Beacony Windows 10

Transkrypt

Beacony Windows 10
www.tyfloswiat.pl
Kwartalnik, nr 4 (29) 2015, bezpłatny, ISSN: 1689-8362
TYFLO{WIAT
BrainPort
Beacony
Windows 10
www.tyfloswiat.pl
Kwartalnik, nr 4 (29) 2015, bezpłatny, ISSN: 1689-8362
W numerze
TYFLO{WIAT
3BrainPort
BrainPort
Rafał Charłampowicz dzieli się z Czytelnikami wrażeniami z testów i szkolenia
dla użytkownika BrainPort-u, innowacyjnego urządzenia, służącego do obrazowania otaczającej nas przestrzeni i przetwarzania pozyskanych informacji
na impulsy elektryczne, umożliwiające odbiór wrażeń wzrokowych osobom
niewidomym.
Beacony
Windows 10
12 Książki mówione
Joanna Witkowska zastanawia się, czy zmiana nomenklatury związanej z książkami w wersji audio to tylko trend lingwistyczny czy raczej objaw zmian w holistycznym podejściu do tematu.
KWARTALNIK
NR 4 (29) 2015
14 Podsumowanie roku
WYDAWCA
Fundacja Instytut Rozwoju Regionalnego
ul. Wybickiego 3a, 31-261 Kraków
http://www.firr.org.pl
tel.: (+48) 12 629 85 14; faks: (+48) 12 629 85 15
e-mail: [email protected]
Organizacja Pożytku Publicznego
Nr konta 54 1140 1081 0000 2309 9800 1011
Michał Kasperczak, tradycyjnie już, dokonuje przeglądu najważniejszych wydarzeń z polskiego i światowego rynku technologii wspierających, dedykowanych
osobom z dysfunkcjami wzroku, oraz mainstreamowych narzędzi, tworzonych
w duchu uniwersalnego projektowania.
26 Narzędzia wspomagające tłumaczenie
UTILITIA
UTILITIA
PR Z E J DŹ NA D O S T Ę PN Ą S T R O N Ę
Utilitia sp. z o.o.
ul. Jana Pawła II 64
TILITIA
32-091UMichałowice
Natalia Hedlund stara się odpowiedzieć Czytelnikom na pytanie, czy osoba
z dysfunkcją wzroku, niewidoma czy słabowidząca, może realizować się zawodowo jako tłumacz języka obcego.
UTILITIA
PR Z E J DŹ NA D O S T Ę PN Ą S T R O N Ę
http://www.utilitia.pl
tel.: (+48) 663 883 600
e-mail: [email protected]
UTILITIA
Podmiotem odpowiedzialnym za publikację
treści merytorycznych jest Fundacja
Instytut Rozwoju Regionalnego
UTILITIA
Podmiotem odpowiedzialnym za działalność
reklamową jest Utilitia sp. z o.o.
PR Z E J DŹ NA D O S T Ę PN Ą S T R O N Ę
REDAKTOR NACZELNY
Joanna Piwowońska
tel. kom. (+48) 663 883 332
e-mail: [email protected]
INTERNET
www.tyfloswiat.pl
SKŁAD KOMPUTEROWY
ArtoDesign
Joanna Nowak
FOTOGRAFIA NA OKŁADCE
Sergey Nivens
DRUK
K&K
DZIAŁ REKLAMY
e-mail: [email protected]
Redakcja nie odpowiada za treść
publikowanych reklam, ogłoszeń, materiałów
sponsorowanych i informacyjnych.
Nakład dofinansowany ze środków Państwowego
Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.
Redakcja zastrzega sobie prawo skracania, zmian
stylistycznych i opatrywania nowymi tytułami materiałów nadesłanych do druku. Materiałów niezamówionych nie zwracamy.
Wszystkie teksty zawarte w tym numerze czasopisma Tyfloświat dostępne są na licencji Creative
Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Ponownie
rozpowszechniany utwór, dostępny na tej licencji,
musi zawierać następujące informacje: imię i nazwisko autora tekstu, nazwę czasopisma oraz jego
numer. Zdjęcia zawarte w czasopiśmie chronione
są prawem autorskim i ich przedruk wymaga zgody autora.
32Beacony
UTILITIA
Tomasz Koźmiński, w oparciu o osobiste i zawodowe doświadczenie, opowiada o możliwościach, jakie daje zastosowanie beaconów w otaczającej nas
przestrzeni.
UTILITIA
35 Rewolucja brajlowska
Damian Przybyła próbuje dochodzić przyczyn wycofywania się osób niewidomych z wykorzystywania brajla w życiu codziennym. Czy można ten stan rzeczy
odwrócić? Jak popularyzować alfabet brajla w dobie gadających komputerów
i czy to w ogóle ma jeszcze sens?
37 Windows 10
Paweł Rydygier stara się odpowiedzieć na pytanie, czy niewidomy lub słabowidzący użytkownik systemu operacyjnego spod znaku Okienek może bezpiecznie zainstalować promowany przez firmę z Redmont system Windows 10 i czy
wykorzystywane przez niego aplikacje dostępnościowe będą pomocne w pracy
z Dzesiątką.
45 Windows 10 mobile
Mateusz Duc prezentuje nowy, system prosto ze stajni Microsoftu. Czy może
być alternatywną dla urządzeń z Androidem czy spod znaku nadgryzionego
jabłuszka?
3
Rafał Charłampowicz
BrainPort
BrainPort, produkowany przez amerykańską firmę Wicab,
należy do tej kategorii urządzeń poprawiających jakość życia
osób z dysfunkcją wzroku, które, gdy się o nich usłyszy,
wzbudzają żywą reakcję. Urządzenie w swej obecnej postaci
jest rozwijane od kilku lat, ale do tej pory, mieszkając
w Polsce, można było o nim wyłącznie poczytać lub obejrzeć
filmiki na YouTube.
Co więcej, doniesienia, które
pojawiały się od czasu do czasu
w polskich mediach, były często
przerysowane i koncentrowały
się na sensacyjnych szczegółach
i nietypowości interfejsu. Z obcojęzycznymi mediami jest zresztą
podobnie, dlatego, szukając
informacji o BrainPorcie, trzeba
się przekopywać przez materiały
o małej przydatności, a czasem
wręcz przeczące jedne drugim.
Podczas tegorocznej konferencji „Reha for the Blind in Poland”
polscy niewidomi mogli się wresz-
cie sami zapoznać z BrainPortem.
Zapoznawanie się było pośrednie,
ponieważ ze względu na specyfikę
użycia, BrainPort nie był dostępny
do testów. Można jednak było
porozmawiać z polskim dystrybutorem (NZOZ Optimed), a widzący
przewodnicy mogli opowiedzieć
zainteresowanym, co widzi kamera
urządzenia, z której obraz był
wyświetlany na monitorze. Można
też było dotknąć atrapy urządzenia,
by poznać jego kształt i rozmiary.
BrainPort spodobał się na „Reha”
i został wyróżniony „Idolem
2015” w kategorii „Produkt dla
niewidomych”.
Ja miałem tę dodatkową przyjemność, że tuż przed „Reha” zostałem przeszkolony z posługiwania
się BrainPortem. Rozwój urządzenia
obserwuję od lat, dlatego, gdy tylko
dowiedziałem się, że BrainPort
jest w Polsce, skontaktowałem
się z dr. Jackiem Molickim, który
sprowadził BrainPort do Warszawy,
i poprosiłem o możliwość osobistego zapoznania się z urządzeniem.
Odbyłem błyskawiczne, trzydniowe
szkolenie. Było to właściwie liźnięcie
BrainPortu, jednak na tyle intensywne, że co nieco mogę o swoich
wrażeniach i o samym urządzeniu napisać. Ci, którzy rozmawiali
ze mną na „Reha”, gdzie byłem
gościem dr. Jacka Molickiego i –
jako osoba niezależna, niezwiązana
z firmą – odpowiadałem na pytania
bardziej dociekliwych odwiedzających, znajdą tutaj więcej szczegółów
dotyczących BrainPortu i samego
szkolenia.
NR 4 (29) 2015
4
przyciski. Na długich, bocznych
ściankach kontrolera umieszczono
po jednym niewielkim pokrętle.
Jedno z nich reguluje zoom, a drugie intensywność sygnału. Wciśnięcie pokrętła zoomu powoduje
powrót do ustawień domyślnych,
a wciśnięcie pokrętła intensywności odwraca sposób prezentowania
czerni i bieli. Kontroler ma ponadto
wbudowany głośnik, z którego
słychać komunikaty towarzyszące
naciskaniu przycisków. Na tylnej
ściance kontrolera (tej najbliżej nas)
znajduje się przycisk włączający
i wyłączający BrainPort. Kontroler
jest połączony kablem z lewym
zausznikiem okularów.
Autor podczas szkolenia
Jak wygląda BrainPort?
BrainPort to właściwie trzy połączone ze sobą urządzenia. Na głowie nosimy okulary z ciemnymi
szkłami. Na mostku okularów,
czyli na górze, pośrodku, znajduje
się kamera wystająca na 3 cm.
Od tyłu okulary zabezpieczone
są czymś w rodzaju cienkiej opaski.
Jest to dobrze pomyślane, bo nie
ma żadnej klamry, tylko magnes
w lewym zauszniku, tak więc przykładamy końcówkę opaski do zausznika i okulary są zabezpieczone.
Z przodu, na lewym zauszniku
znajduje się pokrętło, którym przełączamy BrainPort pomiędzy patrzeniem wprost a patrzeniem w dół.
Jest to wygodne, gdy pracujemy np.
przy stole. Kamera nie przesuwa się.
Zmienia się tylko nachylenie luster
wewnątrz kamery.
Okulary są połączone krótkim,
płaskim kablem z tzw. matrycą
językową, czyli elementem, który
kładziemy na języku. Matryca
to płaski, gładki prostokąt (właściwie niemal kwadrat) o rozmiarach
30x33 mm. Urządzenie trzyma
się na języku całkiem wygodnie.
Czasem trzeba poprawić ułożenie,
ale generalnie nie odczuwałem
żadnego dyskomfortu. Z rzeczy,
które mogą towarzyszyć używaniu
BrainPortu, zauważyłem u siebie
Jak działa BrainPort?
wyłącznie zwiększoną produkcję
śliny. Krótki kabel łączący matrycę
z okularami pozwala na jej wyjęcie z ust i swobodne prowadzenie
rozmowy bez potrzeby zajmowania
się matrycą. Kabel przytrzymuje ją
w okolicy naszego lewego policzka,
na wysokości brody.
Kontroler, czyli trzeci element
zestawu, zaprojektowano mniej
konsekwentnie. Jego wymiary
to 13x5x3 cm, a więc nie jest
to drobna rzecz. Wielkość kontrolera częściowo usprawiedliwia
to, że zawiera on baterię zasilającą cały zestaw. Bateria starcza
na około trzy godziny pracy i jest
wymienna. W zestawie dostajemy
dwie baterie i specjalną ładowarkę.
Osłonę komory baterii przytrzymuje kolejny magnes, a więc
wymiana baterii nie wymaga
użerania się z klapką, co niestety
jest częste w przypadku różnych
urządzeń.
Przyciski na kontrolerze
są wyjątkowo małe. Ten właśnie
element uważam za niekonsekwencję designu, bo miejsca jest dużo.
Cztery główne przyciski umieszczone są na przedniej, frontowej
ściance kontrolera, w układzie
rombu. Znajdują się na godzinie
12, 3, 6 i 9. Niżej, albo raczej bliżej
siebie, mamy dwa dodatkowe
BrainPort zamienia obraz z kamery
na bodźce elektryczne. Matryca
językowa zawiera 400 mikroelektrod, a więc naszym ekranem jest
kwadrat 20x20 punktów. Czarno-białe obrazy z kamery zamieniane
są na ten 400-punktowy obraz.
Tam, gdzie punkt jest biały, czujemy
elektrostymulację, a tam, gdzie
punkt jest czarny, będzie gładko,
czyli bez żadnego prądu. Jeżeli
za pomocą BrainPortu, z wnętrza pokoju spojrzymy w okno,
to na języku zapewne poczujemy
kwadrat. To, co kamera rozpozna
jako białe, czyli światło słońca
wpadające przez szybę, zostanie
zamienione na bodźce elektryczne,
a wszystko dookoła ramy okiennej
będzie rozpoznane jako czarne.
Ten przykład jest pewnym uproszczeniem, ale dobrze pokazuje, jak
wyglądają obrazy z BrainPortu.
Oczywiście tego, że patrzymy
na okno, a nie np. na obraz Marka
Rothko, musimy sami się domyślić.
Możemy też po prostu dokładniej
się rozejrzeć. O tych zagadnieniach
będę pisał w dalszej części artykułu.
Elektrostymulacja to jedna
z tych kwestii, o które najczęściej
pytają ludzie zainteresowani BrainPortem. Wrażenie (piszę to wyłącznie w swoim imieniu) nie jest ani
przyjemne, ani nieprzyjemne. Nie
5
Szkolenie w terenie
potrafię go do niczego porównać,
bo to odczucie bardzo specyficzne.
Intensywność bodźców można
bardzo dokładnie regulować, więc
jeżeli sygnał jest za słaby lub za
silny, wystarczy przekręcić pokrętło w stosowną stronę. Tak więc
w moim przypadku nawet dłuższe
korzystanie z BrainPortu nie wiązało się z negatywnymi odczuciami.
Bodźce elektryczne odbierałem
jako neutralne.
Pisząc o działaniu BrainPortu,
trzeba wspomnieć jeszcze o jednej rzeczy, która budzi emocje
i na której często koncentrują się
media. Badanie z użyciem PET
(pozytonowa tomografia emisyjna)
wykazało, że u niewidomych,
którzy odbyli pełne szkolenie,
podczas używania BrainPortu
aktywność wykazuje kora wzrokowa, czyli ta część mózgu, która
odpowiada za odbiór wrażeń
wzrokowych. Dodatkowo niektórzy użytkownicy BrainPortu
mówią, że doznają zaawansowanej
wizualizacji bodźców z matrycy
językowej, czyli występuje u nich
coś w rodzaju bardzo prymitywnego widzenia. Nie mogę się
odnieść do tego aspektu pracy
z BrainPortem, ponieważ moje
szkolenie trwało zaledwie około
ośmiu godzin. Wrażenia, których
doznawałem były czysto czuciowe.
Obrazy odbierałem jako swoistą
grafikę dotykową na powierzchni
języka. Swoje wrażenia podobnie opisują bohaterowie filmów
na portalu YouTube. Ja przynajmniej nie trafiłem na taki, w którym ktoś mówi, że dotykowi towarzyszą wrażenia wzrokowe lub
podobne do wzrokowych. Nie znaczy to oczywiście, że informacje
o wizualizacjach są fikcją. Nie mam
powodu tak przypuszczać. Warto
natomiast mieć świadomość,
że zjawisko jest na tyle rzadkie,
że nie należy go oczekiwać i na nie
liczyć. BrainPort to dotykowy
obraz na języku i to samo w sobie
daje duże możliwości.
Szkolenie: dzień pierwszy
Moje szkolenie, jak wspominałem,
trwało trzy dni i miało charakter
przyśpieszony. Pierwszego dnia
pracowaliśmy przez około dwie
godziny. Prowadzący szkolenie, dr
Jacek Molicki i mgr Izabela Wyrwas,
po zapoznaniu mnie z pomieszczeniem, w którym się znajdowaliśmy,
opisali mi działanie BrainPortu
oraz ewentualne doznania, które
mogą towarzyszyć jego używaniu. Do najważniejszych wrażeń
mogących sprawiać dyskomfort
należą zwiększona produkcja
śliny, odruchy wymiotne, wrażenie
pieczenia, powidoki na języku, ból
karku i zmęczenie. Ja musiałem
częściej przełykać ślinę. Miałem też
wrażenie mrowienia na języku już
po zakończeniu pracy z BrainPortem, ale te powidoki szybko mijały
i nie sprawiały dyskomfortu, np. nie
zaburzały innych wrażeń.
Potem zapoznano mnie z funkcjami urządzenia. Najważniejsze
to: zmiana kontrastu (standar-
NR 4 (29) 2015
6
BrainPort
dowy lub zwiększony kontrast),
zoom (pole widzenia od 3 do 69
stopni), zmiana intensywności
elektrostymulacji, odwracanie
pokazywania barw (bodźce oznaczają czarne, a nie białe) oraz
przełączanie pomiędzy patrzeniem
wprost i w dół. Dowiedziałem się
też oczywiście, jak włączyć i wyłączyć samo urządzenie. Naciskaniu
wszystkich przycisków towarzyszy
anglojęzyczny komunikat. Tylko
włączanie i wyłączanie urządzenia
jest anonsowane dźwiękiem. Nieudźwiękowione są zoom i intensywność, czyli pokrętła. Przypuszczam, że zrobiono to celowo, by
użytkownik nie koncentrował się
na konkretnych wartościach, ale
na doznaniach na języku, jednak
moim zdaniem informacja o aktualnej wielkości pola widzenia byłaby
przydatna.
Podczas szkolenia trenerzy
mieli na komputerze dwa podglądy
tego, co widzi BrainPort. W jednym
oknie widoczny był obraz z kamery,
a w drugim 400-punktowy obraz,
który trafia na język użytkownika.
Komputer komunikował się z BrainPortem poprzez WiFi udostępniane
przez BrainPort. Dzięki tej aplikacji
instruktorzy mogli łatwo pokierować mną tak, bym uchwycił kamerą
dany obiekt i skupił się na jego rozpoznaniu. Program do komunikacji
dostajemy wraz z BrainPortem,
zatem możemy też potem ćwiczyć
z kimś w domu.
Każdorazowo pracę z BrainPortem rozpoczyna się od tzw.
testu. Po naciśnięciu stosownego
przycisku, urządzenie wysyła swoisty sygnał kontrolny na matrycę
językową, jednak my jeszcze nic
nie czujemy, ponieważ początkowe
ustawienie intensywności wynosi
zero. Kręcąc pokrętłem, wzmacniamy intensywność i w pewnym momencie zaczynamy czuć
na języku przemieszczającą się
pionową linię. Linia przesuwa się
skokami z lewej w prawo. Dopóki
nie zrobimy testu, urządzenia nie
da się przełączyć w tryb prawdziwej pracy. Moje pierwsze ćwiczenie
polegało na sygnalizowaniu uderzeniami dłonią w stół, gdy poczuję
linię na języku. Musiałem np. stukać, gdy linia pojawi się na pozycji
pierwszej lub trzeciej. Generalnie
chodziło o nabranie doświadczenia
w wyczuwaniu sygnału i przyzwyczajenie się do elektrostymulacji.
Następnie przeszliśmy do oglądania. Na czarnej powierzchni (był
to czarny materiał zawieszony
na ścianie) trenerka umieściła
pierwszy kształt, który miałem rozpoznać. Na języku poczułem pionową kreskę. Patrzyłem na wąski,
prostokątny kawałek styropianu,
ale tego dowiedziałem się oczywiście, dopiero gdy dotknąłem
obiektu. Moje zadanie polegało
teraz na takim ruszaniu głową, by
oglądany obiekt znalazł się dokładnie w centrum, czyli na środku
mojego języka.
Styropianowa kreska została
następnie zawieszona skośnie,
a ja znów musiałem rozpoznać
kształt. W pierwszej chwili nie
byłem pewny, czy widzę skośną
7
linię, czy raczej dwa punkty. Brało
to się z braku wprawy i z tego,
że oczekiwałem zmiany obiektu,
nie skupiając się na samych
doznaniach. Gdy już rozpoznałem,
że to skośna linia, miałem narysować kształt ręką w powietrzu
i tu wyszło, że źle widzę. Linia
szła od góry z lewej w prawo, a ja
pokazywałem od prawej w lewo.
Z nieznanych sobie powodów
założyłem, że góra obrazu to czubek języka, a dół, to miejsce głębiej
na języku. Jest to może zgodne
z intuicją, bo tak oglądamy obraz
na kartce, ale kompletnie nielogiczne w przypadku języka. Tych,
dla których rzecz nie jest jeszcze
jasna, zachęcam do wyobrażenia
sobie, że na języku kładą sobie karteczkę z brajlowską literą „p”. Góra
litery znajdzie się na środku języka,
a dół na czubku języka. Przełączenie się na poprawne postrzeganie
obrazu zajęło mi trochę czasu.
Jeszcze następnego dnia musiałem
chwilami się zastanawiać, gdzie
góra, a gdzie dół. Od dr. Molickiego dowiedziałem się, że osoby
niewidome od urodzenia często
szybciej radzą sobie z BrainPortem
od tych, które straciły wzrok. Być
może powodem tego zjawiska jest
właśnie brak takich wzrokowych
przyzwyczajeń i oczekiwań.
Po kilku ćwiczeniach, polegających na rozpoznaniu ułożenia linii, przeszliśmy do zadań
związanych z obiektami na stole.
W tym celu musiałem przełączyć
okulary na patrzenie w dół. Funkcja przełączania kąta patrzenia
jest bardzo wygodna, bo inaczej
trzeba by bardzo pochylać głowę,
by zobaczyć obiekty znajdujące się
tuż przed nami. Na języku poczułem białe koło. Piszę „koło”, a nie
„okrąg”, ponieważ na całej kolistej powierzchni czułem bodźce.
Dookoła było gładko, gdyż stół
był wyłożony czymś ciemnym.
Gdy opisałem kształt mogłem
dotknąć obiektu. Była to średniej
wielkości piłka. Znów robiliśmy
ćwiczenie z nakierowywaniem
Kamera umieszczona nad okularami
kamery na obiekt. Zapoznałem
się też z zoomem, który przybliżał
lub oddalał obraz oraz z funkcją
odwrócenia pokazywania kolorów.
