moskwa. - Przegląd Powszechny
Transkrypt
moskwa. - Przegląd Powszechny
MOSKWA. U s t ę p z większej całości.*) I. Finno-Słowianie. Najazd skandynawskich Warego-Russów utworzył Ruś X . i X I . stulecia, sprzęgłszy w o l b r z y m i e p a ń s t w o p o t o m k ó w Ruryka liczną rzeszę luźnie ż y j ą c y c h obszarze m i ę d z y z a t o k ą fińską plemion na rozległym a morzem Czarnem. Byli to w p r z e w a ż n e j większości Słowianie wschodniej gałęzi t e g o szczepu, obok n i c h nieliczni „ L e c h i c i " ( R a d y m i c z e i W i a t y c z e ) , a n a p ó ł n o c y t a k ż e fińskie p l e m i o n a . Przez przyjęcie chrześcijaństwa z Bizancyum weszła Ruś rychło w skład chrześcijańskiego W s c h o d u , od p o ł o w y X I w i e k u s c h i z m a t y c k i e g o , a s z y b k o n a tern p o d ł o ż u w y b u j a ł a i r ó w n i e s z y b k o zwiędła k u l t u r a r u s k a spoiła w p e w n ą organiczną całość t e n o d r ę b n y ś w i a t staro- r u s k i , w k t ó r e g o g r a n i c a c h z a c i e r a ł y się niemniej s z y b k o ple m i e n n e różnice j e g o części s k ł a d o w y c h . W ś r ó d t e g o dziejowego poczęło się j e d n a k rychło jego procesu rozczłonkowanie n a t r z y różne gałęzie.: B i a ł o r u ś , obszar w i e l k o r u s k i i R u ś w ścislem t e g o słowa z n a c z e n i u , w obrębie k t ó r e j znalazło się t o w s z y s t k o , co p o z o s t a ł o ze s t a r e j R u s i p o w y o d r ę b n i e n i u d w ó c h *) Jest to jeden rozdział obszerniejszej książki prof. Smolki, która wyjdzie niebawem równocześnie w dwóch wydaniach, francuskiem i niemieckiem. Prócz pierwszego ustępu, który autor napisał sam po polsku dla zaokrąglenia przedmiotu, oraz paru następnych, które w t y m celu cokolwiek przerobił, cały artykuł jest wiernym przekładem francuskiego tekstu. Bedakcya. P . P . T . cxxxi. T 2 MOSKWA p ó ł n o c n y c h gałęzi. P i e r w s z ą z kolei n a d r o d z e tej ewolucyi b y ł a Białoruś: wytwór przypadku, około r. 1000 p o d pozostającej panowanie niejako pod k t ó r y jej z a w i ą z e k osobnej Mątwą całego linii oddał już Rurykowiczów, panującego domu, a w s k u t e k t e g o z d a l a zawsze od niego się t r z y m a j ą c e j . P o z a t y m p u n k t e m wyjścia, p o t ę ż n y m c z y n n i k i e m w w y o d r ę b n i e n i u Białorusi s t a ł o się p o w o l n e w c h ł a n i a n i e sąsiedniego p i e r w i a s t k u etnicznego, n a rozszerzała, którego odwiecznych siedzibach mianowicie z a c h o d n i o - p o ł u d n i o w e j Białoruś rubieży się litew skiego p l e m i e n i a ; m o ż e wreszcie i „ l e c h i c k i " p i e r w i a s t e k , w k a ż d y m razie z a b s o r b o w a n y zupełnie p r z e z B i a ł o r u ś , wszedł w skład jej plemiennej struktury. P o d o b n i e ż i w w i ę k s z y m jeszcze s t o p n i u a b s o r p c y a od m i e n n y c h p i e r w i a s t k ó w e t n i c z n y c h p r z y c z y n i ł a się d o w y t w o rzenia żywiołu „ w i e l k o r u s k i e g o " , z a r o d k a wielkiej nie od d z i ś Rosyi. Zawiązków jego należy szukać na północnych kresach s t a r o r u s k i e g o ś w i a t a , w p i e r w o t n e j j e g o kolebce, n a obszarze, gdzie jeszcze p r z e d najściem W a r e g ó w w i d n i a ł s ł a w n y N o w o gród, gdzie t e ż przez k r ó t k i czas z n a j d o w a ł się p u n k t ciężkości waregskiej R u s i , z a n i m g o p r z e s u n i ę t o n a p o ł u d n i e , d o K i j o w a . Ż y ł y t a m o b o k siebie słowiańskie i fińskie p l e m i o n a . Późniejsze pokolenia w a r e g s k i c h R u r y k o w i c z ó w l e k c e w a ż y ł y t ę p ó ł n o c n ą połać swojego ogromnego p a ń s t w a ; służyła t e ż ona z w y k l e v n a u p o s a ż e n i e m ł o d s z y c h książąt d y n a s t y i , k t ó r z y z a p i e r w s z ą lepszą sposobnością r a d z i z t y c h s t r o n u s t ę p o w a l i , b y posiąść j a k ą ś p o n ę t n i e j s z ą dzielnicę n a p o ł u d n i u . W s k u t e k t e g o w ł a d c y N o w o g r o d u z a często się zmieniali, b y t u m o g ł a u t r w a l i ć się j a k a ś o s o b n a linia p a n u j ą c e g o d o m u . I d l a t e g o z a p e w n e Utrzymał się w N o w o g r o d z i e bez i s t o t n y c h z m i a n ó w osobliwy s t o s u n e k l u d u d o p a n u j ą c e g o , n a linii t e g o s a m e g o f a k t u , k t ó r e m u R u ś zawdzięcza swój h i s t o r y c z n y p o c z ą t e k . J a k w i a d o m o , s k a n d y nawscy — szczególniejszego rodzaju ziemię, p r z y b y w s z y n a zaproszenie w i a ń s k i c h i fińskich, — zaborcy^ posiedli tę okolicznych p l e m i o n sło-' k t ó r e p o d d a ł y się p o d ich panowanie, b y z a c e n ę s t a ł y c h , s u m i e n n i e płaconych, d a n i n kupić „ ł a d " w e w n ą t r z k r a j u i o b r o n ę od z ł y c h sąsiadów. sobie 3 MOSKWA Osobliwsze — z d a w a ł o b y się — p r a g n i e n i e : zrzucić z e siebie t e n słodki ciężar s w o b ó d , s t a n o w i e n i a o sobie, k t ó r e g o i n n e l u d y nieraz t a k heroicznie b r o n i ł y . Nie b y ł o t o j e d n a k t a k i e m d z i w a c t w e m , j a k n a p o z ó r się m o ż e w y d a ć ; raczej znać w tern o b j a w p r a k t y c z n e g o z m y s ł u i wielce realistycznego p o g l ą d u n a życie. N o w o g r ó d b y ł z d a w i e n d a w n a środowiskiem z n a c z n e g o h a n d l u ; później urósł w p o t ę ż n e e m p o r y u m , pierwszorzędny rynek wschodnich wyrobów, jako przybywających z m o r z a K a s p i j s k i e g o W o ł g ą i p r z y l e g a j ą c e m i d o jej źródlisk w o d a m i , b y rozejść się n a Z a c h o d z i e m o r s k i m szlakiem Bał t y k u . B o t e ż N o w o g r o d z i a n i e , m o ż n i k u p c y , z m u s z e n i d o od b y w a n i a d a l e k i c h p o d r ó ż y , cenili n a d e w s z y s t k o czas i oswo b o d z e n i e od wszelakich uciążliwych zajęć, nie m a j ą c y c h w s p ó l n e g o z ich h a n d l o w y m i i n t e r e s a m i . R z ą d y k r a j u wiali z a t e m radzi Rurykowiczom, otoczonym nic zosta waregską dru żyną. „ W i e l k o r u s k i " p i e r w i a s t e k , t w ó r c a dzisiejszej R o s y i , m a j ą c y w niej p r z e w a g ę w s z y s t k o p r z y g n i a t a j ą c ą , wiąże się w wyo b r a ź n i t a k ściśle z pojęciem a u t o k r a c y i , że t a osobliw a właści r wość j e g o pierwszego z a r o d k u tern dziwniejszem się wydaje zjawiskiem. I s t o t n i e p r ó ż n o b y szukać w całej h i s t o r y i t a k i e g o urzeczywistnienia chimerycznej koncepcyi „ k o n t r a k t u socyal- n e g o " , j a k w t y m s t o s u n k u m i ę d z y p a n u j ą c y m a l u d e m sta r e g o N o w o g r o d u . Zwolna u r ó s ł s t ą d ściśle r e p u b l i k a ń s k i u s t r ó j N o w o g r o d u i P s k o w a , k t ó r y się z czasem oddzielił od swej n o wogrodzkiej m a c i e r z y . O b a t e m i a s t a , k w i t n ą c e w ciągu czte rech w i e k ó w , m i a ł y w p r a w d z i e k n i a z i ó w , k t ó r y c h z pośród rozrodzonej wybierano r z e s z y R u r y k o w i c z ó w wedle woli lud ności, f a k t y c z n i e j e d n a k byli t o raczej k o n d o t y e r o w i e , z r o d u R u r y k a , najęci i p ł a t n i p r z e z rzeczpospolitą. P o d s t e r e m t a kiego r z ą d u i w o b e c ż y w o w z m a g a j ą c e g o się h a n d l u , Nowo g r ó d r o z w i n ą ł silną a k c y ę k o l o n i z a c y j n ą k u wschodowi i pół n o c n e m u - w s c h ó d owi, n a g ó r n e m dorzeczu Wołgi i n a rozległej p r z e s t r z e n i , zajętej przez l u d y fińskie. T e m u k o r z y s t n e m u roz wojowi h a n d l u zawdzięczał N o w o g r ó d „ W i e l k i " swą wielkość. S t o p n i o w y w z r o s t kolonizacyi ruskiej p o s u w a ł się w t e n sposób 4 MOSKWA wzdłuż Wołgi i w X I I . w. dosięgną! rzeki K a m y . T a m t o , 1 0 0 0 k m . od N o w o g r o d u p o w s t a ł a n a wzór ojczystego m i a s t a , r e p u b l i k a Wiatki. Z n o w o g r o d z k ą kolonizacyą z e t k n ę ł a się n a południowej r u b i e ż y t e g o obszaru przeciwległa fala osadnicza, napływająca od p o ł u d n i a , p r z e w a ż n i e p e w n o z ziemi sąsiednich, z a d n i e p r z a ń skich W i a t y c z ó w . Niewątpliwie j e d n a k silniejszy i znaczniejszy był napływ Nowogrodzian, których handlowe kantory posu w a ł y się coraz dalej n a wschód, j a k o w y s u n i ę t e n a p r z ó d p l a cówki nowogrodzkiego handlu na tych fińskich obszarach, nie m l e k i e m i m i o d e m p ł y n ą c y c h , ale b o g a t y c h obfitością dzi kiego zwierza, dającego k o s z t o w n e f u t r a . Południowe strony tych obszarów o rządkiem jeszcze słowiańsko-fińskiem zasiedleniu, p o c z ę ł y wreszcie z czasem nęcić rozmnażających się coraz bardziej Rurykowiczów. Wówczas j u ż t e ziemie, t a k o d d a l o n e od c e n t r u m R u s i , m i a ł y za sobą s k r z ę t n ą p r a c ę k i l k u p o k o l e ń , k t ó r e szerzyły t a m r u s k ą k u l t u r ę n a r o d o w ą , t a k ściśle zespoloną z i s t o t ą ruskiej Cerkwi. W p r z y szłości całego późniejszego r u s k i e g o ś w i a t a z a w a ż y ł o wiele wy dość lekceważoną, dzielnicą. N a j m ł o d s z y t o b y ł z licznych, s y n ó w posażenie J e r z e g o D o ł g o r u k i e g o tą, d o t ą d Włodzimierza Monomacha kijowskich, (1113—1125) o s t a t n i e g o w szeregu wielkich książąt k t ó r y p o d swoją władzą dzierżył jeszcze niemal całe d a w n e p a ń s t w o R u r y k o W e g o r o d u . Z czasem, w ś r ó d n i e u stających wojen domowych, w walkach z innymi kniaziami dzielnicowymi, J e r z y D o ł g o r u k i p o s i a d ł p r z e l o t n i e t r o n wielko książęcy k i j o w s k i . B y ł t o j e d e n z n a j w y b i t n i e j s z y c h władców R u s i . Szczerze p r z y w i ą z a n y d o niegościnnej z i e m i . s w e g o pół nocnego d z i e d z i c t w a , k t ó r e g o stolicą b y ł dując, j a k się zdaje, Suzdali przewi szybki upadek potęgi Kijowa, uczynił ) Suzdal dziś miasteczko, oddalone o 200 km. na płn.-wsch. od Moskwy, na prawem dorzeczu Wołgi. Stolica tego państwa założonego przez Jerzego Dołgorukiego, została przeniesioną do Włodzimierza nad Klazmą. Gdy później przyszło do współzawodnictwa między Twerem a Moskwą, w o b u bowiem t y c h stolicach panowali potomkowie Jerzego. Moskwa wzięła górę i na długie wieki stała się ośrodkiem wielko-ruskiego moskiewskiego państwa. 2 5 MOSKWA z tego terytoryum fińsko-słowiańskiego, w dorzeczu Wołgi, ośrodek nowej p o t ę g i „ w i e l k o - r u s k i e j " . Z czasem, przyjęła ta nazwa, podczas gdy dawnemu kowiczów daw-ano n a z w ę „Małej centrum monarchii się Rury R u s i " . M o ż n a b y rzec : spór E z a w a i J a k ó b a , a raczej I z a a k a i I z m a e l a p o w t ó r z y ł się t u znowu, a prawo starszeństwa wraz u s t ą p i ł y p r z e d siłą i m a t e r y a l n ą W ten sposób ze swemi przywilejami, przewagą. t e r y t o r y u m ' fińsko-słowiańskie Wielkiej R u s i s k ł a d a ł o się p o c z ą w s z y od X I I . w. z d w ó c h r ó ż n y c h części, k t ó r e p o ł ą c z y ł y się d o p i e r o p o 400 l a t a c h . J e d n ą s t a n o w i ł długi północny pas, o republikańskim ustroju, z a l e ż n y od Nowo g r o d u ; drugą, p o ł u d n i o w a , k t ó r e j stolicami p o kolei b y ł y Suzdal, W ł o d z i m i e r z , wreszcie M o s k w a — k o l e b k a a u t o k r a c y i moskiew skiej. Słabe b y ł y Jerzy D o ł g o r u k i przeniósł z K i j o w a , ściśle złączony jeszcze p i e r w i a s t k i a b s o l u t y z m u , z tradycyą wytwór bizantyńskiej które tu bizantynizmu, cerkwi. T e zarodki z n a l a z ł y j e d n a k od s a m e g o p o c z ą t k u p r z y c h y l n ą glebę w p a ń stwie m o s k i e w s k i e m , p o d silną r ę k ą jego założyciela i p o t o m k ó w J e r z e g o D o ł g o r u k i e g o . Słusznie n a z w a ć t ę m o ż n a n o w ą p o t ę g ę . . p a ń s t w e m " , p o n i e w a ż b y ł t o od d a w n a świat zupełnie od rębny i mało podobny do reszty państwa Rurykowiczów. Pod w z g l ę d e m p o l i t y c z n y m dzieliło t o p a ń s t w o z r a z u losy całości, z której się w y ł a n i a ł o , rozbijając się n a d r o b n e ksiąstewka, w s k u t e k p o d z i a ł ó w t e r y t o r y a l n y c h , k t ó r e p o n a w i a ł y się w każ d e m p o k o l e n i u . W Moskwie j e d n a k k s i ę s t w a t e nie b y ł y niczem i n n e m , j a k u p o s a ż e n i e m kniaziów, n a d k t ó r y m i rozcią gała się z w i e r z c h n i a w ł a d z a książąt, r e z y d u j ą c y c h w Moskwie, S u z d a l u l u b W ł o d z i m i e r z u . N i e d a r m o t e ż ustalił się ich t y t u ł W i e l k i c h K s i ą ż ą t , r e m i n i s c e n c y a wielkoksiążęcej w ł a d z y d a w n y c h „ m o n a r c h ó w " kijowskich. P ó k i znaczenie stolicy nie w z m o g ł o się jeszcze n a t y l e , b y kraj wziął n a z w ę od M o s k w y , n a z y w a n o g o k r a j e m „ z a l e s k i m " , g d y ż szeroki p a s o l b r z y m i c h lasów dzielił g o od dzielnic i n n y c h R u r y k o w i c z ó w , z k t ó r y m i nie m i a ł też długo żadnych prawie stosunków. Dziś jeszcze, antropologii, nie mimo tylu brak gruntownych sławi s t ó w , k t ó r z y badań w żywiole na polu wielko- MOSKWA r u s k i m nie chcą d o p a t r z e ć się w y b i t n y c h z n a m i o n a m a l g a m u e t n i c z n e g o . R a z i ć ich będzie p r a w d o p o d o b n i e n a s z e t w i e r d z e n i e , iż z w ł a s z c z a wpływ w rozwoju pierwiastka typu moskiewskiego wschodnio-fińskiego, przeważył z pewną tylko do mieszką słowiańską. Tern bardziej m o ż e b y ć t a k i e z a p a t r y w a n i e k a m i e n i e m o b r a z y dla szerszych kół, d l a k t ó r y c h słowiańskość Rosyi jest pewnego rodzaju artykułem wiary, drogim sercu, a n i e o d d z i e l n y m od całej ich politycznej i d e o l o g i i . ' J e d y n ą j e d n a k dziedziną, gdzie m o ż n a bronić r z e k o m e g o s l a w i z m u Wielkiej R u s i , j e s t p o l e j ę z y k o z n a w s t w a . „ M o w a r o s y j s k a , t o przecież j ę z y k n a w s k r o ś s ł o w i a ń s k i " : o t o a r g u m e n t , n a c e c h o w a n y ciasną jednostronnością pewnego kierunku, który w rozbiorze złożonego z a g a d n i e n i a n i e d o p u s z c z a d o głosu f a k t ó w , tak wyni k a j ą c y c h z i n n y c h dziedzin n a u k o w e g o b a d a n i a . Z pewnością n i k t nie z a p r z e c z y , iż j ę z y k r o s y j s k i j e s t s ł o w i a ń s k i m , chociaż p r z e n i k ł obficie obcemi p i e r w i a s t k a m i . A b y j e d n a k dosadnie w y k a z a ć b r a k i t a k i e g o k ą t a widzenia, dość z a p y t a ć , j a k wy padnie określić ze s t a n o w i s k a czysto naukowego żargon ży d o w s k i . N i k t nie z a p r z e c z y r ó w n i e ż , że t o nic i n n e g o j a k n a rzecze niemieckie, n a w e t bez t a k znacznej p r z y m i e s z k i o b c y c h p i e r w i a s t k ó w , a j e d n a k n i k t nie p o c z y t a l u d u , k t ó r y się n i e m posługuje, za gałąź g e r m a ń s k i e g o szczepu. K r z y ż o w a n i e w z m a c n i a o r g a n i z m : t o f a k t biologiczny, k t ó r y s p r a w d z a krwi się n a k a ż d y m k r o k u w h i s t o r y i . Nie jest że t o więc d z i e c i ń s t w e m upierać się p r z y zaprzeczaniu gicznego, g d y on b y n a j m n i e j oczywistego faktu antropolo n a r o d o w i , o k t ó r y chodzi, nie czyni u j m y . Z b y t e c z n a p r z y p o m i n a ć , że z r o d z i n y ugro-fińskiej wyszły d w a n a r o d y europejskie, zażywające t a k powszechnej *) Ze strony lingwistów przynajmniej nie powinniśmy oczekiwać zarzutu, jakoby języka rosyjskiego nie można porównywać z żargonem, językiem zepsutym. Wiadomo, iż co profan nazywa zepsuciem, jest w t y m zakresie z p u n k t u widzenia naukowego niczem innem jak prostem zjawiskiem, lingwistycznem, nieraz wielce pouczającem. Któż zdoła przewidzieć, do czego dojdzie t e n „żargon", jeśliby się rozwinął jako język literacki, z ustalonemi regułami gramatycznemi itp., itp. Język rosyjski przed Łomonosowem był bardziej może daleki od obecnego swojego stanu rozwoju, niż dziś od niego jest oddalony żargon żydowski. 7 MOSKWA s y m p a t y i , n a co też zasługują n i e z a w o d n i e t a k przez zalety r a s o w e , j a k i przez rozwój k u l t u r a l n y . N a w e t jeśli chodzi o dą żności rosyjskie względem narodów o których pochodzenie słowiańskie nie m o ż e b y ć s p o r u , t o j ę z y k z pewnością w t y m względzie więcej m a wagi, niż wszelkie imponderdbilia, łączące się z p r o b l e m e m r a s y . A j ę z y k słowiański P u s z k i n a , Turge- niewa, T o ł s t o j a j e s t n i e n a r u s z a l n ą własnością rosyjskiej kul t u r y , k t ó r ą R o s y a m a wszelkie p r a w o się szczycić. II. Moski e w s z c z y z n a . Obie części Wielkiej R u s i , rzeczpospolita nowogrodzka i d e s p o t y c z n a Moskwa, w y r ó ż n i a j ą c a się t a k z n a m i e n n i e w ś r ó d całego r u s k i e g o ś w i a t a fińsko-słowiańskiem s w e m p o c h o d z e n i e m , różniły się m i ę d z y sobą n i e t y l k o r ę p u b l i k a n i z m e m autokratyzmem drugiej części składowej. pierwszej, Nowogród od po c z ą t k u b y ł b a r d z i e j słowiański, M o s k w a przeciwnie. J u ż n a w e t s ł o w i a ń s c y o s a d n i c y owego t e r y t o r y u m „za l a s a m i " , s t a n o w i l i p i e r w i a s t e k słowiański, z m i e s z a n y mniej l u b więcej z fińskim. Tak więc, t a Ruś, która „za lasami" zapanowała, składała się p r z e w a ż n i e ze Słowian, k t ó r z y p o d w a k r o ć przeszli przez fiński filtr. T u b y l c y j e d n a k dorzecza górnej Wołgi, choć t a k ł a t w o w y r z e k l i się r o d z i m e g o j ę z y k a , przyswajając sobie m o w ę p r z y b y s z ó w , p o d i n n y m i w z g l ę d a m i z a c h o w a l i nierównie więcej odporności. U t r z y m a ł y się t a m zresztą d o dziś d n i a jeszcze odosobnione „ w y s p y e t n o g r a f i c z n e " fińskiego plemienia, zwła szcza n a wschodniej r u b i e ż y t e g o o b s z a r u . D o dziś d n i a są t o jeszcze p r z e w a ż n i e p o g a n i e , gdzie żyli w z w a r t y c h masach, utrzymali i starą wiarę i narodowość. T a r ó ż n i c a m i ę d z y d w i e m a częściami s k ł a d o w e m i Wiel kiej R u s i z a t a r ł a się powoli w ciągu czterech stuleci, od 1478 r., o d k ą d p o d b i t y N o w o g r ó d s t a ł się p r o w i n c y ą C a r a t u . A z a t a r ł a się ona tern ł a t w i e j , iż p i e r w i a s t e k c z y s t o n o w o g r o d z k i w k r ó t c e p r z e s t a ł p r a w i e zupełnie istnieć, w s k u t e k o k r u t n y c h rzezi i m a sowych przesiedleń n a wschód. Zwycięscy u w a ż a l i za dobre stosować t a k i e ś r o d k i względem swych p o d w ł a d n y c h . B y ł o t o postępowanie na sposób znamiennie moskiewski X V . wieku: 8 MOSKWA w y n i k ogromnej z m i a n y , jakiej uległa w s c h o d n i a część ś w i a t a wielko-ruskiego w ciągu p o p r z e d n i c h d w u wieków, odskakując d a l e k o n i e t y l k o od S ł o w i a ń s z c z y z n y i z a s a d n i c z y c h cech sło wiańskiej d u s z y , ale i od z n a m i o n t e g o fińsko-słowiańskiego p i e r w i a s t k u , co b y ł w s p ó l n e m p o d ł o ż e m i M o s k w y i N o w o g r o d u . P o t ę ż n y w p ł y w m o n g o l s k i p r z e n i k n ą ł Moskwę n a wskroś, od XIII. w., odkąd Dżengischanidów. poszła p o d Wielcy jarzmo chanowie olbrzybiiego państwa tego państwa, podobnie j a k i d r u g o r z ę d n i c h a n o w i e , naczelnicy r o z m a i t y c h j e g o części, nie zmierzali n i g d y d o zniszczenia z d o b y t y c h i państw. ujarzmionych R o d z i n n e d y n a s t y e p o z o s t a w a ł y u ich steru, a z d o b y w c y nie mieszali się wiele w s p r a w y w e w n ę t r z n e p o d w ł a d n y c h t e r y t o r y ó w , b y l e s p e ł n i a n o ściśle wszelkie obowiązki hołd o w n i k ó w . Wszelkie najlżejsze podejrzenie, j a k i e g o k o l w i e k o p o r u s p r o w a d z a ł o — rzecz j a s n a — s t r a s z n ą r e p r e s s y ę , t a k też i w dzie j a c h M o s k w y s p o t y k a się kilku jęj W i e l k i c h K s i ą ż ą t , co głową przypłacili b y l e j a k i d o n o s , k t ó r y m ó g ł p o d a ć w ich hołdowniczą wierność. C h a n teroryzował wątpliwość w ten s w y c h m o s k i e w s k i c h wasali, b y zwiększyć wysokość sposób haraczu, k t ó r y musieli płacić n a s t ę p c y W i e l k i c h K s i ą ż ą t , ściętych w j e g o rezydencyi, albo też, b y wymódz jednorazowo znaczne sumy prócz z w y k ł e g o h a r a c z u . K i l k u z t y c h nieszczęśliwych knia z i ó w , p o w o ł a n y c h n a ścięcie d o r e z y d e n c y i c h a n a , czci obecnie cerkiew r o s y j s k a j a k o ś w i ę t y c h . Ale, d z i w n a rzecz, t e n właśnie odcień u c i s k u ową s p r ę ż y n ę , k t ó r a d a ł a p a ń s t w u niejszą wytworzył moskiewskiemu siłę. N a p r ó ż n o czczono świętą osobę C h a n a , szczegól całując z u s z a n o w a n i e m k a w a ł wosku, n a k t ó r y m z n a j d o w a ł się od cisk j e g o s t o p y ( b a s m a ) — a k t czci p r a k t y k o w a n y p o d okiem wysokich urzędników mongolskich, wys!anych przez Chana i w obecności z e b r a n e g o l u d u . C h a n ż ą d a ł t e g o u p o k o r z e n i a , ale n i e m się nie z a d o w a l n i a ł b y n a j m n i e j . T r z e b a b y ł o płacić i ciągle płacić. Chodziło t u o głowę wielko-książęcą, a że pełne w o r y z ł o t a i srebra j e d y n y m Damoklesowego miecza, jasna były środkiem do rzecz zatem, że odwrócenia moskiewscy W . książęta n a d e w s z y s t k o n a d tern czuwali, b y d o s k a r b u nie 9 MOSKWA z a w i t a ł y p u s t k i . Ale d b a j ą c o przyszłość, u n i k a l i również sta r a n n i e n a d m i e r n e g o z d z i e r s t w a wobec p o d d a n y c h , c h y b a w razie nieubłaganej konieczności, gdy trzeba było odwrócić gniew C h a n a . B y zawsze podołać w y m a g a n i o m C h a n ó w i u r z ę d n i k ó w mongolskich, stało się koniecznością ściśle a d m i n i s t r a c y ę tym z a ś właśnie finansową względem nieodzowną uregulować moskiewskiego p a ń s t w a . administracya Pod olbrzymiego pań s t w a m o n g o l s k i e g o m o g ł a służyć za n i e z r ó w n a n y wzór. B ł ę d e m b y ł o b y sądzić, j a k o b y tej olbrzymiej barbarzyń skiej p o t ę d z e b r a k ł o p o r z ą d n e j a d m i n i s t r a c y i . Przeciwnie, b y ł a t o niezmiernie m i s t e r n a a d m i n i s t r a c y a nierównie więcej r o z w i n i ę t a niż w współczesnej zachodniej E u r o p i e . Bez t e g o Mongołowie b y l i b y t y l k o h o r d ą , n a k s z t a ł t h o r d A t t y l i i r o z s p r z ę g ł a b y się ze śmiercią s t r a s z n e g o n a j e z d c y . D ż e n g i s c h a n i d z i , k t ó r y c h p o t ę g a ciążyła n a d całą i E u r o p ą w s c h o d n i ą przez k i l k a wieków, zawdzięczali mość z a s a d sprawnej administracyi nietylko Azyą znajo geniuszowi za łożyciela d y n a s t y i , ale zwłaszcza s t a r a n n e m u w y c h o w a n i u , j a k i e g o n a b y ł on za m ł o d y c h ł a t , spędzając je w C h i n a c h , j a k o za kładnik. Potrafił państwa. on t o świetnie w y z y s k a ć n a korzyść Wszak był t o ów niepospolity mechanizm swego admini s t r a c y i , co służy p a ń s t w u , unicestwiając j e d n o s t k ę : owoc długo wiecznej e w o l u c y i chińskiej k u l t u r y , k t ó r a doszedłszy d o peł n e g o r o z w o j u , j u ż z a czasów D ż e n g i s c h a n a niezdolną się s t a ł a d o d a l s z e g o p o s t ę p u . D z i e d z i c t w o owego m e c h a n i z m u , przenie sione z a p o ś r e d n i c t w e m Mongołów, przeszło w z u p e ł n e posia d a n i e p a ń s t w a moskiewskiego, stając się jego p o z o r n i e niezwy ciężoną siłą w gruncie z a ś słabością *). J e g o z n a k i e m „ c z y n " —• *) Czytając pisma Giragosa, autora ormiańskiego z czasu pod bojów Dżengischana, możnaby myśleć, że tam mowa o dzisiejszej Rosyi. Mnóstwa skarg na nieprzyjemności i szykan administracyjnych, prakty k o w a n y c h przez mongolskich urzędników. Leona Cahan streszcza, jak następuje, te niezmiernie zajmujące biadania Giragosa (Lavisse-Ramband „Histoire generale" I I . 947): „Giragos daje nam ż y w y obraz tego postrachu, jaki siała administracya i tej tyranii biurokratycznej, tak przerażającej dla ludzi średnich wieków. Nie „nieład" mongolski 10 MOSKWA słowo chińskie oznaczające rangę w biurokracyi: pod egidą r z ą d ó w „ c z y n o w n i c t w a " i p o d j e g o w p ł y w e m r o z w i n ą ł się c a r a t , który miał objąć cały t e r y t o r y a l n y spadek po Dżengischa- nidach. D z i ę k i siłom, j a k i e w y t w a r z a ł s p r a w n y m e c h a n i z m a d m i n i s t r a c y j n y , p r z y j ę t y od Mongołów, u d a ł o się Moskwie p o p ó ł t o r a wiekowej niewoli zrzucić ich j a r z m o , w chwili, g d y Z ł o t a H o r d a osłabiona b y ł a w e w n ę t r z n e m i n i e s n a s k a m i ubiegających o t r o n D ż e n g i s c h a n i d ó w . O d z y s k a n a wolność s p o t ę g o w a ł a j e d n a k t y l k o o d d z i a ł y w a n i e Mongolszczyzny n a Moskwę, c o o d d a l a ł o ją coraz bardziej od Słowiańszczyzny. Biorąc o d w e t za długą, t w a r d ą niewolę, M o s k w a poczęła p o d b i j a ć W s c h ó d . Z r a z u c h o dziło w t y c h p o d b o j a c h o z m i a ż d ż e n i e sąsiednich h o r d , b y za bezpieczyć się od ich zaczepnej a k c y i . P o K a z a n i u i A s t r a c h a n i u przyszła kolej n a dalsze h o r d y . J u ż z k o ń c e m X V I . w. M o s k w a dosięgła r z e k I r t y c z u i O b , a w k r ó t c e o p a n o w a ł a Sybir. D o p i e r o u brzegów O c e a n u S p o k o j n e g o s t a n ę ł a t a n i e s ł y c h a n a e k s p a n z y a , d o k ą d j u ż w połowie X V I I . w. d o t a r l i z d o b y w c y m o s k i e w s c y . Nie b y ł y t o z b y t t r u d n e z a b o r y p o z a c h w i a n i u p o t ę g i m o n g o l skiej, k t ó r e j z a s o b y , z chińskich w z o r ó w c z e r p a n e , nie s t a r c z y ł y n a d ł u g o , b y życie p a ń s t w a w ciągłej sile u t r z y m a ć . Od s a m e g o p o c z ą t k u o w y c h p o d b o j ó w , w ciągu walki z C h a n a t a m i K a z a ń skimi i a s t r a c h a ń s k i m i i p o ich zagarnięciu, p i e r w i a s t e k m o n golski wsiąkał w n a r ó d moskiewski, t a k przez a s y m i l a c y ę p o d b i t y c h l u d ó w m o n g o l s k i c h , gdzie nie o s t a ł y się w zwartych m a s a c h , j a k też przez przyjęcie w y n a r o d o w i o n y c h Mongołów 7 tak działał, ale przeciwnie zbytek porządku i przesada biurokracyi. Wszędzie gdziekolwiek ukazali się owi straszliwi administratorzy, p o zostawiali oni ślad w trzech wyrażeniach jich j ę z y k a : „Yassak" = re gulamin ; „Ya-Men" — biuro; „Kam" = stacya pocztowa, gdzie wi zują paszporty. Najpierw wszystkim odbierano broń. P o t e m przystępywano do spisywania koni i mułów, wreszcie następowała plaga dal szych spisów, katastrów, zestawień i referatów. Spisywali wszystkich począwszy od 10 lat, z wyjątkiem k o b i e t . . . Ściągano podatki z wszyst kich rzemieślników, ze stanów i jezior, gdzie łowiono ryby, z kopalni żelaza, od kowali i murarzy". 11 MOSKWA w szeregi moskiewskiej jono sobie stamtąd a r y s t o k r a c y i . N i e t y l k o więc p r z y s w o konstrukcyę politycznego mechanizmu, ale i sama krew mongolska i społecznego wpłynęła w żyły niewolników H o r d y , n a s t ę p n i e p a n ó w olbrzymiej m a s y swoich n i e g d y ś ciemięzców. III. Carat. W E u r o p i e d ł u g i czas u w a ż a n o Moskwę za p o t ę g ę zu pełnie a z y a t y c k ą , g d y d w i e z a c h o d n i e gałęzie r u s k i e g o ś w i a t a , B i a ł o r u ś i R u ś właściwa, w łączności z Polską, przez tensam związek zbliżały się do Z a c h o d u i coraz b a r d z i e j odbiegały od żyr/iolu wielkoruskiego. N a j w y b i t n i e j s z y przedstawiciel tyckiej Moskwy, przedostatni Car z dynastyi Iwan Groźny swem panowaniem, znamienne na (1533—1584), wycisnął azja Rurykowiczów, długiem półwiekowem piętno n a tej podówczas już wskroś a z y a t y c k i e j p o t ę d z e , n a dziedzictwie normańskich swych a n t e n a t ó w . Okrucieństwem nieokiełzanem, czysto mongolskiem, a p o ł ą c z o n e m z m a ł o s t k o w ą b i g o t e r y ą bizantyńską, s t a ł się typoAvym p r z e d s t a w i c i e l e m m o s k i e w s z c z y z n y . T o p e w n a b o w i e m , że b i z a n t y n i z m , p o d k t ó r e g o s k r z y d ł a m i sześć wie k ó w p r z e d G r o ź n y m C a r e m k s z t a ł t o w a ł a się s t a r a R u ś R u r y k o w i c z ó w , n a b r a ł n i e m a ł o siły w epoce a z y a t y c k i e j Moskwy. J e j o r y e r t a l n e podłoże sprzyjało niepospolicie i m p e r y a l i s t y c z n y m p r e t e n s y o m , k t ó r e o g a r n ę ł y d w ó r moskiewski p o u p a d k u K o n s t a n t y n o p o l a , od czasów d z i a d k a I w a n a G r o ź n e g o , pierwszego „Cara" Iwana I I I żeństwo (1462—1505). On to przecież pojął w m a ł dziedziczkę Paleologów, ostatniej dynastyi Wschod niego C e s a r s t w a , on przyjął t y t u ł Cara-Cezara z h e r b e m o orle d w u g ł o w y m i u w a ż a ł się j u ż za j e d y n e g o s p a d k o b i e r c ę p r a w o witej władzy n a d światem, ( a u t o k r a t o m ) „Nowej Ostatnia przekształcenia ściśle z w i ą z a n a faza przysługującej „Samowładcom" Romy". moskiewskiej w „euroazyatycką" z osobą Piotra państwowości, potęgę Wielkiego epoka dzisiejszej jej Rosyi, (1689—1725), n i e zmieniła j u ż p r a w i e wcale s t r u k t u r y etnicznej ś w i a t a moskiew- 12 MOSKWA skiego, u s t a l o n e g o od t r z e c h stuleci. Zmieniła j e d n a k niezmiernie n i e t y l k o z e w n ę t r z n ą jego fizyouomię, ale przeobraziła z n a c z n i e istotę dawnej Moskwy, wprowadzając w nią zupełnie nowe s k ł a d n i k i , k t ó r e zespoliły się z c z y n n i k a m i p o c h o d z e n i a bizan t y ń s k i e g o i mongolskiego. B y ł y t o p i e r w i a s t k i k u l t u r y z a c h o d n i e j , ale p ł y p ą c e wyłącznie ze środowiska p r o t e s t a n c k i e g o i z podłoża ..oświeconego a b s o l u t y z m u " XVIII, wieku. Do dz'ś dnia co j e s t w R o s y i z a c h o d n i e m , m a p i ę t n o t e g o n a wskroś rosyj skiego o k c y d e n t a l i z m u . W i d o c z n e t o w całej umyslowości r o syjskiej, o ile ją przeniknął z a c h o d n i p i e r w i a s t e k ; m i m o t y l u w e w n ę t r z n y c h reform, k t ó r e w ciągu d w u wieków p o sobie n a s t ą p i ł y , p o z o s t a ł t e n r y s d o dziś d n i a z n a m i e n n y cechą r o syjskiej a d m i n i s t r a c y i , której główoie p o d s t a w y z b u d o w a ł P i o t r Wielki, w e d l e rad przyjaciela niemieckiego L e i b n i t z a . Góruje on j e d n a k przedew S7ystkiem w dziedzinie d u c h o w n e j , n a s k u t e k r reform, k t ó r e Car w p r o w a d z i ł w cerkwi p r a w o s ł a w n e j . Rzecz t o pierwszorzędnego, nieobliczonego znaczenia. Cer kiew' przez P i o t r a zreformow-ana, k s z t a ł t u j e życie religijne l u d u , w k t ó r e g o d u s z y t y l e t k w i pobożności. I n n e s t r o n y życia n a r o d o w e g o łatwiej u m k n ą się z p o d w p ł y w u reform P i o t r a Wiel kiego, ale w rosyjskiem p r a w o s ł a w i u t a k są o p a n o w a n e p r z e z ich zasadniczą i s t o t ę , że najbujniejsza w y o b r a ź n i a nie zdoła sobie w y s t a w i ć , j a k i m sposobem m o g ł o b y się j . t e g o j a r z m a otrząsnąć. P i o t r Wielki potrafił z n a d z w y c z a j n ą zręcznością zespolić dwie z a s a d y , k t ó r e t o t y l k o m a j ą wspólnego, że obie są wręcz przeciwne z a s a d o m k a t o l i c k i m . T o jest b i z a n t y ń s k i c e z a r o p a p i z m i p r o t e s t a n c k i Kościół p a ń s t w o w y (LandesJcircJie). Zręcznie zespo lone ze sobą, związane z o s t a ł y sztucznie ze s ł y n n ą fikcyą rze komo synodalnego ustroju, drogą schizma chce widzieć relikwię, troskliwie p r z e c h o w a n ą z pierwszych wieków chrześcijaństwa. Po w którym usunięciu patryarchatu moskiewskiego, r z ą d p r a w o s ł a w n e j cerkwi o d d a n o .,Sw. S y n o d o w i " , z siedzibą w P e t e r s b u r g u . T o ciało złożone z d e l e g a t ó w wysokiego d u chowieństwa rosyjskiego rządzi pozornie rosyjską cerkwią. P o z o r n i e — n a czele j e g o b o w i e m stoi świecki u r z ę d n i k i t e n 13 MOSKWA c z y n o w n i k t . zw. „ P r o k u r a t o r " f a k t y c z n i e m a w swoim r ę k u s t e r rosyjskiego kościoła. Członkowie „ S w . S y n o d u " często się zmieniają i wespół z p o d w ł a d n y m i , częścią d u c h o w n y m i , częścią świeckimi urzędnikami, utrzymują w ruchu biurokratyczną m a s z y n ę , służącą d o rządzenia d u s z a m i . N o w e t o n i e j a k o , p o prawne wydanie cezaropapizmu, działające skuteczniej b i z a n t y ń s k i pierwowzór, i nie o t a k j a s k r a w y c h , niż krzyczących b a r w a c h , k t ó r e n i e b y ł y w guście n o w o c z e s n e g o „oświeconego a b s o l u t y z m u " *). T a m , n a d „ Z ł o t y m R o g i e m " , m i m o serwilizmu p a t r y a r c h ó w względem „ A u t o k r a t ó w N o w e j R o m y " , nie r o z p o r z ą d z a ł o kierować zgoła takimi niezawodnymi państwo środkami, by wedle u p o d o b a n i a ż y c i e m d u c h o w n e m : t e n l u b ów p a t r y a r c h a m ó g ł stawić przecież o p ó r i b y w a ł o t a k niekiedy, choć r z a d k o . T u Kościół jest niczem i n n e m j a k j s d n y m z wielu „departamentów" administracyi caratu. O s t a t n i męski p o t o m e k R o m a n o w ó w , P i o t r Wielki, z a s t a ł C a r a t „ m o s k i e w s k i " wstępując n a t r o n , zostawił go „rosyjskim." ; t a k i m go o d d a ł w ręce n a s t ę p c ó w , Niemców, co p r z e s h o d z i l i n a p r a w o s ł a w i e z p r o t e s t a n t y z m u , b y zasiąść n a c a r s k i m t r o n i e . Dziełem swojem wywalczył R o s y i miejsce w koncercie e u r o p e j s k i m , gdzie p o t ę ż n y b a s n o w e g o w i r t u o z a o d t ą d t a k wielkie m a powodzenie. O d czasów P i o t r a Wielkiego w ciągu d w u wie k ó w , p o ś r ó d p o w s z e c h n e g o p r a w i e podziwu dla prawdziwego założyciela R o s y i , m o ż n a s p o t k a ć się w rosyjskich n a w e t k o łach z ostrą k r y t y k ą jego "dzieła zwłaszcza c o d o ; brutalnego a tak charakterystycznego zerwania z dawną tradycyą naro dową. Zwłaszcza z k ó ł t. z. „ S ł o w i a n o f i l ó w " d o dziśdnia od zywają się t a k i e z a r z u t y . B ą d ź co bądź R o s y a P i o t r a Wiel kiego, m i m o zbliżenia d o Z a c h o d u , oddaliła się w k a ż d y m razie od o b u i n n y c h gałęzi ruskiego ś w i a t a (Białorusi i „ M a ł o r o s y i " ) , o wiele więcej n a w e t niźli w epoce starej M o s k w y . S k u t e k t o *) Kosyanie oburzają się zwykle i wytykają to jako dowód wiel kiej ignorancyi, jeśli kto mówi, iż Car głową Kościoła. „Fałsz wierutny" — mówią — „ustrój cerkwi rosyjskiej jest tylko wiernem odtworzeniem tego, co istniało w epoce k a t a k o m b : ustrój synodalny". 14 głównie MOSKWA właściwych znamion tego pierwiastka zachodniego, k t ó r y ś m y zaznaczyli, a z k t ó r e g o wielki ó w Car czerpał ś r o d k i „europeizowania" swojej monarchii. Europejska Rosya, ucy wilizowana n a m o d ł ę p r o t e s t a n c k ą p o d z n a k i e m . „ o ś w i e c o n e g o " r z e k o m o d e s p o t y z m u , odskoczyła d a l e k o od R u s i od Białorusi, od r u s k i c h ziem, k t ó r e w ciągu c z t e r e c h stuleci k s z t a ł t o w a ł y się p o d w p ł y w a m i katolickiej Polski. Stanisław Smolka. Wojna i pokój. ( Z w y c i ę s t w o p i e r w i a s t k ó w p o k o j o w y c h w r o z w o j u ludzkości.) I. O d dawien dawna t o c z y się spór o t o , czy człowiek pier w o t n y był wojowniczo, czy też pokojowo usposobiony? Me brak głosów, wedle których człowiek pierwotny p o d w p ł y w e m wrodzonej wojowniczości „sicut quem devoret". leo, rugiens et rapiens, ąuaeret, P ó ź n i e j , nieco złagodniał. M n i e się zdaje, że człowiek p o d t y m względem mało się zmienił. P o p ę d y samo zachowawcze zawsze b y ł y silne w człowieku. N i g d y przeważna część ani ludzi wogóle, ani członków t e g o samego plemienia, narodu, czy państwa, nie była wybitnie wojowniczą. Nawet wśród mniejszości, sprawujących rządy i podejmujących wojny, wrodzona wojowniczość prawdopodobnie rzadko była czynni k i e m rozstrzygającym. G d y jedni drugich napadali, często dzia łali pod w p ł y w e m niedowierzania. Człowiek był nieufny. Chciał uprzedzić cudzy napad, którego się niejednokrotnie bezzasadnie obawiał. N i e wahał się także chwytać za broń pod naciskiem innej, rzeczywistej czy urojone] potrzeby. W a l c z y ł częściej l u b rzadziej w miarę zmieniających się zewnętrznych warunków, a nie p o d w p ł y w e m Wzrastającej lub zmniejszającej się wro dzonej wojowniczości. Pisząc o stosunku coraz większego zindywidualizowania społeczeństwa do zmian w działaniach wojennych wyszedłem z założenia, polegającego n a nierozstrzyganiu sporu o t o , czy 16 WOJNA I POKÓJ najpierwotniejszy alistycznym? ustrój społeczny był, czy nie b y ł i n d y w i d u Zadowolniłem się stwierdzeniem, że społeczeń s t w a o naszej, zachodnio-europejskiej, współczesnej cywilizacyi żyły ongi w u s t r o j u znacznie mniej i n d y w i d u a l i s t y c z n y m , m o ż e nie w p i e r w s z y c h s t a d y a c h rozwoju, ale w k a ż d y m razie b a r d z o wcześnie, w z a r a n i u dziejów z n a n y c h n a m nieco bliżej, niż czasy p r z e d h i s t o r y c z n e , żyły w ustroju, w k t ó r y m więzy zbiorowości społecznych, rodzinnych, religijnych, państwowych, pozosta wiały* j e d n o s t c e d a l e k o mniej s w o b o d y , niż dziś. D o p i e r o w d r o dze rozwoju stopniowego, często p r z e r y w a n e g o n a w r o t a m i w kie r u n k u p r z e c i w n y m doszły d o o r g a n i z a c y i bardziej i n d y w i d u a l i stycznej . Podobnie bardziej przedstawia pokojowego trybu mi się zagadnienie życia. przejścia Nie r o z s t r z y g a m czy człowiek p i e r w o t n y żył w ciągłej walce z bliźnimi? starcza mi p r z y p o m n i e ć dość ogólnie u z n a n y fakt do pytania, Wy staczania może nie od p o c z ą t k u , ale b ą d ź co bądź od d a w i e n d a w n a w a l k i wojen m i ę d z y l u d ź m i , z p o ś r ó d k t ó r y c h w t o k u stuleci w y rosły współczesne społeczeństwa europejskiej cywilizacyi. Po okresie p i e r w s z y m , z k t ó r e g o t r u d n o n a m sobie zdać s p r a w ę , n a s t ą p i ł okres n i e m a l ciągłych s t a r ć o r ę ż n y c h . Później s t o s u n k i się zmieniały. Ludzkość przeżywała czasy mniej wojownicze. Ale n a ogół przeważają lub więcej n a szali w y p a d k ó w po p ę d y i r o z u m o w a n i a doradzające z a n i e c h a n i a walki. L u d z k o ś ć staje się coraz bardziej pokojową. poleońskich w roku P o u k o ń c z e n i u wojen 1815 p r z e ż y ł a n i e m a l stuletni p o k o j o w y okies, p r z e r w a n y n i e d a w n o n a w r o t e m szemu orężnemu sposobowi z a ł a t w i a n i a na wybitnie ku dawniej sporów. T e n pogląd chcę rozwinąć i u p r a w d o p o d o b n i ć . Często w y r a ż a n o nadzieję, że ludzkość stanie się bardziej pokojową l u b , że p o w i n n a się nią stać. J e d n o i d r u g i e p o m i j a m . P y t a m , c z y żyje ż y c i e m bardziej p o k o j o w e m ? O ile mi wia d o m o , n i k t p o w a ż n i e n i e bronił w p r o s t przeciwnego zdania. N i k t nie dowodził, że ludzkość z biegiem wieków t o c z y coraz t o więcej w a l k i wojen. N i e j e d n o k r o t n i e dawano twierdzącą odpowiedź n a p y t a n i e , n a d k t ó r e m chcę się z a s t a n o w i ć , nie W0JN4. I POKÓJ zadając sobie trudu należytego uzasadnienia tego poglądu. S t o s u n k o w o , ł a t w o b y ł o b y dowieść, że ludzkość nie staje bardziej wojowniczą. Moje w y w o d y p o ś r e d n i o w y k a ż ą się bezza sadność p o d o b n e g o p o g l ą d u . N i e m o ż n a r ó w n i e s t a n o w c z o w y k l u c z y ć z a p a t r y w a n i a , wedle k t ó r e g o s t o s u n k i p o d t y m wzglę d e m nie uległy w y r a ź n e j z m i a n i e . Coraz t o większe pokojowości życia ludzkiego nie m o ż n a dowieść. Co najwyżej m o ż n a ją u p r a w d o p o d o b n i ć i t o t y l k o w dość ograniczonej mierze. W o j n ę określiłem j a k o j e d n e z form fizycznej w a l k i ludzi m i ę d z y sobą. Jeżeli przez w a l k ę rozumieć b ę d z i e m y wszelkie starcia zbrojne z wyłączeniem wojen, w ó w c z a s zmniejszanie się walki j e s t zjawiskiem zupełnie p e w n e m . T r u d n o u z n a ć z m n i e j szanie się wojen czyli walk, k t ó r e ludzie toczą w c h a r a k t e r z e poddanych p a ń s t w a , za zjawisko widoczne n a pierwszy r z u t oka. oczywiste, z a niewątpliwie Ciągłe p o j a w i a n i e się wojen n a s u w a wątpliwości, czy m o ż n a mówić o z m n i e j s z a n i u się walki w t o k u dziejów, o ile p r z e z nią rozumieć b ę d z i e m y s t a r c i a z b r o j n e z włączeniem w o j e n n y c h . pobiega Państwo orężnym zatargom Czyż j e d n a k , z t e g o p o w o d u swoich nowoczesne s k u t e c z n i e za poddanych między zwiększona, pokojowość życia l u d z k i e g o nie jest r ó w n o w a ż o n ą sobą. współ coraz c z ę s t s z y m i woj nami i walkami z wrogiem zewnętrznym? P r z e d e w s z y s t k i e m m u s i m y odpowiedzieć n a p y t a n i e , w ja k i e m z n a c z e n i u m o ż n a mówić o zmniejszaniu się p i e r w i a s t k ó w w o j e n n y c h w dziejach ludzkości? P r z y p u ś ć m y , że i s t o t n i e w o j n y toczą się r z a d z i e j , że obecnie ilość l a t w o j e n n y c h w p o r ó w n a n i u z ilością l a t s p ę d z o n y c h w p o k o j u j e s t mniejszą niż d a w n i e j . Ale cóż z t e g o ? T o jeszcze niczego nie dowodzi. J e d e n r o k w o j n y nie j e s t r ó w n y d r u g i e m u . Oczywiście t o s a m o odnosi się d o l a t p o k o j u . R o k w o j n y k o s z t o w n e j , w k t ó r e j bierze udział b a r d z o z n a c z n a część ludności, w a ż y n a szali w y p a d k ó w więcej, niż szereg l a t m a ł e j w o j n y . I n t e n z y w n o ś ć wojen b y w a r ó ż n a — p o d o b n i e , j a k p o k o j u . R o k p o k o j u j e s t mniej lub więcej p o k o j o w y w m i a r ę t e g o , czy j e s t obciążony m n i e j l u b więcej k o s z t a m i p r z y g o t o w a n i a przyszłej w o j n y . Zresztą nie c h o d z i a n i o czas t r w a n i a wojen, a n i o ich n a t ę ż e n i e , ale o ich znaczenie dzieP. P. T.CXXXL a WOJNA I POKÓJ 1» j o w e . R o z s t r z y g a j ą c e m j e s t p y t a n i e , czy ono uległo z m n i e j szeniu ? • B ę d ę się s t a r a ł uwzględnić k a ż d y z- t y c h c z y n n i k ó w . II. P o k o j o w o ś ć współczesnej cywilizacyi objawia się u j e m n i e { m a m n a myśli logiczne znaczenie t e g o słowa) s t o s u n k o w o m a ł ą ilością s t a r ć z b r o j n y c h i d o d a t n i o zwiększoną intenzywnością p o k o j o w e g o współżycia ludzi. O b j a w i a się d o d a t n i o silniej, niż u j e m n i e . Zwiększona i n t e n z y w n o ś ć p o k o j o w e g o współżycia i u d z i jest bardziej oczywistą, nasuwa znacznie mniej wątpliwości i z a s t r z e ż e ń , niż pomniejszanie się ilości i znaczenia dziejowego, starć orężnych. Dawniej członkowie r ó ż n y c h plemion rzadko wchodzili ze sobą w s t o s u n k i . Jeżeli s t y k a l i się, t o z a p e w n e częściej w ce lach nieprzyjacielskich, niż pokojowych. Z biegiem wieków pokojowe zetknięcie się ludzi n i e p o m i e r n i e w z r a s t a . T r u d n o b y b y ł o mówić o mniejszej wojowniczości współ czesnych społeczeństw, g d y b y szła r ę k a w r ę k ę z p o m n i e j s z a n i e m się styczności m i ę d z y l u d ź m i . J e ż e l i b y współżycie ludzi, zwłaszcza zamieszkujących różne państwa, s t a w a ł o się coraz luźniej szem, wówczas zacieśniałoby się pole możliwych między państwami, ubywałoby powodów do wojny. W starć rze czywistości przebieg zjawisk b y ł w p r o s t o d w r o t n y m . U d o s k o n a l e n i e d a w n y c h , wynalezienie i z a s t o s o w a n i e n o wych środków przewozu i porozumiewania się uruchomiło w w y s o k i m s t o p n i u ludzkość. U m o ż l i w i ł o l u d z i o m t a n i o i s z y b k o p o r o z u m i e w a ć się n a z n a c z n e odległości i przenosić się z miejsca n a miejsce. D a w n i e j z d a r z a ł o się w y j ą t k o w o m a s o w e w y c h o d ź t w o , ale z b r o j n e . Dziś m a s o w e w y c h o d ź t w o j e s t z j a w i s k i e m codzienn e m , ale c o dziwniejsza, w y b i t n i e p o k ó j o w e m . W a r t o ś ć i ilość t o w a r ó w w y m i e n i a n y c h w obrocie m i ę d z y n a r o d o w y m w d r u giej połowie X I X - g o wieku w z r a s t a ł a szybciej, niż ludność. P a ń s t w a z a w i e r a ł y coraz więcej u m ó w h a n d l o w y c h . I c h treść r o z r a s t a ł a się, o b e j m o w a ł a c o r a z t o większy z a k r e s s p r a w . O k a zała się p o t r z e b a t w o r z e n i a s t a ł y c h i n s t y t u c y i międzynarodo- WOJNA I POKÓJ 19 wych, u t r z y m y w a n y c h w s p ó l n y m k o s z t e m p a ń s t w , a nych z rozwojem międzynarodowej komunikacyi i p r a w a m i ę d z y n a r o d o w e g o , z zacieśnieniem związa wymiany, międzynarodowego współżycia w zakresie n a u k i , s z t u k i , l i t e r a t u r y , religii, słowem n a wszystkich polach. Obok państwowych, powstawały stałe instytucye międzynarodowe prywatne. Spory rozwiązywano umownie łub za pośrednictwem d ó w r o z j e m c z y c h . D a w n i e j sąd r o z j e m c z y m i ę d z y są państwami b y ł zjawiskiem w y j ą t k o w e m . W X I X - y m wieku p a ń s t w a w set k a c h w y p a d k ó w p o d d a w a ł y się d o b r o w o l n i e orzeczeniu sądów rozjemczych i s t o s o w a ł y się d o ich wyroków". S t a r a ł y się ogra niczyć wojny układami o neutralizacyę państw mniejszych l u b ich części. T u ż p r z e d w y b u c h e m w o j n y mieszkało w L o n d y n i e m n i e j więcej t y l u u b o g i c h n ę d z a r z y , ilu naliczono s t o l a t t e m u . Bez w z g l ę d n a ilość u b o g i c h w ciągu s t u l a t ulegała m a ł y m z m i a n o m . R ó w n o c z e ś n i e l u d n o ś ć ogólna L o n d y n u rosła, j a k n a d r o ż d ż a c h . W s t o s u n k u d o niej ilość ubogich ciągłe się p o m n i e j s z a . Coś p o d o b n e g o zachodzi, g d y r o z p a t r u j e m y s t o s u n e k w o j n y i p o k o j u w dziejach ludzkości. N i e m o ż n a stwierdzić w z r o s t u ilości wojen i ich z n a c z e n i a . C o p r a w d a zmniejszanie się wojen nie j e s t t a k oczywiste, j a k b y m t e g o p r a g n ą ł . N a t o m i a s t o g r o m n e zwiększenie się s t o s u n k ó w p o k o j o w y c h m i ę d z y l u d ź m i , a mianowicie współ działania i pokojowego współzawodnictwa ludzi jest niewąt pliwe, s k u t k i e m czego w z a j e m n y s t o s u n e k w o j n y i p o k o j u p r z e s u w a się z biegiem c z a s u n a korzyść p o k o j u . Rozrost współzawodnictwa pokojowego postępuje równo legle ze z m i a n a m i w u s t r o j u i działalności p a ń s t w a , stanowią cymi kierunku. niezbędne uwarunkowanie rozwoju w tym W z a r a n i u dziejów ludzkość żyła, r o z b i t a n a d r o b n e grupy, złożone z osób, z w i ą z a n y c h p o k r e w i e ń s t w e m r o d z i n n e m , wio dące ż y w o t p r z e w a ż n i e koczowniczy, w e w n ą t r z z w a r t e . Rody g o s p o d a r o w a ł y w odosobnieniu od i n n y c h n a w s p ó l n y r a c h u n e k członków. G ł o w a r o d u wydzielała k a ż d e m u j e g o zajęcie. W y n i k i p r a c y p r z y p a d a ł y rodowi, j a k o t a k i e m u , w udziale. N a c z e l n i k czy też naczelnicy r o d u wydzielali u c z e s t n i k o m t e g o społeczeń- 20 WOJNA I POKÓJ s t w a ś r o d k i zaspokojenia ich p o t r z e b . P o d z i a ł p r a c i zasobów o d b y w a ł się zgodnie z z a s a d a m i , k t ó r e powoli p o w s t a w a ł y i n a b r a ł y m o c y obowiązującego zwyczaju. W ł a s n o ś ć p r y w a t n a t y l k o w s z c z u p ł y m zakresie p r z y s ł u g i w a ł a j e d n o s t c e . Nie b y ł o m o w y o p r a c y n a własną, osobistą korzyść. W y m i a n a b y ł a zjawiskiem wyjątkowem. runkowane G o s p o d a r c z e w s p ó ł z a w o d n i c t w o pokojowe, istnieniem własności p r y w a t n e j uwa i wymiany, było n i e m a l zupełnie obce ó w c z e s n e m u społeczeństwu. Nie istniało w s p ó ł z a w o d n i c t w o pokojowe w i n n y c h d z i e d z i n a c h życia, ukształ towanych podobnie, jak gospodarstwo, na podstawie przewagi c z y n n i k a zbiorowego n a d Pierwotna grupa jednostką. rodowa w toku dziejów rozrosła się w p a ń s t w o , w p r z y m u s o w y zespół w s z y s t k i c h ludzi, zamiesz kujących stale wyraźnie odgraniczoną przestrzeń ziemi, już niekoniecznie z w i ą z a n y c h p o k r e w i e ń s t w e m r o d z i n n e m , podleg łych władzy n a c z e l n e j , n i e z a l e ż n y c h od p a ń s t w czy plemion sąsiednich. P r z e m i a n a g r u p y rodowej w p a ń s t w o , dalsze roz r a s t a n i e się p a ń s t w a j e s t połączone z p o d b o j e m i n n y c h plemion, z w o j n a m i z e w n ę t r z n y m i , a równocześnie z d a l e k o i d ą c e m ogra niczeniem walki wewnętrznej. Pod tym względem polityka r o d u i p a ń s t w a nie ulega z m i a n o m . N a t o m i a s t zmieniają się poglądy n a współzawodnictwo pokojowe i stanowisko władzy wobec jego p r z e j a w ó w . W obrębie g r u p y rodowej współzawod nictwo pokojowe było niemal nieznane. Państwo, obejmując spadek po dawnych rodach, zapobiega nadal walkom wewnętrz n y m , ale b y n a j m n i e j nie w y s t ę p u j e p r z e c i w wszelkiemu współ z a w o d n i c t w u w ś r ó d swoich p o d d a n y c h . Z biegiem czasu do puszcza, a n a w e t p o p i e r a w s p ó ł z a w o d n i c t w o pokojowe, widząc w nim źródło rozlicznych J e d n o plemię podbija korzyści gospodarczych i sąsiednie. Te d w a p l e m i o n a innych. tworzyły p r z e d t e m o d r ę b n e j e d n o s t k i gospodarcze, k t ó r e obecnie mogą zlać się zupełnie w większą całość, mogą p o z o s t a ć n a d a l z a m k n i ę t y m i w sobie z w i ą z k a m i e k o n o m i c z n y m i , złączonymi je d y n i e politycznie. Najczęściej bieg w y p a d k ó w t o c z y się t o r e m pośrednim, ekonomicznie n a j k o r z y s t n i e j s z y m ; odrębność oczywiście u t r z y m a ć t r u d n o , Dawną ale i zupełne zupełną zlanie 21 WOJNA I POKÓJ nie j e s t ł a t w e . N a s t ę p u j e n a w i ą z a n i e s t o s u n k ó w połączone z w y t w o r z e n i e m się pokojowego wymiennych, współzawodnictwa gospodarczego. D a w n e odosobnione g o s p o d a r s t w a nie odpowia dają n o w y m s t o s u n k o m , w y w o ł a n y m przez wzrost liczby ludzi i ich p o t r z e b . Przejście d o g o s p o d a r s t w a w y m i e n n e g o , zastą pienie d a w n e g o , p r z y m u s o w e g o współdziałania p o części d o - b r o w o l n e m , p o części w s p ó ł z a w o d n i c t w e m p o k ó j o w e m z a p e w n i a większą wydajność potrzeb. Państwo p r a c y ludzkiej, d o s t a t n i e j s z e przez odpowiednie zmiany zaspokojenie ustawodawcze, p r z e d e w s z y s t k i e m przez dopuszczenie i zabezpieczenie własności p r y w a t n e j , oraz s w o b o d y r o z p o r z ą d z a n i a swoją p r a c ą warunki, niezbędne założenia pokojowego stwarza współzawodnictwa gospodarczego. Za n a j w y b i t n i e j s z y wyraz wzrostu pokójowości uważam wzmożenie się p o k o j o w y c h s t o s u n k ó w m i ę d z y l u d ź m i , a mia nowicie współdziałania i w s p ó ł z a w o d n i c t w a pokojowego. Z a n i k walk n a rzecz wojen u w a ż a m za dalszy doniosły w y r a z roz woju w t y m s a m y m k i e r u n k u . III. W a l k a ludzi ze z w i e r z ę t a m i n a l e ż y właściwie d o prze szłości. Człowiek udoskonalił b r o ń d o t e g o stopnia, że ogranicza się d o t ę p i e n i a zwierząt, o ile z a c h o d z i p o t r z e b a . Dziś a n i p o lowania, a n i z a b i j a n i a zwierząt d o m o w y c h nie m o ż n a n a z w a ć walką, ponieważ człowiek p r z y tej sposobności n i e m a l nie n a r a ż a się n a niebezpieczeństwo. Z w i e r z ę t a nie są zdolne d o sta wiania s k u t e c z n e g o oporu. Z d a w a ć b y się mogło, że z a n i k walki ludzi ze z w i e r z ę t a m i wywołał w z m o ż e n i e się w a l k i ludzi m i ę d / y sobą. Nie znajdując d o s t a t e c z n e g o z a d o s y ć u c z y n i e n i a p o p ę d o m w o j o w n i c z y m w walce ze z w i e r z ę t a m i , tern skwapliwiej wal czyli m i ę d z y sobą. Mieli p o t e m u więcej czasu i sił, niż przed t e m , a l b o w i e m d a w n i e j b y l i więcej zajęci walką ze z w i e r z ę t a m i . W rzeczywistości przebieg w y p a d k ó w b y ł o d w r o t n y . Równo legle z z a n i k i e m walki ludzi ze z w i e r z ę t a m i , w a l k a ludzi m i ę d z y sobą powoli zmniejsza się. Coraz b a r d z i e j ogranicza się d o walki 22 WOJNA I POKÓJ w formie wojen. W a l k a m i ę d z y l u d ź m i ulega s t o p n i o w o ogra niczeniu, m i m o z a n i k u walki że z w i e r z ę t a m i i m i m o coraz częstsze g o s t y k a n i a się ludzi m i ę d z y sobą. Przeciwstawienie walki i w o j n y jest wynikiem dziejo wego r o z w o j u . P ó k i nie p o w s t a ł o p a ń s t w o , nie mogło b y ć m o c y 0 zaistnieniu w o j e n . Członkowie d a w n i e j s z y c h luźnych, prze ważnie koczowniczych g r u p walczyli m i ę d z y Sobą l u b z człon k a m i i n n y c h p l e m i o n . S a m o p o m o c orężna nie hyŁa, w y r a ź n i e 1 stale z a k a z a n ą , zwłaszcza w s t o s u n k u d o obcych. P o w s t a n i e i dalsze t r w a n i e g r u p , t a k b a r d z o u ż y t e c z n e człowiekowi, b y ł o u w a r u n k o w a n e p r z e s t r z e g a n i e m spoistości w e w n ę t r z n e j , zakłó canej przez w a l k i m i ę d z y c z ł o n k a m i g r u p y . O d d a w i e n d a w n a dążenie zapobieżenia s t a r c i o m z b r o j n y m objawiało się silniej w t e d y , g d y chodziło o walki w e w n ę t r z n e m i ę d z y członkami tej samej g r u p y , słabiej w s t o s u n k a c h z o b c y m i . Nieraz część członków pewnej g r u p y społecznej p o d e j m o w a ł a w a l k ę z gro n e m osób, s t a n o w i ą c e m część i n n e g o związku n a własną r ę k ę bez p o r o z u m i e n i a z n a c z e l n i k a m i g r u p y . Z a t a r g miał c h a r a k t e r p r y w a t n y . Ż a d n a z obu g r u p , j a k o t a k a , j a k o całość nie b r a ł a w n i m u d z i a ł u . Dziś p a ń s t w o z a s t r z e g a sobie w y ł ą c z n y nopol chwytania podejmowanym za na broń. własną Zapobiega starciom mo prywatnym, r ę k ę bez p o r o z u m i e n i a z władzą, m i ę d z y m i e s z k a ń c a m i p a ń s t w a , oraz m i ę d z y n i m i i mieszkań cami sąsiednich w starciach państw. orężnych, Nakazuje poddanym które podejmuje. współdziałać N a z y w a m y je woj n a m i , jeżeli p r z e c i w n i k i e m jest i n n e p a ń s t w o . P o j e d y n e k instytucyą prywatną, ponieważ żadna ze stron jest walczących nie bierze w n i m u d z i a ł u w c h a r a k t e r z e u c z e s t n i k a organ izacyi p a ń s t w o w e j . Więcej p u b l i c z n y c h p i e r w i a s t k ó w t k w i w pościgu połicyantów za zbrodniarzami, ponieważ policyanci w charakterze organów państwowych. Wojna jest działają instytucyą w y b i t n i e publiczną, p a ń s t w o w ą , p o n i e w a ż jest s t a r c i e m d w ó c h organizacyi wytworzenia państwowych. Mogła się ściśle określonych powstać dopiero z i odgraniczonych chwilą organi zacyi p a ń s t w o w y c h . Równolegle z z a n i k i e m walki n a rzecz wojen przeciw- 23 WOJNA I POKÓJ s t a w i e n i e w o j n y i p o k o j u s t a j s się coraz wyraźniejsze. D a w n i e j przeciwstawienie j e d n e g o s t a n u d r u g i e m u b y ł o mniej s t a n o w c z e . Między c z ł o n k a m i r ó ż n y c h g r u p z d a r z a ł y się z a t a r g i p r y w a t n e , później uznane za niedopuszczalne przez państwa, których siły i z a k r e s d z i a ł a n i a wzrastają. P r z e c i w s t a w i e n i e w o j n y i p o koju b y ł o p o c z ą t k o w o mniej w y r a ź n e t a k ż e i d l a t e g o , że za kończenie zatargów zbrojnych między plemionami równoznaczne z nastaniem stosunków pokojowych. nie było Zetknięcia r ó ż n y c h g r u p b y ł y nieliczne. J e d n i nie znali i nierozumieli d r u gich, co p o d s y c a ł o w z a j e m n ą nieufność. Zetknięcia p r z e r a d z a ł y się ł a t w o w z a t a r g z b r o j n y , k o ń c z ą c y się faktycznie, ale nie u m o w n i e , często o d n a w i a j ą c y się p r z y sposobności najbliższego zetknięcia. T o n o w e starcie t r u d n o n a z w a ć d a l s z e m t r w a n i e m d a w n e g o z a t a r g u , p o n i e w a ż w chwili f a k t y c z n e g o zakończenia d a w n e g o z a t a r g n nie było w y r a ź n e g o z a m i a r u podjęcia n a n o w o k r o k ó w nieprzyjacielskich. Zakończenie z a t a r g n n ł e łączyło się z zamiarem zaniechania nowych, póki do następnego zatargu nie p r z y j d z i e , nie łączyło się z z a m i a r e m wejścia w s t o s u n k i pokojowe z podejmowało jownicy dotychczasowym napad wracali, nieprzyjacielem. rozbójniczy wzbogaceni Jedno przeciw d r u g i e m . łupem. plemię Jego Pozostawiali wo najbliższy u k ł a d w z a j e m n y c h s t o s u n k ó w zbiegowi okoliczności. N a razie nie mieli z a m i a r u a n i podjęcia nowej w y p r a w y , a n i wejścia w s t o s u n k i p o k o j o w e z t y m i , k t ó r y c h o b r a b o w a l i . Jeżeli za niechali p o n o w n e g o najścia, wzajemniali się n a p a d e m , jeżeli ich nieprzyjajiele nie od z d a r z y ć się mogło n a w i ą z a n i e po k o j o w y c h s t o s u n k ó w h a n d l o w y c h l u b i n n y c h m i ę d z y o b u ple m i o n a m i l u b ich c z ł o n k a m i . A t o l i ich n a w i ą z a n i e nie b y ł o z g ó r y przewidziane. Brak tego przewidywania stanowi zasadniczą różnicę w p o r ó w n a n i u z p ó ź n i e j s z y m s t a n e m rzeczy. D o p i e r o w t o k u dalszego r o z w o j u w y p a d k ó w doszło d o z a w i e r a n i a u m ó w p o k o j o w y c h , s t a n o w i ą c y c h z a k o ń c z e n i e wojen, a n a przyjęciu polegających o b u s t r o n n e m z a s a d y , wedle k t ó r e j aż d o chwili w y b u c h u w o j n y n o w e j , z a t a r g i z b r o j n e m i ę d z y p a ń s t w a m i za wierającymi u m o w ę , mają b y ć w y k l u c z o n e . W y t w o r z e n i e się przeciwstawienia walki i w o j n y , wojny .24 i WOJNA I POKÓJ pokoju jest przejawem zwycięstwa dążności pokojowych. Z a n i k w a l k n a rzecz wojen nie m ó g ł b y n a s t ą p i ć bez s t o p n i o w e g o z r ó ż n i c z k o w a n i a się walki i w o j n y . Nie m o g ł o b y b y ć mowy 0 zmniejszającem się znaczeniu wojen, g d y b y s t o s u n k i z e w n ę t r z n e państw nie uległy p r z e o b r a ż e n i u w i e n i e w o j n y i pokoju przez wyraźne przeciwsta (por. u s t ę p V ) . Z w y c i ę s t w o dążności p o k o j o w y c h w e w n ą t r z p a ń s t w a czyli z a n i k w a l k i jest o b j a w e m wyraźniejszym, mniej wątpliwym, niż z m n i e j s z a n i e się zna czenia wojen. P o objaśnieniu k i l k u k r ó t k i m i u w a g a m i z a n i k u w a l k i , b ę d ę się s t a r a ł odpowiedzieć n a p y t a n i e , czy i o ile m o ż e b y ć m o w a o coraz t o mniejszem z n a c z e n i u wojen? Naczelnicy rodu dbali o wytworzenie jaknajsilniejszego poczucia łączności w ś r ó d osób podległych ich w ł a d z y . się o w y k l u c z e n i e s t a r ć o r ę ż n y c h . Chcąc s k u t e c z n i e Starali przeciw działać w r o g o m z e w n ę t r z n y m musieli z a p o b i e g a ć w a l k o m w e w n ą t r z r o d u . P i e r w o t n a g r u p a r o d o w a w t o k u dziejów roz rosła się w p a ń s t w o , przez p o d b ó j , u w a ż a n y za źródło rozlicz n y c h korzyści. P a ń s t w a nie p o w s t a ł y wyłącznie przez podbój 1 dla p o d b o j u , ale p e w n e m j e s t , że w ł a d c y społeczeństw l u d z kich od d a w i e n d a w n a u w a ż a l i p o d b ó j za j e d n o ze s w y c h głów n y c h z a d a ń . S p o ł e c z e ń s t w a mniej usposobione, c z y mniej uzdol n i o n e d o p o d b i j a n i a i n n y c h , z o s t a ł y wcielone d o p a ń s t w są siednich. W miarę dokonywania szczęśliwych podbojów wzrasta liczba ludzi i p r z e s t r z e ń , n a k t ó r ą rozciąga się działalność p o kojowa p a ń s t w a , polegająca n a zapobieżeniu walk m i ę d z y wła snymi poddanymi. Naczelnicy grup rodowych dbali usilnie o zapobieżenie s t a r c i o m w e w n ę t r z n y m . W ł a d c y p a ń s t w m u s z ą z i s t o t y rzeczy iść t ą s a m ą drogą. R ó ż n i c a j e s t j e d y n i e ilościowa. I c h pokójowość, polegająca n a p r z e c i w d z i a ł a n i u w a ł k o m we w n ę t r z n y m , rozciąga się n a c o r a z t o większe o b s z a r y i n a c o r a z t o liczniejsze z a s t ę p y ludzi. S t a n y Zjednoczone n a z y w a j ą często p a ń s t w e m , c e m s y s t e m o c h r o n y celnej. Niewątpliwie S t a n y o ile chodzi o p r z y w ó z z z e w n ą t r z wielu t o w a r ó w , g o przez nałożenie ceł, a więc stosują system stosują- Zjednoczone, utrudniają ograniczający 25 WOJNA I POKÓJ w o l n y h a n d e l z e w n ę t r z n y . Zupełnie m y l n e m b y ł o b y p r z y p u s z czenie, że wogóle nie p r o w a d z ą p o l i t y k i wolnego h a n d l u . W obrę bie S t a n ó w Z j e d n o c z o n y c h przestrzegają jej jaknajściślej od d a w i e n d a w n a . N i e m a m o w y o o d s t ą p i e n i u od n i e j . S t a n y Zjed noczone obejmują p r z e s t r z e ń n i e m a l r ó w n i e wielką, j a k E u r o p a , zamieszkałą obecnie przez blisko s t ó milionów ludzi, w e w n ą t r z k t ó r e j g r a n i c e celne są z j a w i s k i e m zupełnie nie z n a n e m . S t a n y Zjednoczone prowadzą p o l i t y k ę o c h r o n y celnej w o b e c zagra nicy, p o l i t y k ę wolnego h a n d l u w e w n ą t r z k r a j u . Coś p o d o b n e g o zachodzi w s p r a w i e w o j n y i , p o k o j u . S t a n y Zjednoczone u t r z y m u j ą w o j s k o l ą d o w e , flotę wojenną. O d czasu d o czasu p r o w a d z ą w o j n y z p a ń s t w a m i sąsiedniemi. Chcąc w r a z i e w o j n y skutecznie w y s t ą p i ć p r z e c i w k o z e w n ę t r z n e m u nieprzyjacielowi, oczywiście t a k ż e z i n n y c h p r z y c z y n , starają się usilnie o w y kluczenie w alki n a ogromnej p r z e s t r z e n i w ś r ó d licznej rzeszy T ludzi podległej ich w ł a d z y . Nie każde z p a ń s t w nowoczesnych występuje przeciwko wszelkim jego w ł a d z y . walkom między osobami stanowczo podlegającymi S t a n o w i s k o wielu p a ń s t w n o w o c z e s n y c h p o j e d y n k ó w j e s t c h a r a k t e r y s t y c z n ą pozostałością wobec dawniejszego u s t r o j u , pozostałością czasów, k t ó r y m obcą b y ł a z a s a d a bez względnego w y k l u c z e n i a s t a r ć o r ę ż n y c h m i ę d z y mieszkańcami p a ń s t w a . Dziś p o j e d y n k i są wszędzie z a k a z a n e , ale z n a n ą jest rzeczą, że w wielu p a ń s t w a c h p o d n a c i s k i e m opinii publicznej władze a l b o u n i k a j ą ścigania u c z e s t n i k ó w p o j e d y n k u , a l b o wy mierzają k a r y ł a g o d n e . D z i w n e jest w wielu p a ń s t w a c h sta n o w i s k o władz w w y p a d k a c h , w k t ó r y c h j e d n ą ze s t r o n , bio r ą c y c h u d z i a ł w z a t a r g u , jest w o j s k o w y . W ó w c z a s w ł a d z e w o j skowe wywierają p e w i e n p r z y m u s celem d o p r o w a d z e n i a d o p o j e d y n k u . Grożą usunięciem z wojska w razie n i e u s k u t e c z n i e n i a , czy też nieprzyjęcia w y z w a n i a n a p o j e d y n e k z g o d n e g o z p r z y j ę t y m i z w y c z a j a m i . T e n p r z y m u s nie w y k l u c z a k a r y , g d y d o j dzie do pojedynku. W stanowisku władz tkwi oczywista sprzeczność. Angielska opinia p u b l i c z n a p o t ę p i a p o j e d y n e k , t a k ż e woj skowych. Tamtejsze władze państwowe nie czynią różnicy 26 WOJNA i POKÓJ m i ę d z y p o j e d y n k a m i a i n n y m i r o d z a j a m i walki. W Anglii i S t a n a c h Z j e d n o c z o n y c h znikł t a k ż e i t e n w y ł o m w zasadzie bez względnego w y k l u c z e n i a s t a r ć orężnych m i ę d z y mieszkańcami państwa. P a ń s t w a p o d o b n i e , j a k ludzie, k t ó r y c h są zespołem, żyją równocześnie dążeniami wojennymi i pokojowymi. Istnieją t e o r y e p o w s t a n i a pańsówa, w y c h o d z ą c e z o d m i e n n y c h założeń. Jedne widzą w państwie przedewszystkiem organizacyę wo jenną, d r u g i e z a d a n i a pokojowe p a ń s t w a uważają za główne. Pogląd, wedle k t ó r e g o p a ń s t w o p o w s t a ć miało przez p o d bój i d l a p o d b o j u , doczekał się d o p i e r o w X I X - y m wieku d o kładniejszego sformułowania z tłumaczeniem rozwoju i większego rozgłosu w społecznego a n a l o g i a m i , związku zaczerpnię t y m i z r o z w o j u ś w i a t a zwierzęcego, objaśnianego przez Dar w i n a walką o b y t . Niewątpliwie p o d b ó j b y ł od d a w n a i jest p o dziś dzień i s t o t n y m w s p ó ł c z y n n i k i e m życia państwowego, a więc i społecznego.. Atoli k a ż d y p o d b ó j b y ł uwarunkowany i s t n i e n i e m p e w n e j solidarności w ś r ó d g r u p y podbijającej, był równocześnie Ta aktem współdziałania i współzawodnictwa. s a m a dwoistość t k w i n a dnie pokójowości p a ń s t w . W wieku XVII-ym rozumowano na podstawie przy puszczenia o p i e r w o t n e m istnieniu walki w s z y s t k i c h ze w s z y s t k i m i {homo homini lupus). N i e b y ł o ż a d n e j łączności l u d ź m i . K a ż d y zwalczał sąsiadów. B y l i b y się ludzie nawzajem, wotną między wytępili g d y b y n i s zawrócili z t e j drogi. Ograniczyli pier samowolę k a ż d e g o p r z e z wykluczenie w a l k i zawierającymi podstawową umowę społeczną, przez pomiędzy uznanie w ł a d z y naczelnej i przez przyjęcie i n n y c h p o s t a n o w i e ń , sta nowiących n i e z b ę d n y c z y n n i k życia społecznego. W t e r n oświetle n i u p a ń s t w o j e s t organizacyą, powołaną d o życia p r z e d e w s z y s t k i e m w celach p o k o j o w y c h . R o z u m o w a n i e t a k i e m o ż n a u w a ż a ć za p r a w d ę formalną, za h y p o t e c z n e założenie, p o t r z e b n e gwoli logicznego ujęcia rozwoju wypadków. W tern z n a c z e n i u nie jest w tej chwili p r z e d m i o t e m moich u w a g . S z u k a m odpowiedzi na pytanie, padków? czy j e s t wyrazem rzeczywistego przebiegu wy O d p o w i a d a m przecząco. P a ń s t w o j e s t jeszcze ciągłe 27 WOJNA I POKÓJ i b y ł o od p o c z ą t k u o r g a n i z a c y ą ludzką, stworzoną dla posłu giwania się z a r ó w n o współdziałaniem, j a k w s p ó ł z a w o d n i c t w e m . P a ń s t w o j e s t równocześnie j e d n y m i d r u g i m s p o s o b e m współ życia ludzi, z y s k a n i a ś r o d k ó w z a s p o k o j e n i a p o t r z e b . P y t a n i e , czy p a ń s t w o b y ł o p o c z ą t k o w o jową, c z y wojenną, konkretnie organizacyą poko j e s t w założeniu b ł ę d n e . N i e m o ż n a dać n a nie odpowiedzi. Można conajwyżej h y p o t e t y c z n i e j e d e n l u b d r u g i p u n k t w i d z e n i a wziąć z a p o d s t a w ę wyjaśnienia zjawisk. (Dok. nast.) Adam Krzyżanowski. Metoda religijno - pedagogiczna Foerstera. Nie p o d o b n a przewidzieć, czy i k i e d y prof. d r . F r . W. F o e r s t e r , z n a n y z p e d a g o g i c z n y c h s w y c h dzieł, t ł u m a c z o n y c h t a k ż e n a j ę z y k polski, o b d a r z y n a s obiecaną od d a w n a książką o m o r a l n o - p e d a g o g i c z n e j konieczności religii, a zwłaszcza o niczem n i e d a j ą c y m się zastąpić w p ł y w i e religii katolickiej, dla k t ó r e j o b j a w i a t u i ówdzie żywą s y m p a t y ę . U z n a n i e j e d n a k , a n a w e t uwielbienie, j a k i e znajduje F o e r s t e r w ś r ó d wielu w y k s z t a ł c o n y c h k a t o l i k ó w , oraz i d u c h o w n y c h , w y m a g a ostrzegawczego głosu i nie p o z w a l a dalej czekać n a zapowiedzianą p r a c ę . N i e m o ż n a zaprzeczyć, że dzieła F o e r s t e r a w y w a r ł y już i wywie rają silny w p ł y w n a w y c h o w a w c ó w i d u s z p a s t e r z y k a t o l i c k i c h . Czy j e d n a k t e n w p ł y w jest n a p r a w d ę d o d a t n i m ? Czy prze ciwnie, nie p r z e c e n i a się może pedagogicznej w a r t o ś c i poglą dów Foersterowskich w dziedzinie religijnego Czy m o ż n a t o u w a ż a ć z a z d r o w y o b j a w , że katolickiej p e d a g o g i k i religijnej nawołują w y c h o w a n i a ?przedstawiciele bez p o w a ż n y c h strzeżeń d o większego u w z g l ę d n i a n i a Foersterowskiej za metody e t y c z n e j w n a u c e religii? J u ż okoliczność, że F o e r s t e r m i m o s w y c h katolickich — powiedzmy — sympatyi, n i e p r z e k o n a ń , jest i zostaje pro t e s t a n t e m , p o w i n n a b y n a s p o w s t r z y m a ć o d bezwzględnego za lecania jego dzieł k a p ł a n o m i w y c h o w a w c o m k a t o l i c k i m . n i e k a t o l i k o w i muszą F o e r s t e r o w i b y ć obce najistotniejsze Jako dła 29 METODA RELIGIJNO PEDAGOGICZNA FOERSTERA p e d a g o g i k i Kościoła k a t o l i c k i e g o c z y n n i k i , j a k i m i są p r a w d z i w a wiara, uległość dla boskiej p o w a g i K o ś c i o ł a - M a t k i , i styczność z B o g i e m przez S a k r a m e n t a św. i zwłaszcza św. E u c h a r y s t y ę . Zaiste, bliższe z a s t a n o w i e n i e się n a d m e t o d ą Foerstera i jego z a m i a r a m i d o p r o w a d z a n a s d o wniosku, że — m i m o n a j lepszych może jego chęci — k a t o l i c k a pedagogika reli gijna jest d l a ń jeszcze księgą z a m k n i ę t ą . F o e r s t e r u ż y w a w p r a w dzie od czasu do czasu wyrażeń „łaska", „nadprzyrodzone ż y c i e " , „ d o g m a t y " , „ D u c h Św.", ale czuć, że nie p o j m u j e ich właściwego z n a c z e n i a , że p r z e c z u w a p o t ę g ę i dzielność nad p r z y r o d z o n y c h ś r o d k ó w , ale t y l k o z d a l e k a , w ś r ó d . m g i e ł i ciem ności. Pojęcia religijne F o e r s t e r a są m ę t n e i chwiejne, dalekie od p r a w d z i w e g o katolicyzmu. Uznając więc niezaprzeczone zasługi głośnego p e d a g o g a w k i e r u n k u psychologicznego pogłę b i e n i a n a u k e t y c z n y c h i p o w i ą z a n i a ich z k o n k r e t n e m życiem, m u s i m y s t a n o w c z o d o m a g a ć się wielkiej oględności w s t o s o w a n i u jego m e t o d w n a u c e religii k a t o l i c k i e j . Od F o e r s t e r a m o ż e m y i p o w i n n i ś m y się uczyć, a n a w e t wiele się uczyć, ale cum grano salis t . j . ze s t a n o w c z e m i z a s t r z e ż e n i a m i w dziedzinie religijnej pedagogiki. P r z y p a t r z m y się tej sprawie t r o c h ę d o k ł a d n i e j . Zasadniczą swą książkę „ W y c h o w a n i e c z ł o w i e k a " ) (w o r y g i n a l e : 1 Jugendlehre) n a z w a ł F o e r s t e r „książką d l a rodziców, nauczycieli i k a p ł a n ó w " . N i e m a wątpliwości, że miał n a myśli, jeśli nie głównie, t o w k a ż d y m razie r ó w n o r z ę d n i e z p a s t o r a m i l u t e r s k i m i k a p ł a n ó w katolickich. B ę d ą c człowiekiem t a k t u , zdał sobie s p r a w ę z niewłaści wości t e g o p r z e z n a c z e n i a swej książki dla d u s z p a s t e r z y obcego m u w y z n a n i a . U s p r a w i e d l i w i ł więc k r o k swój s k r o m n ą uwagą w p r z e d m o w i e swego d z i e ł a : „ P r z e z n a c z e n i e tej książki t a k ż e i d l a k a p ł a n ó w " nie o z n a c z a b y n a j m n i e j p r e t e n s y o n a l n e g o mie szania się d o pieczy n a d d u s z a m i . A u t o r sądzi, że „ o d p o w i a d a wyrażanym mu często ze s t r o n y duchowieństwa życzeniom, ) Wychowanie człowieka. Tłum. W. Osterloff. Kraków-Warszawa. Cytuję według przekładu polskiego, choć zostawia on wiele do życzenia pod względem j ę z y k o w y m . 1 30 METODA RELIGIJNO PEDAGOGICZNA FOERSTERA k i e d y s p e c y a l n i e d l a o p i e k u n ó w dusz w wielkich m i a s t a c h p o daje t r o c h ę m a t e r y a ł u d o stosowanej [ n a u k i m o r a l n o ś c i " . (Str. I I ) . T a k s k r o m n ą nie j e s t j e d n a k rola F o e r s t e r a w oddziały w a n i u n a religijną p e d a g o g i k ę , czy t o z w a ż y m y jego f a k t y c z n y w p ł y w , czy t e ż t e o r e t y c z n e j e g o w y n u r z e n i a . Zdaniem czesnej Foerstera „nauczanie nie k s z t a ł c i c h a r a k t e r u religii w i nie s t a n o w i szkole nowo dostatecznego p o u c z a n i a e t y c z n e g o " . ( W y c h ó w , czł. str. 92). Nie chodzi j e d n a k F o e r s t e r owi „ o usunięcie l u b lekceważenie p o u c z a n i a religij nego, lecz o m e t o d ę pedagogiczną właśnie w p o u c z a n i u religijnem" (str. 94). T o oświadczenie m ó w i c h y b a coś więcej, niż p r a g n i e n i e p o d a n i a „ t r o c h ę m a t e r y a ł u d o stosowanej n a u k i m o r a l n o ś c i " . A t o l i a u t o r staje się jeszcze jaśniejszym, ryzując się z Fairscłiildem w American (styczeń Journal of solida Sociology 1 8 9 8 ) : „ K o ś c i e l n a n a u k a moralności z a n a d t o oddala się od życia. Kościołowi p o t r z e b a nowej m e t o d y dla k o n k r e t n e g o s t o s o w a n i a s w y c h p r a w d d o codziennego t r y b u życia w sposób możliwie w y r a z i s t y . Z e b r a w s z y i z e s t a w i w s z y k o n k r e t n e k o n flikty e t y c z n e , n a l e ż y d y s k u t o w a ć z dziećmi o k w e s t y a c h . d o b r a i zła n a t l e ich własnego ż y c i a " . (W o r y g i n a l e : „Man konkreten ethischen KonfliJcte die ganz bestimmten Fragen der Kinder von Recht Lebenserfahrung sammeln und und mit Unrecht zutage solle die diesen diskutieren, die in ihrer taglichen lehre Berlin 1909, S. 122). T o ż ą d a n i e szczególnie p o d o b a się treten". Jugend- F o e r s t e r o w i , d l a k t ó r e g o „ p r z e ż y w a n i e religijne i w y p ł y w a j ą c e z w e w n ą t r z p o j m o w a n i e e w a n g e l i i " ( W y c h . czł. s t r . 109) j e s t p o d s t a w ą e t y c z n e g o w p ł y w u p r z e z religijne w y c h o w a n i e . „Zadanie główne pouczania kościelnego młodzieży sta n o w i b u d z e n i e i w z m a c n i a n i e życia e t y c z n e g o przez jego s t o sowanie d o i d e a ł ó w religijnych, oraz p r z y p o w i e ś c i i n a u k h i s t o r y i ś w i ę t e j " . ( W y c h . czł. s t r . 107). T u u w y d a t n i a się j u ż dosyć jaskrawo protestancki duch religii chrześcijańskiej są dla niego autora. Wieczne prawdy p r z e d e w s z y s t k i e m s y m b o l a m i p r a w d życiowych, d o z r o z u m i e n i a k t ó r y c h p r o w a d z ą własne d o ś w i a d c z e n i a w e w n ę t r z n e w y c h o w a n k a . Powiedziałem „ p r z e d e w s z y s t k i e m " , b o a u t o r odczuwając z a p e w n e b r a k k o m - METODA KJfiLIGIJNO-PEDAGOGICZNA F O E R S T E R A petencyi „zastrzega się w y r a ź n i e przeciw 31 nasuwającemu może p r z y p u s z c z e n i u , j a k o b y d o g m a t y chrześcijańskie się poczy t y w a ł t y l k o z a s y m b o l e p r a w d e t y c z n y c h i z a p r z e c z a ł ich zna czeniu metafizycznemu". (Wych. czł. str. 112. Przypisek). W j a k i z a ś sposób p o j m u j e owo m e t a f i z y c z n e znaczenie, a u t o r bliżej nie określa. Z m ę t n y c h jego, t u i ówdzie r o z s i a n y c h uwag w y p ł y w a , że w i a r a według F o e r s t e r a jest w y n i k i e m życia we wnętrznego każdej jednostki. W zakończeniu „Drogowskazu ż y c i a " , w rozdziale,, Religia i c h a r a k t e r " c z y t a m y : „ P r a w d z i w e pojęcie o naszej n a t u r z e d u c h o w e j o t r z y m u j e m y nie za p o m o c ą n a u k o w y c h b a d a ń n a t u r y z e w n ę t r z n e j , lecz przez p o z n a n i e i u d o s k o n a l e n i e siebie s a m y c h . K t o się w y t r w a l e ćwiczy w p a n o w a n i u d u c h a n a d n a m i ę t n o ś c i a m i i ciałem (w oryginale : „Korperzustande", Lebensfiihrung, Berlin 1909, S. 296), ten o d z y s k a wiarę w ś w i a t d u c h o w y . U m o c n i się w t e m i oświeci, skoro' u ś w i a d o m i sobie, że największe i n a j b o g a t s z e dusze, k t ó r y c h całe życie z w r ó c o n e m b y ł o k u rzeczywistościom świata w e w n ę t r z n e g o , k t ó r e żyły p e ł n e m i silnem życiem d u c h o w e m , coś pewniejszego powiedzieć mogą o istocie d u c h a , niż wszyscy badacze świata zewnętrznego, którzy właśnie przez rodzaj swych zajęć b y w a j ą p o z b a w i e n i życia w e w n ę t r z n e g o i d o ś w i a d czenia' . 4 „ W t y c h p r a w d a c h p o d s t a w o w y c h znajduje się sapientium, consensus zgodzenie się n a nie t y c h , k t ó r z y n i e t y l k o o nich myśleli, lecz głęboko je przeżyli i odcierpieli i n a n i c h swą mą drość oparli. . . Do zrozumienia religii nie d o p r o w a d z i nas r o z u m k r y t y c z n y , k t ó r y służy d o czego innego, lecz cześć i p o k o r a wobec n i e z r ó w n a n e j wielkości d u s z y i znajomości przemawiającej do nas z pism świętych i tradycyi". życia, (Drogo wskaz życia. S t r . 212). P o w a g ą religijną j e s t dla F o e r s t e r a t r a d y c y a religijna, t . j . t r a d y c y a Freiheit. Mimchen „wielkich d u s z " (Autoritat u. 1910, 8. 97). W i e d z a nie p r o w a d z i d o w i a r y , nie u z a s a d n i a jej p o d s t a w — o n a n i e m a nic wspólnego z wiarą. D o w i a r y p r o w a d z i n a t o m i a s t p o k o r a , k t ó r a się p o d p o r z ą d k o wuje p r a w d z i e życiowej, s t w i e r d z o n e j przez zniewalającą nas zgodność wielkich c h a r a k t e r ó w i z n a w c ó w życia. (Autoritat u. 32 METODA RELIGIJNO-PEDAGOGICZNA FOERSTERA Freiheit, S. miotowy, 58, 59). W t a k i e j wierze t k w i p i e r w i a s t e k przed będący normą poprawczą dla podmiotowych do świadczeń religijnych : „Religijny geniusz jest t y l k o n a pozór p o d m i o t o w y m , w rzeczywistości zaś j e s t w n a j w y ż s z y m sensie p r z e d m i o t o w y m , g d y ż p r z e m a w i a z pełni i głębi osobo wego życia, gdzie egoistyczne ograniczenie zostało przezwycięż o n e m , gdzie n a t o m i a s t dochodzi d o słowa całość życia, i s t o t a r z e c z y " . (Autoritat u. Freiheit, S. 56, Anmerk.). Ow p r z e d m i o t o w y geniusz religijny, za k t ó r y m serce ludzkie t ę s k n i z n a t u r y swej, j a k o za ź r ó d ł e m p i e r w o t n e m swego życia, j e s t wedle Foer s t e r a z b a w i e n i e m człowieka „ w o b e c p o w s z e c h n e g o c h a o s u in d y w i d u a l n y c h t y l k o p o j ę ć " , nie p o z o s t a w i a j ą c y c h j u ż „ d l a wielkiego i p o r y w a j ą c e g o p r z e k o n a n i a " . więcej młodych niedowiarków naszego Stąd to wdeku miejsca „coraz przyznaje po cichu, że n o w o ż y t n e oświecenie k a r m i ł o ich d u c h o w n e p o t r z e b y k a m i e n i a m i t y l k o z a m i a s t chleba, oraz o d c z u w a z głębokiem otrzeźwieniem i udręczeniem, że bez silnej w i a r y w p r a w d y wieczne nie p o d o b n a siebie p o w a ż n i e w y r a b i a ć . D l a c z y s t y c h h i p o t e z n i k t nie myśli się p o ś w i ę c a ć " . (Por. D r o g o w s k a z życia, W a r s z a w a 1911, s t r . 211, Lebensfuhrung, S. 296). N i e d o s t a t e c z n o ś ć i n d y w i d u a l i z m u religijnego w y m a g a k o n s e k w e n t n i e usunięcia t a k ż e p o d m i o t o w e j „ i n t e r p r e t a c y i " reli gijnego p o d a n i a . W t y m celu kościół ż ą d a słusznie, „ a b y in d y w i d u a l n e p o s z u k i w a n i e za C h r y s t u s e m p o d p o r z ą d k o w a ł o się wyobrażeniom, w których miarodajni wyznawcy Chrystusa śwdęcili d u c h o w n e swe połączenie z N i m , oraz pojęli zespolon e m i siłami i skrystalizowali całkowitość w p ł y w u jego osobi s t o ś c i " . (Autoritat u. Freiheit, S. 71). W y o b r a ż e n i a t e słusznie u j ę t e z o s t a ł y „ w czcigodne z e w n ę t r z n e i ciągłości" (Autoritat u. Freiheit, formy autorytetu S. 75), g d y ż „ j e d y n i e t r w a ł e f o r m y w i a r y i i n t e r p r e t a c j e , w k t ó r y c h najwięksi n a ś l a d o w c y C h r y s t u s a złożyli i s t o t ę i znaczenie j e g o p o s t a c i , z a c z e r p n i ę t e z najgłębszego wewnętrznego doświadczenia... zdołają w y t w o rzyć ową siłę w i a r y w jego niewzruszoną p r a w d ę , k t ó r ą łącznie może być p o d s t a w i e " (Autoritat fundamentem u. Freiheit, kultury S. 68). na wy chrześcijańskiej METODA RELIGIJNO-PEDAGOGICZNA FOERSTERA 33 W i a r a w t a k p o j ę t e p r a w d y wieczne i d o g m a t y katolickie n i e m a oczywiście nic wspólnego z wiarą katolicką. Foerster o d k r y ł — co j u ż T e r t u l l i a n szeroko w y k a z a ł w dziele „ 0 świa d e c t w i e d u s z y l u d z k i e j ' ' (anima humana rfrturaliter est Christiana)— ż e „ p r z y k a z a n i a m o r a l n e religii chrześcijańskiej p r z e m a w i a j ą d o d u s z y ludzkiej „ n a j b a r d z i e j jej w ł a ś c i w y m j ę z y k i e m " , i że dla t e g o religijne u z a s a d n i e n i e e t y k i u m i e przenieść n a k a z z e w n ę t r z n y d o życia osobistego, p r z e m a g a j ą c w t e n sposób t o , c o św. P a w e ł n a z y w a „niewolą p r a w a " i c o często p o z b a w i a moralność wszel kiego w p ł y w u właśnie n a ludzi n a s t r o j o n y c h b a r d z i e j i n d y w i d u a l i s t y c z n i e . ( W y c h o w a n i e człow. s t r . V ) . T a k chce F o e r s t e r pogodzić a u t o n o m i ę m o r a l n ą z h e t e ronomią, a ł ą c z n i k i e m jest geniusz religijny, k t ó r y p r z e m a w i a zarówno przez w ł a s n e doświadczenie wewnętrzne, j a k przez zgodność d o ś w i a d c z e ń wielkich dusz i znawców, życia. T e i n t e r p r e t a c y e k a t o l i c k i c h pojęć w i a r y , d o g m a t u i t . p . są zupełnie modernistyczne: są mieszaniną racyonalizmu kantowskiego z fideismem p r o t e s t a n c k i m i p e w n y m t r a d y c y o n a l i z m e m , w a j ą c y m i się p o d k a t o l i c k ą Zapatrywania niekatolickie religijną i nie terminologią. religijne mogą ukry Foerstera są z a t e m na wskroś mieć n i c wspólnego z pedagogiką Kościoła katolickiego. M u s i m y t o m o c n o podkreślić wobec s y m p a t y i k a t o l i k ó w , a t a k ż e księży, d l a m e t o d y t e s t a n c k i e g o p e d a g o g a . W o b e c wrogich, nienawiścią pro ziejących k u w s z y s t k i e m u , co k a t o l i c k i e , p r ą d ó w i z a c z e p e k ze s t r o n y z w o l e n n i k ó w niezależnej e t y k i , musiało silne zaznaczenie reli gijnej i w y z n a n i o w e j e t y k i s p o t k a ć się z u z n a n i e m wszystkich d o b r z e m y ś l ą c y c h k a t o l i k ó w . Z a p r a s z a n o więc ze s t r o n y k a tolickiej Foerstera n a kongresy pedagogiczne i odczyty, b u dząc tern m i m o chęci n i e z d r o w y k u l t F o e r s t e r o w s k i , i w yrar biając m u opinię w k o ł a c h katolickich. Dziś, g d y n i e m i l k n ą wołujących d o posługiwania głosy p e d a g o g ó w katolickich, n a się m e t o d ą Foerstera w nauce religii, t r z e b a s t a n o w c z o p r z e s t r z e d z p r z e d z g u b n y m i s k u t k a m i , które musiałyby wyniknąć z podobnych pogadanek etycznych w duchu P. P . Foerstera, kosztem pedagogicznych T.CXXXI. metod Kościoła o 34 METODA RELIGUNO-PEDAGOGICZNA FOERSTERA katolickiego. Nikt chyba nie przeczy, — i j a też nie m a m t e g o z a m i a r u — że F o e r s t e r o w s k i e p o g a d a n k i i d y s k u s y e e t y c z n e m a j ą wysoką w a r t o ś ć pedagogiczną, i że uczyć się z nich należy wiele p o d względem realnej p l a s t y k i życia i psychologii w y c h o w a w c z e j . P r z y z n a j ę też, że F o e r s t e r n a p o t r z e b n e koja rzenie p r a w d religijnych i p r z y k a z a ń z życiem słusznie kładzie silny nacisk, ale sądzę, że energicznie z a p r o t e s t o w a ć p o w i n n i ś m y przeciw roli, j a k ą F o e r s t e r sobie p r a g n i e p r z y w ł a s z c z y ć w k a tolickiej pedagogice religijnej. Owego kojarzenia religijnych p r a w d i z a s a d z życiem k o n k r e t n e r a nie w y n a l a z ł d o p i e r o Foer s t e r ; istniało ono zawsze w pedagogice Kościoła, począwszy od jego założyciela, Boskiego N a s z e g o Z b a w c y J e z u s a Chry stusa. E w a n g e l i e są k l a s y c z n y m d o w o d e m , że słowa Chrystu sowe t c h n ą s a m e m życiem, i n i e m a p r o s t s z y c h a z a r a z e m g ł ę b szych pogadanek etycznych nad niezrównane .przypowieści P a ń s k i e . H o m i l e t y k a i k a t e c h e t y k a kościelna zawsze kształciła się n a w z o r a c h Ewangelii i u s t a w i c z n i e t ł u m a c z y ł a związek wzniosłych jej p r a w d z r e a l n e m życiem. Asceza k a t o l i c k a zawsze d o m a g a ł a się r o z w a ż a n i a t a j e m n i c w i a r y św. i p r z e ż y w a n i a ich w d u s z y , oraz s t o s o w a n i a ich d o życia k o n k r e t n e g o i p o t r z e b duszy aż d o najdrobniejszych szczegółów. K a ż d y podręcznik r o z m y ś l a ń o życiu Zbawiciela zawiera co d o i s t o t y metodę, k t ó r ą F o e r s t e r objaśnia n a tle naszego n o w o ż y t n e g o życia p o wielkich zwłaszcza m i a s t a c h . N a w i ą z y w a n o w n a u c z a n i u i w y c h o w a n i u k a t o l i c k i e m zawsze d o doświadczeń i i n t e r e s ó w dziecka. D z i ś zmienił się z a k r e s i c h a r a k t e r o w y c h życiowych s t o s u n k ó w człowieka do otoczenia, i m o ż n a b y słusznie p r z e m a w i a ć za obfitszem i realniejszem u w z g l ę d n i a n i e m ich w n a u c e religii. P r z y p i s a ć z a ś sobie rolę ł a s k a w e g o d o r a d c y , p r a g n ą c e g o „ r o z r o s t u kościelnych form ż y c i o w y c h " i wzbogacającego gikę katolicką, pozbawioną pedago „ m e t o d " , jedynie skuteczną me todą, t o s t a n o w c z o z a wiele. Nie w c h o d z ę w i n t e n c y e a u t o r a , ale nie m o g ę się oprzeć uczuciom słusznego żalu wobec niespra wiedliwego oskarżenia Kościoła, j a k i e mieści się w t y c h słowach : „ L u b o t r a d y c y a kościelna b o g a t a j e s t w znajomość życia i d u - 35 METODA RELIGIJNO-PEDAGOGICZNA FOERSTERA szy, t o j e d n a k , rzecz dziwna, b r a k Kościołowi t r a d y c y i p e d a gogicznej, z a o p a t r u j ą c e j k a ż d e g o p a s t e r z a dusz w głębszą p s y chologię d u s z y dziecięcej i zabezpieczającej go od d r ó g i spo sobów n a u c z a n i a , u z n a w a n y c h od d a w n a za b ł ę d n e . W i d z i m y fakt g o d n y p o ż a ł o w a n i a , iż właśnie w kościełnem pasterstwie dusz lekceważone są n a j e l e m e n t a r n i e j s z e p o s t u l a t y psychologii p e d a g o g i c z n e j , i zaledwie usiłowane j e s t organiczne złączenie m a t e r y a ł u n a u c z a n i a z treścią d u s z y dziecka. W i e r z ą naiwnie w t o , iż s a m a t y l k o mniej l u b więcej u p r o s z c z o n a t r e ś ć b i b l i j n a już o d d z i a ł y w a ć m u s i n a d u s z ę dziecka, a g d y b y niejedno nie b y ł o z r o z u m i a n e , zasiew później w y d a p l o n " . ( W y c h . czł. str. 107). Następnie z Kościołem, zaś p y t a : godne „Czyż pożałowania w zakresie p r a w d y życiowej, nych, nie p o w i n n y właśnie rozbrat dorosłych tych odstępców nieuctwo w symbolach religij n a s u w a ć p y t a n i a , czy nie należy zawartej przypi sywać w i n y t e g o o b j a w u w znacznej mierze b r a k o w i pedagogicznych w Kościele? Gdyby lepiej metod unaoczniano sto sunek, z a c h o d z ą c y m i ę d z y n a u k ą i życiem, czyż w t e d y wstą pienie d o życia r z e c z y w i s t e g o t y l u ludzi, w y c h o w a n y c h w wie rzeniach religijnych, m o g ł o b y się stać r ó w n o z n a c z n e m z odstą pieniem od nich, o d s t ą p i e n i e m nietylko od n a u k i lecz r ó w n i e ż i od w i a r y w n i e z m i e r n e znaczenie religijnej, pierwiastka e t y c z n e g o w świecie realności i f a k t ó w b r u t a l n y c h ? " (Wych. czł. s t r . 108). . T a k i sąd o katolickiej pedagogice Kościoła j e s t w w y sokim s t o p n i u p r e t e n s y o n a l n y m w u s t a c h p r o t e s t a n t a , nie p o siadającego wewnętrznych d o ś w i a d c z e ń katolickich i zniżają cego o b j a w i o n e prawdy- d o r z ę d u l u d z k i c h p r a w d życiowych, przez zewnętrzne ogół m ę d r c ó w p r z y j ę t y c h za niewzruszone formy w i a r y . F o e r s t e r nie t y l k o j e d n o s t k o m z a r z u c a b r a k me t o d y pedagogicznej w n a u c z a n i u religii, ale w p r o s t Kościołowi t r a d y c y i pedagogicznej i wyraża się t a k , odmawia jakoby sobie p r z y p i s y w a ł p o w o ł a n i e o b d a r z e n i a n a s m e t o d ą , n a k t ó r ą d o t ą d d a r e m n i e silono się w Kościele. D l a k a ż d e g o k a t o l i k a p o w i n n o b y ć j a s n e m , że D u c h św. nie działa w Kościele k a t o l i c k i m p r z e z p r o t e s t a n t ó w , że roz- 36 METODA RELIGIJNO-PEDACOGICZNA FOERSTERA r o s t u życia religijnego k a t o l i k ó w nie d o c z e k a m y się za pomocą s u r o g a t u naszej katolickiej w i a r y . * * * P o z n a l i ś m y j u ż wyżej p o g l ą d y religijne F o e r s t e r a . P r z y p a t r z m y się t e r a z , w czem upatruje metodę, której brakło Kościołowi d o t ą d , i k t ó r ą chce K o ś c i ó ł o b d a r z y ć . M e t o d a p e d a g o g i c z n a F o e r s t e r a nie jest wcale lecz psychologiczno-etyczną na tle religijnych religijną, wierzeń. Jej celem i z a d a n i e m nie jest w z m o ż e n i e życia religijnego, ale etycz nego. Religia jest m u ś r o d k i e m , i to. n i e z b ę d n y m , dla wyro bienia e t y c z n e g o , jest konieczną deską r a t u n k u wobec rozbicia, jakie z a g r a ż a e t y c e ze s t r o n y i n d y w i d u a l i z m u m o r a l n e g o i wolnej myśli. N a u c z a n i e religijne m a w i e r z ą c e m u , „iż sens życia objawił się i odzwierciedlił najdoskonalej w wielkich d u s z a c h " (Wych. czł. s t r . 130), wyłożyć znaczenie życia i „ n a t l e p r z y p o w i e ś c i i obrazów zrozumienie z własnego codziennego otoczenia u d o s t ę p n i ć m u najwyższych wydarzeń, widoków i rozwiązań" (tamże str. 94). Religia daje d u s z y świadomość wyższego prze znaczenia i d u c h o w e g o życia, i b u d z i w niej p r a g n i e n i e wyswo b o d z e n i a się z p ę t sił p r z y r o d y , n a m i ę t n o ś c i i i n s t y n k t ó w , i w t e n sposób u z u p e ł n i a siły e t y c z n e . Chrześcijańska religia jest naj w y ż s z y m s t o p n i e m t a k i e g o u ś w i a d o m i e n i a i d l a t e g o niezbędną dla najwyższego u d o s k o n a l e n i a się człowieka. (Por. W y c h . czł. str. 128—129). J a k dalece t a m e t o d a o d s t ę p u j e od z a s a d w i a r y katolickiej, a n a w e t chrześcijańskiej, j a k b l i z k o n a t o m i a s t s t y k a się z p o s t u l a t a m i niezależnej e t y k i , t o j a s n o p o k a z u j ą słowa a u t o r a , k t ó - r e m i z a m y k a swoje w y w o d y o n a u c e religii i p o u c z a n i u e t y c z n e m : „ K o ń c z ą c t e r o z p a t r y w a n i a n a u k i religii i p o u c z a n i a religijnego (w oryginale : „ e t y c z n e g o " ) , m u s i m y jeszcze zwrócić szczególną u w a g ę i położyć n a c i s k n a fakt, l u b o z n a n y powszechnie, ale wciąż jeszcze nie u w z g l ę d n i a n y należycie w w y c h o w a n i u mło dzieży. F a k t e m t y m jest, iż ż y j e m y w epoce, w k t ó r e j z w ą t p i e n i e o wszelkim autorytecie pokutuje wśród młodego pokolenia, ruUKSTUKA METODA RELIGlJJNO-PEDAtrUlilUZJNA rozsadzając i k w e s t y o n u j ą c p o d w a l i n y , n a k t ó r y c h o p a r t e b y ł y pewniki etyczne. F a k t t e n w y w o ł u j e konieczną p o t r z e b ę , b y rodzice wie r z ą c y z a o p a t r y w a l i swe dzieci n a drogę życia n i e t y l k o w uza sadnienie religijne e t y k i , lecz r ó w n i e ż w p o g l ą d y które n i e z a l e ż n i e od wierzeń i uczucia, w y z n a n i o w y c h mogą b y ć ostoją, g d y r u s z t o w a n i e kościelne ru n i e " * ) . ( W y c h . czł. 131, 132). P r a w d a , że młodego człowieka, k t ó r y stracił w i a r ę , mogą jeszcze powstrzymać od najgłębszego upadku niemoralnego s z l a c h e t n e u c z u c i a ogólno-ludzkie i s o c y a l n o - e t y c z n e ale t o t y l k o dzięki n i e k o n s e k w e n c y i , w k t ó r e j maksymy, nie zdaje sobie s p r a w y z t e g o , ze t e p o b u d k i , o ile nie- są o p a r t e n a a u t o r y tecie B o g a , nie m a j ą czanie dostatecznej podstawy. Należyte nau religii p o g ł ę b i a i u z a s a d n i a etyczne maksymy i trzebie, wspomina o której dlatego w z rozumu praktyce czyni Forester, bnego nauczania żądać nie wolno. D l a k a t o l i k ó w m u s i i być — „niezależnej nietylko . „dawniej" i wiary a etyki", było zadość czyni t o jakiego bez od owe po oso-, katolika dzisiajjeszcza —• „ n i e m o ż l i w e m napisać książkę o w s k a z ó w k a c h życia, a nie zacząć t a k o w y c h od B o g a i nie skończyć n a B o g u " . (Por. D r o g o w s k a z życia s t r . 210). D l a k a t o l i k a n i e m a m e t o d y religi]no-pedagogicznej b e z a k t ó w w i a r y , nadziei, miłości, s k r u c h y , bez m o d l i t w y i r a c h u n k u su mienia, bez S a k r a m e n t ó w św. W s z y s t k i e t e ś r o d k i nie są też u z u p e ł n i e n i e m t y l k o e t y c z n e g o w y r o b i e n i a , lecz i s t o t n y m i czyn nikami religijnego rozwiązywania jego wychowania. etycznych Znajomość zagadek, życia i sposobu skierowanie wzroku gdzieś w z a ś w i a t y , d a l e k o p o n a d w s z y s t k o , co s t w o r z o n e , i u p o jenie d u s z y swą d u c h o w ą wyższością n a d m a t e r y ę i n a d p o p ę d y z m y s ł o w e — nie w y s t a r c z a d o t w o r z e n i a i kształcenia c h a r a k t e r u , a zwłaszcza c h a r a k t e r u k a t o l i c k i e g o . * * *) Uwydatnienie t y c h słów rozstrzelonym drukiem pochodzi od autora niniejszego artykułu. METODA RELlOrlJJNU-fJiUAliUtrlU/ilMA tUUKSIJSKA Czy j e d n a k p e d a g o g i c z n e p o g l ą d y F o e r s t e r a są bez wszel kiego z n a c z e n i a dla naszej katolickiej pedagogiki? Z a z n a c z y ł e m j u ż n a wstępie niniejszego a r t y k u ł u , że nie m o ż n a F o e r s t e r o w i o d m a w i a ć zasługi w k i e r u n k u p r a k t y c z n e g o p o u c z a n i a e t y c z n e g o n a tle w e w n ę t r z n y c h d o ś w i a d c z e ń w y c h o w a n k a i r e a l n y c h k o n f l i k t ó w życia. F o e r s t e r , mając p e w i e n d a r e t y c z n e j i n t u i c y i życiowej, d o s t r z e g a w d r o b n y c h w y d a r z e n i a c h i w najprostszych n a pozór czynnościach i umie po mistrzowsku stycznie i żywo. całą pełnię życia, etyczne zagadnienia przedstawić Posiada też głębokie pla doświadczenie we wnętrzne o duchowej potędze panowania n a d namiętnościami, n a d gwałtownością, porywczością, n a d ślepemi silami żywio- lowemi, k t ó r e p ł y n ą z e g o i z m u i wywołują z a m i e s z a n i e i roz k ł a d społeczny. J e g o p o g a d a n k i e t y c z n e cechuje j a k a ś s p o k o j n a r ó w n o w a g a d u c h a , ś w i a d o m a swej wyższości i siły, pragnąca zło zwyciężyć d o b r e m . możnaby • wyprowadzić indignari, rzaj, sed intelligerel" ale T a k t y k ę jego pedagogiczną ze s ł y n n e g o h a s ł a Spinozy: — „Nie wyrozumiej". dziw „Non mirari, się, nie non obu Foerster upatruje w wyrozu m i e n i u d u s z y w y c h o w a n k a drogę d o p o r o z u m i e n i a się i p e d a gogicznego w p ł y w u , odnajduje w d u s z y z a n i e d b a n e j , zgorzkniałej ukryte na dnie szlachetne zdziczałej, uczucia, d o których u m i e p r z e m a w i a ć , b u d z ą c je d o n o w e g o ożywienia się i o p a n o wania p ę t , k t ó r e je d o t ą d s k r ę p o w a ł y . W tej d o p r a w d y s a m a r y t a ń s k i e j życzliwości, wlewającej wino p o k r z e p i e n i a i oliwę w y r o z u m i e n i a w r a n y coraz liczniej szych ofiar naszej m a t e r y a l n e j k u l t u r y , nie liczącej się z k u l t u r ą w e w n ę t r z n ą serca i . c h a r a k t e r u , z n a j d u j e się klucz w p ł y w u F o e r s t e r a n a szerokie w a r s t w y i n a r o z m a i t e n a r o d y . P o w i n n i ś m y w w y c h o w a n i u religijnem b u d z i ć życie, ale nie j a k i e k o l w i e k dzone, e t y c z n e życie, lecz życie życie k a t o l i c k i e , dziei, miłości, życie b u j n e , nadprzyro życie p ł y n ą c e z wiary, zroszone modlitwą czyli na żywą stycznością z Bogiem, życie d u c h o w n e łaski, przez k t ó r e D u c h Ś w i ę t y obiera sobie d u s z ę i ciało k a t o l i k a za kościół swój. F o e r ster nie myśli o t a k i e m życiu, nie z n a g o wcale, a l b o p r z y n a j m n i e j nie zdoła go ocenić. Z t a k i e g o życia w y p ł y w a mądrość życiowa, k t ó r a jest d a r e m D u c h a św. i k t ó r e j m ą d r o ś ć , c h o ć b y największych myślicieli, nie m o ż e zastąpić. W y c h o w a w c ą dusz jest w p i e r w s z y m rzędzie D u c h Św., c o j e d n a k wcale nie w y k l u c z a konieczności religijnej giki k a p ł a n ó w i wychowawców-ludzi. Kościołowi nie pedago brakło i nie b r a k u j e dziś m e t o d p e d a g o g i c z n y c h dla k s z t a ł c e n i a k a tolickiego c h a r a k t e r u . D o w o d e m , że Kościół p o s i a d a najwznio ślejszą t r a d y c y ę pedagogiczną, są b o h a t e r o w i e Kościoła k a t o lickiego, Święci k t ó r y c h p o s i a d a w Kościele k a ż d y s t a n , k a ż d y wiek, k a ż d a płeć. N i e m o ż n a s t a w i a ć z a r z u t u , j a k t o F o e r s t e r uczynił, że religijne pouczanie dziś nie ^ k s z t a ł c i charakteru, jeśli się chce t a k ż e objąć t y m z a r z u t e m p e d a g o g i k ę katolicką. Bez w ą t p i e n i a t r z e b a n a m dzisiaj w Kościele wobec coraz t r u d niejszych warunków religijnego życia p r a c o w a ć usilniej nad m e t o d a m i religijnej pedagogiki, a b y umieć n i e m i w ł a d a ć s t o sownie d o dzisiejszych p o t r z e b . Można bez p r z e s a d y powiedzieć, że wielu, w y c h o w a w c ó w nie z n a się należycie n a m e t o d a c h k a t o l i c k i e g o k i e r o w n i c t w a d u s z , że wielu szuka, t y c h m e t o d szcze rze, ale nie z d o ł a ł o o p a n o w a ć owej „ s z t u k i s z t u k " , j a k kiero w a n i e d u s z a m i n a z w a ł j u ż Grzegorz W i e l k i * ) . Nie m o ż n a n a t o m i a s t o d m a w i a ć Kościołowi t r a d y c y i pedagogicznej i m e t o d pedagogicznych, uczących poznawać duszę własną i uzbrajać j ą w z a s o b y sił d o o p a n o w a n i a życia w j e g o p o k u s a c h i niedomaganiach. i Brak systematycznie nam może zestawiła gogikęreligijną, książki, któraby wyczerpująco n a d p r z y r o d z o n ą peda- ale nie b r a k w kościele jej znajomości, właśnie dzięki j e g o t r a d y c y i p e d a g o g i c z n e j . J e d n a istnieje książka, obejmująca całą p e d a g o g i k ę n a d p r z y r o d z o n ą j ę d r n i e i k r ó t k o , g ł ę b o k o i w y c z e r p u j ą c o w swoim rodzaju, i dlatego zastępująca w e d ł u g słów św. K a r o l a B o r o - meusza całą b i b l i o t e k ę , ale t a książeczka w y m a g a głębokiego s t u d y u m i t ł u m a c z e n i a jej n a w ł a s n e w e w n ę t r z n e życie. Jej pedagogicznej ona mądrości poświęcę osobny artykuł. Nosi s k r o m n y t y t u ł : „Ćwiczeń d u c h o w n y c h " . Ks. Ernest *) Reg. pastor. L. t. c. 1. Mignę P. L. 77, źol. 14. Matzel. Modernizm w książce polskiej. (Ciąg dalszy). Religia i n t e l l e k t u a l i s t y c z n a odbiera a u t o n o m i ę . T r z e b a się p o r o z u m i e ć co d o z n a c z e n i a w y r a z u „auto n o m i a " . A u t o n o m i ś c i n a s i , a m o d e r n i ś c i z n i m i , żądają w s p r a wach religijnych zupełnej od Boga niezależności. p r a w d p o z y t y w n i e o b j a w i o n y c h przez B o g a , a więc Żadnych żadnych d o g m a t ó w s t a ł y c h , żadnej e t y k i , gotowej z p r z e p i s a m i m o r a l ności p r z e z B o g a w y d a n y m i i z o b o w i ą z k i e m p r z e z B o g a n a ł o ż o n y m ; s t o s u n e k człowieka d o B o g a nie B ó g , ale człowiek w e d ł u g swego u p o d o b a n i a m a n o r m o w a ć . Człowiek t w o r z y s a m s y s t e m w i a r y i e t y k i , a B ó g staje j u ż w o b e c f a k t u d o k o n a n e g o , m a tylko dać a p r o b a t ę na t e n t w ó r ludzki. Historya pokusy p i e r w s z y c h rodziców w r a j u p o w t a r z a się u s t a w i c z n i e w ciągu wieków, a dziś wyraźniej niż k i e d y k o l w i e k : „będziecie jako bogowie, wiedząc d o b r e i z ł e " . Nie od B o g a będziecie odbierać n o r m ę t e g o co d o b r e , a co złe, ale sami będziecie j ą s t a n o w i ć i nie d o bożych, ale d o swoich p r z e p i s ó w będziecie się stosować. T a k j a k B ó g j e s t n o r m ą d o b r a , t a k i w y będziecie d l a siebie t a k ą n o r m ą : „będziecie j a k o b o g o w i e " . O t o pojęcie dzi siaj a u t o n o m i i , k t ó r e g o z n o w u K a n t jest n a d w o r n y m filozofem. On t o ze swoją niezależną e t y k ą , z k a t e g o r y c z n y m impera t y w e m , k t ó r y nie od B o g a , ale od człowieka p o c h o d z i , t a k b a r - MODERNIZM W KSIĄŻCE POLSKIEJ d z o dogodził p y s z e ludzkiej i dążności zepsutej n a t u r y ludz kiej d o e m a n c y p a c y i od wszelkiego a u t o r y t e t u , n a w e t od boskiego. T o , że B ó g n a t a k i e j a u t o n o m i i źle wyjdzie, że będzie z a l e ż n y m od człowieka, że będzie z r e d u k o w a n y d o m a r n e j roli widza b e z r a d n e g o i t y l k o n a t o p o t r z e b n y , b y człowieka k i e d y ś n a wieki uszczęśliwił, t o a u t o n o m i s t ó w dzisiejszej d o b y nic nie obchodzi. N a j p r z ó d człowiek i j e g o n i c z e m nieograniczona wol ność, a p o t e m Bóg, w y z u t y z p r a w d o człowieka, a t y l k o wiecznie tern z a f r a s o w a n y , j a k b y człowieka uszczęśliwić. T a k i Moderniści, z o b a w y n a r u s z e n i a a u t o n o m i i czło wieka, nie pozwalają B o g u n a o b j a w i a n i e człowiekowi g o t o w y c h d o g m a t ó w i n o r m e t y c z n y c h , człowiek s a m ze siebie m u s i swe wierzenia w y s n u ć i n o r m y p o s t ę p o w a n i a s a m sobie s t w o r z y ć . Bóg najwyżej będzie m u w tern dziele p o m o c n y m , ale nie może n a k ł a d a ć o b o w i ą z k u w i a r y l u b d o m a g a ć się w y k o n a n i a prze pisów e t y c z n y c h — człowiek s a m , jeśli u z n a za s t o s o w n e , t a k i obowiązek sobie n a ł o ż y , b o inaczej jego a u t o n o m i a p o n i o s ł a b y uszczerbek. Oczywiście takiej autonomii człowieka względem Boga religia k a t o l i c k a nie uznaje, a i z d r o w y r o z u m t a k ż e nie. Czło w i e k j a k o s t w o r z e n i e j e s t całem s w e m j e s t e s t w e m z a l e ż n y od B o g a . W s z y s t k o co j e s t w człowieku i p o z a n i m t o dzieło Boże, t o własność Boża. Bóg j e s t p a n e m człowieka b a r d z i e j , niż właści ciel j e s t p a n e m swego d o m u , l u b swego, o g r o d u — człowiek j e s t sługą B o g a n i e w tern z n a c z e n i u t y l k o , iż B ó g może roz porządzać czynnościami jego j a k p a n czynnością sługi, ale, że B ó g dowoli może r o z p o r z ą d z a ć c a ł e m j e s t e s t w e m człowieka : duszą, ciałem, w s z y s t k i m i w ł a d z a m i człowieka i czynnościami. Wobec tego dziwne d o p r a w d y są p r e t e n s y e pewnych ludzi, g d y sądzą, że B ó g nie może człowiekowi ż a d n e j p r a w d y p o d a ć d o wierzenia, ż a d n e g o o b o w i ą z k u n a niego n a ł o ż y ć , c h y b a t y l k o za zgodą człowieka t a k , że człowiek bez swej w i n y m ó g ł b y nie wierzyć w praw dę o b j a w i o n ą l u b nie spełnić p r a w a przez B o g a r w y d a n e g o z t e j j e d y n i e r a c y i , że t a p r a w d a , t o p r a w o nie od człowieka p o c h o d z i ale od B o g a . P r a w d a c z y p r a w o objawione nie może n a w e t n a z y w a ć się człowiekowi z z e w n ą t r z „narzu- 42 c o n e " , b o n a r z u c a t e n coś, k t o nie m a d o t e g o p r a w a , n a r z u cone j e s t t o p r a w o , k t ó r e j e s t w b r e w naszej n a t u r z e , k r z y w d z i n a s , p o n i ż a . Ale mówić o p r a w d a c h i p r a w a c h b o ż y c h n a j m ę d r szych, m a j ą c y c h horyzonty, za cel r o z t w o r z y ć u m y s ł o w i n a s z e m u naszą wolę uszlachetnić, podnieść nowe godność czło w i e k a , w y z u w a j ą c go z w a d , z s o b k o s t w a , z w y s t ę p k ó w , d u chowej wogóle n ę d z y , podnieść aż d o s t a n u , w k t ó r y m g o d n y m i b y l i b y ś m y stać się dziećmi b o ż y m i , b y ć zaliczonymi d o wiełkiej familii bożej i podzielać n a wieki szczęście boże — t o c h y b a nie może b y ć czemś naszej n a t u r z e w s t r ę t n e m , p r z e t o nie może nazywać się n a r z u c o n e m . I p c c ó ż b y B ó g usiłował wydobyć z n a s n. p . p r a w d ę T r ó j c y Św., k i e d y ona przechodzi nasz u m y s ł i n i g d y b y jej z naszej p o d ś w i a d o m o ś c i n i e w y d o b y ł . Byłaby t o t y l k o k o m e d y a , u t r z y m u j ą c a na& jeszcze w tern zaślepieniu i k ł a m s t w i e , że m y m o ż e m y z siebie całą p r a w d ę poznać i całą e t y k ę sobie stworzyć. W s t o s u n k u człowieka d o B o g a nie może b y ć m o w y o a u t o n o m i i człowieka, c h y b a t y l k o w g r a n i c a c h przez B o g a dozwo lonych i o z n a c z o n y c h . Żądać tu jakiejś bezwzględnej auto n o m i i b y ł o b y t ą s a m ą niedorzecznością j a k g d y b y r o z u m ż ą d a ł ' a u t o n o m i i odnośnie d o p r a w d y l u b logicznego m y ś l e n i a , j a k b y ziemia chciała a u t o n o m i i w s t o s u n k u d o słońca, członki ciała o d n o ś n i e , d o całego o r g a n i z m u . wolnością, Autonomia taka nie ale p r o w a d z i ł a b y d o z a t r a c e n i a i z g u b y . byłaby Wolność jest d o b r ą , a u t o n o m i a j e s t d o b r ą , ałe w g r a n i c a c h n a t u r ą rzeczy wyznaczonych. Czy może ta wszechstronna zależność czło wieka od B o g a ubliża godności człowieka, p r z y n o s i m u szkodę? Bóg j e s t p r a w d ą , j e s t d o b r e m n a j w y ż s z e m , którego pragnie serce ludzkie i n a w e t n i e ś w i a d o m i e s z u k a , więc zależność czło w i e k a od B o g a j e s t dla człowieka t a k z b a w i e n n ą j a k dla k w i a t k a zależność od słońca i r o s y , j a k dla d r z e w a zależność od ziemi, dla r y b y zależność od w o d y . W m i a r ę i m więcej się człowiek tej zależności p o d d a j e , tern więcej d u c h o w o rośnie, rozszerza swój w i d n o k r ą g wiedzy, staje się w o l n y m wolnością dzieci bo żych : wolnością od błędu, od b r u d u m o r a l n e g o , t a k , że słusznie p o w i e d z i a n o : służyć B o g u t o królować! A u t o n o m i a wobec Boga m.\juxjt\auiai w KSIĄZ,U.K S O L S K I E J p o g r ą ż y ł a b y człowieka w c i e m n o ś c i a c h b ł ę d u i w niewoli wy s t ę p k ó w . P r a w d a , że n a u k a Kościoła k a t . o zupełnej zależności człowieka od B o g a nie d a się pogodzić z d u c h e m dzisiejszego a u t o n o m i z m u , ale z t e g o t y l k o t o w y p ł y w a , że t e n d u c h j e s t fałszywy i zadaniem uczonych katolickich jest w p ł y w a ć na jego z m i a n ę , a nie schlebiać m u ! Twierdzić d a l e j , iż „ n a r z u c o n a " p r a w d a przez B o g a nie w y w o ł a d o siebie miłości i „za miast rozkwitu sprowadzi zastygnięcie życia", znaczy być w sprzeczności i z d o ś w i a d c z e n i e m i ze z d r o w y m r o z s ą d k i e m . B y ć w sprzeczności z d o ś w i a d c z e n i e m , b o Święci odnosili się z największą miłością d o p r a w d i p r a w b o ż y c h , d o Kościoła k a t o l . , m i m o , że p r a w d y i p r a w a b y ł y i m „ n a r z u c a n e " , a K o ściół n a wzór „ d e s p o t y " d o m a g a ł się od n i c h posłuszeństwa. W rzeczy samej r o z u m m ó w i , że p r a w d a , b y l e p i ę k n a , głęboka, szerokie h o r y z o n t y przed u m y s ł e m otwierająca i b u d z ą c a słodkie nadzieje, zawsze będzie dla t y c h z a l e t m i ł o w a n ą bez względu n a t o , czy ją s a m człowiek odnajdzie, czy m u ją d r u g i odkryje. T o s a m o odnosi się i d o p r a w a e t y c z n e g o . 7. Rozum zdaniem Autora „bezpośrednio kieruje się w s t r o n ę n i e w i a r y " . „ Ś w i a t t e n , g d y go m y ś l ą j a k o całość objąć, b e z ł a d e m j e s t i b e z r o z u m e m , nie zaś, j a k n a s u c z y , dziełem r o z u m u : nie z r ą k B o g a on wyszedł. N i e m a B o g a , głosem wielkim wołają i n a t u r a i h i s t o r y a " . C z e m u t o , p y t a m y , n a t u r a i h i s t o r y a wołają głosem wiel k i m , że nie m a B o g a ? A u t o r k a ż e się n a m d o m y ś l a ć , że zło fizy czne i m o r a l n e , w świecie n a p o t y k a n e , t a k go p e s s y m i s t y c z n i e n a s t r a j a . A p e s s y m i z m p r z y s ł a n i a oczy n a d o b r o fizyczne i m o r a l n e , z n a j d u j ą c e się, m i m o w s z y s t k o , w świecie! T a k się rzecz m a i z n a s z y m A u t o r e m . B o rzeczywiście t r z e b a b y ć s k r a j n y m pesymistą, b y w n a t u r z e nie widzieć p i ę k n a i d o b r a , w y s t ę p u jącego w n i e s k o ń c z o n y c h odmianach w świecie roślin, zwie rząt, żeby nie widzieć c u d o w n e j h a r m o n i i w ciałach niebies kich, mądrości w najmarniejszej w przystosowaniu środków d o celów nawet t r a w c e i w n a j n ę d z n i e j s z y m r o b a c z k u , żeby nie podziwiać h a r m o n i i i stałości p r a w p r z y r o d y , użyteczności i obfitości i r o z m a i t o ś c i j e s t e s t w w p r z y r o d z i e , ż e b y z księgą 44 MODERNIZM W KSIĄŻCE POLSKIEJ Mądrości nie zawołać : „Ależ t y (Boże) w s z y s t k o p o d i liczbą i w a g ą r o z r z ą d z i ł " (11. 21) i z P s a l m i s t ą : miarą „Niebiosa r o z p o w i a d a j ą c h w a ł ę Bożą, a dzieło r ą k j e g o o z n a j m u j e u t w i e r d z e n i e " (18. 2). P s a l m 103. jest j e d n y m wielkim h y m n e m p o d z i w u , uwielbienia, wielkości, m ą d r o ś c i i p o t ę g i B o ż e j , które się objawiają w dziełach ś w i a t a . . Z a c h w y c o n y wielkością B o g a p s a l m i s t a , k t ó r ą z o b a c z y ł w dziełach b o ż y c h , woła z wdzięcz nością i miłością, k o ń c z ą c swój h y m n : „ B ę d ę śpiewał Panu za ż y w o t a : b ę d ę g r a ł B o g u m e m u , p ó k i m i ę s t a w a ; niech m u będzie wdzięczna w y m o w a m o j a , a j a się r o z k o c h a m w P a n u . . . błogosław d u s z a moja P a n u " (33—35)... T a k się rozkoszują p i ę k n e m ś w i a t a p i s a r z e n a t c h n i e n i , a nasz A u t o r widzi t y l k o zło w n a t u r z e i w m a w i a w nią, że ona wielkim głosem woła : nie m a B o g a . O ileż piękniej i p r a w d z i w i ej m ó w i nasz p o e t a : „ T a j e d n a licha d r z e w i n a Nie t r z e b a d ę b ó w tysięcy, Z s z e p t e m się k u m n i e p r z e g i n a : J e s t Bóg i czegóż ci w i ę c e j ? ! " „ W i d z i a ł e m , m ó w i L i n n e u s z , z d a l e k a przechodzącego B o g a , odwiecznego, w s z y s t k o wiedzącego, w s z e c h m o c n e g o i z d u m i a ł e m się. Z n a l a z ł e m j e g o ś l a d y w rzeczach stworzonych: w nich w s z y s t k i c h c h o ć b y n a j m n i e j s z y c h i d o nicości zbliżonych, j a k a ż siła, j a k a ż m ą d r o ś ć , j a k a ż niezgłębiona d o s k o n a ł o ś ć " . naturae, Holmiae (Systema 1766, t. I , str. 10). A m p e r e z a c h w y c o n y d z i w n ą h a r m o n i ą p r a w , k t ó r e o d k r y w a ł w p r z y r o d z i e , m a w i a ł często d o swego przyjaciela Ozan.ama : „ J a k w i e l k i m jest B ó g , Ozan a m i e , j a k wielkim j e s t B ó g , a n a s z a w i e d z a j e s t n i c z e m " . N i e t r z e b a j e d y n i e n a u j e m n e s t r o n y p r z y r o d y p a t r z e ć , ale i n a d o d a t n i e , b o t e o s t a t n i e s t o k r o t n i e przewyższają u j e m n e , a w t e d y zniknie p e s s y m i z m . A zło, j a k i e g n ę b i człowieka, zło fizyczne i m o r a l n e czyli grzech, czy d a się pogodzić z dobrocią, miłością B o g a k u s w y m s t w o r z e n i o m , czy raczej nie d o w o d z i , że B o g a nie m a , b o przecie ') Jan Kasprowicz, z Cyklu: Księga ubogich. Glos Narodu Nr. 478, 1915. 45 MODERNIZM W KSIĄŻCE POLSKIEJ Bóg d o b r y i miłujący nie m ó g ł b y p a t r z e ć n a n ę d z ę ludzką, a s k o r o jest w s z e c h m o c n y , t o b y ją u s u n ą ł ? T o jest p r o b l e m , k t ó r y już od wieków z a p r z ą t a u m y s ł y myślicieli, a trudność j e g o r o z w i ą z a n i a w y w o ł a ł a j u ż wiele h e r e z y j . B e z p o ś r e d n i o idzie o pogodzenie O p a t r z n o ś c i bożej ze złem n a świecie, ale p o ś r e d n i o p r o b l e m d o t y c z y k w e s t y i istnienia B o g a . F a k t s a m . O p a t r z n o ś c i bożej n a d ś w i a t e m i l u d ź m i tak z p u n k t u o b j a w i e n i a j a k i r o z u m u nie n a s t r ę c z a ż a d n e j t r u d ności. „ O n (Bóg) u c z y n i ł m a ł e g o i wielkiego i j e d n a k o o wszystk i e m m a p i e c z ę " ( S a p . 6. 3). P r z y r ó w n u j e p i s m o św. troskę B o g a o człowieka d o t r o s k i najczulszej, j a k ą z n a m y n a ziemi, t r o s k i m a t k i o swoje dziecię : „ I z a l i może z a p o m n i e ć (mówi Bóg) n i e w i a s t a niemowlęcia swego, a b y się nie zlitowała n a d s y n e m ż y w o t a swego? A c h o ć b y ona z a p o m n i a ł a , wszakże j a nie za p o m n ę c i e b i e " (Is. 49. 15). T a k s a m o p s a l m i s t a : „ A l b o w i e m ojciec mój i m a t k a m o j a opuścili m i ę : ale P a n przyjął (26. 9). Prześliczne swą głębią i p r o s t o t ą są n a u k i mię" Chrystusa o O p a t r z n o ś c i bożej : „Tzali d w u wróblów za pieniądz nie przedają : a j e d e n z n i c h nie u p a d n i e n a ziemię bez Ojca waszego. A wasze włosy w s z y s t k i e n a głowie są policzone. Nie bójcie się t e d y : lepsiście w y niż wiele w r ó b l ó w " (Mat. 10. 29). „ N i e troście się o d u s z ę waszą, cobyście jedli, a n i o ciało wasze, czembyście się o d z i e w a l i . . . Wejrzyjcie n a p t a k i niebieskie, iż nie sieją, a n i żną, a n i zbierają d o gumien : a ojciec wasz niebieski żywi je. Ażażcie w y nie d a l e k o ważniejsi niż o n i . . . A o odzienie przecz się troszczycie? Przypatrzcie się liliom p o l n y m jako r o s n ą : nie p r a c u j ą , a n i przędą. A p o w i a d a m w a m , iż a n i Sa l o m o n we w s z y s t k i e j c h w a l e swej nie b y ł o d z i a n y j a k o j e d n a z t y c h . A jeśli t r a w ę polną, k t ó r a dziś jest, a j u t r o będzie w piec w r z u c o n a B ó g t a k p r z y o d z i e w a : j a k o ż d a l e k o więcej w a s małej w i a r y ? " (Mat. 6. 28). Objawienie t e d y w y k l u c z a wszelkie p o wątpiewanie o Opatrzności Bożej nad światem, w szczegól ności n a d l u d ź m i . Rozum też jasno widzi, że t a k być musi. Wszystkie j e s t e s t w a istnieją z wiedzą i wolą bożą. B o g u od wieków n a s u w a ł y się n a j r o z m a i t s z e i niezliczone p l a n y ś w i a t ó w , a w k a - MODERNIZM W KSIĄŻCE POLSKIEJ 46 7 ż d y m z nich i n n e j e s t e s t w a s t a w a ł y p r z e d myślą bożą. J e d e n z t y c h p l a n ó w t o nasz ś w i a t , ze w s z y s t k i m i j e s t e s t w a m i , k t ó r e f a k t y c z n i e b y ł y , są, b ę d ą k i e d y ś l u b n a n i m . Bóg t e n p l a n obrał, p o s t a n o w i ł g o w y k o n a ć i o t o w y k o n u j e g o w czasie. Każda i s t o t a w t y m p l a n i e była p r z e w i d z i a n a przez Boga i chciana. G d y b y B ó g jej nie chciał, i n n y p l a n b y ł b y obrał, z i n n y m i wa r u n k a m i , s t o s u n k a m i i t d . Nie ulega też wątpliwości, że Bóg k a ż d e j z i s t o t w y z n a c z y ł o d p o w i e d n i cel. T y l k o nierozumny działa bez celu. B y t e n cel s t w o r z e n i a m o g ł y osiągnąć, je z a o p a t r z y ć w o d p o w i e d n e środki i t a k kierować musi stworze n i a m i , b y one t e środki z n a l a z ł y i ostatecznie cel swój m o g ł y osiągnąć. A t o j e s t właśnie O p a t r z n o ś ć B o ż a . W s z y s t k i e p r z y m i o t y boże biorą udział w O p a t r z n o ś c i bożej : m ą d r o ś ć , wszech m o c , sprawiedliwość, ale p r z e d e w s z y s t k i e m miłość k u stworze n i o m i miłosierdzie. „Miłujesz (Boże) w s z y s t k o co jest, i nic nie m a s z coś u c z y n i ł . . . a przepuszczasz w s z y s t k i m , g d y ż t w o j e m i ł u j e s z " (Sap. 11. 25). Oczywiście i s t o t y r o z u m n e , p o n i e w a ż są wolną wolą o b d a r z o n e , m o g ą nie współdziałać ze ś r o d k a m i d o s t a r c z o n y m i i m przez S t w ó r c ę , l u b z t y c h ś r o d k ó w nie chcieć korzystać, a wtedy o s t a t e c z n e g o szczęścia nie osiągną, choć c h w a ł ę B o g u , chcąc nie chcąc, d a d z ą . S k o r o j a k a ś p r a w d a g r u n t o w n i e j e s t uzasadnioną, t o t r u d ności przeciw niej p o d n o s z o n e nie p o w i n n y n a s z b y t n i o nie pokoić, n a w e t w t e d y , g d y b y ś m y ich wcale nie umieli sobie roz wiązać. T a k t e ż p o w i n n i ś m y się z a p a t r y w a ć i n a s p r a w ę pogo dzenia O p a t r z n o ś c i z nieszczęściami i ze złem m o r a l n e m , j a k i e , p a n u j e w świecie. S k o r o i objawienie i r o z u m j a s n o n a m oka zują, że B ó g opiekuje -dę ś w i a t e m , t o t r u d n o ś c i , p o d n o s z o n e przeciw tej p r a w d z i e nie p o w i n n y n a s z b y t n i o t r a p i ć . Czy B ó g m i m o , że się ś w i a t e m opiekuje, m i m o , że w tej opiece kieruje się miłosierdziem i miłością s t w o r z e ń , czy m i m o t o może chcieć zła fizycznego i dopuścić zło m o r a l n e , i n n e m i słowy, czy zło w j a k i e j k o l w i e k o n o w y s t ę p u j e formie zaprzecza istnienia B o g a ? O l b r z y m i a j u ż b i b l i o t e k a d a ł a b y się złożyć z dzieł i toniepoślednich uczonych duchowych i świeckich, którzy nie MODERNIZM W KSIĄŻCE 47 POLSKIEJ widzą sprzeczności w istnieniu B o g a i zła n a świecie ) . R a c y e , 1 i a k i e m i u z a s a d n i a j ą t e n b r a k sprzeczności są b a r d z o p o w a ż n e i g o d n e uwagi. N a s z A u t o r ignoruje zupełnie i t e r a c y e i całą o d n o ś n ą l i t e r a t u r ę i k a t e g o r y c z n i e oświadcza, iż zło n a świecie głośno w o ł a : nie m a się z a r g u m e n t a c y ą Boga. Trzeba b y ł o przecież rozprawić przeciwnego z a p a t r y w a n i a , w y k a z a ć nie d o s t a t e c z n o ś ć tej a r g u m e n t a c y i , a w t e d y d o p i e r o wolno b y ł o A u t o r o w i owo p e s y m i z m e m przesiąkłe wygłaszać z a p a t r y w a n i e i w d o d a t k u t r z e b a je było jeszcze p o z y t y w n i e u z a s a d n i ć . Nie jest n a s z y m z a m i a r e m i nie może być w r o z p r a w c e t e g o r o d z a j u j a k niniejsza p o d a w a ć w y c z e r p u j ą c o argumenta, p r z e m a w i a j ą c e za możliwością p o g o d z e n i a zła n a świecie z O p a t r z nością bożą. S a m o z g r o m a d z e n i e a r g u m e n t ó w z a u t o r ó w , k t ó r z y w tej k w e s t y i pisali, objęłoby z a p e w n e k i l k u t o m o w e dzieło. Nie m o ż e m y a t o l i c a ł k i e m pomijać tej a r g u m e n t a c y i , d l a t e g o kilka uwag niech wystarczy. Przedewszystkiem trzeba zaznaczyć, że Bóg tak, jak i człowiek, nie chce zła i chcieć nie m o ż e dla s a m e g o zła — t o sprzeciwia się n a t u r z e woli r o z u m n e j i s t o t y , k t ó r e j p r z e d m i o t e m j e s t d o b r o . J e ś l i t e d y B ó g chce zła fizycznego, a m o r a l n e d o puszcza, t o t y l k o d l a t e g o , że z t e g o zła wiele d o b r e g o w y p ł y n i e . „ B ó g , p o w i a d a św. A u g u s t y n , nie s t w o r z y ł b y był a n i anioła a n i człowieka, o k t ó r y m przewidział, że się g r z e s z n y m s t a n i e , g d y b y z a r a z e m nie u m i a ł ich g r z e c h u k u d o b r y m obrócić c e l o m " [de civ. Dei 11. 18). J a k i e ż t e d y m o g ą b y ć owe d o b r a , k t ó r e B ó g m a n a oku, k i e d y n a złe p o z w a l a l u b je d o p u s z c z a ? Zniszczenie w świecie i s t o t n i e r o z u m n y c h : roślin, zwie rząt, o d b y w a się często celem u t r z y m a n i a ludzi, i s t o t niepo miernie w y ż s z y c h od t a m t y c h . G d y b y nie t o zniszczenie, m u siałby B ó g c u d o w n i e u t r z y m y w a ć ludzi p r z y życiu, a czynienie c u d ó w bez p o t r z e b y sprzeciwiałoby się m ą d r o ś c i bożej. D l a t e g o t a k ż e , że Bóg w y j ą t k o w o t y l k o w n a d e r r z a d k i c h wypadkach w k r a c z a w bieg p r a w p r z y r o d y , p r a w a t e z konieczności p o x ) Fr. u. p . ś w . T o m a s z , S. p. 1. q. 22 i 103; C. gent. Bongand: Chrystyanizm i o b e c n e ezasy t. I.; Morawski: nem. wyd. 5. 1. 3. c. 6 4 — 9 7 ; Wieczory nad Lema- 48 MODERNIZM W KSIĄŻCE POLSKIEJ w o d u j ą t y s i ą c z n e złe fizyczne j a k k a l e c t w a , klęski e l e m e n t a r n e , śmierć zwierząt, ludzi. Ale t o n i e p r z e s z k a d z a n i e ze s t r o n y Boga d z i a ł a n i u p r a w p r z y r o d y , s p r o w a d z a nieocenione d o b r e s k u t k i . N a stałości p r a w ' f i z y c z n y c h opierają się w s z y s t k i e n a u k i . U s t a wiczne z m i e n i a n i e t y c h p r a w u n i e m o ż l i w i ł o b y n a u k ę i uregu l o w a n i e s t o s u n k ó w l u d z k i c h . Człowiek w i e d z ą c , że n a c u d nie zawsze liczyć może, w y s t ę p u j e d o w a l k i z ż y w i o ł a m i czyhają c y m i n a jego z g u b ę . P o w s t a j e m e d y c y n a , r o z w i j a się chemia, m e c h a n i k a , n a u k i t e c h n i c z n e i t d . Człowiek p r z e m y ś l i w a d n i e m i nocą, j a k b y zabezpieczyć się przeciw n i e p r z y j a c i o ł o m swego życia, w y d z i e r a t a j n i k i p r z y r o d z i e , odparcie ataków. A w tej walce z jej kształci -mając ż a d n e j walki, a b ę d ą c z n a t u r y praw kuje broń n a się, p o s t ę p u j e . Nie. skłonny do lenistwa, z g n u ś n i a ł b y , p o p a d ł b y w d u c h o w y z a s t ó j . Głód, u b ó s t w o p c h a człowieka d o p r a c y i n i e p o z w a l a m u m a r n i e ć w bezczynności, czyni człowieka, o s z c z ę d n y m , gospodarnym, zapobiegliwym, p r z e z o r n y m , p r z e w i d u j ą c y m . Nieszczęście j e s t c z ę s t o albo k a r ą za grzech osobisty, a l b o ś r o d k i e m oczyszczającym z grzechu i p r z y w i ą z a ń niezupełnie s z l a c h e t n y c h . Nieszczęście j e s t drogą cierniową w p r a w d z i e , ale n i e r a z j e d y n ą d o r o z w o j u geniuszu, t a l e n t u , d o z r o d z e n i a się i d o j r z a n i a c n ó t miłosierdzia, litości, poświęcenia się dla bliźnich, dla Ojczyzny. J a k ż e n i e p r z e j r z a n ą j e s t liczba t y c h c n ó t , k t ó r e b i e d a l u d z k a rodzi, d o s k o n a l i i u t r w a l a . B ó g d o p u s z c z a grzech, b o nie chce n a r u s z a ć wolnej woli czło wieka, najcenniejszego przymiotu, k t ó r y jest podstawą war tości m o r a l n e j l u d z k i c h c z y n ó w . Okazuje Bóg swe miłosierdzie, cierpliwość, g d y grzech p r z e b a c z a . Grzech nieraz d o p i e r o o t w i e r a oczy człowiekowi n a jego n ę d z ę m o r a l n ą i d o g r u n t o w n e j p r a c y n a d sobą p r z y m u s z a . O t o k i l k a j a k b y w przelocie z a u w a ż o n y c h r a c y j , dlaczego zło nie kłóci się z O p a t r z n o ś c i ą Bożą. R a c y e t e , o d p o w i e d n i o rozwinięte, j a k t o w k a ż d e m dziele g r u n t o w n i e j s z e m w t e j mat e r y i s p o t k a ć m o ż n a , k a ż d y t o p r z y z n a , nie są d o zlekcewa żenia. A p a m i ę t a ć jeszcze p o t r z e b a i o tern, że ziemia t a nie jest o s t a t e c z n e m z a k o ń c z e n i e m wszystkiego. Religia k a t o l i c k a n a s p o u c z a , że ziemia jest t y l k o miejscem p r z y g o t o w a n i a na 49 MODERNIZM W KSIĄŻCE POLSKIEJ życie p o z a g r o b o w e , ' w k t ó r e m sprawiedliwość z a p a n u j e , gdzie n i e z r o z u m i a ł a n i e r a z d y s h a r m o n i a s t o s u n k ó w ziemskich znaj dzie wyjaśnienie, gdzie usprawiedliwienie i s h a r m ó n i z o w a n i e , „ B ó g otrze wszelką łzę z oczu, a śmierci dalej nie będzie, a n i s m u t k u , a n i k r z y k u , a n i boleści więcej nie będzie, bo pierwsze rzeczy p r z e m i n ę ł y " ( A p o ć . ' 2 1 . 