Starożytne kultury naszych przodków i ich wpływ na ludzi naszych
Transkrypt
Starożytne kultury naszych przodków i ich wpływ na ludzi naszych
ZAOCZNE STUDIA EDUKACJI ARTYSTYCZNEJ w zakresie SZTUK PLASTYCZNYCH przy AKADEMII SZTUK PIĘKNYCH Bogusław Tomaszewski nr indexu 560 STAROŻYTNE KULTURY NASZYCH PRZODKÓW I ICH WPŁYW NA LUDZI NASZYCH CZASÓW Praca napisana pod kierunkiem dr Ireny Bukowskiej GDAŃSK 2004 SPIS TREŚCI: WSTĘP....................................................................................................................................str. 3 1. SŁOWIANIE.....................................................................................................................str. 7 1.1 Pochodzenie i różnice między religiami pogańskimi a religiami wyznającymi jednego Boga (mit Godzamby na podstawie legendy herbowej Słowian)................................................str. 8 1.2 Wpływ świąt pogańskich na chrześcijaństwo....................................................................str. 18 1.3 Wierzenia i mitologia Słowian...........................................................................................str.21 1.4 Neopogaństwo w Polsce....................................................................................................str. 26 1.5 Neopogaństwo w Europie Środkowo-Wschodniej............................................................str. 33 2. WIKINGOWIE................................................................................................................str. 38 2.1 Religia i mitologia............................................................................................................. str.39 2.2 Bogowie.............................................................................................................................str. 40 2.3 Triumf bohatera.................................................................................................................str. 49 2.4 Stworzenie świata i zmierzch bogów.................................................................................str. 51 2.5 Życie po śmierci.................................................................................................................str. 54 2.6 Pogańska spuścizna............................................................................................................str. 59 2.7 Neopogaństwo volkistowskie i narodowo – niemieckie....................................................str. 64 3. CELTOWIE.....................................................................................................................str. 68 3.1 Kultura i wierzenia.............................................................................................................str.69 3.2 Mitologia............................................................................................................................str. 74 3.3 Bogowie.............................................................................................................................str. 78 3.4 Druidzi i życie po śmierci..................................................................................................str. 81 3.5 Wskrzeszenie nauki Druidów............................................................................................str. 97 3.6 Odrodzenie druidyzmu i druidyzm w neopogaństwie......................................................str.100 PODSUMOWANIE I WNIOSKI.......................................................................................str. 108 BIBLIOGRAFIA.................................................................................................................str. 113 Tematem mojej pracy licencjackiej jest ukazanie starożytnych kultur ludów indoeuropejskich oraz współczesny europejski ruch neopogański, jego historia, kształt, form organizacji, tradycje, rytuały. Czasem słychać o neopoganach w sprawozdaniach telewizyjnych, czy radiowych,(jak było w przypadku zamieszek z okazji obchodów przesilenia letniego w Stonehenge w bieżącym roku). Brak jednak próby analizy całościowej tego czym jest obecnie ruch neopogański. Praca moja ma za zadanie wypełnić istniejącą lukę w wiedzy na temat tego, dość nowego zjawiska społecznego, jakim jest odradzanie się przedchrześcijańskich kultów i powstawanie licznych i różnorodnych form ruchu neopogańskiego. W warstwie historycznej skupiam się na XX wieku, sięgając gdzie niegdzie głębiej, jeśli wymaga tego przejrzystość prowadzonej narracji. Szczególną uwagę przywiązuję do ostatnich trzydziestu lat, kiedy to zanotowano największy rozkwit tego rodzaju ruchów; nie pomijam jednak okresu początków wieku, który to czas był najbardziej płodny dla niektórych tradycji (np. neopogaństwo volkistowskie).Notowany w ciągu ostatnich lat wzrost zainteresowania duchowością neopogańską, zasługuje moim zdaniem na uwagę socjologów. Z jakich powodów ludzie przystępują do ugrupowań neopogańskich? Do jakich wartości, systemów moralnych, ideologii i filozofii się odwołują? Jak rozkładają się proporcje występowania poszczególnych tradycji w różnych krajach Europy? To główne pytania na jakie staram się odpowiedzieć w mojej pracy. Choć istnieje obecnie kilka głównych odłamów współczesnego pogaństwa różniących się od siebie wzajemnie i odwołujących się do odmiennych tradycji, wydaje się, że jest kilka cech wspólnych całemu temu zjawisku. Jak zauważa Charlotte Hardman: "W pojęciu wszystkich pogan nie ma miejsca na dogmaty i prozelityzm." Autorka cytuje oświadczenie Pagan Federation (Federacji Pogańskiej) - organizacji zrzeszającej większość grup neopogańskich na całym świecie, odzwierciedlające w trzech punktach wierzenia współczesnych pogan: "Miłość i poczucie pokrewieństwa z przyrodą: chętniej, niż bardziej popularne postawy agresji i dominacji nad przyrodą; szacunek dla sił życia i wciąż odnawiającego się cyklu życia i śmierci. Etyka pogańska: 'Czyń, co chcesz, byle byś nikogo nie krzywdził'. To moralność pozytywna, a nie lista 'tego nie rób', 'tego ci nie wolno'. Każda indywidualność jest odpowiedzialna za odkrywanie swej natury i rozwijanie jej w pełni, w harmonii z otaczającym światem. Koncepcja Bogini i Boga: jako koncepcja wyrażenia, uosobienia Boskiej realności; aktywne uczestnictwo w kosmicznym tańcu Bogini i Boga, czynnika żeńskiego i męskiego bardziej, niż tłumienie zasady żeńskiej czy męskiej."1 Grupy neopogańskie rozpatrywane są ostatnio często także w kategorii tak zwanych Nowych Ruchów Religijnych. Charyzmatyczne przywództwo nie jest reprezentowane w żadnym ze znanych mi ugrupowań neopogańskich. Istnieją jednakże jednostki wybitne, liderzy, którzy mają doniosłe znaczenie w kształtowaniu oblicza danej grupy czy ruchu. Jeśli chodzi o wiek, wykształcenie i przynależność społeczną, ruchy neopogańskie prezentują całe spektrum możliwości. W niektórych religia jest już dziedziczona z pokolenia na pokolenie, występują tu zarówno starzy uczestnicy jak i dzieci ich dzieci. W innych większość uczestników to ludzie młodzi, w jeszcze innych nie można zastosować żadnego klucza wiekowego. Większość neopogan to, jak wynika z moich obserwacji to ludzie wykształceni. Uwagę przyciągają ruchy neopogańskie w sposób niezamierzony, dzieje się tak głównie dzięki narosłym wokół nich stereotypom oraz wykorzystywaniu ich przez dziennikarzy. Wiele grup pogańskich podkreśla, iż programowo nie szuka "nawróceń" i nie prowadzi "działalności misyjnej". Zasięg międzynarodowy dotyczy niewątpliwie najstarszych i najlepiej rozwiniętych tradycji neopogańskich takich jak: Wicca, Druidyzm, czy Asatrú, pozostałe często odnoszą się do lokalnych narodowych, bądź etnicznych wspólnot (np. Krywya na Białorusi - odwołująca się do tradycji bałtyjskich). Czas aktywności grup neopogańskich wymagałby odrębnego opracowania, istnieją tradycje żywe i aktywne nieprzerwanie od XVIII wieku, jak na przykład kilka grup druidzkich, inne, jak niektóre tradycje wicca funkcjonują od końca lat czterdziestych. Istnieją także w większości krajów europejskich tradycje sięgające okresu sprzed ostatniej wojny światowej, jak np. środowisko związane z Polską Zadrugą, a obecnie na nowo ożywiane w postaci Zrzeszenia Rodzimej Wiary. Istnieją też ruchy powstałe na bazie kontestacji lat sześćdziesiątych, łączące pogaństwo, magię i okultyzm. Wiele grup rozpadło się, jeszcze więcej powstało nowych. Jak widać nie łatwo przyporządkować ruch neopogański do nowych ruchów religijnych według powyższych wyznaczników, choć pewne symptomy tej "nowości" niewątpliwie są przez niego wykazywane. Rozdziały zbudowane są o następujący schemat: - źródła i mitologia do których odwołuje się dana tradycja. - ogólna specyfika danej tradycji, autodefinicje i autoidentyfikacje jej uczestników. - opis istniejących grup neopogańskich w ramach danej tradycji (plus rys historyczny i w miarę możliwości źródłowych, podstawowe dane dotyczące opisywanych grup). 