Pobierz PDF - Fronda LUX

Transkrypt

Pobierz PDF - Fronda LUX
PISMO POŚWIĘCONE
FRONDA
Nr 23/24
Rok 2001 od narodzenia Chrystusa
PISMO POŚWIĘCONE
FRONDA
Nr 23/24
ZESPÓŁ
Waldemar Bieniak.Nikodem Bończa-Tomaszewski, Natalia Budzyńska,
Marek Jan Chodakiewicz,Piotr Frączyk-Smoczyński, Mariusz Gajda,
Grzegorz Górny (redaktor naczelny), Marek Horodniczy, Robert Jankowski, Aleksander
Kopiński, Estera Lobkowicz, Filip Memches, Maciej Piwowarczuk, Sonia Szostakiewicz,
Rafał Tichy, Wojciech Wencel, Jan Zieliński.
OPRACOWANIE GRAFICZNE
Jan Zieliński
Czasopismo zosta/o wydane przy pomocy finansowej Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego
ADRES REDAKCJI
skr. poczt. 6 5 , 00-968 Warszawa 45
tel/fax 622 39 88
[email protected]
www.fronda.pl
© Fronda Sp. z o.o.
DRUK
Apostolicum, 05-091 Ząbki, ul. Wilcza 8
SPRZEDAŻ HURTOWA
Grupa MAT RAS, tel.: (022) 631 94 3 1 , 631 94 3 2 , 631 94 33
PODZIĘKOWANIA
Rafał Dzięciołowski, Tadeusz Grzesik, ks. Zenon Hanas SAC, Janusz Jakubowski,
Zbigniew Jaros, Michał Jerzewski, Zbigniew Kozak, Jarosław Mytych, Krzysztof Pluta,
Andrzej Przewoźnik, Jacek Rybak, Marek Różycki, Paweł Skorowski, Wiesław Turzański
Dziękujemy Ambasadzie Republiki Węgier w Warszawie
za pomoc w wydaniu „Frondy" nr 21/22
Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania skrótów i zmiany tytutów.
Materiałów niezamówionych nie odsyłamy.
ISSN 1231-6474
S
P
I
S
R
Z
E
C
Z
Y
MIROSŁAW WOŹNIAK
Jak
7
ROZMOWA Z WŁADIMIREM BUKOWSKIM
To był rozkaz!
8
ROZMOWA Z FRANCOISE THOM
Antagonizowanie Europy i Ameryki
22
ROZMOWA Z JADWIGĄ STANISZKIS
To była pełna reżyserka
30
MICHAŁ KLIZMA
0 kleptokracji i manipulacji
40
ROBERT KOWALEWSKI
Fatalna fikcja
52
JÓZEF DARSKI
Rok 1989: Jesień Ludów ay KGB?
62
MARCIN HĄJDECERKIEWICZ
Edmund Niziurski
- fundator myśli politycznej III RP
120
CERCELY UNCVARI
Historyczny kompromis
124
ESTERA LOBKOWICZ
Rasputin Putina
140
ROZMOWA Z ALEKSANDREM DUCINEM
Czy Putin jest awatarem?
JESIEN-2001
158
3
MICHAŁ CALLINA
Limonow w więzieniu
170
WERDYKT JURY KONKURSU IM. X. JÓZEFA BAKI
177
WOJCIECH WENCEL
Missio Bąkana
178
KRZYSZTOF CZACHAROWSKI
Papierówka
Niania
Lubawa
Sadowne w dzień kanonizacji s. Faustyny
Powrót
187
188
189
190
191
SZYMON BABUCHOWSK1
Liście
Peron
Tren XX
Powołani
Smutne święta
Wielkanoc
192
193
194
195
196
197
JAN A. BIELA
Adoracja
Niedaleko od jabłoni
Dwie modlitwy do jednego Boga
List otwarty do poety
Krajobraz po bitwie
Dowody
Zrobiłem swoje
198
199
200
201
202
203
204
ANDRIEJ ZACOZDIN
Pan Gustaw
206
FILIP MEMCHES
Pożerając własny ogon
czyli krótki szkic o dekadencji stanu trzeciego
4
208
FRONDA
23/24
MAREK HORODNICZY
Techno-ideologia
218
• IMPRIMATUR
ZENON CHOCIMSKI
*lnicjacja: kolaboracja i kopulacja
230
ALEKSANDER KOPIŃSKI
*Co kryje kłamstwo
236
WOJCIECH CHMIELEWSKI
*„Na ten temat Słowianie milczą..."
244
ALEKSANDER BOCIANOWSKI
*Pożegnanie z wielkością
250
MAREK KONOPKO
Nowe Prawo czyli Pentalog
252
MICHAŁ COLDWASER
Komu przeszkadza Olisadebe
(i kto na tym robi interes)
255
ICOR FICA
Teologia po holocauście
260
KASZA 1 ŚRUBOKRĘT
266
ROBERT ŻUREK
Nowe Miasto
282
PRZEMYSŁAW BORKOWSKI
Miasteczko Dermań
288
PIOTR CURSZTYN
Nosodołbatielszczina - sekta czy zwyrodnienie?
JESIEN-2001
296
5
STEFAN JERZY NIEMENTOWSKI
6
Cywilizacja
305
Poczta
Księgarnie
Fundusz Frondy
Noty o autorach
309
322
323
324
FRONDA
23/24
MIROSŁAW WOŹNIAK
Jak
Jak odnajdziesz mnie, Panie, pośród tylu stworzeń,
jakże włos mój rozpoznasz, skoro spaść nie może
bez Twej woli, jeżeli ziemia jest drobiną
w bezmiarze, który stał się. byś Ty mógł nim płynąć,
po cóż jestem Ci, Panie, jeśli niepojęty
trwasz nieobjęty trwaniem, czasem nieobjęty,
w znakach Twojej wszechmocy i straszny, i święty,
jakże zechcesz mnie zbawić, gdy kruche naczynie
i ledwie ślad po ogniu w wypalonej glinie,
jakże weźmiesz na siebie grzechy moje, zbrodnie,
dopuszczone z miłości, przez to, że swobodne,
dlaczego tylko wiarę chciałeś mi zostawić,
bym nawet przeciw wierze pragnął Ciebie sławić,
skąd zamysł, żebym zgodnie z niewzruszonym wzorem
nie wiedzący się budził i szedł spać wieczorem,
dlaczego rzeczywiste jest tylko odbiciem
gubionego porządku większego od życia,
czemu pytam, wciąż pytam jak ślepiec, jak żebrak,
po cóż Ci kunszt ten cały w niebieskiej algebrze
(2000)
JESIEŃ-2001
7
W latach 1989-1990 wytypowano paru
„zaufanych towarzyszy" z KGB oraz spo­
śród młodych liderów Komsomołu,
przeprowadzono dla nich szybkie szko­
lenie na temat dyscypliny finansowej
i funkcjonowania wolnego rynku, po czym
powierzono im części przedsiębiorstw, insty­
tucji finansowych - niby to na własność.
Wszyscy otrzymali zaświadczenia informują­
ce, że działają na rzecz partii, że powierzono im tę okre­
śloną gałąź przemysłu, bank czy sumę pieniędzy, aby za­
rządzali nimi w imieniu i na rzecz partii, i że kiedy tylko
się od nich tego zażąda, mają je partii zwrócić. W ten oto
sposób pojawili się tzw. oligarchowie.
To był rozkaz!
ROZMOWA
Z
WŁADIMIREM
BUKOWSKIM
W ł a d i m i r Bukowski (1942) - czasach Z S R R j e d e n z t w ó r c ó w opozycji d e m o ­
kratycznej, spędził 12 lat w sowieckich więzieniach i psychuszkach, w 1976 ro­
ku w r a m a c h u k ł a d u Pinochet-Breżniew w y m i e n i o n y na s e k r e t a r z a general­
nego Chilijskiej Partii K o m u n i s t y c z n e j Luisa Corvalana. A u t o r wielu książek,
z których w Polsce w y d a n o : „I p o w r a c a w i a t r " , „Listy rosyjskiego p o d r ó ż n i ­
ka", „Pacyfiści k o n t r a p o k ó j " i „Moskiewski p r o c e s " .
Wydarzenia z przełomu lat 80-tych i 90-tych, kiedy upadł komunizm w Eu­
ropie Wschodniej oraz rozpadł się Związek Sowiecki, były postrzegane na
początku jako wynik wielkiego zrywu antykomunistycznego. Z czasem za­
częły pojawiać się informacje, że wydarzenia te odbywały się zgodnie
z opracowanym wcześniej scenariuszem. Czy rzeczywiście istniał plan de­
montażu systemu?
8
FRONDA
23/24
Na ile m o ż e m y to teraz ustalić, istniał p e w i e n plan. S t w o r z o n o go w M o ­
skwie, nie miał on c h a r a k t e r u lokalnego. W ł a d z e lokalne - a przynajmniej
ich część wybrana przez M o s k w ę - w p e ł n i w s p ó ł p r a c o w a ł y przy jego reali­
zacji, jednak s a m plan główny został s t w o r z o n y w M o s k w i e . Najwyraźniej
nastąpiło to w 1987 i 1988 roku.
Z n a m y teraz nieco faktów, częściowo dzięki d o k u m e n t o m , częściowo
dzięki ś l e d z t w o m d z i e n n i k a r s k i m i rządowym. Właściwie j e d y n y m r z ą d e m ,
który przeprowadził p e ł n e śledztwo w sprawie w y d a r z e ń z 1989 roku, był
rząd czeski we współpracy z p r e z y d e n t e m Vaclavem Havlem. Wyniki tego
śledztwa były oszałamiające. U j a w n i o n o bowiem, że wszystkie w y d a r z e n i a
1989 roku prowadzące do u p a d k u rządu Jakesza były częścią p l a n u KGB, re­
alizowanego w Czechosłowacji przez służby wywiadowcze. Ó w c z e s n y szef
tych służb, gen. Alojs Lorenc, potwierdził to w swoich zeznaniach. Widzia­
ł e m je nagrane na t a ś m i e .
O t ó ż najwyraźniej wielkie d e m o n s t r a c j e s t u d e n t ó w w listopadzie 1989
roku, które de facto u r u c h o m i ł y ciąg w y d a r z e ń prowadzących do u p a d k u ko­
m u n i z m u w Czechosłowacji, były w z n i e c o n e i z o r g a n i z o w a n e przez służby
bezpieczeństwa. S t u d e n t , który r z e k o m o został zabity podczas tych zajść, był
w rzeczywistości m ł o d y m oficerem KGB, który p o t e m okazał się całkiem ży­
wy. W trakcie śledztwa zeznał, że c h o d z i ł o im o s p r o w o k o w a n i e g n i e w u spo­
łeczeństwa. W czasie okupacji nazistowskiej miały miejsce p o d o b n e d e m o n ­
stracje, w trakcie których również zginął s t u d e n t . C h o d z i ł o więc o ukazanie
oczywistego p o d o b i e ń s t w a między t a m t y m r e ż i m e m a r z ą d e m Jakesza, tak
aby postawić t e n rząd w sytuacji skrajnie t r u d n e j , bez wyjścia. Poza t y m Jakeszowi nie p o z w o l o n o na spacyfikowanie tych niepokojów przy użyciu woj­
ska (zarówno czeskiego, jak i radzieckiego). Jakesz był więc skończony i m u ­
siał złożyć rezygnację.
Ale oczywiście plan Moskwy - jak potwierdziło to śledztwo i s a m generał
Lorenc - nie przewidywał przejęcia władzy przez Vaclava Havla. Z pewnością
nie tego chcieli. N o w y m przywódcą miał być Z d e n e k Młynarz, j e d e n z przy­
wódców wystąpień z roku 1968, z czasów Dubczeka. Od 1968 roku mieszkał
on w Wiedniu. Tak się złożyło, że na początku lat 50-tych studiował na U n i ­
wersytecie Moskiewskim i dzielił pokój w akademiku z Gorbaczowem. Usta­
lono, że w roku 1988, na rok przed o m a w i a n y m i tu wydarzeniami, Młynarz
został wezwany do Moskwy, gdzie odbył d ł u g ą r o z m o w ę z G o r b a c z o w e m .
J E S I E Ń 2 0 01
9
Gorbaczow nakłaniał go, aby przygotowywał się do objęcia p r z y w ó d z t w a
w Czechosłowacji - nowej Czechosłowacji, w r a m a c h „ n o w e g o otwarcia".
W rzeczywistości chcieli jedynie odegrać p o w t ó r k ę „praskiej w i o s n y " .
Miało to doprowadzić, w ś r ó d e n t u z j a z m u s p o ł e c z e ń s t w a i przy jego aktyw­
nym udziale, do b u d o w y „socjalizmu z l u d z k ą t w a r z ą " .
Wszystko p o s z ł o b a r d z o dobrze, zgodnie ze s c e n a r i u s z e m - aż do ostat­
niej chwili, kiedy w ś r ó d wszystkich tych niepokojów, t u ż po u p a d k u rządu,
w Pradze pojawił się nagle Młynarz. Miał b a r d z o wiele wystąpień telewizyj­
nych, wygłosił p r z e m ó w i e n i e na Placu Św. Wacława. Ludzie j e d n a k buczeli
i gwizdali, p o n i e w a ż rzucał tylko stare slogany z 1968 roku. Na t y m etapie
nie chcieli już Czechosłowacji, nie chcieli „socjalizmu z ludzką t w a r z ą " , nie
chcieli żadnego socjalizmu z ż a d n ą twarzą. Wygwizdany Młynarz wycofał się
z gry. Ponieważ reakcja ludzi była i n n a od tej, której oczekiwał, po p r o s t u ob­
rócił się na pięcie i powrócił do Wiednia.
I nagle t e n b a r d z o staranny, b a r d z o precyzyjny spisek w s z e d ł w i m p a s .
Sowieci nie mieli na miejscu ż a d n e g o swojego kandydata. Sprawy b a r d z o
szybko w y m k n ę ł y się spod kontroli. Havel ze s w o i m i przyjaciółmi byli na
miejscu i to oni zgarnęli całą p u l ę .
Czy nie sądzi Pan, że Moskwa mogła w tym czasie przygotować podobne
intrygi także w innych krajach?
J e s t e m pewien, że je przygotowali! M o s k w a nigdy nie zrobiłaby czegoś
takiego tylko w j e d n y m kraju. Ów zamysł zmiany s t a t u s u E u r o p y Wschod­
niej m ó g ł zostać zrealizowany jedynie całościowo. N i e m o ż n a było t e g o zro­
bić tylko w Bułgarii, czy tylko na Węgrzech, p o n i e w a ż d o s k o n a l e zdajemy so­
bie sprawę, jak b a r d z o wszystkie te kraje były ze s o b ą p o w i ą z a n e . To był
jeden plan. Jeżeli zdecydowali się zrealizować go w Czechosłowacji, to zna­
czy, że z p e w n o ś c i ą dotyczyło to także innych krajów.
Jednak p a ń s t w e m kluczowym były dla nich Niemcy. Kiedy prześledzi się hi­
storię XX wieku, to widać, że obraca się o n a wokół Niemiec. To Lenin pierwszy
powiedział: „Bez niemieckiego potencjału przemysłowego nigdy nie zbudujemy
światowego socjalizmu" (śmiech). Ciągle więc próbowali zająć Niemcy: w 1920
roku - wtedy powstrzymał ich Piłsudski, w 1923 roku - nie udało się. Próbowa­
li tego za Stalina - na tym polegała cała idea jego wojen. Ciągle jednak ponosili
10
FRONDA
23/24
porażki. W końcu został im tylko kawałek Nie­
miec, który nigdy nie był uważany za państwo
we właściwym znaczeniu tego słowa. Stalin
próbował oddać go Zachodowi w zamian za
neutralizację całych Niemiec - nie udało mu się
to. Beria próbował go Zachodowi sprzedać
(śmiech) - nie udało mu się. Podobne pomysły
miał Chruszczow, ale skończyło się na tym, że
był zmuszony zbudować m u r berliński, bo na­
gle zorientował się, że w przeciwnym wypadku
cala ludność Niemiec Wschodnich ucieknie na Zachód. Tak więc nigdy nie było
to państwo, było to tylko wiele tysięcy mil drutu kolczastego - i nic innego.
W Moskwie wiedzieli, że aby zmienić status Europy Wschodniej, musieli
najpierw rozwiązać problem zjednoczenia Niemiec. Włożyli w to wiele wysił­
ku. Byli bardzo ostrożni. Współpracowali z zachodnioniemieckimi socjaldemo­
kratami, którzy ówcześnie - zgodnie ze wszystkimi d o k u m e n t a m i , które wi­
działem - byli w znacznej mierze ich agentami: czasami fizycznie jako agenci
KGB, czasami jako stronnicy polityczni. Czym by to jednak nie było - był to ich
wspólny plan. Chcieli zjednoczenia Niemiec, ale tylko na w a r u n k a c h narzuco­
nych przez Sowietów. A mianowicie: Niemcy mają być socjalistyczne, neutral­
ne oraz zdemilitaryzowane, wyłączone z NATO. Na tym polegał cały plan.
Wyobraźmy sobie, co by było, gdyby im się to u d a ł o . Polska nie miałaby
się ku k o m u zwrócić. Tragedią jej historii jest to, że tkwi jak w kanapce —
pomiędzy Rosją a N i e m c a m i . Polska na trwale p o z o s t a ł a b y w „obozie socja­
listycznym", jak to kiedyś nazywano. Taki był plan.
Oczywiście także t e n plan p o d koniec swej realizacji zaczął szwankować.
Początkowo szło b a r d z o dobrze. Na p o d s t a w i e rozkazów z Moskwy płyną­
cych od Gorbaczowa i jego ludzi - co teraz jest już b a r d z o d o b r z e u d o k u m e n ­
t o w a n e - usunęli H o n e c k e r a i S t o p h a oraz przygotowywali n o w y rząd Krenza, M o d r o w a i innych. C h o d z i ł o o uzyskanie zaufania, k t ó r e pozwoliło­
by otworzyć im M u r Berliński. Dałoby im to niezwykły m i ę d z y n a r o d o w y pre­
stiż, poparcie, zaufanie ludzi. Tylko że również i to zdołali jakoś spieprzyć.
W i a d o m o ś ć o otwarciu M u r u Berlińskiego p o d a n o o j e d e n dzień za wcześnie
niż było to z a p l a n o w a n e . Także i to z o s t a ł o b a r d z o d o b r z e u d o k u m e n t o w a n e
w licznych dziennikarskich śledztwach.
JESIEŃ-2001
11
Otóż jeden z członków wschodnioniemieckiego Biura Politycznego, który
w duchu „nowej przejrzystości" codziennie pokazywał się w telewizji i wyjaśniał
ludziom, czym danego dnia zajmuje się rząd - przez pomyłkę obwieścił, że M u r
Berliński jest otwarty. Kiedy dziennikarz zapytał go: „Od kiedy?", ten odpowie­
dział: „O ile wiem, decyzja już weszła w życie". To była nieprawda. Wszystko by­
ło przygotowane dopiero na następny dzień (śmiech).
O g r o m n e tłumy zgromadziły się przy m u r z e , przy Bramie Brandenburskiej.
Oczywiście Stasi nie była na to przygotowana, cały plan był gotowy na j u t r o .
Wszystko miało być starannie reglamentowane, kontrolowane, nie każdy mógł­
by przekraczać sobie granicę w tę i z p o w r o t e m . Mieli zatroszczyć się o wszyst­
ko. Ale tłumy, o g r o m n e t ł u m y już teraz zaczęły gromadzić się po obu stronach
m u r u . Stasi nie wiedziała co robić, nie mieli żadnych rozkazów: strzelać do lu­
dzi, czy nie strzelać? Najprawdopodobniej, na ile to dziś wiadomo, zatelefono­
wali w końcu do Moskwy. I najwyraźniej Gorbaczow powiedział: „Teraz jest już
za późno. Nie można ich wszystkich zastrzelić. Otwórzcie granicę" (śmiech).
Tak więc nagle znikła granica, u p a d ł M u r Ber­
liński, ale zasługi za to bynajmniej nie przypi­
sano nowym wschodnioniemieckim protego­
w a n y m Moskwy. U z n a n o , ż e m u r u p a d ł nie
dzięki n i m , ale dzięki t ł u m o m , k t ó r e to w y m u ­
siły. To, jak spieprzyli to w Niemczech, to bar­
dzo d ł u g a historia. J e d n a k zgodnie z doku­
m e n t a m i , k t ó r e widziałem, i s p o ś r ó d których
n i e k t ó r e już o p u b l i k o w a n o , M o s k w a a ż d o
października 1990 roku wierzyła, że nadal jest
w s t a n i e zrealizować p r z y g o t o w a n y przez n i ą
scenariusz. D o p i e r o w październiku 1990 roku
zdali sobie sprawę, że tracą Niemcy. Do tego
m o m e n t u wciąż wierzyli, że wszystko jest p o d ich kontrolą, że socjaldemo­
kraci zwyciężą w wyborach. Ale w w i o s e n n y c h wyborach socjaldemokraci
przegrali. Zwyciężyli chadecy. N a w e t kiedy w N i e m c z e c h W s c h o d n i c h w n o ­
wych wyborach do p a r l a m e n t u z n a c z n ą większość uzyskali a n t y k o m u n i ś c i Moskwa nadal wierzyła, że wciąż jeszcze m o ż e zrealizować swój plan.
Dopiero w październiku, kiedy n o w o wybrany w s c h o d n i o n i e m i e c k i par­
lament, Yolkskammer, nagle przegłosował zjednoczenie N i e m i e c w oparciu
12
FRONDA
23/24
0 p r a w o p r z e d w o j e n n e - i zrealizował to - d o p i e r o w t e d y M o s k w a z o r i e n t o ­
wała się, że straciła Niemcy. Na p o d s t a w i e akt z a r c h i w ó w stwierdzić m o ż ­
na, że aż do tego m o m e n t u nie u s u w a ł a żadnych d o k u m e n t ó w dotyczących
spraw delikatnych, ani nie wywoziła z t e r e n u N i e m i e c W s c h o d n i c h żadnych
osób, które zbyt m o c n o zaangażowały się we w s p ó ł p r a c ę z nią. D o p i e r o
w październiku 1990 roku Politbiuro podjęło decyzję o wywiezieniu do M o ­
skwy delikatnych d o k u m e n t ó w i niektórych o s ó b z a p a r a t u wojskowego
1 a p a r a t u bezpieczeństwa, o których w i a d o m o było, że b ę d ą a r e s z t o w a n e . Aż
do tego m o m e n t u wierzyli, że jeszcze m o ż e im się udać.
Cóż takiego się stało, że nie tylko w Niemczech, ale także w niektórych in­
nych krajach komunistycznych wszystko wymknęło się im spod kontroli?
Wszystko było precyzyjnie przygotowane, a potem nagle się zawaliło. Co
się stało?
Widzi Pan, w o s t a t e c z n y m r o z r a c h u n k u popełnili oni b a r d z o typowy błąd
wszystkich dyktatorów, którzy chcą w p r o w a d z i ć reformy. Nie rozumieli, że
robią zbyt m a ł o i zbyt p ó ź n o , że ludzie n i e n a w i d z ą ich już zbyt m o c n o , że re­
żim jest zbyt zdyskredytowany, że ludzie już za n i m i nie pójdą. Przeceniali
siłę swojego w ł a s n e g o a p a r a t u . Z a w s z e wierzyli, że są b a r d z o p o t ę ż n i , bo
mają w rękach p o t ę ż n ą m a s z y n ę . Po czym okazuje się, że m a s z y n a ta jest ca­
ła przerdzewiała. Uświadomili sobie to wszystko zbyt p ó ź n o .
W historii odnajdujemy s p o r o p o d o b n y c h przykładów. Mikołaj II prak­
tycznie sam wywołał rewolucję 1905 roku - z tego s a m e g o p o w o d u . Chciał
reform, a s p o w o d o w a ł rewolucję. D o k ł a d n i e ta s a m a historia przytrafiła się
Ludwikowi XVI. To typowe. Znajdujący się u władzy dyktatorzy przeceniają
swoją w ł a s n ą siłę i nie doceniają pragnącego z m i a n ludu.
Jest to oczywiste na przykładzie Czech. Komuniści wciąż wierzyli, że jeszcze
mogą narzucić model „socjalizmu z ludzką twarzą", cofając kraj do roku 1968.
Ale na tym etapie ludzie nie wierzyli już w żaden socjalizm. Proszę nie zapomi­
nać, że w czasie tych 45 lat w Europie Wschodniej wypróbowano wszystkie for­
my socjalizmu, szczególnie na Węgrzech, w Jugosławii, do pewnego stopnia tak­
że w Polsce. Wykorzystali każdy możliwy model i wszystkie one zawiodły.
Wtedy, w 1989 roku, praktycznie rzecz biorąc n a w e t k o m u n i ś c i j u ż nie
wierzyli w system. P a m i ę t a m , że pierwszym, który przyznał to otwarcie, był
JESIEŃ-2001
13
węgierski przywódca I m r e Pozsgay. Powiedział: „Socjalizmu nie m o ż n a zre­
formować, m o ż n a go tylko zlikwidować" (śmiech). To w ł a ś n i e było nagłe
u ś w i a d o m i e n i e sobie, że znajdują się w p u n k c i e , z k t ó r e g o już nie ma o d w r o ­
tu. Gdyby zrealizowali t e n sam scenariusz w p ó ź n y c h latach 60-tych l u b na
początku lat 70-tych - mogliby o d n i e ś ć sukces.
Czy można wskazać jakąś konkretną osobę w Moskwie, która była autorem
tego planu?
To była praca zbiorowa. Kształtowanie tej koncepcji r o z p o c z ę ł o się jesz­
cze za Breżniewa. D o k u m e n t y , k t ó r e widziałem, stwierdzają, że już w latach
1977-1978 pracowali - teoretycznie - n a d tym, jak to zrobić, jak o p a k o w a ć
ich ideologię, żeby bardziej o d p o w i a d a ł a z a c h o d n i m socjaldemokratom, że­
by skuteczniej niż d o t ą d pozyskać ich dla r e ż i m u k o m u n i s t y c z n e g o w M o ­
skwie. Już w t e d y opracowywali „sprawnie k o n t r o l o w a n ą głasnost". Cytuję to
za d o k u m e n t e m Politbiura z 1977 roku, gdzie było n a p i s a n e , że już w t e d y
pracowali n a d „sprawnie k o n t r o l o w a n ą głasnostią".
O s o b ą szczególnie znaczącą, będącą p r a w d o p o d o b n i e j e d n y m z głównych
m ó z g ó w całej tej operacji, był Andropow. Nie Breżniew, nie Gorbaczow.
W t e d y jeszcze Gorbaczow nie m i a ł z t y m nic wspólnego, o d p o w i a d a ł w Ko­
mitecie C e n t r a l n y m za rolnictwo (śmiech). W żadnej m i e r z e nie był to jego
pomysł. W rzeczywistości odziedziczył go, kiedy doszedł do władzy w 1985
roku. Wybrano go po p r o s t u dlatego, że był najmłodszą, najenergiczniejszą
i najbardziej charyzmatyczną - p o w i e d z m y : najbardziej telegeniczną - o s o b ą
spośród nich. Był po p r o s t u zręcznym wykonawcą - to wszystko.
A kto działał zza kulis? KCB?
KGB i w znacznej m i e r z e D e p a r t a m e n t M i ę d z y n a r o d o w y K o m i t e t u C e n ­
tralnego. Zespoły badawcze, k t ó r e od późnych lat 70-tych pracowały n a d gła­
snostią i pieriestrojką, w większości pochodziły w ł a ś n i e s t a m t ą d . Byli to zazwy­
czaj ludzie, którzy mieli za s o b ą doświadczenie pracy na Zachodzie, ludzie
formułujący politykę zachodnią. G ł ó w n y m celem o w e g o p l a n u był Z a c h ó d ,
problem: „jak przejąć Zachód, aby u r a t o w a ć z b a n k r u t o w a n y s y s t e m sowiec­
ki". Do tego się to s p r o w a d z a ł o . Stąd też specjaliści do s p r a w s t o s u n k ó w
14
FRONDA
23/24
międzynarodowych zajmowali szczególną pozycję w zespołach opracowują­
cych t e n plan.
A więc ich punktem wyjściowym była raczej chęć zreformowania impe­
rium, chęć rozszerzenia go na Zachód?
M o ż n a by to n a z w a ć operacją r e d u k o w a n i a strat. Cofnijmy się do roku
1921, kiedy to Lenin zdał sobie sprawę, że o g ó l n o ś w i a t o w a rewolucja socja­
listyczna nie nastąpi. W t e d y nagle z o r i e n t o w a ł się, jak b a r d z o się przeliczyli
przejmując w ł a d z ę w Rosji. To, co p o t e m robili, było j u ż tylko o g r a n i c z a n i e m
strat. Próbowali w c h ł o n ą ć jak najwięcej krajów zachodnich, bo bez ich p o ­
tencjału p r z e m y s ł o w e g o nie mogli n a w e t marzyć o p r z e t r w a n i u . Powoli
wchłaniali je więc do i m p e r i u m . Już w t e d y wiedzie­
li, że mają kłopoty. Ich p r o g n o z y rozwoju w y d a r z e ń
okazały się b ł ę d n e .
Oczywiście sama Rosja nie była w stanie zapewnić
bazy materialnej dla światowej rewolucji. Dla biednej
Rosji, która na początku XX wieku była jeszcze krajem
rolniczym, było to zadanie zbyt trudne. Zawsze był to
dla nich poważny problem. Zawsze uwzględniali to
w swoich planach. Już w 1960 roku wiedzieli, że mają
wielki kryzys. Odkrycie dużych złóż ropy i gazu prze­
dłużyło im życie w sumie o około 20 lat. Nagle mieli
źródło twardej waluty, mogli kupować lub wykradać zachodnie technologie itd.
Ale już w połowie lat 70-tych wiedzieli, że z n ó w są w poważnych tarapatach. To
wtedy zainicjowali to, co nazwali polityką odprężenia. Podjęli jeszcze jedną pró­
bę ponownego zbliżenia z socjaldemokratami na Zachodzie, aby utworzyć alians,
który pozwoliłby im rozbroić Zachód i poszerzyć sowiecką strefę wpływów.
Z a c h o d n i socjaldemokraci wyznawali w t e d y „teorię konwergencji". G ł o ­
siła ona, że p e w n e g o d n i a bolszewicy p o r z u c ą swoje występki i p o w r ó c ą na
ł o n o socjaldemokracji. Do t e g o czasu socjaldemokraci z d o b ę d ą j u ż p r z e w a g ę
na Zachodzie. W t e n s p o s ó b nagle okaże się, że p o d z i a ł u m i ę d z y W s c h o d e m
i Z a c h o d e m j u ż nie m a . Dojdzie do konwergencji o b u systemów. Z n i k n ą woj­
ny i wrogość, n a s t a n i e sprawiedliwość s p o ł e c z n a i wieczna szczęśliwość.
Tym właśnie utopijnym m a r z e n i e m zachodni socjaldemokraci żyli przez
JESIEN-2001
15
większą część XX wieku. Bolszewicy zawsze to wyko­
rzystywali.
Za
każdym
razem,
kiedy
znajdowali
się
w t r u d n y m położeniu, zawsze na n o w o rozbudzali to ma­
rzenie w zachodnich socjaldemokratach i przeciągali ich
na swoją stronę.
Podobnie zrobili we wczesnych latach 70-tych, kiedy za­
inicjowali katastrofalną dla Zachodu politykę „odpręże­
nia". Pamiętam, jak m u s i a ł e m z nią wtedy walczyć. Ale
ostatecznie dzięki naszym połączonym wysiłkom, „odprę­
żenie" zostało zneutralizowane. Przez kilka lat udawało n a m się tę politykę ha­
mować, p o t e m Sowieci najechali Afganistan, w Polsce pojawiła się „Solidarność"
i w końcu „odprężenie" było martwe - na szczęście dla nas wszystkich (śmiech).
A zatem pod koniec lat 70-tych już wiedzieli, że polityka „odprężenia" jest
martwa. Zrozumieli, że nie osiągnęli tego, co zamierzali osiągnąć. Przystąpili
więc do opracowywania następnej polityki „odprężenia", starając się, aby była
sprawniejsza, p r o w a d z o n a z większym r o z m a c h e m . Zastanawiali się, jak pozy­
skać sobie jeszcze więcej sił lewicowych na Zachodzie. Właśnie tak narodziła
się idea głasnosti i pierestrojki. Wszystko było przygotowane już na p r z e ł o m i e lat
70-tych i 80-tych. Czekali tylko, aż pojawi się odpowiedni lider. Sowieccy przy­
wódcy umierali jeden po drugim, nie był to zbyt dobry czas na rozpoczynanie
nowej polityki. A n d r o p o w mógł to przeprowadzić sam, ale zmarł przedwcze­
śnie, był śmiertelnie chory. Kiedy zmarł Czernienko, pojawiła się pierwsza re­
alna szansa realizacji tego planu, który był już w całości opracowany. Rozpo­
częli więc wcielanie go w życie. Jednak jeśli wziąć pod u w a g ę ówczesne
nastawienie ludzi, sytuację na świecie oraz stan ich własnych s t r u k t u r - było
na to już za późno. Struktury władzy w całym świecie komunistycznym były
już na tyle s k o r u m p o w a n e i niesprawne, że nie były w stanie przeprowadzić
tak masowej i tak dalece skomplikowanej operacji.
Co stało się później? Stracili nie tylko wpływy w Europie Wschodniej, ale
także swoją komunistyczną ideologię. Co się wtedy stało z Rosją?
Jeśli chodzi o ideologię, to na Wschodzie nie widzę nikogo, k t o by rozpa­
czał z p o w o d u jej u p a d k u . N a w e t byli k o m u n i ś c i b a r d z o się cieszą, że się jej
pozbyli. Uważali ją za krępującą, ograniczającą. Wszyscy cieszyli się mogąc ją
16
FRONDA
23/24
pogrzebać i z a p o m n i e ć o niej - p o z a i d i o t a m i pokroju Z i u g a n o w a , tworzące­
go jakąś partię komunistyczną, k t ó r a nikogo nie obchodzi. To, co im tedy p o ­
zostało, nie było k o m u n i z m e m jako t a k i m . Była to w ł a d z a n o m e n k l a t u r y .
Utrzymali tę w ł a d z ę elity, n o m e n k l a t u r y z a r ó w n o w czasie pieriestrojki, jak
i po u p a d k u Związku Sowieckiego. W ł a ś n i e to uważali za swoje najważniej­
sze zadanie. Nie chodziło im o ideologię k o m u n i s t y c z n ą , o n a nic ich nie ob­
chodziła. Zdołali j e d n a k u t r z y m a ć w ł a d z ę n o m e n k l a t u r y .
W jaki sposób?
Zgodnie z planem - a wiedziałem wystarczająco dużo d o k u m e n t ó w Politbiura, aby stwierdzić, że było to zaplanowane - w latach 1989-1990 (w roku 1989
podjęto decyzję, a jej realizację rozpoczęto w roku 1990) chcieli przeprowadzić
prychwatyzację. Wytypowali paru „zaufanych towarzyszy" z KGB oraz spośród
młodych liderów Komsomołu, przeprowadzili dla nich szybkie szkolenie na te­
mat dyscypliny finansowej i funkcjonowania wolnego rynku, po czym powierzy­
li im części przedsiębiorstw, instytucji finansowych - niby to na własność.
Jeśli przyjrzymy się bliżej t y m tak z w a n y m b i z n e s m e n o m , którzy w t e d y
pojawili się w Rosji nagle, znikąd, to stwierdzimy, że wszyscy wywodzą się
albo z szeregów KGB, albo K o m s o m o ł u , albo czegoś p o d o b n e g o , oraz że
wszyscy otrzymali zaświadczenia informujące, że działają na rzecz partii, że
p o w i e r z o n o im tę o k r e ś l o n ą gałąź p r z e m y s ł u , b a n k czy s u m ę pieniędzy, aby
zarządzali n i m i w i m i e n i u i na rzecz partii, i że kiedy tylko się od n i c h t e g o
zażąda, mają je partii zwrócić.
W t e n o t o s p o s ó b pojawili się tzw. oligarchowie. Ż a d e n z nich nie jest
prawdziwym oligarchą, self made man'em. Na początku dostali do ręki o g r o m ­
ne środki pozwalające na wspaniały start. W tym czasie w całym kraju niko­
mu nie w o l n o było prowadzić prywatnych interesów, własnej działalności
gospodarczej. A oni otrzymali takie pozwolenie, otrzymali fundusze, uprzy­
wilejowane powiązania, b a r d z o często otrzymywali też p r a w o w ł a s n o ś c i . To
był wielki plan ekipy Gorbaczowa. Chcieli nadal wszystko kontrolować, jed­
nak s a m o zarządzanie powierzyli kilku „zaufanym t o w a r z y s z o m " .
W Polsce niektórzy twierdzą, że władza komunistyczna zawarła z opozycją
demokratyczną układ, na mocy którego opozycja otrzyma władzę polityczJESIEŃ-2001
17
ną, zaś komuniści władzę ekonomiczną. Jak wyglądało to w innych kra­
jach? Teraz w wielu miejscach postkomuniści powracają do władzy.
Wiem, że przeprowadzili t e n swój p l a n prychwatyzacji we wszystkich kra­
jach z ich strefy wpływów, nie tylko w Rosji, ale również na Węgrzech,
w Czechosłowacji, w Bułgarii i w innych. Zachęcali lokalnych p r z y w ó d c ó w
do znalezienia sobie „zaufanych t o w a r z y s z y " do zarządzania gałęziami prze­
mysłu czy innymi dziedzinami gospodarki, a n a w e t do w c h o d z e n i a na mię­
dzynarodowe rynki finansowe. Taka była polityka partii. W i d z i a ł e m o d n o ś n ą
dyrektywę, p o d p i s a n ą przez zastępcę Gorbaczowa, Iwaszkę. Było to u r z ę d o ­
we p i s m o Politbiura. To był rozkaz!
A więc poczynając od roku 1988, a szczególnie w roku 1989 - wszyscy się
za to zabrali. J e d n a k w roku 1990 sprawy zaczęły iść źle w aspekcie politycz­
nym. Zaczęli tracić k o n t r o l ę . W t e d y większość tych tzw. „zaufanych towarzy­
szy" zdała sobie sprawę, że partia zniknie, ale oni p o z o s t a n ą - z b a r d z o lu­
kratywnym majątkiem w swoich rękach. I to o n i pierwsi pożegnali się
z partią: „Już was, chłopaki, nie potrzebujemy. M a m y banki, h o t e l e , fabryki
i Bóg j e d e n wie co jeszcze. Nie z n a m y w a s . "
Ale zapewne mieli też jakieś ambicje polityczne.
Wszystko w s w o i m czasie, wszystko w s w o i m czasie... Kiedy j u ż u p a d ł
dotychczasowy establishment polityczny - oczywiście, c z e m u nie? Tych m ł o d ­
szych, z przeszłością KGB-owską i k o m s o m o l s k ą , nadal łączyły stare, niena­
r u s z o n e powiązania n o m e n k l a t u r o w e . Mieli o g r o m n ą , o g r o m n ą p r z e w a g ę
nad wszystkimi. Od razu mieli własność, d u ż e pieniądze, wszystkie p o t r z e b ­
ne powiązania, także m i ę d z y n a r o d o w e - j u ż w m o m e n c i e , kiedy stary r e ż i m
upadł. Czegóż chcieć więcej? To najsilniejsza pozycja, jaką tylko m o ż n a sobie
wyobrazić. Oczywiście zrobili to w s p o s ó b przemyślany, na b e z p o ś r e d n i roz­
kaz Moskwy. Nie z n a m d o k ł a d n y c h szczegółów, jak p r z e p r o w a d z o n o to
w Polsce, ale wiem, że p o r o z u m i e n i e Okrągłego Stołu było e l e m e n t e m t e g o
ich scenariusza.
Czy istniejące pomiędzy nomenklaturami byłych państw komunistycznych
powiązania biznesowe tworzą także dzisiaj jakąś jedną sieć? Czy może być
18
FRONDA
23/24
ona odtworzona i czy może to zagrozić suwerenności owych państw, w tym
także Niemiec?
R o z m a w i a m y tu p r z e d e w s z y s t k i m o k o n t a k t a c h biznesowych, p o n i e w a ż
większość ich powiązań czysto politycznych przekształciła się w powiązania
biznesowe. Oczywiście - powiązania te zachowały się. Być m o ż e niektórzy
wypadli z gry, ale większość tych k o n t a k t ó w n a d a l
istnieje. Proszę spojrzeć na to, co teraz dzieje się
w Rosji. Da to Panu klucz do analizy obecnej sytu­
acji Europy Wschodniej.
Po początkowych niepokojach w latach
1991-
1992, kiedy wszystko się waliło, kiedy szalała inflacja,
kiedy stara n o m e n k l a t u r a czuła na sobie o g r o m n ą
presję i nie chciała być publicznie obarczana całą od­
powiedzialnością za ten cyrk - choć nie miała już wte­
dy aż takiej władzy - bardzo szybko zaczęli wracać do
formy. W 1993 roku odzyskali ją już całkowicie. Oka­
zało się, że Jelcyn zupełnie nie radzi sobie ze starym
reżimem. Zwlekał, wahał się, nie był w stanie rozwią­
zywać problemów. Nie mógł poradzić sobie z Radą Najwyższą, co doprowadzi­
ło do tego, że kazał do niej strzelać z czołgów. To zaś uczyniło go zakładnikiem
resortów siłowych: armii, KGB i MSW. Od tego m o m e n t u , od października
1993, Jelcyn stał się ich zakładnikiem. Jedynymi siłami w kraju, które popiera­
ły jego reżim, były resorty siłowe. W p e w n y m m o m e n c i e jedyne, co mógł zro­
bić, to przekazać im władzę. Co też uczynił - kiedy rok t e m u wskazał jako swo­
jego następcę kagiebistę Putina. Jedyną rzeczą, jakiej Jelcyn zażądał w zamian,
był osobisty i m m u n i t e t chroniący go przed postawieniem przed sądem. Wie­
dział, że nie może poprosić o nic więcej. Była to logiczna ewolucja.
Teraz nagle okazało się, że do władzy powróciło KGB. Jego ludzie oczywi­
ście chcieli wszystko zreorganizować. Zostali pozostawieni na marginesie.
Niektórzy „zaufani towarzysze" podostawali części majątku, ale KGB jako ca­
łość pozostało na uboczu. Chcieli więc odzyskać swoją pozycję. Zaczęli łapać
tych „zaufanych towarzyszy" za gardło i m ó w i ć im: „Wszyscy jesteście ludźmi
partii, macie podzielić się z n a m i waszym majątkiem!" (śmiech). Nagle pojawia
się więc „walka z oligarchami". Wydaje się o n a czymś niedorzecznym, jeśli
JESIEN-2001
19
ktoś nie wie, co się za nią kryje. Przecież ci oligarchowie nie dorobili się sami,
są tworami starego reżimu. Z ł a p a n o ich więc za gardło i zażądano: „Zwróćcie
to, co w a m dano, albo...". Tak wygląda obecna sytuacja.
Większość ludzi, którzy rok t e m u doszli do władzy w Rosji, to pomniejsi
funkcjonariusze KGB. Z u p e ł n i e nie rozumieją tego, o czym teraz m ó w i ę . N i e
rozumieją n a w e t „dlaczego, do cholery, u p a d ł Związek Sowiecki?!". P o d o b n i e
jak Hitler, który udział w I wojnie światowej zakończył jako kapral, nadal wie­
rzą, że „mogliśmy zwyciężyć, ale zostaliśmy z d r a d z e n i " . Teoria zdrady wyda­
je im się szczególnie p r a w d o p o d o b n a , tak jak w przypadku Hitlera. „To góra,
to elita nas zdradziła! Mogliśmy wygrać!". Dlatego p r a g n ą zemsty, dlatego
pragną o d b u d o w y Związku Sowieckiego. Ci idioci, którzy podczas u p a d k u
Związku Sowieckiego byli kapitanami, majorami - teraz wierzą, że m o g ą od­
tworzyć „potęgę wielkiego Związku Sowieckiego", jeśli n a w e t nie formalnie,
pod tą s a m ą nazwą, to przynajmniej faktycznie. Zaczynają wszystko napra­
wiać. Reaktywują wszystkich swoich byłych a g e n t ó w na całym świecie, tych,
którzy dotąd przez p o n a d 10 lat trwali w u ś p i e n i u . Teraz z n o w u w Wielkiej
Brytanii, we Francji, w Ameryce widzimy w telewizji te s a m e twarze. Ci byli
sowieccy agenci wpływu gloryfikują teraz Putina. Dlaczego? Po p r o s t u zosta­
li reaktywowani przez centralę w Moskwie. To s a m o dzieje się w Rosji. Lu­
dzie, którzy w okresie niepewności starali się uchodzić za demokratów, zosta­
li pociągnięci za sznurki i teraz z kolei wysławiają cnoty KGB i Putina.
Czy władający obecnie Rosją ludzie KCB mają jakąś ideę przewodnią, czy
też po prostu skupiają się na zawłaszczaniu majątku, poszerzaniu wpły­
wów, działalności mafijnej? Czy mają jakąś ideologię lub półideologię?
Najwyraźniej mieli jakąś ideologię w m o m e n c i e , gdy dochodzili do władzy.
Wierzyli, że m o g ą odtworzyć potęgę byłego i m p e r i u m , przynajmniej do pew­
nego stopnia. Ale oczywiście procesy korupcji, dezintegracji, degeneracji we­
wnątrz ich własnego aparatu są tak silne, że n a w e t oni sami nie zdają sobie
sprawy, jak s k o r u m p o w a n y i niesprawny jest ich obecny i n s t r u m e n t w ł a d z y
Ze wszystkich sygnałów, jakie napływają dziś do m n i e z Rosji, wynika, że
KGB zdołało przejąć przestępcze interesy w całej Rosji i tak n a p r a w d ę to oni
kontrolują teraz większość zorganizowanej przestępczości. P ł a t n e zabójstwa,
h a n d e l narkotykami - to oni czerpią zyski z tego wszystkiego. Stali się prze-
20
FRONDA
23/24
stępczym syndykatem. Zlikwidowanie kogoś jest łatwiejsze niż w s a d z e n i e go
do więzienia. Uwięzienie człowieka jest zbyt s k o m p l i k o w a n e . Łatwiej n a s ł a ć
na niego p ł a t n e g o m o r d e r c ę . D o k o n u j e się wielka fuzja świata przestępcze­
go, KGB oraz byłych funkcjonariuszy partii i n o m e n k l a t u r y . Wszystko to łą­
czy się w j e d e n syndykat z b r o d n i .
Oczywiście nadal wygłaszają frazesy o p o t ę d z e M a t k i Rosji, o tym, jak
przywrócić jej s t a t u s wielkiego m o c a r s t w a itd. Być m o ż e jest to jeszcze obec­
ne w u m y s ł a c h najwyższych przywódców, ale funkcjonariusze a p a r a t u śred­
niego i niskiego szczebla zajmują się tylko z d o b y w a n i e m osobistych korzyści
majątkowych. Interesuje ich jedynie bogacenie się. Są gotowi na wszystko,
aby podczas tego p r o c e s u wzbogacić się, a nie żeby być w i e r n y m Matce Ro­
sji, której nigdy wierni nie byli (śmiech).
Tak p r z e d s t a w i a się o b e c n a sytuacja. To b a r d z o niebezpieczny o k r e s . Ist­
nieją różne rodzaje niebezpieczeństwa. W przeszłości Związek Sowiecki był
niebezpieczny, p o n i e w a ż był zbyt potężny. Dzisiaj Rosja jest niebezpieczna,
p o n i e w a ż jest zbyt słaba. Z p e w n o ś c i ą ma miejsce r o z p r z e s t r z e n i a n i e się ko­
rupcji i zorganizowanej przestępczości. Bardzo szybko dosięgnie to kraje
ościenne. J e d n o c z e ś n i e ludzie na szczytach władzy wciąż h o ł u b i ą wielkie
idee o d r o d z e n i a imperialnej potęgi i b ę d ą korzystać z k a ż d e g o d o s t ę p n e g o im
środka, aby u g r u n t o w a ć p a ń s t w o i czynić je coraz silniejszym. Będą więc uży­
wać G a z p r o m u jako g ł ó w n e g o i n s t r u m e n t u polityki imperialnej. Oczywiście
ludzie pracujący w G a z p r o m i e nie są t y m z a i n t e r e s o w a n i , ich interesuje tyl­
ko napychanie w ł a s n y c h kieszeni. Tak to dzisiaj wygląda.
Ta d z i w n a fuzja m i ę d z y KGB i mafią rozszerzy się na wszystkie kraje,
w których się oni pojawią - w r a z z G a z p r o m e m , z a l u m i n i u m czy z czymkol­
wiek innym, co a k u r a t będzie znajdować się w ich rękach. To niebezpieczne,
p o n i e w a ż n i e da się t e g o k o n t r o l o w a ć i j e s t to k o r u m p u j ą c e . Musicie się więc
przygotować na o k r e s niestabliności i r o z s z e r z a n i a się tego rodzaju p r z e s t ę p ­
czych i korupcyjnych wpływów. To n i e u c h r o n n e .
Dziękuję za rozmowę.
ROZMAWIAŁ: RAFAŁ SMOCZYŃSKI
LONDYN, MAJ 2001
JESIEŃ-2001
21
Myślę, że przeceniamy skalę odejścia od komunizmu,
jakie się dokonało. Stare sieci układów są bardzo solid­
ne i bardzo dobrze okopane. Po upadku komunizmu
jakby trochę zapomnieliśmy o tym, że sieci te nadal
istnieją, że mogą być ponownie ożywione, jeśli tylko
Moskwa zechce pociągnąć za sznurki i znów rządzić ni­
mi silną ręką. Właśnie w tej chwili ma to miejsce. Po
dojściu do władzy Putina wszystkie stare siatki zosta­
ły oczywiście reaktywowane.
ANTAGONIZOWANIE
E U R i 2 P Y
AMERYKI
ROZMOWA
Z
FRANCOISE
THOM
Francoise T h o m - francuska politolog, specjalizująca się w sowietologii,
uczennica Alaina Besancona,
a u t o r k a wielu publikacji na t e m a t E u r o p y
Wschodniej. W Polsce u k a z a ł a się jej książka „Czas G o r b a c z o w a "
(1990).
Mieszka w Paryżu.
Jak komentuje Pani polityczne zmiany, które miały miejsce w Europie Środ­
kowej i Wschodniej w 1989 roku? Czy były one spontaniczne, czy też w ja­
kiś sposób sterowane zza kulis?
W Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego (a p r a w d o p o d o b n i e tak­
że w KGB) istniała grupa, k t ó r a chciała zmian, i k t ó r a była ś w i a d o m a , że sys­
t e m nie m o ż e dalej tak funkcjonować. Chcieli tych z m i a n z różnych wzglę­
dów. Przede wszystkim z p o w o d u swojego l e n i n i z m u . Czuli, że w sytuacji
22
FRONDA
23/24
zapaści ekonomicznej f u n d a m e n t potęgi partii k o m u n i s t y c z n e j stanie się nie­
bezpiecznie kruchy.
Sądzę, że w c h o d z i ł a tu także w grę polityka zagraniczna, o w a gorbaczow o w s k a koncepcja „wspólnego europejskiego d o m u " . O n i uważali, że nie
m o g ą z b u d o w a ć tego d o m u włączając do n i e g o blok k o m u n i s t y c z n y w tej p o ­
staci, w jakiej trwał on do tej pory, z u d z i a ł e m ludzi takich jak H o n e c k e r czy
Ziwkow. Przed rozpoczęciem b u d o w y „wspólnego europejskiego d o m u " m u ­
sieli swoje i m p e r i u m u n o w o c z e ś n i ć . Tak więc p r o c e s t e n najwyraźniej został
zainicjowany przez o k r e ś l o n ą frakcję w partii k o m u n i s t y c z n e j i w KGB oraz
przez ich z w o l e n n i k ó w z Bloku W s c h o d n i e g o .
Czy można powiedzieć, że myśleli oni o wolności dla państw takich jak Pol­
ska czy Bułgaria, czy też byli raczej zainteresowani w utrzymaniu władzy
nad nimi, tyle że pod inną postacią?
Myśleli o modernizacji systemu, chcieli sprawiać w r a ż e n i e d e m o k r a t ó w ,
ale oczywiście nie chcieli w ż a d e n s p o s ó b osłabić swojej kontroli n a d E u r o ­
pą Wschodnią. To nie ulegało wątpliwości. Plan polegał na tym, aby uzyskać
kontrolę n a d E u r o p ą Zachodnią, a nie na tym, by o d d a ć E u r o p ę W s c h o d n i ą .
Cóż więc takiego się stało, że plan ten się nie powiódł?
Myślę, że w roku 1985 czy 1986 byli n a s t a w i e n i b a r d z o optymistycznie.
Wydawało im się, że opozycja została całkowicie p o k o n a n a , a dysydenci
zniszczeni, że n a w e t p r o b l e m y w Polsce są już jakoś t a m rozwiązane. Byli
więc p r z e s a d n i e optymistyczni co do w ł a s n y c h możliwości s p r a w o w a n i a
kontroli. Mając na względzie swoje d o t y c h c z a s o w e sukcesy myśleli, że m o g ą
kontrolować proces niby-przemian. J e d n a k r u c h o d d o l n y okazał się dla M o ­
skwy zbyt silny, aby m o ż n a go było kontrolować, szczególnie p o z a c e n t r u m
i m p e r i u m : w republikach związkowych, w E u r o p i e Wschodniej i Środkowej.
Czy uważa Pani, że to, co się stało w Polsce, porozumienia okrągłego stołu,
były także przygotowane przez komunistów? Czy sądzi Pani, że komuniści
oczekiwali, że dzieląc się władzą z opozycją ostatecznie jednak tę władzę
utrzymają?
JESIEŃ-200 1
23
Spodziewali się, że p e w n ą
kontrolę utrzymają. Pamię­
tając o swoich poprzednich
sukcesach byli w tym wzglę­
dzie zbytnimi optymistami.
Takie jest moje zdanie.
Jakie sukcesy ma Pani na
myśli?
N a przykład z a m a c h s t a n u
Jaruzelskiego
w
Polsce
-
praktycznie zdołał o n n a
pewien
czas
zdemoralizo­
wać i zniszczyć opozycję.
Myśleli, że t e n sukces jest
definitywny.
zawsze
Ludzie
przeceniają
KGB
mani­
pulację - to jest ich stały, ciągle p o w t a r z a n y błąd. Przygotowują więc m a n i ­
pulacje na wielką skalę i sądzą, że są w stanie osiągnąć tą d r o g ą wszystko, za­
r ó w n o w polityce zagranicznej, jak i w e w n ę t r z n e j . Oczywiście o s t a t e c z n i e
zawsze się okazuje, że manipulacja nie działa, że zawsze kończy się o n a p o ­
rażką. Dlaczego? Ponieważ ludzie są wolni. Manipulacja zakłada, że ludzie
nie są wolni, że są jak m a r i o n e t k i , k t ó r e m o ż n a pociągać za s z n u r k i . To nie­
prawda, to nie tak.
Jaką rolę odegrały w tym procesie instytucje? Czy Pani zdaniem za zmiana­
mi opowiadała się KPZR, czy też KCB?
M o i m z d a n i e m była to grupa o b e c n a w e w n ą t r z o b u tych instytucji. Z p o ­
czątku sądziłam, że za wszystkimi tymi w y d a r z e n i a m i stoi KGB. Ale później,
kiedy z a p o z n a ł a m się ze w s p o m n i e n i a m i , świadectwami, obraz okazał się
bardziej złożony. Z a r ó w n o w KGB, jak i w partii istniały grupy, k t ó r e chcia­
ły przeforsować zmiany. Były t a m także stronnictwa, k t ó r e się t y m z m i a n o m
przeciwstawiały. N i e m o ż n a więc powiedzieć po p r o s t u , że to KGB wystąpi-
24
FRONDA
23/24
ło przeciw partii. Byli p o ­
dzieleni. Ich elity były p o ­
dzielone. O t o przyczyna, dla
której ów system k ł a m s t w a
u p a d ł . Była to rewolta jed­
nej
części
drugiej.
elit
A
przeciwko
system
mógł
tylko
wtedy,
funkcjonować
kiedy elity trzymały się ra­
zem. Kiedy w ś r ó d elit poja­
wił się r o z ł a m - cały s y s t e m
był skazany na rozpad.
Czy
możemy
wskazać
na
jakiś konkretny punkt, mo­
ment w historii, kiedy wszyst­
kie te tendencje w końcu wy­
mknęły się Moskwie spod
kontroli, kiedy ludzie w Moskwie zorientowali się, że to już koniec?
Sądzę, że w Moskwie u ś w i a d o m i o n o to sobie w styczniu 1990, kiedy oka­
zało się, że utracili już k o n t r o l ę n a d p r o c e s e m zjednoczenia N i e m i e c . Już
w październiku 1989 roku w s c h o d n i o n i e m i e c c y k o m u n i ś c i na czele z H a n ­
s e m M o d r o w e m pojechali do Moskwy i powiedzieli Rosjanom: „To koniec.
J u ż n a d tym n i e panujemy." Ale Rosjanie byli n a d a l o p t y m i s t a m i , wciąż my­
śleli, że m o g ą coś u r a t o w a ć . C h o ć inni być m o ż e zdawali sobie z t e g o spra­
wę wcześniej, to j e d n a k d o p i e r o w styczniu 1990 roku główni przywódcy ro­
syjscy, w tym Gorbaczow, zrozumieli, że nie są już w stanie zrobić nic, aby
u t r z y m a ć podział N i e m i e c n a d w a p a ń s t w a .
Czy to właśnie wtedy stracili zainteresowanie Europą Wschodnią?
Nie, z a i n t e r e s o w a n i e E u r o p ą W s c h o d n i ą stracili j u ż wcześniej. Gorba­
czow nigdy się nią specjalnie nie i n t e r e s o w a ł . C h o d z i ł o im o E u r o p ę Z a c h o d ­
nią. E u r o p ę W s c h o d n i ą traktowali j e d y n i e j a k o k a r t ę p r z e t a r g o w ą w r o z m o JESIEŃ 2 0 0 1
25
wach z Z a c h o d e m . Szczególnie dotyczyło to N R D . Targi te o m a l nie przynio­
sły im oczekiwanego r e z u l t a t u . O s t a t e c z n i e j e d n a k zakończyły się fiaskiem,
ponieważ Kohl i Bush okazali się nieugięci.
Uważa więc Pani, że Związek Sowiecki gotów był najechać Europę Zachodnią?
Nie chodziło tu o inwazję, ale o s t w o r z e n i e politycznych struktur, k t ó r e
dałyby Rosjanom b a r d z o silne wpływy w E u r o p i e i - oczywiście - umożliwi­
łyby wyrzucenie z niej Amerykanów. Była to koncepcja „ m e c h a n i z m u wspól­
nego bezpieczeństwa europejskiego", idea „wspólnego europejskiego d o m u "
z udziałem Rosji, ale bez S t a n ó w Zjednoczonych.
Do dziś trwa dyskusja na temat przyczyn upadku komunizmu. Wiele osób
wskazuje na rolę Jana Pawła II, na politykę prezydenta Reagana oraz na
zapaść ekonomiczną systemu komunistycznego. Jakie jest Pani zdanie?
Nie da się t e g o wytłumaczyć jedynie e k o n o m i c z n ą zapaścią s y s t e m u .
W Korei Północnej ludzie j e d z ą trawę, a m i m o to s y s t e m k o m u n i s t y c z n y na­
dal t a m funkcjonuje. W przypadku Rosji Sowieckiej czynnik e k o n o m i c z n y
był ważny nie ze względu na u b ó s t w o ludzi, ale dlatego, że zagrażał on pod­
s t a w o m jej potęgi militarnej. Tego obawiali się najbardziej - rywalizacji ze
Stanami Zjednoczonymi.
Dlatego polityka Reagana była tak ważna. Odrzucił on iluzje detente - p o ­
lityki odprężenia. To w ł a ś n i e detente i Ostpolitik utrzymywały t e n s y s t e m przy
życiu. Reagan to przerwał, dlatego sądzę, że polityka jego, a po n i m Busha,
a także Kohla, odegrały wielką rolę. Kiedy przedstawiciele N R D odwiedzili
Kohla w październiku 1989 roku i powiedzieli: „ P o t r z e b a n a m o g r o m n y c h
ilości pieniędzy, j e s t e ś m y b a n k r u t a m i " , t e n odpowiedział im: „ N i e d o s t a n i e ­
cie nic, dopóki nie rozpiszecie wolnych w y b o r ó w i nie d o k o n a c i e p o d s t a w o ­
wych reform politycznych". Gdyby zgodził się dać im te pieniądze, nie żąda­
jąc
prawdziwych
reform
-
tak
jak
zrobiłby
to
na
jego
miejscu
socjaldemokrata - system m ó g ł b y być nadal podtrzymywany. Sądzę więc, że
najważniejsza była z m i a n a politycznego k u r s u na Zachodzie, zainicjowana
przez Reagana i Thatcher, a n a s t ę p n i e k o n t y n u o w a n a przez Busha.
26
FRONDA
23/24
Czy w Związku Sowieckim byli wówczas jacyś „twardogłowi", gotowi nawet
na rozpętanie III wojny światowej, czy też było to zbyt nierealistyczne?
Oczywiście istniała tego rodzaju opozycja. P r a w d o p o d o b n i e w kręgach
wojskowych i w KGB były osoby optujące za użyciem wojska, szczególnie
w Niemczech Wschodnich, które były wtedy główną a r e n ą wydarzeń. J e d n a k
szczyty elit politycznych, w tym Gorbaczow, sprzeciwiały się t e m u .
Funkcjonują opinie, np. w kręgach polskiej prawicy, że cały ten dialog ko­
munistów z opozycją był sukcesem tych pierwszych, gdyż otrzymali oni
część nowego sektora gospodarki kapitalistycznej, że było to częścią umo­
wy, na podstawie której opozycja zgadzała się na to, by komuniści zacho­
wali część władzy politycznej oraz większość wpływów ekonomicznych. Sy-
JESIEŃ-2001
27
tuacja, w której opozycja miała władzę polityczną, a komuniści władzę eko­
nomiczną, miała stabilizować proces transformacji ustrojowej. Czy uważa
Pani, że było to „miękkie lądowanie", które przygotowali sobie komuniści?
Oczywiście, taki był ich plan: uzyskać wpływy e k o n o m i c z n e , dzięki k t ó ­
rym będą mogli później odzyskać wpływy polityczne. To jasne, o to im wła­
śnie chodziło. Myślę jednak, że nadal jest zbyt wcześnie aby to ocenić. Być
m o ż e cały t e n m a n e w r niby-przemian był s u k c e s e m . Tego jeszcze nie wiemy.
Na przykład jeśli chodzi o Rosję, to m o ż n a o d n i e ś ć wrażenie, że stary s y s t e m
w p e w n y m sensie z n ó w się u m a c n i a . Oczywiście nie chodzi tu o nacjonali­
zację, o kolektywizację, nie o t e g o rodzaju k o m u n i z m . Rzecz w tym, że stara
elita ma obecnie b a r d z o d u ż e wpływy.
Wracają do władzy, bo są o wiele bardziej wpływowi na płaszczyźnie eko­
nomicznej. Niektórzy zastanawiają się, czy wszystko to nie było jednym
wielkim spiskiem.
Nie sadzę, aby to był spisek. Nie w o l n o n a m przeceniać znaczenia spi­
sków. Myślę, że p r z e c e n i a m y także skałę odejścia od k o m u n i z m u , jakie się
dokonało. Stare sieci u k ł a d ó w są b a r d z o solidne i b a r d z o d o b r z e o k o p a n e . Po
upadku k o m u n i z m u jakby t r o c h ę z a p o m n i e l i ś m y o tym, że sieci te n a d a l ist­
nieją, że m o g ą być p o n o w n i e ożywione, jeśli tylko M o s k w a zechce pociągnąć
za sznurki i z n ó w rządzić n i m i silną ręką. W ł a ś n i e w tej chwili ma to miej­
sce. Po dojściu do władzy P u t i n a wszystkie stare siatki zostały oczywiście re­
aktywowane. Widzimy, że destrukcja starego s y s t e m u nie była aż tak całko­
wita, jak myśleliśmy.
Jakie sieci układów ma Pani na myśli? Czy sądzi Pani, że komuniści z państw
Europy Wschodniej i Środkowej nadal utrzymują kontakty z Moskwą?
Mogą to być sieci u k ł a d ó w o c h a r a k t e r z e e k o n o m i c z n y m , ale nie tylko,
z a r ó w n o w ś r ó d starej n o m e n k l a t u r y , jak i w kręgach wojskowych czy w KGB.
Istnieje tu wiele możliwości.
Uważa Pani, że Moskwa nadal jest nastawiona imperialistycznie?
28
FRONDA
23/24
Oczywiście. Myślę, że M o s k w a nadal ma nie tylko ambicje w sferze poli­
tyki zagranicznej, ale także i n s t r u m e n t y do ich realizacji. O b s e r w u j e m y suk­
cesy, jakie o d n o s i o n a na Ukrainie, w Mołdawii, na Kaukazie, w regionie M o ­
rza Kaspijskiego. Jest to c a ł k i e m j a s n e . Zaczynają ekspansję od najbliższych
sąsiadów, po czym b ę d ą p o s u w a ć się dalej.
Na jakiej ideologii oprze się teraz Moskwa, po bankructwie marksizmu-leninizmu?
Ideologią tą będzie a n t y a m e r y k a n i z m , przeciwstawianie E u r o p y Ameryce.
Będzie to - a właściwie j u ż jest - a n t a g o n i z o w a n i e E u r o p y i Ameryki, intere­
su n a r o d o w e g o i globalizacji. M o s k w a zawsze grała tą kartą i będzie nią grać.
Dziękuję za rozmowę.
ROZMAWIAŁ: RAFAŁ SMOCZYŃSKI
PARYŻ, MAJ 2001
JESIEŃ-2001
29
Jeszcze w 1988 roku, kiedy było wiadomo, że nie­
uchronne jest oddawanie władzy, czy to w formie
Okrągłego Stołu, czy innego rytuału, jeździł po krajach
Europy Środkowej szef KGB Kriuczkow. Wtedy decydo­
wano, jaka część opozycji jest konstruktywna, a która
część to siły alternatywne, jakich nie należy zapraszać
do rozmów czy lokować w strukturach władzy.
TO BYŁA
PEŁNA
REŻYSERKA
ROZMOWA
Z
JADWIGĄ
STANISZKIS
Jadwiga Staniszkis (ur. 1942) - socjolog, politolog, profesor U n i w e r s y t e ­
tu Warszawskiego. Jej specjalność n a u k o w a t o : socjologia organizacji, socjo­
logia polityki, sowietologia. Zajmuje się z a g a d n i e n i a m i transformacji społe­
czeństw p o s t k o m u n i s t y c z n y c h oraz instytucjonalizacji p o s t k o m u n i s t y c z n e g o
porządku. O p u b l i k o w a ł a m.in.: Poland. Selflimiting Revolution
gia socjalizmu
(1984), Ontolo-
(1989), The Dynamics ojBreaktrough in Eastern Europę ( 1 9 9 1 ) .
Czy rok 1989, który przyniósł ze sobą przemiany w Europie ŚrodkowoWschodniej należy traktować jako d a t ę upadku komunizmu, tak jak to się
zwyczajowo przyjęło wśród historyków?
Koniec k o m u n i z m u zaczął się d u ż o dawniej. E l e m e n t y rewolucji odgór­
nej, którą przeżywaliśmy dwanaście lat t e m u , nie wynikały jedynie z ówcze30
FRONDA
23/24
snego k o n t e k s t u m i ę d z y n a r o d o w e g o , który m o i m z d a n i e m był kluczowy, ale
także ze świadomości, że w ł a d z a t o t a l n a to taka władza, k t ó r a nie daje real­
nej kontroli - to Stalin s k o n s t a t o w a ł już w 1937 roku. Decyzja o wycofaniu
wojsk radzieckich z Europy Środkowej,
a przede wszystkim z Niemiec
Wschodnich, zapadła ze względu na globalną sytuację. W 1983 roku, za Andropowa, z o s t a ł o przez Kokoszina, dzisiejszego w i c e m i n i s t r a o b r o n y Federa­
cji Rosyjskiej, ogłoszone m e m o r a n d u m , k t ó r e było p u n k t e m wyjścia do pod­
jęcia
negocjacji
z
ekipą
Reagana p o n a d
głowami
przywódców
Europy
Środkowo-Wschodniej. Oczywiście ci o s t a t n i wiedzieli, że wycofanie wojsk
sowieckich oznacza koniec ich władzy.
Ale czego dotyczył ten odgórny demontaż systemu?
Od połowy lat 80-tych były o d g ó r n i e t w o r z o n e p e w n e formy, k t ó r e dzi­
siaj nazywamy k a p i t a l i z m e m n o m e n k l a t u r o w y m . I n t e r e s w t w o r z e n i u tego
typu rozwiązań i wydzielaniu p r a w własności m i a ł a p e w n a część a p a r a t u ko­
m u n i s t y c z n e g o i służby specjalne, a wszystko to zaczęło się już p o d koniec
lat 70-tych, kiedy pojawiły się możliwości realizowania dużych operacji ka­
pitałowych p r o w a d z o n y c h na własny r a c h u n e k i wymagających jakiegoś ty­
t u ł u własności. Były to operacje, gdzie pozycja formalna, wynikająca z bycia
częścią a p a r a t u k o m u n i s t y c z n e g o , nie wystarczała.
Powiedziała Pani, że spółki nomenklaturowe były tworzone przez aparat
i służby specjalne, jaka była ich rola?
Polska oraz i n n e kraje
Europy Środkowej
w latach
70-tych weszły
w obieg gospodarki globalnej p o p r z e z falę kredytów, k t ó r a zalała n a s z Za­
chodu. To stworzyło n o w e szanse. Część tych pieniędzy w e s z ł a do p r y w a t n e ­
go obiegu n o m e n k l a t u r o w e g o , n a d z o r o w a n e g o głównie przez ludzi ze s ł u ż b
specjalnych. Na przykład te wszystkie tzw. „frontowe firmy", k t ó r e p r o w a ­
dziły niby działalność gospodarczą na Zachodzie, a tak n a p r a w d ę były ośrod­
kami szpiegowania. Wszystko to p r z e r o d z i ł o się w zaczątki potężnej działal­
ności gospodarczej. Co więcej, wydaje się, że służby te wiedziały b a r d z o
wiele o zapaści s y s t e m u i n i e u c h r o n n o ś c i jego końca. Idąc dalej m o ż n a poka­
zać, jak przygotowywano się do nowej sytuacji, zastępując n o m e n k l a t u r ę
JESIEŃ'2001
31
ludźmi ze służb specjalnych. Myślę zwłaszcza o z m i a n a c h w aparacie gospo­
darczym po 1987 roku - są to zmiany cały czas b a r d z o widoczne, a w Rosji
są to teraz g ł ó w n e elity gospodarcze i polityczne.
Ale czy nie jest nadużyciem twierdzić, że wszystko było sterowane odgór­
nie? Co wtedy poczują setki tysięcy ludzi, którzy wówczas demonstrowali
na ulicach miast Europy Środkowo-Wschodniej?
Ależ oczywiście, że ważny był też wątek oddolny. Gdyby nie było „Soli­
darności", gdyby nie było lekcji kolejnych kryzysów, nie pojawiłaby się świa­
d o m o ś ć p r o t e s t u ogólnokrajowego - ś w i a d o m o ś ć , że w skali jednej fabryki
niczego się nie załatwi. W latach 70-tych było p o n a d tysiąc strajków, ale
wszystkie były pacyfikowane lokalnymi u s t ę p s t w a m i . D o p i e r o „Solidarność"
z swoją skalą p r o t e s t ó w stworzyła jakość, której k o m u n i s t o m nie u d a ł o się
zaabsorbować, nie u d a ł o się w b u d o w a ć w taki m o d e l , który stosowali - re­
gulacji przez kryzysy, gdzie kryzysy były okazją, aby na m o m e n t obniżyć na­
pięcia poprzez jakieś „kozły ofiarne" i działania symboliczne. Polska była
p r e k u r s o r e m nowej formy ze względu na szczególną i symboliczną k u l t u r ę
polityczną. Trzeba j e d n a k p a m i ę t a ć , że s a m a „Solidarność" nie stawiała ta­
kich celów, jak n p . prywatyzacja. W o l n o ś ć była p o j m o w a n a jako s t w o r z e n i e
własnej niezależnej sfery w r a m a c h obowiązującego s y s t e m u - to taka feu­
dalna chłopska formuła wolności. W p e w n y m sensie było to o d r z u c e n i e ko­
m u n i z m u w kategoriach moralnych, ale r ó w n o c z e ś n i e przywoływanie ele­
m e n t ó w k o m u n i z m u w imię gospodarczych wartości - n p . redystrybucja.
Nazywałam t o „ f e n o m e n e m m a r t w e j s t r u k t u r y " . Pierwsze s t a d i u m wycho­
dzenia z k o m u n i z m u było dojściem do pewnej sytuacji patowej, t z n . t e n typ
p r o t e s t u nie był w stanie wypchnąć k o m u n i z m u z w ł a s n y c h kolein.
To w takim razie co było kluczowe dla upadku komunizmu? Demonstracje, „So­
lidarność", aktywna działalność dziesiątków tysięcy ludzi w opozycji, czy też...
Kluczowym dla u p a d k u k o m u n i z m u p o w o d e m była p r z e d e w s z y s t k i m
nieprzychylna sytuacja wojskowa, k t ó r a zaczęła n a r a s t a ć od p o ł o w y lat 70tych, kiedy amerykański sekretarz s t a n u Schlesinger po raz pierwszy użył
frazy „lokalna wojna n u k l e a r n a " . Z a a l a r m o w a ł o to Rosjan; w y d a w a ł o im się,
32
FRONDA
23/24
że Amerykanie są zdolni technologicznie do takiej operacji i że to jest wy­
m i e r z o n e przeciwko n i m . W Sztabie G e n e r a l n y m k i e r o w a n y m przez m a r ­
szałka Ogarkowa d o p r o w a d z i ł o to do p o w s t a n i a koncepcji o b r o n y przez atak,
czyli do lokalnej krótkotrwałej wojny w E u r o p i e p o p r z e z zajęcie N i e m i e c Za­
chodnich. W swych p a m i ę t n i k a c h O g a r k o w pisze, że przez to mieliby lepszą
sytuację p r z e t a r g o w ą w w a r u n k a c h oczekiwanego ataku oraz w w a r u n k a c h
n i e u c h r o n n e g o krachu e k o n o m i c z n e g o s a m e g o Związku Sowieckiego w per­
spektywie niedługich lat. To z kolei przyczyniło się do p o d z i a ł u w elicie m o ­
skiewskiej. Za czasów A n d r o p o w a było widać, że politycy nie kontrolują j u ż
armii. Odpowiedzią polityków m o s k i e w s k i c h było rozpoczęcie negocjacji p o ­
litycznych, które doprowadziłyby do s t w o r z e n i a n e u t r a l n e g o bufora: N i e m c y
i E u r o p a Środkowa. Decyzja: rok 1983, początek negocjacji: 1984. Gdyby nie
t e n e l e m e n t , p r a w d o p o d o b n i e koniec k o m u n i z m u wyglądałby inaczej.
Jak wyglądały te negocjacje?
W pamiętnikach, ówczesnego zastępcy amerykańskiego sekretarza stanu,
można przeczytać o próbach mediacji Rosjan z ekipą Reagana na jesieni 1984 roJESIEŃ-2001
33
ku, czyli prawdopodobnie po ukazaniu się memoriału Kokoszina, mówiącego, że
politycy mają intencje p o w r o t u do doktryny obronnej, odejścia od koncepcji
Ogarkowa. W papierach Reagana jest taki zwrot, że wojna jest wspólnym prze­
ciwnikiem nas i polityków moskiewskich. Negocjacje były prowadzone p o n a d
głowami k o m u n i s t ó w lokalnych. Zabawne, że polscy komuniści - Jaruzelski, Ra­
kowski - dowiadywali się, o czym rozmawia Reagan z Gorbaczowem via kanały
kościelne. Watykan był na bieżąco o wszystkim informowany i rola papieża jest
tutaj nie do przecenienia. W komisji wspólnej rządu i episkopatu biskup Orszu­
lik oraz biskup Dąbrowski opowiadali o kulisach negocjacji Barcikowskiemu,
a ten informował Biuro Polityczne.
Skoro polscy dygnitarze wiedzieli, o czym rozmawiają głowy mocarstw, to
czy przygotowywali się jakoś do ewentualnej nowej rzeczywistości?
Użyłam kiedyś takiego z w r o t u „pokolenie 8 4 " . Wydaje się, że w 1984 ro­
ku zaczęto przygotowywać ludzi, którzy mieli pełnić rolę bezpartyjnych fa­
chowców. Wysyłano takich ludzi na Z a c h ó d - myślę tu n p . o Święcickim czy
Balcerowiczu. Przygotowywano się do działania w gospodarce rynkowej.
34
FRONDA
23/24
W 1987 roku nastąpiła w y m i a n a kadr w aparacie, p r z e s t a ł a już być w a ż n a
n o m e n k l a t u r a partyjna. W m i n i s t e r s t w a c h , w kluczowych s t r u k t u r a c h finan­
sowych w p r o w a d z o n o ludzi ze s ł u ż b specjalnych, głównie z wywiadu woj­
skowego. Były to osoby m ł o d e i nie kojarzone z a p a r a t e m k o m u n i s t y c z n y m .
Wreszcie, zaczęto tworzyć instytucje finansowe, o b e c n e b a n k i komercyjne,
k t ó r e na początku lat 90-tych umożliwiły p r z e t r w a n i e s t r u k t u r n o m e n k l a t u ­
rowego kapitalizmu. Przegrał on d o p i e r o z k a p i t a ł e m z e w n ę t r z n y m - nie wy­
trzymał w s p ó ł z a w o d n i c t w a globalnego. Na p r z e ł o m i e 1995 i 1996 było wy­
raźne osłabienie dynamiki d o c h o d o w e j . P o w s t a ł a n o w a f o r m u ł a kapitalizmu
wokół sektora publicznego, był to już w s p ó l n y p o m y s ł elit p o s t s o l i d a r n o ­
ściowych i p o s t k o m u n i s t y c z n y c h .
Czy w takim razie przemiany, które działy się w Polsce pod koniec lat 80tych, były w jakiś sposób kierowane przez Moskwę?
T r u d n o tu m ó w i ć o n a d z o r o w a n i u . Czytałam d o k u m e n t y p i s a n e dla Jakowlewa - to był po Gorbaczowie drugi człowiek w M o s k w i e - p r z e d s a m y m
Okrągłym S t o ł e m oraz opinie na t e m a t obrad. Widać, że istniało przyzwole­
nie na rządy koalicyjne k o m u n i s t ó w z jakimiś n o w y m i w ł a d z a m i . J e d n a k ż e
jeszcze w 1988 roku, kiedy było w i a d o m o , że n i e u c h r o n n e jest o d d a w a n i e
władzy, czy to w formie Okrągłego Stołu, czy i n n e g o rytuału, jeździł po kra­
jach Europy Środkowej szef KGB Kriuczkow. W t e d y decydowano, jaka część
opozycji jest konstruktywna, a k t ó r a część to siły alternatywne, jakich nie na­
leży zapraszać do r o z m ó w czy lokować w s t r u k t u r a c h władzy. Wydawało się,
że to była p e ł n a reżyserka. N a w e t Mazowiecki powiedział w wywiadzie, że
spotkał się z Kriuczkowem na Jasnej Górze. Kriuczkow był zresztą p i e r w s z ą
osobą, k t ó r a złożyła mu gratulacje, gdy został p r e m i e r e m .
Jednak scenariusz wymknął się spod kontroli, gdyż Moskwa z pewnością
nie spodziewała się, że Polska, Czechy i Węgry wejdą do NATO...
Oczywiście nie m ó w i ł o się o NATO, bo M o s k w a w s p o s ó b milczący
przyjmowała neutralizację terenów, z których wycofała swoje wojska. Tu się
przeliczyli. Założenie było takie, że jak d ł u g o u władzy politycznej i e k o n o ­
micznej b ę d ą ludzie wyłonieni przez n a s - czyli przez M o s k w ę - p o d koniec
JESIEŃ-2001
35
lat 80-tych, to nasze interesy b ę d ą c h r o n i o n e . I to też po części nie z d a ł o eg­
z a m i n u . W tej chwili M o s k w a sięga, po O r l e n . Na Węgrzech o p a n o w a ł a wła­
ściwie całe p r z e t w ó r s t w o ropy. Tak więc istnieje dalej zależność surowcowa,
choć Rosjanie przypisywali jej
n a d m i e r n ą rolę polityczną,
nie wierzyli
w możliwość p r z e o r i e n t o w a n i a gospodarki na Z a c h ó d .
A czy w tym scenariuszu Związek Sowiecki też miał upaść?
Nie. Oni uważali, że Związek Sowiecki się w z m o c n i , że o t r z y m a d o s t ę p
do nowych technologii - p o d o b n i e jak w latach 80-tych o t r z y m a ł y je C h i n y
D e n g Xiaopinga, że o t r z y m a n o w e kredyty. U p a d e k k o m u n i z m u - tak, ale
przez neutralizację E u r o p y Środkowej. Z g o d a na opozycję, ale tylko taką,
z k t ó r ą u m i e m y się dogadać. Do t e g o p e ł n e z a c h o w a n i e władzy e k o n o m i c z ­
nej w oparciu o stare struktury, n p . b a n k i spółdzielcze i p a ń s t w o w e .
Jednak Związek Sowiecki upadł...
Na swój s p o s ó b . U p a d e k k o m u n i z m u w Z S R R przebiegał inaczej niż
u n a s . Był efektem morderczej walki o w ł a d z ę m i ę d z y G o r b a c z o w e m a Jelcy-
36
FRONDA
23/24
n e m . Gorbaczow p r ó b o w a ł r e a n i m o w a ć s y s t e m federacyjny, dać rzeczywistą
władzę p r e z y d e n t o m republik. N i e zdawał sobie sprawy, że Związek Sowiec­
ki nie jest niczym i n n y m niż s u m ą republik. O k a z a ł o się, że jest p r e z y d e n t
Związku Sowieckiego, r ó w n o c z e ś n i e sekretarz partii k o m u n i s t y c z n e j , ale jest
też potężny, grupujący r ó ż n e instytucje, banki, finanse, przemysł - p r e z y d e n t
Federacji Rosyjskiej. Walka między n i m i przyspieszyła lawinowy proces nisz­
czenia s t r u k t u r komunistycznych. Jelcyn, chcąc odciąć G o r b a c z o w a od struk­
t u r państwowych, zakazał funkcjonowania partii k o m u n i s t y c z n e j w a d m i n i ­
stracji p a ń s t w o w e j .
Później
rozpoczęła się walka, k t o jest właścicielem
pieniędzy. P o t e m trzech p o d p i t y c h p a n ó w - w ś r ó d nich Jelcyn - rozwiązało
w Białowieży Związek Sowiecki w s p o s ó b niezgodny z konstytucją i w b r e w
referendum, w k t ó r y m s p o ł e c z e ń s t w o o p o w i e d z i a ł o się za jego zachowa­
niem. O decyzji z a w i a d o m i o n o Gorbaczowa przez telefon.
Jaką rolę w takim razie odgrywał tu pucz z sierpnia 1991 roku?
O n p r z e d e wszystkim osłabił Gorbaczowa. Pucz był e c h e m f e n o m e n u ,
który n a z y w a m rewolucją wojskową. Ludzie, którzy byli z w o l e n n i k a m i Gor­
baczowa,
byli w t e d y z w o l e n n i k a m i neutralizacji i wycofania wojskowego
z Europy Środkowej. Wierzyli oni, że Związek Sowiecki będzie silniejszy, że
będą kredyty, że b ę d ą technologie. Z a m i a s t tego przyszły kredyty w a r u n k o ­
w a n e zmniejszeniem możliwości p r z e m y s ł u o b r o n n e g o . O k a z a ł o się, że za­
czyna się dyskusja o w s t ę p o w a n i u do NATO, że nie ma żadnej neutralizacji.
Wreszcie Gorbaczow starając się stworzyć s y s t e m p a ń s t w a mniej k o m u n i ­
stycznego zaczął coraz bardziej p o p i e r a ć tendencje o d ś r o d k o w e . N i e docenił
nacjonalizmu, bo wierzył zbyt d ł u g o , że się go p r z e t n i e p o p u l i z m e m .
W lipcu 1991 roku do Moskwy przyjechał prezydent Bush. Jaki był jego sto­
sunek do mającego zostać zrzuconym ze sceny Gorbaczowa?
Bush spotkał się, nie mając tego wcześniej w p r o g r a m i e , z Jelcynem. Był
niezadowolony z Gorbaczowa, że t e n nie r o z u m i a ł jego m a ł e g o p o s t ę p u
w konwersji p r z e m y s ł u zbrojeniowego. Właściwie odejście G o r b a c z o w a by­
ło p o b ł o g o s ł a w i o n e przez Busha. Dzięki C N N Jelcyn przestał być spostrze­
gany jako n i e z n a n y n i k o m u pijaczyna, s t a ł o b r o ń c ą Białego D o m u , k t ó r e g o
JESIEŃ-2001
37
zresztą nikt nie atakował. Pucz wykreował Jelcyna, a zniszczył Gorbaczowa.
W każdym razie Jelcyn rozwiązał k o m u n i z m , walcząc z G o r b a c z o w e m , nisz­
cząc jego p o d s t a w ę w ł a d z y
Jak ten scenariusz funkcjonuje dzisiaj?
Jelcyn doprowadził p a ń s t w o rosyjskie i rosyjską gospodarkę do r o z p a d u .
Zareagowały na to służby specjalne. P r e z y d e n t e m jest teraz o s o b a wywodzą­
ca się z tych samych s ł u ż b . Ludzie, którzy są s u p e r g u b e r n a t o r a m i po refor­
m a c h p u t i n o w s k i c h , to są ludzie z wojska. Pamiętajmy, że wojsko jeszcze
wcześniej przeszło proces „kagiebizacji". Wreszcie Rosja jest p a ń s t w e m
o „formie wojskowej bez militarnej treści". O b o k źle działających instytucji
demokratycznych: Dumy, partii itd. - świetnie funkcjonuje m e c h a n i z m t e g o
o g r o m n e g o p a ń s t w a przy p o m o c y infrastruktury technicznej, kontroli p r z e ­
strzeni informacyjnej (za czasów P u t i n a to się w z m o c n i ł o ) przez zcentralizo­
wanie d o s t ę p u do informacji mających walor rynkowy - n p . agencja FAPSI,
s t w o r z o n a z j e d n e g o z wydziałów KGB. Wydaje się, że t y m w s z y s t k i m rzą­
dzą służby specjalne.
Czy była wśród oligarchów walka o tą nową władzę?
W s p o m n i a n y Kriuczkow po p u c z u trafił do więzienia, gdzie pisał w li­
stach, że czuje się świetnie, bo bał się, że przez przypadek u m r z e na serce.
Ludzie, którzy byli b a r d z o d o b r z e p o i n f o r m o w a n i , popełniali nagle s a m o b ó j ­
stwa, jak n p . skarbnik partii k o m u n i s t y c z n e j , wyskakujący przez o k n o .
Omówiliśmy przypadek Polski i ZSRR, a jak ten mechanizm wyglądał w in­
nych krajach, jakiego rodzaju były to scenariusze?
U ż y w a m takiego p o r ó w n a n i a dla tych p r z e m i a n p r z e ł o m u lat 80-tych
i 90-tych: symulacja, s i m u l a c r u m i h i p e r r e a l n o ś ć . To, co się działo w Polsce,
t e n Okrągły Stół, to h i p e r r e a l n o ś ć . Wszystko było p r z e d s t a w i o n e w formie
rytuału realniejszego niż rzeczywistość, ale przywołującego p e w n e realne
wątki, symbole, strony. Symulacja była wtedy, kiedy t r z e b a było s y m u l o w a ć
drugą s t r o n ę opozycji, n p . Okrągły Stół w Mongolii. S i m u l a c r u m jest wtedy,
38
FRONDA
23/24
gdy trzeba p e w n e e l e m e n t y p o d r e ż y s e r o w a ć . Najwyraźniejszy jest przykład
„aksamitnej rewolucji" w Czechosłowacji, gdzie później okazało się, że wiec
był przygotowany przez służby specjalne, a w ł a d z a m i a ł a zostać o d d a n a w rę­
ce Młynarza, ale to nie wyszło i „ p o d k o l o r o w a n o " Havla.
Tak więc z jednej strony mamy do czynienia z działania oddolnymi, z dru­
giej z odgórnym scenariuszem. Zatem jak to wszystko należy oceniać?
To, w jaki s p o s ó b k o m u n i z m u p a d ł , jest lepsze niż rzeczywista walka.
Zbyt wielu ludzi już zginęło z rąk k o m u n i s t ó w w E u r o p i e . To, że o d b y ł o się
to w formie rytualnej, jest oczywiście demoralizujące. Wszystkie grube kre­
ski oraz przyzwolenia nie dały p r a w d z i w e g o s m a k u zwycięstwa. N i e d a w n o
przewodniczący czeskiego Senatu, p o c h o d z ą c y z opozycji, powiedział mi, że
obiektywnie rewolucja się odbyła, ale nie p r z e ż y t o jej subiektywnie. Może­
my powiedzieć za Tocqueville'em, że d o k o n a ł a się rewolucja polityczna bez
rewolucji społecznej, tzn. p r z e t r w a ł y w d u ż y m s t o p n i u d a w n e hierarchie, ale
są o n e r e p r o d u k o w a n e p r z e z n o w y m e c h a n i z m . D o k o n a ł o się takie hybrydo­
w e przejście. Jeżeli p a t r z y m y n a k o m u n i z m jako n a m e c h a n i z m bez rynku,
m e c h a n i z m m o n o p a r t i i , t o o n u p a d ł . J e d n a k feudałowie d a w n e g o s y s t e m u
przetrwali i świetnie sobie radzą w nowej rzeczywistości. Wydaje mi się, że
gdyby nie istniało przyzwolenie o d g ó r n e na p e w n e zmiany, to n i e sądzę, że­
by rewolucja o d d o l n a wystarczyła.
Dziękuję za rozmowę.
ROZMAWIAŁ: MACIEJ PIWOWARCZUK
PODKOWA LEŚNA, CZERWIEC 2001
JESIEŃ.2001
39
Na temat puczu sierpniowego 1991 roku tak wypowie­
dział się jeden z uczestników ówczesnych wydarzeń,
generał Aleksander Liebied': „Była to wyśmienicie za­
planowana i przeprowadzona na ogromną skalę, nie
mająca precedensu prowokacja, której scenariusz na­
pisano dla mądrych i głupców, a wszyscy świadomie
lub nie zagrali swoje role".
O KLEPTOKRACJI
MANIPULACJI
MICHAŁ
40
KLIZMA
FRONDA
23/24
Wielki spektakl, wielka grabież
„(•..) aparat przyniesie do tej koalicji siłę, ka­
dry i doświadczenie. Wciągnie do niej armię,
milicję i KGB. Demokraci przyniosą do tej
koalicji zaufanie mas i ich poparcie (...) "
Demokratyczny mer Moskwy
Gawriiia Popów (1991)
Pisanie listów otwartych przez dysy­
d e n t ó w do d y k t a t o r ó w uchodzi raczej za
zajęcie m a ł o skuteczne. U z n a w a n e jest
za gest m o r a l n e g o sprzeciwu, ale m a ł o
k t o przypuszcza, by satrapowie stoso­
wali
się do p o u c z e ń
swych wyjętych
spod p r a w a o p o n e n t ó w . A jednak...
W 1973 roku Aleksander Sołżenicyn
opublikował swój głośny „List do przy­
w ó d c ó w Związku Sowieckiego", w k t ó r y m wzywał ich, by odrzucili k o m u n i ­
styczną ideologię jak „ b r u d n ą , p r z e p o c o n ą i s p l a m i o n ą krwią k o s z u l ę " . N o ­
blista pisał: „Dziś ideologia ta tylko wiąże w a s i o s ł a b i a " .
„ Ż a d e n ideolog partyjny tak j a s n o nie s f o r m u ł o w a ł egoistycznych intere­
sów n o m e n k l a t u r y " - k o m e n t u j e ów list Sołżenicyna w swojej książce „Rozgrabione i m p e r i u m " W ł o d z i m i e r z Marciniak. W t y m liczącym n i e m a l 600
s t r o n dziele, noszącym p o d t y t u ł „ U p a d e k Związku Sowieckiego i p o w s t a n i e
Federacji Rosyjskiej", polski politolog zastanawia się n a d przyczynami kra­
chu ZSRR oraz opisuje jego przebieg. Bez wątpienia o u p a d k u s y s t e m u so­
wieckiego przesądziły jego w e w n ę t r z n e sprzeczności, ale g ł ó w n y m m o t o r e m
p r z e m i a n okazała się nie opozycja d e m o k r a t y c z n a , lecz s a m a n o m e n k l a t u r a .
Pieńestrojka była b o w i e m p o m y ś l a n a jako s p o s ó b na u r a t o w a n i e w ł a d z y par­
tyjnej n o m e n k l a t u r y .
Już na początku lat 80-tych p o s t ę p y rewolucji technologicznej u z m y s ł o ­
wiły części sowieckiej elity, że w tej formie, w jakiej istniał dotychczas, Zwią­
zek Sowiecki nie będzie się liczył w gospodarce światowej. Z a u w a ż o n o też,
że n o m e n k l a t u r a partyjna jako forma organizacji p a n o w a n i a politycznego
JESIEŃ-2001
41
przeżyła się i przestała być wydolna. W e w n ą t r z partii k o m u n i s t y c z n e j d o s z ł o
do starcia „ r e f o r m a t o r ó w " , którzy chcieli zmienić istniejący s t a n rzeczy, oraz
„ k o n s e r w a t y s t ó w " pragnących zachować status quo. Był to j e d n a k spór nie
o to, czy oddać władzę, lecz o to, w jaki s p o s ó b ją zachować. C e l e m „refor­
m a t o r ó w " było b o w i e m zachowanie władzy, ale w nowej formie, bardziej od­
powiadającej w s p ó ł c z e s n y m w y z w a n i o m . C h o d z i ł o o to, by d o k o n a ć takich
zmian, które p o z w o l ą nie tylko zachować, lecz n a w e t w z m o c n i ć w ł a d z ę . Zbyt
wielkie zmiany mogłyby j e d n a k grozić u t r a t ą władzy.
N o m e n k l a t u r a dążyła p r z e d e wszystkim do sprywatyzowania się - do za­
miany swych politycznych przywilejów w kapitał i własność, do zalegalizowa­
nia niejawnych powiązań z czarnym rynkiem, do stworzenia nowej legitymi­
zacji swej społecznej pozycji oraz stworzenia m e c h a n i z m ó w dziedziczenia.
Chodziło więc o z a m i a n ę tego, co oficjalnie było „własnością społeczną", we
własność prywatną. Ponieważ ów transfer - w ł a d z a za w ł a s n o ś ć - był niele­
galny z a r ó w n o z prawnego, jak i z etycznego p u n k t u widzenia, p o t r z e b a było
zalegitymizowania tego procederu. Inaczej dojść m o g ł o do poważnych p e r t u r ­
bacji społecznych.
Takie były źródła p o w s t a n i a „ k o n t r o l o w a n e g o p l u r a l i z m u politycznego".
Strategia polegała na w y k r e o w a n i u „drugiej s t r o n y " i s t w o r z e n i u nowej rze­
czywistości symbolicznej, która byłaby w stanie bardziej zjednoczyć i zdyna­
mizować społeczeństwo. Na początku była pieńestrojka i głasnost', p o t e m kiedy z o r i e n t o w a n o się, że to nie wystarczy - „demokracja" i „kapitalizm".
Społeczeństwo o t r z y m a ł o spektakl, za kulisami k t ó r e g o d o k o n y w a ł a się tym­
czasem „wielka grabież".
Jak pisze w p r z e d m o w i e W ł o d z i m i e r z Marciniak, jego książka „jest wła­
śnie o wielkim r o z k r a d a n i u wielkiego i m p e r i u m . J e s t opowieścią o tym, jak
władza i własność, n a g r o m a d z o n e w k o m u n i s t y c z n y m i m p e r i u m , zostały
p o d p o r z ą d k o w a n e o s o b i s t y m i n t e r e s o m e k o n o m i c z n y m , a nie r e g u ł o m spo­
łecznej racjonalności." Autor b a r d z o wnikliwie analizuje poszczególne fazy
owego procesu, takie jak m.in.: przedsiębiorczość k o m s o m o l s k a , specjalne
interesy nomenklatury, transformacja m i n i s t e r s t w w koncerny, prywatyzacja
s t r u k t u r siłowych i informacji itd.
Parawanem, za k t ó r y m odbywała się „grabież i m p e r i u m " , jest p o s t k o m u ­
nistyczny pluralizm, który polega na tym, że istnieje wiele p o d m i o t ó w poli­
tycznych, ale tak n a p r a w d ę liczy się tylko j e d n a w a r s t w a społeczna - n o m e n -
42
FRONDA
23/24
klatura. D o p i e r o w jej r a m a c h funkcjonuje
pluralizm posiadających rzeczywiste zna­
czenie postkomunistycznych s t r u k t u r p o ­
litycznych i ekonomicznych. O w o kre­
owanie
„drugiej
strony"
poszło
tak
daleko, że - jak twierdzą rosyjscy polito­
lodzy Warów i Jurjew - część tej n o m e n ­
klatury z walki przeciwko sobie s a m y m
uczyniła p o d s t a w ę własnej egzystencji.
Klasycznym
przykładem
kreowania
„drugiej
s t r o n y " była Liberalno-Demokratyczna Partia Rosji
W ł a d i m i r a Żyrinowskiego, p o w s t a ł a w l u t y m 1990 roku - nazajutrz po znie­
sieniu artykułu 6 sowieckiej konstytucji, gwarantującego k o m u n i s t o m m o ­
nopol władzy. Jak ujawnił zmarły n i e d a w n o m e r Petersburga, Anatolij Sob­
czak, partia Żyrinowskiego z o s t a ł a p o w o ł a n a do życia na rozkaz Gorbaczowa
i Biura Politycznego KC KPZR. Na p o s i e d z e n i u Politbiura sekretarz general­
ny stwierdził, że z związku z pojawieniem się s y s t e m u wielopartyjnego nale­
ży wskazać n o w ą drogę k s z t a ł t o w a n i a się sceny politycznej przez s t w o r z e n i e
pierwszej alternatywnej partii. N a t y c h m i a s t K o m i t e t C e n t r a l n y przyznał ni­
s k o o p r o c e n t o w a n y kredyt w wysokości t r z e c h m i l i o n ó w rubli prezesowi
k o n c e r n u „ G a l a n d " Andriejowi Zawidiji, który za te pieniądze sfinansował
działalność LDPR. Chociaż p a r t i a Żyrinowskiego werbalnie s y t u o w a ł a się
w opozycji, to j e d n a k w kluczowych g ł o s o w a n i a c h w D u m i e zawsze popiera­
ła Kreml. Jej opozycyjność była krzykliwa i spektakularna, lecz wyrażała się
w działaniach dla władz drugoplanowych. Korzyści z p o w o d u istnienia LDPR
były dla Kremla niewątpliwe: po pierwsze - kanalizowała b u n t o w n i c z e na­
stroje społeczne w przewidywalnym kierunku, po drugie - s t a n o w i ł a stra­
szak w negocjacjach Z a c h o d e m jako r z e k o m a alternatywa dla a k t u a l n y c h rzą­
dów. Wiele burzliwych d e b a t p a r l a m e n t a r n y c h było więc jedynie s p e k t a k l e m
odgrywanym przez m i l i o n a m i telewidzów, podczas gdy rzeczywiste decyzje
zapadały już wcześniej i gdzie indziej.
Dylemat „władza albo d o k t r y n a " s p o w o d o w a ł , że n o m e n k l a t u r a - jak na­
pisał znany publicysta Leonid Radzichowski - „ z a m i e n i ł a 'Kapitał' na kapi­
t a ł " . Podział na „ b e t o n " , który nie zaakceptował tego procesu, i na „reforma­
torów",
JESIEŃ-2001
którzy go
animowali
- dokonał
się jeszcze
na d ł u g o
przed
43
pieriestrojką. „ B e t o n " r e p r e z e n t o w a ł ideologiczną część a p a r a t u partyjnego,
która z czasem oddzieliła się od realnych m e c h a n i z m ó w s p r a w o w a n i a wła­
dzy. „Reformatorzy" n a t o m i a s t reprezentowali interesy różnych grup naci­
sku wewnątrz nomenklatury, takich jak kompleksy: wojskowo-przemysłowy,
energetyczno-surowcowy czy agrarno-przemysłowy. Z nich p o w s t a ł y p o t e m
główne siły polityczne w Rosji. Bez z r o z u m i e n i a tego p r o c e s u nie s p o s ó b p o ­
jąć tego, co odbywa się dzisiaj w t y m kraju.
Prywatyzacja nomenklatury,
prywatyzacja patriotyzmu
Będziemy
bronić naszych
dacz
za wszelką cenę!
Minister obrony Rosji
Paweł Graczow (1995)
Poza książką Marciniaka, k t ó r a
jest pierwszą w polskiej politologii tak
o b s z e r n ą monografią dotyczącą u p a d k u
i m p e r i u m sowieckiego oraz p o w s t a n i a
w Rosji n o w e g o s y s t e m u (nazywanego
przez
niektórych d o s a d n y m
mianem
„kleptokracji"), j e d n ą z najciekawszych
prac, jakie się o s t a t n i o ukazały na t e n t e m a t w n a s z y m kraju, jest zbiór analiz
i reportaży a u t o r ó w polskich i rosyjskich pt. „Rosja 2 0 0 0 . Koniec i początek
epoki?" Na uwagę zasługuje zwłaszcza zamieszczony t a m tekst „Od jelcyniz m u do p u t i n i z m u " profesora Andrieja Piontkowskiego, dyrektora moskiew­
skiego oddziału T h e World Laboratory Stretegic Studies C e n t r ę .
Zastanawia go następujący f e n o m e n : „Po pierwsze: w Rosji miały miej­
sce, wydawałoby się, historyczne kataklizmy - r o z p a d i m p e r i u m , u p a d e k t o ­
talitarnego reżimu, katastrofa gospodarcza. Podczas takich rewolucji 'stara'
klasa polityczna wędruje zazwyczaj na gilotynę, do G u ł a g u , a w czasach bar­
dziej 'wegetariańskich' zapada w polityczny niebyt. O b e c n a klasa polityczna
Rosji składa się z tych samych ludzi, którzy współtworzyli klasę polityczną
44
FRONDA
23/24
Związku Sowieckiego. Po drugie: dlaczego k o m u n i ś c i tak spokojnie oddali
władzę w 1991 roku? Dlaczego po p r o s t u nie posadzili kilkuset inteligentów,
nie usunęli w p o r ę Gorbaczowa, w k o ń c u zaś - dlaczego zwyczajnie nie roz­
strzelali t ł u m u wokół Białego D o m u , w sierpniu 1991 r o k u ? "
Piontkowski dochodzi d o zastanawiających w n i o s k ó w : „ O d p o w i e d ź n a
oba pytania jest p r o s t a : p o n i e w a ż w istocie władzy nie oddali. Komuniści po
p r o s t u przeprowadzili wielką operację przekształcenia kolektywnej totalitar­
nej władzy politycznej w indywidualną w ł a d z ę e k o n o m i c z n ą swych najlep­
szych przedstawicieli. F u n d a m e n t a l n e zasady s y s t e m u bandyckiego kapitali­
z m u s f o r m u ł o w a n o nie w latach 1992-95, lecz p o m i ę d z y 1988 a 1991
rokiem. Wówczas w ł a ś n i e p o w s t a ł a u s t a w a o p r a w a c h d y r e k t o r ó w przedsię­
biorstw i tajna instrukcja Politbiura KC KPZR o komercyjnej działalności
partii. Wówczas w y z n a c z o n o najbogatszych, narodziły się wszystkie współ­
czesne imperia finnasowe (przypomnijmy sobie, ilu jest p o ś r ó d dzisiejszych
oligarchów byłych sekretarzy K o m s o m o ł u ! ) , w t e d y też s p r y w a t y z o w a n o kon­
trolę nad finansami p u b l i c z n y m i . "
Wśród współczesnych rosyjskich oligarchów nie ma osobników, których Anglosasi nazywają self made man. Za każdym z nich stoi albo jakiś nomenklaturszczyk
- jak np. Kajdannikow za Bieriezowskim, albo powierzony mu partyjny kapitał jak n p . u Michaiła Chodorkowskiego. Uwłaszczona w ten sposób nomenklatura
dokonała swoistej prywatyzacji finnasów publicznych. Jak pisze Piontkowski:
„Byli szefowie przedsiębiorstw, ministerstw, resortowych wydziałów Komitetu
Centralnego KPZR stali się właścicielami ogromnych fragmentów państwowej
własności poprzez tworzenie różnorodnych struktur i m e c h a n i z m ó w umożliwia­
jących ich funkcjonowanie. Stali się właścicielami w tym sensie, że do nich nale­
ży dochód wypracowany przez tę dziedzinę gospodarki, którą zarządzają. Jedno­
cześnie są jednak całkowicie wolni od tej odpowiedzialności, którą ponosi
rzeczywisty prywatny właściciel - ich przedsiębiorstwa nie zbankrutują, nieza­
leżnie od tego, jak wysokie są ich dochody i jak niski stopień efektywności ich
zarządzania. Nie zbankrutują, ponieważ są zarządzane z budżetu i utrzymywane
przez płatników podatków. Jesteśmy przez nich nieustannie 'prywatyzowani'
dzięki systemowi prywatnej kontroli nad b u d ż e t e m państwa."