4). J e ś l i zło p r ę d k o przemija jące tej ziemi, z e c h c e m y oglądać w świetle w i e k u i s t e g o szczę ścia w niebie, z m a l e j ą kolce zła, gorycz j e g o się osłodzi, a p o godzenie zła i o p a t r z n o ś c i bożej nie n a p o t k a n a nieprzezwy ciężone t r u d n o ś c i . Oczywiście p r z y t o c z o n e r a c y e i i n n e jeszcze j a k i e b y się dały przytoczyć nie zawsze, w poszczególnych wypadkach, d a d z ą n a m z a d o w a l a j ą c ą o d p o w i e d ź , dlaczego t o l u b owo niesz częście s p a d ł o n a człowieka czy n a cały n a r ó d . Ale czy t o n a s uprawnia do zaprzeczania najmniej. O p a t r z n o ś c i Boskiej i B o g a ? R a z d l a t e g o nie, bo f a k t O p a t r z n o ś c i Bożej prawdą objawioną i rozumem dobrze uzasadnioną, By jest a j a k już wyżej z a z n a c z y l i ś m y , nie j e s t rzeczą r o z u m n ą p o r z u c a ć p r a w d ę p e w n ą z p o w o d u t r u d n o ś c i . P o w t ó r e jest rzeczą j a s n ą , że w zro zumieniu działania O p a t r z n o ś c i Bożej m u s i m y w poszczegól n y c h w y p a d k a c h n a p o t y k a ć n a nierozwiązalne t r u d n o ś c i . K t o b y chciał zrozumieć zawsze O p a t r z n o ś ć bożą, m u s i a ł b y przejrzeć i o d k r y ć p l a n y i z a m i a r y Boże, p o z n a ć w s z y s t k i e drogi Boże, k t ó r y m i swe' s t w o r z e n i a wiedzie d o celu, p o d p a t r z e ć każdego stworzenia i poszczególnych wypadków do stosunek wszech ś w i a t a , ocenić wielkość grzechu, w a r t o ś ć c n o t y , łaski i n a g r o d y w niebie, w s z y s t k i e n a s t ę p s t w a d a n e g o c z y n u i t. d., i t. d., a k t ó ż t o potrafi? J e ś l i p l a n ó w l u d z k i c h t r u d n o n i e r a z dociec, t r u d n o z b a d a ć ich cel, n a t u r ę , środki d o celu wiodące, cóż m ó w i ć o planie b o ż y m o d n o ś n i e d o całego w s z e c h ś w i a t a i wszystkich w nim jestestw! II. Objawienie, wiara, dogmat według modernistów. Z d a n i e m M o d e r n i s t ó w r o z u m e m nie m o ż n a dojść d o p o z n a n i a B o g a , a n i d o w i a r y . A więc czy m a m y z t e g o p o w o d u P P. T. CXXXI. A 50 MODERNIZM W KSIĄŻCE POLSKIEJ oddać się czarnej r o z p a c z y ? B y n a j m n i e j odpowiadają Moder niści, b o j e s t i n n a d r o g a dojścia d o p r a w d y religijnej, d r o g a osobistego d o ś w i a d c z e n i a . Jestto pozytywny prmkt systemu M o d e r n i s t ó w , t a k j a k e l i m i n a c y a i n t e l l e k t u a l i z m u z religii s t a n o w i jego e l e m e n t n e g a t y w n y . P o s t a r a m y się o d n o ś n e , p o r o z r z u c a n e p o książce z d a n i a M o d e r n i s t ó w i naszego A u t o r a ze stawić w p e w n ą s y s t e m a t y c z n ą całość. „ B ó g się d a j e poznać w bezpośredniem, wewnętrznem d o ś w i a d c z e n i u " (str. 269). W j a k i s p o s ó b się t o dzieje? Bóg, b u d z i w d u s z y naszej ś p i ą c y gdzieś n a d n i e podświadomości „ z m y s ł r e l i g i j n y " . N a czem o n p o l e g a ? „ Z e s t r o n y n e g a t y w n e j streszcza się ó w z m y s ł w b u n c i e przeciw skończoności, w świa d o m o ś c i , że n i g d y nie n a świecie ukoić n a s nie z d o ł a " (str. 292). Ze s t r o n y p o z y t y w n e j z m y s ł religijny j e s t t o „pociąg k u c z e m u ś , co n i b y g w i a z d a j a k a ś c i e m n a s t a n o w i d l a n a s źródło niepo k o j u , bezsenności d u c h a " (ibid.), t o „ t ę s k n o t a z a b y t e m wyż s z y m " , t o „głód B o g a " w sercu człowieka, t o głos B o g a , k t ó r y g o z n ę d z y doczesnego istnienia w y d o b y w a i k u sobie p o d n o s i " (wstęp X I I I ) . Ale c z y się nie m y l i m y , c z y t o rzeczywiście j e s t głos B o g a ? A u t o r n a j p i e r w k a t e g o r y c z n i e t w i e r d z i b e z d o w o d u , że „nie m o ż e b y ć a n i b e z p o d s t a w n ą a n i b e z p r z e d m i o t o w ą tęsknotą, za b y t e m w y ż s z y m z siłą t a k ą i n a m i ę t n o ś c i ą wybuchająca, nie jest ona t y l k o m a r z e n i e m p ł o n n e m lecz r z e c z y w i s t e m p r z e czuciem r z e c z y p r z e d o k i e m z m y s ł o w e m u k r y t y c h , j e s t d o ś w i a d czeniem w e w n ę t r z n e m w y s o k o p o n a d p o z i o m d o w o d ó w mowych wzniesionem" ( V I I I ) . Ale j a k b y tchnięty rozu przeczu ciem, że m i m o w s z y s t k o j a k i n i e d o w i a r e k m ó g ł b y żądać d o wodu n a te twierdzenia, podaje go n a str. X V : „Wgłębiamy się w źródło n i e p o k o j u t e g o i w i d z i m y w ó w c z a s , że s a m p r y n o y p woli naszej uganiającej się z a nieskończenie d a l e k i m i n i e d o ścigłym celem, n i e j e s t czemś r d z e n n i e n a s z e m , czyli, że w woli naszej j e s t coś jej obcego a wyższego coś, czego o n a p o z b y ć się nie m o ż e , słowem coś, c o jej p i e r w s z y p ę d n a d a j e . T o coś. j e s t głosem B o g a , a n i e p o k ó j serca — b e z w i e d n e m j e g o szu k a n i e m " . „ G d y b y p i e r w i a s t k a b o s k i e g o w n a s nie b y ł o , B ó g nie o b c h o d z i ł b y n a s w c a l e " (352). „ N i e p r a g n ą ł b y człowiek 51 MODERNIZM W KSIĄŻCE POLSKIEJ B o g a , g d y b y go nie b y ł o , nie s z u k a ł b y , g d y b y g o nie p c h a ł a p o t r z e b a w e w n ę t r z n a " (390). W z m y ś l e t e d y religijnym k a ż d e g o człowieka objawia się Bóg. O b j a w i a swe istnienie i i n n e p r a w d y o sobie. B y j e d n a k t e o b j a w i e n i a w sobie d o s t r z e d z , t r z e b a się s t a r a ć o czystość serca p r z e z w a l k ę ze złem w sobie. W t e d y sumienie p o k i e r u j e n a s z y m z m y s ł e m religijnym w kierunku prawdy i w oczyszczania serca coraz n o w s z y c h i d o s k o n a l s z y c h miarę będziemy d o z n a w a ć objawień. S t ą d t o „sumienie j e s t t y m wielkim m i s t r z e m w e w n ę t r z n y m c o u c z y religii, sumienie j e s t najbliższem ze wszyst kich n a r z ę d z i p o z n a n i a , k t ó r e m i r o z p o r z ą d z a c z ł o w i e k " (182). M e r o z u m ale s u m i e n i e p r o w a d z i d o B o g a . „ I m b a r d z i e j wsłu c h u j e m y się i s t o s u j e m y d o s u m i e n i a , t e m silniej n a s o ś w i e c a " (193). W poszukiwaniu prawdy trzeba wyjść od moralnego o b o w i ą z k u . . . K t o zgodnie z n i m żyje, t e m u o t w i e r a j ą się oczy i p o z n a j e p r a w d y religijne . . . C z y n y d o b r e , są d r o g ą d o p o z n a n i a p r a w d y (217). P r z e z w a l k ę ze złem z d o b y w a m y „bezpośrednią, e x p e r y m e n t a l n ą pewność B o g a i b o s k i e g o p o r z ą d k u we wszech ś w i e c i e " (371). Czemże więc j e s t w i a r a ? „ W i a r a j e s t w i z y ą B o g a , oczy wiście b a r d z o n i e w y r a ź n ą , j e d n a k w i z y ą osobistą, nie z a ś wie r z e n i e m o p a r t e m n a t e m , c o się s ł y s z a ł o " (325). Co j e s t p r z e d m i o t e m wiary? B a r d z o nie wiele. Wiara n a s z a streszcza się, z d a n i e m M o d e r n i s t ó w , w j e d n e m , w t e m tylko, że Chrystus, Zbawiciel świata, przyszedł zwiastować l u d z i o m d o b r ą n o w i n ę o n a d c h o d z ą c e m k r ó l e s t w i e b o ż e m i że p r z e t o p o w i n n i ś m y oczyścić siebie ze wszelkiej s k a z y , zbliżyć p a n o w a n i e C h r y s t u s a . ażeby O t o i s t o t a Chrześcijaństwa. „Wszystko inne w nauce Kościoła jest dopuszczalne, — nieraz p o ż ą d a n e , ale n i g d y nie o b o w i ą z u j ą c e " (345). A d o g m a t a k a t o l i c k i e , czemże t e są i c z y t r z e b a w nie wierzyć? D o g m a t y w i a r y , k t ó r e n a m kościół p o d a j e : Trójca św., stworzenie, u p a d e k , wcielenie, o d k u p i e n i e , z m a r t w y c h w s t a nie, n i e b o i p i e k ł o , a n i o ł o w i e i s z a t a n i są analogią, są p r ó b ą bliższego określenia t e g o w i e k u i s t e g o D o b r a , w świetle któ rego człowiek p o w i n i e n kształcić uczucie swoje i w o l ę " (344). MODERNIZM W KSIĄŻCE POLSKIEJ 52 Co n a l e ż y r o z u m i e ć przez analogię objaśniającą słowa : „ W i z y a z m a r t w y c h w s t a n i a ciał u p l a s t y c z n i a wizyę nieśmiertelności, n i c więcej . . . W z m a r t w y c h w s t a n i u i w n i e b o w s t ą p i e n i u Chrystusa m a m y s y m b o l pełni t e g o t r a n s c e n d e n t a l n e g o życia, ale s y m b o l nie s u b s t a n c y ę " (355). „Słusznie n a z w a n o Credo s y m b o l e m w i a r y , b o s y m b o l e m jest, czyli z n a k i e m , g o d ł e m , analogią p r a w d y a nie w s p ó ł m i e r n y m jej w y r a z e m " (295). S y m b o l e owe są w y r a z e m d o ś w i a d c z e ń reli g i j n y c h całego kościoła, są w y r a z e m sensus communis wiernych. B o wszyscy wierni przez osobisty k o n t a k t z B o g i e m i z zaświa t e m odbierają objawienia i kościół daje t y l k o w y r a z w d o g m a t a c h o n y m o b j a w i e n i o m . Zwłaszcza Święci w Kościele są n a j d o s k o n a l s z y m o r g a n e m objawień, d l a t e g o „Święci p o w i n n i sta-, nowić o tern, co j e s t p r a w d ą a c o f a ł s z e m " (299). P a p i e ż „ p o winien b y ć głosem ż y w y c h czyli najlepszych, ś w i ę t y c h i t y l k o wówczas papież j e s t n i e o m y l n y " (309). „ W i e l k a w i z y a , k t ó r ą n a m d a j e Kościół czerpie m o c swoją ze zbiorowego d o ś w i a d czenia j e d n o s t e k , k t ó r e ją p r z y j ę ł y j a k o o d p o w i e d n i ą ich n a t u r z e , a l b o w i e m dla k a ż d e j z n i c h b y ł a ona i n d y wid u a l n e m przeżyciem, k a ż d a mogła i może ją wyrazić p o swojemu, świeże i żywe p i ę t n o myśli własnej n a nią n a k ł a d a j ą c " (395). P r a w d a j e s t nieskończoną, p r z e t o „wierzenia d o g m a t y c z n e nie mogą a n i jej wyczerpać, a n i z a m k n ą ć " . . . ofiarują t o t y l k o , „czego nie w o l n o odrzucić, nie zaprzeczając z a r a z e m a dając d o zro z u m i e n i a , iż p o z a tern jeszcze zakres jej rozciąga się d a l e k o w nieskończoność, w s k a z u j ą n a k i e r u n e k , lecz nie nakładają k a j d a n ó w " (259). O t o najważniejsze p o g l ą d y M o d e r n i s t ó w , z książki na szego A u t o r a w y j ę t e , n a i s t o t ę o b j a w i e n i a , w i a r y i d o g m a t u . P r z y p a t r z m y się t e r a z w a r t o ś c i t y c h poglądów. B ó g d a j e się b e z p o ś r e d n i o p o z n a ć za p o ś r e d n i c t w e m zmysłu religijnego! Nie m y ś l i m y przeczyć, b o codzienne doświadczenie to s t w i e r d z a , iż człowiekowi jest za ciasno n a świecie. R o z d ź w i ę k , 53 MODERNIZM W KSIĄŻCE POLSKIEJ j a k i p a n u j e m i ę d z y i d e a ł e m w d u s z y n o s z o n y m a rzeczywistością, m u s i w y w o ł y w a ć w d u s z a c h m y ś l ą c y c h i szlachetniejszych, b o l e s n y s m u t e k i p r a g n i e n i e lepszego życia, w k t ó r e m b y i d e a ł y nasze m o g ł y b y ć ziszczone. Ograniczenie fizyczne, i n t e l l e k t u a l n e , nędza moralna, p e ł n o niedoskonałości nawet w najlepszych, u s t a w i c z n a w a l k a słuszności, sprawiedliwości z siłą m a t e r y a l n ą , g w a ł t e m , p r z e m o c ą i b a r d z o częste z w y c i ę s t w a t y c h o s t a t n i c h n a d p i e r w s z y m i , t o w s z y s t k o wobec ideału, i a k i człowiek w d u s z y nosi, ideału p i ę k n a , d o b r a , sprawiedliwości, p o k o j u , nieograni czonej w i e d z y , słowem jakiejś bezmiernej szczęśliwości s p r a w i a , że n a m t o życie cięży, a za i n n e m , lepszem się o g l ą d a m y i k u n i e m u w z d y c h a m y . T o Wszystko p r a w d a , ale czy odczucie n ę d z y t e g o ż y w o t a , a z drugiej s t r o n y owe wysokie ideały, k u k t ó r y m w z d y c h a m y , czy t o jest rzeczywiście ,,głód B o g a , głos B o g a , k t ó r y człowieka z n ę d z y doczesnego istnienia w y d o b y w a i k u sobie p o d n o s i ? " Czy w r z e c z y samej „ p r y n c y p woli n a s z e j , uga niającej się za nieskończenie d a l e k i m i niedościgłym celem nie j e s t czemś r d z e n n i e n a s z e m " , ale czemś o b c e m . . . głosem B o g a ? I n n y m i słowy, czy „ z m y s ł religijny", objawiający się niezado woleniem z rzeczywistości a t ę s k n o t ą za lepszą przyszłością m o ż n a u w a ż a ć ża objawienie się B o g a ? O d p o w i a d a m y , że w k a ż d y m r a z i e nie m o ż n a stwierdzić, iż ów z m y s ł religijny j e s t głosem B o g a , g d y ż j e s t on „ c z e m ś r d z e n n i e n a s z e m " , z naszej r o z u m n e j n a t u r y p ł y n ą c e m . Człowiek j a k o i s t o t a r o z u m n a d o s t r z e g a z łatwością ogra niczoność swoją i w s z y s t k i e g o c o g o otacza. D r ę c z ą g o często choroby, patrzy na śmierć swych najdroższych, doświadcza u t r a t y zdrowia, sił, m a j ą t k u i t p . , widzi więc znikomość docze sności ; m i m o o d k r y c i a wielu p r a w d , r o z u m i e j a k szerokie jeszcze pole d o z b a d a n i a , j a k wiele wątpliwości w t e m co w i e m y ; c h o ć b y doszedł d o p e w n e g o s t o p n i a moralnej doskonałości, widzi jednak n ę d z ę m o r a l n ą d r u g i c h , a i w sobie p e ł n o w a d , p r z y w a r , sła bości. Z drugiej s t r o n y obc a r z o n y zdolnością a b s t r a k e y i , usu wając w myśli t e w s z y s t k i e n i e d o s t a t k i , ] a k i e w sobie i w d r u gich spostrzega, tworzy scbie ideał nieograniczonej prawdy, bezwzględnego p i ę k n a , sprawiedliwości, c n o t y i t p . Za t y m ide- 54 MODERNIZM W KSIĄŻCE POLSKIEJ a ł e m idzie p o ż ą d a n i e , p r a g n i e n i e , b y się gdzieś t e n ideał urze czywistnił. W s z a k poeci n. p . pewnie nie m a j ą objawień w zna czeniu religijnem, a j e d n a k wiodą n a s w „ k r a i n ę u ł u d y " , opi sują n a m ś w i a t y , gdzie mieszka sprawiedliwość p i ę k n a , d o b r o , swymi genialnymi myślami, jakby w zaświatach zaczerpnię t y m i r o z t w i e r a j ą dla. myśli ludzkiej n o w e h o r y z o n t y i nieraz stają się n a długie wieki g w i a z d a m i p r z e w o d n i e m i narodów. A więc o w o niezadowolenie z rzeczywistości i t ę s k n o t a za i n n y m i ś w i a t a m i niekoniecznie m u s i b y ć głosem b o ż y m i obja w i e n i e m się B o g a — może b y ć b a r d z o d o b r z e t y l k o w y r a z e m naszej r o z u m n e j n a t u r y . Czy t e m u ideałowi przez u m y s ł s t w o r z o n e m u , a przez wolę u p r a g n i o n e m u o d p o w i a d a rzeczywistość, z obecności t e g o ideału w d u s z y naszej b e z p o ś r e d n i o , bez d o w o d u wiedzieć nie m o ż e m y . Z objawienia zewnętrznego w i e m y , że t a k j e s t ; r o z u m za p o m o c ą a r g u m e n t a c y i również d o c h o d z i d o wniosku, że n a t u r a n a s nie m y l i , ale d o c h o d z i t y l k o za p o m o c ą ścisłej a r g u m e n t a c y i , bo bezpośrednio tego wie dzieć n i e m o ż n a , g d y ż i d e a ł w y t w o r z o n y w u m y ś l e , a urzeczy wistnienie t e g o i d e a ł u , t o d w i e r z e c z y c a ł k i e m r ó ż n e . Przyznając n a t u r z e ludzkiej zdolność w y t w a r z a n i a idei n a d z m y s ł o w y c h i o b u d z a n i a w sobie p r a g n i e ń p o z a ś w i a t o w y c h , nie m y ś l i m y zaprzeczać, iż się t o dzieje, p r z y n a j m n i e j w wielu r a z a c h , p r z y p o m o c y łaski Bożej. Bez t e j n a d p r z y r o d z o n e j p o m o c y z a p e w n e wielu nie w z n i o s ł o b y się d o p o ż ą d a ń p o n a d d o czesność w y b i e g a j ą c y c h . T o j e d n a k nie zmienia s t a n u rzeczy w naszej k w e s t y i . Obecność owej n a d p r z y r o d z o n e j p o m o c y nie d a się w ż a d e n s p o s ó b stwierdzić d o ś w i a d c z e n i e m . Ponieważ człowiek p o s i a d a zdolność fizyczną wzniesienia się p o n a d d o czesność, p r z e t o n i g d y nie m o ż n a wiedzieć, czy t o się s t a ł o wła s n y m i siłami czy p r z y p o m o c y łaski. Z r e s z t ą owa n a d p r z y r o d z o n a p o m o c w n i c z e m doświadczalnie nie zmienia n a t u r a l n e g o s t a n u d u s z y . Nie m o ż n a t e d y a n i d o ś w i a d c z e n i e m a n i n a w e t r o z u m o w a n i e m sprawdzić, że w d a n y m w y p a d k u B ó g z n a m i współdziałał. W o b e c t e g o ł a s k a Boża nie m o ż e b y ć dla n a s d o ś w i a d c z a l n y m d o w o d e m obecności b o ż e j , działania w n a s B o g a , a t e m s a m e m nie może b y ć d o w o d e m istnienia Boga. N a p o t w i e r d z e n i e swej t e o r y i p o d a j e A u t o r t a k i a r g u m e n t : „ G d y b y p i e r w i a s t k a b o s k i e g o w n a s nie b y ł o , Bóg nie obcho d z i ł b y n a s w c a l e " , i z n o w u : „ N i e p r a g n ą ł b y człowiek B o g a , g d y b y go nie b y ł o , nie s z u k a ł b y , g d y b y go nie p c h a ł a p o t r z e b a wewnętrzna". Argument ten także nie p r z e k o n u j e . Człowiek pragnie Boga posiąść, k i e d y się j u ż p r z e k o n a ł , że istnieje. S t a r z y d o b r z e mówili : Ignoti nulla cupido. Człowiek nie m a j a k i e g o ś i n s t y n k t u , k t ó r y b y n i m bezwiednie k i e r o w a ł w s t r o n ę B o g a t a k , j a k zwie rzęciem kieruje i n s t y n k t w s t r o n ę p o k a r m u . O w o n i e z a d o w o lenie ze ś w i a t a o b e c n e g o a t ę s k n o t a za czemś d o s k o n a l s z e m nie jest właściwie b e z p o ś r e d n i ą t ę s k n o t ą za B o g i e m , ale za t a k i m s t a n e m rzeczy c z y za t a k i m ś w i a t e m , w k t ó r y m b y o w y c h ogra niczeń nie b y ł o , j a k i e w t y m świecie n a k a ż d y m k r o k u n a p o tykamy. J e s t t o p r a g n i e n i e szczęścia bez p r z y m i e s z k i zła, ale bez w y r a ź n e g o z a z n a c z e n i a k o n k r e t n e g o p r z e d m i o t u , k t ó r y n a m t o szczęście d a ć m o ż e . Oczywistą j e s t rzeczą, że za p o m o c ą reflexyi . d o c h o d z i m y r o z u m o w a n i e m d o p r z e k o n a n i a , że szczęście, j a k i e g o gęrce p r a g n i e , m o ż e dać t y l k o B ó g , i s t o t a N i e s k o ń c z o n a ; ale t o j u ż s u p o n u j e s k ą d i n ą d n a b y t ą znajomość B o g a , b o s a m o o w o nieokreślone p r a g n i e n i e szczęścia t e j znajomości bezpo ś r e d n i o n i e daje. Czy niezadowolenie z o b e c n y c h w a r u n k ó w życia i wyry r w a n i e się d u s z y d o ideału, o b j a w p o w s z e c h n y n a t u r y l u d z k i e j , c z y nie m o ż e . służyć z a p o d s t a w ę d o p o z n a n i a B o g a ? Owszem, i n a t y m p o w s z e c h n y m fakcie opierał się u O j ców, u S c h o l a s t y k ó w i p o dziś d z i e ń opiera się u chrześcijań skich filozofów i t e o l o g ó w e u d a j m o n o l o g i c z n y czyli z p r a g n i e n i a szczęścia a r g u m e n t n a istnienie B o g a . Boć j e s t rzeczą widoczną, że niezadowolenie z doczesności i s z u k a n i e i d e a ł u w z a ś w i a t a c h m a swój g r u n t w gonieniu człowieka za szczęściem. Ś w i a t dzi siejszy n a s nie z a d a w a l a , b o b r a k i w n i m n a p o t y k a n e w y w o łują w n a s p r z y k r o ś ć , uczucie ograniczenia, boleść — s t ą d p r a g n i e ; nie takich warunków, g d z i e b y człowiek mógł pełną piersią o d e t c h n ą ć , g d z i e b y nasze p r a g n i e n i a , n i e n a s y c o n e n a ziemi, m o g ł y być zaspokojone, b y ś m y zamiast ustawicznie poszukiwać tego, 56 MODERNIZM W.ksi.y.t.r, W J M I U M co n a m n i e d o s t a j e , byli w pełni p o s i a d a n i a w s z y s t k i e g o d o b r a , w s z y s t k i e j p r a w d y i p i ę k n a . Moderniści nic n o w e g o t e d y n i e wymyślili, w y s u w a j ą c p r a g n i e n i e szczęścia serca ludzkiego j a k o p u n k t wyjścia d o p o z n a n i a B o g a . W t e m atoli pobłądzili, żę t o , co j e s t t y l k o p u n k t e m wyjścia d o a r g u m e n t u istnienia B o g a , oni wzięli z a s a m a r g u m e n t ; o b j a w p ł y n ą c y z r o z u m n e j n a t u r y ludzkiej wzięli za objawienie się Boga. Argument eudajmonologiezny opiewał w . krótkości t a k : J e s t człowiekowi w r o d z o n e m p r a g n i e n i e szczęścia. Pragnienie t o jest p o w s z e c h n e m . P r a g n i e n i a w r o d z o n e i p o w s z e c h n e m u s z ą b y ć spełnione, Ale ż a d n e s t w o r z e n i e t e g o p r a g n i e n i a zaspokoić nie jest w s t a n i e . Więc istnieje B ó g , k t ó r y je z a s p o k o i . . Nie m o ż e b y ć t u t a j n a s z e m z a d a n i e m rozwijać i u z a s a d n i a ć p r z e s ł a n k i owego a r g u m e n t u . K i l k a t y l k o słów m u s i w y s t a r czyć, F a k t u p r a g n i e n i a szczęścia nie p o t r z e b u j e m y u d o w a d n i a ć . F a k t t e n jest t a k p o w s z e c h n y i z d o ś w i a d c z e n i a w ł a s n e g o i d r u gich, z n a n y , że w y s t a r c z y t y l k o n a ń wskazać, a b y g o t e m sa m e m u d o w o d n i ć . Ze świat o b e c n y t y c h p r a g n i e ń nie z a s p o k o i , w y s t a r c z y powołać się n a M o d e r n i s t ó w , k t ó r z y właśnie w t e m p o w s z e c h n e m n i e z a d o w o l e n i u ze ś w i a t a w i d z ą aż b ł y s k wienia się B o g a . Ale czy p r z e s ł a n k a obja opiewająca : p r a g n i e n i a w r o d z o n e m u s z ą b y ć spełnione, czy t a p r z e s ł a n k a jest p r a w d z i w ą ? T a k . Jeśli nie c h c e m y p r z y p u ś c i ć , że s t a l i ś m y się i g r a s z k ą n a t u r y , k t ó r a d a ł a n a m p o p ę d nieziszczalny n i g d z i e , a więc, że człowiek k o r o n a dzieł n a t u r y , nie p o w i ó d ł się n a t u r z e , j e s t dziełem n a t u r y , nie p o w i ó d ł się n a t u r z e , jest dziełem p o r o n i o n e m , to z konieczności m u s i m y też p r z y j ą ć , że t o szczęście w życiu p r z y szłem m u s i b y ć o s i ą g n i ę t e m , a że t e g o szczęścia p r z e d m i o t e m nie m o ż e b y ć żadne stworzenie, t y l k o nieskończone Dobro, więc jest B ó g . N a t u r a nic nie czyni n a p r ó ż n o ; bezcelowo. T w o r y niższe od człowieka j a k z w i e r z ę t a , idąc za p o p ę d a m i natury znajdują p r z e d m i o t d o ich zaspokojenia. G d y b y człowiek nigdzie nie m ó g ł zadowolić swych n a j s z c z y t n i e j s z y c h p r a g n i e ń , bez swej w i n y , s t a n o w i ł b y w y j ą t e k w n a t u r z e . Ks. Dr. M. nawet (C. d. n.). Sieniatycki Chronologia życia Chrystusowego. I I I . Chronologia ostatnich dni Jezusowych ) 1 należy do najbardziej zawiłych kwestyi w krytyce ewan gelicznej. Chodzi t u b o w i e m o z h a r m o n i z o w a n i e d a n y c h św. J a n a w r a z z t r z e m a S y n o p t y k a m i . N i e w c h o d z ą c we w s z y s t k i e szczegóły, któreby wymagały długich traktatów, trzeba tu j e d n a k z a r a z n a p o c z ą t k u z a z n a c z y ć , że n i e k t ó r e d a n e są w tej k w e s t y i n a u k o w o p e w n e i p o w s z e c h n i e p r z y j ę t e m i ę d z y uczo n y m i , i n n e z a ś są t y l k o mniej l u b więcej p r a w d o p o d o b n e . 1. Prawdy krytycznie pewne. d z a j ą się z sobą c o d o dni tygodnia, W s z y s c y Ewangeliści zga na które przypadły ostatnia wieczerza, śmierć J e z u s a , p o b y t w grobie i z m a r t w y c h w s t a n i e . ) Por. n. p. J. Langęn, Die letzten Lebenstage Jesu, Freiburg, 1 8 6 4 ; Isenberg, Der Todestag des Herrn, 1868; O. Andred, Der Todestag Jesu 1871 ; I. K. Aldrióh The time of Our"Saviours crucifbrion, Boston, 1882; Schegg, D a s Todesjąhr des Kónigs Herodes und das Todesjahr Jesu Christi, Miinehen, 1 8 8 2 ; 31. Yelichy, Quo anno Dominus noster mortuus sit, ąuaestio instituitur, Pragae 1892 ; J. Hontheim, Das To desjahr Christi und die' Daniel'sehe Wochenprophetie, w K a t h o l i k 1906 ( I I ) 1 2 — 3 6 ; Fr. Westberg, Die biblische Chronologie nach FI. Josephus und das Todesjahr Jesu Christi, Leipzig 1911 ; J. Bach, Monatstag und Jahr des Todes Christi, Freiburg in Br. 1 9 2 0 ; O. Gerhardt, Das Datum der Kreuzigung Christi geschiohtlich und astronomisch berechnet, Berlin 1914. x 58 CHRONOLOGIA Z.YUIA U r m i s i u j s u w m j u 1°) O s t a t n i a czwartek (por. Mt 2 6 wieczerza jlfk 1 4 26 17 Lk 2 2 odbyła Jan 1 4 13 się l n n w (wielki) ; a t a k ż e 1 Kor ll ™). 23 2°) Ś m i e r ć (por. Mt 2 6 Chrystusa Jfk 15 6 2 3°) N a p o b y t Lk 2 3 K 24 1 Mt p r z y p a d ł a w (wdelki) ifc 23 * Jan 42 w grobie 38 o d p a d a (wielka) sobota (zob. 27 ). 62 4°) Z m a r t w y c h w s t a n i e dzielę, (zob. Mt Pana 2 8 - Jfk, 16 ™ i/fc 2 4 l n 1 5°) N a m a s z c z e n i e m ę k ą — lubo przez Mt 2 6 ~ 6 kich piątek 19 ). 5 okolicznościach, nastąpiło w Jan l n n 2 Chrystusa w B e t a n i i 1 3 i Mk któreby 14 3 - 9 zdawały nie 20 - ). 1 przed opowiedziane w ta się d o m a g a ć umiesz czenia go w wielką ś r o d ę — z d a r z y ł o się n a p e w n o w 6 Bni żydowską Paschą san) zdaniem (Jan 1 jednych w sobotę innych w n i e d z i e l ę ostatniem przed 12 ), a więc (zależnie od k w e s t y i 15 Ni Wieczorem, palmową przypuszczeniu wjazd zdaniem koło p o ł u d n i a . do Jerozolimy W tem odbyłby się w niedzielę p o południu. 2. Problemy niepewne. panuje natomiast co skiej i śmierci do — Wielka Jezusa I n n e m i słowy chodzi o dzień ostatnia wieczerza i śmierć niepewność związku z Paschą miesiąca, Chrystusa. i niejasność wieczerzy Pań żydowską. n a który przypadły Ż y d z i obchodzili P a s c h ę 14 N i s a n p o d wieczór, a od 15—21 N i s a n o b c h o d z o n o święta P r z a ś n i k ó w . 14 N i s a n nie b y ł d n i e m ś w i ą t e c z n y m , natomiast 15 N i s a n b y ł wielkiem świętem u Ż y d ó w . Chodzi więc o t o , czy Chrystus odbył ostatnią wieczerzę w dniu, oznaczonym przez p r a w o żydowskie, czy n i e ? Czyli jeszcze inaczej : czy ów czwar t e k , w k t ó r y J e z u s o d p r a w i ł wieczerzę, b y ł 14 (czy t e ż 13) Ni s a n ? — Czy więc w zależności od t e g o dzień śmierci Jezusa był 15, c z y 14 N i s a n ; a l b o jeszcze inaczej : czy Chrystus VJ pierwszym przygotowania dniu świąt przed Według paschalnych, świętem czy też iv wigilię, umarł w dzień Przaśnikówl S y n o p t y k ó w Zbawca odprawił wieczerzę „ w pierwszy [?] dzień P r z a ś n i k ó w " (Mt 2 6 1 7 ostatnią Mk 14 12 Łk 22 ), w dzień, w k t ó r y m o f i a r o w y w a n o b a r a n k a p a s c h a l n e g o 7 59 CHRONOLOGIA ŻYCIA CHRYSTUSOWEGO {Mk więc 14 ), w k t ó r y m g o ofiarować należało (Łk 2 2 ) . B y ł b y t o 12 7 14 N i s a n , b o t a k n a k a z y w a ł o p r a w o (Ex 12 6 8 1 6 1 8 ). [ T a k ż e i szczegóły o s t a t n i e j wieczerzy zdają się raczej — j a k m n i e m a b a r d z o wielu — p r z e m a w i a ć za t e m , że byłą t o p r a w d z i w a u c z t a p a s c h a l n a ] . A w t a k i m razie w y n i k a ł o b y , że śmierć J e z u s a m u s i a ł a n a s t ą p i ć 15 N i s a n , czyli w p i e r w s z y d z i e ń święta P r z a ś n i k ó w w d z i e ń więc „wielkiego ś w i ę t a " ! Z drugiej j e d n a k ; s t r o n y ci s a m i S y n o p t y c y o p o w i a d a j ą o t y m d n i u śmierci J e z u s a szczegóły t a k i e , k t ó r e k a ż ą p r z y p u s z c z a ć i t o s t a n o w c z o , że d z i e ń śmierci J e z u s a nie b y ł d n i e m ś w i ą t e c z n y m (por. 27 32 Mk 15 21 Łk 2 3 , a n a d t o Mk 15 26 46 Mt Łk 2 3 ) . T a k więc we 56 d ł u g o p o w i a d a n i a S y n o p t y k ó w c z w a r t e k , d z i e ń o s t a t n i e j wie 1 czerzy, b y ł — 14 N i s a n , a m i m o t o d z i e ń n a s t ę p n y (piątek) 15 N i s a n , nie b y ł b y p i e r w s z e m ś w i ę t e m P r z a ś n i k ó w ! G d y z a ś b i e r z e m y n a u w a g ę św. n i e k t ó r e jego w y r a ż e n i a (n. p . Jan J a n a , , t o wprawdzie 1 3 19 ) możnafey bez t r u d 1 14 ności r o z u m i e ć w z n a c z e n i u S y n o p t y k ó w , ale n a t o m i a s t (n. p . Jan 18 48 19 14 S1 ) k a ż ą wnioskować, że Chrystus w p i ą t e k , t. j . w dzień przygotowania do święta, inne umarł Przaśników (a więc 14 N i s a n ) , że więc o s t a t n i ą wieczerzę u r z ą d z i ł d z i e ń p r z e d t e m (Jan Jak zór 13 . ) we c z w a r t e k , a więc 13 N i s a n ! 1 22 przeto sprzeczne i św. J a n a ? Uczeni pogodzić ze so b ą twierdzenia próbowali te na po S y n o p t y k ó w najrozmaitszych sposobów^. Można je ściągnąć d o czterech t e o r y i . a) Teorya harmonistyczna. C h r y s t u s spożył b a r a n k a s c h a l n e g o w i e c z o r e m 14 N i s a n , a u m a r ł dzień u r o c z y s t y święta m i a n i e zwykli b y l i k r z y ż o w a ć 15 N i s a n , w żydowskiego. wielkich złoczyńców pa sam Rzy właśnie w s a m dzień P r z a ś n i k ó w d l a p r z y k ł a d u i o d s t r a s z e n i a olbrzy m i c h m a s l u d u żydowskiego, k t ó r y z całej P a l e s t y n y zbierał się n a święta. S a n h e d r y ś c i nie chcieli w p r a w d z i e w ów p i ą t e k wejść d o n a m i e s t n i c t w a , a b y się nie skalać, lecz, a b y p o ż y w a ć p a s c h ę , t. j . (nie b a r a n k a p a s c h a l n e g o , k t ó r e g o j u ż w przed d z i e ń spożyli), ale i n n e k ó w , t a k z w a n e hagiga ofiary składane w dniu Przaśni (Dt 16 2 Par 3 0 2 22 2 4 3 5 ~ ) . T e g o zda8 9 co CHRONOLOGIA ŻYCIA CHRYSTUSOWEGO nia b r o n i ą Św. H i e r o n i m , A u g u s t y n , Ł u k a s z d e B r u g e s , T o l e t , Korneliusz a Lapide, Bochart, Reland, Langen, a z nowszych P a t r i z i , Corluy, Pillion. Z d a n i e t o m a wszelako swe p o w a ż n e trudności. Nie p o d o b n a n. p . u d o w o d n i ć , że p i e r w s z y „ w i e l k i " d z i e ń ś w i ę t a P r z a ś n i k ó w b y ł właśnie z w y c z a j n y m d n i e m s t r a c e n i a ; że „ s p o żywać p a s c h ę " oznaczać m a u św. J a n a nie b a r a n k a , ale i n n e . . h a g i g a " ; t r u d n o też p r z y p u ś c i ć , a b y Żydzi we wielki d z i e ń świąteczny d o k o n y w a l i t e g o wszystkiego, co rzeczywiście uczy nili i co j e d y n i e — według ich religijnych p r z e k o n a ń — z d n i e m r o b o c z y m pogodzić m o ż n a (por. Mt 2 7 59 6 2 Mk 15 42 Lk 23 ~ ). 5s Z t y c h w s z y s t k i c n względów t e o r y a h a r m o n i s t y c z n a nie zadowalającego rozwiązania b) Teorya (anty cy pacy i). Zbawiciel o 24 g o d z i n (odprawił ją w dniu „przygotowania" do P r z a ś n i k ó w (Mt 2 7 15 Mk s z a b a t u , czyli w p i ą t e k . W 42 Łk 2 3 Jan 5 4 uprze 1'3 N i s a n ) , a u m a r ł »14 N i s a n , 6 2 daje problematu. wyprzedzania dził u c z t ę w i e l k a n o c n ą M święta 19 ), t . j . w wigilię 31 o w y m b o w i e m r o k u owa wigilia s z a b a t u m i a ł a szczególny c h a r a k t e r : b y ł a z a r a z e m przygoto w a n i e m d o s a m e g o ś w i ę t a P r z a ś n i k ó w . Sw. J a n z a ś n a z y w a ów s z a b a t „ w i e l k i m " , g d y ż w o w y m r o k u schodził się on z pierwszem ś w i ę t e m p a s c h a l n e m . A b y t ę t e o r y ę „ w y p r z e d z a n i a " uza sadnić, p r z y j m u j e Chwołson*), że j u ż za czasów Chrystusa m i a ł a swe z n a c z e n i e p r a w n e z a s a d a : „ P a s c h a n i e znosi sza b a t u " i że w y r a ż e n i e p r a w n e : „między ha-'arbaim; Ex 1 2 Lew 2 2 Nu 6 5 dwoma wieczorami (ben 9 . . ) b y ł o wówczas jeszcze 3 5 u t ł ó m a c z o n e ściśle, t. j . o b e j m o w a ł o zaledwie czas iy —2 go 2 d z i n . G d y więc 14 N i s a n w y p a d ł w p i ą t e k (jak t o właśnie z d a r z y ł o się w r o k u śmierci J e z u s o w e j ) , w t a k i m razie n a p o d stawie owych dwóch powyższych zasad baranek paschalny nie m ó g ł b y b y ć z a b i t y i u p i e c z o n y w o w y m k r ó t k i m półtorej godziny. Z t e g o p o w o d u Żydzi przenosili dzali) czasie ^ u p r z e ofiarowanie i pieczenie b a r a n k a n a c z w a r t e k (na 13 N i s a n ) , a j e g o s p o ż y w a n i a m o ż n a b y ł o d o k o n a ć a l b o w wie) Chwolson, D a s letzte Passahmahł Christi und der Tag seines Todes, St. Petersburg 1892. 1 61 CHRONOLOGIA ŻYCIA CHRYSTUSOWEGO czór c z w a r t k o w y , opierając się n a t e m , że b a r a n k a ofiarowa n e g o n a l e ż y jeść tejże n o c y , a l b o w p i ą t k o w y (14 N i s a n ) . — C h r y s t u s w r a z z u c z n i a m i spożył b a r a n k a 13 N i s a n (we czwar t e k ) , a u m a r ł 14 N i s a n (w p i ą t e k ) ; s t a r s z y z n a zaś ż y d o w s k a o d p r a w i ł a swą u c z t ę 14 N i s a n , w p i ą t e k w i e c z ó r ) . 1 T e o r y ę w y p r z e d z a n i a s p o t y k a m y j u ż w drugiej połowie I I . w i e k u p o Chr. P r z y z n a w a l i się d o niej : I r e n e u s z , K l e m e n s Aleks., P i o t r A l e k s . , T e r t u l l i a n , A p o ł l i n a r y z H i e r a p o l u , H i p p o l i t z P o r t o i i n n i . Szedł za nią Kościół grecki, k t ó r y z t e g o p o w o d u d o Mszy św. 13 N i s a n wolno używa było używać N a w e t i T a l m u d (Sanhedrin chleba k w a s z o n e g o , g d y ż jeszcze f. 4 3 a chlebów dnia kwaszonych. 67 ) z a m i e s z c z a śmierć J e a z u s a p o d d n i e m 14 N i s a n . Z n o w s z y c h b r o n i ą tej t e o r y i : Calm e t , S e p p , W a l ł o n , G o d e t i inni. ( N i e k t ó r z y z nich nadto, że podczas ostatniej waeczerzy przyjmują Chrystus zachował w p r a w d z i e w g ł ó w n y c h r y s a c h r y t u a ł żydowski, ale, że w miejsce b a r a n k a p a s c h a l n e g o , k t ó r e g o nie spożył, u s t a n o w i ł P r z e n a j ś w . S a k r a m e n t . Co o t e m sądzić, z o b a c z y m y niżej str. 20—21. Wszelako teorya wyprzedzania, w jakiejkolwiek sprzeciwia się t e k s t o m formie, S y n o p t y k ó w , a nie jest konieczna ze względu n a św. J a n a . S y n o p t y c y nie u p o w a ż n i a j ą n a s d o twier d z e n i a , że C h r y s t u s urządził u c z t ę p a s c h a l n ą w d n i u nielegal n y m (13 N i s a n ) ; owszem, cały ich sposób m y ś l e n i a i w y r a ż a n i a się m a w t e d y t y l k o r a c y ę b y t u , jeśli C h r y s t u s w d z i e ń l e g a l n y (14 N i s a n ) u c z t ę wdelkanocną spożył. Sw. J a n z a ś nie w y k l u c z a *) Nieco inne, chociaż w gruncie rzeczy to samo rozwiązanie podał J. Sehneid, (Der Monatstag des Abendmahles und Todes unseres Herrn J. Christi, str. 88 nn.). Jego zdaniem Żydzi za czasów Chrystusa dwo jako tłómaczyli sobie „wieczór" w prawie mojżeszowem zachodzący. Galilejczycy odnosili go do „pierwszego" wieczora 14 Nisan i spożywali paschę wieczorem 13/14 Nisan. Żydzi z Judei zaś (do których zaliczała się także starszyzna żydowska) odnosili g o . do drugiego wieczora i od bywali ucztę 14—15 Nisan. — Chrystus Pan zastosował się do zwy czaju galilejskiego. Wobec tego we czwartek wieczór, t. j . z 13/14 Nisan odbyła się ostatnia wieczerza, w piątek zaś 14 Nisan Chrystus został u k r z y ż o w a n y ; w tenże wieczór z 14/15 Nisan odbyli Sanhedryści swą ucztę paschalną, a w sobotę 15 Nisan święcono pierwszy dzień świąt Przaśników. 62 CHRONOLOGIA. ŻYCU CHRYSTUSOWEGO u c z t y p a s c h a l n e j w d n i u 14 N i s a n . Co z a ś d o t y c z y t e o r y i Chwolsona i S c h n e i d a , t o b r a k jej p o z y t y w n y c h d o w o d ó w ; w y r a żenia z a ś E w a n g e l i s t ó w (Mk 14 12 Łk 22 ) sprzeciwiają się twier T d z e n i u o o d r ę b n o ś c i galilejskich z w y c z a j ó w p a s c h a l n y c h . c) Teorya przenosin. Chrystus spożył u c z t ę "paschalną 14 N i s a n , a więc w d n i u p r a w n i e p r z e p i s a n y m , s t a r s z y z n a jed n a k żydowska w o w y m roku przeniosła u c z t ę paschalną n a d z i e ń n a s t ę p n y (na p i ą t e k , 15 N i s a n ) t a k , że C h r y s t u s tejże g o d z i n y s k o n a ł n a k r z y ż u , w k t ó r e j Ż y d z i zabijali swe b a r a n k i p a s c h a l n e . T e g o z d a n i a bronili j u ż : Epifaniusz (?), E u z e b i u s z i C h r y z o s t o m , dalej R u p e r t T u i t i e n s i s , P a w e ł d e B u r g o s , Salmeron, Janseniusz z Gandawy, Maldonat, Petawiusz, Tillemont, a z n o w s z y c h : H a n e b e r g , B a n k o , G r i m m , Coleridge, L e Ca m u s , Corneły, K n a b e n b a u e r , Schafer i i n n i . J a k uzasadnić tę teoryę przenosin? Regułami kalendarza ż y d o w s k i e g o . J e s t p r z y s ł o w i e m u r a b i n ó w , że A D U (t. j . : 1, 4, 6 d z i e ń t y g o d n i a ) nie może b y ć p o c z ą t k i e m r o k u , a B a D U (t. j . 2, 4, 6 dzień t y g o d n i a ) d n i e m P a s c h y . J e ś l i więc P r z a ś n i k i (15 N i s a n ) w y p a d ł y b y n a p o n i e d z i a ł e k , środę l u b p i ą t e k , " w t a k i m razie przenosi się j e n a d z i e ń n a s t ę p n y (względnie trzeci). T e g o s y s t e m u t r z y m a j ą się Ż y d z i d z i s i e j s i ; a t r z y m a ł a się g o p r a w d o p o d o b n i e starszyzna żydowska już za czasów C h r y s t u s a , g d y ż regułę B a D U nie w p r o w a d z o n o n a g l e w życie, ale powoli u s t a l a ł a się wśród Ż y d ó w , p o p o w r o c i e z niewoli b a bilońskiej. S t a r s z y z n a ż y d o w s k a , d l a k t ó r e j t a r e g u ł a kalen d a r z a b y ł a w y g o d n ą , b o w y k l u c z a ł a święcenie d w ó c h d n i z r z ę d u (co u Ż y d ó w wobec s u r o w y c h p r z e p i s ó w o święceniu s z a b a t u i d n i u r o c z y s t y c h -— b y ł o połączone z wielkiemi t r u d n o ś c i a m i ) , t r z y m a ł a się t e g o urządzenia. A b y j e d n a k obejść prawo moj żeszowe, j u ż pierwszego d n i a N i s a n nie liczyła od n o w i u księ ż y c a , ale s a m n ó w przenosiła o j e d e n d z i e ń p ó ź n i e j , co (wobec d o ś w i a d c z a l n e g o sposobu o z n a c z a n i a n o w i u , z a p o m o c ą obser- w a c y i księżyca, nie z a ś r a c h u n k i e m a s t r o n o m i c z n y m ) b y ł o rze czą b a r d z o ł a t w ą . T a k więc t e o r e t y c z n i e i oficyalnie o t r z y m y w a n o 15 N i s a n w s o b o t ę , nie z a ś w p i ą t e k , a p r a w u mojżeszo wemu p o z o r n i e s t a w a ł o się zadość. T o obejście p r a w a za- 63 CHRONOLOGIA ŻYCIA CHRYSTUSOWEGO w a r t e w regule B a D U należało t a k ż e d o liczby owych „ p o d a ń h i d z k i c h " , k t ó r e C h r y s t u s n i e j e d n o k r o t n i e u faryzeuszów t ę p i a ł , a k t ó r e g o — p o n i e w a ż nie b y ł o o n o jeszcze po ogólnie p r z y j ę t e ) — s a m t a k ż e z wielu o r t o d o k s y j n y m i Ż y d a m i się x nie t r z y m a ł . S t a r s z y z n a ż y d o w s k a godzić się m u s i a ł a z t y m f a k t y c z n y m s t a n e m rzeczy i z p o c z ą t k u przez s z p a r y p a t r z a ł a , j a k wielka część n a r o d u różniła się od niej co d o d n i a p o ż y wania baranka paschalnego ). 2 T a k więc w t e o r y i p r z e n o s i n C h r y s t u s w r a z z wieloma Ż y d a m i spożył ucztę paschalną 14 Nisan czywistego we czwartek, (oficyalny 13 N i s a n ) , a umarł 15 Nisan w dniu w piątek, rzeczywistego w dzień rze (oficyalny 14 N i s a n ) ; s t a r s z y z n a z a ś ży d o w s k a s p o ż y w a ł a u c z t ę p a s c h a l n ą w p i ą t e k (rzeczywisty 15, oficyalnie 14 N i s a n ) , a d o p i e r o w s o b o t ę (w rzeczywistości 16, a oficyalnie 15 N i s a n ) obchodziła p i e r w s z y dzień świąteczny P r z a ś n i k ó w . P o n i e w a ż zaś ów oficyalny 15 N i s a n b y ł s z a b a t e m , a zarazem pierwszym dniem świątecznym Przaśników, dlatego Jan 19 31 zowie g o „ w i e l k i m d n i e m świątecznym". T e o r y a p r z e n o s i n p o s i a d a j u ż większe prawdopodobień s t w o , niż d w i e pierwsze h i p o t e z y , b o bez wielkich naciągań *) Dopiero za czasów drugiego Hillela regułę B a D U przyjęło żydostwo, z wyjątkiem antytalmudystów. ) Skąd Apostołowie mogli — w tej hipotezie — dostać baranka paschalnego j u ż w e c z w a r t e k , jeśli baranka ofiarowano i zabi jano w świątyni, a więc dopiero w piątek? Zwolennicy tej teoryi odpo wiadają na t o : Prawo (Dt 16) przepisywało zabijanie baranka w miej scu, które P a n sobie wybierze, t. j . w J e r o z o l i m i e , nie zaś w samejże świątyni. Wprawdzie od czasów Jozyasza uczeni żydowscy wpro wadzili zwyczaj, że zabijanie baranka paschalnego miało się odbywać w świątyni, ale ten przepis nie mógł być całkowicie przestrzegany wobec kroci tysięcy Żydów, które z a czasów rzymskich napływały do Jero zolimy z całego świata. Co najmniej 20.000 baranków trzebaby było zabić w przeciągu 2—3 godzin i to n a względnie szczupłym dziedzińcu świątyni Heroda. N a to zabrakłoby miejsca; i czasu. — To też baranki zabijano gdziekolwiek w Jerozolimie, nawet pp za świątynią. (Zresztą nie jest wykluczone zdanie, że Chrystus podczas ostatniej wieczerzy nie spożył baranka paschalnego, ale, że jedynie poprzestał na obchodzeniu P a s c h y żydowskiej w sposób symboliczny, ustanawiając Najśw. Sa krament, który miał ją zastąpić. — N B . To już należy do następnej teoryi). 2 61 CHRONOLOGIA ŻYCIA C H R Y S T U S O W E G O godzi twierdzenia S y n o p t y k ó w ze ś w i ę t y m J a n e m . A l e i ona n a u k o w o p e w n a n i e jest, g d y ż d o w o d a m i h i s t o r y c z n y m i nie d a się niezbicie stwierdzić istnienia r e g u ł y B a D U j u ż z a czasów C h r y s t u s a . N i e p o z o s t a j e więc nic i n n e g o , j a k szukać rozwią zania n a innej d r o d z e . :— T e m u , zdaje się, c z y n i zadość : d) Teorya prostej wieczerzy 1 3 Nisan. P r z y j m u j e o n a zgo d n i e z t e o r y a a n t y c y p a c y i : 1 ) fakt, że C h r y s t u s 14 N i s a n , t . j . w piątek, w d n i u P a r a s c e v e , n i a " d o ś w i ę t a P r z a ś n i k ó w (Mt 27 na krzyżu, ranki kanocną w 1 4 Nisan ostatnia ale zwykłą wieczerzą, Janem dzień zabijali dnia 3 1 skonał s w e ba obchodzili 1 1 3 Nisan [upb TYJC Paschy], a Najśw. eopTY)c ucztę nie p r z e k ł a d a w znaczeniu J a n a : T^uipa nie była wiel paschalną, TOĆO/J* = 4 ) zgodę w przed S y n o p t y k a m i Mt 2 6 [TYJ Se [>UM TYJ irpwTT) 1 2 Sakrament; TOU 7 w t e n sposób, 8e przyj M p o d c z a s k t ó r e j C h r y s t u s w miejsce ba ustanowił 13 święta TjXO-ev 2 3 Żydzi S>JOV] o t r z y m u j e 7 Łk godziny 14 22 : i z teorya przenosin 4 2 tejże T<SV aCup.o)v] i Mk •Trptó-Tj 19 ); że więc Żydzi Chrystusa paschalnego między 15 (owego r o k u w p i ą t e k ) ; ale t w d e r d z i : 3 ) że wieczerza ranka której p a s c h a l n e , Jan 6 2 a dalej z t e o r y a h a r m o n i s t y c z n ą muje : 2 ) f a k t , że C h r y s t u s Mk umarł „przygotowa z Wulgatą Yjuipa że. wyraz primo die ,,w p r z e d d z i e ń " TWV aQi\>,m, łj ISei irpdyrrj TWV aC&[jt.<i>v, Ste S y n o p t y k ó w TYJ (azymorum), ale ( P r z a ś n i k ó w ) ; a Łk TO xaax« t ł ó - ftusarihu m a c z y z C h r y z o s t o m e m : „ n a d c h o d z i 1", t . j . b y ł j u ż błizko ( z a t e m 1 3 N i s a n ) , a n i e z W u l g a t ą venit (coby wskazywało na 1 4 Nisan). Przekład •rcptS-oc, Tcpw-Y), t e n jest 7:pwxov w filologicznie greczyźnie dopuszczalny, późniejszej i b o wyraz w pismach Nowego T e s t a m e n t u wyparł co d o znaczenia wyrażenie zpotśpoc, •npiT£pov ), 1 a na oznaczenie pierwszy wputoc) u ż y w a j ą E w a n g e l i ś c i i h e b r a i z m u unus. Prócz tego wyrażenie TYJ ^pórtYj rcpÓTepo;, (klasyczne s i ę , piia, l v , W u l g a t ą •Ąjjiipą TWV «CU|JW»)V odpo- ) Że takie rozumienie wyrazu wp^TYj usuwa także trudności hi storyczne Łk 2 , widzieliśmy wyżej n. 333. x 2 UtlKUJNULiUliiA wiada aramejskiemu bima ZYUA UHHYSTUSOWJSUO keme defashd, DO które można także r o z u m i e ć : ,,w p r z e d d z i e ń święta P a s c h y ( P r z a ś n i k ó w ) " . Tej t e o r y i b r o n i ą : L a m y , C a l m e t , Sidney, Smidt, Ba- tiffol, L a g r a n g e , Beer, Michalski (u k t ó r e g o zob. s z e r o k o roz prowadzone dowody tej teoryi: Miesięcznik katechetyczny [1914] str. 274—283, 3 4 3 — 3 5 5 ; [1915] str. 470—489, 5 3 2 — 5 3 9 ; [1916] s t r . 122—130). Słabą s t r o n ą tej t e o r y i j e s t t o , że prócz t r z e c h (Apolinary z Hierapolu, Klemens Aleksandryjski wszyscy inni Ojcowie b y l i t e g o z d a n i a , iż o s t a t n i a była ucztą paschalną, Ojców i Hippolit), wieczerza chociaż równocześnie p r z y t e m twier dzili, że C h r y s t u s u m a r ł 14 N i s a n , i że u m i e r a j ą c , d o k o n a ł P a schy na s o b i e samym. T e o r y a p r o s t e j wieczerzy 13 N i s a n jest więc filologicznie u z a s a d n i o n a i egzegetycznie p o p r a w n a ; p o n i e w a ż p r z y t e m p r o s t o i bez n a c i ą g a ń w y j a ś n i a p o z o r n e w p r a w d z i e , ale d o r o z w i ą z a n i a b a r d z o t r u d n e , sprzeczności w o p o w i a d a n i u E w a n g e l i s t ó w , dla t e g o zdaje się b y ć ze w s z y s t k i c h 3. Wnioski. najprawdopodobniejsza. Biorąc za p o d s t a w ę , że C h r y s t u s u m a r ł w rze c z y w i s t y 14/15 N i s a n , m o ż e m y t a k ż e a s t r o n o m i c z n i e i c h r o n o logicznie oznaczyć według naszego k a l e n d a r z a Jezusa. Według najpoważniejszych dzień śmierci obliczeń ) między rokiem 2 27—35 p o Chr. pełnia księżyca (rzeczywisty 13/14 N i s a n ) w y p a d a we c z w a r t e k j e d y n i e 6 k w i e t n i a , r o k u 30 p o Chr. stus zaś umarł w piątek, a więc 7 kwietnia Chry 30 r. po Chr. ). 2 ) N. p. Mr. Dr. K. Fotheringham, The Journal of theological studies 1890 (październik str. 120 n n . ) ; Handmann, w Natur und Offenbarung, 1904, 2 8 6 — 2 9 5 ; w ostatnich czasach: I. Bach, Monatstag und Jahr des Todes Christi 1912 i O. Oerhardt, Das D a t u m der Kreuzigung Jesu Christi geschichtlich und astronomisch berechnet, Berlin 1914. ) Zdania uczonych co do roku śmierci Jezusowej są dość roz bieżne i wahają się (zależnie od teoryi całej. chronologii życia Jezuso wego) między 29—35 r. po Chr. Największem jednak prawdopodobień s t w e m cieszy się rok 30, którego z nowszych uczonych bronią: Wieseler, Lichtenstein, v o n Gumpach, Chavannes, Schegg, Grimm, Caspari, Rotermund, Nósgen, van Bebber, Nagel, Scłriirer, Achelis, Preuschen, Didon, Belser, Hontheim, Mommert, Handmann, Mangenot, Lepin, Jacąuier, Schafer, Pfattisch, Gerhardt. x 2 p. p. T . c x x x i . 5 66 CHRONOLOGIA ŻYCIA CHRYSTUSOWEGO W a r t o t u d o d a ć , że r o k 30 p o Chr., niezależnie od obli czeń a s t r o n o m i c z n y c h , i z t e g o p o w o d u zasługuje n a uwagę, iż z n i m najlepiej jeszcze godzi się chronologia życia św. P a w ł a . Z r e s z t ą j u ż w I I . w i e k u p o Chr. 7 k w i e t n i a r. 30 b y ł z n a n y j a k o dzień śmierci J e z u s o w e j . T a k n. p . , j a k Aleks. (Stromat. styków świadczy I, 21. 146) ), n i e k t ó r z y egipskich i wśród M o n t a n i s t ó w , Klemens z u c z o n y c h Gno- 1 po dokładnem d a n i u s p r a w y (axp$oXoYoii[j,£voi) u t r z y m y w a l i , że zba śmierć Chry s t u s a n a s t ą p i ł a 16 r o k u T y b e r y u s z a , d n i a 25 P h a r m u t h i (=7 k w i e t n i a r. 30 p o Chr.). D o t e g o s a m e g o w y n i k u p r o w a d z i n a s s t a r a t r a d y c y a p i e r w s z y c h Ojców, k t ó r z y (jak T e r t u l l i a n , L a k tancyusz, Klemens Sulpicyusz Ałeks., Sewerus, A u g u s t y n , P r o s p e r , Juliusz Afrykański) twierdzą, Victorius, że Chrystus u m a r ł za k o n s u l a t u braci Gemini. W p r a w d z i e b r a c i a Gemini byli k o n s u l a m i w r. 29 p o Chr., ale t e n ż e r o k , liczony po egipsku (skąd t a właśnie t r a d y c y a wzięła swój p o c z ą t e k ! ) , r o z p o c z y n a ł się 16/8 29 r., a k o ń c z y ł się 15/8 r. 30. W k w i e t n i u r. 30 p o •Chr. (Według k a l e n d a r z a r z y m s k i e g o ) G e m i n i nie b y l i j u ż kon s u l a m i , g d y ż ich u r z ę d o w a n i e k o ń c z y ł o się ze s t y c z n i e m r. 30 w e d ł u g k a l e n d a r z a r z y m s k i e g o , ale dla Egiptu pierwszą p o ł o w ę r. 30 jeszcze d a t o w a n o w e d ł u g k o n s u l a t u braci Gemini. T a k więc r o k i dzień śmierci J e z u s o w e j , u z y s k a n y nie zależnie od i n n y c h dat chronologicznych życia Jezusowego, p o t w i e r d z a z a r a z e m ubocznie, że słusznie w y z n a c z y l i ś m y t r z e c h letnią działalność J e z u s o w ą n a l a t a 27—30 p o Chr. Zbierając przeto krótko prawdopodobniejsze d a n e chro nologiczne z życia C h r y s t u s a P . , o t r z y m u j e m y : Boże N a r o d z e n i e : od sierpnia 6 r. d o czerwca 5 r. p r z e d Chr. Chrzest C h r y s t u s a : 27 r. (po Chr.) w s t y c z n i u . T r z e c h - (i % ) l e t n i a działalność : 27—30 p o Chr. Śmierć C h r y s t u s a : 7 k w i e t n i a (14 N i s a n ) 30 p o Chr. C h r y s t u s P a n umierając m i a ł p r z e t o 3 4 — 3 5 l a t życia. Ks. W. Szczepański. *) O chronografii Klemensa Aleks. por. sumienną i nader cie kawą pracę W. HozdkowsMego, D e chronographia Clementis Alesandrini, zwłaszcza jej pierwszą część: I. D e chronologia N o v i Testamenti a Clemente Alexandrino proposita, Monasterii Griiestf. 1896. Współczesna galerya powieściopisarek polskich. VIII. J e s t w ś r ó d m ł o d e g o p o k o l e n i a powieściopisarek i n n a g r u p a , zajęta r o z w i ą z a n i e m nie t y l e z a g a d n i e n i a płci, ile roli k o b i e t y dzisiejszej w społeczeństwie. S p r a w a miłości i s t o s u n k u d o męż c z y z n y u w a ż a się i t u t a j za główną, acz nie wyłączną, a t r a k t u j e się z większą d y s k r e c y ą i — że ośmielę się u ż y ć p r o s t e g o w y r a z u — przyzwoitością. D o l e j g r u p y n a l e ż ą : M a r y a nowska, Eugenia Żmijewska, E. Jeleńska, Helena Iwa Mniszek, I z a Moszczeńska *). U źródeł T h e r e s i t y . I j a k i e ż są t e źródła? P o s z u k i w a n i e ich -— t o w ą t e k powieści. M a r y a p r z e ż y ł a mi łość k u g e n i a l n e m u a r t y ś c i e K o r s a k o w i , k t ó r y się zabił. P o s z ł a d o k l a s z t o r u w Blois we F r a n c y i . S t a m t ą d w y d a l o n a , p o p o wrocie d o W a r s z a w y w 1905 pełniła służbę miłosierdzia. P o t e m *) Marya Iwanowska (Theresita). U źródeł. Powieść. Warszawa 1914. Eugenia Żmijewska. Płomyk. Z pamiętnika instytutki. War szawa 1907. Eugenia Żmijewska. Bola. Powieść. Z przedmową Orzeszkowej. Warszawa 1909. Eugenia Żmijewska. Z pamiętnika niedoszłej literatki. Nowele i obrazki. Warszawa 1910. Eugenia Żmijewska. Jutro. Powieść współczesna. Warszawa 1912. E. Jeleńska. Obrączka. Powieść. Warszawa 1907. Helena Mniszek. Trędowata. Warszawa 1909. Iza Moszczeńska. P o d Cierniową Koroną. Powieść. Warszawa 1913. 68 WSPÓŁCZESNA GALERYA w W e n e c y i chwilowo, p o t e m w Scola cantorum d ł u ż s z y czas w m i ę d z y n a r o d o w e m w P a r y ż u przez t o w a r z y s t w i e : kalif ornij ki lvi, skandynawki Hildy, amerykanina Lorrimera. P o t e m jakiś czas w C h a r t r e s . S t ą d d o L o n d y n u , gdzie s e k r e t a r k ą bogatej e m i g r a n t k i , p a n i D o w i a t t . Z nią d o K r a k o w a w celu zorgani zowania szkół, m a j ą c y c h dać n o w e w y c h o w a n i e k o b i e t o m pol skim. T r z e b a b o w i e m zwalczać i niweczyć zasadnicze k ł a m s t w o życia k o b i e t y , w p a j a n e przez m a t k i , p i e l ę g n o w a n e przez lite r a t u r ę , uświęcane przez t r a d y c y ę , j a k o b y miłość b y ł a j e d y n e m i n a j w y ż s z e m d o b r e m k o b i e t y . T r z e b a zastąpić j ą d ą ż e n i e m k u światłu, c z y n e m t w ó r c z y m ; wyzwolić duszę kobiecą od dła w i ą c y c h ją p ę t i n s t y n k t u . P i ę k n i e . Ale c z y M a r y a d a j e cień g w a r a n c y i , że z a k ł a d e m s w y m w y c h o w a w c z y m p o d K r a k o w e m i wielu takimi zakładami w innych podmiejskich ustroniach p r z e t w o r z y d u s z ę k o b i e t y młodego pokolenia? Ona, k t ó r a p r z e d miesiącem n a g o t a ń c z y ł a t a n i e c śmierci, t a n i e c Salome, B o g u na urągowisko, męskiego s p r a g n i o n a uścisku? (str. 270). zbożnej i wielkiej p r a c y p r z e t w o r z e n i a p o k o l e ń d u ż e j Do trzeba fachowej wiedzy, d ł u g o l e t n i c h n a u k , h a r t u d u c h a i n i e z m i e r n e j cierpliwości. T y m c z a s e m t u i n t e l e k t p r a w i e w u ś p i e n i u . Cóż z n a c z y n a p e ł n i ć głowę V e r l a i n ' e m , nasycić oczy prerafaelitami, t o n ą ć w e k s t a z i e p o d w r a ż e n i e m śpiewu Miserere w Notre l u b r o z ż a r z y ć d o czerwoności uwielbienie swe d l a Dame symboliki średniowiecznej r z e ź b y w C h a r t r e s ? Czyż t a k a m a b y ć kwalifik a c y a n a w y c h o w a w c z y n i ą n o w y c h , z d r o w y c h pokoleń? M a r y a z własną d u s z y c z k ą r a d y sobie d a ć nie u m i e , a p o r y w a się n a wielkie dzieło odrodzenia n a r o d o w e j d u s z y ! „ O t o p o z n a ł a m — k o ń c z y swój p a m i ę t n i k — że k r e s e m d u c h a m o ż e b y ć t y l k o t o , co wiecznie żyje i t r w a n i e o d m i e n n i e : t a m , w p r z e s t w o r z a c h — Bóg, t u —• n a r ó d n a ziemi. P r ó b a miłości mej skończona, a wstaje życie n o w e : ofiarnego c z y n u " . P i ę k n e słowa. Otwierają one w r o t a d o n o w e g o życia i życzyć należy, i ż b y się o n o wiło dla M a r y i p o linii najmniejszego oporu. Jednakże z taką samą gwiazdą u czoła staje n a p r o g u życia k a ż d e dziecię w polskim i k a t o l i c k i m d o m u . P r z e d Maryą, j a k p r z e d dziecięciem, d ł u g a d r o g a zwalczania niezliczonych w s t ę p n y c h t r u d n o ś c i , boć ona, 69 POWIEŚCIOPISAREK POLSKICH j a k dziecię, woli w sobie nie wyrobiła, w obowiązku się n i e u m o c n i ł a , d o t w a r d e j , szarej p r a c y nie n a w y k ł a , fachową wie dzą p e d a g o g i c z n ą w Scala Ganiorum pewnie się nie wzboga ciła, n a r o d o w e j d u s z y zbiorowej, błąkając poznała, do naczelnego stanowiska się p o E u r o p i e , nie się nie uzdolniła. Biada n a r o d o w i , k t ó r e m u t a k i e m i s t r z y n i e , c h o ć b y głęboko wierzące, światło przyszłości nieść mają! Powieść p . I w a n o w s k i e j zasługuje n a inną m i a r ę oceny, choć formalnie nie o d c h y l a się od m e t o d y powieściowej, p r z y jętej przez ogół a u t o r e k . J e s t p a m i ę t n i k i e m . Szereg w e w n ę t r z n y c h p r z e ż y ć i w a l k nieukojonej d u s z y , o g r o m n i e wrażliwej, przeczulonej — prawie chorobliwie w poszukiwaniu Boga, ideału, celu życia. U n o s i się ona p o n a d n a t ł o k i e m z e w n ę t r z n y c h wrażeń, chłonąc w siebie ból ś w i a t a , s p o t ę g o w a n y ciągiem w m y ś l a n i e m się i w y c z u w a n i e m . Z t r u d e m i m ę k ą w y k w i t a z t e g o bolesnego procesu k w i a t p o s t a n o w i e ń : p r a c a w y c h o w a n i a po koleń lepszych i z d r o w s z y c h , niż d o t y c h c z a s o w e . P r o s t s z ą d r o g ą z m i e r z a d o t e g o s a m e g o celu p . E u g e n i a Ż m i j e w s k a w k i l k u powieściach : Płomyk, Z. pamiętnika niedoszłej literatki. Dola, Jutro i w z b i o r k u : W z o r e m dla p a n i Żmijewskiej b y ł a O r z e s z k o w a ; o n a t e ż jeszcze n a r o k p r z e d swą śmiercią w m ą d r e j i serdecznej p r z e d m o w i e d o Doli w p r o w a d z i ł a Żmi jewską n a l i t e r a c k ą a r e n ę ; j e j , j a k p r z y p u s z c z a m , zawdzięcza Żmijewska taki sam wpływ na przekształcenie i wyrobienie p r z e k o n a ń , j a k i w y w a r ł a E l ż b i e t a Orliczowa n a A n t o n i n ę R ó życką w powieści Jutro *). Ż m i j e w s k a obecnie, j a k Orzeszkowa w ó s m y m d z i e s i ą t k u l a t przeszłego wieku, pierwsze swe p o wieści poświęca sprawie w y c h o w a n i a kobiety. Przemawia za w p ł y w e m Orzeszkowej n a Żmijewską i p o k r e w i e ń s t w o p o m y s ł u Płomyka myka, z Pamiętnikiem trzynastoletnia Wacławy. dziewczynka Dola, główna p o s t a ć Pło przez l a t pa- pięć pisze *) W obrazie nieporozumienia pokoleń młodego i starego, dzieci i rodziców i w obrazie skutków jego, a poniekąd w pojmowaniu skutków t. z. emancypacyi kobiecej zbliża się Żmijewska do poglądów Wellsa, autora sławnej powieści p. t. : Anna Weronika, aczkolwiek angielski pisarz więcej przechyla się na stronę dzieci, a potępia rodziców. WSPÓŁCZESNA GALERYA m i ę t n i k . J e s t córką z a m o ż n e g o z i e m i a n i n a n a W o ł y n i u i a r y s tokratycznej, próżnej, pretensjonalnej, bezczynnej matki. Nau c z o n o Doli k i l k u j ę z y k ó w i gry n a fortepianie. Duszą jej i n a u k ą życia z a j m o w a ł a się g a r d e r o b a . D o l a m a d u s z ę p ł o m i e n n ą , b a r d z o w r a ż l i w ą ; b y s t r a jest i p o j ę t n a . Dzięki d o b r e j p a m i ę c i z d o b y w a wiedzę ł a t w o ; reaguje na w r a ż e n i a szybko ; w y o b r a ź n i ę ma b u j n ą i wielką ciekawość ; czuje m o c n o i g ł ę b o k o ; jest szczera i o p t y m i s t k a . I s t o t a z a t e m s t w o r z o n a d o c z y n n e g o życia, a l e przez w y c h o w a n i e nie u b e z p i e c z o n a p r z e d d o t k l i w y m i r a z a m i złego losu i złych ludzi. Ł a k n i e w r a ż e ń i ż y c i a — p r z e t o l u b i n a j b a r d z i e j p r z e b y w a ć w g a r d e r o b i e , gdzie o d służących bywa niejedno uświadomienie i tylko swemu zawdzięcza, źe jej obcesowo nie w t a j e m n i c z o n o zdo jaśniepaństwu we wszystkie b r u t a l n o ś c i bydlęcia-człowieka. Później w I n s t y t u c i e M a r y j s k i m narażona n a s p r y t n e z a k u s y rusyfikacyi, na utratę czystości dziewiczej ; w y c h o d z i zwycięsko. Ojciec z u b o ż a ł . Los w p r z ę g a ją w j a r z m o zarobkowej pracy, d o której niema ani zamiło w a n i a , a n i p o g o t o w i a fachowego, a n i w y t r w a ł o ś c i , ani hartu w y r o b i e n i a w e w n ę t r z n e g o . D a l s z e dzieje rozwijają się j u ż w p o wieści Dola. C h a m s t w o m ę ż c z y z n święci t u s w e orgie. I s ł a w n y d o k t o r , k t ó r y chorą D o l ę leczy, i wuj jej s t a r y h r . Orlicki i re d a k c y j n i koledzy c y n i c z n i e p r z e ś l a d u j ą n a i w n ą d z i e w c z y n ę , j a k o ł u p , ł a t w y d o z d o b y c i a . O b r a z c z a r n o z a b a r w i o n y z dwóch p o w o d ó w . D o l a z b y t b i e r n a , z b y t ślepa, z b y t n a i w n a ; t u j u ż nie ofiara k u r s u w y c h o w a w c z e g o , lecz g ą s k a , p o z b a w i o n a zdolności obserwacyjnej. Kazimierz obsypuje ją g r a d e m impertynencyi w p r o s t w t w a r z •— o n a k u r c z y się i p o k o r n i e milczy : d o k t ó r D e r k a c z d r w i z n i e j , szydzi, n a i g r a w a się z jej najgłębiej w p o jonych palladyów — ona milczy: żadnego protestu ani odporu. D u ż o się p r z e d jej o c z a m i p r z e w i n ę ł o ś w i a t a i życia w ciągu d w u d z i e s t u d w u l a t , a ońa wciąż p o c a ł u n e k m a z a pełnię m i łosnych n a s y c e ń . z brakiem Owóż m o c n a sensytywność uświadowienia i zanikiem w połączeniu o b s e r w a c y i c z y n i j ą ro d z a j e m niebieskiego p t a k a . P o w t ó r e o b r a z z b y t c z a r n y i dla t e g o , że t o n i e w i n i ą t k o s p o t y k a n a swej d r o d z e wężowo c h y t r y c h , oślepłych z szału i c y n i c z n y c h s a m c ó w . 71 POWIEŚCIOPISAREK POLSKICH Zresztą już Orzeszkowa zastrzegła się w słowie w s t ę p n e m : „pragnęłabym widzieć nieco mniej fizyołogii, a szczególniej p a t o l o g i i " . Miała słuszność. W powieści Jutro nie t y l k o n i e m a fizyołogii i patologii, lecz j a s n o p r z e c i w s t a w i o n e zasadnicze m y ś l i : egoizm a d o b r o i n n y c h ; p r a c a i przez nią odrodzenie, a t a l e n t , k t ó r e m u w s z y s t k o w o l n o ; młodzi i s t a r z y — ich n i e p o r o z u m i e n i e , w okresach przejściowych chrześci naruszające ład r o d z i n y ; stara etyka j a ń s k a i n o w a , u p o s t a c i o w a n a w d w ó c h osobach o z g u b n y m l u b d o b r o c z y n n y m w p ł y w i e n a młodzież : Ch m u r z y ń s k i m i Ora czowej *). Myśli t e Ż m i j e w s k a w y p o w i a d a oczywiście nie w p r o s t , lecz w p o w i e ś c i o w y m obrazie, u k a z u j ą c y m s t o p n i o w e przeista czanie się m ł o d e g o dziewczęcia Antoniny Różyckiej. Uważa się ona z a genialne d z i e c k o ; rodziców, zwłaszcza m a t k ę obce sowo i ciągle strofuje. E g o i s t k a z p r z e k o n a ń — nie chce p r a cować, s t a r s z y c h nie lubi, siebie m a za nieomylną, za opuszczoną i z a p o z n a n ą ; wyższość własną r a d a z a z n a c z y ć b o d a j d z i w a c z n y m s t r o j e m . Dzieje z m i a n , d o k o n a n y c h czy t o p o d n a c i s k i e m p r z e ż y ć nieszczęsnych, czy p o d w p ł y w e m Oraczowej rozwinęła powieścio p i s a r k a s t a r a n n i e , r y s za r y s e m , ze ścisłem i k o n s e k w e n t n e m u w z g l ę d n i e n i e m psychologii. Ideał pisarza-obywatela wskazany w postaci Antoniego Bogdańskiego. W t e n d e n c y i swej powieść Jutro r ó ż n y m , niż Dola, jest u t w o r e m wybitnie a r o z u m i e się, niż powieści Zapolskiej lub N a ł k o w s k i e j . Z n a m i o n u j e o n a niejaki z w r o t w twórczości Ż m i *) Że Chmurzyński to Przybyszewski, domyślam się po pierwsze z na zwiska, powtóre z zarozumiałości: wyraża się o sobie : ja, pierwszy poeta w Polsce, po trzecie z uwydatnienia złego wpływu na młodzież, po czwarte z rachunków za „nadprogramowe butelki wina i koniaków", po piąte z po gardy dla innych „mamutów", po szóste z wygłaszanych teoryi. Że Ora czowa — to Orzeszkowa, domyślam się po pierwsze z opisu jej postaci, powtóre z imienia Elżbieta, po trzecie, że sławna powieściopisarka, po czwarte, że wymieniona jej powieść „Pamiętnik" (trzeba dodać Wacławy), po piąte, że sama wzmiankuje o kończeniu pensyi Panien Sakramentek, jak Orzeszkowa; po szóste, że pierwsze dzieło swej protegowanej opatruje wstępem, jak Orzeszkowa Dolę; po siódme z jej zapatrywań na zadanie powieściopisarki. 72 WSPÓŁCZESNA GALERYA jewskiej, z w r o t d o d a t n i . Z a w o ł a n i a n a r o d u n a s z e g o : B ó g i O j czyzna rozbrzmiewają donośniej ; p r z e k a z y e t y k i chrześcijań skiej w s t a r c i u z e t y k ą m a t e r y a l i z m u z m a r t w y c h w s t a j ą , tryumfują. O b o k Płomyka niepowszedni talent. •— Jutro Umiała ona nawet z a p o w i a d a w Żmijewskiej odsunąć pokusy moralizo- w a n i a i d y d a k t y z m u . W c z u ł a się w dusze k o b i e t z o b j e k t y w n o ścią bez z a r z u t u . Ma dużą literacką k u l t u r ę . B y s t r o obserwuje ; u j a w n i a z n a c z n ą ciekawość i znajomość życia wewnętrznego. Śmieszności m o d y , s z a b l o n u i zboczeń m o r a l n y c h ocenia z w y żyny etycznego ideału z k r y t y c z n y m zmysłem i samodziel nością s ą d u . Pisze ł a t w o i z przejęciem się, t o też c z y t e l n i k a p o r y w a i p r z e k o n y w a . Orzeszkowa nie łudziła się, wróżąc p o wieściom jej p o w o d z e n i e . W d o t y c h c z a s o w y c h powieściach jej g ł ó w n y m m o t y w e m i u niej miłość, lecz Jutro ośmieliłbym się uważać za przejście d o i n n y c h z a g a d n i e ń . N a r o z d r o ż u s t a n ę ł a i E . J e l e ń s k a w Obrączce. Obrączki W Bohaterka H a n n a L u b i ń s k a , d o k t o r filozofii, m a literacki t a l e n t . okresie studyów w Krakowie pozawierała różne związki przyjaźni z cyganami sztuki i literatury. Ślubna obrączka obar czyła ją o b o w i ą z k a m i , bijącymi w b r e w jej a r t y s t y c z n y m za m i ł o w a n i o m i p r z y j a ź n i o m z dziką b o h e m i ą literacką. Musiała w y b i e r a ć : mąż a l b o s z t u k a . W y b r a ł a m ę ż a — i nie b y ł a szczę śliwa. Dlaczego? Odpowiedź p. Jeleńskiej wypada niejasno i połowicznie. „ W i n a l e ż y w k o b i e c e m sercu. Z a n a d t o ono k o c h a , z a n a d t o się oddaje, z a n a d t o się całe umieszcza w małżeńskiej obrączce. Cóż dziwnego, że jest nieocenione i w y z y s k a n e ? O p r a w a swoje, chociaż je m a , chociaż je czuje, walczyć nie u m i e " (str. 283). Powieść nie j e s t niczem i n n e m , j a k dziejami walki H a n n y o t e p r a w a ; z r e z y g n o w a n i e jej z sukcesów literackich i roz głosu u w a ż a się za p o r a ż k ę . Ale b ł ą d z a s a d n i c z y w t e m , że d y l e m a t s f o r m u ł o w a n y ciasno. Nie chodzi b o w i e m w m a ł ż e ń s t w i e o t o , a b y d o s t a r c z y ć j e d n o s t c e męskiej, w t y m w y p a d k u dość m a r n e j , pełni n a s y c e ń d o c z e s n y c h , lecz a b y s t w o r z y ć i u t r w a l i ć b y t nowej r o d z i n y , cząstki społeczeństwa. Czyż w a r t o w k ł a d a ć życie w t a k i cel, j a k uszczęśliwienie j e d n e g o słabego serca Mika, j a k zadowolenie jego k a p r y s ó w ? G d y b y Mik p r z y n a j m n i e j był 73 POWIEŚCIOPISAREK POLSKICH t ę g ą siłą w z b i o r o w i s k u l u d z k i e m , nie zaś o k a z e m t u z i n k o w y m , t o b y i Obrączka z a p e w n e świetniej zalśniła d r a m a t y c z n y m i od- blyskami. Ma je powieść H e l e n y Mniszek p . t . : Trędowata — po m i m o m n o g i c h u ł o m n o ś c i ciesząca się z n a c z n y m m i r e m czy t e l n i k ó w . Z a w i k ł a n i e — j a k ś w i a t s t a r e . W nauczycielce zako chał się m a g n a t i m u s i obalić tysiąc p r z e s ą d ó w swej sfery, a b y ją zaślubić. Ileż t o r a z y t a k i konflikt w powieściach o d t w a r z a ł a Kavagnah, Marlitt, u nas Kraszewski niowski (Żydzi), P r u s (Dwa ś w i a t y ) , K o r z e (Lalka), R o d z i e w i c z ó w n a i i n n i . Sfera a r y s t o k r a t y c z n a jeszcze r a z p o K r a s z e w s k i m i P r u s i e t u s z e m c z a r n y m k r e ś l o n a . N a wsi życie jej wije się w ś r ó d z a b a w , obia d ó w , wycieczek, p r ó ż n i a c z y c h g a w ę d o niczem, n i e d y s k r e t n y c h , niekiedy łobuzowskich dowcipów. W Warszawie •— plotki, p i j a t y k i , miłostki . . . N a tle t e g o życia, n a t l e pastelą deli k a t n i e i b a r w n i e , j a k sztucznie s t r z y ż o n e szpalery francuskiego parku, malowanych pejzażyków nad poziom l u d z i : ordynata — miłość d w o j g a Waldemara wyższych i Stefanii. T o jest d u s z a d r a m a t u . W ł a ś n i e t e ż rozdziały, opisujące w a l k ę ordy n a t a ze sferą o narzeczoną silne, d r a m a t y c z n e i zajmujące. K i e d y s t a n o w c z y i n i e u g i ę t y a dzielny człowiek z d o b y w a zgodę i błogosławieństwo zawziętej k s i ę ż n y •— t o głęboko wzrusza. N i e s t e t y — rozdziałów t a k i c h niewiele. Wiele p o s t a c i jakby z ż u r n a l u m ó d w y c i ę t o ; z oddali i p r z y g o d n i e zaledwie widać p r a c ę l u d u i m a s z y n r o l n i c z y c h ; z oddali i bez wagi r o z c h y l a się w i d o k n a społeczne z a d a n i a sfery. Wiele figur szkicuje się epizodycznie. Czytelnik nierad znajomości z Brochwiczem, z h r . B a r s k i m , z t y m l u b o w y m i n n y m h r a b i ą l u b księciem, g d y ż i t a k w n e t się z n i m i rozstaje. A j e d n a k i t u zaletę s t a n o w i b r a k fizyołogii i p a t o l o g i i ; i t u , choć z a mgłą, d o s t r z e g a się o b r o n y swojszczyzny i szer szych h o r y z o n t ó w n a r o d o w e g o wysiłku. I t u nareszcie k o b i e t a w p r a c y i w ł a s n e j zasłudze s z u k a podniesienia swego d o s t o jeństwa. W o l ę j u ż z u ż y t y m o t y w , zręcznie i z t a l e n t e m jeszcze raz r o z s n u w a j ą c y m i się p r z e d w y o b r a ź n i ą i uczuciem, niż t a k ą 74 WSPÓŁCZESNA GALERYA POWIEŚCIOPISAREK POLSKICh agitatorsko-tendencyjną niową Koroną a bezdarną powieść, p . Moszczeńskiej. P o z a m a c h u jak Pod Cier spiskowiec so- c y a l i s t a d o s t a ł się d o s z p i t a l a . P a r t y a wysłała s t r z e d z go p . Irenę. Rząd p o ozdrowieniu spiskowca •— ujął go. Otóż i i a ł a treść książki. N a t o m i a s t b l a d e m p i ó r e m a u t o r k i rysują się d n i i noce m o n o t o n n e g o życia szpitalnej n ę d z o t y , o k r y t e j r a n a m i . Z a p r a w i a się obrazeczki k w a ś n y m sosem k p i n z księży, sza r y t e k , w s p ó l n y c h m o d ł ó w nieszczęsnej rzeszy. Słucha się mdłej i p ł y t k i e j d y s k u s y i religijno-filozoficznej księdza z ateistką jakiegoś francuskiego I r e n ą , d y s k u s y i o t y l e bezcelowej, że a n i ksiądz, a n i I r e n a , a n i c z y t e l n i k nie wierzą w d o d a t n i jej r e zultat. Zakis tendencyjno-publicystyczny, podłożony pod nibyobrazy, d a ł b y się ująć w p a r ę s t r o n i c , a zabójcza rozwlekłość p i s a n i n y p r z y b r a k u t a l e n t u d o stworzenia a k c y i , ż y w y c h figur, c z y n i powieść p o r o n i o n y m p ł o d e m z n a n e j z p r a c p e d a g o g i c z n y c h autorki. Antoni Mazanowski. PRZEGLĄD PIŚMIENNICTWA. Z piśmiennictwa polskiego. K o ź m i n W i e l k i i N o w y , X. Stanisław Łukomshi, prob. ko źmiński i szamb, pap. Monografia histoiyezna P o z n a ń 1914. Nakładem a u t o r a , czcionkami d r u k a r n i Św. Wojciecha, str. 1 - 5 5 8 , 8°. Pod powyższym tytułem wydał obszerna monografię histo ryczną o wielkopolskiem miasteczku Koźminie obecny jego pro boszcz X. Łukomski. W przedmowie przyznaje autor, że „książka jego może nie jest przeprowadzona ściśle według reguł monogra ficznych i nie jest wolna od usterek". Zdanie t o autora podpiszemy w całej pełni, ale i to dodamy na początku, że również szczegółowej monografii nie posiada dotąd żadne miasteczko nietylko wielko polskie ale i polskie. Dzieło rzeczone świadczy o niesłychanym na kładzie rzetelnej pracy, podjętej w t y m celu, aby konfratrom swoim dać zachętę i przekonać ich, że kto pilnie szuka, zawsze znajdzie re zultat dodatni. Dzieło ma służyć innym, jako zachęta dla wyciągnięcia z mroku dziejów tego, co pod pyłem przeszłości zaginąć nie powinno. Autor podzielił rzecz swą na następujące rozdziały: 1. Koźmin i jego dziedzice, str. 1 —260. 2° Cechy i bractwa, str. 261 —375. 3° Żydzi w Koźminie, str. 375—387. 4° Kościół parafialny, str. 387—480. 5° Kościół św. Ducha od 4 8 1 - 4 9 3 . 6° Kościół św. Trójcy od 3 9 4 - 4 9 7 . 7° Kościół św. Krzyża od 497 —507. 8° Klasztor 0 0 . Bernardynów, str. 508—558. Autor podzielił rzecz swą n a te główne rozdziały, by uniknąć rozerwania całości przez dalsze poddziały na części histo ryczną, obyczajową i ekonomiczną. Zdaniem mojem to unikanie rozerwania całości przez poddziały jest jedną z zasadniczych wad książki, która ma cechę kronikarsko-chronologicznych zapisek bez 76 PRZEGLĄD PIŚMIENNICTWA ujęcia ich w całość wedle pewnych kategoryi. Nie metodycznem dalej jest cytowanie n. p . Kórytowskiego : Arcybiskupi gnieźnieńscy bez podania stronnicy (stronica 10-ta) lub gołosłowne n o t a t k i w rodzaju Terrestr. Pyzder.j Terr. Posn. ; dalej cytowanie dokumentów z ai-chiwum państwowego w Poznaniu, lub archiwum konsystorskiego tamże, albo książąt Radolińskich w Jarocinie bez podania numerów. Archiwum nawet p r y w a t n e Radolińskich w Jarocinie jest dokładnie skatalogowane, a rejestr dokumentów w niem przechowywanych jest publikowany. Dla kontroli krytyków konieczne jest dokładne oznaczanie źródeł, z których się skorzystało. Bez tej paginacyi dzieło traci charakter naukowy. Wskutek nieszczęsnego podziału autor robi ustawiczne dygresye, n. p . przy dokumencie Andrzeja Górki z roku 1575, omawia urządzenia miasta Starego Koźmina i Nowego Koźmina, stosunki społeczne, sądowe, ekonomiczne z różnych wie ków, które się domagały omówienia w osobnym ustępie str. 173—106. Tak samo niesłychanie cenne dła naszych ekonomistów inwentarze majątkowe z różnych wieków przytoczone w tekście, n. p . z r. 1677, (str. 131—142) domagały się umieszczenia dosłownego w osobnych dodatkach, a omówienia w osobnych ustępach Należą one do naj bardziej interesujących szczegółów niniejszej pracy Również nieo ceniony co do kryminalnej j u d y k a t u r y ustęp o czarach i czarow nicach (str 158 — 167) ciomagił się osobnego opracowania, a pro tokoły miejskie odnośne tem bardziej, że są nieliczne, domagały się publikacyi w całości. Wskutek niezręcznej dyspozycyi autor nie jednokrotnie się powtarza, niepotrzebnie pisze n. p . o zagubionej szpince przez księcia Piotra Sapiehę aż dwa r a z y (str. 182 i 534), 0 zamiarze żydów pochwycenia księdza Czechowskiego n a str. 382 1 459 i t. p . Także niemetodyczne jest podawanie całych dokumen tów po polsku w tekście, a po łacinie w przypiskach, czasami tylko tłumaczenia dokumentów. Szkoda, że autor niezadowolił się w tekście streszczeniem tych dokumentów, a całe dokumenta nie umieścił na końcu w dodatkach z powołaniem się na nie w tekście. W t e n sposób zyskalibyśmy kodeks dyplomatyczny miasta Koźmina, nie odzowny warunek do krytycznych b a d a ń naukowych n a d historyą tego miasta. Ponieważ tych dokumentów jest tyle, a szereg ich jest nieprzytoczonych w całości, lecz podanych w tłumaczeniu, autor poprostu jest dłużnikiem swego miasta, a i umiejętności historycznej i winien co lychlej taki „Zbiór praw i pizywilejów oraz dokumentów Koźmina'' wydać osobno krytycznie z odpowiedniemi objaśnieniami PRZEGLĄD PIŚMIENNICTWA 77 naukowemi. Będzie to praca na prawdę umiejętna, mająoa walor na długie wieki. Nikt więcej nie jest przygotowany do takiego dzieła, jak właśnie l u t o r , k t ó r y pierwszy aokumenra te zabrał. Dzięki wciąg nięciu wszystkiego materyału surowego lub półsurowego do tekstu, dzieło staje się ciężkiem i niepr <:ystępnem dla szerszej publiczności, a ala fachowców znowu nie całkiem naukowe. W ten sposób praca naukowa, wymagająca tyle trudu, tyle mozołu, tyle czisu, nie znaj duje ani uznania, ani pokupu. Przerzuci ją jeden lub drugi znajomy, któremu się książkę ofiarowało, o przestudyowaniu jej od *kołka do kołka nie ma mowy, nawet w kole najbardziej interesowanych. Uczyni to jeden i drugi badacz specyalista, z pewnością nie uczyni przygodny recenzent dziennikarski, k t ó r y wielki zaszczyt zrobi au torowi, jeżeli raczy p a r u frazesami lub konceptami wspomnieć o pracy, która tyle t r u d u kosztowała, a miejscami posiada pomnikową war tość. Książka cenna idzie w ten sposób w zapomnienie, spoczywa zakurzona na pułkach księgarzy i a n t y k w a r z y i po bibliotekach pu blicznych czy prywatnych. Znajdzie ją zręczny stylista lub literat, napisze poczytny feljeton lub powieść n a jej podstawie i zyszcze poklask publiczności; o właściwym autorze i jego t r u d a c h i zasłu gach nikt nie wspomni. Setki m a m y takich monografii, które u t o nęły w niepamięć i byle dlatego, że • ani po literacku ani poczytnie, ani ściśle naukowo nie były napisane. Obawiam się, że i omawianą niniejszą monografię spotka los podobny, chociaż zawiera niesły chanie cenny przyczynek do naszej przeszłości dziejowej t e m b a i dziej, że autor zebrał naprawdę pierwszorzędny materyał źródłowy dostępny mu w archiwach, czy rządowych, czy miejskich, czy też prywatnych. Autor nie będąc fachowym historykiem w dziele t a k obszernem, nie ustrzegł się od błędów. Trudno się zgodzić, b y ,,Lutogneo" tłumaczyć przez Lutogniewski zamiast Lutogniew str. 3 . Szkoda, że autor sprawę rzekomej śmierci głodowej Maćka Bor kowica, p a n a na Koźminie, nie zbadał dokładniej (str. 9). Bartosz z Odalanowa, pan n a Koźminie, został wprawdzie pozwany przez sąd Jagiełły, lecz król nie wypędził go z kraju, przeciwnie, obdarzył go godnością wojewody poznańskiego od roku. 1387 do 1393, jak to już podniósł w Dziejach Gostynia ks. Kozierowski (str. 11). W r. 1408 nabywa od synów Bartosza Koźmin wdowa po Januszu ze Soko łowa dla syna najstarszego Bartosza. Janusz był również Wisenborgiem, a Sokołów, od którego biorą nazwę, nie jest Sokołowem w powiecie gnieźnieńskim, lecz Sokołowem pod Trzebnicą, Zucklau. r 78 PRZEGLĄD PIŚMIENNICTWA O tem mógł się autor dowiedzieć również z wspomnianej pracy ks. Kozierowskiego (str. 15). Na stronie 16-tej nazywa autor Kazimierza Jagiellończyka w dokumencie z roku 1439 z 14-go września obok króla Władysława (Warneńczyka) elektorem czeskim, oczywiście przez pomyłkę zamiast elektem czeskim. Wyrażenie „Po statucie wiślickim, wydanym przez króla Kazimierza Sprawiedliwego! r. 1347 tłumaczyć tylko można jako lapsus calami na str. 80. Barbara Herburtówna z rodziny Falstalów chyba będzie pomyłką, zamiast Fulsztynów (str. 106). Imię najmłodszej córki księcia J a n a Kazimierza Sapiehy z Ludwiki Opalińskiej, K a t a r z y n a Ludwika nie jest błędnie podane przez Materyały historyczne genealogiczne, jak chce autor na str. 173, imię to potwierdzone także jest w rękopiśmiennej za pisce w aktach kościoła radlińskiego ; może być, że było trzeciem imieniem K a t a r z y n y Agnieszki, a ze względu, że odziedziczyła je ,po matce, było przez nią samą i otoczenie najbardziej używane. Ca rowa K a t a r z y n a I . była córką polskiego szlachcica tylko nie Ga wrońskiego, ale Skowrońskiego, jak podaje Korzon. Historya no wożytna I I . 360. Jej bratanicę Zofię Skowrońską poślubił właśnie książę Piotr Sapieha (str. 174). P r z y fundacyi kościoła św. Ducha w mieście Koźminie należało wspomnieć, że kościoły pod takiem wezwaniem zawsze połączone były ze szpitalem, że fundacya Doroty Pogorzelskiej miała nie tylko dewocyjne, lecz humanitarne pobudki (str. 480). Z pewnością w dziele, obejmującem 558 stronnic, doty kaj ącem wszystkich dziedzin życiowych specyaliści w różnych dzia łach mieliby dużo do wytknięcia. Recenzenta jednak zadaniem nie jest wyszukiwanie tylko błędów i odgrywania roli adwokata diaboli wobec pracy cudzej, takie stanowisko zająć się powinno tylko wobec prac marnych i powierzchownych. P i a c a ks. Łukomskiego zaiste nie jest ani jedną, ani drugą. Przynosi n a m tyle cennych rzeczy, tyle interesujących wiadomości, że naprawdę żaden historyk, zaj mujący się dziejami nie tylko Wielkopolski, ale i całej Polski n a d niem nie może przejść do porządku dziennego. Taki ustęp n. p . o dzie dzicach Koźmina, ile on zawiera cennych, a nieznanych zresztą szczegółów. Koźmin i jego okolica należy od r. 1232 do 1312 do Templaryuszów, dostaje się w ręce Maćka Wizenborga w nadgrodę za za sługi około obrony Wielkopolski za Władysława Łokietka. Wizenborgi tak samo, jak i Przedpełkowicze Łodzie należeli do najzasłużeńszych budowniczych Polski Łokietkowej. Głośny Bartosz z Oda- PRZEGLĄD PIŚMIENNICTWA , 79 łanowa, spadkobierca Maćka, a w końcu wojewoda poznański to także pan na Koźminie. Z rąk Wizenborgów dostaje się z początku X V . wieku Koźmiński gród wraz z dobrami Łodziom, lecz z powodu długów odstąpiony być musiał podskarbiemu koronnemu Hińczy z Rogowa. Lata od roku 1449 do 1471, w których Koźmin jest w po siadaniu wymienionego doradcy Jagiełły, należą do najświetniej szych chwil w historyi tego miasta ; natomiast czasy władztwa Grusz czyńskich, później zwanych Koźmińskimi, którzy Koźmin nabyli za sprawą swego krewniaka, arcybiskupa Gruszczyńskiego — to czasy niepokojów i awantur. Gruszczyńscy uważali arcybiskupstwo za dojną krowę, którą się im wyzyskać należy, ile tylko się da. Waśnią się ustawicznie między sobą. Postrachem całej tej okolicy, Śląska zarówno jak i Wielkopolski, staje jeden z nich Mikołaj, Kośmidrem zwany, który niepokoi w czasach rządów Macieja Korwina z górą 20-cia lat Śląsk i sąsiednią Wielkopolskę; gnębi arcybiskupa Zbig niewa Oleśnickiego, tak, iż nawet powstaje poemat łaciński, opie wający t ę walkę o Koźmin. Gruszczyńscy-Koźmińscy w roku 1519 sprzedali Koźmin Górkom, którzy obok dóbr kórnickich, górec kich i szamotulskich dzierżą go aż do wymarcia roku 1592. Górkom zawdzięcza Koźmin głównie określenie obowiązków swoich względem dworu, swe przywileje, któremi się do końca Rzeczypospolitej jeszcze rządził. Dzięki powinowactwu dobra Koźmińskie po wymarciu Górków dostały się w posiadanie rodzinie Czarnkowskich, a zwłaszcza Stanisława Czarnkowskiego r. 1592—1599, k t ó r y jako świecki ocrzymał komandoryę maltańską w Poznaniu i Koźminie, przez arcybiskupa Uchańskiego był zamianowany koadyatorem gnieźnieńskim z pra wem następstwa n a arcybiskupstwo po śmierci Uchańskiego. Henryk Walezy dał mu nominacyę n a biskupa poznańskiego i g d y b y nie ucieczka króla do F r a n c y i byłby zasiadł na stolicy poznańskiej nie duchowny lecz świecki człowiek. Czarnkowski wskutek popierania cesarza Maksymiliana na tron polski, popadł w niełaskę Stefana Batorego, k t ó r y go odsądził od biskupstwa poznańskiego, pozbawił wszystkich urzędów i dobra mu skonfiskował. Wprawdzie pogodził się z królem Czarnkowski, lecz po śmierci Stefana stał znowu po stronie Habsburgów i pod Byczyną dostał się do niewoli Zamoj skiego. Skutek tego postradał dobra znińskie, które mu n a d a ł w roku 1575 w słabej chwili arcybiskup Uchański. Od roku 1621 dzierży Koźmin sympatyczna i szlachetna rodzina Przyjemskich, Stanisław i synowie jego P i o t r i Andrzej. Andrzej odsprzedał w roku 1651 z ol- 80 PRZEGLĄD PIŚMIENNICTWA brzymich dóbr swoich koźmińskich, borkowskich i Jarosińskich miasto Jarocin Andrzejowi Radolińskiemu, którego ród po dziś dzień siedzi na Jarocinie, a uzyskał niedawnemi czasy od cesarza niemieckiego Fryderyka I I I . tytuł księcia n a Radolinie. Największej sławy, po śmierci co prawda, dostąpił syn An drzeja, szlachetny Aleksander, podstoli koronny i następnie woje woda wielkopolski, towarzysz Krzysztofa Grzymułtowskiego w po selstwie do Moskwy, z którym zawarli nieszczęsny pokój w roku 1686. Aleksander zmarł w roku 1694; ciało jego mimoto nietknięte zo stało po dziś dzień, tak, iż już w X V I I I , wieku powstała opinia, że Przyjemski umarł in odore sanctitatis. Oglądali to ciało arcybiskupi Raczyński i Dunin. Jenerał Franciszek Morawski napisał o panu Przyjemskim baładę. Aleksander umarł, jak cała rodzina Przyjemskich na suchoty i kto wie, czy wyschnięte chorobą, a nadto zabal samowane ciało tej właśnie okoliczności nie zawdzięcza swej odpor ności. Siostrzenica Przyjemskiego Ludwika Opalińska, która w roku 1700 przez ożenek z księciem J a n e m Sapiehą z linii czerejskiej wniosła tej rodzinie dobra koźmińskie, radlińskie, borkowskie, wieleńskie i rawickie ; zmarła 19 grudnia 1719 r., również n a suchoty. Ciało jej oglądał piszący około 1882 r. jeszcze zupełnie nietknięte o ślicz nych r y s i c h , jakby z m a r m u r u w y k u t e ; podczas gdy ciała później zmarłych członków rodziny Sapiehów, mimo balsamowania, w mniej szym lub większym stopniu uległy zepsuciu. Od roku 1700 do 1793 koźmińskie dobra obok dóbr Wielenia, Rawicza, Radlina, Borku, należały do książąt Sapiehów. Żaden ród nie zapisał się t a k w pa mięci ludu wielkopolskiego, jak ten ród książąt litewskich,' spowi nowaconych z carami moskiewskimi, skoro Piotr Sapieha, syn J a n a Kazimierza, za pierwszą żonę miał bratanicę carowej K a t a r z y n y I-szej, Skowrońską, a ojciec jego J a n Kazimierz Sapieha, otrzymał buławę rosyjskiego feldmarszałka. Po dziś dzień krążą wśród ludu wielkopolskiego prześliczne podania o strasznym rodzie Sapiehów, którzy gnębili, uciskali swych poddanych. Cały szereg dokumentów spółczesnych świadczy, że litewscy ci książęta inaczej postępowali z ludem i bracią szlachtą, niż kulturalni Opalińscy lub szlachetni Przyjemscy. „Pamięć po Janie Sapiesze" twierdzi zapiska kościelna w Radlinie z początku X I X . wieku, „pozostała smutna, bo p a n J a n umiał być nawet o k r u t n y m i jak niczem u niego było pogrozić panu Hersztubskiemu, dziedzicowi sąsiedniej włości Mieszkowa, że mu na kobiercu każe sto batów wypalić, t a k bił bez litości i wieszać kazał PRZEGLĄD PIŚMIENNICTWA SI za cóż też chłopów i mieszczan. Nie lepszym od ojca był syn jego Piotr względem poddanych". Autor poświęca rządom Sapiehów w Koźminie sporo miejsca (str. 167 do 224). To, co podaje o nich, zgadza się tylko w części z tradycyą ludową. Obok ujemnych stron podnosi autor dodatnie, a. tych było wiele, bardzo wiele, zwłaszcza pobożność, dzielność, uczciwość i nieugiętość. J a n Kazimierz Sa pieha walczył długie czasy przeciwko Augustowi I I . Piotr Sapieha uciekać musiał przed Moskwą w czasie konfederacyi Barskiej, Ka zimierz Nestor Sapieha należy do twórców konstytucyi Trzeciego Maja. Zniesławiona w pamiętnikach Kitowicza siostra Piotra Sa piehy, K a t a r z y n a Agnieszka Ludwika, ostatnia z linii czerejskiej, która się rozwiódłszy z pierwszym mężem, b r a t e m stryjecznym Mi chałem Sapiehą, poślubiła dworzanina Sapiehów, mieszczańskiego pochodzenia, Czecha Pawła Żywnego i zamieszkała w dobrach swych śląskich na Frejnie (Freihahn) w całkiem innem dodatniem przed stawia się świetle u ks. Łukomskiego. By utrzymać dziedzictwo wiel kopolskie w rękach Sapiehów, zrzeka się 360 tysięcy złotych pol skich, okazuje się hojna zarówno dla mieszczan koźmińskich, ofia rując bractwu strzeleckiemu wspaniałe klejnoty (str. 353) jak i dla kościołów parafialnego i klasztoru Bernardynów (str. 541). Szcze gólniejszym dobrodziejem Ojców Bernardynów bj-ł ks. Piotr Sa pieha. Sapiehowie wielkopolscy byli nieodrodnymi braćmi litew skich magnatów w rodzaju Radziwiłła „Panie kochanku", których sylwetki ciekawe, a mimo dziwactw i gwałtowności sympatyczne przechowały n a m nasze pamiętniki w rodzaju Chodźki lub Rzewus kiego. Nie brak też w dziele księdza Łukomskiego scen żywcem prawią z „Pana Tadeusza" wziętych: mianowicie doręczenie wyroku banicyjnego sądu kaliskiego księciu Janowi Kazimierzowi Sapiesze w zamku w Radlinie przez woźnego nie Protazego, ale Grzegorza Jurkowskiego. Odważny urzędnik sądowy na szczęście swe Sapiehy nie zastał w domu. Skwapliwie t e d y stwierdziwszy wobec zarządcy wedle, przepisów prawa wiaiogodność dokumentu, złożył go na stole w zamku radliń skim i co prędzej .umykał, aż się za nim kurzyło (str. 172). Autor, jako lauda-tor iemporis peracti, broni pamięci ostatnich polskich dziedziców Koźmina i czyni to w interesie prawdy, a b y przeciw stawić jasne autentyczne r y s y jednostronnej tradycyi ludowej, która o jasnych zapomniała, a pamiętała tylko ciemne. Od roku 1793 Koźmin i inne dobra Sapiehów przesz!y w ręce niemieckie rodziny Kałkreuthów, podstawionych przez rząd pruski, P. P . T. CXXXI. o oz PRZEGLĄD PIŚMIENNICTWA aby jeszcze przed rozbiorem drugim Polski jak najwięcej nabyć ziemi polskiej. Tak samo postąpił ten sam rząd z sąsiedniemi dobrami krotoszyńskiemi przed pierwszym rozbiorem. Nie mniej interesująco przedstawił autor dzieje kościoła p a rafialnego koźmińskiego, k t ó r y wedle tradycyi już w X . wieku miał być ze świątyni pogańskiej przerobiony na kościół chrześcijański. Kościół obecny przechowuje cenne zabytki sztuki z ubiegłych wieków. Między innemi ołtarz wielki, będący kopią Stwoszowego ołtarza w kościele maryackim w Krakowie. Illustracyę tego ołtarza obok innych udatnych illustracyi podnoszą bardzo wartość dzieła. Autor twierdzi n a stronie 438, że wiek X V I I I , dał Koźminowi wiele pro boszczów i księży podwładnych, którzy gorliwością swą pasterską rozbudzili niezmiernie życie religijne. Być może zewnętrznie, ale trudno mówić o rozbudzeniu rzeczywistego życia religijnego t a m , gdzie proboszczowie koźmińscy mają obok duszpasterstwa w Koź minie szereg innych dostojeństw i obowiązków. Taki ksiądz Ma ciej Chełmicki, najbardziej sławiony przez autora, jest nietylko pro boszczem koźmińskim, ale i dziekanem koźmińskim, dziekanem ko legiaty kaliskiej, kanonikiem i kustoszem poznańskim, później oficyałeni i archidyakonem kaliskim, wreszcie jeneralnym komisarzem dóbr biskupów poznańskich, jaki ksiądz Mirowski od roku 1735 do 1772 proboszcz koźmiński otrzymał n a d t o benificyum wałkowskie, od roku 1740 jest dziekanem, w roku 1757 otrzymał n a d t o probo stwo kolegiackie św. Michała w Kaliszu. Następca jego, ksiądz F r a n ciszek Czechowski r 1772 do 1810 dostaje równocześnie z p r o b o stwem koźmińskiem, wałkowskie, sieradzkie, roku 1781 instalowany został na koadyutoryę kanonicką z fundacyą Dalabuszki w Po znaniu, roku 1782 n a koadyutoryę kanonicką z fundacyą Żydówko w Gnieźnie, w roku 1781 zostaje rzeczywistym kanonikiem gnieź nieńskim, a w roku 1787 otrzymał kustodye poznańską. P y t a m się każdego, czy ludzie, obarczeni tyloma beneficyami, mogli spełnić sumiennie obowiązki z niemi połączone, a poważne nasuwa się wąt pliwości, b y ludzie, przyjmujący tyle beneficyów, spełniali swe obo wiązki duszpasterskie „propter Jesum", a nie raczej „propter esum". Zycie kościelne, jak i publiczne, było w ostatnich wiekach naszej Rzeczy pospolitej gruntownie skorumpowane kumulacyą urzędów w jednym PRZEGLĄD PIŚMIENNICTWA 83 ręku i sprowadziło t e n upadek ducha i serwilizm wśród kteru pol skiego, jaki m u słusznie wytykają poważni badacze w rodzaju Kislinga (Geschichte des Kulturkampfes in Deutschen Reiche). Autor patrzał zbytnio przez różowe okulary na naszą przeszłość. Z pewnością miała ona swe jasne strony, ale miała wiele bardzo wiele ciemnych plam. Pokutujemy za nie po dziś dzień. Ze dzisiaj w kościele katolickim właściwym panem nie jest Kościół i czynniki kościelne, lecz rząd innowierczy, winne temu stosunki z czasów Polski. Po dziś dzień królowie pruscy przy nominacyi biskupów w dawnych ziemiach polskich powołują się na prawa królów polskich. Beneficya kościelne były od X V . wieku u n a s t a k samo środkiem korupcyi publicznej, jak nim były i żupy i starostwa królewskie. Jeżeli było życie reli gijne u n a s w X V I I I , wieku, zasługa t o nie kleru świeckiego, lecz raczej kleru zakonnego w Koźminie, a mianowicie 0 0 . Bernardynów. Ustęp też o klasztorze 0 0 . Bernardynów należy do najciekawszych. Zawiera on nie tylko dzieje klasztoru 0 0 . Bernardynów koźmiń skich, ale daje przyczynki do historyi zakonu tego w całej prowincyi wielkopolskiej. T a k samo t r u d n o bronić postępowania sufragana poznańskiego, księdza Karola Tomińskiego, k t ó r y n a odnowienie k a t e d r y poznańskiej nałożył składki nie tylko na katolickich du chownych i parafian, ale i n a dyssyaenckich. Ze luterskie pizeważme miasto Rawicz się i e m u oparło, wcale się nie dziwię. Był to bowiem taki sam a k t nietolerancyi ze strony konsystorza poznańskiego, ja kimi grzeszyli w trójnasób i grzeszą jeszcze rządy protestanckie czy w Prusiech, czy w Anglii, czy w Szwecyi, czy w innych krajach wobec katolików. Rzecz t r z a zawsze nazwać po imieniu, a pod t y m względem autor zbytnio Polskę umiłował, a b y zająć wobec niej stanowisko całkiem objektywne. Kamienia potępienia za t o stanowisko nie 'ciśniemy na a u t o r a . Pisze on w specyalnych warunkach, pisze dla czytelników wielkopolskich głównie, dla których t r a d y c y e polskie poniewierane i oczerniane systematycznie przez obecne rządy i pióra rządowe, należy zdaniem autora w jasnych przedstawiać barwach. Pisze on z takiem umiłowaniem o tej naszej przeszłości, tyle wlał zapału serca i miłości w odgrzebywaniu tej przeszłości, że mu się za t o prawdziwa wdzięczność należy. K a ż d y miłośnik naszej p r z e szłości dzieje Koźmina z przyjemnością prawdziwą przeczyta, nauka polska znajdzie w dziele t e m dużo materyałów do naszej przeszłości i niejedną trafną uwagę. Piszący jako k r y t y k z urzędu wytykając usterki, nie zapoznaje wartości dzieła i życzy tylko, b y każde miasto 84 PRZEGLĄD PIŚMIENNICZA każdy kościół w Wielkopolsce posiadał t a k sumiennie opracowanej, historyę. Książką swą ksiądz prałat Łukomski prawdziwą zasługę zdobył sobie około swego miasta, około swego kościoła, a zwłaszcza około polskiej przeszłości. Oby znalazł jak najwięcej naśladowników i oby nie spoczął w swej pracy nad odgrzebywaniem naszej prze szłości! Dr. K. Krotoski. D z i e j e G o s t y n i a w ś r e d n i c h w i e k a c h . Ks- Stanisław Kozierowski, proboszcz ze Skórzewa. (Odczyt wygłoszony n a po siedzeniu Koła obywatelskiego n a Gostyń i okolicę dnia 16 kwietnia 1913 r.). Odbitka z Miesięcznika kościelnego z czte rema ilustracyami. Poznań nakładem K s . Jackowskiego z Go stynia 1913 str. 1 - 3 0 . W s t ę p powyższej pracy mieści kilka słów wydawcy o losach fary gostyńskiej, nader cennego zabytku architektonicznego z X I V i X V wieku. Dalsze stronnice mieszczą nie tyle właściwe dzieje Gostyiiia w średnich wiekach, ile raczej zarys tych dziejów, pierwszy zakus przedstawienia dziejów tego miasta, nie wolny od usterek, jak sam powiada n a końcu autor. Przyznać wszakże trzeba, że zarys ten zdradza miejscami, zwłaszcza w pierwszej części, wcale poważnego badacza i dlatego drobny ten przyczynek do dziejów najdawniejszych Gostynia, ma miejscami nawet wartość ogólno naukową dla dziejów polskich. Z przedstawienia jego wynika, że założyciel miasta Gosty nia, Mikołaj Przedpełkowicz, znany nam z monografii K s . Dr. Sobkowskiego ,,o Benedyktynach lubińskich w S t a r y m Gostyniu", fundator szpitala św. Ducha i probostwa starogostyńskiego, był nie tylko protoplastą najpotężniejszych rodzin w Wielkopolsce Łodziów, Górków, Opalińskich i Bnińskich, ale co więcej, obok? Przemysława Pogrobowca, arcybiskupa J a k ó b a Świnki, a w końcu Łokietka jeden z głównych twórców nowej Polski, k t ó r y działał skutecznie p r z y połączeniu Pomorza z Wielkopolską i przy koronacyi Przemysława I I . n a króla. Rozległe s t u d y a heraldyczne autora nasunęły mu szereg szczęśliwych wniosków i hipotez, jak że pierwotnymi panami Gostynia byli Awdańce, poczytani nie słusznie za fundatorów klasztoru lubińskiego w X I I wieku. Kla sztor w X I wieku fundował kto inny, zdaniem mojem Kazimierz Odnowiciel t a m , gdzie reakcya pogańska około 1038 najbardziej szalała n a pograniczu pogańskich długo jeszcze Łużyczan i Wen- 85 PRZEGLĄD PIŚMIENNICTWA clów. F u n d a c y a pierwotna podupadła, a podnieśli ją dopiero w X I I wieku Awdańcy. W posiadanie Łodziów weszły te okolice prawdopodobnie przez ożenek, jak przypuszcza autor. Tak samo przez ożenek weszły dobra gostyńskie zdaniem autora po Łodziach w posiadanie łużycko-śląskiego rodu Wizemborgów. Ród ten wydał najgłośniejsze postacie wielkopolskie z X I V wieku, znanego ze strasznej śmierci, na którą wedle legendy miał buntowniczego wojewodę skazać Kazimierz Wielki i Bartosza z Odalanowa, nieustraszonego pomocnika Węgrów i Z y g m u n t a Luksem burskiego. Bartosz z Odalanowa był panem Gostynia. J e d e n z jego krewniaków Maciej Borek, albo Strączek z Osiecznej, z Gryżyńskiej linii Wizembergów przez zamianę z wnukami Bartosza z Oda lanowa Nowego Miasta n a gostyńskie dobra, wszedł w posiadanie Gostynia i dał początek buńczucznemu rodowi Gostyńskich, którzy w czasie reformacyi jako jej żarliwi zwolennicy, a później prze ciwnicy głośną odegrali rolę. Prześliczna fara gostyńska jest dziełem Bartosza z Odalanowa i jego synów Bartosza i J a n a w pierwszych 40-tu latach XV-tego wieku. Założycielem pięknej kaplicy przy farze był nie, jak twierdzi Łukaszewicz, garncarz Makary Skoczylas, lecz burmistrz albo prokonsul Gostynia Marcin Skoczylas, ale już w X V I . wieku. Mimo niewłaściwego tytułu „Dzieje Gostynia w średnich wiekach" autor w drugiej połowie swego szkicu wybiega het w dzieje nowożytne Gostynia, czy przy b a r w n y m opisie Gostyń skich w X V I wieku, czy mówiąc o szkołach gostyńskich, czy 0 radnych, czy o przemyśle, czy o kolonii Szkotów w Gostyniu, czy o dawnych mieszczanach polskich. Wszystkie te wzmianki są bardzo interesujące, świadczą ' o chlubnej przeszłości Gostynia. Szkoda tylko, że nie są zapowiedzią dziejowego obrazu tego miasta, a na taki naprawdę Gostyń jedno z najbardziej polskich miast powia towych w Poznańskiem, głośna Jasnogóra wielkopolska zasługuje, j a k tego dowodzi szereg prac, w ostatnich czasach o jego zabytkach 1 przeszłości publikowanych. Dr. K. Krotoski. P a s c h a i O s t a t n i a W i e c z e r z a . Ks. Dr. Wilhelm Michalski S t u d y u m egzegetyczne. Lwów 1916 (in 8° str. 52). G. M. Chronologia i egzegeza ostatnich dni Jezosowych przedstawia liczne trudności głównie z tego tytułu, że wyrażenia św. J a n a zdają 86 PRZEGLĄD PIŚMIENNICTWA się mówić co innego, niż twierdzenie trzech innych Ewangelii. Usiłowa nia wszystkich poważnych egzegetów zmierzają do tego, b y wzmian kowane trudności, jeśli już nie usunąć, t o przynajmniej wytłómaczyć. J a k to wykazuję n a innem miejscu Przeglądu (wyżej str. 59) etc. — wszystkie teorye uczonych można ściągnąć do czterech głównych klas (harmonistycznej, antycypacyi, przenosin i prostej wieczerzy). Znany i ceniony u nas jako egzegeta K s . Prof. Dr. W. Mi chalski idzie za czwartą teorya. Wszystkie dowody i momenty, prze mawiające za nią i przeciw niej, zebrał on starannie i omówił jasno w dziełku, które właśnie m a m przed sobą. P o wstępie Autor ustala naprzód dokładnie d a t ę miesiąca i dnia, w k t ó r y m P . Jezus spożył ostatnią wieczerzę, wykazując, że przez wyrażenie : primo die azymorum (Mt 27.17 i Mk 14.12) należy rozumieć 13 Nisan czyli dzień pierwszy przed świętem Przaśników; że natomiast 14 Nisan m a u Ł k 22.1 nazwę dnia Przaśników (dies azymorum), a 15 i 16 Nisan nosiły w ówczesnej terminologii paschalnej n a z w y : dzień pierwszy i drugi Przaśników (por. Józef FI., Ant. I I I 249—250). W drugiej części swej rozprawy (str. 26—52) Autor roztrząsa pytanie, czy osta tnia wieczerza była paschalną? Opierając się głównie n a św. Janie, odpowiada przecząco. Przypomina przytem, że wprawdzie Chrystus z przedziwnej ku uczniom miłości jeszcze w przeddzień swej męki pamiętał o tem, b y Jego śmierć nie przeszkodziła uczniom w odbyciu uczty paschalnej, i dlatego j u ż dzień przedtem kazał poczynić przy gotowania do niej (Mt 26.17-20, Mk 14.12-20, Łk 22.7-14), ale, że już sam jej nie spożył, lecz tylko w jej miejsce ustanowił Przen. Sa krament, a prawdziwej Paschy dokonał n a sobie samym, umierając śmiercią krzyżową 14 Nisan. J a k już gdzieindziej zaznaczyłem, teorya prostej wieczerzy jest filologicznie uzasadniona i egzegetycznie po prawna, i ze wszystkich zdaje s i ę ' b y ć najprawdopodobniejsza. — Zasługa Ks. Prof. Michalskiego leży w tem, iż ją pierwszy po polsku szerzej rozwinął, objaśnił i uzasadnił. Ks. Wł. Szczepański. Ć w i c z e n i a d u c h o w n e . Ks. Bronisław stowe 1913. Str. X I X + 2 5 7 . Markiewicz. Miejsce Pia Wielkiej zasługi w naszem społeczeństwie ś. p . ks. Bronisław Markiewicz, twórca Miejsca Piastowego, zapisał dobrze swe imię w homiletyce teoretycznem dziełem o wymowie kaznodziejskiej. Nie dziw, że dla „Towarzystwa Powściągliwość" i praca drogą i cenną po nim wszelka spuścizna, w której czyta ducha założyciela. Toż PRZEGLĄD PIŚMIENNICTWA 87 wśród pośmiertnych wydawnictw znalazły również miejsce ćwiczenia duchowne tego świątobliwego kapłana działacza. Rzecz wydana z rękopisu, nie przygotowanego prawdopodobnie, w zupełnem wy kończeniu do druku, stanowiła cenną wystarczająco obrobioną, ale tylko notatkę gorliwemu kapłanowi. Stąd b r a k t u właściwie najcenniejszych, wytycznych w nau kach, kazaniach, czy konferencyach rekolekcyjnych. Brak okre ślonego słuchacza ; rekolekcye bowiem tem większą mają wartość im bardziej zawodowo lub towarzysko zespolonym jest słuchacz. A co za tem idzie brak należytego rozejrzenia jego sumienia i sto sunków zarówno w negatywnym j a k pozytywnym kierunku homi letycznym ; co jest znowu koniecznym warunkiem dobrej seryi rekolekcyi. Równocześnie z owemi pierwotnemi wytycznemi łączą się rodzaje stylu, k t ó r y o tyle się skaluje, o ile pojęcia rekolektantów tego wymagają, w parze idzie z niemi zawsze p u n k t obserwacyjny, danego przedmiotu, jego dogmatyczne bardziej, czy moralne lub filozoficzne rozwinięcie i uzasadnienie. Widzimy więc, jak pominięcie pierwszej z zasadniczych wy tycznych siłą rzeczy pociąga w t y m rodzaju homiletycznym cały szereg błędów, które dzieło ambony łatwo strącają do rzędu po wszednich, bezbarwnych czytań rekolekcyjnych. A przecież tego o „Ćwiczeniach" ks. Markiewicza powiedzieć nie można. J e s t t o dzieło dla ambony przeznaczone. Wskazuje na to sposób porozumiewania się ze słuchaczem, jak cały szereg z życia podpatrzonych wydarzeń. P a r ę zaledwie tematów więcej teoretycznej treści mogłoby zachwiać t o wrażenie. Trza było jednak znać ks. Mar kiewicza. Proboszcz, duchem zakonnik, asceta. W duszpasterstwie niczego nie zaniedbywał czemby mógł ułatwić wśród parafian czy wychowanków rozwój życia katolickiego. Cenił przedewszystkiem jako taki środek : rekolekcye. Nie mogąc często zyskać uproszonej pomocy sam osobiście rok rocznie udzielał ich nawet zakonnicom. A chciał wszędzie przeprowadzić z całą systematycznością według klasycznej metody św. Ignacego z Loyoli. Zżył się z nią bowiem i doskonale wystudyował. Znajdujemy też co do treści w jego ćwi czeniach całokształt t. zw. czterech tygodni rekolekcyjnych św. Igna cego. A wśród tego obok ścisłych rozmyślań w formie homiletycznej podał właśnie niektóre instrukcye teoretyczno-ascetyczne, które wi docznie popularyzował słuchaczom, wychodząc z zasady, że nawet 88 PRZEGLĄD PIŚMIENNICTWA wśród ludu znajdują się dusze, które trzeba uzdrawiająco pokierować, lub inne zdolne do życia bardziej ascetycznego. Tok i barwa myśli są nader proste i powszednie tłómaczenie też przedmiotu bardzo popularne, obliczone przedewszystkiem n a sfery mniej inteligentne. Tu i ówdzie podchwytuje myśl pracy spo łecznej, widocznie jednak jest w najściślejszem znaczeniu religijnem. Znajomość Pisma św. i Ojców Kościoła, a żywotów Świętych do skonałe oddaje mu usługi w opracowaniu materyału. Zaznaczyliśmy n a wstępie, iż są to notatki podstawowe, a że z tego p u n k t u należy Ćwiczenie ks. Markiewicza oceniać, znajdujemy dowód w bardzo wielu naukach zaledwie w kilku myślach skreślonych, łub wynoto wanych ustępami z pisarzy ascetycznych zwłaszcza św. Alfonsa Liguorego. Wreszcie braku paru bardzo ważnych nauk jak n. p . 0 grzechach osobistych lub rachunku sumienia temu należy przy pisać. Dwie nauki t. j . o wielkości i potędze św. Józefa, jakoteż o czci św. Michała nie mają nic wspólnego z rekolekcyami. Rzecz całą poprzedziła rozprawa teoretyczna o rekolekeyach 1 misyach, osnuta na eksplikacyi 0 . R o o t h a n a szkoły ćwiczeń św. Ignacego. Do tego dołączone m a m y programy rekolekcyi i misy i. X. Jarosław Bejowicz. Metrum w p o e z y i h e b r a j s k i e j . Ks. Dr. Fr. Golba. Studyum historyczne. Kraków 1916 (1913?) in 8" str. 82. Mała to, ale bardzo pracowita, żmudna i pouczająca rozprawa. Celem jej : „przygotować materyał do głębszego samodzielnego stu d y u m " n a d rzeczą t a k zawiłą, jaką. jest m e t r y k a hebrajska. J a k wiadomo, dotychczasowe, usiłowania uczonych nie doprowadziły jeszcze do pożądanego rezultatu, i nie odpowiedziały zadowalająco n a p y t a n i e : n a czem właściwie polegało m e t r u m poezyi hebrajskiej ? Aby się o tem przekonać, wystarczy przeglądnąć rozprawę K s . D r . Gołby. Krótko, o ile możności przejrzyście, przechodzi on w porządku chronologicznym wszystkie ważniejsze teorye uczonych od w. X V I I . aż po nasze czasy (po r. 1912). Przed oczyma czytelnika stają uczeni jak : Fr. Gomarus, M. Meibom, Fr. Hare, C. G. Anton, Christ. L. Leutwein, E. J . Greve, J. J . Bellermann, J . L. Saalschutz, E. Meier, A. Merx, A. Peters, B. Neteler, J . Ley, H. G r i m m e „ P . Vetter, G. Bickell, G. Gietmann, V. Zapletal, Fr. Giesebrecht, C. Buddę, E. Sievers i N . SohogL Autor wykłada zwięźle system każdego z nich (nieraz bałamutny), przedstawia najważniejsze trudności i stawia 89 PRZEGLĄD PIŚMIENNICTWA niejednokrotnie słuszne zarzuty. W końcu dochodzi do tego rozum nego wniosku, n a który i ja całkowicie się piszę : „póki nie otrzy m a m y systemu, którego ofiarą nie będzie padał tekst ustalony, zawsze musimy podnosić wątpliwość co do wartości nowego s y s t e m u " (str. 82). J e s t t o jedyny racyonalny sprawdzian wszystkich teoryi metrycznych. Ks. Wł. N i e z w y c i ę ż e n i . Wilczyński aktach. Kraków 1916. Stanisław. Dramat Szczepański. chłopski w 3-ch Wśród ulewy utworów lirycznych — d r a m a t . Nazwisko autora literaturze pięknej dotąd — obce. Nie bez ciekawości bierze się do ręki książeczkę. Wszystkie t r z y a k t y dzieją się w chłopskiej chacie lub na jej zgorzelisku. Perypetye akcyi okropne! Chłop ginie, od kuli kozackiej, chata jego idzie w popiół; n a d rodziną rozpości era swe skrzydła nędza, głód, rozpacz. Nie chodzi już o stare pokolenie — ono dla przyszłości przepadło. W którą stronę syn ma się zwrócić? Gnębią go różne h y e n y ; ducha uboży młodość kultury i niedosta-r teczne wykształcenie; Dziad i lira rwie go ku Polsce ; Dziewucha wkłada mu broń w rękę i radzi — „trzeźwość szału" ; głos z grobu ojcowego nagli do imania się pługa. Syn trzaska lirę o pień wierzby, odtrąca Dziewuchę i woła z mocą : „Sam pójdę swoją drogą! J a , lud polski! Nie m a m dojrzałych doradców. Wiem tylko jedno : trzeba pracować ; i t a dłoń czarna od pracy, ona mnie nie zawiedzie. J a — niezwyciężony sam idę ku mojemu celowi". Idea d r a m a t u z a t e m : odrębność ludu i jego praca dla przyszłej odbudowy ludowej Polski. Ideał ten po raz ostatni z taką siłą przez Reymonta w Chłopach za znaczony. D r a m a t obfituje w mocne akcenty i w dyalogu i w akcyi prawie przejaskrawione. Gdyby technika sceniczna znalazła środki na ukazanie go w świetle gry dobrych aktorów, mógłby wywrzeć potężne wrażenie. Nieznaczne usterki języka rosyjskiego i gwary ludowej łatwe do usunięcia. K t o wie, czy przez p . Wilczyńskiego sztuka d r a m a t y c z n a ludowa nie uzyska wzbogacenia. Dotąd uboga w dzieła prawdziwego talentu. Antoni Mazanowski: 90 PRZEGLĄD PIŚMIENNICTWA Z piśmiennictw obcych. D i e H a u p t p r o b l e m e d e r W e l t a n s c h a u u n g . Klimke Friedrich S. J. K e m p t e n und Munchen 1911. (Sammlung Kósel, Nr. 37). Toż, 2. Auflage 1914. K. t. 1, k. nl. 3, str. 167. Praca rozpada się na wstęp (str. 1—7) i dwie główne części: I. Czynniki poglądu na świat (str. 8—86) i I I . Systemy poglądu n a świat (str. 87—162). Rzecz kończy się bibliografią ważniejszych publikacyi (str. 1 6 3 - 1 6 7 ) . Część pierwsza („Die Faktoren der Weltanschauung") składa się z czterech rozdziałów: I . Zadania poglądu na świat (str. 8—27). I I . Cechy tego poglądu (str. 28—50). I I I . Czynniki subjektywne (str. 5 1 - 6 7 ) . I V . Czynniki objektywne (str. 6 8 - 8 6 ) . I. Z a d a n i a poglądu na świat stara się autor określić w spo sób dwojaki: negatywny i pozytywny. 1. Nie jest zadaniem takiego poglądu zebrać wiedzę o wszystkich rzeczach w sposób możliwie wyczerpujący; tego rodzaju encyklopedyczne zgromadzenie wia domości nie jest najkrótszą drogą do zdobycia poglądu n a świat i przewyższa siły jednostki ludzkiej. Nie chodzi t u również o wy tworzenie sobie takiego poglądu według naszych indywidualnych zachcianek; nie miałby on wtedy bowiem cechy powszechności i nie prowadziłby do właściwego celu. (Znaczeniu czynników subiektywnych poświęca autor osobny I I I . rozdział). Chodzi zatem o to, żeby z po śród różnych wiadomości o świecie i naszym stosunku do świata wybrać tylko niektóre, a to w ten sposób, ażeby odpowiadały pewnym warunkom, t. j . dawały obraz możliwie jednolity i ogólny i poru szały zagadnienia najważniejsze. 2. Od codziennego doświadczenia, jako podstawy, wznosimy się do coraz ogólniejszych praw i własności bytu, do praw, wspólnych coraz większym zakresom rzeczywistości. W ten sposób postępując, dochodzimy do poznania, że cała rzeczy wistość rozpada się n a dwa wielkie z a k r e s y : fizyczny czyli materyalny i psychiczny czyli duchowy. Wobec tego przychodzi kwestya wzajemnego stosunku tych zjawisk, względnie tych zakresów, k t ó r e posiadają odrębne cechy duchowości i mateiyalności. D r u g i s z e r e g myśli ogólnych odnosi się do względności i za leżności jednostek i zjawisk w świecie. Jakikolwiek weźmiemy n a uwagę przedmiot czy zjawisko, osobę czy zdarzenie, wszędzie napo t y k a m y cechę zależności. J e d n a rzecz zależy od drugie pod t y m względem, druga pod innym i t. d. tworzy się cały łańcuch zależności. PRZEGLĄD PIŚMIENNICTWA 91 Świat jako całość przedstawia system elementów, od siebie nawzajem zależnych. Żaden z tych elementów ani ich całość nie zawiera w sobie wystarczającej racyi istnienia i stąd wynika potrzeba przyjęcia Istoty niezależnej, najdoskonalszej, od której inne pochodzą, czyli Absolutu. Jeżeliby zestawić" k a t e g o r y e : materyalności i duchowości z jednej strony, a kategorye : zależności i niezależności z drugiej i zapytać o doniosłość tych dwóch par kategoryi, to wypadnie odpowiedzieć, że k a t e g o r y e : zależności i niezależności są najważniejsze. Zrozumiał t o Herbert Spencer, mimo trudności, jakie się mu nasuwały (str. 19). Pojęcie I s t o t y bezwzględnej, niezależnej, istniejącej z siebie, pozwala umysłowi rozwiązać najważniejsze problemy, odnoszące się do wszech świata i do życia ludzkiego. I I . Pogląd n a świat powinien mieć n&stępujące c e c h y : jedno litość, jasność i pewność. T a k objektywna rzeczywistość j a k i właści wości naszej s t r u k t u r y duchowej wymagają, aby pogląd na świat b y ł : ( 1 ) j e d n o l i t y (einheitlich). Pogląd ten musi prowadzić do jednej ostatniej Zasady (Orund) i principium rzeczywistości, do wzniosłej Jedności, od której pochodzi cały świat z mnogością i rozmaitością zjawisk. Bez cechy ednolitości nie mógłby pogląd n a świat wytłómaczyć dziwnej harmonii, istniejącej w świecie, ani też uczynić za dość istotnym potrzebom poznającego umysłu. Tu jest zapewne najgłębsze źródło walki między monizmem a dualizmem i pluralizmem. Autor „Hauptprobleme der Weltanschauung" uznaje pewne dą żenia monizmu, jednak wykazuje równocześnie, że monizm w tem znaczeniu, w jakiem dziś go się pojmuje, przekracza właściwe sobie granice (str. 29). (2). D r u g ą cechą poglądu na świat ma być : j a s n o ś ć (Klarheit) Jasność polega n a świadomem i wyróżniającem poznaniu poszcze gólnych cech pojęcia .(str. 39). (3). T r z e c i ą cechą poglądu na świat m a być: p e w n o ś ć (Gewissheit). Przynajmniej w najważniejszych punktach pogląd nasz po winien być pewny, wolny od hipotez (str. 44). Los niektórych współ czesnych teoryi, wątpliwości, wahania i smutne objawy społeczne, które im towarzyszą, są aż nadto dobitnem świadectwem na to, że ludzkości nie wystarczają błędne ogniki, lecz potrzeba pewnego, trwałego oparcia (str. 45, 46). Prawdziwym i w najszlachetniejszem znaczeniu jednolitym jest ten pogląd na świat, k t ó r y prowadzi nas do poznania istnienia i wła ściwej n a t u r y Najwyższej Zasady b y t u i przez to zaspokaja nasze 92 PRZEGLĄD PIŚMIENNICTWA najistotniejsze potrzeby intellektualne, moralne i religijne, całemu życiu naszemu nadaje kierunek jednolity i jasno określonj i pod nosi je w ten sposób do wyżyn wiecznych, niewzruszonych ideałów (str. 49). Z tego określenia wynika, że przez „pogląd n a świat" rozumie autor filozoficzne i pod pewnym względem religijne rozważania nad światem i życiem. W ściślejszem znaczeniu pogląd n a świat schodzi się z pojęciem metafizyki albo „kosmoteoryi" (wyrażenie Henryka Gomperza). W szerszem znaczeniu, jakie przyjmuje autor, należy do poglądu na świat także pogląd n a życie. Dwa te poglądy: pogląd n a świat i na życie są ściśle ze sobą związane. I I I . C z y n n i k i s u b j e k t y w n e : Mogłoby się wydać dziwnem, że przy zagadnieniu poglądu n a świat kładziemy nacisk na czynniki sub jektywne, n a podmiot poznający i jego czynności. A jednak uwzględnie nie tych czynników jest bardzo ważne. Właśnie w tej kwestyi wystę puje różnica między naukami szczegółowemi a poglądem na świat. Przeciwstawienie: „subjektywny-objektywny" może być b r a n e w dwojakiem znaczeniu: albo genetycznie albo pod względem war tości. Autor używa w y r a ż e ń : „subjektywny-objektywny" w zna czeniu pierwszem. Subjektywnymi będą więc takie czynniki, które są ugruntowane w n a t u r z e podmiotu. Dzielą się one n a : 1. uczu ciowe (emocyonalne) i 2. rozumowe (intellektualne) (str. 53). W życiu człowieka bardzo charakterystycznem jest dążenie d o szczęścia. K t o chce doprowadzić rozum i wolę do pełnego rozwoju, musi zrezygnować z niejednej przyjemności. Stąd wnętrze duchowe staje się nieraz widownią zwalczających się dążeń. Z tego płynie ważna n a u k a dla kształcenia charakteru : tylko przez podporząd kowanie odpowiednie jednych dążeń drugim, mniej ważnych Ważniej szym, można uzyskać h a r m o n i ę sił duchowych. Nie o to chodzi, żeby nie było walk i trudności, leez żeby cnota odniosła zwycięstwo n a d występkiem. J a k w życiu człowieka, t a k samo jest i w życiu ludzkości. Trzeba powagi, aby nie sprzeniewierzyć się jasno poznanym zadaniom (str. 56). W historyi kultury można postawić ogólne prawo : dążenie do szczęścia łączy ściśle u ludzkości z potrzebami religijnemi. Religia jest osobistem, dobrowolnem oddaniem się człowieka Bogu (str. 58) i opiera się n a poznaniu B o g a ; z czynu, na poznaniu opar tego, rozwija się moralne i religijne życie, które przenika rozum., uczucie i wolę (str. 59). PRZEGLĄD PIŚMIENNICTWA 93 Czynniki intellektualne poglądu na świat mają źródło we władzy poznawania. J a k n a t u r a podlega w swym rozwoju pewnym okre ślonym prawom, t a k podobnie i w umyśle ludzkim są zawarte pewne normy, zasady i prawa, które mają udział w tworzeniu się naszej wiedzy. Do najważniejszych momentów należą tutaj : A) Istnienie poznającego podmiotu, jako niewzruszony, niezaprzeczony fakt B) Wiara w zdolność umysłu do poznania prawdy. C) Zasada s k o ń c z o n e g o logicznego regressu. Gdyby do logicznego uzasadnienia jakiegoś sądu potrzeba było nieskończonego szeregu, to nie mogli byśmy tego w naszem myśleniu dokonać. Muszą istnieć pewne prawdy, których nie trzeba dalej uzasadniać, lecz same w sobie mają pod stawę logiczną i są oczywiste (str. 61). Myślenie i doświadczenie muszą, się nawzajem uzupełniać. Doświadczenie bez myśli jest ślepe, myślenie bez doświadczenia jest próżne — mówi autor (str. 62), nawiązując do znanego wyrażenia K a n t a . Przeciw takiemu pojmowaniu, jakie głosi autor, wystąpił t. zw. „monizm doświadczenia" (Erfahrungsmonismus). Kierunek t e n nie zdołał jednak wyłącznie z doświad czenia wyprowadzić logicznych z a s a d : tożsamości (D), sprzeczności (E) i dostatecznego powodu (P). Za najważniejszy z czynników intellektualnych uważa autor zasadę dostatecznego powodu. Zasada t a wprowadza po-rządek, związek, prawidłowość do naszego poznania. W myśl tej zasady nie możemy wydać prawdziwego logicznego sądu, jeżeli nie m a m y do tego podstawy logicznej, każdy sąd wymaga konie cznie takiej racyi. Umiejętność każda jest szeregiem zdań, związanych ze sobą za pośrednictwem tejże zasady. Wymieniona zasada tworzy j a k b y cement, łączący naszą wiedzę. J e s t zarazem mostem, k t ó r y prowadzi od podmiotu do przedmiotu, od poznającego ducha do otaczającej go rzeczywistości (str. 67). I V . O b j e k t y w n e c z y n n i k i poglądu n a świat dzielą się n a materyalne i formalne. 1. Do materyalnych należy cały zakres nauk szczegółowych. G d y filozofia zaczęła wpadać w drobiazgowe dyalektycznespory, zwróciły się do b a d a ń empirycznych wybitne umysły, jak Mikołaj z Kuzy, Paracelsus, Galilei, Kepler, Newton i inni. Uświa domiono sobie, że ogólno-filozoficzne rozważania nie dają odpo wiedzi na pewne p y t a n i a konkretne, odnoszące się do zjawisk przy rody. Rozwinął się szereg nauk, z odpowiednio wykształeonemi me todami. Ale nadszedł znowu czas, kiedy powstało i rozszerzyło się przekonanie, że nauki specyalne umysłowi ludzkiemu nie wystar czają. N a u k a nie dowodzi słuszności swych podstaw, tylko je z góry 94 PRZEGLĄD PIŚMIENNICTWA przyjmuje; refleksye zaś n a d uprawnieniem tych podstaw prowa dziły do teoryi poznania, należącej do filozoficznych badań. Był t o logiczny „regressus". Również i logiczny „progressus" Zmierzał w kie runku filozofii (str, 71). Ponieważ nauki poszczególne zajmują się częściami, niejako wycinkami, rzeczywistości, więc nie mogą roz wiązać zagadnień, odnoszących się do całości doświadczenia. 1 tu znowu jest rola filozofii, w szczególności metafizyki. Minęły jednak czasy, kiedy tworzono systemy, nie oglądając się n a doświadczenie. Obecnie metafizyka musi mieć za podstawę nauki szczegółowe, k t ó r e rozpadają się n a dwa wielkie działy : nauki o przyrodzie (Naturwissenschaften) i nauki o duchu (Geisteswissenschaften) (str. 72). Choćby nauki doszły w swym postępie t a k daleko, żeby rozłożyły rzeczy wistość n a szereg elementów, nie dających się już dalej zredukować, to i t a k jeszcze pozostaną pytania, skąd są t e elementy i n a czem polega ich związek. Pozostaną kwestye, odnoszące się do materyału, z którego świat jest zbudowany (Weltenstoff) i do prawa światowego (Weltgesetz) (str. 75). 2. Materyał nauk poszczególnych m a wejść w skład poglądu na świat tak, aby przedstawiał pewną syntezę. Chcąc materyał t e n uporządkować, ugrupować, potrzeba ogólnych zasad, mających d o niosłość objektywną. Autor wylicza 3 takie czynniki formalno-objektywne : zasadę przyczynowości, zasadę celowości i prawo substancyi. Następnie zastanawia się autor n a d źródłami, z których po chodzi zasada p r z y c z y n o w o ś c i i wprowadza ją w pewien związek z zasadą dostatecznego powodu (str. 78), później zbija zarzuty, od noszące się do zasady przyczynowości. Mówiono n. p . , że t a zasada nie prowadzi do poznania konkretnych przyczyn nowych zdarzeń i jest wytworem spekulacyi. K t o taki zarzut podnosi, zdradza brak zrozumienia przyczynowości. Określenie i badanie p o s z c z e g ó l n y c h przyczyn jest wyłącznie rzeczą doświadczenia; zasada jednak, że każde zdarzenie m a przyczynę, (czego nie może wykazać doświad czenie) jest t o p o s t u l a t , z którem do doświadczenia przystępujemy. C e l o w o ś ć i przyczynowość pozostają w pewnem przeciwień stwie tak, że sądzono nawet, iż się wykluczają. P o badaniach jednak H a r t m a n n a , Sigwarta, W u n d t a trudno, żeby ktoś chciał jeszcze wyłączać pojęcie celowości z rozważania n a t u r y , pod pozorem, u ż nie jest naukowe. Oba principia, przyczynowość i celowość, łączą się ściśle w p r a w i e s u b s t a n c y i . Prawa tego nie bierzemy bynajmniej w znaczeniu PRZEGLĄD PIŚMIENNICTWA 95 Haeckla (jako prawa zachowania m a t e r y i i energii), lecz przez nie rozumiemy postulat, że wszystkie poszczególne zdarzenia w świecie mają swe oparcie w substancyach i że Najwyższą Zasadę świata pojmować należy jako substancyę. Z tego p u n k t u widzenia przeprowadza autor k r y t y k ę trzech kierunków: czystego (wyłącznego) energetyzmu, absolutnego ewolucyonizmu i aktualnie-teoretycznego panteizmu (str. 82—85). W drugiej części {„Die Systeme der Weltanschauung") spoty k a m y na początku (rozdział I, str. 87—89) ogólny przegląd syste mów, w pięciu następnych rozdziałach (str. 90—146) rozwinięcie szczegółowe różnych kierunków, w ostatnim (VII.) zaś są podane r y s y prawdziwego poglądu n a świat (str. 147—162). Istnieją pewne t y p y poglądów n a świat, które się w historyi powtarzają. Autor podejmuje klasyfikacyę tych typów (str. 88, 89). 1) Ze względu n a ź r ó d ł o dzielą się poglądy n a : religijne, mityczne i n a u k o w e ; 2) Ze względu n a m e t o d ę n a : dogmatyczne, skeptyczne i k r y t y c z n e ; 3) Zę względu n a g r a n i c e poznania n a : pozytywne, agnostyczne i t r a n s c e n d e n t n e ; 4) Ze względu n a l i c z b ę principiów n a : pluralistyczne, dualistyczne i monistyczne; 5) Ze względu zaś n a ich j a k o ś ć n a : materyalistyczne, spirytualistyczne i identycznoteoretyczne. Podział t e n służy za dyspozycyę dla rozdziałów I I — V I . części drugiej, w których autor roztacza obraz naj różnorodniej szych kierunków i ocenia je z wysokiego stanowiska. Rozdział I I . zawiera myśli o znaczeniu religii dla tworzenia się ogólnych poglądów. Środek poglądów religijnych tworzy pojęcie I s t o t y Najwyższej. I właśnie idea Boga jest t y m czynnikiem, k t ó r y nawet pierwotnemu człowie kowi daje możność podniesienia się do wyżyny poglądu n a świat. Syntezę zawiera rozdział V I I . (ostatni) części drugiej. Umysł ludzki odkrywa idealną jedność (jedność planu) w naturze i w ludz kości i szuka podstawy, n a której się t a jedność i harmonia opiera. Nie może ona być bez p r z y c z y n y ; myśl, że niema t u przyczyny, oznaczałaby bankructwo nauki. Przyczyna t a nie jest identyczna ze światem. Naszego problemu monizm nie rozwiązuje, tylko go za słania. N i j w y ż s z a Przyczyna wznosi się p o n a d światem empirycznym, jest Zasadą transcendentną, czysto duchową, która cały b y t prze nika i swemi myślami napełnia. T a Zasada duchowa jest zarazem siłą twórczą (str. 154). Wielcy badacze wyznawali przekonania teistyczne. Karol Ly.ell, t a k wysoko ceniony nawet przez darwinistów, mówi w : „Principles of Geology", że wszędzie spotyka bardzo jasne do- PRZEGLĄD PIŚMIENNICTWA wody istnienia twórczej Intelligencyi, Jej Opatrzności, mocy i prawdy. Samo nawet zastanowienie się nad przedmiotami świata ze wnętrznego (n. p . kamień), czy nad naszemi stanami wewnętrznymi (n. p . myślenie ludzkie), prowadzi do głębszych refleksyi. Myśl ludzka postępuje od jednej przyczyny do drugiej, od jednego b y t u do dru giego, aż dojdzie do takiej Przyczyny, k t ó r a już nie pochodzi od innej, tylko istnieje sama z siebie odwiecznie w nieskończonej do skonałości. W ten sposób znowu dochodzimy do pojęcia Boga (str. 156) J a k n a t u r a przyczyn empirycznych wskazuje na Przyczynę metafizyczną, absolutną, t a k podobnie i fakt ruchu i zmienności w świecie prowadzi do przyjęcia pierwszego Motora w sobie niezmien nego, (pierwszej Przyczyny ruchu). Ani monizm, ani ateizm n i e d a j e wyjaśnienia ruchu w świecie, co jasno przyznał E. du Bois-Reymond. Z całości rozważań autora wynika, że teizm — i tylko teizm — może dać jednolity i jasny pogląd n a świat, pogląd, w k t ó r y m znaj dują swój wyraz wszystkie strony rzeczywistości i myślenia. Teizm, w foimie pogłębionej przez objawienie, nadaje charakter trwały ca łemu naszemu życiu i jest niewzruszoną poastawą moralności (str. 159-162). Ostatni rozdział, którego treść właśnie podaliśmy, jest zakoń czeniem i niejako koroną całej pracy. Cechą jego jest rozległy ho ryzont myśii i syntetyczne, znakomite ujęcie całości. Oprócz niego szczególnie świetnie przedstawia się w V rozdziale 2. części (str. 130) k r y t y k a v. zw. „teoryi aktualności" („Akiualitatstheorie"), jak również w V I rozdziale 2. części wykazanie, że przy t. zw. „teoryi identycz ności" („Identitatstheorie"), czy weźmiemy n a uwagę formę objektywną tej teoryi („objeMive Zweiseitentheorie") czy też subjektywną (,,subjektive Zweiseitentheorie") (str.. 144, 145), brakuje dostateczneg< uzasadnienia, skąd pochodzi rozdział n a stronę fizyczną i duchową {„Wo liegt also der zureichende Grund jener Spcdtung?" str. 145). — Bardzo ważne jest wyróżnienie pojęcia „principium" w enaczeniu przyczynowem a konstytutywnem (str. 123). Gdyby różni myśli ciele — także współcześni — o tem pamiętali, uchroniliby się od niejednego błędu, jaki popełniają. Podział różnych systemów ze względu n a : źródło, metodę, gra nicę, liczbę principiów i ich jakość (str. 89) daje doskonały przegląd i już nie z jednej strony spotkał się z uznaniem. Trudno podnosić szczegółowo dodatnie cechy pracy, o której 97 PRZEGLĄD PIŚMIENNICTWA mówimy, jest ich bowiem t a k wiele, że trzebaby całą rozprawę o tem napisać. Wobec pochwał, n a k t ó r e zasługuje każdy rozdział, każda niemal stronica w „Die Hauptprobleme der Weltanschauung", tylko drobnem wyda się to, co uważamy za usterki. I t a k wyrażenie : „Die Wirklichheit ist namlich eine und gewiss" (str. 44) w y m a g a pewnego wyjaśnienia. Jeżeli weźmiemy n a uwagę stosunek poznawanej rze czywistości do nas, t o trzeba przyznać, iż : „Die Wirkiichkeit ist ge wiss", ale autor w tekście, z którego cytowane zdanie jest wyjęte, chce podać cechy rzeczywistości, niezależnej od nas i następnie wnio skować, że takie cechy, jakie m a rzeczywistość, powinien posiadać również pogląd n a świat. Nasze przedstawienie rzeczywistości musi tej rzeczywistości odpowiadać, nie wynika z tego jednak wcale, ja koby wszystkie cechy naszego poznania (a więc n. p . takie, j a k : pewność, niepewność, prawdopodobieństwo) miały być zarazem ce chami rzeczywistości, od naszego poznania niezależnej. Jeżeliby wnosić cechę pewności w rzeczywistość, a potem znowu wymienioną cechę w tej rzeczywistości odnajdywać, możnaby się narazić n a nie bezpieczeństwo : „circulus" w rozumowaniu. Z tego, co powiedzie liśmy, nie wynika jednak, jakobyśmy nie uznawali, że pogląd n a świat ma odznaczać się pewnością (Gewissheit). Co do m e r i t u m twier dzenia, zgadzamy się najzupełniej z autorem, iż pogląd n a świat m a posiadać cechę pewności, chodzi n a m tylko o sposób przeprowa dzenia kwestyi. Uderza także w pracy X. Klimkego niedocenienie znaczenia pluralizmu. Zapytać się można, czy niema pewnej przesady w twier dzeniu : „Der Plurcdismus verzichtet, streng genom/men, auf jedes philosophische Y ersWmdnis der Weltwirklichkeit und des Weltgeschehens" (str. 125). Recenzent nie podpisałby tych słów, a jest rzeczą wąt pliwą, czy autorowi łatwo byłoby znaleźć poza monistami wielu my ślicieli, którzyby n a to zdanie w całej rozciągłości się zgodzili. Autor sam zresztą mówi, iż możliwe jest t a k i e połączenie, iż przyjmuje się jedno principium przyczynowe, a więcej konstytutywnych (str. 123). Podając charakterystykę pluralistycznych kierunków zbyt mało odróżnia- autor poglądy atomistycznego materyalizmu od monadologii i spirytualizmu. P r z y „einjache, beharrliche Atome der Kraftzentren" spotykamy jako cechy składowe pluralizmu wieczność i niestworzoność elementów: „diese Seinselemente sind ewig und unerschaffen" (str. 124); cecha ostatnia odnosi się do atomów Demor. P . T. CXXXI. 