1 Harvey Graham i Hardman Charlotte „Paganism today”. London 1996 wyd. Thorson str. 11. Specyfika poszczególnych tradycji neopogańskich powoduje różnego rodzaju odstępstwa od powyższego schematu i jego modernizacje. Są to na przykład: - nie symetryczne pod względem objętości opisy mitologiczne. (Mitologia nordycka jest jednym z najlepiej zachowanych i najbardziej spójnych systemów religijnych dawnej Europy, mitologie słowiańskie istnieją natomiast w formie szczątkowej). - różny zakres proporcji opisu danych tradycji w różnych krajach, spowodowany specyfiką dostępnych mi źródeł. Podczas pisania mojej pracy korzystałem z następujących materiałów: - Książki (o pogaństwie i neopogańskie). - Publikacje prasowe, artykuły, opracowania. - Teksty z internetu. - Publikacje własne ruchów neopogańskich: gazety, fanziny, oświadczenia, ulotki itp. Inne: płyty i kasety z muzyką neopogańską, zdjęcia itp. 1.1 Różnice i pochodzenie między religiami pogańskimi a religiami wyznającymi jednego Boga (mit Godzamby na podstawie legendy herbowej Słowian). Świat jest podzielony. W środku rezydują Bóg i Król, na skraju włóczą się Obcy, wyją wilki, a dalej ciągnie się niepojęty Chaos. W środku wszystko jest jasne i jednoznaczne, skraj jest mglisty i niepewny. I środek, i skraj są Miejscem Mocy - tylko, że tu i tam jest inna moc. Słowo "środek" (wśród, średni, środa) pochodzi od słowa "serce", niegdyś "sierd-ce". Słowo "świat" też ma swoją mitologię: jest z tego samego pnia, co światło, świecić, świt i prze-świt, a także gwiazda i kwiat. W sercu świata mieszka jasność. Słowo "skraj", tak samo jak kraj, skrajność i ukraina czyli "pogranicze", pochodzi od czasownika "kroić", w tle którego słychać stary rdzeń "kri". Od niego krój i kraj, okrawek, krawiec i krawędź. Skraj ma więc to do siebie, że coś tam odkrojono, nastąpiło cięcie, w przestrzeni powstała nieciągłość. Dalej jest już nieświat, zaświaty, ziemia nie-ludzka; tam już nie da się zamieszkać. Jak "środek", tak i "skraj" doprowadza w końcu do anatomii ludzkiego ciała. Równoległym rdzeniem do "kri", skąd skraj, było "kru", skąd po polsku "krew", po łacinie cruor czyli krew płynąca z rany, po grecku kreas czyli surowe, odkrojone mięso. Środek i skraj - jak serce i rana. Środek i skraj - oba te miejsca są niebezpieczne, jako naładowane mocą. Ludzie rozsądni raczej będą unikać obu tych skrajności. Najwyższa śmiertelność była na pograniczach, gdzie atakowali Obcy, i w samym środku, na dworach władców, gdzie tak samo nikt nie był pewien swego jutra. Europa składa się, jak wiadomo, ze Śródziemnomorza i z Północy. W starożytności Środziemnomorze było cywilizowane, Północ była barbarzyńska. Ale nie było żadnych wątpliwości, że Środek jest na Śródziemnomorzu; można było dyskutować, czy są nim Ateny, Rzym, Jeruzalem czy Konstantynopol. Północ na pewno pozbawiona była środka. Tam był jedynie Skraj. Ta sytuacja była nie do zniesienia dla mieszkańców Północy. Dzieje germańskich najazdów (dla prostoty obrazu inne ludy pominiemy), od których w końcu upadł Rzym, to dzieje trwającej przez kilka stuleci manii, aby zdobyć i zawłaszczyć Środek - który jest gdzie indziej, na Południu. Wandalowie i Goci swego dopięli, po drodze łupiąc cel, do którego szli. Powtórką tej manii były Krucjaty, ich celem Jeruzalem, środek idealny, bo zamieszkały przez Boga. Raczej nie łudźmy się, że w Środku zostanie miejsca dla przyrody. Może Tubylcy Australii i Indianie Prerii, którzy mieli swoje święte góry, byli dość nieliczni, aby ich nie zadeptać. W bardziej rozwiniętych społeczeństwach środek - jaki by nie był, miasto, świątynia, centralny plac, pałac króla - musi być jakoś umocniony i wybrukowany, wypełniony materią sztuczną. Dwa są tego powody. Jeden to właśnie taki, że tylko sztuczna materia jest odporna na napór ludzkich stóp, rąk i siedzeń. Drugi zaś, że tylko ze sztucznej materii daje się sporządzić symbole mocy, takie, jakich potrzebują stali mieszkańcy środków - władcy, kapłani i urzędnicy; a więc wielkie budowle, obeliski, piramidy, katedry i oszklone wieżowce. Zatem w środku nie ma przyrody. Tłoczą się za to ludzie, albo przynajmniej ich intencje. Życie w środku i blisko środka jest życiem pośród ludzi, w nieustającej interakcji. Świat bliski środka ma dwa punkty odniesienia: moc, która jest w środku, czyli jakiegoś boga lub władzę, oraz ludzi. Inne stosunki panują na skraju. Tu człowiek żyje w dużo większym rozproszeniu, jest dużo bardziej samotny, i postawiony w obliczu Żywiołów. Moc też tu jest obecna, ale jest moc innego rodzaju niż ta środkowa; a jej przekaźnikiem nie są władcy i kapłani, którzy na skraju zawsze tracą władzę, ale sama przyroda, poza którą ludzka percepcja chętnie postrzega duchy tejże przyrody. Dawna granica Państwa Rzymskiego, ta na Renie i Dunaju, z małymi zmianami przetrwała do dziś. I nie chodzi tylko o to, że na południe i zachód od tej linii (pominąwszy kapryśne Bałkany) mieszkają - tak samo jak w czasach Imperium Romanum - ludy mówiące językami romańskimi, kontynuującymi łacinę; na północ zaś i wschód od tej linii, tak samo jak w starożytności, Celtowie i Germanowie (ze Słowianami na zapleczu). Przed tą linią ("przed" - patrząc z Rzymu) panuje wzór postrzegania świata właściwy dla bliskości środka. Za Rzymem za to przeważa - do dziś - wzór postrzegania świata właściwy dla skraju. I nie chodzi nawet o to, że mieszkańcy Południa do dziś chętniej przyznają, że środek jest gdzieś u nich, zaś ci z Północy chętniej będą środka poszukiwać poza swoją ziemią i poza sobą. Nie będziemy też się fascynować odkryciem, że jeden z narodów Północy sam swoją ziemię nazwał "skrajem" czyli Ukrainą. Dla mieszkańców Południa: Francuzów, Włochów, Hiszpanów... także dla Żydów i Arabów przyroda nie ma znaczenia, nie mieszka w niej żaden sens, nie płynie z niej żadna moc. 2 Tu do końca przyswojono sobie instrukcję, którą Jahwe dał Noemu: "Płódźcie się i mnóżcie, a napełniajcie ziemię. Niech bojaźń i lęk przed wami padnie na wszelkie zwierzęta ziemskie... uwijajcie się po ziemi i bierzcie ją we władanie."3 Po południowej stronie bogowie ze szczętem opuścili ziemię. A kiedy mieszkańcy tych ziem tracą wiarę w Boga, pozostaje im tylko jałowa kotłowanina pomiędzy podobnymi sobie. To jeden z nich, mieszkańców Południa, powiedział, że "piekło to inni". Północ przechowała jeszcze jakieś ślady poczucia sensu i sakralności ziemi i przyrody. Jednym z dowodów na to jest ten, że podczas gdy francuskie (południowe!) parki były modelowane w geometryczne figury, parki angielskie - północne - naśladowały dziką przyrodę. Innym dowodem, że tylko na Północy czyniono próby odrodzenia pogaństwa, podczas gdy Południe zawsze leciało po pochyłej równi w bluźnierstwo lub ateizm. 2 Internet - www.taraka.most.pl Arthur Sandauer „Bóg, szatan, mesjasz i ...?, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1997. Stąd cytat z „Księgi Rodzaju”. 