Lekarz na misji medycznej

Transkrypt

Lekarz na misji medycznej
Lekarze decydują się na wyjazd w ramach misji z różnych pobudek. Dla jednych to czysto ideologiczna
wyprawa, dla innych odskocznia od rzeczywistości, a jeszcze innych – przygoda, dzięki której nabiorą
doświadczenia. Organizacje, które wysyłają lekarzy na misje muszą wiedzieć, czy dana osoba spełnia
oczekiwania przede wszystkim pod kątem psychologicznym.
Wszyscy, którzy opisują jak decydowali się na wyjazd do nieznanego sobie kraju, mówią, że najtrudniejszy był dla nich
moment decyzji. Pewnie przypomina to coś w rodzaju skoku na bungee. Nie wiemy co będzie, jak wystawimy wreszcie
nogę za krawędź podestu. Misja to wyjazd do nieznanego sobie miejsca, często zagrożonego konfliktem zbrojnym,
gdzie szansa na dostęp do profesjonalnego sprzętu medycznego jest równa zeru. Fundacja Pomocy Humanitarnej
„Redemptoris Missio”, wysyłając lekarzy czy studentów medycyny do przychodni i szpitali w krajach misyjnych,
organizuje również szkolenia i konferencje na temat zagrożeń i problemów lokalnych. Niektóre organizacje wymagają
również znajomości Deklaracji Praw Człowieka ONZ, Kodeksu Dobrej Praktyki w Pomocy Potrzebującym itp. Inne
organizują kursy językowe oraz kurs medycyny tropikalnej. Chęć uczenia się, podnoszenia kwalifikacji i samorozwoju
to cechy, bez których lekarz na misji nie będzie mógł w pełni korzystać ze zdobywanego doświadczenia. Często bowiem
lekarze jednej specjalizacji muszą w nagłych przypadkach przejąć obowiązki innych.
Lubić ludzi
Pierwsze, co przychodzi mi do głowy, jakie cechy powinien mieć lekarz, to rzecz najważniejsza - powinien lubić ludzi.
To niezwykle pomaga we wszystkich sytuacjach, z jakimi przyjdzie mu się zmierzyć. Powinien dobrze dogadywać się
zarówno z misjonarzami, jak i z personelem misji i wreszcie z pacjentami. Pacjenci są najczęściej tak wdzięcznymi
ludźmi, że wiele też sam może się od nich nauczyć – wyjaśnia Justyna Janiec – Palczewska, Wiceprezes Fundacji
Redemptoris Missio – Ważne też, aby był pomysłowy i elastyczny. Czasem nie ma prądu i trzeba zmieniać plany,
zamiast wypełniania ubytków jest szybkie pakowanie narzędzi i wyjazd do buszu, gdzie na zwykłym stołeczku odbywają
się tylko ekstrakcje. Dr Wanda Błeńska już w latach sześćdziesiątych robiła swoim chorym na trąd pacjentom operacje
plastyczne, żeby poprawić ich wygląd. Ciągle się dokształcała. Lekarze wracający też zawsze piszą, że mimo
zmęczenia, wieczorami nadal się uczą – dodaje.
Siła charakteru
Największą organizacją, która zrzesza w swoich szeregach lekarzy z 80 krajów całego świata jest organizacja „Lekarze
bez granic”, która swoją działalność rozpoczęła w 1971 roku we Francji. Aby wyjechać na blisko rok poza granice kraju,
trzeba nie tylko mieć dyplom i doświadczenie zawodowe. Liczy się również ocena psychologa pod kątem motywacji oraz
zdolności do wypełnienia powierzonej misji. Lekarz nie może być uprzedzony pod względem kulturowym czy religijnym.
Musi umieć zachować się w sytuacji krytycznej, szybko podejmować decyzję i nie bać się ryzyka. W warunkach
zagrożenia wybuchem konfliktu zbrojnego wymagane jest pełne poświęcenie misji. Nie ma miejsca na indywidualne
potrzeby. Lekarz musi być jednocześnie nastawiony na realizację swojego celu, ale także odnaleźć się w grupie i
chętnie współpracować. „Lekarze bez granic” to jedna z niewielu organizacji, które wynagradzają lekarzy za taką pracę.
Większość tego nie robi, ale opłaca przejazd i przynajmniej ubezpieczenie. Głównymi założeniami misji „Lekarzy bez
granic” jest udzielanie pomocy medycznej wszystkim bez względu na ich wyznanie, kolor skóry czy pochodzenie,
bezstronne i neutralne działanie zgodnie z etyką lekarską tak, aby każdy miał równe prawo do otrzymania pomocy
humanitarnej oraz podejmowanie decyzji niezależnych od władz politycznych, ekonomicznych i religijnych. Lekarz na
