmienił zdanie, zapewne pod wpływem masowych protestów
mieszkańców tych miast, które utracić miały status wojewódzkich
(por. Dudek 2004: 458–459). Prezydent dość karkołomnie starał się
kamuflować wrażenie kierowania się przesłankami populistycznymi,
zarzucając ustawie naruszenie ogólnych norm programowych Konstytucji oraz sprzeniewierzenie się postanowieniom ratyfikowanej
przez Polskę umowy międzynarodowej, która nakazuje każdą zmianę
granic jednostek podziału terytorialnego konsultować z mieszkańcami. Trzeba jednak podkreślić, że wszelkie konsultacje społeczne mają
charakter wyłącznie opiniodawczy, a nie rozstrzygający, i organy państwowe, podejmując decyzje, nie muszą kierować się ich wynikami,
nawet jeśli oczekuje tego od nich prezydent RP.
Bodaj najbardziej brzemiennym w skutki okazało się weto (Sejm RP
III kadencji, druk nr 1538) do przygotowanej przez Ministra Finansów ustawy z dnia 20 listopada 1999 roku o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych oraz o zmianie niektórych innych
ustaw. Nie udało się go przełamać, przez co uniemożliwiona została
K
U
L
T
U
R
A
SENS I BEZSENS WETA USTAWODAWCZEGO W KONSTYTUCJI RP Z 1997 ROKU...
poważna reforma podatkowa (por. szerzej Baczyński 1999), a wydaje
się, że argumenty natury konstytucyjnej miały na celu jedynie formalne przesłonięcie rozstrzygnięcia o charakterze wybitnie politycznym.
Aleksander Kwaśniewski posłużył się tym razem wszystkimi trzema
rodzajami racji wyróżnionymi przez Annę Chorążewską. Zarzucił
ustawie, że „została przyjęta z pogwałceniem rzetelnej procedury legislacyjnej”, czego koronnym dowodem miało być wykorzystanie przez
posła koalicji rządowej instytucji wniosku mniejszości „w celu niedopuszczenia do rozpatrzenia przez Sejm stanowiska opozycji” (Sejm
RP III kadencji, druk nr 1538: 2). Jakkolwiek zgodzić się można, że stosowanie tego typu „kruczków” regulaminowych budzi zastrzeżenia natury etycznej, to jednak nie sposób twierdzić, że prawo zezwala na posługiwanie się wspomnianą instytucją prawną wyłącznie posłom
określonych, opozycyjnych klubów parlamentarnych. Ten zarzut sprawia więc wrażenie niezbyt przekonującego, podobnie jak teza o naruszeniu przez ustawę ogólnych zasad konstytucyjnych, takich jak zasada sprawiedliwości społecznej czy zasada demokratycznego państwa
prawnego. Zwłaszcza co do tej pierwszej prezydent dokonał nad wyraz rozszerzającej ją wykładni, wykorzystującej nawet odwołanie do
preambuły Konstytucji RP, której normatywny charakter bywa kwestionowany. Argumentację zamykała zaś populistyczna teza o uprzywilejowaniu przez ustawę bogatszych Polaków, która wskazuje na zupełnie odmienną od rządu wizję systemu podatkowego.
Weta do innych ustaw miały dowodzić np. troski prezydenta o zapobieżenie powstaniu poczucia krzywdy wśród obywateli (por. Więckowska 2003: 47) lub zamiaru uniknięcia „nieuzasadnionej likwidacji
spółdzielni, motywowanej tylko chęcią pozyskania przez grupę członków mienia spółdzielni” (Sejm RP III kadencji, druk nr 3437: 2).
Wprawdzie tego rodzaju argumenty natury politycznej (często zresztą demagogiczne) Aleksander Kwaśniewski przeplatał wielokrotnie
zarzutami niezgodności ustaw z Konstytucją, jednak na ogół stosował
przy tym wykładnię rozszerzającą takich zasad, jak: demokratyczne
państwo prawne, sprawiedliwość społeczna, równość wobec prawa.
Znamienne, że prezydent decydował się na weto również w tych sytuacjach, gdy jego wątpliwości przybierały wymiar wyłącznie prawny,
choć mógł przecież skorzystać z możliwości uruchomienia kontroli
prewencyjnej przed TK. Wolno powątpiewać, czy Kwaśniewski słusznie chciał uniknąć angażowania TK do wypowiadania się ponownie
„w tej samej sprawie” (Chorążewska 2008: 238), zwłaszcza że często
sprawy prima facie zbliżone Trybunał rozstrzyga w odmienny sposób.
Realizacja funkcji strażnika Konstytucji przez prezydenta niekiedy
przybierała groteskowy charakter – weto (Sejm RP III kadencji, druk
P
O
L
I
T
Y
K
A
145
MACIEJ PACH
146
nr 2546) do ustawy z dnia 21 grudnia 2000 roku o urzędzie Prezesa
Głównego Urzędu Administracji Publicznej opierało się na zarzucie
przekazania prezesowi Rady Ministrów zadań z zakresu działu „administracja publiczna”, co – w obliczu braku instytucji indywidualnego
wotum nieufności wobec premiera – uniemożliwiało parlamentarną
kontrolę nad nim. W tym kontekście wskazać trzeba na art. 147 ust.
3 Konstytucji, umożliwiający expressis verbis premierowi i wicepremierowi pełnienie funkcji ministra. Zarzut sformułowany przez prezydenta polegał więc na podważeniu spójności poszczególnych przepisów Konstytucji, a może nawet na zasugerowaniu, że istnieje jakaś ich
hierarchia, co jest nieprawdą. Tego rodzaju potknięcia głowy państwa
nakazują zastanowić się nad predyspozycjami piastunów tego urzędu
do realizowania funkcji strażnika Konstytucji. Zastrzeżenia budzi też
zdiagnozowane przez Annę Więckowską rozszerzenie wykładni art.
126 ustawy zasadniczej o funkcję „strażnika bezpieczeństwa finansowego państwa”. Czy prezydent, wetując aż 13 z 33 ustaw z powodów
natury finansowej, nie usiłował przy okazji zaingerować w sprawy zastrzeżone do wyłącznej kompetencji Rady Ministrów, skoro to ona została konstytucyjnie umocowana do kierowania wykonaniem budżetu
(art. 146 ust. 4 pkt 6 in principio)?
Skuteczność weta należy oceniać przez pryzmat liczby ustaw ponownie uchwalonych przez parlament (Glajcar 2006: 91). Stosowanie
weta przez Aleksandra Kwaśniewskiego było w takim razie narzędziem niezwykle skutecznym, skoro spośród 33 zgłoszonych przezeń
wniosków tylko w 3 przypadkach Sejmowi udało się ustawę po raz
drugi uchwalić (por. Zakrzewski 2010: 104). Dla Anny Chorążewskiej
zaledwie trzykrotne przełamanie weta stanowi dowód na powściągliwość prezydenta w korzystaniu z tego instrumentu prawnego (Chorążewska 2008: 238). Odmiennie ocenia problem Piotr Zakrzewski, akcentując kluczowe znaczenie niektórych zawetowanych ustaw i odnotowując zdecydowany wzrost aktywności „hamującej” prezydenta
w okresie po utracie władzy przez bliski mu SLD na rzecz koalicji
partii centroprawicowych (por. Zakrzewski 2010: 104). Również Rafał
Glajcar zauważa wyraźnie zwyżkową tendencję do wetowania w trakcie „kohabitacji” (Glajcar 2006: 91).