3 Czy Słowianie - ci dawni - coś nam pozostawili? Jakieś Przesłanie, Przekaz, Naukę? Czy z tego, że byli, żyli, kiedyś, bardzo dawno temu, coś w ogóle dla nas wynika? Dosłownie - nie pozostawili nic. Nie zachowały się po nich opowieści o czynach ich bóstw i bohaterów. Nie przetrwało nic, co przypominałoby "Tain Bó Cuailnge", "Eddę" ani "Der Nibelunge Not". Celowo wymieniam zabytki celtyckie i germańskie, bo przecież Grekom, Rzymianom, ani Żydom, niczego nie zazdrościmy. Przyzwyczailiśmy się, że gdzieś, w otchłaniach czasu, istniały inne, starodawne kultury, i nasi przodkowie do żadnej z nich się nie zaliczają. Ale starożytności celtyckie i germańskie budzą w nas zawiść. Dlaczego oni mają swoje Stare Kultury, a my nie? Co za niesprawiedliwość... Że teraz ich potomkowie na Zachodzie są bogatsi i szczęśliwsi od nas, to jakoś byśmy znieśli, gdybyśmy tylko byli mocniej okopani w naszych Korzeniach. A tu nic z tego... Okazuje się, że również nasze korzenie są dużo cieńsze i krótsze, niż mają ci z Zachodu. Dobrze, niech będą już te Korzenie takie jakie są, z ich niepewnym pochodzeniem, odnotowanym przez wykopaliska jakichś skorup i ziemianek, z pięćsetnych lat naszej ery - to też byśmy znieśli, gdyby za nami stała nasza późniejsza Oryginalność. Ale tej też brakuje. Kultura wysoka, warstw oświeconych, jest w całości kopią tej europejskiej, i to w pośledniejszym, bo peryferyjnym i wtórnym wydaniu. Folklor zaś, kultura warstw niższych, który mógłby być zaczątkiem jakiejś nowej Oryginalności, przepadł, i nigdzie nie podtrzymają go państwowe dotacje. Pod tym względem jesteśmy ubożsi od dowolnego afrykańskiego plemienia... Kiedy się czyta o tych resztkach i śladach po naszych przodkach, ogarnia w końcu żal i złość... Jest książka Marka Derwicha i Marka Cetwińskiego pod tytułem "Herby, legendy, dawne mity". Autorzy badają w niej legendy herbowe polskiej szlachty - i starają się w oparciu o ten materiał dociec pierwotnych słowiańskich mitów i towarzyszących im religijnych obrzędów. Legendy herbowe opowiadały o okolicznościach, w których poszczególne rody szlacheckie weszły w posiadanie swoich herbów. Były to opowiadania pseudohistoryczne; w każdym razie renesansowi i późniejsi heraldycy starali się te opowieści wpasować w znaną sobie historię. Jednak ich mitologiczne pochodzenie jest dziś dla nas oczywiste. Legenda herbowa była niszą, ostoją, w której mogła się schować i zachować dawna przedchrześcijańska słowiańska święta opowieść, wszędzie indziej zajadle tępiona przez chrześcijański kler.4 Wśród mitycznych wątków, wyekstrahowanych przez Derwicha i Cetwińskiego, jest jeden, który szczególnie porusza. Zacytuję Autorów: "Paprocki [...] i [...] Niesiecki prawią, jakoby herb ten (herb Godzięba) nadano komesowi Godzambie na pamiątkę przygody, jaką rycerz ten przeżył w 1094 roku podczas wyprawy wojewody krakowskiego Sieciecha na Morawy. Oto kiedy straż przednia wojsk polskich [...] starła się z czatującymi w zasadzce Morawianami, 4 Internet - www.taraka.most.org.pl Godzamba utracił broń i ratował się ucieczką do pobliskiego lasu. Ścigający [go] rycerz morawski nie poniechał jednak pogoni i nadal godził na życie Godzamby. Polak w rozpaczy ostatecznej zeskoczył z konia, wyrwał z korzeniami sosnę i tak uzbrojony stanął do walki. Mimo, że wróg mieczem odrąbał dwie gałęzie z zaimprowizowanej maczugi, strącił Morawianina z konia oraz wziął go w niewolę." Herb Godzięba wyobraża "sosnę o trzech wierzchołkach i pięciu korzeniach, z dwiema gałązkami obciętymi przy pniu. [...] pole tarczy malowane było na czerwono, pień sosny na złoto, a trzy wierzchołki na zielono. [...] nad tarczą herbową hełm z [...] figurą rycerza odzianego w zbroję, dzierżącego w prawicy herbową sosnę."5 Legenda ta, i inne podobne do niej, w książce da się sprowadzić do takiego schematu: Bohater, zagrożony przegraną, śmiercią i, co najgorsze, klęską swojej wojennej misji, ucieka do lasu. Tam uzyskuje pomoc od jakichś istot zamieszkujących ów las, albo chwyta broń najprostszą: kij, gałąź, lub (tak właśnie czyni Godzamba) wyrywa drzewo z korzeniami, i tą bronią zwycięża wroga, czym często ratuje zagrożony kraj lub władcę. Ostateczna walka zwykle ma miejsce w nocy. Pod tym schematem leży warstwa głębsza, której kronikarze-heraldycy już nie przekazują: las jest tym samym, co zaświaty, krainą zmarłych przodków, i to oni, duchy przodków, w takiej lub innej postaci wspierają bohatera. Drzewo, z którego bohater sporządza swoją - magiczną w istocie - broń, jest źródłem mocy i siedzibą przodków, ale i czymś więcej - jest Drzewem Kosmicznym. Noc, podobnie jak mrok leśny, także jest metaforą zaświatów. Godzięba-Godzamba ścigany przez przemożnego przeciwnika kieruje swoje kroki ku skrajowi i ku mocy skraju. W obliczu klęski wychodzi poza ziemie ludzi. Jego ucieczka do lasu jest zarazem wyjściem poza świat przez ludzi oswojony (gdyż czymś takim był las) - i wejściem w zaświaty, do krainy duchów, co może bez wielkiego błędu dałoby się porównać ze współczesnymi doświadczeniami ludzi, którzy przeszli przez śmierć kliniczną. Ale bohater wnika w te nie-ludzkie światy w pełni sił fizycznych i psychicznych, a więc postępuje jak typowy szaman. Jego ucieczka nie jest błędem i nie jest haniebnym odwrotem - przeciwnie, jest wyprawą po moc. I - zauważmy - nie jest to moc mieszkająca w środku! To jest ta inna moc, moc skraju. "Rewolucja neolityczna", czyli wynalazek rolnictwa czyli produkcji żywności (w przeciwieństwie do żywienia się tym, co daje ekosystem, jak w gospodarce myśliwskozbierackiej) niemal nieuchronnie prowadzi do wyłonienia się "kleptokracji" czyli elity żyjącej na koszt pracy reszty ludności, dla której z kolei konieczne jest państwo, i dalsze jego pochodne, jak miasta, pismo, administracja, hierarchiczna podległość i zorganizowana religia. Ale mimo tej niemal nieuchronnej konieczności pojawiają się niekiedy w historii zdumiewające formacje, które robią wrażenie, jakby dokonało się w nich pewne radykalne uproszczenie struktur. Rolnicza "baza" pozostaje zachowana - ale za to cala "nadbudowa" zostaje znakomicie 5 Cetwiński Marek, Derwich Marek „Herby, legendy, dawne mity.” Krajowa Agencja Wydawnicza, Wrocław 1989. uproszczona. Wśród ludów takich nie ma państw, władców, arystokracji, hierarchicznych kościołów... - choć zachowują one całą techniczną sprawność, potrafią się mnożyć i powiększać swoje terytorium, i zdarza im się stanowić zagrożenie dla bardziej "rozwiniętych" sąsiadów. Zapewne ludów takich było wiele w historii. Nam najbliższe są dwa. Jednym są Amerykanie, drugim - dawni Słowianie. Przodkami - zarówno genetycznymi, jak i ideowymi - Amerykanów byli mieszkańcy Europy (a raczej jej północno-zachodniego, brytyjskiego i germańskiego kąta), żyjący pod władzą monarchów i dziedzicznej arystokracji, wyzyskiwani i wyzyskujący, krępowani piramidą prawa, podlegający religii zorganizowanej w hierarchiczny kościół. Mówiąc w przenośni, świat, z którego wyszli Amerykanie, był szczelnie wypełniony kulturowymi strukturami, i każdy jego uczestnik miał swoje ściśle wyznaczone miejsce. Podboje kolonialne mogły przenieść cała tę piramidalną strukturę do Nowego Świata, i tak się rzeczywiście stało w koloniach portugalskich i hiszpańskich. W koloniach, z których powstały Stany Zjednoczone wyszło inaczej. Nastąpiło Wielkie Uproszczenie. Miejsce feudalnych czynszów, pańszczyzn i cechów zajął najprostszy, odruchowy ustrój gospodarczy - wolny rynek. (Jego zaczątki i zapowiedzi istniały już wcześniej w Starej Europie.) Miejsce monarchii i arystokracji zajęła demokracja. (Też na mniej śmiałą skalę wypróbowywana już wcześniej w Starej Europie: były przecież włoskie republiki miejskie, był republikański ustrój szlachty polskiej, była Rzeczpospolita Helwecka.) Miejsce hierarchicznego, wyniosłego kościoła zajęły "rodzinne" sekty i wędrowni kaznodzieje. To też nie był wynalazek amerykański, lecz Starej Europy; emigrację za ocean na długo poprzedziła wielka fala Reformacji. A więc różne upraszczające procesy występowały w Starej Europie, tyle że połączyć się w jeden nurt i stworzyć nową jakość - nową cywilizację, mogły dopiero za Atlantykiem. Amerykańskie Uproszczenie miało szczęście. Więcej: wygrało główny los na loterii. Nie chodzi mi wcale o te niezmierzone przestrzenie Teksasów i Oregonów, na których wystarczyło tylko obezwładnić Indian. Amerykańskie Uproszczenie zbiegło się z wielkim technologicznym przewrotem w łonie macierzystej cywilizacji Zachodu, z przewrotem, który wydzwaniał Koniec Świata Neolitu. Kiedy pierwsi Amerykanie budowali swoje osady, w Europie zaczynała się rewolucja naukowo-techniczna, rewolucja - upraszczając znowu do symbolu - Newtona, Watta i Pasteura. Ludzie dostali do rąk Naukę, Silniki i Szczepionki. Trzy rzeczy, które rozpoczęły Kasowanie Neolitu. Słowianie podobnie byli formacją, która bazowała na Uproszczeniu. Pojawili się bez państwa, miasta, pisma i zorganizowanej religii, na obszarze, który te wynalazki znał, i to od paru tysięcy lat. Uformowali się w środkowym biegu Dniepru, który przecież nie leży na antypodach. W dolnym biegu tej rzeki jest Krym, i czarnomorskie limany, gdzie od