Nic więc dziwnego, że opisując ów system, rosyjski profesor parafrazuje
słowa Churchilla: „Nigdy jeszcze w historii ludzkich konfliktów tak niewie­
lu nie zdołało u k r a ś ć tak wiele".
JESIEŃ-2001
45
Załamanie
w
1998
roku
rosyjskiej
uświadomiło
nieczność wyjścia z kryzysu.
gospodarki
wszystkim
ko­
Postanowiono
j e d n a k nie tyle zerwać z c h o r y m s y s t e m e m , ile
k o n t y n u o w a ć dalej „prywatyzację". Tym ra­
z e m - jak pisze P i o n t k o w s k i - „sprywatyzo­
w a n o rosyjski p a t r i o t y z m " . W t e n s p o s ó b p o ­
jawił
się
Putin.
Wojna
w
Czeczenii
i telewizyjna p r o p a g a n d a wyniosły go do fote­
la p r e z y d e n t a .
Kreatorzy P u t i n a p o d p o r z ą d k o w a l i jego
elekcji n a w e t s p o s ó b odejścia Jelcyna. Wie­
dzieli po p r o s t u , że p r o p a g a n d a n i e u s t a n n y c h
sukcesów wojennych nie wytrzyma przez pół roku, a więc do końca kadencji
Jelcyna. Dymisję należało więc przyspieszyć, zaś s p o s ó b przekazania sukce­
sji s w o i m r o z m a c h e m m e d i a l n y m przewyższał n a w e t „Cyrulika sybirskiego".
D o k ł a d n i e w tym m o m e n c i e , kiedy władzy p o t r z e b n e było wywołanie
w społeczeństwie rosyjskim antyczeczeńskiej histerii, w Moskwie zaczęły być
wysadzane w powietrze budynki mieszkalne, grzebiąc p o d swymi gruzami p o ­
nad trzystu niewinnych ludzi. Oczywistymi podejrzanymi stali się Czeczeni.
N i e d a w n o wyszło
na jaw,
że w y b u c h pierwszej
wojny czeczeńskiej
w 1994 roku sprowokowały zamachy terrorystyczne p r z e p r o w a d z o n e w M o ­
skwie przez rosyjskie służby specjalne. W e d ł u g byłego p o d p u ł k o w n i k a Fede­
ralnej Służby Bezpieczeństwa Aleksandra Litwinienki o r a z historyka Jurija
Felsztyńskiego,
te s a m e służby zorganizowały z a m a c h y w stolicy Rosji
w 1996 roku, co m i a ł o d o p r o w a d z i ć do z e r w a n i a r o z m ó w pokojowych z Cze­
czenami. Co ciekawe, akty terrorystyczne miały miejsce zawsze, gdy było to
na rękę „partii wojny" na Kremlu.
Jak w i a d o m o , wybuch drugiej wojny czeczeńskiej w 1999 roku został
sprowokowany przez rajd Szamiła Basajewa na Dagestan. George Soros ma
swoją teorię na t e m a t tego rajdu: „Podczas przelotu z Soczi do Moskwy Bieriezowski opowiadał mi historie o tym, jak przekupywał k o m e n d a n t ó w polo­
wych w Czeczenii i Abchazji. Dlatego kiedy Szamil Basajew wkroczył do Da­
gestanu, ta historia od razu wydała mi się nieczysta. S p r a w d z i a n e m stało się
dla m n i e pytanie: czy Basajew wyprowadzi wojska w t e r m i n i e wyznaczonym
4g
FRONDA
23/24
przez Putina. Zrobił t o . " P u ł k o w n i k G R U
S t a n i s ł a w Łuniew,
zbiegły na Z a c h ó d
w 1992 roku, w artykule „ C h e c h e n Terrorists in Dagestan - M a d e in Russia"
przypomina, że Basajew był wycho­
wankiem
sowieckich
służb
specjal­
nych i dowodząc podczas wojny w Ab­
chazji
w
latach
1992-93
tzw.
batalionem czeczeńskim dokonywał m a ­
sakr na buntujących się przeciw Moskwie
Gruzinach. Kiedy wyszło na jaw, że zaufany
człowiek
Bieriezowskiego,
Badri
Partkaciszwili,
spotkał się w Inguszetii osobiście z Basajewem i przekazał mu milion dola­
rów - Bieriezowski tłumaczył się, że pieniądze były p r z e z n a c z o n e na o d b u d o ­
wę czeczeńskiej c e m e n t o w n i .
Kiedy w 1999 roku jeden za drugim wybuchały w Rosji bydynki mieszkal­
ne, a większość społeczeństwa domagała się zdecydowanej rozprawy z Czecze­
nami i deklarowała w wyborach poparcie dla P u t i n a - mieszkańcy j e d n e g o
z wielopiętrowych bloków w Riazaniu zauważyli nieznajomych mężczyzn
wnoszących nocą tajemnicze paczki do ich piwnicy. Powiadomili miejscową
milicję, która szybko się t a m zjawiła. Okazało się, że owymi mężczyznami są
funkcjonariusze tajnych służb, którzy zaminowywali budynek. W k r ó t c e p o t e m
ogłoszono, że były to ćwiczenia, mające na celu sprawdzenie czujności obywa­
teli w obliczu grożących zamachów. O d t r ą b i o n o sukces manewrów, a miesz­
kańcom bloku pogratulowano iście rewolucyjnej czujności. Ciekawe, czy obu­
dziliby się nazajutrz, gdyby nie zachowali owej czujności?
Soros w obydwu tych przypadkach - rajdu na D a g e s t a n i w y b u c h a c h bu­
dynków mieszkalnych - rozpoznaje styl Bieriezowskiego.
Światło na w s p o m n i a n e wydarzenia rzuca jeszcze jeden czynnik - otóż
przez Czeczenię przebiega rurociąg, którym t r a n s p o r t o w a n a była do Europy ka­
spijska ropa. Rurociąg ten był bardzo często wysadzany w powietrze przez cze­
czeńskich bojowników, a nasilenie wybuchów miało miejsce wówczas, gdy
w Rosji dochodziło do ważnych rozstrzygnięć ekonomicznych i politycznych.
Tak było n p . gdy ogłoszono prywatyzację kompanii „Rosnafta", którą chciały
nabyć z jednej strony „Łukoil" i „Gazprom", a z drugiej „Sibnafta" BieriezowJESIEŃ-2001
47
skiego. Regularne wysadzanie w powietrze rurociągu w Czeczenii było na rękę
Bieriezowskiemu, który eksploatując syberyjskie złoża naftowe, osiągał w ten
sposób przewagę nad k o n k u r e n t e m wydobywającym ropę z kaspijskiego szelfu.
Kiedy konkurencja postanowiła ominąć niespokojną Czeczenię i wybudowała
rurociąg przez spokojny do tej pory Dagestan, wkroczyli t a m bojownicy Basajewa. J e d n ą z ich pierwszych operacji było wysadzenie w powietrze rurociągu.
To Bieriezowski był g ł ó w n y m k r e a t o r e m P u t i n a i to za jego pieniądze
i dzięki jego m e d i o m n i e z n a n y wcześniej p u ł k o w n i k KGB został prezyden­
t e m Rosji. D e m i u r g był pewien lojalności swojego golema. Nie docenił jed­
nak roli KGB, której znaczenie w p a ń s t w i e ciągle rosło. Trzej o s t a t n i p r e m i e ­
rzy (Primakow, Stiepaszyn, P u t i n ) wywodzili się w ł a ś n i e z t e g o środowiska.
Bieriezowski nie docenił też s a m e g o
Putina, o k t ó r y m Stiepaszyn wypo­
wiadał
się n a s t ę p u j ą c o :
Władimirowicz
„Władimir
Putin,
ze
swoją
s k r o m n ą p o w i e r z c h o w n o ś c i ą i spo­
kojnym głosem, od pierwszych d n i
pracy
wykazywał
tyle
energii,
sta­
nowczości, kompetencji, że w finnasowych kołach Petersburga n a d a n o
mu p e ł n e szacunku, ciepłe i przyja­
cielskie określenie - STASI."
Pucz w Gorbaczowa,
pucz Gorbaczowa
„Wcześniej KGB znajdowało się pod ścisłą kontrolą partii
KPZR
zostawione
i przy
sobie
nierozwiniętej demokracji w
w
naszym
pilnowaniu przywództwa państwa,
kraju
stają
(...)
Z braku
służby specjalne,
się
wyjątkowo
niebezpieczne."
Dziennikarz Rustam Sabirow (1995)
Chociaż o d t r ą b i o n o kres totalitaryzmu, to j e d n a k znaczenie s ł u ż b spe­
cjalnych w Rosji nie zmalało, a n a w e t p o d w i e l o m a względami zaczęło wzra48
FRONDA
23/24
stać. Traktuje o tym w y d a n a w ł a ś n i e w Pol­
sce książka A m y Knight, amerykańskiej
wykładowczyni historii na uniwersy­
tecie w Waszyngtonie, pt. „Szpiedzy
bez
maski.
Spadkobiercy KGB".
O p o w i a d a o n a o rosyjskich służ­
bach specjalnych w latach 199195, zaznaczając, że „w każdym
politycznym kryzysie, który wy­
darzył się w Rosji od czasów roz­
poczęcia pieriestrojki, tajne służ­
by odgrywały decydującą r o l ę " .
Autorka zauważa, że j u ż p o d ko­
niec lat 70-tych KGB zrezygnowało
z polityki p r z y m u s u , zastępując ją m a ­
nipulacją i z m a s o w a n ą p r o p a g a n d ą . ..Pod
koniec
epoki
sowieckiej
KGB
ewoluował
w stronę instytucji, która wydawała się znacznie
różnić od tajnej policji z wcześniejszego o k r e s u - nie o z n a c z a ł o to większej
łagodności, jedynie r ó ż n o r o d n e formy działania. Oficerowie KGB łatwiej
wtapiali się w t ł u m obywateli, a wyróżniali się jedynie obyciem w świecie.
Wyznawali d e m o k r a t y c z n e wartości, popierali reformy gospodarcze i otwar­
cie narzekali na r ó ż n e ograniczenia s y s t e m u radzieckiego. Zaczęli wyrażać
się o Zachodzie w przyjaznych słowach. Funkcjonariusze KGB włączyli się
w j a w n e życie polityczne, kandydując do lokalnych i centralnych p a r l a m e n ­
tów, oraz pracowali w spółkach m i ę d z y n a r o d o w y c h . " Tak d u ż a elastyczność
działań pozwoliła tajnym s ł u ż b o m bez większych perturbacji przejść o k r e s
pieriestrojki, d o s t o s o w a ć się do w y m o g ó w n o w y c h czasów, a n a w e t rozszerzyć
zasięg swych wpływów.
Po n i e u d a n y m p u c z u k o m u n i s t y c z n y m w sierpniu 1991 roku i po obale­
niu
przez wiwatujących
m i e s z k a ń c ó w Moskwy p o m n i k a Dzierżyńskiego
przed siedzibą KGB na Łubiance - większość d e m o k r a t ó w m i a ł a nadzieję, że
Jelcyn ograniczy znaczenie s ł u ż b specjalnych i uczyni z nich instytucję na p o ­
d o b i e ń s t w o krajów zachodnich. Tymczasem - jak pisze A m y Knight - „rząd
Jelcyna, m i m o deklarowanych g ł o ś n o d e m o k r a t y c z n y c h ideałów, n i e c h ę t n i e
JESIEŃ-2001
4CJ
ogranicza! wpływy policji i wywiadu. Podobnie, jak p r z e d n i m Gorbaczow,
Jelcyn wola! raczej korzystać z p o m o c y tajnych s ł u ż b niż walczyć z n i m i . Nie
mógł ryzykować u t r a t y tak c e n n e g o sprzymierzeńca, zwłaszcza w obliczu
wyzwań, które stały p r z e d n i m i jego ekipą. Był zależny od o r g a n ó w bezpie­
czeństwa, p o n i e w a ż tylko o n e mogły dostarczyć wiarygodnych informacji,
a wiedza taka pozwalała z kolei m o n i t o r o w a ć to, co się działo na peryferiach
kraju i w ś r ó d opozycji politycznej." Polityczna niestabilność sprzyjała t e m u ,
by korzystać z m e t o d tajnej policji.
A m e r y k a ń s k a a u t o r k a analizuje wszystkie dekrety i u s t a w y dotyczące
służb specjalnych, jakie weszły w życie w Rosji po 1991 roku. Okazuje się,
że o w e akty p r a w n e n i e zmniejszały, lecz zwiększały k o m p e t e n c j e w s p o m n i a ­
nych instytucji. W z r o s ł o n p . znaczenie wywiadu zagranicznego, który - jak
pisze Knight - „odgrywa decydującą rolę w polityce zagranicznej Federacji
Rosyjskiej, której p o d s t a w o w y m celem j e s t zachować w i e l k o m o c a r s t w o w y
s t a t u s " . Służba Wywiadu Zagranicznego p e ł n i i s t o t n ą funkcję w formułowa­
niu zasad polityki zagranicznej w kremlowskiej administracji. A m e r y k a n k a
kończy swoją analizę na roku 1995, kreśląc obraz postępującej „kagiebizacji"
rosyjskiego życia politycznego. I rzeczywiście - cztery lata po n a p i s a n i u owej
książki, a rok przed jej polskim w y d a n i e m - w ł a d z ę w Rosji przejął u k ł a d wy­
wodzący się z KGB. Co ciekawe, w całej liczącej n i e m a l 4 0 0 s t r o n książce ani
razu nie pojawia się nazwisko P u t i n a . N i e pojawia się o n o r ó w n i e ż w m o n o ­
grafii Andrzeja Grajewskiego „Tarcza i miecz. Rosyjskie służby specjalne
1991-1998". Być m o ż e ma rację Andriej Piontkowski, gdy pisze: „W k o ń c u
jest to tylko przypadkowa figura. Gdyby n i e było P u t i n a , byłby P u p k i n . "
Najciekawszy j e d n a k rozdział w książce A m y Knight, z a t y t u ł o w a n y „KGB
i m i t p u c z u sierpniowego", rozprawia się z panującym p o w s z e c h n i e przeko­
n a n i e m , jakoby pucz w 1991 roku był w y m i e r z o n y w Gorbaczowa. Tymcza­
s e m d o k ł a d n a analiza wydarzeń, l e k t u r a a k t śledztwa, d o k u m e n t ó w , w s p o ­
mnień
i
relacji,
wskazuje,
że
s p i s k o w c y działali
za w i e d z ą i
zgodą
Gorbaczowa. Autorka obala r ó w n i e ż inny m i t , d o w o d z i mianowicie, że tzw.
o b r o n a Białego D o m u przed p u c z y s t a m i (cały świat z a p a m i ę t a ł z t e g o wyda­
rzenia b o h a t e r s k i e g o Jelcyna przemawiającego na czołgu) była w rzeczywi­
stości m e d i a l n y m widowiskiem, p o n i e w a ż „Komitet Stanu Wyjątkowego ni­
gdy nie planował ataku na Biały D o m " . Na t e m a t s i e r p n i o w e g o p u c z u tak
wypowiedział się j e d e n z u c z e s t n i k ó w ówczesnych wydarzeń, generał Alek-
50
FRONDA
23/24
s a n d e r Liebied': „Była to w y ś m i e n i c i e z a p l a n o w a n a i p r z e p r o w a d z o n a na
o g r o m n ą skalę, nie mająca p r e c e d e n s u prowokacja, której s c e n a r i u s z napisa­
no dla m ą d r y c h i głupców, a wszyscy ś w i a d o m i e lub nie zagrali swoje r o l e " .
Tak czy inaczej - s p e k t a k l t r w a dalej. M ą d r z y i g ł u p i dalej grają s w e role.
Jedni ś w i a d o m i e , d r u d z y nie...
BIBLIOGRAFIA
MICHAŁ KLIZMA
Włodzimierz Marciniak „Rozgrabione imperium. Upadek Związku Sowieckiego i powstanie Fede­
racji Rosyjskiej", Arcana, Kraków 2001;
„Rosja 2000. Koniec i początek epoki?" (pod redakcją Agnieszki Magdziak-Miszewskiej), Centrum
Stosunków Międzynarodowych, Warszawa 2000;
Amy Knight „Szpiedzy bez maski. Spadkobiercy KGB", Prószyński i S-ka, Warszawa 2001.
JESIEŃ.200I
51
Ujawnione akta Stasi pomogły odkryć przyczyny na­
głej aktywizacji ruchów neonazistowskich w RFN - ich
liderzy, np. Karl Heinz Hoffman czy Bernard Schlottmann, byli enerdowskimi agentami.
FATALNA
FIKCJA
ROBERT
KOWALEWSKI
Kiedy w 1938 roku w salach w y k ł a d o w y c h U n i w e r s y t e t u Stefana Batore­
go w Wilnie sędziwy profesor Z d z i e c h o w s k i p r z e p o w i a d a ł rychły w y b u c h
wojny między k o m u n i s t a m i i n a z i s t a m i , czego s k u t k i e m m i a ł a stać się, jak
utrzymywał, sowietyzacja Polski - s t u d e n c i kreślili sobie kółka na czołach,
nazywając myśliciela w a r i a t u ń c i e m .
Stanisław Swianiewicz pisał, że l a t e m 1939 roku groźba wojny n i e b u d z i ­
ła w społeczeństwie p o l s k i m niepokoju. W s p o m i n a ł o profesorach, arysto­
kratach i księżach, którzy optymistycznie przewidywali, że a r m i a n i e m i e c k a
52
FRONDA
23/24
nie stanowi większego zagrożenia, a Związek Sowiecki w razie konfliktu
z Trzecią Rzeszą stanie po s t r o n i e Polski. Opisywał s p o t k a n i e z p e w n ą m a ­
larką, która na wieść o p o d p i s a n i u p a k t u R i b b e n t r o p - M o ł o t o w p r o m i e n i a ł a
z radości, twierdząc, że „Hitler się s k o m p r o m i t o w a ł " . Komentując panujące
wówczas p o w s z e c h n i e w Polsce nastroje Swianiewicz zauważał, że „ g ł u p o t a
ludzka, tak s a m o jak i miłosierdzie Boże, jest bez granic".
Podobnie sądził Józef Mackiewicz. W sierpniu 1939 roku, trzy tygodnie
przed w y b u c h e m wojny, obserwując z p r z e r a ż e n i e m zaślepienie elit i obojęt­
ność s p o ł e c z e ń s t w a polskiego, pisał: „Fatalna fikcja p r z e ż e r a j u ż nie tylko
obyczaje, ale psychikę n a r o d u . Wierzymy i widzimy to tylko, co widzieć chce­
my, a nie to, co jest zgodne z rzeczywistością."
Kowergencja czyli wizja Orwella
O w a Mackiewiczowska „fatalna
fikcja" posłużyła jako tytuł książki
Dariusza Rohnki,
opisującej
po­
dobny s t a n umysłów, tyle że kilka­
dziesiąt lat później. Kiedy czytamy
nakreślony przez Prusa w „Fara­
o n i e " opis zaćmienia słońca, wyko­
rzystanego przez egipskich k a p ł a n ó w do o s z u k i w a n i a całego ludu, kręcimy
z p o l i t o w a n i e m g ł o w a m i n a d c i e m n o t ą ówczesnych p o d d a n y c h faraona. N i e
d o p u s z c z a m y j e d n a k do myśli, że s a m i j e s t e ś m y dziś t r a k t o w a n i p o d o b n i e
przez współczesnych specjalistów od socjotechniki. Tylko środki p a n o w a n i a
nad u m y s ł a m i są dziś bardziej wyrafinowane.
Jako p u n k t wyjścia dla r o z w a ż a ń R o h n k i p o s ł u ż y ł casus majora KGB Anatolija Golicyna, który w g r u d n i u 1961 roku uciekł na Z a c h ó d i p o p r o s i ł o azyl
w Stanach Zjednoczonych. Golicyn był nie tylko w y s o k i m oficerem, lecz rów­
nież teoretykiem wywiadu z t y t u ł e m d o k t o r s k i m i należał do najściślejszego
grona m o s k i e w s k i c h planistów. Ujawnił on plany nowej strategii o b o z u ko­
munistycznego, przygotowanej na n a d c h o d z ą c e dziesięciolecia. Scenariusz
wydarzeń, jaki przedstawił Golicyn, wydał się A m e r y k a n o m tak n i e p r a w d o ­
podobny, że nie dali mu wiary. A j e d n a k trzydzieści lat później przewidywa­
nia byłego majora KGB spełniły się aż w 94 p r o c e n t a c h . M a r k Riebling, k t ó JESIEŃ-2001
53
ry przeanalizował szczegółowo m a t e r i a ł y o p r a c o w a n e przez Golicyna, doli­
czył się 194 p r o g n o z przyszłego rozwoju wydarzeń. Spośród nich 46 było
jeszcze niemożliwych weryfikacji, 9 okazało się zdecydowanie błędnych, zaś
139 było całkowicie trafnych.
Już w 1961 roku Golicyn zapowiedział wybuch konfliktu sowiecko-chińskiego, który - w e d ł u g niego - zostanie specjalnie wyreżyserowany na uży­
tek Z a c h o d u . Chodziło o stworzenie wrażenia r o z ł a m u w obozie k o m u n i ­
stycznym,
dzięki
czemu
można
było od p a ń s t w zachodnich uzyskać
więcej niż w przypadku jednolitego,
konfrontacyjnie n a s t a w i o n e g o blo­
ku. Zbiegły major zapowiadał poja­
wienie
się
ruchu
i powstanie partii
dysydenckiego
eurokomuni-
stycznych. Z a n i m na Kremlu zasiadł Gorbaczow, Golicyn d o k ł a d n i e opisał glasnost' i pieriestrojkę. Przewidywał liberalizację gospodarki i k a m p a n i ę rozbroje­
niową,
złagodzenie cenzury i
wprowadzenie wolności
podróżowania,
rezygnację z kierowniczej roli partii komunistycznej i legalizację opozycji p o ­
litycznej, upadek m u r u berlińskiego itd.
Tym,
co wydawało się A m e r y k a n o m najbardziej
nieprawdopodobne
w opowieściach zbiegłego oficera, była długofalowa dalekosiężność p r z e d s t a ­
wionej strategii. Wychowani w systemach d e m o k r a t y c z n y c h nie byli w sta­
nie dopuścić do swej myśli faktu kalkulowania w o k r e s a c h dłuższych niż ka­
dencje
kolejnych
rządów
czy
prezydentów.
Tymczasem
w
krajach
komunistycznych r y t m z m i a n we w ł a d z a c h nie był wcale wyznaczany data­
mi wyborów, k t ó r e nie miały ż a d n e g o znaczenia. Z a r ó w n o w Związku So­
wieckim, jak i w C h i n a c h p l a n o w a n i e o d b y w a ł o się w d ł u g i c h cyklach,
a sprzyjał t e m u fakt, że w o b y d w u tych krajach jakakolwiek opozycja poli­
tyczna przestała de facto istnieć.
N o w a strategia polegała n a dezinformacji. N a l e ż a ł o p r z e k o n a ć Z a c h ó d
o wewnętrznej słabości s y s t e m u k o m u n i s t y c z n e g o i możliwości jego libera­
lizacji. Było to zgodne z oczekiwaniami p a ń s t w zachodnich, które, w d o b i e
broni m a s o w e g o rażenia, za wszelką cenę dążyły do uniknięcia starcia mili­
t a r n e g o i liczyły na w e w n ę t r z n ą ewolucję ustroju k o m u n i s t y c z n e g o . N o w a
strategia zakładała zamiast ostrej rywalizacji zbliżenie ze ś w i a t e m kapitali­
54
FRONDA
23/24
stycznym. Efektem o w e g o zbliżenia m i a ł o być s t o p n i o w e u p o d a b n i a n i e się
obu systemów. O tym mówiła, szalenie p o p u l a r n a w kręgach zachodniej so­
cjaldemokracji,
teoria konwergencji,
zakładająca t r w a ł e
zespolenie
obu
ustrojów poprzez o b u m i e r a n i e klasycznego k a p i t a l i z m u i a u t e n t y c z n e g o ko­
m u n i z m u . Politycznym w y r a z e m owej konwergencji m i a ł a być, jak to okre­
ślał Gorbaczow, „ b u d o w a w s p ó l n e g o europejskiego d o m u " . Wielka popular­
ność o s t a t n i e g o genseka KPZR na Z a c h o d z i e wynikała z tego, że jawił się on
jako realizator tej teorii.
Ciekawe, że n i e m a l o tym sa­
mym, co Gorbaczow, m ó w i ł rów­
nież Sacharow: „Natarczywe p o s t u ­
laty życiowe społecznego p o s t ę p u
i pokojowego współistnienia, na­
cisk
wewnętrznych
sił
postępo­
wych (klasy robotniczej i inteligencji) i przykład krajów socjalistycznych d o ­
p r o w a d z ą w Stanach Zjednoczonych i innych krajach kapitalistycznych do
zwycięstwa lewicowego, reformistycznego skrzydła burżuazji, k t ó r e w swej
działalności przyjmie p r o g r a m zbieżności z socjalizmem, to znaczy pójdzie
na reformy społeczne, pokojowe w s p ó ł i s t n i e n i e i w s p ó ł p r a c ę z socjalizmem
w skali ogólnoświatowej, oraz na w p r o w a d z e n i e z m i a n s t r u k t u r a l n y c h do za­
sady własności prywatnej. Częścią tego p r o g r a m u będzie p o w a ż n e zwiększe­
nie roli inteligencji i walka z siłami r a s i z m u i m i l i t a r y z m u . " Sacharow prze­
widywał, że „konwergencja socjalistyczna d o p r o w a d z i do wygładzenia różnic
strukturalno-społecznych, do r o z p o w s z e c h n i e n i a się wolności intelektual­
nej, rozwoju n a u k i i sił wytwórczych, p o w s t a n i e rząd światowy, o s ł a b n ą na­
r o d o w e przeciwieństwa."
Sowieci pragnęli p o w t ó r k i z lat 30-tych i s t w o r z e n i a nowej wersji Fron­
tu Ludowego - sojuszu sił lewicowych ze W s c h o d u i Z a c h o d u ( k o m u n i s t ó w
i socjaldemokratów). C z y n n i k i e m ułatwiającym zbliżenie m i a ł o stać się (po­
d o b n i e jak w latach 30-tych) zagrożenie faszystowskie. U j a w n i o n e a k t a Stasi p o m o g ł y odkryć przyczyny nagłej aktywizacji r u c h ó w n e o n a z i s t o w s k i c h
w R F N - ich liderzy, n p . Karl H e i n z Hoffman czy Bernard S c h l o t t m a n n , byli
enerdowskimi agentami.
W Polsce „Front L u d o w y " miały stworzyć w 1989 roku reformatorskie
skrzydło PZPR i światła część „Solidarności". Wówczas też zaczęto kreować
JESIEŃ-2001
55
n o w ą linię podziału - j u ż nie na k o m u n i s t ó w i a n t y k o m u n i s t ó w , lecz na
p o s t ę p o w e siły europejskie i zacofany c i e m n o g r ó d . P o d o b n e „zasypywanie
p o d z i a ł ó w " i k r e o w a n i e „historycznych k o m p r o m i s ó w " m i a ł o miejsce także
w innych krajach.
Na marginesie w a r t o dodać, że najtrafniejszym o p i s e m literackim teorii
konwergencji jest niewątpliwie finał „Folwarku zwierzęcego" George'a Or­
wella: „Zwierzęta w ogrodzie patrzyły to na świnię, to na człowieka, p o t e m
z n ó w na świnię i na człowieka, ale nikt już nie mógł rozpoznać, k t o jest k i m " .
Następcy Dżyngis-chana
Golicyn, który, jak wspomnieliśmy,
był również t e o r e t y k i e m wywiadu
z tytułem doktorskim, wspominał,
że wielkie w r a ż e n i e na sowieckich
planistach
wywarł
napisany
dwa
tysiące lat t e m u t r a k t a t chińskiego
s t r a t e g a S u n Tsy „Sztuka w o j e n n a " .
Podstawową tezą t e g o dzieła było osiąganie zwycięstwa n a d p r z e c i w n i k i e m
bez użycia siły.
Stanisław Swianiewicz w s p o m i n a , że w 1939 roku Sowieci odwoływali
się do doświadczeń Dżyngis-chana. O t ó ż t e n wielki wojownik, w o k r e s i e
b e z p o ś r e d n i o poprzedzającym zdobycie danych terenów, wysyłał t a m swoich
emisariuszy, którzy niby dyskretnie rozpowiadali wokół o wielkich d o b r o ­
dziejstwach, jakie przynoszą wszędzie ludności wojska tatarskie. „Dżyngisc h a n miał doskonale zorganizowany a p a r a t szeptanej propagandy, k t ó r y
osłabiał wolę o p o r u zaplanowanej ofiary". Swianiewicz pisze, że m e n t a l n o ś ć
społeczeństwa polskiego w 1939 roku p o w i n n a stać się p r z e d m i o t e m wni­
kliwszych b a d a ń psychologów i socjologów. Polacy b o w i e m dali się n a b r a ć na
z a s t o s o w a n ą przez S o w i e t ó w starą sztuczkę Dżyngis-chana - chociaż był to
okres tuż po wielkich procesach pokazowych i krwawych czystkach w ZSRR,
w swej dużej części byli p r z e k o n a n i o dobrodziejstwach sowieckiego ustroju
i pozbawieni woli o p o r u .
Komuniści
wykorzystywali
wielokrotnie
też d o ś w i a d c z e n i a Ochrany,
stwarzając s a m e m u i kontrolując r u c h opozycyjny. O ile O c h r a n a potrafiła
56
FRONDA
23/24
stawiać swoich a g e n t ó w na czele partii opozycyjnych (przypadek o s ł a w i o n e ­
go Azefa), o tyle czekiści umieli j u ż sami p o w o ł y w a ć do i s t n i e n i a cale ugru­
p o w a n i a złożone ze swoich agentów. M o d e l o w y m p r z y k ł a d e m takiej działal­
ności
była operacja „Trust",
dzięki
której
zneutralizowano aktywność
antykomunistycznej opozycji na emigracji i w kraju.
Proklamowanie przez Lenina NEP-u również n o s i ł o wszelkie z n a m i o n a
dezinformacji. Dzięki przekonaniu p a ń s t w zachodnich o możliwości zlibera­
lizowania systemu sowieckiego, Leninowi u d a ł o się wyjść z politycznej izola­
cji i uzyskać u z n a n i e społeczności międzynarodowej. A były to czasy, w któ­
rych
bolszewików
afgańskich
traktowano
talibów - jako
na
świecie
tak,
jak
dzisiaj
traktuje
się
barba­
rzyńców, z którymi nie utrzymuje
się
stosunków
dyplomatycznych.
Gdyby tylko talibowie poczytali so­
bie w książce
choroba
Lenina „Dziecięca
lewicowości
w
komuni­
z m i e " o trudnej sztuce o p o r t u n i ­
zmu, być m o ż e zdobyliby się na pa­
rę
starannie
wyreżyserowanych
gestów na pokaz, a zachodni przy­
wódcy przestaliby tyle m ó w i ć o ła­
m a n i u praw człowieka w Afganista­
nie
i
o
terroryzmie,
a
zaczęli
powtarzać, że „z tymi talibami da
się robić interesy".
Już w 1930 roku sekretarz Kom i n t e r n u i wykładowca Leninow­
skiej Szkoły Wojny Politycznej Dy­
m i t r Manuilski tak mówił o strategii
komunistycznej polityki międzyna­
rodowej: „rozstrzygająca wojna p o ­
między k o m u n i z m e m a k a p i t a l i z m e m jest n i e u n i k n i o n a . Dzisiaj, oczywiście,
nie jesteśmy dostatecznie silni. N a s z czas nadejdzie w ciągu 20-30 lat. Aby
zwyciężyć,
potrzebujemy elementu
zaskoczenia.
Burżuazja
musi
zostać
uśpiona. M u s i m y zacząć od wywołania najbardziej s p e k t a k u l a r n e g o r u c h u
JESIEŃ-2001
57
pokojowego. Będą elektryzujące r o k o w a n i a i t r u d n e do wyobrażenia konce­
sje. Kraje kapitalistyczne, głupie i dekadenckie, b ę d ą się cieszyć z możliwo­
ści współpracy, działając na rzecz swojego zniszczenia. Skorzystają z kolejnej
szansy, aby stać się naszymi przyjaciółmi. W chwili, kiedy się o d s ł o n i ą , u d e ­
rzymy ich naszą zaciśniętą pięścią."
Wojna szpiegów
Powstaje pytanie: jeżeli
Sowieci,
wraz z przyjściem do władzy Gor­
baczowa, rzeczywiście zaczęli reali­
zację strategii, o której pisze Goli­
cyn, to dlaczego n i e wiedzieli nic
o t y m A m e r y k a n i e ? Czy ich wy­
wiad n i e był w s t a n i e z d e m a s k o w a ć
tak wielkiej manipulacji? Rzecz j e d n a k w t y m - jak p r z y p o m i n a R o h n k a - że
w 1985 roku cała siatka CIA w Moskwie została zlikwidowana przez KGB.
W m o m e n c i e o b e j m o w a n i a władzy przez G o r b a c z o w a ź r ó d ł a tajnych infor­
macji z Rosji zostały zablokowane. Z a d a n i e s t w o r z e n i a nowej siatki o t r z y m a ł
ówczesny szef Wydziału E u r o p y Wschodniej CIA, Aldrich H a z e n A m e s .
W lutym 1994 roku został on z d e m a s k o w a n y jako rosyjski szpieg i areszto­
wany. W powszechnej opinii fachowców była to największa afera szpiegow­
ska w dziejach USA. A m e s k o n t r o l o w a ł wszystkie w s c h o d n i o e u r o p e j s k i e ka­
nały informacji CIA, k t ó r e z łatwością m o g ł y zostać wykorzystane jako
źródła dezinformacji. Nic więc dziwnego, że na ł a m a c h „ N e w York T i m e s "
wysoko postawieni urzędnicy rządu federalnego stwierdzili, że wszystkie ra­
porty napływające z Moskwy w latach 1985-94 m u s z ą zostać u z n a n e za
szczególnie m a ł o wiarygodne.
Ze Sowieci są m i s t r z a m i dezinformacji, dowiedli t e g o na początku lat 60tych, gdy - podsuwając o d p o w i e d n i m a t e r i a ł - przekonali szpiegujących ich
Amerykanów, że rakiety m i ę d z y k o n t y n e n t a l n e made in USSR nie są w stanie,
z p o w o d u ograniczeń technologicznych, trafiać w silosy r a k i e t o w e przeciw­
nika. Wniosek, jak wyciągnęło z t e g o CIA, b r z m i a ł następująco: Sowieci m o ­
gą co p r a w d a przeprowadzić ataki o d w e t o w e na a m e r y k a ń s k i e m i a s t a , ale nie
są w stanie wykonać pierwszego uderzenia, atakując bazy r a k i e t o w e . Na tej
58
FRONDA
23/24
tezie o p a r t a była cała d o k t r y n a o b r o n n a USA. W 1968 roku okazało się, że
teza ta była fałszywa - ZSRR od d a w n a posiadał z n a k o m i t y s y s t e m n a p r o w a ­
dzania rakiet, celowo j e d n a k p o d s u w a ł a m e r y k a ń s k i m szpiegom b ł ę d n e in­
formacje.
W owej „wojnie s z p i e g ó w " szczególnie interesujący j e s t p r z y p a d e k cze­
skiego generała J a n a Sejny, który w 1968 roku zbiegł na Z a c h ó d . Z e z n a ł on,
że w latach 1954-56 została o p r a c o w a n a przez służby sowieckie n o w a stra­
tegia walki z Z a c h o d e m . O p i e r a ł a
się
ona
na
pięciu
elementach.
Pierwszym było szkolenie kadr dla
ruchów
rewolucyjnych
w
krajach
Trzeciego Świata, d r u g i m - szkole­
nie
i
wspomaganie
terrorystów,
trzecim - plany sabotażu na świato­
wą skalę, czwartym - infiltracja zorganizowanej przestępczości o zasięgu
m i ę d z y n a r o d o w y m i przejęcie n a d nią kontroli, piątym - globalny h a n d e l
narkotykami.
W swej książce p t . „ C z e r w o n a kokaina. N a r k o t y z o w a n i e A m e r y k i i Za­
c h o d u " amerykański ekspert ds. h a n d l u n a r k o t y k a m i J o s e p h D . D o u g l a s d o ­
wodzi, że z a r ó w n o Rosjanie, jak i Chińczycy pragnęli w t e n s p o s ó b d o p r o w a ­
dzić do demoralizacji s p o ł e c z e ń s t w zachodnich, aby te stały się w przyszłości
łatwiejszą ofiarą zdobywców. Nie był to zresztą k o n c e p t z u p e ł n i e nowy. M a o
Tse Tung, który w latach 20-tych używał n a r k o t y k ó w do „ r o z m i ę k c z a n i a "
nieprzyjaznych mu obszarów, zauważał, że o ile czasie XIX-wiecznych wojen
o p i u m o w y c h imperialiści wykorzystywali narkotyki przeciw Chińczykom,
o tyle teraz sytuacja p o w i n n a ulec o d w r ó c e n i u .
W świetle ujawnionych przez Sejnę informacji ciekawie przedstawiają się
n i e d a w n e doniesienia „ N e w s w e e k a " , ż e W ł a d i m i r P u t i n p r a c o w a ł s w e g o
czasu dla niemiecko-rosyjskiej spółki SPAG, której szef Rudolf R i t t e r oskar­
żony jest o wypranie p o n a d miliona d o l a r ó w kolumbijskich karteli narkoty­
kowych. Niemiecki wywiad B N D twierdzi, że p o p r z e z s t r u k t u r y SPAG rosyj­
ska mafia
skupuje
nieruchomości
w Petersburgu
i
innych
miastach.
Przedstawiciel tej spółki na Rosję W ł a d i m i r S m i r n o w został p r z e z P u t i n a
m i a n o w a n y a d m i n i s t r a t o r e m prezydenckich n i e r u c h o m o ś c i . Wcześniej dzię­
ki P u t i n o w i S m i r n o w uzyskiwał wiele koncesji dla swojej firmy, w której praJESIEŃ-2001
59
cował m.in. W i a d i m i r Barsukow, szef mafii tambowskiej, jednej z najwięk­
szych grup przestępczych w kraju.
Ciąg dalszy „zimnej wojny"
Golicynowi m o ż n a wierzyć lub nie. T r u d n o j e d n a k zignorować trafność
przewidzianego przez niego scenariusza wydarzeń, który - jak twierdzi s a m
zainteresowany - nie opierał się na przypuszczeniach, lecz na wiedzy. Trud­
no też zignorować relację byłego p r e m i e r a Rosji Jegora Gajdara, k t ó r y powie­
dział, że scenariusz okrągłego s t o ł u w Polsce był przygotowany na K r e m l u
j u ż w 1984 roku.
Powstaje pytanie: jeżeli k t o ś z w i e l o l e t n i m w y p r z e d z e n i e m aranżuje ta­
kie przedsięwzięcie, to czy nie zadba zawczasu o o b s a d z e n i e ról dla o b y d w u
s t r o n owego spektaklu? W aktach Stasi o d n a l e z i o n o plany okrągłego stołu,
jaki miał się odbyć w N R D . U d o w o d n i o n o też, że niektórzy e n e r d o w s c y o p o ­
zycjoniści byli w rzeczywistości a g e n t a m i Stasi, k t ó r y c h k o m u n i ś c i wsadzali
n a w e t na p a r ę lat do więzienia, by w t e n s p o s ó b uwiarygodnić ich opozycyj­
ną legendę.
Niezależnie od tego, czy u z n a m y relacje Golicyna za wiarygodne, czy też
o p o w i e m y się za tym, co podaje do wierzenia większość mediów, nie m o ż e ­
my zignorować kilku faktów. Chociaż Związek Sowiecki się rozpadł, to dzia­
łalność wywiadowcza rosyjskich s ł u ż b w krajach z a c h o d n i c h rośnie, a ich ak­
tywność
jest
nawet
większa
niż
podczas
„zimnej
wojny".
Układy
rozbrojeniowe okazały się fikcją - Rosjanie nie zniszczyli ani jednej głowicy
nuklearnej (wieloletni p r a c o w n i k N a r o d o w e j Rady O b r o n y USA Sven Krae m e r mówi, że „nigdy głowice j ą d r o w e nie były n a w e t p r z e d m i o t e m negocja­
cji"), zaś amerykańska p o m o c m a t e r i a l n a p r z e z n a c z a n a j e s t na wycofywanie
z użytku przestarzałego uzbrojenia, by zastąpić je n o w y m . M i m o kryzysu go­
spodarczego w Rosji wydatki na zbrojenia r o s n ą (w 1994 roku - 2,1 m l d doł.,
w 1997 - 12,8 m l d doi.), podczas gdy w USA maleją (zaledwie 2,9 proc. d o ­
c h o d u n a r o d o w e g o b r u t t o ) . Rosjanie z r o z m a c h e m rozwijają konstrukcję n o ­
wych rodzajów broni, n p . w 1997 roku z a p r e z e n t o w a l i rakietę Topól M (SS
27) - jedyną na świecie m i ę d z y k o n t y n e n t a l n ą rakietę balistyczną, wystrzeli­
w a n ą z r u c h o m e j wyrzutni i z d o l n ą osiągać p r z e s t r z e ń k o s m i c z n ą oraz wra­
cać na ziemię. (Tym w ł a ś n i e należy tłumaczyć d e t e r m i n a c j ę administracji
60
FRONDA
23/24
George'a W. Busha, by s k o n s t r u o w a ć n a d A m e r y k ą tarczę antyrakietową.)
M i m o że j u ż Gorbaczow oficjalnie zapewniał, iż M o s k w a z a p r z e s t a ł a p r a c
nad b r o n i ą biologiczną i chemiczną, były o n e dalej k o n t y n u o w a n e - ujawnił
zbiegły na Z a c h ó d w latach 90-tych dr Kanatjan Alibekow, wicedyrektor ro­
syjskiego p r o g r a m u rozwoju m a s o w e j b r o n i biologicznej. I n n y zbieg z t e g o
s a m e g o okresu, p u ł k o w n i k G R U Stanisław Łuniew, opisując nastroje p a n u ­
jące w ś r ó d rosyjskich p r z y w ó d c ó w wojskowych, stwierdził, że dla nich „zim­
na wojna" się n i e skończyła. Konflikt t r w a .
ROBERT KOWALEWSKI
Dariusz Rohnka „Fatalna fikcja", Poznań 2001
JESIEŃ-2001
61
Czechosłowacka służba bezpieczeństwa (StB) już
w sierpniu 1989 roku wiedziała, że najdalej za trzy
miesiące, a więc do 21 listopada, dojdzie do wystą­
pień, które doprowadzą do dymisji rządu, okrągłego
stołu i „aksamitnej rewolucji". Rzecz w tym, że sami
uczestnicy owej zaplanowanej demonstracji jeszcze te­
go nie wiedzieli.
1989:
Rok
Jesień Narodów czy KGB?1
JOZEF
DARSKI
Dziesięć lat po u p a d k u k o m u n i z m u m o ż n a łatwiej ocenić rolę, jaką w li­
kwidacji d a w n e g o ustroju odegrały służby specjalne, a g e n t u r a i o d d o l n a dy­
n a m i k a r u c h ó w masowych, k t ó r e p o p r z e k r o c z e n i u p e w n e g o p r o g u w y m k n ę ­
ły się spod kontroli i n i e dały się j u ż sobą m a n i p u l o w a ć . Z a s t a n ó w m y się jaka
część zasług przypada na każdy z w y m i e n i o n y c h t r z e c h czynników.
62
FRONDA
23/24
R a p o r t Colicyna
22 grudnia 1961 roku p o d p u ł k o w n i k KGB Anatolij Golicyn p o p r o s i ł
o azyl w a m b a s a d z i e S t a n ó w Zjednoczonych w Helsinkach. Stan wiedzy Golicyna to nie tylko doświadczenia zdobyte na k u r s a c h i w bibliotekach KGB
w latach 1958-1961, ale również znajomość a r c h i w ó w s ł u ż b z a c h o d n i c h . Po
przybyciu na Z a c h ó d Golicyn przekonał b o w i e m swych opiekunów, iż czyta­
jąc file o s o b o w e z g r o m a d z o n e w archiwach wywiadu amerykańskiego, an­
gielskiego, francuskiego i niemieckiego będzie potrafił wykryć sowieckich
podwójnych agentów. W konsekwencji Golicyn był j e d y n y m człowiekiem na
świecie, który p o z n a ł taką ilość tajnych informacji. Jego teoria dezinformacji
p o w s t a ł a więc z a p e w n e w oparciu o te d w a źródła. W rzeczywistości mając
d o s t ę p do zachodnich filów osobowych, Golicyn m ó g ł dowiedzieć się znacz­
nie więcej niż s a m wyniósł z KGB. W 1984 roku u k a z a ł a się jego książka pt.:
„The N e w Lies for O l d " ( N o w e k ł a m s t w a z a m i a s t starych).
Wielka strategia lat 1960-tych miała zaowocować w swej ostatniej fazie
„wprowadzeniem fałszywej liberalizacji w Europie Wschodniej i prawdopodob­
nie w Związku Sowieckim oraz okazywaniem symulowanej niezależności ze
strony reżymów Rumunii, Czechosłowacji i Polski". Z d a n i e m Golicyna po roku
1980 należało spodziewać się ekspansji demokracji „wielopartyjnej" pozostają­
cej pod kontrolą KGB. Golicyn przewidywał to na podstawie analizy strategii
wytyczonej przez szefa KGB Aleksandra Szelepina w latach 1958-1960.
Po represjach lat 1980-tych m i a ł o dojść do „demokratyzacji, k t ó r a nastą­
pi p r a w d o p o d o b n i e po odejściu Breżniewa. N a s t ę p c a Breżniewa m o ż e oka­
zać się sowieckim D u b c z e k i e m . Nie ma to j e d n a k znaczenia, gdyż kierownic­
t w o jest
kolektywne,
a jego
polityka
długofalowa.
Rządy
Breżniewa,
interwencja w Afganistanie, n e o s t a l i n o w s k i e akcje przeciw ' d y s y d e n t o m ' zo­
s t a n ą p o t ę p i o n e p o d o b n i e jak rządy N o v o t n e g o . U c h w a l o n e z o s t a n ą reformy
e k o n o m i c z n e na p o d o b i e ń s t w o j u g o s ł o w i a ń s k i c h lub n a w e t Z a c h o d u (socja­
liści), nastąpi rozwiązanie części ministerstw, decentralizacja, w p r o w a d z e n i e
samorządów, podział dotychczasowych fabryk na j e d n o s t k i s a m o r z ą d o w e ,
zezwoli się na inicjatywę prywatną, u w y p u k l o n a zostanie 'niezależna' rola
związków zawodowych, t e c h n o k r a t ó w i rad robotniczych, k o n t r o l a partii n a d
gospodarką p o z o r n i e ulegnie z m n i e j s z e n i u " - pisał Golicyn.
JESIEŃ-2001
63
Jak to planował już w 1960 roku szef leningradzkiego KGB Mironów, p o ­
lityczna „liberalizacja" i „demokratyzacja" w Europie Wschodniej i w Sowie­
tach będą postępowały wedle wzorca czeskiego. Nastąpi p o w r ó t Dubczeka do
życia politycznego. On i Sacharow s t a n ą na czele „partii d e m o k r a t y c z n y c h " .
Liberalizacja będzie s p e k t a k u l a r n a - pisał dalej Golicyn - i m o ż e objąć:
- Oficjalne ogłoszenie zmniejszenia roli partii k o m u n i s t y c z n e j . Jej m o ­
nopol zostanie na p o z ó r ograniczony.
- Ogłoszenie oddzielenia władzy ustawodawczej, wykonawczej i są­
downiczej.
- Rada Najwyższa, jej przewodniczący i p o s ł o w i e otrzymają p o z o r n i e
więcej niezależności.
- Stanowisko p r e z y d e n t a i I sekretarza z o s t a n ą oddzielone.
- Nastąpi „ z r e f o r m o w a n i e " KGB.
- Dysydenci z o s t a n ą a m n e s t i o n o w a n i , a e m i g r a n t o m pozwoli się na p o ­
wrót; część z nich zajmie s t a n o w i s k a przywódcze w rządzie. Sacha­
r o w wejdzie do rządu lub będzie wykładał na Z a c h o d z i e .
- Związki twórcze i A k a d e m i a N a u k ZSRS s t a n ą się p o z o r n i e bardziej
niezależne.
- O t w a r t e z o s t a n ą kluby polityczne dla bezpartyjnych, a czołowi dysy­
denci u t w o r z ą j e d n ą lub więcej partii alternatywnych.
- C e n z u r a ulegnie ograniczeniu; pojawią się kontrowersyjne książki,
filmy, sztuki teatralne, wielu a u t o r ó w powróci do ZSRS i będzie kon­
t y n u o w a ć kariery.
- Do Konstytucji ZSRS w p r o w a d z o n e z o s t a n ą p o p r a w k i zapewniające
wykonywanie p o s t a n o w i e ń KBWE.
- Obywatele ZSRS uzyskają większą w o l n o ś ć p o d r ó ż o w a n i a na Z a c h ó d .
- Z a c h o d n i obserwatorzy z o s t a n ą zaproszeni do ZSRS, by o b s e r w o w a ć
na miejscu w p r o w a d z a n i e reform.
Golicyn przewidywał, że opisywana liberalizacja będzie k o n t r o l o w a n a ,
skalkulowana i w p r o w a d z a n a o d g ó r n i e przez partię k o m u n i s t y c z n ą , KGB
i jego a g e n t ó w operujących w środowisku n a u k o w c ó w i intelektualistów. Bę­
dzie to kulminacyjny p u n k t p l a n u Szelepina.
Jeśli „liberalizacja" zostanie z a a k c e p t o w a n a przez Z a c h ó d jako prawdzi­
wa, k o n t y n u o w a ł Golicyn, j e d e n lub d w a kraje m o g ą wycofać się z U k ł a d u
Warszawskiego, by z a d e m o n s t r o w a ć m o d e l n e u t r a l n o ś c i . N a s t ę p n i e Parla64
FRONDA
23/24
m e n t Europejski przyjmie przedstawicieli S o w i e t ó w i Krajów Demokracji
Ludowej w poczet swych członków.
Kolejnym k r o k i e m - z d a n i e m Golicyna - będzie p o w s t a n i e w miejsce
NATO s y s t e m u kolektywnego b e z p i e c z e ń s t w a dla całej Europy, co p o ł o ż y
kres w p ł y w o m Ameryki n a n a s z y m k o n t y n e n c i e .
Już Praska W i o s n a została przyjęta na Z a c h o d z i e za s p o n t a n i c z n ą ewolu­
cję k o m u n i z m u ku demokracji. Teraz Sowieci wykorzystując m i t „ d e m o k r a ­
tycznych k o m u n i s t ó w " d o p r o w a d z ą do p o w s t a n i a frontów ludowych i skie­
rowania Europy w n u r t lewicowego socjalizmu.
Gdy książka Golicyna była j u ż w druku, Breżniewa zastąpił Jurij A n d r o p o w i wówczas a u t o r dopisał jeszcze kilka uwag, w których przewidywał, że:
„Zostanie zorganizowana fałszywa walka o w ł a d z ę i A n d r o p o w a zastąpi
młodszy gensek, o bardziej liberalnym obliczu, który będzie intensywniej
k o n t y n u o w a ł liberalizację". „ C Z O Ł O W Ą ROLĘ W 'LIBERALIZOWANIU'
K O M U N I Z M U BĘDZIE ODGRYWAŁA BEZPIEKA". „Polska o d n o w a zosta­
nie p o w t ó r z o n a w r a m a c h strategii europejskiej. P l a n o w a n e jest p o n o w n e
ukazanie się 'Solidarności' i w p r o w a d z e n i e r z ą d ó w p s e u d o s o c j a l d e m o k r a tycznych oraz p o w s t a n i e sojuszu PZPR, 'Solidarności' i Kościoła.".
Zastanawiająca jest trafność więk­
szości przewidywań Golicyna, na które
w latach 1985-1991
sowietolodzy nie
chcieli zwracać uwagi, udając, iż książka
Golicyna nie istnieje. Tak zachowywał
się n p . znany krytyk Gorbaczowa i pie­
riestrojki, Michał Heller.
Ź r ó d ł a pieriestrojki sięgają j e d n a k jeszcze głębiej niż do 1958 roku. Jak
twierdzi sowietolog francuski, uczennica prof. Alaina Besancona, Francoise
T h o m , p o m y s ł o d a w c ą wielu pociągnięć z lat 1980-tych był w rzeczywistości
Ławrientij Beria w czasie swego trzymiesięcznego „skoku do p r z o d u " w 1953
roku, między śmiercią Stalina a w ł a s n y m a r e s z t o w a n i e m . To w ó w c z a s Beria
planował pozbycie się a p a r a t u partii k o m u n i s t y c z n e j , d o p u s z c z e n i e w ł a s n o ­
ści prywatnej, sojusz z r u c h a m i n a r o d o w y m i w republikach, a w polityce za­
granicznej ewakuację N R D i p o w r ó t w satelitach do sytuacji z o k r e s u p o w o ­
j e n n e g o . Ciekawe, że w okresie Gorbaczowa teczka z m a t e r i a ł a m i Berii
zniknęła z a r c h i w u m 2 , a więc k t o ś z k i e r o w n i c t w a jej p o t r z e b o w a ł .
JESIEŃ2001
65
N a s u w a się najciekawsze pytanie: skoro alternatywa byta przygotowywa­
na od tylu lat, czy o b e c n a sytuacja stanowi realizację owych planów, czy też
zaistniała dzięki ich u r u c h o m i e n i u , ale j e d n o c z e ś n i e do jakiego s t o p n i a jest
wynikiem własnej dynamiki zapoczątkowanych w ó w c z a s p r o c e s ó w ? Jeśli
tak, to na jakim etapie scenariusz zaczął zawodzić. A z drugiej strony: k t ó r e
działania umożliwiły istnienie dzisiejszej pozycji byłej n o m e n k l a t u r y ?
Wiktor J a s m a n , p r a c o w n i k Researchu Radia Swoboda, jest a u t o r e m teo­
rii „zdrady a g e n t ó w " . Jego z d a n i e m
a g e n t u r a , k t ó r a m i a ł a w okresie pieriestrojki k o n t r o l o w a ć z r a m i e n i a
służb
specjalnych
ruchy m a s o w e :
fronty l u d o w e i fora obywatelskie,
w p e w n y m m o m e n c i e , widząc wła­
s n ą siłę płynącą z o d d o l n e g o p o p a r ­
cia i p o p u l a r n o ś c i , u s a m o d z i e l n i ł a
się i przestała realizować p i e r w o t n y scenariusz. M o ż n a dodać, iż walka
o władzę między Jelcynem i G o r b a c z o w e m u ł a t w i ł a a g e n t u r z e zadanie, gdyż
uniemożliwiała przywołanie jej do porządku przez p o d z i e l o n e na d w i e frak­
cje służby specjalne. A g e n t u r a i n a r o d o w i k o m u n i ś c i w republikach otrzyma­
li m o ż n o ś ć o p o w i e d z e n i a się za Jelcynem i w t e n s p o s ó b s k o n t r o w a n i a Gor­
baczowa i stojącej za n i m części KGB. Jak w i a d o m o Jelcyn okazał się
zwycięzcą przede wszystkim dzięki poparciu wywiadu wojskowego G R U . Li­
kwidacja Związku Sowieckiego jako s p o s ó b na pozbycie się o s t a t n i e g o genseka stworzyła idealne w a r u n k i u s a m o d z i e l n i e n i a się dla a g e n t u r y i k o m u n i ­
stycznych elit w republikach i satelitach. S u w e r e n k o m u n i ś c i , gdy zobaczyli,
że na skutek walki Jelcyna z G o r b a c z o w e m , n o w y t r a k t a t związowy p r z e s t a ł
być aktualny, wybrali jesienią 1991 roku niezależność.
Pieriestrojka była realizowana w e d ł u g czterech modeli. W bałtyckim
główną rolę p o w i e r z o n o F r o n t o m Ludowym, k t ó r y m p o z w o l o n o na zdobycie
większości m a n d a t ó w w lokalnych sowietach najwyższych. Na Białorusi,
Ukrainie i w Moldowie F r o n t o m p o z w o l o n o zdobyć m a k s i m u m 1/3 m a n d a ­
tów, zachowując rolę decydującą lokalnych a p a r a t ó w partyjnych i t z w suwer e n k o m u n i s t ó w . W Polsce, Czechach i na Węgrzech o p a r t o się na p o r o z u ­
mieniu
między
istniejącą
tu
opozycją,
która
przybrała
formę
forów
obywatelskich, a częścią a p a r a t u partyjnego, n a t o m i a s t w Bułgarii i R u m u n i i
66
FRONDA
23/24
s t y m u l o w a n o p o w s t a n i e opozycji, bez której k o m u n i ś c i nie mieliby p a r t n e ­
rów społecznych n i e z b ę d n y c h do legitymizacji n o w e g o s y s t e m u władzy.
Rok 1987 we wszystkich satelitach i republikach z a c h o d n i c h był o k r e s e m
przygotowawczym, chociaż w niektórych p a ń s t w a c h
(Węgry)
symptomy
zmian pojawiły się j u ż w 1986 roku.
Model bałtycki
Opozycja w republikach bałtyckich została (poza Litwą) zlikwidowana na
początku lat 1980-tych. Liberalizacja oznaczała jednak, że niezależne grupy
o d r o d z ą się, a więc należało stworzyć dla nich przeciwwagę. Miała służyć te­
mu o p r a c o w a n a przez Aleksandra Jakowlewa koncepcja frontów ludowych
jako i n s t r u m e n t u o d n o w i e n i a ZSRS i zastąpienia n i e s p r a w n y c h j u ż a p a r a t ó w
partyjnych przez organizacje a u t e n t y c z n e , n a r o d o w e , p o p u l a r n e i jednocze­
śnie s t e r o w a n e z c e n t r u m . G ł ó w n e
zadanie s t y m u l o w a n i a i kontrolo­
wania
frontów powierzono
KGB
i jego a g e n t u r z e w środowisku inte­
ligencji partyjnej.
W latach 1987-1988 r o z w a ż a n o
już w Moskwie w elicie kierowni­
czej
zrównoważenie
niesprawnej
KPZS przez d r u g ą partię i a p a r a t p a ń s t w o w y lub w p r o w a d z e n i e p e w n e g o ro­
dzaju s y s t e m u wielopartyjnego, a w 1988 roku z d e c y d o w a n o się na prywaty­
zację. 3 W tym czasie Abel Aganbegian, d o r a d c a e k o n o m i c z n y G o r b a c z o w a
i człowiek A n d r o p o w a , zapowiadał w p r o w a d z e n i e w o l n e g o rynku. 4
Pierwszy etap realizacji bałtyckiego scenariusza obejmował lata 19871988. W styczniu 1987 roku zaczęto zwalniać więźniów politycznych, poczy­
nając od tych, których uważano, zresztą mylnie, za mniej szkodliwych dla sys­
t e m u . Jednocześnie na wiosnę 1987 roku przystąpiono do tworzenia opozycji
paralelnej. Zaczęto od r u c h u zielonych w Estonii. Jego organizatorami zostali
tacy ludzie jak: Vello Pohla, funkcjonariusz KGB zajmujący się w ambasadzie
sowieckiej w Sztokholmie porywaniem zbiegłych s p o r t o w c ó w i wycofany do
kraju po nieudanej akcji; członkowie n o m e n k l a t u r y jak Tiit Made, były attache
handlowy w Sztokholmie, który w czasie demonstracji Estończyków p o d amJESIEŃ'2001
67
basadą zerwał flagę estońską; a także inteligenci, z a r ó w n o partyjni, związani
z nomenklaturą, jak prof. Toomas Frey, jak również apolityczni, jak dyrektor
ogrodu botanicznego Andres Tarand. Nie znaczy to oczywiście, że w r u c h u nie
było działaczy niepodległościowych (np. Juri Liim), ale nie oni decydowali.
26 września 1987 roku organ Komunistycznej Partii Estonii (KPE) z Tartu
opublikował propozycję ustanowienia w republice „suwerenności ekonomicz­
nej", tj. przejścia całości gospodarki w Estonii na własność Estońskiej Socjali­
stycznej Republiki Sowieckiej oraz w p r o w d z e n i a zasad rynkowych i własności
prywatnej. Autorami artykułu byli członkowie KPE ze średniej i niższej n o ­
menklatury: w s p o m n i a n y już Tiit Made, dyrektor Kasy Oszczędności - Siim
Kallas, Mik T i t m a - kierownik wydziału w Instytucie Historii Akademii Nauk,
który w 1988 roku zostanie sekretarzem KPE d/s ideologii, oraz Edgar Savisaar - kierownik wydziału w Komisji Planowania. 5 Przeciwko tym p o m y s ł o m
ostro wypowiedzieli się breżniewowcy, którzy już wkrótce mieli zostać u s u n i ę ­
ci przez Gorbaczowa przy p o m o c y wiernego mu frontu ludowego.
Jednocześnie w lipcu 1987 roku zwolnieni estońscy więźniowie politycz­
ni utworzyli G r u p ę na rzecz Opublikowania Paktu M o ł o t o w - R i b b e n t r o p MRP-AEG (Heiki A h o n e n , Lagle Parek, Erik U d a m , Mati Kiirend, Viktor Niitsoo oraz Mart Niklus i E n n Tarto przebywający jeszcze w obozie), a w grud­
niu p o w s t a ł o Towarzystwo O c h r o n y Estońskiej Spuścizny (EMS), jednoczące
zarówno partyjnych reformistów popierających Gorbaczowa jak też antyko­
munistycznych opozycjonistów; jego celem m i a ł o być o d r o d z e n i e wartości
narodowych. 21 stycznia 1988 roku MRP-AEG przekształciła się w E s t o ń s k ą
N a r o d o w ą Partię Niepodległości (ERSP), k t ó r a początkowo w y s u n ę ł a h a s ł o
a u t o n o m i i w r a m a c h ZSRS i w p r o w a d z e n i a gospodarki rynkowej.
Na Łotwie członkowie powstałej w lipcu 1986 roku G r u p y Helsinki 86,
zwolnieni w styczniu 1987 roku: R a j m o n d s Bitenieks i M a r t i n Bariss oraz Linas G r a n t i ń s z (więziony od lipca do g r u d n i a 1987), zorganizowali d e m o n ­
stracje patriotyczne - 14 czerwca, 23 sierpnia i 18 listopada - domagając się
likwidacji n a s t ę p s t w Paktu M o ł o t o w - R i b b e n t r o p . I n t e r w e n i o w a ł a policja. Na
początku 1988 roku u t w o r z o n o Klub O c h r o n y Środowiska (VAK), na jego
czele stanął w s p ó ł p r a c o w n i k KGB Arvids U l m e 6 . W k w i e t n i u VAK zorgani­
zował d e m o n s t r a c j ę przeciw b u d o w i e m e t r a w Rydze. Policja nie i n t e r w e n i o ­
wała. Później r u c h zielonych na Łotwie przybrał bardziej radykalny charak­
ter. W czerwcu 1988 roku p o w s t a ł Łotewski N a r o d o w y Ruch Niepodległości
68
FRONDA
23/24
(LNNK), który zapowiedział w p r o w a d z e n i e s y s t e m u wielopartyjnego, likwi­
dację skutków rusyfikacji i odzyskanie niepodległości przez p o w r ó t do repu­
bliki z 1918 roku. Na czele LNNK stanął były k o m u n i s t a n a r o d o w y i wice­
premier z 1959 roku, E d u a r d Berklavs.
Reaktywowana Liga Wolności Litwy zorganizowała 23 sierpnia 1987 roku
pierwszą demonstrację. Policja nie interweniowała, ale zaatakowała d e m o n ­
stracje n a r o d o w e zorganizowane przez starą opozycję 16 lutego 1988 roku.
Łącznie w krajach nadbałtyckich - w Estonii ERSP
była w stanie zmobilizować 20 tysięcy d e m o n s t r a n t ó w ,
na Łotwie grupa Helsinki 86 - do 10 tysięcy, a stara o p o ­
zycja na Litwie do 20 tysięcy (Liga w Wilnie - 2 tysiące).
W ł a d z e stosowały w o b e c ERSP i Helsinek 86 r e p r e ­
sje oraz banicje najaktywniejszych działaczy. W takiej
sytuacji k o m u n i s t o m n a r o d o w y m , dzięki h a s ł o m antystalinowskim i n a r o d o w y m , u d a ł o się przejąć przy­
w ó d z t w o . Helsinki 86 zostały sparaliżowane. Inaczej
było w Estonii i na Litwie. M o ż n a powiedzieć, iż o b ó z
niepodległościowy o d r o d z i ł się w okresie: lato 1987 wiosna 1988 roku. Tym bardziej więc o r g a n a m u s i a ł y
przyspieszyć realizację swych planów.
1 kwietnia 1988 roku estońskie związki twórcze, po
wystąpieniu n o w e g o sekretarza KPE d/s ideologii Indreka Toome, który wezwał do rozpoczęcia pieriestroj­
ki, zaapelowały o a u t o n o m i ę gospodarczą i kulturalną, s t a t u s języka p a ń s t w o ­
wego dla estońskiego, w s t r z y m a n i e emigracji do Estonii i rehabilitację ofiar
stalinizmu. 13 kwietnia w s p o m n i a n y j u ż Edgar Savisaar i Marju Lauristin,
dziekan Dziennikarstwa na Uniwersytecie w Tartu, a więc o s o b a „ p e w n a ide­
ologicznie", wezwali przez TV do u t w o r z e n i a F r o n t u Ludowego. Deklaracja
ukazała się n a s t ę p n i e z a p r o b a t ą Politbiura (30.04.1988). Przewidywała o n a
uzyskanie suwerenności, tj. w p r o w a d z e n i e nadrzędności p r a w republikań­
skich nad związkowymi oraz zawarcie n o w e g o u k ł a d u związkowego.
Na Łotwie związki twórcze przejęły hasła Helsinek 86 w marcu 1988 roku.
1-2 czerwca 1988 roku powtórzyły żądania estońskie. Na zorganizowanej wów­
czas konferencji związków twórczych Mavriks Vulfsons, k o m e n t a t o r polityczny
i ortodoksyjny ideolog komunistyczny, stwierdził, że w 1940 roku Łotwa nie
JESIEŃ-2001
69
przyłączyła się do ZSRS dobrowolnie i legalnie, ale była okupowana przez Sowie­
ty. Był to znak, że Gorbaczow nakaże publikację Paktu Mołotow-Ribbentrop, by
otworzyć drogę do zawarcia nowej u m o w y związkowej. 3 czerwca 17 osób,
w tym 5 wysokich funkcjonariuszy partyjnych i d w u opozycjonistów (Ivars Zukovskis i Juris Vidińsz), wezwało do utworzenia Patriotycznego Ruchu na rzecz
Przebudowy; tekst opublikowano w oficjalnej prasie.
Na Litwie inteligencja partyjna zaczęła p r o t e s t o w a ć w maju przeciwko
wyborowi b r e ż n i e w o w c ó w na XIX Konferencję Partyjną w Moskwie, k t ó r a
m i a ł a odbyć się w czerwcu 1988 roku. 27 maja 1988 roku przybył do W i l n a
e k o n o m i s t a Ivar Raig, członek KPE i przewodniczący E s t o ń s k i e g o Towarzy­
stwa Ekonomiczngo, celem p r z e p r o w a d z e n i a r o z m ó w w Akademii N a u k .
3 czerwca 1988 roku, na spotkaniu pracowników Akademii N a u k z komi­
sją ekonomiczną p o w o ł a n ą przez Komitet C e n t r a l n y Komunistycznej Partii
Litwy (KPL), wybrano 35-osobowy k o m i t e t organizacyjny Litewskiego R u c h u
na rzecz Przebudowy - Sajudisu. Kontrolowany przez KGB tygodnik dla emi­
gracji „Gimtasis Krasztas" opublikował (16.06.1988) p r o g r a m przewidujący
„przywrócenie suwerenności gospodarczej, kulturalnej i politycznej republik
związkowych w oparciu
ZSRS".
o
leninowską koncepcję
Obiecywano w p r o w a d z e n i e
obywatelstwa
republikańskiego i n a d a n i e litewskiemu s t a t u s u ję­
zyka p a ń s t w o w e g o .
Na I Kongresie F r o n t u E s t o ń s k i e g o (1-2.10.1988)
c z ł o n k ó w ERSP nie d o p u s z c z o n o n a m ó w n i c ę .
Przyjęty wówczas p r o g r a m stwierdzał, iż „stalinow­
ska polityka (...) zlikwidowała s u w e r e n n o ś ć " i p r o p o n o w a ł p o w r ó t do So­
wieckiej Estonii, tj. do sytuacji s p o m i ę d z y 21 lipca a 3 sierpnia 1940 roku
oraz zawarcie n o w e g o t r a k t a t u związkowego, dekolektywizację, a u t o n o m i ę
gospodarczą i w ł a s n ą w a l u t ę . Na 7 c z ł o n k ó w k i e r o w n i c t w a F r o n t u było 4 ko­
m u n i s t ó w ; Savisaar i Lauristin zostali jego w s p ó ł p r z e w o d n i c z ą c y m i .
W p r o g r a m i e przyjętym na I Zjeździe Łotewskiego F r o n t u L u d o w e g o LTF (8-9.10.1988) obiecano „odrodzić leninowskie zasady socjalizmu" oraz
„ z d e m o n t o w a ć stalinizm i n e o s t a l i n i z m i przekształcić ZSRS (...) w związek
s u w e r e n n y c h p a ń s t w (...), z a g w a r a n t o w a ć s u w e r e n n o ś ć republiki z a p i s a n ą
w Konstytucji ŁSRS", n a d a ć ł o t e w s k i e m u s t a t u s języka p a ń s t w o w e g o , prze­
jąć całość gospodarki na w ł a s n o ś ć Republiki, w p r o w a d z i ć w ł a s n o ś ć prywat -
70
FRONDA
23/24
ną i o d d a ć ziemię c h ł o p o m na wieczne użytkowanie. W sprawie obywatel­
stwa przyjęto opcję zerową. 7
Zwolennicy LNNK stanowili o k o ł o 40 proc. c z ł o n k ó w F r o n t u 8 ; jego rady­
kalne skrzydło u t w o r z o n e we w r z e ś n i u 1988 roku n o s i ł o n a z w ę Nieformal­
nego F r o n t u i wywodziło się z Rady Klubów Społecznych działającej od 1987
roku. W Radzie Koordynacyjnej LTF k o m u n i ś c i mieli j e d n a k 24 na 31 miejsc,
a przewodniczącym został k o m u n i s t y c z n y dziennikarz Dainis Ivans.
Program Sajudisu przyjęty na I Zjeździe (22-23.10.1988) nie wybiegał poza
ramy wcześniejszej deklaracji. Na 35 członków Rady Sajudisu wybrano 17
członków KPL, w tym 3 członków władz partyjnych oraz co najmniej 4 agentów
KGB (Virgilijus Czepaitis, Bronius Kuzmickas, Jakubas Minkeviczius, Kazimie­
ra Prunskiene). Z d a n i e m późniejszego szefa M O N , Audriusa Butkevicziusa, „w
kierownictwie Sajudisu 90 proc. ludzi związanych było z KGB". Przewodniczą­
cym Sajudisu został bezpartyjny muzykolog Vytautas Landsbergis. Wspomnia­
ny Butkeviczius, który popadł później w konflikt z Landsbergisem i został ska­
zany na 5 lat za malwersacje, twierdził, iż ma d o k u m e n t y świadczące o jego
współpracy z KGB. Sprawa nie została nigdy przekonywająco wyjaśniona.'
W Estonii jeszcze p r z e d zjazdem F r o n t u , n a t o m i a s t na Łotwie i Litwie
już po kongresach założycielskich LTF i Sajudisu, d o s z ł o do wymiany kie­
r o w n i c t w partyjnych na ludzi Gorbaczowa; w ł a d z ę wzięło p o k o l e n i e k o m s o ­
molców. 16 czerwca 1988 roku I sekretarza KPE Karla Vaino zastąpił Vaino
Valjas, a w listopadzie Indrek T o o m e został p r e m i e r e m . W październiku wy­
m i e n i o n o k i e r o w n i c t w o KPŁ; Janis Vagris zastąpił Borysa Pugo, a Anatolijs
Gorbunovs, sekretarz d/s ideologii, został przewodniczącym Sowietu. Zmia­
ny na Litwie wymagały interwencji Jakowlewa, który 11 sierpnia spotkał się
z k i e r o w n i c t w e m KPL, po czym I s e k r e t a r z e m został Algirdas Brazauskas
(19.10.1988). Teraz zaczął się drugi e t a p realizacji scenariusza - z a w a r t o so­
jusz między n a r o d o w y m i k o m u n i s t a m i i frontami, czego w y r a z e m było
w s p ó l n e organizowanie m a s o w y c h wieców. W Tallinie l a t e m zbierało się do
300 tysięcy ludzi, w Rydze 14 czerwca m a n i f e s t o w a ł o 100 tysięcy, a w Wil­
nie 2 5 0 tysięcy d e m o n s t r o w a ł o przeciw „stalinowskiej zdradzie socjalizmu",
podczas gdy wiece Ligi gromadziły 25 tysięcy. Komuniści n a r o d o w i uzyskali
p o w a ż n ą pozycję w nowych ruchach.
W 1988 roku bałtycki ruch n a r o d o w y u k s z t a ł t o w a ł się d w u t o r o w o ; z jed­
nej strony fronty l u d o w e „we w s p ó ł p r a c y z k o m u n i s t a m i uznającymi cele
JESIEŃ-2001
71
narodowe", jak stwierdził Savisaar, realizowały program Gorbaczowa: samo­
dzielność gospodarczą, suwerenność i zawarcie nowego układu związkowego,
z drugiej zaś działały organizacje niepodległościowe: w Estonii ERSP i n o w o po­
wstające partie narodowe wywodzące się ze środowiska Towarzystwa Ochrony
Estońskiej Spuścizny, na Łotwie - LNNK, a na Litwie - Liga i n o w e partie, któ­
re przenikały do Sajudisu i powodowały jego szybką radykalizację. W Estonii
i na Łotwie wysunięto hasło p o w r o t u do przedwojennych republik.
Breżniewowskie sowiety p o s ł u s z n i e uchwaliły deklaracje s u w e r e n n o ś c i
republik w r a m a c h ZSRS: w Estonii j u ż 16 listopada 1988 roku (18 maja
1989 przejście do samodzielności gospodarczej), na Litwie 18 maja 1989 ro­
ku, a na Łotwie d o p i e r o 26 lipca 1989 roku; n a d a ł y językom n a r o d o w y m sta­
tus języka p a ń s t w o w e g o oraz przywróciły też flagi, herby i h y m n y n a r o d o w e :
na Litwie w listopadzie 1988 roku, w Estonii 18 stycznia i 23 l u t e g o 1989 ro­
ku, n a t o m i a s t na Łotwie 5 maja 1989 i 27 l u t e g o 1990 roku. 11 listopada
1989 roku Sowiet Estonii uznał inkorporację za nieważną, a kraj za o k u p o ­
wany, otwierając tym s a m y m drogę do n o w e g o t r a k t a t u .
24 grudnia 1989 roku Kongres D e p u t o w a n y c h Ludowych w M o s k w i e
uznał Pakt M o ł o t o w - R i b b e n t r o p za n i e w a ż n y i n a d a ł a u t o n o m i ę g o s p o d a r c z ą
republikom bałtyckim od 1 stycznia 1990 roku.
Ludność rosyjska popierająca Gorbaczowa i w s p i e r a n a przez przyszłych
platformistów organizowała się w opozycji do bałtyckich k o m u n i s t ó w n a r o ­
dowych i frontów ludowych. W Estonii Interfront p o w s t a ł l a t e m 1988, na
Łotwie w październiku, n a t o m i a s t na Litwie J e d i n s t w o p o w o ł a n o d o p i e r o
pod koniec 1989 roku.
W Estonii w lutym, a na Łotwie w k w i e t n i u 1989 roku p a r t i e niepodle­
głościowe (ERSP, LNNK, Helsinki 86, Partia Republikańska) zainicjowały
ruch k o m i t e t ó w obywatelskich, k t ó r e miały zarejestrować p r z e d w o j e n n y c h
obywateli i ich p o t o m k ó w , by ci wybrali p a r l a m e n t y a l t e r n a t y w n e w o b e c so­
wietów: Kongres Estonii i Kongres Łotwy, k t ó r e miały z kolei wybrać swe eg­
zekutywy: Komitet Estonii i Komitet Łotwy.
W 1989 roku rozpoczął się trzeci e t a p procesu, w k t ó r y m scenariusz zo­
stał p r a w d o p o d o b n i e zakłócony lub z m i e n i o n y przez pojawienie się na sce­
nie Jelcyna; fronty p o d w p ł y w e m środowisk niepodległościowych zrezygno­
wały z zawarcia n o w e g o t r a k t a t u związkowego, chociaż nadal opowiadali się
za n i m komuniści narodowi i w s p ó l n i e zawarły sojusz z Jelcynem.
72
FRONDA
23/24
Najwcześniej d o k o n a ł z w r o t u Sajudis, bo j u ż 16 lutego 1989 roku wypo­
wiedział się za niepodległą i n e u t r a l n ą Litwą, a 20 stycznia 1990 r o k u zażą­
dał niepodległości i sprzeciwił się s u w e r e n n o ś c i w r a m a c h ZSRS. N o w y p r o ­
gram
przyjęty
w
styczniu
przewidywał
wycofanie
Armii
Sowieckiej,
neutralizację, w p r o w d z e n i e w o l n e g o rynku, prywatnej własności, dekolektywizacji i s y s t e m u wielopartyjnego; j e d n o c z e ś n i e o d r z u c o n o projekt progra­
mu reformistów partyjnych. Audrius Butkeviczius, pierwszy szef M O N , ska­
zany później na 5 lat za malwersacje, który po wyjściu na w o l n o ś ć przeszedł
na s t r o n ę rosyjską, w s p o m i n a tak t e n o k r e s : „ D o 1990 r o k u (...) b y ł e m zwo­
lennikiem niepodległości, a Landsbergis był p r z e c i w n i k i e k m ! (...) d o p i e r o
w 1990 roku, kiedy otrzymali pozwolenie, poszli dalej. N i e p o d l e g ł o ś ć Litwy
była korzystna dla p e w n y c h e k o n o m i c z n y c h u g r u p o w a ń w Rosji. Dla rozpa­
du Związku Sowieckiego p o t r z e b n y był ' l o d o ł a m a c z ' , k t ó r y zapoczątkowałby
ten proces. Postawili na kwestię n a r o d o w ą . Pierwszy krok przypadł N a d b a ł tyce. Rozpad rozpoczął się. Jeszcze w 1990 roku p e w i e n wysoko p o s t a w i o n y
sowiecki naczelnik wojskowy powiedział mi, że jest u p o w a ż n i o n y do roz­
m ó w ze m n ą na t e m a t s t a t u s u sowieckich sił wojskowych w Republice Li­
tewskiej, n a w e t n i e socjalistycznej. P r o p o n o w a ł n a m s t a t u s U k ł a d u War­
szawskiego. W mojej ś w i a d o m o ś c i nastąpił p r z e ł o m . Z r o z u m i a ł e m , że
kwestia naszej niepodległości w zasadzie jest j u ż zdecydowana." 1 0
W Estonii Front przeszedł latem 1989 roku na pozycje niepodległościowe,
ale Savisaar nadal p r o p o n o w a ł w kwestii obywatelstwa opcję zerową, podczas
gdy obóz narodowy p o w r ó t do I Republiki.
II Kongres LTF (6-7.10.1989) stwierdził, iż jego celem j e s t przywrócenie
„państwowej niepodległości", demokracji p a r l a m e n t a r n e j , u z n a n i e w y b o r ó w
z 14-15 czerwca 1940 za nielegalne, stacjonowanie g a r n i z o n ó w sowieckich
na p o d s t a w i e u m o w y m i ę d z y p a ń s t w o w e j (sytuacja z 1939 r o k u ) , demilitaryzacja Łotwy, w p r o w a d z e n i e własności prywatnej
ziemi.
W kwestii
obywatelstwa p r z e w i d y w a n o
nadal opcję z e r o w ą . " Przewodniczącym w y b r a n o
p o n o w n i e Dainisa Ivansa, ale wiceprzewodniczą­
cym został bezpartyjny Ivars G o d m a n i s .
Po opublikowaniu Paktu M o ł o t o w - R i b b e n t r o p
breżniewowski Sowiet Łotwy, który t r u d n o podej­
rzewać o szczególną niezależność i u m i ł o w a n i e
JESIEŃ'2001
73
wolności, 15 lutego 1990 roku stwierdzi! to s a m o , co wcześniej partyjny ide­
olog Mavriks Vulfsons - że przyłączenie Łotwy do ZSRS było nielegalne i do­
prowadziło do u t r a t y przez nią niepodległości, należy więc przekształcić Ło­
twę Sowiecką w p a ń s t w o niepodległe, członka stowarzyszenia p a ń s t w (czyli
nowego ZSRS powstałego w wyniku zawarcia nowej u m o w y związkowej),
które będzie podążało drogą socjalizmu d e m o k r a t y c z n e g o .
Kierowniczą rolę kompartii z n i e s i o n o na Litwie j u ż 18 maja 1989 roku,
a na Łotwie 11 stycznia 1990 roku, co u m o ż l i w i ł o p r z e p r o w a d z e n i e t a m wielopartyjnych wyborów; w Estonii g ł o s o w a n o n a t o m i a s t na indywidualnych
kandydatów.
W marcowych wyborach 1990 roku do sowietów doszło do konfrontacji mię­
dzy frontami i komunistami narodowymi z jednej, a progorbaczowskimi platformistami z drugiej strony. W Estonii na 105 m a n d a t ó w niepodległościowcy
i Front zdobyli razem 49, komuniści narodowi - 29, natomiast Interfront i breżniewowcy - 27. Na Łotwie na 198 m a n d a t ó w blok LTF, łączący wszystkich od
LNNK do komunistów narodowych, uzyskał 137 miejsc (w tym komuniści na­
rodowi - 44, a LNNK - 20), a blok Interfrontu - 59. Na Litwie na 133 manda­
tów wspólny blok Sajudisu z partiami politycznymi powstałymi w 1989 roku
zdobył 97 miejsc, komuniści - 32, w tym połowę z poparciem Sajudisu oraz platformiści - 4. Liga, która zbojkotowała wybory, zniknęła ze sceny politycznej.
Teraz fronty i narodowi komuniści powołali rządy koalicyjne, w których
tylko nieliczne resorty zajęli bezpartyjni. P r e m i e r e m Estonii w y b r a n o Savisaara, a p r e m i e r e m Łotwy G o d m a n i s a (jego d o r a d c ą był a g e n t KGB, Edvińsz
Inkens), n a t o m i a s t przewodniczącymi s o w i e t ó w pozostali starzy k o m u n i ś c i :
w Estonii Arnold Ruiitel, a na Łotwie G o r b u n o v s . Tylko na Litwie było t r o ­
chę inaczej: p r z e w o d n i c t w o Sowietu objął Landsbergis, ale p r e m i e r e m zosta­
ła Kazimiera P r u n s k i e n e . Wiceprzewodniczącymi Sowietu Litwy m i a n o w a ­
no:
Kazimierasa M o t i e k ę - byłego sędziego śledczego d/s
specjalnych
(represje antypartyzanckie), Broniusa Kuzmickasa - wieloletniego a g e n t a
KGB ps. Jurgis oraz Czeslovasa Stankevicziusa. Kazimiera P r u n s k i e n e , a g e n t
KGB ps. Szatrija, s a m a przyznała, iż p r a c o w a ł a dla A n d r o p o w a przedstawia­
jąc mu projekty reform ekonomicznych, gdyż u w a ż a ł a KGB za jedyną siłę
zdolną do ich realizacji. W maju 1991 roku o p u b l i k o w a n o s p r a w o z d a n i a sze­
fa litewskiego KGB, gen. mjr. A. S. Czaplinasa dla gen. W. A. Kriuczkowa,
w których opisywał on starania P r u n s k i e n e na rzecz p o z o s t a n i a Litwy w skła74
FRONDA
23/24
dzie ZSRS. D o r a d c ą P r u n s k i e n e d/s k o n t a k t ó w z Z a c h o d e m z o s t a ! Algis Klimaitis, agent KGB ps. Kliugeris, czynny do p u c z u Janajewa. W i c e p r e m i e r a m i
zostali Brazauskas i członek biura KC KPL R o m u a l d a s Ozolas, szefem M S W
pozostał Misiukonis.
Realizując p r o g r a m frontów Sowiet Litwy uchwalił 11 m a r c a Deklarację
Niepodległości, n a t o m i a s t sowiety Estonii i Łotwy początek o k r e s u przej­
ściowego do niepodległości, o d p o w i e d n i o : 30 m a r c a i 4 maja 1990 roku.
Wybory do Kongresu Estonii odbyły się w l u t y m , a do Kongresu Łotwy
w kwietniu 1990 roku. Front E s t o ń s k i i k o m u n i ś c i n a r o d o w i wzięli udział
w wyborach, co s p o w o d o w a ł o , że siły r e f o r m i s t ó w i n i e p o d l e g ł o ś c i o w c ó w
w Kongresie równoważyły się. Kongres i Sowiet u z n a ł y się nawzajem i o b a
środowiska przenikały się. Na Łotwie n a t o m i a s t LTF odciął się od Kongresu,
a Sowiet u z n a ł go za nielegalny. W rezultacie Kongres Łotwy był bardziej ra­
dykalny i zagroził p o w o ł a n i e m w ł a s n e g o rządu, jeśli Sowiet podpisałby n o ­
wy układ związkowy. Na czele K o m i t e t u Estonii, w skład k t ó r e g o wszedł je­
den k o m u n i s t a narodowy, stanął T u n n e Kelam, działacz opozycji jeszcze z lat
1960-tych; na czele K o m i t e t u Łotwy zaś bezpartyjny m ł o d y dziennikarz Irgens Aigars.
Po wyborach marcowych d o s z ł o do o s t a t e c z n e g o p o d z i a ł u partii k o m u n i ­
stycznych, od jesieni 1989 roku g w a ł t o w n i e tracących członków. D o k o n a ł się
podział na skrzydło n a r o d o w e i na tzw. platformistów, w 90 p r o c e n t a c h Ro­
sjan, czyli z w o l e n n i k ó w z a c h o w a n i a ZSRS w dotychczasowej postaci. Jeszcze
w grudniu 1989 roku niezależność od KPZS ogłosiła KPL (Brazauskas, Beriezow, Paleckis, Kirkilas) i tylko tu platformiści pozostali w mniejszości.
W m a r c u 1990 roku podzieliła się KPE, a 7 k w i e t n i a mniejszość ogłosiła
Niezależną KPŁ. Później n a r o d o w e p a r t i e przyjęły n a z w y d e m o k r a t y c z n y c h
partii pracy. W Estonii i na Łotwie w partiach n a r o d o w y c h p o z o s t a ł średni
i niższy aparat opowiadający się za f o r m u ł ą socjaldemokratyczną, podczas
gdy wyższa n o m e n k l a t u r a , w tym czołowi przywódcy, występowali z k o m ­
p a n i i i zaczynali głosić liberalizm ekonomiczny.
W 1990 roku zaczął kształtować się sojusz m i ę d z y n a r o d o w y m i k o m u n i ­
stami i frontami a Jelcynem, dążącym do eliminacji Gorbaczowa. 27 lipca od­
było się s p o t k a n i e Ruiitela, G o r b u n o v s a i Landsbergisa z Jelcynem. Zrodził
się wówczas pomysł zawarcia t r a k t a t ó w z Rosją, a 5 sierpnia do Tallina przyJESIEŃ-2001
75
byli przedstawiciele r z ą d ó w republik bałtyckich, Rosji, Białorusi i Mołdawii.
ZSRS zastosowało wobec Litwy blokadę gospodarczą. W odpowiedzi Prunskiene-Szatrija p r o p o n o w a ł a Gorbaczowowi wycofanie się z u s t a w przyjętych
po 11 marca, a w maju 1990 jej rząd oferował zawieszenie Deklaracji Niepod­
ległości, co uniemożliwił Landsbergis. W styczniu 1991 roku Gorbaczow przy
użyciu wojska, Interfrontów i platformistów zaatakował bałtyckich sojuszni­
ków Jelcyna (na Łotwie już od jesieni trwały zamachy b o m b o w e ) . 11 stycznia
Prunskiene dokonała prowokacyjnej podwyżki cen, po czym podała się do dy­
misji.
W tej sytuacji
12
stycznia p o d p i s a n o t r a k t a t o w s p ó ł p r a c y rosyjsko-esto-
ńskiej, a n a s t ę p n e g o d n i a Jelcyn przybył do Tallina, by w e s p r z e ć Savisaara
i wyrazić poparcie dla niepodległości re­
p u b l i k bałtyckich, k t ó r e z Rosją uznały
się nawzajem za p a ń s t w a s u w e r e n n e . 13
stycznia Łotwa p o d p i s a ł a u k ł a d z Rosją,
a 14 stycznia Jelcyn u z n a ł n o w y rząd Li­
twy G e d i m i n a s a Vagnoriusa i p o d p i s a ł
protokół
o wzajemnej
obronie
Litwy
i Rosji. U w i e ń c z e n i e m tej strategii było
p o d p i s a n i e w Moskwie przez Landsbergisa i Jelcyna u k ł a d u , w k t ó r y m oba p a ń s t w a u z n a ł y s w ą niepodległość
(29.07.1991), choć k o m u n i ś c i n a r o d o w i Brazauskasa nadal p r o p o n o w a l i n a
okres przejściowy zawrzeć n o w y traktat związkowy.
W sondażu opinii publicznej za niepodległością o p o w i e d z i a ł o się na Li­
twie 90,5 p r o c e n t głosujących (9.02.1991), w Estonii 77,8 p r o c e n t wybor­
ców, w tym 40 p r o c e n t Rosjan, a na Łotwie 73,7 p r o c e n t , tzn. r ó w n i e ż zna­
cząca część Rosjan (3.03.1991).
20 sierpnia w czasie puczu Janajewa Komitet Estonii i Sowiet p o r o z u m i a ­
ły się w sprawie w s p ó l n e g o p o w o ł a n i a Konstytuanty i zakończenia okresu
przejściowego do niepodległości. 21 sierpnia Deklarację Niepodległości na
podstawie Konstytucji z 1922 roku wydał Sowiet Łotwy.
Jak później wyszło na jaw, 4 w r z e ś n i a p r e m i e r Savisaar zawarł z szefem
KGB W a d i m e m Bakatinem p o r o z u m i e n i e o zakończeniu działań KGB w Es­
tonii w zamian za o c h r o n ę agentury. Na Łotwie d o k o n a n o n a t o m i a s t znisz­
czenia teczek KGB za wiedzą p r e m i e r a G o d m a n i s a .
76
FRONDA
23/24
W kwietniu 1991 roku III Kongres e s t o ń s k i e g o F r o n t u w praktyce zakoń­
czył istnienie tego u g r u p o w a n i a . Zaczęły z niego wyłaniać się p a r t i e : Cen­
t r u m Savisaara i U m i a r k o w a n i , których t r z o n e m byli socjaldemokraci Lauristina;
część c z ł o n k ó w p o s z ł a też do przyszłej
reprezentującej
orientację liberalną w e k o n o m i i .
Partii Reform Kallasa,
Wyższa n o m e n k l a t u r a
i przywódcy k o m u n i s t ó w n a r o d o w y c h założyli n a t o m i a s t Partię Koalicyjną
o orientacji u m i a r k o w a n i e liberalnej w gospodarce.
Na Łotwie po III Kongresie LTF (październik 1990) zaczął się jego roz­
pad. W 1992 roku Front dał początek p r z e d e w s z y s t k i m D e m o k r a t y c z n e j
Partii C e n t r u m , na czele której stanął a g e n t KGB i m i n i s t e r reform w rządzie
Godmanisa, Aivars Kreituss. Później zastąpił go na t y m s t a n o w i s k u inny
agent KGB Juris Celmińsz. W 1994 D P C połączyła się z u g r u p o w a n i e m Go­
spodarz, założonym przez Z i e d o n i s a Czeversa, szefa M S W w rządzie God­
m a n i s a i p i e r w o t n i e członka partii Saskania. Do D P C w e s z ł a ł o t e w s k a inte­
ligencja partyjna, n a t o m i a s t Rosjanie z LTF przeszli do Saskanii - Partii
Zgody N a r o d o w e j Janisa Jurkansa, byłego szefa M S Z w rządzie G o d m a n i s a .
Komsomlocy zaangażowani w pieriestrojkę i wyższa n o m e n k l a t u r a : Pantelejevs, szef K o m s o m o ł u na wydziale matematyczno-fizycznym Uniwersy­
tetu Ryskiego, G o r b u n o w s , Berzińsz, Janis A d a m s o n s , tajny w s p ó ł p r a c o w n i k
(TW) KGB i przyszły szef MSW, założyli w ł a s n ą p a r t i ę o orientacji liberalnej
w gospodarce - Łotewską Drogę - Celsz.
W 1990 roku r e a k t y w o w a n o p r z e d w o j e n n y Związek C h ł o p s k i . Z Kongre­
su Łotwy wykształciła się zaś a n t y k o m u n i s t y c z n a p a r t i a Za Ojczyznę i Wol­
ność - T n B (która później m i a ł a się połączyć z L N N K ) .
Już w 1990 roku skrzydło niepodległościowe Sajudisu w y e l i m i n o w a ł o
z niego partyjnych reformistów, czego w y r a z e m było p o w s t a n i e w paździer­
niku Sajudisu-Centrum (później Związku C e n t r u m ) wówczas j u ż bezpartyj­
nego Ozolasa oraz Związku Liberałów Radżvilasa i TW KGB E d u a r d a s a Vilkasa. 13 kwietnia 1991 roku (faktycznie j u ż jesienią 1990) P r u n s k i e n e ,
Brazauskas, liberałowie, socjaldemokraci i k o m u n i ś c i n a r o d o w i założyli Fo­
r u m Przyszłości Litwy, by zrównoważyć wpływy Sajudisu, k t ó r y wymykał im
się s p o d kontroli. F o r u m w e s z ł o w p o r o z u m i e n i e z R u c h e m Reform D e m o ­
kratycznych Szewardnadzego. W odpowiedzi III Zjazd Sajudisu w g r u d n i u
1991 roku uchwalił, iż jego członkami nie m o g ą być osoby należące do KPL
(tj. platformiści), do Litewskiej D e m o k r a t y c z n e j Partii Pracy oraz tajni
JESIEŃ-2001
77
współpracownicy KGB. Zjazd potępił też osoby przyłączające się do Związku
Liberałów i C e n t r u m .
W wyniku r o z p a d u Sajudisu na początku 1992 roku kluby popierające ko­
m u n i s t ó w n a r o d o w y c h (w tym liberałowie, c e n t r u m , esdecy) uzyskały więk­
szość 62 m a n d a t ó w .
W czerwcu 1992 roku przyjęto w r e f e r e n d u m Konstytucję Estonii i we
w r z e ś n i u r o z p i s a n o w o l n e wybory, w których ERSP i I s a m a a zdobyły 39
mandatów, zaś U m i a r k o w a n i - 12, co d a ł o sojuszowi tych u g r u p o w a ń więk­
szość w 101-osobowym p a r l a m e n c i e . Front Savisaara (od p a ź d z i e r n i k a Par­
tia C e n t r u m ) uzyskał 15 m a n d a t ó w , a d a w n i k o m u n i ś c i n a r o d o w i , którzy
w g r u d n i u założyli Partię Koalicyjną - 17 p l u s 1. W październiku prezyden­
t e m w y b r a n o k a n d y d a t a prawicy, L e n n a r t a Meriego.12
W wolnych wyborach na Litwie (25.10 i 7.11. 1992) na 141 m a n d a t ó w
komuniści narodowi, socjaldemokraci i Polacy uzyskali 83 miejsca, podczas
gdy opozycja prawicowa r a z e m z Sajudisem - 52. W g r u d n i u 1992 roku post­
komuniści wprowadzili urząd prezydenta, a 14 lutego 1993 roku odbyły się
wybory na to stanowisko, k t ó r e wygrał A. Brazauskas. Powołał on k o m u n i ­
styczny rząd Sleżevicziusa. W maju 1993 roku Sajudis w praktyce przekształ­
cił się w prawicową p a r t i ę - Związek Ojczyźniany V. Landsbergisa.
W wolnych wyborach na Łotwie w czerwcu 1993 roku w 100-osobowym
parlamencie prawica zdobyła 33 m a n d a t y (LNNK - 1 5 , T n B - 6, Z C h - 12
i chadecy - 6), byli k o m u n i ś c i n a r o d o w i z Łotewskiej Drogi - 36, byli reformiści wywodzący się z LTF - 18 (Saskania - 13 i D e m o k r a t y c z n a Partia Cen­
t r u m - 5), n a t o m i a s t Łotewska Partia Socjalistyczna czyli byli platformiści 7 miejsc. W ł a d z ę objęła koalicja Drogi i Związku Chłopskiego, k t ó r e g o kan­
dydat, G u n t i s U l m a n i s , został wybrany przez p a r l a m e n t p r e z y d e n t e m .
Na Łotwie i w Estonii p a r t i e p r a w i c o w e p o w s t a ł y poza frontami i w o p o ­
zycji do nich, n a t o m i a s t na Litwie ś r o d o w i s k o niepodległościowe o p a n o w a ­
ło Sajudis i w y p c h n ę ł o z niego k o m u n i s t y c z n y c h reformistów. Jedynie k o m u ­
niści litewscy z wyższej n o m e n k l a t u r y pozostali w partii, podczas gdy
estońscy i łotewscy utworzyli n o w e s t r o n n i c t w a głoszące liberalizm gospo­
darczy. Na tym tle doszło do sojuszu m i ę d z y n i m i i liberalną prawicą, k t ó r a
w obawie, by nie poparli Moskwy, zrezygnowała z dekomunizacji na rzecz
wspólnego b u d o w a n i a kapitalizmu. Dekomunizacja stała się n a t o m i a s t póź­
niej g ł ó w n y m h a s ł e m prawicy litewskiej. Tylko niższa n o m e n k l a t u r a n a r o d o -
78
FRONDA
23/24
wa pozostała w kompartii estońskiej i łotewskiej i wybrała orientację socjal­
demokratyczną.
Model UMB (Ukraina-Mołdawia-Białoruś)
Podobnie jak w Czechosłowacji o d w o ł y w a n o się do d o ś w i a d c z e ń 1968
roku, a na Węgrzech do 1956 roku, na Ukrainie c h c i a n o posłużyć się p o k o ­
leniem i koncepcjami k o m u n i z m u n a r o d o w e g o z epoki Szełesta ( 1 9 6 3 1972). Pokolenie tzw. szestydesatnikiw liczyło o k o ł o tysiąca osób, gółwnie
partyjnych literatów i i n s t r u k t o r ó w , którzy nawiązywali do d o ś w i a d c z e ń lat
1920-tych; część z nich wylądowała w łagrach, ale większość p r z y s t o s o w a ł a
się do w y m o g ó w epoki Breżniewa i służyła partii. W Mołdawii tę s a m ą rolę
mieli odegrać komuniści narodowi, którzy próbowali w s p ó ł p r a c o w a ć z ru­
m u ń s k ą Securitate w latach 1960-tych i na początku 1970-tych ( G h e o r g h e
G h i m p u , Valeriu Graur, Alexandru Usatiuc, Alexandru Szotoianu, Mircea
D r u c " , Loghin Alexeev). Na Białorusi nie było do czego nawiązywać, ale
p r z y p o m n i a n o represje lat 1930-tych. C e c h ą charakterystyczną t e g o m o d e l u
było ograniczenie roli frontów w sowietach (nie p o z w o l o n o im na rejestra­
cję wszystkich k a n d y d a t ó w ) na rzecz dominacji tzw. s u w e r e n k o m u n i s t ó w ,
którzy z obozu Gorbaczowa ( n o w a u m o w a związkowa) przeszli do sojuszu
z Jelcynem (niepodległość republik i p o w o ł a n i e W N P ) . U k r a i n a była zbyt
kluczową republiką, a k o m p l e k s przemysłowo-wojskowy zbyt potężny, by
m o ż n a było tutaj e k s p e r y m e n t o w a ć jak w N a d b a ł t y c e . P o w a ż n ą silę zacho­
wali tutaj tradycyjni komuniści, stanowiący o d p o w i e d n i k bałtyckich platformistów, choć w większości nie rekrutujący się s p o ś r ó d ludności rosyjskiej jak
w Nadbałtyce, lecz pochodzący z niższych szczebli lokalnej hierarchii partyj­
nej i wyłączeni z dobrodziejstw prywatyzacji n o ­
menklaturowej.
N a Ukrainie z a n i m zaczęto zwalniać w i ę ź n i ó w p o ­
litycznych (oczywiście nie wszystkich) przystąpiono
do t w o r z e n i a opozycji paralelnej. Pierwszym k r o k i e m
była liberalizacja cenzury dla partyjnych elit o d p o w i e ­
dzialnych dotychczas za p i l n o w a n i e p r z e s t r z e g a n i a
linii partyjnej przez pisarzy. Z a d a n i e to KGB powie­
rzyło na Ukrainie, p o d b n i e jak w r e p u b l i k a c h bałtycJESIEŃ2001
79
kich, w Mołdawii i na Białorusi, partyjnym l i t e r a t o m i funkcjonariuszom
Związku Pisarzy.
W czerwcu 1986 roku sekretarze Związku Pisarzy Pawło Zahrybelnyj
i Boris Olijnyk oraz przewodniczący O ł e ś H o n c z a r wystąpili w o b r o n i e języ­
ka ukraińskiego.
Opozycjoniści zwolnieni z ł a g r ó w p o c z ą t k o w o próbowali powrócić do
koncepcji lat 1960-tych. W sierpniu Wiaczesław C z o r n o w i ł pisał o koniecz­
ności z a s t o s o w a n i a „leninowskich zasad polityki n a r o d o w o ś c i o w e j " . L a t e m
1988 roku byli więźniowie założyli Ukraiński Związek Helsiński, który p o ­
czątkowo wysuwał
gorbaczowowski p r o g r a m
nowej
u m o w y związkowej,
a część jego c z ł o n k ó w chciała również konfederacji. Próba u t w o r z e n i a przez
to środowisko w lipcu 1988 roku D e m o k r a t y c z n e g o F r o n t u P r z e b u d o w y zo­
stała u n i e m o ż l i w i o n a przez w ł a d z e , k t ó r e powierzyły to zadanie środowisku
partyjnych literatów. W styczniu 1989 roku w Związku Pisarzy U k r a i n y p o ­
wstał p r o g r a m Ludowego Ruchu Przebudowy, który p o w o ł a n o 1 lipca t e g o
roku, a więc z rocznym o p ó ź n i e n i e m w s t o s u n k u do Nadbałtyki i Mołdawii
oraz półrocznym w s t o s u n k u do Białorusi. Na czele LRP stanęli partyjni
członkowie Zarządu Związku Pisarzy Ukrainy: Iwan Dracz, D m y t r o Pawłyczko i Wołodymyr Jaworiwśkyj - lwowski poseł do Kongresu D e p u t o w a n y c h
Ludowych ZSRS.
Rozpoczęła się walka o wpływy w Ruchu między g r u p ą partyjną a Związ­
kiem Helsińskim, który o p a n o w a ł organizację na Ukrainie Zachodniej. Na
zjeździe założycielskim Ruchu we wrześniu 1989 roku u s u n i ę t o wprawdzie
komunistyczne deklaracje, ale kierownictwo organizacji p o z o s t a ł o w rękach
partyjnej grupy kijowskiej. Program nadal przewidywał s u w e r e n n o ś ć w ra­
mach ZSRS i zawarcie nowej u m o w y związkowej, a więc oficjalną linię Gor­
baczowa, co i n t e r p r e t o w a n o jako p o w r ó t do s u w e r e n n o ś c i z lat 1920-tych
80
FRONDA
23/24
i narodowej polityki Lenina. Przewidywano również w p r o w a d z e n i e własności
prywatnej, samofinansowanie i s u w e r e n n o ś ć gospodarczą Republiki. Ruch
miał działać we współpracy z o r g a n a m i państwa, sowietami i KPU. Pluralizm
polityczny, o k t ó r y m m ó w i o n o , nie oznaczał j e d n a k wielopartyjności. 1 4
Z g o d n i e z ż ą d a n i e m Ruchu, b r e ż n i e w o w s k i Sowiet n a d a ł u k r a i ń s k i e m u
s t a t u s języka p a ń s t w o w e g o , ale j e d n o c z e ś n i e jak na Białorusi i w Mołdawii,
rosyjski został językiem p o r o z u m i e w a n i a się m i ę d z y n a r o d a m i (28.10.1989).
