r Najnowsze sposoby przyrządzania i przechowywania
Transkrypt
r Najnowsze sposoby przyrządzania i przechowywania
D I S L I O T E K A MACIERZY P O L S K I E ] <s~ ~a> Nr. 103. Juliuszowa Albinowska r Najnowsze sposoby przyrządzania i przechowywania zapasów domowych I. II. III. IV. V. IV. VII. Czt;ic: Część : Część: Część: Cześć: Część: C-ęść: Znaczenie i zasady przyrządzania konserw. Konserwy r mięsa. Przechowywanie jaj, mleka i sera. Przechowywanie tłuszczów. Konserwy z warzyw. Konserwy owocowe. Mydło i krochmal. LWÓW 1917. — NAK! MACIERZY POLSKIE] GŁÓWNY SKŁAD W ADM1NISTRACYI MACiEKZY POLSKIEJ W GMACHU SEJMOWYM, W KRAKOWIE W KSIĘGARNI G. GEBETHNERA 1 S-I.. J}.U.Z18 Biblioteka Narodowa Warszawa 3000100182171 «4>hOr I - ! Ył Drukarnia Jakubowskiego i Sp, Piekarska 11. Wstęp. Wojna światowa wykazała dowodnie, jak wiel kie znaczenie i zadanie ma racyonalne i należyte wyżywienie ludności i ile może zdziałać kobieta, gdy swoje obowiązki w tym względzie pojmie i spełni. Dziś okazało się, że to zadanie kobiece stoi niejako na równi z zadaniem mężów i sy nów walczących w szeregach, bo od należytego spełnienia obowiązku pozostałej w domu gospo dyni zawisł w wielkiej części wynik wysiłków szeregów walczących. Podczas gdy jednak postęp w innych dziedzinach pracujących jest nieustają cym i wszędzie widocznym, to gospodarstwo do mowe zasklepiło się w raz zdobytym już da wno postępie i utknęło w pół drogi, zaś rza dko korzysta z najnowszego ogromnego postę pu nauki i wiedzy, ze zdobyczy nowych i naj świeższych doświadczeń. Jest zaś konieczną po trzebą, aby do tej mrówczej pracy kobiecej w dziedzinie domowego gospodarstwa wykorzy stać co prędzej wszystkie najnowsze odkrycia i sposoby nauki i wiedzy i nie zadawalać się ^5DŃB I przez dziesiątki lat doświadczeniem dawnem na szych babek i prababek, jak to się niestety po wszechnie widzi. Zwłaszcza nauka chemii, tak wa żna i w zastosowaniu do artykułów spożywczych, tak wielkie ostatnimi czasy zrobiła postępy, że wykorzystanie tych zdobyczy'w sposobie odżywie nia ludzkości jest świętym obowiązkiem nowo czesnej kobiety. Mieć bowiem trzeba zawsze to na uwadze, że przyroda raz tylko do roku się odnawia i raz tylko do roku obdarza nas nowymi środkami żywności. Umieć zaś uchwycić te środki w czasie i sposobie należytym, wszystko z przyrody wy korzystać, co się do należytego wyżywienia nadaje i wszystko aż do nowego zbioru tak przecho wać, aby nic z zapasów przyrody nie uronić tak, aby nam zapasy starczyły przez cały okres czasu koniecznego i nic nie zabrakło, a zdrowie domo wników nie ucierpiało, to nasz szczytny obo wiązek. W niniejszym podręczniku staram się, opie rając się na dawnych wypróbowanych doświad czeniach i zasadach, wskazać postęp w przera bianiu i przechowaniu środków żywności, we dle zdobyczy nauki i wiedzy z ostatniej doby. Dział ważny o opale opracowany jest w moim podręczniku p. t. „Piec i Kuchnia w domu oszczędnym" (wyszedł nakładem Macierzy Pol skiej), zaś sposób prowadzenia domu i kuchni dla zdrowych, leczących się i niemowląt wedle zasad nowszych mieści się w moim „Domu Oszczędnym" (nakład księg. Gubrynowicza i Syna we Lwowie). Prace te uzupełnia niniejszy pod ręcznik. Dla rodaków z Królestwa Polskiego doda łam w nawiasach, odpowiednio do miar i wag metrycznych, daty w miarach i wagach tamże używanych. Vv£» ^DMMCBi . I. CZĘŚĆ. Znaczenie i zasady przyrządzania konserw. Należyte przechowanie produktów spożyw czych ma bardzo wielkie znaczenie w gospodar stwie ekonomicznem wszystkich narodów, gdyż bez zastosowania odpowiednich sposobów zakon serwowania ta część produktów, którychby zaraz zużyć nie można, musiałyby uledz zepsuciu. Ty czy się to głównie owoców, jarzyn i ryb, mięsa mniej, gdyż można bydło, żywe przewozić albo mięso zabitych zwierząt przesyłać w wagonach i na okrętach, w lodzie i t. p. Dopiero zapomocą konserw zdołaliśmy wykorzystać bogactwo na tury i wyzyskać je, przechowując nadmiar pro duktu na czasy gorsze i nawzajem wymieniać je na inne towary w innych krajach. Tym też tylko sposobem było możliwem zaprowiantować na czas dłuższy wielkie środowiska ludności, które odtąd dopiero swobodnie rozrastać się mogły. Już greccy uczeni przyszli na to, że powo dem psucia się pokarmów są jakieś drobno I*" ustroje, zajmywali się niemi i ich pochodzeniem; ale byli na błędnej drodze, myśląc, że szkodniki te wytwarzają się z treści produktu samego. Ogólnie wówczas mniemano, że nawet czerw w mięsie i żaby w moczarach powstają przez wytworzenie się z martwej materyi. Naturalnie, że to zdanie utrzymać się nie mogło; gdy dokła dniej zaczęto badać żyjącą naturą. W 18 wieku sławny Harvey pierwszy udowadniał, że wszystko, co żyje i się rozwija, z ż y j ą c e j materyi pocho dzi. Robiono wtedy próby i przekonano się, że w u g o t o w a n y m ekstrakcie mięsnym roi się od drobnoustrojów. Spostrzeżenie to zachwia ło zapatrywanie Herveya, znowu więc powróco no do dawnego twierdzenia, że wszystkie te szko dliwe baterye powstają z martwej materyi. Róż ne sprzeczne zdania ścierały się tak, aż do pierw szych dziesiątek 19 stulecia. Wówczas znany był już dobrze proces kiśnięcia (rozkładu fermentacyjnego) tak w materyach cukrowych jak i białkowych, ale wobec niedodostatecznych narzędzi i sposobów badania nie wiedziano nic o d r o b n o u s t r o j a c h , powodu jących rozkład. Dopiero w ostatnich dziesiątkach lat ubie głego stulecia poznano, że rozkład materyi jest dziełem drobnoustrojów, t. j . bakteryi albo pleśni, które się w materyi rozwijają, a l e t y l k o p r z y d o s t ę p i e p o w i e t r z a , przekonano się bo- s wiem, że uniknie się rozkładu materyi tylko przez hermetyczne zamknięcie jej w naczyniu. Powody, dlaczego hermetyczne zamknięcie przeszkadza zmianie materyi, były długo nie znane. 0 bakteryach przed stu laty jeszcze nikt nie myślał, zadowolono się, gdy się praktycznie uda ło niedopuścić do rozkładu; przecie wiedziano już dawniej, że niszczycielskie d r o b n o u s t r o j e g i n ą w g o r ą c u . Jeżeli w ugotowanym pro dukcie znaleziono mimo to potem żyjące zarodki, uważano je jako powstałe z martwej materyi. Pierwszy był Spallanzini w r. 1765, który ekspe rymentami wykazał, że nie tworzą się wtedy drobnoustroje, gdy szczelnie zamknięte w na czyniu powietrze zostanie poprzód należycie roz grzane, przez co, jak dziś wiemy, zarodki zarazków zostaną zniszczone. Wyznawcy zapatrywań, że bakterye pochodzą z martwej materyi (treści), tłu maczyli ten objaw tem, że przez rozgrzanie samo powietrze zostaje tak zmienione, że w niem nic żyjącego samo już powstać nie może. W tej sprzeczce i wymianie zdań i zapatrywań ciągle robiono próby, jakby zabezpieczyć produkty przed zepsuciem. Wypróbowano wtedy, że gdy produkt, łatwo kisnący z a g o t u j e s i ę i h e r m e t y c z c z n i e z a m k n i e , to nie ulegnie zmianie. Dziś wiemy, że tym sposobem niszczymy bakterye, -znajdujące się i na produktach spożywczych, 9 a hermetycznem zamknięciem bronimy do nich przystępu zarodkom w powietrzu obficie roz rzuconym. Sposób przechowania konserw mięsnych, owocowych i jarzyn wydoskonalił w roku 1810 Appert, kucharz i cukiernik francuski. ( On jest założycielem p r a k t y c z n e j m e t o d y konserwowania produktów żywności, gdyż 4 w tym wypadku praktyka wyprzedziła zdoby cze nauki. Dzisiejsze główne metody zabezpieczenia ar tykułów spożywczych (konserwowania ich) są następujące: 1. h e r m e t y c z n e z a m k n i ę c i e (metoda Aperta) dotyczącego artykułu żywności w puszkach, słojach, flaszkach, beczułkach, 2. su sz e n i e ; suszone owoce, jarzyny, grzyby, rydze i. t. d. nie łatwo podpadają zepsuciu. 3. o b n i ż e n i e t e m p e r a t u r y , bo w tej przechowane mięso, ryby-i t. p. miesiącami mogą się utrzymać niezepsute. Niska temperatura przeszkadza roz kładowi białka mięsnego i tem samem działa konserwująco. 4. n i s z c z e n i e r o z k ł a d u , a śro dkami do tego są: sól (solenie mięsa), dym (wę dzenie, działanie kreozotu), cukier (gotowanie owoców w gęstym syropie) i alkohol (więc kon serwowanie owoców w rumie i t. p.) i steryli zowanie czyli wyjałowianie. Do robienia konserw z warzyw, owoców mięsa aii J O r yb, mamy teraz dobre aparaty — 10 (można i bez aparatów, starannie naczynie usz czelniwszy, konserwować produkty żywności), jak znane pod nazwą „Rex" „Weck" i wiele in nych. Przy obecnie używanych aparatach, robiąc konserwę, układa się artykuły spożywcze już p o d g o t o w a n e . Naturalnie, że puszki, słoje jak i pierścienie gumowe do hermetycznego zamknięcia słojów muszą być w dobrym stanie, gdyż te rozstrzygają o pewności dobrego uszczel nienia zamknięcia. Szczelnie zamknięte słoje z za pasami, czy też puszki, poddaje się następnie działaniu pary o 125° C. temperatury i wyżej, i to na przeciąg 50 do 70 minut. Powszechnie jest dziś już znane, że pleśnie i bakterye powodują psucie się środków żywno ści i że zarodki tych bakteryi unoszą się masami wolno w powietrzu. Sterylizacyą, jak wyżej po wiedziałam, niszczymy szkodliwe zarodki w na czyniu samem, a hermetycznem zamknięciem przeszkadzamy przedostaniu się nowych bakteryi z powietrza. Potrawy jako konserwy, przechowują się tak długo świeże, aż rozluźnienie się zamknięcia nie dopuści przypływu powietrza, a z tern zarod ków niszczycielskich do wnętrza. A przecież zda rza się nieraz, że konserwy mimo hermetyczne go zamknięcia psują się. Zwykle przyczyną tego jakieś przeoczenie przy sporządzaniu konserw. Jeżeli na puszce z konserwą na dnie lub nakrywce 11 okaże się w z d ę c i e , jeżeli po otworzeniu puszki lub słoju zawartość ma z a p a c h z g n i ł y (skisły, zbuchciały), albo uderzy zapach zj e ł c z a ł e g o masła i jeżeli s m a k potrawy, choćby nawet m i n i m a l n i e jest z m i e n i o n y , w t e d y b e z w a r u n k o w o należy konserwę, jako dla zdrowia niebezpieczną, z n i s z c zy ć, najlepiej spalić. Psucie się konserw może spowodować najmniejsza nie uwaga przy sporządzaniu. Pamiętać należy, że jest wielka ilość bakteryi, mających na sobie po chewkę, t. j . osłonę o trwałej formie, np. z łuski wapiennej. W tej osłonie mogą one wytrzymać najwyższą i najniższą temperaturą bez szkody dla jej zawartości. Gdy tak dostaną się do wilgotne go gorąca, wtedy wcale nie zaumierają, tylko po pęka ich gruba pochewka, t. j . osłona zewnętrz na, poczem dopiero przy ochłodzeniu bakterya, niejako uwolniona z więzów, wyłania się z och raniającej ją pochewki, wtedy też r o ś n i e i r o z m n a ż a s i ę w konserwie. Jednak jeżeli po 12 i 24 g o d z i n a c h p o w t ó r z y m y rozgrzanie konserw i to a ż d o p u n k t u w r z e n i a , wtedy bakterye takie zostaną zniszczone. To kilkakrotne sterylizowanie możnaby na zwać zdwojoną sterylizacyą, ale konieczne jest, aby za każdym razem doprowadzić ogrzanie a ż d o p u n k t u w r z e n i a . Ażeby spotęgować sto pień gorąca, dodaje się 40 dkg soli na 1 litr 12 wody, w której ogrzewa się słoje, czy puszki z kon serwami. W celu ochrony o w o c u od zepsucia uży wano przy zagotowaniu wiele cukru. Przy konser wach z mięsa i jarzyny nie da się tego sposobu zastosować, więc tu jest konieczna wielka czy stość i skrupulatność w sterylizacja i dlatego ważne jest, aby z powyższych powodów powtó rzyć dokładnie sterylizacyę w 12 i w 24 godzi ny po pierwszem ugotowaniu. Konserwy prze chowuje się w chłodnem, suchem i przewiewnem miejscu. Wszystkie konserwy, czy to z mięsa, czy z jarzyn, należy przed spożyciem dobrze z a g o t o w a ć , czyli doprowadzić je znowu do do punktu wrzenia. Hermetyczne zamknięcie słoi k ó w i f l a s z e k : Używając aparatów „Wecka", „Rexa" lub innego systemu, należy słoiki czysto wymyć, wytrzeć do sucha, zbadać, czy gu mowe kółka są w dobrym stanie i czy brzeg sło ika i nakrywki nie są uszkodzone. Słoiki o minimalnem uszkodzeniu odrzuca się, bo gdy guma dobrze do brzegu nie przylega, to konserwa ule gnie zepsuciu. Gumy myje się letnią wodą z do datkiem sody i spłukuje się w świeżej zimnej wodzie. Powyżej wymienione aparaty sterylizacyjne, nie dla każdego przystępne z powodu wysokiej ceny, można zastąpić zwykłemi słojami, uszczel- 13 niwszy je odpowiednio. Różne są na to sposoby, które tu poniżej podaję. I. Za pomocą p ę c h e r z a . Otwiera się go z góry, aby powietrze wypuścić, rozcina wzdłuż, z obu stron naciera solą, przemywa kilka razy w letniej (nie gorącej) wodzie, wyciera do sucha czystą ściereczką i napręża na słoiku, gładką stroną obróciwszy do środka. Lewą ręką mocno przytrzymując, wydusza się na dół trzema palca mi ręki prawej, ażeby wnętrze słoika opróżnić z powietrza i żeby pęcherz utworzył na wierzchu zagłębienie. Należy przytem zważać, aby nie do tykał się zawartości. Zawiązuje się sznureczkiem. Pozostałą część pęcherza suszy się w przewie wnem miejscu, a biorąc do użytku, moczy się go w letniej wodzie. Sposób ten stosuje się do słoików i flaszek przy konserwach gotowanych w parze. II. Na słoiku rozciąga się cienką warstwę s t e r y l i z o w a n e j w a t y i na V2 cm poza brze giem słoika obcina ją nożyczkami. Na watę nakła da się wilgotny papier pergaminowy, dobrze na ciąga i sznurkiem zawiązuje, jak zwykle. Używa się tego sposobu, gotując w parze. III. P a p i e r p e r g a m i n o w y kraje się na kwadratowe kawałki, moczy je w wodzie, a gdy są dobrze wilgotne, wyjmuje się je, lekko obciera z wilgoci, naciąga starannie na słoiku &**»& 14 i obwiązuje sznureczkiem. Używa się tego spo sobu, gotując w parze. IV. Arkusz b i a ł e g o p a p i e r u macza się w r o z c z y n i e z ż e l a t y n y (na 1 / 1 kwartę bardzo gorącej wody, 3 listki żelatyny), spiesznie rozciąga gładko na słoiku i obwiązuje sznurecz kiem. Rozchodzi się o to, żeby papier przykleił się do słoika. Po kilku minutach papier wysch nie, stwardnieje jak skóra i wcale nie przepuści powietrza. Stosuje się go przy marmoladach, powidełkach i konfiturach. V. Ze s t a r e g o p ł ó t n a wykrawuje się nożyczkami kawałek wielkości, zastosowanej do otworu słoika, składa go kilka razy tak, że w końcu ułoży się w trójkąt. Macza go w rozto pionym gorącym wosku albo parafinie — a czy ni się to uważnie na kuchni, nie na otwartym płomieniu — i tak zaimpregnowane płótno spie sznie, aby nie ostygło, nakłada się na słoje, na ciąga mocno, aby przystawało • i zawiązuje jak zwykle. Szmateczki te zbiera się i przechowuje i używa w ten sposób powtórnie, że się je gotu je w gorącej wodzie, a masę, gdy zastygnie na wodzie, zbiera się i używa na nowo. VI. Mierzy się objętość brzegu słoika i z b i a ł e g o z w y k ł e g o p a p i e r u wycina się 3 ro dzaje krążków. Pierwszy krążek na brzegu sma ruje się papką z mąki, kładzie na słoik i z lekka przyciska. Na to nakłada się dwa krążki czyli 15 pokłady białego papieru (w braku białego papie ru używa się gazety), całkiem papką mączną po smarowane, które się znowu przez obroty skrę cające do słoika mocno przyciska i utwierdza. Nakrywka z papki i z papieru zaschnie po tem na twardą warstwę, nie przepuszczającą po wietrza. Używa się tego sposobu, gotując owoce w parze. VII. Użycie żywicy jest bardzo proste i pra ktyczne. Czystą żywicę (na 50 dkg żywicy 7 dkg czystego topionego wołowego łoju) i łój wołowy topi się razem w ryneczce i w niej przechowuje do dalszego użytku. Słoiki kompotowe o ważkich szyjkach, dobrze ogrzane, nalewa pełno gotującym się owocem, tylko u góry zostawia się 1—2 cm próżnego miejsca. Ściany słoika po nalaniu kom potu wyciera się do sucha bardzo starannie, po czerń kładzie, wycięty, stosownie do wielkości otworu słoika krążeczek z papieru, macza go w rumie lub czystym spirytusie i przyciska ostrożnie brzeg papieru do wewnętrznej strony słoika. Papier nie powinien przytem wystawać po za brzeg słoika, aby sok z owoców nie dostał się na krążek. > Gdyby sok spłynął na papier, wtedy kładzie się drugi krążek papierowy i nalewa się ochło dzoną, gęsto płynną żywicą. Gdy żywica zastyg nie, bada się, czy nie tworzą się bąble powietrzne, czy krążek papierowy jest dostatecznie nią po- 17 16 kryty i takie miejsca wątpliwe zalepia się jesz cze rozpuszczoną żywicą, chodzi bowiem o to, aby zatyczka szczelnie przylgnęła do szkła. Ot wierając, szyjkę słoika trzyma się na chwilę w gorącej wodzie, wtedy korek, z żywicy ufor mowany, łatwo się da wyjąć nożem. Korki te przechowuje się i używa następnym razem. Spo sobu tego używa się przy kompotach i konfitu rach mało słodzonych. VIII. K o r k i do flaszek p a r z y s i ę wodą, nie gotuje, gdyż inaczej tracą swą elastyczność. Flaszki korkuje się maszynką, a gdy ostygną, za lewa lakiem albo parafiną. Korki powinny być przed lakowaniem i parafinowaniem z u p e ł n i e s u c h e . Chcąc, aby korki dokładnie i szczelnie zamykały otwór, daje sieje na dwanaście godzin do rozczynu, składającego się z V/2 dkg żelatyny 1 albo karuku dobrego, 2 /» dkg gliceryny i 50 dkg wody a ogrzanego na +44—48° C. K o r k i z w a t y . Watę sterylizowaną drze się wzdłuż na paski, zwija je tak jak korek, wpycha do flaszki i po ugotowaniu konserwy nadpala zapałką wystające włókna. Zwęglona powierzchnia, gdy się jej nie rusza, utworzy szczelne zamknięcie. Flaszki zamiast lakiem mo żna uszczelnić g i p s e m . Ponieważ ten twardnie je bardzo prędko, więc do 1 litry (kwarty) wo dy, którą się rozrabia gips, dodaje 6°/0 spirytusu. Spirytus powstrzymuje szybkie twardnienie gipsu. K a l a f o n i ą można zastąpić lak; rozpu szcza się ją w spirytusie na gęstą papkę i korki nią zalewa. Można ją także stopić w rynce meta lowej pobobnie jak lak i zalać suche korki. Sterylizowanie warzyw i owoców. P r z y g o t o w a n i a . Na konserwy bierze się tylko świeże, młode, dobrze oczyszczone, opłukane jarzyny; te kraje się jak zwykle do go towania. Poczem jarzynę wkłada do durszlaka, wstawia do baniaka z gorącą wodą, (wody ma być na 5 cm wysokości), szczelnie nakrywa i go tuje na gorącej kuchni 15—30 minut, stosownie do jarzyny. Jarzyna ma być miękką ale nie przegoto waną. Szczególniej przy wszystkich gatunkach kapusty należy zważać, aby były dobrze ugoto wane jak też i przy kalafiorach i strączkowych jarzynach. Ponieważ przy działaniu pary ważne skład niki jarzyn, t. j . sole i t. p. byłyby stracone, więc aby temu zapobiedz, pod durszlak stawia się rynkę, do niej ścieka smak z jarzyn, który po zmieszaniu z posoloną, gotowaną wodą dolewa się do jarzyny po ułożeniu jej do słoików. Gdy jarzyna jest już miękka (aby leżąc w durszlak-u nie nabrała złego posmaku), zaraz układa się ją w czyste ogrzane słoiki, zostawiając w słoikach u góry 3 cm próżnego miejsca. Jarzynę układa 2 Vv>?» 18 się równomiernie tak, aby próżni t. j . pustych miejsc tam nie zostawiać, nie upychając, gdyż inaczej przeszkodziłoby się równomiernemu prze gotowaniu. Zawiązuje się papierem pergamino wym albo pęcherzem. Używając do przechowa nia słojów z aparatu „Rex" albo „Weck", na brzeg słoika nakłada się kółko gumowe, na to nakrywkę szklaną i przyciska klamrą. Po ukoń czeniu sterylizacyi klamrę się zdejmuje. Guma, aby szczelnie przystawała, powinna być w dobrym stanie, miękka i wielkością do kładnie dostosowana do otworu słoika. W razie powtórnej sterylizacyi na słoje nakłada się zno wu klamry, bo w gotowaniu, nie przyciśnięte klamrą słoje, otworzyłyby się. Można też jarzyny, zamiast je poddawać działaniu pary, gotować lub parzyć. W takim razie należy je po ułożeniu w słoikach zalać wodą, w której się gotowały, albo którą parzone były. S t e r y l i z o w a n i e . Konserwy z jarzyn wymagają wyższej temperatury dla zniszczenia drobnoustrojów, niż konserwy z owoców. Z tego powodu muszą się jarzyny dłużej i w wyższej temperaturze gotować. Ponieważ w domowem gospodarstwie trudno o aparat, aby w nim wy wiązać temperaturę +120° C, więc dlatego po wtórnie sterylizuje się jarzynę p o u p ł y w i e 3 — 6 d n i , to znaczy, że w przeciągu tygodnia 19 musi się naczynie z jarzyną powtórnie gotować w parze. Słoje więc układa się do baniaka, ka żdy z osobna, lekko obwija wełną drzewną albo słomą lub sianem, jak też i na spód daje nieco słomy lub ścierkę, nalewa wodą, stawia na ku chni i gotuje, licząc od zakipienia wody, prze ciętnie 1 godzinę; w powtórnej sterylizacyi 15do 30 minut. K o n s e r w y p r z e c h o w u j e s i ę najle piej w suchej, chłodnej piwnicy, o stałej tempe raturze. Na słoikach przylepia się kartki z na zwą jarzyny i datą sporządzenia jej. Gdyby w piwnicy na ścianach jak też i na słoikach z wierzchu okazała się pleśń, wtedy należy ją starannie wietrzyć, szczególniej w chłodne dnie, a piwnicę wysiarkować. Konserwy muszą być zabezpieczone przed mrozami, bo przez zamarza nie i odtajanie tracą one na smaku, a nieraz z tego powodu są nie do użycia. Od czasu do czasu należy zbadać, czy kon serwy nie zmieniły wyglądu, czy płyn nie jest mętny, białawy. Jeżeli mają one kwaśny (zbuchciały) zapach i smak, wtedy należy je zniszczyć. Ponieważ jarzyny sterylizowane nadają się do użycia, więc w razie potrzeby stawia się je ze słojem (systemu Weck i t. p.) do letniej wody na kuchni, a gdy się ogrzeją, pociąga za języczek gumy, jarzynę wylewa na półmi- 20 21 sek lub rynkę i przyprawia dobania. stosownie do upo Suszenie owoców. Najlepszym, bo najtańszym, najpewniejszym i najwygodniejszym sposobem przechowywania owoców jest niewątpliwie suszenie. W gospo darstwie domowem ten sposób przechowania ma zastosowanie od najdawniejszych czasów. Forma suszenia jest nawet i oszczędniejszą niż inne formy przechowania owoców, bo i uszko dzone owoce można dobrze ususzyć. Nadto owoce, choćby bardzo starannie zebrane, w su rowym stanie podlegają psuciu się w piwnicach i innych schowkach, tak, że tylko mniejsza część owoców świeżych da się przetrzymać do póź niejszej pory. Suszone owoce zaś można prze trzymać aż do nowego zbioru, a nawet i dłużej, bo nawet i lat kilka. W dzisiejszych czasach są już w użyciu m a ł e suszarnie. Te dla zaoszczędzenia umyśl nego palenia w piecu na owoce stawia się na kuchni podczas gotowania, lub po ugotowaniu obiadu, ,tak jak dogodniej i suszy w nich owoce lub warzywa. Suszenie z przerwami nie szkodzi jarzynom ani owocom, należy je tak przeprowa dzić: Używając suszarni należy t. zw. „lasy" (o czem poniżej, wpierw odpowiednio ogrzać i wte dy na nich ułożyć owoce, bo im się owoce prę- dzej ogrzeją, t. j . obeschną, tern się prędzej ususzą. Po ułożeniu na „lasach" zaraz się je za suwa do pieca, albo do rury lub suszarni. Temperatura w suszarni, stosownie do owo cu mającego się suszyć, wynosić ma + 7 0 do 80—90—100° C, a lasy przemienia się co 20—30 minut. Można też i w piecu albo w rurze (szabaśniku) albo i na ciepłej kuchni ususzyć owoce, dając je na blachy wyścielone papierem, albo na t. z w. J a s a c h " . Lasy są to ramy czworogra niaste, zbite z 4 listew, na które przybija się gładkie, równe pręty z. leszczyny, a przybija się dość gęsto, aby owoc między prętami nie wypadał. Zamiast prętów z leszczyny ramy ob ciąga się organtyną, albo rzadką materyą, albo drutem pocynowanym. Z pod spodu na rogach przybija klocki 3 cm wysokości, dla zaoszczędze nia miejsca, można poskładać jedne lasy nad drugiemi. Susząc w ten sposób, należy lasy często przemieniać, t. j . dawać spód na wierzch i t. p., aby owoce równo się suszyły. Na la sach tych rozkłada się owoce w ten sposób, aby leżąc obok siebie, pojedyncze kawałki się nie dotykały, a więc jeden na drugim nie spo czywały. Jeżeli na lasach jest za gęsto owocu, to wtedy schnie nierównomiernie. Koniecznem jest częste obracanie owoców drewnianym lub srebrnem widelcem, albo zastruganym paty- 22 czkiem, a więc nie żelaznym lub stalowym. Na leży także unikać dotykania owoców rękami. Ważną rzeczą w suszeniu jest: 1) aby owoc, po opłukaniu rozciągnąć cienko na płachtach, by możliwie wszelka wilgoć wsiąkła w płótno. Poczem je ułożyć na blachach lub na lasach i poddać w rurze (szabaśniku) lub w piecu jak najprędzej pod działanie s u c h e g o , g o r ą c e g o powietrza, przekładając lasy stosownie do gorąca co 20—30 minut. 2) Drzwiczki, czy to w piecu, czy w rurze, należy zostawić niedomknięte na 2—3 palce, a to dla przewiewu powietrza. W tym celu w tę szparę wkłada się kawałek trzaski, by się drzwiczki same nie domykały. Zasada suszenia polega na jak naj szybszym dopływie suchego, gorącego powietrza i dostępie świeżego, zimnego i suchego, przez które gorące i parą nasycone powietrze zostaje wyparte. W szczelnie zamkniętym piecu, owoc się raczej upiecze, ale nie ususzy. 3) Aby była stosowna temperatura czyli gorącość. 4) Utrzymanie równomiernego gorąca i do stosowanie go do owocu albo warzywa, mającego się suszyć. Po wyjęciu z pieca należy owoc szybko ochłodzić na powietrzu, gdyż przez to nabiera on ładnego wyglądu. Przez jakiś czas przesusza się go w suchem przewiewnem miejscu. 23 Suszenie warzyw. Do suszenia nadają się m ł o d e , ś w i e ż e jarzyny. Łykowate (drzewiaste), wyrastające i nie świeże jarzyny żle schną i są nie do użycia. Przedewszystkiem nadają się do suszenia strączkowe warzywa j a k : zielona fasolka szpara gowa, groszek, dalej kalarepa, marchew, selery, szpinak, zielony koper, szczaw, pietruszka i arbuz. Wszelkie gatunki kapusty zaś, wtedy tylko się suszy, gdy wogóle nie dają się należycie prze chować dla braku miejsca, albo gdy są z le tniego zbioru, bo ten dłużej nie daje się utrzymać w dobrym stanie. Rzodkiewka, szparagi, kalafiory, ogórki, sa łata nie nadają się do suszenia, gdyż przez suszenie straciłyby swój właściwy smak. Wszy stkie jarzyny przed suszeniem skrobie się, czyści, płucze w zimnej wodzie i kraje tak, jak do zwy kłego gotowania. Bezzwłocznie potem układa się na „lasach" i suszy (patrz suszenie owoców) z początku w miernem gorącu +60—70° C, bo przy za wielkiem gorącu, jarzyna zewnątrz bę dzie sucha a wewnątrz pozostaje wilgotną i cią głą. Temperaturę mierzy się termometrem tak, że kładzie się go albo na spód do ostatniego lasu, albo wsuwa z zewnątrz przez otwór rury. ' Mniej więcej co 20—30 minut przemienia się lasy, t. zn. te co były na' spodzie, daje się na wierzch i odwrotnie. Gdy jarzyna straci wilgoć, 21 wtedy suszy się ją w wyższej temperaturze. Przemieniając lasy, należy jarzynę poruszać wi delcem drewnianym, aby nie przywarła do lasów. Nie można dokładnie oznaczyć czasu trwa nia suszenia, gdyż zależy to od gatunku i wilgoci jarzyn i od równomiernego dopływu ciepłoty. Ja rzyna będzie wtedy należycie osuszona, gdy już nie zawiera w sobie wody, staje się giętką, ale się łatwo złamać nie daje. Jarzyna przechowuje się w suchem, myszom niedostępnem miejscu. Do niedawna przed suszeniem poddawano wa rzywa działaniu pary, sposób ten dziś uznano za niepotrzebny, bo przez to warzywa tracą wiele na wartości. Marynowanie. (Solenie): Sól przed natarciem należy rozgrzać. Robiąc wędliny z młodego wie prza, na 1 kg (2 funty) mięsa daje się 7—8 dkg (5—6V2 łutów) soli, na starsze sztuki 6 dkg (4% łuta) soli. Na 50 kg (100 funtów) wieprzowiny, czy są wielkie, czy małe kawałki, daje się 3V2—4 kg (7—8 funtów) soli, 6 dkg (47 2 łutów) saletry i V* kg (pół funta) cukru i wszystko razem mie sza. Tą mieszaniną naciera się s z y n k ę przez go dzinę i napycha koło kości grubo tłuczonego pie przu. Dno suchej beczki dębowej wyciera się bardzo starannie, wysypuje solą i układa w niej szynki skórą na spód, ciasno i mocno jedna koło drugiej, zaś powstałe luki między szynkami wy pełnia kawałkami mięsa natartego solą tak jak 25 szynki. Gdy dno jest już szynką wyłożone, posy puje się szynki dwoma garściami soli i jako drugi pokład układa p o l ę d w i c ę , ł o p a t k i , s c h a b , b o c z k i , p o d g a r d l e , wszystko dobrze natarte solą z saletrą, układając dobrze jedno koło dru giego. Na wierzchu układa się g ł o w ę i s ł o n i n ę , natarte solą, przyciska krążkiem i kamie niem, nakrywa z wierzchu i tak pozostawia, co dnia obracając. Jeżeli na drugi dzień po nasoleniu mięso puści z siebie tyle ropy, że można nią polać należycie, wtedy szynki ważące 5V2—7 kg (11—14 funtów) marynuje się 2—3 tygodnie, wiel kie 4—5 tygodni, mniejsze kawałki mięsa, jak schab i boczki, wyjmuje się po tygodniu, a polę dwice po 10 dniach. Jeżeli mięso puszcza zwolna ropę, marynuje się je 4—6 tygodni. Można wieprzowinę marynować w ugotowa nym, ale wystudzonym rozczynie solnym przy rządzonym : 14 / (14 kwart) wody, 4*/8 kg (8 fun tów) soli, 12 dkg (9 łutów) saletry i V2 kg (funt) cukru. Używając tego sposobu, naciera się mięso nieco solą, układa w beczce, nalewa rozczynem i w nim zostawia przez 8 dni. W ten sposób za marynowane mięso po uwędzeniu, biorąc je do gotowania, już się nie moczy, tylko obmywa w zi mnej wodzie. Mięso marynowane w rozczynie słonym dłużej się musi wędzić. Lepszy jest spo sób zwykłego marynowania. Wieprz bity z koń- 26 ceni lutego albo z początkiem marca marynuje się w rozczynie solnym. W ę d z a r n i a . U nas w Polsce, słynącej do tąd z doskonałych wędlin, wedle dawnych zwy czajów wędzono mięsiwo w zwykłych kominach domowych, co jest zrozumiałem ze względu na to, że palono do niedawna prawie wyłącznie dre wnem, a kominy starego systemu, t. zn. bardzo przestronne, szczególnie się do tego nadawały. Od niedawna zanika opał drewny, wyrugowa ny przez tańszy a wydatniejszy węglowy, a stare, bardzo obszerne kominy musiały ustąpić nowym, o małej objętości konstrukcyom. Wędzenie do mowe w zwykłych kominach stało się więc po większej części niemożliwe, stąd wynikła potrzeba posyłania mięsiwa do wędzenia u masarzy, gdzie dla stron się zwykle niedbale wędzi, a, co gorsze, powszechnie w g o r ą c y m dymie, skutkiem czego wędliny takie przechować się dłuższy czas nie dają. Zresztą zaniedbano domowego sporządzenia wędlin, a stało się to z wielką szkodą ekonomiczną kraju i gospodarstwa domowego, zwłaszcza na wsi i po miasteczkach, gdzie słynny u nas chów nierogacizny dał się utrzymać. Postępowe gospodarstwa domowe wymagają obecnie nie tylko wędzenia wieprzowiny, ale i mięsa z innych zwierząt domowych, bo wędze nie jest jedną z najlepszych form konserwowania mięsiwa wszelkiego rodzaju. Z różnych więc po- 27 wodów należyte urządzenie wędzarni domowej taniej a zapewniającej trwałość konserwy mięsnej jest, zwłaszcza u nas w Polsce, słynącej z dawna z doskonałych wędlin, konieczną potrzebą. Podaję więc tu sposób urządzenia najlepszej domowej wędzarni wedle n a j n o w s z y c h do świadczeń. Wędzarnię taką najlepiej umieścić na stry chu przy kominie kuchennym od strony domu północnej (gdzie zwykle jest kuchnia). W komi nie tym wybija się dwa małe okienne otworki, jeden u dołu nad podłogą z lewej a drugi w pe wnej wysokości z prawej strony ściany komina. Pierwszy otwór u dołu przeznaczony do wpu szczania dymu, drugi do wypuszczania go. Oba otwory zaopatruje się szczelnemi żelaznemi zasówkami (jak zwykłe zasówki w piecu pokojo wym) do odsuwania i zasuwania z zewnątrz (t. zn. z boku) komina. Na oba te otwory na samym kominie ustawia się rodzaj szafy murowanej z przodu z dużemi żelaznemi, dobrze przystającemi, a na zewnątrz się otwierającemi drzwiami. Szerokość takiej szafy wynosi zwykle 1—IV2 me tra, wysokość odpowiada wysokości zwykłego pokoju. Na jednej z bocznych ścian, prawej lub lewej, umieszcza się u góry okienko z ruchomą zasuwką dla przewietrzenia wędzarni z zewnątrz. Wewnątrz umieszcza się pod sufitem i na ścia nach haki, dobrze odstające i drążki poprzeczne 28 do wyjmowania, przymocowując je do wbitych w ścianę klamer żelaznych. Przystęp do takiej wędzarni powinien być wygodny. Wędzenie. Polega ono na zachowawczej wła ściwości pewnych substancyi w dymie d r z e w n y m (głównie kreozocie), które mięsiwo w sie bie wchłania, zabijając szkodliwe fermenta. Ró wnocześnie pod działaniem tego dymu traci mięso szczypiący smak soli, którą zostało nasycone. Przed wędzeniem należy mięso zamaryno wane wyjąć z soli, obetrzeć starannie ściereczką i zawiesić w przewiewnem miejscu, na 2—3—4 dni (stosownie do wagi mięsa), aby dobrze obe schło. Gdy szynka i t. p. po uwędzeniu spleśnieje, jest to oznaką, że przed wędzeniem była z wil goci swej za mało obsuszona, wilgoć bowiem pa raliżuje działanie dymu. Atmosferyczne warunki mają wielki wpływ na wędzenie. W dżdżysty dzień potrzebna jest szybsza cyrkulacya