Pobierz PDF - Tygodnik Ilustrowany
Transkrypt
Pobierz PDF - Tygodnik Ilustrowany
bezpłatny tygodnik www.tygodnikilustrowany.pl www.facebook.com/tygodnikilustrowanypl TYGODNIK ILUSTROWANY NR 25/2015. 7 LIPCA 2015 R. NAKŁAD: 10.000 EGZ. REDAKTOR PROWADZĄCY: MAREK SZYPERSKI. TEMAT NUMERU: JAK ZAPLANOWAĆ WAKACJE Z BIUREM PODRÓŻY? We Love Cars - Ciechanów 2015 Znajdź nas na www.facebook.com/tygodnikilustrowanypl Jest nas już ponad 1.300 Dziękujemy! W rocznicę śmierci „Puszczyka” Bił się z Niemcami, Sowietami i wysługującymi się im funkcjonariuszami UB, KBW, MO. Zginął 62. lata temu w powiecie mławskim. Padł w nierównym boju, bo przeciwko jego ośmioosobowemu oddziałowi komuniści rzucili 1,3 tys. ubeków, milicjantów i żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. str. 5 Suchy weekend Nawet 25 tys. mieszkańców Ciechanowa i okolic miało w miniony weekend problemy z dostępem do wody pitnej. Susza sprawiła, że zapotrzebowanie na wodę z ciechanowskiej stacji sięgało 600 m sześc. na godz, podczas gdy możliwości stacji to 400 m sześc. Do tego doszła awaria jednego z 10 filtrów. W sieci spadło ciśnienie. Pojawiły się apele o oszczędzanie wody i nie podlewanie trawników, ogródków, itp. Tam gdzie wody nie było – pojawił się beczkowóz. W Zakładzie Wodociągów i Kanalizacji zapewniają, że po zakończeniu modernizacji stacji uzdatniania wody przy ul. Gostkowskiej – jej zdolność produkcyjna wyniesie 650 m sześc. na godzinę. ZWiK planuje też budowę nowych ujęć. • Nowy dyrektor o ciechanowskim szpitalu Czy ta sytuacja jest aż tak zła, że szpital może przestać przyjmować pacjentów? Nie, aż tak złej sytuacji nie ma i ja nie chcę takiego zagrożenia swoimi informacjami wprowadzać. Sytuacja jest trudna ze względu na takie bieżące zarządzanie – szczególnie w kontaktach z dostawcami i bieżącym regulowaniem płatności. str. 5 reklama • Prawie pół tysiąca aut różnych marek z całej Polski można było podziwiać w niedzielę 5 lipca podczas drugiej edycji We Love Cars - Ciechanów 2015. • str. 16 • RELACJA Z IMPREZY NA BRJTV.PL Msz • więcej - str. 7 526. nr Tygodnika • str. 7-10 2 | TEMAT NUMERU 7 lipca 2015 | www.tygodnikilustrowany.pl | TYGODNIK ILUSTROWANY JAK ZAPLANOWAĆ WAKACJE Z BIUREM PODRÓŻY? Za nami pierwsze dni wakacji. Wiele osób już dawno zaplanowało letni wypoczynek i wykupiło wycieczki w biurach podróży. Tym, którzy tego jeszcze nie zrobili, a mają takie plany podpowiadamy o czym warto pamiętać decydując się na wyjazd organizowany przez biuro podróży. Sprawdzenie legalności działania biura, jego zabezpieczenia finansowego oraz informacja o tym, gdzie i jak składać reklamacje – to podstawy bezpiecznego wyjazdu. Warto także zwrócić uwagę na inne ważne kwestie. WYBIERAMY BIURO PODRÓŻY Zanim zdecydujemy się na określone biuro podróży powinniśmy sprawdzić, czy działa ono legalnie. Jeśli tak jest, będzie ono wpisane do Rejestru Organizatorów Turystyki i Pośredników Turystycznych. Można go znaleźć na stronie http://turystyka.gov.pl. Aby firma uzyskała wpis do rejestru, musi przede wszystkim zapewnić klientom – na wypadek niewypłacalności – pokrycie kosztów powrotu z imprezy turystycznej, a także zwrot wpłat w przypadku jej niezrealizowania lub przerwania. Zabezpieczenie finansowe może mieć formę umowy gwarancji bankowej albo ubezpieczeniowej, umowy ubezpieczenia na rzecz klientów lub w przypadku imprez krajowych – wpłat na rachunek powierniczy. To właśnie z tego zabezpieczenia pokrywane są koszty powrotu turystów do kraju, a także zwracane są pieniądze za skróconą lub odwołaną wycieczkę. Sprawdzając biuro podróży w rejestrze, warto zwrócić uwagę na zakres terytorialny prowadzonej działalności, czyli kraje, do których biuro może organizować wyjazdy, rodzaj transportu (czy wykorzystywane są loty rejsowe lub czarterowe), a także ter- Z POMOCĄ TURYSTOM Fot. Marek Szyperski Obecnie na Mazowszu do rejestru organizatorów turystyki i pośredników turystycznych wpisanych jest 772 przedsiębiorców, w tym 87 organizatorów turystyki, 2 pośredników turystycznych i 683 przedsiębiorców wykonujących zadania zarówno organizatora turystyki, jak i pośrednika turystycznego. widłowości oraz określenie żądania, w innym przypadku zostanie potraktowana jako zawiadomienie. Biuro musi rozpatrzyć reklamację w ciągu 30 dni od jej złożenia, a jeśli reklamacja została złożona w trakcie wyjazdu, termin ten liczony jest od dnia zakończenia wyjazdu. Jeśli nie uda nam się porozumieć z biurem podróży, swoich praw możemy dochodzić w sądzie. A może lepiej i bezpieczniej wypocząć jednak w kraju? Na północnym Mazowszu mamy wiele propozycji atrakcyjnego spędzania urlopu nawet helleńską kulturę można podziwiać bez konieczności wyjazdu do Grecji - tak jak było to np. na ostatniej „Kupalnocce” miny i wysokość przyjmowanych od klientów przedpłat. Od tych czynników zależy wysokość zabezpieczenia finansowego. Od wysokości zabezpieczenia uzależnione są również terminy oraz kwoty przedpłat pobieranych od klientów. Są one określone w umowie. W tym przypadku warto się ich trzymać i nie wpłacać więcej niż przewiduje umowa. Jeśli zapłacimy więcej, w przypadku problemów biura możemy nie otrzymać pełnego zwrotu poniesionych kosztów. Jeśli zapłacimy za całą wycieczkę lub wpłacimy co najmniej 10-procentową zaliczkę, informację o zabezpieczeniu finansowym i sposobie ubiegania się o wypłatę środków powinniśmy otrzymać na piśmie od samego biura podróży. Zwróćmy uwagę na jego datę ważności – roszczeń z tytułu zabezpieczenia możemy dochodzić w ciągu roku od ostatniego dnia obowiązywania zabezpieczenia. ZANIM PODPISZEMY UMOWĘ Przed zawarciem umowy organizator powinien poinformować nas o obowiązujących przepisach paszportowych, wizowych i sanitarnych, a także o możliwości zawarcia umowy ubezpieczenia od kosztów rezygnacji z wycieczki oraz o zakresie ubezpieczenia. Przed wyjazdem powinniśmy otrzymać także dane osoby lub lokal- nego przedstawiciela firmy, z którą możemy się kontaktować w razie problemów już na miejscu. Zanim podpiszemy umowę, sprawdźmy, czy zawiera ona takie dane jak: nazwa i siedziba organizatora naszego wyjazdu, numer NIP oraz wpisu do Rejestru Organizatorów i Pośredników Turystycznych, a także miejsce pobytu, termin wyjazdu i czas trwania pobytu, rodzaj transportu, godziny wyjazdu i planowanego powrotu, rodzaj i kategorię hotelu, w którym będziemy mieszkać, liczbę i rodzaj posiłków, cenę imprezy oraz sposób zapłaty i zakres ubezpieczenia. Uważnie przeczytajmy całą umowę, zwłaszcza to, co zapisane jest drobnym drukiem. Sprawdźmy, czy zawiera ona wszystko to, co ustaliliśmy z przedstawicielem biura podróży. Pamiętajmy, że w umowie zapisane będą takie ważne kwestie jak: zasady podwyższenia ceny, sposób składania reklamacji, możliwości odwołania imprezy, dokonania zmian w umowie, naliczania kosztów rezygnacji, świadczeń zastępczych itp. Warto się z nimi zapoznać. Uważnie przeczytajmy także warunki ubezpieczenia NNW i KL, które biuro podróży musi zapewnić klientom wyjeżdżającym za granicę. KIEDY MOŻNA ZMIENIĆ CENĘ Jeszcze jedna istotna wiadomość. Cena ustalona w umowie nie może zostać podwyższona, chyba że umowa wyraźnie przewiduje taką możliwość, a przedsiębiorca udowodni wzrost kosztów transportu, podatków, opłat urzędowych, kursów walut lub opłat należnych za usługi lotniskowe, załadunkowe bądź przeładunkowe w portach morskich i lotniczych. Jednak w ciągu 20 dni przed datą wyjazdu cena ustalona w umowie nie może już ulec zmianie, nawet z wcześniej wymienionych powodów. Pamiętajmy, że nie musimy zgodzić się na zmianę umowy, gdy biuro podróży przed wyjazdem, z przyczyn od siebie niezależnych, zmienia istotne warunki umowy – hotel, cenę czy termin wyjazdu. W takim przypadku możemy odstąpić od umowy i przysługuje nam natychmiastowy zwrot wszystkich wpłaconych już pieniędzy. GDY NA MIEJSCU NIE WSZYSTKO SIĘ ZGADZA Jeżeli podczas pobytu zauważymy, że nie wszystkie warunki określone w umowie są spełniane, możemy jeszcze w trakcie wyjazdu składać reklamacje u osoby reprezentującej organizatora, np. u pilota wycieczek. Reklamację można złożyć także po powrocie z imprezy, u organizatora wyjazdu, jednak nie później niż 30 dni od zakończenia imprezy. Reklamacja powinna zawierać opis niepra- Jeżeli biuro, z którym wyjechaliśmy na wakacje, ogłosi niewypłacalność, beneficjentem posiadanego przez nie zabezpieczenia finansowego jest marszałek województwa, na terenie którego biuro jest zarejestrowane. Marszałek, w porozumieniu z polskim placówkami dyplomatycznymi i ubezpieczycielem, organizuje powrót turystów do kraju oraz informuje o procedurze składania roszczeń przez poszkodowanych klientów. Co ważne, marszałek dysponuje środkami jedynie do wysokości sumy gwarancji lub ubezpieczenia. Należy pamiętać, że w razie nagle organizowanych powrotów powinniśmy pozostawać w stałym kontakcie z rezydentem bądź pilotem, nie oddalać się od grupy i mieć możliwość kontaktowania się z pracownikami konsulatów i ambasad. O CZYM JESZCZE WARTO PAMIĘTAĆ? Przede wszystkim o zabraniu ze sobą ważnych numerów telefonów do: ambasady Rzeczypospolitej Polskiej (wykaz na stronie www.msz.gov.pl); konsulatu (wykaz na stronie www. msz.gov.pl) oraz urzędu marszałkowskiego województwa, na terenie którego zrejestrowane jest biuro podróży. Przed wyjazdem warto także sprawdzić, czy Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie wydało komunikatów o zagrożeniach występujących na terenie, na który wyjeżdżamy. A także zapoznać się z zagrożeniami epidemiologicznymi występującymi w rejonie planowanego pobytu. Informacje te można znaleźć na stronie www. gis.gov.pl. Biuro Prasowe Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego TEMAT NUMERU | 3 TYGODNIK ILUSTROWANY | www.tygodnikilustrowany.pl | 7 lipca 2015 Płońsk Mława Pierwszy wiadukt dla kierowców Czyściej, cieplej i bez brzydkich zapachów Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej - oraz pracowników spółki i współpracowników – powiedział w trakcie otwarcia burmistrz Płońska Andrzej Pietrasik. To pierwsza w Polsce taka przebudowa. Unikalność rozwiązania Fot. plonsk.pl Biogazownia w Płońsku oficjalnie otwarta. Projekt pod nazwą: „Przebudowa gospodarki osadowej na Oczyszczalni Ścieków w Poświętnem, gm. Płońsk” kosztował netto 4,3 mln zł. Wstęgę przecina burmistrz Andrzej Pietrasik - Biogazownia powstała na podstawie autorskiego projektu inżyniera Dariusza Matuszewskiego - prezesa polega na tym, że wyeliminowano konieczność kosztownej budowy nowych basenów ściekowych. Wy- Dobra wiadomość dla mławian, ale chyba nie tylko. Od 1 lipca można jeździć przez kolejowy wiadukt łączący ulice Turystyczną i Działdowską. korzystano istniejące zbiorniki osadowe, które przykryto specjalną kopułą, pod która gromadzi się biogaz i następnie jest odprowadzany do zbiorników. Uzupełnieniem instalacji jest kotłownia na biogaz. Powstający nadmiar ciepła jest wykorzystywany do ogrzewania obiektów administracyjnych, warsztatowych i laboratorium związanych z Oczyszczalnią Ścieków oraz Hali Segregacji Odpadów wchodzącej w skład Regionalnej Instalacji Przerobu Odpadów Komunalnych. Walorem inwestycji jest znaczne ograniczenie odorów naturalnie powstających w oczyszczalniach ścieków. Źródła dofinansowania: 70 proc. z preferencyjnej pożyczki udzielonej przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Warszawie oraz w 30 proc. ze środków własnych PGK w Płońsku. Kierowcy na ten moment oczekiwali od dawna. 