Przy odwróconym pokazywaniu
czerni i bieli na języku czułem
okrągłą, gładką dziurę pośrodku
kwadratu pełnego elektrycznych
bodźców. Następnie instruktorzy
dokładali piłki, mniejsze i większe,
oraz inne obiekty, np. kółko, kubek
i opisywaną już styropianową
linię, a ja miałem rozpoznawać,
gdzie leżą i jak różnią się od siebie
wielkością i kształtem. Ćwiczyliśmy
tak na trzech obiektach na stole.
Na koniec musiałem, bez dotyka-
nia stołu odnaleźć piłki i wrzucić
je do kubka, którego też nie wolno
było mi dotknąć. To ćwiczenie
było bardzo ważne, gdyż chodziło
w nim o wyrobienie sobie koordynacji wzrokowo-ruchowej. Było
dość trudne, ponieważ gdy w pole
widzenia wchodzi nasza ręka
to w pewnym momencie zaczyna
ona zasłaniać obiekt, który chcemy
chwycić. Czujemy zatem plamę
naszej ręki zbliżającą się do koła,
czyli piłki aż w pewnym momencie
dochodzi do zaćmienia piłki przez
dłoń. Jeżeli piłka jest znacznie
mniejsza od dłoni, trzeba zapamiętać, gdzie leżała piłka nim ją zasło-
Bateria
NR 4 (29) 2015
8
Chodzenie po linii
niliśmy ręką. A potem, w podobny
sposób, trzeba trafić nad kubek
i wrzucić do niego piłkę. Świetne
i wymagające ćwiczenie. Pisałem
o „plamie dłoni” i można by odnieść
wrażenie, że kształt dłoni nie jest
rozpoznawalny. To nie jest tak.
Dłoń ze złączonymi palcami będzie
widziana jako owal. Oczywiście,
o ile nie patrzymy na odciętą dłoń,
widzieli będziemy jeszcze przedramię jako jej przedłużenie. Jednak,
jeżeli rozłożymy palce, będzie
można je zauważyć jako rozszerzenia głównej bryły. Dużo zależy
od tego, jak patrzymy. Wrzucanie
piłki do kubka było ostatnim ćwiczeniem tego dnia.
Szkolenie: dzień drugi
Drugiego dnia pracowaliśmy przez
cztery godziny. Najpierw było krótkie powtórzenie ćwiczeń z poprzedniego dnia. Potem zaczęliśmy
rozpoznawanie liter. Litery miały
wielkość dwóch dłoni. Były umieszczane albo przede mną (na ścianie),
albo na stole. Z siedmiu lub ośmiu
pokazywanych mi liter bez problemu
rozpoznałem „l”. Z innymi miałem
mniejsze lub większe trudności,
mimo, że pamiętam, jak te litery
wyglądają. Dobrym przykładem jest
„O”, które jest po prostu wydłużonym kółkiem. Niby łatwo je rozpoznać, ale przestrzeń w środku „O”
była na tyle wąska, że nie byłem
pewien, czy pośród bieli bodźców
czuję gładkie. Gdy już zapoznałem
się z literami, ponowne rozpoznanie ich szło mi znacznie łatwiej
i byłem w stanie odczytać ułożony
dla mnie wyraz. Czytanie tekstów
w ten sposób jest trudne, ale
użytkownicy Optaconów są dowodem na to, że to głównie kwestia
wprawy i determinacji. Wyobrażam
sobie, że tą techniką da się odczytać
napis lub numer na budynku. Tekst,
np. tytuł książki też powinien być
do odczytania, ale nie sprawdzałem.
Kolejnym ćwiczeniem była gra
w „papier, kamień, nożyce”. Najpierw dr Molicki wprowadził mnie
w zasady tej gry, bo ich nie znałem.
Graliśmy dość skutecznie, choć miewałem problemy. „Kamień”, czyli
zaciśnięta pięść, dawał się łatwo
odróżnić, natomiast „papier” (dłoń
z rozłożonymi palcami) i „nożyce”
(dwa palce rozsunięte) czasem mi
się myliły.
Po grze, w ramach przerwy,
zajęliśmy się moim tabletem.
Ciekawiło mnie, w jakim stopniu
będę mógł ocenić to, co dzieje
się na ekranie mojego Kindle Fire
HD. Położyliśmy włączony tablet
na białej kartce, by zwiększyć kontrast. Ciemny tablet czułem jako
gładki prostokąt na większym,
elektrostymulującym prostokącie.
Dostosowałem zoom tak, by tablet
zajął całą matrycę. Po włączeniu
tabletu cały prostokąt znów się
zaświecił. Na ekranie było dużo
jasnego, więc przełączyłem sposób
pokazywania kolorów. Teraz jako
bodźce odbierałem to, co jest
ciemne. Było całkiem nieźle. Nie
próbowałem odczytywać napisów,
9
ale czułem dokładnie, gdzie leżą
poszczególne ikony i jak zmienia się wygląd ekranu, gdy np.
otwieram książkę. Poznawczo jest
to coś zupełnie innego, lepszego
od wodzenia palcem po ekranie
dotykowym, gdy screenreader
podaje nazwy ikon. Przy oglądaniu BrainPortem po prostu widzi
się (w znaczeniu „dotyka”), jak
to wygląda. I w przeciwieństwie
do grafiki dotykowej wiemy,
że czujemy to, na co właśnie
patrzymy. W tym teście nie chodziło mi jednak o doznania estetyczno-emocjonalne. Chciałem
sprawdzić możliwości praktycznego zastosowania BrainPortu
w sytuacjach, gdy nasz komputer,
tablet lub smartfon milknie, a my
nie wiemy, co się dzieje. Jeżeli
urządzenie się aktualizuje, lepiej
nie wyłączać, jeżeli się zawiesił,
trzeba wyłączyć, a jeśli jest wyłączony lub się restartuje, to lepiej
nie naciskać nerwowo włącznika.
Każdy niewidomy to zna i każdy
ma z tym problem, a gdy pracuje
się w IT, to problem bywa duży.
Z mojego testu na tablecie wynika,
że BrainPort może być pomocny
w takich sytuacjach. Daje możliwość spojrzenia na ekran.
Po przerwie ćwiczyliśmy już
na stojąco. Na tablicy umocowano
piłkę (była chyba na rzep), a ja
miałem najpierw rozpoznać kształt,
a następnie podejść i chwycić
ją ręką. W ćwiczeniu chodziło
o nauczenie się oceniania malejącej
odległości od obiektu. Ćwiczyliśmy
koncentrowanie cyfrowego wzroku
na oglądanej rzeczy.
Następnie oglądałem ściany
i drzwi. Musiałem iść wzdłuż ściany
nie dotykając jej. Kierowałem się
różnicą w kolorze ściany i podłogi.
Oglądanie drzwi z pewnej odległości było bardzo ciekawe. Drzwi były
szklane, więc czułem na języku prostokąt wyznaczony przez framugi.
A pośrodku drzwi czułem klamkę,
jako cienką kreskę. Było to dość
niesamowite wrażenie, głównie
dlatego, że czułem to, przed czym
stałem. Poczuć obraz to coś zupełnie innego od dotykania obiektu.
Oba sposoby poznawania świetnie
się uzupełniają.
A potem oglądałem ludzi.
Instruktorka stała kilka metrów
przede mną i machała do mnie
ręką. Widziałem ją jako kształt
z przestrzeniami i zwężeniami. Gdy
już wiedziałem od dr. Molickiego,
że stoi i że macha, potrafiłem
powiedzieć, którą ręką macha.
To ćwiczenie, na moją prośbę,
powtórzyliśmy gdy pojawiła się
moja towarzyszka. Fajnie było „zerknąć” na kogoś bliskiego.
Po machaniu wyszliśmy na ulicę.
Moim zadaniem było chodzenie
po chodniku wzdłuż trawnika. Trawnik stanowił kontrast dla chodnika,
a ja miałem iść w miarę prosto.
Szło nieźle, ale miałem kłopot, gdy
kontrast psuły późnojesienne liście
na chodniku. Przypuszczam jednak,
że w sporej mierze takie orientowanie się to kwestia praktyki.
Kolejnym, bardzo ciekawym
ćwiczeniem było przechodzenie
na pasach. Pasy czułem jako jasne
kreski na ciemnej powierzchni, czyli
tak właśnie, jak wyglądają pasy.
Mogłem kontrolować wzrokowo,
Kontroler
czy nie schodzę z pasów oraz czy
wszedłem już na chodnik. Na tym
zakończyliśmy ćwiczenia. Było
około zero stopni, a robiło się coraz
zimniej.
Szkolenie: dzień trzeci
Ostatniego dnia pojechaliśmy
na boisko szkolne. Było zimno,
Matryca językowa
NR 4 (29) 2015
10
Obraz postaci ludzkiej przekazywany do komputera i matrycy językowej
– 2 lub – 3, ale nie wpływało
to na pracę BrainPortu. Chodziłem wzdłuż linii wymalowanych
na murawie. Linię przez większość
czasu czułem wyraźnie na języku
i mogłem iść swobodnie. Gdy linia
przebiegała dokładnie przez środek
języka, wiedziałem, że idę prosto.
Gdy się przesuwała, oznaczało
to, że schodzę z trasy. Zawsze też
mogłem się rozejrzeć, by odnaleźć
szlak. Najbardziej uważać trzeba
było na zakrętach. Widziany, tj.
odczuwany obiekt był w rzeczywistości jakieś pół metra przede
mną. Zatem, gdy widziałem,
że linia skręca o dziewięćdziesiąt
stopni, musiałem dać jeszcze krok
do przodu i dopiero skręcić. Skręcając nie widziałem linii, bo nie było
jej już w polu widzenia. Znajdowała
się za blisko. Ćwiczenie więc polegało w praktyce na odnajdowaniu
obiektu i nie traceniu go z oczu,
oraz na właściwym ocenianiu
dystansu. Szło mi to całkiem dobrze.
Następnym obiektem, który miałem
odnaleźć i podążyć za nim, była
instruktorka. Pani Iza miała na sobie
odblaskową kamizelkę, by ułatwić
mi to zadanie. To też wychodziło
nieźle. Trenerka szła przede mną
często skręcając, a ja za nią krok
w krok. Problemem czasem było
słońce. BrainPort widział obiekty
odbijające się w blasku słońca oraz
samo słońce i wrzucał to na język.
W takich sytuacjach obraz był zaburzony, bo nie tylko kamizelka pani
Izy była jasna.
Po ćwiczeniach na boisku
zajęliśmy się oglądaniem. Najciekawsze dla mnie były dwa obiekty.
Fajnie w BrainPorcie wyglądała
tablica do koszykówki. Czułem
duży prostokąt, w nim mniejszy
prostokąt w kontrastowej barwie,
a na dole tego prostokąta jeszcze
kilka punktów, które zapewne
były obręczą. Oczywiście wiem,
jak wygląda tablica do kosza,
ale, znów, niesamowite było
to, że mogłem „zobaczyć”, jak
wygląda ta konkretna tablica.
Drugim fascynującym obiektem
był po prostu piętrowy budynek.
Na języku czułem rzędy małych
prostokątów okien. Daliśmy zoom
na jedno z tych okien i na języku
poczułem duży prostokąt okna
oraz kreski listew dzielących okno
na kwatery. Obraz był, jak dla mnie,
bardzo dokładny. Na tym zakończyliśmy szkolenie.
Podsumowanie
Moje szkolenie z BrainPortem
było bardzo krótkie i miało charakter demonstracyjny, dlatego
przedstawiona powyżej opinia jest
z pewnością bardzo subiektywna.
BrainPort zrobił na mnie dobre wrażenie. Dla siebie widzę następujące
zastosowania:
1. W domu, gdy nie mam nikogo,
by pomógł mi rozwiązać
problem wymagający wzroku.
Najlepszy przykład to opisywana przeze mnie sytuacja, gdy
komputer lub smartfon milknie,
a ja nie wiem, co się dzieje.
Takich sytuacji jest trochę
i moim zdaniem BrainPort może
być bardzo pomocny.
2. Zwiedzanie i oglądanie. BrainPort jest moim zdaniem
fantastycznym narzędziem
11
fot. Dr Jacek Molicki
Obraz dzbanka przekazywany do komputera i matrycy językowej
do zwiedzania i oglądania.
Mając przewodnika, który
pomoże nam szybko zwrócić
kamerę w odpowiednią stronę
i opisze, co widzimy, możemy
zwiedzać w sposób dotychczas
niemożliwy. Przypuszczam,
że za pomocą BrainPortu
można poczuć, jak wyglądają
i jak są ustawione kolumny
i niektóre posągi, jak wyglądają
okna, np. czy i jakie mają łuki
oraz zapoznawać się z innymi
detalami architektonicznymi.
Ba, powinno dać się nawet
„zobaczyć”, jak rozwieszone
są obrazy na ścianach. Generalnie, to co ma odpowiedni kontrast powinno być widoczne.
Każdy, kto lubi zwiedzać, wie,
że sam opis to nie wszystko.
Poświęcam tyle miejsca
zwiedzaniu, bo moim zdaniem
jak na razie nikt nie wymyślił
lepszego narzędzia. Ograniczeniem technicznym jest to,
że producent nie oferuje aplikacji na urządzenia mobilne,
a trudno oczekiwać, by nasz
przewodnik chodził z laptopem.
Mam jednak nadzieję, że turystyczny potencjał BrainPortu
zostanie zauważony i stosowna
aplikacja zostanie napisana.
3. Orientacja przestrzenna. Ten
aspekt używania BrainPortu
zostawiłem na koniec, bo najtrudniej mi go ocenić. Moje
szkolenie było krótkie i nie
miałem okazji chodzić w rzeczywistych warunkach. Jestem
przekonany, że BrainPort
może być użyteczny na trasach, które znamy. Z BrainPortem szybciej rozpoznamy
obiekty na drodze. Jeżeli np.
spodziewam się gdzieś drzwi,
to kamerą zauważę je szybciej
niż szukając laską. Jeżeli wiem,
że na chodniku często parkują
samochody, to czując owalny,
nieruchomy kształt na języku,
domyślę się, że to samochód
i go ominę. Podobnie może być
z innymi rzeczami. Wypatrzymy
je szybciej. No i, jak pisałem,
możemy czuć pasy na przejściu.
Z poruszaniem się w obcych
miejscach może być trudniej.
Jeżeli nie wiemy, czego się spodziewać, raczej się nie domyślimy. To przecież stały problem
użytkowników grafiki dotykowej. Z drugiej strony, inaczej
niż w przypadku niepodpisanej grafiki, dostajemy kontekst dźwiękowy, zapachowy,
dotykowy itd. Na pewno
problemem mogą być odblaski,
bo obraz wtedy radykalnie się
zmienia. Na znanych trasach
domyślimy się, że to odbite
światło, ale w obcym miejscu
to może być trudne.
Według amerykańskich badań
69% użytkowników BrainPortu,
po rocznej pracy z urządzeniem
potrafi rozpoznawać przedmioty.
Moim zdaniem to dużo, szczególnie że samodzielne rozpoznawanie obiektów to nie jest jedyne
zastosowanie BrainPortu. Jest
wiele sytuacji, gdy musimy tylko
zweryfikować to, czego się spodziewamy, np. że nasz komputer
się zawiesił. Nie ma tu specjalnego
rozpoznawania, albo, jak w przypadku liter, rozpoznajemy spośród
znanych rzeczy. No i jest jeszcze
fantastyczne zwiedzanie.
O BrainPorcie po polsku można
poczytać na stronie polskiego dystrybutora: www.zobaczinaczej.pl.
Jest tam dostępna ankieta,
którą powinny wypełnić osoby
zainteresowane uczestnictwem
w szkoleniach.
Obraz dwóch pionków przekazywany do komputera i matrycy językowej
NR 4 (29) 2015
Joanna Witkowska
KSIĄŻKA
mówiona
Książka mówiona, talking book, audiobook…
Warto przyjrzeć się choćby i samym nazwom
zjawiska książek udostępnianych osobom,
które nie mogą czytać zwykłego druku.
W Polsce początkowo była to „książka mówiona”,
czyli czytana przez kogoś i nagrywana na jakiś nośnik.
Według wiadomości, do jakich udało mi się dotrzeć,
książki nagrywano już w latach sześćdziesiątych –
oczywiście najpierw na szpule, a później na kasety
magnetofonowe. Z początku zajmował się tym sam
Polski Związek Niewidomych, a potem wyodrębniona
jednostka – Zakład Wydawnictw i Nagrań (ZWiN),
który w latach dziewięćdziesiątych zmienił nazwę
na Zakład Nagrań i Wydawnictw (ZNiW). Obecnie
książki mówione, zwane częściej audiobookami,
przygotowywane są przez różne prywatne firmy oraz
stowarzyszenia i fundacje. Nie nagrywa się już kaset,
tylko pliki dźwiękowe, które można przenieść na płyty
CD, pendrive’y lub karty pamięci odtwarzaczy cyfrowych. Lektorami są zwykle aktorzy lub zawodowi
lektorzy, np. radiowi lub telewizyjni. Nie sposób nie
wspomnieć tu przynajmniej o kilku najważniejszych
i najbardziej zasłużonych osobach. Bardzo wiele
książek przeczytali dla niewidomych Xawery Jasieński,
Henryk Drygalski, Henryk Machalica czy wreszcie Mirosław Utta, Hanna Kinder-Kiss i Elżbieta Kijowska.
Wróćmy jednak do samej nazwy – „książka
mówiona” kładzie nacisk na to, że jest ktoś, kto nam
książkę czyta na głos, tzn. mówi. To osoba lektora
stanowi najważniejszy element. Lektor służy bowiem
jako swego rodzaju pośrednik pomiędzy czytelnikiem
a książką. To dzięki lektorowi czytelnik może w ogóle
stać się czytelnikiem i poznać takie czy inne dzieło.
Angielska „talking book” to „książka mówiąca”.
Tym razem to książka jest „sercem” całego zjawiska.
Ona mówi do nas poprzez usta lektora. Trzeba też
dodać, że w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii pojęcie „talking book” obejmuje nie tylko książki
nagrane w wersji dźwiękowej, lecz także te wydrukowane powiększoną czcionką czy pismem punktowym,
czyli wszystkie dostępne dla osób, które nie są w stanie odczytać zwyczajnego druku. RNIB (Royal National
Institute for the Blind) – największa brytyjska organizacja dla niewidomych – świętuje osiemdziesięciolecie
swojego programu udostępniania książek osobom
z niepełnosprawnością wzroku. Biblioteka RNIB może
obecnie poszczycić się zbiorem ponad 23 tysięcy tytułów – tak w formie audiobooków, jak i książek w wersji
cyfrowej, brajlowskiej czy w druku powiększonym.
Książki z biblioteki RNIB można otrzymywać bezpłatnie do domu (na płytach CD pendrive’ach, w brajlu czy
13
fot. Johannes Jansson; neetalparekh; Design Continuum
druku powiększonym). Można je też ściągać z biblioteki on-line. Co ciekawe, biblioteka oferuje także możliwość skorzystania ze sklepu internetowego, w którym
czytelnik od razu ma okazję zaopatrzyć się w urządzenia niezbędne mu do czytania książek w jakiejkolwiek
formie. Są tam bowiem zarówno pomoce optyczne
(lupy, powiększalniki), jak i elektroniczne odtwarzacze
książek audio.
W Stanach Zjednoczonych udostępnianie książek
osobom niewidomym liczy sobie jeszcze więcej lat,
ponieważ Biblioteka Kongresu oficjalnie utworzyła
Talking Book Program (TBP), czyli Program Książek
Mówionych, już 3 marca 1931 roku. Jako jeden z pierwszych stanów dołączył do tego programu Texas – tam
przeznaczono tysiąc dolarów na zakup książek pisanych wypukłym alfabetem niemal sto lat temu: w 1918
roku. Od czasu oficjalnego utworzenia w 1931 roku TBP
rozrósł się znacząco. Teraz znany jest jako National
Library Service for the Blind and Physically Handicapped (w wolnym tłumaczeniu: Państwowy Serwis
Biblioteczny dla Niewidomych i Osób z Innymi Niepełnosprawnościami). Od początku istnienia aż do 1961
roku serwis przechowywał swoje zbiory w piwnicach
siedziby Kongresu. W 1940 roku miał już 1119 pudełek z książkami, które wypożyczał 480 czytelnikom.
Wszystkie utwory były nagrywane na płytach gramofonowych. Teksańska Komisja ds. Niewidomych wypożyczała klientom TBP nawet gramofony. Dłuższe dzieła
wymagały oczywiście wielu dysków, na przykład „Przeminęło z wiatrem” – bestseller lat trzydziestych – zajmował 20 płyt. W kolejnych dziesięcioleciach program
rozwijał się dynamicznie: poszerzał się księgozbiór
i rozrastała grupa odbiorców. W 1959 roku zaczęto
nagrywać książki na szpulach, a w latach siedemdziesiątych – na kasetach magnetofonowych.
Nie pamiętam wprawdzie czasów książek nagrywanych na szpule, ale doskonale przypominam sobie
ogromną torbę podróżną wypchaną po brzegi kasetami, bo – powiedzmy – „Hrabia Monte Christo” liczył
ich 48, a Krzyżacy – 32.
Dziś te same książki mogę z łatwością zmieścić na niewielkiej karcie pamięci, a odtwarzacz
– w torebce lub nawet w kieszeni. Jeszcze w latach
dziewięćdziesiątych zabranie ze sobą na wakacje
długiej książki mówionej było luksusem, bo oprócz
kaset potrzebny był jeszcze i magnetofon – urządzenie sporych rozmiarów. Mało tego, jeśli ma się dostęp
do Internetu, nie trzeba nawet fatygować się do biblioteki osobiście, ani wysyłać kart pamięci w celu nagrania na nie plików. Zamiast tego wystarczy założyć
konto w serwisie online, pobrać książki i już można
cieszyć się lekturą.
