woicki Profil Pawła (reprezentacja.net)
Transkrypt
woicki Profil Pawła (reprezentacja.net)
Sylwetki Siatkarzy Paweł Woicki: „Nie mógłbym żyć bez siatkówki” Jeszcze rok temu, kiedy Raul Lozano obejmował posadę szkoleniowca reprezentacji Polski seniorów, Paweł Woicki dla kibiców narodowej drużyny był zupełnie anonimowy. Mało kto wiedział, że jest Mistrzem Świata juniorów z Iranu, a tym bardziej nikt nie spodziewał się, że za kilka miesięcy pojedzie z „dorosłą” reprezentacją do Rzymu na mistrzostwa Europy. Pierwsze kontakty z siatkówką Swoją siatkarską karierę Paweł rozpoczął w 1993 roku. Jako uczeń szkoły podstawowej nr 10 w Tomaszowie Mazowieckim trafił pod czujne oko trenera Filipowicza. „To przede wszystkim dzięki jego zaangażowaniu w pracę z młodzieżą gram teraz w siatkówkę” – mówi nasz rozgrywający. Warto wspomnieć, że pod opieką tego trenera swoje pierwsze kroki w siatkówce stawiał także nasz inny reprezentant, siatkarz bełchatowskiej Skry – Robert Milczarek. „Siatkówkę wybrałem przypadkowo, a w zasadzie to ona wybrała mnie. Nigdy nie byłem za wysokim człowieczkiem, a przechodząc z trzeciej do czwartej klasy szkoły podstawowej znalazłem się w klasie sportowej o profilu siatkarskim, szczerze powiedziawszy sam nie wiem jak” – wspomina z uśmiechem na twarzy Paweł. Po skończeniu szkoły podstawowej kilkunastoletni wówczas kadet, stanął przed trudnym wyborem. Musiał zdecydować się, gdzie chce kontynuować naukę i czy nadal List Gończy: Paweł Woicki Data urodzenia: 29 czerwiec 1983 Numer: 7 Stan cywilny: kawaler Znak zodiaku: Rak Pseudonim: „Mały”, „Wujek” Pozycja: rozgrywający Waga: 76 Wzrost: 183 cm Zasięg w bloku: 325 cm Zasięg w ataku: 305 cm Kluby: AZS Politechnika Warszawa (2002-2003), AZS Częstochowa (2003) Sukcesy z klubami: awans do PLS z AZS Politechniką, 2x brązowy medal MP z AZS Częstochowa Sukcesy z reprezentacją: 5. miejsce ME juniorów 2003 w Cetniewie, Mistrzostwo Świata juniorów 2003 w Teheranie,5. miejsce z kadrą „B” na XXIII Uniwersjadzie Izmir 2005, 5. miejsce na ME seniorów w Rzymie 2005. chce grać w siatkówkę. Wybrał liceum ogólnokształcące w swojej rodzinnej miejscowości - Tomaszowie Mazowieckim, nie wiążąc za bardzo przyszłości ze sportem. Nagle pojawiła się możliwość dalszego rozwoju siatkarskiego w najbardziej znanej częstochowskiej szkole średniej – IX Liceum Ogólnokształcącym im. Cypriana Kamila Norwida. Właśnie w tej szkole swoją karierę zaczynało wielu wybitnych polskich zawodników. Zmiana liceum była dużym wyzwaniem. Musiał opuścić rodzinny dom, zamieszkać z dala od najbliższych. Jednak, mimo niepewności i strachu, czy sobie poradzi, w ciągu jednego dnia wspólnie z rodzicami podjął decyzję. Wszystkie formalności i sprawy związane z wyjazdem pod Jasną Górę załatwiał w ostatniej chwili. „Dzięki inicjatywie dyrektora Wachowiaka stworzono tam klasę siatkarską. Współpraca z takimi fachowcami jak Janusz Sikorski i Adam Kowalski umożliwiła zarówno mi, jak i pozostałym kolegom, dalsze rozwijanie się. Efekty można dziś zobaczyć na parkietach ©REPREZENTACJA.NET 1 Polskiej Ligi Siatkówki i I ligi.” – wyjaśnia zawodnik. Pierwsze siatkarskie sukcesy przyszły niedługo po rozpoczęciu nauki w Częstochowie. Mimo tego Paweł traktował tę dyscyplinę sportu, jako rozrywkę, hobby – przynajmniej tak mówił, a dziś to potwierdza. „Mimo sukcesów nadal nie myślałem