7 PRZEGLĄD PIŚMIENNICTWA ys kryta, ale nie do monad Leibniza, k t ó r y wyróżnia, obok Boga, j a k o Monady pierwotnej, m o n a d y pochodne, s t w o r z o n e ) . W następnych wydaniach swej p r a c y możeby a u t o r był skłonny wyraźniej nakreślić różnicę między atomizmem a monadologią. Błąd drukarski zakradł się w obu wydaniach w spisie treści. N a początku książki (karta 3 po k. tyt.) w „Inhalisverzeichnis" powtarza s i ę : „Die emotionalen Faktoren" w trzecim i czwartym rozdziale pierwszej części. W czwartym rozdziale (wiersz 9 od dołu) należy poprawić; z a m i a s t : „emotionalen" m a b y ć : „ m a t e r i a l e n " . Przez nasze poprawki wcale nie m a m y zamiaru zmniejszać istotnej wartości książki, z której zdajemy sprawę. P r a c a X . Klimkego nie należy do tych, któreby się przejrzało i odłożyło n a bok. „Die Hauptprobleme der Weltanschauung"' przedstawiają się jako książka, do której często wracać warto, gdyż wiele z niej można się nauczyć. Dr. Wojciech Gielecki. 1 D i e S t a d t R o m z u E n d e d e r R e n a i s s a n c e . Von Ludwig von Pastor. Freiburg im Breisgau 1916. Herdersche Verlagshandlung. W przedmowie wyjaśnia autor, że celem dziełka jest przy pomnienie o bezcennych pomnikach architektury, rzeźby i malar stwa, które w Rzymie w epoce odrodzenia jeszcze istniały lub właśnie powstały, a do dziś uległy bądź przekształceniu, bądź zupełnemu zniszczeniu. Niestety bowiem nietylko w minionych wiekach, ale ciągle jeszcze teraz ginie bezpowrotnie mnóstwo sławnych zabytków starożytności i średniowiecza, t a k wskutek niedbalstwa i nieświa domości, jak wskutek gorączki budowlanej, k t ó r a nawet „wiecznego m i a s t a " nie oszczędziła. Niniejsze dziełko jest oddzielnem wyda niem części wielkiego dzieła, p . t . : „Historya papiestwa". Do po jawienia się tego oddzielnego, bogato illustrowanego, wytwornego wydania, przyczynili się miłośnicy pamiątek Rzymu, grupujący się w towarzystwo t . z w . : „Associazione artistica fra i Cultori d'Architettura". Illustracye są doskonałemi reprodukcyami szkiców ory ginalnych Martena Heemskerck'a, Niemca, będącego n a studyach w Rzymie w latach 1532—1535 (szkice te znajdują się w zbiorach ) M o n a s seu substantia simplex in generę continet perceptionem et appetitum, estąue vel p r i m i t i v a seu D e u s , in qua est ultima ratio rerum, vel est d e r i v a t i v a, nempe M o n a s c r e a t a " , Epist. ad Bierlingium 1711, opera philos. wyd. Erdmanna Berol. 1839 str. 678, Ueberweg-Heinze, Grundrissder Gesch. d.Philos. I I P B e r l i n 1901,str. 202. 1 99 PRZEGLĄD PIŚMIENNICTWA gabinetu miedziorytów w Berlinie), sztychów : H . Cock'a, Antoine Lafrery, burgunda, prowadzącego handel sztychami w Rzymie około 1575 r. — Etienne dv, Perac, francuza i innych sztycharzy niezna nych bliżej, włochów i holendrów. Wiele illustracyi są odbitkami nowoczesnych fotografij. L. v. P a s t o r zbadawszy clokumenta odnośnej epoki, znajdu jące się po bibliotekach włoskich i niemieckich i zapoznawszy się gruntownie ze stanem obecnym najważniejszych pamiątek Rzymu, przedsiębierze z czytelnikiem interesującą wędrówkę po 13-tu „Rioni" t. j . dzielnicach wiecznego miasta. Podział t e n ułatwia oryentowanie się w t y m labiryncie pałaców, kościołów, pomników i ruin, tak, że w umyśle czytelnika wytwarza się jasny, dokładny obraz tego cen t r u m życia umysłowego i politycznego sławnej epoki odrodzenia oraz utrwalają się w pamięci postaci wybitnych ludzi, biorących udział w t y m ruchu. Czytelnik zaznajamia się nietylko z zewnętrznym widokiem placów i ulic, ale wciska się za autorem do podwórzy i ogro dów, aby oglądać rozkruszające się fragmenta wielkiej przeszłości, lub do wnętrz komnat dostojników i zbieraczy pamiątek, gdzie z pie tyzmem je przechowują, do zaułków, gdzie gnieżdżą się oberże z sym bolicznymi szyldami drapieżników dzikich i domowych. Śladami sumiennych b a d a ń autora postępując, dowiadujemy się, które za bytki ocalały i gdzie się obecnie znajdują, a które uległy zniszczeniu. Zainteresowanie dziełkiem wytwarza się czysto objektywnie, mimo b r a k u podniety stylu anegdotycznego. Z samej tylko znajomości rzeczy przekonywuje się czytelnik o wszechstronności i bujności energii życiowej ludzi odrodzenia; nietylko bowiem powstały gmachy opowiadające potomnym o sławie, przepychu i smaku estetycznym ich założycieli, ale pomniki dźwignięte ręką wielkodusznej miłości bliźniego, pomniki, które pozostawili w postaci fundacyi dohroczynych i oświatowych, szpitali i przytulisk, świadczące o głębokiem zrozumieniu potrzeb wszelakiej nędzy i niedoli ludzkiej. Zofia »Marie Ellenrieder". gau 1916. Autorka jako artystkę cielką szkoły sztukę przez Klara Siebert. Korczyńska. Herder Freiburg im Breis- przedstawia Maryę Ellenrieder w powyższem dziele i kobietę. Ellenrieder była w Niemczech przedstawi t a k zw. Nazareńczyków, których celem było odrodzić idealny, romantyczno-religijny kierunek. Urodzona 1UU PRZEGLĄD nSMIEMNlUTWA w r. 1791 w Konstancyi nad jeziorem Bodeńskiem, kształciła się w akademii monachijskiej, gdzie zasłynęła jako portrecistka o do skonałej technice rysunku. W Rzymie, pod wpływam dzieł sztuki, otoczenia i t a m ż e osiadłych Nazareńczyków, szczególnie mistrza ich Overbecka, dokonał się nagły zwrot w jej sztuce. Oto zachwy cona ich uduchowionym sposobem malowania, postanowiła sztuką swą służyć Bogu. T a k więc powstały jej obrazy religijne, pełne głę bokości wyrazu i uczucia; niektóre wzorowane n a arcydziełach da wnych mistrzów włoskich. J a k o nadworna malarka W. K s . Ludwika Bawarskiego, stanęła u szczytu sławy szczególnie przez Madonnę królowę niebios. Rok 1840 przyniósł upadek okresu nazareńskiego; odtąd też dzieła jej straciły n a sile i kolorycie, za to promieniał z nich wniebowzięty s t a n duszy. Ten czas jej twórczości nosił piętno chrze ścijańskiego mistycyzmu i spełnił swą misyę zdolny unosić serca ludzi do Boga. Podobnie jak wszyscy Nazareńczycy unikała scen pasyjnych, gdyż wrodzona miękkość i czułość serca nie pozwalały n a oddanie chwil krwawych, pełnych męki. Marya Ellenrieder w dziwną harmonię złączyć potrafiła re ligię, sztukę i życie. Nietylko jako artystka, ale i jako kobieta była przodowniczką łudzi ku drogom górnym. Dążeniem jej zaś było sztuką i przykładem odrodzić w Bogu oziębłą ludzkość. Posłannictwo to spełniła świątobliwem swem życiem, które odzwierciedliły jej własne i współczesnych pamiętniki. Marya Ellenrieder jako kobieta służyć może za wzór córki, siostry i przyjaciółki. Czar jej postaci i obejścia oddziaływał n a wszystkich, którzy ją znali. Ujmowała wrodzoną słodyczą, wesołością usposobienia, a niezwykła prawość jednała ogólny szacunek. Ze szczególniejszą miłością odnosiła się d o dzieci, stąd zapewne częsta w jej obrazach gloryfikacya macie rzyństwa. Wychowana w wierze katolickiej, trwała w niej aż do końca życia z iście dziecinną ufnością. Ta niewzruszona wiara właśnie, pomagała jej znosić dzielnie przeciwności i zawody, a nawet ka lectwo późniejsze, głuchotę. Stawiano ją za wzór niestrudzonej pra cowitości i prawdziwej miłości bliźniego, któremu nigdy nie zazdro ściła powodzenia. Przez skromność wrodzoną nie doszła do takiej sławy, na jaką talentem swym zasłużyła. Wogółe rozwój jej ducha i artyzmu spływał w harmonijną celowość, jakoby w linię strzeli stych wież g o t y k u : przez ciągłe doskonalenie, się, coraz bliżej Boga ! C. K. SPRAWOZDANIE Z RUCHU religijnego, n a u k o w e g o i społecznego. Sprawy Kościoła. Rocznica Jubileusze nie są tylko przypominaniem dawnych faktów historycznych i zasług, położonych niegdyś wobec kultur} w Polsce. ludzkości lub poszczególnych jej odłamów, narodów lub państw. Święcimy tylko jubileusze tego, co żyje dotychczas, co przynaj mniej w skutkach swoich oddziaływa jeszcze na obecne pokolenia, co temsamem ma moc pokrzepiania nadziei wśród pracy n a d urzeczy wistnieniem tych samych ideałów i celów, co w imię tej nadziei pobudza do nowego zapału i wskrzesza godne tych jubileuszów myśli i czyny. Rocznice, które obchodzimy, nakłaniają do refleksyi, do sporządzenia bilansu, uwidoczniającego dotychczasowe zyski i uprawnione widoki przyszłości. Korzyść, wyłaniająca się z t a k pojętego obchodu rocznic, oto racya ich bytu, tudzież pobudka do nawoływania szerokich warstw do ich święcenia. cłiraeśdjaństwa Na pierwszy rzut oka może niejednemu wydawał się wyszu k a n y m ów 950-letni jubileusz W i a r y św. w Polsce. Czy nie należało poczekać do roku- 1966 i obchodzić tysiącletni jubileusz zaprowa dzenia chrześcijaństwa w Polsce? Bez wątpienia, przyszłe pokolenia święcić będą tysiąclecie katolicyzmu w Polsce z szczególniejszą uro czystością: Ale i to obecne przypominanie 950-ej rocznicy przyjęcia Wiary w Polsce jest n a czasie, co więcej jest doniosłym bardzo czy nem, k t ó r y powinien znaleźć odgłos w całej Polsce. W chwili, w której ważą się losy narodu, w której nowe warunki układają się dla swo bodniejszej działalności narodowej, powinien cały naród uprzytomnić sobie, co zawdzięcza katolickiemu Kościołowi pod względem oświaty 1U2 SPRAWOZDA WIE Z RUCHU RELIGIJNEGO, i obyczajności zarówno, jak pod względem dziejowej swej misyi, która wraz z chrześcijaństwem przypadła jej w udzielę i która sta nowi najwspanialsze k a r t y jego historyi. I słuszna, że ten najdo nioślejszy fakt w dziejach narodu podniósł zasiadający n a dawnej stolicy prymasów Polski, arcybiskup Gnieźnieński i Poznański, K s . E d m u n d Dalbor, — wszak Gniezno i Poznań były pierwszemi ogni skami promieniejącej na całą Polskę wiary Chrystusowej. Posłannictwo narodu na tle Wiary św. określa K s . Arcybiskup Dalbor, nawiązując do pomnika Mieczysława, apostoła religii chrześ cijańskiej w Polsce, w złotej kaplicy K a t e d r y Poznańskiej, w tych treściwych słowach : „Pomnik Mieczysława . -. . przedstawia go trzy mającego w lewej ręce krzyż, a prawą ręką wskazującego na krzyż. T y m ruchem ręki wskazuje pierwszy władca chrześcijański naro dowi swojemu przeznaczenie jego dziejowe i misyę historyczną: Chrystus ma być celem jego, Chrystusa nauka pokarmem jego, Chrystusa przykazania jego drogowskazem" . . . „Ze naród misyę swą historyczną zrozumiał, — są to dalsze słowa orędzia arcybiskupiego, — o t e m świadczą dzieje jego, w któ rych najświetniejsze chwile są zarazem d a t a m i rozwoju królestwa Głuystusowego n a ziemi: nawrócenie Litwy, unia z Kościołem wschod nim, odsiecz wiedeńska". • Wpływ przyjętego chrześcijaństwa n a kulturę i oświatę na rodu treściwie ujmuje K s . Arcybiskup w te słowa : „Dziejopisarze nasi wskazują n a różne środowiska, skąd n a nas płynęło światło wiary i nauki, ale owe środowiska były strumieniami, z jednego wypływającemi źródła, a t e m źródłem była opoka Piotrowa, n a której Zbawiciel nasz wybudował Kościół; była Stolica Apostolska w Rzy mie, skąd n a całą Europę zachodnią szli umocnieni powagą apostolską misyonarze, b y nieść wspólną religię i wspólną oświatę". Zrozumiał doniosłość chrześcijaństwa i Kościoła katolickiego dla n a r o d u Mieczysław, gdy „złożył kraj swój, jak mówiono wówczas, w darze Piotrowi Św., nawiązując w ten sposób najściślejszy związek ze Stolicą Apostolską". Zrozumiały to i dalsze pokolenia i przyznają to do dziśdnia wszyscy głębsi znawcy duszy polskiej, że. P o 1 s k a jest narodem katolickim. Tej właśnie refleksyi potrzeba dzisiaj powołanym czynnikom, którym przypadnie rola odbudowania Polski. Jakkolwiek się ukształ tuje organizacya przyszłej Polski, jedno nie ulega żadnej wątpli wości, że powinna być o p a r t a n a podstawach katolickich, n a któ- INAUA.UW.riUU 1 SfUŁiiU^riJilJU 1UO rych wyrosło w Polsce wszystko, co było i jest w niej wielkie i wznio słe, stateczne i trwałe. Nie może być zdrową, dla n a r o d u odbudowa, któraby zerwała z tem, co wsiąkło w duszę narodu i zespoliło się z nią nierozerwalnie. Z narodem ma się rzecz, jak z organizmem na szym : nie można go leczyć inaczej, j a k tylko n a podstawie praw, według których się ukształtował. Bardziej jeszcze w świetle historyozofii objawia się Polska, jako „przedmurze chrześcijaństwa", 2 wiązana z katolicyzmem dla urzeczywistnienia myśli Bożej i osiąg nięcia celu, k t ó r y wytknął narodowi Bóg w swych wiekuistych wy rokach. Rocznica 950-letnia zaprowadzenia chrześcijaństwa w Polsce niech pobudza do refleksyi n a d twórczą siłą katolicyzmu w dzisiej szej dobie, niech będzie też okazyą do poważnego rachunku sumienia nad przeszkodami, dla których katolicyzm w Polsce nie mógł jeszcze i nie może w całej pełni rozwinąć swej owocnej działalności. Kościół kato- Po wyswobodzeniu Królestwa z pod rządów rosyjskich licki w Króle- można się było spodziewać nowej ery dla katolicyzmu, stwie Polskiem. k t ó r y był wprawdzie tolerowany w Rosyi, ale pod wielu względami skrępowany w swej działalności. Kodeks rosyjski przyznaje wprawdzie wolność wyznaniową religii rzymsko-katolickiej, ale w pra ktyce t a wolność nie istniała. Rząd rosyjski dążył do zgnębienia katoli cyzmu przez utrudnienie znoszenia się biskupów z Rzymem, przez ograniczenie liczby seminarzystów, pragnących się poświęcić sta nowi kapłańskiemu, przez państwowy nadzór n a d działalnością bi skupów i kleru, cenzurę listów pasterskich i kazań księży, przez unie możliwienie propagandy katolicyzmu, konfiskatę majątków koś cielnych, zniesienie zakonów, przez ograniczenia prawa uczęszczania d o wyższych zakładów naukowych i t. p . zarządzenia. Wprawdzie ukaz tolerancyjny z 17 (30) kwietnia 1905 r. oraz manifest z 17 (30) października tego samego roku przyniosły pewne ulgi dla katolicyzmu, pozwalając na przechodzenie byłych unitów i prawosławnych n a katolicyzm, jeśli ukończyli dwudziesty rok życia, dalej n a budowę kościołów, nauczanie religii we wszystkich zakła dach państwowych w języku ojczystym, n a udzielanie Sakramentów św. prawosławnym, którzy chcą przejść n a wiarę katolicką, tudzież usuwając procedurę karania duchowieństwa w drodze administra cyjnej, t. j bez przesłuchania, bez obrony i wyroku. J e d n a k wkrótce umiano, za pomocą „wyjaśnień" ukazu, d a n e swobody t a k ograni- ornil W U Z l U d f l l Ł £i l \ U UI L < I ll^ijl ł J l t J l I czyć i uwarunkować rozmaitemi formalnościami, że w praktyce prze chodzenie n a katolicyzm prawie, że uniemożliwiano. Ze zresztą ukaz tolerancyjny w praktyce nie oddał jeszcze sprawiedliwości religii katolickiej, t o pokazało się. wyraźnie z projektu licznej grupy posłów pierwszej d u m y rosyjskiej, domagających się w maju 1906 r. pręd kiego urzeczywistnienia zasad ukazu z 17 (30) kwietnia 1905 r. Po dobny też projekt sformułowała druga d u m a w roku 1907, jednak bez realnego skutku, gdyż i t a duma wnet istnieć przestała. Tę samą sprawę poruszyła po części i trzecia duma, ale również bez powo dzenia, owszem z wręcz przeciwnym skutkiem, skoro ona właśnie dokonała dzieła wyodrębnienia Chełmszczyzny n a wniosek biskupa chełmskiego Eulogiusza. Powrót 200.000 unitów n a katolicyzm po ogłoszeniu ukazu tolerancyjnego był zbyt dotkliwym ciosem dla prawosławnego duchowieństwa; obmyślano więc sposób uniemożli wiania dalszego szerzenia się katolicyzmu i odzyskania w przyszłości utraconych już owieczek. Wyodrębnienie Chełmszczyzny i oder wanie jej od Królestwa polskiego miało być skutecznym środkiem ku temu, gdyż z niem oczywiście złączono szczególniejsze przywileje dla ludności prawosławnej i prawa wyjątkowe dla katolików. Wnie siony do trzeciej d u m y projekt wyodrębnienia Chełmszczyzny w pierw szej połowie r. 1909 ostatecznie wszedł w życie w r. 1913, kiedy t o ukończono określenie granic nowej gubernii Chełmskiej, zamiesz kałej przez 476.432 katolików, a tylko 278.311 p r a w o s ł a w n y c h ) . Była to jaskrawa ilustracya do słów prawosławnego biskupa war szawskiego, Mikołaja, na jednem z posiedzeń R a d y państwa z r. 1912: „Historycznem zadaniem państwa rosyjskiego było i jest zrusyfi kowanie wszystkiego, co nie rosyjskie i nawrócenie n a prawosławie wszystkiego, co nie p r a w o s ł a w n e " ) . Co więcej Chełmszczyznę „na cjonaliści rosyjscy nietylko postanowili zrusyfikować, ale przekształcić n a podstawę operacyjną w akcyi zdobycia G a l i c y i . . . W seminar y u m prawosławnem w Chełmie kształcono n a przyszłych propaga torów prawosławia rosyjskiego synów galicyjskich popów moskalofilów i t. d." ) . T a k wyglądała wolność religijna w Królestwie. Ale m a m y też przykład z najnowszych czasów. Dumie przedłożono w czasie tej wojny wniosek prawodawczy 42 posłów w kwestyi skasowania ograniczeń, krępujących dotąd wyznanie rzymsko-katolickie i udzie1 2 3 ) Eosya wobec Polaków w dobie „konstytucyjnej" przez Leona Wasilewskiego. Kraków 1919. Nakł. N. K. N. str. 33. 1 2 ) t a m ż e str. 9. 3 ) tamże str. 34. N A U K O W E G O 1 SPOŁECZNEGO iur> lenia Kościołowi katolickiemu praw w dziedzinie życia kościelnego. Inicyatorem wniosku był K s . poseł Maciejowicz. Wniosek domagał się uznania, że osoby różnych wyznań przy zawieraniu małżeństw mają, prawo dokonania obrzędów ślubnych, chrzczenia dzieci, z tego mał żeństwa pochodzących, dowolnie, według porozumienia między sobą, zawartego w świątyniach jednego z wyznań, do których należą ; że określenie języka ojczystego uczniów przy wykładach religii w szkole należy wyłącznie do rodziców lub opiekunów, nie zaś do władz szkol nych i policyi, jak dotąd ; dalej, że ma się uważać za świadomych katolików od dnia faktycznego przejścia n a katolicyzm osoby, które zawiadomiły władze dyecezalne o swem przejściu n a katolicyzm lub 0 wyznaniu zasad Kościoła katolickiego po dniu 17 (30) kwietnia 1905 r., chociażby bez wykonania formalności, przepisanych przez okólnik specyalny, przyczem jednak osoby te winny złożyć odpo wiednie deklaracye władzom gubernialnym. Domagano się też prawa otwierania nowych klasztorów, towarzystw religijnych i bractw pa rafialnych. Wreszcie przewidziano też projekt wyasygnowania n a potrzeby Kościoła katolickiego sum, które przestano wypłacać bez powodów uzasadnionych. Prasa petersburska, zarówno polska jak rosyjska, zajmowała się żywo omawianiem szczegółowem tego wniosku. Według prywatnego telegramu dziennika Beichspost, wysłanego ze Sztockholmu 7 lipca bieżącego roku, żądania posłów odnośnie do równouprawnienia ludności katolickiej zostały przez św. Synod od rzucone z takiem uzasadnieniem: „Posłowie, składając omawiany wniosek prawodawczy, wykazali tendencyę do wydania prawa od rębnego wyłącznie na korzyść katolików, przez zniesienie i zmianę praw ogólno-państwowych, normujących życie poddanych rosyj skich wszelkich wyznań, a w tej liczbie i prawosławnego, jakiemi są wskazane we wniosku ustawy o małżeństwie, o języku rodzin n y m dzieci, o przejściu z jednego wyznania na drugie, o związkach 1 stowarzyszeniach i o budowie świątyń. Zmiana ogólno-państwo wych praw, n a rzecz wyłącznie ludności katolickiej, nie może być uznana za sprawiedliwą. Wobec tego wniosek 42 posłów należy uznać za niemający dostatecznej podstawy". Pod rządami okupacyjnymi katolicyzm już swobodniej może się rozwijać. W okupacyi austryacko-węgierskiej zarząd wojskowy, opiekuje się szczerze ludnością katolicką, pozwala na misye ludowe, na uroczyste obchody kościelne, przywraca nawet, jak to nie dawno temu działo się w Radecznicy, zabrane katohjłom przez prawosław- I uu nych kościoły, lub przeznacza opuszczone cerkwie prawosławne n a kościoły katolickie garnizonowe, dając też prawo dostępu do tych nowo poświęconych kościołów ludności cywilnej, j a k n. p . w Dę blinie i Lublinie. Na r e s t a u r a c j ę kościołów, zburzonych przez Rosyan, zarząd wojskowy poświęcił dotychczas wedle sprawozdania Apost. Wikaryusza polowego, K s . Biskupa Bjelika z dnia 25 czerwca b . r. przeszło 200.000 kor. F a k t e m nader doniosłym i napełniającym słusznie całą ludność polską żywą radością jest przyłączenie Chełm szczyzny do Królestwa Polskiego, n a mocy rozporządzenia Naczel nego K o m e n d a n t a c. k. armii z dnia 5 czerwca. Ma ono wejść w życie z dniem 15 lipca. Nie potrzeba osobno wymieniać, że Kościół kato licki na obszarze okupacyjnym cieszy się tą samą swobodą działal ności swojej religijnej, jak w samej monarchii austryacko-węgierskiej. „Mogą teraz Polacy — t a k kończy biskup polowy, K s . E m e r y k Bjelik swoje sprawozdanie, — swobodnie we wszystkich miejsco wościach i gminach modlić się do Boga i czcić „Niebieską Królowę Polski". Wspaniałe obchody uroczystości Bożego Ciała, przy udziale władz wojskowych, były zewnętrznym wyrazem tej zmiany, która p o d względem swobody życia katolickiego nastała w Królestwie Pol akiem. Mimo usilnej pracy n a d skrępowaniem katolickiej religii w Rosyi, lud polski zachował w swej duszy szczere i gorące przywią zanie do Kościoła i można się po uwolnieniu Polski z pod panowania rosyjskie słusznie spodziewać, nowego rozkwitu życia katolickiego. W okupącyi niemieckiej pocieszającym jest fakt, o k t ó r y m niedawno t e m u doniosły dzienniki, że za staraniem Ojca św. rząd rosyjski pozwolił dwom biskupom, którzy wraz z Rosyanami opuścić musieli swoje dyecezye, t. j . K s . Karasiowi z Augustowa i K s . Ka rewiczowi z Kowna n a powrót do swych owieczek. Także wskrzeszenie Macierzy szkolnej uprawnia do dobrych nadziei pod względem ożywienia życia katolickiego, jak świadczą o tem kurendy K s . arcybiskupa Rakowskiego i K s . biskupa Ździtowieckiego, k t ó r y z radością stwierdza, że w zawierusze wojennej powstała za przyczynieniem się duchowieństwa „niezliczona wprost liczba szkół". Nieuznanie J e d n y m z środków zwalczania katolicyzmu było w Króle™w clrapacyi ^ ^ Polskiem popieranie sekty Maryawitów, zwłaszcza austryackiej. od czasu potępienia jej przez Rzym. Biskup Eulogiusz już w mowie, mianej w Chełmie 18 czerwca 1906 objawił swą sympatyę r 11 a w e N A U K O W E G O 1 SFUŁEL;Z.iNJStiU d l a tej sekty, od której się spodziewał niezgody wśród Polaków-katolików i zbliżania się ich do prawosławia : „Daj Boże, mówił Eulogiusz, aby cała Polska stała się wkrótce maryawicką, bo wtedy zniknie też duch niezgody między obu bratnimi narodami. Przyjdzie dzień, kiedy maryawityzm i prawosławie połączą się w jedną społeczność. W t e d y z tej unii religijnej wykwitnie jedność Słowian, a na Polskę zleją się wszystkie dobrodziejstwa i błogosławieństwa, których wszyscy, złączeni we wierze poddani naszego Monarchy są uczestnikami". Unia t a między prawosławiem i maryawityzmem stała się faktem, kiedy to w Łowiczu i Płocku urządzano wspólne nabożeństwa, i maryawiccy duchowni otrzymali równe przywileje z duchowieństwem prawosławnem. Nie było wobec tego wątpliwem, że rząd rosyjskie upatrywał w maryawityźmie środek propagandy prawosławia i rusyfikacyi. Nie dawno temu, j a k donosi Zierna Lubelska, otrzymali wój towie gmin w Konopnicy, w Zemborzycach i Piotrkowie rozkaz Lubelskiej Komendy obwodowej, domagający się zamknięcia ko ściołów maryawickich w Konopnicy, w Wrotkowie i w Chmielu n a mocy rozporządzenia Naczelnego dowództwa wojsk austryackich, „że w Królestwie Polskiem mogą działać publicznie tylko t e spo łeczności religijne, które w Austryi prawnie istnieją". Ponieważ w Austryi niema wcale maryawitów, dlatego utracili oni wszelkie prawa publiczne także w Królestwie Polskiem. Mogą jedynie od prawiać nabożeństwa domowe, w kółku najbliższej rodziny, kościoły zaś, szkoły i zakłady zostały zamknięte. Beichspost z dnia 4 lipca b . r. donosi, nie podając bliżej źródła, że z okazyi rozporządzenia po wyższego władz wojskowych austryackich niektórzy fanatyczni zwo lennicy maryawityzmu ponownie domagali się od biskupa maryawickiego, żeby dał się ukrzyżować celem poparcia sekty, i dodaje, że potrzeba było w tej sprawie energicznego wystąpienia naszych władz. Maryawitom przysługuje prawo odwołania się w sprawie zniesienia publicznego uznania sekty do generał-gubernatora.. W prasie protestanckiej znaleźli maryawici obrońców w imię tolerancyi i wolności sumienia. I t a k protestancki Wartburg dla uchy lenia prawnych podstaw rozkazu Komendy obwodowej Lubelskiej pozwala sobie n a nieuzasadnione niczem twierdzenie, że maryawityzm jest właściwie „gałęzią starokatolickiego kościoła, uznanego prawnie w Austryi". Zarządzenie władz okupacyjnych austryackich wywołało przedewszystkiem w Łodzi, w stolicy maryawityzmu, 1U8 SPRAWOZDANIE Z RUCHU RELIGIJNEGO, większe wrażenie, bo na terenie okupacja austryackiej maryawityzm wogóle bardzo słabo tylko się rozwinął. W Łodzi natomiast m a r y a wityzm cieszy się większą sympatyą, którą w czasie wojny usiłował sobie zjednać dość ożywioną akcyą humanitarną. Zresztą maryawici w czasie wojny niewiele dawali znaków życia. Wychodzące w Łodzi dwa pisma maryawickie: Maryawita i Wiadomości maryawickie z wybuchem wojnj' przestały wychodzić, a nawet z okazyi uroczy stości 3 maja duchowieństwo maryawickie nie przypomniało się społeczeństwu, gdyż nie brało udziału w pochodzie. J e s t nadzieja, że t a dziwaczna sekta w normalnych warunkach i pod wpływem trwałego złączenia się Królestwa z kulturą religijną Zachodu, nie za długo sama się rozpadnie. Ks. Ernest Matzel. Kilka s ł ó w z okazyi artykułu p. Mazanowskiego: Powieść dawniej i dziś. Czytelnicy Przeglądu Powszechnego powitali z radością w ze szycie majowym podpis P . A. Mazanowskiego. Powitali jako dawnego znajomego z k t ó r y m niejedną miłą i pożyteczną spędzili chwilę, a którego teraz, gdy h u k dział nieco się oddalił z podwójną — p o długiem niewidzeniu — odnajduje się ochotę. Stoi on u wrót arty kułu p. t. : Powieść dawniej i dzisiaj, bardzo cennym. Nie godziłoby się nic z niego ująć — są natomiast rzeczy, któreby się pragnęło dodać, tem bardziej, że młoda generacya przechodzi ponad niemi do po rządku dziennego, ignorując zupełnie ich. wartość. Otóż i w artykule P. Mazanowskiego uderzało nas, ludzi starszych pewne niedocenienie. Według treści rozprawy zdawałoby się, że po fazie literatury gorąco patryotycznej nastąpiła era wyłącznej niemal pracy ekonomicznej, bez wyższej aspiracyi, era stosunkowego zastoju z którego nagie jak błyskawica zbudziła nas Sienkiewiczowska Trylogia. Na ten p u n k t atoli pragnęlibyśmy zwrócić uwagę czytelników, wykazać, że nowym pokoleniom nie wolno zapominać o wspaniałym ruchu umy słowym, jaki w Krakowie a za Krakowem i dalej w Polsce panował między r. 1870 a 1880. Była to jakoby świetlana fala, gorący prąd pod którego tchnieniem wszystko w koło nas zdało się rozkwitać, a literatura i sztuka wkraczając w życie prywatne zespalały się z niem i tworzyły cudną jedność. ,,Jestto Odrodzenie Odrodzenia" — mó wili z promienną twarzą młodzi humaniści. Było to jednak czemś NAUKOWEGO I SPOŁECZNEGO więcej, bo Odrodzenie X V . w. dotykało tylko umysłu, a t u były ogarnięte i serca. I nie dziw. Toż wtedy dzwony naszych kościołów po raz wtóry zabrzmiały n a d trumną Kazimierza Wielkiego, a lud tłoczył się za nią poważny i rzewny, jak gdyby wczora dopiero do broczyńcę swego utracił. W parę łat później szliśmy za trumną ojca naszych dziejopisarzy — Długosza — n a d którą brzmiały przemowy licznych obcych pisarzy, dla uczczenia go do Krakowa przybyłych. Ze swoich był i s t a r y Kraszewski, k t ó r y był całe pokolenie czytać po polsku nauczył. W epoce tej Matejko i przedwcześnie zmarły Zimmler pisali pendzlem dzieje narodu, a Grottgier r y m e m we łzach zmaczanym, bóle jego szkicował. W t e d y co dnia tryskało nowe źródło polskiej twórczości, choćby same przytoczyć „Przeglądy", rywali zujące ze sobą wzniosłością myśli, bogactwa treści i świeżością formy. W a r t o je z pyłu zapomnienia otrząsnąć, b y się przekonać, że nigdy przedtem a może i potem styl polski do t a k szlachetnej doskonałości nie doszedł. W a r t o w nich odczytać niektóre powieści, j a k n. p . Kometa Henryka Lisickiego, gdzie po raz pierwszy widzi się ludzi, rozma wiających tak, jak rozmawiają w naturze . . . Były t o również czasy mnogich odczytów różnobarwnych a świetnych, czasy, gdzie skle pienia kościołów brzmiały od natchnionych słów kaznodziei, gdzie Żeleński i X n a Marcelłina Czartoryska pieścili ucho cudnemi akkordy, czasy Kalinki, Szujskiego, Klaczki, Siemieńskiego i tylu innych zna komitych umysłów, z których dziś już tylko samotne rozsadniki zostały. W t e d y żyło się jakoby w pięknym śnie : biegło się z księ garni do W y s t a w y Sztuk Pięknych, z pracowni wielkiego malarza na odczyt, z odczytu do teatru, gdzie każdy aktor był w rodzaju swym doskonałym, a każde przedstawienie (zwłaszcza Fredry) roz koszą. W t e d y uniwersytet trzymał p r y m w społeczeństwie krakow skiem, przodował w towarzyskich zebraniach, a atmosfera t a k była badaniem dziejów ojczystych przejęta, iż zdarzały się po salonach dyskusye nad autentycznością gnieźnieńskich relikwii św. Wojciecha, lub n a d sprawą testamentu Krzywoustego. Ruch był wielki i piękny, promieniejący n a cały kraj, a główną jego sprężyną był Józef Szujski. Dziwnie, prawie nieprzyzwoicie cicho zrobiło się około tej jasnej postaci. Toż istnieją podręczniki literatury polskiej X I X . w., w których niema jego nazwiska. Zda się, jakoby jakieś podziemne żywioły usiłowały w popiele milczenia zagrzebać pamięć tego czciciela Boga, czciciela Maryi i miłośnika ojczyzny. „Dużo was było mądrych ludzi", rzekł ktoś po jakiemś 110 SPRAWOZDANIE Z RUCHU RELIGIJNEGO, ważnem posiedzeniu Henrykowi Wodzickiemu". *— „Tak jest — odparł — było ich sporo, ale żaden nie dorósł Szujskiemu. On pierw szem spojrzeniem ogarnia to, do czego inni badaniem dochodzą,, a to jest cechą geniuszu". — Gdy Szujski umierał, otaczało go z bliska czy z dalsza grono ludzi, z których każdy byłby chętnie przez mi łość ojczyzny kilka lat własnego życia odstąpił, byle potrzebne dla niej życie przedłużyć. Bóg ofiary nie przyjął — Szujski skonał, a nie wielu zauważyło, że za trumną jego szedł młody mocarz — Sien kiewicz. W chwili, gdy trylogia na niebie naszem zabłysła, społeczeń stwo nasze jeszcze nie było ochłodło, grunt umysłów i serc przygo towanym był na jej przyjęcie. Ludzie czytający, od kilkudziesięciu lat już umieli czytać po polsku ; ucho było wprawne do chwytania wszelkich odcieni ojczystej mowy. Toż dwa już pokolenia były wy rosły wykołysane przez polskich poetów, zagrzane do miłości dziejów przez historyków, malarzy, ,archeologów i powieściopisarzy. G d y b y nie to — trylogia nie byłaby się może zrodziła, a w każdym razie nie byłaby wywarła t a k zbawienno-piorunującego wrażenia. A wy warła je, bo jest skrystalizowaniem wszystkiego, co naówczas w d u szy polskiej było najpiękniejszego i dlatego mógł o niej X . Zygmunt Polan powiedzieć z a m b o n y : „To nie jest książka — to jest wielki czyn!" Z trylogii bez wątpienia wyrosły dzisiaj legiony, ale — czy n a tem koniec ? Czy m a m y wraz z P . Mazanowskim uwierzyć smutnemu faktowi, jakoby wpływ Przybyszewskiego skrzywił rdzennie kierunek najmłodszej naszej literatury? Pewnem jest, że zabił lub skoszlawił nie jeden młody t a l e n t ; bardzo silne t a l e n t y jednak umiały mu się obronić. Takimi są n. p . : jasny poeta Lucyan Rydel, lub powieściopisarz Żeromski, Sieroszewski, Rejmont. Nie n a wszystko co ci pi sali, zgodzić się można, ale za to odpowiedzialni są oni sami a nie Przybyszewski. Zresztą n a m się zdawało, że już przed wojną za raza t a zaczęła ustępować n a dobre tak, jak w' Anglii ustąpiła cho robliwa moda hodowania potwornych orchidei. Coraz już więcej ludzi miało odwagę się przyznać, że nie może dostrzedz sensu wśród owych, histeryczną ręką zbahranionych mętów. N a Zachodzie Die Entartung Nordau'a padła jak młot zarówno n a pornografię Zoli et Cie. jak i na chorobliwe majaczenia dekadentów, symbolistów itp., a choć z t y m pisarzem (jako z Żydem) nie można absolutnie pod względem religijnym się zgodzić, przyznać trzeba, że podobna jego 111 NAUKOWEGO I SPOŁECZNEGO pióru maczuga była i u nas potrzebna. Przyszła ona w strasznej formie działowych gromów. Co się z tej burzy wyłoni i jaki będzie świt dla młodych umysłów? Bóg jeden wie, ale można mieć nadzieję, że wśród słońca pięknych czynów, wśród strumieni łez i nawałnicy piętrzą cych się faktów dziejowych, potęga rzeczywistości rozprószy kłęby brudnej kurzawy, i młodym oczom ukaże jasno Boga n a niebie, a pracę n a d ratowaniem nędz ludzkich na ziemi. Niniejsze parę słów nie miały, broń Boże, na celu polemizowania z artykułem P . Mazanowskiego. Chodziło jedynie o zapełnienie w nim małej luki, prawdopodobnie przypadkowej ; chodziło tem bardziej, iż obecnie coraz częściej można się spotkać z lekceważeniem pracy poprzednich pokoleń, z zupełnem zapoznaniem warunków i przeszkód, wśród których odbywała się t a praca. Zapomina się o tem, co roz biory w Polsce zniszczyły, zapomina o tem, z ozem ojcowie walczyć musieli milcząco, uparcie, a b y zachować wiarę, mowę i ziemię; n a matki nasze pobożne a wytrwałe młode panie rzucają pogardliwy sąd za to, że ich miłosierdzie było prywatne a nie gremialne, że praca była domowa a nie „społeczna". Chcąc zmierzyć zasługi drugich należy wiedzieć jasno co uczynić było można, a że u nas środek X I X . w. dokonał istnych cudów, dość wspomnieć, że gdy Szujski, Tarnowski, Kalinka, Pawlicki i t. p . byli studentami nie było jednej polskiej szkoły w Krakowie, ani mogli uczniowie wziąć polską książkę do r ę k i : potem należy zważyć, jaką bujność narodowej oświaty zastała Trylogia — i według tego wymierzyć sąd. Teresa Wodzicka. Polski Związek Niewiast Katolickich. (Ciąg dalszy.) W łączności z Pol. Zw. Niew. Kat., jako jego członkowie po zostają : Stowarzyszenie katolickich pracownic w Krakowieiej fa bryce cygar, pod wezw. św. Józefa i Stowarzyszenie katolickich pracownic konfekcyi damskiej, pod wezwaniem św. Antoniego, a k a ż d o razowa prezesowa tychże stowarzyszeń zasiada w wydziale Związku. Stowarzyszenia te rządzą się oddzielnymi s t a t u t a m i i zachowują absolutną autonomię. Stowarzyszenie sług katolickich pod wezwaniem św. Z y t y — od samego założenia Związku — pozostawało w blizkich z nim sto-- 112 SPRAWOZDANIE Z RUCHU RELIGIJNEGO .sunkach wspólnej pracy. Członkowie nadzwyczajni stowarzyszenia są zarazem członkami Pol. Związku M e w . K a t o l . Ta łączność otrzyma w najbliższym czasie statutową formę, gdyż w maju bież. roku wydział stow. sług katol. pod wezwaniem św. Z y t y uchwalił przystąpienie do Polskiego Związku Niewiast Katolickich w charakterze członka. Sprawozdania tych 3 stowarzyszeń drukują się zawsze wspólnie ze sprawozdaniem Polskiego Związku Niewiast Katolickich. Stowarzyszenie sług katolickich pod wezwaniem św. Zyty. Stowarzyszenie założone zostało w Krakowie w r. 1899 przez W . O. Ledóchowskiego T. J . i p . A. Dziewicką, k t ó r a przez 6 lat jako prezesowa kierowała Stowarzyszeniem. Następnie zaś od r. 1905 prezesową Stowarzyszenia obraną została p . Stanisława Rychłowska. Zadaniem Stowarzyszenia j e s t : opiekować się służącemi, urnoralniać je, kształcić, urabiać je n a dobre, uczciwe i porządne służące, a zarazem przychodzić im z pomocą w ich potrzebach i chorobach. Do urzeczywistnienia tych celów zdąża ,,S. S. K . " wieloma drogami. A więc dla umocnienia duchowego odbywają się w każdą niedzielę (prócz wakacyi) nauki katechizmowe, udzielane przez W. O. Kuratora, co roku zaś wspólne rekolekcye, jak i wspólna adoracya Najśw. Sakramentu w kościele św. B a r b a r y . Prócz tego bogata biblioteka jest oddaną n a usługi członka, a co miesiąc zagląda do każdego członka gazetka ,,S. S. K . " „Przy jaciel sług". Dla analfabetek urządzoną jest w poobiedzie niedzielne dwuklasowy k u r s nauki. Prócz t y c h duchowych korzyści stara się Stow. Sług Katol. o stworzenie członkom domu rodzinnego i dostarcza różnych roz rywek. Dziewczęta zbierają się n a loterye fantowe, przedstawienia amatorskie, zabawy z podwieczorkami dla oglądania obrazów świetl nych, wspólne święcone i wspólne wilie, a co roku w maju schodzą się wszystkie n a najpiękniejszą uroczystość w S. S. K . n a rozda wanie nagród za długoletnią służbę. Wszystkie t e uroczystości i zabawy odbywają się w dużej sali domu, będącego własnością S. S. K . w „Schronisku". „Schronisko" obejmuje „Kuchnię wzorową", p r z y której kształcą się „ Z y t k i " n a kucharki. Kuchnia t a wydała w r. 1913 100.500 obiadów. Dochody, jakie przynosi kuchnia obracane są n a potrzeby „ S . S. K . " . Dalszemi dochodami S. S. K . są wkładki członków zwyczajnych NAUKOWEGO I SPOŁECZNEGO 113: po 2 kor. 40 hal. i wpisowe pań, poszukujących sług. W „Schronisku" bowiem jest biuro pośrednictwa pracy, z którego Zytki korzystają bezpłatnie. K a ż d a Żytka, będąca chwilowo bez miejsca, znajduje miesz kanie i utrzymanie w „Schronisku", również w razie choroby przy garnia ją „Schronisko", dając jej poradę lekarską, lekarstwa, a w cięż szym wypadku, troskliwą opiekę w szpitalu, a w razie potrzeby, zapewniając jej możność kuracyi lub odpoczynku w Zakopanem, gdzie S. S. K. od r. 1910 posiada „Schronisko" obecnie również już umieszczone we własnym domu (szczególnie dzięki wydatnej pomocy pieniężnej p . Szołayskiej) i rządzące się t y m i samymi prawami jak d o m macierzysty w Krakowie. I n a starość przygarnia „Schronisko" swoich członków, do starczając im u t r z y m a n i a i należne wiekowi wygody. S. S. K. dba jednak i o dziewczęta po za S. S. K. będące i dla nich to utrzymuje „Misyę kolejową", dając t y m przyjezdnym schro nienie i bezpłatnie wyszukując im odpowiedniej pracy. Służące łatwo zrozumiały wszystkie korzyści, wypływające z rzeszenia się w S. S. K , i gdy w r. 1906 S. S. K. liczyło 1476 człon ków, to już 1913 r. widzimy, że lista członków głosi liczbę 2400. — Obecnie w wojennym czasie kuchnia wzorowa wydaje od kilku mie sięcy wyborne obiady dla inteligencyi w cenie 1 k o r o n y ; n a ten cel Stowarzyszenie otrzymało pewną zapomogę dzięki szlachetnej ini cjatywie p a n a Delegata Fedorowicza. Zapotrzebowanie tych obia dów jest t a k wielkie, że w obiadowej porze t r u d n o się do jadalni docisnąć. Piękny rozwój Sto w. Sług K a t . co roku zatacza szersze kręgi, co roku w coraz szersze Koło swych członJtów, siejąc ziarno moral ności i oświatę. Stowarzyszenie katol. pracownic konfekcyi damskiej pod wezwaniem św. Antoniego. Zadaniem tego stowarzyszenia jest rozszerzenie pracownic igły i udzielanie im pomocy moralnej i materyałnej, czy to przez pośredni czenie w pracy, czy też przez danie im zarobku w szwalni Stow. K a t . Pracow. lub w jej filiii (która obecnie jest zamkniętą z powodu braku poparcia ze strony klienteli). Stow. K a t . P r a c . udziela też pożyczek bezprocentowych swym członkom i pomaga im w uzyskiwaniu za pomóg z fundacyi ś. p . ks. Karczewskiego, a w lecie stara się je umieszT. P . T. C X X X I . o 114 SPRAWOZDANIE Z RUCHU RELIGIJNEGO", czać po dworach wiejskich, z warunkiem tylko 4 god. pracy lub n a kolonii wakacyjnej Pol. Zw. Niew. K a t . dla pracownic. S. K. P . troszczy się również gorliwie i o zaspokojenie ducho wych potrzeb swych członków, przez p r a k t y k i religijne i niedzielne, wykłady katechizmowe O. K u r a t o r a Chuzaina — etyczne, po któ rych zwykle następuje podwieczorek i wesoła zabawa, często połąezong z tańcami, przedstawieniami amatorskiemi i świetlnymi obra zami. Członkowie S. K. P . rozporządzają też swą własną biblioteką. Dla wykształcenia zaś fachowego urządza S. K . P . kursy kroju, szycia i haftu. Niektóre z członkiń mieszkają w internacie S. K. P., w któ r y m za niewielką opłatą otrzymują mieszkanie, światło, opał i ob sługę. Prezesową S. K . P . była najpierw p . K l a r a Jelska, potem do r. 1911 p . Marya Straszewska, k t ó r a jednak z powodu słabego zdrowia ustąpić musiała. Miejsce jej zajęła p . Stanisława Rychłowska, Wdzięczne jednak członkinie S. K . P . uczciły zasługi swej byłej prezesowej, prosząc ją o przyjęcie dożywotniej honorowej pre zesowej . Od wybuchu wojny Stowarzyszenie walczy z wielkiemi t r u d nościami. Dzięki poparciu ks. Pawiowej Sapieżyny, k t ó r a dostar czyła szwalni Stowarz. zamówień z Czerwonego Krzyża, udało się członkom przetrwać najcięższe chwile. Prezesową zwróciła się o przy znanie zapomogi do Komitetu pomocy dla ofiar wojny w Polsce do Vevey i dzięki życzliwemu poparciu p a n i Henrykowej Sienkiewiczowej K o m i t e t nadesłał 1.000 fi\ Stowarzyszenie katolickich pracownic w krakowskiej fabryce cygar pod wezwaniem św. Józefa. Zawiązane zostało w 1900 r. przez O. Ledóchowskiego i p . A. Dziewicką w celu wzmocnienia i ożywienia ducha religijnego i soli darności wśród pracownic i niesienia im pomocy w ich potrzebach materyalnych, moralnych i intelektualnych. Pierwszem zadaniem S. K. P . F . C. było wyrwanie robotnic z lichwy, k t ó r a je niszczyła ekonomicznie i moralnie i w t y m celu funduszem 1.400 Kor., ofiarowanym przez hr. Andrzej ową Potocką założono p r z y Stowarzyszeniu kasę pożyczkową, udzielającą swym członkom pożyczek bezprocentowych, w wysokości mniej więcej NAUKOWEGO I SPOŁECZNEGO 115 40 K o r . ; wysokość t a jednak często jest przekroczoną, wobec większej potrzeby robotnicy. Obrót bezprocentowych pożyczek stale się zwiększa i t a k w r. 1913 udzielono ich 503 w łącznej kwocie 27.210 Kor. Prócz tego prowadzi Stowarzyszenie Kasę oszczędnościowe markową i składa oszczędności pojedynczych członków n a imienne książeczki składających. Ogółem oszczędności złożono w t y m 1913 roku 202 Kor. Dodatnim objawem jest wyrobienie poczucia sumienności, a członków w regularnem wypłacaniu pożyczek. W roku 1914 i 1915 Stowarzyszenie i jego agendy funkcyonowały bez przerwy. Ruch pożyczkowy był znaczny. Obrót roczny wynosił kokoło 60.000 Kor. N a fundusz żelazny Stowarzyszenia złożono w roku 1915 1800 Kor. * Fundusz Stow. powiększa się corocznie wkładkami członków zwyczajnych w wysokości 10 hal. tygodniowo i ofiarami członków nadzwyczaj nych. Kosztów administracyjnych niema prawie, bo cała praca kan celaryjna załatwiana jest przez członków nadzwyczajnych, którzy zarazem są członkami Pol. Związku Niewiast Katol., a lokal Stow. od długiego szeregu lat ofiarowywanym jest bezpłatnie przez skarb niczkę Stow. p . Szołajską. Pewna część funduszu Stow. przezna czoną jest n a fundusz żelazny budowy własnego domu, k t ó r y b y sa motnym robotnicom dawał bezpieczne mieszkanie, a wszystkim miejsce godziwej rozrywki i wytchnienie po ciężkiej pracy. F u n dusz ten wynosił w 1913 roku 12.615 koron. J e d n y m z celów Stow. jest zapewnienie rozrywek swoim człon kom, czy to przez urządzanie wycieczek, czy miesięcznych, towa rzyskich zebrań, wspólnego święconego i wspólnego opłatka, czy też przez wypożyczania książek, których dostarcza członkom biblio teka Stow. Również puszczano w obieg między członków wiele bro szur treści religijnej i moralnej. P r z y Stow. istnieje Sekcya Eucha rystyczna. N a u k i k u r a t o r a Stow. O. Kuznowicza T. J . rekolekcye oraz udział w adoracyi Najśw. S a k r a m e n t u i procesyach Bożego Ciała i Serca Jezusowego, przyczyniają się do podniesienia poziomu religijnego w Stowarzyszeniu. Stow. s t a r a się też o podniesienie wiadomości gospodarczych, których robotnica fabryczna jest zazwyczaj prawie zupełnie pozba- 116 SPRAWOZDANIE Z RUCHU RELIGIJNEGO, wioną; w t y m celu urządza Stow. kursą szycia, gotowania i rachun kowości domowej. ' Co roku też stara się Stow. wysyłać po kilka swoich członków z kolonią wakacyjną pracownic Pol. Związku Niew. Katol., dając sposobność zmęczonym powietrzem fabrycznem płucom, zaczerp nięcie ożywczego powietrza wiejskiego i zwykle stara się też co roku wysłać kilkoro z dzieci stowarzyszonych do kolonii Rabczańskiej. Członków w ostatnim dziesięcioleciu przybyło 2-gi raz tyle, bo gdy w r. 1906 było członków 283, dziś Stow. liczy ich 413. K u r s y nauki szycia i gotowania zostały dla robotnic zawie szone z wybuchem wojny. Rozpoczęto je z powrotem w 1916 roku. Pierwszą prezesową była p . Adela Dziewicką. Następnie zo stała prezesową p . Zofia Popielówna, k t ó r a dotąd przewodniczy. Zaczynając swą pracę w Stow. obrała ona sobie za motto słowa Leona X I I I : ,,że bynajmniej nie pozostawiono n a m tego do woli, czy zająć się dolą warstw niższych, czy też o nią nie dbać, ale w t y m względzie wiąże nas zupełnie obowiązek. W społeczeństwie bowiem nikt nie żyje dla swojej tylko, ale i dla wspólnej wszystkim korzyści, t a k dalece, że w czem jedni dla dobra ogółu w odpowiedniej mierze przyczynić się mogą, w tem inni, których n a tb stać, przyczynić się muszą. A jak wielka z t y m obowiązkiem łączy się odpowiedzialność, wynika już z tego, że im kto większe otrzymał dary, tem ściślejszą też kiedyś musi z nich liczbę zdać, najwyższemu ich dawcy, Bogu. Toż samo wskazuje t a powódź złego, k t ó r a jeżeli się jej zawczasu nie zaradzi, wcześniej lub później zagładą grozi wszystkim zgoła sta nom i warstwom, ucząc iż kto zaniedbuje sprawy ubogiego ludu, ten nie d b a ani o własne dobro ani o dobro społeczeństwa. Zofia Krzyżanowska-. T a k przedstawiała się praca w Związku aż do Walnego Zgro madzenia jego członków w maju 1914 r., n a którem uchwalono zmiany s t a t u t u , pozwalające n a tworzenie kół związkowych w Krakowie, oraz przyjmowanie na członków innych stowarzyszeń kobiecych. I to, i uchwały odnośnie do różnych ulepszeń i nowych planów w po szczególnych sekcyach zdawało się rokować nową erę w rozwoju Związku, gdy wybuch wojny, wstrząsający wszystkiemi niemal organizacyami społecznemi, bądź zmusił do przerwania, bądź do zmian w różnych gałęziach działalności Związku. NAUKOWEGO I SPOŁECZNEGO 117 Szczegóły, dotyczące tych zmian, uwydatniają się w spra wozdaniach poszczególnych sekcyi i kół, zaznaczę t u tylko, że w ty godniach poprzedzających okres wojenny, rozszerzyła się działal ność naszego Związku przez założenie nowego koła n a prowincyi, a mianowicie w Myślenicach pod przewodnictwem pani Adelmannowej, następnie przez zgłoszenie się n a członków naszego Związku Stowarzyszenia św. Salomei w Białej, Koła p a ń wiejskich ziemi krakowskiej (Ziemianek), Stowarz. Opieki nad sługami i robotni cami polskiemi w Wiedniu. Z akcyi uchwalonych przyszło do skutku wydanie i rozszerzenie odezwy przeciw niewłaściwym modom i t a ń com, a tysiące podpisów nadsyłanych z różnych stron świadczyło, że sprawa była aktualna i poruszyła ogół. W czerwcu wzięli człon kowie P . Z. N . K. czynny i liczny udział w II-gim zjeździe kobiet polskich. Natychmiast po ogłoszeniu mobilizacyi zebrał się wydział, który postanowił zachęcać członków do współdziałania z Samary taninem Polskim, a zarazem rozpocząć akcyę n a dworcu kolejowym celem dostarczania posiłku przejeżdżającym żołnierzom i rezerwistom, oraz rozciągnięcia opieki n a d rodzinami powołanych pod b r o ń i le gionistów. P r a c a na dworcu t r w a do chwili obecnej i ważniejsze szcze góły podaję poniżej ze sprawozdania t. zw. „Komitetu kolejowego" (herbaciarni), a akcya opieki złączyła się z ogólną pracą w t y m kie runku przez przystąpienie osób, biorących w niej udział do „Komi tetu dla ewakuowanych", n a czele którego stanęła p . Zofia Popie lo wna, członek naszego wydziału. Urzędzenie nabożeństwa błagalnego za walczących, zbiórka darów gwiazdkowych dla 13 pułku p . „Krakowskich dzieci" (485 sztuk), oraz pośredniczenie w wysyłce paczek dla nich od rodzin, objęcie kierownictwa w jadalni Związku ekonomicznym prof. i urzęd ników, inicyatywa n a wiosnę 1915 r. w wysłaniu adresu do Ojca św. od katolickich stowarzyszeń kobiecych dyecezyi krakowskiej z wy razami hołdu za działalność pokojową i ojcowską życzliwość dla naszego narodu, oraz inicyatywa w utworzeniu komitetu „Dla głod nych W a r s z a w y " ; oto krótkie wyliczenie różnorodnych akcyi z ogól nego zakresu działania w miesiącach wojny. I. W y c i ą g i z e s p r a w o z d a ń k o m i t e t ó w , s e k c y i i k ó ł . Komitet kolejowy pracuje od początku wojny pod kierunkiem p . Zofii Popielówny, przewodniczącej (obecnie przewodniczy pani Miziewiczowa), p . Dr. Maryi Estreicherówny, skarbniczki, p. Adeli 118 SPRAWOZDANIE Z RUCHU RELIGIJNEGO, Zoilowej, oraz każdorazowej kierowniczki poszczególnych bufetów, zatrudnia do stu osób kolejno dyżurujących dzień i noc zupełnie bezinteresownie, płatnych funkcyonaryuszek nie posiadając wcale. Dzięki tej ofiarności mógł komitet u t r z y m a ć stale (z wyjątkiem kilku n a s t u dni w czasie ofenzywy z. r. n a wiosnę, kiedy wszystkim cy wilnym wstęp n a peron był wzbroniony) swe bufety, których po czątkowo było cztery, obecnie są dwa, jednym zarządza p . W a n d a Estreicherówna, drugim kolejno : p p . Feliksowa Szlachtowska, Ada Kosmowska, Marya Baryczowa, a obecnie Marya Korytkowa. Żołnie rzom i ubogiej publiczności, ciągnącej w świat z powodu wojny roz daje się pożywienie darmo, zamożniejsi płacą umiarkowane kwoty. Od władz wojskowych otrzymuje komitet 60 bochenków chleba dziennie, przez 1 rok otrzymywał 10—30 litrów mleka n a dobę. Władza wojskowa również pokryła koszta budowy i urządzenia bufetu. Krajowy oddział i filia krakowska Czerwonego Krzyża ofia rowały łącznie dotychczas 3.150 K., Wydział S a m a r y t a n i n a 500 K., Magistrat miasta K r a k o w a 1.550 K., Arcybr. Miłosierdzia 500 K., Bank hipot. 50 K , Resursa urzędnicza dochód z przedstawienia 20 K . 23 h. D a r y osób prywatnych n a ręce skarbniczki złożone wy niosły do / 1916 — 2.394 K . 51 h. R a z e m 7.964 K . 74 h. - z tego wypłacono kierowniczkom stołów 7.288 K . 87 h. Saldo n a r. 1916 wynosi 675 K . 87 h. Prócz tego napływają od p a ń dyżurnych d a r y w n a t u r z e i naczyniach. 1 1 I I . S e k c y a c z y t e l n i a n a zmuszoną była ograniczyć godziny otwarcia Czytelni z powodu bardzo ciężkich materyalnych stosunków, w jakich się Związek i Czytelnia znajdowały. J e d n e czasopisma prze stały wychodzić, wielu książek sprowadzić nie można było, mimo to Czytelnia funkcyonowała stale, a zestawienie kasowe nie notuje niedoboru. Przewodniczącą sekcyi p . Zofia Popielówna. I I I . S e k c y a o d c z y t o w a wykazuje się licznymi odczytami i pogadankami, k t ó r e odbyły się w Czytelni Związku; t e m a t a m i ich były kwestye społeczne, literackie, ekonomiczne, pedagogika, kwestya kobieca, historya muzyki i sztuk pięknych, historya polska oraz rozmaite sprawy aktualne, jak sprawozdania ze zjazdów, czyn ności komitetów i t. d. Przewodniczącą sekcyi odczytowej jest p . Marya Straszewska. I V . S e k c y a o c h r o n y d z i e c i wykazuje w swem sprawoz daniu, jak z powodu zajęcia budynków szkolnych przez władze woj- NAUKOWEGO I SPOŁECZNEGO 119 skowe, pozbawiona była miejsca działania, lecz nie chcąc dopuścić do zupełnej przerwy w prowadzeniu tych popołudniowych ochron wynajęła lokal w R y n k u kleparskim. Gdy miała już umieszczenie, brakło dzieci z powodu przymusowej ewakuacyi ludności. Po licznych trudnościach i zabiegach udało się Sek. Och. Dz. otworzyć n a nowo swe ochrony w połowie kwietnia 1915 r., a mianowicie w Dębnikach, Krowodrzy i Zwierzyńcu, a dnia 1 maja w Półwsiu Zwierzynieckiem. Dziewczynki z ochrony oprócz pomocy w nauczaniu się lekcyi szkolnych i szycia, pobierały naukę guzikarstwa i ogółem zrobiły 7 7 7 % tuzinów guziczków do bielizny za 176 K. 60 h. W listopadzie otwarła sekcya jeszcze jedną nową ochronę w Ludwinowie. Frekwencya dziewczynek waha się od 60 —80 w każdej z wyżej wymienionych ochron. Szkółka szycia i koronkarstwa z b u d y n k u szkolnego p r z y pl. Matejki po przerwie od czerwca 1914 r. do połowy lipca 1915 r. prze niesioną została częścią do szkoły żeń. przy ul. Topolowej, częścią do prywatnego mieszkania. Na kursie szycia uczą się dziewczynki także cerowania i łatania, a z kursu koronkarskiego roboty częściowo dla domu, a częścią n a sprzedaż, z której od 1 stycznia do 15 kwietnia uzyskały 257 K . Dziewczynki pracują chętnie, ciesząc się swym za robkiem. K u r s łatania obuwia w Ludwinowie i n a Czarnej wsi zatrudnia około 60 chłopców. N a u k i udziela p . E d w a r d Borek dwa r a z y ty godniowo po 2 godziny n a 1-szym, a t r z y razy tygodniowo po 3 go dziny n a 2-gim kursie. Chłopcy wykonali przez 8 miesięcy 87 p a r zelówek i bardzo wiele mniejszych naprawek obuwia. Przewodniczącą sekcyi jest p . Marya Wędrychowska, skarb niczką p . Marya Gubarzewska. V. S e k c y a k o l o n i i w a k a c y j n y c h d l a s e m i n a r z y s t e k wysłała z początkiem wakacyj 1914 r. 32 kolonistek pod kierunkiem nauczycielki d o Myślenic, uzyskawszy t a m lokal bezpłatnie od bursy gimnazyalnej. Z powodu t r u d n y c h warunków komunikacyi i aprówizacyi zmuszoną była sekcya do sprowadzenia kolonistek już w 1-ych dniach sierpnia z powrotem do K r a k o w a i czeka lepszych czasów do podjęcia swego zadania. Przewodniczącą jest p . Marya Turska. VI. S e k c y a kolonii w a k a c y j n y c h dla pracownic również n a razie zawiesiła swą czynność, lecz bardzo interesujące są dane ze sprawozdania za 1914 r., które dowodzą żywego zainte- 120 SPRAWOZDANIE Z RUCHU RELIGIJNEGO, resowania się i współdziałania tych stowarzyszeń, których człon kowie korzystają z kolonii, a mianowicie Stow. pracownic fabr. cygar pod wezw. św. Józefa, Związek m ł o d . r o b . kat., Sodalicya robotnic papierowych i Zakład św. Jadwigi. Przewodniczące 1-szego i 2-go z wymienionych stowarzyszeń poparły naszą akcyę przez wydatną pomoc w urządzeniu r a u t u n a cele kolonii, dwa drugie przez złożenie podwójnych opłat za dziewczęta zgłoszone do kolonii. Również firma M. P r a u s ofiarowała 180 K . n a umieszczenie 6-ciu pracownic. W lipcu 1914 r. korzystało 24 kolonistek z pobytu w Skawie. Przerwę w pracy sekcyi, spowodowaną trudnościami wojennych czasów wyzyskuje przewodnicząca p . St. Lewkowiczowa n a przygotowanie projektu przekształcenia ustroju sekcyi dla wzmożenia owocnej działalności. , V I I . S e k c y a m ł o d z i e ż y skupiła głównie swe usiłowania w p r a c y n a d dziećmi w ochronce popołudniowej przy ul. Dietlowskiej. 0 rezultatach pracy najlepiej świadczy, że n a 36 dziewczynek uczęsz czających do ochrony prawie wszystkie przy końcu roku w szkole uzyskały dobre świadectwa. Dzieci odrabiały lekcye, szyły bluzki 1 koszule, k t ó r e przechodziły n a ich własność. N a gwiazdkę otrzy m a ł y ciepłe sukienki i słodycze, codziennie dostawały podwieczorek, co sobotę zmieniały książki do czytania. J e d n o dziecko umieściła sekcya w kolonii rabczańskiej. Gdy wskutek zabrania budynków szkolnych n a szpitale: wojskowe, brakło miejsca pracy członkom sekcyi, osłabionej przez wyjazd wielu z nich z powody wojny, udało się urządzić w Związku'król. Jadwigi szkółkę popołudniową dla 15 dzieci. N a u k a szła według planu szkolnego, prócz tego dzieci wy konywały roboty włóczkowe dla legionistów. Wyewakuowano część tej garstki — z resztą przeniosły się panie z sekcyi do prywatnego mieszkania, urządziły dzieciom św. Mikołaja, przygotowywały je do Spowiedzi i Komunii św. Prócz p r a c y n a d dziećmi nie zaniedbywała sekcya kółka samo kształcenia, zwłaszcza ożywiło się ono bardzo, gdy przyszły do skutku za staraniem p n y Bogdanikówny wykłady ekonomii społecznej prof. Strassburgera. Sekcya zajmowała się też urządzaniem popołudnia artystycz nego lub pogadanki dla członków P . Z. N . K. w każdą ostatnią so botę miesiąca w Czytelni Związku. P o dłuższej przerwie, spowodowanej wypadkami wojennymi, podjęła sek. młodz. n a nowo działalność w październiku 1915 r. i przez NAUKOWEGO I SPOŁECZNEGO 121 3 miesiące zajmowała się dyżurami pomocniczemi w ochronie przy alei Krasińskiego dla dzieci rodzin powracających z ewakuacyi, pro wadzonej przez Arcybr. m a t e k chrz. Od połowy stycznia b . r. pro wadzi ochronkę własnemi siłami w lokalu, użyczonym przez Arcybr. matek chrzęść, przy ul. Siennej 1. 5. Uczęszcza dzieci 35 z I I , I I I i I V kl. ludowej. Przewodniczy sekcyi młodzieży po ustąpieniu p . Maryi Kowalskiej, p . Matuszewska, dotychczasowa wice-przewodnicząca. VIII. Sekcya burs: Seminarzystek i Studenckiej w swem sprawozdaniu informuje, iż obie bursy musiały być zam knięte z początkiem nowego roku szkolnego 1914-15 z powodu kwa terunku i ewakuacyi i poniosły ogromne szkody t a k w zniszczonych meblach jak i konieczności zapłacenia lokali. Na nowo otwarto je we wrześniu 1915 r. i obecnie w bursie studenckiej jest 24 wycho wanków, zostających pod prawdziwie ojcowską, duchowną opieką ks. Kuliga.-dŁegensem jest p . Łojek, słuch, fil., mający 2 zastępców, wzorowych uczniów V I I I . kl. ginrn. W bursie seminarzystek we wrześniu było 39 wychowanek, liczba t a wzrosła przy koścu roku do 55. . . ' . Przewodniczącą sekcyi burs jest w dalszym ciągu p . Stani sława Rychłowska. . I X . S e k c y ę p e d a g o g i c z n ą , której kierownictwa zrzekła się p . Woźniakowska z powodu bardzo ważnych i licznych obowiąz ków w wydziale Arcybr. m a t . chrz. polecił wydział n a nowo zorga nizować p . Zofii Korczyńskiej i p . Zofii Krzyżanowskiej, mianując je pierwszą przewodniczącą, drugą sekretarką tejże sekcyi. Sekcya opracowała plan założenia szkoły wychowawczyń dwojakiej kateg o r y i : wychowawczyń-kierowniczek z wyższem wykształceniem tepretycznem i wychowawczyń-nianiek, któreby n a zasadach fachowo teoretycznych ćwiczyły się w zajęciach praktycznych, t. j . pielęg nowaniu dzieci t a k zdrowych, jak chorych. Wydział Związku zaapro bował ów plan i upoważnił obie wyżej wymienione panie do zba dania g r u n t u miejscowych stosunków odnośnie do danej kwestyi oraz do rozpoczęcia kroków wstępnych dla zorganizowania tych kursów. Sekcya zwróciła się do zakładu im. Dziec. Jezus i bardzo życzliwie popierane przez przewodn. tamtejszego komitetu opie kuńczego hr. Rostworowską oraz ordynującego tamże lekarza dra Bujaka, przedstawiła projekt współpracy n a gruncie zakładu, a mia nowicie korzystanie z lokalu i urządzeń w zakładzie dla p r a k t y k i r 122 SPRAWOZDANIE Z RUCHU RELIGIJNEGO, w zajęciach z dziećmi, a wzamian dostarczenie pomocy w pracy nad dziećmi przez p r a k t y k a n t k i pod fachowem kierunkiem dozorczyni. Poza zajęciami w Domu im. Dziec. Jezus p r a k t y k a odbywałaby się w szpitalu chorób dzieci, n a co uzyskała sekcya pozwolenie Dyr. tegoż szpitala p . Prof. Lewkowicza. Zarząd Domu im. Dziec. Jezus po rozpatrzeniu przedłożenia odpowiedział, że w t y m tylko razie przyjąłby projekt sek. pedagog., o ile t a zdołałaby wystarać się o od powiedni fundusz n a rozszerzenie domu, gdyż wobec panującej t a m ciasnoty niepodobna myśleć o wprowadzeniu p r a k t y k a n t e k . Równocześnie starała się sekcya o uzyskanie sali wykładowej i prelegentów dla studyów teoretycznych, nawiązała korespondencyę z i n s t y t u t a m i wychowawczyń w Warszawie, Wiedniu, F r y b u r g u i Londynie i krzątała się, b y zebrać pewien fundusik n a 1-sze potrzeby administracyjne. Celem umieszczenia p r a k t y k a n t e k weszła w poro zumienie z Siostrami Miłosierdzia przy ul. Piekarskiej. Wszystkie te czynności, będące w toku przerwała w o j n a ; jedynie wewnętrznej pracy przygotowawczej, polegającej n a studyowaniu odpowiednich dzieł ograniczyła się czynność sekcyi, a prócz tego p . Krzyżanowska korzystając z pobytu w Szwajcaryi zapoznała się z urządzeniem istniejących t a m zakładów w rodzaju u n a s planowanego. X. S p r a w o z d a n i e S e k c y i o c h r o n y k o b i e t , k t ó r a w 1-szej połowie 1914 r. była w pełnym rozwoju daje obraz zawieszenia czyn ności wskutek wojny. Starania sekcyi w tych smutnych miesiącach ochroniły inwentarz „schroniska" od zniszczenia i skupiły się w za biegach uzyskania od władzy wojskowej środków ochronnych przeciw szerzącej się w zastraszający sposób niemoralności. Dopiero w maju 1915 r. otwarła sekcya ponownie biuro pośrednictwa pracy, któ remu początkowo bezinteresownego umieszczenia i kierownictwa udzieliła p . Matejkówna, ale gdy rzesze kobiet bez zarobku zalewać zaczęły biuro, zwróciła się sekcya o pomoc do h u m a n i t a r n y c h instytucyi. Za pośrednictwem p . Henrykowej Sienkiewiczowej, członka Związku, uzyskała 5.000 franków od komitetu szwajcarskiego dla ofiar wojny w Polsce, oraz 1.000 franków z instytucyi międzyna rodowej komitetu pomocy dla dziewcząt Polek, zawiązanego sta raniem Stow. międzyn. „Protectioń de la jeune filie". Dzięki temu mogła otworzyć swe dawne działy i nowy bardzo ważny warsztat zarobkowy t. zw. „Salę zajęć" w wynajętym lokalu przy ul. K r u p niczej 1. 16. Obszerność tego lokalu umożliwiła sekcyi udzielenia gościny Związkowi kat. robotnic, kierowanemu przez pnę Zofię Że- NAUKOWEGO I SPOŁECZNEGO 123 leńską, który to Związek przystąpił w jesieni 1915 r. n a członka pol. Związku Niewiast katol. ; w każdą niedzielę i święto popołudniu zamienia się warsztat pracy w miejsce godziwej rozrywki i swobod nego kształcenia polskiej robotnicy. W jesieni 1915 r. brała sekcya czynny udział w pracach k o m i t e t u o p i e k i n a d p o w r a c a j ą c y m i u c h o d ź c a m i , a mianowicie w rozdawnictwie posiłków w tymczasowych schroniskach pracy przy Alei Krasińskiego i w Podgórzu (około 400 osób dziennie gromadziło się w każdem schronisku) w udzielaniu informacyi, załatwianiu for malności, związanych z osiedleniem i zagospodarowaniem się rodzin. „ S a l a z a j ę ć " zrazu pomyślana w celu dostarczania natych miastowego zarobku nietylko mieszkankom schroniska, ale i zgła szającym się po pracę do biura miała obejmować prócz nauki szycia i kroju bielizny i krawieczyzny także naukę t r y k o t a ż u i szmuklerstwa, lecz te 2 działy nie doszły do skutku z powodu b r a k u wełny i bawełny. N a u k ę szycia i kroju pobierało 18 dziewcząt (od lat 14), które po 2 miesiącach zaczęły zarabiać około 18 K. miesięcznie. Szat nia dawała poza d o m robotę 60 kobietom. Przez 3 miesiące do 1-go stycznia sporządzono 408 koszul męskich, 31 damskich, 981 dzie cinnych, 587 u b r a ń chłopięcych, 500 sukienek, 175 kobiecych i t. d., ogółem 2.671 sztuk, wartości 14.546 K. 46 h. Zarządza szwalnią ks. Leonowa Sapieżyna, kierowniczką jest p . Olga Odziemcówna. M i s y a d w o r c o w a po przerwie, spowodowanej utrudnionym dostępem do dworca, podjęła w lipcu 1915 r. swe czynności do 1-go grudnia siłami p a ń dyżurnych, potem pozyskaną płatną funkcyonaryuszką. Obecnie jest ich dwie. Liczne usługi, świadczone prze jezdnym ilustruje kroniczka wypadków dnia. Przewodniczącą misyi dworcowej jest p . Szlachtowska. S c h r o n i s k o obecnie (przy ul. Krupniczej 1. 16) o t w a r t e od września 1915 r. może pomieścić 5 osób n a I kl., 10 osób n a I I kl., a w osobnym pokoju mieszkają 3 osoby stale za opłatą miesięczną 10 K. Opłata n a I kl. wynosi 70 hal., a n a I I kl. 40 hal. W 1914 r. do września w dawniej szem schronisku znalazło umieszczenie 791 osób, bez różnicy wyznań, narodowości i stanów. W 1915 r. (otwarte od września) wykazuje 385 noclegów n a I kl., 593 n a I I kl., w po koiku małym 135, bezpłatnych 166, razem 1.279 noclegów 172 osobom. N a bezpłatne obiady wydano 30 bonów herbat, bezpł. 176. B i u r o p o ś r e d n i c t w a p r a c y prócz umieszczania na po sadach udziela porad i informacyi; natłok poszukujących pracy 124 SPRAWOZDANIE Z RUCHU RELIGIJNEGO, wielki, a zgłoszeń pracodawców mało, ten stosunek mogłoby większe poparcie społeczeństwa zrównoważyć. Zgłoszeń o posady służących, gospodyń, pielęgniarek i t. p . było w 1914 r. 339, w 1915 r. 469. Zarząd sekcyi zorganizował w ostatnich czasach nowy ważny dział pracy t. j . „opiekę szpitalną". Celem jej zbliżenie się do kobiet, które bądź dobrowolnie, bądź przypadkowo popadły w nieszczęście i cho robę, nieść im pomoc i pociechę, zachęcać do pracy i życia uczciwego, dostarczyć sposobności do powrotu n a drogę prawa, licującą z god nością kobiecą. Koniecznem byłoby otwarcie przytułku n a wzór warszawskiej „ P r z y s t a n i " w Piasecznej. Do urzeczywistnienia tych planów potrzeba koniecznie poparcia społeczeństwa t a k groszem jak czynem. Przewodniczącą tej sekcyi jest p . Aleksandra Żuk-Skarszewska, sekretarką p . W a n d a Telesznicka. X I . S e k c y a t a n i c h k u c h n i najdotkliwiej ucierpiała wskutek wojny, spadły bowiem n a nią ciężary dostarczania ludności taniego pożywienia przy ciągle wzrastającej drożyźnie, a z drugiej strony ciągłe zmiany w napływie swej klienteli utrudniały pracę. Począt kowo tysiące rodzin rezerwistów nagle pozbawione ojców i żywi cieli potrzebowało r a t u n k u zanim zasiłek rządowy otrzymać zdo łali ; setki królewiaków, niemogących wrócić do swych domów, a po zbawionych funduszów, potrzebowało pomocy. Nie mając innego sposobu, ratowaliśmy ich bądź wydawaniem bezpłatnych obiadów (8.700 obiadów dla rodzin rezerwistów) bądź biorąc za całodzienne utrzymanie a 1 K . w porozumieniu z „ S a m a r y t a n i n e m " , k t ó r y wraz z ofiarami publiczności pokryli koszta. W czasie ewakuacyi inna trudność nastała, spadła bowiem ilość obiadów, a jedynie przy wiel kiej frekwencyi u t r z y m a ć się mogą tanie k u c h n i e ; zarząd sekcyi zmuszony był podwyższyć cenę obiadu o 4 hal., potem o dalsze 6 hal., tak, że cena normalnego obiadu wynosiła w 1915 r. 30 hal., a obecnie skutkiem drożyzny dochodzi do 40 hal. Stołownicy zdając sobie sprawę z ciężkich warunków z niepokojem dopytywali czy tanie kuchnie nie ulegną zwinięciu. W styczniu 1915 r. gmina m. K r a k o w a ofiarowała sekcyi 400 q węgla, po worku mąki (dla każdej kuchni) bezpłatnie, a 8 worków po zniżonej cenie. Uzyskała też sekcya bez procentowe pożyczki a 1.000 K . od skarbniczki sekcyi p . K o m a r nickiej, od h r . Andrzejowej Potockiej i od bar. Goetza ; umożliwiło to kupno zimowych zapasów. Z radością przyjęła sekcya ofertę ma gistratu n a zorganizowanie trzech nowych kuchni dla ludności ewa- NAUKOWEGO 1 SPOŁECZNEGO 125 kuowanej i robotników, a mianowicie n a Grzegórzkach, na Zwie rzyńcu i w Podgórzu. Oprócz czterech dawniejszych kuchen sekcya ma w swoim zarządzie kuchnie Związku ekonom, urzędników. Przewodniczącą sekcyi do 1 maja była p . Zofia Popielówna, obecnie p a n n a Aniela Skaczkowska. Sprawozdanie kół związkowych: W Z a k o p a n e m praca do znała zmian i trudności wskutek wojny i t a k : w Z w i ą z k u m ł o d z i e ż y r z e m i e ś l n i c z e j znaczny % członków powołany został do służby wojskowej lub zaciągnął się do Legionów. Pozostała gar stka chłopców (około 20 terminatorów) wyrusza co niedziela w góry (w zimie n a nartach) poczem zbierają się w lokalu Związku n a od czyt i wspólną rozrywkę. Zajmują się n i e m i : prezes, ks. Rychlik i ks. Winkowski, oraz starsi studenci tutejszego gimnazyum. T a n i a k u c h n i a oddała wielkie usługi uchodźcom i odciętym od domów rodakom z Królestwa. Zawiązany z początkiem wojny komitet obywatelski, a od kilku miesięcy Delegacya komit. K . B. K. zakupiły w taniej kuchni dla ofiar wojny 4,254 obiadów. Ogółem, wydano w 1914 r. 14.355, a w 1915 r. 16.523 obiadów. Herbaciarnia na Bystrem z powodu zbyt małego ruchu została zamknięta, nato miast obie herbaciarnie w Zakopanem funkcjonują dobrze. W S z w a l n i zainicyowanej przez zakop. Sodał. p a ń brały panie należące do P . Z. N . K . żywy udział. Szwalnia wysłała do Choczni 12-cie 5-cio kg. pudeł z ubraniami i bielizną i 6 takich pudeł do Kra kowa dla komitetu doraźnej pomocy dla ewakuowanych. Prócz tego sporządzono ubranie, bieliznę i pościel dla 50 dzieci legionistów. Na szycie zbierano się u p . I r y Scibor-Rylskiej. Z w i ą z e k A n i o ł a S t r ó ż a Uczy przeszło 300 dzieci. Zebrania odbywają się co miesiąc pod przewodnictwem katechety ks. J ó zefa Orła oraz kilku pań. W maju 1914 r. Najprzew. ks. biskup Nowak poświęcił sztandar Związku 1-szy sztandar abstynenckiej dziatwy n a ziemi polskiej. Kółko eucharystyczne przy t y m związku gromadzi dzieci w 1-szy piątek miesiąca n a krótką wspólną adoracyę Przen. Sakramentu. K a s a Oszczędn. przy Związku A. Stróża słabo funkcyonuje podczas wojny, lecz przynajmniej oszczędności poprzednie są nie naruszone. Pracujący w t y m miłym Związku, widzą dobre rezul t a t y u dzieci, wyrabiają się c h a r a k t e r y karne, umiejące panować nad zachciankami. 126 SPRAWOZDANIE Z RUCHU RELIGIJNEGO, W D o m u z d r o w i a pol. młodz. katol. „ O d r o d z e n i e " w chwili wybuchu wojny leczyło się. 15 młodzieńców, z których 9-ciu z Królestwa lub wsch. Galicyi zostało odciętych od rodzin. „Odro dzenie" bezdomnych nie opuściło. W 1914 i 1915 r. ogółem było 87 kuracyuszów: Akademików 20 Alumn. sem. duch 5 Księży • 3 Student, gimn . . 20 Urzędników 9 Nauczycieli 9 Artystów malarzy 3 Rzemieślników . . . . . . . . 16 Handlowców 2 Płaca miesięczna 105 K. w czasach normalnych, została pod niesioną na 110 K. Szereg kuracyuszów był umieszczonych bezpłatnie. „Odrodzenie" ma swą kasę koleżeńską, szatnię, sprzedającą po naj niższych cenach ubranie i bieliznę, urządza pogadanki, odczyty i roz rywki. Pociechą duchowną niosą zawsze z największą chęcią 0 0 . Jezuici. Między pensyonaryuszami panuje prawdziwie b r a t e r s k a jed ność mimo różnicy stanów, k t ó r a pod t y m polskim katohckim da chem równoważy się i zaciera. Mimo wielkich trudności finansowych t r w a „Odrodzenie", czując wyraźnie miłosierną Opatrzność Bożą nad sobą, za pośred nictwem wielkiego opiekuna św. Antoniego uproszoną. Przewodniczy Kołu p . Jadwiga Biechońska, I. wicepr. p . K l a r a Jelska, I I . wicepr. hr. Marya Tarnowska, sekretarką p . Karolina Kupska, skarbniczką p . Emilia Korosteńska. K o ł o w S k a w i n i e organizowało składki n a Legiony i Czerw. Krzyż ; rozdawnictwo posiłku przejeżdżającym wojskom. P o przerwie wskutek wypadków wojennych i ewakuacyi w maju 1915 r. podjęto pracę n a nowo. Głownem staraniem Koła stało się uświadamianie matek (na zebraniach Arcybr. Matek Chrzęść.) o doniosłości, nadzie jach i obowiązkach chwili-obecnej, o walce z chorobami zakaźnemi itp. Koło pośredniczy w nabywaniu produktów spożywczych i towarów bławatnych. Sprowadziło duże zapasy materyałów, a wszedłszy w kontakt, z szwalnią dla dotkniętych wojną może dostarczać ubrania gotowe dla kobiet i dzieci po cenach o połowę tańszych od jarmarcz nych ; poczyniło też starania o dostawę obuwia i- u b r a ń męskich. NAUKOWEGO I SPOŁECZNEGO 127 W jesieni zajęło się Koło urządzeniem dnia „Głodnej W a r s z a w y " m a t k i i dziewczęta zbierały po wsiach d a r y w n a t u r z e za loteryę fantową z której dochód w kwocie kilkuset koron odesłało do ko mitetu k r a k . p a ń „Kraków — Warszawie". Dawniej już dziewczęta okoliczne zgrupowały się w odrębne stowarzyszenie, ale w łonie s t a t u t u Koła, które łączy się zawsze z każdą pracą w duchu katolicko-narodowem w imię h a s ł a wspólnej pracy dla Boga i Ojczyzny. Opieka n a d ubogiemi w parafii, zwłaszcza n a d sierotami t o obecnie jedno z najgłówniejszych s t a r a ń i trosk Koła Prezesową jest p . Adamowa Mrozowicka. K o ł a w C z a r n y m D u n a j c u . Sprawozdanie to przedewszystkiem zamieszcza wyrazy serdecznej wdzięczności dla hr. Zamoyskiej z Zakopanego, k t ó r a przyjechała wraz z kilkoma wyszkolonemi wy chowankami swego zakładu kuźnickiego, b y udzielić członkom Koła praktycznych, nieocenionych wskazówek w zakresie gospodarstwa domowego i ofiarowała bezpłatnie 2 miejsca w zakładzie dla wyu czenia dziewcząt z grona członków związku. W czasie tworzenia się Legionów Koło w Czytelni swej uczyniło p u n k t zborny dla dobro wolnych ofiar, a z darów gospodyń wiejskich : ręcznego płótna, szyły panie związkowe plecaki i bieliznę dla legionistów. Przez zimę gro madziło się Koło n a pogadanki oświatowe pod kierunkiem preze sowej i sekretarki odbywające się. Biblioteka zaopatrzona jest w dodorowe dzieła. Obecnie założono szwalnię. ' | Prezesową jest p . Wiktorya Małetowa, sekretarką p . Emilia Romaniszyn. K o l a w M y ś l e n i c a c h , które założone tuż przed wojną, a nie mogące pracować przez bardzo długi czas wskutek inwazyi, a potem wskutek zajęć swych członków w Lidze kobiet jako do raźnej pomocy dla legionistów, nie rozwinęło się jeszcze należycie, ale gorliwość przewodniczącej rokuje jak najlepsze nadzieje. Dzięki jej zabiegom wydział Koła uchwalił utworzenie kursu szycia i kroju bielizny pod kierunkiem fachowej nauczycielki. K a s a sekcyi wiejskiej Związku w Krakowie, zasilona prywat nymi darami, pokryła koszta utrzymania i pensyi nauczycielki (450 K.), jakoteż udzieliła bezprocentowej pożyczki n a m a t e r y a ł y i przybory (około 600 K.). Uczenie zapisało się 2 1 ; po 3 miesiącach nauki pewna część uczenie prosiła o prowadzenie przez dalsze 3 miesiące; Koło zdecydowało się, mając n a uwadze, że uczenice należycie wyszko- 128 SPRAWOZDANIE Z RUCHU RELIGIJNEGO, lone będą mogły założyć szwalnię, co ideowo i praktycznie wielce dodatnie będzie miało znaczenie. Koło współdziała też z tow. ochronki w Myślenicach, które przystąpiło n a członka P . Z. N. K. Założyło biblioteczkę dla mło dzieży (książek dostarczyła ks. Kazimierzowa Lubomirska i Sekcya rozszerzenia „działalności na prowincyi" P . Z. N . -K.), oraz s t a r a się o propagowanie Związku Ań. Stróża wśród dzieci szkolnych. Prezesową Koła jest p . Helena Adelmannowa. K o ł o w Z i e l o n k a c h rozpoczęło z wiosną swą działalność urządzeniem paru pogadanek dla włościanek z dziedziny gospodar stwa i chowu drobiu. K o ł o w G ó r c e N a r o d o w e j zajmuje się dziewczętami, a w jesieni zamierza urządzić kurs gospodarczy. Przed miesiącem zorganizowano Koło wiejskie w K r z e s z o w i c a c h , a 29 czerwca ma się odbyć Walne Zgromadzenie Koła Związkowego w T e n c z y n k u . Zachętą dla nas do dalsze pracy jest uznanie, jakie ność Związku znalazła u N a prz. Pasterza nasze Dyecezyi Biskupa Sapiehy. Nietylko udzielił n a m finansowe pomocy, nasze prośby w swych notificationes przed wielkim postem nych, w serdecznych słowach polecił życzliwości i poparciu wieństwa parafialnego wszystkie nasze i Kół naszych a g e n d y działal Księcia ale n a wyda ducho i pracy Doradcą duchownym wydziału centralnego Związku est ku r a t o r O. Tuszowski T. J., k t ó r y z wielką życzliwością odnosi się do wszystkich spraw związkowych. N a t e m kończą się sprawozdania sekcyi Kół Pol. Zw. Niew. K a t . , z których podałam t u krótki' wyciąg, stawiając przed oczy Czytel ników niemal same tylko fakta i liczby — niech ofie same przemówią za sobą, t e już dokonane, często z wielkim mozołem i te, co kiełkują dopiero i do wzrostu potrzebują słońca, powietrza i pokarmu — życzliwości, współpracy i poparcia materyalnego. K a n w a na ramach naciągnięta, ale potrzeba więcej jeszcze rąk do wypełniania jej tła najwspanialszą ornamentyką, bo czynów : energicznych, inteligentnych uspołeczniających nas samych, nasze siostry i braci, a temsamem dążących do odbudowy naszej kochanej, skołatanej Ojczyzny. Zofia Druk ukończono 18. lipca 1916 r. Korczyńska. Polski Sfinks. R o k m i n ą ł — d r u g i r o k w o j n y światowej — j a k s t a ł e m w Malborgu, n a d i patrzyłem szeroko rozlaną na czerwony odnogą państwa pruskiego, gdy wystawiane z oznajmiały, Wisły, Nogatem, wał murów i bastyonów, że w o j s k a p r u s k i e i budynków austryackie kolebkę chorągwie wyrwały przed c h w i l ą z r ą k rosyjskich L w ó w . B y ł o o c z e m w t e j chwili myśleć — i o zmienności losów ludzkich związanych Opatrzności Oto z Malborgiem i o dziwnych drogach Bożej w t e j chwili. państwo, które piędź p o piędzi w y p i e r a ł o P o l s k ę z t y c h ziem i ze ś w i a t a , — dziś, n i e z a m i e r z o n y m biegiem z d a rzeń, s p r a w ę t ę s t a w i a ł o w p i e r w s z y m rzędzie s p r a w wotniejszych Europy. Poszła potem najży W a r s z a w a , W i l n o , G r o d n o , Brześć, cała p r a w i e P o l s k a p o s t a w i o n a z o s t a ł a n a k a r t ę przyszłego t r a k t a t u . Dziwna zagadka dziejów! T e m d z i w n i e j s z a , że z p o c z ą t k i e m tej w o j n y n i k t n a s e r y o o sprawie polskiej nie m y ś l a ł . B y ł y s p r a w y b a ł k a ń s k i e , a u s t r y a ckie, niemieckie, Alzacya, Trentino, cieśniny dardanelskie, k w e s t y a m ó r z i m i ę d z y n a r o d o w e g o h a n d l u — k w e s t y i polskiej nie b y ł o . D z i ś o niej m ó w i ś w i a t cały, zabiegają obie s t r o n y walczące o jej rozwiązanie. P. P . T. CXXXI. q 130 POLSKI SFINKS I dziś r o z w i ą z a n ą b y ć m u s i i s a m i n t e r e s zwycięzcy d o m a g a ć się będzie, b y rozwiązaną b y ł a najpełniej p o m y ś l i pol skiej. K t o wie, czy nie będzie t o j e d y n y w y n i k obecnej w o j n y , k t ó r ą w t e d y n a z w a ć b y trzeba- wojną o P o l s k ę . A że z a g a d k a ta nie w y n i k ł a z d a r z e ń , ale że t k w i w istocie rzeczy, z p r z y p a d k o w e g o biegu dowód w t e m , że wiek t e m u , p r z y napoleońskiej wędrówce l u d ó w , s p r a w a p o l s k a b y ł a w t y m s a m y m stopniu sprawą żywotną. Z e t k n ą ł się z nią N a p o l e o n b e z p o ś r e d n i o w r. 1807, wrócił d o niej w r. 1809 i 1812, a więc w r a c a ł p o t r z y k r o ć . A g d y później n a w y s p i e św. H e l e n y r o z m y ś l a ł n a d d z i e j a m i swego życia, za n a j w a ż n i e j s z y c z y n u w a ż a ł „ k a m p a n i ę p o l s k ą " , a od budowę Polski nazwał „kluczem europejskiego sklepienia". D r u g i wielki m ą ż s t a n u , B i s m a r k , k t ó r e m u g e n i a l n e j intuicyi nikt nie odmówi, odczuwał s p r a w y polskiej. S p r a w a ryczną syntezę, z powierzchni bardzo silnie t a wchodziła k l i n e m więc w s z y s t k i e wytężył ziemi. R o z m a c h , doniosłość w j e g o histo siły, by usunąć ją z j a k i m się d o niej z a b i e r a ł , u p ó r , z j a k i m p r z y walce z nią t r w a ł , liczne zabiegi celem u n i cestwienia j e j , świadczą w y m o w n i e , j a k ą w a g ą jej p r z y p i s y w a ł . L u d z i e , oceniający r z e c z y t r z e ź w o , p a t r z ą c n a bezsilność P o l s k i porozbiorowej, Niemcy i sami Polacy, traktowali antypolskie wysiłki B i s m a r k a , j a k m a n i ę . Ze w t e j m a n i i t k w i ł a i n t u i c y a , najlepszy dowód w tem, że wystarczyło, iż z a c h w i a ł a się s z t u c z n a p r z y j a ź ń p r u s k o - r o s y j s k a , b y s p r a w a p o l s k a zaciężyła całem swojem b r z e m i e n i e m n a szali e u r o p e j s k i e j . T a k sądzili d w a j najwięksi mężowie s t a n u , jacy p o rozbiorze P o l s k i — d w a p o t ę ż n e u m y s ł y , k t ó r e g ł ę b s z y m docierały d o i s t o t y rzeczy. Tymczasem istnieli wzrokiem świat cały sądził i n a c z e j . Ś w i a t t e n osądzał w i a r ę P o l a k ó w w o d r o d z e n i e ojczyzny za objaw chorobliwy, — a słowa „jeszcze P o l s k a n i e zginęła" były w całej E u r o p i e synonimem lekkomyślności, p o s u n i ę t e j a ż d o m a n i a c t w a . I s a m i P o l a c y , wierząc w t o od rodzenie, czyż nie wierzyli w b r e w r o z u m o w i , czyż nie r o z u m o wali w b r e w rzeczywistości? !31 POLSKI SFINKS Oto niektóre tylko szczegóły zagadkowe, związane ze z m a r t w y c h w s t a n i e m s p r a w y p o l s k i e j , świadczące, że w obliczu tej sprawy tkwi rys tajemniczy Sfinksa. P e w n e z t y c h szczegółów n i e z r o z u m i a ł e p o dziś d l a ś w i a t a , sercu p o l s k i e m u b y ł y od d a w n a j a s n e . Serce t o odczuwało, że przez rozbiór P o l s k i p o d e p t a n e m było prawo przyrodzone, a wierząc g ł ę b o k o w sprawiedliwość B o ż ą n i e w ą t p i ł o , iż wybije t e j sprawiedliwości g o d z i n a . W i d z i a ł o się p o t e m , j a k j a d złego c z y n u w s ą c z a ł się w ż y ł y całego świata, jak nieprawa żądza rozszerzania się cudzym kosztem i brutalny egoizm n a r o d o w y zatruwały coraz bardziej życie p a ń s t w , j a k w s k u t k u t e g o z a p a n o w a ł n a d ś w i a t e m p o k ó j zbrojny, a w końcu przyszła wojna światowa. Widziało się od d a w n a i d ą c y sąd B o g a . W i d z i a ł o się szczególniej, j a k R o s y a . w t a r g n ą w s z y w m i e j sce P o l s k i , w t a r g n ę ł a w E u r o p ę . U n i c e s t w i ł a o d r a z u , o ile t o było w jej m o c y , całe d z i e d z i c t w o a p o s t o l s k i e g o posłannictwa P o l s k i n a L i t w i e i R u s i , a t e g o d o k o n a w s z y , zaczęła rozglądać się dalej. N i e o k i e ł z n a n y w swej z a c h ł a n n o ś c i „ t r z e c i Rzym", j a k n i m mienią b y ć swoje p a ń s t w o R o s y a n i e , za d u ż o n a r a z i e miał d o r o b o t y ze s t r a w i e n i e m P o l s k i , a n a d t o t r z y m a n y b y ł t ą s p r a w ą n a s m y c z y p r z e z d y p l o m a c y ę niemiecką. to Ale m i m o już od w i e k u wisiała w p o w i e t r z u w o j n a z A u s t r y ą , czasów d w u p r z y m i e r z a z F r a n c y ą w o j n a z N i e m c a m i . a od Oba te p a ń s t w a czują dziś, czem j e s t s ą s i e d z t w o z R o s y ą i że o p a t r z nościowym b y ł wał o c h r o n n y polski. Że t a świadomość przyjść musi, w i e d z i a n o w Polsce od d a w n a . Najistotniejsza j e d n a k p r z y c z y n a t k w i w p r z y r o d z o n y c h głębinach, w psychice narodu tak, jak o n a p r z e d s t a w i a się w swych z a s a d n i c z y c h s k ł a d n i k a c h , j a k n a s t ę p n i e r o z w i n ę ł a się przez h i s t o r y ę , przez położenie swych ziem, przez stosunki sąsiedzkie i w p ł y w y otoczenia. W o g ó l e , j u ż n i e j e d n o k r o t n i e s t w i e r d z a n o , że z a b u d o w a n i e E u r o p y n o w o ż y t n e j o d b y ł o się w i e l o w i e k o w y m p r o c e s e m orga nicznego rozwoju i d o b o r u . P o wielkich przewrotach na po czątku w i e k ó w ś r e d n i c h , p ó z l a n i u się r ó ż n y c h szczepów w n o - 132 POLSKI SFINKS we n a r o d y , poczęły p o d p r z e m o ż n y m w p ł y w e m c h r z e ś c i a ń s t w a p o w s t a w a ć n o w e o r g a n i z a c y e p a ń s t w o w e . D o k o ł a ogniska chrześciańskiej idei rozwijać się poczęła r o d z i n a n a r o d ó w , zjednoczo na temsamem nadprzyrodzonem życiem, tą k u l t u r ą i oświatą, w y t w a r z a j ą c a w r ó ż n y c h t y p człowieczeństwa. Miały t e n a r o d y , samą doczesną narodach tensam zależnie od w e w n ę t r z n y c h u z d o l n i e ń i z e w n ę t r z n y c h s t o s u n k ó w , r ó ż n e f u n k c y e , róż ne kierunki i formy działania, mimo dróg, mimo różnych starć i walk, tych jednak różnych b y ł a cała Europa jednem d z i e d z i c t w e m chrześciańskiej m y ś l i , j e d n ą rodziną, j e d n y m or ganizmem. K a ż d y z narodów był tylko jednym z członków tego o r g a n i z m u , o d m i e n n e role n a r o d ó w b y ł y t y l k o f u n k c y a m i r ó ż n y c h członków j e d n e g o ciała. T a k i m o r g a n i z m e m b y ł a i mi m o w s z y s t k o j e s t p o dziś d z i e ń t a E u r o p a , k t ó r a z katolickie go R z y m u b r a ł a cywilizację. Członkiem tej r o d z i n y , t e g o o r g a n i z m u , b y ł a członkiem potrzebnym i istotnym, bo inaczej i nie Polska; mogłaby przez osiem w i e k ó w b y ć wielkiem p a ń s t w e m . J a k człowiek t a k i n a r ó d m u s i d o czegoś d ą ż y ć , mieć j a k i e p o w o ł a n i e i posłan nictwo. J a k i e m słowem t o p o s ł a n n i c t w o P o l s k i się określi, n a ra zie mniejsza. Nic łatwiejszego w t e j k w e s t y i n a d frazeologię. B y ł a P o l s k a p r z e d m u r z e m c h r z e ś c i a ń s t w a przeciw T u r c y i , b y ła p r z e d m u r z e m k a t o l i c y z m u przeciw R o s y i , spełniała w y r a ź nie o p a t r z n o ś c i o w ą m i s y ę n a wschodzie, b ę d ą c p o m o s t e m m i ę d z y wschodem a zachodem, między Europą a Słowiańszczyzną, S ł o w i a ń s z c z y z n y tej k a t o l i c k i b i e g u n . O s t a t n i k a t o l i c k i n a r u b i e ż y w s c h o d n i e j , n a r ó d calem sercem, naród c a ł e m uzdolnie n i e m , całą silą d u s z y cisnący się d o r o d z i n y n a r o d ó w zachod nich — a rasą, położeniem geograficznem, działalnością, p o d a t nością n a w p ł y w y i zwyczaje, k o m u n i k u j ą c y ze w s c h o d e m . Że unicestwienie t a k i e g o p a ń s t w , że b y ł o r a n ą ciężką dzano to niejednokrotnie, narodu pokojowo państwa w niszczyło organizmie Europy, stwierdził t o N a p o l e o n . usposobionego przyszła równowagę W zaborcza stwier miejsce Rosya, w miejsce k a t o l i c k i e g o d o r o b k u P o l s k i weszło p r a w o s ł a w i e , za- POLSKI SFINKS m i a s t p o c h o d u E u r o p y n a w s c h ó d , wschód wciska się w E u ropę. Ale c z y P o l s k a nie u p a d ł a d l a t e g o , d o spełniania t y c h z a d a ń ? A jeżeli n i e , że to z a b r a k ł o jej sił czyż z a c h w i a n a u p a d k i e m P o l s k i , nie [da się w i n n y t r z y m a ć , czy r a n a o r g a n i z m u europejskiego równowaga sposób pod nie d a się zagoić bez o d b u d o w y P o l s k i ? B i s m a r k twierdził, że P r u s y wzięły n a siebie rolę P o l s k i , i n n i t o t w i e r d z ą o A u s t r y i . B l a s k o w i c h n a zywa Austryę ryglem między pangermanizmem a pansławiz- m e m , i n n i p o m o s t e m m i ę d z y w s c h o d e m a z a c h o d e m . Czy Pol ska m a jeszcze p o c o w r a c a ć d o ż y c i a ? Ileż takich- i t y m p o d o b n y c h wątpliwości k r ą ż y ł o i k r ą ż y p o dziś dzień w świecie, a n a w e t i w słabszych sercach pol skich. J e s t t o t e n n i e p r z e j r z a n y p i a s e k p u s t y n n y , k t ó r y w m i e j sce d a w n e g o ż y c i a z a w i a ł p o d n ó ż e sfinksa. Sfinks s a m , wznosząc głowę i w z r o k k u górze, z niesłabnącą siłą p a t r z y w przyszłość. P o l s k a w s t a j e , a więc m a cel życia i m o c . * * * Czerwone słońce czerwcowe j u ż się chyliło k u . z a c h o d o w i i r z u c a ł o ł u n ę b l a s k ó w n a fale N o g a t u , a m y ś l wciąż jeszcze biegła k u P o l s c e . Gdzieś t a m w o d d a l i , z a s t u r z e k a m i , rozciągał się w uro c z y m p a r o w i e u s t ó p g ó r y z a m k o w e j , świeżo w y r w a n y z r ą k rosyjskich L w ó w , , M i a s t o j a k b y p o t o r ę k a m i p o l s k i e m i n a wschodzie z b u d o w a n e , a ż e b y b y ć w y r a z e m i treścią dziejowego p o s ł a n n i c t w a Polski. Ileż t o r a z y o t o p r z e d m u r z e c h r z e ś c i a ń s t w a r o z b i j a ł y się h o r d y t a t a r s k i e , t u r e c k i e i k o z a c k i e — j a k ż e ż d a l e k o p r o mieniowała s t ą d c y w i l i z a c y a i wiara katolicka, przywodząc przez u n i ę n o w y c h w y z n a w c ó w R z y m o w i ! Jeżeli w k t ó r e m mieście p o K r a k o w i e w i n i e n b y ł s t a n ą ć s y m b o l i c z n y , t y l k o n a m właściwy, kopiec polski, W z n o s z ą c y się n a d L w o w e m , n a r o z ł o ż y s t e j to w tem. górze, z a m k o w e j —V » majestatyczny kopiec Unii wymownie słannictwie narodu. mówi o wysokiem po Nie b u d o w a n y z ciosów, j a k egipskie pi r a m i d y i sfinksy, t o s a m o spełnia z a d a n i e ; jest tajemniczym głosem ziemi, z k t ó r e j j e s t u s y p a n y . W d n i u t y m kopiec U n i i p e ł n y m głosem o p o w i a d a ł zna czenie s w e g o s y m b o l u . Zawiany dymami armatnimi, p o ż o g ą ognia i żelaza, wznosząc się n a d walczącemi tych trzech państw, które kiedyś rozebrały Polskę, zatlony armiami głosił t e n polski sfinks niezniszczalne p o s ł a n n i c t w o swego n a r o d u . Ks. J. Pawelski. Powstanie przekonań i obrzędów religijnych według Malinowskiego. O genezie religijnych p r z e k o n a ń i p r a k t y k istnieje wielka liczba h i p o t e z , d a j ą c y c h się j e d n a k w p r o w a d z i ć d o k i l k u , zna n y c h w etnologii p o d n a z w a m i : a n i m i z m u , p r e a n i m i z m u , m a nizmu i magizmu ). N i e m a m z a m i a r u o m a w i a ć i c h wszyst 1 kich n a t e m m i e j s c u ; uwag o hipotezie, Wierzenia pogląd nieniem c h c i a ł b y m j e d y n i e wypowiedzieć pierwotne na parę k t ó r ą p o s t a w i ł B r . Malinowski w dziele : genezę totemizmu, i formy religii ze Kraków ustroju społecznego, szczególnem 1915, a przytem uwzględ poruszyć p e w n e p u n k t a , k t ó r e b y ć m o g ą s k r o m n y m p r z y c z y n k i e m .do rozwiązania tego zagadnienia. Etnografia i b a d a n i a religijne z nią złączone m a j ą g r a n i c ą wielu b a r d z o p o w a ż n y c h badaczy, z którymi nie zgadzać się w wielu k w e s t y a c h , ale za można trzeba im przyznać, że są t o l u d z i e wielkiej n a u k i , s z u k a j ą c y p r z e w a ż n i e szczerze prawdy." U nas n a t e m polu panował przeważnie dyletantyzm, p o ł ą c z o n y zazwyczaj z wielką p r e t e n s y o n a l n o ś c i ą i — się m o g ł o z d a w a ć — z chęcią p o w i e d z e n i a możliwie j a k jakby naj więcej p i e p r z n y c h rzeczy, t y p o w y m z a ś p r z y k ł a d e m p o d t y m względem j e s t Świętochowski *). O d t e g o r o d z a j u b a d a c z y k o ) Por. W. Schmidt, Ursprung der Gottesidee, Munster 1912; ks. J. Radziszewski: Geneza religii w świetle nauki i filozofii, Włocła wek 1911. ) Por. jego „Źródła moralności", Warszawa 1912. 1 2 r z y s t n i e odbija Malinowski. Znać u niego z a p o z n a n i e się z d o t y c z ą c ą l i t e r a t u r ą , znać spokój uczonego, k t ó r e m u c h o d z i o p o z n a n i e p r a w d y , j e g o książkę m o ż n a p o s t a w i ć o b o k p o w a ż n y c h z a g r a n i c z n y c h p u b l i k a c y j , co znów nie z n a c z y , ż e b y n i e m i a ł a dosyć p o w a ż n y c h b r a k ó w . Mianowicie nieścisłość pojęć, brak j a s n e g o określenia rzeczy, o k t ó r e j m ó w i (n. p . religii), n a d a w a n i e słowom p e w n y m zupełnie d o w o l n e g o z n a c z e n i a n a t u r a l n y ) , b r a k ścisłości w f o r m o w a n i u a r g u m e n t ó w , (nad powta r z a n i e się, t o są w a d y , dające się niemile odczuć p r z y c z y t a n i u j e g o dzieła. Mówi o n n a d t o czasem z b y t o g ó l n i k o w o o p e w n y c h poglądach, zapatrywaniach, nie oznaczając ich konkretniej, w s k u t e k czego t r u d n o nieraz ocenić, czy i o ile m a słuszność (por. n. p . s t r . 41). J a k n a dzieło, k t ó r e m a nie b y ć z b i o r e m „spekulacyj apriorystycznych" (str. V I ) , z a m a ł o p o d a j e ma t e r y a ł u k o n k r e t n e g o , za t o za d u ż o w n i o s k o w a n i a w r o d z a j u : „ p i e r w o t n y człowiek m u s i " , l u b „ n i e m o ż e " t e g o l u b owego czynić. Niebezpieczna pewne t o rzecz wypowiadać a priori t w i e r d z e n i a co d o p i e r w o t n e g o człowieka ; j u ż n i e r a z sprawił on u c z o n y m n i e s p o d z i a n k ę , p o co n a r a ż a ć się n a n o w e ! N i e c o d z i w n e m t e ż z d a j e się, że a u t o r nie u w z g l ę d n i a b a d a ń L a n g a , S c h m i d t a i i n n y c h , w y k a z u j ą c y c h istnienie u p i e r w o t n y c h w i a r y w istnienie n a j w y ż s z e g o j a k i e g o ś B o g a . C z y ż b y a u t o r sądził, że t e n f a k t nie m a z n a c z e n i a d l a j e g o h i p o t e z y ? W razie stanowiska. wskazanem byłoby uzasadnienie zajętego każdym K s i ą ż k a Malinowskiego dzieli się n a d w i e od siebie p r a w i e niezależne i całość s t a n o w i ą c e c z ę ś c i : pierwsza s t a r a jaśnić p o w s t a n i e wierzeń i obrzędów r e l i g i j n y c h ; się w y druga zaj muje- się t o t e m i z m e m i m a b y ć n i e j a k o w y k a z a n i e m n a k o n k r e t n y m w y p a d k u p r a w d z i w o ś c i z a s a d , p o s t a w i o n y c h w części pierwszej (V). W a r t y k u l e niniejszym o g r a n i c z a m się d o o m ó wienia j e g o h i p o t e z y o p o w s t a n i u p r z e k o n a ń i p r a k t y k reli gijnych. P o m i j a m zaś k w e s t y ę o t o t e m i z m i e zupełnie głównie d l a t e g o , że j e s t ona d o t ą d n a d z w y c z a j niejasna i s p o r n a , w s k u t e k czego t ł ó m a c z e n i e p o w s t a n i a religii przez rzecz o wiele nie- jaśniejszą i sporniejszą, u w a ż a m za błąd m e t o d y c z n y . Dla ułatwienia zoryentowania się w d a l s z y c h , szczegó- 137 WEDŁUG MALINOWSKIEGO łowyeh w y w o d a c h , p o z w o l ę sobie: n a j p i e r w p o d a ć o g ó l n y , z a r y s hipotezy Malinowskiego o powstaniu przekonań i praktyk religijnych. D o wytworzenia religijnych obrzędów i wierzeń, kość — t w i e r d z i a u t o r — nie doszła drogą ludz rozumowania. W j a k i ż t e d y s p o s ó b doszła d o t e g o celu? A b y t o p o z n a ć , n a leży z b a d a ć c h a r a k t e r y s t y c z n e cechy wierzeń i p r a k t y k religijnych, n a s t ę p n i e w y s z u k a ć , k t ó r e przeżycia człowieka w y wołują zjawiska, posiadające także charakterystyczne cechy. T e przeżycia są ź r ó d ł e m religijnych wierzeń i p r a k t y k . P o zastanowieniu się n a d naturą religijnych objawów, d o c h o d z i a u t o r d o w n i o s k u , że d w i e są ich c h a r a k t e r y s t y c z n e c e c h y : n a d p r z y r o d z o n o ś ć , .niepojętość, i n i e o p i e r a n i e ich n a r o z u m o w y c h p o d s t a w a c h , lecz n a k o n i e c z n o ś c i się psy chicznej, z j a k ą n a r z u c a j ą się j e d n o s t c e . Zjawdska, t e d w i e cechy posiadające, z a c h o d z ą p r z y uczu ciach' (emocyach), z a t e m u c z u c i a są ź r ó d ł e m p r z e k o n a ń i obrzę d ó w religijnych. Lecz nie t y l k o u c z u c i a ; w s z y s t k i e czynności, z u c z u c i a m i złączone, są obfitem wogóle źródłem- t y c h wierzeń, ale j e d y n i e w t e d y , jeśli częściej się p o w t a r z a j ą , a kul t u r a nie d o s t a r c z a człowiekowi r a c y o n a l n e g o r o z w i ą z a n i a p r o b l e m ó w , z a w a r t y c h w t a k i c h p r z e ż y c i a c h . Uczucia nie są j e d n a k ź r ó d ł e m wszystkich" w i e r z e ń r e l i g i j n y c h ; one s t w a r z a j ą j e d y n i e „ p ł a s z c z y z n ę " życia religijnego, w d a l s z y m zaś r o z w o j u r o z u m w y p r o w a d z a , u z u p e ł n i a i łączy religijne p r z e k o n a n i a . N a s t ę p n i e s t a r a się a u t o r w y k a z a ć , j a k z uczuć p o w s t a wały k o n k r e t n e religijne wierzenia i obrzędy, n . p . wiara w s t r a c h y , c z a r n a m a g i a i jej o b r z ę d y , wierzenia w życie zagrobowe i pogrzebowe obrzędy. ^ Religię s t w a r z a j e d n o s t k a , ale n a d a l s z y jej rozwój w p ł y w a w wieloraki s p o s ó b społeczeństwo, d l a t e g o a u t o r o m a w i a w k o ń c u rolę, j a k ą o n o o d g r y w a w genezie i rozwoju wierzeń i o b r z ę d ó w religijnych. 138 POWSTANIE PRZEKONAŃ I OBRZĘDÓW RELIGIJNYCH W jaki sposób ludzkość nie przyszła do wytworzenia sobie przekonań religijnych? Religia — w e d ł u g a u t o r a — n i e j e s t wynikiem rozu m o w a n i a , d l a t e g o o d r z u c a o n p r z y n a j m n i e j częściowo genezę religii, p o s t a w i o n ą nizm) wogóle tych przez T y l o r a (animizm), H . S p e n c e r a (mawszystkich, którzy najwybitniejszą rolę w jej p o w s t a n i u p r z y p i s u j ą r o z u m o w i (str. 42 n e . ) . „Człowiek b o w i e m , a zwłaszcza człowiek p i e r w o t n y , żyjący w u s t a w i c z n y m ogniu w a l k i o b y t , nie m o ż e b y ć i nie jest i s t o t ą r o z u m n ą i r o zumującą. Żyje o n głównie życiem e m o c y o n a l n e m i c z y n n e m , w ś r ó d ciągłych w z r u s z e ń i n a m i ę t n o ś c i i t e c z y n n i k i k s z t a ł t u j ą całe j e g o p o s t ę p o w a n i e , nie z a ś filozoficzna refleksya. D o p i e r o p o d ł u g i m e w o l u c y j n y m procesie i n a s a m y m j e g o k o ń c u , re fleksya i logika stają się n a j w a ż n i e j s z y m i e l e m e n t a m i w kształ t o w a n i u p o s t ę p o w a n i a i m y ś l e n i a l u d z k i e g o " (str. 76 p o r , s t r . 43). Są j e d n a k ż e u a u t o r a z d a n i a , k t ó r e z d a w a ł y b y się w s k a z y w a ć , że i r o z u m o d g r y w a p e w n ą rolę p r z y p o w s t a w a n i u religijnych p r z e k o n a ń . T a k n . p . n a s t r . 47 zdaje się p r z y z n a w a ć , że w tej k w e s t y i „ c z y n n i k i uczuciowe i wola l u d z k a o d g r y w a ł y ważniejszą a conajmniej r ó w n ą rolę, j a k m y ś l i r o z u m o w a n i e " . N a s t r . 55 podnosi potrzebę uwzględniania czynników uczuciowych obok i n t e l l e k t u a l n y c h , p o d o b n i e n a s t r . 58. J e d n a k ż e , jeśli d o b r z e autora rozumiem, c a ł a d z i a ł a l n o ś ć r o z u m u j e s t „aposte- r i o r y c z n a " . „ T e o r y a n a s z a — m ó w i n a s t r . 115 — b y n a j m n i e j nie neguje zasadniczej roli r e f l e k s y i . . . refleksya analizuje a p o s t e r i o r i , k o n s t a t u j e , u t r w a l a " wierzenia i a k t y k u l t u reli gijnego. Z a s a d n i c z o a u t o r chce koniecznie r o z u m u s u n ą ć na d r u g i p l a n , a b y , j a k później z o b a c z y m y , d a ć miejsce uczuciom, k t ó r e są w e d ł u g niego b e z p o ś r e d n i e m źródłem religijnych wie rzeń i p r a k t y k ) . 1 *) Powyższe w y w o d y są przykładem nieścisłości autora. „Człowiek pierwotny nie jest istotą rozumną". Jest t o contradietio in adiecto ; przez człowieka bowiem rozumiemy istotę rozumną (ens rationałe); nazywać zatem pierwotnego człowiekiem, a mimo to twierdzić, że nie jest istotą rozumną, to tyle znaczy, co utrzymywać, że koło nie jest 139 WEDŁUG MALINOWSKIEGO D r u g i m d o w o d e m n a t o , że religijne p r z e k o n a n i a nie są dziełem z a s t a n a w i a n i a się, ale raczej odczucia, j e s t w i a r a lu d ó w p i e r w o t n y c h w nieosobowe siły z w a n e m a n a , orenda. manitu, „ G d z i e k o l w i e k człowiek p i e r w o t n y w y k o n y w a cere m o n i e religijne i m a g i c z n e , k i e d y k o l w i e k m a poczucie, ze stoi wobec świata nadprzyrodzonego, stawy jaśniejszych i bardziej zawsze i wszędzie określonych jeszcze znaleźć w i a r ę w j a k ą ś tajemniczą, pojęć . . . skutków, przekraczających pod można nieosobową, a b a r d z o m g l i s t ą właściwość c z y s i ł ę " (str. 52), „ b ę d ą c ą wszystkieh u przyczyną jego poglądy l a r n y m b i e g u p r z y r o d y ' ' (str. 53), a wierzenia t e o regu spotykamy n a w e t w religiach r o z w i n i ę t y c h n. p . w chaldejskiej (str. 54). Z t e g o f a k t u wnioskuje a u t o r : „ t r u d n o p r z y p u ś c i ć , a b y t a k i e nieokreślone w y o b r a ż e n i e , a raczej odczucie j a k i c h ś tajemni czych i n i e u j ę t y c h n i c z e m p o t ę g , b y ł o w y n i k i e m refleksyi, od powiedzią n a z a g a d n i e n i a , stojące p r z e d człowiekiem, rozdziałem filozofii p i e r w o t n e j " (str. 54). P r z y p a t r z m y się bliżej w y w o d o m a u t o r a n a s z e g o . Czło wiek p i e r w o t n y nie d o s z e d ł d o w y t w o r z e n i a sobie p r z e k o n a ń religijnych przez rozumowanie, gdyż do t e g o j e s t zupełnie n i e z d o l n y . Czy t o t w i e r d z e n i e opiera się n a d a n y c h etnografii? Oczywiście p i e r w o t n i ludzie nie s t w a r z a l i dzieł w r o d z a j u K a n t a „Kritik der reinen Vemunft", a n i nie z n a j d u j ą się w ś r ó d n i c h S o k r a t e s y i P l a f o n y . Filozofowanie u m i e j ę t n e , ś w i a d o m e , j e s t możliwe u n a r o d u w k u l t u r z e stojącego w y s o k o . Ale, c z y a u t o r sądzi, że ludzkość nie r o z u m o w a ł a wcale p r z e d p o j a w i e n i e m koliste. Człowiek pierwotny nie może być — mówi dalej — istotą ro zumującą, mimo to gdzieindziej mówi o jego refleksyach świadomych, które przecież są niczem innem tylko rozumowaniem, obcą ochrzczonem nazwą. Człowiek pierwotny według autora raz żyje w u s t a w i c z n y c h walkach, to znów g ł ó w n i e wśród walk. Czy więc u s t a w i c z n i e wśród walk to jest t o samo, co żyć wśród nich g ł ó w n i e ? Pierwotny — mówi autor — żyje g ł ó w n i e wśród emocyj . . . one kształtują « a ł e jego po stępowanie. Wniosek zadaleki. Z faktu, że pierwotny g ł ó w n i e wśród emocyj żyje, można rozumnie wyciągnąć wniosek, że one g ł ó w n i e , nigdy zaś, że w c a ł o ś c i kształtują jego postępowanie. Takie nieści słości logiczne można u autora spotkać prawie na każdej stronie. 140 POWSTANIE PRZEKONAŃ I OBRZĘDÓW RELIGIJNYCH się z a w o d o w y c h filozofów? Wszak dziecko p y t a matkę: na co t o ? p o co t o ? S z u k a p r z y c z y n r ó ż n y c h zjawisk i k a ż d y z n a s podziwia je n i e r a z , j a k u m i e sobie coś w y r o z u m o w a ć — c h o ć d o z o s t a n i a K a n t e m jeszcze m u d a l e k o . I ono m a swoją filo zofię p i e r w o t n ą . Czyż t e g o , co zdoła dziecko, nie m o g l i b y czynić p i e r w o t n i , t e „wielkie dzieci", j a k ich n a z y w a j ą b a d a c z e ? Zre sztą s a m a u t o r n i e r a z t w i e r d z i , że refleksya u p i e r w o t n y c h zmie niała „ a k t y w i a r y e l e m e n t a r n e j " n a w i a r ę d o g m a t y c z n ą ; widocznie d o j a k i e g o ś r o z u m o w a n i a więc są zdolni. U n a j p i e r w o t niejszych l u d ó w z n a j d u j e m y różne n a r z ę d z i a , d o k t ó r y c h w y nalezienia, s p o r z ą d z a n i a i u ż y w a n i a t r z e b a r o z u m o w a n i a i zastosowywania zasady przyczynowości; znajdujemy u n i c h le g e n d y o p o c z ą t k u ś w i a t a , n i e b a , ludzi, zwierząt, k t ó r e są n a j oczywistszym dowodem, że oni r o z u m e m szukali przyczyny t y c h rzeczy i n a sWój s p o s ó b znachodzili. N a t o s a m o w s k a z u j e ich s p o s ó b p r o w a d z e n i a w a l k , p o l o w a ń , r y b o ł ó s t w a . Jak z a ś r o z u m o w a n i e m k i e r o w a n e są p r z e k o n a n i a reli gijne l u d ó w p i e r w o t n y c h , m o ż e m y p o z n a ć c h o ć b y z p o w o d ó w , dlaczego w e d ł u g n i e k t ó r y c h z n i c h nie t r z e b a s k ł a d a ć ofiar n a j w y ż s z e m u B o g u , ale i s t o t o m n i ż s z y m od niego. Nie uciekają się d o niego, b o d o b r y , zanadto więc i tak da wszystko*); wielki, a b y z a j m o w a ł się s p r a w a m i l u d z k i m i ) ; z p o w o d u złości 2 ludzkiej u s u n ą ł się od ś w i a t a , z a t w a r d z i ł serca ludzi, w s k u t e k czego a n i g o d n i e p o z n a ć a n i g o czcić nie są z d o l n i ) . 3 Nato m i a s t s k ł a d a j ą ofiary i s t o t o m w y ż s z y m złośliwym l u b d o b r y m , b o t e szkodzić l u b p o m a g a ć m o g ą ) . 4 wody podają Taksamo rozumowe po oni z a p y t a n i , dlaczego n . p . u w a ż a j ą wielożeń- s t w o ) , z a b i j a n i e s t a r y c h r o d z i c ó w ) , - z a b i e r a n i e c u d z y c h rze 6 6 czy w p e w n y c h w y p a d k a c h za d o z w o l o n e ' ) . ) I. 565, ) ) ) ) ) ') 1 2 3 4 5 6 Wogóle w ich Por. Cathrein, Einheit des sittl. Bewusstseins (Freiburg 1914) I I . 83, 104, 113, 471, 487, 495. Tamże I. 379, 649. I I . 148 n. 523. Tamże II. 408, 462. Tamże II. 239, 371. I I I . 2 n. T a m ż e I I . 431. 1. 153, 629, 581. I I . 287. Tamże I. 15 n. 266. I I . 410, 437, 484 n. I I I . 150. Tamże I. 562, 589 n. I I . 414, 490. I I I . 279 n. 301. 141 WEDŁUG MALINOWSKIEGO wierzeniach i p r a k t y k a c h religijnych i p r z e k o n a n i a c h moral n y c h jest „filozofii p i e r w o t n e j " dość, a b y stwierdzić, że przy p i s y w a n i e i m niezdolności r o z u m o w a n i a n i e z g a d z a się z f a k t a m i . Przejdźmy do drugiego argumentu autora, mającego stwierdzić, że p r z e k o n a n i a religijne p i e r w o t n y c h n i e m o g ą b y ć w y n i k i e m r o z u m o w a n i a ; m a z a t e m mianowicie świadczyć ich w i a r a w w y ż s z e , nieosobowe siły. A u t o r p o s z e d ł w t e j k w e s t y i częściowo p r z y n a j m n i e j za zwolennikami t. zw. twierdzącymi, że w i a r ę w i s t o t y dziła w jakieś wiara wyższe magizmu ), 1 osobowe „nadprzyrodzone" poprze nieosobowe siły. Twierdzenie t o n i e j e s t p o p a r t e ż a d n y m i f a k t a m i . . E t n o g r a f i a nie z n a l u d u , k t ó r y b y m i a ł t y l k o t a k i e w i e r z e n i a ) , d l a t e g o 2 a u t o r słusznie jest n a t y l e o s t r o ż n y , że k a ż e t e j wierze w y s t ę p o w a ć „ z a w s z e i w s z ę d z i e " o b o k w i a r y w wyższe w d u c h y d o b r e i złe. N a w i a s e m m ó w i ą c owa „ m a n a " istoty, „ma n i t u " ) n i e jest, według p r z e k o n a n i a p i e r w o t n y c h , s a m a p r z y 3 c z y n ą s p r a w c z ą c z e g o ś ; o n a zawsze j e s t złączona z j a k ą ś i s t o t ą w y ż s z ą ; wyj ą t k o w o o b d a r z e n i są n i ą n i e k t ó r z y , m o g ą c y wsku t e k t e g o d o k o n y w a ć czynności n a d z w y c z a j n y c h , przewyższaj ą) Należą do n i c h : H. King, E . Marett, M. Mauss, Th. Preuss, Edv. Lehmann, S. Hartland i inni — por. Schmidt, Ursprung der Gottesidee, 412—488. ) Z melanczyjczyków, wierzących w „mana", papuasi mają, silnie rozwiniętą wiaTę w duchy przeważnie złe — por. Guis, Proeeeding of the first Australasian Catholic Congress at Sydney, S y d n e y 1900, 829 n, owszem misjonarze przypisują i m nawet znajomość jednego Boga, stwórcy i sędziego — por. Cathrein, Einheit I I I . 355, 359 n. Eównież grupa „matulu" i walmani mają wzniosłe pojęcia o B o g u (por. Cathrein I I I . 366, 3 8 3 ; W. Williamson,"Tłie Mafulu mountain People of British N e w Guinea, London 1912). Podobnie szczepy Australii środkowej, mające t ę wiarę w „manę", mają silnie rozwiniętą wiarę w duchy, a na w e t w Boga n. p. szczep aranda (por. Strehlov, Mythen, Sagen u. Marchen des Arandastammes in Zentralaustralien, bearb. v. Leonhardi, Frankfurt 1907, 1 ^ 7 , Cathrein I I I . 326 ne contra Spencer); również szczep dieri (Cathrein I I I . 318). 'Tosamo należy powiedzieć o „orendwistach" algonkinosach, indyanach (Cathrein I I . 479 n. 486 n), o szcze pie B a n t u (Cathrein I. 247, 253). 1 2 ) Co do „ m a n i t u " prawdopodobne jest t o nazwa ogólna na ozna czenie fetysza, bóstwa, a nawet najwyższego „ D u c h a " — por. Cathrein, Einheit des sittl. Bewusstseins I I . 4 8 3 , 544 n., 553 n. 3 142 POWSTANIE PRZEKONAŃ I OBRZĘDÓW RELIGIJNYCH cych siły ludzi z w y k ł y c h , a takie przekonanie można spotkać n a w e t w najwięcej r o z w i n i ę t y c h religiach. W s z a k i chrześcijań stwo przypisuje różne „ c h a r i s m a t a " wyjątkowym ludziom. J e s t t o zatem wiara n i e w nieosobowe siły, ale w o s o b y posia dające t a k i e s i ł y ; co d o g e n e z y religii nie m o ż n a s t ą d wycią gnąć ż a d n y c h wniosków. Lecz p r z y p u ś ć m y , że a u t o r m a słuszność, t w i e r d z ą c , k o b y l u d y p i e r w o t n e m i a ł y zawsze i wszędzie w i a r ę w ja nieo sobowe siły, p r z y c z y n y s p r a w c z e r z e c z y n a d z w y c z a j n y c h . takie przekonanie jedynie z o d c z u c i a a nie z Czy rozumowa n i a mogło p o w s t a ć ? Czy ono, j a k o coś łatwiejszego d o poję cia, m u s i a ł o uprzedzió uznawanie istot wyższych, będących p r z y c z y n ą sprawczą t e g o , ©o j e s t n a świecie ? W c a l e nie. P o zytywnych danych, stwierdzających w s p o m n i a ł e m , nie m a m y ż a d n y c h . wotnemu to pierwszeństwo, Z n a t u r y z a ś rzeczy człowiekowi znacznie t r u d n i e j jak pier b y ł o b y wpaść n a d o myślanie się „ n i e o s o b o w y c h " p r z y c z y n s p r a w c z y c h , niż n a p r z y jęcie j a k i e j ś wyższej i s t o t y , wywołującej ska. P r z y k ł a d ó w b o w i e m i s t o t , nadzwyczajne sprawujących zjawi swem działa n i e m p e w n e s k u t k i , m a on w s w o j e m życiu i otoczeniu p o d d o s t a t k i e m : w z o r u z a ś działania n i e o s o b o w e j s i ł y żadnego. S t ą d też w i d z i m y , że za z j a w i s k a m i niema znaczniejszymi ludzkość n a j p i e r w p r a w i e powszechnie s t a w i a j a k i e ś istoty: w i a t r , b u r z a , p i o r u n y , r u c h słońca, h u k m o r z a — t o ich c z y n y . D o p i e r o z czasem, z p o s t ę p e m r o z w o j u umysłowego, ludzkość dochodzi d o s t w o r z e n i a sobie pojęć sił n i e o s o b i s t y c h . Dlatego też materyalizm, panteizm zrozumienia dla prostych trudniejszym zwłaszcza jest systemem dla ludzi, niż d e i z m , n a co d o w ó d m a m y w I n d y a c h , gdzie p a n t e i s t y c z n ą religię b r a h m a nów lud_ przemienił sobie na zrozumialszy mu politeizm. Wreszcie p r z y j m o w a n i e t a k i c h sił, w j a k i k o l w i e k sposób mieli b y ś m y je p o j m o w a ć , w k a ż d y m razie w s k a z y w a ł o b y , że pier w o t n i d o r o z u m o w a n i a są o d p o w i e d n i o uzdolnieni. Czemże b o wiem jest t ł ó m a c z e n i e zjawisk przez p r z y c z y n y , c h o ć b y sobiste, jeśli nie rozumowaniem i zastosowywaniem nieozasady p r z y c z y n o w o ś c i ? W o b e c t e g o a n i pierwszy, a n i d r u g i a r g u m e n t 143 WEDŁDG MALINOWSKIEGO a u t o r a nie w y k a z u j e wcale, że p i e r w o t n i n i e z d o l n i byli do r o z u m o w a n i a , a wakwtffk" t e g o religii przez r o z u m o w a n i e s t w o r z y ć g-obie nie mogli. Charakterystyczne cechy religijnych przekonań. P o p r ó b i e w y k a z a n i a , w j a k i s p o s ó b p r z e k o n a n i a religijne nie m o g ł y p o w s t a ć , s t a r a się a u t o r p o d a ć i w t y m celu b a d a n a j p i e r w , jakie właściwe ich źródło są ich charakterystyczne cechy, a b y n a s t ę p n i e w y s z u k a ć , p r z y k t ó r y c h p r z e ż y c i a c h czło wieka p o w s t a j ą o b j a w y , t a k i e c e c h y Wszystkie ludy — mówi autor posiadające. — znają różnicę t e m , co religijne, święte, czego z n i e w a ż a n i e j e s t między świętokradz t w e m — a t e m , c o świeckie (str. 59). P o d z i a ł t e n odpowiada t a k ż e i n a s z e m u p s y c h i c z n e m u s t a n o w i s k u względem objawów, z k t ó r y m i m a m y w życiu d o c z y n i e n i a . ,,W p s y c h i c e ludzkiej istnieją d w i e niezależne od siebie d z i e d z i n y : dziedzina wiary i dziedzina wiedzy, m i s t y c y z m u i myśli n a u k o w e j , religijnego dogmatyzmu i teoretycznych b a d a ń " (str. 61). Czemże dzie d z i n a w i a r y r ó ż n i się z a s a d n i c z o od d z i e d z i n y w i e d z y ? R ó ż n i ą się one z a r ó w n o t e m a t a m i (przedmiotami), które mogą stać się ich treścią, j a k t e ż i p s y c h i c z n y m stanem, który i n n y jest w a k c i e w i e d z y i n a u k o w e g o p o z n a w a n i a , w akcie rehgijnęgo Różni się a inny wierzenia. wiara i wiedza tematami. m i o t e m b o w i e m w i e d z y jest t o , c o d o s t ę p n e Przed rozumowi i świadczeniu ; p r z e d m i o t e m z a ś w i a r y (religii) t o , do c o niezrozu miałe, n i e p o j ę t e , t a j e m n i c z e , święte, czego sprawdzić, a n i u d o wodnić nie m o ż n a . P o n i e w a ż p r z e d m i o t y t e z a s a d n i c z o m i ę d z y sobą się różnią, d l a t e g o p r z e d m i o t w i a r y nie m o ż e n i g d y stać się p r z e d m i o t e m w i e d z y (str. 6 1 , n . ) . R ó ż n i się w i a r a od wiedzy, psychiczny, g d y ż i n n y j e s t nasz g d y w i e r z y m y , a i n n y s t a n p s y c h i c z n y w akcie wiedzy. T e n o s t a t n i b o w i e m ulega p r a w o m a k t wiary zaś stan praw tych zupełnie logiki się nie t r z y m a i empiryi, (str. 62). „ P r a w d z i w a w i a r a — m ó w i a u t o r n a s t r . 64 — n i g d y się nie d a zachwiać argumentacyą i empirycznemi doświadczeniami, 144 POWSTANIE PRZEKONAŃ I OBRZĘDÓW RELIGIJNYCH n i g d y też nie opiera się n a a r g u m e n t a c h i d o ś w i a d c z e n i u c z y s t o n a u k o w e m ;... c z y s t a w i a r a j e s t całkiem n i e d o s t ę p n a d l a rozu m o w e g o p o j ę c i a " . „ D z i e d z i n a w i a r y i w i e d z y są sobie zupełnie obce i n i e m a m i ę d z y n i e m i ż a d n e g o mostu, żadnej łączności (str. 64). „Człowiek wierzący m u s i wierzyć nie dla d o w o d ó w , ale d l a t e g o , że wierzenie j e s t mu psychiczną (str. 6 2 ) ; p e w n e t e m a t y n a r z u c a j ą się m u z koniecznością (str. 75), jako coś koniecznością immanentną pochodzącego z ze w n ą t r z , a człowiek, nie m a j ą c możności p r z e k o n a n i a się, że t o j e s t j e d y n i e j e g o s u b j e k t y w n e m odczuciem, u z n a j e r z e c z y w i s t e istnienie tej z e w n ę t r z n e j i silniejszej od niego realności n a d p r z y r o d z o n e j " (str. 76). Różnicę m i ę d z y w i a r ą na następującym a wiedzą s t a r a się a u t o r wyjaśnić p r z y k ł a d z i e : „ Jeśli — mówd — z a p r o p o n u j ę k o m u , a b y uwierzył... w zasadę termodynamiki, z a m k n i ę t e g o s y s t e m u n i g d y się nie z m n i e j s z a że entropia — żądam od niego rzeczy n i e p o d o b n e j . D o p ó k i mój i n t e r l o k u t o r nie zrozu mie dokładnie twierdzenia, dopóty przedstawia mu się ono j a k o zbiór p u s t y c h d ź w i ę k ó w . S k o r o j e d n a k p o j m i e z n a c z e n i e t e r m i n ó w i z d a n i a , nie p o t r z e b u j e w nie w i e r z y ć , g d y ż właśnie na zrozumieniu pojęć i ich związków polega udowodnienie t w i e r d z e n i a . P r a w d a k a ż d e g o t w i e r d z e n i a n a u k o w e g o staje się oczywista w m i a r ę , j a k się je rozumie. Przed z a ś nie m o ż n a t w i e r d z e n i a d a n e g o ani p r z y j ą ć , zrozumieniem ani odrzucić, g d y ż j e s t ono p o p r o s t u z b i o r e m p u s t y c h w y r a z ó w . Całkiem inaczej rzecz się m a w zakresie w i a r y . w i e m y d o s k o n a l e , co z n a c z y t w i e r d z e n i e , Wszyscy że d u s z a jest nie śmiertelna, a j e d n a k j e d n i ludzie p r z y j m u j ą j e za p r a w d ę , i n n i z a ś odrzucają. N i e m a t a k i e g o d o ś w i a d c z e n i a a n i r o z u m o w a n i a , któreby t o twierdzenie udowodnić fałszywość który mogło, a l b o w y k a z a ć jego (str. 63). D l a t e g o też j e s t ono p r z e d m i o t e m religii, pewne osoby d l a swego psychicznego ustroju muszą „ o d c z u ć " i koniecznie p r z y j ą ć (str. 6 2 ) ) . D w i e są z a t e m 1 — ) Mamy t u znowu przykład nieścisłości autora. Słusznie twierdzi on, że nikt nie może mieć wiedzy ani wierzyć w twierdzenie, którego nie rozumie; jest ono dla niego rzeczywiście „zbiorem pustych dźwięx 145 WEDŁUG MALINOWSKIEGO wnioskuje a u t o r — rzenia : jest ono cechy charakterystyczne nadprzyrodzone, jest czemś niepojętem, tajemniczem, psychicznie czenia l u b religijnego wie „temat", treść jego świętem; k o n i e c z n e , a nie jest jest ono n a d t o wynikiem doświad l o g i c z n e g o w n i o s k o w a n i a ( s t r . 66). Czy rzeczywiście i s t o t n e m i c e c h a m i religijnych s ą owe d w a p r z y m i o t y w s p o m n i a n e p r z e z a u t o r a ? przekonań Aby to po z n a ć , m u s i m y z a p y t a ć , co p o w s z e c h n i e r o z u m i e l u d z k o ś ć p r z e z religię, co j e s t t r e ś c i ą j e j , c o r e l i g i j n e m n a z y w a m y ? p a t r z y m y się o b j a w o w i l u d z k i e g o religią, z a u w a ż y m y , że istotną życia, k t ó r y m y jego treścią jest Jeśli przy nazywamy przekonanie o istnieniu jakichś w zwykłych warunkach niewidzialnych istot, od l u d z i w y ż s z y c h , w z g l ę d e m k t ó r y c h człowiek uznaje i okazuje przez odpowiednie c z y n n o ś c i ) . 1 s w ą zależność D w i e są ż a ków". Ale błędnie utrzymuje, że zrozumienie terminów i zdania jest już udowodnieniem jego prawdziwości,, a temsamem uniemożliwieniem wiary co do niego. Jeśli bowiem zrozumienie do udowodnienia twier dzenia wystarczy, czemuż autor, choć znakomicie r o z u m i e , co znaczy z d a n i e : „dusza jest nieśmiertelna", nie przyjmuje go za „ t e m a t " wie dzy, ale uważa je za „ t e m a t religijny, którego prawdziwości ni fałszywości u d o w o d n i ć nie można? Widocznie zrozumienie terminów i zda nia n i e zawsze jest już jego udowodnieniem! Słuszniej przeto zauważa autor, że udowodnienie zdania polega na „zrozumieniu pojęć i ich związ ków". Może bowiem ktoś rozumieć zdanie, ale ponieważ nie rozumie związku między podmiotem a orzeczfeniem, dlatego nie widzi jeszcze jego prawdziwości. ) Tak mniejwięcej określają religię e t n o l o d z y : „Unter Religion mówi C a t h r e i n , Einheit des sittl. Bewusstseins I. 29 — verstehen wir heute . . . die Verehrung hóherer, ausser und iiber der sichtbaren W e l t stehender persónlicher Wesen, v o n denen m a n sich abhangig glaubt und die m a n irgendwie giinstig zu stimmen sucht. Również S c h m i d t , LTrsprung der Gottesidee str. . 5 ; określa ją „ais die Anerkennung eines oder mehrerer, persónlicher, iiber die irdischen und zeitlichen Verhaltnissę herausragender Wesen u n d das sich Abhangigfuhlen v o n denselben". N a str. 6 dodaje, ż e do jej istoty należy objawianie się jej na zewnątrz przez pewne czynności: modlitwy, ofiary i t. d. W definicyi swojej nie do daję wzmianki o osobowości t y c h istot, gdyż jest już ona. wystarcza jąco zaznaczona calem zdaniem ; nie chciałbym też rozumieć przez t e istoty wyższych istot pozaświatowych, nie widzialnych, bo to nie za chodzi wszędzie co do nich wszystkich. Przytoczę jeszcze def. D u r k h e i m a , L e s formes elementaires de la vie religieuse, Paris 1908, (55. p. P. T. oxxxi. 10 J 146 POWSTANIE PRZEKONAŃ I OBRZĘDÓW RELIGIJNYCH t e m n i e j a k o s t r o n y k a ż d e j religii : t e o r e t y c z n a , na przyjmowaniu pewnych twierdzeń o tych polegająca istotach, o sto s u n k u n a s z y m d o nich, o obowdązku czei i sposobie w y r a ż a n i a j e j ; druga praktyczna, polegająca na wykonywaniu pe wnych c z y n o ś c i , wskazanych n a t u r ą wspomnianego stosunku. Religijnem zaś jest wszystko to, co z jedną s t r o n ą religii j e s t w j a k i k o l w i e k twierdzenia sposób i przekonania można w zyskać odpowiedni sposób sobie ich drugą wszystkie o wyższych istotach, o sto s u n k u i c h d o ludzi • w s z y s t k i e p r z e p i s y , w a n i e i m czci lub złączone; lub przychylność; nakazujące odda wskazujące, jakby same w tymi celu w y k o n y w a n e , wreszcie r z e c z y , czynności miejsca, osoby, d o t e g o celu służące — t o w s z y s t k o j e s t religijnem. N a t o m i a s t t o , co d o B o g a , d o w y ż s z y c h i s t o t się nie odnosi, jest arełigijnem, świeckiem. C e c h ą istotną ligijne różnią ich zatem, się z a s a d n i c z o odnoszenie się do D o t e g o s a m e g o wniosku Boga, którą do dojdziemy, rzeczy od ś w i e c k i c h , istot jeśli re jest wyższych. przypatrzymy się bliżej, czem jest świętość, k t ó r ą p r z y p i s u j ą w s z y s c y „ t e m a t o m " , p r z e d m i o t o m , o b j ę t y m z a k r e s e m religii. K a ż d a religia o b e j m u j e ogól rzeczy ś w i ę t y c h , m a n a c z y n i a , b u d y n k i l u b miejsca, s z a t y , posągi święte, m a n a swoje usługi osoby święte, uświęca s w y c h członków, czci święte i s t o t y , głosi świętą saną w świętych księgach. Wogóle naukę, czasem cokolwiek spi gdzieś lud j a k i ś czci j a k o ś w i ę t e nie w p r z e n o ś n e m z n a c z e n i u , t o zawsze należy czem do zakresu polega przedmiotów świętość za j e d n o z n a c z n ą tych niecznością. ale w s k u t e k objętych przedmiotów? z niepojętością, czością p e w n y c h t e m a t ó w dowodów, ; Czy t a k i e p o j m o w a n i e religią. Autor niezrozumiałością, i przyjmowaniem narzucania jego Na uważa ją tajemni ich nie w s k u t e k się ich z p s y c h i c z n ą świętości t ł ó m a c z y ko nam, „ U u e religion est un systeme solidaire de croyances et de pratirjues relatives a des choses sacrees, c'est a dire separees, interdites, croyances et pratiąues que unissent en une móme communaute morale, appelee Eglise, tous ceux qui y adherent". Ta definieya uwzględnia raczej wyższe religie, a nie religię najogólniej wziętą. 