Oczywiście amerykańska sieć Biblioteki Kongresu
również oferuje możliwość ściągania książek z Internetu. Można też otrzymywać za pośrednictwem
poczty nagrania oraz książki brajlowskie lub w druku
powiększonym.
Jeszcze jedna zmiana, jaka ma miejsce w ostatnim
dziesięcioleciu, to zastąpienie książki mówionej audiobookiem. Ktoś powie, że to żadna różnica – przecież
i jedno i drugie to książka przeczytana przez człowieka i nagrana na nośniku, jednak książki mówione
były przeznaczone przede wszystkim dla osób z problemami wzrokowymi (i takie osoby z nich głównie
korzystały). Audiobooki zaś są dostępne ogólnie – nie
ograniczają się do bibliotek specjalistycznych. Takie
książki można bowiem kupić w wielu księgarniach.
Coraz więcej osób widzących słucha audiobooków
w podróży czy podczas wykonywania długotrwałych,
a mało absorbujących prac. Ponadto, nazwa „audiobook” znów przesuwa środek ciężkości w grupie
książka – lektor – czytelnik. „Audiobook” to „książka
słyszalna” czy „przeznaczona do słuchania”, zatem tym
razem to odbiorca jest najważniejszy, bo on tej książki
słucha. Potwierdza to także dążenie do coraz lepszej
jakości nagrań i urozmaicanie ich muzyką.
Zatem, drodzy Odbiorcy książek mówionych czy
audiobooków, gorąco zachęcam do poszukiwań i słuchania ciekawych lektur.
NR 4 (29) 2015
Michał Kasperczak
Podsumowanie roku 2015
w tyflotechnologiach
Skończył się 2015 rok. Czas na tradycyjne już przypomnienie
i podsumowanie, tego co się wydarzyło na rynku rozwiązań,
z których korzystają osoby niewidome i słabowidzące.
Nowości firmy Apple
Technologie asystujące, wbudowane na stałe w urządzenia Apple,
to już standard. Nie do końca było
jasne, czy VoiceOver będzie wbudowany w zegarek Apple Watch,
zaprezentowany wiosną tego
roku. Na szczęście okazało się,
że zegarka mogą również używać
osoby niewidome i słabowidzące.
Apple Watch, jakkolwiek początkowo niedostępny po polsku, przemówił po aktualizacji w naszym
języku, a zwiększająca się wciąż
liczba ciekawych i dostępnych
aplikacji sprawia, że korzysta się
z niego coraz przyjemniej.
Nieco inaczej jest z Apple TV.
Multimedialna przystawka telewizyjna od Apple’a jest oczywiście dostępna, ale z uwagi na to,
że wiele usług oferowanych na tej
platformie jest wciąż nieosiągalnych w Polsce oraz asystentkę
Siri, która nadal nie mówi po pol-
sku, korzystanie z Apple TV, choć
oczywiście jak najbardziej możliwe, nie jest, póki co, w pełni
satysfakcjonujące.
Debiutowały nowe urządzenia:
iPhone’y z większą ilością pamięci
RAM, funkcją 3DTouch, cieńsze
iPady i wreszcie iPad Pro. 2 GB
pamięci RAM w iPhone’ach 6 i 6S
chyba aż tak nie wpływa na pracę
samego czytnika VoiceOver, za
to z pewnością będzie mieć znaczenie podczas pracy z zasobożernymi, dużymi aplikacjami. Funkcja
3DTouch przekłada się na mniej
klikania w poszczególne elementy
interfejsu użytkownika. Polega
to na tym, że iPhone wykrywa siłę
nacisku na ekran, dzięki czemu
możemy, odpowiednio długo
przyciskając (dotykając) określoną
ikonę na ekranie, wywołać coś
w rodzaju menu kontekstowego
danej aplikacji, np. dla Wiadomości będzie można stworzyć nową
wiadomość albo szybko otworzyć
trzy ostatnie konwersacje. Podobnie z Kontaktami, gdzie zyskujemy
szybki dostęp do ulubionych albo
ostatnio używanych. Zastanawialiśmy się w redakcji, jak to będzie
działało z VoiceOverem. Oczywiście wszystko zostało pomyślane
tak, by osoby niewidome mogły
skorzystać z 3DTouch. Można
nawet, odpowiednio przytrzymując palec na ikonce, a potem
go przesuwając, uzyskać podgląd treści np. maila. Oczywiście
działanie wspomnianych funkcji
zależy przede wszystkim od sposobu implementacji 3DTouch
przez twórców danego programu,
jednakże obecnie, poza aplikacjami wbudowanymi w system iOS,
te najbardziej popularne (Dropbox,
Skype, WhatsApp i wiele więcej)
pozwalają na nowy sposób interakcji z telefonem. I na koniec, sposób
działania tej nowej funkcji, można
ustawić w opcjach dostępności,
regulując siłę nacisku, a nawet go
zupełnie wyłączając, tak by działać
po staremu. Szkoda, że funkcja
3DTouch nie została zaimplementowana w nowych iPadach, przede
15
wszystkim w najdroższym z nich
tablecie przeznaczonym do zadań
profesjonalnych. Być może jednak to jeszcze nie ten czas i jej
zastosowanie na powierzchni
tak dużego wyświetlacza jest
technologicznie zbyt trudniejsze
albo zbyt drogie. iPad Pro- bo tak
nazywa się ten tablet, posiada
ogromny wyświetlacz o przekątnej 12,9 cala i 4 głośniki, a wśród
pomocnych akcesoriów można
znaleźć sprzętową klawiaturę,
zintegrowaną z całym pokrowcem.
Szkoda tylko, że urządzenie jest
tak drogie.
System iOS 9
Nowe, profesjonalne rozwiązanie,
jakim bez wątpienia jest iPad Pro,
sprawiło, że aplikacje systemowe,
takie jak Mail czy Safari, ale też
inne, zyskują z każdą wersją
systemu nowe skróty klawiszowe,
dzięki którym ich obsługa może,
choć częściowo, przypominać
sposób pracy znany z komputerów
Mac. Korzystają na tym również niewidomi, gdyż najbardziej
popularne operacje można teraz
wykonać za pomocą klawiatury
(odpowiedz na mail, utwórz nowy
mail itp.). Co istotne, dotyczy
to nie tylko nowego iPada Pro, ale
wszystkich urządzeń z systemem
iOS. Pozostając jeszcze na chwilę
przy klawiaturze, pragnę zwrócić
uwagę na dodatkowy sposób używania klawiszy specjalnych – tzw.
klawiszy VoiceOver (domyślnie
Control-Option).Teraz dodatkowo
funkcję tę może pełnić klawisz
CapsLock, podobnie zresztą, jak
to ma miejsce w przeważającej
liczbie czytników ekranu dla systemu Windows.
Sam system iOS w dziewiątej
wersji przyniósł ponadto poprawę
stabilności. Rzeczywiście, tym
razem po instalacji, użytkownicy nie natrafili na jakieś istotne
problemy utrudniające pracę.
Na uwagę zasługuje zmieniony
sposób zaznaczania tekstu, koncepcyjnie przejęty z rozwiązań
dostępnościowych zawartych
w Samsungu Galaxy S6. Nie jest
on niestety domyślnie włączony,
a szkoda. Należy w tym celu uaktywnić zaznaczanie w ustawieniach
funkcji Pokrętła.
Apple Music
Właściwie to funkcja już teraz
wbudowana w system iOS, ale jest
to również osobna usługa, działająca poza tym systemem, dlatego wypada kilka słów poświęcić
serwisowi streamingowemu firmy
Apple. Interfejs aplikacji w systemie
iOS jest w pełni dostępny. Wszystko
działa bardzo dobrze, do tego
stopnia, że z poziomu zablokowanego ekranu możemy nawigować
wewnątrz poszczególnych utworów.
A to nie jest norma, gdy porównamy
Apple Music z innymi rozwiązaniami
do strumieniowania muzyki.
Multimedialna przystawka telewizyjna od Apple’a jest oczywiście dostępna, ale z uwagi na to, że wiele
usług oferowanych na tej platformie jest wciąż nieosiągalnych w Polsce, oraz asystentkę Siri, która nadal nie
mówi po polsku, korzystanie z Apple TV, choć oczywiście jak najbardziej możliwe, nie jest, póki co, w pełni
satysfakcjonujące
NR 4 (29) 2015
16
Apple Music to teraz nie tylko aplikacja w smartfonie, jest to również osobna usługa, działająca poza systemem i OS
Nowości w systemie El Capitan
Najnowszy system operacyjny – Mac
OS X El Capitan, działający na komputerach firmy Apple, podobnie,
jak jego odpowiednik na urządzenia mobilne, przyniósł szereg
wewnętrznych usprawnień wpływających na stabilność pracy. Nowo
zaprezentowane możliwości pracy
z aplikacjami i oknami są chyba
niespecjalnie istotne dla użytkowników korzystających ze screenre-
Zegarek Apple Watch, mimo początkowych obaw osób z dysfunkcją
wzroku, jest dostępny dla użytkowników niewidomych
adera VoiceOver. Ten jednak działa
stabilniej i został zaopatrzony
w kilka nowych rozwiązań. Pierwsze
z nich to możliwość użycia klawisza
CapsLock zamiast klawiszy VO, tak
jak to ma miejsce w opisywanym
powyżej systemie iOS 9. Kolejna
– bardziej przełomowa funkcja
to Miejsca Okien. To coś zbliżonego
do tzw. regionów, które można
znaleźć w iPadach. Są to charakterystyczne miejsca w interfejsie danej
aplikacji. Dzięki nim łatwiej przemieszczać się pomiędzy poszczególnymi elementami wyświetlanej
zawartości, np.: w programie Mail
pomiędzy folderem, listą maili i ich
zawartością. Ponadto można teraz
zapisywać parametry VoiceOver, nie
tylko osobno dla aplikacji, ale nawet
dla poszczególnych stron WWW.
Zmieniły się też opcje związane
z przeglądaniem Internetu, czyli
pracą w Safari. Ogólnie napiszę
tylko, że zbliża się ona bardziej
do tego, co znamy z pracy z windowsowymi czytnikami ekranu. Widać
więc, że Apple w dalszym ciągu
rozwija VoiceOvera na Maca.
17
Nowości w systemie Android
Dla niewidomych użytkowników
urządzeń z Androidem to był dobry
rok. Choć system Google Android
nie jest aż tak ujednolicony, jak iOS,
a co za tym idzie na różnych urządzeniach może działać nieco inaczej, to z roku na rok wzrasta jego
stabilność i spektrum możliwych
do zastosowania rozwiązań w zakresie dostępności. Firma Samsung
z roku na rok poprawia też dostępność swoich urządzeń, a przede
wszystkim nowo promowanych
smartfonów.
Samsung Galaxy S6
i nowy TalkBack
W lutym został zaprezentowany,
a potem szybko wprowadzony
na rynek najnowszy model telefonu
firmy Samsung. Mowa oczywiście
o modelu Galaxy S6. Pod kilkoma
względami stał się on bardzo
podobny do iPhone’a, choćby
z uwagi na brak wymiennego akumulatora oraz slotu kart MicroSD.
zyskał bardzo pozytywne recenzje,
a co dla nas ważne, użytkownicy
z niepełnosprawnościami otrzymali
wraz z tym modelem nowe, w zna-
czący sposób poprawiające komfort
użytkowania, rozwiązania dotyczące
dostępności.
Samsung zaoferował w swoim
telefonie Galaxy S6 zmodyfikowaną wersję TalkBacka, nazwaną
po prostu Galaxy TalkBack. Zyskał
on nowe gesty, bardzo podobne
do tych, które można znaleźć
w systemie iOS. Tym samym cała
obsługa telefonu stała się zbliżona
do obsługi iPhone’a i iPada. Bardzo
ciekawie rozwiązano możliwość
zaznaczania tekstu za pomocą
gestów wykonywanych dwoma
palcami. Potem, choć koncepcyjnie nieco inaczej, dosyć podobny
pomysł zaimplementowany został
w nowej wersji konkurencyjnego
systemu iOS i czytnika ekranu
VoiceOver. W końcu można bez problemu włączać i wyłączać TalkBack,
wykorzystując do tego potrójne
wciśnięcie przycisku Home, tak
jak w urządzeniach z iOS. Dzięki
istnieniu konta Samsung, którego
utworzenie jest proponowane przy
pierwszym uruchomieniu telefonu,
można zapamiętać w chmurze
ustawienia całego telefonu, w tym
opcji związanych z dostępnością.
Szkoda, że konfiguracja opcji ułatwień dostępu wciąż nie jest tak
oczywista. Choć TalkBack jest już
wbudowany na stałe, to, zależnie
od modelu, telefon odzywa się
po angielsku i do działania po polsku wymaga pobrania polskiego
głosu oraz aktywacji odpowiednich opcji. Wszystko, choć bardziej
czytelnie rozmieszczone, jest moim
zdaniem jeszcze nie do końca oczywiste, zwłaszcza jeśli ktoś nie miał
wcześniej do czynienia z systemem
Android. Bardzo jednak dobrze,
że Samsung już chyba na dobre
włączył funkcję dostępności
do nowo projektowanych urządzeń.
Nowy TalkBack
Przede wszystkim został wypuszczony na licencji Opensource, co, być
może, przyczyni się do przyspieszenia jego rozwoju. Co ważne, w końcu
pozwala na chwilowe wstrzymywanie pracy screenreadera, za pomocą
klawiszy głośności. Również za ich
pomocą można w łatwiejszy, niż
do tej pory, sposób, nawigować
po tekście i zmieniać wartości pewnych suwaków. Czytnik ekranu daje
ponadto użytkownikom większą
NR 4 (29) 2015
18
1 GB pamięci RAM i 4 GB pamięci
wbudowanej, ale za to najnowszy system Android 5.1. Kluczową
jego cechą jest wspomniana
klawiatura., która wygląda jak
ta z Nokii, 3 na 4 klawisze numeryczne, czyli kilkanaście klawiszy,
których sekwencyjne naciskanie
to raz cyfra, raz litera. Pamiętamy
to dobrze ze starych telefonów.
Małe klawisze QWERTY sprawiały
części osób niemałą trudność. Miło
więc, że LG powróciło do lubianej klawiatury dawnego typu.
możliwość dostosowania interfejsu
do swoich potrzeb (modyfikacja
i zmiana) wszystkich gestów TalkBacka oraz skrótów klawiszowych
standardowej klawiatury. W kolejnej
wersji pojawiła się tak długo oczekiwana możliwość etykietowania
przycisków graficznych.
ShinePlus
Ten, kto używa już od dłuższego
czasu telefonu z systemem
Android, może pamiętać, że kiedyś istniały, prócz TalkBacka, inne
screenreadery, będące swego
rodzaju poszerzeniem możliwości,
albo pozwalające na wykonanie
tej samej czynności w nieco inny
sposób. Z czasem jednak wszystkie one przestały się rozwijać.
Tak było aż do połowy ubiegłego
roku, kiedy to na rynku pojawił się
nagle koreański program ShinePlus. Działa on różnie na rozmaitych urządzeniach, ale zasadniczo
opinie na jego temat są raczej
pozytywne. Program chwilami jest
szybszy od TalkBacka i oferuje szereg specjalnych funkcji, których ten
pierwszy nie posiada. Zwrócę tylko
uwagę na: możliwość łatwiejszego
dostępu do informacji w pasku
powiadomień i na ekranie blokady,
szereg gestów wykonujących rozmaite zadania screenreadera, albo,
dających dostęp do pewnych funk-
cji systemu, dostęp do dotykowej
klawiatury numerycznej z możliwością definiowania swoich skrótów
i w ogóle pełną obsługę telefonów
z klawiaturami. Ciekawym udogodnieniem jest np. możliwość uruchomienia dyktowania za pomocą
stałego gestu (trochę podobnie jak
w iOS). Powyższa lista nie wyczerpuje wszystkich możliwości tej
aplikacji.
Od pewnego czasu Shineplus,
za sprawą Pawła Masarczyka,
posiada także polski interfejs.
Telefon z klawiaturą
– LG Wine Smart
We wrześniu firma LG wprowadziła na polski rynek telefon
z klapką, klawiaturą i najnowszą
wersją Androida, nazwany Wine
Smart. Przyzwyczailiśmy się już,
że telefony z fizyczną klawiaturą,
a tym bardziej z klapką, przeszły
do historii. Tymczasem, szczególnie na rynku azjatyckim, wciąż
jest na nie spore zapotrzebowanie. Pojawienie się LG Wine Smart
może się okazać szczególnie
interesujące dla tych osób niewidomych i słabowidzących, dla
których telefon z ekranem dotykowym jest albo zbyt trudny, albo
niepotrzebny, albo pożądany jako
drugi – dodatkowy telefon. Nie
jest on zbyt szybki, posiada tylko
We wrześniu firma LG wprowadziła na polski rynek telefon
z klapką, klawiaturą i najnowszą
wersją Androida, nazwany Wine
Smart
19
Francuska firma Kapsys wymyśliła oraz wprowadziła na rynek smartfon zaprojektowany dla niewidomych lub
słabowidzących użytkowników, charakteryzujący się unikatowym, hybrydowym interfejsem, dzięki któremu
sterowanie telefonem może się odbywać na trzy sposoby: za pomocą ekranu dotykowego, zintegrowanej klawiatury lub poleceń głosowych
Co więcej, posiada ona dodatkowo
joystick, klawisz Wstecz, klawisze
czerwonej i zielonej słuchawki oraz
pięć klawiszy funkcyjnych, służących m.in. do włączenia Wiadomości, Kontaktów, Aparatu itp.
Niestety telefon ma kilka minusów. Są nimi: beznadziejny aparat
fotograficzny 3 MPX, mało pamięci
RAM i na dane.
Pomimo to okazuje się, że taki
telefon może działać całkiem
sprawnie, pod warunkiem, że nie
używamy zbyt wielu aplikacji.
Do dzwonienia, pisania SMS,
podstawowej nawigacji wystarczy w zupełności i na pewno
działa podobnie, albo nawet lepiej
od dawnych Nokii z Talksem czy
Mobile Speakiem. Co więcej, używając aplikacji ShinePlus, można
prawie całkowicie obsłużyć ten
telefon za pomocą klawiatury.
Smart Vision, czyli specjalny
smartfon dla niewidomych
Francuska firma Kapsys wymyśliła oraz wprowadziła na rynek
smartfon zaprojektowany dla
niewidomych lub słabowidzących
użytkowników, charakteryzujący
się unikatowym, hybrydowym
interfejsem, dzięki któremu sterowanie telefonem może się odbywać na trzy sposoby: za pomocą
ekranu dotykowego, zintegrowanej
klawiatury lub poleceń głosowych.
Sposób korzystania z telefonu
zależy więc wyłącznie od preferencji użytkownika. W celu ułatwienia
sterowania głównymi funkcjami
urządzenia w SmartVision wprowadzono zestaw predefiniowanych,
prostych gestów. Podczas sterowania urządzeniem za pomocą
komend głosowych telefon korzysta z modułu rozpoznawania mowy,
ułatwiającego obsługę telefonu.
Smart Vision jest drogi (ponad
2000 zł w wersji podstawowej)
i działa niestety na starej wersji 4.0
systemu Android. Sam telefon ma
zawierać w sobie mniej lub bardziej
specjalistyczne aplikacje, takie jak:
OCR, czytnik książek DAISY, czytnik znaczników opartych na NFC,
nawigację pieszą z ponoć dobrymi
mapami i wiele więcej. Trudno
powiedzieć, żeby wszystkie te propozycje były jakoś innowacyjne,
jednakże ich potencjał może tkwić
właśnie w prostocie obsługi i stabilności całego systemu, podobnie jak
to ma miejsce w przypadku notatników brajlowskich. Wprowadzanie
takiego modelu na rynek, jakkolwiek wydaje się być przedsięwzięciem ryzykownym, nie jest naszym
zdaniem pozbawione racjonalnych
podstaw. Na te chwilę nikt ze zna-
NR 4 (29) 2015
20
HIMS zaprezentowała na początku roku mały 14-znakowy monitor brajlowski o nazwie Smart Beetle
nych mi ekspertów nie testował
jeszcze tego urządzenia.
Telefonem smart Vision zainteresowała się firma Altix, jednak, mimo szumnych zapowiedzi
około połowy minionego roku, już
w grudniu telefonu nie można było
zobaczyć na wystawie Reha, zaś
przedstawiciele Altixu wymijająco
i niejednoznacznie wypowiadali się,
kiedy i czy na pewno telefon zaistnieje na dobre w Polsce. Wiemy
jedynie, że interfejs urządzenia
został spolszczony.
Smart Vision to kolejny po LG
Wine Smart telefon z klawiaturą.
O ile LG Wine to telefon powszechnie dostępny, o tyle Smart Vision,
za sprawą zainstalowanego specjalistycznego oprogramowania,
jest rozwiązaniem drogim i raczej
zamkniętym. Trudno więc powiedzieć, czy i na ile aktualizacji
oprogramowania, zdecyduje się
jego producent. Wątpliwości są tym
bardziej uzasadnione, że Android
4.0 to już bardzo stary system.
Aplikacje specjalistyczne
Miniony rok dla niewidomych
użytkowników Androida był dobry
z jeszcze jednego powodu. Popularne, wyspecjalizowane aplikacje
ułatwiające życie i używane wcześniej przez użytkowników iPhone’ów, zagościły w końcu w systemie
Android. Mam tu na myśli czytnik
książek Voice Dream Reader, program do fotografowania i rozpoznawania tekstu KNFB Reader oraz
pakiet Seeing Assistant, służący
m.in. do nawigacji satelitarnej.
Reakcje użytkowników na ich pojawienie się w sklepie Google Play
były oczywiście entuzjastyczne,
chociaż oczekiwania wobec tych
programów były chyba większe niż
zastana potem rzeczywistość.
