Tak jak Wielkanoc nazywana jest „uroczystość nad uroczystościami
Transkrypt
Tak jak Wielkanoc nazywana jest „uroczystość nad uroczystościami
Św. Roch 16 sierpnia 2013 Iz 58, 6-10; 1 J 3, 14-18; Mt 25, 31-40 Wprowadzenie: Tak jak Wielkanoc nazywana jest „uroczystość nad uroczystościami”, czyli centralną uroczystość roku kościelnego w całym Kościele, tak święto patrona parafii jest „uroczystością nad uroczystościami” dla wspólnoty parafialnej. Taką „uroczystością nad uroczystościami” jest dziś dla nas święto naszego patrona – św. Rocha. Jest on zawsze wśród nas obecny, wspiera nas swoją opieką i orędownictwem, lecz dziś pragniemy w sposób szczególny pamiętać o nim i wpatrywać się w jego postać, w jego duchowość, w jego styl życia, szukając w nim wzoru do naśladowania. Naśladowanie nie oznacza kopiowania, bo żyjemy w innych czasach i w innych warunkach niż nasz święty. Nie można dosłownie skopiować stylu życia naszego świętego, ale można naśladować piękne cechy jego charakteru i jego duchowości. Liczy się tylko miłość 1. Piękną charakterystykę osobowości św. Rocha odnajdujemy w drugim czytaniu Liturgii Słowa dzisiejszej uroczystości: Jeśliby ktoś posiadał majętność tego świata i widział, że brat jego cierpi niedostatek, a zamknął przed nim swe serce, jak może trwać w nim miłość Boga? Dzieci, nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą (1 J 3, 17-18). 2 Pochodzący bowiem z Montpellier w południowej Francji Roch, który żył w XIV wieku, po śmierci rodziców rozdał cały majątek i bez środków do życia podróżował po świecie. Kiedy pojawiła się epidemia dżumy spieszył chorym z pomocą. Bóg obdarzył go charyzmatem uzdrawiania chorych na dżumę, nad którymi czynił tylko znak krzyża. Gdy sam zachorował na dżumę i był już bliski śmierci, położył się w jakiejś chacie i oczekiwał końca swego życia. Po pewnym czasie wyzdrowiał i powrócił do rodzinnego miasta. Nie rozpoznano go jednak i uwięziono, podejrzewając o szpiegostwo. Rocha poddano przesłuchaniom, połączonym ze stosowaniem nawet tortur. Wycieńczony, nie przetrzymał mąk i w zimnym, ciemnym lochu dokonał życia. Po śmierci zaczęła się szerzyć sława o jego świętości. Zebrano relikwie św. Rocha i pochowano je w parafialnym kościele. Potem przeniesiono jego relikwie do Wenecji (w roku 1485), gdzie do dnia dzisiejszego można je oglądać w kościele wystawionym ku jego czci. Kult św. Rocha rozszedł się szybko po Europie. Częste epidemie, które dziesiątkowały ludność i wyludniały osady ludzkie, sprzyjały rozwojowi czci św. Rocha jako patrona od zarazy. W Europie, zwłaszcza we Francji i w Niemczech zbudowano wiele kościołów ku jego czci. W Niemczech kult św. Rocha jest bardzo popularny, znane są tu na przykład coroczne pielgrzymki na Górę św. Rocha k/Bingen. 2. Niezwykłą popularność tego świętego zjednała mu miłość do drugiego człowieka, do człowieka w potrzebie, 3 do człowieka chorego. W Ewangelii dzisiejszej uroczystości Chrystus mówi, że taka miłość jest najwyższym kryterium, według którego ludzie będą sądzeni: Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata. Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie (Mt 25, 34-36). A gdy sądzeni zapytają: Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? spragnionym i daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię? lub nagim i przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie? (Mt 25, 37-39). Wówczas Chrystus odpowie: Amen, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnie uczyniliście (Mt 25, 40). 