Efekt placebo – jak sami siebie oszukujemy

Transkrypt

Efekt placebo – jak sami siebie oszukujemy
Efekt placebo – jak sami siebie
oszukujemy
Efekt placebo znany jest od dawna. W XVI wieku szwajcarski lekarz
Paracelsus pisał o wpływie nastawienia na skuteczność terapii. Dziś, efekt
placebo niweczy wieloletnie prace nad nowymi lekami. Niejednokrotnie w
badaniach klinicznych okazuje się bowiem, że są niewiele lepsze od
autosugestii.
Zazwyczaj chory człowiek chce wyzdrowieć. Jego motywacja jest tak silna, że
wystarczy podeprzeć ją odpowiednimi lekami, by stanął na nogi. Są jednak
przypadki, że wystarczy sama motywacja, a żaden lek nie jest potrzebny.
Efekt placebo niweczy wieloletnie prace nad nowymi lekami
Dwa lata temu, w badaniach na University Medical Centre Hamburg-Eppendorf
zlokalizowano prawdopodobne źródło przyczyniające się do występowania efektu
placebo. Jakkolwiek metoda badań pozostawia wiele do życzenia (parzono
delikwenta w ramię i smarowano maściami, jedna miała „pomagać”, druga nie),
tak w efekcie, udało się namierzyć dezaktywację konkretnych neuronów rdzenia
kręgowego, co powodowało ustępowanie uczucia bólu.
W podobnym czasie nakowcy z UCLA (University of California – Los Angeles)
opublikowali wyniki pierwszych badań pokazujących genetyczne podłoże efektu
placebo. Osoby ze specyficznymi genotypami COMT i MAO-A (ang. catechol-Omethyltransferase i monoamine oxidase: enzymy regulujące poziom jednej z grup
neuroprzekaźników) mogą bardziej lub mniej ulegać złudzeniu placebo.
Prawdopodobnie doczekamy się wiadomości o kolejnych neurotransmiterach
odpowiadających za wzmacnianie lub osłabianie tego efektu.
Kolejnego ciekawego odkrycia dokonał zespół z Pacific Parkinson’s Research
Center w Vancouver. Ich zdaniem najlepsze działanie efektu placebo uzyskuje się,
jeśli powie się choremu, że jego szanse na wyleczenie wynoszą ok. 75% („mam
duże szanse, uda się”). Powiedzenie o 100% szansach powoduje brak reakcji („na
pewno wyzdrowieję”). 50% i mniej również nie przynoszą widocznych korzyści,
ponieważ pacjent od razu spisuje się na straty („nie mam szans, za małe
prawdopodobieństwo”).
Ponadto okazuje się, że nie wystarczy wziąć pigułkę z przeświadczeniem o jej
działaniu. Istotne znaczenie ma też jej kształt i kolor. Naukowcy z University of
Bombay doszli do wniosku, że im mniej przyjemne jest „leczenie”, tym lepsze
efekty daje. Najlepiej, żeby tabletka była duża, czerwona i gorzka. Zupełnie
dobrze w roli leku radzą sobie również dwubarwne zielono-brązowe lub czerwonopomarańczowe kapsułki. Zdecydowanie „efektywniejsze” są dwie dawki, a nie
jedna. Co więcej, od tabletek „skuteczniejsze” okazują się zastrzyki i to nie takie
zwykłe domięśniowe ale te bardziej bolesne dożylne. Najlepiej, żeby do tego „lek”
miał długą łacińską nazwę, był trudny do zdobycia i powodował skutki uboczne.
Oczywiście, je także pacjenci odczuwają. Mało tego, placebo działa również, jeśli
chory wie, że dostaje placebo. Doniesienia z laboratoriów Harvard Medical
School’s Osher Research Center i Beth Israel Deaconess Medical Center nie
pozostawiają wątpliwości. Symbole pigułki czy zastrzyku jako leków są silnie
zakorzenione w ludzkiej podświadomości.
Pod koniec XX wieku lekarze posunęli się jeszcze dalej. Postanowiono sprawdzić
jak działa efekt placebo w… chirurgii. Niewielkie nacięcia na skórze, kilka szwów
wystarczy, by pacjent był święcie przekonany, że przeszedł niezwykle
skomplikowaną operację i w związku z tym, czuł się dużo lepiej. Wiadomo, nie jest
to metoda odpowiednia dla każdego schorzenia, jednak całkiem nieźle sprawdza
się u chorych, np. na Parkinsona.
Ostatnio w Science Daily ukazał się artykuł o efekcie nocebo. To dokładne
odwrócenie placebo. Pacjenci pesymistycznie nastawieni do leczenia, nie tylko nie
odczuwają poprawy, ale ich stan wyraźnie się pogarsza pomimo leczenia. Dlatego
tak ważne jest odpowiednie nastawienie. Jeśli powiesz śmiertelnie choremu, że
nie ma już nadziei, zapewne umrze. Anegdotyczny już przypadek Pana Wrighta,
jak i wielu innych, pokazuje, że nawet terminalny pacjent może wstać z łóżka i
cieszyć się życiem. Oczywiście dopóty, dopóki ktoś nie zrujnuje jego przekonania
o skuteczności podjętego leczenia.
Dziś, mądrzejsi w wiedzę kilkudziesięciu pokoleń wciąż nie jesteśmy w stanie w
pełni wykorzystać potencjału, jaki oferuje nam mózg. Wyniki kolejnych badań są
coraz bardziej zadziwiające, jednak pełne mechanizmy odpowiadające za efekt
placebo, pozostają wciąż tajemnicą. Można mieć jedynie nadzieję, że wyniki
kolejnych badań nie zostaną zbojkotowane przez światowe koncerny, dla których
jakby nie było, dane o zadziwiających możliwościach efektu placebo, są
niewygodnie, by nie powiedzieć nieopłacalne.
Polecam wyszukiwarkę na stronie Science Daily, nieocenione źródło informacji o
efekcie placebo.
http://www.sciencedaily.com/
Data publikacji: 13.06.2012r.

Podobne dokumenty