Voice Dream Reader okazał się
pozbawiony niektórych funkcji
znanych z odpowiednika dla iPhone’a i iPada, a do tego na niektórych telefonach nie działa stabilnie. KNFB Reader działa zależnie
od parametrów aparatu fotograficznego określonego smartfonu,
także będzie raczej dobrze działać
jedynie z tzw. flagowcami. Niestety wersja Demo umożliwiająca
zrobienie tylko 25 zdjęć, to zbyt
mało, by niewprawny użytkownik
sprawdził i ewentualnie zdecydo-
wał się na zakup programu. Cena
(około 370 zł) też nie zachęca, choć
trzeba przyznać, że stosunkowo
często producent okresowo obniża
jego cenę.
O programach firmy Transition Technologies, czyli Seeing
Assistant Move i Home, niewiele
wiadomo, gdyż pojawiły się one
bardzo niedawno. Trzeba przyznać,
że po początkowym sceptycyzmie
testerów tego pierwszego, kiedy
okazało się, że Seeing Assistant
Move ma nieadekwatny interfejs, twórcy dostosowali program
do wymagań Androida i TalkBacka, a do tego zaopatrzyli go
w kilka wcześniej nieobecnych
funkcji, takich jak choćby obsługa
OpenStreetMaps. Seeing Assistant Home również jest chwalony, chociażby za bardzo dobrą
lupę. Ponadto rozwinęło się kilka
mniejszych aplikacji pomagających w orientacji przestrzennej,
powstały też nowe dotykowe klawiatury, recordery i inne narzędzia,
których autorzy biorą pod uwagę
sugestie użytkowników TalkBacka oraz wytyczne dostępności.
To bardzo dobry prognostyk, choć
21
niestety stosunkowo często, gdy
program już dojrzeje, nowe wersje
i poprawki zauważonych błędów,
nie są już tak ochoczo wdrażane,
a o dostępności też czasem się
zapomina. Oby takich sytuacji było
jak najmniej.
Android TV
Kilka lat temu znaczne poruszenie
pośród osób z wadami wzroku
wywołała informacja o wybranych
modelach telewizorów Panasonic z przewodnikiem głosowym.
Istotnie, niektóre modele zyskały
tę funkcję, ale są one mimo
wszystko dosyć drogie. Okazuje
się, że to nie jedyna możliwość
mniej lub bardziej pełnego udźwiękowienia telewizora. W końcu
pojawiły się urządzenia działające
w oparciu o tzw. Android TV, czyli
wersję systemu Android, zmodyfikowaną specjalnie na potrzeby
telewizora. Z pobieżnych testów
wynika, że system, jeśli nie pozbawiono go opcji dostępności, może
działać całkiem nie najgorzej
i oferować dostęp do aplikacji oraz
usług wcześniej niedostępnych.
Czytniki ekranu
Nadal coraz większą popularnością cieszy się darmowy screenreader NVDA. Jak zwykle, mniej
więcej co kwartał ukazują się jego
nowe wersje. Może zmiany w nich
zawarte, nie są już aż tak spektakularne, jak to było kiedyś, niemniej
z wersji na wersję użytkownicy
zawsze dostają coś godnego uwagi.
W tym roku były to m.in.:tryb szybkiej nawigacji dla MS Word, lepsze
odczytywanie większej ilości informacji o formatowaniu i innych szczegółach w arkuszu Ms Excel, edytorze
MS Word i webowych aplikacjach
(Google Docs), znacznie poprawiona
obsługa wiadomości w programie
MS Outlook, obsługa wyrażeń matematycznych (konieczny MathPlayer),
lepsze działanie a także obsługa systemu Windows 10, w tym ekranów
dotykowych i wreszcie ulepszone
działanie z komunikatorem Skype
dla pulpitu.
zdalnej. Były one nie do końca
proste w konfiguracji, często też
niestabilne, ale przede wszystkim
generowały dosyć znaczne opóźnienia, co zniechęcało użytkowników
chcących pracować w ten sposób.
Na szczęście sytuacja uległa ostatnio diametralnej poprawie. Dwóch
niewidomych programistów: Christopher Toth i Tyler Spivey, m.in. dzięki
bardzo szybko i z nadwyżką przeprowadzonej zbiórce w serwisie Indiegogo, napisało wtyczkę do NVDA,
nazwaną NVDA Remote Access,
dzięki której możliwa jest praca
na innym komputerze. Do takiej
pracy wymagane jest zainstalowanie na obu komputerach czytnika
NVDA wyposażonego w omawianą
wtyczkę oraz ustanowienie połączenia Pomiędzy komputerami. NVDA
Remote może bardzo ułatwić wykonywanie wszelkiego rodzaju pracy
w charakterze wsparcia informatycznego, albo przeprowadzania szkoleń.
NVDA Remote Access
JAWS 17
Już kilka lat temu liczące się czytniki
ekranu oferowały swym użytkownikom rozwiązania służące do pracy
Wciąż popularny JAWS doczekał
się nowej wersji, oznaczonej numerem 17. Tym razem skupiono się
NR 4 (29) 2015
22
na obsłudze zaawansowanych aplikacji działających w przeglądarce
internetowej. To dla nich można
tworzyć skrypty oraz pliki ustawień
konfiguracyjnych działające tylko
na określonych stronach internetowych. Wprowadzony został ponadto
specjalny tryb Inteligentnej Nawigacji, w którym JAWS nie oferuje
w przeglądarce swoich standardowych funkcji nawigacyjnych i oddaje
pierwszeństwo aplikacji internetowej. Trudno w tej chwili powiedzieć,
z jakimi rozwiązaniami to działa. ZA
przykład podawane są rozwiązania
SharePoint Microsoftu. Do tego
znacznej poprawie uległa praca
z ekranami dotykowymi (nowe
gesty, tryb zaznaczania, obsługa
dotykowej klawiatury).
Leasey
Pisząc o JAWSie, zasygnalizuję
tylko dosyć znaczącą ekspansję
na rynku brytyjskim, nakładki
Leasey. To specjalne skrypty,
mające w zamierzeniu autora –
niewidomego Twórcy skryptów,
Brayana Hardgena, z jednej strony
pomóc osobom mało obeznanym
w tajnikach pracy z komputerem,
a z drugiej ułatwić życie tym
bardziej zaawansowanym. I rzeczywiście. Dla każdego coś miłego.
Otrzymujemy zestaw kilkunastu
modułów, z których jedne działają
lepiej, inne gorzej. Jedne wydają się
niezbędne i bardzo pomocne, inne
wykorzystują mechanizmy bardzo
łatwo dostępne w standardowy
sposób, stąd ich istnienie wydaje
się nieco na wyrost. Leasey posiada
bardzo proste hierarchiczne
menu podobne do tego, jakie jest
zawarte w pakiecie Dolphin Guide,
oraz szereg skrótów klawiszowych,
poprzedzonych stosownym prefixem. Dzięki nim można: uruchamiać wybrane programy, łatwiej
zaznaczać wiele plików i tekst
w różnych programach, sterować
programem Foobar2000 z każdego
miejsca w systemie, łatwiej używać
Twittera (Chicken nugget i Tween),
programu ITunes, Skype, Spotify
i wiele więcej. Wszystko działa
niby stabilnie, ale nie do końca.
Wynika to, jak sądzę, ze specyfiki
działania skryptów programu JAWS,
który jest bardzo czuły na szereg
ustawień, szczególnie dotyczących
modyfikacji klawiatury. W naszych
warunkach oprogramowanie to ma
jeszcze jedną niezwykle istotną
wadę. Jest bardzo mocno zoptymalizowane, co sprawia, że dobrze
działa tylko w angielskiej wersji
systemu Windows i programu
JAWS. Szkoda, bo posiada ono kilka
bardzo ciekawych funkcji, które
mogłyby w znacznym stopniu przyczynić się do lepszej produktywności pracy, a za razem sprawić, by
mniej zaawansowani użytkownicy
komputera i czytników ekranu,
krok po kroku odkrywali jego
możliwości. I jeszcze jedno. Leasey
to drogi niestety program.
Window-Eyes 9
i ZoomText Fusion
Ostatni z głównych czytników
ekranu dla systemu Windows
po czasie stagnacji, zaczął się dalej
rozwijać. Wypuszczona jeszcze
podkoniec 2014 r. wersja Beta 9.0
programu Window-Eyes, zadebiutowała ostatecznie na samym
początku ubiegłego roku. Trzeba
przyznać, że Twórcy screenreadera
zrobili dużo, by program ten dorównał swoim konkurentom. Przede
wszystkim na nowo został opracowany i przepisany Tryb Przeglądania, co wpływa na znacznie bardziej
efektywne i stabilne przeglądanie
stron internetowych. Na reszcie
możliwe stało sięprzeglądanie dynamicznych stron opartych na HTML5
oraz praca z aplikacjami internetowymi np. Google Docs. Pojawił
się specjalny tryb obsługi tabel,
co do którego zdania są podzielone.
Podobnie rzecz się ma z nowym
trybem zaznaczania na stronach
internetowych. można teraz zaznaczać tekst, w podobny sposób, jak
w MS Word, tzn. naciskając klawisz
F8 na początku i końcu zaznaczonego fragmentu tekstu. Możliwe
jest potem jego skopiowanie, wraz
z warstwą HTML (linki, grafika itp.).
Wszystkie te zmiany, choć bardzo
potrzebne, zdaniem pytanych długoletnich użytkowników Window-Eyes istotnie zbliżają działanie tego
screenreadera do NVDA i JAWSa,
niemniej wciąż Window-Eyes nie
działa w pełni stabilnie i wielu już
nie wystarcza do pracy.
Z końcem tego roku na rynku
ukazała się kolejna podwersja
Window-Eyes oznaczona numerem
9.3. Przede wszystkim pozwala ona
bardziej efektywnie wykorzystać
potencjał systemu Windows 10.
Znacznie też została poprawiona
praca z MS Outlookiem i pewnymi
elementami Ms Office’a (Excel,
sprawdzanie pisowni). Poprawie
uległ też tryb ciągłego czytania
tekstu, a czas reakcji syntezatora
na naciskane klawisze, stał się
ponoć szybszy. Być może najciekawszą nowością, jaka się pojawiła,
jest na nowo zaprojektowany dodatek Wirtualizacja, z wbudowanym
OCR do wyciągania tekstu z grafiki
na ekranie, ale też z plików pakietu
Office. Musi jednak minąć jeszcze
trochę więcej czasu, aby można
było ocenić skuteczność wprowadzonych nowości.
Wypada jeszcze wspomnieć
o ZoomText Fusion. Tego można
było się spodziewać. Firma AI
Squared, która teraz rozwija
Window-Eyes, a wcześniej była
znana z programu powiększającego
ZoomText, postanowiła programy
te zaoferować we wspólnym
pakiecie. ZoomText Fusion, stanowi
on połączenie dwóch programów:
ZoomText Magnifier/Reader oraz
Window-Eyes. Zyskają na tym
przede wszystkim osoby bardzo
słabowidzące, albo takie, który
wzrok stopniowo się pogarsza.
W ten sposób mogą one z poziomu
powiększenia, stopniowo przejść
do pracy z już typowym screenreaderem, jakim jest Window-Eyes.
Na razie program nie jest jeszcze
dostępny w Polsce, ale niedługo
ma się to zmienić. W chwili pisa-
23
nia tego artykułu, nie wiem, która
z polskich firm – czy Harpo, czy
E.C.E., będzie sprzedawać program
i świadczyć pomoc techniczną
w jego używaniu..
Monitory brajlowskie
Na rynku terminali brajlowskich nic
spektakularnego w tym roku się nie
wydarzyło. Jedynie koreańska firma
HIMS zaprezentowała na początku
roku mały 14-znakowy monitor
brajlowski o nazwie Smart Beetle.
Cechą wyróżniającą go spośród
innych tego typu urządzeń, jest
możliwość pracy z aż sześcioma
urządzeniami. Po sparowaniu
można w prosty sposób przełączać
się pomiędzy różnymi rodzajami
sprzętu, mogącego korzystać
z technologii BlueTooth: tabletem,
telefonem, komputerem. Sam
Smart Beetle nie oferuje ponadto
niczego innego, cenowo zbliżony
jest do 14-znakowego Focusa i,
co nie trudno zgadnąć, ma stanowić dla niego konkurencję. Czy
tak się stanie, trudno stwierdzić.
Dobrze, że już teraz oba urządzenia
są dostępne w Polsce.
Prócz tego, firma HIMS dalej
usprawnia swoje notatniki Braille
Sense. W nowym oprogramowaniu
wprowadzona została m.in. lepsza
obsługa YouTube’a, Facebook Messengera, odczytywania prezentacji
programu PowerPoint.
Wciąż mówi się o brajlowskich
wyświetlaczach kilkuliniowych,
brajlowskich tabletach graficznych,
tańszych niż obecnie znane i stosunkowo mało popularne wśród
użytkowników ze względu na zaporową cenę rozwiązaniach, ale
póki co nikt ich jeszcze nie zaczął
produkować.
Odtwarzacze specjalistyczne
Od czasu, gdy coraz więcej ludzi
używa smartfonów, wyspecjalizowane odtwarzacze DAISY nie
są już tak bardzo popularne. Ma
na to również wpływ ich wysoka
cena, stosunkowo mała funkcjonalność oraz ich dosyć duża zawod-
ność, co nie znaczy, że na tym rynku
nie dzieje się zupełnie nic.
Firma E.C.E. zaczęła sprzedawać
nowy odtwarzacz DAISY o nazwie
Orion. To niewielkie urządzenie,
cenowo zbliżone do tańszego, nieprodukowanego już, modelu BookSense’a i oferujące naprawdę dużo.
Odtwarza wszystkie popularne
formaty tekstowe z PDF i E-PUB
włącznie, wszystkie popularne
formaty audio, posiada 5 głosów
Ivona, do tego mniej pożyteczne,
ale ciekawe akcesoria: radio,
kompas czy transmiter FM. Jedyną
wadą Oriona jest krótki czas pracy
na jednym ładowaniu baterii, który
wynosi zaledwie ponad 6 godzin.
To bardzo mało, niemniej trudno
się temu dziwić, jeśli uzmysłowimy
sobie, jak małe to urządzenie.
Mimo to jego głośniczek jest całkiem donośny i generuje przyjemny
dźwięk, chociaż niestety mowa
syntezy Ivona jest jakaś mniej
wyraźna, niż w wersji desktopowej. Może to tylko złudzenie, ale
w internetowych dyskusjach kilka
osób zwróciło uwagę na ten problem. Może więc jest coś na rzeczy.
Tak się jakoś stało, że omawiane
tu odtwarzacze stały się od pewnego czasu bardzo drogie, tak
że ich cena dorównuje, a czasem
nawet przewyższa cenę smartfonów z najwyższej półki. Jedynie
Orion oraz Czytak Plus zostały
w segmencie urządzeń, których
cena wynosi niecałe 1500 zł. PlexTalk Pocket Linio, który jest już
od jakiegoś czasu obecny na rynku
kosztuje około 2400 zł i może
być dobrym wyborem z uwagi
na dostęp do DAISY On-line
i dobrze zoptymalizowaną, wyraźną
i naprawdę przyjemną syntezę
Acapella Ania, która w PlexTalku
działa chyba najlepiej i najmniej
przeszkadza.
Niestety nowe, wprowadzony
jeszcze w roku 2014 odtwarzacze
HIMS: Blaze EZ i nowy Blaze ET,
który miał być nadzieją dla zaawansowanych czytelników, kosztują
bardzo dużo, bo ponad 3000 zł. Ich
wyróżniającą się cechą jest aparat
fotograficzny i wbudowany moduł
OCR. Trudno mi wypowiadać się
w sposób autorytatywny na temat
jakości rozpoznawania tekstu.
Zależy to od wprawy i precyzji,
której osiągnięcie przez kogoś
całkowicie niewidomego, choć
możliwe, bywa trudne, a efekt
naszych starań nie jest zagwarantowany. Nowy Blaze ET swoją
NR 4 (29) 2015
24
budową przypomina inne odtwarzacze z klawiaturą numeryczną
i klawiszami funkcyjnymi. Ponadto
posiada praktycznie wszystko to,
co Orion albo kiedyś BookSense.
Aby mieć pełny obraz omawianego
urządzenia, dołóżmy do listy cech
jeszcze Wi-Fi, nagrywanie DAISY,
obsługę Skype’a i kilku aplikacji.
Niestety oba modele odtwarzaczy
Blaze działają mocno ociężale,
co będzie denerwowało nawet
średnio zaawansowanych użytkowników. Producent nie zamierza
tego poprawić, nie widząc takiej
potrzeby. Szkoda.
DAISY On-Line
również w Polsce
W grudniu 2015 r. zadebiutowała
w Polsce usługa DAISY On-line.
Strumieniowany dostęp do książek
działa na tę chwilę najlepiej z PlexTalkiem Linio, a w ograniczonym
zakresie również Victorem Stream
Reader oraz notatnikami BrailleSense. Niestety z DAISY On-line,
jak na razie, nie skorzystają użytkownicy komputerów i mobilnych
urządzeń z iOS i Androidem.
Ponieważ usługa została uruchomiona w grudniu 2015 r., trzeba
jeszcze poczekać na jej recepcję
wśród użytkowników. Dopiero za
jakiś czas, będzie można ocenić
realne zainteresowanie odbiorców
tą usługą. Warto przy tym pamiętać, że znowu nie tak dużo bibliotek, wprowadziło dostęp do książek za pomocą DAISY On-line, zaś
sam serwis internetowy służący
do wypożyczania książek z DZDN,
nie ma na świecie tak rozwiniętego i podobnie funkcjonującego
odpowiednika.
Reha for the Blind in
Poland oraz BrainPort
Jak co roku, na początku grudnia,
odbyła się w Warszawie kolejna
konferencja Reha for the Blind in
Poland. M.in. dzięki finansowanym
wyjazdom, przyciąga ona z roku
na rok bardzo dużo ludzi. Coraz
częściej można też na niej spo-
tkać szkoły i inne instytucje, jakoś
zainteresowane osobami niepełnosprawnymi wzrokowo. Na samą
wystawę sprzętu, nie ma już aż tylu
chętnych i pojawia się na niej coraz
więcej muzeów i fundacji. Tradycyjnie też rozdane zostały statuetki
Idola. Tu pewna nowość – po raz
pierwszy przed konferencją można
było głosować internetowo, ale
nie na poszczególne technologie,
a na osoby, firmy i instytucje.
Poniżej kilka słów o laureatach
i pośrednio też o zaprezentowanych
nowościach branżowych.
I tak, w kategorii FIRMA/INSTYTUCJA, pierwsze miejsce otrzymała
Biblioteka Raczyńskich w Poznaniu
za unowocześnienie Działu dla Niewidomych i Słabowidzących oraz za
bardzo dobre dostosowanie nowo
otwartego budynku Biblioteki
do potrzeb osób niepełnosprawnych. Natomiast na trzecim miejscu znalazła się kolejna biblioteka
– Dział Zbiorów dla Niewidomych
Głównej Biblioteki Pracy i Zabezpieczenia Społecznego, który
przejął 2 lata temu księgozbiór
po Bibliotece Centralnej Polskiego
Związku Niewidomych i dalej
wdraża nowe usługi, takie jak
DAISY On-Line w tym roku.
W kategorii MEDIA drugie miejsce przypadło Fundacji Katarynka
i portalowi filmowemu Adapter.
pl, dzięki któremu można oglądać
filmy z audiodeskrypcją i napisami
w Polskim Języku Migowym.
Pirs Creative Lab to, zdaniem uczestników konferencji,
najciekawsza tegoroczna firma,
Na wystawie prezentowała ona
kompas elektroniczny Totunor oraz
System Znaczników Totupoint.
Produkt roku dla niewidomych
to tym razem BrainPort firmy
Wicab-iNC, który w naszym kraju
próbuje spopularyzować Jacek
Molicki z warszawskiego NZOZ-u Inter-Medix. Jest to kamera
ze specjalną wkładką umieszczoną
na języku, dzięki której można
po przebytym szkoleniu, odbierać
językiem cząstkowe wrażenia wzro-
kowe przetworzone na impulsy
elektryczne. Nie wróżę temu pomysłowi dużego zainteresowania i nie
spodziewam się, by w ostateczności wielu ludzi mogło i chciało
w praktyce BrainPortu używać.
Mogę się jednak tutaj mylić.
Na drugim miejscu znalazł się
Seeing Assistant, firmy Transition
Technologies. Doceniono, jak sądzę,
konsekwentny rozwój pakietu,
ponowną obecność i bardzo miłą
pomocną obsługę na stoisku, jak
również nowość, którą niewątpliwie była nawigacja Seeing Assistant Move dla systemu Android.
Trzecie miejsce przypadło Mapie
Świata – tyflograficznej publikacji,
wykonanej przez firmę Altix.
Produktem dla słabowidzących został w tym roku nie żaden
powiększalnik, a PlexTalk Pocket
Linio firmy Shinano Kenshi. Sam
odtwarzacz DAISY, jakim jest
PlexTalk, nie zmienił się w ogóle,
niemniej DAISY On-Line, o którym
tu już wcześniej pisałem, mocno
jest z tym urządzeniem powiązane.
Dalsze miejsca przypadły już
na szczęście powiększalnikom:
Optelec Traveler HD firmy Optelec
i Onyx Deskset HD firmy Freedom Scientific. Pierwszy z nich
to względnie mobilne rozwiązanie,
gabarytami zbliżone do 13.3-calowego laptopa, drugi to rozwiązanie
stacjonarne.