1 lipca ekipa pracowników PKP z LCS Działdowo usunęła blokady dróg dojazdowych do wiaduktu i odsłoniła znaki drogowe stojące po obu jego stronach. W ten sposób nastą- piło otwarcie pierwszego z trzech wiaduktów budowanych przez PKP PLK w ramach modernizacji linii kolejowej E-65 Warszawa – Gdynia w granicach Mławy. - Pozostałe dwa wiadukty leżą w obszarze LCS Ciechanów. Na razie PKP PLK nie podaje informacji na temat konkretnych terminów oddania tych obiektów do użytku – informuje rzeczniczka Urzędu Miasta w Mławie Magdalena Grzywacz. reklama Red/plonsk.pl Powiat przasnyski Arsenał prywatny. Nielegalny Broń i amunicję – bez wymaganego zezwolenia posiadał 29-letni mieszkaniec powiatu przasnyskiego zatrzymany przez policjantów z Jednorożca. Teraz grozi mu od pół roku do ośmiu lat więzienia. złożenia broni palnej (zamki, lufy i spusty) - informuje oficer prasowy KPP Przasnysz st.asp. Ewa Śniadowska.- 29latek został zatrzymany w policyjnym areszcie do wyjaśnienia. Znaleziona broń zostanie przesłana do analizy, celem ustalenia czy nie została użyta do przestępstwa. Red reklama Fot. KPP Przasnysz Najpierw był sygnał na posterunek w Jednorożcu. Potem rewizja w domu i pomieszczeniach gospodarczych delikwenta, której efektem było znalezienie broni i amunicji. Łącznie funkcjonariusze ujawnili: jedną sztukę broni samodziałowej ze składaną rękojeścią, 20 sztuk amunicji myśliwskiej i wojskowej, około 2,5 grama prochu strzelniczego oraz elementy do Mława Mławscy policjanci ustalają przyczyny pożaru, który zniszczył trzy samochody osobowe. Do zdarzenia doszło pod koniec czerwca na niestrzeżonym parkingu, w pobliżu jednego z bloków przy ul. Sienkiewicza w Mławie. Fot. KPP Mława Płoną auta - Mieszkańcy bloku zauważyli pożar o godz. 4.30 rano i powiadomili służby ratunkowe. Jak wynika ze wstępnych ustaleń, ogień pojawił się w samochodzie marki volvo, prawdopodobnie pod maską auta. Następnie przeniósł się na dwa zaparkowane w pobliżu samochody - ford focus i honda civic. W wyniku pożaru straty poniosło dwoje mieszkańców Mławy oraz podwarszawska firma, do której należało volvo. Trwa ustalanie przyczyn pożaru – informuje rzeczniczka mławskiej asp. Anna Gorczewska Red Zużycie paliwa oraz emisja CO2: Ford Fiesta MCA 1.25 Duratec 60 KM; 5,2 l/100 km, 122 g/km (zgodnie z rozporządzeniem WE 715/2007 z późniejszymi zmianami w WE 692/2008, cykl mieszany). Na zdjęciu samochód z wyposażeniem opcjonalnym. Oferta detaliczna ograniczona w czasie i ilości. * Dla Forda Fiesta Ambiente z pakietem Silver X 1.25 Duratec, 60 KM w promocyjnej cenie 39 900 zł, okres kredytowania 48 miesięcy, oprocentowanie 6,25%, wpłata własna 9 975 zł, miesięczna rata 330,76 zł brutto (47 rat oraz ostatnia 48-a rata równa gwarantowanej kwocie odkupu samochodu przez Dealera – 20 746 zł, przy rocznym przebiegu samochodu 20 000 km), całkowita kwota kredytu 29 925 zł. Całkowita kwota do zapłaty 38 794,07 zł i RRSO 9,30% zawierają szacunkowy koszt ubezpieczenia AC. Wyliczenia stanowią przykład reprezentatywny i obowiązują dla konsumentów. Budmat Auto 2 Sp. z o.o., ul. Sońska 2, 06-400 Ciechanów tel. 23 674 81 00 www.budmatauto.pl Red 4 | W REGIONIE 7 lipca 2015 | www.tygodnikilustrowany.pl | TYGODNIK ILUSTROWANY W rocznicę śmierci „Puszczyka” Bił się z Niemcami, Sowietami i wysługującymi się im funkcjonariuszami UB, KBW, MO. Zginął 62. lata temu w powiecie mławskim. Padł w nierównym boju, bo przeciwko jego ośmioosobowemu oddziałowi komuniści rzucili 1,3 tys. ubeków, milicjantów i żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Ppor. Wacław Grabowski, ps. Puszczyk, bo o nim mowa, i jego żołnierze zginęli 5 lipca 1953 r. zadenuncjowani przez zdrajcę, który za swój haniebny czyn otrzymał 5 tys. zł. Ukrywali się w gospodarstwie na tzw. kolonii wsi Niedziałki w powiecie mławskim. W ostatnią niedzielę (5 lipca) przy pomniku upamiętniającym ich bohaterską śmierć odbyły się okolicznościowe uroczystości, była m.in. msza św., złożenie kwiatów i koncert pieśni patriotycznych. Miejsca pochówku partyzantów szuka ekipa z Instytutu Pamięci Narodowej kierowana przez prof. Krzysztofa Szwagrzyka. Red Publikujemy fragment pracy Kazimierza Krajewskiego i Tomasza Łabuszewskiego z Instytutu Pamięci Narodowej pt. „Wacław Grabowski Puszczyk” - mówiący o ostatniej walce Mariana Grabowskiego i jego podkomendnych. O G ŁOSZ E N I E - „Jednostki uczestniczące w operacji zostały ustawione w kilku liniach, tak by partyzanci nawet w przypadku przedarcia się przez pierwszą tyralierę obławy, nie zdołali się wymknąć „z kotła”. Wartę pełnił wówczas Henryk Barwiński „August” i to on pierwszy zaalarmował oddział. „Puszczyk” zarządził zajęcie stanowisk i przygotowanie się do walki na wypadek, gdyby obława ogarnęła także partyzancką kwaterę. Nie znał rozmiarów operacji i nie wiedział jeszcze, że jest dokładnie zlokalizowany. Wojciech Jeziorski zapamiętał, iż z treści wydawanych przez partyzanckiego dowódcę rozkazów wynika, że zamierzał on ostrzelać grupę podchodzącą do gospodarstwa i błyskawicznie oderwać się od przeciwnika. Jednak gdy – jak wspomina Jeziorski – „dochodziła godzina 16.00, kiedy jak za pociągnięciem różdżki czarodziejskiej, zboża zafalowały na całym przedpolu, ale zamiast kłosów żyta ukazały się obserwującemu żołnierskie hełmy. Była ich masa wokół zabudowań i ta masa hełmów szła ze wszystkich stron w stronę naszej kwatery, a więc byliśmy otoczeni. Wtedy «Puszczyk» zrozumiał, że ich godzina wybiła. [...] Mają dwa wyjścia, poddać się lub śmierć. Ponieważ już dawno zespołowo wybrali drugą alternatywę, wobec tego – W Imię Ojca i Syna i Ducha – niech się dzieje wola Pana. Tyraliery zbli- żały się, a z gardeł atakujących dobiegło wezwanie – poddajcie się, jesteście otoczeni! Na to diktum «Puszczyk» krzyknął w stronę swoich kolegów – chłopcy, podpuszczać blisko! Ognia! Strzelać celnie, nie marnować naboi; – sam skokami dotarł pod najbliższe wielkie drzewa, lipę i jesion, i stamtąd rozpoczął krótkimi seriami z empi ostrzeliwać idących od strony wschodniej żołnierzy. W odezwie strona atakująca przykryła ich zmasowanym ogniem ze wszystkich stron. Dziwne, że się nawzajem, w tej pierwszej fazie wymiany ognia, nie wystrzelali”. Pomimo wezwań do złożenia broni, żaden z żołnierzy „Puszczyka” nie podniósł rąk do góry. Pomimo tak wielkiej dysproporcji sił partyzanci podjęli obronę, a nawet próbę przebicia, podczas której wszyscy padli w krzyżowym ogniu broni maszynowej. Zginęli: Antoni Tomczak „Malutki”, Henryk Barwiński „August”, Kazimierz Żmijewski „Jan”, 216 Feliks Gutkowski „Gutek”, Piotr Grzybowski „Jastrząb” i Lucjan Krępski „Rekin”. Ostatni poległ ppor. „Puszczyk”, który mimo dwukrotnego zranienia zdołał przedrzeć się kilkaset metrów, aż do drogi Kęczewo–Sarnowo. Ranny, ostrzeliwał się do końca. Wezwany przez funkcjonariuszy UB do poddania się, miał odkrzyknąć komunistom – „Oficer Wojska Polskiego nie poddaje się wrogom Polski”. Po wystrzelaniu amunicji do MP rzucił jeszcze w stronę nacierających dwa granaty i kilkakrotnie strzelił z pistoletu, po czym ostatni nabój przeznaczył dla siebie. Walka trwała około godziny – o 17.00 ucichły strzały. Ciężko rannych, konających „Augusta” i „Janka” ubowcy zabrali do szpitala w Mławie, gdzie zmarli na stole operacyjnym. • Całość publikacji na: http://www.prezydent.pl/ download/gfx/prezydent/pl/ defaultopisy/4678/1/1/208-217.pdf SPOŁECZEŃSTWO | 5 TYGODNIK ILUSTROWANY | www.tygodnikilustrowany.pl | 7 lipca 2015 Nie będzie: zamknięcia szpitala, zwolnień, podwyżek pełniącym obowiązki dyrektora Specjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego w Ciechanowie Podjął już Pan pierwsze decyzje jako dyrektor Szpitala? Kierunkowych, strategicznych jeszcze nie. Tylko takie wynikające po prostu z bieżącego funkcjonowania szpitala. Dopiero drugi dzień jestem na tym stanowisku. na takie bieżące zarządzanie – szczególnie w kontaktach z dostawcami i bieżącym regulowaniem płatności. Będzie Pan współpracował z dotychczasowymi zastępcami? Tak. Wygląda na to, że nie będzie tu żadnych zmian. Rozmowa z Tadeuszem Bochnią, No właśnie: czy może np. zabraknąć leków? Nie, takiej sytuacji nie było w szpitalu, i nie przewidujemy by była. Prowadzimy rozmowy z do- Fot. Marek Szyperski Marek Szyperski. Dlaczego podjął się Pan tego, nie da się ukryć, bardzo trudnego zadania jakim jest kierowanie Specjalistycznym Szpitalem Wojewódzkim w Ciechanowie? Tadeusz Bochnia. Dwie prozaiczne sprawy o tym zdecydowały. Po pierwsze, jak zapewne pan redaktor wie – straciłem pracę. Tadeusz Bochnia, p.o. dyrektora Specjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego w Ciechanowie Pracowałem do 2 czerwca w Towarzystwie Budownictwa Społecznego w Ciechanowie. Zostałem bez pracy, więc propozycja którą otrzymałem wydawała się z tego punktu widzenia atrakcyjna. Natomiast sam fakt zatrudnienia jako pełniącego obowiązki dyrektora Szpitala Wojewódzkiego wiąże się z pewnymi działaniami i oczekiwaniami jakie władze województwa mazowieckiego stawiają przede mną. Sytuacja szpitala pod względem finansowym jest – delikatnie mówiąc – bardzo trudna. Praktycznie brak płynności finansowej szpitala powoduje problemy w bieżącym, prawidłowym funkcjonowaniu placówki, choć oczywiście podstawowa funkcja leczenia i pomocy ludziom jest wykonywana na bieżąco i bez zakłóceń. Moim zadaniem będzie