Schron Sztuki 6 /// KOSMOS

Transkrypt

Schron Sztuki 6 /// KOSMOS
Schron Sztuki 6 /// KOSMOS
Aleksandra Rodzik, Ursa Major
3
Natalia Krawczyk
GAL AK T YCZNY DOM
Łacińska Via Lactea czyli Droga Mleczna to wywodząca się
jeszcze z antycznej Grecji nazwa naszej galaktyki – γαλαξίας
κύκλος (galaktikos kyklos) znaczy „mleczny krąg”. Greccy filozofowie z uwagą obserwowali nocne niebo. Demokryt twierdził,
że ta wyraźna biała smuga przecinająca nieboskłon tworzona
jest przez odlegle gwiazdy, jednak Arystoteles wolał wierzyć,
że mgławica powstaje w wyniku ognistych wydechów gwiazd,
jego zdaniem – stłoczonych w górnej części atmosfery, w tej
części Świata, która rozciąga się w niebiańskim ruchu, i w którą
spoglądamy często zastanawiając się nad naszą historią i przyszłośćią.
Według mitologii Greków i Rzymian Droga Mleczna powstała
w wyniku podstępu, którego dopuścił się Zeus (Jowisz), przybierając w łożu śmiertelniczki Alkmeny postać jej męża Amfitriona, po to, by ją uwieść. Z tego związku narodził się Herakles
4
Jacopo Tintoretto, Powstanie Drogi Mlecznej (fragment)
5
(Herkules), któremu boski ojciec pragnął podarować nieśmier-
Dzisiaj historia Zeusa (Jowisza) i Hery (Junony) może wydawać
telność. Postanowił więc nakarmić go mlekiem Hery (Junony)
się jedynie zabawną historią o skutkach ubocznych małżeń-
i kiedy spała przystawił niemowlę do jej piersi, jednak ta obu-
skich zawirowań. Na początku XXI wieku myślimy już zupeł-
dziła się i odtrąciła dziecię, a mleko trysnęło w niebiosa – i tak
nie inaczej o historii naszej galaktycznej ojczyzny, którą nie-
powstała Droga Mleczna;) Pozostała część pokarmu rozlewając
ustannie śledzą czujne oczy ziemskich teleskopów, satelitów
się na ziemi utworzyła białe lilie.
na orbicie i sond wysłanych w kosmiczną odyseję. Dzięki skrupulatnym i żmudnym obliczeniom wiemy, że Droga Mleczna
Ten właśnie moment uwiecznił na swoim obrazie Jacopo Tin-
to spiralna galaktyka o średnicy 100 000 lat świetlnych i grubo-
toretto, malując w 1575 roku na zamówienie cesarza Rudolfa II
ści ok. 1000 lat świetlnych, zawierająca w sobie ok. 400 miliar-
Powstanie Drogi Mlecznej . Akcja tego przedstawienia rozgrywa
dów gwiazd – jednak czy te dane nie przekraczają możliwości
się gdzieś w stratosferze, ponad chmurami, na których unosi się
naszej wyobraźni? Być może kosmiczny rozbłysk pokazany jako
niebiańskie łoże pierwszej damy Olimpu. Nadlatujący z prawej
tryskające z boskiej piersi mleko jest dużo bardziej obrazową
strony Zeus (Jowisz) podsuwa do piersi śpiącej małżonki swe-
metaforą „Wielkiego Wybuchu”, rozprzestrzeniania się Wszech-
go nieślubnego syna. Wyrwana ze snu Hera (Junona) rozkłada
świata i ucieczek galaktyk.
ramiona, a mleko tryska wzdłuż nich – z prawej piersi na ziemię,
z lewej w kosmos. Spływające mleko ukazane za pomocą białych diagonali i zakończone złotymi, iskrzącymi się gwiazdami
– jest to coś w rodzaju świetlnych rozbłysków. Wokół bohaterów
gromadzą się ciemne chmury, wirują wśród nich putta trzymające sieć, strzałę, pochodnie, łuk – symbole podbojów miłosnych,
a w tym przypadku także podstępu i zdrady. W całym tym zamie-
Próbą zobrazowania skali kosmicznej entropii jest praca All
szaniu pojawiają się również atrybuty boskiej pary – drapieżny
The Dead Stars z 2009 roku szkockiej artystki Katie Paterson.
orzeł trzymający w szponach błyskawicę i wyniosłe pawie.