W 1989 roku na Zachodniej U k r a i n i e zaczęły p o w s t a w a ć u g r u p o w a n i a
niepodległościowe, ale nie były o n e w stanie zająć i s t o t n e g o miejsca na sce­
nie politycznej z p o w o d u n i e u s t a n n y c h r o z ł a m ó w .
W marcowych wyborach 1990 roku do Sowietu władze dopuściły kandyda­
t ó w Bloku Demokratycznego, którego rdzeń stanowił Ruch, tylko do 129 okrę­
gów. Do 450-osobowego Sowietu weszło 118 p o s ł ó w Bloku, p r z e d e wszystkim
z Zachodu i Kijowa. Dalszych 40-60 deputowanych, w tym członkowie platfor­
my demokratycznej w KPU, popierało Blok. Cała ta grupa z w a n a Radą Ludo­
wą kierowana była przez Ihora Juchnowskiego, zwolennika nowej u m o w y
związkowej i jednego z organizatorów Platformy Demokratycznej w KPU.
Z inicjatywy W. Iwaszki, I sekretarza KPU, Sowiet przyjął deklarację su­
werenności; m i a ł a o n a stać się p o d s t a w ą do „zawarcia u k ł a d u związkowe­
go",
dopuszczono
też
symbolikę
narodową
na
równi
z
sowiecką
(16.07.1990).
23 lipca 1990 roku przewodniczącym Sowietu został Leonid Krawczuk, II
sekretarz KPU d/s ideologii. Rozpoczął on kurs narodowy, co zjednało mu
poparcie Ruchu i związał się z Jelcynem, oficjalnie od l i s t o p a d a 1990 roku,
kiedy obie republiki uznały swą s u w e r e n n o ś ć .
W kwietniu 1990 roku Związek Helsiński przekształcił się w Ukraińską
Partię Republikańską (URP) i wysunął niepodległość jako bezwarunkowy cel,
natomiast środowisko reformistów partyjnych w Ruchu i KPU opowiedziało
się za konfederacją. Dracz, Jaworiwskyj i Pawłyczko po wystąpieniu z KPU
utworzyli Demokratyczną Partię Ukrainy ( D P U ) , zaś członkowie platformy de­
mokratycznej w KPU Partię Demokratycznego O d r o d z e n i a Ukrainy ( P D O U ) ,
na czele której stanął Ołeksandr Jemeć, były wykładowca w szkole KGB.
II Zjazd Ruchu w październiku 1990 roku przyjął n o w y p r o g r a m , k t ó r y
oznaczał zwycięstwo w ł y w ó w U R P n a d r e f o r m i s t a m i partyjnymi z D P U
i P D O U : wielopartyjne wybory, niepodległość i zakaz przynależności do
JESIEŃ-2001
81
KPU. Podczas gdy s u w e r e n k o m u n i ś c i z Krawczukiem opowiadali się jeszcze
za n o w y m u k ł a d e m związkowym - URP, Ruch i i n n e organizacje (głównie
z Z a c h o d u i Kijowa) starały się t e m u przeciwdziałać.
W referendum w m a r c u 1991 roku za n o w ą u m o w ą związkową głosowa­
ło 70 procent wyborców, co odzwierciedlało stanowisko s u w e r e n k o m u n i s t ó w ,
ale w Galicji za niepodległością wypowiedziało się 85 p r o c e n t wyborców.
Od r e f e r e n d u m zaznaczył się ścisły sojusz Ruchu i U R P (od II zjazdu)
z Krawczukiem, podczas gdy k o m u n i ś c i kolejnego I sekretarza H u r e n k i p o ­
zostali przy Gorbaczowie. Krawczuk i Jelcyn opowiadali się już za konfede­
racją, by pozbyć się G o r b a c z o w a " , czego w y r a z e m było przyjęcie 24 sierpnia
1991 roku 346 głosami przeciw j e d n e m u Deklaracji Niepodległości.
W wyborach prezydenckich wyznaczonych na 1 g r u d n i a 1991 roku Kraw­
czuk uzyskał 61,6 procent, kandydat Ruchu, C z o r n o w i ł - 23,27 p r o c e n t , zaś
kandydat URP, Łukjanenko - 4,5 p r o c e n t głosów.
Komuniści tradycyjni, którzy przeszli do opozycji przeciwko s u w e r e n k o m u n i s t o m Krawczuka, utworzyli KPU, dążącą do r e a k t y w o w a n i a ZSRS, oraz
partie - Socjalistyczną i Chłopską, uznające p a ń s t w o w o ś ć ukraińską.
Opozycja n a r o d o w o - d e m o k r a t y c z n a i reformistyczna p r z e s t a ł a de facto
istnieć. Ruch i U R P skupiły się wokół Krawczuka, głosząc h a s ł a b u d o w y pań­
stwa za każdą cenę i rozumiejąc, że m o ż n a tego d o k o n a ć tylko r a z e m z n o ­
m e n k l a t u r ą . Mychajło H o r y ń z U R P uważał, że n o m e n k l a t u r a a t a k o w a n a
przeszłaby na s t r o n ę Rosji.
III Zjazd Ruchu w m a r c u 1992 stwierdził, że opozycja jest szkodliwa i za­
p r o p o n o w a ł , by Ruch stał się koalicją partii popierających p r e z y d e n t a Kraw­
czuka.
W lipcu z t r i u m w i r a t u wybranego na III Zjeździe Ruchu - Dracz, Horyń,
Czornowił - t e n o s t a t n i pozostał s a m i p r z e p r o w a d z i ł Ruch do opozycji prze­
ciwko s u w e r e n k o m u n i s t o m . Dzięki rywalizacji między politykami Ruchu nie
powstał więc system korporacyjny.
W grudniu 1992 roku IV Zjazd Ruchu przekształcił go w partię c e n t r o ­
prawicową; z 2 8 0 tysięcy członków w 1989 roku p o z o s t a ł o w Ruchu do 50
tysięcy. Opuścili go zwłaszcza reformiści partyjni z D P U i P D O U oraz grupy
skrajnie prawicowe.
We wrześniu i grudniu 1992 roku opozycji nie u d a ł o się d o p r o w a d z i ć do
wolnych wyborów i p o w o ł a n i a rządu koalicyjnego, ale głosami opozycji na82
FRONDA
23/24
rodowej i reformistycznej, tradycyjnych k o m u n i s t ó w oraz antykrawczukowskich oligarchów w y b r a n o p r e m i e r e m Leonida Kuczmę, związanego z k o m ­
pleksem przemyslowo-wojskowym, a więc również z d a w n y m i sowieckimi
organami (13.10.1992).
D o p i e r o w 1993 roku u d a ł o się opozycji w y m u s i ć rozpisanie w m a r c u
1994 roku p r z e d t e r m i n o w y c h wolnych wyborów, p o n i e w a ż dążyły do nich
również antykrawczukowskie u g r u p o w a n i a oligarchiczne. Tradycyjni k o m u ­
niści uzyskali 123 mandaty, Ruch, U R P i grupy nacjonalistyczne - 37, d a w n i
reformiści (PDU i P D O U ) - 6, bezpartyjni czyli najczęściej członkowie n o ­
m e n k l a t u r y różnych szczebli - 2 2 7 m a n d a t ó w . 1 6
W czasie w y b o r ó w prezydenckich l a t e m 1994 r o k u opozycja n a r o d o w a
p o p a r ł a Krawczuka, który opierał się na aparacie z Zachodniej U k r a i n y i dla­
tego musiał przegrać w konfrontacji z L e o n i d e m Kuczmą, reprezentującym
oligarchów z P o ł u d n i a i W s c h o d u .
Z a c h o d n i a U k r a i n a p r z y p o m i n a p o d w z g l ę d e m s t r u k t u r y politycznej
p a ń s t w a nadbałtyckie, ale t o n p a ń s t w u nadają regiony w s c h o d n i i p o ł u d n i o ­
wy zbliżone raczej do Białorusi i Mołdawii, c e n t r u m zajmuje zaś pozycję p o ­
średnią.
27 maja 1988 roku Związek Pisarzy Mołdawii p o s t a n o w i ł zwołać zebra­
nie inteligencji twórczej Kiszyniowa. O d b y ł o się o n o 3 czerwca i p o w o ł a ł o
grupę inicjatywną D e m o k r a t y c z n e g o R u c h u Poparcia P r z e b u d o w y (tego sa­
m e g o d n i a co na Łotwie i Litwie - widocz­
nie KGB lubiło p o r z ą d e k ) . P r o g r a m łączył
jak wszędzie p o s t u l a t y n a r o d o w e
(status
p a ń s t w o w y dla języka lokalnego) z gospo­
darczymi ( s u w e r e n n o ś ć e k o n o m i c z n a re­
publiki w r a m a c h ZSRS). Jak w pozosta­
łych
republikach
w
pierwszym
etapie
D R P P posłużył Gorbaczowowi do w y m i a n y b r e ż n i e w o w s k i c h kadr republiki
na w ł a s n e . M a s o w e wiece ułatwiły usunięcie p o d koniec 1988 roku I sekre­
tarza S e m e n a Grossu; zastąpił go człowiek Gorbaczowa Grigore E r e m e i
i okres konfrontacji między D R P P a r e p u b l i k a ń s k ą k o m p a r t i ą zakończył się,
choć wiece w o b r o n i e języka r u m u ń s k i e g o trwały jeszcze do sierpnia 1989
roku. 31 sierpnia p r z y w r ó c o n o alfabet łaciński i n a d a n o r u m u ń s k i e m u sta­
t u s języka p a ń s t w o w e g o (choć rosyjski p o z o s t a ł językiem k o n t a k t ó w m i ę d z y
JESIEŃ-2001
83
n a r o d a m i ) , a 23 listopada b r e ż n i e w o w s k i Sowiet ogłosił s u w e r e n n o ś ć M o ł ­
dawii w r a m a c h ZSRS.
20 maja 1989 roku odbył się kongres założycielski DRPP, który przybrał
nazwę F r o n t u L u d o w e g o Mołdawii. J e g o p r z e w o d n i c z ą c y m w y b r a n o w s p o ­
m n i a n e g o j u ż G. G h i m p u , a do władz weszli m.in.: M. D r u c , Iurii Roszca, ł o n
Hadirca. W t y m czasie p r o g r a m F r o n t u nie wychodził p o z a żądanie zawarcia
n o w e g o t r a k t a t u związkowego czyli oficjalną linię Gorbaczowa.
Korzystając z liberalizacji zaczęły się tworzyć organizacje bardziej rady­
kalne, jak Klub Alexei Mateevici (Wielkanoc 1988) czy D e m o k r a t y c z n a Liga
S t u d e n t ó w (XI.1988), ale nie wysuwały o n e jeszcze p o s t u l a t u zjednoczenia
z Rumunią.
W marcowych wyborach do Sowietu na 3 6 7 miejsc F r o n t uzyskał 101
m a n d a t ó w , p o p a r ł o go także dalszych 34 posłów. Większość p o s ł ó w opowia­
dających się za F r o n t e m , bo 77, stanowili członkowie k o m p a r t i i . Posłowie
F r o n t u wraz z agrarystami ( n o m e n k l a t u r a k o ł c h o z o w a ) utworzyli Klub D e ­
mokratyczny, zaś partyjna n o m e n k a t u r a i d e p u t o w a n i rosyjscy - k l u b „So­
wiecka M o ł d a w i a " . N i e oznaczało to j e d n a k konftrontacji czy walki politycz­
nej. W p r o s t przeciwnie, od m a r c a 1990 roku zaczął się sojusz F r o n t u
i agrarystów z n a r o d o w y m k i e r o w n i c t w e m partyjnym, czego w y r a z e m było
p o w o ł a n i e koalicji rządowej: przewodniczącym Sowietu został dotychczaso­
wy II sekretarz KPM Mircea Snegur, jego zastępcą - Hadirca, a p r e m i e r e m D r u c (25.05.1990). W t y m m o m e n c i e scenariusz został zrealizowany. Pozo­
stało jeszcze przyjęcie n o w e g o t r a k t a t u związkowego. W sierpniu w opozy­
cji znalazło się 70 d e p u t o w a n y c h , głównie Rosjan, co w z m o c n i ł o sojusz
Frontu i narodowych komunistów.
N o w y Sowiet przyjął symbole n a r o d o w e , flagę (27.05.1990) i h e r b (3.11)
oraz uchwalił deklarację s u w e r e n n o ś c i p a ń s t w o w e j (23.06), której nie nale­
ży mylić z niepodległością oraz zezwolił na zakładanie partii politycznych
(9.05). D o p i e r o w ó w c z a s p o w s t a ł a radykalna Dacia Libera (22 maja 1990),
której p r o g r a m przewidywał u t w o r z e n i e armii n a r o d o w e j , likwidację k o m u ­
n i z m u i p r o k l a m o w a n i e niepodległości.
We wrześniu 1990 roku u s t a n o w i o n o urząd prezydenta, k t ó r y m Sowiet
wybrał Snegura. W tym m o m e n c i e zaczął rysować się konflikt między Snegur e m i D r u k i e m na tle s t o s u n k u do Gagauzji i N a d d n i e s t r z a oraz w kwestii nie­
podległości; dla p r e m i e r a m i a ł a o n a stanowić jedynie krok p o ś r e d n i do zjed84
FRONDA
23/24
noczenia z R u m u n i ą . Towarzyszył t e m u konflikt w e w n ą t r z F r o n t u . Na jego II
Zjeździe w listopadzie 1990 roku przewodniczącym w y b r a n o Roszkę, co
oznaczało przyjęcie p o s t u l a t u zjednoczenia z R u m u n i ą . W t e n s p o s ó b zakoń­
czył się trwający dwa lata drugi e t a p ewolucji Frontu, który zrezygnował
z gorbaczowowskiego p o s t u l a t u zawarcia n o w e g o t r a k t a t u związkowego.
Opowiedzenie się Snegura za niepodległością p o d koniec 1990 roku oznacza­
ło po p r o s t u jego przejście do obozu Jelcyna. 16 grudnia 1990 roku F r o n t
i władze zorganizowały 800-tysięczny wiec w Kiszyniowie, by d o m a g a ć się
niepodległości i zaprotestować przeciwko n o w e m u t r a k t a t o w i związkowemu.
Radykalizacji F r o n t u L u d o w e g o towarzyszyło e l i m i n o w a n i e z jego szere­
gów k o m u n i s t y c z n y c h przeciwników zjednoczenia. 22 maja 1991 roku Snegur doprowadził do obalenia rządu Druca; sojusz F r o n t u z s u w e r e n k o m u n i stami zakończył się. N o w y m p r e m i e r e m został człowiek Snegura, Yaleriu
Muravschi, p o p a r t y przez agrarystów i część p o s ł ó w F r o n t u . W zradykalizow a n y m Froncie p o z o s t a ł o 70 posłów, co oznacza, że o d e s z ł a z niego grupa
k o m u n i s t y c z n a (65 na 77 c z ł o n k ó w k o m p a r t i i popierających p o p r z e d n i o
Front, w tym dyrektorzy p r z e d s i ę b i o r s t w ) .
W czasie puczu Janajewa-Gorbaczowa S n e g u r p o p a r ł swego sojusznika
Jelcyna i 27 sierpnia s u w e r e n k o m u n i ś c i p r o k l a m o w a l i niepodległość. Snegur
został wybrany p r e z y d e n t e m w wyborach p o w s z e c h n y c h jako j e d y n y kandy­
dat (8.12.1991), przy bojkocie w y b o r ó w przez F r o n t - i w p r o w a d z i ł Mołda­
wię d o W N P (21.12).
Front Ludowy przekształcony w chadecką p a r t i ę polityczną (III Zjazd 1516 lutego 1992) pozbył się partyjnych reformistów, ale j e d n o c z e ś n i e stracił
wpływ na politykę i stał się siłą m a r g i n a l n ą (w maju 1993 r o k u k l u b posel­
ski F r o n t u skurczył się do 30 c z ł o n k ó w ) . Po wycofaniu się z w ł a d z Sowietu
ludzi F r o n t u , przewodniczącym Rady Najwyższej został były I s e k r e t a r z
KPM, Piotr Lucinschi (styczeń 1993). Pierwsze w o l n e wybory p a r l a m e n t a r ­
ne wyznaczono na luty 1994 roku.
Konflikty między S n e g u r e m i D r u k i e m oraz późniejsze m i ę d z y n o m e n klaturowymi k l a n a m i Snegura i Lucinschiego w decydującym s t o p n i u przy­
czyniły się do p o w s t a n i a p l u r a l i z m u partyjnego w Mołdawii.
W 1986 roku Związek Pisarzy Białorusi przeprowadził dyskusję na t e m a t
sytuacji języka, co zaowocowało listem do Gorbaczowa (15.12.1986), który
w styczniu 1987 roku wymienił lokalnego I sekretarza. Jednocześnie w latach
JESIEŃ-2001
85
1986-1988 p o w s t a ł o p o d egidą K o m s o m o ł u około 40 k l u b ó w młodzieżowych,
które miały stać się bazą ruchu narodowego. Kluby „Tutejszyja", „Talaka"
i „Niamiha" mogły bez przeszkód zorganizować w Mińsku tzw. dziady, uroczy­
stości ku czci ofiar represji lat 1930-tych (1.11.1987) oraz i n n e manifestacje
(np.
20.03.1988).
Gdyby wówczas
zastosowano represje,
z ł a m a n o by
ruch w zarodku, ale chodziło o jego
p o b u d z e n i e . W tym celu 3 czerwca
1988 roku (dzień założenia Frontów:
litewskiego, łotewskiego i m o ł d a w ­
skiego) Zianonowi Paźniakowi po­
zwolono
opublikować
w
organie
Związku Pisarzy, „Literatura i Mastactwa", artykuł na t e m a t liczby ofiar represji z lat 1937-1941, spoczywają­
cych w Kuropatach i ocenianych przez niego na 200-300 tysięcy mieszkańców
Białorusi. Temat był bezpieczny, gdyż dotyczył epoki stalinowskiej i gwaranto­
wał wywołanie powszechnego oburzenia. Publikacja w oficjalnym organie
Związku Pisarzy sugerowała ludziom, iż potępienie stalinizmu jest teraz zgod­
ne z linią partii. Władze, jakby potwierdzając to, z n ó w nie przeszkodziły w zor­
ganizowaniu masowej manifestacji w Kuropatach (19.06.1988).
W konsekwencji publikacji Paźniaka p o w s t a ł Martyraloh Biełarusi. Na je­
go zebraniu w d n i u 19 października 1988 roku z inicjatywy Paźniaka p o w s t a ł
k o m i t e t organizacyjny F r o n t u Ludowego na rzecz P r z e b u d o w y (BNF). 30
października zorganizował on wiec w Kuropatach, t y m r a z e m z a a t a k o w a n y
przez policję. Z jednej s t r o n y przyspieszyło to t w o r z e n i e BNF, z drugiej trze­
ba przyznać, że między F r o n t e m i lokalnymi k o m u n i s t a m i nie d o s z ł o do d ł u ­
gotrwałego p o r o z u m i e n i a jak w innych republikach, co przyspieszyło tylko
radykalizację BNF i wypchnięcie z niego k o m p a r t i i .
24-25 czerwca 1989 roku w Wilnie odbył się zjazd założycielski F r o n t u ,
który zapowiedział walkę „o o d r o d z e n i e leninowskich zasad polityku n a r o ­
d o w e j " i poparcie dla „lepszych sił K P Z S " oraz s u w e r e n n o ś ć republiki. Wi­
ceprzewodniczący F r o n t u , Jurij Chadyka, t ł u m a c z y ł na zjeździe, iż nie ma
sprzeczności w tym, że Front i KPZS b ę d ą r e p r e z e n t o w a ł y interesy n a r o d u ,
ponieważ IX Związkowa Konferencja Partyjna p o s t a n o w i ł a „ z m o d e r n i z o w a ć
system polityczny naszego p a ń s t w a " . 1 7 W drugiej p o ł o w i e 1989 roku ujawnił
86
FRONDA
23/24
się w BNF n u r t niepodlegiościwy, ale reformiści partyjni wciąż przeważali
i nadawali t o n BNF. W l u t y m 1990 roku b r e ż n i e w o w s k i Sowiet n a d a ł s t a t u s
języka p a ń s t w o w e g o b i a ł o r u s k i e m u , j e d n o c z e ś n i e uznając rosyjski za język
k o m u n i k o w a n i a się między n a r o d a m i .
Do wyborów zarejestrowano tylko kilkunastu k a n d y d a t ó w popieranych
przez Front. Do 10 maja 1990 roku wybrano 317 d e p u t o w a n y c h na 360; BNF
zdobył 22 m a n d a t y (ostatecznie 36 na 345 wybranych p o s ł ó w ) i wraz z 45 p o ­
słami komunistycznymi utworzył Blok Demokratyczny. Na jego czele stanął
członek BNF i platformy demokratycznej w Komunistycznej Partii Białorusi
(KPB),
p r o r e k t o r Białoruskiego U n i w e r s y t e t u P a ń s t w o w e g o ,
Stanisław
Szuszkiewicz, opowiadający się za współpracą z d e p u t o w a n y m i komunistycz­
nymi. Jako fizyk jądrowy i szef katedry fizyki jądrowej i elektroniki m u s i a ł cie­
szyć się zaufaniem służb specjalnych. Z o s t a ł on wybrany wiceprzewodniczą­
cym Sowietu głosami komunistycznymi,
a przewodniczącym p o w t ó r n i e
(poprzednio w lipcu 1989) człowiek Gorbaczowa, członek Politbiura Mikałaj
Dziemianciej, zaś p r e m i e r e m członek Politbiura Wiaczesław Kiebicz (kwiecień-maj 1990). Sowiet z inicjatywy Dziemiancieja, realizując w t e n s p o s ó b
program Gorbaczowa, przyjął Deklarację Suwerenności (27 lipca 1990). So­
jusz z k o m u n i s t a m i obejmował nie tyle cały front, jak w innych republikach,
co raczej tylko jego reformistyczną część wspierającą Szuszkiewicza.
W maju 1990 roku BNF zrezygnował z n o w e g o t r a k t a t u związkowego na
rzecz związku niezależnych państw, s y s t e m u wielopartyjnego i gospodarki
rynkowej. W BNF zaznaczył się podział na z w o l e n n i k ó w nowej u m o w y
związkowej i niepodległości. W lipcu z r e z y g n o w a n o z „leninowskiej polityki
n a r o d o w o ś c i o w e j " . Front przechodził na pozycje a n t y k o m u n i s t y c z n e , odciął
się od KPB i s y s t e m u k o m u n i s t y c z n e g o . O d p o w i a d a ł a t e m u konfrontacja
z w ł a d z a m i w listopadzie 1990 roku. W t y m okresie zaczęły tworzyć się sła­
be partie polityczne, które nie odgrywały żadnej istotnej roli. Część BNF
i platforma d e m o k r a t y c z n a KPB utworzyły Białoruską Socjaldemokratyczną
H r o m a d ę - BSDH, p o n i e w a ż reforma KPB okazała się niemożliwa. Skupiona
w BSDH inteligencja partyjna o k i e r u n k u n a r o d o w y m opowiedziała się za
Związkiem S u w e r e n n y c h Państw, co w praktyce o z n a c z a ł o poparcie dla linii
Jelcyn-Szuszkiewicz.
W gorbaczowowskim r e f e r e n d u m w m a r c u 1991 roku jedynie 16 p r o c e n t
obywateli, tj. 9 6 0 tysięcy Białorusinów o p o w i e d z i a ł o się za niepodległością,
JESIEŃ-2001
87
zaś reszta za n o w ą u m o w ą związkową, a więc p r o g r a m e m G o r b a c z o w a i apa­
ratu partyjnego.
Od 1990 roku F r o n t szybko e w o l u o w a ł i na II Zjeździe (23-24 m a r c a
1991) wyrzekł się pieriestrojki, zażądał likwidacji m o n o p o l u władzy KPZS
i ogłoszenia niepodległości. W maju 1991 roku r ó w n i e ż H r o m a d a wypowie­
działa się przeciwko nowej u m o w i e związkowej, za k t ó r ą n a d a l optowali ko­
muniści, w tym s u w w e r e n k o m u n i ś c i .
Po puczu Janajewa-Gorbaczowa n a d a n o s t a t u s konstytucyjny Deklaracji Su­
werenności (25 sierpnia) i przewodniczącym Sowietu wybrano głosami komu­
nistów sojusznika Jelcyna, Szuszkiewicza (18 września 1991). Sojusz między
komunistami i reformistami Szuszkiewicza był jednak dość krótki, ponieważ
reprezentujący pierwszych premier Kiebicz wypowiadał się za bliższymi związ­
kami z Rosją, podczas gdy Szuszkiewicz tylko za konfederacją i neutralnością.
Od 1992 roku nastąpił rozwój partii, z jednej s t r o n y na s k u t e k r o z p a d u
Frontu, a z drugiej w wyniku sprzeczności w e w n ą t r z n o m e k l a t u r y na tle sto­
s u n k u do kapitalizmu i niepodległości.
W wyniku sojuszu między tradycyjnymi k o m u n i s t a m i i g r u p ą n o m e n k l a t u r o w ą p r e m i e r a Kiebicza o d w o ł a n i ze s t a n o w i s k zostali: szef KGB E d u a r d
Szyrkowski i szef M S W W ł a d i m i r J e g o r o w oraz St. Szuszkiewicz (25-26
stycznia 1994). G r u p a reformistyczna (Szuszkiewicz później związał się
z BSDH) p o d o b n i e jak BNF znalazła się na m a r g i n e s i e życia politycznego.
Obie przegrały konfrontację z Kiebiczem w l u t y m 1994 roku.
15 m a r c a 1994 roku Sowiet przyjął konstytucję, na p o d s t a w i e której
w czerwcu odbyły się wybory prezydenckie. WI t u r z e k a n d y d a t B N F Paźniak
uzyskał
13
p r o c e n t głosów,
Szuszkiewicz reprezentujący r e f o r m i s t ó w -
9 procent, Kiebicz - 17 procent, n a t o m i a s t Aleksander Łukaszenka - 45 p r o ­
cent. Dojście Łukaszenki do władzy s p o w o d o w a ł o dalsze podziały w ś r ó d ko­
m u n i s t ó w i rozwój s y s t e m u partyjnego.
W wyniku w y b o r ó w p a r l a m e n t a r n y c h (maj - grudzień 1997), k t ó r e t r u d ­
no nazwać wolnymi, BNF został całkowicie w y e l i m i n o w a n y z Rady Najwyż­
szej, n a t o m i a s t BSDH zdobyła 2 m a n d a t y ; resztę podzieliły m i ę d z y siebie
różne s t r o n n i c t w a k o m u n i s t y c z n e i p o s t k o m u n i s t y c z n e oraz obecnie bezpar­
tyjni r e p r e z e n t a n c i byłego a p a r a t u .
Fronty Ludowe UMB (Ukrainy-Mołdawii-Białorusi) przeszły p o d o b n ą
ewolucję jak litewski Sajudis, eliminując r e f o r m i s t ó w partyjnych i stając się
88
FRONDA
23/24
antykomunistycznymi
partiami
prawicowymi,
ale
uległy
marginalizacji
i straciły wpływ na s p r a w o w a n i e władzy. Ta jest wyłącznie d o m e n ą rywalizu­
jących p o s t k o m u n i s t y c z n y c h k l a n ó w n o m e n k l a t u r o w y c h ,
w rozgrywkach
których byłe fronty grają dotychczas tylko rolę ozdobników. O g ł o s z e n i e nie­
podległości było w y n i k i e m sojuszu n a r o d o w y c h elit k o m u n i s t y c z n y c h z Jel­
cynem i popierającą go częścią s ł u ż b specjalnych, a nie walki p r o w a d z o n e j
przez społeczeństwa UMB. Wybory p a r l a m e n t a r n e , k t ó r e tylko z p r z y m r u ż e ­
n i e m oka m o ż n a nazwać wolnymi, zostały r o z p i s a n e d o p i e r o w latach 19941995, n a t o m i a s t wszędzie s u w e r e n k o m u n i ś c i starali się w p r o w a d z i ć s y s t e m
prezydecki w z o r o w a n y na rosyjskim i ograniczyć rolę p a r l a m e n t u . Wielopartyjność p o w s t a ł a głównie w wyniku r o z p a d u frontów i p o d z i a ł ó w w ś r ó d ko­
m u n i s t ó w na zwalczające się u g r u p o w a n i a oligarchiczne, opowiadające się
w r ó ż n y m s t o p n i u za g o s p o d a r k ą rynkową, i na tradycyjnych k o m u n i s t ó w ,
głoszących p o w r ó t do gospodarki planowej i ZSRS.
Model wyszehradzki
Model wyszehradzki polegał na wykorzystaniu istniejącej opozycji (w Pol­
sce tylko grupy umiarkowanej) jako p a r t n e r a i sojusznika p o p r z e z proces ro­
kowań zwanych okrągłym s t o ł e m i u t w o r z e n i u r z ą d ó w koalicyjnych z insty­
tucjonalnymi gwarancjami dla n o m e n k l a t u r y w postaci u r z ę d u prezydenta,
który miał n i e o d m i e n n i e przypaść stronie komunistycznej. Pełna realizacja
m o d e l u powiodła się tylko w Polsce. P i e r w s z e ń s t w o w jego zapoczątkowaniu
należy się j e d n a k Węgrom.
Ekonomiści z I n s t y t u t u Badań Finansowych przygotowali jesienią 1986
roku r a p o r t n a t e m a t koniecznych reform dla Patriotycznego F r o n t u L u d o w e ­
go (węgierski FJN). Na początku I n s t y t u t za karę d o ś ć szybko rozwiązano,
ale b a r d z o szybko p r z y w r ó c o n o go, co oznacza, iż k t o ś otaczał tą placówkę
szczególną opieką. I nie był to tylko szef F r o n t u I m r e Pozsgay, gdyż nie peł­
niąc funkcji członka Politbiura m i a ł zbyt m a ł ą w ł a d z ę ( w a r t o przy t y m p o ­
r ó w n a ć p o d o b n ą rolę I n s t y t u t u Prognoz w Czechosłowacji).
Pierwszą kwestią, którą musieli rozstrzygnąć komuniści, był wybór p a r t n e ­
ra po stronie opozycji. W e d ł u g r a p o r t u M S W dla KC W S P R z 1 lipca 1986 ro­
ku, 1 8 w partii istniały dwa nurty: pierwszy sądził, iż „ u g r u p o w a n i e narodowo-radykalne
JESIEŃ-2001
(opozycji)
zasadniczo
pozostaje
(...)
nadal
na
platformie
89
socjalistycznej" i p r o p o n o w a ł sojusz z n i m , n a t o m i a s t drugi widział sprzymie­
rzeńca w tzw. „radykalnej grupie burżuazyjnej" (odpowiednik naszych korow­
ców) „z p o w o d u ich skłonności do reformy ekonomicznej i demokratyzacji
i uważał członków frakcji narodowo-radykalnej za bardziej niebezpiecznych
z powodu ich 'antygospodarczego' stanowiska, neutralności wobec reform
społecznych i nacjonalizmu". Stwierdzono też, iż p e w n i członkowie partii bio­
rą udział w pracach opozycji lub utrzymują kontakty z jej przedstawicielami.
Środowiska gorbaczowowców i narodowych lub reformistycznych opozycjoni­
stów utrzymywały z a t e m ze sobą kontakt.
W e d ł u g r a p o r t u przedstawiciele n u r t u n a r o d o w e g o , głównie pisarze,
„jednoznacznie nie odrzucali ideologicznego s y s t e m u socjalizmu", ale przedstawiali go jako n a r z u c o n y z zewnątrz; nie
prowadzili też w ł a s n y c h działań politycz­
nych, ale ich potencjalna baza była więk­
sza niż „radykalnej grupy burżuazyjnej".
N i e dziwi więc, że wybór p a r t n e r a p a d ł ra­
czej na tę g r u p ę niż na dawnych reformi­
s t ó w partyjnych,
a obecnie opozycjoni­
s t ó w wydających bibułę, chociaż p r o g r a m
p i s m a „Beszeló" (patrz niżej) p o w i n i e n skłanić do sojuszu w ł a ś n i e z n i m i .
Cała opozycja była niezwykle słaba i wyizolowana, co s t w a r z a ł o k o m u n i ­
s t o m szansę na p o w o d z e n i e zabiegów socjotechnicznych. O c e n i a n o , że o b a
n u r t y liczą r a z e m kilkudziesięciu działaczy, a zasięg ich oddziaływania nie
przekracza tysiąca osób. W 1982 roku utworzyły o n e ciało koordynujące,
tzw. Radę Dziesięciu.
15 marca 1987 roku miała miejsce pierwsza od 15 lat demonstracja, której
policja nie zaatakowała. Uczestniczyło w niej 2-3 tysiące ludzi. To był znak, że
następuje zwrot w polityce, a czas był najwyższy, ponieważ pojawiła się grupa
rzeczywiście radykalnej opozycji 0enó Nagy), która w drugim n u m e r z e pisma
„Demokrata" wysunęła program przywrócenia parlamentaryzmu. W tym czasie
od czerwca 1986 roku opozycja reformistyczna starała się realizować koncepcję
pisma „Beszeló", zgodnie z którą MSZ i M O N byłyby kontrolowane przez przez
partię, która również obsadzałaby stanowisko prezydenta, premiera i przewod­
niczącego parlamentu, natomiast reszta resortów podlegałaby parlamentowi wy­
łonionemu w głosowaniu na jedną listę ustaloną w drodze rokowań przez różne
90
FRONDA
23/24
organizacje i k o m p a n i ę . Jak określili krytycy tej koncepcji, byłaby to monarchia
konstytucyjna, w której władzą byłaby partyjna oligarchia. Taką próbą porozu­
mienia z komunistami w oparciu o program „Beszeló" był wrześniowy list 100
intelektualistów do parlamentu, w którym p r o p o n o w a n o wprowadzenie wolno­
ści prasy, przestrzeganie praw obywatelskich oraz poddanie p r a w o m wolnego
rynku całej gospodarki oprócz sektora energetycznego i służb publicznych.
Na posiedzeniu KC w d n i u 23 k w i e t n i a 1987 roku szef partii w stolicy,
Karoly Grosz został m i a n o w a n y p r e m i e r e m , a sekretarz J a n o s z Berecz
wszedł do Politbiura. W maju Grosz w wypowiedzi telewizyjnej przyznał, że
d e m o k r a t y c z n a opozycja chce też socjalizmu i t r z e b a jej poświęcić u w a g ę .
Formą poświęcania owej uwagi było spotkanie 27 września 1987 roku
w Lakitelek, gdzie p o w o ł a n o Węgierskie F o r u m Demokratyczne ( M D F ) .
W tym czasie w niczym nie przypominało o n o prawicowej partii politycznej,
w którym to kierunku M D F zaczął ewoluować dopiero w d w a lata później p o d
przewodnictwem Józsefa Antalla (październik 1989). Jeszcze w 1988 roku Fo­
r u m przewidywało, że gospodarka będzie „socjalizowana" i nic nie m ó w i ł o
0 prywatyzacji. W spotkaniu w Lakitelek wzięli udział oprócz n a r o d o w e g o i reformistycznego n u r t u opozycji również aktualni członkowie partii, partyjni reformiści, w tym Imre Pozsgay, przewodniczący Pariotycznego F r o n t u Ludowe­
go (odpowiednik naszego FJN-u lub P R O N - u ) , który był przygotowywany do
odegrania kluczowej roli w pieriestrojce węgierskiej. Pozsgay był zaufanym
aparatczykiem, skoro po ukończeniu Instytutu im. Lenina całą swoją karierę
robił w aparacie KC, a w latach 1970-tych był m i n i s t r e m kultury.
Pozsgay zapewnił zebranych, iż rząd w y s ł u c h a propozycji reform i stwier­
dził, że wszystkie siły w s p o ł e c z e ń s t w i e p o w i n n y połączyć się w koalicję
o p a r t ą na zasadach konstytucji i z a p r o p o n o w a ł , by F o r u m działało w r a m a c h
kierowanego przez niego Patriotycznego F r o n t u L u d o w e g o . S a m o F o r u m
w komunikacie o p u b l i k o w a n y m w oficjalnej prasie z a p e w n i a ł o : „liczymy, że
w działaniach F o r u m b ę d ą współpracowali zwolennicy różnych ideologii
1 partii". O u t w o r z e n i u M D F p o i n f o r m o w a ł o oficjalne radio, a rzecznik rzą­
du zapewnił, że p o w s t a n i e F o r u m będzie z g o d n e z obowiązującym p r a w e m .
Chciano w t e n s p o s ó b zachęcić ludzi do p o p i e r a n i a F o r u m , bez obaw, iż jest
to inicjatywa nielegalna.
Janos Berecz, członek Politbiura i sekretarz d/s ideologii, u w a ż a n y za
w o d z a „twardogłowych", p o i n f o r m o w a ł , że w ł a d z e nawiązały j u ż k o n t a k t
JESIEŃ-2001
91
z przedstawicielami F o r u m " , co przecież nie było t r u d n e , skoro r e p r e z e n t a ci owych w ł a d z weszli w skład k i e r o w n i c t w a MDF. Przewodniczącym M D F
został b o w i e m człowiek Poszgaya i reformista partyjny, Z o l t a n Biro. Kiedy
we w r z e ś n i u 1988 roku M D F przekształcił się w r u c h polityczny, Biro jako
członek jego Prezydium zapewniał, że będzie r e s p e k t o w a ł k o m u n i s t y c z n ą
konstytucję.
M o ż n a więc uznać, iż p i e r w o t n y plan przewidywał p o w o ł a n i e przy p o m o ­
cy i p o d kontrolą r e f o r m i s t ó w partyjnych M D F jako organizacji jednoczącej,
a przez to kontrolującej wszystkie n u r t y opozycji, k t ó r a wejdzie w koalicję
rządową ze zreformowaną partią k o m u n i s t y c z n ą .
Próbą p o w o ł a n i a lobby r e f o r m i s t ó w partyjnych było u t w o r z e n i e przez
nich w g r u d n i u 1987 roku N o w e g o F r o n t u Marcowego, jako zaplecza Rezso
Nyersa, m i n i s t r a finansów w latach 1962-1974, s e k r e t a r z a KC do 1975 i au­
tora ówczesnej reformy gospodarczej. Do F r o n t u weszli m.in. członkowie
M D F i k o m p a r t i i : Z o l t a n Kiraly, Mihały Bihari i Laszló Lengyel oraz w s p ó ł ­
pracownik Imre Nagya z 1956 roku - Szilard Ujhełyi (jako przewodniczący),
a także członkowie partii do 1956 roku, jak S a n d o r Fekete, szef tygodnika
partyjnego „Uj T u k ó r " .
W październiku 1987 roku p o w s t a ł p o d n a d z o r e m Pozsgaya klub dzienni­
karzy „Nyilvanossag" (Jawność), choć jeszcze na początku roku w ł a d z e prze­
szkodziły w jego utworzeniu. Wskazuje to na to, że decyzje o realizacji scena­
riusza musiały zapaść najpóźniej między w i o s n ą a jesienią 1987 roku (przykład
Estonii wskazuje, że c e n t r u m przeszło do działania j u ż w kwietniu).
W listopadzie 1987 roku na p l e n u m F r o n t u L u d o w e g o d o m a g a n o się, by
stał się on platformą p o r o z u m i e n i a różnych organizacji nie zgadzających się
z k o m p a r t i ą i w t e n s p o s ó b wyrósł na d r u g ą siłę polityczną w kraju.
30 m a r c a 1988 roku p o w s t a ł Związek M ł o d y c h D e m o k r a t ó w - FIDESZ,
który d o m a g a ł się demilitaryzacji Węgier, u s u n i ę c i a wojsk sowieckich i go­
spodarki rynkowej. F I D E S Z nie był
j e d n a k p o c z ą t k o w o tak b a r d z o rady­
kalną
organizacją
prawicową,
jaką
stał się później (zwłaszcza po rozła­
m i e w 1993 roku i odejściu zwolen­
n i k ó w SzDSz), skoro 27 listopada ra­
z e m z K o m s o m o ł e m wszedł do Rady
92
FRONDA
23/24
Organizacji Młodzieżowych. W t y m czasie scenariusz był jeszcze realizowa­
ny a la lettre.
Komuniści zaczęli w p r o w a d z a ć zmiany rynkowe w gospodarce s t o p n i o w o
od stycznia 1988 roku (system podatkowy, VAT, ograniczenie dotacji) i od
stycznia 1989 roku (zniesienie ograniczeń dla prywatnych przedsiębiorców).
14 maja 1988 roku z a ł o ż o n o D e m o k r a t y c z n y Związek P r a c o w n i k ó w Na­
uki; na jego czele stanął Pal Forgacz, były działacz związków k o m u n i s t y c z ­
nych szczebla krajowego. M o ż n a więc powiedzieć, iż k o m u n i ś c i r ó w n i e ż za­
inicjowali wolny r u c h związkowy. P r e m i e r Grosz zapowiedział, iż rząd będzie
Związek tolerował.
Z m i a n y te cieszyły się m a ł ą u w a g ą społeczeństwa, skoro w nie zakazywa­
n y m wiecu 15 m a r c a 1988 roku wzięło udział zaledwie 10 tysięcy o s ó b .
O s t a t e c z n e zwycięstwo gorbaczowowców n a s t ą p i ł o 22 maja 1988 roku,
kiedy Grosz został I s e k r e t a r z e m na miejsce Kadara, zaś do Politbiura weszli:
Miklós N e m e t h , I m r e Pozsgay i Rezsó Nyers.
Fakt, że w M D F główny wpływ miał n u r t n a r o d o w y i on stał się p a r t n e r e m
gorbaczowowców, spowodował bunt, odejście i radykalizację reformistycznego
n u r t u opozycji. 1 maja utworzyła o n a Sieć Wolnych Inicjatyw, która n a s t ę p n i e
przekształciła się w Związek Wolnych D e m o k r a t ó w (SzDSz). K o m u n i s t o m nie
udało się zatrzymać całej opozycji w M D F przez co doprowadzili do uformo­
wania się systemu wielopartyjnego jeszcze przed wolnymi wyborami - stało
się tak tylko na Węgrzech. 18 listopada powstała Niezależna Partia Drobnych
Posiadaczy, a następnie partie socjaldemokratyczna i chadecka.
Listopadowa wizyta Jakowlewa na Węgrzech, jak w każdym kraju satelic­
kim i każdej republice sowieckiej oznaczała p u n k t zwrotny. M i a n o w a n y 22 li­
stopada na stanowisko premiera, Miklós N e m e t h zapowiedział przeprowa­
dzenie wielopartyjnych wyborów. Minister sprawiedliwości Kalman Kulcsar
stwierdził wówczas: „każda z takich partii będzie m u s i a ł a działać w koalicji
z k o m u n i s t a m i w parlamencie lub mówiąc inaczej u z n a ć o s t a t e c z n ą k o n t r o l ę
k o m u n i s t ó w n a d r z ą d e m (...) powstające n o w e ruchy polityczne m u s z ą być
gotowe do współpracy z partią i p o w s t r z y m a ć się od stwarzania wyzwania
wobec jej władzy lub stawiania radykalnych ż ą d a ń " . K o m u n i s t o m marzył się
więc rodzaj lojalnej opozycji, która m o ż e krytykować, ale nie będzie n e g o w a ć
systemu. Najprawdopodobniej planowali oni p o w r ó t do sytuacji sprzed 1948
roku, gdyż 23 stycznia 1989 roku, kiedy Pozsgay rehabilitował rewolucję 1956
JESIEŃ-2001
93
roku, określi! ją jako p o w s t a n i e n a r o d o w e , k t ó r e w y b u c h ł o z p o w o d u wyboru
takiego a nie innego m o d e l u socjalistycznego w 1948 roku. Przypomnijmy, że
przed tą datą komuniści sprawowali kontrolę n a d r e s o r t a m i siłowymi w ra­
m a c h wielkiej i przymusowej koalicji z partiami demokratycznymi.
W styczniu 1989 roku p r z e g ł o s o w a n o u s t a w ę zezwalającą na zakładanie
stowarzyszeń. 11 lutego P l e n u m KC W S P R podjęło decyzję o rozpisaniu
wolnych wyborów po negocjacjach z opozycją i przejściu do s y s t e m u wielopartyjnego, wszakże p o d w a r u n k i e m , że n o w e partie „przyjmują socjalizm".
Według p l a n ó w partyjnych system, który miał p o w s t a ć , był więc daleki od
demokracji p a r l a m e n t a r n e j .
W tym czasie szacowano, że liczba o s ó b wciągniętych w z m i a n y politycz­
ne nie przekracza 25 tysięcy. Jeśli samolikwidacja k o m u n i z m u w dotychcza­
sowej formie m i a ł a wyglądać jako wynik woli ludu, należało wciągnąć w n i ą
masy. Jak wszędzie służyły do t e g o m a s o w e wiece. 15 m a r c a 1989 roku ze­
brało się 60 tysięcy osób, a 16 czerwca na pogrzebie I m r e Nagya j u ż od 3 0 0
do 500 tysięcy, zaś 23 października 100 tysięcy. Trzeba j e d n a k przyznać, że
zmiana s y s t e m u na Węgrzech odbyła się z m i n i m a l n y m legitymizacyjnym za­
angażowaniem mas.
22 marca u g r u p o w a n i a opozycyjne rozpoczęły obrady „okrągłego s t o ł u "
celem ustalenia wspólnego stanowiska opozycji na rokowania z k o m u n i s t a m i .
W maju Pozsgay stwierdził, że rezygnacja przez k o m u n i s t ó w z władzy
w razie przegranej w wyborach jest d o p i e r o kwestią przyszłości, n a t o m i a s t
komuniści nie odżegnują się od koalicji z i n n y m i p a r t i a m i popierającymi re­
formy. Komuniści mogli jeszcze racjonalnie liczyć na rządy wielkiej koalicji,
skoro w e d ł u g lipcowych sondaży chciało na nich nadal głosować 54 p r o c e n t
społeczeństwa, a na M D F tylko 21 p r o c e n t . W czasie negocjacji „trójkątnego
s t o ł u " pozycja „ z r e f o r m o w a n y c h " k o m u n i s t ó w uległa tylko w z m o c n i e n i u .
W wyniku r o z m ó w „trójkątnego s t o ł u "
(13.06.-18.09.1989) u s t a l o n o
treść nowej Konstytucji i z g o d z o n o się, iż wybory prezydenckie b ę d ą p o ­
wszechne i p o p r z e d z ą wybory p a r l a m e n t a r n e . W tej sprawie p o r o z u m i e l i się
komuniści i Forum, n a t o m i a s t SzDSz obrażone, iż nie z o s t a ł o g ł ó w n y m part­
n e r e m komunistów, i w s p i e r a n e przez F I D E S Z - przekreśliło te plany; zbie­
rając 2 0 0 tysięcy p o d p i s ó w p o d petycją o r e f e r e n d u m w sprawie wybrania
prezydenta przez n o w y p a r l a m e n t w y ł o n i o n y w m a r c o w y c h wolnych wybo­
rach, z m u s i ł o do rozpisania owego r e f e r e n d u m .
94
FRONDA
23/24
W czerwcu 1989 roku w ł a d z ę w partii k o m u n i s t y c z n e j przejęło Prezy­
d i u m , w składzie którego znaleźli się rywalizujący między sobą: Grosz, Pozs­
gay, N e m e t h i Nyers. Na p a ź d z i e r n i k o w y m zjeździe k o m p a r t i i d o s z ł o do roz­
ł a m u ; tradycyjni k o m u n i ś c i na czele z G r o s z e m odeszli zachowując starą
nazwę, n a t o m i a s t Pozsgay, N e m e t h , Nyers i Gyula H o r n przejęli kierownic­
t w o n a d Węgierską Partią Socjalistyczną (WPS), k t ó r a wybrała frazeologię
socjaldemokratyczną. Nyers został jej przewodniczącym, a Pozsgay jej ofi­
cjalnym k a n d y d a t e m w wyborach prezydenckich.
26 listopada 1989 roku w r e f e r e n d u m zwolennicy późniejszego wyboru
prezydenta przez p a r l a m e n t uzyskali 50,1 p r o c e n t głosów, co przekreśliło
scenariusz k o m u n i s t ó w oraz ich plany zdobycia p r e z y d e n t u r y dla Pozsgaya,
a tym s a m y m również zakończyło jego karierę polityczną.
25 m a r c a 1990 roku w wolnych wyborach M D F zdobyło 165 m a n d a t ó w ,
Drobni Posiadacze - 44, chadecy - 21 i te trzy u g r u p o w a n i a utworzyły rząd
premiera Antalla, n a t o m i a s t w opozycji znaleźli się: F I D E S Z - z 21 p o s ł a m i ,
SzDSz - z 91 i p o s t k o m u n i ś c i z 33 (pozostali uzyskali 11 m a n d a t ó w ) . Partią
Drobnych Posiadaczy kierował m.in. József Torgyan, TW ps. Szatmary.
Nazwisk innych a g e n t ó w na Węgrzech nie o p u b l i k o w a n o , ale w kręgach
p a r l a m e n t a r n y c h t w i e r d z o n o , iż k o m u n i ś c i posiadają listę swych daw­
nych a g e n t ó w a obecnych p o s ł ó w i traktują ją jak w ł a s n ą polisę ubezpie­
czeniową.
3 sierpnia 1990 roku parlament wybrał prezydentem kandydata SzDSz,
Arpada Gończa w zamian za poparcie SzDSz dla reform zapowiadanych
przez MDF.
Komuniści popełnili bardzo poważny błąd rozpoczynając reformy rynkowe
na rok przed wyborami, co przesądziło o ich przegranej, gdyż społeczeństwo
obciążyło ich odpowiedzialnością za koszty wprowadzenia wolnego rynku.
Z perspektywy czasu również wybór F o r u m a nie Związku Wolnych D e m o k r a ­
tów na głównego p a r t n e r a po stronie opozycji okazał się b ł ę d e m , gdyż zradykalizowany SzDSz potrafił pokrzyżować plany wyborcze komunistów.
5 stycznia 1990 roku wybuchła tzw. afera Dunagate - mjr Vegvari ujawnił, że
Państwowa Służba Bezpieczeństwa nadal inwigilowała przywódców opozycji,
a raporty dostarczała premierowi Nemethowi, Pozsgayowi i przewodniczącemu
parlamentu Matiasowi Sziirósowi. W wyniku skandalu do dymisji musieli podać
się szefowie MSW i Służby Bezpieczeństwa, co znacznie osłabiło możliwości
JESIEŃ'2001
95
operacyjne komunistów. Sama W P S została zaś osłabiona z p o w o d u rywalizacji
o przywództwo między H o r n e m , Pozsgayem, N e m e t h e m i Nyersem.
Rok 1987 był również o k r e s e m przygotowawczym do z m i a n ustrojowych
w Polsce. Jak w s p o m i n a Andrzej Żarach, były członek kierownictwa „Solidar­
ności Walczącej", 10 listopada 1987 roku przesłuchujący go oficer twierdząc,
iż "reprezentuje kontrwywiad wojskowy" i prowadzi r o z m o w ę „ n a polecenie
ministra Kiszczaka", trafnie przewidywał: „ n a w i o s n ę 1988 b ę d ą strajki. Czę­
ściowo u z a s a d n i o n e . Będzie to okazja do z m i a n w Polsce, do odsunięcia od
władzy przeciwników reform społeczno-gospodarczych. R e f o r m a t o r o m p o ­
t r z e b n e jest poparcie społeczne. Współpraca z zakładami pracy". N a s t ę p n i e
złożył ofertę: „SW będzie m o g ł a działać jawnie", wystarczy że z p r o g r a m u
u s u n i e „krytykę Związku Radzieckiego i w e z w a n i a do rozkładu tzw. impe­
r i u m " , n a t o m i a s t „krytyka społeczna i gospodarcza jest na miejscu", dlatego
„SB p o m o ż e zorganizować zebranie działaczy SW, którzy zaakceptują zmiany.
Na zebraniu będzie kilku oficerów, którzy przedstawią fakty idące dalej niż
krytyka przedstawiona przez SW. SB wyda glejty w s k a z a n y m (...) o s o b o m ,
które w okresie strajków b ę d ą miały w s t ę p na t e r e n wszystkich zakładów. Bę­
dą mogli wnosić prasę SW; SB zapewni d r u k i p o m o c techniczną". 2 0
Plany te potwierdza wypowiedź prof. Stelmachowskiego, który mówił jesz­
cze przed strajkami 1988 roku o planie powołania Senatu. 2 1 Tak więc decyzja
o „okrągłym stole" i treść p o r o z u m i e ń była z n a n a policji politycznej i d o r a d c o m
„Solidarności" przed strajkami 1988 roku. Były o n e potrzebne, by porozumie­
nia można było przedstawić jako wynik walki narodu, a nie decyzje odgórne.
Z propozycjami „kontrwywiadu w o j s k o w e g o " dziwnie skorelowane było
w czasie wezwanie R K W „ M a z o w s z e " z g r u d n i a 1987 roku o z a n i e c h a n i u
działalności przez p o d z i e m n ą „Solidarność".
Od pierwszego stycznia 1988 roku z a p r z e s t a n o zagłuszania polskiej roz­
głośni RWE. W t e n s p o s ó b nie tylko p l a n o w a n e strajki mogłyby łatwiej roz­
lać się po kraju, ale również w ł a d z e uzyskiwały m o ż l i w o ś ć k o m u n i k o w a n i a
się ze s p o ł e c z e ń s t w e m za p o ś r e d n i c t w e m wiarygodnej rozgłośni. Kiedy d o ­
szło do planowanej fali strajkowej szef polskiej sekcji RWE M a r e k Łatynski
osobiście c e n z u r o w a ł oświadczenia n a d s y ł a n e z kraju i żądające wolnych wy­
borów. Tego typu żądania nie miały p r a w a pojawić się na fali „wolnej rozgło­
śni (po ujawnieniu tych praktyk cenzorskich na ł a m a c h „ K u l t u r y " przez ni­
żej p o d p i s a n e g o RWE zerwało z n i m w s p ó ł p r a c ę ) .
96
FRONDA
23/24
Wybór gen. Jaruzelskiego na s t a n o w i s k o p r e z y d e n t a glosami s i e d m i u re­
p r e z e n t a n t ó w Komitetu
Obywatelskiego „ S o l i d a r n o ś ć "
s t a n o w i ! jedynie
k o n s e k w e n t n ą realizację tych planów, a ich z w i e ń c z e n i e m było p o w s t a n i e
rządu wielkiej koalicji z k o m u n i s t a m i p r e m i e r a Tadeusza Mazowieckiego.
D o p i e r o rząd p r e m i e r a Olszewskiego wyłoniony z w o l n y c h w y b o r ó w sta­
nowił zerwanie z sojuszem z k o m u n i s t a m i , choć a g e n t u r a nadal z a c h o w a ł a
w n i m m o c n e pozycje, zwłaszcza na s t a n o w i s k a c h wiceministerialnych. Wy­
starczy p o r ó w n a ć listy Milczanowskiego i Macierewicza ze s k ł a d a m i pierw­
szych rządów, by określić s t o p i e ń wpływu a g e n t u r y we w ł a d z a c h RE
Pozostaje jeszcze zbadać, w j a k i m s t o p n i u lista o s ó b z a a n g a ż o w a n y c h
w r o z m o w y „okrągłego s t o ł u " pokrywa się z wykazem wyższych u r z ę d n i k ó w
p a ń s t w o w y c h kolejnych r z ą d ó w Polski, by określić p o c h o d z e n i e naszej klasy
politycznej, a wówczas będzie m o ż n a o d p o w i e d z i e ć na pytanie, k t o miał naj­
większy wpływ na jej f o r m o w a n i e się w d r o d z e stale nasilającej się selekcji
negatywnej, k t ó r a d o p r o w a d z i ł a do tego, że elita
polityczna p r z y p o m i n a mafię i to bez względu na
przynależność polityczną.
Ani wydarzenia w Polsce, ani na Węgrzech nie od­
biegają od p i e r w o t n e g o scenariusza, nie ma więc
żadnych p r z e s ł a n e k , by twierdzić, iż w o b y d w u
tych krajach d o s z ł o do s a m o z e r w a n i a z k o m u n i ­
z m e m d o k o n a n e g o przez lokalne elity partyjne; 2 2 raczej wykonywały o n e p o ­
lecenia centrali, przy czym w Polsce umiejętniej niż na Węgrzech.
O przebiegu zmiany systemu Czechosłowacji w i e m y s t o s u n k o w o najwię­
cej dzięki o t w a r t y m a r c h i w o m policji. Projekt operacji KLIN nosi d a t ę 24
czerwca 1987 roku. Miał nią pokierować mjr Miroslav Chovanec, zastępca na­
czelnika X Zarządu G ł ó w n e g o SNB (odpowiednik M O ) , który stwierdził
przed komisją weryfikacyjną: „Celem tej akcji było h a m o w a n i e jednoczenia
się opozycji, zyskiwanie w jej szeregach wpływu, aby r e g u l o w a n e przejście do
społeczeństwa pluralistycznego s t a ł o się m o ż l i w e " ,
„współpracowaliśmy z przedstawicielami KGB".
23
po czym przyznał:
W 1988 roku d o k o n a n o re­
organizacji Bezpieczeństwa Państwa (StB). Oznaczała o n a szersze używanie
funkcjonariuszy oraz TW zakonspirowanych w instytucjach i organizacjach,
tworzenie „nielegalnych grup", wydawanie „ b i b u ł y " oraz p o w o ł a n i e n o w e g o
modelu agenta - profesjonalnego dysydenta. Jak twierdzi pracownik U r z ę d u
JESIEŃ-2001
97
d/s Dokumentacji i Bbadania Działalności StB, Pavel Żaczek: „ C h o d z i ł o
o stworzenie jakiegoś m e c h a n i z m u k o n t r o l n e g o dla zakładanych negocjacji
okrągłego stołu, d o k ł a d n i e w e d ł u g m o d e l u polskiego. N a r a d a kierowników
StB p r z e p r o w a d z o n a 20 lipca 1989 roku i referat m i n i s t r a spraw w e w n ę t r z ­
nych Kincla z 11 sierpnia świadczą, że ich oceny były realniejsze niż przypusz­
czenia kierownictwa politycznego." 2 4 D o w o d z i tego n o t a t k a mjr Bunczeka:
„21 sierpnia (dojdzie do wystąpień), wpływ na dymisję kierownictwa w sierp­
niu albo w ciągu trzech miesięcy i dojdzie do dialogu, druga faza połączenia
wszystkich inicjatyw - atak (...) rezygnacja rządu, konstytucja, rozpoczęcie
r o z m ó w okrągłego s t o ł u " . 2 5 Policja wiedziała więc w sierpniu, iż najdalej za
trzy miesiące, a więc do 21 listopada, dojdzie do wystąpień, tylko ich uczest­
nicy jeszcze tego nie wiedzieli.
W k o ń c u sierpnia 1989 roku odbyła się n a r a d a k i e r o w n i k ó w StB z KGB,
gdzie zapewne o m ó w i o n o p l a n o w a n ą z m i a n ę władzy. Z d a n i e m Żaczka za­
r ó w n o KGB jak też część kierownictwa StB i n o m e n k l a t u r y
życzyła sobie z m i a n y ekipy Jakesza. Scenariuz z m i a n y u s t r o ­
ju wymagał przygotowania samych k o m u n i s t ó w , opozycji
e u r o k o m u n i s t y c z n e j i partii koncesjonowanych do roli jaką
mieli odegrać.
Według tzw. Komisji 17. Listopada - w Komunistycznej
Partii Czechosłowacji doszło do wyodrębnienia się d w u grup.
Vasil Biliak, Alois Indra, Miłosz Jakesz, Fojtik, H e r m a n n i in­
ni odpowiedzialni za normalizację lat 70-tych pragnęli utrzy­
m a ć status quo, n a t o m i a s t pragmatycy, tacy jak A n t o n i n Ka­
pek,
Bohuslav C h n i o u p e k ,
Ladislav Adamec,
starali
się
związać z ekipą Gorbaczowa i popierali nowy kurs w gospo­
darce. Obie grupy miały swych ludzi w organach bezpieczeństwa i związki
z Moskwą. Po wizycie Gorbaczowa wiosną 1987 roku w Pradze H u s a k a na sta­
nowisku sekretarza partii zastąpił Miłosz Jakesz - czeski odpowiednik Grosza
(17.12.1987), a po wizycie Jakowlewa na początku 1988 roku p r e m i e r a Sztrougala zastąpił Adamec (11.10.1988). Jakowlew poinformował KC, że obecnie
Moskwa inaczej ocenia interwencję z 1968 roku. Wyrok na n o r m a l i z a t o r ó w
więc już zapadł i należało teraz znaleźć wykonawców. Jakowlew odwiedził pre­
miera z 1968 roku, Czestmira Cisarza w jego d o m u i zachęcił go do rozpoczę­
cia działalności w oparciu o dawny krąg ludzi.
98
FRONDA
23/24
Partyjna n o m e n k l a t u r a zaczęła przygotowywać się do z m i a n w 1988 ro­
ku; u t w o r z o n o wówczas 17 spółek j o i n t v e n t u r e s z k a p i t a ł e m z a c h o d n i m ,
a przed l i s t o p a d e m p o w s t a ł a Agrobanka, k t ó r a p o m a g a ł a w t r a n s f e r o w a n i u
kapitału z p r z e d s i ę b i o r s t w p a ń s t w o w y c h ; kilka z nich z a m i e n i o n o na spółki
akcyjne mające służyć n o m e n k l a t u r z e .
W drugiej połowie 1988 roku w środowisku e u r o k o m u n i s t ó w i bliskich im
ideowo dawnych reformistów zaczęła kształtować się inicjatywa obywatelska,
z której stopniowo wyłonił się Klub na rzecz demokratycznego socjalizmu Obroda (Odrodzenie), oficjalnie założony dopiero w lutym 1989. Przewodni­
czącym Obrody został Miłosz Hajek, zaś p r o g r a m opracował Wspomniany go­
spodarz Jakowlewa, Czestmir Cisarz. Na polecenie Politbiura łączność z Klu­
b e m utrzymywał Jan Bouchal, kierownik Wydziału Organizacji Społecznych
Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Czechosłowacji (KPCz). O b r o d a
weszła w skład Karty 77. Według Komisji 17. Listopada, „podobnie jak pozo­
stałe grupy opozycji, O b r o d a znajdowała się p o d bezpośrednią kontrolą StB,
a zwłaszcza d o t k n ę ł a ją szeroka infiltracja tajnych współpracowników StB".
Pierwszy e t a p operacji KLIN (do 30 stycznia 1988) miał d o p r o w a d z i ć do
odłączenia eks-komunistów od radykalnych grup w Karcie 77. C h o d z i ł o
0 umieszczenie jak największej liczby „wtyczek", dzięki k t ó r y m później m o ż ­
na by było kontrolować opozycję i doprowadzić do p o d e j m o w a n i a przez nią
decyzji korzystnych z p u n k t u widzenia policji. Jak określił t e n proces mjr
Chovanec: „agentura, k t ó r ą mieliśmy w opozycji, po p r o s t u szła z tą opozycją
w górę". Miano nie ograniczać dążeń Dubczeka, Szpaczka, Slavika, Kadleca
1 innych e u r o k o m u n i s t ó w . Od grudnia 1987 roku D u b c z e k m ó g ł więc swo­
bodnie przyjeżdżać do Pragi, a w maju 1988 roku m ó g ł d o ń dotrzeć list z uni­
wersytetu w Bolonii, informujący o przyznaniu t y t u ł u d o k t o r a h o n o r i s causa.
W październiku Dubczek otrzymał list z M S W gwarantujący mu p o w r ó t do
kraju po wizycie w Bolonii, do której u d a ł się w listopadzie. Były sekretarz
udzielał wywiadów (np. w maju 1989 węgierskiej TV odbieranej na Słowacji),
czego nie mógłby robić, gdyby policja p o s t a n o w i ł a inaczej. W 1988 roku roz­
poczęła się więc akcja lansowania Dubczeka jako głównego opozycjonisty,
a więc możliwego następcy breżniewowskiego kierownictwa.
W d r u g i m etapie operacji KLIN ( t e r m i n wykonania: do 30 g r u d n i a 1988
roku) m i a n o a w a n s o w a ć w s t r u k t u r a c h oficjalnych osoby u s u n i ę t e z partii,
ale n i e s k o m p r o m i t o w a n e działalnością w Karcie. I wreszcie w trzecim etapie
JESIEŃ'2001
99
(do 30 sierpnia 1989 roku) p r z e w i d y w a n o p r z e r w a n i e k a n a ł ó w łączności
między e l e m e n t a m i antysocjalistycznymi i zagranicą.
Z tych p l a n ó w policji politycznej j a s n o więc widać, iż wyobrażała o n a so­
bie, że możliwe będzie k o n t r o l o w a n i e całej opozycji, marginalizacja g r u p ra­
dykalniejszych i p o s ł u ż e n i e się d a w n y m i k o m u n i s t y c z n y m i reformistami do
stworzenia opozycji dającej się w p e ł n i m a n i p u l o w a ć , k t ó r a będzie m i a ł a cha­
rakter m a s o w y i legalny.
Już w październiku 1988 roku Richard Sacher z Partii Ludowej, dyrektor Cen­
tralnej Szkoły Politycznej, zażądał wprowadzenia demokracji. Później Sacher jako
szef federalnego MSW (mianowany w grudniu 1989) zawarł układu o współpra­
cy swego resortu z KGB (luty 1990). Drugim „nieposłusznym" był Josef Bartonczik, sekretarz kompanii z Brna, w latach 1971-1988 płatny agent StB zarejestro­
wany pod n u m e r e m 15301. Sacher i Bartonczik związani byli z gorbaczowowcami
w KPCz. Na przełomie listopada i grudnia agent Bartonczik został szefem partii
ludowców i udało się go wyeliminować z gry dopiero w 1990 roku.
Już w 1990 roku grupa k o m u n i s t ó w z 1968 roku i n o m e n k l a t u r y na M o ­
rawach założyła r u c h morawski, na czele k t ó r e g o stanęli d ł u g o l e t n i agenci
StB: Boleslav Barta i Vaclav Tomis.
Latem 1989 roku Michał H o r a c z e k i Michael Kocab założyli inicjatywę
MOST, której z a d a n i e m m i a ł o być p o ś r e d n i c z e n i e w k o n t a k t a c h między o p o ­
zycją i p r e m i e r e m A d a m c e m , p r o p o n u j ą c y m p l u r a l i z m p o g l ą d ó w w r a m a c h
F r o n t u N a r o d o w e g o . Kontakt n a w i ą z a n o za p o ś r e d n i c t e m doradcy p r e m i e r a ,
Oskara
Krejcziego,
jednego
z
600
rezydentów
StB
( p s e u d o n i m Kalab, nr ewidencyjny 8 4 7 8 ) . Rzecz jasna,
StB nie przeszkadzała t y m p o c z y n a n i o m , lecz za p o ś r e d ­
n i c t w e m Kalaba w p e ł n i je k o n t r o l o w a ł a . W październi­
ku 1989 roku Horaczek i Kocab spotkali się z A d a m c e m
w foyer Teatru N a r o d o w e g o .
W listopadzie 1988 roku StB p r z e p r o w a d z i ł a r o z m o w y
s o n d a ż o w e z szeregiem dysydentów, pytając na jakich
w a r u n k a c h powróciliby na d a w n e miejsca pracy w insty­
tucjach n a u k o w y c h . Środowisko Karty 77 było g o t o w e
zaakceptować k o m p r o m i s z k o m u n i s t a m i , podczas gdy n u r t opozycyjny
w ś r ó d s t u d e n t ó w coraz bardziej dążył do zerwania z s y s t e m e m i nie chciał
mieć nic w s p ó l n e g o z p o w r o t e m do 1968 roku. Istniał też rodzaj rezerwy in-
100
FRONDA
23/24
telektualnej p o d opieką części w ł a d z . Na początku lat 80-tych z a ł o ż o n o
w Pradze I n s t y t u t Prognoz. Zajmował się on niezafałszowaną analizą gospo­
darczą i społeczną, przygotowując tajne r a p o r t y dla K o m i t e t u C e n t r a l n e g o .
Pracowali tu z a r ó w n o eksperci k o m u n i s t y c z n i ( n p . Kareł Kocher, u c z e ń Brze­
zińskiego i szpieg w y m i e n i o n y za Szczarańskiego), jak też bezpartyjni, któ­
rzy na płaszczyźnie ideowej przygotowywali zmiany. Etaty w Instytucie Pro­
gnoz należały d o n o m e n k l a t u r y K C o r a z k o m i t e t u m i e j s k i e g o KPCz
w Pradze. Partia ściśle więc k o n t r o l o w a ł a tę instytucję. W Instytucie Prognoz
znalazła dla siebie niszę opozycja gospodarcza, k t ó r a nie była i d e o w o anty­
komunistyczna, lecz przeciwstawiała się jedynie s y s t e m o w i c e n t r a l n e g o pla­
n o w a n i a jako nieefektywnemu i p r z e s t a r z a ł e m u . W przyszłości owi eksperci
mieli o d s u n ą ć od władzy d a w n y c h dysydentów. W Instytucie P r o g n o z praco­
wali m.in. Vaclav Klaus, Józef Zieleniec, Vladimir Dlouhy, sekretarz tutejszej
organizacji partyjnej - Kareł Dyba i Valter K o m a r e k - były d o r a d c a e k o n o ­
miczny Fidela C a s t r o a t u ż p r z e d l i s t o p a d e m Miłosza Z e m a n a .
Na p r z e ł o m i e 1988 i 1989 roku na użytek w ł a d z zespół p r a c o w n i k ó w In­
s t y t u t u Ekonomicznego, w s p o m n i a n e g o już I n s t y t u t u Prognoz, I n s t y t u t u
Państwa i Prawa Czechosłowackiej Akademii N a u k oraz Wyższej Szkoły Eko­
nomicznej przygotował r a p o r t „Czechosłowacja na r o z d r o ż u " . Autorzy za­
proponowali przyjęcie w p e ł n i liberalnego ustroju gospodarczego. Za naj­
ważniejszą część reformy uznali z m i a n ę s t o s u n k ó w własności; twierdzili, że
dominacja własności prywatnej umożliwi p o w s t a n i e rynku i zalecali prywa­
tyzację majątku n a r o d o w e g o oraz w p r o w a d z e n i e n o w o c z e s n e g o s y s t e m u p o ­
datkowego. Prywatyzacja majątku p a ń s t w o w e g o p o w i n n a odbyć się w d r o d z e
sprzedaży p r z e d s i ę b i o r s t w p a ń s t w o w y c h po p r z e k s z t a ł c e n i u ich w spółki ak­
cyjne. Na początku akcje pozostawałyby we w ł a d a n i u konkurujących ze sobą
b a n k ó w państwowych; część akcji s p r z e d a n o by na w a r u n k a c h promocyjnych
p r a c o w n i k o m przedsiębiorstw, zaś resztę s t o p n i o w o d y s t r y b u o w a n o by róż­
nymi kanałami, tak by m o g ł a je nabyć jak największa liczba obywateli. Pro­
gram t e n zostanie później zrealizowany przez Vaclava Klausa.
W 1988 roku w Karcie 77 zwyciężył pogląd, iż działalność polityczna po­
winna być podejmowana poza nią i dlatego p o w o ł a n o Ruch na rzecz Wolności
Obywatelskiej - H O S (15.10.1988). HOS, którego ścisłe kierownictwo tworzy­
li Pavel Bratinka, Vaclav Benda i Rudolf Battiek, skupił konserwatystów, chade­
ków i socjaldemokratów, natomiast eurokomuniści odmówili swego akcesu.
JESIEŃ-2001
101
W 1988 roku zaczęła się wyraźna odwilż i opozycja przeszła do taktyki manife­
stacji ulicznych (21 sierpnia, 28 października, 10 grudnia 1988, 15-20 stycznia
1989, wbrew Karcie 77 - 21 sierpnia i 28 października 1989).
Wiosną 1989 roku p o n o w n i e przyjechał do Pragi Jakowlew. Odwiedził
wówczas byłego a g e n t a wywiadu czeskiego Mlynarzika, k t ó r y kilka lat wcze­
śniej dokonał z a m a c h u b o m b o w e g o na czeską sekcję Radia W o l n a E u r o p a
w M o n a c h i u m . W r o z m o w i e z Rudolfem H e g e n b a r t e m , szefem XIII Wydzia­
łu KC, kontrolującym cały aparat bezpieczeństwa, u s t a l o n o , iż Mlynarzik na­
pisze artykuł popierający pieriestrojkę, H e g e n b a r t go p o d p i s z e i p r z e k a ż e Jakowlewowi. Tak też się stało i l a t e m „Izwiestia" opublikowały artykuł
Mlynarzika-Hegenbarta, co było j a s n y m sygnałem dla partii, iż n i e u c h r o n n e
zmiany w k r ó t c e nastąpią. W listopadzie 1989 roku k o m u n i s t y c z n e związki
zawodowe przedstawiły projekt u s t a w y umożliwiającej strajki, zaś Konferen­
cja Związku Młodzieży Socjalistycznej (SSM) opowiedziała się za podjęciem
k o n t a k t ó w z opozycją oraz rezygnacją z m o n o p o l u w r u c h u m ł o d z i e ż o w y m .
Było jasne, że z m i a n a ekipy nastąpi lada m o m e n t .
Z ramienia KGB w sztabie czeskim o b s e r w a t o r e m w y d a r z e ń z 17 listopa­
da 1989 roku był gen. Teslenko. Tego d n i a w i e c z o r e m gen. Lorenc spotkał się
na obiedzie z szefem k o n t r w y w i a d u KGB, G r i n s e k i e m .
G r u p a s t u d e n t ó w (Michał Semin oraz M a r e k i M a r t i n Benda, synowie
Vaclava), z n a n a później jako niezależny r u c h s t u d e n c k i STUHA, p o s t a n o w i ­
ła zorganizować d e m o n s t r a c j ę w d n i u 17 listopada. 29 października przed­
stawiciele rady miejskiej SSM zaproponowali, że uznają d e m o n s t r a c j ę za
własną, jeżeli STUHA zapewni o d p o w i e d n i ą frekwencję. Decyzja taka nie
mogła być podjęta bez akceptacji przewodniczącego SSM, Vasila Mohority,
sekretarza KC KPCz. W k r ó t c e n a d e s z ł a też zgoda KC KPCz (7.11). 8 listo­
pada SSM i STUHA oficjalnie ustaliły listę osób, k t ó r e wystąpią na wiecu.
Karta uważała i m p r e z ę za r e ż y m o w ą i przygotowywała w ł a s n e wystąpienie
na 10 grudnia.
Po wiecu t ł u m ruszył ulicą N a r o d n i trzida, by dostać się na Vaclavske
namiesti. Na jego czele szedł porucznik Ludvik Zifczak-Rużiczka. Już 21
sierpnia 1989 roku z a t r z y m a n o go jako Milana Rużiczkę, „organizatora" dzia­
łalności niezależnej. Nie został on jednak rozkonspirowany p r z e d w ł a s n y m i
kolegami i spędził d w a d n i w areszcie w r a m a c h tworzenia własnej „legendy".
Na około tydzień przed 17 listopada por. Żifczak rozpowszechniał ulotki, któ102
FRONDA
23/24
re podpisał jako Rużiczka w imieniu Niezależnego Stowarzyszenia Studenc­
kiego. Porucznik wzywał w nich do p r z e m a r s z u trasą zakazaną przez władze
partyjne, a więc chciał doprowadzić do konfrontacji z oddziałami policji.
Nie w i a d o m o k t o dał rozkaz do ataku na d e m o n s t r a n t ó w , gdyż oficjalnie
obowiązywał rozkaz gen. Lorenca o nieużywaniu przemocy. Zifczak, u d e r z o ­
ny w łokieć, u d a w a ł zabitego, a n a s t ę p n i e został odwieziony k a r e t k ą MSW.
Pogłoska o śmiertelnej ofierze s p r o w o k o w a ł a m a s o w e i s p o n t a n i c z n e de­
monstracje, k t ó r e pozwoliły nowej ekipie powoływać się na „wolę l u d u " , wy­
noszącą ją do władzy. W e d ł u g Zifczaka, atak milicji 17 listopada został przy­
gotowany
przez
StB
celem
obalenia
ówczesnego
kierownictwa
KPCz
i u s t a n o w i e n i a n o w e g o porządku społecznego w oparciu o p o r o z u m i e n i e
i współpracę partii komunistycznej i ówczesnej opozycji (30.03.1990). Ru­
dolf Hegenbart, przedstawiciel a p a r a t u b e z p i e c z e ń s t w a (XIII Wydział KC)
i p r e m i e r czeski Peter Pithart doszli do tego s a m e g o wniosku. Pierwszy
uznał, że całą akcję p r z y g o t o w a n o celem u s u n i ę c i a Jakesza, drugi uważał, że
na manifestację 17 listopada zezwolono, p o n i e w a ż liczono się z konfrontacją
i p e w n e grupy w KPCz chciały ją wykorzystać przeciwko Jakeszowi, przy
czym p r a w d o p o d o b n e jest, że akcja m o g ł a być i n s p i r o w a n a z ZSRR.
„Svobodne slovo" - organ prasowy koncesjonowanej partii n a r o d o w y c h
socjalistów (CzSS) - pochwaliło demonstrację studentów. Później uczynił to
również organ ludowców „Lidova D e m o k r a c e " . 19 listopada n a r o d o w i socja­
liści zaczęli zapraszać różne osobistości do swego klubu, mieli więc wpływ na
skład formującej się t a m grupy inicjatywnej F o r u m Obywatelskiego ( O F ) .
W ł a d z a uzyskiwała p a r t n e r a d o r o z m ó w p o stronie społecznej. D o O F weszli
dysydenci, narodowi socjaliści, ludowcy, Obroda, byli i aktualni członkowie
KPCz. Program F o r u m nie wykraczał początkowo p o z a w y m i a n ę w ł a d z kraju.
M o h o r i t a p o p a r ł publicznie strajkujących s t u d e n t ó w , ci j e d n a k domagali
się już wolnych w y b o r ó w i u t w o r z e n i a rządu koalicyjnego oraz wyzwali do
strajku generalnego 27 listopada. W e d ł u g Klimy, w a m b a s a d z i e sowieckiej
delegację STUHA przyjął trzeci sekretarz i zapewnił s t u d e n t ó w : „mój pry­
watny pogląd jest taki, że nie macie się czego b a ć " (20.11) 2 6 . Sytuacja była
więc jasna - r u c h korzystał z cichej opieki ZSRS.
Przywieziony z R F N przez funkcjonariuszy I Z a r z ą d u SNB (wywiad) Z d e n e k Młynarz nie uzyskał popularności, gdyż przybył za p ó ź n o i poparcie spo­
łeczne otrzymali już przebywający na miejscu D u b c z e k i Havel. Młynarz nie
JESIEŃ2001
103
pojawi! się wcześniej p r a w d o p o d o b n i e z p o w o d u choroby, nie był on j e d n a k
o s o b ą wybraną p r z y p a d k o w o . W 1985 r o k u Młynarz o p u b l i k o w a ł w emigra­
cyjnym czasopiśmie „Svedectvi" panegiryk na cześć n o w e g o genseka. Twier­
dził w n i m - jak u d o w o d n i ł to Michał Heller, kłamliwie - iż osobiście znał
Gorbaczowa, gdy r a z e m studiowali w Moskwie w latach 1950-1955. J u ż
w 1952 roku Gorbaczow miał być przeciwnikiem stalinizmu i w partyjnej
szkole krytykował represje Stalina przeciw „ o d k ł o n i s t o m " .
W nocy z 24 na 25 listopada 1989 roku p l e n u m KC KPCz zwolniło Jakesza i I s e k r e t a r z e m został Kareł U r b a n e k . Politbiuro obiecywało w p r o w a d z i ć
do rządu bezpartyjnych i rozpisać n o w e wybory, ale przy z a c h o w a n i u dotychczasowej roli F r o n t u N a r o d o w e g o .
Tajna instrukcja k o m p a r t i i z 26 listopada 1989
roku przewidywała wykreślenie tzw. „kierow­
n i c y " z Konstytucji, przejęcie p r o g r a m u OF,
m a s o w e p r z y s t ę p o w a n i e c z ł o n k ó w partii d o
O b r o d y i dialog z nią, oddzielenie s t u d e n t ó w
od F o r u m Obywatelskiego oraz w p r o w a d z e n i e
do niego jak największej
liczby lewicowych
k l u b ó w i związków (np. D e m o k r a t y c z n e F o r u m K o m u n i s t ó w ) . 2 7
26 listopada doszło do spotkania reprezentantów rządu, Frontu Narodowe­
go i Forum, które żądało wyboru Dubczeka na prezydenta Czechosłowacji. Ta­
kiemu rozwiązaniu sprzeciwili się jednak studenci i wówczas kandydatem OF
został Vadav Havel. OF przyjęło przygotowany przez Klausa program „Co chcem e " . Przewidywał on rozpisanie wolnych wyborów, przyjęcie nowej konstytucji
ustanawiającej państwo prawa, zniesienie kierowniczej roli partii komunistycz­
nej i jej kontroli nad mediami, podporządkowanie polityki wobec Układu War­
szawskiego i RWPG idei europejskiego domu, respektowanie zobowiązań mię­
dzynarodowych z zachowaniem własnej suwerenności oraz p o n o w n e zbadanie
u m ó w zawartych przez przywódców państwa z p o w o d ó w ambicjonalnych (przez
co rozumiano rozluźnienie więzów łączących Czechosłowację z ZSRS), wprowa­
dzenie i równouprawnienie różnych typów własności. 7 grudnia Havel w imie­
niu OF złożył oświadczenie, iż respektuje członkostwo Czechosłowacji w Ukła­
dzie Warszawskim i ma nadzieję, że oba bloki zostaną rozwiązane jednocześnie.
Nowy rząd federalny (3.12.1989) rozczarował j e d n a k opozycję, gdyż m i a ł
tylko trzech m i n i s t r ó w bezpartyjnych i OF zagroziło strajkiem generalnym.
104
FRONDA
23/24
5 grudnia u t w o r z o n o rząd Republiki Czeskiej z p r e m i e r e m P e t e r e m Pithart e m , który już w 1969 roku wystąpił z partii, dlatego większość m i n i s t r ó w
republikańskich była bezpartyjna.
Wówczas powierzono też misję sformowania n o w e g o rządu Marianowi
Czalfie, słowackiemu komuniście, który zastąpił A d a m c a na stanowisku fede­
ralnego premiera (7.12). Pod jego kierownictwem 8 grudnia rozpoczęły się n e ­
gocjacje „okrągłego s t o ł u " z F o r u m . W ich wyniku w gabinecie (10.12) mini­
strowie
komunistyczni
znaleźli
się w mniejszości,
dzięki
późniejszemu
wystąpieniu z partii Vladimira Dlouhego i Valtera Komarka, którzy weszli do
rządu wskazani przez Forum; po 2 resorty otrzymali narodowi socjaliści i lu­
dowcy, 10 przypadło KPCz, a 7 bezpartyjnym, głównie członkom F o r u m . Jed­
nocześnie H u s a k przestał być p r e z y d e n t e m (10.12.1989). U z g o d n i o n o też, że
prezydent będzie wybrany przez Z g r o m a d z e n i e Federalne, choć początkowo
komuniści proponowali wybory powszechne, licząc na p o p u l a r n o ś ć Dubczeka.
Na zjeździe KPCz
(20-21.12.1989)
I s e k r e t a r z e m w y b r a n o Adamca.
Kreml nie przewidział, że normalizacja i usunięcie w jej toku z partii wszel­
kich e l e m e n t ó w zdolniejszych i bardziej elastycznych spowoduje, iż KPCz
stanie się jedynie b a l a s t e m n i e z d a t n y m do żadnej pracy politycznej w n o ­
wych w a r u n k a c h . Partia słowacka, k t ó r a nie przeżyła takiej normalizacji jak
czeska, okazała się zdolniejszą do działania w n o w y c h w a r u n k a c h i szybko
zmieniła nazwę oraz oddzieliła się od KPCz (marzec 1990).
W wyniku r o k o w a ń i p o d naciskiem s p o ł e c z n y m 28 g r u d n i a u s t a l o n o , że
nazajutrz p r e z y d e n t e m wybrany zostanie Vaclav Havel, przyjęto też n o w y c h
członków p a r l a m e n t u , w t y m Dubczeka, k t ó r e g o w y b r a n o p r z e w o d n i c z ą c y m
Z g r o m a d z e n i a Federalnego; w toku dalszych r o z m ó w z g o d z o n o się na wy­
m i a n ę w s u m i e 120 posłów, czyli większości p a r l a m e n t a r n e j oraz w y m i e n i o ­
no prokuratorów. KPCz a n u l o w a ł a m a n d a t y 90 swych posłów. W wyborach
uzupełniających
(30.01.1990)
komuniści
uzyskali jedynie
8
mandatów
i utracili większość w p a r l a m e n c i e . P r e m i e r Czalfa wystąpił z partii k o m u n i ­
stycznej i został przyjęty do Opinii Publicznej przeciw Przemocy (VPN), sło­
wackiego o d p o w i e d n i k a F o r u m Obywatelskiego.
Havel w czasie r o z m ó w z G e o r g e m B u s h e m w Waszyngtonie przekony­
wał, iż „oddziały sowieckie i a m e r y k a ń s k i e p o w i n n y opuścić E u r o p ę " , zaś
zjednoczone N i e m c y p o w i n n y być n e u t r a l n e (21-22.02.1990), co w ł a ś n i e
stanowiło cel ówczesnej polityki sowieckiej, znanej jako b u d o w a „europejJESIEŃ-2001
105
skiego d o m u " . Minister spraw zagranicznych D i e n s t b i e r głosił, że Czecho­
słowacja p o w i n n a p o m ó c ZSRS w wejściu do Europy. Richard Sacher, mia­
nowany
ministrem
(30.12.1989),
spraw
podpisał
w
wewnętrznych
Moskwie
umowę
o współpracy federalnego M S W (StB) z KGB.
Wszystko u k ł a d a ł o się więc po myśli c e n t r u m .
W wyborach do p a r l a m e n t u Republiki Czeskiej (89.06.1990) OF zdobyło 125 miejsc, ludowcy - 19,
ruch morawski 24 oraz komuniści - 32 mandaty.
Rząd czeski utworzył Pithart (OF) razem z morawianami. W Zgromadzeniu Federalnym w Izbie Ludowej OF i V P N zdobyły 85
mandatów, komuniści czescy i słowaccy - 22, ludowcy - 2 1 , morawianie - 10,
Słowacka Partia Narodowa (SNS)- 6 i lista węgierska - 6 miejsc, zaś w Izbie Na­
rodów OF i VPN uzyskał 82 mandaty, morawianie - 8, SNS - 10, ludowcy - 24,
komuniści - 22 i lista węgierska - 4 mandaty. W skład koalicyjnego gabinetu fe­
deralnego weszło OF (8 tek), VPN (4 teki) i słowacki antykomunistyczny Ruch
Chrześcijańsko-Demokratyczny - KDH (2 teki). Premierem został niedawny
komunista Marian Czalfa (VPN), zaś M O N objął gen. Vacek, występujący obec­
nie jako bezpartyjny ekspert. Przewodniczącym Zgromadzenia Federalnego p o ­
nownie wybrano Dubczeka (VPN). Ani rządu czeskiego, ani federalnego nie
można więc nazywać niekomunistycznymi, stanowiły raczej szeroką koalicję
z udziałem gorbaczowowców i agentury (morawianie).
Przez cały 1990 rok p o s t ę p o w a ł a dezintegracja F o r u m i t w o r z e n i e partii
politycznych. Już w g r u d n i u 1989 roku H O S dał początek Sojuszowi Obywat e l s k o - D e m o k r a t y c z n e m u - O D A (grudzień 1989), łączącemu liberalizm go­
spodarczy z politycznym k o n s e r w a t y z m e m (Pavel Bratinka, Daniel Kroupa,
Jan Kalvoda) oraz c h a d e k o m (KDS) Vaclava Bendy.
F o r u m Obywatelskie, k i e r o w a n e od października 1990 roku przez Vaclava Klausa, podjęło, w b r e w byłym d y s y d e n t o m , decyzję o podziale
24.02.1991) na Ruch Obywatelski
(23-
(OH) i Partię Obywatelsko-Demokra-
tyczną (ODS), które r a z e m będą tworzyły OF. Z a r a z e m p o s t a n o w i o n o , że
F o r u m p r z e s t a n i e istnieć najpóźniej w i o s n ą 1992 roku. Przewodniczącym
ODS został Klaus, a OH Dienstbier, zaś jego zastępcą p r e m i e r Pithart.
W
tym
samym
czasie
reaktywowana
partia
socjaldemokratyczna
(CzSSD) zaczęła przejmować inteliegnetniejszych funkcjonariuszy z KPCz
106
FRONDA
23/24
oraz c z ł o n k ó w Obrody, k t ó r a p r z e s t a ł a istnieć. Przyciągała do siebie także lu­
dzi związanych z O H , n p . Miłosza Z e m a n a . W rezultacie CzSSD będzie od­
grywała taką rolę, jak partie p o s t k o m u n i s t y c z n e w innych krajach, gdyż par­
tia k o m u n i s t y c z n a w Czechach okazała się n i e z d o l n a do jej p e ł n i e n i a .
W 1990 roku p o w s t a ł o (określane w prasie jako faszyzujące) Stowarzy­
szenie na rzecz Republiki - Republikańska Partia Czechosłowacji, k i e r o w a n e
przez byłego u r z ę d n i k a cenzury Miroslava Sladka.
W wolnych wyborach do p a r l a m e n t u federalnego (5-6.06.1992) w Cze­
chach p o n a d 33 p r o c e n t głosów uzyskała O D S , k o m u n i ś c i czescy i słowaccy
otrzymali po około
14,5 p r o c e n t , socjaldemokraci - o k o ł o 7 p r o c e n t ,
sladkowcy - 6,5 procent, a ludowcy i LSU - po 6% p r o c e n t . Havel powierzył
Janowi Straskiemu (ODS) tekę p r e m i e r a oparciu o koalicję O D S i p o s t k o m u ­
nistycznego Ruchu na rzecz Demokratycznej Słowacji, k i e r o w a n e g o przez
Vladimira Mecziara (tajny w s p ó ł p r a c o w n i k StB ps. D o k t o r ) . Słowacki k o m u ­
nista, gen. Imrich Andrejczak został szefem M O N . W p a r l a m e n c i e czeskim
ODS-KDS uzyskały 76 m a n d a t ó w , ludowcy - 15, O D A - 14, Lewy Blok - 35,
CzSSD i LSU - po 16, a m o r a w i a n i e i sladkowcy - po 14. OH nie przekroczy­
ła progu i z n i k n ę ł a ze sceny politycznej. ODS-KDS, O D A i ludowcy utworzy­
li koalicję oraz wybrali p r e m i e r e m czeskim Klausa.
Postawienie na generację 1968 roku było p i e r w s z y m p o w a ż n y m b ł ę d e m
scenarzystów z Kremla; nie wzięli oni b o w i e m p o d uwagę, że b a z ę r u c h u sta­
nowi m ł o d e pokolenie, które d o Praskiej Wiosny m a s t o s u n e k wrogi lub
obojętny. Gdyby pieriestrojka przybyła do Pragi od 5 do 10 lat wcześniej,
wówczas reformiści i e u r o k o m u n i ś c i odegraliby czołową rolę w p r z e m i a n a c h
i przejęli kierownicze stanowiska w p a ń s t w i e . Nie u d a ł o się przeforsować ani
Dubczeka, ani Młynarza, a partia k o m u n i s t y c z n a , zbytnio wyczyszczona po
1968 roku, okazała się niezdolna do działania. Również byli lewicowi dysy­
denci z OH zostali wyeliminowani z politycznej gry przez p r a g m a t y c z n ą pra­
wicę, która w y m u s i ł a p o w s t a n i e s y s t e m u wielopartyjnego.
Model butgarsko-rumuński
Ze względu na stopień represji w Bułgarii, R u m u n i i i poza strefą sowiecką
w Albanii, grupy zorganizowanej opozycji w praktyce nie istniały (Miscarea lui
G o m a i SLOMR w Rumunii zostały całkowicie zlikwidowane). Dlatego
JESIEŃ-2001
107
pieriestrojka musiała t a m zacząć się od stymulowania przez tajną policję p o ­
wstawania opozycji. Przypadek Bułgarii m o ż n a by tu nazwać klasycznym dla
tego modelu, natomiast R u m u n i a posiada swą specyfikę i dlatego zostanie
o m ó w i o n a osobno.
Podobnie jak w Estonii i na Łotwie g e n e r o w a ć opozycję zaczęto od u m i e ­
jętnego t w o r z e n i a r u c h u ekologicznego oraz przejęcia przez a g e n t u r ę p o ­
wstałej dzięki pieriestrojce grupy opozycyjnej uważanej za radykalniejszą,
a przez to niebezpieczną dla p o w o d z e n i a scenariusza. W Bułgarii nie wystę­
powała b o w i e m dwoistość starej, autentycznej i nowej paralelnej opozycji
stymulowanej, jak w m o d e l u bałtyckim. Opozycja a u t e n t y c z n a r ó w n i e ż była
nowa, gdyż p o w s t a ł a na początku 1988 roku i w o d r ó ż n i e n i u od bałtyckiej
szybko z o s t a ł a unieszkodliwiona.
U s u n i ę c i e Z i w k o w a nie w y m a g a ł o
użycia siły jak w R u m u n i i pozbycie
się Ceausescu; jak później zobaczymy,
wystarczyło polecenie w y d a n e przez
sowieckiego a m b a s a d o r a .
16 stycznia 1988 roku p o w s t a ł o stuosobowe
Niezależne
Stowarzyszenie
O b r o n y Praw Człowieka u t w o r z o n e
głównie przez byłych więźniów poli­
tycznych (Ilia Minew, przwodniczący
ks. Błagoj Tupuzalijew, Grigor Simow,
Georgi Bożilow, Petyr Manołow, sekretarz Hasan Białkow). Jego radykalizm
polegał na tym, iż nie chciało przyjmować do swych szeregów aktualnych
członków kompartii. Bezpieka zwalczała Stowarzyszenie wysyłając jego rady­
kalniejszych członków na p r z y m u s o w ą emigrację (np. Eduarda Genowa, Ceku
Cekowa). W czasie Ekoforum (16.10-3.11.1989) bezpieka nie dopuściła do
kontaktowania się r e p r e z e n t a n t ó w Stowarzyszenia z zagranicznymi dziennika­
rzami, po czym udało się jej ludziom zmienić kierownictwo Stowarzyszenia.
Nowym przewodniczącym został agent bezpieki i członek partii R u m e n Wodeniczarow. Następnie doszło do nieporozumień, r o z ł a m ó w i w konsekwencji
znaczenie organizacji u p a d ł o . W ten sposób bezpiece u d a ł o się w fazie wstęp­
nej (rok 1989) wyeliminować potencjalnie niebezpieczną grupę i jej miejsce
mogła zająć opozycja stymulowana przez organa.
108
FRONDA
23/24
W lutym 1988 roku w y s i a n o do Ruse oficjalną ekipę filmową w związku
z p r o t e s t a m i tamtejszej ludności przeciwko zanieczyszczeniom c h e m i c z n y m
przychodzącym z r u m u ń s k i e g o Giurgiu po drugiej s t r o n i e D u n a j u . 8 m a r c a
członkowie ekipy filmowej postanowili u t w o r z y ć K o m i t e t O b r o n y Ekologicz­
nej Ruse. J e d n y m z jego założycieli i s e k r e t a r z e m organizacyjnym był współ­
pracownik bezpieki Georgi Awramow, p r a c o w n i k s t u d i a filmowego „ E k r a n " ,
i n n y m - Stefan Gajtandżijew, również TW. A w r a m o w w s p o m i n a , że „istnia­
ły siły z a i n t e r e s o w a n e w s t w o r z e n i u p o d o b n e g o k o m i t e t u " celem „zdestabi­
lizowania r e ż y m u " Ziwkowa, a wielu c z ł o n k ó w k o m i t e t u u w a ż a ł o nawet, że
władze aprobują ch akcję. Z d a n i e m Awramowa, „ C z a w d a r Tepeszanow, od­
powiedzialny funkcjonariusz Bezpieczeństwa P a ń s t w o w e g o ( D e r ż a w n a Sig u r n o s t ) , został oddelegowany by zapewnić (zebranym) w D o m u Kina (w
Sofii) s w o b o d ę działania" czyli założenie K o m i t e t u . W Komitecie znaleźli się
m.in. agenci bezpieki Aleksandyr Karakaczanow i Petko Simeonow, przedsta­
wiciele e s t a b l i s h m e n t u : Stefan P r o d e w - r e d a k t o r naczelny „ N o w e j Kultu­
ry", E w t i m E w t i m o w - r e d a k t o r naczelny „ F r o n t u Literackiego", członkowie
kompartii jak Swetlin Rusew, lub reformiści jak Zeliu Z e l e w u s u n i ę t y z par­
tii w 1965 roku, a także a n t y k o m u n i ś c i jak Petyr Słabakow. W e d ł u g Nikoła­
ja Kolewa-Bosija, S i m e o n o w informował o działalności K o m i t e t u K o m i t e t
Centralny Bułgarskiej Partii Komunistycznej (BPK). Z d a n i e m Awramowa,
Rusew utrzymywał k o n t a k t y z A l e k s a n d r e m Liłowem, działaczem k o m u n i ­
stycznym u s u n i ę t y m z Sekretariatu i Politbiura BPK w 1983 roku i szefem
j e d n e g o z d w u k l a n ó w przeciwników Ziwkowa, którzy związali się z Gorba­
czowem. Do grupy partyjnej, k t ó r a chciała posłużyć się K o m i t e t e m , należeli
w e d ł u g A w r a m o w a także Sona Bakisz i jej m ą ż Stańko Todorow, p r z e w o d n i ­
czący p a r l a m e n t u . Kadry K o m i t e t u były bazą zakładanych później organiza­
cji, k t ó r e odegrały czołową rolę w f o r m o w a n i u opozycji: Klubu na rzecz Głasnosti i Pieriestrojki oraz r u c h u „ E k o g ł a s n o s t " ' , który z kolei posłużył do
założenia przez a g e n t a Karakaczanowa Zielonej Partii. Jego z d a n i e m , przyna­
leżność do ZP i BPK m i a ł a być j e d n o c z e s n a .
3 listopada 1988 roku 110 intelektualistów, z których większość była
członkami BKP, a około 20 należało do „aktywnych bojowników przeciwko
faszyzmowi i kapitalizmowi", założyło z inicjatywy Żeliu Żelewa Klub na
rzecz Głasnosti i Pieriestrojki. C z ł o n k o w i e BKP stanowili większość we wła­
dzach Klubu, a p o n a d p o ł o w a należała również do K o m i t e t u O b r o n y EkoloJESIEŃ-2001
109
gicznej Ruse. P r o g r a m Klubu głosił poparcie dla „lipcowej koncepcji BKP",
a jego władze wysłały telegram do Gorbaczowa z okazji „rewolucji paździer­
nikowej". Agent Simeonow, który też przystąpił do Klubu, w maju 1988 ro­
ku tak pisał do sekretarza Żiwkowa, Miłko Balewa: „nie ma żadnych wątpli­
wości,
iż
konieczne
jest
zrealizowanie
pieriestrojki
pod
kierowniczą
rolą partii. Każda i n n a droga m o ż e okazać się katastrofalna dla społeczeń­
stwa. Tylko partia, która ma całkowitą władzę, z d o l n a jest do p r z e p r o w a d z e ­
nia społeczeństwa od jednej s t r u k t u r y do drugiej w s p o s ó b z a p l a n o w a n y
i bez anarchii."
11 kwietnia 1989 roklu agenci A w r a m o w i Karakaczanow oraz o ś m i u in­
nych działaczy założyło r u c h „ E k o g ł a s n o s t " ' . P o n a d p o ł o w a jego c z ł o n k ó w
należała do kompartii.
Teraz należało zadbać, by p o w s t a ł a opozycja o t r z y m a ł a o p r a w ę m e d i a l n ą
i mogła być szeroko r o z p r o p a g o w a n a przez RWE i BBC w kraju oraz agencje
zagraniczne na Zachodzie. W t y m celu w y k o r z y s t a n o wizytę p r e z y d e n t a
Francji i konferencję p o h e l s i ń s k ą z w a n ą Ekoforum, k t ó r ą k i e r o w n i c t w o b u ł ­
garskie p o s t a n o w i ł o przyjąć w Sofii.
W styczniu 1989 roku nie d o p u s z c z o n o do spotkania z Francois Mitterr a n d e m przedstawicieli radykalnych grup, n a t o m i a s t r e p r e z e n t a n c i Ekogłasnosti i Klubu nie napotkali ze strony bezpieki żadnych przeszkód.
Zgoda władz na przyjęcie w Sofii Ekoforum (16.10-3.11.1989) umożliwiła
za pośrednictwem wpuszczonej do stolicy korespondentki RWE rozpropago­
wanie pieriestrojkowej opozycji przede wszystkim w samej Bułgarii. Pozwolo­
no na spotkanie opozycji w kinie „Petyr Beron", gdzie Klub i „Ekogłasnost"'
nie dopuścili do głosu członków Stowarzyszenia jako zbyt radykalnych.
P r o m o w a n i u opozycji reformistycznej podczas Ekoforum towarzyszyło
przygotowanie d o partyjnego p r z e w r o t u . Szef M O N Dobri D ż u r o w u n i e m o ż ­
liwił szefowi wywiadu wojskowego, G. M i ł u s z e w o w i p o w i a d o m i e n i e Żiwko­
wa o szykowanym z a m a c h u (28.08.1989).
Z d a n i e m A w r a m o w a atak na d e m o n s t r a n t ó w Ekogłasnosti w o g r ó d k u
przed lokalem „Kristał" w Sofii w d n i u 26 października był prowokacją pieriestrojkowców d o k o n a n ą celem dyskredytacji r e ż y m u Żiwkowa. Dodajmy,
że jego celem było też wywołanie m a s o w y c h demonstracji, k t ó r e w zlibera­
lizowanej atmosferze były już w Bułgarii m o ż l i w e i legitymizowałyby n o w e
władze w y ł o n i o n e z partyjnego z a m a c h u .
110
FRONDA
23/24
Minister spraw zagranicznych, Petyr M ł a d e n o w (człowiek Andreja Łukanowa, szefa drugiego klanu przeciwników Ziwkowa, którzy związali się
z Gorbaczowem) w d r o d z e p o w r o t n e j z p o d r ó ż y do C h i n zatrzymał się
w Moskwie (3.11.1989). Sam A. Ł u k a n o w u d a ł się tajnie do Moskwy zaraz
p o 2 5 października. Z a p e w n e o m ó w i o n o w ó w c z a s szczegóły przyszłych
„spontanicznych w y d a r z e ń " . A m b a s a d o r sowiecki W ł a d i m i r Szarapow spo­
tkał się z Z i w k o w e m w d n i u 6 i 7 listopada, żądając n a t y c h m i a s t o w e g o ustą­
pienia. Na d r u g i m s p o t k a n i u w a m b a s a d z i e w d n i u 7 listopada Szarapow p o ­
informował Ziwkowa, że jego n a s t ę p c ą ma być Mładenow, a zastępcą
M ł a d e n o w a Liłow. 10 listopada M ł a d e n o w został wybrany s e k r e t a r z e m gene­
ralnym i w s p o m n i a ł o możliwości wolnych wyborów, a 16 listopada do Po­
litbiura wszedł Łukanow. Teraz z m i a n ę
warty należało przedstawić jako konsenwencję
rewolucji.
P o t r z e b n e więc były
wielkie d e m o n s t r a c j e ludu.
Na 18 listopada z a p o w i e d z i a n o w So­
fii d e m o n s t r a c j ę organizacji niezależnych.
Organizowali ją głównie reformiści par­
tyjni. Treść p r z e m ó w i e ń na wiecu przygo­
towali
współpracownicy
skowego:
Anżeł
wywiadu
woj­
Wagenstein,
Wodeniczarow i Czawdar K i u r a n o w oraz
agenci bezpieki: Stefan Gajtandżijew i Pe­
tyr Beron. K i u r a n o w i Beron przekazywali życzenia Ł u k a n o w a i D ż u r o w a od­
nośnie przebiegu wiecu.
Powstały 7 grudnia 1989 roku Syjuz na D e m o k r a t i c z n i t e Sili (SDS) był
de facto rodzajem forum obywatelskiego. F o r m a l n i e jednoczył 17 organiza­
cji i partii, ale w m a ł y m s t o p n i u były o n e s a m o d z i e l n e i cała polityka rozgry­
wała się na poziomie Związku, poza k t ó r y m ż a d n e opozycyjne p a r t i e nie
działały. Przewodniczącym SDS został m a r k s i s t a Zeliu Zelew, jego zastępcą
szef Federacji Klubów na rzecz G ł a s n o s t i i Pieriestrojki, a g e n t bezpieki Sime­
onow, a s e k r e t a r z e m kolejny agent bezpieki Petyr Beron. 16 stycznia 1990
roku rozpoczęły się r o z m o w y „okrągłego s t o ł u " m i ę d z y SDS i k o m u n i s t a m i .