półtora tysiąca lat istniały miasta, świątynie, armie i królowie, i gdzie mówiono w ówczesnym światowym języku - po grecku. (A za Morzem Czarnym, więc niedaleko, leżała jedna z prakolebek cywilizacji - Azja Mniejsza.) Ale pojawili się w szczególnym monecie historii, kiedy śródziemnomorska cywilizacja leżała w śmiertelnym kryzysie, i kiedy - co więcej - jej kryzys pociągnął równie śmiertelne wyczerpanie u jej odwiecznych wrogów i konkurentów, Germanów. Przecież wtedy nie tylko Rzym porastał trawą, ale przede wszystkim prastare siedziby jego zwycięzców, Wandalów i Gotów, czyli ziemie nad Odrą, Wisłą i Łabą, wyludniły się i porosły dąbrową. Złoty Wiek Słowian, czas ich ekspansji, kiedy (podobnie jak 1200 lat później Amerykanie) poszli na swój Dziki Zachód, czyli nad Dunaj, Wisłę i Łabę, przypadł przecież na Ciemne Wieki cywilizacji Zachodu. Słowianie, rezygnując z życia miejskiego i władzy królów, wynaleźli po prostu bardziej energooszczędną formę społecznego bytu, lepiej dopasowaną do trudnych czasów. W biologii znane jest zjawisko neotenii - kiedy rozradzać się zaczynają organizmy nie dorosłe. Jest to taka sztuczka Matki Natury: kiedy źle się dzieje, kiedy stres trudnych warunków środowiska ogranicza rozwój form wysoce wyewoluowanych i wyspecjalizowanych, okazać się może, że skutecznym ewolucyjnie manewrem staje się pozbycie się nadmiaru specjalizacji sprawdza się to choćby wtedy, kiedy środowiska, do którego doskonale przystosowane były pewne żywe formy, już nie ma. Wtedy, jak już powiedziałem, należałoby zrzucić garb postępu - i zacząć poszukiwania od nowa. Jedynym znanym ewolucji sposobem na taki zwrot jest właśnie neotenia, czyli pozwolenie na rozmnażanie się takim formom, u których pewne specjalistyczne wynalazki jeszcze nie zdążyły w pełni się wykształcić. Jest zresztą hipoteza, że Homo Sapiens wyewoluował z takich neotenicznie cofniętych w rozwoju małp. (Czy zresztą człowiek nie przypomina szympansiego dziecka?) To, co piszę o Amerykanach i Słowianach, byłoby kulturowym odpowiednikiem neotenii. Pora wrócić do naszego Godzamby. Jego mit opisuje właśnie takie neoteniczne (pozorne) cofnięcie w rozwoju. Opowieść zaczyna się od tego, że bohater staje przed śmiertelnym zagrożeniem i totalną porażką w obliczu przeważającego wroga. To gorzej niż jego własna śmierć - bo gdyby zginął, klęska ugodziłaby także jego towarzyszy, kraj, którego bronił, lub jego władcę. Droga wyjścia jest jedna - wstecz. Ucieczkę do lasu można rozumieć także jako ucieczkę ku prymitywniejszym formom istnienia, kiedy to jeszcze uprawne pola, nie mówiąc już o grodach, miastach, nie dziurawiły lasów. "Dar" cywilizacji: miecz, żelazo, został wytrącony z ręki. Już nie nasz bohater posiada go jako przewagę, ale jego wróg. Cywilizacja stała się kolejnym śmiertelnym zagrożeniem. Pozostaje uciec się do oręża, który jest darem przyrody: do wyrwanego drzewa. Ale drzewo, co także wynika z analizy mitów, jest najgłębszą własną istotą bohatera. Dalej już uciec (uciec się) nie można: ucieczka do lasu jest (w istocie) Udaniem Się Po Schronienie, a uchwycenie drzewa jest (w istocie) Uchwyceniem Własnej Prawdziwej Natury. W tym momencie opowieść o Godzambie zaczyna przypominać nauki buddyjskie, i wydaje to mi się nieprzypadkowe: bo wcale nie byłoby rzeczą niemożliwą, gdyby w swojej mitologicznej, na wpół świadomej, a na wpół nieświadomie objawionej twórczości, dawni Słowianie po omacku natrafili na te same wątki wiedzy o Prawdziwej Naturze Umysłu, które zebrał i objawił, tysiąc lat przecież wcześniej, Budda Śakjamuni. Godzamba broni się wyrwanym drzewem - co interpretujemy jako uchwycenie się przez niego własnej najgłębszej istoty, która może nawet przypomina buddyjską "naturę umysłu". Dlaczego można sądzić, iż owo drzewo symbolizuje najgłębszą istotę bohatera? Derwich i Cetwiński wysnuwają jako argument długą listę mitów, w których drzewo jest Drzewem Kosmicznym, Osią Świata, pomostem między ziemią a niebem, miejscem boskich epifanii, przedmiotem wojny miedzy dobrymi bogami a demonami, mieszkaniem dusz zmarłych przodków i mających się narodzić potomków. Wreszcie stawiają tezę, iż bohater, Godzamba, w równoległych wersjach mitu sam był drzewem, a imię jego znaczyło (oprócz roju innych znaczeń) tyle, co kij, słup, pień.6 Dodam do tego inny szczegół. W staroniemieckim kronikarskim zapisku, zwanym "Geografem Bawarskim", napisanym około 850 roku, oprócz innych plemion słowiańskich, wymienieni są Zeriuani. Oto Geograf: "Zeriuani takim krajem, że z niego wszystkie plemiona słowiańskie i ród swój, jak zapewniają, wywodzą." (Cytuję za Jerzym Strzelczykiem, "Mity, podania i wierzenia dawnych Słowian".) Dalej pisze prof. Strzelczyk, że owych Zeriuanów identyfikowano z Siewierzanami bułgarskimi lub ruskimi, Serbami ("Serbianami") z Bałkanów, Łużyc lub Wielkopolski, szukano też ich na Pomorzu.7 Zdaje się, że nie zgadł nikt... A przecież to takie łatwe. Autor "Geografa", Niemiec, użył litery "z" według własnych ortograficznych obyczajów - na oznaczenie czegoś w rodzaju "c" lub "dz". Bardzo możliwe, że tak oznaczył egzotyczne dla niemczyzny zmiękczone "d". Z kolei "u" mogło znaczyć zarówno "u", jak i "w", jak też "u" niezgłoskotwórcze (nasze "ł") oraz "w" dwuwargowe. Zapiszmy ten dźwięk po naszemu jako "w". I oto zeriuani przekształcają się nam w d'eriwani. Były przynajmniej dwa plemiona słowiańskie, używające tej nazwy. Jedni to Drzewianie, którzy wywędrowali najdalej na zachód, aż za Łabę, na Postać Lueneburską pod Hamburgiem, i zachowali swój język aż do XVIII wieku, kiedy w ostatniej chwili został zapisany. Drudzy to Derewlanie, którzy mieszkali nieco na zachód od Kijowa, a ich gród Iskorosteń (zapewne położony tam, gdzie dziś jest miasto Korosteń) spaliła okrutna księżna kijowska Olga, nasyłając na niepokorne miasto wróble z płonącymi knotami, co zapewne tyle ma związku z historyczną prozą, co myszy zjadające Popiela. Ale ci wołyńscy Derewlanie mieszkali w bardzo szczególnym miejscu: tam gdzie znaleziono najstarsze wykopaliska uznane za słowiańskie. To właśnie z ich ziemi wyszła cała ogromna fala słowiańskiej ekspansji w 5-6 wieku. Nic dziwnego, że zachowała się pamięć, iż to od Drzewian-Derewlan-Zeriuanów i z ich kraju, "wszystkie plemiona słowiańskie ród swój 6 7 Internet - www.taraka.most.org.pl Jerzy Strzelczyk „Mity, podania i wierzenia dawnych Słowian”. wywodzą". Co to ma wspólnego z Godzambą? Nazwa Drzewian wywodzi się od 'drzewa'. W języku rosyjskim, ale i w dawnym polskim, zachowała się charakterystyczna dwuznaczność rodziny słów skupionej wokół rdzenia drew. Jest "drzewo", ale jest też "drzewiej", czyli w "w (pra)dawnych czasach"; a po rosyjsku drewnij to po prostu "dawny", "z dawnych czasów pochodzący". Aż się prosi pomysł, że Drzewianami nazwano tych Słowian-rodaków, którzy, w przeciwieństwie do pionierów idących na zachód i południe, pozostali w swoich dawnych siedzibach. Drzewianie to jakby "Słowianie tradycyjni". Ale końcówka -anin, -anie służyła do urabiania nazw grup ludzkich od konkretnego miejsca, a nie od abstrakcyjnej cechy, jaką jest "dawność" czy "tradycyjność". Nasuwa się podejrzenie, zgodne z duchem opowieści Derwicha i Cetwińskiego o świętych drzewach, że Drzewianie pozostali w roli strażników jakiegoś sakralnego miejsca, kultowego centrum łączącego ogół Słowian - miejsca, gdzie rosło święte Drzewo. Oczywiście dwuznaczność "drzewa" nadal działa, i owo Drzewo, które chętnie widzimy jako żywy, rosnący egzemplarz dębu (a może sosny?), było jednocześnie symbolem duchowej łączności z dawnymi czasami, z tym, co było "drzewiej", czyli, jak w każdym micie, na początku czasu. Drzewo kojarzy się więc ze źródłem bytu, z istotą. Dodajmy tu jeszcze polskie słowo "rdzeń" , którego dziś używamy przeważnie w znaczeniu "tego, co najistotniejsze, najbardziej wewnętrzne i źródłowe", a które pierwotnie oznaczało przecież wewnętrzną cześć pnia drzewa, ale także szpik w kości, mlecz-rdzeń w kręgosłupie, mózg w czaszce. Pobrzmiewa w tym znowu utożsamienie człowieka i drzewa - ta sama idea, co w micie o Godzambie. Godzamba wyrywający, aby uczynić je orężem, drzewo, a więc siebie, stoi blisko Odyna, który powiesił się na jesionie (innym Kosmicznym Drzewie!) aby siebie złożyć w ofierze samemu sobie - Odynowi. (Germański bogoheros w ten sposób uzyskał mądrość, co jest