O ile jednak 5 z 33 wet Aleksandra Kwaśniewskiego odnosiło się do
ustaw uchwalonych w trakcie rządów lewicy, o tyle Lech Kaczyński
tylko raz skorzystał z posiadanego uprawnienia w czasie, gdy władzę
sprawowało Prawo i Sprawiedliwość, natomiast aż 18-krotnie w latach
2007–2010, gdy prezesem Rady Ministrów był Donald Tusk (Zakrzewski
K
U
L
T
U
R
A
SENS I BEZSENS WETA USTAWODAWCZEGO W KONSTYTUCJI RP Z 1997 ROKU...
2010: 105)23. Tragicznie zmarły pod Smoleńskiem prezydent zachowywał się de facto jak patron opozycji, wielokrotnie podkreślając w publicznych wystąpieniach osiągnięcia rządu kierowanego przez jego
brata Jarosława Kaczyńskiego i krytykując politykę Donalda Tuska.
Praktyka wykorzystywania prawa weta ustawodawczego w tym okresie wskazuje na aspiracje prezydenta do roli konkurencyjnego względem rządu czynnika politycznego. Modelowo potwierdza tę tezę motywacja zaprezentowana przez głowę państwa w związku z wetem
(Sejm RP VI kadencji, druk nr 2340) do ustawy z dnia 28 sierpnia
2009 roku o zmianie ustawy o prokuraturze oraz niektórych innych
ustaw, z której wyraźnie wynika (mimo obecności również zastrzeżeń
prawnych) zasadniczo opozycyjna wobec rządu prezydencka wizja
ustroju prokuratury. Prezydent w szczególności sprzeciwił się rozdzieleniu funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego,
co w jego przekonaniu znacząco ograniczało możliwość prowadzenia
skutecznej polityki karnej przez Radę Ministrów, a więc i wykonywania konstytucyjnego zadania zapewniania bezpieczeństwa wewnętrznego państwa i porządku publicznego (art. 146 ust. 4 pkt 7). Zatem
prezydent oprotestował już samo podstawowe założenie reformy, kontestując przyjętą przez rząd i zaaprobowaną przez parlament strategię realizacji wspomnianego zadania obciążającego Radę Ministrów.
Antagonistyczne względem rządu i jego zaplecza parlamentarnego
podejście zaprezentował też Lech Kaczyński, wetując 3 z 6 ustaw
tworzących tzw. pakiet zdrowotny. Jeszcze przed ich uchwaleniem
prezydent, powtarzając, że „w sprawach służby zdrowia jest socjalistą”, krytykował wolnorynkowe propozycje koalicji PO-PSL. W uzasadnieniu weta (Sejm RP VI kadencji, druk nr 1436) do ustawy z dnia
6 listopada 2008 roku o zakładach opieki zdrowotnej odnajdujemy
liczne sformułowania mające eksponować wrażliwość społeczną głowy państwa24, choć argumentację oparto także m.in. na zarzucie naruszenia konstytucyjnego obowiązku zapewnienia równego dostępu
do świadczeń publicznej opieki zdrowotnej (Sejm RP VI kadencji,
druk nr 1436: 7–8). Przykład sprzeciwu motywowanego głównie ra23
Warto dodać na marginesie, że 19 razy prezydent składał wnioski do TK uruchamiające
prewencyjną kontrolę konstytucyjności ustaw. W latach 2005–2007 nigdy nie korzystał z tego
uprawnienia. Dla porównania Aleksander Kwaśniewski zastosował art. 122 ust. 3 Konstytucji
RP 13-krotnie w okresie funkcjonowania rządu Jerzego Buzka i 9 razy w kadencji 2001–2005,
gdy urząd premiera pełnili Leszek Miller i Marek Belka (Zakrzewski 2010: 104–105).
24
Np. „Ochrona zdrowia jest (…) ostatnią dziedziną życia społecznego, w której mogłyby
obowiązywać zasady wolnego rynku, gdzie nie można wykluczyć sytuacji, iż zdrowie stałoby się
swoistego rodzaju towarem, a pacjent postrzegany byłby jako potencjalne źródło zysku”.
P
O
L
I
T
Y
K
A
147
MACIEJ PACH
148
cjami społecznymi stanowi też słynne weto (Sejm RP VI kadencji,
druk nr 1475) do ustawy z dnia 6 listopada 2008 roku o emeryturach
pomostowych, które jednak okazało się nieskuteczne25.
Przejawem sprzecznej z duchem Konstytucji tendencyjności prezydenta było weto (Sejm RP VI kadencji, druk nr 531) do ustawy z dnia
25 kwietnia 2008 roku o zmianie ustawy o radiofonii i telewizji oraz
niektórych innych ustaw. Czytamy w jego uzasadnieniu m.in., że „dążenie do zmiany zasad obsady personalnej stanowisk związanych
z oddziaływaniem na funkcjonowanie radiofonii i telewizji nie powinno stanowić przedmiotu regulacji ustawowej samoistnej, to jest dokonywanej w oderwaniu od projektowanej reformy systemu” (Sejm RP
VI kadencji, druk nr 531: 1) oraz że „ustawa (…) nie gwarantuje »odpartyjnienia« Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz nie wzmacnia
jej autorytetu” (Sejm RP VI kadencji, druk nr 531: 1–2). Nie miejsce
tu na ocenę trafności tych uwag, trzeba jednak przypomnieć, że Lech
Kaczyński podpisał w V kadencji Sejmu ustawę z dnia 29 grudnia
2005 roku o przekształceniach i zmianach w podziale zadań i kompetencji organów państwowych właściwych w sprawach łączności, radiofonii i telewizji, na mocy której zredukowano liczebność KRRiT
i postanowiono o wygaszeniu kadencji dotychczasowych jej członków.
Dzięki tej ustawie umożliwiono wprowadzenie „swoich” przedstawicieli do KRRiT przez PiS, LPR i Samoobronę, co stanowiło główny
powód jej uchwalenia. Zawetowanie ustawy uchwalonej pod auspicjami rządu Donalda Tuska z powodów, które powinny były stać się
przesłankami sprzeciwu także wobec ustawy z 2005 roku, dowodzi
trafności opinii o Lechu Kaczyńskim jako „jednym z najważniejszych,
aczkolwiek nieformalnych wyrazicieli woli opozycji” (Zakrzewski
2010: 105).