Kilka słów o tym,
co się nie spełniło
Dwa lata temu, podsumowując rok
2013, czekałem na pojawienie się
asystentki Siri w urządzeniach firmy
Apple. W zeszłym roku, z radością
myślałem, jaki fajny mógłby być
nowy odtwarzacz DAISY firmy
HIMS, który miałby pełną klawiaturę
i zawierał w sobie wszystkie dobrze
przemyślane, ale co ważniejsze,
porządnie i efektywnie działające
funkcje. Łudziłem się też rok temu,
że powstający właśnie Windows 10
zaopatrzony zostanie w znacznie
bardziej rewolucyjny, albo chociaż
dorównujący pozostałym progra-
25
fot. Chris Phutully; Apple; giangnam; Rob Bulmahn; LG; Kapsys; HIMS; Jason Pearce; Wicab-iNC
Produkt roku dla niewidomych - BrainPort firmy Wicab-iNC
mom, czytnik ekranu. Niestety, prognozy te się nie sprawdziły zupełnie.
Siri jak nie było, tak nie ma, choć
jakieś prace prawie na pewno
są prowadzone. Obiecywany Blaze
ET faktycznie został zaprezentowany i to już w styczniu 2015.
Cóż z tego? Działa, tak jak działa,
czyli, biorąc pod uwagę wyśrubowaną cenę, w sposób nie do końca
spełniający oczekiwania użytkowników. Tu wielki minus dla HIMS, za
to że nie oferują tańszych odtwarzaczy i za to, że nie posłuchali
tych chcących pracować szybciej.
I na koniec, Windows 10. Owszem,
Narrator, szczególnie na ekranie
dotykowym, w aplikacjach uniwersalnych, oferuje więcej, ale to wciąż
nie to, na co czekamy.
Na zakończenie
Niby aż tak nic się nie działo,
a jednak każda z gałęzi tyflorynku
przyniosła w tym roku, mniej lub
bardziej, coś nowego. Ogólne tendencje przez cały czas zdają się być
takie same i wynikają również szerszych zmian w sposobie pracy i konsumpcji rozmaitych treści. Urządzenia mobilne używane są coraz
powszechniej. Na szczęście system
iOS nie popsuł się pod względem
dostępności, a Android jest już
na ostatniej prostej, by go dogonić.
Apple TV, Apple Watch i Android
TV zostały zaprojektowane również
z myślą o osobach niewidomych
i słabowidzących. Czytniki ekranu
jakoś szczególnie się nie poprawiły,
ale tu raczej nikt nie oczekiwał
niczego spektakularnego. Inne, bardziej zamknięte urządzenia do skanowania i czytania, nie są jakoś
szczególnie rozwijane, choć pojawienie się na rynku prostego w obsłudze, a za razem zaawansowanego
odtwarzacza Orion, bardzo mnie
ucieszyło. Miło, że w dalszym ciągu
HIMS rozwija swój technologicznie
dosyć stary notatnik, jakim jest BrailleSense. Miniony rok, ujmując tak
zupełnie hasłowo to dla mnie: bardziej wielorako dostępny Android,
pojawienie się w Polsce BrainPorta
i wreszcie działające DAISY On-Line, czego się nie spodziewałem,
a co stawia nas w światowej czołówce dobrze pomyślanego dostępu
do e-publikacji. I może więc nie
będę w tym roku niczego prognozował, bo niby wszystko już było, niby
wszystko znamy. Oby nikt niczego
nie popsuł, a kto wie. Może w coraz
bardziej otwierającym się systemie
iOS i Android, ktoś, niekoniecznie
z rynku specjalistycznego, zaoferuje
rozwiązania, które jeszcze bardziej
nam pomogą. Tu po cichu liczę
na możliwości lepszego wykorzystania klawiatury Apple w urządzeniach
z iOS.Z ostrożnością i ciekawością
czekam też na klasyczny Windows
10 w telefonach i małych tabletach,
co otwiera pole do zastąpienia BrailleSense’a tańszym, co prawda mniej
zwartym, ale bardziej funkcjonalnym odpowiednikiem. Czas pokaże,
co z tego się sprawdzi. Następne
podsumowanie najprawdopodobniej
mniej więcej za rok.
NR 4 (29) 2015
Natalia Hedlund
Narzędzia
wspomagające
tłumaczenie
W życiu każdego człowieka przychodzi chwila, gdy zastanawia
się on nad wyborem zawodu. Dokonanie tego wyboru nie jest
wcale łatwe, a gdy dodatkowym ograniczeniem jest dysfunkcja
wzroku, staje się ono jeszcze trudniejsze. Jakkolwiek,
z przyczyn obiektywnych liczba zawodów dostępnych dla
osób niewidomych i słabowidzących jest mocno ograniczona,
do wyboru pozostaje jednak sporo możliwości.
W poniższym tekście zajmiemy
się zawodem tłumacza oraz narzędziami, z których korzystają osoby
wykonujące tę niełatwą pracę.
W starożytnej grece istnieje,
wywodzone od imienia boga
Hermesa, słowo „hermeneus”
– posłaniec, ten, który ma coś
do przekazania, a czasownik
„hermeneuo” oznacza tyle,
co przekładać z innych języków,
objaśniać, wyrażać coś za pomocą
słów. Słowa „tłumacz” starożytni
używali jako synonimu słowa
„pośrednik”. Mamy zatem podstawy, by uważać zawód tłumacza
za jeden z najstarszych zawodów
świata. Jest rzeczą bardzo prawdopodobną, że ludzie korzystali
z usług tłumaczy już przed pojawieniem się pisma. Od dawna
istnieją dwie formy tłumaczenia:
ustna i pisemna. O ile na przestrzeni wieków reguły dotyczące
tłumaczenia ustnego nie uległy
praktycznie żadnym zmianom,
o tyle technika wykonywania
tłumaczeń pisemnych różni się
obecnie w sposób istotny od tego,
którym posługiwano się jeszcze
stosunkowo niedawno.
Bardzo długo nieodzownym
elementem miejsca pracy tłumacza była ogromna półka albo
wręcz szafa biblioteczna z mnóstwem słowników, biurko zawalone brudnopisami, notatkami,
fiszkami i przyborami do pisania.
Pojawienie się maszyny do pisania sprawiło, że pracę można
było wykonywać szybciej, łatwiej
i lepiej, natomiast komputery
i nowoczesne środki przekazu
informacji, dając tłumaczom
dostęp do edytorów tekstu,
wszelkiego rodzaju słowników
w formie elektronicznej oraz
różnych baz danych i narzędzi
do wyszukiwania, otworzyły
przed tłumaczami całkiem nowe
możliwości.
27
Czym są narzędzia CAT
Powszechnie stosowanymi i niezastąpionymi „pomocnikami”
tłumaczy stały się obecnie tzw.
Computer Assisted Translation
Tools (narzędzia do komputerowego wspomagania tłumaczenia),
zwane narzędziami CAT. Są to programy komputerowe, których
cechą wyróżniającą jest posiadanie
bazy tłumaczonych wyrażeń, tzw.
translation memory (pamięci tłumaczenia). Tę ostatnią często myli
się z tłumaczeniem maszynowym,
choć to dwie zupełnie różne rzeczy.
Podczas, gdy proces tłumaczenia
maszynowego odbywa się w sposób całkowicie automatyczny, przy
pracy z narzędziami wykorzystującymi bazy TM do tłumacza należy
decyzja, jak będzie wyglądać przetłumaczony tekst.
Przyjrzyjmy się teraz bliżej, jak
w praktyce działają narzędzia CAT.
Tekst oryginału, omawiane tutaj
programy narzędziowe odnoszą
się do niego zwykle jako do tekstu
źródłowego, jest dzielony na nie-
wielkie segmenty. Najczęściej
takie segmenty to zdania, ale
programy pozwalają na ustawienie
odpowiednich parametrów w inny
sposób. W procesie tłumaczenia
powstają pary tekst źródłowy –
tekst przetłumaczony (zwany technicznie tekstem docelowym), które
zapisywane są w bazie danych,
będącej tzw. pamięcią tłumaczenia, a następnie wykorzystywane
są one przy tłumaczeniu innych
dokumentów. Podczas przekładu
nowego tekstu program porównuje wszystkie segmenty z tymi,
które już zapisano w bazie danych.
Jeśli w przebiegu tej operacji
w dokumencie zostaną znalezione
segmenty identyczne lub bardzo
podobne do znajdujących się
w bazie, program dokona automatycznego podstawienia segmentów
w tłumaczonym tekście lub wstawi
proponowane tłumaczenie wraz
z procentowo wyrażonym wskaźnikiem zgodności między segmentem tekstu, nad którym pracujemy
z segmentem zapisanym w bazie.
Wartość wskaźnika zgodności, przy
którym segmenty będą wstawiane
do naszego tłumaczenia można
regulować, ale w praktyce nie
zaleca się ustawiania jej na wartość niższą od 75%, ponieważ
w takim wypadku wynik będzie
wymagał bardzo wielu poprawek,
co oznacza, że prościej jest dokonać przekładu ręcznie. Tak więc,
pracując z bazami TM, tłumaczymy
segmenty niepasujące do naszej
bazy danych i redagujemy te, które
na podstawie naszej bazy program
przetłumaczył prawie dobrze.
Baza danych TM zapamiętuje terminy i zdania, z których
powstaje pamięć lub baza tłumaczeń. Ta baza lub, jeśli tłumaczenia
dotyczą różnych dziedzin, bazy,
rozrasta się wraz z wykonywaniem
każdego kolejnego tłumaczenia,
co sprawia, że z każdym nowym
dokumentem czas potrzebny
na tłumaczenie staje się coraz
krótszy. Technologia ta jest szczególnie efektywna podczas tłumaczenia dokumentacji technicznej,
Każdy zawód ma swoje wady i zalety, każdy wymaga właściwych predyspozycji i umiejętności. W tym względzie zawód tłumacza jest podobny do pozostałych. Jeśli zatem ktoś interesuje się kulturami innych krajów, lubi
uczyć się języków obcych, a przebywanie wśród ludzi i pomaganie im we wzajemnym zrozumieniu sprawia mu
przyjemność, to warto, by przemyślał zdobycie wykształcenia w zawodzie tłumacza
NR 4 (29) 2015
28
instrukcji obsługi, lokalizowania
oprogramowania komputerowego itd. Oprócz skrócenia czasu
i zmniejszenia pracochłonności
procesu, TM umożliwia zachowanie
spójności terminologicznej oraz
stylistycznej tłumaczonych dokumentów. Poza tym skróceniu ulega
czas potrzebny zazwyczaj na końcowe formatowanie i korektę
dokumentu, ponieważ jeżeli format
dokumentu źródłowego jest obsługiwany przez nasz program wspomagający tłumaczenie, to z reguły
podczas tłumaczenia formatowanie to jest prawie w całości
zachowywane.
Formaty najczęściej obsługiwane przez aplikacje CAT to:
• Microsoft Word (.doc, docx, rtf, txt),
• Microsoft Excel (.xls),
• Microsoft PowerPoint (.ppt),
• dokumenty QuarkXPress,
• dokumenty Adobe InDesign,
• dokumenty Adobe Framemaker,
• dokumenty Adobe Pagemaker,
• dokumenty HTML (.html, .htm),
• pliki pomocy MS Windows
(.chm),
• pliki (.xml).
Najbardziej popularne narzędzia
wspomagające tłumaczenia to:
MemoQ, Déjà vu, Wordfast, STAR
Transit, Across, SDL Trados, OmegaT i Fluency.
Jak łatwo się domyślić, dla użytkowników omawianych programów
nie wszystko wygląda tak ślicznie, jak mogłoby się to z powyższego opisu wydawać. Narzędzia
te mają bowiem dość istotne wady.
Na pierwszym miejscu niewątpliwie
należy wymienić duże koszty wdrożenia, bowiem omawiane narzędzia
są po prostu drogie. Gwoli ścisłości, należy powiedzieć, że wiele
z nich posiada także swoje wersje
bezpłatne, w praktyce zawodowej są one jednak na ogół mało
przydatne ze względu na ograniczenia związane z korzystaniem
z takich wersji. Ponadto, jeśli zaraz
po zakupieniu programu chcemy
odczuć w sposób zauważalny efekt
wspomagania tłumaczenia podczas
pracy z tekstami z jakiejś dziedziny,
to musimy się liczyć z dodatkowymi kosztami związanymi z zakupem bazy TM lub z koniecznością
ręcznego przygotowania stosownej
bazy terminologicznej, ponieważ
bez dobrej bazy tego rodzaju efekt
korzystania z naszego programu
będzie stosunkowo niewielki.
Kolejną wadą, obciążającą korzystanie z takich rozwiązań, może się
okazać konieczność wykonywania
dużej ilości pracy ręcznie, ponieważ nawet wtedy, gdy dysponujemy obszerną bazą TM, będziemy
tłumaczyć teksty, w których ilość
pasujących segmentów będzie
stosunkowo niewielka, wiele segmentów będzie trzeba tłumaczyć
samodzielnie, a w wielu wypadkach
segmenty będą wymagały gruntownej redakcji. Tak czy inaczej,
tłumaczenia z pewnością nie uda
się w pełni zautomatyzować.
Co użytkownik
wiedzieć powinien
Obok wymienionych powyżej ograniczeń, z którymi muszą się liczyć
wszyscy tłumacze, chcący w swej
pracy korzystać z narzędzi CAT,
są i takie, które wynikają z konieczności posługiwania się technologiami wspierającymi. Narzędzia,
o których mówimy niestety zazwyczaj nie są kompatybilne z czytnikami ekranu. Spośród licznych
dostępnych na rynku aplikacji tego
rodzaju, tylko niektóre będziemy
w stanie obsłużyć, ponieważ
zazwyczaj twórcy tego oprogramowania w ogóle nie biorą pod uwagę
potrzeb osób z niepełnosprawnościami. Najprawdopodobniej nie
zdają sobie sprawy z konsekwencji,
jakie pociąga za sobą konieczność
interakcji z czytnikami ekranu,
a w większości wypadków o czytnikach ekranu zwyczajnie nie słyszeli.
Najbardziej popularna wśród
tłumaczy oraz biur tłumaczeniowych aplikacja wspomagająca
tłumaczenia to Trados. W praktyce oznacza to, że bardzo często
warunkiem koniecznym zatrudnie-
nia w biurze tłumaczeniowym lub
uzyskania zlecenia na wykonanie
tłumaczenia jest posługiwanie się
tą aplikacją. Czasami można wręcz
odnieść wrażenie, że powyższa
umiejętność jest dla zleceniodawców ważniejsza niż sama znajomość języków. Mogłoby się zatem
wydawać, że tak twórcy Tradosa,
jak i czytników ekranu powinni
być zainteresowani dostępnością
aplikacji, a tym samym stworzeniem środowiska pracy dostępnego
dla niewidomych i słabowidzących
tłumaczy, lecz rzecz nie jest tak
prosta, jak się to na pozór wydaje.
Najbardziej dostępnymi wersjami Tradosa były: Trados 2007
i Trados 7. Do edycji tłumaczonego tekstu można było używać
programu MS Word, a nawigację
między segmentami realizowało się
za pomocą odpowiedniego panelu
aplikacji Trados, który podczas
instalacji programu był „integrowany” z naszym edytorem tekstu.
Z powyższego panelu można było
ponad to realizować specyficzne
funkcje ułatwiające tłumaczenie.
Choć trzeba powiedzieć, że część
tych funkcji była niedostępna,
a niektóre, jakkolwiek dostępne,
sprawiały użytkownikowi trudność
w korzystaniu. Na przykład okno
zgodności – okno, w którym można
było zobaczyć ułożone w postaci
listy warianty słów, dawało się podczas tłumaczenia wywołać gorącym klawiszem, możliwa była także
nawigacja po liście oferowanych
podpowiedzi, ale wybór elementu
z tej listy, a tym samym proste
wklejenie podpowiedzi do tłumaczonego tekstu, dla użytkownika
czytnika ekranu było niemożliwe ani za pomocą kombinacji klawiszy,
ani też symulowanego przycisku
myszki. Wraz z ukazaniem się Tradosa w wersji 2009 dostępność uległa dalszemu pogorszeniu. Korzystanie z kluczowej dla tłumaczy
funkcji „multiterm”, umożliwiającej
tworzenie par terminologicznych,
czyli czegoś w rodzaju własnego,
dostosowanego do potrzeb tłuma-
29
Bardzo długo nieodzownym elementem miejsca pracy tłumacza była ogromna półka albo wręcz szafa biblioteczna z mnóstwem słowników, biurko zawalone brudnopisami, notatkami, fiszkami i przyborami do pisania
czonego tekstu słownika, stało się
praktycznie niemożliwe.
Z aplikacji zniknęła ponadto
możliwość pisania tłumaczeń
w edytorze MS Word. Użytkownik był zmuszony do korzystania
wyłącznie z interfejsu aplikacji
Trados. Korzystając z dostępnej w czytnikach ekranu funkcji
symulacji myszki, można było
czytać tekst w języku oryginału, ale
okno do wprowadzania tłumaczonego tekstu stało się dla czytników ekranu niewidoczne. Jedyną
dostępną częścią interfejsu aplikacji było okno ustawień pamięci
tłumaczenia (TM). Wraz z wersją
2011 aplikacji Trados sytuacja uległa pewnej poprawie, lecz dalszy
rozwój aplikacji znowu spowodował pogorszenie w dziedzinie
dostępności.
Poszukujemy rozwiązania
Tłumacze z dysfunkcją wzroku,
co rozumie się samo przez się, nie
siedzą z założonymi rękami. Wielokrotnie środowisko to podejmowało
próby dotarcia z informacją o opisa-
nych powyżej problemach do twórców oprogramowania wspomagającego tłumaczenia, a w szczególności
do rozwijającej pakiet Trados firmy
SDL. Początkowo spotkało się
to nawet z pewnym zainteresowaniem. SDL obiecała wziąć pod
uwagę potrzeby naszego środowiska i uwzględnić podczas tworzenia
kolejnej wersji czy też poprawek
do wersji istniejących wymagania
techniczne związane z dostępnością swojego oprogramowania. SDL
Trados współpracowała nawet przez
pewien czas z Freedom Scientific.
Znaleźli się także entuzjaści, którzy
od czasu do czasu z mniejszym lub
większym powodzeniem próbują
tworzyć skrypty ułatwiające użytkownikom Jaws dla Windows pracę
z oprogramowaniem firmy SDL.
Pośród tych prób na szczególną
uwagę zasługuje przeprowadzone
kilka lat temu we Włoszech, z inicjatywy jednej ze studentek instytutu LUSPIO, badanie możliwości
wykonywania tłumaczeń z użyciem
pakietu Trados Studio 2009 i Jaws
w wersji 10. Kierownikiem projektu
był Fiorenza Mileto. Podczas testów
opisano zasadnicze trudności, pojawiające się podczas prób uzyskania
poprawnej współpracy pakietów
Trados i Jaws. Dzięki pomocy niewidomego programisty Giovanniego
Cellucci z Istituto Cavazza w Bolonii udało się rozwiązać problemy
z dostępnością etykiet, a ponadto
znaleziono sposób na przełączanie
kursora między oknami dokumentu źródłowego i docelowego.
Dzięki temu podstawowe funkcje
pakietu Trados stały się dostępne
dla tłumaczy z dysfunkcją wzroku.
Po wprowadzeniu opracowanych
modyfikacji do testowego stanowiska pracy Stefania Caccamo,
studentka sekcji przekładów Instytutu LUSPIO, otrzymała zadanie
przetestowania w praktyce możliwości pracy z pakietem Trados przy
użyciu Jaws dla Windows. Testy
wymagały opanowania podstawowych funkcji pakietu Trados,
co w praktyce oznaczało nauczenie
się na pamięć bardzo wielu skrótów
klawiszowych, ponieważ w wielu
przypadkach przyciski i okna apli-
NR 4 (29) 2015
30
tłumaczenia na serwer. Serwisy
te są zazwyczaj dość dobrze
dostępne dla czytników ekranu.
W każdym razie warto przyjrzeć
się im uważnie, bo istnieje duża
szansa, że wśród tych portali znajdziemy coś, co nam odpowiada.
Dostępne narzędzia CAT
Najbardziej popularna wśród tłumaczy oraz biur tłumaczeniowych aplikacja wspomagająca tłumaczenia to Trados
kacji Trados były niedostępne dla
Jaws. Następnie testerka otrzymała
zadanie wykonania tłumaczenia
pliku HMTL z wykorzystaniem
dostarczonej dla celów tłumaczenia bazy terminologicznej oraz
pamięci tłumaczenia TM. Stefania
zdołała utworzyć nową pamięć
TM oraz importować do swojego
tłumaczenia istniejącą bazę TM,
skonwertować słownik zapisany
w formacie *.xls, utworzyć własną bazę terminologiczną oraz
importować bazę terminologiczną
z SDL Multiterm 2009. Wreszcie
przetłumaczyła dokument testowy,
zachowując jego formatowanie.
Bez wątpienia wyniki powyższe
należałoby uznać za zadowalające,
lecz niestety obecnie projekt nie
jest kontynuowany i od tamtej pory
nikt nie zajmuje się dostępnością
pakietu Trados.
Alternatywne sposoby pracy
W związku z opisywanymi powyżej trudnościami, powstającymi
podczas korzystania z oprogramowania specjalistycznego, wielu
niewidomych i słabowidzących
tłumaczy wybiera obchodzenie
się bez owych narzędzi i szuka
alternatywnych sposobów uzy-
skiwania zleceń na tłumaczenia
oraz wykonanie pracy. Najbardziej
rozpowszechnionym sposobem rozwiązywania problemu jest szukanie
zleceń na wszelkich dostępnych
portalach dla freelancerów. Z reguły
można tam znaleźć tłumaczenia
niewymagające korzystania ze specjalistycznego oprogramowania.