tę sytuację poprawić. Czy ta sytuacja jest aż tak zła, że szpital może przestać przyjmować pacjentów? Nie, aż tak złej sytuacji nie ma i ja nie chcę takiego zagrożenia swoimi informacjami wprowadzać. Sytuacja jest trudna ze względu stawcami, umawiamy się na rozłożenie płatności na dogodnych warunkach, jakie szpital w tej sytuacji może zaoferować. Takiego zagrożenia nie ma. Kontrakt podpisany na bieżący rok z Narodowym Funduszem Zdrowia pozwala na bieżąco realizować te podstawowe zadania w zakresie usług medycznych i tutaj ja nie widzę problemów. Natomiast rolą dyrekcji szpitala jest spróbować tę trudną sytuację finansową łagodzić, przygotować program, który pozwoli rozwiązać problemy. A problemy z personelem: z pielęgniarkami, z lekarzami? Jeśli chodzi o spór zbiorowy z pielęgniarkami – trwają rozmowy, to nie jest temat zamknięty. Mogę powiedzieć jedno: oczekiwania finansowe, które są zgłaszane – ze względu na sytuację finansową szpitala na pewno nie będą mogły być spełnione, bo to jeszcze bardziej pogorszyłoby sytuację. Oczywiście: możemy rozmawiać. Ja do rozmów jestem otwarty i gotowy, spróbujemy znaleźć jakiś kompromis i rozwiązać ten spór zbiorowy. Powtórzę: rolą dyrekcji jest przygotowanie programu, który pozwoli poprawić złą sytuację finansową szpitala. Lekarze też mają żądania finansowe. Nie demonizowałbym tej sprawy. Ale chodzi o sporą kwotę. Tak, to sprawa niedużej grupy lekarzy, którzy mają takie roszczenia i te sprawy trwają, dlatego dziś nie chcę mówić jakie to mogą być konsekwencje finansowe. Sprawy są w sądzie. Jaki czas dał Panu marszałek województwa na uporządkowanie sytuacji finansowej szpitala? Nie mam terminowego określenia do jakiego poziomu ta sytuacja finansowa będzie zadowalająca dla władz województwa, natomiast jest to na pewno dla mnie wyzwanie żeby zmniejszyć stratę bieżącą szpitala w roku, bo w ostatnich latach ta strata przyrastała i poprawić płynność finansową. Oczywiście tej sytuacji się nie poprawi w rok, nie ma takiej możliwości. Jesteśmy przede wszystkim ograniczeni kontraktem z Narodowym Funduszem Zdrowia i musimy się dostosować do tych wielkości przychodów, które mamy w kontrakcie zapisane. Jak duże jest obecnie zadłużenie szpitala? Zobowiązania wymagalne - to jest ok. 30 mln zł. Staramy się z dostawcami, bo to nich przede wszystkim chodzi, podpisywać uzgodnienia, rozkładać na raty. Tak by w sposób łagodny regulować te płatności. Kiedy przedstawi Pan swój program działań naprawczych? Obowiązuje program restrukturyzacji szpitala i myślę, że będzie on wymagał zmiany i rozszerzenia na kolejne lata, bo on obowiązuje do końca 2015 r. To jest zadanie, które z Urzędem Marszałkowskim będę wkrótce konsultował. Ewentualne zwolnienia? Nie zakładam zwolnień. Choć oczywiście mogą być zmiany kadrowe wynikające np. z przechodzenia na emeryturę. Na tym etapie nie mogę mówić o innych ruchach niż te naturalne. A jak Pan skomentuje takie opinie, pojawiające się po Pańskiej nominacji, że nie zna się Pan na zarządzaniu szpitalem? Ja co prawda nie pracowałem w służreklama reklama reklama bie zdrowia, natomiast Marszałek Województwa wskazywał mi cele, na których myślę, że się znam. Cele związane z poprawą sytuacji ekonomicznej szpitala. I to można zrobić nawet nie pracując wcześniej w służbie zdrowia. W dużej grupie szpitali dyrektorami nie są lekarze i w wielu przypadkach to może lepiej. Dziękuję za rozmowę. • Czekamy w redakcji na pytania od Czytelników, które w Państwa imieniu zadamy Dyrektorowi ciechanowskiego Szpitala. Adres: [email protected] 6 | OPINIE 7 lipca 2015 | www.tygodnikilustrowany.pl | TYGODNIK ILUSTROWANY LENISTWO NIECHAJ TRWA... Z racji moich związków ze szkolnictwem, co roku w porze letniej wysłuchuję od znajomych, jak to mi dobrze i ileż to mam teraz czasu wolnego dla siebie. Ponieważ dość już mam tłumaczenia, że moja sytuacja jest zupełnie inna niż reszty tzw. ciała pedagogicznego i okres wakacji jest dla mnie niemal tak samo „twórczy”, jak reszta roku – niech im już będzie – jak chcą, jak lubią i jak się przyzwyczaili – Tak! Mam wakacje i – a jakże – byczę się!... Ktoś podobny do mnie skonkludował nawet, że w zawodzie nauczycielskim trzymają go dwie rzeczy – pierwsza to lipiec, a druga – sierpień. Lenistwo – to w definicji ogólO G ŁOSZ E N I E nej „apatyczny stan ducha, powodujący zaniechanie jakiegoś wymaganego działania lub działań i przedłużający czasu wypoczynku pasywnego ponad uznane w danej chwili i dziedzinie normy”. Ale co mi tam „normy”?!... Są podobno względne i przecież zbudowane jedynie na statystyce, opisującej zaledwie pewien stereotyp. Bardziej trafia do mnie definicja filozoficzna, podająca lenistwo jako „pogodę ducha, uspokojenie duszy i myśli”. A przecież w życiu doczesnym – by zasłużyć na wieczne – dusza jest najważniejsza, a myśli na ziemskiej drodze mają ponoć ją kształtować. Owszem – może ono (lenistwo) prowadzić do ubóstwa i jest jako tzw.acedia, zaliczane przez Kościół do siedmiu grze- chów głównych, bo przecie krytykowane w Piśmie Świętym (List do Hebrajczyków, Ewangelia Św. Mateusza, Księga Koheleta i Księga Przysłów). Nawet ze społecznego punktu widzenia indywidualne lenistwo może mieć jednak swoje pozytywne strony. Bertrand Russell twierdził w Pochwale lenistwa (1932), że gdyby wszyscy ludzie byli leniwi i nieskorzy do działania, to na świecie byłoby mniej konfliktów i wojen, ponieważ nikomu nie chciałoby się walczyć. Twierdził także, że ludzie pracują zawodowo za dużo i nie mają w związku z tym czasu na rozwój swoich pozazawodowych talentów, pogłębianie zainteresowań i przez to nie są szczęśliwi. Leniąc się tłumię zatem agresję, mając tym sposobem – drobny acz potrzebny – wkład w pokój na Ziemi, jestem bardziej dostępny dla przyjaciół i rodziny, mogę nieść szczęście i być szczęśliwszy, a przez to odporniejszy na choroby i bardziej żywotny w przyszłości (jako lepiej zakonserwowany...). Zapobiegam też przy okazji groźnej chorobie społecznej, zwanej pracoholizmem. Zresztą – człowiek z natury leniwy, starając się czynić swoje życie wygodniejszym, dążył do jego racjonalizacji, wcielając w czyn różne wynalazki – zatem bez lenistwa nie byłoby postępu. A wszakże tylko człowiek, który może wyrwać się z owczego pędu, zatrzymać i wyciszyć – ma szansę odkryć i wnieść coś nowego. Oskar Wilde mawiał – nigdy nie odkładam na jutro tego, co mogę zrobić pojutrze... Wszyscy powszechnie wiemy, że czas to pieniądz, a przecież chcemy mieć pieniędzy jak najwięcej... Johann Wolfgang Goethe pytał – Co skraca mi czas? - Działanie! Co wydłuża go niemiłosiernie? – Bezczynność! Goethe tym sposobem złamał być może tajemnicę kamienia filozoficznego. Lenistwo – jak wynika – pomnaża- Tomasz Ulatowski Tomasz Janusz Ulatowski – inżynier, ekonomista, zwolennik „austriackiej szkoły ekonomii”, bezpartyjny wolnościowiec, niezależny publicysta i bloger − współpracował z prasą ogólnopolską i lokalną północnego Mazowsza, obecnie publikuje m.in. na portalach: prokapitalizm.pl, prawica.net, neon24.pl, prowadzi własną stronę autorską: e-ulatowski.pl, jest szefem Ciechanowskiego Klubu Tygodnika „Najwyższy Czas!”, koordynatorem klubu austriackiej szkoły ekonomii przy Instytucie Ludwiga von Misesa. jąc czas, przyczynia się zarazem do mnożenia pieniędzy... Henry David Thoreau o czasie pisał następująco; Czas to jedynie strumień, w którym łowię ryby. Czerpię z niego, lecz pijąc, dostrzegam piaszczyste dno. Płytka woda toczy się leniwym nurtem, wieczność jednak nie przemija. Napiłbym się, czerpiąc głębiej, łowiłbym ryby w niebiosach, których dno usiano gwiazdami. Nie potrafię zliczyć do jednego. Nie znam pierwszej litery alfabetu. Zawsze żałuję, że nie jestem tak mądry, jak w dzień narodzin. Intelekt to topór – wie, jak wyrąbać sobie drogę do tajemnic poznania. Zaś Agata Christie – mądra baba – zauważyła w „Zatrutym piórze”, że: Większość naszych wielkich wynalazków i genialnych osiągnięć zawdzięczamy lenistwu, czy to narzuconemu, czy dobrowolnemu. Umysł nasz lubi być karmiony, jak łyżeczką, pomysłami innych ludzi, jeśli się go jednak pozbawi tej pożywki zaczyna, zrazu niechętnie, myśleć samodzielnie, a tego rodzaju myślenie, proszę pamiętać, jest myśleniem oryginalnym i może przynieść bardzo cenne rezultaty. Tak więc – jak już tam chcecie – moje wakacje trwają, a ja „bycząc” się z nadmiaru czasu – dojrzewam dla świata do wielkości... Przynajmniej w odróżnieniu od Was – nie udaję, że pracuję... Tomasz J. Ulatowski EXTRA WYDARZENIA | 7 TYGODNIK ILUSTROWANY | www.tygodnikilustrowany.pl | 7 lipca 2015 EXTRA CIECHANÓW | Tygodnik nr 526 | rok XII | 7 LIPCA 2015 | nakład 10 000 egz. | ISSN: 1733-5124 Były zarzuty – jest akt oskarżenia Stanisław K. - były komendant wojewódzki Milicji Obywatelskiej w Ciechanowie został oskarżony o popełnienie 25 komunistycznych zbrodni przeciwko ludzkości. 