Interesujące natomiast, że w razie wątpliwości wyłącznie konstytucyjnej natury prezydent Kaczyński decydował się zazwyczaj na składanie wniosków do TK (por. Zakrzewski 2010: 105), realizując wysuwany niekiedy w doktrynie postulat (por. Ciapała 1997: 45–46; Zakrzewski 2010: 106), aby w takich przypadkach preferować tę właśnie
instytucję jako właściwszą metodę urzeczywistniania funkcji strażnika Konstytucji. Trzeba jednak zadać pytanie (analogiczne zresztą i w
odniesieniu do weta), dlaczego w latach 2005–2007 w ogóle się nią
nie posługiwał. Prezydent powinien permanentnie stać na straży po25
Prezydent zaniepokojony był znacznym ograniczeniem kręgu uprawnionych do otrzymywania emerytur pomostowych, iluzorycznymi, jego zdaniem, obietnicami uruchomienia programów profilaktycznych dla osób pozbawionych prawa do tego rodzaju emerytury, a także brakiem porozumienia ze związkami zawodowymi.
K
U
L
T
U
R
A
SENS I BEZSENS WETA USTAWODAWCZEGO W KONSTYTUCJI RP Z 1997 ROKU...
stanowień Konstytucji, a nie tylko w okresach współistnienia z premierem reprezentującym odmienny światopogląd.
Jak dotąd Bronisław Komorowski, sprawując urząd prezydenta RP
od 15 miesięcy, jedynie dwukrotnie skorzystał z prawa weta (Sejm RP VI
kadencji, druk nr 4001 i druk nr 4623). Jest jeszcze zbyt wcześnie na
sformułowanie ostatecznych uogólnień co do praktyki obecnej głowy
państwa w zakresie omawianej tu problematyki. Dotychczasowe
wnioski o ponowne rozpatrzenie dotyczyły: ustawy z dnia 25 lutego
2011 roku o utworzeniu Akademii Lotniczej w Dęblinie oraz ustawy
z dnia 1 lipca 2011 roku o nasiennictwie. Obie te ustawy trudno uznać
za fundamentalne dla rozwoju państwa, jednak warto podkreślić, że
mimo harmonijnej, co do zasady, współpracy Komorowskiego z gabinetem Donalda Tuska, zdarzają się sytuacje, gdy głowa państwa wywodząca się z tego samego co aktualny premier środowiska politycznego
gotowa jest oprotestować nieodpowiadające jej propozycje parlamentu. Przykład weta blokującego utworzenie uczelni w Dęblinie może
wskazywać, że szczególną niezależność prezydent Komorowski zamierza prezentować w dziedzinie, w której sam, jako były szef MON, ma doświadczenie rządowe. Weto motywowane było bowiem odmienną od
zaproponowanej przez Sejm i Senat prezydencką koncepcją rozwoju
wojskowego szkolnictwa wyższego. Z kolei weto do ustawy o nasiennictwie Komorowski uzasadnił przede wszystkim wadliwym sposobem
implementacji prawa unijnego w zakresie roślin modyfikowanych genetycznie (tzw. GMO) oraz niejasnością szeregu jej przepisów. Oba
weta okazały się skuteczne – pierwszego Sejm nie zdołał „przełamać”,
natomiast drugim nie zdążył zająć się przed końcem kadencji.
5. Konkluzje
Jak wykazała praktyka ustrojowa, nie można zgodzić się z Anną
Więckowską piszącą o „bezzasadności określania prezydenckiego prawa
odmowy podpisania ustawy mianem weta politycznego” (Więckowska
2003: 54). Przedstawiona w niniejszym artykule analiza wybranych
uzasadnień do prezydenckich wniosków pokazuje, że kwestie stricte
polityczne nieraz stanowiły zasadniczy motyw decyzji głowy państwa.
Jeszcze częściej zaś prezydenci przytaczali racje o charakterze prawnokonstytucyjnym głównie jako pretekst do zdezawuowania ustaw,
które nie odpowiadały im z powodów czysto politycznych. Posługując
się instytucją weta, Aleksander Kwaśniewski i Lech Kaczyński usiłowali niekiedy tylko korygować politykę rządu, ale w niektórych przypadkach wyraźnie utrudniali jej prowadzenie, stając się konkurencyjP
O
L
I
T
Y
K
A
149
MACIEJ PACH
150
nym organem egzekutywy, co jest sprzeczne z ideą prezydenta-arbitra.
W okresach współistnienia z rządami o bliskiej im tożsamości politycznej prezydenci bądź to dalece redukowali aktywność (Kwaśniewski),
bądź zupełnie dezaktywowali się na polu stania na straży Konstytucji
RP (czego istotną formą jest przecież korzystanie z prawa weta i wnioskowania do TK). Taka sytuacja uprawnia do stwierdzenia okresowego przynajmniej występowania w Polsce karykatury arbitrażu politycznego. Skądinąd funkcję obrońcy ustawy zasadniczej (i arbitra)
prezydent RP znacznie lepiej mógłby realizować, ograniczając się do
kierowania wniosków do Trybunału Konstytucyjnego, którego sędziowie posiadają odpowiednie gwarancje niezależności, a przede wszystkim wysokie kwalifikacje prawnicze, umożliwiające im rzetelniejszą
ocenę konstytucyjności przepisów prawa. Warto podkreślić, że znaczna część wniosków prezydenckich do TK wcale nie kończyła się orzeczeniami o niezgodności ustaw z Konstytucją RP – z 13 wniosków
Aleksandra Kwaśniewskiego z okresu rządów Jerzego Buzka zaledwie
jeden raz (!) sędziowie podzielili w pełni wątpliwości prezydenta, sześciokrotnie orzekli o częściowej zgodności przepisów z Konstytucją
i również sześć razy o zgodności (Zakrzewski 2010: 104). Orzeczenia
TK nie potwierdzają więc zbyt często obaw głowy państwa; przypuszczalnie podobnie byłoby z niejednym motywowanym przesłankami
prawnymi wetem, gdyby Trybunał mógł przeanalizować zawartą
w nim argumentację.
Taki obraz rzeczywistości skłania do rezygnacji z instytucji weta
zawieszającego, które w praktyce wielokrotnie okazywało się wetem
absolutnym (za rządów Jerzego Buzka tylko jedną z 28 zakwestionowanych ustaw – o IPN – udało się Sejmowi uchwalić ponownie!). Intencją ustrojodawcy było wprowadzenie do polskiego systemu rządów
elementu skłaniającego parlament do ponownej refleksji nad kontrowersyjnymi ustawami. Tymczasem w obecnym kształcie, gdy już weto
w ogóle jest wykorzystywane, mamy do czynienia nie z instrumentem
wywoływania refleksji, tylko z „twardym” narzędziem prowadzenia
polityki w opozycji do podstawowego organu egzekutywy, jakim jest
rząd. Tym samym Rada Ministrów, na której spoczywa realna odpowiedzialność za sprawy państwowe, napotyka na poważne utrudnienie we
wdrażaniu założonego przez siebie programu politycznego.