Wielu tłumaczy, zamiast zajmować się tłumaczeniami, przyjmuje
prace innego rodzaju. Wykonują
oni korektę i redakcję tekstów,
transkrypcję materiałów audio,
a niekiedy zajmują się nauczaniem
języków za pośrednictwem komunikatorów internetowych. Pewna
grupa tłumaczy z dysfunkcją wzroku
zajmuje się tłumaczeniami ustnymi.
Wykonują oni swą pracę na konferencjach, w sądach lub jako pracownicy dużych firm.
Ostatnio zyskują na popularności tzw. tłumaczenia serwerowe
lub chmurowe. W takim wypadku
materiał tłumaczony przechowywany jest na serwerze lub w chmurze. Pracę wykonuje się za pomocą
interfejsu webowego, choć czasami
istnieje możliwość pobrania dokumentu do tłumaczenia w formacie
programów MS Word lub Excel,
a następnie zwrócenia gotowego
Choć Trados wydaje się być w swojej dziedzinie niekwestionowanym,
światowym liderem, to istnieją
nieustępujące mu w niczym rozwiązania alternatywne. A oto kilka
przykładów.
Wordfast – aplikacja instalowana jako wtyczka rozszerzająca
funkcje MS Word. Z programem
tym pracuje się podobnie jak
z Tradosem w wersji 2007. Innym
programem tego rodzaju jest
Transit NXT. Bardzo wiele czynności
podczas pracy z tą aplikacją można
wykonać za pomocą skrótów klawiszowych, co samo w sobie czyni
go stosunkowo dobrze dostępnym
dla użytkowników z dysfunkcją
wzroku. Wśród użytkowników dość
częsta jest opinia, że obsługa aplikacji przy użyciu Jaws jest wystarczająca do normalnej pracy.
Za dostępne narzędzie uchodzi także program Déjà Vu.Opinia
ta jednak dotyczy wersji 2.0, a wersja aktualna to 3.0.
Najbardziej popularnym narzędziem wspomagającym tłumaczenie jest wśród użytkowników
z dysfunkcją wzroku produkowany
przez amerykańską firmę Western
Standard pakiet Fluency. Twórcy
tej aplikacji od początku procesu
jej tworzenia brali pod uwagę
specyficzne potrzeby wynikające
z dostępności. Są oni otwarci
na wszelkie uwagi i sugestie użytkowników. Po instalacji program
wymaga kilku prostych kroków
konfiguracyjnych. W ustawieniach
należy włączyć tryb dostępności
i można przystąpić do pracy. Wiele
poleceń aplikacji można wykonać,
korzystając z gorących klawiszy,
co sprawia, że praca z Fluency jest
bardzo wygodna. Ponadto każdy
31
fot. André Costa; Financial Transparency Coalition; Wikipedia; SDL; Laura
nowy użytkownik programu może
uzyskać bezpłatnie godzinną
lekcję korzystania z jego funkcji.
Pracownicy wsparcia technicznego
są przygotowani do współpracy
z użytkownikami czytników ekranu
i uwzględniają w swoich wskazówkach specyficzne potrzeby wynikające z korzystania z technologii
wspierających.
Gdy już przybliżyliśmy Czytelnikom problemy, z którymi musi się
zmierzyć niewidomy lub słabowidzący tłumacz i opowiedzieliśmy
o nowoczesnych narzędziach wspomagających proces tłumaczenia,
Czytelnik, który zastanawia się nad
taką drogą rozwoju zawodowego
z pewnością będzie umiał postawić
dalsze ważne dla niego pytania
i wyciągnąć stosowne wnioski.
Jak długo rozwój oprogramowania komputerowego nie będzie
podlegał zasadom projektowania
uniwersalnego, tak długo osoby
z niepełnosprawnościami będą
musiały zmagać się z trudnościami
wynikającymi z natury ich niepełnosprawności, a znalezienie pracy,
jak i jej wykonywanie będzie powodować różnego rodzaju trudności.
Nie należy oczekiwać cudów i liczyć
na radykalną poprawę sytuacji
w bliskiej przyszłości, ale siedzenie
z założonymi rękami i narzekanie
na niesprawiedliwość świata także
nie jest dobrym pomysłem. Każdy
zawód ma swoje wady i zalety,
każdy wymaga właściwych predyspozycji i umiejętności. W tym
względzie zawód tłumacza jest
podobny do pozostałych. Jeśli
zatem ktoś interesuje się kulturami
innych krajów, lubi uczyć się języków obcych, a przebywanie wśród
ludzi i pomaganie im we wzajemnym zrozumieniu sprawia mu przyjemność, to warto, by przemyślał
zdobycie wykształcenia w zawodzie
tłumacza. Być może jest to jego
powołanie.
Przydatne linki
Wordfast – aplikacja CAT instalowana jako wtyczka rozszerzająca funkcje MS Word
Strona firmy SDL - www.trados.com
Wtyczka WordFast dla MS Word www.wordfast.com
Strona producenta programu Transit
NXT - www.star-group.net
Atril – producent programu Déjà Vu
- www.atril.com
Western Standard – producent
pakietu Fluency - www.westernstandard.com
Na koniec odnośnik do listy
mailingowej dla tłumaczy z dysfunkcją wzroku , której tematem
są zagadnienia związane z tłumaczeniami, nauką języków obcych
i zagadnienia pokrewne: http://
lists.screenreview.org/listinfo.cgi/
theroundtable-screenreview.org
NR 4 (29) 2015
Tomasz Koźmiński
BEACONY,
czyli szczypta optymizmu
O beaconach i możliwościach wiążących się
z ich stosowaniem napisano już sporo. To jedna
z najbardziej popularnych technologii ostatnich
miesięcy. Beacony z powodzeniem sprawdzają
się między innymi w centrach handlowych,
w muzeach czy na stadionach sportowych,
te niepozorne urządzenia potrafią jednak
znacznie więcej.
Z punktu widzenia osób z dysfunkcją wzroku,
beacony to nadzieja na stworzenie systemu pozwalającego w sposób całościowy zaspokoić ich potrzeby
związane z nawigacją, podnosząc tym samym znacząco jakość życia tej grupy społecznej. Zagadnienia
związane z nawigacją znacznie wykraczają poza proste
zadanie polegające na dotarciu z punktu A do punktu
B. Równie istotnym elementem tego procesu jest zdobywanie i przetwarzanie informacji o otoczeniu.
Jak to działa?
Każdego dnia, poruszając się po hipermarketach,
galeriach handlowych czy arenach sportowych,
mijamy beacony.
Beacony to swego rodzaju nadajniki. Funkcję
odbiorników w systemie pełnią smartfony wyposażone
w stosowne aplikacje, których zadaniem jest obsługa
informacji przekazywanych przez beacony. Co ważne,
smartfony mogą wykorzystywać GPS oraz Bluetooth 4.0
do ustalania naszej lokalizacji. Ten pierwszy sprawdza
się w szczególności na otwartej przestrzeni, ale niestety
nie radzi sobie w zamkniętych pomieszczeniach.
O aplikacjach ułatwiających osobom z dysfunkcją wzroku korzystanie z nawigacji GPS pisaliśmy już
wielokrotnie na łamach Tyfloświata. Sprawdzają się
one dobrze w przestrzeni miejskiej i nie tylko, ale gdy
wchodzimy do budynku korzystanie z sygnału GPS,
ze względu na właściwości fizyczne fal używanych
do transmisji sygnału GPS przez satelity, jest praktycznie niemożliwe. Co więcej, w dużych aglomeracjach
miejskich zakłócenia tego sygnału uniemożliwiają niejednokrotnie nawigację także na zewnątrz budynków.
Ale nawigacja to nie tylko proste znalezienie pozycji
na mapie. Osoba niewidoma potrzebuje informacji
o swoim położeniu wewnątrz budynku, o tym dokąd
prowadzą drzwi, obok których się znajduje, gdzie jest
okienko, przy którym można załatwić swoją sprawę
lub jak dojść do windy. Z takimi zadaniami odbiornik
sygnału GPS z pewnością sobie nie poradzi. Rozwiązaniem problemów tzw. mikrolokalizacji czy mikronawigacji są beacony. Te, wykorzystujące Bluetooth Low
33
Energy, mikronadajniki doskonale uzupełniają lukę
w systemie nawigacyjnym.
Wysyłany przez nie sygnał “odczytywany” jest
przez aplikację na smartfonie użytkownika, gdy pojawi
się w zasięgu urządzenia. W ten sposób beacony
ułatwiają podróżnym poruszanie się po lotniskach,
prowadzą osoby niewidome w metrze, urozmaicają
wizyty w muzeach albo informują o specjalnych ofertach w centrach handlowych.
Beacony to coraz częściej spotykany element
nowoczesnej infrastruktury. Dzięki upowszechnianiu
się idei projektowania uniwersalnego twórcy aplikacji,
które wykorzystują beacony, coraz częściej zauważają
potrzeby osób z niepełnosprawnością, co wyraża się
w tworzeniu oferty zaspokajającej potrzeby tej grupy.
Już teraz smartfony pomagają nam na lotniskach,
w metrze, w muzeach itd.
Aby nawigacja wykorzystująca sygnał transmitowany przez beacony była w ogóle możliwa, nadajniki
te muszą być rozlokowane i ustawione w dobrze przemyślany sposób.
Plan sieci beaconów musi uwzględniać czynniki
takie jak: konstrukcja budynku, natężenie ruchu
wewnątrz budynku czy wreszcie wymaganą w danym
miejscu precyzję pomiaru pozycji użytkownika systemu potrzebną do efektywnej nawigacji.
Pomiar położenia użytkownika pełnosprawnego
może być dokonywany z mniejszą częstotliwością, a tym
samym być mniej precyzyjny niż ten, który służy do prowadzenia osoby niewidomej. Użytkownik z dysfunkcją
wzroku, ze względu na specyfikę swoich potrzeb nawigacyjnych, musi czasami korzystać z gęstszej sieci beaconów niż użytkownik pełnosprawny. Częstszy pomiar
wraz z większą liczbą punktów pomiarowych zapewnia
bowiem dokładniejsze pozycjonowanie, a tym samym
umożliwia np. wykonywanie zadań bardzo precyzyjnych
jak odnajdowanie drzwi czy okienek w urzędzie.
Praktyczne implementacje
Dołączenie do tego informacji dotyczącej np. interesującej użytkownika instytucji, sklepu czy urzędu,
wraz z listą możliwych do załatwienia tam spraw, czy
połączenie z usługą polegającą na pobraniu elektronicznego bloczka nie stanowi już problemu.
Więcej niż nawigacja
Oprócz informacji dotyczącej naszego położenia
możemy, za pomocą beaconów, uzyskać precyzyjne
dane dotyczące np. tego, co da się załatwić w danym
miejscu, ale to nie wszystko. W muzeum możemy np.
otrzymać informacje o otaczającej nas ekspozycji.
W galerii handlowej przechodząc obok sklepu dostaniemy coś w rodzaju jego etykiety wraz z materiałem
reklamowym lub informacjami o promocjach. W sklepie
dowiemy się o produktach lub nowościach stosownie
do działu, w którym się znajdujemy. Na lotniskach
beaconów używa się do prowadzenia podróżnych
i zarządzania bramkami. Korzystając ze stosownej
aplikacji, otrzymamy informację, z której bramki należy
skorzystać, by dostać się na pokład interesującego nas
samolotu, a w przypadku większej liczby osób przy
jakiejś bramce pracownicy zarządzający ruchem na lotnisku będą mieć możliwość automatycznego uruchomienia dodatkowej bramki.
Obecnie na całym świecie prowadzi się wiele testów
rozwiązań zaprojektowanych z myślą o użytkownikach
z dysfunkcją wzroku.
Jedno z takich rozwiązań jest testowane w Krakowie.
Firma, dla której pracuję, testowała aplikację wspomagającą nawigację po budynkach. Zadanie okazało
się być bardziej skomplikowane niż wydawało się
to na początku. Okazało się, że stworzenie dobrze działającego systemu do mikronawigacji wymaga bardzo
dużo pracy i wielu prób. Zadaniem, które sobie postawiliśmy jest prowadzenie niewidomego użytkownika
do wyznaczonego celu oraz informowanie go za pośrednictwem smartfona o występującym zagrożeniu. Testowana aplikacja daje możliwość wyboru drogi do miejsca
docelowego w taki sposób, że bieżąca pozycja użytkownika traktowana jest jako miejsce startu.
NR 4 (29) 2015
Beacony coraz częściej wykorzystuje się do zarządzania przemieszczaniem się osób w sytuacjach
krytycznych, w momentach zagrożenia naszego
bezpieczeństwa. Za pośrednictwem beaconów można
w takich sytuacjach przekazać informacje np. o tym,
gdzie znajduje się najbliższe wyjście ewakuacyjne czy
którędy mamy się udać do strefy bezpiecznej.
Systemy wykorzystujące beacony są coraz częściej
łączone z urządzeniami i programami do monitorowania budynków. Pozwala to np. na uzyskiwanie informacji o natężeniu ruchu w galerii lub jakże ważnych dla
właściciela placówki handlowej danych o tym, które
stoisko albo wręcz jaki produkt wzbudził największe
zainteresowanie.
Gama zastosowań beaconów jest tak szeroka,
że można śmiało powiedzieć, iż ogranicza nas chyba
tylko wyobraźnia. Wielu producentów posiada w swojej ofercie różne rodzaje tych urządzeń, sprawdzające
się w rozmaitych warunkach: wodoodporne, pyłoodporne, wstrząsoodporne, monitorujące pracę innych
beaconów, itd.
Na rynku obecne są nadajniki małe – nadające
wyłącznie sygnał, ale także urządzenia bardziej skomplikowane, których zadaniem jest monitorowanie pracy
beacona, stanu jego baterii oraz innych parametrów.
Jedno z przykładowych rozwiązań to beacony
z akcelerometrem.
Urządzenia takie montowane są do rowerów jako
elektroniczna blokada, która w momencie poruszenia naszego roweru prześle nam na telefon stosowną
informację. Beacony montuje się także do samochodów,
gdzie mają podobne zastosowanie. Jednakże beacon
w samochodzie może spełniać jeszcze inne zadania.
Dzięki stosownej aplikacji zainstalowanej w smartfonie pomoże nam odnaleźć samochód zaparkowany np.
na wielopiętrowym parkingu przy galerii handlowej.
Jak z powyższego widać beacony nie muszą być
urządzeniami stacjonarnymi. Używa się ich do nadzorowania różnych obiektów, ale nadzór taki może
obejmować także ludzi. Przykładowe zastosowania
obejmują obszar od telemedycyny, poprzez nadzór
penitencjarny, po monitorowanie aktywności osób
znajdujących się w strefach o podwyższonym zagrożeniu. Takie beacony mają formę opasek na rękę. Są więc
wygodne, a przy tym praktycznie niezniszczalne.
Prowadzono próby zamrożenia, rozbicia czy zalania
beaconu wodą.
W szpitalach beacony mogą pełnić funkcję wirtualnej karty pacjenta. Rozwiązanie takie, obok zapewnienia poufności danych osobowych, jest dla lekarza
wygodne, ponieważ nie musi on nosić ze sobą całej
dokumentacji medycznej, lecz ma do niej dostęp za
pośrednictwem telefonu lub szpitalnego systemu
komputerowego.
Czytelnicy być może powiedzą, że te wszystkie
zaawansowane smartfony mogą stanowić problem
zwłaszcza dla osób starszych, ale i w takiej sytuacji
możemy znaleźć dobre rozwiązanie. Z pomocą przyjdzie nam nadajnik w formie breloka, który będzie
wysyłał unikatowy sygnał. Taki „identyfikator” np.
uruchomi sygnalizację dźwiękową na przejściu dla
pieszych albo poinformuje, że w budynku znajduje się
osoba niepełnosprawna i potrzebuje pomocy. Przykładem takiej implementacji są podjęte niedawno prace
nad stworzeniem białej laski wykorzystującej sygnał
nadawany przez beacony.
Więcej informacji zainteresowani tym tematem
znajdą na stronie projektu Beacons For Good
(www.beaconforgood.org),
Już dziś osoby z dysfunkcją wzroku mogą korzystać
z mikronawigacji, używając np. aplikacji Blindsquare
(www.blindsquare.com), wdrożonej m.in. w kampusach
studenckich i centrach handlowych. W samej aplikacji
jakiś czas temu pojawiła się opcja „Radar beaconów”.
Jest ona wykorzystywana w miejscach, które zostały
przystosowane dla niewidomych i słabowidzących jak
np. galeria w Helsinkach. więcej o tym projekcie można
przeczytać na stronie producenta, gdzie dostępna jest
również multimedialna prezentacja tego rozwiązania.
Inną aplikacją tego rodzaju jest Wayfindr (Wayfindr.
net), która informuje niewidomych o linjach metra
w londyńskim metrze oraz wspomaga nawigację
na stacjach.
Rozwijając projekt Beacons for good poszukujemy
nowych form wsparcia dla osób niepełnosprawnych.
Zapraszamy niewidomych i słabowidzących informatyków do przyjrzenia się tej technologii, a może razem
stworzymy coś dla całej naszej społeczności.
Gorąco zachęcam do odwiedzenia naszej strony,
inspirowania się i zgłaszania projektów, które moglibyśmy wspólnie z partnerami wesprzeć.
fot. www.jnxyztraining.net
34
Damian Przybyła
Rewolucja
brajlowska
Brajlem czyta się wolno. Książki są ciężkie i zajmują dużo
miejsca. Syntezator mowy przeczyta wszystko szybciej, a poza
tym monitory brajlowskie są tak strasznie drogie, że i tak
nikogo na nie nie stać. Zdania powyższe streszczają, jak sądzę
dobrze, poglądy powszechnie uznawane przez większość
wypowiadających się w tej sprawie osób za słuszne. Dlatego
nie będziemy tutaj opinii powyższych obalać.
Nie bez powodu osoby z dysfunkcją wzroku tworzą grupę
pionierów nowych technologii. Ale
czy nowe technologie stanowią dla
brajla alternatywę lub, co gorsza,
stoją do niego w opozycji? Nic bardziej błędnego.
Od czasu wynalezienia pisma
człowiek cywilizowany posługuje się
nim do przetwarzania, przechowywania i rozpowszechniania informacji. Nie ma powodu, by sądzić,
że uszkodzenie wzroku pociąga za
sobą jakąś tajemniczą zmianę preferencji w tym względzie. Dlaczego
zatem w ostatnich latach tak bardzo
spadła wśród osób z dysfunkcją
wzroku liczba czynnych użytkowników brajla? Przyczyn jest wiele,
ale nie są one tematem niniejszego
tekstu. Ograniczymy się do prostego
pytania. Brajl odchodzi, bo nie jest
niewidomym potrzebny, czy też
odchodzi, bo osoby z dysfunkcją
wzroku nie mają realnej możliwości
korzystania z pisma?
Na tak postawione pytanie
badacze w wielu krajach udzielili
jednoznacznej odpowiedzi. Niewidomi odchodzą od brajla, bo technologia pozwalająca na nowoczesne
korzystanie z pisma jest dla nich
z przyczyn ekonomicznych po prostu niedostępna. Konsekwencją
takiej konkluzji są trwające w wielu
miejscach na całym świecie próby
stworzenia taniej technologii, dającej dostęp do informacji w postaci
tyflograficznej.
Ostatnio naszą uwagę zwróciły dwa potencjalnie obiecujące
rozwiązania.
Pierwsze z nich, to opracowywany w Michigan University panel
tyflograficzny.
Drugim jest znajdujący się
w końcowej fazie wdrożenia do produkcji Braille E-book Reader.
Wspaniała obietnica
na przyszłość
Rozwiązanie amerykańskie wygląda
na potencjalnie bardzo obiecujące.
Jak czytamy na stronie projektu,
ze względu na wykorzystywaną
technologię panel może służyć
do pokazywania pisma brajlowskiego, lecz także, dzięki drobnym
bąbelkom rozmieszczonym w panelu
nie jak punkty brajlowskie, lecz
raczej jak piksele w matrycy optycznej, do pokazywania wypukłych
rysunków o gładkich liniach. Opracowywany panel ma wykorzystywać
tzw. technologię mikrofluidową.
Mówiąc prosto, ma on być czymś
w rodzaju porowatej struktury, która
w kontrolowany sposób będzie się
wypełniać gazem lub cieczą. Takie
rozwiązanie ma umożliwiać uzyskiwanie struktur wypukłych o różnej
fakturze. Ponad to, co chyba jeszcze
ciekawsze, panel ma być przezroczysty. Dzięki temu możliwe byłoby
umieszczanie takich paneli na praktycznie dowolnym wyświetlaczu
z ekranem dotykowym, a w konsekwencji udostępnianie dowolnego
wyświetlacza osobom z dysfunkcją
wzroku. Założenia projektu są jak
widać wspaniałe, ale czy twórcom
uda się pokonać stojące przed nimi,
jak twierdzą, niewielkie ograniczenia technologiczne? Czy tworzone
z mikrobąbelków wypukłości będą
NR 4 (29) 2015
36
dobrze czytelne dla użytkowników?
Czy układy logiczne potrzebne
do kontrolowania stanu poszczególnych komórek panelu spełnią
zawarte w koncepcji urządzenia
oczekiwania? Na obecnym etapie prac inżynierowie z Michigan
University mają panel umożliwiający pokazanie jednoznakowego
modułu brajlowskiego. Deklarują,
że panel, który mógłby mieć praktyczną wartość użytkową dla osoby
z dysfunkcją wzroku powinien
zawierać około 10000 punktów.
Faza laboratoryjna projektu zakończy się we wrześniu. Spróbujemy
wtedy dowiedzieć się, jakie ostatecznie wyniki udało się uzyskać.
Brajlowski czytnik
Opracowywany przez Bristol Braille
Technologies Braille E-book Reader
to rozwiązanie, którego autorzy
przyjęli inne założenia projektu.