30 czerwca akt oskarżenia został skierowany do sądu. - Aktem oskarżenia zarzucono Stanisławowi Fryderykowi K. popełnienie 25 komunistycznych zbrodni przeciwko ludzkości, polegających na przekroczeniu uprawnień poprzez bezprawne internowanie działaczy opozycyjnych w okresie od 12.12.1981 r. do 14.05.1982 r. w Ciechanowie, na mocy decyzji o internowaniach, wydanych na podstawie art. 42 nieobo- wiązującego dekretu o ochronie bezpieczeństwa Państwa i porządku publicznego, co było poważnym prześladowaniem tych pokrzywdzonych z powodów politycznych, czym działał na szkodę osób represjonowanych – informuje prokurator Janusz Romańczuk, Naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Białymstoku. - Oskarżony Stanisław Fryderyk K. nie przyznał się do popełnienia zarzuconych mu czynów. Wyjaśnił, że w jego ocenie działał zgodnie z obowiązującymi przepisami. Stanisław K. liczy obecnie 77 lat, nie był dotychczas karany sądownie. MSz Z katalogów Instytutu Pamięci Narodowej Sylwetki kilku działaczy „S” ówczesnego województwa ciechanowskiego internowanych po wprowadzeniu stanu wojennego. Mieczysław Węglewicz, Ciechanów - Internowany od 21.12.1981 do 22.06.1982 w ramach akcji „Jodła” na wniosek Wydziału III KWMO w Ciechanowie jako działacz NSZZ „Solidarność”. Osadzony najpierw w Zakładzie Karnym w Iławie, od 15.06.1982 w Kwidzynie. Sławomir Latek, Pułtusk - Zatrzymany 11.05.1982 na 48 godzin jako podejrzany o próbę zorganizowania 13.05.1982 w Fabryce Sprzętu Oświetleniowego i Urządzeń Technologicznych „Polam” w Pułtusku strajku protestacyjnego przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego. Pod formalnym zarzutem „nawoływania do niepo- ponieważ 4 tomy zostały zniszczone 25.01.1990 (protokół brakowania nr 01/90). Po wprowadzeniu stanu wojennego miał być internowany z racji podejrzenia, że „może” kolportować bezdebitowe publikacje i zorganizować grupę, „która dopuści się czynnej napaści na funkcjonariuszy publicznych albo znieważenia organu państwowego lub organizacji politycznej”. Zatrzymany w Warszawie 29.01.1982 po ogłoszeniu „poszukiwań ogólnokrajowych, nadzwyczajnych”. Osadzony 2.02.1982 w Iławie, potem w Kwidzynie. Zwolniony z internowania 15.06.1982. kojów społecznych” internowany od 14.05.1982 na wniosek Wydz. V KWMO w Ciechanowie decyzją Komendanta Wojewódzkiego MO i przewieziony do Ośrodka Odosobnienia w Kwidzynie. W trakcie internowania nie zgodził się na podpisanie deklaracji lojalności. Zwolniony 23.07.1982. Stanisław Adamczyk, Ciechanów - Poddany inwigilacji poprzez SOS krypt. „Rzemieślnik” z powodu kontaktów z przedstawicielami opozycji w Warszawie, kolportowania w Ciechanowie i gminie Grudusk publikacji bezdebitowych oraz zaangażowania w tworzenie i działalność NSZZ RI „Solidarność”, a potem NSZZR „Solidarność Wiejska”. SOS został przekształcony 9.05.1983 na KE, a następnie 16.09.1983 na SOR. Wedle zapisu z dziennika archiwalnego przedmiotem sprawy było „prowadzenie wrogiej działalności” w środowisku „opozycji rolniczej”. Akta sprawy zachowane w stanie szczątkowym (24 karty), Franciszek Pogorzelski, Ciechanów - Objęty inwigilacją jako członek międzyzakładowego komitetu założycielskiego, a potem działacz NSZZ „Solidarność” i organizator strajków w Ciechanowie. Internowany od 13.12.1981 do 15.02.1982 na wniosek Wydz. II KWMO Ciechanów. Osadzony w ZK Iława. Dzień dobry panu, dzwonię z Gąsek, co się dzieje z wodą? 994: Proszę pana, nie mamy wody... A że ostatnie dni mijały mi właśnie pod znakiem charczących wieczorem kranów, a woda wra- cała gdzieś ok. północy, więc zbytnio się nie przejąłem, ale na wszelki wypadek zapytałem: Przepraszam, a kiedy woda będzie? 994: Trudno powiedzieć, może uda się późnym wieczorem. Nie udało się. - Bądź dzielny - teraz nie ma żadnych świąt, Ktoś musi cierpieć aby pławili się inni. Panie Marku - pan wykopie sobie studnię – takie rady dostałem na początku na FB. - Jeden z znajomych radził by brać wzór z Niemców, którzy mają duże podziemne zbiorni- ki na tzw. deszczówkę. Dobra, zbiorniki zbuduję, a susza potrwa z rok i zostanę z tymi zbiornikami jak ś.p. Jan Himilsbach z angielskim... Piątek przetrzymaliśmy dzięki pewnej portugalskiej firmie. W sobotę wody wciąż nie było, ale za to pojawił się beczkowóz. Dzięki temu przekonałem się do idei segregowania odpadów: zbierane pieczołowicie butelki wypełniły się życiodajnym płynem. Dyskusja na FB zaczęła przyjmować formę relacji frontowej. - Melduję że na Powstańców Wielkopolskich ciśnienie tak słabe, że słów brak. Teraz już w ogóle nie leci z kranu woda! - to z kolei meldunek ze Śmiecina. W nocy z soboty na niedzielę woda zaczęła cieknąć, ale w takiej ilości, że napełniła zaledwie sedesową spłuczkę. Znów przyjechał beczkowóz, prawie pod sam dom, bo akurat... zepsuł mi się samochód. Oczywiście cały czas słyszeliśmy, że brak wody jest spowodowany upałami i podlewaniem rozlicznych trawników, warzywników, skwerków, itp. Przyznam się, że w sobotę nawet zrobiłem rekonesans po dwóch pobliskich ogródkach działkowych, ale albo wodni skrytożercy doskonale maskowali się, albo to były tylko wstrętne pomówienia. Beczkowóz znów jest. Rozwija się życie towarzyskie, poznaję innych mieszkańców Gąsek. W niedzielę po południu woda powoli, nieśmiało, kropla za kroplą zaczęła z kranów wypływać. Czy całą rodziną rzuciliśmy się pić, myć, prać, gotować? Ależ skąd - napełniliśmy najpierw wszystkie puste butelki. Marek Szyperski Fot. Marek Szyperski W chwilę po tym, gdy na jednym z portali społecznościowych zobaczyłem informację o uruchomieniu na pl. Jana Pawła II tzw. kurtyny wodnej – byłem pewien: za moment będę miał sucho w kranach. Nie byłem więc specjalnie zdziwiony, gdy tak się stało. P.S. Specjalne podziękowania dla sympatycznego, a przede wszystkim niesłychanie uprzejmego i cierpliwego pana ze ZWiK-u, który w sobotę i niedzielę przyjeżdżał do Gąsek beczkowozem. 8 | REKLAMA EXTRA FIRMA 7 lipca 2015 | www.tygodnikilustrowany.pl | TYGODNIK ILUSTROWANY REKLAMA | 9 TYGODNIK ILUSTROWANY | www.tygodnikilustrowany.pl | 7 lipca 2015 EXTRA USŁUGI OGŁOSZENIA DROBNE BUDOWLANE Kierownik budowy, świadectwa energetyczne, kosztorysy, inwentaryzacje. Tel. 504 544 024 Kierownik budowy, projekty, kosztorysy. Tel. 606 399 121 Usługo dekarskie, remonty, docieplenia. tel. 516 041 155 NIERUCHOMOŚCI Sprzedam mieszkanie 39 m2, ul Sikorskiego. Tel. 883 666 608 Lokal do wynajęcia przy Placu Jana Pawła II 4 tel. 503 678 330 KOMOROWSKI Biuro Pośrednictwa i Zarządzania Nieruchomościami Ciechanów , Pl. T. Kościuszki 13 (I piętro) www.komorowskinieruchomosci.pl tel. 790 258 011, 23 672 72 71 POLECAMY USŁUGI ZARZĄDZANIA I ADMINISTROWANIA WSPÓLNOT MIESZKANIOWYCH Na sprzedaż: - Dom w Władysławowie na działce 0,67 ha - 397 tys. zł, - Dom Podzamcze - 198 tys. zł - Dom 150 mkw., os. Zachód - 280 tys. zł, - Dom dwurodzinny na Podzamczu 350 tys. zł, - Budynek warsztatowo-mieszkalny w rejonie ul. Płońskiej - 185 tys. zł, - Dom za pływalnią - 345 tys. zł, - Dom przy Płońskiej 690 tys. zł, - Nowy dom k/Gąsocina 290 tys. zł, - KAMIENICA w Pułtusku, - Dom w środku Ciechanowa - 485 tys. zł, - Dom ze sklepem - 720 tys. zł, - LUKSUSOWY NOWY DOM k/Ciechanowa, - Dom z lokalami handlowymi, Gąsocin, - Dom126 m2, działka 1814 m2 - 350 tys. zł, - Dwurodzinny dom - 235 tys. zł, - Dom Szczurzynek - 119 tys. zł - Dom z lokalem na Kargoszynie - 556 tys. zł, - Dom na działce 2042 m2 - 85 tys. zł, - Dom + 3,5 ha Śródborze gm. Glinojeck - 230 tyś, zł, - Dom 250 m2 w Ciechanowie - świetna lokalizacja - Dom w Konopkach, - Dom stan surowy otwarty 16 km od Ciechanowa, 169 tyś., - Dom piętrowy z budynkiem mag-prod. i garażem w Mławie - 255 tys. zł, - Mały dom + 0,84 ha na wsi - 250 tys. zł, - PRZYCHODNIA Z APTEKĄ W KONOPKACH, - NOWY dom na działce 0,87 ha, ładny staw, gm. Krasne, - Dom, stan surowy, Chruszczewo - 175 tys. zł, - Dom w stanie surowym zamkniętym 2 km od Ciechanowa, - Dom drewniany, 13 km od C-nowa 40 tys. zł, - Dom wypoczynkowy na Mazurach 225 tys. zł, - Dom w Sinogórze - 195 tyś. zł, - Pawilon - Aleksandrówka - 237 tys. zł, - Pawilon handlowy C-nów Centrum 95 tys. zł, - Pawilon handlowo - usługowy - 157 tys. zł, - M-3/4 47mkw., III p. Pułtuska - 149 tys. zł, - M-4 47 mkw., II p. Centrum - 136 tys. zł, - M-4 92,6 mkw., I p. Sienkiewicza 270 tys. zł, - M-3 35,2 mkw. II p., ul. Ułanów - 119 tys. zł, - M-3 32,3 mkw. po remoncie, winda 125 tys. zł, - M-4, 47 mkw. Aleksandrówka - 133 tys. zł, - NOWE mieszkania w CENTRUM C-nowa, - M-4 65,0 m2 - Armii Krajowej, 159 tys. zł, - M-2, 37,0 mkw. I p. Przasnysz - 117 tys. zł, - M-5, 73,1 mkw. II p. z windą 210 tys. zł, - M-3 przy ulicy Warszawskiej - 159 tys. zł, - M-5 68,7 m2, Okrzei, parter - 180 tys. zł lub zamiana, - M-3, 44,2 mkw. I piętro - 119 tys. zł, - M-4 62,3 m2 , os. 40-lecia - 129 tys. zł, - M-5, 134,5 m2, ul. Sienkiewicza - 187 tys. zł, - Kawalerka w Toruniu - 165 tys. zł, - Działka z warunkami zabudowy - 35 tys. zł, - Działka Rutki 2000 mkw. - 39 tys. zł - Działki budowlane w Ciechanowie oraz wokół Ciechanowa, - Działka pod bud. wielorodzinne, - Działka ul. Wojska Polskiego - 89 tys. zł, - Działka 0,8 ha, Pniewo-Czeruchy - 59 tys. zł, - Działka z rozpoczętą budową domu, 9 km od Ciechanowa - 145 tys. zł, - Działka C-ów ul. Kosynierów 822m2 - 79 tys. zł, - Działka budowlana 760 m2, okolice Warszawy - 160 tys. zł, - Działka 1,38 ha (z podziałem na 7 działek) ze stajnią i stawem, 5 km od Ciechanowa, - Działka 900 m2. Gąsocin Centrum 45 tys. zł, - Działka 5 km od Ciechanowa 1000m2 - 40 tyś. zł, - Działka w Gołotczyźnie, budowlana 3323 m2, - Działka rolno-leśna 1,58 ha gm. Glinojeck - 35 tys. zł, - Działka pod budownictwo wielorodzinne 1,1 ha, - Grunty rolnicze 3,7 ha, Rydzewo, 125 tys. zł, - LAS 2,7 ha - 96 tys. zł - Siedlisko - dom, bud. gosp, Rydzewo - 189 tys. zł, - Siedlisko, Komory k/Sońska - 149 tys. zł, - Gospodarstwo 3,2 ha, budynki, gm. Krasne, - DUŻE siedlisko 12 km od C-nowa 395 tys. zł - Lokal użytkowy Armii Krajowej - 157 tys. zł, - Baza magazynowo - produkcyjna -275 tys. zł, - Zakład magazynowo biurowy 1300 mkw. - 1 200 tys. zł, - Zakład produkcyjno-magazynowy 195 tys. zł - Baza z dwoma budynkami w Unierzyżu - 198 tyś. zł, - Lokal handlowo-usług, Działdowo 465 tys. zł, - Lokal usługowy 65 mkw., Mława - 93 tys. zł, Do wynajęcia: - Magazyn wysokiego składowania, - Hale produkcyjne 7700 mkw., - Mieszkanie czteropokojowe 1480 zł/m-c, - Mieszkanie 73 mkw. 1500 zł/m-c, - M-4 (dla firmy) 1100 zł/m-c, - Magazyn - hala produkcyjna - pow. 750 kw. 4600 zł/m-c, - Magazyn 143 m2, Centrum, 2440 zł + VAT/m-c, - Mieszkania o pow. od 35 do 90 m2, - Zakład biurowo-magazynowy 1328 mkw. 8,5 tys. zł/m-c - Pomieszczenia handlowe i biurowe w Centrum Ciechanowa od 20 do 250 m2, cena: 12-50 zł/m2 netto SPRZEDAM Sprzedam drewno kominkowe, więźbę dachowa, łaty, kontrłaty tel. 516 041 155 USŁUGI Najtańsze opłaty rachunków, pożyczki, kredyty, ubezpieczenia komnunikacyjne, majątkowe i na życie, nawet do 75% na OC/AC ZAPRASZAMY!!! ARIVA BMB Ciechanów, ul. Warszawska 68, tel. 725 052 725 Mława, ul. Spichrzowa 3, tel. 725 059 725 Usługi BHP i PPOŻ. Szkolenia, doradztwo, ocena ryzyka zawodowego. Tel. 696 659 423 Usługi koparką JCB 4 CX, kruszywa, żwir, czarnoziem. Ciechanów. Tel. 602 711 443 POŻYCZKA DLA KAŻDEGO OD RĘKI. Bez zaświadczeń, bez BIK. Zadzwoń: 324207389 Pożyczki chwilówki od ręki. Ciechanów – 500 407 047 Mława – 510 915 715 Zmiękczacze wody – sprzedaż, montaż. Mycie ciśnieniowe. Tel. 505 151 603 PRACA Restauracja zatrudni kucharza. Tel. 662 132 653 MOTORYZACJA Nissan Primera 2003r., 1.8 benzyna - 7.500zł tel. 604 609 231 Seicento 1998r. - 1.800 zł tel. 512 048 941 Vito 1999r., 3 osoby – 3.500 zł tel. 604 609 231 Lanos 2005r., gaz – 5.500 zł tel. 512 048 941 Toyoty: Auris 1.4 diesel, 2008r. Aygo z gazem, 2011r. Tel. 604 609 231 ZDROWIE Medycyna naturalna, masaże, świecowanie uszu, wróżbiarstwo. Tel. 602 842 374 UWAGA! ogłoszenia drobne zamieścisz również na portalu