Alternatywę dla zniesienia instytucji weta stanowi obniżenie wymaganej do jego przełamania większości do poziomu większości bezwzględnej. Propozycja taka pojawiła się w doktrynie i została uzasadniona intencją zwiększenia możliwości reformatorskich rządu (Balicki
2010: 345–346). Dla realizacji swojego programu rząd nie będzie już
bowiem musiał zabiegać o poparcie części opozycji, na które nie może
K
U
L
T
U
R
A
SENS I BEZSENS WETA USTAWODAWCZEGO W KONSTYTUCJI RP Z 1997 ROKU...
liczyć bez „poniesienia wysokiej ceny politycznej, określanej nie zawsze według jasnych i czytelnych zasad” (Balicki 2010: 346). Pomysł
wydaje się warty rozważenia, podobnie jak i wcześniejszy postulat
tego samego autora, dotyczący uzależnienia skuteczności prawnej
weta od uzyskania kontrasygnaty premiera. W takiej sytuacji weto nabrałoby wprawdzie niewielkiego znaczenia ustrojowego, jednak stałoby się faktycznie czynnikiem wywoływania refleksji, a nie blokadą
w tworzeniu prawa, nie tracąc przy tym zalety, jaką stanowi możliwość zapoznania się przez społeczeństwo z różnymi spojrzeniami na
dany problem (por. Balicki 1999: 45).
Trzeci wariant to wprowadzenie możliwości okresowego (np. sześciomiesięcznego) wyłączenia, np. na wniosek premiera za zgodą Senatu, korzystania przez prezydenta z prawa weta podczas danej kadencji parlamentu, przy zachowaniu prawa inicjowania prewencyjnej
kontroli konstytucyjności uchwalonych wtedy ustaw (por. szerzej
Pach 2010: 115–116).
Opisana w niniejszym artykule niespójność polskiego systemu rządów,
której jednym z dwóch (obok powszechności elekcji prezydenta) głównych przejawów jest kompetencja głowy państwa do wetowania
ustaw, powstała, jak się wydaje, w rezultacie myślenia abstrahującego
od realizmu politycznego. W pracach nad Konstytucją powszechny był
wśród ekspertów idealizm, wyrażający się np. założeniem, że politycy
dostosują się do postawionych im w ustawie zasadniczej wymogów
współpracy ponad partyjnymi podziałami. Praktyka uzmysłowiła
zresztą politykom, że generowanie konfliktów może im przysporzyć poparcia wśród elektoratu, czego dowodem jest trwająca ewolucja polskiego systemu partyjnego w stronę dwubiegunowości. Dlatego niewielkie
są szanse na uchwalenie w nadchodzących latach zmian w Konstytucji zbliżających nasz system rządów jeszcze bardziej do modelu kanclerskiego, czego domaga się część reprezentantów doktryny (por. Balicki 2010: 342; Banaszak 2011: 33; Szmyt 2011: 130–131; Skotnicki
2011: 111; por. też Zubik 2011: 142 i per facta concludentia Witkowski
2007: 343), a co uczyniłoby Rzeczpospolitą państwem konstytucyjnie
dobrze urządzonym, posiadającym ustrój klarowny i harmonijny.
Bibliografia
Baczyński, Jerzy (1999), Wet za wet, „Polityka”, nr 49, s. 15
Balicki, Ryszard (1999), Weto prezydenckie jako element postępowania legislacyjnego,
„Przegląd Sejmowy”, nr 3, s. 42–53.
P
O
L
I
T
Y
K
A
151
MACIEJ PACH
152
Balicki, Ryszard (2010), Relacje między organami władzy wykonawczej – na drodze do
systemu kanclerskiego?, [w:] Bogusław Banaszak, Mariusz Jabłoński (red.), Konieczne i pożądane zmiany Konstytucji RP z 2 kwietnia 1997 r., Wrocław: Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, s. 329–353.
Banaszak, Bogusław (2006), Egzekutywa w Polsce – stan obecny i uwagi de lege fundamentali ferenda, „Przegląd Sejmowy”, nr 3, s. 9–27.
Banaszak, Bogusław (2009), Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej. Komentarz,
Warszawa: C.H. Beck
Banaszak, Bogusław (2011), Odpowiedź na Ankietę konstytucyjną, [w:] Bogusław Banaszak, Jarosław Zbieranek (red.), Ankieta konstytucyjna, Warszawa:
Instytut Spraw Publicznych, s. 23–39.
Bankowicz, Marek (2006), Demokracja. Zasady, procedury, instytucje, Kraków:
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Borkowski, Tomasz (1997), System rządów w nowej Konstytucji, „Państwo i Prawo”,
z. 11–12, s. 71–85.
Chorążewska, Anna (2008), Model prezydentury w praktyce politycznej po wejściu w życie
Konstytucji RP z 1997 r., Warszawa: Wydawnictwo Sejmowe.
Ciapała, Jerzy (1997), Udział Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w ustawodawstwie,
„Przegląd Sejmowy”, nr 3, s. 34–51.
Ciapała, Jerzy (2008), Charakter kompetencji Prezydenta RP. Uwagi w kontekście kompetencji w zakresie powoływania sędziów, „Przegląd Sejmowy”, nr 4, s. 31–45.
Dudek, Antoni (2004), Pierwsze lata III Rzeczypospolitej. 1989-2001, Kraków: Wydawnictwo „Arcana”.
Garlicki, Leszek (2001), Komentarz do artykułu 122, [w:] Leszek Garlicki (red.),
Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej. Komentarz, t. 2, Warszawa: Wydawnictwo
Sejmowe, s. 1–30.
Garlicki, Leszek (2009), Polskie prawo konstytucyjne. Zarys wykładu, Warszawa:
Liber.
Gdulewicz, Ewa; Kręcisz, Wojciech (2007), Ustrój polityczny Wielkiej Brytanii, [w:]
Wiesław Skrzydło (red.), Ustroje państw współczesnych, t. 1, Lublin: Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, s. 9–53.
Glajcar, Rafał (2006), Relacje prezydenta z organami władzy ustawodawczej, [w:] Rafał Glajcar, Marek Migalski (red.), Prezydent w Polsce po 1989 r. Studium politologiczne, Warszawa: Wydawnictwo Sejmowe, s. 59–103.
Jakubiak, Łukasz (2010), Koabitacja w systemie politycznym V Republiki Francuskiej,
Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Kierończyk, Przemysław (1998), Regulacja instytucji Prezydenta RP w nowej Konstytucji RP, „Gdańskie Studia Prawnicze”, t. 3, s. 167–191.
Mojak, Ryszard (1997), Pozycja ustrojowa Prezydenta RP w świetle nowej Konstytucji,
„Państwo i Prawo”, z. 11–12, s. 54–70.
Mojak, Ryszard (2007), Parlament a rząd w ustroju Trzeciej Rzeczypospolitej Polskiej,
Lublin: Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej.