Celem ich nie jest, jak to ma miejsce
w pierwszym przypadku, stworzenie uniwersalnego panelu tyflograficznego, lecz wyprodukowanie
możliwie najtańszego monitora
brajlowskiego. Jak mówią, celem
jest doprowadzenie do tego, by
nowoczesna technologia brajlowska
nie była elitarna. Aby to osiągnąć
twórcy przyjęli założenie, że o ile
to możliwe, podczas budowy swojego urządzenia, będą korzystać
z elementów powszechnie dostępnych, a oprogramowanie, które
zastosują, będzie w całości open
source. Aby cena urządzenia była
możliwie najniższa, twórcy świado-
mie zdecydowali się na ograniczenia funkcjonalne. Czytnik będzie
obsługiwał wyłącznie brajla sześciopunktowego, nie przewiduje się
montowania w urządzeniu modułów
Wi-Fi czy Bluetooth. Przygotowanie materiałów do czytania będzie
się musiało odbyć na komputerze
użytkownika. I wreszcie – użyta
do realizacji pisma brajlowskiego
technologia nie ma rewelacyjnego
czasu odświeżania (załadowanie
strony tekstu trwa około 8 sekund),
a, co za tym idzie, omawiane tutaj
urządzenie nie będzie zbyt dobrym
terminalem brajlowskim.
Autorzy są oczywiście otwarci
na wszelkie sugestie, a tym samym
dopuszczają wykorzystanie ich
urządzenia w charakterze komputerowego monitora brajlowskiego.
Odbyły się już nawet wstępne
rozmowy z twórcami czytnika
NVDA. Co więcej, ponieważ tak
software, jak i hardware tworzone
są na licencji open source, można
się spodziewać powstania modyfikacji urządzenia. Jak i komu rozwiązanie takie ma się opłacać? Bristol
Braille Technologies działa jako
instytucja non-profit. Jak twierdzą
twórcy czytnika, powodzenie ich
projektu zależy od zainteresowania
samych użytkowników. W grupie
docelowej dla swego produktu
widzą instytucje edukacyjne oraz
aktywnych zawodowo niewidomych. Zakładają, że cena urządzenia ma dla użytkownika końcowego
wynieść około 440 funtów brytyjskich (2500-3000 złotych).
Szanse realizacji
Wielu interesujących się powyższą
problematyką Czytelników zadaje
sobie zapewne pytanie, czy aby
nie poruszamy się w sferze pobożnych życzeń. Zdrowy rozsądek
podpowiada przecież, że produkt
może być tani albo dobry. Naszym
zdaniem należy tym razem mieć
nadzieję na powodzenie projektu,
którego celem jest udostępnienie
informacji w formie dotykowej.
Optymizmem napawa fakt, że przekazywaniem bodźców dotykowych
w formie cyfrowej interesują się nie
tylko niewidomi. Co więcej, stanowią oni być może istotny, ale tylko
niewielki ułamek grupy zainteresowanych. Interfejs dotykowy przyda
się lekarzom, graczom komputerowym czy szeroko rozumianej
branży rozrywkowej, by wymienić
pierwsze z brzegu przychodzące
do głowy hipotetyczne implementacje. Przytoczone powyżej
rozwiązania są tylko przykładami
tego, co robi się, by znaleźć sposób na digitalizację bodźców
dotykowych. Wygląda więc na to,
że w niedalekiej przyszłości czeka
nas rewolucja brajlowska.
fot. Jason Pearce; Bristol Braille Technologies
Opracowywany przez Bristol Braille Technologies Braille E-book Reader
Prace nad stworzeniem omawianego czytnika rozpoczęły się w roku
2012, a obecna wersja jest już
siódmą z kolei. Na stronie twórców
projektu zainteresowani mogą zobaczyć filmową prezentację wersji
wcześniejszej. Ponieważ urządzenie
jest wciąż w fazie prototypowej,
trudno mówić w tej chwili o danych
technicznych w sensie ścisłym.
Na obecnym etapie dysponujemy
jedynie przybliżeniami. Oczekiwane
wymiary czytnika to 33x36x4 cm.
Bateria ma wystarczyć na przeczytanie 200 stron tekstu. Każda strona
to 16 linii po 32 znaki. Obszar pokazywanego tekstu to powierzchnia
porównywalna z kartką w formacie
A4. Pytany o przewidywaną wagę
urządzenia przedstawiciel Bristol
Braille Technologies powiedział:
chcemy, żeby nosiło się wygodnie
w tornistrze.
Paweł Rydygier
Windows 10
– za i przeciw aktualizacji
Wielu użytkowników komputerów ma wątpliwości, kiedy nowy system pojawia się na rynku.
Czy słusznie? Bez wątpienia system Windows 10 wyróżnia się na tle swoich poprzedników:
szczególnie zaś średnio udanych systemów Windows 8 i 8.1. Przekonajmy się zatem, w jakim
stopniu Windows 10 poprawił komfort korzystania z komputerów. Dużym zaskoczeniem jest fakt,
że po raz pierwszy firma Microsoft pozwoliła na darmową aktualizację systemu. Od 29 lipca
bieżącego roku Windows 10 jest dostępny w 190 krajach. Większość użytkowników Systemów
Windows 7, 8 i 8.1, otrzymała już monit z pytaniem o chęć aktualizacji do najnowszych okienek.
Aby zweryfikować, czy warto to robić, omówmy najważniejsze zagadnienia.
Aktualizacja systemu
Wiele osób chętnie skorzystałoby
z darmowej aktualizacji. Różni się
ona w zależności od używanego
wcześniej systemu. Kopia Windows
10 Professional jest dostępna dla
użytkowników posiadających system Windows 7 Ultimate lub Professional oraz Windows 8 i 8.1. Na rok
przed oficjalną premierą Dziesiątki
firma Microsoft przygotowała
program Windows Insider, w którym
uczestniczy obecnie około pięciu
milionów osób odpowiedzialnych za
testowanie najnowszej wersji Windows na własnych komputerach.
Program, mimo upublicznienia oficjalnej wersji Windows 10, jest nadal
kontynuowany i wszyscy chętni
testerzy mogą w dalszym ciągu
sprawdzać działanie nowych funkcji
przed ich oficjalnym wdrożeniem.
Jeśli chodzi o aktualizacje
nowych funkcji, Windows Update
trzyma pieczę nad instalacją. Jako
inteligentne narzędzie nie dopuści do uruchomienia komputera
bez wcześniejszego ostrzeżenia,
ponieważ pamięta, jaka jest
częstotliwość korzystania z komputera. Zaplanowanie instalacji
ręcznej na wybrany termin nie sta-
nowi żadnego problemu. W przypadku nagłej potrzeby przeinstalowania systemu, firma Microsoft
przewidziała odtworzenie kopii
po pobraniu pliku ISO systemu
i możliwość zainstalowania go,
za pomocą tego samego klucza
produktu. Numer seryjny zapisywany jest w takim przypadku
na naszym koncie Microsoft - tym
samym, którym logujemy się np.
do sklepu Windows Store. W przypadku, gdy w naszym komputerze zostanie wymieniony twardy
dysk lub doprowadzimy system
do stanu, w którym bezskuteczny
NR 4 (29) 2015
38
Uczestnictwo w programie Windows Insider Program daje możliwość wzięcia udziału w dalszych testach. Jeżeli
jesteśmy w posiadaniu dwóch komputerów, warto zainteresować się tą możliwością
okaże się proces jego naprawy,
możliwe będzie pobranie standardowego pliku ISO i uzyskanie
klucza produktu w sklepie. Microsoft zapowiada również, iż dla
wygody użytkowników, możliwe
już niedługo będzie autoryzowanie czystej instalacji Windows
10 za pomocą kluczy produktów
Windows 7 i 8.
Oczywiście aktualizacja do Windows 10 nie jest obowiązkowa.
Pamiętać jednak należy, że po 2020
roku firma nie będzie już dostarczać aktualizacji do systemu
Windows 7, a więc stanie się z nim
to, co z systemem Windows XP nie będzie można liczyć na pomoc
techniczną, a nowo wykryte błędy
nie będą naprawiane. Pośpiechu jednak nie ma, od premiery
nowych okienek mamy cały rok
na podjęcie decyzji o przeprowadzeniu, bądź nie, darmowej aktualizacji. Interesującym jest również
fakt, że z możliwości aktualizacji
do Windows 10 mogą skorzystać
nawet ci, którzy posiadają nielegalne wersje Windows 7 lub 8. Nie
oznacza to jednak, że zainstalowana w ten sposób kopia systemu
staje się legalną i nie uchroni
to użytkownika od poniesienia
konsekwencji prawnych w razie
ewentualnej kontroli.
Wymagania sprzętowe
Specyfikacja sprzętowa dla systemu
Windows 10 to procesor o zegarze
minimum 1 GHz, 20 GB miejsca
na dysku, karta graficzna obsługująca przynajmniej sterownik DirectX
10 oraz 2 GB pamięci. „Dziesiątka”
może przypominać ulepszoną wersję systemu Windows 8.1. Niewątpliwym atutem jest powrót menu
Start, zawierającego kafelki z systemu Windows 8. Tak jak w Windows 7, w nowym systemie będzie
możliwość dostępu do elementów
interfejsu za pomocą klawiatury.
Wszystkie programy są uruchamiane w oknach znajdujących się
na pulpicie.
Istotna informacja dla osób
słabowidzących, korzystających
z ekranów dotykowych i tabletów:
gdy Windows 10 wykrywa swoją
obecność na urządzeniu typu
tablet, automatycznie dostosowuje
się do użytkownika, by ułatwić mu
zarządzanie nim. Przyciski na pasku
zadań są większe, co wpływa
na łatwiejsze surfowanie po Internecie. Nowy system jest też
przystosowany do pracy na urządzeniach typu dwa w jednym.
Po odłączeniu klawiatury od urządzenia, system zapyta o chęć
zmiany widoku na odpowiedni dla
tabletu. Windows 10 sprawdzi się
także w smartfonach i tabletach
o małych rozmiarach. Wracając
do Menu Start, jest ono połączeniem menu znanych z Windowsa 7
i 8. Po lewej stronie osoby o niskiej
ostrości wzroku mogą sprawdzić
za pomocą klawiatury listę ostatnio przeglądanych programów.
Pojawiły się też nowe aplikacje
Microsoftu, które z czasem zostaną
39
zastąpione najczęściej używanymi
przez nas programami. Zwykłe
aplikacje Microsoftu i Windows
Store nie są oddzielone. Lista
najczęściej używanych zawiera też
„ostatnio dodane”, czyli programy,
które ostatnio zainstalowaliśmy.
Znajdują się one w różnych kategoriach. W ustawieniach domyślnych
widnieją różnego rodzaju kafelki,
np. „baw się” i „odkrywaj”.
Co nowego w systemie
Windows 10?
Nowy system jest wyposażony
w nowe cechy, umożliwiające szybsze użytkowanie. Wszystkie powiadomienia pojawiają się w jednym
miejscu, a osobom słabowidzącym
może przydać się wirtualny pulpit, który pozwala na grupowanie
okienek, co w znacznym stopniu
pomaga w organizacji miejsca pracy.
Tu uwaga dla użytkowników czytników ekranów. Wirtualne pulpity nie
są pulpitami w typowym znaczeniu
tego słowa, tak więc nie ma możliwości zgromadzenia na każdym
z nich osobnego zestawu ikon.
Pulpity mogą grupować zestawy
otwartych okien. Możemy stworzyć
sobie jeden pulpit do pracy i uruchomić w jego obrębie przeglądarkę
internetową, klienta poczty elektronicznej, komunikator, gdy tymczasem na drugim pulpicie uruchamiamy odtwarzacz muzyki, edytor
tekstu z naszą ulubioną książką
i ostatnio używaną grę.
Cortana, cyfrowa asystentka,
rozpoznaje głos użytkownika
i odpowiada na pytania, korzystając z zasobów wyszukiwarki
Bing. Nowy system jeszcze lepiej
integruje się z czytnikami odcisków
palców czy kamerami, pozwalając
na biometryczną autentykację
użytkownika.
Cortana pozwala na wyszukiwanie zarówno głosowe, jak i poprzez
wpisywanie tekstu. Jeżeli mikrofon
jest podłączony, w menu Start
pojawi się przycisk mikrofonu. Aby
pierwszy raz skorzystać z tej wirtualnej asystentki, należy zalogować
się na swoim koncie Microsoft,
a wszystkie ustawienia zostaną
zapamiętane i zsynchronizowane
z innymi aplikacjami systemu Windows. Tym, którzy czytając niniejszy tekst oglądają jednocześnie
komputer z zainstalowanym systemem Windows 10 radzimy w tym
miejscu, by uzbroili się w odrobinę
cierpliwości. Omawiana tutaj aplikacja ma być dostępna po polsku
dopiero pod koniec roku. Cortana
jest także wyposażona w notatnik
i przypomnienia. Przykładowo,
sekcja „Jedzenie i picie” będzie
odpowiednio prowadzić do ulubionych przepisów, tymczasem sekcja
„O mnie” będzie zawierać informacje odnośnie najczęściej odwiedzanych stron oraz tego, jak powinno
być poprawnie wymawiane imię
użytkownika. Tryb pełnoekranowy
jest oczywiście dostępny. Wystarczy rozwinąć menu, a wówczas
pojawią się dokładne informacje
na temat pozycji w notatniku.
Niestety, Cortana nie zawsze może
odpowiedzieć na pytanie. Wtedy
uruchamia przeglądarkę z wypowiedzianą przez użytkownika frazą.
Wydaje się, że oferowana przez
firmę Apple asystentka głosowa
Siri radzi sobie lepiej z zadaniami,
do których aplikacje te zostały
zaprojektowane.
Jeśli zwykle w naszym systemie
panuje chaos wynikający z uruchomienia wielu aplikacji jednocześnie, od teraz łatwo nad nim
zapanujemy przy pomocy kombinacji Windows + Tab, dzięki której
bezproblemowo można przechodzić
pomiędzy oknami , uruchomionymi
na pasku zadań. Powiadomienia
NR 4 (29) 2015
40
Windows 10, wykrywszy w urządzeniu ekran dotykowy, pyta użytkownika, czy chce przełączyć się w tryb
tabletu
mogą zostać zminimalizowane
albo przywrócone do normalnego widoku. Osoby z dużą wadą
wzroku w łatwy sposób mogą
usunąć powiadomienia z wybranej
grupy. W przeciwieństwie do systemów Windows 7 i 8 nie ma
problemu z pozbyciem się aplikacji
i dodatków. System wyposażony
jest w znany ze wcześniejszych
wersji Windowsów czytnik ekranu,
Narrator. W tym miejscu trzeba
stwierdzić, że wszyscy, którzy
oczekiwali istotnych ulepszeń tego
programu, zawiedli się w swoich
oczekiwaniach.
Dla niektórych użytkowników
wadą może być brak możliwości wyłączenia automatycznych
aktualizacji systemu. Cortana,
jakkolwiek na razie niedostępna
dla polskich użytkowników komputerów z systemem Windows, ma
się wkrótce pojawić w wersji dla
smartphonów z systemem Android.
Instalacja
Na komputerach posiadających
wcześniej system Windows 8,
zostaniemy poproszeni o zalo-
gowanie się do wcześniejszego
konta. W „Ósemce” ustawienia
zostaną zapamiętane przez system i zsynchronizowane z jego
nową wersją. Może zdarzyć się
tak, że konfiguracja audio zostanie przywrócona do ustawień
fabrycznych, na szczęście inne
informacje wprowadzone do komputera zostaną zachowane.
W Internecie można odnaleźć
kilka przykładów instalacji systemu Windows 10 przez niewidomych użytkowników. Jednym
z nich jest recenzja autora Tamas
Geczy na stronie www.coolblindtech.com. Porównajmy zatem
wyniki jego instalacji „dziesiątki”
na trzech różnych komputerach.
Apple zazwyczaj zapewnia
odpowiednie sterowniki, niemniej
jednak według autora pod koniec
instalacji na Macu Mini za pomocą
Bootcamp, pozwalającym na instalację Windowsa na komputerach
Macintosh, wystąpiły problemy.
Po instalacji Bootcamp zniknął
z ustawień, a niektóre ustawienia
sprzętu i dźwięku zostały zresetowane. Miłą niespodzianką była
szybkość, z jaką można było obsługiwać komputer.
Wgranie systemu na zwykły
laptop z 2010 roku zajmuje około
45 minut. Konfiguracja omawianego urządzenia to procesor
Intel Dual-Core, 4 GB pamięci
oraz dysk o pojemności 160 GB.
W tym scenariuszu podczas surfowania po Internecie i pisania
komputer może wolniej działać,
ale generalnie nowy system jest
szybszy niż Windows 8. Niestety
zaszła konieczność pobrania
sterownika Bluetooth ze strony
dostawcy, ponieważ nie pobrał się
on automatycznie.
Kolejnym testowanym przez
autora komputerem jest dotykowy
laptop Yoga z systemem Windows
8.1. Po instalacji Windowsa 10 działał najlepiej ze wszystkich testowanych komputerów. Taki komputer
posiada procesor trzeciej generacji
Intel Core i5, z 8 GB pamięci oraz
dysk twardy SSD. Warto wspomnieć, że po aktualizacji bateria
działa znacznie dłużej niż podczas
korzystania z poprzedniego systemu. Po pierwszym uruchomieniu
41
nowego systemu w Centrum akcji
pojawiło się pytanie, czy autor chce
kontynuować po zmianie trybu
na odpowiedni dla tabletu. Obyło
się bez problemów ze sprzętem.
Podczas instalacji systemu
Windows 10 zostaniesz zapytany,
co chcesz zachować na komputerze. Ukażą się trzy opcje: „nic”,
„pliki osobiste”, „pliki osobiste,
aplikacje i ustawienia”. Wybór
pierwszej opcji nie pozwala jednak
na wybranie dysku lub partycji
do zainstalowania na nich Windowsa. Aby mieć taką możliwość,
potrzebny będzie aktualny plik ISO,
z którego należy wypalić płytę,
a następnie uruchomić plik setup.
exe, znajdujący się w folderze
źródłowym.
W przypadku migracji z Windows 8 lub 8.1 istotną informacją
jest fakt, że osoba niewidoma,
która nie ma dużej wiedzy komputerowej bez najmniejszych problemów poradzi sobie z aktualizacją
systemu Windows. Jedyna niedogodność podczas procesu aktualizacji wynika z konieczności oczekiwania na powtórne uruchomienie
komputera, a następnie potrzeby
ręcznego uruchomienia Narratora
na ekranie logowania. Do urucho-
mienia Narratora używamy działającego także na ekranie logowania
skrótu klawiszowego „Windows-Enter”. Ponieważ na pewnym
etapie podczas instalacji czytnik
ekranu nie informuje nas o postępie procesu, więc wszyscy, którzy
chcą samodzielnie tego spróbować
powinni uzbroić się w cierpliwość.
Zdecydowanie inaczej rzecz ma się
w przypadku przesiadki z Windows
10 z Windowsa 7. Za tę operację nie
powinien zabierać się nikt, kto nie
posiada wiedzy z zakresu radzenia
sobie w komputerowych sytuacjach awaryjnych. Po ponownym
uruchomieniu komputera zostajemy absolutnie z niczym. Nie jest
możliwe uruchomienie Narratora,
jedyne, co możemy robić, to czekać
na moment, w którym dysk twardy
przestanie pracować, a wtedy próbujemy użyć klawisza Enter, Tab,
Enter, Tab, Enter i tak do skutku,
w końcu powinno się udać.
Technologie asystujące
Podczas pobierania nowej wersji
systemu Windows użytkownicy
JAWS dowiedzą się, że ich czytnik
wymaga odinstalowania na czas
procesu aktualizacji. Dobrą wiadomością jest to, że jeśli pojawi się
powiadomienie, aby odinstalować
program powodujący problemy
ze zgodnością, to można to zrobić
bez wychodzenia z konfiguracji
systemu Windows. Anglojęzyczną
wersję JAWS 16 po procesie aktualizacji można zainstalować ponownie, natomiast takich zabiegów
nie będzie wymagała najnowsza,
obecnie jeszcze testowa, siedemnasta wersja tego czytnika
ekranu. W przypadku NVDA oraz
Window-Eyes nie zasygnalizowano problemów związanych
ze zgodnością, ponieważ czytniki
te nie zmieniają znacząco systemu. Osobom chcącym spróbować Windows 10 zalecamy zatem
użycie jednego z tych czytników.
Uwaga! Dla poprawnego działania
mechanizmów dostępnościowych
system po instalacji wymaga, by
w ustawieniach ułatwień dostępu
zaznaczyć czytnik ekranu, z jakiego
będziemy korzystać. Inne programy, które mogą powodować
problemy, to programy antywirusowe lub narzędzia anty-spyware,
mogące również uniemożliwić
pomyślną instalację. Wprawdzie,
jak już wspominaliśmy, Narrator nie
jest dobrym czytnikiem ekranu dla
Windows, trzeba jednak przyznać,
NR 4 (29) 2015
42
że Microsoft pokazał, iż zagadnienia dostępności były brane pod
uwagę podczas tworzenia nowego
systemu. Pierwsze uruchomienie
nowej przeglądarki MS Edge spowoduje wyświetlenie informacji,
że nie współpracuje ona dobrze
z czytnikami ekranu oraz instrukcję
dotyczącą dostępnego rozwiązania
tego problemu. Informacja zostanie
wyświetlona w oknie dobrze obsługiwanym przez wszystkie czytniki
ekranu dla systemu Windows.
Tu ciekawostka: obecnie jedynym,
wspierającym bodaj na poziomie
podstawowym obsługę Edge, czytnikiem ekranu jest NVDA.
Pragniemy w tym miejscu uspokoić użytkowników przywiązanych
do swoich narzędzi wspierających.