147 WEDŁUG MALINOWSKIEGO d l a c z e g o w y z n a w c a j a k i e j ś religii u w a ż a świątynie, naczynia, książki, osoby, i n s t y t u c y e p e w n e za coś świętego? S ą d z ę , że nie. S p r ó b u j m y w y s z u k a ć lepsze wyjaśnienie przejdziemy ogół rzeczy, u w a ż a n y c h świętości. za święte, Jeśli przekonamy się, że wszędzie za święte u c h o d z i , co w szczególniejszy sposób złączone j e s t z B o g i e m l u b istotami wyższemi. które uznaje i czci w y z n a w c a j a k i e j ś r e l i g i i ; n a t e m złączeniu polega świę tość o n t o l o g i c z n a w odróżnieniu od świętości polegającej n a życiu z g o d n e m z prawem etycznej, moralnem, którego n a j w y ż s z y m s t r ó ż e m j e s t B ó g . P r z e z p o d d a n i e się p r a w u m o r a l n e m u człowiek o d d a j e się n i e j a k o B o g u , łączy się z Nim wolą i d l a t e g o j e s t ś w i ę t y m . Obie z a t e m świętości polegają n a p e w n e m złączeniu z B o g i e m ; różnią się zaś, g d y ż j e d n a j e s t p o ł ą c z e n i e m się z N i m z e w n ę t r z n e m , d r u g a zaś j e s t połączeniem w e w n ę t r z n e m , przez wolę oddającego, „ p o ś w i ę c a j ą c e g o " się woli Boga. Ponieważ rzeczy takie, o s o b y są poświęcone, złączone z Bogiem, d l a t e g o u z n a j ą c y t o u w a ż a za swój obowiązek ota czać je p e w n ą czcią i u s u w a ć o d . u ż y t k u codziennego, lęka się ich znieważenia, g d y ż m o g ł o b y t o pociągnąć z a sobą k a r ę ze s t r o n y Boga l u b i s t o t w y ż s z y c h , a n a w e t ze s t r o n y społeczeń s t w a , w k t ó r e m p o d o b n e p r z e k o n a n i a cieszą się u z n a n i e m . I s t o t n ą z a t e m cechą różnią się c h a r a k t e r y s t y c z n ą , przez k t ó r ą rzeczy święte od n i e ś w i ę t y c h , religijne od areligijnych, j e s t wła śnie t o ich szczególniejsze odniesienie, złączenie, o d d a n i e Bogu lub istotom w y ż s z y m , k t ó r y c h istnienie d a n a społeczeństwo p r z y j m u j e . W k a ż d y m p r z e t o w s p o m i n a j ą c o tej jednostka lub razie a u t o r , nie c h a r a k t e r y s t y c z n e j c e s z e ' p r z e k o n a ń religij n y c h i świętych, pominął t o , co najbardziej przy zastanawia n i u się n a d n i e m i w p a d a w oczy. Lecz czy oprócz c e c h y w s p o m n i a n e j p r z e k o n a n i a religijne nie posiadają jeszcze i owych d w ó c h , p r z y j ę t y c h przez a u t o r a , t j . niezrozumiałości, niepojętości, i n a r z u c a n i a się i c h z p s y c h i czną koniecznością? N i e w i a d o m o , co a u t o r przez ową niepojętość „wierzeń r e l i g i j n y c h " r o z u m i e . P r z y p u s z c z a m , że nie sądzi on, a b y z d a n i a , wyrażające sądy o religijnych rzeczach, same w sobie 148 POWSTANIE PRZEKONAŃ I OBRZĘDÓW RELIGIJNYCH b y ł y czemś n i e z r o z u m i a ł e m , w t e d y b o w i e m oczywiście b y ł y b y zbiorem p u s t y c h dźwięków i nie m o ż n a b y b y ł o mieć co nich ani w i a r y , a n i w i e d z y . treść Więc c h y b a prawda, w t y c h t w i e r d z e n i a c h z a w a r t a , j e s t czemś n i e p o j ę t e m dla r z u m u ludzkiego. Ale i t a k a niepojętość charakterystyczną nie m o ż e b y ć wierzeń i o b r z ę d ó w religijnych do ro cechą w ogó1e , j e s t b o w i e m wiele religijnych p r z e k o n a ń i obrzędów, k t ó r e są czemś w sobie zupełnie j a s n e m i z r o z u m i a ł e m Cóż b o w i e m j e s t treścią w s p o m n i a n y c h dla każdego. przekonań? Istnienie Boga l u b w y ż s z y c h i s t o t d o b r y c h i złych, istnienie d u s z y , jej t r w a n i e p o śmierci, obowdązek d o b r e g o życia, p r z e k o n a n i e o n a grodzie l u b k a r z e za g r o b e m , obowiązek czczenia istot wyż szych l u b z y s k i w a n i a sobie ich p o m o c y ofiarami, m o d l i t w ą i t d . Sądzę, że z r o z u m i e n i e t y c h rzeczy nie zawiera w sobie nic, c o b y przewyższało p o j ę t n o ś ć r o z u m u n a w e t najpierwotniejszego, wiec niezrozumiałość cechą religijnych przekonań być nie m o ż e . Z a s t a n ó w m y się t e r a z , czy cechą religijnych przekonań i obrzędów jest p r z y j m o w a n i e ich nie d l a d o w o d ó w , za n i m i przemawiających, ale dla psychicznej konieczności, z j a k ą się one religijnemu człowiekoiyi n a r z u c a j ą . czy t a k a właściwość j e s t cechą charakterystyczną A b y ocenić, religijnych objawów wogóle, p r z y p a t r z m y się, dlaczego n. p . k a t o l i k przyjmuje, następnie zbadajmy, n a czem opiera p i e r w o t n y w ich u z n a w a n i u . N i m j e d n a k p o d s t a w a c h spoczywają je się człowiek podamy, na jakich p r z e k o n a n i a religijne k a t o l i k ó w , mu simy wpierw, p o k r ó t c e z a s t a n o w i ć się n a d s p o s o b a m i p o z n a w a nia p r a w d y , czyli t e g o , co j e s t . D w i e d o niej p r o w a d z ą drogi : wiedza i w i a r a . W i e d z a jest p o z n a n i e m , że coś j e s t , oczywistości w e w n ę t r z n e j , dającej nam wskutek pewność, że t a k być m u s i . W s p o m n i a n ą z a ś oczywistość m o ż e m y osiągnąć w r ó ż n y sposób. N a j p i e r w przez zrozumienie pojęć porównywa n y c h l u b p r z y c h o d z ą c y c h w p e w n e m z d a n i u . T a k n . p . wiem, m a m wiedzę, że j e d e n a j e d e n j e s t d w a . D l a c z e g o uznaję, rzeczywiście t a k j e s t ? G d y ż , z r o z u m i a w s z y , ,co z n a c z y że jeden, co d w a , ujrzałem z bezwzględną oczywistością, że j e d e n a j e d e n 149 WEDŁUG MALINOWSKIEGO musi być dwa. N a s t ę p n i e m o ż e mi się coś stać oczy w i s t e m , przez do p e ł n e j dojście świadomości, świadczącej mi 0 istnieniu czegoś, a u z y s k a n e j przez r o z u m e m k i e r o w a n e spo strzeżenia. N p . n a p o d s t a w i e o b s e r w a c y i m a m świadomość, że t e r a z j e s t dzień. O czem świadomość z p e ł n ą jasnością m ó w i mi, że j e s t , istnienie czyli p r a w d z i w o ś ć t e g o j e s t m i oczywistą bezwzględnie. Co n a s z e m u r o z u m o w i n a r z u c a się z bezwzględ n ą oczywistością j a k o istniejące czyli p r a w d z i w e , n a p r a w d z i wość t e g o m u s i m y się zgodzić b e z w a r u n k o w o , przeciw niej nie 7 m o ż n a mieć n a w e t n i e r o z s ą d n y c h wątpliwości. Z n a t u r y swojej Ibowiem r o z u m nasz j e s t władzą, szukającą p r a w d y , j a k z w r o k j e s t władzą, szukającą ś w i a t ł a . Lecz p o d o b n i e j a k oko z d r o w e , g d y p a t r z y n a oświetlone p r z e d m i o t y , nie m o ż e ich nie wi dzieć, t a k i r o z u m , g d y znajdzie się wobec p r a w d y oczywistej, n i e m o ż e jej n i e u c z u w a ć . Oczywistość, że coś istnieje, m o ż e m y wreszcie osiągnąć przez wnioskowanie z p r a w d już c z y l i przez d o w o d z e n i e . N i e w s z y s t k i e j e d n a k d o w o d y , z jed nakową oczywistością wykazują, że t a k a nie inaczej coś jest 1 być m u s i . Mianowicie d o w o d y m a t e m a t y c z n e , jęciami zupełnie znanych, operujące o d e r w a n e m i od t e g o , co różnie b y ć po może, a mimo to dobrze n a m dostępnemi, gdyż opartemi na zmy- s ł o w e m p o z n a n i u (linia, liczba, k ą t ) , doprowadzają do wnio s k ó w , n a r z u c a j ą c y c h się z oczywistością b e z w z g l ę d n ą ; każdy, rozumiejący dowód, musi także przyjąć dlatego wynikający z niego wniosek. N a t o m i a s t n i e c o inaczej m a się s p r a w a z d o wodami, opartymi na o b s e r w a c y i t e g o , co r ó ż n o r a k i e formy p r z y b i e r a w swojem i s t n i e n i u ) . P o z n a n i e , oczywistość, że t a k 1 •a nie inaczej m u s i b y ć , j e s t t u m n i e j s z a , d l a t e g o t e ż wnioski, n a t a k i c h d o w o d a c h o p a r t e , a c z k o l w i e k mają z a s o b ą d o w o d y , w y k a z u j ą c e , że t a k j e s t n a p r a w d ę , przecież n i e z m u s z a j ą s ł u d o bezwzględnej z g o d y ; zawsze mogą wątpliwości, się n a s u w a ć umy pewne których nierozumność można wprawdzie poznać, ale nie m o ż n a s p r a w i ć , ż e b y wogóle n a s nie n a c h o d z i ł y i nie przeszkadzały przyjęciu danego wniosku. Uznanie takich prawd 1 ) Por. św. Tomasz in B o e t . de Trin. a. 6 a. 1 q. 2. 150 POWSTANIE PRZEKONAŃ I OBRZĘDÓW RELIGIJNYCH zależy t a k ż e od woli człowieka. P o n i e w a ż b o w i e m zgoda nie jest czemś r o z u m n e m , r o z u m n e na zaś p o s t ą p i e n i e j e s t d q - b r e m , wola zaś z n a t u r y d ą ż y d o tego, co d o b r e , d l a t e g o m o ż e w t y m w y p a d k u k a z a ć się wznieść p o n a d n i e r o z s ą d n e w ą t p l i wości i iść za t e m . co się u z n a ł o za o p a r t e n a przekonywują cych a r g u m e n t a c h . Jeśli j e d n a k j a k i ś wniosek j e s t n i e d o g o d n y człowiekowi, n a r u s z a jego u p o d o b a n i a , wola m o ż e w dalekich już stadyach, przygotowujących dojście d o niego, fałszować nasz sąd, odwodzić od b a d a ń , od z a s t a n a w i a n i a się n a d t e m , co jest za, a z w r a c a ć u w a g ę n a t o , co c o n t r a , w s k u t e k czego z a m k n i e d r o g ę d o przyjęcia t a k i e g o wniosku ) . Słusznie p r z e t o x uczyli j u ż s t a r o ż y t n i , że poznać p r a w d ę , zwłaszca m o r a l n ą i r e ligijną, może tylko człowiek d o b r y , gotowy zawsze dobrze czynić i uznać wszelką p r a w d ę , n a w e t najniewygodniejszą. Do p e w n e g o t e ż s t o p n i a s ł u s z n e m jest, co k t o ś p o w i e d z i a ł : „ p o w i e d z mi, j a k ą m a s z filozofię, a j a ci p o w i e m , j a k i m a s z c h a r a k t e r " i nie bez słuszności t w i e r d z i C i c e r o ) , że „ p r z e w a ż n a część l u 2 dzi kieruje się w swoich sądach miłością a l b o nienawiścią, skłonnością l u b niechęcią". Drugim sposobem poznania określić m o ż n a j a k o u z n a w a n i e prawdy jest prawdziwości wiara, którą pewnego twier- *) Św. Tomasz 1, 2, q. 17 a, 6, attendendum est quod actus rationis potest considerari dupliciter; uno modo quantum ad exercitium a c t u s ; et sic actus rationis semper imperari potest, sicut cum indicitur alicui , ut attendat et ratione utatur. Alio modo quantum ad obiectum, respectu cuius duo aetus rationis attenduntur: primo quidem ut verit a t e m circa aliquid apprehendat, et hoc non est in potestate nostra: hoc enim contingit per virtutem alicuius luminis vel naturalis vel supernaturalis. E t ideo quantum ad hoc actus rationis non est in potestate nostra, nec imperari potest. Alius autem actus rationis est, dum his* quae apprehenditj assentit. Si igitur fuerint talia apprehensa, quibus naturaliter intellectus assentiat, sicut prima principia, assensus talium vel' dissensus non est in potestate nostra, sed in ordine naturae et ideo, proprie loquendo, naturae imperio subiacet. Sunt autem quaedam apprehensa, quae non adeo convincunt intellectum, quin possit assentire vel dissentire, vel saltem assensum vel dissensum suspendere propter alkjuarn eausam ; et in talibiis assensus ipse vel dissensus in potestate nostra est et sub imperio cadit. 2 ) D e oratore II. 43. 151 WEDŁUG MALINOWSKIEGO dzenia nie dla j e g o o c z y w i s t o ś c i , ale dla wiarygodno ś c i p o d a j ą c e g o j e za p r a w d z i w e . Oczywiście, a b y m m ó g ł k o m u ś r o z u m n i e wierzyć, m u s z ę w i e d z i e ć , że on jest, że coś p o d a j e z a p r a w d ę , a z a r a z e m m u s z ę wiedzieć, że z a s ł u g u j e n a t o , a b y m u wierzyć, g d y ż i znać m o ż e p r a w d ę i w wypowia d a n i u jej w b ł ą d n i e chce w p r o w a d z a ć . A teraz wróćmy do przerwanego wątku naszych rozważań, dlaczego k t o ś p r z y j m u j e z a p r a w d z i w e p e w n e t w i e r d z e n i a re ligijne? C z e m u chrześcijanin n p . u z n a j e nieśmiertelność duszy, istnienie Boga, n a g r o d y i- k a r y p o śmierci, obowiązek czczenia najwyższej I s t o t y , fakt objawienia d z e n i a i wiele i n n y c h chrześcijanin jeśli być religia j e g o ma godną itd.? Te wszystkie twier przyjmuje, rozumnej w p i e r w s z y m rzędzie d l a d o w o d ó w za n i m i P o n i e w a ż j e d n a k chodzi t u o wnioski, chce i m u s i , istoty, uznawać przemawiających. oparte n a dowodach, a t a k i e wnioski nie są bezwzględnie oczywiste, ale j e d y n i e p e w n e , — p e w n e z a ś wnioski, lecz nie oczywiste, nie z m u s z a j ą n a szego r o z u m u d o ich b e z w a r u n k o w e g o przyjęcia, — d l a t e g o u z n a nie w s p o m n i a n y c h p r a w d zależy t a k ż e od naszej woli, w wyj a ś n i o n e m p o p r z e d n i o z n a c z e n i u . C h a r a k t e r y s t y c z n ą z a t e m ce chą t a k i c h przekonań religijnych udowodnienia i przyjmowanie nie j e s t ich p o d niemożność wpływem ich psychicznej konieczności, g d y ż właśnie o n e n a d o w o d a c h m u s z ą się opie rać i d o p e w n e g o s t o p n i a od woli zależą. A u t o r a z d a j e się b a ł a m u c i ć t a okoliczność, że j e d e n t a k i e t w i e r d z e n i e p r z y j m u j e , d r u g i n i e , z a t e m zdaje się jakaś psychiczna jednych, konieczność, zachodząca u tu działać która nie z a c h o d z i u d r u g i c h . Otóż g ł ó w n y m p o w o d e m t e g o p r z y j m o w a n i a l u b n i e p r z y j m o w a n i a p e w n y c h t w i e r d z e ń religijnych jest oczywiście o b o k n i e z a j m o w a n i a m i e n i a siły d o w o d ó w n a się n i m i i niezrozu ich t w i e r d z e n i e — w o l n a jednostki, która tak tu, jak i w innych wola k w e s t y a c h może de c y d o w a ć się r o z u m n i e l u b n i e r o z u m n i e i oczywiście za d e c y z y ę n i e r o z u m n ą zaciąga odpowiedzialność i przez d o t y c z ą c y w y b ó r s a m a r o z s t r z y g a wogóle o k i e r u n k u , w k t ó r y m m a iść człowiek przez całe życie. 152 POWSTANIE PRZEKONAŃ I OBRZĘDÓW RELIGIJNYCH Oprócz p r a w d , k t ó r e k a t o l i k u z n a j e dla d o w o d ó w , n i e m i p r z e m a w i a j ą c y c h , są w t e j religii n i e k t ó r e p r a w d y , za któ r y c h w zupełności pojąć nie m o ż n a a n i u d o w o d n i ć , ale uznaje się je za p r a w d z i w e dla p o w a g i objawiającego je B o g a , m a się co d o n i c h wiarę. Religia chrześcijańska czyli n p . - twierdzi, że w Bogu są t r z y osoby w jednej n a t u r z e . P r z y p u s z c z a m , że k t o ś r o z u m i e , co t o j e s t Bóg, osoba, n a t u r a , t a k i r o z u m i e p o wyższe z d a n i e . Ale, czy z r o z u m i a w s z y j e , u z n a j e z a p r a w d z i w e ? D o t e g o jeszcze d a l e k o . A b y się p r z e k o n a ć o jego p r a w d z i w o ś ci, szukający prawdy n a j p i e r w b a d a treść pojęć w z d a n i u t e m p r z y c h o d z ą c y c h i nie widzi wcale, ż e b y z pojęcia Boga, osoby, n a t u r y powyższe t w i e r d z e n i e niema d o w o d ó w wynikało. B a d a następnie, czy n a stwierdzenie j e g o prawdziwości. Otóż nie m o ż n a go u d o w o d n i ć oczywiście, j a k n. p . u d o w a d n i a się, że w atmosferze słońca znajduje się w o d ó r ; nie m o ż n a dać n a nie r o z u m o w y c h d o w o d ó w , j a k n p . n a s t w i e r d z e n i e jakiegoś z d a n i a m a t e m a t y c z n e g o i filozoficznego, a wskutek t e g o nie uznać p r a w d z i w o ś c i jego, dla d o w o d ó w , z a n i m można przemawiają cych. Co d o powyższego z d a n i a nie m o ż n a z a t e m mieć wiedzy. Ale t e r a z p a t r z ę , k t o m i t o z d a n i e z a p r a w d z i w e daje? Udowodniłem sobie (jak przypuszczam), że po znajduje się ono w o b j a w i e n i u , d a n e m przez B o g a ; m a m u d o w o d n i o n e , że Bóg a n i w poznawaniu prawdy nie może się mylić, ani w jej ogłaszaniu n a d t o w b ł ą d w p r o w a d z a ć — a z a t e m twier dzenie, przez Niego w y p o w i e d z i a n e , mogę uznać za prawdę, chociaż w e w n ę t r z n e j r a c y i , dlaczego t a k j e s t , nie widzę, p o d o bnie, j a k m o g ę za p r a w d z i w e przyjąć zdanie, wypowiedziane przez człowieka, k t ó r e g o znajomość tej k w e s t y i i prawdomó wność jest m i w i a d o m a , chociaż n a nie nie m a m l u b n i e r o z u m i e m d o w o d ó w . Owszem, g d y b y m w z d a n i e , przez B o g a obja wione, nie wierzył, b y ł o b y t o ubliżeniem dla Niego, j a k ubli żeniem j e s t d l a człowieka, gdy. się jego twierdzeniom wiary nie daje. O ile z a t e m k t o ś m a u d o w o d n i o n e , że z d a n i e p o w y ż sze objawił Bóg, P r a w d a najwyższa, rozumnie może i powi n i e n uznać je za p r a w d z i w e , nie dla jego oczywistości, nie dla d o w o d ó w jego prawdziwość w y k a z u j ą c y c h , ale d l a powagi obja- 153 WEDŁUG MALINOWSKIEGO wiającego je Boga, czyli p o w i n i e n w nie w i e r z y ć ; jego w t y m w y p a d k u będzie r o z u m n ą . wiara J e d n a k ż e , ponieważ zdanie r t o o c z y w i s t e m nie jest, co więcej, p o n i e w a ż r o z u m n i e w y k a zuje jego w e w n ę t r z n e j prawdziwości, a nawet sam fakt wienia jest dla t e g o człowieka t y l k o p e w n ą , a p r a w d ą , d l a t e g o jego r o z u m nie jest nie zmuszony obja oczywistą uznać go za p r a w d ę ; przyjęcie go l u b nieprzyjęcie zależy od jego woli. Dla t e g o właśnie teologia k a t o l i c k a u w a ż a wiarę z a rzecz w o l n ą ; credere vel non credere voluntatis test nisi volens ). 2 est )? dobro credere non 1 po- Z n o w u i t u los człowieka, k i e r u n e k jego ży cia zależy od jego woli. O s t a t e c z n i e z a t e m i t a k i c h p r z e k o n a ń religijnych nie jest cechą c h a r a k t e r y s t y c z n ą n a r z u c a n i e się ich z psychiczną koniecznością, g d y ż właśnie i - ich przyjęcie lub nieprzyjęcie zależy t a k ż e od wołi d o p e w n e g o s t o p n i a . A u t o r miesza pojęcie religii z pojęciem z a m i a s t mówić o p o w s t a n i u religijnych wiary i przekonań, dzie m ó w i t y l k o o genezie religijnych w i e r z e ń . są t o rzeczy r ó ż n e : w i a r a jest dlatego uznawaniem wszę Tymczasem pewnych twier d z e ń za p r a w d z i w e dla p o w a g i objawiającego je. Religia n a t o m i a s t sięga z n a c z n i e dalej, o n a nie musi obejmować w ścisłem z n a c z e n i u , obejmuje cały szereg p r z e k o natomiast wierzeń n a ń i p r a k t y k , k t ó r e są o p a r t e b e z p o ś r e d n i o n a w y n i k a c h roz ważań rozumowych istoty (religia naturalna) religii, j a k chce Malinowski istnieć religia b e z wierzeń w ścisłem Wiara nie stanowi (str. 64), o w s z e m znaczeniu może branych. Po nieważ j e d n a k w i a r a w p e w n e p r a w d y j e s t częścią ważną ligii zamiast chrześcijańskiej, mówić o religii chrześcijańskiej, naukowym. czego Natomiast Niektóre twierdzenia chrześcijańskiej, zresztą unika rzyfelanin mówimy się ściśle autora, wypowiedziane wierze języku o z religii, fides. mogą do pewnych twier d z e ń , b ę d ą c y c h p r z e d m i o t e m w i a r y ściśle wziętej *) Św. Ambroży (!) Rom. 4, 4. ) Św. August, in Joann, tr, 26. 2. o w nie miesza religio b y ć częściowo słuszne, jeśli je o d n i e s i e m y 2 re dlatego m y w potocznej mowie, (tajemnice). 154 POWSTANIE PRZEKONAŃ I OBRZĘDÓW RELIGIJNYCH (3 t y c h „ t e m a t a c h " m o ż n a jętośe, niemożność powiedzieć, udowodnienia ich że j e cechuje naukowo. r o z u m i e m y , co znaczą t a k i e t w i e r d z e n i a , ale n i e niepo- Wprawdzie pojmujemy r a c y i , dlaczego t a k jest, d l a t e g o treść t e g o t w i e r d z e n i a n a m czemś n i e p o j ę t e m , n a d t o nie m a m y dowodów, wykazu j ą c y c h b e z p o ś r e d n i o , że t a k b y ć m u s i ; u d o w o d n i o n e j e d y n i e t o , że w i c h żemy i powinniśmy prawdziwość wierzyć. mamy rozumnie Autor jest utrzymuje, mo że w t w i e r d z e n i a , co d o k t ó r y c h m a m y wiedzę, nie m o ż e m y mieć w i a r y . J e s t t o również j e d y n i e d o p e w n e g o s t o p n i a słuszne za p a t r y w a n i e . T a m , gdzie prawdziwość z d a n i a jest bezwzględnie oczywista, r o z u m z m u s z o n y , u z n a j e j ą bez w a h a n i a , dla w i a r y n i e m a t u m i e j s c a ; u z n a n i e n a t o m i a s t p r a w d d o w o d a m i stwier d z o n y c h , filozoficznych, m o r a l n y c h zależy t a k ż e od woli, k t ó r a może n a k a z a ć zgodę n a nie albo d l a a r g u m e n t ó w , ich p r a w d z i wość w y k a z u j ą c y c h , a w t e d y co d o n i c h m a m y też n a k a ż e u z n a ć je za prawdę dla powagi a w t e d y co d o nich m a m y w i a r ę . wiedzę, głoszącego (C. d. n . ) . Ks. Dr. St. Zegarliński. albo je, Paradoksy i ogólniki. Z teki pośmiertnej Walerego Gostomskiego. — P a r a d o k s y p r a w i s z — m ó w i ą nieraz t e m u , co wygłasza z d a n i a n o w e , o r y g i n a l n e , śmiałe, w formie j a s k r a w e j od n a d m i a r u dobitności, brzmiącej rozdżwiękami niezwykłych zestawień. — Ogólniki p o w t a r z a s z — słyszy często t e n , co głosi p r a w d y nie n o w e , k t ó r e j e d n a k wciąż n a n o w o t r z e b a p o w t a r z a ć , b o wciąż są z a p o m i n a n e . I dogódźże t u l u d z i o m , ż ą d n y m zawsze nowości, a p r z y j m u j ą c y m wszelką nowość nieufnie, j a k o d z i w a c t w o , z u c h w a l s t w o , l u b zgoła niedorzeczność, — p e ł n y m p o s z a n o w a n i a d l a p r a w d s t a r y c h , p o d w a r u n k i e m j e d n a k , a b y one n i g d y o d n a w i a n e nie były! — D l a czego wszakże t e krańcowości? Czyż nie m a z d a ń nowych bez p a r a d o k s a l n y c h p r z e j a s k r a w i e ń i p r a w d starych bez o g ó l n i k o w y c h p o w t a r z a ń ? Z a p e w n e , m i ę d z y d w o m a k r a ń c a m i są zawsze drogi pośre d n i e , ale znaleźć je nie ł a t w o , u t r z y m a ć się n a n i c h t r u d n o , a zajść n i m i d a l e k o n a j t r u d n i e j , częściej b o w i e m koło jakiegoś blizkiego ś r o d k a k r ą ż ą aniżeli d o celów odległych prowadzą. P r a w d a i t o , że w większej części w y p a d k ó w k r a ń c o w e dą ż e n i a słowa i c z y n u s t o p n i o w o zbliżają się d o ś r o d k a , d o złotego ś r o d k a możliwej r e a l i z a c y i ; ale g d y b y w p o ś r e d n i c h strefach li t y l k o się poczęły, c z y ż b y ją m o g ł y osiągnąć? Słusznie m ó w i s t a r a m e t a f o r a : w życiu j a k n a rzece, chcąc się p r z e p r a w i ć n a b r z e g przeciwległy, t r z e b a p ł y n ą ć przeciw p r ą d o w i , a p r ą d i t a k zniesie n a s poniżej n a s z y c h zamierzeń. PARADOKSY I OGÓLNIKI 156 W t e m jest usprawiedliwienie krańcow ości p a r a d o k s a l n e j . r B o czernie jest p a r a d o k s jeśli nie płynięciem przeciw p r ą d o w i , j a k t o n a s grecki źródłosłów w y r a z u p o u c z a : ( p a r a — przeciw, d o k s e mniemanie = przeciw m n i e m a n i e . ) A d r u g a k r a ń c o w o ś ć : ogólnik, wzięty w n a j s z e r s z y m zna czeniu l u d z k i c h słów i dążeń, czyż nie jest t e m , co p r ą d ż y c i o w y r z sobą w dół rzeki unosi? Niedaleko zaiste zapłynąłby ten, c o b y przeciw prądowi u p a r c i e wciąż się zwracał. Z drugiej s t r o n y wszakże, k t o b y wciąż t y l k o biernie d a w a ł m u się unosić, d o i s t o t n e g o celu życia z pe wnością b y nie d o p ł y n ą ł i n a mieliźnie n i e b a w e m osiąśćby mu siał. Skądże się b o w i e m biorą fale, co n a s unoszą, jeśli nie ze źródeł, co z d u s z n a s z y c h t r y s k a j ą ? G d y t y c h z a b r a k n i e s t r u m i e n i ży cia, pozbawiony nowych dopływów, nieodzownie marnieje i wysycha. Płynąć się przez przeciw p r ą d o w i , — rwące strumienie wbrew życia na prądom przeprawiać poszukiwanie i zdo b y w a n i e n o w y c h k r a i n d u c h a : czyż nie jest t o z a d a n i e g o d n e wysokich p r z e z n a c z e ń wyglądało człowieka? — A jakże paradoksalnie ono nieraz w oczach p o s p o l i t y c h z j a d a c z y chleba! Myśl K o p e r n i k a , c z y n K o l u m b a , p o e z y a B y r o n a l u b Mickiewicza : wszystkie t e i t y m p o d o b n e t w ó r c z e z d o b y c z e d u c h a za p a r a d o k s y w swoim czasie p o c z y t y w a n e b y w a ł y . — I cóż z t e g o , że ciasnogłowe filistry p a r a d o k s a l n y m i na zwą wszelkie dążenia i zamierzenia ludzkie, sięgające p o z a ich ograniczony w i d n o k r ą g ? Czyż przez t o owo złośliwie u j e m n e w y zwisko cokolwiek wspólnego z n i m mieć może? Dlaczego koniecznie u j e m n e ? dlaczego wyzwisko? Są p a r a d o k s y i p a r a d o k s y , p o d o b n i e j a k są ogólniki i ogólniki. I t e i t a m t e , obok powszechnie p r z y j ę t e g o znaczenia ujemnego, mają mniej p o p u l a r n e , ale t e m p r a w d z i w s z e znaczenie d o d a t n i e , z samej ich istoty wynikające. O p r a w d o p a r a d o k s u , z a p o z n a n a j a k wszystkie p r a w d y ! —• w oła E r n e s t Hello, j e d e n z t y c h pisarzy, co w formie p a r a d o k s a l r nej wypowiedzieli najwięcej myśli b e z d e n n i e głębokich, a nie skończenie p r a w d z i w y c h . 157 PARADOKSY I OGÓLNIKI G d y p r ą d y m n i e m a ń p o w s z e d n i c h n a d n i e p ł y t k i c h swych fal m y ś l o w y c h p r z y n o s z ą n a m codziennie t y l e fałszów, złudzeń i p r z y w i d z e ń , j a k ż e często głębia i p r a w d a myśli odnajdują w przeciwprądach, przeciwmniemaniach, się paradoksach. B y w a t o nieraz p r a w d a b a r d z o oczywista, b a r d z o p r o s t a , n i e n o w a n a w e t , j e n o n a n o w o i b a r d z o j a s n o oświetlona, a przez t o zdająca się p r z e j a s k r a w i o n ą . W życiu p o t o c z n e m t y l e zawsze p ó ł ś w i a t e ł i półcieniów, t y l e p ó ł p r a w d i półfałszów, że światło zupełne, p r a w d a w p e ł n y m s w y m b l a s k u , dla oczów n i e p r z y w y k ł y c h stają się niewidzialne dla t e g o właśnie, że n a d t o są wido czne. B y w a też, że p a r a d o k s y przynoszą n a m p r a w d y nowe, choć p o w s t a ł e z d a w n y c h , odwiecznie z n a n y c h p i e r w i a s t k ó w ideo wych, podanych nam tylko w nowych, niepraktykowanych d o t ą d z e s t a w i e n i a c h i zespołach. Są one w t e d y j a k n o w e h a r m o nie m u z y c z n e , b r z m i ą c e n i e p r z y w y k ł e m u u c h u dzikimi rozdżwię k a m i , d l a t e g o t y l k o , że n i g d y p r z e d t e m w t a k i m właśnie p o łączeniu d ź w i ę k ó w nie b y ł y słyszane. I cóż się s t a ł o z n o w e m i h a r m o n i a m i i opiniami, co z a m ę t e m rozdź-fflięków i p a r a d o k s ó w b r z m i a ł y niegdyś n a s z y m ojcom? — J a k w s z y s t k o , co n a t y m świecie nowości zabłysło k w i a t e m , p o s t a r z a ł y się, z b l a d ł y , spowszechniały, i dzisiaj j a k o rzeczy zu ż y t e i p r z e ż y t e z b y t j u ż swojsko dźwięczą n a s z y m uszom, z b y t ogólnikowo p r z e d s t a w i a j ą się n a s z y m u m y s ł o m . Zawsze t a s a m a h i s t o r y a . „ D a w a j c i e n a m rzeczy nowe, wo łają j e d n i , z n u d z i ł y n a s już, p r z e j a d ł y się n a m wasze s t a r z y z n y " . „ S c h o w a j c i e sobie wasze nowości, o d p o w i a d a j ą n a t o d r u d z y , nic n a m one nie m ó w i ą ; ogłuszają n a s t y l k o swą krzykliwością, oślepiają swą j a s k r a w o ś c i ą " . Gdzie t u p r a w d a w ś r ó d t y c h przeciwieństw ? —• gdzież t r w a ł a w a r t o ś ć w ś r ó d t y c h z m i e n n y c h , przemijających ocen? — Ta i t a m t a w t e m , co jest niewątpliwą zdobyczą- ludzkiej k u l t u r y , co w niej t r w a wiecznie, m i m o wiecznie n i e n a s y c o n y c h p o ż ą d a ń nowości, co w niej wciąż świeżo z a k w i t a i n a n o w o powstaje, p o m i m o wszelkich opozycyi zwolenników starej z a s a d y : niech będzie, j a k b y w a ł o . 158 PARADOKSY I OGÓLNIKI Nie w y n i k a s t ą d wszakże, a b y ci wzgardziciele s t a r z y z n y , ci wrogowie nowości n i g d y w niczem nie mieli r a c y i . Bywają istotnie p r a w d y p r z e s t a r z a ł e , b y w a j ą też p r a w d y młodzieńczo niedojrzałe. T a m t e czuć stęchlizną, w t y c h n a d m i a r świeżości b u r z y się f e r m e n t e m s p r z e c z n y c h żywiołów. I t o są w ściślej s z e m znaczeniu ogólniki i p a r a d o k s y , j e d n e i d r u g i e z a r ó w n o odlegle od n o r m a l n y c h d r ó g myśli współczesnej, ale r ó ż n i e u s t o s u n k o w a n e d o ż y w o t n y c h jej z a d a ń w przyszłości. Stęchlizną s t a r z y z n y z biegiem czasu coraz b a r d z i e j się stęchlą, f e r m e n t y młodości po wyburzeniu się staje pozostawią zazwyczaj, choć niezawsze, świeży i z d r o w y n a p ó j życia —- cza sem n a j p r z e d n i e j s z y n e k t a r . J a k ż e często idee n o w e o d p y c h a n e zrazu j a k o dzikie p a r a d o k s y , już w d r u g i e m , t r z e c i e m pokoleniu s t a w a ł y się t r w a ł ą zdobyczą zbiorowości ludzkiej i bogaciły d u c h o w y jej skarbiec. Ś w i a t idzie n a p r z ó d p o d r o g a c h p o s t ę p u : — oto m y ś l dość powszednia, z a niewątpliwą poczytywana prawdę. Nie brak wszakże s c e p t y k ó w , co w niej widzą ogólnik, jeśli nie całkiem stęchły, t o w k a ż d y m razie m o c n o w y s z a r z a n y . J e d e n z n a j b a r dziej nowoczesnych dziś t e o r e t y k myślicieli d o b y socyalizmu obecnej, francuskiego, najwybitniejszy Jerzy Sorel, napisał n i e d a w n o książkę p . t. „ Z ł u d z e n i a p o s t ę p u " , s a m y m już t y t u ł e m s w y m zwracającą się przeciw ustalonej d o k t r y n i e nieograniczo nego rozwoju p o s t ę p o w e g o ludzkości, k t ó r e w treści swej d r u z g o cącej p o d d a j e k r y t y c e . Paradoksalną zda się ona doktryny owej wyznawcom i z w o l e n n i k o m . A j a b y m ją n a z w a ł p a r a d o k s e m o p a r a d o k s i e . I s t o t n i e t r u d n o się pogodzić z o d s y ł a n i e m d o k r a i n y złudzeń wszelkiej w i a r y w p o s t ę p . Ale t a w i a r a w d o b i e nowoczesnej czyż nie zrodziła się z k u l t u ideałów wielkiej rewolucyi francu skiej — ideałów, będących w znacznej części paradoksami rozszalałej dążności w y w r o t o w e j ? I dzisiaj p o u p ł y w i e przeszło stulecia, k t ó ż z całą pewnością rozstrzygnąć zdoła, ile p o t y m wielkim fermencie dziejowym pozostało m ę t ó w a ile zdrowego n e k t a r u życia? Różne w t y m względzie są z d a n i a i p r z e k o n a n i a ; ale n a w i d n o k r ę g u sądów o b - 159 PARADOKSY I OGÓLNIKI j e k t y w n y c h wciąż jeszcze zarysowują się one tragicznie zawiłym problematem. Gdzie większy p a r a d o k s myśli współczesnej : w wierze wy z n a w c ó w d o k t r y n y nowoczesnego p o s t ę p u , czy w s c e p t y c y z m i e t y c h , co za złudzenie ją p o c z y t u j ą ? I w k t ó r y m z t y c h p a r a d o k sów więcej i s t o t n e j , twórczej p r a w d y życia? — A może p r a w d a zawiera się j e d y n i e w z a c h o w a w c z y m ogólniku w r o g ó w wszel kiego p o s t ę p u i wszelkich w a r u n k u j ą c y c h go p r z e w r o t ó w dzie jowych?... Tle p y t a ń , t y l e n i e r o z w i k ł a n y c h , m o ż e wogóle nierozwikła n y c h , z a g a d n i e ń i d e o w y c h : — w y m o w n y n a o g r o m n ą wszechdziejową skalę przykład mówiąc p o p l ą t a n i a wzajemnego ustosunkowania, p a r a d o k s ó w i ogólników życia ściśle ludzkiego, w k t ó r e m , j a k m ó w i nasz p o e t a , w s z y s t k o t a k się dziwnie plecie : że k t o b y chciał r o z u m e m wszystkiego d o c h o d z i ć , i zginie, a n i e będzie miał, w co ugodzić. W s z e l a k o n i e t y l k o t a m n a w y ż y n a c h , n a szerokich p r z e s t w o r z a c h d z i e j o w y c h — i n a p o w s z e d n i c h p o z i o m a c h , w cieśni d o l i n i d o l i n e k codzienności d z i w n i e się zazwyczaj plecie. Spla tają się i s t n e węzły gordyjskie p r a w d s t a r y c h i n o w y c h , myśli ż y w o t n y c h i p r z e ż y t y c h , ogólników i p a r a d o k s ó w , d o k t ó r y c h w d o d a t k u o b ł u d a , sofistyka i najzwyklejsze, najliczebniejszekłam s t w o aż n a d t o często się p r z y p l ą t u j ą . R o z u m e m dochodzić, trafnie ugodzić w tej s p l ą t a n i n i e m y ślowej, t r u d n o b a r d z o , c z a s e m zgoła n i e p o d o b n a . Myśl l u d z k a t o c z y się r ó w n o i g ł a d k o p o w y t k n i ę t y c h odwiecznie d r o g a c h ogólników, l u b skacze b e z w ł a d n i e p o dzikich bezdrożach pa r a d o k s u , a r o z u m b i e r n i e się t y l k o t y m r ó ż n y m jej r u c h o m p r z y patruje lub n a zawołanie dostarcza argumentów, mających je u z a s a d n i ć , usprawiedliwić, •— usprawiedliwić w j e d n y m w y p a d k u zacofaństwo starzyzny, w innym zuchwalstwo nowatorstwa. Co lepsze, co gorsze z d w o j g a złego? k t ó ż zdoła r o z s t r z y g n ą ć ? T o p e w n a , że j e d n o i d r u g i e zło konieczne, towarzyszące do b r e m u , o d w r o t n a s t r o n a m e d a l ó w , n a k t ó r y c h życie wybiło odd a w n a , l u b n a n o w o w y b i j a , rozliczne neowartości. Z a l e ż y t o od r ó ż n y c h względów — od .wpływów z e w n ę t r z - 160 PARADOKSY I OGÓLNIKI n y c h i w e w n ę t r z n y c h p o b u d z e ń , od usposobień, p r z e k o n a ń i skłon ności w r o d z o n y c h , k u k t ó r e m u z d w ó c h przeciwieństw, ku ogól nikowi czy p a r a d o k s o w i z w r a c a się p r z e w a ż n i e l u b wyłącznie i n d y w i d u a l n a m y ś l l u d z k a . Ale w t y m , czy w o w y m w y p a d k u w t e d y j e d y n i e działa o n a t w ó r c z o l u b z a c h o w a w c z o , powołuje d o życia nowe, l u b ożywia n a n o w o s t a r e p r a w d y , g d y rodzi się z u m i ł o w a n i a rzeczy, nie s a m y c h słów t y l k o , z przejęcia się ideą żyw ą, nie p u s t y m frazesem, co ją odzwierciedla, l u b m a r t w ą r formułą, c o ją w s t a n i e z a s u s z o n y m przechowuje. Słowa, frazesy, f o r m u ł y , •— j a k ż e często stajecie się g r o b a m i p o b i e l a n y m i rzeczy i pojęć. P a r a d o k s czy ogólnik n a t y m c m e n t a r z u i d e o w y m żyć n a p r a w d ę nie mogą, choć często przybierają p o z o r y życia, b ą d ź w s z u m n e j f e r m e n t a c y i nowatorstwa, bądź w ciągiem d r e p t a n i u p r z e ż y t e j s t a r z y z n y n a d e p t a k u odwiecz nych nawyknień. P r z y j r z y j m y się t e r a z bliżej, czem jest, czem b y ć może p a r a d o k s w przenikającej go p r a w d z i e i s t o t n e g o i w p r z y o d z i e w a jącej go u ł u d z i e p o z o r n e g o życia. W p i e r w s z y m w y p a d k u — powiedzieliśmy wyżej — j e s t on t w ó r c z y , ożywia d a w n e , powołuje d o życia n o w e idee, p r z y oblekając t e i t a m t e w b a r w y p r z e j a s k r a w i o n e , w h a r m o n i e mniej lub więcej r o z d ź w i ę k a m i z a p r a w n e ; — w d r u g i m w y p a d k u jest on litylko p a r a d o k s a l n y , istnieje przez siebie j e d y n i e i dla siebie, dla swych p r z e j a s k r a w i e ń i rozdźwięków, — żyje własną t y l k o f e r m e n t a c y ą , p o k t ó r e j prócz s z u m o w i n i m ę t ó w nic zgoła niepozostaje. S k ą d się bierze t a k i p a r a d o k s •— d o k ą d z m i e r z a ? •— j a k i jego r o d o w ó d , — j a k i e cele i z a d a n i a ? Ród jego z próżności osobistej zazwyczaj się wywodzi, z chęci p o p i s a n i a się mniej l u b więcej zręczną, a zgoła b e z u ż y teczną szermierką słowną, a celem jego — o ile celem n a z w a ć t o m o ż n a — b y w a nieraz figiel ucieszny — pour epctter le j a k się wyrażają F r a n c u z i , — i n t e l e k t u a l n e g o bourgeois, bourgeois, kultu r a l n e g o filistra, j a k go n a z w a ł Nietzsche, w s p o k o j n e j , mniej l u b więcej zatęchłej atmosferze ogólników zdolnego j e d y n i e o d d y - 161 PARADOKSY I OGÓLNIKI c h a ć , a w p a d a j ą c e g o w złość najwyższą, skoro j e n o j a k i ś n a g ł y przeciąg myśli czy słowa z a m ą c i m u j e g o stęchliznę. T a k a złość filisterska, widowisko b a r d z o z a b a w n e , b a r d z o ucieszne. M e dziw, że niejeden p s o t n i k lubi się p o d n i e c a ć antyfilistersko usposobiony swymi paradoksami; ale podobne figle nic nie mają wspólnego z t w ó r c z ą p r a c ą myśli. Z e s t a w i a ć d l a igraszki rozbieżne p i e r w i a s t k i ideowe, t o zu pełnie co innego, aniżeli t w o r z y ć n o w e ideowe w a r t o ś c i ; — prze j a s k r a w i a ć b a r w y swej myśli k u własnej uciesze, l u b k u z d u m i e n i u rozgapionej na wszelkie jaskrawości gawiedzi i n t e l e k t u a l n e j , nie j e s t t e m s a m e m co rozjaśniać z b y t p r z y ć m i o n e z a k a m a r k i d u s z y ś w i a t ł e m szerokich i w i d n y c h p r z e s t w o r ó w myślowych. A j e d n a k j a k wiele t a k i c h figlów ideowych, t a k i c h ł a m a ń c ó w s ł o w n y c h , n i e t y l k o u r ó ż n y c h k u g l a r z y i trefnisiów słowa, lecz t a k ż e u szczerych i p o w a ż n y c h jego rzeczników, posługujących się n i e m w służbie wyższej idei. L u d z i e t a k lubią p o p i s y w a ć s i ę . własną zręcznością i z a b a w i a ć się k o s z t e m cudzej słabości. P y t a n i e : j a k odróżnić paradoks twórczy, k t ó r y przy twa rzą n o w y c h w a r t o ś c i m y ś l o w y c h , od p a r a d o k s u p s o t n e g o , k t ó r y łbawi, i p a r a d o k s u popisowego, k t ó r y służy k u zadowoleniu próżności? B r z m i e ć t o może będzie j a k p a r a d o k s o p a r a d o k s i e , jeśli p o w i e m , że m y ś l l u b c z y n , sięgające p o n o w e z d o b y c z e i w p r z e ciwieństwie d o p r z e s t a r z a ł y c h ogólników zdające się p a r a d o k s a l n y m i , w t e d y t y l k o spełnią t w ó r c z e swe z a d a n i e , g d y n a d o b r z e u s t a l o n y m gruncie ogólników zrodzą się i rozwiną. P r z y j r z y j m y się j e d n a k bliżej t e m u j a s k r a w e m u przeciwień s t w u . Czy n i e d a j e się ono s h a r m o n i z o w a ć w a k o r d z i e przeci w i e ń s t w k o n i e c z n y c h , nieodzownie w a r u n k u j ą c y c h się n a w z a jem? Sądzę, że p r z y k ł a d najlepiej rzecz t u wyjaśni — wielki, arcyw y m o w n y p r z y k ł a d , w z i ę t y z n a j w y ż s z y c h sfer naszego rozwoju duchowego. R o z u m n i szałem! — Czyż m o ż n a sobie w y o b r a z i ć ocży- wistszy o d t e g o h a s ł a mickiewiczowskiego p a r a d o k s z p u n k t u widzenia p o w s z e d n i o ż y c i o w y c h ogólników? — w w i ę k s z y m p o p. p. T. era. 11 162 PARADOKSY I OGÓLNIKI zostający rozdźwięku z całym ówczesnym, a nawet wszelkim racyonalnym światopoglądem ? J a k o ż n i e t y l k o za czasów p s e u d o k l a s y c z n e g o r a c y o n a ł i z m u , lecz i wielokrotnie w czasach późniejszych — n p . w dobie p a n o w a n i a u n a s d o k t r y n y p o z y t y w i s t y c z n e j — t e n rozgłośny o k r z y k młodości filareckiej b y w a ł p o t ę p i a n y j a k o w y r a z szałów z „rajskiej opętańczych dziedziny u ł u d y " , rozpościerających się n a naszą rzeczywistość życiową z t a k wielką dla niej szkodą. A niech n i k t nie mówi, że t o t y l k o w epoce młodzieńczych uniesień wielki p o e t a w t a k p a r a d o k s a l n e p o p a ś ć m ó g ł w y b r y k i . W K s i ę g a c h N a r o d u i P i e l g r z y m s t w a , w K u r s i e l i t e r a t u r y sło wiańskiej, w r ó ż n y c h p i s m a c h z okresu t o w i a n i z m u s p o t k a ć t e ż m o ż n a n i e j e d e n p a r a d o k s , od k t ó r e g o włosy powstają ze zgrozy n a głowie u t u c z o n e g o p o w s z e d n i m i ogólnikami filistra k u l t u r y . T r z e b a się z t e m pogodzić : genialny wieszcz nasz para d o k s a m i nieraz' wojował i, j a k S a m s o n oślą szczęką, walił n i m i 0 t w a r d e głowy filisterskie. C!zy w y k r z e s a ł z nich jakieś żywsze i s k r y d u c h a ? — t o i n n e p y t a n i e , n a d k t ó r e m z b y t d ł u g o b y się t u z a s t a n a w i a ć . Ze za wierały w sobie owe m a c z u g i p a r a d o k s u olbrzymią moc twórczą, z najgłębszych n a t c h n i e ń geniuszu w nie przenikającą, — t o ż a d n e j nie ulega wątpliwości. A j e d n a k p a t r z m y , t e n geniusz, t a k n a wskroś s a m o r o d n y 1 s a m o r z u t n y , k t ó r y od l a t młodzieńczych aż d o zgonu n i w y n a szej p o e z y i i naszego życia d u c h o w e g o „nowości p o t r z ą s a ł k w i e c i e m " , miał od p o c z ą t k u i zawsze zachował głębokość zrozumienia dla z a s a d n i c z y c h , ogólnych p r a w d życia i sztuki, k t ó r e z naszego stanowiska, z uwzględnieniem dwoistego wyrazu znaczenia, ogólnikami n a z w a ć m o ż e m y , •— ogólnikami zachowawczej, od żywczej mocy, b e z k t ó r e j , wszelkie, połyskujące b l a s k a m i n o wości, p a r a d o k s y twórcze są t y l k o p u s t e m , w p o w i e t r z u zawieszonem n o w a t o r s t w e m . Ostatecznie t u n a ziemi wszelka twórczość nie czem i n n e m jest j a k p o m n a ż a n i e m , — p o m n a ż a n i e m tego, co o d d a w n a istnieje, t e m , co z istniejących p i e r w i a s t k ó w n a n o w o p o w s t a j e . My ludzie nie m o ż e m y przecież j a k B ó g t w o r z y ć z niczego. K t o b y się o t o 163 PARADOKSY I OGÓLNIKI kusił — a od p o c z ą t k u ś w i a t a t a k i c h z a k u s ó w n i e b r a k ł o — t e n chyba z nicości s w y c h przywidzeń tworzyłby nicość f a n t a z m a g o r y i . Ex nihilo nihil, j a k mówili d a w n i swych filozofowie. K t ó ż zdoła obliczyć, k t ó ż zdoła określić, j a k i e m o l b r z y m i e m p o m n o ż e n i e m d u c h o w e g o życia naszego n a r o d u s t a ł a się t w ó r czość Mickiewicza! A przez co n i e m się stała i stać n i e m się mogła ? P r z e z ścisłą swą łączność z n a g r o m a d z o n e m i od wieków z d o b y c z a m i t e g o życia, z t k w i ą c ą w nich odżywczą, zachowawczą jego m o c ą . M e miejsce t u a n i sposób w n i k a ć w samą i s t o t ę rzeczy, o g a r n i a ć ją w jej całokształcie w e w n ę t r z n y m . W e ź m y t y l k o s t o s u n e k p o e t y d o zasobów d u c h a n a r o d o w e g o ze s t r o n y c z y s t o a r t y s t y c z n e j , w obrębie l i t e r a t u r y r o d z i m e j . D a n a m t o m o żliwość uwydatnienia należytego zasadniczych naszych pojęć ogólnika i ogólnika w d w o i s t e m jego znaczeniu. Młodzieńczy t w ó r c a D z i a d ó w wystąpił j a k o n o w a t o r p a r a d o k s a l n y wobec p a n u j ą c y c h współcześnie ogólników p s e u d o k l a s y c z n y c h . Ale równocześnie t e n w y c h o w a n y n a w z o r a c h s t a r o 1 ż y t n y c h n o w a t o r s k i r o m a n t y k , wielbiciel a r t y z m u Trębeckiego, b y ł od p o c z ą t k u i pozostał zawsze p r a w d z i w y m , w i e r n y m z a chowawcą ogólnych p o d s t a w o w y c h z a s a d i s t o t n e g o k l a s y c y z m u , z k t ó r y c h p o w s t a ł a , k t ó r e m i wzrosła n a s z a l i t e r a t u r a a r t y s t y czna od czasów K o c h a n o w s k i e g o . Dzięki t e m u w p e ł n y m roz kwicie swego geniuszu stworzyć mógł t a k i e arcydzieło j a k „ P a n T a d e u s z " , klasycznie doskonałą krystalizacyę poetycką życia narodu. Jeśli nazwą p a r a d o k s ó w twórczych — przeciwmniemań — określimy dążność ideową d o t w o r z e n i a n o w y c h wartości, p r z e ciwstawiających się d a w n y m w-artościom, u s t a l o n y m w panują c y c h współcześnie m n i e m a n i a c h i dążeniach -— t o czyż t e osta tnie n i e mogą być nazwane ogólnikami zachowawczymi w odróżnieniu od ogólników, k t ó r e nic nie mają d o zachowania, prócz zatęchłej s t a r z y z n y , a odpowiadają paradoksom, które nic n i e t w o r z ą k r o m p u s t e j g r y słów i myśli w n o w a t o r s k i m p o łysku. T r u d n o o lepszy, w y m o w n i e j s z y p r z y k ł a d t y c h doniosłych 164 PARADOKSY I OGÓLNIKI o g ó l n i k ó w j a k t e n , k t ó r e g o n a m dostarczają w s t o s u n k u d o t w ó r czości Mickiewicza k l a s y c z n a z a s a d a i p s e u d o k l a s y c z n a d o k t r y n a poezyi n o w o ż y t n e j , — t a w s w y m p r z e d w c z e s n y m s t a r c z y m uwiądzie z a n i k a j ą c a d o s z c z ę t n i e p o d świeżymi k w i a t a m i mickiewi czowskich n a t c h n i e ń t w ó r c z y c h , — t a , p o m i m o wszelkiej r o mantycznej ich wybujałości, nowem w nich z a k w i t a j ą c a ży ciem. Z tego, co t r w a , p o w s t a j e wciąż to,, co się s t a j e . T a k i e j e s t zasadnicze p r a w o istnienia, iszczące się w całem życiu ludzkości, w jej d z i a ł a n i a c h i dążeniach, w r e a l i z a c y a c h wszelkich jej z a m i e r z e ń i wysiłków. Ale s t a w a n i e się owo, j a k ż e r ó ż n e b y w a w swej m o c y i rozciągłości. Stają się rzeczy wielkie i m a ł e , o l b r z y m i e i d r o b n i u t k i e , zaledwie d o s t r z e g a l n e ; — stają się za s p r a w ą l u d z i wielkich i m a ł y c h , wielkoludów i k a r ł ó w d u c h o w y c h . R o z w ó j życiowy w z w y k ł y m p o w s z e d n i m s w y m p r z e b i e g u d o k o n y w a się p r z e z ciągłe różniczkowanie, przez z m i a n y d r o b n e , niepochwytne, które następnie, dodane jeden do drugich, mno żone jedne przez drugie, w całkowaniu bezprzestannem wy twarzają o g r o m n e p r z e o b r a ż e n i a , ś w i a t u n o w ą o d m i e n n ą n a d a j ą p o s t a ć . Od czasu d o czasu w t e m stopniowem wolnem pomna ż a n i u i w z m a g a n i u się życia, w t y m c z ą s t e c z k o w y m r u c h u wszechżyęiowej s u b s t a n c y i człowieczeństwa niespodziane n a s t a j e wstrząśnienie, g w a ł t o w n y d o k o n y w a się p r z e w r ó t . N a s p o k o j n e jego fale p a d a i d e a wielkiego myśliciela, c z y n wielkiego działacza. I o t o n a g l e w świecie m a ł y c h l u d z k i c h ż y j ą t e k z a m ę t wszczy n a się o k r u t n y — j a k g d y b y k t o kij w e t k n ą ł w m r o w i s k o . P o r ó w n a n i e nieco może p r z y g r u b e , sądzę wszakże, że dość d o b r z e rzecz m a l u j e . Mówi się przecież nieraz o m r o w i s k u l u d z k i e m . N o woczesny rozwój społeczny, ze swą z a s a d ą postępującego wciąż podziału p r a c y i p r z y s t o s o w a n i a j e d n o s t k i d o w y ł ą c z n y c h jej w p r a c y zbiorowej czynności, d ą ż y j a k b y d o ideału j e d n o s t a j n e j mrówczej k r z ą t a n i n y . Nie chodzi t u n a razie o i s t o t n ą t e g o ideału wartość, lecz o usposobienie, w z b u d z o n e przez wiodący d o ń u k ł a d s t o s u n k ó w życiowych. J e s t t o n a ogół usposobienie wrogie w s z y s t k i e m u , co p r z e r y w a i z a m ą c ą j e d n o s t a j n y t o k b y t u powszedniego, powsze- 165 PARADOKSY I OGÓLNIKI d n i c h m n i e m a ń , dążeń i d z i a ł a ń , — wrogie p r z e t o wszelkim p r z e ciwmniemaniom, przeciwdążeniom, przeciwdziałaniem, jakie ka ż d a wielka i n i c y a t y w a t w ó r c z a r z u c a n a p o t o c z n e fale życia w b r e w z w y k ł y m , u s t a l o n y m ich p r ą d o m . P r z y t a c z a n y już poprzednio genialny paradoksista, Ernest Hello, cały j e d e n rozdział swej książki- o człowieku poświęca cierpieniom, j a k i e wielcy ludzie znosić muszą od m a ł y c h , j e d y n i e z racyi sw ej wielkości. D a j m y n a t o , że jest w t y m p e w n a p r z e s a d a , r właściwa n a m i ę t n y m enjmzyastom, j e d n ą j a k ą ś ideą (w t y m wy p a d k u ideą wielkości i c h w a ł y człowieczeństwa) wyłącznie prze j ę t y m . Że j e d n a k p o s p o l i t y d r o b i a z g l u d z k i obok właściwej m u zawsze czci dla wszelkiej siły, k t ó r ą w ludziach wielkich, chcąc niechcąc, u z n a ć m u s i , pełen jest dla nich i n s t y n k t y w n e j niechęci, p o n i ż a ich i d o k u c z a i m , ile t y l k o może : — t o aż n a z b y t oczywi ste, aż n a z b y t p e w n e . W naszej epoce w s z e c h w ł a d z t w a społecznych d r o b n o u s t r o j ó w , przez t y p filisterstwa k u l t u r a l n e g o t a k c h a r a k t e r y s t y c z n i e w y o b r a ż o n y c h , w r o d z o n a i m chęć pomniejszania wielkości ge niuszów znalazła swój w y r a z i swe uzasadnienie w t e ó r y a c h , uznających wszelką wielkość z a zbiorowy w y n i k koniecznego w d a n y c h w a r u n k a c h z e s u m o w a n i a licznych małości, zwałkow a n i a n i e d o s t r z e g a l n y c h różniczek społecznego r u c h u cząstecz kowego. O d t y c h t e o r y i k r o k t y l k o j e d e n (uczyniony kilkanaście l a t t e m u przez s ł y n n e g o p s y c h i a t r ę włoskiego p o c z y t a n i a geniusza za p e w n e g o r o d z a j u Lombrosa) do m o n s t r u m duchowe, w y t w ó r p o k r e w n e g o z w y k ł e m u o b ł ą k a n i u zboczenia u m y s ł o w e g o . Czy j e d n a k , z,e swego p u n k t u widzenia, d r o b n o u s t r o j e niem a j ą dla p o d o b n y c h sądów p e w n e j p o d s t a w y ? — czy słusznem jest z a r z u c a ć i m b r a k z r o z u m i e n i a dla wielkości, n a t u r z e ich zgoła n i e d o s t ę p n e j ? Zrozumieć t o w y r ó w n a ć , mówią F r a n c u z i — oczywiście w y r ó w n a ć niekoniecznie siłą geniuszu twórczego (bo t o z n a c z y ł o b y u t o ż s a m i ć się z n i m ) lecz nieodzownie^siłą wzroku d u c h o w e g o , zdolnego g e n i a l n y t w ó r dojrzeć i ogarnąć. d r o b n o u s t r o j o m l u d z k i m tej m o c y wzrokowej b r a k Owóż zupełnie: t o j e s t właśnie ich cecha rodzajowa, ich właściwość c h a r a k t e r y s tyczna. PARADOKS! I OGÓLNIKI 166 Są ludzie, co ze sobą noszą swój w i d n o k r ą g . P o s t a w c i e ich n a najwyższej górze, z a k r e s ich widzenia a n i t r o c h ę się nie roz szerzy. T a k i m wielkość wszelka, nie mieszcząca się w ich kącie w z r o k o w y m , o ile nie daje się rozłożyć n a części i cząsteczki, w y d a ć się m u s i j a k ą ś potwornością, j a k i m ś p o t w o r n e m n a t u r y ludzkiej zboczeniem, i s t n y m p a r a d o k s e m człowieczeństwa, j a k p a r a d o k s y s ł o w n e , ' bez r a c y o n a l n e g o u z a s a d n i e n i a , niewiedzieć poco i dla czego, s t a j ą c y m przeciw n o r m a l n i e w s w y m cząstecz k o w y m r u c h u rozwijającej się d y a l e k t y c e życiowej. D o p i e r o g d y , p o u p ł y w i e l a t wielu, n i e d o s t r z e g a l n a z blizka wielkość u k a ż e się w p e r s p e k t y w i c z n e j oddali czasu, w odpowie d n i o przez nią p o m n i e j s z o n y m kącie widzenia, g d y się s t a n i e „naszą z n a n ą i u z n a n ą wielkością", g d y j a k o nieodzowne jego p o m n o ż e n i e wejdzie w skład c a ł o k s z t a ł t u d u c h o w e g o naszego życia naszej k u l t u r y , — w t e d y dopiero złożona z d r o b n o u s t r o j ó w l u d z k i c h zbiorowość społeczna z r o z u m i e ją, pogodzi się z nią i owszem szczycić się nią będzie, j a k o największem s w e m d o b r e m . „Dzieje ś w i a t a s ą d e m są ś w i a t a " , słusznie, a dziwnie głęboko rzekł Schiller. O s t a t e c z n i e nie bez r a c y i ogół l u d z k i u z n a n i e dla wielkości z a l e ż n e m c z y n i od p r z y c h y l n e g o o niej s ą d u dziejów. Bywają wielkości, k t ó r e t a k p r ę d k o maleją i n i k n ą w o d d a l i czasu, b y w a j ą g w i a z d y pozorne, k t ó r e okazują się p r z e l o t n y m i m e t e o r a m i . D l a c z e g o t e z n i k a n i a , t e gaśnięcia? Dlatego, jak sądzę, że o d n o ś n e g w i a z d y i wielkości niepotęgują światła ś w i a t a , nie p o m n a ż a j ą zbiorowych jego zasobów.. Mówiliśmy wyżej, że są p a r a d o k s y twórcze, przeciwmnie- m a n i a , przeciwdążenia, przeciwdziałania, k t ó r e niweczą zmurszałą s t a r z y z n ę życia, ale o d n a w i a j ą l u b n o w e m i z d o b y c z a m i b o g a c ą treść jego żywotną, — i są p a r a d o k s y li t y l k o p a r a d o k s a l n e , k t ó r e s a m e d l a siebie istnieją, dla p s o t y p u s t e j i m a r n e g o p o pisu. P i e r w s z e są z a p r z e c z e n i e m ogólników p r z e ż y t y c h a po m n o ż e n i e m wiecznie żywotwórczego ogółu istnienia — są p r z e c z ą c y m i w y b r y k a m i , k t ó r e najskuteczniej same drugie sobie przeczą własną swą p u s t k ą . W o s t a t e c z n y m w y n i k u t a k m i się p r z e d s t a w i a stosunek w z a j e m n y m i ę d z y paradoksem-wielkością i ogólnikiem-małością 167 PARADOKSY I OGÓLNIKI ludzką — między paradoksem-gwiazdą Mem-światełkiem powszednich firmamentu poziomów. się t r z y m a , w s z y s t k o się łączy. W i ogólni- życiu wszystko N a j w i ę k s z a wielkość małością jest w s t o s u n k u d o o g r o m u istnienia, a najdrobniejsza małość w ciągłem s w y c h różniczek cząsteczkowych c a ł k o w a n i u o g r o m t e n wciąż w y t w a r z a . J e s t coś n a pozór p o k r e w n e g o p a r a d o k s o w i , w istocie rzeczy przeciwstawnego m u krańcowo: s o f i z m a t . * * ' * Sofistą uczynił wielki s a t y r y k grecki Aristofanes (w swej Ł o m e d y i „ C h m u r y " ) największego z m ę d r c ó w greckich, S o k r a t e s a . J a k i e m ż e b l u ź n i e r s t w e m w y d a j e n a m się dzisiaj t e n p o t w a r czy obraz szlachetnego myśliciela, k t ó r e g o p r z y w y k l i ś m y czcić jako jednego z najwznioślejszych duchów, najpotężniejszych g e n i u s z ó w ludzkości! S k ą d t o przeciwieństwo sądów, t a oburzająca w naszem p r z e k o n a n i u złośliwość p o e t y , o k t ó r y m w i e m y , że b y ł t a k ż e s z l a c h e t n y m człowiekiem, dla w y ż s z y c h celów genialnie posługu j ą c y m się b r o n i ą s a t y r y , miłośnikiem d o b r a i p r a w d y ? A ż e b y ją sobie należycie u p r z y t o m n i ć , z o b a c z m y k i m jest, j a k wygląda ów aristofaniczny Sokrates-sofista. J e s t t o p o s p o l i t y , a b e z c z e l n y szalbierz i k r ę t a c z ideowy, • k t ó r y młodzieży w głowach p r z e w r a c a , najprzewrotniejsze n a u k i jej wpaja, najfałszywsze zaszczepia pojęcia, schlebia j e j p o p ę d o m i n a m i ę t n o ś c i o m , pseudofilozoficznymi niskim tłumacząc je argumentami. Więc j a k ż e ż t o możliwe? — p y t a m y z n o w u —• j a k możliwa t a p o t w o r n o ś ć , niesprawiedliwość, t a niedorzeczna karykatura, z i s t o t n y m c h a r a k t e r e m odnośnej p o s t a c i nic zgoła wspólnego? Niesprawiedliwość niemająca v t u oczywista, k a r y k a t u r a l n o ś ć całkiem n i e p r a w d o p o d o b n a ; a j e d n a k g d y się bliżej p r z y j r z y m y p o b u d k o m i celom k a r y k a t u r z y s t y , z r o z u m i a ł a i w pełnej mierze usprawiedliwiona. S o k r a t e s w d u c h o w y m r o z w o j u Grecyi w y j ą t k o w e z a j m o w a ł 168 PARADOKSY I OGÓLNIKI s t a n o w i s k o , wielu współczesnym, a m i ę d z y i n n y m i i s ł y n n e m u k o m e d y o p i s a r z o w i zupełnie niezrozumiałe. Myśl jego b y ł a ś w i t e m nowej epoki, k t ó r a w znacznej mierze stać się m i a ł a zaprzecze n i e m staroheleńskiej t r a d y c y i obyczajowej, filozoficznej i ogólnożyciowej. Owóż Aristofanes b y ł tej t r a d y c y i najgorliwszym w y z n a w cą, najznamienitszym rzecznikiem — b y ł najczystszej wody zachowawcą s t a r o h e l e ń s k i m , k t ó r y w r o d z i n n e j , t r a d y c y o n a l n e j k u l t u r z e widział n a j w y ż s z y w y k w i t d u c h a ludzkiego, i w s z y s t k o , co t y l k o mogło ją osłabiać, p o d k o p y w a ć ; p o c z y t y w a ł za wielkie względem p r a w ducha wykroczenie. J a k ż e ż gniewać i o b u r z a ć go musiał t e n z u c h w a ł y myśliciel —• n o w a t o r , o s z p e t n e m wcale n i e h e l e ń s k i m obliczu, z głową p e ł n ą idei, w których trafnym instynktem prawowiernego w a w c y d o m y ś l a ł się u k r y t y c h dążeń, b ę d ą c y c h zacho zaprzeczeniem tradycyonalnego helenizmu. T e n o s t a t n i w d a n e j epoce znajdował się w n a j b u j n i e j s z y m s w y m rozkwicie, a z a t e m , j a k z w y k l e b y w a wedle n o r m a l n e g o r o zwoju zjawisk życiowych, w pobliżu swego p r z e k w i t u i z w y r o d n i e nia. K o n i e c z n e t o przejście od jednego s t a n u d o drugiego, d w o j a k i m i zazwyczaj w świecie idei zaznacza się o b j a w a m i : n o w y m i t w o r a m i myśli, p r z y n o s z ą c y m i w sobie ż y w o t n e zarodki p r z y szłego rozwoju, oraz s z t u c z n y m i p r z e t w o r a m i p ł o d ó w zwyro dniałego myślenia, k t ó r e g o pierwiastki r ó ż n o r o d n e , j a k o zeschłe i zmurszałe, mogą być zestawiane dowolnie wedle prawideł k u n s z t u d y a l e k t y c z n e g o , bez względu n a j a k i e k o l w i e k ich d l a teraźniejszości czy dla przyszłości znaczenie. Wedle powyższych naszych określeń: pierwsze-—to p a r a d o k s y t w ó r c z e , r o z d ź w i ę k a m i b r z m i ą c e u s z o m współczesnych, a z a c z ą t k i n o w y c h h a r m o n i i niosące może p r z y s z ł y m pokole n i o m ; d r u g i e — t o s o f i z m a t y , k t ó r y c h rozdźwięk i d e o w y j e s t odgłosem zasadniczego fałszu dusz, co j e w y d a ł y . T e i t a m t e o tyle d o siebie p o d o b n e i nieraz ze sobą mieszane, o ile wzglę d e m obecności z a r ó w n o są zaprzeczne, t— j a k i e m i ż przeciwień s t w a m i okazują się w p e r s p e k t y w i e przyszłycJł-dróg d u c h a ! 16$ PARADOKSY I OGÓLNIKI Nowatorskie ustalonych idee pojęć Sokratesa, i wyobrażeń ze stanowiska odwiecznie s t a r o h e l e ń s k i c h , za paradoksy mogły b y ć p o c z y t a n e ; — t w ó r c z y m i w n a j w y ż s z e m znaczeniu p a r a d o k s a m i w d u c h u naszej terminologii n a z w a ć je m o ż e m y . J a k ż e ż stać się mogło, że p r z e z z n a m i e n i t e g o t w ó r c ę „Chmur"" m i ę d z y p r z e w r o t n e sofizmaty z o s t a ł y zaliczone? N i e t r u d n o n a t o odpowiedzieć. P o m y ś l m y j e n o : wielki t e n miłośnik ojczystej t r a d y c y i , b r o n i ą genialnej s a t y r y zwalczający bezwzględnie wszelkie na nią z a m a c h y , widział krecią r o b o t ę p o d k o p u j ą c y c h ją sofistów a t e ń s k i c h ; w ślepem d l a niej u m i ł o w a n i u a n i p r z y p u s z c z a ł , a b y o n a mogła mieć i n n y c h n i e s k o ń c z e nie szlachetniejszego t y p u wrogów, k t ó r z y , i n t u i c y ą geniuszu, wiedzeni, r o z k o p y w a l i jej g r u n t s t a r o d a w n y p o d u p r a w ę n o w y c h , d o s k o n a l s z y c h zasiewów. S t ą d p o t w o r n a niesprawiedliwość owej satyry antysokratycznej, zwiastuna przyszłości z to dziwne małymi, pomieszanie szalbierczymi wielkiegorzecznikami współczesnego z w y r o d n i e n i a . D l a n a s m i s t r z P l a t o n a jest j e d n y m z m i s t r z ó w n o w o ż y t n e j k u l t u r y d u c h o w e j . — Czyż mógł przewidzieć t ę jego rolę n a p r z e s t w o r z a c h wszechświatowego p o s t ę p u , z a s k l e p i o n y w kole s t a rożytności heleńskich, zachowawca ateński? A o t o dziś p o u p ł y w i e wieków d w u d z i e s t u czterech j e d e n z najświetniejszych, ale t e ż n a j b a r d z i e j p a r a d o k s a l n y c h u m y s ł ó w współczesnych, F r y d e r y k Nietzsche (unzeitgemasse), j a k s a m j e zowie, sądach o z a g a d n i e n i a c h i d e owych ludzkości p o w r a c a niemal w swych „niewczesnych" d o arystofanicznej krytyki S o k r a t e s a , k t ó r e g o p o c z y t u j e za j e d n e g o z największych s z k o d n i k ó w i burzycieli c u d o w n e j , n a h a r m o n i j n e j grze ugruntowanej instynktów k u l t u r y starogreckiej. J a k dziwnie p o przez wieki s t y k a j ą się t u ideowe s ą d y —i p r z e s ą d y . U j e m n y sąd o Sokratesie w o b u w y p a d k a c h jest p r z e s ą d e m myśli k r y t y c z n e j , k t ó r a n i e n a w i s t n i e p r z e c i w m n i e m a n i e s k ł o n n a jest p o c z y t y w a ć z a m n i e m a n i e fałszywe, złą wolą s o fistyki zarażone. Myśl niezwykła, śmiała, o r y g i n a l n a w formie swej, p r z y t e m ż y w o z a b a r w i o n a , c h o ć b y zawierała p r a w d ę ńajgłębs/ą, ale nie-: 170 PARADOKSY 1 OGÓLNIKI wczesną, czy t e ż przedwczesną, — za paradoks w ujemnem z n a c z e n i u przez ogół l u d z k i b y w a p o c z y t y w a n a . T o jest, j a k wie m y n o r m a l n y o b j a w życia u m y s ł o w e g o wszech czasów i wszechk r a j ó w . J e ś l i w d o d a t k u m y ś l t a b y w a niemiła, odstręczająca, l u b zgoła n i e n a w i s t n a , — w t e d y widzi się w niej n i e t y l k o b ł ą d s ą d u , lecz i złą wiarę sądzącego, czyli p a r a d o k s u z n a n y zostaje z a sofizmat. W t e n sposób, doszedł Aristofanes d o p o t ę p i e n i a n a u k i S o k r a t e s a , w t e n sposób o d s ą d z a m y nieraz od czci i w i a r y nie n a w i s t n ą ideę, k t ó r ą c h c e m y uśmiercić. Ale idea, żyjąca własną swą p r a w d ą , t o t w ó r nieśmiertelny, a idea p r a w d y p o z b a w i o n a , t o rzecz m a r t w a , mająca tylko p o z o r y życia, rozsypująca się zaś j a k p r ó c h n o za l a d a p o t r ą c e n i e m myśli k r y t y c z n e j . Są s c e p t y c y , k t ó r z y j a k P i ł a t w t e d y n a w e t , g d y wcielona, b o s k a p r a w d a w i d o m i e i m się jawi, p y t a j ą wątpiąco : co t o jest p r a w d a ? -—• T a k i m w s z y s t k o j e d n o czy słyszą nową prawdę, c z y s t a r e k ł a m s t w o w sztucznie odnowionej formie. O b j e k t y w n e w a r t o ś c i życia są d l a nich bez znaczenia, o s u b j e k t y w n e z a d o w o lenie j e d y n i e się troszczą. K t o j e d n a k o b o k własnej osoby i jej z a d o w o l e ń coś jeszcze n a świecie ceni i miłuje, jeśli nie sądem ro z u m u , t o i n s t y n k t e m serca będzie u m i a ł odróżnić m y ś l prawdziwą, ukrytą w najdziwaczniejszym n a w e t p r a d o k s i e od m y ś l i „ c h o ć b y w n a j w y k w i n t n i e j s z e strojnej kłamliwej sofizmaty". Nie w s z y s t k i e p a r a d o k s y mówią p r a w d ę . N i e k t ó r e , j a k wy żej z a z n a c z o n o , b y w a j ą l i t y l k o p u s t ą i p r o s t ą grą m y ś l i ; o ile j e d n a k nie stają się m y ś l o w e m s z a c h r a j s t w e m , z s o f i z m a t a m i nie mogą b y ć u t o ż s a m i o n e . Sofizmat m a zawsze nieczyste su m i e n i e logiczne — często i e t y c z n e . P a r a d o k s igra sobie często z logiką, ale bezinteresownie, schlebia fantazyi, k a p r y s o m — n i g d y i n t e r e s o m z e t y k ą , w kolizyę nie wchodzi, figlarzem b y w a , nie s z a c h r a j e m . Oczywiście w s z y s t k o t o stosuje się d o d r o b n y c h p a r a d o k s ó w p o w s z e d n i o ż y c i o w y c h . Nic z n i m i nie mają wspólnego wielkie paradoksy twórcze, czyli wielkie p r ą d y przeciwmniemań, k t ó r e w z w r o t n y c h chwilach życia d u c h o w e g o wstrząsają za s t a ł e wody, zatęchłą atmosferę p r z e ż y t y c h , n i e ż y w o t n y c h m n i e - 171 PARADOKSY I OGÓLNIKI m a ń . Te nieskończenie dalsze są od sofizmatów i t y l k o przez złą wolę l u b u p r z e d z e n i e u p o d o b n i a n e d o nich bywają. Ale n a t u r a l u d z k a , w n a j b u j n i e j s z y m n a w e t s w y m rozwoju t a k niedoskonała, t a k i e n i e p r a w d o p o d o b n e nieraz zawiera w so bie p r z e c i w i e ń s t w a m r o c z n y c h nizin i j a s n y c h szczytów. Z d a r z a się, że i najwięksi m i s t r z e p a r a d o k s u twórczego, k t ó r z y przynieśli w n i m ś w i a t u b o g a t y s k a r b n o w y c h idei, świeżych, ożywczych d ą ż e ń , sofistami s t a w a l i s i ę ; — całkiem świadomie l u b n a p o ł y bezwiednie posługiwali się s z a c h r a j s t w e m ideowem, g d y n a m i ę t n o ś ć ich d o t e g o p o p c h n ę ł a , — czasem, g d y t o zdało się p o t r z e b n e dla d o b r a s p r a w y , k t ó r e j służyli, l u b z a d a n i a , jakie mieli d o spełnienia. Wymownym przykładem J a n J a k ó b R o u s s e a u , t e n dzi w n y człowiek, p a p o ł y geniusz, n a p o ł y szaleniec, t a k w y n o s z o n y i p o t ę p i o n y n a p r z e m i a n przez r ó ż n y c h sędziów, r ó ż n y m i czasy. N a j w i ę k s z y p r z e c i w n i k nie może m u n i e p r z y z n a ć o l b r z y m i c h zdo b y c z y w dziedzinie d u c h a , potężnych pobudzeń i wpływów w rozwoju n a j w y ż s z y c h m o c a r z y d u c h o w y c h e p o k i n o w o ż y t n e j ; ale n a j g o r ę t s z y wielbiciel nie może nie d o s t r z e d z u t e g o p r a w o d a w c y i w o d z a ideowego,jednej z największych e p o k dziejowych t y s i ę c y n a d u ż y ć myśli i słowa, t y s i ę c y w y k r ę t n y c h sofizmatów, k t ó r y m i usiłował u z a s a d n i ć swe dążenia n o w a t o r s k i e , l u b u s p r a wiedliwić swe b ł ę d y życiowe. E p o k a J a n a J a k ó b a b y ł a epoką wielkich p a r a d o k s ó w i wiel kich sofizmatów. J a k ż e się p r z e d s t a w i a za d n i n a s z y c h wzajem n y t y c h i t a m t y c h s t o s u n e k ? N i e b r a k n a m ś m i a ł y c h rzeczni ków pobudzającego, ożywczego paradoksu. Oto Nietzsche, T o ł s t o j , R u s k i n , Hello, W y s p i a ń s k i . Ale w m a s a c h jakże znaczną ma przewagę bezpłodny szerokich krętacz-sofizmat. Nie p o s i a d a m y w p r a w d z i e t a k i c h m i s t r z ó w t e o r e t y c z n e g o m ę d r k o w a n i a , j a c y grasowali w dobie zwyrodniałej myśli starogreckiej, l u b w s c h y ł k o w y m okresie filozofii scholastycznej ; n a t o m i a s t jakim licznym i doborowym zastępem praktycznych sofistów poszczycić się m o ż e m y . Zwłaszcza w dziedzinie publicystyki czasowej. Niejeden d z i e n n i k a r z współczesny w kozi r ó g by, zapędził naj w y t r a w n i e j - 172 PARADOKSY I OGÓLNIKI - szego m i s t r z a sofistyki s t a r o ż y t n e j l u b średniowiecznej. Ci d a wni szalbierze ideowi mędrkowali abstrakcyjnie, dla szkolnego popisu, dla zadowolenia swej naiwnej retorów, maniackich upodobań najczęściej próżności w słownem i pojęciowem ma t a c t w i e . Dzisiejszy k r ę t a c z - p u b l i c y s t a m a ściśle określone, p o z y t y w n e z a d a n i a . Ma dowieść, że c z a r n e jest białe, a białe jest czarne* bo tego w y m a g a i n t e r e s w ładzy, kliki, p a r t y i , k t ó r e j służy, b o r w t y m k i e r u n k u zwracają się n a m i ę t n o ś c i t ł u m u , k t ó r e w y z y skuje. W zastosowaniu s z t u k i sofistycznej jest t u wyższość rzeczywistości n a d a b s t r a k c y ą , realnego przeżycia n a d i d e o w e m przemyśleniem. Dość b y ć człowiekiem uczciwym, a b y nie b y ć sofistą ; — dość mieć nieco r o z s ą d k u , a b y nie pleść p u s t y c h p a r a d o k s ó w ; — dość posiadać t r o c h ę m y ś l i oryginalnej, a b y nie p o w t a r z a ć o k l e p a n y c h ogólników! Dlaczegóż tak często z a r z u t y sofistyki, paradoksalności, ogólnikowości czynione są ludziom, k t ó r y m nie b r a k a n i uczci wych i n t e n c y i , a n i trzeźwego, z r ó w n o w a ż o n e g o u m y s ł u , ani s a m o dzielnego s ą d u o rzeczach? Odpowiedzieć m o ż n a i n n e m p y t a n i e m : dlaczego t y l e u p r z e d z e ń w s ą d a c h n a s z y c h o sądach b l i ź n i c h — t y l e j e d n o s t r o n n y c h wobec nich p u n k t ó w widzenia? Niech t o będzie p u n k t widzenia bezwzględnie z a c h o w a w c z y , czy nie o b a r c z y m y z a r z u t e m p a r a d o k s u wszelkiego przeciwmniem a n i a , k t ó r e obala l u b p o d k o p u j e s y s t e m u s t a l o n y c h m n i e m a ń , c h o ć b y najbardziej p r z e ż y t y c h i z m u r s z a ł y c h ? — A t a k i p a r a d o k s , czyż nie jest t w ó r c z y m r u c h e m myśli, wobec zastałej nie r u c h o m e j myśli, wobec zastałej n i e r u c h o m e j jej beztwórczości? O t o zakres, o t o znaczenie, j a k i e n a d a w a l i ś m y m u w powyższych n a s z y c h r o z w a ż a n i a c h . Oczywiście t a k p o j ę t y jest on n i e t y l k o m o ż l i w y m , lecz i k o n i e c z n y m współczynnikiem wszelkich wyż szych, o w o c n y c h dążeń ideowych.. Z drugiej s t r o n y przeciwieństwo jego : ogólnik, j a k rozumie liśmy go p o w y ż e j , j a k o ideowe odbicie tego, co żyje i wciąż od- 173 PARADOKSY 1 OGÓLNIKI ż y w a w z a c h o w a w c z y c h siłach d u c h a , nie jest przecież j a k i m ś martwym zawalidrogą w dziedzinie twórczych prac myśli, lecz n i e o d z o w n y m również ich w a r u n k i e m . Myśleć p a r a d o k s a m i i myśleć o g ó l n i k a m i : — t o d w a k r a ń c e skali ideowej, z połą c z e n i a k t ó r y c h powstają często w s p a n i a ł e h a r m o n i e . W s z e l a k o w h a r m o n i a c h t y c h nie b r a k rozdźwięków, ra żących n a s p a r a d o k s a l n e m p r z e j a s k r a w i e n i e m , l u b ogólnikową wyblakłością b a r w m y ś l o w y c h . Czasem rozdźwięki t a k ą gają osią p r z e w a g ę , że głuszą wszelką h a r m o n i ę . B y w a t o w t e d y , k i e d y p a r a d o k s staje się l i t y l k o p a r a d o k s a l n y m , a ogólnik li t y l k o o g ó l n i k o w y m , — k i e d y p i e r w s z y nie o ż y w a n o w e m , a d r u g i nie o d ż y w a d a w n e m ż y c i e m myśli, a o b a są t y l k o p u s t ą , b e z m y ś l n ą grą słów i pojęć, k t ó r e nic żywego nie przynoszą w j a s k r a w e j swej nowości a n i nic odżywczego nie zachowują w wyblakłej swej s t a r z y ź n i e . O t o są p a r a d o k s y i ogólniki w z w y k ł e m , u j e m n e m słów t y c h z n a c z e n i u , aż n a d t o często z dużą, l u b n a w e t zupełną słuszno ścią d a j ą c e m się zastosować d o wielu, b a r d z o wielu z d a ń i są d ó w ludzkich. Pozwoliłem sobie jednak powyżej protestować przeciw r ó ż n y m z a s t o s o w a ń t y c h n a d u ż y c i o m ze s t r o n y bezmyślnej r u t y n y l u b l e k k o m y ś l n e j p u s t o t y , wobec n o w y c h p r z e b ł y s k ó w l u b d a wnych jawią o d b ł y s k ó w myśli twórczej się nam niekiedy i żywotnej. gwiazdy geniuszu, W pierwszych — w drugich p ł o n ą czasem ś w i a t ł a m ą d r o ś c i w i e k ó w ; — k t ó ż j e d n a k może mieć pewność niezachwianą, że t e czy t a m t e jaśnieją w jego m y śli, prześwietlają jego słowa? W i e l u p o w o ł a n y c h , m a ł o w y b r a n y c h . A w y b r a n i t y l k o są z w i a s t u n a m i p r a w d n o w y c h , — wskrzesi cielami s t a r y c h . N a t o m i a s t t ł u m y p o w o ł a n y c h kręcą się wciąż w żakietem kole p r a w d p r z e ż y t y c h , l u b d o życia zgoła n i e z d o l n y c h , — k a r m i ą się s t a r ą s t r a w ą ideową, niezawierającą w sobie j u ż żadnej t r e ś c i odżywczej, l u b t e ż usiłują sobie przyswoić s t r a w ę świeżą, w k t ó r e j więcej f e r m e n t u aniżeli pożywności, więcej d r o ż d ż y ani żeli ciasta. 174 PARADOKSY I OGÓLNIKI O s t a t e c z n i e wszyscy j e s t e ś m y p o w o ł a n i d o myślenia, do mówienia. Toż myśl i słowo p r z y r o d z o n e d a r y człowieka, j e g o siła, jego c h w a ł a w obliczu S t w ó r c y i stworzenia. J a k ż e t y c h d a rów u ż y w a ? Spytajmy raczej, j a k ich n i e u ż y w a i nadużywa w pospolitej p r a k t y c e życia, g d y n i e u ż y t e c z n y m u g o r e m pozo stawia myśl swoją, nietyle przeorując, co zaśmiecając ją n a r z ę dziem słowa? M o w a służy d o u k r y c i a myśli, u t r z y m u j ą szalbierczy k u g l a r z e . W z a s t o s o w a n i u d o t ł u m u p o s p o l i t y c h jej jej partaczy z większą jeszcze słusznością rzec m o ż n a , że służy d o p o k r y c i a b r a k u wszelkiej myśli. Denn eben, wo Begriffe fehlen, Da stellt ein Wort zur rechten 7ie.it sich ein. T a m właśnie, gdzie pojęć nie staje, w s t a w i a się słowo w n a j właściwszą p o r ę , p o u c z a Mefistofeles w F a u ś c i e Goethego. Czyż w tej n a u c e d j a b l a - s a t y r y k a n i e m a wiele p r a w d y ludz kiego, aż n a d t o ludzkiego ż y d a ? Ale czyż nie z d a r z a s i ę w n i e m też p r a w d a w p r o s t o d w r o t n a : mglisty z a r y s pojęcia staje w polu naszej ś w i a d o m o ś c i ; b r a k je d n a k słowa, c o b y je d o k ł a d n i e ująć, oświetlić, ujawnić zdołało. „ J ę z y k k ł a m i e głosowi, a głos myśli k ł a m i e " . Jeśli mógł on k ł a m a ć t a k i e m u , j a k Mickiewicz, w ł a d c y s w e m u , j a k ż e opornie s t a w i a ć się m u s i t y m , k t ó r y c h w ł a d z a n a d n i m z mickiewiczowską mocą ani r ó w n a ć się nie może! Niewspółmierność tragedya naszego myśli i s ł o w a : życia oto umysłowego. wielka, odwieczna Od wieków poprzez jego o b s z a r y płynie p o t o k słów, k t ó r e nic nie mówią, nie niosą w sobie ż a d n e j odżywczej treści, zdolnej użyźnić glebę serc i dusz n a s z y c h . A i m dalej od źródeł, t e m obfitsze fale t e g o p o t o k u , t e m b a r d z i e j rozlewne jego ł o ż y s k o . W p i e r w o t n e j d y c y i ludzkości słowo jest r o z b ł y s k i e m tra wielkich objawień d u cha, z a c h o w a w c ą wielkich w s p o m n i e ń ż y c i a , •— dzisiaj, w epoce bibuły dziennikarskiej i parlamentarnego gadulstwa, jak to często nic ono n a m nie objawia, nic nie z a c h o w u j e , choć s z u m u czyni nie m a ł o i t y s i ą c z n y m i n a p o w i e r z c h n i mieni się p o ł y s k a m i - 175 PARADOKSY I OGÓLNIKI Nie z n a c z y t o wszakże, a b y w s z y s t k o , co b y ł o d o w y p o wiedzenia, zostało już w y p o w i e d z i a n e , i a b y p o z o s t a ł nadmiar słów, k t ó r e ni i już d o powiedzenia nie mają. Owszem, w p r o s t przeciwnie : n i g d y może nie b y ł o t y l e , co za d n i n a s z y c h , myśli nie w y r a ż o n y c h , czy wyrazić się nie zdolnych, t a k i e g o ł a m a n i a się myśli ze słowem, k t ó r e d a r e m n i e ująć ją się sili. Czy n i e t e m u p r z y p i s a ć n a l e ż y t o b e z p r z y k ł a d n e za czasów d a w n i e j szych w s z e c h w ł a d z t w o m u z y k i we współczesnem życiu arty- stycznem? Wyśpiewujemy rodzą się jakieś n i e u c h w y t n e nastroje dla mowy, duszy, z których wypowiedzieć się w niej nie dające, zestroję i rozstroje ideowe. Z a n i m one k i e d y ś w przyszłości w n o w e m słowem wypowiedziane zostaną, płyną objawieniu tymczasem potokiem myśli, k t ó r y t a k często mija, k r z y ż u j e się z p o t o k i e m słów, nieznajdując w n i m n a l e ż y t e g o ujścia dla siebie. Słowa, słowa, słowa! — możnaby powtórzyć za Ham l e t e m , zajrzawszy d o niejednej g a z e t y , b r o s z u r y , n a w e t książki współczesnej. Myśli, myśli, myśli! •—• chciałoby się z a w o ł a ć , zajrzawszy d o wielu p r z e i n t e l e k t u a l i z o w a n y c h głów naszej i n t e ł e k t u a l i s t y c z n e j e p o k i , — myśli, kłębiące się j a k i m ś zawiłym przedstworzennym chaosem ideowym, w k t ó r y m daremnie dosłuchiwać się p r o s t e g o twórczego słowa p r a w d y . A j e d n a k t a k i e właśnie słowo jest k o n i e c z n y m celem wszel kiej p r a c y ideowej, n a t u r a l n e m ujściem myśli i słowa. Więcej w a r t a j e d n a p r a w d a wszystkich potoków aniżeli tysiące myśli o p r a w d z i e , — p r a w d a w k t ó r ą się wierzy, o k t ó r e j jest się p r z e k o n a n y m , k t ó r ą się żyje. Owóż b y w a aż n a d t o często, że ż y w a p r a w d a d u s z l u d z k i c h z biegiem czasu staje się m a r t w y m ogólnikiem, b ą d ź d l a tego że się p r z e ż y ł a , b ą d ź d l a t e g o że w ciasnych zmartwia ł y c h d u s z a c h b r a k jej p r z e s t w o r u , b r a k w a r u n k ó w życia. W pierwszym wypadku nie odżyje n i g d y , choć trwać może p r z e z wieki j a k o zasuszona m u m i a d u c h a , — w d r u g i m jest j a k o z i a r n a zbożowe, k t ó r e p r z e c h o w a n e w piramidach egipskich, przez ż y w o t w ó r c z e j siły k i e ł k o w a n i a . dziesiątki wraz z mumiami wieków, niestraciły 176 PARADOKSY I OGÓLNIKI Niejedno t a k i e ziarno p r a w d y , przechowujące się w m a r t w y m o g ó l n i k u , n o w e m zakiełkowało i w y b u j a ł o życiem w oży wczej myśli, ożywczem słowie t y c h , co zdołali je w y d o b y ć z wie kowej pleśni s t a r y c h g r o b o w c ó w i d e o w y c h . P y t a n i e j e d n a k : co robić z ogólnikami, w y d o b y t y m i ze starych i nowych pudeł doktrynerskich, w których nietylko z i a r n p r a w d y , ale i z i a r n jakiejkolwiek szczerej myśli o p r a w d z i e t r u d n o się nieraz d o s z u k a ć . A t a k i c h p u d e ł bezlik za d n i n a szych : istne magazyny •dam aliis doktryn de omnibus rebus et quibus- — o w s z y s t k i c h rzeczach i o n i e k t ó r y c h i n n y c h . — J e s t t o o b j a w b a r d z o n a t u r a l n y w epoce, w k t ó r e j więcej myśli aniżeli p r a w d , więcej słów aniżeli myśli. W takiej epoce rozumującej i mędrkującej każdy chce m i e ć n a w ł a s n y u ż y t e k j a k n a j w i ę k s z y zasób idei, pojęć, m n i e m a ń , a oczywiście nie k a ż d e g o s t a ć n a zdobycie ich przez sa modzielną pracę umysłową. Stąd ogromne zapotrzebowanie g o t o w e g o m a t e r y a ł u myślowego i o d p o w i a d a j ą c a m u olbrzymia p r o d u k c y a s p o r z ą d z a n y c h n a p r ę d c e d o k t r y n , w k t ó r y c h ło żyskiem szerokich uogólnień płyną nieliczne, wątłe ziarenka p r a w d y , t o n ą c e w p o w o d z i z ł u d z e ń fałszów l u b zgoła p u s t y c h frazesów. W e p o k a c h n i e t y l e rozlewnej co skupionej w sobie, p r a c y d u c h a , ogólniki p o w s t a w a ł y w głowach l u d z k i c h j a k k r y s z t a ł y w przyrodzie pod olbrzymim ciśnieniem wiekami nagroma d z o n y c h m a s m y ś l o w y c h ; — w dobie t a k i e j o g r o m n e j , j a k za d n i n a s z y c h , rozlewności w pustyni mnożą czy rozsypności ideowej n i b y p i a s e k się one w nieprzeliczonej ilości n a skutek s t o p n i o w e g o wietrzenia i k r u s z e n i a p o t ę ż n y c h ongi skał i gła zów myśli. R ó w n o c z e ś n i e z m n o ż e n i e m się ogólników, j a k o pospo litej strawy doktrynerskiej epoki, na przeciwległym paradoksy jako intelektualnego pospólstwa krańcu wyszukane skali umysłowej przysmaki ideowe naszej mnożą się samorzutnych, w y b i t n i e i n d y w i d u a l n y c h inteligencyi współczesnych. J a k często r o z b r z m i e w a ł a n i m i l i t e r a t u r a i s z t u k a w ciągu o s t a t n i c h l a t kilkudziesięciu. J e ś l i w tej i w t a m t e j nagroma- 177 PARADOKSY I OGÓLNIKI dziło się bez m i a r y m n i e m a ń - o g ó l n i k ó w k r ą ż ą c y c h z głowy d o głowy, j a k z rąk d o rąk krążą w y t a r t e l i c z m a n y —• t o czyż niew y d a ł y one też m n ó s t w a p r z e c i w m n i e m a ń - p a r a d o k s ó w mają c y c h w y o b r a ż a ć n o w e wartości myślowe, n i e s t e t y , nadto aż często p o z o r n e , urojone, l u b zgoła u j e m n e . Tam nawet, gdzie one wyobrażają poważny, istotnie w a r t o ś c i o w y z a s ó b m y ś l i t w ó r c z e j — u t a k i c h n. p . m i s t r z ó w paradoksu nowoczesnego j a k N i e t z s c h e l u b Tołstoj — wielu p r a w d doniosłych piero mówić o g r a s u j ą c y m za d n i n a s z y c h l i c z n y m zastępie k u g l a r z y i trefnisiów p a r a d o k s u , k t ó r y c h p r a w d a t y l e o b c h o d z i co śnieg zeszłoroczny, k t ó r z y n a wzajemnem obok j a k wiele złudzeń i u r o j e ń ! A cóż d o w przejaskrawianiu Wyrażenia te w literalnem współzawodnictwie swych b a r w , w j a n i u s w y c h t o n ó w całą swą s z t u k ę właśnie przerozstra- zasadzają. znaczeniu mogą b y ć z a s t o sowane do pewnych najnowszych prądów muzyki i malarstwa ; -a w z n a c z e n i u p r z e n o ś n e m czyż nie znajdują więcej niż k i e d y k o l w i e k słusznego z a s t o s o w a n i a d o r ó ż n y c h w y b r y k ó w myśli i słowa we współczesnej twórczości poetyckiej i literackiej ? Co p r a w d a i dziwić się t e m u nie m o ż n a . Skoro t y l e snuje się myśli ogólnikowo w y b l a k ł y c h w epoce m a s y w n e j wytwórczości i n t e l e k t u a l n e j ; co za dziw, że fabrycznej prawem reakcyi jawią się t e ż często myśli p a r a d o k s a l n i e przejaskrawione? Skoro t y l e letniej, s m a k u wszelkiego p o z b a w i o n e j , w o d y słownej p r z e lewa się codziennie przez ł a m y n a s z y c h d z i e n n i k ó w i s t r o n n i c e n a s z y c h w y d a w n i c t w p u b l i c y s t y c z n y c h , nie dziw, że zachciewa się nieraz jakiejś ostrej gryzącej p r z y p r a w y , choćby witryolu słownego, d o k t ó r e g o p r z y z n a w a ł się otwarcie p e w i e n nasz sa t y r y k współczesny, r o z b r y k a n y w d z i k i m ferworze n i e t y l e p o n o p a r a d o k s a l n y c h , co sofistycznych W tem pożywieniu rzecz właśnie, ani k u przejaskrawień. że p o d o b n e p r z y p r a w y ani u z d r o w i e n i u d u c h a ludzkiego zgoła ku nie p r z y d a t n e , owszem n i e r a z z d r o w i u jego wręcz szkodliwe, n a z b y t często u ż y w a n e b y w a j ą przez r ó ż n y c h p r z y r z ą d z a c z y d u c h o w e j jego s t r a w y . J e s t t o nie t w ó r c z e a raczej r o z k ł a d o w e , niszczące P. P . T. C X X X I . 12 178 PARADOKSY 1 OGÓLNIKI działanie myśli i n d y w i d u a l n e j , k t ó r a za p o ś r e d n i c t w e m swych p a r a d o k s a l n y c h p r z e j a s k r a w i e ń r o z s t r a j a d a w n e h a r m o n i e ide owe, niezdolne dostroić ją wzbogaconą n o w y m i p i e r w i a s t k a m i , d o wyższego t o n u , d o większej pełni życia. J e s t p e w n a analogia m i ę d z y n a d p r o d u k c y ą intelektualną i n a d p r o d u k c y ą p r z e m y s ł o w ą n a s z y c h czasów. W jednej i d r u giej dziedzinie r o b o t a fabryczna obliczona głównie n a ilość i n a pośpiech. W y r a b i a j ą się p r z e d m i o t y u ż y t k u i z b y t k u niet y l e przez n a t u r a l n e z a p o t r z e b o w a n i e nowe rodzaje sztucznych w y w o ł a n e , ile coraz t o zapotrzebowań wywołujące. A go r t o w a zawsze n a usługi całej tej m a s y w n e j wytwórczości p o ś r e d n i c z k a - r e k l a m a znajdzie zawsze sposoby wtłoczenia s p o ż y w c y tego n a w e t , co n a j m n i e j m u p o t r z e b n e l u b n a nic zgoła nie przydatne. N i k t nie zdoła zaprzeczyć, że obok t y c h fabrycznie wy produkowanych i reklamiarsko rozpowszechnionych ogólniko w y c h d o k t r y n i p a r a d o k s a l n y c h f a n t a z m a g o r y i w życiu i n t e l e k t u a l n e m naszej epoki, j a k p o wsze czasy, nie b r a k t e ż m n i e mań-uogólnień i p r z e c i w m n i e m a ń - p a r a d o k s ó w , zalecających się w e w n ę t r z n ą swą p r a w d ą czy t o p o d ciśnieniem mądrości wie k ó w powolnie w y k r y s t a l i z o w a n ą , czy t e ż t r y s k a j ą c ą nagłym rozbłyskiem geniuszu t w ó r c z e g o ; ale t o p e w n a , że w tej czy w owej swej p o s t a c i n a p o t y k a o n a dziś więcej niż k i e d y k o l wiek w s p ó ł z a w o d n i c t w a nawet różnych półprawd, ćwierćprawd, całych fałszów, zalewających nasz r y n e k lub intelektuali- s t y c z n y istną powodzią p ł y t k i e g o d o k t r y n e r s t w a , czy t o w ogól nikowo w y b l a k ł e m czy p a r a d o k s a l n i e przejaskrawionem jego zabarwieniu. Ktoś co p o w o ł a n y jest d o wypowiadania' swych myśli i sądów p r z e d mniej l u b więcej szerokim ogółem s p o ł e c z n y m — o ile nie m a pewności geniuszu czy p r e t e n s y i zarozumialca, że należy d o liczby w y b r a n y c h jego rzeczników i m i s t r z ó w — zawsze i wszędzie żywić może wątpliwości, czy t o co głosi, za wiera w sobie świeże ż y w o t w ó r c z e z a s a d y p r a w d y , czy też m a r twe, zeschłe jej ł u p i n y , l u b z b y t w y b u j a ł e , jałowe jej p ę d y ? 179 PARADOKSY I OGÓLNIKI Dziś, g d y p ł o d y d u c h a przebijać muszą t a k ą g r u b ą powlokę p r z y t ł a c z a j ą c e j go k u l t u r y m a t e r y a l n e j wątpliwości, t e większe niż k i e d y k o l w i e k . U p r a w a u m y s ł o w a n a gruncie owej k u l t u r y szeroka i w y silona niezmiernie, w y h o d o w a n a przez nią i d e o w a roślinność b u j n a i r ó ż n o r o d n a , ale c z y b a r d z o owocna, czy b a r d z o za s o b n a w p o ż y w n e dla d u s z y pierwiastki? Myśli się d u ż o , wie się jeszcze więcej, a r o z p r a w i a się najwięcej, a w t e m wszystk i e m j a k m a ł o p r a c y p r a w d z i w i e t w ó r c z e j , j a k m a ł o dzieł wiel kich, t r w a ł y c h , p r z e n i k n i ę t y c h o ż y w c z e m t c h n i e n i e m d u c h a ! Myśleć i t w o r z y ć m y ś l o w o w t a k b a r d z o ożywionem, a t a k b a r d z o j a ł o w e m środowisku i n t e ł e k t u a l i z m u współczesnego, t o z a d a n i e nastręczające m n ó s t w o wątpliwości. T a myśl, t a idea, j a k a powziąłem, z d a mi się pełną znaczenia, pełną treści ży w o t n e j ; ale w u m y ś l e m o i m t y l e jest n a b y t k ó w z zewnątrz p o c z e r p n i ę t y c h , z n a u k i , z c z y t a n i a , m i ę d z y n i m i , obok rzeczy w a ż n y c h , z a s a d n i c z y c h , t y l e s ł a b y c h i z n i k o m y c h , że k t o wie, czy nie jest t o j e d e n z nich, j e d e n zwłaszcza z t y c h ostatnich, j a k i ś ogólnik o g a d a n y , o p i s a n y n a w s z y s t k i e s t r o n y , j a k i ś sąd d a w n o p r z e b r z m i a ł y o s p r a w a c h i rzeczach d a w n o z a p o m n i a n y c h . O w z n o w u p o m y s ł ideowy, k t ó r y nagle mi z a b ł y s n ą ł j a k o niewątpliwie s a m o r z u t n y , o r y g i n a l n y t w ó r mej myśli, czy w p a r a d o k s a l n e j s w e j p o s t a c i przyniesie i s t o t n i e j a k ą ś nową p r a w d ę „ n i e n a czasie", j a k się w y r a ż a ł N i e t z s c h e , t e m więcej dla cza sów p r z y s z ł y c h , m o ż e p o wsze czasy; p r a w d z i w ą ? Niestety, autor „Zaratustry" odstraszającym jest tu p r z y k ł a d e m . W jego d u s z y n a g r o m a d z i ł o się t y l e niechęci i w s t r ę t u d l a ideowej b a n a l n o ś c i naszych czasów, że ucieczki szukał p r z e d nią w ideowej ekscentryczności swych a f o r y z m ó w paradoksal n y c h , w k t ó r y c h — p r z y całem u z n a n i u d l a genialnego a r t y s t y p r z y c a ł e m współczuciu dla chorej na podłowstręt wzniosłej d u s z y ludzkiej — n i e p o d o b n a d o p a t r z y ć się objawień n o w e j , żywotwórczej mądrości życiowej, a często t r z e b a stwierdzić o b j a w y p a r a d o k s a l n e g o zacietrzewienia, l u b co gorsza, sofistyczn e g o o m a m i e n i a myśli. 180 PARADOKSY I OGÓLNIKI K t ó ż m i zaręczy, że t a k lub o w a k moja idea s a m o r z u t n a , t e n l u b ów o r y g i n a l n y p a r a d o k s , za p o ś r e d n i c t w e m którego wypowiedzieć ją usiłuję, nie zrodziły się z p o d o b n y c h w s t r ę t ó w i niechęci, z t a k i e g o l i t y l k o zaprzecznego s t o s u n k u d o d u c h a czasu, d o jego sądów, m n i e m a ń , doktryn,, ogólników. Owóż p e w n ą je.it rzeczą, że z przeczenia n i g d y niew yniknie r twierdzenie, z ujemnego li t y l k o stanu duszy nie powstanie d o d a t n i a , t w ó r c z a siła, zdolna życie d u c h o w e przyszłości n o w y m i z a p ł o d n i ć p i e r w i a s t k a m i . K t o ideę negacyi, słowo n e g a c y i w swych samorzutnych przeciwmniemaniach m a do przeciw s t a w i e n i a o g ó l n i k o w y m m n i e m a n i o m swej epoki, t e n lepiejby milczał, dla siebie s a m e g o lepiejby schował r z e k o m e objawienia swego p s e u d o g e n i u s z u . Jeśli j e d n a k głowa p e ł n a myśli, a serce pełne p r a g n i e ń z n i e p r z e p a r t ą siłą d o w y p o w i e d z e n i a się dążą, j a k i e są p r o bierze p r a w d y słów, z t a k i e g o ich s t a n u wynikających? Są liczne i r ó ż n e . W e d l e mego m n i e m a n i a wszakże d a d z ą się streścić w d w ó c h zasadniczych, k t ó r e t u p o d postacią kich oto p r z y k a z a ń n a zakończenie pozw alam sobie ta sformu r łować. ^ Przedewszystkiem: p o w i e d z i a n o : dość b y ć sofistą nie b ą d ź sofistą. A jak człowiekiem uczciwym, już aby wyżej nie •—• oczywiście u c z c i w y m n i e t y l k o życiowo, lecz być także i d e o w o ; są b o w i e m ludzie, k t ó r z y nie dla własnego p o ż y t k u , lecz n a k o r z y ś ć s w y c h idei posługują Korzyść idei s t ą d problematyczna, się w y k r ę t n ą a szkoda sofistyką. idealizmu nie w ą t p l i w a — i d e a l i z m u dążeń u m y s ł o w y c h , k t ó r e w sofistyczn y c h szalbierstwach n i e u c h r o n n e m u ulegają zwyrodnieniu. Drugie o sobie. Zda przykazanie się to brzmi: bądź sobą, może paradoksalnem czyli zapomnij przeciwieństwem, a w istocie rzeczy jest oczywistą a p r o s t ą b a r d z o p r a w d ą . K t o myśli o sobie, myśli o t e m , j a k się w y d a w swej postaci, w swych i d e a c h , w s w y c h słowach — j a k się p r z y s t r o i ć -w t e i w t a m t e , j a k najskuteczniej t y m i i t a m t y m i się popisać. S t r o i się w c u d z e p i ó r k a , g d y nie m a swoich ; w cudze k o m u n a ł y i ogólndd, k t ó r y c h zawsze p o d d o s t a t k i e m d o s t a r c z y ć m u mogą mające obieg 181 PARADOKSY I OGÓLNIKI n a r y n k u i n t e l e k t u a l n y m t e o r y e i teoryjki, m n i e m a n i a i dok t r y n y . G d y go stać n a własne p i ó r k a , j a k p a w r o z t a c z a je d o k o ł a siebie w p o s t a c i j a s k r a w y c h barwmych przeciwmniemań- p a r a d o k s ó w , k t ó r e nic nie m ó w i ą ,nic nie t w o r z ą w dziedzinie myśli, a m a j ą t y l k o za z a d a n i e zadziwiać, olśniewać w dzie dzinie słowa i frazesu. K t o o sobie z a p o m n i , t e n skuteczniej p a m i ę t a o t e m , co m a w sobie. J e s t sobą, b o bez t r o s k i o t o , j a k się w y d a w sferze idei, troszczy się o t o , czem j e s t w niej n a p r a w d ę , czem jest w swych uczuciach, m y ś l a c h i słowach, j a k i e w y s n u ć z niej się dają. O s t a t e c z n i e k a ż d y człowiek, c h o ć b y n a j u b o ż s z y duchem, jeśli jest sobą, z siebie s a m e g o czuje, myśli, m ó w i , jest k i m ś w świecie d u c h a , jest i n d y w i d u a l n o ś c i ą d u c h o w ą o nieobliczalnej cenie, bezgranicznej w a r t o ś c i . N i e m a d w ó c h l i s t k ó w n a d r z e wie, zupełnie p o d o b n y c h , nie m a d w ó c h dusz l u d z k i c h , z u p e ł n i e jednakich. Każda, coby wypowiedziała z zupełną szczerością i p r a w d ą swą treść w e w n ę t r z n ą , swą i s t o t ę odrębną, s t a ć b y się musiała zajmującą d l a myślącego u m y s ł u , j a k o zjawisko je d y n e w swoim r o d z a j u , a z ogółem wszech zjawisk d u c h a b e z p o ś r e d n i o złączone. Najpowszedniejszy ogólnik; o d c z u t y w głębi w e w n ę t r z n e g o ż y c i a d u s z y i z pełni t e g o odczucia z całą szczerością w y r a ż o n y , p r z e s t a j e b y ć p u s t y m o g ó l n i k i e m - k o m u n a ł e m , a staje się b o gatą w treść, z a r a z e m ogólną i i n d y w i d u a l n ą prawdą życia. Najdziwaczniejszy paradoks, będący wyrazem samoistnego r z u t u m y ś l i szczerej, c h o ć b y nie zwiastował n a m nowej p r a w d y wszechl u d z k i e g o znaczenia, p o d a j e n a m j e d n a k j a k ą ś d r o b n ą bodaj jej c z ą s t k ę , k t ó r a w z b i o r o w y m jej całokształcie coś przecież z n a c z y , coś i s t o t n e g o p r a w d z i w i e żyjącego Nie wielu j e s t wybranych, p r a w d y przyszłości, t r y s k a j ą c e którym w niej dano wyobraża. objawić s a m o r z u t n i e z genialnego nowe nat c h n i e n i a , l u b odsłonić d a w n e p r a w d y , u k r y t e w m ą d r o ś c i wie k ó w m i n i o n y c h . W s z y s c y są p o w o ł a n i d o u j a w n i e n i a dusz s w y c h w p r a w d z i e i szczerości własnego, z głębi czucia i pełni m y ś l i z r o d z o n e g o , słowa. 182 PARADOKSY I OGÓLNIKI J a k niewielu wszakże ludzi k t ó r z y p o w o ł a n i u t e m u chcą czy mogą s p r o s t a ć , k t ó r z y zawsze i wszędzie chcą b y ć tylko sobą, z siebie i za siebie szczerze p r z e m a w i a ć . S t ą d w m o w i e ludzkiej t y l e ogólników, co n a m nic zgoła nie mówią, t y l e p a r a d o k s ó w , co mówią j e d y n i e o chęci błyszczenia w słowie, a nic nie ujawniają z w e w n ę t r z n e g o światła d u s z y . Skończone w Czechach 1 września 1914 r. Kacper Decurtins. W m a j u b . r. obchodził ś w i a t k a t o l i c k i 25-letnią rocznicę s ł y n n e j e n c y k l i k i Rerum novarum, w której Leon X I I I . potę ż n y m i r y s y kreśli g r o ź n e o b j a w y bezwzględnego e g o i z m u eko n o m i c z n e g o , niszczącego życie n a r o d ó w i w a r s z t a t p r a c y t w ó r czej i p r o k l a m u j e uroczyście p r a w a ś w i a t a robotniczego. Z jednej strony wskutek wadliwego ustawodawstwa braku ustaw, tępiących „żarłoczną lichwę" i czy ukrócających b e z w z g l ę d n y egoizm e k o n o m i c z n y , w i d z i m y g w a ł t o w n i e rosnące wielkie f o r t u n y i wielki k a p i t a ł , z drugiej m a s y ludzi, z a c h w i a n y c h w swojej e g z y s t e n c y i , k t ó r z y ze s t a n o w i s k a niezależnego zeszli d o r z ę d u proletaryatu.-. W a r s t w y p r z e d e w s z y s t k i e m opiera średnie, n a których państw warsztat się siła z b r o j n a p r a c y n a r o d o w e j „ p o s z ł y n a p a s t w ę nieludzkich i współzawodników pogorszyła niepohamowanych nienasycona lichwa d n o k r o t n i e w y r o k i e m Kościoła, p o d inną występująca postacią, ludziom, żądnym zysku. monopolem niewielu, vorax i kapitalistów w chciwości. usura, zawsze t a przynosi Stosunki potępiona sama, lubo nieje coraz nieprawe .dochody P r o d u k c y a i h a n d e l s t a ł y się n i e m a l a w ten sposób g a r s t k a bogaczów n a ł o ż y ł a j a r z m o p r a w i e niewolnicze s t a n o w i pracującemu". N a k r w a w e m t l e z a w i e r u c h y wojennej j a k groźnie wy olbrzymiały te rysy zachłannego kapitalizmu i lichwy wojennej! W części p r a k t y c z n e j * e n c y k l i k i p r z y p o m i n a L e o n i p r z y t a c z a cały szereg XIII. o b o w i ą z k ó w społecznych, k t ó r e , choć złego nie u s u n ą z k o r z e n i e m , t o p r z y n a j m n i e j załagodzą naj- groźniejsze jego o b j a w y i u c h r o n i ą w a r s t w ę r o b o t n i c z ą od p o wolnej d e g e n e r a c y i . A więc główny obowiązek sprawiedliwego wynagrodzenia r o b o t n i k a , k t ó r y p o w i n i e n tyle zarobić, żeby mógł w y ż y ć z żoną i dziećmi. — A więc r o b o t n i c z e u s t a w o d a w s t w o o c h r o n n e , ogra niczające i n o r m u j ą c e czas p r a c y i s p o c z y n e k niedzielny, c h r o niące o d w y z y s k u i zepsttcia k o b i e t ę i dziecko. — A wiec o b o wiązek u s z a n o w a n i a wolno się godności c z ł o w i e k a : ,,z r o b o t n i k i e m obchodzić, j a k z n i e w o l n i k i e m ; w n i m , j a k słuszna, nie trzeba uszanować godność l u d z k ą " . — A więc obowiązek u d z i e l a n i a j a ł m u ż n y , według słów Ewangelii : „co z b y w a , d a j cie j a ł m u ż n ę " . P r z e d e w s z y s t k i e m j e d n a k o t e m p a m i ę t a ć należy, że „ r e ligia j e d n a może złe wykorzenić i wytępić u p r a g n i o n e g o r a t u n k u głównie wyczekiwać doszczętnie... że należy od miłości chrześcijańskiej, streszczającej w sobie w s z y s t k i e p r z e p i s y e w a n geliczne, miłości, zawsze gotowej d o poświęceń, b o t o n a j p e wniejsze l e k a r s t w o n a p y c h ę i s a m o l u b s t w o " . W dniu 30 maja b. r „ jakby w rocznicę encykliki w Szwajcaryi z a m k n ą ł powieki K a c p e r D e c u r t i n s , j e d e n z n a j w y b i t n i e j s z y c h obecnej d o b y k a t o l i c k i c h p o l i t y k ó w s o c y a l n y c h i wielkich z a p a ś n i k ó w s p r a w y Bożej, m ą ż z a u f a n i a L e o n a X I I I . i P i u s a X „ k t ó r y od l a t młodzieńczych, idąc za p o p ę d e m g o rącego serca, b e z i n t e r e s o w n i e o d d a ł się w służbę s p r a w y s o c y a l nej i cywilizacyi chrześcijańskiej. Świeżo p o p o j a w i e n i u się encykliki Rerum nomrum zabrał się D e c u r t i n s w celu w p r o w a d z e n i a w życie w s k a z a ń socyalnych L e o n a X I I I . d o w y d a w a n i a katolickiej biblioteczki socyalnej p . t. : Etudes sociales catholigues. „ W a l k i b o w i e m lat o s t a t n i c h w y k a z a ł y , że t y l k o g r u n t o w n e i b e z u s t a n n e zgłębianie p r o b l e m ó w s o c y a l n y c h , ich p o c z ą t k u i rozwoju, u z d o l n i k a t o l i k ó w d o zwycięskiego z m a g a n i a się z b ł ę d a m i , k t ó r e wylęgły się z n a u k i bez Boga". „Leon X I I I . ukazał światu, czytamy w przedmowie do w y d a w n i c t w a t e g o , d e d y k o w a n e g o k a r d y n a ł o w i R a m p o l l i , nie bezpieczeństwa, z a g r a ż a j ą c e n a s z e m u społeczeństwu. P o s t a w i o n y 185 KACPER DECURTINS p r z e z Boga n a straży kultury chrześcijańskiej wielki p o d a ł n a m ś r o d k i z a r a d c z e , k t ó r e mają uleczyć r a n y i p r z y c z y n i ć się d o o d b u d o w y p o r z ą d k u n i e zdrowej i t r w a ł e j p o d s t a w i e . papież socyalne społecznego n a j e d y Obowiązkiem tedy każdego k a t o l i k a i p a ń s t w katolickich j e s t w p r o w a d z a ć w ż y c i e d o k t r y n y s o c y a l n e L e o n a X I I I . , k t ó r e j e d n e pokój społeczny, t a k n a m p o ż ą d a n y , zabezpieczyć i dać n a m m o g ą * ) " . Społecznego o b o w i ą z k u t e g o j a s n y m w z o r e m b y ł o b o g a t e w owoce życie jego. D e c u r t i n s urodził się w r. 1855 w T r u n s i w y n i ó s ł z d o m u rodzicielskiego s t a r a n n e w Szwaj c a r y i wychowanie i wy k s z t a ł c e n i e religijne. Mając l a t siedmnaście, o p o w i a d a Goyau, t r a p i ł y go m y śli, czy własność p r y w a t n a j e s t z g o d n a z p o s t ę p o w y m u s t r o j e m s p o ł e c z n y m , czy opiera' się n a sprawiedliwej zasadzie p r a w n e j . A ż e b y p r z e z w y c i ę ż y ć wątpliwości t e , z a c z e r p n i ę t e z a t m o s f e r y s o c y a l i s t y c z n e j , m ł o d y s t u d e n t rozczytuje się w d o k t o r a c h K o ścioła i w y c h o d z i z tej. l e k t u r y g o r ą c y m k a t o l i k i e m i z d e c y d o w a n y m p r z e c i w n i k i e m liberalizmu e k o n o m i c z n e g o . Z n a m i e n n y fakt t e n dowodzi, że w gorącem sercu młodego i d e a l i s t y wcześnie zrodziła się myśl społeczna i w s t r z ą s n ę ł a d o głębi jego s u m i e n i e m . S c e p t y c y z m t a k i , dodaje G o y a u , j e s t r z a d k i przedewszystkiem dzielną pracą u ludzi b o g a t y c h . K t o go d o z n a ł przezwyciężył, nie jest człowiekiem i samo banalnym. S t u d y a uniwersyteckie odbywał Decurtins w Monachium, H e i d e l b e r g u i S t r a s b u r g u . B y ł y t o czasy p o t ę ż n i e wzmagają cego się d u c h a religijnego wśród k a t o l i k ó w w N i e m c z e c h , a uni w e r s y t e t m o n a c h i j s k i ż y ł p o d ó w c z a s jeszcze t r a d y c y ą i j a ś n i a ł o d b l a s k a m i ż y w o t n e g o ogniska myśli k a t o l i c k i e j , roznieconej w h i s t o r y c z n e m k ó ł k u „ o j c a " Górresa. Prusy po pokonaniu mocarstw katolickich Austryi i Francyi marzyły o w z n o w i e n i u c e s a r s t w a niemieckiego, któreby, w przeciwieństwie d o ś r e d n i c h wieków, b y ł o ostoją p r o t e s t a n t y z m u w E u r o p i e i d o k o ń c z y ł o dzieła reformacyi w N i e m c z e c h . *) Etudes saciales catholiąues, publiees par Gr. Decurtins. Bale 1892. ISO KAUrłjri DEUUnT1JNS Ażeby cel t e n osiągnąć, żelazny n a s t r o n n i c t w i e l i b e r a l n e m , podjął hasło kulturkampfu. „ W a l k a kanclerz, opierając się walkę z Kościołem i rzucił obecna, która rozgorzała, mówi z t r y b u n y p a r l a m e n t a r n e j W i n d h o r s t , nie d a t u j e się od s o b o r u w a t y k a ń s k i e g o , ani od ogłoszenia s y l a b u s u , ani encykliki. Moi panowie, t o a b s o l u t n i e nie z g a d z a się z p r a w d ą . W a l k a t a i n a czej się rozpoczęła. G d y A u s t r y ę p o k o n a n o , g d y P r a n c y a b y ł a u stóp naszych powalona, wówczas — p a n prezydent mini s t r ó w i k a n c l e r z n a p o m k n ą ł coś o t e m — t a m ot, n a p r z e c i wległej s t r o n i e m ó w i o n o o p r o t e s t a n c k i e m cesarstwie, o zwy cięstwie p r o t e s t a n t y z m u , o o s t a t e c z n e m r o z e g r a n i u i dopełnie niu reformacyi, wówczas p r z y s z e d ł r e f e r a t e m o z a k o n a c h , przyszli p . prof. kanoniści, Gneist ze których dzimy w otoczeniu pruskiego ministra oświaty i pod k i e m prof. G n e i s t a uradzili w s z y s t k i e te piękne swym teraz wi kierun rzeczy, któ- remi nas obdarzono". W a l k a t a wywołała w ś r ó d k a t o l i k ó w n i e m i e c k i c h gorącz kową p r a c ę o r g a n i z a c y j n ą i z b u d z i ł a p r a s ę katolicką. l a m e n c i e i w i z b a c h poszczególnych k r a j ó w rzyć frakcye k a t o l i c k i c h posłów W par p o c z ę ł y się t w o pod nazwą centrum. Kraje całe poczęły się p o k r y w a ć siecią stowarzyszeń i r ó ż n y c h o r g a nizacyi k a t o l i c k i c h . G d y w r. 1876 Piusowi IX. przedłożono zbiór u r o c z y s t y c h w y d a ń p i s m k a t o l i c k i c h w N i e m c z e c h , r z e k ł papież z u ś m i e c h e m : „ D a w n i e j mieliście w N i e m c z e c h d w i e pięć p i s m k a t o l i c k i c h , a teraz r a z y t e obróciły się n a korzyść macie zale ich kilkaset. waszą. D z i ę k u j m y Tak Bogu, że t a k się s t a ł o " . W z m o ż o n e t o życie religijne i p o l i t y c z n e w katolickich Niemczech, a p r z e d e w s z y s t k i e m w p ł y w i p r z y k ł a d w y b i t n y c h wodzów i k i e r o w n i k ó w w y w a r ł y głębokie i n i e z a t a r t e w r a ż e n i e na m ł o d y m studencie, który w ognistej duszy pielęgnował wielkie i d e a ł y społeczne i religijne i czuł w sobie siłę n a m ó wcę i wodza. Przedewszystkiem w Monachium, gdzie za czasów resa p a d ł o w obozie k a t o l i c k i m pierwsze hasło bojowe, Górgdzie kształcili się wielcy wodzowie r u c h u k a t o l i c k i e g o , owionęło poe- KACPER DECURTINS t y c z n ą d u s z ę jego t c h n i e n i e r o m a n t y z m u katolickiego. Religijn o - p o l i t y c z n e i d e a ł y J . G ó r r e s a o m a m i ł y d u s z ę jego i j a ś n i a ł y w niej w ś r ó d najgorętszej p r a c y politycznej i społecznej i k u l t u r a l n e j aż d o zgonu. N a u n i w e r s y t e c i e też „wcześnie, pisze przyjaciel jego k s . prof. Meyenberg, z b u d z i ł a się w n i m siła t w ó r c z a . Cechą jego u m y s ł u b y ł a p r a g m a t y c z n a poglądowość, i d ą c a może n i e k i e d y r a z e m z p e w n y m b r a k i e m s t u d y u m detalicznego, a l e b r a k i t e on zastąpił już za m ł o d u s z l a c h e t n y m k r u s z c e m , rzucając w o k o ł o n o w e myśli i p l a n y , i w t e n s p o s ó b prześcignął wielu, k t ó r z y go może n a u k ą i p r a k t y c z n ą ścisłością przechodzili. Te różne i i n d y w i d u a l n e c e c h y u m y s ł ó w t k w i ą j u ż w planie O p a t r z n o ści — one uzupełniają się n a w z a j e m d l a d o b r a ogółu. T e n r o z m a c h i z a p a ł i p ę d p r z e d s i ę b i o r c z y w życiu jego j e d n a ł y m u j u ż z a czasów s t u d e n c k i c h p r z y j a c i ó ł w słowa z n a c z e n i u . P r z y j a ź n i e te rozciągały się wyższem n a całe życie i p r z e t r w a ł y nieraz wstrząsające b u r z e , ale nie w y g a s a ł y n i g d y . O n e t o , wcześniej czy później z a d z i e r z g n i ę t e , w s p i e r a ł y b a r d z o działalność jego i w y k l a r o w y w a ł y nieraz niejasne drogi pracy i przysparzając m u nowych zwolenników wpływały nieraz do b r o c z y n n i e i w y d a t n i e n a cały r u c h «katolicki w k r a j u i z a g r a nicą. K r ó l e m zaś t e g o r u c h u i t y c h przyjacielskich p o r o z u m i e ń b y ł zawsze D e c u r t i n s aż d o ostatniej e p o k i życia swego. I on u m i a ł t e ż i p o z a s a d n i c z y c h n i e p o r o z u m i e n i a c h zawsze n a n o w o z e b r a ć swoich przyjaciół i mamiącym wprost czarem swojej i n d y w i d u a l n o ś c i ich zapalić d o nowej p r a c y i n o w y c h p l a n ó w . W p ł y w jego n a młodzież t e ż zawsze b y ł d u ż y " * ) . Wcześnie b a r d z o w y s t ą p i ł D e c u r t i n s n a a r e n ę p r a c y p o litycznej. W Disentis w kantonie Graubiinden jest prastare o p a c t w o b e n e d y k t y ń s k i e , k t ó r e m u o p i e k a r z ą d u p o d c i n a ł a soki ż y w o t n e i groziła z u p e ł n ą r u i n ą . Sprawą tą zajął się p r a w n i k i p r z e d s t a w i ł j ą p r z e d najwyższą w ł a d z ą n a wiecu k a n t o n a ł n y m w D i s e n t i s t a k młody majowym w y m o w n i e i zręcznie, O O . B e n e d y k t y n i u z y s k a l i w k r ó t c e zupełną s w o b o d ę *) Schweizerische Kirchen-Zeitung z dnia 8 czerwca. że oddechu 188 KACPER DECURTINS i rozwoju. I s t ą d d o z g o n n a p r z y j a ź ń i wdzięczność klasztoru, k t ó r y nieraz u s u w a ł z a w a d y i gładził drogę p r z e d m ł o d y m p o l i t y k i e m . W t y m s a m y m też r o k u Decurtins, który zaledwie skończył 24 lat, wszedł z a sprawą kierujących p o l i t y k ó w k a n t o n a l n y c h j a k o z d o l n y b o j o w n i k s p r a w y Bożej d o r a d y k a n t o n a l n e j , a w d w a l a t a później j a k o poseł d o szwajcarskiej rady narodowej. W S z w a j c a r y i srożyła się p o d ó w c z a s walka polityczno- religijna o szkołę w y z n a n i o w ą . R z ą d związkowy, k t ó r y opierał się n a radykalnej kantonom większości szkołę parlamentarnej, bezwyznaniową chce narzucić i centralistyczną. Kierunek natomiast konserwatywny katolicki i protestancki walczy w obro nie wolności szkoły. Sprawę w y t o c z o n o p r z e d forum l u d u na mocy referen d u m . W całej Szwajcaryi w prasie i p o s t o w a r z y s z e n i a c h , w sfe rach rządowych i m i ę d z y l u d e m rozwinęła się ż y w a , gorą czkowa a g i t a c y a . ,,Była t o , j a k w y r a ż a się j e d e n z u c z e s t n i k ó w t e j walki w Historisch- Politische Bldtter, w a l k a n a życie i śmierć p o m i ę d z y c h r z e ś c i j a ń s t w e m a p a r t y ą b e z w y z n a n i o w ą i bezreligijną, p o m i ę d z y f e d e r a l i s t a m i a centralistami, pomiędzy pra k t y c z n y m z t r a d y c y i d u c h e m szwajcarskim a m o d e r n i s t y c z n y m i profesorami i b i u r o k r a c y ą . J a k ongi w r o k u 1308 w k a n t o n i e W a l d s t a t t e o b r z a s k u leci od wsi d o wsi r a d o s n a n o w i n a : g r o d y w zgliszczach, t a k obecnie góra p o w t a r z a górze echo t r y u m f u : „ D e r S c h u l v o g t ist gefallen" (t. j . p a ń s t w o w y u r z ę d n i k cen tralny)". Odpowiedź ta ludu szwajcarskiego na mocy plebiscytu w r o k u 1882 i 1884 u s p o k o i ł a r o z k o ł y s a n e n a m i ę t n o ś c i p o l i t y czne i u t o r o w a ł a d r o g ę d o w y d a t n e j p r a c y p a r l a m e n t a r n e j i spo łeczno-politycznej . W p r a c y tej D e c u r t i n s , p r z e j ę t y d o głębi ważnością chwili i p o s e l s t w a swego, kierował się zawsze ideą szczerej d e m o k r a cja i katolickiej a k c y i socyalnej. R e a l i z a c y a b o w i e m prawdziwej d e m o k r a c y i w życiu i u s t r ó j u państwowym jest w rozumieniu każdego Szwajcara historyczną misyą k r a j u t e g o i z a d a n i e m k a ż d e g o o b y w a t e l a . D o t e g o celu 189 KACPER DECURTINS dążą, acz w r ó ż n y m s t o p n i u i o d m i e n n e m i kie obozy i stronnictwa polityczne w aspiracye demokratyczne d r o g a m i , wszyst Szwaj earyi. Tylko że Decurtinsa p r z e r a ż a ł y nieraz r z e k o m y m r a d y k a l i z m e m wielu k a t o l i k ó w , podobnie jak przekona n i a jego k a t o l i c k i e j a s k r a w y m u l t r a m o n t a n i z m e m wielu d e m o kratów. J e d n i i d r u d z y wszelako, g d y się bliżej z n i m zetknęli, p o z b y w a l i się n i e b a w e m o b a w t y c h . Ale b o też on u m i a ł t a k d z i w n i e łączyć ludzi i g r u p y ludzi r ó ż n y c h i naj skraj niej szych n i e k i e d y p r z e k o n a ń c z a r e m i n i e k ł a m a n y m z a p a ł e m swej oso bowości. W y b i t n y h i s t o r y k r u c h u k a t o l i c k i e g o G o y a u n a z y w a go wodzem partyi robotniczej. „ P r z y p o m n i j c i e sobie t y l k o , m ó w i on, j a k i c h t o słucha c z y m a z w y k l e h r . de M u n : jest t o g r u p a m ł o d y c h ludzi, k t ó r z y z d a l e k a t r z y m a j ą się od r o b o t n i k ó w , a którym k ł a d z i e n a serce p o p i e r a n i e i n t e r e s ó w tej k l a s y . de Mun Najpiękniejsze m o w y h r . d e M u n nie są t e , w k t ó r y c h on p o u c z a lud, ale t e , k t ó r e kończą się słowy : Allez au peuple idźcie p o m i ę d z y lud. L u d natomiast, t o ulubione a u d y t o r y u m D r Decurtins'a. J e s t t o u r o d z o n y m ó w c a l u d o w y . . . W razie p o t r z e b y przema wiać będzie z t r y b u n y p a r l a m e n t a r n e j , ale woli p r z e m a w i a ć d o l u d u . P a n u j e n a d t ł u m e m swoją p r z e r y w a n ą , p o r y w a j ą c ą m o w ą n a d o r o c z n y c h wiecach, n a k t ó r e r o b o t n i c y wy szwajcarscy wysyłają swoich d e l e g a t ó w " . N a z g r o m a d z e n i a c h r o b o t n i c z y c h we F r a n c y i m ó w c a k a t o l i c k i bez względu n a t o , co mówi, u c h o d z i zawsze z a wyłącz n e g o o b r o ń c ę Kościoła, za b u r ż u j a , w y s ł a n e g o przez proboszcza. T a m m ó w c ó w s o c y a l i s t y c z h y c h u w a ż a się z a o b r o ń c ó w i p r z e d stawicieli s t a n u robotniczego. „ K a c p e r D e c u r t i n s i n n e wyrobił sobie s t a n o w i s k o w ś r ó d r o b o t n i k ó w , szwajcarskich. Ich bin ultramontan powtarza z naciskiem, durch und durch, a m i m o t o n i e t y l k o nie u c h o d z i w r o g a w o d z ó w r o b o t n i c z y c h , ale przeciwnie, r o b o t n i c y za witają g o j a k o j e d n e g o ze swych w o d z ó w " *). ' *) Leon Gregoire: Sociale, str. 23. Le Pape, / Les Catholiąues et La Question 190 KACPER DECURTINS W z o r e m i ideałem p r a c y parlamentarnej było c e n t r u m niemieckie w ś w i e t n y c h ności religijno-politycznej dla czasach Decurtinsa swojej działal i polityczno-socyalnej. „ P r a c u j ę n a d t e m — : mówił d o mnie r a z u j e d n e g o — b y ł o to- w czasie najbogatszej jego działalności p a r l a m e n t a r n e j i spo ł e c z n e j — b y u n a s w Szwajcaryi, p o d o b n i e j a k w N i e m c z e c h , w y t w o r z y ł o się spoiste katolickie koło p a r l a m e n t a r n e " . — A ż e b y przeciwko większości rady&ałno-pt>stępowej p r o wadzić p o l i t y k ę religijno-kościelną ? — pytam. — T a k , a ż e b y n a gruncie k o n s t y t u c y i szwajcarskiej b r o nić Kościoła i r ó w n o u p r a w n i e n i a k a t o l i k ó w we wszystkich dzie d z i n a c h życia i p r a c y p u b l i c z n e j . D r u g i zaś cel nasz, to z d r o w a p o l i t y k a socyalna, b o t o g ł ó w n y p r o b l e m -wieku naszego, k t ó r y nieodparcie d o m a g a się rozwiązania". W a r u n k i e m zaś d o tego n i e z b ę d n y m jest s p r ę ż y s t e i spo iste koło parlamentarne, któreby w razie potrzeby każdej chwili mogło k a r n i e wystąpić d o walki i p r a c y n a d realizacyą społecznych i kościelno-państwow-ych ideałów katolickich. L u ź n y b o w i e m związek posłów, k t ó r z y b y t y l k o w kwe- s t y a c h religijno-kościelnych szli r a z e m , a w k w e s t y a c h e k o n o m i c z n y c h d o r ó ż n y c h należeli g r u p mencie bez znaczenia, i obozów, b y ł b y w p a r l a a w p o l i t y c e religijno-kościelnej nie zdziałał. J e d n o ś ć t e d y nicby n i e t y l k o w dziedzinie p o l i t y k i reli gijno-kościelnej, ale i w k w e s t y a c h ściśle p o l i t y c z n y c h i eko- nomiczno-społecznych j e s t t u k o n i e c z n a . Do tego celu zaś j e d n a t y l k o p r o w a d z i d r o g a , m i a n o w i c i e polityka k o m p r o m i s ó w . W e w n ą t r z koła p o l i t y k a t a jest k o n i e czna p o p r o s t u ze względu n a r ó ż n o r o d n y skład członków, r e k r u t u j ą c y c h się z r ó ż n y c h w a r s t w społecznych i przedstawia jących rozbieżne i n t e r e s y e k o n o m i c z n e . A więc t r o s k a i o p i e k a i praca dla dobra wszystkich warstw i klas społecznych w s t o p n i u r ó w n o m i e r n y m będzie najgłówniejszym i n a j w a ż n i e j szym p u n k t e m programu naszego. Gdzie k o a l i c y a interesów w j a k i e j ś p a r t y i bierze górę, p a r t y a t r a c i zaw sze n a spoistości r i znaczeniu. W p r a c y zaś n a zewnątrz, w s t o s u n k u d o i n n y c h partyi 191 KACPER DECURTINS p o l i t y k a k o m p r o m i s o w a oczywiście jest conditio sine ąua non p r a c y p a r l a m e n t a r n e j wogóle. J e d n o s t r o n n e b o w i e m l u b bezwzględne sów różnych grup doprowadziłoby wysuwanie intere konsekwentnie do rozpęta n i a w a l k i w s z y s t k i c h p r z e c i w k o w s z y s t k i m . P o d t y m względem W i n d h o r s t b y ł j e d n y m z największych t a k t y k ó w p a r l a m e n t a r n y c h naszego wieku. D a ł n a m p o p r o s t u nową o r y e n t a c y ę w p o l i t y c e i p o k a z a ł ś w i a t u , czem p a r t y a k a t o l i c k a w p a r l a m e n c i e stać się może, g d y stanie ściśle n a gruncie p r a w a i k o n s t y t u cyi. W służbę ideałów katolickich poddał wszystko, co nam k o n s t y t u c y a p a ń s t w o w a p r z y n i o s ł a i k o r z y s t a ł z k a ż d e g o chwi lowego położenia i k o n s t e l a c y i politycznej ustępstw i kompromisów zmierzał i drogą zawsze możliwych z jasną i nieod m i e n n ą k o n s e k w e n c y ą d o celów, w s k a z a n y c h m u przez r o z u m i sumienie katolickie. T a k c e n t r u m p o d n i o s ł o i pokrzepiło n a wszystkich krajów i budując na zasadach duchu katolików katolickich w m y ś l wielkich m i s t r z ó w średniowiecza, w s k a z a ł o n a m € r o g ę , j a k p r a k t y c z n i e rozwiązać n a l e ż y w s z y s t k i e wielkie p r o b l e m y dzisiej szego życia e k o n o m i c z n e g o i socyalnego. Praca polityczna Decurtinsa była niewątpliwie wydatna b a r d z o i obliczona n a d a l e k ą m e t ę , ale spoistej p a r t y i polity cznej n a wzór c e n t r u m niemieckiego wielki t e n wódz k a t o l i c k i fńe stworzył. Dlaczego? B o w pracy tej z a m a ł o uwzględniał psychologiczny i z a m a ł o się liczył ze z d a n i e m moment wybitniejszych c z ł o n k ó w swego s t r o n n n i c t w a . J a k i ś w y b i t n y p a r l a m e n t a r z y s t a p o w i e d z i a ł : Ich bin also folgę ich ihnen". W słowach t y c h polityczna. Dobry bowiem wódz t k w i głęboka polityczny m u s i s t a r a ć się p o z n a ć i należycie i uwzględnić Fiihrer, prawda parlamentarny różne poglądy i życzenia swego s t r o n n i c t w a , t a k , ż e b y m y ś l ą c y i p r a c u j ą c y p o l i t y k miał wrażenie, że on w p ł y n ą ł n a r z ą d y p a r t y i , że d o świadczenie jego i w i e d z a znalazły odbicie w kierownictwie wodza. Takim wodzem był Windhorst. D e c u r t i n s n a t o m i a s t , choć w y b o r n i e z n a ł fizyognomię czasu 192 KACPER DECURTINS i ludzi i p e ł e n i n i c y a t y w y odznaczał się niezwykłą rozległością i ruchliwością bystrością, u m y s ł u , zawsze z o g n i s t y m r o z m a c h e m i bezwzględnie zmierzał d o celu. Był o n częstokroć mówcą p o t ę ż n y m , k t ó r y podbijał-w m o c swoją nieodpartą dyalektyką i wizyami oratorskiemi umysły i serca słuchaczy, k t ó r y n a r z u c a ł w olę swoją m a s o m , ale z b y r wało m u n a t y m t a k c i e p o l i t y c z n y m , n a t e j cierpłiwej aż d o z n u ż e n i a polityce k o m p r o m i s o w e j , bez k t ó r y c h w p a r l a m e n c i e n i e m a r z ą d u , a w polityce t r w a ł y c h powodzeń. P r z y j a c i e l jego ks. M e y e n b e r g t a k o c e n i a i c h a r a k t e r y z u j e jego działalność parlamentarną: „ S i ł a jego b y ł a w t e m , że p o t ę ż n ą w y m o w ą w p a r l a m e n r cie u z a s a d n i a ł p r a w a k a t o l i k ó w , u g r u n t o w a n e w g ł ę b o k i m p o glądzie religijno-filozoficznym i p r z y p a d a j ą c e d o potrzeb kul t u r y wieku. W p a r l a m e n c i e p o l i t y k a z a s a d d w i e drogi m a p r z e d sobą m o ż l i w e : raz pracując k o n s e k w e n t n i e n a d realizacyą jakiegoś ideału możliwego, n p . n a d r ó w n o u p r a w n i e n i e m k a t o l i k ó w w ży ciu p a ń s t w o w e m i kulturalnem, nad przeniknięciem ustawo d a w s t w a s i l n y m d u c h e m religii C h r y s t u s o w e j , n a d wszechstron n y m , z d r o w y m rozwojem ojczyzny n a z a s a d z i e b o g a t e j i z a w sze federalistycznej, bez u s z c z e r b k u d l a silnego r z ą d u związ kowego i w e d ł u g p o t r z e b czasu rozwiniętej, w ł a d z y c e n t r a l n e j : oto cele, w y t k n i ę t e n a daleką m e t ę , do których zmierzać n a ^ leży trzeźwo, z a d a w a l n i a j ą c się t e m , co n a razie osiągnąć m o żna, d o k t ó r y c h dążyć należy s t o p n i o w o , wyzyskując wszyst kie możliwe p o l i t y c z n e k o n s t e l a c y e i k o n j u n k t u r y . Polityka taka nie może, rzecz jasna, odsłaniać odrazu wszystkich swoich c e l ó w : one t k w i ą w istocie K o ś c i o ł a , w nie odmiennej miłości ojczyzny i właściwych t y m p o t ę g o m ideałach politycznych. I n n a droga t o j a s n e , szczere, k a t o l i c k i e i k o n s e r w a t y w n o federalistyczne credo polityczne, t o j a s n e p r z e d s t a w i e n i e religijno-politycznych ideałów w p a r l a m e n c i e . N a z w a n o t o raz r e c y t o w a n i e m k a t e c h i z m u wśród w r z a w y walk p o l i t y c z n y c h . Ale t o coś więcej, niż r e c y t o w a n i e . Icl/ie t u o r e l i g i j n o - p o z y t y w n e 193 KACPER DECURTINS i filozoficzne uzasadnienie prawa katolickiego, s t o s u n k u Kościoła katolickiego, i s t o t y i ducha Kościoła chrześcijańskiego da o j c z y z n y , k u l t u r y , p o s t ę p u , d o k w e s t y i socyalnych i d z i a ł a l n o ści p a ń s t w a we wszystkich d z i e d z i n a c h . Idzie o to, ż e b y n i a p u b l i c z n a i najszersze koła p o l i t y c z n e wszystkich opi odcieni p o z n a ł y , iż pogląd k a t o l i c k i i d u c h chrześcijański w życie wpro w a d z o n y , m a swoją r a c y ę bytu i nawet konieczny jest dla c a ł e g o życia p a ń s t w o w e g o , idzie o t o , ż e b y się "przekonali, j a k n i e z g o d n e z sprawiedliwością są p e w n e p r z e s ą d y ż y c i e katolickie ograniczenia i opieka i krępujące ustawodawcza. W a ż n ą też jest rzeczą p r z y t a k i c h e n u n c y a c y a c h i wśród t a k i c h w a l k dołączyć dowód, że polityczne ideały katolickie d a d z ą się w p r o w a d z i ć w życie bez n a r u s z e n i a p o d s t a w n o w o czesnego p a ń s t w a . A ważniejszy jeszcze t e n d o w ó d p r a k t y c z n y , że p o z y t y w n a ' i kwitnąca d l a dobrą współpraca katolików jest w ł a ś n i e państwa w wysokim stopniu korzystna. D e c u r t i n s t r z y m a ł się p r z e w a ż n i e t e g o drugiego k i e r u n k u . J e g o gorący zapał religijny i głębsze rozumienie zasadniczych k w e s t y i religijnych i p o l i t y c z n y c h , jego rozległe w y k s z t a ł c e n i e i u m y s ł t w ó r c z y , jego w y r a z i s t a i w y b i t n a zdolność o r a t o r s k a s p r a w i a ł y , że z w y c i ę s t w a r a z p o raz b y ł y jego u d z i a ł e m . Moc ' s ł o w a jego b y ł a n i e r z a d k o wielka i b o g a t a w owoce. D e c u r t i n s wszelako u m i a ł również u t r z y m y w a ć i p i e l ę g n o w a ć łączność polityczną z wierzącymi i k o n s e r w a t y w n y m i pro testantami i zmysłem społecznym ożywionymi demokratami i w t e n sposób t o r o w a ć sobie drogę d o szerszych kół p o l i t y c z n y c h . I t u okazał się t a k t y k i e m p o l i t y c z n y m w z n a c z e n i u " *). (D. n.) pierwszem ) A. M. w „Scliweizerische Kirchenzyitung" z 8 czerwca 1916r. Ks. P . P. T. CXXXI. Leonard Lipke. 13 Koniec wojny, koniec świata i złote czasy proroków. I. W ciągu zimy ubiegłej niejedno z czasopism katolickich w y p o w i a d a ł o n a d z i e j ę , że u s t a n i e n a t r ę c t w o , z j a k i e m z a s t ę p y p r o r o k i ń i p r o r o k ó w w c i s k a ł y n a m do rąk p i s m a o s w o i c h z a chwytach i poobjawianych im wyrok Rzymu, który dnia 21/12 niż wpierw, o d e b r a ł g ł o s Tajemnicy Saletteńskiej. tajemnicach. Nadzieję 1915 p o n o w n i e prorokom i budził surowiej, najupartszym w obozie Ledwo opadła powódź proroctw za W o g e z a m i , j u ż n o w a w e z b r a ł a bliżej n a s . N a d g ó r n y m D u n a j e m B a r b a r a W e i g a n d ó w n a ś c i ą g a ł a t ł u m y s ł u c h a c z y dla s w o i c h p r z e p o w i e d n i ; c z e r p a ł a j e ze ź r ó d e ł j u ż widocznie z g o ł a n i e katolickich, a sprzecznych z Wiarą i rozumem, j u ż p r z e d k o ń c e m z i m y g o t o w y do u s ł u g „Związek c h a " , aby wieścić ś w i a t u nowe Tajemnice; ale władza znalazła Schippakościelna pośpieszyła zatamować zwłaszcza śród trwogi wojennej nowy u p u s t w i e s z c z b i a r s k i c h m ę t ó w . W t e m świeży ich n a p ł y w za l e w a ł W i e d e ń p o d n a z w ą Zeichen der Zeit: u p o z o r o w a ł się g o d ł a m i w y d a w n i c t w a n a d o c h ó d Misyj katolickich, i firmą p r z e d s i ę b i o r c y zwrócił c z e ń s t w a i o k a z a ł się p r z y C z y c o r a z to n o w a oczy świeckich ale treścią władz bezpie rozprawie pospolitem oszustwem. kuźnia powstaje z wyrobami popła t n y m i śród t r w o g i w o j e n n e j ? Czy j e d n a t y l k o s p ó ł k a z d o b r y m z a p a s e m p r o r o c t w p r z e s u w a się, w y g a n i a n a z Z a c h o d u , coraz 193 I ZŁOTE CZA.SY PROROKÓW. bliżej n a W s c h ó d , a b y i dla n a s m o ż e wydawać nowe Taje mnice M e s y a n i z m u , albo p r z y c z y n k i do W e r n y h o r y ? Na jedno przedsiębiorstwo wydawnictw wieszczych wska zuje s p o i n a i c h m y ś l p r z e w o d n i a . Oto j e j t r e ś ć : P r z e c z e k a j m y z obecną wojną rządy papieża po teraźniejszym jeszcze nastę p n e g o , aż n a s t ą p i trzeci, o z n a c z o n y g o d ł e m Pastor Angelicus; za j e g o r z ą d ó w w o j n ę r o z s t r z y g n ą w o j s k a k a t o l i c k i e z Ś w i a t o w ł a d c ą n a ożele, k t ó r e g o n a z w i s k o i r ó d zależą o d p r o r o k ó w w obec słuchaczy, — przed F r a n c u z a m i prorokini mianuje go B u r b o n e m , p r z e d B a w a r a m i W e l f e m , p r z e d W ł o c h a m i G-ibelinem, przed nami może czterdziestką i czwórką Mickiewicza, albo K r ó l e m - D u c h e m S ł o w a c k i e g o . O t ó ż ów Ś w i a t o w ł a d c a rozbroi w s z y s t k i c h o d s z c z e p i e ń c ó w , i n o w i e r c ó w i p o g a n , zrzeszy w s z y s t kie n a r o d y w Z j e d n o c z o n y c h S t a n a c h w s z e c h p a ń s t w a , aź u s p o k o j o n y ś w i a t z g r o m a d z i się w j e d n e j owczarni pod n a s t ę p n y c h j u ż t y l k o sześciu p a p i e ż y , a b y siąt l a t do k o ń c a ś w i a t a rządami p r z e ż y ć kilkadzie w braterstwie i zgodzie, — bo już, w e d l e o w y c h p r o r o k ó w , z o b e c n e m s t u l e c i e m u b i e g a l a t 6000 od A d a m a , więc ś w i a t s k o ń c z y się w n e t , j e ż e l i nie w r. 1941, tedy w innym, W obec takioh proroctw czytelnik z uśmiechem zarzuci: T o ć c h y b a r z e t e l n y p ó ł g ł ó w e k albo oszust wierutny popisuje się t a k i m p o m y s ł e m , p r z e s t r a j a n y m w s z ę d z i e w świeżą i z k r a j u do k r a j u się* p r z e n o s i n a z a r o b e k póki mu głosu nie odbiera zakaz u szatę, łatwowiernych, kościelnych władz albo określa' osnowę pro świeckich. Z a r z u t t e n p o d o b n o najwłaśoiwiej r o c t w i u p a r t ą i c h o b r o n ę w e F r a n c y i , m i m o p o p r z e d n i c h za k a z ó w ; z ł o t e c z a s y n a s t a ł y dla p r z e m y s ł u p r o r o c k i e g o , k t ó r y , c h o ć w sobie t y l k o p o g a r d y g o d z i e n , przecie z a s ł u g u j e n a p o ważny odpór i źródłową odprawę ze względu na wrażliwy dziś n a s t r ó j u m y s ł ó w : w s z a k ściągał n a siebie w y r o k i b i s k u pów jednego po drugim, nawet rzymskiego! Zawsze śród niebezpieczeństw i zamąconych stosunków t y s i ą c z n e u m y s ł y w y p a t r u j ą , k t o j e u s p o k o i obietnicą, ż e w n e t n a m zmiana w y p a d k ó w da wstąpić n a tor najlepszy, n a p r a w i 196 KONIEC WOJNY, KONIEC Ś W I A T A b y t z a c h w i a n y , p o k r y j e s t r a t y , owszem o d w e t u j e klęski, p r z y czyni m a j ą t k u i na stanowisku n a s w z m o c n i . Ale na czem oprą n a d z i e j e ? P o w a ż n y myśliciel, c h o ć b y p o g a n i n , j a k P l a t o , odpowiada zdrowym rozumem: ,;Kto cię s t w o r z y ł , Ten cię o p a t r z y , boć On n a j l e p s z y ) , u r z ą d z a w s z y s t k o d o b r z e , a nie 1 w t e m J e g o wola, ż e b y z m a r n i a ł o , co d o b r z e urządził, gdyż tylko w dobrem m a w o l ę ) " . 2 A l e n a p r z y t o c z o n e s ł o w a P l a t o n a p a d ł a dziś o d p o w i e d ź z chrześcijańskich ust: Mądryś dasz! — Więc i na słowa Platonie, Chrystusowe o ale chleba Wierze mi w nie Eządy O p a t r z n e s ł y c h a ć d o b r o d u s z n y p o d z i w dla W i a r y j a k o b y c h y b a w y j ą t k o w o ż y w e j , g d y t a zdoła r ó w n i e bezpiecznie j a k P l a t o ufać D o b r o c i O p a t r z n e j w dobie klęsk, ale z z a p a ł e m w p r a c y tak i to ochoczej, j a k nie- b e z c z y n n i e , za czasów najle p s z y c h . W t e d y p r z e c i ę t n y w z r o k W i a r y nie aż w niebo p o siłę do s a m o o b r o n y s p o g l ą d a , t y l k o p o l u d z k u idzie z a r a z w t ł u m wsłuchany, gdzie natchnieni o d n o s z o n e bez i c h p r a c y prorocy zwycięstwa wieszczą za próżniakom zwycięstwami; oto w r o z g r o m i o n y świat wniesie d o b ę p o k o j u Ś w i a t o w ł a d c a p r z y boku papieża. Ale wieszczba t a o k a z u j e się p o d s z y t ą p r z ó d p r z e z to, iż się p o d a j e kłamstwem za t a j e m n i c ę o d k r y t ą na niedawno p o w i e r n i k o m , a w o b e c ś w i a d e c t w c i ą g ł y c h aż od średniowie cza d o w o d n i e się o k a z u j e starzyzną, g d y się w p a m i ę c i z a t a r ł a . odnawianą raz po raz, W X . stuleciu z w i e r z y ł się p r z e d francuską k r ó l o w ą G-erbergą krewniak jej a późniejszy król H u g o , że w p a d ł w z a c h w y t i w i d z i a ł cały ś w i a t z B u r b o n e m n a czele z e b r a n y do j e d n e j o w c z a r n i P a p i e ż a ś w i ę t e g o ) . K r ó l o w a 3 zwróciła się do o p a t a A d s o n a p o w s k a z ó w k i o czasach osta tecznych: dostała przechowywaną rozprawę o antychryście, w e F r a n c y i j a k p o m n i k n a r o d o w y p r z y dziełach św. A u g u s t y n a ) . 4 T a m c z y t a m y : „Po wszystkich królestwach nastąpiło rzym skie, silniejsze od k a ż d e g o z p o p r z e d n i c h . . . Otóż A p o s t o ł mówi, l 3 4 ). P L. t. l f 9 , sir. 427. 2 ) T a m ż e str. C46. ) . Invariable r 1 8 1 0 , kwiecień, t. 14, zesz. 83, str. 280. ) P L t. i0, str. 1 1 2 9 - 1 1 3 4 . 