dymu, podczas suchej i pię knej pogody powinien ogień tylko tlić, przez co się więcej dymu wywiązuje, wówczas mniej się zasówki otwiera. Dym powinien być mocno kłę biący się i suchy. Do wywiązania dymu używa się trocin z dre wna bukowego, wogóle z drewna liściastego; tro ciny z drewna sosnowego nadają mięsu smak ży wicy. Materyał użyty do wywołania dymu nie powinien się palić płomieniem, tylko tlić, jeżeliby 29 się zapalił, wtedy należy ogień przytłumić, zwil żywszy nieco materyał. Dym z suchych trocin wędzi prędzej i ładniej, niżeli z wilgotnych, więc należy trociny przesuszyć przed użyciem. Tylko w takich kominach wywiązuje się łagodny dym, w których osiadła się tylko sadza z drewna, te zaś, w których wewnątrz jest już osiadła sadza z torfu, albo z węgla, nadają także dymowi drze wnemu właściwości, które sprawiają, że wędliny nabiorą niemiłego posmaku. Wędzi się mięso w ciepłym lub zimnym dy mie. C i e p ł y dym, gdy się mięso wędzi nie w wę dzarni tylko w samym kominie, działa raptownie, lecz powierzchownie, nie chroniąc wędlin od ze psucia się, szczególniej koło kości, a wędliny ta kie nie nadają się do dłuższego przechowania. Od zanadto ciepłego dymu topi się na powierzchni mięsa tłuszcz i naciąga smakiem sadzy. Gdy zimne powietrze powieje po mięsie, wtedy tłuszcz czę ściowo przesiąknięty sadzą, ściąga się i nabiera wewnątrz żółtego koloru i złego posmaku. D y m z i m n y uzyskuje się tylko w wędzarni, gdyż tam go można należycie uregulować, t. zn. wpuścić go wprost, ile potrzeba, i na kilka godzin zatrzymać. Chcąc wpuścić dym, drzwiczki u dołu w komi nie otwiera się, ale zamyka drzwiczki u góry. Jeżeli w mieszkaniu pali się węglem, albo na przemian węglem i drewnem, to dym prze chodzący po ścianach, impregnowanych sadzą 30 węglową, nie nadaje się do wędzenia. Dlatego w takich warunkach wędzi się tylko w wędzarni osobnej i w tym celu wstawia się do niej garnek żelazny z rozżarzonemi węglami drzewnemi; sy pie się 2—3—4 łopatek trocin i odpadków z twar dego drzewa i wsuwa do wędzarni. Ponieważ konstrukcya takiej postępowej wę dzarni u nas dotąd nie była znaną, umieszczam tu dla zrozumienia szkic takowej. W zimie należy mierzyć temperaturę zapomocą wody, w ten sposób, że stawia się w wę dzarni na noc miskę z wodą; jeżeli woda zamar znie, wtedy kiełbasy i szynki co dnia się na noc wyjmuje, a przez dzień zostawia w kominie, bo w dzień dym ogrzewa komin i nie ma tam szko dliwego zimna. Zmarznięta zaś kiełbasa będzie miała kolor szary a szynka szare plamy i kru szyć się będzie w krajaniu. Mięsa przeznaczonego do wędzenia pod ża dnym warunkiem nie należy wieszać w wędzarni w bezpośredniej blizkości komina. Musi tam być zachowany pewien odstęp. Wiesza się tak, aby sztuka do sztuki nie dotykała i by dym je wszę dzie dobrze ogarnął. Korzystniej jest wędzić zwolna i w stałym dymie, aniżeli za prędko. W pierw szych dniach po zawieszeniu mięsa puszcza się dym t r z y r a z y d z i e n n i e , z początku słab szy, później mocniejszy, w ten sposób : Bierze się łopatkę rozżarzonych węgli, daje do garnka żela- 31 znego, sypie 2—3 garście odpadków i trocin z twar dego drzewa, wsuwa do wędzarni, poczem zaraz zamyka drzwi. Mięso powinno być dymem jakby zawelonowane. Wędliny muszą mieć dym punk tualnie o tej samej godzinie, jednak przerwa co kilka dni na pół dnia nie szkodzi. Wędzarnię na leży co dnia przewietrzać przez 5—10 minut, uwa żając, aby mięso nie zmarzło. Wieszając mięso w wędzarni, należy się trzy mać następującego porządku: Najbliżej komina wiesza się szynki i duże kawałki wołowiny, po tem przychodzą grubsze kiełbasy, salceson i sło nina, a na końcu polędwica, ozory i cienkie kieł basy. S z y n k i , stosownie do swej wagi i siły dymu, t. j . czy dym jest słabszy czy mocniejszy, wędzi się 3—5 tygodni. Jeżeli szynka po naci śnięciu jej palcem nie poddaje się, oznacza to, że jest już uwędzoną. — Kiełbasy wędzi się 14 dni. Jeżeli na środku kiełbasy jest ciemne miejsce, to znak, że jeszcze nie jest zupełnie uwędzoną. S a l c e s o n , p o l ę d w i c ę i s ł o n i n ę wędzi się 2—3 tygodnie, kiszki pasztetowe 1—2 dni. Jeżeli nie można uzyskać w kominie samym zimnego dymu, wtedy należy wywołać dym w że laznym starym garnku i ten wstawić do wędzarni. Takim sposobem otrzymujemy także dobre rezul taty. Jak to już było wspomniane, skutek zimnego a ciepłego dymu jest zupełnie odmienny. U nas 33 32 często się na tę ważną okoliczność nie wiele zważa, a przecież od tego zależy jakość i trwałość wę dliny. Dym ciepły prędko skutkuje, wędzi się krótko, ale źle, bo wędzenie jest tylko powierz chowne i nie trwałe. Często ma się też stratę, bo tłuszcz i mięso zewnętrznej warstwy się uszko dzi. Handlarze przenoszą wędzenie ciepłym dy mem też i dlatego, że wędlina przez krótkie wę dzenie mało traci na wadze, a na wagę się ją sprzedaje. Mięso wędzone w ciepłym dymie nie wytrzymuje dłuższego przechowania i prędko się psuje. Do dalszych przesyłek, n. p. w kraje pod zwrotnikowe, wędliny muszą przejść przez dym zimny. Przechowywanie wędlin. I. Wędzone mięso i kiełbasy zaszywa się mocno w kawałek płótna i grubo smaruje gęszczem ze świeżo ugaszonego, rozrobionego wapna. Gdy wapno zaschnie, można wędliny wszędzie przechować. W ten sposób przechowują na okrętach w podróży podzwro tnikowej wędliny i mięso solone. Sposób ten po lecenia godny, w braku spiżarki i miejsca dla przechowania wędlin. II. Można wędliny przechować w proszku z wapna tak: W pudełku lub paczce nasypuje się na dno warstwę na 10 cm proszku z wapna, kła dzie wędzone mięso szczelnie zawinięte w papier nie przepuszczający powietrza. Posypuje się wa pnem i tak przekłada naprzemian warstwami, •raz zawinięte mięso, raz wapno. Wierzchnia war stwa musi być zawsze wapno. Praktycznie będzie, gdy się każdy gatunek wędlin osobno ułoży w skrzynce, aby go zużyć, nie ruszając drugiego. Każde s u c h e miejsce, czy to na strychu, czy w spiżarni lub w piwnicy, nadaje się na przecho wanie. Wapno chroni wędliny od wpływu po wietrza, pleśni, wyschnięcia, much i drobnou strojów. Proszek wapienny nabyć można w wapiarni, albo go w domu przyrządzić, a to w następujący sposób: Kawałki niegaszonego wapna daje się do kosza, a ten z wapnem tak długo zanurza w wo dzie, aż przestaną się pokazywać bąbelki (pę cherzyki). Następnie rzuca się wapno z kosza do obszernego naczynia i wapno tak ugaszone wtedy samo z siebie rozsypie się. Przechowanie kiełbasy w piecu w l e c i e . Na palenisku układa się kilka listewek drewnianych, na to układa kiełbasy, w ten spo sób, aby się siebie nie dotykały, na te przychodzą znowu listewki drewniane, a na te znowu kieł basy. Drzwiczki w piecu przymyka się z lekka, aby umożliwić przewiew powietrza. Przed scho waniem do pieca s p l e ś n i a ł ą k i e ł b a s ę czyści się szczotką zamaczaną w słonej wodzie, poczem smaruje się ją pędzlem, zamaczanym w lekkim rozczynie salicylowym, a gdy wyschnie, przecho wuje w piecu pokojowym. 3 34 35 Cukier, sacharyna i miód (w zapasach domowych). Przy przyrządzaniu i przechowaniu zapasów domowych, podobnie jak i sól kuchenna, o któ rej zbyteczne tu coś więcej mówić, odgrywa bardzo ważną rolę cukier, którego znaczenia do niedawna niedoceniano. W przeciwieństwie do soli kuchennej, któ rej jako minerału przetrawić nie możemy, a przy swoić sobie tylko w malutkiej cząstce, cukier ulega zupełnemu strawieniu. Ta jego nadzwyczaj na własność połączona z możnością konserwacyi innych pokarmów, zwłaszcza owoców, wy wyższa' go ponad inne. Tu dość wspomnieć, że ma sześć razy większą pożywność niż mleko. Wiele pokarmów trudno zaś bez cukrów spo żywać. Dla zrozumienia znaczenia i wartości cukru w dziale zapasów domowych i poznania z jakim trudem go zdobyto, niech posłuży krótki opis tego wynalazku w porównaniu z najnowszym jego surogatem, t. zw. sacharyną. Jak zaś dokładniej zastosować cukier i sa charynę w przyrządzaniu zapasów, o tem będzie mowa w dotyczących dalszych rozdziałach. W jaki zaś sposób można oszczędzić cukru kupnego, używając wywaru z pewnych warzyw podaję poniżej. C u k i e r . Zwyczaj a raczej potrzeba sło dzenia pewnych potraw, jest starszą, niżeli zapo znanie się nasze z cukrem. W starożytności sło dzono miodem. Później odkryto nowy rodzaj sło dyczy w soku wydzielającym się z pewnego ga tunku trzciny. W pierwszym wieku po Chrystusie już niejaki Diskorides wspomina, że w pewnym gatunku trzciny rosnącej w Indyach i szczęśli wej Arabii znajduje się gatunek miodu, nazwany „Sacharon". Później podobnie wyraża się o tej słodyczy Plinius, dodając, że cukier taki stosują tylko w medycynie. Słodycz ta też na ten cel była długi czas używaną. Prawdopodobnie wyprawom krzyżo wym zawdzięczamy wprowadzenie cukru do Eu ropy środkowej. Jeszcze z końcem 17 wieku cu kier z trzciny cukrowej był tak drogi, że tylko zamożne stany mogły go używać. Cukier, jaki teraz posiadamy, jest to ciało słodkie, łatwo rozpuszczające się w wodzie, che micznie składające się węgla, wodoru i tlenu. Jest kilka odmiennych gatunków cukru, a to cuk i e r m l e c z n y w mleku, cukier g r o n o w y w owocach, cukier t r z c i n o w y w trzcinie cu krowej i w burakach cukrowych. Z buraków cu krowych otrzymujemy obecnie fabrycznie cukier rozpowszechniony w Europie. Burak cukrowy zawiera 10 — 17% cukru. W roku 1749 berliński aptekarz i chemik Mark- 36 graf, pierwszy dowiódł, że pewien gatunek bura ków zawiera taki sam cukier, jak trzcina cukro wa. W roku 1789 lekarz i chemik uczeń Markgrafa, Dr. T. Aehard zajął się (pod Berlinem), wówczas jeszcze zapoznaną uprawą buraków cu krowych. Już w roku 1810 wyrabiała cukrownia w Augsburgu 10.000 centnarów tego środka słodzącego. Przedtem cukier był uważany jako artykuł "zbytku, dziś wiemy, że jest to arty kuł o wysokiej wartości odżywczej. Zarówno człowiek jak i zwierzę, wykonując pracę mecha niczną, spala w mięśniach przeważnie cukier, jak tego niedawno dowiodła fizyologia; chcąc powiększyć wydatność pracy, należy pracującemu dostarczyć cukru. Dzieje się to w postaci osło dzonej kawy, herbaty, czy też słodkiej potrawy, cukier posiada 396 kaloryi, należy więc do naj bardziej wartościowych artykułów spożywczych. U ż y c i e s a c h a r y n y . Sacharyna jest to biały krystaliczny proszek, który odkrył chemik Fahlberg (około r. 1884) z mazi, powstałej z węgla kamiennego przy fabrykacyi gazu świetlnego. Własnością jej jest, że posiada nadzwyczajny dar osładzania naszych pokarmów i to tak, że słodycz jej przewyższa około 300 razy słodycz cukru, że więc jej 1 kg (2 funty) odpowiada ma 1 sie 3 cetnarów cukru. Innemi słowy: l /* gr ra 3 r finowanej albo 2 /2 9 skrystalizowanej sachary ny zastąpi 1 kg (2 funty) cukru. 37 Sacharyny używa się po rozpuszczeniu w cie płej wodzie, nie podaje się jej ani w kryształ kach, ani w proszku. W tym celu dodaje się do 1 / (i kwarty) ciepłej wody 10 gr czyli 1 dkg (s/4 łuta) sacharyny i 5 gr (V2 łuta) dwuwęglanu sody i tak długo miesza, aż proszki się zupełnie rozpuszczą. Ten płyn zawiera tyle słodyczy co 3 kg (6 funtów) cukru i z niego czerpie się we dług potrzeby. Ilość takiej sacharyny stosuje się do ilości potrzebnego cukru, podanej w danym prze pisie, t. zn. bierze się z płynu jedną trzecią część przepisanej ilości cukru, innemi słowy 1/8 l osło dzonej sacharyną wody odpowiada 1 kg (2 fun tom) cukru. Z konserwami, kompotami, czy też z innemi g o r a c e m i potrawami miesza się płyn powyż szy bardzo starannie, gdy są one już ugotowane. Owoców gotować razem z sacharyną nie poleca się, gdyż łatwo przyjść może częściowy rozkład tejże. Chcąc osłodzić kompot, gdy go podajemy do stołu, najpraktyczniej jest, z owocu zlać sok do filiżanki, poczem do soku wlać 2—4 łyżeczki sa charyny, dobrze i starannie wymieszać i pokosztować, czy jest do smaku, polać po owocach i tak zostawić na 2—3 godziny, aby owoce przeszły sło dyczą. Słodząc potrawy sacharyną, należy to czy nić b a r d z o o s t r o ż n i e , aby nie przesłodzić, 39 38 gdyż przesłodzone mają smak i posmak wstrętny. Sacharyna nie posiada żadnej wartości pożywnej i do k o n s e r w o w a n i a środków żywności zu pełnie się nie nadaje. Syrop cukrowy z buraków i marchwii. Brakowi cukru do kompotów i marmolad można zapobiedz syropem ugotowanym z buraka albo marchwi. Syrop taki można sporządzić z buraka cukro wego, z marchwi cukrowej, t. zw. „karoty", w ten sposób : Korzenie buraka cukrowego albo marchwi myje się szczotką i wodą i układa na słomie lub t. p. celem obsuszenia. Gdy wszystkie buraki itd. są już obmyte, wtedy nożem skrobie się je albo obiera bardzo starannie. Oczyszczone buraki albo marchew kraje się na kawałeczki, daje do kotła, nalewa nieco wody i gotuje pod pokrywą. Gdy są miękkie, daje się je do beczki i miażdżę dob nią. Miazgę tę i nieco soku daje się pod prasę do wyciskania owoców i wyciska starannie do ostatniej kropli, poczem wytłoki odrzuca i dalej resztę miazgi wyciska. Gdy już wszystek miąsz wydu szony, wtedy sok należy wygotować w ten spo sób : Do kotła starannie wymytego i wypłukane go wlewa się wyciśnięty sok z buraka (kocioł niepełny tak na 15 cm) i wrzuca na dno kotła kilkanaście czystych czerepek porcelanowych lub glinianych, aby te, gotując się wraz z sokiem, zapobiegły przepaleniu się soku. Gdyby się wszy stek sok nie zmieścił w kotle, to w miarę wygo towania dolewa się pozostałą resztką. Chcąc się przekonać o gęstości soku, czyni się to w nastę pujący sposób. Łyżkę soku nalewa się na talerz, a gdy sok po chwili zgalarecieje, to znak, że sok ma należytą gęstość; wtedy zlewa się go do czystych, suchych garnków kamiennych, nakrywa z lekka papierem i zostawia tak przez 24 godzin, potem zaś starannie zawiązuje pergaminowym papie rem. Sok ten da się trzymać przez przeszło dwa lata i używa zamiast cukru do marmolad, kom potów, powidełek, dzieciom do chleba i t. p. jak miód. Gotując ten sok, można użyć dwie części buraka i jedną część zwykłej marchwi, albo też ugotować go tylko ze zwykłej marchwi i z mar chwi cukrowej „karotą" zwanej. Kto nie ma prasy do wyciskania, ten używa do tego worka. Długość i szerokość worka stosu je się do wielkości baniaka, t. j . jeżeli baniak ma 1 m wysokości, worek powinien mieć długości 75 cm i w dole być zaokrąglony. Dno baniaka wykłada się w takim razie wązkiemi listewkami z drzewa, ustawia na nich miskę albo salaterkę o pojemności kilku litrów, z 4 kg (8 funtów) buraka ma się mniej więcej 2 kg (4 funty) soku i na dno baniaka nalewa na ._ VV£»"3 41 2—3 palce zimnej wody. Worek przywiązuje się krawędziem na baniaku, napełnia miazgą, s z c z e l n i e nakrywa (gdyby pokrywa dobrze nie przyle gała, uszczelnia ją w około mokrą ścierką) i sta wia na gorącą kuchnię. Wrząca woda t. j . para> powoduje samoistne wydzielanie się soku, a ten spływa do podstawionej miski lub salaterki. Miazgi nie należy ruszać, aby soku nie zmącić, ten ma czysty sam ściec, potem należy go gotować 1—l1/* godziny, próbując gęstość jak wyżej podano. Można też potłuczoną miazgę buraka lub marchwi dać do rzadkiego woreczka, aby sok sam bez ugniatania do naczynia ściekł. Później należy sok ten cukrowy wygotować jak powyżej podano. P r z e c h o w a n i e m i o d u . Miód przecho wuje się w suchem, przewiewnem miejscu. Prze chowany w wilgotnej spiżarni lub piwnicy na ciąga wilgocią, rzadnieje, burzy się, t . j . buchcieje, najpierw na powierzchni, i bardzo prędko cały się psuje. W początku kwaśnienia można miód tak uratować: drewnianą łyżką zbiera się z wierz chu skwaśniałą warstwę, a miód wstawia się z na czyniem do gorącej wody; ogrzewa tę na -{-45° C. Na powierzchni miodu tworzącą się szumowinę zbiera się starannie. Miód zlewa się do garnków kamiennych (szklanne, cynkowe nie nadają się na ten cel), zawiązuje się szczelnie papierem perga minowymi przechowuje w miejscu suchem, naj- lepiej na strychu. Zawiązując papierem pergami nowym, należy go wpierw zwilżyć letnią, czystą wodą, a gdy jest w stanie podatnym, naciąga się go na garnek, uważając, aby papier nie dotykał miodu, bo do fabrykacyi papieru używają kwasu siarkowego, a ten łatwo spowoduje kiśnięcie mio du. Do codziennego użytku do słoika nalewa się miodu, aby całego zapasu co dzień nie ruszać. L o d o w n i a p o k o j o w a . Lodownię należy bardzo starannie i czysto utrzymywać. Chcąc się pozbyć często tam powstającej stęchlizny, używa się do tego nadmanganianu potasowego (w drogueryi do nabycia), dając do wody kilka znanych czerwonych kryształków. Gdy te się rozpuszczą i woda nabierze ciemno-amarantowego koloru, to płynu tego używa się do mycia lodowni. Jest to b a r d z o t a n i i b a r d z o d o b r y środek dezinfekcyjny. Plamy na skórze, t. j . na rękach i t. p. z tego płynu powstałe, wywabia się słabym rozczynem kwasu szczawiowego. Jeżeli na cynkowej blasze lodowni pokażą się białe plamy, trzeba się ich pozbyć jak naj prędzej w następujący sposób, gdyż to są g r z y b k i pleśni: Do 1 / (kwarty) wody wlewa się 20 kropli kwasu solnego (w drogueryi do nabycia) i 20 kropli nafty, miesza to razem, macza w tym gru bą ścierkę, posypuje ją piaskiem i szoruje mocno 42 powierzchnię pokrytą plamami t. j . pleśnią. Gdy plamy znikną, wtedy spłukuje się blachę lodo wni wodą z sodą 3 dkg (2 łuty) sody na 1 / (kwartę) wody, a potem czystą wodą. Chcąc na dać połysk blasze cynkowej, używa się do tego trocin z drzewa, ale niemi trze się blachę na sucho. Do lodowni wstawia się tylko zimne po trawy, gdyż tylko z pary gorących potraw po-wstają białe plamy, t. j . pleśń. Wogóle potraw o ostrym zapachu nie należy przechowywać w lo downi. Należy o tern pamiętać, aby lodownię za wsze starannie od czasu do czasu wywietrzyć, wodę pozostałą z lodu co dnia wypuścić, a gdy by rurka, którą woda odpływa, nie chciała funkcyonować, trzeba ją przebić drutem, bo może gdzie trochę piasku lub zanieczyszczenia do rurki się dostało. Spiżarnia jest to schowek bardzo ważny; powinien się mieścić obok kuchni, o ile możno ści od strony północnej, z oknem do wietrzenia i mieć na ścianie wiele półek szerszych lub węż szych, jak miejsce pozwoli. Podłoga w spiżarni powinna być cementowa, dla ochrony przed wil gocią. U góry daje się jedną bardzo szeroką pół kę, na umieszczenie słoików z rydzami, korniszo nami i t. p., w ogóle z przysmakami, nie tak czę sto używanymi, a kilka słojów przeznaczonych do częstego użycia stawia się na niższą półkę. Nie- 13 daleko od okna wysoko wbija się w ścianę kilka dużych haków, dla powieszenia słoniny, szynki, za jąca i t. d. Haki odstają daleko od ściany, by mięso muru nie dotykało i nie pleśniało. Niżej wbija się mniejsze haczyki do powieszenia grzybów, cebuli i t. p. Spiżarnia powinna być co najmniej raz na rok pobielona i gruntownie odczyszczona. Piwnica. Do dobrego przechowania zapasów konieczna jest dobra piwnica, mająca okna i drzwi szczelnie przystające, które przed mrozami mają być dobrze zaopatrzone. Ważną jest rzeczą, aby na wiosnę piwnicę po zużyciu zapasów przez kilka tygodni dokładnie przewietrzyć. Obmieść ściany i sufit pobielić świeżem wapnem, be czki, skrzynie i t. p. wynieść i obmyć, półki wyszurować i na słońcu wysuszyć, a podłogę ce mentową lub kamienną zamieść albo wyszoro wać mocnym ługiem, zbadać, czy nie ma mysich dziur, przyświeciwszy światłem wszystkie kąty. W danym razie dziury wypełnia się tłuczonem s z k ł e m i zalewa cementem. Najważniejszym wa runkiem dobrej piwnicy jest czystość, zwalczają ca mikroby, pleśni i t. p. szkodniki. Dobra piwni ca musi mieć wentylacyę, być suchą i o wzglę dnie wilgotnem powietrzu i o temperaturze 6V2° RW jesieni przed złożeniem zapasów należy pi wnicę z d e s i n f e k c y o n o w a ć zapomocą siarki. Kupuje się siarkę laseczkową (w proporcyi 2 Ya kg (funt) siarki na piwnicę o 4 m ), tę roz- " W ^ l 44 drabia, układa na kilku starych talerzykach, za pala i zostawia palącą przy szczelnie zamknię tych drzwiach i oknach. Po 24 godzinach wietrzy się piwnicę starannie przez 1—2 dni i układa w niej zapasy. U r z ą d z e n i e piwnicy składa się z zagro dzenia po kątach dla ułożenia warzyw, (jarzyn) i z paczki zamykanej na klucz, gdzie się stawia butelki z winem; dalej z zapasu piasku, ten przed użyciem należy na słońcu wysuszyć, do pozio mego układania butelek z piwem, z półek na owoce, konfitury i konserwy i z kilku haków u sklepienia dla zawieszenia mięsa. II. CZĘSG. Konserwy z mięsa. Bicie wieprza. Zanim się przystąpi do bicia wieprza po trzebne są różne naczynia a t o : maszynka do siekania mięsa, piłka do przecinania kości, wielki i mały nóż, siekiera, topór, siekacz, szpryca do kiełbas, nóż drewniany do czyszczenia kiszek; dalej koryta, beczki, szafliki, kilka wielkich mi sek, kocioł i kilka dużych kamiennych garnków na tłuszcz, krew i t. p. Należy także przygotować przyprawy korzenne mianowicie: utrzeć albo utłuc 2—3 kg (4—6 funtów) soli, (tę należy przed uży ciem dobrze wysuszyć), V 2 - 3 A kg (i—1V« funta) saletry, prosty i angielski pieprz grubo utłuc, nieco kminku przebrać i każdy gatunek tej przyprawy należy przesiać, każdy z osobna. Do umycia rąk przygotować miednicę, dwa ręczniki, ścierkę i ka wałek mydła, jako też igłę do kłucia kiełbas i cienką a mocną nitkę do związywania kiełbas. Do marynowania używa się dębowego sza flika lub beczki, kilkakrotnie używane są najle- "WVTST 47 psze. Nową beczkę należy kilka tygodni przed użyciem napełnić gorącą wodą, wsypać sody (1—2 kg 2—4 funty) stosownie do wielkości, za mieszać, a gdy woda jeszcze letnia, wylać ją. Czy ni się to często i tak długo, aż woda wygląda czysto. Beczkę, przed ułożeniem mięsa, należy zbadać, czy też nie cieknie, gdyż mięso się psuje, gdy ropa wycieknie. Jeżeli beczka cieknie, wów czas należy ją wodą napełnić i tak zostawić przez kilka dni. Najlepsze miejsce do marynowania mięsa jest sucha przewiewna piwnica. Jeżeli się bije w zimie podczas wielkich mrozów, wówczas skła da się mięso do spiżarni, jeżeli ta przytyka do opalonej ubikacyi np. kuchni. Temperatura nie powinna być poniżej -p2° R. Mięso marynowane obraca się co dnia, to co było na wierzchu daje się na spód, a to co u spodu, daje się na wierzch, przykłada krążkiem, przyciska kamieniem i z wierz chu nakrywa ścierką albo denkiem. Przed zabiciem wieprz na 12—15 godzin nie dostaje nic jeść, tylko wodę do picia, aby prędzej można oczyścić kiszki. Zanim się przystąpi do zarżnięcia wieprza należy przygotować naczynie do spuszczenia krwi, i gruby kawałek płótna albo wiechcie ze słomy do wytarcia go. Świnię zarzyna się pod gardłem, a krew spuszcza się do czystego naczynia i zaraz ją soli i miesza, aby się nie ścięła. Zabitego wieprza t oczyszcza się z sierści, osmalając go wiązką zapa lonej słomy, albo też kładzie się go do koryta grzbietem, na wierzch, parzy się wrzącą wodą i zaraz zbiera szczecinę, a drobną sierść skrobie nożem. Wieprza obmywa się starannie wodą, do czystości wyciera słomą i za tylne nogi wiesza się go na mocnym haku. Skórę przerzyna się wzdłuż brzucha, krtań wycina i odrzuca, wyjmuje się kiszki, wątrobę, sadło i serce, zaś żółć ostro żnie, by jej nie rozgnieść, wyrzuca. Z kiszek, jak długo są jeszcze ciepłe, zdejmuje się tłuszcz i czyści je w ten sposób, że wwrzuciwszy z nich wszelkie nieczystości, dwa razy się je przepłukuje, wlawszy do środka letniej wody. Poczem się każdą z osobna wywraca i tylcem od noża, albo gładką listeweczką szlamuje do ostatniej błonki. Kiszki te naciera się potem solą, obmywa w kilku wodach i czyste daje do zimnej wody. Można je też czyścić i innym sposobem, a to tak: wyciska się z nich wszelkie nieczystości, przepłukuje letnią wodą, wywraca, kraje na ka wałki, kilku metrów długości, naciera solą i płu cze bardzo starannie w ciepłej wodzie ale nie szlamuje. Wodę przy płukaniu kiszek bardzo się często zmienia, naciera je dobrze solą, tak długo, aż czyste nie będą, nakoniec wkłada je na pół godziny do słabego rozczynu (blado-różowego) z n a d m a n g a n i a n u p o t a s o w e g o . Po upły wie tego czasu daje się je do zimnej wody; do Vv^ 48 której daje się nieco pokrajanej cebuli i szał wii aby nabrały przyjemnego odoru. Zimną wo dę zmienia się co 3 godziny, a gdyby to nie wy starczyło, wtedy jeszcze raz płucze się je w rozczynie z n a d m a n g a n i a n u potasowego. Rozczyn należy rozrobić w osobnem naczyniu i rozrobiony wlać do naczynia z kiszkami, bo gdy ziarnko z tego środka desinfekcyjnego upadnie na kiszkę, to zostawi ciemno-brązowe plamy. W ten sam sposób czyści się pęcherz, zanim się go powietrzem nadmie; im go się więcej przy nadymaniu uciska i ugniata, tem on jest większy i elastyczniejszy. Żołądek płucze się dobrze w ten sposób, co kiszki, a gdy już czysty, parzy się go gorącą wodą i szlamuje nożem. Czyszczenie ki szek należy czynić bardzo dokładnie i starannie. Wielkich, gładkich kiszek używa się na kieł basy, cienkich na kiszki pasztetowe, a pokręco nych na kiszki kaszane i krwawe. Równocześnie z czyszczeniem kiszek wyjmuje się sadło i jeszcze z gorącego zdejmuje błonkę, suszy ją, w razie potrzeby zeszywa na maszynie, pokrajawszy na paski i używa jak kiełbaśnicy. Ziobra łamie się ostrym toporem po obu stronach stosu pa cierzowego, aby świnka dobrze się poddała, po tem płasko wiesza, aby dobrze przez 24 godzin wystygła. Po odjęciu podgardla, ozoru, głowy i rozpłataniu czaszki, wyjmuje się móżdżek, a płuca i serce daje się do zimnej wody, zaś wątrobę zo- 49 zostawia na misce. Po upływie jednej doby roz biera się wieprza dalej, a to odejmuje się prze dnie nogi z łopatkami, te wycina się prosto, a os trym nożem przez środek grzbietu przerzyna się słoninę i odcina od niej schab, polędwicę i kość grzbietową. Od połciów słoniny odcina się bocz ki czyli podbrzusze, a na koniec tylne szynki, te wycina się w krąg. Z u ż y t k o w a n i e p o s z c z e g ó l n y c h czę ś c i w i e p r z a . Następujących części wieprzowiny na świeżo można użyć: polędwicę, schab, kawa łek chudego mięsa od grzbietu na siekaninę, ozór, serce i nerki. Marynuje się i wędzi: szynki, polędwicę, głowę, słoninę, schab i boczki. Na kiełbasy bierze się kawałki wieprzowiny, cienką słoninę i mięso od słoniny. Na salceson: ozór, słoninę, uszy, kawałki mięsa ze skórą, kawałek podbrzusza i drobne skrawki. Na kiszki: wątro bę i płuca. M a r y n o w a n i e . Szynki marynuje się ze skórą, zaokrągla je, t. j . obkrawuje się wystające części mięsa i słoniny, bo te w dymie by wy schły i nie miałyby żadnej wartości. Na skórze słoniny robi się końcem noża kilka lekkich na cięć, szynkę samą przez godzinę silnie naciera solą i saletrą. (Patrz solenie część I.) B o c z k i po namarynowaniu mocno się zwija i sznurkiem gęsto ściąga. W ten sposób po na4 50 marynowaniu można zwijać przednie ł o p a t k i , wyjąwszy z nich wpierw kości. S ł o n i n ę , po 2—3 tygodniach marynowania, wiesza się na kilka dni w miejscu przewiewnem, aby dobrze obeschła i wędzi się ją w kominie. Aby słoniny można użyć do pasztetów, szpiko wania i t. p., należy grubą słoninę po dokładnem natarciu miałką solą z obu stron przez pół go dziny, zawinąć ją do ścierki, położyć między dwie deski i tam przyciśniętą przechować przez przez 14 dni w suchem miejscu. Poczem słoninę suszy się na powietrzu, o ile możliwe, na prze ciągu. S ł o n i n ę p a p r y k o w a n ą przyrządza się jak wyżej podano, tylko przed samem wędze niem posypuje się ją papryką, obwija w papier i w kominie wiesza do wędzenia. S z y n k i p o w e s t f a l s k u marynuje się jak zwykle, dodając majoranku, liści bobkowych, kolendry, jałowcu i włożywszy między szynki obraną główkę czosnku. Tak szynki powinny poleżeć 3 tygodnie, a obraca sieje co parę dni, prze kładając je tak, aby te, które były z wierzchu, poszły na spód. Jeżeliby same z siebie za mało puścił}' płynu, wtedy należy przegotować wodę z solą i saletrą i tym płynem zalać szynki, aby sos był na nich 2 cm nad mięsem. Po trzech tygo dniach obsusza się szynkę na powietrzu, potem zaszywa w worki z rzadkiego grubego płótna ól i wędzi w dymie z gałęzi jałowcowych. Po uwędzeniu można je w tych workach całe lato prze chowywać. Szynki westfalskie podaje się na su rowo. S z y n k a w p ę c h e r z u. Wieprzowinę zwaną karkowizną naciera się solą przez 15 minut, zmieszaną z łyżeczką tłuczonego cukru i saletrą na koniec noża, napycha mocno do pęcherza, daje pod prasę na 2 godziny i wędzi 8—14 dni. K i e ł b a s a . Na kiełbasę wybiera się mię so bez żył i tłuszczu. 5 kg (10 funtów) chudej wieprzowiny sieka się dwa razy na maszynce do mięsa, dodaje się l3/i kg (3 1 / 2 funta) sadła, sieka wszystko razem, dodaje 20 dkg (11 łu tów) tłuczonej przesianej soli, 3 dkg (2l/2 łuta) saletry, 2 dkg (1 łut) tłuczonego pieprzu angiel skiego i 1 łyżkę tłuczonego cukru, poczem jesz cze raz wszystko razem sieka na maszynce do mięsa. Masę tę misi się długo (przynajmniej pół godziny) i starannie, dwa razy zanurzając we krwi, aby kiełbasie nadać ładny kolor różowy. Potem kiełbaśnice kraje się na kawałki dowolnej długości, związuje przy jednym końcu i nadyma powietrzem przez piórko gęsie, aby wypróbować, czy kiełbasa cała. Poczem kładzie się ją na chwi lę do ciepłej wody i obciera ściereczką z obu stron. Z masy formuje się kule, wkłada je do blaszanej szprycy i nią napycha cienkie, gładkie kiełbaśnice. Kiełbasy muszą być w tym samym 52 dniu zrobione, co było mięso posiekane, inaczej straciłyby na kolorze i smaku. Przed napychaniem zawiązuje się kiełbaśnice nitką, napychaje mo cno (twardo) ale zwolna, tak, aby nie pękła, a prze cie była tak napchana, jak należy. Gdzie się oka że pod skórą powietrze, wypuszcza się je, kłu jąc igłą. Po napełnieniu związuje się kiełba śnice mocną nitką Po 12 godzinach upycha się je, to jest poprawia napchanie ręką zwolna i uwa żnie, albo przez miękkie, cienkie ściereczki. Kieł basa niestarannie napchana prędko się psuje. Gdy pod skórą okaże się powietrze, wypuszcza się je, kłując igłą. W razie pęknięcia nakłada się na dziurę kawałeczek kiszki. Gdy kiełbasa jest już obsuszoną na przeciągu i dobrze opatrzoną, wte dy wiesza się ją w kominie i wędzi przez 14 dni. Przez pierwszy tydzień wędzi na lekkim dy mie i przerywa wędzenie od czasu do czasu na pół dnia. Gdy się kiełbasę podda działaniu mo cnego dymu, wtedy tworzy się na niej we wnątrz ciemny brzeg i skóra od niej odstaje. Po tygodniu można mocniej wędzić. Jeżeli na środ ku kiełbasy jest ciemne miejsce, to znak, że je szcze nie jest zupełnie uwędzona. K i e ł b a s a k r a j a n a . 