jednym z nazwań duchowej przemiany. Ale to już trochę inna, równoległa opowieść.) Z kim walczy Godzamba? Według herbowej legendy, z Morawianinem. Derwich i Cetwiński dowodzą jednak, że opowieść ta, tak jak ją przekazano, jest wynikiem euhemeryzacji, czyli upodobnienia mitu do historii. W bardziej pierwotnej, nie-historycznej wersji mitu przeciwnikiem Godzamby, jak i innych herosów jego rodzaju, był smok, a więc Potwór Chaotyczny, istota ucieleśniająca i skupiająca w sobie siły Chaosu, te właśnie siły, które panoszą się na Skraju. (Pamiętamy, że w Środku mieszka Ład, na skraju Chaos, i w środku mieszka Jasność, na Skraju Mrok.) Oznacza to, że Godzamba dociera do Skraju podwójnie: oto staje do walki ze Smokiem, czyli z upostaciowionymi siłami Skraju, lecz aby ratować życie i uzyskać Moc, ponownie ucieka na Skraj, zanurza się w mroku Skraju - bo taki sens ma przecież, jak stwierdziliśmy, jego ucieczka do lasu. Próbę, przed którą stanął Godzamba, wyznaczyły mu siły Skraju, i aby je zwyciężyć, musi sam odwołać się do Skraju, tym razem jako do sojusznika. Skraj, las, świat pierwotny i nieludzki, noc, pustkowie, mrok i smok - jak w każdym dobrym micie - są symbolami: symbolami innej walki, tej która rozgrywa się w umyśle. Czyż bój Godzamby nie przypomina łudząco innej sławnej bitwy, tej którą stoczył Gautama nazwany później Buddą Śakjamunim, kiedy u kresu swego siedmioletniego odosobnienia siedział pod drzewem (tak, pod drzewem!) i nieporuszony znosił wściekłe ataki Mary wraz z jego demoniczną armią? Budda po swoją Moc także udał się na Skraj, poza ludzkie siedziby i obyczaje. I także przed urzeczywistnieniem Natury swego Umysłu (nieporuszone drzewo jest symbolem) musiał przejść przez próbę walki ze strażnikami Skraju, istotami chaotycznymi. W micie Buddy tak samo Skraj występuje w roli podwójnej: ostatecznego źródła mocy, i ostatecznego niebezpieczeństwa. Są religie Środka i religie Skraju. Różnią się od siebie tak dalece, jak tylko Środek od Skraju może się różnić. W religiach Środka bóg, mieszkaniec pełnego jasnej mocy Środka, objawia się i ogłasza swoje Prawo. Ma być tak a tak, tak czyńcie, to jest powinnością, owo zaś jest grzechem, oto uregulowane, uporządkowane są drogi wasze. Środkowym Bogom człowiekowi pozostaje poddać się. I nie jest to przypadkiem, że religia najbardziej chyba spośród istniejących właściwa Środkowi, nazywa się właśnie "islamem" czyli poddaniem się. Owszem, Środek i bogowie Środka są potężnym źródłem mocy, ale ten, kto tę moc posiadł, nie zawdzięcza jej samemu sobie. Więcej: człowiek niewiele ma tu do gadania. W Środku moc ujawnia się jako łaska boga. Zatem w religiach Środka uzasadnione jest padanie na twarz, klękanie, bicie pokłonów czołem, błagalne składanie rąk. W religiach Skraju moc jest rzadkim skarbem, który człowiek może aczkolwiek wcale nie musi - zdobyć. Od jego woli, pasji i determinacji zależy tu wszystko. Aby zdobyć ten skarb, który zresztą nie jest wcale ukryty, bo jest nim własna Istota, własna Natura Umysłu, trzeba stoczyć walkę. Miejscem tej walki jest Skraj i przeciwnikiem są chaotyczne moce zamieszkujące Skraj. Ale zarazem jedynie Skraj, gdzie słabnie władza zarówno środkowych bogów jak i ludzkich obyczajów, jest tym miejscem, gdzie może się ujawnić Istota. Judaizm, chrześcijaństwo i islam, a także wiary w Wisznu i Krysznę, są to religie Środka. Religią Skraju jest buddyzm, i nie jest przypadkiem, że od swoich początków aż do dziś buddyzm upodobał sobie odosobnienia i miejsca odludne, a buddyjskie klasztory wszędzie lokowano jak najbliżej dzikiej przyrody. Ale jak widać zaczątki drogi podobnej do buddyzmu istniały w pierwotnych wierzeniach wielu ludów, bo przecież mit słowiańskiego Godzamby nie jest jedyny. Chrześcijaństwo, jak stwierdziłem wyżej, jest religią Środka, co pieczętuje w swych ostatnich wersetach Apokalipsa św. Jana, rysując obraz Wiecznego Miasta, siedziby zbawionych, zbudowanego przez Boga ze szlachetnych kamieni, którego bramy zamknięto dla tych, którzy "pozostaną na zewnątrz" a wśród nich są "psy i czarownicy". Skraj, jest miejscem jednoznacznie przeklętym. Apokalipsa zamyka bramy Miasta Zbawienia przed tymi, którzy chcieliby udać się po moc na Skraj. Jednakże istnieją również w chrześcijaństwie pewne nieoczekiwane wątki "skrajne". Jezus na samym początku swej nauczycielskiej drogi przyjmuje inicjację, przekaz mocy (zwany zwykle chrztem), z rąk Jana Chrzciciela, który jest mieszkańcem Skraju: żyje poza wspólnotą ludzi cywilizowanych, jest pustelnikiem, żywi się darami przyrody, a nie produktem pracy rąk, ubrany jest w skóry dzikich zwierząt. Wkrótce potem Jezus sam przystępuje do odosobnienia, z którego chrześcijanie zrozumieli tyle, że był kuszony przez diabła. Druga seria rzeczy "skrajnych" ma miejsce u kresu ziemskiej drogi Jezusa: udaje się On do Środka - do Jerozolimy i jej Świątyni - lecz zostaje przez ludzi Środka odrzucony, zdradzony, skazany na śmierć. Jego drogę na miejsce kaźni można rozumieć jako drogę ku Skrajowi, choć nie jest to skraj w sensie odludnego miejsca, lecz kres życia. Tam Jezus - trochę podobnie do Odyna - godzi się, że ma być złożony w ofierze sobie samemu: bo skoro jest Bogiem i Synem Boga, to ofiarowany Bogu, jest ofiarowany sobie samemu. Jednak te i inne "skrajne" wątki nie przeważyły, i chrześcijaństwo we wszystkich swoich wersjach rozwinęło się w religię Środka.8 8 Internet - www.taraka.most.org.pl 1.2 Wpływ świąt pogańskich na chrześcijaństwo. Religie wielu ludów starożytnych zawierały legendy o narodzinach boga. Legendy te tworzyły ludy rolnicze i pasterskie, których życie zależało bezpośrednio od sił przyrody. Do Słońca zwracano się z modlitwami o ciepło i urodzaj. Słońce uważano za zbawiciela od nieszczęść i niedostatku. Starożytni rolnicy wierzyli, że gdy Słońce przestaje grzać – to umiera, a razem z nim umiera cała roślinność. Pod koniec grudnia Słońce nawraca ku wiośnie, czyli rodzi się, a na wiosnę zmartwychwstaje wraz z całą przyrodą. Dlatego to bogowie Słońca, tak jak i bogowie roślinności, byli bogami rodzącymi się, umierającymi i zmartwychwstającymi, gdyż wierzono, że Słońce, podobnie jak zasiane ziarno, jak gdyby umiera na jesieni, skrywa się „pod Ziemią”, aby zmartwychwstać na wiosnę. Święta narodzin bogów słonecznych, bogów prawdy, sprawiedliwości i zarazem bogów światła w religiach wielu ludów obchodzono w dniu przesilenia zimowego. Według większości legend przedchrześcijańskich narodziny bogów odbywały się w grotach, podziemiach lub w stajence. Stare wierzenia i obrzędy były tak zakorzenione w świadomości ludu, że nawarstwiając się na nowych obrzędach w pewnej mierze przetrwały do dziś. Znany ongiś u prawie wszystkich ludów Europy obrzęd palenia kloca podczas nocy wigilijnej związany był z kultem Słońca, jak również zwyczaj spuszczania ognistych kół ze stoków wzgórz, czy też zwyczaj nadawania kołaczom pieczonym na boże narodzenie dokładnie kształtu Słońca. Z kultem Słońca związany był rozpowszechniony w całej Europie magiczny zabieg rozniecania ognia w czasie świąt bożego narodzenia. Podczas tego zabiegu, dokonywanego za pomocą gałęzi lub uciętego wierzchołka jedliny, wypowiadano zwykle życzenia: „ile iskier tyle wołów, tyle kóz, tyle owiec, tyle świń, tyle uli, tyle szczęścia i powodzenia”. W zwyczajach powiązanych ze świętami bożego narodzenia występują również podobieństwa do rzymskich świąt ku czci zmarłych oraz słowiańskich „świątek” (słowo „swiat”, „swiatok” w starosłowiańskim języku oznaczało przodka), jak również analogicznych zimowych świąt ku czci zmarłych u północnych ludów germańskich. Pogański zwyczaj „karmienia dusz” polega na pozostawieniu oddzielnego miejsca z nakryciem stołowym oraz na rozdzielaniu ubogim darów. Zwyczaj kolędowania i składania sobie życzeń, jak również wszelkie praktyki magiczne odbywane podczas nocy wigilijnej, przypominają zwyczaje rzymskie, zachowywane w czasie świąt kalend styczniowych. Zwyczaje i praktyki rzymskie przypomina również wyciąganie wniosków wróżebnych z tego, co się dzieje i przydarza w dzień bożego narodzenia. U Słowian także istniały obrzędy kultu ziemi przypadające na okres przesilenia zimowego. Strojenie całego drzewka świerkowego, czyli choinki zawieszano pod sufitem pęk jemioły lub tzw. wieńca. Do Polski zwyczaj strojenia choinki przeniknął dopiero w XIX