19? I ZŁOTE CZASY PROROKÓW. że a n t y c h r y s t nie przyjdzie, aż zajdzie o d s t ę p s t w o , t b z n a c z y , aż w s z y s t k i e k r ó l e s t w a , p o d l e g ł e r z y m s k i e m u , od p o d d a ń s t w a j e g o berłu odstąpią. A t o d o t y c h c z a s nie zaszło, b o c h o ć wi dzimy p a ń s t w o r z y m s k i e p o części w upadku, się u t r z y m a j ą którzy berło r z y m s k i e , francuscy królowie, póki przecie, powinni poty c a ł k o w i t a p o w a g a p a ń s t w a dzierżyć rzymskiego nie zniknie. A n i e k t ó r z y z n a s z y c h u c z o n y c h twierdzą, że osta tni król francuski odzyska całkowicie w czasach ostatecznych państwo r z y m s k i e ; ten król p o n a d wszystkich króli świata po tężniejszy, a o s t a t n i j u ż p o nich ze s z c z y t u w ł a d z y zstąpi do J e r o z o l i m y , a b y n a g ó r z e Oliwnej złożył b e r ł o i k o r o n ę " . N a t e m tle r o z p i s a n e dziś zamaszyście mnóstwo rozpraw, uwag i poglądów, pióra wysypały a między nimi wywód, że ów Ś w i a t o w ł a d c a zostawi ś w i a t p r z y b o k u p a p i e s k i m p e ł e n gorących wyznawców W i a r y śród braterstwa po „Pasterzu anielskim" następuje „Pasterz narodów. Więc i Majtek", zamorski żeglarz do R z y m u zawinie na kardynała p r z y p ł y n i e z d r u g i e j p ó ł k u l i Y a n k e s albo I n d y a n i n t y a r ę dla Flos Florum,- i czyli papieża, Ten zostawi więc M o r e n t c z y k a , k t ó r y ostatni już z W ł o c h ó w p r z y c z y n i się K o ś c i o ł o w i do r o z k w i t u w całej pełni, a d o s t a n i e n a s t ę p c ę „Z p o ł o w y k s i ę ż y c a " , z pod mahometańskiej słońca", więc czyli n a w r ó c o n e g o chorągwi — turka, po opalonego pod równikiem nim „Z żaru murzyna, po nim „Chwała oliwy": kogóż góra Oliwna w chwale zapowiada, j a k nie Ż y d a ? T a k n a s t ę p n e godła papieskie zapowiadają wszystkich szczepów w braterstwie udział p r a c y kościelnej — i j u ż się ś w i a t s k o ń c z y z a P i o t r a W t ó r e g o . Z a t e m p o Ś w i a t o w ł a d c y nie w i d a ć m i e j s c a i c z a s u n a a n t y c h r y s t a : na tego rządy zo staje tylko p o r a o b e c n a pod godłem „Nabożeństwo wyludnione" ; j e g o r z ą d o m o p r z e się b o h a t e r s k i p a p i e ż z n a s t ę p n e m g o d ł e m : „Wiara niewzruszona", słowem obecną wojnę zakończy pogro mem » antychrysta" tajemniczy Światowładca. T e n k o n i e c ś w i a t a j u ż bliski w o b e c j u ż tylko siedmiu p a p i e ż y m i ę d z y o b e c n y m a o s t a t n i m , — oto n a j ś w i e ż s z a p r z e r ó b k a t w o r u ś r e d n i o w i e c z n e j w y o b r a ź n i , k t ó r a r ó w n i e ż wieściła k o n i e c ś w i a t a j u ż bliski p r z y ówczesnej znów przepowiedni, 198 KONIEC WOJNY, KONIEC ŚWIATA że j u ż n i e b a w e m B u r b o n zjawi z k o ń c e m stulecia wicie w r. 10ÓO. T ę zwycięży antychrysta, bo ten się rzeczonej królowej Gerbergi, miano pogłoskę, szerzoną nawet z kazalnicy w P a r y ż u , usłyszeli b e n e d y k t y n i z F l e u r y — i o p a c i t a m t e j s i , i j e d e n , i drugi, R y s z a r d i A b b o , z całą m o c ą oparli się jej słowem i pismem, zwróconem nawet wprost do króla H u g o n a n a p r z e s t r o g ę p r z e d wieszczbą s p r z e c z n ą ze s ł o w a m i o k o ń c u świata nieznanym i nieobliczalnym ). 1 U m i l k ł a w e F r a n c y i wieszczba o k o ń c u ś w i a t a , ale j u ż b y ł a zaleciała aż do Florencyi.. T u n a w e t b i s k u p u l e g ł p o p ł o chowi, k t ó r y t e m t r w o ż n i e j co dzień p y t a ł o a n t y c h r y s t a , im g o dłużej nie b y ł o w i d a ó p o r o k u 1000-m, o w s z e m ani w 1100-m. Tedy u szczytu niepokoju biskup ogłasza, że a n t y c h r y s t j u ż żyje i l a d a dzień r o z p o c z n i e r z ą d y n a j o k r u t n i e j s z e , ale k r ó t k i e , bo n i e c h y b n i e świat się j u ż kończy. Aż na sąd nad siewcą m r z o n e k zjechał P a s c h a l i s p a p i e ż W t ó r y w gronie 340 b i s k u p ó w . Z a n i m i c i ą g n ę ł y do F l o r e n c y i rzesze, ż ą d n e u s ł y s z e ć co rychlej w y r o k o przeraźliwej nowinie. Groźna w r ó ż y ł a b i s k u p o w i ś m i e r ć niezawodną, skoro ich postawa ów s o b ó r miej scowy uzna go zwolennikiem bezpodstawnego pomysłu. Papież po pierwszych posiedzeniach soboru potępił t r e ś ć p o m y s ł u , ale nim p r z y s z ł o do z nim rozprawy nad rzeczoną osobistą s p r a w ą b i s k u p a , o s k a r ż o n e g o o o b r o n ę tej w i e s z c z b y , w y b u c h ł zatarg groźny między cesarzem a biskupami, zgromadzonymi w M e d y o l a n i e : p a p i e ż odjechał t a m spiesznie i p o nim b i s k u p i rozwiązali t u s o b ó r bez sądu n a d osobistą s p r a w ą m i e j s c o w e g o b i s k u p a ). Od o w y c h przecie w y p a d k ó w w r. 1105(6)-m K o ś c i ó ł 2 wskazał nam stanowisko w obec zwiastunów tajemnicy o końcu świata. P r z e m ó w i ł p a p i e ż n a s o b o r z e k i l k u s e t b i s k u p ó w , ale nie n a p o w s z e c h n y m j e s z c z e , w i ę c nie z ł a m a ł u p o r u j a s n o w i d z ó w . B r a k ł o im t y l k o w o d z a o d w a ż n e g o . Znalazł się J o a c h i m de ). P. L. t. 133, str. 471 - 4 7 2 . ) . P L. t. 1G3, str. 19. Mansi Concilia t. 20, sir. 1191-1192 — U. Beniiini w The Calholie Encyclopedia pod wyrazem Floience. — Robert Davidsohn w Gesch. v. Florenz Berlin 1896 t. 1 , sir. 24S, 299—301. x 2 I-ZŁOTE CZASY PROROKÓW. F i o r i około r. 1200, wskrzesił chiliazm, odżywił p a m i ę ć o wieszcz b i e , że Ś w i a t o w ł a d c a n i e b a w e m w y s t ą p i w zwycięski bój z a n t y chrystem, poprawił tylko 1260-ty, z a s ł u ż y ł n a to rok w przepowiedni końcu, że go z 1000-nego n a Anielski Tomasz z Akwinu przytoczył j a k o przykład marzyciela, który n a chybi trafi r z u c a p o m y s ł y , c z a s e m szczęśliwe, z a w s z e n i e g o d n e n a u k o w e j u w a g i ) . T e n t o m a r z y c i e l b u j a ł p o t e o l o g i i t a k śmiało, 1 ż e z a j e d n ą z r o z p r a w ściągnął imienny na b o r u L a t e r a ń s k i e g o 4-go, k t ó r e m u p o d d a ł siebie w y r o k so-. się wzorowo, m a r z y ć nie p r z e s t a ł i n a p i s a ł w y k ł a d A p o k a l i p s y , w ale którym przewodnią myśl stanowi Światowładca Adsona. Zachwycił tak c z y t e l n i k ó w , że n a t c h n ą ł n a ś l a d o w c ó w p o d o b n y m i w i e s z c z b a m i p o d n a p i s e m De 7 temporibus Ecclesiae; wtórował im Ubertyn d e Oasali j e s z c z e w X V . s t u l e c i u oraz b i s k u p Berfcold z C h i e m s e e . R o z c h w y t u j ą t o W ł o c h y , p o t w i e r d z a j ą p r o r o c t w a m i Tele sfora z r . 1386, r o z n o s z ą p o świecie : Ś w i a t o w ł a d c a , p r z e s t r o j o n y stosownie, obiega N i e m c y ) , owszem, wedle Michała Picona ), L n i e t y l k o chrześcijańskie 3 proroctwa coraz p ó ź n i e j s z e zgodnie w i e s z c z ą o w e g o p o g r o m c ę a n t y c h r y s t a p r z y b o k u p a p i e ż a , ale n a w e t T u r c y czekają, k i e d y p r z e c i w nim w y r u s z y m o c a r z fran c u s k i n a czele p o t ę g i z b r o j n e j od s t ó p do g ł ó w , z a g a r n i e i c h p o d s w o j e b e r ł o , n i e b a w e m p o d b i j e cały ś w i a t i p r z y p a p i e ż u naówczas świętym tak poprze rozwój Kościoła, że jedną o w c z a r n i ę w z g o d z i e w y z n a n i o w e j u t w o r z ą w s z y s c y dziś szczepieńcy, inowiercy i poganie. Kiedyż to nastąpi? o d Joachima ta zagadka powraca. Po zawiedzionych od- Ciągle nadzie j a c h p o p r z e d n i c h nowi m a r z y c i e l e obrabiają t e n u g ó r j a ł o w y z a p o w i a d a j ą k o n i e c ś w i a t a B e g u i n i n a r. 1335, A r n o l d n a r. 1376, W i k l e f n a r. 1400, C y p r y a n L e w i t y k n a r. 1388. T a m ę p r z e d tą p o w o d z i ą p r o r o c t w z a s t a w i ł Kościół, g d y 5 - t y s o b ó r L a t e r a ń s k i n a p o s i e d z e n i u U . d. 19/12. 1516 o r z e k ł ) Distinct. 43, q. 1, a 3, ąuaest et sol. 2, ad 3-m ; — Suppl. q. 79, a. 2 ad 2-m. — Fr. Kampers Histor.-Polit. Blaetter t. 118, str. 1 4 2 - 1 4 5 , rok 1896. J Fr. Kampers: Die deutsche Kaiseridee in Sage und Prophetie. Munchen 1896. ) Proph. et Revel. des S. P. Pdiis 2-e ed Dujardin 1840. ) Hurlcr Theol. Comp. Oenip. 1890 t. 3, str. 621—U22. l 2 3 4 200 KONIEC WOJNY, KONIEC ŚWIATA z a wnioskiem L e o n a papieża X., j a k i c h błędów głównie chro n i ć się p o w i n n i k a z n o d z i e j e ; tedy do p r z e s t ę p s t w najsurow s z y m wyrokiem potępionych załącza: „cobądź zapowiadać albo zapewniać o czasach ostatecznych, o latach antychrysta albo o j a k i m ś o z n a c z o n y m d n i u sądu, g d y ż P r a w d a m ó w i : ,o dniu o n y m abo godzinie ż a d e n nie wie, ani a n i S y n , iedno O c i e c . . ) , nie w a s z a 1 Anyołowie w rzecz niebie, iest z n a ć a kto tylko śmiał dotychczas zapewniać o czemś czasy ), 2 podobnem, k a ż d y o k a z a ł się k ł a m c ą " ) . S o b ó r o r z e k a t o s ł o w a m i św. T o 3 m a s z a ) , k t ó r y u c z y za św. A u g u s t y n e m ) , 4 że 5 o czasach, złożonych we W ł a d z y Ojca, «Pan słowami a niedostępnych dla naszego rozumu, rozsypał wszystkie tablice rachmistrzów i ka z a ł i m milczeć. B o c z e g o nie c h c i a ł a p o s t o ł o m o d k r y ć , g d y p y tali, t e g o i n n y m nie objawi. Stąd, k t o czasy rzeczone, każdy dotychczas tylko chciał obliczyć o k a z a ł się k ł a m c ą , bo nie k t ó r z y z a p o w i a d a l i 4 0 0 l a t od W n i e b o w s t ą p i e n i a P a ń s k i e g o d o J e g o p o w r o t u n a Sąd, inni 500, inni 1000, w i ę c n a j o c z y w i ś c i e j z w o d z i l i ; r ó w n i e ż i ci n a j o c z y w i ś c i e j zawiodą, k t ó r z y j e s z c z e nie przestają obliczać". Tak przejętą duchem Kościoła naukę twierdzili inowiercy mimowolnie. Wyrok św. T o m a s z a p o Laterański ukrócił swawolę wyobraźni śród katolików przynajmniej na jakiś czas. Przegląd piśmiennictwa wieszczego spotyka wój w krajach przeważnie Kościołowi Brusch na koniec świata nie oblicza r o k albo d a l s z y ' j e g o roz podległych: 1589 albo więc 1643; H u e b n e r r o k 1666, Nicolai r o k 1670, B r a u n b o n r. 171.1, W h i s . t o n r o k albo 1714, albo 1736, albo 1766, P i o t r A l i a k r. 1879, H i e r o n i m K a r d a n z J a k ó b e m N a k l a n t e m r o k 1800, B e n g e l r o k 1836, I r w i n g i a n i e r o k 1835 albo i p ó ź n i e j s z y , byle p r z e d 1 9 0 0 , Miller n a w e t d z i e ń o z n a c z y ł : '21/3 1843, a g d y w d n i a c h n a s t ę p n y c h słońce co r a n a ') ) ) ) ) 2 3 4 6 wschodziło nad światem nienaruszo- Mr. 13, 32; Mt. 24, Ł6. Dz. 1, 7. Mansi t 32, s'r. 9 1 6 - 9 4 7 . Distinct 43, q. 1, a. 3 qu. et sol. 2. c. P. L. t. 41, str. bl6 -617. c 201 1 ZŁOTE CZASY PROROKÓW. n y m , p r z e n i ó s ł swoją w i e s z c z b ę n a ów dzień 23/10 r o k u 1874, p r z e d k t ó r y m z a naszej j e s z c z e p a m i ę c i tysiące n a r o d u s p r z e dały za bezcen przebiegłym prorokom wszelaki dobytek i składy zapasów. Również świadczy pamięć starców i niejeden księgozbiór s k ł a d a p i ś m i e n n e d o w o d y , że dawniejsze r o z p r a w y o r ę ż n e n a s t r a j a ł y s p o ł e c z e ń s t w o n a j k o r z y s t n i e j dla k s i ę g a r s k i e g o p o p y t u wieszczb z w y c i ę s k i c h , dla w n i o s k ó w o n a s t ę p n y m p o k o j u i d o b r o b y c i e b ł o g i m , c h o ó j u ż nie n a d ł u g o , b o B e n g e l czy Miller zapowiedział k o n i e c ś w i a t a j u ż bliski. N o w s i z w i a s t u n i c z a s ó w o s t a t e c z n y c h z d o b y l i ich t a j e m n i c ę świętych sług Bożych -Malachiasza za r z e k o m y m przewodem irlandzkiego, Augustyna hippońskiego, Holzhausera szwabskiego, owszem śmieją wy mieniać Prześwięte Imię Bogarodzicy, j a k o b y powierniczki ta j e m n i c , o k t ó r y c h „ ż a d e n nie w i e , i e d n o Ojciec". I upierają s i ę : „ C z y ż d u c h p r o r o c k i zginął w K o ś c i e l e ? J a k ż e o p r z e p o wiedniach ogólnie już znanych jeszcze rozumować? Czemu w nie ślepo w i e r z y ć nie w o l n o ? " B o nie g o d z i się p r z y p i s y w a ć a n i św. M a l a c h i a s z o w i spisu g o d e ł p a p i e s k i c h , o d s ą d z o n e g o o d wszelkiej p o w a g i s ą d e m z a w o d o w c ó w , ani św. A u g u s t y n o w i p o g l ą d u talmudystów, r e g o się w y p a r ł , ani wiel. H o l z h a u s e r o w i przeróbki któ mrzonek J o a c h i m a de Fiori, z a p r a w i o n e j g o r y c z ą n a K o ś c i ó ł „ ł a c i ń s k i " , n a j m n i e j zaś ze w s z y s t k i e g o K o ś c i ó ł ścierpi, ż e b y t a k o w i p r o r o c y szli p o d c h o r ą g w i ą P r z e ś w i ę t e j B o g a r o d z i c y . G d y się n a to z d o b y l i , K o ś c i ó ł z u c h w a l c o m o d e b r a ł g ł o s . P r z e s t r o g ę p r z e d r z e k o m e m i p r o r o c t w a m i św. M a l a c h i a s z a słyszą j u ż w i e k i ; streścił ją obszernie De Backer T. J . ) , 1 a zwięźlej, ale dobitniej Z i m m e r m a n n T. J . ) . W p r o r o c t w i e t e m 2 z n a j d u j e m y k i l k a s e t g o d e ł albo h a s e ł , j a k o b y od Celestyna" I I . w r. 1143 aż d o wykaz papieży ostatniego Piotra końcu ś w i a t a . Rozgjjosu n a b r a ł y t e g o d ł a p a p i e ż y w II. przy r. 1595, ') Biblioth des Ecriv. de 1. C. de Je>us U. Serie pod wyrazem Menestrier Claude Francois 1 101, 102, 113. ) Rozprawa umieszczona w „Kirchenlexikon" Wetzera i Wellogo pod wyrazem Malachias 0'Morgair. 2 302 KONIEC WOJNY, KONIEC Ś W I A T A g d y A r n o l d W i o ń umieścił j e w swojej książce Lignum ale t a k j e p o b i e ż n i e p r z y t o c z y ł , jak gdyby Vitae ), l drobnostkę, spo t k a n ą gdzieś p r z y p a d k i e m , o k t ó r e j się ani w d o p i s k u nie daje ż a d n y c h w s k a z ó w e k . Z a c i e k a w i ł t e n spis p a p i e ż y , b o w s k a z y w a ł d a w n i e j s z y c h , — z p r z e d roku, określnikami odrazu pojętnymi, i nazwiskiem. Jakżeby taki w którym np. herbem się zjawił, — rodowym albo spis p a p i e ż y i s t n i a ł od św. M a l a - c h i a s z a do W i o n ą ? Czy, przez blisko p ó ł t y s i ą e a l a t b ł ą k a ł się p o r ó ż n y c h k r a j a c h E u r o p y od W y s p y n a d P ó ł n o c n e m m o r z e m po stoki Alp południowe, a niewidzialnie g d y b y p r z e z tyle w i e k ó w i m i ę d z y podróżował? Bo t y l u n a r o d a m i w p a d ł kie- d y b ą d ź w czyje r ę c e g d z i e k o l w i e k , j n ż b y się d o s t a ł i do k a r d y n a ł ó w i ci od d a w n a wiedzieliby przed każdem konklawe, k t ó r y z n i c h t y a r ę o t r z y m a . N a d t o coś dziwi. J a k ż e b y św. Malaóhiasz ż a d n y c h p r o r o c t w i n n y c h nie taił, a t e g o nie w y j a wiał, k t ó r e d o t y c z y p o w s z e c h n e g o d o b r a K o ś c i o ł a ? A j e ś l i j e w y j a w i ł , j a k ż e b y n i k t nie w i e d z i a ł ? J a k ż e b y n a j z a u f a ń s z y p o w i e r n i k j e g o , św. B e r n a r d , dopuścił, ż e b y światło prorokowi u d z i e l o n e w c i e m n y m gdzieś z a k ą t k u nikło w i e k a m i ? Jaskrawo p r z y t e m r a z i r ó ż n i c a o k r e ś l n i k ó w ścisłych dla s a m e j o s o b y p a p i e ż a z p r z e d c z a s ó w W i o n ą od z a g a d k o w y c h d w u z n a c z n i k ó w n a d o b ę p o W i o n i e późniejszą. „W tej dobie n i e r a z t r u d n o do p a p i e ż y s t o s o w a ć k o l e j n e g o d ł a , c h y b a silnie n a c i ą g a n e " — s ą d z i de B a c k e r , a Z i m m e r m a n n : „ G o d ł a p ó ź n i e j sze dają się t u i ówdzie nawiązywać do jakiegoś wypadku w d z i e j a c h k o l e j n e g o p a p i e ż a ; gdzieindziej n a s u w a j ą t y l e ogól n y c h w i e l o z n a c z n i k ó w , że k t o b ą d ź , j a k chce, t a k r o z w i ą ż e za g a d k ę " . I c h o ć się d a coś j a k o ś w y s n u ć z z e w n ę t r z n y c h p r z y g ó d papieża, j u ż t o nie w s k a ż e g o t a k o k r e ś l n i k i dawniejsze, n i b y palcem znane wyniki osobiście, j a k każdego zawczasu k o n k l a w e . Dziś z t e m i g o d ł a m i w i d z i m y to, co się i p r z y g r z e w k o s t k i z d a r z a , że g d y r z u c i m y d w i e r a z e m kilkadziesiąt r a z y , n i e r a z obie p a d n ą n a te s a m e oczka. W i ę c p o zgodzie n a m a calnej g o d e ł z o s o b a m i p a p i e ż y p r z e d W i o n e m , ') Ghror.ic. Ord. S. Bened. t. 11, c. 40, in fme. po nim zda- 203 I ZŁOTE CZASY PROROKÓW. r z y ł się z b i e g g o d ł a p r z y n a j m n i e j z przygodą, p a p i e ż a , skoro j u ż nie z j e g o osobą, j a k d a w n i e j ; g d y b y żadne g o d ł o p a p i e ż a ani do j e g o o s o b y nie po dało Wionie się przystosować, a n i do s z c z e g ó ł u ż a d n e g o w j e g o dziejach, t e d y W i o n dostar c z y ł b y p r o r o c t w a n a o d w r ó t , k t ó r e rzetelnie w y k l u c z a ł o b y od p a p i e ż a ową o z n a k ę czy g o d ł o . Tymczasem niejedno godło n a w i ą ż e się do p a p i e ż a p o j e g o śmierci, a p r z e d j e g o w y b o r e m w r ó ż y ł o i n n e m u k a r d y n a ł o w i t y a r ę .— z r o z u m i a n e n a j p r o ś c i e j . Nawet taki stronnik Wioną, j a k ów — jeszcze w pamięci starców żywy, w Europie przed laty głośny dziennikarz Kor neli A g r i p p a — t e n p r z y z n a j e ) , że dziwi się, c z e m u d a w n i e j 1 sze o k r e ś l n i k i j a k b y za r ę k ę p r o w a d z i ł y p r z e d k a ż d e g o p a p i e ż a , a późniejsze d w u z n a c z n i k i zadają t r u d n e zagadki? Odgaduje, ż e c h y b a w odpisie nie w i e r z y t e l n y m doszło do n a s p r o r o c t w o , b o — p o w i a d a — co n p . s p ó l n e g o z G r z e g o r z e m X V I . p r z e d s t a w i a g o d ł o „Z łaźni t o s k a ń s k i c h " ? Nie w t o s k a ń s k i e m u r o dzony, tylko w Belluno, na ziemiach weneckich między Alpami, p o t o m e k t a m t e j s z e j r o d z i n y o b y w a t e l s k i e j p r z e p ę d z i ł p r z y niej l a t a c h ł o p i ę c e i w 16 r o k u o d j e c h a ł do k a m e d u ł ó w w R z y m i e ; t a m ani j a k o p u s t e l n i k , ani j a k o p a p i e ż nie z a j m o w a ł się oso bliwie T o s k a ń ą z j e j łaźniami. Albo czem znamionuje Kle m e n s a X I . g o d ł o »Zwierz n i e n a s y c o n y " ? D a ł o tylko rzymia n o m p o w ó d do śmiechu, bo p a p i e ż w y c h o d z i ł c h ę t n i e w t o w a r z y s t w i e k a r d y n a ł a , k t ó r e g o p r z y p a d k i e m n a z w i s k o Cibo z n a c z y p o k a r m ; s t ą d w o b i e g p o s z e d ł d o w c i p , że iście z w i e r z t o nie nasycony — papież, k t ó r y m a ciągle Cibo p r z y j a k z n a m i o n u j e P i u s a V I I - g o r a c z e j niż w i e l u „Orzeł d r a p i e ż n y " r z e k o m o d l a t e g o , d o w a ł ? Czyż j e d n e g o p a p i e ż a sobie. innych iż g o N a p o l e o n tylko jeden władca Albo godło prześla prześlado w a ł ? Z takich godeł nieudatnych wnosi Agrippa, że proroctwo •ucierpiało w o d p i s i e : n a j a k ą ż w i a r ę z a s ł u g u j e w t y m s t a n i e ? I n n y z n ó w z w o l e n n i k o w y c h wieszczb, nazwiskiem pod przybranem Isuf y B o n R y o pisze w rozprawie *) Museo scientifico, giornaL letlerario ed arti-stiro a i a c a : II ConcLive CCLYIII L'Antecristo 1816, Giugno, Cro- 204 KONIEC WOJNY, KONIEC ŚWIATA Rivelato r. 1863 o g o d ł a c h n a s t ę p c ó w P i u s a I X . B e z p o ś r e d n i e g o n a s t ę p c ę o z n a c z a g o d ł o Lumen de coelo d l a t e g o , że oświeci K o ściół w chwili mianowicie najczarniejszej, w k t ó r y m a n t y c h r y s t się u r o d z i . godło „Ogień rozżarzony", bo obrany w roku, P a p i e ż a n a s t ę p n e g o oznacza za niego Rzym spłonie s z c z ę t u ; t e n z a k o ń c z y r z ą d y w r o k u 30. a n t y c h r y s t a , bo do na s t ę p n e g o d ł o „ R e l i g i a w y l u d n i o n a " w s k a z u j e , że w t e d y p a p i e ż e m ogłosi się a n t y c h r y s t , j u ż j a k o k r ó l c a ł e g o d y n a ł o w i e ogłoszą g o a n t y p a p ą i n a w a l k ę świata; z nim kar obiorą p a p i e ż a o g o d l e „ W i a r a n i e s t r u c h l a ł a " . J e s z c z e nie z a n i e g o K o ściół z w y c i ę ż y ; d o p i e r o j e g o n a s t ę p c a „ P a s t e r z anielski" u j r z y wszystkie narody w jednej owczarni, cięzką c h o r ą g i e w t a j e m n i c z y odkąd podniesie zwy- Swiatowładca. I przy podobnych wymysłach owe g o d ł a p a p i e s k i e za t r z y m y w a ł y raz p o r a z swoich o r ę d o w n i k ó w po Wionie: oto rzeczowy powód, czemu zawodowi badacze jednogłośnie po parli M e n e s t r i e r a j u ż od XVII. stulecia. Menestrier, z n a j p ł o d n i e j s z y c h p i s a r z y T . J., nie ż a ł o w a ł w tej jeden sprawie czasu, n a u k i , p r a c y , a l e d w o m ó g ł n a s t a r c z y ó c z y t e l n i k o m c o r a z n o w y c h p i s m , b o w lot r o z c h o d z i ł y się p o f r a n c u s k u i łacinie P o wyborze Aleksandra V I I I . przestrzegł łatwowiernych przed wróżbami o jego rządach: przedstawił pismem ulotnem, jak g o d ł a W i o n ą nie o d p o w i e d z i a ł y j u ż kilku p a p i e ż o m ani co d o o s o b i s t y c h p r z y m i o t ó w , ani co do przygód w rządach i dzie jach. P o raz drugi znów pismem ulotnem wytknął to po wy borze Innocentego X I I . rozprawą naukową ). 1 P o r a z trzeci w y s t ą p i ł j u ż Tak nią zaciekawił świat ze sporą uczony, że w jego ówczesnym języku pozwolił ją w y d a ć P . P o r t e r o w i ) 2 p o łacinie. I j u ż w y c z e r p a n a p o k s i ę g a r n i a c h z a s a d z i ł a pisarza do p r a c y z n ó w o b s z e r n i e j s z e j ) . 3 P o raz szósty czytamy naj- obszerniej z e b r a n e z a r z u t y p r z e c i w „ m r z o n k o m " W i o n ą w świe- ) Refutation des propbeties fausseinent attribuees a S Malaohie 1'aii-* chez B. J.-B. de la Caill^ in 4 o str. 12. . Romae 1698 in 8-o. i Examen de la suitę des Papes sur les prophelies attnbuess a S. Ma lachit. Pad-; chez H J.-B. d; la Caille in 4 o s r. 14. 1 2 3 205 I ZŁOTE CZASY PROROKÓW. tle rządów ówczesnego papieża Innocentego X I I . ) . Zarzutami x z wieku X V I I . t a k w y ś w i e t l i ł n i e z g o d n e z p a p i e ż a m i dła, że znalazł w u c z o n y m b e n e d y k t y n i e F e y j o ó ich go następcę do dalszej p r a c y n a wiek X V I I I . ) , a i n n e g o n a ś l a d o w c ę p ó ź n i e j , 2 k t ó r y w t e ż t r o p y ś c i g a ł W i o n ą z j e g o g o d ł a m i p a p i e ż y aż p o rok 1840 ). 3 Oto d l a c z e g o p i s a r z e naj wybitniej katoliccy wierzą św. B e r n a r d o w i , że św. Malaohiasz m i a ł d u c h a p r o r o c k i e g o , k t ó r y i p o n i m p r z e m a w i a ł w K o ś c i e l e , ale nie wierzą W i o n o w i , że j e g o spis g o d e ł p a p i e s k i c h p o c h o d z i o d św. M a l a c h i a s z a , t y l k o widzą w o w y m w y r o b i e z n a m i o n a oszustwa, komuś przyda t n e g o , g d y się d o s t a ł o d o książki p o c z y t n e j . II. T a j e m n i c z y p o g r o m c a a n t y c h r y s t a nie schodzi z u s t p r o r o k ó w , b o ci opierali się nie t y l k o na Wionie z pocztem już l e d w o kilku p a p i e ż y d o k o ń c a świata, ale o d w o ł y w a l i się t e ż n a g ł o s d o n o ś n y , k t ó r y zaręcza, ż e ś w i a t się skończy nieba w e m , b o nie m a i s t n i e ć p o n a d 6 0 0 0 lat. T e m u g ł o s o w i m i a ł n a w e t w t ó r o w a ć św. A u g u s t y n , g d y pisał: ) „Dzień 4 jakoby p i e r w s z y ś w i a t a u p ł y w a ł od A d a m a do N o e g o , w t ó r y od N o e g o d o A b r a h a m a . . . G d y P a n p r z y s z e d ł n a świat, t e d y zaczął d z i e ń szósty, w dniu s z ó s t y m żyjemy. Zatem jak się Pan Bóg c z ł o w i e k a s t w o r z y ł n a o b r a z S w ó j w d n i u s z ó s t y m , t a k w obe cnej dobie, niby w s z ó s t y m dniu świata, odradzamy c h r z c i e , a b y o d z y s k a ć O b r a z B o ż y . G d y zaś t e n d z i e ń upłynie, nastąpi spoczynek się na szósty po obeenem wiejadle i świętować z a c z n ą święci i s p r a w i e d l i w i p r z e d B o g i e m " . I wyjaśnia, że r o z u m i a ł w k a ż d e m dniu t y s i ą c l e c i e : ) „ a b y p o n i e w a ż r z e c z o n o .) 5 !) Philo«ophie des imnges e n i g m a t i ą u e s . Lyon chez str. 4 9 1 , od str. 299 do 385. 6 Bariiel 1694, 12 o, » *) Teatro critico umversal, Madrii 1773 t. 2, str. 110 i d. ) Preuictions modernes. Avignon, 1810, chez Segnin, 12-o str. 2 4 4 . • ) P. L. t 3 8 , str. 1198. 3 4 5 ) Tamże t 4 1 , str 667. e ) 2 P. 3 , 8. 206 KONIEC WOJNY, KONIEC ŚWIATA ,1 dzień u P a n a j a k o 1000 lat, a 1000 l a t j a k o 1 dzień' — p o sześciu t y s i ą c l e c i a c h j a k o b y sześciu d n i a c h s k o ń c z o n y c h nastą pił j a k o b y ś w i ę t y dla o d p o c z y n k u dzień s i ó d m y " . W i ę c , p r z y t a k bliskim k o ń c a ś w i a t a k i e d y ż stosowniejsza pora na anty c h r y s t a z o s t a t e c z n y m uciskiem K o ś c i o ł a , j a k nie z a papieża z g o d ł e m Religii w y l u d n i o n e j ? K i e d y ż w ł a ś c i w s z a c h w i l a , a b y S w i a t o w ł a d c a r o z b r o i ł n a r o d y , j a k nie dziś, p r z y p o w s z e c h n e j t ę s k n o c i e do p o k o j u n a ś w i e c i e ? K i e d y ż T u r c y a p a d n i e , j e ś l i nie obecnie, g d y w o j n ę t o c z y z nią F r a n c y a ? J a k się świat r a j e m zaczął, t a k k i e d y ż r a j e m się s k o ń c z y , jeżeli nie t u ż od n a s z y c h j u ż czasów, w o b e c w y l i c z o n y c h dla niego sześciu tysiącleci? Liczba ta zażywa śród nowoczesnych jasaowidzów takiej p o w a g i , że w y p a d a j ą r o z p a t r z y ć ź r ó d ł o w o . O w e m u o k r e s o w i tysiącleci j u ż S u a r e z T . J . o d m a w i a wszelkiej p o w a g i , wszelkiej podstawy r o z u m n e j ) , choć jeszcze biedził 1 się z zarzutami, k t ó r e w y g l ą d a ł y p o z o r n i e z a j e g o c z a s u ; ale n a ńie dziś z n a lazła się o d p o w i e d ź w e w y d a w n i c t w a c h M i g n e ' a i r o z p r a w a c h pr. K a r l i ń s k i e g o , k t ó r e rozświetliły erę a l e k s a n d r y j s k ą . krępowała powaga kilkunastu pisarzy starochrześcijańskich z A u g u s t y n e m n a czele, j a k o b y o b r o ń c ó w siącleci; dziś p o p r a w n i e wydane Suareza owego okresu r ę k o p i s y okazują, ty- że i św. Augustyn i z nim zastęp pisarzy, przeciwstawianych Suarezowi, właśnie z nim zgodni, za tym okresem tysiącleci nie stali, a w y j ą t k o w o t r z e j , c h o ć n a w e t nie bronili o w y c h sześciu t y siącleci, p r z e c i e do w n i o s k u z g o d n e g o z t y m zmyleni a s t r o n o m i ą okresem doszli ptolemajską. K t ó ż z a p o w i e d z i a ł o w y c h 6000 l a t i kogo z n a l a z ł usłu żnego, aby tę zapowiedź rozgłosić ? Obwieścił t ę liczbę r a b i n E l i j a h za c z a s ó w M a c h a b e j s k i c h , p r z y t o c z o n y w talmudzie*), a w y k o m b i n o w a ł j ą w psalmie ): 3 ,,Tysiąc l a t p r z e d o c z y m a T w e m i , iako dzień w c z o r a j s z y , k t ó r y przeminął", wyrwał te słowa z toku myśli zupełnie u D a w i d a , a swoją w n i c h ogłosił wieszczbę, że odrębnej świat, j a k ') Comment. a c Disput. in 3 Partem D. T h o m a e IX. 59, disp. 53, sect. 4. 2 ) (97 a) 3 ) 89, 4. 20? I ZŁOTE CZASY PROROKÓW. w sześciu d n i a c h s t w o r z o n y , tak w sześciu s k o ń c z y , mianowicie łiozy 2000 l a t t y s i ą c l e c i a c h się bez p r a w a , 2000 lat pod p r a w e m , 2 0 0 0 za dni M e s y a s z a . Nic p o d o b n e g o do myśli E l i j a ha nie n a p i s a ł D a w i d : u c z y n a s m o d l i ć się z otuchą nieza c h w i a n ą m i m o ciężkich w i n i s ł u s z n y c h za nie kar, bo t e p r z e j d ą , c h o ć się n a m dłużą b e z k o ń c a ; u c z y — w e d l e św. H i e r o n i m a — ufnie m ó w i ć ) : „ N i e p o c z y t u j e m y , że d ł u g o z w l e k a s z z obie 1 tnicą dóbr, n a k t ó r e d o t y c h c z a s c z e k a m y , b o czas n a j d ł u ż s z y , , p o r ó w n a n y z w i e k a m i , s z y b k o p r z e m i j a , b o ć w Obliczu T w o j e m t y s i ą c l a t liczy się l e d w o j a k dzień j e d e n " — i z a r a z D a w i d się p o p r a w i a : „źle p o w i e d z i a ł e m , że za dzień i z a p r z e c i ą g c a ł e g o d n i a liczy się p r z e d T o b ą t y s i ą c lat, b o miałbym po wiedzieć, ż e t e l a t a miną, j a k g o d z i n y n a c z a t a c h p r z e z ć w i e r ć n o c y " . T a k z w i a r ą D a w i d o w ą s i ę g a m y p o z a dzisiejszą dobę i p o z a m o c p r z e ś l a d o w c y : „ W i d z i a ł e m niezboźnika, w y n i o s ł e g o i podniesionego iako cedry libańskie, y minąłem, aleć g o i u ż nie m a s z , y s z u k a ł e m g o , a nie znalazło się m i e y s c e i e g o ) , 2 c h o ć b y ż y ł p r z e z d w a t y s i ą c e l a t " ) . Okiem tej W i a r y z a t r z y 3 m u j e m y się w dobie z w y c i ę s k i e j n a d ciemiężcami, dnią z a n i c p o c z y t u j e m y : poprze „ y s t r a ż n o c n a , co z a n i c nie s t o i , ich lata będą^ rano iako trawa niech kwitnie y przeminie, a w wieczór przeminie, niech upadnie, rano niech stwardnieie y u s c h n i e " ) . T a k św. H i e r o n i m u c z y widzieć w i e k u i s t e r z ą d y 4 O p a t r z n e p o n a d nikłą d o b ą u c i s k u , g d y c z y t a m y s ł o w a p s a l m u nie w y r w a n e z t o k u m y ś l i , j a k u Elijaha, ale o ś w i e t l o n e roz biorem poprzednich próśb słów p s a l m u św. H i e r o n i m i następnych. dopisuje „ W i ę c sądzę, ź e z t e g o p s a l m u n a z w a tysiąclecia dla dnia, Do uwagę i słów tego wykładu sprawozdawczą: św. P i o t r a utarła aby s t ą d m n i e m a ć , j a k o b y w y k o ń c z o n y w sześciu d n i a c h , miał Ś w i ę t y P i o t r zaś. p i s z e w t e n sposób: trwać sześć ,iedno to się świat, tysiącleci... namileyszy n i e c h w a m t a y n o nie będzie, iż ieden dzień u P a n a iako* 1 0 0 0 l a t , a 10d0 l a t i a k o i e d e n d z i e ń ; nie o d w ł a c z a ć P a n o b i e t n i c e ł 3 ) P. L t. 22 str. 1172. ) Ps. 36, 35—36. ) Ekles. 6, 6. ) Ps. 69, 5—6. 2 4 208 KONIEC WOJNY, KONIEC ŚWIATA Swoiey, iako n i e k t ó r z y m n i m a i ą ' ) . . . W s z y s t k o , co n a świecie 1 się dłuży, p r z e d Tobą, B o ż e , c h w i l ę s t a n o w i , b o i dnie i lata z a k r e ś l o n e n a ż y w o t ludzki, a p o r ó w n a n e z w s z e c h w i e k a m i nie znaczą n i c " ) . 2 J a k t ę m y ś l D a w i d a E l i j a h z g o ł a p r z e o c z y ł , t a k do s w o jej kombinacyi najdowolniej naciągał erę żydowską: niej Mojżesz d o s t a ł dziesięcioro p r z y k a z a n i a wedle w r o k u 2428 od A d a m a , a p o Mojżeszu u p ł y n ę ł o 856 l a t do Daniela, k t ó r y za powiedział M e s y a s z a za l a t 483, czyli w l a t 1339 p o Mojżeszu, a w r o k u 3768 o d A d a m a ; w r o k u t y m rzeczywiście urodził się P . J e z u s ; c h o ć G o M e s y a s z e m nie przecie żydzi uznali, ówcześni rabini r o z u m i e l i , że n a d e s z ł y J e g o l a t a p o d a n e w p r o r o c t w a c h , więc r a z p o r a z n a z y w a l i M e s y a s z a m i s a m o z w a ń c ó w , k t ó r z y p o d n o s i l i r o k o s z p r z e c i w R z y m o w i . Ale E l i j a h p o z w o lił sobie z a o k r ą g l i ć j e d n e i d r u g i e lata, j e d n e s k r ó c i ć o piątą część, d r u g i e o trzecią p r z e d ł u ż y ć , b y l e z r ó w n a ć 2 4 2 8 = 2000 = 1339 ; t a l m u d o s t a t n i ą liczbę musi je z sobą: zwiększyć o całą d o b ę chrześcijańską, b o n a M e s y a s z a j e s z c z e czeka, więc w p r o r o c t w i e E l i j a h a liczą obecnie r o k 3248 od M o j ż e s z o w e g o , czyli 2 4 2 8 = 2 0 0 0 = 3248. T a k cała k o m b i n a c y a E l i j a h a oka zuje się b e z p r z e d m i o t o w ą igraszką w y o b r a ź n i , n i e o p a r t ą r z e c z o w o ani n a D a w i d z i e , ani n a canej i przedłużanej żydowskiej chronologii, skra dowolnie. Któż do nas i jaką drogą doniósł tę kombinacyę rabińską? D r o g ę do niej utorował mimowolnie swój błąd a s t r o n o m i c z n y . Z a nim Ptolemeusz aleksandryjscy przez ohronolodzy obliczali rok, w k t ó r y m r ó w n o n o c n i a z b i e g ł a się z n o w i e m w e ś r o d ę . Żydzi w y m i e n i a l i na ten stan nieba rok 3759 p r z e d erą chrześcijańską, nie o p a r c i o ż a d e n w y w ó d n a u k o w y , t y l k o przekonani o powadze przodków, którzy z pokolenia na po k o l e n i a p r z e k a z y w a l i ś w i a d e c t w o o w y t y c z n y c h l a t a c h dziejów, s p i s a n e w k s i ę g a c h Mojżesza i n a s t ę p n y c h i c h w s k a z ó w k ę o r o k u 3759 p r z e d erą rocznikarzy. chrześcijańską I tę ściśle dziś p o t w i e r d z a a s t r o n o m i a . Ale u c z n i o w i e P t o l e m e u s z a w Ale- Ł ) 2 P. 3, 8 - 9 . *) P. L. t. 22, str 1173. -I ZŁOTE CZASY PHOROKÓW. k s a n d r y i nie u m i e l i doliczyć 209 się o w e g o zbiegu dni w stuleciu 3 8 . p r z e d C h r y s t u s e m : szukali t e g o z j a w i s k a p o r ó ż n y c h s t u leciach. Niektórzy, n p . K l e m e n s a l e k s a n d r y j s k i , z a u w a ż y l i , że w r. 228 p o Chr. w i e l k a n o c w y p a d n i e d n i a 6/4 p o p e ł n i 5/4, z a t e m n ó w 2 3 / 3 , a k s i ę ż y c w i d o c z n y j u ż p o n o w i u będzie ś w i e cił w n o c y z w t o r k u 2 5 / 3 n a ś r o d ę , czyli n a r ó w n o n o c n i ę j u l i a ń s k ą . S t ą d w e d l e z a s a d y i n d y k c y o n u szukali t e g o z b i e g u dni przed iloczynami lat 532 X 8, 532 X 9, 5320, 532 X U , t u znaleźli z a r ó w n o s z u k a n e z j a w i s k o jak aż liczbę l a t 5852 od A d a m a w e d l e Biblii 70-ciu aź do r o k u 228, z a t e m że C h r y s t u s u r o d z i ł się w r o k u 5624 od A d a m a ) , 1 wyliczyli, a w roku 194 p o Chr. u m a r ł K o m m o d , czyli w r o k u świata 5820, w k t ó r y m p i s a ł to św. K l e m e n s ; za n i m t ę c h r o n o l o g i ę powtarzają T e o f a n e s , C y p r i a n , A m b r o ż y . Z n ó w i n n i z a u w a ż y l i , że n a r o k 345 p o Chr. w i e l k a n o c w y p a d a ł a dnia 7/4, p o p e ł n i 2/4, z a t e m nów i ówczesna równonocnia we środę 20/3. Stąd wedle za s a d y i n d y k c y o n u szukali t e g o ż z b i e g u r ó w n o n o c n i z nowiem w e ś r o d ę p r z e d o k r e s e m l a t 5852 i znaleźli, że C h r y s t u s u r o dził się w l a t 5508 od A d a m a . S ł o w e m nadliczali 17 albo 18 s t u l e c i do ż y d o w s k i e j ery biblijnej i znajdowali, że ś w i a t u b r a kło l e d w o p a r ę s e t l a t do k o ń c a sześciu tysiącleci w r o k u , g d y -Chrystus urodził się w z a p o w i e d z i a n e j pełni czasów. T ę p e ł n i ę czasów aleksandryjczycy pojęli w świetle chronologii, widzieli w s k a z ó w k ę o k o ń c u świata w s ł o w a c h P a w ł a c h o ć t e n n a u c z y c i e l W i a r y nie chronologię stąd apostoła, wykładał, tylko świadczy, że co s t a r o z a k o n n y m n a p i s a n o w figurach, t o s ł u ż y do p r z e s t r o g i dla chrześcijan, ,,na k t ó r e p r z y s z ł y ków ; ) gdy przyszło wypełnienie 2 czasów, zesłał k o ń c e wie Bóg Syna Swego ), mówiwszy B ó g dawno przez proroki, na ostatek t y c h 3 d n i mówił do n a s p r z e z S y n a ) . P r a w d ę m i a n o w i c i e p r z y s t ę p n ą 4 dla p r o s t o t y p i e r w s z y c h c h r z e ś c i j a n w y p o w i a d a ł św. k a z n o d z i e j a n a r o d o m , że dla n i c h n a d e s z ł y czasy zupełnego Miłosierdzia, o których przepowiadali prorocy. Tę p r a w d ę z ust kaznodziei, tę jego duchową pełnię wieków Aleksandryjczycy zastosowali •) P. G. t. 8, str. 876—877. ) 1 Kor. 10, 11. ) Gal. 4, 4. ) Żyd. 1, 1—2. 2 • 3 p. r. T . cxxxi. 4 14 KONIEC WOJNY, KONIEC ŚWIATA 210 do c h r o n o l o g i i ; znaleźli się w e d ł u g wskazówek Ptolomeusza u s c h y ł k u s z ó s t e g o tysiąclecia, a w e d ł u g r z e k o m e j Apostoła u końca wieków przeznaczonych dla wskazówki świata ; stąd w y s n u l i swój w n i o s e k , g o d n y u w a g i , m i a n o w i c i e ' n i e t a k r o z u mowali: Elijah przepowiada prawdę o wiekach przed prawem, p o d p r a w e m i za Mesyasza, w i ę c świat k o ń c z y się z s z ó s t e m tysiącleciem, — a w p r o s t o d w r o t n i e d o w o d z i l i : ś w i a t d o b i e g a już: k o ń c a , ( r z e k o m o ) w e d l e A p o s t o ł a , a istnieje o k o ł o 6000 l a t w e dle p t o l e m e j s k i c h w s k a z ó w e k , w i ę c co do j e g o k o ń c a u g o d z i ł w p r a w d ę E l i j a h , c h o ć chybił co d o d ó b p o s z c z e g ó l n y c h . Z tym błędem ptolemejskiej sarze, k t ó r z y p r z y t a c z a j ą a s t r o n o m i i nie liczą się p i j a k o najdawniejsze 6-ciu t y s i ą c l e c i a m i r z e k o m y list B a r n a b y ) , świadectwo oczywisty 1 za utwór k r a s o m ó w c y , k t ó r y twierdzi, że „ P . B ó g k o ń c z y w 6-ciu t y s i ą c l e c i a c h w s z y s t k o , b o d n i e m u N i e g o 1000 l a t i o d p o c z ą ł d n i a 7-go, o d k ą d z j a w i o n y S y n B o ż y , a b y p r z e r w a ć czas b e z p r a w i a i sądzić b e z b o ż n i k i , zmienił słońce i księżyc z gwiazdami... W i ę c widzisz, j a k p i ę k n y m o d p o c z y n k i e m u ś w i ę c a siódmy, g d y s p r o s t a m y u c z y n k o m ten sprawiedliwym, ewanielią p o z w y c i ę s t w i e n a d b e z p r a w i e m . u c z y n i ł e m dnie s i ó d m e , a p o k o ń c u dzień obdarzeni Mówi tedy: ostatecznym takie gotuję po czątek d n i a ó s m e g o , t o z n a c z y p o c z ą t e k i n n e g o ś w i a t a " . Z t y c h słów łatwo, w y c z y t a ć 6 0 0 0 lat, k r ą g ł o l i c z o n y c h z a l e k s a n d r y j czykami na dobę przedchrześcijańską, a nie z E l i j a h e m n a k o niec świata, b o p r z e d nim ż y j e m y w s i ó d m e j dobie tysiącleci, p r z e ż y w a m y „ t a k u c z y n i o n e dnie s i ó d m e " , a p o n i c h d o p i e r o zacznie się p o k o ń c u ś w i a t a dzień ó s m y . Całe tedy rzekome p r o r o c t w o B a r n a b y w y p o w i a d a m y ś l z u p e ł n i e inną, niż z a p o wiedział Elijah. Dopiero Syryjczyk, inowierca owiany duchem pelagiań- skim, z o s t a w i ł dzieło d o c h o w a n e p r z y p i s m a c h św. I r e n e u s z a ) , 2 w k t ó r e m p r z y w o ł u j e św. P a w ł a , j a k o b y końcu świata, a za p e w n i k naukowy proroka poczytuje o bliskim chronologię; *) P. G. t. 2, str. 7 6 9 - 7 7 2 . ) P. G. t. 6, str. 1242—1246, 1312; por. Bardenhewer Gesch. der altchr. Litt. 1 Band § 18, n. 8, d. 2 I ZŁOTE CZASY PROROKÓW. 211 a l e k s a n d r y j s k ą z j e j sześciu tysiącleciami d o b y p r z e d c h r z e ś c i j a ń skiej, stąd w n o s i : „ C z y ż nie m o ż n a p r z y p u s z c z a ć , że to pra w d a , co mówią, j a k o b y P . B ó g s t w o r z y ł ś w i a t n a 6000 l a t ? " N a j d a w n i e j s z y w t e j s p r a w i e ś w i a d e k k a t o l i c k i , św. J u s t y n , w y p o w i a d a p r z e l o t n i e m y ś l w y c i ą g n i ę t ą z A p o s t o ł a w świe tle p t o l e m e j s k i m , ale p o d s z y t ą E l i j a h e m ) : „ Ś w i a t oczywiście 1 s k o ń c z y się w k r ó t c e , a p o w s t a ł l a t 6000, u r z ą d z o n y p r z e z d n i r ó w n i e ż 6, w s z a k 1000 l a t p r z e d o c z y m a B o g a jako dzień". P o d o b n i e n a t r a c ą tęź m y ś l św. H i p p o l i t ) . T r z e c i i j u ż o s t a t n i 2 z owej d o b y pisarz k a t o l i c k i , nasuwa, gdy wspomina św. W i k t o r y n , r ó w n i e ż t ę m y ś l o zwycięstwie Pana na krzyżu nad c z a r t e m , z w i ą z a n y m w e d l e A p o k a l i p s y n a 1000 l a t ) , „ t o z n a 3 czy n a p r z e c i ą g c z a s u , k t ó r e g o b r a k u j e d o k o ń c a dnia 6-go, czyli 6-ej d o b y t y s i ą c l e t n i e j " . P r z y t y c h trzech pisarzach p r a w o w i e r n y c h widujemy ze s t a w i o n e niesłusznie imię Laktancego, bo ten chiliasta nie o g l ą d a ł się w m r z o n k a c h swoich ani n a K o ś c i ó ł , ani n a E l i j a h a . Na Ptolemeuszu oparty z innymi, obliczył jednak odrębnie c h r o n o l o g i ę biblijną t a k , że w y d o s t a ł l a t 6 8 0 0 n a r o k 300 p o Chr. P . , a n a s t ę p n i e r o z i g r a ł sobie w y o b r a ź n i ę n a d tajemnicami liczby 7, j a k b y k a b a l i s t a ze W s c h o d u , — i w r ó ż y ) : „ P o n i e w a ż 4 P . B ó g o p r a c o w a ł dzieło t w ó r c z e w d n i a c h 6-ciu, z a t e m p r z e z 6 dób tysiącletnich w pracy m a cierpieć d u c h ludzki, czyli jeszcze p r z e z 200 l a t p r z e b y w a ć o b e c n ą d o b ę szóstą p r z e w a g i zła r o z p a n o s z o n e g o . A p o n i e w a ż P . B ó g o d p o c z ą ł dnia p o dziele tysiącleciu sześciodniowem, stąd s k o ń c z y n a ziemi zło w s z e l a k i e cie s p r a w i e d l i w e i s p o k o j n e , po się po szóstem 7-go a rozpocznie siódme tysiącle którem w d z i e ń s ą d u " , czyli m i e l i ś m y ż y ć w skończy rajskich się świat stosunkach od r. 500 do 1500 p o Chr. P . , a od l a t z g ó r ą 4 0 0 świat się m i a ł s k o ń c z y ć . O p a c z n i e uroił t o L a k t a n c y , oczywiście t o w i d z i m y , i również o c z y w i ś c i e w i d z i m y r ó ż n i c ę 7-miu tysiącleci L a k t a n - 1 2 3 4 ) ) ) ) P. P. P. P. G. G. L. L. t. 7, str. 1200. t. 10, str. 646. t. 5, str. 342. t. 6 str. 782—783, 808—815. KONIEC WOJNY, KONIEC ŚWIATA 212 cego od 6-ciu tysiącleci Elijaha. Również uchodzi Laktancy niesłusznie za ś w i a d k a , że n a w e t Sybille i w y r o c z n i e p o g a ń s k i e p r z e p o w i a d a ł y ś w i a t u 6000 lat z g o d n i e z E l i j a h e m , b o L a k t a n c y nie w r ó ż b ę o k o ń c u świata czerpie z t y c h źródeł, t y l k o o p i e r a się o te p o w a g i p o g a ń s k i e , aby poganom mówić ): „Sybille 1 p r z e p o w i a d a j ą u p a d e k R z y m u (za i c h czasów b a ł w o c h w a l c z e g o ) za s ą d e m B o ż y m . . . H y s t a s p e s też, medyjski król, opowiada sen p r o r o c z y , że R z y m ( p o g a ń s k i z a j e g o czasów) w ł a d z ę p o strada... T e g o nie z a m i l c z a ł też Hermest trismegistos wedle A s k l e p i e g o w księdze S ł o w o O s t a t n i e r o z d z . 9 " . Oto d o s ł o w n i e owo rzekome świadectwo Laktancego, j a k o b y nawet poganie znali okres 6-ciu tysiącleci E l i j a h a . Z w o l e n n i c y t e g o o k r e s u p r z y w o ł u j ą za sobą p o w a g ę św. H i l a r e g o . A l e dość w y r a ź n i e j e g o s ł o w a w y k l u c z a j ą g o z o b o z u E l i j a h a . M i a n o w i c i e n a d m i e n i ł u s t a w ę Mojżesza o o d p o c z y n k u roli co 7 l a t i r ó w n o c z e s n y m k o ń c u s ł u ż b y z a p r z e d a ń c ó w , s t ą d w y w o d z i ) : „ D a w i d z a c h o w u j e ustawię siedmiolecia i dla siebie 2 p r a g n i e o d p o c z y n k u p o siedmiu t y s i ą c l e c i a c h " . O j a k i c h t y s i ą c l e c i a c h t u m ó w i i co s i ó d m e m n a z y w a ? S i ó d m e m tysiącleciem n a z y w a p r z e s t w ó r c z a s u nieobliczalnie długi, w k t ó r y m c h r z e ścijaństwo się u s t a l i i z a p a n u j e n a d n a r o d a m i p r z e z ciąg w i e ków, zwany tysiącem lat w Apokalipsie, a przed tem t y s i ą c l e c i e m , p o p r z e d n i e stulecia, zaokrąglone liczbą siódmem sześciu tysiącleci, w y r a ż a j ą niewolniczy s t a n r o d u l u d z k i e g o p r z e d C h r y s t u s e m j stąd c z y t a m y , ż e b y nie r o z p a c z a ł n a r ó d albo g r z e s z n i k p ó ź n o n a w r ó c o n y ) , b o ,,do n a d z i e i nie z a p ó ź n o o ż a d n e j g o 3 dzinie, w s z a k owi r o b o t n i c y z l i g o d z i n y dostali z a p ł a t ę n a d z a s ł u g ę z m i ł o s i e r d z i a " ; a j a k ż e n a r o d o m liczyć w biegu wie k ó w g o d z i n y w c z e s n e albo p ó ź n e , w k t ó r y c h się O t o ) „o l godzinie czas r a n n y — p r z y m i e r z e 4 nawracają? od A d a m a do N o e g o ; 3 g o d z i n a do A b r a h a m a ; 6 do M o j ż e s z a ; 9 do D a w i d a i p r o r o k ó w ; 11 o z n a c z a p o r ę , w k t ó r e j J ) P. L. t. 6, str. 7 9 0 - 7 9 6 . 2 ) P. L. t. 9, str. 520. 3 ) T a m ż e str. 724. 4 ) Tamże str. 1 0 2 9 — 1 0 3 4 . Pan się urodził", — 213 I ZfiOTE CZASY PROROKÓW. a p r z y P r z e m i e n i e n i u P a ń s k i e m bije 12 g o d z i n a , d o b i e g a k o ń c a szósta d o b a t y s i ą c l e t n i a ) : „ p o sześciu d n i a c h o k a z a ł się P a n 1 w c h w a l e w i d z i a l n e j , mianowicie p o u p ł y w i e sześciu t y s i ą c l e c i P a n w P r z e m i e n i e n i u p r z e d s t a w i ł n a Sobie chwalebny obraz stanu błogosławionych w królestwie niebieskiem". S ł o w e m św. H i l a r y zaokrąglił c h r o n o l o g i ę a l e k s a n d r y j s k ą n a 6000 l a t do C h r y s t u s a , a nie do k o ń c a ś w i a t a . T ę ż m y ś l w y p o w i a d a list, z n a n y j a k o Z a c h ę t a do m ę c z e ń s t w a , a p r z y z n a w a n y nieraz św. H i l a r e m u , częściej św. C y p r y a n o w i ) : m i a n o w i 2 cie p o w s t ę p n e j z a p o w i e d z i n o w e j d o b y m ę c z e ń s t w p r z y bliskich j u ż c z a s a c h a n t y c h r y s t a , c z y t a m y n a te czasy p r z e s t r o g ę „ p r z e d c h y t r y m c z a r t e m , o b y t y m z wojną, b o z a j e ż d ż a z pokusą od l a t j u ż około sześciu t y s i ę c y " . A p o o w y c h c z a s a c h a n t y c h r y s t a u s c h y ł k u sześciu tysiącleci czy z a r a z świat się k o ń c z y ? J a k św. H i l a r y , t a k św. C y p r y a n liczy ś w i a t u j e s z c z e s i ó d m e tysiąclecie w p o d o b i e ń s t w a c h obrazowych ): 3 „Machabejskioh siedmiu b r a c i , j a k B o s k i w y r o k o s i e d m i u d n i a c h p i e r w o t n y c h z a w i e r a s i e d m tysiącleci, j a k siedmiu d u c h ó w i siedmiu a n i o ł ó w p r z e d obliczem B o ż e m , i s i e d m i o r a m i e n n a p o c h o d n i a w P r z y b y t k u , i w A p o k a l i p s i e siedm ś w i e c z n i k ó w , i u S a l o m o n a siedm s ł u p ó w : t a k i liczba siedmiu b r a c i o b e j m u j e s i e d m k o ś c i o ł ó w " . I św. A m b r o ż y szedł w chronologii za aleksandryjczy k a m i , k t ó r z y liczyli p r z e d C h r y s t u s e m l a t 5624, w i ę c w dziele s w o j e m z r o k u 384 p o Chr. d o l i c z y w s z y się l a t 6008 od A d a m a z a r z u c a z w o l e n n i k o m tejże chronologii. ), że bezmyślnie wtórują 4 E l i j a h o w i z j e g o k o m b i n a c y ą sześciu tysiącleci t w ó r c z y c h , s k o r o s a m i od kilku a widzą świat j e s z c z e c a ł y : l a t liczą więc zamiast i sześciu siódme dni tysiąclecie, kombinować dnie- z t y s i ą c l e c i a m i , woli r o z u m i e ć ) „sześć dni, j a k o d o b y s y m b o 5 liczne, a nie m a t e m a t y c z n e , a b y liczba s t o s o w a ł a się do kolei dzieł t w ó r c z y c h i r o z w o j u bez z w i ą z k u z d n i e m s ą d u i z m a r twychwstania". ) ) ) ') J 2 3 Tamże str. 1013-1014. P. L. t i, str. 6 7 7 - 6 8 8 . Tamże str. 694. P. L. t. 15, str. 1605 -1606. 5 ) Tamże sir. 1788. KONIEC WOJNY, KONIEC ŚWIATA 214 Z a r z u t św. A m b r o ż e g o w i d o c z n i e w y w a r ł s k u t e k , b o od tąd spotykamy już tylko sprawozdawcze zmianki o kombinacyi E l i j a h a , a o r ę d o w n i k ó w dla niej nie z n a j d u j e m y p r z e z d ł u g i e stulecia, n i m p r z e d o s t a t n i e w i e k i p r z y s p o r z y ł y E l i j a h o w i m n ó stwo stronników. Ci chcą o p r z e ć się o p o w a g ę św. H i e r o n i m a , k t ó r y w sło wach już przytoczonych właśnie myśl psalmu o nikłych jak przeciw godziny Elijahowi straży wykłada tysiącleciach. I gdzieindziej p r z e c i w E l i j a h o w i w y r a ż a z a l e k s a n d r y j s k a p e ł nię w i e k ó w , w k t ó r e j urodził się C h r y s t u s ' ) : „ N a o s t a t k u dni zbliżyło się k r ó l e s t w o n i e b i e s k i e , m i a n o w i c i e u s c h y ł k u w i e k ó w okazał się n a m Zbawca jako Żertwa i p r z y s z e d ł o g o d z . 11 z w o ł y w a ć na zagładę robotniki, bo grzechów jeśli ilorazy z 6000 l a t p r z e z 500 o d p o w i a d a j ą g o d z i n o m dni, t e d y narody przyjęły W i a r ę w ostatniej godzinie". Tęż samą myśl p o w t a r z a gdzieindziej s ł o w a m i l e d w o nie św. H i l a r e g o ) , a b y p r z e d 2 s t a w i ć ż y d ó w w e z w a n y c h do w i n n i c y od p r z y m i e r z a z N o e m i o b r z e z a n i a za A b r a h a m a , wczesnego a zazdrosnych nawróco n y m p o g a n o m , iż zaczęli r o b o t ę p ó ź n o , a m i ł o s i e r d z i a z a r ó w n o doznali. Niewątpliwie tedy św. Hieronim mówi, że bałwo c h w a l c y — p o r ó w n a n i z n a r o d e m w y b r a n y m — p ó ź n o się n a wrócili, b o d o p i e r o w tysiące lat po patryarchach, wiernych p r z y m i e r z u p a ń s k i e m u i o b r z e z y w a n y c h . Ale z w o l e n n i c y E l i j a h a więcej czytają w o w y c h s ł o w a c h św. H i e r o n i m a , a nie t o , że ze w z g l ę d u n a ż y d ó w p o g a ń s t w o się do win spóźniło tylko nicy i l e d w o o 11 g o d z i n i e p r z e s t a ł o p r ó ż n o w a ć , — p o n a d t o twierdzą, że św. H i e r o n i m u w a ż a ł z w r o t p o g a n b e z w z g l ę d n i e s p ó ź n i o n y , że p o c z y t a ł ku k r o k ich z a B o g u za p o r y w nie w c z e s n y i n i e p r z y d a t n y i m j u ż w p o c h o d z i e w i e k ó w , bo obli czył j u ż o s t a t n i ą g o d z i n ę ś w i a t u p r z e d j e g o k o ń c e m z sześciu tysiącleciami. Otóż w najdobitniej s z y c h s ł o w a c h św. H i e r o n i m nieraz o ś w i a d c z a , że nie obliczył ś w i a t u k o ń c a ani bliskiego, ani dalekiego, b o nie d o c i e k a p r a w d y z a k r y t e j : „ c z e m u z a k r y tej ? b o P . J e z u s o d p o w i e d z i a ł a p o s t o ł o m , : ) P. L. t. 25, str. 1186. że o -) P. L. t. 26, str. 141 dniu ostate- 215 I ZŁOTE CZASY PROROKÓW. o z n y m nie w y p a d a wiedzieć, a b y a p o s t o ł o w i e , nigdy nie za b e z p i e c z e n i p r z e d p o z w e m n a sąd, t a k oodzień żyli, j a k g d y b y w ostatnim dniu przed w y r o k i e m ) . . . 1 więc dalej Pan uczy: ,Czuycież tedy, albowiem nie wiecie, którey godziny wasz P a n p r z y d z i e , a to wiedzcie, że g d y b y w i e d z i a ł gospodarz, którey g o d z i n y złodziey m a p r z y ś ć , c z u ł b y w ż d y ' ) i p r z e j r z y ś c i e o k a 2 zuje, c z e m u r z e k ł p i e r w e j : ,o o w y m d n i u "y godzinie n i k t nie wie, ani a n y o ł o w i e niebiescy i e d n o S a m O c i e c ' ) , a o t e m w i e 3 d z i e ć nie p r z y d a się a p o s t o ł o m , a b y z a w i e s z e n i n a d n i e p e w n e m j u t r e m c o d z i e ń oczekiwali Pana nazajutrz, póki k i e d y p r z y j d z i e " ) : ,tak y w y b ą d ź c i e g o t o w i , nie bo wiedzą, którey go d z i n y niewzwiecie, S y n C z ł o w i e c z y p r z y d z i e ' ) . . . p r z y d a ł w z ó r 5 g o s p o d a r z a , a b y n a w o ł y w a ć do czujnej u w a g i i p a m i ę c i o o b o w i ą z k u ; ...,a g d y b y r z e k ł o n zły s ł u g a w s e r c u s w o i m : d ł u g o P a n p r z y ś d ź o m i ś s z k i w a ! — y p o c z ą ł b y bić t o w a r z y s z e swoie a i a d ł b y i pił z p i i a n i c a m i — p r z y d z i e P a n s ł u g i o n e g o w dzień, k t ó r e g o się n i e s p o d z i e w a ' ) ; t e g o ż s a m e g o u c z y s ł o w a m i , że 6 P a n w dniu nieodgadnionym przyjdzie ) : ,Czuycież tedy, bo 7 nie wiecie dnia,-ani g o d z i n y ' ) : Z a w s z e u p o m i n a m r o z t r o p n e g o 8 c z y t e l n i k a , a b y nie p o p r z e s t a ł n a n a słowach, dowolnie w y r y w a n y c h wykładach guśłarskich, ani z pomiędzy d w u , przecin k ó w , a r o z p a t r z y ł k a ż d y u s t ę p od p o c z ą t k u p r z e z c a ł y t o k m y ś l i aż do k o ń o a i d o p i e r o fco mówił, co znajdzie w związku ze w s z y s t k i e m . Z a t e m , g d y P a n w n o s i , ż e b y ś m y czuwali n i e p e w n i d n i a ani godziny, t e d y r o z u m i e m y w s z y s t k o , c z e g o u c z y ł o d w u n a polu, o d w u p r z y m ł y n i e , o g o s p o d a r z u , i o dziesięciu p a n n a c h : po to przywiódł podobieństwa, ś w i a d o m i d n i a sądu, t r o s k l i w i e dobrych uczynków, a nie z a s t a ł nas n y c h " ) . I z n o w u : „Od Męki Pańskiej 9 abyśmy wszyscy, p r z y g o t o w a l i sobie sędzia nie pochodnię nieprzygotowa aż do dziś u p ł y w a l a t blisko 400, a ile czasu j e s z c z e zostanie do dnia sądnego, nie wiedzą o t e m ani Anieli, ani S y n C z ł o w i e c z y ^ ) . M o ż n a b y t u 10 ) ) ) ') ) 1 3 5 9 Tamże str. 181. Mt. 24, 36. Mt 24, 44. P. L. t. 26, str. 183. P. L. t. 26, ar. 186. 2 4 6 8 10 ) ) ) ) ) Mt. 24, 42—43. P. L. t. 26, str. 182. Mt. 24, 4 8 - 5 0 . Mt. 2.), 13. P. L. t. 25, str. 815 216 KONIEC WOJNY, KONIEC ŚWIATA jeszcze przytoczyć sporo ustępów, w których św. Hieronim o d r z u c a wszelkie w i e s z c z b y o k o ń c u świata, c h o ć liczy m u j u ż ' 6000 l a t z a l e k s a n d r y j s k a ; n a dalszy b i e g z a s ł o n ę w i d z i s p u szczoną s t a n o w c z o , a z w ł a s z c z a p o t ę p i a ową — j a k m i e n i j ą — b a j k ę żydowską, j a k o b y ów b i e g wieków p r z y s z ł y c h m i a ł się zakończyć okresem siódmego tysiąclecia ). Ł Przecie obóz E l i j a h a szczyci się św. A u g u s t y n e m , j a k o b y swoim przywódcą, a na dowód przytacza słowa j e g o poprze dnio w y p i s a n e o s z ó s t e m tysiącleciu w b o j a c h o b e c n y c h , a sió d m e m n a o d p o c z y n k u . Ale ów obóz nierzetelnie p r z y t a c z a p o w y ż s z e słqwa, „ w y r w a n e z p o m i ę d z y p r z e c i n k ó w " , a o p u s z c z a dalsze, że mianowicie o d p o c z y n e k w siódmem tysiącleciu nie z a c z ą ł b y się d o p i e r o p o k o ń c u świata, ale j u ż n a s t ą p i ł b y p r z e d j e g o k o ń c e m i t r w a ł b y j e s z c z e aż do p r z e d e d n i a ósmej ). G d y m ó w i ł to św. A u g u s t y n , 2 fysiączki lat t e d y liczył o c z y w i ś c i e ś w i a t u j u ż 6000 l a t z a l e k s a n d r y j c z y k a m i i czekał jeszcze 100J l a t n a p r z e c i ą g k r ó l e s t w a C h r y s t u s o w e g o . Ale później przy znaje się j u ż t y l k o , że w p i e r w t a k m n i e m a ł prostuje swój i p o p r z e d n i d o m y s ł o o s t a t n i e m tysiącleciu n a z i e m i w t e n s p o sób, że u s c h y ł k u tysiącleci bałwochwalstwa czeka na dobę k r ó l e s t w a C h r y s t u s o w e g o w świecie i t ę d o b ę m i a n u j e t y s i ą c leciem, a u w a ż a , że „1000 l a t r o z u m i e ć m o ż n a d w o j a k o , o ile mi n a m y ś l p r z y c h o d z i : albo iż w o s t a t n i e m tysiącleciu t o się zdarzy... t e d y k r a s o m ó w c z a p r z e n o ś n i a w y m i e n i a liczbę c a ł k o witą zamiast j e j części, — albo liczba 1000 u ż y t a k r ą g ł o w y r a ż a w s z y s t k i e w i e k i p r z y s z ł e i z a m y k a okres p e ł n y c h stuleci... t a k c z y t a m y w P s a l m i e ) , że P a n „ p a m i ę t a ł wiecznie n a t e s t a 3 ment Swóy, na Słowo, które przykazał na tysiąc narodów",—• to j e s t n a w s z y s t k i e " ) . Z a t e m j u ż s p r a w o z d a w c z o m ó w i o d r u 4 gich, k t ó r z y j e s z c z e z a p o w i a d a l i światu 7000 lat, ale rzuca ): „Wszakże własne 5 J I. 25, im za S ł o w a P a ń s k i e j a s n o zakazują ko- ) P. L t . 2 3 , s i r . 6 3 7 ; — t. 24, 982, 9 8 6 ; — t . 26, s t r . 139. ) C L. t . 38, s t r . 1198. str. 187, 290 41, str. 6u8. str. 2 3 5 ) 104, 8. ) P. L. t . 36. 4 str. ) P. L. 90. t. 357, 378, 522, 6 2 7 ; — I Z Ł O T E CZASY P K O r l O K O W . m u b ą d ź t u s z y ć , że obliczy dzień sądu. A jeśliby kto wykrył ów dzień w 7000 l a t od A d a m a , t e d y l a t o p i s zliczy l a t a i d o wie się, k i e d y P a n przyjdzie ; cóż t e d y stanie się że o t y m dniu n i k t nie wie, j e d n o znowu już po ojciec?" wstaje przeciw z w o l e n n i k o m E l i j a h a : ludzie rościć sobie w i e d z ę I z prawdą, „ A p r z e c i e ośmielili się o przyszłych c z a s a c h , c h o ć cieka w y c h u c z n i P a n z a s p o k o i ł s ł o w a m i , że Ojciec t o m a w e w ł a dzy, •— i zakreślili t e m u ś w i a t u 6 0 0 0 l a t , j a k o b y m ó g ł się w 6-ciu d n i a c h skończyć... a miało ich t o p o w a ż n i e u p o m n i e ć , a b y nie i g r a l i z t a j e m n i c ą w i e k ó w " ) . S ł o w e m św. A u g u s t y n p r z e z j a 1 kiś czas liczył 6000 l a t b a ł w o c h w a l s t w u , a 7000 lat światu, a n i g d y ś w i a t u nie liczył sześciu tysiącleci. Nierzetelne o d p i s y dzieł św. G r z e g o r z a N i c e ń s k i e g o w s k a z y w a ł y t a k ż e w n i m w y z n a w c ę Elijaha, ale w przytoczonym na dowód ustępie czytamy p o p r a w n e słowa o siedmiu p o s p o l i t y c h d n i a c h t y g o d n i a , a nie o sześciu t y s i ą c l e c i a c h ) : 2 początku światosprawca wypełnił siedmioma czas t e g o ż y w o t a . Zaczął dzieło twórcze dniami „Od tygodnia pierwszego dnia, a s k o ń c z y ł s z ó s t e g o . S i ó d m y dzień, j a k o ostatnie s ł o w o w dziele t w ó r c z e m , z a m k n ą ł sobą t y d z i e ń o b l i c z o n y n a to dzieło... W r a z z budową świata powstała siódemka dni, aby mierzyć prze strzeń czasu. N a jego tedy pomiar u ż y w a m y dni zaczynanych od 1-go a k o ń c z o n y c h n a 7-m, a b y z n o w u z a c z ą ć 1-y i p r z e z o b i e g t y g o d n i o k r e ś l a m y b i e g czasu, aż t e n b i e g j e g o u s t a n i e i t o n a s t ą p i , co j u ż n i e z m i e n n e i n i e r u c h o m e Zapisywany w poczet zwolenników Elijaha R a b a n Maur t a k się w y s ł o w i ł ) : „ W dziele sześciu d n i r o z u m i e m y sześć t y 3 siącleci uciążliwych, — w s p o c z y n k u d n i a 7-go w i d z i m y d o b ę k r ó l e s t w a o n e g o , od k t ó r e g o o d p a d l i ż y d z i , iż cieleśnie się n i e m cieszyli. Z a t e m , jeżeli w k a ż d e m dziele d ą ż y m y do s p o c z y n k u w p r z y s z ł y m żywocie, t e d y i s t o t n i e o b c h o d z i m y s i ó d m y dzień p o k o j u B o ż e g o " . T e n w y k ł a d d u c h o w y z g o ł a p r z e c i e nie w k r a cza w m a t e m a t y k ę E l i j a h a z k o ń c e m ś w i a t a . 1 ) T a m ż e str. 1 1 4 3 ; — t. 3 3 , str. 8 9 9 — 9 0 3 , 906 2 ) P. G. t. 4 4 , str. 610. 3 ) P. L. t . 108, str. 8 6 2 — 1 6 3 . KONIEC WOJNY, KONIEC ŚWIATA 21S Załączają tu n a k o n i e c w y k ł a d liturgii g r e c k i e j , p r z y p i s y w a n y św. G e r m a n o w i ) , k t ó r y bez s ł o w a o t y s i ą c l e c i a c h E l i j a h a 1 mówi o błogosławieństwie palcami tak ułożonymi, że przed stawiają liczbę g ł o s k a m i g r e c k i e m i ,cl> czyli 6500, a stąd w y w ó d , że p o t y l u ż l a t a c h P a n p r z y j d z i e u św. G e r m a n a n a d o w ó d p i s a r z e n i c na sąd. Przytoczeni p o d o b n e g o nie mówią, św. H i p o l i t liczy z a l e k s a n d r y j s k a l a t a , św. Z ł o t o u s t y ż a d n y c h liczb nie w y m i e n i a , św. C y r y l j e r o z o l i m s k i wręcz liczyć nie p o z w a l a ) : „ N i e w a s z a rzecz z n a ć czasy o s t a t e c z n e . . . nie od 2 w a ż a j się o n i c h r o z s t r z y g a ć , czy w n e t , -czy kiedy nadejdą, a n i z n o w u o s p a l e nie ż y j , g d y r z e c z o n o : c z u y c i e ż t e d y , a b o w i e m nie wiecie, k t ó r e y g o d z i n y P a n przydzie". Ledwo nad m i e n i ć w y p a d a , że o r ę d o w n i c y sześciu tysiącleci ciągną do sie bie K a s i o d o r a , c h o ć t e n w r ę c z p o w i a d a ) , że n a z w a 3 tysiąca l a t w psalmie o z n a c z a p r z e c i ą g czasu n i e z m i e r n y , a nie liczbę arytmetyczną. Nie dziw t e d y , że j a k d a w n i e j nim, Augustyn, j a k w ostatnich Ambroży, stuleciach Cyryl, Hiero Suarez, Acosta ; 4 i n a s t ę p n i do M a z e l l i ) , t a k i ś r e d n i o w i e c z n y B e d a — ów n a j 5 w i e r n i e j s z y o d g ł o s Ojców K o ś c i o ł a — n i e r a z przestrzega ła t w o w i e r n y c h p r z e d tysiącleciami E l i j a h a czy j a k i e m i b ą d ź p r o r o c t w a m i o d n i u S ą d u . U p o m i n a ) : „ W c a l e nie g o d z i się słu 6 c h a ć n i k o g o , k t o b y m n i e m a ł , że P . B ó g p r z e z n a c z y ł dla ś w i a t a od p o c z ą t k u t y l k o 6 0 0 0 l a t ; t e n i ów nie c h c e w r ę c z przeciw Słowu Pańskiemu, więc przyznaje, że nie wystąpić wiadomo, w k t ó r y m r o k u szóstego t y s i ą c l e c i a n a s t ą p i sąd, p r z e c i e o c z e k u j e m y g o u s c h y ł k u sześciu tysiącleci. A p y t a n i , g d z i e w y c z y tali, że t r z e b a t a k l i c z y ć i w i e r z y ć , b o inaczej nie m o g ą , na odpowiedź, z d o b y w a j ą się że P. Bóg gniewnie^ w sześciu dniach s t w o r z y ł ś w i a t " . Z n o w u W. B e d a pisze do P l e g w i n a : ) 7 ) ) ) ) ) ) ') ł 2 3 4 5 6 P. G. t. 10, str. 469, 576, 648; — t. 98, str. 418. P. G. t. 33, str. 876. P. L. t. 70, str. 645. De temp. novis ks. 1, r. 2. De Deo Creante. Stat. quaest ante Piop. 56, n. 1415. P. L. t. 90, str. 572. P. L. t 94, str. 673—674. V 21» I ZŁOTE CZASY PROROKÓW. „ U p o m i n a m Cię, a b y ś nie d a ł się zwieść t a k i e j z a s a d z i e , j a k ą c z y t a ł e m u i n o w i e r c y nie p a m i ę t a m k t ó r e g o , że w p r a w d z i e nie z n a m y d n i a a n i g o d z i n y , p r z e c i e m o g l i b y ś m y obliczyć r o k , b o P a n nie w y k l u c z a ł r o k u , t y l k o r z e k ł : ,o dniu o n y m abo go dzinie ż a d e n nie wie, ani A n y o ł o w i e w niebie, ani S y n , i e d n o O c i e c ' ) . R z e k ł z n o w u b e z w z m i a n k i o r o k u : ,nie w a s z a r z e c z 1 iest z n a ć c z a s y y chwile, k t ó r e Ociec w S w e j władzy poło ż y ł ' ) . Z a t e m ów l a t o p i s h e r e z y a r c h a u s i ł o w a ł w y w i e ś ć , że do 2 W c i e l e n i a B o ż e g o u p ł y n ę ł o l a t 5500, a b r a k ł o t y l k o 500 do s ą d u n a d g r z e s z n y m i , a z n i c h b y ł o z n ó w u p ł y n ę ł o 300 z górą, g d y to w y m y ś l a ł " ) . 3 T e g ł o s y Ojców K o ś c i o ł a w r a z z w y r o k i e m Y. Laterańskiego powściągały wyobraźnię jasnowidzów m n i e j n a p a r ę w i e k ó w , aż z a p o m n i a n e ż y ł k ę wieszczbiarską. przestały Soboru przynaj powściągać K o m b i n a c y a E l i j a h a w y m a g a ł a od rabi nów coraz wykrętniej szych znów kombinacyj, aby się prze c h o w a ł a w T a l m u d z i e w b r e w o c z y w i s t e m u ś w i a d e c t w u dziejów, przecie znajduje w c h r z e ś c i a ń s t w i e coraz ł a t w o w i e r n i e j s z y p o s ł u c h , n a w e t ś r ó d t a k i c h myślicieli, j a k Pico de Mirandula: w j e g o dziełach s p o t y k a m y p r o s t o d u s z n y w y w ó d w r. 1 4 8 6 ) , 4 ż e do dnia s ą d u b r a k u j e l a t j e s z c z e 5 1 4 i dni 2 5 . Nie że z a t a k ą p o w a g ą p o s z e d ł P i o t r B u n g o ) , 5 ale dziw, niespodziankę s p r a w i ł r a b i n o m i c h r z e ś c i a n o m p o w a ż n y m — Mikołaj / K u z a ń c z y k , g d y się o ś w i a d c z y ł za k o m b i n a c y a E l i j a h a , a z a c h w y c i ł lekkomyślnych czytelników i słuchaczy tak, że w nowszych c z a s a c h p o w s t a ł a o s o b n a gałąź p i ś m i e n n i c t w a , k t ó r ą u p r a w i a j ą pomysłowi, a raczej chyba przemysłowi zwiastuni antychrysta n a czasy j u ż bliskie, a n a j n o w s i p r o r o c y wiążą g o z wypad kami wojny obecnej, którą rozstrzygnie zwycięski światowładca p r z y anielskim P a s t e r z u z j e d n o c z o n y c h owczarni, — za l a t . 5 , ) Mr. 14, 32; — Mt. 24, 36. ) Dz. ap. 1, 7. ) Czytamy to u Laktancego P. L. t. 6, str. 782—783, 805—815, — chiliasty, którego to nazwisko widocznie Będzie wypadło z pamięci; wedle tego wymysłu mielibyśmy raj od r. 500 po Chr., a koniec świata w r. 1500. ) Astr. ks. 5, rozdz. 10; — Heptapl. ks. 7, r. 4. ) Be numer, mystet. x 2 3 4 5 220 KONIEC WOJNY, KONIEC ŚWIATA 6, albo 326. Ci p r o r o c y m o g ą t e r a z z a r a b i a ć i r o z k o p y w a ć so bie złote g ó r y u c z y t e l n i k ó w i s ł u c h a c z y , bo p e w n i e się nie przyznają, że szerzą za T a l m u d e m k o m b i n a c y ę E l i j a h a o k o ń c u ś w i a t a , a ogół nie m a d o s t ę p u do Ojców ł a c i ń s k i c h i greckich, nie s p r a w d z i , że z a o w e m i sześciu t y s i ą c l e c i a m i stoi p o z o r n i e t r z e c h p i s a r z y s t a r o c h r z e ś c i j a ń s k i c h , a ci nie p r z e m a w i a l i j a k o świadkowie nauki, podanej przez przodków, tylko przygodnie zbiegli się z E l i j a h e m p r z e z w n i o s e k z a s t r o n o m i i ówczesnej. (C. d. n.). X. K. Czaykowski. Z Księgi Psalmów. PSALM 68. W y b a w mię, ,Boże : boć weszły w o d y aż d o d u s z y mojej. T o n ę w b a g n i e głębokiem : a n i e m a d n a , w p a d ł e m w głąb m o r z a : a n a w a ł n o ś ć z a t a p i a mię. Z m ę c z y ł e m się wołając : o c h r y p ł o g a r d ł o moje ; ustają oczy moje od w y g l ą d a n i a B o g a mojego. R o z m n o ż y l i się n a d włosy głowy mojej ci, k t ó r z y mię n i e n a widzą b e z p r z y c z y n y . Zmogli się nieprzyjaciele moi, k t ó r z y mię prześladują wiedliwie : . niespra • czegom nie zagarnął, t o t e r a z o d d a w a ć muszę. Boże, t y znasz g ł u p s t w o m o j e , a w y s t ę p k i moje nie są t o b i e t a j n e . Niech nie b ę d ą z a w s t y d z e n i we m n i e ci, k t ó r z y cię wyglądają, o Panie, Panie, zastępów ; niech nie doznają s r o m u we m n i e ci, k t ó r z y cię szukają, Boże Izraelów. B o d l a ciebie — t o znoszę j a u r ą g a n i e , w s t y d o k r y w a t w a r z moją. 1 ) Urywek z nowego przekładu, który jest pod prasą. Bedakcya. 22-2 Z KSIĘSI PSALMÓW S t a ł e m się o b c y m dla braci mej : c u d z y m dla s y n ó w m a t k i mojej. Albowiem żarliwość d o m u twojego t r a w i mię, a u r ą g a n i a u r ą g a j ą c y c h tobie spadają n a m n i e . Morzyłem siebie p o s t e m , a wyszło mi t o n a urągowisko. I m i a s t o " s z a t y o b l o k ł e m wór p o k u t n y , i wzięli mię n a języki. Mówią przeciwko m n i e , co siedzą w b r a m i e ; pijacy p r z y kieliszkach wygryw ają piosnki p o m n i e . r •Ta zaś, o P a n i e , z w r a c a m się z m o d l i t w ą k u t o b i e : nadszedł czas zmiłowania, o Boże. W wielkości miłosierdzia twego wysłuchaj mię : w wierności t w e j d a j mi p o m o c swą. R a t u j mię z b a g n a , b y m nie utonął, w y b a w mię od t y c h , k t ó r z y mię nienawidzą, i z głębokich w ó d . Niech p o w ó d ź nie zalewa mię, i nie p o c h ł a n i a mię głębia : ani s t u d n i a niech nie z a m y k a n a d e m n ą otworu swego. Wysłuchaj mię, P a n i e , b o ł a s k a w e jest miłosierdzie twoje : według m n ó s t w a litości t w o i c h wejrzyj n a mię. A nie o d w r a c a j oblicza twego od sługi swego, b o ciężko mi, p r ę d k o wysłuchaj mię. Pospiesz się k u d u s z y m e j , a w y b a w ją, z p r z y c z y n y nieprzyjaciół moich r a t u j mię. T y znasz p o h a ń b i e n i e moje, i zelżywość moją, i w s t y d m ó j . P r z e d o c z y m a t w e m i są wszyscy, k t ó r z y mię trapią, serce moje oczekuje u r ą g a n i a i boleści. Czekałem, k t o b y się m n i e użalił, a nie b y ł o , i k t o b y pocieszył, a nie znalazłem. I dali m i żółć n a p o k a r m m ó j , a g d y m p r a g n ą ł , n a p o i l i mię o c t e m . Niechajże stół ich będzie p r z e d n i m i sidłem, k u zapłacie, i n a u p a d e k . Niechaj się z a ć m i ą oczy ich, a b y nie widzieli, a grzbiet ich t r z y m a j zawsze n a c h y l o n y . 223 Z KSIĘGI PSALMÓW W y l e j n a nich gniew t w ó j , a srogość g n i e w u t w e g o niech d o p a d n i e ich. Mieszkanie i c h niech się s t a n i e p u s t e , a w n a m i o t a c h ich niech nie będzie mieszkańca. Bo prześladowali tego, któregoś t y uderzył, a d o bolących r a n m o i c h d o d a w a l i n o w y c h . D o p u ś ć , b y z n i e p r a w o ś c i w p a d a l i w nieprawość, a niech nie dostąpią u ciebie łaski usprawiedliwienia. Niech b ę d ą w y m a z a n i z księgi żyjących, a ze s p r a w i e d l i w y m i n i e c h n i e b ę d ą z a p i s a n i . J a m c i jest b i e d n y i zbolały, p o m o c t w o j a , o Boże, b r o n i ć mię będzie. P i e ś n i a m i wysławiać b ę d ę imię B o ż e : b ę d ę je wielbił h y m n a m i c h w a ł y . Milsze t o b ę d z i e P a n u , niż m ł o d y cielec, k t ó r e m u p o d r a s t a j ą rogi i k o p y t a . Obaczą t o b i e d n i , i cieszyć się b ę d ą : szukajcie B o g a , a odżyje d u s z a wasza. B o u c i ś n i o n y c h wysłuchuje Pan: a w i ę ź n i a m i s w y m i nie g a r d z i . N i e c h a j go chwalą niebiosa i ziemia, m o r z e , i w s z y s t k o co się w n i e m rusza. Bo dopomoże Bóg Syonowi, i o d b u d u j ą się m i a s t a Judy: I b ę d ą t a m m i e s z k a ć , i d o s t a n ą go d z i e d z i c t w e m . A p o t o m s t w o sług jego posiędzie go, i k t ó r z y miłują imię jego, b ę d ą mieszkać n a n i m . Arcybiskup Fr. A. Symon. Z listów kardynała Czackiego. Z pośmiertnej teki Kazimierza Chłapowskiego. Kiedy mierzem zawiązały się s t o s u n k i k s . K o ź m i a n a z Włodzi C z a c k i m , *) nie w i a d o m o . S t o s u n e k t e n s t a ł się ser d e c z n y i nie dziw, b o o b y d w ó c h o ż y w i a ł y gorące niezmiernie uczucia d l a kościoła i dla Polski i chęć służenia wszystkiemi siłami obydwom tym nad wszystko ukochanym sprawom. Czacki m ł o d s z y m i a ł dla k s . K o ź m i a n a i n t e l i g e n c y i , rozumu i n a u k i wielki s z a c u n e k , a d l a gorącości jego uczuć cześć i mi łość, k t ó r e się w j e g o l i s t a c h ż y w o odbijają. P i e r w s z y list, k t ó r y m a m y p o d ręką, p i s a n y jest 22-go czerwca 1 8 0 4 r. z B e r l i n a , gdzie Czacki b a w i ł dla oczu s i o s t r y sw ojej, p r z y b y ł e j się leczyć u s ł y n n e g o wówczas profesora r listy Graefego. Proponuje k s . Koźmianowd zjazd, w oku danym razie w Berlinie, a p o n i e w a ż t o się nie z d a ł o d o g o d n e m , spot kali się 1 lipca w F r a n k f u r c i e n a d Odrą w h o t e l u ,,z. K r o n p r i n z " . *) Listy kardynała Czackiego udzielone mi uprzejmie przez Panią Koźmian, siostrzenicę Księdza Prałata, zebrane przy pomocy Księdza. Czaplewskiego, zawierają dużo interesujących rzeczy, sądów o wybit nych osobistościach. Tu użyło się tylko tego, co się tyczy interesów Kościoła Polskiego i działania Księdza Koźmiana. Prawdopodobnie Ksiądz kardynał chował listy Koźmiana. Mogłyby być w Krzeszowicach, bo wszelkie akta po kardynale Czackim nabył hr. Andrzej Potocki i przewiózł tam. Kop. 6. grudnia 1915. K. Clihipowsld. Z LISTÓW KARDYNAŁA CZACKIEGO W s p o m i n a o t e m Czacki z n a j w i ę k s z ą 225 wdzięcznością w liście z E m s d n i a 29 lipca, a n a s t ę p n i e 25 września z P a r y ż a , gdzie u b o l e w a n a d zniesieniem z a k ł a d u w y c h o w a w c z e g o k s . K o ź m i a n a ) 1 pisząc : „ D o w i e d z i a ł e m się ze s t r o n y , że z a k ł a d T w ó j zniesiony. W i ę c t o , co p r z e w i d z i a n e m b y ł o , się sprawdziło — a j a onej n o c y błogiej sądziłem, że t a k nie będzie! raczej nie sądziłem, a l e m t a k ż y w o p r a g n ą ł , że się aż nadzieiłem. Daj m i choć słówko 0 sobie i o s p r a w i e . Przecież m n i e obchodzi ze wszech wzglę d ó w , a n a d w s z y s t k o z p o w o d u Ciebie, k t ó r e m u b y m chciał p r z y c h y l i ć całe n i e b o , a odjąć ziemię całą — prócz zasługi, k t ó r ą zbierasz co d n i a t a k obficie". Z tegoż r o k u 1864 m a m y jeszcze d w a listy, z k t ó r y c h j e d e n odnosi się m . i. b a r d z o życzliwie d o s p r a w osobistych k s . K o ź m i a n a , d r u g i z 31 g r u d n i a d o t y c z y s p r a w Archidye- cezyi i w spomina m i m o c h o d e m , że k s . K o ź m i a n b y ł p r z e d r o r k i e m w R z y m i e . Z R z y m u są oba l i s t y w y s ł a n e . Czacki mieszkał tam a u ciotki swojej księżnej Odescalchi z d o m u m i a ł j u ż w t e d y w y r o b i o n e s t o s u n k i z wielu Branickiej, dygnitarzami r z y m s k i m i i w s t ę p d o P i u s a I X , u k t ó r e g o cieszył się szczegól n i e j s z y m i w z g l ę d a m i . P r z e z niego informował k s . K . Ojca Sw. 1 k u r y ę p a p i e s k ą o s t o s u n k a c h kościoła polskiego. J a k t e inf o r m a c y e sięgały d a l e k o i j a k b y ł y d o k ł a d n e , p o k a z u j e w s p o m n i a n a k o r e s p o n d e n c y a Czackiego. Nie z n a j d u j e m y w d o s t ę p n y m n a m zbiorze ż a d n e g o listu z r. 1865, t e m więcej ich z a t o w l a t a c h n a s t ę p n y c h , począwszy od 8 s t y c z n i a 1866 aż d o 31 września 1871 r. P o t e m p r z e r w a d ł u g a aż d o d n i a 26 k w i e t n i a 1877 r. T a k o r e s p o n d e n c y a rzuca d u ż o światła na stosunki obu tych mężów i na stosunki ko ścielne w całej Polsce, j a k o też n a p r ą d y , ścierające się w- sto licy kościoła, w R z y m i e . S z k o d a , że nie w s z y s t k i e g o t a m zrozumieć. L i s t y b o w i e m p i s a n e są ostrożnie, wybitniejszych osobistości pozmieniane albo można nazwiska chifrowane d y n i e za p o m o c ą k l u c z a o d c z y t a ć m o ż n a . Są t o je odpowiedzi *) Zniesieniem zakładu zagrożono, ale za osobistą interwencyą P a n a Kajetana Morawskiego, a Bisanaska cofnięto rozkaz. P. P. T. CIIII. J5 226 Z LISTÓW KARDYNAŁA CZACKIEGO a l b o z a p y t a n i a l u b doniesienia, że coś doszło szczęśliwie. Można z nich j e d n a k u t w o r z y ć sobie o b r a z , z j a k i e m g o r ą c e m sercem obaj przyjaciele p r a c o w a l i , j a k szeroki b y ł t u i w k r a j u w p ł y w ks. K o ź m i a n a . j a k rozgałęziona p o całej Polsce j e g o działalność. Prócz spraw ważnych krajowych, na które miał baczną u w a g ę , nie o d m a w i a ł o n i najdrobniejszych usług, p o d e j m o w a ł się c h ę t n i e p r o t e k c y i i p r z e p r o w a d z e n i a p r ó ś b p r y w a t n y c h . T e liczne i n d u l t a , d y s p e n s y , odznaczenia, t y t u ł y i i n n e przywileje osobiste dla osób świeckich i d u c h o w n y c h w A r c h i d y e c e z y i i p o z a jej g r a n i c a m i o b a r c z a ł y go nieraz n a d m i e r n i e , ale z n a t u r y u c z y n n y nie o d m a w i a ł żadnej usługi. n i e s p o ż y t ą zasługę z d o b y ł sobie k s . K o ź m i a n d o d a t n i m i w p ł y w a m i n a A r c \ b i s k u p a Ledóchowskiego. O ile on się p r z y czynił d o j e g o wyniesienia n a Stolicę św. Wojciecha, żemy stwierdzić. Jest niemo- a t o l i rzeczą p e w n ą , j a k k o l w i e k p e w n i e z n a n ą , że k i e d y k a p i t u ł y a r c h i d y e c e z a m e mało wzbraniały się ks. L e d ó c h o w s k i e g o w y b r a ć a r c y b i s k u p e m , m i a ł p r z y b y ć d o p o z n a n i a Monsignore F r a n c h i , gorący przyjaciel P o l a k ó w , celem p o p a r c i a tej k a n d y d a t u r y u k a p i t u ł y , o k a z a n i a jej deferencyi u z n a n i a jej p r a w i oszczędzenia względu n a jej godność. P r z y j a z d k s . F r a n c h i o k a z a ł się ostatecznie z b y t e c z n y m , ale fakt t e n dow odzi, że k s . K o ź m i a n należał d o t y c h , k t ó r z y popie r rali k a n d y d a t u r ę k s . Ledóchowskiego, j a k o zalecaną z R z y m u . W s k a z u j e n a t o t a k ż e k o ń c o w y u s t ę p listu z 21 l u t e g o 1867 r „ p r z y t o c z o n y p o n i ż e j . Nie w y s u w a ł się i nie n a r z u c a ł się przy b y ł e m u d o d y e c e z y i A r c y b i s k u p o w i , owszem s t a ł n a a nie w y p o w i a d a ł n a w e t wobec swego z a u f a n e g o uboczu, przyjaciela Czackiego swojego o n i m s ą d u . O t o pisze Czacki : „ W y g l ą d a m z u p r a g n i e n i e m wieści o p r z y b y c i u H a l k a (t. j . k s . A r c y b i s k u p a ) o T w e m z n i m s p o t k a n i u , o w r a ż e n i u T w e m i sądzie. Ne pas parcimonieux (20 k w i e t n i a soyez sur ce sujet, b o k a ż d e T w e słowo j e s t m i c e n n e 1866). „Pisz Ojcze, opowiedz szczegółowo wra żenie T w e o Mgre L e d ó c h o w s k i m . B a r d z o m ciekaw. Mów szczerze w s z y s t k o , obiecuję s e k r e t , ale m ó w , b o mi o t o idzie z p s y c h o logicznego p u n k t u widzenia (13 m a j a ) . „Cieszę się, że A r c y b i s k u p a d o s k o n a l e p r z y j ę t o i że d o t ą d d o b r e s p r a w i a w r a ż e n i e . 227' Z LISTÓW KARDYNAŁA CZACKIEGO List p a s t e r s k i b y ł t u u k ł a d a n y w r a z z O. P i . ( P i o t r e m S e m e n e n k ą ? ) ale o t e m n i k o m u nie m ó w , t o dla Ciebie j e d n e g o . . . Z listu T w e g o nie widzę n a w e t czyś się z a p o z n a ł z A r c y b i s k u p e m i j a k . W s z y s c y o t o d b a m y i j e s t e ś m y ciekawi. G r e k (t. j . Mgre F r a n c h i ) o t o wciąż p y t a i r a d b y , żebyście się zbliżyli, ale p o j m u j e o n i wszyscy i n n i , że t o od Ciebie nie zależy. Opisz mi s p o t k a n i e się T w e i s t o p ę n a k t ó r e j jesteście — a c o zechcesz b y dla m n i e j e d n e g o b y ł o , t a k i e m p o z o s t a n i e (29 m a j a ) . „ O t r z y m a ł e m T w ó j list 14 czerwca z a c z ę t y , a s k o ń c z o n y 1 lipca. D z i ę k i . D o s k o n a l e m z niego z a d o w o l n i o n y . W i d z ę żeś przejrzał d o głębi J e g o m o ś c i i go ocenił z z a l e t a m i i w a d a m i . . . W o g ó l e j e d n a k cieszę się z t e g o , co m i piszesz, b o widzę, że d o b r o p e w n e zaszcze pić się d a , że są k ' t e m u żywioły . . . Żal m i , że J e g o m o ś ć p e w n e j względem Ciebie t r z y m a się odległości. B y ł e m tego pewien i t a pewność najwięcej m n i e o przyszłość t r a p i ł a . . . P o m i m o niesłychanej b y s t r o ś c i i przenikliwości u m y s ł u , nie z n a się n a l u d z i a c h i j a k u m y s ł y niższego r z ę d u z niepospolitą zdolnością, d o m y ś l a się w a d bliźniego, a nie o d n a j d u j e ich zalet; G r a c z ę s t o na pierwszych, a d r u g i c h z u ż y t k o w a ć niedość u m i e , b o jak p o w i a d a m , nie ł a c n o j e d o s t r z e g a . (11 lipca). „Cieszę się, żeście z A r c y b i s k u p a z a d ó w o l n i e n i . Co d o m n i e wogóle j e s t e m z d a n i a , że p o w i n n i należeć d o i z b (poselskich), ale nie przeczę, że w chwi lach dzisiejszych i u n a s d o b r z e A r c y b i s k u p zrobił, że z a b r o n i ł . U n a s b o w i e m d u c h o w i e ń s t w o nie dość j e s t kościelne, a b y do p o l i t y k i kościół w p r o w a d z a ć b y ł o zdolne, a przeciwnie z i z b y g o t o w e p o l i t y k ę w kościół przenosić. Zresztą m y ś m y p o d k a ż d y m względem w t a k a n o r m a l n e m położeniu, że p r a w a p o w s z e c h n e n a m się n a nic nie p r z y d a d z ą . Miło mi jest, żeś w r a d z i e A r c y b i s k u p a , t o m i za n i m p r z e m a w i a . (28 czerwca). K s . K o ź m i a n b y ł a t o l i w sprawie w y b o r ó w z d a n i a od m i e n n e g o , a dalsze z a c h o w a n i e się A r c y b i s k u p a coraz wdększą w y w o ł y w a ł o o b a w ę . W p r a w d z i e nie t r a c i Czacki n a razie n a dziei p o m y ś l n e g o z w r o t u . Pisze b o w i e m 21 l u t e g o 1867 r. : „ W s z y s t k o co mi piszesz o S p a d k o b i e r c y (t. j . o A r c y b i s k u p i e ) j e s t b a r d z o zajmujące i t r a f n e ; całkiem o d p o w i a d a mojemu o n i m z d a n i u . Bez w ą t p i e n i a B ó g m a j a k i e ś cele, k t ó r e przez 228 Z LISTÓW KARDYNAŁA CZACKIEGO t a k i e g o człeka chce p r z e p r o w a d z i ć , który jest zbiegiem tak d z i w n y c h sprzeczności. B ą d ź co bądź, a b y t r o c h ę się u m i a r k o w a ł w j ę z y k u co d o Polski, t o t r w a m w z d a n i u , że dla P o l s k i jest zbawczym, opatrznościowym człowiekiem. Zresztą póki z T o b ą t r z y m a , p ó t y m s p o k o j n y — (ale co d z i w n a t o t a spółka z t y m , co t a k w-alczył z Tobą, g d y o niego szło. T e g o pojąć nie m o g ę . Czy w t e m n i e m a roli jakiejś? Czy t a k ludzie dojrzali zmieniają się od A d o Z ) . " K s . K o ź m i a n z y s k i w a ł powoli w p ł y w n a k s . A r c y b i s k u p a . Niewątpliwie nie omieszkał k o r z y s t a ć z „swojego d a r u powie d z e n i a w s z y s t k o b e z k a r n i e " , k t ó r y p o d n o s i Czacki w j e d n y m ze swoich listów (24 września 1867 r.). R a z n a R a d z i e k s . K o ź m i a n b a r d z o się uniósł i ż y w o konieczność t r z y m a n i a się t r a d y c y i zaznaczył. K s . A r c y b i s k u p w s t a ł w z b u r z o n y i wyszedł. Rada czekała, k s . L e d ó c h o w s k i p o k w a d r a n s i e powrócił i p o w i e d z i a ł : Uniosłeś się b a r d z o , ale poszedłem się p o m o d l i ć i przyznaję Ci słuszność. W y m o w n e t o ś w i a d e c t w o dla zacności jego cha r a k t e r u . T a k i mąż nie m ó g ł zostać n i e p r z y s t ę p n y m dla r o z u m n y c h a życzliwych p r z e d s t a w i e ń . Miał r a c y ę P i u s I N , ś. p . K a j e t a n o w i Morawskiemu powiedział, że kiedy Ledóchowski k a p ł a n t a k gorliwy, z o r y e n t u j e się w położeniu. Nie nastąpił z w r o t p o ż ą d a n y od r a z u , ale n a s t ą p i ł j e d n a k . W d z i e ń p o w y s ł a n i u powyższego listu d o n o s i Czacki. że przedsięwziął r ó ż n e k r o k i , b y nie dopuścić A r c y b i s k u p a d o opuszczenia swojego s t a n o w i s k a . W t y m ż e liście żałuje Czacki, że z a m i a s t k s . K o ź m i a n a m a p r z y b y ć k s . M a r y a ń s k i d o R z y m u , wszelako z listu pisa n e g o 5 lipca w y n i k a , że k s . K o ź m i a n b y ł w R z y m i e . C z y t a m y t a m b o w i e m : „ P r ó ż ń p o sobie o g r o m n ą zostawiłeś wokół m n i e — ale nie we m n i e , boś ciałem t y ł k o odkoleił, ale d u c h a T w e g o n i k t mi z piersi nie w y r w i e — n a w e t T y s a m . J a j e d e n mógł b y m go w sobie zatracić b o : T y ł k o własne upodlenie d u c h a N a g i n a wolne szyje d o ł a ń c u c h a . (Mic.) 229" Z LISTÓW KARDYNAŁ l CZACKIEGO Swoją m y ś l o t e m p o s e ł a m Ci n a k a r t c e o s o b n e j . J e s t t o wiersz: „Uścisk ks. J . K.", który p r z y t a c z a m y : Do Ks. J. K. S m u t n o i ciężko b y ł o m i n a ziemi, T a k , że p o w i e t r z a j u ż m i nie s t a w a ł o . Ale się szczęście d l a m n i e c z y n e m stało, B o ś t y m n i e wskrzesił odwiedziny t w e m i ! O d k ą d B ó g n a t o , b y z b a w i ł świat cały, R a c z y ł się o k r y ć p o w ł o k ą człowieka, Szczęście n a m w p o s t a ć l u d z k ą p r z y o b l e k a , By d u c h y nasze Jego wspominały. P r z y b y ł e ś Ojcze d o b i e d n e g o s y n a , Z k t ó r e g o losy w s z y s t k o drogie z d a r ł y I o n p r z e d chwilą, g d y b y t r u p u m a r ł y , O d r a z u ż y c i e m n o w e m żyć z a c z y n a ! O! w y z n a ć m u s z ę , że nie m a m p o k o r y , B o b i e d y serca przenieść nie u m i a ł e m ; N i k t m n i e nie k o c h a ł , więc czułem się c h o r y . Lecz p r z y t w e m sercu z c h o r o b y p o w s t a ł e m ! I nie z a p a d ł e m n a n o w o w chorobę, Choć odjechałeś i m o ż e n a zawsze, P o z o s t a w i a j ą c m i w sercu żałobę I n a ź r e n i c a c h p o n a d k r e w łzy łzawsze. N i e ! nie z a p a d ł e m , b o w t o b i e u z n a ł e m C u d ó w p o t ę g ę — lecz nie ich z a s a d ę , B o m w t o b i e znalazł pociechę i r a d ę , B o w t o b i e silniej B o g a p o k o c h a ł e m ! Boś t y j e s t p i e r w s z y m ze z n a n y c h m i l u d z i K t ó r e g o k l ę s k a nie zbija, ni t r u d z i — P r z e c i w n i e — raczej d o c z y n u p o r u s z a , 0 ! t y ś zaprawdę z krzyża rodna dusza! 5 Z LISTÓW KARDYNAŁA CZACKlEliO Podwójnym krzyżaś naznaczony znakiem, Boś Rzymianinem a razem Polakiem, Więc w s z y s t k i e ś wielkie pojął serca bicia — I z m a r ł y m b y w a s z p o t ę g ą odżycia. K l ę k n i j więc, Ojcze, p r z e d Bogiem j a k dziecię I m u błogosław, b o ś dla m n i e o l b r z y m e m — Ale dla Niego, j a k w s z y s t k o n a świecie, Choć z żarów ś w i ę t y c h , przecież j e s t e ś d y m e m ! Ale t y m d y m e m , co sobą o d g r a d z a Słabe stworzenia od r o z p a c z y c h m u r y , D y m e m , co gorycz nieszczęsnych osładza, I z ich serc p ł y n i e w k r ą g nieba — d o g ó r y ! 0 ! dziękuj N i e b u , b o k t o w braci swojej Choć j e d n ą iskrę w y t r w a ł o ś c i wznieci, T e n w życiu czerpie z łaski Bożej zdroi A z śmierci p r o s t o w n i e b o n a g r ó d wzłeci. A, g d y Ci s m u t n o k i e d y będzie w życiu, S m u t n o Ci będzie, ale b a r d z o k r ó t k o , B o będziesz słyszał w k a ż d e m serca biciu, Ż e m Cię uścisnął t ą weselną z w r o t k ą : S m u t n o i ciężko b y ł o m i n a ziemi, T a k , że p o w i e t r z a już m i nie s t a w a ł o , Ale się szczęście dla m n i e c z y n e m stało, B o ś t y m n i e wskrzesił odwiedziny t w e m i ! 3-go Lipca 1867 r. R o m a . A r t u r B a ć co bąć. Ten wylew uczuć serdecznych tłómaczy się najnieza- wodniej serdecznem a głębokiem odczuciem wspólnych trosk, bólów i nadziei, o d n o s z ą c y c h się pewnie w p i e r w s z y m rzędzie d o ks. A r c y b i s k u p a . W p r a w d z i e t e nadzieje jeszcze nie m i a ł y się ziścić. Pisze b o w i e m Czacki 9 sierpnia 1867 r. : List T w ó j zol z 30 o t y l e z a j m u j ą c y , o ile r o z d z i e r a j ą c y . Ł z a m i g o c z y t a ł e m nie o c z y m a . W i ę c g d y b y nie w i a r a t o b y należało wołać finis. W s z y s t k o co w a ż n e p r z e t ł u m a c z y ł e m i j u ż dziś r a n o chciałem o d d a ć Monsg. F r a n c h P e m u , a l e m go widzieć nie mógł. I m i l k n ą n a chwilę w z m i a n k i o A r c y b i s k u p i e , a t y m c z a s e m k s . K . b y ł w Gałicyi (list z 17 września). Czacki zaś przeszedłszy cięższą chorobę, przygotowywał się na przyjęcie święceń niższych i w y ż s z y c h z głębokiem przejęciem, k t ó r e g o ś w i a d e c t w a daje w swoich listach, a szczególnie p o o t r z y m a n i u święceń k a p ł a ń s k i c h 1 g r u d n i a 1867 r. : „Ojcze m ó j d r o g i ! Dzięki B o g u , d o szedłem d o celu m e g o całego życia w e s t c h n i e ń , ale j u ż musisz wiedzieć wszystko przez Moraws. . . . ) x który wprzódy Cię z o b a c z y niż t e n list o t r z y m a s z . A n i m o w a l u d z k a a n i człowieka z m y s ł w y m ó w i ć i opisać i pojąć nie zdoła szczęścia m e g o . Od d n i 5 m ó w i ę Mszę św. Ojcze d r o g i ! J a najniegodniejszy ze sług C h r y s t u s a . T e ż d n i e m i n o c ą o m s z y mojej m a r z ę . A m ó w i ę nocą, b o p o b y t w k l a s z t o r z e s t r a s z n y m i cios z a d a ł z d r o w i u i sypiać nie m o g ę i j e s t e m d o n i c z e g o ) . 2 Silny się czuję p r z y Mszy t y l k o , b o w t e d y N . P . i Anioł Stróż m u s z ą d o p o m a g a ć . Błogosław więc B o g u i p r o ś go, b y m nie b y ł m u n i e w d z i ę c z n y m , ż e b y m owszem b y ł w d z i ę c z n y m . A h ! g d y b y m m u choć milio n o w ą część o d d a ł t e g o , co m i o n uraczył, t o b y m N i e b o sobie n a j p e w n i e j z a p e w n i ł . . . 1867. 5. g r u d n i a . D o p i e r o 16 k w i e t n i a z n a j d u j e m y w z m i a n k ę o Arcybiskupie i t o znów bolesną: „Bar d z o m i ę z m a r t w i ł o w s z y s t k o co piszesz o A r c y b i s k u p i e . W i d o c z n a t o c h o r o b a , k t ó r ą n a z w ę Patriofobią, n i e m a l Patrisfagią. Mojem z d a n i e m modlić się t r z e b a wiele, b o j e d n a łaska Boża z d o l n a wyleczyć ludzi z o r g a n i c z n y c h c h o r ó b . S k ą d wiesz o listach j e g o d o p a p i e ż a ? M y t u nic o n i c h nie w i e m y " . W t y m ż e liście c z y t a m y j e d n a k : „ Z t e g o co piszesz widzę, że A r c y b i s k u p Cię s ł u c h a ; w t e m j e g o z b a w i e n i e i p ó k i t a k będzie, m o ż e liczyć n a p o m o c B o g a i uczciwych ludzi w s p ó ł d z i a ł a n i e " . ) Kajetan Morawski był w Rzymie. Przybył odwiedzić Edwarda Raczyńskiego, któren był ciężko ranny 3-go listopada 1867 r. pod Mentaną. ) Czacki był niezmiernie słabego zdrowia, częściowo bezwładny prawie. 1 2 Z LISTÓW KARDYNAŁA CZACKIEGO N a t e m k o ń c z ą się w z m i a n k i u t y s k u j ą c e o A r c y b i s k u p i e . Następują powtarzające się k i l k a k r o t n i e uwagi, że nie m o ż n a pomijać go w p o d a w a n y c h d o k u r y i r z y m s k i e j w n i o s k a c h . A 14 k w i e t n i a 1869 pisze C z a c k i : „ W y przecież t a k wysoko stoicie religijnie j a k ż a d n a k r a j u część, a p r z y t e m macie Arcyp a s t e r z a j a k żadna, a n i m a r z y ł a a n i mieć m o ż e " . P o pewnej przerwie idą w i a d o m o ś c i z czasu p o b y t u A r c y b i s k u p a w R z y m i e a m i a n o w i c i e : 18 l i s t o p a d a 1869 r. : ks. A r c y b i s k u p przybył i b y ł t a k ł a s k a w , że p r z y s z e d ł d o m n i e t e m u d n i kilka, a l e m go p r z y j ą ć nie b y ł w s t a n i e . . . 14 lipca 1869 : A r c y b i s k u p o w i L e d . powiedziałem, że b y w a ć u niego nie m o g ę , b o za w y s o k o mieszka. 8 s t y c z n i a 1870 r. : T w e g o Arcybiskupa widziałem t e m u d n i p a r ę i obaj u s k a r ż a l i ś m y się n a t o , że się n a d t o za męczasz i że nareszcie s t r u n a p ę k n i e . T o pierwszy wyraz uznania Arcybiskupa dla ks. Koźmiana, j a k i w t y c h listach s p o t y k a m y . W i d o c z n i e z m i e n i a się jego usposobienie, b o i Czacki otrzymał odeń k t ó r e k a ż e ks. K o ź m i a n o w i podziękować ł a s k a w e słowa, (18 sierpnia za 1870). Ale i z działalności p a s t e r s k i e j są przyjaciele zadowoleni, j a k widać z listu p i s a n e g o 22 p a ź d z i e r n i k a 1870 r. : „ B o g u dzięki, że A r c y b i s k u p d o s k o n a l e u s p o s o b i o n y i że działa. B y ł e m t e g o pewien. Napisz c o m u Berlin o d p i s a ł " . P o d koniec r o k u t e g o b y ł ks. K o ź m i a n w R z y m i e (Cfr. list z 8 g r u d n i a 1870 r.) i miał poufne p o s ł u c h a n i e u Ojca Św., ż e b y zdać s p r a w o z d a n i e z p o d r ó ż y , k t ó r ą b y ł z polecenia Ojca św. ks. A r c y b i s k u p podjął d o W e r s a l u i z o d b y t y c h t a m k o n ferencyi j a k o t o w a r z y s z A r c y b i s k u p a w tej p o d r ó ż y . „ R a d b y m wiedział t e r a z całą p r a w d ę , pisze Czacki 28 g r u d n i a 1870 r., b o p r a w d ą było, że choć g o (t. j . p a p i e ż a ) widziałem w czasie T w e g o t u p o b y t u , nic mi w t e d y o tej części r o z m o w y Twojej nie mówił, (t. j . o k w e s t y i czy p a p i e ż m a w R z y m i e zostać czy ma Rzym opuścić wobec przewidywanego zajęcia miasta). W t y m ż e liście c z y t a m y , że Ojciec św. k s . K o ź m i a n a i A r c y biskupa serdecznie wspominał i dalej : „On (papież) ceni A r c y b i s k u p a b a r d z o , ale r o z u m i e się, że się s t a r a m za k a ż d ą okolicznością podnosić bardziej. Raz mi powiedział: widzę, żeś z niego d u m n y — a czyż nie m a z czego? o d r z e k ł e m , co bardzo dobrze przyjął". W rzeczy samej mieli z czego b y ć d u m n i obaj z k s . K o ź m i a n e m , że u d a ł o i m się p r z e k o n a ć g o d o swoich z a s a d . Owszem z c z a s e m s t o s u n e k jego d o nich s t a ł się więcej j a k d o b r y . "Dnia 21 stycznia d o n o s i Czacki k s . K o ź m i a n o w i : „ P o w i e d z Arcy b i s k u p o w i , że dla t e g o d o niego nie piszę . . . g d y ż z r o z u m i a ł e m z jego listu, że m a m dalej j a k d a w n i e j d o wspólnego c h o r e g o przyjaciela p i s y w a ć " . Choroba k s . K o ź m i a n a , n a on czas p r z y p a d a j ą c a , była p o w a ż n a . W t y m ż e b o w i e m liście c z y t a m y : „ T e m u d n i kilka o t r z y m a ł e m list T w ó j , żeś ciężko c h o r y . N i e p o t r z e b u j ę Ci m ó w i ć , ileśmy tu wszyscy zasmuceni i zatrwożeni. . . Otrzymałem jłrzed p a r o m a g o d z i n a m i list A r c y b i s k u p a . . . W i d z ę zeń, żeś wciąż c h o r y . . . Onegdaj . . . prosiłem o b ł o g o s ł a w i e ń s t w o Ojca Św., k t ó r e Ci niniejszem p r z e s y ł a m , a b y ś w y z d r o w i a ł " . I wy zdrowiał. 17 l u t e g o b o w i e m pisze C z a c k i : „ B o g u błogosławię n a p r z ó d , żeś nieco z d r o w s z y i nie p r z e s t a j ę go błagać o p o w r ó t z u p e ł n y zdrowia i o łaskę p i e l ę g n o w a n i a go, k t ó r e j zdaje mi się nie dostąpiłeś d o t ą d n i g d y n i e s t e t y — a wierzaj m i , że jeźłi o nią się nie p o s t a r a s z , t o odpowiesz za t ę t r a s c u r a n z ę p r z e d Bogiem". W t y m s a m y m liście czj^tamy : „ L i s t A r c y b i s k u p a w spra wie w y b o r ó w p y s z n y . D e k l a r a c y a i d e m . Bóg W a m t o odr łaci. P r z e p y s z n a t o będzie h i s t o r y a p a n o w a n i a k s . L e d ó c h o w s k i e g o . R a d b y m b y ł jej h i s t o r y o g r a f e m . N a B o g a , czy k t o o t e m myśli ? B o t o w a ż n e dla h o n o r u dziejów n a s z y c h , t y c h n a s z y c h cza sów, w k t ó r y c h p o s t a ć j e g o j e s t j e d y n ą r z e c z y w i s t ą chwałą". W p e ł n y m b l a s k u miała t a p o s t a ć zajaśnieć w czasie kult u r k a m p f u . Ale z t e g o okresu l a t n i e m a j u ż listów w w s p o m n i a n y m zbiocze. J e s t a t o l i list z 26 k w i e t n i a 1877 r. z o k a z y i m i a n o w a n i a k s . A r c y b i s k u p a L e d ó c h o w s k i e g o , p i s a n y przez kar d y n a ł a j u ż Czackiego. P r z y t a c z a m y go w całości, j a k k o l w i e k w y r a ż a b e z p o ś r e d n i o uczucie tegoż, o ile że u c z u c i a t e b y ł y j e d n a k i e w sercach o b u przyjaciół, a n a d t o d a j e t e n list w y mowne świadectwo o o b o p ó l n y m ich s t o s u n k u : „Drogi mój Ojcze! T a k j e s t e m p r z y b i t y p r a c ą , że n i g d y nie m o g ę znaleźć chwili, b y Ci p o d z i ę k o w a ć za T w ą ciągłą serdeczną a p r z e d e w s z y s t k i e m za T w e p o m o c n e i świątobliwe pamięć, modlitwy. O d e b r a ł e m T w ą k a r t k ę wczoraj, w k t ó r e j mi donosisz, że w y jątkowe trzy t y l k o egzemplarze w y b i t o m e d a l i o n u n a naszego k a r d y n a ł a i że j e d n y m z t y c h t r z e c h m n i e o b d a r z y ć i odznaczyć postanowiliście. O d n a l a z ł e m w t e m całą T w ą cześć do broć i serce k u m n i e , b o i n n y m nie j e s t e m d o s y ć z n a n y , a b y i m przyszło n a m y ś l , t a k i m z n a k i e m w y j ą t k o w y m m n i e zaszczycić i odznaczyć. T y z a ś znasz m o j e życie, p r a g n ą ł e ś wynagrodzić i n t e n c y e i p r a c e moje, b o n i e s t e t y nic i n n e g o we m n i e znaleźć nie można. Niemniej jednak proszę Cię powiedz wszystkim współ z T o b ą d z i a ł a j ą c y m , żem d o głębi serca r o z c z u l o n y t y l ą ich łaską, że p o s t a w i e n i e m n i e p o n i e k ą d p r z y Ojcu św. i p r z y n a s z y m k a r d y n a l e c h y b a z t e g o m i się względu należało że p i e r w s z e m u całe życie poświęciłem, a, d r u g i e m u c a l u t k i e od d a ł e m serce, p r o s z ą c B o g a , a b y o b u p r z y k ł a d y b y ł y mi bodź cem w ciągu całego życia m e g o d o chwalenia B o g a zawsze i we wszystkiem. B ą d ź pewien, że się z a j m i e m y d e p u t a c y ą c a ł e m sercem. Wierz, że co pragniesz, jest dla m n i e zawsze d r o g i e m . Dłużej nie piszę, b o czasu nie m a m . Módl się a wiele o m n i e , b o mi b a r d z o ale b a r d z o i coraz bardziej p o m o c Boża p o t r z e b n a . T w ó j zawsze i n a zawsze. 26 k w i e t n i a 1877 r. K. G. P o m i m o , że k s . K o ź m i a n cały b y ł n a usługi A r c h i d y e cezyi ) d o k t ó r e j należał i dla niej p r a c o w a ł l i wydatniej wszechstronniej m o ż e aniżeli k t o k o l w i e k z współczesnych m u ka płanów, nie tracił z oczu i n t e r e s ó w kościoła t a k ż e w innych częściach k r a j u . ) Jak Ksiądz Ledóchowski czcił wysoko Ks. Koźmiana dowodzi rozmowa ze mną w 1877 r., kiedy biorąc udział w polskiej pielgrzymce — byłem z żoną złożyć mu uszanowanie. P y t a ł mnie kardynał o zdrowie Ks. Koźmiana. Odpowiedziałem, że ma się dość dobrze i z entuzyazmem przykładał się do udania się pielgrzymki. „A ja jestem z entuzyazmem, powiedział kardynał, dla Księdza Koźmiana., ale drżę na myśl, że cały Kulturkampf opiera się na jednym człowieku i coby było, g d y b y go zabrakło". l a LilSlUW KArlDIJNAŁA UZ.AUKl.EliU Z listu j e d n e g o bez d a t y w i d z i m y , że czyni p r z e d s t a w i e n i a ,,w s p r a w i e B i s k u p s t w a P r z e m y s k i e g o " . D n i a 9 sierpnia 1867 r. dziękuje Czacki za przesłanie m u listu, k t ó r y b y ł o t r z y m a ł od Zybłikiewicza i d o d a j e : „ J e s t c i e k a w y i nie g ł u p i , ale n a d t o pełen siebie. W i d z ę , że należy d o t y c h ludzi c o sądzą, że n a djable m o ż n a jeździć p o ziemi i n a w e t d o j e c h a ć d o n i e b a . Co za szaleństwo, a j e d n a k popełniają j e wszyscy p ó ł m ę d r c y — wszyscy ci, co chcą wolności, a B o g a nie znają. D n i a 27 paździer n i k a 1867 r. c z y t a m y : „Szczęściem co d o Twojej o s o b y uspo k o j o n y z o s t a ł e m l i s t e m poczciwego Ł o b o s a , przez k t ó r e g o d o wiedziałem się, żeś b y ł w G a l i c y i " . W liście z 2 s t y c z n i a 1868 r. znajdujemy w z m i a n k ę , że się i n t e r e s u j e Zbyszewskim, nieza wodnie p r z y s z ł y m a u t o r e m dzieła „ D e m o k r a c y a k a t o l i c k a w Pol s c e " . W czerwcu tegoż r o k u prosi C z a c k i : „ J e ś l i b y ś znalaz ś r o d k i oświecania s z w a g r a (t. j . ' iiuncyusza) wiedeńskiego, to u ż y w a j ich, b o dziś i n t e r e s a P o l s k i przez n i e g o się robią, a m y t u widzim, że o n a n i m a w y o b r a ż e n i e o R o s y a n a c h , a n i o Polsce s a m e j . T o n i e z r ó w n a n a klęska — owszem cały s c h w y c o n y (ale w dobrej wierze, b o t o w gruncie ś w i ę t y człowiek) przez a d w o k a t a (t. j . posła) R o s y j s k i e g o " . S p r a w a U b r y k ó w n e j i k a r m e l i t a n e k k r a k o w s k i c h jest t a k ż e p r z e d m i o t e m przedstawień do Czackiego. (List z 17 września 1869 r . ) . D n i a 14 m a r c a 1 S p o w i a d a znów C z a c k i : „ T o , c o mi piszesz o d y e c e z y i p r z e m y s k i e j j e s t b a r d z o w a ż n e , ale j a nic t e m u hinc et nunc nie m o g ę p o radzić. Nie m o g ę l-o : b o p r z e d s t a w i e n i a ż a d n e g o d o t ą d n i e m a ; 2 - o : b o mniej niż k i e d y b ą d ź m o g ę w p ł y w a ć wobec p r z y t o m ności B i s k u p ó w t a m t e j s z y c h , k t ó r y c h t o rzecz. W r a z i e możli wości b ą d ź p e w i e n , że co t r z e b a z r o b i ę " . W sierpniu 1871 r. (10 września) d o w i a d u j e m y się, że k s . K . b y ł z n ó w w Galicyi. Czuwał on t a m nietylko nad sprawami czysto ale t a k ż e n a d p r a s ą . W s z e l a k o źrenicą o k a j e g o kościełnemi, troskliwego b y ł y p o t r z e b y kościoła p o d r z ą d e m r o s y j s k i m . P r z e g l ą d L w o w s k i z 15 l i s t o p a d a 1877 r. p r z y t o c z y ł n a s t ę p u j ą c e z d a r z e n i e : „ K i e d y dzisiejszy g u b e r n a t o r B u ł g a r y i Czerkaskoj trząsł wszystkiem w W a r s z a w i e , z d a r z y ł o się, że u d a n o się d o n i e g o z prośbą, a b y uwolnił p e w n e g o k a p ł a n a , w y w i e z i o n e g o w g łąb Rosyi LI u m i u n !Y.ar\iJ JIHAŁA UZiAUlUIiliO D o b r z e , odrzekł, dajcie mi K o ź m i a n a , a w tej chwili wszyst kich księży s k a z a n y c h n a S y b i r , w r ó c i m y d o k r a j u . R z ą d m o skiewski u p a t r y w a ł w nim nie bez słusznej przyczyny naj groźniejszego swoich d y p l o m a t y c z n y c h w W a t y k a n i e zabiegów p r z e c i w n i k a " . J a k dalece t e n sąd b y ł u z a s a d n i o n y , widać z listów r Czackiego, j a k k o l w i e k nie uwzględniają one całego okresu od nośnej działalności k s . K o ź m i a n a , a i z t y c h czasów, z k t ó r y c h pochodzą, nie p o r u s z a j ą wszystkiego, co dla kościoła w K r ó lestwie i R o s y i czynił. J e d n a k t o , co t a m z n a j d u j e m y , daje w y o b r a ż e n i e , czem k s . K o ź m i a n b y ł dla kościoła p o d b e r ł e m carów. Z CYKLU: WOJNA. W SZPITALU. P r z e z o k n o słońca p r o m i e ń się wdziera, W i o s e n n e słońce b l a s k u pieszczotą, W s z y s t k o o k r y ł o drżącą pozłotą I łóżko n a w e t , gdzie k t o ś u m i e r a . . . M ł o d z i u t k i żołnierz oczy błyszczące U t k w i ł w p r z e s t r z e n i , w y c h u d ł e dłonie N a z a p a d n i ę t e m s k r z y ż o w a ł łonie. P o licach ł z y m u p ł y n ą gorące . . . Dziś jeszcze . . . jeszcze i j u t r o może . . . A t a m n a świecie życie się b u d z i , W i o s n a n a ziemi, w i o s n a w ś r ó d ludzi, A o n u m i e r a ć m u s i . . . mój Boże . . . W r o d z i n n e m siole k w i t n ą j u ż d z w o n k i I m ł o d e z b o ż a szumią r a d o ś n i e . . . Wieczór sło~viki n u c ą rozgłośnie, A w c z e s n y m r a n k i e m dzwonią s k o w r o n k i . . . G d y b y ż raz jeszcze . . . o m ł o d y m ł a n i e Wrócić d o własnej c h a t y wieczorem . . . G d y b y ż r a z jeszcze przejść s t a r y m b o r e m ! G d y b y ż raz jeszcze . . . B o ż e m ó j ! P a n i e ! M a t c z y n e n o g i objąć w p o k o r z e , N a s k r o n i a c h odczuć u s t a jej d r ż ą c e I łzy . . . o s t a t n i e ciche, gorące . . . B y ł o b y w t e d y lżej u m r z e ć m o ż e . . . 238 Z CYKLU: WOJNA I B ó g w y s ł u c h a ł . . . gasnące oczy Widzą twarz matki, rodzinną chatę, P o l a zielenią młodą b o g a t e , B ó r cichy, s e n n y , s t r u m i e ń p r z e ź r o c z y . . . J a k c u d n i e szumią k w i e t n e j a b ł o n i e . . . M a t u ś czy słyszysz ? . . . g w a r z ę o B o g u . . . J a m w p r o g u c h a t y , czy w n i e b a p r o g u ? ! Śmierć j a . . . czy życie m a m w łonie? . . . W p y t a n i u zbladłe z a s t y g ł y wargi, Śmierć przeszła cicho szpitalną salę, I j e n o oczy zgasłe się żalą W d w ó c h łzach . . . radości, b o l u czy skargi? . . . D R A M A T U C I E C Z K I . M a t u ś . . . m a t u ś co t o t o b i e . . . w t y m w i l g o t n y m ległaś rowie czy cię z m o ż y ł sen? . . . M a t u ś . . . m a t u ś . . . t a k wesoło płoną c h a t y , nasze sioło świeci w ł u n i e h e n . Z i m n y wicher p o l e m jęczy . . . b i a ł y sypie śnieg, J u ż p r z y s y p a ł t w ą spódnicę i chusteczki brzeg . . . M a t u ś słyszysz . . . coś t a k świszczy . . . j a k b y s t a d o os. J e d n o t a k i e , s r e b r n e całe, sterczy w ś r ó d t w y c h k o s . M a t u ś . . . skąd m a s z k o r a l i k i 23 Z CYKLU: WOJNA czerwone jak krew? R o z s y p a ł y się p o czole, n a t w ą czarną b r e w . I n a piersi m a s z k o r a l i zawieszoną nić. I we włosach się k o r a l e z a c z y n a j ą wić . . . S k ą d t o m a t u ś , czy z j a r m a r k u ten przecudny sznur? Z a m a s e ł k o od k r a s u l i czy za t u z i n k u r ? . . . . M^ok z a p a d a . . . m a t u l e ń k o m n i e t a k m ę c z y głód . . . Z i m n o , s t r a s z n o i od ciebie z a l a t u j e chłód. Przywiązałaś mnie rańtuchem i nie m o g ę wstać A t y chleba mi matulu dzisiaj nie chcesz d a ć . . . Cicho wicher p o l e m szumi, b i a ł y sypie śnieg. A z p o d niego z a k r w a w i o n e j widać c h u s t y b r z e g . . . A z p o d niego n i e w y r a ź n i e widać twarze dwie Pogrążone w t y m ostatnim . . . j u ż . . . s p o k o j n y m śnie . . . M. Czeska. Od 8. do 15. grudnia 1914 r. Z pamiętnika P. P. Ksieni w Staniątkach. Jedenasty dzień pobytu Moskali w S t a n i ą t k a c h , a pierwszy dzień bombardowania, 8-g-o grudnia 1 9 1 4 r. Nadeszły teraz dni straszne. W samą uroczystość Nie p o k a l a n e g o Poczęcia N a j ś w . P a n n y , z pierwszą Mszą św. o M a t c e Bożej, rozpoczęło się b o m b a r d o w a n i e , jakiego jeszcze nigdy m u r y k l a s z t o r u naszego nie z a z n a ł y . L i n i a p o z y c y i wojska rosyjskiego b y ł a m i ę d z y Z a g ó r z e m a Słomirogiem, n a s t ę p n i e rozłożyli się w G r a b i u , B o d z a n o w i e , Podlężu, Chrości i S t a n i ą t k a c h . Moździerze a u s t r y a c k i e m i a ł y s t a n o w i s k a n a p a g ó r k a c h Z a b a w y koło Wieliczki, skąd ostrze liwały S t a n i ą t k i i p r z e s t r z e ń k u p ó ł n o c n e m u wschodowi. R o syanie mieli w N i e p o ł o m i c a c h sześć a r m a t , k t ó r e poprzednio u s t a w i l i n a n a s z y c h p o l a c h w Zakrzowie, lecz p o d ogniem a u s t r y ackiej a r t y l e r y i wycofali je s t a m t ą d aż n a c m e n t a r z niepołomski i stąd rozpoczęli ogień n a Podłęże, k t ó r y nie u s t a w a ł aż d o ich odwrotu. Cmentarz n i e p o ł o m s k i został w s k u t e k tego bardzo u s z k o d z o n y . Ciężkie d z i a ł a a u s t r y a c k i e wyrządziły n a Grabiu i B r z e g a c h o g r o m n e szkody. W Grabiu s t a ł y t r z y p u ł k i ro syjskie, rozpędziła je a r t y l e r y a a u s t r y a c k a , p r z y c z e m b u d y n e k szkolny zniknął i 30 o l b r z y m i c h w y r w u t w o r z y ł o się w ziemi. P i e c h o t a i k o n n i c a rosyjska wyszła z Niepołomskiej puszczy, a r t y l e r y a z a ś z 6 a r m a t a m i s t a ł a za S t a n i ą t k a m i w D ą b r o w y i strzelała n a nasze Zagórze, Słomiróg i S u c h o r a b ę , z sześciu 241 OD 8. DO 15. GRUDNIA 1914 R. t u t a j u s t a w i o n y c h a r m a t . T e r e n walk w t y c h s t r o n a c h j e s t sze r e g i e m wzgórz. W s z y s t k i e t e wzgórza obsadzili Moskale, za siali gęsto r o w a m i strzeleckimi, a płaskie t e r e n y p o k r y l i kol c z a s t y m i d r u t a m i . A r m i a a u s t r y a c k a , wspierana ogniem arty- leryi, z wielkim t r u d e m m u s i a ł a z d o b y w a ć j e d n o wzgórze p o d r u g i e m . W s a m y c h S t a n i ą t k a c h s t a ł a p i e c h o t a rosyjska, p u ł k 41, 42, 43 i 44, oraz k o z a c y . W Zakrzowie osadziła się a r t y lerya polna 11-go mikołajewskiego pułku. Było t a m znowu 6 a r m a t , ale wypłoszyli je A u s t r y a c y . Moskale porobili sobie o k o p y , począwszy od Zakrzowa przez pola P o d l e s k i e granicą Chrości i p o d k o p a l i się aż p o d wał kolejowy niedaleko Wisły. W samych Staniątkach sie działo w r o w a c h strzeleckich d o 1000 p i e c h o t y , zmieniając się każdej nocy. Ci co wychodzili z rowów, u d a w a l i się d o c h a ł u p za w s k a z ó w k a m i p a t r o l i , z a s t ę p o w a n i świeżerni siłami. P a t r o l e c h o d z i ł y ' p o wsi p r z e z cały dzień, w y p a t r u j ą c , , g d z i e jest co d o z a b r a n i a i zjedzenia. W P o d b o r z u t u ż p r z y S t a n i ą t k a c h s t a ł o z n ó w sześć a r m a t rosyjskich, z k t ó r y c h Moskale strzelali od 8-go d o 13-go g r u d n i a . R o w y strzeleckie n a p o l a c h n a s z y c h ciągnęły się kilku rzę d a m i , w m i a r ę j a k żołnierzy z j e d n y c h w y p ę d z o n o , k r y l i się w następnych. Z rozpoczęciem walki front rosyjski znajdował się na polach s t a n i ą t e c k i c h , a jego a r t y l e r y a stała t u ż obok t o r u k o lejowego. Z a c z ę t o strzelanie z dział rosyjskich od s t r o n y n a szych stodół, lecz l o t n i k a u s t r y a c k i w y p a t r z y ł s t a n o w i s k o R o s y a n , pociski a u s t r y a c k i e skierowały się n a b a t e r y e rosyjskie, z d e m o n t o w a ł y je, więc Moskale z tej p o z y c y i t r o c h ę się cofnęli. W m i a r ę rozwoju walki w p r o w a d z a n o w działanie coraz cięższe działa a u s t r y a c k i e . D o s z ł a wreszcie d o tego, że strze l a n o n a nasz k l a s z t o r z fortów z moździerzy wielkiego kali b r u 30.5 c m . K l a s z t o r s t a n i ą t e c k i przez całe ośm d n i b y ł w ogniu k r z y żowym i zbombardowany został p r z e z a r t y l e r y ę austryacka, k t ó r a chcąc s t ą d w y p ę d z i ć Moskali, zmuszoną b y ł a skierować n a k l a s z t o r cały swój ogień. p . P . T. CXXXI. ic ,242 OD 8. DO 15. GRUDNIA 1914 R. A r m a t y g r a ł y przez cały dzień b e z u s t a n n i e od wczesnego r a n a d o późnej nocy, a oprócz t e g o k u l k i k a r a b i n o w e ze wszech s t r o n j a k g r a d n a - n a s leciały. Moskale o d p o w i a d a l i A u s t r y a k o m n a ich s t r z a ł y z rowów strzeleckich i z k a r a b i n ó w m a s z y n o w y c h , u s t a w i o n y c h n a m u r z e o g r o d o w y m . W i d a ć b y ł o z ze w n ą t r z j a k nabijali ł a d u n k i d o t a s i e m m a g a z y n o w y c h . A r m a t y rosyjskie u s t a w i o n e t u ż z a k l a s z t o r e m , od 6-ej z r a n a d o sa mego wieczora, g r z m i a ł y straszliwie. T r z a s k i h u k okropny, niczem najstraszniejsze pioruny. był p r z e - Zdawało się, że m u r y k l a s z t o r n e się r o z p a d n ą i że wszystkie s z y b y z okien w y lecą ; m n ó s t w o k u l p a d a ł o n a dziedziniec k l a s z t o r n y świszcząc przeraźliwie. P o d g r a d e m k u l ludzie całej wsi wynosili z d o m ó w s w y c h m a n a t k i , co k t o mógł z a b r a ć -na plecy, j a k : w o r y w i k t u a ł ó w , pościel, n i e m o w l ę t a z k o ł y s k a m i , k u r y , gęsi, i n d y k i i całą c h u d o b ę ; w s z y s t k o t o p o s u w a ł o się długą procesyą d o k l a s z t o r u , j a k b y d o a r k i Noego, prosząc mię o schronienie w tej k r y t y c z n e j chwili. N a t u r a l n i e całą t ę g r o m a d ę p r z y j ę ł a m z o t w a r t e m ser cem, dając i m p r z y t u ł e k . Umieścili się n a p o k o j a c h k o n w i k t o r skich, gotowali w k u c h n i z a k o n n e j , zaś dzieciom wszystkim k a z a ł a m d a w a ć posiłek z naszej spiżarni. R z e w n y t o b y ł widok, k i e d y t e n d r o b i a z g g r o m a d n i e otoczył p e ł n e m i s y p r z e d sobą stojące i łapczywie zajadał, nie zdając sobie zupełnie s p r a w y z niebezpieczeństwa, j a k i e m u w k a ż d e j chwili groziło. W s z y s t k i e pokoje w k l a s z t o r z e d o t e g o s t o p n i a b y ł y zapełnione ucieki nierami, że dzieci ich n a noc leżały j e d n o p r z y d r u g i e m n a p o dłodze nie t y l k o w p o k o j a c h , ale i n a k o r y t a r z a c h n a gołych k a m i e n i a c h , o k r y w s z y się lichą szmaciną. N a w e t k r o w y w i e śniacze z a p ę d z o n o d o k l a s z t o r u przez główną furtę, aby je schronić p r z e d r a b u n k i e m . Ciężko c h o r y c h z całej wsi p r z y n i e siono t a k ż e d o k l a s z t o r u , b y mieli obsługę i j a k i e t a k i e b e z pieczeństwo. P o k o j e szkolne i k o r y t a r z e k l a s z t o r n e roiły się od ludzi i dzieci, k t ó r e h a ł a s o w a ł y , a n i e m o w l ę t a p r z e r a ź l i w y m płaczem n a p e ł n i a ł y klasztor, nie czując się u siebie. M a t k i p r o - 'OB 8. ©O 15. GRUDNIA 1914 R. 243*, wąchały dzieci d o Ł a p f i c y N a j ś w . P a n n y , m o d l ą c się o usunięcie, nieszczęścia. Pierwszy pocisk a a klasztor. D e t y ć h c - s a s słyszeliśmy t y l k o h u k a r m a t , t e r a z miełiśmy- sdoświadezyć ieh g r o z y p r a w i e n a sobie. IP© p o ł u S n i u we w t o r e k m i ę d z y godziną 3-ą a 4-ą. u d e r z y ł a pierwsza k u l a w n a s z k l a s z t o r od s t r o n y B i s k u p i c , a w y stawszy -ogromny o t w ó r ~w ścianie n a r u s z y ł a "sklepienie i w p a d ł a de wnętrza szyfcy łazienki. "Całą wszystkie wybiła, ubikacyę zasypała wanny poszarpała, rumowiskiem^ a cały klasztor' n a p e ł n i ł a s m r o d l i w ą wonią i d y m e m . O p a t r z n o ś ć B o ż a strzegła,, że ssie nie z a p a l i ł o i i e L u l a t a nie z a b i ł a fornala, k t ó r y właśnieprzechodził t a m t ę d y , niosąc sobie r z e c z y d o k l a s z t o r u . Kulę: t ę e k s p l o d o w a n ą znaleziono w łazience n a posadzce i jest p r z e chowana na pamiątkę. W i e c z o r e m nadciągnęły n o w e m a s y wojska d o naszego- p o d w ó r c a , a z n i m i m n ó s t w o oficerów. Gospodyni klasztoru r p a n n a S t o d s ł a w a , wyszła z a furtę, a b y się p r z y g l ą d n ą ć s z k o d o m . Wtem przystępuje d o niej t r z e c h k o z a k ó w , którzy byli po p r z e d n i o n a rewizyi w k l a s z t o r z e i oznajmują j e j , że o t r z y m a l i od swej zwierzchności polecenie, by zajechać furami przed k l a s z t o r i połowę wszystkich z a p a s ó w z a b r a ć , a połowę nam zostawić. „ P a n i ! t o nie p o chrześcijańsku t y l e mieć zapasów, a nie dać ich n a m ; j a k - b y ś c i e nie chcieli dać, t o b ę d z i e m y w a s b d i n a h a j k ą " . G o s p o d y n i , dzielna niewiasta, ostro p o w s t a ł a n a kozaków mówiąc: „Schowajcie sobie n a h a j k i n a wasze z a c z k i ! p i ę k n y m i t o rząd, k t ó r e g o żołnierze grożą ko bezbron n y m k o b i e t o m n a h a j k a m i i k a ż e k r a ś ć żołnierzom! T o mi cywilizacya ndelada!" K r z y c z a ł a t e słowa z całego g a r d ł a umyślnie, a b y n i e d a l e k o stojący oficerowie j e usłyszeli. S k u t e k t e g o b y ł t a k i , że w s z y s t k i c h k o z a k ó w n a t y c h m i a s t oficerowie od nas zabrali i wiktuały zostały nietknięte. D o późnej nocy armaty stannie huczały, wyrzucając austryackie i rosyjskie bezu g r a d y k u l dokoła. Żołnierze r o syjscy j&k mogli chronili się p r z e d niemi, przyczajając się d o 244 OD 3. DO 15. GRUDNIA 1914 R. ścian k l a s z t o r u i p o m i ę d z y furty. Rozdano im w podwórcu n a s z y m n a rozkaz k o m e n d y a m u n i c y ę , a g d y już d o b r z e ściem niało i a r m a t y ucichły, wszyscy ruszyli d o r o w ó w strzeleckich, a b y zmienić swoich t o w a r z y s z y . D o f u r t y k l a s z t o r n e j przyszło d w ó c h r a n n y c h żołnierzy w p r o s t z pola w a l k i w r a z z sanitet e m , prosząc o posiłek. P o o b a n d a ż o w a n i u w y p r a w i ł ich d o k t o r d o linii, b o byli lekko r a n n i . Dziś n a d k l a s z t o r e m p o ł u d n i o w ą godziną unosił się a u s t r y acki. a e r o p l a n . Rosyjskie wojsko strzelało d o niego z t r z e c h p o z y c y i , lecz go s t r z a ł y nie dosięgły i uszedł szczęśliwie. Środa 9-go grudnia 1 9 1 4 r., drugi dzień bombardowania klasztoru. — Ograbienie s z k o ł y . W n o c y żołnierze rosyjscy u k r y c i w ogrodzie z a k o n n y m strzelali z p o z a m u r ó w z k a r a b i n ó w , a m a s z y n o w e k a r a b i n y mieli u s t a w i o n e n a m u r z e , czekając n a wojsko a u s t r y a c k i e . Żołdaki stojące n a p o z y c y i w ogrodzie z a k o n n y m wybili w nocy s z y b y w n a s z y m gabinecie s z k o l n y m , otworzyli sobie o k n a i weszli d o g a b i n e t u ; t u p o o d r y w a l i wszystkie z a m k i od szaf i w s z y s t k o w szafach splądrowali. M i n e r a ł y wyrzucili n a podłogę, ptaki i zwierzęta n a śnieg za okno, p r z y r z ą d y s z k l a n n e d o fizyki p o tłukli, p o d e p t a l i n o g a m i , a s p i r y t u s z jaszczurek i wężów wypili. Wiele k o s z t o w n y c h okazów zniszczyli, szyby w szafach okroili, j e d n e m słowem wszystko zgrabili. P o t e m przeszli przez k l a s y naukowe, otwierając drzwi powyrywali, sobie książki, wszędzie wytrychem. zeszyty, p a p i e r y , W rysunki szafach w ka wałki p o k r a j a l i i p o podłodze porozrzucali, j e d w a b i e i p r z y b o r y d o h a f t u częścią zabrali częścią p o d e p t a l i , wszędzie chaos, b r u d , n i e p o r z ą d e k . N a wzorach od haftów leżały s k o r u p y z jaj niedopitych, ł u p i n y z ziemniaków, zapałki, ogryzki z cygar pomieszane z pogniecioną kolorową k r e d ą . J e d e n z żołnierzy w gabinecie wziął się d o picia k w a s u , u ż y w a n e g o d o ogniw elektr., myśląc, że t o wódka, lecz nie mogąc go p r z e ł k n ą ć opluł n i m całą szafę. Z klas zrobili w y p r a w ę n a s t r y c h szkolny. U k r a d l i t a m d u ż o m y d ł a i co t y l k o było d o wzięcia z g a r d e r o b y i p o - 24-5 OD 8. DO 15. GRUDNIA 1914 R. ścieli k o n w i k t o r e k , za pieniądzmi. poprzewracali koszyki i kufry, szukając Próbowali b a g n e t a m i wyważyć drzwi żelazne k l a u z u r o w e , ale j u ż i m czasu z a b r a k ł o d o tej operacyi. Gospo d a r z e ze wsi b ę d ą c y z s w y m i r o d z i n a m i w pokojach konwik- torskich w p r o s t szkoły, widzieli w k l a s a c h światło w nocy, dzi wili się t e m u , lecz ż a d e n nie miał odwagi p r z e k o n a ć się co t a m się dzieje. N o w e pociski — p i e r w s z a ofiara s t r z a ł ó w w k l a s z t o r z e . Od wczesnego r a n a d o ciemnej n o c y a r m a t y , karabiny m a s z y n o w e i g w e r y h u c z a ł y n a d n a s z e m i g ł o w a m i ; jęk, świst, t r z a s k i h u k p r z e r a ź l i w y rozlegał się w p o w i e t r z u , wstrząsał o k n a m i i otwierał wszystkie d r z w i . K u l e a r m a t n i e p a d a ł y n a k l a s z t o r i p r z e d k l a s z t o r e m w r ó ż n y c h miejscach, j a k n p . . w ogród z a k o n n y , gdzie w y b i ł y wszystkie s z y b y w o r a n ż e r y i i w c i e p l a r n i ; p o ł a m a ł y k r z e w y , m i r t y , azalie i k o s z t o w n e k w i a t y , robiąc szkodę n a tysiące. W y r w a ł y k i l k a o l b r z y m i c h j a m w ogro dzie, w y s a d z a j ą c d r z e w a i k r z e w y . Zrobiły wielką w y r w ę w szpa lerze g r a b o w y m . J e d e n g r a n a t wielkiego k a l i b r u rozwalił m u r o g r o d o w y od drogi n a długości p a r ę m e t r ó w . N a podwórcu p r z e d k u c h n i ą z a k o n n ą j e d n a k u l a , u d e r z y w s z y o róg b u d y n k u klasztornego, wyrwała kawał m u r u ; inna uderzyła klasztoru przy refektarzu, w ścianę nad oknem kuchni zakonnej zro biła dziurę, nie przeleciała j e d n a k d o k u c h n i , lecz odbiwszy się od muru eksplodowała, wyrzucając z siebie m n ó s t w o n y c h k u l e k , k t ó r e p o d z i u r a w i ł y ścianę z e w n ę t r z n ą drob klasztoru, a przeleciawszy górą n a d k l a s z t o r e m — s p a d a ł y w ogrodzie k o n w i k t o r e k r a z e m z gałęziami d r z e w , wydając szum i t r z a s k nie d o opisania. K i l k a z t y c h kulek, wybiwszy o k n o , wpadło d o k u c h n i z a k o n n e j i przeleciały t u ż koło stojącej t a m siostry Eufrozyny (konwerski). Nie obeszło się j e d n a k bez t r a g i c z n e g o w y p a d k u . H e l e n a Szewczykowa, k o b i e t a ze wsi, wraz z i n n y m i l u d ź m i schroniła się d o naszego k l a s z t o r u . P o d c z a s strzelania wyszła n a p o d w ó rzec k l a u z u r o w y , a b y d a ć jeść swej k r o w i e . W r a c a j ą c d o klasz t o r u , w s a m y c h d r z w i a c h w c h o d o w y c h , nieszczęściem, została OD 8. DO 15. GRUDNIA 1914 R. trafiona k u l k ą k a r a b i n o w ą . K u l a przeszyła jej piersi i wyle ciała za ł o p a t k ą . Z r a n i o n a k o b i e t a powlekła się z wysiłkiem jeszcze k a w a ł e k i n a k o r y t a r z u s z k o l n y m u p a d ł a n a brocząc we k r w i . P o w s t a ł s t r a s z n y k r z y k i płacz, ziemię, przerażeni ludzie i mąż jej przybiegli co prędzej — nie b y ł o r a t u n k u , więc poprosiłam K s i ę d z a , a b y z a o p a t r z y ł chorą. Leżąc n a gołej p o dłodze, s p o w i a d a ł a się n a głos i polecała swą duszę Bogu i modli t w i e o b e c n y c h . Ojciec H o l i k n a klęczkach słuchał ją spowiedzi, udzielił K o m u n i i św. i o s t a t n i e g o Olejem św. namaszczenia. N a s t ę p n i e przeniesiono ją d o p o k o j u n a łóżko, gdzie * siostra Służebniczka o p a t r z y ł a jej r a n y . Chora b a r d z o cierpiała z po wodu p o s t r z a ł u i m i m o s t a r a n n e j opieki w t r z e c i m d n i u u n a s wśród h u k u a r m a t życie z a k o ń c z y ł a . Tegoż d n i a p r z e d p o ł u d n i e m t a k ż e n a k o r y t a r z u u d r z w i kościelnych z a o p a t r y w a ł O. K u r c z T. J . s t a r u s z k a z P o d ł ę ż a ciężko chorego, k t ó r e g o przywiozła żona n a m a ł y m wózeczku, ciągnąc t a k o w y w ł a s n e m i r ę k a m i , a c ó r k a z t y ł u wózek p o p y chała, bo w całej wsi nie m o ż n a b y ł o d o s t a ć k o n i , a ci co je jeszcze mieli, nie chcieli jechać dla g r a d u k u l lecących. S t a r u s z k a cho rego położono zaraz d o łóżka w pokoju, p o i n w a z y i rosyjskiej •przeniesiono d o d o m u , gdzie w k r ó t c e u m a r ł . Dalsze uszkodzenia. Olbrzymi granat padł na podwórzec klauzurowy, przed refektarz, p r z e b i ł sklepienie k a n a ł o w e i e k s p l o d o w a ł w k a n a l e , rozbiwszy t a m sklepienie n a k i l k a m e t r ó w . I n n y z n ó w g r a n a t u d e r z y ł w ścianę szkoły, rozpękł się w k a w a ł k i , podziurawił m u r , w p a d ł d o w n ę t r z a , podziurawił ściany i p o w y b i j a ł okna n a 2 salach. Również w r e f e k t a r z u zostało d u ż o s z y b w y b i t y c h . Pożar w Zagórzu. N a d o m i a r nieszczęścia, jeszcze w k a ż d e j chwili groziło niebezpieczeństwo ognia od szrapneli. n a s s t r a s z n a wiadomość, że n a n a s z y m Wreszcie folwarku przyszła do w Zagórzu Z*/ OD 8. DO 15. GRUDNIA 1914 R. 3 s t o d o ł y pełne zboża, od k u l palą się i przyległy, dębowy spichlerz — ogień obejmuje. Ostrzeliwanie Zagórza b y ł o stra szne, w y s t a r c z y powiedzieć, że n a j e d n y m n a s z y m łanie gra n a t y w y r w a ł y 50 o l b r z y m i c h dołów, t a k głębokich, że stojący, dorosły człowiek s c h o w a ł b y się w n i c h p o s z y j ę ; ziemia zaś z nich rozpierzchła się w około, robiąc o g r o m n e s z k o d y w polu. J a k t r u d n ą więc b y ł a n a wiosnę u p r a w a roli, g d y a n i k o n i , a n i ludzi nie b y ł o d o r o b o t y , a g r u n t t a k b y ł zniszczony g r a n a t a m i , r o w a m i strzeleckimi, d r u t a m i k o l c z a s t y m i i m i n a m i , gościńce zaś poniszczone przeciągającemi a r m a t a m i , f o r s z p a n a m i i wojs kiem. T e g o d n i a leciały n a d S t a n i ą t k a m i 2 a u s t r y a c k i e a e r o p l a n y . Ze w s z y s t k i c h s t r o n strzelali d o nich Moskale, lecz aero p l a n y , n i e u s z k o d z o n e , u m k n ę ł y szczęśliwie. Dzisiaj k a n o n y rosyjskie p o s u n ę ł y się nieco dalej od klaszt o i u w stronę P o d b o r z a . K l a s z t o r nasz zostaje ciągle w ogniu k r z y ż o w y m , n a i a ż o n y n a g r a d k u l ze wszystkich s t r o n . Czwartek 1 0 - g o grudnia 1 9 1 4 r., trzeci dzień bombardowania klasztoru. P r z e z całą n o c strzelanie z k a r a b i n ó w a n i n a chwilę nie u s t a w a ł o , a od godz. BY 2 z r a n a r a z p o r a z rozlegał się h u k a r m a t , k t ó r y z k a ż d ą chwilą w z m a g a ł się. O godz. 11-ej południem piorunujący huk kanonów był tak przed przeraźliwy, że jUż nie m o ż n a b y ł o w y t r z y m a ć . W t y c h k r y t y c z n y c h chwi lach, gdzie u s t a w i c z n i e śmierć groziła n a m w s z y s t k i m , uciekłam się z l u d e m d o naszej fortecy t . j . d o "Kaplicy M a t k i Boskiej Bolesnej, c u d a m i słynącej, szukając u niej ratunku. Odma wiałam^ n a głos wspólnie z licznie z g r o m a d z o n y m l u d e m naj r o z m a i t s z e m o d l i t w y b ł a g a l n e . I m głośniej strzelali i i m gęściej k u l biło n a nasz klasztor, t e m m y też głośniej o zmiłowanie Boże wołali. Wstrząśnienie murów było straszne; posadzkę k a m i e n n ą z n a m i klęczącymi p o d r z u c a ł o d o góry, k a ż d e j chwili d o z n a w a ł o się wrażenia, że ołowiana k u l a u d e r z a o nasze k o l a n a i g w a ł t o w n i e n a m i w s t r z ą s a . N i e p o d o b n a j u ż b y ł o dłużej w y t r z y m a ć w kaplicy, l u d szlochał n a głos, dzieci przeraźliwie 248 OD 8. DO 15. GRUDNIA 1914 R. k r z y c z a ł y , a k u l e j a k p i o r u n y b e z u s t a n n i e biły, j e d e n pisk, jęk i t r z a s k rozlegał się wokoło. Nie wiedząc co począć w tej s t r a sznej godzinie, p o w i e d z i a ł a m l u d z i o m : „ C h o d ź m y d o g r ó b k a , d o Błog. F u n d a t o r ó w n a s z y c h ! " N a co w s z y s t k o co żyło r z u ciło się za m n ą i z p ł a c z e m zeszliśmy d o g r ó b k a , błagając t a m w s t a w i e n n i c t w a i opieki Błog. F u n d a t o r ó w n a s z y c h d l a k l a s z t o r u i wsi okolicznych. G r o z a j e d n a k nie zmniejszyła się wcale — owszem ziemia j e s z c z e więcej się trzęsła, cały k l a s z t o r drżał w p o d w a l i n a c h swoich, z d a w a ł o się, że sklepienie r u n i e n a głowy n a s z e . P o d grozą t y c h s t r a s z n y c h w r a ż e ń w y c h o d z i m y n a górę l e d w i e żywi tutaj dowiadujemy się o n o w e m nieszczęściu, j a k i e w t e j właśnie chwili klasztor s p o t k a ł o , o t o t r z y stodoły nasze n a p r z e c i w k l a s z t o r u w S t a n i ą t k a c h zapaliły się od szrapnela i w m g n i e n i u oka doszczętnie spłonęły z ż y t e m i jęczmie n i e m . Spalił się r ó w n i e ż b u d y n e k z k i e r a t e m , sieczkarnia i d w a brogi słomy. N i k t z n a s z y c h ludzi nie odważył się iść r a t o w a ć , gdyż k u l e j a k g r a d p a d a ł y w p o d w ó r c u . J e d y n i e Moskale rzu cili się w s t r o n ę ognia z e n e r g i c z n y m r a t u n k i e m , czuwając, a b y p o ż a r dalej się nie r o z s z e r z y ł ; leżało t o w ich interesie, gdyż obok przyległego d o p a l ą c y c h mieli o g r o m n y s k ł a d swojej się stodół zabudowania a m u n i c y i . Dzięki ich ratunkowi ogień zlokalizował się i dalej nie rozszerzył się, dopalając się n a miejscu. Chwile g r o z y . J u ż o d s a m e g o r a n a strasznie się z a p o w i a d a ł t e n dzień fatalny. W ś r ó d h u k u a r m a t wyszła Msza św. d o bocznego oł t a r z a P a n a J e z u s a U k r z y ż o w a n e g o . Miał ją K s . K u r c z blady i wylękły. N a g l e bez żadnej p r z y c z y n y zgasła świeca p o d c z a s nabożeństwa, co ludzi o b e c n y c h ogromnie przejęło. D o dzi siejszego d n i a o d p r a w i a ł a m b r e w i a r z s a m a w chórze n a głos, p r a g n ą c , b y c h w a ł a B o ż a nie u s t a ł a m i m o nieobecności sióstr. Nie o d s t r a s z y ł y mię od t e g o groźne s t r z a ł y , a n i k u l k i k a r a b i nowe, wybijające s z y b y i w p a d a j ą c e d o chóru. W c h ó r z e c z u ł a m się dziwnie spokojną i p e w n ą b y ł a m , że mi się nic złego nie stanie. N a s t a n o w c z y dopiero z a k a z 0 . Superiora, a b y nie na- ,249 OD 8. DO 15. GRUDNIA 1914 R. r a ż a ć życia, z a p r z e s t a ł a m chodzić d o c h ó r u i o d t ą d odmawia łam brewiarz prywatnie. Groza d n i a t e g o doszła p o p o ł u d n i u d o p u n k t u k u l m i n a cyjnego m i ę d z y godziną 3-cią a 5-tą. Z d a w a ł o się, że k l a s z t o r rozsadzi, gdyż ze wszystkich s t r o n s y p a ł y się k u l e i szarpały ogromnie m u r a m i klasztoru. Każda padająca na dach eksplodując, w y d a w a ł a ze siebie ogień z y g z a k o w a t y , kula, podobny d o b ł y s k a w i c y i słup d y m u t a k i , j a k p r z y pożarze. J e d n a z t a k i c h k u l u d e r z y ł a w r ó g klasztoru, a równocześnie n a d d a m e m u k a z a ł się wysoki s ł u p białego d y m u i i s k r y od pękających szrapneli t a k , że w jednej chwili rozległ się o k r z y k : , K l a s z t o r się p a l i ! " B i e g n ę więc d o o k n a p o d kaplicą i istotnie widzę stra szny d y m n a d a c h u — w p a d a m d o k u c h n i i w o ł a m p r z e r a ż o n a : K l a s z t o r się pali! N a miłość Boską, k t o ż y w niech biegnie ze m n ą z k o n e w k a m i i c e b r z y k a m i n a s t r y c h gasić ogień!" — W jednej chwili w s z y s t k o pędziło ze m n ą p o schodach n a ra t u n e k . O k r o p n a t o b y ł a w y p r a w a , a r m a t y raz p o r a z huczały przeraźliwie, k u l e j a k p i o r u n y w d a c h biły, krusząc i g r u c h o t a j ą c n a d n a m i d a c h ó w k ę , k t ó r a z ł o s k o t e m i t r z a s k i e m wokoło n a s p a d a ł a , zostawiając wielkie o t w o r y n a d n a s z e m i głowami. Ognia nigdzie nie znaleźliśmy n a s t r y c h u , t y l k o nieznośny swąd, dym, odór siarki, nie d a j ą c y odetchnąć. Niezliczone szkody poniósł k l a s z t o r w t e n c z w a r t e k . O l b r z y m i g r a n a t w p a d ł na naszą szkołę, przebił d a c h b l a s z a n y , p o t r z a s k a ł belki n a s t r y chu, złamał krokwie, osmolił strzępy potrzaskanego drzewa i r o z t a r g a ł s k r z y n i ę z o b r a z a m i n a s t r z ę p y . T u t a j o k a z a ł a się widoczna opieka Błog. F u n d a t o r ó w n a s z y c h , ^ ^ rzecz p r a w i e n i e p o j ę t a : W s k r z y n i tej znajdował się t a k ż e s t a r y obraz Błog. F u n d a t o r ó w n a s z y c h i j a k k o l w i e k skrzynię i i n n e o b r a z y rozt a r g a ł o , t e n obraz j e d n a k został nietknięty", a n a w e t szkło n a n i m nie pękło! Gi nasi święci Ojcowie ustrzegli n a s od ognia w tem miejscu! B e l k a b o w i e m rozszczepiona, j a k wiecha ze słomy — zatliła się i s a m a zgasła, a g r a n a t przebił sklepienie, w p a d ł d o klasy, spalił w oknie wiszącą firankę, roztrzaskał o k n o i wyleciał n a ogród, uszkodziwszy p o d r o d z e r y n n ę . Od ł a m e k t e g o g r a n a t u jest t a k ciężki, że go ledwie d w o m a r ę k a m i OD 8. DO 15. GRUDNIA 1914 R. UDU podnieść m o ż n a . I m więcej strzelali, t e m więcej szyb p a d a ł o i d a c h ó w e k leciało, p r z y b y w a ł o coraz więcej d z i u r n a klasz torze, a w k o ń c u c a ł y d a c h naszego b u d y n k u k o c h a n e g o p r z y b r a ł w y g l ą d sita, świecąc t y l k o d r e w n i a n e m i ł a t a m i , przez k t ó r e śnieg i deszcz zalewał sklepienia. Co s i ę działo w e w s i . Kule kierowane w nasz klasztor zasypywały również całą wieś. P r z e r a ż e n i wieśniacy, k t ó r z y d l a p i l n o w a n i a d o m o s t w , pozostali w c h a ł u p a c h , nie mogąc w nich swych wytrzy m a ć , w y k o p a l i sobie p r z e d d o m a m i o g r o m n e j a m y w ziemi, n a k r y l i je z wierzchu d e s k a m i , przywalili gałęziami i ziemią, a zostawiając tylko m a ł y o t w ó r d o wejścia, sprowadzili się t a m , zabierając z sobą b y d ł o , pościel, święte o b r a z y i l a m p k i d o świecenia. W t y c h „ d e k u n k a c h " przesiadywali c a ł y m i dniami,, modląc się i śpiewając n a b o ż n e p i e ś n i ; t y l k o n a n o c , g d y ucichły a r m a t y szli d o c h a ł u p dla u g o t o w a n i a sobie żywności. Bojaźliwsi ludzie, osobliwie k o b i e t y z m a ł e m i dziećmi, s z u k a ł y p r z y t u ł k u w klasztorze. M u r y k l a s z t o r u b y ł y t a k ż e zasłoną chwilową dla wojska nieprzyjacielskiego, bo kiedy największe strzały padały do koła, w s z y s t k o wojsko rosyjskie, j a k i e było w pobliżu, tuliło się i przyczajało d o ścian klasztoru, p r a g n ą c ujść śmierci. N a w e t wozy z a m u n i c y ą ustawili szeregiem p r z e d o k n a m i k l a s z t o r u , a k o n i e ich w y s t r a s z o n e , w wielkiej p a n i c e przeczuwając nie- b e z p i e c z e ń s t w o ^ p c h a ł y się ł b a m i d o m u r ó w . W mieszkaniu u jednego wieśniaka p o d c z a s kanonady bawiło się czteroletnie dziecko w pokoju p r z y oknie ; w t e m w p a d ł a k u l a i zabiła je, a z r o z t r z a s k a n e j główki dziecka mózg w y leciał p o d s a m sufit i przylepił się n a n i m . U innego w i e ś n i a k a cała r o d z i n a b y ł a z g r o m a d z o n a w izbie, m i ę d z y n i m i znajdował się żołnierz rosyjski, w t e m w p a d ł a k u l a p o m i ę d z y z g r o m a d z o nych, m i e s z k a ń c o m d o m u nic nie zrobiła, a Moskalowi u r w a ł a nogi powyżej k o l a n . 