60 dkg (l 1 /* funta) mięsa wołowego, 1 kg 20 dkg (2l/2 funta) wieprzo x winy i 1 kg 20 dkg (2 /2 funta) słoniny kraje się razem w drobną kostkę, wsypuje 12 dkg (V4 fun ta) soli, V2 dkg (V2 łuta) pieprzu prostego i an- 53 gielskiego, 1 dkg (1 łut) saletry tłuczonej i V* l (kwaterkę) wody. Potem wszystko razem miesza i napycha kiełbaśnice zapomocą blaszanej szpry cy, zwolna ale mocno, uważając, aby nie upychać za mocno, żeby kiełbasy nie popękały. Gdzie się pokaże pod skórą powietrze, wypuszcza się je kłując igłą. Kiełbasy, gdy dobrze obeschną, wędzi się, jak powyżej podano. S a l c e s o n . Wieprzowy ozór, serce, części mięsa bez skóry, kawałek podbrzusza, drobne skrawki od szynek także bez skóry i 7 4 kg (x/2 funta) słoniny gotuje się na miękko; gdy już ugotowane, wyjmuje na talerz, by ostygły. Po ostygnięciu kraje się w paski lub kostki, wszystko do smaku soli i pieprzy (pieprzem prostym i angielskim), miesza razem; tą masą napycha się żołądek wie przowy i mocno zaszywa. Salceson wkłada się do kipiącej wody, gotuje godzinę, po wyjęciu obmywa zimną wodą, daje pod lekką prasę na 3—4 go dziny i wędzi w wędzarni. Ucha do salcesonu obecnie się nie daje. Wołowina. Marynuje się ją w rozczynie sol nym tak przyrządzonym: Na 50 kg (100 funtów) mięsa liczy się 3% kg (?V2 funta) soli, 5 dkg (2V2 łuta) saletry i 34 dkg (29 łutów) cukru, dolewa 18 / (18 kwart) wody i gotuje długo. Gdy rozczyn jest tak gęsty, że na nim utrzyma się surowe jajo, wte dy odstawia się go, aby ostygł. Mięso układa się w dębowej beczce. Na marynowanie bierze się 54 zrazówkę, plecówkę, pierś, krajówkę, mięso od mostku i podbrzusze. Te gatunki polewa się, jak powyżej opisano, ugotowanym rozczynem, przy kłada krążkiem, przyciska kamieniem i tak zo stawia przez 4 tygodnie. Mięso powinno być dobrze pokryte tym płynem, inaczej łatwo ze psuje się. Po upływie 4 tygodni wyjmuje się mięso z rozczynu, obciera ściereczką i wiesza przez 7—8 dni, aby dobrze obeschło. Poczem wędzi się stosownie do wielkości ka wałka, przez 7—8 dni, albo 3—4 tygodnie (patrz wędzarnia). P o d b r z u s z e zwija się mocno w ru lon i gęsto sznuruje cienkim szpagatem i wędzi. O z ó r . Na ozór ważący 2 kg (4 funt}') bierze się 12 dkg (7 łutów) soli, pół łyżeczki saletry, miesza razem i wciera w ozór, aż wszystko wej dzie. Potem układa się ozór na miskę kamienną, posypuje 10 ziarnkami pieprzu angielskiego i małą łyżeczką kolendry tłuczonej, dodaje 2 listki bo bkowe i 2 gwoździki, przyciska denkiem i stawia w chłodnem miejscu. Ozór obraca się co dnia i oblewa go tworzącą się ropą przez 2 tygodnie. Po upływie tego czasu wyjmuje się ozór, wiesza, aby obsechł, w miejscu przewiewnem, i wędzi w kominie 2—3 dni. Baranina. Po zabiciu barana i zdjęciu skóry rozbiera się go podobnie jak wieprza. Więc od cina się głowę zaraz za uszyma, a potem kark, przednie i tylne nóżki, podbrzusze, łopatki, .),"> czomber i ćwiartki, t. zn. szynki tylne. Tłuszcz czyli łój wkłada się osobno do zimnej wody, jak też i łój z kiszek. Kiszki i żołądek czyści się w ten sam sposób, co kiszki wieprzowe. Tak rozebrane mięso przeznacza się do marynowania a t o : ło patki, czomber, podbrzusze i ćwiartki, t. j . tylne szynki. Z wątroby i płuc robi się kiełbasy albo pasztet, nóżki, ozorek i serce podaje się w gala recie. Marynuje się baraninę, nacierając solą, zmie szaną z saletrą, cukrem, pieprzem i jałowcem tłu czonym. S z y n k a b a r a n i a , ważąca około 3 kg (6 funtów) obiera się starannie z łoju i naciera zaprawą składającą się z 1 dkg (3/4 łuta) tłuczonej saletry, 12 dkg (7 łutów) soli, 12 dkg (7 łutów) miałkiego cukru, 6—8 ziarn pieprzu angielskiego i 2 dkg (1 łut) tłuczonego jałowcu. Następnie szyn kę kładzie się do kamiennej lub glinianej misy, przykrywa krążkiem i przyciska ciężarem; wy nosi do chłodnej spiżarni i przez 2 tygodnie obraca, co dnia polewając sokiem, który baranina z siebie puści. Po dwóch tygodniach szynkę się wyjmuje, wiesza w przewiewnem miejscu na 2—3 dni, aby dobrze obeschła i wędzi. Szynkę podaje się su rową, pokrajaną w bardzo cienkie plastry, lub gotuje się ją w ten sposób, jak szynkę wędzoną. W ten sam sposób można marynować c z o m ber, ł o p a t k i i p o d b r z u s z e . P o d b r z u s z e kładzie się na stole, ręką 56 równo wygładza, posypuje prostym pieprzem tłuczonym i surową cebulą drobno posiekaną, zwija mocno w rulon i związuje cienkim szpa gatem. Następnie układa się mięso do naczy nia drewnianego, wypróbowawszy je poprzód, czy nie cieknie; przykrywa krążkiem i przyciska ciężarem. Wynosi do chłodnej spiżarni i przez dwa tygodnie obraca, co dnia, polewając płynem, który baranina z siebie puści. Po 2 tygodniach wszystko się wyjmuje, wiesza w przewiewnem miejscu na 2—3 dni, aby obeschło, i wędzi. Biorąc do użytku, podbrzusze gotuje się, a gdy już miękkie, odstawia, aby wychłódło w wodzie, w której się gotowało. Sznurki się zdejmuje, a mię so, gdy już jest całkiem zimne, kraje się na pla stry. K i s z k a p a s z t e t o w a . 2 kg (4 funty) wie przowiny, (podbrzusza) gotuje się z solą i świeżą jarzyną, a gdy ostygnie, kraje się w drobne ko steczki albo sieka na maszynce do mięsa. Z wą troby baraniej ściąga się błonkę, wątrobę sieka na maszynce i miesza z posiekaną wieprzowiną, pieprzy, soli do smaku i dodaje przysmażonej cebuli. Poczem tą masą napycha się kiszki bara nie, ale lepsze są wieprzowe — gotuje kiełbasy 30 minut i wędzi je w lekkim dymie. K i e ł b a s a . Płucka baranie, surowe, sieka się kilka razy na maszynce do mięsa, dodaje wyży ło wanego i przez sito przetartego móżdżku ba- 57 raniego, do smaku 1—2 sztuk surowej przetartej cebuli, soli i pieprzu, i tyle moczonej i wyciśnię tej bułki, aby masa była pulchna. Poczem się nią kiszki baranie napełnia i te związuje. Kiełbasę tę podaje się jak świeżą, t. j . smaży się ją, albo wędzi lekko w kominie. S z y n k a z c i e l ę c i n y . Z ćwiartki cielęciny odejmuje się nerkówkę, kość wykręca, kolano odcina, a resztę (ćwiartkę) urabia zupełnie na formę szvnki. Na cielęcinę ważącą 5 kg (10 fun tów) bierze się 20 dkg (13 łutów) soli i 1 dkg (V2 łuta) saletry; sól trze na miałko, saletrę tłu cze w moździerzu, miesza razem, tern naciera cielęcinę, układa do miski i przyciska kamieniem. Ważną jest rzeczą, aby przez 14 dni co dnia mię so było przewracane i polewane tym sosem sło nym, który z siebie puści. Po upływie 14 dni szynkę można użyć świe żą, lub daje się ją na dwa dni do wędzarni. Szynkę taką można podać zaraz po zamaryno waniu, albo też uwędzoną, a potem gotowaną albo upieczoną w żytniem cieście. Bicie gęsi. N a p ó ł g ą s k i trzeba gęsi do brze utuczyć. Bije się gęsi od listopada do końca grudnia. Na kilka godzin przed zabiciem kąpie się je w czystej wodzie i puszcza je na czystą słomę, aby im pióra obeschły. Potem przez 6 godzin nie dostają żadnej kar my, tylko wodę do picia. Zabija się je ostrym 58 nożem w następujący sposób. Gęś trzyma się le wą ręką za skrzydła, ogłusza silnem uderze niem, głowę przegina wstecz, aby skórę na krtani silnie naprężyć i mocnem cięciem prze cina się krtań i arterye szyi. Gęś trzyma się gło wą na dół nad podstawioną miską, aby krew ściekła, wlewa się do niej nieco octu, aby nie skrzepła, poczem cięcie na szyi przewiązuje się szmatką, aby krwawiąc pierza nie poplamiło. Za nim gęś ostygnie, spiesznie obskubuje się pierze ze skrzydeł i piersi, równocześnie się je sortuje, grube pierze, t. j . ze skrzydeł, składa się osobno, zaś osobno cienkie pierze i puch. Należy uważać, aby krwią nie powalać tułowia. W tym celu cięcie zawiązuje się czystą ściereczką. Gdy gęś ostygnie, wtedy się ją uważnie osmala nad wie chciem ze słomy i czyści grysem i wodą i wy ciąga pozostałe szypułki. Poczem wiesza się gęsi, związawszy po dwie głowami w zimnem miej scu. Gdy zastygną, odejmuje się podroby (skrzy dełka) bardzo ostrożnie, aby za wiele z piersi nie wyciąć, później uda, wykrawuje pierś, tę jak można najszerzej i wyłamuje z niej kość. Na 10 gęsi liczy się Va kg (funt) soli, 1 dkg (3/t łuta) saletry i 3 dkg (2 łuty) cukru, miesza to wszyst ko razem i dobrze naciera tern pierś i uda z obu stron. Mięso to układa się w wysokim kamien nym garnku skórą na spód, przyciska krążeczkiem i kamykiem i tak zostawia, co dnia obracając 59 na przeciąg 3—4—5 dni, stosownie do tego, ile ropy puszczą. Po upływie tego czasu, półgąski (t. j . piersi) wyjmuje się, ręką ostrożnie wyciska z nich ropę, przyciska deszczułką i kamieniem i tak zostawia 1—2 dni. Potem składa się dwie piersi gęsie, razem je zeszywa, także i udka przykłada się mięsem do siebie i także zeszywa. Piersi i uda zawija się każde osobno w papier, ale tak, aby z wierzchu i z pod spodu był otwór na dzia łanie dymu. Tak się wędzi w zimnym dymie 7—8 dni. Po wyjęciu z wędzarni układa się półgą ski na deszczułce, przyciska drugą deszczułką dla nadania płaskiej formy, obciąża ciężarem i tak zostawia przez 3 dni. Wiesza się w suchej, prze wiewnej spiżarni. Wędliny z dziczyzny. Na wędliny używa się świeio zabitej zwierzyny, dziczyzna nie świe ża, albo szczwana na polowaniu nie nadaje się na konserwy. S z y n k a z d z i k a . Dzika rozbiera się w ten sam sposób jak zwykłą świnię. Do zamarynowa nia bierze się na szynkę (udziec) ważącą 5 kg (10 funtów) 40 dkg (24 łuty) soli, 1 dkg (»/4 łuta) pieprzu prostego, 1 dkg (d/i łuta) angielskiego (oba gatunki mają być grubo utłuczone), 4 łyżeczki sa letry, wszystko miesza, tą mieszaniną naciera szynkę i pozostawia pod nakryciem przez 4 ty godnie, co dnia ją obracając. Dając szynkę do wę dzenia, obciera się ją ściereczką i wiesza w prze- 60 wiewnem miejscu, aby dobrze obeschła. Ścina się potem wierzchnią skórę, bo skóra nie prze puściłaby dymu, w końcu sznuruje cienkim szpa gatem i wędzi w wędzarni jak zwykłą szynkę. Można ją jeść surową lub gotowaną. Przednie szynki po zdjęciu skóry i wyjęciu kości rozciąga się płasko, nakłada płatkami słoniny z dzika, po sypuje pieprzem prostym tłuczonym i solą, zwi ja mocno na rulon, sznuruje cienkim szpagatem naciera solą, marynuje 3 tygodnie i wędzi. Biorąc do użycia, gotuje się je, poczem kraje w cienkie plasterki jak zwykle. W ten sam sposób co szynkę marynuje się boczki, polędwicę i schab, stosując ilość soli i korzeni do wagi mięsa. B o c z k i c z y l i p o d b r z u s z e po zamary nowaniu przed samem wędzeniem mocno zwija się i szpagacikiem sznuruje. 1 K i e ł b a s y z d z i k a . I /» kg (3 funty) mięsa 1 z dzika i I2 kg (funt) słoniny z wieprza albo z dzi ka sieka się ze 3 razy na maszynce, dodaje do smaku trochę tłuczonego pieprzu prostego i an 1 gielskiego, 1 gr ( /i łuta) saletry utłuczonej na proszek, wszystko razem miesza i napycha mo cno ale uważnie jelita dzika. Gdzie się okaże pod skórą powietrze, wypuszcza się je, kłując to miejsce szpilką. Napełnioną kiełbaśnicę związuje się mocno sznureczkiem. Po 24 godzinach wiesza się ją w wędzarni i wędzi 3 tygodnie w chłodnym 61 dymie. Kiełbasy należy strzedz przed zmarznię ciem, bo się kruszeć będą przy krajaniu. K i s z k a p a s z t e t o w a . Z wątroby zdejmu je się błonkę i kilka razy sieka się ją na maszyn ce do mięsa. Podbrzusze z dzika gotuje się, a gdy ostygnie, sieka sieje na maszynce 2—3 razy, miesza z siekaną wątrobą, soli i pieprzy do smaku i na pycha mocno ale uważnie jelita dzika. Kiełbasy gotuje się, poczem się je wędzi w wędzarni. K i s z k a k r w a w a . Do sporządzenia tej ki szki należy użyć świeżej krwi świńskiej. Podgar dle z dzika, serce i ozór gotuje się. Gdy mięso ostygnie, kraje się na kostki, miesza z krwią, soli i pieprzy do smaku i napycha kiszki z dzika. Postępuje się jak zwykle, robiąc kiszki. S a l c e s o n . Ozór, serce, części mięsa bez unta skóry i V* kg (V2 f ) słoniny gotuje się na miękko ale w małej ilości wody, a po ugotowaniu wyjmuje na talerz. Kraje się je w paski lub ko stki, do smaku wszystko soli i pieprzy (pieprzem prostym i angielskim) i miesza wszystko razem. Czystą serwetę lub ścierkę macza się w zimnej wodzie, wkłada do niej pokrajane mięso, zawią zuje podobnie jak budyń nie bardzo twardo szpa gatem, wsadza do bardzo gorącej wody, a gdy raz tylko na ogniu mrugnie, wyjmuje się, daje pod prasę na 24 godziny, poczem się rozwija i kra je jak zwykły salceson. S ł o n i n a z d z i k a . Przed użyciem należy 62 sól dobrze wysuszyć na ciepłej kuchni, bo do słoniny używa się tylko suszonej soli bez żadnych dodatków. Na 1 kg (2 funty) słoniny ze skórą bierze się 4 dkg (3 łuty) soli. Pierwszy połeć słoniny kładzie się do koryta skórą na spód, nadkrawuje głęboko aż do skóry w odstępach szerokich, co 4 palce, solą naciera po wierzchu i w nacięciach. 2 dru gim połciem postępuje się tak samo i składa oba razem obrócone tłuszczem (słoniną) do siebie. Je żeli jest więcej połci słoniny, składa się je takjak poprzednie tłuszczem do siebie i kładzie na po przednich połciach, uważając, by skóra była za wsze na wierzchu. Przyciska się deską i kamie niami, stawia w chłodnem suchem miejscu na 2—3 tygodnie i co drugi dzień obraca, tak, aby połcie słoniny, co były na wierzchu, poszły za każdym razem na spód. Po 3 tygodniach słoninę się wędzi (zobacz wędzarnia). R o g a c z a (sarnę) i j e l e n i a rozbiera się jak zwykle. Udziec sarni wkłada się na 4 minuty do wrzącej wody, poczem się naciera solą zmie szaną z saletrą i cukrem (proporcya n. p. na 2 dkg t. z. 1 łut soli, saletry na koniec łyżeczki i 1 dkg (V2 łuta) cukru tak długo aż soli już nie przyj mie. Wiesza się na jeden dzień w przewiewnem miejscu, poczem wędzi się przez 8 dni. Uwędzony udziec gotuje się i kraje jak zwykłą szynkę. S z y n k a w e s t f a l s k a . Przednie łopatki czy 63 to z jelenia czy z sarny, po wyjęciu kości, roz ciąga się na płasko, nakłada świeżą słoniną po krajaną w płatki, posypuje pieprzem prostym tłuczonym i solą i zwija je mocno w rulon. Po czem sznuruje się szpagacikiem, naciera solą, marvnuje 3 tygodnie i wędzi. " Biorąc do użycia, gotuje się je, poczem kra je w plasterki jak zwykle wędliny. Z a j ą c w ę d z o n y . Ściąga się skórę z zają ca, odcina szyję z głową, oddziela przednie nóżki, a cząber z tylnemi nóżkami zostawia razem. Zająca żyłuje "się starannie, soli, szpikuje z obu stron świeżą słoniną, soli (na 1 kg — 2 funty za jąca 5—6 dkg — 3 - 4 łuty) marynuje przez 14 dni, obracając co dnia, i wędzi. Wędzony zając, biorąc do użycia, gotuje się i podaje do jarzyny, n. p. kapusty włoskiej, bu raczków i t. p. Można go także podać w rumianym sosie cytrynowym, wtedy daje się go na 12 go dzin do bajcu z wina, korzeni i jarzyn i gotuje w wodzie. P a s z t e t l u b k i e ł b a s a z w ą t r o b y za j ę c z e j . Zajęczą wątrobę zanurza się kilka razy w gorącej wodzie i skrobie nożem bardzo cienko. Serce, płuca i nerki z zająca gotuje się i kraje w małe kostki. Wszystko razem miesza się sta rannie i wsypuje soli i pieprzu do smaku. Wy mieszaną masę wkłada się do słoików, zawiązuje papierem pergaminowym i sterylizuje (gotuje 64 w parze) przez 60 minut, licząc od zakipienia przy 100° C. ciepłoty. Można masę posiekaną dać do kiełbaśnicy, ugotować i z lekka uwędzić. T a n i a k i e ł b a s a . 1 kg (2 funty) wieprzo winy, 1 kg (2 funty) sarniny albo mięsa z zająca, 1 kg (2 funty) cielęciny albo 1 kg (2 funty) mięsa z królika, 1 kg (2 funty) wołowiny albo barani ny, sieka się wszystko razem na maszynce do mięsa, miesza z % kg (funtem) słoniny pokraja nej w drobne kostki i z 1/2 kg (funtem) letniego smalcu. Dodaje 10 dkg (5 łutów) soli, pół łyże czki tłuczonej saletry i pieprzu prostego do smaku. Masę tę napycha do grubych wołowych jelit za pomocą blaszanej szprycy, nie upychając mocno, żeby jelita nie popękały. Gdy się okaże pod skó rą powietrze, wypuszcza się je, kłując szpilką. Po zrobieniu kiełbasy naciera się ją z wierzchu solą, a gdy nasolona kiełbasa poleży 24 godziny, wędzi w kominie. Królik wędzony. Po zdjęciu skórki z królika, odcięciu głowy, dzieli się go stosownie do wielkości na połowę albo na 4 części. Poczem mięso układa się w kamiennym garnku, gęsto kawałek obok kawałka, posypuje kilka jagód ja łowca, 1 listek bobkowy i pieprz prosty i angiel ski. Nalewa się go rozczynem gotowanej ale wy1 studzonej wody, (1V2 l (P/2 kwarty), /2 kg (funt) soli i 2 dkg (1 łut) cukru); mięso ma być całkiem pokryte płynem. 65 W tym rozczynie zostawia się je 4—6 dni, a obraca co dnia. Po upływie tego czasu wyjmuje się, ociera ściereczką, wiesza na 1—2 dni w miej scu przewiewnem, aby dobrze obeschło, tarza w grubym pszennym grysie albo zawija w papier, tak, aby dym mógł pod papier podchodzić, i wę dzi w kominie 5—6 dni. Przed, użyciem obmywa się wędlinę w cie płej wodzie, gotuje i podaje do piirre z grochu, kapusty i t. p. albo z sosem cebulowym. S a l a m i z k r ó l i k a . Do tego nadaje się najlepiej mięso ze starych królików. Po zabiciu musi królik 2—3 dni wisieć w przewiewnem miejscu, aby mięso dobrze wyschło, poczem wyj muje się z niego wszystkie kości. Surowe mięso sieka się na maszynce zaraz z chudą wieprzo winą (na 1 kg (2 funty) mięsa z królika 20 dkg (30 łutów) wieprzowiny). Do usiekanego mięsa dodaje się świeżej surowej słoniny (na 1 kg (2 funty) mięsa 30 dkg 17 (łutów), pokrajanej na małe kawałeczki wielkości fasoli, poczem soli i pieprzy do smaku. Można też dodać nieco cu kru i saletry, by mięso nabrało różowego koloru. Wszystko razem trzeba dobrze wymieszać, aby słoninę równo w mięsie rozmieścić. Na 15 kg (30 funtów) masy mięsnej liczy się 60 dkg (32 łu ty) soli, 3 dkg (1 łut) pieprzu angielskiego, 3 dkg (1 łut) saletry i 40 dkg (21 łutów) cukru. Po dokładnem wymieszaniu masy mięsnej, 5 66 napełnia się nią kiszki wołowe albo wieprzowe, dobrze ale uważnie upychając, aby salami miało jednostajną grubość. Gdzie się okaże pod skórą powietrze, wypuszcza się je, kłując tam szpilką. Salami wiesza się następnie na tydzień w przewiewnem miejscu, aby d o b r z e w y s c h ł o , uważając, aby nie zamarzło. Po upływie tego czasu wędzi się je w kominie 1—2 dni. W ten sposób przyrządzone salami trzyma się bardzo długo. Kiełbaski z królika pomyśliwsku. Do 1 kg (2 funtów) surowego mięsa z królika dodaje się 40 dkg (21 łutów) surowej wieprzowiny i kraje wszystko na drobne kawałki wielkości fasoli. Dodaje się korzeni podobnie jak przy przyrządzaniu salami, nieco kminku, miesza ra zem i tą masą napełnia się cienkie kiszki wołowe albo świńskie. Kiełbaski robi się na 10—15 cm długości, suszy i wędzi się je jak serfaladki. Przed podaniem można je dać na 10 minut do kipiącej wody. Kiełbaski te dadzą się przechować czas dłuższy. K i e ł b a s a z k r ó l i k a . Mięso z królika, naj lepiej ze starszych sztuk, sieka się na maszynce do mięsa, dodaje nieco słoniny (V4—V2 kg) (V2—1 funt) pokrajanej w drobne kostki, soli, pieprzu do smaku, saletry na koniec noża i napycha kiełbaśnice za pomocą blaszanej szprycy, upy chając zwolna i uważnie, żeby kiszki nie popę- 67 kały. Gdy się okaże pod skórą powietrze, wy puszcza sieje, kłując igłą. Kiełbasy gotuje się w wo dzie, wyjmuje, a gdy z wierzchu obeschnie, wie sza się je w wędzarni. Można usmażyć jak świeżą kiełbasę i podać z kapustą. K i s z k a p a s z t e t o w a z k r ó l i k a . V/., kg (3 funty) tłustego mięsa z dzika albo wieprzo winy po ugotowaniu sieka się 2—3 razy na ma szynce do mięsa wraz z wątrobą z królika albo z zająca (7 2 kg (funt) wątroby), z której się wpierw ściąga błonkę. Po starannem wymieszaniu z solą i pieprzem do smaku, napycha się tą masą mocno ale ostrożnie kiełbaśnice wieprzowe. Poczem się gotuje i wędzi. R y b y w ę d z o n e . Świeżą rybę — może być szczupak, karp, okoń, węgorz i łosoś — skrobie się, oczyszcza wewnątrz, skrzele wycina, rybę przecina na pół przez grzbiet i soli ją. Układa się ją w kamiennym garnku lub misce, przesypuje pieprzem prostym lub angielskim i dodaje 1—2 liści bobkowych. Gdy tak ryba 3 dni poleży, (co dnia się ją obraca), wyjmuje się ją, obciera ściereczką, i aby obeschła, wiesza się na 1—2 dni w przewiewnem miejscu, poczem każdą rybę obwiązuje się papierem tak, aby dym mógł pod papier podchodzić i zawiesza w wędzarni na 8—12 dni. Wędząc małe rybki rozpina się je, wewnątrz włożywszy patyczek. 68 S u m w ę d z o n y . Świeżego suma oczyszcza się, wyciera czystą ściereczką, następnie soli jak każdą rybę, zmieszawszy z solą 1 dkg (łut) sa letry na 1 / (kwartę) soli. Po 3—4 dniach głowę się odcina, kość grzbietową wyjmuje, rybę kraje na 4 podłużne pasy i wiesza za ogon, aby tłuszcz, którego jest najwięcej w ogonie, spłynął na dół dla nadania rybie smaku i kruchości. Gdy ryba po 1—2 dniach obeschnie, w7iesza się ją i wędzi 2—3 dni w zimnym dymie. W ę d z a r n i a . Do tego używa się beczki o 1 m średnicy (przecięciu) i V/2 m wysokości z wybitemi dnami. Przed ustawieniem jej jako wędzarnię przygotowuje się przedtem w ziemi kanalik dla przepływu powietrza. Na ten kanalik (lufcik;—rowek) kładzie się stary żelazny ruszt. Na ruszcie układa się polanka, ustawia na to beczkę i roznieca ogień. Ważną rzeczą jest, aby lufcik był zwrócony w stronę wiatru i sięgał aż do kraju beczki. Gdy ogień dostatecznie się roz żarzy, nasypuje się trocin dla wywiązania obfi tego i silnego dymu. Ryby można w ten sposób uwędzić : mniejsze kawały mięsa 1V2—2 kg (3—4 funtowe) umocowane na cienkich sznureczkach głową na dół wiesza się na poziomo na beczce ustawionych drążkach i tak wędzi, aby mięso nie wisiało za gęsto i za blisko nad tlejącym ogniem. Żeby dym za prędko nie uchodził, beczkę z góry nakrywa się workami. Ryby wędzi się przez 69 V2—1—P/2 godziny, a gdy skóra z łatwością da się ściągnąć, wtedy ryba już jest uwędzona. P r z e c h o w a n i e r y b w ę d z o n y c h . Ryby wędzone, każdą sztukę z osobna, zawija się w per gaminowy papier, wiesza na haku zdała od ściany w miejscu suchem i przewiewnem. S z c z u p a k a l b o k a r p i s um m a r y n o w a n y . Oczyszczonego szczupaka soli się, poczem się go kraje na kawałki i tak zostawia na dwie godziny. 1 l (kwarta) octu winnego miesza się z równą ilością wina (wino nie jest konieczne), wlewa do garnka kamiennego, dodaje jarzyny, t. j . marchwi, pietruszki, selera, cebuli, pieprzu prostego i angielskiego, 1—2 listki bobkowe i wszystko razem gotuje się jeszcze przez 1—V/2 godziny. Poczem rybę wkłada się do owego płynu i gotuje pół godziny. Po upływie tego czasu, rybę układa się do słoja lub do garnka kamiennego. Smak gotuje się jeszcze z pół go dziny, odstawia go, przecedza, a gdy wychłodnie, nalewa nim rybę, z wierzchu dolawszy nieco mocnego ale przegotowanego octu. Słój zawią zuje się papierem pergaminowym i przechowuje W7 suchem zimnem miejscu. W y s y ł k a d z i c z y z n y . Staranne i umiejętne obchodzenie się z dziczyzną i wysyłka wpływają też wiele na jej wartość, smak i na utrzymanie jej w należytej świeżości. Przedewszystkiem pamiętać o tem należy, ć-A 70 aby zwierzyna z a r a z po zabiciu wytrzewioną była. Rzecz to ważna, a to dla uniknięcia powsta nia gnilizny a względnie zatrucia mięsa bardzo groźnym prątkiem gnilnym (bacillus botulinus). Prątek ów powoduje gnicie wewnętrzne, gdy w wnętrznościach powstające przy rozkładzie gazy dostają się do części mięsnych i wtedy roz wijają się procesy tak bardzo szkodliwe naszemu zdrowiu. Gnicie, a właściwie tworzący się jad trupi, powoduje rozmnożenie bakteryi, które pod wpływem tlenu powietrza źle albo wcale nie rosną. Rozwojowi ich służy także zaniedbanie należytego o c h ł o d z e n i a mięsa. Stąd potrzebny przystęp wolny powietrza i oziębienie przesyłki. Oprócz odrzucenia wnętrzności i żółci powinno się wyjąć krtań i przebić żyły udowe dla uzy skania lepszego przewiewu powietrza i szybszego ochłodzenia zwierzyny. Do pyska wkłada się między zęby nieco słomy (lekko skręcony wie cheć) zamaczanej w occie, a rozcięte miejsca przy Wyjmowaniu wnętrzności smaruje się rozcień czonym octem. Ponieważ nizka temperatura przeszkadza roz kładowi, więc zwierzynę przed wysyłką należy, powiesić na 4—5 godzin w miejscu chłodnem i przewiewnem. E k s t r a k t m i ę s n y . Na ekstrakt z mięsa bierze się serce, nerki i mięso wołowe, ale z nich starannie obkrawuje wszelki tłuszcz. Wszystkiego 71 razem potrzeba 5 kg (10 funtów). Serce, nerki i mię so sieka się na maszynce do mięsa, nalewa 5 / (5 kwart) gotowanej zimnej wody, wsypuje 6 dkg (4]/2 łuta) soli, miesza wszystko razem, daje do garnka szczelnie nakrytego i odstawia na bok na pół godziny. Poczem stawia się garnek na mocnym ogniu i gotuje dwie godziny, uważając, aby nie za wiele wyparowało i przecedza do rynki przez czy ste płótno (ściereczkę). Powstałą mięsną papkę nalewa się 3 / (3 kwartami) gotowanej, zimnej wody, gotuje, cedzi i starannie wyciska. Wyci śnięty płyn jeszcze gorący, fdtruje się przez pa pier do filtrowania, tłuszcz z niego starannie zbiera, poczem dolewa go do płynu poprzednio zlanego do rynki i gotuje oba razem. Z początku gotuje się go na mocnym ogniu, a gdy już po każą się perełki, (t. j . płyn perli się) gotuje na słabszym. Po wygotowaniu i zastygnięciu uzy skuje się y, kg (funt) stałego ekstraktu jak ga laretę, którego używa się do zup, także jako za prawę do sosów, jarzyn i t. p. Chcąc mieć p ł y n n y e k s t r a k t , bierze się jak powyżej podano, (mięso, nerki i serce wo łowe), nalewa 10 / (10 kwart) wody zimnej ale 1 gotowanej, dodaje V4 kg (7 2 funta) marchwi, li kg (V2 funta) soli, gotuje jak powyżej podano, a gdy się płyn tak wygotuje, że zostanie go tylko V/2 l (lVs kwarty), wtedy się go odstawia i starannie zbiera wszelki tłuszcz. Chcąc mieć ekstrakt ru- 72 miany, należy 1/2 l (V2 kwarty) płynu zagotować na mocnym ogniu, a gdy się zrumieni, t. j . nabie rze ciemnego koloru, dolać go do reszty płynu, wymieszać i zlać do czystych, suchych butelek. Ekstraktu tego wlewa się Va łyżki (V2 kwa terkę) na V4 ' gorącej wody. Na zawołanie ma się gotowy rosół. III. CZĘSC. Przechowanie jaj, mleka i sera. Przechowanie jaj. Kurze jajo waży 50—60 g, przyczem przecię tnie skorupa waży 6 g, białko 33 g, a żółtko 16 g. Składa się ono z 7367% wody, 12-57°/,0 azotu, 1202% tłuszczu,0-67% bezazotowych części i 107% składników mineralnych. Jaja w pi-zechowaniu wyparowują wodę; w miejsce wody przez porowatą skorupkę i błonkę dostaje się powietrze, a z niem różne zarazki; te powodują psucie się jaj. Aby jaja ustrzedz przed zepsuciem, t. j . aby przeszkodzić nie tylko do staniu się powietrza do wnętrza, ale aby już w jaju znajdujące się drobnoustroje nie utrzy mały się przy życiu, używamy różnych sposobów. Do przechowania najlepsze są jaja od połowy sierpnia, bo te nie nadają się do wylęgu i dla tego właśnie lepiej i dłużej się przechowują, w przeciwieństwie do pory wiosennej i letniej, w której są one wylęgowemi i skutkiem tego prędzej się psują. 74 Wybrane jaja należy bardzo starannie i czysto obmyć i zbadać, czy nie są uszkodzone, gdyż takie jaja nie dają się przechować. I. P r z e c h o w a n i e w n a d m a n g a n i e p o t a s u . W 2 / (2 kwartach) wody rozpuszcza się 1 łyżeczkę nadmanganu potasowego (znane kry ształki do nabycia w drogueryi) i ten się tak długo miesza, pokąd woda nie nabierze czerwonego koloru. Do tego płynu wkłada się ostrożnie jaja za jajem, ale uważając, aby płyn był zawsze po nad jajami i to na przeciąg 5 kwadransów. Po czerń wyjmuje się je ostrożnie, obciera czystą ściereczką, każde jajo osobno zawija w miękki czysty papier i układa do pudełka, paczki lub koszyka. Przechowuje się w suchem, przewiewnem miejscu, chroniąc je od mrozu i słońca. Przechowując jaja, lepiej nie używać do tego ani słomy, ani sieczki, gdyż z czasem naciągają sma kiem słomy. Jaja w ten sposób przechowane trzymają się bardzo długo, nie zmieniają smaku, jak się to dzieje przy jajach przechowywanych w wapnie, albo w wodnem szkle, tylko skorupka przybiera kolor brązowy. Zdarza się czasem, że na skorupce powstają białe plamy, takie jaja należy zaraz zużyć. II. P r z e c h o w a n i e w w y s k o k u . Czyste jaja wkłada się na 6 godzin do silnego spirytusu w naczyniu zamkniętem. W tym czasie wnika do 75 wnętrza jaj tyle alkoholu że tuż pod powłoczką naturalną, jaka się znajduje pod skorupką, ścina się zupełnie cienka warstwa białka i tworzy nieporowatą, a więc szczelnie wnętrze jaja odgradza jącą błonę. Błona ta nie dopuszcza z jednej strony powietrza do wnętrza, a z drugiej nie dozwala wysychania zawartości. Jajo nie traci przy tern nic na smaku, ani na wyglądzie. III. W w o d z i e w a p i e n n e j . 50 sztuk jaj bada się bardzo starannie, czy są świeże, czy nie są gdzie uszkodzone i czy są czyste. Brudne zaraz się zużywa, a czyste smaruje skórką ze słoniny i układa w kamiennym garnku, na spód którego nasypuje się tyle czystego piasku, aby jaja stanąć mogły tam cienkim końcem na dół, a grubszym do góry. Dzień przedtem przygotowuje się wodę wapienną. 40 dkg (24 łuty) niegaszonego wapna oł nalewa się V2 l ( P kwarty) wody. Gdy wapno zacznie się dymić, wtedy się je trzaską miesza, dolewając po trochu 5 / (5 kwart) wody. Płyn wygląda jak mleko. Następnego dnia zcedza się go bardzo ostrożnie, aby nie zmącić osadu, do daje 7 4 kg (V2 funta) soli, miesza i polewa po ułożonych w garnku jajach. Gdy po kilku dniach na wodzie wapiennej zetnie się jakoby lodowa powłoka, to jest oznaką, że płyn był należycie przygotowany. Wyjmując jaja z wapna, należy to czynić bardzo uważnie, aby żadnego nie stłuc, gdyż 76 z powodu przeleżenia w wodzie wapiennej mają one bardzo słabą łupkę, a od uszkodzonego a po zostawionego w wodzie jaja inne by się mogły popsuć. Przechowuje się je w piwnicy, chroniąc od mrozu. IV. W p ł y n i e ze s z k ł e m w o d n e m . W garnku kamiennym układa się jaja i zalewa je płynem, który się składa z mieszaniny 20 dkg (11 łutów) szkła wodnego, 2 gr (7* łuta) cukru i 600 gr (l1/* funta) wody, do której dodaje się 200 gr (11 łutów) 13% kwasu solnego. (Do ku pienia w drogueryi). Płynem powyższym powinny być jaja zupełnie przykryte. Po kilku minutach płyn ów krzepnie i zamienia się w masę żelaty nową, która w zupełności usuwa wpływ powie trza i wyklucza równocześnie parowanie wilgoci, zawartej w jajach. V. W w o d z i e . Jaja bada się bardzo dokła dnie i starannie, czy są świeże i czy nie jest które pęknięte, poczem daje się je do zagrzanej wody (na 35° C) na 15 minut. Po upływie tego czasu myje się je starannie, i czyste układa się jedno koło drugiego w sito i w tern sicie trzyma się w w r z ą c e j w o d z i e 4—5 s e k u n d , poczem zaraz się je oziębia w zimnej wodzie i układa na czystej ścierce, aby na powietrzu bez o b c i e r a n i a same obeschły. Gdy są już suche, pakuje się je do skrzynki, przekładając t. zw. wełną drzewną (heblówki) i przechowuje w suchem, 77 chłodnem miejscu. Wełna drzewna użyta do pa kowania jaj powinna być sucha. Przez zanurzenie jaj do wrzącej wody przez 4—5 sekund niszczą się zarazki, a równocześnie przez gorąco następuje ścięcie się błonki i za tkanie porów w skorupie, przez co zapobiega się psuciu jaja. Tym sposobem zabezpieczone jaja utrzymują się p r a w i e r o k c a ł y , ale uważać trzeba: 1) aby jaja tylko na 4—5 sekund zanu rzyć w wrzącej wodzie, 2) aby sieczka, słoma, torf i t. p. używane do pakowania były suche, 3) aby jaja były przechowane w suchem, chło dnem miejscu i często obracane. Sposób ten jest bardzo praktyczny, pojedyn czy, niekosztowny, bo potrzeba tylko gorącej i zimnej wody. Tak wielkie gospodarstwa jak i małe, mające tylko po kilka kur, mogą go w życie wprowadzić, bo i pojedyncze jaja z oso bna można w ten sposób odłożyć, aby następnie zebrać większy ich zapas. VI. W s o l i . Miałko utartą i wysuszoną sól nasypuje się na spód kamiennego lub glinianego garnka, układa jaja cienkim końcem na dół, przesypując je warstwami soli. Przechowuje się w s u c h e m miejscu. VII. W p r o s z k u w a p i e n n y m . Proszek wapienny sypie się do skrzynki lub pudła na 2—3 c/11 wysokości, układa jaja zawinięte w cienki papier wązkim końcem na dół i przesypuje war- 78 70 stwami proszkiem wapiennym. Przechowuje się w s u c h e m miejscu. Proszek ów można samemu przyrządzić w następujący sposób: Kawałki nie gaszonego wapna daje się do kosza, a ten tak długo zanurza w wodzie, aż przestaną się pokazy wać bąbelki. Potem wyrzuca się wapno, które wtedy samo z siebie rozsypie się w proszek. VIII. P r z e c h o w a n i e bez żadnego ś r o d k a . Jaja kurze, zniesione od połowy sier pnia, trzyma się w ten sposób, że się je chroni od mrozu. Należy je ułożone na płasko w pudle lub w skrzynce co tygodnia obracać, aby żółtko nie osiadło się po jednej stronie. W ten sposób starannie przebrane jaja można kilka miesięcy przetrzymać. Mleko. Mleko należy do najposilniejszych naszych pokarmów. Zawiera ono wszelkie te składniki, jakich człowiek do życia i zdrowego rozwoju potrzebuje. Zawiera ono 3'0—5'5% kazeiny (ser nika), 2 5 — 4 5 % tłuszczu, 3 0 — 5 o % cukru, 0 7 — 0 8 % mineralnych części i 8727% wody. Mleko z a r a z po wydojeniu należy wynieść z obory i pozlewać do naczyń. Wysoka ciepłota, jaką ma mleko po wydojeniu, korzystnie wpływa na podstanie się śmietany. Kazeina znajduje się w świeżo wydojonem mleku w najkorzystniej szym stanie, i wtedy jest ona najpłynniejszą \ i przepuszczalną. Mleko cedzi się wtedy zaraz przez gęste sitko w gliniane naczynie w dole węższe, górą szersze. Naczynia takie sprzyjają najlepiej dobremu zsiadaniu się śmietany. Bo im wyższe naczynie, tern kuleczki tłuszczowe mają dłuższą drogę do przebycia, natrafiają na opór warstw wyższych i to nie tylko w samem serum, ale i naczynia samego, bo im wyższe naczynie, tern więcej kulki tłuszczowe ocierają się o ściany naczynia i przez to trudniej podchodzą do góry. Po przecedzeniu stawia się naczynie z mlekiem, tak na śmietankę jak i na śmietanę, w piwnicy chłodnej, w spokoju, więc nie ruszając już więcej naczynia. W piwnicy, w której się przechowuje mleko, nie należy trzymać serów, mięsa, ogór ków, kapusty i t. d., wogóle artykułów o kwa śnym, ostrym zapachu, gdyż mleko ma własność naciągania takim zapachem i z tego powo du traci na wartości