Jednocześnie w lutym 1990 roku szefem partii został Liłow, p r e m i e r e m Łu­
kanow, a M ł a d e n o w a w y b r a n o w k w i e t n i u p r e z y d e n t e m .
JESIEŃ-2001
111
P o r o z u m i e n i a „okrągłego s t o ł u " przewidywały w p r o w a d z e n i e u r z ę d u
prezydenta, wielopartyjność i w o l n e wybory z a p l a n o w a n e na czerwiec 1990
roku (12.03.1990).
Po wyborach SDS odmówiło utworzenia rzą­
du koalicyjnego z komunistami. Niewyklu­
czone, iż nie było to tyle wynikiem radykali­
z m u SDS, ile raczej odbiciem walk klanowych
między grupami Łukanowa i Liłowa.
Po ustąpieniu Mładenowa ze stanowiska
prezydenta w wyniku prowokacji klanu Liło­
wa, 30 lipca 1990 roku doszło do zawarcia porozumienia między Żelewem i Łukanowem w obecności Liłowa w sprawie wyboru przez parlament prezydentem
kandydata SDS. Żelew zgodził się, że wiceprezydentem zostanie kandydat komu­
nistyczny (do lipca 1990 roku szef MSW, gen. Atanas Semerdżijew, wcześniej kie­
rujący wywiadem wojskowym, a więc blisko związany z GRU), SDS potwierdzi
ugodę „okrągłego stołu" o współdziałaniu, decyzje o znaczeniu ogólnonarodo­
wym będą podejmowane wspólnie, podobnie też przyjęta zostanie konstytucja.
W n o w y m m o d e l u urząd p r e z y d e n t a wszędzie miał być s p r a w o w a n y
przez k o m u n i s t ę jako g w a r a n t a przywilejów n o m e n k l a t u r y i n o w e g o u k ł a d u .
Zajęcie tego stanowiska przez Zelewa nie wychodzi j e d n a k p o z a m o d e l , zwa­
żywszy w s p o m n i a n e p o r o z u m i e n i e i z a c h o w a n i e Zelewa w o b e c k o m u n i s t ó w
do końca następnej kadencji.
1 sierpnia 1990 roku Ż e l e w został p r e z y d e n t e m , a Semerdżijew wicepre­
z y d e n t e m Bułgarii. SDS o d m ó w i ł o wejścia do rządu k o m u n i s t y c z m e g o d o p ó ­
ki p r e m i e r e m będzie Ł u k a n o w i zorganizowało w listopadzie 1990 roku se­
rię
masowych
demonstracji
(prawdopodobnie
pod wpływem
agentów
Liłowa). Dymisja Ł u k a n o w a oznaczała w y e l i m i n o w a n i e z władzy jego grupy,
która teraz zaczęła tworzyć reformistyczną opozycję partyjną.
7 grudnia 1990 roku p o w o ł a n o rząd wielkiej koalicji z p o p a r c i e m k o m u ­
nistów, SDS, tureckiego DPS i byłego k o n c e s j o n o w a n e g o Związku C h ł o p ­
skiego. Z ramienia SDS weszli do niego: Iwan K o s t ó w jako m i n i s t e r finan­
sów oraz dwaj agenci bezpieki - Dymityr Ł u d ż e w jako w i c e p r e m i e r i Iwan
Puszkarow jako m i n i s t e r p r z e m y s ł u i h a n d l u . W t y m m o m e n c i e scenariusz
został zrealizowany, ale zapoczątkowane procesy toczyły się dalej, zwłaszcza
radykalizacja SDS. N u r t lojalny i a g e n t u r a dążyli do p r z e s t r z e g a n i a p o r o z u 112
FRONDA
23/24
mienia z 30 listopada i u c h w a l e n i a konstytucji, n a t o m i a s t radykałowie chcie­
li je zerwać i wymusić p r z e d t e r m i n o w e wybory.
Ponieważ opozycja wygenerowana przez bezpiekę składała się z a r ó w n o
z agentury, jak też z autentycznych przeciwników systemu, między obu gru­
pami m u s i a ł o dojść do konfrontacji w e w n ą t r z SDS i wypychania z niego prze­
granych. Proces t e n miał dwa etapy; pierwszy zaczął się 26 kwietnia 1991 ro­
ku, kiedy grupa 39 p o s ł ó w SDS złożyła mandaty, by p o p r z e z brak ą u o r u m
uniemożliwić uchwalenie Konstytucji i wymusić p r z e d t e r m i n o w e wybory.
Wówczas a g e n t u r a p o s t a n o w i ł a uniemożliwić t e n m a n e w r i agitowała za p o ­
zostaniem w parlamencie. Z SDS wyrzucona została znaczna część agentów,
w tym większość jego pierwszego kierownictwa (np. S i m e o n o w i Karakaczan o w ) . Doszło do r o z ł a m ó w we wszystkich organiza­
cjach - członkach SDS. W wyborach 13 październi­
ka 1991
roku zwyciężył SDS, ale m u s i a ł wejść
w koalicję z tureckim D w i ż e n i e m za Prawa i Swobodite, kierowanym przez byłych a g e n t ó w i funkcjona­
riuszy bezpieki: A h m e d a Dogana 2 8 , J u n a l a Lutfiego,
Mustafa Szerife, O s m a n a Oktaja i Iwana Pałczewa
(także KGB).
Drugi etap pozbywania się przez SDS agentury
przypadł na rok 1992, kiedy prezydent Ż e l e w nie
chcąc dopuścić do lustracji doprowadził przy p o m o c y byłych a g e n t ó w bezpie­
ki w DPS do obalenia rządu Filipa Dimitrowa, szefa SDS. Prezydent, w b r e w
SDS, podpisał traktat z Rosją (24.09.1992) i zażądał, by p r e m i e r e m został je­
go współpracownik i były agent bezpieki D. Łudżew, a w i c e p r e m i e r a m i byli
agenci Asen Miczkowski i Wenceslaw Dimitrow, zaś 25 p r o c e n t m i n i s t r ó w
miałoby pochodzić z DPS (27.09.1992). 17 października prasa zaczęła publi­
kować listy agentów. Znalazło się na nich m.in. 21 nazwisk p o s ł ó w SDS,
w tym wielu zwolenników prezydenta Żelewa, a także jego doradcy: Boris
Spasow i Michajlo I w a n o w oraz szef jego kancelarii Iwajło Trifonow. 28 paź­
dziernika komuniści i partia mniejszości tureckiej (z p o p a r c i e m prezydenta)
obalili rząd Filipa Dymitrowa.
Z SDS zostali n a s t ę p n i e usunięci wszyscy zwolennicy Żelewa i kolejna
warstwa agentury, w tym 23 posłów. Fale r o z ł a m ó w w SDS przyczyniły się do
wzmocnienia w Bułgarii pluralizmu politycznego i likwidacji jego charakteru
JESIEŃ-2001
113
forum
obywatelskiego,
natomiast
nieustanna
walka między klanami Łukanowa (Mładenow,
Feorgi Pirinski) oraz Lilowa (Żan W i d e n o w ) na
tyle osłabiła komunistów, że umożliwiła SDS
podwójne zwycięstwo w wyborach prezydenc­
kich i p a r l a m e n t a r n y c h w 1997 roku.
Procesy zapoczątkowane 26 kwietnia 1991
roku doprowadziły p r z e d e wszystkim do dekomunizacji s a m e g o SDS, prze­
cinając w t e n s p o s ó b p ę p o w i n ę łączącą go z bezpieką i przekreślając pierwot­
ny scenariusz rządu koalicyjnego cieszącego się p o p a r c i e m s p o ł e c z e ń s t w a .
W R u m u n i i operacja przebiegała w d w u k i e r u n k a c h : t w o r z o n o a u t o r y t e t
społeczny opozycji partyjnej jako d e m o k r a t y c z n e j alternatywy dla C e a u s e s c u
oraz przygotowywano realizatorów z a m a c h u s t a n u w wojsku i Securitate.
Reformiści partyjni byli najlepiej znani społeczeństwu dzięki Radiu Wolna
Europa, które zgodnie z amerykańskimi wytycznymi zawsze bardziej niż antyk o m u n i s t ó w popierało k o m u n i s t ó w narodowych i partyjnych reformistów,
uważając, iż tylko oni mają realne szanse wywarcia wpływu na bieg wydarzeń
i ewolucję systemu. W Rumunii do odegrania tej roli wybrano ludzi związa­
nych z bezpieką: D u m i t r u Mazilu, byłego dyrektora szkoły M S W (1964-1965)
i członka delegacji rumuńskiej przy O N Z oraz Sylviu Brucana, znanego stalinistę (na poprzednim etapie), byłego ambasadora w USA i przy O N Z oraz byłe­
go redaktora naczelnego organu Rumuńskiej Partii Komunistycznej (RPK) „Scintei". Pierwszy przesłał na Z a c h ó d raport o nieprzestrzeganiu p r a w czło­
wieka, a drugi bez przeszkód zasypywał E u r o p ę krytykami Ceausescu. W listo­
padzie 1988 roku Brucan mógł wyjechać (paszporty w Rumunii jak w i a d o m o
d a w a n o każdemu) do USA, Londynu, Wiednia i oczywiście Moskwy, gdzie jak
sam twierdzi, uzyskał obietnicę poparcia dla przyszłego rządu p o d w a r u n k i e m
zachowania kompartii u władzy, na co nalegał Gorbaczow. W 1989 roku Bru­
can bez przeszkód przyjął k o r e s p o n d e n t a „Prawdy" Stanisława Pietuchowa.
Zapewne o m ó w i o n o wówczas bliski już zamach stanu i jego reżyserię. 10 mar­
ca BBC nadała list sześciu byłych wysokich działaczy partyjnych, zredagowany
przez Brucana i potępiający łamanie praw człowieka. W ten sposób opinia pu­
bliczna została przygotowana do zamachu. 2 9
W wojsku pierwsi spiskowcy pojawili się już w 1983 roku. G r u p a gene­
rałów Stefana Kostyala i ł o n a Ionity oraz p u ł k o w n i k a Radu Nicole z o s t a ł a
114
FRONDA
23/24
wykryta w 1985 roku, nikt j e d n a k nie p o n i ó s ł żadnej konsekwencji, co było­
by niemożliwe, gdyby spiskowcy nie korzystali z sowieckiej protekcji. Współ­
pracowali z n i m i gen. Nicole Militaru, a g e n t jeszcze G P U , ł o n Iliescu oraz ka­
pitan
wywiadu
Securitate
i
wykładowca
w
szkole
partyjnej,
Virgil
Magureanu. 3 0
M o ż n a d o m n i e m y w a ć , iż przygotowania do z a m a c h u zaczęły się w listo­
padzie 1985 roku, kiedy gen. C o n s t a n t i n O l t e a n u , nadzorujący operacje śled­
cze w V Zarządzie Securitate, który miał za z a d a n i e śledzenie a g e n t ó w so­
wieckich, spotkał się z G o r b a c z o w e m . Na p r z e ł o m i e listopada i g r u d n i a 1989
roku szef M O N , gen. Vasile Milea wraz z d w o m a zastępcami, g e n e r a ł a m i :
Victorem Stanculescu i M i h a i e m C h i t a k i e m udali się do Budapesztu. M o ż n a
wnioskować, iż nie była to wizyta rekreacyjna, lecz o s t a t e c z n a n a r a d a p r z e d
zamachem.
Ceausescu oczywiście wiedział o spiskowcach i nowej ekipie Iliescu. Za­
chowały się filmy Securitate ukazujące zebrania spiskowców. Fakt, iż nic się
im nie stało, m o ż n a wytłumaczyć tylko w j e d e n s p o s ó b : byli c h r o n i e n i p r z e z
p r o t e k t o r ó w potężniejszych od C o n d u c a t o r a - G R U i a m b a s a d ę sowiecką. 3 '
Sam
Iliescu
przyjaźnił
się
z
ambasadorem
sowieckim
Tiażelnikowem.
W 1987 roku Iliescu, Militaru i gen. Vasile G h e o r g h e , urzędujący szef IV Za­
rządu Securitate (kontrwywiad wojskowy), spotkali się konspiracyjnie w par­
ku H e r a s t r a u . W skład przygotowywanej ekipy, k t ó r a m i a ł a „z woli zrewol­
towanego
ludu
spontanicznie"
objąć
władzę
22
grudnia
1989
roku,
wchodzili: Iliescu, Militaru, Gelu Voican Voiculescu (główny łącznik grupy),
Brucan, M a g u r e a n u , Cazimir Ionescu i G h e o r g h e C r u c e r u (łącznicy z Petre
R o m a n e m ) oraz Aurel Dragos M u n t e a n u (łącznik z A l e x a n d r e m P l e s u ) .
Do mobilizacji ludności i wywołania r o z r u c h ó w użyto agenta Securitate
Laszlo Tokesa. Z a p e w n e dzisiejszy biskup protestancki działał w dobrej wieJESIEŃ-2001
115
rze, n i e ś w i a d o m scenariusza, ale wybranie go przez Securitate było u w a r u n ­
kowane wcześniejszą zgodą Tokesa na współpracę, jak s a m tłumaczył - pod­
pisaną p o d groźbą obcięcia ręki. G w a r a n t o w a ł a o n a Secu­
ritate kontrolę nad poczynaniami
agenta.
Wystarczy
porównać, jak znikali w R u m u n i i opozycjoniści (np. Vasile
Paraschiv ze SLOMR-u), by stwierdzić, iż w tym wypadku
mieliśmy do czynienia z dziwnym p o s t ę p o w a n i e m . Tokesa
ostrzegano, że będzie aresztowany za d w a tygodnie i dawa­
no mu czas na opór oraz akcję p r o p a g a n d o w ą via Budapeszt i RWE, pozwo­
lono też na gromadzenie się wiernych w jego obronie. Wszystko po to, by sty­
mulować p o w s t a n i e r u c h u p r o t e s t u . N a w e t kiedy protestujących przeciwko
przeniesieniu Tokesa, którzy zbierali się p o d świątynią w dniach 15-16 grud­
nia 1989 roku, aresztowano, nie znikali oni, lecz szybko ich zwalniano, by
zbyt ostre represje nie złamały r u c h u w zarodku. W t e n s p o s ó b w z m a g a n o
tylko oburzenie ludzi i w p ł y w a n o na rozwój ruchu, co d o p r o w a d z i ł o do de­
monstracji pod k o m i t e t e m partyjnym w d n i u 17 grudnia i użycia b r o n i .
W konsekwencji wybuchła rewolucja.
Informację o 4 6 3 2 zabitych i 7 6 1 3 skazanych na śmierć w Timisoarze
rozpowszechnił niemiecki e m i g r a n t z R u m u n i i Wiliam Totok, wiarygodny
dla Z a c h o d u . Do dziś nie chce on ujawnić, od kogo ją o t r z y m a ł drogą telefo­
niczną z Timisoary. Albo więc s a m w s p ó ł p r a c o w a ł z Securitate, albo został
z m a n i p u l o w a n y i kryje osobę, k t ó r a go zdezinformowała. Możliwe, że rów­
nież jego ź r ó d ł o było m a n i p u l o w a n e przez Securitate. Majstersztykiem akcji
dezinformacyjnej, mającej zdyskredytować C e a u s e s c u i legitymizować zama­
chowców, była sprawa egzekucji w Timisoarze, kiedy na Z a c h ó d p r z e s ł a n o
film ukazujący zwłoki zwiezione z p r o s e k t o r i ó w ze śladami sekcji - jako tru­
py r z e k o m o poległych d e m o n s t r a n t ó w w y k o p a n e ze zbiorowych mogił - oraz
przekazano w i a d o m o ś ć o 60 tysiącach zabitych w R u m u n i i przez siepaczy
Ceausescu.
Na słynnym filmie przedstawiającym wiec z w o ł a n y w Bukareszcie 21
grudnia przez Ceausescu m o ż n a usłyszeć, jak na balkonie g m a c h u KC szef
M S W Pustelnicu nachyla się do C o n d u c a t o r a i m ó w i „Secu a v e n i t " (Securi­
tate przybyła), w m o m e n c i e gdy przez głośniki u s ł y s z a n o chrzęst gąsienic
czołgów, co wywołało panikę w t ł u m i e . Dla C e a u s e s c u nie ulegało wątpliwo­
ści, iż a u t o r e m z a m a c h u jest Securitate.
116
FRONDA
23/24
22 grudnia opuszczając b u d y n e k TV o k o ł o godziny 16.00 Iliescu stwier­
dził: „ m u s i m y pójść do a m b a s a d y sowieckiej", a o godzinie 17.30 j u ż w KC
poinformował z e b r a n ą t a m n o w ą ekipę: „ n a w i ą z a ł e m k o n t a k t z a m b a s a d a
ZSRS, p o w i e d z i a ł e m kim j e s t e ś m y i czego c h c e m y " , co wskazuje wyraźnie,
gdzie Iliescu widział siłę sprawczą wydarzeń.
Nigdy nie skazano ż a d n e g o terrorysty C e a u s e s c u strzelającego do ludzi.
W rzeczywistości na p o t r z e b y p r o p a g a n d y o d e g r a n o wielkie p r z e d s t a w i e n i e
socjotechniczne: z m a g n e t o f o n ó w u m i e s z c z o n y c h na d a c h a c h d o m ó w pusz­
czano taśmy z n a g r a n y m i seriami z k a r a b i n ó w maszynowych, po czym żoł­
nierze w o b r o n i e rewolucji odpowiadali s t r z a ł a m i w p o w i e t r z e lub do wy­
imaginowanych celów (przy okazji zginęło więcej ludzi niż od s t r z a ł ó w
wojska do d e m o n s t r a n t ó w , gdy C e a u s e s c u był jeszcze u władzy). Rewolucja
m u s i a ł a b o w i e m być autentyczna, by gorbaczowowskie k i e r o w n i c t w o m o g ł o
legalnie objąć w ł a d z ę i cieszyć się p o p a r c i e m ludu. 3 2
Frontul Salvarii N a t i o n a l e miał p i e r w o t n i e być rodzajem forum obywa­
telskiego. Do Rady FSN weszli wszyscy z n a n i opozycjoniści, by w oczach
społeczeństwa nastąpiła identyfikacja n o w e g o k i e r o w n i c t w a z o p o r e m prze­
ciwko Ceausescu. Ale w Biurze Wykonawczym Rady czołowe s t a n o w i s k a ob­
sadzili już komuniści. Komuniści Iliescu, nie dość elastyczni, przedobrzyli
j e d n a k i zbyt m o c n o chcieli k o n t r o l o w a ć autetycznych opozycjonistów. Dla­
tego wkrótce opozycjoniści opuścili FSN i s k o n c e n t r o w a l i się na działalności
w n o w o założonych partiach politycznych, co w rezultacie z a o w o c o w a ł o plu­
ralizmem politycznym, chociaż Iliescu przewidywał, że wielopartyjność nie
będzie p o t r z e b n a , gdyż w p r o w a d z i się „nowy typ d e m o k r a c j i " .
Pozycje uzyskane przez grupę Iliescu, dzięki makijażowi z a m a c h u s t a n u
na rewolucję, pozwoliły jej na p o z o s t a n i e u władzy aż do 1997 roku.
Reasumując: chociaż zmiana ustroju daleko wykroczyła poza planowany pier­
wotnie scenariusz - na skutek dynamiki własnej zapoczątkowanych procesów,
JESIEŃ-2001
J17
lokalnej specyfiki układu sil i walk między n o m e n k l a t u r o w y m i klanami - części
nomenklatury udało się zachować wszędzie dominującą rolę, agentura zyskała
uprzywilejowaną pozycję, natomiast grupy antykomunistyczne zostały w więk­
szości wypadków zmarginalizowane i przynajmniej czasowo wyeliminowane z li­
czącego się życia politycznego.
JÓZEF DARSKI
PRZYPISY
1 Autor przygotowuje na ten temat książkę, która obejmie również okres zmiany ustroju w Alba­
nii i Jugosławii. Powinna ona ukazać się na wiosnę 2002 roku w poznańskim Wydawnictwie
Santa.
2 Informacja od Francoise Thom, która w krótkim czasie dostępności archiwów rosyjskich po 1991
roku starała sie o dostęp do teczki Berii.
3 Dżilas o Gorbaczowie, Wydawnictwo CDN, Warszawa 1989, s. 21, 22, 27, 50.
4 Witalij Rappaport, Pieriestrojka, OPI London 1989, s. 41, 102, 54. Wiosną 1988 roku istniało już
13 tys. kooperatyw i 300 tys. firm rodzinnych
5 Kalle Eller, członek konspiracji wojskowej, twierdził w rozmowie z autorem, że Savisaar i inni
działacze frontów ludowych byli wcześniej szkoleni przez władze pod Moskwą.
6 Dane Centrum Dokumentacji Następstw Totalitaryzmu.
7 Latvijas Tautas Frontes Programma, Wyd. 2., Riga Avots 1989.
8 Grażdanskoje dwiżenija w Łatwii 1989, Riga 1990 s.28 i nast.
9 Trud nr 159 z 26.08.2000.
10 Trud nr 159 z 26.08.2000.
11 Grażdanskoje dwiżenija w Łatwii 1989, Riga 1990 s.83 i nast.
12 Sprawa zarzutów wobec Meriego współpracy z KGB nigdy nie została wyjaśniona, patrz: Józef
Darski, Estonia. Historia, współczesność, konflikty narodowe, Warszawa 1995, s.78.
13 Sprawa współpracy Mirczy Druca z KGB nie została wyjaśniona. W 1990 roku opublikowano
list Druca z 1974 roku, w którym chwalił się, iż oddał pewne usługi KGB i stwierdzał: „byłem,
jestem i będę komunistą". Jednocześnie Szoltoianu wystawił Drucowi świadectwo moralności.
Według Ionescu Iordache w latach 1960-tych Securitate uważała Druca za agenta KGB i nie
chciała z nim współpracować.
14 Materiaux du Congres Constitutif, Paris 1990, s. 57 i nast.
15 Aleksand Korżakow, Boris Jelcyn od rasswieta do zakata, Moskwa 1997, s.127.
16 Radzisława Gortat, Ukraińskie wybory, Warszawa 1998, s. 31.
17 Semen Bukczin, Bieiorusskaja tragedija 1986-1999, Warszawa 2000, s.63
18 A Secret Document about the Measures Planned against the Democratic Opposition in Hungary, Hungarian October Freepress Information Centrę, Spec.1/1987 /%/, 12th March 1987.
19 Research RFE, Hungary z dnia 30 listopada, F 554 i z 5 grudnia 1988, FF 033-036.
20 Andrzej Żarach, Moje wspomnienia, Solidarność Walcząca nr 2 (300), luty 1993, s.12.
21 Relacja ustna Gustawa Herlinga-Grudzińskiego dla red. Giedroycia ze spotkania z prof. Stelma­
chowskim.
22 Tezę taką wysunęli: Andrzej Antoszewski, Ryszard Herburt, Demokracje Europy Środkowo-Wscho­
dniej w perspektywie porównawczej, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego Wrocław 1998.
1|3
FRONDA
23/24
23
24
25
26
Wszystkie informacje o operacji Klin: TS StB. Stasi Zakon. Akce "Klin", Praha 1994, s. 148.
Pavel Żaczek, Prócz v listopadu 1989 padl komunisticky reżim?, Lidove noviny, 18.11.1994.
Ibidem.
Deset prażskych dnu 17.-27 listopad 1989, Dokumentace, Academia Praha 1990, s. 599; stąd
pochodzą informacje o przebiegu 10 dni „rewolucji".
27 Petr Fiala, Jan Holzer, Miroslav Maresz, Pavel Pszeja, Komunizmus w Czeske Republice, Brno
1999, s.94.
28 Jego historia patrz: Dogan naistina e bil agent na Dyrżawna sigurnost, Oteczestwen Westnik,
4 noemwri 1992 g.
29 Por. szczegół: Józef Darski, Rumunia. Historia, współczesność, konflikty narodowe, Warszawa
(1995).
30 Ioan Itu, Bogdan Teoderescu, Dosar de dupa dosar, Tinerama, 24-30 aprile 1992, pag. 7; Ioan
Itu, Dosarul de securitate al domnului Magureanu, Tinerama, 27 martie - 2 apriłie 1992, pag.
8.
31 Ioan Itu, Puterea si Adevarul, Tinerama 13-19 martie 1992, pag. 8.
32 Szczegóły inscenizacji patrz: Radu Portocała, Autopsie du coup d'Etat roumain. Au pays du
mensonge triomphant, Calman - Levy, Paris 1990, s. 195.
JESIEŃ-2001
119
Wizja celu jest rzeczywiście porażająca...
EDMUND
NIZIURSKI
- FUNDATOR
MYŚLI
POLITYCZNEJ
I,,RP
MARCIN
HAJ DEC E R K I EWI CZ
Żaden u t w ó r literacki nie oddaje tak dobrze charakteru polskiej sceny poli­
tycznej III RP, a zarazem nie stanowi tak wyraźnego klucza dla jej zrozumienia,
jak traktat polityczny E d m u n d a Niziurskiego
„Siódme wtajemniczenie".
Dzieło to u t r z y m a n e w formie parabolicznej opowieści nawiązuje do p o p u ­
larnego niegdyś sposobu projektowania ładu społecznego za p o m o c ą narracji
fabularnej i poszczycić się m o ż e tak znaczącymi poprzednikami, jak „ U t o p i a "
Thomasa Morusa,
„ M i a s t o S ł o ń c a " C a m p a n e l l i czy n a s z e g o I g n a c e g o
Krasickiego „Michała Doświadczyńskiego przypadki". Do dziś w ś r ó d histo­
ryków idei trwają spory, czy traktat Niziurskiego jest u t w o r e m profetycznym,
który, niczym „ M y " Zamiatina, antycypował przyszłość, czy też dziełem for­
macyjnym, którego lektura przez elitę młodzieżową w PRL spowodowała, że
kiedy czytelnicy „Siódmego wtajemniczenia" dorośli i stali się głównymi
aktorami polskiej sceny politycznej, zaczęli wcielać w życie formy ustrojowe
p o z n a n e na kartach książki. W t e n sposób traktat odegrał nieoceniony wpływ
120
FRONDA
23/24
na kształtowanie się ustroju politycznego III RE Sam tytuł
dzieła wskazuje zresztą na jego inicjacyjny charakter —
właściwe odczytanie przesłania u t w o r u pociąga za sobą
„wtajemniczenie" w ukryty sens polityki polskiej.
Aby dotrzeć do owego ezoterycznego przesłania, należy
wspólnie z głównym bohaterem traktatu wybrać się w inic­
jacyjną podróż, która wiedzie przez szereg — na pierwszy
rzut oka wydawałoby się oczywistych — zjawisk, które z cza­
sem okazują się jedynie zasłonami skrywającymi prawdziwe
oblicze rzeczywistości. Wkraczamy więc w obszar zaciekłej kon­
frontacji, wręcz śmiertelnego boju, między d w o m a obozami: Matusami i
Blokerami. Dla postronnego widza najbardziej spektakularnym przykładem ich
nieprzezwyciężonego antagonizmu jest Wielka Kołomyja Elementarna:
„Wytwarzała się o n a a u t o m a t y c z n i e na s k u t e k swoistej konstrukcji łaźni,
która posiadała dwoje drzwi: j e d n e wiodące na korytarz, drugie bezpośred­
nio na podwórze. Dzięki t e m u p o w s t a w a ł z a m k n i ę t y krąg gonitwy. Kiedy
zgraja Blokerów w p a d a ł a przez j e d n e drzwi, przez t e n czas M a t u s y uciekali
przez drugie. Blokerzy pędzili za n i m i , z a n i m j e d n a k o s t a t n i z nich zdołali
wybiec z łaźni, już na karkach siedzieli im Matusy, którzy zdążyli przez t e n
czas okrążyć łaźnię i w p a ś ć do środka przez pierwsze drzwi. Rzecz jasna, w
tym układzie nie s p o s ó b było dojść, k t o tu właściwie ucieka, a k t o goni.
Każdy czuł się j e d n o c z e ś n i e ścigającym i ściganym, co oczywiście p o m a g a ł o
obu b a n d o m zachować twarz, d o b r e s a m o p o c z u c i e i honor, na p u n k c i e
którego wszyscy byli b a r d z o czuli."
Innym p o l e m walki jest twórczość p r o p a g a n d o w a ,
która z czasem
p r z e m i e n i ł a się w skostniały rytuał, k t ó r e g o odgrywanie p o z b a w i o n e z o s t a ł o
znaczących treści. O t ó ż zagończyk każdej ze stron, udając się w bój, zaopa­
trzony zostaje w nalepkę z n a p i s e m „ M a t u s k u " lub „Blokerze". Polem walki
jest tablica z wypisanym na niej w i e r s z e m :
Matusku, wrogu mój śmiertelny,
nadęty, drętwy i bezczelny,
nie spocznę, póki ruszasz szczęką!
Zrobię ci masaż kolo szczęki,
aż zaczniesz, bracie, śpiewać cienko
i smętne wydasz jęki...
JESIEŃ-2001
121
Widząc o w e dzieło spontanicznej liryki
tyrtejskiej każdy M a t u s przyklejał na
pierwszy
wyraz
wiersza
nalepkę
„Blokerze", k t ó r ą z kolei każdy Bloker
zaklejał
nalepką
„Matusku".
W ten
s p o s ó b toczy się walka w p r z e s t r z e n i
propagandowej.
Kto
pierwszy
dotrze
do
trumny
Klappera? To właśnie jest stawką tej
ostrej rywalizacji. Wszystko wskazuje na
to, że stary Klapper tuż przed nadejś­
ciem Armii Czerwonej ukrył w t r u m n i e
swoje
skarby.
Ich
zdobycie
oznacza
realizację wielkiego planu o kryptonimie
Wielki Wander. O t o „cel godny gry", jak
m ó w i główny ideolog jednej ze stron.
Wizja celu jest rzeczywiście porażająca: „Kupimy sobie motory, a m o ż e
nawet samochody typu 'camping' z
przyczepami. (...) Namioty, żywność,
ekwipunek,
kajaki,
sprzęt
pontony,
wonurków,
wszystko!
żeglarski, jolki,
przybory
aparaty
Nie
płet­
tlenowe
będziemy
—
spędzać
głupio lata na hałdach, ani na n u d ­
nych koloniach,
ani
na n u d n y c h
obozach, gdzie czujesz się, bracie,
jak uwiązany na sznurku. To będzie
wielkie
o d e j ś c i e . Wyruszymy
na jeziora p ó ł n o c n e . Nikt nie będzie
wtrącał
w
nasze
sprawy
nosa...
Olbrzymią rozpoczniemy wędrówkę.
Swobodnie
będziemy
żyć!
Na
wodzie i w puszczy! Tropić dzikie
zwierzęta!
Łowić ryby!
Kąpać się,
pływać i żeglować... żeglować..."
122
FRONDA
23/24
Aby s p e n e t r o w a ć p o d z i e m n e chodniki, k t ó r e p r a w d o p o d o b n i e w i o d ą d o
t r u m n y Klappera, należy j e d n a k zdobyć t w i e r d z ę Persil. I o t e n strategiczny
obiekt toczy się każdego d n i a wojna m i ę d z y M a t u s a m i a Blokerami. W
świadomości o b u
s t r o n t w i e r d z a Persil stała się m i e j s c e m m i t y c z n y m ,
głównym p o l e m o d w i e c z n e g o konfliktu, dzielącego G n y p o w i c e Wielkie na
dwa z w a ś n i o n e obozy.
Kiedy r a z e m z g ł ó w n y m b o h a t e r e m , G u s t a w e m Cykorzem, po wielu
przygodach docieramy do twierdzy Persil, ukazuje się n a m „ d r u g a s t r o n a
rzeczywistości". M a t u s y i Blokerzy, z a m i a s t walczyć m i ę d z y sobą, ubijają
wspólnie lewe interesy. Gnypowice Wielkie czyli Polska.
MARCIN HAJDECERKIEWICZ
JESIEŃ-2001
123
Poseł Związku Wolnych Demokratów Imre Mecs, kryty­
kując w parlamencie projekt lustracji, oświadczył: „Jak
wiadomo, dosyć spora liczba redaktorów Węgierskiego
Radia, Węgierskiej Telewizji i Węgierskiej Agencji Praso­
wej pracowała dla wydziału trzeciego [Wydział III/III
Służby Bezpieczeństwa Wewnętrznego, zajmujący się
„działalnością wrogą wobec ustroju socjalistycznego].
Republika zostałaby pozbawiona zbyt wielu wykształ­
conych i doświadczonych redaktorów, gdyby ten punkt
został prawnie zatwierdzony."
HISTORYCZNY
KOMPROMIS
CERCELY
U N C V A RI
W 1994 roku na Węgrzech spełnił się wielki sen A d a m a Michnika: d o s z ł o do
„historycznego k o m p r o m i s u " - p o w s t a ł a koalicja r z ą d o w a p o s t k o m u n i s t ó w
z Węgierskiej Partii Socjalistycznej ( o d p o w i e d n i k polskiego SLD) oraz soc-lib e r a ł ó w ze Związku Wolnych D e m o k r a t ó w (węgierski o d p o w i e d n i k Unii
Wolności). Dla niektórych k o m e n t a t o r ó w taki alians był wielkim zaskocze­
niem, ponieważ wolni d e m o k r a c i od swego p o w s t a n i a w 1988 roku p r e z e n -
124
FRONDA
23/24
towali zdecydowany, jak się w ó w c z a s zdawało, a n t y k o m u n i z m . U g r u p o w a ­
nie to zostało z a ł o ż o n e przez działaczy tzw. opozycji d e m o k r a t y c z n e j , przed­
stawicieli budapesztańskiej inteligencji oraz s p o r ą g r u p ę w y z n a w c ó w sekty
o nazwie Z g r o m a d z e n i e Wiary (Hit Gyiilekezete) i d o m a g a ł o się z e r w a n i a
z s y s t e m e m k o m u n i s t y c z n y m . Podczas pierwszych s w o b o d n y c h w y b o r ó w
p a r l a m e n t a r n y c h w 1990 roku Związek Wolnych D e m o k r a t ó w zajął drugie
miejsce, uzyskując p o n a d 23 proc. głosów. N i e wszedł j e d n a k do koalicji rzą­
dowej, na czele której s t a n ę ł o prawicowe Węgierskie F o r u m D e m o k r a t y c z n e
(42 p r o c ) , lecz pozostał w opozycji do niej, p o d o b n i e jak p o s t k o m u n i ś c i (8
p r o c ) . Po n a s t ę p n y c h wyborach w 1994 roku k r y t e r i u m s t o s u n k u do m i n i o ­
nego ustroju p r z e s t a ł o mieć znaczenie i obydwie zwycięskie p a r t i e - p o s t k o ­
munistyczni socjaliści (54 proc.) i a n t y k o m u n i s t y c z n i do n i e d a w n a wolni de­
mokraci (17 proc.) stworzyli w s p ó l n i e rząd. W jaki s p o s ó b było to możliwe?
Bliżej Aczela niż Antalla
Być m o ż e p e w n e światło na o p i s a n e wydarzenia rzuca w y p o w i e d ź j e d n e g o
z liderów Z W D Sandora Revesza: „Prawdą jest, że choć ideał s p o ł e c z e ń s t w a
Antalla jest mi bez wątpienia bliższy niż Aczela, to j e d n a k o wiele lepiej ro­
z u m i e m o s o b o w o ś ć Aczela i jego środowisko, w k t ó r e potrafię wczuć się bar­
dziej niż w środowisko Antalla. To chyba dlatego że w y c h o w a ł e m się w ko­
munistycznej rodzinie żydowskiego p o c h o d z e n i a i m a m o t y m jakieś we­
w n ę t r z n e pojęcie, n a t o m i a s t nie m a m pojęcia o klasie średniej, k t ó r a wycho­
wała Antalla."
Bardzo p o d o b n i e wypowiadał się swego czasu A d a m Michnik, kiedy
w 1988 roku wyznawał na ł a m a c h „Powściągliwości i Pracy": „Jak na p e w n o
wiecie, środowiskiem, z k t ó r e g o p o c h o d z ę , jest liberalna ż y d o k o m u n a . To
jest ż y d o k o m u n a w sensie ścisłym, bo moi rodzice wywodzili się ze środo­
wisk żydowskich i byli p r z e d wojną k o m u n i s t a m i . Być k o m u n i s t ą znaczyło
wtedy coś więcej niż przynależność do partii - to oznaczało przynależność do
p e w n e g o języka, pewnej kultury, fobii, n a m i ę t n o ś c i . "
Nic więc dziwnego, że jeszcze w latach 80-tych M i c h n i k zwierzał się:
„Bez s e n t y m e n t u nie u m i e m myśleć o tej g r o m a d c e c h ł o p c ó w i dziewcząt,
która latem 1958 roku w czerwonych c h u s t a c h n a w i e d z a ł a chłopskie zagro­
dy, śpiewając piosenki po rosyjsku i żydowsku."
JESIEŃ-2001
125
Przynależność do owej kultury, związane z nią fobie i n a m i ę t n o ś c i okaza­
ły się dla Revesza i jego kolegów z Z W D silniejsze niż ideał s p o ł e c z e ń s t w a
r e p r e z e n t o w a n y przez n a r o d o w o - k o n s e r w a t y w n e W F D . Wybrali Aczela za­
miast Amalia. Z a n i m przejdziemy do dalszych rozważań, w a r t o wyjaśnić,
kim byli owi dwaj symboliczni antagoniści.
József Antall był w latach 1990-93 p i e r w s z y m n i e k o m u n i s t y c z n y m pre­
m i e r e m Węgier. Do wielkiej polityki trafił b a r d z o p ó ź n o , bo d o p i e r o w 1988
roku. Wcześniej pracował w M u z e u m Historii Lecznictwa
i unikał raczej publicznej działalności, wychodząc z zało­
żenia, że s y s t e m k o m u n i s t y c z n y jest niereformowalny.
M o ż n a było więc zarzucić mu (używając s f o r m u ł o w a n i a
Lesława Maleszki), że „ o d m o w a z a a n g a ż o w a n i a w sprawy
publiczne - wyrastająca z pragnienia, by nie u b r u d z i ć się
w k o n t a k t a c h z ' c z e r w o n y m i ' - p r o w a d z i ł a do coraz większej izolacji od d o ­
konujących się p r z e m i a n . . . "
Gyórgy Aczel z kolei nie o d m a w i a ł a n g a ż o w a n i a się w sprawy p u b l i c z n e
i nie izolował się bynajmniej od dokonujących się p r z e m i a n . Przez cały o k r e s
kadaryzmu był g ł ó w n y m ideologiem partii k o m u n i s t y c z n e j i najbardziej za­
ufanym człowiekiem I sekretarza K o m i t e t u C e n t r a l n e g o J a n o s a Kadara.
Przez p o n a d ćwierć wieku Aczel - jak pisze J a n o s Tischler - „miał wyłączną
kontrolę n a d węgierskim życiem k u l t u r a l n y m " . Ten w s z e c h w ł a d n y koryfeusz
m e d i ó w i p r o p a g a n d y był na początku lat 80-tych odpowiedzialny za rozpo­
wszechnienie na Węgrzech stereotypu Polaka jako wiecznie strajkującego le­
nia i nieroba. Z g o d n i e ze s w o i m o s t a t n i m życzeniem p o c h o w a n y został na
Wzgórzu D r z e w Oliwkowych w Jerozolimie.
Czy w s k r z e s z o n e przez Michnika (choć w y d a w a ł o się, że jest o n o osta­
tecznie s k o m p r o m i t o w a n e ) określenie „ ż y d o k o m u n a " rozjaśnia czy zaciem­
nia p r o b l e m ?
Od żydokomuny...
Kiedy w 1920 roku wybuchła na Węgrzech rewolucja k o m u n i s t y c z n a , na jej
czele stali działacze p o c h o d z e n i a żydowskiego, n p . przywódcą Węgierskiej
Republiki Rad był Bela Kun, k o m i s a r z e m oświaty Gyórgy Lukacs, zaś d o w ó d ­
cą bojówek terrorystycznych Tibor Szamuely. Chociaż większość węgierskie-
126
FRONDA
23/24
go ż y d o w s t w a zdecydowanie o p o w i a d a ł a się przeciwko
k o m u n i z m o w i , to j e d n a k niewielka liczebnie, lecz b a r d z o
aktywna grupa „zawodowych r e w o l u c j o n i s t ó w " żydow­
skiego p o c h o d z e n i a zdołała na tyle o p a n o w a ć zmarginaliz o w a n ą w okresie m i ę d z y w o j e n n y m p a r t i ę k o m u n i s t y c z ­
ną, że do całego r u c h u przylgnęło określenie „ ż y d o k o m u n a " .
Przyznają to zresztą sami historycy p o c h o d z e n i a żydowskiego. J e d e n
z nich, Gyórgy Litvan, podczas wykładu wygłoszonego w g r u d n i u 1991 roku
na uniwersytecie w Jerozolimie powiedział: „ K o m u n i s t y c z n a Partia Węgier
była od s a m e g o początku, począwszy od założycielskiej grupy Beli Kuna,
w przeważającej części żydowską. Na 55 ludowych komisarzy [czyli m i n i ­
strów] w 1919 roku 33 było Ż y d a m i . Ten c h a r a k t e r nie zmienił się podczas
nielegalnego o k r e s u lat międzywojennych ani po II wojnie światowej."
Kiedy po wojnie Sowieci zainstalowali na Węgrzech k o m u n i z m , s w o i m i
najbardziej zaufanymi ludźmi w t y m kraju uczynili działaczy k o m u n i s t y c z ­
nych p o c h o d z e n i a żydowskiego. D o ś ć powiedzieć, że tzw. Kwadryga, czyli
czterej najważniejsi ludzie w p a ń s t w i e , skupiający w swoich rękach całość
władzy i wprowadzający na Węgrzech stalinowskie p o r z ą d k i - Matyas Rakosi (właściwie Rosenfeld), E r n o G e r o (właściwie Singer), Mihaly Farkas (wła­
ściwie Lówy) i József Revai - byli z p o c h o d z e n i a Ż y d a m i . Z o s ó b tej samej
narodowości w dużej m i e r z e r e k r u t o w a ł się a p a r a t bezpieczeństwa, n p . naj­
bardziej p o n u r ą sławą cieszył się syn w s p o m n i a n e g o Mihaly Farkasa - Vladimir (nazwany przez Herlinga-Grudzińskiego „węgierskim o d p o w i e d n i k i e m
Różańskiego"), specjalizujący się podczas śledztw w wyrywaniu w i ę ź n i o m
żywcem paznokci i o d d a w a n i u im m o c z u do u s t . Węgierski historyk emigra­
cyjny Charles Gati pisał: „Sztab generalny policji politycznej, straszliwego
AVO, a później AVH, składał się w 70 proc. z Żydów; a w o s z o m przewodzili
również dwaj szefowie żydowskiego p o c h o d z e n i a : G a b o r P e t e r (Auspitz)
i Vladimir Farkas (Wolf)-"
U p o d s t a w owej nadreprezentacji leżała - z d a n i e m i n n e g o historyka George"a Schópflina - „mniej lub bardziej ś w i a d o m a polityka k o m u n i s t ó w opie­
rania się na kadrach żydowskiego p o c h o d z e n i a w realizacji celu, j a k i m była
denazyfikacja Węgier. Z p u n k t u w i d z e n i a k o m u n i s t ó w , na Żydach m o ż n a by­
ło w tym dziele całkowicie polegać, p o n i e w a ż w ż a d n y m razie nie mogli być
skażeni n a z i z m e m . N a t o m i a s t z p u n k t u w i d z e n i a nieżydowskiej i n i e k o m u JESIEŃ
2001
127
nistycznej większości, karanie zbrodniarzy wojennych przez Ż y d ó w m o g ł o
jawić się i jawiło jako żydowska zemsta, zwłaszcza że ich kwalifikacje do tej
roli wydawały się mniej oczywiste."
Gdy wkrótce po śmierci Stalina, zaczęły pojawiać się pierwsze oznaki łago­
dzenia opresyjności reżimu - a w a r t o przypomnieć, że rządy Rakosiego charak­
teryzowały się najkrwawszym t e r r o r e m w Europie Środkowej (2,5 miliona re­
presjonowanych osób w 9,5-milionowym państwie) - 28 czerwca 1953 roku
Komitet Centralny partii komunistycznej wydał rezolucję, w której samokrytycznie przyznawano: „Tylko w bardzo małej liczbie a w a n s o w a n o na najwyższe
funkcje kadry pochodzenia węgierskiego, i to raczej formalnie niż faktycznie".
Kiedy a n t y k o m u n i s t y c z n e p o w s t a n i e 1956 roku u s u n ę ł o od władzy stali­
n o w s k ą ekipę Rakosiego, niektórzy obawiali się, że w r o g o ś ć w o b e c totalitar­
nego s y s t e m u m o ż e p r z e m i e n i ć się w chęć z e m s t y w o b e c tych, których czę­
sto u t o ż s a m i a n o z o w y m s y s t e m e m - czyli Żydów. Nic takiego się j e d n a k nie
stało. „Fakt, że p o w s t a ń c y nie wpadli w p u ł a p k ę judeo-bolszewickiej retoryki - pisze cytowany już Schópflin - świad­
czy o ich moralnej i politycznej dojrzałości. N a o c z n i świad­
kowie opowiadali, jak p e w n e g o razu człowiek r o z p o z n a n y na
ulicy jako
funkcjonariusz
służby
bezpieczeństwa
został
uwolniony, p o n i e w a ż k t o ś zauważył, że wygląda on na Żyda,
a 'my nie chcemy, aby u w a ż a n o n a s za faszystów'."
Na skutek n a r o d o w e g o p o w s t a n i a partia k o m u n i s t y c z n a p o s z ł a w rozsyp­
kę. Jeszcze na początku października 1956 roku liczyła o n a aż 9 0 0 tysięcy
członków, a p o d koniec listopada j u ż tylko 30 tysięcy. O d b u d o w a partii, a za­
razem komunistycznej dyktatury, stała się w dość szybkim t e m p i e m o ż l i w a
dzięki poparciu ze s t r o n y mniejszości żydowskiej ( w a r t o w s p o m n i e ć , że Bu­
dapeszt - obok Paryża - jest dziś największym, o k o ł o 100-tysięcznym, sku­
piskiem Ż y d ó w w E u r o p i e ) . W s p o m n i a n y już historyk żydowskiego p o c h o ­
dzenia Gyórgy Litvan pisał: „W kraju t r u d n y proces reorganizacji całkowicie
rozbitej partii komunistycznej został w wielkiej m i e r z e u ł a t w i o n y przez Ży­
dów, którzy łączyli swe żydowskie korzenie ze ś w i a d o m o ś c i ą k o m u n i s t y c z n ą
lub je nią zastąpili." I d o d a w a ł : „W niektórych miejscach Żydzi byli pierw­
szymi, czy n a w e t jedynymi s t r o n n i k a m i partii Kadara."
To s a m o stwierdzał w swej głośnej książce „ A n t y s e m i t y z m bez Ż y d ó w "
inny historyk żydowskiego p o c h o d z e n i a , Paul Lendvai: „ N a w e t wówczas,
128
FRONDA
23/24
gdy k o m u n i ś c i przestali
maskować,
wielu
się
Żydów
(więcej niż to się powszech­
nie uważa na Zachodzie) było
przekonanych, że u t r z y m a n i e
dyktatury lepiej ich u c h r o n i
przed zajadłymi a n t y s e m i t a ­
mi niż liberalizacja; czynnik
t e n bywa często przeoczony
w rozważaniach n a d powsta­
n i e m węgierskim 1956 i jego
reperkusjami." Nic więc dziwnego, że w nowej ekipie Kadara znalazło się
wielu działaczy p o c h o d z e n i a żydowskiego, którzy zajęli kluczowe funkcje
zwłaszcza w m e d i a c h i p r o p a g a n d z i e - o b o k w s p o m n i a n e g o już, o s ł a w i o n e ­
go Aczela, p r o m i n e n t n y m i p o s t a c i a m i byli m.in. Renyi, Feher czy Hollos.
... do lewicy laickiej
W okresie s t a l i n o w s k i m w e w n ą t r z partii k o m u n i s t y c z n e j istniał podskór­
ny konflikt między „ M o s k a l a m i " , czyli tymi działaczami, p r z e w a ż n i e p o c h o ­
dzenia żydowskiego, którzy przeżyli wojnę w Związku Sowieckim, a „kra­
j o w c a m i " , czyli tymi, którzy lata wojny spędzili ukrywając się na Węgrzech.
Kreml zdecydowanie faworyzował pierwszych k o s z t e m drugich. D l a t e g o na
czele p a ń s t w a stał Rakosi, a Kadar trafił do więzienia.
Podobny konflikt m i a ł miejsce r ó w n i e ż w Polsce. W 1949 r o k u a m b a s a ­
dor sowiecki w Warszawie W i k t o r Liebiediew d o n o s i ł m i n i s t r o w i s p r a w za­
granicznych w Moskwie Andriejowi Wyszyńskiemu: „Kierownicze j ą d r o par­
tii stanowią: Bierut, Berman, M i n c . Jako czwarty do grupy tej należy Za­
m b r o w s k i . Wśród nich tylko Bierut jest n a r o d o w o ś c i polskiej." Dalej Liebie­
diew pisał, że w ś r ó d najbliższych w s p ó ł p r a c o w n i k ó w Bieruta „nie przybywa
Polaków, albo przybywa zbyt w o l n o " , że Minc w resorcie p r z e m y s ł u nie za­
t r u d n i ł na stanowiskach w i c e m i n i s t r ó w ani j e d n e g o Polaka, że w Minister­
stwie Bezpieczeństwa Publicznego wszyscy p o d s e k r e t a r z e s t a n u i dyrektorzy
d e p a r t a m e n t ó w są Ż y d a m i itp. Liebiediew k o n k l u d o w a ł , że „w polskiej par­
tii toczy się ukryta, za to zaciekła walka o w ł a d z ę . . . "
JESIEŃ2001
129
Po wydarzeniach roku 1956 z a r ó w n o na Węgrzech, jak i w Polsce walka
o władzę zakończyła się. Na czele partii i p a ń s t w a stanęli „krajowcy" - w Bu­
dapeszcie Kadar, w Warszawie G o m u ł k a . Ludzie Rakosiego i Bieruta poszli
w odstawkę. Tymczasem dorastały ich dzieci. Wychowywane w ideałach so­
cjalistycznych, dostrzegały fałsz t o t a l i t a r n e g o systemu, w k t ó r e g o b u d o w ę
zaangażowani byli ich rodzice. Odrzucały „realny socja­
lizm", lecz p r a g n ę ł y w z a m i a n „socjalizmu z ludzką twa­
rzą". Stąd uporczywie powracali „ d o ź r ó d e ł " , zaczytywali
się m ł o d y m M a r k s e m , ocierali o t r o c k i z m i szukali a u t o ­
r y t e t ó w w ś r ó d rozczarowanych s y s t e m e m myślicieli aka­
demickich, do n i e d a w n a aktywnych w b u d o w a n i u k o m u ­
n i z m u , teraz okrzykniętych „rewizjonistami". Tego typu ś r o d o w i s k a p o w s t a ­
ły na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie wokół Leszka Kołakowskiego sku­
pili się m.in.: A d a m Michnik, Tomasz Gross, Irena Grudzińska, Seweryn
Blumsztajn, Jan Lityński i inni, oraz w Budapeszcie, gdzie w ś r ó d u c z n i ó w
Gyórgya Lukacsa znaleźli się m . i n . J a n o s Kis, Mihaly Vajda, Gyórgy Bence,
Agnes Heller, Gyórgy Markus, Ferenc Feher i inni. Trzydzieści lat później ów
pierwszy krąg będzie zapleczem i n t e l e k t u a l n y m U n i i Wolności w Polsce,
drugi zaś Związku Wolnych D e m o k r a t ó w na Węgrzech.
Z a n i m t o j e d n a k nastąpi o b a ś r o d o w i s k a przejdą n i e m a l t ą s a m ą d r o g ę ich przedstawiciele b ę d ą wykluczani z partii, wyrzucani z pracy, ich publika­
cje będą zakazane, a oni sami nie b ę d ą mogli wyjeżdżać za granicę. N i e k t ó ­
rzy z nich wyemigrują, tak jak n p . m a ł ż e ń s t w a Agnes Heller i Ferenca F e h e ra czy Ireny Grudzińskiej i Tomasza Grossa, inni u d a d z ą się na w e w n ę t r z n ą
emigrację. O b y d w a środowiska miały też swoje „manifesty rewizjonistycz­
n e " , których a u t o r a m i były pary a u t o r ó w : Jacek Kuroń z Karolem Modzelew­
skim oraz Ivan Szelnyi z Gyórgyem Konradem. O b y d w a zaczęły też w swoich
krajach działalność samizdatową, w wyniku czego w Warszawie p o w s t a ł a n p .
„Krytyka", a w Budapeszcie „Beszeló". Gdybyśmy w odniesieniu do tych śro­
dowisk mieli szukać a d e k w a t n e g o określenia, to najlepiej charakteryzuje je
rozpowszechnione przez A d a m a Michnika s f o r m u ł o w a n i e „lewica laicka".
W latach 80-tych, z a r ó w n o w Polsce jak i na Węgrzech w r a m a c h walki
z s y s t e m e m t o t a l i t a r n y m d o s z ł o do z n a c z n e g o zbliżenia „lewicy laickiej"
z n u r t a m i sytuującymi się od niej na p r a w o . Na Węgrzech o w o zbliżenie za­
początkowała w s p ó ł p r a c a u c z n i ó w Lukacsa z n a r o d o w c a m i i l u d o w c a m i przy
130
FRONDA
23/24
publikacji „Księgi p a m i ą t k o w e j " poświęconej Istvanowi Bibó. Sojusz t e n nie
przetrwał j e d n a k transformacji s y s t e m u . Na początku lat 90-tych o k a z a ł o się
nagle, że w o l n y m d e m o k r a t o m bliżej jest do k o m u n i s t ó w ( p r z e p r a s z a m : te­
raz już socjalistów) niż do a n t y k o m u n i s t ó w .
To, co j e d n a k p r z e d pierwszymi w o l n y m i w y b o r a m i było zaledwie rysą,
stało się po nich p ę k n i ę c i e m (cztery lata później będzie to j u ż p r z e p a ś ć ) . Już
na początku 1990 roku główny ideolog Związku Wolnych D e m o k r a t ó w J a n o s
Kis stwierdził, ż e nie m a s e n s u a t a k o w a n i e d a w n e j n o m e n k l a t u r y k o m u n i ­
stycznej, gdyż najważniejszym o p o n e n t e m pozostaje p r a w i c o w e Węgierskie
Forum Demokratyczne.
Antysemityzm i lustracja
Jak pisze politolog Laszló Gyula Tóth: „ P u n k t z w r o t n y w życiu Związku Wol­
nych D e m o k r a t ó w , z ł o ż o n y m z dawnej opozycji o lewicowej orientacji, na­
stąpił bez w ą t p i e n i a w m o m e n c i e u z m y s ł o w i e n i a sobie
atmosfery powstałej wokół projektu w n i e s i e n i a i przedys­
k u t o w a n i a u s t a w y o lustracji. C a ł k o w i t e ujawnienie prze­
szłości d o t k n ę ł o b y nadzwyczaj boleśnie wiele znanych,
cieszących się p o w s z e c h n y m s z a c u n k i e m osób, uważa­
nych od d a w n a za przedstawicieli opozycji, którzy daw­
niej również byli k o m u n i s t a m i i z p o w o d ó w materialnych lub w imię prze­
k o n a ń donosili na innych albo w innej formie współpracowali z k o m u n i ­
stycznymi o r g a n a m i przemocy. Możliwość okazania się w i n n y m w z b u d z i ł a
najpierw n e r w o w o ś ć , a później nienawiść do każdego dążenia mającego na
celu p o z n a n i e i całkowite ujawnienie przeszłości. W t e d y to a n t y k o m u n i z m
zastąpiony został n i e w y m i e r n ą nienawiścią do politycznej prawicy: w r o g i e m
n u m e r j e d e n s t a ł a się każda o d m i a n a p o g l ą d ó w obywatelsko-narodowo-konserwatywno-chrześcijańskich, równolegle z t y m w c e n t r u m życia polityczne­
go znalazło się przyspieszenie solidarnościowego r u c h u przeciwko nieistnie­
jącemu faszyzmowi."
Chcąc pisać o próbach lustracji na Węgrzech, nie sposób p o m i n ą ć kwestii
antysemityzmu. Problem ten powiązali na forum publicznym sami wolni d e m o ­
kraci. Jeden z ich czołowych przedstawicieli Miklós Szabó w 1990 r. w głośnym
artykule „Spisek potępieńców", zamieszczonym na łamach „Nepszabadsag",
JESIEŃ-2001
131
pisał: „Jeśli na początku antysemityzm dotyczył bankierów, w czasach Rakosie­
go zaś funkcjonariuszy aparatu partyjnego, to dzisiaj dotyczy telewizji. Liczba
inteligentów pochodzenia żydowskiego w zawodzie dziennikarza jest rzeczywi­
ście wyższa niż procent ludności pochodzenia żydowskiego w całej populacji
Węgrów. Odłóżmy jednak na bok kapitulanckie tłumaczenie i nie próbujmy do­
wodzić, że te proporcje 'nie są takie jaskrawe'. Patrząc na obecną sytuację nale­
ży stwierdzić, że kraj dysponuje świetnie przygotowanym,
otwartym na demokrację środowiskiem dziennikarskim. Ja­
kakolwiek czystka czy zmiana warty na tym obszarze ozna­
czałaby tylko obniżenie p o z i o m u i mogłaby spowodować
polityczne szkody Sprawą o zasadniczym znaczeniu dla roz­
wijającej się demokracji jest odwaga. Musi ona twardo walczyć i nie dopuszczać
do jakichkolwiek przejawów antysemityzmu."
Sygnał wysłany przez wolnych d e m o k r a t ó w był więc wyraźny: każdy, k t o
spróbuje dokonać z m i a n w m e d i a c h i u s u n ą ć s t a m t ą d ludzi z a s ł u ż o n y c h dla
systemu komunistycznego, zostanie okrzyknięty a n t y s e m i t ą .
W rzeczywistości p r o b l e m e m m e d i ó w nie była o b e c n o ś ć w nich Żydów,
lecz agentów. Potwierdził t o zresztą p o s e ł Związku Wolnych D e m o k r a t ó w
Imre Mecs, który krytykując w p a r l a m e n c i e projekt lustracji oświadczył: „Jak
w i a d o m o , dosyć s p o r a liczba r e d a k t o r ó w Węgierskiego Radia, Węgierskiej
Telewizji i Węgierskiej Agencji Prasowej p r a c o w a ł a dla wydziału trzeciego
[Wydział III/III Służby Bezpieczeństwa W e w n ę t r z n e g o , zajmujący się „dzia­
łalnością wrogą w o b e c ustroju socjalistycznego]. Republika zostałaby p o z b a ­
wiona zbyt wielu wykształconych i doświadczonych redaktorów, gdyby t e n
p u n k t został p r a w n i e zatwierdzony."
Wojna o media
W latach 1990-94 t r w a ł a na Węgrzech „wojna o m e d i a " . Konflikt t e n zakoń­
czył się porażką prawicy oraz z d e c y d o w a n y m s u k c e s e m s y m p a t y k ó w partii
postkomunistycznej i wolnych d e m o k r a t ó w , którzy zawarli m e d i a l n y sojusz,
będący p r e l u d i u m dla późniejszej koalicji rządowej. I s t o t ą „wojny o m e d i a " z d a n i e m A n z e l m a Baranyego - było t o , że „ci, k t ó r z y byli w ich p o s i a d a n i u ,
chcieli dla siebie a u t o n o m i i BBC, ale bez jej n e u t r a l n o ś c i politycznej, bez jej
zawodowych i etycznych s t a n d a r d ó w " .
132
FRONDA
23/24
Jak w i a d o m o , d e m o n t a ż k o m u n i z m u n a Węgrzech przybrał c h a r a k t e r
„negocjowanej rewolucji". Ponieważ scenariusz tych negocjacji w dużej m i e ­
rze pisany był przez k o m u n i s t ó w , dlatego m o ż l i w e s t a ł o się podjęcie przez
nich działań wyprzedzających. J e d n y m z nich była „ s p o n t a n i c z n a prywatyza­
cja" rynku prasowego, jaka zaczęła się t u ż przed z m i a n ą ustroju. N a s t ą p i ł a
m a s o w a wyprzedaż przez w ł a d z ę k o m u n i s t y c z n ą po zaniżonej cenie więk­
szości t y t u ł ó w prasowych kapitałowi z a g r a n i c z n e m u , który podpisywał klau­
zulę, że „nowy właściciel z a c h o w a całą k a d r ę kierowniczą d z i e n n i k ó w i bez
jej zgody nie zwolni nikogo z z e s p o ł u redakcyjnego". W t e n s p o s ó b elity m e ­
dialne z c z a s ó w Kadara zapewniły sobie dominujący w p ł y w na rynku p r a s o ­
wym także po u p a d k u kadaryzmu, a 80 p r o c e n t prasy węgierskiej znalazło
się pod k o n t r o l ą i n w e s t o r ó w zagranicznych. Pozostałe tytuły zostały n a t o ­
miast z d o m i n o w a n e w większości przez n o m e n k l a t u r o w e molochy, takie jak
n p . D u n a h o l d i n g S.A. czy P o s t b a n k S.A.
Na Węgrzech nie istniał taki koncern p r a s o w y jak w Polsce RSW „PrasaKsiążka-Ruch".
Właścicielem
większości
rejonowych
czy
wojewódzkich
d z i e n n i k ó w była b e z p o ś r e d n i o partia k o m u n i s t y c z n a . O t ó ż w p r z e d e d n i u
pierwszych wolnych w y b o r ó w p a r l a m e n t a r n y c h ,
na w i o s n ę
1990 roku,
sprzedała o n a 17 ze swoich 19 d z i e n n i k ó w wojewódzkich n i e m i e c k i e m u
koncernowi Springera. Z kolei centralny organ p r a s o w y partii „ N e p s z a b a d sag" (Wolność Ludu) sprzedany został spółce, w której 41 p r o c e n t akcji m i a ł
niemiecki koncern B e r t e l s m a n n AG, 6 p r o c e n t zespół redakcyjny, a r e s z t ę
banki i fundacje związane z u k ł a d e m p o s t k o m u n i s t y c z n y m . Nic więc dziw­
nego, że r e d a k t o r e m naczelnym p o z o s t a ł t e n s a m człowiek, k t ó r e g o m i a n o ­
w a ł o na to s t a n o w i s k o Biuro Polityczne partii k o m u n i s t y c z n e j , a d y ż u r n y m i
k o m e n t a t o r a m i pozostali ci s a m i publicyści, k t ó r z y piali h y m n y na cześć
Breżniewa, Kadara i zdobyczy rewolucji bolszewickiej.
W m o m e n c i e , kiedy zmienił się ustrój polityczny p a ń s t w a , okazało się, że
na rynku p r a s o w y m karty zostały j u ż r o z d a n e . Na przykład d w a największe
p a ń s t w o w e przedsiębiorstwa wydawnicze - Pallas i Hirlapkiadó Vallalat zdążyły się pozbyć swoich wszystkich tytułów. Rządowi Józsefa Antalla, k t ó ­
ry podjął się t r u d n e g o zadania transformacji ustrojowej, p r a s a (teraz j u ż na­
zywająca siebie „ d e m o k r a t y c z n ą " ) nie szczędziła krytyki. Sympatia większo­
ści dziennikarzy starej prasy reżimowej, a obecnie „niezależnej", sytuuje się
b o w i e m po s t r o n i e p o s t k o m u n i s t ó w z Węgierskiej
JESIEŃ-200 1
Partii Socjalistycznej
133
i soc-liberałów ze Związku Wolnych D e m o k r a t ó w . D o ś ć powiedzieć, że w la­
tach 1990-94 opcje konserwatywno-liberalna, chadecka, l u d o w a i n a r o d o w a
dysponowały r a z e m zaledwie j e d n y m d z i e n n i k i e m ogólnokrajowym, d w o m a
niskonakładowymi tygodnikami i j e d n y m miesięcznikiem.
Podobny układ p a n o w a ł w radiu i telewizji. W y o b r a ź m y sobie następują­
cą sytuację: telewizja t r a n s m i t u j e expose Tadeusza Mazowieckiego po jego
wyborze na pierwszego n i e k o m u n i s t y c z n e g o p r e m i e r a w 1989 roku. Nagle
relacja z Sejmu zostaje p r z e r w a n a i telewizja zaczyna n a d a w a ć t r a n s m i s j ę
z meczu piłki n o ż n e j . Wyobraźmy sobie, że i n d a g o w a n y w tej sprawie ów­
czesny prezes R a d i o k o m i t e t u (a był n i m w t e d y Jerzy U r b a n ) t ł u m a c z y się, że
TVP jest instytucją publiczną i m u s i uwzględniać interesy kibiców futbolu,
którzy z niecierpliwością oczekiwali na w a ż n y mecz.
Brzmi to jak political fiction - n a w e t U r b a n nie zdobyłby się na wykręce­
nie p o d o b n e g o n u m e r u . A j e d n a k sytuacja taka zdarzyła się na Węgrzech w 1990 roku podczas expose pierwszego n i e k o m u n i s t y c z n e g o od dziesięcio­
leci p r e m i e r a Józsefa Antalla, telewizja p a ń s t w o w a p r z e r w a ł a t r a n s m i s j ę
z p a r l a m e n t u i zaczęła relację z m e c z u piłkarskiego. Kierowaliśmy się intere­
s e m naszych telewidzów - t ł u m a c z y ł się p o t e m p r e z e s telewizji, nie ż a d e n
komunistyczny aparatczyk, ale światowej sławy socjolog, r e k o m e n d o w a n y
n a t o stanowisko przez Związek Wolnych D e m o k r a t ó w , E l e m e r H a n k i s s . N i e
zrobił się z tego ż a d e n skandal - większość t y t u ł ó w prasowych p o t r a k t o w a ­
ła to zdarzenie jako n a t u r a l n e . Ta sytuacja m ó w i więcej o tzw. „wojnie o m e ­
dia" na Węgrzech niż całe stosy a r t y k u ł ó w na t e n t e m a t .
Kiedy rząd Antalla p r ó b o w a ł przeciwstawiać się z d o m i n o w a n i u m e d i ó w
przez j e d n ą tylko opcję polityczną, od razu p o d n o s i ł się h a ł a s , że toczy on
wojnę przeciw wolności słowa. W o b r o n i e zakrzepłych u k ł a d ó w w środkach
m a s o w e g o przekazu występowali r a m i ę w r a m i ę p o s t k o m u n i ś c i i wolni de­
mokraci - ta m e d i a l n a koalicja stała się polityczną po w y b o r a c h w 1994 ro­
ku. Wówczas d o s z ł o w telewizji do wielkiej czystki - z w o l n i o n o ok. 3 0 0
dziennikarzy, których p o d e j r z e w a n o o s y m p a t i e w o b e c prawicy. W t e d y jed­
nak nikt nie p r o t e s t o w a ł , że k n e b l o w a n e jest w o l n e s ł o w o .
Amerykańska organizacja F r e e d o m H o u s e , zajmująca się m o n i t o r o w a ­
n i e m wolności ś r o d k ó w m a s o w e g o przekazu na świecie, w s w o i m raporcie
z 1997 roku stwierdziła, że o ile w latach 1990-94 (a więc w czasach r z ą d ó w
prawicy) m e d i a na Węgrzech były „całkowicie w o l n e " , o tyle od 1994 r o k u
134
FRONDA
23/24
(czyli od objęcia władzy przez p o s t k o m u n i s t ó w i soc-liberałów) stały się tyl­
ko „częściowo w o l n e " . N i e w y w o ł a ł o to j e d n a k żadnej reakcji w ś r ó d dzien­
nikarzy związnych z W P S i Z W D .
Karta Demokratyczna
Oprócz sojuszu w m e d i a c h i n n ą inicjatywą, k t ó r a przygotowywała g r u n t p o d
późniejszą koalicję Z W D i WSR było p o w s t a n i e Karty D e m o k r a t y c z n e j . Jej
p o w o ł a n i e stało się możliwe dzięki ciągłemu d e m o n i z o w a n i u wszelkich sił
prawicowych. Celował w t y m zwłaszcza w s p o m n i a n y j u ż
poseł Związku Wolnych D e m o k r a t ó w Miklós Szabó, dla
k t ó r e g o nie było większej różnicy m i ę d z y F I D E S Z e m
Orbana, W F D Antalla czy m a r g i n a l n y m i g r u p k a m i skinh a e d ó w - jego z d a n i e m , miały o n e tendencje dyktator­
skie, cechowały się m a k s y m a l i z m e m nacjonalistycznym
i przesiąknięte były a n t y s e m i t y z m e m .
Rzekome zagrożenie „ b r u n a t n ą recydywą" s p o w o d o w a ł o , ż e w e w r z e ś n i u
1991 roku p o w s t a ł a Karta D e m o k r a t y c z n a - instytucja, k t ó r a była wskrze­
szeniem po 55 latach idei F r o n t u L u d o w e g o . W Karcie wolni d e m o k r a c i
i p o s t k o m u n i ś c i skupili się, by walczyć z odradzającą się h y d r ą faszyzmu. By­
ło to o tyle dziwne, że na Węgrzech nie istniała właściwie ż a d n a siła faszy­
stowska mogąca zagrozić demokracji. W manifeście Karty znalazło się 17
punktów, z których każdy zaczynał się od słów: „ D e m o k r a c j a nastąpi, gdy...",
co sugerować miało, że obecnie demokracji nie m a , a więc g ł ó w n y m zagro­
ż e n i e m dla niej jest prawicowa w ł a d z a . Taktyka ta d o p r o w a d z i ł a do publicz­
nej rehabilitacji n i e d a w n y c h k o m u n i s t ó w , p r z e m i a n o w a n y c h na socjaldemo­
kratów, którzy stali się nagle n i e o d z o w n y m i sojusznikami w walce z „ b r u n a t ­
ną zarazą".
Było to b u d o w a n i e „wspólnoty s t r a c h u " , by użyć głośnego sformułowa­
nia A n d r a s a Bencsika. Była to j e d n a k nie tylko w s p ó l n o t a strachu, lecz rów­
nież nienawiści. Świadczy o t y m następująca w y p o w i e d ź o t w a r t e g o sympa­
tyka Z W D Mihalya Kornisa z a m i e s z c z o n a w 1993 roku na ł a m a c h „Beszeló":
„Oni n a s szczerze nienawidzą. N a t o m i a s t my, liberałowie, nie j e s t e ś m y
w stanie wypowiedzieć tego, co w e d ł u g m n i e n a p r a w d ę odczuwamy, m i a n o ­
wicie, że my o wiele bardziej n i e n a w i d z i m y w a s niż wy n a s . "
JESIEŃ-2001
135
Na wiecach Karty zaczęło po raz pierwszy publicznie d o c h o d z i ć do fraternizacji p o s t k o m u n i s t ó w (Rezsó Nyers, Ivan Vitanyi, Tibor V a m o s ) i wolnych
d e m o k r a t ó w (Janos Kis, Tamas Bauer, Ivan P e t ó ) . Charakteryzując w s p ó l n o ­
tę łączącą W P S i Z W D p o s t k o m u n i s t y c z n y działacz Ivan Vitanyi powiedział:
„Te dwa ruchy polityczne s t a n o w i ą w zasadzie j e d n o ś ć . Różnice są n a t u r a l n i e
duże, j e d n a k ż e p e w n a w s p ó l n o t a istnieje." W i n n y m miejscu wyjaśniał zaś:
„wszyscy r a z e m wychowaliśmy się w j e d n y m p r z e d s z k o l u " .
Agent - żydożerca
Z perspektywy dziesięciu lat, jakie m i n ę ł y od czasu p o w s t a n i a Karty D e m o ­
kratycznej, coraz więcej środowisk żydowskich na Węgrzech uważa, że była
to inicjatywa szkodliwa. G a b o r Szanto, r e d a k t o r naczelny żydowskiego cza­
sopisma „Szombat", jest zdania, że lewicowi intelektualiści skupieni w tej
organizacji przyczynili się do w z r o s t u a n t y s e m i t y z m u na Węgrzech: „Jeśli
kogoś, k t o nie jest antysemitą, w i e l o k r o t n i e oskarża się o to, że n i m jest, to
się w końcu zdenerwuje i n a p r a w d ę n i m z o s t a n i e . "
Jest faktem, że na początku lat 90-tych, kiedy Karta D e m o k r a t y c z n a naj­
głośniej krzyczała o zagrożeniu faszyzmem, na Węgrzech u g r u p o w a n i a kse­
nofobiczne stanowiły nic nie znaczący m a r g i n e s w życiu politycznym. Po
1994 roku i p o w s t a n i u koalicji W S P - Z W D , Karta nagle zamilkła, jakby wraz
z n o w y m i r z ą d a m i nacjonalistyczne zagrożenie z o s t a ł o
z u p e ł n i e zażegnane, t y m c z a s e m w ł a ś n i e w t e d y rozwijać
zaczęła się Węgierska Partia Sprawiedliwości i Życia rady­
kała Istvana Csurki, k t ó r a podczas kolejnych w y b o r ó w
w 1998 r. w p r o w a d z i ł a swych p o s ł ó w do p a r l a m e n t u ,
zdobywając 14 m a n d a t ó w (na 386 miejsc). C s u r k a zasły­
nął jako a u t o r skandalizujących tekstów, w których pisał, że p r e z y d e n t o w i
Arpadowi Gónczowi rozkazy wydają „sprzysiężeni ludzie z Paryża, N o w e g o
Jorku i Tel Avivu", a George Soros dąży do „wyrwania n a r o d o w i węgierskie­
mu własnej świadomości po to, by p o d p o r z ą d k o w a ć kraj obcym s i ł o m " .
W lipcu 1993 r. Istvan Csurka, wyprzedzając oskarżenia, których się spo­
dziewał, przyznał się publicznie, że od 1957 r. współpracował z komunistyczny­
mi służbami bezpieczeństwa. Co ciekawe, media znajdujące się wówczas p o d
kontrolą p o s t k o m u n i s t ó w i wolnych d e m o k r a t ó w całkowicie zignorowały to
136
FRONDA
23/24
oświadczenie, przechodząc nad n i m do porządku dziennego. A wydawać by się
mogło, że jest to upragniony kąsek dla dziennikarzy sympatyzujących z Z W D oto bowiem największy „żydożerca" w kraju okazuje się komunistycznym ka­
pusiem. Nic tego, sprawę przemilczano. Tym s a m y m Csurka otrzymał milczące
rozgrzeszenie i mógł z większym r o z m a c h e m kontynuować swoją działalność,
wyprowadzając swe ugrupowanie z politycznego niebytu do p a r l a m e n t u .
„ N a u k o w y s o c " i „ n a u k o w y lib"
O zawarciu „czerwono-różowej" koalicji przesądziła nie tylko bliskość towa­
rzyska (owo „wspólne p r z e d s z k o l e " ) , lecz r ó w n i e ż bliskość ideowa. Attila
Molnar tak charakteryzował p r o g r a m Z W D : „Socjalizm n a u k o w y zastąpili
n a u k o w y m liberalizmem, kombinacją p o g l ą d ó w nowej lewicy i socliberał ó w " . Miejsce „ n a u k o w e g o soc" zajął więc „ n a u k o w y lib". Wolni d e m o k r a c i
są j e d n a k liberalni głównie w sferze kulturowej i obyczajowej. W s p r a w a c h
gospodarczych n a t o m i a s t przejawiają skłonności etatystyczne t y p o w e dla
partii socjalistycznych. J e d e n z liderów Z W D Miklós Vasarhelyi oświadczył
zresztą publicznie: „Dla m n i e socjalizm d e m o k r a t y c z n y nie ma a l t e r n a t y w y " .
Z d a n i e m A n d r a s a Bencsika, r e d a k t o r a naczelnego „Magyar D e m o k r a t a "
- p o s t k o m u n i s t ó w oraz soc-liberałów połączyła w s p ó l n a wizja b u d o w y „ n o ­
wego ładu społecznego", w y z w o l o n e g o z u w a ż a n y c h za n e g a t y w n e atrybu­
t ó w społeczeństwa tradycyjnego. Tak wyraził się na ł a m a c h „Magyar H i r l a p "
jeden z gorących z w o l e n n i k ó w Z W D M a r t o n Kozak, pisząc, iż „partia ta
JESIEŃ-2001
137
określa się jako opozycyjna z a r ó w n o w o b e c tysiąca lat p r z e d 1945 rokiem,
jak i wobec następujących po n i m 45 lat". Z czasem j e d n a k okazało się, że
owe 45 lat stały się im bliższe niż p o p r z e d n i c h tysiąc.
Jest z n a m i e n n e , że w p r z e ł o m o w y c h czasach transformacji ustrojowej
główny ideolog Z W D J a n o s Kis poświęcał swój czas na pisanie książki, ale
nie na t e m a t y najbardziej wydawałoby się g o d n e w ó w c z a s uwagi ideologa je­
go rangi - o m o d e l u funkcjonowania p a ń s t w a , demokracji, gospodarki, kul­
tury - lecz o przerywaniu ciąży. Jego książka p t . „Aborcja", p r z e t ł u m a c z o n a
na język polski, r e k l a m o w a n a w Warszawie osobiście przez A d a m a Michni­
ka oraz r e c e n z o w a n a przez „ Z n a k " jako pozycja wyjątkowo podła, była jed­
nym wielkim u s p r a w i e d l i w i e n i e m zabijania dzieci w ł o n a c h m a t e k . Węgier­
ski a u t o r z u p o r e m g o d n y m lepszej sprawy zaangażował się w projekt, który
Jan Paweł II zalicza do „cywilizacji śmierci".
Po 1994 r. w telewizji publicznej o g r a n i c z o n o czas emisyjny dla progra­
m ó w chrześcijańskich, w p r o w a d z o n o n a t o m i a s t audycję sekty H i t Gyulekezete. W ogóle ta agresywnie antykatolicka sekta, z k t ó r ą związanych było
wielu działaczy z kierownictwa ZDW, m o g ł a liczyć na wiele ulg i przywile­
jów w okresie „ c z e r w o n o - r ó ż o w e j " koalicji.
138
FRONDA
23/24
W a r t o dodać, że oprócz idei coraz ciaśniej zaczęły łączyć o b u koalicjan­
t ó w w s p ó l n e interesy. Największa afera w y ł u d z a n i a publicznych pieniędzy,
jaka miała miejsce na Węgrzech w latach 90-tych, dotyczyła w ł a ś n i e tych
u g r u p o w a ń . O t ó ż m e c e n a s M a r t a Tocsik z a wynegocjowanie u m o w y m i ę d z y
skarbem p a ń s t w a a s a m o r z ą d a m i o t r z y m a ł a p r e m i ę w wysokości ok. 4 milio­
n ó w dolarów, z czego dwie trzecie przekazała do kas partyjnych p o s t k o m u ­
n i s t ó w i wolnych d e m o k r a t ó w .
Lewicowi liberałowie pozostali lojalnymi p a r t n e r a m i do końca rządzącej
koalicji w 1998 r. I co ciekawe, to oni bardziej niż p o s t k o m u n i ś c i odczuli na
sobie
niezadowolenie
społeczne
spowodowane
wspólnym
rządzeniem.
W o s t a t n i m g ł o s o w a n i u do p a r l a m e n t u ledwie przekroczyli 5-procentowy
próg wyborczy. O b e c n e p o p a r c i e dla n i c h u t r z y m u j e się w tych samych gra­
nicach, co w Polsce poparcie dla Unii Wolności.
CERCELY UNGVARI
WSPÓŁPRACA: MAREK KONOPKO
TŁUMACZENIE: ANNA WIŚNIEWSKA
JESIEŃ-2001
139
Gazeta Argumienty i fakty pisze wprost, że kierowane
przez Dugina Centrum Eurazjatyckich Inicjatyw Geo­
politycznych jest „drugim MSZ" i dodaje, że w CIA po­
wołano niedawno specjalny wydział, który zajmuje się
wyłącznie Duginem i jego ideami.
RASPUTIN
PUTINA
ESTERA
LOBKOWICZ
Jeszcze kilka lat t e m u Aleksander D u g i n rezydował w o b s k u r n e j piwnicy blo­
ku niedaleko stacji m e t r a Szabołowska. Po zaszczanych schodach, przez n o ­
szące ślady wielu w y ł a m a ń o b d r a p a n e drzwi, schodziło się do p o n u r e g o w n ę ­
trza siedziby nacjonal-bolszewików. Ściany p o m a l o w a n e były na b r u n a t n o ,
gdzieniegdzie wisiały obrazy, w których d e m i n u j ą c y m e l e m e n t e m były sier­
py i m ł o t y lub swastyki, a wszędzie kręcili się m ł o d z i k r ó t k o ostrzyżeni lu­
dzie w czarnych uniformach, spoglądając nieufnie s p o d e łba na wchodzących
przybyszów. Ich u p o d o b a n i a z d r a d z a ł o największe p o m i e s z c z e n i e siedziby,
w k t ó r y m poza r o z ł o ż o n y m i na całej p o w i e r z c h n i p o d ł o g i g i m n a s t y c z n y m i
m a t e r a c a m i nie było właściwie nic. C z a s a m i parzyli m o c n y czaj w kanciapie
wyklejonej po sufit wycinkami z k o m u n i s t y c z n e j i nacjonalistycznej prasy,
najczęściej
karykaturami
lub
wrzaskliwymi
tytułami.
Brak
komputerów
zdradzał, iż rewolucja informatyczna nie d o t a r ł a jeszcze do t e g o miejsca.
Dzisiaj Dugin przyjmuje gości w z u p e ł n i e i n n y m rejonie Moskwy, w od­
r e m o n t o w a n y m n i e d a w n o biurowcu, k t ó r e g o wejścia strzeże pięciu u m u n -
140
FRONDA
23/24
d u r o w a n y c h strażników z kałasznikowami. Wjeżdża się w i n d ą na dziewiąte
piętro, gdzie zainstalowana p r z e d m a s y w n y m i d r z w i a m i k a m e r a s p r a w d z a
t o ż s a m o ś ć wchodzących. N a s t ę p n i e w p a d a się w objęcia u ś m i e c h n i ę t e j se­
kretarki, k t ó r a sadza gości na skórzanych fotelach i każe chwilę poczekać.
Wokół panuje blichtr z a c h o d n i c h firm consultingowych, kręcą się u b r a n i
w eleganckie garnitury ludzie z l a p t o p a m i l u b telefonami k o m ó r k o w y m i
w rękach. Sekretarka p r o w a d z i d ł u g i m k o r y t a r z e m do gabinetu, w k t ó r y m za
biurkiem z k o m p u t e r e m urzęduje Aleksander D u g i n .
Kiedy trzy miesiące t e m u odwiedził go w t y m miejscu z n a n y politolog
i publicysta Charles Clover, tak opisał swoje w r a ż e n i a na ł a m a c h Financial Ti­
mes: „Tylko d r o b n e rzeczy zdradzają, że Aleksander D u g i n jest diabolicznym
inicjatorem globalnego i m p e r i u m . Jest t o być m o ż e spiczasta b r ó d k a . J e s t t o
być m o ż e jego zwyczaj nieco nazbyt s t a r a n n e g o w y m a w i a n i a głoski r. Jest to
być m o ż e ów m i o d o p ł y n n y t o n w jego głosie."
Nie posądzam, b r o ń Boże, Clovera o a n t y s e m i t y z m . Z a p e w n e nie wie, że
w Rosji „zwyczaj nieco nazbyt s t a r a n n e g o w y m a w i a n i a głoski r" jest w e d ł u g
czarnosecinnych publicystów d o w o d e m na u k r y w a n i e swej żydowskiej toż­
samości - ale p o n i e w a ż jest to publicysta d w u m i e s i ę c z n i k a Foreign Affairs,
a nie gazet Dień czy Limonka, wybaczmy mu t e n lapsus i nie wysyłajmy d o ­
niesień do Anti-Defamation League.
Zabawa się skończyła
Wybitny znawca zagadnień rosyjskich, A d a m Pomorski, w swej książce
„ D u c h o w y p r o l e t a r i u s z " zauważył, że Polacy, zapoznając się z aberracyjnymi
w ich p r z e k o n a n i u ideami rosyjskich myślicieli, s k ł o n n i są u z n a ć ich za mar­
gines dziejów u m y s ł o w y c h Rosji. Tymczasem - ostrzega P o m o r s k i - b a r d z o
często należą oni do najściślejszej rosyjskiej elity intelektualnej, a zasięg ich
oddziaływania jest głębszy niż przypuszczamy.
Specjalista od s p r a w o b r o n n o ś c i w C a r n e g i e M o s c o w Center, Dmitrij
Trienin m ó w i : „Jeszcze kilka lat t e m u D u g i n u w a ż a n y był za dziwaka. J e s t
n i m nadal. J e d n a k dzisiaj jest szeroko czytanym i p ł o d n y m d z i w a k i e m o du­
żych wpływach." Wtóruje mu k o m e n t a t o r d z i e n n i k a Siegodnia, Leonid Radzichowski, który pisze, że D u g i n „ d o n i e d a w n a był u w a ż a n y za człowieka z p o ­
litycznego m a r g i n e s u " , lecz dziś jest „ m o d n y " i „zdobył p e w n e wpływy na
JESIEŃ-2001
141
K r e m l u " . W swej pracy naukowej na t e m a t eurazjatyzmu Ryszard Paradow­
ski zauważa, że n a w e t jeśli idee D u g i n a były „ i n t e l e k t u a l n ą zabawą", to
z chwilą zdobycia przez niego tak wielkich w p ł y w ó w „zabawa - o s t a t e c z n i e
się skończyła".
W p ł y w o w e Argumienty i fakty
nazywają D u g i n a „ideologiem
Putina",
a Moskowskij komsomoliec określa s t w o r z o n y przez n i e g o r u c h „Eurazja" jako
„intelektualną p a r t i ę w ł a d z y " .
Nowa Prawica jedzie do Moskwy
Alain de Benoist i Robert Steuckers jechali do M o s k w y p r z e k o n a n i , że b ę d ą
„ojcami c h r z e s t n y m i " rosyjskiej Nowej Prawicy. Kierowane przez n i c h r u c h y
we Francji i Belgii nie wyszły nigdy p o z a m a r g i n e s życia politycznego. Pro­
klamowali Kulturkampf czyli wojnę o kulturę, ale n a w e t w tej sferze s t a n o w i ­
li nic nie znaczący folklor. Ich działalność ograniczała się do w y d a w a n i a ni­
skonakładowych pisemek, rozsyłanych głównie p o c z t ą w ś r ó d w ł a s n y c h sym­
patyków, oraz do intelektualnych seminariów, których u c z e s t n i k ó w m o ż n a
było zmieścić na jednej sofie. Wojna w y p o w i e d z i a n a przez nich z g n i ł e m u demoliberalizmowi zakończyła się gorzej niż klęską - d e m o l i b e r a l i z m nie d o ­
strzegł n a w e t przeciwnika. N o w a Prawica p o z o s t a ł a w dużej m i e r z e projek­
tem wirtualnym.
W t e d y przyszło zaproszenie z M o s k w y od Aleksandra D u g i n a . Był rok
1992. Kilkanaście miesiący wcześniej D u g i n założył w ł a s n e c z a s o p i s m o Eliemienty, do rady p r o g r a m o w e j k t ó r e g o zaprosił de Benoista i Steuckersa. Oby­
dwaj jechali do Rosji p r z e k o n a n i , że spotkają się w j a k i m ś undergroundowym
entourage'u z jakimiś spiskowcami konspirującymi przeciw Systemowi. Tym­
czasem Dugin zawiózł ich do m a s y w n e g o g m a c h u Akademii Sztabu General­
nego i posadził o b o k generałów: Nikołaja Kłokotowa, Nikołaja Piszczewa
i Władisława I m i n o w a . T e m a t e m narady było u t w o r z e n i e przez Rosję, N i e m ­
cy i Francję antyamerykańskiego „bloku k o n t y n e n t a l n e g o " .
Spotkanie to rozczarowało z u p e ł n i e D u g i n a do europejskiej N o w e j Pra­
wicy, która nie potrafiła na scenie politycznej opuścić swojej niszy p r z e z n a ­
czonej dla g a t u n k ó w przeznaczonych do wymarcia. W t y m s a m y m czasie je­
go idee zaczynały już wywierać wpływ na polityków z „pierwszej ligi" rosyj­
skiej. J e d n y m z nich był wiceprezydent Aleksander Ruckoj, który j e d n a k zo-
142
FRONDA
23/24
stał zmieciony przez Jelcyna podczas krwawych rozgrywek o w ł a d z ę w paź­
dzierniku 1993 r.
Moskiewska idea kultury schizofrenicznej
Skąd wziął się Dugin? W p e w n y m sensie jest on p r o d u k t e m inteligencji niesowieckiej. Jak pisze W ł o d z i m i e r z Marciniak: „ f e n o m e n niesowieckiej inte­
ligencji polegał na tym, że nie tylko stworzyła o n a m i t o sobie, ale zdążyła
także przez kilka dziesięcioleci żyć z g o d n i e z n i m . W micie t y m p o ł ą c z o n e
były motywy świadomie marginalnej egzystencji, estetycznej ' r o m a n t y k i '
wojny d o m o w e j , folkloru o b o z o w e g o , ezoteryki, d o ś w i a d c z e ń religijnych, bi­
bliograficznej erudycji, archeologicznych i k o n s e r w a t o r s k i c h pasji, praktyki
półlegalnych kółek i seminariów."
Sam D u g i n wyróżnia trzy kręgi owej inteligencji: z e w n ę t r z n y stanowili li­
beralni urzędnicy i inteligenci w luźny s p o s ó b powiązani z s y s t e m e m , środ­
kowy składał się głównie z politycznych dysydentów, zaś w e w n ę t r z n y to
świat artystycznej bohemy, metafizycznych d a n d y s ó w poszukujących ukryte­
go s e n s u historii. Taki w ł a ś n i e ezoteryczny krąg skupił się w m i e s z k a n i u pi­
sarza Jurija Mamlejewa przy ulicy Jużynskiej w Moskwie. Bywalcy o w e g o sa­
lonu literackiego wypracowali „ m o s k i e w s k ą ideę kultury schizofrenicznej".
W 1974 r. krąg rozpadł się po wyjeździe Mamlejewa za granicę. Jego archi­
w u m przejął i przechowywał Dugin, k t ó r y został za to w 1983 r. aresztowa­
ny i osadzony na Łubiance.
To w ł a ś n i e w dziełach Mamlejewa przewijały się wątki, k t ó r e później
znajdą rozwinięcie w twórczości D u g i n a : m i t u k r y t e g o p r z e d n a m i sensu,
którego nigdy nie m o ż n a pojąć, ale który przebija się do człowieka. Przebija
się on przez Rosję, przez jej przerażające i s e k r e t n e dzieje, stanowiące szcze­
linę do n a d p r z y r o d z o n e g o świata.
Jak pisze w s p o m n i a n y W ł o d z i m i e r z Marciniak: „wszyscy ci, którzy grali
role Nauczycieli, Kapłanów, Ezoteryków i Archiwariuszy kultury, nie byli
w stanie z a p r o p o n o w a ć s p o ł e c z e ń s t w u ż a d n e g o racjonalnego projektu poli­
tycznego. W obfitości n a t o m i a s t dostarczali w z o r ó w karnawałowej gry."
Aleksander Dugin, choć skończył w ó w c z a s zaledwie dwadzieścia lat, m i a ł
dość zabawy. Pragnął odnaleźć prawdziwy sens dziejów. I w t e d y w p a d ł a mu
w ręce książka Michaiła Agurskiego „Ideologia nacjonal-bolszewizmu".
JESIEŃ-2001
143
Czerwono-brunatni Żydzi
Ojciec Michaiła Agurskiego był w USA j e d n y m z założycieli Komunistycznej
Partii S t a n ó w Zjednoczonych, zaś w Z S R R kierował I n s t y t u t e m Historii Par­
tii. Zgładzony został w 1938 r. podczas czystek stalinowskich. Sam Michaił,
który w m ł o d o ś c i był marksistą, z c z a s e m stał się a n t y k o m u n i s t y c z n y m dy­
s y d e n t e m . W 1974 r. w s p ó l n i e z I g o r e m Szafarewiczem (dziś c z o ł o w y m ide­
ologiem a n t y s e m i c k i m ) wydał głośny zbiór t e k s t ó w „Z g ł ę b i n y " . Nawrócił
się na prawosławie, lecz p o s t a n o w i ł połączyć je ze swoją żydowskością. Jego
zdaniem, między j u d a i z m e m a chrześcijaństwem nie ma żadnych przeci­
w i e ń s t w i w przyszłości połączą się o n e w j e d n ą całość. Swoje dzieło życia „Ideologię nacjonal-bolszewizmu" - napisał Agurski w 1980 r. j u ż po wyemi­
growaniu do Izraela.
Agurski nie był pierwszym, który uważał, że swoją żydowskość m o ż e
najpełniej realizować w ścisłym p o w i ą z a n i u z rosyjskim losem. W 1921 r.
w Sofii emigracyjna grupa „ e u r a z j a t ó w " wydała swój manifest, k t ó r e g o jed­
nym z a u t o r ó w był rosyjski Żyd J a k ó w Blomberg. U t r z y m y w a ł on, że wielcy
pisarze rosyjscy opisywali świat żydowski zawsze jakby od w e w n ą t r z , bez
charakterystycznego dla innych n a r o d ó w poczucia obcości i wyższości, zaś
wielu pisarzy żydowskich poświęciło się p r o p a g o w a n i u antyracjonalistycznej
myśli rosyjskiej, n p . Szestow, G e r s z e n s o n czy Wołyński. Na tej p o d s t a w i e oraz wielu innych przytaczanych jeszcze faktów - w y s n u ł Blomberg tezę
o cywilizacyjnym p o w i n o w a c t w i e Ż y d ó w i Rosjan; ani o jednych, ani o dru­
gich nie m o ż n a powiedzieć, że są w p e ł n i Europejczykami lub Azjatami - są
b o w i e m Eurazjatami.
Na Blombergu i A g u r s k i m o w o zjawisko się nie zakończyło. W 1998 r. na
ł a m a c h Washington Quarterly D m i t r y S h l a p e n t o k h o p u b l i k o w a ł artykuł o ro­
syjskich „ c z e r w o n o - b r u n a t n y c h Ż y d a c h " . Z d a n i e m a u t o r a tekstu, Ż y d ó w
identyfikujących się z rosyjskim n a c j o n a l i z m e m m o ż n a znaleźć dziś z a r ó w n o
w kręgach bardziej liberalnych, jak n p . ś r o d o w i s k o d z i e n n i k a Niezawisimaja
gazieta, czy też bardziej ksenofobicznych, jak n p . koła wojskowe. Do rosyj­
skich nacjonalistów S h l a p e n t o k h zaliczył takich Żydów, jak n p . ówczesny
p r e m i e r Jewgienij P r i m a k o w czy ówczesny sekretarz W N P Borys Bieriezowski. Do tego s a m e g o g r o n a bywa zaliczany przez niektórych r ó w n i e ż Alek­
sander Hełiowicz D u g i n .
144
FRONDA
23/24
N a marginesie m o ż n a dodać, ż e o s t a t n i e zawiro­
w a n i a na szczytach rosyjskiej władzy, k t ó r y c h ofiara­
mi padli głównie oligarchowie żydowskiego p o c h o ­
dzenia,
(obywatel Izraela)
np.
w s p o m n i a n y już Borys Bieriezowski
czy W ł a d i m i r G u s i n s k i
(przewodniczący Rosyjskiego
Kongresu Żydowskiego), r o d z ą p o r ó w n a n i a do konfliktu „ Ż y d ó w " z „Cha­
m a m i " . Spór ten, opisany swego czasu przez W i t o l d a Jedlickiego na przykła­
dzie walk wewnątrzfrakcyjnych w PZPR, m i a ł b y więc bardziej u n i w e r s a l n y
charakter, a jego a r c h e t y p e m m ó g ł b y być konflikt Stalina z Trockim.
Drugie dno historii czyli ezoteryczna strona dziejów
Dugin uznaje Agurskiego za „człowieka p r z e z n a c z e n i a " dla całej Rosji.
W tekście z a t y t u ł o w a n y m „W k o m i s a r z a c h d u c h s a m o d z i e r ż a w i a " zwraca
uwagę na symboliczny dlań fakt, że Agurski z m a r ł w M o s k w i e 21 sierpnia
1991 r. - „w o s t a t n i m d n i u Wielkiego I m p e r i u m Radzieckiego".
Wydrukowany w Paryżu i p r z e m y c o n y do M o s k w y e g z e m p l a r z „Ideologii
nacjonal-bolszewizmu" o d m i e n i ł światopogląd D u g i n a . Ujrzał on nagle
ukryte przed n i m d o t ą d drugie d n o historii, ezoteryczną s t r o n ę dziejów.
Książka była w gruncie rzeczy historiozoficzną teodyceą - p r ó b ą odnalezie­
nia s e n s u historii w p o t o k u b e z s e n s o w n y c h zdawałoby się wydarzeń. Dla
Agurskiego p r ó b a ta m i a ł a c h a r a k t e r osobisty - c h o d z i ł o o wyjaśnienie sen­
su ofiary w ł a s n e g o ojca, który do k o ń c a wierzył w k o m u n i z m , a został przez
t e n k o m u n i z m zlikwidowany. Być m o ż e t ł o w y b o r ó w D u g i n a też m i a ł o wy­
m i a r osobisty. Jak z a u w a ż a francuska sowietolog, Francoise T h o m , ojciec
Aleksandra Heliowicza był oficerem KGB.
Jeżeli k o m u n i z m był j e d n ą wielką p o m y ł k ą , straszliwym b e z s e n s o w n y m
e k s p e r y m e n t e m , to okazuje się, że z a a n g a ż o w a n i e i p o ś w i ę c e n i e kilku p o k o ­
leń k o m u n i s t ó w było p o z b a w i o n y m s e n s u i d i o t y z m e m . K o m p l e t n y m absur­
d e m okazują się nie tylko losy poszczególnych ludzi, lecz r ó w n i e ż cała XXwieczna historia Rosji. Czyżby s t o m i l i o n ó w ludzi w y m o r d o w a n o przez p o ­
myłkę, a ich śmierć nie m i a ł a najmniejszego s e n s u ?
Agurski znalazł o d p o w i e d ź na to pytanie, sięgając do spuścizny eurazjat ó w i smienowiechowców - środowisk emigracyjnych, k t ó r e m i m o początkowej
niechęci w o b e c k o m u n i z m u zaakceptowały p r z e w r ó t bolszewicki w imię
JESIEŃ-2001
145
urzeczywistniania s e n s u historii. O w o p o d d a n i e się logice dziejów ilustrują
przykłady takich myślicieli, jak Piotr Suwczyński czy Mikołaj Ustriałow, k t ó ­
rzy z jednej s t r o n y przerażeni byli o k r u c i e ń s t w e m rewolucji k o m u n i s t y c z n e j ,
z drugiej zaś d u m n i , że tak s t r a s z n e i wielkie wydarzenie dać m ó g ł światu je­
dynie n a r ó d rosyjski. O w a t o t a l n a akceptacja „rosyjskiego losu", w i d o c z n a
już w twórczości Bierdiajewa, który w przewrocie bolszewickim dostrzegał
co p r a w d a tragiczny, lecz zarazem konieczny e t a p realizacji „rosyjskiej idei",
jest dziś p o s t a w ą n i e m a l p o w s z e c h n ą w ś r o d o w i s k u n a r o d o w o z o r i e n t o w a ­
nej inteligencji. Andrzej Walicki streszcza jej r o z u m o w a n i e następująco:
„Jesteśmy n a r o d e m tragicznym, ale wielkim. M o ż e m y być d u m n i z naszej
rewolucji i naszej totalitarnej przeszłości - tylko b o w i e m n a r ó d wielki d u c h e m
podjąć mógł wyzwanie k o m u n i z m u , narody mieszczańskie tchórzliwie uchyli­
ły się przed tym. K o m u n i z m j e d n a k był
ideą uniwersalną, r e z u l t a t e m ca­
łej ogólnoludzkiej historii,
a więc - zgodnie z logi­
ką dziejów - gdzieś
urzeczywistnić
się musiał. Biorąc na siebie ciężar jego realizacji, ocaliliśmy przed n i m E u r o p ę .
Nasze cierpienie miało więc głęboki sens; oszczędziliśmy cierpień reszcie
świata, udowodniliśmy w praktyce błędność idei komunistycznej, przezwycię­
żyliśmy ją i zasłużyliśmy na wdzięczność ludzkości."
Program Putina z książek Dugina
Młodego i energicznego D u g i n a n i e zadowalało jednak, tak jak sędziwego
Agurskiego, usprawiedliwianie przeszłości. Pragnął perspektywicznej idei na
przyszłość. Odnalazł ją w eurazjatyzmie - jedynej o b o k b o l s z e w i z m u wielkiej
o d m i a n i e „rosyjskiej idei" powstałej w XX stuleciu. Wielkie w r a ż e n i e wy­
warły na n i m wypowiedziane na początku łat 90-tych słowa Lwa G u m i l o w a :
„Jeśli Rosja zostanie u r a t o w a n a , to tylko jako m o c a r s t w o eurazjatyckie".
146
FRONDA
23/24
W tym czasie D u g i n jako jedyny w Rosji wziął się nie tylko za s t u d i o w a ­
nie i rozwijanie myśli eurazjatyckiej, lecz r ó w n i e ż - w o d r ó ż n i e n i u od Lwa
Gumilowa, dla k t ó r e g o m i a ł a o n a charakter akademicki i odpolityczniony p o s t a n o w i ł uczynić ją f u n d a m e n t e m n a r o d o w e j ideologii.
Po upływie dekady obserwujemy w rosyjskich elitach r e n e s a n s eurazjatyz m u jako koncepcji organizacji życia społecznego i politycznego. Z d a n i e m Ry­
szarda Paradowskiego, jest to najważniejsza w Rosji alternatywa dla liberalnej
demokracji. Z jednej strony zainteresowanie eurazjatyzmem ma charakter
akademicki - jest to obecnie j e d e n z najmodniejszych t e m a t ó w prac n a u k o ­
wych na rosyjskich uczelniach, wydaje się też coraz więcej poświęconych mu
opracowań. Z drugiej strony idee D u g i n a zapładniają świat polityki.
Charles Clover w Financial Times napisał, że „ p r e z y d e n t Rosji W ł a d i m i r
P u t i n ma p r o g r a m p o d r ó ż y zagranicznych, k t ó r y wygląda jak n i e k t ó r e z m a p
w książce D u g i n a " . C h o d z i o książkę „Podstawy geopolityki", k t ó r a jest pod­
ręcznikiem w rosyjskich a k a d e m i a c h wojskowych i dyplomatycznych, a k t ó ­
rej g ł ó w n y m k o n s u l t a n t e m był kierujący k a t e d r ą strategii Akademii Sztabu
Generalnego, generał Nikołaj Kłokotow.
Geopolityczne idee D u g i n a powielają w swych książkach inni rosyjscy
politycy: lider k o m u n i s t ó w Giennadij Z i u g a n o w w swej „Geografii zwycię­
stwa" czy generał Leonid Iwaszow w pracy „Rosja i świat w n o w y m tysiącle­
ciu". W o b u tych książkach całe p a r t i e t e k s t u sprawiają wrażenie, jakby zo­
stały żywcem p r z e p i s a n e z dzieła D u g i n a . O „eurazjatyckim w y b o r z e " Rosji
m ó w i generał Aleksander Liebiedź, zaś W ł a d i m i r Żyrynowski o p o w i a d a się
za s t w o r z e n i e m tych samych „geopolitycznych osi", o których pisał w swej
książce Dugin. Rok t e m u rosyjski M S Z wydał zbiór wytycznych dla polityki
zagranicznej, którego g ł ó w n y m n a t c h n i e n i e m są D u g i n o w s k i e „Podstawy
geopolityki", o czym świadczyć m o ż e nie tylko z a r y s o w a n a w d o k u m e n c i e
strategia działań, lecz również jej f u n d a m e n t , opierający się na stwierdzeniu,
że największą siłą Rosji „jest jej p o ł o ż e n i e geopolityczne jako największego
p a ń s t w a eurazjatyckiego". G a z e t a Argumienty i fakty pisze w p r o s t , że kiero­
w a n e przez D u g i n a C e n t r u m Eurazjatyckich Inicjatyw Geopolitycznych jest
„drugim M S Z " i dodaje, że w CIA p o w o ł a n o n i e d a w n o specjalny wydział,
który zajmuje się wyłącznie D u g i n e m i jego ideami.
Rosyjska prasa pisze, że „idee Dugina legły u p o d s t a w bezpieczeństwa na­
rodowego Rosji. Stworzony przez niego Ruch 'Eurazja' jest aktywnie wspierany
JESIEŃ-200 1
147
przez administrację prezydenta, rosyjskie służby specjalne, a także wszystkie
tradycyjne konfesje: od Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej do buddystów."