stuleciu. Choinka jest symbolicznym „drzewem życia”, symbolem przetrwania okresu panowania zimy i złych mocy, nadzieją na wiosenne odrodzenie. Na tle liturgii bożego narodzenia powstawały różne nowe zwyczaje, nawarstwiające się na odwiecznych pogańskich zwyczajach ludowych świąt przesilenia zimowego. Szczególnie rozpowszechniony i ulubiony w Polsce był zwyczaj urządzania jasełek. Jasełka odegrały w swoim czasie poważną rolę jako czynnik wypierający ze świadomości wiernych dawne wierzenia i zwyczaje pogańskie. Dlatego „kapłani wprowadzili obchody ze szopkami, gwiazdą i Herodem, aby zatarłszy pamięć pogańską nadać charakter chrześcijański świętom bożego narodzenia”. W pogańskich wierzeniach znajdowały swe odbicie zjawiska zachodzące w przyrodzie – martwe pola ogołocone po zbiorach i zasiane pozornie martwym ziarnem odradzały się, „zmartwychwstawały” na wiosnę. Wśród wielu ludów powstał kult bogów roślinności i Słońca, bogów-zbawicieli, którzy przez swoją śmierć i zmartwychwstanie zbawiali ludzi i wszystko co żyje. Cześć oddawana tym bogom oraz składane im ofiary miały zapewnić to odrodzenie i pomnożenie zbiorów. Liturgia światła, czyli poświęcenia nowego ognia, wykrzesanego z kamienia, jest przejęciem dawnych obyczajów pogańskich – obrzędowego zapalania ognisk wiosennych, związanych z kultem Słońca. Pierwotnie obrzęd ten powstał w V wieku w Irlandii i Bretanii oraz w Niemczech. Święta wielkanocne wśród naszego ludu związane są z prastarymi praktykami magii wody, drzew i ognia, „oczyszczaniem”, walką z „nieczystymi siłami”, wspominaniem zmarłych. Tak np. gałązki wierzbowe („palmy”) mają chronić przed chorobami, piorunami i w ogóle wszelkim złem. Wszędzie u nas rozpowszechniony jest zwyczaj spożywania jaj wielkanocnych, często pięknie zdobionych (pisanki). Jest to prastary zwyczaj, znany już dawno naszym pogańskim przodkom, dla których jajo było symbolem życia w zarodku. Chrześcijańskie święto zesłania ducha świętego, przypadające przed początkiem lata z czasem zastąpiło u nas dawne słowiańskie „Nowe Lato”, zwane także „Kupałą” – święto rolników i pasterzy, witających radośnie przyrodę odradzającą się po długim okresie zimowej martwoty. Ze świętem tym połączony był zwyczaj „majenia” – przystrajania zielenią domów i chat, obchodzenia granic pól cieszących oko świeżą runią zbóż, oprowadzania wołu, biesiadowania i nocnych zabaw przy rozpalonych ogniskach. Wśród wielu narodów starożytności istniał obrzęd „oczyszczania” wodą, analogiczny do chrześcijańskiego chrztu. Obrzędy te wywodzą się z prastarej wiary w magiczną, oczyszczającą siłę wody, mocą której oddalano od człowieka – po narodzeniu, osiągnięciu dojrzałości i śmierci. Oczyszczania nowo narodzonego dokonywano bądź przez zanurzenie całego ciała w wodzie, bądź przez polanie. Dokonanie tej ceremonii oznaczało również przyjęcie dziecka do społeczności. W Egipcie obrzęd ten polegał na oblewaniu „wodą oczyszczenia”. W starożytnej Persji w kilka dni po narodzeniu dziecka przynoszono je do świątyni, gdzie kapłan zanurzał je w wodzie, a ojciec nadawał mu imię. W Grecji i Rzymie nowo narodzone dzieci skrapiano „poświęconą” wodą, chłopców dziewiątego, dziewczynki ósmego dnia po narodzeniu, nadając im przy tym imiona. Podobne obrzędy istniały również i u narodów nie mających w starożytności żadnych kontaktów ze Starym Światem a mianowicie w Ameryce. Tak np. u Azteków istniał obrzęd skrapiania noworodka wodą, podczas którego nadawano dziecku imię któregoś z jego przodków. W wielu wierzeniach religijnych ludów starożytnych znajdujemy w najróżniejszym ujęciu legendy o troistości bogów. Trójca bogów w wielu religiach składała się z boga-ojca, bogini-matki oraz syna bożego. Bogini-matka niekiedy bywała jednocześnie siostrą boga-ojca, czasami zaś przyjmowała postać gołębia-ducha świętego.9 W pierwszy dzień wiosny (21 marca) obchodzona jest tradycja topienia Marzanny. Marzanna była pradawną słowiańską boginią zimy. Dzisiaj tradycję topienia słomianej kukły najbardziej podtrzymują dzieci i młodzież szkolna (ze względy na fajną zabawę). Dzieci wiosennie poprzebierane, z pomalowanymi twarzami i wplątanymi we włosy kolorowymi bibułami, nad rzeką rozpoczynają obrzęd pożegnania zimy. Po odprawieniu tego ceremoniału, dzieci wrzucają kukłę ze słomy (często jeszcze podpalaną) do wody śpiewając taką piosenkę: " Marzanno, Marzanno ty zimowa panno, w wodę Cię wrzucamy, bo wiosnę witamy." I tak co roku, w pierwszy dzień wiosny, pielęgnowana jest tradycja topienia Marzanny. Dzisiejsza stypa jest to podniosły posiłek ku czci zmarłego w dzień jego pogrzebu. Dawniej sądzono, iż nieboszczyk również potrzebuje pożywienia, więc całymi rodzinami chodzono na groby i tam urządzano obiad. Wtedy również palono świece (ta tradycja utrzymała się do dziś w niezmienionej formie). Jeszcze nie tak dawno ludzie karmili zmarłych. Przypomnijcie sobie Kubę z "Chłopów" Reymonta- w pewnej scenie zakopywał pajdę chleba koło mogiły i mówił słowa: "Naści dusycko chliba, naści..." Chrzest miał swojego odpowiednika u starożytnych Słowian. Gdy rodziło się dziecko, najstarszy w rodzie (lub ojciec) brał je i jego główkę kłaniał na wszystkie cztery strony świata, błogosławił mu i nadawał imię. Bardzo dobry przykład znaleźć można w "Chłopach". Wymienić można jeszcze libacje, lanie wosku, wróżenie w Andrzejki i wiele innych.10 9 „Świt”, Czasopismo propagujące wiarę naszych przodków #3 str. 3-8. Internet - www.slavinja.republika.pl 10 1.3 Wierzenia i mitologia Słowian. Wiem, że niektórym może wydać się niedorzecznym lub przynajmniej dziwnym powracanie do tych "dawnych, ciemnych i prymitywnych czasów pogańskich". Mieszkamy przecież teraz w Polsce, państwie chrześcijańskim i powszechne jest przekonanie. że tak było zawsze. Prawda jest inna. Nasi przodkowie, Słowianie, byli poganami i nie bójmy się tego słowa. Dopiero czasy chrześcijańskie nadały słowu "poganin" negatywny charakter. Pierwotne znaczenie pochodzi od greckiego "zwyczaj" i "etniczny", czyli "plemienny, ludowy, pogański". Stąd "pogaństwo" to "wiara plemienna ludzi związanych wspólnym zwyczajem i wspólnotą pochodzenia". Jednak słowo "pogaństwo" nie jest najlepszym określeniem pochodzi "od zewnątrz", ale podkreślam, że słowo "poganin" nie jest obraźliwe i może również oznaczać nienależenie do żadnej z religii światowych. Religie światowe (np. Chrześcijaństwo, Islam) są religiami kosmopolitycznymi i powstają w ten sposób, że jakiś prorok doznaje objawienia i zaczyna głosić swoje nauki. Takie religie mają dużą siłę ekspansji, czasem za wszelką cenę, "w imieniu wiary". Druga grupa religii, to religie etniczne, powstające z reguły na jednym obszarze etnicznym i nie wychodzące poza jego ramy. Tworzą się w sposób żywiołowy i naturalny i towarzyszy im mocne poczucie własnej tożsamości i odrębności. Ekspansja religii światowych często przekracza pokojowe granice i poprzez przemoc i agresję zagraża religiom etnicznym. Mieszko I przyjął chrzest w 966 r. głównie z powodów politycznych, a nie z przekonania. Cała ludność była pogańska i minęły długie lata zanim chrześcijańskie wzorce zaczęły się przyjmować, a to jedynie dlatego, że upodabniano je do wierzeń pogańskich, by ludzie lepiej mogli je przyswoić. Kościoły budowano na miejscu dawnych świętych borów, święto bożego narodzenia umiejscowiono w okolicy zimowego przesilenia, czyli już istniejącego pogańskiego święta itd. Potem używano bardziej radykalnych środków, by "przekonać" Słowian, która religia jest tą jedyną... Na ogół nie chcemy sobie zdać sprawy z tego, ile pogan zginęło za swoją wiarę. Zostali oskarżeni o wszystko, co najgorsze: o współprace z diabłem (którego postaci nawet nie znali), o zacofanie, barbarzyństwo, brak wartościowej kultury... Tak naprawdę zagrożeniem dla nowej wiary chrześcijańskiej była moralna siła Słowian, ich głęboka wiara w swoją tradycję i zupełnie inna mentalność od tej propagowanej przez Kościół. Nie mogli się wystarczająco obronić przed gwałtem nowej wiary, ponieważ żyli w małych społecznościach, nie chcieli wojny, choć wojowie słowiańscy mieli swój honor i gotowi byli na bój, by chronić swoją kulturę. Rdzeniem wiary Słowian była harmonia z naturą, życie zgodnie z jej rytmem i prawami oraz radowanie się. Tak, radość. Słowianie szanowali życie i potrafili się nim cieszyć. Lubili tańczyć i śpiewać. Nie