25 V OD 8. DO lfr, GRWDKIA 1914 R. Zniszczenie dzwonnicy. P r z e d t r z e m a l a t y , p r z y o d n a w i a n i u całego k l a s z t o r u , od restaurowano także gruntownie dzwonnicę. Była ona zawsze n a klucz z a m y k a n a , a klucz z n a j d o w a ł się w k l a s z t o r z e . Dzisiaj oficer rosyjski d o m a g a ł się s t a n o w c z o k l u c z a od niej d l a o b serwowania pozycyi wojska austryackiego. Wzbraniałam się d a ć m u klucza, ale g d y groził w y s a d z e n i e m d r z w i , z b ó l e m se^ca zmuszoną z o s t a ł a m uczynić zadość jego ż ą d a n i u , d o d a j ą c z a t o w a r z y s z a zaufanego w i e ś n i a k a z poleceniem, b y j a k najprędzej z d z w o n n i c y sprowadził. Bawił t a m mu oficera zaledwie k i l k a m i n u t , - b o s a m ze s t r a c h u p r z e d s t r z a ł a m i uciekł. L e p s z e j e d n a k od jego szkieł b y ł y l o r n e t k i a u s t r y a c k i e j a r t y l e r y i ; spo strzegła go b o w i e m i w k r ó t c e n a p o z d r o w i e n i e p r z y s ł a ł a mu o l b r z y m i g r a n a t . K u l a t a o g r o m n a wyjąc i h u c z ą c leciała p o n a d o g r o d e m z a k o n n y m i r u n ę ł a w s a m ś r o d e k górnego p i ę t r a d z w o n n i c y . Zrobiła p r z y t e m o g r o m n ą w y r w ę w ścianie, rozbiła filar, p o s z a r p a ł a okno, z g r u c h o t a ł a s c h o d y i belki, uszkodziła d a c h , a całe w n ę t r z e z a s y p a ł a r u m o w i s k i e m . S k u t k i e m t y c h uszko dzeń, d z w o n y z a m i l k n ą ć m u s i a ł y n a długie czasy. P i ą t e k 1 1 - g o grudnia 1 9 1 4 r. — 14-ty dzień pobytu Moskali, a 4-ty dzień bombardowania klasztoru. Najstraszniejszy dzień. Dzień dzisiejszy r o b i w r a ż e n i e d n i a s ą d n e g o . J a k k l a s z t o r stoi od 700 łat, p o d o b n e g o d n i a nie z a z n a ł jeszcze i może j u ż n i g d y nie d o z n a ! J a k b y się całe piekło r o z p ę t a ł o , a b y k l a s z t o r zniszczyć d o f u n d a m e n t u , nasz w s z y s t k o z m i a ż d ż y ć , zgru- c h o t a ć , przewrócić. Cały^ t e n dzień b y ł j u ż nie d o w y t r z y m a n i a , groza p r z e c h o d z i ł a wszelkie pojęcie. P r z e z całą noc A u s t r y a c y b e z u s t a n n i e strzelali z a r m a t , Moskale zaś k u l i w ziemi w p o bliżu k l a s z t o r u n o w e d l a siebie „ d e k u n k i " d o s a m e g o r a n a . O 6-tej godz. z r a n a w y s z e d ł K s . S u p e r i o r Wojciech Płlę k a s z ze Mszą św. d o Wielkiego O ł t a r z a . Mszę t ę p r a w i e całą p r z e p ł a k a ł , co b a r d z o ludzi o b e c n y c h rozrzewniło. K i e d y mi- 252 OD 8. DO 15. GRUDNIA 1914 R. nistrant zadzwonił n a podniesienie, rozległ się s t r a s z n y w p o w i e t r z u , cały W i e l k i O ł t a r z zachwiał się n a d huk odprawia j ą c y m Mszę św. K a p ł a n e m . L u d z i podrzuciło d o g ó r y w k o ściele. B y ł t o g r a n a t z m o ź d z i e r z a wielkiego k a l i b r u . Uderzył o n w stolarnię n a n a s z y m p o d w ó r c u i zabił t a m d w ó c h k o z a k ó w i sześć ich k o n i . O d t ą d g r a n a t p o g r a n a c i e p a d a ł y w s t r o n ę klasztoru, hucząc p r z e o k r o p n i e . W chwili, g d y O. S u p e r i o r p o d a w a ł mi K o m u n i ę Św., pio runujący huk nowego w y s t r z a ł u przeraził n a s t a k że K s i ą d z m i m o w o l n i e cofnął okropnie, się z Najśw. Hostyą^ a j a nie b y ł a m w s t a n i e w tej chwili przyjąć P a n a J e z u s a . P o p r z y jęciu s c h r o n i ł a m się m i ę d z y g r u b e m u r y , b o się z d a w a ł o , ż e cały k l a s z t o r n a n a s r u n i e . P o s a d z k a k a m i e n n a trzęsła się z klę czącymi, n a p a w a j ą c s t r a c h e m obecnych. K a n o n a d a nie u s t a wała a n i n a chwilę, więc nie widząc innego r a t u n k u , z e b r a ł a m l u d p r z e d Wielki O ł t a r z n a modlitwę, błagając wspólnie z n i m miłosierdzia B o ż e g o w t y c h wami naszemi okropnych godzinach. N a d gło*- t r z a s k a ł y kule przeraźliwie, sklepienie groziło zawaleniem, więc nie mogąc t a m w y t r z y m a ć , przenieśliśmy się n a m o d l i t w ę d o k a p l i c y . W p r z e w o d n i c z e n i u w modlitwie zmie n i a ł a m się z siostrą Służebniczką, k i e d y j a z a c h r y p ł a m — o n a mnie wyręczała i o d w r o t n i e . Granaty na k o ś c i ó ł . Nie bez s k u t k u b y ł y nasze błagania. J a k d ł u g o b y ł y pod niesione ręce nasze, P a n Bóg cios p o w s t r z y m y w a ł . Zaledwie b o w i e m w p o ł u d n i e p r z e s t a l i ś m y się modlić, a b y się cokolwiek posilić, o I2y 2 wystrzeliła a r m a t a od s t r o n y północnej i ol b r z y m i a k u l a u d e r z y ł a w z e w n ę t r z n ą ,ścianę kościoła od c m e n tarza'. H u k nie d o opisania rozległ się p o c a ł y m klasztorze, zda wało się, że cały kościół runął. N a t e n s t r a c h p r z e o k r o p n y p ę d z ę d o kościoła i . . . o grozo! co widzę! Cały kościół p e ł n y k u r z u , d y m u i swędu, że a n i d y c h a ć , ani spojrzeć n a k r o k p r z e d siebie n i e p o d o b n a było. P r z y t e m wicher przeraźliwy i o k r o p n y p r z e ciągał. Z d a w a ł o się, że głowę urwie. W s z y s t k i e o k n a z futry- 253 OD 8. DO 15. GRUDNIA 1914 R. n a m i w y r w a n e leżą n a posadzce, kościół cały z a s y p a n y szkłem i g r u z a m i , że przejść nie b y ł o można, k r a t a żelazna w oknie p o t r z a s k a n a , a o d ł a m k i jej r z u c o n e aż d o piszczałki w orga n a c h . W tej samej chwili z n ó w przeleciał p a l ą c y się g r a n a t nad klasztorem w stronę mieszkania rządcy. Miłosierdzie Boże, że g r a n a t p a d a j ą c y n a kościół nie przebił n a wskroś m u r u , b o b y ł b y p o g r u c h o t a ł wszystkie ołtarze i roz t r z a s k a ł n o w e o r g a n y . G r a n a t t e n odbiwszy się n a zewnątrz od ściany kościoła eksplodował, porobił większe i mniejsze wy łomy w m u r z e kościoła, a następnie wyrwał ogromną jamę w ziemi n a c m e n t a r z u . Opieka również Boża n a d n a m i , że w tej właśnie chwili nie b y ł o nikogo z ludzi w kościele, b o ś m y z w y k l e , cały dzień w czasie b o m b a r d o w a n i a k l a s z t o r u w kościele prze bywali. N a t y c h m i a s t p o zaszłym w kościele w y p a d k u przenieśli Ojcowie S a n c t i s s i m u m z Wielkiego O ł t a r z a d o k a p l i c y M a t k i Bożej Bolesnej, gdzie t e ż zakończyli wspólnie 9-ty dzień n o w e n n y d o M a t k i Najświętszej o z a c h o w a n i e k l a s z t o r u . Zniszczenie Rezydencyi Ojców Jezuitów. Groza z k a ż d ą chwilą się p o t ę g o w a ł a , cios p o ciosie s p a d a ł n a k l a s z t o r ; z n o w u koło godz. 1-szej p o p o ł u d n i u rozległ się h u k s t r a s z n y , g r a n a t y j e d e n p o d r u g i m biły w r e z y d e n c y ę O j ców Jezuitów, gdzie się osiedlili oficerowie rosyjscy. t a k a k u l a rozbiła sklepienie p o d g a n k i e m w c h o d o w y m , Jedna druga u d e r z y ł a w ścianę zewnętrzną, zrobiła o g r o m n ą w niej w y r w ę , zerwała b a l u s t r a d ę żelazną, a skręciwszy ją wyrzuciła n a pod wórze. Trzeci o l b r z y m i g r a n a t p a d ł n a d r z w i frontowe, po t r z a s k a ł je w s t r z ę p y , w y r w a ł k a w a ł ściany, poniszczy] drzwi, wybił w s z y s t k i e s z y b y w o k n a e h , p o t r z a s k a ł r a m y i f u t r y n y , zniszczył zupełnie p o s a d z k ę , a eksplodując n a k o r y t a r z u , po d z i u r a w i ł całe sklepienie i ś c i a n y wokoło —• d r z w i z a ś wyr w a n e z z a w i a s p o ł a m a ł i rzucił n a środek pokoju. I n n y g r a n a t p a d ł . z n o w u od s t r o n y ogrodu, p o g r u c h o t a ł . d u ż e weneckie okno, p o t r z a s k a ł d ę b o w e s c h o d y w k a w a ł y , zerwał i skręcił żelazną 254 OD 8. DO 15 GRUDNIA 1914 R. b a l u s t r a d ę j a k ś r u b ę i zwiesił ją i g ó r y n a d ó ł ; n a s t ę p n i e eksplo d o w a ł n a 1-szem p i ę t r z e , odkroiwszy zupełnie ściany od skle pień sufitowych i robiąc d z i u r y i z n a k i k u l n a ścianach i n a sklepieniach. Można w sobie w y o b r a z i ć rezydencyi bombardowania oficerami co się działo z rosyjskimi, tego budynku. Na podczas miejscu mieszkającymi tak strasznego wewnątrz rezy dencyi p a d ł o ich od k u l d w u d z i e s t u . N i e k t ó r z y zostali poszar p a n i w k a w a ł k i t a k dalece, że d ł u g o już p o u s t ą p i e n i u Moskali znaleziono t a m między gruzami szczęki dolne, k a w a ł k i rąk i nóg zczerniałych o t a k i m odorze, że osoby, robiące porządek, bliskie b y ł y zemdlenia. Znaleziono też t a m ż e całe k a ł u ż e k r w i , p l a m y p o p o d ł o g a c h , oraz k a w a ł e k oficerskiego m a n k i e t a , hafto wanego złotem. Ciała zabitych oficerów wynosili cichaczem Moskale o z m r o k u n a noszach p o za wieś, d o lasu. N a poszar p a n y c h t r u p a c h , niesionych n a m a r a c h , leżały p o u r y w a n e ręce i nogi. Z a z a b i t y m i niosło czterech żołnierzy ciężko r a n n e g o oficera. W t e m p a d a n a nich k u l a ; dobija chorego n a n o s z a t h , kładzie t r u p e m n a miejscu t r z e c h niosących żołnierzy, zaledwie jeden z życiem uciekł. R e s z t a oficerów, k t ó r z y w tej strasznej chwili w r e z y d e n c y i jeszcze p r z y życiu zostali, nie mogąc się z niej w y d o s t a ć dla s t r z a s k a n y c h schodów, w p a d l i w rozpacz, a chcąc się r a t o w a ć , w y s k a k i w a l i z p i ę t r a przez okna, lecz prze płacili t o t a k ż e życiem, b o j e d e n u p a d ł s z y , rozpękł się i w y płynęły z b i e d a k a wnętrzności, inni zaś p o ł a m a l i ręce i nogi. Tak więc szał w o j n y p o t r a f i ł zamienić t e n d o m Boży w miejsce grozy i zniszczenia. Dalsze uszkodzenia klasztoru. Zaledwie ochłonęliśmy nieco z przerażenia, aż t u nowy t r z a s k rozległ się w p o w i e t r z u i g ę s t y d y m pojawił się w p o kojach konwiktorskich. Wśród przeraźliwego i ludzi t a m z g r o m a d z o n y c h , wołających biegniemy n a r a t u n e k i widzimy, krzyku dzieci „pali się, pali się!" że k u l a a r m a t n i a •wpadła d o sypialni k o n w i k t o r s k i c h , wyżłabiając w m u r z e n a m e t r g r u - 255 OD 8. DO 15. GRUDNIA 1914 R. b y m o t w ó r rówtiej objętości, od p o c z ą t k u d o k o ń c a . W p o k o j u rozpękła się, d z i u r a w i ą c całą ścianę i sklepienie. Ze stojącego t a m f o r t e p i a n u zrobiła i s t n e s t r a s z y d ł o , j e d n ą m i e s z a n i n ę kla wiszy, s t r u n i skórek. Nogi p o t r z a s k a ł a , p e d a ł y u r w a ł a , a cały b l a t n a szczypy p o t a r g a w s z y , p o c a ł y m p o k o j u rozniosła ; prócz t e g o wszystkie meble, o b r a z y i l u s t r a t a m schowane uszkodziła. W p r z y l e g ł y m p o k o j u b y ł o p e ł n o dzieci bardzo wieśnia czych, a j e d n o z nich b a w i ł a m a t k a n a r ę k u o b o k s z k l a n n y c h d r z w i s t r z a s k a n e g o pokoju. Leoące szkło z w y b i t y c h d r z w i p o kaleczyło t ę dziecinę. K r e w oblała całą główkę dziecka, p r z y wołano służebniczkę, a b y m u r a n y o p a t r z y ł a , a d w u l e t n i dzie ciak zapominając o swem cierpieniu wołał n a cały głos : „ P o ć k a j , poekaj M o s k a l u — i n o j a p o w i e m m o j e m u t a t u s i o w i , t o on cię z a b i j e " . M o w a t a dzielnego dzieciaka w s z y s t k i c h w t y m s t r a s z n y m s m u t k u rozśmieszyła. L u d z i e widząc co się dzieje, poczęli t ł u m n i e z p o k o i ucie k a ć , m a t k i .wynosiły kołyski z n i e m o w l ę t a m i i u s t a w i ł y je w z a cisznym kącie p r z y d r z w i a c h d ę b o w y c h obok r e f e k t a r z a , dząc, że t a m będzie i m najbezpieczniej, bo któżby są istotnie przypuścił, że i t a m za chwilę będzie b a r d z o groźnie! Granat n a moją sypialnię. Jeszcze się j e d n o nie s k o ń c z y ł o a już n o w e nieszczęście. P r z e d chwilą " b y ł a m w mojej s y p i a l n i i zaledwie zeszłam na dół p o d kaplicę, aż t u c a ł y k l a s z t o r zatrząsł się n a n o w o — m y ślałam, że od h u k u ogłuchnę. O l b r z y m i g r a n a t p a d ł n a moją sypialnię od s t r o n y z a c h o d n i e j , s t r z a s k a ł cały d a c h , z g r u c h ó t a ł wiązania, wywalił ogromny otwór w sklepieniu sufitowem, w p r o s t n a d łóżkiem, wleciał d o p o k o j u i t u eksplodował. D z i a łanie t e g o g r a n a t u b y ł o w p r o s t przerażające : Cały p o k ó j zo stał wraz z m e b l a m i z a m i e n i o n y w j e d n ą k u p ę g r u z ó w , k a m i e n i i zgliszcz. Chaos nie d o opisania! O l b r z y m i a szafa, w m u r o w a n a w e framugę, żytnej bardzo cennej porcelany i kryształowych pełna staro nsaczyń — została w y r w a n a , r z u c o n a n a d r u g ą ścianę p o k o j u , a c a ł a jej 256 OD 8. DO 15. GRUDNIA 1914 R. zawartość w proch starta i po całym pokoju rozsypana. Fra m u g a tej szafy, wielkości drzwi, została z b u r z o n a , a cegły z niej wyrzucone na korytarz. Podwójne silne d r z w i r a z e m ze swą oprawą szczypy p o t a r g a n e , i ramy okien zostały n a meble i w s z y s t k i e o b r a z y k o m p l e t n i e zniszczone. Całe łóżko i pokój zostały zasypane dachówką, cegłą, rumowiskiem, drzewem, szkłem i o d ł a m k a m i g r a n a t ó w , sypialnia nie b y ł a p o d o b n a d o m i e s z k a n i a ludzkiego, ale raczej d o stosu zgliszcza. Granat na rozmownicę. N o w y p i o r u n ! A n i się o p a m i ę t a ć nie b y ł o m o ż n a . Zda wało się, że m ó z g z głowy wyskoczy od strasznego h u k u ! Jeszcze m u r y k l a s z t o r u d r ż a ł y p o rozbiciu pokoju, a t u n o w y g r a n a t u d e r z a w t ę s a m ą stronę! O l b r z y m i pocisk z moździerza p a d a n a d dormitarzem przed g ó r n e sklepienie n a pokojem przełożeńskim. k o r y t a r z u n a dębową Wpadłszy posadzkę, sklepienie pierwszego p i ę t r a , zrobił ogromną przez przebił w y r w ę w skle pieniu i przez nią w p a d ł d o rozmownicy, druzgocąc sklepienie i ściany. D r z w i d o r o z m o w n i c y zostały od w n ę t r z a t a k g r u z a m i z a t a r a s o w a n e , że ich nie m o ż n a b y ł o wcale otworzyć ; dopiero p ó ź n i e j p r z y r e s t a u r o w a n i u k l a s z t o r u spuścił się r o b o t n i k p o d r a b i n i e przez w y b i t y w sklepieniu g r a n a t e m o t w ó r z d o r m i tarza n a dół d o r o z m o w n i c y , a usunąwszy łopatą zwaliska, umożliwił o t w a r c i e d r z w i . U d e r z e n i e t e g o g r a n a t u b y ł o t a k silne, że się cała furta zatrzęsła, s z y b y z okien wyleciały, a stojąca w pobliżu s. Słu żebniczka z o c h r o n k i i służąca k l a s z t o r n a bezwiednie z prze rażenia p a d ł y sobie w objęcia. Ja podczas tego modliłam się w k a p l i c y , spoglądając za k a ż d y m w y s t r z a ł e m przez o k n o n a klasztor, gdzie się z n o w u co wali. Stoję i p a t r z ę przez okno, a t o ż s a m o właśnie o k n o od gwałtownego wstrząśnienia powietrza wyrywa się całe z ra m a m i i leci n a mnie, sypiąc n a wszystkie s t r o n y kawałkami -szkła i r u m o w i s k i e m . Szczęściem u s u n ę ł a m się n a bok, b o inaczej byłabym na miejscu zabita. To samo okno byłoby również 257 OD 8. DO 15. GRUDNIA 1914 R. zabiło K s . H o l i k a , k t ó r y p r z e d chwilką t ę d y przechodził, skoń czywszy drogę krzyżową, i t y l k o M a t c e Najświętszej zawdzięcza swoje ocalenie. Olbrzymi g r a n a t na dormitarz. Serce się k r w a w i i r ę k a d r ż y , mając opisywać t ę straszną godzinę, jakiej k l a s z t o r n i g d y jeszcze p r z e d t e m nie miał i p e w n i e mieć nie będzie. P i ą t e k ! g o d z i n a 3-cia p o p o ł u d n i u ! J a k p i o r u n z j a s n e g o n i e b a strzelił w k l a s z t o r g r a n a t o l b r z y m i z moździerza naj większego k a l i b r u z f o r t ó w K r a k o w a . P a d ł n a d o r m i t a r z obok mojej sypialni, z d r u z g o t a ł cały d a c h . Z o k r o p n y m h u k i e m s p a d ł o n a r a z sklepienie g ó r n e n a d o r m i t a r z u n a długość 6-ciu m e t r ó w robiąc w suficie o t w ó r a szeroki od ściany d o ś c i a n y t a k o d r a z u t a część d o r m i t a r z a znalazła się p o d gołem że niebem. R e s z t a t e g o p i ę k n e g o gotyckiego sklepienia została g w a ł t o w n e m ciśnieniem p o w i e t r z a od ścian o d k r o j o n a w y s a d z o n a w górę i n a p o w r ó t j a k c z a p k a m i ę d z y ś c i a n y w s a d z o n a . Cały t e n k a wał sklepienia p o p ę k a ł w g z y g z a k i , j a k szereg b ł y s k a w i c zwisał się w p o w i e t r z u k a w a ł a m i i p o s z a r p a n e m i b e l k a m i , grożąc k a ż d e j chwili z a w a l e n i e m t a k , że go w n i e d ł u g i m czasie m u s i a n o d o reszty zburzyć. / Ściany b o c z n e t e g o d o r m i t a r z a p r z y sklepieniu piły się i cofnęły o 6 c m . n a z e w n ą t r z rozstą oraz w całej długości w połowie p ę k ł y . Całe p ł a t y sklepienia, k a w a ł y k a m i e n i , cegieł, d a c h ó w e k , belek, gruzów, r u m o w i s k a i k u l r o z m a i t e g o k a l i b r u w y s o k ą k u p ą zawaliły d o r m i t a r z , nie dozwalając M u r o w a n a ściana z k a m i e n n e m i f u t r y n a m i przejścia. cała runęła. S c h o d y p r o w a d z ą c e n a s t r y c h znikły bez śladu, j a k b y ich n i g d y nie b y ł o ; k o m o d a stojąca n a d o r m i t a r z u została t a k z m i a ż d ż o n a , iż m y ś l a n o , że p o d ziemię w p a d ł a , a w k o m o d z i e t e j z a w a r t a m o j a g a r d e r o b a , z o s t a ł a częścią n a s t r z ę p y p o c i ę t a i p o p a l o n a , a szczątki z niej rozniesione p o c a ł y m d o r m i t a r z u . W jednej chwili o d a r t a z o s t a ł a m ze wszystkiego, mając t y l k o t o , co na sobie. D z i w n a rzecz, n a d r u g i m k o ń c u t e g o d o r m i t a r z a ńa ścianie k r u c y f i k s ; p. P . T. cxxxi. eksplodujący granat, podziurawił wisiał całą 17 258 OD 8. DO 15. GRUDNIA 1914 R. ścianę n a o k o ł o k r z y ż a , nie t k n ą w s z y wcale krucyfiksu, czas g d y w s z y s t k i e o b r a z y s t a r o ż y t n e b a r d z o cenne, pod wiszące n a ścianach t e g o d o r m i t a r z a s p a d ł y z h a k ó w n a ziemię, n i e k t ó r e zostały z r a m wyrw ane, i n n e zaś bliżej pocisku w s t r z ę p y p o r darte. W e wszystkich celach szalony p ę d p o w i e t r z a powyrywał drzwi, j e d n e p o ł a m a ł w k a w a ł k i , i n n e p o w r z u c a ł d o wnętrza cel, w y s a d z a j ą c p r z y t e m o k n a r a z e m z r a m a m i . Ściany wzdłuż i wszerz wszystkie o k n a zostały popękały w wielu miejscach, w y b i t e , z czego p o w s t a ł t a k szalony przeciąg, że w y t r z y m a ć nie b y ł o m o ż n a , gdyż b y ł t o grudzień. Śnieg s y p a ł ze w s z y s t k i c h s t r o n n a d o r m i t a r z t a k , że n a k o r y t a r z a c h k l a s z t o r n y c h b y ł o biało j a k n a ulicy. Można sobie wy o-.brazić co za piekielny h u k i t r z a s k rozlegał się w k l a s z t o r z e , kiedy się t o w s z y s t k o waliło. Ciężkie d r z w i d ę b o w e d o połowy oszklone, p r o w a d z ą c e d o k l a u z u r y z o k r o p n y m t r z a s k i e m w y p a d ł y , zasypując szkłem k o r y t a r z . N a k i l k a m i n u t przedtem s t a ł y t u jeszcze kołyski z n i e m o w l ę t a m i , J e d n a z m a t e k m o d l ą c a się ciągle d o M a t k i Bożej miała silne n a t c h n i e n i e , a b y t e k o łyski s t a m t ą d u s u n ą ć i zaledwie j e usunęła, aż t u lecą z t r z a s k i e m drzwi n a t o s a m o miejsce, gdzie dziecięta leżały. W i d o c z n a opieka M a t k i Bożej sprawiła, że dzieci ocalały, inaczej b y ł y b y w s z y s t k i e zmiażdżone. Co chwila n o w e k u l e k r z y ż o w a ł y się n a d k l a s z t o r e m , a pę kając w y p u s z c z a ł y z siebie c i e m n y słup d y m u , k t ó r y j a k szara k o l u m n a unosił się n a d d a c h e m , co wyglądało j a k b y się k l a sztor palił. Wystraszeni ludzie odchodzili od przytomności, usuwali się od o k i e n i d r z w i , a chronili się w miejsca bezpiecz niejsze, m i ę d z y g r u b e m u r y . Jedna z dziewcząt klasztornych nieostrożna, pomimo przestróg, j a k i e jej d a w a n o , o d w a ż y ł a się pójść d o swej izby n a piętrze od f r o n t u k l a s z t o r u , t a m usiadła p r z y oknie i szyła. N a r a z — j a k s a m a o p o w i a d a — nie wie co się z nią stało. Nie wie również j a k d ł u g o t o t r w a ł o , dosyć, że g d y przyszła do p r z y t o m n o ś c i , z n a l a z ł a się w zupełnie i n n e m otoczeniu. Z a w a lona b y ł a w swej c i ż b i e strzaskanenr łóżkiem, rumowiskiem 259 OD 8. DO 15. GRUDNIA 1914 R. i szkłem. Wszystkie sprzęty w stancyi były poprzewracane i p o g r u c h o t a n e . Głowę miała o p a r t ą o okno, a o k n o b y ł o całe w y r w a n e . P o d głową n a oknie b y ł a k a ł u ż a k r w i k t ó r a ją p r z e raziła, a nie wiedziała, że t o k r e w z jej głowy. W y g r a m o l i w s z y się z p o d t y c h rupieci z p ł a c z e m i k r z y k i e m z r y w a się n a nogi, z wysiłkiem wlecze się n a dół cała k r w i ą zalana i po drodze urwany spostrzega okropne spustoszenie: ganek a schody z a s y p a n e k u p ą gruzów. Głowa służącej b y ł a b a r d z o p o r a n i o n a s z k ł e m , i k a w a ł e c z k i żelaza t k w i ł y w skórze p o m i ę d z y w ł o s a m i i d o p i e r o p o t e m p o t r o s z e z t r u d e m je w y ciągano s k u t k i e m czego d ł u g o chorowała. I d ą c z g ó r y p o scho d a c h m i ę d z y zgliszczami s p u s t o s z e n i a krzyczała: Dla Boga ! gdzie j a j e s t e m ! Co się ze m n ą dzieje? R a t u j c i e m n i e ! S p r o wadźcie m n i e n a d ó ł ! " N a d s z e d ł właśnie Ojciec H o l i k wracając z p o d k a p l i c y , a b y iść d o swego mieszkania. W t e m lecą z o k r o p n y m t r z a s k i e m o g r o m n e d r z w i k o r y t a r z o w e — p a d a j ą n a zie mię t u ż p r z e d n i m . G d y b y "był o m i n u t ę prędzej przyszedł, b y ł y b y go t e d r z w i n a miejscu zabiły. T a k więc uszedł Ojciec t e n , p o r a z w t ó r y n i e c h y b n e j śmierci. Stanął przerażony tarasowane gruzami i p a t r z y , a t u s c h o d y p r z e d n i m za a n a d n i m i stoi z a k r w a w i o n a , n a pół nie p r z y t o m n a M a r y s i a . P r z y w o ł a ł coprędzej ludzi, a b y ją n a d ó ł sprowadzili, s a m się zaś wrócił. W i d o k p o r a n i o n e j i k r w i ą zalanej służącej, przez l u d z i , spotęgował jeszcze ogólną panikę prowadzonej w klasztorze. D o k r z y k u i l a m e n t u z g r o m a d z o n y c h ludzi dołączył się jeszcze r y k b y d ł a , wycie p s ó w i w r z a s k gęsi. P t a k i j a k szalone p r z e l a t y w a ł y z miejsca n a miejsce, ziemia d r ż a ł a , m u r y się chwiały,, kule jak pioruny trzaskały, siarka i d y m t a m o w a ł y o d d e łr i g r y z ł y w oczy! I s t n y dzień s ą d u ! Najcięższa k a t a s t r o f a . — Zabicie dwóch k s i ę ż y T. J. S t r a s z n e jest t o , w s z y s t k o co się d o t y c h c z a s powiedziało,, ale t o — co m a n a s t ą p i ć , p r z e c h o d z i już wszelką grozę. P a n B ó g zażądał ofiary k r w i K a p ł a n ó w . N a s wszystkie — lubo 260 OD 8. DO 15. GRUDNIA 191* R. przeważnie n a t e n czas rozprószone p o świecie, z a c h o w a ł p r z y życiu, k l a s z t o r ocalił od zupełnego zniszczenia, ale okupił to ofiarą I c h życia. Zasłużeni Ci obaj świątobliwi Ojcowie, w pełni zasług i dojrzałości życia, z c a l e m poświęceniem p r a c o w a l i dla na szego k l a s z t o r u i d l a t u t e j s z e g o ludu, k o c h a n i i powszechnie wysoko cenieni. Kiedy huragan wojny w bombardowaniu klasztoru do szedł już d o z e n i t u i w y t r z y m a ć już w t y c h n a s z y c h ś w i ę t y c h m u r a c h nie b y ł o m o ż n a , a w s z y s t k i m n a m śmierć w oczy za glądała, w s z y s t k o co żyło w klasztorze modliło się gorąco, g r o m a d z ą c się k u p k a m i p o bezpieczniejszych miejscach k l a s z t o r u j a k w piwnicy, koło k u c h n i , p r z y furcie i t . d. J a zaś z k i l k o m a osobami wcisnęłam się w kącik k a p l i c y , p r a g n ą c ginąć w k o ściele, p r z e d S a n c t i s s i m u m u s t ó p M a r y i . , T a m j u ż nie t y l k o modliliśmy się, ale co sil starczyło, krzyczeli d o M a t k i Boskiej o r a t u n e k i o miłosierdzie. S t r a s z n y h u k nie u s t a w a ł a n i n a chwilę, m a ł o n a s t a m nie z m i a ż d ż y ł o •—• więc w z b u d z a ł a m n a głos z l u d ź m i żal za g r z e c h y i s k ł a d a ł a m ofiarę życia, oczekując śmierci u s t ó p cu downego obrazu. Z płaczem przypominałam Matce Najświętszej, j a k w przeszłości t y l o k r o t n i e cudownie obroniła nasz k l a s z t o r przed hordami Tatarów, Szwedów i K o z a k ó w , j a k go zasła niała od t y l u nieszczęść i grabieży •— a że dziś niemniej jest p o t ę ż n a i miłosierna — więc również może n a s obronić. Cały lud n i e t y l k o p ł a k a ł , ale n a głos ryczał, zanosząc się- od p ł a c z u . N a s z e przeczucie śmierci było słuszne. Śmierć przyszła — t y ł k o , że nie n a n a s , ale p o i n n e Ofiary, b o w tej samej chwili r o z g r y w a ł a się n a górze, n a d o r m i t a r z u , s t r a s z n a t r a g e d y a ! Grozę położenia powiększała podczas naszej modlitwy myśl, gdzie w tej chwili są Ojcowie n a s i i co się z N i m i dzieje. K s . H o l i k b y ł p e w n y , że wyszli p r z e d k l a s z t o r i stojąc m i ę d z y f u r t a m i nie mogą się d o s t a ć n a p o w r ó t przez t ł u m y rosyjskich żołnierzy, k t ó r z y się t u chronili przed s t r z a ł a m i . N a p r o w a d z i ł go n a t ę myśl organista, k t ó r y mówiąc o swoich rodzicach, wyraził się : „Ojcowie moi stoją p r z e d k l a s z t o r e m m i ę d z y M o s k a l a m i " . 261 OD 8. DO 15. GRUDNIA 1914 R. Ojciec H o l i k b y ł p e w n y , że t o m o w a o n a s z y c h dwóch K s i ę ż a c h , posłał więc c h ł o p a k a , a b y Ojców p r z e p r o w a d z i ł , lecz t e n wrócił z wiadomością, że Ojców t a m nie m a . P o c a ł y m więc k l a s z t o r z e szukał I c h ustawicznie, ale nigdzie nie znalazł. Równocześnie gospodyni klasztoru, p a n n a Stanisława, prze rażona dormitarz bocznymi s c h o d a m i zobaczyć, co się t a m stało. U wejścia n a okropnym hukiem, pobiegła na dormitarz cofnęła się j e d n a k mimowoli, g d y ż d y m , k u r z i w o ń siarki za t a m o w a ł y jej o d d e c h i zasłoniły oczy. P o d r o d z e s p o t k a ł a słu żącą Zofię z wysiłkiem wlokącą się d o r m i t a r z e m i brodzącą we własnej k r w i , k t ó r a ledwie ż y w a jęczała z p ł a c z e m i ręce ł a m a ł a wołając : „Ojcowie! d r o d z y Ojcowie ^moi, gdzie Oni są! O n i z pewnością z a b i c i ! " i z w o ł a n i e m t e m p o w l o k ł a się d o p i w n i c y , nie chcąc j u ż s t a m t ą d wyjść więcej. S t a n i s ł a w a zaś, nie chcąc jeszcze powiększać i bez tego okropnego między ludem popłochu, ciszyła Zosię mówiąc: „Cicho b ą d ź ! Ojcowie żyją, nie k r z y c z , Ojcowie nie są z a b i c i ! " i p ę d e m pobiegła w s t r o n ę ich mieszkania. Z o b a c z y w s z y j e d n a k z e r w a n e sklepienie, z d r ę t w i a ł a , nie mogąc a n i k r o k u zrobić. Myśl j e d n a k ż e i o b a w a o księży w k r ó t c e jej sił d o d a ł a . P ę d z i więc przez g r u z y przez zwaliska i k a m i e n i e , i p o d r o d z e natrafia, n a j a k ą ś szarą skręconą l u d z k ą p o s t a ć , n a posadzce leżącą. P e w n a , że t o Moskal, chwilę się z a s t a n a w i a , s k ą d o n się t u t a j wziął; a w y t ł ó m a c z y w s z y sobie, że p e w n i e go g r a n a t przerzucił wierz c h e m k l a s z t o r u , i myśląc t y l k o o Ojcach, biegnie dalej I c h szukać. Przeszła wzdłuż cały d o r m i t a r z , a widząc przez powybijane d r z w i , że I c h w celach n i e m a , w r a c a z p o w r o t e m i z a t r z y m u j e się n a d m n i e m a n y m M o s k a l e m . P r z y p a t r u j e się m u bliżej — i o zgrozo! T o nie Moskal, ale t o K s . S u p e r y o r P ł u k a s z , k t ó r y w tej właśnie chwili k o n w u l s y j n i e , o s t a t n i r a z p o r u s z y ł głowę! O. H o l i k t y m c z a s e m nie mógł sobie miejsca znaleść, nie s p o k o j n y o los Ojców. Uprosił więc j e d n e g o mężczyznę, że m i m o strasznej k a n o n a d y o d w a ż y ł się pójść z n i m z l a t a r k ą n a dor m i t a r z . Obeszli w s z y s t k o , lecz, że b y ł o już zupełnie c i e m n o , prócz k u p y g r u z ó w i stosów r u m o w i s k a nic nie znaleźli. Zeszli więc n a dół b o c z n y m i s c h o d a m i , a n a p o t k a w s z y n a dolnym 262 OL) 8. DO 15. GRUDNIA 1914 R. k o r y t a r z u g r o m a d ę m o d l ą c y c h się ludzi, z a t r z y m a l i się m i ę d z y n i m i . Ojciec H o l i k nie mógł się uspokoić, p o s z u k a ł sobie n o wego t o w a r z y s z a i z n i m p o w t ó r n i e poszedł n a górę, a b y s z u k a ć Ojców. Wszedł d o swojej celi i z p r z e r a ż e n i e m spostrzegł k a łużę k r w i n a ziemi kolo pieca. J u ż nie wątpił co za nieszczęście się stało. W y c h o d z i n a d o r m i t a r z , d o k ł a d n i e j s z u k a i rzeczy wiście t u ż p r z y d r z w i a c h o j e d n ą celę dalej znajduje na po sadzce nieżywego już 0 . S u p e r y o r a P ł u k a s z a . Z a p ł a k a ł , ukląkł p r z y n i m , ujął go z a rękę, r ę k a b y ł a już z i m n a —• więc w a r u n k o w o udzielił M u absolucyi. Zbolały p o d w r a ż e n i e m ciosu, p a t r z y 0 . H o l i k — a o kilka k r o k ó w dalej n a nagłego korytarzu leży K s . K u r c z w k a ł u ż y k r w i twarzą, zwróconą k u ziemi. Ze s t r a s z n e g o żalu i wielkiej boleści b i e d n y O. H o l i k , stra ciwszy n a r a z d w ó c h t a k z a c n y c h b r a c i , nie mógł już n a w e t p ł a k a ć , t y l k o z d r ę t w i a ł y zeszedł n a dół, biegnąc czemprędzej d o k o ścioła p o Oleje św. K o ł o k a p l i c y s p o t y k a mnie i m ó w i co się s t a ł o — b i e g n ę co t c h u w s t r o n ę k u c h n i , a t u sześciu mężczyzn niesie z g ó r y zwłoki O. S u p e r y o r a , o b s y p a n e k u r z e m i r u m o wiskiem nie d o p o z n a n i a t a k , j a k b y b y t y o k r y t e j a k i m s z a r y m w o r e m ! Można sobie wyobrazić, co mi się w t e d y działo ; j e d y n i e myśl, że t o W o l a B o ż a , t r z y m a ł a mnie jeszcze n a n o g a c h . Czcigodne zwłoki złożono t y m c z a s e m n a s k r z y n i . Ojciec Superyor miał t w a r z krwią zalaną i z a s y p a n ą p r o c h e m , wszystkie włosy n a głowie s t a ł y m u najeżone j a k d r u t y , p r a w d o p o d o b n i e z wielkiego p r z e r a ż e n i a i zupełnie ułożyć się nie d a ł y . R ę c e miał j a k b y grubą s k o r u p ą oblepione z k r w i i z r u m o w i s k a . Suknia i trzewiki b y ł y koloru szarego z p o w o d u z a s y p a n i a , w u s t a c h i w nosie miał p e ł n o k r w i , t a k s a m o i w kieszonce od z e g a r k a . Złożywszy ciało n a s k r z y n i poszli chłopi p o zwłoki Ojca K u r c z ą i znieśli je w p o d o b n y m stanie, j a k b y ł Ojciec S u p e r y o r . Oprócz zalanej krwią t w a r z y miał jeszcze n a p r a w e j s k r o n i z n a k i od kuli. Zwłoki Ojca K u r c z ą złożyli n a przyległej s k r z y n i . Z a r a z obmyliśmy I m t w a r z e , a Ojciec H o l i k udzielił k a ż d e m u Olejem n a m a s z c z e n i a , św. znacząc K r z y ż św. n a czole poległych Ojców. W s z y s c y ludzie się zbiegli, l a m e n t , k r z y k i płacz nie d o opisania, był t o i s t n y dzień s ą d n y ! P r z y c a ł y m t y m zamęcie 263 OD 8. DO 15. GRUDNIA 1914 R. waliły bezustannie armaty. Mężczyźni łamiąc ręce wołali: „Cóż t e r a z p o n a s z e m życiu, k i e d y P a s t e r z y n a m b r a k ł o ! " R a n n a p r z e d t r z e m a d n i a m i k o b i e t a n a wiadomość o za biciu Ojców, wzniosła w słup oczy, zawoławszy : „Cóż p o m n i e , j a k Ojców nie m a ! " i w tej chwili skonała. N a m y ś l a ł a m się - długo, gdzie u s t a w i ć k a t a f a l k z czcigodnemi z w ł o k a m i n a s z y c h Ojców, g d y ż k u l e t a k gęsto n a k l a s z t o r p a d a ł y , iż o b a w i a ł a m się, b y szczątki jeszcze p o śmierci nie b y ł y p o s z a r p a n e . bezpieczniejszą wydała mi się cela f u r t y a ń s k a , Naj t a m też zło ż y l i ś m y o b y d w ó c h Ojców. W y g l ą d a l i j a k b y spali uśmiechnięci, spokojni. Zaiste! c h w a l e b n a t o śmierć! b o p a d l i n a p o s t e r u n k u swej p r a c y . Ostatnie chwile Ojców. W s z y s c y trzej n a s i Ojcowie w t y m s t r a s z n y m d n i u w s t a w s z y w p o ł u d n i e od stołu, przy. k t ó r y m p r a w i e nic nie jedli, poszli n a n a w i e d z e n i e p o d kaplicę. S t a m t ą d zaś u d a l i się d o cel swoich d l a o d p r a w i e n i a b r e w i a r z a . P o t e m O. S u p e r y o r Wojciech Płu- lcasz został u siebie w celi, a d w a j i n n i Ojcowie modlili się cho dząc po korytarzu. Następnie K s . Holik poszedł na wienie D r o g i k r z y ż o w e j , a odpra O. K u r c z wrócił d o swego miesz kania. G d y g r a n a t p a d ł n a r e z y d e n c y ę p r z e r a ż e n i obaj Ojcowie "wyszli z cel swoich, a b y zobaczyć p r z e z o k n o co t o się stało. Służąca, k t ó r ą s p o t k a l i , oznajmiła i m , że ich r e z y d e n c y a zwa l o n a i o t w o r z y ł a i m d r z w i d o przełożeńskiego pokoju, b y s t a m t ą d przyglądnęli się zniszczeniu. Chwilkę t a m bawili, a wyszedłszy z a t r z y m a l i się p r z e d pokojem i K s . S u p e r y o r , p a t r z ą c o k n e m n a Moskali, w y r z e k ł : „Mój B o ż e ! poco oni t a k t u siedzą, t y l e nieszczęścia przez nich m a k l a s z t o r ! " B y ł y t o ostaftnie słowa, k t ó r e d z i e w c z y n a słyszała. R o z m a w i a j ą c ze sobą szli k u swoim celom, z a t r z y m u j ą c się co p a r ę k r o k ó w . R ó w n o c z e ś n i e i n n a służąca szła w t ę s a m ą s t r o n ę , niosąc l a m p ę Ojcu. P o s t a w i ł a ją n a p r o g u celi, a nie chcąc przeszka d z a ć i wejść w drogę i d ą c y m Ojcom — umyśliła zejść n a dół przeciwną stroną dormitarza. Zaledwie uszła k a w a ł e k , w t e m OD 8. DO 15. GRUDNIA 1914 R. 264 0 zgrozo! p a d a ów nieszczęśliwy g r a n a t , który tyle s p u s t o s z e n i a i wycisnął łez t y l e i kładzie b i e d n y c h n i k ó w n a miejscu, a rozpęklszy się sieje wokoło narobił męczen zniszczenie 1 śmierć! Z położenia ciał znalezionych i śladów k r w i wnosić można,, że O. K u r c z p a d ł o d r a z u z a b i t y , zaś O. S u p e r y o r chodził jeszcze pokrwawiony, lejąc obficie krew drogą, aż p a d ł bezsilny na bok, niedaleko swojej celi. Męczył się jeszcze z godzinę, b o kiedy pierwszy raz g o znaleziono, w t e d y ruszył jeszcze głową i skoń czył życie. Czas u d e r z e n i a tego g r a n a t u p o t w o r n e g o zegar starożytny na dormitarzu, który wskutek wskazał ogromnego wstrząśnienia k l a s z t o r e m , stanął o godzinie 3-ej w piątek p o p o ł u d n i u . Zegar t e n regulował i n a k r ę c a ł t y m c z a s o w o w n i e o becności z a k o n n i c O. K u r c z . Ciężkie zranienie drugiej s ł u ż ą c e j . Nie skończyło się n a ofierze życia d w ó c h n a s z y c h po ległych O j c ó w ; t e n s a m g r a n a t rozpęklszy się, m i o t a ł k u l a m i i k a w a ł a m i żelaza p o c a ł y m k o r y t a r z u . Stojąca tam opodal s t a r a służąca została t r a f i o n a k i l k o m a k u l a m i . J e d n a z t y c h przeszyła n a w s k r o ś jej s t o p ę , w y l a t u j ą c podeszwą, d r u g a t r a fiła w b i o d r o i u t k w i ł a głęboko w ciele. P o d w r a ż e n i e m s t r a s z n e g o bolu i p ę d u p o w i e t r z a , u p a d l a dziewczyna nieprzytomna na ziemię. S p ó d n i c ę n a niej k u l e p o t a r g a ł y , zalała się krwią c a ł a , bo i w głowę została zranioną. R u m o w i s k o , p r o c h i d y m za s y p a ł ją całą, że się podnieść nie mogła. O p o w i a d a : ,,że leżąc n a ziemi myślała, że j u ż z a b i t a " . P o długiej chwili p r z y s z e d ł s z y nieco d o siebie, podnosi się z ciężką biedą, przeciera oczy i p a t r z y : „Cóż za o k r o p n y widok! N i e b o n a d głową o t w a r t e , k o r y t a r z cały z a w a l o n y z g r u c h o t a n e m sklepieniem i k a m i e n i a m i , a Ojców p r z e d chwilą t u stojących — j u ż nie m a ! P o m i m o s t r a s z n e g o cierpienia, z a p o m i n a poczciwa d z i e w c z y n a o sobie i w p a d a j e j myśl, że Ojcowie n a p e w n o zostali zabici. Z t y m więc k r z y k i e m : „Moi Ojcowie, m o i d r o d z y Ojcowie, w y p e w n i e z a b i c i ! " wlecze się z wysiłkiem, opierając się o ścianę n a dół d o piwnicy i całą drogę polewa krwią własną. 265 OP 8. DO 15. GRUDNIA 1914 R. Można sobie w y o b r a z i ć , j a k i e wrażenie zrobił jej wygląd i słowa n a z e b r a n y c h t a m ludziach, k t ó r z y również ze s t r a c h u d o piwnicy się u k r y l i . P o zabiciu Ojców. — P o p ł o c h m i ę d z y l u d e m . Gdy gruchła wieść p o k l a s z t o r z e o nieszczęściu jakie się stało — s t r a s z n y p o p ł o c h i p r z e r a ż e n i e ogarnęły lud. N i k t już nie chciał dłużej p o z o s t a ć w k l a s z t o r z e ; n a w e t większa część służących naszych poczęła się w y b i e r a ć d o ucieczki. Ludzie odchodzili od zmysłów, z p o s p i e c h e m zabierali swoje m a n a t k i i z t o b o ł a m i n a plecach i n a t a k a c h , z k o ł y s k a m i , z dziećmi, z b y d ł e m , z gęsiami i t r z o d ą tłoczyli się g r o m a d n i e d o wszyst k i c h d r z w i , b y j a k n a j p r ę d z e j uciec z k l a s z t o r u , gdzie i m śmierć groziła. K u l e ciągle biły i j a k g r a d p a d a ł y w p o w i e t r z u , oni j e d n a k nie zważając n a niebezpieczeństwo, spiesznie w ciem ności nocy, p o t y k a j ą c się co k r o k o leżące p r z e d klasztorem n a p o d w ó r c u t r u p y rosyjskich żołnierzy. R u c h , w r z a w a i bie g a n i e nie d o opisania b y ł y w c a ł y m klasztorze. U f u r t y k l a s z t o r n e j zjawił się rosyjski oficer z oznajmie n i e m , że o n t e j n o c y odchodzi d o K r ó l e s t w a za Wisłę, więc k t o chce, m o ż e z n i m r a z e m p r z e d s t r z a ł a m i d o R o s y i uchodzić. N a t o w e z w a n i e zgłosiła się zaraz d o niego n a s z a n a u c z y c i e l k a świecka oraz k i l k a służących, i niosąc m a ł e t ł ó m o c z k i w r ę k u uciekły z oficerem pieszo w nocy, w s t r o n ę B r z e s k a za Wisłę. Nasza u c i e c z k a do Bochni. P o tej strasznej katastrofie O. H o l i k z wielkiego żalu za O j c a m i p r a w i e odchodził od siebie i s t a n o w c z o nalegał, b y ś m y n a dalsze k r y t y c z n e chwile usunęli się ze S t a n i ą t e k i nie n a rażali swego życia, m a j ą c n a m a c a l n y tego d o w ó d n a poległych Ojcach. S p r z e c i w i a ł a m się t e m u b a r d z o , p r a g n ą c n a miejscu p o zostać i czekać, co B ó g ześle ; lecz O. H o l i k słysząc z ust rosyj skich oficerów, że n a s t ę p n e d n i b ę d ą d a l e k o jeszcze k r y t y c z n i e j sze, nie chciał słyszeć o z o s t a n i u w k l a s z t o r z e i prosił, b y zaraz 266 OD 8. DO 15. GRUDNIA 1914 R. w n o c y jechać, d o p ó k i milczą a r m a t y . Zgodziłam się więc n a t o , a dla zabezpieczenia się w d r o d z e p r z e d napaścią i r a b u n k i e m żołdactwa, k t ó r e g o pełno b y ł o w całej okolicy, p o s t a r a ł a m się u k o m e n d a n t a , że n a m d a ł za p r z e w o d n i k a p o d r ó ż y rosyjskiego żołnierza n a k o n i u , w r a z z l e g i t y m a c y ą . Z a r a z z wieczora żoł nierz t e n przyszedł d o klasztoru, a posiliwszy się d o s t a t n i o —• ułożył się w k u c h n i n a ławie, oczekując cierpliwie naszego wez w a n i a . My t y m c z a s e m czekaliśmy północy, a b y spożyć S a n c t i s simum. Gdy na wieży wybiła dwunasta godzina, poszliśmy wszyscy d o kościoła, a o d m ó w i w s z y Confiteor, począwszy od siebie r o z d a w a ł O. H o l i k w s z y s t k i m K o m u n i ę Św., d o p ó k i cały kielich się nie wypróżnił. Ogromnie była to rzewna chwila, w s z y s c y ś m y p ł a k a l i — a ł k a n i e głośne jeszcze się powiększyło, kiedy 0 . Holik upadłszy na kolana przed cudownym obrazem, zaczął się n a głos żegnać z M a t k ą Boską. P r z e m a w i a ł d o niej t a k rzewnie i tkliwie i z t a k ą miłością, j a k dziecko d o własnej u k o c h a n e j M a t k i . Polecał J e j świętej Opiece i siebie i s i o s t r y i cały nasz k l a s z t o r , oraz pozostające t u t a j dziewczęta służebne. D z i ę k o w a ł za w s z y s t k i e łaski, o t r z y m a n e w tej k a p l i c y przez ciąg siedmiu wieków i polecał Opiece M a t k i Najśw. naszą p o d r ó ż z gorącem b ł a g a n i e m , b y dozwoliła n a m coprędzej d o S t a n i ą t e k wrócić. B y ł a t o m o d l i t w a przebijająca obłoki. J a z niezmiernego żalu nie mogąc już a n i słowa w y m ó w i ć , przez cały czas l e ż a ł a m k r z y ż e m i łzami ż e g n a ł a m kochaną Matkę. wieczną Straszna była t o chwila, k i e d y ś m y zagasili l a m p ę i o s t a t n i ą p u s z k ę wynieśli z kościoła. Z d a w a ł o się, że i P a n J e z u s opuszcza t e r a z swój d o m . N a s t r a ż y j e d y n i e pozostała M a t k a N a j ś w i ę t s z a ! Służące zanosiły się od płaczu, k l a s z t o r p u s t o s z a ł coraz b a r d z i e j , p r z y gnębienie, s m u t e k i cienie śmierci r o z p o s t a r ł y swe p a n o w a n i e , a n i k t nie wiedział, n a j a k d ł u g o ! Wyjazd i pochód do Bochni. Wreszcie nadeszło t o , czego się najwięcej obawiałam, to jest, ż e b y nie opuszczać k l a s z t o r u . P o ż e g n a l i ś m y zwłoki n a s z y c h d r c g i c h Ojców, ucałowawszy 267 OD 8. DO 15. GRUDNIA 1914 R. ich ręce. —• O godzinie 2-giej p o p ó ł n o c y zajechał n a p o d w ó r z e c wóz o d r e w n i a n e j s k r z y n i od wożenia ziemniaków, b o lepszega nie było. Służba zaczęła wynosić kuferki z n a j p o t r z e b n i e j s z e m i rzeczami, w i k t u a ł a m i , pościelą, robiąc z nich n a wozie siedzenia. G d y w s z y s t k o b y ł o gotowe, żegnani przez zrozpaczone służące, ż e j u ż o s t a t n i e z a k o n n e osoby opuszczają k l a s z t o r , w y s z l i ś m y płacząc n a pole. W ó z b y ł t a k w y s o k i i n i e d o s t ę p n y , że nie spo sób b y ł o w y d r a p a ć się n a niego p o m i m o ław ek i wyniesionych r stołków. J e c h a ł o n a s pięć osób i szósty f u r m a n t. j . K s . H o l i k , d w i e siostry Służebniczki r j a z s. konwerską. N a k o n i u zaś obok wozu defilował Moskal z n a j e ż o n y m b a g n e t e m . Siedzimy t a k długo, lecz konie nie c h c % ^ m i e j s c a r u s z y ć p o m i m o n a ); woływania, głaskania i b W i a f ^ C f z y f ^ ^ ^ n o inne konie, lecz i t e płoszyły się n a miejscu, nie chcąc ani k r o k u n a p r z ó d po stąpić. P o długich ceregielach s z a r p n ę ł y wóz gwałtownie, a pę dząc o m a ł o n a s d o s t a w u nie wrzuciły. J e c h a l i ś m y p o p o d furtę koło k l a s z t o r u , w ś r ó d ciągłych strzałów karabinowych. Co mi się w t e d y w sercu działo! J a k a boleść r o z r y w a ł a duszę, żegnając t e święte m u r y i nie mając pewności, czy i k i e d y b ę d ę mogła d o nich wrócić ; czy d n i n a s t ę p n y c h t o s t r a s z n e b o m b a r d o w a n i e nie z a m i e n i t e g o świętego naszego p r z y b y t k u w k u p ę g r u z ó w i zgliszcz! Dojechaliśmy zaledwie poza stodoły klasztorne, aż tu z n o w u s t a n ę ł y konie, t e r a z nie n a ż a r t y . Ani głaskanie i z a c h ę t a a n i g r o ź b y i b a t y nic nie p o m a g a ł y ; pląsały t o w p r a w o t o w lewo, p a d a ł y n a k o l a n a , d ę b a s t a w a ł y , t o z n o w u k ł a d ł y się n a ziemię, niechcąc ruszyć dalej. Cała godzina zeszła n a m wśród tych p r z y j e m n o ś c i , zegar n a klasztornej wieży odbił już 4-tą godzinę. N i e b y ł o więc a n i chwili d o s t r a c e n i a , b o z k a ż d y m m o m e n t e m s y t u a c y a s t a w a ł a się coraz groźniejszą, z brzaskiem dnia bo w i e m w z m a g a ł y się strzały, a k u l e p r z e d k t ó r e m i uciekaliśmy z k l a s z t o r u •— mogły n a s zabić w drodze. Z a d e c y d o w a ł a m więc s t a n o w c z o , że dłużej już czekać nie m o ż n a i m u s i m y a l b o wrócić d o klasztoru, a l b o zejść z wozu i piechotą u d a ć się d o B o c h n i . O powrocie moi uciekinierzy 7 ani słyszeć nie chcieli, z d e c y d o w a l i się raczej n a pieszą p i e l g r z y m k ę . 268 OD 8. DO 15. GRUDNIA 1914 R. Zeszliśmy więc z n o w u z kłopotem z tego dziwacznego wozu. W s z y s t k i e nasze rzeczy zostawiliśmy n a wozie p o d opieką zaufanego włościanina z poleceniem, by wszystko napowrót d o k l a s z t o r u odstawił, a g d y b y b y ł o m o ż e b n e m , a b y później n a m t e rzeczy d o B o c h n i p r z y s ł a n o . B ó g widocznie chciał, a b y ś m y zakosztowali g o r y c z y wy g n a n i a i pieszo bez ż a d n y c h z a p a s ó w drogę t ę odbyli, b o O n s a m chciał mieć opiekę n a d n a m i . * * * W I m i ę Boże r u s z y l i ś m y więc pieszo k u B o c h n i . Żołnierz n a k o n i u jechał n a przodzie, otwierając nasz s m u t n y p o c h ó d . Za n i m szliśmy wszyscy gęsiego, a s. Służebniczki dźwigały swoje tłómoczki, nie chcąc ich zostawić n a los szczęścia. D r o g a b y ł a b a r d z o p r z y k r a , w ciemności p o grudzie i p i a s k a c h wśród gęstej m g ł y przez lasy. Co chwila s p o t y k a l i ś m y g r o m a d y r o syjskich żołnierzy z ł o p a t a m i i k o p a c z k a m i n a r a m i o n a c h , w r a cających od r o b i e n i a d e k u n k ó w . P r z y g l ą d a l i n a m się ciekawie. Co t r o c h ę w y p a d a ł y z zarośli czujne moskiewskie p a t r o l e , wo łając : „ k t o i d e " A o t r z y m a w s z y od naszego ż o ł d a k a ? wiedź : „ t w ó j " , albo: „manaszki z monastyru", odpo odchodzili spokojnie w głąb lasu. I s t o t n i e , o p a t r z n o ś c i o w y m był t e n żoł nierz dla n a s , b o g d y b y nie jego opieka n a d n a m i , b y l i b y ś m y ciągle n a p a s t o w a n i przez Moskali w drodze, a n a w e t doszczętnie o b r a b o w a n i . Poczciwe t o żołnierzysko widząc, że się u g i n a m y już od zmęczenia, chciał n a m t r o c h ę ulżyć. Zsiadł więc z k o n i a i odezwał się d o n a s : „ D a w a j t e wasze m a n a t k i j a je t u p r y wiaziu u s i o d ł a " , p o c z e m przywiązał p o obu s t r o n a c h siodła t ł ó m o c z k i ss. Służebniczek, moje futro przewiesił przez k o n i a i t a k objuczone k o n i s k o lazło n o g a za nogą, spuściwszy ł e b j a k oślę p r z e d n a m i . O b o k k o n i a szedł żołnierz, oglądając się ciągle n a n a s , czy m u n a d ą ż y m y , a k i e d y n a s t r o c h ę w y p r z e dził, t o z n o w u się z a t r z y m y w a ł i czekał cierpliwie, aż d o j d z i e m y d o niego. P o d r o d z e z p r z e r a ż e n i e m n a p o t k a l i ś m y r a z p o raz w k o p a n e w ziemię rosyjskie a r m a t y , zwrócone p a s z c z a m i zachód w s t r o n ę naszego k l a s z t o r u . na 269 OD 8. DO 15. GRUDNIA 1914 R. N i k t z n a s nie znał drogi, o b a w i a l i ś m y się, a b y nie zbłą dzić, więc dla pewności weszliśmy n a t o r kolejowy, obecnie wolny od r u c h u pociągów i t a k p o s z y n a c h , k r o c z y l i ś m y k u Bochni, bez żadnego spoczynku, postępując zwolna w mil czeniu i s m u t n e m r o z w a ż a n i u , co n a m dalsza przyszłość p r z y niesie. Cały czas podczas tej pielgrzymki przygrywały nam w o k r o p n y sposób a r m a t y , a k a ż d y ich w y s t r z a ł r a n i ł boleśnie serce i s z a r p a ł duszą, b o b y ł w y m i e r z o n y n a z b o m b a r d o w a n i e naszego ukochanego klasztoru, z którego — sądziliśmy, że teraz tylko k u p a gruzów pozostanie. T a k więc w ś r ó d c z a r n y c h myśli, z n ę k a n i a i łez szliśmy bez w y t c h n i e n i a j e d n y m ciągiem całe ośm godzin. U wejścia n a m o s t ż e l a z n y n a R a b i e s t a ł n a warcie k o z a k i nie pozwolił n a m przejść, wyciągając k u n a m pikę. Nie było rady, więc zeszliśmy z t o r u kolejowego i n a k ł a d a j ą c sobie drogi przeszliśmy Rabę po prowizorycznym moście d r e w n i a n y m , zbudowanym przez Moskali. Zaledwie przeszliśmy m o s t , aż t u j a d ą d w a a u t o mobile k u S t a n i ą t k o m . P i e r w s z y wiózł oficerów i g e n e r a ł a ro syjskiego i p r z e j e c h a ł szczęśliwie; d r u g i ciężki z a m u n i c y ą wje c h a w s z y n a m o s t z a ł a m a ł się n a d n i m i nie mógł dalej się r u s z y ć . J a k i e szczęście, ż e ś m y p r z e d t e m przeszli przez t e n m o s t , b o inaczej b y l i b y ś m y odcięci, w ś r ó d pola, bez żywności i d a c h u n a d głową. Cała n a s z a g r o m a d k a b y ł a j u ż t a k z sił w y c z e r p a n a drogą, w r a ż e n i a m i i g ł o d e m , b o ś m y od wczorajszego o b i a d u nic w u s t a c h nie mieli — że nie b y l i ś m y j u ż w s t a n i e iść d a l e j . N a t r z y kilometry przed Bochnią stał domek porządny i schludny. D o w l e k l i ś m y się d o niego, a z a s t a w s z y w niej całą rodzinę, p r o siliśmy o pozwolenie n a chwilę s p o c z y n k u i o g a r n u s z e k go rącej h e r b a t y . P o c z c i w i ci ludzie ulitowali się n a d n a m i , a d o wiedziawszy się o n a s z e m s m u t n e m położeniu d o łez byli wzru szeni. N a w i a d o m o ś ć , że idziemy d o B o c h n i , p o w i a d a j ą nam: „Źłeście się p a ń s t w o w y b r a l i , w n a s z e m mieście w s z y s t k o zra b o w a n e " . Ci „ M o s k a l e " , rzekła gospodyni, wskazując szego żołnierza, k t ó r y siedział ze zwieszoną głową na na „pokradli 270 OD 8. DO 15. GRUDNIA 1914 R. t a m w s z y s t k o ; chociazbyście przepłacili, w całem mieście nic nie dostaniecie, a n i k a w a ł e c z k a chleba, ani k r o p l i m l e k a , a n i k ę s k a mięsa. Ot, wybraliście się c h y b a na t o , a b y w B o c h n i z głodu u m r z e ć " ! N a t ę m o w ę p r z y g n ę b i e n i e jeszcze większe mię ogarnęło, zafrasowałam się n i e m a ł o co uczynić dalej. T y m c z a s e m pocz ciwa k o b i e c i n a p o d a ł a n a m gorącą herbatę i po kawałeczku r a z o w e g o chleba. Poczciwi ludzi nie ehcieb*od n a s przyjąć ż a d n e g o w y n a g r o d z e n i a za gościnę, więc p o d z i ę k o w a w s z y i m r u s z y l i ś m y w drogę k u Bochni, n a r a d z a j ą c się, gdzie z a m i e s z k a ć i zgo dziliśmy się n a t o , że najlepiej umieścić się w O c h r o n c e z a k o n nej l u b n a p l e b a n i i . P r z e d s a m e m m i a s t e m w y p a d a j ą z j a k i e goś d o m u dwie m ł o d e p a n i e n k i i pędzą z d y s z a n e za n a m i ; po znajemy w nich nasze d a w n e k o n w i k t o r k i , k t ó r e j a k o kinierki, chwilowo t u t a j zamieszkały. ucie Łzom i lamentom b y ł o k o ń c a , zbiegli się ludzie i w s z y s t k o w płacz n a d nie nami. I d z i e m y dalej — 12-ta godzina odbiła n a s n a r y n k u , więc od mówiwszy „ A n i o ł P a ń s k i " , weszliśmy n a p l e b a n i ę . Sobota 1 2 - g o grudnia. — 1 5 - t y dzień pobytu Moskali, a 5-ty dzień bombardowania klasztoru. Straszne pustki zapanowały w klasztorze po naszem odejściu. Kościół opustoszał, b o nie b y ł o w n i m a n i P a n a J e zusa ani k a p ł a n a . W k l a s z t o r z e — żadnej z a k o n n i c y . P o g w a r n e m d o n i e d a w n a życiu, o ż y w i o n e m p o b y t e m 50-ciu z a k o n n i c , siedemdziesięciu k o n w i k t o r e k , a później w czasie wojny kilku miesięcznym s z p i t a l u z przeszło 100 r a n n y m i żołnierzami a u s t r y ackimi •— n a r a z zapanowały w całym gmachu klasztornym pustki . . . N a j s m u t n i e j j e d n a k b y ł o bez P a n a J e z u s a i bez tej miłej sercu wiecznej l a m p k i ! N a t o m i a s t w p u s t y m p r a w i e i ze wszyst kich stron postrzelanym gmachu śmierć rozpostarła swoje panowanie. T r z y ciała z a b i t y c h t . j . d w ó c h Ojców i k o b i e t y wiej skiej s p o c z y w a ł y snem w i e c z n y m n i e p o c h o w a n e jeszcze w m u - 271 OD 8. DO 15. GRUDNIA 1914 R. raeh klasztoru. Grobowej ciszy t o w a r z y s z y ł j e n o nieustanny h u k a r m a t , złowrogo wstrząsając c a ł y m k l a s z t o r e m . Ośm tylko wiernych starszych wiekiem dziewcząt słu ż e b n y c h z gospodynią n a czele p o z o s t a ł o w klasztorze. Chodziły one j a k b ł ę d n e owce p o strasznej nocy, w k t ó r ą ani oka nie z m r u ż y ł y . Nic nie g o t o w a ł y , nic nie j a d ł y , t y l k o u s t a w i c z n i e pła kały. J e s z c z e większe p r z e r a ż e n i e z a p a n o w a ł o m i ę d z y niemi, k i e d y n a d r a n e m fornal, k t ó r y miał d o B o c h n i jechać z n a m i — przyprowadził konie do podwórca, oznajmiając, co się i że wóz z w s z y s t k i ę m i r z e c z a m i stoi niedaleko w polu. stało Słu żące c z e m p r ę d z e j p o d ą ż y ł y w t ę s t r o n ę i poznosiły wszystkie r z e c z y d o k l a s z t o r u . G o s p o d y n i zaś k a z a ł a czemprędzej konie p r z e p r z ą d z d o lekkiego w ó z k a i posłała je w p o g o ń za n a m i . W o ź n i c a p o j e c h a ł gościńcem, ale n a s nie spotkał, b o ś m y szli sztreką. Służące t y m c z a s e m czekały niecierpliwie p o w r o t u żoł d a k a , k t ó r y n a s prowadził, p r a g n ą c się dowiedzieć, j a k się n a m d r o g a u d a ł a . Zjawił się dopiero o godz. 6-tej wieczorem i p r z y niósł w i a d o m o ś ć , że z a k o n n i c e szły z księdzem pieszo aż d o s a m e j B o c h n i i że k o n i k l a s z t o r n y c h nigdzie nie s p o t k a l i . N o w a w ięc o b a w a p o w s t a ł a o k o n i e , o f u r m a n a i o wózek, czy t e ż r nie w p a d ł w ręce nieprzyjaciela. N a r e s z c i e o godzinie 3-ciej n a d r a n e m przyjechał furman z o z n a j m i e n i e m , że n a s znalazł dopiero w B o c h n i n a plebanii, lecz t a m b r a k w s z y s t k i e g o z p o w o d u r a b u n k u Moskali i że n a l e ż y coprędzej posłać t a m j a k i e p r o w i a n t y . I s t o t n i e p o wiel k i c h s t a r a n i a c h , t r u d n o ś c i a c h i o b a w a c h u d a ł o się g o s p o d y n i p o d opieką t e g o s a m e g o żołnierza przesłać n a m n a j p o t r z e b n i e j sze rzeczy oraz t r o c h ę w i k t u a ł ó w , k t ó r e się n a m t a m bardzo przydały. S t r z a ł y a r m a t n i e nie milkły w sobotę a n i n a chwilę lecz n a szczęście większa ich część p a d a ł a za klasztor. Nie obeszło się j e d n a k bez n o w y c h szkód u n a s , k i l k a g r a n a t ó w p a d ł o n a o g r ó d z a k o n n y , w y r y w a j ą c o g r o m n e j a m y w ziemi, i n n e u d e rzyły w budynek magazynowy, potrzaskały dach i zrobiły d w i e w y r w y w ścianie. D o jednej celi z a k o n n e j w p a d ł szrapnel o k n e m , p o g r u c h o t a ł s z y b y , w y r w a ł k a w a ł m u r u , odbił się o d 272 O D 8. D O 15. G R U D N I A 1914 R. ściany za łóżkiem i t u eksplodował, rozsypał m a ł e k u l k i całej celi, wbił się w d r e w n i a n e drzwiczki ściennej szafy, trafiwszy n a b a w e ł n ę w szafie a po na cały się nią napełnił i o m o t a ł , pozostając t a k w d r z w i c z k a c h . Szczególny t e n okaz z a i n t e r e sował b a r d z o zwiedzających później k l a s z t o r oficerów austry- ackich, więc go z a b r a l i ze sobą d o K r a k o w a . Niedziela 1 3 - g o grudnia, 6-ty dzień bombardowania k l a s z t o r u . Nie b y ł o p r a w i e k ą t a w klasztorze, gdzieby wojna nie w y r y ł a swoich g r o ź n y c h śladów. Niedziela, ś w i ę t y Dzień P a ń s k i , cały przeszedł, w śród p i e r kielnych h u k ó w ! Nie dosyć, że a n i Mszy Św., a n i d z w o n ó w , ani organów, a n i K a p ł a n a , jeszcze nowe wciąż g r u z y i ciągłe zniszczenie, oraz l a m e n t ludzi, szalejących p r a w i e z r o z p a c z y . K a n o n a d a z wielkich dział rozpoczęła się ze ś w i t e m . W i e l k i g r a n a t p a d ł n a N o w i c y a t t. j . n a sypialnię sióstr k o n w e r s e k nowicyuszek i przyległą izbę, r o z t r z a s k a ł dach. na przestrzeni i zrobił olbrzymią w y r w ę w sklepieniu, znacznej przyczem s z y b y z okien i d r z w i w y p a d ł y . I n n a k u l a , p a d ł s z y d o celi przez o k n o w k i e r u n k u u k o ś n y m , rozbiła całą ścianę, pogruchotała wszystkie m e b l e , p o s z a r p a ł a w s z y s t k o w k a w a ł k i , lecz rzecz dziwna, że d u ż y o b r a z Serca P . J e z u s a , wiszący n a tejże ścianie n a d samą w y r w ą został n i e t k n i ę t y . I n n a k u l a p a d ł a od s t r o n y ogrodu n a chórową ścianę; pocisk t e n lecąc, zawadził o d r z e w o grabowego szpaleru w o g r o dzie z a k o n n y m , p o ł a m a ł wszystkie gałęzie, zrobił wielką jamę w s a m y m szpalerze, a n a s t ę p n i e u d e r z y ł w t y l n ą ścianę c h ó r u zakonnego. D o c u d u m o ż n a zaliczyć, że o l b r z y m t e n nie przebił m u r u n a wylot, a l e go t y l k o głęboko wyżłobił. W p r z e c i w n y m b o w i e m razie b y ł b y przeleciał przez cały chór, p o d r o d z e p o trzaskał ołtarze i ławki i trafiłby w sam Wielki Ołtarz, tylko z a p o r a d r z e w cokolwiekby go osłabiła. Po ludzku sądząc był t o prosty przypadek — jednak p a t r z ą c o k i e m wiary, widzi się j a s n o , że w y r a ź n i e chciał P . Bóg chór nasz z a c h o w a ć , widocznie dla t y c h modłów, k t ó r e n a t e m 273 OD 8. DO 15. GRUDNIA 1914 R. miejscu od 700 l a t dzień i noc rozbrzmiewają. dla n a s , by t e n główny cel z a k o n u naszego k t ó r e m u k l a s z t o r t e n zawdzięcza Stąd zachęta t. j . c h w a ł a Boża, t y l o k r o t n i e swoje ocalenie, b y ł zawsze j a k najgorliwiej i najgodniej s p e ł n i a n y i b y n i g d y nie osłabł! Nie p o d o b n a p o d a ć szczegółowo w s z y s t k i c h szkód i znisz czeń, jakie ta wojna n a n a s sprowadziła. P r a w i e wszystkie b u d y n k i i z a b u d o w a n i a g o s p o d a r c z e więcej l u b mniej uszkodzone. Na wszystkich folwarkach ploty i zostały ogrodzenia z o s t a ł y r o z e b r a n e i p r z e z wojsko spalone, lasy z o s t a ł y p r z e t r z e b i o n e , a d r z e w a w nich k u l a m i strasznie p o s z a r p a n e , z czego s z k o d y n a tysiące. S z y b w k l a s z t o r z e i w obrębie całego p o d w ó r c a w y b i t o aż 1537! Ogrody, s t a r a n n i e u t r z y m a n e , z o s t a ł y zupełnie zniszczone i k o ń m i , f o r s z p a n a m i i wojskiem p o t r a t o w a n e . R y n n y p o ł a m a n e i od k u l p o d z i u r a w i o n e , z a m i a s t o c h r a n i a ć , zalewają m u r y w o d ą ; d a c h y "wszędzie przeciekają, a śnieg i w o d a za lewa k o r y t a r z e . O p o w i a d a n i e p o z o s t a ł y c h służących w k l a s z t o r z e boleśnie przeszywa serce. O k r o p n ą b y ł a d l a nich t a niedziela. Przy z w y c z a j o n e od szeregu l a t d o n a b o ż e ń s t w , K o m u n i i Św., k a z a ń i ś p i e w ó w z a k o n n y c h , w najczarniejszej chwili życia były n a r a z p o z b a w i o n e wszystkiego. Śmierć wisiała n a d g ł o w a m i wszystkich, m i a ł y jej obraz w z a b i t y c h Ojcach, a t u z n i k ą d pociechy d u c h o w n e j . Same powiadają, wojna że a n i b o m b a r d o w a n i e k l a s z t o r u , a n i cała nie b y ł y dla n i c h t a k o k r o p n e , j a k t a s t r a s z n a , p r z y g n ę b i a j ą c a pustka. Zebrały się więc wszystkie w jedną gromadę, usiadły n a p r o g u swej i z b y i t a m p ł a k a ł y , modląc się, j a k k t ó r a mogła, o głodzie i o chłodzie. A s t r z a ł y huczały, j a k j y k piekła, k u l e świszczały i p s y w y ł y . O t o m u z y k a tej strasznej niedzieli! L u d z i e n a wsi siedząc w n o r a c h i j a m a c h w ziemi, b a l i się w y s t a w i ć głowy. W k r y j ó w k a c h t y c h pozaświecali l a m p k i p r z e d o b r a z a m i ś w i ę t y m i i śpiewali litanie, o d m a w i a l i r ó ż a ń c e , zastępując sobie w t e n sposób b r a k n a b o ż e ń s t w a w kościele. r. P. T. cxxxi. 18 274 OD 8. DO 15. GRUDNIA 1914 R. P o g r z e b Ojców. Nie dosyć strasznego ciosu, że nasi p r z e z a c n i Ojcowie zginęli t a k t r a g i c z n ą śmiercią, ale widocznie musieli b y ć b a r d z o mili B o g u , kiedy dopuścił, a b y p o g r z e b a n i u I c h ciał t o w a r z y szyły okoliczności, p o d o b n e jego własnego Syna pogrzebowi. C h r y s t u s P a n w s z y s t k i m d o b r z e czynił i j a k o Bóg cały świat o b s y p a ł d a r a m i , a S a m nie miał gdzie głowy skłonić i p o śmierci nie miał n a w e t własnego g r o b u . Coś p o d o b n e g o stało się z n a s z y m i Ojcami. Ci wszystkich o d p r a w i a l i n a b o ż e ń s t w a ; ci co dla którzy naszym zmar ł y m siostrom spieszyli z o s t a t n i ą posługą — sami mieli p o g r z e b w t a k i e m u b ó s t w i e , że t o p r a w i e p o g r z e b e m n a z w a ć nie można. Nie mieli a n i szat kościelnych n a sobie ani biretu na głowie, a n i k r z y ż y k a n i k o r o n k i w ręce, a n i jednej świeczki p r z y ciele. Nie dosyć n a t e m — nie było ani jednej deski w ca ł y m k l a s z t o r z e d l a zrobienia i m t r u m i e n . Nie miał t r u m n y k t o zrobić, b o ludzi nie b y ł o , nie miał k t o zwłok p o k r o p i ć , a n i quiem Re zaśpiewać, nie b y ł o d z w o n ó w , nie b y ł o k a p ł a n a . Złość wojny t a k się n a nich uwzięła, że przez cały dzień nie b y ł o chwilki wolnej od strzałów, a b y ich ciała m o ż n a b y ł o przenieść d o g r o bowca. Wyjeżdżając, w naszym rozporządziłam, murowanym nych powodów, grobowcu, aby Ojców lecz dla zwyż z d a w a ł o się t o n i e m o ż e b n e m , pochowano wymienio Zdesperowane dziewczęta chciały już Ojców p o g r z e b a ć w n o c y bez t r u m i e n n a k l o m b i e k w i a t o w y m p o d M a t k ą Boską w ogrodzie z a k o n n y m . T y m c z a s e m dowiedziała się p r z y p a d k o w o gospodyni, że u jednej biednej k o b i e c i n y n a wsi znajduje się pięć desek / 5 4 cała g r u b y c h , k t ó r e jej dali rosyjscy żołnierze w z a m i a n za z a b r a n e od niej d r z e w o o p a ł o w e . Niemało było kłopotu z przeniesieniem t y c h desek od k o b i e t y d o k l a s z t o r u , b o dla strzałów n i k t nie chciał wyjść z d o m u . Wreszcie ofiarowało się czterech m ę ż c z y z n i z n a r a ż e n i e m wła snego życia, w ś r ó d g r a d u k u l przenieśli t e deski. Ale cóż, n o w y kłopot o stolarza! K l a s z t o r n y stolarz p r z e d 3-ma tygodniami u m a r ł h a serce, ze s t r a c h u p r z e d wojną, a p o m o c n i k jego uciekł p r z e d Moskalami. D o p i e r o p e w i e n s t a r u s z e k cieśla, z d e c y d o w a ł 275 OD 8. DO 15. GRUDNIA 1914 R. się na usilne p r o ś b y zrobić t i u m n y zupełnie p r o s t e , zaledwie t r o c h ę h e b l e m ogładzone i t o jeszcze musiał często r o b o t ę p r z e r y w a ć z p o w o d u ciągłych strzałów. O d c i ą g a n o z p o g r z e b e m , czekając k o ń c a k a n o n a d y , k t ó r a t e g o d n i a j a k b y n a p r z e k ó r przeciągła się aż d o godz. 10 w n o c y , a k u l e przez cały t e n dzień t a k g w a ł t o w n i e biły, że służące k a ż d e j chwili o b a w i a ł y się, iż b i e d n i Ojcowie p o śmierci albo poszar p a n i , albo g r u z a m i z a s y p a n i zostaną. Wreszcie około 10-tej godz. w n o c y ucichły nieco a r m a t y , karabiny jednak trzaskały ciągle. B i e d n e dziewczęta zabrały się d o s m u t n e g o o b r z ę d u . G o s p o d y n i poszła n a j p i e r w d o ofi cera rosyjskiego z u w i a d o m i e n i e m , że grobowiec t r z e b a o t w o rzyć ; nie sprzeciwił się t e m u wcale. W ł o ż o n o zwłoki d o t r u m i e n i z a b i t o wieka. P o zdjęciu ciał z p r o w i z o r y c z n y c h kata- t a l k ó w p o k a z a ł y się n a c a ł u n a c h p o d plecami k r w a w e ślady, co d o w o d z i , że byli t a k ż e w plecy r a n n i , p o m i m o , że mieli n a sobie f u t r z a n e s e r d a k i , k t ó r y c h i m p o śmierci już nie zdjęto, ą o d z n a k ę godności k a p ł a ń s k i e j włożono n a nich fiole towe stuły. G o s p o d y n i p o k r o p i ł a obie t r u m n y święconą wodą i u s t a w i ł się w celi p r z y furcie s m u t n y p o g r z e b o w y p o c h ó d . N a przodzie szła g o s p o d y n i , przyświecając m a ł ą l a t a r k ą , -wśród ciemności, za nią 6-ciu chłopów niosło t r u m n ę O. S u p e r y o r a , a za t r u m n ą p o s t ę p o w a ł y d w i e odważniejsze służące k l a s z t o r n e i j e d e n r o syjski żołnierz P o l a k , k t ó r y w p i ą t e k r a n o , n i m poszedł n a plac boju, b y ł w n a s z y m kościele d o spowiedzi, p r z y k t ó r e j j a k s a m mówił, ksiądz w konfesyonale przygotowywał go n a ś m i e r ć ; chciał się więc p r z e k o n a ć , czy t o nie jest t e n Ojciec z a b i t y . T a k a b y ł a cała p o g r z e b o w a świta t e g o zasłużonego długolet niego M i s y o n a r z a ludowego, a naszego p r z e z a c n e g o O. S u p e r y o r a . P o d c z a s p o c h o d u d o grobowca, żołnierze rosyjscy, trzy m a j ą c y s t r a ż p r z y składzie a m u n i c y i swojej p r z e d k l a s z t o r e m , ustawili się rzędem, pozdejmowali czapki z uszanowaniem, złożyli ręce i żegnali się t r z y k r o t n i e . Z ł o ż y w s z y zwłoki w gro bowcu, wrócili się chłopi z g o s p o d y n i ą d o k l a s z t o n i j p o t r u m n ę O. K u r c z ą , k t ó r ą również wśród strzałów i g r a d u ' k u l k a r a h U 18» 276 OD 8. DO 15. GRUDNIA 1914 R. n o w y c h przenieśli n a wieczny spoczynek d o g r o b u p r z y blade m świetle l a t a r k i . G o s p o d y n i klęcząc, odmówiła z o b e c n y m i pacierz i trzy r a z y „ W i e c z n e o d p o c z y w a n i e " n a d z w ł o k a m i Ojców i na t e m się zakończył t e n s m u t n y i n i e z w y k ł y o b r z ę d p o g r z e b o w y . P o n i e d z i a ł e k 1 4 - g o grudnia, 17-ty dzień pobytu Moskali, a 7-my dzień bombardowania klasztoru. W poniedziałek przez cały dzień t r w a ł a jeszcze bez u s t a n k u zacięta w a l k a . W i e c z o r e m z a u w a ż o n o , że się s y t u a c y a coś zmie nia. Jeden z poważnych mężczyzn spotkawszy rosyjskiego żołnierza, k t ó r y p r z e m ó w i ł d o niego p o polsku, prosił go, a b y m u powiedział co m a znaczyć t e n jakiś gorączkowy r u c h mię d z y Moskalami. Żołnierz odrzekł, że t e r a z nie m a czasu, bo jest o r d y n a n s e m i idzie d o k a n c e l a r y i odebrać r o z k a z y , ale żeby zaczekał, j a k będzie w r a c a ć , t o m u powie. I s t o t n i e p o chwili wracał z r o z k a z a m i d o wojska, będącego n a pozycyi i oznajmił poufnie, że w p r a w d z i e mówić m u t a k i c h rzeczy nie wolno — ale będąc P o l a k i e m p r a g n i e swych r o d a k ó w pocieszyć : więc oznajmia, że t e j n o c y R o s y a n i e cofną się n a całej linii o 35 k m . P o c i e c h a i radość nie d o opisania z a p a n o w a ł a w c a ł y m k l a s z t o r z e n a t ę w i a d o m o ś ć . R u c h i bieganie p o w s t a ł o ogólne między d z i e w c z ę t a m i , k a ż d a chciała być pierwszą w udzieleniu tej radosnej n o w i n y swojej t o w a r z y s z c e . Z d a w a ł o i m się, że wychodzą z g r o b u , że j a k a ś ciężka c h m u r a u s u w a się z n a d klasztoru. P ł a k a l i z radości, dziękując B o g u , że jest nadzieja o s t a n i a się k l a s z t o r u i naszego p o w r o t u . T e myśli t a k ich podniosły n a d u chu, że d o p i e r o dzisiaj o d e t c h n ę ł y swobodnie i nieco się posiliły. T e g o d n i a o świcie z a n i m się rozpoczęły s t r z a ł y a r m a t n i e , pochowaną została zabita w dziedzińcu klasztornym wieś niaczka. N i k t z jej k r e w n y c h nie p a m i ę t a ł o t e m , a b y ją p o chować t a k ludzie z t y c h strzałów potracili głowy. Ciało za częło się już r o z k ł a d a ć i c u c h n ą ć , więc z n ó w g o s p o d y n i zajęła się jej p o g r z e b e m . N a p r ę d c e sklecono j a k ą ś p a k ę i b e z ż a d n e g o współudziału ludzi p o c h o w a n o ją w ziemi, koło kościoła. 277 OD 8. DO 15. GRUDNIA 1914 R. Noc z 1 4 - g o na 15-ty grudnia. — Ucieczka Moskali z e S t a n i ą t e k . I m bliżej b y ł o wieczora t e m b a r d z i e j w z m a g a ł się r u c h i zamieszanie m i ę d z y M o s k a l a m i . Uwijali się b e z u s t a n n i e po p o d w ó r c u i p o wsi całej — krzyczeli, n a w o ł y w a l i się, radzili, roznosili r o z k a z y i zbierali swoje m ą n a t k i . Z n a d e j ś c i e m n o c y w s z y s t k o pozornie ucichło, ale r u c h nie u s t a w a ł , owszem jeszcze p o t ę g o w a ł się więcej g o r ą c z k o w o . Służące n a s z e ciekawe co się dzieje, a bojąc się wyjść p o z a -furtę, w y g l ą d a ł y z k l a s z t o r u s z p a r k a m i okien nacieszyć w i d o k i e m uciekających chcąc się Moskali. S p o s t r z e g ł y , że żołnierze owijali słomą kola> wozów for- s z p a ń s k i c h , okręcali k o p y t a k o n i słomą i wyścielali nią drogę, b y nie b y ł o słychać że uciekają. R o b o t a t a t r w a ł a dosyć długo. Potem bramą n a d a n y znak wszystko ruszyło k u obok konnica rezydencyi. Ciągnęła najpierw wschodowi piechota, a wreszcie szeregi wozów z a m u n i c y ą i potem bagażami. L u d z i e z a n i m i wznosili ręce, robili z n a k k r z y ż a św. życząc sobie, a b y ich t u więcej nie o g l ą d a n o . D o r a n a j u ż w S t a n i ą t k a c h M o s k a l a nie b y ł o ! Odchodząc od n a s Moskale p o całej wsi skwapliwie szu k a l i n a f t y , chcąc nią oblać k l a s z t o r z b u d y n k a m i g o s p o d a r c z y m i i p o d p a l i ć ; ale n a szczęście nigdzie jej nie znaleźli. N a p o t k a w s z y p o d r o d z e N i e p o ł o m s k i e lasy, popodcinali w nich d r z e w a i z a t a r a s o w a l i drogi chcąc t y m sposobem u t r u d n i ć i opóźnić pościg wojsk n a s z y c h za sobą. W t o r e k 1 5 - g o grudnia, 8-my dzień bombardowania klasztoru. W e w t o r e k jeszcze d o s a m e g o p o ł u d n i a o k r o p n i e h u c z a ł y a r m a t y i d u ż o p o c i s k ó w w y r z u c i ł y w s t r o n ę naszego k l a s z t o m ; a r t y l e r y a b o w i e m a u s t r y a c k a nie wiedząc, że j u ż w n o c y Mo skale opuścili S t a n i ą t k i , chciała ich s t a m t ą d wypłoszyć. Kule j e d n a k o m i j a ł y j u ż w t e n dzień k l a s z t o r , lecąc górą i p a d a j ą c n a pola. P o d c z a s całego b o m b a r d o w a n i a k l a s z t o r u 40 pocisków większego k a l i b r u u d e r z y ł o w nasz klasztor. 278 OD 8. DO 15. GRUDNIA 1914 R. P i e r w s z a patrol a u s t r y a c k a . Co za radość w Staniątkach! Posłaniec za posłańcem pędzi d o k l a s z t o r u , dając z n a ć , że A u s t r y a c y n a d c h o d z ą . Rze czywiście około g o d z i n y 3-ciej p o p o ł u d n i u nadeszło d o k l a s z toru 10-ciu a u s t r y a c k i c h .żołnierzy. Służące nie wiedziały, co mają robić z radości, chciały ich uraczyć, a nie m a j ą c innej żywności p o d ręką, p o r w a ł y ziemniaki g o t o w a n e w ł u p i n a c h , o b r a ł y je, omaściły i d a ł y żołnierzom, dołożywszy d o t e g o własne p o r c y e jedzenia. Ci zrobili w c a ł y m klasztorze r e w i z y ę za Mo s k a l a m i i odeszli, poczem co chwila n o w e oddziały wojska n a s z e g o n a d c i ą g a ł y , obierając k w a t e r u n e k w klasztorze. P o m i ę d z y żołnierzami b y ł też k s . k a p e l a n Franciszkanin, który naza j u t r z odprawił Mszę św. w naszej k a p l i c y i udzielił K o m u n i i św. s p r a g n i o n y m dziewczętom. Modernizm w książce polskiej. Objawienie, wiara, dogmat według modernistów. (Ciąg dalszy). Wielką rolę w p o z n a n i u B o g a i p r a w d objawionych p r z y pisują Moderniści, j a k słyszeliśmy, sumieniu. „Sumienie jest wielkim m i s t r z e m religii, jest najbliższem n a r z ę d z i e m p o z n a n i a B o g a , nie r o z u m , ale sumienie p r o w a d z i d o B o g a " . P o n i e w a ż i n a t y m p u n k c i e pojęcia M o d e r n i s t ó w są m ę t n e , wykazują d u ż o p r z e s a d y , z a s t a n o w i m y się i n a d t y m p u n k t e m Czem jest sumienie? bliżej. Sumienie jest sądem, że czynność, j a k ą z a m i e r z a m y w y k o n a ć jest d o b r ą l u b złą i z a r a z e m jest obowiązującym n a k a z e m , b y d o b r y u c z y n e k spełnić, złego za niechać. K t ó ż t e n sąd w y d a j e i k t o obwieszcza obowiązek? K t o jest sędzią? M e . k t o i n n y t y l k o r o z u m l u d z k i i wola ro z u m e m oświecona. R o z e z n a ć b o w i e m m i ę d z y d o b r e m a złem n i k t i n n y nie zdoła t y l k o r o z u m ludzki. Czy r o z u m sądzi we d ł u g swego p r a w a , a wola s a m a od siebie n a k ł a d a obowiązek? Bynajmniej. Sędzia m u s i mieć n o r m ę sądzenia między złem i d o b r e m . J e s t nią p r a w o . Sędzia s a m p r a w a nie t w o r z y , ale je t y l k o stosuje d o poszczególnych czynności ludzkich, orzeka czy t e c z y n n o ś c i są z p r a w e m zgodne czy nie. T a k i nasz r o z u m . R o z u m p r a w nie s t w a r z a , ale je t y l k o , j a k o już istniejące, poznaje i w e d ł u g nich osądza d a n y c z y n człowieka. A k t ó ż jest p r a w o dawcą? Prawodawcą dla człowieka może b y ć t y l k o Bóg. O n iuujjŁiiiiizjjx w tvlko bowiem jeden rvaii\ZiUŁ r u J U S K 1J!«I może j a k o Stwórca nałożyć stworzeniu obowiązek p o s ł u s z e ń s t w a p r a w u . S t ą d i słuszne p r a w a ludzkie d l a t e g o t y l k o mają moc obowiązującą, iż się opierają n a p r a w i e Bożem, n a k a z u j ą c e m wierają słuchać legalnej w i a d z y . P r a w a Boże za się j u ż t o w p o z y t y w n e m objawieniu b o ż e m , już w samej naturze stosunków przez Boga zrządzonych. to Stąd podział p r a w a Bożego n a objawione i n a t u r a l n e . Z a d a n i e m t e d y sumienia jest p o z n a ć p r a w o Boże, zastosować go d o danego zamierzonego imieniu prawa lub Bożego już spełnionego obowiązek czynu, spełnienia ogłosić w względnie zaniechania czynu, p o czynie zaś udzielenia p o c h w a ł y l u b n a g a n y Kant na o d e r w a ł e t y k ę od B o g a . kategorycznym prawo, sam sobie imperatywie. nakłada O p a r ł ją n a Człowiek obowiązek, sam sam czynu. człowieku, nadaje go sobie wykonuje ). 1 E t y k a t e g o r o d z a j u schlebia próżności ludzkiej, b o człowieka e m a n c y p u j e od B o g a i s t a w i a go n a miejscu B o g a : „będziecie j a k o bogowie, wiedząc d o b r e i złe", d l a t e g o z t a k i m applauzem została przyjętą. M i m o t o wisi ona w p o w i e t r z u i g d y b y e t y k a n a t a k i c h w rzeczy samej p o d s t a w a c h się opierała, j a k chce K a n t , n i k o g o b y nie obowiązywała, b o człowiek r ó w n e g o sobie człowieka zobowiązać we w ł a s n e m imieniu nie może. Jeszcze mniej może człowiek s a m siebie zobowiązać, raz, że nie m a wiel kiego sensu, b y k t o ś s a m sobie b y ł p r a w o d a w c ą i wykonawcą p r a w a , p o w t ó r e , b o w t a k i m razie t a k , j a k się k t o ś s a m związał p r a w e m , t a k też s a m się może od p r a w a zwolnić. Ów zaś k a t e g o r y c z n y i m p e r a t y w K a n t a , o k t ó r y m n i k t nie wie skąd p o c h o d z i i co zacz, a przecież n a k ł a d a j ą c y istocie r o z u m n e j obo wiązek, t o ubliżenie godności r o z u m n e j i s t o t y , k t ó r a oczywiście jest obowiązaną słuchać „imperatywów", ale musi wiedzieć wprzód, k t o je w y d a j e i że w y d a j ą c y m a p r a w o p o t e m u . Ów i m p e r a t y w k a t e g o r y c z n y K a n t a t o coś z t a j n y c h w ł a d z k o n s p i r a c y j n y c h , k t ó r e w y d a j ą r o z k a z y , a n i k t t y c h władz nie z n a , ani wie, gdzie przebywają. T a k i e władze t y l k o w a n o r m a l n y m ) Zobacz moją rozprawę : Główne zasady etyki Kanta a etyka chrześcijańska w Przeglądzie powszechnym z r. 1913, czerwiec i lipiec. 1 MODEKiNiZM W K.SIĄZUU rUL.SK.IJiJ stanie społeczeństwa p o w s t a ć mogą. G d y b y k t o chciał w o w y m , i m p e r a t y w i e " widzieć głos Boży, objawienie się Boga, b y ł o b y , t o naprzód wbrew systemowi K a n t a , k t ó r y Boga wpływu n a moralność, a powtóre byłoby to u s u w a od twierdzeniem, w y m a g a j ą c e m g r u n t o w n e g o , ścisłego u d o w o d n i e n i a , k t ó r e g o d o tąd z K a n t y s t ó w nikt nie uskutecznił. W r ó ć m y atoli p o tej koniecznej dygresyi d o k o n t y n u o w a n i a naszej k w e s t y i o sumieniu. Widzieliśmy t e d y , że su mienie jest r o z u m e m p r a k t y c z n y m , k t ó r e p r a w o ludzkie czy Boskie zastosowuje d o k o n k r e t n e g o czynu i orzeka, czy było w y k o n a n e czy p r z e k r o c z o n e , e w e n t u a l n i e p r z e d c z y n e m ogłasza istnienie obowiązku spełnienia p e w n y c h czynności, — z a n i e c h a n i a innych. S u m i e n i e może b y ć fałszywe i p r a w d z i w e . Że może być s u m i e n i e t a k ż e fałszywem, doświadczenie p o u c z a i r o z u m t o ł a t w o p o j m u j e . W s t a r o ż y t n o ś c i i dziś jeszcze u n a r o d ó w p o gańskich niejednemu zapewne nakazywało sumienie składać ofiary f a ł s z y w y m b o g o m , a przecież b y ł o t o sumienie fałszywe. Prześladowanie prawdziwej religii odbywa się p e w n i e niejednego w y z n a w c ę fałszywych religii p o d w p ł y w e m przez nakazu s u m i e n i a , a przecież sumienie w t y m razie jest fałszywem. Nie jednej zapewne już zbrodni dokonano pod wpływem fałszy wego s u m i e n i a . R o z u m t e ż j a s n o widzi, że t a k b y ć m u s i . Sędzią czynu powiedzieliśmy jest r o z u m . l u d z k i . A r o z u m może się przecie mylić. Może się mylić twierdząc, że p e w n e p r a w o istnieje, choć w rzeczywistości nie istnieje i o d w r o t n i e . Może się mylić w aplik a c y i p r a w a . Może sądzić, że p e w n e p r a w o w d a n y m w y p a d k u m a zastosowanie, choć go w rzeczywistości nie m a . I d l a t e g o b y ł o j u ż z g ó r y d o przewidzenia, że B ó g t a k , j a k n i e pozostawił* swych d o g m a t ó w r o z t r z ą s a n i u r o z u m o w i poszczególnych ludzi, t a k nie p o z o s t a w i i swej e t y k i dowolnej i n t e r p r ę t a c y i s u m i e n i a ludzkiego, ale u s t a n o w i n i e o m y l n e g o , sędziego, k t ó r y b y mylnie ogłaszał i t ł ó m a c z y ł p r a w o Boże. T a k i m nieo tłumaczem p r a w a Bożego jest p a p i e ż , są b i s k u p i w łączności z p a p i e ż e m pozostający. Sumienie w i e r n y c h Kościoła m a się u r a b i a ć we- Z»2 MODKKNLiiM. W KS1ĄZUE rOLSKIEJ dług p r a w a Bożego, i n t e r p r e t o w a n e g o nie p o d ł u g własnego za patrywania, ale według i n t e r p r e t a c y i Kościoła. B o w religii p o z y t y w n i e objawionej, jaką jest religia k a t o l . , nie wolno mieć ani swoich d o g m a t ó w religijnych, ani swej e t y k i , t y l k o t ę , k t ó r e j n a u c z a n i e o m y l n a władza. I d l a t e g o z tego, że k t o ś twierdzi, p r z y p u ś ć m y w najlepszej wierze, iż głosi pewną n a u k ę , b o m u t a k s u m i e n i e k a ż e , l u b p o s t ę p u j e według p e w n y c h zasad etycz n y c h , zgodnie ze swojem s u m i e n i e m , b y n a j m n i e j nie w y p ł y w a , że o n p o s i a d a o b j e k t y w n ą p r a w d ę lub p o s t ę p u j e według słu szności. N a urobienie jego fałszywego sumienia t a k j a k i n a urobienie fałszywego sądu mogły w p ł y n ą ć p r z e r ó ż n e okoliczności: b r a k odpowiedniej wiedzy religijnej, opinia publiczna, fałszywe światopoglądy, uprzedzenia, namiętności, wychowanie domowe i szkolne i t . d. K a t o l i k d o b r y , widząc, że jego z a p a t r y w a n i a są' niezgodne z n a u k ą Kościoła, p o t ę p i o n e p r z y p u ś ć m y papieża, nie będzie n i g d y ich p o d t r z y m y w a ł , swem sumieniem i przeciwstawiając przez zasłaniając się ale swe je Kościołowi, sumienie w e d ł u g n a u k i Kościoła skoryguje. O ile k t o zawinił, iż doszedł d o fałszywego s u m i e n i a , t r u d n o nieraz osądzić i osą dzenie m u s i m y zostawić B o g u , ale t o p e w n a sprzecznego z n a u k ą że k t o głosi ccś p a p i e ż a , g d y ją t e n ż e j a k o nauczyciel Kościoła ogłasza, t e n m a sumienie fałszywe i nie powinien się zasłaniać sumieniem, ale swe sumienie n a p r a w i ć według n a u k i Kościoła. W świetle t y c h r o z w a ż a ń k a ż d y oceni w a r t o ś ć j ą c y c h słów A u t o r a : „ I z r następu g ó r y m o ż n a b y ł o przewidzieć . . . że wielu z nich ów w i e k u i s t y n a m i e s t n i k C h r y s t u s a p r a w o d a w c a i k a p ł a n , k t ó r y m jest prorok sumienie, d o p r o w a d z i do z a t a r g u z widzialną głową Kościoła i że p o m i m o t e g o w nie wzruszonej jak nauczał pozostaną pewności, Towiański, zaś obca czyj a bądź wola tylko iż są w kościele, albowiem, grzech własny człowieka, nie może go z Kościoła w y k l u c z y ć " . Ci wszyscy, k t ó r z y p o p a d l i w z a t a r g z głową Kościoła (ma tu A u t o r n a myśli T y r e l l a i Modernistów) nie mogą się zasłaniać s u m i e n i e m , b o j a k o k a t o l i c y wiedzieli l u b mogli o t e m wiedzieć, że ich sumienie b y ł o w t y m razie „samozwańczym 283 MODERNIZM W KSIĄŻCE POLSKIEJ n a m i e s t n i k i e m C h r y s t u s a , f a ł s z y w y m p r o r o k i e m , fałszywym p r a wodawcą i k a p ł a n e m " . P e w n o ś ć , że pozostali w kościele, choć ich p a p i e ż wykluczył, polegała też n a złudzie i nic w t e m p o w a g a (sic\) T o w i a ń s k i e g o nie z m i e n i ! J a k i jest w p ł y w s u m i e n i a n a p o z n a n i e Boga? Właściwie t o raczej p o z n a n i e B o g a m a w p ł y w n a sumienie, a nie o d w r o t n i e . I m lepiej, żywiej B o g a p o z n a j e m y , t e m i sumienie nasze staje się lepsze, delikatniejsze. K t o m a fałszywe pojęcie o Bogu, t e n będzie miał t a k ż e i sumienie fałszywe. A z a t e m znajomość B o g a p o p r z e d z a formowanie się sumienia, a nie o d w r o t n i e , j a k chce A u t o r , sumienie p r o w a d z i d o p o z n a n i a Boga. B o sumienie nie jest j a k i m ś w r o d z o n y m i n s t y n k t e m , k t ó r y b y n a m , nawet bez u p r z e d n i e g o p o z n a n i a z naszej s t r o n y , w s k a z y w a ł nasze obowiązki i p r o w a d z i ł d o B o g a , ale s u m i e n i e jest głosem, n a kazującym poprzód n a m spełnić obowiązki, nałożone przez B o g a , już poznanego. K a ż d y rozumny, z a n i m się poczuje do p e w n y c h " obowiązków, m u s i w p r z ó d wiedzieć, s k ą d t e obowiązki pochodzą, k t o je n a k ł a d a i czy m a d o t e g o p r a w o . T y l k o obo wiązki i m p e r a t y w u K a n t o w s k i e g o są t a k i m deus ex machina, gdzie n i k t nie wie, c z e m u jest o b o w i ą z a n y spełnić t o l u b owo, k t o m u t o n a k a z u j e , czy m a p r a w o n a k a z y w a n i a i t . p . Sumienie jeśli jest prawdziwe, wpływa n a głębsze i d o kładniejsze p o z n a n i e B o g a ; jeśli człowiek idzie za p r a w d a i w e m s u m i e n i e m i życie jego staje się c z y s t e m niezamąconem m i ę t n o ś c i a m i , t o i znajomość B o g a w n i m rośnie. na Sprawdza s i ę n a n i m już t u n a ziemi, co powiedział P a n J e z u s : „Błogo sławieni czystego serca, a l b o w i e m oni B o g a oglądają", t. j . widzą jego działanie w n a t c h n i e n i a c h łaski, w p r z y r o d z i e , w zda r z e n i a c h szczęśliwych i w klęskach, p o d c z a s g d y o d d a n i m i ę t n o ś c i o m mają na u m y s ł i serce j a k b y gęstą mgłą p r z y s ł o n i ę t e , iż B o g a nigdzie nie widzą. A więc z d a n i a A u t o r a : Sumienie jest wielkim m i s t r z e m religii, jest najbliższem n a r z ę d z i e m p o z n a n i a B o g a ; nie r o z u m ale sumienie p r o w a d z i d o B o g a " są p r z e s a d n y m i , o ile podają s u m i e n i e za drogę, wiodącą d o p o z n a n i a B o g a , są zaś p r a w d z i w e mi w t e m znaczeniu, że k t o idzie stale z a p r a w d z i w e m s u m i e n i e m , t e n n a b i e r a z czasem 284 MODERNIZM W KSIĄŻCE POLSKIEJ głębszej znajomości Boga. M e sumienie m u ją daje, ale r o z u m , w i a r a i ł a s k a , a sumienie t y l k o u s u w a grzechy, namiętności, a t e m s a m e m u s u w a p r z e s z k o d y działaniu r o z u m u , w i a r y i łaski. 3. S k o r o z a p a t r y w a n i a M o d e r n i s t ó w n a objawienie, zmysł religijny, sumienie są b ł ę d n e m i , m u s i też b y ć b ł ę d n ą ich t e o r y a o wierze, k t ó r a się cala n a t a m t y c h pojęciach opiera. „ W i a r a , zdaniem Modernistów, rzeniem jest wizyą Boga osobistą, nie zaś wie o p a r t e m n a t e m , co się słyszało" (325). Wykazaliśmy już że t . zw. zmysł religijny wcale nas nie p r o w a d z i d o B o g a , nie może n a m t e d y d a w a ć wizyi B o g a . Z m y s ł religijny nie jest objawieniem się B o g a , ale wyrazem r o z u m n e j n a t u r y l u d z k i e j . P o n a d t o d o d a j e m y , że t e o r y a Mo dernistów o b e z p o ś r e d n i m k o n t a k c i e z B o g i e m jest w dzie zwietrzałą teorya Ontologów o b e z p o ś r e d n i e m Boga, jest s e n t y m e n t a l i z m e m zasa widzeniu niemieckich filozofów w guście J a c o b i ' e g o , opiera z r a c y o n a l i s t y c z n y m i p r o t e s t a n c k i m i teolo g a m i religię n a uczuciu i osobistem doświadczeniu. Twierdzi, lecz n i c z e m nie u z a s a d n i a , że g d y człowiek doznaje uczuć reli gijnych n. p . t ę s k n o t y za ideałem, t o się m u B ó g w t e d y o b j a w i a , t a k , j a k g d y b y wykluczoną b y ł a p o m y ł k a b r a n i a włas n y c h p r z y w i d z e ń za objawienie Boże. I n d y f e r e n t y z m religijny b y ł b y r e z u l t a t e m t e g o s y s t e m u , boć w k a ż d e j religii d o z n a w a ć m o ż n a religijnych doświadczeń, k t ó r e k a ż d y może u w a ż a ć z a objawienie Boże. M e m a r a c y i , stojąc n a s t a n o w i s k u s y s t e m u M o d e r n i s t ó w u w a ż a ć objawienia C h r y s t u s o w e za j e d y n i e p r a w dziwe. M a h o m e t a n i n , zupełnie słusznie ze s t a n o w i s k a systemu Modernistów, m o ż e u w a ż a ć M a h o m e t a za p r a w d z i w e g o , a C h r y stusa za fałszywego proroka. Twierdzenie, że kościół katol. jest j e d y n i e p r a w d z i w y , b o w n i m przechowuje się n a j d o s k o nalej d u c h C h r y s t u s o w y , nie polepszy s y t u a c y i , b o jest z a n a d t o ogólnikowe, a p r o t e s t a n t o w i i p r a w o s ł a w n e m u t a pełnia d u c h a Chrystusowego w kościele k a t o l . w y d a się raczej zepsuciem p i e r w o t n e j , j a k mówią, p r o s t o t y d u c h a Kościoła przez Chry s t u s a założonego. M o d e r n i z m p o z b a w i a Kościół k a t o l i c k i d o wodów, o p a r t y c h n a P i ś m i e Św., n a h i s t o r y i , n a rozumie, a zo s t a w i a m u j a k o d o w ó d t y l k o o d d z i a ł y w a n i e n a w r a ż e n i a ludz- 285 MODERNIZM W KSIĄŻCE POLSKIEJ kie, a w i a d o m o j a k wrażenia są osobistemi, zależnemi od kul t u r y d a n e g o osobnika, od jego s y m p a t y i cźy a n t y p a t y i , mi łości czy nienawiści, o d u p r z e d z e ń d o d a n e g o p r z e d m i o t u . Od i n d i f e r e n t y z m u t y l k o j e d e n k r o k d o a g n o s t y c y z m u , a od tego d o a t e i z m u . M o d e r n i z m chce bronić ludzkość s w y m s y s t e m e m p r z e d a t e i z m e m , a s a m ją w a t e i z m w t r ą c a . „Wiara, powiada Autor, nie jest wierzeniem, opartem n a t e m , co się słyszało". W t a k i e m pojęciu w i a r y mieści się, zdaniem Autora, „krzycząca tautologia logiczna". „Wiara, t a k d o w o d z i tautologii A u t o r , jest u z n a n i e m p r a w d y tego, co n a m mówią, ponieważ w i e r z y m y t e m u , k t o m ó w i . P r a w d ę zaś religii objawia n a m s a m Bóg przez p e ł n o m o c n i k ó w sw oich w ściele, w i e r z y m y p r z e t o , j a k orzeczono n a soborze skim, propter auctoritatem Dei revelantis, Ko r watykań wierzymy, bo Bóg k a z a ł wierzyć, czyli w i e r z y m y , ponieważ już wierzyliśmy. Zdając sobie spraw ę z t e j krzyczącej r tautologii logicz n e " ] ' , ojcowie s o b o r u d o d a w a l i , że w i a r a jest cnotą nadprzy rodzoną. Czyli w przeciwieństwie d o p r a w d n a u k o w y c h , k t ó r e się narzucają, prawdy wiary wymagają pomocy woli, która wyręcza niedostateczność wszelkich d o w o d ó w r o z u m o w y c h czy m o r a l n y c h " (388). P r z e d e w s z y s t k i e m jest co najmniej b r a k i e m t a k t u i t r ą c i lekkomyślnością posądzać Ojców S o b o r u W a t y k a ń s k i e g o , gdzie był zgromadzony kwiat orzeczeń d o g m a t y c z n y c h , tautologię logiczną". umysłowości k a t o l i c k i e j , • o u k ł a d a n i e w k t ó r y c h " się p o p e ł n i a Gorzej jeszcze posądzać „krzyczącą tychże Ojców o ś w i a d o m e p o d a w a n i e w i e r n y m j a k o definicyi tego, co jest krzyczącą t a n t o l o g i ą logiczną. N a j g o r z e j , g d y się p o s ą d z a t y c h Ojców, że dla r a t o w a n i a s y t u a c y i uciekają się d o n a d p r z y r o dzonej p o m o c y Bożej, k t ó r a m a p o k r y ć ich t a u t o l o g i e i p o m ó c d o p r z e m y c e n i a i zaszczepienia „ g ł u p s t w a " mówię) w u m y s ł a c h wiernych. N a t y m (w sensie ustępie, n a Autora jednym zresztą z wielu, d o w o d n i e się p o k a z u j e , j a k A u t o r r z u c a na p r a w o i n a łewo oskarżenia, nie zdając sobie s p r a w y z d o n i o słości t a k i e g o p o s t ę p o w a n i a . A teraz wróćmy do argumentacyi Autora. W argumen- 286 MODERNIZM W KSIĄŻCE POLSKIEJ t a c y i p r z y t o c z o n e j z d r a d z a A u t o r , t a k j a k zresztą w całej o m a wianej części książki, o g r o m n ą konfuzyę pojęć. Przedewszyst k i e m nie rozróżnia pojęcia wiedzy od w i a r y . W i e d z a jest wi dzeniem p r a w d y , b e z p o ś r e d n i e m l u b p o ś r e d n i e m . W t o , że świat istnieje, że całość jest większą od części, że t w i e r d z e n i e P y t a g o rasa jest p r a w d z i w e , nie p o t r z e b u j ę wierzyć, b o t o wiem, wi dząc t e p r a w d y czy przez doświadczenie, czy przez ich oczy wistość, czy wreszcie przez d o w ó d j a k p r z y t w i e r d z e n i u P y t a g o r a s a . T a w i a d o m o ś ć t y l k o przenośnie może się n a z y w a ć wiarą. W i a r ą w ścisłem znaczeniu jest uznanie jakiego twierdzenia za p r a w d z i w e n a słowo drugiego, n a jego porękę, dla jego p o wagi. P o w a g a d r u g i e g o z a s t ę p u j e t u t a j r a c y e . Oczywiście, b y wiara m o j a b y ł a rozumną, muszę, n i m n a czyje słowo uwierzę, w p r z ó d p r z e k o n a ć się (nie wierzyć, ale wiedzieć), że t e n , na czyje słowo m a m wierzyć, zasługuje n a wiarę, t. j . że może znać t o , o czem t w i e r d z i i jest t a k u c z c i w y m , że mię w b ł ą d nie chce i nie może w p r o w a d z i ć . W i a r a religijna jest u z n a n i e m p e w n e g o z d a n i a za p r a w d ę dlatego, że Bóg mi t ę p r a w d ę objawił. T u t a j powagą, dla k t ó r e j p r z y j m u j ę p e w n ą p r a w d ę , jest Bóg. Z a n i m ją p r z y j m ę n a słowo Boże, w p r z ó d u d o w a d n i a m sobie r o z u m e m , że Bóg istnieje i że p r a w d ę , w k t ó r ą m a m wierzyć, rzeczywiście objawił. Obja wienie tej p r a w d y u d o w a d n i a m j a k o fakt n a p o d s t a w i e źródeł h i s t o r y c z n y c h , j a k i e m i są P i s m o św. i t r a d y c y a . P o n i e w a ż zba d a n i e f a k t u objawienia pewnej p r a w d y nie jest ł a t w e m , więc mogę, nie b a d a j ą c s a m , polegać n a a u t o r y t e c i e Kościoła, o k t ó r y m wiem (nie wierzę n a razie, ale wiem), b o t o ł a t w o w y k a z a ć z P i s m a Św., j a k o d o k u m e n t u h i s t o r y c z n e g o , że został przez C h r y s t u s a u s t a n o w i o n y i jest n i e o m y l n y m w ogłaszaniu p r a w d objawionych. Stąd katechizmowa definicya wiary: wierzyć z n a c z y u z n a w a ć za p r a w d ę co Bóg objawił, a Kościół d o wie rzenia p o d a j e . A u t o r y t e t B o g a jest racyą formalną mej w i a r y , Kościół jest poznałem wiernym tłumaczem objawienia Bożego. Skoro (nie u w i e r z y ł e m n a razie), że B ó g istnieje i ani omylić się, a n i w b ł ą d mię w p r o w a d z i ć nie może, n a d t o skoro p r z e k o n a ł e m się, że p e w n ą prawdę objawił, przeko- . 287 MODERNIZM W KSIĄŻCE POLSKIEJ n a ł e m się przez własne b a d a n i e , a l b o Kościół k a t o l . mi t o p o wiedział, o k t ó r y m w i e m , że się mylić nie może, w t e d y cał k i e m r o z u m n i e i legalnie o b u d z a m sobie a k t w i a r y w p e w n ą p r a w d ę , opierając się n a p o w a d z e B o g a . Widzenie p r a w d y bez pośrednie czy p o ś r e d n i e , j a k t o b y w a p r z y wiedzy, mi tutaj zastępuje p o w a g a Boża. T a k , j a k k i e d y w i a r o g o d n y człowiek mi coś mówi, j a z b a d a w s z y jego wiarogodność, wierzę n a jego słowo, t a k t u t a j , we wierze religijnej, p r z e k o n a w s z y się o istnie niu B o g a i fakcie objawienia wierzę n a słowo B o g a . Gdzież w t y m procesie o w a „ki&ycząea t a u t o l o g i a l o g i c z n a ? " Autor twierdzi na tem ,,że wiara nie jest wierzeniem, co się słyszało" a A p o s t o ł św. P a w e ł uczy opartem iż „ w i a r a ze s ł u c h a n i a , a słuchanie przez słowo C h r y s t u s o w e " . ( R z y m . 10,17). D o w i a r y jest p o t r z e b n ą łaska. Ł a s k a , z d a n i e m A u t o r a , r a z e m z wolą l u d z k ą m a w y r ę c z y ć „niedostateczność wszelkich d o w o d ó w r o z u m o w y c h czy m o r a l n y c h " . I t u jest p e w n a konfuzya pojęć. W e d ł u g n a u k i Kościoła w akcie w i a r y biorą udział i r o z u m i wola i łaska. Sobór W a t y k a ń s k i stanowczo p o d k r e ś l a udział r o z u m u w akcie w i a r y . U c z y , iż u z n a n i e p r a w d w i a r y nie jest ś l e p y m pociągiem d u s z y — motus animi caecus •— ale p o s ł u s z e ń s t w o wierze jest zgodne z r o z u m e m " . W k a n o n i e 3 . p o t ę p i a Sobór t y c h , k t ó r z y mówią, iż „ludzie bywają pociągani do wiary tylko wewnętrznem, osobist«$& doświadczeniem a l b o o b j a w i e n i e m p r y w a t n e m " . P i u s X . k a ż e składać w y z n a n i e w i a r y w t ę p r a w d ę , iż „ w i a r a nie jest ś l e p y m z m y s ł e m reli g i j n y m , w y b u c h a j ą c y m z k r y j ó w e k podświadomości, lecz p r a w dziwą zgodą r o z u m u " . J a k i e z a d a n i e p r z y p a d a r o z u m o w i we wierze? P r z e d e w s z y s t k i e m m u s i u d o w o d n i ć przesłanki w i a r y : istnie nie B o g a , jego p r a w d o m ó w n o ś ć , istnienie objawienia, względnie p e w n e j objawionej p r a w d y , w k t ó r ą w d a n y m w y p a d k u m a m y wierzyć. W c a l e z a ś nie jest p o t r z e b n ą rzeczą, j a k A u t o r myśli, b y r o z u m k a ż d ą p r a w d ę objawioną u d o w a d n i a ł , j a k się u d o w a d n i a p r a w d y m a t e m a t y c z n e . R a z , że między, p r a w d a m i objaw i o n e m i są t a j e m n i c e , k t ó r y c h w e w n ę t r z n e j oczywistości w y k a z a ć nie m o ż n a . Są i t a k i e , k t ó r e r o z u m ściśle u d o w o d n i ć może 288 MODERNIZM W KSIĄŻCE POLSKIEJ n. p . nieśmiertelność d u s z y , ale t a k i e g o u d o w o d n i e n i a nie p o t r z e b a d o a k t u w i a r y . W y s t a r c z y wiedzieć, że t e p r a w d y zo s t a ł y objawione, b y m o ż n a sobie obudzić a k t w i a r y w t e p r a w d y . Z a d a n i e m r o z u m u jest najwyżej dowieść, że d a n a objawiona p r a w d a nie sprzeciwia się r o z u m o w i , że jest możliwą. P o t e m p r z y g o t o w a n i u u m y s ł u przez r o z u m d o działania wola. P o n i e w a ż n i e k t ó r e z p r a w d przychodzi objawionych t. j . t a j e m n i c e są niewidoczne dla r o z u m u , - — i n n e choć mogą b y ć u d o w o d n i o n e — m o g ą n a s u w a ć p r z y n a j m n i e j n i e r o z t r o p n e wątpli wości, a w s z y s t k i e b y w a j ą wierzone nie dla oczywistości w e w n ę t r z n e j , ale dla powagi objawiającego Boga, przeto rozum s a m przez się nie jest s k ł o n n y d o u z n a n i a t y c h p r a w d . B o r o z u m , o ile nie pozostaje p o d w p ł y w e m i n n y c h w ł a d z duszy, t y l k o t e p r a w d y uznaje, k t ó r y c h oczywistość j e s t m u jawną i t o j a w n ą nie dla powagi z e w n ę t r z n e j ale dla r a c y i w e w n ę t r z n y c h . P o n i e w a ż p r z y wierze nie m a tej oczywistości, w s k u t e k tego. wola musi skłonić r o z u m , b y się n a praw dy r objawione zgodził. W o l a widzi w przyjęciu t y c h p r a w d d o b r o p e w n e dla siebie, dla t e g o s k ł a n i a r o z u m d o ich przyjęcia. K a ż e r o z u m o w i lekceważyć t r u d n o ś c i , p o d n o s z o n e przeciw p r a w d z i e objawionej, skoro m a udowodnione, iż p e w n a prawda jest rzeczywiście przez B o g a objawioną. W a k t a c h r o z u m u i woli p m r a g a łaska. Ł a s k a p o m a g a d o usunięcia u p r z e d z e ń d o p r a w d y objawionej. Ł a s k a oświeca r o z u m , że t e n dostrzeże dostateczność a r g u m e n t ó w n a d o w ó d , iż t a p r a w d a jest objawioną i że r o z u m o w i się nie sprzeciwia. T r u d n o ś c i , k t ó r e w y d a w a ł y się p i e r w o t n i e wielkiemi, maleją p o d w p ł y w e m łaski. Ł a s k a pociągnie wolę k u tej prawdzie odsłaniając jej p i ę k n o , d o b r o c z y n n e s k u t k i dla życia i dla wieczności. Ł a s k a osłabia n a m i ę t n o ś c i , k t ó r e się b u n t u j ą przeciw u z n a n i u tej p r a w d y , a przynajmniej b o widzą w t e m d l a siebie śmierć wielkie ścieśnienie. Ł a s k a d o d a j e męstwa do p o k o n a n i a w s z y s t k i c h , nieraz p r z y k r y c h k o n s e k w e n c y i w życiu, i d ą c y c h za przyjęciem d a n e j p r a w d y . T y s i ą c z n e m o t y w a , oczy wiście z r o z u m e m zgodne, m o ż e łaska p o d s u n ą ć r o z u m o w i i woli t a k , że człowiek w k o ń c u d o b r o w o l n i e z g a d z a się n a uznanie objawionej p r a w d y i obudzą w sobie w n i ą a k t w i a r y . Skoro 289 MODERNIZM W KSIĄŻCE POLSKIEJ j u ż człowiek uwierzył p r a w d z i e objawionej, dalszem d z i a ł a n i e m rozumu może b y ć pogłębienie z r o z u m i e n i a tej prawdy, usu nięcie t r u d n o ś c i przeciw niej p o d n o s z o n y c h i t. p . O t o k r ó t k i szkic g e n e z y a k t u w i a r y . W c a l e nie m a w n i m t e g o a b s o l u t n e g o p a n o w a n i a r o z u m u i bezwzględnej jego p r z e w a g i . O t y l e ro z u m w y s t ę p u j e o ile p o t r z e b a , b y a k t w i a r y b y ł a k t e m r o z u m n y m . W o ł a i ł a s k a odgrywają w t y m akcie wielką rolę. Ł a s k a i d o b r a wola jest p o t r z e b n ą nie n a t o , a b y „wyręczyć niedostateczność wszelkich d o w o d ó w r o z u m o w y c h czy m o r a l n y c h " ale b y u s u n ą ć te wszystkie przeszkody, które zasłaniają rozumowi wzrok, b y m ó g ł d o s t r z e c dostateczność dowodów, p o w t ó r e , b y skłonić rozum b y m i m o p e w n y c h jeszcze t r u d n o ś c i , nie opierał się p r a w d z i e . B o j a k już powiedzieliśmy r o z u m , choć m a d o s t a t e c z n e m o t y w a d o przyjęcia prawdy, gdyż p r z e s ł a n k i wiary są m u d o s t a t e c z n i e u d o w o d n i o n e , m ó g ł b y j e d n a k d a n e j p r a w d y nie przyjąć, gdyż ją m a p r z y j ą ć dla p o w a g i Boga, a r o z u m , k i e d y się n a sobie j e d y n i e opiera, p r z y j m u j e t y l k o t e p r a w d y , k t ó r y c h oczywistość b e z p o ś r e d n i o l u b p o ś r e d n i o widzi, j a k t o się rzecz m a p r z y p r a w d a c h m a t e m a t y c z n y c h i wielu i n n y c h prawdach naturalnych 4. D o g m a t a są symbolami, analogiami prawdy, są p r ó b ą bliższego określenia wiekuistego D o b r a n. p . wizya z m a r twychwstania ciał uplastycznia wizyę nieśmiertelności, nic więcej . . . Moderniści muszą p r z y z n a ć że ich pojęcie d o g m a t u różni się zasadniczo od pojęcia, j a k i e przez 19 wieków n i e p r z e r w a n i e i s t n i a ł o w Kościele i p o dziś d z i e ń istnieje. D o t ą d zawsze wie r z o n o , czy w e ź m i e m y n a u w a g ę czasy Apostolskie, czy okresy późniejsze, że d o g m a t z m a r t w y c h w s t a n i a ciał n a l e ż y dosłownie rozumieć o r z e c z y w i s t e m z m a r t w y c h w s t a n i u naszych ciał. . . N i k o m u n a m y ś l nie przyszło p r z y p u s z c z a ć , że z m a r t w y c h w s t a n i e ciał t o t y l k o „ s y m b o l n i e ś m i e r t e l n o ś c i " , i n n e m i słowy, że ciała nie zmartwychwstaną, a d o g m a t z m a r t w y c h w s t a n i a ciał upla s t y c z n i a t y l k o nieśmiertelność d u s z y , a może t y l k o wieczną p a m i ę ć c z y n ó w n a ziemi d o k o n a n y c h . T y c h , k t ó r z y w d o g m a t a n i e wierzyli t a k j a k b r z m i a ł y dosłownie, w y k l u c z a n o z K ó p. p. T . cxxxi. 19 MODERNIZM 290 W KSIĄŻCE POLSKIEJ ścioła, n a z y w a n o h e r e t y k a m i . Więc przez 19 wieków Kościół był w błędzie, boć z m a r t w y c h w s t a n i e ciał j a k o symbol, a r e a l n e zmartwychwstanie ciał, t o niebo a ziemia ; jakiegoś łącznika, b y t e d w a pojęcia pogodzić, nie m a ! Cóż t a k i e g o zaszło, że d o t y c h c z a s o w e pojęcie d o g m a t u , będące w s p o k o j n e m p o s i a d a n i u Kościoła przez 19 wieków, n a l e ż y n a g w a ł t wymienić n a inne? Czy może o d r o b n o s t k ę idzie t a k ą , że nie w a r t o się o pojęcia sprzeczać? S k ą d ż e t a rewizya pojęć? Moderniści nie mają d o t e g o ż a d n y c h p o d s t a w p o z y t y w n y c h c z y t o n a P i ś m i e Św., czy n a t r a d y c y i opartych, przeciwnie i P i s m o i t r a d y c y a głośno woła przeciw n i m — oni chcą t y l k o dogodzić n o w y m p r ą d o m m y ś l i dzisiejszej jak agnostycyzm, pozytywizm, materyalizm i inne. Dla dogodzenia t y m p r ą d o m skoszlawili pojęcie objawienia, dla nich psują pojęcie d o g m a t u . P o n i e w a ż a g n o s t y c y z m o w i i e m p i r y z m o w i nie podobają się d o w o d y , o p a r t e n a c u d a c h i p r o r o c t w a c h , a n a nich fundo wało się objawienie z e w n ę t r z n e , więc t r z e b a b y ł o zarzucić obja wienia z e w n ę t r z n e . " D o g m a t a katolickie nie p o d o b a j ą owym prądom, więc prądów pewnych dla uspokojenia Moderniści tlómaczą, ogólnych prawd przedstawicieli że d o g m a t a chrześcijańskich. b o t o o d p o w i a d a ich pojęciu objawienia. nistów m a t a k nieokreśloną i szczupłą to tylko Tem się t e ż onych symbole chętniej t o , Objawienie treść, że Moder niepodobna żądać od nich j a k i c h ś określonych p r a w d , szczegółowych d o g m a t ó w . Niechęć d o ś w i a t a , t ę s k n o t a za ideałem nieskończonego D o b r a , oto w s z y s t k o , co s t a n o w i ich objawienie. Żądać od t e g o r o d z a j u objawienia, b y się t a m znalazło miejsce n a Trójcę Św., Wcielenie S y n a Bożego, obecność C h r y s t u s a w E u c h a r y s t y i itd., b y ł o b y ż ą d a ć niemożliwości, b o w objawieniu w e d ł u g pojęcia M o d e r n i s t ó w n i k t jeszcze nie doświadczył t y c h p r a w d . A przecież coś z d o g m a t a m i katolickimi szczegółowych trzeba było zrobić, inaczej jeszczeby k t o pomyślał, że objawienie Moder nistów, w k t ó r e m nie m a o w y c h p r a w d , m u s i b y ć c h y b a nie katolickie czyli fałszywe. Więc powiedziało się, że i w Moder nizmie są d o g m a t a , ale one są w y r a z e m wysiłku bliższego okre ślenia najwyższego Dobra, są s y m b o l a m i . Ale cży nie było- 291' MODERNIZM W KSIĄŻCE POLSKIEJ r o z u m n i e j z a m i a s t p r z y s t o s o w y w a ć się d o pojęć p r ą d ó w w s p o m n i a n y c h z b a d a ć w a r t o ś ć t y c h p r ą d ó w , w s k a z a ć źródła ich obłędu i r o z p r a w i ć się z n i m i ? Czy Moderniści może są przekonani o p r a w d z i e t y c h p r ą d ó w ? W t a k i m razie t r z e b a p o d a ć a r g u m e n t a t e g o p r z e k o n a n i a i zwalczyć w p r z ó d a r g u m e n t a o b o z u przeciw nego. Twierdzenie, że t r z y m a n i e się w religii d a w n y c h pojęć o d s t r ę c z y świat i n t e l i g e n t n y od religii, nie jest jeszcze d o w o d e m , że d o t y c h c z a s o w e pojęcia d o g m a t u są fałszywe, a nowe prawdziwe! Rzecz jest widoczna, że zmiany pojęcia dogmatu nie mogą Moderniści u z a s a d n i ć a n i h i s t o r y a , a n i P i s m e m Św., więc c h w y t a j ą się a p r i o r y s t y c z n y c h a r g u m e n t ó w . A p r i o r y z m w spra wie t a k "wielkiej wagi jest zawsze niebezpiecznym, bo o po błądzenie w tej m e t o d z i e b a r d z o ł a t w o . G ł ó w n y m a r g u m e n t e m , dlaczego d o g m a t a są s y m b o l a m i , a n a l o g i a m i , a nie w s p ó ł m i e r n y m i p r a w d y jest t e n , że B ó g j e s t i s t o t ą nieskończoną, a t o , co nieskończone, nie d a się inaczej pojąć a n i wyrazić j a k t y l k o analogią. J e s t d w o j a k a analogia. J e d n a , k t ó r a podaje n a m p r a w dziwe pojęcie rzeczy i jej p r z y m i o t ó w , j a k k o l w i e k nie daje n a m pojęcia sposobu w j a k i rzecz i jej p r z y m i o t y istnieją, ani stopnia intenzywności przymiotów. Dzieło zawsze odbija n a sobie p r z y m i o t y swego t w ó r c y . Czyni t o mniej l u b więcej d o s k o n a l e , zależnie od doskonałości dzieła, ale zawsze w p e w n y m s t o p n i u t o czyni. Z książki m o ż n a poznać wiedzę, intelligencyę autora, jego p o g l ą d y na różne s p r a w y , nieraz n a w e t jego w a r t o ś ć moralną. T a k s a m o obraz, rzeźba, dzieła m u z y c z n e i t . d. ujawniają p r z y m i o t y o d n o ś n y c h artystów. Rzecz p r o s t a , że m a l a r z , p o e t a , rzeźbiarz, muzyk nie m u s i w k a ż d e swe dzieło przelać całego swego k u n s z t u , s t ą d dzieła n a w e t t e g o samego m i s t r z a b ę d ą r a z doskonalsze, i n n y m r a z e m mniej d o s k o n a ł e , ale j e d n e i d r u g i e odzwierciedlają zdol ności artystyczne twórcy. sobie pojęcie o t w ó r c y . Na podstawie dzieł wytwarzamy T w ó r c a może b y ć d a l e k o genialniej- s z y m m u z y k i e m , m a l a r z e m , w o d z e m , a d m i n i s t r a t o r e m , niż m y sobie m y ś l i m y n a p o d s t a w i e jego dzieł, k t ó r e nie odbijają w całej 292 MODERNIZM W KSIĄŻCE POLSKIEJ pełni jego p r z y m i o t ó w , ale p r z y m i o t y te, k t ó r e m u p r z y p i s u j e m y n a p o d s t a w i e jego dzieł, rzeczywiście p o s i a d a , l u b o może w wyższym stopniu. P o d o b n i e rzecz się m a i z dziełami Bożemi. Dzieła t e t a k p r z y r o d z o n e j a k i n a d p r z y r o d z o n e odbijają n a sobie z koniecz nością p r z y m i o t y B o ż e : m ą d r o ś ć , wszechmoc, d o b r o ć i t . Oczywiście dzieła Boże odzwierciedlają d. n a m p r z y m i o t y Boże t y l k o niedoskonale. B ó g jest niesłychanie m ę d r s z y , piękniejszy, miłosierniej szy, sprawiedliwszy niż t o mogą n a m jego'dzieła n a sobie odbić. M i m o t o j e d n a k pojęciu n a s z e m u o d o b r o c i , mądrości i t. d. Boga, w y t w o r z o n e m u n a p o d s t a w i e dzieł Bo żych o d p o w i a d a rzeczywistość choć nie co d o s t o p n i a i spo sobu, v/ j a k i t e p r z y m i o t y w B o g u istnieją. Sposób b y t u Boga, bytu jego pojęcie, przymiotów, ale rzecz ich intenzywność odpowiadająca naszemu przewyższa pojęciu nasze znajduje się w Bogu. J a s n o t o p r z e d s t a w i a św. T o m a s z (p. 1, 9, 13, a. 3) : „ B o g a p o z n a j e m y z doskonałości stworzeń, p o c h o d z ą c y c h od niego. Te doskonałości są w B o g u w sposób w y ż s z y niż w stwo rzeniach. U m y s ł atoli nasz p o j m u j e je w e d ł u g s p o s o b u , w j a k i się znajdują w stworzeniach i stosownie d o t e g o , j a k je p o j m u j e t a k je też w y r a ż a w n a z w a c h . W n a z w a c h t e d y , k t ó r e m i się p o s ł u g u j e m y mówiąc o B o g u , należy baczyć n a d w i e rzeczy : n a doskonałości, w y r a ż o n e nazwą j a k d o b r o ć , życie i t . d. i n a sposób określenia t y c h doskonałości. 0 ile się m a n a względzie to, co oznaczają Bogu i b a r d z i e j nazwy, to nazwa właściwie przypada w ł a ś c i w i e niż s a m y m s t w o r z e n i o m . . . O ile atoli m a się n a względzie sposób, w j a k i n a z w y oznaczają p r z y m i o t y , t o n a z w y niewłaściwie są u ż y t e o B o g u , b o sposób w j a k i oznaczają p r z y m i o t y , p r z y p a d a t y l k o s t w o r z e n i o m " . P o n i e w a ż sposób, w j a k i istnieją p r z y m i o t y w Bogu, odpowiadające n a s z y m pojęciom, jest o d m i e n n y od tego, w j a k i t e p r z y m i o t y p o s i a d a j ą stworzenia, n a m bliżej n i e z n a n y , p r z e t o t r z e b a zgodnie z prawdą powiedzieć i mówili scholastycy, że nasze o B o g u są p r a w d z i w e , ale nie mają (non sunt univoca) identycznego pojęcia znaczenia z t e m , w j a k i e m się ich u ż y w a o p r z y m i o t a c h stworzeń, są analogicznymi. Analogia t a , j a k widać z przed- 293 MODERNIZM W KSIĄŻCE POLSKIEJ s t a w i e n i a d o p i e r o co p o d a n e g o daje p r a w d z i w e pojęcie o p r z y m i o t a c h B o ż y c h , j a k k o l w i e k sposób istnienia t y c h p r z y m i o t ó w w B o g u i s t o p i e ń i n t e n z y w n o ś c i jest nieskończenie r ó ż n y i d o skonalszy, niż n a m t o pojęcia analogiczne ze s t w o r z e ń zapo życzone wyrazić mogą. Jest inna jeszcze analogia n. p . , g d y m ó w i m y o ł ą k a c h zwana także metaforą. oświeconych b l a s k i e m Tak słonecz n y m , iż się śmieją, jest t o m e t a f o r a , s t ą d wzięta, iż m i ę d z y obliczem człowieka śmiejącego się a łąką słońcem oświeconą jest p e w n e , ale tylko, z e w n ę t r z n e p o d o b i e ń s t w o . Śmiech jest właściwością t y l k o człowieka, j a k o i s t o t y r o z u m n e j ^ ł ą c e przy pisuje się niewłaściwie t y l k o . Atoli dla z e w n ę t r z n e g o podobień stwa, mianowicie p o d o b i e ń s t w a radości, j a k i e sprawia widok oblicza u ś m i e c h n i ę t e g o człowieka i w i d o k b l a s k i e m słońca p r z e syconej analogii łąki, p o r ó w n a n i e opierają jest uzasadnione. N a się w s z y s t k i e poetyckie tego rodzaju przenośnie. Kiedy m ó w i m y o B o g u i człowieku, że i B ó g i człowiek jest m ą d r y , t o choć o B o g u t e n w y r a z jest t y l k o a n a l o g i c z n y m , przecież t o , co pojęciu m ą d r o ś c i o d p o w i a d a , i w B o g u i w człowieku się znajduje, choć w i n n y sposób w B o g u , a w i n n y w człowieku ; — lecz k i e d y o człowieku i łące m ó w i m y , że człowiek i łąka się śmieje, t o śmiech t y l k o jest w człowieku, a łące się t y l k o p r z y pisuje. T a k a j e s t różnica m i ę d z y j e d n ą a d r u g ą Pojęciu metaforycznemu, użytemu analogią. o B o g u , nie odpo w i a d a w B o g u ż a d e n p r z y m i o t , p r z y n a j m n i e j nie w tej formie, j a k t o m e t a f o r y c z n e pojęcie w y r a ż a . D l a t e g o pojęcie ryczne jest tylko uplastycznieniem, symbolem metafo jakiegoś du c h o w e g o p r z y m i o t u w B o g u . T a k n. p . P i s m o św. m ó w i o Bogu, iż jest o g n i e m , p o ż e r a j ą c y m : ,,Bo P a n B ó g twój jest ogień t r a wiący, B ó g z a w i s t n y " ( D e u t . 