Pach, Maciej (2010), Możliwości i celowość recepcji na grunt polski współczesnych niemieckich regulacji prawnokonstytucyjnych w zakresie władzy wykonawczej, „Kultura
i Polityka”, nr 8, s. 107–120.
Piotrowski, Ryszard (2007), Zasada podziału władz w Konstytucji RP, „Przegląd
Sejmowy”, nr 4, s. 113–126.
K
U
L
T
U
R
A
SENS I BEZSENS WETA USTAWODAWCZEGO W KONSTYTUCJI RP Z 1997 ROKU...
Pułło, Andrzej (1998), Zasada podziału i równoważenia władz (Podstawowe dylematy
debaty konstytucyjnej), „Gdańskie Studia Prawnicze”, t. 3, s. 31–41.
Rakowska, Anna (2010), Prerogatywy Prezydenta RP w Konstytucji z 2 kwietnia
1997 r., [w:] Tadeusz Mołdawa, Jarosław Szymanek (red.), Instytucja prezydenta. Zagadnienia teorii i praktyki na tle doświadczeń polskich oraz wybranych państw
obcych, Warszawa: Dom Wydawniczy „Elipsa”, s. 65–87.
Sarnecki, Paweł (1999), Komentarz do artykułu 126, [w:] Leszek Garlicki (red.),
Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej. Komentarz, t. 1, Warszawa: Wydawnictwo
Sejmowe, s. 1–16.
Sarnecki, Paweł (2000), Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej. Komentarz do przepisów,
Zakamycze: Kantor Wydawniczy „Zakamycze”.
Sarnecki, Paweł (2005), Ustroje konstytucyjne państw współczesnych, Zakamycze:
Kantor Wydawniczy „Zakamycze”.
Skotnicki, Krzysztof (2011), Odpowiedź na Ankietę konstytucyjną, [w:] Bogusław
Banaszak, Jarosław Zbieranek (red.), Ankieta konstytucyjna, Warszawa: Instytut Spraw Publicznych, s. 103–116.
Stembrowicz, Jerzy (1982), Rząd w systemie parlamentarnym, Warszawa: Państwowe Wydawnictwo Naukowe.
Szmyt, Andrzej (1993), Stanowienie ustaw w RFN. Rozwiązania proceduralno-organizacyjne w prawie konstytucyjnym, Gdańsk: Wydawnictwo Uniwersytetu Gdańskiego
Szmyt, Andrzej (2011), Odpowiedź na Ankietę konstytucyjną, [w:] Bogusław
Banaszak, Jarosław Zbieranek (red.), Ankieta konstytucyjna, Warszawa: Instytut Spraw Publicznych, s. 117–135.
Szymanek, Jarosław (2007), Racjonalizacja parlamentarnego systemu rządów, „Przegląd Sejmowy”, nr 1, s. 35–64.
Więckowska, Anna (2003), Weto Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w praktyce politycznej po wejściu w życie nowej Konstytucji, „Przegląd Sejmowy”, nr 6, s. 35–54.
Witkowski, Zbigniew (2007), Model prezydentury polskiej w Konstytucji z 1997 r.
w porównaniu z rozwiązaniami Francji, Niemiec i Włoch, [w:] Ewa Gdulewicz, Halina Zięba-Załucka (red.), Dziesięć lat Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej,
Rzeszów: Wydawnictwo Uniwersytetu Rzeszowskiego, s. 325–343.
Witkowski, Zbigniew (2009), Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, [w:] Zbigniew Witkowski (red.), Prawo konstytucyjne, Toruń: Wydawnictwo „Dom Organizatora”,
s. 349–412.
Wojtyczek, Krzysztof (2001), Władza wykonawcza w Polsce: dualistyczna czy wieloczłonowa?, „Państwo i Prawo”, z. 12, s. 54–66.
Wojtyczek, Krzysztof (2005), Prezydent Rzeczypospolitej, [w:] Paweł Sarnecki (red.),
Prawo konstytucyjne RP, Kraków: C.H. Beck, s. 341–369.
Zakrzewski, Piotr (2010), Kompetencje prezydenta o charakterze hamującym w procesie
ustawodawczym (na przykładzie polskich rozwiązań ustrojowych), [w:] Tadeusz
Mołdawa, Jarosław Szymanek (red.), Instytucja prezydenta. Zagadnienia teorii
i praktyki na tle doświadczeń polskich oraz wybranych państw obcych, Warszawa:
Dom Wydawniczy „Elipsa”, s. 88–107.
Zubik, Marek (2011), Odpowiedź na Ankietę konstytucyjną, [w:] Bogusław Banaszak, Jarosław Zbieranek (red.), Ankieta konstytucyjna, Warszawa: Instytut
Spraw Publicznych, s. 137–145.
P
O
L
I
T
Y
K
A
153
MACIEJ PACH
Druki sejmowe
Sejm RP III kadencji, druk nr 152.
Sejm RP III kadencji, druk nr 465.
Sejm RP III kadencji, druk nr 1538.
Sejm RP III kadencji, druk nr 2546.
Sejm RP III kadencji, druk nr 3365.
Sejm RP III kadencji, druk nr 3437.
Sejm RP VI kadencji, druk nr 531.
Sejm RP VI kadencji, druk nr 1436.
Sejm RP VI kadencji, druk nr 1475.
Sejm RP VI kadencji, druk nr 2340.
Sejm RP VI kadencji, druk nr 2989 (Poselski projekt ustawy o zmianie Konstytucji RP).
Sejm RP VI kadencji, druk nr 4001.
Sejm RP VI kadencji, druk nr 4623.
*
154
Maciej Pach – born 1987, a graduate student of International Relations at
Tischner European University and a fifth-year Law student at Jagiellonian University. He is a member of the Jagiellonian Club, where he works in the “Workshops of the Analyses of the Political Systems” department. His research interests include constitutional law and German issues. He has published articles in
“Kultura i Polityka” and in “Pressje”. He is a speedway journalist for NiceSport.pl.
Abstract
Sense and Nonsense of Presidential Veto in Polish Constitution of 1997 in Light of
Constitutional Regulation of President’s Position
The article provides an analysis of the institution of the presidential veto
shaped by the current Polish Constitution. According to its article 122 passage 5,
the President can, given reasons, return an unsigned statute to the Sejm in order
to have it reconsidered. The Sejm overrides the veto by a three-fifths majority in the
presence of no less than a half of the statutory number of MPs. As the practice
showed, fulfilment of this condition by the lower chamber of the Polish parliament was very often impossible. The veto is only one of a few instruments constitutionally given to the Polish President which enable him to have a profound influence on the state’s policy. As a presidential prerogative, the veto does not need
to be countersigned by the Prime Minister.
Presidency is one of the most important republican institutions and it is also
strongly shaped by regulating and practising the use of veto. The main aim of the
article is to verify the point of veto’s existence and to evaluate its coherence with
the key features of the Polish constitutional system which is, generally, a parliamentary system with a dual executive consisting of a strong cabinet and a weaker president. The matter of what kind of an impact exerts the veto on the process
of governing in Poland is also analysed. Arguments “for” and “against” veto are
K
U
L
T
U
R
A
SENS I BEZSENS WETA USTAWODAWCZEGO W KONSTYTUCJI RP Z 1997 ROKU...
provided. However, in the summary the author does not shy from presenting his
own, clear opinion on the issue.