Sam redaktor Eliemientów nie dysponuje na razie b e z p o ś r e d n i m zaple­
czem politycznym, pełniąc s k r o m n ą rolę doradcy d s . b e z p i e c z e ń s t w a prze­
wodniczącego D u m y Rosyjskiej Giennadija Sielezniowa. Twierdzi, że bar­
dziej niż b e z p o ś r e d n i a aktywność polityczna zajmuje go działalność w prze­
strzeni ideowej oraz informacyjnej. Pragnie być ideologiem i p o p r z e z swoje
idee wpływać na wytyczanie długofalowej strategii polityków. W a r t o w s p o ­
mnieć, że j e d e n z „geopolitycznych u c z n i ó w " Dugina, w s p o m n i a n y j u ż gene­
rał Iwaszow był g ł ó w n y m p o m y s ł o d a w c ą zajęcia przez rosyjskich k o m a n d o ­
sów w 1999 r. lotniska w k o s o w s k i m Prisztinie.
Na czym polega p r o p a g o w a n y przez D u g i n a eurazjatyzm? Trzeba przy­
znać, że jest on k o n s t r u k t e m znacznie odbiegającym od tego, co p r o p o n o w a ­
li w pierwszej p o ł o w i e XX wieku p r e k u r s o r z y t e g o k i e r u n k u : książę Nikołaj
Trubeckoj i Piotr Sawicki. Ponieważ D u g i n uznaje swoje idee za uniwersalistyczne, przyjrzyjmy się ich z a s t o s o w a n i u w o b e c „kwestii żydowskiej".
Kabaliści i socjaliści kontra talmudyści i kapitaliści
Rzadko się zdarza, aby j e d e n i t e n s a m tekst został o p u b l i k o w a n y z j e d n a k o ­
wą rewerencją z a r ó w n o w p i ś m i e a n t y s e m i c k i m , jak i żydowskim. Taki los
spotkał j e d n a k artykuł Aleksandra D u g i n a p t . „Żydzi i Eurazja", k t ó r y uka­
zał się w nacjonalistycznej gazecie Zawtra i w c z a s o p i ś m i e Russkij jewriej.
Swoje rozważania Dugin rozpoczyna od tego, jak rolę Ż y d ó w w XX-wiecznej Rosji widzą jego współcześni. Wyróżnia przy t y m trzy d o m i n u j ą c e s t a n o ­
wiska. Reprezentanci pierwszego twierdzą, że czynnik żydowski nie odegrał
żadnej roli w rosyjskiej historii. Wystarczy j e d n a k przejrzeć spis prawdzi­
wych nazwisk p r z y w ó d c ó w rewolucji bolszewickiej, by się przekonać, że są
to raczej p o b o ż n e życzenia. R e p r e z e n t a n c i drugiego stanowiska, czyli anty­
semici, widzą z kolei w Żydach e l e m e n t sprawczy wszystkich negatywnych
wydarzeń, takich jak rewolucja p a ź d z i e r n i k o w a czy r o z p a d Związku Sowiec­
kiego, zwracając u w a g ę na d u ż ą liczbę przedstawicieli t e g o n a r o d u w szere­
gach budowniczych k o m u n i z m u i pieriestrojkowych reformatorów. D u g i n
zwraca uwagę na słabość tej koncepcji, w myśl której Żydzi są o b w i n i a n i jed­
nocześnie za s t w o r z e n i e ZSRR, jak i za jego zlikwidowanie. Są wreszcie filo-
148
FRONDA
23/24
semici, reprezentujący s t a n o w i s k o trzecie, zgodnie z k t ó r y m Żydzi odgrywa­
li zawsze w rosyjskiej historii p o z y t y w n ą rolę. Ci z kolei p r e z e n t u j ą o d w r o t ­
ność tego, co antysemici.
Dugin wytyka p o d s t a w o w ą u ł o m n o ś ć owych trzech koncepcji, polegającą
na tym, że traktują o n e żydostwo jako zjawisko głęboko j e d n o ­
rodne, tak jakby Żydzi nie byli takim s a m y m naro­
d e m jak inne, lecz czymś w rodzaju organiza­
cji, partii, zakonu czy lobby. W zamian pro­
ponuje obraz żydostwa jako fenomenu
rozdwojonego, realizującego dwa odręb­
ne scenariusze mesjańskiej idei i prezen­
tującego sobą dwa krańcowo różne psy­
chologiczne i kulturowe archetypy.
Pierwszy typ stanowi żydostwo wschod­
nie, którego wyróżnikami są: tradycjonalizm,
mistycyzm, irracjonalizm, mesjanizm, chasydyzm,
kabalizm, eschatologia. To właśnie z tego kręgu po zsekularyzowaniu wywodziło się wielu żarliwych rewolucjonistów, marksistów, eserowców, bolszewików, a nawet nacjonal-bolszewików. Do tych ostatnich należeli
m.in. Leżniew i Tan-Bogoraz, dla których bolszewizm stanowił okazję do porzu­
cenia getta i stopienia się z wielkim n a r o d e m w eschatologicznej syntezie, do
której wnosili mesjański patos chasydzkich sztedów, zapładniając d u c h o w o ro­
syjskich marksistów.
Drugi typ stanowi n a t o m i a s t ż y d o s t w o z a c h o d n i e o c h a r a k t e r z e t a l m u dycznym,
rabinicznym,
racjonalistycznym,
arystotelesowo-majmonideso-
wym, w y p ł u k a n y m z u p e ł n i e z mistycyzmu. Z t e g o k r ę g u po zsekularyzowaniu wywodzi się burżuazja, plutokracja, d r o b n o m i e s z c z a ń s t w o , bankierzy
oraz liczni naukowcy „odczarowujący" świat. Byli o n i z w o l e n n i k a m i p o s t ę ­
powych, h u m a n i t a r n y c h , d e m o k r a t y c z n y c h haseł, zaś a p o g e u m ich w p ł y w ó w
przypadło na o k r e s rewolucji lutowej i r z ą d ó w Kiereńskiego.
Ponieważ w carskiej Rosji p a n o w a ł a n t y s e m i t y z m (nie zapominajmy, że
Dugin uważa p a n o w a n i e R o m a n o w ó w za regres w dziejach Rosji), a O c h r a ­
na organizowała pogromy, nic więc dziwnego, że Żydzi pragnęli zniszczyć
istniejący porządek. „Żydzi ' w s c h o d n i ' sprzeciwiali się kapitalizmowi i reli­
gijnemu k o n s e r w a t y z m o w i , alienacji i formalizmowi w sferze kultury, praJESIEŃ-2001
149
gnęli rewolucyjnych z m i a n i rozpoczęcia nowej
ery
realizacji
mesjańskich
obietnic.
Żydzi ' z a c h o d n i ' nie akceptowali
caryzmu z z u p e ł n i e innych
przyczyn,
uważając
go
za
reżim zacofany, zbyt m a ł o
kapitalistyczny,
cywilizo­
wany i humanitarny, który
należało p o d n i e ś ć do pozio­
mu cywilizacji zachodniej."
Często w dziejach dochodziło
do konfliktu między owymi d w o m a nurta­
mi żydostwa. Tym właśnie można, zdaniem Du­
gina, wyjaśnić zjawisko „żydowskiego an­
tysemityzmu", n p . tyrady Karola Mark­
sa przeciwko żydowskiemu kapitało­
wi czy też udział Lazara Kaganowicza w stalinowskich czystkach wy­
mierzonych przeciw Żydom.
Ów
„żydowski
eurazjatyzm",
o którym pisał Blomberg, czy też „ży­
dowski nacjonal-bolszewizm", jak nazy­
wał go Agurski, oddał - według Dugina - nie­
ocenione usługi Rosji. Nadawał on ruchowi rewolucyjnemu
świeżość i dynamizm, czerpane z głębi wielowiekowej metafizycznej tradycji. Nie
należy też zapominać, że żydowscy emigranci na Zachodzie, wywodzący się z Eu­
ropy Wschodniej, stanowili - jak pisze redaktor Elkmientów - najlepszych agentów
wpływu na usługach Trzeciej Międzynarodówki, Kominternu, KGB i GRU.
Niestety, rozpacza Dugin, kres żywotności „wschodniego ż y d o s t w a " p o ­
łożyły antysemickie czystki rozpoczęte przez Stalina w 1948 r. Pisze o t y m
następująco: „Był to fatalny m o m e n t - jak pokazały o s t a t n i e w y d a r z e n i a koń­
ca naszego wieku - dla całego p a ń s t w a sowieckiego i dla socjalizmu na ca­
łym świecie. Kiedy tendencje antysemickie w sowieckim kierownictwie p r z e ­
szły określone granice - wołające o p o m s t ę do n i e b a było zwłaszcza zlikwi­
dowanie c z ł o n k ó w Żydowskiego K o m i t e t u Antyfaszystowskiego, składające-
150
FRONDA
23/24
go się prawie w 100 p r o c e n t a c h z p r z e k o n a n y c h eurazjatów i a g e n t ó w Ławrientija Berii (co tylko świadczy na ich korzyść) - w ó w c z a s tylko najbardziej
nieprzejednani żydowscy nacjonal-bolszewicy (jak n p . Kaganowicz) mogli
pozostać n i e w z r u s z e n i przy swych rusofilskich, sowiecko-imperialnych p o ­
glądach." Niestety, większość Ż y d ó w odwróciła się w t e d y od sowieckiego
p a ń s t w a . Nie p o m o g ł o n a w e t to, że od razu po śmierci Stalina Beria p o ­
wstrzymał antysemickie czystki.
W e d ł u g Dugina, wydarzenia z lat 1948-53 miały katastrofalne n a s t ę p ­
stwa nie tylko dlatego, że od tej pory Żydzi zaangażowali się w działalność
przeciwko ZSRR, lecz również dlatego, że z ł a m a n y został ideowy k r ę g o s ł u p
sowieckiej władzy, który opierał się na mesjanistycznym, maksymalistyczn y m dążeniu do wywołania światowej rewolucji. Pozbawiony „żydowskiego
czynnika" Związek Sowiecki stawał się p a ń s t w e m jak każde inne, a p r z e z to
tracił rację swego istnienia. Z socjalizmu wywietrzał eschatologiczny p a t o s ,
a system powoli zaczął staczać się w o t c h ł a ń kapitalizmu.
Służby specjalne i geopolityka
Dualistyczne spojrzenie D u g i n a na „kwestię żydowską" jest w dużej m i e r z e
odzwierciedleniem jego f u n d a m e n t a l n e j wizji świata, w której toczy się woj­
na d w ó c h sił geopolitycznych, k u l t u r o w y c h i metafizycznych. Jest to konflikt
Lądu z Morzem, tellurokracji z tallasokracją, eurazjatyzmu z a t l a n t y z m e m ,
ideokracji z demokracją, kapitalizmu z socjalizmem, o b i e k t y w i z m u z relaty­
w i z m e m , w s p ó l n o t o w o ś c i z indywidualizmem, w końcu - D o b r a ze Z ł e m .
W tej
wszechogarniającej
walce,
k t ó r a toczy się na wielu p o z i o m a c h ,
w s c h o d n i e ż y d o s t w o o p o w i a d a się po s t r o n i e Eurazji, zaś z a c h o d n i e po stro­
nie sił mondialistycznych.
P o d o b n a d w o i s t o ś ć dotyczy także innych narodów, n p . N i e m c ó w (rozdar­
tych między „eurazjatyckie" Prusy i „atlantycką" Bawarię), czy też instytucji
- w j e d n y m z wydań Eliemientów ukazał się n p . tekst z a t y t u ł o w a n y „Służby
specjalne i geopolityka", k t ó r e g o a u t o r Aleksander P o t a p o w dowodził, że
o ile w KGB przeważały tendencje atlantyckie, o tyle w G R U d o m i n o w a ł y
n u r t y eurazjatyckie. Za o k r e s idealny P o t a p o w u w a ż a rządy Ławrientija Be­
rii, kiedy obie służby były z o r i e n t o w a n e eurazjatycko, zaś za największe nie­
szczęście czas Jurija A n d r o p o w a , który forsował kurs atlantycki.
JESIEŃ-2001
151
W ideologii D u g i n a i jego z w o l e n n i k ó w wszystkie zjawiska są więc for­
m a t o w a n e do r o z m i a r ó w jednej d w u b i e g u n o w e j matrycy. Dotyczy to także
miejsca i roli Rosji we w s p ó ł c z e s n y m świecie. Rosja to Heartland, serce Eu­
razji, jedyna siła, k t ó r e m o ż e być przeciwwagą dla Sea Power, cywilizacji
atlantyckiej, kierowanej przez Stany Z j e d n o c z o n e . Aby z a h a m o w a ć triumfal­
ny p o c h ó d m o n d i a l i z m u na świecie, wraz z e k s p o r t e m takich wartości, jak
demoliberalizm, indywidualizm czy e k o n o m o centryzm, p o t r z e b n y jest sojusz wszystkich
p o d m i o t ó w wrogich amerykanizacji.
D u g i n nie uważa E u r o p y Zachodniej za
wroga Rosji, uznaje ją raczej za t r e y t o r i u m
o k u p o w a n e politycznie, gospodarczo, kultu­
ralnie i d u c h o w o przez Stany Zjednoczone,
które
są j e d y n y m p r a w d z i w y m
geopolitycznym A n t y c h r y s t e m .
wrogiem Dlatego też
twierdzi, iż jest możliwe zerwanie więzi łą­
czących E u r o p ę z Ameryką i u t w o r z e n i e N o w e g o
I m p e r i u m K o n t y n e n t a l n e g o . Nic więc dziwnego, że p o p i e r a wszelkie r u c h y
w krajach Europy Zachodniej, k t ó r e dążą do zrzucenia amerykańskiej kura­
teli n a d tą częścią świata. Pierwszym k r o k i e m do t e g o p o w i n n o być ograni­
czenie roli NATO w E u r o p i e oraz przejęcie jego funkcji przez OBWE - takie
propozycje w y s u w a oficjalnie p r e z y d e n t P u t i n .
Z d a n i e m D u g i n a , najłatwiej będzie znaleźć w s p ó l n y język z F r a n c u z a m i ,
którzy są tradycyjnie antyamerykańscy, oraz z N i e m c a m i , którzy mają boga­
tą tradycję dzielenia z Rosjanami stref wpływów, a po zjednoczeniu b ę d ą dą­
żyli do pozycji h e g e m o n a w c e n t r u m k o n t y n e n t u . P r o b l e m e m w realizacji
tych p l a n ó w m o ż e być Polska, k t ó r a jawi się jako zdrajczyni Słowiańszczyzny
- kraj katolicki, a nie prawosławny, a na d o d a t e k o b o k Wielkiej Brytanii naj­
bardziej p r o a m e r y k a ń s k i w Europie - oraz Ukraina, o której D u g i n pisze na­
stępująco: „Fakt istnienia niepodległej U k r a i n y jest na płaszczyźnie geopoli­
tycznej w y p o w i e d z e n i e m Rosji geopolitycznej wojny".
Niektórzy znajomości D u g i n a z liderami zachodnioeuropejskiej Nowej
Prawicy t ł u m a c z ą wykonywaniem przez niego z a d a ń dla s ł u ż b specjalnych.
W i a d o m o , że M o s k w a zawsze p o p i e r a ł a oraz infiltrowała wszelkie a n t y a m e rykańskie ruchy na zachodzie Europy, z a r ó w n o na lewicy (pacyfiści), jak i na
152
FRONDA
23/24
prawicy (Nowelle Droite). D u g i n , k t ó r e g o z KGB łączą związki r o d z i n n e , k t ó ­
ry m ó w i p ł y n n i e w kilku językach (po angielsku rozwodzi się o Blake'u, by
niepostrzeżenie przejść na niemiecki i rozprawiać o Heglu, a n a s t ę p n i e po
francusku opowiadać o L a u t r e a m o n c i e ) , który m a g n e t y z m e m swego zacho­
wania potrafi gromadzić wokół siebie ludzi i w y m u s z a ć na nich p o s ł u c h , k t ó ­
ry od lat bez przeszkód jeździ po Europie, odwiedzając d z i w n e osobistości
(np. w Madrycie byłego d o w ó d c ę Dywizji SS
Walonia L e o n a Degrelle'a), i k t ó r e g o liczne
w y d a w n i c t w a finansowane są przez Minister­
s t w o O b r o n y Federacji Rosyjskiej oraz p a ń ­
s t w o w y k o n c e r n „Rosyjskie z ł o t o " - nadaje
się do t e g o zadania znakomicie. Takie zaanga­
żowanie zresztą w ż a d n y m razie nie wyklucza
jego roli ideologa. Tezę taką p o t w i e r d z a fakt,
że D u g i n stał się n a d w o r n y m geopolitykiem
Kremla, kiedy w ł a d z ę w Rosji przejął u k ł a d
wywodzący się z KGB, zaś jego p r a w ą ręką w ru­
chu eurazjatyckim jest Piotr Susłow, a g e n t GRU, nazywany w rosyjskich m e ­
diach „legendą s p e c s ł u ż b " .
Nowa ideologia dla imperium
Po u p a d k u k o m u n i z m u nastąpiła w Rosji ideowa p u s t k a . Wszystko wskazu­
je na to, że zaczyna wypełniać ją eurazjatyzm. Na p e w n o roli takiej nie ode­
gra nacjonalizm. Rosja nie jest b o w i e m krajem m o n o e t n i c z n y m , lecz wielo­
narodowościowym, dlatego też forsowanie p r a w i przywilejów dla jednej tyl­
ko nacji siłą rzeczy d o p r o w a d z i ć m u s i do w z r o s t u tendencji o d ś r o d k o w y c h
i r o z p a d u Federacji. Nacjonalizm s t a n o w i zbyt o g r a n i c z o n ą ideę dla impe­
rium, które opierać się m u s i na bazie szerszej niż n a r o d o w o ś c i o w a . M o ż e
być o n o z b u d o w a n e na wspólnej p o d s t a w i e cywilizacyjnej.
Wszystko wskazuje na to, że nie będzie nią j e d n a k dominujący na Zacho­
dzie demoliberalizm. System t e n nie ma w Rosji ani historycznych tradycji, ani
społecznego poparcia i traktowany jest przez większość jak ciało obce. N a w e t
ci politycy rosyjscy, którzy przedstawiani są w mediach jako liberałowie, d e m o ­
kraci i reformatorzy, odbiegają swym zachowaniem od standardów, jakie na
JESIEŃ-2001
153
Zachodzie zwykło się przykładać do ludzi określanych tych m i a n e m . Na przy­
kład jeden z liderów Sojuszu Sił Prawicowych, Borys Niemców, na wieść o wy­
daniu (za miliard dolarów) Trybunałowi H a s k i e m u dyktatora Slobodana Milosevica, zaproponował, żeby Moskwa przekazała Belgradowi miliard dolarów
tylko za to, aby były dyktator nie trafił do Hagi. Polityk, p a s o w a n y w mediach
na szczerego d e m o k r a t ę i pragmatyka, nie pomyślał, że pieniądze te mogłyby
się przydać chociażby na ratowanie dalekowschodnich regionów Rosji, gdzie
podczas ostatnich m r o z ó w ludzie umierali z z i m n a i głodu.
Tak d o c h o d z i m y do kolejnej przyczyny,
dla której eurazjatyzm ma szansę stać
się n o w ą ideą i m p e r i u m .
Chodzi
o i m p e r i a l n ą d u m ę , k t ó r a kom­
p e n s o w a ć m o ż e n ę d z ę codzien­
n e g o bytowania. Jak widzimy
jest t o uczucie nieobce nie
tylko o w y m k o ł c h o ź n i k o m ,
którzy od miesięcy nie d o ­
stawali zaległych wypłat,
a
protestowali
przeciw
zniszczeniu pochłaniającej
rezerwy
budżetowe
stacji
orbitalnej Mir; jest to uczucie
nieobce
również
Borysowi
Niemcowowi.
Eurazjatyzm
wyjaśnia
również - o czym j u ż
w s p o m n i a n o - sens ko­
m u n i z m u . Zycie i p o ­
święcenie całych p o k o ­
leń
odzyskuje
nagle
sens, który zanegowa­
n y został przez u p a d e k
systemu. Generał Liebied' zapytany, czy r o z p a d ZSRR był zjawiskiem pozy­
tywnym, czy negatywnym, o d p o w i a d a ł : - R o z u m m ó w i , że s t a ł o się dobrze,
ale serce podpowiada, że źle się stało... Rozdarcie między s e r c e m a r o z u m e m
154
FRONDA
23/24
m o ż e zakończyć się schizofrenią i życie w t a k i m s t a n i e jest na d ł u ż s z ą m e t ę
niemożliwe. Dlatego eurazjatyzm, k t ó r y przynosi propozycję scalenia inte­
lektualnej refleksji ze sferą emocjonalną, jest w i t a n y przez wielu przedstawi­
cieli rosyjskich elit niczym zbawienie.
Politolog Aleksander Wierchowski zauważa, że o triumfalnym pochodzie
eurazjatyzmu decyduje brak alternatywnych propozycji. Skarlenie myśli d e m o kratyczno-liberalnej jest porażające - właściwie poza jedynym Grigorijem Jawlińskim nie ma ona na rosyjskiej scenie politycznej żadnego reprezentanta.
Tymczasem eurazjatyzm jako ideologia i m p e r i u m jest ofertą o t w a r t ą dla
przedstawicieli b a r d z o wielu n u r t ó w . „Jego i d e o w a p o j e m n o ś ć - pisze Ry­
szard Paradowski - powoduje, że m o ż n a być eurazjatyckim faszystą, k o m u ­
nistą, eurazjatyckim nacjonal-bolszewikiem i p r o s t y m poczwiennikiem, eura­
zjatyckim p r a w o s ł a w n y m fundamentalistą, eurazjatyckim e k u m e n i s t ą albo
n e o p o g a n i n e m , a nawet, przy p e w n y m organicystycznym i esencjalistycznym
r o z u m i e n i u demokracji, eurazjatyckim d e m o k r a t ą . " Nacjonalizm, p r o p a g o ­
wany przez D u g i n a jako składnik eurazjatyzmu, nie jest związany z krwią,
ale z p r z e s t r z e n i ą - k o n k r e t n i e z Eurazją, dlatego j e d y n y m faktycznym w r o ­
giem m o ż e być tylko Ameryka.
Wszystkie e l e m e n t y s k ł a d o w e eurazjatyckiej ideologii okazują się służeb­
ne wobec n a d r z ę d n e g o celu, j a k i m jest I m p e r i u m . W manifeście i d e o w y m
dla Wojsk O c h r o n y Pogranicza, z a t y t u ł o w a n y m „Metafizyka granic" D u g i n
pisze: „ I m p e r i u m jako ustrój p a ń s t w o w y jest najwyższą kategorią, p o r ó w n y ­
walną z najświętszymi i u n i w e r s a l n y m i gnoseologicznymi pojęciami - taki­
mi jak 'Bóg', 'Prawda', ' D o b r o ' itd. Dlatego t a k ą trwałością o d z n a c z a się p o ­
jęcie 'Świętego I m p e r i u m ' . "
Teraz Izrael
W tej chwili szczególnym o b i e k t e m ideologicznej penetracji D u g i n a jest
Izrael. W ciągu ostatnich dziesięciu lat w y e m i g r o w a ł o t a m p o n a d milion o s ó b
z byłych republik Związku Sowieckiego, w tym, jak się oblicza, co najmniej 10
tysięcy funkcjonariuszy służb specjalnych. Od odpowiedzi, dla kogo b ę d ą o n i
dalej pracować - dla M o s s a d u czy KGB i G R U - zależy bardzo wiele.
Przybysze z byłego ZSRR mają w Izraelu coraz większe wpływy. Zasiada­
ją w parlamencie i rządzie, posiadają swojego w i c e p r e m i e r a i ministrów, zdoJESIEŃ-2001
155
minowali samorządy niektórych miejscowości. Wydają dziewiętnaście gazet
w języku rosyjskim, p r o w a d z ą pięć rosyjskojęzycznych rozgłośni radiowych,
a obecnie p r o w a d z o n y jest przetarg na koncesję dla ogólnoizraelskiej stacji
telewizyjnej nadającej po rosyjsku. W o d r ó ż n i e n i u od p o p r z e d n i c h aliji, h e braizacja postsowieckich Ż y d ó w przebiega b a r d z o o p o r n i e . M i m o t o p r e m i e r
Ariel Szaron zadeklarował, że Izrael jest g o t ó w przyjąć kolejny milion Ż y d ó w
z byłego ZSRR. Sam Szaron, który na całym świecie u c h o d z i za izraelskiego
„jastrzębia", w prasie rosyjskojęzycznej krytykowany jest jako mięczak, zbyt
uległy w o b e c Palestyńczyków. Postsowieccy Izraelici są b o w i e m najbardziej
nieprzejednani w o b e c arabskich żądań.
Dugin ma nadzieję, że jest to p o d a t n y g r u n t dla o d r o d z e n i a żydowskiego
eurazjatyzmu. Dzięki jego inspiracji p o w s t a ł y w Izraelu takie organizacje, jak
„Baar Tzejnu" rabina Szmulewicza czy „Polarnyj Izrael" W ł a d i m i r a Bukalskiego. G ł ó w n y m ideologiem dzisiejszego eurazjatyzmu żydowskiego jest
u r o d z o n y w Rosji w 1979 r. - Awigdor Eskin. M i m o m ł o d e g o wieku zdążył
już otrzymać w Izraelu wyrok 2,5 roku więzienia za działalność terrorystycz­
ną. Eskin uważa, że strategiczne p a r t n e r s t w o ze S t a n a m i Z j e d n o c z o n y m i
s p o w o d o w a ł o , że Izrael uległ daleko p o s u n i ę t e j amerykanizacji. N a s t ą p i ł o
przez to nie tylko zwyrodnienie żydowskiej kultury, lecz r ó w n i e ż degenera­
cja d w ó c h filarów, na których w s p i e r a się izraelska p a ń s t w o w o ś ć - syjonizmu
i religijnego tradycjonalizmu. Jeszcze w 1964 r. Izrael, wierny s w y m ascetycz­
n y m i pionierskim korzeniom, o d m ó w i ł w y d a n i a wiz wjazdowych grupie T h e
Beatles, uznając, że jej twórczość p o d m y w a ład m o r a l n y p a ń s t w a ; dziś t e n
s a m Izrael wystawia w Festiwalu Eurowizji swojego (swoją) p i o s e n k a r z a
(piosenkarkę) - t r a n s w e s t y t ę występującego p o d p s e d o n i m e m D a n a i śpie­
wającego bluźniercze piosenki. Fakt podjęcia r o z m ó w pokojowych z Pale­
styńczykami Eskin t ł u m a c z y tym, że w k o n s u m p c y j n y m i zamerykanizowa­
n y m społeczeństwie izraelskim wypalił się mesjanistyczny zapał. „Żydzi nie
chcą u m i e r a ć za Izrael", wolą dogadywać się z Palestyńczykami.
Eskin uważa, że z m i e n i ć tą z g u b n ą dla Ż y d ó w tendencję m o ż e odwróce­
nie sojuszy. Przypomina, że najbardziej w a r t o ś c i o w y m e l e m e n t e m w r u c h u
syjonistycznym byli Żydzi z Rosji ( n p . Ż a b o t y ń s k i czy Dezingoff pochodził
z Odessy). Najbardziej żywotne żydowskie r u c h y religijne rozwijały się rów­
nież na terenie I m p e r i u m Rosyjskiego. Eskin podaje przykład byłego szefa
sztabu generalnego armii izraelskiej, g e n e r a ł a Refaela Ejtana (jego rodzice,
156
FRONDA
23/24
sztabu generalnego armii izraelskiej, g e n e r a ł a Refaela Ejtana (jego rodzice,
Orlowowie, pochodzili z Rosji), który kazał s w o i m ż o ł n i e r z o m s ł u c h a ć m a r ­
szów Armii Czerwonej, aby p o b u d z i ć w nich bojowego d u c h a . Te oraz wiele
innych p r z y k ł a d ó w s ł u ż ą m u d o p o s t a w i e n i a tezy, ż e j e d y n y m r a t u n k i e m dla
gasnącej ideowości w życiu dzisiejszego Izraela jest „projekt eurazjatycki".
Z w i a s t u n y przyszłego p o r o z u m i e n i a z Rosją d o s t r z e g a we w s p ó l n y m s t a n o ­
wisku, jakie zajmowały Tel-Awiw i M o s k w a (wbrew W a s z y n g t o n o w i i Bruk­
seli) wobec takich kwestii, jak wojna w Czeczenii czy w Jugosławii.
Eskin ma nadzieję, że pierwiastek eurazjatycki da w i ę d n ą c e m u syjoni­
zmowi nowy ozdrowieńczy i m p u l s . P o d o b n i e u w a ż a D u g i n - to e l e m e n t ży­
dowski ma p o m ó c odzyskać u t r a c o n ą świeżość „rosyjskiej idei". Efektem ma
być, tak jak w przypadku k o m u n i z m u , w s p ó l n a synteza z d o l n a podbić świat.
ESTERA LOBKOWICZ
JESIEŃ-2001
157
Wszystko, co pisze Brzeziński w „Wielkiej szachownicy",
jest prawdą. To samo piszę ja w swych „Podstawach geo­
polityki" - tylko że z odwrotnej pozycji. Można powie­
dzieć, że ja i Brzeziński rozgrywamy jedną partię sza­
chów. Jego królem jest Clinton czy Bush, moim zaś Putin.
CZY
PUT
IN
JEST
AWA
TAREM?
ROZMOWA
Z
ALEKSANDREM
DUGINEM
Aleksander Dugin (1962) czołowy rosyjski ideolog eurazjatyzmu, nacjonal-bolszewizmu i tradycjonalizmu integralnego, t e o r e t y k geopolityki i h i s t o r y k
religii, doradca przewodniczącego D u m y Rosyjskiej d s . b e z p i e c z e ń s t w a na­
rodowego, a u t o r k i l k u n a s t u książek, m . i n . „ P o d s t a w geopolityki" - podręcz­
nika w rosyjskich a k a d e m i a c h wojskowych i dyplomatycznych, założyciel
Stowarzyszeń „Arktogeja" i „Eurazja", k i e r o w n i k z e s p o ł ó w p r o g r a m o w y c h
w C e n t r u m Eurazjatyckich Inicjatyw Geopolitycznych oraz Instytucie Spe­
cjalnych Badań Metastrategicznych. Mieszka w Moskwie.
158
FRONDA
23/24
Kiedy rozmawialiśmy ostatni raz trzy lata temu, narzekał Pan na miękkość
ówczesnych władz Rosji i powiedział wprost: „Czekam na nowego Iwana
Groźnego". Teraz po zmianie władzy pisze się o Pana rosnących wpływach
na Kremlu. Czy Putin jest tym oczekiwanym przez Pana Iwanem Groźnym?
Iwan Groźny to archetypiczna figura rosyjskiej historii. Figura, rzecz jasna,
pozytywna. Iwan Groźny r e p r e z e n t u j e sobą p e w n ą formę p a ń s t w o w o ś c i ,
p e w n ą socjalną, kulturową, religijną a n a w e t p r z e s t r z e n n ą orientację, k t ó r a
wydaje mi się w dziejach Rosji najbliższa ideału. M a m swoją wizję rosyjskiej
historii, którą n a z y w a m eurazjatycką. J e s t e m k o n t y n u a t o r e m tradycji szkoły
eurazjatyckiej z początku XX wieku. H i s t o r i ę Rosji p o s t r z e g a m jako w z n o ­
szenie się od Rusi Kijowskiej do Rusi Moskiewskiej, k t ó r e g o szczytem był
okres Iwana G r o ź n e g o . P o t e m nastąpiło o p a d a n i e d o o k r e s u p e t e r s b u r s k i e ­
go ze zdegenerowanymi, z o r i e n t o w a n y m i na Z a c h ó d r z ą d a m i R o m a n o w ó w .
Przewrót bolszewicki w roku 1917, wraz z p r z e n i e s i e n i e m stolicy z Peters­
burga do Moskwy, w wielu a s p e k t a c h s t a n o w i ł p o w r ó t do idei Rusi M o ­
skiewskiej, ale d e m o n t a ż Związku Sowieckiego i demokratyzacja z n ó w ozna­
czały n a w r ó t do o k r e s u p e t e r s b u r s k i e g o . Myślę, że teraz zaczyna się n o w y
cykl dziejów, którego p u n k t e m odniesienia będzie p a n o w a n i e I w a n a G r o ź n e ­
go, r o z u m i a n e p o n a d c z a s o w o , jako archetyp w ł a ś n i e .
Jeśli chodzi o rządy Borysa Nikołajewicza Jelcyna, to były o n e maksymal­
nie dalekie od tego archetypu. Zawierały w sobie wszystkie n e g a t y w n e zja­
wiska, które nagromadziły się w sowieckiej historii, zachodniej demokracji
i w s p ó ł c z e s n y m świecie. Panował totalny z a m ę t . Myślę, że nie ma nic gor­
szego niż umierający człowiek. N i e jest ani żywy, ani martwy. Taki był wła­
śnie Jelcyn. A jego rządy to było konanie. J u ż lepsza, p r a w d ę mówiąc, ś m i e r ć
niż takie istnienie.
Dlatego też z wielką nadzieją p o w i t a ł e m objęcie władzy przez W ł a d i m i ­
ra Władimirowicza Putina. Stawiam na P u t i n a . Jest to stawka historyczna,
geopolityczna i metafizyczna. Tak j a k maklerzy na giełdzie kupują l u b sprze­
dają akcje, tak o m n i e m o ż n a powiedzieć, że kupuję akcje P u t i n a . J e s t e m
przekonany, że P u t i n reprezentuje pozytywny t r e n d w rosyjskiej historii. N i e
m o g ę powiedzieć, czy stanie się on n o w y m I w a n e m G r o ź n y m , czy nie, ale
z p e w n o ś c i ą jego rządy są k r o k i e m w d o b r y m k i e r u n k u . To krok z ciemności
w jasność, ze słabości do m ę s t w a . D o s t r z e g a m w n i m w z m o c n i e n i e naszej
JESIEŃ-2001
159
p a ń s t w o w o ś c i oraz afirmatywny stosu­
n e k do naszej tradycji i historii. Chciał­
b y m zwrócić u w a g ę na p e w i e n fakt - Pu­
tin zaczął p e ł n i ć obowiązki p r e m i e r a
9 sierpnia 1999 roku, w dniu, kiedy
wszyscy
oczekiwali
zaćmienia
słońca.
Zgodnie z przepowiedniami Nostradam u s a , t e g o d n i a p o w i n i e n objąć rządy
wielki i straszny władca. Na tej p o d s t a ­
wie mój przyjaciel, francuski metafizyk
Jean Panoilescu, utrzymuje, że P u t i n
jest dla Rosji „człowiekiem p r z e z n a c z e n i a " . W t y m p u n k c i e z g a d z a m się
z Parvulescu - P u t i n otwiera n o w y cykl w naszych dziejach. W jego działa­
niach widzę wiele e l e m e n t ó w eurazjatyckich, oczywiście nie wszystkie, ale
t r u d n o t e g o wymagać o d człowieka, o b d a r z o n e g o tak p o t w o r n ą spuścizną.
Myślę, że nie prezentuje on j a s n o określonego, ś w i a d o m e g o p r o g r a m u eurazjatyckiego, lecz działa raczej intuicyjnie. Wielcy w o d z o w i e polityczni mają
to do siebie, że rosną. Hitler zaczynał jako bawarski propagandzista, by u r o ­
snąć do r o z m i a r ó w lidera niemieckiego n a r o d u . Tak s a m o rośli Roosevelt czy
Churchill. J e s t e m przekonany, ż e P u t i n m a p r z e d sobą o g r o m n ą perspekty­
wę w z r o s t u . On uczy się teraz kierować tak wielkim p a ń s t w e m jak Rosja.
W swojej karierze przeszedł, a właściwie przebiegł wiele szczebli, nie zatrzy­
mując się na ż a d n y m z nich dłużej. Teraz przejął gigantyczne dziedzictwo
i p o w i n n o się o n o stopić w j e d n o z jego sercem, jego duszą, jego p o d ś w i a d o ­
mością. To b a r d z o subtelny proces, m o ż n a powiedzieć mistyczny. To cicha,
w e w n ę t r z n a r o z m o w a d u s z m i ę d z y władcą a gigantycznymi p r z e s t r z e n i a m i
Eurazji. To zjawisko bardziej oniryczne niż tylko uzyskanie s a m o ś w i a d o m o ­
ści swego miejsca w świecie.
Tak więc myślę, że n i e p r z y p a d k o w o P u t i n zjawił się w t y m w ł a ś n i e przej­
ściowym okresie naszej historii. N a n i m p o w i n n y s p e ł n i ć się o k r e ś l o n e p r o ­
roctwa dotyczące losów Rosji i świata. Dlatego też p o p i e r a m P u t i n a n a w e t
w tych p u n k t a c h , w których być m o ż e nie p o w i n i e n e m go popierać, ale je­
s t e m przekonany, że w n i m realizuje się wielki eurazjatycki archetyp.
Na Pańskiej stronie internetowej można odnaleźć obraz namalowany
lgQ
FRONDA
23/24
w 1434 roku przez Jana van Eycka z informacją, że przedstawia on Władi­
mira Władimirowicza Putina. Kliknięcie myszką na twarzy owej postaci
przenosi nas na oficjalne strony internetowe prezydenta Federacji Rosyj­
skiej. W komentarzu pojawia się sugestia, że Putin może być awatarem...
Sam j e s t e m zdziwiony liczbą
koincydencji
między
wierzchownością,
po­
maniera­
mi, z a c h o w a n i e m czy fraza­
mi
wypowiadanymi
przez
P u t i n a a całym szeregiem za­
szyfrowanych
eurazjatyckich
p r o r o c t w dotyczących finałowego losu k o n t y n e n t u eurazjatyckiego, k t ó r e ze­
brał i wydał Jean Parvulescu. Prawdę mówiąc, p r o r o c t w a m i się nie zajmuję,
u w a ż a m to, p o d o b n i e jak jogę czy astrologię, za zajęcie d o b r e dla g o s p o d y ń
JESIEŃ-2001
Ig-J
domowych.
osób,
Jest
którym
jednak
ufam,
kilka
ponieważ
w i e l o k r o t n i e p r z e k o n y w a ł e m się
o
prawdziwości
ich
najbardziej
nieprawdopodobnych,
wręcz
dzikich
p r z e p o w i e d n i . Jeśli
więc
Parvulescu m ó w i , że P u t i n jest
„człowiekiem p r z e z n a c z e n i a " , t o
p o w i n n i ś m y podejrzewać, że jest
w t y m d u ż o prawdy.
A co do i n t e r n e t u - p e w i e n
znajomy przesłał mi kopię o b r a z u
van
Eycka
„ Z a ś l u b i n y Arnolfi-
n i c h " z adnotacją: zwróć u w a g ę
na p o d o b i e ń s t w o . Inny znajomy, który akurat m n i e odwiedził, zobaczył ob­
raz i powiedział: co za wspaniały f o t o m o n t a ż , ale sprytnie w m o n t o w a l i ś c i e
głowę P u t i n a w p ł ó t n o van Eycka. Ale to nie był f o t o m o n t a ż . Kolejny mój
znajomy sporządził p o r t r e t P u t i n a z b r o d ą i okazało się, że wygląda on jak
typowy moskiewski bojar. N a s t ę p n y mój znajomy z U k r a i n y odnalazł p o s t a ć
Putina na starych rycinach kozackich z szablą p o d Biełgorodem. N i e chciał­
bym się dłużej zatrzymywać na tych p o d o b i e ń s t w a c h , ale tak d u ż a liczba za­
dziwiających koincydencji m o ż e m n i e tylko cieszyć.
Czy fakt, że Putin realizuje Pańskie geopolityczne koncepcje, co zauważył
nawet Financial Times, jest przypadkowy?
Co to znaczy „przypadkowy"? Dla tradycjonalistów s ł o w o „ p r z y p a d k o w y "
nie istnieje. Jeśli coś dzieje się „ p r z y p a d k i e m " , to znaczy, że nie z n a m y przy­
czyny, dlaczego tak się dzieje. Na p e w n y m p o z i o m i e istnieje więź łącząca
wszystkie zjawiska. Jeśli p r e z y d e n t zaczyna realizować o k r e ś l o n e p r o r o c t w a
dotyczące d a n e g o kraju i jeśli realizuje jego strategiczne interesy, k t ó r e zo­
stały s f o r m u ł o w a n e przez i n n e g o człowieka, który żyje s p r a w a m i tego kraju
i przeżywa wszystko co tu się dzieje - to nie jest to przypadek.
J e s t e m człowiekiem Eurazji; jestem, w j a k i m ś sensie, nazwijmy go m i t o twórczym, k a p ł a n e m Eurazji. Wiele czerpię z analiz, ale wiele widzę w pla162
FRONDA
23/24
nie subtelnym, jakby onirycznym. Dlatego w tej perspektywie m i ę d z y strate­
gicznymi
planami,
etnicznymi
kultami,
starodawnymi
przekazami,
p o w o d z i a m i na t e r e n i e Baszkirii i Tatarstanu czy k l a n a m i oligarchów dzielą­
cymi między sobą rosyjskie a l u m i n i u m nie ma większej różnicy - to wszyst­
ko są części j e d n e g o k o s m o s u , niewiarygodnie złożonego, ale wzajemnie p o ­
wiązanego.
Prezydent, który m ó w i „ t a k " Eurazji, n a w e t n i e ś w i a d o m i e , lecz intuicyj­
nie, w p a d n i e a u t o m a t y c z n i e w logiczny ciąg rzeczy, k t ó r e d a d z ą mu instru­
m e n t a r i u m odpowiadające m a k s y m a l n i e p o t r z e b o m kraju i w y z w a n i o m cza­
sów. J e s t e m pewny, że to, co jest zawarte w m o i c h pismach, to nie są poglądy
j e d n e g o człowieka, ale najprawdziwsza j e d y n a p r a w d a - tak po p r o s t u jest.
W większości książek, k t ó r e n a p i s a ł e m , n a w e t dziesięć lat t e m u , przewidzia­
ł e m d o k ł a d n y rozwój wydarzeń do dziś. N i e m a l cała elita politologiczna
w Rosji jest dziś intelektualnie przeze m n i e z a p ł o d n i o n a . Takie s ł o w a jak
geopolityka, eurazjatyzm, m o n d i a l i z m , a n t y a m e r y k a n i z m , g e o e k o n o m i k a ,
n o w a prawica czy trzecia droga zostały w p r o w a d z o n e do p u b l i c z n e g o dys­
kursu właśnie przeze m n i e . Sam język naszej elity, z a r ó w n o lewicowej jak
i prawicowej, powoli został p r z e n i k n i ę t y m o i m i ideami.
Ale właśnie dlatego, że to nie są „moje i d e e " , tylko rzeczywiste p r a w d y zdołały się o n e tak rozprzestrzenić. Przecież j e d e n człowiek nie zdołałby tak
wielkiej liczbie ludzi narzucić swoich wymysłów. I w ł a ś n i e przez to, że nasy­
ciłem refleksję politologiczną tymi p r a w d a m i , sprawiłem, że P u t i n o t o c z o n y
jest ludźmi, którzy też myślą w taki s p o s ó b . Cokolwiek by zrobił, w o k ó ł bę­
dą ludzie myślący w kategoriach i p a r a d y g m a t a c h , k t ó r e im p o d s u n ą ł e m .
A p o d s u w a ł e m je w skrajnie niekorzystnych okolicznościach, kiedy w m o ­
dzie były zupełnie p r z e c i w s t a w n e t r e n d y : okcydentalizm, liberalizm, kapita­
lizm. Teraz wiatry się zmieniły. Teraz wiatr wieje w s t r o n ę Eurazji. Jeśliby nie
powstały moje f u n d a m e n t a l n e prace, k t ó r e p i s a ł e m w politycznym podzie­
miu, z jakiego d o p i e r o teraz zaczynam wychodzić, to n a s z a elita nie m i a ł a b y
alternatywy dla opcji prozachodniej, mondialistycznej. N i e byłoby t e g o
wszystkiego, co jest dzisiaj. C z a s a m i pojawiają się ludzie, których z a d a n i e m
jest w s p ó ł k s z t a ł t o w a ć historię. Myślę, że j e s t e m wyrazicielem eurazjatyckiego zamysłu w historii. Teraz eurazjatyzm w c h o d z i w korę m ó z g o w ą naszej
elity, w jej p o d ś w i a d o m o ś ć , w jej serce. To głos k o n t y n e n t u , głos logiki na­
szego losu.
JESIEŃ-2001
163
Wiele Pan zawdzięcza Michaiłowi Agurskiemu, którego również nazwał
Pan „człowiekiem przeznaczenia"...
Agurski p o d s u n ą ł m i o k r e ś l o n ą m e t o d ę . Jego rola była znacząca n a t y m
etapie mojego życia, kiedy s z u k a ł e m trzeciej drogi m i ę d z y socjalizmem a li­
beralizmem. Inaczej niż większość i n t e r p r e t o w a ł e m h i s t o r i ę Rosji, m i a n o w i ­
cie okres sowiecki p o s t r z e g a ł e m jako kryptotradycjonalizm, to znaczy jako
system z większą liczbą e l e m e n t ó w s p o ł e c z e ń s t w a tradycyjnego niż jest to
w liberalizmie. Agurski p o m ó g ł mi zobaczyć więzi łączące k o m u n i z m z ro­
syjską tradycją, zwłaszcza z n a r o d o w y m m e s j a n i z m e m , p o m ó g ł mi zobaczyć,
że okres bolszewicki był bardziej tradycjonalistyczny niż o k r e s r z ą d ó w Ro­
manowów. Było to dla m n i e nie tylko odkrycie historyczne, lecz r ó w n i e ż od­
krycie pewnej metodologii, k t ó r ą n a z y w a m „ m e t o d ą N B " .
„NB" czyli nacjonal-bolszewicką...
W swoich książkach rozciągnąłem o w ą m e t o d ę na całą historię Rosji a n a w e t
świata. Pozwala o n a dotrzeć do t e g o p u n k t u , w k t ó r y m skrajna lewica i skraj­
na prawica są jeszcze j e d n y m , jeszcze nie rozdzieliły się na d w a n u r t y poli­
tyczne. Swoim s t u d e n t o m często m ó w i ę , że D o n o s o C o r t e s i P r o u d h o n byli
bardziej bliżsi sobie niż s o c j a l d e m o k r a t o m czy c h a d e k o m , którzy znajdują się
pomiędzy nimi. Agurski p o d s u n ą ł mi więc p e w i e n koncept, który stał się dla
m n i e p u n k t e m wyjścia, i który r o z w i n ą ł e m w swoich książkach, zwłaszcza
w „Templariuszach p r o l e t a r i a t u " . Nie m a m żadnych wątpliwości, że jest to
absolutnie u n i w e r s a l n a metodologia.
Agurski, sam Żyd, jako pierwszy poruszył temat nacjonal-bolszewizmu oraz
obecności w nim działaczy żydowskich.
Agurski widzi głęboką mesjanistyczną i eschatologiczną solidarność, łączącą
określony typ Żyda z o k r e ś l o n y m t y p e m goja, czyli z Rosjaninem. To była ta
część duchowości rosyjskiej, k t ó r a nie wpisywała się w k o n w e n c j o n a l n o ś ć
rządów R o m a n o w ó w . Z a r ó w n o Agurski, jak i Awigdor Eskin twierdzili, że
istniało p e w n e d u c h o w e p o w i n o w a c t w o m i ę d z y b o l s z e w i z m e m a p r a w o -
164
FRONDA
23/24
s ł a w n y m s e k c i a r s t w e m mesjanistycznym, z k t ó r y m bar­
d z o k o r e s p o n d o w a ł o z kolei heterodoksyjne ż y d o s t w o ty­
pu sabataistycznego czy chasydzkiego. Alians tych d w ó c h
głęboko archaicznych elementów, z fasadą m a r k s i z m u na
zewnątrz, złożył się na u n i k a l n ą symbiozę. Był to feno­
men o charakterze narodowo-żydowskim, narodowo-rosyjskim i uniwersalistycznym z a r a z e m .
Zastosowałem „metodę N B " wobec Marksa i napisałem
pracę o jego prawicowości, w której p o k a z a ł e m , że był on myślicielem m e t a ­
fizycznym i eschatologicznym, który za p a r a w a n e m i n t e r n a c j o n a l i z m u i p o ­
zytywizmu ukrył głęboko tradycjonalistyczne p r z e s ł a n i e . Intuicyjnie wyczu­
wał to już Bierdiajew, który pisał o Marksie jako typie religijnym.
W Polsce lewicowe ż y d o s t w o mesjanistyczne było w p e ł n i tradycjonali­
styczne. Chciałbym wyraźnie zaznaczyć, że n i e było o n o konserwatywno-katolickie, a m i m o to tradycjonalistyczne, tyle że w e d l e głębszych k r y t e r i ó w
eschatologicznych. Wszystko zależy od tego, jak traktujemy tradycję. M o ż n a
wyróżnić p o s t a w ę konserwatywną, czyli u m o w n i e m ó w i ą c s t o s u n e k d o
„wczoraj", albo też p o s t a w ę h i p e r k o n s e r w a t y w n ą , czyli s t o s u n e k do „przed­
wczoraj". I co ciekawe, znacznie częściej ów e l e m e n t hiperkonserwatywny,
czyli o w o „przedwczoraj" znaleźć m o ż n a w ś r o d o w i s k a c h ultralewicowych,
skrajnie p o s t ę p o w y c h niż w k o n s e r w a t y z m i e .
Stosując „ m e t o d ę N B " m o ż n a spojrzeć na h i s t o r i ę nie tylko Rosji,
ale i świata z u p e ł n i e innymi o c z a m i . Polakom t a k ż e p o l e c a ł b y m zastosowa­
nie do swoich dziejów tego profetycznego, n o n k o n f o r m i s t y c z n e g o oraz ikonoklastycznego opisu.
Czy kolejnym „człowiekiem przeznaczenia" jest Ariel Szaron? Po wygra­
nych wyborach przesłał mu Pan depeszę gratulacyjną i cieszył się z jego
zwycięstwa.
Nie uważam, by Ariel Szaron, w odróżnieniu od Putina, był „człowiekiem
przeznaczenia", choć z pewnością jest on bliższy izraelskiemu eurazjatyzmowi
niż Ehud Barak. Wybór Szarona p o w i t a ł e m z o p t y m i z m e m z p o w o d u konflik­
tu, jaki toczy się na Bliskim Wschodzie. Jest to konflikt Lądu z M o r z e m czyli
eurazjatyzmu z atlantyzmem. Amerykanie, reprezentujący atlantyzm, p r o p o JESIEŃ-2001
165
nują swój ład, pokój na swoich warunkach, który jest dla wszystkich eurazjatów na świecie nie do przyjęcia. Dlatego też dopóki Amerykanie forsują swoje
koncepcje pokojowe, naszym obowiązkiem jest im przeciwdziałać, zaś Szaron
bardziej niż ktokolwiek inny sprzyja zaostrzeniu sytuacji. N a s z y m celem nie
jest jednak wojna, ale ustanowienie naszego ładu, pokoju na w a r u n k a c h eurazjatyckich - i to nie tylko w kategoriach geopolitycznych, lecz również metafi­
zycznych. Chociaż wybór Szarona stanowi pewien krok w kierunku eurazjaty­
z m u - przypomnę, że jego przodkowie pochodzili z Rosji, on s a m m ó w i po
rosyjsku, w czasie rajdu na Kair zastosował taktykę scytyjsko-chazarską, a pod­
czas NATO-wskich b o m b a r d o w a ń w Jugosławii bronił naszych braci Serbów to jednak nie jest on eurazjatą. Poza tym analiza gematryczna jego nazwiska
nie wskazuje, by miał być „człowiekiem przeznaczenia".
Jaka jest wartość gematryczna nazwiska Szarona?
Wolałbym się nie wypowiadać na t e n t e m a t .
A dlaczego z taką radością przywitał Pan wybór Ceorge'a W. Busha na pre­
zydenta USA?
Myślę, że Bush będzie p r o w a d z i ł swoją atlantycką politykę w s p o s ó b mniej
zawoalowany, bardziej otwarty a z a r a z e m arogancki niż C l i n t o n . Dzięki
t e m u n a w e t ci, którzy mają jakieś z ł u d z e n i a co do Amerykanów, w k r ó t c e
przekonają się, że jest to bezwzględny „ ż a n d a r m świata". Z polityki Busha
wcześniej czy później wyjdzie jego a n t y s e m i t y z m i a n t y s ł o w i a n i z m , przeja­
wiający się głównie w nienawiści do Rosjan. W I m p e r i u m Zła, j a k i m są
Stany Zjednoczone, nie m o ż e być d o b r e g o przywódcy. M o g ą być j e d n a k tacy
jak Clinton, którzy m i s t e r n i e snują m o n d i a l i s t y c z n e intrygi, m o g ą być też
tacy jak Bush, którzy - m a m nadzieję - swoją obcesowością zrażą do siebie
te narody, te środowiska i te elity, k t ó r e przejawiają p e w n e s k ł o n n o ś c i do
eurazjatyzmu.
Nazywa Pan Stany Zjednoczone geopolitycznym Antychrystem. Tymcza­
sem Antychryst udaje Chrystusa, nie może więc być tak otwarcie agresyw­
ny jak Pan sugeruje...
666
FRONDA
23/24
To prawda, kolektywny Antychryst posługuje się dziś m e t o d a m i h u m a n i t a r ­
nymi, takimi jak h u m a n i t a r n e b o m b a r d o w a n i a czy h u m a n i t a r n a o w c a Dolly.
Bóg j e d n a k nie zostawia człowieka s a m e g o w godzinie takiej próby, jaką jest
starcie z Antychrystem, i daje n a m znaki. Od czasu do czasu z A n t y c h r y s t a
opada m a s k a i zobaczyć m o ż n a rogi, kawałek o g o n a albo kopyta. Takim zrzu­
ceniem maski b ę d ą rządy Busha.
W krainie owego geopolitycznego Antychrysta - jak Pan nazywa Stany
Zjednoczone - czołowym geopolitykiem jest Zbigniew Brzeziński, który wy­
dał niedawno swoją książkę „Wielka szachownica". Podobnie jak w Pana
koncepcjach geopolitycznych kluczowym pojęciem pozostaje dla niego Eu­
razja. Kto panuje nad nią, trzyma klucz do kontroli nad światem.
Wszystko, co pisze Brzeziński w „Wielkiej szachownicy", jest p r a w d ą . To sa­
mo piszę ja w swych „ P o d s t a w a c h geopolityki" - tylko że z o d w r o t n e j pozy­
cji. M o ż n a powiedzieć, że ja i Brzeziński rozgrywamy j e d n ą p a r t i ę szachów.
Jego k r ó l e m jest C l i n t o n czy Bush, m o i m zaś P u t i n .
A dlaczego Pan, zdeklarowany nacjonal-bolszewik, nie jest już członkiem Par­
tii Nacjonal-Bolszewickiej? Trzy lata temu wiązał Pan z nią wielkie nadzieje,
JESIEŃ-200
167
twierdząc, że będzie ona kuźnią „kontrelit przyszłości", by użyć sformułowa­
nia Vilfredo Pareto.
To był tylko j e d e n z wielu m o i c h projektów. Polegał on na w y p r o w a d z e n i u
współczesnej młodzieży rosyjskiej spod w p ł y w ó w m o n d i a l i z m u , na stworze­
niu m o d n e j organizacji, która byłaby p e w n ą alternatywą dla idącej z Zacho­
du kultury m a s o w e j . U d a ł o n a m się to w p e w n y m s t o p n i u uczynić. Niestety,
Eduard L i m o n o w nie okazał się człowiekiem na właściwym miejscu. Liczy­
ł e m na jego m e d i a l n o ś ć i archaiczność, na czym się nie z a w i o d ł e m , okazał się
jednak złym o r g a n i z a t o r e m i n i e p o w a ż n y m politykiem. Z b y t p o w i e r z c h o w ­
nie przejął eurazjatyckie idee, n a b r a ł o sobie zbyt wysokiego m n i e m a n i a , no
i te jego h o m o s e k s u a l n e skłonności... W rezultacie d o p r o w a d z i ł do degrada­
cji ruchu, przemieniając go w sekciarski zakon p o z b a w i o n y p e r s p e k t y w na
przyszłość.
Z drugiej strony zmieniła się sytuacja polityczna w kraju. Idee eurazjatyc­
kie rozlały się tak szeroko, zaczęły być o b e c n e w tak wielu s t r u k t u r a c h , że
ograniczanie się do małej organizacji młodzieżowej byłoby a b s u r d a l n e . Biz­
n e s m e n i , bankierzy, politycy, urzędnicy, przemysłowcy, inteligenci - wszyscy
oni coraz bardziej zarażeni są ideami eurazjatyckimi. M u s i m y teraz stworzyć
n o w ą elitę. Rotacja elit p o w i n n a obejmować j e d n a k całe s p o ł e c z e ń s t w o .
Uważam, że elity są niczym złoty piasek. Im więcej chce się uzyskać złota,
tym więcej trzeba wypłukać piasku. Dlatego g o t ó w j e s t e m w s p ó ł p r a c o w a ć
n a w e t z liberałami czy u m i a r k o w a n y m i m o n d i a l i s t a m i . Nie w o l n o ich o d r z u ­
cać ani odstraszać, lecz trzeba zapraszać do w s p ó ł p r a c y i przekonywać do na­
szych idei. Nie w o l n o m ó w i ć : „kto nie z n a m i , t e n przeciw n a m " . Na to przyj­
dzie czas później. Teraz nasze h a s ł o p o w i n n o brzmieć: „ k t o nie przeciw n a m ,
ten z n a m i " .
Dlatego też stworzyłem r u c h społeczny p o d n a z w ą „Eurazja", w k t ó r y m
nie ma miejsca na ż a d n ą d o g m a t y k ę socjalną czy polityczną, lecz jest p e ł n a
współpraca dla s t w o r z e n i a owego jądra eurazjatyckiej elity. Do n a s z e g o ru­
chu wstąpił m.in. główny mufti Federacji Rosyjskiej, wielu przemysłowców,
bankierów, urzędników, przedstawicieli s t r u k t u r siłowych itd. Jak n a p i s a ł e m
kiedyś: „ Ż a d n e g o m o n o p o l u na p r a w d ę w naszych k a t a k u m b a c h . Ż a d n y c h
ideologicznych sporów. Żadnych dogmatycznych dyskusji. 'Pistis Sofia', Bhagawat-Gita, Ewangelia, 'Kapitał' M a r k s a i 'Królestwo Liczby' G u e n o n a są
168
FRONDA
23/24
w t a k i m s a m y m s t o p n i u s ł u s z n e i p r a w d z i w e . W naszej walce n i e p o w i n n o
być frakcji i sekt. Wszyscy zostaliśmy j e d n a k o w o ograbieni i o d e p c h n i ę c i .
M a m y w s p ó l n e g o wroga. N a d s z e d ł czas s t w o r z e n i a partii jeszcze n o w s z e g o
typu.
Religijnej,
nacjonalistycznej,
bolszewickiej,
okultystycznej,
subwer-
sywnej. Poza wszelkimi r o z g r a n i c z e n i a m i . "
Dziękuję za rozmowę.
ROZMAWIAŁ: GRZEGORZ GÓRNY
MOSKWA, MARZEC 2001
JESIEŃ-2001
169
W wywiadzie dla pisma „Russkij Żurnał" Eduard Limonow powiedział: „w walce 'demokratów' z 'komuni­
stami' zwyciężyła biurokracja... Widzieliśmy w grud­
niu 1999 roku, a nawet i wcześniej, demonstrację
mechanizmu przekazania władzy. To bardzo groźna
rzecz. Car bierze kogoś, kto mu się podoba - choćby
z błota, albo i z gówna - i robi go premierem. Duma,
żeby się nie dać rozwiązać - bo tak mamy w konstytu­
cji - musi zaakceptować takiego premiera, nie szkodzi,
że w trzecim głosowaniu."
LIMONOW
W WIĘZIENIU
MICHAŁ
CALLINA
W końcu m a r c a znany pisarz E d u a r d L i m o n o w wraz z p a r o m a o s o b a m i
wyjechał koleją z Moskwy. Miał przy sobie ok. 11 tysięcy d o l a r ó w - jak p o ­
t e m wyjaśnił w śledztwie, były to legalnie z a r o b i o n e pieniądze, h o n o r a r i a au­
torskie, a gotówkę tę przeznaczył na zakup d o m u na Ałtaju. 30 m a r c a na
dworcu w Nowosybirsku L i m o n o w a i jego ludzi z a t r z y m a ł a milicja. Z a p r o ­
w a d z o n o ich na p o s t e r u n e k , szczegółowo z r e w i d o w a n o , obfotografowano
i wypuszczono. Po kilku d n i a c h jazdy gazikiem, 6 k w i e t n i a L i m o n o w d o t a r ł
na miejsce, do w y n a j m o w a n e g o przez siebie d o m u we wsi B a n n o w Republi­
ce Ałtajskiej. Wcześniej, 3 kwietnia, do t e g o s a m e g o d o m u przyjechał miej-
170
FRONDA
23/24
scowy u r z ę d n i k i spisał d o k u m e n t y wszystkich czekających na L i m o n o w a .
Był t a m wtedy m.in. Siergiej Aksjonow, szef „ L i m o n k i " - o r g a n u p r a s o w e g o
kierowanej
przez
L i m o n o w a Partii
Nacjonal-Bolszewickiej.
Najwyraźniej
urzędnikowi nie chodziło o zwykłe s p r a w d z e n i e m e l d u n k u obecnych, skoro
7 kwietnia o świcie d o m otoczył 100-osobowy oddział specnazu. Wszystkich
obecnych z a m k n i ę t o na j e d e n a ś c i e godzin w zimnej bani, a funkcjonariusze
FSB z p s a m i i wykrywaczami m e t a l u przeszukiwali d o m i o b s z e r n e , liczące
około hektara, siedlisko. Nic j e d n a k nie znaleźli. Jak przy takich okazjach by­
wa, zatrzymanych bito, a podczas rewizji p r z e p a d ł o s p o r o rzeczy i pieniędzy.
O ś m i u zatrzymanych p r z e w i e z i o n o p o t e m na p o s t e r u n e k milicji w rejono­
wym mieście Ust-Koks. N a s t ę p n e g o d n i a sześciu mężczyzn, których „uzna­
no za świadków", w y p u s z c z o n o i p o r a d z o n o im, żeby w ciągu 24 godzin wy­
jechali z Republiki Ałtajskiej,
„bo inaczej z o s t a n ą w Azji na d ł u ż e j " .
L i m o n o w a i Aksjonowa o d e s ł a n o specjalnym s a m o l o t e m do Moskwy, a ści­
ślej do więzienia lefortowskiego, gdzie zresztą siedzą do tej pory.
Eto on - Ediczka
58-letni dziś E d u a r d L i m o n o w (właśc. Sawienko) w 1974 roku wyemi­
grował do USA, od 1980 roku przebywał we Francji, a rozgłos przyniosła mu
skandalizująca powieść z m o t y w a m i autobiograficznymi „ E t o ja-Ediczka".
W latach 90-tych był już z p o w r o t e m w Rosji, gdzie najpierw działał u b o k u
W ł a d i m i r a Żyrinowskiego. Rychło j e d n a k u z n a ł , że k i e r o w a n a p r z e z Żyri­
nowskiego Liberalno-Demokratyczna Partia Rosji ma d w a programy: rady­
kalny dla wyborców i u g o d o w y dla sponsorów. Z d a n i e m L i m o n o w a , LDPR
jest p o s ł u s z n ą Jej Królewskiej Mości opozycją wobec, przemalowujących się
wtedy na demokratów, aparatczyków k o m u n i s t y c z n y c h . Później pisarz zało­
żył Front Nacjonal-Bolszewicki, przekształcony n a s t ę p n i e w Partię Nacjonal-Bolszewicką. W latach 90-tych L i m o n o w uprawiał szczególny rodzaj tury­
styki militarnej pojawiając się wszędzie t a m , gdzie Rosja i n t e r w e n i o w a ł a
oficjalnie (jak w Tadżykistanie), nieoficjalnie (jak w N a d d n i e s t r z u ) , czy t a m
gdzie rosyjscy najemnicy dorabiali sobie „ s ł o w i a ń s k ą " ideologię do s w e g o
b r u d n e g o rzemiosła (np. w Bośni).
Początkowo ideologiem partii był Aleksander D u g i n Rozstał się on jed­
nak z L i m o n o w e m , założył w ł a s n e w y d a w n i c t w o i związał się z p a r o m a
JESIEŃ-2001
171
ośrodkami eksperckimi rosyjskich s t r u k t u r rządowych. D u g i n to intelektu­
alista, znawca geopolityki. Do L i m o n o w a bardziej p a s o w a ł a „ L i m o n k a " , pi­
s m o - jak głosi redakcja - dla „wszystkich skinheadów, kibiców i innych chu­
liganów". Robioną w formie komiksu gazetę wypełniają krótkie, treściwe
artykuły, krytykujące „ s y s t e m " : liberalizm, kapitalizm i konformizm, u o s o biany p r z e d e wszystkim przez USA, UE i NATO. W oczy biją wielkie tytuły,
n p . „Clinton - twój wróg, Miloszević - twój przyjaciel". L i m o n o w propaguje
takie treści także i w innych m e d i a c h . W j e d n y m z w y w i a d ó w n p . m ó w i ł :
„nie ma lewicy, ani prawicy. Jest tylko s y s t e m i jego w r o g o w i e . System to
liberalna demokracja, k t ó r a z a t r i u m f o w a ł a wszędzie, to kolorowe gówno...
A wrogowie s y s t e m u to tacy jak my; radykalni k o m u n i ś c i i radykalni nacjo­
naliści." W s w o i m fanzinie „ A r c h i w u m X L i m o n o w a " z czerwca 1999 roku
straszył, że NATO po m i l i t a r n y m u p o k o r z e n i u Serbii Miloszevicia zaatakuje
teraz jego kraj, tak „by unicestwić całą l u d n o ś ć Rosji bez żadnej ofiary z ich
strony".
Sami mogliśmy się w Polsce przekonać, jakie uczucia żywią w o b e c n a s
młodzi aktywiści PNB. 7 m a r c a 2 0 0 0 roku zorganizowali oni p o d a m b a s a d ą
polską w Moskwie legalny mityng. Miał to być r e w a n ż za pikietę przeciw
wojnie w Czeczenii, zorganizowaną 23 lutego 2 0 0 0 roku p o d k o n s u l a t e m
Rosji w Poznaniu przez organizację Wolny Kaukaz. N a p i s y na t r a n s p a r e n t a c h
głosiły: „ O d r o d z i m y pakt M o ł o t o w a i R i b b e n t r o p a " , „Cicho Lachy! Skasuje­
my Polskę!". L i m o n o w rzucał w kilkudziesięcioosobowy t ł u m pytanie: „ D o ­
bry Polak?", aktyw mu odpowiadał: „ D z i e r ż y ń s k i ! " Na pytanie w o d z a „Gów­
niany Polak?" aktyw wrzeszczał „Kwaśniewski!". W ó d z t ł u m a c z y ł m ł o d e m u
pokoleniu, że „Polacy lubią Czeczenów, bo Polska i Czeczenia to nic i n n e g o
jak tylko z b u n t o w a n e rosyjskie prowincje".
Są ludzie, jest paragraf
Aresztowanie L i m o n o w a to nie pierwsze u d e r z e n i e Federalnej Służby
Bezpieczeństwa w PNB. 10 m a r c a 2 0 0 1 roku z a t r z y m a n o p o d Ufą członka tej
partii, awangardowego malarza Olega Łaletina, który miał przy sobie d w a ka­
rabiny a u t o m a t y c z n e Kałasznikowa. 23 m a r c a w Saratowie - podczas k o n t r o ­
lowanej próby k u p n a broni - a r e s z t o w a n o d w ó c h kolejnych c z ł o n k ó w PNB:
Władimira Penteluka i Dmitrija Kariagina. Związane z Fundacją O b r o n y Gła-
172
FRONDA
23/24
snosti p i s m o „Index-Dossier na C e n z u r u " informuje, że śledczy m o c n o „pra­
cują" nad n a k ł o n i e n i e m aresztowanych do „przyznania się" i p o s z e r z e n i e m
szykowanego a k t u oskarżenia o kolejne osoby spośród c z ł o n k ó w PNB.
6 września a d w o k a t L i m o n o w a Siergiej Bielak powiedział na specjalnej
konferencji prasowej, że jego klientowi formalnie p o s t a w i o n o d w a zarzuty:
t e r r o r y z m i stworzenie nielegalnego u g r u p o w a n i a militarnego. Bielak uwa­
ża, że chodzi nie tylko o fabrykowanie „ s p r a w y " , lecz także o jak najdłuższe
przetrzymanie L i m o n o w a w więzieniu. W jego opinii L i m o n o w naraził się
FSB domagając
się
wielokrotnie
śledztwa w sprawie
zabójstwa
swoich
d w ó c h w s p ó ł p r a c o w n i k ó w : Aleksandra Bułygina i W i k t o r a Z o ł o t a r i e w a . O b u
z a m o r d o w a n o w listopadzie 2 0 0 0 roku w Barnaule, a L i m o n o w uważał, że za
tym m o r d e r s t w e m stoi w ł a ś n i e FSB
Szef p i s m a „Index-Dossier n a C e n z u r u " N a u m N i m uważa, ż e s z t u r m u ­
jący 7 kwietnia siedzibę L i m o n o w a FSB-owcy chcieli t a m znaleźć b r o ń . Sko­
ro nie znaleźli, to zaczęli fabrykować „ s p r a w ę " L i m o n o w a . W e d ł u g N i m a
oskarżenie chce wykazać, że Łałetin, który rzeczywiście nielegalnie posiadał
broń, dokonał t e g o p r z e s t ę p s t w a na w y r a ź n e polecenie L i m o n o w a . Ten ostat­
ni b r o n i się w śledztwie argumentując, że w ogóle nie znał Łaletina, p o d o b ­
nie jak przeważającej części c z ł o n k ó w P N B (liczącej ok. 10 tysięcy o s ó b ) .
Wygląda j e d n a k na to, że lefortowski sąd bardziej daje wiarę śledczym, a nie
a r e s z t o w a n e m u , bo jak dotychczas nie zgodził się na wypuszczenie L i m o n o ­
wa z więzienia i z m i a n ę a r e s z t u na d o z ó r milicyjny.
JESIEŃ-2001
173
Trochę tak jak z mediami
Na szczęście czasy Stalina d a w n o m i n ę ł y i zamknięcie pisarza w więzie­
niu p a r ę o s ó b w Rosji obeszło. F a k t e m jest, że skala p r o t e s t ó w nie d o r ó w n u ­
je tej z czasu, gdy rząd przejął k o n t r o l ę n a d ostatnią, w m i a r ę niezależną, sta­
cją telewizyjną NTW. N i e m n i e j j e d n a k przeciwko a r e s z t o w i wystąpiło kilka
znanych i zaangażowanych wcześniej w o b r o n ę N T W o s ó b . I, co w a r t o p o d ­
kreślić, nieraz są to ludzie, których t r u d n o posądzić o s y m p a t i ę dla p o g l ą d ó w
politycznych lidera PNB. Oczywiście z a p r o t e s t o w a ł wydawca Limonowa,
właściciel petersburskiej oficyny „ L i m b u s P r e s s " K o n s t a n t i n Tublin. W liście
do P r o k u r a t u r y Generalnej Tublin napisał, że „walka z L i m o n o w e m to zaję­
cie jeszcze bardziej w s t r ę t n e od walki z N T W " , a areszt pisarza tylko przy­
sporzy jego książkom p o p u l a r n o ś c i . Rosyjski P E N C l u b p o p a r ł w liście do lefortowskiego sądu starania L i m o n o w a o z m i a n ę aresztu na d o z ó r milicyjny.
Pisarz i krytyk Dmitrij Byków napisał nawet, że L i m o n o w „ t o nasz Salman
Rushdie - ideologiczny przeciwnik dzikiego kapitalizmu, z k t ó r y m nie chcą
już dyskutować i w o b e c którego fabrykują teraz sprawę k a r n ą " .
16 czerwca Tublin, Byków, a także były d y s y d e n t i łagiernik N i m oraz kil­
ku jeszcze innych ludzi p i ó r a p o w o ł a ł o Stowarzyszenie Pisarzy na rzecz
O b r o n y E d u a r d a L i m o n o w a p r z e d Bezprawnymi Represjami. W s w o i m p r o ­
g r a m o w y m tekście Stowarzyszenie wyraziło zaniepokojenie w s z e c h w ł a d z ą
służb specjalnych, k t ó r e są w stanie „przedstawiać swoje fantazje i sporzą­
dzone przez siebie fałszywki jako d o w o d y w śledztwie" oraz u z n a ł o , że „brak
efektywnych m e c h a n i z m ó w kontroli n a d tajnymi s ł u ż b a m i sprawia, że ich
działania są w s p o s ó b oczywisty sprzeczne z p r a w e m " .
Wcześniej, bo 24 kwietnia, p r o t e s t przeciw a r e s z t o w a n i u L i m o n o w a wy­
stosowali znani rosyjscy obrońcy p r a w człowieka; m.in. Sergiej Kowałiow
(związany z „ M e m o r i a ł e m " deputowany, z n a n y u n a s jako przeciwnik wojny
w Czeczenii), Michaił B o g o m o ł o w (z c e n t r u m organizacji pozarządowych
„ G r a ż d a n i n " ) , Walentin Hefter i Lew L e w i n s o n (z I n s t y t u t u Praw Człowie­
ka), Sergiej Grigorianc (prezes fundacji „ G ł a s n o s t " ' , organizującej d o r o c z n e
konferencje „KGB wczoraj, dziś i j u t r o " ) oraz Oleg Panfiłow (szef C e n t r u m
Ekstremalnego D z i e n n i k a r s t w a ) . Uznali oni, że a r e s z t o w a n i e L i m o n o w a , tak
s a m o jak wcześniejsze uwięzienie kilku m ł o d y c h aktywistów lewackich, ce­
chują się p e w n y m p o d o b i e ń s t w e m . D o w o d z ą b o w i e m , że w ł a d z e liczą na
174
FRONDA
23/24
n i e p o p u l a r n o ś ć b u n t o w n i c z e g o image'u tych g r u p w społeczeństwie, co spra­
wia, iż takie „cięcie po skrzydłach" nie spowoduje p r o t e s t ó w .
Interesujące, że d a w n i w s p ó ł p r a c o w n i c y polityczni L i m o n o w a , którzy
znaleźli się w szeroko r o z u m i a n y m obozie władzy, n p . Żyrinowski i D u g i n ,
nie zaprotestowali przeciw jego aresztowi. N i e zabrał głosu r ó w n i e ż szef
Fundacji O b r o n y G ł a s n o s t i Aleksiej Simonów, który k o m e n t u j ą c w s p o m n i a ­
ną pikietę P N B p o d polską a m b a s a d ą u z n a ł L i m o n o w a za „ p o s t a ć odrażają­
cą" i „człowieka z m a r g i n e s u " .
Nie tylko błazenek
Ale poglądy L i m o n o w a to nie tylko takie błazenady, jak straszenie n u k l e ­
a r n y m atakiem NATO na Rosję i grożenie n o w y m c z ł o n k o m Sojuszu. Wyda­
je się, że już kilka miesięcy p r z e d a r e s z t o w a n i e m widać było, że pisarz nie
zamierza pogodzić się z rosyjskim establishmentem, a z r z ą d e m W ł a d i m i r a Pu­
tina w szczególności. W w a ż n y m wywiadzie dla p i s m a „Russkij Z u r n a ł " (z
31 października 2000) powiedział:
„Uważamy, że trzeba wymienić klasę polityczną w n a s z y m kraju, bo te­
raz m a m y i n n ą o d m i a n ę Sowdepii, w której polityczne p r a w a o g r a n i c z o n o do
zera, a n a w e t i te niewielkie sukcesy, jakie osiągnęliśmy w epoce Gorbaczo­
wa, odeszły w n i e p a m i ę ć . U n a s nie ma polityki jako takiej. I nie będzie, bo
zamiast niej w p r o w a d z o n o rządy biurokracji. Wszystkie wybory, przynaj­
mniej w jakiejś mierze, zostały sfałszowane... W rezultacie w walce ' d e m o ­
k r a t ó w ' z ' k o m u n i s t a m i ' zwyciężyła biurokracja... Widzieliśmy w g r u d n i u
1999 roku, a n a w e t i wcześniej, d e m o n s t r a c j ę m e c h a n i z m u przekazania wła­
dzy. To b a r d z o groźna rzecz. Car bierze kogoś, k t o mu się p o d o b a - choćby
z błota, albo i z g ó w n a - i robi go p r e m i e r e m . D u m a , żeby się nie dać roz­
wiązać - bo tak m a m y w konstytucji - m u s i zaakceptować takiego p r e m i e r a ,
nie szkodzi że w trzecim głosowaniu.
Premier oczywiście pojawia się przez p a r ę miesięcy we wszystkich tele­
wizjach i ludzie do niego przywykają. P o t e m zostaje p.o. szefa p a ń s t w a i lu­
dzie przywykają jeszcze bardziej. A p o t e m 'zatwierdzają' go w wyborach. To
w gruncie rzeczy p r o s t a operacja, taka 'Rzesza' m o ż e być n a p r a w d ę tysiąclet­
nia - z n a s t ę p c ó w Jelcyna, P u t i n a i innych... To w b r e w w s z e l k i m r e g u ł o m .
I ta - jak ją ktoś nazwał - manipulacyjna demokracja p o w i n n a być zniszczoJESIEŃ-2001
175
na. Być m o ż e n a w e t fizycznie... Wcześniej m ó w i ł e m o rewolucji z pozycji ide­
alistycznych. Teraz m ó w i ę o niej jak o a b s o l u t n i e n i e z b ę d n e j operacji chirur­
gicznej, bez której chory z d e c h n i e . "
M o ż n a przypuszczać, że tego rodzaju manifest polityczny d o b i t n i e wyka­
zał rządowi, iż nie ma szans, by L i m o n o w stal się p a t r i o t ą koncesjonowa­
nym, t a k i m Żyrinowskim-bis.
Interesująco działania FSB k o m e n t u j e N a u m N i m . P o pierwsze, t o twór­
cze rozwinięcie prezydenckiej teorii „ d u c h a destabilizacji" (zresztą z d u c h a
m o c n o czekistowskiej) k t ó r a łączy Czeczenię, Kosowo, Bośnię oraz i n n e te­
go typu regiony oraz zaleca walkę z t e r r o r y z m e m . Po w t ó r e , to kolejna t e g o
rodzaju akcja s ł u ż b specjalnych - najpierw byli ekologowie ( p o d o b n o sprze­
dający zagranicy tajemnice wojskowe, n p . o c m e n t a r z y s k a c h n u k l e a r n y c h
o k r ę t ó w p o d w o d n y c h ) , p o t e m anarchiści, teraz nacjonal-bolszewicy. Każda
taka operacja była dość p o d o b n a : „ p u n k t o w a " , bo uderzająca w m a r g i n a l n e
w skali wielkiego kraju środowisko, a z a r a z e m pokazywała, że służby specjal­
ne są nadal czujne i a k t y w n e . N a u m N i m idzie dalej. Z ostatniej książki Li­
m o n o w a („Kniga m i e r t w y c h " , 2000) cytuje a u t o r a : „Dlaczego piszę?... Moż­
na odpowiedzieć w e s o ł o i z ł o w r o g o : piszę, bo za z a r o b i o n e p i e n i ą d z e kupię
na przykład partię a u t o m a t ó w i t a k zrobię, że w s z y s t k i m będzie w e s o ł o ! "
Skoro tak, to gdzieś k o m u ś ułożyły się puzzle - sądzi N i m . Książkę napisał,
pieniądze dostał, jedzie na Ałtaj z o g r o m n ą s u m ą . Pewnie kupi automaty...
MICHAŁ CALLINA
176
FRONDA
23/24
KOMUNIKAT JURY III EDYCJI
KONKURSU POETYCKIEGO IM. X. JÓZEFA BAKI
W dniu 25 stycznia 2001 roku odbyło się w Warszawie posiedzenie
jury III edycji Konkursu Poetyckiego imienia x. Józefa Baki
ogłoszonego przez redakcję kwartalnika F R O N D A .
Po burzliwych obradach jurv w składzie:
Paweł Hertz (przewodniczący),
Krzysztof Dybciak, Krzysztof Koehler, Wojciech Wencel
postanowiło przyznać główną nagrodę w wysokości 2000 $
KRZYSZTOFOWI
CZACH AROWSKI EMU
Jury p o s t a n o w i ł o p o n a d t o wyróżnić
Szymona Babuchowskiego oraz Jana A. Bielę.
!
Nagrodą dla wyróżnionych a u t o r ó w będzie publikacja zbiorów ich
;
wierszy
:
'
w Bibliotece FRONDY.
W trakcie swej dwudziestoletniej posługi wśród ludno­
ści wiejskiej na Litwie i Białorusi xiądz Józef Baka
sprzedał dobra otrzymane od ojca i ufundował misję
w Błoniu, nazwaną Missio Bąkana. Całą trójkę tego­
rocznych laureatów konkursu jego imienia łączy swo­
isty prowincjonalizm: egzystowanie na obrzeżach
współczesnej kultury, owocujące wierszami pełnymi
duchowej i estetycznej głębi. To tak jakby xiądz po­
chowany w podziemiach kościoła jezuitów na war­
szawskim Starym Mieście wrócił po latach na swoje
misyjne włości.
MISSIO
BĄKANA
WOJCIECH
WENCEL
Przeciągły gwizd, szarpnięcie i pociąg pogrąża się w p o d z i e m n y m t u n e l u ,
zostawiając za sobą j a s n o o ś w i e t l o n e p e r o n y D w o r c a C e n t r a l n e g o . M i a s t o
jest b r u d n e i cuchnące, jakby wciąż jeszcze stacjonowały w n i m sowieckie
wojska. Pośpiech, d r e p t a n i e w koło, robaki toczące padlinę. Inaczej niż
w „Ziemi j a ł o w e j " Eliota, gdzie t ł u m majestatycznie płynie M o s t e m Londyń­
skim, n i e ś w i a d o m y własnej agonii. To m i a s t o należy do innej cywilizacji: zza
178
FRONDA
23/24
blaszanych b u d e k wystają skośnookie twarze. B e t o n o w e osiedla z ż e r a n e
przez chaos - inny rodzaj śmierci.
W t u n e l u z a m y k a m oczy i przesypiam pierwsze d w i e godziny jazdy. Bu­
dzi m n i e u d e r z e n i e zasłony powiewającej w p ó ł o t w a r t y m o k n i e . Ciepły
wiatr, s t u k o t kół, zapach trawy i - rzadziej - obornika. Za szybą przesuwają
się łąki i pola; p u s t e szosy (choć szlabany d a w n o o p u s z c z o n e ) ; lipy przy dro­
gach i wierzby n a d stawami; wieże kościołów w m i a s t e c z k a c h i wioskach;
urzędy gminy, sklepy, szkoły p o d s t a w o w e ; boiska p e ł n e dzieci i pijaków. N a d
rzeką dziewczynka robi d a s z e k z dłoni, żeby dłużej p a t r z e ć na przejeżdżają­
cy pociąg. P u r p u r o w o zachodzi słońce na przeciwległym brzegu.
miasto jabłonkowe
dobranoc
pył w dolinach opada
most u rzeki przystanął
gada
w zapachu owsów pszenic
po dachach niskich kamienic
wesoło
po ścieżkach po niwach
toczy się wkoło
pełnia
szczęśliwa
(Józef Czechowicz: prowincja noc)
Pociąg zwalnia, przez chwilę czeka na sygnał wjazdu, a p o t e m w c h o d z i
w o s t a t n i zakręt i zatrzymuje się na końcu świata. Pora wysiadać.
Piąta rocznica
Za n a m i już trzy edycje K o n k u r s u Poetyckiego im. x. Baki. P o w o ł a n y m
przez redakcję „ F r o n d y " z e s p o ł o m j u r o r ó w przewodniczyli kolejno: J a r o s ł a w
Marek Rymkiewicz, Tomasz Burek i Paweł H e r t z . W jury zasiadali p o n a d t o
trzej wielcy Krzysztofowie polskiej h u m a n i s t y k i : Dybciak, Koehler i M r o w cewicz, a n a w e t tegoroczny p r e t e n d e n t do N a g r o d y Nike, D a r i u s z Suska.
JESIEŃ-2001
179
Sam wiele zawdzięczam xiędzu Bace. Zwy­
cięstwo w pierwszej edycji k o n k u r s u p o z w o ­
liło mi opublikować we „ F r o n d z i e " poświęco­
ny pamięci mojego ojca p o e m a t „ R e q u i e m " i - j u ż
z pozycji członka redakcji - brać udział w d w ó c h n a s t ę p ­
nych posiedzeniach jury. Z a r o b i o n ą przy okazji k w o t ę
2 0 0 0 d o l a r ó w szybko wymieniliśmy z ż o n ą na stół,
k o m o d ę i kilka innych mebli, k t ó r e s ł u ż ą n a m
wiernie do dzisiaj.
Oczywiście, laureaci nagrody mogli nie tyl­
ko cieszyć się m a t e r i a l n ą hojnością xiędza,
ale i obcować z jego d u c h e m , na przykład
podczas słynnego s p o t k a n i a w kinie „Wisła"
na w a r s z a w s k i m Placu Wilsona, podczas k t ó r e g o ba­
rokowy kaznodzieja grzmiał na zebranych u s t a m i D a r i u s z a Brzóski-Brzoskiewicza, wprawiając w zachwyt zwłaszcza żeńską część w i d o w n i .
W trakcie swej dwudziestoletniej posługi w ś r ó d ludności wiejskiej na Li­
twie i Białorusi xiądz Baka sprzedał dobra otrzymane od ojca i ufundował mi­
sję w Błoniu, nazwaną Missio Bąkana. Całą trójkę tegorocznych laureatów kon­
kursu jego imienia łączy swoisty prowincjonalizm: egzystowanie na obrzeżach
współczesnej kultury, owocujące wierszami pełnymi duchowej i estetycznej głę­
bi. To tak jakby xiądz pochowany w podziemiach kościoła jezuitów na warszaw­
skim Starym Mieście wrócił po latach na swoje misyjne włości. Jeżeli jednak na
początku XVIII wieku wyjazd na „koniec świata" miał na celu zaszczepienie t a m
wiary i kultury chrześcijańskiej, to dziś jest odwrotnie: prowincja jawi się jako
duchowe i kulturowe źródło, zdolne przemieniać życie pielgrzymów.
Powrót do domu
Bohater wierszy Krzysztofa Czacharowskiego w s i a d a więc do a u t o b u s u
i jedzie do krainy swej m ł o d o ś c i : do Lubawy z kaplicą, w której „ciało n i a n i /
wystawiono p r z e d p o g r z e b e m / jak majową świecę", i do S ą d o w n e g o z ogro­
dem, w k t ó r y m w dzień kanonizacji siostry Faustyny zasiada się do stołu, by
smakować miejscową d r o ż d ż ó w k ę . Mija niedziela, biją d z w o n y w parafial­
nym kościele.
180
FRONDA
23/24
Pastoralny wymiar tych u t w o r ó w uderzył m n i e j u ż p o d c z a s przeglądania
listów do redakcji jesienią 1998 roku. P o d o b n i e jak jego wielcy p o p r z e d n i c y :
Józef Czechowicz, Stanisław Piętak, Tadeusz N o w a k i ksiądz Jan Twardow­
ski, olsztyński p o e t a buduje mitologię swojskości i zakorzenienia, w której
bardzo w a ż n ą rolę odgrywa m o t y w dzieciństwa:
gonitwa
smarkaczy
z szablami i strzelbami
jak polowanie z Mickiewicza
w poszukiwaniu
raju
idzie Pasterka
głęboko w nocy
radość domu
wieczność
spania
Wieczność, k t ó r a pulsuje w tych wierszach, n i e ogranicza się, rzecz jasna,
do w s p o m n i e n i a " s ł o d k i e g o l e n i s t w a " . Sprzyjają jej obrazy prowincji, nastrój
wyciszenia, wreszcie ś w i a d o m e k o n t r a p u n k t y ,
mające uwiarygodnić d o ­
świadczenie metafizycznego ł a d u świata:
wakacje
nuda jak ocean
dlaczego do tego miejsca
teraz
powracam
niczego tak brzydkiego
nie widziałem w życiu
Laureat Konkursu Poetyckiego im. x. Baki ma w takiej optyce sprzymie­
rzeńców także w e w ł a s n y m p o k o l e n i u . N a l e ż ą d o nich: Z b i g n i e w C h o j n o w ­
ski, Krzysztof Fedorowicz, Andrzej Stasiuk i przekraczający niekiedy swój
r o z b u c h a n y egotyzm Jacek Podsiadło. W epoce globalizacji stary konflikt
między ideami zakorzenienia i wydziedziczenia staje się g ł ó w n y m m e c h a n i ­
z m e m kultury. Coraz częściej n a k ł a d a się też na podział prowincja - cenJESIEŃ-2001
181
t r u m . Kiedy w k o ń c u ubiegłego roku Marcel Reich-Ranicki oskarżał p o l s k ą
literaturę o ucieczkę od cywilizacji na g ł u c h ą prowincję, z a p e w n e nie zdawał
sobie sprawy, że w swojej wypowiedzi przekazuje d u c h a czasu.
W b r e w p o z o r o m cywilizacja zaczyna się j e d n a k nie we w s p ó ł c z e s n y c h
blokowiskach, ale na ich a n t y p o d a c h . Wystarczy p o r ó w n a ć liczącą sobie p o ­
n a d d w a tysiące lat tradycję literatury pastoralnej z d o k o n a n i a m i r ó w n i e
młodych, co przebrzmiałych czcicieli miasta, m a s y i m a s z y n y albo z teksta­
mi dzisiejszych „ p o e t ó w osiedlowych", nie tylko tych s p o d znaku h i p - h o p u .
„Bukoliki" Teokryta, „Eklogi" i „Georgiki" Wergiliusza, polskie p o e m a t y opi­
sowe XVIII i XIX wieku. M ą d r o ś ć prowincji, spełniająca się w losach poje­
dynczych ludzi. Na przykład w szczęśliwej egzystencji starca, k t ó r e g o opisu­
je Wergiliusz:
Przecież pamiętam: w cieniu wież twierdzy Ebalii,
Tam, gdzie ciemny Galezus wilży płowe pola,
Widziałem kiedyś starca z Korycji.
Wzgardzonej
Posiadł kilka mórg ziemi, niezdatnej pod orkę
Ni pod winnicę, ani do pasienia owiec.
Pośród cierni zasadził gdzieniegdzie warzywa,
A wokół nich werwenę, białe lilie, maki,
I w sercu był bogaty jak król. [...]
(przełożył Zygmunt Kubiak)
Albo w istnieniu N i a n i z wiersza C z a c h a r o w s k i e g o :
niczego wielkiego nie dokonała
nie wyznawała żadnej
krzykliwej prawdy
jedyna historia jaką znała to własne życie
oparte na litaniach do Maryi Panny
siedzi na krześle ceruje skarpety
patrzy niczego nie narzuca
niczego nie oczekuje jest
jak dzień o zmierzchu
przysypany ciemnym złotem
182
trudu
FRONDA
23/24
Biorąc p o d uwagę jazgot w s p ó ł c z e s n e g o
świata, z o b u wierszy wyłania się p e w i e n cy­
wilizacyjny ideał, z n a n y z a r ó w n o s t a r o ż y t n y m
Rzymianom, jak i chrześcijańskim konwertyt o m . Tak m ó w i ł o n i m z m a r ł y n i e d a w n o Pa­
weł H e r t z w r o z m o w i e z Barbarą N. Łopieńską: „ N a u c z y ł e m się wielu rzeczy o sobie
i o świecie. N a u c z y ł e m się wielu rzeczy, kiedy
p r z e s t a ł e m czytać tak z a c h ł a n n i e i m i o t a ć się,
podróżować. N a u c z y ł e m się tego, że nie m o ­
gę oddzielić się od świata. Ze m u s z ę być p o ­
słuszny r e g u ł o m i że reguły są z b a w i e n n e " .
Rytm życia, rytm śmierci
H e r t z przewodniczył jury III Konkursu Poetyckiego im. x. Baki. Ponieważ
stan zdrowia nie pozwolił mu na b e z p o ś r e d n i e u c z e s t n i c t w o w obradach, na­
sza r o z m o w a z n i m toczyła się przez telefon. - Przeczytałem z zainteresowa­
n i e m wszystkie propozycje - stwierdził w końcu - zamierzając ułożyć je
w trakcie lektury w dwie sterty; kiedy skończyłem czytać, po jednej s t r o n i e
nadal leżało kilkadziesiąt zestawów, a po drugiej tylko jeden.
Na n a s z e prośby, by z a p r o p o n o w a ł coś jeszcze, co m o g ł o b y podlegać dys­
kusji, a u t o r „Gry tego świata" odpowiedział z charakterystyczną dla siebie
dystynkcją: - Ja j u ż p o d a ł e m swoje typy, ale nie o b r a ż ę się, jeśli P a n o w i e zde­
cydują inaczej.
Jedynym k a n d y d a t e m H e r t z a był Szymon Babuchowski, a u t o r wierszy
o „sprawach życia, sprawach śmierci", jak głosi tytuł jego d e b i u t a n c k i e g o t o ­
m u , przygotowywanego do d r u k u w Bibliotece „ F r o n d y " . Rzeczywiście,
wśród d e b i u t a n t ó w o s t a t n i c h lat niewielu jest p o e t ó w potrafiących r ó w n i e
błyskotliwie zestawiać ze sobą słowa, dbając o r y t m i nie bojących się prze­
platać wyszukanych a s o n a n s ó w r y m a m i g r a m a t y c z n y m i . Talent Babuchowskiego daje się rozpoznać j u ż w trakcie lektury pojedynczych wierszy, j e d n a k
d o p i e r o kiedy u t w o r y te zestawimy w całość, ich a u t o r p r z e m i e n i a się ze
s z t u k m i s t r z a w p o e t ę tworzącego spójny, poetycki świat, nasycony „ s m u t ­
kiem prowincji". Jest w tych u t w o r a c h coś z atmosfery czeskich miasteczek,
JESIEŃ2001
lg3
z prozy Bohumila Hrabala i poezji Z b i g n i e w a Macheja. D r a m a t y c z n i e upły­
wający czas zrywa kolejne płaty doczesności, p o d k t ó r y m i kryje się d u c h o w y
szkielet, jak w m o n o l o g u leżącego w łóżku staruszka, który m ó w i do swojej
sprawnej jeszcze żony: „ja m a m p o z i o m e ciało ty p i o n o w e / i p r o s t o p a d ł e m a ­
my do nich d u s z e " . Albo - przeciwnie - zasypuje to, co najważniejsze, pia­
skiem zobojętnienia, jak w wierszu o „coraz bardziej świeckich świętach",
podczas których „coraz mniej Bóg się r o d z i " . Cale życie biegnie tu w r y t m i e
gorzkiej litanii:
próchnieją liście na cmentarzu
świat się rozkłada na pierwiastki
kolejni z nas pod ziemię schodzą
na złom wędrują wynalazki
N a w e t miłość, której śladów w tych wierszach nie brakuje, u k a z a n a jest jak u Kierkegaarda - jako żywioł nicowany przez śmierć: „Jedna cząstka Cie­
bie w m y m zranionym ciele/ będzie drążyć zmarszczki będzie toczyć ciało".
C h o ć Babuchowski przyznaje się głównie do fascynacji poezją Z b i g n i e w a
Herberta, jego o b r a z o w a n i e bliższe jest chyba twórczości T. S. Eliota i Jaro­
sława Iwaszkiewicza z międzywojennego o k r e s u jego twórczości. M i m o kla­
sycznej formy jest to poezja u n i e s i e ń , poezja „rzeczy o s t a t e c z n y c h " , p o w a ż ­
n i e traktująca świat i - choćby p r z e z k o n t e k s t chrześcijańskiej vanitas wskazująca drogę s z a m o c ą c e m u się w n i m b o h a t e r o w i .
Ziarnko niewiedzy
„Od czasów Kopernika Magellana/ Darwina Edisona Einsteina/ Heisenberga Paulinga i Gagarina/ oraz im p o d o b n y c h / wszystkich świętych uczonych/
i największych odkrywców/ w m o i m świecie - d o m u / świeci tysiąc s ł o ń c / idzie
tysiąc zegarów/ rządzi tysiąc praw/ wiedzie tysiąc dróg/ słychać tysiąc głosów/
a na h o n o r o w y m miejscu/ w tabernakulum m ó z g u / przechowuję przenajświęt­
sze/ ziarnko niewiedzy" - pisze w wierszu „Adoracja" Jan A. Biela, p o e t a z My­
ślenic. W jego wierszach mniej jest obrazów prowincji. Obecna w nich perspek­
tywa metafizyczna to raczej efekt oddalenia od głównego n u r t u współczesnej
kultury, jakim - m i m o wszystko - pozostaje w Polsce tradycja oświeceniowa.
184
FRONDA
23/24
„Restytuowanie z a r ó w n o O ś w i e c e n i a - m ó w i ł a kilka lat t e m u Maria Janion - jak i pewnej p o s t a w y 'oświecicielstwa' - w sensie o w e g o Bildung [...]
- jest dla n a s czymś b a r d z o i s t o t n y m , gdyż krytyczna o ś w i e c o n a j e d n o s t k a
nie przyjmuje z n a i w n ą ł a t w o w i e r n o ś c i ą absolutów, k t ó r e bywają jej p r o p o ­
n o w a n e czy n a w e t n a r z u c a n e " („Morze zjawisk" i o k r u c h y egzystencji", „Ty­
t u ł " 1994 nr 3). Dla J a n i o n a b s o l u t a m i tymi są, oczywiście, p r o p a g o w a n e
przez prawicowych „ f u n d a m e n t a l i s t ó w " idee chrześcijańskie.
W swoich konceptualnych wierszach, niekiedy nawiązujących do do­
świadczeń polskich lingwistów („Krajobraz po b i t w i e " ) , Biela demaskuje ab­
solutyzm takiego myślenia, wielokrotnie świadcząc na rzecz tradycyjnej m e ­
tafizyki. Czyni to bez użycia typowego i n s t r u m e n t a r i u m poezji religijnej; jego
teksty bliższe są dyskursowi filozoficznemu. W świecie zabobonnej wiary
w potęgę umysłu, ta o b r o n a tajemnicy i p a r a d o k s ó w życia staje się w a ż n y m
„znakiem sprzeciwu", interesującym nie tylko z p u n k t u widzenia literatury.
* * *
Dlaczego twórcy, których wyobraźnia zakorzeniona jest w przestrzeni ru­
stykalnej, otwartej na doświadczenie natury, mają zazwyczaj więcej do powie­
dzenia o świecie niż zasiedlający w s p ó ł c z e s n e m e t r o p o l i e „poeci bez ojczy­
zny"? Przez wieki przestrzeń odsyłała ludzi do Boga. Wskazujące na Stwórcę
piękno świata d a w a ł o się rozpoznać w wiejskiej architekturze, w liściach
drzew rosnących przy drodze i na żółtych polach p o d lasem. Człowiek wycho­
wany na wsi i w miasteczku do dziś, drepcząc wokół swego d o m u , k o n t e m ­
pluje tajemnicę bytu, dostrzega bowiem, że o g r o m n a większość świata mie­
ści się poza n i m samym. Co i n n e g o mieszkaniec wielkiego miasta, biegnący
JESIEŃ-2001
|85
do s a m o c h o d u zaparkowanego między blokami i n i e znajdujący wokół siebie
żadnego p u n k t u , n a k t ó r y m mógłby zatrzymać wzrok. Pozostaje m u często
sprowadzenie rzeczywistości do w ł a s n y c h myśli, czego konsekwencją jest
u t r a t a poczucia n a d p r z y r o d z o n e g o ładu świata.
W czasach, kiedy p r z e s t r z e ń p r z e s t a ł a być metafizyczna i z d e g e n e r o w a ł a
wyobraźnię, laureaci Konkursu Poetyckiego im. x. Baki starają się o d b u d o ­
wać więź z d a w n y m i m i s t r z a m i .
WOJCIECH WENCEL
186
FRONDA
23/24
KRZYSZTOF CZACHAROWSKI
Papierówka
wyłowiona z lipcowego sadu
ma zapach mleka brzozy nawet obłoku
sprowadza wakacje zapowiada lato
leży w otchłani kieszeni
lub w koszu gapiów
a czarne pestki niczym śmigła helikopterów
ciągną ku nowym światom
papierówka
portret dzieciństwa
składającego wciąż
azyl na starość
JESIEŃ-2001
187
Niania
moja niania
prowadzi za rękę karmi
daje miarowe klapsy
czule wiąże proste słowa
niczego wielkiego nie dokonała
nie wyznawała żadnej krzykliwej prawdy
jedyna historia jaką znała to własne życie
oparte na litaniach do Maryi Panny
siedzi na krześle ceruje skarpety
patrzy niczego nie narzuca
niczego nie oczekuje jest
jak dzień o zmierzchu
przysypany ciemnym złotem trudu
ten czas gdy była
dzisiaj obudzony łaską pamięci
czy powróci
moja niania
nie pamiętam by kiedykolwiek
było inaczej
188
FRONDA
23/24
Lubawa
miejsce urodzin
żadnych większych poruszeń
chyba że przez Ciebie
zostałem w świat włączony
w tym szpitalu gdzie ja
umierał dziadek rakiem zarażony
babci odebrało płuca
w kaplicy ciało niani
wystawiono przed pogrzebem
jak majową świecę
wakacje
nuda jak ocean
dlaczego do tego miejsca
teraz powracam
niczego tak brzydkiego
nie widziałem w życiu
JES1EŃ2001
189
Sadowne w dzień kanonizacji s. Faustyny
Halinie
i Andrzejowi
Kotlińskim
jeden dzień na wsi
od początku do końca
wszystko takie jak być powinno
gama prostych wzruszeń
jest niedziela dzień Pański światło
toaleta poranna na trawie przed domem
śniadanie w małej altanie
pianie koguta zza płotu
kościół: całkiem mocne kazanie
od dawna nie słyszałem
tyle budującego o piekle
(w mieście się o tym nie mówi)
o miłosierdziu unoszącym duszę
czyste sumienie przez chwilę
potem miejscowa drożdżówka w ogrodzie
smakowita jak obłok na niebie
w milczeniu zieleni żywej
późne popołudnie
słońce słabnie
dzień Pański za nami
donośnie
190
FRONDA
23/24
Powrót
powracam do jeziora do miasta
które nie leży za przepaścią gór i lasów
które zachowuje ten sam błękit
obłok dziecięcego czasu
więc zima zima na sanki
obrzucona bombkami choinka
ocean leśnego zapachu
skupiony w chrząstce wiatru
gonitwa smarkaczy
z szablami i strzelbami
jak polowanie z Mickiewicza
w poszukiwaniu raju
idzie Pasterka
głęboko w nocy
radość domu
wieczność spania
powraca miasto
powraca modlitwa
by świat nie kończył się wraz
z zamknięciem oczu niani
KRZYSZTOF CZACHAROWSKI
JESIEŃ-2001
191
SZYMON BABUCHOWSKI
Liście
próchnieją liście na cmentarzu
świat się rozkłada na pierwiastki
kolejni z nas pod ziemię schodzą
na złom wędrują wynalazki
nic nie da pobielanie grobów
już lepiej w ziemi się zanurzyć
stać się podobnym do nawozu
którego gleba może użyć
drzewa wypuszczą nowe pąki
dziewczęta zdejmą swe sukienki
ich dzieci pójdą znów do szkoły
i nikt nie będzie już pamiętał
192
FRONDA
23/24
Peron
czy to był pociąg w jedną stronę
czy jechał tam skąd się nie wraca
czy ciągle stoję na peronie
a Ziemia wokół się obraca
i znów ucieka okno z twarzą
która tak bardzo ukochana
że trzeba dalej stać i krzyczeć
aż się coś zmieni w Bożych planach
lub na dworcowej zasnąć ławce
i spać dopóki nie powróci
ten pociąg z ukochaną twarzą
co zaginęła gdzieś w podróży
bo jeśli tylko ktoś podobny
przywiezie wszystko - prócz pamięci
wtedy się nie daj zwieść pozorom
ale uciekaj jak najprędzej
od takich trzeba stronić ludzi
co jak rośliny bez korzeni
wystarczy dmuchnąć a polecą
bólem im będzie dotyk ziemi
JESIEŃ'2001
193
Tren XX
w całym domu tak wiele pamiątek po Tobie
że gdybym spalił wszystko i tak coś wylezie
a w moim biednym ciele - zranionym i chorym
na zawsze przecież zostanie jakaś cząstka Ciebie
tą cząstką będę się pieścił bo co mi zostało
spać-jeść-pić-pracować - każdy dzień tak samo
jedna cząstka Ciebie w mym zranionym ciele
będzie drążyć zmarszczki będzie toczyć ciało
194
FRONDA
23/24
Powołani
wyjdę poza miasto
by słuchać głosu Pana
tak bowiem godzi się uczynić
jak czynili Święty Aleksy i Szymon Słupnik
o których czytamy w podręczniku
dla klasy pierwszej liceum
której to uczniowie
nazwą ich oddalenie niedorzecznością
a sprzeciw - wariactwem
ale tak właśnie jest zapisane
aby święci byli świętymi
a głupcy pozostali w szkołach
JESIEŃ-200 1
195
Smutne święta
coraz bardziej świeckie święta
coraz mniej w nich Bóg się rodzi
coraz słabiej brzmi kolęda
i tak jakoś nie wychodzi
w radiu grają coś o śniegu
więc bałwana ulepimy
gdzie się podział ten Pan Jezus
ktoś Go widział zeszłej zimy
w telewizji życzą zdrowia
bo to przecież najważniejsze
znów się w tobie nie zapełni
to od lat już puste miejsce
Starość
leżę w łóżku widzę ciebie w kuchni
gdzie szumi woda i brzęczą talerze
ty całkiem nieźle się trzymasz na nogach
ja już niestety z nóg padłem i - leżę
wnosisz herbatę głaszczesz mnie po głowie
która spoczywa na stosie poduszek
ja mam poziome ciało ty pionowe
i prostopadłe mamy do nich dusze
196
FRONDA
23/24
Wielkanoc
razem ze Słońcem urodzone
kwiaty zwiastują zmartwychwstanie
będziemy zrywać je wieczorem
teraz niech ogród w Słońcu stanie
we Krwi Baranka wybielone
z różowym śladem dwie stokrotki
to z Jego ran czerpały soki
On się odbija w samym środku
SZYMON BABUCHOWSKI
JESIEŃ-2001
197
JAN A. BIELA
Adoracja
Od czasów Kopernika Magellana
Darwina Edisona Einsteina
Heisenberga Paulinga i Gagarina
oraz im podobnych
wszystkich świętych uczonych
i największych odkrywców
w moim świecie - domu
świeci tysiąc słońc
idzie tysiąc zegarów
rządzi tysiąc praw
wiedzie tysiąc dróg
słychać tysiąc głosów
a na honorowym miejscu
w tabernakulum mózgu
przechowuję przenajświętsze
ziarnko niewiedzy
198
FRONDA
23/24
Niedaleko od jabłoni
Przydrożne drzewo wiadomości
poprzerastane kształtami
spękane od gestów
toczone przez korniki czasu
gubi ostatnie plotki
zielonych liści
ktoś wszystkie owoce
pozjadał przed nami
pod drzewem leżą
ogryzki dobra i zła
z których nam przyszło
wydłubywać pestki
JESIEŃ-2001
199
Dwie modlitwy do jednego Boga
A kiedy próbuję
po ludzku nadać
imię złu i chcę
dobro nazwać
boskim imieniem
mrużą oczy
i mówią że słońce
jednako świeci
nad złymi i dobrymi
tymczasem Staszek
modli się o deszcz
na obsiane pola
a jego brat o pogodę
właśnie się wybiera
z żoną na wczasy
200
FRONDA
23/24
List otwarty do poety
Noszę w sobie list do Czesława Miłosza
Kalifornia, Berkeley drogi Panie Czesławie
sławny poeto obojga narodów noblisto
zwracam się do Pana z prośbą... o wiersz
dla moich dzieci jeżeli ta sztuka będzie dla nich
jeszcze coś znaczyć...
dobry ze mnie materiał prawie czterdziestoletni
spod czerwonej chmury ale nie spod gwiazdy
to bardzo istotna łaskawie Pan zauważy różnica
zatem nie zepsuty rodzice składali modły i śluby
do wszystkich świętych a nieobecnych o cud
cudów w kraju w którym od wieków prorokami
są poeci - wyśpiewali ojczyznę wolność...
a mnie nazwali homo sovieticus
śmiechem nad moją wiarą i nadzieją wybuchając
kiedy próbowałem pytać jakaż jest różnica między
niesprawiedliwością w państwie bezprawia
a krzywdą w państwie prawa jaka przepaść
dzieli człowieka upokorzonego od zniewolonego
doprawdy to już nie jest tylko kwestia smaku...