i nawet może uledz ze psuciu. P r z e c h o w a n i e m l e k a s ł o d k i e g o na c z a s d ł u ż s z y . Mleko należy do tych artyku łów żywności, które szybkiemu ulegają rozkła dowi głównie z powodu zawartości kazeiny i, po dobnie jak mięso, tylko bardzo trudno daje się ponad kilka dni przechować w dobrym stanie. Osobliwie odnosi się to do mleka słodkiego. Przez zwykłą s t e r y 1 i z a c y ę, t. zn. wstrzymanie NI 80 rozwoju drobnoustrojów za pomocą wysokiej temperatur}', można zwykle mleko słodkie utrzy mać przez 2—3 dni. Podaję tu jednak przezemnie wypróbowany sposób przechowania słodkiego mleka przez kilka miesięcy. Mocne flaszki, ile możności ze szkła białego, czysto obmyte nalewa się wodą, wstawia zawi nięte w wełnę drzewną lub ścierki do garnka z zimną wodą i gotuje, licząc od zagotowania pół godziny. Wypłukuje się je potem zimną wodą pod wodociągiem i wstawia do ciepłej rury, aby wy schły. Wtedy nalewa się w nie w dnie gorące ugotowane świeże mleko, w dnie zaś chłodne surowe świeże mleko, ale u góry zostawia się próżne miejsce (5—6 cm). Korkuje się potem flaszki za pomocą maszynki i korek przewiązuje na krzyż cienkim mocnym sznureczkiem jak przy szampa nie. Obwija się je wełną drzewną lub ścierką, wstawia do dużego baniaka wyścielonego sianem, albo wełną drzewną, albo ścierką. Wtedy wlewa się taką ilość wody, aby flaszki tylko 10 cm wysterczały ponad powierzchnią wody. Baniak na krywa się dobrze przystającą pokrywą, stawia się na słabym ogniu i gotuje przez całą godzinę, licząc od zagotowania. Po upływie tego czasu na leży podnieść pokrywę i korki posmarować dwa razy woskiem roztopionym. Wosk stanowi war stwę nieprzepuszczającą powietrze. Aż do osty gnięcia można flaszki zostawić w wodzie, albo je zaraz wyjąć, ale w takim razie stawia się je na ścierkę i nakrywa ścierką, aby flaszki nie pę kły z powodu raptownej zmiany temperatury. W ten sposób przechowuje się mleko przez 3—6 miesięcy. Ser zwyczajny. Po zebraniu śmietany stawia się garnki z mlekiem kwaśnem na bardzo umiarkowanem cieple, najwięcej 30° C. Gdy się serwatka zupełnie oddzieli i garnki całkiem osty gną, zlewa się twaróg w czysty kończaty worek. Gdy ścieknie z niego serwatka, kładzie się worek na stolnicę pochyło postawioną i przyciska deszczułką i kamieniem, z początku lekko, później coraz mocniej. Po upływie 12 godzin ser wyj muje się z worka. Soli się lekko i suszy w lecie w miejscu przewiewnem, w zimie zaś w blizkości pieca. Wysuszone sery przechowuje się w garn kach glinianych przekładane słomą, gdyby nieco spleśniały, obmywa serwatką i znowu obsusza. S e r z w y k ł y na s p o s ó b p a r m e z a n u . Ser krowi, dobrze odciśnięty, kraje się na kawałki 3 cm grube i 12—15 cm długie, naciera je solą ze wszystkich stron, wkłada do kończatego czy stego worka z organtyny, wiesza na słońcu albo nad ciepłą kuchnią, a gdy dobrze wyschnie, trze go na tarku. Utarty ser suszy nad ciepłą kuchnią, zsypuje, nie upychając, lekko do słoików i trzyma w ciepłem suchem miejscu. Używa się go do pierogów, łazanek, klusek i t. p. a zastę6 82 puje^też doskonale parmezan. Da się przechować przez kilka m i e s i ę c y bez najmniejszej szkody. Twaróg ten ma przed przechowanym w faskach tę zaletę, że nie gliwieje i nic się nie traci na nim. IV. CZĘSG. Tłuszcze. Tłuszcze są jednym z najważniejszych na szych pokarmów, nie rozpuszczające się w wo dzie i lżejsze jak woda. Mamy tłuszcze zwierzęce, jak masło, smalec, łój, margaryna i tran — ro ślinne, jak oliwa, olej rzepakowy, konopny, ry cynowy i wszelkie najnowsze przeroby. Chemicznym składnikiem tłuszczu jest glice ryna w połączeniu z kwasami tłuszczowymi a t o : olejowym, palmitynowym i stearynowym. Stoso wnie do ilości kwasów tłuszczowych, tłuszcz jest twardszy, t. j . trudniej topiący się i miększy, t. j . cieklejszy. Tłuszcze są stałe albo płynne, lekko zabarwione lub bezbarwne, o właściwym sobie smaku i zapachu. Łój barani topi się przy + 4 1 — 52° C. Łój wołowy przy + 41—50° C. Smalec przy + 42—48° C. Masło -j- 37° C. Smalec gęsi 24—26° C. Łatwiej stapiające się tłuszcze są zwy kle strawniejsze. Tak tłuszcze zwierzęce jak i roślinne przez nieracyonalne przechowanie w naczyniach, do 81 których atmosferyczne powietrze jak też i światło mają przystęp, narażone są na psucie się, t. zn. jełczenie. Wtedy przybierają one barwę żółtą, smak i zapach nieprzyjemny spowodowany wpływem powietrza i światła. Im wyższa jest temperatura, tern szybciej postępuje psucie się. U tych tłusz czów prędzej rozkład następuje, które więcej byty płukane wodą. Ponieważ topione tłuszcze są bezwodne, dlatego przy umiejętnem przecho waniu nie psują się tak łatwo. Do tłuszczu to pionego, aby go ochronić od psucia, wsypuje się na 1 kg (2 funty) tłuszczu 2 dkg (1V2 łuta) soli, razem zagotuje i przechowuje w miejscu suchem i przewiewnem, nasypawszy jeszcze z wierzchu po zastygnięciu soli na IV2 cmR o b i e n i e m a s ł a . Śmietanę zbiera się w lecie w 30—36 godzin po wydojeniu i zlaniu mleka, w zimie po 48 godzinach. Chcąc mieć dobre masło, trzeba zwrócić uwagę na tempera turą śmielanki czy też śmietany, które chcemy przerobić na masło. Podczas gorących dni słodką śmietankę należ}' ochłodzić na 10—12° C, a kwa śną śmietanę na 14—16° C, zaś podczas dni chło dnych podnieść temperaturę śmietanki na 15° C, a kwaśnej śmietany na 18° C. Koniecznem jest, temperaturę powietrza i miejsca, w którem się masło ma robić, zmierzyć termometrem i podług tego temperaturę śmietany podwyższyć albo ob niżyć. Do maślnicy nalewa się śmietany tylko do 8.1 połowy naczynia. Jeżeli śmietana jest za ciepła, to zbicie masła nastąpi za wcześnie i masło takie będzie słodkie i pomieszane z maślanką, czyli jak zwykle nazywają ..zarobione". Jeżeli zaś śmietana jest za chłodna, n. p. w zimie, to zbicie masła trwa długo i wtedy otrzymujemy twarde, grudko wate masło, również wadliwe. I w jednym i drugim wypadku mieć będziemy stratę na tłuszczu. Im gęściejsza jest śmietana czy też śmietanka, tern prędzej zbija się z niej masło. Robienie masła trwa 30—50 minut. Jeżeli zbicie się masła w maślnicy nastąpi prędzej jak w 2.">— 30 minut, to przyczyną tego jest, że temperatura była za wysoką, albo, że obroty korby albo ubi janie tłoczni w maślnicy były za szybkie. Ze śmietany masło robi się wolniej a ze śmietanki nieco prędzej. Wogóle powinno się masło robić równomiernie, nie raz prędzej, raz pomalej. Po wodem trudnego zbijania się masła może być też nieczystość naczyń mlecznych lub maślnicy. Dla tego naczynia mleczne po użyciu myje się wodą wapienną' Do 2 /. (2 kwart) wody daje się 2 dkg (4 łuty) (jedna większa grudka) niegaszonego wa pna, miesza i taką wodą obmywa za pomocą twardej szczotki naczynia drewniane, gliniane i t. p. Z wapna płucze się je potem starannie zimną wodą. P ł u k a n i e m a s ł a . Gotowe masło wyjmuje się z maślnicy, kładzie do innego czystego naczy- 86 nia i wygniata się poprzód dla lepszego połącze nia wszystkich cząstek masła. Następnie jeżeli masło jest za miękkie, daje się do zimnej wody, aby nieco stężało. Gdy jest za twarde, wkłada się je do ustałej wody, albo stawia niedaleko kotła. Wtedy wygniata się w czystej wodzie, odmienia jąc ją kilka razy, dopokąd woda nie będzie zu pełnie czysta. Należy zważać, żeby nie zawiele płukać, gdyż tern się psuje smak masła. Przemy wanie ma na celu usunięcie części serowych i ser watkowych i nadanie masłu jednolitości. Zaro bione masło musi wpierw dobrze zastygnąć i wtedy dopiero należy je płukać, ale nie za wiele. S o l e n i e m a s ł a . Przez solenie uzyskuje się całkowite oddzielenie się maślanki, podniesienie trwałości masła i nadanie mu właściwego smaku. Do solenia używa się zupełnie czystej soli, nie za miałkiej i nie za grubej. Grubo tłuczona sól potrzebuje dłuższego czasu, aby się rozpuściła i trudniej ją rozmieszać równomiernie w maśle. Przy za miałkiej soli potworzą się za małe kro pelki z pojedynczych ziarnek solnych, aby je później można łatwo z masła wycisnąć. Masło przeznaczone na prędkie użycie soli się w takiej proporcyi, że na 1 kg (2 funty) masła daje się 1—3 deka soli, zaś do masła na przechowanie daje się 5—7 dkg soli. Najlepiej jest w ten sposób solić: Po odwa- 87 żeniu masła, waży się sól, warstwę masła roz ciąga się na misce lub w korytku, posypuje solą, potem zwija i kilka razy przerabia łyżką. Wtedy odstawia się je na 15—20 godzin. Wodę, która się utworzy na maśle, odlewa, a masło kilka razy przerabia. Masło tylko raz przerobione, albo dwa razy, ale w zanadto krótkich odstępach czasu, ma pasy po sobie. Od wpływu powietrza i światła, które po wodują rozkład, należy strzedz masło, więc po winno ono być dobrze nakryte, a nie należy go trzymać w szklanem, przeźroczystem naczyniu. P r z e c h o w a n i e m a s ł a n a z i m ę . Masło przeznaczone do przechowania na zimę układa się do faski i miesiąc po nasoleniu go wyciska z soli i z wilgoci i powtórnie soli, biorąc na 1 kg (2 funty) masła 4 dkg (2 łuty) soli. Układa się je w garnki lub beczułki, których dno posy puje się również warstwą soli. Także na wierzch masła posypuje się grubo soli i denkiem szczel nie nakłada. ' T o p i e n i e m a s ł a . Masło wkłada się do emaliowanego garnka i topi na bardzo wolnym ogniu. Gdy się roztopi, odstawia się, aby ostygło. Nazajutrz zdejmuje się zastygnięty tłuszcz, wy lewa pozostałe fusy a masło daje do czystej rynki i topi z początku na wolnym, a później coraz mocniejszym ogniu, aby wyparowała wszelka wilgoć. Gdy tłuszcz jest już dobrze gorący, należy 88 go ciągle mieszać, aby się woda prędzej wygototowała. Tym sposobem unika się zbiegnięcia i przepalenia się na dnie naczynia osiadających się a w maśle znajdujących się resztek sera, białka i t. p. Wszelką szumowinę z masła należy starannie zbierać. Czy masło, w którem pływa jące skwarki są żółtawo-brązowe, wygotowało się dostatecznie, należy tak sprawdzić: Kilka kropel tłuszczu polać po bibule albo gazecie i zapalić. Jeżeli się pali bez skwierczenia, to dowód, że woda już jest wygotowaną i masło należy odstawić. Niektóre gospodynie cedzą topione masło przez szmatkę. Praktycznej jest użyć do tego waty, ma się rozumieć bezwonnej. Watę grubości 2—3 cm (którą można w domu sterylizować, ; zamaczawszy i przepłukawszy ją w spirytusie do picia i wy suszywszy dobrze w szabaśniku) wkłada się do lejka emaliowanego albo do durszlaka i przez nią zlewa masło do czystych, suchych garnków. Gdy wszystko masło ścieknie, wtedy resztki masła, pozostałe na wacie, wydusza się łyżką do oso bnego naczynia i zaraz zużywa. Masło traci po stopieniu 18 — 20 — 25% na wadze. Poprawienie smaku zjełczałego m a s ł a . 1 kg (2 funty) masła przerabia się łyżką (podobnie jak z solą) z 5 dkg (3 łuty) sody do jedzenia (dwuwęglan sody), poczem daje się je 89 na kilka godzin do mleka, a po upływie tego czasu płucze się je w zimnej wodzie. K o n s e r w o w a n i e m a s ł a . Aby masło do brze przechować, lukruje się je następującym sposobem: Masło, ale łyżka po łyżce, upycha się szczelnie w szerokim garnku kamiennym tak, aby nigdzie dziur nie zostawić, a tern samem zamknąć dostęp powietrza. Gęsty syrop gotuje się stosownie do wielkości garnka z Vtf—Va !<9 (V2— 1 funta) cukru i V*—V2 ^ (1 kwaterłd 7 2 kwarty) wody i gorący wlewa na masło. Wprawdzie stopi się trochę masła z wierzchu, ale utworzy się ro dzaj lukru (glazury) nie przepuszczającego po wietrza. Masło takie stawia się w suchem, chłodnem miejscu. P r z e c h o w a n i e ś w i e ż e g o m a s ł a . Masło płukać w wodzie bardzo starannie z maślanki zmieniając wodę kilkakrotnie. Na 1/2 kg (funt) masła liczy się 2 dkg (1V2 łuta) soli i 4 gr (V4 łuta) tłuczonego cukru, przeciera wraz z masłem i układa w garnku, poprzód solą i wodą dobrze wymytego. Do garnka nakłada się masło, ale tak, ab}' w garnku na grubość ręki zostało miejsce próżne. Masło wyrównuje się, nakrywa czystą szmatką, tę uciska mocno do masła, a do garnka nalewa pełno ropy słonej, którą się przyrządza z 6 dkg (3 łuty) soli i l/2 l (pół kwarty) wrzącej wody. Rozczyn ten odstawia się poprzód, aby ostygł, filtruje się przez watę w razie potrzeby / v 90 i tak nalewa na masło. Garnek stawia się nienakryty w piwnicy lub spiżarni, bacząc, aby, gdy ropa wyschnie, świeżej nalać. Bez wody masło nie powinno stać, bo się psuje. Powierzchnię masła należy równo wybierać. M a r g a r y n a . Tłuszcz ten jadalny jako surogat masła z powodu ówczesnej tegoż drożyzny wynaleziony we Francyi z inicyatywy Napoleona III. przez chemika Mege-Mouries w r. 1870, z cza sem rozpowszechnił się najwięcej w Niemczech. Dziś jest margaryna wprost niezbędną w szero kich masach niezamożnych i dlatego nasze go spodynie muszą się i z tym tłuszczem zapoznać, tern bardziej, że nieraz trudno ją od masła od różnić; dlatego w myśl przepisów powinna być w handlu jako taka wyrażnem napisem ozna czoną. Mimo to dzieją się liczne fałszerstwa ma sła za pomocą margaryny. Pierwotnie do r. 1904 wyrabiano ją tylko z łoju z dodatkiem 25% mleka. Z czasem wydo skonalono fabrykacyę tę, aż skutkiem podrożenia tłuszczów zwierzęcych, zaczęto ją wyrabiać tylko z palmy kokosowej z dodatkiem mleka migda łowego. Obecnie w handlu znajdująca się marga ryna różni się więc zupełnie z dawną, znacznie więcej wartościową. Jednak i dzisiejsza marga ryna może co do wartości pożywnej zastąpić masło, oczywiście pod względem strawności nie da się z niem porównać. <)1 Podają tu przepis wedle dawnego cenniej szego sposobu, jak margarynę zdrową, strawną i pożywną można w domu wyrabiać: 1% kg (3 funty) tłuszczu nerkowego wołowego sieka się na maszynce do mięsa i wytapia, dolawszy kilka szklanek mleka. Cedzi się przez sitko, dodaje V2 kg (funt) masła i miesza na kuchni z tłuszczem tak długo, aż się masło rozpuści. Trzyma się w chłodnem i przewiewnem miejscu. T o p i e n i e s a d ł a . Sadło czy też słoninę (patrz część II. słonina) sieka się na maszynce do mięsa, daje do rynki i stawia na gorącą kuchnię. W miarę topienia się sadła odlewa się powstały smalec przez sitko do kamiennego garnka, na ten cel przeznaczonego. Długie topienie psuje smak i kolor smalcu, który po stopieniu i zastygnięciu powinien być biały jak śnieg. Pomimo najstaranniejszego cedzenia łatwo mogą w smalcu zostać okruchy skwarków, a te powodują psucie się. Za stygnięty smalec należy zebrać z wierzchu, (zaś na dnie pozostałą ilość, w której będą skwarki zaraz zużyć), przetopić, dodawszy na 1 kg (2 funty) 2 dkg (1V2 łuta) soli i zlać do czystego suchego naczynia, a gdy zastygnie, nasypać suchej soli na 1—2 cm. Ze sadła po stopieniu tracimy 10—15%, ze słoniny zaś do 40% na wadze. Poprawienie smaku zjełczałego s m a l c u . Smalec taki w garnku kamiennym lub 92 emaljowanym stawia się na gorącą kuchnię, a gdy zakipi, zbiera się starannie wszelkie szumowiny, ple śnie i t. p., zaś do garnka wrzuca kilka albo kilkana ście (stosownie do ilości smalcu) rozżarzonych wę gli drzewnych i tak dalej gotuje przez pół godziny. Poczem do gorącego tłuszczu wsypuje się soli (na 1 kg tłuszczu 2 dkg soli — 2 funty tłuszczu 1 łut soli), miesza łyżką i cedzi przez sitko. Gdy zasty gnie, nasypuje się na wierzch garnka soli na 1 — 2 cm, zawiązuje papierem i przechowuje w su chej, chłodnej spiżarni. Przy użyciu do mięsa, nie należy tegoż solić, bo smalec jest już słony. T o p i e n i e tłuszczu w o ł o w e g o albo b a r a n i e g o . Z tłuszczu nerkowego wołowego albo baraniego ściąga się błonkę i odrzuca, a łój płucze, wkłada do świeżej ale posolonej wody i gotuje przez kilka minut. Zaraz go potem z wody wyjmuje, i gdy ostygnie, sieka go na maszynce do mięsa i topi wraz z solą (zbiera także i tę dro binę tłuszczu, który zastygnie na wodzie) 2 dkg (17 2 łuta), soli na 1 kg (2 funty) łoju. Gdy skwarki są już tak wytopione, że są prawie przeźroczyste, cedzi się tłuszcz przez gęste sitko i odstawia, aby ostygł. Zastygnięty tłuszcz zbiera się do drugiego czystego kamiennego garnka, lecz na dnie pozo stałą pewną ilość tłuszczu, w której będzie zawsze jeszcze nieco skwarków, zaraz się zużywa, bo gdyby te zostały w przechowaniu, spowodowałyby psucie się tłuszczu. Zebrany tłuszcz jeszcze się raz 93 przetapia, a gdy zastygnie, nasypuje się z wierz chu dobrze wysuszonej soli na 2 cm. Skwarki z łoju wyciska się dobrze, poczem daje się je do gorącej wody, gotuje w niej przez 20 minut, cedzi przez sitko, a płyn odstawia, aby ostygł. Na powierzchni wody zastygniętą warstwę tłuszczu zbiera się i zaraz zużywa, a skwarki odrzuca. Tłuszcz z kiszek moczy się najpierw przez 24 godziny, często wodę zmieniając, a potem do piero topi i używa na mydło lub do innych te chnicznych celów. Do spożycia mniej się on nadaje. S m a l e c z g ę s i . Tłuszcz z gęsi musi wpierw IV2—3 godziny moknąć w wodzie, poczem sieka się go na maszynce i topi bardzo zwolna. Cedzi się go przez sitko, zlewa do garnków i wsypuje soli (na 1 kg — 2 funty — tłuszczu 3 dkg — 1% łuta — soli). Przechowuje się go w suchem, przewiewnem miejscu. O l e j r z e p a k o w y i o l i w a . Aby ich użyć do gotowania, należy je do tego przedtem odpo wiednio przysposobić. Czyni się to uważnie i sta rannie, bo tłuszcz ten jest łatwo zapalny. Surowy 1 i dobrze ustały olej /2 l (pół kwarty) zlewa się uważnie, aby osadu nie zmącić, do garnka emalio wanego litrowego (kwartowego) i olej rozgrzewa zwolna aż do zawrzenia. Do gorącego oleju wrzuca się kawałek świeżego chleba i kawałek świeżo 91 obranej marchwi i dalej gotuje. Gdy na tłuszczu nie zbierają się już szumowiny, tylko olej się spo kojnie i przejrzysto gotuje i wrzucony chleb i mar chew po nim pływają, wówczas odstawia się na bok i gorący jeszcze zakrapia się kilku kro plami zimnej wody. Gdy ostygnie, wlewa się go do czystych, suchych i ciemn}rch flaszek i prze chowuje w suchem miejscu. P r z e c h o w a n i e o l e j u l u b o l i w y . Do x /a—1 / (V2—1 kwarty) wsypuje się 1—2 łyżki soli dobrze wysuszonej i miałko utłuczonej i wstrząsa dobrze flaszką. Sól opada na dno flaszki, wchła niając wszelkie nieczystości i wilgoć, smaku oleju nie psując. Do oliwy, gdy nieco zjełczała, wsy puje się taką samą ilość soli, wstrząsa flaszką i zo stawia ją niezakorkowaną, starając się ją co prę dzej zużyć. O l e j z o r z e c h ó w . Po zbiorze, orzech}' obiera się z zielonej łupy i w cienkiej warstwie wysypuje się je na strychu, gdzie się je co drugi dzień szufluje. Po 6—8 tygodniach, gdy już są suche, tłucze się je, ziarna wsypuje do rzadkich worków, jeszcze raz przesusza i daje do wytło czenia. Z 50 kg (1 centnara) świeżych orzechów, otrzymuje się 12 kg (24 funty) suchego ziarna, 2 a ziarna te dają 6 /5 / (67 2 kwart) oleju. Olej ten przechowuje się lekko zakorkowany w flaszkach albo dzbankach stojących i do każdej 95 flaszki wsypuje się sporą szczyptę soli. Po jakimś czasie, gdy oliwa się ustoi, zlewa się ją ostro żnie, by osadu nie zmącić, do flaszek, potem lekko korkuje i w tych przechowuje stojąco. li? V. CZĘSC. Konserwy z warzyw. Przechowywanie warzyw. Warzywa przeznaczone do przechowania wy kopuje się w dzień pogodny, możliwie najpóźniej, aby jarzyna dobrze w ziemi dojrzała, bo tylko taka dobrze się przechowa. Za wczesne zebranie warzyw, wilgoć i za ciepły schowek są często przyczyną większych szkód, aniżeli zimno. Wszel kie warzywa wykopuje się i zbiera w drugiej po łowie października. Z warzyw przez zimę prze chowuje się kapustę białą, czerwoną, jarmuż, se lery, pietruszkę, marchew, buraki, brukiew i t. d. Przechowuje się je w piwnicy, w dołach i kop cach. Jako schowek piwnica jest naturalnie najwygodniejszem miejscem, ale zwykle najmniej odpowiedniem, gdyż ta powinna być chłodna, sucha i ochroniona przed mrozem, a o taką pi wnicę jest dość trudno. Więc w piwnicy, a szcze gólniej na wsi, przechowuje się tylko tyle jarzyny, aby w czasie wielkich mrozów mieć ją pod ręką. Zdrową jarzynę układa się w czysty, suchy pia sek, wpierw oczyściwszy ją z żółkłych liści. Ro śliny korzeniowe t. j . marchew, pietruszkę i t. d. oczyszcza się z wszelkich liści (naci) zostawiając tylko serce. Przechowując warzywa w dołach, kopie się doły 1 /ii (l 3 / 4 łokcia) szerokości, V2 m (V/i łokcia) głębokości, a długości podług potrzeby. Wykopaną ziemię układa się wzdłuż dołu jako wał ochronny i opai-cie dla desek, układa jarzynę w dole, a na wierzch jarzyny nakłada deski a na nie jako zły przewodnik ciepła słomę, liście, nać z kartofli, grochowinę i nieco ziemi. Podczas wielkich mro zów chroni się także wyloty kopca i na wierzch nakłada więcej słomy. Przy łagodnej temperatu rze zdejmuje się z wierzchu nieco słoiny i prze wietrza dół w południe. Buraki, ziemniaki, marchew, bru kiew najlepiej przechowuje się w kopcach, a oczyszcza się je z liści przez obcięcie ich od główki, t. j . całej nasady liści, aby w kopcu nie rosły. Kopiec kształtu okrągłego (stożkowatego), kopie się w miejscu suchem, zasłoniętem od pół nocnych wichrów. Średnica ułożonego warzywa w stożku u spodu ma mieć 2 777 (około 4 łokci), 3 a głębokości 30 cm (około /i łokcia). Po ułożeniu warzywa daje się na nie cienką warstwę ziemi, a z czasem, gdy już mrozy grożą, kopiec okrywa się słomą w dostatecznej ilości, a na wierzch daje ziemię. 7 98 K a p u s t ę , k a l a f i o r y , k a l a r e p ę , pie truszkę, sal e r y , c h r z a n dołuje się w piwnicy w piasku zmieszanym z węglem drzewnym. P r z e c h o w a n i e k a p u s t y w z i m i e . Do przezimowania bierze się wogóle kapustę później sadzoną, bo gatunki dojrzałe już w lipcu, w sier pniu i we wrześniu, nie nadają się do przecho wania na zimę. Kapusta powinna być dojrzała ale nie przejrzała. Główki rzadkie i takie, u któ rych po układzie liści spodziewać się można, że będą wyrastały, zaraz się zużywa. Z zebraniem kapusty należy się zastosować do stosunków miejscowych i klimatycznych. Ka pustę późną wyjmuje się w ciągu października ale w drugiej połowie miesiąca. Jak długo pogoda pozwala, powinno się kapustę zostawić na grun cie. Jeżeli z powodu niepogody musi się ją ze brać, wtedy wraz z głąbem (kaczanem) w jakiejś szopie lub t. p. układa się ją w stos stożkowaty. Jeżeli zachodzi obawa przed mrozami, zlekka się przykrywa liśćmi albo słomą. Poczem oczyszcza się ją i sortuje a to, część przeznacza na kwasze nie, część na przechowanie albo i na suszenie. Miejsce, w którem przechowuje się kapustę po winno odpowiadać następującym warunkom: 1) ma chronić przed zimnem, 2) przed wpływem zmiany ciepłoty, 3) dać możność dokładnego prze wietrzenia. Przestrzeń schowku powinna być tak 99 obszerną, aby wśród zimy można bez trudności przebrać główki kapusty. Kapustę przechować można na rozmaite spo soby. Przechować ją można: 1) wyjętą z ziemi z korzeniami i sadzić ją albo w chłodnej piwnicy albo w kopcach (dołach). W tym celu kopie się jamy na 40—50 cm ( 7 2 — % łokcia) głębokie w ziemi przepuszczalnej, dość a wązkie, by je łatwiej na kryć można. Długość j a m y stosuje się do ilości kapusty. Na dnie jamy sadzi się kapustę, uważa jąc, aby głowy się nie dotykały i oczyszcza je z liści odstających. Zielone liście okrywające głowę zostawia się, aby chroniły ją od przemarznięcia i gnicia. Za nadejściem przymrozków jamę na krywa się słomą, a na to sypie ziemię, albo co lepiej, robi się z desek lub patyków rusztowanie płaskie albo daszkowate i to nakrywa grubą war stwą słomy, liści i t. p. W ciągu zimy zawsze w południe, jeżeli nie ma mrozów, powinno się kapustę przewietrzyć, usunąwszy nakrycie w pe wnych miejscach. 2) Wyciętą kapustę przechować można aż do końca lutego, umieszczając ją na półkach w pi wnicy, jedną główkę koło drugiej, albo ułożyć na strychu i nakryć wełną drzewną i kocami. 3) Do przechowania przeznaczoną kapustę wyrywa się z korzeniem, główki obrane z odsta jących liści układa korzeniami na dół w regularne stosy i nakrywa tymczasem słomą, dopokąd nie 100 przygotuje się rowków. Na rowki nadaje się każdy rodzaj gleby. Uważać należy, aby ich nie kopano w zbyt niskiem miejscu i tam, gdzie ścieka woda z miejsc wyżej położonych, też w miejscu zacisznem, ochronionem przed wiatrem i słońcem. W rowki te głębokości i szerokości 30 cm (około V2 łokcia), układa się główki obok siebie liściem na dół a korzeniem do góry, ale w ten sposób, aby jedna nie dotykała drugiej. Tak ułożone główki kapuściane obsypuje się wyrzuconą ziemią z rowków do takiej wysokości, aby korzenie zupełnie zostały przykryte. Po obu stronach takich rowków wykopuje się małe rowki dla ścieku wody. Zimą, zwłaszcza w bezśnieżnym czasie, nakrywa się sło mą (może być mierzwa) grzbiety wałów (rowków) z kapustą. Z wałów (rowków) tych, w dnie suche, można w zimie wydobywać kapustę, uważając, by w wybranych rowach nie zbierała się woda. P r z e c h o w a n i e z i e m n i a k ó w . Ziemniaki przechowuje się w piwnicy albo w kopcach. Do przechowania nadają się jedynie tylko zdrowe i należycie o b s u s z o n e ziemniaki. Wilgotne, t. j . mokre, a zwłaszcza po deszczu wybierane i w deszcz przywiezione, muszą być przed przechowaniem w piwnicy wpierw starannie wysuszone z wil goci i błota. Jeżeli nie można ich na słońcu i wie trze przesuszyć, to wysuszyć je w izbie albo na strychu przy otwartych oknach. Piwnica do prze chowania powinna być sucha i przewietrzona, 101 a o ile można i odkażona (zdezynfekcyonowana). Najlepsze odkażenie siarką, gdy siarka niedostę pna, odkaża się mlekiem wapiennem przez wy bielenie wapnem ścian i podłogi. Kartofla jest de likatną jarzyną, bo już przy —2° R., więc już nieco niżej temperatury topnienia śniegu, ulega zmar znięciu. Piwnica powinna mieć ciepła 8° C. (czyli -f 6V20 R), być suchą i przed mrozem zabez pieczoną. Jednak, aż do nastania zimna, należy w piwnicy trzymać okienko otwarte, aby kartofla Wysychać dalej mogła i aby .,zgrzaniu" się jej zapobiedz. Ale i w zimie, w dniach słonecznych, prze wietrzać trzeba piwnicę, lecz chronić ziemniaki przed światłem, aby przedwcześnie nie kiełko wały. Różne są sposoby przechowania kartofli, a to: I. Na podłogę w s u c h e j piwnicy sypie się piasku nieco zwilżonego, na to warstwę kartofli, przesypuje zwilżonym piaskiem i tak dalej war stwami, ale nie więcej jak na 3/t m (1 łokieć) wy sokości. Wogóle piasek, który jest na wierzchu, powinien być stale nieco wilgotny. W ten spo sób przechowuje się ziemniaki, gdy piwnica jest za s u c h a , l. j . gdy przechowane warzywa więdną. II. Ziemniaki można też ułożyć zamiast na piasku na warstwie koksu albo w pace, byle tylko nie na gołej ziemi lub na kamieniach, ale zawsze jest potrzebne nasypać je nieco wyżej jak na 1/2 m 102 (pół łokcia) w wysokiej pryzmie (kupie). Pakę z kartoflami stawia się na 2—3 cegłach albo na drewnianych kostkach, dla przewiewu powietrza. III. Zamiast piasku albo koksu można użyć nieco (7 2 kg na 100 kg kartofli) gipsu, używanego w budownictwie, albo proszku wapiennego, roz pylając go przez sito na warstwy ziemniaków, przy ich zsypywaniu do piwnicy. W braku poda nych środków można użyć przesianego popiołuz węgli, postępując jak wyżej podano. Nie należy też ziemniaków składać wprost pod ścianę, lecz w kopie wolnej z wszystkich stron. Gdy brak miejsca, to od ściany zastawić deskami, inaczej prędzej kiełkują. Należy się trzymać zasady, aby ziemniaki jak najmniej przetrząsać i sypać, gdyż każde naciśnienie ich spowodować może zgniecenie, a to znowu gnicie. P r z e c h o w a n i e z i e m n i a k ó w w kop c a c h . Celem zapobieżenia gniciu ziemniaków w t. zw. „jamach", to jest kopcach, koniecznem jest wywołać przewiew wewnątrz kopca, więc przypływ zimnego powietrza od dołu, a odpływ ogrzanego u góry. Używany u nas sposób przez dorabianie u górj r kopca rodzaju kominka, albo zostawianie otworu na górnym kancie kopca, aż do nadejścia mrozów, nie odpowiada celowi. Now szy ulepszony sposób jest następujący: Na dnie kopca robi się wzdłuż tegoż trójkątny kanalik 103 z desek, mający wyloty na zewnątrz po obu stro nach kopca, u wierzchu zaś na kancie całym zo stawia się szparkę w pokryciu z warstwy ziemnej wypchanej słomą. Kanalik taki dolny robi się w ten sposób, że na 2 deski, po 2 cm grube a 15 cm szerokie, nabija się poprzecznie po 2 li stewki, 10 cm szerokie a 25 cm długie, 4 gwoź dziami w odstępach 30—40 cm od każdego końca deski. Tak nabite deski z wystającemi listewkami ustawia się na środku (u spodu) wzdłuż całej „jamy", nachylone ku sobie i oparte o siebie na kancie owym górnym o poprzeczne łatki. Tym sposobem powstają otwory u dołu i na grzbiecie k a n a ł u do przypływu powietrza.z dołu. Na tym kanaliku usypuje się ziemniaki, jak zwykle w pry zmę, podobnie jak kupy szutru, tak wysoko, jak na p r z y g o t o w a n e m s u c h e r a prostokątnem dnie utrzymać się mogą. Przykrywa sieje cienką warstwą słomy, a na słomę daje się warstwę ziemi w około na 20 cm grubości. Na s a m y m k a n c i e grzbietu k o p c a zostawia się zamiast kominka tylko zbitą warstwę słomy (bez ziemi) dla odpływu ciepłego powietrza a niedopuszcze nia do zaciekania deszczu. Kant taki należycie zabezpieczony-uzyskuje się następująco: Nakrywszy też grzbiet kopca n i e c o słomą, ustawia się na nim deseczkę sztorcem i na tę dokłada jeszcze dachowato słomy. Wtedy narzuca się, jak podano, ziemi ile potrzeba dla zabezpieczenia przed zi- 104 mnem. Ziemia naciska dobrze na grzbiet z deską, którą się sztorcem dalej wysuwa tak, że po wy sunięciu dalej deski, wypełni ziemia próżne miej sce, uciskając spodnią, słomę. Jednak pozostanie wąziutki, słomą wypchany i przed zaciekaniem i mrozem ochroniony pasek. Kopce takie z przewiewem mogą być w miarę zbioru przedłużane, ustawiając dalej kanalik trój kątny z desek u dołu i robiąc u góry ów rozpo rek. Koszta takiego u l e p s z o n e g o kopca są bar dzo małe. Przed nastaniem większych mrozów można wzmocnić wierzchnią warstwę ziemi, na kładając poprzód nieco naci z ziemniaków. Za gruba pokrywa jest szkodliwą, bo zbita masa taka przestanie być złym przewodnikiem ciepła. Dolne kanaliki przed mrozami się zatyka, w ciepłe dni otwiera się je dla przewietrzenia. P r z e c h o w a n i e c e b u l i . Dobra cebula musi być jędrna, nie wyrośnięta, o powierzchni bez skaz. Najostrzejsza cebula jest czerwona, biała jest w smaku delikatniejsza, a żółta idzie po śro dku. Z końcem sierpnia wykopuje się cebulę doj rzałą i dobrze na słońcu wysuszoną, splata ją w wianki, wiesza w miejscu suchem i przewiewnem, a gdy pochłodnieje, wiesza na 14 dni w ko minie i wędzi jak wędliny. Ponieważ dym za wiera kreozot, więc nie tylko przeszkadza psuciu się cebuli, ale tamuje jej wyrastanie. Przechowuje się cebulę w suchej, chłodnej piwnicy albo spi- 105 żarni, albo na strychu domu mieszkalnego. Okry wa się ją grubo słomą i szmatami. Wielką ilość cebuli zsypuje się warstwami, a każdą warstwę przekłada się deszczułkami półcalowemi, aby się nie zgrzała. Wszystko razem okrywa się dobrze słomą, aby ją ochronić przed zmarznięciem. Zmar zniętą cebulę zostawia się w spokoju, aż sama odtaje, i stara się ją co prędzej spotrzebować, gdyż zmarznięta ulega łatwo zepsuciu. Przechowanie zielonych ogórków. Zielone ogórki, bez skazy, zawija się, każdy z oso bna, w zwilżony papier pergaminowy i na obu końcach zawiązuje starannie nitką, poczem tak zawinięte wystawia na działanie słońca, aby pa pier i ogórek dobrze wyschły. Jeżeli pod dotknię ciem odczuwa się, że ogórki są suche, wtedy układa się je do glinianego garnka (z zewnątrz i wewnątrz polewanego, aby wilgoci nie przepu ścił) jeden na drugim, nakrywa szczelnie i zako puje niegłęboko w ziemi od strony słonecznej, a z wierzchu nakrywa ziemią. W ten sposób prze chowane ogórki trzymają się przez całą zimę. Bio rąc na użytek, należy je zawsze z powrotem sta rannie nakryć. P r z e c h o w a n i e n i e d o j r z a ł y c h po 3 m i d o r ó w . Niezupełnie, ale przynajmniej w /i części dojrzałe pomidory, zdrowe i całe owoce, układa się w suchej piwnic}' jeden obok drugiego i nakrywa grubem płótnem. Owoc w krótkim ~Vn 106 czasie nabiera ładnego koloru, przyjemnego smaku i nie babczeje. Zwykłe u nas wystawianie pomi dorów na działanie słońca i światła psuje smak, kolor i wygląd owocu. O zbiorze, przechowaniu i wysyłce s z p a r a g ó w . Ponieważ trudno jest nieraz tak wiele w jednym dniu wyciąć szparagów, ile