o siatkówce „na poważnie”. Moim marzeniem na pewno było granie w I lidze, ale na pierwszym miejscu stawiałem naukę. Do tej pory staram się traktować szkołę bardzo poważnie.” Odmiennego zdania są jego koledzy z licealnej klasy. Wszyscy zgodnie twierdzą, że Paweł w siatkówkę wkładał zbyt wiele serca, aby nie związać z nią swojej przyszłości. „Paweł był i jest wspaniałym kolegą, zawsze wesołym uśmiechniętym, chętnym do pomocy człowiekiem. Mogę jeszcze powiedzieć, że bardzo dobrze się uczył, ocen można było mu tylko zazdrościć” – wspomina ze śmiechem Marcin Malicki – środkowy AZS Politechniki Warszawskiej, a prywatnie kolega Woickiego. Sam zainteresowany czasy szkoły średniej wspomina z nie mniejszą radością. „Okres nauki w Norwidzie to na pewno same bardzo miłe wspomnienia. Tworzyliśmy z chłopakami drużynę, która co roku zdobywała medale mistrzostw polski kadetów i juniorów. Niestety nie dawało to pewności, że jakiś klub mnie zechce.” „Po ukończeniu szkoły średniej z Częstochowy przeniosłem się do Warszawy, aby przede wszystkim się uczyć, a przy okazji grać w ukochaną siatkówkę.” – opowiada dalej Paweł. „Dopiero po awansie do PLS z Politechniką siatkówka stała się dla mnie najważniejsza. Ale to po kolei...” „Grę w seniorskiej siatkówce rozpocząłem w stolicy w 2002 roku. W Politechnice spędziłem tylko jeden sezon, lecz bardzo miło wspominam ten okres. Razem z chłopakami i trenerem Lechem Zagumnym stworzyliśmy świetną drużynę, co pozwoliło nam awansować do PLS. Dzięki grze u boku doświadczonych zawodników i „wychowywaniu” przez trenera Zagumnego, mogłem nabrać potrzebnego wówczas doświadczenia. Okres gry w Warszawie wspominam bardzo miło. Właśnie tam uwierzyłem, że wzrost nie jest najważniejszy, bo mimo młodego wieku i tylko 183 cm, postawiono na mnie i dano mi szansę grania. Między innymi dlatego zawsze będę odczuwał wielki sentyment do tej drużyny.” Po tym jakże owocnym w doświadczenia i nowe umiejętności sezonie, dwudziestoletni wówczas Woicki otrzymał ofertę transferu do AZS-u Częstochowa. Stanowiło to dla niego wyzwanie, ale także dalszą możliwość rozwijania się, „poszerzenia horyzontów”. Paweł, mimo wielu wspomnień i przyjaciół, których zostawił w Warszawie, postanowił wrócić pod Jasną Górę. „Z Politechniki udało mi się trafić do drużyny z Częstochowy. Już w pierwszym swoim sezonie w Polskiej Lidzie Siatkówki udało nam ©REPREZENTACJA.NET 2 się zdobyć brązowy medal, a w następnym sezonie, mimo osłabień, obronić go. Pobyt w Częstochowie pozwalał i pozwala mi nadal na ciągłe podnoszenie swoich umiejętności i przede wszystkim walkę o najwyższe trofea. Drużyna zawsze była ciekawie skompletowana. To mieszanka młodych, czasem szalonych zawodników i starszych, doświadczonych, a wszystko układane przez dobrego fachowca trenera Edwarda Skorka. Klimat, jaki udało nam się tutaj stworzyć, ciągle pozwala nam bawić się siatkówką.” – opowiada zawodnik. Dziś jest podstawowym rozgrywającym Wkręt-Metu-u AZS-u. Swoimi dokładnymi, kombinacyjnymi, a przede wszystkim finezyjnymi wystawami wzbudza podziw u kibiców i fachowców. I chociaż już dawno udowodnił, że wzrost nie ma kluczowego znaczenia, do Pawła i tak przylgnęła ksywka „Mały”. Reprezentacja Paweł Woicki, zanim zadebiutował w kadrze seniorów, reprezentował Polskę w kategorii juniorów. Jego przygoda z tą drużyną rozpoczęła