3. Włoski pisarz katolicki Carlo Coretti w książce Liczy się tylko miłość (tłumaczenie polskie) opisuje swoje rekolekcje, który odprawił samotnie na Saharze. Zabrał ze sobą tylko dwa koce, aby się w nocy przykryć. Pierwszego wieczoru znalazł sobie jakąś grotę, ułożył się do snu i przykrył dwoma kocami, bo na pustyni w dzień jest wprawdzie bardzo gorąco, ale w nocy zimno. Jeszcze nie zasnął, gdy do tej groty zabłąkał się jakiś stary Arab, który bardzo trząsł się z zimna. Coretti pomyślał, że może odstąpić mu jeden koc, lecz nie odważył się, bo się bał, że 4 pod jednym tylko kocem zmarznie. Bijąc się więc myślami dać – nie dać, zasnął. I śni mu się, że stanął na sądzie przed Chrystusem, a przedmiotem tego sąd jest – koc. Chrystus go odrzuca i skazuje na potępienie, bo droższa mu okazała się własna skóra, niż miłość do drugiego człowieka w potrzebie. Natychmiast się obudził przerażony, lecz Araba już nie było, pewnie poszedł szukać cieplejszego miejsca. Wtedy Coretti pomyślał: – Jakiż ja głupi. Wybrałem się na pustynię, aby odnaleźć Boga i Bóg przyszedł do mnie pierwszego wieczora w drugim człowieku, a ja Go nie poznałem. Owocem tych rekolekcji była właśnie jego książka Liczy się tylko miłość. Miłość jest znakiem rozpoznawczym każdej chrześcijanki i każdego chrześcijanina. Chrystus wyraźnie powiedział w mowie pożegnalnej przed męką: Po tym wszyscy poznają, że jesteście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali (J 13, 35). 4. Wzorem miłości i miłosierdzia chrześcijańskiego jest dla nas św. Roch, który w każdym człowieku, zwłaszcza w tym najbiedniejszym, chorym i cierpiącym rozpoznawał Chrystusa: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnie uczyniliście (Mt 25, 40). Najważniejszym zatem kryterium naszego postępowania i naszej osobistej relacji do Chrystusa jest odniesienie do drugiego człowieka. Przypomniał to bł. Jan Paweł II w swojej encyklice Redemptor hominis, pisał, że nie ma innej drogi do Boga, jak tylko przez drugiego człowieka. 5 Nie ma innej drogi do Boga, jak tylko przez miłość do drugiego człowieka, każdego człowieka. Uprzywilejowani są jednak „najmniejsi”. Kto jest tym „najmniejszym”? „Najmniejszy” w nauczaniu Chrystusa, to człowiek, który jest w potrzebie, który cierpi niedostatek, którego dotyka choroba i różne nieszczęścia, człowiek pozbawiony czegokolwiek. Łatwiej jest okazać życzliwość tym, którzy nas nie potrzebują i niczego od nas nie oczekują. 5. Ile w życiu możemy zrobić dobrego, jak wielu ludziom pomóc. Dziennik Telewizyjny często donosi o wielkiej mobilizacji ludzi dobrej woli, którzy pomagają znajdującym się w potrzebie. W książce W. Żukrowskiego, Noce Ariadny jest scena przedstawiająca górala – grabarza, który kopiąc grób, rozgląda się po cmentarzu i mówi do siebie: Tyle za życia można było dobrego zrobić, tylko ręką sięgnąć. Za to opuszczone dobro będziemy sądzeni. A św. Jan od Krzyża, karmelita pisał: Okazja do dobrego czynu jest jak ptak trzymany w ręce, gdy wypuścimy już nigdy nie wraca. Kiedyś słyszałem w 1. programie radia austriackiego rozmowę diakona obsługującego w Grazu szpital dla beznadziejnie chorych z dziennikarką. Na pytanie dziennikarki, co on może tym ludziom powiedzieć, diakon odpowiedział: Nie mówię nic. Siadam, około 20 min. trzymam za rękę. Potem mówię: „Gdybym mógł wziąłbym na siebie część twoich cierpień, ale to niemożliwe. Jestem jednak z tobą. Rozumiem cię”. 6 Więcej nie może dla tych chorych zrobić, ale w ten sposób stara się zrealizować słowa Chrystusa: „byłem chory, a odwiedziliście Mnie”. 7. Uroczystość odpustowa ukazując nam w przykładzie św. Rocha wspaniałe perspektywy życia chrześcijańskiego budowanego na miłości, daje nam moc i motywację do życia godnego uczennicy i ucznia Chrystusa. Amen.