misji musi zatem zdawać sobie sprawę z zagrożeń i niebezpieczeństw, jakie mogą go spotkać. Zdecydowanie, pewność
siebie i siła charakteru to cechy, które wyróżniają go na tle innych.
Misja świecka
Misjonarz świecki, który decyduje się na wyjazd na misje, niezależnie od zawodu, jaki wykonuje, powinien być otwarty
na rzeczywistość, którą tam spotka, a która na pewno będzie odmienna od tej, którą znamy, w której żyjemy. Trzeba
być odważnym i mieć zaufanie – przyznaje Bożena Latocha, organizatorka i uczestniczka misji w Stowarzyszeniu Misji
Afrykańskich - Niewątpliwie to my na misji otrzymujemy zdecydowanie więcej niż sami jesteśmy w stanie zaoferować –
dodaje. Na misje organizowane przez Stowarzyszenie Misji Afrykańskich można wyjechać bez względu na zawód, ale
lekarze i położne są w tej grupie zawodowej, która najbardziej odpowiada potrzebom mieszkańcom krajów
misyjnych. Cały sens jest w tej odwadze i zaufaniu – opowiada Bożena Latocha – Sama zdecydowałam się na wyjazd
do Afryki, można by powiedzieć, z dnia na dzień. Owszem, miałam w Polsce długie przygotowanie (formacja misyjna w
Stowarzyszeniu Misji Afrykańskich), ale kiedy dostałam propozycję wyjazdu, musiałam na drugi dzień dać odpowiedź,
która brzmiała: «Dobrze, z Bożą pomocą jadę!» Za 3 tygodnie byłam już w samolocie do Ghany, gdzie pracowałam z
chłopcami ulicy przez 3 lata. Było to dla mnie przepiękny czas, ale i ogromne wyzwanie! Afryka wyzwala w nas
potencjał i siły! Zawsze mdleję na widok igły i strzykawki – od dziecka! Szczepienia, znieczulenia, pobieranie krwi – w
Afryce zostałam pielęgniarką. Opiekowałam się chłopcami w różnym wieku, więc możliwości wykazania się jako
pielęgniarka miałam mnóstwo... Człowiek otrzymuje taką łaskę, że może zaskakująco wiele z siebie wykrzesać.
Polecam szczerze wszystkim taką „przygodę w życiu”.
Walka ze słabościami
Przebywanie w warunkach, gdzie higiena pozostawia wiele do życzenia, a pacjentowi nie zawsze można pomóc ze
względu na brakujący sprzęt medyczny, to wyzwanie, któremu ciężko sprostać. Często lekarze muszą pogodzić się z
tym, że wykryta choroba, uraz lub innego rodzaju schorzenie i tak będzie się rozwijać i doprowadzi do znacznego
pogorszenia stanu zdrowia. Jedyne co można zrobić w takiej sytuacji, to podać leki przeciwbólowe i mieć nadzieję, że
chory sobie poradzi. Poczucie niemocy, brak możliwości działania, wybór tzw. „mniejszego zła” to ciągła walka z
samym sobą. Często okazuje się również, że lekarze są wycofywani z misji ze względu na to, że nie potrafią
zaakceptować rzeczywistości lub boją się tego, co nastąpi jutro. Słabości, które trzeba przezwyciężyć, potrafią nie raz
pokonać nawet lekarza.
Dokąd wyjechać?
Stowarzyszenie Śląska Misja Medyczna „TO-MISJA” organizuje wyjazdy do Paragwaju, z kolei Stowarzyszenie Misji
Afrykańskich, Centrum Charytatywno – Wolontariackie “SOLIDARNI” wysyła świeckich misjonarzy do Togo i Tanzanii.
Nie zawsze organizatorom udaje się skompletować pełen skład. Ze względu na brak wynagrodzenia, lekarze, którzy
biorą udział w wyjazdach, godzą się na ubogie wyposażenie, brak wygód i miejsc, w których można oderwać się od
pracy. To swoistego rodzaju survival, niełatwy do zaakceptowania. Kraje, w których potrzebni są lekarze to: Pakistan,
Sudan, Angola, Ruanda, Iran, Armenia, Etiopia, Afganistan, Liban, Czad, czy Erytreja. Ze względu na zmianę klimatu o
180° - otwartość na nowy sposób funkcjonowania, codziennego menu i krajobrazu za oknem to również zaleta, dzięki
której wniosek złożony do organizatora misji może zostać rozpatrzony pozytywnie.
Podsumowując, misja to wyzwanie i przygoda, którą wspomina się latami. To także czas, w którym można się wiele
nauczyć, ale aby móc w pełni korzystać z tej możliwości trzeba być dobrze przygotowanym zarówno od strony
praktycznej, jak i psychologicznej. Jedno jest pewne – bezinteresowna pomoc jest i będzie towarem na wagę złota.

Podobne dokumenty