The analysis includes historical, normative and practical aspects of the presidential veto in the Polish Constitution of 1997 and it uses comparative elements,
too. General regulation of the Polish presidency is also briefly presented. Thanks
to this the article offers a description of the institution of the veto in the light of
the general President’s position, especially in the light of the presidential functions mentioned in the art. 126 of the Constitution. Moreover, the reasons for introducing veto (and for shaping it as in the art. 122 pass. 5) into the Constitution
of 1997 are explained. The last part of the article is devoted to the comparison of
the practice of vetoing with the purposes of the Constitution’s authors. The official motivation of the most important presidential vetoes is analysed – especially of those which were not overridden. In such cases veto sometimes triggered
far-reaching effects for the directions of the development of the Polish state. This,
in turn, shows that the role of this institution is much more significant than anticipated by the Constitution’s authors.
Keywords
presidential veto, suspensory veto, president, government, system of government, parliamentary system.
*
Maciej Pach – geb. 1987, Absolvent der Master in Internationale Beziehungen
an der Europa-Tischner-Hochschule Krakau, Jurastudent im zehnten Semester
an der Jagiellonen Universität Krakau, Mitglied des Jagiellonen-Klubs, eines wissenschaftlichen Zirkels in Krakau. Autor zahlreicher politikwissenschaftlichen
Analysen Seine Forschungsinteressen liegen im Bereich der Verfassungsrechts
und deutscher Politik.
Resume
Sinn und Unsinn des Präsidentenvetos in der polnischen Verfassung von 1997
im Lichte der verfassungsmäßigen Bestimmung der Position des Staatspräsidenten der
RP innerhalb des politischen Rechtssystems der Dritten Polnischen Republik
Der Artikel setzt sich mit einem der wesentlichen Befugnisse des polnischen
Staatspräsidenten, bestimmt durch den Artikel 122, Absatz 5 der Verfassung vom
April 1997, auseinander. Ihm zufolge darf der Staatspräsident ein Veto gegen einen
vom Parlament eingebrachten Gesetzentwurf einlegen, das wieder nur mit drei
Fünftel aller Stimmen – wobei mindestens die Hälfte der Abgeordneten (230) abstimmen muss -, zurückgewiesen werden kann.
In der politischen Praxis scheiterte jedoch der polnische Sejm an der Erfüllung dieser Bedingung. Mit dem Veto, einem der wenigen legislativen Befugnisse,
P
O
L
I
T
Y
K
A
155
MACIEJ PACH
156
die dem Staatspräsidenten zustehen, kann er Entscheidungen des Sejm in die
gewünschte Richtung lenken und den Kurs der Regierung mitbestimmen. Das
Präsidenten-Veto entstammt somit organisch dem Machtbereich des Staatsoberhauptes und bedarf es für die Rechtswirksamkeit seiner Entscheidung keiner Gegenzeichnung des Regierungschefs. Im Amt des Staatspräsidenten erfährt somit
das gegenwärtige politische System in Polen einen der seinen Hauptfeiler, während das Präsidenten-Veto wesentlich über die Art der Ausführung dessen Amtes
bestimmt.
Das Hauptanliegen des Artikels besteht darin, das Funktionieren des Präsidenten-Vetos im polnischen Rechtssystem einer kritischen Analyse zu unterziehen, die Kompatibilität des Präsidenten-Veto mit den Prämissen des polnischen
Regierungssystems zu überprüfen sowie den Einfluss auf die Qualität der Regierungskunst in Polen zu bestimmen. Es wurden alle Argumente für und gegen die
Beibehaltung des Veto mitberücksichtigt, wobei sich der Autor einer eindeutigen
Stellungsnahme nicht entzieht. In die Analyse wurden alle historischen, normativen und praktischen Aspekte herangezogen. Auch ein Exkurs auf das Gebiet der
juristischen Komparatistik wurde vorgenommen, um die verfassungsmäßige
Stellung des Staatspräsidenten im gesamten Rechtssystem einzuordnen und vor
diesem Hintergrund, insbesondere jedoch im Zusammenhang mit dem Artikel
126 der Verfassung das Präsidenten-Veto unter die Lupe zu nehmen. Angeführt
wurde die Begründung für die Einführung des Veto in die Verfassung, gemäß des
Artikels 122, Absatz 5 des Grundgesetzes. Im letzten Abschnitt des Artikels wurde die Intention, von deren sich der Gesetzgeber bei der Einführung des Veto in
die Verfassung leiten ließ mit der politischen Praxis gegenüber gestellt. Wobei
der Schwerpunkt liegt auf der Analyse der wichtigsten Falle, bei denen das Veto
zur Anwendung kam. Denn nicht selten entfaltete der Eingriff des Staatspräsidenten große Wirkung auf die politische Entwicklung des Staates, weit über die
dem Präsidenten-Veto durch den Gesetzgeber angedachte Rolle.
Schlüsselbegriffe
das Präsidenten-Veto, der Staatspräsident, die Regierung, das parlamentarische System, das politische Rechtssyste
NOWA INTERPRETACJA SOLIDARNOŚCI, RECENZJA KSIĄŻKI PAWŁA ROJKA
Filip Pigan*26
NOWA INTERPRETACJA SOLIDARNOŚCI
(PAWEŁ ROJEK, SEMIOTYKA SOLIDARNOŚCI.
ANALIZA DYSKURSÓW PZPR I NSZZ
SOLIDARNOŚĆ W 1981 ROKU, NOMOS, KRAKÓW
2009, STRON 264)
Ostatnimi czasy na polskim rynku wydawniczym w związku z 30.
rocznicą powstania Solidarności pojawiło się sporo pozycji poświęconych jej fenomenowi. Z tej mnogości tytułów wyróżnia się książka
Pawła Rojka zatytułowana Semiotyka Solidarności. Analiza dyskursów
PZPR i NSZZ Solidarność w 1981 roku, która ukazała się w 2009 roku.
W moim przekonaniu jest ona ważną i ciekawą propozycją nowatorskiego podejścia do zagadnienia Solidarności od strony analizy wytworzonych przezeń jak i przez stronę komunistyczną dokumentów.