Panu może się nawet poemat złoży
może być prozą bo w Polsce rozumiem
krzywda nie rymuje się ze sprawiedliwością
natomiast zwycięstwo łatwo rymuje się z klęską
niechże Pan nie zwleka Herbert umarł a przecież
z tą prośbą nie zwrócę się do Różewicza
JESIEŃ-2001
201
Krajobraz po bitwie
Urodziłem się o całe życie
za późno - już nie mam
wrogów ani przyjaciół
muszę się uczyć
wszystkiego od nowa
jutro wypowiem
wojnę samemu sobie
do późnej nocy
w twierdzy głowy
opracowywałem plany
operacji w końcu
zgasiłem lampę
wyłączyłem radio
przeżegnałem się
i zasnąłem zamiast
czwartego piania
koguta budzi mnie
szczekanie psa
nie znam tego
człowieka w szlafroku
który zaspany człapie
do łazienki otwiera
kurki z gazem wody
patrzy na mnie
przez lusterko judasza
ściągam z wieszaka
spraną białą flagę
ręcznika wycieram
mokrą twarz
202
FRONDA
23/24
Dowody
Pięć ran
które rozdrapał
niewierny Tomasz
do dzisiaj krwawi
cudownie i więcej
dowodzi niż pięć
bardzo logicznych
dowodów wiernego
Akwinaty
JESIEŃ-2001
203
Zrobiłem swoje
Spłodziłem syna
który umrze
posadziłem drzewo
które wykarczują
pod nową drogę
zbudowałem dom
bez drzwi
ułożyłem modlitwę
której dobry Bóg
jeszcze nie wysłuchał
napisałem błahy wiersz
który zupełnie przypadkiem
może przetrwać koniec świata
JAN A. BIELA
204
FRONDA
23/24
Pewnego dnia, kiedy Chile miało już dość torturowania
opozycjonistów, szykanowania związkowców i terroru bojówek,
wojsko uwolniło kraj od reżimu Sah/adora Allende.
Na zemstę lewica czekała 25 lat.
Pierwsza polska książka, która ukazuje, dlaczego musiał zostać
obalony rząd Allende i dlaczego ćwierć wieku później Augusto
Pinochet musiał się stać jedynym w Wielkiej Brytanii więźniem
politycznym. Autor, Wojciech Klewiec, był wysłannikiem
„Rzeczpospolitej" do Chile.
„Czytelnik dowie się o Chile więcej niż z głośnego programu
Najsztuba i Żakowskiego".
Życie
„Autor ujawnia piramidę zafałszowań, bzdur i kłamstw
na t e m a t Chile sprzed i po 11 września 1973 r.".
Najwyższy Czas!
„Polityka to naprawdę nie zabawa dla dziewczynek ani nawet dla
całkiem już dużych chłopców".
Rzeczpospolita
JUŻ W KSIĘGARNIACH
w w w . P r o c e s p o k a z o w y . c o m . p l .
OGŁOSZENIE
ANDRIEj
ZACOZDIN
Czas p r z e r w a ć z m o w ę milczenia w o k ó ł wielkiego pisarza. Czas opowie­
dzieć o ciemnej nici m r o c z n e j choroby, k t ó r a o p l o t ł a o s t a t n i e lata jego życia.
Czas skończyć z zawłaszczaniem d o r o b k u w y b i t n e g o twórcy dla d o r a ź n y c h
i n t e r e s ó w przez j e d n o ś r o d o w i s k o polityczne.
Słowem, czas na ujawnienie gorzkiej p r a w d y - G H G był chory. T r a u m a ­
tyczne przeżycia w sowieckim łagrze odcisnęły głębokie p i ę t n o na jego wraż­
liwej i kruchej psychice, a nabyty w ó w c z a s u r a z z biegiem lat zaczął się roz­
wijać, by p o d koniec życia zaciemnić mu ogląd rzeczywistości. S k u t k i e m t e g o
było postępujące rozdwojenie o s o b o w o ś c i pisarza, wyrażające się z a r ó w n o
w jego twórczości literackiej, jak i wygłaszanych publicznie poglądach. Jak
zauważyły trafnie A n n a Bikont i J o a n n a Szczęsna, w swoich o p o w i a d a n i a c h
G H G potrafił s u b t e l n i e rozważać reakcje b o h a t e r ó w , zaś w publicytyce zaj­
m o w a ł się w y m i e r z a n i e m sprawiedliwości z wysoka. Na jednej s t r o n i e m ó g ł
c u d o w n i e analizować m a l a r s t w o h o l e n d e r s k i c h m i s t r z ó w na czele z Vermeerem, by na n a s t ę p n e j wydawać b e z l i t o s n e sądy krzywdzące swych d a w n y c h
przyjaciół: A d a m a Michnika czy Tadeusza Mazowieckiego. „To zdumiewają­
ce, jak Pan godzi takie d w a style, przecież n i e tylko pisania, ale także myśle­
nia", zwierzały się pisarzowi Bikont i Szczęsna. O w o z d u m i e n i e m o ż e prze­
rodzić się w z r o z u m i e n i e , gdy u ś w i a d o m i m y sobie r o z m i a r przerażającej
choroby drążącej przez lata w n ę t r z e o s a m o t n i o n e g o na emigracji twórcy.
W ostatnich czasach p o n o w n i e nabrała rozgłosu sprawa burzliwego rozsta­
nia G H G z J a n e m Kottem. Kiedy tuż po wojnie podczas wspólnej kolacji
w Rzymie rozpoczęli r o z m o w ę o Katyniu, Kott ze szczerym u ś m i e c h e m zapy­
tał retorycznie: „Cóż znaczy kilka tysięcy oficerów w o b e c Historii w m a r s z u ? " .
GHG wstał i wraz z ż o n ą bez słowa opuścił kawiarnię. J u ż wówczas ujawniła
się jego choroba, która pojawiała się zawsze gdy p o d n o s z o n e były kwestie po­
lityczne. Tylko tak b o w i e m m o ż n a wytłumaczyć jego ówczesne zachowanie. Pi­
sarz nie wykazał zupełnie z r o z u m i e n i a dla innej, nie mniej uprawnionej trady-
206
FRONDA
23/24
cji patriotycznej, niż jego własna. Nie rozpoczął z K o t t e m sporu o kształt pol­
skości, lecz uznał jego ideową propozycję za niewartą dyskusji.
W o s t a t n i c h latach, w r a z z postępującą przypadłością, G H G stawał się
coraz bardziej niesprawiedliwy w o c e n a c h przyjaciół, którzy m i m o to p o z o ­
stawali w o b e c niego lojalni. Brandysa nazwał „świnią", Kotta „ g ó w n i a r z e m " ,
zaś o Andrzejewskim powiedział, że „ t r u d n o znaleźć g ł u p s z e g o człowieka".
Z a m i a s t w y p r ó b o w a n y c h przyjaciół zaczęli się n a t o m i a s t pojawiać w o k ó ł
niego dziwni ludzie, których nigdy wcześniej n i e było w jego o t o c z e n i u , n p .
W ł o d z i m i e r z Bolecki, n i e d a w n o znany jedynie jako a u t o r książki fanatycznie
broniącej „zoologicznego a n t y k o m u n i s t ę " Józefa Mackiewicza, o b e c n i e zaś
kreujący się na g ł ó w n e g o i n t e r p r e t a t o r a twórczości G H G .
O s o b i s t a tragedia wielkiego pisarza stała się przyczyną zawłaszczania je­
go twórczości przez j e d n o tylko ś r o d o w i s k o polityczne. Czy to nie przypa­
dek, że w k r ó t k i m okresie czasu poświęcili mu swoje teksty tacy publicyści
prawicy, jak Andrzej H o r u b a ł a , Cezary Michalski czy Bogusław Wildstein,
którzy upolitycznili jego przesłanie? Czy to n i e przypadek, że a k u r a t w t e d y
gdy pojawiały się coraz silniejsze ataki choroby, nagle wokół G H G wyrastali
prawicowi redaktorzy (Elżbieta Morawiec, Maciej Nowicki czy Tomasz Wo­
łek), którzy namawiali go na wywiady p e ł n e niesprawiedliwych o c e n krzyw­
dzących dawnych przyjaciół?
Dziś, kiedy G H G nie ma w ś r ó d nas, m o ż e m y m ó w i ć otwarcie o jego oso­
bistej tragedii. Ratujmy więc jego d o b r e imię. P r z e s t a ń m y t r a k t o w a ć jego
twórczość i n s t r u m e n t a l n i e , oddzielmy geniusz wielkiego pisarza od tego, co
było naleciałością choroby. Niech na zawsze w naszej p a m i ę c i p o z o s t a n i e
tym, k i m był n a p r a w d ę - s u b t e l n y m p r z e d s t a w i c i e l e m d u c h o w e g o świata
kultury ś r ó d z i e m n o m o r s k i e j .
Jego o s t a t n i e chwile w y o b r a ż a m sobie następująco: w n a g ł y m przebłysku
jasności u m y s ł u pojawiła się myśl: „ M u s z ę z a d z w o n i ć do A d a m a i go prze­
prosić". Ręka sięgnęła po telefon. Zaczął n e r w o w o wybierać n u m e r . N i e zdą­
żył. D ł o ń o s u n ę ł a się b e z w ł a d n i e wypuszczając s ł u c h a w k ę . Z drugiej s t r o n y
słuchać było tylko: „Ha... ha... ha... halo..."
ANDRIEJ ZACOZDIN
JESIEŃ-2001
207
Rzeczywistość petna kiczu, zdominowana przez hipo­
kryzję i jałowe moralizatorstwo, pozbawiona auten­
tycznego wymiaru duchowego, jest na dłuższą metę
nie do zniesienia. Trudno się dziwić, że w tej sytuacji
transgresja estetyczna, etyczna i religijna (nawet upra­
wiana wyłącznie dla szmalu i ograniczona w efekcie
nacisków prawnych), staje się produktem niezwykle
atrakcyjnym, ofertą nie do odrzucenia.
POŻERAJĄC
WŁASNY
C
Z
OGON)
Y
L
I
KRÓTKI
SZKIC
O
DEKADENCJI
S
T
A
N
U
TRZECIEGO
FILIP
208
MEMCHES
FRONDA
23/24
Obyś byl zimny albo gorący.
A
tak, skoro jesteś letni
i ani gorący, ani zimny,
chcę cię wyrzucić z mych ust.
Apokalipsa św. Jana
Współczesny człowiek,
być ateistą,
radykalnie zlaicyzowany,
istotą areligijną,
sądzi,
a przynajmniej obojętną.
że jest lub,
że chce
Lecz myli się.
Wciąż
jeszcze nie udało mu się zabić w sobie homo religiosus; usunął tylko
kiedykolwiek
nim
był)
(jeśli
chństianus.
Mircea Eliade
(...) giełda nie zastąpi przecież Św.
Graala.
Joseph Schumpeter
W cywilizacji chrześcijańskiej
tu czymś pierwotnym,
realnego
kontaktu
moralność wynika z religii.
Wiara w Boga jest
czymś co nadaje tu w ogóle sens.
z
rzeczywistością
o
Próba zastąpienia
transcendentną jakimiś pogadankami
wartościach jest
nieporozumieniem.
Mirosław Dzielski
Dla
mnie
słuchanie
muzyki Britney
Spearsjest
doświadczeniem głęboko
de­
presyjnym.
Nick Cave
Postawmy sprawę jasno. Warszawski koncert Marylin Manson zawiódł tych,
którzy się spodziewali po występie skandalizującego wokalisty mocnych wrażeń.
Obyło się bez zadym na widowni, a i przybysz zza oceanu specjalnie się nie tru­
dził, by uraczyć swoich fanów jakimiś ekscesami. Organizatorzy show dopełnili
reszty. O s o b o m i środowiskom, które stanowczo domagały się odwołania impre­
zy, MM musiał udowodnić, że nie jest taki straszny, jak go media malują.
Koncert więc odbył się. Ale p r o b l e m chyba p o z o s t a ł . MM s t a n o w i zaś je­
den z wielu przypadków, n a d k t ó r y m i w a r t o się z a s t a n o w i ć , i w szerszym
kontekście.
JESIEŃ-2001
209
Aby s p r ó b o w a ć pojąć f e n o m e n kultu, j a k i m bywają otaczani dziś r o c k m a ni-bluźniercy, cofnijmy się w czasie
do początków nowożytności.
To wtedy mieszczaństwo, którego d o m e n ą w społeczeństwie tradycyjnym
pozostawała troska o rozwój gospodarczy, zaczyna zajmować się dziedzinami
zarezerwowanymi do tej pory wyłącznie dla d u c h o w i e ń s t w a i szlachty. Ale
w przypadku obu tych dziedzin, czyli religii i polityki, s t a n trzeci poddaje je
dyktatowi materializmu i p r a g m a t y z m u , a więc n a r z u c a im reguły, którymi
rządzi się właśnie gospodarka. (Po kilkuset latach zbieramy t e g o owoce.
Część d u c h o w i e ń s t w a i n i e m a l cała szlachta definitywnie kupiły od s t a n u
trzeciego praktykowany przez niego paradygmat przyziemności. Wielu kapła­
n ó w konfesji chrześcijańskich, zamiast p o r u s z a ć kwestie wagi metafizycznej
i duchowej, oddaje się zajęciom użyteczności publicznej: filantropii i - rozu­
mianej jako b u d o w a światowego pokoju - e k u m e n i i . Z kolei z a c h o d n i o e u r o ­
pejscy m o n a r c h o w i e , zamiast stać na straży hierarchicznego ładu organiczne­
go, nie kryją entuzjazmu dla w p r o w a d z a n y c h w ich krajach egalitarnych
reform „socjalizmu demokratycznego".)
Paul Hazard w książce „Myśl europejska w XVIII wieku. Od M o n t e s k i u ­
sza do Lessinga" wskazuje na oświecenie jako na okres, w k t ó r y m mieszczań­
skie roszczenia i oczekiwania znajdują dla siebie o s t a t e c z n e uzasadnienie. Pe­
wien świadek epoki wyraża się o ludziach b e z p o ś r e d n i o poprzedzających jego
pokolenie następująco: „Bóg zamknął się w sobie i skrył się w swojej własnej
istocie, niczym słońce, które kryje się przed n a m i , gdy przesłania się c h m u r ą .
To słońce u m y s ł ó w p r z e s t a ł o być dla nich widoczne (...). Niezdolni do eksta­
zy i do wzniosłej kontemplacji, nie mogąc j u ż oglądać bytu, ludzie ci zajmo­
wali się ś w i a t e m . " Przywołując te słowa, Hazard chce zilustrować ó w c z e s n ą
mentalność.
Wraz z ekspansją s t a n u trzeciego rodzi się r ó w n i e ż k u l t u r a mieszczańska.
Hazard wymienia tu „łzawą k o m e d i ę " (comedie larmoyante). W tej najwcze­
śniejszej o d m i a n i e d r a m a t u mieszczańskiego e l e m e n t y tragedii przeplatają
się z k o m e d i o w y m i . Bohaterowie reprezentują m i e s z c z a ń s t w o , a z a d a n i e m
sztuki jest budzić u w i d z ó w w z r u s z e n i e i współczucie dla postaci pozytyw­
nych. Ale kultura s t a n u trzeciego na t y m nie poprzestaje.
210
FRONDA
23/24
Daniel Bell w książce „Kulturowe sprzeczności k a p i t a l i z m u " p r z e d s t a w i a
dwutorowy rozwój społeczeństwa kapitalistycznego
w XIX stuleciu. W sferze gospodarki d o m i n u j e oczywiście homo oeconomicus. To on najlepiej wie i potrafi pokazać, czym jest i na czym polega swobod­
ny o b r ó t p i e n i ą d z e m i t o w a r e m . Dla kogoś takiego w najwyższej cenie są: ra­
cjonalność, s k r u p u l a t n o ś ć , oszczędność i dyscyplina.
Tymczasem kultura podąża w przeciwnym kierunku. Nie wszystko w jej
obrębie sprowadza się do „łzawych komedii", o których czytamy u Hazarda,
Równologle
pionowo
oraz do ich późniejszych mutacji. Z d a n i e m Bella, obszar t e n s t o p n i o w o odda­
je część swego pola skrajnemu, anarchizującemu indywidualizmowi. W XIX
wieku - zwłaszcza w jego drugiej p o ł o w i e - artysta, negując kolejne konwen­
cje społeczne, m o ż e wreszcie wygarniać m i e s z c z u c h o m ich brak p o l o t u i ob­
nażać słabości
materialistyczno-pragmatycznego
światopoglądu.
Charles
Baudelaire oświadcza: „Człowiek usiłujący być pożytecznym wydawał mi się
zawsze czymś obrzydliwym". Nietzscheańskie p r z e k o n a n i e o tym, że bez­
duszny racjonalizm prowadzi w o d m ę t y nihilizmu, ośmiela artystów epoki fin
de siecle do twórczych oskarżeń p o d a d r e s e m cywilizacji przemysłowej. Baude­
laire alarmuje: „Mechanizacja n a s zamerykanizuje, p o s t ę p n a s wycieńczy, za­
bije w nas wszystko, co d u c h o w e " . W sztuce do głosu dochodzi m o d e r n i z m .
JESIEŃ-2001
211
Bell analizuje cale zagadnienie p o d k ą t e m relacji p o m i ę d z y k o n t e s t a t o r skimi t r e n d a m i w k u l t u r z e a s t o p n i e m ich a p r o b a t y w s p o ł e c z e ń s t w i e . Aż do
lat 60-tych m i n i o n e g o stulecia a p r o b a t a ta nie jest znacząca. Utrzymuje się
stała równowaga. Awangardowi ekscentrycy nie są w stanie narzucić swoje­
go stylu bycia, myślenia i t w o r z e n i a mieszczańskiej większości. Kiedy w la­
tach 30-tych surrealista A n d r e Breton chce wieże katedry N o t r e - D a m e zastą­
pić potężnymi, szklanymi b u t l a m i , z których j e d n a w y p e ł n i o n a byłaby krwią,
a druga spermą, n a t o m i a s t s a m kościół p r z e k s z t a ł c o n o by w szkołę seksu dla
dziewic, jego p o m y s ł t r a k t o w a n y jest jako n i e w y b r e d n y dowcip wariata. Sy­
tuację zmienia d o p i e r o
postmodernistyczny przełom,
który z a b u r z a r ó w n o w a g ę n a niekorzyść m i e s z c z a ń s k i e g o k a n o n u . Z o ­
stawmy na chwilę dywagacje Bella.
Rok 1968 można uznać za wielce u m o w n ą datę kresu nowożytności i począ­
tek ponowoczesności. Intelektualiści porzucają mrzonki o komunistycznym,
ziemskim Edenie, gdyż jeden z Wielkich Braci ponosi klęskę (nie mylić z innym,
demoliberalnym, który ma się świetnie). Szerokie masy nie idą już na barykady
by przeciwstawiać się uciskowi ludu, bo - przynajmniej na Zachodzie - stały się
beneficjentami awansu cywilizacyjnego. Przewroty i rewolty, także jako boje we­
wnątrz stanu trzeciego - konflikt fabrykanta z robotnikiem, „kułaka" z ubogim
chłopem - minęły. Mieszczaństwo, będąc jednomyślną - złożoną z „burżujów"
i „proletariuszy" - całością, popiera i chroni „demokraq'ę" i „reguły rynkowe" (re­
publiki bananowe oraz oligarchie postkomunistyczne pozostają w tyle, lecz
i przed nimi - jak zapewniają eksperci międzynarodowych organizacji finanso­
wych - rysują się ogromne szanse na dogonienie krajów „wysoko rozwiniętych").
Z postulatu „Chleba i igrzysk!", nowa postmodernistyczna lewica skreśla słowo
„chleb", zaś słowo „igrzyska" reinterpretuje jako sex, drugs and rock'n'roll. Poszuki­
wacze utopii wynoszą się z wymiaru społeczno-ekonomicznego do wymiaru kulturowo-obyczajowego. Richard Rorty oznajmia, iż dziś lewicowa dusza m o ż e się
zaangażować już tylko w feminizm i „ruch wyzwolenia gejów".
Wróćmy z n ó w do rozważań Bella. Amerykański socjolog odnotowuje, że
postmodernistyczne przekraczenie granic przynosi coraz to n o w s z e formy eks­
presji. Przykładem m o ż e być happening. Sztuka coraz bardziej miesza się z ży-
212
FRONDA
23/24
ciem. W dobie ponowoczesności pomysły Bretona m o g ą już liczyć na aplauz
społeczny (nawet jeśli mniejszościowy, to teraz jest to aplauz mniejszości zna­
czącej i opiniotwórczej), a b o h e m a przyjmuje rolę m a s o w e g o idola. Paradok­
salnie, postmodernistyczna (kontr) kultura działa na d w a fronty: p o d w a ż a nud­
ną, szarą, kapitalistyczną codzienność, a równocześnie, stając się p r o d u k t e m
na sprzedaż, przystosowuje się do tej codzienności na nowych warunkach.
Równologle
poziomo
Refleksja Bella dotyka jeszcze j e d n e g o , jakże ważnego, f r a g m e n t u dzie­
j ó w cywilizacji zachodniej. C h o d z i o
erozję tradycyjnej religijności.
Nowożytne przechodzenie od religii do kultury świeckiej ujawnia się w po­
dejściu zachodniej zbiorowości do zachowań ekspresyjnych. W społeczeństwie
tradycyjnym istniało dialektyczne napięcie pomiędzy s w o b o d ą a powściągliwo­
ścią. Wielkie religie historyczne potrafiły skutecznie ujarzmiać demoniczny
pierwiastek n a t u r y ludzkiej. Nowoczesny u p a d e k a u t o r y t e t ó w pozycję każdej
z tych religii osłabia i przechyla szalę na rzecz swobody. W efekcie kultura
w wydaniu modernistycznym wchodzi w k o n t a k t z tym, co d e m o n i c z n e . Za­
miast jednak d e m o n i z m ów poskramiać, zaczyna się n i m delektować. W kró­
lestwie chaosu, w ciemnych rejonach duszy, modernistyczni artyści odkrywają
źródło twórczego natchnienia. To w drugiej połowie XIX wieku zostaje rzucoJESIEŃ'2001
213
ne hasło „sztuka dla sztuki". Artysta czując się zwolnionym z przekazywania
istotnych społecznie treści, czując się w pełni j e d n o s t k ą a u t o n o m i c z n ą , przyj­
muje funkcję kapłana nowej „religii". Wyobraźnia zastępuje religijną rzeczywi­
stość, akt twórczy - religijny rytuał, a jaźń artysty - s a m e g o Boga.
Z kolei p o n o w o c z e s n e trendy kulturowe, dziedziczą - w e d ł u g Bella - spa­
dek po różnorakich odgałęzieniach gnozy oraz e z o t e r y z m u . W przeszłości do
praktykowanych przez niektóre szkoły gnostyckie ezoterycznych o b r z ę d ó w
wyzwolenia i rozpusty d o p u s z c z a n e były oczywiście tylko osoby wtajemniczo­
ne. Gnostycy z pozycji religijnych negowali ograniczenia, jakie człowiekowi
narzuca jego społeczność. W ograniczeniach tych widzieli oni b o w i e m prze­
szkodę w przeżywaniu autentycznej więzi z b ó s t w e m . Niegdyś j e d n a k wiedza
ta t r z y m a n a była z dala od „profanów", w ukryciu. Teraz jest inaczej. To, co
dawniej d o s t ę p n e było wyłącznie „arystokracji d u c h a " , obecnie o t w a r t e jest
dla demokratycznych m a s . Kiedyś tabu cywilizacji zachodniej p o d w a ż a ł a wą­
ska, elitarna grupa religijnych obrazoburców. Dziś czynią to - szermując cho­
ciażby świeckimi a r g u m e n t a m i r o d e m z publikacji psychologicznych i newage'owych - szerokie kręgi społeczne.
Reasumując - i nieco upraszczając - refleksje Bella, t r z e b a przyznać, iż
największą obecnie bolączką kultury zachodniej j e s t posuwająca się od kilku
stuleci jej desakralizacja. W epoce p o n o w o c z e s n e j o d g r z e w a n e są - w zlaicy­
zowanej formie - stare herezje. Dzisiejsza sztuka n a s t a w i o n a jest a n t y i n t e lektualnie i antypoznawczo. Cechuje ją skrajny subiektywizm. O b e c n i e arty­
ści odrzucają mimesis - klasyczną zasadę interpretacji rzeczywistości p o p r z e z
jej imitację. Na hipisowsko-rockowo-narkotycznym j a r m a r k u p r i o r y t e t e m
jest poszerzanie własnej jaźni. Kontestacja mieszczańskiego dyskursu, za­
r ó w n o na p o z i o m i e estetycznym, jak i etycznym i religijnym, s t a ł a się cho­
dliwym t o w a r e m . Ale to, że filistrowie d a w n e g o typu mają coraz mniejszą i w d o d a t k u p o z b a w i o n ą w p ł y w ó w - reprezentację w k u l t u r z e , nie oznacza,
iż pozostaje im już tylko udział w orgiach, palenie marychy czy s ł u c h a n i e
psychedelicznej muzyki. Większość p o n o w o c z e s n e g o s p o ł e c z e ń s t w a wybie­
ra nie budzącą kontrowersji, m a s o w ą rozrywkę, w t y m k o l o r o w e ż u r n a l e ,
s z m i r o w a t e filmy, p o p u l a r n e kawałki z m u z y c z n y c h list przebojów. Kreato­
rzy m ó d kulturalnych wycofują się z gry w w a r s t w y wyższe-średnie-niższe.
Tak więc filister, wyparty z salonu, m o ż e skutecznie się b r o n i ć na t e r e n i e p o ­
p-kultury, co jest o tyle łatwe, że s t a n o w i o n a ucieleśnię z b i o r o w e g o konfor-
214
FRONDA
23/24
m i z m u , a zarazem rządzi się p r a w a m i rynku. P o s t m o d e r n i s t y c z n y kapitalizm
stara się zaspokoić p o t r z e b y wszystkich. Tyle Daniel Bell.
Z d a n i e m T. S. Eliota,
sercem kultury jest religia.
W kontekście naszkicowanej powyżej dekadencji s t a n u trzeciego n a s u w a
się więc pytanie: jaka religia m o ż e być sercem kultury masowej? O d p o w i e d ź
brzmi: chyba żadna. Kultura m a s o w a pozostaje b o w i e m emanacją mieszczań­
skiego liberalizmu, a t e n przecież zmierza do p o d p o r z ą d k o w a n i a każdej reli­
gii laickim sferom życia. Co ciekawe, na p o d o b n e j zasadzie b o n z o w i e biznesu
rozrywkowego
ujarzmiają
i
oswajają
wytwory
postmodernistycznej
(kontr) kultury. W filmie O l M e r a S t o n e ' a The Doors, pojawia się taka scena,
W poprzek pionu i poziomu
kiedy zaćpany Jim Morrison - od zawsze przekonany, że swoją twórczością za­
daje cios filisterskiej, pruderyjnej „moralnej większości" - z p r z e r a ż e n i e m od­
krywa, że jeden z jego kawałków eksploatowany jest w telewizyjnej rekla­
mówce. N a t o m i a s t zjawisko N e w Age pokazuje najlepiej, jak egzotyczną
i ekscentryczną guasi-duchowość przerabia się na cieszący się wzięciem towar.
Skandale MM są nie tylko bluźnierczymi atakami na porządek chrześcijań­
ski, lecz także odpowiedzią na lansowane w mediach, m d ł e , p r z e s ł o d z o n e
JESIEŃ-2001
215
gwiazdy pop-kultury. Analogicznie, wywrotowość m o d e r n i s t ó w zwracała się
przeciwko wrażliwości s t a n u trzeciego, wyrażanej jeszcze wcześniej w „łza­
wych komediach". Jakiś fachowiec od n a u k humanistycznych, czerpiący z do­
robku jungowskiej psychologii analitycznej, mógłby ujrzeć w rocku transgresywnym „cień" produkcji mainstraimowych. Death metal rock, gothic rock czy
techno pozostają gatunkami muzyki, które - czy chcemy tego, czy nie - odwo­
łują się w słuchaczu do homo religiosus. Słuchając tego rodzaju muzyki, człowiek
może doświadczać - indywidualnie lub w grupie - parareligijnego odlotu, któ­
ry przypomina ekstazę w obrzędach szamańskich. Muzyka p o p nie dostarcza
takich przeżyć i - w jakimś sensie - t ł u m i głód sacrum. A jeśli p r o d u c e n t o m
i samym wykonawcom transgresywnego rocka chodzi bardziej o szmal niż ja­
kikolwiek przekaz, wówczas świadczy to o tym, że dziś bogiem tego świata nie
jest ani żaden Odyn, ani żaden Siwa, ani żaden inny bałwan z p a n t e o n u Ery
Wodnika, lecz zwykła, pospolita M a m o n a . Ale i o n a pozostaje d e m o n e m .
Konserwatyści często nie chcą albo nie potrafią
zmierzyć się z dekadencją s t a n u trzeciego. Obrażają się z a m i a s t s t a n ą ć do
debaty. Z p o c z u c i e m wyższości z góry rezygnują z w y m i a n y a r g u m e n t ó w ,
uważając, że „intelektualista" nie dogada się z „troglodytą".
W tradycjonalistycznej krytyce geszefciarstwa, takich a u t o r ó w jak J u a n D o noso Cortes czy Nikołaj Bierdiajew, wrogiem n u m e r jeden chrześcijaństwa nie
jest bynajmniej „letni", indyferentny liberalizm, lecz „zimny", bezbożny socja­
lizm w swoich najbardziej radykalnych formach. D o n o s o Cortes z lekceważe­
n i e m wypowiada się o liberalnej „klasie dyskutującej" (la ciosa discuditora), któ­
ra przez własne niezdecydowanie i konformizm ma być szybko wyeliminowana
z areny dziejów. Z kolei Bierdiajew w apokaliptycznym t o n i e prognozuje kon­
frontację pomiędzy ewangelicznym b r a t e r s t w e m ludzi w Chrystusie a k o m u ­
nistycznym koleżeństwem ludzi w Antychryście. Jeśli n a w e t obaj myśliciele
w swych proroctwach się pomylili, to m i m o wszystko t r u d n o się nie zgodzić
z p e w n ą tezą: chrześcijaństwo nabiera większej żywotności, gdy spotyka się
wobec siebie z wrogością otoczenia, a nie z obojętnością.
Według Claude'a Tresmontanta, tak jak n a p ę d e m historii ludzkości są woj­
ny, p o d o b n i e ortodoksyjna teologia rozwija się na przestrzeni wieków dzięki
walce z herezjami. Pogląd ten m o ż n a odnieść do współczesnych potyczek apo-
216
FRONDA
23/24
logetów chrześcijaństwa z n o w y m i barbarzyńcami. Konserwatywne chowanie
głowy w piasek niczego więc n i e załatwia. Wśród s a t a n i s t ó w bywają wrażliwi
ludzie, którzy zadają istotne pytania, którzy tylko czekają, aż ktoś serio potrak­
tuje ich zwątpienia i zagubienia. Satanizm - wszystko j e d n o : estetyczny, etycz­
ny, religijny - p o d o b n i e jak każde k ł a m s t w o , jest dla chrześcijan wyzwaniem,
aby swoją wiarą, a zwłaszcza świadectwem swojego życia, wskazać d u c h o w y m
topielcom na jedynego, prawdziwego Boga, na obecnego - szczególnie w ludz­
kim cierpieniu - Boga Ukrzyżowanego i Z m a r t w y c h w s t a ł e g o .
Wielu młodych ludzi ma juź dość lipy,
k t ó r ą n a o k o ł o serwuje im establishment. W s p ó ł c z e s n a m ł o d z i e ż m o ż e
oczywiście dowoli o b c o w a ć z zabytkami k u l t u r y poprzedzającej m o d e r n i ­
styczne ekstrawagancje. Rządzący o b e c n i e g l o b e m geszefciarze n i e są prze­
cież jakimiś h u n w e j b i n a m i , a p o n a d t o kontrolują sytuację i n i e dostrzegają
w tych zabytkach zagrożenia dla N o w e g o Ś w i a t o w e g o Ładu. N i e z a l e ż n i e od
tego, to i t a k za komercję u c h o d z ą r ó ż n e o d m i a n y rocka, a n i e p o w i e d z m y
m u z y k a epoki baroku. A d a w n a k u l t u r a przegrywa w „wyścigu s z c z u r ó w "
z MTV i H o l l y w o o d e m . D z i ś - c h o ć n i k o m u n i e w y p a d a się do t e g o p r z y z n a ć
- bywa, że p r e z e n t o w a n a o n a jest - ś w i a d o m i e bądź nie - jako zsekularyzowany relikt przeszłości, k t ó r y m podniecają się co najwyżej snobistycznie
u s p o s o b i o n e sztywniaki.
A tymczasem rzeczywistość pełna kiczu, zdominowana przez hipokryzję i ja­
łowe moralizatorstwo, pozbawiona autentycznego wymiaru duchowego, jest na
dłuższą m e t ę nie do zniesienia. Trudno się dziwić, że w tej sytuaq'i transgresja es­
tetyczna, etyczna i religijna (nawet uprawiana wyłącznie dla szmalu i ograniczo­
na w efekcie nacisków prawnych), staje się p r o d u k t e m niezwykle atrakcyjnym,
ofertą nie do odrzucenia. „Piękno", „dobro", „prawda" to już tylko laickie, miesz­
czańskie wartości, padające ofiarą kpin i szyderstw liberalnych ironistek. Bez od­
niesienia do transcendencji wartości te pozostają jedynie pustymi słowami. Bez
zakotwiczenia w żywej wierze chrześcijańskiej, w doświadczeniu obecności Boga,
ich szanse na obronę są marne. Ciekawe, czy Brian Warner o tym wie.
FILIP MEMCHES
WARSZAWA, WIELKI POST A.D.2001
JESIEŃ-2001
217
Aleister Crowley twierdził, że jedną z trzech metod
wprowadzania człowieka w stan satanistycznego
transu (pozostałe dwie to - narkotyki i magia seksual­
na) jest ustawiczne powtarzanie tego samego rytmu
w muzyce. Jest to integralna - zawarta już w samej jej
formie - cecha muzyki techno.
Te chno -ideologia
MAREK
HORODNICZY
Najlepszą m i a r ą p o p u l a r n o ś c i jakiegoś zjawiska j e s t t o , czy, i jak d ł u g o in­
teresują się n i m m a s s m e d i a . Po n i e s p e ł n a dziesięciu latach od pojawienia
się w Polsce techno s z u m m e d i a l n y wokół tego zjawiska nieco przycichł.
W z m a g a się w p r a w d z i e przy okazji organizowanych co roku w Berlinie „Pa­
rad Miłości" (Love Paradę), ale nie jest to - n a w e t w tych d n i a c h - t e m a t wio­
dący. Co więcej, w Polsce n i e ukazują się j u ż d w a c z a s o p i s m a w p e ł n i poświę­
cone t e m u fenomenowi - „Plastik" i „ Z e r o " . N i e oznacza to oczywiście, że
m e d i a o t e c h n o z u p e ł n i e zapomniały. Czymś n o r m a l n y m są dziś p o t a ń c ó w ­
ki przy takich g a t u n k a c h t e c h n o jak: house, trance, drum'n'bass czy minimal,
a p a t r o n a t medialny n a d tego typu i m p r e z a m i obejmują w y s o k o n a k l a d o w e
218
FRONDA
23/24
czasopisma. Rubryki na t e m a t o w e g o rodzaju muzyki o b e c n e są j u ż nie tyl­
ko w „Machinie", lecz także w „Tylko Rocku". Stałymi p u n k t a m i na kultural­
nych m a p a c h wszystkich większych m i a s t są r ó w n i e ż kluby t a n e c z n e , w któ­
rych przynajmniej kilka razy w tygodniu odbywają się techno parties.
Krótko mówiąc, t e c h n o p r z e s t a ł o szokować, s p o w s z e d n i a ł o i z n o r m a l n i a ­
ło. Tym s a m y m znalazło swoje miejsce w k u l t u r z e m a s o w e j . J e s t n a w e t lu­
biane. Sympatia do tego f e n o m e n u wynika z opinii mówiącej, że jego j e d y n ą
ekspresją jest taniec i d o b r a zabawa, w o l n a od wszelkiej ideologii. Konse­
kwencją popularyzacji takiej opinii jest u z n a n i e n o w e g o zjawiska za idealne­
go wyraziciela tolerancji. Dotyczy to j e d n a k g ł ó w n i e hedonistycznej subkul­
tury techno,
której
p o d s t a w o w a aktywność realizuje się w n i e u s t a n n y m
„ i m p r e z o w a n i u " (vide: wyświetlany również w polskich k i n a c h film p t . „ H u ­
m a ń Trafie", opisujący k l u b o w e życie m ł o d y c h Brytyjczyków). Myśląc „sub­
kultura techno", wyobrażamy sobie z a t e m z g o d n i e z prawdą, m ł o d y c h ludzi
odzianych w r ó ż n e o d m i a n y j a s k r a w e g o plastiku, podrygujących w r y t m m e ­
chanicznej muzyki.
Nie jest to j e d n a k p e ł n y obraz n o w e g o f e n o m e n u . W o s t a t n i c h kilku la­
tach techno zaczęło stawać się zjawiskiem ideologicznym. Pomijając t o , że j u ż
u p o d s t a w w s p o m n i a n e j wyżej hedonistycznej s u b k u l t u r y leży e l e m e n t ide­
ologii (do t e g o t e m a t u jeszcze wrócę), należy zauważyć fakt i n s t r u m e n t a l n e ­
go posługiwania się t e c h n o przez ideologów związanych z r u c h e m anarchi­
stycznym, myślą p o s t m o d e r n i s t y c z n ą oraz szeroko r o z u m i a n y m N e w Age,
mieszczącym w sobie również wątki magii, o k u l t y z m u i s a t a n i z m u .
„Anarchy in Germany"
„Większość niemieckiej muzyki transowej ma faszystowskie tendencje. Za­
wsze, gdy ATR pojawia się na imprezach, budzi skrajne reakcje. Ludzie na eks­
tazy nienawidzą nas. Pragną nas zabić. I to jest pomysł - konfrontacja. Na im­
prezie informacje pochodzą z jednego, centralnego ośrodka - od DJ-a - to
tradycja fuhrera. Ludzie chcą poczuć się rodziną, wtopić się w jednoczącą har­
monię. To powód, dla którego lubimy się pojawiać na imprezach. Żeby całkowi­
cie zniszczyć to uczucie!". 1 Powyższe słowa p o c h o d z ą od Aleca Empire - czoło­
wej postaci niemieckiej muzyki techno. ATR jest skrótem od Atari Teenage Riot
- nazwy jego zaangażowanego politycznie zespołu. Droga artystyczna, jaką
JESIEŃ-200 I
219
przeszedł wspomniany kompozytor, stanowi e w e n e m e n t wśród twórców tech­
no. Zaczynał współtworząc punk rockową grupę DIE KINDER. Kiedy zauważył,
że formuła punku wyczerpała się i przestała być komunikatywna, natknął się na
acid house. N o w a muzyka elektroniczna, oparta na ekstatycznym rytmie, okaza­
ła się dla Aleca czymś fascy­
nującym,
w sobie
miała
bowiem
niesamowitą
siłę
oddziaływania na ludzi - nie
p o p r z e z słowa lecz przez
rytm. Co więcej, pierwotnie
muzyka
ta
powstawała
w sposób niekontrolowany
- bez udziału dużych wy­
twórni płytowych oraz jako
spontaniczny, oddolny ruch
młodzieżowy. Acid house był jednak zjawiskiem nietrwałym i szybko przekształ­
cił się w techno. Pomijam tutaj wszystkie skomplikowane etapy ewolucji tej m u ­
zyki. Warto jednak wspomnieć, że j e d n y m z najważniejszych miast dla powsta­
jącego ruchu był Berlin. Tam właśnie swoje pierwsze kroki na elektronicznej
scenie stawiał lider ATR. Zaczął tworzyć skrajnie niekomercyjną o d m i a n ę m u ­
zyki tanecznej dla wytwórni Digital Hardcore Recording. Pierwsze sukcesy od­
niósł dzięki nagraniom wydanym przez firmę Force Inc. oraz jej pododdział Mille Plateax. Pięć płyt wydanych n a k ł a d e m tej ostatniej weszło do k a n o n u no­
wej muzyki elektronicznej. Każda z nich zawierała nowatorskie spojrzenie na
takie gatunki muzyczne jak dub („Low On Ice"), ambient („Les Etoiles Des Filles Mortes"), drum'n'bass („Limited Editions") oraz intelligent techno („Hypermodernjazz 2000.5", „Generation Starwars"). Po wydaniu powyższych płyt Alec
Empire niespodziewanie zrezygnował ze współpracy z wytwórnią Mille Plateaux, zarzucając jej hermetyczność i schlebianie „pseudointelektualistom". Na­
stępnie założył zespół Atari Teenage Riot, którego muzyka jest wypadkową tech­
no, punku oraz politycznej odmiany rapu. Jeśli ktoś słyszał nagrania artysty
z czasów Mille Plateaux oraz to, co proponuje słuchaczom ATR, wie, jak ogrom­
na jest między nimi różnica. Od m o m e n t u powstania zespołu rozpoczęła się
Aleca Empire anarchistyczna krucjata przeciw... hedonistycznej subkulturze
techno. Przytoczmy kilka jego wypowiedzi na t e m a t kultury, z której, przynaj-
220
FRONDA
23/24
mniej jeśli chodzi o estetykę, wywodzi się twórczość ATR i Aleca Empire. „Za­
łożyliśmy zespół, ponieważ nie mogliśmy dłużej identyfikować się ze sceną tech­
no. (...) Jesteśmy radykalnymi lewicowcami. Być m o ż e anarchistami. Nie chce­
my zmienić systemu, zamierzamy go zniszczyć." 2 Podobnie, bardzo krytycznie,
odnosi się Empire do narkotycznego aspektu techno: „Kiedyś używano narkoty­
ków, aby dostroić się do muzyki, teraz muzykę dostraja się pod narkotyki. Mu­
zyka m o ż e nie znaczyć nic więcej, taniec jest tak głupi. Nienawidzę takich lu­
dzi.
(...)
Extasy
pozbawiło
politycznej
świadomości
całą
generację." 3
Pominąwszy deklaracje światopoglądowe, t r u d n o nie zgodzić się z niektórymi
opiniami A. Empire na t e m a t techno. Co więcej, jego wnioski wydają się zbliżo­
ne do krytyki tego zjawiska uprawianej przez konserwatystów. Publicysta „ N o ­
wożytnego POSTygodnika" pisze na przykład: „Rejv to wielkie 'wyzwolenie od
wszystkiego', ucieczka od rzeczywistości'banalnej, n u d n e j , nie do zniesienia,
od ludzi i siebie, od własnych myśli. Ucieczka w inny świat, inny wymiar. 'Tyl­
ko tu jest bezpiecznie. Możesz wyć albo szczekać. Rąbać się z kim chcesz. Z ca­
łym światem. I nic ci nie zrobią. Absolutna tolerancja.' Trans, wtopienie się
w bezpieczną grupę podobnych do m n i e , to ucieczka od wysiłku bycia sobą,
choć oczywiście większość raverów uważa, że jest absolutnie o d w r o t n i e . " 4
Z kolei Sonia Szostakiewicz w artykule na t e m a t Niemiec (kolebką t e c h n o ,
oprócz amerykańskiego Detroit, są właśnie Niemcy) tak pisze na t e m a t odczuć
związanych z Paradą Miłości: „Czerwiec 1996. C h o d z ę po ulicach Berlina.
W rytm muzyki t e c h n o sunie antypapieska love paradę. Morze ludzi. Na u s t a c h
mają miłość, a w oczach nienawiść. (...) Nagle w p a d a na m n i e j e d e n z tańczą­
cych techno młodzieńców. Przez chwilę w y m i e n i a m y spojrzenia, a właściwie
tylko ja patrzę mu w oczy, ponieważ jego szklane oczy są po narkotykach bez
wyrazu. Zombie odwraca się i niknie w t ł u m i e . Czuję strach. Pierwszy raz
w życiu zaczynam się bać Niemców. T r u d n o to wyjaśnić, ale wiem, że t e n czło­
wiek nie miał własnej woli." 5
Z zacytowanych u p r z e d n i o wypowiedzi A. E m p i r e wynika b a r d z o i s t o t n y
wniosek. O t o od kilku lat we wszystkich krajach związanych k u l t u r o w o z Za­
c h o d e m (włączając b a r d z o p r ę ż n i e działające sceny t e c h n o w Izraelu i Japo­
nii) funkcjonuje na szeroką skalę n o w y ruch młodzieżowy. Zatacza on na ty­
le szerokie kręgi, że n a w e t tak skrajne ś r o d o w i s k a jak anarchiści obierają
sobie za cel aktywne jego k o n t e s t o w a n i e . Ciekawe jednak, że r o b i ą to w ob­
rębie a t a k o w a n e g o przez siebie zjawiska. S z u m n e wypowiedzi lidera ATR na
JESIEŃ-2001
221
t e m a t odrębności własnej muzyki od dominującego n u r t u techno pozostają
jedynie deklaracjami,
w m o m e n c i e gdy jego n a g r a n i a odnaleźć m o ż n a
w o g r o m n y c h sklepach płytowych w dziale „ t e c h n o " . P o n a d t o skądinąd ra­
dykalna m u z y k a ATR pojawia się często na i m p r e z a c h tanecznych. Świadczy
to jasno o nośności nowej estetyki i łatwości, z jaką adaptuje o n a r ó ż n o r a k i e
treści ideowe.
Warto nadmienić, że w momencie, gdy zgodzilibyśmy się na upatrywanie
w techno silnych wpływów faszystowskich, jak robi to A. Empire, musielibyśmy
przystać na kolejny ideologiczny wymiar omawianego zjawiska. Problem jednak
w tym, że poza pewnymi zachowaniami, takimi jak dobrowolne psychiczne
ubezwłasnowolnienie (instytucja didżeja i imprezy) oraz p o d a t n o ś ć na m a n i p u ­
lację, które są niewątpliwie czymś niebezpiecznym, nie sposób dostrzec w tech­
no spójnej ideologii faszystowskiej. W związku z tym jej zwalczanie m e t o d a m i
anarchistycznymi jest z zasady wyrazem nadwrażliwości antyfaszystowskiej (vide: polski periodyk „Nigdy Więcej") i kanalizowaniem agresji politycznej.
TECHNOpostmodernizm
Najbardziej j a s k r a w y m przejawem wkraczania myśli p o s t m o d e r n i s t y c z ­
nej w świat kultury techno jest działalność elitarnych w y t w ó r n i płytowych.
Wydawnictwa takich firm jak C h a i n Reaction, Warp czy A-Music t w o r z ą
a w a n g a r d ę całego r u c h u . N a początek należy dookreślić, n a jakich płaszczy­
znach dokonuje się recepcja e l e m e n t ó w filozofii p o s t m o d e r n i s t y c z n e j w ś r ó d
t w ó r c ó w techno. Otóż, jak sądzę, m o ż n a w y o d r ę b n i ć tutaj d w a zasadnicze p o ­
ziomy: deklaracje estetyczne oraz m u z y k ę t w o r z o n ą na p o d s t a w i e niektórych
koncepcji tejże filozofii.
Pierwszy rodzaj wpływu najwyraźniej widać w działalności wspo­
mnianej już wcześniej niemieckiej wytwórni Mille Plateaux. Jej założycielem
jest Achim Szepanski. Nazwa firmy pochodzi od tytułu książki Gillesa Deleuze i Felixa Guattari „Capitalisme et Schizophrenie II. Mille Plateaux." Ponad­
to Szepanski przyznaje się do fascynacji książkami Derridy, Foulcauta i Lyotarda. Twierdzi wręcz,
że
t w ó r c z o ś ć wyżej
w y m i e n i o n y c h pisarzy m i a ł a
zasadniczy wpływ na profil artystyczny wytwórni. 6 Jak się okazuje, nie są to tyl­
ko p u s t e deklaracje. O t o kilka przykładów. J e d n a z ważnych dla niemieckiej
wytwórni kompilacji nosi tytuł „In m e m o r i a m Gilles Deleuze". Na płycie znaj-
222
FRONDA
23/24
dują się nagrania m.in. Trans Am, Oval, M o u s e On M a r s czy Christiana Vogla.
Nawiasem mówiąc, dokładnie w tym s a m y m czasie ukazała się i n n a kompila­
cja pod znaczącym t y t u ł e m „Folds a n d R h i z o m e s for Gilles D e l e u z e " (Sub Ro­
sa), na której pojawili się prawie ci sami artyści przedstawiając inny, znacznie
mniej przystępny repertuar. Obie płyty, a zwłaszcza ich tytuły, świadczą o wiel­
kim szacunku jakim darzy środowisko „inteligencji techno" francuskiego auto­
ra. Jeszcze bardziej dobitnie widać to w przypadku m o n u m e n t a l n e j płyty - m a ­
nifestu
wydanej
niedawno
przez
Mille
Plateaux.
Trzypłytowy
album
zatytułowany „Modulation & Transformation 4" zawiera wydrukowany frag­
m e n t rozprawy a u t o r s t w a Deleuze'a i Guattariego, w którym czytamy: „Sztu­
ka może być oceniana równie dwuznacznie jak dziecięce rysunki czy słowa sza­
leńca". 7 Na płycie znajdują się u t w o r y wszystkich ważniejszych t w ó r c ó w
ambitnej muzyki elektronicznej, takich jak: M o u s e On Mars, C u r d Duca, T h o ­
m a s Koner, DJ Spooky, P l u r a m o n , Lithops, T h o m a s Brinkmann, Terre T h a e m litz. Nazwiska obu filozofów pojawiają się w powyższych przykładach w funk­
cji autorytetu, k t ó r e m u artyści składają muzyczny h o ł d .
W jaki sposób owe deklaracje przekładają się na muzykę? Otóż tacy twórcy
jak Scanner, Oval, Autechre czy Microstoria jako tworzywa muzycznego używa­
ją szumów, trzasków i wie­
lokrotnie
przetwarzanych
sygnałów. Efektem finalnym
takich zabiegów są utwory
oparte na dźwiękach, któ­
rych źródła często na próż­
no by się doszukiwać. Dzie­
ła
wyżej
wymienionych
kompozytorów
przypomi­
nają rzeźby muzyczne, które
przy pierwszym kontakcie wydają się być stworzone właśnie przez szaleńców
lub dzieci. Jednak przy dłuższym obcowaniu z nimi, m o ż n a zauważyć p e w n ą
konsekwencję. Dotyczy ona nie tyle materiału dźwiękowego, co m e t o d y twór­
czej. Można ją opisać na przykładzie nagrań Marcusa Poppa (Oval). Artysta
w następujący sposób wypowiada się na t e m a t swojej koncepcji muzyki: „Inte­
resuje nas nie tyle sama muzyka, co wprowadzanie w życie pewnych pojęć z nią
związanych" 8 . Słuchając muzyki Oval m o ż n a odnieść wrażenie, że powtarzające
JESIEŃ2001
223
się i wciąż wzbogacane o n o w e dźwięki sekwencje, są puszczane od tyłu, a rytm
układa się w ciągi trzasków. Jasne wydaje się, że m a m y tutaj do czynienia ze
słynną dekonstrukcją. Intuicję tę potwierdza fakt, że płyta Oval „Systemish" po­
wstała tylko i wyłącznie na bazie samplowanego, a następnie odkształcanego
niemiłosiernie materiału zawartego na dwupłytowym albumie Aphex Twin „Selected Ambient Works II". Mniej uważni słuchacze mogli się o tym dowiedzieć
dopiero w kilka lat po ukazaniu się płyty. Z d a n i e m Poppa nie da się stworzyć
nowych, czystych dźwięków, ponieważ są o n e już naznaczone technologicznym
szumem. Wobec tego należy przetwarzać dźwięki już istniejące używając do te­
go celu coraz nowocześniejszych technologii. Doskonałą egzemplifikacją takie­
go myślenia są okołomuzyczne projekty Poppa. Stworzył on n p . „cyfrowy ter­
minal", który służy do tworzenia muzyki oraz trójwymiarowej grafiki przez
ludzi, nie mających o muzyce i sztukach plastycznych najmniejszego pojęcia.
Charakterystyczne jest miejsce, w którym został umieszczony prototyp tego
urządzenia - budynek Sony Center przy berlińskim Potsdamer Platz. 9
Można oczywiście powiedzieć, że p o d o b n e e k s p e r y m e n t y m u z y c z n e cha­
rakteryzowały cały n u r t muzyki konkretnej i elektroakustycznej, której repre­
z e n t a n t a m i byli m.in. Karlheinz S t o c k h a u s e n , A r n e N o r d h e i m , a w Polsce
kompozytorzy
w
Studiu
nagrywający
Eksperymental­
n y m Polskiego Radia. Oczy­
wiście jest to prawda. Wielu
młodych kompozytorów p o ­
wołuje się nawet na inspira­
cję ich dokonaniami. Różni­
ce
są
Muzyka
jednak
znaczące.
elektroakustyczna
była projektem czysto akade­
mickim, która p o m i m o ne­
gacji m e t o d tradycyjnej kompozycji, stanowiła logiczną konsekwencję tzw. m u ­
zyki klasycznej. Tym samym miała ona bardzo ograniczony zasięg słuchalności
i cechowała ją niebywała hermetyczność. Nie bez znaczenia jest również fakt
posługiwania się archaicznym sprzętem. Inaczej jest w przypadku interesujące­
go nas zjawiska. Przede wszystkim najważniejszym korzeniem jest tutaj techno,
dub i ambient, a więc szeroko rozumiana muzyka popularna. Wykształcenie kom-
224
FRONDA
23/24
pozytorskie wielu twórców nowej muzyki elektronicznej jest często niewielkie,
a możliwość tworzenia zawdzięczają oni w d u ż y m stopniu rozwojowi techniki
elektronicznej. Nie jest to też muzyka t r u d n o dostępna. Pomimo, że jej rozpo­
wszechnianiem zajmują się elitarne, niewielkie wytwórnie, płyty ze znakiem
Mille Plateaux czy SSR m o ż n a z łatwością kupić dzięki lokalnym dystrybutorom
lub sklepom internetowym. Jest jeszcze jedna różnica - kompozytorzy muzyki
elektroakustycznej często tworzyli muzykę ilustracyjną do przedstawień teatral­
nych, filmów dokumentalnych lub wystaw (nie tylko sztuki awangardowej), na­
tomiast muzyka Autechre lub Oval pojawia się w przedsięwzięciach o zdecydo­
wanie innym charakterze - reklamówkach radiowych lub migawkach telewizji
muzycznych MTV i VIVA. Obszarem, w którym rozprzestrzenia się n o w a m u ­
zyka elektroniczna, jest więc „pierwszy obieg" kultury masowej.
Stawiając niejako „kropkę n a d i", należy w s p o m n i e ć , że m u z y k a t w o r z o ­
n a przez k o m p o z y t o r ó w skupionych wokół w y m i e n i a n y c h p r z e z e m n i e f i r m ,
a także wielu innych ( n p . ~ s c a p e , Kitty-Yo, Blast First, Sonig), z o s t a ł a nazwa­
na przez dziennikarzy muzycznych posttechno. N i e jest to jak widać t e r m i n
pusty, lecz w d u ż y m s t o p n i u a d e k w a t n y do nowej m u z y k i elektronicznej.
N a w i a s e m mówiąc, p o d o b n y zabieg terminologiczny zachodzi w p r z y p a d k u
zjawiska o nazwie postrock, który nie jest niczym i n n y m jak reakcją na kryzys
twórczy muzyki rockowej. C e c h a m i charakterystycznymi t e g o g a t u n k u są:
„ t r a n s o w o ś ć " , oszczędne s t o s o w a n i e i n s t r u m e n t ó w takich jak gitara, gitara
basowa czy perkusja oraz obfite czerpanie z a m b i t n y c h o d m i a n techno i jazzu.
Przykłady z e s p o ł ó w reprezentujących t e n n u r t t o : To Rococo Rot, Labradford
czy Tortoise. Jak widać, post- nie j e d n o ma imię.
New Age'owe podrygi
W p o r ó w n a n i u z opisywanymi wyżej ideologiami obecnymi w kulturze
techno, N e w Age jawi się jako najbardziej ekspansywna. Wynika to z kilku p o ­
wodów. Po pierwsze, e l e m e n t y t e g o parareligijnego r u c h u zakorzenione są
głęboko w niezwykle popularnych (również w Polsce) ściśle tanecznych ga­
t u n k a c h muzycznych, takich jak trance, goa trance, psychodelic czy acid techno.
N e w Age jest tutaj, często bezrefleksyjnie, „ p o c h ł a n i a n e " przez bywalców im­
prez. Po drugie, charakter Nowej Ery - jej synkretyzm i bogactwo płytkich od­
niesień - doskonale wpisuje się w estetykę (również wizualną) towarzyszącą
JESIEŃ-2001
225
wymienionym g a t u n k o m . Jest jeszcze j e d e n w a ż n y p o w ó d takiego s t a n u rze­
czy. Otóż ideologii N e w Age od p e w n e g o czasu brakuje „muzycznej t u b y " , ja­
ką jeszcze do n i e d a w n a s t a n o w i ! rock. Ekstatyczność i t r a n s , jakie towarzyszy­
ły n p . różnym o d m i a n o m heavy metalu, zbyt często zamieniały się w czystą
i jawną agresję. N a t o m i a s t taneczność wszystkich o d m i a n muzyki trance jest
pozornie niezwykle pokojowa i przyjazna. Przyjrzyjmy się t e m u bliżej.
Na początek cytat: „Uzdrawiające kryształy, dotyk rąk, medytacje transcen­
dentalne. Nie ma wątpliwości, że scena trance ma wiele wspólnego z N e w Age.
Jednak z p o w o d u hippisowskich u b i o r ó w i p s e u d o h i n d u s k i c h okładek płyt,
wielu trancerów uważa N e w Age za kierunek nieco podejrzany." 1 0 Cytat pocho­
dzi z artykułu zamieszczonego w czasopiśmie „Techno Party". Autor zajął się
zdefiniowaniem najważniejszych pojęć związanych z trancem. Elementy ideolo­
gii Nowej Ery są zatem z zasady wpisane w omawiany g a t u n e k techno. Potwier­
dzają to właściwie wszystkie cechy „sceny trance". Wyliczać m o ż n a w nieskoń­
czoność.
Odbywające się regularnie,
często w tak zwanych plenerach,
„pogańskie p a r t y " (w r y t m różnych o d m i a n a c h trance lub acid techno), n p . Pendragon, na swój sposób celebrują rytuały wierzeń celtyckich. Daty imprez są
wyznaczane przez r ó w n o n o c e i przesilenia - wiosenne, letnie, jesienne i zimo­
w e " . Mającemu miejsce n i e d a w n o całkowitemu zaćmieniu słońca towarzyszy­
ły liczne potańcówki trance na w o l n y m powietrzu. Z kolei imprezy organizo­
wane n p . przez Escape from Samsara cechują dekoracje przywodzące na myśl
Daleki Wschód, a szczególnie Indie. Na każdej potańcówce obecni są m.in. ma­
gowie czytający tarota oraz masażyści, n a d wszystkim zaś unosi się w o ń kadzi­
dełek. 1 2 O s o b n ą kwestię stanowią w s p o m n i a n e już dekoracje. Ściany opuszczo­
nych hal produkcyjnych lub m e t a l o w e konstrukcje s t o s o w a n e podczas imprez
plenerowych przyozdabiane są m o t y w a m i doskonale odzwierciedlającymi cha­
rakter N e w Age. Pojawiają się t a m - często jednocześnie - smoki, jednorożce,
symbole hinduskie,
wizerunki
hinduskich
bóstw,
wyobrażenia
związane
z UFO, ale także obrazy Buddy i zmodyfikowana symbolika buddyjska. Wszyst­
ko to wykonane jest farbami fluorescencyjnymi, świecącymi w promieniach
UV. Taka scenografia towarzyszy tańcowi w r y t m najbardziej chyba t a n d e t n y c h
odmian techno. Wszystkie gatunki trance to b o w i e m z grubsza „plastikowa łupanka", okraszona kosmicznymi echami i pogłosami. Jednostajność i psychoaktywność tej muzyki pomagają t a n c e r z o m w uzyskaniu pełnej ekstazy, stymu­
lowanej dodatkowo różnymi rodzajami narkotyków.
226
FRONDA
23/24
O s o b n e g o o m ó w i e n i a wymagają wątki magiczne, okultystyczne, często na­
wet satanistyczne, obecne w estetyce trance, a także szerzej w całym zjawisku
techno. Symbolika satanistyczna pojawia się najczęściej w dekoracjach imprez
(np. czaszki kozłów i pentagramy). Jej użycie p o d y k t o w a n e jest nie tylko zain­
teresowaniem
estetyką,
wszystkim
przede
pragnieniem
propagowania
nych
szczególną
lecz
ideologii.
wymienio­
Najlepiej
ilustruje to ukazujący się
do niedawna periodyk po­
święcony techno pt. „Plastik". Szczególnym szacunkiem cieszyły się t a m osoby
jednoznacznie kojarzone ze współczesnym o k u l t y z m e m i s a t a n i z m e m .
Pierwszą postacią, k t ó r a doczekała się w „Plastiku" aż d w ó c h m o n o g r a ­
ficznych artykułów, jest Brion Gysin. P r e z e n t o w a n y był on t a m jako artysta
oraz p r o p a g a t o r magii. O k r e ś l a n o go s ł o w e m „ m i s t r z " . Jego spojrzenie na
magię najlepiej obrazuje następujący cytat: „ M e t o d a p r z y p a d k o w e g o łączenia
gotowych j u ż e l e m e n t ó w (...) wiązała się z wiarą w stwórczą m o c słowa, któ­
ra charakterystyczna jest dla magii z jej niezliczonymi f o r m u ł a m i i zaklęcia­
m i " . 1 3 P o t w i e r d z e n i e m t e g o są o p i n i e s a m e g o Gysina; „Wszystkie religie 'lu­
dzi księgi', żydowska, chrześcijańska, m u z u ł m a ń s k a , opierają się na idei
mówiącej, że na początku było s ł o w o . (...) C a ł e zło wzięło się od s a m e g o p o ­
czątku. N a s z e metody, m a m tu na myśli 'wycinanki', mają z a t e m na celu
przede wszystkim zniszczenie n a s t ę p s t w a czasu. N i e zależy n a m n a zwykłym
zerwaniu ciągłości p o r z ą d k u słowa i wynalezieniu n o w e g o porządku, ale na
wymazaniu s a m e g o Słowa.'" 4
B o h a t e r e m kolejnego w a ż n e g o artykułu, z a m i e s z c z o n e g o w miesięczniku
„Plastik", był Aleister Crowley, p o s t a ć szczególnie kontrowersyjna - j e d e n
z t w ó r c ó w XX-wiecznego s a t a n i z m u . W artykule na jego t e m a t ani razu n i e
pada j e d n a k określenie „ s a t a n i s t a " . Mówi się o n i m raczej jako o „ p r o r o k u
nowej e r y " lub „postaci kultowej w k o n t r k u l t u r z e lat 60-tych". A u t o r artyku­
łu, oprócz szczegółowego opisu życia Crowleya, oraz jego magiczno-okultystycznych praktyk, zachęca czytelników do bliższego p o z n a n i a jego książek
i s t o s o w a n i a t a m zamieszczonych t e c h n i k ( u l u b i o n e s ł o w o ideologii N e w
Age) w życiu." Periodyk nie p o m i n ą ł r ó w n i e ż innych „wybitnych" okultyJESIEŃ 2 0 0 1
227
s t ó w - Jacka Parsonsa i Lafayette R o n a H u b b a r d a . W j e d n y m z a r t y k u ł ó w
o p i s a n o satanistyczny c e r e m o n i a ł s p r o w a d z a n i a n a ziemię A n t y c h r y s t a (cho­
dzi o swoistą orgię seksualną z u d z i a ł e m Mariorie C a m e r o n ) . 1 6 W a r t o w s p o ­
mnieć, że H u b b a r d dał się p o z n a ć jako t w ó r c a niebezpiecznej sekty scjentologów.
Kolejną postacią,
której
okultystyczne poglądy stały się
kanwą
monograficznego artykułu, jest brytyjski m a l a r z A u s t i n O s m a r Spare. Wyra­
z e m jego wizji magii są obrazy i grafiki, p r e z e n t o w a n e w artykule jako ilu­
stracje, oraz poglądy, k t ó r e d o b r z e ilustrują słowa a u t o r a artykułu: „(A.O.
Spare) p o r z u c a klasyczną, d e m o n o l o g i c z n ą interpretację magii, jako z e s p o ł u
praktyk zmierzających do o b c o w a n i a ze ś w i a t e m obiektywnie istniejących
d e m o n ó w i sił natury. Zastępuje ją radykalnym s u b i e k t y w i z m e m , w k t ó r y m
d e m o n y s t a n o w i ą ucieleśnienie sił znajdujących się w n i e ś w i a d o m o ś c i " . 1 7
A u t o r e m wielu artykułów poświęconych o k u l t y z m o w i i s a t a n i z m o w i
w „Plastiku" był Dariusz M i s i u n a - okultysta, t ł u m a c z i socjolog, p o s t a ć zna­
na w ś r ó d polskich anarchistów, w e g e t a r i a n i buddystów. Jego p o d s t a w o w y ­
mi z a i n t e r e s o w a n i a m i są „magiczny p r a g m a t y z m A. Crowleya, techniki desocjalizacji,
kulturowe
formy
praktyk
okultystycznych,
postmodernizm,
dekonstrukcjonizm i magiczne aspekty w s p ó ł c z e s n e g o świata". 1 8 Z n a m i e n n e
jest to, że właśnie w p i ś m i e p o ś w i ę c o n y m s u b k u l t u r z e techno znalazł dogod­
ne miejsce do p r o p a g o w a n i a swoich z a i n t e r e s o w a ń .
D o s k o n a ł ą p o i n t ą t e g o zagadnienia jest opinia s a m e g o Aleistera Crow­
leya. Twierdził on, że j e d n ą z trzech m e t o d w p r o w a d z a n i a człowieka w s t a n
satanistycznego t r a n s u (pozostałe dwie to - narkotyki i m a g i a seksualna)
jest ustawiczne powtarzanie tego samego rytmu w muzyce.19 J e s t to o w a i n t e g r a l n a
- zawarta już w samej jej formie - cecha muzyki techno, o której w s p o m n i a ­
łem na początku.
Należy n a p o m k n ą ć jeszcze o d w ó c h ideologiach wpisujących się w feno­
m e n „nowej d u c h o w o ś c i " , k t ó r e wielkimi k r o k a m i wkraczają w s u b k u l t u r ę
techno. Myślę tu o ekologizmie (np. działalność formacji C o l d c u t ) i femini­
zmie, często o zabarwieniu lesbijskim (grupy Chicks On Speed i Peaches).
Narazie j e d n a k są to wciąż wpływy niewielkie.
Są też budujące wyjątki, pokazujące jak pozostając w nurcie techno, zacho­
wywać szacunek dla tradycyjnych wartości. Czołowa postać drugiej generacji
twórców Detroit Techno - Carl Craig we wkładce dołączonej do j e d n e g o z naj­
lepszych a l b u m ó w 1999 roku (Innerzone O r c h e s t r a „ P r o g r a m m e d " ) pisze tak:
228
FRONDA
23/24
„THANKS T O G O D F O R GIVING M E T H E SPIRIT T O MAKE THIS MUSIC
A N D O P E N I N G MY EYES TO T H E TALENTS OF ALL T H E MUSICIANS (...)
TO MY PARENTS FOR S H O W I N G ME LOVE ALL OF MY LIFE..." Niestety,
m ą d r e porzekadło uczy, że wyjątki jedynie potwierdzają regułę.
MAREK HORODNICZY
PRZYPISY
1 R. Księżyk, Cesarskie cięcia, czyli pierdol trans dla Fuhrera, Plastik 2/1998, s. 36
2 Tamże
3
4
5
6
Tamże s. 37
Efem, r, Orgazm w samotności, Nowożytny POSTygodnik 2/1999, s. 6
S. Szostakiewicz, Niemcy, Wotan i nuda, Fronda 17/18, s. 21
Por. Ł. Lubiatowski, Modulations & Transformations vol.4, Plastik 6/1999, s. 38
7 Tamże
8 Tamże
9 Por. Sztomek, Oval - muzyka 2.0, Kaktus 3/2000, s. 32 - 35
10 Encyklopedia psychodelic trance cz. 2, Techno Party 2/1998, s. 18 -20
11 Acid Dog, Elfy, magowie i potwory, czyli w podziemnym królestwie Acid Techno, Plastik
7/1998, s. 38
12 Tamże
13 M. Ożóg, Brion Gysin - człowiek, który wymyślił maszynę snów. Plastik 6/1997, s. 29
14 D. Misiuna, Obrazy, słowa, dźwięki mistrza Briona, Plastik 7/1999, s. 41
15 Tenże, Bestia Crowley czyli prorok Nowej Ery, Plastik 4/1998, s. 32
16 Tenże, Kosmiczna bestia - czyli zielone ludki w czarnych zastępach. Plastik 6/1998, s. 29
17 Tenże, Magia masturbacyjna, Plastik 8/1998, s. 43
18 H. Karaś, Quo Vadis Nowa Ero, Warszawa 1999, s. 243
19 A. Zwoliński, To już było, Kraków 1997, s.316
Rozpowszechniony w elitarnych szkołach
francuskich obrzęd inicjacyjny zwany bizutage polega na tym, że wśród nowego rocznika
odbywają się wybory „oficjalnej kurwy",
„oficjalnego samca" i „oficjalnej masażystki taj­
landzkiej". Następnie dochodzi do publicznego stosunku
płciowego między nimi a tymi, których wybiorą z tłumu.
INICJACJA:
KOLABORACJA
I KOPULACJA
Z E N O N
C H O C I M S K I
Der Stasi-Vater
W 1996 r. angielski politolog Timothy Garton Ash otrzymał z Urzędu Gaucka teczkę z dokumentami, jakie na jego t e m a t gromadziła wschodnioniemiecka
policja polityczna Stasi. Brytyjczyk postanowił skonfrontować swoje osobiste za­
piski, jakie prowadził podczas pobytu w N R D w latach 1978-80, z raportami
sporządzanymi na jego t e m a t przez agentów Stasi, oraz uzupełnić je przeprowa-
230
FRONDA
23/24
dzonymi przez siebie po latach rozmowami zarówno z ówczesnymi donosiciela­
mi, jak i oficerami różnych szczebli prowadzącymi jego sprawę. W rezultacie po­
wstała książka pt. „Teczka", o której Neal Ascherson napisał, że jest to „zdecydo­
wanie najmądrzejsze i najgłębsze s t u d i u m komunistycznego 'społeczeństwa
donosicieli', jakie zostało kiedykolwiek napisane przez obserwatora z zewnątrz".
Zastanawiająca jest p o i n t a owej książki, w której a u t o r zadaje sobie pyta­
nie - „Co sprawia, że jeden człowiek zostaje Stauffenbergiem, a inny Spee r e m ? " - i dochodzi do wniosku, że kluczem do z r o z u m i e n i a różnych p o s t a w
i wyborów jest dzieciństwo. O t ó ż oficerowie Stasi, z którymi się spotykał, wy­
chowywali się bez ojców, najczęściej poległych na wojnie. „Czasami, a n a w e t
dość często, Stasi przejmowało rolę ojca. Jesteś proszony do pokoju dyrekto­
ra szkoły, który przedstawia cię starszemu, p e ł n e m u godności, wzbudzające­
mu zaufanie człowiekowi, w e t e r a n o w i w o j e n n e m u . Starszy p a n odwołuje się
do twojego patriotyzmu, młodzieńczych ambicji i pragnienia przygody. Ów
funkcjonariusz prowadzący staje się ojcem, którego nigdy nie z n a ł e ś . "
Refleksja nad życiową drogą a g e n t ó w Stasi staje się dla Asha bodźcem, by
tak pokierować wychowaniem swych synów, żeby w przyszłości ustrzegli się
losu zdrajców i donosicieli. O s t a t n i akapit książki - „Zachowuję akta ' R o m e a '
w pamięci k o m p u t e r a i z a m y k a m za sobą drzwi. Idę do synów." - to jakby od­
powiedź na pytanie, co robić, by w przyszłości dzieci nie zdradzały rodziców,
mężowie nie donosili na żony, a s p o ł e c z e ń s t w o nie stało się w a t a h ą szpicli.
Itinerarium
Podczas d o r a s t a n i a m ł o d y człowiek staje przed d w o m a f u n d a m e n t a l n y m i
pytaniami: o w ł a s n ą t o ż s a m o ś ć (kim j e s t e m ? ) oraz o cel i sens egzystencji
JESIEŃ-2001
231
(po co żyję?). W społecznościach tradycyjnych świat dorosłych udzielał świa­
tu dzieci p o m o c y w o d p o w i e d z i na te pytania. Służyła t e m u instytucja inicja­
cji z r o z b u d o w a n ą sferą rytualno-symboliczną, dzięki której dziecko wtajem­
niczane było w nowy, n i e z n a n y do tej p o r y świat. Podczas p o k o n y w a n i a
ścieżki inicjacyjnej, której poszczególnymi e t a p a m i były kolejne ryty, u m i e ­
rał „stary człowiek" czyli dziecko, a rodził się „nowy człowiek" - o s o b a doj­
rzała, w pełni odpowiedzialna za swoje czyny. W różnych k u l t u r a c h i reli­
giach różne były rytuały inicjacyjne.
W wielu p l e m i o n a c h indiańskich
elementy inicjacji stanowiły próby wytrzymałości, podczas których adepci
musieli znieść zadawany im ból. Młodzieniec, który nie przeszedł tych p r ó b ,
nie był godny m i a n a mężczyzny (co w k u l t u r z e I n d i a n oznaczało, że jest p o d człowiekim).
Oczywiście nie wszędzie inicjacja wiązała się z z a d a w a n i e m bólu, czego
przykładem chociażby postrzyżyny u Prasłowian czy bar miewa u Żydów. C h o ­
dziło raczej o porzucenie dziecinnego
sposobu patrzenia na świat i spoj­
rzenie n a ń w s p o s ó b dojrzały, bogat­
szy o p e w n ą wiedzę,
przemienić
zdolną
człowieka
we­
w n ę t r z n i e . Sam ryt, odwołujący
się do sfery symbolicznej, miał
być tej p r z e m i a n y pieczęcią.
W
pierwotnym
chrześcijań­
stwie rolę inicjacji pełniły dwa s a k r a m e n t y : chrzest i b i e r z m o w a n i e (zwany
też s a k r a m e n t e m dojrzałości). C h r z e s t p o p r z e d z o n y był o k r e s e m k a t e c h u ­
m e n a t u czyli głębokiej formacji duchowej, podczas której u m i e r a ł „stary
człowiek" czyli poganin, a rodził się „ n o w y człowiek" czyli chrześcijanin.
W czasie owego d u c h o w e g o itinerarium wtajemniczany był w p r a w d y wiary,
które nie tylko zaczynał r o z u m i e ć , ale także je przeżywać. Objawiona zosta­
wała mu jego t o ż s a m o ś ć (dziecka Bożego) oraz cel życia (dążenie do zjedno­
czenia w miłości z O j c e m ) . Gdyby inicjacja była p r o c e s e m tylko intelektual­
nym, opierającym się na c h ł o d n y m r o z u m o w a n i u , chrześcijanin być m o ż e by
to wszystko zrozumiał. Ponieważ j e d n a k o d w o ł y w a ł a się o n a do wszystkich
jego sfer - nie tylko intelektualnej, ale także zmysłowej, psychicznej i, co naj­
ważniejsze, duchowej - on nie tylko o w e prawdy r o z u m i a ł : on n i m i żył.
232
FRONDA
23/24
Inicjacja z a p e w n i a ł a stałe o d n a w i a n i e się wspólnoty, g w a r a n t o w a ł a cią­
głość przekazu, u g r u n t o w u j ą c go w sferze d u c h o w e j i symbolicznej. Moc ini­
cjacji polegała na tym, że p o d d a n y jej człowiek nie m ó g ł j u ż być po niej taki
s a m jak p r z e d t e m - zaczynał p a t r z e ć na świat n o w y m i oczyma.
Postępująca sekularyzacja sprawiła, że inicjacja wcale bynajmniej nie za­
nikła, lecz przybrała n o w e laickie formy. O ile w s a m y m Kościele p r z y t ł u m i o ­
na została ś w i a d o m o ś ć inicjacyjnego c h a r a k t e r u s a k r a m e n t ó w , o tyle n o w e
„świeckie religie" bezczelnie plagiatowały ryty kościelne. P r z y k ł a d e m m o ż e
być praktykowany w N R D o b r z ę d laickiej konfirmacji, tzw. Jugendweihe, k t ó ­
ry nie zniknął wcale po zjednoczeniu N i e m i e c , lecz nadal cieszy się w ś r ó d
młodzieży wielką popularnością.
Bizutage
Dziś zresztą n i e m a l każda s u b k u l t u r a
posiada swoje w ł a s n e ryty inicjacyjne.
Nie są m o ż e o n e tak s a m o ś w i a d o m e
jak n p . w ś r ó d średniowiecznych ry­
cerzy, ale b a r d z o wyraźne. Na przy­
kład niemiecki dziennikarz Ulrich
Wickert w swej wydanej n i e d a w n o
książce „I Bóg stworzył Paryż" opisał
rozpowszechniony w elitarnych szkołach francuskich o b r z ę d inicjacyjny zwa­
ny bizutage. Polega on na tym, że w ś r ó d n o w e g o rocznika odbywają się wy­
bory „oficjalnej kurwy", „oficjalnego s a m c a " i „oficjalnej masażystki taj­
landzkiej". N a s t ę p n i e dochodzi d o p u b l i c z n e g o s t o s u n k u płciowego między
nimi a tymi, których wybiorą z t ł u m u .
Bizutage jest - jak pisze Wickert - „ a p r o b o w a n a przez a b s o l w e n t ó w uczel­
ni i milcząco p o p i e r a n a przez k i e r o w n i c t w o . Kto się jej opiera, zostaje wy­
kluczony z uczelnianej społeczności. (...) W wielu szkołach o p o r n y m (opie­
rać się - refuser) maluje się na plecach wielkie R, po czym wyrzuca się ich
z towarzystwa. Brakuje dla niego pokoju, s a m o r z ą d uczelniany skreśla jego
nazwisko z listy studentów, nie daje mu się możliwości praktyki; a jeśli na­
wet m i m o t o d o t r w a d o e g z a m i n ó w końcowych, nie m a w s t ę p u d o wszech­
mocnej societe des anciens eleves, kontrolującej p o p r z e z 23 tysiące swych członJESIEŃ-2001
233
ków rynek pracy inżynierów. Kariera z a w o d o w a zamyka się p r z e d n i m , za­
n i m zdąży się zacząć."
Kilka lat t e m u na ekrany kin trafił film Barry Levinsona p t . „ U ś p i e n i " (z
R o b e r t e m de Niro, D u s t i n e m Hoffmanem i B r a d e m P i t t e m ) . Tam r ó w n i e ż
przedstawiona została praktyka p o d o b n a do bizutage - m ł o d o c i a n i więźnio­
wie zostali do niej wybrani przez swoich strażników. Reżyser n i e p o z o s t a w i ł
cienia wątpliwości, co sądzi o gwałtach na nieletnich - czterej główni boha­
terowie filmu, ofiary p r z e m o c y seksualnej, mieli z t e g o p o w o d u k ł o p o t y oso­
bowościowe do końca życia, a d w ó c h z nich z o s t a ł o n a w e t z a w o d o w y m i
mordercami.
Francuscy socjologowie są j e d n a k d u ż o bardziej liberalni niż reżyser
z Hollywood. Nie biją z p o w o d u bizutage na alarm, tak jak n p . polscy socjo­
logowie krytykują zjawisko „fali" w wojsku. Wręcz przeciwnie, j e d e n z nich,
prof. Michel Maffesoli, o w ą praktykę g w a ł t u i p r z e m o c y seksualnej c h a r a k t e ­
ryzuje następująco: „Cierpienie jest h o m e o p a t y c z n y m s p o s o b e m s p o t k a n i a
ze śmiercią. Powiedziałbym, że ze śmiercią w s a m y m sobie i w samej swej
istocie; pozwala to j e d n o s t c e na o d r a d z a n i e się w kolektywie. (...) To, że seks
t r a k t o w a n y jest jako e l e m e n t zabawy, że ukazywany jest publicznie, że n a w e t
czyni się zeń p r z e d m i o t śmiechu, u ś w i a d a m i a m ł o d y m l u d z i o m , że ma on
234
FRONDA
23/24
w pierwszym rzędzie służyć zadowoleniu społeczności, a dopiero później
może stać się sprawą prywatną." Niezła „katecheza" inicjacyjna!
Wickert komentując wywód Maffesoliego pisze: „Profesor gotów jest za­
tem uznać bizutage za zjawisko raczej pozytywne. To, co wymyka się kontro­
li, zostaje skanalizowane przez system obrządków. Nawet odbywany publicz­
nie stosunek płciowy, będący najczęstszym celem działań seksualnych
w trakcie bizutage, przyczynia się do wytworzenia jednego społecznego corps:
dosłownie - ciała; ale także - korporacji. Od tego słowa pochodzi bowiem
'korporalizm' - pojęcie, którego sens należy dobrze zgłębić, jeśli chce się zro­
zumieć istotę funkcjonowania francuskiego społeczeństwa. Korporacje skła­
dają się z powiązanych ze sobą grup, na zewnątrz odrębnych, w istocie spo­
jonych w nierozdzielną całość. Korporalizm rządzi nie tylko regułami
konkurencji wśród rozmaitych władz, lecz także światem gospodarki i finan­
sów, a nawet kultury i nauki. Przyczyny tego mogą tkwić w fakcie, iż więk­
szość 'władców' Francji przeszła przez tego rodzaju obrządki."
Przypominają się „Biesy" Dostojewskiego i scena zamordowania Szatowa przez Wierchowieńskiego oraz jego czterech towarzyszy. Mord nabiera
cech rytualnych, wytwarza corps: przelana wspólnie krew cementuje kółko re­
wolucjonistów. Jest w tym chyba jakaś moc, skoro krew ofiar komunistów
przelewana w latach czterdziestych XX stulecia potrafi nadal cementować
ich spadkobierców na początku XXI wieku...
ZENON CHOCIMSKI
Timothy Garton Ash „Teczka", Znak. Kraków 1997;
Ulrich Wickert „I Bóg stworzył Paryż". Gdynia 2001.
JESIEŃ-2001
235
„Wiesz co jest gorsze niż niewiara
w Boga? Wiara w Niego - mówi
stygmatyczka. - To jest przerażająca
myśl. Ponieważ jeśli istnieje Bóg, to mnie
nienawidzi. On rujnuje moje życie."
kryje
kłamstwo
ALEKSANDER
KOPINSK
17 sierpnia, z d w u l e t n i m o p ó ź n i e n i e m , wszedł na e k r a n y polskich kin film
Stygmaty Ruperta Wainwrighta. Recenzenci prasy ogólnopolskiej odnieśli się
d o ń b a r d z o krytycznie, czy wręcz lekceważąco, i w zasadzie t r u d n o sobie
wyobrazić, by teraz m ó g ł on s p r o w o k o w a ć jakąkolwiek głębszą dyskusję.
Inaczej sprawy się miały kilka miesięcy t e m u , gdy z n a n y jedynie wąskiej
grupie u ż y t k o w n i k ó w D V D obraz był p r z e d m i o t e m s p o r ó w w wielu polskich
witrynach i n t e r n e t o w y c h . Na kanwie filmu r o z p o c z ę ł o się wówczas kolejne
starcie
„Polski
Michnika"
z
„Polską
Rydzyka",
„reformatorów"
ze
„wstecznikami", „ E u r o p y " z „ c i e m n o g r o d e m " .
Do tego typu „debat" przyzwyczailiśmy się już śledząc przypadki filmów
Ksiądz czy Skandalista Lany Flint. A więc - z jednej strony posypały się gromkie
brawa, a zaraz po nich chór wyrecytował magiczne formuły o potrzebie reformy
Kościoła, którego wymiar ziemski i instytucjonalny zniewala żarliwą wiarę i
ducha obecnego w Ludzie Bożym. Druga strona odpowiadała na ogół spokojnie,
bez histerii, nauczona, że manifestacyjny sprzeciw staje się d a r m o w ą reklamą
obrazoburczych produkcji; z rzadka tylko pojawiały się głosy sugerujące, że
236
FRONDA
23/24
„król zwierząt" z godła wytwórni Metro Goldwyn Mayer, ryczący w
czołówce filmu, to w istocie apokalip­
tyczna
Bestia
lub
po
prostu...
starotestamentowy Lew Judy.
Na marginesie w a r t o dodać, że
niemal wszyscy uczestnicy wirtual­
nych dyskusji podkreślali swe zafas­
cynowanie
formalną
stroną
obrazu,
niezależnie od oceny jego wymowy. Zdaje
się więc, że polscy surferzy są znacznie mniej zbla­
zowani od dziennikarzy d z i a ł ó w kulturalnych.
Jednak czy sens Stygmatów wyczerpuje się w ideolog­
icznej perswazji? Czy o t o po raz kolejny świat k u l t u r y spła­
ca trybut ż ą d a n i o m p o l i t r u k ó w politycznej p o p r a w n o ś c i ,
którzy nie u s t a n ą w swych wysiłkach, d o p ó k i nie unicest­
wią przeciwnika? I czy ktoś, k t o nie chce być s t r o n ą w
o w y m rytualnym, dialektycznym sporze, rzeczywiście nie
ma czego szukać w obrazie R u p e r t a Wainwrighta?
Urząd Ochrony Watykanu
Film o p o w i a d a historię Frankie Paige, fryzjerki z P i t t s b u r g h a , k t ó r a choć
jest o s o b ą niewierzącą i p r o w a d z i się d o ś ć s w o b o d n i e , w wieku 23 lat p o d o b n i e jak św. Franciszek - zostaje n a z n a c z o n a s t y g m a t a m i . W i a d o m o ś ć o
tak niezwykłym przypadku dość szybko dociera do watykańskiej Kongregacji
ds. Świętych, która p r z e d s t a w i o n a jest w filmie jako n o w o c z e s n a i s p r a w n a
agencja wywiadowcza,
mająca za cel d e m a s k o w a n i e wszelkich d o m n i e ­
manych c u d ó w i d b a n i e o mistyczne „ s t a t u s q u o " w Kościele katolickim.
Kierujący
Kongregacją
kardynał
Houseman,
diaboliczny
watykański
biurokrata z bródką, jaką zwykli nosić hiszpańscy inkwizytorzy w Latającym
cyrku Monty Pythona, wysyła na miejsce księdza A n d r e w Kiernana, biochemika-jezuitę.
Badając
tajemniczy przypadek
naukowca,
ksiądz
Kiernan wpada na trop...
swym nieuprzedzonym okiem
autentycznej
Ewangelii,
napisanej przez C h r y s t u s a , i p i e r w o t n e j n a u k i chrześcijańskiej, przez wieki
t ł u m i o n e j w b e z d u s z n y c h s t r u k t u r a c h Kościoła katolickiego.
JESIEŃ'2001
237
Nietrudno
się
domyślić,
że
widz
śledzący
taką
fabułę
na
ogól
reaguje w s p o s ó b skrajny: o d r z u c a cały obraz lub staje się jego wyznawcą,
czyli fanem. Tej alternatywnej recepcji sprzyja r ó w n i e ż forma i t e m p o
przekazu: reżyser nie bez
kozery z n a n y był
dotąd
jako u t y t u ł o w a n y t w ó r c a
klipów
reklamowych,
a ścieżkę m u z y c z n ą filmu
w s p ó ł t w o r z y ł m.in. David
Bowie.
są
Stygmaty
nowoczesnym
czymś
epoki
w
rodzaju
internetu
super­
thrillerem,
i
Egzorcysty
telewizji
satelitarnej. Film a d r e s o w a n y jest
więc d o
młodych
widzów przedsta­
wicieli
„gene­
racji X",
którzy
Witkacowski
zanik
pokonują
uczuć
me­
tafizycznych, w najlepszym razie, poddając się b o m b a r d o w a n i u s e t k a m i
decybeli dźwięków t e c h n o , a w najgorszym - pogrążając się w narkotycznym
świecie iluzji.
Łapaj złodzieja!
Stygmaty to film w swoim gatunku znakomity, a zarazem niesłychanie per­
swazyjny i z pewnością nikogo, k t o się n a ń wybierze (zwłaszcza, gdy trafi do
kina wyposażonego w dobry system dolby surround), nie pozostawi obojętnym.
Nie poddając się skrajnym emocjom, spróbujmy jednak przyjrzeć się bliżej
przesłaniu, jakie ten obraz niesie. „W roku 1945 w Nag-Hammadi, odkryty
został zwój, który opisano jako «sekretne kazania żyjącego Chrystusa» - czy238
FRONDA
23/24
tamy w zakończeniu filmu. - Zwój ten, Ewangelia Tomasza głoszona przez
uczniów, to najlepszy zapis słów Jezusa, jaki posiadamy.
Watykan odmówił rozpoznania tej Ewangelii i
uznał ją za herezję." Intencja twórców jest
więc jasna: chodzi o zdemaskowanie fałsz­
erstwa
Stolicy
Apostolskiej,
która
chroniąc własne interesy, od lat ignoru­
je pojawienie się nowych d o k u m e n ­
tów z życia pierwszych gmin chrześ­
cijańskich.
Tymczasem
nieznanym wcześniej
dzięki
przekazom
zapewne moglibyśmy lepiej zrozu­
mieć
istotę
nawet...
chrześcijaństwa,
a
usłyszeć słowa samego
Nauczyciela. „Jezus powiedział:
'Królestwo
Boga
jest
wewnątrz
ciebie i wokół ciebie. Nie pałace z
drewna i kamienia. Podziel kawałek
drewna i Ja t a m będę. Podnieś kamień
i znajdziesz Mnie'." - te piękne wersety
powracają wiele razy w trakcie filmu.
O t w i e r a m leżący p r z e d e m n ą X X t o m
serii Pisma starochrześcijańskich pisarzy, w y d a n y
w 1979 roku przez w a r s z a w s k ą A k a d e m i ę Teologii
Katolickiej, i poczynając od s t r o n y 207, czytam... Ewangelię Tomasza, j e d e n
z kilkudziesięciu apokryfów p o w s t a ł y c h w sektach gnostyckich w II wieku po
Chrystusie. Niestety, zaginione logia - czyli zapisany w oryginalnym języku
aramejskim zbiór m ó w Jezusa, z k t ó r e g o korzystali pisząc swe Ewangelie
św. M a t e u s z i św. Łukasz - nadal p o z o s t a n ą jedynie o b i e k t e m m a r z e ń biblistów. Prawda, jak zazwyczaj, okazuje się mniej kolorowa niż poetyckie
baśnie. To łatwe do wykrycia k ł a m s t w o to po p r o s t u cyniczna manipulacja
hollywoodzkich p r o d u c e n t ó w , zarzucających W a t y k a n o w i . . . makiawelizm.
Aha, i nie próbujcie szukać w Ewangelii Tomasza wierszy o k a m i e n i a c h i
drewienkach - są o n e czystym zmyśleniem, choć - t r z e b a przyznać - d o b r z e
oddają d u c h a i p r z e s ł a n i e tego dzieła.
JESIEŃ-2001
239
Oczywiście, m o ż n a by na t y m całą „ s p r a w ę " Stygmatów zakończyć i t a k
z a p e w n e zrobi większość p r z e c i w n i k ó w filmu. Spróbujmy j e d n a k - choćby
dla czystej h e r m e n e u t y c z n e j przyjemności - przyjrzeć się bliżej jego fabule.
Niech naszym d r o g o w s k a z e m b ę d ą słowa C e z a r e g o Michalskiego, który
niegdyś na tych ł a m a c h pisał: „Jak m a w i a Wojciech Cejrowski, ' c i e m n o g r ó d
p o w i n i e n nauczyć się właściwie czytać' teksty wybitnych dzieł k u l t u r y
współczesnej, a l b o w i e m (jeśli wierzyć t e o r e t y k o m 'dialogiczności' t e k s t u
artystycznego), n a w e t dzieło lewackie, o ile z o s t a ł o s t w o r z o n e przez uczci­
wego czyli u t a l e n t o w a n e g o artystę, zawiera także i n n e ideologiczne języki
czyli p r a w d ę " .
Objawienie czy opętanie
Bohaterka filmu, tak jak wielcy mistycy (choćby beatyfikowany p r z e d d w o m a
laty Ojciec Pio), otrzymuje kolejne rany na w z ó r U k r z y ż o w a n e g o C h r y s t u s a .
Jednak stygmaty i towarzysząca im c u d o w n a woń, lewitacja czy wreszcie
zdolność m ó w i e n i a n i e z n a n y m i językami nie wynikają z bliskiej więzi z
Bogiem ani miłości do Niego. „To m i a ł b y być dar? - ironicznie o d p o w i a d a
Frankie na t ł u m a c z e n i a ojca Andrew. - Czy m ó g ł b y ś m n i e od n i e g o uwol­
nić?" Wszystkie znaki świętości zostają wykpione, a s a m Bóg n a b i e r a nieco
demonicznych rysów: „Wiesz co jest gorsze niż niewiara w Boga? Wiara w
Niego - m ó w i stygmatyczka. - To jest przerażająca myśl. Ponieważ jeśli ist­
nieje Bóg, to m n i e nienawidzi. On rujnuje moje życie."
240
FRONDA
23/24
Czy dobry Bóg m o ż e p o s t ę p o w a ć w t e n sposób? Czy to możliwe, by
święte tajemnice Męki Pańskiej, których z r o z u m i e n i e m w ciągu w i e k ó w
Jezus obdarzy! zaledwie kilkoro największych mistyków, teraz stały się udzi­
ałem osoby z u p e ł n i e przypadkowej? Te pytania zadawał sobie w początkach
„śledztwa"
ksiądz A n d r e w K i e m a n ,
szybko j e d n a k
stracił je
z
oczu,
uwiedziony przez m n o ż ą c e się na jego oczach cuda. J e d n a k u w a ż n y widz,
który nie zagubi się wraz z b o h a t e r e m , zwrócić m u s i szczególną u w a g ę na
następującą scenę: Frankie Paige, bez reszty wzięta w p o s i a d a n i e N i e z n a n e g o
(jak w klasycznym przypadku o p ę t a n i a ) , o d t w a r z a na ścianie pokoju tekst
owej Ewangelii Tomasza; zastaje ją przy t y m ojciec K i e m a n , który
n a s t ę p n i e zostaje p o d d a n y szczególnej psychoanalizie: „Jesteś
zbyt
dumny
ze
swojej
świętej
wstrzemięźliwości
-
wrzeszczy na niego Frankie - jakby d o t y k kobiety m ó g ł
cię zabić! Kobiety są zbyt s k o m p l i k o w a n e . Więc to
dlatego zostałeś księdzem (...) Jaka jest dzisiaj twoja
wiara,
ojcze?"
-
i
w
szale
ciska
nieszczęsnym
księdzem po ścianach pokoju. M i m o że zaraz po
tym Frankie zawisa w powietrzu, jak gdyby na
belkach niewidzialnego krzyża, t r u d n o n a m
uwierzyć, by taką pedagogię s t o s o w a ł w o b e c swych
u c z n i ó w i k a p ł a n ó w Jezus. Rabbi nawołujący do r a c h u n k u s u m i e n i a i
nawrócenia serca różnić się przecież m u s i od d e m o n a podejrzeń, skoro
słuchacze zwracali się do N i e g o s ł o w a m i „Nauczycielu d o b r y " (Mk 10,17;
Łk 18,18). Kto więc p r z e m a w i a ł u s t a m i dziewczyny i k t o jej ręką pisał na
ścianie n i e z n a n ą Ewangelię? Jaki d u c h wstąpił w jej ciało i u m y s ł ? I czyje są
stygmaty, które o n a nosi?
Święty-demon
Tak o t o wraz z naukowcem-jezuitą p o w r a c a m y do sprawy apokryfu Tomasza
- r z e k o m o jednej z najgłębiej skrywanych tajemnic W a t y k a n u . O t ó ż Komisja
ds.
Ewangelii, prowadząca niegdyś b a d a n i a n a d d o k u m e n t e m ,
została
niespodziewanie rozwiązana przez z n a n e g o n a m j u ż k a r d y n a ł a H o u s e m a n a .
J e d n a k j e d e n z jej członków, ojciec Alameida, nie p o d p o r z ą d k o w a ł się decyzji
przełożonych i zniknął wraz z j e d y n y m e g z e m p l a r z e m s t a r o ż y t n e g o dokuJESIEŃ-200 I
241
m e n t u , k t ó r e g o t ł u m a c z e n i e p o s t a n o w i ł d o p r o w a d z i ć do końca. W trakcie
swych p o s z u k i w a ń A n d r e w Kiernan odkrywa, że j u ż raz zetknął się z ojcem
Alameidą: w swojej poprzedniej misji b a d a ł płaczący k r w a w y m i ł z a m i posąg
Maryi w brazylijskiej wiosce Belo Q u i n t o , gdzie w ł a ś n i e u m a r ł w opinii świę­
tości
pewien
kapłan-stygmatyk.
Dzięki
fotografii
z
czasów
Komisji
ds. Ewangelii w starcu o p ł a k i w a n y m przez M a t k ę Bożą ojciec A n d r e w
rozpoznaje n i e p o k o r n e g o Alameidę. W końcowych scenach m ó w i się j u ż
otwarcie, że Frankie nie była mistyczką, lecz... m e d i u m , k t ó r y m posłużył się
zmarły, by przekazać dalej tajemnicę prawdziwej n a u k i Jezusa.
Kapłan łamiący ślub p o s ł u s z e ń s t w a i występujący przeciwko Kościołowi;
człowiek, k t ó r e g o d u c h wybiera sobie na p o s ł a ń c a ateistkę, klasyczne
dziecko w s p ó ł c z e s n e g o „pokolenia ś m i e r c i " - o t o jak w o w y m „ p i e r w o t n y m
chrześcijaństwie J e z u s a "
miałby
wyglądać
wzór
świętości.
Szokujące?
„Spójrz dookoła. Co widzisz? Kościół. To b u d y n e k - t ł u m a c z y księdzu
Kiernanowi inny badacz apokryficznej
Ewangelii. - Prawdziwy Kościół
Jezusa C h r y s t u s a to znacznie więcej. N i e b u d y n k i z r o b i o n e z d r e w n a i
kamienia. Kocham Jezusa. Nie potrzebuję instytucji p o m i ę d z y n i m a M n ą .
Widzisz - tylko Bóg! Bez księży, bez kościołów." Spod m a s k i świętego m ę d r ­
ca, spośród d e m o n i c z n y c h g r y m a s ó w i sztuczek wyziera ku n a m oblicze
charyzmatycznego p o g r o m c y grzesznego, z e p s u t e g o świata i r ó w n i e zep­
s u t e g o Kościoła; oblicze guru, oblicze - założyciela sekty.
Dzisiaj, w blasku sierpniowego słońca, stare jak chrześcijaństwo słowa
gnostyckich b u n t o w n i k ó w ,
s k i e r o w a n e p r z e c i w religii
„zinstytucjonali­
zowanej", rozbrzmiewają z niezwykłą mocą. Zaraz po Kościele o b i e k t e m ich
ataków stają się zazwyczaj rodzina, p a ń s t w o i i n n e „opresyjne" instytucje
Zachodu. W efekcie, jak dowiadujemy się z co roku z publikowanych w prasie
statystyk, każdego lata setki n a s t o l e t n i c h fascynatów wolnej d u c h o w o ś c i nie
wracają do swych d o m ó w . . . A ich mentorzy, przywódcy tzw. nowych r u c h ó w
religijnych, poniewczasie okazują się większymi tyranami i n i k c z e m n i k a m i
niż znienawidzony symbol zbiorowej hipokryzji - poczciwy ksiądz proboszcz.
Prawda, k t ó r ą w z a m i e r z e n i u t w ó r c ó w Stygmaty miały obalić, r o z s a d z a ideo­
logiczny p r z e k a z f i l m u . D o m n i e m a n e „ a u t e n t y c z n e c h r z e ś c i j a ń s t w o "
242
FRONDA
23/24
Ewangelii Tomasza okazuje się b o w i e m d e m o n i c z n y m s e k c i a r s t w e m pur
sang. Prawdziwy artystyczny t a l e n t - czyli zmysł piękna, k t ó r e p o c h o d z i prze­
cież z tego s a m e g o Ź r ó d ł a co p r a w d a - w y m y k a się perswazyjnej strategii
ideologów z M e t r o Goldwyn Mayer. Dzięki t e m u d z i e ł o sztuki nie jest li
tylko t u b ą p r o p a g a n d o w ą , zyskuje n o w e znaczenia i kryje w sobie z n a c z n i e
więcej prawdy niż zdolny jest zauważyć w i d z u p r z e d z o n y - o b o j ę t n i e czy są
to u p r z e d z e n i a antywatykańskie, czy a n t y h o l l y w o o d z k i e .
ALEKSANDER KOPIŃSKI
Stygmaty.