się w 2003 roku. Wtedy to został doceniony i otrzymał powołanie do kadry. Po zgrupowaniach, treningach i meczach kontrolnych, podczas których prezentował się bardzo dobrze, został powołany na pierwszą w jego życiu dużą imprezę – mistrzostwa Europy juniorów, które odbywały się w Polsce – w Cetniewie. Rola gospodarzy Polakom nie pomogła. Nie sprostali oczekiwaniom i zajęli dopiero piąte miejsce. Niedługo po tym trochę nieudanym występie, młodzi zawodnicy z Pawłem na czele, dostali szansę zrehabilitowania się. Zbliżały się bowiem mistrzostwa świata w Teheranie. Kibice, działacze, trenerzy, a wreszcie sami siatkarze liczyli na medal... I nie zawiedli się – Polacy przywieźli złoto! W finale, po bardzo zaciętym boju pokonali faworytów turnieju – Brazylijczyków 3-2 i zdobyli najwyższe miejsce na podium! „Mistrzostwa świata juniorów w Teheranie to piękne wspomnienia, ukoronowanie naszej pracy w reprezentacji juniorów z trenerami Grzegorzem Rysiem i Włodzimierzem Madejem. Zdobycie złotego medalu było dla nas ogromnym szokiem. Pamiętam jak w przeddzień meczu finałowego siedzieliśmy i śmieliśmy się, że przed imprezą nie pomyślelibyśmy nawet o takim sukcesie.” – wspomina te piękne chwile Paweł. „Jak nie od dziś wiadomo, Polaków - kibiców siatkówki można spotkać wszędzie. W Teheranie było podobnie. Dzielnie wspierali nas pracownicy polskiej ambasady, dzięki nim czas spędzany, w tak dziwnym dla nas - Europejczyków miejscu, upływał dużo przyjemniej.” – kontynuuje zawodnik. Tym wielkim sukcesem zawodnicy ze złotej drużyny zakończyli wiek juniora, a więc także występy w reprezentacji U-21. Musieli skupić się na grze w drużynach klubowych, gdzie ciężko trenując i cały czas się ucząc, cierpliwie oczekiwali na powołania do kadry seniorskiej. Rozgrywający częstochowskiego AZS-u nie musiał długo czekać. Już w kwietniu 2005 roku otrzymał powołanie na kontrolne zgrupowanie „dorosłej” reprezentacji trenera Lozano do Spały. „Tam miałem pierwszy kontakt z trenerem Raulem Lozano. Na pewno dzięki wskazówkom, które dostałem od niego wiem, nad czym mam sam pracować, jakie elementy poprawiać.” ©REPREZENTACJA.NET 3 Po zaledwie kilku dniach zgrupowania prasa zaczęła rozpisywać się na temat konfliktu Pawła z trenerem Lozano. Powodem tych przypuszczeń był fakt przesunięcia zawodnika do kadry „B”, prowadzonej przez Grzegorza Rysia i Krzysztofa Felczaka. Była to rzekomo kara za to, że Woicki nie podporządkowywał się dyscyplinie panującej podczas treningów prowadzonych przez szkoleniowca białoczerwonych. „Sławetny konflikt z Lozano, o którym swego czasu rozpisywały się niemal wszystkie polskie gazety, został wymyślony przez prasę. Trener Lozano przesunął mnie do kadry „B”, bo widocznie byłem słabszy od pozostałych rozgrywających. Treningi z trenerami Rysiem i Felczakiem pozwoliły mi za to na spokojny rozwój.” – wyjaśnia Paweł. Podczas zgrupowań tej „drugiej” reprezentacji, która stanowi bezpośrednie zaplecze kadry „A”, popularny „Wujek” miał możliwość do ponownych treningów i meczów z kolegami ze złotej reprezentacji z Teheranu. Przez trzy miesiące z daleka od rodzinnych domów, bliskich i przyjaciół, siatkarze w pocie czoła przygotowywali się do XXIII Uniwersjady. Mieli przywieźć medal, a zajęli piątą pozycję. „Pobyt na długich zgrupowaniach z kadrą „B” to przede wszystkim okres, w którym mogłem sporo