Tę młodą artystkę cechuje zupełnie inne podejście do zagadnień
kosmologicznych niż wspomnianego renesansowego malarza
Kilkadziesiąt lat po namalowaniu tego obrazu Galileusz wni-
z Wenecji. Paterson stara się zobrazować „niewyobrażalne”,
kliwie obserwując Drogę Mleczną przez teleskop zauważył,
jednak recepcja jej sztuki jest znacznie bardziej naukowa.
że jest to „pas świetlny” tworzony przez pojedyncze gwiazdy.
Artystka pozostaje w stałym kontakcie z astronomami z całego
6
7
świata, którzy dostarczają jej zdjęcia i informacje o wydarzeniach w kosmosie. Paterson kolekcjonuje zdjęcia pustki
w kosmosie, zbiera informacje o wygasłych gwiazdach i tworzy
pierwszą międzygalaktyczną mapę, na której zostały oznaczone miejsca ponad 27 tysięcy martwych gwiazd – wszystkich
zapisanych i zaobserwowanych przez człowieka. Paterson bazuje na narzędziach naukowych, jednak efekty jej pracy mają
równie poetycki charakter, co mit O powstaniu Drogi Mlecznej .
Ilekroć zostanie zaobserwowana śmierć gwiazdy, Katie Paterson dowiaduje się o tym, i… pisze list kondolencyjny do wyimaginowanego kochanka tejże gwiazdy ( The Dying Star Letter ).
Być może informacja ta jest istotna dla każdego z nas, ostateczKatie Paterson, All The Dead Stars; © Katie Paterson (Courtesy of the artist)
nie śmierć gwiazdy daje nam życie. Tlen w naszych płucach czy
azot w naszym DNA to pierwiastki, będące produktem reakcji
jądrowych zachodzących w gwiazdach, które umarły na długo
przed narodzinami Ziemi – jesteśmy zbudowani z gwiezdnych
odpadów atomowych.
Katie Paterson podejmuje również próbę zobrazowania „niewyobrażalnego” w pracy 100 Billion Suns . Głównym obiektem stał się w niej pistolet do konfetti nabity dokładnie 3216
kawałkami papieru o barwach analogicznych do zaobserwowanych wybuchających gwiazd podczas tzw. rozbłysków gamma.
Zjawisko to jest jednym z najbardziej spektakularnych w całym
Wszechświecie. Powstaje ono w wyniku eksplozji supernowej lub łączenia się gwiazd i jest tak silne, że może zniszczyć
nawet całe gwiazdozbiory. Rozbłyski gamma to najbardziej
Katie Paterson, 100 Billion Suns, © MJC, 2011 (Courtesy of the artist)
8
9
gwałtowne wybuchy od „Wielkiego Wybuchu” – w ciągu sekundy wyzwalają taką ilość energii, jakiej Słońce nie uwolni w ciągu
całego życia. Mówiąc bardziej obrazowo, błysk gamma wyzwala
tyle energii co wybuch 10 do 31 potęgi (jest to liczba 1 z 31
zerami) bomb atomowych. W skrócie – te najjaśniejsze rozbłyski we Wszechświecie płoną z jasnością 100 bilionów słońc. Tak
naprawdę jednak owa kosmiczna eksplozja przerasta wszelkie
ludzkie wyobrażenia. Wystrzał z pistoletu Paterson trwa zaledwie ułamek sekundy; w rezultacie to, co obserwujemy, to nie
samo zdarzenie, ale jego reminiscencje, w tym przypadku garść
kolorowych papierków (śmieci). Wydarzenie kosmiczne o niewyobrażalnej skali sprowadzone zostało do resztek po hucznym
bankiecie, bo Paterson widzi historię Wszechświata jako wielki
karnawał – paradę zjawisk.