4 24). J e s t t o m e t a f o r a . Bóg nie jest ogniem, ale ogień w s z y s t k o niszczący jest d o b r y m b o l e m karzącej sym a potężnej sprawiedliwości Bożej. K i e d y zaś m ó w i m y o B o g u , że j e s t m ą d r y , sprawiedliwy, miłosierny, t o t e w y r a z y , choć analogiczne, nie są wcale m e t a f o r a m i a n i s y m b o l a m i p r z y m i o t ó w B o ż y c h , lecz oznaczają rzeczywiste przy m i o t y , w B o g u istniejące. Moderniści, a za nimi nasz A u t o r , nie 294 MODERNIZM W KSIĄŻCE POLSKIEJ uwzględniają różnicy, j a k a zachodzi m i ę d z y analogią a m e t a forą i d l a t e g o wszystkie pojęcia, j a k i e m a m y o B o g u , nazywają metaforami i symbolami — a wyraz „ a n a l o g i a " biorą w znaczeniu „ m e t a f o r y i s y m b o l u " . T a k i e z a p a t r y w a n i e tylko mija się z p r a w d ą , b o nasze pojęcia o B o g u t y l k o n i e k t ó r e są m e t a f o r a m i , i n n e z a ś są a n a l o g i a m i , t o p r a w d a , ale t a analogia nie p r z e s z k a d z a im, że są p r a w d z i w e m i i właściwemi. (Dok. n a s t . ) . Ks. Dr. M. Sieniatycki. Wojna i pokój. ( Z w y c i ę s t w o p i e r w i a s t k ó w p o k o j o w y c h w r o z w o j u ludzkości.) IV. Państwo było od początku i jest jeszcze organizacyą współdziałania i w s p ó ł z a w o d n i c t w a . Z m i e n i ł y się t y l k o formy j e d n e g o i d r u g i e g o s p o s o b u współżycia. S t a ł y się m n i e j p r z y musowe. W związku z odpowiedniemi państwa obecnie ludzie w e w n ą t r z bardziej pokojowo, mniej zmianami państwa, orężnie. w ustroju współzawodniczą Współzawodnictwo poko j o w e z a t a c z a coraz szersze kręgi t a k ż e w s t o s u n k u d o p a ń s t w z a g r a n i c z n y c h i ich m i e s z k a ń c ó w . Czy z jego r o z r o s t e m p o s t ę p u j e równolegle z a n i k w a l k z e w n ę t r z n y c h , z a n i k wojen mię d z y p a ń s t w a m i ? Może b a r d z o z n a c z n e ograniczenie s t a r ć orężnych w e w n ę t r z n y c h r ó w n o w a ż o n e j e s t w z r o s t e m wojen i ich zna czenia w rozwoju cywilizacyi? Może j e d n o d r u g i e znosi? Może w o s t a t e c z n y m w y n i k u t r u d n o stwierdzić, c z y i s t o t n i e p r z y m u s fizyczny j e s t dziś mniej r o z p o w s z e c h n i o n y m s p o s o b e m współ z a w o d n i c t w a niż d a w n i e j ? J e ż e l i b y u d a ł o się u p r a w d o p o d o b n i ć , że p a ń s t w a nowoczesne rzadziej rozstrzygają swe s p o r y orężną rozprawą, w ó w c z a s o d p a d ł b y z a r z u t , polegający stawianiu niewątpliwie wnętrznych między ciągłego skutecznemu powtarzania na ograniczeniu się przeciw walk we zatargów zbrojnych się p o ukończeniu państwami. Ich liczba i doniosłość zmniejszyła wojen n a p o l e o ń s k i c h . P o r ó w n u j ą c czasokres od r o k u 1815 d o 296 WOJNA I POKÓJ k o ń c a X I X - g o w i e k u z dziejami Grecyi i R z y m u , k t ó r y c h cywilizacya wycisnęła t a k głębokie p i ę t n o n a życiu ś w i a t a chrze ścijańskiego, p o r ó w n u j ą c ów czasokres z przebiegiem W3^padków p o rozbiciu p a ń s t w a zachodnio-rzymskiego, t r u d n o z a p r z e c z y ć istnieniu oczywistej różnicy w r o z s t r z y g a n i u wych międzypaństwo sporów. J e d y n i e w pierwszych wiekach c h r z e ś c i j a ń s t w a w czasie r o z k w i t u c e s a r s t w a z a c h o d n i o - r z y m s k i e g o k t o wie, czy nie m o ż n a b y w s k a z a ć n a mniejwięcej równie długi okres w y bitnie p o k o j o w y . P a ń s t w o się rozrosło. Pax Romana objęła wielkie p r z e s t r z e n i e . B y ł y chwile w y r a ź n e g o zmniejszania wojen, p r o w a d z o n y c h w krajach granicznych. Coprawda się we w n ą t r z p a ń s t w a p i e r w i a s t e k p r z y m u s o w y zaznaczał się istnie n i e m niewoli w sposób n i e z n a n y społeczeństwom nowoczesnej cywilizacyi. Sześć wielkich mocarstw europejskich (Anglia, R o s y a, N i e m c y , F r a n c y a , A u s t r o - W ę g r y , W ł o c h y ) p o r o k u 1815 m i ę d z y sobą t o c z y ł o wojen niewiele. N i e t o c z y ł y żadnej od r o k u 1815—• 1849 i od 1871—1914. P r o w a d z i ł y wówczas wojny, ale z inn e m i p a ń s t w a m i , a nie m i ę d z y sobą. N a r o k 1849 p r z y p a d a wojna A u s t r y i z K r ó l e s t w e m S a r d y n i i , k t ó r e później rozrosło się w W ł o c h y i s t a ł o się szóstem wielkiem m o c a r s t w e m e u r o pejskiem. Anglia i R o s y a t y l k o r a z j e d e n p o r o k u 1815 t o c z y ł y wojnę z j e d n e m z sześciu wielkich m o c a r s t w . W r o k u 1854 A n glia r a z e m z F r a n c y ą p r o w a d z ą wojnę k r y m s k ą przeciw R o s y i . P o l i t y k a Anglii p r z y c z y n i ł a się w znacznej mierze, może w w y ż s z y m stopniu, niż i n n y c h p a ń s t w , d o pokójowości czasokresu, 0 k t ó r y m m o w a . Anglia zasłużyła n a m i a n o p a ń s t w a najbar dziej pokojowego. P o z a wojną k r y m s k ą Anglia p r o w a d z i ł a wyłącznie w o j n y kolonialne. J e d n a z nich, wojna z B u r a m i , r o z p o c z ę t a w r o k u 1900 p r z y b r a ł a większe r o z m i a r y . A n i wojna krymska, ani w o j n a z B u r a m i nie mogą r ó w n a ć się z w o j n a m i n a p o l e o ń s k i e m i 1 z wojną obecną. Toczyły się dalej od k r a j u macierzystego. B y ł y znacznie m n i e j s z y m wysiłkiem p i e n i ę ż n y m i w o j s k o w y m , b o Anglia p o w o ł a ł a p o d b r o ń s t o s u n k o w o niewiele ludzi. W życiu gospodarczem w y w o ł a ł y znacznie mniejsze z m i a n y . Anglia b y ł a 297 WOJNA I POKÓJ w czasie w o j n y k r y m s k i e j i w czasie w o j n y z B u r a m i b e z p o ś r e d n i o wciągnięta w wir w o j n y , i obecnie. Anglia t o c z y ł a w t y m czasie liczne mniejsze kolonialne, dzięki k t ó r y m pax mniej niż za N a p o l e o n a britannica I. wojny objęła coraz większe p r z e s t r z e n i e . Z a p o b i e g ł a w a l k o m licznych p l e m i o n , zamieszku j ą c y c h rozległe I n d y e angielskie, a liczących razem niewiele mniej głów, niż c a ł a E u r o p a k o n t y n e n t a l n a . W wieku X I X - y m E u r o p e j c z y c y o p a n o w a l i w n ę t r z e Afryki, przez co d o k o ń c z o n y został r o z p o c z ę t y j u ż p o p r z e d n i o podział Afryki m i ę d z y p a ń s t w a europejskie. Lwią część z a p e w n i ł a sobie Anglia. p o ł o w y X I X - g o wieku w n ę t r z e Afryki b y ł o widownią Około ciągłych s t a r ć orężnych, p o l o w a ń n a ludzi, w y p r a w w o j e n n y c h p o nie wolnika gwoli z y s k o w n e j s p r z e d a ż y t e g o t o w a r u , potrzebnego n a miejscu i za granicą. Anglia w y t ę p i ł a niewolę. W połowie X I X - g o w i e k u n a r z u c i ł a Afryce pacem drugiej britannicam. M a ł y b y ł współudział i n n y c h p a ń s t w w t e m wielkiem dziele. Ż a d e n j ę z y k w w i e k u X I X - y m nie rozpowszechnił się t a k zna cznie, j a k angielski. Anglia j e s t dziś n a j w i ę k s z e m i n a j l u d n i e j szem p a ń s t w e m ś w i a t a . Ma najliczniejszą flotę. N a m o r z u walczyła p o ukończeniu wojen n a p o l e o ń s k i c h rzadziej niż n a lądzie. J e j flota w pierw szej połowie X I X - g o wieku c z y n n ą b y ł a głównie w w y ł a p y waniu okrętów, przemycających niewolników i korsarskich. Później b o m b a r d o w a ł a S e w a s t o p o l i A l e k s a n d r y ę . P ó k i Anglia nie p r o w a d z i wojen, a p r o w a d z i ł a ich n a d e r m a ł o w stuleciu poprzedzającem sierpień r o k u 1914, jest czynnikiem, zabez pieczającym w w y s o k i m s t o p n i u p o k ó j n a z n a c z n y c h przestrze n i a c h l ą d u i m o r z a , p o d l e g ł y c h b e r ł u k r ó l a Anglii i cesarza Indyi. J e j d z i e r ż a w y kolonialne wzrosły znacznie w czasie dłu giego p a n o w a n i a królowej Wiktoryi. Po roku 1871 Francya s z u k a ł a w y n a g r o d z e n i a s t r a t poniesionych s k u t k i e m p r z e g r a n e j w o j n y z N i e m c a m i w p o m n o ż e n i u swych posiadłości kolonial n y c h . Tą drogą poszły N i e m c y i R o s y a . P r ó b o w a n o t ł u m a c z y ć przaważnie p o k o j o w y s t o s u n e k wielkich m o c a r s t w e u r o p e j s k i c h m i ę d z y sobą p o r o k u 1815 łatwem powiększaniem pozaeuro- zi/o WOJNA I POKÓJ pejskioh posiadłości, c z y n i ą c e m zadosyć w d o s t a t e c z n e j mierze ich z a b o r c z y m p o p ę d o m , czy p o t r z e b o m . Zadowolnione tymi z y s k a m i nie s z u k a ł y i n n y c h w wojnach m i ę d z y sobą. T a k ż e i t a okoliczność w pewnej mierze z a w a ż y ł a n a szali w y p a d k ó w w d u c h u p o k o j o w y m , ale d l a t e g o , że przez długie l a t a nie d o szło do zbrojnych mocarstwa starć europejskie. o podział Afryki i Nie b r a k ł o z a t a r g ó w doszło d o wojen. Anglia przez długie l a t a nie Azyi, między o podział, nie przeszkadzała orężnie a n i F r a n r y i , a n i N i e m c o m w o b s a d z a n i u ziem poza E u r o p ą . C o p r a w d a r o z r o s t k o l o n i a l n y Niemiec, choć bez p o r ó w n a n i a mniejszy niż francuski, budził w Anglii więcej za niepokojenia, p o n i e w a ż u w a ż a n o N i e m c y n a lądzie i n a m o r z u za znacznie silniejsze, niż F r a n c y ę — s t a n o w i s k o , k t ó r e nie wątpliwie w wysokim stopniu przyczyniło się d o w o j n y w r o k u 1914. Spór niemiecko-francuski wybuchu o podział Ma- rocca, w ciągu k t ó r e g o Anglia silnie p o p i e r a ł a F r a n c y ę , z o s t a ł ostatecznie p o k o j o w o z a ł a t w i o n y , ale wywołał napięcie, utrudniało pokojowe rozstrzygnięcie następnych które zatargów. T o s a m o m o ż n a powiedzieć o z y s k i w a n i u przez N i e m c y wpły wów w Turcyi. kiej wedle Anglików niepokoiła b u d o w a kolei b a g d a d z - planów niemieckich inżynierów i za niemieckie pieniądze. W pierwszej połowie 1914 r o k u i t e n z a t a r g załat wiono u m o w n i e , ale w z a j e m n e niedowierzanie p o z o s t a ł o . Po średnio s p o r y o podział ziem i w p ł y w ó w p o z a E u r o p ą p r z y c z y n i ł y się d o w y b u c h u w o j n y z r o k u 1914, ale nie b e z p o ś r e d n i o . P r z e z długie l a t a z a ł a t w i a n o je p o k o j o w o . G d y wielkim m o c a r s t w o m t r u d n o b y ł o dojść d o p o r o z u m i e n i a , godziły się n a r o z s t r z y g a n i e s p o r ó w przez s ą d y rozjemcze l u b n a dokonanie z a b o r u przez m a ł e p a ń s t w a (Kongo belgijskie), b y l e b y u n i k n ą ć wojny. Prusy w latach 1864—1870 trzykrotnie brały udział w zbrojnych z a t a r g a c h , z k t ó r y c h w y k w i t ł a n i e m i e c k a k o r o n a cesarska dla ich królów. I n n y c h wojen p o r o k u 1815 nie p r o wadziły. A u s t r o - W ę g r y od l a t 48 p o r a z p i e r w s z y wiodą wielką wojnę. Pierwsze l a t a p a n o w a n i a cesarza F r a n c i s z k a Józefa I-go r o z b r z m i e w a ł y częściej r o z g w a r e m walki. Dalsze b y ł y równie WOJNA I POKÓJ pokojowe, j a k pierwszych 33 l a t p o u k o ń c z e n i u wojen leońskich. W e F r a n c y i w w i e k u X l X - y m często z m i e n i a ł a się forma rządu. Jedynie Rosya n a zachodzie t ł u m i ł a k r o t n i e wojowała Napo cesarstwo okazało się wojowriiczem. p o w s t a n i a , n a wschodzie kilka z Turcyą. Obecnie p a n u j ą c y Mikołaj II., wstępując n a t r o n , d a ł i n i c y a t y w ę d o o b r a d m i ę d z y n a r o d o w y c h , obesłanych przez u r z ę d o w y c h przedstawicieli mocarstw, któ r y c h p r z e d m i o t e m b y ł o u t r z y m a n i e p o k o j u . A przecie nie u d a ł o się u n i k n ą ć w o j n y z J a p o n i ą . W o j n y ubiegłego stulecia Wojny trzydziestoletnie były stosunkowo i siedmioletnie wspomnieniem historycznem. Żadna krótkotrwałe. są dla n a s odległem z wojen p o n a p o l e o ń s k i c h n i e przeciągnęła się d o trzeciego r o k u . Dziś wielkie europejskie broń. powołują bardzo państwa znaczny procent ludności S p o s o b y t e c h n i c z n e współczesnego p r o w a d z e n i a wymagają ogromnego zużycia pocisków, środków pod wojny wybucho w y c h i i n n y c h z a p a s ó w . T r u d n o sobie w y o b r a z i ć , a ż e b y wojna prowadzona z tak wielkim n a k ł a d e m p r a c y i k a p i t a ł u m o g ł a t r w a ć siedem lat, c h o ć b y b r a k r o z s t r z y g a j ą c y c h w y n i k ó w w z b u dzał chęć p r z e d ł u ż e n i a wojny. Z podobnych przyczyn mało p r a w d o p o d o b n e m w y d a j e się p o n o w n y w y b u c h wielkiej w b j n y wkrótce p o ukończeniu żytego przygotowania obecnej. Zrozumienie potrzeby się d o nowej w o j n y p a r c i e m z a p a t r y w a ń i dążeń, s k i e r o w a n y c h b ę d z i e silnem nale po k u odroczeniu no wego s t a r c i a . N a z y w a j ą powszechnie ubiegłe stulecie o k r e s e m zbrojnego p o k o j u — określenie, zawierające p o t w i e r d z e n i e , ale i p e w n e ograniczenie w y w o d ó w , k t ó r y c h treścią podkreślenie siły czyn n i k a p o k o j o w e g o . I z b r o j n y p o k ó j j e s t p o k o j e m , ale, czy zna czenie t e g o p o k o j u n i e j e s t w w y s o k i m s t o p n i u pomniejszone ciężarami gospodarczymi, złączonymi z istnieniem tego stanu rzeczy? K o s z t a z b r o j e ń w ciągu X I X - g o wieku, a zwłaszcza w pierwszych l a t a c h X X - g o w z r a s t a ł y s z y b k o , ale nie s t a n o - 300 WOJNA 1 POKÓJ wiły znacznej części ogólnego d o c h o d u społecznego. N i e w z r a s t a ł y r ó w n o m i e r n i e we w s z y s t k i c h p a ń s t w a c h . W z r o s t d o b r o b y t u b y ł ogólny, choć r ó ż n y w r ó ż n y c h p a ń s t w a c h . Różnice t e nie o d p o w i a d a j ą różnicom w w y d a t k a c h n a zbrojenia. N i e w i a d o m o , czy p o s t ę p d o b r o b y t u i cywilizacyi nie b y ł b y w i ę k s z y m w razie znacznego zmniejszenia w y d a t k ó w n a zbrojenia, p e w n e m jest, że k o s z t a zbrojnego państwom łożenia pokoju coraz t o większych i oświatę, n a p o p r a w ę w a r u n k ó w nie ale uniemożliwiły kwot na zdrowotnych, szkolnictwo na ubezpie czenie społeczne i n a i n n e p o d o b n e cele. W n i e j e d n y m z t y c h d z i a ł ó w w z r o s t w y d a t k ó w b y ł większy, niż wojskowych. Ogólny p o z i o m cywilizacyi podniósł się m i m o k o s z t o w n y c h Gdy mowa zapominamy zakupno o pomniejszeniu oręża. urządzenia o kosztownych Dawniej domowego. nowoczesnych się p r y w a t n y c h broń była istotną Dziś zazwyczaj zbrojeń. zbrojeniach, wydatków częścią ludzie na składową mało kupują b r o n i n a swój osobisty u ż y t e k . W znacznej m i e r z e przerzucili ten wydatek na barki państwa. Przeceniają koszta pokojo- wości, złączone ze z b r o j n e m p o g o t o w i e m m o c a r s t w , ci, k t ó r z y zapominają, że p r z y g o t o w a n i a wojenne są źródłem dochodu d l a wielu członków społeczeństwa. P o m n i e j s z a n i e z n a m i o n p o k o j o w y c h w życiu n o w o c z e s n y c h społeczeństw powoływaniem się n a koszta zbrojnego pogo t o w i a w y d a j e mi się m a ł o u z a s a d n i o n e . Istnieją zjawiska, k t ó r e stanowią prawdziwsze, silniejsze u z a s a d n i a n i e poglądów, p o d a j ą c y c h w wątpliwość wzrost dążeń pokojowych w t o k u o s t a t niego stulecia. T r u d n o zaprzeczyć, że p r z y m u s o w y i p o w s z e c h n y obowiązek służby wojskowej, n i e z n a n y k r a j o m k u l t u r y anglo saskiej, Anglii i S t a n o m Z j e d n o c z o n y m , p r z y j ę t y za p r z y k ł a d e m rewolucyjnej F r a n c y i (la leree en masse k o n w e n t u ) we wszyst kich wielkich p a ń s t w a c h europejskich i w Japonii, p o w a ż n e ograniczenie c z y n n i k ó w p o k o j o w y c h . W stanowi okoliczności, że wiek X I X - y jest równocześnie stuleciem p o k o j u , a z a r a z e m przymusowego, powszechnego obowiązku służby wojskowej, t k w i niewątpliwie p e w n a sprzeczność. Władze państwowe od dawien dawna narzucały pod- 301 WOJNA I POKÓJ d a n y m p r z y m u s o w y i p o w s z e c h n y obowiązek s ł u ż b y wojskowej w chwilach wielkiego niebezpieczeństwa n. p . w razie oblężenia r m i a s t a . N a ogół w czasach, p o p r z e d z a j ą c y c h rewolucyę fran cuską, p r z y m u s o w y - i p o w s z e c h n y obowiązek służby wojskowej j e s t zjawiskiem w y j ą t k o w e m łających w dziejach n a r o d ó w , współdzia w w y t w o r z e n i u się nowoczesnej cywilizacyi. W rożytności powoływano pod broń wolnych z sta wykluczeniem niewolników. W średnich w i e k a c h obowiązek s ł u ż b y wojskowej ciężył p r z e d e w s z y s t k i e m na szlachcie, w mniejszym stopniu n a i n n y c h s t a n a c h . Uczeni, księża, nie służyli p r z y m u s o w o w woj sku. Później, gdy rozszerzano obowiązek służby wojskowej, zapewniano} b o g a t y m możność j a w n e g o , legalnego wykupienia się (system d o n i e d a w n a p r a k t y k o w a n y w R o s y i ) . Wiele p a ń s t w posługiwało się w o j s k a m i z a c i ę ż n e m i . S t a n y Zjednoczone i A n glia p o dziś dzień t y m s p o s o b e m zapewniają sobie p o t r z e b n ą ilość żołnierzy. Anglicy d o p i e r o w t o k u obecnej w o j n y z a p r o wadzili p r z y m u s s ł u ż b y wojskowej, z ł a g o d z o n y liczne m i ogra niczeniami. Wyznawanie zasad religijnych, wykluczających b e z w a r u n k o w o zabijanie bliźniego, jest d o s t a t e c z n y m p o w o d e m uwolnienia od czynnej służby. F r a n c u z i , t w ó r c y s y s t e m u powszechnej służby wojskowej, zastosowali go w najszerszej mierze. N a w e t księży, n y c h w i n n y c h p a ń s t w a c h , kilkanaście l a t t e m u zwolnio zobowiązali d o p r z y m u s o w e j s ł u ż b y wojskowej. P a ń s t w o z m u s z a d o speł n i a n i a czynności w o j e n n y c h t a k ż e i t y c h , k t ó r z y u w a ż a j ą bez w y j ą t k u k a ż d e p r z e l e w a n i e k r w i bliźniego za grzech, za u c z y n e k s p r z e c z n y z ich p o c z u c i e m m o r a l n e m l u b z ich w y z n a n i e m relig i j n e m . J e ż e l i j u ż nie wszyscy, t o p r z y n a j m n i e j księża p o w i n n i mieć możność u c h y l e n i a się od s ł u ż b y wojskowej w razie, je żeli zachodzi zasadami sprzeczność moralnemi i między religijnemi, wyznawanemi a powołaniem przez nich żołnierza. W o j s k o stałe F r y d e r y k a Wielkiego s t a n o w i ł o blisko 4 % lud ności. W czasie w o j n y nie d o c h o d z i ł y jego z a s t ę p y d o cyfry o .wiele większej. I n n e p a ń s t w a ówczesne w y s t a w i a ł y w s t o s u n k u d o ogółu swej ludności mniej wojska. P a ń s t w a nowo c z e s n e powołują p o d b r o ń 1 0 % całej ludności, j e d n e piątą osób WOJNA 1 POKÓJ 302 płci męskiej. Czyż m o ż n a m ó w i ć o zwiększaniu się dążeń p o kojowych? Pewne złagodzenie ciężarów obecnie n a społeczeństwa, wojskowych, tkwi w znacznem nakładanych zużywaniu w o ł a n y c h p o d b r o ń d o czynności pomocniozych, nie po złączo nych b e z p o ś r e d n i o z walką. D a w n i e j p r a w i e wszyscy żołnierze brali udział w b i t w a c h . Dziś z n a c z n y p r o c e n t żołnierzy nie może uczestniczyć w b i t w a c h . Około połowa z a j ę t a jest w za rządzie kolei i i n n y c h d r ó g , w zarządzie szpitali, p r o c h u , żywności, z a j ę t a jest pracą dostawami w urządzeniach pomoc niczych wszelakiego r o d z a j u , k t ó r e d a w n i e j b y ł y mniej u d o s k o nalone. W średnich wiekach u c z o n y c h nie p o w o ł y w a n o pod b r o ń . T a k ż e i dziś p a ń s t w o w pewnej mierze oszczędza w a r s t w y w y k s z t a ł c o n e . F i z y c y i chemicy, ludzie t e c h n i c z n i e w y s z k o leni, użyteczniejsi są w z a k ł a d a c h w y r o b u b r o n i , p r z y obsłudze telegrafów i telefonów, niż w r o w a c h strzeleckich. L e k a r z e p r a cują w szpitalach, k u p c y w i n t e n d a n t u r z e . Konieczności w o j skowe, nie mówiąc o i n n y c h , wykluczają powołanie wszyst kich mężczyzn, z d o l n y c h d o noszenia b r o n i . Ziemia m u s i b y ć nadal uprawianą, c h o ć b y w ograniczonej mierze. Kopalniom węgla nie m o ż n a o d e b r a ć w s z y s t k i c h sił roboczych, b o bez węgla koleje nie mogłyby przewozić żołnierzy, a zakłady p r o c h u i b r o n i m u s i a ł y b y zawiesić swe czynności, wyrobu niezbędne dla wojska. N a w e t z u w z g l ę d n i e n i e m t y c h okoliczności nie d a się zaprzeczyć, że b r a n i e u d z i a ł u b a r d z o znacznej ilości ludzi w wojnach nowoczesnych świadczy o t r w a ł o ś c i i sile współ c z y n n i k ó w wojowniczych naszej cywilizacyi. Objaw, o którym mowa, jest znamiennym przejawem coraz silniejszego w y o d r ę b n i a n i a w o j n y i p o k o j u . D a w n i e j wielu, ludzi chodziło stale z bronią w r ę k u . Obecnie w czasach d ł u g o letniego p o k o j u t y l k o ludzie w czynnej służbie wojskowej noszą broń. U ż y t e k z niej robią r z a d k o . W e F r a n c y i i w Anglii ofi cerowie w czynnej służbie p o z a g o d z i n a m i służby ubierają po cywilnemu, się nie noszą b r o n i . W chwili w y b u c h u wielkiej wojny b a r d z o z n a c z n a część m ę ż c z y z n u b i e r a się w mundur w o j s k o r / y i chodzi u z b r o j o n a . N a polu b i t w y żołnierze walczą 303 WOJNA I POKÓJ z wielkim wysiłkiem f i z y c z n y m i umysłowym. Wojna toczy się z n a k ł a d e m energii w i ę k s z y m , niż d a w n i e j . S t a ł a się i n t e n zywniejszą. P o z a p o l e m b i t w y w a l k i p r a w i e n i e m a . W czasach długoletniego p o k o j u w a l k i są b a r d z o r z a d k i e . P o k ó j współ czesny o d p o w i a d a idei p o k o j u w w y ż s z y m s t o p n i u , niż d a w niejszy s t a n p o k o j o w y . W o j n a t a k ż e staje się coraz t o p e ł n i e j szym w y r a z e m pojęcia o z n a c z a n e g o m i a n e m w o j n y . W o j n a współczesna jest wielkim n a k ł a d e m energii i k a p i t a ł u . Czyż d w a l a t a t a k i e j w o j n y nie r ó w n o w a ż y wielu pokojowych? Oceniając rozmiary intenzywności lat współczesnej w o j n y , nie m o ż n a z a p o m i n a ć o t e m , że ludzkość współczesną stać n a wielkie przedsięwzięcia w o j e n n e . P a ń s t w a przewyższają nowoczesne — m o ż n a bez wielkiej p r z e s a d y powiedzieć nieskończenie dawniejsze ilością ludzi. Przewyższają je — orga nizacyą życia społecznego. D o ż y l i ś m y znacznego p o s t ę p u w i e d z y l u d z k i e j , jej rozpowszechnienia c z e ń s t w a nowoczesne górują zywność nowoczesnej wśród szerokich mas. Społe zasobnością gospodarczą. Inten- w o j n y zmniejsza jej miejscowe ograni czenie. S t o s u n k o w o m a ł e p r z e s t r z e n i e p a ń s t w wojujących są bezpośrednio wciągnięte w wir w y p a d k ó w w o j e n n y c h . W Belgii i we F r a n c y i wojska jednej i drugiej s t r o n y walczą od p ó ł t o r a r o k u mniej więcej n a t y c h s a m y c h s t a n o w i s k a c h . W o j n a a u s t r y acko-włoska t o c z y się dziesiąty miesiąc n a s t a n o w i s k a c h , za j ę t y c h przez obie s t r o n y w chwili w y b u c h u w o j n y . Umiejsco wienie w o j n y n a s t o s u n k o w o małej p r z e s t r z e n i łączy się z p r z e k s z t a ł c e n i e m b i t w y polowej w w a l k ę , toczoną p r z e w a ż n i e w oko pach. Można p o d a w a ć w wątpliwość większą pokój owość współ- ' czesnej cywilizacyi r o z u m o w a n i e m b a r d z i e j p ó d s t a w o w e m i n i e c o więcej u z a s a d n i o n e m , niż p o w o ł y w a n i e się n a koszta zbroj n e g o p o k o j u . J e s t bardziej pokojową, atoli t y l k o dzięki ciągłej groźbie użycia p r z y m u s u fizycznego. W e w n ą t r z p a ń s t w a w ł a d z a ogranicza walki p o d d a n y c h groźbą k a r y , a n a z e w n ą t r z w s t r z y m u j e n a p a ś ć sąsiadów groźbą z b r o j n e g o ich o d p a r c i a . P o p i e r a swe g r o ź b y u t r z y m y w a n i e m odpowiedniego aparatu admini s t r a c y j n e g o , policyi, wojska. P r z y m u s fizyczny w wielkich r o z - 304 WOJNA I POKÓJ m i a r a c h istnieje in potentia. G d y b y go nie było, g d y b y nie b y ł o gróźb państwa, popartych możnością użycia siły, nie b y ł o b y także pokoju wewnętrznego i zewnętrznego. Nie można utoż samiać g r o ź b y z jej u r z e c z y w i s t n i e n i e m . Zmniejszanie się walki i wojen b y ł o b y z pewnością m o r a l n i e cenniejsze, g d y b y b y ł o ściśle d o b r o w o l n e , ale nie t r a c i całej swej w a r t o ś c i p r z e ^ t o , że w pewnej mierze łączy się z groźbą użycia p r z y m u s u . Pa m i ę t a j m y i o t e m , że p r z y m u s , o k t ó r y m m o w a , nie j e s t c z y s t o fizyczny, j a k b y n a pierwszy r z u t o k a w y d a w a ć się mogło. Nie m ó g ł b y b y ć s k u t e c z n y m , g d y b y nie miał p o p a r c i a w p r z y c h y l n e j opinii w a r s t w w p ł y w o w y c h . Współdziałanie i współzawodnictwo pokojowe stają coraz t o donioślejszymi c z y n n i k a m i w t o k u dziejów. s t y k a j ą się ze sobą coraz t o częściej. W a l k a ze się Ludzie zwierzętami i ludzi m i ę d z y sobą j e s t w z a n i k u . W o j n y t r w a j ą n a d a l . T r u d n o stwierdzić w y r a ź n y wzrost l u b oczywiste p o n i e c h a n i e tej f o r m y ludzkiego współżycia. J u ż t o s a m o dowodzi, że stosunkowo znaczenie wojen raczej maleje. R o z m i a r y i doniosłość t y c h form ludzkiego współżycia, k t ó r e polegają na współdziałaniu i n a w s p ó ł z a w o d n i c t w i e p o k ó j o w e m s t a n o w c z o wzrastają. W s t o s u n k u d o nich znaczenie dziejowe wojen zmniejsza się, p o n i e w a ż t r u d n o stwierdzić wzrost c z e ń s t w ludzkich. wojowniczości wśród nowoczesnych B ę d ę się s t a r a ł później społe uprawdopodobnić, że w o j n y obecnie są mniej z y s k o w n e , niż dawniejsze, że ich znaczenie gospodarcze szybkiego r o z r o s t u uległo pomniejszeniu innych w stosunku środków zarobkowania, do zapewnia j ą c y c h coraz t o większe zyski. Może b ę d ę miał sposobność t a k ż e i z i n n y c h p u n k t ó w widzenia u p r a w d o p o d o b n i ć pogląd o z mnie j szającem się z n a c z e n i u wojen. VI. B u c k i e w głośnej książce o dziejach cywilizacyi angiel skiej zauważył, " że w wieku X I X - y m w o j n y s t a ł y się nieco r z a d - sze, a z a m i ł o w a n i e d o w ojen n i e m a l zupełnie zanikło. D a w n i e j r stan żołnierski był uprzywilejowanym. Władza w państwie 305 WOJNA I POKÓJ spoczywała w znacznej mierze w ręku jego przedstawicieli. T o s a m o zachodzi t a k ż e i dziś w wielu p a ń s t w a c h w czasie wiel kiej w o j n y . P o r o k u 1815 p r z e ż y ł y społeczeństwa europejskie długie l a t a p o k o j u , w ciągu k t ó r y c h w p ł y w w y ż s z y c h wojsko w y c h w r ó ż n y c h p a ń s t w a c h b y ł r ó ż n y m , ale n a ogół m o ż n a stwierdzić wzrost znaczenia politycznego innych oczywiście nie mogło się stać bez równoczesnego warstw, co umniejszenia w mniejszej l u b większej mierze p r z e w a g i wojskowości. W X I X . w i e k u k a r y e r a w o j s k o w a s t r a c i ł a d u ż o siły przyciągającej na rzecz z a w o d ó w p r z e m y s ł o w y c h , h a n d l o w y c h . L u d z i e ż ą d n i wła dzy, majątku, zaszczytnego stanowiska, dziś wybierają rza dziej z a w ó d wojskowy. Posługują się chętniej i n n y m i d r o g a m i dojścia d o t y c h celów. Dziś p r a w d o p o d o b n i e ludzie wybitni z d o l n o ś c i a m i g a r n ą się mniej c h ę t n i e , niż d a w n i e j , d o z a w o d u wojskowego. P r z e w r ó t w z a p a t r y w a n i a c h i dążeniach, o k t ó r y m m o w a , jest w i d o c z n y we F r a n c y i , w Anglii, w S t a n a c h Z j e d n o c z o n y c h . W Niemczech stan umysłów jest odmienny. Zawód wojskowy t a k ż e i w czasie p o k o j u z a p e w n i a w y b i t n e s t a n o w i s k o t o w a r z y skie. Nie stracił swej siły przyciągającej ników wybitniejszych. w s t o s u n k u d o osob S k u t k i niemieckiej oceny z a w o d u woj skowego w p r z e c i w s t a w i e n i u d o angielskiej i francuskiej uwi doczniły się d o b i t n i e w t o k u obecnej w o j n y . Nie zapoznając różnicy, k t ó r a p o d t y m względem z a c h o d z i m i ę d z y N i e m c a m i , a wielu i n n y m i k r a j a m i , i w "Niemczech m o ż n a j e d n a k stwierdzić', że t a k ż e uprzywilejowane stanowisko zawodu wego d o z n a ł o p e w n e g o ograniczenia w ciągu X I X - g o wojsko wieku. R ó ż n e p r z y c z y n y złożyły się n a t e n p r z e w r ó t w z a p a t r y w a n i a c h , ocenach i d ą ż e n i a c h l u d z k i c h . Zwyciężyły p r ą d y d e m o k r a t y c z n e i k o n s t y t u c y j n e . W z r o s t r a c y o n a l i z m u , zwłaszcza gospodarczego, p r z y c z y n i ł się d o t e g o , że dziś ludzkość gdzie indziej s z u k a w i d o k ó w korzystniejszego z a r o b k o w a n i a . Aristot e l e s u w a ż a ł wojnę za polowanie n a ludzi, z a ś r o d e k u z y s k a n i a niewolników. U w a ż a ł ją n a r ó w n i z p o l o w a n i e m n a zwierzęta za „ n a t u r a l n y " ś r o d e k z a r o b k o w a n i a . D o n i e n a t u r a l n y c h zali czał h a n d e l (pośrednictwo w w y m i a n i e , a nie w y m i a n ę ) . W p r o s t p. p. T . cxxxi. on 306 WOJNA I POKÓJ odwrotne twierdzenie odpowiadałoby bardziej współczesnym p o g l ą d o m . N a m w y d a j e się h a n d e l n a t u r a l n i e j s z y m z a r o b k o w a n i a , niż wojna. A t e ń c z y k za Periklesa, sposobem przypatrując się n a j b l i ż s z y m sobie s t o s u n k o m , mógł ł a t w o dojść d o p r z e k o n a n i a , że w o j n a j e s t n a t u r a l n y m sposobem z a r o b k o w a n i a . D o chód z niej był stale g ł ó w n e m ź r ó d ł e m u t r z y m a n i a dla wielu Ateńczyków. Państwo ateńskie nakładało stałe haracze na m i a s t a s p r z y m i e r z o n e , k t ó r e b e z p o ś r e d n i o czy p o ś r e d n i o p r z y p a d a ł y w udziale jego- o b y w a t e l o m . O g r o m n a większość wol n y c h obywateli a t e ń s k i c h b y ł a p ł a t n a ze s k a r b u p a ń s t w a , zasi lanego głównie h a r a c z a m i sprzymierzeńców, a w m a ł y m s t o p n i u p o d a t k a m i . Aristoteles, zaliczając wojnę d o n a t u r a l n y c h sobów z a r o b k o w a n i a , d a w a ł w y r a z p o g l ą d o m spo wielce rozpow s z e c h n i o n y m , p o części u z a s a d n i o n y m w ówczesnych faktycz n y c h s t o s u n k a c h . Dziś s t a n rzeczy zmienił się. O b o k wojny p o w s t a ł y inne źródła z a r o b k ó w . Z h a n d l u i p r z e m y s ł u u z y s k u j ą ludzie d o c h o d y i m a j ą t k i większe, niż ze z d o b y c z y w o j e n n y c h . Znaczenie wojny jako sposobu zarobkowania zmalało. Dziś u w a ż a m y pokój za s t a n n o r m a l n y , wojnę — za zjawisko wy jątkowe. Starałem się u p r a w d o p o d o b n i ć zapatrywanie, że wojna- i pokój różniczkują się coraz wyraźniej w t o k u dziejów, że za patrywania i dążenia pokojowe, skłaniające ludzi d o zanie c h a n i a wojen, zyskują n a sile i skuteczności w s t o s u n k u d o d ą ż e ń przeciwnych, dzięki c z e m u f o r m a w o j e n n a doznała pewnego ograniczenia. Doniosła współzawodnictwa zmiana n a kcrzyśó pokojowego współżycia ludzi j e s t t e m b a r d z i e j godną, że zaszła równolegle z o g r o m n y m nia n a kuli ziemskiej. Większa liczba ludzi współzawodnictwo o skarby przyrody. l u d n i e n i a ludzkość p o w i n n a się s t a w a ć zastanowienia r o z r o s t e m zaludnie powiększa ich W r a z z w z r o s t e m za bardziej wojowniczą. A przecie p r z e b i e g w y p a d k ó w j e s t wprost o d w r o t n y . Dlaczego ludzkość stała się bardziej pokojową? b y ł y może nie b e z p o ś r e d n i o działającą mniej jednym z głównych warunków Zmiany przyczyną, gospodarczo ale c o n a j - urzeczywistnienia tego p r z e w r o t u . L u d z k o ś ć mogła stać się bardziej pokojową z chwilą, 307 WOJNA I POKÓJ g d y z y s k i wojenne uległy zmniejszeniu. Pisząc w d a l s z y m ciągu o rozwoju g o s p o d a r c z y m wojny, b ę d ę się s t a r a ł określić c z y n niki, k t ó r e o b n i ż y ł y w a r t o ś ć gospodarczą z d o b y c z y Na tle gospodarczem będę się starał wojennych. wyjaśnić, j a k i m spo sobem p r z y b y t e k l u d z i , m i a s t o wywołać n o w e wojny, p o n i e k ą d wpłynął na zwycięstwo dążności p o k o j o w y c h . P r z y tej spo sobności może u d a mi się rzucić nieco światła n a p y t a n i e , d l a czego wiek X I X - y b y ł w y b i t n i e p o k o j o w y m , dlaczego z począt k i e m n a s t ę p n e g o stulecia p r z e ż y w a m y okres bardziej wojow niczy ? A może pokój owość wieku wyraz dążności, p r z e w a ż a j ą c y c h zjawiskiem przelotnem, może X I X - g o , którą uważam za w rozwoju dziejowym, jest wojowniczość następnego stu lecia u t r w a l i się i wyciśnie swe p i ę t n o n a d a l s z y m p r z e b i e g u w y p a d k ó w ? Przyszłości nie m i a ł e m z a m i a r u p r z e s ą d z a ć . Cho dziło mi t y l k o o p r z y c z y n e k d o z r o z u m i e n i a przeszłości. Adam Krzyżanowski. Z cyklu: „Opowieści Chrystusowe". WSTAŃ!... —- N a h u m i e . . . zali n a p r a w d ę o śmierci myślisz? Spojrzał k u niej i odsuwając wpół w y p i t ą czarę, p y t a ł drwiąco: —• Alboż ci m n i e żal? K o b i e t a przeciągnęła wężowo g i ę t k ą kibić, a jej c z a r n e , w i n e m zamglone, p o d ł u ż n e oczy spojrzały w młodzieńczą, bladą, ż y c i e m zniszczoną twarz i nagle odbiło się w nich współ czucie i ż a l : — M ł o d y jesteś... o s i e m n a s t y r o k masz d o p i e r o . — O s i e m n a s t y wiek... H e w o ! Pochyliła głowę: — S z k o d a . . . b y ł e ś p o c z c i w y m , w e s o ł y m chłopcem, N a h u mie, dłoń t w o j a b y ł a zawsze o t w a r t ą i miewałeś chwile, w k t ó - r y c h m o ż n a cię b y ł o n a p r a w d ę miłować, — Jakże miło jest jeszcze. — P o d n i ó s ł c z a r ę słyszeć mowę pogrzebową drżącą j a k zdrowie t w o j e H e w o - m i s t r z y n i , k t ó r a t r u c i z n ę , a żałujesz, g d y z niej za życia u starca r ę k ą : w żyły ludzkie człowiek k o n a ! Z a twoje, cudna, nieśmiertelna Hewo, mająca — Za sączysz zdrowie w j e d n e j dłoni czarę z p i e n i s t e m w i n e m rozkoszy, a w d r u g i e j . . . a l a b a s t r o w e n a c z y n i e n a ł z y p o z m a r ł y c h k o c h a n k a c h . . . no, nie wiele t a m b y ć m u s i tych łez, b o są one u ciebie jako ta obfita rosa ziemi o słońca z a c h o d z i e , k t ó r ą wschód n o w e g o słońca spija bez śladu. 309 WSTAŃ Młodzieniec czarę spełnił d o d n a i rzucił ją o m a r m u r wejściowej k o l u m n y , r o z p r y s n ę ł a się n a t y s i ą c z n e części, b ł y s k p o c h o d n i rozpalił t ę c z e b l a s k ó w w o d ł a m k a c h k r y s z t a ł u . W czar n y c h oczach k o b i e t y p r z e s u n ę ł a się niechęć i zgasła z n a ć i n n ą spłoszona myślą, ale uwagi p o w s t r z y m a ć nie m o g ł a : — S y m p a t y c z n y m gościem jesteś dzisiaj. N a h u m i e , t a c z a r a to majątek. — Zapominasz rozbić ją, by iż b y ł a m o i m d a r e m , m i a ł e m więc p r a w o z niej nikt nie pijał p o m n i e . Tobie j e d n a k ' p r z y ś l ę dziś jeszcze inną, kosztowniejszą i n a p e ł n i ę ją z ł o t e m p o brzegi, a b y ci miłą b y ł a p o d w ó j n i e . . . o b a w i a m się b o w i e m , iż g d y b y m odszedł nie mogłyby twoje piękne wynagrodziwszy oczy ci r z e k o m e j straty, p ł a k a ć n a p r a w d ę , nie t y l e m n i e , co owej czary z k r y s z t a ł u . . - - Czara z kryształu?... czemże ona jest wobec życia ludzkiego... — H e w o . . . czy i t y masz ten n i e p o t r z e b n y g r a t , co się sercem n a z y w a ? — Może i m a m . . . — p o p e ł n y c h , w i l g o t n y c h ustach ko b i e t y przesunął się z a g a d k o w y p ó ł - u ś m i e c h , a c z a r n e oczy p o d błękitnawą, ciężką p o w i e k ą przesłonił smutek: — Słuchaj... zali n a p r a w d ę nic cię d o życia nie wiąże? P r z y g a s ł e oczy leżącego n a nizkim, r z y m s k i e m łożu mło dzieńca spojrzały ku niej s z y d e r c z o : — N a w e t t w o j e p o c a ł u n k i . . . p o m y ś l więc, d o j a k i e g o sto p n i a p r z e s y t u dojść j u ż m u s i a ł e m . Mówię ci, słodka córo Afro d y t y , z m ę c z o n y j e s t e m , t a k i z m ę c z o n y , iż z S e n e k ą powiedzieć m o g ę : „ j e d y n ą p r z y s t a n i ą j e s t ś m i e r ć " i cieszę się n a nią, j a k n a ostatnią, n i e z n a n ą rozkosz. — Zali- p e w n y jesteś... iż t a m . . . nic nie m a . . . — Alboż m ą d r z e j s z e głowy nie t w i e r d z i ł y t e g o p r z e d e m n ą ? — Uczeni n a s z e g o n a r o d u wierzą w życie p o z a g r o b o w e , a... P r z e r w a ł jej ż y w o : — Każdy wyznaje naukę, która mu lepiej odpowiada, H e w o . . . D o m n i e p r z e m a w i a ł a najsilniej w i e d z a E p i k u r a : roz kosz d a w a ć i b r a ć , s z u k a ć jej i t w o r z y ć ją sobie, a g d y p r z e s y t 310 WSTAŃ i zmęczenie ogarnie skorzystać z wolności, j a k ą natura dala człowiekowi i odejść. — R ó ż n e są pojęcia r o z k o s z y i rozkosz r ó ż n a . — K o b i e t a s m u k ł e m i d ł o ń m i oplotła k o l a n a i odchylając nieco w t y ł ciemnemi warkoczami oplecioną głowę mówiła cicho: — Myśmy s z u k a l i j e d y n i e z m y s ł o w y c h p o d n i e t , N a h u m i e , a życie l u d z k i e zawiera p o d o b n o wiele i n n y c h ; t r w a l s z y c h , bo d u c h o w y c h roz k o s z y i n i c z e m p r z y nich j e s t cielesnych wiesz, b y ł a m p r z e d kilku p o ż ą d a ń szal... J a k dniami z Kwintusem w d r o d z e p o w r o t n e j , w okolicach K a n y , w Tyberias. nie mogli się l e k t y - k a r z e nasi przecisnąć przez rzesze l u d u słuchającego wykładu młodego n a u c z y c i e l a z N a z a r e t u , a ponieważ wieczór b y ł piękny a zdziwiło n a s d z i w n e s k u p i e n i e , z j a k i e m nasz z a z w y c z a j r u c h liwy i w r z a s k l i w y l u d słuchał... więc z a t r z y m a l i ś m y się... O N a h u m i e . . . p o r w a ł m n i e t e n m ł o d y m i s t r z , nie p o t ę g ą wymowy, nie pięknością frazeologii, ale t ą treścią silną, żywą, wielką, co w p r o s t z d a się z d u c h a d o d u c h a szła, zwykłych wykładów Pisma. i małą słuchając jego słów, a taka Jakże nędzną inna była od się sobie z d a ł a m nieznane tęsknoty wstawały mi w d u s z y . . . żal i w s t y d . . . b o wszakże d o t ą d j a m j e n o o p i ę k n o ciała mego d b a ł a , o s z a t i s t o ł u w y t w o r n o ś ć , o rozkosz, a mi czasem p r z y s z ł a m y ś l o śmierci, t o o d s u w a ł a m ją gdy daleko z mieszaniną t r w o g i i w s t r ę t u . A g d y mi c z a s e m p r z y s z ł a myśl o Bogu... t o s k ł a d a ł a m ofiary w ś w i ą t y n i J e d y n e g o , a czasem Afrodycie l u b J o w i s z o w i . . . s z a l o n a b y ł a m . . . A o t o ów m i s t r z z Nazaretu mówił, iż życie ciała jest t y l k o w s t ę p e m d o życia d u c h a , on m ó w i ł : . , n i e troszczcie się t e d y : cóż b ę d z i e m y jeść? a l b o co b ę d z i e m y pić? n i czem się b ę d z i e m y p r z y o d z i e w a ć , ale szukajcie naprzód królestwa wszystko będzie w a m Bożego przydane"... i sprawiedliwości, a t o O Nahumie, jest w t y m człowieku m o c , k t ó r a p r z y k u w a , a w jego słowach porywająca siła p r a w d y . . . z a p o m n i e ć go nie zdoła, k t o raz słowa jego sły szał. W duszę m i zapadła wizya jego młodzieńczej głowy, c i e m n o - b ł ę k i t n y c h oczu s p o k o j n a g ł ę b i a , i zda mi się, iż jego głos wola n a m n i e . . . wróć się z szerokiej drogi, p o k t ó r e j lone, życiem i występkiem pijane przewalają się t ł u m y , sza bo 311 WSTAŃ one n a z a t r a c e n i e dążą... t y B o g a szukaj d u c h e m , a odnajdziesz cel życia, p e ł ń szczęścia. N a h u m i e , jeżeli j e d n a k jest Bóg, k t ó r y n a s d o życia powołał, k t ó r y k r e s kładzie n a s z e m u istnieniu, t o i wolność odejścia z b y t u j e s t t a r g n i ę c i e m się n a jego p r a w a , błędem, występkiem. Młodzieniec p o g a r d l i w i e w y d ą ł u s t a : — Słyszałem o Jezusie z Nazaretu, mówił mi o n i m p r z e ł o ż o n y synagogi... idą p o d o b n o za n i m n a i w n e rzesze n a szego ł a t w o z a p a l n e g o l u d u . — Nie t y l k o n a i w n e rzesze l u d u , N a h u m i e , p o m i ę d z y jego uczniami widziałam synów bogatego Zebedeusza, widziałam M a t e u s z a , k t ó r y przecież filozofii greckiej h o ł d o w a ł i b y ł świat o w c e m w k a ż d y m calu, a t e r a z zamienił c i e n k i j e d w a b s z a t y n a s z a r y płaszcz człowieka wyraz przesytu z ludu, ale z n i k n ą ł m u z t w a r z y i p r z e d w c z e s n e g o z n u ż e n i a , zdał m i się czło w i e k i e m , k t ó r y długo błądząc w p u s t y n i , ożywcze wreszcie od n a l a z ł źródło. — Może... oby m u z tem dobrze było... Wiesz, H e w o . n u d z i m n i e t w ó j w y k ł a d , b y w a s z nieskończenie miłą, o ile nie usiłujesz mówić r z e c z y m ą d r y c h . . . wierz m i , r o z u m w kobiecie j e s t dla n a s t a k z b ę d n y j a k p e s t k a w b r z o s k w i n i . — Nie z miąszu b r z o s k w i n i j e d n a k , ale z jej p e s t k i wy rasta nowe owocodajne drzewo. — Miąsz b r z o s k w i n i chłodzi m o j e u s t a s p r a g n i o n e , z p e s t k i zaś w y r a s t a d r z e w o dające owoce t y m , k t ó r z y p o m n i e przyjdą... a coż m n i e męczą obchodzą się, szukają, przyszłe niech tak pokolenia, niech sobie żyją, samo jak ja w ciemni ranią d u s z e , o b u m i e r a j ą t ę s k n o t ą , szaleją n u d ą . — S a m o l u b n y m jesteś... — K a ż d y człowiek j e s t samolubem... — K a ż d y człowiek, k t ó r e m u ziemia j e s t w s z y s t k i e m . — D a j m y t e m u pokój Hewo... życiową moją ciekawość zaspokoiłem w k a ż d y m kierunku, jestem chory, znużony i do p r a w d y od najbiedniejszego ż e b r a k a nędzniejszy p o m i m o moich s t a d i włości... G d y b y ś mi nawet rzekła, iż t e n m i s t r z z N a z a r e t u potrafi p r z y w r ó c i ć m i s t r a c o n ą d u c h a r ó w n o w a g ę , energię 312 WSTAŃ życia i c z y n u , nie p o s z e d ł b y m d o niego, b o sił nie m a m , o c h o t y ni chęci, b o z n u ż o n y j e s t e m t a k , iż j e n o snu p r a g n ę , k t ó r y od powiek m o i c h ucieka od t y g o d n i a . D l a m n i e w s z y s t k o minęło... nic mnie j u ż z życiem nie wiąże. K o b i e t a milczała chwilę, o b r y w a ł a s m u k ł y m i p a l c a m i w o n n e p ł a t k i z p u r p u r o w e j r ó ż y , aż jej w ręce ł o d y g a została... S m u k ł ą jej p o s t a ć przebiegło d r ż e n i e , odrzuciła szkielet z m a r ł e j r ó ż y i zapytała cicho: — A miłość matki twojej, Nahumie... jedynym jesteś u niej... N a przedwcześnie zwiędłą, młodzieńczą t w a r z p a d ł cień smutku: — Matka?... azaliż p r z y n i o s ł e m jej k i e d y r a d o ś ć ? . . . ból j e n o i łzy... śmierć m o j a będzie ulgą dla niej jedynie... W c z o r a j d o p i e r o powiedziała mi, iż m a r n u j ę życie, p r z y n o s z ę w s t y d pa mięci ojca i t a k d a l e j . . . p r z e s t a n i e się więc w s t y d z i ć . — Śmierć dziecka n i g d y długich rzęsach kobiety nie jest ulgą d l a m a t k i — n a zalśniły łzy i s t o c z y ł y się cicho p o u b a r w i o n y c h policzkach n a b l a d e złoto h a f t o w a n y c h p o d u s z e k — i j a n i e g d y ś m i a ł a m dziecko, b y ł a m w t e d y chora, b i e d n a , nie szczęśliwa, a j e d n a k g d y t e d r o b n e rączki objęły mi szyję... Nie N a h u m i e , b y t o zrozumieć — kobietą, m a t k ą b y ć t r z e b a . . . p e ł ń radości we m n i e b y ł a , jakiej n i g d y miłość m ę ż c z y z n y nie d a ł a mi w życiu, z d a w a ł o mi się, że t a d u s z a , t o l u d z k i e ist nienie, p o w i e r z o n e mojej opiece, wiąże m a i e z n i e b e m i ziemią równocześnie, d u m n ą b y ł a m i szczęśliwca chociaż głodną b y ł a m i o b d a r t ą , a g d y u m a r ł mój b i e d n y , złotowłosy... m a l e ń k i J o z u e . . . — Z a ł k a ł a , a jej c i e m n a , złotem p r z e p a s e k i c i e m n ą p u r p u r ą róż s t r o j n a głowa o p a d ł a n a b a r w n e p o d u s z k i . Młodzieniec p a t r z y ł k u niej z u ś m i e c h e m s z y d e r c z y m , ale w głosie d r ż a ł m u t o n z a z d r o s n e g o p o d z i w u , g d y m ó w i ł : — H e w o . . . j a k ż e t y jeszcze silnie życiu należysz, k i e d y t a k i e odległe w s p o m n i e n i e w z r u s z a cię d o łez. — B y ł a t o j e d y n a czysta, j e d y n a p i ę k n a miłość w m o j e m życiu... o g d y b y m i b y ł a z o s t a ł a — nie b y ł a b y m . . . t e m czem jestem... przeminęło... upadłam, a Bóg nie p o w i e r z a duszy WSTAŃ 313 V ludzkiej k o b i e t o m w y s t ę p n y m . M a t k a t w o j a będzie cię p ł a k a ć podwójnie, Nahumie, j a k o syna i j a k o człowieka... zmarno wanego... — U p r z e j m ą jesteś, H e w o . . . — Szczerą jestem... może pierwszy r a z w życiu... ale p ę k ł a w mojej d u s z y obręcz fałszu p o d w p ł y w e m słów J e z u s a z N a z a r e t u i z o s t a ł t a k i k r w a w y żal i... t ę s k n o t a . — P o d n i o s ł a się i k ł a d ą c białe, p i e r ś c i e n i a m i obciążone ręce n a j e g o r a m i o n a c h , m ó w i ł a cicho: — W i e m , że j a głównie p r z y c z y n i ł a m się d o tego, byś był z m a r n o w a n y m człowiekiem, N a h u m i e , i żal m i tego... m ł o d y jesteś jeszcze... o t r z ą ś n i j się z t e g o , zerwij z n a m i . , ożeń się... s p r ó b u j żyć i n a c z e j . — Zbijaj pieniądze, pij w i n o z K a r m e l u , załóż r o d z i n ę bez względu n a t o , n a jakich p o d s t a w a c h , c h o d ź d o synagogi, święć s a b b a t , złóż kozła z a grzech, z a p o m n i j greckiej filozofii i r z y m s k i e j r o z p u s t y . . . s t a ń się p a t r y a r c h ą . . . n i e p r a w d a ż H e w o . . . t o t a k ł a t w o , j a k j e d n ą s z a t ę zniszczoną j u ż n a d r u g ą świeżą zamienić... K ł a m a ć sobie i d r u g i m . . . p o co? Doprawdy jednak w y k o b i e t y grzeszycie b r a k i e m logiki... czyż n a t o s p r o w a d z i ł a ś m n i e n a k w i e t n e b e z d r o ż a , b y obłędną drogą n a p r o s t y przy wieść gościniec... Ty przecież, H e w o życiodajna, podsunęłaś m o i m d z i e c i n n y m jeszcze u s t o m c z a r ę rozkoszy, a dziś... — Żal m i tego... — A jutro... uczynisz t o s a m o z innym... Z a ś m i a ł się, oczy k o b i e t y p o c i e m n i a ł y , b y ł w nich b ó l : — Nie... — Och... nie? — Nie, N a h u m i e . . . d l a t e g o m o ż e iż s ł u ż y ł a m wyłącznie k u l t o w i ciała c z u j ę dziś, iż nie j e s t on treścią życia, ale jego p r z e k l e ń s t w e m r a c z e j , t y m ł a ń c u c h e m , co z ziemią wiąże i du chowi lotu wzbrania. — D o s y ć . . . już d o s y ć ! N a w s z y s t k i e bogi G r e c y i i R z y m u m y ś l a ł e m , iż s p ę d z ę dzisiaj z tobą o s t a t n i wieczór rozkoszy, a t y nudzisz m n i e k a z a n i a m i p i ę k n a , córo w y s t ę p k u . . . zdrowa... c z a r ę ci odeślę... — Daj ją b i e d n y m , N a h u m i e . ^ Bywaj 314 WSTAŃ R a z p i e r w s z y spojrzał k u niej z ż y w e m z a i n t e r e s o w a n i e m : — Aż t a k ? . . . G d y b y nie t o , iż p o s t a n o w i ł e m dziś jeszcze skończyć, p o s z e d ł b y m p o s ł u c h a ć słów J e z u s a z N a z a r e t u , k t ó r y H e w i e . . . z ł o t o obrzydził. — O b y ś poszedł... — Bywaj zdrowa, niech wszyscy bogowie otaczają cię swoją opieką, boję się, iż n a starość będziesz wysoce m o r a l n ą m a t r o n ą i żałuję, iż w tej roli widzieć cię nie b ę d ę . . . Musisz się j e n o przenieść z N a i m u w j a k i ś z a k ą t e k i n n e g o ś w i a t a , b o t u przeszłość jest za świeżą, by na niej przyszłość budować. Żegnaj! — N p h u m i e — d r o b n e jej dłonie o p l o t ł y k u r c z o w o jego ręce — jeżeliś m n i e k i e d y k o c h a ł . . . — T y l k o bez scen, H e w o ! — w jego głosie dźwięczała n u d a , przelotnie dotknął ustami jej c i e m n y c h w a r k o c z y i wyszedł spiesznie z k o m n a t y . K o b i e t a p a t r z y ł a chwilę za n i m szeroko r o z w a r t e mi, peł ne mi p r z e r a ż e n i a o c z y m a , a w d u s z y jej szalała rozpacz : — Zali on t o u c z y n i . . . uczyni...? I czyż k r e w jego nie s p a d n i e n a m n i e w y s t ę p n ą . . . B o ż e ! B o ż e ! Boże!... — S y n mój nie wrócił jeszcze? — Nie p a n i . . . Cicho p r z e s u n ą ł się w głębi sieni s e n n y n i e w o l n i k i w d o w a p o S a m u e l u P a p l a n i e p o z o s t a ł a znów samą, w p a t r z o n a w m r o k ogrodu siedziała na kamiennych piasek ścieżki nie z a s k r z y p i Noc b y ł a cicha, p a r n a , ciężka w przestrzeni, majaczyły ścieżyn i c i c h u t k o , pod schodach krokami woń róż ż a ł o b n e zjawy miarowo, nasłuchując, wracającego czy syna. r o z w i t y c h snuła cyprysów z nieubłaganą nad się bielą j e d n o s t a j n ością o p a d a ł a w o d a f o n t a n n y w m a r m u r o w e łożysko, a b i e d n e ma cierzyńskie serce biło n i e p o k o j e m , t o z a m i e r a ł o lękiem... S k o ń czy się n i e d ł u g o k r ó t k a noc letnia, a on... wróci z n o w u . . . j a k zazwyczaj gniewem... o świtaniu, a ujrzawszy ją czekającą, wybuchnie 315 WSTAŃ — O P a n i e ! P a n i e ! Boże ojców się p o b l a d ł e m i moich i mój — modliła u s t y k o b i e t a — zmiłuj się n a d e m n ą i wróć go z tej drogi, p o k t ó r e j idzie... ześlij d u s z y jego o p a m i ę t a n i e . . . S ł a b a b y ł a m d l a niego, g r z e s z y ł a m ' m i ł o w a n i e m ślepem, ale c z w o r o dzieci w y d a r ł e ś j u ż z r a m i o n m o i c h , P a n i e , a on... jest moim ostatnim... moim jedynym... D w i e łzy w e z b r a ł y p o d p o w i e k a m i i s t o c z y ł y się p o jej t w a r z y bladej aż n a szczupłe, r a s o w e , k u r c z o w o zaciśnięte ręce. Z c i c h y c h ścieżyn o g r o d u szły k u niej w s p o m n i e n i a , o t a c z a ł y wkoło r o z w i r o w a n ą sarabandą dawno zmarłych twarzy, a c i c h y szept f o n t a n n y p y t a ł : p a m i ę t a s z ? Pamiętasz... jak ś m i e c h dźwięczał, tu synowie niegdyś twoi bywało igrali wesoło, dziecięcy na trawnikach, córka t ł u s t e m i r ą c z y n a m i czepiała się s z a t y t w o j e j . . . a g d y święty d z i e ń s a b b a t u wschodził n a d ziemią, p o w a ż n y głos m ę ż a wzy w a ł błogosławieństwa B o g a W s z e c h m o m e g o , a ś w i a t ł o oliwnych lamp padało na twarze szczęśliwe. A potem mąż umarł... a p o t e m p r z y s z ł a złośliwa gorączka, c z t e r y ciche, żałobne m a r y wyniesiono z domu w przeciągu tygodnia i j e n o w kołysce N a h u m p o z o s t a ł n a j m ł o d s z y . . . N a h u m , z dzieci t w o i c h o s t a t n i . . D o dzisiaj jeszcze b ó l serce rwie... ale t a k chciałeś P a n i e . . . A N a h u m w ą t ł y był... może j e n o oczom t w o i m t r w o ż n y m w ą t ł y m się w y d a w a ł . . . k o c h a l a f go, w s z y s t k o co czynił, pię k n e m ci się z d a ł o i m ą d r e m n a d wiek, k a ż d y chłopięcy k a p r y s s t a w a ł się r o z k a z e m i rósł n a małego tyrana, przed k t ó r y m drżeli niewolnicy, a p o t e m p r z y s z e d ł czas... że i t y drżeć za częłaś... Ś w i a t zabierał ci dziecko... coraz większe o b s z a r y legły p o m i ę d z y t o b ą a młodzieńczą d u s z ą t w e g o s y n a , p o r y w a ł a go fala sobie życia coraz sprawę z dalej i dalej, a gdy ty nareszcie niebezpieczeństwa, t o n a p różno już zdałaś wołałaś, o s t r z e g a ł a ś , błagałaś, on p r z y w y k ł lekceważyć t w o j e słowa i znać j e d y n i e swoją wolę... k o r z y s t a ł z wolności, którą mu dałaś, szedł k u przepaści. — Zawiniłam... zawiniłam Panie, miłość w y d a j e czasem owoce t a k gorzkie j a k nienawiść... -»- r w a ł o się w ł k a n i u z d u s z y k o b i e t y , a n i e u b ł a g a n y szept f o n t a n n y dzwonił dalej : 316 WSTAŃ W p r o c h p a d ł y j a s n e , szczęsne m a r z e n i a t w o j e o n o w e m gnieździe r o d z i n n e m , z t a k ą p r a c ą z e b r a n y , z t r u d e m p o m n o ż o n y m a j ą t e k szedł w ręce przyjaciół t w e g o s y n a , zgarniały go białe dłonie H e wy j a w n o g r z e s z n i c y , a N a h u m t w ó j k u p o w a ł sobie za niego p r z e s y t , z n u ż e n i e , niewiarę... I oto dzisiaj s a b b a t u ś w i ę t y dzień i s a m a j e d n a zasiadłaś p r z y r o d z i n n y m stole z bólem swoim j e n o . — O P a n i e ! P a n i e ! wróć go z błędnej m a w i a r y n a w e t z a p o m n i e ć , t o lepiej drogi... b o jeżeli b y ł o b y dla niego, i ż b y nie żył... Ciszę p r z e r w a ł z n u ż o n y , w l o k ą c y się k r o k i serce w d o w y p o S a m u e l u k a p ł a n i e zabiło w d r ę c z ą c y m niepokoju. — Czy t o t y , N a h u m i e ? — Czekałaś z n o w u ? — Czekałam... — Po co? — p y t a ł , ale pod szorstkość k o n a ł a m u w głosie, a dla tej s t a r e j , jej bolesnym owładnęło n i m wzrokiem współczucie zmęczonej c z u w a n i e m k o b i e t y , w y j ą t k o w o b y ł t r z e ź w y m dzisiaj. — P o co? — p o w t ó r z y ł m i ę k k o . — C h c i a ł a m z t o b ą pomówić... — S ł u c h a m cię — usiadł ogarnął go s m u t e k , n a s c h o d a c h o b o k niej i nagle p r a g n i e n i e m a c i e r z y ń s k i e j pieszczoty, żal n a d s a m y m sobą, o p a r ł w i ę c * g ł o w ę o jej kolana i patrząc w cichy m r o k ogrodu, raz p i e r w s z y odczuł, iż z m a r n o w a ł życie... A w niej gniew u s t ą p i ł i został j e n o ból, d r ż ą c e m i d ł o ń m i gładziła jego czarną, m i ę k k ą czuprynę i ow-e m o c n e słowa, k t ó r e chciała m u powiedzieć, z a m i e r a ł y n a jej u s t a c h b l a d y c h , i spłynęło z nich t y l k o żałosne: — N a h u m i e . . . z ł a m a ł e ś święto s a b b a t u . . . — Ostatni raz, matko. O d e t c h n ę ł a i mówiła cicho, a głos jej k o ł y s a ł go w j a k ą ś ciszę słodką, bazbrzeżną. — Drogi ty mój... b y w a ł y czasy, iż myśl twoja była dla mnie księgą o t w a r t ą , od d w ó c h l a t coraz dalej odchodzisz odemnie i n a m n i e , k t ó r a cię w y c h o w a ł a m , wypieściłam, p o - glądasz obco i wrogo, a przecież p o m y ś l dziecko, k t ó ż bliższym 317 WSTAŃ ci j e s t od matki, kto k o c h a ć zdoła? silniej kto szczęścia cię lepiej twojego goręcej i b a r d z i e j ci życzy na niesamolubnie świecie całym? kto p r a g n i e ? . . . Przecież życiem, t a k i e m , j a k i e p r o w a d z i s z , s a m e m u sobie najgorszą w y r z ą d z a s z k r z y w d ę , z a t r a c a s z w n i e m d u s z ę i gubisz ciało... — Gdybym miał zdrowie i siły... z a c z ą ł b y m i n n e życie m a t k o . . . ale tak... — Zacznij u k o c h a n y zapóźno, rodzinę sobie mój... na stwórz, p o p r a w ę n i g d y nie daj domowi twemu jest panią, a m n i e córkę... — N i e m ó w m y o t e m . . . — t a k i e p r z y k r e uczucie b ó l u czuł w piersi, n i e p o k ó j , zdawało mu się, iż coś pełza ku niemu z ciszy ogrodu, coś s t r a s z n e g o i n i e z n a n e g o , a głos m a t k i snuł się p o n a d nim. — D l a c z e g o ? p u s t o jest w d o m u n a s z y m , b r a k m u dźwięcz n e g o ś m i e c h u młodej swawoli.. kobiety, N a h u m i e , dzieci brak dziecięcej, treść wnoszą w beztroskliwej życie człowieka, a i P i s m o m ó w i : „ r o z r a d z a j c i e się i r o z m n a ż a j c i e , napełniajcie ziemię i czyńcie ją sobie p o d d a n ą . . . " Z n u ż o n y u ś m i e c h p r z e s u n ą ł się p o młodzieńczej twarzy, milczał, nie m ó g ł mówić, głowa m u ciężyła, bolały kości, cały 1 o r g a n i z m tęsknił za wypoczynkiem, a znaleźć go nie mógł, szalone życie spiło siły, odebrało sen, zmieniło go w k ł ą b prze czulonych nerwów. i przerażone W mroku oczy w d o w y snuły Samuelowej t w a r z s y n a o s t a t n i e g o , leżącą n a ś m i e r t n e j wid... się pierwsze t o n y świtu patrzyły w wychudłą jej k o l a n a c h , j a k maski po v — N a h u m i e . . . co t o b i e ? synu!... J e g o b ł ę k i t n e oczy o silnie powiększonej ź r e n i c y spojrzały w jej t w a r z p r z e r a ż o n ą , bolesną... — Nic... z m ę c z o n y j e s t e m . . . pójdę... się położyć... — m ó w i ł z t r u d e m — t o nic... Chciał się u ś m i e c h n ą ć , ale p o t w a r z y przebiegł m u t y l k o b o l e s n y skurcz, s z u m i a ł o m u w m ó z g u , a równocześnie szaleń czy lęk m o t a ł d u s z ę i s k r o n i e z i m n y m oblewał p o t e m , coś się z n i m działo, czego nie r o z u m i a ł i nie p o j m o w a ł . 318 WSTAŃ Ż s b y t y l k o d o swojej k o m n a t y dojść... od t e g o l ę k u uciec... t y l e siły mieć, b y t r u c i z n ę wypić... 1 nagle z a w i r o w a ł y wokół ściany, z b r a k n ę ł o r o z w a r t y m u s t o m t c h u , k r w a w a mgła przesłoniła w s z y s t k o . . . a w m ó z g u j a s n o z a r y s o w a ł a się myśl... nie p o t r z e b a ci t r u c i z n y , N a h u m i e . . . oto j a śmierć, k t ó r e j wzywałeś, j e s t e m w tobie! I w s t a ł w n i m s t r a s z n y , o b ł ę d n y lęk... — Matko! J a k o s t a t n i głos życia dobiegł go jej k r z y k b r z e m i e n n y troską: — Nahumie! A-a... — ileż r a z y wołała t a k n a niego n a p r ó ż n o . . . S t a ł u p r o g u g r o b u i czul, iż jest p o z a n i m z n o w u życie... oto ciało nie słuchało j u ż n a k a z u woli, o p a d a ł o k u ziemi j a k s z a t a zniszczona, a d u c h żył i wiedział, iż żyć będzie, a rów nocześnie w k r ó t k i e m , j a k myśl o s t a t n i a , m g n i e n i u przesunęło się p r z e d n i m całe z m a r n o w a n e życie, lęk i żal... Zrobił jeszcze k r o k , w y c i ą g n i ę t e m i r ę k a m i s z u k a ł w prze strzeni oparcia, d r ż ą c e p a l c e ośliznęły się p o m a r m u r z e k o l u m n y , z piersi zerwał się o s t a t n i , o c h r y p ł y k r z y k : — Boże!... mi... ł o . . sierdzia! I runął w progu. Raz jeszcze drgnęły palce, bólu, żalu, m ę k i i nieszczęsna gasnące oczy odbiły piekło matka trzymała w ramionach m a r t w e zwłoki o s t a t n i e g o s y n a , p a t r z y ł a w jego straszną, pię tnem lęku i winy zmienioną twarz. * Zachodziło słońce, ogrodu, gdy z domu krwawa Maryi poświata Samuelowej gasła n a ścieżkach ostatniego wyno szono syna. Szły płaczki zawodząc żałośnie, m e l o d y ą l u d z k i e g o bólu, s k a r ż y ł y łkały się c y m b a ł y flety namiętną i h a r f y ostro, przenikliwie, rozdzierająco... a obok m a r szła w d o w a S a m u e l o w a . . . jej szeroko r o z w a r t e oczy p a t r z y ł y w m a r t w ą t w a r z syna, w y chylającą się z csłony ś m i e r t e l n y c h c h u s t , chłonęły p o t ę p i e ń c z ą 319 WSTAŃ m ę k ę zastygłą w r y s a c h , i z g a s ł y c h źrenic lęk, a dusza jej w bezgłośnej m o d l i t w i e wiła się u s t ó p B o g a , d a w c y ż y w o t a , błagając dla d u s z y s y n a miłosierdzia. — P a n i e ! P a n i e ! Boże ojców przebacz mu... Panie... przez moich lęk i m ó j . . . ulituj ostatniej godziny... się, przez p r a g n i e n i e p o p r a w y , p r z e z t e n o s t a t n i k r w a w y żal... P a n i e . P o z w i ę d ł a m obliczu, p o s t a r z a ł e m m ę k ą o s t a t n i c h d w u n a s t u godzin, duszą p ł y n ę ł y łzy... ciężkie, bolesne łzy m a t k i płaczącej nad syna. G d y Bóg jej z a b r a ł t a m t y c h dzieci czworo, b y ł w niej ból, ale i ciche* k o r n e p o d d a n i e się J e g o woli, z m a c i e r z y ń s k i c h jej r a m i o n przeszły t e dusze w objęcia W s z e c h o j c a , z j e d n e g o życia w drugie... ale t u u m a r s y n a o s t a t n i e g o k o n a ł a w b ó l u i trwodze, w poczuciu w i n y i w męce... t u m o d l i t w a jej s t a w a ł a się r o z p a c z l i w e m w o ł a n i e m o r a t u n e k , a łzy jej paliły. O b o j ę t n y m b y ł jej ś w i a t , ludzie, z d a w a ł o się jej chwilami, iż t r z y m a w objęciach martwe ciało s y n a i błaga d l a niego p r a w wieczności całą p o t ę g ą m a c i e r z y ń s k i e g o m i ł o w a n i a , t e g o j e d y n e g o uczucia l u d z k i e g o , w o l n e g o od s a m o l u b s t w a , mającego w sobie coś z n i e ś m i e r t e l n o ś c i i n i e b a . — P a n i e ! — ż e b r a ł a t e m i łzami cicho p ł y n ą c t m i p o licach — d a j m u życie ducha... Ty, który źródłem życia jesteś! Ty, k t ó r y biednej S u n a m i t c e wskrzesiłeś dziecię... B o ż e ! Boże ojców moich i mój. Nie widziała, iż o r s z a k m i n ą ł t y l k o szło c h w i e j n y m k r o k i e m obok bramę mar miejską, jej ciało syna, dusza leżała u s t ó p B o g a , k a ż d a jej m y ś l m o d l i t w ą była, k a ż d e u d e r z e n i e serca prośbą. Drgnęła... cichy, ł a g o d n y głos spłynął u k o j e n i e m n a jej d u s z ę , ociekającą k r w i ą m ę k i i b ł a g a n i a — z d a ł o się jej, iż t o Bóg, d o k t ó r e g o wołała całem j e s t e s t w e m swojem p r z e m ó w i ł : — ,,Nie p ł a c z " . . . Ł z a m i z a m g l o n e jej źrenice o d e r w a ł y się od t w a r z y s y n a , i s p o t k a ł y głębie c i e m n o - b ł ę k i t n y c h oczu, p e ł n y c h litości i m o c y . . . o b i e t n i c a w nich b y ł a i u k o j e n i e , b e e m i a r d o b r o c i i miłowania.. 320 WSTAŃ O t o Bóg w y s ł u c h a ł twojej prośby... p r z e m k n ę ł o jej w myśli... oto Bóg d u s z y t w e g o s y n a d a możność wiecznego ż y w o t a . W s t r z y m a l i się ludzie niosący m a r y n i e r u c h o m ą t w a r z ą jej s y n a , pochyliła i nad wykrzywioną się j a s n a , młodzieńcza p o s t a ć , rzucając w p r z e s t r z e ń r o z k a z : — Młodzieńcze! t o b i e mówię, w s t a ń ! I równocześnie po martwym kształcie ciała przebiegł - dreszcz, r o z w a r ł y się s z e r o k o b ł ę k i t n e , pełne l ę k u i zdziwienia oczy, o p a d ł y ś m i e r t e l n e c h u s t y i N a h u m jej w s t a ł z m a r . B l a d e jego usta chwilę poruszały się bez d ź w i ę k u , aż wreszcie spłynął z nich s z e p t : — Gdzie przywiodłeś mnie z ciemni, P a n i e ? . . . N a i m - ż e t o ? . . . Życie... — S p o j r z a ł d o koła, w m r o k u gasnącego b r a m y m i a s t a , ciemną linię m i e r z c h n ą c y c h żonego ludu, H e w e włosami zmiatającą gór. proch d n i a dojrzał tłum przera ziemi, matki szeroko r o z w a r t e , dziwmie szczęsne oczy, a t u ż blisko wysoką, smukłą, młodzieńczej p o s t a c i zjawę, życie od niej szło i m o c , p r z e n i k a ł o drżące ciało N a h u m a zdrowiem... Z pod ciemnych l u k ó w b r w i spoglądają k u n i e m u z tej obcej, a dziwnie drogiej i z n a n e j t w a r z y oczy b ł ę k i t n e , surowe, ostrzegające i litościwe... p o w y c h u d ł e m ciele N a h u m a ' przebiegł dreszcz... przypomniał sobie wszystko... dojrzał m a r y , płaczki, pochodnie... Przez życie idzie się w śmierć... przez śmierć I jest moc, życie, k t ó r e nie która z martwych d o życia... d o życia b u d z i , i jest przemija. P o w y c h u d ł e j t w a r z y N a h u m a spłynęły łzy żalu, s k r u c h y , dziękczynienia, a osuwając się do stóp Chrystusa, szeptał urywanie : •— P a n i e . . . j a m nie b y ł g o d n y T w e g o miłosierdzia. Silna, pełnią życia t ę t n i ą c a dłoń ujęła j e g o rękę, a z błę k i t u oczu s p ł y n ę ł o w e z w a n i e — S t a ń się więc g o d n y m . . . Śmierć zwycięża t y l k o ciało, d u c h ś m i e r ć zwycięża. I wiódł P a n w objęcia m a t k i z m a r t w y c h w s t a ł e g o syna, powierzał g o jej r a z jeszcze. Marya Czeska. Żegota Pauli. ( W Y G Ł O S Z O N E NA W Z E B R A N I U 1 0 0 - N Ą „ T O W . ROCZNICĘ URODZIN N U M I Z M A T Y C Z N E G O " . Ciekawe zaiste z j a w i s k o obserwować m o ż n a -w dziejach u m y s ł o w o ś c i p o l s k i e j . Rozwijając od się wieków kulturalnie d o ś ć s t o s u n k o w o samodzielnie, z y s k i w a l i ś m y zawsze i dotąd z y s k u j e m y wiele sił a r t y s t y c z n y c h i n a u k o w y c h z p o z a P o l s k i , z znacznie posu wają nasz s t a n cywilizacyjny n a p r z ó d , s t w a r z a j ą n o w e dalekiego Zachodu, które niejednokrotnie prądy w n i e k t ó i y c h działach n a u k i i s z t u k i , skierowując j e n a t o r y równolegle bieżące do podobnych za granicą. Oddawna już u w i d o c z n i a się j a s n o , j a k ą t o czarodziejską p o t ę g ą a t r a k c y j n ą i a s y m i l a c y j n ą p o s i a d a d r o g a ziemia n a s z a , g d y k a ż d e g o n i e m a l cudzoziemca z pochodzenia na niej urodzonego przeistacza w wzorowego i najlepszego P o l a k a , że w s p o m n i m y j e n o k i l k a nazwisk: Wita Stwosza, Wincentego Pola, generała Bema, Oskara Kolberga, F r y d e r y k a Chopina . . . J e d n y m z p o ś r ó d t a k i c h b y ł również z a s ł u ż o n y p o l i h i s t o r Ż e go ta Pauli, polskich, k t ó r e g o jeden z pierwszych także ludoznawców 100-na rocznica u r o d z i n u p ł y w a właśnie w r o k u bieżącym. - Z dalekich stron z Negen w Trewirskiem poprzez l o n i ę , Dusseldorf, H o l a n d y ę , B r a b a n c y ę i Śląsk p r z y b y w a Ko do ) Szczegóły biograficzne wzięte z L. L e p s z e g o : „Żegota Pauli, jego ż y w o t i spuścizna literacka". „Wiadomości num.-arch." 1896, Nr. 4. i 1897, Nr. 1-2. Odb. Ł p. P. T.[CXXXL 21 322 ŻEGOTA PAULI P o l s k i w r. 1801 ubogi k r a w i e c Maciej P a u l i , b y osiąść n a s t a ł e w N o w y m Sączu. W t r z y n a ś c i e l a t p o t e m p r z y c h o d z i n a ś w i a t 1 lipca t a m ż e d r u g i s y n j e g o Ż e g o t a , k t ó r y o d e b r a w s z y p o czątkowe i g i m n a z y a l n e w y k s z t a ł c e n i e w mieście zapisuje się w r. 1832 n a w y d z i a ł filozoficzny lwowskiego. wymi Jako prądami ośnmastoletni romantycznymi, młodzieniec nurtującymi rodzinnem, Uniwersytetu zapalony wówczas no silnie wśród społeczeństwa polskiego, z a c h ę c o n y n a d t o przez p r a c o w i t e g o etnologa ks. Głowackiego, puszcza się Ż e g o t a pieszo w wędrówdłę p o Galicyi, nie pomijając ni c h a t y , ni d w o r u , szpe rając skrzętnie w archiwach kościelnych i klasztornych po wsiach i m i a s t e c z k a c h , n i e s t r u d z e n i e n o t u j ą c pieśni i t a j e m n i czością owiane p o d a n i a , opisując w i d z i a n e osobliwe i obrzędy, szkicując z a b y t k i h i s t o r y c z n e , r a t u j ą c przeddziejowe. Poznał dobrze wówczas Żegota zwyczaje od zagłady mało dotąd z n a n e s t r o n y n a r o d u polskiego, zdołał w t a r g n ą ć w n i e z b a d a n y jeszcze ś w i a t życia l u d u polskiego i ruskiego, zgłębić c i e k a w ą ze wszech m i a r p s y c h i k ę wieśniaczą, sięgającą m i m o w s z y s t k o w, j u ż daAvno — z d a w a ł o się — w y k o r z e n i o n e , m r o k i pogańszczyzn y , p r z e t r w a ł e wszakże, j a k się okazało, d o czasów najnow szych. Powróciwszy do Lwowa, pracuje nad sobą niezmiernie gorliwie. O p r a c o w u j e z d o b y t e w czasie p o d r ó ż y z a p i s k i , uczęszcza pilnie n a w y k ł a d y , u c z y się j ę z y k ó w , pisze wreszcie l i t e r a c k i e artykuły i Mnemosine. wiersze do niemieckiego czasopisma lwowskiego Żyje n i e m a l w n ę d z y , u t r z y m u j ą c się z l e k c y i i spo r z ą d z a n i a k o r e k t , s t u d y u j ą c z a r a z e m t a k ż e i chirurgię, chcąc zostać j a k sobie najprędzej lekarzem wojskowym, zapewnić lepszy b y t i możność d o spokojnej p r a c y . T y m c z a s o w e zaś sta r a n i a o u z y s k a n i e w r. 1834 p o s a d y p r a k t y k a n t a w b i b l i o t e c e i m . Ossolińskich pełzną n a niczem, p o n i e w a ż p o d e j r z a n y o współautorstwo pamfłetu na rząd austryacki, musi się ukrywać, a s c h w y t a n y wreszcie w g r u d n i u w r. 1835 p r z e b y w a w wię zieniu d o l u t e g o r. 1836. Mija ciężkich ł a t osiem, j e d n o p a s m o u s t a w i c z n y c h b o r y k a ń się z n i e l i t o s n y m d l a ń losem, p r z e p ę d z o n y c h n a s t a n o w i s k u t ł u m a c z a i k o r e k t o r a w Gazecie lwów- 323' ŻEGOTA PAULI skiej i w księgarni K a j e t a n a J a b ł o ń s k i e g o , znacznie u t r u d n i a jącem m u studyowanie przezeń ukochanej historyi. Mimo t o j e d n a k zdołał puścić w ś w i a t k i l k a c e n n y c h dzieł n a u k o w y c h i w y d a ć J a n a G a w i ń s k i e g o „ P o e z y e " w r. J 8 4 3 . D o p i e r o w r o k p o t e m spełniły się m a r z e n i a Ż e g o t y d o s t a n i a z a r o b k u , wiadającego kierunkowi jego s t u d y ó w , mianowicie odpo otrzyma! w K r a k o w i e w d o m u h r . A d a m a P o t o c k i e g o p o s a d ę bibliote karza i sekretarza. Rok Mając 1844 j e s t p r z e ł o m o w y m w życiu Ż e g o t y s p o r o czasu wolnego, p o z a zajęciami d o p e ł n i a , a raczej n a b y w a Paulego. obowiązkowemi, dopiero gruntownego wykształce n i a , n a b i e r a p e w n o ś c i siebie, k t ó r a g o o d t ą d cechuje. zaś nadzwyczaj s u m i e n n y m , zyskuje wielkie z a u f a n i e Będąc chlebo d a w c ó w swoich i jeździ z ich i n t e r e s a m i d a l e k o p o z a g r a n i c e P o l s k i d o W i e d n i a , D r e z n a , B e r l i n a , P r a g i i t . d,, zwiedzając t e ż W a r s z a w ę , P o z n a ń , W r o c ł a w i i n n e miejscowości polskie. T o t e ż nic dziwnego, iż n a ów okres rówmież ośmioletni p r z y p a d a n a j w i ę k s z a ilość p u b l i k a c y i Ż e g o t y o wielkiej której probierzem wartości, b y ł f a k t z a m i a n o w a n i a go członkiem kowskiego „Towarzystwa Przyjaciół kra Nauk". L e ż y t o j u ż a t o l i w usposobieniu^ w s z y s t k i c h ludzi, iż chcą w ciąż i wciąż lepsze] doli, bardziej odpowiadającej r aspi- r a c y o m l i t e r a c k i m , czy n a u k o w y m . T a k s a m o p r z e t o i Ż e g o t a nie zadowalniając starał się p o s i a d a n e m o posadę adjunkta stanowiskiem, biblioteki usilnie Jagiellońskiej. się Nadzieje j e d n a k z a w i o d ł y , a c o gorsza z n i e w i a d o m y c h bliżej p r z y c z y n stracił również miejsce u P o t o c k i c h , zachowując wszakże na zawsze u nich s z a c u n e k i u z n a n i e . Z n a l a z ł się t e d y „ n a b r u k u " — b y ł z m u s z o n y wziąć się z n ó w d o d a w n e g o sposobu z a r a b i a n i a n a swe u t r z y m a n i e , z a p i s a w s z y się p o w t ó r n i e n a Jagiellońską. Z nader skromnych funduszów, Wszechnicę uzyskiwanych p r a c ą w p r o s t n a d siły, zdołał jeszcze oszczędzić n i e c o grosza n a wycieczki p o k r a j u , n a dłuższą w r. 1854 p o d r ó ż w T a t r y i n a Spiż dla b a d a ń e t n o g r a f i c z n o - s t a r o ż y t n i c z y c h . Podziwiać naprawdę trzeba taką w nim moc charakteru, która — w dod a t n i e m t y c h w y r a z ó w z n a c z e n i u — per fas et nefas, prowa- 324 ŻEGOTA PAULI dziła d o u r z e c z y w i s t n i e n i a u k o c h a n y c h idei, k t ó r y m poświęcił życie całe. Dzięki niezwykłej szczerości, p r a w d o m ó w n o ś c i , nie obwij a n i u n a w e t d r a ż l i w y c h s p r a w w płaszczyk o b ł u d y , muszonej w y r o z u m i a ł o ś c i , z y s k i w a ł coraz więcej lub wy nieprzyjaciół, d a j ą c y c h znać o sobie p r z y l a d a sposobności, zwłaszcza przy s t a r a n i a c h w k r ę c e n i a się n a u r z ę d n i k a w a r c h i w u m g r o d z k i e m , w „ t o w a r z y s t w i e d o b r o c z y n n o ś c i " i t . p „ czego p r z y k r e konsekwencye d o t k l i w i e odczuwał, nie poniżając się w s z e l a k o d o zmiany dawnego postępywania, które jedynie uznawał z a g o d n e człowieka uczciwego. „ W i d z i B ó g " — m ó w i ł nieraz — „iż żadną, c h o ć b y i ciężką p r a c ą i g o d z i w y m z a r o b k i e m nie p o g a r d z a m , b y l e nie b y ł grzecznością, dobrodziejstwem i jałmużną! . . ." W r. 1856 z a m i e s z k a ł w s k r o m n e j izdebce w k l a s z t o r z e 00. Bonifratrów na Kaźmierzu i t a m też przepędził znojnego ż y w o t a . W i n t e n z y w n e j resztę p r a c y nie u s t a w a ł a n i na chwilę, w y d a j ą c wiele n i e z n a n y c h jeszcze dzieł s t a r s z y c h , z e p o k m i n i o n y c h a u t o r ó w , p o p r z e d z a n y c h świetnie u j ę t y m i w s t ę p a m i i o b j a ś n i e n i a m i rzeczowemi. D o c z e k a ł się jeszcze Ż e g o t a zna cznie lepszej doli, a l b o w i e m w r. 1870 zaofiarował m u d r . K . Estreicher posadę a m a n u e n t a biblioteki Jagiellońskiej, którą p i a s t o w a ł j u ż d o k o ń c a życia. W ó w c z a s t o z a p r o s z o n o go t a k ż e do opracowania dzieł poświęconych historyi Uniwersytetu krakowskiego, w t e d y posiadł t y t u ł historyografa kiego, n i e g d y ś hojnie uniwersytec u p o s a ż o n e , dziś h o n o r o w e stanowisko, n a d a w a n e przez k a ż d o c z e s n e g o księcia-biskupa, n a podstawie f u n d a c y i S e b a s t y a n a P e t r y c e g o z r. 1622. U s c h y ł k u życia, w o s t a t n i c h p r z e d z g o n e m l a t a c h mniej wydatną jest jego działalność naukowa,nastąpiło natomiast większe zbliżenie się d o o r g a n u T o w a r z y s t w a N u m i z m a t y c z n e g o , objęcie korektorstwa, darzenie „Wiad. num.-arch." cennymi p r z y c z y n k a m i d o n u m i z m a t y k i polskiej — p r z e r w a n e niespo dziewaną, b u d z ą c ą żal p o w s z e c h n y śmiercią d n i a 20 paździer n i k a 1895 r. w malej k l a s z t o r n e j celi . . . Cicho przeminęło gorzkie nieraz życie, lecz pozostały zasługi. I p a m i ę ć o Żegocie P a u l i m p o w i n n a żyć zawsze przy- 325' ŻEGOTA PAULI n a j m n i e j u t y c h w s z y s t k i c h , k t ó r z y cenić umieją wiedzę i cał k o w i t e poświęcenie się dla d o b r a n a u k i p o l s k i e j ! * * * K r ó t k o — nie chcąc p o w t a r z a ć w s z y s t k i m z n a n y c h epi z o d ó w z życia Ż e g o t y P a u l e g o — opisałem główne m o m e n t y ciągłego a m o z o l n e g o w s p i n a n i a się jego k u w y ż y n o m myśli l u d z k i e j , b r u t a l n i e n i e k i e d y u t r u d n i a n e g o przez b r a k zasobów m a t e r y a l n y c h , przez nieżyczliwość j e d n o s t e k . M i m o wszystko a t o l i zdołał Ż e g o t a d o k o n a ć dzieł wielu, s t a n o w i ą c y c h n a u k i polskiej, d o dziś d n i a p o s i a d a j ą c y c h Mało kto odznaczał się tak ogromną pamięcią i erudycyą, wartość wszechstronnemi chlubę niemałą. zdolnościami, c e c h a m i p o z w a l a j ą c e m i n a zo s t a w i e n i e p o t a k przecież k r ó t k i e m życiu t a k wielkiej ilości publikacyi, przy z- k t ó r y c h każda wymagała gruntownego gotowania. Żegota Pauli pierwsze swe poważniejsze kroki począł s t a w i a ć n a g r u n c i e l u d o z n a w s t w a krajowego. S t o l a t t e m u —• t o czasy n a d e r o ż y w i o n e g o , p o d z n a c z n y m w p ł y w e m kultu r a l n y m Niemiec, r o m a n t y z m u polskiego, k i e d y z w r ó c o n o b a c z n ą u w a g ę t a k ż e n a b a ś n i e ludow*e, n a motyYy s t a r y c h p o d a ń i k l e c h d odwiecznych, k i e d y „ p i e ś ń l u d o w a n a j b a r d z i e j barbarzyńskiego n a r o d u n a b i e r a ł a w a r t o ś c i większej, niż naj regularniej sza t r a g e d y a " — j a k się d o s a d n i e w y r a z i ł p e w i e n e s t e t a francuski. Z a c z ę t o t e d y pilnie spisywać wiejskie p o d a n i a i śpiewki, zwłaszcza 0 p e ł n y m g r o z y w ą t k u i odnoszące się d o ś w i a t a d u c h ó w i wo góle i s t o t n a d p r z y r o d z o n y c h , m a ł o zważając n a i c h n a u k o w ą w a r t o ś ć , n a t ł o , ' n a j a k i e m się zrodziły, n a czas, k i e d y są śpie w a n e , n a ich p i e r w o t n e p r z y c z y n o w e znaczenia, oraz odwieczne p o c h o d z e n i e , a n i e m a l wyłącznie z celem p r z y s p o r z e n i a współ czesnym poetom, przetwarzającym je w sposób romantyczny, n i e w y c z e r p a l n e g o źródła p o m y s ł ó w i n a t c h n i e ń . I u n a s w p o d o b n y s p o s ó b z e b r a ł s p o r o pieśni l u d o w y c h Z. D . C h o d a k o w s k i (Ad. Czarnocki), K . W ł . W ó j c i c k i , a p o części Ł . Gołębiowski 1 W a c ł a w z Oleska (Zaleski). Z n a c z n i e p o n a d t e n p o z i o m w y niosły się —* dzięki m e t o d z i e p o r ó w n a w c z e j o p r a c o w a n i a i wy- 326 ŻEGOTA PAULI jaśnienia ich roli i p i e r w o t n y c h wierzeniach l u d u wiejskiego — o b y d w a dziełka Ż e g o t y P a u l e g o , plon licznych w ę d r ó w e k po k r a j u , n a p i s a n e j u ż w r. 1833, ale d o p i e r o w pięć l a t później w y d a n e Pieśni ludu polskiego 10 Galicy i (Lwów 1838, str. 234) i w d w a l a t a p o nich o p u b l i k o w a n e Pieśni licyi ludu ruskiego w Ga- (2 t. s t r . 177 i 285 p t . 50). . . P o c z ą t k i e m i c h " — j a k sam m ó w i w p r z e d m o w i e — „ b y ł o zamiłowanie, j a k i e od dzieciń s t w a czułem d o t y c h pieśni, k t ó r e w w i o s e n n y m w i e k u czło wieka j e d y n y m są ż y w i o ł e m " . . . S u m i e n n i e spisane, podane są m a t e r y a ł y w t e n sposób, iż składają się n a całość zjawisk z w y c z a j o w y c h w ciągu r o k u . D o pieśni o b r z ę d o w y c h dołączone są opisy obrzędów, „ a b y t e m ł a t w i e j " — m ó w i t a m ż e — „ w y kazać d u c h a w j a k i m się one o d b y w a j ą i p i e ś n i , ' k t ó r e z obrzę d a m i ściśle są połączone, łatwiejszerni d o z r o z u m i e n i a uczy n i ć " . . . Oprócz t e g o z n a j d u j e m y t a m zestawienia z pieśniami i obrzędami innych p o k o l e ń słowiańskich „do poznania, jak j e d e n i t e n s a m d u c h jeszcze cały o g r o m n y p r z e s t w ó r ożywia, k t ó r e g o części r ó ż n y m ulegały p r z e m i a n o m ; i j a k j e d n e i też s a m e myśli ze wspólnego n i e g d y ś zdroju c z e r p a n e , m i m o t y l u wieków p r z e t r w a ł y " . . . Już z słów t y c h przebija głębsze z r o z u m i e n i e i znaczenia t w o r ó w p o e z y i l u d o w e j , wartości z u m i e j ę t n e g o zaś opra cowania widać w y b i t n e zdolności, k t ó r e w czasie dziecięctwa etnografii polskiej, pozwoliły m u n a zadowolenie chociaż w części dzisiejszych w y m a g a ń n a u k o w y c h . Nie w y c z e r p a ł j e d n a k Ż e g o t a i nie ograniczył się j e n o d o o p u b l i k o w a n i a dzieł w s p o m n i a n y c h . Ciągle interesując przejawami życia ludu, zbierał dalej materyały, się dotychczas n i e w y d a n e , w r ę k o p i s a c h , mieszczących się obecnie w B i b l i o tece J a g i e l l o ń s k i e j . T a k poci N r . 5390 istnieją „Przysłowia i pieśni r u s k i e " (2 f a s c y k u ł y w 1 t . ) , p o d N r . 5389 „ P r z y s ł o wia i przypowieści l u d u polskiego oraz sposoby m ó w i e n i a i p r z y m ó w k i " (1 t . i 1 zesz.), p o d N r . 5391 „ P i e ś n i i o b r z ę d y g m i n n e , powieści g m i n n e o r o z b ó j n i k a c h " (1 t.), p o d N r . 5445 „ O r m i a n i e p o l s c y " (1 zesz.), p o d 5371 „ Ż y d z i " (1 f a s c ) , p o d 5372 „ B u k o w i n a . W o ł o s i " (1 f a s c ) , p o d 5373 „ T a t r y , Spiż, Karpaty" ZEGOTA PAULI oz i (4 fasc. w 1 t . ) , p o d 5374 „ O p i s a n i e gór k a r p a c k i c h czyli T a t r ó w , t u d z i e ż u k r y t y c h w nich s k a r b ó w , M e t a l l o g n o m i a i i n f o r m a c y a o wirgułach, odpis d a w n i e j s z y c h r ę k o p i s ó w " (1 t . ) . D o tej też właściwie g r u p y należą p r a c e r ę k o p i ś m i e n n e o p o d k ł a d z i e ling w i s t y c z n y m : N r . 5392 „ I m i o n a s ł o w i a ń s k i e " (1 f a s c ) , 5393 „ T e r m i n o l o g i a leśnicza, flisacka, pszczolarska i w części gór n i c z a " (1 zesz.), 5394 „Uber chen, nebst tibersicht sonderer Krakau Werden u. Einiheilung der Hauptsprachgebiete Berilcksichtigung der der Erde, des indoeuropaischen Spra- mit be- Sprachstammes, 1 8 5 3 " (2 zesz.). Wielce zasłużył się Ż e g o t a l u d o z n a w s t w u n a s z e m u , ocalając od n i e c h y b n e j z a t r a t y wiele c i e k a w y c h szcze gółów z d u c h o w e g o życia włościan i dzięki n i m i m i ę j e g o zawsze z a j m o w a ć będzie s z c z y t n e miejsce w poczęcie e t n o g r a f ó w pol s k i c h z K o l b e r g i e m n a czele. Mniejsze bezsprzecznie z r o z u m i e n i e rzeczy u w i d o c z n i a się w wydanych w „Starożytnościach galicyjskich" (Lwów 1840) artykułach z zakresu a r c h e o l o g i i p r z e d h i s t o r y c z n e j : „ P o sąg s t a r o ż y t n y n a górze W r o n o w s k i c h we L w o w i e " (str. 5—7), „Starożytne zbroje i narzędzia znalezione w Galicyi" (str. 25—28), oraz „ P o p i e l n i c e znalezione w G a l i c y i " — z k t ó r y c h dobrze zrobione ilustracye jedynie mają wartość. Nie wybija się w sądzie o n i c h n a d p o j m o w a n i e współczesnych m u s t a r o ż y t n i k ó w , i dla niego w s z y s t k o j e s t pozostałością p o p r a d a w n y c h S ł o w i a n a c h , u m b a od t a r c z są m i m o m a l e ń k i c h k s z t a ł t ó w heł m a m i , t y p o w e i m p o r t o w a n e z W ę g i e r miecze b r o n z o w e „no żami ofiarniczymi", a o t o p o r k u k a m i e n n y m przypuszcza, „że b y ł n a r z ę d z i e m ofiarniczem i że n i m t a k ż e n a zgliszczu spa l o n e kości z m a r ł e g o t ł u c z o n o , a b y się t y m łatwiej d o popielnic z m i e ś c i ł y " . . . (str. 27). Bez p o r ó w n a n i a lepiej t a m ż e o p i s a n y m i są z a b y t k i hi storyczne jak „Grobowiec Rafała Tarnowskiego w Przeworsku" (str. 7—-9), odnoszące się d o „ S t a n i s ł a w a i A n n y O ś w i ę c i m ó w " o b r a z y i g r o b y w K r o ś n i e (str. 1—5), „ S t . T a r ł o i n a d g r o b e k t e g o ż w K r o ś n i e " (15—17), „ N a d g r o b e k K r z y s z t o f a Herburta w F u l ś z t y n i e " (str. 17—19), a r t y k u ł y o „ J a n i e H e r b u r c i e z F u l sztyna" (19—22), „ R ox olanie ' (22—25), „Stanisławie Stad- n i c k i m , staroście z y g w u l s k i m " (str. 28—30), ,,St. O r z e c h o w s k i m " (str. 30—33), „ P o m n i k u St. Jabłonowskiego, hetmana wiel kiego k o r o n n e g o " (str. 33—35), „ S z y m o n i e O k ó l s k i m " (38—40), „ G e d e o n i e B a r a b a n i e " (41—42), „ N a j s t a r s z y c h pieczęciach mia s t a T a r n o w a i N o w e g o S ą c z a " (43—44), t u d z i e ż o „ N a d g r o b k u Jana Siemieńskiego pierwsze r o z p r a w k i w Rymanowie" objaśnione p i ę k n i e w y k o n a n e m i niać stale (str. 45—47). krajoznawczo-historyczne, wydawany rocznik rysunkami — poświęcony Były to które — miały wypeł „starożytnościom g a l i c y j s k i m " . B r a k j e d n a k n a b y w c ó w nie pozwolił na" k o n t y n u o w a n i e zamierzonej p u b l i k a c y i , i n n e o p r a c o w a n i a j a k n. p . „ R y t o w n i c y i a r c h i t e k c i p o l s c y " (28 fasc. w 2 t „ N r . 5396), a l b o „ S p i s b l a c h r y t o w a n y c h przez K . W . K i e l i s i ń s k i e g o " (1 zesz. N r . 5442) m u s i a ł y spocząć j u ż n a zawsze w m a n u s k r y p t a c h . Niemniej c h ę t n i e i n t e r e s o w a ł się t e ż Ż e g o t a tyką, sfragistyką i heraldyką. tykułów, drukowanych 0 „ M o n e t a c h biskupów monet Zygmunta Prócz w „Wiadomościach r III" numizma wartościowych ar numizm.-archeolog." p o l s k i c h " (1889 N r . 2), „ P o d r a b i a n i e (1891, N r . 9) i „ K r z y s z t o f Moniwid D o r o h o s t a j s k i " (1894 N r . 3 i Odb.) i j a k o w s t ę p d o P a p r o c kiego „ H e r b y rycerstwa p o l s k i e g o " życiorysu tegoż autora, pozostawił w t e c e nieogłoszone d o t ą d „ O m o n e t a c h r z y m s k i c h 1 g r e c k i c h " (1 fasc. N r . 5398), „ O m o n e t a c h , w a g a c h i m i a r a c h p o l s k i c h " (1 fasc. N r . 5399), „ S f r a g i s t y k a p o l s k a " (1 fasc. N r . 9403), „ H e r b y m i a s t g a l i c y j s k i c h " (1 fasc. N r . 5370), „ H e r b a r z r o d z i n p o l s k i c h " (4 t . in folio, N r . 5344) i 3 t e k i „ N o t a t e k g e n e a l o g i c z n y c h " (Nr. 5345 i 5346) w k t ó r y c h są liczne wypisld z wielu dzieł i a k t ó w odnośnie d o P o g e l w e r d e r ó w , K r u p p k ó w , M o r s z t y n ó w , S a l o m o n ó w , T a r n o w s k i c h i T ę c z y ń s k i c h . Rzecz zu pełnie n a t u r a l n a , iż wiele p o g l ą d ó w w y r a ż o n y c h w w y m i e n i o n y c h r o z p r a w a c h w o b e c dzisiejszych w y n i k ó w w i e d z y w t y m zakresie j e s t co n a j m n i e j niewystarczających, jeśli wręcz m y l n y c h , ale posiadając b a r d z o obfite w i a d o m o ś c i i ze źródeł a r c h i w a l n y c h , dziś n i e j e d n o k r o t n i e nie wyciągi nieistniejących, zasługują n a b a c z n ą u w a g ę , a — co się t y c z y r ę k o p i ś m i e n n y c h prac — na ponowne opracowanie. 329 ŻEGOTA PAULI I n t e r e s u j ą c się wogóle w s z y s t k i e m i d z i e d z i n a m i w z a k r e s historyi polskiej w c h o d z ą c e m i , nie p o m i j a ł t a k ż e Ż e g o t a w s w y c h s t u d y a c h a r c h i w a l n y c h w i a d o m o ś c i , o d n o s z ą c y c h się d o d z i e j ó w , k u l t u r y , j a k o t e m ś w i a d c z ą b o g a t e t e k i m a t e r y a ł ó w d o cha r a k t e r y s t y k i „ W o j s k a p o l s k i e g o i l i t e w s k i e g o " (1 fasc. N r . 5397), „ T e a t r u i m u z y k i w P o l s c e " (1 fasc. N r . 5400), „ P r a w a p o l s k i e g o " (1 fasc. N r . 5401), „ R z e m i o s ł a , cechów, k u c h m i s t r z o w s t w a i u b i o r ó w " w P o l s c e (8 fasc. w 1 t . N r . 5402), wreszcie oso bliwe e p i z o d y z życia „ k r ó l o w y c h p o l s k i c h " (1 fasc. N r . 5405). B r a k ś r o d k ó w nie pozwolił n a ogłoszenie d r u k i e m b a r d z o ciekawych opracowań z historyi kościelnej, mianowicie „ B i s k u p s t w a w P o l s c e " (30 fasc. w 2 t . N r . 5364), „Zakony i s y n o d y " w P o l s c e (1 t . N r . 5365), „ L e g a c i p a p i e s c y w P o l s c e i polscy w R z y m i e " (1 fasc. N r . 5407), „ C u d o w n e o b r a z y w P o l s c e " (2 t . N r . 5362) i „ C u d o w n e o b r a z y B o g a r o d z i c y M a r y i w R o s y i " (1 zesz. N r . 5363). O d d a w n a j u ż d o t k l i w i e , odczuć się d a w a ł p o w a ż n y bibliografii, obejmującej brak całokształtnie dorobek myśli pol skiej w ciągu t y l u w i e k ó w . Chciał l u k ę t ę zapełnić Żegota, p o p r z e d n i k E s t r e i c h e r a , n a j k o m p e t e n t n i e j szy m o ż e w ó w c z a s stworzenia na taką m i a r ę z a k r o j o n e g o dzieła, znając do dosko nale biblioteki Lwowa, K r a k o w a , Warszawy, Wrocławia, Wiednia, Pragi, Drezna, Lipska, Gótyngi, B e r l i n a i wiele mniejszych p r y w a t n y c h , wszędzie u w a ż n i e śledząc za „ P o l o n i c a ' m i " Nęka j ą c y g o od młodości los p r z e c i w n y , przeszkodził i w urzeczy w i s t n i e n i u bibliograficznych p r o j e k t ó w , zmuszając d o p o z o s t a n i a w r ę k o p i s a c h „Bibliografii p o l s k i e j " (2 t Nr 5382), pierwszego w t y m r o d z a j u o p r a c o w a n i a p . t. : „ A u t o r k i polskie i ich dzieła w spisie bibliograficznym, z e b r a ł Ż . . . P . . . 1850" (1 t i 1 zesz , N r 5381), „ M a p y p o l s k i e " , n o t a t k i bibliograficzne (1 fasc Nr 5383), „Bibliografia francusko-polska" „Bibliografia l i t e w s k a i ł o t e w s k a " (3 zesz grafia r o s y j s k a " (4 fasc w i t w i a ń s k i e " (bułgarska, i l y r y j s k a , s ł o w a c k a (7 fasc. w i t . (1 t Nr Nr 5384), 5385), „Biblio N r . 53 8 6 ^ „ B i b l i o g r a f i e czeska, k o r u t a ń s k a , sło łużycka, N r . 5387) i szkic s y n t e t y c z n y , posia- 330 ŻEGOTA PAULI dający jeno historyczną wartość p . t. : „Literatura słowiańska" (1 fasc. w 1 t, N r . 5388). Niemniej owocną b y ł a d z i a ł a l n o ś ć w y d a w n i c z a Żegoty P a u l e g o . I d ą c za p i e k ą c e m i p o t r z e b a m i ogółu ogłosił J a n a Ga wińskiego z W i e l o m o w i c „ P o e z y e " z rękopisu d a w n e g o (Lwów 1843, w 12 , str. 208 i ul. 24), S a m u e l a B r o d o w s k i e g o „ Ż y w o t y hetmanów królestwa Polskiego i W. Ks. Litewskiego z mater y a ł ó w w P o d h o r c a c h z n a l e z i o n y c h " (Lwów 1844, 8 , s t r . I V . i 114), k t ó r e doczekało się w sześć łat p o t e m d r u g i e g o w y d a n i a . Zachęoony p o w o d z e n i e m opracowuje w r. 1846 „ P a m i ę t n i k i d o życia i s p r a w y Samuela i Krzysztofa 8 , str. 215), n a s t ę p n i e „ J a n a i E g i p t u " (Kraków Zborowskich" 1849) z wiadomością o życiu i tegoż a u t o r a , L e o n a R z e w u s k i e g o „ O dążnościach cyjnych w społeczeństwie" (Kraków centego Reklewskiego „Sielanki (Lwów, Potockiego podróż d o Turcyi pismach reorganiza 1849, 8 , str. 16) i W i n krakowskie" (Kraków 1850, 16 , str. V. i 46). Z n a j d u j ą c z a ś p o p y t n a t e g o r o d z a j u p u b l i k a c y e nie z a p r z e s t a ł ich, lecz dobierając ze z n a w s t w e m t e m a t y d r u k u j e w r. 1853 „ P a m i ę t n i k i o wojnie c h o c i m s k i e j " , n a s t ę p n i e w r. 1858 „ P a m i ę t n i k i Ł o s i a " , w r o k później S t a n i s ł a w a G r o chowskiego „ W i e r s z e i i n n e p i s m a " ( K r a k ó w 1859, w y d . Bi blioteki polskiej T u r o w s k i e g o ) , tegoż r o k u St. Orzechowskiego „ Z i e m i a n i n , a l b o r o z m o w a ojca z s y n e m " z p r z e d m o w ą i p r z y p i s a m i ( K r a k ó w 1859, n a k ł . Księg. F r i e d l e i n a ) i t e g o s a m e g o autora „Policya sowskich Królestwa Polskiego na p o l i t y k " z rękopisu wypisaną kształt Arystotele- i w końcu ostatnie t a k i e g o t y p u , w y d a n i e w r. 1861, j a k o d o W a c ł a w a R z e w u s k i e g o „Psalmy pokutne", opatrzone życiorysem autora, wyjętym z „ Ż y w o t ó w h e t m a n ó w K r ó l e s t w a Polskiego i W . K s . Litew s k i e g o " (Berlin 1861). Liczne t e , w y m a g a j ą c e wielkiego obycia się z l i t e r a t u r ą n a s z ą i niemałej e r u d y c y i w y d a w n i c t w a , c h l u b n i e zdają się mówić o a s p i r a c y a c h i b e n e d y k t y ń s k i e j pracowitości a u t o r a , j a k k o l w i e k nie zawsze zgodzić się m o ż n a n a metodę p u b l i k a c y i — w. p o r ó w n a n i u z dzisiejszą — oczywiście p r z e starzałą. Z widoczną p r e d y l e k c y ą b a d a ł Żegota P a u l i w y b i t n i e j s z e 331 ŻEGOTA PAULI osobi&tości w Polsce i ich c z y n y , zostawiając w spuściźnie rę kopiśmiennej rozliczne zapiski d o n i c h się odnoszące, mało j e d n a k m i ę d z y sobą z w i ą z a n e , m i a n o w i c i e d o : „Dołęgi d a k o w s k i e g o " (1 fasc. N r . 5413), „ D ł u g o s z a " (6 fasc. Cho w i t . N r . 5414), „ D o r o h o s t a j s k i e g o " częściowo o p u b l i k o w a n e (1 zesz. N r . 5415), „ Ł u k a s z a G ó r n i c k i e g o " (3 zesz. w 1 t . N r . 5416), „Grochowskiego" (1 zesz. N r . 5418), „ K a l l i m a c h a " (1 fasc. N r . 5420), p . t . „ K a n a w e l i ć i k r ó l S o b i e s k i " (1 fasc. N r . 5421), d o „ M i a s k o w s k i e g o " (1 .zesz. N r . 5424), „ M o r s z t y n a " (1 zesz. N r . 5425), „ K o s t k i N a p i e r s k i e g o " (1 zesz. N r . 5426), „ P a s k a " (1 fasc. N r . 5427), p . t . „ W y p i s y z d y a r y u s z a W a l e n t e g o Smalciusa, m i n i s t r a socyniańsckiego w R a k o w i e " (1 z e s z ^ N r . 5432), d o „ F a u s t a S o c y n a i L u c ł a w d c " (1 zesz. N r . 5433), „ B i s k u p a S o ł t y k a " (1 t . N r . 5434), „ S z y m o n a Szymonowicza Bendoń- s k i e g o " (1 fasc. N r . 5436), „ Z i m o r o w i e z a " (5 zesz. w 1 fasc. N r . 5438), „ M i c h a ł a G l i ń s k i e g o " (1 fasc. N r . 5441), „ K o ś c i u s z k i " (1 zesz. N r . 5443), „ O p a t a P o n g ł o w s k i e g o " (1 fasc. N r . 5446), tudzież „Listy Stanisława Augusta, króla polskiego z lat 1 7 6 5 — 1 7 8 5 " ( 1 1 . N r . 5430). N i e p o d o b n a zaś wymienić — z b r a k u miejsca — w s z y s t k i c h odpisów r ę k o p i s ó w poezja, j a k o t e ż treści politycznej i społecznej, kryjących się w c y t o w a n y m t u zbiorze manuskryptów Żegoty Paulego, darowanych do Biblioteki Jagiellońskiej. N a j ważniej szem wszakże dziełem Ż e g o t y — m o ż n a w p r o s t nazwać pomnikowem •— jest w y d a n y k o s z t e m k r a k o w s k i e g o ,,Codex diplomaticus Cracoviensis", universitatis Uniwersytetu studii o b e j m u j ą c y w czterech t o m a c h źródła generalis dziejowe W s z e c h n i c y od r. 1365 d o 1548 ( K r a k ó w 1870 — 84) i — j a k słusznie powiedział p . L . L e p s z y — „ j e s t f u n d a m e n t a l n ą p o d w a liną historyi naszego uniwersytetu i oświaty w Polsce". W p r a w dzie zarzucić mu można wcale znaczną nieścisłość z aktów? i ksiąg n a d n i s z c z o n y c h , m y l n e c z a s a m i odpisów rozwiązanie s k r ó c e ń , n i e f o r t u n n e w p r o w a d z e n i e współczesnej Żegocie pisowni, w s k u t e k czego w y n i k a j ą d z i w a c z n e n a w e t słowa i z d a n i a —• j e d n a k o w o ż b e z s p o r n i e m a dzieło w y m i e n i o n e w a r t o ś ć n i e z m i e n n ą , p r a w i e bezcenną, nigdy jest dokonane niezwykłym na- 332 ŻEGOTA FAULI k ł a d e m sił i p r a c o w i t o ś c i . M o ż n a — p o w t ó r z ę — nie godzić się n a m e t o d ę o p r a c o w a n i a , ale nie p o d o b n a o d m ó w i ć e p o k o wego znaczenia owej p o d s t a w i e s t u d y ó w n a d r o z w o j e m nau czania w p o d w a w e l s k i m grodzie, s k ą d rozchodziło się o n o n i b y p r o m i e n i e z głównego źródła światła p o n a s z y m k r a j u całym. J a k g d y b y d o d a t k i e m d o ń j e s t w y s z ł y w r. 1883 „Album diosorum annum universitatis Cracoviensis" (fasc. I., ab anno stu- 1400 ad 1434). I z n o w u ż dopełnienia szukać t r z e b a w s p a d k u rękopiśmiennym Żegoty, zawierającym bibliograficzny bakałarzy, „Słownik magistrów, doktorów biograficznoi profesorów U n i w e r s y t e t u k r a k . " (2 t . A — M i N — Z , K r . 5359), oraz „ N o t a t y luźne d o W s z e c h n i c y Jagiell., jej d o m ó w , b u r s , kościołów i k o l o n i i " (20 fasc. w 3 t. N r . 5360). P r z e m i e s z k u j ą c przez przeszło l a t 5 0 w p i a s t o w s k i e j sto licy, wielką ilość zebrał większość w formie Żegota mniejszych Pauli ,,Cracoviana'ów" l u b większych bez -— związku głębszego m i ę d z y sobą wyciągów a r c h i w a l n y c h , j a k n a s t ę p u j e : „Codex diplomaticus Cracoviensis" „Liber colloquiorum castri inscriptionum Nr 5348), castri Gracov." ,,Libri 1202—1502 (1 t . N r . 5347), Cracoviensis" (1400—1548) i .relationum seu oblatarum castri Cracov." 1572—1699 i 1700—1804 (w streszoz. 2 t . N r . 5349), consularia Gracov." ab anno „Liber (1428—1616), (w streszczeniu 1 t 1392 et „Acta scabinalia ab a. 1 4 3 1 — w. X V I I I . wł. (w streszcz. 1 t . ) , „Acta Gracov." „Najdawniejsze wilkierze m . K r a k o w a " od r. 1367 (1 t. N r . 5351), „ I n w e n t a r z e p o z m a r ł y c h w K r a k o w i e m i e s z c z a n a c h l u b i n n e g o s t a n u oso b a c h od p o c z ą t k u X V w " (1 t N r 5352), „ C e c h y k r a k o w s k i e " w p o r z ą d k u a b e c a d ł o w y m z e b r a n e (84 zesz w i t Nr 5353), „ S p i s d o m ó w m . K r a k o w a , z oznaczeniem i c h właścicieli w r ó ż n y c h c z a s a c h " (1 t. Nr. 5354), „ D y e c e z y a k r a k o w s k a w r ó ż n y c h cza s a c h " (1 t. Nr- 5355), Józefa K r o m e r a „ W y m i a r g e o m e t r y c z n y m. K r a k o w a z r 1783, z 4 m a p (1 ze"-z N r 5356), „ N o t a t y d o h i s t o r y i m. K r a k o w a " ( K r a k ó w , S t r a d o m , K l e p a r z , B i s k u pie, G a r b a r y , K a z i m i e r z , Żydzi, j u r y d y k i , szpitale, nagrobki, cmentarze) wypisy z aktów i k a p i t u l n y c h k r a k o w s k i c h (32 fasc w 4 t grodzkich, Nr kościoły, miejskich 3357), w k o ń c u 333 ŻEGOTA PAULI „ N o t a t y z d a w n y c h k a l e n d a r z y k r a k . " (1 fasc. Nr- 5358). O t o b o g a t y p l o n .dla b a d a c z a dziejów i k u l t u r y g r o d u J a g i e l l o n ó w , d o t ą d n i e w y z y s k a n y jeszcze, a t y l e przecież i s t n y c h skarbów kryjący! Nie koniec n a t e m . D l a d o p e ł n i e n i a c h a r a k t e r y s t y k i t a k zasłużonej indywidualności muszę wspomnieć jeszcze o nie- o p u b l i k o w a n y c h „ D z i e j a c h K s i ę s t w Oświęcimia i Z a t o r a w X I V i XV s t u l . " (1 t Nr otrzymał Pauli w r 5375) za którą, p r z e d ł o ż y w s z y r z ą d o w i , 1850 p o d z i ę k o w a n i e od ówczesnego guber n a t o r a Galicyi. D w a t e ongiś p a ń s t e w k a z a j m o w a ł y d o k o ń c a życia Ż e g o t ę j a k i i c h najbliższa okolica, t o t e ż w t e k a c h zaj m u j ą d o n i c h w i a d o m o ś c i źródłowe zgoła nie o s t a t n i e miejsce (Nr 5376 i 5377, 11 fasc i lt ) Oprócz n i c h z g r u p o w a n e są n a d t o p o d n a z w ą „ S a n d e c " k o d e x d y p l o m a t y c z n y od r (1 t i 2 fasc , N r (1 fasc Nr 5378), „ d w ó r " (1 t 5380) i „ S z l ą s k " (1 fasc Nr 1204—1470 5379), „ W i e l i c z k a " Nr 5404) Specyalnie z a ś d o G a l i c y i , j a k o j e d n o s t k i odrębnej a d m i n i s t r a c y j n i e — odnosi się ,,Codex diplomaticus" (1 t Nr 5367), „ l u ź n e z a p i s k i " (2 t mieckie w G a l i c y i " (1 fasc Nr Nr ab a 1244—1568 5368), „ k o l o n i e nie 5369) i „Streszczenie k r o n i k i c e r k w i stauropigialnej we L w o w i e " 1460—1800 (1 zesz N r 5444) J e ś l i z a ś chodzi wogóle o d z i e j e gesta et Indices" (1 t Nr Polski, j ą c y c h się w K r ó l e s t w i e P o l s k i e m " (1 t weneckie w P o l s c e " (1 fasc (Nr 5406), Dyabeł" (1 fasc „Rokosz (1 fasc Nr znajdujemy t u ,,Be- 5361), „ O p i s s t a r o ż y t n o ś c i , z n a j d u Nr Nr 5366), „ P o s e l s t w a 5408), „ K r o n i k a Zebrzydowskiego, Herbort, 5409), „ B r a n i c k i , k o n f e r e n c y a litewska" Stadnicki barska" N r . 5410), wreszcie „ Z b i ó r ważniejszych p i s m u r z ę d o w y c h , d o t y c z ą c y c h p o w s t a n i a polskiego w r. 1 7 9 4 " ( 1 1 . N r . 5411). N a t u r a l n i e nie zdołał Ż e g o t a w s z y s t k i e g o należycie uporząd k o w a ć i uzupełnić, większa część p r z y t o c z o n y c h t o m ó w z a w i e r a d r o b n e j e n o w y j ą t k i z n a j r o z m a i t s z y c h dzieł, ż m a r g i n e s o w e m i t r a f n e m i u w a g a m i , k t ó r e p o z b i e r a ł „ c h o d z ą c wszędzie z teczką pełną d r o b n y c h a r k u s i k ó w " — j a k o p o w i a d a ł s e r d e c z n y Ż e g o t y przyjaciel p . W ł . B a r t y n o w s k i — „ i c o b y ł o t y l k o godniejszego u w a g i n a nie z a p i s y w a ł powiększając w t e n sposób "swoje u k o - 334 ŻEGOTA PAULI c h a n e zbiory, z k t ó r y c h k o r z y s t a ł niejeden p r a c o w n i k n a r ó ż n y c h p o l a c h h i s t o r y i , t a k ż e i ja s a m c z ę s t o k r o ć " . . . Zarysowuje się n a d e r ciekawa s y l w e t k a niezwykłej po staci, k t ó r a m i m o p r z y k r e j życia u d r ę k i , potrafiła je w y k o r z y stać j a k m a ł o k t o i n n y , nie dla u z n a n i a , k t ó r e g o d ł u g o nie zna lazła, nie dla s ł a w y —- z a p o m n i a n o o zasługach — ale u m i ł o w a w s z y s t a r o ż y t n o ś c i , k t ó r e •— j a k c z y t a m y w jednej z książek P a u ł e g o — j a k o pierwsza p o d s t a w a dziejów k a ż d e g o n a r o d u , należą niezaprzeczenie do najciekawszych pizedmiotów naukowych . . . " I m i najważniejszych więcej z a ś z a g ł ę b i a m y się w dzieła Ż e g o t y , t e m widoczniej w y k s z t a ł c a się z p r a c o w i t e g o szperacza uczony badacz, typu Helciowskiego, k t ó r e g o zda n i e m nie czas b y ł o jeszcze t w o r z y ć dzieje właściwe, b o nie b y ł o ich n a czem oprzeć, t r z e b a b y ł o wpierw stworzyć p o s a d y , n a k t ó r y c h wesprzeć m ó g ł b y się g m a c h h i s t o r y i p o l s k i e j , G r o m a dził więc u m i e j ę t n i e b o g a t e m a t e r y a ł y z licznych rzadszych dziel i r ę k o p i s m ó w , w y s t r z e g a j ą c się ile możności od zawiłości i b ł ę d ó w . " Służyło m i — w s p o m i n a m i m o c h o d e m — za g w i a z d ę , p r o w a d z ą c ą p r z y m y c h p r a c a c h owo sławne H e r b u r t ó w godło : „Prawdą a p r a c ą " i d l a t e g o też za wielki w y s t ę p e k poczy tuję k a ż d e l e k k o m y ś l n e skażenie dziejów przez ogłaszanie p o d r a b i a n y c h r a m o t l u b u t w o r z o n y c h przez siebie d a t historycz n y c h , j a k i e g o sobie n i e k t ó r z y dla n a d a n i a p o w a g i s w y m p i s m o m , ze szkodą ogółu pozwalają . . . " D o k o ń c a życia nie sprzenie wierzył się h a s ł u o w e m u co d o p i e r o w o s t a t n i c h u z n a n o ł a t a c h , z m a r ł b o w i e m j a k o członek też obcej i n s t y t u c y i ,, Verein GescJiiehte und Allerthum Schlesiens" jur we W r o c ł a w i u i z d y p l o m e m członka h o n o r o w e g o „ T o w a r z y s t w a archeologicznego we L w o w i e " . A dziś — s m u t n e lecz p r a w d z i w e — j u ż p r a w i e o n i m zapomniano. Włodzimierz Antoniewicz. PRZEGLĄD PIŚMIENNICTWA. Z piśmiennictwa polskiego. Z LITERATURY E K O N O M I C Z N E J . (Z w y d a w n i c t w N, K. N.) W drugiej połowie zeszłego stulecia dążenia narodowe i poli tyczne polskie w Galicyi zostały uwieńczone powodzeniem, którego nie zaznały ani w Rosyi ani w Niemczech. Rozwój wypadków w Gali cyi byłby dla Polaków jeszcze korzystniejszym, gdyby stosunki go spodarcze układały się pomyślniej. Niedomagania gospodarcze Ga licyi z pewnością poczęści pochodzą z przyczyn, sięgających głęboko wstecz. Nie bez słusznych powodów pro/. Górski ) b r a k i współczesnej krajowej produkcyi rozpatruje n a tle historycznem. Rozpoczyna swą najnowszą pracę rozdziałem z a t y t u ł o w a n y m : „Zapatrywania gospo darcze w Polsce od połowy XVI-go wieku do rozbiorów", w k t ó r y m wykazuje, że poglądy ekonomiczne w Polsce rozpowszechnione m a ł o sprzyjały usilnej i wydajnej pracy gospodarczej. W następnych roz działach omawia kolejno' braki współczesnej produkcyi rolnej, r ę k o dzielniczej i przemysłowej w Galicyi. Rozdział piąty „Krajowa produkcya wobec nowych t r a k t a t ó w h a n d l o w y c h " (str. 73. — 91), jest j a k b y rzutem oka w przyszłość. Autor wychodzi z założenia, że „ n a sze gospodarstwo p r y w a t n e i społeczne zetknie się w niezadługim czasie z konkurencyą niemiecką, lepiej wyposażoną w urządzenia, zabezpieczające korzystny wynik gospodarczej p r a c y " (str. 99). 1 ) P r o f . D r . A. G ó r s k i : „Braki krajowej produkcyi w Galicyi'V Kraków 1916, str. 126. (Wydawnictwo I n s t y t u t u ekonomicznego N. K. N . zeszyt V.). 1 r 336 PRZEGLĄD PIŚMIENNICTWA Nowe t r a k t a t y handlowe będą prawdopodobnie oparte n a zasa dzie gospodarczego zbliżenia Austro-Węgier do Niemiec. Autor do maga się zbliżenia, któreby nie wykluczało ochrony wszelkiej produkcyi rodzimej wobec niemieckiego gospodarstwa, stojącego znacznie wyżej. Nawet rolnictwo może doznać pewnych trudności w razie, g d y b y zbliżenie celne Austro-Węgier do Niemiec przekroczyło gra nice, uzasadnione w stosunku obustronnych sił gospodarczych. Szcze gólnie t r u d n e m będzie stanowisko rękodzieł i przemysłu wobec współ zawodnictwa niemieckiego. Przyjdzie m u z pomocą zdrowa samoobro n a gospodarczo-narodowa: „Społeczeństwo polskie posiada dość siły i gospodarczego wykształcenia, żeby w czasach walki konkuren cyjnej przez dłuższy czas płacić drożej za produkt krajowy, niż za tańszy zagraniczny. Potrafi wykonać presyę n a kupców, aby tylko krajowy towar trzymali n a składzie, o czem dobitnie świadczy szczę śliwy dla rodzinnego przemysłu przebieg walki kartelu z cukrownią w Przeworsku" (str. 88). Przyszły pomyślny rozwój gospodarczy oprzeć się musi n a zwię kszeniu ilości i wydajności pracy. Słusznie Carlyle z a u w a ż y ł : „świat jest pełen niedokonanej p r a c y " . „ J e d n ą z głównych przyczyn braków produkcyi u nas jest mała intenzywność p r a c y " — oto wniosek, do którego dochodzi prof. Górski w ostatnim rozdziale: „Niedomagania publicznych urządzeń, a zadanie jednostek" (str. 90 i nast.) Admmistracya państwowa i autonomiczna w Austryi jest n a d wyraz kosztowna, a mało sprawna. Nie można jednak przypisywać wszystkiego złego administracyi. Należy od każdej jednostki domagać się zwiększenia wysiłku. Niema obawy o wynik. „ W duszę polską tchnął Stwórca niewyczerpane skarby moralne. Tylko żeby do nich dotrzeć, trzeba postępować jak p r z y biciu s t u d n i : nie zadowalniać się wodą zaskórną, ale jak przez ił przebić się przez m a r t w e pokłady wygody i p r y w a t y w głąb, aż do źródła". Prof. Buzek ) omawia najpierw wzrost ludności polskiej i obcej n a ziemiach polskich, a później wzrost ludności rdzennie polskiej. Najpierw pisze o przyroście naturalnym, wywołanym przez przewyżkę liczby urodzin n a d w y p a d k a m i śmierci, a potem o ubytku, pochodzą c y m z przewyżki wychodźtwa w porównaniu z ilością wypadków 1 *) Prof. Dr. J ó z e f B u z e k : „Pogląd na wzrost ludności ziem pol skich w wieku X I X " . {Wydawnictwo Instytutu ekonomicznego N. K. N., zeszyt I.). Kraków 1915, str. 75. PRZEGLĄD PIŚMIENNICTWA 337 osiedlenia się n a ziemiach polskich. Prof. Buzek rozróżnia czasokres d o roku 1857 i lata późniejsze: 1857—1910. „Ludność ziem polskich wzrastała po r. 1857 przeszło dwa razy t a k szybko, j a k przed r. 1857. W l a t a c h 1804 — 1857 miały ziemie polskie tylko nieznacznie,silniej szy przyrost ludności, niż E u r o p a wzięta jako całość. W latach 1857 — 1910 miały natomiast ziemie polskie przyrost bardzo znacznie szybszy" {str. 4). Obecnie ziemie polskie pod względem przyrostu naturalnego dorównują krajom, posiadającym najwyższy przyrost n a t u r a l n y . Atoli przyrost rzeczywisty przedstawia się mniej korzystnie z powodu silnego wychodźtwa. Autor omawia wyczerpująco różnice zachodzące miedzy poszczególnymi dzielnicami. Rozprawa p r o f . B u z k a , stosunkowo szczupła rozmiarami, jest niezwykle bogatą w treść. Zwięzłość w przedstawieniu rzecz,y nie przy nosi ujmy jasności i przejrzystości obrazu. Dotąd nie mieliśmy w na szej literaturze poglądu n a całokształt polskich zagadnień demografi cznych. Dzięki rozprawie p r o f . B u z k a zyskujemy ów pogląd i t o w opracowaniu ze wszech miar wybitnem. Prawdopodobnie nie wszy stkie wnioski, do których doszedł, ostoją się wobec przyszłych b a d a ń , ale w każdym razie rozprawą swoją rzucił dużo światła n a zagadnienie w z r o s t u ludności n a ziemiach polskich. Juliusz H r . Andrassy ), syn austro-węgierskiego ministra spraw zagranicznych, k t ó r y dzierżył ten wysoki urząd w czasie zajęcia Bo śni i Hercogowiny przez Austro-Węgry i podpisania przymierza z Niemcami zawartego n a wypadek wojny z Rosyą, kilka tygodni t e m u pisał o przyszłym rozwoju tegoż przymierza. Wyraził zapatry wanie, że po wojnie stosunek obu p a ń s t w sprzymierzonych musi uledz zmianie. Stanie się albo luźniejszym, albo ściślejszym. K t o chce uniknąć rozluźnienia, musi dążyć usilnie do zacieśnienia węzłów łączą c y c h oba p a ń s t w a . H r . Andrassy, obecnie jeden z najwybitniejszych członków opozycyi w sejmie węgierskim, broni idei wzmocnienia przymierza przez nawiązanie bliższych stosunków gospodarczych. Związek gospodarczy środkowo-europejski musiałby objąć t a k ż e i ziemie polskie. 1 Dotychczasowy przebieg wypadków wojennych nie osłabił we wnętrznej polityki łączności obu g r u p walczących ze sobą. Przeciwnie, ) „Środkowo-Europejski Związek gospodarczy, i Polska". Studya ekonomiczne. Kraków 1916. Nakł. Centralnego Biura W y d a w n i c t w N . K. N., str. V I I . i 215 oraz 2 mapy. x P. P. T. CXXXI. 22 338 PRZEGLĄD PIŚMIENNICTWA raczej ją wzmocnił. Wyrazem coraz to większej wewnętrznej spoisto ści obu grup jest zamiar, z naciskiem omawiany przez obie strony walczące, zawarcia związku gospodarczego, któryby stanowił utwier dzenie i dalszy ciąg dotychczasowej polityki. Jeżeli przypuścimy, że polityczne ugrupowanie mocarstw po wojnie nie idegnie zmianie, wówczas zbliżenie gospodarcze między sprzymierzeńcami, kto wie, czy nie stanie się aktualne? Wpraw-dzie każda ze stron walczących chciałaby utrzymać polityczne węzły, łączące je ze sprzymierzeńcami, a równocześnie rozbić spoistość wewnętrzną przeciwników, ale nie jest wykluczonem, że przymierza obecne po obu stronach przetrwają obecną wojnę i że rozrosną się w ściślejsze związki gospodarcze. Coprawda byłoby rzeczą pożądaną zawrzeć ściślejszy związek gospodar czy bez narażenia się n a odwet ze strony związku gospodarczego, utworzonego przez przeciwników, atoli być może, że mimo pogróżek strony przeciwnej, o których niewiadomo, czy się ziszczą, środkowo europejski związek gospodarczy dojdzie do skutku. N a czemże będzie polegał? Zwolennicy tego ideału, opartego n a dotychczasowych przesłankach politycznych, pragną nadać możliwie konkretny wyraz swym dążeniom. Książka zbiorowa, n a którą pozwa lam sobie zwrócić uwagę Sz. Czytelników jest, o ile mi wiadomo, pierw szym poważniejszym przejawem tych usiłowań w języku polskim. Przedmowę do niej napisała Dr. Zofia Daszyńska-Golińska,' autorka szeregu prac ekonomicznych. Jej pióra jest także pierwszy artykuł (str. 34), którego tytuł jest równocześnie tytułem całej książki. Chodzi o wspólną granicę cłową n a zewnątrz, oraz o dopuszczalność ceł między państwami, należącymi do środkowo-europejskiego związku gospodarczego" (str.. 23). Zdaniem Autorki „rolę przodowniczą w t y m związku obejmą prawdopodobnie Niemcy" (str. V) z zastrzeżeniem, że „uzyskanie warunków prawno-państwowych, w których okazałoby się możebnem prowadzenie samodzielnej polityki gospodarczej, stanowi przesłankę wszelkich zamierzeń i postulatów Polski w przyszłym środkowo-europejskim związku gospodarczym" (str. 31). Związek powstanie jako wynik założeń politycznych. W interesie jego trwałości byłoby pożądanem, ażeby przystosował się w pewnej mierze do dotychczasowych stosunków gospodarczych. W tej myśli redakcya książki zbiorowej o środkowo-europejskim związku gospo darczym zamieściła w niej kilka rozpraw, poświęconych zbadaniu współczesnych polskich stosunków gospodarczych. C h o d k i e w i c z PRZEGLĄD PIŚMIENNICTWA 339 i M a r c i n k i e w i c z piszą o kolejach i taryfach, A n g e r m a n i H e r b s t 0 „drogach wodnych dla Polski", M a r y a B a l s i g e r i H e l e n a L a n d a u B a u e r o wychodźtwie, Al. S z c z e p a ń s k i o „zdolności ekspor towej przemysłu galicyjskiego", Z. L i m a n o w s k i o „cukrownictwie w Polsce". Dr. Adam Krzyżanowski. N a u k i rekolekcyjne i d o r o c z n e przed przyjęciem Sakra m e n t ó w ś w . Ks. Józef Koterbski. Tarnów 1913. S t r . 241. Dzieło rekolekcyi t a k dzisiaj się już rozpowszechniło, iż można powiedzieć, odnawia i odradza rok rocznie wszystkie warstwy społe czeństwa. Nie tylko odbywają się one w domach rekolekcyjnych 1 klasztornych, ale w znacznej części rekolekcye zastąpiły dzisiaj misye ludowe. Urządza się je w kościołach i większych kaplicach dla ró żnych klas. Tak,Aveszły one n a kazalnicę, a ze ścisłej ascetyki przedo stały się dzisiaj do wymowy kościelnej, tworząc sobie w homiletyce wła ściwszy rodzaj. W ścisłem znaczeniu bardzo określony ich t e m a t przedstawia jednakże niezmiernie bogate pole dawnej formie homile tycznej i indywidualnej obserwacyi kaznodziei. Egzorty swoje do dziatwy szkół ludowych uzupełnia ks. Koter bski tomem nauk rekolekcyjnych dla swego ulubionego „drobiazgu". T a sama wieje z nich miłość, charakteryzuje solidarność w wyrażaniu, zwięzła jasność stylu, myśl objaśniona zrozumiałemi dla dzieci po równaniami i przykładami. W żywem słowie, przypuścić łatwo można, autor używał przykładów, wziętych wprost z życia swoich uczniów, które widocznie t u dla zwięzłości, czy w tyni razie nie zbyt skrupula tnej, w znacznej mierze wypuścił. Prawdy wykładane znajdują za wsze utwierdzenie swoje w słowach Pisma Św., gdy stronę życiową obrazują epizody hagiograficzne. Myśli w formie homiletycznej do brze i miarowo rozłożone, a nauki cyklowe, starannie związane między sobą, zadość uczyniły zasadom teoretycznym. N a d t o uchwycił dosko* nale autor myśli i wartość rekolekcyi, nie ograniczając się do zwykłego przeprowadzenia tematu, aie położył nacisk n a osobiste wglądanie w własne życie w co wprowadza swojego małego słuchacza. Egzorty t e wskutek tego nazwał autor zbyt rozwlekłemi. Jeśli kiedy atoli, to w rekolekcyach wszelki szablon zarówno formy, j a k myśli i czasu zbyt często niestety unicestwia owoce tyle trudnej obopólnej pracy. r Pod względem treści znajdujemy w omawianej książce t r z y cykle z a t y t u ł o w a n e : 1) rzeczach ostatecznych; 2) o grzechu i 3) staeye męki Zbawiciela. 340 PRZEGLĄD PIŚMIENNICTWA Właściwa materyą rekolekcyi zajmują się też pierwsze cykle, z których pierwszy najdokładniej uwzględnił całość ścisłego t e m a t u rekolekcyjnego. Trzeci cykl należy do pasyjnych, stąd się t u widocznie znalazł, iż dawniej w wielkim poście pod imieniem rekolekcyi, przez dwa dni z rzędu czytywano po zakładach naukowych mękę pańską według Ewangelii św. i objaśniano ją uczniom zastosowaniami moralnemi. Zresztą rodzaj ten z n a t u r y rzeczy opiera się n a innych niż reko lekcyjne zasadach wymowy. Dzieci t a k często spotykają się z obrazami drogi krzyżowej, słusznie więc, że autor wziął za treść swojego wykładu męki pańskiej to właśnie, co uderza oko dziecka. Opowiadane obrazy męki Bożej przyjemnie i praktycznie związał z życiem swego słucha cza a wlał dużo uczucia. Każdą seryę rekolekcyi, składającą się z czte rech nauk, kończy nauką przed pierwszą Komunią św. W istocie z wielkim byłoby to.pożytkiem, gdyby wszędzie odnowiono p r a s t a r y zwyczaj przygotowywania najbliższego dziatwy do tego a k t u kilkudniowem skupieniem w naukach rekolekcyjnych. Niestety powszechnie jeszcze panuje mniemanie, jakoby rekolekcye były zespojone z Wielkim Postem jako przygotowanie do wielkanocnej spowiedzi. Dla ogółu zapewne jestto najsposobniejszy czas odrodzenia się duchowego. Ale niech rekolekcye będą też przygotowaniem duszy w najważniejszych chwilach życia. Poza cyklami dołączył autor dwie egzorty przed spowiedzią szkolną, w których przypomina uczniom naukę Kościoła i upomnienia przed spowiedzią i opowiada dobrodziejstwa tego sakramentu, i je dną o siedmiu darach Ducha św. jako przygotowanie do Sakramentu Bierzmowania. Sympatyczny ten tom egzort ks. Koterbskiego oddać powinien wiele usług kapłanom, a zwłaszcza przełamać pewien prze sąd jakoby rozwinięcie t e m a t u rekolekcyjnego przechodziło po jęcie dziatwy szkolnej. Oby w każdej szkole rekolekcye i najdrobniej szą dziatwę corocznie odradzały i przygotowywały do 1-szej Komunii św. i Bierzmowania. X . Jarosław Rejowicz. Żyd w p o w i e ś c i p o l s k i e j . S t u d y u m . Teodor Jeske-ChoińsJci. Warszawa 1914. Nakładem Księgarni Kroniki Rodzinnej. Str. 150. (Z portretem autora). Autor zajmuje się — rzecz znana — eon amore kwestyą żydow ską wogóle — a polską żydowską w szczególności. P o „Żydach oświe conych", po „Programie i metodzie żydów", po „Neofitach", po bar- PRZEGLĄD PIŚMIENNICTWA 341 dzo przychylnie przyjętej książce „Poznaj żyda", po nowem wydaniu wreszcie Brafmanna „Żydów i bohaterów", sięgnął on do dziejów żyda w polskiej powieści. Studyum t o — zaznaczyć trzeba — jest nie tylko literackiem, ale w dość wielkiej części i społecznem. Prócz analizy typów żydowskich, skreślonych ręką powieściopisarzy, przynosi t u i ówdzie d a n e historyczne z życia żydostwa w Polsce, dorzuca p a r ę ogólnych linij do charakterystyki żyda. Choiński przeszedł powieść polską od Niemcewicza „Lejby i Sióry" — do Gruszeckiego „Szachra jów". 1 Figurują w t y m przeglądzie Kraszewski, Jeż, Orzeszkowa, Ba łucki, Świętochowski, B . Prus, Junosza, Litowski, Gawalewicz,- K . Prz.-Tetmajer, Weyssenhof i Gruszecki. Nie wszyscy t o — jeszcze — ale moralnie cała powieść polska „z żydem". Wszędzie t e n s a m żyd, tensam jego charakter, t a s a m a jego robota, tensam wieczny żyd wyzyskiwacz, arrogant, czy t o żyd ciemny, szachraj, m a ł y „handlo wiec", skupujący skórki królicze, czy żyd średni kupiec, trochę wykształceńszy, czy wreszcie żyd wielki bankier, giełdziarz. Przyznać należy — że powieściopisarze polscy nie odmalowali żyda w jasnych barwach — nie rozbudzili w czytającem społeczeństwie platonicznej choćby tylko miłości do żyda — i dali n a m — j a k powiada autor, (str. 160) przeważnie bardzo mało typów dodatnich, dali „ t y p u j e m n y " i t. d. — zrobili jednem słowem — naogół — powieść polską de facto antyżydowską. Winą wielką niektórych z nich — a raczej błędem — że nie spo strzegli tej wielkiej, zasadniczej przepaści, leżącej między każdym ży dem, jego zasadami, poglądami, tradycyą, metodą działania i myślenia, etyką wreszcie, a światem chrześcijańskim katolickim z całym jego kapitałem żelaznym i obrotowym — a mimo to wyznawali Credo assymilacyjne. Przyczynili się też do zbałamucenia niektórych głów polskich receptą assymilacyi. Pióra tych niektórych ,(Orzeszkowa, T. Jeż, Świętochowski, Bałucki) chciały szerzyć i szerzyły hasło assymilacyi. Nie były w t y m względzie jednak tłumaczami polskiego ogółu. Utopia bowiem nie t a k prędko pochłonie masę — tłumy. O prawdziwej assymilacyi może być mowa — jak pisał swego czasu O. M. Morawski T. J . — dopiero przy chrzcielnicy. St. G. 342 PRZEGLĄD PIŚMIENNICTWA I. P o l i c h r o m i a S k l e p i e n i a b i b l i o t e k i o p a c t w a z r. 1 5 3 8 . — Ks. Gerard Kowalski O. Cist. mogilskiego II. Z w y c i e c z k i d o w a d o w i c k i e g o i o ś w i ę c i m s k i e g o p o w i a t u . Ks. Gerard Kowalski 0 . Cist. Kraków 1914. Nakładem Tow. Op. nad polskimi zabytkami. Str. 46. D r u k . E . i Dr. K. Koziańskich. Od dobrych kilku lat — w murach klasztoru mogilskiego wre po ważna robota konserwatorsko-restauracyjna, mająca za cel uchronić przed zagładą to, co warte artystycznych i estetycznie wykształco nych oczu. Odnowiono śliczny wirydarz klasztorny, rekonstruowano wielkiej wartości fresk Ukrzyżowanego n a krużgankach, odświeżono inne pomniejsze freski, zdobiące żebrowanie sklepienia sali mogilskiej bibliotecznej. I o tej polichromii właśnie zdaje sprawę X . Gerard — nawiasem mówiąc — dusza artystycznej strony konserwatorskich robót w Mogile. Polichromia sali bibliotecznej, dokładnie a fachowo opisana i artyst. reprodukcyami zilustrowana w powyższem sprawo zdaniu, wiąże się ściśle z nazwiskiem i rządami (1522 — 1546) mo gilskiego opata — humanisty — Erazma, mile widzianego ongiś w otoczeniu królewskiem. On bowiem zbudował salę biblioteczną ; jego staraniem powstał ten dziś zachwycający oko zabytek czasów Odro dzenia w Polsce. Ale artystyczne walory polichromii są dziełem i zasługą zakon nika — a r t y s t y Stanisława z Mogiły, sławnego a bardzo uzdolnionego miniaturysty, przypomnianego polskiemu światu przez D r a Jerzego Kieszkowskiego w „Kanclerzu Krzysztofie Szydłowickim". Sądzimy że wiadomości o restauracyi zabytków Clarae Tumbae będzie więcej. Wynikami z odbytej w r. 1913 wycieczki artystycznokonserwatorskiej w powiat oświęcimski i wadowicki — dzieli się z na mi autor w I I części pracy. Wyniki owe nie bardzo co prawda obfite — ale nie wina w tem autora — odnoszą się do wartości artystycznych, spoczywających w tamecznych kościołach i kościółkach, ich budowie i wyglądzie, w p a r a m e n t a c h etc. Szczegółowo przebiega autor zwie dzane przez się miejscowości, podając — coraz ważniejsze opisowe, architektoniczne, ornamentacyjne, historyczne d a n e . Przesuwają się przed nami Barwałd, Klecza, Wadowice, Andry chów i t. d. aż do Zatora. Kilka jasnych, wcale nie zamazanych illustracyi — nadaje piękny wygląd już i t a k z siebie dość zbytkownej edycyi. St. G. PRZEGLĄD PIŚMIENNICTWA „ G e s c h i c h t e d e r m i t t e l a l t e r l i c h e n P h i l o s o p h i e " . M. De Wulf. Autorisierte deutsche Obersetzung von dr. R . Eisler, Tiibingen, 1913, str. X V I . , 464. „ D i e e u r o p a i s c h e P h i l o s o p h i e d e s Mittelalters". CL. Baeumker. K u l t u r der Gegenwart I, 5, Berlin 1913, str. 338 — 431. „ G r u n d r i s s d e r G e s c h i c h t e d e r P h i l o s o p h i e " . Friedrich tiberweg. Zweiter Teil: Die mittłere oder die patristische und scholastische Zeit. Zehnte, vollstandig neu bearbeitete und stark vermehrte, mit einem" Philosophen- und Literaturen-Register versehene Auflage. Herausgegeben von Dr. Mathias Baumgartner, Berlin 1915, str. X V I I I , 658, 266. Od ogłoszenia encykliki „Aeterni P a t r i s " Leona X I I I . w r. 1879. rozpoczyna się w obozie zwolenników filozofii scholastycznej coraz intenzywniejsza praca w podwójnym k i e r u n k u : jedni starają się za pomocą metody analitycznej rozłożyć j a k b y n a pierwiastki system to' mistyczny, ażeby wszechstronnie zbadać wewnętrzny związek poszcze gólnych idei, d r u d z y usiłują za pomocą metody historyczno-genety cznej odtworzyć wierny obraz filozofii średniowiecznej w jej stopnio wym rozwoju. Profesorowie 01. Baeumker z Monachium, M. De Wulf z Lowanium i M. B a u m g a r t n e r z Wrocławia, znając i wyznając sy stem scholastyczny, dają niemal z góry rękojmię, że w ich opracowa niach idee średniowiecznych myślicieli nie uległy błędnej interpretac y i ; n a d t o trzeba zaznaczyć, że każdy z tych autorów, zanim sformu łował syntetyczny pogląd n a całość dziejów filozofii średniowiecznej, udowodnił przez szereg rozpraw, że opanował znakomicie skompliko waną i mozolną metodę b a d a ń , jaką przez 40 lat wydoskonalała sto pniowo praca n a d średniowieczną myślą filozoficzną. W dziełach Baeumkera o Witelonie, B a u m g a r t n e r a o Alanusie z Lille i Wilhelmie z Auvergne, De Wulfa o Egidiuszu z Lessines łączy się skrupulatna praca k r y t y c z n a i literacko-historyezna filologa z wykładem idei nie zwykle jasnym, trafnym i o p a r t y m n a bogatem tle historycznem. Dzieła o filozofii średniowiecznej, powstałe przed rokiem 1880, albo nie wnikały dosyć energicznie w treść rozmaitych kierunków fi lozoficznych, nie uwydatniały specyficznych różnic między nimi za chodzących, t r z y m a ł y się j a k b y n a powierzchni, wypełniając braki w rzeczowem przedstawieniu dygresyami n a t e m a t jałowości i zawi łości średniowiecza — albo też nie operowały dostatecznym materyałem, nie sięgały zwłaszcza do rękopisów, nie badały krytycznie au tentyczności >różnych pism, nie wprowadzały a p a r a t u historyczno- 1 1 H - I U V T 1 i / J l' 1 iOili Jlllil X TT 1\ krytycznego. Cum ira, a bez wniknięcia należytego w istotę scholastyki pisał jej dzieje B. H a u i e a u , k t ó r y w latach 1850 — 58. ogłosił „Histoire de la philosophie scolastique" w dwóch tomach, a w łatach 1872 — 1880 rozszerzył ja do trzech tomów. J u ż dawniej szereg francuskich badaczy, jak V. Cousin, B . Remusat, Rousselot, Jourdain ogłaszali specyalne studya z zakresu filozofii średniowiecznej, czerpiąc materyał z nieocenionych skarbów rękopiśmiennych, jakie zdołała zgromadzić paryska Bibliotheąue Nationale. H a u r e a u jako kon serwator rękopisów tej biblioteki porobił liczne wyciągi z t r a k t a t ó w takich pisarzy, których dotąd zaledwie znano z nazwiska, i n a t y m materyale oparł swoja syntezę filozofii średniowiecznej : błędnych ocen jest wiele, nie mniej niepotrzebnych zupełnie wycieczek polemi cznych, ale bądź co bądź bardzo bogaty materyał i liczne poprawki bibliograficzne dawniejszych wiadomości stanowią rzetelną wartość tej książki. H a u r e a u był już podstawą oryentacyjną dla G. Prantla, kiedy ten w latach 1855 — 1870 wydawał 4-tomową Geschichte der Logik im Abendlande, poświęcając z niej aż t r z y t o m y wiekom średnim. Tylko ten, kto pracował samodzielnie nad filozofią średniowieczną, wie, z jakiemi trudnościami trzeba walczyć, kiedy się chce mieć pod ręką pierwsze wydanie dzieł, tylko ten także należycie potrafi oce nić u P r a n t l a zadziwiające wprost bogactwo cytatów, wziętych naj częściej z inkunabułów, rozproszonych po całej Europie. Trzeba także przyznać, że P r a n t l , posiadając daleko głębsze wykształcenie filozoficzne, niż H a u i e a u , potrafił do pewnego stopnia wyznaczyć kierunek rozwojowy różnych idei, wykazać ich pokrewieństwo, uwydatnić nowe elementa. Z tem wszystkiem, jeżeli H a u r e a u pisał cum ira, to u Prantla, był Niemcem, zjawia się nieraz furor, zwłasz cza, kiedy jest mowa o tomistach i możliwa, że głównie n a m i ę t n a a n t y p a t y a do średniowiecza nie pozwoliła mu częstokroć n a spo kojny, objektywny i trafny wykład, ale oprócz tego widoczny jest u P r a n t l a pośpiech, gorączkowe zestawianie obok siebie m a t e r y a ł u bez głębszego przemyślenia, są błędne oceny i dosyć liczne rzeczowe błędy, jak t o n a innem miejscu wykażę. W przeciwieństwie do H a u r e a u ' a i P r a n t l a , którzy z nie chęci d o scholastyki, a częstokroć także z b r a k u zrozumienia pe wnych idei, podawali nieraz błędną jej ocenę, Albert Stóckl, sam wybitny przedstawiciel budzącej się z m a r t w o t y do nowego życia myśli scholastycznej, podał bardzo objektywny obraz średniowiecz- rK&UUbĄD FISMIEJNMCTWA .i*0 nej filozofii w Geschichte der Philosophie des Mittelalters (Bd. 1—111. Mainz 1864—1866), choć i u niego zachodzą, zadziwiające pomyłki, n p . kiedy t a k wybitnego terministę, jakim był Marsyliusz d'Inghen, zalicza do obozu tomistycznego. Główne pomyłki i braki wypły nęły u Stockla stąd, że czerpał swój m a t e r y a ł wyłącznie z dzieł drukowanych, że nie zajmował się kwestyą autorstwa i dlatego wprowadzał czasem do charakterystyki pisarza pierwiastki, zączer^ pnięte z dzieł nieautentycznych (Ihms Skot); mimo t o wszystko dzieło Stockla trzeba uznać za najlepszy z podręczników do filozofii średniowiecznej, napisanych przed rokiem 1880. i jeszcze dzisiaj t r z e b a do niego zaglądać, ilekroć chodzi o pisarza, nieobjętego przez nowsze badania. - • Nie odnajdujemy ani jasności ani trafności sądu Stockla u K . Wernera, profesora wiedeńskiego, k t ó r y w olbrzymich mono grafiach (najobszerniejsze o św. Tomaszu z Akwinu i Suarezie) starał się przedstawić całość dziejów filozofii średniowiecznej. J e s t wprawdzie u Wernera t o , czego niema u Stockla, jest bogatszy a p a r a t historyczno-biograficzny, jest tendeneya do studyowania raczej całych prądów aniżeli poszczególnych tylko ich przedstawi cieli, ale zestawienia nie zawsze są szczęśliwe, m a t e r y a ł y b r a n e cza sem z drugiej ręki i stąd naogół panuje u nowych badaczy duża nieufność do prac wiedeńskiego historyka. Nowy kierunek w badaniach nad scholastyką powstał pod wpływem dwóch ludzi, którzy równocześnie niemal rozpoczęli studya n a d archiwalnemi źródłami do k u l t u r y średniowiecznej : jednym był jezuita, O. P r . Ehrle. drugim dominikanin, O. H . Denifle. J u ż w r. 1879. ogłosił O. Ehrle rodzaj historycznego k o m e n t a r z a do encykliki Aeterni Patris (Die papstliche Enzyklika vom 4. August 1879. und die Bestauration der christlichen Philosophie. Stimmen aus Maria Laach, XVIII. (r. 1880). gdzie w kilku mistrzowskich rzu tach naszkicował rozwój myśli scholastycznej, specyalnie tomistycznej, chcąo w ten sposób odsłonić jej wewnętrzną wartość i zdol ność do dalszego życia. Znaczenie programu dla historyków filo zofii średniowiecznej posiada a r t y k u ł Ehrlego z r. 1883 p . t. „Das Studium der * Handschriften der mittelalterlichen Scholastik mit besonderer Beriicksichtigung der Schule des hi. Bonawentura". Zebranie • całej spuścizny literackiej wybitniejszych autorów * średdniowiecznych nie tylko drukowanej, ale i kryjącej się w manu skryptach, jej krytyczne opracowanie, uzasadnienie każdego sądu, 346 PRZEGLĄD PIŚMIENNICTWA każdego uogólnienia w sposób indukcyjny, oparcie całego obrazu filozofii scholastycznej na ogólnem tle k u l t u r y średniowiecznej — są. najogólniejszemi zadaniami dla historyka scholastyki. P o s t u l a t y t e w sposób zdumiewający zaczął realizować 0 . H . Dehifle w ba daniach n a d mistyką średniowieczną, w historyi uniwersytetów (1885), a równocześnie przygotował razem z Chatelainem klasyczną publikacyę dokumentów do historyi wszechnicy paryskiej, która w średniowieczu b y ł a metropolią całego świata, naukowo pracu jącego. Odkąd zjawiły się d w a pierwsze tomy (Paryż 1889—1891), Chartularium Unwersitatis Parisiensis i dzieje uniwersytetów śred niowiecznych, mógł historyk filozofii wniknąć w to ruchliwe i bo gate życie, jakie skupiały w sobie s t u d y a generalia i niektóre klasztory. Rozpoczyna się żywa, lecz nie gorączkowa, b o sumienna praca wydawnicza, kontrolująca każdą wątpliwość n a bogatej pod stawie rękopiśmiennej. Franciszkanie Fidelis F a n n a i I g n a c y Ieiler z klasztoru Quaracchi zwiedzają niemal wszystkie większe biblio teki europejskie, zbierając rękopisy do monumentalnego wydania dzieł św. Bonawentury, które się okazało w latach 1882—1902. Ehrle kreśli plan do Bibliotheca selecta Philosophiae et Theologiae scholasticae, a razem z Deniflem obejmuje redakcyę nowego cza sopisma Archw fur Litteratur und Kirchengeschichte, gdzie ogłasza nieprzedawnione nigdy, krytyczne i źródłowe prace z zakresu filo zofii i kultury średniowiecznej ; wprawdzie organ ten po kilku latach zamiera, ale nie zamiera już ruch, raz o b u d z o n y : w Lowanium De Wulf wydaje teksty i opracowania belgijskich filozo fów (Les Philosophes belges), w Niemczech Baeumker i Baumgartner gromadzą około Beitrage zur Geschichte der Philosophie im Mittelalter (od roku 1891.) grono młodych i dzielnych współpracowników, z których B a u m g a r t n e r niebawem wchodzi do wydziału reda kcyjnego. Ze cała t a ewolucya pracy n a d filozofią średniowieczną doko nała się przedewszystkiem i niemal wyłącznie pod wpływem katolic kich uczonych, najwymowniej świadczyfakt, że redakcya olbrzymiego wydawnictwa Kultur der Gegenwart poleciła Baeumkerowi napisanie zarysu historyi filozofii średniowiecznej ; Baumgartnerowi zaś powie rzono gruntowną rewizyę drugiej części znanego powszechnie Grundriss Ueberwega. Przynajmniej na polu b a d a ń nad filozofią średnio wieczną nie dali się katolicy wyprzedzić protestantom i zjednali PRZEGLĄD PIŚMIENNICTWA 347 sobie z ich strony naj zupełniej sze uznanie za znakomite rezultaty, w tej dziedzinie zdobyte. Również D e Wulf, k t ó r y w roku 1900. zjednoczył po raz pierwszy owoce nowych prac nad średniowie czną literaturą filozoficzną w syntetyczną całość, znalazł dla czwartego wydania swego dzieła odrazu tłómaczów na język wło ski, angielski i niemiecki. Ponieważ w tłómaczeniu niemieckiem n a polecenie a u t o r a uwzględniono szereg poprawek i wprowadzono pewne uzupełnienia, nie obrałem do recenzyi wydania francuskiego. N a szczegółowszą też analizę zasługuje dzieło De Wulfa, gdyż niektóre poglądy, w niem zawarte, przeszły do Baeumkera i Baumgartnera, w niem najpierw skrystalizowały się w jedność wszystkie t e wnioski, jakie w indukcyjny sposób zdobyły poszczególne dro biazgowe studya nad filozofią średniowieczną. Ażeby wskazać źródła, z których głównie czerpała swe soki żywotne filozofia scholastyczna, podaje De Wulf na czele swego dzieła z a r y s historyczny filozofii zarówno greckiej, jak i patry stycznej, skupiając najsilniejsze światło n a Arystotelesie i na św. Augustynie, gdyż dwie t e osobistości najsilniej oddziałały n a myśl średniowieczną. N a drugim dopiero planie występuje z jednej s t r o n y system neoplatoński, z drugiej idee Pseudo-Dyonizego — bardzo trafnie, bo nie neoplatonizm, lecz perypatetyzm był źró dłem, z którego scholastyka najwięcej i t o najlepszego wzięła materyału do zbudowania i wykończenia swych teoryi, a teza, bro niona przez Picaveta (Esąuisse d'une histoire generale et comparee des philosophies mediivales, Paris 1907), jakoby cała filozofia śre dniowieczna wyrosła' i rozkwitła głównie na podłożu neoplatońskiem, nie jest uzasadniona, lecz jest raczej owocem pewnego daltonizmu duchowego, który nie pozwala przynajmniej z równą bystrością dojrzeć wszystkich kolorów tego bądź co bądź różnobarwnego obrazu myśli, jaki stworzyły wieki średnie. Daleko więcej miejsca należałoby się Cyceronowi, w k t ó r y m się rozczytywały i rozko szowały wieki niecycerońskiej łaciny, jakieś miejsce powinno by się było znaleźć dla Jana Damasceńskiego, co t a k bardzo oddzia łał n a Piotra Lombard a i n a św. Tomasza z Akwinu. P o części wstępnej stara się De Wulf w bardzo obszernym paragrafie (str. 75—93) określić pojęcie scholastyki. Ustęp ten jest razem z jednym z dalszych rozdziałów, mającym napis „synteza scholastyczna", częścią najbardziej interesującą, bo tutaj rozpra wia się autor ze Wszystkimi odmiennymi poglądami n a myśl śred- 348 PRZEGLĄD PIŚMIENNICTWA niowieczną, tutaj skupia r e z u l t a t y swych b a d a ń historycznych. Zcjaje mi się, że nigdzie w sposób t a k zwięzły i t a k jasny nie zebrano wszystkich oskarżeń przeciw scholastyce i wszelkich jej błędnych definicyi, jak w t y m jednym paragrafie. Najbardziej za ciekawiają dowody, wykazujące, że nie można określić scholastyki, podając jedynie rzeczywisty i ścisły związek, jaki ją łączył z filo zofią grecką lub z teologią katolicką, gdyż scholastyka jest syste mem filozoficznym, posiadającym swoją własną treść i tylko t a treść może być podstawą do jej rzeczowego określenia. Jakie są t e elementa, k t ó r e stanowią wewnętrzną istotę systemu scholastycznego, jakie jest ich znaczenie i wzajemny stosunek — t o wszystko znajdujemy w wymienionym już rozdziale p . n. ,,synteza scholastyczna. Autor występuje przeciw zapatrywaniom, według któ rych scholastyka utożsamia się z filozofią średniowieczną wogóle (Cousin, H a u r e a u , TJeberweg — Heinze, E r d m a n n , Picavet, w osta tnich czasach Endres), dowodząc, że najnowsze badania history czne stwierdziły istnienie w średnich wiekach szeregu systemów wprost sobie przeciwnych i nawzajem się zwalczających — t r u d n o zatem odnosić do nich tę samą nazwę i łączyć je w jedno p o jęcie. Scholastyką należy nazwać raczej pewną grupę systemów, w których powtarzają się te same zasadnicze myśli. J a k w ka tedrach z Amiens, Chartres, Paryża i Kolonii możemy odkryć t e same charakterystyczne linie gotyku pomimo ich cech indywi dualnych, t a k w systemach św. Anzelma, Bonawentury, Toma sza, Skota czy nawet O k k a m a wyśledzimy pewną ilość wspólnych i zasadniczych idei, które stanowią jakby szkielet całej ich bu dowy. To właśnie patrimonium, które sobie przekazywali mistrzo wie średniowieczni, wyciskając jednak n a niem swoje specyalne piętno, nazywa de Wulf „syntezą scholastyczną". W dawniej szych wydaniach swej historyi (cfr. Ms. str. 5), rozwijając system św. Tomasza, uwydatniał te myśli, które łączyły tomizm z in nymi systemami scholastycznymi, w czwartem zaś wydaniu oma wia to wspólne dobro, das Gemeingut der Scholastik, jak się wyraża Baeumker, w osobnym rozdziale. Pojęcia b y t u , a k t u i potencyi, substancyi i przypadłości, mateiyi i formy, istoty i istnienia, w pewien sposób zrozumiane, składają się n a sam rdzeń metafizyki scholastyczno-perypatetycznej, k t ó r a stanowi pod stawę wszystkich innych części filozofii. Mojem zdaniem należało wykazać centralne stanowisko dwóch par pojęć, t j . b y t u i nico- PRZEGLĄD PIŚMIENNICTWA 349 ści oraz aktu i potencyi i około nich ugrupować całą, resztę idei, bo w ten sposób lepiej by się uwydatnił zarówno element staty czny jak i dynamiczny, rozwojowy, w syntezie scholastycznej. W dziejach filozofii średniowiecznej odróżnia autor cztery okresy: jeden stopniowego rozwoju (do X I I . wieku włącznie), drugi okres rozkwitu (w. X I I I . ) , trzeci upadku (w. X I V . i pierw sza połowa X V . w.), czwarty okres przejściowy, gdzie w urnysłowości europejskiej kiełkują ziarna filozofii nowożytnej. W każdym okresie wyodrębnia rozwój filozofii scholastycznej, antyscholastycznej, oi az pewną ilość prądów, które trudno zaliczyć do pierwszego lub drugiego kierunku i dlatego noszą nazwę ,,kierunków drugo rzędnych", „innych form" łub ,,objawów eklektycznych". Ten podział wprowadza wprawdzie bądź co bądź wiele jasności w cały układ materyału, ale należałoby zmodyfikować ten sztuczny i sztywny schemat tam, gdzie wskutek niego może u czytelnika powstać błędna perspektywa: w pierwszym okresie autor, trzymając się swego szablonu, najpierw przedstawia kierunek scholastyczny, wy mieniając niemal wyłącznie pisarzy X I . i X I I . w., a potem do piero przechodzi do Jana Skota Eriugeny, jako przedstawiciela kierunku antyscholastycznego, chociaż ten dziwny lecz potężny umysł już w I X . wieku, a zatem przed scholastykami, doszedł do konstrukcyi całkowitego systemu filozoficznego. We wstępie do każdego okresu wymienione są wszystkie czynniki, działające do datnio lub ujemnie na rozwój filozofii, w kilku zawsze wiernych zarysach naszkicowane tło kulturalne, oświatowe — na końcu re trospektywny rzut oka na całą epokę, gdzie się uwydatniają głó wne jej cechy. Książka De Wulfa uwzględnia wszystkie najnowsze publikacye, ale, jak raźno postępują obecnie studya nad filozofią śred niowieczną świadczy to, że już i ta książka wymaga liczniejszych sprostowań. Pomijam rezultaty obcych badań i zaznaczam tylko kilka szczegółowych wyników, d o których sam doszedłem, a które u De Wulfa albo nie są wyjaśnione, albo też błędnie podane. Zagadkowe stanowisko uniwersytetu paryskiego, który potępia okkamizm (atr. 381), a forytuje okkamistę Buridana (str. 382), tłómaczy się przez to, jak gdzieindziej wykażę, że Buridanus nie we wszystkiem szedł za Okkamem i nie poruszał problemów teo logicznych. Aleksander de Alexandria błędnie je8t zaliczony do przedstawicieli ortodoksyjnego skotyzmu (sir. 387), pomyłka tem 350 PRZEGLĄD PIŚMIENNICTWA dziwniejsza, że autor już poprzednio (str. 280) umieścił go zupełnie trafnie wśród uczniów św. Bonawentury. Heimericus de Campo nazwany jest (str. 431) jednym z najbardziej wpływowych tomistów w Kolonii, jednym z przewódców w walce przeciw tamtejszym albertystom, tymczasem w rzeczywistości było całkiem przeciwnie, Heimericus przez swoje pisma najbardziej zaognił —• jeżeli t a m wogóle o ogniu może być mowa — spór koloński, hetmaniąc albertystom. Nie wiadomo, dlaczego Versor (str. 430) zajmuje skromne wprawdzie, lecz uprzywilejowane miejsce, skoro on należy do sza rego zupełnie t ł u m u tomistów kolońskich. Za Prantlem widocznie umieścił De Wulf naszego Michała z Wrocławia wśród zwyrodnia łych terministów, ale Vratislaviensis nie był ani terministą; ani zwy rodniałym, był raczej tomistą bez zarzutu i bez większego znacze nia. Pawła z Wenecyi znam jako gorącego zwolennika jego mistrza zakonnego, Egidrasa Rzymskiego, autor wymienia go (str. 396) w szeregu włoskich aweroistów. Możnaby się także posprzeczać o Okkama. Wszystkie te szczegóły nie obniżają wcale wartości dzieła, odnoszą się bowiem do okresu, dotąd najmniej zbadanego, ale mogą posłużyć za dowód, za przykład, jak wielki jeszcze zostaje obszar do zbadania. We wszystkich pracach naukowych De Wulfa ujawnia się wy bitna zdolność i dążność do s y n t e z y : profesor lowański wszędzie grupuje, klasyfikuje, stara się nie tylko z danego materyału wydo być koniecznie jakieś uogólnienia, ale nadaje mu pewną formę sy metryczną, prostolinijną. Ten rodzaj umysłowości a u t o r a wystąpił najjaskrawiej w jego historyi średniowiecznej filozofii; wskutek tego zrywa się raz po raz wątek wykładu i zdaje się łamać linia rozwo jowa w samej rzeczy, ale za to w tem jaśniejszem świetle okazują się wszelkie ogólne spostrzeżenia. Bardzo znamiennym jest fakt, że do takich samych poglądów n a filozofię średniowieczną dochodzi Baeumker, kierownik redakcyjny znanych Beitrage, gdzie wszystkie niemal studya posiadają wybitny charakter analityczny. R a m y , w jakich profesor monachijski miał zmieścić obraz filozofii średniowiecznej, były z góry nakreślone przez redakcyę wydawnictwa Kultur der Gegenwart, .która postanowiła w je d n y m tomie podać historyę całej wogóle filozofii, nie wyłączając na wet nieeuropejskiej. Na stu stronach potrafił jednak Baeumker sku pić olbrzymią ilość treści. Właściwy: obraz historyczny wyprzedza wstęp, zawierający charakterystykę filozofii średniowiecznej i omó. PRZEGLĄD PIŚMIENNIGTWA 351 wienie jej źródeł. Pewien głód duchowy, przejawiający się w asymilacyi coraz nowych materyałów greckich, patrystycznych czy arabsko-żydowskich, szkolne traktowanie problemów i wynikający stąd charakter bezosobisty, objektywny, wykluczający nietylko elem e n t a uczuciowe, ale i psychologiczne, narodowościowe, wreszcie dążność do godzenia, harmonizowania, do syntezy w przeciwieństwie do tendencyi krytycznej w myśli nowożytnej i ścisły związek z teo logią, dochodzący czasem aż do zależności — są cechami formalnemi średniowiecznej filozofii; w jej treści przeważa p u n k t widze nia transcendentny; zaznacza się dominujące stanowisko metafizyki i analiza logiczna pojęć, a n a drugi plan ustępują zagadnienia teoryo-poznawcze i materyał empiryczny., J u ż tutaj wskazuje autor n a pewien kompleks idei, stanowiących wspólny fundament wszystkich systemów scholastycznych. Odnajdujemy t u tezę De Wulfa, że nie można każdego poglądu średniowiecznego n a świat zaliczać do scho lastyki, że zatem wszystkie prądy panteistyczne należy wyosobnić wtenczas, kiedy się mówi o samej filozofii scholastycznej. W dzie jach scholastyki zachodzi okres stopniowego rozwoju (Zeit der wer~ denden Scholastik) i okres rozkwitu (Zeit der entwickelten Scholastik), kończący się fazą przejściową, prowadzącą do b r a m czasów nowo żytnych (tfbergang zur neueren Zeit). Postać św. Tomasza z A k w i n u skupia n a sobie w przedstawieniu Baeunikeia wszystkie promie nie, gdyż w jego syntezie filozoficznej uwydatniony jest cały t e n z r ą b myśli (das Gemeingut), jaki się stopniowo ustalił i wszedł j a k o część podstawowa do wszystkich systemów scholastycznych. J a k o najogólniejszy rezultat z przedstawienia Baeumkera wynika sąd, ż e w pierwszym okresie scholastyki dominowała myśl platońska, w dru gim perypatetyczna, a n a schyłku myśl krytyczna. Dzieło badacza monachijskiego jest syntetycznym szkicem historycznym, gdzie każdy rys, k a ż d e zdanie budzi u znawcy rój dalszych myśli, dając nawet silną rozkosz estetyczną, ale dla tego, co się nie zajmował bliżej filozofią średniowieczną, dla tego, co nie zna szczegółów, nie jeden pogląd a u t o r a będzie t r u d n y do zrozumienia łub może wywo łać błędną inferpretacyę. Najwięcej szczegółowych wiadomości i wykład niemal anali tyczny znajdujemy u M. Baumgartnera. J u ż same rozmiary dzieła świadczą bardzo jasno o tem, j a k a zachodzi różnica między dziewiątem wydaniem drugiego tomu TJeberwega-Heinzego, a wydaniem dziesiątem w opracowaniu B a u m g a r t n e r a : całość urosła o 500 s t r o n . 