www.tygodnikilustrowany.pl 7 lipca 2015 | www.tygodnikilustrowany.pl | TYGODNIK ILUSTROWANY Fot. Marek Szyperski 10 | EXTRA WYDARZENIA O G ŁOSZ E N I E W Ł A SN E WYDA WCY Podczas upałów – najlepsza muzyka Ciechanowianie, którzy w sobotę, 4 lipca, przed obezwładniającym upałem schronili się (oczywiście przyszli tu przede wszystkim dla muzyki) do chłodnych sal Muzeum Szlachty Mazowieckiej, mieli okazję wysłuchać ciekawego koncertu olsztyńskiego zespołu kameralnego „Pro Musica Antiqua”. Ten istniejący już 23 lata nieduży, kilkuosobowy zespół, odbywający w lipcu i sierpniu trasę koncertową („koncerty letnie”) po 19 miastach Warmii i Mazur, zawitał gościnnie do Ciechanowa. Grupa jest nietypowa: wyróżnia się tym, że występuje również w zamkach, pałacach, kościołach, a jej koncerty połączone są często z prelekcjami o historii, architekturze, postaciach związanych z miejscem występu. Zespół koncertował też za granicą, m.in. w Niemczech, Austrii, Francji, Szwajcarii. To świetni muzycy, będący solistami orkiestr symfo- Fot. Muzeum Szlachty Mazowieckiej Letni koncert „Pro Musica Antiqua” nicznych i profesorami akademii muzycznych. W Ciechanowie „Pro Musica Antiqua” wystąpiła z interesującym zestawem instrumentów dętych, wiolonczeli i fortepianu. Zaprezentowała najwartościowsze utwory kameralne od baroku i wczesnego klasycyzmu po kompozycje współczesne, a więc: od A. Jarzębskiego, F. Haendla czy Telemannaa, po J. Haydna,W. Glucka czy G. Foure’a. Zakończyła koncert brawurowo zagranym „Tańcem norweskim” E. Griega. Artyści wystąpili w składzie: Leszek Szarzyński – flet, Jerzy Szafrański – obój, rożek angielski, Wojciech Orawiec – fagot, Paweł Panasiuk – wiolonczela, Agnieszka Dziewulska-Pawłowska – mezzosopran oraz gościnnie Kaori Okuzumi – fortepian. Ich koncert świetnie komponował się z wiszącymi na ścianach od dwóch tygodni świetnymi obrazami i kopiami Krzysztofa Sowińskiego. TWo Adres Redakcji Tygodnika Extra Ciechanów: 06-400 Ciechanów, ul. Kilińskiego 8, tel. 23 672 55 88 Redaktor naczelny Marek Szyperski Wydawca Gambrynus Sp. z o.o. ul. Kilińskiego 5, 06-400 Ciechanów HISTORIA | 11 TYGODNIK ILUSTROWANY | www.tygodnikilustrowany.pl | 7 lipca 2015 Przyjmuje się, że wieś istniała tu w pierwszej ćwierci XV w., aczkolwiek osobiście mam pewne rozterki gdyż niepokoi mnie możliwość mylenia średniowiecznych przekazów o naszym Szczurzynie ze Szczurowem koło Zakroczymia. Przekazy te (1418? i 1429 r.) stwierdzają, że wieś należała do rycerstwa i była już dzielona, a więc winna powstać znacznie wcześniej. W roku 1437 wzmiankowano Ścibora ze „Scurzino”, a około 1470 r. Andrzej ze Szczurzyna miał dostać przywilej na zastosowanie w swej wsi (jej części?) prawa chełmińskiego, co jednak nie musiało skutkować spodziewanymi zmianami przestrzennymi. Należy wspomnieć, że od nazwy wsi urobiono nazwisko Szczurzyński. Najbardziej znanym z nich jest Stanisław, zmarły w 1556 r., a wiemy o nim za sprawą zachowanej do dziś w ciechanowskiej farze płycie nagrobnej. Nawiasem mówiąc rodzina musiała być dość zamożna, skoro zdobyła się na kamienny pomnik; już mniejsza o to że dziwadło to niesłychane. Może ten Stanisław miał syna Stanisława, wzmiankowanego w roku 1563. Cztery lata później powstał wykaz, z którego wiemy, że „Scurzyno” składało się z dwóch działów liczących łącznie 2,5 włóki pól i dwóch ogrodników – w sumie niewiele. Tutejszy młyn wodny powstać musiał później; najstarsza znana mi wzmianka pochodzi z 1717 r. Położony był w pewnej odległości od wsi, w górę Łydyni a jego ważność (poza gospodarczą) polegała na tym, że młyńską groblą można było wygodniej dostać się do Ciechanowa niż jakimś brodem czy jadąc przez Ostatni Grosz. Warto wiedzieć, że dzisiejsza ul. Augustiańska to pozostałość po wiejskiej drodze od Ciechanowa do młyna. W roku 1726 właścicielem Szczurzyna był Jan Kukliński, wcześniej stolnik ciechanowski. Zapewne to jego córka wyszła za Stanisława Ciemniewskiego i tą drogą nasza wieś przeszła w ręce tego rodu (tak w 1756 r.). Kolejnym dziedzicem był, w roku 1775, miecznik ciechanowski Adam Ciemniewski, a po nim syn Aleksander. Ten zmarł około 1814-18 roku pozostawiając dwóch synów i pięć córek. Wcześniej, około 1800 r., Prusacy wykonali mapę, na której uwidoczniono położenie wsi oraz młyna wodnego. Zaznaczono też, że „Sczuzin” składał się z 6 domów. Niedługo potem wykazano, że młynarzem Ciechanowskie historie SZCZURZYN był tu Niemiec, a wspomina się o tym dla uświadomienia iż w pierwszej tercji XIX w. większość prowadzących młyny wodne na północnym Mazowszu była właśnie tej nacji, a w każdym razie protestantami. Dość nieoczekiwanie w 1813 r. jako właściciela odnotowano Kacpra Ciemniewskiego z Kraszewa – może sprawował kuratelę po śmierci Aleksandra? Spis kościelny z 1817 r. podał iż we wsi były 4 dymy oraz 38 mieszkańców. Zaiste, dziedzictwo nie imponujące, zwłaszcza dla kilkorga spadkobierców. Jakimiś kontraktami rodzinnymi doprowadzono do tego, że od roku 1818 Szczurzynem władał Franciszek Ciemniewski, brat Kacpra. Dodać tu trzeba, że później wziął też w wieczystą dzierżawę ciechanowskie Wójtostwo. Mimo tego dzieci Aleksandra (a co najmniej Michał) zachowały tu jakieś prawa. Jako pewną ciekawostkę odnoto- a podczas Powstania Styczniowego został naczelnikiem cywilnym powiatu przasnyskiego. W konsekwencji skazano go na dożywotnią pracę w syberyjskich kopalniach w rejonie Tobolska. Wtrącić tu należy, że został zwolniony i w 1875 r. był w Warszawie, gdzie zmarł 23 stycznia roku następnego. Żona postanowiła udać się za mężem i administracji majątkiem podjął się Juliusz Bronisław Żórawski – dla nas to o tyle ważne, że w roku 1866 urodził się tu jego syn Kazimierz, pierwsza miłość Marii Skłodowskiej, a po latach profesor i rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego. Folwark – zapisano iż własność Zofii z Ciemniewskich Smoleńskiej – podległ uwłaszczeniu w roku 1866 i wtedy wydzielono na ten cel 16 mórg i 125 pręty kwadratowe. Majątek dzierżawił Jan Jaroszewski, ale nadal zarządcą dóbr był Juliusz Żórawski. W 1875 r. (chyba w związku z powrotem Macieja rodzinnym, a Franciszek stał się prawnym reprezentantem, jako mieszkający na miejscu. W 1879 r. sprzedano Kolei jeszcze około jednego hektara. Za 9,5 udziałów (wartości aż 59600 rubli) Franciszek Rajkowski oddał w roku 1883 folwark spółce udziałowej fabryki cukru wydzielając odpowiednia przestrzeń pod budowę cukrowni. W późniejszy latach mamy pewne zamieszanie z ustaleniem gdzie mieszkali budowniczowie i pracownicy cukrowni – raz podawano Szczurzyn, a raz Cukrownię. To pierwsze było o tyle możliwe, że sam folwark (zabudowa) istniał. To w nim najpewniej był mały browar, notowany w katach 1885,1900. Na mapie z około 1886 r. zaznaczono miejsce folwarku (i cukrowni), ale wieś Szczurzyn ukazano tam gdzie później Szczurzynek. W słowniku, wydanym w 1890 r., opublikowano iż w Szczurzynie jest folwark, młyn wodny, cegielnia oraz Fot. archiwum Autora Jeszcze jedna miejscowość z odległych czasów wchłonięta przez dzisiejszy Ciechanów, a dzięki „przemyślanej” polityce kolejnych władz miasta materialnie całkowicie wyniszczona. Dlatego też informuję, że Szczurzyn był, mniej więcej, na wschód od przystanku Ciechanów Przemysłowy, blisko Łydyni. Szczurzyn dworek przed rozbiorką wać można zamieszkanie (w 1823 r.) w Szczurzynie żydowskiej rodziny, a tylko domniemywać można że ewentualnie prowadzili karczmę. Wedle publikacji z 1827 r. omawiana miejscowość miała 5 domów i 51 mieszkańców. Nadal nie była więc znaczna i taką ukazuje, niedługo później powstała, mapa. Franciszek Ciemniewski miał większe dobra gdzie indziej i w Szczurzynie wyręczał się ekonomami i dzierżawcami (np. Józef Brzozowski, Ignacy Gumowski). Musieli być oni na tyle aktywni, że pojawia się kuźnia (kowal w 1848 r.) oraz karczma – notowana rok później. Po Franciszku Szczurzyn otrzymuje córka Zofia, żona Macieja Smolińskiego (pisanego też jako Smoleński) – tego w 1856 r. określono, niezasadnie, jako właściciela. Wcześniej władał w Załużu Patorach koło Opinogóry. Być może z powodu zmiany własności wykonano rok później mapę majątku. W roku 1859 zmarł Michał Ciemniewski (syn Aleksandra), były kapitan korpusu weteranów Wojska Polskiego, zapisany jako współwłaściciel. Michał Smoleński był politycznie aktywny i w 1861 r. znalazł się w radzie powiatu przasnyskiego, Smoleńskiego z zesłania) folwark został sprzedany, a nabywcą został ciechanowski lekarz Franciszek Rajkowski. Za 26.868 rubli przejął 14 włók nowopolskich, 8 mórg i 158 prętów kwadratowych – na dzisiejsze byłoby to 240 hektarów. Rok później Kolej Nadwiślańska pod swe tory wykupiła 17 mórg i 260 prętów kwadr. (niemal dokładnie 10 ha), a sądząc po analogiach to transakcja dla Fr. Rajkowskiego była opłacalna. Z linią kolejową wiązały się działania (uzdrowisko, cukrownia) opisywane już przy Osadzie Fabrycznej. W roku 1878 folwark miał mieć 396 mórg, a więc prawie 222 ha. – nie był jeszcze wydzielony obszar Osady Fabrycznej. Stwierdzono istnienie dwóch budynków murowanych, 15 drewnianych oraz młyna wodnego (ten jeszcze w 1891 r.). Dzierżawcą był Kazimierz Szalla, ale dwa lata później jako takich wykazano Piotra Więckowskiego oraz Ignacego Rajkowskiego, co z kolei wygląda na jakąś fikcję, albowiem Ignacy był ojcem Franciszka, a Więckowski bodaj bratem matki – w sumie sądzić można, że transakcja ze Szczurzynem była działaniem Szczurzyn Folwark ok.1916 r. karczma. Cegielnia istniała w znacznej odległości, blisko dzisiejszej ul.Płockiej, a lokalizacja karczmy nieznana. W 1898 r. folwark opisywany był jako gospodarstwo rolne cukrowni, zarządzane przez Felicjana Makomaskiego (była tuczarnia i rozwijano hodowlę zarodowych kur), później – np. w 1907 r. – wykazywanego jako właściciel (?). Około 1916 r. wykonano piękny plan całości założenia cukrowni oraz folwarku i stąd mamy wiedzę o dokładnym zagospodarowaniu i zabudowie. Księga adresowa z roku 1929 wprowadza niezrozumiałe zamieszanie – podano że folwark Szczurzynek (!) ma 206 ha i należy do Towarzystwa Akcyjnego Cukrowni w Ciechanowie, ale też że folwark Szczurzyn jest własnością Mieczysława Waliszewskiego, na 107 ha. Nie było dwóch folwarków i nie wiadomo o co chodziło. Mapa z około 1935 r. wyraźnie ukazuje tylko Folwark Szczurzyn, mający trzy domy. Podczas II wojny światowej prowadzenie folwarku przejęli Niemcy, włączając go w granice