Michał Bernard, z cyklu Mikrokosmos
10
11
12
Katarz yna Balicka, Ja tego nie zrobiłam (fragment)
13
Kazimierz S. Ożóg
KOSMOS OPISYWACZA OBRAZÓW
Wpatrujemy się w niebo od czasów, w których jeszcze nie
mówiliśmy o sobie „my”, nic w ogóle nie mówiliśmy. Moment
(lub proces) tej wyjątkowej kreacji, dzięki której zyskaliśmy
świadomość i chęć do zadawania mniej lub bardziej mądrych
pytań, spowodował jedynie tę zmianę, że w niebie i widocznych na nim punktach zaczęliśmy szukać sensu. Widziane nocą
zbiory srebrzystych drobin nazwaliśmy gwiazdami i połączyliśmy je mocą naszej wyobraźni w kształty i zapis historii czasów zamierzchłych, sprzed mitycznego złotego wieku. Nasze
miejsce w przestrzeni kosmosu widzieliśmy od zawsze jako wyOlga Wołkowicz, Bezgłowy
jątkowe. Usadowiwszy się w centrum świata obserwowaliśmy
przez wieki niezrozumiały w swojej delikatności i braku logiki
14
15
taniec słońca i planet po rysowanych na mapach nieba liniach.
Otaczały nas sfery kosmiczne, poruszające się po okręgach,
w ściśle matematycznych proporcjach, wydające tony określonej wysokości – muzykę sfer.
Bardzo późno potwierdziliśmy przewidywaną już wcześniej
świadectw naszej wielkości i małości. Pierwszym niech będzie
wielkość i nieskończoność kosmosu. Uczeni wymyślili i udo-
kamienny krąg położony w południowej Anglii: Stonehenge.
wodnili zasadność wykresów mówiących zarówno o cyklu życia
Struktura megalityczna, która wciąż nas uczy i pozostawia wie-
gwiazd, jak i pierwszych milisekundach po mniemanym wiel-
le zagadek, bez wątpienia była rodzajem trwałego notatnika
kim wybuchu. Pytania o początek i kres świata, w którym przy-
prehistorycznych obserwatorów nieba. Momenty przesileń,
szło nam żyć, mają różne odpowiedzi. Odrywamy nowe cząstki,
równonocy zostały oznaczone monstrualnymi głazami, służąc
nowe stany związane z przestrzenią i czasem, fascynujemy się
zapewne jako miejsce dla tajemnych ceremonii, również zwią-
fenomenami czarnych dziur, zadajemy pytania o czarną mate-
zanych z kresem życia i koniecznością rozstania się z martwymi
rię, kasujemy z wykazów planety, dokładamy nowe kategorie
ciałami współplemieńców. Ta maestria obserwowana w neoli-
obiektów kosmicznych. Marzymy o dalekich podróżach, o nie-
tycznych budowlach, kurhanach, których kamienne korytarze
znanych rasach, strukturach świadomych niekoniecznie opar-
potrafią otworzyć się na blask słońca w określony dzień i go-
tych na białkach. Hiperprzestrzenny napęd i świetlne miecze
dzinę, wciąż zadziwia. Z jednej strony wiedza – przekazywana
z bardzo odległej czasowo i przestrzennie galaktyki miesza-
ustnie, kumulowana powoli, jak że odległa od naszego stanu
ją się z monolitem, od którego wszystko się zaczyna. Wobec
świadomość. Z drugiej – mizerność środków technicznych
ogromu kosmosu pozostajemy gorylami.
okresu sprzed wynalezienia koła. Efekt? Fascynujący.