ich do wysyłki potrzeba, dlatego zebraną część należy przez czas jakiś umiejętnie przechować. Ilość co dziennego zbioru szparagów jest bowiem roz maitą, stosownie do pogody. Z tego powodu nie raz wypadnie potrzeba przechowania tak długo mniejszej czy większej ilości zebranych szparagów, aż się wysyłka opłaci. Przechować je można w wodzie lub na sucho. Pierwszeństwo ma prze chowanie na sucho, gdyż szparag nie traci na smaku. Trzeba przyznać, że w wodzie przecho wany szparag powierzchownie po 5 dniach jeszcze jest biały, ale na smaku traci już drugiego dnia. Przechowując szparagi na sucho, tak jak się je zebrało, nie myjąc i nie zwilżając wodą, układa się je małemi kupkami na podłodze kamiennej w piwnicy, w której powietrze powinno być nieco wilgotne, i lekko nakrywa suchym, czystym papierem. Jeżeli piwnica jest za suchą, to tę część kamieni, na której szparagi nie są ułożone, skrapia się czystą wodą, dla osiągnięcia wilgoci. Na konserwy używa się tylko na sucho przechowa nych szparagów. Przechowane w wodzie nie na- ' # 107 dają się na ten cel. Jeżeli nie ma odpowiedniej piwnicy w takim razie składa się szparagi do dołu płytko wykopanego w miejscu zacisznem, od słońca zasłoniętem, którego spód i ściany mają być starannie i szczelnie wyłożone kamyczkami lub cegłami, aby wilgoci nie dopuszczać. Po wy pełnieniu tego dołu zebranemi szparagami szczel nie nakrywa się dół wielkim kamieniem lub deszczułką. Do przechowania szparagów w wodzie, przed tem płucze się je w wodzie i oczyszcza z brązo wych plam. W y s y ł a się szparagi w skrzynkach lub pu dełkach, wyłożone podwójnie papierem pergami nowym i nim nakryte. Wysyłając większą ilość w koszach, należy je ułożyć w wiązki i między nie włożyć nieco wełny drzewnej albo okrawków z papieru. Szparagi powinno się nocą wysyłać i to najlepszem połączeniem kolejowem. B u l i o n p o s t n y z j a r z y n . Bierze się pie truszki 20 kg (40 funtów), selerów 10 kg (20 funtów), marchwi 5 kg (10 funtów), kalarepy 5 kg (10 funtów) myje czysto, skrobie, znowu myje, potem jedno po drugiem trze na tarku emaliowanym. Masę tę daje się do kamiennego garnka, nalewa zimną wodą i gotuje, dodawszy pieprzu prostego an gielskiego, n i e s o l ą c . Gdy jarzyna już ugoto wana, cedzi się ją przez sito, później przez płótno i płyn jeszcze raz gotuje do gęstości syropu. Płyn 109 108 wlewa do małych słoików, n. p. od musztardy, albo do małych llaszek, zatyka mocno korkiem, ten ob wij a pęcherzem, albo oblewa lakiem i prze chowuje w suchem miejscu. Używa się jako przy prawy do postnych zup albo sosów. B u l i o n s u c h y z p o m i d o r ó w . Czerwone dojrzałe pomidory wkłada się do garnka kamien nego lub emaliowanego, nalewa i/i l (kwaterkę) wody, stawia na gorącą kuchnię, a gdy pomidory się ugotują ale jeszcze nie rozgotują, odcedza się się wodę, a pomidory przeciera przez sito do miski. Odstawia się to, by się masa ustała, po niejakim czasie wodę z wierzchu się zlewa, masę daje do rynki, smaży na bardzo gęste powidło, rozsmarowuje cienko na "blachy posmarowane oliwą, stawia do letniego pieca lub na słońcu, a gdy masa wyschnie, kraje na kawałki, obwija każdy kawałek w papier i przechowuje w słoi kach. E k s t r a k t z ś w i e ż y c h ł u p i n e k gro c h o w y c h . Dobrze opłukane łupinki zielonego groszku sieka się grubo. Na 3 / (3 kwarty) posie kanych łupek wlewa się 2 / (2 kwarty) wody, wsypuje Va łyżeczki sody do gotowania (dwuwę glan sody) i gotuje pół godziny odkryte, a pół godzin)' pod nakryciem. Poczem przeciera się je przez sito, dodaje 20 dkg (10 łutów) cukru, nieco soli i gotuje do gęstości syropu. Płyn ten zlewa się do małych flaszeczek, dobrze korkuje i gotuje 10 minut, licząc od zagotowania. Esencyi tej uży wa się do zupy z suszonego zielonego grochu, do zupy kartoilanej i t. p. Na talerz zupy bierze się łyżeczkę esencyi. Ten sam wynik uzyskać można, s u s z ą c ł u p k i z g r o c h u . Używa się do tego łupek z mło dego grochu, czystych, zdrowych i bez plam. Ściąga z nich włókna wraz z szypułką. Na bla chę wyłożoną białym papierem daje się cienką warstwę łupek i suszy w ciepłej rurze, obracając je od czasu do czasu. Można je także nawlec na białą bawełnę i suszyć nad ciepłą kuchnią. Gdy dobrze ostygną na powietrzu, daje się je do wo reczków i wiesza w suchem miejscu. Przed uży ciem na zupę należy je wpierw z wieczora po starannem opłókaniu namoczyć w letniej wodzie i gotować potem w wodzie, w której dzień przed tem mokły. Warzywa suszone. I. G r o s z e k z i e l o n y s u s z o n y . Dojrzały ale śwież}' groszek wrzuca się do kipiącej wo dy, trzyma w niej 2 minuty, zaraz odstawia, wo dę odlewa, a groszek wysypuje na przetaki i obsusza przy piecu. Przed ugotowaniem należy go namoczyć na parę godzin w mleku. (Patrz susze nie warzyw). Ii. Z i e l o n y g r o s z e k przebiera się, wię ksze ziarna odrzuca, a mniejsze, t. zn. młode, su- 110 szy, gdyż te prędzej schną. Średnia temperatura suszenia jest 70—80° C, a czas potrzebny 3 go dziny. III. Na V2 l O/2 kwarty) wyłuszczonego z i e l o n e g o g r o c h u bierze się 7 dkg (5 łutów) cukru. W rynce groszek przesypuje się warstwa mi tłuczonym cukrem, stawia na dość gorącą kuchnię i drewnianą łyżką miesza się ciągle, aby groszek równomiernie był wilgotny, do dna ryn ki nie przychwycił się i koloru nie stracił. Gdy się pomarszczy i zdaje się być już suchym, wte dy wysypuje się go na przetak cienką warstwą, uważając, by ziarna o ile możności nie dotykały się, i tak suszy w ciepłej rurze. Ususzony gro szek przechowuje się w słoikach zawiązanych papierem pergaminowym. Przed użyciem nalewa się go wrzącą posoloną wodą, tę po 15 minutach odlewa, a groszek przyprawia jak świeży. Można go także przed użyciem namoczyć na noc w zi mnej wodzie i przyprawić jak świeży groszek. Zielona fasolka szparagowa. Młodą, świeżą fasolkę po obraniu z nitek kraje się na kawałeczki, rozciąga na blachach wyście lonych białym papierem i suszy na ciepłej kuchni, albo w cieniu rozpościera rzadko na obrusach. Suszoną fasolkę moczy się dzień przed uży ciem, poczem gotuje jak zwykle. Ż ó ł t ą f a s o l ę suszy się bardzo zwolna i ostrożnie, bo inaczej zmienia kolor. 111 K a l a r e p ę , s e l e r y i b r u k i e w . Kraje się w płatki grubości 5 mm, albo w paski 1 cm szerokości, rozciąga na blachę wyścieloną czy stym niedrukowanym papierem i suszy w cie płej rurze. W s z y s t k i e g a t u n k i k a p u s t y su szy się w temperaturze +65—70° C, przez 5—8 godzin. Liście z pietruszki i selerów oczyszcza się z łodyg, rozkłada na „lasach" (patrz suszenie owoców) i suszy, albo układa na su chym papierze i suszy na letniej kuchni lub w letnim piecu. Gdy wyschnie, przeciera się przez rzadkie sito, zsypuje do suchych butelek, zakorkowuje starannie i trzyma w suchem miejscu. Pietruszki ususzonej używa się (1—2 łyżki) do zup i sosów. S z p i n a k s u s z o n y . Obrane liście mło dego szpinaku płucze się, wrzuca na wrzącą osoloną wodę, natychmiast wybiera durchszlakową łyżką i daje do zimnej osolonej wody. Po kilku minutach szpinak wybiera się na przetaki, rozkłada cienko i w piecu zwolna suszy, uważa jąc, aby nie przesechł za dużo. Szpinak przecho wuje się w torebkach w suchem miejscu. Przy rządza się go, jak świeży. K o p e r s u s z o n y . Młode listeczki kop ru suszy się na letniej kuchni, rozpostarte rzadko na czystym papierze, a gdy koper uschnie, prze- 113 112 siewa się go przez rzadkie sito i przechowuje w słojach w suchem miejscu. Kopru używa się na zupę, sos, do fasolki zielonej i zupy ziemniaczanej. S z c z a w s u s z o n y . Przed suszeniem na leży szczaw starannie w wodzie wypłukać. Mło dy szczaw suszy się w cieniu, rozpostarty na czystej płachcie, a gdy wyschnie, przeciera się przez sito i przechowuje w słojach w suchem miejscu. G r z y b ó w, wszelkie gatunki, nie płucze się, tylko oczyszcza na sucho i suszy w tempera turze -f-55—60° C. P o k r z y w a . Tylko m ł o d a pokrzywa przed zakwitnięciem nadaje się jako jarzyna. Na wiosnę zbiera się listki młodej roślinki, układa cienką warstwę na blasze, wyłożonej czystym papierem, i suszy w ciepłej rurze. Można i z wię kszych roślin zerwać dwa górne liście i te su szyć i w zimie przyprawić jako jarzynę. Jarzyna ta jest na zachodzie Europy, zwła szcza we Francyi, bardzo rozpowszechnioną i ulubioną. U nas mało znaną, choć zastąpi dosko nale szpinak. Z i e m n i a k i s u s z o n e . Ugotowane, ale nie rozgotowane i odcedzone ziemniaki, gdy nieco ostygną, kraje się w cienkie talarki, rozcią ga na czystym, niedrukowanym papierze (nie na samej blasze), układa z papierem na blachę i su- szy na kuchni, albo w rurze lub w piecu po chlebie. Gdy wyschną do twardości kamyka, tłucze się je w moździerzu, albo miele na mocnym młynku i używa do wyrobienia kot letów. Wysuszone a nie utłuczone ziemniaki można doskonale przechować i użyć na zupę, puree. W takim razie należy je przedtem namo czyć, t. j . nalać nieco wody, pod nakryciem zo stawić kilka godzin i gotować. Z ususzonych kartofli można w domu mieć mąkę. Miele się je na żarnach albo młynku. Zmielone jak też ususzone ziemniaki, zsypuje się osobno do przewiewnych woreczków, wiesza wolno i przechowuje w suchem miejscu. Zaletą wysuszenia jest wielka oszczędność w użyciu — bo nic nie idzie na marne, nawet pozostałe resztki dadzą się tak użyć — możność przecho wania prawie nie ograniczona co do czasu i możność podania potrawy w najkrótszym cza sie. 4 kg (8 funtów) surowych ziemniaków daje 1 kg (2 funty) suszonych. J a r z y n a d o z u p t. z w. „ J u l i e n n e " . Jest to mieszanina suszonych jarzyn a jakość ich i zestawienie zależ}' od zapotrzebowania i smaku Suszy się zwykle pietruszka, marchew, sele ry, i nać z pietruszki i selera. Dodać można ka pustę włoską, jarmuż, bób, groszek i fasolkę. Jarzynę szatkuje się na odpowiednim tarku, 8 114 115 lub w braku tarka kraje się nożem w cienkie paski. Każdy gatunek osobno rozkłada się na pa pierze na ciepłej kuchni, albo na blachach i tak wsuwa do pieca po chlebie. Najlepiej w tej pro porcyi suszyć te jarzyny : 1 kg (2 funty) pietru szki, V2 k-9 (funt) marchwi, 1/2 ^9 (funt) selerów, V4 kg (V2 funta) zielonych listków z pietruszki i selerów. Po wysuszeniu waży się osobno te jarzyny, czy waga odpowiada podanej proporcyi i dopiero w odważonym powyższym stosunku miesza się wszystkie jarzyny razem. 1 dkg (3/i łuta) takiej mieszaniny suszonej liczy się na 6 osób. Arbuz suszony. Obrany arbuz oczy szcza się z ziarnek, kraje na długie kawałki V2 cm grubości i suszy na słońcu albo w piecu po chlebie lub rurze. Używa się go potem jako jarzynę albo też dodatek przy pieczeniu chleba. C h r z a n s u s z o ny. Przemyte i oskrobane korzonki chrzanu kraje się w kostkę i wstawia do letniego pieca. Wysuszony chrzan tłucze się, przesiewa i przechowuje w dobrze zakorkowanych butelkach. Używa się go na sos ze śmietaną lub przy prawia się octem i oliwą. Sterylizowanie warzyw. G r o s z e k I. Tylko ś w i e ż o zerwany młody groszek da się przechować. Łuszcząc gro- szek, równocześnie sortuje się go na małe średnie i wielkie ziarno. Wyłuszczony groszek wsypuje się do wrzącej wody i gotuje 4—5—7 minut, stosownie do wielkości groszku, odcedza 1 z a r a z napełnia nim słoje. Poczem nalewa się je lekko posoloną gotowaną wodą, zawiązuje pę cherzem lub papierem pergaminowym, wstawia do wody i gotuje U/2 godziny, a po 4 - 8 dniach jeszcze raz gotuje 15—20 minut. II. 4 / groszku zielonego świeżo wyłuszczonego przesypuje się % / t. j . pół szklanką soli Na drugi dzień płyn, który groch z siebie puścił, odcedza się, a groszek wsypuje do mocnych bu telek, zakorkowuje, wstawia do kotła, nalewa zimną wodą, i gotuje, licząc od zagotowania 1 do U/o godziny, a po 4—8 dniach jeszcze raz go tuje 15—20 minut. Gdy flaszki w wodzie ostygną, zalewa się je lakiem i przechowuje w piasku' w piwnic\T. S ' z p a r a g i świeżo zebrane, (tylko takie dobrze się trzymają), po opłukaniu obiera się (nie skrobie) z włókien i każdy szparag po obra niu wkłada do zimnej wody, abv nie stracił koloru. Szparagi parzy się wrzącą wodą, albo poddaje działaniu pary, a gdy każdy z osobna jest już tak miękki (ale nie za miękki), że się zgiąć daje, wtedy wyjmuje się go, wkłada do zimnej wody, poczem zaraz układa do słoików główką na dół. 116 Napełnione słoiki nalewa się świeżo go towaną soloną wodą — na 1 Z wody 3—5 gr soli. Szparagi w słoju powinny być pokryte pły nem, ale u góry w słoju zostawia się wolne miej sce na 3 cm. Słoje układa się w baniaku i gotuje na równomiernym wolnym ogniu IV2 godziny. Po 5—6 dniach wszystkie słoje sterylizuje się jeszcze raz w ten sam sposób przez 7a godzi ny na wolnym ogniu. K a l a f i o r y . Można sterylizować całą różę, al bo podzieloną. U kalafiorów obcina się za długi kaczan, a przy róży pozostały kawałek prze cina się na krzyż głęboko na 1 cm, aby się łatwiej ugotował. Aby wypłoszyć gąsienice, śli niaczki i t. p. daje się je na 1/2 godziny (ró żą obrócone na spód) do zimnej, posolonej wody, po upływie tego czasu płucze się je. Poczem wkłada się do wody, lekko gotującej się, i gotuje je 5 minut. Wyjmuje je łyżką durszlakową i układa do płaskich słoików o wielkim otworze. Po jarzynie, w słojach uło żonej, nalewa się czystą wodę, zawiązuje pa pierem pergaminowym lub pęcherzem i go tuje tak jedną godzinę. Po 5 dniach jeszcze raz się w ten sam sposób sterylizuje przez 15 minut. J a r m u ż i b i a ł ą k a p u s t ę kraje się na ćwiartki albo szatkuje, 20 — 30 minut pod daje działaniu pary, poczem układa je do sło- 117 ików, nalewa gotowaną, posoloną wodą i stery lizuje tak przez 1 godzinę. K a l a r e p a . Używa się tylko młodej, so czystej jarzyny, obiera ją, płucze i pokrajaną w płatki lub paski dusi w rynce. Gdy jest już miękka, zaraz układa do słoika i sterylizuje jedną godzinę. Po 3 dniach jeszcze raz się w ten sam sposób sterylizuje przez 30 minut. Soli się ją, biorąc do użytku. Zielona fasolka w flaszkach. Młodą, zieloną, świeżo zerwaną, szparagową fa solkę obiera się z włókien (nitek) z obu stron, cienko kraje w skośne paseczki, raz dobrze za gotuje, wodę odcedza i fasolkę ciasno układa w czyste flaszki z wina. Napełniając flaszkę, na leży nią często wstrząsać, aby się fasolka ciasno ułożyła. Gdy flaszka już pełna (u góry zostawia się 5 cm próżni), nalewa się gotowaną ostudzoną wodę i szczelnie zawiązuje papierem pergamino wym, jak powyżej podano, i stawia do baniaka z zimną wodą. Na 1 / (kwartę) wody dodaje się 40 dkg (23 łutów) soli dla podniesienia punktu wrzenia wody do 107° C ; flaszki przekłada się sianem, albo wełną drzewną, albo i słomą, by w gotowaniu, uderzając jedna o drugą, nie po pękały. Poczem gotuje od razu na mocnym ogniu 1 godzinę, licząc od zakipienia wody. Z i e l o n a f a s o l k a c a ł a . Fasolkę zie loną szparagową daje się do koszyka drucianego 119 118 lub sita, wkłada z tern do wrzącej wody na 5 minut, poczem wyjmuje. Gdy ostygnie, układa się do słojów bardzo dokładnie, aby jak najmniej było wolnej przestrzeni. Tak ułożoną fasolkę za lewa się przegotowaną i ostudzoną wodą, za wiązuje słoje papierem pergaminowym albo pę cherzem i gotuje w sianie przez 90 minut jak powyżej. S z p i n a k . Przebrane listki płucze się, po czem przez 5 minut poddaje działaniu pary, (patrz sterylizowanie warzyw) sieka na maszynce od mięsa, lekko soli, układa do słoików i przez 5 kwadransów sterylizuje. S z c z a w przyrządza się i sterylizuje się w ten sam sposób, co szpinak. M i e s z a n e w a r z y w a . Groszek, mar chew, szparagi, kalafiory i grzyby świeże albo suszone, każdą jarzynę w. dowolnej ilości, ale z osobna, poddaje się działaniu pary, a gdy wszystkie jarzyny są już miękkie, układa się je w słoikach warstwami albo zmieszane razem, nalewa gotowaną i lekko posoloną wodą i stery lizuje IV2 godzin}^. Używając suszonych grzybów, tłucze się grubo w moździerzu i miesza z jarzyną. Warzywa kiszone i marynowane. B a r s z c z b u r a k o w y n a z i m ę . Obrane i przepłukane buraki ćwikłowe wkłada się do beczki, a gdy już jest pełna, nalewa wody. Gdy postoi parę dni w cieple, wynosi się beczkę do piwnicy i używa, za każdym razem dolewa jąc tyle wody, ile się wzięło barszczu. Po dwóch miesiącach należy przestać dolewania wody, bo barszcz już więcej kwaśnieć nie będzie. K o r n i s z o n y . Ogóreczki, obrane z szypułek, soli się, tak posolone muszą poleżeć kilka godzin; potem obciera sieje ściereczką na sucho. Do zagotowanego winnego i to wrzącego octu wrzuca się ogóreczki i zaraz je odstawia, ale pod nakryciem zostawia, aby w occie wychłódły. Po czem odcedza się ogóreczki i rozkłada na stolni cy, aby obeschły, następnie składa się je do sło ja. Osobno gotuje się ocet z korzeniami, t. j . ca łym pieprzem prostym, angielskim i liściem bob kowym, a soli w miarę. Gdy ocet wystygnie, za lewa się nim korniszony, ułożone w słoju. Pozo stały ocet po użyciu korniszonów nadaje się je szcze do gotowania. O g ó r k i k w a s z o n e . Dno beczułki dę bowej wykłada się liściem winogronowym i wi śniowym i koprem. Na to układa się czysto wy tarte ogórki, nie mające żadnej skazy. Na ogórki daje się liścia dębowego i winogronowego, i tak przekładając warstwami raz liści, raz ogórków, napełnia beczkę. Wstawia dno wierzchnie i otwo rem szpuntowym nalewa pełno osolonej wody. 1 Na 1 / (kwartę) wody liczy się 4 dkg (2 /2 łuta) soli i na 100 / (100 kwart) wody 1*/, / (1V2 120 kwarty) spirytusu czystego (do picia), dobrze mie sza i zalewa ogórki. Po zalaniu wodą otwór zaszpuntuje się. Gdyby na drugi dzień wody było za mało, to się dolewa posolonej wody, jak wyżej podano. Otwór zalewa się lakiem, a beczułkę stawia w piwnicy na drewnianych podstawach. Z po czątku obraca się ją dwa razy na tydzień, by ogórki jednakowo kwaśniały. Ogórki zbierane i po deszczu kwaszone psu ją się łatwo. M i z e r y a n a z i m ę . Obrane ogórki kraje się w trochę grubsze talarki, niż na zwykłą mizeryę i soli. Tak posolone muszą 3 godziny poleżeć. Wodę z ogórków, którą same z siebie pu ściły, zlewa się, mizeryę daje do worka i przy ciska ciężarem, by ściekła wszelka zbyteczna woda. Zagotowuje się ocet winny z pieprzem i liściem bobkowym; gdyby ogórki były za ma ło słone, to ocet soli się, ogórki daje na misę, miesza z octem i lekko upychając, nakłada do słoików i zawiązuje pergaminowym papierem. Gdyby ocet wysechł, to dolewa się gotowanego wystudzonego octu. Pomidorowa zaprawa do z u p i s o s ó w . 60 sztuk ładnych dojrzałych pomi dorów gotuje się, nie zalewając ich wodą, gdyż ją puszczą same z siebie. Wodę z nich odlewa 121 się, miąż z pomidorów przeciera przez sito, a pestki i skórki wyrzuca. Przetartą masę, ciągle mieszając, gotuje się na gęste powidełko. Pod sam koniec gotowania wlewa się małą szklaneczkę octu, wsypuje 6 dkg (4 łuty) soli, raz zagotowuje i gdy ostygnie, skła da się do słoików. Używa się do zup i sosów, ale wtedy zupy ani sosu się nie soli. V/2 łyżki tej zaprawy wy starczy na 6 osób. U l e p s z o n e k w a s z e n i e k a p u s t y . Do kiszenia najlepiej nadaje się kapusta o twardych głowach i cienkich kaczanach. Przed szatkowaniem należy zostawić ją na kilka dni na kupę, aby się wypociła i zbielała. Na 100 kg (200 fun tów) szatkowanej kapusty (bez kaczanów, te na leży naprzód powycinać) liczy się 4—5 kg (8—10 funtów) soli. Uszatkowaną kapustę układa się do beczki z wina, przesypując solą i upycha ją tyle, ile sama ustępuje. Przykrywa się krążkiem i przy ciska kamieniem. Po kilku dniach kapusta burzy się czyli kiśnie, wtedy zdejmuje się kamień, krą żek drewniany obmywa, aż do samego dna robi się kijem kilka dziur w kapuście, by gorycz wy szła i zostawia ją na parę dni odkrytą. Po kilku dniach kładzie się na kapustę czystą płócienną ścierkę, przykłada denkiem, przyciska kamie niem i nalewa świeżej, zimnej wody na wyso kość 4—5 palców ponad powierzchnię kapusty. 122 Za każdym razem, wybierając kapustę, ale zawsze co tygodnia, należy ostrożnie wyczerpać wodę, obmyć w czystej wodzie kamień, krążek i płótno i nalać świeżej zimnej wody. Po tygodniu na wodzie utworzy się ferment, t. zw. kożuszek; ten jest oznaką początku psucia się kapusty. Tygodniowe zmienianie wody po wstrzymuje i przerywa tworzenie się i rozwój pleśni, t. j . drobnoustrojów, tak że one nie mogą się dostać do zakiszonej kapusty, gdyż skoro tyl ko się utworzą, zostaną wraz z wodą wyczerpa ne. W ten sposób kapusta zachowuje miły kwaskowaty smak, przyczem jarzyna ta nawet już pod wiosnę smakuje jak świeżo zakwaszona. Podczas gotowania nie pozostawia wtedy tak nieraz wstrętnego odoru, jaki ma kapusta nie tak starannie utrzymana. Beczkę z kapustą stawia się na 2—3 ce głach, albo na drewnianych kostkach dla prze wiewu powietrza. I. F a s o l k a z i e l o n a 3V2 kg (7 funtów) fasolki zielonej szparagowej, świeżo zerwanej, obiera się z włókien, kraje się i układa w garn ku lub baryłce wysypanej solą, upychając mocno i każdą warstwę przesypując solą. Na y/2 kg (J funtów) fasolki liczy się 1 kg (2 funty soli). Gdy baryłka czy też garnek już jest pełny, nakrywa się fasolę czystem płótnem, obciska dobrze po bokach, nakłada krążek i przyciska kamieniem. 123 Gdyby na fasoli w krótkim czasie nie ukazał się płvn, wówczas nalewa się jeszcze rozczynu sol nego 3 % ( n a 1 ' wody 3 dkg soli — na 1 kwar tę wody 2XU łuta soli). II. Do 3 / (3 kwart) wody wsypuje się 9 dkg (5 łutów) soli, stawia na gorącą kuchnię i na wrzątek wrzuca 31/» kg (7 funtów) fasoli, aby raz zakipiała. Poczem się ją odcedza i by prze schła, rozrzuca po stolnicy. Układa się ją w ten sposób, jak powyżej podano, przesypując solą, ale daje tylko 25—37V8 dkg (16—25 łutów) na •W2 kg (7 funtów) fasoli. Przykrywa płótnem, przyciska krążkiem i kamieniem. Biorąc tę faso lę do gotowania, nie soli się jej. Zielona fasolka marynowana. Świeżo zerwaną szparagową fasolkę obiera się z włókien, soli i tak posoloną zostawia przez kil ka godzin; poczem obciera się ją ściereczką na sucho. Do winnego wrzącego octu wrzuca się fasolkę i zaraz ją odstawia, ale nakrytą zostawia, aby w occie wychłódła. Poczem odcedza się i rozkłada na stolnic}', ab}' obeschła, nastę pnie składa się do słoja. Osobno gotuje się ocet z korzeniami, t. j . całym pieprzeni prostym, angielskim i liściem bobkowym, a soli się w miarę. Gdy ocet wystygnie, zalewa się nim fasolkę, ułożoną w słoju. Fasolkę tę gotuje się jak zwykle. 124 Grzyby. S t e r y l i z o w a n i e g r z y b ó w . Nie wszy stkie grzyby nadają się do sterylizowania, nie które są lepsze suszone, albo są smaczne tylko świeżo zgotowane. Ponad wszystkie grzyby góru je b o r o w i k (grzyb prawdziwy), ale na ten cel nadają się także m a ś l a k i , p i e p r z n i k i , kozary, pieczarki, p o d p i e ń k i i rydze. Przyrządza się je w następujący sposób. Wpierw czyści się grzyby jak zwykle, stare od rzucana używa tylko młodych zdrowych sztuk. U większych grzybów odrzuca się spód czapeczki. Pieczarki i pokrewne jej grzyby oczyszcza się od spodu. Pieczarki i grzyby, które przy krajaniu zmieniają kolor, wrzuca się wpierw do wody zakwaszonej cytryną albo kwaskiem cytryno wym (na 1 / wody V/2 dkg kwasku). Pieczarki najlepiej brać jeszcze nie rozwinięte, więc jesz cze bardzo młode. Poczem zdejmuje się z grzy bów czapeczki, korzonki odrzuca i osobno na smak suszy, czapeczki zaś kraje dowolnie w wię ksze lub mniejsze kawałki, prędko opłukuje w zimnej wodzie, aby ich nie wyługować zana- \ dto, daje je do kamiennej rynki i stawia na go rącą kuchnię. Grzyby same z siebie puszczą wie le wody, więc się je dusi w płynie, który z sie bie puszczą, 15—20 minut i wtedy są gotowe, kiedy na spód opadną. Łyżką durszlakową wyj muje się je i układa w czyste, suche, ogrzane 125 słoje, aż po szyjkę (3 cm zostawia próżnego miejsca bez grzybów i płynu). Sok, który z sie bie puściły, filtruje się przez zwilżoną flanelę, a gdy ścieknie, zalewa grzyby w słoju, (płyn ma pokryć grzyby), i zawiązuje papierem pergami nowym. Używając aparatu Rex lub Weck, nakła da się gumę, nakrywki i klamry i gotuje w apa racie albo zwykłym baniaku. Sianem albo słomą albo wełną drzewną obwija się słoje, na dno da je się też ścierkę albo słomę, układa słoje, nale wa letniej wody, nakrywa pokrywą i gotuje zwolna, t. j . woda ma lekko kipieć i nie wy wracać się. Flaszki czy też słoje V2—% Z (%—% kwarto we) gotuje się 5 kwadransów, 1 / 1V2 go dziny. Na drugi dzień bada się grzyby i jeszcze raz sterylizuje przez Va godziny. W ten sposób przechowane grzyby w sma ku nie różnią się prawie od świeżych. G r z y b y w o c c i e . Oczyszczone i prze brane grzyby płucze się, daje do rynki i dusi przez 30 minut w soku, który z siebie puściły, poczem układa się je w kamiennym garnku i za lewa gorącym, posolonym octem, w którym go towały się korzenie jak: pieprz prosty i angielski i nieco białej cebuli. Gdy grzyby ostygną, zawią zuje się garnek papierem. Biorąc do użytku, daje się grzyby do gorą cego tłuszczu, obsypuje lekko mąką i podaje jak świeże. 126 G r z y b y w m a ś l e . Prawdziwe grzyby, rydze albo pieczarki, maślaki, smardze można tak przyrządzić: Zdejmuje się czapeczki, płucze je i daje na ściereczkę, aby obsiąkły z wody. Sklarowane masło daje się obficie do rynki, a gdy się zagrzeje, wkłada pieczarki i kilka ziarnek pieprzu angielskiego, wciska sok z kilku cytryn i ciągle mieszając, gotuje je. Gdy dość soku z siebie puszczą, zdejmuje się je z ognia, układa wraz z sokiem w małe słoiki i nalewa na gru bość palca topionego masła. Gdy wszystko za stygnie, nasypuje się na 2 cm soli suszonej. Sło iki zawiązuje się papierem i stawia się w zimnem, przewiewnem miejscu. G r z y b y p a r z o n e . Na 5 kg (10 funtów) 1 oczyszczonych grzybów liczy się / 2 kg (funt) so li. Grzyby prawdziwe, albo nawet pieprzniki, oczyszcza się i parzy ukropem. Można je nawet raz zagotować. Odcedza się, a gdy ociekną z wody, układa się je w nowym kamiennym garnku i przesypuje warstwami naprzemian dro bno siekaną lub krajaną cebulą, nieco solą lub pieprzem. Układając w garnku, od grzybów się zaczyna a kończy cebulą. Grzyby nakrywa się czystą szmatką, zamoczoną w słonej wodzie i wykręconą, przyciska krążkiem i kamieniem i przechowuje w suchem przewiewnem miejscu. W zimie co kilka tygodni przepłukuje się płótno, denko i kamień. 127 G r z y b y w s o l i . Młode sztuki prawdzi wego grzyba, same czapeczki, zaraz po zerwaniu przebiera się starannie, nie płucząc, obciera su chą ściereczką i krają w cienkie paseczki. Dno słoja wysypuje cienką warstwą wysuszonej tar tej soli, układa pokrajane grzyby (warstwa grzy bów na 1V2 cm grubości), posypuje każdą war stwę suszoną miałką solą, tak aż słój będzie pełny; najwyższa warstwa soli ma być na V/^cm nasypaną. Poczem zawiązuje się słój pęcherzem lub pergaminowym papierem i przechowuje w suchem, przewiewnem miejscu. Biorąc do użytku, czy na zupę, sos i t. p. należy grzyby prędko opłukać i tak przyrządzić jak świeże grzyby, ale ich nie solić. Pozostałą sól z grzy bów można użyć jak zwykle do potraw. Gdyby się w słoju miał utworzyć rozczyn słony, wtedy należy grzyby prędko zużyć, by nie dopuścić do pleśnienia. I w takim wypadku rozczynu solnego nie wylewa się, ale się go używa do potraw. R y d z e k i s z o n e . Świeżo zerwane rydze obciera się ściereczką, każdy grzyb z osobna, uważając, by na nich piasek, ziemia, lub iglice nie zostały, odrzuca się korzonek, a same cza peczki układa się w gliniane słoje, przesypuje miałko tłuczoną i przesianą solą, przyciska krążeczkiem i kamieniem i wstawia w suche miej sce. Gdyby soku za mało puściły, zalewa się je HBntfiXBBb' 128 /2 l (Va kwartą) wody gotowanej, posolonej (IV2 dkg — 1 łut soli) i wystudzonej. Podaje się je zaprawione octem, oliwą, cebulą i pieprzem. Na 5 kg (10 funtów) oczyszczonych rydzów daje się V2 kg (funt) soli. R y d z e m a r y n o w a n e . Rydze drobne i średnie — duże są nie do użycia, płucze się w zimnej wodzie i na przetaku dobrze je osu sza, daje do rynki, przesypując warstwami kra janą w plasterki cebulą i przykrywa rynką. Ry dze muszą się z tą cebulą udusić, przy częstem mieszaniu, by się nie przypaliły. Gdy już dobrze poduszone, tak że nie wiele pozostało sosu, do lewa się szklankę winnego octu, niech się z tym octem parę razy zagotują. Gd}' już nie wiele jest sosu, wylewa się ry dze jeszcze gorące do garnka i zalewa zimnym gotowanym mocnym octem tak, aby ocet pokrył rydze. Gdy rydze ostygną, zawiązuje się je szczel nie. Biorąc je w zimie na sałatę, przed podaniem soli się i przyprawia octem i oliwą. Wedle potrzeby dolewa się w zimie gotowanego zi mnego octu. P o d p i e ń k i i inne grzyby maryno w a n e . Podpieńki oczyszcza się z korzonków, płucze i wrzuca w posolony ukrop, aby dobrze pokipiały. Odcedza się i rozrzuca je po stolnicy wierz chami do góry, aby obeschły. 1 129 Ocet winny zagotuje się z korzeniami i od stawia, by ostygł. Podpieńki układa się w słoju, przesypuje warstwami krajanej cebuli i zalewa zimnym octem. Biorąc na sałatę, przyprawia się octem i oliwą. Tak samo marynuje się ś w i e ż e pieczarki i grzyby prawdziwe. Wedle potrzeby dolewa się w zimie goto wanego zimnego octu. E k s t r a k t z g r z y b ó w . Dobrze oczysz czone grzyby kraje się na kawałeczki, płucze i daje do kamiennej rynki. Sok, ile go tylko z siebie puszczą, zlewa się od czasu do czasu do kamiennego garnka. Gdy grzyby już mało puszczają soku, wtedy nalewa się je małą ilością wody, raz zagotuje na ostrym ogniu a smak z nich dolewa do poprzednio zlanego soku. Wsy puje się dość soli, można nieco przesolić, i gotuje do gęstości syropu. Zlewa się gotowy ekstrakt do flaszek o szerokiej szyjce, korkuje i zawiązuje papierem pergaminowym. Ekstraktu używa się do zup, sosów, jarzyn i t. p. Używając go do zup na 6 osób, daje się jedną łyżkę ekstraktu, ale jej się nie soli. Ekstrakt ma kolor ciemny, podobny do eks traktu mięsnego. G r z y b y j a k o p r z y p r a w a . Chcąc pie czarki lub grzyba prawdziwego użyć jako przy prawy korzennej do mięsa, zup i sosów, należy je poddać szybkiemu osuszeniu. Poczem tłucze 9 130 się je w moździerzu na gruby proszek, a ten zsypuje do słoików lub flaszek i szczelnie za korkowane przechowuje w suchem, chłodnem miejscu. G r z y b y s u s z o n e . Młode, świeżo zebra ne grzyby obciera się ściereczką starannie z pia sku i z ziemi, robaczliwe i korzonki odrzuca się, a czapeczki układa się na deszczułce. Wklę słą częścią czapeczki, w której tkwił korzonek, obraca się je do góry i (po wyjęciu chleba z pieca) wstawia się do ciepłego pieca piekar skiego, zostawiając drzwiczki odchylone na sze rokość ręki, dla przewiewu powietrza. W szczel nie zamkniętym piecu grzyby raczej się upieką, ale nie ususzą. Sok, który grzyby z siebie pusz czą, zlewa się, bo po zlaniu grzyby prędzej uschną, poczem znowu zasuwa się je do pieca i suszy. Gdy wyschną, nawleka się je na cien ki a mocny sznureczek lub grubą nitkę, wią że w wianki i wiesza w ciepłej kuchni, aby doschły. Trzyma się je w suchem miejscu w to rebkach papierowych, aby je ochronić przed molami. Grzyby można suszyć w ciepłej rurze po Ugotowaniu obiadu, albo na powietrzu w cieniu; na słońcu suszone tracą na smaku. VI. CZĘŚĆ. Konserwy owocowe. Naczynia n i e z b ę d n e do gotowa n i a k o n s e r w , a) Rynka albo rondel szeroki, płytki, mosiężny, albo emaljowany lub kamien ny o pojemności IV2—2 /. (V/2 — 2 kwart). b) Duża łyżka srebrna albo emaljowana do szumowania. c) Nóż brązowany do obierania owoców. d) Dwie miski kamienne lub porcelanowe. e) Słoje niskie a szerokie na konfitury i ga larety V4—V2 A na jarzyny lfa—1 /. f) Flaszki o szerszych szyjkach na kompoty, soki, jarzyny i t. p. g) Spirytus do picia albo rum. h) Krążki papierowe do kompotów, konfi tur i t. p. i) Papier pergaminowy albo pęcherz i kłę bek cienkich sznurków. j) Korki do flaszek. k) Wata sterylizowana. 1) Baniak do sterylizowania. -_ 132 Z a s a d y , j a k i c h się t r z y m a ć nale ży p r z y s p o r z ą d z a n i u k o n s e r w d o d ł u ż s z e g o p r z e c h o w a n i a . 1. Naczyń, w których gotuje i studzi się konserwy, czy to z owoców, czy z jarzyn, używa się wyłącznie tylko do te go celu. 2. Bierze się cukier najlepszego gatunku w głowach albo drobny t. zw. grysikowy. Do ga laret, soków i marmolady można użyć mączki. 