się nauczyć. Piąte miejsce na Uniwersjadzie w Izmirze można uznać chyba za sukces, przegraliśmy przecież dopiero w ćwierćfinale z gospodarzami – Turkami, w bardzo kontrowersyjnych okolicznościach, długo by tu się można rozpisywać. Na pewno bardzo ciężko przepracowanymi wakacjami i dobrą grą na imprezie głównej, zasłużyliśmy sobie na lepszy wynik.” – opowiada o Uniwersjadzie nasz rozgrywający. Po powrocie z Turcji na Pawła czekała pewnego rodzaju niespodzianka, bowiem z powodu kontuzji Pawła Zagumnego i wykluczeniu z kadry Andrzeja Stelmacha, „Wujek” otrzymał powołanie na... Mistrzostwa Europy do Rzymu! Od razu było wiadomo, że miał tam jechać jako drugi rozgrywający zastępca Łukasza Żygadły. Ale było to i tak wielkie wydarzenie w karierze tak młodego zawodnika. „Nie odczułem zbytniej radości z tego powołania, chyba bardziej zdziwienie. Trudno cieszyć się w sytuacji, kiedy przed bardzo ważną imprezą drużynę narodową dopadają same problemy, pewnego rodzaju kryzys.” „Występ na takiej imprezie to było marzenie mojego życia. Gra w biało-czerwonej koszulce, u boku światowej klasy zawodników (myślę o kolegach z reprezentacji) są to przeżycia nie do opisania – takie, które pamięta się do końca życia.” – mówi o swoim debiucie w kadrze „A” Paweł Woicki. Był to bardzo nietypowy debiut, bo od razu na tak wielkiej imprezie, jak mistrzostwa Europy. Trener Lozano tym ©REPREZENTACJA.NET 4 powołanie rzucił go na głęboką wodę, ale dziś można stwierdzić, że Paweł ze swojego zadania wywiązał się dobrze. „Wystąpiłem tylko w meczu przeciwko Ukrainie. Nie był to debiut życia, ale jednak debiut, to najważniejsze. Pojawiłem się na boisku, aby Łukasz mógł odpocząć, niestety do gry drużyny za wiele nie wniosłem. Seta, w którym zagrałem, przegraliśmy” – śmieje się Paweł Woicki. Docenia też bardzo polskich, wspaniałych kibiców. Twierdzi, że jeszcze nie za wiele widział z wysokości „reprezentacyjnego” parkietu, ale jak każdy rozwijający się zawodnik, mający za sobą debiut w zespole narodowym, chce dalej trenować, aby znów dostać szansę od trenera Lozano. Chciałby móc wreszcie w zagrać w biało-czerwonej koszulce w ojczyźnie, przy pełnych trybunach i na własnej skórze poczuć, jak to jest grać dla reprezentacji przy kilkutysięcznej publiczności. „Polscy kibice są najbardziej gorącą publicznością, przed jaką mogłem kiedykolwiek grać. Świetnie jest widzieć polskie flagi w każdym zakątku świata i słyszeć okrzyki zagrzewające nas, zawodników do walki. Po to człowiek trenuje siatkówkę, aby móc wystąpić w hali, pełnej krzyczących, trzymających kciuki, emocjonujących się ludzi. W Częstochowie mamy bardzo specyficzny klimat. Publiczność jest bardzo wymagająca, ale nas to bardzo często mobilizuje do lepszej gry. Miłe jest, że nasi kibice jeżdżą za nami po całej Polsce.” – kończy Paweł Woicki. Prywatnie... Poza siatkarskim parkietem Paweł jest bardzo miłym, ciepłym i sympatycznym człowiekiem. Ma kochającą się rodzinę, wielu przyjaciół i znajomych, którzy zgodnie twierdzą, że takiego kolegi to „ze świecą szukać”. Jest bardzo ambitny i pracowity, chce cały czas doskonalić swoje umiejętności. Wolny czas poświęca swojej dziewczynie. Poza tym stara się rozwijać swoje pasje i zamiłowania... „Wolny czas uwielbiam spędzać w domu z dziewczyną Asią i naszym kotem. Jestem typem domatora. Największą przyjemność