Jednocześnie patrzymy na ten sam księżyc, na to samo słoń-
Gdzieś potem należałoby spojrzeć na kultury wyrosłe wokół
ce, które czcili od początku nasi przodkowie. Przechowaliśmy
kultów solarnych. Taki Egipt chociażby – mimo stereotypo-
w naszej genetycznej pamięci zarówno lęk przed dźwiękiem
wego łączenia go z obrzędowością sepulkralną, kosmos i jego
pazurów zwierzęcia zsuwającego się ze skały (który słyszymy,
obserwacja były istotne. Jeszcze wcześniej mamy Sumerów.
gdy ktoś drapie tablicę), jak i nabożny lęk przed ogromem noc-
Wspominamy ich bezwiednie czytając mapy nieba i zapropo-
nego nieba, pełne czci oddanie blaskowi słońca lub cyklowi
nowane przez nich nazwy gwiazd – dominujące w tej nomen-
księżyca.
klaturze!
O czym myśli historyk sztuki, gdy pada hasło „kosmos”? Z mno-
Kolejnym przystankiem niech będzie Hieronim Bosch i jego
gości kodów i artefaktów, które badają opisywacze obrazów za-
„Ogród rozkoszy ziemskich” – tryptyk, na którego zewnętrz-
fascynowani twórczością ludzką, wybieram kilka niezwykłości,
nych skrzydłach tajemniczy malarz ukazał jeden z momentów
16
17
procesu stwarzania świata, zamykając strukturę Boskiej kreacji
(właściwie „Bez tytułu”) jest rejestracją tej bezsilnej fascynacji.
w przezroczystej kuli – doskonałości ograniczającej wszech-
To po prostu skafander, hełm i rękawice, które można obejrzeć
świat równomiernie. Nic to, że zajmuje go wyłącznie ziemia
z waszyngtońskim muzeum przestrzeni kosmicznej. Elementy
i niebo i wody. Nic to, że w gruncie rzeczy struktura ta po-
wyposażenia, oświetlone punktowym światłem, wyodrębniają-
dobna jest królewskiemu insygnium, jakim jest jabłko, i mapie
cym je z mroku, wydają się wciąż promienieć blaskiem księ-
Pratchettowskiego Świata Dysku – oto przed nami stworzenie,
życowego pyłu, nieistniejącym zapachem przestrzeni kosmicz-
wszechświat, kosmos cały. Niezwykle antropocentryczny, może
nej. Są jednak tylko eksponatem. Są banałem w konfrontacji
to efekt świadomości późnego średniowiecza i dojrzewania in-
z nieubłaganym Ogromem.
nych, nowych optyk? Może też jest to konieczne uproszczenie,
bo jak pokazać narodzony przez nakaz Stwórcy, zupełnie nowy
Ten ogrom, w postaci najbardziej pierwotnej, wrócił do nas
byt i odróżnić go od niebytu nie dotkniętego jego zamysłem,
w (z)realizowanym na odległym Szczycie Roden Crater, wyga-
ideą, słowem? Bezsilna ograniczoność tej struktury jest hołdem
słego wulkanu, dziele pokrewnym przedwiecznym projektom
złożonym wobec niepojętności tego wszystkiego, co narodzi-
naszych odległych protoplastów. James Turrell zamienił jego
ło się właśnie wtedy, co w skali mikro zostanie odmalowane
przestrzeń z naturalnym „sztucznym horyzontem” w coś na
na wewnętrznych skrzydłach tego złożonego dzieła.
kształt potężnego obserwatorium, pozwalającego delektować
się niebem. O wiele łatwiej, niż czynili to megalityczni inżynie-
Mimo tej całej wiedzy, ogromnych, optycznych, lokowanych
rzy, twórca może dziś wyznaczyć i oznaczyć wektory dla słoń-
na orbicie teleskopów, na przekór projektom, które zamieniają
ca w kluczowych dniach roku. Ten prosty hołd dla wielkości
ziemię w radioteleskop o średnicy równej tarczy naszej plane-
nieboskłonu, potęgi kosmosu i niezwykłości obserwowanych
ty, kosmos ledwie muskamy. Pełni ograniczeń, coraz bardziej
przez nas zjawisk może dziś zdumiewać. Jest jednak świadec-
świadomi nikłości swoich zasobów i możliwości. Pędząca aste-
twem trwania najprostszych emocji związanych z kosmosem,
roida prędzej czy później spędzi nam sen z powiek. Dawno
tych samych, które każą nam powtarzać za doktorem Dave’m
już nie postawiliśmy stopy na Księżycu, daleka jeszcze droga
Bowmanem: The thing’s hollow — it goes on forever — and —
do wyśnionej przechadzki po Marsie. Ten kosmos, w jakimś
oh my God — IT’S FULL OF STARS!...