Autor podjął się próby znalezienia odpowiedzi na pytanie o „charakter »solidarnościowego« rozumu; tego, czy był on dogmatyczny, ideologiczny i obcy zachodniemu sposobowi myślenia, czy też odwrotnie
– tolerancyjny, dopuszczający wiele punktów widzenia i zakorzeniony
w europejskiej tradycji” (Rojek 2009: 11). Rojek, sięgając po narzędzia, które do badania dziejów Rosji zastosowała tartusko-moskiewska szkoła semiotyki, idąc śladem Piotra D. Uspienskiego i Jurija Łotmana, porównuje oficjalne dokumenty, z których pierwsze pochodzą
z IX Nadzwyczajnego Zjazdu PZPR (Warszawa 14–20 lipca 1981),
drugie zaś są rezultatem I Krajowego Zjazdu Delegatów Solidarności
(Gdańsk, 5–10 września i 26 września – 7 października 1981). Stara
się w ten sposób wykazać, że nieprawdziwa jest teza formułowana
przez niektórych wpływowych socjologów, w tym przez Jadwigę Staniszkis czy Sergiusza Kowalskiego, jakoby dyskurs Solidarności, podobnie jak ów PZPR-u, miał charakter binarny, a więc był aprioryczny,
zamknięty na inne punkty widzenia i proponował czarno-białą wizję
rzeczywistości. Rojek stawia własną tezę, opartą na semiotycznej analizie wspomnianych dokumentów i stara się dowieść, że dyskurs Solidarności był ternarny, czyli nastawiony na modelowanie rzeczywistości,
* Filip Pigan – ur. 1985, absolwent politologii w Instytucie Stosunków Międzynarodowych
i Nauk Politycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz student filozofii w Instytucie Filozofii
Uniwersytetu Jagiellońskiego.
K
U
L
T
U
R
A
P
O
L
I
T
Y
K
A
157
FILIP PIGAN
158
nie zaś na przystosowanie jej do siebie, otwarty na inne punkty widzenia, i w końcu dopuszczał neutralne wizje świata, gdyż te w żaden
sposób nie zagrażały jego spójności.
W moim przekonaniu książka Rojka jest ważna i choć nie jest ona
całkowicie wolna od kwestii, których sposób przedstawienia przez autora może wydać się kontrowersyjny dla niektórych czytelników, to
jednak warto, aby sięgnęło po nią jak najwięcej osób z kilku zasadniczych powodów, z których najważniejsze postaram się tu przybliżyć.
Po pierwsze dlatego, że autor podejmuje się analizy niezwykle ważnego
w historii Polski wydarzenia, chodzi bowiem o dyskurs Solidarności
i robi to w całkowicie nowy i inspirujący sposób, dotąd przez nikogo,
przynajmniej w polskiej nauce, niezaproponowany. Jednocześnie jak
przystało na rzetelną pracę naukową, niczego nie można zarzucić jej
metodologii. Rojek każdy z rozdziałów poprzedza krótkim i jasnym
komentarzem, informując czytelnika o swoich założeniach i tezach,
których prawdziwości będzie starał się dowieść na kolejnych stronach. Ale na szczęście dla odbiorcy język wywodu nie jest suchy i ponad miarę teoretyczny, jak u niektórych naukowców, tak więc każdy,
kto jest choć trochę zaznajomiony z tekstami naukowymi, nie powinien mieć trudności z przyswojeniem sobie treści książki. Jednocześnie wszystkie te zagadnienia, które dla czytelnika niemającego
wcześniej styczności z semiotyczną teorią kultury mogą się wydać nazbyt trudne, są wyjaśnione w sposób przystępny i zilustrowane przykładami z historii.
Zaletą książki jest również erudycja jej autora, swobodnie poruszającego się pomiędzy rozmaitymi zagadnieniami z pogranicza teorii języka, sowietologii, politologii czy socjologii, przy czym nie ma w jego
rozważaniach ani grama czczych popisów mających co najwyżej
oczarować czytelnika. Zamiast tego znajdziemy ciekawą próbę wpisania dyskursu Solidarności w szerszy niż tylko językowy czy historyczny
kontekst, a autor swój wywód prowadzi w sposób klarowny, opierając
go na bogatej lekturze klasyków sowietologii z Andrzejem Walickim
i Józefem A. Bocheńskim na czele. Ponadto szczególnie interesujące,
z racji możliwości włączenia ich do analizy dzisiejszego dyskursu politycznego w Polsce, wydają się zwłaszcza te fragmenty książki, gdzie
Rojek, inspirując się pracami Michała Głowińskiego poświęconymi
komunistycznej nowomowie, dowodzi jej binarnego charakteru. W ten
sam sposób można by zbadać teksty pojawiające się w różniących się
światopoglądowo polskich mediach, a także publiczny dyskurs dwóch
dominujących na polskiej scenie politycznej partii, i zastanowić się,
czy rozpad niedoszłej koalicji PiS i PO był nieunikniony. Warto by też
zapytać, czy genezy konfliktu pomiędzy obiema wywodzącymi się
K
U
L
T
U
R
A
NOWA INTERPRETACJA SOLIDARNOŚCI, RECENZJA KSIĄŻKI PAWŁA ROJKA
z Solidarności partiami nie należy doszukiwać się w zmianie charakteru solidarnościowego dyskursu po wprowadzeniu stanu wojennego
i zaostrzeniu stanowiska demokratycznej opozycji względem zmierzającej do konfrontacji władzy komunistycznej.
Ale jak już wspomniałem wcześniej, czytelnik odnajdzie w książce
Rojka również fragmenty mogące wzbudzić w nim sprzeciw wobec
wniosków wyciągniętych przez autora. Pierwszym i bodajże najbardziej kontrowersyjnym stwierdzeniem jest teza, że system komunistyczny do samego końca, a więc do roku 1989, miał w Polsce charakter totalitarny, ponieważ opierał się na totalitarnej ideologii (Rojek
2009: 20). Co prawda sam autor zauważa, że stawiając w ten sposób
problem, dokonuje nieuprawnionego zrównania czasów stalinowskiego
terroru, gdy wydawano bezprawne wyroki na żołnierzy niepodległościowego podziemia, z względnie łagodnymi czasami schyłku komunizmu pod koniec lat 80., kiedy w najgorszym razie za czynne wystąpienie przeciw władzy komunistycznej groziło więzienie. Taka jest
niestety cena, jaką przyszło autorowi zapłacić za posłużenie się wyłącznie analizą oficjalnych dokumentów, abstrahując od faktycznych
działań władzy oraz nie podejmując się sprawdzenia, jak naprawdę
oceniali rzeczywistość w sierpniu 1980 roku działacze Solidarności i
członkowie PZPR. W tym miejscu ujawnia się główna słabość metody
zaproponowanej przez Rojka, która niestety pozostaje ślepa na zasadnicze różnice pomiędzy totalitaryzmem a autorytaryzmem. Stąd warto zadać autorowi pytanie, czy wobec takiej jej ułomności nie należy
posłużyć się inną, być może bardziej tradycyjną, ale niezamazującą
nawet nieumyślnie ich odmiennego charakteru. Metoda stosowana
przez autora niewiele mówi czytelnikowi o charakterze systemu komunistycznego i dynamice przeobrażeń, którym ów system bez wątpienia ulegał, gdyż rejestruje ona zachodzące w nim zmiany dopiero
w momencie jego całkowitego upadku. Równie dyskusyjna wydaje mi
się teza Rojka o niemożliwości uniknięcia konfliktu pomiędzy Solidarnością i partią komunistyczną. Zapewne rację ma autor, pisząc, że takie wnioski wypływają nieuchronnie z semiotycznej analizy dyskursów, z których jeden, solidarnościowy, miał charakter ternarny, drugi
natomiast, a więc PZPR – binarny. Ale czy takie podejście do mechanizmów kierujących wydarzeniami społecznymi nie jest zbyt upraszczające i czy nie kwestionuje wpływu ludzi na przebieg dotyczących
ich zdarzeń, przerzucając gros odpowiedzialności na stronę abstrakcyjnego konfliktu dyskursu binarnego z ternanarnym?