352 PRZEGLĄD PIŚMIENNICTWA Aparat literacko-bibliograficzny wyłączono z tekstu, umieszczając go w drugiej części książki z osobną paginacyą ; ten dział bibliogra ficzny, ułożony według autorów, jest nieocenionym skarbem dla specyalisty, bo s t a r a n o się w nim zebrać w sposób wyczerpujący całą literaturę przedmiotu. Wśród tekstu zostały jedynie n a czele poszczególnych paragrafów spisy wydań i tłomaczeń dzieł filozofów t a m omawianych. Daleko pełniejszy niż u De Wulfa jest obraz filozofii patrystycznej, jaśniej także występują te prądy, które do piero w nowszych czasach dojdą do swego rozwoju, ale już w osta tniej epoce średniowiecza wyraźniej się zarysowują: krytycyzm u Okkama, sceptycyzm u Mikołaja z Autrecourt, nowa fizyka, pro wadząca do mechanizmu — u Buridana, Alberta de Sasonia i Mi kołaja z Oresme. Autor usiłuje jak najwierniej odtworzyć doktrynę głównych myślicieli średniowiecznych, uzasadniając każdy swój sąd przez wplecione w tok opowiadania c y t a t y albo z dzieł omawianych filozofów, albo też z najlepszych o nich rozpraw. Każda t a k a naczelna postać skupia koło siebie mniejsze lub większe grono uczniów, roz wijających poszczególne idee,,mistrza". Przed umysłem naszym prze suwa się pokaźny szereg szkół, obrabiających system swoich twór ców : znak, że nawet w obrębie samej scholastyki była rozmaitość zdań i kierunków i t a swoboda ruchu, która jest warunkiem wszel kiego życia i rozwoju. Wykład zasadniczych idei i niektórych sy stemów jest wprost znakomity. Z a t a r t a do pewnego stopnia przez wydawców z Quaracchi różnica, j a k a zachodzi między św. Bonawenturą a Tomaszem z Akwinu została n a nowo energicznie zaakcentowana, system Skota odtworzony po raz pierwszy z wy zyskaniem wszechstronnem i skrupulatnem najnowszych nad nim badań, ma się tylko pewien żal do autora, że c h a r a k t e r y s t y k a św. Tomasza mniej się udała, że jego geniusz niedoceniony. W recenzyi wprost niepodobna zdać sprawę z olbrzymiego materyału, nagromadzonego w książce Baumgartnera, wszystkie wy niki najdrobniejszych rozpraw, nietylko uwzględnione, ale ocenione, zakwestyonowane, zmodyfikowane. J e s t to niezawodnie dotąd naj lepsze dzieło o filozofii średniowiecznej, najlepsze, ale nie doskonałe ; w uogólnieniach, w charakterystyce epok, w określeniu samej scho lastyki jest wiele braków i niedomówień. Kiedy autor pisze (str. 196), że scholastyka jest reprodukcyą, rozwojem i syntezą starożytnych filozofii w zależności od nauki Kościoła, to definicya t a jest z pe wnością za ciasna. A jednak w rzeczywistości Baurtigartner nie ina- r t l Z E U L Ą D FiSMlEJNiNtUTWA nos «zej pojmuje' scholastykę, aniżeli De Wulf lub Baeumker, jak o tem przekonuje polemika z Grabmannem, k t ó r y w swojej, skądinąd zna komitej, n a kilka tomów obliczonej „Geschićhte der scholastischen Methode" (T. 1. 1909, T. I I . 1911) podaje określenie raczej teologii, "aniżeli filozofii scholastycznej. K t o samodzielnie nie badał dziejów scholastyki, znajdzie uzupełnienie B a u m g a r t n e r a w historyi De Wulfa i Baeumkera. N a początek d l a pierwszej oryentacyi polecił b y m bardzo dobrze napisaną książeczkę, p . t. „Geschićhte der mittelalterlichen Philosophie", jaką wydał Dr Józef Ęndres w kollekcyi monachijskiej KóseFa. Dzieła historyczne Gonzaleza i Willmanna wymagają dzisiaj wielu poprawek, rozprawy E u c k e n ' a i Dilthey'a z zakresu średniowiecznej filozofii nie opierają swych sądów n a indukcyi, n a ścisłej analizie treści, i dlatego, choć zawierają niektóre uwagi bardzo głębokie, nie posiadają rzetelnej wartości naukowej. Jeżeli historya wogóle jest mistrzynią, to specyalnie historya -średniowiecznej filozofii jest mistrzynią dla ruchu neoscholastycznego, wskazując n a wszystkie te elementa, które w przeszłości wprowadziły do szkół scholastycznych tę bujnośó życia, j a k a w X I I I . wieku wyraziła się w imponujących syntezach filozo ficznych. Dzieła de Wulfa, B a e u m k e r a i B a u m g a r t n e r a starają się nawiązać myśl filozoficzną średnich wieków do ówczesnego ruchu religijnego i b a d a ń naukowych jako do dwóch głównych składników tego t ł a cywilizacyjnego, z którego wyrasta historyczny obraz scholastyki. Trzeba jednak przyznać, że średniowieczny ruch nau k o w y w dziedzinie fizyki i m a t e m a t y k i był dotąd bardzo mało z n a n y i dopiero studya Piotra Duhema, głośnego t e o r e t y k a fizyki z Bordeaux, n a d Leonardem d a Vinci zwróciły uwagę n a ten d u ż y zasób myśli, jaki z wieków rzekomej c i e m n o t y wszedł do poglądów Leonarda i Galileusza. Tuż przed wybuchem wojny wydał D u h e m pierwszy tom swej nowej, n a olbrzymie rozmiary zakro jonej pracy, p . t. Le systóme ^du monde, Histoire des doctrines aosmologiąues de Platon a Gopernic. Należy się spodziewać, że dzieło t o razem z dalszymi tomami „Geschićhte der scholastischen Methode" ks. G r a b m a n n a stworzy n a m jeszcze głębszy' pogląd n a umysłowość średniowiecza i u w y d a t n i jaśniej związek, jaki "wówczas zachodził między nauką a filozofią. Ks, P . P. T. CXXSI. Dr. Konstanty Michalski. 23 d&4 PKZEGLĄL) rJSMIENJNIGTWA Josef Gorbach f Eines Feldkuraten Streben und Schaffen in K r i e g s t a g e n . Von Weihbischof Dr. Sigmund Waitz. Verlagsanstalt Tyrolia, Innsbruck. 8° S. 232. 3 K. Piękny t o pomnik, który biskup Waitz poświęcił pamięci gorliwego kapłana-bohatera, zestawiając z jego listów, pisanych do krewnych i dobroczyńców, a zwłaszcza do ukochanej przezeń matki, imponujący obraz duszpasterskiej działalności na polu walki wśród wysokich gór alpejskich i później w K a r p a t a c h wśród śniegów zimowych, wiosennych roztopów i letnich upałów w latach 1914—1915. Biografia, oparta na t a k szczerych wynurze niach przedwcześnie zmarłego apostoła żołnierzy, posiada, szczegól niejszy urok, tchnie żywą świeżością i aktualnością i skreśla w bezpretensyonalnych, skromnych rysach prawdziwy ideał kapelana polowego. Istna to apologia wobec zarzutu, k t ó r y t u i ówdzie daje się słyszeć, że kapłanowi należy wziąć z ręki kielich i stułę a wcisnąć w nią karabin. Słusznie powiada wydawca ks. biskup Waitz w przedmowie, że niejeden list zmarłego chciałoby się za tytułować : ,,Udział kapłana w zwycięstwach naszych wojsk". Nie tylko siła zbrojna rozstrzyga o zwycięstwie, ale nie mniej siła moralna walczących, a tę właśnie budzi, podtrzymuje i pomnaża żarliwa i duchem B o ż y m ożywiona działalność duszpasterza polo wego ; o tem świadczy wymownie ten właśnie życiorys. Ks. Gorbach, zasłużony około katolickich organizacyi robotni czych działacz społeczny, mimo długoletniej słabości i wątłego zdrowia, stanął dobrowolnie w szeregach polowych kapelanów z po budki szczerej miłości dusz, której dał zadziwiające dowody 9-miesięczną, pełną poświęcenia służbą, aż padł ofiarą ciężkiej, na polu walki zaciągniętej choroby. Gorąca miłość Chrystusa P a n a i Matki Najśw., szczere przywiązanie do Kościoła katolickiego, nieustanne pragnienie chwały Bożej, nadzwyczajnie czuła cześć i miłość matki łączą się w postaci Gorbacha z nieustraszonem męstwem i boha terstwem ; widać, że nie daremnie ś. p. Józef Gorbach był przez jakiś czas, póki zdrowie mu pozwalało, godnym uczniem rycerzakapłana, św. Ignacego z Lojoli. Kapelani polowi, wszyscy wogóle duszpasterze i ludzie świeccy nauczyć się mogą wiele z tej biografii, a przedewszystkiem zaczerpnąć z niej dużo miłości i zapału do działalności miłosiernej wśród ofiar wojny. Ks. Ernest Matzel. SPRAWOZDANIE Z RUCHU L I G I J N E G O , N A U K O W E G O I S P O Ł E C Z N E G O Sprawy Kościoła. 30-go lipca bieżącego roku przyjął Ojciec św. w sali królewskiej, w otoczeniu swego dworu i gwardyi szlacheckiej szwajcarskiej, 4.000 rzymskich dzieci, które r a n o tego samego dnia przyjęły Komunię św. na intencyę uproszenia pokoju według roz porządzenia papieskiego. P o przemowie Kardynała-Wikaryusza mia sta Rzymu zwrócił się sam B e n e d y k t X V . do dzieci obecnych, jako do przedstawicieli dzieci świata katolickiego, w słowach, które cha rakteryzują dobitnie Jego stanowisko na wskroś religijne i ojcowskie w dążeniu do rychłego i trwałego pokoju. Słowa B e n e d y k t a X V . owiane głębokim smutkiem, ale też niezachwianą wiarą, zasługują na uwagę szerszego ogółu ; dlatego podajemy je w tem miejscu w ca łości :. Benedykt X / . do dzreci. „Było to słusznem i naturalnem, że zwróconemu do wszyst kich dzieci w Europie wezwaniu Naszemu do licznego i gorącego przyjęcia Komunii św. w rocznicę smutnego wydarzenia wybuchu obecnej wojny, odpowiedziały przedewszystkiem dzieci naszego miasta Rzymu. Będąc bliższe sercu Namiestnika Chrystusowego, bardziej zdają sobie sprawę z potrzeb i łatwiej pojmują Jego p r a g nienia i troski. J u ż nieraz nasuwała się N a m smutna myśl, czy życie, jakie ludzie, dalecy wprawdzie od pola walki, ale nie od strasznych skutków wojny, prowadzą aż do tej jeszcze pory, nie stoi"w sprzecz ności z duchem chrześcijańskiego umartwienia, do którego obecne położenie z naciskiem nakłania. Niestety, musieliśmy stwierdzić, że utrapienie, k t ó r e wedle słów Pisma św. po raz drugi nawiedza SPRAWOZDANIE Z RUCHU RELIGIJNEGO, świat cały, nie maluje się na twarzach, i że dorośli nie zdołają się oprzeć ponętom świata i rozrywkom światowym, jakkolwiek ogrom nieszczęść głośno nawołuje do skupienia się i pokuty. Drżąc o zbawienie rodzaju ludzkiego, ale bynajmniej nie roz paczając o miłosierdziu Tego, k t ó r y „uleczalnymi uczynił n a r o d y " sanabiles fecit nationes — (Ks. Mądr. 1, 14), szukamy ukojenia w jed nej myśli i jednem pragnieniu : oby się podobało łaskawości i do broci Ojca Niebieskiego, patrzeć raczej na niewinność maluczkich, niż na pokutę dorosłych. Dlatego to zwróciliśmy się do was, drogie dziatki! Wy jesteście źrenicą oka rodziców waszych, ich pociechą w cierpieniu i ich nadzieją, wy też jesteście ulubieńcami Ojca wier nych, słodką Jego pociechą wśród goryczy i gwiazdą Jego nadziei. Widząc was, drogie dzieci, u p a t r u j e m y w was wszystkie te dziatki, k t ó r e dziś na całym świecie przystąpiły do Stołu Pańskiego, a w tysiącznych twarzach rozpoznawamy obraz Boży, k t ó r y od zwierciedla się w lustrze czystych waszych dusz, i k t ó r y jest rękojmią wszechmocy, łączącej się z prośbą warg waszych. Wszechmoc jest córką niewinności waszej, albowiem u Boga więcej może głos nie winnego, aniżeli pokutującego i skruszonego serca. Wszechmoc to warzyszy niewinności waszej, bo Wszechmogący wybiera to, co słabe wobec świata, aby zawstydzić złudną potęgę świata. A jeśli niewinność i słabość wasza t a k czyni was przemożnemi, to ileż bar dziej sprawia to szczególniejsza miłość, jaką wam Zbawiciel okazuje. W tej wszechmocy waszej położyliśmy nadzieję, kiedy zaprosiliśmy was wszystkie z powodu t a k smutnej rocznicy do Stołu Pańskiego. My, jako Ojciec wszystkich wiernych, w którego sercu wszystkie cierpienia i jęki dzieci Naszych znajdują odgłos, cierpimy, napo minamy, błagamy już od dwóch blizko lat. D a r e m n e m i były dotąd Nasze zachęty do złożenia broni, daremną Nasza prośba, aby na drodze rozumu i sprawiedliwości szukać porozumienia, któreby po łożyło kres tej hańbiącej rzezi. Dlatego postanowiliśmy wezwać po mocy Bożej za pośrednictwem wszechmocnego środka niewinności waszej. Może — t a k sądziliśmy — P a n Bóg, choć nie przejednany chłostą swych niewdzięcznych dzieci, da się wzruszyć westchnie niami niewinności, będącemi westchnieniami sprawiedliwego, po dobnie jak westchnienie J e g o Syna, Zbawiciela świata,, ze sprawie dliwego płynęło serca. Może — t a k powiedzieliśmy sobie — wznowi się u stóp ołtarzy cud dziecięcia H a g a r y , które błąkając się po pu styni skazane było wraz z matką n a śmierć. Gdy H a g a r a w rozpaczy NAUKOWEGO I SPOŁECZNEGO 357" usiadła, b y u m r z e ć ; „wysłuchał Bóg głos dziecięcy . . . z miejsca na którem j e s t " (Gen. X X I . 1 7 ) , i jak anioł zawołał z nieba na Hagarę : „Nie bój się", t a k też może P a n Bóg „wysłuchać głosy tych dzieci z miejsca, na k t ó r e m są, t. j . z pod stóp ołtarza, aby ich nie winności powierzyć wieść nadziei i r a t u n k u " . Podajcież więc, drogie i wszechmocne dziatki, rękę swoją Na miestnikowi Chrystusowemu i popierajcie gorące Jego prośby waszą modlitwą! A rodzice wasi, rodzeństwo i dorośli z grona rodzin wa szych wtórować wam będą w pokornych modłach ; jeśli bowiem bła gające głosy wasze wszystko zdołają osiągnąć u Boga, to i wasz przy kład działać będzie porywająco na waszych drogich rodziców i krew nych, dla których wy jesteście wszystkiem. Rozumiecie, czego prag niemy. My chcemy, aby społeczność ludzka zaprzestała nienawiści i rzezi, i aby, jak niecnym sposobem stała się godną Kaina, t a k znów godną się stała Abla w dziełach pokoju, pracy i przebaczenia. W jaki jednak sposób ma się to urzeczywistnić? Pod t y m względem żadnych nie podajemy planów, z obawy, że Naszym dzieciom, k t ó r e wszystkie obejmujemy równą miłością, mogłyby one nie być równie miłymi. Poprzestajemy na tem, żeby dziś ponownie stwierdzić Nasze życzenie, i poruczamy spełnienie jego Wszechmogącemu, którego jesteśmy Namiestnikiem, Bogu sprawiedliwości, miłosierdzia i prze baczenia. On pokieruje wszystkiem ponad wszelką myśl ludzką i sprawi to, co w mądrej swej i litościwej Opatrzności uznaje za najlepsze dla pokoleń ludzkich celem osiągnienia przez nie najwyższego dobra. W y zaś, dziatki moje, jesteście t u w Rzymip i na Cidym świe cie, zwłaszcza w tych zbyt rozległych i nieszczęsnych obszarach, na których rozpanoszyły się miecz i ogień, moimi u Boga zwiastu nami pokoju. J e d n o dziecię urokiem swym wzrusza Serce Boże : jedno niegdyś dziecię n a ramionach admirała Albviquerque'a uśmie rzyło u przylądka Dobrej Nadziei burzę i uratowało załogę. Czy dziś tysiące dzieci nie miałyby wzruszyć Serca Zbawiciela? Bądźcież, drogie moje dziatki, podobne do dzieci Izraela, idących naprzeciw t r y u m fującemu Zbawicielowi z gałązkami oliwnemi w ręku ku czci i uwiel bieniu księcia pokoju, i z pobożnem Hosannah Synowi Dawidowemu na ustach. Podnieście i wy gałązkę oliwną, ten zapomniany dziś symbol, i stańcie się zwiastunami, pośrednikami przez modlitwę, co więcej twórcami, że t a k powiemy, pokoju. P a n Bóg zaś, k t ó r y oszczędził dzieci Izraela dla krwi, znaczącej b r a m y ich domów, niechaj i wam i rodzinom waszym i całemu światu 358 SPRAWOZDANIE Z RUCHU RELIGIJNEGO, o. zczędzi dalszego krwi rozlewu dla Przenajdroższej Krwi, która niegdyś zrosiła Krzyż Boskiego Jego Syna i dziś po mistycznej uczcie czerwieni jeszcze wargi wasze, znów jako symbol zbawienia i prze baczenia, jakiego tylko Jezus może n a m użyczyć. Błogosławieństwo Boże, którego wam udzielamy z głębi serca, niechaj spełnienie tego życzenia przyspieszy!" Prasa koalicyi, jak paryski ,,Temps' i neapolitański „Maitino" oburzają się na tę przemowę Ojca Św., którj w solu g ich zapatry wania nie powinien był powiedzieć, że „wszystkie swe dzieci obej muje równą miłością". : Z przyłączeniem się Bułgaryi do państw centralnych n a t%P^° też pewne zbliżenie się narodu bułgarskiego do Kow Bułgaryi. ścioła rzymsko-katolickiego. Według doniesienia „Kólnische Volkszeitung" Nr. 925 z dnia 11 listopada 1915 r., opierającego się na „St. Petersburger Borsenzeitung" (listopad 1915), miał bułgarski następca tronu Borys przed wyruszeniem na pole walki przyjąć pu bliczne błogosławieństwo w cerkwi grecko-unickiej, nie zaś w greckoprawosławnej, choć r. 1896 przyjął bierzmowanie w cerkwi schyzmatyckiej. Wiadomość t a nie została skądinąd stwierdzona, ale nie mniej jest prawdopodobna wobec tego, że często podobnoś bywa na nabożeństwach katolickich wraz z ojcem i przyjmuje też Sakramenta św. według obrządku katolickiego. Chociaż oficyalnie Borys nie przeszedł na łono katolickiego Kościoła, to jednak ojciec jego, król Ferdynand pojednał się w czasie wojny osobiście z Kościołem katolickim, z którego wskutek schyzmatyckiego bierzmowania Bo rysa był wykluczony. Ponieważ następca tronu, doszedłszy do peł noletności, obecnie sam ponosi odpowiedzialność za swoją przyna leżność religijną, mógł król ze swej strony pogodzić się już z Kościo łem. Na wielkanoc 1915 r. przyjął król publicznie Komunię św. według obrządku rzymsko-katolickiego, a w lutym 1916 przyjął ją z rąk K a r d y n a ł a Pronuncyusza Scapinelłiego, w czasie swego pobytu w Wiedniu. Odbył też z nim dwugodzinną konferencyę, n a której wedle doniesienia dzienników miał omawiać sprawę osobnego konkordatu Bułgaryi ze Stolicą Apostolską, oraz sprawę stałej ambasady buł garskiej przy Watykanie. Obdarzył też król F e r d y n a n d K a r d y n a ł a Pronuncyusza Wielkim Krzyżem orderu św. Aleksandra z brylan tami. W następstwie tego pogodzenia się z Kościołem katolickim odbyło się też pojednanie się króla z księżną parmeńską, matką pierwZwrot ku kirtoucktemu s NAUKOWEGO I SPOŁECZNEGO 359 szej jego żony, Luizy, księżnej burbońsko-parmeńskiej i siostry naj dostojniejszej małżonki następcy tronu austro-węgierskiego. Tak więc dokonywa się w samej rodzinie królewskiej ponowny, silniejszy zwrot ku Kościołowi katolickiemu. Wprawdzie druga małżonka króla Ferdynanda, Eleonora, jest protestantką, ale otacza ona także wielką i szczerą życzliwością Kościół katolicki. Pomyślnym t y m objawom katolickiego życia w rodzinie kró lewskiej wtóruje też sympatya narodu bułgarskiego dla Kościoła rzymsko-katolickiego. Datuje się ona już od przebudzenia się świa domości narodowej wśród ludności bułgarskiej w połowie X I X . wieku, a zwłaszcza od dążności Bułgarów do zjednoczenia się z Rzymem w latach 1859—1861. Po wojnie krymskiej odczuwano zależność cerkwi bułgarskiej od Konstantynopola i opiekę św. Synodu peters burskiego, jako nieznośne już jarzmo, i domagano się niezależności kościelnej, a więc biskupów narodowości bułgarskiej, oraz zapro wadzenia języka słowiańskiego w liturgii, a później nawet arcybiskupa bułgarskiego. Gdy patryarcha Konstantynopolitański Cyryl sprze ciwił się t y m żądaniom, Bułgarzy oderwali się 3. kwietnia 1860 r. oficyalnie od patryarcha tu i zwrócili się ku Rzymowi. Ruch cały rozwinął się najsilniej w Konstantynopolu, gdzie 30. grudnia tego samego roku uroczyście ogłoszono w kościele Ducha św. połączenie cerkwi bułgarskiej z Kościołem zachodnim w obecności ormiańskiego p a t r y a r c h y unickiego, msgr. Hassuna i łacińskiego wikaryusza ge neralnego, msgr. Brunoniego, przyczem rząd turecki przez usta wiel kiego wezyra zapewnił im poszanowanie wolności sumienia. Pius I X . śledził z radością ten zwrot Bułgarów ku Kościołowi katolickiemu i oświadczył w osobnem brewe z dnia 24 stycznia 1861, wystosowanem do msgr. Brunoniego, że chętnie przychyla się do życzeń Bułgarów i zezwala n a utworzenie unickiej cerkwi bułgarskiej, któr a b y zachowała swe odrębne zwyczaje, obrzędy i liturgię. Co więcej, 14 kwietnia 1861 wyświęcił sam Ojciec św. Pius I X . archimandrytę Józefa Sokolskiego n a arcybiskupa. Przyłączyło się wówczas do unii około 60.000 Bułgarów, ale nie na długo, bo unia napotykała także n a licznych nieprzyjaciół. Z szczególniejszą gorliwością pracowali n a d jej udaremnieniem Sir Bulwer, angielski ambasador przy Wy sokiej Poicie, i Książę Lobanoff, przedstawiciel interesów rosyjskich w Konstantynopolu. Nagle, z początkiem lipca 1861 r., dowiedziano się z gazet, że 80-letni arcybiskup Sokolski zniknął w tajemniczy sposób z Konstantynopola. Czy usunięto go przemocą, czyaąo że c tnłmfs 360 SPRAWOZDANIE Z RUCHU RELIGIJNEGO, się z obranej drogi ? Nie wszyscy bowiem Bułgarzy byli za unia z R z y mem, choć powszechnie żądano wyzwolenia cerkwi z zależności od patryarchy konstantynopolitańskiego; wielu domagało się wogóle autonomicznego kościoła bułgarskiego. F a k t e m jest, że później wi dziano Sokolskiego w Odessie, i że wreszcie zamknięto go w jakimś klasztorze w Kijowie. Pod datą 24 sierpnia ,,Courier d'Orient" do niósł, że Sokolski w czasie swej bytności w Odessie zwiedził seminaryuin teologiczne, w k t ó r e m liczni bułgarscy alumni oddawali się studyom, i że na ich zapytanie, czemu opuścił Konstantynopol, ze łzami w oczach odpowiedział, iż zwiedziono go w sposób niegodziwy. Na dalsze pytanie, czy nie zamyśla wrócić do swej stolicy, odrzekł z goryczą : „To niepodobna . . . jestem w żelaznych rękach". Amba sador angielski bez wątpienia zniweczył unię przez agitacyę na rzecz autonomicznego kościoła bułgarskiego, podczas gdy Rosya chwyciła się poprostu przemocy. Wywiezienie arcybiskupa zniszczyło jednym zamachem piękne nadzieje przyszłości; z 60.000 unitów pozostało tylko ok. 4.000 p r z y unii. Nieunici ostatecznie utworzyli osobny exarchat bułgarski, k t ó r e m u rząd turecki dał swoje przyzwolenie r. 1872, podczas gdy p a t r y a r c h a Anthimos V I . zawiesił n a d exarchą i jego owieczkami ekskomunikę. Tak zwyciężyła właściwie nie Rosya, lecz Anglia. Ponownie wyłoniła się sprawa unii z Rzymem, również n a tle politycznem, po ostatnich wojnach bałkańskich, począwszy od roku 1909. Większa część ludności bułgarskiej doszła do przekonania, że polityka rosyjska pod płaszczykiem schizmy popiera własne, a nie bułgarskie interesy. Z dnia n a dzień słabła sympatya do Rosyi, a wzma gała się przychylność dla Kościoła katolickiego. T y m razem działał jeszcze inny czynnik, k t ó r y szczególnie zwykł ważyć n a szali u ludu, mianowicie wzniosły przykład katolickich misyonarzy i zakonnic. Podczas gdy ze strony sprzymierzeńców Bułgarzy widzieli się opusz czonymi i pokrzywdzonymi, misyonarze katoliccy okazywali lud ności, i to bez różnicy wyznania, wszelkie dowody ofiarności i po święcenia i czynili wszystko, co było w ich mocy, aby ciężko nawie dzonemu narodowi nieść prawdziwą pociechę i ulgę. K i e d y po skoń czeniu wojny bałkańskiej wysłane przez Apostolstwo św. Cyryla i Metodego Siostry miłosierdzia wracały do kraju, żegnała j e w otoczeniu szlachty z Sofii sama t a k ż e królowa Eleonora ze łzami w oczach, wyrażając raz po raz życzenie, aby jak najwięcej Sióstr pracowało w szpitalach i zakładach wychowawczych w Bułgaryi. NAUKOWEGO I SPOŁECZNEGO 361 Obecnie wojna światowa stworzyła nowe warunki dla przy szłości cerkwi w Bułgaryi. Przed pierwszą wojną bałkańską ledwie trzy czwarte prawosławnych chrześcijan exarchatu zamieszkiwały te rytoryum królestwa Bułgaryi, obecnie natomiast cały obszar cerkwi bułgarskiej znajduje się w obrębie państwa także pod względem politycznym. Odłączenie się od p a t r y a r c h a t u greckiego zakończy się wobec tego zapewne utworzeniem samoistnego p a t r y a r c h a t u buł garskiego. Czy sprawa unii z R z y m e m znów wejdzie n a lepsze tory, o tem na razie t r u d n o coś powiedzieć. Dziś do unii przyznaje się około 15.000 Bułgarów. Co zaś najważniejsza, ustała obecnie agitacya ze strony rosyjskiej za pomocą rubli, prowadzona przedtem zwłaszcza wśród schizmatyckiego duchowieństwa. Może wobec tego obecnie duchowieństwo okaże większą skłonność do liczenia się z uczuciami ludu przychylnego unii. Charakterystycznem jest także dla stosunków religijnych w Buł garyi, że nie dawno temu wspaniała k a t e d r a w Sofii, wybudowana na pamiątkę wyzwolenia z pod j a r z m a tureckiego i dotąd nazwana, imieniem Aleksandra Newskiego, poświęconą została czci apostołów Słowian, ŚS. Cyryla i Metodego. Nie jest to jeszcze zwrotem do ka tolicyzmu, ale w każdym razie objawem antyrosyjskiego usposo bienia bułgarów t a k ż e pod względem religijnym. Aleksander Newski, Wielki książę rosyjski i wódz z X I I I wieku, doznaje w Rosyi czci świętego i p a t r o n a narodowego, któremu też poświęcona jest wspa niała cerkiew w Moskwie i klasztor w Petersburgu. O t e m samem antyrosyjskiem usposobieniu świadczy też przyjęcie kalendarza Oregoryańskiego znaczną większością głosów, uchwalone przez sobranie i autoryzowane także przez św. Synod bułgarskiego kościoła narodowego. Wprawdzie za kalendarzem Gregoryańskim przema wiają liczne racye naukowej i społecznej n a t u r y , ale w rzeczywistości nie mniej jest prawdą, co powiedział w swem orędziu pasterskiem K s . Biskup Chomyszyn, że kalendarz Juliański faktycznie jest zna mieniem rosyjskiego państwa i schizmy. W miarę odwracania się od Rosyi propaganda katolicka może w przyszłości lepsze wydać owoce. Nie można j e d n a k pominąć, co pisze prof. dr. Neundorfer w „Allgemeine Rundschau", Monachium Nr. 27, że wojna obecna miała też ujemne skutki dla katolicyzmu w Bułgaryi. Katolicyzm bowiem bułgarski, zwłaszcza unicki, obrządku wschodniego, miał, jak wogóle n a Wschodzie, silne zabarwienie francuskie. Francuscy Asumpcyo- 362 SPRAWOZDANIE Z RUCHU RELIGIJNEGO, niści w Tracyi i francuscy Lazaryści w Macedonii byli głównymi pionierami unickiego kościoła bułgarskiego. Z przystąpieniem Buł garyi do mocarstw centralnych w obecnej wojnie, musieli ci pracow nicy w winnicy Pańskiej, jako poddani wrogiego państwa, opuścić pole swej działalności, co z pewnością nie jest korzystnem dla unii. Ale to usunięcie misyonarzy francuskich w Bułgaryi mniej daje się odczuć, aniżeli w Turcyi. Bułgarya bowiem ma dostateczną ilość własnych kapłanów, a b y i w czasie wojny obsłużyć około 30 parafii unickich, istniejących w Bułgaryi, wraz z katolickiem seminaryum duchownem, na którego czele stoi niemiecki asumpcyonista. Że i obecnie w pierwszym rzędzie polityczne i kulturalne po budki nakłaniają do unii, to nie przesądza wcale kwestyi szczerości w powrocie do Kościoła. Opatrzność Boża posługuje się jak wogóle doczesnymi i naturalnymi środkami, t a k w szczególności i politycz nymi warunkami dla przeprowadzenia swych odwiecznych zamiarów. Podnosi to słusznie książę Maksymilian Saski, dodając :,, Nie można j e d n a k poprzestać na samej tylko polityce, bo to nie przyniosłoby błogich owoców, lecz dążyć należy do urobienia prawdziwego, reli gijnego przekonania, któreby i przy zmiennych warunkach mogło się ostać" *). Ks. Ernest Matzel. Polityka ekonomiczna Królestwa Polskiego. J e d n ą z z a s a d n i c z y c h k w e s t y i p r z y o m a w i a n i u przyszłego u k s z t a ł t o w a n i a p o l i t y k i gospodarczej P o l s k i p o wojnie jest s t o s u n e k K r ó l e s t w a d o R o s y i , co d o k t ó r e g o p a n u j ą zupełnie n i e u s p r a w i e d l i w i o n e p o g l ą d y o konieczności sojuszu z R o s y ą . Z n a k o m i t y wgląd w t e s p r a w y daje dzieło Marcelego L e w y : ,,Życie e k o n o m i c z n e K r ó l e s t w a Polskiego i R o s y j s k i e t a r y f y celne i kolejowe i ich w p ł y w n a życie e k o n o m i c z n e K r ó l e s t w a Polskiego, W a r s z a w a 1915, s. 2 7 5 " . k t ó r e g o obszerne stresz czenie posłużyć p o w i n n o c z y t e l n i k o m „ P r z e g l ą d u " d o zoryent o w a n i a się j a k oddziaływała R o s y a n a rozwój g o s p o d a r c z y Polski. l ) Yorlesungen liber die orientalische Kirchenfrage. S. 46. NAUKOWEGO I SPOŁECZNEGO 363 S t r u k t u r a e k o n o m i c z n a Król. Pol. w p o r ó w n a n i u z C e s a r s t w e m . W interesie k a ż d e g o r z ą d u leży p o p i e r a n i e gospodarczego rozwoju własnego p a ń s t w a , z w s z y s t k i e m i d o ń p r z y n a l e ż n e m i częściami w s t o p n i u o d p o w i e d n i m d o p o t r z e b całości. O ile z a t e m rozwój o r g a n i z m u p a ń s t w o w e g o w y m a g a pewnej u m y ś l n e j i ś w i a d o m e j p o l i t y k i e k o n o m i c z n e j , w zasadzie może b y ć o n a szkodliwą dla poszczególnych t e r y t o r y ó w , g d y ich s t r u k t u r a e k o n o m i c z n a j a k K r ó l . Polskiego w s t o s u n k u d o R o s y i , jest zu pełnie o d m i e n n a . P o z a t e m prócz t e n d e n c y i wyłącznie e k o n o m i c z n y c h działają c z y n n i k i n a r o d o w e i społeczno-polityczne, k t ó r e o d d z i a ł y wuj ą n a rozwój p r z e m y s ł u stosownie d o c h a r a k teru- w a r s t w r z ą d z ą c y c h w p a ń s t w i e . U s t r ó j g o s p o d a r c z y R o s y i c z y n i ją d o s t a w c z y n i ą ś r o d k ó w s p o ż y w c z y c h i m a t e r y a ł ó w s u r o w y c h dla E u r o p y zachodniej i ś r o d k o w e j . J a k o k r a j rol n i c z y p r z e d e w s z y s t k i e m p o p i e r a w y t w ó r c z o ś ć i wywóz t y c h p r o d u k t ó w , m i m o względnego rozwoju p r z e m y s ł u w c e n t r a l n y c h g u b e r n i a c h . W e d ł u g S t a t i s t i c z . J e ż e g o d , z 1914 r. wywóz z R o s y i w l a t a c h od 1908 d o 1913 wynosił 1.400,000.000 r b . , z k t ó r y c h a r t . spożywcze s t a n o w i ł y 5 6 , 9 % , m a t e r y a ł y s u r o w e i półfabrykaty 33,9%, zwierzęta 2 % , a wyroby tylko 3,6%, p r z y t e m p r z e m y s ł rosyjski w y w o z i n a w s c h ó d d o k r a j ó w a z y a t y c k i c h , stojących n a n i ż s z y m s t o p n i u rozwoju, co właśnie ś w i a d c z y o jakości i c h a r a k t e r z e rosyjskiego i n d u s t r y a ł i z m u . O d p o w i e d n i o d o tego, p r z y w ó z d o R o s y i obejmuje w y r o b y g o t o w e w ilości 3 1 , 4 % , c a ł k o w i t e g o i m p o r t u , d o c h o d z ą c e g o d o k w o t y 1,000,000.000 r b . przeciętnie w l a t a c h 1908—1912. W s t o s u n k u d o R o s y i , K r ó l . P o l . stoi wyżej w -rozwoju e k o n o m i c z n y m : jest o n o d o s t a w c ą i p r o d u c e n t e m pół- i f a b r y k a t ó w , g d y R o s y a wobec K r ó l e s t w a p r o d u k u j e a r t y k u ł y spo żywcze i m a t e r y a ł y surowe. W e w z a j e m n y c h s t o s u n k a c h h a n d l o w y c h saldo b i l a n s u p r o d u k t ó w r o l n y c h jest d l a K r ó l e s t w a stale ujemnem, jak jest niem i dla zagranicy. J e d n a k ż e „dla z n a k o m i t e j większości Wyrobów g o t o w y c h saldo K r ó l e s t w a w s t o s u n k a c h h a n d l o w y c h z C e s a r s t w e m jest d o d a t n i e : K r ó l e s t w o d a l e k o więcej w y r o b ó w w y w o z i d o Cesarstwa, niż z Ce s a r s t w a i m p o r t u j e . N i e k i e d y jest widoczne, że K r ó l . wywozi z Ces. m a t e r y a ł y s u r o w e p o t o , a b y j e w p o s t a c i w y r o b u w y słać d o C e s a r s t w a z p o w r o t e m " . N . p . w bilansie skór s u r o w y c h 364 SPRAWOZDANIE Z RUCHU RELIGIJNEGO, i w y p r a w i o n y c h , w p r z e m y ś l e w ł ó k n i s t y m i dowozie b a w e ł n y , j a k również w m e t a l u r g i i i w p r z e m y ś l e m e c h a n i c z n y m i m a szynowym. , „ K r ó l . s p r o w a d z a z R o s y i r u d ę żelazną, m a t e r y a ł su r o w y , p o t r z e b n y d o p r o d u k c y i surowca żelaza i poczęści spro w a d z a s a m surowiec żelaza j a k o p ó ł w y r ó b , z k t ó r e g o się w y r a b i a żelazo i stal. N a t o m i a s t K r ó l . wywozi d o Cesar, g o t o w y p r o d u k t •— żelazo i s t a l i — w jeszcze w i ę k s z y m s t o p n i u wy r o b y z żelaza i stali — m a s z y n y , n a r z ę d z i a i t. p . " . Przy porównaniu produkcyi Królestwa i Rosyi znaj d z i e m y : 1 s t y c z n i a 1911 r. ludność 10 g u b . K r ó l . s t a n o w i ł a 1 0 , 3 % z a l u d n i e n i a 50 e u r o p e j . g u b . R o s y i , a 7 , 6 % całego p a ń s t w a bez F i n l a n d y i . P r z e s t r z e ń 10 g u b . K r ó l . jest 2 , 6 % p r z e s t r z e n i R o s y i e u r o p . , a 0 , 5 9 % całkowitego i m p e r y u m . Z a r a z e m p r o d u k c y a p r z e m . K r ó l . z r. 1910 według G r a b s k i e g o s t a n o w i ł a 15,6% wytwórczości Cesarstwa. „ D o c h a r a k t e r u p a ń s t w a ros., j a k o p r o d u c e n t a s u r o w y c h materyałów. k t ó r y natomiast sprowadza wyroby, musi być p r z y s t o s o w a n a p o l i t y k a e k o n o m i c z n a r z ą d u : rząd p r z e d e w s z y s t k i e m i w w y ż s z y m s t o p n i u o t a c z a opieką p r o d u k c y ę s u r o w y c h m a t e r y a ł ó w , mniej zaś się troszczy o p r o d u k c y ę w y r o b ó w . S t r u k t u r a e k o n o m i c z n a K r ó l e s t w a j e s t o d m i e n n a , niż s t r u k t u r a Ce s a r s t w a , skąd w y p ł y w a , że p o l i t y k a e k o n o m i c z n a r o s y j s k a nie może o d p o w i a d a ć i czynić zadość p o t r z e b o m K r ó l e s t w a " . T a r y f y c e l n e . R o s y j s k a p o l i t y k a celna służy zwiększeniu d o c h o d ó w s k a r b u i zmniejszeniu dowozów z z a g r a n i c y , t u d z i e ż d o p o p i e r a n i a rozwoju p r z e m y s ł u l u b r o l n i c t w a w e w n ą t r z p a ń s t w a . Oprócz t a r y f y „ o g ó l n e j " , o p a r t e j wyłącznie n a p o s t a nowieniach r z ą d u r o s y j . *) jest w R o s y i s t o s o w a n a t a r y f a celna, o p a r t a n a t r a k t a t a c h m i ę d z y n a r o d o w y c h z 28 lipca 1904 r. Mocą t y c h ż e , p a ń s t w a k o n t r a k t u j ą c e we wzajemnej w y m i a n i e u s t a n a w i a j ą celne s t a w k i obniżone, p r z y z n a j ą c sobie najwyższe uprzywilejowania, z w a n e t a r y f ą k o n w e n c y j n ą . R o s y j s k a p o l i t y k a celna w zakresie cel p r o t e k c y j n y c h z a s t o s o w a n ą jest d o gospo darstwa państwowego Rosyi, a przedewszystkiem cesarstwa. W y ł ą c z n ą opieką o t a c z a o n a wytwórczość m a t e r y a ł ó w suro wych, u s t a n a w i a j ą c za ich wwóz wysokie o p ł a t y , g d y s t a w k i *) Zmieniona z pierw, z 1891 r. na taryfę z dnia 13 stycznia 1. 903L NAUKOWEGO i SPOŁECZNEGO 365 d l a p ó ł f a b r y k a t ó w są niższe, a najmniejsze dla g o t o w y c h wy r o b ó w . T a k a p o l i t y k a szczególniej jest n i e k o r z y s t n ą d l a K r ó lestwa, k t ó r e większości s u r o w c ó w j a k k o k s , r u d a żelazna, b a w e ł n a , sól, nie p o s i a d a l u b m a w n i e d o s t a t e c z n e j jakości, b ą d ź ilości, i m u s i je s p r o w a d z a ć . Cła n a surowce, wpływając n a ich podrożenie, p o d r a ż a j ą f a b r y k a t y , są więc dla rozwoju p r z e m y s ł u szkodliwe. Z konieczności wobec rozwoju w R o s y i w y t w ó r c z o ś c i surowców i p ó ł f a b r y k a t ó w , k t ó r e zalewają r y n k i K r ó l e s t w a , z m u s z a je d o p r o d u k o w a n i a f a b r y k a t ó w , czyli w in t e r e s i e K r ó l e s t w a o c h r o n a celna p o t r z e b n a b y ł a b y dla w y r o b ó w , a b y w y t r z y m a ć mogło k o n k u r e n c y ę ze starszą i wyższą p r o d u k c y ą Z a c h o d u . ( U n a o c z n i t o najlepiej przegląd poszcze g ó l n y c h gałęzi w y t w ó r c z o ś c i k r a j o w e j ) . M i m o obfitości p o k ł a d ó w r u d y żelaznej w K r ó l . z a w i e r a o n a j e d n a k n i e d o s t a t e c z n ą ilość żelaza ( 3 0 — 4 0 % ) i w y t a p i a n i e z niej k r u s z c u opłaca się p r z y z m i e s z a n i u jej z r u d ą b o g a t s z ą w -żelazo w s t o p n i u od 3 0 — 5 0 % . R u d y więcej w a r t o ś c i o w e z n a j d u j ą się n a Zachodzie — w R o s y i n a K r z y w y m R o g u i n a K a u k a z i e . P o n i e w a ż d l a p o p a r c i a p r o d u k c y i r u d y rosyjskiej n a z a g r a n i c z n ą n a ł o ż o n e jest cło, b ę d ą c e 175** cen r u d y K r y woskiej, j e s t t o cło ściśle o c h r o n n e , z m u s z a j ą c e K r ó l e s t w o d o s p r o w a d z a n i a r u d y , wyłącznie z p o ł u d n i a R o s y i , z. odległości o k o ł o 1300 wiorst. Z a r a z e m R o s y a h a m u j e rozwój e k s p l o a t a c y i r u d y k r a j o w e j , g d y ż wywóz tejże z a g r a n i c ę w y m a g a u m y ś l n e g o zezwolenia ministerstw Finansów, Rolnictwa i z obrót, pań s t w a p r z y opłacie cła w y w o z o w e g o od p u d a (40 funt. ros. = 16 kg) w kwocie 1 % k o p . w złocie, w y w o ł u j ą c t e ż z a s t ó j w t y m dziale .górnictwa pol. i obecnie t a e k s p l o a t a c y a j e s t 2 r a z y mniejsza, niż w r. 1899 i 1900. Dla produkcyi metalurgicznej niezbędnym jest koks, k t ó r e g o w k r a j u n i e m a , g d y ż węgiel d ą b r o w s k i nie k o k s u j e . T u ż obok n a Śląsku G ó r n y m i A u s t r y a c k i m są b o g a t e p o k ł a d y węgla koksującego. A b y j e d n a k k o r z y s t a ć z k o k s u , K r ó l e s t w o o p ł a c a cło, nałożone celem p o p i e r a n i a węgla koksującego w Za głębiu D o n i e c k i e m . P r ó c z t e g o cło od k o k s u wwożonego za c h o d n i ą granicą (Król.) jest wyższe (3 k o p . od p u d a ) , g d y s p r o w a d z a n e przez p o r t y b a ł t y c k i e w y n o s i połowę tej k w o t y , t e r a z podług taryfy konwencyjnej z Niemcami 2 % kop. jak i do p o r t ó w b a ł t y c k i c h z tej t y l k o p r z y c z y n y , że w d a n y m w y p a d k u aoo Sr-KAWOZDAJFUJ!; Z KUlJiiU RELfuIJJNEBO, i n t e r e s właścicieli k o p a l ń n a Śląsku b y ł i d e n t y c z n y m z p r z e m y s ł e m m e t a l u r g i c z n y m K r ó l e s t w a , co ustrzegło o s t a t n i e od cła p r o h i b i c y j n e g o p o 4 % k o p . „ R o s y j s k a pol. celna uniemożliwia s p r o w a d z a n i e r u d y z z a g r a n i c y i w k ł a d a n a p r z e m y s ł K r ó l e s t w a ciężar wysokich k o s z t ó w p r z y w o z u z p o ł u d n i a R o s y i , w k ł a d a n a ń ciężar d a od k o k s u , p o d w y ż s z a k o s z t e k s p l o a t a c y i r u d y polskiej, ogra niczając s p o ż y c i e " , s k u t k i e m czego p r z e m y s ł h u t n i c z y K r ó l . rozwija się obecnie wolniej, ulegając k o n k u r e n c y i ros. D a t ą przełomową w h u t n i c t w i e p o l s k i e m jest r o k 1 8 9 3 , o d k ą d p o c z y n a ono p o d u p a d a ć , co m a ścisły związek z k r y s t a l i z u j ą c ą się n a ó w c z a s ros. t a r y f ą celną z l a t 1 8 9 1 — 1 8 9 3 . P r z y t e m w o s t a t nich l a t a c h 1 9 0 8 — 1 9 1 0 wytwórczość surowca żel. z K r ó l e s t w a jest a b s o l u t n i e mniejszą, p r z y c z e m n a s t ę p n e l a t a 1 9 1 1 i 1 9 1 2 z a d o w ó d w z r o s t u służyć nie mogą, są one b o w i e m n a s t ę p s t w e m przejściowego zmniejszenia p r o d u k c y i w Cesarstwie. T a m u j ą c h u t n i c t w o polskie, R o s y a z m u s z a je dla p o k r y c i a z a p o t r z e b o w a n i a d o s p r o w a d z a n i a surowca z zagranic k r a j u , t a k , iż w la t a c h 1 9 0 9 — 1 9 1 2 dowóz surowica b y ł 2 , 3 r a z y większy, aniżeli w latach 1894—1897. W K r ó l . p r o d u k c y a surowca, a p o n i e k ą d żelaza i stali n i e m a p r z e d sobą wielkiej przyszłości, n a t o m i a s t wielkie z n a czenie p o s i a d a p r z e m y s ł m a s z y n o w y n a r z ę d z i i w y r o b ó w z m e tali ; w s t o s u n k u d o R o s y i K r ó l . jest d o s t a w c ą i w y t w ó r c ą t y c h ż e . Mimo j e d n a k , że może ono p r o d u k o w a ć je s a m o , s p r o w a d z a ich d u ż e ilości z z a g r a n i c y . T y m c z a s e m o c h r o n a celna jest tu. b a r d z o słabą. Tm p r o d u k t wyższy, bardziej s k o m p l i k o w a n y i droższy, s t a w k i celne niższe. W rzeczywistości o c h r o n a celna dla wytwórczości m a szyn, n a r z ę d z i i t. p . ze stali i żelaza jest jeszcze niższą, gdyż w istocie rzeczy t y l k o część staw:ki celnej służy ochronie dla wytwórczości p o w y ż s z y c h w y r o b ó w . T a s t a w k a celna zawiera w sobie t a k ż e ochronę celną dla wytwórczości żelaza i stali, s t a n o w i ą c y c h s u r o w y m a t e r y a ł w tej p r o d u k c y i : p o d o b n i e s t a w k a celna n a żelazo i s t a l służy celowa o c h r o n y p r o d u k c y i surow ca żelaza, zaś s t a w k a n a surowiec — celowi o c h r o n y eks p l o a t a c y i k o k s u i r u d y żelaznej. P r z y t e m ros. o c h r o n a c e l n a d o t y c z y raczej części n i e p r e c y z y j n y c h , co o d p o w i a d a c h a r a k t e r o w i t a r y f y celnej, wogóle dającej silniejszą o c h r o n ę p r o r NAUKOWEGO I SPOŁECZNEGO 367 d u k t o m n i ż s z y m , a słabszą w y ż s z y m i z n o w u jest n i e k o r z y s t n ą dla Królestwa. Podstawowym materyałem w przemyśle chemicznym jest sól k u c h e n n a ; w K r ó l e s t w i e niewielkie jej ilości znajdują się w Ciechocinku — j e d n a k ż e o g r o m n e n a nią z a p o t r z e b o w a n i a z a s p o k a j a ć t r z e b a d o w o z e m . T u ż w Polsce, w P o z n a ń s k i e m i Galicyi jest ona w najbliższem sąsiedztwie K r ó l . W s z a k ż e soli „ z a g r a n i c z n e j " k r a j u ż y w a ć nie może, a t o celem p o p i e r a n i a e k s p l o a t a c y i tejże w R o s y i , s t ą d n a sól u s t a n o w i o n o w y sokie cło, uniemożliwiające jej i m p o r t . N a m o c y t a r y f y r. 1903 cło od p u d a wynosi 30 k o p . , p r z y c z e m w taryfie k o n w e n c y j n e j n i e m a obniżenia cła dla soli, p o n i e w a ż zaś cena p u d a soli n a miejscu e k s p l o a t a c y i w y n o s i — 8 k o p . , cło p o d n o s i jej c e n ę przy sprowadzaniu z zagranicy o 4 0 0 % . P o n a d t o cena p u d a soli w W a r s z a w i e wynosi od 50—70 k o p . , jest najwyższą w p a ń stwie ros., uniemożliwiając rozwój p r z e m y s ł u c h e m i c z n e g o . T a k s a m o wwóz s o d y z p o w o d u olbrzymiego cła jest uniemożli w i o n y i w t y m w y p a d k u za t e n p r o d u k t m u s i K r ó l . o p ł a c a ć w y g ó r o w a n e c e n y w R o s y i od 1 6 0 — 2 0 0 % , wyższe od z a g r a nicznych. P o d o b n i e p r z e d s t a w i a j ą się cła w p r z e m y ś l e w ł ó k i e n niczym. , K o n k u r e n c y a p r z e m y s ł u polskiego n a r y n k a c h rosyjskich z p r z e m y s ł e m rosyjskim ż y w o z a j m o w a ł a r z ą d ros. jeszcze p r z e d 1831 r. P o p o w s t a n i u i zniesieniu odrębności p r a w n o p a ń s t w . K r ó l . p o z o s t a w i o n o g r a n i c ę celną, w p r o w a d z a j ą c t a ryfę wysoką dla t o w a r ó w , i d ą c y c h d o R o s y i , g d y w y r o b y , p r z y c h o d z ą c e z Cesarstwa, p o d l e g a ł y t a r y f i e d a w n e j z niskiemi o p ł a t a m i . K i e d y w r. 1850 zniesiono g r a n i c ę celną, p r z e m y s ł t k a c k i w Moskwie s p o w o d o w a ł r z ą d w r. 1889 d o p o d w y ż s z e n i a cła od b a w e ł n y n a g r a n i c y z a c h o d n i e j , przez k t ó r ą K r ó l . t e n p r o d u k t s p r o w a d z a w s t o s u n k u d o drogi morskiej o 15 k o p . w złocie n a p u d z i e . Zniesiono t e n ciężar w taryfie k o n w e n c y j n e j z N i e m c a m i z r. 1894 w interesie z a g r a n i c y , j e d n a k f a k t y c z n a r ó ż n i c a w k o s z t a c h b a w e ł n y dla K r ó l . a R o s y i p o z o s t a ł a w i n n e j formie. K r ó l . nie p o s i a d a j ą c - b a w e ł n y m u s i ją wwozić, p o d c z a s k i e d y R o s y a m a własne p l a n t a c y e , d l a p o p i e r a n i a k t ó r y c h r z ą d rosyjski nałożył n a b a w e ł n ę cło 4 r b . z a p u d , co w s t o s u n k u d o cen m a t e r y a ł u wynosi 3 4 + 6 0 % . W s k u t e k t e g o K r ó - iSOS SPRAWOZDANIE Z R U L . H U RELIGIJNEGO, l e s t w o z konieczności s p r o w a d z a coraz więcej b a w e ł n y z R o s y i , co w p o r ó w n a n i u z k o s z t e m odległego t r a n s p o r t u p o d r a ż a t e n surowiec o 20 k o p . n a p u d z i e . N a d t o w s k u t e k cła w e ł n y b a w e ł n y n a r y n k u ros. są o całą s t a w k ę celną wyższe od z a g r a n i c z n y c h , s k u t k i e m czego s t a n o w i ą silną z a p o r ę w rozwoju spożycia w y t w o r ó w b a w e ł n i a n y c h w p a ń s t w i e rosyjskiem, t e m s a m e m od działy wuj ąc n a s a m ą p r o d u k c y ę t k a c k ą . O ile dla R o s y i rozwój jej p l a n t a c y i b a w e ł n y jest r ó w n o w a ż n i k i e m szkód przez t o w y r z ą d z o n y c h , d l a K r ó l e s t w a są t o bezwzględne s t r a t y bez żadnej korzyści. P r ó c z w y k a z a n y c h d o t ą d s t r o n wojennego o d d z i a ł y w a n i a p o l i t y k i p r z e m y s ł o w e j R o s y i n a rozwój ekon. K r ó l . t r z e b a z a z n a c z y ć i t e s t r a t y , j a k i e o n o p o n o s i przez o d p ł y w k a p i t a ł ó w d o R o s y i , t a k j a k o p ł a t y celne, j a k o t e ż n a d w y ż k ę c e n y z a p r o d u k t y surowe, s p o w o d o w a n e niemi, p r z y t e m n i e p r a w d o p o d o b n e m jest, b y k i e d y k o l w i e k p o l i t y k a celna t e g o p a ń s t w a (o ile R o s y a t r z y m a ć się będzie p r o t e k c y o n i z m u ) odstąpiła od o c h r o n y su r o w c a , a g d y b y t a k b y ł o , n a s t ą p i t o wówczas, g d y p r z e m y s ł w Cesarstwie się rozrośnie i n a r ó w n i z K r ó l . w y t w a r z a ć pocznie wyższe w y r o b y . B ę d z i e t o z a r a z e m chwilą u p a d k u t e o r y i o „ r y n k a c h w s c h o d n i c h " , j a k o o t e r e n i e e k s p a n s y i ekon. K r ó l . , a w t e d y wobec b r a k u s u r o w c a w K r ó l . p r z e m y s ł polski nie będzie w s t a n i e k o n k u r o w a ć z wytwórczością f a b r y c z n ą R o s y i , może i n a r y n k a c h K r ó l e s t w a . „ W t e d y wspólność g r a n i c y celnej dla K r ó l . t y l k o s z k o d y w p o s t a c i pol. celnej n i e p r z y s t o s o w a n e j d o p o t r z e b K r ó l e s t w a i ż a d n y c h korzyści, ż a d n y c h za t o k o m p e n s a t , w po s t a c i „ r y n k ó w w s c h o d n i c h " p r z y n o s i ć nie b ę d z i e " . Twierdzenie n a l e ż y uogólnić : p o l i t y k a celna obcej, nie polskiej p a ń s t w o wości, n i g d y nie może b y ć w y r a z e m p o t r z e b K r ó l e s t w a , m u s i •ona b o w i e m b y ć w y p a d k o w ą r ó ż n o l i t y c h p o t r z e b całego p a ń s t w a , p r z y s t o s o w a n i e pol. celnej obcej, może b y ć r e z u l t a t e m p r z y p a d k o w e j zgodności w p e w n y m p o s z c z e g ó l n y m p u n k c i e p o t r z e b K r ó l e s t w a z p o t r z e b a m i całego p a ń s t w a , n i g d y wy r a z e m ś w i a d o m e g o i celowego p r o g r a m u , p r z y s t o s o w a n e g o dla K r ó l . , może ono d o t y c z y ć k i l k u p u n k t ó w , n i g d y całości t a r y f y celnej i c a ł o k s z t a ł t u p o t r z e b K r ó l e s t w a . O p r a w i d ł o w y m roz woju e k o n . k r a j u p r z y p o m o c y t a r y f celnych, o p o p i e r a n i u r o z w o j u t y c h właśnie działów wytwórczości, k t ó r e n a t o n a j b a r d z i e j zasługują, k t ó r e mają największą przyszłość w k r a j u , NAUKOWEGO I SPOŁECZNEGO 369 a l b o k t ó r y c h r o z k w i t j e s t dla k r a j u n a j u ż y t e c z n i e j s z y — n a g r u n c i e obcej p a ń s t w o w o ś c i nie m o ż e b y ć m o w y . P o l i t y k a fiskalna ros. w sferze ceł m a oczywiście n a celu p r z e d e w s z y s t k i e m powiększenie d o c h o d ó w s k a r b u , przez sy s t e m p o d a t k ó w p o ś r e d n i c h , a p o n i e w a ż R o s y a więcej i m p o r t u j e aniżeli wywozi, p r z e t o d l a u z y s k a n i a ś r o d k ó w n a poprawcę swego b i l a n s u h a n d l o w e g o s t a r a się ograniczyć p r z y w ó z przez wysokie cła wwozowe. Gdy jednak Królestwo przy wydatkowaniu dochodów p a ń s t w a j e s t upośledzone, stają się one n i e t y l k o dla i n t e r e s ó w Ł r a j u n i e p r o t e k c y j n e m i , lecz n a d t o szkodliwemi, t e m więcej, iż K r ó l . s k u t k i e m położenia geogr. z t r z e c h s t r o n otoczone gra nicą o d c z u w a ich ciężar d a l e k o b a r d z i e j . W e d ł u g Ż u k o w s k i e g o w r. 1901—1905 ludność K r ó l e s t w a o p ł a c a ł a ceł 1 2 % , p o d c z a s g d y liczba jego m i e s z k a ń c ó w d o ogółu z a l u d n i e n i a R o s y i w y n o s i zaledwie 8 % . N a głowę miesz k a ń c a w K r ó l . w y p a d a ł o 2,63 r b . , w p a ń s t w i e 1,60 r b . W k o ń c u „ n i e wolno p o m i n ą ć m o m e n t u r a c y o n a l i s t y c z n e g o , b ę d ą c e g o w z w i ą z k u z całą p o l i t y k ą ros. w s t o s u n k u d o T o l s k i . O n t o wpłynął, iż w okresie 1831 r. d o 1860 r. n a t o w a r y idące z cesar. d o k r a j u , cła b y ł y niskie w p r z e c i w i e ń s t w i e d o n a d c h o d z ą c y c h z K r ó l . d o cesar. ; d l a t e g o w r. 1889 p o d n i e s i o n o cło n a b a w e ł n ę , s p r o w a d z a n ą z a c h o d n i ą granicą l ą d o w a ; zjawia się o n i t e r a z , że n a g r a n i c y K r ó l . z z e w n ą t r z są wyższe n i ż n a i n n y c h g r a n i c a c h , wreszcie, iż w taryfie k o n w e n c y j n e j i p r z y o d n o ś n y c h p e r t r a k t a c y a c h , r z ą d ros. okazał się n a j b a r dziej s k ł o n n y d o u s t ę p s t w t a m , gdzie chodziło o i n t e r e s y K r ó lestwa. T a r y f y k o l e j o w e . Zupełnie p o d o b n i e j a k cła, i t a r y f y kolejowe r e g u l o w a n e są przez p a ń s t w o w e k o n o m i c z n y m i n t e resie j e g o t e r y t o r y ó w . W referacie r o s . k o m i s y i rządowej z r. 1878 dla z b a d a n i a s p r a w kolejowych, c z y t a m y : Z a r z ą d y d r ó g że l a z n y c h , obniżając dowolnie o p ł a t y z a p r z e w ó z t o w a r ó w o b c y c h w p o r ó w n a n i u z k r a j o w e m i , o tyleż obniżają s t a w k i celne, de zorganizując s y s t e m c e l n y i s a m o w o l n i e r o z p o r z ą d z a j ą się h a n d l e m m i ę d z y n a r o d o w y m k r a j u " . P o w t ó r e chodzi o oddziały w a n i e n a w z a j e m n y s t o s u n e k r ó ż n y c h części p a ń s t w a p o d wzglę d e m e k o n o m i c z n y m , p r z y c z e m r z ą d staje n a s t a n o w i s k u „ s p r a wiedliwego r o z j e m c y " . W s k u t e k t e g o n a zasadzie p r a w a z r. 1899. F. P. T. CXXX1. nA 370 SPRAWOZDANIE Z RUCHU RELIGIJNEGO, u s t a n o w i o n o u m y ś l n i e u r z ę d y kol. p r z y m i n i s t e r y u m finansów ros. dla u k ł a d a n i a t a r y f kolejowych, nie czyniące różnic p o m i ę d z y k o l e j a m i p r y w a t , a r z ą d o w e m i w imię „ o g ó l n o - p a ń stwowego i n t e r e s u p u b l i c z n e g o " . W u r z ę d o w e m s p r a w o z d a n i u z r. 1914 z p o w o d u 25-lecia ich istnienia piszą : „Godzeniem sprzecznych interesów wewnątrz p a ń s t w a " n a z y w a się p o l i t y k a , k t ó r e j o w o c e : u r z ę d y t a r y f o w e p o d w y ż szyły wiele taryf na k r ó t k i c h przestrzeniach, a obni ż y ł y je n a ś r e d n i c h , a s z c z e g ó l n i e n a w i e l k i c h od l e g ł o ś c i a c h " . Wreszcie u r e g u l o w a n o k w e s t y ę k r e s ó w . P r z e d r >formami „ t a r y f y zniżone n a przewóz od p u n k t ó w p o r t o w y c h i pogranicznych do wewnątrz państwa, były stosowane i do w y t w o r ó w rosyjskiego p r z e m y s ł u i d a w a ł y w t e n sposób ulgi dla rozwoju p r z e m y s ł u n a k r e s a c h p a ń s t w a " . D l a z a p o b i e ż e n i a temu „ p o d w y ż s z o n o r o z m i a r y s t a w e k n a p r z e w ó z ła d u n k ó w ze s t a c y i p o g r a n i c z n y c h i sąsiadujących z n i e m i k r e s ó w d o w e w n ą t r z p a ń s t w a " . Wobec tego j a k t a r y f y celne, t a k i kolejowe, b ę d ą c e w e d ł u g s t w i e r d z e n i a s a m e g o r z ą d u ros. rozwinięciem i u z u p e ł n i e n i e m p o p r z e d n i c h , p r z y s t o s o w a n e d o p o t r z e b R o s y i , nie mogą b y ć w y r a z e m p o t r z e b K r ó l . P o l . i m u s z ą n a ń w p ł y w a ć szkodliwie. P r z y bliższem r o z p a t r z e n i u t a r y f p r z e w o z o w y c h z n a j dziemy : O p ł a t y p r z e w o z o w e dla z b o ż a ros., a szczególniej d l a m ą k i , polegają n a u m y ś l n e m o b n i ż a n i u d l a t y c h p r o d u k t ó w s t a w e k kol., g d y ż w b d a n s i e h a n d l . p a ń s t w a w y w ó z z b o ż a z a g r a n i c ę m a znaczenie d e c y d u j ą c e g o i od niego zależy s a l d o b i l a n s u h a n d l o w e g o . Dążność R o s y i d o p o p i e r a n i a w y w o z u s p o t ę g o w a ł o w p r o w a d z e n i e w p a ń s t w i e złotej w a l u t y , a nie chcąc się z d e c y d o w a ć n a z a s a d n i c z e r e f o r m y w celu p o d n i e s i e n i a ogólnego p o z i o m u z a m o ż n o ś c i i finansowego uniezależnienia od z a g r a n i c y przez umożliwienie l o k o w a n i a p o ż y c z e k w e w n ą t r z i m p e r y u m , r z ą d u c i e k a się d o m e c h a n i c z n y c h ś r o d k ó w , j a k ograniczenie w w o z u l u b zwiększanie w y w o z u . D r u g ą w a ż n ą cechą t a r y f y zbożowej j e s t jej r ó ż n i c z k o w y c h a r a k t e r w związku z wielką jej obniżką n a o g r o m n y c h p r z e s t r z e n i a c h . N . p . d o 200 wiorst o p ł a t a z a p u d o w i o r s t ę wynosi 0,0294 k o p . , od 200-1000 s p a d a s t o p n i o w o d o 0,0188 k o p . , w odległościach o d 2780 i więcej wiorst wynosi już t y l k o 0,0125 k o p . , czyli ^so ^ ś ć k o p . od c z NAUKOWEGO I SPOŁECZNEGO 371 w i o r s t y . P o d o b n i e m a się rzecz z m ą k ą . N a t o m i a s t o p ł a t y t e , t a k z a przewóz z i a r n a , j a k o t e ż i m ą k i n a m a ł y c h p r z e s t r z e n i a c h poniżej 540 wiorst w pasie p o g r a n i c z n y m są wyższe od n o r m a l n y c h i t a k d o 150 wiorst za p u d o w i o r s t ę 0,0400 k o p . , od 150—300 s p a d a s t o p n i o w o d o 0,0312 k o p . , od 300—540 'wiorst o b n i ż a się d o t a r . n o r m a l n e j n a 0,0254 k., p r z y t e m o ile m ą k a jest isto t n i e w y s ł a n ą za g r a n i c ę (tylko n a wielkich, p r z e s t r z e n i a c h ) oblicza się s t a w k ę kol. według p r z e w o z u z b o ż a w ziarnie d o p u n k t ó w p o g r a n i c z n y c h obniżoną o 2 0 % , a w t e d y k o s z t t e n s p a d a j u ż p r z y odległościach 600 .wiorst, n a 0,0180 k o p . p r z y 1500 w. n a 0,0125, a około 4000 w. n a 0,0100 k o p . z a p u d o w i o r s t ę . W cytowanem poprzednio sprawozdaniu urzędów tary fowych p i s z ą : P r z y rewizyi t a r y f y n a zboże (ziarno i m ą k ę ) w y s u n i e t o n a p r z ó d konieczność t a k i e g o w z a j e m n e g o s t o s u n k u m i ę d z y r ó ż n e m i o k r ę g a m i rolniczemi w p a ń s t w i e , k t ó r y b y w d o statecznym stopniu ochraniał i n t e r e s y r o l n i c t w a Rosyi C e n t r a l n e j . A b y d l a r o l n i c t w a R o s y i C e n t r a l n e j zapewnić wewnętrzne rynki w państwie, zaś dla zboża z oddalonych części p a ń s t w a u ł a t w i ć wyjście n a r y n e k m i ę d z y n a r o d o w y , u s t a n o w i o n o dla p r z e w o z u z b o ż a d w a s z e m a t y : j e d e n n a w y w ó z za granicę, d r u g i d l a k o m u n i k a c y i w e w n ą t r z . D l a u ł a t w i e n i a d o s t a r c z a n i a z b o ż a z gubernii centralnych do kraju „ N a d w i ś l a ń s k i e g o " w p r o w a d z o n o n i e z n a c z n e obniżenie t a r y f y w p a s i e m i ę d z y 800—1120 wiorst. Z a t e m t a r y f y ros. j a k o cel m a j ą u ł a t wienie p r o d u c e n t o m c e n t r . g u b . o p a n o w a n i e r y n k ó w w e w n ę t r z n y c h i n a k r e s a c h , szczególniej w K r ó l . P o l . J e ś l i n a w e t dowóz zboża do Król. w pewnych warunkach mógłby być korzystnym, t o dowóz m ą k i j e s t n i e p o ż ą d a n y m , g d y ż p r z e m y s ł m ł y n a r s k i K r ó l . n a t e m cierpi i coraz więcej j e s t h a m o w a n y , p r z e c i w czemu K r ó l . p o z b a w i o n e samodzielności e k o n . b r o n i ć się nie m o ż e . J e d n o c z e ś n i e d l a ż y t a , k t ó r e g o R o s y a niewiele wwozi d o K r ó l . z p o w o d u k o n k u r e n c y i z N i e m c a m i , w p r o w a d z o n o w r. 1914 (14 m a j a ) cło, a b y d o w ó z t e n uniemożliwić. P r z e d o w e m c ł e m k o n k u r e n c y a z a g r a n i c z n a w części u s u w a ł a s z k o d y , p o w s t a ł e s k u t k i e m z a l e w u K r ó l . z b o ż e m i m ą k ą rosyjską, a m ł y n a r s t w o pol. szczególniej p r z y p r z e r o b i e ż y t a mogło s p r o s t a ć r o s . k o n kurencyi. „ G d y b y w y b u c h w o j n y nie przeszkodził u j a w n i e n i u się n a s t ę p s t w nowego cła, p o d d z i a ł a n i e m tegoż K r ó l . p o d o b n i e 372 SPRAWOZDANIE Z RUCHU RELIGIJNEGO j a k p r z e d 1900 r., s p r o w a d z a ł o b y m ą k ę z odległych p r o w i n c y i R o s y i . N o w e cło s t a n o w i n z u p e ł n . t a r y f k o l e j o w y c h : g d y się o k a z a ł o , iż bez cła, chroniącego o d k o n k u r e n c y i z a g r a n i c z n e j , t a r y f y kolejowe nie spełniają z a d a n i a o t w a r c i a w s z y s t k i c h r y n k ó w w e w n ą t r z p a ń s t w a d l a zboża z c e n t r a l n y c h p r o w i n . — ustanowiono cło". N a odległościach w i ę k s z y c h p r z e w o z y d o k o n y w a n o w in teresie ros. p r o d u c e n t ó w zboża, s t a w k i o p a d a j ą poniżej własnego k o s z t u kolei, p o w s t a ł e zaś s t ą d s t r a t y zostają p o k r y t e w t e n sposób, iż p r z e w ó z z b o ż a n a i n n y c h odległościach i przewóz i n n y c h ł a d u n k ó w p r ó c z z b o ż a w y n o s i więcej, aniżeli w ł a s n y k o s z t p r z e c i ę t n y kolei. W t e n sposób w s z y s t k i e t a r y f y są ze sobą związane i p o n i e k ą d s k u t k i e m obniżeń n a d u ż y c h p r z e strzeniach podniesiono przewóz do p u n k t ó w pogranicznych i p o r t ó w , n a p r z e s t r z e n i a c h m n i e j s z y c h od 540 wiorst. A b y więc części p a ń s t w a odległe od g r a n i c y m o g ł y t a n i o w y s y ł a ć zboże za granicę, a g u b e r n i e c e n t r . d o kresów, okręgi położone n a d granicą m u s z ą płacić za p r z e w ó z d o g r a n i c y 2 d o t r z e c h r a z y d r o ż e j . W o b e c t e g o K r ó l . , k t ó r e w y s y ł a jeszcze z n a c z n e pości zboża za granicę, t r a c i wszelkie korzyści d l a nieobowiązujących w n i e m t a r y f o b n i ż o n y c h , p o n a d t o opłacając wyższe s t a w k i r e k o m p e n s u j e dla r z ą d u ros. t e p r z e w o z y zboża, k t ó r e o n poniżej k o s z t ó w kolei przewozi. P o d w y ż s z o n a t a r y f a d l a w y w o z u zboża pol. za g r a n i c ę u t r u d n i a go i h a m u j ą c o w p ł y w a n a g o s p o d a r k ę rolną w K r ó l e s t w i e . T e n w y j ą t k o w y c h a r a k t e r s t a w e k kol. dla zboża w K r ó l . o t y l e się więcej z a z n a c z a , iż dla wielkich m i a s t R o s y i , j a k i n i e k t ó r y c h p u n k t ó w p o r t o w y c h i p o g r a n i c z n y c h (Morza Czarnego) poniżej odległości 540, istnieją w y j ą t k o w o b a r d z o niskie o p ł a t y , z k t ó r y c h właśnie t y l k o K r ó lestwo całkowicie k o r z y s t a ć nie może. Obniżają one przewóz d o p o ł o w y t a r y f y n o r m a l n e j , lecz dła K r ó l . ż a d n y c h ulg n i e m a . P o d o b n i e s k o n s t r u o w a n ą jest t a r y f a kolejowa n a p r z e wóz węgli. P o n i e w a ż t a k s a m o t a r y f a n o r m a l n a i w y j ą t k o w a w za s t o s o w a n i u d o p r z e w o z u w ęgla z okręgów k o p a l n i a n y c h , D o nieckiego, uralskiego, p o d m o s k i e w s k i e g o , syberyjskiego i k a u kazskiego, dają n i e d o b o r y w p o r ó w n a n i u z p r z e c i ę t n y m d o b o r e m i k o s z t e m w ł a s n y c h kolei, p r z e t o za z a s a d ę n a l e ż y u w a żać, że p r z e c i ę t n a c e n a p r z e w o z u węgla ros. jest niższą od p r z e r NAUKOWEGO i SPOŁECZNEGO 373 ciętnego dochodu i kosztu własnego dróg żelaznych. Wyrów n a n i e n i e d o b o r ó w i p o k r y c i e deficytów n a s t ę p u j e dzięki t e m u , że i n n e r o d z a j e ł a d u n k ó w , a t a k ż e węgiel w i n n y c h k i e r u n k a c h są p r z e w o ż o n e p o wyższej cenie. D o t y c z y t o m i a n o w i c i e węgla dąbrowskiego, wobec czegoK r ó l e s t w o płaci drożej niż rosyjskie części p a ń s t w a , p o k r y wając n i e d o b o r y , w y p ł y w a j ą c e z taniości t r a n s p o r t ó w w Ce s a r s t w i e , a stosuje się t o w w y ż s z y m s t o p n i u d o węgla niż d o z b o ż a . K r ó l e s t w o płaci d r o ż e j , g d y ż p r z e w o z y o d b y wają się n a m n i e j s z y c h odległościach, z a t e m s t o s u n k o w o t a ryfa droższa, p r z y t e m d l a w ę g l a w K r ó l . i s t n i e j ą w y j ą t k o w e t a r y f y p r z e w o z o w e , z n a c z n i e wyższe, p o z a je dyną t a r y f ą u l g o w ą dla Zagłębia D ą b r o w i e c k i e g o N r . 5 o d p o w i a d a j ą c ą j e d n a k p r z e w o z o m n a odległościach p o n a d 498 wiorgt, z a t e m j u ż p o z a g r a n i c a m i k r a j u i t e ulgi z a w a r t e w t a r y f i e N r . 5 są t a k obliczone, iż o d p o w i e d n i o d o w a r t o ś c i węgla d ą b r o w s k i e g o jest wyższą niźłi d l a w a r t o ś c i k a l o r y c z n e j donieckiego. J e d n a k p r z y n a j w i ę k s z e m obniżeniu, s t a w k a t a ryfy o b n i ż o n a d l a węgla d ą b r o w s k i e g o s t a n o w i w związku z nor m a l n ą nie 8 7 , 1 % j a k donieckiego, ale 9 4 % . Zresztą ze wzglę d ó w geograficznych (położenie) przez w y j ą t k o w e t a r y f y i gor szy g a t u n e k nie m o ż e o n k o n k u r o w a ć z węglem r o s y j s k i m w b r e w p r z e p o w i e d n i o m p . R . L u x e n b u r g , że polskie k o p a l n i e węgla z d o b y ł y w 1884 r. w s z y s t k i e ważniejsze r y n k i z b y t u : Odessę, Moskwę, Petersburg, n a w e t południe R o s y i " . Z węgli, w y d o b y w a n y c h dąbrowski ulega taryfom %p Warszawy „ Włocławka Kutna Żyrardowa N. Radomska Częstochowy Zawiercia w p a ń s t w i e ros. t y l k o podwyższonym. v węgiel (290 wiorst) drożej o ll'2°/ nad taryfę normalną (331 „ ) „ „ 6-0 „ „ 11-7, (280 14'4, (249 390-10 , (112 40-6, (74 104 0 , (32 0 Cena p r z e w o z u r o z p a t r y w a n e j t a r y f y p r z e w y ż s z a p r z e szło 2 r a z y p r z e w ó z w e d ł u g t a r y f w y j ą t k o w y c h d l a węgla ro syjskiego. N i e t y l k o n a t e m z a s a d z a się obciążenie przewozu węgla d ą b r o w s k i e g o w K r ó l e s t w i e . „ J e ż e l i ł a d u n e k z kolei W a r s z . W i e d . p r z e c h o d z i n a linię i n n e j , t o o p ł a t a za p r z e w ó z (prócz 374 SPRAWOZDANIE Z RUCHU RELIGIJNEGO, kol. łódzkiej, d o k t ó r e j stosuje się p o d w y ż s z o n a t a r y f a N r . 6) jest obliczaną według t a r . n o r m a l n e j , wszakże p r z e s t r z e ń p r z e wozu ł a d u n k u n a i n n y c h k o l e j a c h p o z a W a r s z . - W i e d . jest oce n i a n ą nie j a k o d a l s z y ciąg d r o g i i j e d n a z nią p o d r ó ż •— lecz jako n o w y oddzielny p r z e w ó z . W s k u t e k tego wbrew p r z e p i s o m o k o m u n i k a c y i bezpośredniej d o t a k i e g o p r z e w o z u nie są s t o s o w a n e niskie s t a w k i , lecz wysokie p o b i e r a n e na- m a ł y c h odległościach". D l a k a ż d e j z d r ó g ż e l a z n y c h w K r ó l . , p o k t ó r y c h p r z e c h o d z i ł a d u n e k , c e n a p r z e w o z u obliczana j e s t o d d z i e l n i e , według t a r y f y właściwej tej kolei w t e n sposób, j a k g d y b y p r z e w ó z po k a ż d e j z t y c h d r ó g był no w y m p r z e w o z e m , o p ł a t y t a k obliczone są s u m o w a n e . W s k u t e k tego, bez względu n a rzeczywistą p r z e s t r z e ń przewozu, zawsze są s t o s o w a n e wysokie s t a w k i , p o b i e r a n e n a m a ł y c h odległościach. Wreszcie n a kolei łódzkiej obowiązuje t a r y f a N r . 6, p o d ł u g k t ó r e j przewóz p u d a n a p r z e s t r z e n i w i o r s t y p r z e wyższa o / cenę p r z e w o z u t a r y f y n o r m a l n e j . S t o p i e ń obciążenia węgla d ą b r o w s k i e g o przez k o s z t p r z e wozu jest p r a w i e 20 r a z y większy niż s t o p i e ń t a k i e g o ż obcią żania mąki. D r o ż y z n a p r z e w o z u węgla dąbrowskiego w K r ó l e s t w i e t e m dotkliwiej się p r z e d s t a w i , g d y się za&naczy, iż 9 5 % tegoż węgla p o z o s t a j e w k r a j u , j a k wskazują d a n e z l a t o s t a t n i c h . P o d w y ż s z e n i e w K r ó l . t a r y f y n a węgiel, i t o właśnie w p r z e mysłowej części tegoż, m a za s k u t e k p o z b a w i e n i e c e n t r ó w prze m y s ł o w y c h t y c h korzyści, j a k i e p ł y n ą ze s t o s u n k o w e j bliskości złóż węgla od f a b r y k — i s z t u c z n e oddalenie t y c h c e n t r ó w od kopalń. Obowiązująca w K r ó l . p o d w y ż s z o n a t a r y f a za węgiel z a g r a n i c z n y , znow u obciąża p r z e m y s ł k r a j o w y , a podniesienie cen z a niego w i r i o b y ć u w a ż a n e m za p o z y s k a n i e d o d a t k o w e g o d o c h o d u z Królek twa. P r z y p a t r z m y się t e r a z t a r y f i e za przewóz r u d y żelaznej. Złoża tejże r o z r z u c o n e są n i e m a l p o całej R o s y i e u r o p , n a p o ł u d n i e n a U r a l u , w zagłębiu m o s k i e w s k i e m , n a północy i n a K a u k a z i e . W s z y s t k i e one zawierają w sobie od 4 0 — 7 0 % czystego żelaza. W K r ó l . jest r u d a , p o s i a d a j ą c a 2 1 — 3 7 % że laza w P i o t r k o w s k i e m , K a l i s k i e m , K i e l e c k i e m i R a d o m s k i e m . T a r y f a kolejowa za r u d ę w p o r ó w n a n i u z i n n e mi jest m a ł o 1 4 r NAUKOWEGO I SPOŁECZNEGO 375 z r ó ż n i c z k o w a n ą i niewiele się obniża z w z r o s t e m odległości, b ę d ą c w s t o s u n k u d o m a ł e j w a r t o ś c i ł a d u n k u w y s o k ą n a wiel k i c h p r z e s t r z e n i a c h . T a k a b u d o w a t a r y f y za przewóz r u d y jest w y r a z e m p o t r z e b R o s y i , w k t ó r e j h u t y żelazne z n a j d u j ą się w p o b l i ż u złóż r u d y w y s o k o p r o c e n t o w e j , wobec czego nie t r z e b a u ł a t w i a ć jej p r z e w o z u n a wielkich d y s t a n s a c h p r z e z obniżenie o p ł a t . N a t o m i a s t K r ó l . położone z d a ł a od k o p a l n i r u d y w y s o k o p r o c e n t o w e j i odcięte k o r d o n e m c ł o w y m od z a g r a n i c y p o t r z e b o w a ł o b y właśnie o d m i e n n e g o ułożenia s t a w e k z niskiem! o p ł a t a m i n a d u ż e odległości. J e ś l i idzie o r u d ę polską., t o i s t n i e j ą c a dla niej t a r y f a n o r m a l n a n a w e t p r z y m a ł y c h p r z e s t r z e n i a c h j e s t wysoką. N a leży b o w i e m z a u w a ż y ć , iż t a s a m a o p ł a t a , s t o s o w a n a d o p r o d u k t u o połowę m n i e j wartościowego, obciąża go p o d w ó j n ą o p ł a t ą n a t ę s a m ą ilość ł a d u n k u i d r o g ę ; zresztą podnieść t r z e b a , że w K r ó l e s t w i e n a p e w n y c h kolejach obowiązuje taryfa u m y ś l n i e p o d w y ż s z o n a . Dzieje się t o n a linii H e r b y — K i e l c e p r z e z Częstochowę, p r z y t e m z n o w u p r z y p r z e ł a d o w y w a n i u z innej drogi, t e n s a m t r a n s p o r t t r a k t o w a n y m j e s t j a k o nowy ł a d u n e k , .wobec czego s t o s o w a n e są wyższe o p ł a t y właściwe t e j w y j ą t k o w e j t a r y f i e n a m a ł y c h odległościach. T y m c z a s e m d l a r u d y r o s . obowiązuje t a r y f a obniżona, z w y j ą t k i e m r u d y p o c h o d z ą c e j z K r z y w e g o R o g u , k t ó r a obniżonej t a r y f i e nie .podlega, a z k t ó r e g o K r ó l e s t w o r u d ę dla siebie s p r o w a d z a . O p ł a t y za przewóz n a f t y są również n a d m i e r n i e wysokie. D r o ż y z n a p r z e w o z u p o z o s t a j e w związku z s a m y m p r z e d m i o t e m , j a k o a r t y k u ł e m pierwszej p o t r z e b y i i s t n i e n i e m cła p r o h i b i c y j n e g o . Cło za naftę oczyszczoną wynosi od p u d a 1,80 r u b . , w i e l o k r o t n i e przewyższając cenę n a f t y czyszczonej w B a k u , wynoszącą od 1909 d o 1913, od 16 względnie 33 k o p . d o 73 k o p . z a p u d . W s k u t e k cła całe p a ń s t w o ros. z a o p a t r u j e się w n a f t ę n a K a u k a z i e , płacąc o l b r z y m i e k w o t y za przewóz. Szczegól niej j e s t t o uciążliwem d l a K r ó l . , k t ó r e s t o s u n k o w o najdalej leży od K a u k a z u i g d y b y nie cło, m o g ł o b y s p r o w a d z a ć naftę z Galicyi. J e s t t o więc t a k s a m o d l a k r a j u , j a k g d y b y p o d a t e k p o ś r e d n i , n a ł o ż o n y n a najszersze w a r s t w y ludności n i e z a m o ż n e j . T a r y f y n a b a w e ł n ę są głównie d l a t e g o g o d n e uwagi, że w t a r y f a c h t y c h u j a w n i a się szczególniej j a s k r a w o s t o s u n e k r z ą d u rosyjskiego d o p r z e m y s ł u K r ó l e s t w a . W i e m y , iż n a s k u t e k 376 SPRAWOZDANIE Z RUCHU RELIGIJNEGO, k o n k u r e n c y i M o s k w y z Łodzią, p o d n i e s i o n o cło n a b a w e ł n ę z a g r a n i c z n ą n a g r a n i c y Królestw-a, k t ó r e z o s t a ł o zniesionem wyłącznie n a s k u t e k t r a k t a t u h a n d l o w e g o z N i e m c a m i . Wszakże w granicach K r ó l . są w znacznym stopniu stosowane taryfy wyjątkowe, podwyższone, a n i e n o r m a l n e . Mianowicie w K r ó l . i obwodzie b i a ł o s t o c k i m k o s z t przewozu w y p a d a — d o 400 wiorst p o / k o p . za wiorstę, 401—900 w i o r s t p o 40 k o p . , z a w i o r s t ę p o w y ż e j 4 0 0 wiorst d o d a j e się za k a ż d ą dalszą wiorstę p o / k o p . , czyli w zestawieniu taryfa normalna: taryfa dla Królestwf 0.56 k o p . 10 wiorst — 1 k o p — 2 „ 1.11 „ 20 »» 1.67 „ — 3 „ 30 7» 2.78 „ 50 ł, — 5 „ 5.56 „ 100 io „ tr 16.67 „ 200 20 „ »» 23.75 kop. 300 — 30 „ » 26.38 k op. przytem 400 —• » t a r y f a t a n a m a ł y c h odległościach jest p r a w i e o 1 0 0 % wyższa i stosuje się ją wyłącznie n a liniach kolejowych K r ó l . P o l . i w obwodzie b i a ł o s t o c k i m (taryfa w y j ą t k o w a N r . 1). 1 l 0 l 1 2 4 0 Jeśli ł a d u n e k nie jest przeznaczony dla Kró lestwa lub Białegostoku, podwyższona taryfa niema zastosowania. P r z e d e w s z y s t k i e m j e d n a k d l a ognisk p r z e m y s ł u włókni stego j a k Ł ó d ź z okolicznemi o s a d a m i , p o s ł u g u j ą c y c h się k o m u n i k a c y ą n a d r o d z e kaliskiej i łódzkiej, obowiązuje t a r y f a p o d w y ż s z o n a N r . 2, wyższa n a w e t od p o d a n e j N r . 1, a k t ó r a t a k się p r z e d s t a w i a : n a odległ. 10 wiorst — 1.25 k o p . z a m . 0.56 wedł. n o r m a l n e j 20 „ — 2.50 .. 1.11 30 3.75 1.67 50 6.25 2.78 100 12.50 5.56 150 18.75 12.50 i jest n a odległości 100 wiorst p r a w i e 2~y r a z y wyższą od nor malnej . 2 NAUKOWEGO I SPOŁECZNEGO 37T - Powyższy przegląd taryf kolejowych prowadzi do wnio sków następujących : 1. T a r y f y kolejowe i celne są d w o m a częściami j e d n e g o ' s y s t e m u , u z u p e ł n i a j ą się w z a j e m n i e . P o l i t y k a w y w o z o w a , z n a j d u j ą c a swój w y r a z w t a r y f a c h n a w y w ó z z a g r a n i c ę z b o ż a i węgla donieckiego, s t a n o w i u z u p e ł n i e n i e ceł, o g r a n i c z a j ą c y c h p r z y w ó z z z a g r a n i c y , obie s t a n o w i ą ś r o d e k d l a u z y s k a n i a k o r z y s t n e g o b i l a n s u h a n d l o w e g o . Bez o c h r o n y celnej o p ł a t y kolejowe d l a soli i n a f t y nie b y ł y b y możliwe, a cło n a zboże w ziarnie w p r o w a d z a się w r. 1914, j a k o u z u p e ł n i e n i e t a r y f k o l e j o w y c h , b e z czego nie m o g ł o b y osiągnąć celu, u ł a t w i e n i a ros. z b o ż u o p a n o w a n i a r y n k ó w K r ó l . i F i n l a n d y i . G d y b y nie cło, nie b y ł o b y e w e n t . .ujemnych n a s t ę p s t w z t a r y f n a przewóz r u d y żel. i b a w e ł n y d l a K r ó l e s t w a . P o z a t e m t a r y f y k o l e j o w e spełniają w wielu w y p a d k a c h rolę d o d a t k o w e j o c h r o n y celnej, j a k n. p . d l a . b a wełny, węgla, r u d y żelaznej. Z t y c h p o w o d ó w K r ó l . jest p r z e d m i o t e m p r z e p i s ó w w y j ą t k o w y c h n i e k o r z y s t n y c h , g d y ż wszelkie p r z e p i s y i t a r y f y kol. m a j ą n a celu p o t r z e b y R o s y i , z u p o ś l e d z e n i e m p o t r z e b kraju.. 2) D l a przewozu t o w a r ó w w K r ó l . istnieją t a r y f y w y j ą t k o w e , wyższe niż dla i n n y c h części p a ń s t w a . P o z a t e m d l a p r o d u k t ó w z R o s y i stosuje się o p ł a t y u m y ś l n i e niskie w i n t e resie R o s y i . Zresztą w cesarstwie p r z e w o z i się za licznemi t a r y f a m i szczególniej o b n i ż o n e m i , poniżej o p ł a t n o r m a l n y c h , a mającemi b a r d z o szerokie z a s t o s o w a n i e . W t e m p o s t ę p o w a n i u r z ą d u ros. w K r ó l . prócz m o t y w ó w n a c y o n a l i s t y c z n o - c e n t r a l i s t y c z n y c h są i i n n e c z y n n i k i . N a l e ż y uwzględnić, że t a r y f y kol. w g r a n i c a c h p a ń s t w a , s t a n o w i ą j e d n o l i t ą o r g a n i z a c y ę , k t ó r e j części p o w i ą z a n e są t a k , a b y ogólny b i l a n s b y ł d o d a t n i m . J e ż e l i więc p e w n e ł a d u n k i p r z e w o ż o n e są p o c e n a c h p r z y n o s z ą c y c h kolei s t r a t y , i n n e m u s z ą b y ć p r z e w a ż n i e droższe, a z r o z p a t r y w a n i a t a r y f w y n i k a , że t e r e n e m , d a j ą c y m d o d a t k o w y d o c h ó d kolejom ros. j e s t właśnie K r ó l . P o l s k i e . 3. Ł a d u n k i d o t a n i e g o l u b drogiego p r z e w o z u są w y b i e r a n e stosownie d o p o t r z e b całego p a ń s t w a ros., nie z a ś d o p o t r z e b K r ó l e s t w a . D l a R o s y i roi. niskie o p ł a t y obowiązują d l a b o g a c t w l e ś n y c h i rolniczych, p r o d u k c y a p r z e m y s ł o w a j e s t m a ł o stosunkowo popieraną. K r ó l . j a k o wyżej u p r z e m y s ł o w i o n e ii/8 SPHAWOZUAJNIE Z KUCHU RELIGIJNEGO, przez t a k s k o n s t r u o w a n ą p o l i t y k ę kolejowo-celną cierpi na t e m i p r z y n o r m a l n y m u k ł a d z i e taryf, s t o s o w a n y c h dla p o t r z e b K r ó l . w i n n y one być z m i e n i o n e . 4. T a r y f y n a j e d e n i t e n s a m rodzaj ł a d u n k u b y w a j ą w r ó ż n y c h k i e r u n k a c h różne, a są one z b i e r a n e , stosownie d o p o t r z e b p a ń s t w a n a szkodę K r ó l e s t w a . 5. Z p o w o d u rozległości R o s y i ł a d u n k i przebiegają ol b r z y m i e p r z e s t r z e n i e . S t ą d n a wielkich odległościach s t a w k i niskie, n a m a ł y c h d u ż e . Z t e g o p o c h o d z i d r o ż y z n a n a m a ł y c h przestrzeniach w Królestwie. 6. J a k o w a r u n e k złączenia K r ó l . z R o s y ą jest t o , że nie zgodność interesów? e k o n . obojga p o w o d u j e przeniesienie k o s z t u p r z e w o z u t o w a r ó w ros. n a K r ó l e s t w o . 7. K r ó l . nie obfituje w surowce i m u s i je s p r o w a d z a ć z R o syi dla s t a w e k celnych. D l a k r a j u jest t e ż p o t r z e b n y t a m p r z e wóz surowców. P o d a m ? u k ł a d t a r y f d r o ż s z y dla surowców, t a m u j e rozwój p r z e m y s ł u w K r ó l . p r z e r a b i a j ą c e g o t e surowce. Widać to w przemyśle hutniczym, chemicznym, młynarskim. 8. P r z y t e m n i e k t ó r e o p ł a t y noszą c h a r a k t e r p o d a t k ó w p o ś r e d n i c h , o b a r c z a j ą c y c h k l a s y najliczniejsze, j a k n. p . za sól i naftę. W p ł y w a n a t o s t r u k t u r a społeczna R o s y i , a wobe:o d m i e n n e j b u d o w y s p o ł e c z e ń s t w a polskiego uniemożliwiła de m o k r a t y z o w a n i e się K r ó l e s t w a i u r a b i a społeczną p s y c h i k ę n a r o d u n a m o d ł ę rosyjską. Zakończenie. W sferze p o d a t k o w e j t e s a m e z a r z ą d z e n i a , wobec odmien n e g o u k ł a d u społ.-ekon. K r ó l . i R o s y i dają i n n y r e z u l t a t w o b u k r a j a c h . P o d a t k i od z a p a ł e k , c u k r u , n a f t y , t y t o n i u , t e s a m e cła dają w K r ó l . większy d o c h ó d niż w ces. t a k i e ż o p o d a t k o w a n i e wódki, j a k o m o n o p o l u mniej p r z y n o s i w K r ó l e s t w i e , c z y l i t a k i e ż s a m e p o d a t k i inaczej oddziały wuj ą n a życie go s p o d a r c z e K r ó l e s t w a a C e s a r s t w a . Że w związku z z a s a d ą jednoli t o ś c i p r a w o d a w s t w a w K r ó l . i R o s y i , wiele p a l ą c y c h p o t r z e b ż y c i a e k o n . K r ó l . b y ł o w z a n i e d b a n i u , d l a t e g o , że one d l a R o s y i nie i s t n i a ł y l u b nie b y ł y t a k w a ż n e , jest powszechnie z n a n e m . Doniosłe n a s t ę p s t w a g o s p o d a r c z e mają p r z e p i s y wyjąt k o w e d l a K r ó l e s t w a . U w a ż a n e za k r a j b ę d ą c y celem eksploa- 379" NAUKOWEGO I SPOŁECZNEGO t a c y i R o s . i z a t e m r o z p r a w y orężnej R o s y i z z a c h o d n i e m i są s i a d a m i celem o b r o n y R o s y i , m u s i p o d p o r z ą d k o w a ć swe życie e k o n o m i c z n e , s t ą d s y s t e m a t y c z n i e h a m u j e się rozwój kolei, g d y ż istniejące mają j e d y n i e s t r a t e g i c z n e znaczenie. S y s t e m t e n znajduje swój w y r a z w b u d ż e c i e ros. S t o p a o p o d a t k o w a n i a jest w K r ó l . z n a c z n i e wyższa. N a t o m i a s t i n w e s t y c y j n e , czyli p r o d u k c y j n e w y d a t k i są d l a K r ó l e s t w a niższe, niźli w R o s y i . J e d y n i e z n a c z n e są . w y d a t k i n a u t r z y m a n i e polic y j n o - b i u r o k r a t y c z n e g o s y s t e m u rządzenia, n a a d m i n i s t r a c y ę p a ń s t w o w ą , n a policyę. N a u t r z y m a n i e u r z ę d n i k ó w R o s y a n a K r ó l . w y d a w a ł a w l a t a c h 1901—1905 około 35 mil. r b . rocznie. W y d a t k i p r o d u k c y j n e s k a r b u w K r ó l . są t a k małe, że p o s t r ą c e n i u w s z y s t k i c h w y d a t k ó w , w tej liczbie i n i e p r o d u k c y j n y c h , K r ó l . daje s k a r b o w i ros. z n a c z n e zyski około 13 mil. r b . r o c z n i e ; z a s a d ą r z ą d u jest wziąć j a k najwięcej, d a ć j a k n a j m n i e j . R ó w n i e ż mają n a s t ę p s t w a e k o n o m i c z n e u s t a w y l u b za r z ą d z e n i a , nie mające n a pozór z w i ą z k u z życiem e k o n o m i c z n e m : w a l k a p o l i t y c z n a z polskością i k u l t u r ą polską, w y m i a r spra wiedliwości przez osoby obce k r a j o w i p o c h o d z e n i e m , nie z n a j ą c e j ę z y k a , życia, wyłączenie C h e ł m s z c z y z n y , b r a k s a m o r z ą d u lokalnego, k t ó r y istnieje w c a ł e m p a ń s t w i e i t . d. J e s t oczyw i s t e m , że w t y c h w a r u n k a c h o p r a w i d ł o w y m rozwoju ekono m i c z n e m K r ó l . m o w y b y ć nie m o ż e . J a k się t o d o b i t n i e ujawniło p r z y r o z p a t r y w a n i u t a r y f c e l n y c h i kolejowych, życie e k o n o m i c z n e j e s t w z n a c z n y m s t o p n i u w y t w o r e m świadomej i ce lowej p o l i t y k i p a ń s t w o w e j , k t ó r a n a d a j e k i e r u n e k usiłowaniom j e d n o s t e k , d l a t e g o bez ś w i a d o m e g o k i e r o w n i c t w a w ł a d z y p a ń stwowej, przystosowanego do potrzeb kraju, 'bez posiadania własnej w ł a d z y p a ń s t w o w e j , ż a d e n k r a j nie może p r a w i d ł o w o r o z w i j a ć się p o d względem e k o n o m i c z n y m . Władysław Włodarczyk. Uchwały Komitatów węgierskich w sprawie polskiej. Zjazd Komitetu Somogy. Naród węgierski odczuwa trady cyjną s y m p a t y ę ^ d l a narodu polskiego, dlatego też zjazd autono micznego komitatu Somogy wypowiada życzenie, aby po szczęśliwem zakończeniu — jak się tego spodziewamy- — wojny, wywo- 380 SPRAWOZDANIE Z RUCHU RELIGIJNEGO, łanej przez egoizm mocarstw nieprzyjacielskich, po wojennym k o n gresie pokojowym, zostało przyznane narodowi polskiemu zupełne prawo do wolności i życia narodowego według słusznych życzeń na rodu polskiego. Wychodząc z tego stanowiska, autonomiczny ko mitat uprasza królewski rząd węgierski, aby w swoim czasie i miejscu wpływ swój w t y m kierunku wywarł. (3 listopada). Zjazd Komitatu Udvarhely (L. 7506 351 1915) pełnem sercem podziela tradycyjną sympatyę narodu węgierskiego ku polskiemu i wobec Król. Węg. rządu daje wyraz życzeniu, b y przy zawarciu pokoju doznały z jego strony odpowiedniej opieki byt narodowy i prawa wolnościowe Polaków. Zjazd Komitatu Csanad (L. 483 kgy 9823/1915) zwraca się z prawdziwą sympatyą ku ludowi polskiemu, k t ó r y tyle wycierpiał. Uznając bohaterstwo, z jakiem Polacy przyczynili się do zrzucenia od t a k dawna w więzach trzymającej ich niewoli, daje wyraz n a dziei, że pokój przyniesie im podstawy lepszej i pewniejszej przy szłości. Hołdując tradycyi, która w przyszłości uczyniłaby narody polski i węgierski sprzymierzeńcami, sąsiadami i przyjaciółmi w złej i dobrej doli, zjazd z w i a c a się do Izby posłów sejmu węgierskiego, polecając jej rozwadze słuszne i sprawiedliwe załatwienie sprawy polskiej. Zjazd Komitatu Nograd (L. 1569/319 1915) z zadowoleniem wita ten wielkiej doniosłości fakt, że ziemie, stanowiące największą część dawnej Polski, uwolnione zostały z pod jarzma rosyjskiego i że dzielne wojska węgierskie wzięły godny udział w uwolnieniu narodu, żywiącego ku nam braterskie uczucia — a idąc za wska zówką historyi i zwracając się do minionych wielkich czasów z nie wzruszoną świadomością odczuwa, że ukochana ojczyzna węgierska wtedy była silną i wtedy najbardziej otoczona była szacunkiem Europy, kiedy naród polski żył, rozwijał się i z braterskiem uczu ciem stał u boku węgierskiego narodu. Dlatego to w dobrze zrozu miałym interesie naszego państwowego bytu zwracamy się do Król. węg. rządu, by przy zawieraniu pokoju, który nastąpi po krwawej walce zechciał ująć się za losem narodu polskiego i zapewnić mu t o sprawiedliwe traktowanie, na które w pełni zasługuje ten wraz z nami walczący naród. Zjazd Komitatu Jesz-Nagykun-Szolnok (L. 26.229 kgy 1915) przejęty temi przyjaznemu uczuciami, które oddawna oba narody łączyły i wyłącznie wspominając mężne zachowanie się bratniego NAUKOWEGO I SPOŁECZNEGO 381 n a r o d u w czasie naszych walk, daje wyraz głębokiej sympatyi ku narodowi polskiemu i zwraca się przez król. węg. rząd z prośbą do sejmu węgierskiego, b y na mającym się zebrać kongresie pokojo wym reprezentant nasz podniósł dobitnie swój głos w interesie przy wrócenia wolności Polaków. Uchwałę tę przedstawia się rządowi i panu król. prezydentowi min. / K o m i t a t y Vas i trenczyński ograniczyły się tylko do wyra żenia swej s y m p a t y i narodowi polskiemu. Debreczyn (miasto) na tomiast uchwalił w myśl odezwy bar. Nyaryego wystosować do Sejmu węgierskiego petycyę, zmierzającą ku ziszczeniu narodowych intere sów Polaków. (L. 292-19.096/7506 1915). Dalsze uchwały przy taczamy w całości. K o m i t a t Szolnok-Doboka uchwalił: „Zjazd K o m i t a t u SzolnokDoboka przejęty tradycyjnem uczuciem sympatyi, żyjącem od wie ków w duszy węgierskiej, serdecznie pozdrawia naród polski i daje wyraz życzeniu, b y pretensye do wolności tego narodu, k t ó r y prze szedł przez tyle prób, przy zawarciu pokoju wzięte były po uwagę. Aczkolwiek zjazd nie czując się powołanym do zabrania głosu w kwe styi międzynarodowej, nie wysyła adresu do sejmu, poleca jednak s p r a w ę Polaków światłej i sprawiedliwej rozwadze czynników, dzia łających przy zawarciu pokoju". Miasto Nagyvarad „ . . . nie chcąc obecnie rozwodzić się nad korzyściami, jakiebyśmy zyskali w zdolnej do życia, silnej, z nami duchowo złączonej Polsce, przeciw słowiańskiej hegemonii, naszemu największemu wrogowi, nie zapomina i o tych uczuciowych kartach, które wspólna, historyczna przeszłość i pokrewne właściwości cha rakteru wniosły między nasz naród, a Polaków, a które w sercu każdego Węgra budzą pragnienie, by mający się zebrać kongres pokojowy postąpił z Polakami sprawiedliwie. Dając wyraz sympatyi swej dla Polaków odkłada jednak do czasu ukończenia wojny światowej po wzięcie uchwały, co do poparcia w Budapeszcie dla odzyskania wol ności Polaków". K o m i t a t Komarom (Komorno) stanął na podobnem stanowisku, co K o m i t a t Szolnok-Doboka, uchwalając jednak, że „kierując się wobec rycerskiego narodu polskiego najgorętszą sympatyą, wyni kającą ze wspólnej z nim przeszłości, uważa dążenia narodu pol skiego do wolności nietylko za sprawiedliwe, ale i zupełnie upra wnione i ufa, że mający się odbyć kongres pokojowy, powołany do ułożenia losów świata, odda w swym czasie Polakom sprawiedli 382 SPRAWOZDANIE Z RUCHU RELIGIJNEGO, wość i odbudowaniem wolności polskiej umocni jeszcze węzły łą czące oba n a r o d y " . K o m i t a t Hont. „Zjazd Komitatu, wychodząc od. tych przez wieki istniejących węzłów między narodem polskim i węgierskim daje wyraz swym przyjaznym uczuciom, opartym na historycznych podstawach, dziś, kiedy zmartwychwstały znowu dni dawnej naro dowej chwały i kiedy niedalekiem jest rozstrzygnięcie losów na rodu polskiego, dając wyraz najgorętszej sympatyi głęboko odczu wanej wobec narodu polskiego i jego przyszłych losów- i spodziewając się, że n a nowo w całości odżyje dawna jego narodowa chwała Iśniącemi zgłoskami, zapisana na wieki w dziejach świata, ma n a sercu także słuszne i sprawiedliwe załatwienie kwestyi p o l s k i ' j " . Komitat Lipto. „Zjazd K o m i t a t u liptowskiego postanawia zwrócić się cło pana węgierskiego Prezydenta ministrów, b y przy sposobności układów o zawarciu pokoju wywarł pełny swój wpływ w t y m kierunku, by w odpowiedni sposób wzięto pod uwagę p r e tensye narodu polskiego do wolności i narodowego b y t u " . Komitat Esztergom (Ostrzyhom, siedziba Prymasa). Viceżupan tego komitatu zawiadomił bar. Nyaryego jako inicyatora akcyi komitatowej pismem pod 1. 9761 1915, że zjazd komitatu Esztergom na ostatniej kwartalnej sesyi wziął pod obrady jego odezwę i „przyjąwszy ją za swoją w interesie tej sprawy zwrócił się z ręzolucyą do I z b y (Panów) posłów". W a r t o przytoczyć wspomnianą odezwę w ważniejszych wyjątkach: „ W roku 1849 szeregi rosyjskie przedzierające się przez Kar p a t y tylko po trupach Polskiego Legionu, stojącego t a m na straży, zejść mogły na nasze żyzne równiny, a dzisiaj pierwsze fale groźnego najazdu rosyjskiego powstrzymały dzieci legendarnego Legionu Pol skiego. Wsi, miasta, komitaty uratowali od spustoszenia. Bronili n a s , gdy własna ich Ojczyzna legła wskutek wojny w gruzach i popiołach. Podział Polski był jednym z najniesprawiedliwszyeh historyi świata. Polska może z podniesioną głową prawnie żądać dla siebie wolności". W końcu odezwa powołując się na stanowisko Deaka, Kossutha i Andrassyego w kwestyi polskiej wzywa do uchwalenia rezołucyi w powyższym duchu. Zjazd K o m i t a t u Zolyom stwierdza (1. 299), że tradycyjne bra terstwo Polaków i Węgrów, oparte na przeszłości żyje i dzisiaj — a zjazd komitatu Toina (1. 610 rk.) 99 (12/545) zaznacza, że wyswo bodzenie narodu polskiego z pod jarzma rosyjskiego napełnia wszyst- NAUKOWEGO I SPOŁECZNEGO 383 kich Węgrów prawdziwą, i szczerą radością. A co się tyczy wysto sowania rezolucyi do Sejmu w sprawie utworzenia niezależnego K r ó lestwa Polskiego, to choć przedwczesnem byłoby zajmować stano wisko w jakimkolwiek kierunku w tej kwestyi, jednak zjazd ze spo kojem zawierza rozwiązanie tej ważnej sprawy światłym kierowni kom mocarstw centralnych, którzy z pewnością będą się kierować najlepszą wolą wobec narodu polskiego i bez wątpienia przy zawarciu pokoju sprawią, że prawa narodu polskiego do wolnego b y t u i wol ności narodowej będą odpowiednio zaspokojone". Zjazd K o m i t a t u Maramaros (1. 269/1915) śledzi z żywem za interesowaniem przyszły los narodu polskiego, k t ó r y świetna i zwyciężka wojna, prowadzona wespół z naszym sprzymierzeńcem bezwątpienia korzystnie ukształtuje. Ścisłe związki Polskiego i Wę gierskiego narodu, wspólne cierpienia i pełne chwały wspomnienia • walk o wspólmych celach budziły zawsze dla Polaków w narodzie węgierskim prawdziwe sympatye i szczere współczucie w ciężkich czasach p r ó b y " . Zjazd K o m i t a t u Maramaros wyraża niewzruszone przekonanie, że -po ukończeniu wojny w porozumieniu z naszymi sprzymierzeń cami prawa narodu polskiego do narodowego b y t u i wolności zo staną słusznie i sprawiedliwie zaspokojone. W konsekwencyi t y c h uczuć powyższy zjazd wystosuje pismo do węgierskiego królewskiego prezydenta ministrów". R a d a samorządnego miasta Aradu powzięła dnia 13 stycznia 1916 roku następującą uchwałę: „Prośbie (Klubu Polsko-węgier skiego w Budapeszcie) z radością czynimy zadość, wiedzeni wielką czcią i miłością ku bratniemu, rycerskiemu narodowi i oświadczamy w drodze u c h w a ł y : zwracamy się z lezolucyą przez Królewsko-Węgierski Rząd do ciał prawodawczych, prosząc, b y p r z y zawarciu pokoju, po ukończeniu obecnie toczącej się wojny, wzięto odpowiednio pod uwagę słuszne prawa męzkiego narodu polskiego do narodo wego b y t u i wolności". Podobną uchwałę powzięła R a d a samorządnego miasta Kecskement i zawiadomiła K l u b Polsko-Węgierski, iż już 30 września z. r. zwróciła się z rezolucyą do sejmu „ W interesie wzięcia pod uwagę słusznych praw narodu polskiego, przy zawarciu pokoju". Zjazd K o m i t a t u Torda Aranyos, odkładając wystosowanie r e . zolucyi do rządu do chwili, w której decydować się będą łosy za jętych obszarów, „daje z radością wyraz przywiązania i sympatyi 384 SPRAWOZDANIE Z RUCHU RELIGIJNEGO, odczuwanej wobeo bratniego rycerskiego narodu i z gotowością uznaje, • że w ciągu 1000 lat istnienia Węgier naród polski zawsze z wierno ścią, i oddaniem się prawdziwego towarzysza broni udział w naszych walkach brał. Zjazd komitatu z radością przyjmuje myśl, odbudo wania samodzielnej i niezależnej Polski, spełnienie jej uważa za po żądane". K o m i t a t Szabolcs, k t ó r y już raz powziął uchwałę w kwestyi polskiej na posiedzeniu z 21 grudnia 1915 r. raz jeszcze zajął się na szą sprawą, uchwalając następującą rezolucyę: „Zjazd K o m i t a t u . . . dając raz jeszcze wyraz współczuciu swemu dla losu Polaków i raz jeszcze biorąc pod uwagę wierną i pełną oddania się pomoc towa rzysza broni, okazywaną n a m przez Polaków w naszych walkach w ciągu tysiącletniego trwania Węgier, przejęty wzniosłą ideą wol ności ludów, uchwala zwrócić się z rezolucyą do królewsko-węgierskiego rządu, by był w stosunku do przyszłych losów Polski rzeczni, kiem, popierającym i podzielającym spełnienie narodowych ideałów Polski. Żaden naród nie przelał tyle krwi za wolność, co Polacy, i w hi storyi świata wiecznie błyszczeć będą te k a r t y , na których zapisane są ich walki o wolność, od upadku Polski, w których nie znajdowali nigdy pomocy na szerokim świecie. Los poniżył tę dawniej wielką potęgę, a ręka t y r a n a po każdej próbie topionej w krwi strumieniach, tem więcej eiążyła nad nią. Bezlitośnie zazdrosne stało się o nią pań stwo rosyjskie, rozciągające się na, pół świata, wiedząc, że potęgi jego dotąd tylko lękać się będą, dokąd zdoła utrzymać w więzach Polskę. Z pośród ruin Polski, spustoszałej w obecnej wojnie świa towej, wyrywają się znowu stare i pełne ufnej nadziei słowa h y m n u " : „Boże coś Polskę" i Polska krwawiąc zrazu z nadzieją woła do świata o sprawiedliwość. A my, Węgrzy, podnosimy i nasz głos o lepszy los dla Polaków, któizy i dzisiaj, wstrzymując pierwsze fale, ze zgrozą przeżytego rosyjskiego najazdu uratowali całą część kraju od spusto szenia i bronili nas, gdy ich własną ojczyznę obracała wojna w pu stynię. Zjazd komitatu Szabolcs postanawia przeto zająć stanowisko w interesie Polaków, życząc sobie pomyślnego i słusznego rozwią zania sprawy polskiej. O czem zawiadamia się królewsko-węgierski rząd w drodze rezolucyi". Komitat Orawa uchwala: „Naród węgierski łączyła z naro dem polskim przez stulecia wspólna historyczna przeszłość i w jej naturalnem następstwie, prawdziwa sympatya. Sympatya t a wzmoc niła się jeszcze w srożącej się obecnie wojnie światowej, kiedy oba NAUKOWEGO I SPOŁECZNEGO 385 n a r o d y ramię w ramię walczą ze wspólnym wrogiem. Wiedziony tem uczuciem zjazd komitatu postanawia zwrócić się z proAbą w formie uchwały do Wysokiego król. węgierskiego Rządu, jako powołanego ku temu czynnika, b y przy zawarciu pokoju raczył wziąć pod nale żytą rozwagę pretensye narodu polskiego do narodowego b y t u i wol ności. Uchwałę tę postanawia się przedłożyć Wysokiemu król. wę gierskiemu Rządowi". K o m i t a t Saros uchwala : „Zjazd K o m i t a t u ocenia wierne i od dane poparcie towarzysza broni, jakiego Węgrzy w ciągu tysiąc letniej historyi doznawały zawsze od Polaków i uchwala zwrócić się do węgiersko-król. Rządu i do I z b y poselskiej z przedłożeniem w t y m celu, b y był wspierającym i współdziałającym rzecznikiem p r z y s z ł e g o l o s u P o l s k i i urzeczywistnienia się polskich idei na rodowych i t o w t y m kierunku, b y pretensye narodu polskiego do narodowego b y t u i wolności pozostały zaspokojone. To przedkłada się węgiersko-królewskiemu Rządowi". K o m i t a t Mosocz uchwala : „Zjazd Komitatu Mosocz, oceniając wierne i oddane poparcie towarzysza broni, okazywane przez Po laków w ciągu tysiącletnich walk o istnienie Węgier, uchwala dla poparcia i urzeczywistnienia polskich idei narodowych zwrócić się z rezolucyą do król. węgierskiego Rządu, b y był wspierającym i współ działającym rzecznikiem przyszłego losu Polski i ziszczenia się pol skich idei narodowych i ażeby pretensye narodu polskiego do naro dowego b y t u i wolności odpowiednio wzięte były pod rozwagę. My Węgrzy, przez tysiąc lat żyliśmy w bezprzykładnej niemal sąsiedzkiej przyjaźni z Polską, k t ó r a tak, jak w czasie walki o nie podległość w r. 1849 wobec przedzierających się przez K a r p a t y Rosyan, t a k w obecnej wojnie światowej, dla odparcia zalewających Węgry hord rosyjskich z braterskiem uczuciem stanęła przy nas i dopomogła do zniweczenia i poskromienia molocha, chcącego uni cestwić b y t narodu węgierskiego. Niech odezwą się zatem Węgry, i żądają słusznego i sprawiedliwego załatwienia kwestyi polskiej. Jeśli inaczej nie możemy, to t e m poprzyjmy ich w odzyskaniu wol ności. Węgry pozyskały sobie wielką cześć i dlatego ich bezintere sowne słowo ważko padnie w każdym razie na wagę sprawiedliwości. Niniejszą uchwałę, celem poparcia sprawy podobnemi rezolucyami, przesyła się wszystkim komitatom, oraz jako rezolucyę przed kłada się P a n u węgiersko-król. Prezydentowi Ministrów i węgier skiemu Sejmowi". p. P. T . c x x x i . 9* 386 SPRAWOZDANIE Z RUCHU RELIGIJNEGO, K o m i t a t Koloszwar uchwala : „Zjazd K o m i t a t u Koloszwai przyjmuje za swoją, uchwaloną przez zjazd komitatu Moson rezolucyę co do urzeczywistnienia narodowych ideałów Polaków i po stanawia poprzeć ją rezolucyą, zwróconą do król.-węgierskiego Rządu. Zredagowanie rezolucyi powierza się Wiceżupanowi". Wiceżupan tegoż komitatu, powołując się na powyższą uchwałę, przesłał węgierskiemu Prezydentowi Ministrów pismo z d a t y 3 stycznia 1916 r., w którem oświadcza : „Na polecenie zjazdu komitatowego i w imieniu komitatu proszę jego Ekscelencyę, b y raczył być współ działającym i wspierającym rzecznikiem przyszłego losu Polski i pol skich idei narodowych i działać w t y m kierunku, b y pretensye pol skiego narodu do narodowego b y t u i wolności odpowiednio wzięte były pod uwagę". Wystawa wojenna w e Lwowie. Na wyniosłem wzgórzu p a r k u Kilińskiego, jak za dotknięciem różdżki czarodziejskiej, wyrosły zgrabne pawilony i kioski, rozsypały się jak paciorki ozdobne galerye i smukłe wieżyczki. Muzyka gra, strojny tłum spaceruje z zaciekawieniem, oglądając twórczość i tro fea wojenne. Tu jednakże wojna nie wygląda strasznie. Obrazy w pięknie zie lenią osnutych pawilonach, eksponaty w zachęcających witrynach, w szklanych gablotkach z pedantycznie uporządkowaną treścią, czysto jak altanki u t r z y m a n e wężykiem biegnące rowy strzeleckie, pajęczyny d r u t ó w kolczastych, morze świateł, powódź tonów, bo gato czerwienią tkane kobierce kwiatów — takie to wszystko śliczne, eiche, niewinne n a pozór. I te śmiercionośne narzędzia mordercze, arcydzieła wypieszczone żelaznej, nieubłaganej konieczności rządzą cej nami, t e i n s t r u m e n t y samoobrony, na wytworzenie których umysł ludzki bezustanku się wysila w kierunku niszczenia pomimo, że z utę sknieniem wciąż dąży do produkcyi twórczej, budującej... I te dwa ro dzaje twórczości reprezentuje wystawał Spokojnie, milcząco leżą t u trofea, świadectwa niedawnych zwy cięstw, ale i groźnych burzą, wybuchających nienawiścią, jak cmenta rze świeże jeszcze, wilgotne, bo ociekające krwią i łzami. Tak, t u wojna nie wygląda strasznie, wygląda pokojowo. Dawniej, g d y ś m y w muzeach i zbiorach oglądali zbroje, działa, broń, zniszczenie i śmierć siejącą, wówczas z podziwem dla umarłej NAUKOWEGO I SPOŁECZNEGO 387 w nich siły odzywało się w nas uczucie trwoźnego życzenia : obyśmy broni tej nigdy użyć nie potrzebowali! Dzisiaj działa i modele, k t ó r y c h działalność pokazuje n a m wy stawa, huraganowym ogniem grzmią na wszystkich frontach, siła ich doszła do p u n k t u najwyższego rozpętania, zdobyte zaś nieprzyjaciel skie karabiny, b a g n e t y i noże, symetrycznie t u w kozły i piramidy uło żone, pławią się t a m n a froncie we k r w i naszych braci, i dużo z nich poległo śmiercią bohaterską, zanim trofea znalazły się n a wystawie wojennej we Lwowie. I podczas gdy oglądamy t u n a bezładną kupę zrzucone odłamki szrapneli, zdobyte siodła i piki, zestrzelone latawce, gdy zatrzymujemy się przed drucianemi zasiekami, zaglądamy do rowów strzeleckich, podziwiamy zaiste imponującą sprawność pracy? w e t a p a c h — wojna idzie dalej swoją krwawą drogą, codziennie po rywa tysiące ofiar, nieubłaganie zacięta. Moira przesuwa linię frontów 0 kilometry wstecz i naprzód, przesuwa wśród takichże rozciągnię tych pajęczyn kolczastych, przez poorane głębokiemi bruzdami strze leckich rowów łono ziemi, zapomocą t y c h uśpionych t u dział i najeżo nych ostrzem ściany bagnetów... T a m wojna jest straszną... * * * P ł a w i e w drugą rocznicę wybuchu wojny o t w a r t o poświeconą jej wystawę. Od dwóch lat żyjemy w czemś nieogarnionem myślą, przepotężnem, niebywałem, nadcodziennem, co przecież codziennem 1 zwykłem dla nas się stało, do czego dorosnąć i przystosować się m u simy. Dzisiaj, g d y pobieżnie okiem rzucimy na okres ubiegłych dwóch łat, t r u d n o jeszcze dfereślic, jak nadludzkie t e przejścia i zmagania się oddziałają n a nasze u m y s ł y i n e r w y . J e d n o stanowczo stwierdzić m o ż e m y : powaga chwil przeżywłmych wyrzuciła z dostępnych dla niej dziedzin drobiazgowość wszelką, oczyściła z zamiłowania do rzeczy błahych i błyskotliwych. Licząc się z nią, odrzuciła wystawa wojenna tak nieodzowną dawniej w tego rodzaju przedsięwzięciach jarmarczność stylu i potrafiła stworzyć arcydzieło wdzięku i stosującego się do wy m a g a ń tejże d o b y wojennej t a k t u . B u d y n k i przeważnie w stylu „po l o w y m " u t r z y m a n e , przedstawiają się poważnie i szlachetnie; pełne prostoty, ale w liniach i rozmiarach umiejętnie zestrojone place i g a lerye chlubne dają świadectwo artyzmowi organizatorów. N a wstępie, strzeżony przez zdobyte na Rosyariach groźne działa, wznosi się pawilon główny, z b u d o w a n y z odzianej w białą korę brzozy. Ta wytworna, delikatna biel łagodzi surowość dość prymitywnych _ 388 SPRAWOZDANIE Z RUCHU RELIGIJNEGO, wiązań i ornamentacyi pawilonu, n a froncie którego widnieje napis : ,,Indivisibiliter ac inseparabiliter". W bogato i gustownie kilimami i dywanami p r z y b r a n y m halTu środkowym, wśród klombu zieleni, ustawiono biust Monarchy, zaś tło górne n a tylnej ścianie tworzy ol brzymi obraz Kutzera, przedstawiający tryumfalne wkroczenie I I . armii do Lwowa. Budynek t e n mieści zbiory i trofea wojenne, pamiątki inwazyi rosyjskiej we Lwowie, wypożyczone komitetowi wystawy przez Archiwum miejskie, niezmiernie interesujące różne rodzaje b r o n i palnej i siecznej, odłamki pocisków, biusty i p o r t r e t y wodzów, modele fortów, mostów, modele obozowisk, z wielką dokładnością drobiaz gowo przedstawiające życie w polu, prace żołnierzy i jeńców, r o b o t y ręczne inwalidów, wszystko rozłożone z wielkim smakiem bez prze ładowania materyałem. Idąc dalej, wchodzimy do niezwykle interesującego pawilonu,, przedstawiającego gospodarstwo etapowe, a więc budowę dróg że laznych, budynków dla celów wojskowych, mostów, wozów, automo bili, poczty polowej, służby sanitarnej, oraz działalność i n t e n d a n t u r y , tego spichlerza, skąd płynie życie w organizm stojących w polu żoł nierzy. N a lewo lekka galerya prowadzi do pawilonu „przemysłu w polu", gdzie w sposób dla laików dostępny i pouczający przedsta wione są zakłady fabryczne i przemysłowe w obrębie I I . armii. P a wilon ten, zdobny w oryginalne płaskorzeźby w drzewie, reprezentuje się bardzo ozdobnie i dzieli się n a t r z y architektonicznie odrębne czę ści, w których demonstrowane są budowy wiaduktów, motorów, ce gielnie, t a r t a k i i t. d. W osobnym kiosku mieści się grupa rolnicza, dalej zaś wzrok nęci prześliczna willa, poświęcona działalności Czer wonego Krzyża. Specyałny b u d y n e k przedstawia stacyę posiłkową (Labestation), ambulatorya i szpitale polowe, różne rodzaje noszy dla rarmych, przyrządy kąpielowe, a p a r a t y dezynfekcyjne i t. d. D a lej kaplice polowe i cmentarze. Wszystkie t e g r u p y zasługują n a specyalne studya i opisy, zebrano t u bowiem bardzo bogaty m a t e r y a ł , z k t ó r y m warto się zapoznać. I chociaż w y s t a w a l i , armii nie może, co prawda, pochlubić się, jak obecnie wystawa w Wiedniu, trofeami ro dzaju tronu serbskiego króla lub zdobytym orłem serbskiej skupczyny, ale jednak, p r z y pobieżnem nawet obejrzeniu musimy z podziwem uchylić czoła przed potęgą organizacyi w chwili najcięższych przejść i heroicznych zmagań się z przeważającą siłą, że potrafiła zdobyć się n a urządzenie luksusowego przedsiębiorstwa, które w czasach poko jowych wymaga wielkiego wytężenia sił i środków. To też dzisiaj, p a - NAUKOWEGO I SPOŁECZNEGO 389 trząc n a wspaniały obraz wystawy I I . armii, m a m y mocne przeświad czenie, że zanim zamknie swe podwoje, będzie mogła w całem tego słowa znaczeniu być „wystawą zwycięstwa". J. Walicka. Traktat o miłości ojczyzny z roku 1809. Wojska księstwa warszawskiego zajęły Kraków. Miasto, g w a ł t o wnie od trzeciego rozbioru germanizowane, odetchnęło. Znikły bez. śladu obce naleciałości; pionierzy nowego porządku, awanturnicy,, w nowej prowincyi poszukujący szczęścia, opuścili gród podwawelski. Również profesorowie uniwersytetu „wraz z wszystkimi cudzoziem cami opuścili stanowiska uczone pomimo usilne starania t y m c z a s o wego rządu, pomimo n a m o w y tych, których bliżej dotykała oświece nia publicznego sprawa". J e d n a k nowy rząd nie opuścił rąk, zabrał się; raźno do dzieła. Poniatowski przy współudziale Kołłątaja powtórnie reformuje uniwersytet. Obok tego nowi rządcy nie zaniedbali jeszcze ważniejszej sprawy, potrzeby wzniecenia uczuć patnyotycznych u młodzieży świeżo odzyskanego kraju. Czternaście lat był K r a k ó w pod obcem panowaniem. Najmłod sze pokolenie, zmuszone uczęszczać d o szkoły obcej, uczyć się w o b c y m języku, było oczywiście wychowane w duchu interesów austryackichNależało teraz wywołać u tej młodzi miłość ojczyzny, nauczyć ją k o chać przeszłość, przedstawić jej dawnych królów, tych wielkich b o h a terów nieznanych jej dotychczas, wychowywać ją n a tych wzniosłych wzorach n a obywateli odrodzonego państwa polskiego. Mając to wszy stko n a względzie, zwraca się nowy rząd do J . Sołtykowicza z wezwa niem do napisania t r a k t a t u o miłości ojczyzny. Wezwanie t o b r z m i a ł a j a k następuje: W Krakowie, dnia 20. Mca Października 1809 roku. W imieniu Napoleona Wielkiego, Cesarza Francuzów, króla wło skiego, protektora Ligi. Reńskiej &. &. urząd administracyjny cyrkułu krakowskiego, radzca wydziału edukacyj, z komjsyą do interesów akademickich. * , Gdy wolą jest wysokiego rządu centralnego, aby końcem u t r z y m a n i a ducha narodowego młodzież względem miłości ojczyzny oświe cona była, przeto radzca wydziału eduk. z komisyą do int. Akad. za prasza Wnego Sołtykowicza, dyr. F a c . Phil. powszechnie z gorliwo ści o dobro kraju i rozknzewienie n a u k znanego, aby chciał t r a k t a t o miłości ojczyzny, k t ó r y przykładami sławnych w tej mierze mężów 390 SPRAWOZDANIE Z RUCHU RELIGIJNEGO, z dawnej historyi t a k krajowej, jako i obcej wyjętemi dla szkól k r a jowych wygotować raczył. Znana gorliwość i zdatność Wnego Sołtykowicza daje prawo po łożenia zupełnego w nim zaufania i dziełko to niezbyt obszerne (które do druku p o d a n y m będzie) wygotowanym i życzenie komisyi usku tecznionym zostanie. Antoni Stadnicki Ad. Krzyżanowski prezes sekretarz. Posłuszny temu wezwaniu, zabrał się Sołtykowicz do pracy, któ rej owocem był żądany t r a k t a t . Rękopis obejmuje 18 arkuszy. T y t u ł jego b r z m i : „ T r a k t a t dla szkół narodowych o miłości ojczyzny, z roz kazu rządu ułożony. Za motto wziął a u t o r : Discenda wrtus est: ars est bonum fieri. Całą rozprawę podzielił n a t r z y rozdziały, z których pierwszy, jak sam podaje, m a dać wyobrażenie ojczyzny i jej miłości, drugi wyobrażenie samoistności czyli egoizmu i wystawić razem jego przyczyny i skutki, trzeci wyłoży cechy prawdziwej miłości ojczyzny. Zgodnie z założeniem uzasadnia autor w pierwszym rozdziale miłość ojczyzny, dowodzi jej konieczności, jako rzeczy leżącej już w na turze człowieka, w drugim określa w dosadnych słowach samolubstwo, egoizm obywateli, których t o wad skutkiem jest słabość, a nawet upa dek państwa. Trzeci najdłuższy przedstawia cechy prawdziwego uko chania ojczyzny. Więc prawdziwego obywatela cechuje bezintereso wność, stateczność, gorliwość, wspaniałomyślność, poświęcenie samego siebie. Każdą cnotę ilustruje szeregiem przykładów, zaczerpniętych z dziejów Polski, dla k o n t r a s t u podając równocześnie szereg rad jak i odstraszających przykładów. T r a k t a t napisany jest językiem dobrym, układ jego nie pozosta wia niczego do zarzucenia, chyba tylko zbytnią obszerność. Z całości przebija się troska o przyszłość państwa, t a k cechująca ówczesne po kolenie, najserdeczniejsza dążność wzniecenia w młodem pokoleniu płomiennej miłości ojczyzny. Mimo zapowiedzi rządu t r a k t a t ten nie został wydrukowany i pozostał w rękopisie. Co stanęło temu n a prze szkodzie, niewiadomo. Może wpłynęły stosunki polityczne; poszuki wania dadzą n a to może odpowiedź. Dr. Ludwik Druk ukończono 2£b-Sierpnia 1916 r. Stolarzewicz. PRZEGLĄD P O W S Z E C H N Y BŁOGOSŁAWIONY LUD, KTÓREGO PANEM BÓG JEGO. Pt. 143. R O K T R Z Y D Z I E S T Y TRZECI. — T O M CXXXI. LIPIEC, SIERPIEŃ—WRZESIEŃ. 1916. KRAKÓW. DRUK EUGENIUSZA i Dra KAZIMIERZA 1916. KOZIAŃSKICH, S P I S RZECZY. A r t y k u ł y n a u k o w e i literackie. PROBLEM NOWEJ AUSTRYI. Przez Ks. J. Pawelskiego MOSKWA. (Ustęp z większej całości). Przez Smolkę T.J, 1* Stanisława , METODA RELIGIJNO-PEDAGOGICZNA Ks. Strona E. Matzla CHRONOLOGIA T.J. . 1 FOERSTERA. Przez . 28 ŻYCIA CHRYSTUSOWEGO. (Dokończenie). Przez Ks. W. Szczepańskiego T . J , , . . . . 57 WSPÓŁCZESNA GALERYA POWIEŚCIOPISAREK POLSKICH. (Ciąg dalszy). Przez A . MAZANOWSKKGE POLSKI SFINKS. Przez Ks. J. Pawelskiego POWSTANIE T.J. . . . 67 . . . 129 PRZEKONAŃ I OBRZĘDÓW RELIGIJNYCH WE DŁUG MALINOWSKIEGO. P r z e z Ks. Dr. St. Ze- garlińskiego 135 PARADOKSY I OGÓLNIKI. Z tek* p o ś m i e r t n e j W a l e r e g o Gbstomskiego 155 KACPER DECURTINS. Przez Ks. Leonarda 183 KONIEC WOJNY, KONIEC ŚWIATA Lipkego T. J. I ZŁOTE CZASY PRO ROKÓW. Przez Ks. K, Gzaykowskiego T. J. . 193 Z KSIĘGI PSALMÓW. P s a l m 68. P r z e z J. E. Ks. Arcy biskupa Fr. A. Symona 221 Z LISTÓW KARDYNAŁA CZACKIEGO. Z p o ś m i e r t n e ' t e k i Kazimierza Chłapowskiego 224 Strońit Z CYKtU w o j n a : W szpitalu. — D r a m a t ucieczki. EWśez' M. CZESKĄ . . . . . 237 Z PAMIĘTNIKA P. P. KSIENI W STANIĄTKACH. Od 8. d o 15. grudnia 1914 r. .. . . . 240 MODERNIZM W KSIĄŻCE POLSKIEJ. (Ciąg dalszy). Przez KS, DR. SIENIATYCKIEGO 40, 279 15, 295 WOJNA 1 POKÓJ. (Zwycięstwo pierwiastków pokojo wych w rozwoju ludzkości). Przez DR. ADAMA KRZYŻANOWSKIEGO. . . . . * .. . . . . WSTAŃ!... Z cyklu: „Opowieści.Chrystusowe". Przez . . . . 30tv ŹEOOTA PAULI. (Wygłoszone w 100-ną rocznicę uro dzin na zebraniu „Tow. N u m i z m a t y c z n e g o * . Przez WŁODZIMIERZA ANTOMETMEZA . . . . 321 M. CZESKĄ. .,-.*>-. . . . . . •. Przegląd piśmiennictwa. Z PUMIENNFOTARA-JNŁAICFEGO. Koźmin Wielki i Nowy. Ks. STAIUSUW, ŁUKAWSKI. (DR. K. KROŁOSKI). Dzieje Gostynia w średnich wiekSQ& Kś. STANISŁAW KOZIEROWSKI. 75" ,.f'.\. Pascha i Ostatnia wieczerzał :Kb/Or. Wilhelm 84 (DR. K. KROŁOSKI).. (KS. WŁADYSŁAW ;. . SZCZEPAŃSKI. Ćwiczenia duchowne. Ks. REJOWICZ) . } . • .. T. %) BRONISŁAW . . . . s. . .. T. J.) . . . . ' . . . CM. 85 Markiewicz. »: . . . . . . (KS. JAROSŁAW . . . . . Metrum w poezyi hebrajskiej. Ks- Pr. Fr. Golba. SZCZEPAŃSKI MICHALSKI , (KS. . . . . . . . . Niezwyciężeni. Wilczyński Stanisław. (AMŁOTTI MAZANOUTSMFY . . . Z literatury ekonomicznej. (Z wydawnictw N . K. H^^Rr. ADAM KRZYŻANOWSKI) . ... . . . .• • . A'<>f^;,. • . . Nauki rekolekcyjne i doroczne przed przyje.ci0m;9p£«lrnentów Św. KS. JÓZEF KOTĘRBSKI. (KS. JAROSŁAW FSEFÓ^TĘI^g, 86 WŁADYSŁAW . . . . Żyd w powieści polskiej STUDYUM. Teodor | ^ » p f e m | t ó . (SŁ. G.) I. Polichromia Sklepienia biblioteki opa£l|(&-,!*Ń>9 skiego. II. Z wycieczki do wadowickiego i oświe.€%&ti§M$i$ • powiatu. 88 89 33$ 339 340 i| KS. GERARD KOWALSKI O. CIST. (ST. G.) - • :--Y"'ż 34* IH STRONA Z PIŚMIENNICTW OBCYCH. Die Hauptprobleme der Weltanschauung. KLIMKE FRIEDRICH S. J. (DR. WOJCIECH GIELECKI) 90 Die Stadt Rom zu Ende der Renaisśance. VON LUDWIG VON PASTOR. (ZOFIA „Marie KORCZYŃSKA) . Ellenrieder". KLARA SIEBERT (CK.) „Geschićhte der mittelalterlichen 99 100 Philosophie". M. DE WULF. ,.Die europaische Phil sophie des Mittelalters". Cl. BAEUMKER. „Grundriss der Geschićhte der Philosophie". FRIEDRICH TJBERWEG. (KS. DR. KONSTANTY . MICHALSKI. 343 Josef Gorbach. f Eines Feldkuraten Streben und Schaffen in Kriegstagen. VON WEIHBISCHOF Dr. SIGMUND WAITZ. {KS. ERNEST MATUL T.J.) . 354 S P R A W O Z D A N I E religijnego, n a u k o w e g o Z R U C H U 1 społecznego. LIPIEC. Sprawy Kościoła: ROCZNICA ZAPROWADZENIA CHRZEŚCIJAŃSTWA W POLSCE. — KOŚCIÓŁ KATOLICKI W KRÓLESTWIE POLSKIEM. — NIEUZNANIE MARYA WITYZMU W OKUPACYI AUSTRYACKIEJ. (KS. ERNEST MATTEL T. J.) . 101 Kilka stów z okazyi artykułu p. Mazanowskiego: Powieść daw niej i dziś. (TERESA WODZICKA) . . RO8 Polski Związek Niewiast Katolickich. (CIĄG DALSZY). STOWARZYSZENIE SŁUG KATOLICKICH POD WEZWANIEM ŚW. ZYTY. — STOWARZYSZENIE KA TOLICKICH PRACOWNIC KONFEKCYI DAMSKIEJ POD WEZWANIEM ŚW. ANTO NIEGO. — STOWARZYSZENIE KATOLICKICH PRACOWNIC W KRAKOWSKIEJ FABRYCE CYGAR POD WEZWANIEM ŚW. JÓZEFA. (ZOFIA KRZYŻANOWSKA), I I I Polski Związek Niewiast katolickich. I. WYCIĄGI ZE SPRAWOZDAŃ KOMITETÓW, SEKCYI I KÓŁ. — SEKCYA CZYTELNIANA. — SEKCYA ODCZY TOWA. — SEKCYA OCHRONY DZIECI. — SEKCYA KOLONII WAKACYJNYCH DLA SEMINARZYSTEK. — SEKCYA KOLONII WAKACYJNYCH DLA PRACOWNIC. — SEKCYA MŁODZIEŻY. — SEKCYA BURS: SEMINARZYSTEK I STUDENCKIEJ. — SEKCYA PEDAGOGICZNA. — SPRAWOZDANIE SEKCYI OBRONY KOBIET. — SEKCYA TANICH KUCHNI. —- SPRAWOZDANIE KÓŁ ZWIĄZKOWYCH. (ZOFIA KORCZYŃSKA) 116 IV Strona SIERPIEŃ—WRZESIEŃ. Sprawy Kościoła: Benedykt XV. do dzieci. — Zwrot ku kościołowi katolickiemu w Bułgaryi. Ks. E. Matul 2. . 355 Polityka ekonomiczna Królestwa Polskiego: Struktura ekono miczna Król. Pol. w porównaniu z Cesarstwem..— Zakończenie. (Władysław Włodarczyk) 362 t/chwały Komitatów węgierskich w sprawie polskiej 379 Wystaswa w©jertna ww Lwowie, (j. Walieka) Traktat « Włfeśei ojczyzny z r@ku 1809. (Dr. Ludwik •Stslanst&icz) 386 386