sensie przerażający, odległy, należący do przestrzeni majaczeń
i muzealiów odmalował zupełnie niedawno w jednym ze
swoich dużych obrazów Wilhelm Sasnal. Jego „Astronauta”
18
19
20
Izabela Kozłowska, Marta Wolna Dwuelementowy
mikrokosmos
21
Michał Wanke
GWIAZDY NA CIENKIM LODZIE
Kosmos jest faktycznie uporządkowany. Zwłaszcza mikrokosmos produkcji kulturowej. W ten sposób, że w wybrane gwiazdy się inwestuje, pozostawiając wiele protogwiazd w przegranym polu. Gwiazdorstwo w twórczości artystycznej jest nieco
kłopotliwe. Co prawda, osobowość artysty, jego wewnętrzny,
prywatny świat emocji i przeżyć zawsze był częścią jego sztuki.
Trudno przyczepić się do artysty jak do polityka, w przypadku którego przeniesienie ciężaru z treści jego działalności na
jego osobowość jest zabiegiem odwracającym uwagę od istoty rzeczy. Jednak trzeba zdawać sobie sprawę z konsekwencji
systemu gwiazdorskiego. Piedestał dla jednego zawsze ozna-
Katarz yna Olbromska, z cyklu Cosmic mess
cza bruk dla całej reszty. W tym tej, która posługuje się jedynie
regułami sztuki, a nie regułami celebryckiego mikrokosmosu.
22
23
Czytamy te słowa ze względu na okoliczność studenckiej wy-
demokratyczna. Masowa osobista komunikacja daje każdemu
stawy, przyglądnijmy się więc zjawisku, którego studenci są
głos. Pytanie brzmi, czy w ekonomii uwagi demokratyzacja do-
integralną częścią. Chodzi o skomplikowanie struktury spo-
stępu do systemu dystrybucji oznacza automatycznie demo-
łecznej masowym awansem dzięki wyższemu wykształceniu.
kratyzację uwagi odbiorców?
Absolwenci uniwersytetów powinni byli zajmować wysokie,
specjalistyczne stanowiska, których – rzecz jasna – nie starcza-
Zdobywanie statusu gwiazdy w sieci jest teoretycznie bardzo
ło dla wszystkich. Rewolucja symboliczna zrodziła klasę inte-
proste. Nie trzeba liczyć na bycie zauważonym przez mena-
lektualistów, odrzucających (w akcie rozwiązania dysonansu
dżerów, agentów, poszukiwaczy talentu – po prostu wystarczy
poznawczego) wielkie pieniądze, posługujących się zupełnie
zalogować się do którejś z dostępnych platform i ufać swoje-
innymi kryteriami prestiżu. Tak było w XIX wieku. Dziś w bada-
mu talentowi. Długi ogon kultury ciągnie się w najlepsze. Jest
niach struktury społecznej, na przykład Zjednoczonego Króle-
miejsce dla artystów, gwiazdek i nisz, które w układzie maso-
stwa, mówi się już o „wyłaniającej się klasie pracowników usług”
wym nie miałyby szans przebicia się do głównego nurtu. System
mając na myśli ludzi, których pozycja społeczna jest efektem
dystrybucji ulega dyfuzji, wszyscy jesteśmy kuratorami treści
mniej więcej tych samych procesów, które stworzyły inteligen-
i mikrocelebrytami w mediach społecznościowych. Mikrogwiaz-
cję. Charakteryzuje ich wysoki kapitał kulturowy, wartościowe
dorstwo jest trybem domyślnym w sieci. Wszystko jest aktem
znajomości, ale też fatalna sytuacja ekonomiczna. Sprzeda-
kreatywnym. Żeby być z innymi, musimy wpisać się do istnienia.
ją ciuchy w H&M i kawę w Gwiezdnych dolarach ( Starbucks).