Nawet jeśli w opisie ich aplikacji nie ma informacji o obsłudze
systemu Windows 10, to istnieje
spora szansa, że nadal będzie
ona pomyślnie działać. W skrócie,
nowe elementy w systemie w dużej
mierze bazują na standardowych
kontrolkach, które można było
znaleźć i w poprzednich wersjach
Windows. Część mechanizmów
wykorzystywanych w systemie
bazuje na standardach z wcześniejszych wersji systemu, więc
czytniki ekranu są w stanie sobie
z nimi poradzić. Z pierwszych
wrażeń użytkowników można
wnioskować, że w porównaniu
do wcześniejszych wersji systemu, czytniki ekranu nieco gorzej
obsługują niektóre jego obszary.
Opisywany problem, obok kontrolek systemowych, dotyczy także
niektórych aplikacji. Przykładem
może być zbyt długie wczytywanie
się plików lub zbyt długo trwające
wyszukiwanie plików za pomocą
eksploratora Windows czy też
zbyt długie ładowanie wiadomości
w programie MS Outlook. Obecnie
Microsoft pracuje nad aktualizacjami mającymi na celu usunięcie
tych problemów.
Podsumowanie
Użytkownicy Window-Eyes od wersji 9.2 mogą bez ryzyka utraty
komfortu pracy zaktualizować
swój system do najnowszej wersji.
Problemy, które mogą napotkać,
wynikają stąd, że niektóre obszary
systemu obsługiwane są wyłącznie
za pomocą przeglądarki MS Edge.
Chociaż większość funkcji NVDA
sprawdza się w systemie Windows
10 i przypomina działanie tego
programu w środowiskach Win-
dows 7 i 8.1, NV Access zaleca, by
większość użytkowników opóźniła
aktualizację lub zakup komputera
z systemem Windows 10 do odwołania. Zaawansowani użytkownicy,
którzy chcą przetestować NVDA
z Windows 10 powinni rozważyć
zainstalowanie go na komputerze innym niż ten, z którego
na co dzień korzystają. Jakkolwiek
z naszych testów redakcyjnych
wynika, że powyższe zalecenie jest
przejawem nadmiernej ostrożności,
w przypadku korzystania z NVDA
należy, mimo bardzo zaawansowanych prac nad wsparciem dla
Windows 10, liczyć się z pewnymi
niedogodnościami.
Chcąc zaktualizować Windows
do najnowszej wersji, należy
starannie rozważyć poniższe
informacje: użytkownicy NVDA
powinni zawsze używać najnowszej
wersji, obecnie NVDA 2015.3 i, o ile
to możliwe, korzystać z rozwojowych wersji czytnika.
Użytkownicy Jaws powinni
poczekać na siedemnastą wersję swojego czytnika, która ma
zapewniać kompletną obsługę
Windows 10.
Osoby niedowidzące mogą
użyć narzędzia o nazwie Magnifier,
43
które pozwala na powiększenie
obrazków i napisów. Za pomocą
przycisku Windows i znaku „+”
otworzymy program, a kombinacja Windows + Esc zamyka
go. W banalnie prosty sposób
możemy zmienić rodzaj powiększenia, wystarczy zastosować
przyciski plus i minus, w zależności
od potrzeby. Wchodząc w ustawienia, możemy także kontrolować
kolor, przybliżenie i ostrość.
22 lipca 2015 roku firma
Dolphin wydała program SuperNova 15, zapewniający czytanie
ekranu, powiększenie i wsparcie
dla użytkowników korzystających
z alfabetu Braille’a. W zależności
od stopnia utraty wzroku, firma
oferuje wersje: Magnifier, Reader
Magnifier, Access Suite oraz ScreenReader. Firma Dolphin zapewnia
na swojej stronie o kompatybilności tego programu z systemem
Windows 10 i deklaruje, że dla
chętnych otwarte są testy wersji
beta oprogramowania.
Problemy z nową
przeglądarką Microsoft Edge
System Windows 10 wprowadza
nową przeglądarkę internetową
i silnik o nazwie Microsoft Edge.
Częściowe eksperymentalne wsparcie jest dostępne w NVDA 2015.3,
ale istnieją poważne problemy,
na przykład w zakresie wyboru
miejsca zapisu pobieranych plików.
Ponadto, nie jest możliwe zapisywanie plików audio na dysku, lecz
są one odtwarzane bezpośrednio
w przeglądarce. Dlatego też przeglądarka Edge nie jest ostatecznie
przygotowana do codziennego
przeglądania stron internetowych.
Te utrudnienia powinny zostać usunięte w przyszłych aktualizacjach
systemu Windows.
W niektórych przypadkach,
Microsoft Edge może być ustawiony jako domyślna przeglądarka
internetowa. Ze względu na trudności w trakcie korzystania z niej,
użytkownicy powinni wybrać
alternatywną domyślną przeglą-
darkę internetową taką jak Mozilla
Firefox lub Microsoft Internet
Explorer.
W niektórych przypadkach,
Microsoft Edge może być ustawiony jako domyślny czytnik PDF.
Microsoft zaleca użytkownikom
czytników ekranu korzystanie
z Adobe Readera lub innych aplikacji zgodnych z czytnikami ekranu.
Oprócz przeglądarki Microsoft Edge, jej silnik używany jest
do obsługi innych funkcji systemowych, na przykład aplikacji Windows Store. Z powodu niedopracowania Microsoft Edge, użytkownicy
powinni być przygotowani na niemiłe niespodzianki podczas korzystania z tych funkcji i aplikacji.
Aplikacja Mail instalowana
z systemem Windows 10 nie jest
obecnie obsługiwana przez czytniki ekranu. Użytkownicy powinni
zatem korzystać z innej aplikacji
do obsługi poczty.
Centrum akcji
W systemie Windows 7 i 8 Microsoft
użył Centrum akcji, gdzie umieszczono niektóre narzędzia do optymalizowania wydajności oraz narzę-
dzi systemowych, które wskazują
akcje potrzebne do podjęcia w celu
ochrony komputera. Jeśli definicje
wirusów są nieaktualne, wiadomość
pojawi się w centrum działania,
które zawsze będzie widoczne
na pasku zadań.
Termin „Centrum akcji” po raz
kolejny zmienia się w „Centrum
działania systemu Windows 10”.
Teraz odnosi się do zbiorowej sieci
interaktywnych powiadomień,
które aplikacje mogą tam umieszczać, aby ułatwić użytkownikowi
podjęcie adekwatnych działań.
Zaprezentowane po raz pierwszy
w systemie Windows 8 tak zwane
„powiadomienia-tosty” będą
dostępne w „dziesiątce”. Dla osób
słabowidzących dużym udogodnieniem jest możliwość „krążenia”
po aktywnych powiadomieniach za
pomocą przycisków Windows+V.
Problem znikających powiadomień
został rozwiązany, ponieważ „odlatują” teraz na dół ekranu i będą
się tam znajdować, dopóki ich nie
odrzucisz.
Podsumowanie
Warto śledzić dalsze poczynania firmy Microsoft, ponieważ
Użytkownicy Jaws powinni poczekać na siedemnastą wersję swojego
czytnika, która ma zapewniać kompletną obsługę Windows 10
NR 4 (29) 2015
44
22 lipca 2015 roku firma Dolphin wydała program SuperNova 15, zapewniający czytanie ekranu, powiększenie i wsparcie dla użytkowników korzystających z alfabetu Braille’a
i większą kontrolę nad powiadomieniami dla osób niedowidzących. Aktualizacja dla użytkowników oryginalnego systemu
Windows jest możliwa do wykonania przez osoby niewidome.
Doświadczonym użytkownikom
Microsoft oferuje możliwość przystąpienia do programu Windows
Insider Program. Uczestnictwo
w tym programie daje możliwość wzięcia udziału w dalszych
testach. Jeżeli jesteśmy w posiadaniu dwóch komputerów, warto
zainteresować się tą możliwością.
Przydatne skróty
klawiszowe
Okno Windows ze strzałką w górę
i w dół: przesuwa okna na górę lub
dół połowy ekranu
Okno Windows ze strzałką
w lewo lub w prawo: przesuwa
okna w tych kierunkach
Te komendy mogą być mieszane. Na przykład naciśnięcie
przycisku z oknem Windows
w kombinacji ze strzałką w dół,
a następnie okno Windows
ze strzałką w prawo umieści aplikację w prawym dolnym rogu ekranu.
Windows, Control, D: tworzy
nowy wirtualny pulpit, jeśli użytkownik nie chce otworzyć widoku
zadań
Windows +Control+ F4: zamyka
aktualny wirtualny pulpit, przenosi
wszystkie okna do poprzedniego
pulpitu
Windows, Control, lewa i prawa
strzałka: przejście do kolejnych
wirtualnych pulpitów
Windows +C: wyszukiwanie
głosowe Cortana
Windows +S: otwiera interfejs
wyszukiwania Cortana
Windows +I: otwiera ustawienia
Windows +A: otwiera centrum
akcji
Windows +L: blokuje ekran
Windows +H: aktywuje przycisk
udostępniania, jeśli użytkownik
znajduje się w aplikacji Windows
Store
Windows +X: otwiera menu dla
zaawansowanych użytkowników
fot. Microsoft; Freedom Scientifics; Dolphin
system Windows 10 zapowiada się
lepiej niż jego poprzednicy. Dużą
zaletą jest możliwość wgrania
„dziesiątki” ponownie, za pomocą
tego samego klucza i przede
wszystkim kompatybilność z technologiami wspierającymi. Nie
należy zrażać się aktualizacjami
funkcji, ponieważ są one przeprowadzane w sposób nieszkodliwy
dla osób niewidomych. Aplikacje
są bardziej usystematyzowane,
a centrum akcji, z nową ikoną
obok zegara na pasku zadań,
pozwala na jeszcze szybszy dostęp
Mateusz Duc
Dostępność
Windows 10 Mobile
Niewidomi użytkownicy systemu MS Windows Mobile mogli
korzystać ze smartfonów czy palmtopów dzięki czytnikowi
ekranu Mobile Speak firmy Code Factory. W momencie jego
uśmiercenia i zastąpienia wersją nazwaną Windows Phone
osoby z dysfunkcją wzroku de facto utraciły możliwość
korzystania z mobilnych produktów Microsoft’u.
Jednakże wraz z pojawieniem
się wyposażonego w czytnik
ekranu systemu Windows 10
Mobile, sytuacja uległa korzystnej
zmianie. Mobilny system od Microsoftu wyposażono w znany już
z desktopowej wersji Windowsa
czytnik Narrator, lecz w wersji
mobilnej możliwości tego narzędzia są istotnie większe. Mobilny
Narrator już dziś wiele potrafi,
choć trzeba jeszcze wiele pracy
i czasu, aby ta platforma stała się
godziwą alternatywą dla systemu
iOS czy Android.
Kilka słów o systemie
Windows 10 Mobile to jeden ekran
główny, na którym znajdują się kwadratowe lub prostokątne kafelki.
Ponadto użytkownik ma dostęp
do listy wszystkich zainstalowanych na urządzeniu programów.
Po kliknięciu na liście z programami
uruchamiana jest wybrana aplikacja. Uruchomienie aplikacji można
także zrealizować poprzez naciśnięcie kafelka przypiętego do ekranu
startowego. Każdy kafelek można
dowolnie modyfikować, np. przypinać do ekranu startowego,
odpinać, zmieniać jego rozmiar
itp. Po za tymi dwoma standardowymi elementami systemu, mamy
jeszcze na samym dole ekranu trzy
przyciski systemowe. Są to niestety
przyciski wirtualne, co jest o tyle
istotne, że zabierają kawałek ekranu
na dole. Przyciski te to:
• „Wstecz” - pozwala on na cofnięcie się o poszczególny
element, na ekranie startowym
powraca do ostatnio otwartej
aplikacji oraz służy do otwierania zasobnika z ostatnio otwartymi aplikacjami,
• „Klawisz start” - po jego naciśnięciu powracamy do ekranu
startowego; przycisk ten służy
także do wywoływania asystenta głosowego Cortana,
•„Szukaj”.
Blokada ekranowa jest to prosta
nakładka ściągana jednym ruchem
palca, znajdują się na niej różne
informacje zależne od użytkownika, np. zegar, informacje o zapla-
NR 4 (29) 2015
46
Lumia 435 posłużyła autorowi do testów systemu, choć to niezbyt
zaawansowany technicznie smartfon, pod względem wydajności dobrze
współpracowała z Windows 10 Mobile
nowanych zadaniach, wpisach
z kalendarza itp. Ekran ten jest
w pełni konfigurowalny. Ostatnim
ważnym elementem systemu jest
górna belka wyciągana w dół.
Zawiera ona, podobnie jak znane
z innych rozwiązań panele powiadomień, skróty do najważniejszych
funkcji, np. Wi-Fi, Bluetooth, ustawienie blokady obrotu ekranu oraz
wszelkie powiadomienia.
Narrator
Czytnik ekranowy w tym systemie
pozwala na wiele osobą niewidomym i słabowidzącym, lecz
jak na razie niestety nie jesteśmy
w stanie samodzielnie go włączyć.
Narrator obsługuje konfigurację
telefonu - możemy się zalogować
na konto Microsoft lub je utworzyć,
dokonać konfiguracji kont mailowych oraz innych komunikatorów,
dokonać synchronizacji kontaktów
z PC lub jakiejś chmury itp.
Nawigacja po systemie
Część gestów wykorzystywanych
do obsługi Narratora jest już znana
użytkownikom Androida czy iOS’a,
gdyż od elementu do elementu
przemieszczamy się gestami lewo-
-prawo, górną belkę wyciągamy
dwoma palcami, w ten sam sposób
dokonuje się przewijania po listach
czy pomiędzy ekranem startowym
a listą aplikacji.
W systemie tym możemy
wyróżnić akcje podstawowe, które,
używając Narratora, wywołujemy
dwukrotnym stuknięciem w ekran
oraz akcje pomocnicze, wywoływane poprzez trzykrotne stuknięcie
w ekran. Akcje pomocnicze wykorzystujemy np. gdy chcemy dokonywać modyfikacji na ekranie startowym, przy przewijaniu suwakami
czy do zmiany elementów na belce
powiadomień.
W Narratorze pojawiły się również tryby nawigacji, np. nawigacja
po znakach, słowach, akapitach,
nagłówkach hiperłączach, elementach, punktach orientacyjnych
i kontenerach itp. W systemie iOS
zmiany tych trybów dokonujemy
poprzez używanie tzw. pokrętła
Voice Over, w Androidzie przy
użyciu menu lokalnego kontekstu
wywoływanego gestem wykonywanym w dwóch płaszczyznach
(moim zdaniem jest to średnio
wygodne), natomiast w Windows
10 Mobile poprzez przesunięcie/potarcie palcem po ekranie
góra-dół. Jest to dosyć szybkie
i wygodne, często zdarza mi się
korzystać z tego rozwiązania podczas przeglądania Internetu.
Kolejną rzeczą, o której warto
powiedzieć, jest ciekawy sposób
obsługi punktu uwagi, gdy korzystamy z podobnego do znanego
użytkownikom systemu Android
trybu dotykowej eksploracji
ekranu. Nie jest to tak niekomfortowe, jak w systemie od Google’a,
ponieważ w trybie eksploracji
dotykiem punkt uwagi zazwyczaj
podąża za gestami użytkownika.
W systemie Microsoftu wszystko
się opiera na kafelkach, więc znalezienie czegoś metodą eksploracji
nie sprawia żadnego problemu.
Teraz pochylę się chwile nad
obsługą suwaków. Jeśli natrafimy
gdziekolwiek na suwak, wchodzimy na niego kursorem Narratora
i po dwukrotnym stuknięciu zwięk-
47
szamy wartość suwaka, a po trzykrotnym stuknięciu zmniejszamy
jego wartość.
Konfiguracja parametrów
Narratora
Narrator nie daje użytkownikom
wielu możliwości konfiguracji.
Dostępne ustawienia to: szybkość
mowy, głos, ustawienie szybkiego
włączania narratora już po wstępnej
konfiguracji oraz typ podpowiedzi
dla kontrolek.
Syntezator
Narratora w mobilnej wersji systemu MS Windows 10 wyposażono
w ten sam żeński głos polski oraz
nowy męski głos (również w języku
polskim), lecz ich jakość pozostawia
bardzo dużo do życzenia. Niewiele
lepiej jest w przypadku syntezy
w języku angielskim. Mówiąc
krótko, zastosowany syntezator
wymaga bardzo dużej modyfikacji. W przypadku polskich głosów
występuje specyficzny problem
– jeżeli próbujemy przeczytać
coś po angielsku, polski syntezator
czyta to po francusku.
fot. Microsoft
Obsługa aplikacji
Co do obsługi aplikacji systemowych, jest jeszcze sporo do zrobienia, lecz użytkownik podstawowy,
który potrzebuje zadzwonić, napisać
SMS-a, sprawdzić coś w Internecie, odebrać maila, czy posłuchać
sobie muzyki, zadania powyższe
jest w stanie wykonać. Zadania
te, jakkolwiek wykonalne, nie dają
użytkownikowi poczucia komfortu
pracy, a ich wykonywanie wiąże się
z występowaniem tu i tam różnorakich ograniczeń. Co do aplikacji
Skype jest ona jeszcze nie w pełni
dostępna. Aplikacje takie jak alarmy
i zegar, kalendarz, kalkulator czy
eksplorator plików nie budzą
zastrzeżeń co do ich dostępności,
choć i tu mamy do czynienia z pewnymi utrudniającymi użytkownikowi życie błędami. Aby dostać się
do ostatnio otwieranych aplikacji,
należy trzykrotnie stuknąć przycisk
wstecz. Spowoduje to otwarcie okna
dialogowego wizualnie przypominającego to z systemu iOS. Przy każdej
aplikacji mamy przycisk zamykania.
Sygnał sieci komórkowej, Wi-Fi,
stan baterii czy Bluetooth jesteśmy
w stanie w łatwy sposób sprawdzić.
Można to zrobić poprzez dotknięcie
górnej krawędzi ekranu, co spowoduje odczytanie godziny. Aby
usłyszeć pozostałe informacje paska
statusu, należy użyć gestu przesunięcia w prawo. Można to również
osiągnąć poprzez dotknięcie miejsca
z przyciskami systemowymi. Tutaj
przesunięcie w prawo działa jak
na pasku omówionym powyżej.
Pozytywnie zaskoczył mnie pakiet
biurowy Office, ponieważ MS Word
jest bardziej niż dobrze dostępny,
a Excel czy PowerPoint działają
całkiem poprawnie. Pozytywnie również zaskakuje aplikacja
aparatu oraz Mapy. Te ostatnie
są dostępne w 100%, w Mapach
jesteśmy w stanie sprawdzić swoje
położenie i wytyczyć trasę dojazdu/
dojścia w trybie pieszym. Natomiast
w aparacie do wszystkich funkcji
dojdziemy, poruszając się gestami
lewo-prawo. Na uwagę zasługuje
również aplikacja Microsoft Edge,
czyli nowa przeglądarka internetowa. Pozwala ona na obsługę
gestami przycisków: „do przodu”,
„wstecz”, „odśwież”, paska adresu
itp., a gdy zaczniemy korzystać
z trybów nawigacji, okaże się,
że przeglądanie Internetu jest dosyć
wygodne. Po sprawdzeniu wszystkich aplikacji zainstalowanych
fabrycznie stwierdzam, że jakkolwiek nie ma problemu z dostępnością, obsługa punktu uwagi w wielu
miejscach budzi sporo zastrzeżeń.
Stabilność i działanie
systemu
System Windows 10 Mobile jest
dosyć lekki i bardzo stabilny. Bez
problemu płynnie i w miarę szybko
działa nawet na słabszych urządzeniach. Ja miałem okazje go
testować na Lumii 435 wyposażonej
w dwurdzeniowy procesor 1.2 GHz
z 1GB RAM-u oraz 8 GB pamięci
wbudowanej. Urządzenie pracuje
wystarczająco płynnie i szybko
(nawet z Narratorem). Występują
wprawdzie drobne spowolnienia,
lecz trzeba przyznać, że nie są one
uciążliwe, a biorąc pod uwagę,
że testy dostępności przeprowadzano na urządzeniu o stosunkowo
słabych parametrach, trzeba stwierdzić, iż praca z tym systemem jest
całkiem przyjemna.
Błędy do poprawy
Poprawy wymaga przede wszystkim obsługa punktu uwagi (chodzi
tu o rozwiązanie problemu rozbieżności między widzianym na ekranie
obiektem, a tym, co dostępne dla
użytkownika Narratora). Ponadto
występują czasami problemy
z interpretacją stuknięć na przyciski
systemowe. Te i wiele innych drobnych błędów zgłosiłem do Microsoftu. Mam nadzieje, że zostaną
szybko poprawione.
Podsumowując
Rozwiązanie mobilne od Microsoftu w obecnej, niedojrzałej jeszcze
postaci, nadaje się już do codziennego użytku dla osób z dysfunkcją
wzroku, o ile nie mają one zbyt
wygórowanych oczekiwań. Fakt
pojawienia się tego rozwiązania,
ze względu na pozycję Microsoftu na rynku IT, należy uważać za
istotny przełom, a biorąc pod uwagę
deklarację firmy z Redmont, że projektowanie uniwersalne będzie
dla niej w roku 2016 priorytetem
rozwojowym, należy spodziewać
się interesujących i dobrych dla
naszego środowiska wiadomości.
NR 4 (29) 2015
Zobacz nas
w Internecie
www.tyfloswiat.pl
W portalu:
• informacje o producentach i dystrybutorach,
• testy i opinie o produktach,
• informacje prawne,
• baza szkoleń dostosowanych do potrzeb osób z dysfunkcją wzroku,
• wydarzenia, konferencje, imprezy
... i wiele wiele innych informacji!
Projekt współfinansowany ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.

Podobne dokumenty