Reż. Rupert Wainwright
USA.1999
JESIEŃ-2001
243
Czytając „Ciało Płeć Literaturę", odczuwa­
my jednocześnie zamęt i znużenie. Nie
wiemy, czy mamy do czynienia z rzeczywi­
stą, formującą poważne stanowisko badaw­
cze krytyką literacką, czy z ekscesem będącym kolej­
nym głosem na drodze do równouprawnienia gejów
i lesbijek, tym razem w kulturze literackiej. A może
z jednym i z drugim naraz? Jeśli tak, to jest to mie­
szanka nad wyraz niestrawna.
» N a ten
temat
Słowianie
milczą..."
WOJCIECH
CHMIELEWSKI
Nieogarniona, rozległa jak M a t k a Rosja terra incognita światowej literatu­
ry. Spowijają ją mgły naszej ignorancji i m r o k i niezliczonych płciowych ta­
jemnic. Kto je rozwikła? Kto wyjaśni, że za u t w o r e m przywołującym c a ł k i e m
niewinny pasterski obrazek albo - przeciwnie - g r o ź n ą b u r z ę z p i o r u n a m i ł u ­
piącymi w górskie granie tak n a p r a w d ę kryją się s t ł a m s z o n e p r z e z „ k u l t u r ę
p a t r i a r c h a l n ą " o d m i e n n e u p o d o b a n i a seksualne? Kto w p u ś c i p r o m i e ń świa­
tła w zatęchły świat tradycyjnego odczytywania literackiego k a n o n u ?
Na szczęście w Z u r i c h u m i e s z k a człowiek, k t ó r e g o p o w o ł a n i e m jest od­
krywanie i n n e g o w y m i a r u światowej spuścizny literackiej. N i c z y m W i l h e l m
Tell,
244
występujący przeciwko
szwajcarskim p a n o m
feudalnym,
podejmuje
FRONDA
23/24
n o w a t o r s k i e dzieło walki o i n n e (Uwaga! „ I n n o ś ć " i „pragnienie I n n e g o " to
pojęcia w tej recenzji wiodące) odczytywanie starych tekstów. Co więcej, gro­
madzi on wokół siebie g r o n o u c z n i ó w podążających szalenie m o d n ą w ostat­
nich latach drogą gender studies i gay studies, ofiarowujących mu o t o z okazji
50-tych u r o d z i n opasły t o m studiów, z a t y t u ł o w a n y „Ciało Płeć L i t e r a t u r a " .
Kimże jest ów śmiałek?
Homotekstowy świat
„ G e r m a n Ritz chodzi p o d górę nie tylko d o w ł a s n e g o d o m u . C h o d z i p o d
górę, i to w ł a s n y m i drogami, r ó w n i e ż jako badacz nowszej i współczesnej li­
t e r a t u r y polskiej. Jest też, a m o ż e p r z e d e wszystkim, b a d a c z e m i k o m e n t a t o ­
r e m outsiderem polskiej współczesnej m e n t a l n o ś c i w jej literackim i publicy­
stycznym odzwierciedleniu. [...] do kwestii s t a t u s u n a u k o w e g o gender studies
p o d c h o d z i bez n a m i ę t n o ś c i , wciąż j e d n a k okazywanych przez n i e k t ó r y c h je­
go polskich kolegów płci obojga. Z r e s z t ą n a m i ę t n o ś c i to j u ż j e s t jakiś d o w ó d
ożywienia dyskusji w tej sprawie, jako i n t e r p r e t a t o r b o w i e m t e k s t ó w nace­
chowanych płciowością h e t e r o - i h o m o s e k s u a l n ą , k o n k r e t n i e zaś wyróżnia­
jących się swoistością dyskursu, konstatuje z p e w n ą m o ż e przesadą, że 'na
t e n t e m a t Słowianie milczą'" - pisze w p r z e d m o w i e do książki Andrzej Bo­
rowski.
Jak w i a d o m o , gender studies to s t u d i a n a d l i t e r a t u r ą polegające na odczy­
taniu ukrytego w niej pierwiastka płciowości jako siły sprawczej, n a t o m i a s t
gay studies koncentrują się wyłącznie na wątkach h o m o s e k s u a l n y c h i ekspo­
nują je n a w e t w tekstach d a w n y c h i b a r d z o d a w n y c h lub (zwłaszcza w Sta­
nach Zjednoczonych) zajmują się w p r o s t b a d a n i a m i twórczości gejów. Naj­
ogólniej, celem tych krytycznoliterackich e k s k u r s ó w jest d o w i e d z e n i e , że
w istocie wielu t w ó r c ó w skrywało swe p r a w d z i w e p r a g n i e n i a i preferencje
seksualne w obawie przez represyjnością s p o ł e c z e ń s t w i w s p o s ó b z a k a m u ­
flowany d a w a ł o im u p u s t w t e k s t a c h literackich, co pociąga za s o b ą j e d n a k
dalszy,
d u ż o ważniejszy wniosek.
H o m o s e k s u a l i z m , w e d l e podążających
„drogągender", ma zyskać rangę siły kulturotwórczej, współtworzącej literac­
kie dziedzictwo. Krótko mówiąc, płciowość człowieka i odchylenia od niej,
czyli zboczenia seksualne, stały się k u l t u r o w y m kluczem, za p o m o c ą które­
go obecnie b a d a się literaturę. Tę dawniejszą i całkiem n o w ą .
JESIEŃ-2001
245
A jak wygląda to zjawisko w ujęciu
a u t o r ó w obecnych w l u k s u s o w o wy­
danej
przez
Wiedzę
Powszechną
książce? Z a k r e s t e m a t y c z n y jest bar­
d z o szeroki. Od analizy „Nie-Boskiej
Komedii"
Krasińskiego
po­
przez tekst o fanatycznej wyobraźni
Zofii Nałkowskiej aż po „ g e n d e r o w y
dyskurs e p o k i " n a p o d s t a w i e „Sona­
ty K r e u t z e r o w s k i e j " Tołstoja i „wąt­
ki lesbijskie we współczesnej litera­
turze
polskiej".
Problem
z
tym
liczącym p o n a d 700 s t r o n d z i e ł e m
polega chyba na tym, że o b o k szki­
c ó w n a p r a w d ę interesujących i od­
krywających m a ł o z n a n e aspekty krytycznoliterackie, związane z p r o b l e m a ­
mi płciowymi i seksualnymi (mającymi niezaprzeczalny w p ł y w na t o , co
pisali!), takich a u t o r ó w jak Nałkowska, Kuncewiczowa czy Przybyszewski,
m a m y tu prawdziwe dziwolągi, dla których o d p o w i e d n i m miejscem byłaby
h e r m e t y c z n a prasa gejowska czy lesbijska. Tak w ł a ś n i e rodzi się charaktery­
zujące p o s t m o d e r n i z m p o m i e s z a n i e tego, co dla kultury i s t o t n e i d o k o n a ń
rozmaitych „ o u t s i d e r ó w polskiej m e n t a l n o ś c i " . Przyjrzyjmy im się bliżej.
Cej Erazm z Rotterdamu
„[...] pożądanie ukryte między wierszami stanowi na gruncie t e k s t u - jak
każda seksualność w k u l t u r z e - k o n s t r u k t , który u s t a l a pozycję tego, co In­
ne, w ś r ó d tego, co ogólne, czyniąc tym s a m y m I n n e w s p o s ó b n a t u r a l n y czę­
ścią całości k u l t u r o w e j " - pisze Robert Cieślak w tekście d e d y k o w a n y m Ger­
m a n o w i Ritzowi p o d t y t u ł e m „Pragnienie I n n e g o . Język p o ż ą d a n i a we
współczesnej poezji polskiej". N i e jest to dedykacja b e z p o d s t a w n a , wszak:
„ D o k o n a n e przez G e r m a n a Ritza s y s t e m o w e określenie kategorii gender i gay
studies w s t o s u n k u do polskiej prozy artystycznej stanowi b o w i e m motywa­
cję do rozważenia kilku istotnych zagadnień w dziedzinie liryki - jest p u n k ­
t e m odniesienia kolejnych interpretacji". Autor stara się n a s t ę p n i e o „ r o z p o 24g
FRONDA
23/24
znanie kategorii p r a g n i e n i a I n n e g o " na przykładzie kilku u t w o r ó w poetyc­
kich. Tekstów, k t ó r e w interpretacji Cieślaka stają się na naszych oczach „ h o m o t e k s t a m i " , z n a k a m i p o ż ą d a n i a skierowanymi przez p o e t ó w d o przedsta­
wicieli tej samej pici. Przecież, powołuje się a u t o r na Autorytet: „[...]
G e r m a n Ritz stwierdza: 'wrażliwość h o m o s e k s u a l n a jest zawsze tylko pew­
ną formą egzystencji estetycznej'." N i e s t e t y dla profesora z Z u r i c h u i jego
ucznia: „Represyjność kultury 'męskiej' ogranicza wszelkie ślady dyskursu
m i ł o s n e g o w r o z u m i e n i u dotychczas tu p r o p o n o w a n y m " . Wypada poczekać
na lepsze czasy.
„Dyskursu m i ł o s n e g o " dotyczy również tekst P i o t r a U r b a ń s k i e g o „'Zaka­
zana przyjaźń' w poezji n o w o ł a c i ń s k i e j " . Tu z kolei a u t o r sięga głęboko
w przeszłość, bo aż do świętego A u g u s t y n a i f r a g m e n t ó w jego „Wyznań", ale
bardziej koncentruje się na t e k s t a c h r e n e s a n s o w y c h . „Szczególnie r e n e s a n s
angielski, i to, jak się wydaje, n a w e t bardziej niż w ł o s k i s t a n o w i obszar
w z m o ż o n e g o z a i n t e r e s o w a n i a tą p r o b l e m a t y k ą . Dlaczego tak się dzieje?
Otóż w s p ó l n y m rysem współczesnych gender oraz gay studies zdaje się odnaj­
dywanie w tekstach dawnych p o t w i e r d z e n i a współczesnej wrażliwości, p o ­
suwające się aż do n e g o w a n i a (a m o ż e 'przeoczania') historycznych wymia­
rów
tekstów,
a
także
odnajdywanie
w
nich
odpowiedzi
na
pytania
o t o ż s a m o ś ć w s p ó ł c z e s n e g o geja". Starając się u n i k n ą ć tej p u ł a p k i , a u t o r do­
patruje się „zakazanej przyjaźni" u s a m e g o E r a z m a z R o t t e r d a m u . Przecież
o niektórych jego u t w o r a c h j e d e n z h i s t o r y k ó w w p r o s t napisał, iż jest to another example of hidden homosexual history. Jak z a t e m było w istocie? Tego a u t o r
w p r o s t nie stwierdza, sugeruje jednak, że taka interpretacja łacińskich tek­
s t ó w jest jak najbardziej u p r a w n i o n a . Czy jego szkic jest z a t e m tylko stu­
d i u m literaturoznawczym, czy też p r ó b ą odpowiedzi na „pytania o tożsa­
m o ś ć w s p ó ł c z e s n e g o geja"? Tego t e ż się nie dowiemy.
Od romansu po Holocaust
W niektórych tekstach m o ż n a j e d n a k n a p o t k a ć t w i e r d z e n i a p e w n e . „Jeśli
szukać jakichś analogii z tym, co działo się w teoriach feministycznych i ge­
jowskich na świecie, literatura i krytyka polska znajduje się na etapie, który
m o ż n a nazwać przedemancypacyjnym. Nie idzie n a w e t o to, że h o m o e r o tyzm postrzegany jest jako nieszczęście, choroba, w y r o k - ale o to, że w sztuJESIEŃ2001
247
ce znajduje wyraz zaledwie m a r g i n a l n y " - stwierdza Inga Iwasiów w eseju
„Obcość kultury, znajoma bliskość innych. Wątki lesbijskie we współczesnej
literaturze polskiej". Może w ł a ś n i e dlatego, jak chce G e r m a n Ritz, „ n a t e n
t e m a t Słowianie milczą...".
Skoncentrujmy się j e d n a k na wątkach lesbijskich. Iwasiów analizuje je
między innymi na p o d s t a w i e pisarstwa Ewy Schilling z t o m u „ L u s t r a " :
„Olsztyńska pisarka, publikująca p o d p s e u d o n i m e m - w a r t o zwrócić na to
uwagę - także w p i s m a c h gejowskich, opisuje t ł o obyczajowe r o m a n s ó w oraz
związane z n i m odczucia, których ź r ó d ł e m jest brak społecznej akceptacji.
Publikowanie t e k s t ó w w prasie gejowskiej to fakt znaczący. Wskazuje on
z jednej strony na obyczajową śmiałość - są to teksty j a w n i e erotyczne z drugiej na brak na nie a k c e p t o w a n e g o przez pisarkę miejsca w prasie adre­
sowanej przede wszystkim dla kobiet, w tym również feministycznej". Rze­
czywiście zadziwia t e n brak miejsca, zważywszy na tematykę, jaką p o d e j m u ­
je Schilling: „[...] od wątku kobiecego r o m a n s u po Holocaust. Sadzę, że to
zestawienie - pisze dalej Iwasiów - m o g ł o b y się stać p o d s t a w ą interpretacji
ujmujących safizm w kategoriach ąueer theory, rozpoznającej grupy pozbawio­
ne głosu w publicznej m o w i e . Żydówka, m a t k a , kobieta, k o c h a n k a - to na­
zwy, których z n a c z e n i e m zajmuje się narracja ' L u s t e r ' . "
Czytając „Ciało Płeć L i t e r a t u r ę " , o d c z u w a m y j e d n o c z e ś n i e z a m ę t i znu­
żenie. Nie wiemy, czy m a m y do czynienia z rzeczywistą, formującą p o w a ż n e
stanowisko badawcze krytyką literacką, czy z ekscesem b ę d ą c y m kolejnym
głosem na d r o d z e do r ó w n o u p r a w n i e n i a gejów i lesbijek, tym r a z e m w kul-
248
FRONDA
23/24
t u r z e literackiej. A m o ż e z j e d n y m i z d r u g i m naraz? Jeśli tak, to jest to m i e ­
szanka n a d wyraz n i e s t r a w n a .
To wszystko zresztą nie byłoby m o ż e aż t a k i s t o t n e - w s z a k n a s z a kryty­
ka znajduje się jeszcze „na e t a p i e p r z e d e m a n c y p a c y j n y m " - gdyby n i e te pas­
susy niektórych szkiców, k t ó r e uświadamiają, że „ I n n e " m o ż e dotykać rów­
nież korzeni judeochrześcijańskiej kultury i starać się ją wypaczyć. Pisze
Magda Lipiec ('Świętość a kobiecość w świetle o p o w i a d a ń i d z i e n n i k ó w Ka­
rola Ludwika Konińskiego'): 'Pisma Konińskiego n i e dają żadnych p o d s t a w
do nadziei, że mężczyzna i kobieta na n o w o ' b ę d ą dwoje w j e d n y m ciele'
(Rdz 2, 24), 'jednością w C h r y s t u s i e ' (Ga 3, 2 8 ) , który j a k o preegzystencjalny p r a w z ó r człowieka d w u p ł c i o w e g o p o p r z e d z a ł s t w o r z e n i e A d a m a i Ewy.
I dlatego niepokojąco - w kontekście p r z e m y ś l e ń Konińskiego - b r z m i o d p o ­
wiedź C h r y s t u s a na pytanie Salome, kiedy nadejdzie k r ó l e s t w o Boże, przyto­
czona przez 'Ewangelię Egipcjan': 'gdy dwoje s t a n ą się j e d n y m , i gdy męż­
czyzna i kobieta p r z e s t a n ą być już mężczyzną i kobietą'.'
WOJCIECH CHMIELEWSKI
Gało Płeć Literatura. Prace ofiarowane Profesorowi Germanowi Ritzowi w pięćdziesiątą rocznicę urodzin.
Wiedza Powszechna, Warszawa 2001
JESIEŃ-2001
249
POŻEGNANIE
Z
WIELKOŚCIĄ
ALEKSANDER
BOCIANOWSKI
Dla Stanisława Dygata życie r o d z i n n e nie liczyło się w p o r ó w n a n i u z pi­
s a r s t w e m . Z o s t a ć w oczach p o t o m n y c h w i e l k i m p i s a r z e m było z a d a n i e m naj­
ważniejszym, przy k t ó r y m c o d z i e n n e obowiązki m a ł ż e ń s k i e i rodzicielskie
wydawały się czymś m a ł o i s t o t n y m .
Opis rodziny D y g a t ó w widziany oczyma dziecka, córki pisarza Magdy, to
- j a k trafnie zauważyła Izabela Sikora - opis „toksycznej r o d z i n y " . O t o wraż­
liwy h u m a n i s t a , tak p i ę k n i e piszący o miłości, w życiu o s o b i s t y m okazuje się
człowiekiem niedojrzałym emocjonalnie, o k r u t n y m w o b e c najbliższych. Ka­
riera pisarska i życie towarzyskie pochłaniają go do t e g o stopnia, że o istnie­
niu w ł a s n e g o dziecka p r z y p o m i n a sobie jedynie co jakiś czas. Wówczas, aby
kupić miłość córki, obsypuje ją p r e z e n t a m i . M a g d a j e d n a k cierpi. Pragnie b o ­
w i e m o d r o b i n y ciepła, ale go nie dostaje. J u ż jako n i e m o w l a k jest z a p o m i n a ­
na w szatni, z a m y k a n a s a m a w d o m u l u b p o d r z u c a n a z n a j o m y m czy sąsia­
d o m . Rodzice pytani o nią odpowiadają: „Tak. Oczywiście. Jeszcze m a m y
dziecko. Gdzie o n o jest? Zdaje się w Z a k o p a n e m . " Kilkuletnia M a g d a wie­
czorami przeżywa n e r w o w e chwile, t a r g a n a n i e p e w n o ś c i ą , czy t a t u ś n i e
przyprowadzi sobie z n o w u nowej „ p a n i " . Kiedy w ich życiu pojawia się Ka­
lina Jędrusik i w d w u p o k o j o w y m m i e s z k a n i u zamieszkują d w i e żony Dyga­
ta, w t e d y w życiu małej Magdy coś pęka: „ O d t e g o m o m e n t u datuje się jed­
nak coś, co t r u d n o było mi określić p r z e z wiele lat. Zdziwienie, szok,
rozczarowanie, zagubienie, a b s o l u t n e n i e d o w i e r z a n i e , wiele lat konfrontacji
z s a m ą sobą, kompleks winy i brak poczucia własnej wartości. Lęk, że każdy,
kto wychodzi z d o m u , m o ż e już nie wrócić..." Jeszcze j a k o d o r o s ł a o s o b a
Magda Dygat d ł u g o z m a g a ł a się z n e r w i c a m i i n a ł o g a m i p o w s t a ł y m i na sku­
tek p o r a n i e ń psychicznych z o k r e s u dzieciństwa.
250
FRONDA
23/24
Koło historii obróciło się i wiele nadmuchanych peerelowskich wielkości
ukazało swoją miałkość. Jest jakaś ironia losu w tym, że w III RP Stanisław
Dygat jest tylko trzeciorzędnym pisarzyną, pamiętanym głównie dlatego, że
skrzywdził własne dziecko.
ALEKSANDER BOCIANOWSKI
Magda Dygat „Rozstania" , Wydawnictwo Literackie, Kraków 2001
JESIEŃ-2001
251
„Życie najbardziej inteligentnych zwierząt znajduje
się na poziomie nawet wielu ludzi. A skoro zabijamy
zwierzęta, możemy też zabijać niektórych ludzi",
twierdzi Peter Singer.
NOWE
PRAWO
czyli
PENTALOG
MAREK
KONOPKO
W 1999 roku j e d e n z najbardziej prestiżowych a m e r y k a ń s k i c h uniwersy­
t e t ó w - Princeton - p o w i e r z y ! k a t e d r ę etyki oraz d o ż y w o t n i ą p r o f e s u r ę Au­
stralijczykowi Peterowi Singerowi. Na świecie jest on z n a n y g ł ó w n i e jako au­
tor głośnej książki „O życiu i śmierci. U p a d e k etyki tradycyjnej" (1995, pol­
skie wydanie 1998), w której obwieszcza z m i e r z c h m o r a l n o ś c i z b u d o w a n e j
na wartościach chrześcijańskich czy też - jak s a m pisze - na „wielce szkodli­
wych wpływach religii". Z a m i a s t Dekalogu p r o p o n u j e wyryć w k a m i e n i u
u ł o ż o n y p r z e z siebie Pentalog czyli pięć p o d s t a w o w y c h zasad, k t ó r y m i p o w i ­
nien kierować się człowiek w XXI wieku.
Pierwsze przykazanie Singera b r z m i : „Uznaj, że w a r t o ś ć ludzkiego życia
się z m i e n i a " . Człowiek przestaje być wartością s a m w sobie, a jego znacze­
nie warunkują czynniki z e w n ę t r z n e , takie jak n p . d o b r o b y t m a t e r i a l n y czy
przyjemne k o n t a k t y s p o ł e c z n e . G ł ó w n y m m i e r n i k i e m jakości życia jest fakt
posiadania świadomości. Przy o g r a n i c z o n y m kontakcie człowieka z o t o c z e ­
n i e m bądź przy jego niezdolności do nawiązywania k o n t a k t ó w społecznych
252
FRONDA
23/24
- o wartości d a n e g o życia decydują osoby trzecie. P o r ó w n u j ą o n e w utylitarystyczny s p o s ó b s u m ę cierpień d a n e g o i s t n i e n i a z s u m ą korzyści jakie o n o
przynosi,
a
następnie
odbierają
lub
przypisują
owemu
życiu
wartość.
W przypadku u p o ś l e d z o n y c h n o w o r o d k ó w , z d a n i e m australijskiego etyka,
życie nie ma żadnej wartości.
Drugie przykazanie Singera b r z m i : „Bierz o d p o w i e d z i a l n o ś ć za konse­
kwencje własnych decyzji". C h o d z i j e d n a k tylko o o d p o w i e d z i a l n o ś ć p r a w n ą
i o wykazanie, że nie ma różnicy między z a n i e c h a n i e m a d o k o n a n i e m czynu.
Tak więc lekarz, który u ś m i e r c a pacjenta podając mu truciznę, nie różni się
niczym od lekarza, który rezygnuje z leczenia i przyzwala na nadejście śmier­
ci. W praktyce oznacza to p e ł n e przyzwolenie na eutanazję.
Trzecie przykazanie - „Szanuj pragnienie śmierci lub życia innej o s o b y "
- odwołuje się do definicji, w myśl której o s o b a m i są jedynie ci, którzy są
świadomi faktu swego istnienia, chcą żyć i mają plany na przyszłość. Do ka­
tegorii o s ó b nie zaliczają się więc n o w o r o d k i i ludzie u p o ś l e d z e n i u m y s ł o w o .
Z d a n i e m Singera, o ile zabicie osoby jest czynem m o r a l n i e złym, o tyle zabi­
cie istoty nie uznanej za o s o b ę nie jest z ł e m . Człowiek, który przychodzi na
świat, nie ma więc jeszcze p r a w a do życia - p r a w o to z o s t a n i e mu przyzna­
ne, jeśli s p e ł n i o n e b ę d ą o k r e ś l o n e w a r u n k i . Pierwszym jest zgoda rodziców
na dalsze życie dziecka. Jeśli tej zgody nie m a , n o w o r o d e k m o ż e być - jak
proponuje etyk z u n i w e r s y t e t u P r i n c e t o n - u ś m i e r c o n y do d w u d z i e s t e g o
ó s m e g o dnia p o u r o d z e n i u . N i e zapominajmy jednak, ż e z d a n i e m Singera
„ n o w o r o d e k nie jest o s o b ą w sensie etycznie znaczącym".
Czwarte przykazanie - „Sprowadzaj na świat dzieci tylko wtedy, gdy są
chciane" - stanowi rozwinięcie p o p r z e d n i e g o . Singer nie d o s t r z e g a żadnej
różnicy między e m b r i o n e m , p ł o d e m a n o w o r o d k i e m - ż a d n e z nich nie m o ­
że ujmować się za sobą, ż a d n e nie jest więc osobą. U ś m i e r c e n i e takiej isto­
ty, zwłaszcza obciążonej w r o d z o n y m i c h o r o b a m i , j e s t jego z d a n i e m , w obli­
czu
katastrofy
demograficznej,
uczynkiem
wręcz
chwalebnym.
Decyzja
o tym, czy dziecko p o w i n n o żyć, d o k o n y w a n a m u s i być w oparciu o ocenę ja­
kości jego przyszłego życia oraz korzyści, jakie m o ż e o n o przynieść i n n y m .
W k o ń c u piąte przykazanie: „ N i e dyskryminuj na p o d s t a w i e przynależno­
ści do g a t u n k u " . D y s k r y m i n o w a n i e zwierząt jest, z d a n i e m Singera, t a k ą sa­
mą formą dyskryminacji jak r a s i z m czy seksizm. „Zwierzęta o najwyższym
stopniu inteligencji mają życie u m y s ł o w e i e m o c j o n a l n e p o d każdym wzglęIESIEŃ-2001
253
d e m takie s a m o l u b n a w e t przewyższające życie najbardziej u p o ś l e d z o n y c h
u m y s ł o w o ludzi". A r g u m e n t t e n służy j e d n a k nie tyle emancypacji społecz­
nej zwierząt, co raczej usprawiedliwieniu dzieciobójstwa: „Zycie najbardziej
inteligentnych zwierząt znajduje się na p o z i o m i e n a w e t wielu ludzi. A skoro
zabijamy zwierzęta, m o ż e m y też zabijać n i e k t ó r y c h ludzi", k o n k l u d u j e Sin­
ger. Twierdzenie o wyższości ludzkiego g a t u n k u jest, w e d ł u g niego, wymy­
s ł e m religijnym, gdyż „ n a p r a w d ę między n a m i i i n n y m i z w i e r z ę t a m i n i e ma
przepaści nie do p r z e k r o c z e n i a " .
Uniwersytety niemieckie, w których żywa jest jeszcze p a m i ę ć p o d o b n e j
argumentacji,
prezentowanej
przez
n a u k o w c ó w popierających
likwidację
niepełnowartościowych i s t n i e ń ludzkich, o d m ó w i ł y Singerowi możliwości
wygłaszania u siebie wykładów. N i e oznacza to jednak, że australijski etyk na
całym świecie t r a k t o w a n y jest jak d u c h o w y spadkobierca d o k t o r a Mengele.
Wręcz przeciwnie, jego poglądy są szeroko p r o p a g o w a n e p r z e z innych ety­
ków oraz p o p u l a r y z o w a n e w w y s o k o n a k ł a d o w e j prasie, w Polsce m.in. na ła­
m a c h „Gazety Wyborczej". Redakcja „Encyclopedia B r i t a n n i c a " zamieściła
w swoim p i ę t n a s t y m w y d a n i u d w u d z i e s t o s t r o n i c o w e h a s ł o „etyka" a u t o r ­
stwa w ł a ś n i e Singera. Przedstawia on t a m dzieje m o r a l n o ś c i na p r z e s t r z e n i
wieków jako ciągłe wyzwalanie się od jakichkolwiek p r a w d , jako d r o g ę od
boskiego Dekalogu do ludzkiego Pentalogu.
MAREK KONOPKO
254
FRONDA
23/24
Emmanuel Olisadebe, bez względu na to jakby grał,
pozostaje polskim piłkarzem. Negowanie tego faktu
jest zarazem kontestowaniem podstaw chrześcijań­
skiego uniwersalizmu, stanowiącego fundament cywi­
lizacji zachodniej. Spór o napastnika z Nigerii odbywa
się w szerokim gronie wyznawców wywrotowych, mo­
dernistycznych ideologii, pomiędzy „brunatnymi" nacjonal-jakobinami a „czerwonymi" jakobinami kosmo­
politycznymi (jakobinizm posiada różnorakie oblicza).
Przyznanie obywatelstwa polskiego E m m a n u e l o w i Olisadebe w y w o ł a ł o
gorącą dyskusję wokół kwestii gry c u d z o z i e m c ó w w b a r w a c h biało-czerwo­
nych. Przy okazji nie u d a ł o się również u n i k n ą ć publicznych dywagacji na te­
m a t koloru skóry piłkarza z Nigerii. O b o k rasistowskich z a c h o w a ń s t a d i o n o ­
wego m o t ł o c h u pojawiły się też bardziej „ s t o n o w a n e " i „wyważone" głosy na
łamach „prasy n a r o d o w e j " , sprzeciwiające się w y s t ę p o m w reprezentacji Pol­
ski zawodnika z C z a r n e g o Lądu. W o d p o w i e d z i oczywiście krzyk podnieśli
zawodowi ideolodzy „wielokulturowości" oraz działacze r u c h ó w przeciw
„nietolerancji" i „ksenofobii". Dla nich z kolei każdy europejski M u r z y n sta­
nowi u o s o b i e n i e wszelkiej o d m i e n n o ś c i , p o d o b n i e jak członek jakiejś sekty
albo zboczeniec seksualny. Z g o d n i e z t a k i m podejściem, Oli w y m a g a o b r o n y
z tej samej przyczyny, co scjentolodzy bądź też aktywiści Stowarzyszenia
JESIEŃ-2001
255
Lambda. Bo jest „ I n n y " , „Obcy", w domyśle - prześladowany, d y s k r y m i n o ­
wany, a więc lepszy. Ale pogardliwe wypowiedzi polityków, szydercze uwagi
w m e d i a c h p o d a d r e s e m - p r z y k ł a d o w o - wielodzietnych rodzin nie napoty­
kają na p o d o b n e protesty. O s t a t e c z n i e d e m o l i b e r a l n y establishment nie i n t e r e ­
sował się nigdy d o w a r t o ś c i o w y w a n i e m „moralnej większości". P o s t u l a t et­
nicznego, religijnego, obyczajowego p l u r a l i z m u jest więc zwykłym k i t e m dla
naiwniaków.
Obie strony sporu o Olego postrzegają siebie wzajemnie jako odwiecznych
wrogów, których dzielą różnice w zasadniczych sprawach. A tymczasem m a m y
tu do czynienia ze spadkobiercami wspólnej spuścizny. W średniowieczu, m o ­
narchowie i książęta europejscy dysponowali wojskami składającymi się bar­
dzo często z cudzoziemskich najemników. Podstawą życia społecznego był
w t a m t y m okresie chrześcijański uniwersalizm i n i k o m u nie przyszłoby do gło­
wy selekcjonowanie ochotników na wojnę p o d kątem ich narodowości i miej­
sca pochodzenia. Liczyła się lojalność rycerza w o b e c władcy, k t ó r e m u on słu­
żył i wobec kraju, za który rycerz t e n gotowy był przelewać swoją krew.
Nowożytność przyniosła jednak zmiany, spośród których z pewnością należy
wymienić pojawienie się narodowych tożsamości, a także erozję tradycyjnej re­
ligijności. Rozpowszechniła się też praktyka powoływania przez p a ń s t w o m ę 256
FRONDA
23/24
skiej części jego obywateli do odbywania przymusowej służby wojskowej. Na
fakt ten trafnie zwracają uwagę sygnatariusze, opublikowanego w 1982 roku,
d o k u m e n t u Deklaracja Portlandzka, który opracował czołowy myśliciel konser­
watywny minionego wieku Erik von Kuehnelt-Leddihn. W punkcie 21 czyta­
my, iż nowoczesne wojny m a s o w e - w przeciwieństwie do dawnych wojen
z udziałem opłacanych ochotników - mają swoje źródła w ideologiach lub na­
cjonalizmach, a zdarza się też, że posiadają p o d ł o ż e rasowe. Wojny te pojawi­
ły się wraz z triumfem kolektywistycznych, nacjonalistycznych idei Rewolucji
Francuskiej, która wprowadziła przymusowy p o b ó r do wojska, zgodnie z zasa­
dą: „Wszyscy mają równe prawa, p r z e t o wszyscy mają r ó w n e obowiązki". Tyle
Deklaracja Portlandzka. Trzeba tu także dodać, iż w przypadku Francji, po 1789
roku zaczęło się ograniczanie p r a w mniejszości etnicznych, co przejawiło się
chociażby w tym, że Bretania utraciła a u t o n o m i ę , którą posiadała od 1532 ro­
ku (jeszcze wcześniej prowincja ta cieszyła się całkowitą niezależnością).
W XX stuleciu politycy na Zachodzie poszli dalej. Niektóre p a ń s t w a uchwala­
ły prawo, które dzieliło ludzi na wyższych i niższych rasowo. Przykładem m o ­
że być amerykańska ustawa imigracyjna z 1924 roku, która m u s i a ł a się zapew­
ne spodobać Adolfowi Hitlerowi.
JESIEŃ.2001
Należy j e d n a k podkreślić,
iż p o m y s ł
257
ustawowej segregacji rasowej również pojawił się na fali wdrażania p o s t ę p o ­
wych rozwiązań społecznych, a bynajmniej nie na skutek p r ó b p o w r o t u do
„ciemnego" średniowiecza.
W średniowieczu b o w i e m p a n o w a ł a teocentryczna, uniwersalistyczna kon­
cepcja świata. Według niej, człowiek to istota wielowymiarowa, s t w o r z o n a na
obraz i p o d o b i e ń s t w o Boże, wyróżniająca się na tle reszty stworzeń tym, że zo­
stała obdarzona r o z u m e m , w o l n ą wolą, uczuciowością wyższą. Zgodnie z tą
koncepcją, najistotniejszym e l e m e n t e m n a t u r y ludzkiej jest pierwiastek du­
chowy. Nowożytna sekularyzacja niemal wszystkich dziedzin życia zbiorowe­
go stopniowo tę wizję burzyła. W zamian, na przestrzeni kilku stuleci, powsta­
wały rozmaite redukcjonistyczne teorie - w mniejszym albo większym s t o p n i u
- odrzucające religijny i metafizyczny p u n k t widzenia. Z ich perspektywy czło­
wiek nie ma duszy, a jeśli ją n a w e t posiada, to nic to nie znaczy. W e d ł u g tych
teorii, człowiek z d e t e r m i n o w a n y jest przez czynniki biologiczne bądź społecz­
ne: poziom inteligencji, narodowość, rasę, p o p ę d seksualny, płeć, dążenie do
bogactwa, przynależność do klasy społecznej i wiele innych. W b r e w obiego­
wym opiniom, materialistyczny klimat oświecenia, a później pozytywizmu, po­
tencjalnie sprzyjał rasistowskim p o s t a w o m . Co gorsza, p o b u d z a ć je mogły nie
tyle spontaniczne, irracjonalne zachowania maluczkich, odruchy wynikające
z fobii przed czymś nieznanym, lecz p e ł n e p s e u d o n a u k o w e g o bełkotu wywo­
dy filozofów-racjonalistów. W tekście Katolicy, Żydzi i Trzecia Rzesza, M a t t h e w
A. Anger przywołuje tezę, którą w książce The French Enlightenment and the Jews,
postawił żydowski pisarz A r t h u r Hertzberg. Z d a n i e m Hertzberga nowoczesny
antysemityzm, tak jak go dziś pojmujemy, nie istniał przed wiekiem XVIII. D o ­
piero Voltaire i inni myśliciele epoki oświecenia nadali różnicom k u l t u r o w y m
materialistyczny charakter. Tak o t o - w e d ł u g Hertzberga - zrodziła się niena­
wiść do Żyda jako Żyda, jako do dziedzicznie zdegenerowanej rasy. Trzeba tak­
że przypomnieć, że prekursor XX-wiecznego nordyckiego rasizmu A r t h u r de
Gobineau był zdeklarowanym scjentystą, a lansując swoje poglądy, próbował
podpierać się a u t o r y t e t e m pozytywistycznej, empirycznej metodologii.
E m m a n u e l Olisadebe, bez względu na to jakby grał, pozostaje p o l s k i m
piłkarzem. N e g o w a n i e tego faktu jest z a r a z e m k o n t e s t o w a n i e m p o d s t a w
chrześcijańskiego uniwersalizmu, stanowiącego f u n d a m e n t cywilizacji za­
chodniej. Spór o n a p a s t n i k a z Nigerii odbywa się w s z e r o k i m gronie wy­
znawców wywrotowych, m o d e r n i s t y c z n y c h ideologii, p o m i ę d z y „ b r u n a t n y -
258
FRONDA
23/24
m i " nacjonal-jakobinami a „ c z e r w o n y m i " j a k o b i n a m i k o s m o p o l i t y c z n y m i
(jakobinizm posiada różnorakie oblicza). Pierwszym o b e c n o ś ć czarnoskóre­
go piłkarza w barwach biało-czerwonych przeszkadza, d r u d z y chcą na walce
z u p r z e d z e n i a m i rasowymi pierwszych robić polityczny i n t e r e s . Na szczęście
kibiców to coraz mniej interesuje bądź nie interesuje j u ż wcale, do czego
przyczyniły się również lub - jak k t o woli - szczególnie, b r a m k i s t r z e l o n e
przez Olego dla reprezentacji Polski. Kto wie, gdyby nie on, być m o ż e jej
a w a n s do finałów m i s t r z o s t w ś w i a t a 2 0 0 2 roku, okazałby się po raz kolejny
tylko m a r z e n i e m .
MICHAŁ COLDWASER
JESIEŃ-2001
259
„ Z teologicznego p u n k t u widzenia f u n d a m e n t a l n y m p r o b l e m e m dotyczącym
H o l o c a u s t u jest pytanie: 'Dlaczego Bóg do t e g o d o p u ś c i ! ? ' S p ę d z i ł e m prawie
całe życie myśląc o tym i jak d o t ą d nie z n a l a z ł e m o d p o w i e d z i . To jest niewy­
obrażalne". Tak zwierzał się w r o z m o w i e z „ F r o n d ą " (nr 19/20) rabin Byron
L. Sherwin.
Religia, k t ó r a nie u m i e dać przekonującej o d p o w i e d z i na p o d o b n e pyta­
nia, m o ż e stać się dla swoich w y z n a w c ó w niewystarczająca. Nic więc dziw­
nego, że nie wszyscy religijni myśliciele żydowscy podzielają z d a n i e H e s c h e la i jego ucznia Sherwina. Istnieje kilka teologicznych u z a s a d n i e ń Shoah,
usankcjonowanych w różnych szkołach rabinackich.
Kara
Tradycyjna teologia żydowska u p i e r a ł a się przy poglądzie, że każde cierpie­
nie, jakiego doświadcza człowiek, jest karą za jego grzechy. Rabin Bek, j e d e n
z przywódców religijnego r u c h u N a t u r e i Karta, powiedział: „ortodoksyjni
Żydzi zawsze uważali, że a n t y s e m i t y z m to kara Boża za rzeczywiste grzechy.
To w ł a ś n i e fakt, że a n t y s e m i t y z m jest g ł ę b o k o irracjonalny, d o w o d z i jego
prowidencjonalności. Pochodzi on b o w i e m od Boga. J e s t karą za n a s z e grze­
chy obrażające Boga."
O g r o m z b r o d n i S h o a h sprawił jednak, że wielu Ż y d ó w o d s t ą p i ł o od tej
interpretacji, uważając, iż nie ma tak wielkiej winy, k t ó r a u z a s a d n i a ł a b y nie­
w s p ó ł m i e r n ą do niej karę. Tym bardziej, że ofiarami m o r d ó w często były m a ­
łe dzieci, które nie zdążyły w życiu nagrzeszyć.
W tej sytuacji niektórzy zwolennicy tradycyjnego poglądu rozwinęli tezę,
że cierpienie niewinnych i śmierć sprawiedliwych stanowią zadośćuczynienie
za grzechy innych. Na przykład cadyk z Piaseczna Kalonimus Szapiro uważał,
że żonę i dziecko stracił podczas wojny z p o w o d u swoich własnych grzechów.
Z czasem jednak owa interpretacja zaczęła być o d n o s z o n a do grzechów całej
społeczności żydowskiej i przyjęła się w różnych środowiskach, przy czym każ­
de z nich źródeł nieszczęść upatrywało w innych zjawiskach. Dla o r t o d o k s ó w
n p . Holocaust stanowił karę za liberalizm, syjonizm, sekularyzację i odejście
od prawowitej wykładni Tory; dla syjonistów za niedostatek syjonizmu, brak
własnego p a ń s t w a i armii; dla r e p r e z e n t a n t ó w j u d a i z m u liberalnego n a t o m i a s t
za uparte trwanie przy ortodoksji i zamknięcie się w getcie.
JESIEŃ-2001
261
W s p o m n i a n y cadyk z Piaseczna, rabin Szapiro, był w swych przemyśle­
niach znacznie bardziej uniwersalistyczny. W e d ł u g niego, Żydzi cierpieli za
grzechy całej ludzkości, a ich Zagłada zapobiegła katastrofie kosmicznej. Sza­
piro, który był nie tylko świadkiem, ale i ofiarą H o l o c a u s t u , p o s t r z e g a ł wy­
darzenia, w których uczestniczył, jako bóle p o r o d o w e Mesjasza. O d k u p i e n i e
musi być b o w i e m p o p r z e d z o n e przez k o s z m a r apokalipsy.
Reinkarnacja
Sześć m i l i o n ó w Ż y d ó w z o s t a ł o z a m o r d o w a n y c h za swoje grzechy. Musieli
oni ponieść karę za swe niecne uczynki z p o p r z e d n i c h wcieleń, p o n i e w a ż by­
li d u s z a m i r e i n k a r n o w a n y m i z przeszłości. Tak u w a ż a j e d e n z największych
a u t o r y t e t ó w w s p ó ł c z e s n e g o j u d a i z m u - rabin O w a d i a Josef, d u c h o w y przy­
wódca religijnej partii Szas (trzeciego co do wielkości u g r u p o w a n i a politycz­
nego w Izraelu) oraz naczelny rabin sefardyjski Izraela.
262
FRONDA
23/24
Latem 2 0 0 0 roku podczas tradycyjnego kazania s z a b a t o w e g o rabin p o ­
wiedział: „Dziś w ś r ó d żyjących nie ma prawie nikogo, k t o nie byłby reinkar­
nacją p o p r z e d n i c h pokoleń. Wśród tych dusz, k t ó r e wcieliły się we współcze­
śnie żyjących, są też takie, k t ó r e skalały się g r z e c h e m cielca. Ale Bóg im t e g o
nie z a p o m n i a ł i nie wybaczył. Czyż tych sześć m i l i o n ó w Żydów, którzy zo­
stali z a m o r d o w a n i przez nazistów, niech ich imię z o s t a n i e przeklęte, zginę­
ło bez p o w o d u ? Nie, byli oni b o w i e m u c i e l e ś n i e n i e m tych, co popełnili t e n
i i n n e ciężkie grzechy!"
Poproszony o s k o m e n t o w a n i e tej wypowiedzi przewodniczący izraelskie­
go p a r l a m e n t u A b r a h a m Burg stwierdził: „Wytłumaczenie przyczyn Holo­
c a u s t u p r z e d s t a w i o n e przez rabina Josefa mieści się w k a n o n i e teologii ultraortodoksów. Uważają oni, że Bóg jest surowy, ale sprawiedliwy. Nie m ó g ł b y
więc pokarać tak straszliwie za winy n i e p o p e ł n i o n e , a więc H o l o c a u s t m u s i a ł
być karą za grzechy. N i e w o l n o b o w i e m mieć pretensji do Boga, lecz tylko do
ludzi."
Wypowiedź rabina Josefa oraz u z n a n i e jej za mieszczącą się w k a n o n i e
ortodoksji świadczy o d u ż y m znaczeniu Kabały we w s p ó ł c z e s n y m życiu reli­
gijnym Izraela. Teza o reinkarnacji jest b o w i e m d o k t r y n ą kabalistyczną, nie
znajdującą rzetelnych p o d s t a w w Starym Testamencie i w Talmudzie.
... A tak na marginesie - jak zauważył T o m m y Lapid, szef izraelskiej par­
tii Szinui - „ciekawe, jaki wybuchłby skandal, gdyby coś p o d o b n e g o powie­
dział Jórg Heider..."
Zamysł
I n n ą kategorię teologicznej interpretacji H o l o c a u s t u s t a n o w i ą wypowiedzi
tłumaczące jego sens nie w kategoriach kary, ale celowego zamysłu Bożego.
Należy do nich n p . książka j e d n e g o z czołowych przedstawicieli j u d a i z m u li­
beralnego Ignatza M a y b a u m a pt. „The Face of God after A u c h w i t z " . Jego zda­
niem, Bóg specjalnie zaingerował w historię: dzięki H o l o c a u s t o w i i złożeniu
na ołtarzu ofiar z n i e w i n n y c h Żydów, d o s z ł o do p r a w d z i w e g o zakończenia
epoki średniowiecza i początku ery d e m o k r a t y c z n e j . Po raz pierwszy więk­
szość Ż y d ó w żyje w krajach demokratycznych, entuzjazmuje się M a y b a u m ,
który nie ukrywa, k o m u należy o w o d o b r o d z i e j s t w o zawdzięczać: „Hitler,
Lenin i Stalin uczynili to, co p o w i n n i byli uczynić ludzie lepsi i mądrzejsi".
JESIEŃ-2001
263
Adolf Hitler jako i n s t r u m e n t Pana Boga pojawia się też w koncepcjach sy­
jonistów mesjanistycznych, n p . rabina Cwi J e h u d y Kooka. W e d ł u g niego, Ży­
dzi przez wieki przebywania na wygnaniu nie tylko przyzwyczaili się do sytu­
acji diaspory, lecz n a w e t pogodzili się z nią. „Żydzi pokochali wygnanie
i odmówili p o w r o t u do Izraela. Ale diaspora nie m o g ł a trwać wiecznie. Dia­
spora jest największym z możliwych bluźnierstw przeciw J e d y n e m u " - d o w o ­
dził rabin Kook, dodając, że dzięki Holocaustowi stał się możliwy p o w r ó t Ży­
d ó w do Izraela i o d b u d o w a w ł a s n e g o p a ń s t w a . W myśl tej koncepcji miliony
uśmierconych przez Hitlera Ż y d ó w stają się p o d w a l i n ą p a ń s t w a izraelskiego.
Próba
Kolejne teologiczne w y t ł u m a c z e n i e H o l o c a u s t u nawiązuje do biblijnej h i s t o ­
rii Hioba, doświadczonego n i e z a s ł u ż o n y m cierpieniem. J e s t to p r ó b a w i e r n o ­
ści Bogu - wypróbowanie wiary w piecu o g n i s t y m . Do takiej intuicji przychy­
la się n p . Eliezer Berkovits, który tym w ł a ś n i e wyjaśnia t r z y m a n i e się przez
wielu Ż y d ó w swoich r y t u a ł ó w i o b r z ę d ó w n a w e t w sytuacjach e k s t r e m a l ­
nych. Ich s e n s e m jest o d d a w a n i e chwały Bogu w k a ż d y m miejscu i k a ż d y m czasie.
Najwyższy dopuszcza do z b r o d n i nie dlatego, że jest o k r u t n i k i e m , ale
dlatego, że o b d a r o w a ł człowieka wolnością. H o l o c a u s t jest d o w o d e m , że Bóg
całkowicie respektuje w o l n o ś ć człowieka. M a r t i n Buber czy Emil Fackenheim uważali, że p o m i m o swojego milczenia, p o m i m o „zakrycia Oblicza", Bóg
był w jakiś tajemniczy s p o s ó b obecny r a z e m z cierpiącymi ofiarami.
Nie dla wszystkich p r ó b a okazała się do p o k o n a n i a , czy t e ż - m ó w i ą c
inaczej - nie wszyscy byli w stanie zaakceptować tezę o w y p r ó b o w a n i u . Są
nawet Żydzi, którzy uważają, że Bóg był w Auschwitz nieobecny. Richard
Rubinstein napisał w p r o s t , że Bóg jest nicością, zaś po Holocauście jakiekol­
wiek przymierze z N i m nie ma s e n s u . Dla P r i m o Leviego z kolei Auchwitz
był wręcz m a t e r i a l n y m d o w o d e m na n i e i s t n i e n i e Boga.
Nowa religia
Ż a d n a z przedstawionych powyżej p o b i e ż n i e interpretacji H o l o c a u s t u nie
zdobyła sobie poparcia większości żydostwa. Brak teologicznego u z a s a d n i e -
264
FRONDA
23/24
nia, k t ó r e w j a k i m ś s t o p n i u byłoby zadowalające dla społeczności żydow­
skiej, s p o w o d o w a ł , że dominującą o d p o w i e d z i ą na to w y z w a n i e stały się in­
terpretacje ateologiczne, zwłaszcza zaś swoista sakralizacja Shoah. J a k p o ­
wiedział były przewodniczący izraelskiego K n e s e t u , Szewach Weiss, to taka
„jakby n o w a religia dla tych, którzy nie są religijni".
Przed o w ą „religią H o l o c a u s t u " ostrzegał kilka lat t e m u S t a n i s ł a w Kra­
jewski: „Skoro m u z e a H o l o c a u s t u t o w s p ó ł c z e s n e świątynie, s a m a Z a g ł a d a
staje się nie tylko najważniejszym w y d a r z e n i e m n i e d a w n e j historii, ale naj­
ważniejszym ź r ó d ł e m s e n s u żydowskiej egzystencji. Staje się wręcz objawie­
n i e m naszych czasów. Objawienie zła, a n a w e t Z ł a A b s o l u t n e g o , jest jakoś
łatwiejsze do przełknięcia dla zsekularyzowanego u m y s ł u niż to Objawienie,
k t ó r e przekazuje tradycja. Gdy z a t e m p a m i ę ć o Zagładzie staje się ważniej­
sza niż p a m i ę ć o wyjściu z Egiptu i synajskich tablicach przykazań, Au­
schwitz zastępuje Synaj, a z a t e m niejako: Hitler - Mojżesza."
IGOR FICA
JESIEŃ-2001
265
KASZA I ŚRUBOKRĘT
tak długo, jak Polska będzie istnieć"
Ponad trzy miliony Żydów zginęło w Polsce i Polacy nie będą spadkobiercami polskich
Żydów. Nigdy na to nie pozwolimy. (...) Będą słyszeli o tym od nas tak długo, jak Pol­
ska będzie istnieć. Jeżeli Polska nie spełni roszczeń Żydów, będzie publicznie atakowa­
na i upokarzana na forum międzynarodowym.
Sekretarz generalny Światowego Kongresu Żydów Israel Singer,
za: Agencja Reutera, 1 9 . 0 4 . 1 9 9 6 . godz. 1 4 . 5 0 .
Jedwabne miasteczko
D n i a p i ę t n a s t e g o Tamuz
roku pięć tysięcy s i e d e m s e t pierwszego
tu na z i e m s k i m globie
lniani polscy chłopi k u c h e n n y m i n o ż a m i zarzynali
żydowskie j e d w a b n e dzieci i ciężarne kobiety
Płócienni miejscy goje w i d ł a m i dźgali
a k s a m i t n e żydowskie dziewczęta
Batami drągami bili i kamieniowali
żydowskich atłasowych m ł o d z i e ń c ó w
szmacianych starców i staruszki
A stalowi niemieccy wojacy przyglądając się z d u m i e n i
czarnymi a p a r a t a m i fotografowali rzeź
żywcem płonącą d r e w n i a n ą s t o d o ł ę
i krzyk ludzki ulatujący w letnie n i e b o
Potem na szaber ruszyła j e d w a b i ń s k a szarańcza
parcianych c h ł o p e k k r e t o n o w y c h sąsiadek
N a p a d ł a na s r e b r n e świeczniki śnieżnobiałe obrusy
p u c h o w e kołdry a d a m a s z k o w e prześcieradła
Na to całe zbyteczne pożydowskie m i e n i e
A w niebiosach miłosierni Bogowie
266
FRONDA
23/24
t e n chrześcijański żydowski buddyjski i m u z u ł m a ń s k i
wacianymi o b ł o k a m i zatykali sobie uszy
i odwracając dostojne głowy powoli popijali
N e k t a r i Ambrozję
Izraelska poetka Irit Amiel „Jedwabne miasteczko"
(dedykowane: Panu Janowi Tomaszowi Crossowi),
w: „Kontury" nr XII, Tel-Awiw 2001
Przedsiębiorstwo Holokaust atakuje
„Freud dla początkujących" jest j e d n ą z niewielkich książeczek wydanych
w Ameryce w serii, k t ó r a w p r o w a d z a czytelników w świat wpływowych my­
ślicieli i idei. „Sąsiedzi" J a n a Tomasza Grossa są w p e w i e n s p o s ó b karykatu­
rą książek z tej serii. Nie tak d a w n o Przedsiębiorstwo H o l o k a u s t (Holocaust
Industry) owacyjnie p o w i t a ł o p o t ę ż n ą , lecz bezwartościową książkę Daniela
Goldhagena „ H i t l e r ' s willing e x e c u t i o n e r s " („Gorliwi kaci H i t l e r a " ) . Tomik
Grossa jest czymś w rodzaju „Goldhagena dla początkujących".
Przypominając „Gorliwych k a t ó w Hitlera", w j e d n y c h miejscach bardziej,
w innych mniej, „Sąsiedzi" mają ł a t w o r o z p o z n a w a l n y z n a k firmowy Przed­
siębiorstwa H o l o k a u s t . Poprzez „Przedsiębiorstwo H o l o k a u s t " r o z u m i e m t e
osoby i instytucje, które wykorzystują dla celów politycznych i finansowych
ludobójstwo d o k o n a n e na Żydach w czasie drugiej wojny światowej.
(...) Książka Grossa to s t a n d a r d o w a literatura Przedsiębiorstwa Holo­
kaust. Literatura ta posługuje się d w o m a d o g m a t a m i . Pierwszy z nich m ó w i ,
że holokaust oznacza wydarzenie (zjawisko) nie mające w historii sobie rów­
nego. Drugi - że h o l o k a u s t oznacza kulminację irracjonalnej nienawiści nie-Żydów wobec Żydów. Ż a d n e g o z tych d o g m a t ó w nie da się o b r o n i ć w spo­
sób naukowy. Obydwa jednakże są b a r d z o użyteczne politycznie: szczególne
cierpienie Żydów przekłada się na szczególne żydowskie przywileje m o r a l n e ;
a jeżeli nienawiść nie-Żydów do Ż y d ó w jest irracjonalna, Żydzi nie p o n o s z ą
żadnej odpowiedzialności za tę wrogość.
Jako część h o l o k a u s t u J e d w a b n e jest „w swej istocie, tajemnicą" - pisze
Gross. Inaczej niż w przypadku innych okrucieństw, tutaj m o ż e m y jedynie
postępować, „JAK GDYBY było to m o ż l i w e do z r o z u m i e n i a " (podkreślenie
Grossa). W rzeczy samej Gross n i e j e d n o k r o t n i e podkreśla, że zajęło mu to
pełne cztery lata, by pojąć „ p r a w d z i w o ś ć " tego, co się stało.
JESIEŃ-2001
267
W J e d w a b n e m z a m o r d o w a n y c h z o s t a ł o przez swych chrześcijańskich są­
siadów do 1600 Żydów. W Rwandzie H u t u wyrżnęli p o n a d p ó ł m i l i o n a
swych sąsiadów - Tutsich. To, co s t a ł o się w Rwandzie, da się j e d n a k o w o ż
ogarnąć r o z u m e m ; to, co stało się w Rwandzie, nie jest h o l o k a u s t e m .
(...) Z a m i a s t zdecydowanie oddzielić s p r a w ę a n t y s e m i t y z m u od sprawy
rekompensaty, Gross wiąże je ze sobą. Z jego b ł o g o s ł a w i e ń s t w e m „Sąsiedzi"
stali się kolejną b r o n i ą Przedsiębiorstwa H o l o k a u s t w w y m u s z a n i u od Polski
pieniędzy. Tragedią jest, że wynikiem t e g o s a m o r o z t r z ą s a n i a z a k a m a r k ó w
polskiej duszy będzie p r a w d o p o d o b n i e o d r o d z e n i e najohydniejszych antyse­
mickich stereotypów.
W artykule „Poduszka pani M a r a " , o p u b l i k o w a n y m w „Tygodniku Po­
w s z e c h n y m " , Gross twierdzi, jakoby Polacy łączyli jego książkę ze s p r a w ą re­
k o m p e n s a t za holokaust, gdyż „w n a t u r a l n y s p o s ó b wiążą oni Ż y d ó w z pie­
n i ę d z m i " . Ale j e d e n z rozdziałów „ S ą s i a d ó w " jest p o ś w i ę c o n y pytaniu, „ k t o
przejął majątek?". Podniesienie t e g o t e m a t u przez G r o s s a jest zastanawiają­
ce, jako że pisze, iż sprawa ta nie zwróciła uwagi tych Żydów, którzy przeży­
li. Popada tu Gross w kolejną sprzeczność. W „Sąsiadach" zobaczyliśmy bo­
wiem J e d w a b n e jako wydarzenie nie do ogarnięcia u m y s ł e m ;
miejsce,
w którym Polacy wymordowali Ż y d ó w z „Bogu tylko w i a d o m y c h " p o w o d ó w .
W tym rozdziale Gross odkrywa j e d n a k ż e nagle, że to „żądza i niespodzie­
w a n a możliwość o b r a b o w a n i a Żydów... była rzeczywistym m o t y w e m " . Dla­
czego z a t e m J e d w a b n e jest taką tajemnicą? Z chęci wzbogacenia się dokony­
w a n o wszak zbrodni na o wiele większą skalę. (Kolonizacja i p o z b a w i a n i e
własności w N o w y m Świecie i w Afryce pociągnęło za s o b ą ś m i e r ć niezliczo­
nych m i l i o n ó w ludzi.) Jakkolwiek by na to patrzeć, d o c h o d z i m y do konklu­
zji, że sprawiedliwość w y m a g a z w r o t u zagrabionej w ł a s n o ś c i . W artykule
„Poduszka pani M a r x " Gross p r z e d s t a w i a tę kwestię bez n i e d o m ó w i e ń .
Gross przywołuje historię pewnej N i e m k i , k t ó r ą pięćdziesiąt lat po woj­
nie gnębią wyrzuty sumienia, gdyż ciągle ma p o d u s z k ę z a m o r d o w a n e g o Ży­
da. Dla Grossa jest to oczywisty przykład wyzwania stojącego przed Polaka­
mi: by pojednać się z przeszłością - by o d p o k u t o w a ć za J e d w a b n e - Polska
m u s i zwrócić „ p o d u s z k ę pani M a r x " . To w e d ł u g Grossa „jedynie brak w s p ó ł ­
czucia i żałoby po tych, którzy zostali z a m o r d o w a n i " , sprawia, że roszczenia
majątkowe żydowskich s p a d k o b i e r c ó w są „tak drażliwym i irytującym pro­
b l e m e m " . Jednak, „ci, którzy w końcu zapłakali n a d l o s e m swych żydowskich
268
FRONDA
23/24
współobywateli... r o z s t a n ą się z ' p o d u s z k ą p a n i M a r x ' bez cienia żalu". „Wy­
bór, przed k t ó r y m stoimy - konkluduje Gross - nie jest t r u d n y " . Rzeczywi­
ście - nie byłby trudny, gdyby tylko sprawy były n a p r a w d ę tak p r o s t e .
Po pierwsze, Przedsiębiorstwo H o l o k a u s t nie chce z p o w r o t e m jedynie
„poduszki pani Marx", chce jej całego d o m u , a n a w e t więcej. Chociaż „skala
roszczeń jest potencjalnie o g r o m n a - uspokaja Gross - nikt nigdy nie zażąda
większości tego, co pozostaje w naszych r ę k a c h " . Ale roszczenia w o b e c Pol­
ski nie kończą się na roszczeniach indywidualnych ofiar czy ich spadkobier­
ców. W rzeczywistości Przedsiębiorstwo H o l o k a u s t rości sobie p r e t e n s j e do
setek tysięcy parceli na polskiej ziemi, wartych dziesiątki m i l i a r d ó w dolarów.
Gross nie m o ż e nie zdawać sobie z tego sprawy.
Co więcej, wyjście naprzeciw tym kolosalnym ż ą d a n i o m nigdy nie d o p r o ­
wadzi do prawdziwego pojednania. P r z e d s i ę b i o r s t w o H o l o k a u s t nie repre­
zentuje ani „tych, którzy zostali z a m o r d o w a n i " , ani ich spadkobierców, ani
ocalałych z zagłady. Jest to p r ó b a w y m u s z e n i a skryta p o d płaszczykiem
żydowskiego cierpienia. Spójrzmy na o s t a t n i e wydarzenia. W i m i e n i u ofiar
h o l o k a u s t u Przedsiębiorstwo H o l o k a u s t przejęło j u ż k o n t r o l ę n a d zdenacjonalizowanymi, w a r t y m i miliardy d o l a r ó w posiadłościami w byłych N i e m ­
czech w s c h o d n i c h . Faktycznie u p r a w n i e n i żydowscy spadkobiercy procesują
się obecnie z P r z e d s i ę b i o r s t w e m H o l o k a u s t o z w r o t swej w ł a s n o ś c i . Prawie
nic z pieniędzy z a g w a r a n t o w a n y c h w ugodzie z b a n k a m i szwajcarskimi nie
trafi do ocalałych z zagłady lub ich spadkobierców - większość powędruje
do skarbców organizacji żydowskich. Z kolei w wyniku ugody zawartej
w Niemczech Przedsiębiorstwo H o l o k a u s t z a t r z y m a najprawdopodobniej
większość z pieniędzy przeznaczonych dla byłych żydowskich r o b o t n i k ó w
przymusowych.
Podczas gdy Gross z u z n a n i e m wita „ r a d o s n ą n o w ą rzeczywistość" Pol­
ski, w której amerykańscy prawnicy „pomagają" d o p r o w a d z i ć do ugody
w sprawach własności ofiar h o l o k a u s t u w e d ł u g p r z e p i s ó w prawa, n a w e t
konserwatywna, p r o b i z n e s o w a gazeta „Wall Street J o u r n a l "
(11 k w i e t n i a
2001 r.) określa tychże samych p r a w n i k ó w jako „ n o w y c h beneficjentów h o ­
l o k a u s t u " („the n e w h o l o c a u s t profiteers"). (Dla ścisłości: „Wall Street Jour­
n a l " zaczął atakować tych prawników, d o p i e r o gdy obrali sobie za cel wielkie
amerykańskie koncerny, jak na przykład IBM.) Gross kontrastuje „ r a d o s n ą
n o w ą rzeczywistość" Polski z „ b e z p r a w i e m " k o m u n i s t y c z n e j przeszłości,
JESIEŃ'2001
269
kiedy to „siła s t a n o w i ł a p r a w o " . J e d n a k ż e to w owej „radosnej nowej rzeczy­
wistości" rząd USA działający na polecenie Przedsiębiorstwa H o l o k a u s t ucie­
ka się do taktyki silnej pięści, by z m u s i ć Polskę do uległości. Powtarzając
u l u b i o n ą p r o p a g a n d o w ą m a n t r ę Przedsiębiorstwa H o l o k a u s t , G r o s s pisze, że
„ m a m y tu do czynienia z kwestią etyki, a nie r a c h u n k o w o ś c i " . Tak n a p r a w ­
dę to m a m y do czynienia z - m ó w i ą c k r ó t k o - kwestią c h u l i g a ń s t w a Przed­
siębiorstwa Holokaust.
Amerykański politolog żydowskiego p o c h o d z e n i a N o r m a n C. Finkelstein
„Goldhagen dla początkujących". „Rzeczpospolita" 2 0 . 0 6 . 2 0 0 1 .
„Ból j e s t p r a w d z i w y "
Co do literatury na t e m a t H o l o c a u s t u Finkelstein u w a ż a ją za bezwartościo­
wą, jeśli nie kłamliwą. Pierwszym wielkim szalbierstwem w tej grze była p o ­
wieść Jerzego Kosińskiego „Malowany p t a k " , u z n a n a za oficjalne ś w i a d e c t w o
Holocaustu. Treść tej książki i p r a w d z i w e dzieje b o h a t e r a , przechowa­
nego, z n a r a ż e n i e m życia, przez c h ł o p ó w na Rzeszowszczyźnie - znamy.
Z n a m y też b r u r a l n e ataki na a u t o r k ę r e p o r t a ż u „Czarny p t a s i o r " , J o a n n ę Sie­
dlecką, r o z p ę t a n ą przez politycznie p o p r a w n e polskie m e d i a (głównie „Gaze­
tę Wyborczą"). Otóż, opierając się na monografii Sloana „Jerzy Kosiński"
(1996), wydanej znacznie później niż książka Siedleckiej - Finkelstein o d m a ­
wia „ M a l o w a n e m u p t a k o w i " jakiejkolwiek d o k u m e n t a l n e j w a r t o ś c i ! A m i m o
to książka Kosińskiego stała się najważniejszym t e k s t e m na t e m a t Holocau­
stu. Na p e w n o za sprawą Elie Wiesela, który w „ N e w York T i m e s Book Review" okrzyknął ją „jednym z najważniejszych o s k a r ż e ń " ery n a z i z m u . I tak
„Malowany p t a k " , erotyczno-sadomasochistyczna opowieść, s k o m p o n o w a n a
pod amerykański gust (skądinąd, jak wynika z monografii Sloana, napisanej
przez
literackiego „ m u r z y n a " )
stała się biblią „Przedsiębiorstwa Holo­
caust"... Przykładem znacznie bardziej charakterystycznym jest książka Ben­
j a m i n a Wiłkomirskiego „ F r a g m e n t s " , o s z u s t w o i szalbierstwo podwójne, bo
i życiowe i literackie. Wiłkomirski po p r o s t u plagiatuje Kosińskiego, opisu­
jąc siebie jako s a m o t n e dziecko, k t ó r e z a n i e m ó w i ł o , znalazło się w sierociń­
cu i dopiero znacznie później odkryło, że jest Ż y d e m . P o d o b n i e jak w „Ma­
lowanym ptaku"
-
każdy r o z d z i a ł
to
orgia
gwałtu.
(Jak p a m i ę t a m y
z Kosińskiego, polscy chłopi odznaczali się szczególnym u p o d o b a n i e m do sa­
dyzmu i sodomii...) J e d n y m z głównych a p o l o g e t ó w Wiłkomirskiego był Da270
FRONDA
23/24
vid Goldhagen, p o m i m o zastrzeżeń takich a u t o r y t e t ó w jak Raul Hilberg. Mi­
mo to książka Wiłkomirskiego o t r z y m a ł a liczne nagrody, p r z e t ł u m a c z o n a zo­
stała na kilkanaście języków. W ś r ó d tych nagród: J e w i s h N a t i o n a l Book
Award, n a g r o d a „Jewish Q u a t e r l y " i Prix de M e m o i r e de S h o a h . Po czym się
okazało, że Wiłkomirski jest najzwyklejszym w świecie o s z u s t e m . Nie był
n a w e t Żydem, całą wojnę spędził bezpiecznie w Szwajcarii!!! N i e przeszko­
dziło to żydowskim a u t o r y t e t o m (m.in. Israelowi G u t m a n o w i , d y r e k t o r o w i
Yad Vashem i wykładowcy H o l o c a u s t u na uniwersytecie) oświadczyć, że nie
ma znaczenia, czy Wiłkomirski rzeczywiście przeżył obóz. „To ktoś, k t o głę­
boko w duszy przeżył tę historię. Ból jest prawdziwy." Za t e n „ b ó l " h o c h s z ­
taplera, j e d n a z b o h a t e r e k jego opowieści, r z e k o m o w s p ó ł w i ę ź n i a r k a z o b o ­
zu, a jak się p o t e m okazało członkini sekty satanistycznej, otrzymała...
odszkodowanie. Nie mając, p o d o b n i e jak Wiłkomirski, a b s o l u t n i e nic wspól­
nego z n a z i s t o w s k i m H o l o c a u s t e m .
Elżbieta Morawiec „Sprawiedliwy i paserzy Holocaustu", „Arcana" 39/2001
Rozrywka i futbol w łomżyńskiem
Maleńki jest rynek w J e d w a b n e m
Kościółek i synagoga
W s o b o t ę albo w niedzielę
Ludzie się m o d l ą do Boga
Lecz w czasie wojny Bóg jest zajęty
Czy to J a h w e czy Bóg chrześcijan
Zbyt jest zajęty by wejrzeć
W d u s z ę Polaka czy Żyda
Gdy część Ż y d ó w skwierczała w stodole
Bo nie d a ł o się wszystkich t a m u p c h a ć
Wzięli Ryfkę chłopaki na pole
I gwałcili - n o r m a l n i e i w u s t a
O n a szybko p o b l a d ł a jak c h u s t a
I u m a r ł a od polskiej siekiery
Odrąbali jej główkę prześliczną
I zagrali nią w nogę na m i e d z y
Maciej Z e m b a t y „Maleńki rynek", „Gazeta Wyborcza" 1 - 2 . 0 9 . 2 0 0 1 .
JESIEŃ-2001
271
„wspierają go potężne interesy"
Stereotyp antysemickiej Polski utrwalają n i e tylko emocje, z r e s z t ą z r o z u m i a ­
łe. Wspierają go też p o t ę ż n e interesy. Kilka krajów dzięki t e m u o d w r a c a
w p e w n y m s t o p n i u uwagę od m r o c z n y c h kart własnej historii. P o d t r z y m a n i e
tezy o antysemickiej Polsce służy t a k ż e u z a s a d n i e n i u roszczeń majątkowych
wobec polski. Gdy nowojorscy adwokaci występują w i m i e n i u grupy Ż y d ó w
ze zbiorowym p o z w e m o zwrot majątków, m u s z ą dowieść, że n i e mogli oni
ich po wojnie odzyskać z p o w o d u p r z e ś l a d o w a ń etnicznych.
Ryszard Bugaj „Prawda historyczna i interes materialny",
„Gazeta Wyborcza" 6-7.01.2001.
Testowane w Szwajcarii
Kiedy żydowskie organizacje atakują Polaków za ich d o m n i e m a n y w s p ó ł ­
udział w holocauście - chodzi t a k ż e o pieniądze, a n i e o m o r a l n e zadośćuczy­
nienie i p a m i ę ć o w s p ó ł w y z n a w c a c h z a m o r d o w a n y c h w czasie wojny. P o d o b ­
nie ma się sprawa w y p a d k ó w w J e d w a b n e m . Trzeba tutaj
dodać,
że
amerykańskie żydowskie organizacje n i e mają wiele w s p ó l n e g o z i n t e r e s a m i
tych Żydów, co przeżyli Zagładę, a którzy c z ę s t o są używani jako p i o n k i na
szachownicy rozgrywek biurokratów, p r a w n i k ó w i k o n s u l t a n t ó w tychże or­
ganizacji. Żydzi polscy mieli p o k a ź n e majątki w postaci n i e r u c h o m o ś c i
w Polsce, które po ich z a m o r d o w a n i u przez N i e m c ó w zostały przejęte przez
p a ń s t w o polskie.
Z p u n k t u widzenia p a ń s t w a , majątki zmarłych obywateli, którzy nie zo­
stawili spadkobierców, p r z e c h o d z ą na w ł a s n o ś ć p a ń s t w a . Tak jak w Polsce
i p o d o b n i e jest w USA. A m e r y k a ń s k i e organizacje żydowskie uważają, że Ży­
dzi polscy nigdy nie czuli się obywatelami p o l s k i m i i gdyby mieli wybór prze­
kazaliby swe majątki tymże organizacjom. W e d l e m n i e m a n i a żydowskich or­
ganizacji
jedynymi
prawnymi
i
moralnymi
spadkobiercami
mienia
żydowskiego w Polsce, są w ł a ś n i e o n e . Aby odzyskać żydowskie m i e n i e p o ­
zostawione w Polsce, organizacje te rozpętują antypolską k a m p a n i ę oszcz­
erstw porównując Polaków do h i t l e r o w c ó w i oskarżają ich o w s p ó ł u d z i a ł
w holocauście.
(...) Oczywiście, organizacje żydowskie nie mają siły fizycznej w w y m u ­
szeniu na Polsce z w r o t u m i e n i a żydowskiego, ale mają d u ż e wpływy w ko­
łach politycznych i o r g a n a c h f o r m o w a n i a opinii publicznej w USA i n i e tyl272
FRONDA
23/24
ko. Siłą fizyczną naciskającą na Polskę, aby zapłaciła ż y d o w s k i m organiza­
cjom o d s z k o d o w a n i a będzie rząd USA i jego organy u s t a w o d a w c z e i dyplo­
matyczne. Model p o s t ę p o w a n i a j u ż został o p r a c o w a n y i s p r a w d z o n y w sto­
s u n k u do Szwajcarii i jej banków, k t ó r e zapłaciły 1,4 miliarda dolarów
odszkodowania za tak z w a n e m a r t w e k o n t a b a n k o w e i za przyjmowanie za­
płat od N i e m c ó w w postaci złota, jakoby żydowskiego. D u ż a część tych pie­
niędzy ugrzęzła w kieszeniach p r a w n i k ó w i specjalistów od h o l o c a u s t u , a tyl­
ko z n i k o m a część d o t r z e do garstki żyjących jeszcze ofiar hitlerowskich
represji.
Dr Jan Czekajewski z Polskiego Instytutu N a u k o w e g o w N o w y m Jorku,
„Życie"
„Wielki f i n a ł "
Polacy są kolejni na liście. Strategia, k t ó r a została p r z e t e s t o w a n a w przypad­
ku Szwajcarii i Niemiec, będzie wykorzystana do w u ł u d z e n i a od Polski gi­
gantycznych o d s z k o d o w a ń . To ma być „wielki finał". „Wielki" dlatego, że or­
ganizacje
żydowskie
kogokolwiek dotąd.
zażądają
o
wiele
Od Szwajcarów WJC
większych
pieniędzy
niż
od
[Światowy Kongres Ż y d o w s k i ]
otrzymał 1,25 mld doi., a o s t a t n i o od N i e m c ó w jako o d s z k o d o w a n i a za pra­
ce r o b o t n i k ó w p r z y m u s o w y c h - 1,3 m l d doi. W przypadku Polski m ó w i się
już o m i e n i u żydowskim w a r t y m kilkadziesiąt m i l i a r d ó w doi. Ta akcja j u ż się
zaczęła.
N o r m a n G. Finkelstein w rozmowie z Krzysztofem Darewiczem
„Kto czerpie korzyści z holokaustu?", „Rzeczpospolita", 2 6 . 0 4 . 2 0 0 0 .
30:3
Ponad 30 miliony d o l a r ó w wydała na pensje, h o t e l e , p o d r ó ż e , b a n k i e t y
i ogłoszenia w gazetach m i ę d z y n a r o d o w a komisja, której z a d a n i e m jest wy­
egzekwowanie od firm ubezpieczeniowych o d s z k o d o w a ń dla Żydów, którzy
z p o w o d u wojny utracili polisy. Dla nich komisja załatwiła o d s z k o d o w a n i a
w wysokości zaledwie 3 m i l i o n ó w dolarów.
Dziennik Los Angeles Times ujawnił, że M i ę d z y n a r o d o w a Komisja Rosz­
czeń Ubezpieczeniowych, k t ó r ą kieruje były a m e r y k a ń s k i sekretarz s t a n u
Lawrence Eagleburger, b e z t r o s k o wydaje gigantyczne pieniądze p o d pretek­
s t e m działania na rzecz „będących w p o t r z e b i e ofiar h o l o k u s t u " . Komisja,
JESIEŃ'2001
273
u t w o r z o n a w 1998 roku przez amerykańskie i europejskie w ł a d z e finansowe,
organizacje żydowskie i europejskie firmy ubezpieczeniowe, urządziła d o t ą d
18 międzynarodowych konferencji w najelegantszych h o t e l a c h Londynu, Je­
rozolimy, Rzymu, Waszyngtonu i N o w e g o Jorku. W każdej z nich u c z e s t n i ­
czyło p o n a d sto osób. Pensja s a m e g o Eagleburgera wynosi rocznie 3 5 0 tysią­
ce dolarów.
Krzysztof Darewicz „Przepych na konto ofiar",
„Rzeczpospolita"
19-20.05.2001.
Promile dla ofiar
Matce, która przeżyła getto i obóz na Majdanku, N i e m c y nie chcieli dać ren­
ty, bo nie miała widocznych obrażeń. D o s t a ł a tylko symboliczne odszkodo­
wanie - około 3 tys. doi. M a t k a zawsze zastanawiała się, k t o w t a k i m razie
dostaje pieniądze z Niemiec, k t ó r e wypłaciły ocalałym z h o l o k a u s t u Ż y d o m
łącznie 118 mld doi. Teoretycznie przecież n i k t bardziej nie zasługiwał na
najwyższe
o d s z k o d o w a n i a niż
moim
rodzice,
którzy byli
prześladowani
przez całą wojnę, stracili całą r o d z i n ę i cały majątek.
(...) przeanalizowałem negocjacje i p o r o z u m i e n i e p o d p i s a n e w 1952 ro­
ku przez rząd N i e m i e c z Żydowską Komisją Roszczeniową (Jewish Claims
Conference, dalej w skrócie J C C ) . Na mocy tego p o r o z u m i e n i a N i e m c y wy­
płaciły J C C około miliarda d o l a r ó w na o d s z k o d o w a n i a dla takich o s ó b jak
moja m a t k a - które nie kwalifikowały się do o t r z y m a n i a d o ż y w o t n i c h r e n t .
Okazuje się jednak, że J C C zatrzymała większość tych pieniędzy dla siebie al­
bo dokonała ich podziału po swojemu. Część p r z e z n a c z o n o na wsparcie spo­
łeczności żydowskich w krajach arabskich, część na I n s t y t u t Yad Vashem
w Jerozolimie i r ó ż n e m u z e a , czyli na cele nie związane z o d s z k o d o w a n i e m
dla ofiar.
— Ile zatem przypadło bezpośrednio ofiarom?
— Ostatecznie tylko 15 proc. z o w e g o miliarda. C h o ć n a w e t i tę część
JCC
rozprowadziła
głównie
wśród
„wybitnych
żydowskich
przywódców
z czasów II wojny światowej i r a b i n ó w " , czyli faktycznie własnych działaczy.
Zwykłe ofiary dostały jakieś p r o m i l e .
N o r m a n G. Finkelstein w rozmowie z Krzysztofem Darewiczem
„Kto czerpie korzyści z holokaustu?", „Rzeczpospolita", 2 6 . 0 4 . 2 0 0 0 .
274
FRONDA
23/24
33 miesiące za 2,5 miliona dolarów
Dwaj rabini z Brooklynu zostali wczoraj skazani p o d c z a s o b s e r w o w a n e g o
przez wielu wiernych procesu na 33 miesiące więzienia za zagarnięcie setek
tysięcy dolarów z federalnego p r o g r a m u p o m o c y ofiarom H o l o c a u s t u .
Rabini Efraim Stern i Jacob Bronner, obaj z Borough Park, przyznali się
do winy, że w l u t y m zdefraudowali pieniądze Project Social Care - założonej
przez nich organizacji pozarządowej, k t ó r a o t r z y m a ł a dotację w wysokości
2,5 miliona dolarów z Federalnego D e p a r t a m e n t u Rozwoju Mieszkalnictwa
i Miast w 1995 i 1996 roku.
„Rabini skazani za oszustwo", „New York Times", 10.08. 2001
„przełamać te obronne nawyki"
Polacy boją się postawienia w j e d n y m szeregu z n a z i s t a m i - to fakt. Od bi­
s k u p ó w jako moralnych p r z e w o d n i k ó w o g r o m n e j większości mojego n a r o d u
oczekiwałbym j e d n a k p r z e ł a m a n i a tych o b r o n n y c h nawyków.
Roman Graczyk „Zabrakło proroctwa", „Gazeta Wyborcza" 9-10.06.2001.
„emocjonalny szantaż ofiary"
Nie wiem, k t o pierwszy rzucił h a s ł o przeprosin, ale wokół t e g o h a s ł a rozgo­
rzał w m a s s m e d i a c h zażarty spór. Ten gorszący spór m o c n o p o d g r z e w a ł a
wielce n a g r a d z a n a pani redaktor, k t ó r a w stylu m ł o d s z e g o oficera śledczego
przygważdżała swoich r o z m ó w c ó w na oczach całej Polski, dążąc do uzyska­
nia od nich samooskarżających zeznań, w treści z góry z a p l a n o w a n e j . N i e
jest to w i n a tylko pani redaktor, jeśli t e n styl pogardy na r o z m ó w c y i tego, co
ma on do powiedzenia, jest nagradzany.
(...) Gdy pani r e d a k t o r n a k ł a n i a ł a kolejnego r o z m ó w c ę do przepraszania,
zadałem sobie pytanie, czy j e s t e m g o t ó w przeprosić za Bermana, Różańskie­
go, Fejgina i za innych, t e g o s a m e g o co ja p o c h o d z e n i a , którzy tyle krzywd
uczynili l u d z i o m tylko za to, że nie akceptowali p r z e m o c ą n a r z u c o n e j władzy,
że pragnęli innej Polski. Nie, nie b ę d ę za nich przepraszał, bo m n i e nic z ni­
mi nie łączyło i nie łączy - b o w i e m z b r o d n i swych nie popełniali o n i jako Ży­
dzi. Ale j e s t e m g o t ó w przeprosić za tych, którzy jak Lola Potok, Szlomo M o ­
rel,
Pinka Mąka przeżyli obozy hitlerowskie i przyznając sobie p r a w o
odwetu, sami stali się o k r u t n y m i oprawcami, wręcz z b r o d n i a r z a m i , będąc
JESIEŃ-2001
275
k o m e n d a n t a m i w obozach, przez siebie organizowanych, w Gliwicach, Świę­
tochłowicach i innych miejscowościach na Śląsku.
O nich to o p o w i a d a książka „Oko za oko. Przemilczana h i s t o r i a Żydów,
którzy w 1945 r. mścili się na N i e m c a c h " , n a p i s a n a przez J o h n a Sacka, a m e ­
rykańskiego Żyda polskiego p o c h o d z e n i a . Książka ta nie została przez pol­
skie m e d i a zauważona, w przeciwieństwie do „ S ą s i a d ó w " J a n a Tomasza
Grossa. Jedynym d z i e n n i k i e m ogólnopolskim, który zauważył „Oko za
oko...", była „Rzeczpospolita". Książka opisuje, jak wrażliwe ofiary stawały
się o k r u t n y m i katami, opisuje przejmujące zdarzenia, w t y m p o d p a l e n i e wy­
p e ł n i o n e g o więźniami baraku. I choć r o z u m i e m m e c h a n i z m p r z e m i a n y ofia­
ry w oprawcę, nigdy tego nie zaakceptuję, zawsze się b ę d ę wstydził tego, co
kilkadziesiąt lat t e m u tamci Żydzi czynili. I za to j e s t e m g o t ó w przepraszać.
(...) W sporze o J e d w a b n e toczy się również n i e w y s ł o w i o n a dyskusja
o antysemityzmie w Polsce. Nie s p o s ó b oddzielić tej z b r o d n i od antysemity­
z m u . Myślę, że to j e d n a k nie „polski a n t y s e m i t y z m " d o k o n a ł z b r o d n i w Je­
d w a b n e m , ale ten, ukryty w każdym z nas, potwór. A n t y s e m i t y z m m ó g ł p o ­
m ó c mu wyrwać się z okowów. M o g ł o mu to ułatwić r ó w n i e ż wiele innych
okoliczności: okupacja, przyzwolenie i inspiracja hitlerowców, a także takie,
0 których nie wiemy, bądź też brakuje n a m co do nich wyobraźni. A n t y s e m i ­
t y z m e m próbuje się uzasadniać tę z b r o d n i ę , lecz nie on jest jej praprzyczyną,
tak jak nie on był przyczyną z b r o d n i d o k o n a n e j przez Ż y d ó w w o b o z a c h na
Śląsku. Z b r o d n i tych d o k o n a ł a t o t a l n a nienawiść do drugiego człowieka.
Nie ma a n t y s e m i t y z m u polskiego, niemieckiego, francuskiego - jest tyl­
ko nienawiść u b r a n a w togę ideologii, p a t r i o t y z m u , o b r o n y wiary. A n t y s e m i ­
tyzm jest chorobą, p o d o b n i e jak każda i n n a forma nienawiści do drugiego
człowieka. C h o r o b ę się leczy, a nie oskarża. Nie w o l n o jej j e d n a k leczyć jak
pryszczycy. O d n o s z ę wrażenie, że s t r o n y sporu o J e d w a b n e traktują siebie
nawzajem jak zarażonych pryszczycą, ze wszystkimi t e g o konsekwencjami.
Taka p o s t a w a świadczy o n i e p o r o z u m i e n i u tego, co stało się i dzieje w Je­
d w a b n e m , co dzieje się z n a m i wokół t e g o d r a m a t u .
Bardzo w a ż n e jest, by j e d n o z n a c z n i e sprzeciwić się s t e r e o t y p o m - „ciem­
nogród", „polski a n t y s e m i t y z m " , „spisek określonych s i ł " - k t ó r e niczym się
od siebie nie różnią. Tak s a m o odwołują się do rzeczywistości życzeniowej
1 mają t e n s a m cel: p o d p o r z ą d k o w a n i a j e d n o s t e k oraz całych środowisk oso­
bom, k t ó r e owe stereotypy upowszechniają.
27g
FRONDA
23/24
(...) R o z u m i e m wszystkich tych, którzy czują się osaczeni k a m p a n i ą w o ­
kół J e d w a b n e g o i traktują ją jako „emocjonalny szantaż ofiary". Tym bar­
dziej, że cała sprawa jest w p i s a n a w k o n t e k s t sporu o zakres reprywatyzacji.
Z r o z u m i a ł a jest reakcja mojej znajomej, k t ó r a m ó w i : „całe życie żyłam bez
tego p r o b l e m u , a tu nagle mój znajomy p r z e d s t a w i a mi się 'jestem Ż y d e m ' ,
tak jakby to kiedykolwiek m i a ł o dla m n i e jakieś znaczenie. P o c z u ł a m się, jak­
by dał mi w twarz. Poczułam się b e z b r o n n a , wiedziałam, że od tej p o r y co­
kolwiek p o w i e m - będzie źle, cokolwiek zrobię - będzie źle. Z a c z ę ł a m go
u n i k a ć . " Sam wielokrotnie b y ł e m ś w i a d k i e m s z e r m o w a n i a o s k a r ż e n i a m i
o a n t y s e m i t y z m - włącznie z oskarżeniami, że nauczycielka p o s t a w i ł a p a t e n ­
t o w a n e m u leniowi dwójkę z m a t e m a t y k i z p o b u d e k antysemickich.
Anatol Lawina „ J e d w a b n e jest w każdym z nas",
„Rzeczpospolita" 5 . 0 6 . 2 0 0 1 .
Reedukator
Kilka tygodni t e m u w i c e m i n i s t e r edukacji Wojciech Książek stwierdził, że
podręczniki do szkół traktujące o zagładzie b ę d ą c e n z u r o w a n e przez Żydow­
ski Instytut Historyczny (ŻIH), a nie n p . przez I n s t y t u t Historii Polskiej Aka­
demii N a u k . Jest to dość dziwny p o m y s ł , zwłaszcza jeśli przyjrzymy się bli­
żej n a u k o w y m d o k o n a n i o m dyrektora Ż I H Feliksa Tycha.
Polski rząd przystępował do wielu m i ę d z y n a r o d o w y c h inicjatyw mają­
cych propagować nauczanie o holokauście, jak n p . deklaracja w i e d e ń s k a
z 1993 r., ustalenia polsko-izraelskiej komisji podręcznikowej z 1995 r.
czy też najnowsza deklaracja s z t o k h o l m s k a z 2 0 0 0
roku.
Pojawiły się
u n a s podręczniki do p o d s t a w ó w e k , do gimnazjów i do liceów traktujące
w znacznie szerszy s p o s ó b niż to bywało wcześniej - o holokauście. Więk­
szość z nich i tak była krytykowana przez szefa Ż I H Tycha jako poświęcająca
„zbyt m a ł o uwagi martyrologii ludności żydowskiej"
(„Rzeczpospolita"
z 16-17 czerwca br.).
Z d e c y d o w a n a krytyka o b e c n e g o s p o s o b u n a u c z a n i a o zagładzie i o życiu
mniejszości żydowskiej w II RP znalazła ujście zwłaszcza w książce Tycha
„Długi cień zagłady", opublikowanej n a k ł a d e m Ż I H w 1999 roku. Profesor
Tych pisze w niej n p . : „przez 45 lat PRL k a r m i o n o u c z n i ó w i nauczycieli hi­
storią spreparowaną, o d p o w i e d n i o d o p o t r z e b ideologicznych p r z y r z ą d z o n ą
papką, w której nie było nie tylko Żydów, ale i dziesiątków innych ważnych
JESIEŃ-2001
277
elementów prawdziwych polskich dziejów historii: nie było Katynia, nie było
powiedziane, w jaki to sposób Polska, przed wojną p a ń s t w o wielonarodowe,
rzekomo stała się 'nareszcie' p a ń s t w e m j e d n o n a r o d o w y m " . Wspominając zaś
0 jednym z wydanych niedawno podręczników, Tych pisze: „zastosowano w n i m
odziedziczoną po PRL, przez blisko pół wieku używaną m e t o d ę mówienia,
a w istocie niemówienia w polskich podręcznikach szkolnych o Zagładzie".
Czytając j e d n o z n a c z n i e nagatywną opinię Tycha o d n o ś c i e historiografii
PRL-owskiej, p o s t a n o w i ł e m się przyjrzeć jego d o k o n a n i o m n a u k o w y m . Bio­
gram zamieszczony na okładce w s p o m n i a n e j wyżej książki p r z e d s t a w i a Ty­
cha jako a u t o r a „szeregu monografii oraz licznych książkowych publikacji
źródłowych dotyczących r u c h ó w społecznych w Polsce i w innych krajach eu­
ropejskich na p r z e ł o m i e wieku XIX i XX". O k a z a ł o się, że za niejasnym okre­
śleniem „ r u c h ó w społecznych" nie kryją się bynajmniej publikacje i b a d a n i a
dotyczące h o l o k a u s t u czy historii mniejszości żydowskiej w Polsce. Pan pro­
fesor Tych w PRL specjalizował się w historii r u c h ó w k o m u n i s t y c z n y c h .
1 rzeczywiście jest a u t o r e m wielu publikacji na t e n t e m a t . W jego „ d z i e ł a c h "
pisanych w latach PRL s ł ó w " holokaust, zagłada, mniejszość żydowska - nie
znalazłem, co obecnie bynajmniej nie przeszkadza mu krytykować pomijania
w historiografii PRL t e m a t ó w żydowskich.
W m o i m p r z e k o n a n i u „ n a u k o w e " d o k o n a n i a Tycha z u p e ł n i e dyskwalifi­
kują go jako cenzora współczesnych podręczników. Tych jest b o w i e m kla­
sycznym p r z y k ł a d e m k o n i u n k t u r a l i s t y - w PRL pisywał o r u c h u r o b o t n i ­
czym, redagował partyjny kwartalnik, pisał p r z e d m o w y do książek Lenina,
zachwycał się polityką PPR, sławił ustrój W i e t n a m u i Angoli. Po 1989 r. za­
interesował się nagle historią Ż y d ó w i występuje jako a u t o r y t e t w tej dzie­
dzinie, a kierowana przez niego placówka ma kontrolować, czy polscy a u t o ­
rzy p o d r ę c z n i k ó w o zagładzie piszą „jak t r z e b a " . A l e k t u r a wypowiedzi Tycha
pokazuje, że c e n z o r e m to on jest s u r o w y m . Ale żeby nie być p o s ą d z o n y m
o gołosłowność, p o k r ó t c e p r z y p o m n ę n i e k t ó r e PRL-owskie dzieła Tycha.
O t o n p . w roku 1958 ukazał się pierwszy n u m e r p i s m a „Z pola walki".
Podtytuł głosił: „kwartalnik poświęcony dziejom r u c h u robotniczego". Wy­
dawcą pisma był Zakład Historii Partii przy KC PZPR. W skład owego partyj­
nego periodyku wchodziły takie tuzy polskiej historii, jak: Leon Grosfeld, Żanna Kormanowa, Henryk Jabłoński. Naczelnym zaś został Feliks Tych. Tematykę
pisma najlepiej przedstawią niektóre tytuły artykułów: „Z dziejów Komuni278
FRONDA
23/24
stycznej Partii Galicji Wschodniej", „Polski ruch robotniczy wobec Rewolucji
Październikowej", „Polscy bohaterowie Rewolucji Październikowej", „O rewo­
lucji narodowodemokratycznej w R u m u n i i " , „Rozwój ideologiczny KPRP
(1918-1923)", „Konferencja I n s t y t u t ó w Historii Partii w Pradze". Tytuł p i s m a
zresztą - jak wolno sądzić - nie był wybrany przypadkowo. Identyczny tytuł
nosił n p . organ SDKPiL na przełomie XIX i XX wieków czy też z g r u n t u stali­
nowski periodyk wydawany po polsku w Moskwie w latach 20. i 30.
W roku 1966 ukazała się biografia Juliana Marchlewskiego. A u t o r a m i by­
li: H. S c h u m a c h e r oraz F. Tych. Ten o s t a t n i tak pisał n p . o ideologii i doko­
naniach instalowanego przez bolszewików w 1920 roku na w s c h o d n i c h zie­
miach
Polski
tzw.
Tymczasowego
Komitetu
Rewolucyjnego
Polskiego
(TKRP): „polityka agrarna, k t ó r ą Marchlewski realizował - rezygnująca z p o ­
działu ziemi obszarniczej między c h ł o p ó w - nie m o g ł a się okazać dostatecz­
nie atrakcyjna dla chłopów. Zwracali zresztą na to u w a g ę j u ż w ó w c z a s Lenin
i Dzierżyński (...). Kierownictwo K o m i t e t u r o z w i n ę ł o szeroką i w s z e c h s t r o n ­
ną działalność w dziedzinie o d b u d o w y przemysłu, rozwoju oświaty, kultury
narodowej itd.". A jak w e d ł u g Tycha wyglądał koniec TKRP? O t o s t o s o w n y
fragment: „Wraz z p o w r o t e m wojsk Piłsudskiego na te t e r e n y o d e b r a n e zo­
stały m a s o m l u d o w y m zdobycze społeczne, k t ó r e p o p r z e d n i o uzyskały. Ma­
sowe rozstrzeliwania, więzienia, t o r t u r y stały się u d z i a ł e m tych, którzy w ja­
kikolwiek s p o s ó b współdziałali z w ł a d z a m i rewolucyjnymi. Tak zakończyła
się trzytygodniowa epopeja pierwszej polskiej władzy proletariackiej."
W roku 1977 m i a ł a miejsce wielka wystawa w M u z e u m Historii Polskie­
go Ruchu Robotniczego w Warszawie. Z jakiej okazji została zorganizowana?
To wyjaśniała w słowie w s t ę p n y m k o m i s a r z wystawy H e l e n a Wiórkiewicz:
„Obacna wystawa nawiązuje do wielkich rocznic historycznych, k t ó r e się
zbiegły w 1977 i 1978 roku: 60-tej rocznicy zwycięstwa Wielkiej Socjalistycz­
nej Rewolucji Październikowej w Rosji, odzyskania przez Polskę niepodległo­
ści po p o n a d wiekowej niewoli, p o w s t a n i a Komunistycznej Partii Polski,
130-ej rocznicy ukazania się Manifestu K o m u n i s t y c z n e g o i w y b u c h u W i o s n y
Ludów, 100-lecia u r o d z i n Feliksa dzierżyńskiego, 100-lecia n a r o d z i n socjali­
stycznego r u c h u robotniczego na ziemiach polskich oraz 35-ej rocznicy p o ­
wstania Polskiej Partii Robotniczej". Uff! W s t ę p „ h i s t o r y c z n y " do w y d a n e g o
z okazji tych pięknych rocznic biuletynu spłodził Feliks Tych. O t o kilka jego
myśli:
„Po zwycięstwie Rewolucji Październikowej, do k t ó r e g o n i e m a ł y
JESIEŃ-2001
279
wkład wnieśli polscy robotnicy i żołnierze przebywający w t e d y w Rosji,
głównym z a ł o ż e n i e m internacjonalistycznego sojuszu polsko-rosyjskiego by­
ła wspólna walka w o b r o n i e pierwszego na świecie p a ń s t w a prolatariackiego
jako p u n k t u oparcia walki polskiej i m i ę d z y n a r o d o w e j klasy robotniczej
o sprawiedliwość społeczną we własnych krajach". W innych fragmentach
tekstu przeczytać m o ż n a m.in. o „tysięcznych z a s t ę p a c h Polaków - uczestni­
ków Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji Październikowej", „rządzonej przez
burżuazję i o b s z a r n i c t w o Polsce międzywojennej", „trafnej polityce Polskiej
Partii Robotniczej".
W zakończeniu swego szkicu Tych w y m i e n i a „wybitnych przedstawicieli
innych n a r o d ó w " , którzy „w najtrudniejszych chwilach wyciągnęli p o m o c n ą
d ł o ń do Polaków". O t o kilka nazwisk z listy Tycha: Marks, Engels, Liebknecht, Lenin...
W roku 1980 ukazała się - w y d a n a w serii „ P o p u l a r n a biblioteka klasy­
ków m a r k s i z m u - l e n i n i z m u " - książka Lenina „rewolucja proletariacka a re­
negat Kautsky". A u t o r e m 5 — s t r o n i c o w e g o w s t ę p u był Feliks Tych. Zaś prze­
glądając o s t a t n i n u m e r (4/1989) kwartalnika „Z p o l a walki", w rubryce
„ N o w e publikacje z historii r u c h u r o b o t n i c z e g o " z n a l a z ł e m następującą p o ­
zycję: „Tych Felix, Rosa L u x e m b u r g u n d Julian Marchlewski-Karski in d e r
polnischen u n d in d e r d e u t s c h e n A r b e i t e r b e w e g u n g " . Artykuł o t a k i m tytu­
le ukazał się w n u m e r z e 5/88 m a r k s i s t o w s k i e g o p i s m a „Beitrge zur Geschichte d e r A r b e i t e r b e w e g u n g " .
Obecnie profesor Tych uchodzi j u ż za e k s p e r t a od h o l o k a u s t u . W czerw­
cowym n u m e r z e p i s m a „Res Publica N o w a " D o r o t a Krawczyńska tak stresz­
czała poglądy (obecne) Tycha: „ [Tych] zauważa, iż z n a c z n a część społeczeń­
stwa polskiego nie jest ś w i a d o m a tego,
w jaki s p o s ó b d o k o n y w a ł a się
Zagłada ani też na czym polegała jej wyjątkowość (...). Zagłada, funkcjonu­
jąca dziś w świadomości europejskiej jako zuniwersalizowany m i t najwięk­
szej zbrodni n o w o c z e s n e g o świata, w Polsce nie m o ż e się przebić p o z a p r ó g
powszechnej świadomości i wiedzy p o t o c z n e j " . I jeszcze d o k ł a d a a u t o r k a cy­
tat z Tycha: „Holocaust był i nadal jest w większości p o d r ę c z n i k ó w przedsta­
wiany jako fragment niemieckiej polityki okupacyjnej w o b e c Polski, bez
wskazywania na ogólnocywilizacyjne aspekty t e g o zjawiska". Czytając takie
słowa, w a r t o p r z y p o m n i e ć sobie, w jaki s p o s ó b t e n s a m a u t o r kwitował
w jednej ze swych publikacji czasy wojny: „Tragiczne doświadczenia n a r o d u
280
FRONDA
23/24
polskiego w czasie wojny i okupacji hitlerowskiej przybliżały s p o ł e c z e ń s t w o
polskie do z r o z u m i e n i a tych idei, k t ó r e p r z e d 1939 r. m i m o wszystko wciąż
pozostawały ideami a w a n g a r d y " . Wówczas Tych nie pisał nic o holokauście,
pisał n a t o m i a s t o „zagrożeniu biologicznego i s t n i e n i a n a r o d u [bynajmniej
nie
żydowskiego - T.K.]
przez eksterminacyjną politykę
faszystowskiego
o k u p a n t a " . W i n n y m fragmencie w s t ę p n i a k a do wystawy z 1977 r. również
w s p o m i n a o zagrożeniu biologiczną zagładą n a r o d u polskiego: „600 tysięcy
grobów żołnierzy radzieckich poległych w walce o wyzwolenie ziem polskich
spod p a n o w a n i a hitlerowskich Niemiec, w w a l c e o o c a l e n i e n a r o d u pol­
s k i e g o od biologicznej zagłady [podkr. moje - T.K.] jest najbardziej przej­
mującym p o m n i k i e m , jaki historia kiedykolwiek wystawiła h a s ł u 'Za N a s z ą
i Waszą w o l n o ś ć ' . " Kuriozalnie wyglądają powyższe zdania w p o r ó w n a n i u
n p . z o b u r z e n i e m , z j a k i m Tych stwierdza, iż w j e d n y m ze w s p ó ł c z e s n y c h
podręczników do historii: „przy o m a w i a n i u zbrodniczej polityki o k u p a n t a na
ziemiach polskich pojęcie 'Żyd' w ogóle się nie pojawia". Kiedyś (w PRL)
słowo to pojawiało się - jak twierdzi Tych - zbyt rzadko l u b w ogóle. Ale wte­
dy to było „ s ł u s z n e " . Teraz jest j e d n a k już „ n i e s ł u s z n e " .
Dzisiaj profesora Tycha o b u r z a to, co p r z e d laty w jego publikacjach było
n o r m ą . Dzisiaj poucza, jak należy pisać o holokauście i o Żydach, nie mając
najwyraźniej złego samopoczucia z p o w o d u swoich t e k s t ó w pisanych w PRL.
Sądzę, że kierowany przez takiego „historyka" Ż I H nie jest najlepszym cen­
zorem dla szkolnych podręczników.
Tomasz Kornaś „Tychotomia", „Najwyższy Czas!", 4-11 sierpnia 2 0 0 1
„Prawda was wyzwoli"
Ucieczka przed p r a w d ą jest zawsze przejawem słabości, s t w a r z a n i e m sobie
sztucznie komfortu m o r a l n e g o . Pominięcie p r a w d y nie służy g o d n e m u u ł o ­
żeniu wzajemnych s t o s u n k ó w między n a r o d o w ą większością a mniejszościa­
mi. Tu zresztą n a w e t nie chodzi o u ł o ż e n i e s t o s u n k ó w z różnymi g r u p a m i et­
nicznymi czy mniejszościami, ale o zdrowie m o r a l n e s p o ł e c z e ń s t w a , które
nie p o w i n n o być z b u d o w a n e na k ł a m s t w i e . N a w e t wtedy, gdy p r a w d a jest
niewygodna i rani w ł a s n e ego n a r o d o w e .
Feliks Tych w rozmowie z A n n ą Jarmusiewicz „Historia musi polegać na
prawdzie", „Rzeczpospolita" 1 6 - 1 7 . 0 6 . 2 0 0 1 .
JESIEŃ-2001
281
Imperium sypało się w gruzy, a do opływających w
luksus i dobrobyt mieszkańców Kartaginy dochodziły
jedynie mgliste wieści o gospodarczej mizerii,
wewnętrznym chaosie i militarnych klęskach państwa.
Świat się walił, a Nowe Miasto kwitło.
Nowe Miasto
ROBERT
ŻUREK
Niezwykle jest to m o r z e rozpięte p o m i ę d z y b ł ę k i t e m , t u r k u s e m i szma­
ragdem. Niezwykłe jest to n i e b o odcinające się od m o r z a s u b t e l n ą innością
barw. Niezwykła jest ta zatoka skąpana w s ł o ń c u i w ciszy przerywanej jedy­
nie m i a r o w ą m u z y k ą uderzających o brzeg fal i płynącego p o n a d n i m i wia­
tru. Niezwykłe są te ł a g o d n e wzgórza wznoszące się u b r z e g ó w zatoki, spo­
wite czapą zieleni palm, cyprysów i traw. Czarodziejskie jest to miejsce. Nic
dziwnego, że akurat tutaj...
Z a p e w n e tak s a m o jak dziś m o r z e t u r k u s o w e falowało u zielonych brze­
gów łagodnych wzgórz, gdy nawiedzili te s t r o n y berberyjscy koczownicy, od­
dając swym b o g o m h o ł d za t o , iż d a n e im z o s t a ł o rozbić n a m i o t y w ziemi tak
pięknej, w w o d ę i roślinność obfitującej. Przybyli o n i z p o ł u d n i a , ze spieczo­
nych słońcem, wyschniętych r ó w n i n , dlatego potrafili docenić cień p a l m i ła­
godny wiatr, orzeźwiający ziemię, ludzi i zwierzęta m o r s k ą wilgocią.
Berberyjscy koczownicy musieli j e d n a k opuścić ł a g o d n e wzgórza,
gdy
w dziewiątym wieku p r z e d n a r o d z e n i e m C h r y s t u s a , po t u r k u s o w y m m o r z u
przypłynęły okręty Fenicjan, owych m o r s k i c h k u p c ó w z Tyru i Sydonu. N i c
282
FRONDA
23/24
dziwnego, że akurat tutaj zarzucili kotwice, by założyć N o w e M i a s t o - Kart
Hadaszt. Miasto zaś, zrazu s k r o m n e , r o s ł o wraz z biegiem stuleci w bogac­
t w o i siłę, by w k o ń c u stać się potęgą, której nie znalazłeś równej w ówcze­
snym świecie. Setki tysięcy ludzi żyły p o ś r ó d łagodnych wzgórz, rozkoszując
się rozlanymi u ich s t ó p niezwykłymi kolorami m o r z a , k t ó r e n i e z m i e n n i e ob­
mywało brzegi zatoki. O b r o n n y mur, k t ó r y m otoczyli m i a s t o , rozciągał się
p o n o ć na p r z e s t r z e n i sześćdziesięciu czterech kilometrów. W jego objęciach
stanęły dzielnice wielopiętrowych d o m ó w i l u k s u s o w y c h willi. A z wierz­
c h o ł k ó w wzniesień, gdzie swego czasu berberyjscy koczownicy składali ofia­
ry swoim b ó s t w o m , wystrzeliły ku n i e b u m o n u m e n t a l n e b u d o w l e fenickich
świątyń.