Sfotografować się do istnienia. Oznaczyć się do istnienia. Zamel-
Późny kapitalizm ze swoim hierarchicznym porządkiem spycha
dować się do istnienia. Skomentować się do istnienia. Jesteśmy
zbyt dobrze przygotowaną klasę twórczych ludzi na margines.
produsers , prosumentami. Paradoks rynku późnego kapitalizmu,
Sukces odnoszą nieliczni wybrani, celebryci, gwiazdorzy me-
w którym uczestniczymy, polega na tym, że zerowemu wzrosto-
diów masowych. System dystrybucji produkcji kulturowej jest
wi towarzyszą nieograniczone możliwości kulturowej produkcji
w rękach nielicznych: kanałów, kuratorów, wydawnictw.
i dystrybucji. Jesteśmy biedni, ale wszyscy jesteśmy twórcami,
kuratorami, (re)dystrybutorami i remiksujemy. Zamiast 15 minut
Czy Internet, radykalnie antyhierarchiczne rozszerzenie na-
sławy, mamy 15-osobowe audytorium.
szej rzeczywistości, ma potencjał, żeby rozproszyć konstelację
systemu gwiazdorskiego? Teoretycznie tak. To sieć sieci, stwo-
Czy mikrokosmos produkcji kulturowej w tej konfiguracji nas
rzona w obawie przed wybuchem jądrowym, w swojej istocie
wyzwoli? Prawdopodobnie nie. Wszystko układa się w stary
24
25
kapitalistyczny scenariusz koncentracji środków produkcji
i alienacji robotników kultury od efektów ich pracy. Platformy Web 2.0 regularnie wyzyskują użytkowników korzystając
z ich niematerialnej, niewidzialnej pracy: polecania, nadawania
osobistych znaczeń, układania, etykietowania, przeszukiwania,
sortowania, a przede wszystkim tworzenia. W czasach, kiedy
uczestnictwo w kulturze przestało być relacją z instytucjami,
a staje się systemem relacji z treściami i twórcami, niezauważalne algorytmy skrupulatnie logują nasze stosunki z wytworami
produkcji kulturowej i artystami, wykorzystując to do realizacji
celów wielkich korporacji dostarczających infrastruktury do
bycia, tworzenia i dystrybuowania w sieci.
Kosmos jest jeszcze bardziej uporządkowany dziś niż kiedykolwiek. Efemeryczność Facebooka może nas mylić, ale wielkie
dane, które produkujemy będąc w sieci budują gwiazdorski,
pozycjonowany system, w którym wszyscy jesteśmy mikrocelebrytami, ale zamiast mecenasów, mamy nad sobą niewidzialnych drani. No i mamy nad sobą niebo pełne gwiazd. I niewiele
więcej.
Magda Wolnicka,
z cyklu Furlandia
26
27
Kamil Kowalski, Satori
28
29
Schron Sztuk i 6 /// KOSMOS
7–9 czer wca 2013
Organizatorz y :
Instytut Sztuk i /// www.sztuk a.uni.opole.pl
Stowarz yszenie OPAK /// www.opak .org.pl
Teksty :
Natalia Krawcz yk / Galeria Sztuk i Współczesnej w Opolu
K azimierz S. Ożóg / Instytut Sztuk i UO
Michał Wanke / Instytut Socjologii UO
Opracowanie graficzne:
Magdalena Hlawacz
Ilustracja na ok ładce:
Mar ta Wichar y
Wydawca:
Instytut Sztuk i Uniwersytetu Opolsk iego
Druk:
Sindruk
ISBN 978-83-63117-00-9
Opole, 2013
Schron Sztuk i 6 jest współfinansowany z budżetu Miasta Opola
30
Klaudia Eckert, Witold Sułek
Kosmogina
ISBN: 978-83-63117-00-9
32

Podobne dokumenty