3. Owoce powinny być dojrzałe, ale nie przejrzałe, świeżo zerwane, bez skazy i dobo rowe. 4. Skrupulatnie przestrzegać czystości tak przy robocie jak co do naczyń, w których się ma konserwy gotować i przechowywać. 3. Słoje i flaszki myje się starannie letnią wodą z sodą za pomocą odpowiedniej szczotki i wyciera do sucha. 6. Konserwy gotuje się stosownie do prze pisu z cukrem lub bez cukru, aby owoców nie rozgotować. 7. Słoje, do których nakłada się gorące kompoty, galarety i marmolady, ogrzewa się nie co przed użyciem, aby nie pękły. 8. Na wierzch t. j . na powierzchni konserw owocowych kładzie się wycięty krążek papieru trochę mniejszy od szyjki słoika, zamaczany w spirytusie (do picia) albo w rumie. 7Vw/'- 133 9. Słoiki na kompoty, wybiera się nie wiel kie, aby zawartość ich naraz spożytkować. 10. Na każdym słoiku umieszcza się etykie tę z nazwą konserwy i datą. 11. Wszelkie konserwy przechowuje się w miejscu suchem, chłodnem, o równej temperaturze, nie więcej jak -f 15° C. 12. Konserwy często się bada, czy nie fer mentują, wtedy gotuje się je jeszcze raz i zaraz zużywa albo i niszczy, jeżeli są zepsute. G o t o w a n i e s y r o p u . 3 kg (6 funtów) cukru z «łowy rąbie się na kawałeczki, wkłada do rynki° lub kociołka i nalewa 2 / (2 kwarty) wody. W */« / (Va kwarty) wody rozbija się 1 białko i wlewa do cukru. Wszystko razem mie sza się, a gdy się cukier rozpuści, stawia na ku chni. Gdy się wzniesie, zakrapia 2—3 łyżkami zimnej wody, zdejmuje z ognia i staranie szu mowiny zbiera do garnuszka. Rynkę stawia zno wu na gorącą kuchnię, a gdy syrop zakjpi, kro pi się wodą jak poprzednio, odstawia się go na bok i szumuje. Gdy się w ten sposób dalej szu muje, w końcu na powierzchni ukaże się biała pianka z ściętego białka i tę także należy zebrać. Cukier wtedy staje się czysty zupełnie i nadaje się do użytku na kompoty w parze. Ponieważ syrop zajmuje trzecią część słoika między owocami, więc 1 Z (1 kwarta) syropu wystarczy do napełnienia 5—6 słoików półlitro- 134 wych (V2 kwartowych). Dla zalania kompotów ze słodkich owoców robi się syrop z 1/2—3/i kg (1—172 funta) cukru na 1 / ( 1 kwartę) wody. Z mniej słodkich z 1—V/t kg (2—27 2 funta) cu kru na 1 / (1 kwartę) wody. O w o c e . Na konserwy można użyć wszyst kich gatunków dojrzałych ale nie przejrzałych, owoców, gdyż przejrzałe łatwo się rozgotują i tracą na smaku. Śliwki, brzoskwinie, morele, mirabele, renglody, czereśnie, wiśnie i dereń po winny być jeszcze twardawe, jednak do zerwa nia z drzewa dojrzałe. Poziomki, truskawki, ma liny lepsze są nieco niedojrzałe, aby się nie roz gotowały i podczas gotowania nie straciły za wiele soku. Owoce obiera się nożykiem z kości lub brą zowanym, aby nie straciły koloru, pestki i ka czany odrzuca się, daje je do zimnej wody, po czerń obciera ściereczką i wkłada do syropu — 1 / (1 kwarta) i 2 0 - 3 0 dkg (7 2 funta) cukru i gotuje na pół miękko. Potem wyjmuje się je łyżką durszlakową i układa w słoiki o jednej wielkości. Gdyby z powodu jakiejś przeszkody nie można było zaraz owoców ułożyć do słoi ków, należy je zostawić w syropie; ale je zabez pieczyć przed działaniem powietrza, przyci snąwszy kawałek papieru pergaminowego na powierzchni syropu. Lepiej jest układać zaraz owoce do czystych, dobrze ogrzanych słoików, 135 i zalać syropem. Do słoików układa się owoce długą łyżką, uważając, aby przekrojoną część owocu obrócić na dół. Owoc kładzie się na owocu, uważając, aby niepotrzebnie pustych miejsc nie było. Garnuszkiem z dzióbkiem nale wa się syropu do słoika, a ten trzyma się po chyło, lejąc syrop cienkim strumieniem, na niż szą krawędź pochylonego słoika. W ten sposób wypiera się powietrze powoli ze słoika. U góry zostawia się próżnego miejsca na 2—3 cm, aby płyn rozgrzawszy się miał dość przestrzeni do wzniesienia i by nie dostał się między gumowe kółko i nakrywkę. Brzeg po napełnieniu słoika wyciera się do sucha, nakłada suchą gumę, nakrywkę, przyciska klamrą, wstawia do baniaka, nalewa wodą i szczelnie przykrywa. Dla dokładności w gotowaniu należy uży wać słoików tej samej wielkości. Poczem słoiki albo flaszki stawia się w wyższym od flaszek baniaku, którego dno wyściela się ścierką lub sianem, albo wełną drzewną (cienkiemi wiórka mi), nalewa zimną wodą na wysokość do pół flaszek i nakrywa pokrywą. Jeżeli baniak jest za niski, używa się do nakrycia (aby para nie uciekła) rynki, lub garnka o odpowiedniej szero kości. Gotuje się na gorącej kuchni, licząc od za gotowania 72—1 »°dziny, stosownie do przepisu. Następnie odstawia się baniak wraz z flaszkami 136 i tak zostawia, by całkiem ostygły, poczem się je wyjmuje i przechowuje w suchem miejscu. Uży wając flaszek do sterylizowania, nie należy kor ków mocno zapychać. Musimy ułatwić powie trzu upust, bo i tu gorąco silnie wypiera powie trze, i flaszka silnie zakorkowana pękłaby pod mocnem naporem powietrza. Korek przywiązuje się mocną nitką. Dopiero po sterylizowaniu mocno się korek zabija i lakiem zalewa. C z a s , g o t u j ą c k o n s e r w y , liczy się od z a g o t o w a n i a s i ę w o d y , wówczas woda ma +100° C. Słoik o pojemności 1 / (1 kwarty) go tuje się 8—10 minut przy owocach o miękkiem mięsku, zaś 15—20 minut przy twardawych i dojrzałych owocach. Słoiki, gdy ostygną, wyj muje się z wody, bada, czy zamknięcie jest szczelne, i w razie potrzeby jeszcze raz steryli zuje. Ś l i w k i , b r z o s k w i n i e i m o r e l e obie ra się, wzdłuż przecina na połowę i daje do sy ropu. Gdy są na pół ugotowane, układa do słoi ków, nalewa syropem i gotuje w parze 10—15 minut. C z e r e ś n i e gotuje się w parze 10—15 minut, a w i ś n i e 12—15 minut. R e n g ł o d y , gdy są jeszcze twarde, po ob cięciu korzonków do połowy, kłuje się igłą kilka razy, aby skórka w gotowaniu nie pękała, pole- 137 wa kipiącą wodą a tę odlewa i zalewa (hartuje) zimną wodą. Wtedy wkłada się do słoików, zalewa syro pem i gotuje 15—20 minut. G r u s z k i , każdą sztukę zaraz po obraniu daje się do zimnej wody zakwaszonej cytryną, aby owoc nie stracił koloru i gotuje do pół w syropie. Poczem układa się w słoju przekro joną stroną na spód i tak ułożone zalewa syro pem i gotuje 15—20 minut. Brzoskwinie na s p o s ó b f r a n c u s k i . Dojrzałe brzoskwinie średniej wielkości, bez skaz/, zerwane w dzień pogodny, aby z nich ze szedł biały puszek, czyści się miękką szczotecz ką, nie uciskając palcami. Poczem kładzie się je do rynki, nalewa zimną wodą i stawia na kuch ni, aby się zwolna zagotowały. Z początku owoc opadnę na dno naczynia, ale gdy woda zacznie się gobwać, wówczas wypłynie na powierzchnię i wtedj trzeba go w tej chwili wyjąć łyżką durszlakova i jedną sztukę po drugiej zanurzać w zimnej wodzie, dać na czystą ścierkę i po niej pizewracać, aby prędko i zupełnie obsiąkły ; wody. Poczem układa się je w słoje i nalewi syropem z 1 / (1 kwarty) wody i 3/4 kg (1V2 funta) cukru i sterylizuje w n-80° C. przez 10 minut tany K o n p o t z k a s z t a n ó w . Surowe kasz obhra się z pierwszej grubszej łupki rxw/' 138 i wkłada po 2—3 sztuki z durszlakową łyżką do gorącej wody, wyjmuje się i wtedy obiera noży kiem z cienkiej łupki, poczem układa je do słoi ków, nalewa syropem, zawiązuje papierem albo pęcherzem i gotuje jak zwykle w sianie lub wełnie drzewnej. K o m p o t y b e z c u k r u . Owoce, a szcze gólniej te, których wraz z łupką używamy na kompoty, wkłada się na kilka minut do rozczynu, na 1 / (kwartę) wody 1% kwasu solnego, celem zniszczenia wszelkich szkodliwych droonoustrojów. Poczem się owoce wyjmuje, a gdy osiąkną, układa się do czystych słoików, poprzód dobrze opłukanych rozczynem z 1 / (1 kvarty) wody i 1 dkg kwasu solnego. Nalewa się je go towaną ale wystygłą wodą. Słoiki zawiązuje się papierem pergaminowym lub pęcherzem, wkła da do baniaka i gotuje 3 kwadranse, licząc od zagotowania. Podając taki kompot, słodzi się go w następujący sposób. Odlewa się sok z owo ców do kamiennego naczynia, wsypuj} cukru do smaku, ogrzewa na kuchni i gdy ten się roz puści, wtedy polewa nim po owocach W ten sposób owoce także będą osłodzone, nie tylko sam sok. Inaczej zaś, gdy się tak nie cukruje, sam sok będzie słodki, zaś owoc nie. K o m p o t z e ś l i w e k b e z c u k r u . Doj rzałe, ale nie przejrzałe śliwki, obciera się na su cho czystą ściereczką, (wcale się ich nie myje) 139 i kraje na ćwiartki, odrzucając pestki. Tak po krajane śliwki układa się do słoików tak gęsto, jak tylko możliwe, bo po ugotowaniu owoc opa da i nalewa gotowaną ostudzoną wodą. Słoiki zawiązuje się pęcherzem, a jeżeli używa się fla szek o szerszych szyjkach, korkuje się je i laku-, je. Układa się je w baniaku, który na dnie wyło żony jest ścierką, albo wiórkami (wełną drzew ną), nalewa zimną wodą i gotuje, licząc od za gotowania się wody 10 minut bez przerwy ciągłego wrzenia. Poczem się wraz z baniakiem odstawia do wystygnięcia. Podając, słodzi się kompot, jak powyżej podano. K o m p o t z e ś l i w e k w f l a s z c e . Świe żo zerwane śliwki, (węgierki) albo g r u s z k i , morele, b r z o s k w i n i e wiśnie, czereś n i e obciera się suchą ściereczką, kraje wzdłuż (n. p. śliwki, gruszki, morele, brzoskwinie) na 4—5 części, stosownie do wielkości owocu, pestki odrzuca i śliwki gęsto układa w llaszki, często potrząsając, aby się gęsto ułożyły. Gdy flaszka już do szyjki napełniona (5 cm musi być z wie rzchu próżni), n i e k o r k u j e s i ę j e j i n i e d a j e a n i w o d y , a n i c u k r u . Otwarte fla szki stawia się do baniaka, wyścielonego ścierką albo sianem, słomą i t. p. Baniak powinien być wyższy od flaszek; jeżeli jest za nizki, to zamiast pokrywą nakrywa się go rynką lub garnkiem odpowiedniej szero- 140 kości. Nalewa się wodą, nakrywa szczelnie, aby para nie uciekała i gotuje na gorącej kuchni, li cząc od zagotowania V2 godziny. Po upływie te go czasu, ostrożnie wyjmuje się flaszki, chwyta jąc z b o k u a l e n i e z g ó r y i w tej chwili obwija się ścierką, aby ochronić szkło od pęk nięcia, coby łatwo się stać mogło przy nagłej zmianie ciepłoty. Jak możliwie najszybciej, aby przeszkodzić wciśnieniu się powietrza, korkuje się flaszki w ten sposób, że ponad flaszką obcina się korek nożem. Zawinięte flaszki odstawia się na bok, by wystygły, poczem dopiero się korki lakuje i l e ż ą c e przechowuje w piwnicy. Podając ten kompot, zlewa się sok z owo ców i wsypuje do smaku nieco cukru. Gdyby płynu było za mało, dolewa l/a szklanki gorącej wody, raz zagotuje, tym sokiem polewa po owo cach i miesza. K o m p o t z b o r ó w e k bez cukru. Przebrane borówki (czernice) zsypuje się do su chych, czystych flaszek, zostawiając z wierzchu 5 cm próżnego miejsca, zakorkowuje, ustawia w ba niaku wyścielonym sianem, albo słomą lub drzewną wełną. Gotuje się na gorącej kuchni, li cząc od zagotowania 45 minut, ale woda cały czas od zagotowania kipieć musi. Poczem zdej muje się z ognia, odstawia, aby flaszki w wodzie 141 ostygły i korek lakuje. Podając kompot, słodzi się go cukrem albo sacharyną. Ś l i w k i w o c c i e . Dojrzałe, ale nie przej rzałe śliwki myje i kłuje się igłą, z wyjątkiem mirabelek. Na 2 kg (4 funty) owocu liczy się 1 / (1 kwarta) octu winnego i % kg (funt) cukru. Gotuje się syrop i do gorącego syropu daje śliw ki, gdy łupka na owocu zacznie pękać, wówczas wyciąga się śliwki łyżką durszlakową, układa do kamiennych garnuszków, syrop jeszcze raz gotu je i gorącym zalewa śliwki. Słoje zawiązuje się pergaminowym papierem i przechowuje w suchem chłodnem miejscu. Kompot z ćwikłowych buraków. Na kompot bierze się buraki ćwikłowe, wielko ści średniego jabłka, odcina drobne korzonki, a większe zostawia, płucze i czyści dokładnie szczotką. Buraki piecze się w rurze albo pod kuchnią w popiele, lub gotuje w parze, gdyż w wodzie gotowany burak traci kolor i smak. Buraki obiera się po ugotowaniu. Na pół ugotowane buraki obiera się i kraje podług upodobania w płatki, paski albo kostki. Z 35 dkg - V2 k<J ( 2 0 ł " t . — funt) cukru \ l (kwaterki) wody i 1—2 łyżek mocnego octu robi się syrop, dodaje kawałeczek cynamonu, nieco drobno krajanej skórki cytrynowej i w tym sy ropie gotuje pokrajane buraki. Gdy są już mięk kie, wciska się sok z %—1 cytryny, buraki wyj- 142 143 muje łyżką durszlakową i układa w słoiki. Sy rop jeszcze raz się gotuje, a gdy już jest gęsty, odstawia się go. Gdy wychłódnie, polewa się nim po burakach. Te muszą być syropem dobrze pokryte. Słoje zawiązuje się papierem pergami nowym. Zimowe kompoty. Kompoty te różnią się od kompotów goto wanych w parze tern, że każdej chwili można ze słoja dowolną ilość nabrać a resztę dalej przechować i że słoje, nie wymagają tak szczel nego zamknięcia, jak przy kompotach gotowa nych w parze. Chcąc ten gatunek kompotu zro bić z mniejszej ilości cukru (na 1 / (1 kwartę) wody 30 dkg (V2 funta cukru), uszczelnia się słoik żywicą. K o m p o t z w i ś n i . Z Va kg (1 funta) cukru i V4 l (kwaterki) wody robi się syrop; gdy cukier sam bez gotowania się roztopi, daje się wiśnie i od razu smaży je na gorącej kuchni. Gdy owoc jest tak przeźroczysty, że prawie pe stkę widać, wtedy zdejmuje się jako gotowy z ku chni. Gdy wystygnie, zlewa się do słoików i za wiązuje białym papierem. Go g o d z ę . V2 kg (funt) gogodzów przebra nych parzy się kipiącą wodą, tę odlewa, a owoc 1 daje na kipiący syrop, zrobiony z /2 kg (funta) cukru i półtora szklanki wody. Gotuje się na mocnym ogniu; gdy jagoda jest już przeźroczystą, to kompot gotów. Odstawia się go i gdy wychłó dnie, zlewa do słoików. G o g o d z e z w i n e m . Przebrane gogodze gotuje się bez wody na wolnym ogniu, często mieszając. Gdy już gotowe, odstawia się je, aby trochę przestygły, poczem napełnia tym kompo tem garnek kamienny. Gdy owoc już całkiem zi mny, zawiązuje się papierem. Biorąc do użytku, słodzi się go cukrem albo sacharyną. Gdyby kom pot był za gęsty, rozpuszcza się go winem. K o m p o t z p o m i d o r ó w . Zielone po midory wyciera się starannie i kraje w talarki albo w równe kawałki i parzy wrzącą wodą. Na każdy 1 kg (2 funty) owocu bierze się 1 kg (2 funty) cukru, gotuje z tego syrop z dodatkiem kieliszka dobrego winnego octu. Szumuje się sy rop, poczem gotuje się w nim kilka kawałeczków całego cynamonu, kilka gwoździków, nieco imbiru i dwa płatki cytryny. Gdy się wszystko trochę pogotuje, cedzi przez sito, jeszcze raz stawia na kuchni i gotuje, dodawszy sparzone pomidory. Kompot składa się w czyste, suche, ogrzane słoiki, a gdy wystygnie, zawiązuje się papierem i przechowuje w suchem, chłodnem miejscu. K o m p o t z e ś l i w e k o b i e r a n y c h . Obie rając 7 2 kg (funt) śliwek, rzuca się każdą śliwkę 144 145 do zimnej wody. Z Va ty (funta) cukru) i Ł/a l (pół kwarty) wody robi się syrop i wciska do niego sok z cytryny. Na ciepły syrop daje s;ię obierane, ale staranie z wody w ściereczkę otar te śliwki i zagotuje na mocnym ogniu. Ilość, czyli waga owocu, liczy się po obraniu, więc obrane łupki waży się, aby sprawdzić, ile przez obranie owoc stracił na wadze, więc aby dodać taką sa mą ilość owocu. Gdy owoc jest przeźroczysty, tak że prawie pestkę widać, to kompot gotów. K o m p o t ze ś l i w e k n i e o b i e r a n y c h . Ładne, duże śliwki przekrawuje się na połowę i pe stkę wyjmuje. Na 1/2 kg (funt) śliwek robi się sy rop z Va ty (funta) cukru i V2 l (V2 kwarty) wo dy, zagotuje się go, szumuje i ciepłym syropem zalewa śliwki. Na drugi dzień syrop się odlewa, zagotuje jeszcze raz i daje śliwki, aby się znów w nim zagotowały. Na trzeci dzień syrop zago tuje się znowu, wrzuca owoc i smaży tak, aby skórka z owocu nie zeszła. Gdy kompot zupełnie ostygnie, układa się do słoików. 1 K o m p o t ze ś l i w e k w o c c i e . /2 kg (funt) cukru, filiżanka octu winnego, 6—8 gwoź dzików, i pół laski cynamonu, połamanego na ka wałeczki, zagotuje się razem, dolawszy 1/tl (kwa terkę) wody. Na gorący syrop daje się 2 kg (3 funty i 18 łutów) śliwek i gotuje pół godziny na mocnym ogniu, często szumując i potrząsając rynką. W ten sam sposób można kompot z gru szek zrobić. K o m p o t z g r u s z e k . 30 sztuk dojrzałych, ale nie przejrzałych gruszek obiera się z łupin, kraje na połówki, oczyszcza z ziarn i by nie czerniały, daje do wody, do której się wciska sok z cytryny. Z s/4 kg (43 łutów) cukru i półtora szklanki wody robi bię syrop, wciska sok z 3 cy tryn, gotuje i szumuje. Wrzuca się gruszki w ki piący syrop i na wolnym ogniu gotuje tak dłu go, aż one poczerwienieją. K o m p o t z m o r e l . Morele obiera się. Na V2 ty (funt) owocu bierze się 1/2 kg (funt) cukru i V2 i (V2 kwarty) wody i zagotuje syrop. Na ki piący syrop daje się obrane morele, raz zagotuje i odstawia do drugiego dnia. Wyjmuje się mo rele, syrop zagotuje, na kipiący syrop daje mo rele, po trójrazowym zakipieniu odstawia i aż na trzeci dzień smaży. Gdy owoc już przejrzysty, że prawie pestkę widać, to kompot już gotów. K o m p o t z d y n i ( a r b u z a ) . Niezupełnie dojrzałą dynię obiera się i oczyszcza z ziarnek. Z obranej dyni wycina się okrągłą łyżeczką, słu żącą do-wydrążenia kalarepy, małe gałeczki, spu szcza je do kipiącej wody na 2—3 minuty i od lewa na rzadkie sito lub durszlak, przelewając kilka razy zimną wodą. Z 377 2 dkg (22 łutów) cukru i pół szklanki wody, kawałeczka cynamo nu, 1—2 gwoździków, (cukier ma się sam roz10 * 146 puścić) gotuje się bardzo gęsty syrop i wlewa ty le octu winnego, aby smak syropu był miły, kwaskowaty. Gdy syrop ostygnie, korzenie się wyrzuca i dodaje kulki z dyni. Na drugi dzień syrop się zlewa i zagotuje, a gdy nieco ostygnie, dodaje dynię. Trzeciego dnia syrop się zlewa i zagotuje, w gotujący się syrop daje owoc i sma ży z początku na mocnym ogniu, później na wolnym. Gdy owoc jest przeźroczysty, to kompot gotowy. Gdy ostygnie, zlewa się do słoików. Je żeliby syrop po kilku dniach okazał się za rzadki, wtedy się go zlewa i raz jeszcze przegotuje. K o m p o t z p i g w . Pigwy obiera się, dzieli owoc na 4 części i daje na godzinę do zimnej wody. W czystej, zimnej wodzie, gotuje się owoc na wolnym ogniu, aż będzie miękki, odcedza go, osacza i waży. Ile pigwy ważą, tyle bierze się 1 cukru. Cukier zalewa się wodą ( /i l — kwater 1 kę — wody na /2 kg — funt — cukru) i na wolnym' ogniu gotuje, szumując. Łyżką srebrną spuszcza się pigwy na gotujący się syrop i pół godziny razem gotuje. Jak przyrządzić pure*e owocowe bez cukru. Przyrządzenie puree owocowego bez cukru jest bardzo łatwe. Puree owocowe zachowuje przez dłuższy czas kolor i swój smak właściwy, dłużej jak przy owocach gotowanych w parze. Sposób ten jest bardzo praktyczny, gdy jest wiele 147 owocu i zależy na tern, aby go przechować w jak największej ilości, a brak czasu w użyciu innych sposobów stoi na przeszkodzie. Marmolady i powidełka można też z puree owocowego w każdej chwili ugotować. Puree owocowe zlewa się do flaszek z szampana, bo te są najmocniejsze i w go towaniu nie tak pękają. Do flaszki nalewa się nieco wody, myje starannie łupkami z jaj, wsy puje nieco kredy, potrząsa flaszką, wylewa z niej wodę, i płucze, kilka razy świeżą wodą. Wywra ca potem flaszki, by ociekły, poczem daje je do ciepłej rur}-, aby wyschły. Wtedy przez lejek fla szki napełnia puree, zostawiając w flaszce u góry na 6—7 cm próżne miejsce. Gdy flaszki są już pełne, należy je zakorkować. Do korkowania uży wa się nowych korków, te parzy przedtem wrzą cą wodą. Korkuje się flaszki zapomocą maszynki, uważając, aby korek wystawał na 1 cm ponad szyjkę. Podobnie jak przy szampanie mocną nitką przywiązuje się korek na krzyż. Gdy wszystkie flaszki są napełnione, zakor kowane i mocną nitką przywiązane, okręca się je słomą, albo wełną drzewną i ustawia w wyso kim baniaku na słomie lub sianie i do pół fla szek nalewa wody. Baniak obtyka mocno ścier ką, nakrywa z lekka pokrywą i zwolna rozgrzewa. Gotuje się, licząc od zagotowania 30 minut. Po czem garnek wraz z flaszkami odstawia się na bok. Gdy te całkiem wystygną, wyjmuje flaszki, 148 obciera je i ustawia w piwnicy. Jeżeli piwnica jest wilgotną, to flaszki lakuje się i leżące zagrzebuje w piasku. W ten sposób kilka lat przecho wać można konserwę owocową. P u r e e z j a b ł e k . Jabłka nieobierane (mo gą być i „padałki") obciera się starannie czystą ściereczką, kraje na ćwiartki, wycina ślad kwiatu i komorę ziarnistą (t. zw. kaczan), daje do bania ka lub do kotła, nalewa nieco wody, stawia na ogień i gotuje. Gdy są miękkie, przecieraje przez sito i zlewa do flaszek. Jabłka, choć nieobierane, nie psują smaku, przeciwnie podnoszą woń i ko lor puree. P u r e e z g r u s z e k robi się w ten sam sposób co puree z jabłek. Nadają się na ten cel tylko soczyste gruszki. P u r e e z o ż y n . Po przebraniu ożyny roz grzewa się, poczem się je przeciera przez sito. P u r e e z b o r ó w e k i z p o z i o m e k . Ja gody surowe przeciera się przez sito, poczem zle wa do flaszek. P u r e e z d z i k i e g o b z u w ten sam spo sób się robi, co z borówek. P u r e e z d y n i . Dobrą dynię kraje się na ćwiartki, obiera z łupy, odrzuca ziarnka, miąsz trze na tarku, zlewa do flaszek i postępuje, jak powyżej podane. 149 P u r e e ze ś l i w e k . Dojrzałe, miękkie śli wki, rozłamuje się, pestki odrzuca, owoce krótko gotuje i przeciera przez sito. P u r e e z p i g w . Używa się tylko całkiem miękkich pigw i postępuje jak przy puree z jabłek. P u r e e z m o r e l i . Bierze się t. zw. „pa dałki" albo owoc przejrzały, lub suszony. Owoc się łarnie, odrzuca pestki, daje do kotła, nalewa nieco wodv i zwolna rozgrzewa, mieszając od czasu do czasu. Poczem przeciera się przez gęste sito i nalewa do flaszek. Pestki się chowa, gdyż ziarna zastępują migdały. P u r e e z p o m i d o r ó w . Pomidory daje się do baniaka, wlewa V2 Z (7 2 kwarty) wody i zwolna rozgrzewa. Gdy są gorące, wtedy prze tak wyściela się czystą ścierką, podstawia szaflik, aby sok z pomidorów mógł ścieknąć, ustawia nad nim przetak i wlewa pomidory. Na drugi dzień przeciera się pomidory, wlewa do flaszek i tak postępuje jak przy puree bez cukru. Gotuje się, od zagotowania licząc lo minut. Chcąc z puree zrobić marmoladę lub zupę owo cową, nożem odcina się wystającą z flaszki część korka i wyciąga korek korkociągiem. Puree, któ re jest śliskie, łatwo da się wylać z flaszki, po trząsa się przytem o dno flaszki. Po wylaniu pu ree aby się nic z masy nie zmarnowało, wlewa się 'do flaszki V2 szklanki wody, popłukuje i wy lewa do cukru, z którego ma się zrobić syrop. •Hfef£B&< 150 U l e p s z o n e s m a ż e n i e p o w i d e ł . 100 kg (200 funtów) dojrzałych śliwek węgierek daje się do emaljowanego lub pobielanego kotła, wlewa nieco wody (5—10 / — 5 — 10 kwart) i gotuje na wolnym ogniu, często a ostrożnie mieszając. Gdy owoce są już ugotowane, ale n i e r o z g o t o w a li e, sok z nich cedzi się przez sito włosienne do wysokiego garnka. Owoce daje się na durszlak, by dobrze obciekły, a resztę soku, który ze śli wek ścieknie, cedzi się i wlewa do poprzednio zlanego soku. Stawia się na gorącą kuchnię i go tuje na mocnym ogniu. Pozostałe śliwki przeciera się przez przetak do drugiego naczynia. Gdy sok zacznie galarecieć robi się próbę, czy sok dosta tecznie galarecieje, a więc od czasu do czasu na lewa się na talerz łyżeczkę gorącego soku. Gdy ten się ścina (galarecieje), wtedy dopiero dodaje się przetartą masę śliwkową i ciągle mieszając, go tuje się na bardzo gęstą masę. Smażąc powidło podług podanego ulepszo nego przepisu, oszczędza się czasu, opału i trudu. Ze 100 kg (200 funtów) śliwek jest 40 kg powideł. Dla nadania powidłu ładnego czarnego ko 1 loru daje się na /2 kg (funt) śliwek 2—3 świeże zielone laskowe orzechy, więc wraz z zieloną łupką. W łupce znachodzi się barwik, nadający powidłom kolor czarny, lśniący. Jednak muszą to być orzechy jeszcze zupełnie niedojrzałe, t. zn. takie,' na których się jeszcze twarda łupka nie 151 wytworzyła i które się jeszcze krajać dają. Dlate go też przed użyciem kraje się je na pół. Orze chy oprócz koloru dodają powidłom też miłego posmaku migdałów. P o w i d e ł k a gotuje się zwykle bez cukru, można jednak dodać na 100 kg (200 funtów) owo cu 10—20 kg cukru. Do tego nadają się przewa żnie jabłka, morele, śliwki, gruszki, pigwy i rumbarbaruin. Mogą być także użyte i inne owoce, jak n. p. poziomki, wiśnie, porzeczki, agrest, arbuz, maliny i t. p. Powidełka robi się wtedy, gdy zależy naszybkiem zużyciu wielkiej ilości owoców, więc aby je zabezpieczyć przed zepsuciem i by na później mieć gotowy materyał na marmolady. Owoc uży ty na powidełka należy czysto obmyć, przebrać, a części obtłuczone lub zepsute odrzucić. Gotuje się na papkę, tę przeciera przez sito, jeszcze raz gotuje i bardzo gorące składa do ogrzanych słoi ków albo flaszek i zaraz szczelnie korkuje i za lewa lakiem albo woskiem i t. p. Powidełka prze chowuje się w chłodnej piwnicy. P o w i d e ł k o z d z i k i e g o b z u . Doj rzałe jagody płucze się w czystej wodzie, obiera z łodv<u i rozgotuje w małej ilości wody, często mieszając. Poczem przeciera się przez sito, albo przedusza przez płótno i do wyciśniętego soku daje cukier po równej części (na V2 kg — funt soku y2 kg — funt cukru). Jeszcze raz gotuje się, t\ 152 153 ale krótko, bo powidełko to nie znosi mocnego gotowania, inaczej zgorzknieje. Zlewa do słoików i zawiązuje papierem pergaminowym. Można po widełko ugotować i bez cukru. O gotowaniu marmolad. Na marmoladę używa się owoców pestko wych, każdy gatunek dla siebie osobno ugotowa ny, jak też i gatunki razem zmieszane, stosownie do ich zawartości cukru i kwasu owocowego. Dojrzałe owoce, więc z większą zawartością cu kru, dają najlepszą marmoladę. Sporządza się ją z morel, renglod, mirabelek i śliwek. Pestki od rzuca się, owoce obiera nożykiem kościanym, albo parzy, kładąc po kilka sztuk na łyżkę durszfakową do wrzącej wody, wtedy łupkę łatwo ściągnąć. Gotując owoce, należy wlać małą ilość wody dla uniknięcia długiego gotowania, gdyż inaczej tracą na smaku i kolorze. Zamiast goto wać, lepiej jest dusić owoce na wolnym ogniu, a gdy są miękkie, przetrzeć przez sito. Poczem gotuje się przetartą masę na gęstą miazgę. Gdy już jest tak gęstą, że kawałkami spada z łyżki, wtedy się ją waży i na 1 kg (2 funty) masy % i— wsypuje Va— U % ( I V 2 funta) cukru. Miesza, a gdy 2—3 razy zakipi, odstawia się, gdy ostygnie, składa do słoików. Do morel ani do śliwek nie daje się żadnych przypraw korzen nych, tylko gdyby mirabele były za mało kwaś- ne, na 1 kg (2 funty) marmolady daje się 2 gr kwasku cytrynowego. Robiąc marmolady bez cukru, gotuje się owo ce na bardzo gęstą masę, składa do słoików i */„ godziny sterylizuje, licząc od zakipienia. M a r m o l a d y m i e s z a n e . Stosownie do pory roku, t. zn. jak owoce dojrzewają, sporządza się marmolad}'. Każdy gatunek owocu, jak wyżej podano, osobno składa się w słoje i te w późnej jesieni lub w zimie stosownie do wolnego czasu i upodobania miesza razem. Używając na marmo lad}7 owocu soczystego, należy sok zlać, zmieszać po równej części, z cukrem, zagotować, odstawić jako sok owocowy, a pozostałe resztki ugotować na marmoladę, która po ugotowaniu traci 1/i albo V3 część na wadze. Gotując marmoladę z puree, miesza się dane różne puree owocowe z cukrem i gotuje do gę stości powideł. Poniżej podaję proporcye marmolady mie szanej, którą można z tych puree owocowych tak sporządzić: 1) M a r m o l a d a w i ś n i o w a . V2 kg (funt) 1 puree poziomkowe, /2 kg (funt) rumbarbarum, 1 kg (2 funty) wiśni, 1—V/2kg (2—3 funty) cukru. 2) M a r m o l a d a p o z i o m k o w a . 7 2 kg (funt) poziomek, tyj kg (funt) rumbarbarum, ty8 kg (funt) marchwi i Vj kg (funt) cukru. 154 3) M a r m o l a d a z z i e l o n e g o a g r e s t u . IV2 kg (3 funty) agrestu, V/2 kg (3 funty) march wi i 1V2 kg (3 funty) cukru. 4) M a r m o l a d a p o r z e c z k o w a . 1 A-g (2 funty) porzeczek, IV2 kg (3 funty) marchwi i IV2 kg (3 funty) cukru. 5) M a r m o l a d a m o r ę I o w a. 1V2 kg (3 funty) moreli, V/2 kg (3 funty) arbuza, 1 kg (2 funty) cukru, w razie potrzeby dodaje się do smaku soku z cytryny. 6) M a r m o l a d a z m a l i n a l b o z o ż y n . 1 kg (2 funty) malin albo ożyn, 1 kg (2 funty) rumbarbarum i 1 kg (2 funty) cukru. 7) M a r m o l a d a z j a b ł e k . I 1 /, kg (3 funty) masy jabłkowej, 2 kg (4 funty) arbuza, 1—2 kg (2—4 funty) cukru — albo l 1 /, kg (3 funty) masy jabłkowej, IV2 kg (3 funty) pomidorów zielonych i 1 kg (2 funty) cukru. 8 ) M a r m o l a d a z g r u s z e k . 1 kg (2 funty) gruszek, 1 kg (2 funty) rumbarbarum i 1 kg (2 funty) cukru. 9) M a r m o l a d a z p i g w . IV2 kg (3 funty) pigw, 1V2 kg (3 funty) jabłek i 1 kg (2 funty) cukru. 10) M a r m o l a d a z j a g ó d . Va % (funt) porzeczek, V, kg (funt) agrestu, V2 kg (funt) ma lin, V, kg (funt) jabłek, 1—IV, kg ( 2 - 3 funty) cukru. Chcąc nadać marmoladom ładnego koloru, 155 należy je zafarbować sokiem z dzikiego bzu, albo sokiem wiśniowym. Marmolada z r u m b a r b a r u m i mar c h w i . Łodygi rumbarbarum (l 1 /, % — 3 funty) starannie się przeciera, kraje na kawałeczki, nale wa nieco wody i na wolnym ogniu rozgotuje na papkę. Poczem masę przeciera się przez sito, miesza z cukrem (Va kg—funt) i sokiem, dodaje skórkę obtartą z 1 cytryny, i wszystko razem, ciągle mieszając, gotuje na marmoladę. Chcąc do rumbarbarowej marmolady dodać marchwi (V2 kg (funt), należy tę oskrobać, obmyć, pokrajać na kawałeczki i ugotować. Ugotowaną marchew sie ka się dokładnie na miazgę na maszynce do mięsa. Niestarannie posiekana marchew psuje smak i wy gląd marmolady. Dodając marchwi, należy wsy pać 67 dkg (l1/* funta) cukru, zmieszać z miazgą rumbarbarową i gotować, ciągle mieszając, na gęstą masę. 1 M a r m o l a d a z d y n i . 