sprawia mi długie wylegiwanie się w łóżku, chociaż nie za dużo czasu mam na taką ‘rozrywkę’. Ostatnio zainteresowała mnie fotografia, dużo wolnych chwil poświęcam więc na poznawaniu technik fotografowania i obróbce zdjęć. Relaksuję się także przy dobrej muzyce, najczęściej rockowej, ale też jakiejś spokojniejszej.” – opowiada zawodnik. „Pomeczowa regeneracja to przede wszystkim odpoczynek w domowym zaciszu, ewentualnie spokojny spacer, bo bardzo cenię sobie ciszę i spokój. W Częstochowie jest wiele ciekawych miejsc na spacery, jest to jeden z wielu atutów tego miasta. A żeby przed meczem nie stresować się za bardzo, staram się dzień spotkania spędzić tak, jak każdy inny dzień tygodnia.” „Życie każdego sportowca nie jest może zbyt komfortowe, ale każdy z nas sam się na nie zdecydował i musi je zaakceptować. Muszą z tym się pogodzić także nasi bliscy. Mojej dziewczynie niestety ta akceptacja przychodzi z wielkim trudem. Każdy dalszy i dłuższy wyjazd (dalszy - czyli poza osiedle, dłuższy- powyżej 5 godzin) wiąże się z płaczem i zgrzytaniem zębów.” – uśmiecha się Paweł. „Chociaż sama była siatkarką, to i tak rozłąka jest udręką.” „Ciężko jest mi opowiadać o swoich cechach charakteru, trzeba by zapytać moich najbliższych. Mogliby chyba wiele ciekawych rzeczy powiedzieć. Sam wiem tylko, że jestem bardzo uparty, czasem aż za bardzo... Trochę męczy to moją rodzinę, ale pracuję nad sobą” – ze śmiechem opowiada zawodnik. Dla Pawła bardzo istotną rzeczą w jego życiu jest szkoła. Nauka pochłania mu wiele cennego czasu. Ale ma do tego odpowiednie podejście. Skończenie studiów stawia sobie jako cel priorytetowy, bo przecież siatkarzem nie jest się do końca życia. „W tej chwili jestem studentem trzeciego roku marketingu na Politechnice Częstochowskiej. Na pewno szkoła jest dla mnie bardzo ważna, chciałbym ukończyć te pięcioletnie studia. Na razie całkiem dobrze sobie radzę, w dużej mierze dzięki pomocy bardzo życzliwych ludzi na uczelni. Bez nich ciężko byłoby pogodzić mi szkołę i treningi.” – kontynuuje „Wujek”. ©REPREZENTACJA.NET 5 Paweł posiada ogromne poczucie humoru. Zapytany o „pozasiatkarskie” talenty i umiejętności odpowiada: „Mówiąc o swoich talentach, mogę powiedzieć raczej o ich braku... Kiedy zabieram się za jakąś pracę, wiąże się to z katastrofą. Sukcesem jest, gdy inne osoby nie ucierpią. Mam w swoim repertuarze kilka ciekawych historii, tu wspomnieć należy zalanie całego mieszkania wodą z pralki.” – opowiada. „Taka mała rada dla początkujących ‘używaczy’ pralek: uważajcie wszyscy gdzie zamontowany jest odpływ wody z tego urządzenia” – ze śmiechem na ustach przestrzega Paweł. Gra w siatkówkę wypełnia Pawłowi dużą część jego życia, daje mu ogromne zadowolenie i satysfakcję z tego, co robi. „Siatkówka jest dla mnie bardzo ważną częścią mojego życia, dzięki niej przeżyłem wiele wspaniałych chwil i mam nadzieję, że jeszcze więcej takich chwil jest przede mną. Mogłem poznać wiele ciekawych miejsc i osób. Nie mógłbym bez niej wytrzymać zbyt długo. A z punktu widzenia normalnego człowieka – nie zawodnika, jest to dla mnie najciekawszy sport, najbardziej widowiskowy i emocjonujący, a przy tym skupiający przy sobie bardzo inteligentnych ludzi - czy to zawodników, czy też kibiców.” Adrian Komorowski reprezentacja.net Zdjęcia: 1.reprezentacja.net 2.FIVB ©REPREZENTACJA.NET 6