Kilka mitów na temat teorii ewolucji (fragm.)
Transkrypt
Kilka mitów na temat teorii ewolucji (fragm.)
www.granicenauki.pl Kilka mitów na temat teorii ewolucji (fragm.) Mateusz Hohol 21.11.2013 Człowiek pochodzi od szympansa; każda zmiana ewolucyjna jest dziełem przypadku i polega na zwiększeniu przystosowania do środowiska, w którym przetrwają tylko najsilniejsi. Co łączy te wszystkie stwierdzenia? Są one popularnymi nieporozumieniami dotyczącymi teorii ewolucji. Opublikowanie przez Karola Darwina w 1859 roku dzieła O powstawaniu gatunków zapoczątkowało rewolucję naukową, która zrodziła nowożytną biologię. Historycy nauki twierdzą nawet, że dzieło Darwina przyczyniło się do dopełnienia rewolucji kopernikańskiej. Oczywiście droga do współczesnej biologii była wyboista – Darwin nie znał genetyki, ani nie stosował wyrafinowanych modeli matematycznych, którymi współczesny ewolucjonizm jest wręcz przesiąknięty. Teoria ewolucji zaczęła święcić coraz większe triumfy, przenikając także do literatury popularnonaukowej, filozoficznej, a nawet religijnej. Popularyzacja wiedzy wiąże się jednak z uproszczeniami. Niekiedy uproszczenia te bywają bardzo niebezpieczne – wypaczające treść samej teorii. Mit drugi: „Człowiek pochodzi od szympansa” Ten mit może godzić w poczucie unikalności człowieka. Oczywiście, jak w każdym micie, jest w nim coś z prawdy – współczesny człowiek nie pojawił się na zasadzie deus ex machina, ale jest wytworem procesów ewolucyjnych. Darwin badał ten temat w swojej pracy z 1871 roku, która nosi tytuł O pochodzeniu człowieka. Przyjęcie do wiadomości faktu, że Homo sapiens ma przodków, może być jednak znaczeni łatwiejsze, jeśli kwestię pochodzenia ujmie się profesjonalnie i precyzyjnie, a nie wulgarnie. Wykładając kawę na ławę: zdanie „człowiek pochodzi od szympansa” w świetle wiedzy z zakresu anatomii porównawczej, prymatologii oraz antropologii, jest po prostu fałszywe. Przyjrzyjmy się dlaczego. Mit ten wynika z uproszczenia terminologicznego. Wygodnie jest nam patrzeć na ewolucję gatunków, tak jak na koligacje rodzinne – każdy z nas pochodzi od ojca i matki, ci od dziadka i babci itd. Taki punkt widzenia wprawdzie pozwala uchwycić jedną z głównych tez darwinizmu, jaką jest pochodzenie wszystkich organizmów od wspólnego przodka, jednak czasem może prowadzić na manowce. Nauki ewolucyjne nie posługują się relacyjnym terminem „pochodzi od”, ale preferują raczej konstrukcję „ma ostatniego wspólnego przodka z”. Kwestię pochodzenia człowieka trafnie ujmują L. Stone, P.F. Lorquin, którzy w pracy Geny, kultura i ewolucja człowieka. Synteza piszą: „Teorię ewolucji należy dobrze zrozumieć. Nie mówi ona, że jeden gatunek ewoluuje w drugi, a jedynie, że nowy gatunek wyodrębnia się z wcześniej istniejącego, który albo istnieje dalej, albo umiera. Na przykład – ludzie nie pochodzą od szympansów, ale oba gatunki wywodzą się od wspólnego przodka, który żył miliony lat temu i wymarł. Część jego potomków stała się szympansami, część wymarła, a przodkowie ludzi współczesnych poszli własną drogą”. Oczywiście, pytanie o to kiedy żył ten ostatni wspólny przodek jest kwestią gorących sporów pomiędzy antropologami. Podręczniki najczęściej wymieniają okres 6-7 milionów lat temu, ale niektórzy specjaliści piszą nawet o 12 milionach lat. W każdym razie z pewnością wiemy, że Homo sapiens nie pochodzi od szympansa, ale obydwa gatunki mają wspólnego przodka. Mit trzeci: „Przetrwają najsilniejsi” Często ewolucję ujmuje się w kategoriach „walki o byt”, wyobrażając sobie, że do przetrwania predystynowani są tylko najsilniejsi czy najsprawniejsi w walce. Mit mówiący, że „przetrwają najsilniejsi” jest jednak fałszywy zarówno z empirycznego, jak i teoretycznego punktu widzenia. Po pierwsze istnieje wiele fenotypów, które nie uległy zmianie od wielu milionów lat. Pięknym przykładem jest łodzik – morski głowonóg. Wprawdzie wiele gatunków łodzika wymarło, zaś współcześnie w oceanach żyje aż kilkanaście gatunków, jednak zarówno pradawne, jak i żyjące obecnie łodziki niemal nie różnią się od siebie. Trudno powiedzieć, aby te „morskie stworzenia” były organizmami najsilniejszymi. Czemu zawdzięczają więc one swój ewolucyjny sukces? Aby to wyjaśnić, przejść trzeba na teoretyczny punkt widzenia. Termin „najsilniejszy” po prostu nie należy do ewolucyjnej nomenklatury. Znacznie bliższy współczesnej biologii jest termin „dostosowania”, z którym spotkaliśmy się już podczas omawiania mitu pierwszego (choć nadmienić należy, że niektórzy ewolucjoniści, tacy jak np. Richard Dawkins, kwestionują także i ten termin). Ewolucyjny sukces osiągają nie najsilniejsi, ale dostosowani. Dostosowani, ale do czego? Odpowiedź jest prosta: do bieżących warunków środowiska (oraz wymagań partnerów). Łatwo zauważyć, że morskie warunki życia łodzików nie uległy znaczącym zmianom. Stąd też fenotyp łodzików również niemal się nie zmienił – łodziki są dostosowane do swojej niszy. Wiemy już, że przetrwają dostosowani, ale jak dostosowani? Z pewnością zrezygnować należy z określenia „naj”. Choć dostosowanie jest stopniowalne, nie trzeba być najlepiej dostosowanym aby przetrwać i wydać na świat potomstwo. Przykład łodzików poucza nas przy okazji o jeszcze jednej kwestii, która wydać może się dość paradoksalna. Sama obserwowalna zmienność fenotypów nie jest koniecznym efektem działania doboru naturalnego (i płciowego), ale może nim być. Ponieważ nisza nie uległa zmianie, dostosowany do niej łodzik również się nie zmienił. Jest on „żywą skamieniałością”.