2 /, kg (5 funtów) obranego i z ziarnek oczyszczonego arbuza (dyni) daje się do rynki i gotuje bez wody, często miesza jąc. Gdy się wygotuje na bardzo gęstą masę, wsy 1 puje się po trochu J /, kg (3 funty) cukru, nieco tłu czonego imbiru i wciska sok z 2 cytryn, uważa jąc, by pestka nie wpadła, i gotuje, starannie mie szając, na gęstą marmoladę. Ciepłą marmoladę składa się do słoików, a gdy ostygnie, nakrywa krążeczkiem, wyciętym z papieru i zamacza- 157 156 nym w rumie, a zawiązuje papierem pergami nowym. M a r m o l a d a z m a r c h w i . Z obranej skórki z 5 pomarańcz i 1 cytryny wycina się i odrzuca białą skórkę a odczyszczoną żółtą skórkę gotuje z 1 kg (2 funtami) marchwi. Pięć pomarańcz obiera się z żółtej i białej skórki, odrzuca te jak też i ziarnka, a miąsz i marchew gotowaną wraz z ową skórką z pomarańcz i z cytryny przeciera przez druszlak. Nalewa 2 / (2 kwarty) wody i tak zostawia do drugiego dnia. Następnego dnia go tuje się masę 3 godziny, poczem wsypuje 1V2 kg (3 funty) cukru i miesza tak długo, pokąd masa nie zgęstnieje. Składa do słojów i zawiązuje pa pierem pergaminowym. M a r m o l a d a ze s k ó r e k z p o m a r a ń c z y . Skórkę żółtą z pomarańczy po wycięciu białej skórki gotuje się 3—4 godziny w małej ilości wo dy z dodatkiem wanilii. Gdy są już miękkie, prze ciera się je, jeszcze gorące przez sito, daje do rynki, wsypuje V2 kg (funt) cukru i wlewa 1/e—i/i l (J/2—1 kwaterki) wody. Ciągle mieszając, gotuje się mia zgę na gęstą marmoladę, poczem składa ją do słoików. Marmolada ta ma miły gorzkawy posmak. Przechować ją można jednak tylko przez kilka tygodni, więc należy ją zużyć wkrótce. M a r m o l a d a p o m a r a ń c z o w a . Na tę mar moladę bierze się 20 pomarańcz, przecina na pół i nad misą ostrożnie wydrąża miąsz łyżeczką, aby białej skórki nie zadrasnąć, a ziarnka wyrzuca. Z 12 przeciętych i wydrążonych pomarańcz wy cina się starannie i odrzuca białą skórkę, a żółtą daje się na kilka godzin do nieco posolonej zi mnej wody, poczem się kraje ją w cienkie paski, nalewa świeżą wodą i gotuje. Gdy jest już miękka, odcedza się i wyjmuje na druszlak emaliowany, by osiąkła z wody. Miąsz i sok z wydrążonych pomarańcz waży się, dając potem tyle cukru, ile waży miąsz i sok. Stawia na gorącą kuchnię i go tuje, ciągle mieszając, na gęstą przeźroczystą masę. Przy końcu gotowania dodaje pokrajane skórki, razem gotuje 5-10 minut i napełnia ogrzane sło iki. Gdy marmolada ostygnie, zawiązuje papierem. S m a ż o n e s k ó r k i p o m a r a ń c z o w e . Skór ki z pomarańczy moczy się przez 10 dni w wo dzie, zmieniając wodę co 24 godziny. Po upływie te<*o czasu, skórkę daje się na sito, by osiąkła z wody, poczem się ją waży. Ile waży skórka, tyle k m n t daje się cukru. Robi się syrop (na V2 9 ~ — k f u n t c u k r u ł V l _ k w a skórki, daje % 9 — — * ~ k _ wody), a gdy ten zakipi, dodaje się skorki ler ę i smaży razem na wolnym ogniu niezbyt długo, żeby nie stwardniały. M a r m o l a d a p o m a r a ń c z o w a po an g i e l s k u . Czysto obtarte pomarańcze (12 sztuk) waży się, kraje na bardzo drobne płatki i ze śro dka odrzuca ziarnka i trzonek. Na każde Va kg 158 (funt) odważonego owocu nalewa się 1 / (kwartę) wody, i w naczyniu porcelanowem zostawia na kryte do drugiego dnia. Wtedy masę się gotuje, a »^y już ugotowana, jeszcze raz waży i na 1 kg (2 funty) owocu wsypuje i y 4 kg (21/2 funta) cu kru, miesza i nakrytą masę zostawia znowu do drugiego dnia. Następnego dnia gotuje ją, licząc od zagotowania 20 minut, wciska sok (bez pestek) z 6 cytryn i gotuje jeszcze raz 10 minut. Gorącą masę zlewa się do słoików, gdy ostygnie, zawią zuje pergaminowym papierem. M a r m o l a d a z k a s z t a n ó w . Na 6 słoików o pojemności ł/a l (V2 kwarty) liczy się 2V2 kg (5 funtów) wielkich kasztanów, o łupce bez po łysku, gdyż takie są słodsze. Owoce muszą być świeże, nie wyschnięte. Ostrym nożem nadcina się je od spodu, twardą łupkę aż do czubka ściąga i myje wszystkie w zimnej wodzie. Kasztany ska leczone i nadpsute należy odrzucić. Poczem zdro we i całe daje się do wody, ale nalewa tyle wody, żeby w niej pływały, i gotuje pod nakryciem. Gdy są miękkie, obiera się je, pokąd gorące, z drugiej łupki i wykłada na sito, aby obsiąkły z wody. Poczem się je, biorąc od razu tylko po 12 sztuk, przeciera przez druszlak emaliowany. Przecieranie większej, ilości kasztanów jest niepraktyczne, gdyż nie będą równomiernie przetarte. Na 1 kg (2 funty) przetartej masy daje się 75 dkg (IV2 funta) cukru, więc na powyżej podaną wagę owocu gotuje się 159 syrop z IV2 kg (3 funtów) cukru i V2 / (2 kwarty), skąpo mierząc, wody. Nalewa to na masę kaszta nową, ciągle mieszając. Po dokładnem wymiesza niu stawia na gorącą kuchnię i gotuje 15 minut. Ponieważ masa łatwo się osadza na dnie naczy nia i bryzga, więc uważać trzeba, aby się nie prze paliła. Poczem zdejmuje się z ognia. Gdy masa nieco przestygnie, wlewa się kieliszek rumu i składa ją do słoików V2 ^ (V2 kwartowych). Marmoladę tę lepiej jest częściej robić, nie więcej jak z 3 kg (6 funtów), aniżeli odrazu w wielkiej ilości. Składa się ją do słoików tak, aby w nich miejsca (powie trza) próżnego nie zostawić i zawiązuje papierem pergaminowym. Najlepiej jest przyrządzić ją w listopadzie, wtedy są już dojrzałe kasztany. Trzyma się ją do maja i używa do przełożenia tortów, podaje też na deser i t. p. M a r m o l a d a z b u r a k ó w . Upieczone bu raki obiera się, trze na tarka, daje do rynki, do dawszy tę samą ilość marmolady z jabłek. Gdy masa tak się wygotuje, ciągle ją mieszając, że aż z łyżki spada, odstawia się ją; gdy ostygnie, składa do słojów. Marmoladę buraczaną można zmieszać z mar moladą z borówek, albo porzeczek, poziomek, ma lin, pigw i morel, gotując jak wyżej podano. M a r m o l a d a z r u m b a r b a r u m . Ładne, grube łodygi rumbarbarum obiera się, kraje na 160 kawałeczki i waży. Na 1 kg (2 funty) rumbarbarum daje się 1 kg (2 funty) cukru. W misce mie sza się z cukrem i tak zostawia przez 1—2 dni. Poczem stawia się na słabym ogniu, bez żadnych dodatków, gotuje długo i zwolna. Marmolada ta, gdy gotowa, powinna mieć kolor ciemny (bruna tny) i być gęstą.' Marmolada morelowa z marchwi. Ciemno-żółtą młodą marchew płucze się, skrobie i gotuje, poczem przeciera przez gęste sito. Na 1 kg (2 funty) przetartej masy bierze się 1 kg (2 funty) tłuczonego przesianego cukru, 12 sztuk tartych gorzkich migdałów, sok i skórkę otartą z 2 cytryn. Daje to do rynki kamiennej i gotuje, ciągle mieszając i szumując (od zagotowania licząc), 10 minut na gęstą marmoladę. Gdy dobrze osty gnie, wlewa się do marmolady 2 kieliszki (od wina) rumu albo koniaku, miesza, układa do sło ika, zawiązuje papierem i przechowuje w suchem przewiewnem miejscu. M a r m o l a d a z d y n i ( a r b u z a ) . Dojrzałą dynię obiera się, oczyszcza starannie z ziarnek i kraje na drobne kawałki lub trze na emaliował nem tarku. Na Va kg (funt) dyni liczy się 37 / 2 dkg (% funta) cukru. Dynię należy rozgotować w ka miennej rynce w bardzo małej ilości wody i prze trzeć przez sito. Przetartą miazgę gotuje się na bardzo gęstą masę, zwolna wsypuje cukier i za każdym razem starannie miesza. Gdy się cukier Kil dobrze rozpuści, wlewa się do marmolady dobrego octu winnego albo soku z cytryny do smaku, wszystko razem starannie gotuje i szumuje. Gdy marmolada ostygnie, składa się ją do słoików. M a r m o l a d a z d y n i i go go d z ó w. Obraną dynię kraje się na kawałki, parzy wrzącą wodą, daje do rynki i dusi, dolawszy nieco wody. Po czem się ją przeciera dwa razy przez sito. Gogodże (w kamiennym garnku) dusi się w soku, który z siebie puszczą. Przetartą dynię i przetarte gogodzc (te niekoniecznie), miesza się razem z dynią i na ogniu gotuje na gęstą masę. Później mierzy się masę; na 1 / (kwartę) miazgi daje się ty< kg (' ., funta) cukru (można dodać i więcej) i miesza razem. Gdy masa od garnka odstaje albo z łyżki kawałkami spada, odstawia się; gdy nieco oćhłodnie, napełnia się nią garnki lub ogrzane słoiki i wstawia do letniego pieca, aby zaschła z wierz chu. Poczem zawiązuje pergaminowym papierem. M a r m o l a d a z d y n i i j a b ł e k . Dynię obiera się, dusi w małej ilości wody, przeciera dwa razy, dodaje kawałek wanilii, kilka drobno siekanych gorzkich migdałów, sok i otartą skórkę z jednej cytryny. Na 2 kg (4 funty) miazgi z dyni daje się 1 kg (2 fanty) miazgi jabłezanej i 2 kg (1 funty) cukru, miesza i gotuje na gęstą masę. Należy ją ciągle mieszać, aby się nie przepaliła. Kolor mar molady ma być złolawo-żółty Mar m o 1 a d a z z i e 1 o n y c h o r z e c h ó w ll 162 163 l a s k o w y c h . Z zielonych jeszcze orzechów zdej muje się zewnętrzną powłokę, poczem rzuca się je do wrzącej wody. Gdy kilka razy zakipią, wyj muje się je łyżką druszlakową i wyciera między dwoma czystemi ścierkami, aby zetrzeć z nich delikatny meszek. Po starannem wypłukaniu na lewa się orzechy zimną wodą i gotuje na wolnym ogniu. Gdy są już miękkie, odcedza się je, a gdy z wody ociekną, przeciera przez sito. Ponieważ miazga orzechowa ma w sobie jeszcze wiele wody, więc jeszcze raz gotuje się ją na gęstą masę, cią gle mieszając. Gęstą miazgę waży się. Jaka jest ilość orzechowej miazgi, taką ilość bierze się cu kru, ten nalewa małą ilością wody i gotuje, szu mując, na gęsty syrop. Wtedy miesza się syrop z masą orzechową, jeszcze raz zagotuje i z boku odstawia na kuchni na jedną godzinę. Od czasu do czasu miesza się, aby masa orzechowa nie osiadała tylko z cukrem się połączyła. Marmoladę składa się do słoików i przechowuje w chłodnem i suchem miejscu. Galarety. Gotując galaret)', należy się trzymać nastę pujących zasad: 1) Owoce n i e d o j r z a ł e gotuje się wraz z łupinką w naczyniu kamiennem. W łupinkach owoców niedojrzałych mieści się najwięcej galaretowych części. 2) Celem ugo towania owoców nalewa się na nie tyle wody, aby nią owoce ledwie pokryte były. Na owoce s o c z y s t e , n. p. maliny, ożyny, porzeczki i t. d., nalewa się % / (kwaterkę) wody na 1 / (1 kwar tę) owocu, zaś na inne owoce %— 8 / 4 / (Yg—8/ kwarty) wody. 3) Płyn cedzi się przez grube, wrzącą wodą sparzone płótno, uwiązawszy końce do 4 nóg odwróconego krzesełka. Worka nie wyciska się dla uzyskania większej ilości płynu, gdyż inaczej ma się płyn mętny. 4) Cukru brać po równej części z płynem, t. j . na ł/2 / (i/2 kwarty) płynu liczy się »/, kg (funt) cukru. 5) Go tować s z y b k o n a m o c n y m o g n i u w naczy niu kamiennem lub miedziannem i szumować starannie. 6) Robi się próby kilka razy w ciągu gotowania, czy galareta ścięła się, a to w nastę pujący sposób: Na zimny talerz puszcza się 2—3 krople, gdy te po ochłodzeniu nie rozpływają się, lecz już gęstnieją, to galaretę należy zdjąć z ku chni. Albo należy do szklanki z zimną wodą wpuścić kilka kropel wrzącego płynu; jeżeli okrągłe krople spadają na dno, to galareta już gotowa. Dłuższe gotowanie szkodzi galarecie, powo duje utratę koloru, sprawia, że staje się ciemną, nieprzeźroczystą i zamiast galarety otrzymuje się gęsty sok. 7) Słoiki niskie a szerokie, aby nie pę kały przy zlewaniu galarety, należy ogrzać, zanu rzając je najpierw w letniej a po niejakim czasie W gorącej wodzie. Słoik stawia się na talerzyku, 164 a galaretę zlewa się przez lejek, aby jej nic po rozlewać. G a l a r e t a z a g r e s t u . Cztery litry (4 kwarty) niedojrzałego agrestu gładkiego (nie wołochatego) daje się do garnka kamiennego, nalewa tyle wody, aby agrest był pokryty i stawia na gorącą kuchnię. Gdy w gotowaniu popęka, wylewa się owoc na czyste, wyparzone wodą płótno, by ociekł zwolna. Sok mierzy się wtedy. Ile szklanek soku, tyle szklanek cukru. Miesza się razem na kuchni, aż się cukier rozpuści, potem gotuje na dobrym ogniu i starannie szumuje. Od czasu do czasu robi się próbę jak powyżej, czy płyn już galarecieje. Wtedy się go odstawia, a gdy nieco ochłodnie, zlewa do słoików i wynosi do zastudzenia. Gdy zastygnie, na powierzchni galarety kładzie się krążki z pa pieru pergaminowego, umaczanego w rumie albo w spirytusie do picia i słoik zawiązuje papierem pergaminowym. Pozostały gąszcz przetrzeć przez sito, dodać odpowiednią ilość cukru, gotować na gęste powidełko dla prędkiego użycia. G a l a r e t a z w i n o g r o n . Niedojrzałe, małe i niedorodne winogrona płucze się, nalewa w ka miennym garnku małą ilością wody i gotuje. Gdy są już ugotowane, wylewa się je na płótno, aby płyn sam ściekł. Na 1 kg (2 funty) płynu daje się 1 kg (2 funty) cukru i gotuje na mocnym ogniu, starannie szumując, ale od czasu do czasu robiąc próbę, (jak wyżej), czy płyn już galarecieje. Pod 165 koniec gotowania wlewa się 1—2 łyżki rumu albo koniaku i, gdy masa nieco ostygnie, wlewa do słoików i zawiązuje papierem pergaminowym. G a l a r e t a z p o r z e c z e k . 8/ (8 kwart) po rzeczek opłukać, osaczyć i wrzucić wraz z gałą zkami na Va l (V« kwarty) wrzącej wody i goto wać. Gdy popękają, wylać na czyste, wyparzone wodą płótno, aby sok ściekł do podstawionej misy. Na każdą szklankę płynu liczy się 1 szklanka cu kru, miesza razem, a gdy się cukier rozpuści, go tuje na mocnym ogniu, szumując starannie, robiąc próbę od czasu do czasu jak wyżej. Gdy płyn ga larecieje, wtedy po niejakiem ostygnieniu zlewa się go do słoików, a po zastygnięciu nakłada na powierzchni galarety krążki z papieru pergami nowego zamaczane w spirytusie (do picia) i za wiązuje papierem pergaminowym. G a l a r e t a d e r e n i o w a . Świeżo zerwany de reń daje się do kamiennego garnka, nalewa wodą, ale tylko tyle, aby owoc był pokryty, i stawia na gorącą kuchnię. Gdy w gotowaniu popęka, wyle wa go na czyste wyparzone wodą płótno, by sok ściekł zwolna. Sok mierzy się. Ile szklanek soku, tyle szklanek cukru. Cukier z sokiem miesza się na ogniu, a gdy się rozpuści, gotuje na mocnym ogniu i starannie szumuje. Podczas gotowania od czasu do czasu robi się próbę (patrz jak wyżej), czy płyn galarecieje. Po stwierdzeniu tego odsta wia się go, a gdy nieco ochłodnie, zlewa się do 166 słoików. Gdy zastygnie, nakłada na powierzchnię galarety krążek z papieru i słoik zawiązuje pa pierem. G a l a r e t a z b o r ó w e k . 6—8 Z (6—8 kwart) świeżo zerwanych borówek, płucze się i na sicie osacza, nalewa wodą w ten sposób jak dereń i go tuje na gorącej kuchni. Gdy popękają, odstawia. Następnego dnia zcedza się sok; na 1 / (kwartę) soku daje się 1 kg (2 funty) cukru; rozpuszcza razem, mieszając, na gorącej blasze, potem gotuje na dobrym ogniu i szumuje. Robi próbę, czy płyn już galarecieje (patrz galarety), wtedy zlewa do ogrzanych słoików, zastudza, poczem na powierz chnię galarety nakłada krążki z papieru i zawią zuje słój pergaminowym papierem. Do pozosta łego gąszczu z borówek dodaje się 2 kg (4 funty) obranych i na połówki lub ćwiartki pokrajanych jabłek i 1 kg (2 funty) cukru, gotuje razem, a gdy jabłka są miękkie, używa jako kompotu. G a l a r e t a z p i g w . Pigwy obciera się sta rannie, nie obierając ich wcale, kraje na kawałki i gotuje w kamiennym garnku w małej ilości wo dy. Po ugotowaniu wylewa na czyste, wyparzone wodą płótno. Gdy sok sam bez gniecenia ścieknie, gotuje go z cukrem (na 1 / — 1 kwartę — soku 3 /4 kg — IV2 funta — cukru) na mocnym ogniu. Robi próbę (patrz galarety), gdy galarecieje, zlewa do ogrzanych słoików, a gdy zastygnie, nakłada na powierzchni galarety krążki z papieru, zama- 167 czanego w spirytusie (do picia) lub w rumie i za wiązuje pergaminowym papierem. Z pozostałej masy, po przetarciu jej przez sito, gotuje się powidełko, dając na 1 kg (2 funty) mia zgi V2 HŚ ( f u n t ) cukru, sok z jednej cytryny łub pomarańczy i 2—3 łyżki rumu. G a l a r e t a z o ż y n a l b o z m a l i n . 2 kg (4 funty) ożyn przebrać, dać do garnka kamien nego, nalać 7 8 l ( P o ł szklanki) wrzącej wody, roz gotować na wolnym ogniu i przecedzić przez płó tno. Na 1 / (kwartę) soku wsypać 1 kg (2 funty) cukru, rozpuścić razem, powoli mieszając, poczem gotować na silnym ogniu przez 15 minut. Nastę pnie, gdy nieco ostygnie, zlać do słoików. Gdy dobrze zastygnie, nakładać na powierzchnię gala rety krążki z papieru zamaczanego w rumie i za wiązać papierem. Pozostały gąszcz przeciera się i używa na zupę albo wygotuje na powidełka. G a l a r e t a z j a b ł e k . Zielone, niedojrzałe i nieobrane jabłka, t. zw. „padałki", obmywa się, kraje na 4 części, odrzuca kaczan, daje do kamien nego garnka, nalewa zimną wodą (proporcya 4 kg (8 funtów) jabłek i 3 / — 3 kwarty — wody) i go tuje. Gdy są już ugotowane, ale nie rozgotowane, wylewa na czyste płótno, aby płyn sam ściekał powoli. Na 1 kg (2 funty) soku wsypuje się 1/2 kg (funt) cukru. Stawia na wolnym ogniu, mieszając, aby się cukier rozpuścił, poczem gotuje się na lfii) 1H8 większym i wciska do smaku sok z 1—2 cytryn. Szumuje się starannie. Robi się próbę, czy płyn już gęstnieje, t. j . galarecieje, więc spuszcza się kroplę na nóż, jeżeli utworzy się kropla okrągła, nie rozlewając się — oznacza to, że galareta już gotowa. Gdy nieco przestygnie, wlewa się ją do ogrzanych słoików, a gdy zastygnie, nakrywa się powierzchnię galarety krążkiem papieru, umacza nym w spirytusie (do picia) albo w rumie i za wiązuje pergaminowym papierem. Pozostały gąszcz przeciera się przez sito. Na 7-j kg (funt) masy wsypuje się 12 dkg (1/i funta) cukru, miesza, gotuje powidełko i zaraz go używa. G a l a r e t a z j a r z ę b i n y . Dojrzałą jarzębinę gotuje się w małej ilości. Gdy owoc już miękki, przeciera się go przez siło. Na 1 kg (2 funty) soku daje się 75 dkg (V.., funta) cukru i gotuje na mo cnym ogniu (patrz galarety). Smażenie konfitur. Podczas smażenia owoców nie powinno się nic innego gotować na kuchni a przedewszystkiem nic z mięsa. Smaży się konfitury tylko w na czyniu do tego przeznaczonem, a to w kamiennej rynce lub mosiężnem albo emaliowanem naczy niu szerokiem a plaskiem, aby owoc miał dość miejsca i nie pogniólł się. Owoc powinien być d o b o r o w y , dojrzały, aie nie przejrzały i zer wany w dzień pogodny. Z owocu zerwanego po deszczu tak konfitury jak i kompot nie są dobre, źle się trzymają i ulegają łatwo zepsuciu. Konfi tury, czy to kompoty, powinno się smażyć tego samego dnia, w którym owoc został zebrany. Konfitur nie miesza się łyżką, tylko potrząsa naczyniem, aby się owoc jednakowo smażył; go tuje "się je z początku na mocnym ogniu, a dosmaża na wolnym; szumuje się, czyli za każdem wrzeniem zbiera się ostrożnie pianę tylcem sre brnej łyżki. Jeżeli owoc jest przeźroczysty, a sy rop klarowny, odstawia się, a gdy konfitury są całkiem zimne, zlewa do słoików. Trzyma się je w suchem i ciepłem miejscu, każdy słoik staran nie obwiązawszy papierem. Nabierając konfitury ze słoja, należy używać czystej srebrnej łyżki lub łyżeczki. Słoje z konfiturami należy umieścić w spi żarni, gdzie nie ma ostrych zapachów i kwasów n. p. ogórków, śledzi, sera i t. p. Go się raz na bierze ze słoja, nie wkłada się tam napowról, gdyż tym sposobem konfitury łatwo się psują, gdy jaka bakterya do nich się dostanie. Gdy konfitury zaczną kisnąć, t. j . buchcieć, należy z nich syrop odlać, a owoc dać do świeżo zrobionego syropu i kilka razy na mocnym ogniu zagotować. Zcukrzałe k o n f i t u r y wkłada się ze słoikiem do rynki z zimną wodą, stawia na kuchni i zwolna rozgrzewa. Gdy się woda dobrze zagrzeje i cukier nieco rozpuści, wlewa konfitury do rynki, dolewa 170 nieco wody i gotuje, a gdy kilka razy zakipią, po trząsa często rynką, odstawia, by wystygły i zlewa do słoików. Jeżeli pleśń utworzyła się tylko na suchej powierzchni marmolad} 7 , w takim razie można ją usunąć i marmoladę ochronić w następujący spo sób: Zdejmuje się zapleśniały krążeczek papiero wy a z marmolady łyżką zdrapuje się pleśń. Ka wałek czystej waty albo szmatkę płócienną ma cza się w spirytusie (do picia) i wyciera wewnątrz i zewnątrz brzeg słoja, poczem nalewa się na wierzch marmolady rumu, albo spirytusu do picia (2—3 łyżeczki) i ten zapala. Płomyk palącego się wyskoku zniszczy pozostałe bakterye. T r u s k a w k i i p o z i o m k i . Świeże truskawki nie pogniecione obiera się z korzonków; obra 1 nych truskawek ma być / 2 kg (funt). Bierze się V2 kg (funt) cukru tłuczonego, trochę tym cukrem posypuje dno półmiska, na to daje przebrane tru skawki zawsze warstwami, naprzemian daje się warstwę truskawek i warstwę cukru. Tak w cu krze zostawia się owoc przez 2 godziny. Z y2 kg (funta) cukru i 1/i l (kwaterki) wody robi się sy rop zimny, t. zn. cukier ma się sam z siebie bez gotowania rozpuścić. Na ten zimny syrop daje się truskawki z półmiska i na mocnym ogniu smaży je, zdejmując je po parę razy z ognia i po trząsając naczyniem, żeby się równo smażyły i szu muje starannie za każdym razem. Gdy owoc jest 171 przeźroczysty, a kropla gorącego syropu się nie rozlewa, odstawia się. Gdy konfitura zupełnie zimna, zlewają u w a ż n i e do słoików, gdyż na spodzie pozostaną pestki z truskawek. W ten sam sposób smażą się p o z i o m k i . M o r e l e . Niezupełnie dojrzałe morele obiera się ze skórki, dzieli na połówki i odrzuca pestki. Na l / 2 kg (funt) obranych morel robi się z 1 kg (2 funtów) cukru i 7 2 l (V2 kwarty) wody syrop, szumuje go i na kipiący wrzuca morele. Z naczyniem razem zdejmuje się z ognia i zostawia tak do drugiego dnia. Łyżką wyjmuje się morele i sy rop zagotowuje, do kipiącego syropu daje m o rele i (na mocnym ogniu muszą kipić ze dwa razy), poczem sieje odstawia do następnego dnia. Morele wyjmuje się łyżką, syrop zagotowuje, daje morele do wrzącego syropu i smaży. Gdy owoc jest przeźroczysty a kropla się nie rozlewa, to już konfitura gotowa. D e r e ń . Wydrelowanego 1/2 kg (funt) dereniu obsypuje się V2 kg (1 funtem) tłuczonego cukru. Z 7« kg (1 funta) cukru i szklanki wody robi się syrop, wrzuca dereń i smaży, często potrząsając rondlem i szumując starannie. Gdy owoc zacznie się wypełniać, a syrop zgęstnieje, zdejmuje z ku chni, ostudza i zlewa do słoików. K o n f i t u r y ze ś l i w e k . 1/2 kg (funt) doj rzałych śliwek obiera się nożem i każdą śliwkę wrzuca do zimnej wody. Gdy wszystkie śliwki są 172 obrane, wyjmuje się je z wody, każdą starannie obciera ściereczką i rzuca na ciepły syrop. Z 1 kg (2 funtów) cukru i półtora szklanki wody, soku z małej cytryny i kawałeczka wanilii robi się sy rop, na ciepły syrop daje się śliwki i te smaży. Gdy owoc jest przeźroczysty, znak, że już gotów. Waga owocu (czyli ilość) rachuje się bez łupki. M a l i n y i o ż y n y . Igłą przebiera się maliny, wyrzucając korzonki i robaczki. Na V2 kg (funt) przebranych malin bierze 1/2 kg (funt) tłuczonego cukru, posypuje nim dno półmiska, daje na to trochę malin, znowu cukier i tak przesypuje war stwami, aż na wierzchu będzie cukier. Tak w cu krze muszą maliny przez 2 godziny poleżeć. Daje się do rynki 1/2 kg (funt) cukru, nalewa go 1/i l (kwaterką) wody, gdy się cukier bez gotowania roztopi, wsypuje się do niego maliny wraz z ich cukrem i smaży na mocnym ogniu przez 20 mi nut, zdejmując z kuchni za każdem zakipieniem i szumując starannie. Gdy owoc przeźroczysty, odstawia się go i gdy wystygnie zlewa do słoików. O ż y n y smażą się w ten sam sposób. O r z e c h y w ł o s k i e . Najlepsze są z i e l o n e 7 orzechy włoskie w miesiącu czerwcu. 1 kg (2 funt} ) orzechów obiera się delikatnie z zielonej skórki do białego mięsa i natychmiast po obraniu orzech wrzuca do zimnej wody. Gdy już wszystkie orze chy są obrane, wyjmuje się je z wody, wrzuca do kipiącej wody i gotuje przez 15 minut. Wodę 173 5 razy się zmienia, zawsze nalewając orzechy wrzącą wodą i gotując je przez kwadrans za ka żdem zmienianiem wody. Gdy orzechy są miękkie, odcedza się je i daje do zimnej wody. Po jednym orzechu wyciąga i skrobie się nożykiem, jak młode kartofle. Każdy orzech po ostruganiu wrzuca się do zimnej wody, wydusza go lekko z tej wody, nacina każdv orzech na jednym końcu i wkłada tam kawalątko smażonej skórki pomarańczowej. Robi się svrop z 1 kg (2 funtów) cukru i 7 2 / (V, kwarty) wody, na kipiący syrop rzuca orzechy i aotuje. "Owoc trzeba pokosztować, gdy nie jest wodnisty, to konfitura gotowa. Łyżką wyjmuje się orzechy na salaterkę, gdyby syrop był za rzadki, jeszcze" gotuje się go i, pokąd gorący, cedzi przez płótno na orzechy. W i ś n i e . Na */« kg (funt) wydrelowanycb wiśni bierze się V« kg (funt) tłuczonego cukru. Na półmisku przesypuje się cukrem wiśnie warstwami, podobnie jak przy truskawkach ; tak przesypane muszą leżeć 2 godziny. Z % kg (funta) cukru 11/4 / (1 kwaterki) wody robi się syrop; gdy cukier bez gotowania sam z siebie się rozpuści, daje się te wiśnie obsypane cukrem i smaży na mocnym ogniu. Gdy "owoc jest przeźroczysty, a kropla sy ropu kapnięta na talerz nie rozlewa się, to kon fitura już gotowa. P o r z e c z k i . Ziarnka z porzeczek wybiera się szpilką pojedynczą. Na Vs kg (funt) wydrclowa- 174 nych porzeczek robi się syrop z 1 kg (2 funtów) cukru i Va l (Va kwarty) wody. Na kipiący syrop wrzuca się porzeczki i i gotuje 15—20 minut po trząsając często rondlem, i szumuje tylcem od łyżki. Ś l i w e c z k i z i e l o n e . Wybrać zielone śli weczki, tylko takie, w których pestek j e s z c z e n i e m a i przez które szpilka lub igła łatwo przej dzie. Każdą śliweczkę kilka razy na wskroś kłuje się igłą, wrzuca na kipiącą wodę, by śliweczki raz mrugły, ale nie zakipiały i odlewa przez druszlak. Robi się syrop z 1 kg (1 funt i 24 łutów) cukru i V2 ' (V2 kwarty) wody i wanilii małej la seczki lub pół wielkiej. Na kipiący syrop rzuca się śliweczki i odstawia je w tym syropie do dru giego dnia. Na drugi dzień wyjmuje się śliweczki, syrop zagotowuje, na kipiący daje śliweczki i niech ze dwa razy pokipią. Znowu odstawia się, a na trzeci dzień wyjmuje się śliweczki, na kipiący sy rop znowu daje je i dosmaża należycie. Gdy owoc jest przeźroczysty, a kropla gorącego s}7ropu nie rozlewa się, to konfitura gotowa. K o n f i t u r a z a g r e s t u . Dwie pełne garście liści winogronowych daje się do wazy, nalewa je V4 / (kwaterką) spirytusem do picia, nakrywa i tak zostawia na 2 godzin}', obracając liście od czasu do czasu. Po dwóch godzinach te liście tłucze się w moździerzu, sok z nich cedzi przez szmatkę, do soku daje 1 kg (1 funt 24 łutów) drelowanego 175 agrestu, wlewa jeszcze dwa kieliszki spirytusu, zapala i miesza, aż samo wygaśnie. Agrest spłu kuje się zimną woda i daje na sito, by obsechł. Robi się syrop z 1 kg (1 funta i 24 łutów) cukru i 7 2 ' (Va kwarty) wody, na kipiący syrop daje suchy agrest i gotuje tak długo, aż będzie prze źroczysty. K o n f i t u r y z r ó ż y . Różę t. zw. cukrową (w braku tej używają listków ciemno pąsowych róż) obiera się z żółtego proszku i z białych końców u listków, ubija dobrze w filiżankę, daje ją do miski, wsypuje na nią kopiastą filiżankę cukru, wciska sok z półtora cytryny, misi ręką starannie, by listki starannie ugnieść i zostawia przez noc, nakrywszy talerzem. Na drugi dzień robi się sy rop z 2 kopiastych filiżanek cukru i V 2 ' (Va kwarty) wody. Na ciepły syrop daje się miszoną różę, smaży ją na gorącej kuchni, i gdy listki są prze źroczyste, a kropla gorącego syropu nie rozle wa się, tylko tężeje, to konfitura już gotowa. Przv końcu gotowania daje się do róży na (dobry) koniec noża tłuczonej soli cytrynowej. Soli cytry nowej dostanie w aptece lub drogueryi. K o n f i t u r a z r ó ż y t a r t e j . Przebiera się różę t. j . odrzuca, czyli obcina nożyczkami białe końce listków i żółty proszek, a filiżankę tak twar do napycha różą, jak się tylko da. Różę wsypuje się do makutry i zostawia, żeby dobrze zwiędła. Wsvpuje się na nią dwie filiżanki tłuczonego cu- 176 177 kru, sok z 1/2 cytryny i łyżeczkę soli cytrynowej, trze wałkiem na masę i gdy utarta, składa do słoja. Tej konfitury używa się do ciast. K o n f i t u r a z o r z e c h ó w w ł o s k i c h . Doj rzałe, świeżo zerwane orzech}' włoskie uważnie się otwiera, ziarna dzieli na dwie połowy, skórkę z nich ściąga ostrożnie i waży. Obranych ziarn ma być V2 kg (funt). 38 dkg (12 łutów) cukru na lewa się 1li l (kwaterką) zimnej wody, a gdy się, stojąc na stole, sam z siebie rozpuści, stawia się go na kuchni. Gdy się pogotuje 10—15 minut, polewa nim orzech) 7 . Do ogrzanych słoików zlewa się konfiturę, nakłada krążcczkiem papierowym, zamaczanym w rumie, i zawiązuje wilgotnym. ale dobrze obtartym papierem pergaminowym Konfitury tej używa się przeważnie do ubrania kompotów. Soki owocowe. Na sok najodpowiedniejsze są owoce d o j r z a ł e . Używa się albo s o k u z surowych owo ców wyciśniętego, albo rozgrzewa się owoce, a gdy sok puszczą, przeciera się przez sito. Sok steryli zowany trzyma się najlepiej; wpierw należy go raz zagotować z cukrem, zlać do flaszki i stery lizować przez 20 minut w temperaturze -J-750 C, Gotowany w wyższej temperaturze traci na sma ku. Korzyslncm jest po wyciśnięciu soku zosta wić go przed gotowaniem albo sterylizowaniem na 1—2 dni, aby się ustał, potem dopiero zlać go do daszki. Sterylizując w zwykłych flaszkach, tych nie korkuje "się mocno, aby powietrze mogło ujść, nitką przewiązuje się lekko korki i dopiero pó źniej mocno korek zabija i uszczelnia. S o k m a l i n o w y . Bardzo dojrzałe owoce miesza się z cukrem (1 kg — 2 funty — owocu z 10 dkg — Vi funta — cukru) w garnku kamien nym na miazgę i zostawia nienakryte przez 3—4 dni w miejscu chłodnem, ale nie za chłodnem. Gdy sok pokrył warstwę owocową, wtedy cedzi się go przez worek albo ścierkę, a gdy ścieknie, pozo stałą miazgę dobrze wydusza, aby uzyskać możli wie najwięcej soku. Sok stawia się nienakryty przez kilka dni w chłodnem, ale nie za chłodnem miejscu, aby ukisł. Poczem ostrożnie, aby osadu nie zmącić, zlewa się i cedzi przez czystą, płó cienną ściereczkę, wlewa do zagotowanego syro pu (na 1 / — kwartę soku — 75 dkg — 1V2 fun ta — cukru) i gotuje na mocnym ogniu, cią gle szumując, 10—15 minut. Poczem z naczy nia, w którem się gotował, zlewa do czystego porcelanowego naczynia, a gdy ostygnie, napełnia flaszki i korkuje (patrz hermetyczne uszczelnienie ilaszek). Pozostałą miazgę można użyć do legominy. W ten sam sposób robi się s o k z o ż y n i z c z a r n y eh j a g ó d czyli c z e r n i c . S o k p o z i o m k o w y . 2'/2 kg (5 funtów) bar12 r v w *-• 178 dzo dojrzałych poziomek daje się do garnka ka miennego, miesza dokładnie z 2 kg (4 funtami) cukru i nakryte zostawia przez 1—2 dni, aby się cukier rozpuścił. Chcąc, aby owoc prędzej puścił sok, można go dać na ciepłą kuchnię, uważając, ab}' się nie zagotował. Gdy poziomki sok puszczą, zlewa się wszystko do worka albo wylewa na czystą ścierkę płócienną, rozciągniętą na nogach od stołka i gdy sok sam bez uciskania ścieknie, nalewa go do czystych ilaszek, lekko korkuje i go tuje w parze (patrz soki). Pozostałą miazgę uży wa się po zagotowaniu jako marmoladę, albo za raz używa do legominy. T a n i s o k z b z u d z i k i e g o , z m a l i n , bo r ó w e k i t. p. Dojrzałe jagody rozgniata się, sok wyciska, waży i na 4 kg (8 funtów) soku daje 1 kg (2 funty) cukru. Cukier rębie na kawałki, macza w zimnej wodzie, daje do rynki i gotuje na bardzo gęsty syrop. Wlewa sok z jagód do syropu, gotuje, licząc od zagotowania 15 minut, a gdy ostygnie, wlewa do czystych, suchych, ile możności rumem wypłukanych Ilaszek, korkuje i lakuje. S o k z d z i k i e g o b z u . Owoce po opłukaniu w czystej wodzie i po rozgotowaniu i przetarciu wlewa się do czystych, suchych flaszek, korkuje z lekka (po ugotowaniu szczelnie) i w parze go tuje półgodziny. W zimie, stosownie do potrzeby, używa się słodzonego jako soku, albo mieszając 179 go z innemi marmoladami lub powidełkami owocowemi. S e r z p i g w . 1 kg (2 funty) obranych i go towanych pigw przeciera się przez sito. Na 1 kg (2 funty) przetartych pigw robi się gęsty syrop z 1 kg 10 dkg (2 funty i 8 łutów) cukru i % l (pół kwarty) wody, gotuje cukier do gęstości cu krzenia, wtedy daje przetarte pigwy, gotuje jeszcze pół godziny, ciągle mieszając, i wlewa do formy wysypanej cukrem nie bardzo miałkim. Gdy za stygnie, wyrzuca z formy i przechowuje w suchem miejscu. S e r j a b ł e c z n y . Upieczone winne jabłka przeciera się przez durszlak, daje do kamiennej rynki i smaży przez godzinę, łyżką mieszając, aby się nie przepaliły. Wsypuje się na 1 kg (2 funty) masy, V2 kg (funt) cukru, razem smaży na wol nym ogniu, próbując gęstość następującym sposo bem. Macza się czystą ścierkę w wodzie, wyciska ją z wody i daje na nią jabłecznej masy; jeżeli ta nie przystanie do ścierki, to ser już dobry. Wtedy wkłada się masę do zamaczanego w wo dzie woreczka i przyciska kamieniem, a po wy jęciu z woreczka lekko podsusza w piecu. S e r e k ze ś l i w e k . Dojrzałe śliwki (5 kg — 10 funtów), ale po kilka sztuk, daje się na .łyżce durszlakowej na 1—2 minuty do gorącej albo do kipiącej wody, obiera ze skórki, pestki palcami wyjmuje, śliwki wkłada do kamiennego garnka 180 181 i wciska do nich sok z jednej cytryny. Poczem gotuje na mocnym ogniu przez 2 godziny, ciągle mieszając, aby się ów wodnisty płyn wygotował. Później, zawsze ciągle mieszając, gotuje się na wolnym ogniu na gęstą, ciągłą masę. Gdy serek ma należ)rtą gęstość, odstawia się go na bok i gdy ostygnie, wlewa kieliszek śliwowicy albo rumu, miesza i masę smaruje na płytkie półmiski, a pó źniej wywraca ją na pergaminowy papier. Najle piej serek ten suszyć na słońcu, często go prze rzucając z papieru na papier. Gdy serek jest do brze ususzony, daje się łatwo pokrajać w cienkie plastry. Przechowany w suchem miejscu daje się długo utrzymać. Suszenie owoców. (Zob. str. 20). J a b ł k a . Do suszenia potrzebują jabłka -j-90 do 100° C. Obiera się je nożem bronzowanym albo maszynką do obierania owoców. Obierane zwykłym stalowym nożem tracą kolor. Kraje się na talarki lub ćwiartki, odrzuca gniazdo z ziarn kami, t. zw. kaczan, albo wybija komorę ziarnistą maszynką wiertniczą, zastosowaną do wielkości jabłka, aby nie straciły koloru, każdy talarek lub ćwiartkę wrzuca się do posolonej wody (1 dkg — 3 /t łuta — na 1 / — kwartę wody). Poczem je odcedza i talarki układa się krawędzią wsparty jeden o drugi, tak luźnie rozstawione, aby we wnątrz były odstęp}7, albo układa na lasach, więc Znowu spierając je krawędzią jeden na drugim. Lasy przemienia się co 15—30 minut, dając te, co były z wierzchu na spód, a te ze spodu na wierzch. Susząc c a ł e jabłka, układa się je wydrążoną czę ścią na dół. Czy jabłka lub gruszki są już suszone, poznaje się, gdy owoc się łatwo złamie (nie cią gnie), a przy uderzeniu o drzewo wyda stuk, jakby z uderzenia drzewem lub kością. (Zob. ryc. 9). Ponieważ za jednym razem owoc się nie usu szy więc na drugi dzień należy go wyjąć wraz z „lasami", w piecu znowu trochę przepalić, aby się rozgrzał i owoc przesuszony zasunąć do pieca, zostawiwszy drzwiczki niedomknięte. Tak powta rzać, pokąd owoc nie ususzy się należycie. Susząc czy to jabłka, czy gruszki, wybiera się owoc jednego gatunku, a jeżeli chcemy ususzyć więcej gatunków, to się suszy każdy z osobna, i nie miesza ich z sobą, gdyż nawet i w gotowa niu sprawia to niedogodność, że gdy jeden gatu nek już miękki, to inny jeszcze twardy, a i smak mają niejednakowy. Wogóle wiele jest gatunków jabłek, które się do suszenia nie nadają, jak n. p. słodkie jabłka po ususzeniu są twardawe, jakby ze skóry, a i po ugotowaniu nic będą miękkie. Bardzo kwaśne i niedojrzałe jabłka, podobnie jak słodkie, nie dają tak smacznego „suszu" jak owoce, w których cukier i kwas są w równo miernym stosunku z sobą połączone. Suszy się owoc zupełnie dojrzały, nie przejrzały, świeżo zer- _ 182 wany, nietrzęsiony. Jabłka trzęsione po ususzeniu mają brunatne plamy, a te jak i robaczliwe części owocu wycina się. Gatunki owoców jesiennych i zimowych naj lepiej nadają się do suszenia. 