miasta. Po ich ucieczce majątek cukrowni upaństwowiono i folwark Towarzystwa Akcyjnego przezna- czono dla Państwowego Gospodarstwa Rolnego (tak też w 1952 r.) – miało to być 146 ha (?). W kwietniu 1945 r. spisano iż w dworze nie ma, i nie było, nic cennego, a zamiast parku istniał ogród. Około 1960 r. była jeszcze kompletna zabudowa folwarczna, a rozległy ogród ciągnął się od dworu aż do torów. W późniejszych latach podjęto sensowną decyzję (były takie w „komunizmie”) o deglomeracji warszawskiego przemysłu, a w jej ramach o stworzeniu w Ciechanowie dzielnicy przemysłowej. Zbudować ją miano na obszarach pól Szczurzyna, a więc gospodarstwo rolne zostało skasowane. Wcześniejszą pierwociną takiego zagospodarowania była wielka strategiczna (magazyny żywności Warszawy na wypadek wojny) chłodnia, przy której wzniesiono nieduży blok mieszkalny. Oba obiekty socrealistyczne, a z tej racji już zabytkowe, są w stanie przeciętnym jak nasz dzisiejszy poziom (?) dbania o dziedzictwo kulturowe. Pomysł deglomeracji był zasadny, ale wykonanie już „nasze”. Powstały zakłady, do których wszystko trzeba było sprowadzać z daleka (poza mleczarnią), co sensu gospodarczego nie miało. W dodatku były to zakłady „dla mężczyzn”. Gdy pewien absolwent ciechanowskiej „handlówki”, mający niejakie możliwości decyzyjne, a wiedziony sentymentem, zaoferował powstanie zakładu odzieżowego („dla kobiet”) to lokalny decydent zadał typowe dla Ciechanowa pytanie – a po co? Powstała więc fabryka w Jarosławiu, a z nią masa towarzyszących inwestycji, bo tak było w „socjalizmie”. Przy tworzeniu dzielnicy przemysłowej wykonano ulicę Mleczarską, przecinającą skrawek obszaru dawnego folwarku, ale zabudowy nie ruszano. Pozostawiono ją, niestety, samej sobie, bez remontów – do śmierci technicznej. Od około 1980 r. rozpadały „się” murowane budynki gospodarcze, a mieszkalne, w tym dworek, w praktyce nie interesowały kolejnych władz miasta. Ukoronowaniem była rozbiórka zabytkowego dworku przez poprzednie władze miasta, albowiem był w złym stanie. A w jakim miał być skoro zawsze padało „po co?” Tak więc historyczne założenie dworskie, które mogło (a raczej – powinno) być sensownie zagospodarowane wymazano z krajobrazu Ciechanowa jako ilustrację potencjału intelektualnego kolejnych miejscowych władz. Powstały za to nowe obiekty, w tym nieco zaskakujący – niby fabryczny - budynek firmy od gazu oraz dość ciekawy (zwłaszcza w skali Ciechanowa) nieznanej mi instytucji. Ostatnio zbudowano w ulicy Mleczarskiej wiadukt nad torami, który chyba jeszcze poczeka na otwarcie. Teraz Szczurzyna nie ma bo „po co” miałby być? Ryszard Małowiecki Na podstawie archiwum Autora 12 | SPOŁECZEŃSTWO 7 lipca 2015 | www.tygodnikilustrowany.pl | TYGODNIK ILUSTROWANY Janusz Zalewski Powroty – poza Nadrzeczną (14) Żegnam się grzecznie życząc udanych klientów i wychodzę, kierując się w stronę najwierniejszej czytelniczki, co powiedziałem tylko w połowie żartem, bo jest tak faktycznie, że osoba do której się udaję, otrzymuje T.I. „w prenumeracie”, jak mówimy, a zanosi jej nowy egzemplarz co tydzień Tycha. Naprawdę, jednak, powodem odwiedzin jest co innego. Dawna przyjaźń zaowocowała ofertą, abym – zamiast włóczyć się po „obcych” – spróbował podłączyć się do Internetu w kawiarni Qbatura. Żeby oferta była pełna, właścicielka, jak przystało na kobietę biznesu, wzbogaciła ją o darmową herbatkę, do wyboru. Tak więc, zmierzam z kwiatkami do Qbatury i rozmyślam, że wśród tylu usług i zawodów w otoczeniu, od Nadrzecznej do placu Kościuszki, wśród szewców, krawców, fryzjerek, księgarzy, zegarmistrzów, fotografów, waluciarzy, aptekarzy, cukierników, elektroników, kwiaciarek i taksówkarzy, którzy tworzą substancję i tkankę tego miasta, są przecież także restauratorzy. Chyba nie zdawałem sobie dokładnie sprawy z istnienia tego zawodu, a przyczyna może być taka, że restauratorów nie spotykamy na codzień pobierając usługi, tak jak spotykamy fryzjera, krawcową czy kwiaciarkę. Restauratorzy działają jakby ukryci za kulisami, doglądając spraw w sposób niewidoczny dla klienta, aby wszystko w ich biznesie funkcjonowało, jak należy. Z panią Bogusią, restauratorką, właścicielką Qbatury, znamy się od pierwszej klasy podstawówki, co mam uwiecznione na klasowych fotografiach z tamtych lat. Oboje w pierwszym rzędzie, ale ja zawsze z boku, jak najdalej od nauczycieli, zabijaka z rozwianą czupryną, a ona w central- nym punkcie, z uśmiechem, zaraz przy wychowawczyni. Jej przyjazna postawa nie zmieniła się w ogóle. Ciągle uśmiechnięta i łagodna dla otoczenia, a jednocześnie wymagająca, podchodzi do klienta z respektem, wiedząc o tym że klient nie musi na nic zasłużyć, żeby być traktowanym jak przystało. – „Czego się napijesz?” – pyta mnie p. Bogusia na początek. Obniżam ton głosu i basem, naśladując zachrypnięty wokal Janka Himilsbacha, odpowiadam: – „A co to tak trudno zgadnąć?” Śmiejemy się oboje i uprzedzając próbę zgadnięcia ciągnę dalej, jak czasami latam służbowo samolotem pierwszą klasą i wtedy stewardessa również podchodzi i pyta, czego się napiję, i na ogół nie trafia, błędnie zgadując że to wódka absolut z lodem, ale czasami zgaduje poprawnie, że to musi być piwo i do tego europejskie, nie amerykańskie, i wtedy słyszę: – „Mamy Becks i Heineken, jakie pan sobie życzy?” – a ja odpowiadam, że oba i za minutę dostaję dwie butelki. Ale dwa piwa na raz, to nie wszystko, ciągnę temat dalej, i zaciekawiona Bogusia chwilowo się poddaje, jak opowiadam że kiedyś, z powodu anulowania porannego lotu, musiałem spędzić pół soboty w centrum Atlanty, co nie należy do największych przyjemności, w środku wystrój włoski, więc wchodzę, siadam przy barze i na wszelki wypadek pytam, bo w Ameryce z nazwy może niewiele wynikać, czy mają włoskie piwo? – „Ależ tak, proszę pana, mamy Peroni, Moretti i Menabrea, jakie pan sobie życzy?” – słyszę w odpowiedzi i sam odpowiadam: – „Wszystkie trzy!” – Na co barman bez zmrużenia oka pyta dalej: – „A w jakiej kolejności panu podać?” – Na co ja, również bez zmrużenia oka odpowiadam: – „W alfabetycznej.” – „Proszę bardzo” – odparł barman oddalając się, ale w knajpie, o godzinie jedenastej rano, nie było żywego ducha i nawet szeptem wypowiadane kwestie było słychać na odległość, więc z drugiego końca baru dobiega mnie sceniczny szept barmana, który informuje swojego kolegę docierającego już i tak czyste szklanki. – „Ty, słuchaj, ten gość z końca baru, prosi o wszystkie trzy gatunki włoskiego piwa, a jak go zapytałem w jakiej kolejności, to odpowiedział, że w alfabetycznej.” – Kolega po fachu spojrzał na mnie, spojrzał na barmana i odrzekł: – „No i co w tym dziwnego? Facet ma system!” Pani Bogusia uśmiecha się pobłażliwie i ponawia pytanie: – „No więc, czego się napijesz?” – Ale ja, z upartością maniaka, kontynuuję opowieść, tym razem ma miejsca. Będąc tam pierwszy raz, wzbudziłem salwę śmiechu, gdy na pytanie barmanki: – „Czego pan się napije?” – popatrzyłem na nią i odpowiedziałem dostatecznie głośno, żeby wszyscy przy barze słyszeli: – „Wszystko jedno co, byle z najniższej półki.” I tu przypomina mi się historia z mniej ekstrawaganckiej restauracji i już nie o piwie. Rzecz działa się w Orlando, gdzie miałem kiedyś trzech studentów z Indii, którzy pisali u mnie w tym samym czasie prace magisterskie. Hinduscy studenci, w przeciwieństwie do niektórych innych narodowości, są bardzo dobrze wychowani i wiedzieli, że prowadzenie magistranta jest dla wykładowcy dość kłopotliwym zajęciem, bo nie ma z tego żadnych pieniędzy, tylko satysfakcja, a najwyżej jakaś publikacja. Tak więc po obronach prac, które odbyły się jednego dnia przed południem i zakończyły się pomyślnie, studenci postanowili odwdzięczyć mi się, choć częściowo, i zaprosili mnie na lunch do średniej klasy restauracji. Hostessa przywitała nas w drzwiach, wzięła tyle egzemplarzy menu, ilu nas było, tzn. cztery, i prowadzi nas do stolika, idąc przodem i kołysząc biodrami. Popatrzyliśmy po sobie, a ja zażartowałem, tak aby nie urazić hostessy, że nie lubię iść z tyłu, za kobietą, na co studenci subtelnie się roześmieli i sądzili Fot. archiwum Autora Odbieram w kwiaciarni róże owinięte w folię i zastanawiam się, jak się czuje osoba, której przyniesiono bukiet kwiatów? Sam naprawdę nigdy kwiatów nie dostałem, więc tego nie wiem i zapewne się nie dowiem. – „Przepraszam, bo to nie mój interes, ale zapytam z ciekawości, dla kogo pan kupuje takie piękne kwiatki?” – pyta pani kwiaciarka. – „Dla swojej najwierniejszej czytelniczki” – odpowiadam. – „A to pan pisze?” – dialog jest kontynuowany. – „Nie, to za dużo powiedziane, po prostu przelewam myśli na papier.” gdyż miasto jest wtedy kompletnie wymarłe. Wyszedłem więc na ulicę z hotelu obok uniwersytetu, przeszedłem pod autostradą w poszukiwaniu czegoś ciekawego, a była godzina 11-ta rano, i widzę knajpę o nazwie Veni Vidi Vici, na pierwszy rzut oka – włoska. Jest otwarta, i rzeczywiście, przenosząc się na Florydę. W miejscowości, gdzie mieszkam, jest knajpa o nazwie Cigar Bar, w której można palić, ponieważ sprzedają w niej cygara, i właściciel ma odpowiednią licencję. Dziewczyny za barem są ubrane w bardzo kuse mini-spódniczki i przy barze, a szczególnie na jego rogach, nigdy nie że można zmienić temat, gdy przechodzący obok przygodny klient dodał: – „Tak, ja też wolę za nią stać.” – Twarze moich studentów z Indii zrobiły się purpurowe. Gdy tę opowieść kończyłem, wszedł Tycha i zameldował, że niepotrzebnie tłukę się z Warszawy pociągiem, bo gdybym go zawiadomił dzień wcześniej, to on z przyjemnością pojechałby po mnie samochodem. Na co odpowiadam, że – jak mu dobrze wiadomo – ja mam skłonność do interakcji z koleją, z pociągami, z parowozami, z dworcami, z poczekalniami, z bocznicami i z innymi obiektami związanymi z kolejnictwem i z kolejarstwem. I Tycha skwapliwie potwierdza, przypominając sobie nasz triumfalny pobyt któregoś roku na Juwenaliach w Krakowie, gdzie w silnej konkurencji krakowskich kabareciarzy wygraliśmy pierwszą nagrodę na Dworcu Głównym za jednozdaniowe ogłoszenie odjazdu pociągu, które brzmiało mniej więcej tak: – „Uwaga, uwaga! Pociąg osobowy przez Odrę, Wisłę, Kara Kum, do Gdańska, odjedzie z peronu pierwszego na peron czwarty.” Zresztą, początkowo nie chciano nas w ogóle dopuścić do konkursu, ale gdy przedstawiliśmy nasz sztandarowy skecz z wyimaginowaną postacią profesora