Port był ogromny, oddzielony od m o r z a p o t ę ż n y m m u r e m o b r o n n y m ,
częściowo zadaszony, istne arcydzieło sztuki b u d o w l a n e j . Jak całe N o w e
Miasto. To stąd p o d e j m o w a n o pierwsze próby opłynięcia Afryki, to stąd ko­
l o n i z o w a n o dziką wtedy Hiszpanię, to stąd wreszcie wyruszył H a n n i b a l , by
rzucić na kolana pysznych Rzymian, d z i k u s ó w z północy, którzy ośmielili się
podnieść rękę przeciw p o t ę d z e Kart H a d a s z t . Przez czterdzieści lat wstrząsa­
ły światem m o r d e r c z e z m a g a n i a tych dwóch, p o ł o ż o n y c h w ś r ó d wzgórz,
miast. Nigdy wcześniej i nigdy później w swojej historii nie ponieśli Rzymia­
nie tak p o t w o r n y c h klęsk. Niepojęte, że w k o ń c u zwyciężyli.
Stanęli u granic N o w e g o Miasta, by je unicestwić. A m i e s z k a ń c y woleli
ginąć wraz z n i m , niż ratować się ucieczką. D ł u g o stawiali rozpaczliwy opór,
ale w końcu zdziesiątkowani, zagłodzeni i wyczerpani ulegli. H i s t o r i a pisała
rok 607 od założenia Rzymu; 146 p r z e d n a r o d z e n i e m C h r y s t u s a . Rok b a r d z o
dobry dla handlarzy niewolników...
Rzymianie spalili i zburzyli wszystko, a w ś r ó d r u i n i zgliszczy sypali sól,
by znienawidzona, skąpana we krwi ziemia p o z o s t a ł a ziemią m a r t w ą . M o r z e
t u r k u s o w e falowało u s t ó p b e z l u d n e g o m o r z a ruin. Kartagina u m a r ł a .
Z m a r t w y c h w s t a ł a prawie sto lat później. Wskrzesili ją do życia sami Rzy­
mianie. Morze falowało u s t ó p łagodnych wzgórz, a oni na gruzach N o w e g o
Miasta wznosili n o w e m i a s t o . Tam, gdzie niegdyś stały świątynie Baal H a m o na i Tanit, zbudowali przybytki Jowisza i Minerwy. A m i a s t o , zrazu s k r o m n e ,
z biegiem dziesięcioleci r o s ł o i rozwijało się, by stać się j e d n ą z największych
metropolii rzymskiego p a ń s t w a . Tu u s t a n o w i o n o stolicę prowincji Africa,
jednej z najbogatszych prowincji i m p e r i u m , tu z b u d o w a n o t e r m y i amfiteatr,
JESIEŃ-2001
283
które tylko r z y m s k i m u s t ę p o w a ł y wspaniałością i wielkością, tu łacina stała
się językiem tak p o w s z e c h n y m , jak nigdzie indziej p o z a Italią, tu c z e r p a n e
z h a n d l u zyski pozwoliły rozkwitnąć n a u c e , k u l t u r z e i sztuce na skalę p o r ó w ­
nywalną jedynie z R z y m e m czy Aleksandrią.
Morze falowało u s t ó p łagodnych wzgórz, gdy przybyli tu pierwsi chrze­
ścijańscy misjonarze, by uczynić z p o g a ń s k i e g o N o w e g o M i a s t a n o w e , chrze­
ścijańskie m i a s t o . A założony przez nich Kościół, zrazu słaby i nieliczny, rósł
i rozwijał się z biegiem dziesięcioleci, by stać się w k o ń c u j e d n ą z najważniej­
szych g m i n w granicach rzymskiego p a ń s t w a , m i m o , iż zwalczano go tu rów­
nie zaciekle, jak w stolicy i m p e r i u m . Tu żył i działał Tertulian, j e d e n z najwy­
bitniejszych teologów wczesnego chrześcijaństwa. Tu zostały z a m ę c z o n e
święte Perpetua i Felicyta. Tu nawrócił się, był b i s k u p e m i został ścięty św.
Cyprian. Tu studiował, a później często bywał i nauczał św. Augustyn, bi­
skup pobliskiej Annaby. Tu rezydował p r y m a s Afryki i tu odbywa­
ły się na p r z e s t r z e n i pięciu stuleci synody afrykańskich bisku­
pów.
A na gruzach
świątyń Jowisza i M i n e r w y stanęły
dziesiątki chrześcijańskich kościołów.
M o r z e falowało u s t ó p łagodnych wzgórz, a chrześcijanie
toczyli bój z p r z e c i w n i k i e m p o t ę ż n y m , groźniejszym na­
w e t niż z e w n ę t r z n y ucisk i p r z e ś l a d o w a n i a - z herezją
rozdzierającą m ł o d y Kościół. Jak w soczewce skupiły się
w N o w y m Mieście o w e z m a g a n i a i chyba żadnej innej
gminie w i m p e r i u m nie przyszło odpierać tak z m a s o w a ­
ne ataki gnozy, d o n a t y z m u , m a n i c h e i z m u , m o n t a n i z m u ,
m o n a r c h i a n i z m u , nowacjanizmu, a r i a n i z m u , pelagianiz m u i monofizytyzmu. Kartagiński Kościół o d p a r ł je
wszystkie, ale ta wyczerpująca, trwająca setki lat, nierzad­
ko krwawa, walka p o z o s t a w i ł a w jego ciele głębokie rany.
I m p e r i u m sypało się w gruzy, a do opływających w luksus
i d o b r o b y t m i e s z k a ń c ó w Kartaginy dochodziły jedynie mgliste
wieści o gospodarczej mizerii, w e w n ę t r z n y m chaosie i militarnych
klęskach p a ń s t w a . Świat się walił, a N o w e M i a s t o kwitło. Do czasu, gdy
przybyli tu Wandalowie. A był r o k 4 3 9 .
Morze, n i e z m i e n n i e t u r k u s o w e , falowało u p o d n ó ż y łagodnych wzgórz,
gdy zdobywali N o w e M i a s t o i czynili z n i e g o n o w e m i a s t o , stolicę swego
284
FRONDA
23/24
afrykańskiego p a ń s t w a . Znaczniejszych obywateli wygnali, resztę ludności
zmusili do niewolniczego p o d d a ń s t w a , kościoły zamienili w miejsca ariańskiego kultu, a katolickich chrześcijan poddali n o w y m p r z e ś l a d o w a n i o m . Jak
na ironię losu w ł a ś n i e ze zniszczonej swego czasu przez Rzymian Kartaginy,
wyruszyli na ów podbój stolicy i m p e r i u m , który zapewnił ich i m i e n i u po
wiek wieków n i e c h l u b n ą sławę. A m o d ł y ocalałych m i e s z k a ń c ó w N o w e g o
Miasta o wyzwolenie spod władzy najeźdźców czekały na w y s ł u c h a n i e pra­
wie 100 lat.
Po t u r k u s o w y m m o r z u płynęły w s t r o n ę łagodnych wzgórz okręty, wio­
zące armię ze w s c h o d u . Bizantyjczycy zmiażdżyli W a n d a l ó w i wkroczyli do
Kartaginy, by uczynić z p o d u p a d ł e g o N o w e g o M i a s t a bizantyjskie n o w e mia­
sto. A o n o jeszcze raz rozkwitło. W z n i e s i o n o n o w e d o m y i p o t ę ż n e bazyliki,
s p r o w a d z o n o uczonych i artystów. Okolice zaś obrodziły t w i e r d z a m i , k t ó r e
miały zapewnić n o w y m w ł a d c o m d ł u g i e i spokojne p a n o w a n i e n a d miejscem
tak strategicznie ważnym, a przy tym tak u r o c z y m .
Nie zapewniły. Z m i o t ł a ich fala Arabów, płynąca p o d koniec s i ó d m e g o
wieku z i m i e n i e m p r o r o k a na u s t a c h przez Afrykę. Ci j e d n a k nie p r ó ­
bowali uczynić z N o w e g o Miasta n o w e g o miasta. Po p r o s t u zrów­
nali je z ziemią. O d t ą d Kartagina była j u ż tylko m o r z e m gruzu,
systematycznie zarastającego zielskiem. J e d n a k ocalali miesz­
kańcy nadal żyli w ś r ó d owego m o r z a , trwając w wierności
względem swego m i a s t a i swej wiary. Jeszcze w 1067 roku
arabski geograf al-Bakri pisał, że w ś r ó d ruin Kart H a d a s z t
p o w s t a ł o wiele pięknych wiosek z d u ż ą liczbą mieszkań­
ców. I jeszcze w 1073 roku wielki papież Grzegorz VII słał
kartagińskim chrześcijanom słowa o t u c h y i pokrzepienia.
A w sąsiedztwie chrześcijańskich w i o s e k Arabowie wznosili
z m a r m u r ó w zniszczonych kościołów m e c z e t y i minarety,
z których po koniec czasów pięć razy na dzień płynąć m i a ł a
pieśń ku chwale Allacha.
Ale pieśń u m i l k ł a gwałtownie, gdy resztki N o w e g o M i a s t a pogrze­
bane zostały po raz kolejny i o s t a t n i . Zdruzgotali je p o d koniec j e d e n a s t e g o
stulecia Beni Hillal, n o m a d z c y najeźdźcy, owi „ H u n o w i e Afryki", którzy ob­
rócili w perzynę tę część spuścizny kulturowej p ó ł n o c n e j części czarnego
k o n t y n e n t u , która ocalała w czasie arabskiego p o t o p u .
JESIEŃ-2001
285
N o w e g o Miasta już nie było. Ale m o r z e t u r k u s o w e o b l e w a ł o miejsca,
gdzie nadal p r z ę d ł a się nić historii. Tu wylądowali w d w u n a s t y m wieku N o r m a n d o w i e z Sycylii, by na pięćdziesiąt lat zawładnąć ziemią, w której spoczy­
wały prochy dziesiątek p o k o l e ń m i e s z k a ń c ó w Kartaginy. Tu, w cieniu łagod­
nych wzgórz, 25 sierpnia 1270 roku, d o k o n a ł żywota święty król Ludwik IX,
gdy jego i jego krzyżowców powaliła zaraza - wróg, k t ó r e g o n i e mogli p o k o ­
nać ni kopią, ni m i e c z e m , a który zniweczył kolejną nadzieję na zwycięstwo
Krzyża nad Półksiężycem. Niedaleko stąd wreszcie rozwijał się, gołym o k i e m
z łagodnych wzgórz widoczny, Tunis, by po s p u s t o s z e n i u Bagdadu przez
M o n g o ł ó w stać się najważniejszym c e n t r u m islamskiego świata.
Morze t u r k u s o w e wciąż falowało, gdy u s t ó p łagodnych wzgórz lądowa­
ły w s z e s n a s t y m wieku hiszpańskie oddziały i czyniły z arabskiego księstwa
Tunisu księstwo hiszpańskie. I falowało nadal, gdy kilkadziesiąt lat później
H i s z p a n ó w wypierały wojska tureckie, przybyłe, by wcielić uroczy ów zaką­
tek i księstwo całe do o s m a ń s k i e g o i m p e r i u m .
W d z i e w i ę t n a s t y m wieku dotarli tu Francuzi i uczynili z Tunezji swój
p r o t e k t o r a t . Słoneczne brzegi bajkowej zatoki oczarowywały przybyszów
swym n i e z m i e n n y m p i ę k n e m . Na najwyższym z łagodnych wzgórz francuscy
Biali Ojcowie wznieśli m o n u m e n t a l n ą k a t e d r ę , siedzibę arcybiskupa Kartagi­
ny. Po wiekach rozległo się nad r u i n a m i N o w e g o M i a s t a bicie d z w o n ó w . Na
znak, że o t o stąd rozpoczyna się rechrystianizacja p ó ł n o c n e j Afryki, a raczej,
jak pokazał czas, jej n i e u d a n a p r ó b a .
Wody t u r k u s o w e w dalszym ciągu głaskały plaże piaszczyste, a z dźwię­
kiem d z w o n ó w mieszały się echa wystrzałów. Tu rozgrywały się o s t a t n i e
walki drugiej wojny światowej na afrykańskim kontynencie, tu k a p i t u l o w a ł y
przyparte do morza, zdziesiątkowane oddziały R o m m l a , t u , w r u i n a c h kartagińskiego t e a t r u W i n s t o n Churchil wygłaszał swe s ł y n n e p r z e m ó w i e n i e do
brytyjskich żołnierzy.
Fale t u r k u s o w e g o m o r z a n i e z m i e n n i e r e g u l a r n i e u d e r z a ł y o b r z e g
przepięknej zatoki, gdy odchodzili Francuzi, a z n i m i Biali Ojcowie, p o z o s t a ­
wiając pustą, m o n u m e n t a l n ą k a t e d r ę . Na gruzach Kartaginy wyrosła luksu­
sowa, willowa dzielnica. Tu żyje tunezyjska arystokracja, tu ma swą siedzibę
prezydent p a ń s t w a , tu mieszczą się d o m y i placówki k o r p u s u dyplomatycz­
nego wielu krajów. Lecz z tego m o r z a w s p ó ł c z e s n e g o l u k s u s u wyrastają co
kilkadziesiąt kroków wyspy przeszłości. Fenickie, rzymskie, bizantyjskie,
286
FRONDA
23/24
arabskie, pogańskie, chrześcijańskie i islamskie ruiny. C h o d z ę w ś r ó d nich.
Patrzę na dziwne kolory m o r z a . Wsłuchuję się w s z u m p a l m . Czuję wiatr na
twarzy...
Niezwykłe jest to m o r z e rozpięte p o m i ę d z y b ł ę k i t e m , t u r k u s e m i szma­
ragdem. Niezwykłe jest to n i e b o odcinające się od m o r z a s u b t e l n ą i n n o ś c i ą
barw. Niezwykła jest ta zatoka skąpana w s ł o ń c u i w ciszy przerywanej jedy­
nie m i a r o w ą m u z y k ą uderzających o brzeg fal i płynącego p o n a d n i m i wia­
tru. Niezwykłe są te ł a g o d n e wzgórza w z n o s z ą c e się u b r z e g ó w zatoki, spo­
wite czapą zieleni. Czarodziejskie jest to miejsce. Prawie p r z e d s i o n e k raju.
Nic dziwnego, że akurat tutaj...
ROBERT ŻUREK
JESIEŃ-2001
287
MIASTECZKO
DERMAN
PRZEMYSŁAW
BORKOWSKI
Małe, ś r o d k o w o e u r o p e j s k i e m i a s t e c z k o D e r m a ń o d wielu j u ż w i e k ó w
bezskutecznie czekało na p o m y ś l n y o k r e s w swojej historii. Od kiedy w 1542
roku założył je jakiś pomniejszy polski m a g n a t , jego dzieje stanowiły nie­
ustający p o c h ó d klęsk, najazdów, p o ż a r ó w i e p i d e m i i . W roku 1598 spalili je
Tatarzy. W 1656 Szwedzi. W 1705 Rosjanie, a w 1721 z n o w u Szwedzi.
W 1812 w czasie jakiejś d r u g o r z ę d n e j potyczki zniszczyły je wojska n a p o l e ­
ońskie. W 1831 p a d ł o ofiarą t ł u m i e n i a p o w s t a n i a listopadowego, a w 1863
p o w s t a n i a styczniowego.
Podczas stuleci t a k burzliwej historii jego mieszkańcy wypracowali sze­
reg prostych, lecz dość skutecznych m e t o d obrony. J e d n ą z najczęściej stoso­
wanych było szukanie s c h r o n i e n i a w p o b l i s k i m lesie - n i e d u ż y m , ale za to
gęstym i p o d m o k ł y m . Do tradycji n a l e ż a ł o r ó w n i e ż n i e s t a w i a n i e o p o r u w r o ­
gowi oraz n a t y c h m i a s t o w e p r z e c h o d z e n i e na s t r o n ę zwycięzcy.
Ludność tutejsza, stanowiąca t y p o w ą na tych t e r e n a c h m i e s z a n k ę Pola­
ków, Ż y d ó w oraz o s ó b tzw. „ n a r o d o w o ś c i ruskiej", wykazywała się z d r o w y m
(zważywszy na swoje p o ł o ż e n i e ) b r a k i e m jakichkolwiek i n s t y n k t ó w n a r o d o ­
wych i p a ń s t w o w y c h . Jej przedstawiciele starali się być lojalnymi p o d d a n y m i
każdej rządzącej n i m i władzy, o ile ta z a d o m o w i ł a się na ich t e r e n i e na tyle
dobrze, by p r z e s t a ć j u ż grabić i m o r d o w a ć , co z d a r z a ł o jej się zazwyczaj
w pierwszych tygodniach p a n o w a n i a . J e d y n e konflikty wybuchały tu spora­
dycznie na tle religijnym, ale i to b a r d z o rzadko, gdyż miejscowi k a p ł a n i
trzech głównych wyznań byli zwykle jedynymi (nie licząc lekarza) o s o b a m i
w mieście umiejącymi p o p r a w n i e grać w wista, co z m u s z a ł o ich niejako do
utrzymywania ze sobą bliskich k o n t a k t ó w towarzyskich.
Tak o t o niespokojnie, ale za to w m i a r ę ustabilizowanie toczyło się życie
w miasteczku. C h w a l e b n a z d o l n o ś ć p r z y s t o s o w y w a n i a się, p o ł ą c z o n a z u p o -
288
FRONDA
23/24
r e m i p e w n e g o rodzaju fatalizmem, pozwalała jego m i e s z k a ń c o m p o k o r n i e
znosić t e r r o r historii, który z ł a m a ł j u ż i rzucił na kolana niejedno p i ę k n e
i d u m n e m i a s t o . Podczas gdy i n n e t e r e n y wyludniały się, ich mieszkańcy wy­
jeżdżali, bądź przenosili się do większych miast, D e r m a ń trwał. Odwieczny
JESIEŃ-2001
289
cykl najazdów, grabieży i zniszczeń oraz następującego po nich p o d n o s z e n i a
się z gruzów, wydawał się być tu r ó w n i e n a t u r a l n y jak n a s t ę p s t w o lata i zi­
my, jak coroczny cud w i o s e n n e g o o d r a s t a n i a wypalonych jesienią traw.
Biorąc to wszystko p o d uwagę t r u d n o ustalić, co s p o w o d o w a ł o , iż póź­
nym latem 1914 roku D e r m a ń p o s t a n o w i ł z b u n t o w a ć się wreszcie przeciw
dyktatowi historii. Może to dłuższy niż zazwyczaj, p o n a d pięćdziesięcioletni
okres spokoju, jaki przydarzył się miasteczku p o d koniec XIX wieku, tak
wpłynął na jego mieszkańców? Może nadchodzący wiek dwudziesty, z jego
wiarą w człowieka i p o s t ę p , tak zamieszał im w głowach? Szalona ta idea p o ­
wstać m u s i a ł a zrazu w niewielu u m y s ł a c h . Kto wie, m o ż e wystarczył jeden,
niepokorny człowiek? Lub wręcz przeciwnie, był to spontaniczny, wywołany
strachem przed kolejną, n a d c h o d z ą c ą apokalipsą o d r u c h ? Dziś t r u d n o jest
odpowiedzieć na te pytania. Chwała, jaka otacza wydarzenia, o których tu
mowa, przekracza ludzką m i a r ę . Ich w s p a n i a ł o ś ć wymyka się r o z u m i e n i u .
Z konieczności nasza relacja ograniczać się będzie tylko do p o d s t a w o ­
wych faktów. Wiedza, k t ó r ą dysponujemy, p e ł n a jest luk, jakie zazwyczaj wy­
stępują w opowieściach sprzed końca świata. Nie w i a d o m o co było bezpo­
średnią przyczyną b u n t u , ani kiedy d o k ł a d n i e o n nastąpił. J e d n o jest p e w n e
- któregoś dnia miasteczko D e r m a ń p o s t a n o w i ł o zrezygnować z obowiązku
uczestniczenia w wypadkach dziejowych.
Wyobraźmy sobie, że m i a ł o to miejsce w słoneczny, w r z e ś n i o w y dzień.
Nie m a m y na t e n t e m a t żadnych informacji, myślę jednak, iż nie zaszkodzi,
jeśli przyjmiemy, że zaczynały kwitnąć łubiny. Kamyk, który poruszył lawinę
wydarzeń, m u s i a ł być niewielki. M o ż e c h o d z i ł o o jakiś szczególnie dotkliwy
kontyngent lub o p o b ó r synów d e r m a ń s k i c h mieszczan do wojska? M o ż e ko­
m e n d a n t oddziału dokonującego rekwizycji okazał się być świnią i złodzie­
jem? Coś m u s i a ł o przelać czarę goryczy i nie jest chyba aż t a k i s t o t n e , co to
było.
Skutek tego wydarzenia w i e l o k r o t n i e b o w i e m p r z e r ó s ł przyczynę
i okrył ją przed n a m i m g ł ą z a p o m n i e n i a .
Wszystko zaczęło się dość n i e w i n n i e - mieszkańcy D e r m a n i a zaprzestali
odbierania kart mobilizacyjnych. O d m ó w i l i również obowiązkowych d o s t a w
żywności dla wojska i płacenia podatków. Sprzeciwili się konfiskatom koni
i wozów. Musiała mieć wówczas miejsce jakaś m a ł a potyczka z przedstawi­
cielami Korpusu Aprowizacyjnego rosyjskiej armii. Być m o ż e d o s z ł o do roz-
290
FRONDA
23/24
brajania przybyłych na miejsce żołnierzy. Od t e g o m o m e n t u mieszkańcy Derm a n i a nie mieli już o d w r o t u .
W k r ó t c e D e r m a ń ogłoszony został republiką. Jego mieszkańcy p o s t a n o ­
wili nie przyjmować w y b u c h u wojny do w i a d o m o ś c i . W p o w s z e c h n y m , taj­
nym głosowaniu w y b r a n o prezydenta, p o w o ł a n o również rząd. Ponieważ
okoliczne pola i łąki należały do d e r m a ń s k i c h mieszczan, republika była cał­
kowicie samowystarczalna p o d w z g l ę d e m e k o n o m i c z n y m . Młyn i t a r t a k znacjonalizowano. U r z ę d n i k ó w p a ń s t w o w y c h r o z p ę d z o n o . Miejscowy policjant
przeszedł na s ł u ż b ę republiki. P o w o ł a n o specjalną, u z b r o j o n ą straż i posta­
w i o n o solidne słupy graniczne odgradzające D e r m a ń od s z a l e ń s t w a wojny.
Po raz pierwszy los zdawał się sprzyjać m i a s t u . A r m i a carska, i tak nie
najlepiej zorganizowana, zajęta była w ł a ś n i e p r z e g r y w a n i e m kolejnych b i t e w
na zachodzie. D e r m a ń , który znajdował się na bliskim, lecz nie bezpośred­
n i m zapleczu frontu, znalazł się w owej szarej, przyfrontowej strefie, pełnej
maruderów,
wojskowych
taborów,
spóźnionych
t r a n s p o r t ó w dla armii,
w której nigdy nie w i a d o m o tak n a p r a w d ę , k t o rządzi.
Mieszkańcy n o w o p o w s t a ł e g o p a ń s t w a d o s k o n a l e zdawali sobie j e d n a k
sprawę z kruchości jego s t a t u s u . W o k o ł o ciągle toczyła się wojna. W każdej
chwili jakiś nadgorliwy d o w ó d c a m ó g ł p r z y p o m n i e ć sobie o i s t n i e n i u t e g o
małego, z b u n t o w a n e g o miasteczka i rozprawić się z n i m za p o m o c ą niewiel­
kiego n a w e t oddziału wojska. Świeżo wywalczona niepodległość była j e d n a k
zbyt cenna, by z niej rezygnować. Prezydent ogłosił p o w s z e c h n ą mobilizację.
D e k r e t e m rządu p o w o ł a n o do życia a r m i ę .
Siły zbrojne Republiki D e r m a ń s k i e j składały się ze wszystkich mężczyzn
zdolnych do n o s z e n i a b r o n i w wieku od s i e d e m n a s t u do sześćdziesięciu lat.
Broń pozyskiwano sukcesywnie od wałęsających się po okolicy m a r u d e r ó w .
Ponieważ w armii carskiej p a n o w a ł o coraz większe r o z p r ę ż e n i e uzbrojenia
nie brakowało. Już w k r ó t c e m a ł a republika u z b r o j o n a była po zęby.
Przygotowania te już niebawem okazały się aż nadto konieczne. Dopóki Der­
mań znajdował się na terytorium rosyjskim, jego niezwykła bezczelność uchodzi­
ła mu jakoś płazem. W ogólnym bałaganie m a ł o kogo obchodziły losy niewielkie­
go, położonego na uboczu głównych szlaków miasteczka. W chwili jednak, gdy
Wołyń znalazł się pod okupacją niemiecką, sytuacja zmieniła się diametralnie.
Z a r m i ą niemiecką zwykle nie ma żartów. D e r m a ń nie s t a n o w i ł co praw­
da jakiegoś
JESIEŃ-20 0 1
szczególnie w a ż n e g o p o d w z g l ę d e m
strategicznym p u n k t u ,
291
pozwala! sobie j e d n a k na i g n o r o w a n i e r o z k a z ó w aprowizacyjnych. Wielo­
krotnie p o n a w i a n e w tej sprawie m o n i t y nie przynosiły r e z u l t a t u . Ż a n d a r m i
wysyłani do miasteczka byli rozbrajani i k i e r o w a n i do o b o z u jenieckiego. Te­
go już było za wiele. Z D e r m a n i e m p o s t a n o w i o n o zrobić porządek.
Przeciwko niepokornej republice w y s ł a n o ekspedycję karną. Siły inter­
wencyjne w postaci j e d n e g o b a t a l i o n u wojska p o s u w a ł y się drogą wiodącą
z leżącego w odległości k i l k u n a s t u k i l o m e t r ó w Ostroga. Prezydent Republi­
ki, pełniący również funkcję naczelnego wodza, u p r z e d z o n y o interwencji
p o s t a n o w i ł wydać bitwę na p r z e d p o l a c h stolicy. Z g o d n i e z wszelkimi reguła­
mi sztuki wojennej podzielił swoją a r m i ę na d w a korpusy. Pierwszy, niczym
armia a t e ń s k a p o d M a r a t o n e m , zagrodził n a p a s t n i k o m drogę d o miasta.
Drugi, d o w o d z o n y przez s a m e g o prezydenta, ukrył się w p o b l i s k i m lesie,
tym samym, w k t ó r y m przez stulecia swojej historii mieszkańcy D e r m a n i a
szukali schronienia przed obcymi najazdami.
Siły wroga niczego nie przeczuwając zbliżały się do miasta. Widząc u m o c ­
nione pozycje pierwszego korpusu, d o w ó d c a b a t a l i o n u ekspedycyjnego z aro­
gancją typową dla oficera niezwyciężonej armii niemieckiej rzucił swoje od­
działy
do
bezpośredniego
szturmu.
Przyzwyczajony był
zapewne
do
chaotycznej i pozbawionej wiary w zwycięstwo o b r o n y armii rosyjskiej, k t ó r a
pierzchała zwykle najdalej po d r u g i m ataku. Jakże srodze się zawiódł! S z t u r m
oddziałów interwencyjnych z a ł a m a ł się j u ż po kilku m i n u t a c h w m o r d e r c z y m
ogniu dermańczyków. W tym właśnie m o m e n c i e na tyły zmieszanych szyków
niemieckiego batalionu uderzył z pobliskiego lasu drugi k o r p u s d e r m a ń s k i .
Brawurowy atak p o p r o w a d z o n y przez s a m e g o prezydenta d o s ł o w n i e rozbił
w pył oddziały wroga. Niemcy wzięci w kleszcze z d w ó c h s t r o n nie mieli żad­
nych szans. Walka wręcz przy użyciu bagnetów, siekier i kolb od karabinów
nie trwała n a w e t piętnastu m i n u t .
Z wyprawy przeciwko D e r m a n i o w i nie powrócił do bazy ani j e d e n żoł­
nierz. N a u c z o n a tym doświadczeniem armia niemiecka nie niepokoiła j u ż
więcej dzielnej republiki. Dla D e r m a n i a nastał czas spokoju, ale i ciężkiej pra­
cy. Mieszkańcy miasta, gdy już raz wzięli odpowiedzialność za swój własny
los, nie zamierzali siedzieć t e r a z z założonymi rękami. W republice z a p a n o ­
wał wzorowy porządek. O t w a r t o pocztę, szpital i p r z y t u ł e k dla starszych oby­
wateli. Zajęto się n a p r a w ą dróg i trotuarów. W Europie ciągle t r w a ł a wojna,
wokoło płonęły m i a s t a i wsie, a mieszkańcy D e r m a n i a rozmyślali n a d b u d o -
292
FRONDA
23/24
wą wodociągu. P l a n o w a n o również w p r o w a d z e n i e własnej waluty, j e d n a k za­
mierzenia te nie doszły do skutku z p o w o d u braku możliwości d r u k o w a n i a
pieniędzy. Problem t e n rozwiązano w inny s p o s ó b - a r m i a d e r m a ń s k a zdoby­
ła swego czasu tabory dywizji węgierskich h o n w e d ó w i przejęła jej kasę - za
oficjalną walutę republiki u z n a n o więc k o r o n ę austryjacką.
Nie był to jednak koniec kłopotów niepoprawnej republiki. Gdy w lutym
1917 roku w dalekim Piotrogrodzie wybuchła rewolucja, mieszkańcy D e r m a n i a
szykowali właśnie ziarno do wiosennych zasiewów. Gdy w październiku władzę
nad nią przejęli bolszewicy, d a w n o już było po żniwach. Przez ten krótki, wy­
starczający zaledwie na zasianie i zebranie zboża okres, wyrosła w Rosji siła,
JESIEŃ-2001
293
która na p o n a d siedemdziesiąt lat miała zmienić oblicze świata. Jej siewcy nie
ominęli też Dermania. Wojna domowa, jaka rozgorzała wówczas na terenach
dawnego imperium carów, dotarła i na Wołyń. Armie białe i czerwone przemie­
rzały nieszczęsną Ukrainę wzdłuż i wszerz paląc i rabując wsie i miasta. Der­
mań, który nie uląkł się wojny światowej, nie miał zamiaru poddawać się uro­
kowi wojny domowej. Towarzyszka historia, u b r a n a dla o d m i a n y w m u n d u r
czerwonoarmisty, nie miała tu czego szukać. Jej nawoływania wieszczące p o ­
wszechną szczęśliwość w ramach p a ń s t w a wojującego proletariatu, nie znajdy­
wały posłuchu w uszach dermańczyków. Armia republiki przeganiała z jej gra­
nic zarówno zagony bolszewików jak i oddziały białych generałów.
Tak to bijąc bez różnicy N i e m c ó w i Rosjan, białych i czerwonych, Repu­
blika D e r m a ń s k a przetrwała do końca wojny. W 1921 roku w wyniku posta­
nowień pokoju ryskiego jej obszar znalazł się w granicach n o w o p o w s t a ł e g o
Państwa Polskiego. Polacy uszanowali o d r ę b n o ś ć D e r m a n i a . Specjalna komi­
sja przysłana z Warszawy d ł u g o negocjowała w a r u n k i zjednoczenia. Wreszcie,
uspokojeni obietnicą zachowania szerokiej a u t o n o m i i , jego mieszkańcy zgo­
dzili przyłączyć się do Rzeczypospolitej. Gdy p o d koniec lat dwudziestych
umarł były prezydent republiki (pełniący o s t a t n i o funkcję b u r m i s t r z a ) jego
pogrzebowi n a d a n o rangę uroczystości p a ń s t w o w e j . Przybyły delegacje z Łuc­
ka i Warszawy. Stacjonujący w pobliskim Ostrogu 19. P u ł k U ł a n ó w Wołyń­
skich przysłał na tę okazję swoją orkiestrę i s z w a d r o n paradny, który oddał
byłemu prezydentowi h o n o r y należne głowie p a ń s t w a .
Historia tu o p i s a n a wydarzyła się n a p r a w d ę . Gdy pochylamy się n a d n i ą
zanurzeni w krwawej poświacie wydarzeń, jakie przetoczyły się n a d E u r o p ą
w następnych dziesięcioleciach, jej jasny blask jawi n a m się w s p o s ó b szcze­
gólnie wyraźny. Zagadka, p r z e d k t ó r ą teraz stajemy, nie jest ł a t w a do rozwią­
zania. Co sprawiło, że w tym m a ł y m , p o ł o ż o n y m gdzieś na o b r z e ż a c h m a p y
miasteczku obudził się d u c h tak heroiczny? Co s p o w o d o w a ł o , że jego miesz­
kańcy potrafili o b r o n i ć się p r z e d szaleństwem, k t ó r e o p a n o w a ł o p ó ł świata,
odrzucić p o k u s ę dymiącej krwi i z p e ł n ą stanowczością stanąć na straży swe­
go prawa do życia w spokoju? T r u d n o jest o d p o w i e d z i e ć na te pytania. Nie
p o w i n n i ś m y się j e d n a k t e m u dziwić - tak jest zawsze, gdy stajemy w o b e c
czegoś, co przekracza zwykłą, ludzką m i a r ę . O t o p r a w d z i w e w r o t a chwały,
przez które weszło tak niewielu w t y m stuleciu. O d p o w i e d ź przynosi być
294
FRONDA
23/24
m o ż e p e w n a stara, uparcie powracająca w opowieściach wielu l u d ó w tej czę­
ści świata przypowieść o C h r y s t u s i e zstępującym z nieba na ziemię i prze­
chadzającym się w p r z e b r a n i u zwykłego człowieka w ś r ó d nie podejrzewają­
cych niczego ludzi.
PRZEMYSŁAW BORKOWSKI
ILUSTROWAŁ ERNEST SCHULTZ
Pierwsze wzmianki o sekcie nosodołbatielców pocho­
dzą z końca XVII wieku, z czasów tuż sprzed reformy
patriarchy Nikona. Za najwiarygodniejsze uznano
świadectwo diakona Fiodora Stakanowa (sic!), który
stwierdza, że w jego błogoczynniu czyli dekanacie,
liczni wieśniacy, a także nawet, jak ze zgrozą zauwa­
żył, popi i diakoni „...mieszkający po wsiach dłubią
w nosie kłaniając się słońcu, a mają oni swoje ikony".
»NOSO
DO
ŁBA
TIELSZCZINA"
- SEKTA CZY ZWYRODNIENIE?
przyczynek do dziejów
wielkoruskiego chłopskiego prawosławia
PIOTR
CURSZTYN
1.
Równie ciekawą co n i e z n a n ą s e k t ą w y r o s ł ą na g r u n c i e p r a w o s ł a w i a jest gru­
pa tzw. nosodołbatielców. N a w e t w rosyjskiej l i t e r a t u r z e p r z e d m i o t u t r u d n o
się na nich n a t k n ą ć . Wynika to p o n i e k ą d z m a r g i n a l n o ś c i z a g a d n i e n i a - ale
marginalność nie t ł u m a c z y tego całkowicie. Aby ukazać te zaniedbania, p o -
296
FRONDA
23/24
w o l a ł e m się na j e d e n przykład, z r o z u m i a ł y dla polskiego czytelnika i n t e r e s u ­
jącego się Rosją. Exemplum tym jest książka Borysa A. U s p i e n s k i e g o o kulcie
św. Mikołaja na Rusi. O t ó ż a u t o r t e n , z n a n y także jako w s p ó ł a u t o r niedaw­
no wydanej u nas pozycji „Car i Bóg", nie w s p o m i n a ni s ł o w e m o i n t e r e s u ­
jącym nas temacie przy okazji o m a w i a n i a kultu św. Biskupa. A przecież
Uspienski m u s i a ł się z tym z a g a d n i e n i e m zetknąć - wspominając b o w i e m
o tym niektórzy autorzy cytowani przez niego, n p . A. N. Afanasjew w Poeticzeskich wozzrienjach sławjan na prirodu, K. Awdiejewa w Russkoje żitie-bytie i pa­
ru innych. Trochę to dziwne, że B. Uspienski p o m i n ą ł nosodołbatielców, gdyż,
jak każdy u w a ż n y czytelnik jego książki m ó g ł zauważyć, a u t o r lubił tu i ów­
dzie zamieścić p r z e r ó ż n e b a ł a m u t n e ciekawostki, dziesięciorzędnego znacze­
nia merytorycznego. Nie omieszkali mu t e g o zresztą wytknąć dwaj niezależ­
ni
od
siebie
recenzenci
- J.
B.
Gromulsztejn
w Literaturnoj
Gazietie
i F o m a Stempowśkyj w j e d n y m z w y d a w n i c t w W o l n e g o U n i w e r s y t e t u Ukra­
ińskiego w M o n a c h i u m . Ale co tu winić Uspienskiego, kiedy p o m i n ę l i to za­
gadnienie n a w e t autorzy kapitalnego dzieła o życiu d u c h o w n y m i religijnym
rosyjskiego c h ł o p s t w a - Łuka M. M u d i s z c z e w i Iwan J. Barków 0ekatierinb u r g 1913, r e p r i n t Swierdłowsk 1989).
Moja osobista, nieco ryzykowna teza t ł u m a c z y te swego rodzaju „białe
p l a m y " . Mianowicie M u d i s z c z e w i Barków usiłowali, dość delikatnie co
prawda, wykazać europejski charakter kultury duchowno-religijnej rosyj­
skich chłopów. Zaiste n i e ł a t w e to dzieło w y m a g a ł o p e w n y c h m a n e w r ó w ba­
dawczych. Stąd z a p e w n e przemilczenia; d r a s t y c z n o ś ć i o b s c e n i c z n o ś ć pew­
nych zachowań nosodołbatielców nie p a s o w a ł y do o k c y d e n t a l n e g o w i z e r u n k u .
Teza ta dotyczy nie tylko tej pracy.
Inną, prócz zapadniczestwa, przyczyną braku informacji u takich a u t o r y t e ­
tów rosyjskiej historiografii i etnografii jak w y m i e n i e n i autorzy, jest fakt nie­
istnienia monograficznego ujęcia p r o b l e m a t y k i . Jedyne, co j e s t d o s t ę p n e , to
nieliczne źródła i w z m i a n k i w literaturze.
Z tych powodów, m i m o faktograficznego u b ó s t w a i małej objętości, fun­
d a m e n t a l n y m i stają się trzy opracowania. Pierwsze z nich to ciągle a k t u a l n e
m i m o upływu wieku Ponjatija krestijan Orłowsko) gubierni o prirodie fiziczeskoj
(St. Petersburg-Moskwa 1891) Karła G. Z u d i e l m a g d a . D r u g i e to m o c n o j u ż
przestarzałe Sokrowiszcza russkoj stariny (St. Petersburg 1904) R E. Wielikodiermowa. Praca tyleż przestarzała, co nieobiektywna - w a r t o zwrócić u w a g ę
JESIEŃ-2001
297
na rok wydania tej pracy - jest to czas wojny rosyjsko-japońskiej i tym s a m y m
eksplozji wielkoruskiego szowinizmu, k t ó r y m dzieło to jest po p r o s t u skażo­
ne. Z nowszych prac należy wymienić obszerny artykuł W. N. Bajstruka Zna­
czenie narodnRgo prazdnika „Dołgogo Nosa" (w p i ś m i e Trudy po znakowym sistiemam, Tartu, nr 5/1971). Artykuł t e n cechuje się charakterystyczną dla
tartuskiej szkoły semiotycznej Jurija Ł o t m a n a analizą zagadnień.
Pominąwszy d w a o s t a t n i e o p r a c o w a n i a należałoby p o k r ó t c e o m ó w i ć
pierwsze dzieło. Już s a m autor, Karł G i e l m u t o w i c z Z u d i e l m a g d (18701953), z p o c h o d z e n i a N i e m i e c nadbałtycki u r o d z o n y w majątku H i e r o b e r h o f
pod Rygą, jest ciekawą postacią, g o d n ą o s o b n e g o o m ó w i e n i a . N a d m i e n i ć na­
leży, iż ten obecnie z a p o m n i a n y badacz p c h n ą ł p o t ę ż n i e rosyjską, a n a s t ę p ­
nie radziecką etnografię. Jako ciekawostkę podaję informację, że Z u d i e l m a g d
jakiś czas pracował na rosyjskim ó w c z e ś n i e Uniwersytecie W a r s z a w s k i m ja­
ko priwat-docent n a u k filozoficznych. W s p o m n i a n e dzieło to w y d a n a dyserta­
cja Zudielmagda. O jej aktualności świadczą o b s z e r n e cytaty z niej w takich
pracach jak: Ł o t m a n a i Uspienskiego Izgoj i „izgojniczestwo" kak socjalno-psichołogiczeskaja pozicija w russkoj kulturie prieimuszczestwienno dopietrowskogo pierioda („Swoje" i „czużoje" w istorii russkoj kultury) - Trudy po znakowym sistiemam,
Tartu nr 12/1982; czy A. M. Panczenki Driewnierusskoje jurodstwo. Jurodstwo
kak zrieliszcze, w: D. S. Lichaczow, A. M. Panczenko „Smiechowoj mir" Driewniej Rusi - Leningrad 1976.
Gwoli porządku d o d a ć należy to, iż ż a d n e wydanie Wielkiej Encyklopedii
Radzieckiej nie zawiera h a s ł a nosodołbatielcy.
2.
Zasadniczym p o w o d e m braku informacji o sekcie jest to ,że jej członkowie
sami najprawdopodobniej nie uważali się za coś o d r ę b n e g o od reszty p r a w o ­
sławia. Uważali się po p r o s t u za lepszych, gorliwszych p r a w o s ł a w n y c h . Inni
prawosławni byli dla nich tylko bardziej grzeszni. Stąd używa się z a m i e n n i e
określenia „ g r u p a " . J e d n a k to nie upraszcza zagadnienia - wręcz przeciwnie
- komplikuje je. Z drugiej b o w i e m s t r o n y niezwykłość ich zwyczajów i za­
chowań p o w o d o w a ł a niemalże h e r m e t y c z n e zamknięcie p r z e d obcymi. I tu
pojawia się j e d e n z wielu p r o b l e m ó w . Wcześniej n a d m i e n i a n o , że nosodołba­
tielcy nie uważali się za coś o d r ę b n e g o - teza ta opiera się na opinii Zudiel-
298
FRONDA
23/24
magda,
który
posunął
się
nawet
do
stwierdzenia, że nie mieli oni dla siebie
własnej nazwy i przyjęli p o t e m n a z w ę
n a d a n ą im przez otoczenie za w ł a s n ą . Ale
- z kolei W i e l i k o d i e r m o w twierdził, że
nazywali siebie ludźmi, którzy żyją god­
nie - dostojno czyli dostojnożiwuszczyje.
Pierwsze w z m i a n k i p o c h o d z ą z końca
XVII wieku, z czasów t u ż sprzed reformy
patriarchy Nikona. Za najwiarygodniejsze
u z n a n o świadectwo diakona Fiodora Stakanowa (sic!), który stwierdza, że w jego
blogoczynniu czyli dekanacie, liczni wieśniacy, a także nawet, jak ze zgrozą za­
uważył, popi i diakoni „...mieszkający po wsiach d ł u b i ą w nosie kłaniając się
słońcu, a mają oni swoje ikony". W z m i a n k a znajduje się w tzw. letopisie Ostapa W o r o b i a n n i n o w a , z a m i e s z c z o n y m w wydawnictwie Połnoje Sobrannie Russkich Letopisiej. Niestety, S t a k a n o w nie dopowiedział o jakie ikony chodzi. Być
m o ż e chodzi tu o p e w i e n w i z e r u n e k św. Mikołaja - tzw. N i k o ł ę stargorodzkiego. W i z e r u n e k ów p r z e d s t a w i a św. Mikołaja błogosławiącego - a p o n i e ­
waż ikonopiścy mieli k ł o p o t z u z y s k a n i e m głębi i perspektywy, święty wyglą­
da dość komicznie - ręka znajdująca się na wysokości
twarzy sprawia
wrażenie dotykania nosa. Nie trzeba tu d o d a w a ć jakie wrażenie, o p r o m i e n i o ­
ny sławą czudotwornogo, w i z e r u n e k wywierał na n i e p i ś m i e n n y m c h ł o p s t w i e bardzo zresztą p o d a t n y m na mistyczne d o z n a n i a . A o szczególnej czci św.
Mikołaja w ś r ó d nosodołbatielców, prócz źródeł, świadczy przysłowie z ich
kręgu: Nie podołbiosz, tak Nikoła pierst nie wotkniot, odpowiadające n a s z e m u :
„Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz".
Większość rytuałów, obyczajów i tradycji nie o d r ó ż n i a ł a nosodołbatielców
od reszty wielkoruskiego c h ł o p s t w a - zwłaszcza p ó ł n o c n e j Rosji (Wołogda,
Kostroma, Archangielsk - choć nie tylko - zdarzali się i gdzie indziej). O m a ­
wianie ich wydaje się być z b ę d n e . Poza t y m wiele rzeczy należy p o m i n ą ć
z braku możliwości ich zweryfikowania. Wielu a u t o r ó w wypisywało na te­
m a t nosodołbatielców e w i d e n t n e b z d u r y - n a w e t z a s ł u ż o n y skądinąd Zudielm a g d nie jest od tego z a r z u t u wolny - vide: opisanie przez niego tzw. „ r y t ó w "
nosodołbatielskich
JESIEŃ-2001
(sic!).
299
Istotą myślenia nosodołbatielskiego było t r a k t o w a n i e n o s a jako drogi do du­
szy ludzkiej. D r o g a ta była o t w a r t a o b u s t r o n n i e . Dla nosodołbatielców d u s z a
ludzka ze swej n a t u r y była zła i nieczysta. Bóg przy p o m o c y niewidzialnych
a n i o ł ó w wnosił do niej d o b r o i wynosił zło, przez n o s w ł a ś n i e . Szatan usiłu­
je tę d r o g ę z a m k n ą ć , także p r z e z niewidzialne demony. Widać w t y m m o ­
m e n c i e p e w n ą charakterystyczną d u a l n ą opozycję - „czyste" - „nieczyste".
Człowiek m u s i okazać się godny Boskiego d o b r a i s a m zadbać o d o s ł o w n ą
czystość tej drogi. W e d ł u g nosodołbatielców d o b r e uczynki i g o d n e życie m o ­
gło pójść na m a r n e , jeśli droga do duszy była z a m k n i ę t a . Specyficzne t r a k t o ­
wanie n o s a jako drogi do w n ę t r z a człowieka W. N. Bajstruk wiąże z komi-zyriańskimi i m o r d w i ń s k i m i m i t a m i k o s m o g o n i c z n y m i . D u ż a część rosyjskiego
c h ł o p s t w a to zeslawizowani Ugrofinowie, tak więc m i t y te miały p r a w o
funkcjonować dość d ł u g o . Szczególnie gdy się uwzględni t e n d e n c j e synkretyczne rosyjskiej pobożności ludowej.
P a r o k r o t n e użycie słowa „ g o d n y " nie jest przypadkowe. Słowo to funk­
cjonowało n a d e r często w słownictwie nosodołbatielców. Jeszcze K. Zudiel­
magd rozmawiając w
1912 z o s t a t n i m i ,
starymi nosodolbatielcami, pytając
o istotę ich wiary otrzymywał lakoniczną o d p o w i e d ź : noria dostojno żyt' „trzeba żyć g o d n i e " .
Lakoniczność odpowiedzi wynikała z tego, iż sekta nie n a d b u d o w a ł a
w sposób zbyt skomplikowany swych r y t u a ł ó w w a s p e k t a c h filozoficzno-te­
ologicznych. Tak więc t r u d n o m ó w i ć o ontologii i eschatologii rozpatrując ca­
sus nosodołbatielców. Nie m a m y p o d s t a w źródłowych, gdyż ś w i a d k ó w to nie
i n t e r e s o w a ł o - ich b o w i e m interesował rytuał i co bardziej szokujące jego
strony.
I tak pozwolę sobie p o d a ć p a r ę przykładów:
1.
palec wskazujący zwany był dołbatielnym. Z t e g o p o w o d u był t r a k t o ­
wany specyficznie. Co p r a w d a nie u z n a w a n o go za nieczysty, przypi­
sywano mu w a ż n ą rolę. J e d n a k nosodołbatielec nie czynił n i m znaku
krzyża - żegnali się tylko d w o m a palcami - kciukiem i p a l c e m środ­
kowym. Z a t o zresztą wyższa hierarchia p r a w o s ł a w n a nakazywała ich
prześladować - jako za u p r a w i a n i e „grzesznego z a b o b o n u " (bądź, za
d i a k o n e m F i o d o r e m - swinaja jeres');
2.
nieszczęściem dla każdego nosodołbatielca była n i e d r o ż n o ś ć d r ó g o d d e ­
chowych. T r a k t o w a n o to jako d o w ó d szczególnej niełaski Bożej. Za-
300
FRONDA
23/24
katarzonego nosodołbatielca izolowano od grupy, p o t e m p o d d a w a n o ry­
t u a l n e m u oczyszczeniu. Zabieg oczyszczający był, w e d ł u g Bajstruka,
wielce zbliżony do komi-permiackich rytuałów, k t ó r y m p o d d a w a n e
były kobiety po p o ł o g u ;
3.
za osoby n a w i e d z o n e przez d e m o n y u w a ż a n o ludzi ze zniekształce­
niami i z w y r o d n i e n i a m i górnych dróg o d d e c h o w y c h , n p . o s o b n i k ó w
cierpiących na polipy. J e d n o s t k i takie były p r z e ś l a d o w a n e , wyklucza­
n e z e wspólnoty, d o c h o d z i ł o n a w e t d o s a m o s ą d ó w ;
4.
sprawy nieczyste nosodołbatielec odrzucał od siebie zaklinając rytual­
nie: Idi satana k adu!, Idi ziemlia k ziemlie! bądź Na, dierżi satana! Podob­
ne
zaklęcia z a u w a ż o n o
u
s t a r o w i e r c ó w zamieszkujących Wielkie
Księstwo Litewskie.
JESIEŃ-2001
301
Końcem sekty było pojawienie się w II połowie XIX wieku tabaki. Nosodołbatielcy podzielili się na tabaczników (nazwa rosyjska?) i starych. Ci drudzy uwa­
żali tabakę za ziele szatana zesłane dla o m a m i e n i a łatwowiernych ludzi. Tabacznicy uważali ją zaś za ziele zesłane z rajskiego ogrodu w celu d o p o m o ż e n i a
ludziom w walce z grzechem na tym padole łez. Jedni i drudzy wiązali fakt p o ­
jawienia się tabaki ze zbliżającym się k o ń c e m świata i Sądem Ostatecznym.
3.
W s p o m n i e ć należy o roli nosodołbatielców w dziejach Rosji. Należy zaznaczyć
- wiemy niewiele, p o z a tym była to rola zdecydowanie m a r g i n a l n a . J e d n a k niańka Piotra Wielkiego była nosodołbatielką. Nazywała się Surojadkina i, co
charakterystyczne, p o c h o d z i ł a z tej samej wsi, w której p o n a d sto lat później
urodziła się niańka P u s z k i n a Arina R o d i o n o w a . Jej w p ł y w na p o e t ę jest ogól­
nie znany - folklor przekazany przez nią P u s z k i n o w i jest wyraźnie widoczny
w jego twórczości a p o ś r e d n i o także w późniejszej literaturze rosyjskiej.
Warto p a m i ę t a ć o wpływie tej literatury na rosyjską myśl polityczną i spo-
302
FRONDA
23/24
łeczną, vide: L u d o w o ś ć i słowianofilstwo l u b p a n s l a w i z m . N i e z b a d a n a jest
rola nosodołbatielskich nianiek w k s z t a ł t o w a n i u elit I m p e r i u m . A w ł a ś n i e spo­
śród nosodołbatielców były r e k r u t o w a n e n i a ń k i dla rosyjskiej arystokracji. By­
ły u w a ż a n e za b a r d z o uczciwe - choć j e d n o c z e ś n i e były r ó w n i e n a i w n e i za­
g u b i o n e w wielkim
świecie,
co p o z w a l a ł o n i m i
manipulować
różnym
d w o r s k i m k o t e r i o m , szczególnie w okresie p o p i o t r o w s k i m .
Tak s a m o n i e z n a n a jest p o z o s t a ł a sytuacja nosodołbatielców w czasie i po
reformie patriarchy N i k o n a . Wiąże się to z p r z e ś l a d o w a n i a m i i r o z ł a m e m
wśród nosodołbatielców. Część podzieliła los starowierców, część d o p a s o w a ­
ła się, przynajmniej z e w n ę t r z n i e do nowej rzeczywistości i n o w y c h obrząd­
ków. Ci, którzy uznali się za starowierców, wywędrowali na t e r e n Wielkiego
Księstwa Litewskiego (zwłaszcza okolice H o m l a ) . W a r t o by któryś z polskich
badaczy zajął się t y m z a g a d n i e n i e m , gdyż n i e wykluczone, że zawędrowali
i dalej na zachód.
P.S. Specjalne p o d z i ę k o w a n i a dla x. Protojereja S ł a w o m i r a Sawczuka z ChAT
w Warszawie, oraz dla x. Piotra H r a b a r c z u k a z parafii I o a n a Bogosłowa we
wsi Siemiochocze.
PIOTR CURSZTYN
Glossa: Powyższy tekst jest apokryfem. Zostai wygłoszony w grudniu 1994 roku we Wrocławiu na
ogólnopolskim Zjeździe Kól Naukowych Studentów Historii. Autentyczność tez referatu nie zosta­
ła podczas Zjazdu przez nikogo poddana w wątpliwość. Praca zajęła pierwsze miejsce w kategorii
„Historia XIX wieku", a jej autor został nagrodzony biografią „Moje życie" Lwa Trockiego.
JESIEŃ-2001
303
„Aby nazwać rzeczy po imieniu, Izrael jest dziś rodzajem n a r o d o w o - s o cjalistycznej kolonii wojskowej. (...) Oblężeni w Izraelu Żydzi znajdują się
mniej więcej w takiej pozycji jak N i e m c y za Hitlera, po rozpoczęciu wojny
z wszystkimi krajami sąsiednimi. (...) N o w y hitleryzm ma takie s a m e m e t o ­
dy i taką s a m ą m o r a l n o ś ć jak stary."
Kto jest a u t o r e m owych antysemickich uwag, stawiających z n a k r ó w n o ­
ści między Trzecią Rzeszą a P a ń s t w e m Izraela, między najbardziej ludobój­
czym ustrojem w dziejach ludzkości a jedyną stabilną b l i s k o w s c h o d n i ą de­
mokracją? Czyżby jakiś endecki l u b o e n e r o w s k i pogrobowiec? O t ó ż słowa te
skreśli! w liście do Jerzego Giedroycia 9 m a r c a 1958 roku Jerzy S t e m p o w s k i ,
syn Wielkiego Mistrza Loży Wielkiego W s c h o d u Stanisława S t e m p o w s k i e g o ,
pisarz, k t ó r y m zachwycali się m.in. C z e s ł a w Miłosz, K o n s t a n t y A. Jeleński,
Jan Kott czy A n t o n i Słonimski.
N i e d a w n o Maria J a n i o n zauważyła, że język polski jest s t r u k t u r a l n i e an­
tysemicki. Wydaje się jednak, że uwaga ta m o ż e być rozciągnięta na całą pol­
ską kulturę. Redaktor naczelny „ M i d r a s z a " Dawid Warszawski jest zdania, że
p r o b l e m e m m a s o w y m w Polsce jest nie tyle s a m a n t y s e m i t y z m , co raczej je­
go bierna, milcząca akceptacja. Zauważmy, że zacytowane powyżej wywody
Stempowskiego zostały o p u b l i k o w a n e w Polsce w ciągu o s t a t n i c h dziesięciu
lat aż d w u k r o t n i e w wydaniach książkowych, a m i m o to nie doczekały się ani
jednego głosu p r o t e s t u ze strony a u t o r y t e t ó w m o r a l n y c h . H a ń b a , p a n i e i pa­
nowie, h a ń b a !
304
FRONDA
23/24
STEFAN J. NIEMENTOWSKI
Cywilizacja
Profesor
Stefanii
Skwarczyńskiej
Ogłuszeni automobilami, mikrobusami, mopedami,
autożyrami;
przygniecieni automatyką, astronautyką,
urbanizacją;
oszołomieni logometrami, synchronoskopami,
kineskopami;
zatruwani spalinami, fenolami,
wyziewami kominów fabrycznych;
dręczeni nerwicami, schizofreniami,
hipertoniami;
zagubieni we własnych kompleksach
i złożoności życia,
kiedyż odnajdziemy, o Panie,
Twój spokój i prostotę Cieśli?
JESIEŃ-200 1
305
POCZTA
BAJKA O DOBRYM PREZYDENCIE
części Europy; autorzy dzieła po ekspercku
piszą o Czechach, Słowacji i Węgrzech,
Pisanie o sprawach polsko-żydow­
a w bibliografii nie ma ani jednego tytułu
skich, o faszyzmie i zagładzie nie jest spra­
w żadnym z tych języków. A przecież już
wą łatwą. Pól biedy, gdy w opisywanej sytu­
Goethe radził, co trzeba zrobić, gdy chce
acji wszystko jest jasne: uzbrojeni Niemcy
się poznać poetę.
mordują bezbronnych Żydów, a więc katem
W ostatnich latach daje się u nas zaob­
i ofiarą są ci, których znamy właśnie jako
serwować wysiłek prawicowych autorów
kata i ofiarę już od podstawówki. Gorzej się
nakierowany na swoiste „odchudzanie" fa­
robi, gdy przewrotny los inaczej rozdał role
szyzmu. Techniką salami oddziela się jed­
- wtedy powinność kronikarza jesteśmy
nego po drugim międzywojennych euro­
skłonni wzbogacać o chęć poprawiania rze­
pejskich
czywistości, o sympatie, fobie i chciejstwa,
których jeszcze niedawno en masse uważa­
w wyniku czego historia niekiedy przestaje
no za niemal równych Hitlerowi. Dziś fa­
dyktatorów
od
grona
tych,
być do samej siebie podobna, ale za to wy­
szystą nie jest już ani Salazar, ani Franco,
gląda dużo ładniej.
ani - według coraz większej grupy history­
Jeszcze trudniej jest nam Polakom pi­
ków - nawet Quisling.
sać o tych sprawach u sąsiadów. Na sympa­
Emigracyjny historyk słowacki, prof.
tie i niechęci nakłada się jeszcze dość
Milan S. Durica słusznie zauważa w biogra­
powszechna nieznajomość mniej popular­
fii księdza Tiso', że nasze potoczne opinie
nych języków - za podstawę bibliograficz­
o przynależności tego czy innego polityka
ną służą wtedy opracowania polskie, a gdy
do faszyzmu kształtowane są przez to, co za
ich brak - anglojęzyczne. Wykorzystanie
faszyzm uznawali komuniści. Ich definicja
dużej liczby tych ostatnich nobilituje naszą
musiała być nadzwyczaj pojemna, by mogła
pracę, a z nas samych czyni prawdziwych
się przydać do więzienia lub fizycznej likwi­
światowców. Mam na swej półce pracę
dacji każdego przeciwnika. Dla umęczonej
o przemianach demokratycznych w naszej
wojną naszej części kontynentu faszyzm był
JESIEŃ-2001
309
dobrym orężem w tej walce, jeśli ma się
Powyższe usiłowania mają sens pod
w pamięci fakt, że kolaboracja z okupantem
warunkiem, że poprzedzą je solidne bada­
w jakimś stopniu istniała w każdym kraju,
nia, zaś sama rehabilitacja poszczególnych
Polski nie wytaczając, choć, przyznajmy,
polityków nie okaże się w rzeczywistości
u nas skala zjawiska byta minimalna i obej­
rozgrzeszaniem zbrodni wojennych.
mowało ono swym zasięgiem oddzielne
Piszę to wszystko na okoliczność
jednostki, a nie organizacje. Przyznajmy
dwóch zdań, które Marek Jan Chodakie-
wszakże, że w różnych europejskich organi­
wicz był łaskaw zamieścić w swej najnow­
zacjach narodowych czy nacjonalistycz­
szej książce.3 Zdania te brzmią: „Rząd sło­
nych, nawet jeśli miały one faszyzm lub na­
wacki nie wiedział jeszcze, że ludzie ci
rodowy socjalizm w nazwie, stosunek do
wysyłani są na śmierć. Dzięki interwencji
hitleryzmu był niejednakowy. Na przykład
Watykanu oraz osobistemu zaangażowaniu
faszyzm czeski, któremu przewodził gen.
księdza Tiso wstrzymano deportacje."
Radola Gajda, był w swej istocie wzorowa­
Cytat ten dotyczy, rzecz jasna, słowac­
ny na ruchu Mussoliniego, a w wymowie
kich Żydów. Autor padł tu ofiarą wspo­
politycznej antyniemiecki, toteż nie może
mnianej mody na światowość, choć publi­
dziwić fakt, że nawet tak sprawny stalinow­
kacje słowackie na ten temat, w tym także
ski sędzia jak Josef Urvalek nie mógł skazać
prawicowe i emigracyjne, istnieją w dużym
Gajdy za kolaborację, bo też element zdra­
wyborze i nie są aż tak niedostępne, by do­
dy narodowej w życiu tego polityka w ogó­
tarcie do nich przekraczało możliwości ty­
le nie wystąpił/
powego badacza. Sięgnięcie do źródeł pol­
W moim najgłębszym przekonaniu da
skich i słowackich stawia całą sprawę
się mimo wszystko wyróżnić elementy,
w nieco innym świetle, a przytoczone zda­
w oparciu o które można dany kraj uznać
nia czyni po prostu gołosłownymi.
za faszystowski. Zaliczyłbym tutaj: wpro­
Zacznijmy od początku. Gdy 14 marca
wadzenie w życie zasad narodowego
1939 roku pod naciskiem Hitlera Tiso pro­
socjalizmu, istnienie i bezkarne działanie
klamował niezależność Słowacji," było już
rodzimych bojówek wzorowanych na hi­
po ustawach norymberskich i władze no­
tlerowskich,
przede
wego państwa wcale nie zamierzały być
wszystkim wojskowe wspieranie państw
bardziej liberalne dla Żydów od swych nie­
czynne,
w
tym
Osi w walce ze Sprzymierzonymi oraz
mieckich przyjaciói. Młody, niespełna
udział w eksterminacji narodów, uzna­
wówczas
nych przez nazistowską machinę za „pod-
Polakovic, który w latach późniejszych, już
trzydziestoletni
filozof Stefan
ludzi" - nie tylko Żydów, ale także Ro­
na emigracji w Argentynie dał się poznać
mów, Polaków, Rosjan itd.
jako wytrawny znawca problematyki naro-
310
FRONDA
23/24
du, ale także i jako apologeta Tisy, na pro­
ku 1941 przyjęto na Słowacji restrykcyjne
gu słowackiej państwowości całkowicie
prawo rasowe w formie rozporządzenia
zaangażował się po stronie rządzących
rządowego, zaś w roku następnym parla­
ludaków. Gdy w roku 1940 Vbjtech Tuka
ment nadał mu postać ustawy konstytucyj­
wystąpił z projektem powołania do życia
nej; jak
słowackiego odpowiednika NSDAP, Pola-
w Bratysławie watykański dyplomata, msgr
kovie być może z inspiracji Tisy lub nawet
Giuseppe Burzio, księża-posłowie bądź gło­
zauważa rezydujący wówczas
na jego żądanie napisał pracę „Słowacki
sowali za ustawą, bądź wstrzymali się od
socjalizm narodowy", z której wynikało,
głosu - nikt nie był przeciw.6
że tworzenie takiej partii nie ma sensu,
W tym miejscu godzi się poświęcić
gdyż byłaby ona obca Słowakom duchowo,
słów kilka dwóm postaciom z ówczesnego
a ponadto ludacy, będąc słowackimi nacjo­
słowackiego życia politycznego: Vojtechowi
nalistami są równocześnie już z samej de­
Tuce i Alexandrowi Machowi. Jeszcze w la­
finicji również narodowymi socjalistami.
tach dwudziestych obaj założyli partyjne
W dziele tym można przeczytać taki mię­
bojówki HSLS pod nazwą „Rodobrana".
dzy innymi passus:
Miały one w założeniu ochraniać partyjne
„A za niemoralność trzeba dziękować
imprezy, jednakże w praktyce Tuka, który
czasopismom, broszurom, książkom, gaze­
cieszył się ogromnym mirem wśród mło­
tom ciskanym w świat przez kapitał ży­
dzieży ludackiej, wykorzystywał te grupy
dowski. Jest rzeczą powszechnie znaną, że
do własnych celów, niekoniecznie tożsa­
właścicielami przedsiębiorstw upowszech­
mych z celami partii. W 1928 roku Tuka
niających niemoralną prasę byli w przewa­
wydrukował artykuł, z którego wynikało, że
żającej mierze Żydzi. Dlatego kardynał
umowa czesko-słowacka z 30 października
Hlond jakiś czas temu odmówił wstawien­
1918 roku zawarta została tylko na dziesięć
nictwa za Żydami, póki ci nie odstąpią od
lat, o czym świadczy istniejący jakoby tajny
tego niszczenia narodów. Nie tylko przy­
aneks do niej; następnego dnia po jej wyga­
czyny ekonomiczne (nieuczciwość, pazer­
śnięciu powstanie próżnia prawna, którą
ność, brak wrażliwości społecznej na los
Słowacy powinni zagospodarować stosow­
innych narodów), lecz i powody natury
nymi decyzjami, tj. ogłoszeniem samosta­
moralnej zmuszają Europę, by przesiedlić
nowienia.7 Wybuchł skandal. Okazało się
Żydów w jedno miejsce, gdzie będą się zaj­
w trakcie śledztwa, że Tuka od lat był wę­
mować sami sobą."s
gierskim szpiegiem zakonspirowanym tak
Cytat ten jest całkowicie jasny w sferze
znakomicie, że czechosłowackie służby
intencji, choć sam w sobie nie jest ani
specjalne nic o tym nie wiedziały, a cały ar­
zbrodnią, ani nawet zachętą do niej. W ro-
tykuł miał doprowadzić do zamętu, a może
JES1EŃ-200I
311
i do rozpadu państwa. Tuka dostał wyrok,
były dziełem strzałokrzyżowców i państwo
a ludacy przejściowo stracili na popularno­
za nimi nie stało, ani ich nie wspierało.
ści. Po proklamowaniu niepodległości Tiso
Rozpatrzmy teraz sprawę osobistej
powołał Tukę na premiera, zaś jego zwolen­
interwencji Tisy w obronie Żydów. Jeśli
nika Macha na ministra spraw wewnętrz­
się wie, jaki ustrój panował wtedy na Sło­
nych, licząc, że będzie miał obu pod kontro­
wacji oraz kto był zwierzchnikiem, a kto
lą. W każdym razie obaj zostali odsunięci
podwładnym, zdanie to musi zabrzmieć
od wpływu na Gwardię Hlinki - partyjne
po prostu komicznie. Na Słowacji realizo­
bojówki, założone po rozwiązaniu „Rodo-
wana była w dziedzinie wewnętrznej or­
brany", które jako pierwsze ruszyły w pań­
ganizacji państwa tak zwana zasada wo-
stwie słowackim do walki z Żydami.
dzowska.8 Wynikało z niej, że na czele
Wróćmy wszakże do Tisy i do cytowa­
państwa stoi Wódz, powołany przez na­
nego już fragmentu z dzieła M. J. Chodakie-
ród i tylko przed nim odpowiedzialny.
wicza. Jakoś trudno mi uwierzyć, że władze
Wódz miał szerokie uprawniena, w tym
słowackie nie wiedziały o planach Hitlera
prawo mianowania urzędników państwo­
wobec ludności żydowskiej. Moją nieuf­
wych. Tiso jako Wódz, a konstytucyjnie
ność podsyca porównanie dat na notach
prezydent nie musiałby interweniować
msgr. Burzia oraz na rządowych odpowie­
u swych podwładnych - wystarczyłby sto­
dziach - jedne od drugich dzielą całe mie­
sowny dekret czy polecenie, Tiso był bo­
siące; skłonny jestem raczej sądzić, że
wiem równierz liderem HSLS, jedynej
w Bratysławie, jeśli nawet nie wiedziano
wówczas legalnej partii, miał więc w zasa­
wszystkiego, to na pewno domyślano się
dzie nieograniczone możliwości wpływa­
wiele. Pamiętajmy wszak, że mowa jest
nia na postawy, słowa i czyny swych
0 rządzie i prezydencie państwa; skoro -
podwładnych. Przytoczona opinia Choda-
częstokroć najzupełniej słusznie - nie ma­
kiewicza nie jest więc niczym innym, jak
my wyrozumiałości dla niemieckich podofi­
tylko chybioną próbą budowania na uży­
cerów, którzy przed wymiarem sprawiedli­
tek Polaków legendy Tisy jako przeciwni­
wości zazwyczaj tłumaczyli się, że „tylko"
ka Holocaustu. Nie oznacza to, że na
wykonywali rozkazy, tym bardziej musimy
Słowacji przeciw deportacjom i prześlado­
być ostrożni w stosunku do najwyższych
waniom nie protestował nikt, a tym bar­
czynników państwowych. Jeśli ci ludzie rze­
dziej nie oznacza to, że cały słowacki kler
czywiście nie wiedzieli, znaczy to, że wie­
podzielał poglądy i metody ludaków. Pro­
dzieć nie chcieli. Miklós Horthy wiedział
testował i interweniował u prezydenta
1 dlatego, póki rządził, na Węgrzech depor­
słowacki Episkopat, w tym zwłaszcza bi­
tacji nie było, zaś antyżydowskie ekscesy
skup Nitry Karol Kmetko.9
312
FRONDA
23/24
Fakt jest wszakże faktem, że prawie po
mi? Czy to jest ludzkie? Czy to nie gra­
dwóch latach siania not i wydeptywania
bież?... A ja zapytuję, czy to jest po chrze­
ścieżek do kolejnych słowackich przywód­
ścijańsku, gdy naród chce się pozbyć swego
ców Burzio w końcu cel swój osiągnął i zo­
odwiecznego nieprzyjaciela? O tym, że ży­
stał przyjęty przez prezydenta. Oddajmy
wioł żydowski zagraża życiu Słowaków, nie
głos P. Bletowi:1"
trzeba przekonywać nikogo. Gdybyśmy się
„Zabiegi te wydawały się przynosić
na czas od nich nie oczyścili, wyglądałoby
dobre rezultaty. Prezydent Tiso wezwał do
to jeszcze gorzej. I uczyniliśmy to wedle
siebie charge d 'affaires Stolicy Apostolskiej,
przykazania Bożego: Słowaku, pozbądź się
by wyrazić swój żal z powodu postawy mi­
pasożyta swego!"
nistra spraw wewnętrznych. A Burzio do­
W tym samym miejscu znajdujemy
wiedział się od ministra do spraw wyznań,
wzmiankę, że takie rozwiązanie Tiso, Tuka
że kiedy Tuka relacjonował w Radzie Mini­
i Mach uzgodnili w bezpośredniej rozmo­
strów zabiegi Stolicy Apostolskiej, mini­
wie z Himmlerem. Po stłumieniu przez
strowie oświadczyli, iż interwencja Waty­
Niemców powstania słowackiego, które
kanu jest sprawą honoru dla Słowacji
w końcu nie było sprawą li tylko komuni­
i zdecydowano zawiesić natychmiast de­
stów, lecz także innych sil antyludackich,
portację 4000 Żydów, wobec których od­
w tym również - na przykład - dużej części
powiednie środki zostały już powzięte. Po­
regularnej armii słowackiej, Tiso, jak poda­
stanowili
deportacji
je Jerzy Tomaszewski12, dekorował oficerów
ochrzczonych Żydów, jakakolwiek byłaby
niemieckich odznaczeniami słowackimi za
data ich chrztu. Co do innych Żydów, byli­
walkę przeciw Słowakom. W tym samym
także
zabronić
by deportowani tylko ci, którzy naprawdę
czasie Tiso napisał list do Ojca Świętego,
stanowią zagrożenie dla państwa."
w którym nie tylko nie przejawił nawet mi­
Tak więc to nie Tiso interweniował,
nimalnej skruchy czy żalu za to, co się sta­
lecz Stolica Piotrowa u Tisy, a to jest różni­
ło, lecz przeciwnie - bronił swego rządu
ca. Wykażmy jednak dobrą wolę i spróbuj­
i usprawiedliwiał podjęte decyzje wymoga­
my znaleźć jakiś jasny punkt w biografii te­
mi wojny. W kontekście tych faktów na­
go „bohatera tragicznego", jak go kiedyś
prawdę trudno w jakieś jego „osobiste in­
nazwał „Nasz Dziennik".
terwencje" uwierzyć. Jest to po prostu mit,
Podajmy więc kilka faktów i cytatów.
w dodatku dość łatwy do podważenia.
Jerzy W. Borejsza cytuje za biografem Tisy
W niniejszych krótkich uwagach zupeł­
Ivanem Kamencem słowa prezydenta
nie pomijam problem liczby ofiar. Różne
z sierpnia 1942 roku:" „Zapytują, czy to
źródła podają różne dane, zależnie od tego,
jest po chrześcijańsku, co się robi z Żyda-
kto i z jakich pozycji dokonuje obliczeń. We
JESIEŃ.2001
313
wszystkich przypadkach ofiary idą w tysią­
znajomy ksiądz, gdy powiadał, że sutanna
ce; od różnic ilościowych ważniejsze są za­
pomaga być dobrym, ale nie przeszkadza
tem motywacje i odpowiedzialność po­
być złym.
szczególnych osób i reżimów.
I jeszcze jedno. Tworzenie legend jest
Tiso jest na pewno postacią tragiczną.
zajęciem może i przyjemnym, lecz w sumie
Nie mogto być inaczej, gdy ma się nad sobą
mało efektywnym. Warto natomiast i ko­
zagrożenie ze strony Hitlera, a pod sobą lu­
niecznie trzeba bronić Kościoła tam, gdzie
dzi pokroju Tuki i Macha. To właśnie na Tu­
jest on atakowany niesłusznie. Postaci du­
kę, według wielu autorów, spada całe
chownych zasłużonych w ratowaniu ludzi
odium za „republikę wojenną", zaś Tiso
przed zagładą,
wydaje się sympatyczniejszy z tego choćby
oczyszczenia od zarzutów o kolaborację
powodu, że był duchownym. I chyba ten
z nazistami jest wiele - od kardynała Mind-
a dziś potrzebujących
fakt przeważył,że prawie udało mu się ujść
szentyego i kardynała Stepinca aż po same­
- został aresztowany już w Austrii. Proble­
go Piusa XII.
matyczne jest, czy proces Tisy był sprawie­
Na zakończenie wróćmy jednym zda­
dliwy, a wyrok współmierny do winy, moż­
niem do tzw. klerofaszyzmu, który to ter­
na się bowiem spierać, czy zasiadający na
min dziś jeszcze postkomuniści słowaccy
ławie oskarżonych człowiek rzeczywiście
bardzo chętnie stosują. Otóż według mnie
był zbrodniarzem wojennym, skoro nawet
żaden klerofaszyzm nie istniał i nie istnieje;
sąd go za takiego nie uznał.13 Nie mam
jeśli nawet zaliczymy ówczesną Słowację do
wszakże wątpliwości co do moralnej i poli­
państw faszystowskich, to była ona taka nie
tycznej współodpowiedzialności Tisy za za­
dlatego, że na jej czele stał ksiądz i księża
gładę słowackich Żydów. Gdyby bowiem tej
zasiadali w parlamencie, lecz dlatego, że
zagłady nie chciał, przynajmniej do jesieni
niektórzy z nich misję narodową wynieśli
1944 roku mogliby oni czuć się w swym
ponad powołanie kapłańskie. Jedno jest
kraju względnie bezpiecznie. Pamiętajmy
pewne: problem trzeba badać. Wyjaśnienie
wszakże jeszcze i to, że w pierwszych latach
wszystkich okoliczności i motywów zajmie
po wojnie Europa jako całość surowo rozli­
jeszcze niejeden rok i przyniesie niejedną
czała się nie tylko z nazistami, lecz i z ich
książkę - w każdym przypadku na pewno
lokalnymi pomocnikami, wątpliwe zatem
jeszcze przez długi czas będzie co robić.
jest, czy Tiso był w ogóle do uratowania.
MARIAN ALEKSANDROWICZ
Mając na względzie powiedziane wyżej
AUTOR (UR. 1950)
z przykrością muszę stwierdzić, iż brakuje
JEST FILOLOGIEM SLAWISTĄ,
mi dla słowackiego prezydenta okoliczności
łagodzących. Rację miał zatem pewien mój
314
DZIENNIKARZEM I TŁUMACZEM,
DOKTORANTEM W INSTYTUCIE FILOZOFII UMCS.
FRONDA
23/24
PRZYPISY
1 Milan S. Durica „Jozef Tiso - slovensky knaz
a Statnik. Diel 1: 1887-1939" (wydanie II po­
prawione - I krajowe); Matica Slovenska,
Martin 1992, s. 118-126. Tom drugi, obej­
mujący wojnę i okres powojenny, dotychczas
się na Słowacji nie ukazał.
2 Antonin Klimek, Petr Hofman „Vitez, ktery
prohral. General Radola Gajda", Paseka, Praha-Litomysl 1995, s. 281-283.
3 Marek Jan Chodakiewicz „Żydzi i Polacy
1918-1955. Współistnienie - zagląda - ko­
munizm", Biblioteka Frondy, Warszawa
2000, s. 352
4 Milan S. Durica, op.cit. s. 235-243; Ivo Horniak „Zrod Slovenskej Republiky"; Slovenske Narodne Noviny, nr 51-52
5 Stefan Polakovic „Slovensky narodny socializmus"; Nakładom Generalneho Sekretariatu
HSLS, Bratislava 1941, s. 12. Niestety, nie
udało mi się ustalić, którą wypowiedź kardy­
nała Augusta Hlonda autor ma tu na myśli.
6 Pierre Blet SJ „Pius XII i druga wojna świa­
towa w tajnych archiwach watykańskich",
Księgarnia św. Jacka, Katowice 2000, s. 262.'
Spraw słowackich dotyczy fragment rozdzia­
łu 8, s. 257-271.
7 Henryk Batowski „Zarys dziejów słowackich
w ostatnim dwudziestoleciu (1918-1937)",
W: „Słowacja i Słowacy", Pod red. Władysła­
wa Semkowicza, Kraków 1938, T.2, s. 177 i n.
8 Stefan Polakovic, op. cit., s. 34-35
9 Pierre Blet SJ, op. cit., s. 269
10 Ibidem, s. 265-266
11 Jerzy W. Borejsza „Szkoły nienawiści. Histo­
ria faszyzmów europejskich 1919-1945";
Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław-Warszawa-Kraków 2000, s. 171
12Jerzy Tomaszewski „Czechosłowacja", Wy­
dawnictwo TRIO, Warszawa 1997
13 Stanisław Jedynak „Jozef Tiso. U źródeł ka­
tolickiego nacjonalizmu"; Zeszyty Naukowe
WSP w Olsztynie - Prace Filozoficzne, Ze­
szyt II, Olsztyn 1999, s. 104-112
przez skłanianie ich do porzucenia wszel­
O NĘDZY CHADECJI
kiej niebezpiecznej nostalgii za Ancien Regime. Spełniwszy to zadanie, demokracja
Z wielkim zainteresowaniem przeczy­
chrześcijańska
popełnia
samobójstwo
tałem w ostatnim numerze „Frondy" esej
i schodzi na pozycje polityki demokratycz­
Estery Lobkowicz „Demokracja-teokracja
nej, w której katolicy nie mają żadnych
czyli nędza chadecji". Chciałbym w związ­
szczególnych interesów i żadnej szczegól­
ku z nim podzielić się kilkoma refleksjami.
nej idei wiodącej. W swej lewicowej frakcji,
Już 150 lat temu Szwajcar Alexandre
chrześcijańska demokracja, niszcząc samą
Vinet zauważył, iż w terminie „chrześcijań­
siebie, powierza katolików demokracji re­
ska demokracja" podstawowym wyrazem
wolucyjnej typu marksistowskiego. W swej
jest „demokracja", która z czasem połknie
frakcji umiarkowanej czyni z nich zwolen­
określający ją przymiotnik
ników raczej demokracji relatywistycznej
„chrześcijań­
ska". Tak owo połknięcie opisuje dzisiejszy
i procesu korupcji samej demokracji."
przywódca włoskiej postchadecji Rocco
Estera Lobkowicz podaje przykłady
Buttigłione: „chrześcijańska demokracja
z ostatnich lat, kiedy to zachodni chadecy
jest przede wszystkim partią. Jest partią
sprzeniewierzali się swojej religii. Można
prowadzącą katolików do demokracji po-
jednak sięgnąć głębiej w przeszłość. To cha-
JESIEŃ.200 1
315
decka partia Centrum głosowała w 1933 r.
ATAK NA PRZEPROSINY
w Reichstagu za przyznaniem specjalnych
uprawnień Adolfowi Hitlerowi, to Demo-
Kiedy „Gazeta Polska" ujawniła, iż
crazia Christiana wspólnie z komunistami
w kancelarii prezydenta Kwaśniewskiego
obaliła po II wojnie światowej włoską mo­
pracuje trzech uczestników antysemickiej
narchię, to chilijscy chadecy wynieśli do
kampanii 1968 roku (Majkowski, Moraw­
władzy Salvadora Allende...
ski, Ciosek), na łamach „Życia" profesor
Powstanie partii chadeckich było odpo­
socjologii Hanna Świda-Ziemba zauważyła
wiedzią na pytanie, jak bronić chrześcijań­
przytomnie, że „zarzuty wobec ministrów
skiej wiary i kultury w systemach demokra­
prezydenta pojawiły się wtedy, gdy prezy­
tycznych.
jednak
dent powiedział, że chce przepraszać za Je­
działalność partyjna polega przede wszyst­
dwabne". W związku z tym uznała, że usu­
kim na zdobywaniu głosów wyborców,
wanie Majkowskiego „jest tendencyjne,
a nie na dążeniu do wspólnego dobra czy
ponieważ jestem za tym, aby przeprosić za
przestrzeganiu praw moralnych. Wielu
mord w Jedwabnem. Atak na Majkowskie­
chrześcijańskich polityków, po wejściu
go to atak na przeprosiny."
W
tych
ostatnich
w obieg owego systemu, przyjęło obowią­
Otóż w tym samym mniej więcej czasie
zujące w nim reguły gry. Głównym niebez­
- 7 kwietnia 2001 roku - Piotr Bratkowski
pieczeństwem, jakie z tego wynika, jest
na łamach „Wysokich obcasów" zdemasko­
utożsamienie przez dużą część społeczeń­
wał jako antysemitę przedwojennego felie­
stwa misji Kościoła z działalnością partii.
tonistę i satyryka Wiecha. Uczynił to
Wiele błędów i kompromitacji polityków
wkrótce po tym, jak prezydent Kwaśniew­
chadeckich poszło więc na konto Kościoła.
ski zapowiedział, że chce przepraszać za Je­
Partie bowiem powstają i się rozpadają,
dwabne. Zgadzając się całkowicie z logiką
a Kościół wciąż trwa i obrywa za to, co zro­
prof. Swidy-Ziemby, muszę z przykrością
bili partyjni gracze.
stwierdzić, że atak Bratkowskiego na Wie­
Być może więc świat katolicki powi­
cha jest w gruncie rzeczy atakiem na prze­
nien na fenomen chadecki zaeragować tak,
prosiny za Jedwabne. Jest mi wstyd i wyra­
jak arcybiskup Berlina, Georg Sterzinski na
żam głęboką skruchę, że tak bezpardonowy
ewolucję CDU (Unii Chrześcijańsko-De-
atak mógł wyjść z drogiego mi środowiska
mokratycznej): „Czas to powiedzieć na głos
„Gazety Wyborczej".
- CDU przestało być naszą partią".
BRAT PIOTROWSKI
Z POWAŻANIEM:
JANUSZ NOWAK
316
FRONDA
23/24
MÓWIMY: PARTIA, MYŚLIMY: SEKTA
Kuncze (wicepremiera w latach 1994-98)
zwracał się wprost: „ty góro mięsa", zaś
Bardzo ucieszył mnie zamieszczony
z czołowym ideologiem ZWD Janosem Ki-
w ostatniej „Frondzie" artykuł Akosa Jezsó
sem nie rozmawiał przez telefon osobiście,
na temat węgierskiej sekty Hit Gyiilekeze-
lecz przez swojego sekretarza Ferenca
te. Jako osoba orientująca się w meandrach
Takacsa, nota bene działacza tejże partii.
węgierskiego życia publicznego chciałbym
Czteroletnie rządy koalicji postkomu-
dodać do tego tekstu jeszcze kilka szczegó­
nistyczno-liberalnej (1994-98) to złoty
łów, które być może zainteresują polskiego
okres Hit Gyiilekezete. Sekta otrzymała
czytelnika.
wówczas od państwa wiele przywilejów,
Jezsó zwrócił słusznie uwagę na uza­
dzięki którym mogła się rozwijać. Z pienię­
leżnienie Związku Wolnych Demokratów
dzy Węgierskiego Banku Rozwoju wybudo­
(węgierskiego odpowiednika Unii Wolno­
wała w Budapeszcie swoją centralną świą­
ści) od sekty Hit Gyiilekezete. Ponad 400
tynię, która jest dziś budynkiem mogącym
spośród 800 osób obecnych podczas zjazdu
pomieścić największą liczbę osób w kraju.
założycielskiego ZWD było członkami owej
Wzniesiono też wiele domów modlitwy,
sekty. Laszló Bartuś, do niedawna jeden
głównie na działkach budowlanych otrzy­
z najwyżej postawionych funkcjonariuszy
manych za darmo od samorządów. Sekta
sekty, będąc na jednym ze zjazdów wolnych
otworzyła także swoje przedszkola i szkoły.
demokratów, zauważył: „tylu braci, że czło­
Jej wydawnictwo (Intercross) stało się he­
wiek czuje się jakby był na nabożeństwie".
gemonem na rynku książkowym. W telewi­
organizacji
zji publicznej członkowie Hit Gyiilekezete
ZWD mieli o wiele częstszy kontakt z przy­
zaczęli prowadzić własny cykliczny prgram
wódcą sekty Sandorem Nemethem niż
dla dzieci pt. „Otwarte usta", a raz na kwar­
z centralą własnej partii. Jak pisze Bartuś:
tał (w paśmie religijnym) emitować rekla­
„do głównej siedziby partii trafiało w ciągu
mówkę na swój temat. Związani z sektą re­
roku tyle jej aktywistów z prowincji, ile
daktorzy
przez jeden tylko miesiąc przewijało się
dzienniki „Magyar Hirlap" i „Nepszava"
przez gabinet Nemetha". Ten ostatni miał
oraz miesięcznik „Beszeló". Poza tym sekta
często decydujący wpływ na obsady perso­
założyła własny tygodnik o nazwie „Hit"
nalne w partii, np. obecny przewodniczący
i drugim co do wielkości nakładzie w kraju
ZWD Balint Magyar jest protegowanym
wśród tego typu periodyków.
Działacze
terenowych
opanowali
opiniotwórcze
Nemetha. Guru nie ukrywał jednak nigdy
Akos Jezsó podkreślał agresywny anty-
swojej pogardy dla polityków: do poprzed­
katolicyzm Hit Gyiilekezete. To prawda, ale
niego szefa wolnych demokratów, Gabora
sekta ta - jako jedyny posiadacz prawdy -
JF.SIF.Ń-2001
317
jest wrogo także do innych ruchów i orga­
czywistej działalności sekty coraz częściej
nizacji religijnych. W swej książce pt. „Fest
wychodzą na światło dzienne.
van" Bartuś opisał akcję dywersyjną, jaką
Z WYRAZAMI SZACUNKU DLA CAŁEJ REDAKCJI:
„hitowcy" podjęli podjęli przeciwko świad­
CYULA MOLNAR
kom Jehowy. Przed kongresem jehowistów
na stadionie w Budapeszcie, specjalna eki­
pa „techników" z Hit Gyulekezete przecięta
DEMIANIUK W JEROZOLIMIE
kable i wywotata spięcia w nagłośnieniu.
Niestety, ekipa była spoza Budapesztu i po­
W swojej książce pt. „Sąsiedzi" prof.
myliła obiekty - w efekcie rozreklamowany
Jan T. Gross zaproponował przyjęcie ra­
koncert Aidy na Nepstadionie, który miał
dykalnie nowej metodologii w badaniach
być transmitowany drogą satelitarną do
historycznych. Otóż opowiedział się zde­
wielu krajów świata, został w ostatniej
cydowanie za odrzuceniem założenia, że
chwili odwołany.
wszystkie źródła należy badać z równą
Kiedy w 1998 roku odbywały się wybo­
bezstronnością i podejrzliwością. Za­
ry parlamentarne, sekta otrzymała zadanie
miast tego postanowił ustanowić nowe
zebrania podpisów potrzebnych do zareje­
wzorce dla współczesnej historiografii:
strowania Związku Wolnych Demokatów.
„nasza postawa wyjściowa do każdego
O prężności organizacyjnej Hit Gyulekezete
przekazu pochodzącego od niedoszłych
świadczy fakt, że zajęło jej to zaledwie trzy
ofiar holocaustu powinna się zmienić
dni, podczas gdy największe ugrupowanie
z wątpiącej w afirmującą". Wynika z tego
w kraju Węgierska Partia Socjalistyczna
jasno, że relacje te nie mogą być podda­
(postkomunistyczny odpowiednik polskie­
wane w wątpliwość i przyjmowane z gó­
go SLD) potrzebowała na to aż dziesięciu
ry bez sprawdzania za prawdziwe.
dni. Sekta bardzo obawiała się zwycięstwa
Otóż było miejsce, w którym sprawę
prawicy, dlatego przed wyborami brała
dotyczącą holocaustu badano na dwa spo­
udział w zakładaniu i finansowaniu nowej
soby - ten, proponowany przez Grossa, za­
ponadpartyjnej organizacji - Karty Demo­
kładający afirmację zeznań świadków ocala­
kratycznej, której zadaniem było ostrzega­
łych z Shoah, i ten tradycyjny, nakazujący
nie, że triumf prawicy niesie ze sobą zagro­
z jednakową nieufnością podchodzić do
żenie
możliwość
każdego źródła. Tym miejscem był gmach
Wybory w 1998 roku przyniosły zwy­
Johna Demianiuka, rzekomego sadystycz­
cięstwo FIDESZ-u, do powrotu faszyzmu
nego operatora komór gazowych z Treblin­
nie doszło, a skrywane wiadomości o rze-
ki, znanego jako „Iwan Groźny".
dla
demokracji
i
restauracji faszyzmu.
318
sądowy w Jerozolimie, a sprawa dotyczyła
FRONDA
23/24
Proces, który trwai w latach 1987-88,
wietolog Francoise Thom wywiozła z Wilna
zakończył się wydaniem wyroku śmierci.
kserokopie ściśle tajnych dokumentów
Ogłaszając orzeczenie sąd dał wiarę przede
KGB, z których wynikało, że afera Demia­
wszystkim świadkom, byłym więźniom
niuka było prowokacją sowieckich służb
Treblinki, którzy rozpoznali w oskarżonym
specjalnych. Kreml byl bowiem bardzo za­
obozowego oprawcę. Pięciu świadków nie
niepokojony coraz ściślejszą antykomuni­
miało co do tego wątpliwości - wskazywali
styczną współpracą między diasporą ży­
go palcem i przyrzekali, że widzieli na wła­
dowską i ukraińską w Ameryce, dlatego
sne oczy, jak ten właśnie człowiek mordował
postanowił skłócić swoich obu przeciwni­
bezbronne ofiary. Pinchas Epstein zeznał,
ków. Udało mu się to znakomicie. Sprawa
że widział Demianiuka obcinającego kobie­
Demianiuka na długo podzieliła Żydów
tom piersi, a mężczyznom miażdżącego
i Ukraińców, nie tylko w USA, lecz na ca­
głowy. Eliahu Rosenberg zarzekał się z ko­
łym świecie. Warto o tym pomyśleć, czyta­
lei, że Demianiuk zmuszał go do stosunku
jąc o nowych receptach prof. Grossa.
płciowego z martwą kobietą. Co ciekawe,
BOHDAN KOROLUK
Rosenberg dwukrotnie wcześniej - w 1945
i 1947 r. - zeznawał, że widział na własne
HACADA EPOKI „PO HOLOKAUŚCIE"
oczy, jak „Iwan Groźny" został zabity pod­
czas buntu więźniów w Treblince w 1943 r.
„Sąsiedzi" Jana T. Grossa - książka, w któ­
Zapytany o to w 1987 r. przed sądem w Je­
rej autor postawił sobie za zadanie odsłonić
rozolimie odpowiedział: „Ale on jest tutaj.
kulisy śmierci 10 lipca 1941 roku, żydow­
Żyje. Widzę go tutaj." Afirmatywne podej­
skich mieszkańców Jedwabnego - została
ście do relacji niedoszłych ofiar holocaustu,
nominowana do Nagrody Literackiej Nike
tak zalecane przez prof. Grossa, zaowoco­
2001. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajne­
wało wyrokiem śmierci na Demianiuka.
go, gdyby nie to, że chodzi tu o pracę na­
Orzeczenie to okazało się największą
ukową, a więc o coś, co ma nie tyle wywo­
Izraela.
ływać doznania estetyczne, ile powinno
W 1993 r. Najwyższy Sąd tego państwa
dostarczać maksymalnie zobiektywizowa­
uniewinnił Demianiuka od wszystkich
nej wiedzy na dany temat.
pomyłką
sądową w
dziejach
oskarżeń. Obiektywne, bezstronne docho­
Tymczasem pewnym wyjaśnieniem tej
dzenie, nakazujące każde źródło traktować
sprzeczności może być jedna z wypowie­
z jednakową nieufnością, doprowadziło do
dzi Marka J. Chodakiewicza - historyka
konkluzji, że poszukiwanym „Iwanem
specjalizującego się w dziedzinie stosun­
Groźnym" z Treblinki był niejaki Iwan Mar-
ków polsko-żydowskich - jaka padła
czenko. Dwa łata wcześniej francuska so-
w trakcie spotkania z nim na Uniwersyte-
JESIEŃ-2001
319
cie Warszawskim. Otóż Chodakiewicz wy­
dhagen dla początkujących" („Rzeczpospo­
tkną! Grossowi poważne biedy warsztato­
lita", 21 czerwca 2001) napisał: „Książka
we, sugerując zarazem, gdzie jest ich źró­
Grossa to standardowa literatura Przedsię­
dło.
sposób
biorstwa Holokaust. Literatura ta posługu­
w jaki Gross przeprowadził swoje badania,
Według
Chodakiewicza,
je się dwoma dogmatami. Pierwszy z nich
a następnie wyciągnął wnioski, dopuszcza
mówi, że holokaust oznacza wydarzenie
przyjmowanie za wiarygodne świadectw,
(zjawisko) nie mające w historii sobie rów­
których treść kłóci się z elementarnymi
nego. Drugi - że holokaust oznacza kulmi­
podstawami logiki (do podobnych konklu­
nację irracjonalnej nienawiści nie-Żydów
zji skłaniają efekty śledztwa prowadzone­
wobec Żydów. Żadnego z tych dogmatów
go przez Instytut Pamięci Narodowej).
nie da się obronić w sposób naukowy".
Przyjęte przez Grossa założenia nie mają
Jeśli Chodakiewicz i Finkelstein mieli­
nic wspólnego z realizmem filozoficznym,
by rację, „Sąsiadów" rzeczywiście należy
a co za tym idzie - z arystotelesowskim
odbierać jako utwór literacki. Być może na­
paradygmatem, stanowiącym w kręgu cy­
wet zasługujący na jakieś znaczące wyróż­
wilizacji zachodniej fundament metodolo­
nienie. A skoro tak, książka ta nie jest żad­
gii naukowej. W konsekwencji „Sąsiedzi"
ną pracą naukową. Historycy zaś powinni ją
przypominają raczej dzieło mistyczne, Ha-
zwyczajnie zlekceważyć. Tylko czy wezmą
gadę - talmudyczny zbiór legend i przypo­
ten argument pod uwagę środowiska, dla
wieści. Książka Grossa - jak każda mitolo­
których Gross pozostaje zarówno profe­
gia -
ma
więc
za
zadanie
bardziej
tycznym,
natchnionym
pisarzem,
jak
oddziaływać na emocje, wrażliwość i wy­
i utrzymującym właściwy dystans do przed­
obraźnię niż sprzyjać chłodnej, rzeczowej
miotu swych badań, rzetelnym, obiektyw­
refleksji nad przedstawionymi faktami.
nym naukowcem?
Niejako w sukurs Chodakiewieżowi
idzie żydowski politolog z USA Norman G.
Z POWAŻANIEM:
MACIEJ PŁOMIEŃ
Finkelstein, który w swoim artykule „Gol-
320
FRONDA
23/24
KSIĘGARNIE
w których można nabyć książki
Biblioteki Frondy i kwartalnik „Fronda":
Bydgoszcz
Księgarnia św. H i e r o n i m a , PI. Kościeleckich 7
Gdańsk
Księgarnia Wydawnictwa Archidiecezji Gdańskiej "Stella Maris",
ul. Warzywnicza 1
Katowice
Księgarnia "Wolne Słowo", ul. 3 maja 31
Kielce
Księgarz s . c , ul Sienkiewicza 30
Kraków
Księgarnia "Naszego Dziennika", ul. Starowiślna 49
Księgarnia Wydawnictwa "WAM", ul. Kopernika 26
Księgarnia PAT "Logos", ul. Franciszkańska 1
Lublin
Księgarnia Fundacji Rozwoju KUL, Al. Racławickie 14
Łódź
Łódzka Księgarnia Niezależna, ul. P i o t r k o w s k a 102
Opole
Księgarnia Wydawnictwa "WAM", ul. Czaplaka 1
Poznań
D r u k a r n i a i Księgarnia św. Wojciecha, PI. Wolności 1
322
Księgarnia "Kapitałka", ul. Mielżyńskiego 2 7 / 2 9
Księgarnia ydawnictwa "W drodze", ul. Półwiejska 13
FRONDA
23/24
Rzeszów
Fundacja "Nowe Zycie" - Księgarnia Chrześcijańsko - Patriotyczna "Antyk",
Al. P i ł s u d s k i e g o 8-10
Szczecin
Księgarnia "Scriptum", ul. M a z u r s k a 26
Księgarnia "Post Scriptum", PI. Ż o ł n i e r z a Polskiego 18
Warszawa
Księgarnia "Dobra Książka", ul. Mazowiecka 3/5
G ł ó w n a Księgarnia N a u k o w a im. B. Prusa, ul. Krakowskie Przedmieście 7
Księgarnia Uniwersytecka "Liber", ul. Krakowskie Przedmieście 24
Księgarnia P o ś w i ę c o n a Fronda, ul. Tamka 45
Wrocław
Pod P a t r o n a t e m Księgarnia "Ossolineum", Rynek 6
FUNDUSZ WYDAWNICZY
Dla osób zainteresowanych wsparciem Funduszu Wydawniczego FRONDY
podajemy n u m e r konta:
Stowarzyszenie Kulturalne F R O N D A
PBK S A . XIII O/W-wa 11101053-401050021825
Jednocześnie informujemy, że Stowarzyszenie Kulturalne F R O N D A
każdorazowo przesyła swoim dobroczyńcom podziękowania za wsparcie,
które stanowią dowód, uprawniający do odliczenia od podatku
sumy równej przekazanej na Fundusz darowiźnie.
JESIEŃ-2001
323
NOTY O AUTORACH
SZYMON
„RuaH".
BABUCHOWSKI
Studiuje
(1977)
polonistykę
poeta,
współpracownik magazynu
na U n i w e r s y t e c i e
Śląskim.
Mieszka w
Katowicach.
J A N A. BIELA ( 1 9 5 2 ) p o e t a , rzeźbiarz. Mieszka w Myślenicach.
ALEKSANDER
BOCIANOWSKI
(1972)
przewodnik
turystyczny.
Mieszka pod Krakowem.
PRZEMYSŁAW
BORKOWSKI
(1973)
poeta,
członek
Kabaretu
Moralnego Niepokoju. Mieszka w Dywitach p o d O l s z t y n e m .
WOJCIECH
Państwa"
i
CHMIELEWSKI
„Rzeczpospolitej".
(1969)
historyk,
Recenzje i
szkice
publicysta
„Nowego
zamieszczał
także w
„Nowych Książkach", „Borussii" i „W d r o d z e " . Mieszka w Sulejówku p o d
Warszawą.
Z E N O N CHOCIMSKI ( 1 9 6 9 ) publicysta. Mieszka w P o z n a n i u .
KRZYSZTOF
CZACHAROWSKI
(1957)
poeta,
a u t o r t o m u „Wiersze"
(1993). Pracuje jako pedagog i mieszka w Olsztynie.
JÓZEF DARSKI
(1952)
Magister historii
(1976)
i orientalistyki
(1977).
Współzałożyciel „Obozu" i „Niepodległości". W latach 1984-97 przebywał na
emigracji, gdzie współpracował m.in. z „Kulturą". Wykłada na UW. Mieszka
w Warszawie.
IGOR FIGA ( 1 9 6 9 ) filolog klasyczny. Mieszka we Wrocławiu.
MICHAŁ GALLINA ( 1 9 6 4 ) historyk. Mieszka w O t w o c k u .
MICHAŁ GOLDWASER ( 1 9 6 9 ) dziennikarz, publicysta. P o t o m e k białoru­
skich i galicyjskich chasydów. Zajmuje się b a d a n i e m środkowoeuropejskiej
tożsamości kulturowej. Mieszka w Krakowie i we Lwowie.
PIOTR G U R S Z T Y N ( 1 9 7 0 ) kiedyś historyk, dziś dziennikarz. Mieszka w
Tarchominie.
324
FRONDA
23/24
MARCIN
HAJDEGERKIEWICZ
(1969)
fan
Edmunda
Niziurskiego.
Mieszka we Wrociawiu.
MAREK H O R O D N I C Z Y ( 1 9 7 6 ) a b s o l w e n t politologii na UKSW. Mieszka
w Warszawie.
MICHAŁ KLIZMA ( 1 9 6 9 ) polonista. Mieszka w Warszawie.
MAREK K O N O P K O ( 1 9 6 7 ) p o l o n i s t a . Mieszka w e Wrocławiu.
A L E K S A N D E R KOPIŃSKI ( 1 9 7 4 ) h u m a n i s t a , pisarz urzędowy. Mieszka
w Warszawie.
ROBERT
KOWALEWSKI
(1972)
publicysta
prasy
emigracyjnej,
pracownik firmy k o m p u t e r o w e j . Mieszka w Chicago.
ESTERA LOBKOWICZ ( 1 9 6 8 ) fizyk. Mieszka w Krakowie.
FILIP
MEMCHES
państwowej),
(1969)
psycholog
(w
ghostwriter
stanie
(w
urzędzie
spoczynku).
Coś
administracji
gdzieś
(czasem)
publikuje. Mieszka (wciąż) na w a r s z a w s k i m Żoliborzu.
STEFAN J. N I E M E N T O W S K I
(1927)
inżynier elektryk, poeta, eseista
religijny, publicysta. Publikuje m.in. w „Liście" i „Wychowawcy". Mieszka
w Warszawie.
M A R I A N S Z C Z E P A N O W S K I ( 1 9 7 5 ) historyk. Mieszka w Szczecinie.
GERGELY U N G V A R I ( 1 9 6 9 ) h u n g a r y s t a . O s t a t n i o p r z e p r o w a d z i ł się ze
Słowacji do Budapesztu.
WOJCIECH
WENCEL
(1972)
poeta,
eseista,
r e d a k t o r działu kultury
„ N o w e g o P a ń s t w a " , c z ł o n e k Rady P r o g r a m o w e j T V P S.A., a u t o r książek
poetyckich: „Wiersze", „Oda na dzień św. Cecylii", „ O d a chorej d u s z y " i
zbioru szkiców „Zamieszkać w k a t e d r z e " . Mieszka w G d a ń s k u .
MIROSŁAW W O Ź N I A K ( 1 9 5 7 )
jabłko"
(1988)
oraz „Zjazd"
poeta, a u t o r t o m ó w wierszy: „Kość i
(1999).
L a u r e a t N a g r o d y Poetyckiej
im.
Kazimiery Iłlakowiczówny. Mieszka w Warszawie.
ROBERT
ŻUREK
(1970)
m a g i s t e r teologii i historii,
obecnie pisze
doktorat. Mieszka w Berlinie.
JESIEŃ'2001
325

Podobne dokumenty