100 kg świeżych j a b ł e k po obraniu i wy cięciu gniazda wydają przeciętnie 10 kg (20 fun tów) suszu i 15 kg (30 funtów) odpadków, których użyć można na marmoladę. G r u s z k i kraje się na ćwiartki lub połówki i suszy wraz z korzonkiem obierane albo z łupką. Małe gruszki suszy się całe nieobierane. Na su szenie bierze się gruszki deserowe, słodkie, so czyste; one po ususzeniu są białe, podczas gdy zwykłe gruszki nabierają szarego koloru, dla tego przed ususzeniem gotuje się je w syropie (V2—8A kg cukru na 1 / wody), a gdy są pół na pół ugoto wane, odcedza się je. Gdy z syropu ociekną, układa się je na lasach, łupką na spód a miąszem do góry i suszy w temperaturze +90—100° C. Dla nadania gruszkom, śliwkom i mirabelkom płaskiego kształtu, używa się do tego dwu deszczułek, na jedną płasko owoc układa, a drugą przy ciska. S u s z e n i e o w o c ó w p e s t k o w y eh. Owo ce pestkowe użyte do suszenia muszą być doj rzałe, przebiera się je i wyrzuca robaczliwe i ze psute. C z e r e ś n i e albo w i ś n i e mięsistego gatunku ;vw»/ * 183 suszv się wraz z pestkami i ogonkami przy tem peraturze +80-90» C. Gdy owoc wysuszy się, ogonki odrzuca się, a susz przechowuje się w bar dzo suchem miejscu. M o r e l e obiera się nożykiem kościanym, kraje na połówki, pestki odrzuca, układa na lasach owoc koło owocu i suszy przy niskiej ciepłocie (50_60° C ) zwolna i starannie. Do ususzenia mo reli potrzeba dłuższego czasu. Częste ochłodzenie lasów" przy zmienianiu daje ładny susz. M i r a b e l e przecina się, pestki odrzuca, a chcąc owocom dać ładny wygląd, wkłada się je do «orącego syropu i nie gotując, odstawia, aby w nim ostygły i dopiero potem je suszy. Ś l i w k i suszy się dopiero wtedy, gdy tak zwiędną, że na nich aż skórka zmarszczy się do brze około ogonka. Zbiera się śliwki w dzień po godny, najlepiej w południe, do koszów płytkich, uważając, aby się nie pogniotły. Zebrane śliwki rozkłada się na czystej słomie w miejscu przewiewnem tak, aby jedna na drugiej nie leżała. Od czasu do czasu przebiera się śliwki i odrzuca ze psute, a gdy są już zbabczone, suszy się je przy 70—80° C. ciepła. Po wysuszeniu zaraz się je z pieca wyjmuje, aby szybko ostygły, gdyż przez szybkie ochłodzenie nabierają ładnego lśniącego koloru. Lepiej jest śliwki kilka razy dosuszać, ani żeli dać im się zanadto naraz wysuszyć, bo nagle suszone tracą na smaku i na wyglądzie. 100 kg •_.,„, l 18.1 181 (200 funtów) świeżych śliwek daje 30 kg (60 fun tów) suszonych. W wielkich przedsiębiorstwach parzy się je, poczem się je prędko zanurza w gorącym ługu potasowym, natychmiast płucze w zimnej wodzie a potem suszy. W ten sposób przyspiesza i uła twia się suszenie. Wogóle śliwki schną bardzo powoli. Suszone owoce trzeba przepatrzeć od czasu do czasu, czy nie pleśnieją lub czy nie rzucają się na nie robaczki (gatunek moli) w takim razie należy je powtórnie przesuszyć. Suszone owoce przechowuje się w kilku woreczkach z rzad kiego płótna, luźnie nasypane. Tak przechowane lepiej się trzymają niżeli pełno nasypane do wiel kiego worka. Należy od czasu do czasu od spodu workiem podrzucić, aby tym sposobem całą za wartość przetrząsnąć. Przechowanie owoców. Owoce przed przechowaniem należy posorto wać, nadbite i robaczliwe zaraz się zużywa. Prze chowując owoce, należy się stosować do ich ja kości. Owoce deserowe wymagają większej staran ności w przechowaniu niż zwykłe. Należy się trzymać następujących zasad, chcąc owoce utrzy mać jak najdłużej w dobrym stanie. 1. Miejsce przeznaczone na owoce powinno tylko temu celowi służyć. Przed złożeniem owo ców należy schowek starannie oczyścić i świeżo pobielić albo wysiarkować. 2. Temperatura w składzie owoców powinna być możliwie równomierna, a wynosić +4—8° C. /31/ —67 2 R.). W piwnicy powinien stale wisieć termometr. 3. Strzedz owoce przed światłem dziennem, więc okno powinno być zaciemnione. 4. Przeciągu, który jest bardzo niekorzystny dla owoców, wystrzegać się należy, ale mimo to trzeba dbać o codzienne odświeżenie powietrza. 5. Wilgoć mierzy się t. zw. hygrometrem, w braku tego mierzy się wilgoć bibułą. Gdy bi buła kolorowa po 21 godzinach zmieni kolor t. j . powstaną prążki jakby znaki wodne, jest to ozna ką, że schowek jest za wilgotny. W takim razie należy często wietrzyć w dzień suchy i pogpdny. Podczas wietrzenia owoce nakrywa się papieremr, .' aby je ustrzedz przed za wielką zmianą tempe ratury. 6. Owoce układa się tylko j e d n ą warstwą na gładkich deskach. Gruszki przy ogonkach są najwrażliwsze, więc sieje układa ogonkiem do góry. Przy układaniu jabłek jest to obojętne, czy leżą ogonkiem na dół, czy przeciwnie. 7. Owoce o szorstkiej łupce należy w prze strzeni z większym przeciągiem ochronić przed więdnięciem, nakrywszy czystym papierem, pod- 186 czas gdy tłustawe (gładkie) owoce znoszą więcej ruchu powietrza. 8. Należy unikać niepotrzebnego przesortowa nia i dotykania owoców, ale od czasu do czasu robi się przegląd ich, aby nadpsute usunąć. W wielkiem mieście bardzo trudno dopełnić podanych warunków, więc przechowując jabłka, należy tak postąpić: Wybrane jabłka, każdy ga tunek z osobna, zawija się w cienką bibułę i pa kuje do czystych beczek, n. p. z cementu, przesy pując miałem torfowym w ten sposób, aby każdy owoc był nim pokryty. Tak napełnione beczki zabija się szczelnie nakrywką, aby się myszy do nich nie dostały. Beczki stawia się w chłodnem miejscu, a chroniąc przed mrozem, okrywa je ko cami lub słomą. Owoców nie należy przepako wać, niech zostają tak aż do zużycia. Miał torfowy izoluje zdrowy owoc od nadpsutego, więc nie ma niebezpieczeństwa zarażenia zdrowych owoców. Nie wszystkie owoce nadają się do tego sposobu przechowania, ale wielka liczba i przeważnie wszystkie zimowe o szorstkiej łupince. Jeżeli do beczki pakuje się kilka gatunków, to te gatunki, które prędzej dojrzewają, muszą przyjść na wierzch, aby je prędzej zużyć można. Przechowanie orzechów laskowych i w ł o s k i c h . Czy orzechy l a s k o w e są dojrzałe, poznaje się po tern, czy się łatwo dają wyłuszczyć. Orzechy po zerwaniu przez 14 dni zostawia się 187 w zielonej łupce, by dobrze, dojrzały, w miejscu suchem i przewiewnem. Po upływie tego czasu należy je wyłuszczyć i na płachtach rozsypać w cie"nkiej warstwie, by wyschły na słońcu. Go rąco pieca lub rury jest mniej dla nich korzystne. Orzechy po wysuszeniu wsypuje się do siatki, albo do rzadkiego worka i przechowuje w suchem, przewiewnem miejscu, najlepiej na strychu. Gdy o r z e c h w ł o s k i spadnie z drzewa i łu pka sama odstanie, jest to oznaka, że owoc już dojrzały. Orzech zbija się z drzewa o tyle ostro żnie, aby drzewa nie uszkodzić i gałęzi nie obłamać Po obraniu orzechów z zielonych łupin, daje się je na strych w miejsce bardzo przewiewne, często je szuflując, aby prędko obeschły. Aby je dokładnie oczyścić, daje się je do słonej wody 2—3o/0 (t. j . na 1 l — kwartę — wody 2—3 dkg — 1—2 łuty — soli).na kilka minut (3—5 minut), t. jTna "tak długo,' aby woda do środka się nie dostała) i płucze starannie. Chcąc orzechy ochro nić przed pleśnią, należy je nasiarkować, t. j . je szcze wilgotne daje się do siatki i nad dymem z siarki trzyma się je 5-10 minut. W ten sposób dają się orzechy utrzymać przez dłuższy czas w su chem przewiewnem miejscu, najlepiej na strychu. Przechowanie kasztanów jadalnych. Zwykle przechowuje się kasztany rozsypane na przewiewnym strychu. Ponieważ one z czasem zanadto wysychają i są twarde, układa się je V/' 188 189 w paczce, przesypując, piaskiem. Chcąc uniknąć pleśnienia, należy kasztany nasiarkować podobnie jak włoskie orzechy. P r z e c h o w a n i e c y t r y n : Trzy razy do roku zbiera się cytryny. Bez zaprzeczenia najlepszy i najwięcej soczysty jest owoc z trzeciego zbioru, t. zn. zebrany od połowy lipca do końca wrze śnia, ale niestety ten zbiór nie nadaje się do prze chowania. Do przechowania bierze się cytryny zebrane w miesiącu październiku i marcu. Cy tryny im twardsze, tern świeższe. Cytryny można długo przechować, chroniąc je od powietrza i ciepła. Piasek drobnoziarnisty suszy się na słońcu, a gdy ostygnie, wsypuje się warstwę do garnka kamiennego. Każdą cytrynę z osobna zawija się w cienką, białą bibułkę i ukła da w kamiennym garnku jedną koło drugiej, uwa żając, by się nie dotykały. Poczem zaraz znowu nasypuje piasku, układa cytryny, a gdy tak postę pując, garnek mamy pełny, stawia go z warstwą piasku na wierzchu (około 4—5 cm wysokości), w suchem miejscu, chroniąc od mrozu. W ten sposób można dobrze przechować cy tryny przez pół roku. Przechowanie słonecznika. Pora dojrzewania słonecznika zależną jest od pory posadzenia nasienia i klimatu, więc zbiórka jego rozpoczyna się w sierpniu, a kończy w paź- dzierniku. Zbiera się go nie czekając na zupełne dojrzenie, lecz gdy powłoka na ziarnach jest już czarną albo czarno-paskowaną, a czyni się to dla tego, aby łakome na ziarna ptaki, tych nie wyja dły;' a też i dlatego, aby ziarno na pozostałych a jeszcze niedojrzałych częściach słoneczników tern lepiej się wypełniło. W pogodny, suchy, słoneczny dzień obcina się słoneczniki wraz z łodygą, poczem się rośliny wiesza na sznurku w suchem przewiewnem miej scu chroniąc je od wilgoci, od ptaszków i od myszy. Słoneczniki złożone jeden na drugim sple śniałyby, i na olej i jako karma stałyby się nie przydatne. Słoneczniki wiesza się z tego powodu zdała od siebie, gdyż ten owoc podlega łatwo psu ciu się. Praktyczne gospodynie wieszają więc także słoneczniki na sznurkach pod dachem. Gdy wy schną, młóci się je, albo łuszczy, trąc tarczę sło necznika do tarczy drugiej. Po wyłuszczeniu po winno się ziarna przesuszyć, a to, gdy jest tego większa ilość, na strychu cienką warstwą rozsypać i kilka razy w dniu łopatą przemieszać (szuflo wać). Gdy jest mała ilość ziarna, suszy się w le tnim piecu po chlebie albo w rurze (szabaśniku). Wyciskanie w domu oliwy nie jest wskazanem, gdyż trudno o prasę i dla tego, że należy ziarno przed wvdobyciem oleju poddać rodzajowi gar bowania. Nie tylko ziarna słonecznika są pożyteczne i 190 ale i liście jego są ulubioną karmą królików i kóz. Łodygi osuszone dają się użyć przy budowie za miast trzciny. Nadto wydobywa się z łodygi ich rdzeń, który przerabia się technicznie, a spala też łodygę, by z popiołu ich uzyskać potaż. VII. CZĘSC. O mydle i krochmalu. Czas wynalezienia mydła trudno oznaczyć. Dawni Rzymianie i Grecy nie znali mydła w tern znaczeniu, jak my to rozumiemy, używali zamiast mydła popiołu z drzewa albo naturalnej sody. Dopiero z erą chrześcijańską weszło mydło w uży cie. Dłuższy czas wyrabiano je tylko w domowych gospodarstwach na własną potrzebę zanim powoli przystąpiono do wyrobów fabrycznych. Z tego po wodu trudno jest stwierdzić, gdzie i kiedy rozwi nął się powszechnie fabryczny wyrób mydła. Przemysł ten w wieku 9 zakwitnął, z pomię dzy miast handlowych, najwięcej w Marsylii. Z cza sem atoli pierwszeństwo w tych wyrobach uzy skała Wenecya, później Savona i Genua. W kilka wieków później Marsylia napowrót odzyskała da wną sławę w tych wyrobach i zachowała ją do tychczas. Do wysokiego rozwoju przemysłu mydlar skiego, jaki nastał od 100 lat, przyczynił się che mik francuski Chevreul. Zbadał on skład chemi- Man&s;. 193 192 czny i własności tłuszczu, wyjaśnił proces zmydlania i tym sposobem umożliwił racyonalny prze rób tłuszczu, jako też i użycie sztucznej, sody podług wynalazku Leblanc'a. Do wyrobu mydła używa się stałych i płynnych tłuszczów, sody, po tasu, wapna, szkła wodnego, kalafonii, jak też miękkiej wody albo gotowanej i soli. Używa się tłuszczów tak zwierzęcych, jak i roślinnych. Tłu szcze zwierzęce przed użyciem topi się. Używa się łoju, smalcu, tłuszczu końskiego, borsuczego, jele niego i tranu. Z tłuszczów roślinnych obok oleju kokosowego i oleju palmowego, nadaje się głó wnie oliwa, a z o l e j i : arachizowy, sezamowy, ry cynowy, lniany, dalej olej z kukurudzy, z nasienia bawełny, maku i rzepaku. Każdy tłuszcz, choćby nawet i zepsuty, nadaje się do wyrobu mydlą, z wyjątkiem tłuszczu gęsiego, który się warzy i dlatego się nie zmydla. Różne są gatunki mydła, mianowicie rozró żniamy zwykłe do prania, toaletowe i lekarskie. Działają one stosownie do swoich składników albo oczyszczająco, jak n. p. mydło do prania i toale towe albo antiseptycznie, więc lekarskie n. p. kar bolowe i t. p. W czasie pokoju współzawodnictwo sprawiło, że ceny mydeł przy dostatku tłuszczów, były ni skie. Skutkiem wojny i braku tłuszczów ceny po szły w górę tak znacznie, że brak obecny mydeł, względnie ich wysoka cena, zapewne długi czas jeszcze dolegać nam będą. W domowem jednak gospodarstwie można z n a c z n i e t a n i e j zupeł nie dobre mydło wyrobić, zwłaszcza gdy się ma n. p. w domu tłuszcze do spożycia mniej zdatne, albo tłuszcz z padliny i t. p. Dlatego podaję tu sposoby wyrobu mydła do mowego. M y d ł o z w y k ł e , l^kg (2Va f u n t y ) palonego niegaszonego wapna kropi się albo polewa taką ilością wody, żeby się wapno rozsypało na pro szek Poczem dodaje 2% kg (5 funtów) palonej sody dolewa 10 / (10 kwart) gorącej wody, mie sza razem i na bok odstawia, aby się masa ustała. Gdy ten ług dobrze się ustoi, wtedy na drugi dzień zlewa się go do drugiego garnka bardzo ostrożnie, aby osadu nie zmącić. Do pozostałej masy dolewa się 4 l (4 kwarty) gorącej wody, miesza i na bok odstawia, aby się nowy ług ustał, poczem zlewa się ten drugi ług bardzo uważnie do innego garnka. Do wysokiego emaliowanego baniaka daje się 1 kg 88 dkg (3V8 funta) łoju, nalewa pierwszym, t. zn. mocnym ługiem i gotuje na dobrym ogniu, ciągle mieszając, bo łatwo zbiega i dolewając od czasu do czasu drugiego, t. zn. słabego ługu. Gdy się płyn mocno wygotuje, wsypuje się 31 dkg (18 łu tów) soli kuchennej i z solą gotuje jeszcze jedną godzinę. Na dnie płytkiej skrzyneczki drewnianej wierci się świderkiem kilkanaście dziurek, wyściela gru13 194 bem płótnem i wlewa powstałe jeszcze płynne mydło. Gdy płyn całkiem ścieknie do podstawio nego naczynia, wtedy mydło kraje się na kawałki i suszy w przewiewnem suchem miejscu. M y d ł o z e s m a 1 cu. 5 kg (10funtów)smalcu, 2Va kg (5 funtów) ługu sodowego (dostanie w drogueryi) i 10 / (10 kwart) wody, daje się razem do wysokiego kotła i z wieczora zagrzewa na wol nym ogniu. Na drugi dzień gotuje się masę na dobrym (mocniejszym) ogniu, uważając, aby masa nie zbiegła, gdyż to się łatwo zdarza. Poczem wsy puje się 30 dkg (17 łutów) soli i razem dalej go tuje. Przez wsypanie soli mydło oddzieli się od ługu. Dla sprawdzenia, czy mydło się oddzieliło, nieco mydła wylewa się na talerzek, gdy tężeje i nie pokazuje się żadne miejsce ługowe, wtedy mydło jest dobre i może być już odlane do rynki lub brytwanki. Gdy mydło zastygnie, kraje się je na kawałki o wielkości podług upodobania. S z a r e m y d ł o . 5 kg (10 funtów) oliwy, oleju albo łoju, 1 kg (2 funty) ługu sodowego (w drogueryi można go dostać, albo w domu przyrządzić jak podano w przepisie „mydło zwykłe") i 4 / (4 kwarty) ługu (zrobionego z popiołu) zwykłego J albo miękkiej wody gotuje się 2./a godziny. Po upływie tego czasu dolewa się jeszcze trochę ługu i gotuje pół godziny. Gdy mydło jest już przeźro czyste jak karuk, wtedy się je odstawia i zlewa do garnków. 195 M y d ł o z o d p a d k ó w t ł u s z c z u . Do tego nadają się odpadki tłuszczów jak n. p. skórka ze słoniny, łój barani i t. p. ale je przed użyciem należy wytopić. Va kg (funt) ługu sodowego, 7 4 kg (»/„ funta) soli i 1 / (kwarta) wody razem rozgotować w garn ku emaliowanym, włożyć 60 dkg (34 łuty) łoju, aby się razem zagotowało (nic nie'szkodzi choć się z tłuszczu zrobią krupki), włać 5 / (5 kwart) gotowanej wody i razem gotować do gęstości ka ruku, poczem mieszając zwolna, wlewać po tro chę 5 / ( 5 kwart) letniej wody gotowanej, jeszcze trochę gotować, poczem odstawić, by zastygło. Gdy mydło zastygnie, zdejmuje się je, kraje na kawałki i suszy na powietrzu. M y d ł o s z a r e d o p r o s t e g o u ż y t k u . Po trzebne są dwie beczułki z żelaznemi obręczami. W beczułce jednej składa się wszelkie nieużyte czne, ale topione tłuszcze w miarę, jak odchodzą w gospodarstwie. W drugiej beczułce ma się zawsze dobry mocny ług, którym się ów tłuszcz nalewa, dolewając go zawsze w miarę, jak tłuszczu przy bywa i miesza dobrze długim kijem albo kopystką. A czyni to tak długo, aż beczułka dopełni się, a tłuszcz pod działaniem alkali, w ługu zawartych, zamieni się w białe mydło, które jest już bez ża dnego innego zachodu zdatne do użycia w ten sposób, jak się zwykle używa szarego mydła. M y d ł o ze s p i r y t u s e m . 1 kg (2 funty) '""Vw/':- 196 tłuszczu topi się w baniaku emaliowanym i od stawia na bok, wtedy (najlepiej na stole) zwolna wlewa rozczyn sody żrącej, (20 dkg sody żrącej rozpuszcza się w 40 dkg wody gotowanej albo deszczówki, z dodatkiem 4—5 dkg spirytusu dena turowanego i miesza starannie. Gdy masa osty gnie, wlewa się znów 1 / (1 kwartę) spirytusu de naturowanego i V21 C/2 kwarty) wody gotowanej, stawia to na kuchnię, miesza, a gdy się masa wznie sie, zaraz odstawia. Wsypuje się 1 kg (2 funty) sody do jedzenia, miesza razem na jednolitą masę i wylewa do brytwanny. Gdy zastygnie, wyjmuje się z formy, kraje na kawałki i suszy na powie trzu. Podług tego przepisu robi się także mydło t o a l e t o w e , ale wtedy zamiast spirytusu dena turowanego daje się spirytusu do picia i V2 ty (funt) kalafonii. Zauważam, że wyrób tego rodzaju mydła na kuchni musi się odbywać bardzo ostrożnie, na słabym ogniu i tak, aby się para wydobywająca, jako łatwo zapalna, nie zetknęła z płomieniem, jak n. p. z cygarem i t. p. T w a r d e m y d ł o do s z o r o w a n i a . 5 / (5 kwart) ługu, 1/2 kg (funt) ługu sodowego, Va ty (funt) łoju i V2 ty (funt) kalafonii gotuje się przez 3 godziny, uważając i mieszając, aby masa nie zbiegła. Poczem wsypuje się 12 dkg (V4 funta) soli i gotuje, aż się tłuszcz zmydli, t. j . gdy na gorącej wodzie już nie widać oczek tłuszczowych. 197 Wtedy odstawia się, a po zastygnięciu mamy twar de mydło. M y d ł o b e z t ł u s z c z u . 10 kg glinki albo glinki porcelanowej, rozmiażdża się na proszek i przeciera, jak mąkę. Pół kg (funt) potasu roz puszcza się w 2 kg (2 litrach — 2 kwartach) gorącej wody i gdy się rozpłynie, wrzuca się V* ty (V2 funta) świeżo zgaszonego wapna. Wymieszaw szy wszystko wszystko razem, ług ten wlewa się na przesianą glinkę i misi starannie jak ciasto. Gdyby płynu było za mało, można dolać wody tyle, aby można z tej masy uformować kule albo wałeczki. Otóż tych kul albo wałeczków używa się zamiast mydła do prania. Glinka jako taka jest znaną, jako środek czyszczący, dodatek ostrych soli ługowych podnosi jej właściwość rozpuszcze nia tłuszczu i brudu na bieliżnie. Mydło takie z po wodu zawartych w niem soli ługowych rozpuszcza brud na bieliżnie, zaś używanie glinki przy praniu zamiast mydła, wobec procentowo małej ilości soli ługowych, pozostaje bez szkody dla rąk, a oczyszcza należycie bieliznę. Pół kg (funt) tego rodzaju mydła kosztuje 4—6 gr., a pierze się niem wcale dobrze bieliznę tak cienką jak i grubą. Użyć go też można do kąpieli i t. p. K r o c h m a l z k a r t o f l i . Ziemniaki trzęsie na tarku i daje do zimnej wody. Miazgę tę wy gniata dobrze i zostawia w spokoju, przez jedne dobę, poczem na drugi dzień wodą uważnie zle- _ ;>*«»/': 198 wa, aby osadu nie zmącić, nalewa świeżej zimnej wody, przemywa krochmal i zostawia znowu w spokoju przez 12 godzin. Poczem wodę odlewa, a krochmal wybiera na płachty lub grube prze ścieradła i suszy w cieniu. Popsute i zmarznięte kartofle powinno się zu żyć na krochmal. K r o c h m a l z p s z e n i c y . 3 2 / (32 kwart) pszenicy czysto wymłynkowanej i podsianej, wy mywa się do czystej wody i nalewa pierwej le tnią, później zimną wodą rzeczną i tak się moczy przez dziewięć dni, co dzień jednak odmieniając wodę. Gdyby dnie były chłodne, trzeba i dłużej moczyć, gdyż pszenica musi tak długo moknąć, dopokąd woda nie zacznie bielić się od pszenicy, która pękać zaczyna. Wtedy bierze się worek z płótna nowego i nakłada w niego pszenicę do syć luźno, kładzie w czyste koryto i depcze no gami. Kiedy się kilka razy przedepcze pszenicę, należy ją przelać wodą, odwiązawszy worek i wy mieszawszy ręką drugi raz przelać a wodę z ko ryta wylać do wanienki, ale należy cedzić przez sito, na którem kładzie się muślin, żeby plewkę i włókna z pszenicy nie przepuścić. Ten pierwszy krochmal jest najbrudniejszy. Pozostałą pszenicę w worku znów się depcze tym samym sposobem, przelewając wodą jak pierwej i znowu się zlewa do drugiego naczynia. Po każdem takiem przela niu koryto powinno być czysto wymyte. Kiedy 199 już trzeci i ostatni raz wydeptuje się pszenicę, trzeba to robić nieco dłużej, gdyż przez to otrzy muje się więcej krochmalu najładniejszego. Tę osta tnią wodę zlewa się także do osobnego naczynia. Po tern wszystkiem zostawia się przez 24 godzin w każdem naczyniu wodę krochmalową w spo koju Wtedy z wierzchu zlewa się bardzo ostro żnie wodę żółtą, a krochmal nalewa się czystą wodą i miesza, aby tym sposobem wymyć go i tak znowu zostawia w spokoju przez 24 godziny. To powtarzać przez 5 dni, dopokąd nie będzie na krochmalu zupełnie czysta woda. Wtedy po zla niu wody krochmal wybiera się na prześcieradła na stołach i suszy przez 6 - 8 dni w ciepłym po koju albo na słońcu, poczem wysuszony kraje na kawałki (tabliczki) i chowa do woreczków. Z 32 / (32 kwart) pszenicy ma się przeciętnie 18 / (18 kwart) krochmalu. , K r o c h m a l z k a s z t a n ó w . Świeże a doj rzałe dzikie kasztany obrane z łupiny trze się na tarku lub na maszynce do migdałów albo tłucze w wielkich moździerzach, albo stępach, aby je do skonale zmiażdżyć. Masę kasztanową nalewa mięk ką wodą, wygniata dobrze czystemi rękami i zo stawia w spokoju przez 12 godzin, najlepiej przez noc. Rano masę tę daje się do płóciennego rzad kiego worka, wygniata ją starannie, miesza, prze lewa wodą, a tę zlewa do czystego naczynia. Gdy woda przelewana okaże się czystą zupełnie i mimo 201 200 wytłaczań nie zabieli się wcale, oznacza to, że mąki w kasztanach nic już nie ma. Wodę, którą przelewało się kasztany zostawia w spokoju przez 24 godziny, aby na dnie naczynia osiadł się kro chmal. Po upływie 24 godzin wodę zlewa się bar dzo ostrożnie, aby nie zmącić osadu i znowu na lewa się świeżej wody i jak poprzednio po 24 godzinach spokojnego stania zlewa ją ostrożnie. Na dnie naczynia osiądzie się masa, t. j . krochmal, ten po starannem zlaniu wody można przecedzić przez sito, wyłożone organtyną. Krochmal wylewa się na czyste płachty albo prześcieradła i suszy na wolnem powietrzu w cieniu, chroniąc od słońca i kurzu. ! sJ|l|||,| l ,||| l |lll|llillillllillllli"l t , ~'l!' l 'U | l" l u ' , '' ! i : '* T Ryc. 1. Wędzarnia. Zon. str. 27. . Litera B wnętrze, C drzwi do wędzarni, przy D dym wchodzi do wędzarni z komina, przy A zaś górą uchodzi do komina. X^\ 203 202 Ryc. 2. Wieprz podzielony. Zob str. 46. Po wyjęciu sadła odcina się: 1) polędwicę po obu stronach kręgosłupu, 2) nóżki, 3) no gi, 4) zioberka, 5) pokrzep, 6) wązkie pasy mięsa, leżące po obu stronach kręgosłupu pod polędwicą i zioberkami, 7) szynki, 8) ło patki, 9) słoninę, 10) boczki. LnJ Ryc. 3. Wnętrzności z wieprza. Zob. str. 47. 1) przełyk, 2) żołądek, 3) śledziona, 4) grube kiszki, 5) cienkie kiszki, 6) gruba kiszka, 7) nóż drewniany, 8) jak wywracać kiszki do czyszczenia. 204 I 205 Ryc. 4. Baran podzielony, Zob. str. 54. Odcina się: 1) kitki, 2) łopatki) 3) tłuszcz (łój), 4) czomber, 5) kark, 6) zioberka. Ryc. 5. Gęś podzielona. Zob. str. 57. Odcina się: 1) nogi, 2) skrzydła, 3) uda, 4) pierś wzcUuii z obu stron trzymając się dokładnie podanej limi ^ 1 ^ ' ^ nie za głęboko zaciąć, aby kiszek nie s k a l f z y ć M rzy m c rze a podnosi się pierś i m o c n e m p o c i s m e r a e m do slotu łamie ILOŚĆ, tak jak podane przy Merze & Tym sposobem 1 stawy są złamane i pierś too^HAt™ 6) wątroba, od której starannie odejmuje się żółć, 7 serce, 8 tłuszcz 9) głowę, 10) szyję. Pozostały tułów po odjęciu szyi, skrzydeł, p i e r s i ! wątroby! i tłuszczu używa się na potrawkę. 207 1 Ryc. 6. Mała wędzarnia. Zob. str. 68. Używając małej wędzarni należy uważać, żeby ryby albo mięso nie wisiały za gęsto i za nisko nad tle jącym się ogniem. 209) 208 I Ryc. 9. Suszenie jabłek i gruszek. Zob. sir: 80. 1) przecięcie układu talarków, 2) widok z góry na ułożone talarki, 3) ułożenie ćwiartek gruszek n a lasach. Ryc. 8. Kopcowanie ziemniaków. Zob. str. 102. 1) deska do kanaliku widziana z boku, 2) deska do kanaliku widziana z góry, 3) kopiec ziemniaków w przekroju. 14 Spis treści. I. C z ę ś ć . Słr Wstęp 8 Znaczenie i zasady przyrządzenia konserw (i Hermetyczne zamknięcie słoików i flaszek 12 Sterylizowanie warzyw i owoców *'i 148 Suszenie owoców '-() 2 Suszenie warzyw ^ 2 Marynowanie (Solenie) * 2 6 Wędzarnia (rycina str. 201 i 206) Wędzenie 28 Przechowanie wędlin '2 Cukier, sacharyna i miód w zapasach domowych . . . . .'!4 Użycie sacharyny 36 Syrop cukrowy z buraków i marchwi zamiast cukru . . 38 Przechowanie miodu 40 Lodownia pokojowa 41 Spiżarnia 42 Piwnica 43 II. C z ę ś ć . K o n s e r w y z m i ę s a . Bicie wieprza Wołowina Baranina Cielęcina Połgąski Wędliny z dziczyzny Królik "wędzony" Ryby wędzone' Ekstrakt mięsny '.» 5 S ^ 1 5 H j a "4 " '" a 212 III. C z ę ś ć . P r z e c h o w a n i e jaj, m l e k a , s e r a . Przechowanie jaj s r '73 IV. C z ę ś ć . T ł u s z c z e . Masła robienie i przechowanie Margaryna Topienie sadła Topienie tłuszczu wołowego Smalec gęsi Oleje 84—89 90 91 92 93 93 V. C z ę ś ć . K o n s e r w y z w a r z y w . Przechowanie warzyw Suszenie warzyw Warzywa sterylizowane Warzywa kiszone i marynowane Grzyby. 90 109 114 118 124—IDO VI. Część. K o n s e r w y o w o c o w e . Kompoty zimowe Purće owocowe Ulepszone smażenie powideł Powidełka Marmolady Galarety Konfitury . . . .' Soki owocowe Serki Owoce suszone . . - • 142—146 146—149 ISO 151 152 102 168 176 179 20, 180 VII. C z ę ś ć . Mydło . Krochmal 197, 199 Spis abecadłowy. (Cyfry oznaczają stronicę). Arbuz suszony 114 Galareta z jabłek 167 Baranina 54 Barszcz burakowy na zimę 118 Bicie wieprza 45 Brzoskwinie na sposób francu ski 137 Bulion suchy z pomidorów 108 Bulion postny z jarzyn 107 Galareta z ożyn albo z malin 167 Galareta z pigw 1 (i(i Galareta z porzeczek l(i.~> Galareta z winogron 164 Gotowanie marmolad 152 Gotowanie syropu 133 Groszek zielony suszony 109 Grzyby jako przyprawa 129 Grzyby parzone 126 Grzyby sterylizowane 121 Grzyby suszone 130 Grzyby w maśle 126 Grzyby w occie 125 Grzyby w soli 127, 182 Gruszki 137 Cebuli przechowanie 104 Chrzan 98—114 Cukier 34 Czereśnie 136, 182 Dereń 171 Ekstrakt z grzybów 129 Ekstrakt mięsny 70 Ekstrakt z zielonych łupinek grochowych 108 Fasolka zielona 110, 117 Fasolka zielona kwaszona 122 Fasolka zielona marynowana 123 Galarety Galareta Galareta Galareta 162 z agrestu 164 z borówek 166 dereniowa 165 Galareta z jarzębiny 168 Hermetyczne zamknięcie ków i flaszek 12 słoi Jabłka 180 .łaj przechowanie 55 Jarmuż i biała kapusta 110 Jarzyna do zup 113 Jarzyny mieszane 118 Jeleń 62 Kalafiory 116 rv-u/ /:• 215 211 Kalarepa 117 Kapusta biała 116 Karp marynowany 69 Kiełbasa 51, 56, 63, 64 Kiełbasy z dzika 60 Kiełbasa krajana 52 Kiełbasa z królika 66 Kiełbaski z królika po myśliwsku 66 Kiszka pasztetowa 61 Kiszka pasztetowa z królika 67 Kompot z borówek bez cukru 140 Kompot z ćwikłowych buraków 141 Kompot z kasztanów 137 Kompot z owoców w flaszce 139 Kompot ze śliwek bez cukru 138 Kompoty zimowe 142—146 Konfitur smażenie 168 Konfitura z agrestu 174 Konfitura z orzechów włoskich 176 Konfitura z róży 17.") Konfitura z róży tartej 175 Konfitura ze śliwek 171 Konserw przyrządzenie 6 Konserwowanie masła 89 Konserwy owocowe 131 Konserwy z warzyw 96 Konserwy z mięsa 45 Koper suszony 93 Korniszony 119 Krochmal z kartofli 197 Krochmal z kasztanów 199 Krochmal z pszenicy 198 Królik wędzony 64 Kwaszenie kapusty ulepszone 121 Lodownia pokojowa 41 Maliny 172 Marchew 79 Masło 84—89 , Marmolada z buraków 159 Marmolada z dyni 155, 160 Marmolada z dyni i gogodzów 161 Marmolada z dyni i jabłek 161 Marmolad gotowanie 152 Marmolada z kasztanów 158 Marmolada z marchwi 156, 160 Marmolady mieszane 153, 155 Marmolada ze skórek z poma rańczy 156, 157 Marmolada z r u m b a r b a r u m 141 Marmolada z r u m b a r b a r u m i marchwi 155 Marmolada z zielonych orze chów laskowych 161 Marynowanie 49 Mirabele 183 Mleko 78, 79 Miód 40 Mizerya na zimę 120 Morele 171, 18.'! Mydła przyrządzenie 191 — 197 Naczynie niezbędne do gotowa nia konserw 131 Ogórki kwaszone 119 Ogórków zielonych przechowa nie 87 Olej rzepakowy i oliwa 93 Olej z orzechów 94 Orzechy włoskie 172 Owoce na konserwy 134—136 Ożyny 172 Pasztet lub kiełbasa z wątroby zajęczej 63 Pietruszka suszona 93 Piwnica 43 Podpieńki i inne grzyby mary nowane 128 Półgąski 57 Pomidorowa zaprawa 120 Poprawienie smaku zjejczałego smalcu 91 Pomarańczowe skórki smażone 157 Porzeczki 173 Powidła smażenie, ulepszone 150 Powidełka 151 Przechowanie cebuli 104 Przechowanie cytryn 188 Przechowanie jaj 55 Przechowanie kapusty w zi mie 98 Przechowanie ziemniaków 100, 102 Przechowanie kasztanów jadal nych 187 Przechowanie kiełbasy w pie cu 33 Przechowanie masła na zimę 87 Przechowanie świeżego masła 89 Przechowanie miodu 40 Przechowanie mleka 79 Przechowanie ogórków zielo nych 105 Przechowanie oleju 76 Przechowanie orzechów lasko wych i włoskich 186 Przechowanie owoców 184—190 Przechowanie niedojrzałych po midorów 105 Przechowanie słonecznika 188 Przechowanie warzyw 96 Przechowanie wędlin 32 Renglody 136 Rogacz 62 Rydze kiszone 127 Rydze marynowane 127 Ryciny 201—209 Ryby wędzone 67 Ryb wędzonych przechowa nie 69 Sacharyna 34 Salami z królika 65 Salceson 53, 61 Ser zwyczajny 81 Ser zwyczajny tak jak parmezan 81 Ser jabłeczny 179 Serek z pigw 179 Serek ze śliwek 179 Skórki pomarańczowe smażo ne 157 Śliweczki zielone 175 Śliwki 183 Śliwki, brzoskwinie i morele 136 Śliwki w occie 141 Słonina 50, 61 Słonina paprykowana 50 Smalec gęsi 93 Sok malinowy 177 Sok poziomkowy 177 Soki owocowe 177 Sok z bzu dzikiego, malin, bo rówek i t. p. 178 Solenie masła 86 Spiżarnia 24 Sterylizowanie warzyw 17, 114 Sum wędzony 68 Suszenie owoców 20, 180 Suszenie warzyw 23 Syrop cukrowy z buraka i mar' c h w i 38 Szczaw 118 Szczaw suszony 112 Szparagi 115 Szparagów przechowanie i wy syłka 106 Szpinak 111, 118 Szpinak suszony 118 Szynka barania 55 Szynka z dzika 59 Szynka po wesUalsku 50, 62 Szynka w pęcherzu 51 2 Ki Szynka z cielęciny .">/ Szczupak marynowany (i!) Tłuszcze 65 Topienie masła 81 Topienie sadła !)1 Topienie tłuszczu wołowego albo baraniego 92 Truskawki 170 Usuwanie pleśni 170 Użytkowanie pojedynczych czę ści wieprza 49 W a r z y w a mieszane 118 Warzywa kiszone i marynowa ne 118 Warzywa suszone 109, 114 Wędlin przechowanie 32 Wędliny z dziczyzny 59 Wędzarnia 26, 68 Wędzenie 20 Wiśnie 173, 182 Wołowina .">.'! Wysyłka dziczyzny 69 Zając wędzony 63 Zasady przy sporządzaniu kon serw 132 Ziemniaki 100 Ziemniaki suszone 112 Znaczenie konserw 6 i X. /) •. tt&a