Szajera, u którego zdawaliśmy egzamin z ruchu kolejowego, a on nas bez litości oblewał, bo nie umieliśmy odpowiedzieć na proste pytanie: – „Co powinna mić kazda stacja?” – tak mówił profesor: „mić” nie „mieć” – wtedy nas dopuszczono do udziału. No ale u profesora znajomość poprawnej wymowy w niczym nam nie pomogła, bo nie mogliśmy tego argumentu użyć, więc profesor niemożebnie się denerwował naszą niewiedzą o kolejnictwie, aż wreszcie się poddał i wyjawił odpowiedź: – „Zapamintajcie to sobie, kolego, zapamintajcie, zapamintajcie na zawsze! Kaaazda stacja, kaaaazda stacja” – przeciągle intonował profesor, po czym szybko dodawał – „powinna mić dobre połącenie z drugom stacjom!” Po odebraniu głównej nagrody na dworcu w Krakowie, natychmiast zamówiliśmy w barze dworcowym po secie, ale zrobiło nam się trochę smutno, bo siedząc nad kieliszkami patrzyliśmy przez zaropiałe szyby na nietęgie miny przemęczonych pasażerów na peronie, czekających na swoje pociągi, i dopiero dzięki Wojtkowi, którego z racji nonszalanckiej postawy nazywaliśmy Playboyem, trochę odżyliśmy, jak śladem Ireneusza Iredyńskiego, który po raz pierwszy wzniósł ten toast ustami bohatera w opowiadaniu „Armelle” z książki „Związki uczuciowe”, Playboy podniósł kieliszek i zaintonował: – „Za tych co na stacji!” Wtedy Tycha się ożywił i zagadnął do barmanki: – „Przepraszam panią, a gdzie tu jest toaleta?” – na co barmanka z uprzejmością odpowiedziała: – „Widzi pan KULTURA | 13 TYGODNIK ILUSTROWANY | www.tygodnikilustrowany.pl | 7 lipca 2015 Wtedy na stoliku pojawiło się piwo, ale musiałem przemiłej pani kelnerce wyjaśnić, że przed podaniem należy zapytać: – „Czy woli pan piwo w szklance czy w butelce?” Więc po krótkiej chwili staje przede mną piwo już w butelce, wraz z towarzyszącym pytaniem kelnerki: – „Czy życzy pan sobie coś jeszcze?” – a ja właśnie na to pytanie czekałem, żeby odpowiedzieć: – „Tak, poproszę o jeszcze jeden uśmiech.” Wtedy pani Bogusia, żegnając nas, bo śpieszyła się, aby zająć się sprawami biznesu, zapytała: – „Janusz, powiedz mi, ty tak pozytywnie i z takim uznaniem piszesz o tym Ciechanowie, ale czy jest coś w tym mieście czego nie lubisz, oczywiście poza „Ciechanówkiem”? – „Tak, naturalnie że jest.” – odpowiadam i patrzę na zaciekawiony wyraz oczu u Bogusi. – „Jest to piwo Ciechan.” – I śmiejemy się wszyscy razem pociągając łyk Ciechana z butelki. PS. Podobieństwo osób i zdarzeń do rzeczywistości jest całkowicie przypadkowe. Copyright 2015 by Janusz Zalewski Kontakt z autorem: [email protected] Malarstwo Krzysztofa Sowińskiego Takiej wystawy malarstwa już dawno w Muzeum Szlachty Mazowieckiej w Ciechanowie nie było. Dwa piętra zajęły obrazy Krzysztofa Sowińskiego. Autor zgromadził tu 103 swoich prac olejnych, w tym większość niezwykle ciekawych kopii. Krzysztof Sowiński urodził się w 1955 r. w Ciechanowie. Ukończył studia podyplomowe na wydziale Malarstwa i Grafiki w Łodzi – specjalizacja malarstwo i rysunek. Dyplom uzyskał w pracowni prof. Mariana Kępińskiego. Z wykształcenia jest również kulturoznawcą, w latach 1980-1984 pracował w Muzeum Romantyzmu w Opinogórze. Malarstwo olejne, akwarele i rysunek pastelami uprawie ponad 40 lat. Fascynują go dzieła starych mistrzów, szczególnie malarstwo holenderskie XVII wieku oraz epoka impresjonizmu. Podążając za impresjonistami wiele czasu spędza w plenerze. Maluje przede wszystkim zalane słońcem pejzaże. Obecnie artysta pełni funkcję prezesa Stowarzyszenia Pracy Twórczej w Ciechanowie. Członek Związku Polskich Artystów Plastyków – Polska Sztuka Użytkowa, Oddział w Warszawie. Otwarta 15 czerwca w Muzeum Szlachty Mazowieckiej wystawa została nazwana: „Malarstwo Krzysztofa Sowińskiego – według starych mistrzów”. Bo też – jak powiedzieliśmy – wśród wystawionych obrazów zdecydowanie najwięcej jest kopii dzieł wybitnych malarzy z dawnych lat. Aż roi się tu od wybitnych nazwisk. Fot. Muzeum Szlachty Mazowieckiej Roześmieliśmy się w głos, aż pasażerowie zaczęli nas dopytywać o co chodzi? Poszedłem z Tychą w kierunku kibli i gdy wszedłem do swojej kabiny, moją uwagę zwrócił ciąg jakichś dziwnych liczb wydrapanych na drzwiach, podejrzewałem że są to daty: dwudziesty piąty - szósty, dwudziesty szósty - szósty, dwudziesty siódmy szósty, dwudziesty ósmy - szósty, itd. Zainteresowany próbowałem dociec źródła tych rzekomych dat i po dokładniejszej inspekcji drzwi dojrzałem w prawym górnym rogu koślawo wydrapany tekst: – „Tu biłem konia.” Zawołałem Tychę i z ciekawości zajrzeliśmy do sąsiedniej kabiny, mając nadzieję, że znajdziemy tam jakieś inne ważne napisy, i rzeczywiście, Tycha natychmiast wypatrzył tekst wypisany niebieskim długopisem na szarej, poplamionej ścianie: „Jeszcze 293 dni do cywila” – i podpisane: Małgorzata Fornalska. Niestety, musieliśmy te opowieści przerwać, bo wreszcie pani Bogusia się obruszyła: – „Wiesz, Janusz, gdyby to opowiedział ktoś inny, to byłabym zniesmaczona, ale tobie tę gruboskórność mogę wybaczyć – podciągnę to pod dążenie do męskości.” Jak w galeriach europejskich Fot. Muzeum Szlachty Mazowieckiej to światełko, tam na samym końcu poczekalni, pod ścianą?” – Tycha przytakuje głową, że widzi, a barmanka kontynuuje: – „Więc skręci pan za światełkiem w prawo i drugie drzwi po lewej stronie, to toaleta.” – Na to Tycha zakłada przeciwsłoneczne okulary i pyta: – „A czy mogłaby pani mnie tam zaprowadzić, bo jestem niewidomy?” Krzysztof Sowiński - pierwszy z prawej Oto niektóre z nich: Aert van Der Neer - „Kanał w Amsterdamie”, Jan Verneer - „Widok Delf”, Artur Aschembach - „Stary młyn wodny”, Jan van de Cappelle „Żaglowce”, Jacob van Ruisdael „Młyn nad wodą” itd. Ale uwaga: są i Vincent van Gogh - „Droga z cyprysem i gwiazdą” (jeden z najsłynniejszych obrazów tego malarza) i „Pole pszenicy z cyprysem” i Paul Cezanne „Martwa natura z brzoskwiniami” i Edouard Manet - „Akt” i Pablo Picasso - „Chłopiec z psem”, jest i słynna „Dama z łasiczką” - Leonarda da Vinci. Są i Polacy. Duże wrażenie robi ogromna kopia słynnego „Dziwnego ogrodu” Józefa Mehoffera (oryginał jest o 30 proc. większy, ale taki obraz... nie zmieściłby się do sali wystawowej). Dalej obrazy Józefa Chełmońskiego - „Wyjazd na polowanie”, „Staw w Radziejowicach”, Leona Wyczółkowskiego, Wacława Ślewińskiego, Jana Stanisławskiego, Józefa Pankiewicza. Artysta tak zaprojektował swą wystawę, że w dolnych salach jest stare malarstwo, a na piętrze XIX i XX wiek. Czujemy się na tej wystawie chwilami, jak w Muzeum Narodowym, więcej – jak w znanych galeriach zagranicznych. Trzeba by odwiedzić wiele miast Europy, żeby obejrzeć obrazy, których doskonałe kopie mamy na wyciągnięcie ręki w Ciechanowie. Warto też oczywiście zatrzymać się przed oryginalnymi pracami Z APRO SZE N I E Krzysztofa Sowińskiego. Oto piękne obrazy: „Pole makowe”, „Panorama z Orlego Gniazda w Szczyrku”, „Kościół w Szczyrku”, „Kościół w Koziczynku”, „Pułtusk – łodzie rybackie”, „Sochocin”, a także martwe natury i wiele innych. Zachęcamy mieszkańców Ciechanowa. Naprawdę warto odwiedzić w wakacje Muzeum Szlachty Mazowieckiej i podziwiać obrazy Krzysztofa Sowińskiego. Tadeusz Wo icki 14 | HISTORIA „Goniliśmy Tatarów bijąc po przeprawach, gdyż orda tak sromotnie uciekała, aż kulbaki spod siebie wyrzucali uciekając. Goniliśmy ich aż pod Skibińce, miasteczko nad Bohem leżące, bo przez Boh uciekali i my wpław za niemi...” 7 lipca 2015 | www.tygodnikilustrowany.pl | TYGODNIK ILUSTROWANY Przez rzeki i morze, czyli jak kawaleria radziła sobie w wodzie Europa pocięta rzekami Dla kawalerii umiejętność forsowania rzek wpław była niezwykle przydatna. Europę przecina gęsta sieć rzeczna. Szacuje się, że w centralnej, zachodniej i północnej jej części, przemieszczające się wojsko napotyka przeszkody wodne o szerokości ponad 6 metrów średnio co 20 kilometrów. Co 33 – 60 km napotyka na rzekę o szerokości do 100 m. Co 100 – 150 km staje mu w poprzek rzeka o szerokości 100 – 300 m. A co 250 – 300 km wojsko to trafia na przeszkodę o szerokości ponad 300 m. Luigi Marsigli, będąc w 1683 roku jeńcem tatarskim, naszkicował sposób w jaki ci przeprawili się z jasyrem przez rzekę. Sam znajdował się w grupie oznaczonej literą C. Jazda staropolska Choć Tatarzy bez wątpienia byli mistrzami w przepływaniu rzek, to i Polacy w XVI i XVII wieku umiejętność tę opanowali w stopniu co najmniej zadowalającym. Celowała w tym lekka kawaleria, a wśród niej – lisowczycy. 31 lipca 1622 roku, nad Renem, popisywali się przed sojusznikami. Wówczas to, jak pisał ich kapelan Wojciech Dembołęcki: „niemało wpław się od wyspy do wyspy puszczając przebywało [rzekę], a niemal wszystkie konie (wyborniejsze tylko wyjąwszy) podle promów pławiono. Między którymi wpław przebywającymi znalazł się jeden, który stojąc na koniu Ren przepłynął. A drugi konia, za którym płynął (ogona się wedle zwyczaju trzymając) chcący, w pół Renu upuściwszy, a sam nurkiem za nim aż blisko brzegu płynąwszy – naprzód żal i wzdyO G ŁOSZ E N I E W Ł A SN E WYDA WCY Lisowczycy nad Renem - Juliusz Kossak chanie z mniemanego utopienia, a potym wielki śmiech ukazaniem się pobudził. Różni różnych kunsztów dokazywali, ale między inszemi i to piękna była, że się ich kilka obrało, którzy z pół Renu wystrzeliwali się z łuków po kilka razy wprzód i w zad do dwu celów po obudwu brzegach ukazanych. Trudno opisać z jakim afektem arcyksiążę co raz wracał się do Renu patrzyć na one nigdy nie widane obyczaje [...]” Lisowczycy nie byli wyjątkiem. Wiele polskich pamiętników wspominało o przeprawach wpław przez mniejsze i większe rzeki. Na przykład Aleksander Dionizy Skorobohaty pisał:„wpław pod Gołębiem [wojsko] feliciter [szcześliwie] przepłynęło”. Czy też: „Wojsko szło wpław przez Dniestr rzekę.” U Jakuba Łosia, który był towarzyszem chorągwi pancernej, czytamy: „przyszliśmy pod Warkę; tam zastawszy most na Pilicy zrzucony, wpław wszystko wojsko poszło” Mikołaj Jemiołowski również wspominał o przeprawie wpław przez Pilicę „rzekę dość nieszeroką, ale głęboką i klijowatą”. Z kolei Jan Florian Drobysz Tuszyński opisał pogoń za Tatarami podczas której przebyto wpław Boh: „goniliśmy Tatarów bijąc po przeprawach, gdyż orda tak sromotnie uciekała, aż kulbaki spod siebie wyrzucali uciekając. Goniliśmy ich aż pod Skibińce, miasteczko nad Bohem leżące, mil dwie za Ładyżynem, dziedzictwo panów Horaimów, bo przez Boh uciekali i my wpław za niemi” Innym razem opisał przejście