Zapewne każdy, kto kiedykolwiek zastanawiał się nad dziedzictwem
Solidarności, tego niezwykłego ruchu stawiającego polskie doświadczenia z sierpnia 1980 roku w jednym szeregu obok doświadczeń
P
O
L
I
T
Y
K
A
159
FILIP PIGAN
160
innych światowych rewolucji, choćby francuskiej i amerykańskiej, zadał sobie również pytanie, dlaczego w wolnej już Polsce po roku 1989
doszło do zinstrumentalizowania jej spuścizny, a Solidarność rozumiana jako zjednoczony ruch na rzecz dobra wspólnego, obejmującego takie wartości, jak wolność i poszanowanie godności człowieka,
w sposób niezwykle brutalny podzieliła się, zaś jej dziedzictwo nigdy
w pełni nie stało się kamieniem węgielnym nowego porządku w kraju. Ciekawą tezę w kontekście rozmaitych interpretacji tego co wydarzyło się wewnątrz Solidarności, a także z głoszonymi przez nią ideami po upadku systemu komunistycznego, daje autor w zakończeniu
swojej książki. Ponownie sięgając po narzędzia semiotycznej teorii
kultury, staje on na stanowisku, że struktura dyskursu politycznego
środowisk wywodzących się z Solidarności uległa nieczęsto spotkanej zmianie, przestała być ternarna, a stała się binarna. Namacalnym zaś
przejawem owej zmiany jest zdaniem Rojka stosunek „polskiego liberalizmu”, przez który rozumie on środowiska skupione wokół Unii
Demokratycznej oraz „Gazety Wyborczej” do takich zagadnień, jak
miejsce wartości w sferze publicznej, w tym religii, czy też przekonanie, że kapitalizm jest realizacją dziejowego celu (Rojek 2009: 228–229).
A z faktu, że były to opiniotwórcze środowiska, zwłaszcza w pierwszych latach formowania się III Rzeczypospolitej, wynikły istotne
konsekwencje dla tak kluczowych zagadnień, jak modernizacja Polski,
kształt i znaczenie debaty publicznej oraz dychotomiczny charakter
dyskursu publicznego. Szkoda tylko, że autor nie znalazł więcej czasu i miejsca, by rozwinąć swoje tezy z zakończenia książki, wykraczające poza główny jej temat, a odnoszące się do już aktualnej sytuacji
na polskiej scenie politycznej. Można mieć tylko nadzieję, że podejmie
się on tego zadania w kolejnej publikacji.
Warto przeczytać książkę Rojka choćby w celu poznania zupełnie
nowego podejścia do ważnego w kontekście polskiego życia politycznego zagadnienia dyskursu Solidarności. Ale przede wszystkim jest
ona inspirującym i ciekawym głosem burzącym utrwalone schematy
myślenia o niezwykłym wydarzeniu z sierpnia 1980 roku. Jej dodatkową zaletą, przeważającą nad nielicznymi słabościami, jest pokazanie relacji pomiędzy wspomnianym momentem z historii Polski,
a czasami obecnymi, oraz danie do ręki innym badaczom narzędzi
mogących posłużyć do stworzenia podobnych, równie ciekawych analiz
wydarzeń historycznych. Gorąco polecam.
K
U
L
T
U
R
A
NOWA INTERPRETACJA SOLIDARNOŚCI, RECENZJA KSIĄŻKI PAWŁA ROJKA
*
Filip Pigan – born 1985, is a graduate student of the the Faculty of International
and Political Studies at Jagiellonian University and a student in philosophy at
Jagiellonian University.
The New Interpretation of Solidarity Movement
Filip Pigan – geb. 1985, der Magister-Abschluss Politikwissenschaft am Institut für Internationale Beziehungen der Jagiellonen Universität Krakau, zur Zeit
studiert Philosophie an der philosophischen Fakultät der Jagiellonen Universität
Krakau.
Eine Neuinterpretation der “Solidarność”
161
P
O
L
I
T
Y
K
A
Fundacja Konrada Adenauera jest niemiecką fundacją polityczną zbliżoną ideowo do
Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU). Powstała w 1956 roku, a od 1964 roku
nosi imię pierwszego federalnego kanclerza Niemiec, Konrada Adenauera, symbolu
demokratycznej odbudowy Niemiec, oparcia polityki zagranicznej na transatlantyckiej
wspólnocie wartości, wizji zjednoczonej Europy i polityce państwa w duchu społecznej gospodarki rynkowej.
Międzynarodową działalnością dzięki pracy 70 biur i prowadzonym w ponad 120
krajach projektom Fundacja przyczynia się do rozwoju demokracji, państwa prawa
i społecznej gospodarki rynkowej na świecie, wspierając dialog w polityce wewnętrznej i międzynarodowej oraz porozumienie między kulturami i religiami.
Fundacja Konrada Adenauera w Polsce, jako pierwsza niemiecka fundacja polityczna, otworzyła swoje biuro 10 listopada 1989 roku w uznaniu dla walki Polaków
o wolność, demokrację i prawa człowieka, która doprowadziła do obalenia dyktatury
komunistycznej oraz zakończenia podziału Europy, w tym również Niemiec. Zadaniem Fundacji było wówczas wspieranie Polski w staraniach o członkostwo w NATO
i Unii Europejskiej.
Dziś Fundacja w Polsce wspiera budowę społeczeństwa obywatelskiego, rozwój
systemu partyjnego, dialog międzypartyjny i sprawnie działający system społeczny
i gospodarczy, kontynuację procesu integracji europejskiej i dbałość o dobre stosunki Polski i Niemiec. Podejmuje debatę z perspektywy chrześcijańskiej demokracji na
temat wartości w społeczeństwie i roli Kościoła, polityki wschodniej UE i polityki bezpieczeństwa, tworzenia społecznej gospodarki rynkowej i efektywnej administracji
państwowej.
Do działalności w Polsce należy edukacja polityczna poprzez organizację seminariów, konferencji i debat, które Fundacja przygotowuje sama lub we współpracy
z partnerami z Polski.
Uzupełnieniem projektów Fundacji Konrada Adenauera są stypendia, programy
studyjne oraz publikacje wydawane lub dotowane przez Fundację.
Fundacja Konrada Adenauera w Polsce
ul. Dąbrowskiego
56 02–561 Warszawa
www. kas.de, www.kas.pl

Podobne dokumenty