przez Prut: „bośmy Prut rzykę prześli w bród nie bez szkody. Kto miał konia słabego, to się napił tej wody, bo rzyka okrutnie bystra i to ma do siebie, kto się napił wody z Prutu, nie trzeba gdańskich pigułek do purgowania [na przeczyszczenie]” Samuel Maskiewicz pisał o wielokrotnym przepływaniu rzeki Moskwy: „Pod te trzy zamki rzeka Moskwa idzie, ma miejscami brody, ale jednak lgnąca bardzo i przetoż woleli nasi płynąć niż brodem iść”. „Ci jako przyjechali nad rzekę się pławić, z malusieńkiej chmurki deszcz tak okrutny spadł, że człowieka przed sobą nie widać było i w tym zaburzeniu Powiedali zaś więźniowie, ‚żeśmy rozumieli na was, żeście dyjabli, nie ludzie’. przeprawiwszy się 9, bo jeden koń nie chciał iść wpław żadną miarą”. „wpław zaraz do nas przez rzekę się puścili” Powyższe przykłady to tylko niewielka próbka umiejętności polskiego rycerstwa w XVII wieku. Przepływało ono nie tylko rzeki. Przeprawa kawalerii Stefana Czarnieckiego przez morską odnogę w Dani, na zajętą przez Szwedów wyspę Alsen, stała się tak sławna, że uwieczniono ją w naszym hymnie. Jan Chryzostom Pasek, uczestnik wyprawy do Danii, tak ją opisał: „Było pływać jako na Pragę z Warszawy, ale w pojśrod- ku tej odnogi [morskiej] było miejsce takie, gdzie koń zgruntował i mógł odpocząć, bo było takiego miejsca z pół stajania. Sam tedy, przeżegnawszy się, Wojewoda [Stefan Czarniecki] wprzód w wodę, pułki za nim, bo jeno trzy były, nie całe wojsko, kożdy za kołnierzem zatchnąwszy pistolety, a ładownicę uwiązawszy u szyje. Skoro przepłynął na środek, stanął i kazał kożdej chorągwi odpocząć, a potem dalej [płynąć]. Konie już były do pływania próbowane; który źle pływał, to go między dwóch dobrych mieszano, nie dali mu tonąć. Dzień na to szczęście był cichy, ciepły i bez mrozu; już była trochę i rezolucyja [śmiałość] poczęła następować, ale zaś potem zima tęgo ujęła. Żadna tedy chorągiew nie była jeszcze u lądu, kiedy Szwedzi przypadli. Strzelać tedy poczęli; chorągiew też, która wyszła z wody, to zaraz na nieprzyjaciela skoczy. Szwedzi widząc, że choć dopiero z wody, a przecie strzelba nie zmokła, ale strzela i zabija, w nogi; owych też, co ich przybywało na pomoc, przerznęli końmi, a dopieroż w nich jak w dym. Powiedali zaś więźniowie, ‚żeśmy rozumieli na was, żeście dyjabli, nie ludzie’.” Inny przypadek, również z wyprawy do Danii, opisał Jakub Łoś: „Tamże pod Harusen towarzysz pan Krzysztof Szepeliwski w poście przed Wielką Nocą kanał przepłynął na koniu tak daleko, jako by z działka trzechfuntowego donieść może, a mieli prawie za cud jeden duńscy [Duńczycy] i w kroniki to wpisano.” Moim zdaniem najciekawsze jednak było to, czego dokonali noszący pełne zbroje polscy rycerze w w bitwie pod Orszą 1514 roku. Gdy artylerię przeprawiano mostem pontonowym, to oni rzucili się wpław przez Dniepr! I przebyli go w obliczu gotowego do walki nieprzyjaciela! dr Radosław Sikora O G ŁO SZE N I E WŁA SN E WY DA WCY KULTURA | 15 TYGODNIK ILUSTROWANY | www.tygodnikilustrowany.pl | 7 lipca 2015 Z ciechanowskiej dzielnicy fabrycznej do nowojorskiego Queens Jednak nie o Different State będzie tu mowa. W tym tygodniu nie chciałbym pisać ani o historii, ani o kinematografii, lecz o muzyce. Mojej największej pasji. Pasji, która towarzyszy mi odkąd tylko pamiętam. Ciechanów początku lat dziewięćdziesiątych pod względem muzycznym był zupełnie innym miastem niż teraz. Mieliśmy S`thrash`ydło (z którego byliśmy dumni jak pawie), później dzięki takim ludziom jak Stasiu Antośkiewicz mieliśmy co piątek BWA (pamiętacie co to były za koncerty !!! tam grał nawet i Stasio Soyka !!!), mieliśmy w końcu legendarną salę prób w WDK-u. Nic więc dziwnego, że obok tak uznanych firm ciechanowskiej sceny muzycznej jak Smirnoff czy T.O.B. jak grzyby po deszczu powstawały kolejne zespoły Eviscerate, Psycho Power Full OK czy w końcu wywołany Different State. W połowie lat dziewięćdziesiątych Marchoff wraz ze swoją ówczesna partnerką Dorotą oraz kilkoma sesyjnymi muzykami, nagrali materiał „Magija”, a swój projekt nazwali 23 Threads. Na „Magiję” składało się dziewięć kompozycji utrzymanych w stylistyce makabrycznego folku. Muzyka ta opierała się na żywej gitarze, wzbogaconej lekko zindustrializowanym zimnym tłem podkładów oraz recytacjami Marka oraz Doroty. Materiał ten bardzo długi czas przeleżał w przysłowiowej szufladzie i dostęp do niego miało jedynie ograniczone grono osób zaprzyjaźnionych z jego twórcami. Dopiero na początku dwudziestego pierwszego wieku jedna z niezależnych podziemnych wytwórni wydała go w formie limitowanego CD. Zasadniczo po nagraniu debiutanckiego materiału 23T przestał istnieć a Marchoff z swoja partnerka opuścili Ciechanów i zamieszkali w Nowym Jorku. Tam po pewnym czasie ich drogi życiowe rozeszły się. Decyzja ta ostatecznie przypieczętowała rozwiązanie projektu. Z d z i wiłem się i to bardzo gdy w połowie 2014 roku zaczęły docierać do mnie ze Stanów informacje, że Marek postanowił wraz z nowymi muzykami wznowić działalność 23T. Po pewnym czasie otrzymałem, nawet od niego bardzo entuzjastycznego maila, z potwierdzeniem informacji oraz przedstawieniem nowego składu projektu, a także z lekkim zarysem tego czego mogę się spodziewać na drugim albumie 23T. Atmosferę powrotu zespołu na sce- Dominującą siła jest muzyka, która przejmuje władzę nad słuchaczami od pierwszych dźwięków płynących z głośników. Jest ona mocna, gitarowa. Słuchacz nie pozostaje obojętny na jej uwodzący urok. nę zespołu, podsycały dodatkowo filmiki ze studia czy też sali prób zamieszczane przez zespół w internecie. Fot. archiwum Autora Zapewne część z osób interesujących się ciechanowską sceną muzyczną początku lat dziewięćdziesiątych pamięta Marka Marchoffa. Człowieka, który całymi dniami potrafił rozmawiać o muzyce, a swoją pasją do niej zarażać innych. To on powołał do istnienia jeden chyba z najbardziej rozpoznawalnych w kraju jak i również na świecie zespołów, wywodzących się z naszego rodzinnego miasta – Different State. Tak nadszedł dzień premiery najnowszego materiału 23 Threads zatytułowanego „Conspicuous Unobstructed Path”, którego wydawca jest Zoharum Records. Materiał ten został nagrany w Nowym Jorku w trzyosobowym składzie: Marek Marchoff – gitara, głos; Ingrid Dawn Swen – głos; Rafał Janus – bass. Jak zawsze w przypadku materiału rejestrowanego przez Marchoffa zespół w studiu wspomagało szerokie grono zaprzyjaźnionych muzyków sesyjnych. Muzycznie drugi krążek jest dziesięcioutworową podróżą w świecie muzyki macabre folk, ubraną w warstwie tekstowej w ezoteryczną opowieść o kobiecym poszukiwaniu samej siebie. Jednak jak dla mnie na tym materiale, słowo schodzi na drugi plan. Dominującą siła jest muzyka, która przejmuje władzę nad słuchaczami od pierwszych dźwięków płynących z głośników. Jest ona mocna, gitarowa. Słuchacz nie pozostaje obojętny na jej uwodzący urok. Muzyka ta jest pełna nawiązań do klasycznego neo-folku, dark wave czy też progresywnego krautrocka. Tak charakterystyczne dla muzyki Marchoffa elementy nawiązujące do industrial, alchemicznego illbientu na tym krążku są prawie nie wyczuwalne. Podczas każdego kolejnego kontaktu z tym materiałem odkrywam go na nowo, muzyka 23T jest wielopłaszczyznowa, nie sposób jednoznacznie jej określić. Z drugiej strony jest ona bardzo autentyczna, już podczas pierwszego słuchania stwierdziłem, że chyba przeważająca cześć programu płyty została nagrana w studio na przysłowiowa setkę. Dzięki temu zabiegowi czuć, że zespół bardzo dobrze „wszedł” w ten materiał i czuje go. Słuchacz także to słyszy w każdym dźwięku wypływającym z instrumentów. „Conspicuous Unobstructed Path” pokazuje w doskonały sposób, że „Polacy” w znakomity sposób czują się takich szeroko rozumia- – rdzenny ciechanowianin, obecnie Kierownik Działu Historii w Muzeum Romantyzmu w Opinogórze. Wcześniej prawie dekadę spędził w Trójmieście, tam studiował, smażył hamburgery i frytki, sprzedawał usługi bankowe, w końcu nadzorował funkcjonowanie pierwszego kompleksu kinowego w Gdyni. Po powrocie do Ciechanowa tułał się po różnych urzędach oraz firmach, w końcu osiadł w opinogórskim Muzeum. Pasjonat historii wojskowości, a szczególnie epoki napoleońskiej, malarstwa batalistycznego. W wolnym czasie lubi posłuchać ciężkich brzmień zabarwionych o folkową nutę. Gdy czas mu pozwoli lubi pojechać na koncert lub odwiedzić przyjaciół, nałogowo uzależniony od zwiedzania muzeów. nych „folkowych” klimatach, nasz romantyzmu w duszy sprawia, że potrafimy tworzyć znakomite kompozycje utrzymane w takiej atmosferze. Nie musimy wstydzić się naszych emocji towarzyszących nam podczas odbierania tej muzyki, są one tak samo prawdziwe jak i muzyka płynąca do nas z głośników. Wszystkich zainteresowanych twórczością Marka zachęcam do sięgnięcia po ten materiał. Muzykę możecie zamówić wprost ze sklepu internetowego wydawcy tego krążka http://www.alchembria.pl/, a ci którzy chcą najpierw bardziej się wsłuchać w twórczość 23T zachęcam do poszukania filmików promocyjnych oraz wybranych kompozycji w internecie. Na sam koniec pragnę zawiadomić wszystkich znajomych, kolegów oraz przyjaciół Marka, że pod koniec października planuje on odwiedzić Polskę, być może jeden z zaplanowanych na ten czas koncertów zagra w swoim rodzinnym mieście. Poczekajmy, więc może dane nam będzie za kilka miesięcy na żywo usłyszeć kompozycje z „Conspicuous Unobstructed Path”. Rafał Wróblewski Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych ogłoszeń i zastrzega sobie prawo do skracania nadesłanych tekstów. Poglądy wyrażane w publikowanych materiałach są osobistymi opiniami ich autorów i niekoniecznie muszą odzwierciedlać poglądy Adres Redakcji 06-400 Ciechanów, ul. Kilińskiego 8 (Browar Ciechan) e-mail: [email protected] tel. 23 672 55 88 Rafał Wróblewski Redaktor naczelny Marek Szyperski Wydawca Gambrynus Sp. z o.o. ul. Kilińskiego 5, 06-400 Ciechanów Redaktor graficzny Dorota Pogorzelska Biuro reklamy Anna Dąbrowska tel. 509 820 919 e-mail: [email protected] Redakcji i Wydawcy. Na podstawie art 25. ust. 1 pkt 1b prawa autorskiego Wydawca wyraźnie zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów opublikowanych w „Tygodniku Ilustrowanym” bez uzyskania zgody Wydawcy jest zabronione. reklama 16 | WYDARZENIE 7 lipca 2015 | www.tygodnikilustrowany.pl | TYGODNIK ILUSTROWANY Fot. BRJ TV We Love Cars - Ciechanów 2015 reklama