rozumieli wzorców ascezy i umęczania się. Przyroda była dla nich mądrością i magią i to w niej widzieli boskość. Ich mitologia, w której można znaleźć opowieści kosomogeniczne, teogoniczne i antropogeniczne, świadczy o bogatej kulturze i życiu wewnętrznym. Religię Słowian można nazwać panteizmem i henoteizmem. Panteizm oznacza dostrzeganie pierwiastka boskiego we wszystkim, co żyje, a henoteizm, to religia, w której jest jeden Bóg, ale w wielu swych przejawach.11 W mitach słowiańskich świat zapełniony był życiodajnymi mocami przybierającymi postać duchów zamieszkujących lasy, pola i rzeki.12 Jedno pozostaje bezsporne: wszystkie ludy indoeuropejskie mają tą samą płaszczyznę religijną i kulturalną. Sens, przesłanie Wiary jest jedno, inne nieco obrzędy i język. Pogaństwo indoeuropejczyka to wspólny korzeń. Pogaństwo to dziedzictwo, to esencja duchowa. W wierzeniach Słowian odzywają się też elementy szamanizmu. Wiele elementów dawnych wierzeń przetrwało zachowywanych w folklorze i demonologii ludowej. Wszyscy Słowianie rozporządzali rozbudowaną i zmitologizowaną wizją świata o podobnych zarysach, wykształconą przed progiem judeo-chrystianizacji. Dość zwięzłą jej charakterystykę pozostawił XII-wiecznej „Kronice Słowian” Helmold - „Obok wielokształtnej rzeszy Bogów, którymi ożywiają pola i lasy, lub przypisują im smutki i rozkosze, nie przeczą, że wierzą w jednego Boga w niebie, rozkazującego innym Bogom...”. Chrześcijaństwo, kościół katolicki, który utrwala swe wpływy na terenie Słowiańszczyzny od wielu wieków, w Polsce od aktu chrystianizacji z ogromną energią walczył z Kultem Pogańskim i jego wszelkimi przejawami. Dość skromne informacje pozostały odnośnie mitologii Słowiańskiej. Święte miejsca kultu, sam kult, jego oznaki materialne i duchowe zostały dość skutecznie zniszczone przez kościół katolicki, ale nie na tyle, aby dziś potomkowie dawnych Słowian nie potrafili odbudować Rodzimej Wiary 13 Przez mitologię, stanowiącą część główną religii, rozumiemy system personifikacji, alegorii i symboliki, które wyrażały stosunek człowieka do świata. Tę jakże złożoną – także dla współczesnych nam ludzi – relację objaśniały Słowianom i innym ludom podania, baśnie i opowieści. Ujawniła się w nich dzięki fantastyce i niezwykłym skojarzeniom poetycka siła mitu, oddziałując zarówno na przeżycie, jak na poznanie ludzkie i obejmując sytuacje w swej istocie rzeczywiste, bo modelowe. Rzutując porządek naturalny i społeczny w świat wyobrażeń sakralnych, mity wyrażały chwiejną równowagę i zakłócenia, nadzieje i nieuchronności losu społecznego i osobistego. Objaśniały je postawami i działaniami istot nadprzyrodzonych wyposażonych w imiona i szczególne cechy zewnętrzne i moralne. Podaniom towarzyszyły przepisy magiczne, zalecenia kultowe i odpowiednio rozbudowane rytuały, służące zachowaniu, przywróceniu bądź uzyskaniu właściwego ładu rzeczy i spraw ludzkich. Obrzęd i mit były dwiema nierozerwalnymi postaciami sensownej interpretacji rzeczywistości w kategoriach 11 internet – strona nie istnieje Arthur Cotterell „Encyklopedia Mitologii”, Wydawnictwo RTW, Poland, str. 186. 13 Rodzima Wiara Słowian „BOGOWIE” – ulotka. 12 uświęconych norm etyki indywidualnej i współżycia społecznego, a także środkami wyrażania stosunku ludzi do przyrody. Myśl mistyczna jest szczególnym rodzajem myślenia, w odczuciu jej twórców równie poprawnym i uzasadnionym, jak nasze myślenie jest dla nas. Tworzyło ono wówczas obraz tego, co otacza człowieka i co w nim tkwi, obraz, z którego czerpać mógł wskazania, jak ma się zachować i jak działać.14 Każdy system teologiczny i mitologiczny coś oznacza i pomaga wyznającemu go społeczeństwu w rozumieniu samego siebie, w samoakceptacji, w dumie z przeszłości, w zaufaniu do tego, co jest i będzie, można było przyjąć, że wspólnota językowa Indoeuropejczyków zakłada jakąś istotną miarę wspólnej ideologii, której można dochodzić przez odpowiednie zróżnicowanie metody porównawczej.15 Przyszło nam zetknąć się ze świątyniami i z posągami niektórych bóstw. Choć zdanie wyrażone przez Stanisława Urbańczyka, że „[...] bóstwa mieszkały w domu lub przyrodzie”, trzyma się mocno. Kąty chałupy i zagrody, rolę, ziemię i wody niczyje, lasy, góry i chmury zamieszkiwały istoty im właściwe, które doznawały należnego im kultu, to znaczy odpowiednich ofiar i modłów odprawianych w chacie i obejściu, na polu i rozstajach, u źródeł, nad rzekami i jeziorami, u stóp drzew osobliwego rodzaju i wieku, u kamieni i skał, na górach. Miejsce kultowe były tak zróżnicowane jak potrzeby religijne. Miejsce święte musiało mieć wodę i drzewa; często widzimy jeszcze kamień, czyli podstawowe trzy warunki sakralnego mikrokosmosu. Woda z jej elementarnym znaczeniem sakralnym oczyszczania i uzdrawiania przyciągała kult, którego wcale liczne ślady ujawniły prace archeologiczne w postaci ofiar do niej wrzucanych (ceramika, kości zwierzęce, przedmioty metalowe). Kamienie sakralne spełniały swoją funkcję mitotwórczą przez samo tworzywo, które sugerowało istnienie wieczne i potęgę; nie były przedmiotem kultu, ale jego składnikiem, skarbcem mocy nadprzyrodzonej. Kamień służył jako ołtarz ofiarny, co powtarza się w wielu stronach Słowiańszczyzny. Spośród drzew uznawano za właściwe do określenia jako święte dąb, lipę, klon (jawor), wiąz i jesion. Otaczano je ochroną i przypisywano im, podobnie jak źródłom w ich pobliżu, moce lecznicze. Folklor rosyjski i południowosłowiański obfituje w świadectwa czci takich wydzielonych lasów i drzew, ale nie tyle jako przedmiotów kultu, ile jako miejsc ujawniania się lub przebywania tam ubóstwionego lub demonicznego sacrum.16 W wierzeniach wielu ludów dąb stworzony został jako pierwsze drzewo na świecie. Był przeogromny – jego korona podtrzymywała niebo, a korzenie ziemię. W koronie, na poszczególnych konarach mieszkali Bogowie. Pień tego dębu był prawie niezniszczalny. Unicestwić go mógł jedynie Ogień Boży, czyli Piorun. W świętych 14 Aleksander Gieysztor „Mitologia Słowian”. Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa 1982, str. 5-6. Aleksander Gieysztor „Mitologia Słowian”. Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa 1982, str. 15-16. 16 Aleksander Gieysztor „Mitologia Słowian”. Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa 1982, str. 168-172. 15 gajach Słowian dąb, po starosłowiańsku dąbr (stąd zapewne dąbrowa), był najdostojniejszym drzewem, utożsamiał Boga Błyskawic, Ognia, Nieba... W czystej dąbrowie albo w lesie liściastym (bądź mieszanym) Kapłan, który zamieszkiwał tam na pewien czas, wybierał najpotężniejszy i najzdrowszy dąb i jemu później oddawano cześć. Wybór drzewa wiązał się z tanecznymi korowodami, śpiewem i muzyką. Podczas składania ofiar (obiat) palono Święte Ognie i układano dary w postaci owoców, nabiału, plastrów miodu...17 Święte gaje były świętością dla całego kraju, miały swoje święta i rozmaite obrzędy ofiarne. Wejście do przybytku było zakazane wszystkim z wyjątkiem kapłana i tych, którzy pragnęli złożyć ofiary lub którym groziło niebezpieczeństwo śmierci. Tym bowiem nigdy nie odmawiano azylu. Wobec swoich miejsc świętych Słowianie odnoszą się z taką czcią, że obejścia świątyń nie pozwalają zbezcześcić nawet krwią wroga. Wyniosłości w ukształtowaniu krajobrazu wywołały wierzenia o ich szczególnej roli w kontakcie między ziemią a niebem, zwłaszcza zaś gołogórza („łyse góry”) traktowano jako uprzywilejowane miejsca ujawniania się sił nadprzyrodzonych.18 Zespół archaicznych obrzędów słowiańskich wyraża koncepcję świata polegającą na wieczystym obiegu dialektycznej triady życia – śmierci – życia, co znamionowałoby słowiański rytuał wyprowadzenia z tego świata w inny. Korzenie rytuału i jego funkcje wytworzyły się z pojmowania relacji obu światów jako stosunku przodków do potomków i wpływu zmarłych na życie na ziemi. Kult przodków był także kultem agrarnym w tym sensie, że przepisywano im moc zapewnienia normalnego toku wegetacji, a to dzięki uczestniczeniu zmarłych, zwłaszcza osób dostojnych, zasłużonych dla rodu i społeczności, w kosmicznym świecie istot nadprzyrodzonych. Istota obrzędów nie tylko pogrzebowych, ale i innych, wyrażających tą samą koncepcję, polegałaby na wysyłaniu w określonym rytmie czasu posłańców w ów inny świat dla podtrzymania prawidłowego biegu rzeczy na ziemi. W cyklu kalendarzowym świąt podstawowych upatrujemy ślady ofiar ludzkich zastąpionych przez ich symboliczne znaki, jak kukły topione w wodzie lub palone w ogniu.19 Słowianie wierzyli, że każdy człowiek posiada duszę (nawie), która po śmierci wędruje do krainy zwanej Nawią. Jest to kraj, gdzie wszyscy dobrzy ludzie żyją w wiecznej szczęśliwości. Dusze mogły od czasu do czasu wracać na ziemię. W celu ich godnego przyjęcia urządzano różnego rodzaju zabiegi magiczne. Chodzono całymi rodzinami na cmentarze gdzie spożywano posiłki oddając ich pewną część zmarłym przodkom. Palono ogniska w celu ogrzania wędrujących dusz. Dusze złych ludzi mogły wracać na ziemię w celu nękania ludzi. Człowiek po śmierci był traktowany z należytą czcią. Śmierć zawsze budziła wśród żywych pewien respekt. Zmarłego ubierano w najlepsze szaty, ozdabiano biżuterią, 17 Internet – strona nie istnieje. Aleksander Gieysztor „Mitologia Słowian”. Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa 1982, str. 176. 19 Aleksander Gieysztor „Mitologia Słowian”. Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa 1982, str. 212. 18 nierzadko wyposażano w różnego rodzaju przedmioty codziennego użytku, czasem nawet w broń. Ciało zmarłego kładziono na stosie, płonęło w oczyszczającym ogniu. Prochy umieszczano w glinianych naczyniach (tzw. popielnicach) i zakopywano w grobach. Czasami były to płaskie, zwykłe groby, a czasami okazałe kurhany usypywane z ziemi. Zmarłymi oraz krainą wiecznej szczęśliwości, Nawią opiekował się Weles.20 Warto w tym miejscu przedstawić skrótowo rekonstrukcje wiary dawnych Słowian. Po pierwsze ,zaznaczyć trzeba, iż wiedza na temat religii słowiańskiej jest niepełna, często opiera się na źródłach kronikarzy chrześcijańskich i średniowiecznych, bądź szczątkowych sprawozdaniach starożytnych. Najpełniejszy zbiór bóstw słowiańskich stanowi Kronika Kijowska, zwana Kroniką Nestora (Powieścią doroczną) pochodzącą z XII wieku. Perun to imię gromowładnego boga znanego na całej słowiańszczyźnie. Przedstawiany był jako potężnie zbudowany, tryskający energią, miedziobrody mężczyzna z siekierą lub młotem; jego imię pochodzi od piorunów, którymi władał; drzewo mu poświęcone to dąb. Weles lub Wołos to bóg bydła rogatego, solarny bóg płodności, niekiedy utożsamiany z magią i przysięgami. Inny bóg to Dadźbóg, co oznacza "szafarz bogactw", także bóstwo słoneczne, był synem innego boga solarnego Swaroga. Strybog sprawował prawdopodobnie władzę prawną i magiczną. Mokosz natomiast, to prawdopodobnie bogini płodności. Inne bóstwa pochodzące z rejonu morza bałtyckiego, gdzie pogaństwo utrzymywało się do XII wieku to: Świętowid (Światowid) najwyższe bóstwo niebiańskie, którego sanktuarium znajdowało się na wyspie Arkona, to czterotwarzowy bóg wojownik, a jednocześnie opiekun pól; czy bogowie, którym cześć oddawano na tej samej wyspie: Jarowit, Rujewit i Porewit. Powszechnym zjawiskiem wśród bóstw słowiańskich była polikefalia (posiadanie kilku głów). Naczelne bóstwo Słowian zachodnich występujące w różnych postaciach: Trygław i Trojan (trzy głowy), Światowid (cztery twarze), Rujewit (dwie twarze) był prawdopodobnie bóstwem solarnym. Oprócz wymienionych bogów istnieli inni, pomniejsi bogowie jak: Chors, Simargł, Perepłut, a także liczne duchy i demony zamieszkujące pola, lasy, zagrody, domostwa, jak i duchy zmarłych, duchy zwierzęce i powietrzne.21 20 Internet – strona nie istnieje. Na podstawie Aleksander Gieysztor „Mitologia Słowian”, Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa 1982, całość. Eliade Mircea „Historia wierzeń i idei religijnych”, Tom III Warszawa 1997, wyd. Pax, str. 24-27. 21 1.4 Neopogaństwo w Polsce. Z radością oświadczam, że w naszym współczesnym świecie, tu, w Polsce, są jeszcze ludzie, którzy z szacunkiem i fascynacją podchodzą do wiary naszych przodków, Słowian, głoszą jej prawdy, a nawet praktykują ją. Czerpią z dawnej mądrości i dostrzegają wartość słowiańskiej kultury. Wśród nich jest wielu ludzi młodych, którzy odnaleźli swoją tożsamość właśnie w wierze Słowian. Nadal odbywają się święta i obrzędy, "młodzi Słowianie" czczą naturę, jej piękno i moc. Wielu z nich to wspaniali i mądrzy ludzie, ale chcę w tym miejscu przed jednym przestrzec. Wśród organizacji zrzeszających zwolenników słowiańskiej kultury i wiary zdarzają się i takie o nacechowaniu bardzo nacjonalistycznym, głoszące radykalne hasła, więc zalecam rozwagę i umiar. Nie można zapomnieć o tolerancji dla innych wyznań, bo w końcu właśnie z powodu jej braku dochodzi do okrutnych wojen religijnych i prześladowań. Wraz z kształtowaniem się społeczeństw narodowych, pojawiło się w początkach XIX wieku, zainteresowanie zamierzchłą przeszłością, poszukiwano korzeni narodowych. Bujnie rozkwitły wszelkiego rodzaju badania archeologiczne, historyczne, etnograficzne. Pojawiło się zainteresowanie przedchrześcijańskimi kulturami Europy. Powstały specyficzne ruchy polityczno-kulturowe propagujące hasła odrębności kulturowej Słowian. Panslawizm w Czechach, słowianofilstwo w Rosji, to ruchy dążące do zjednoczenia całej słowiańszczyzny pod przywództwem Rosji. W Polsce odrodzenie słowiańskie miało zabarwienie niepodległościowe. Jednym z prekursorów tego typu myślenia był Zorian Dołęga Chodakowski, autor "O Słowiańszczyźnie przed chrześcijaństwem" (1835). Inni twórcy tego okresu to między innymi: R. Barwiński autor książki pod tytułem "Mityczna historia Polski i mitologia słowiańska" (1888); E. S. Georgowicz "Mitologia słowiańska w zarysie" (1872); Joachim Lelewel i jego "Cześć bałwochwalcom Słowian i Polski" (1857); Joachim Szyc autor "Słowiańskich Bogów" (1865); czy Romuald Świerzbiński autor książki "Wiara Słowian, ich byt domowy i społeczny przed i po podboju lechickim i warego-ruskim" (1884).22 Wymienione prace pełne były nieścisłości, uproszczeń i upiększeń, dopiero w drugiej dekadzie XX wieku podjęto kroki zmierzające w kierunku bardziej rzetelnego opisu wierzeń dawnych mieszkańców Polski. Najistotniejsze są tu prace badawcze Aleksandra Brücknera między innymi: "Mitologia słowiańska" (1918) i "Mitologia polska. Studium porównawcze" (1924).23 W literaturze pierwsze istotne dla tej pracy, odwołania do pogaństwa słowiańskiego na terenie Polski, związane są XIX wieczną twórczością romantyczną. Mickiewicz czerpał z mitologii, baśni i podań ludowych w balladach, utworach dramatycznych ("Dziady") i powieści historycznej "Konrad Wallenrod". 22 23 Pełka Leonard „Współczesne neopogaństwo słowiańskie (Rodowody – Doktryna – Kult)”, str. 26. Pełka Leonard „Współczesne neopogaństwo słowiańskie (Rodowody – Doktryna – Kult)”, str. 4. Słowacki odwoływał się do nich w "Balladynie" i "Lillii Wenedzie". Tego typu zainteresowania widać w twórczości romantyków całej Europy tego okresu. Chęć powrotu do zamierzchłej, tajemniczej i pełnej duchów, historii rodzimych kultur była jedną z nieodłącznych cech romantyzmu. W późniejszym okresie do tematyki tej powracali kolejni autorzy, między innymi Józef Ignacy Kraszewski w "Starej baśni". Pod koniec dwudziestolecia międzywojennego, grupa pisarzy warszawskich założyła Towarzystwo Literatów Lechickich, które wydało dwa numery pisma "Wiosna Lechicka". Pismo to propagowało wiedzę o kulturze i religijności dawnych Słowian. Wątki zaczerpnięte z mitologii słowiańskiej można także znaleźć w twórczości plastycznej i literackiej artystów z okresu Młodej Polski, oraz ugrupowania artystycznego "Nurt". Do tematów tych odwoływali się między innymi: Stanisław Wyspiański (dramaty: "Legion" i "Wyzwolenie"), Marian Wawrzyniecki i Stanisław Wocjan. Później Stanisław Jakubowski poświęcił im cykle grafik: "Prasłowiańskie motywy w architekturze" i "Bogowie Słowian", a Władysław Skoczylas "Obrzędy słowiańskie". Zofia Stryjewska wykonała liczne litografie i rysunki między innymi: "Krąg Piastów", "Bożki słowiańskie" i "Pory roku w obrzędach ludowych".24 Współczesny ruch neopogański w Polsce dotyczy najstarszych i najlepiej rozwiniętych tradycji neopogańskich takich jak: Klan Ausran, Koło Czcicieli Światowida, Polski Kościół Słowiański, Rodzimy Kościół Polski, Szczep Rogate Serce, Zadruga i Zrzeszenie Rodzimej wiary. Postaram się kilka bliżej przedstawić. Jako pierwszy ukazuję ruch Nacjonalistów Polskich który został założony przez swego głównego teoretyka Jana Stachniuka – miano Stoigniew (1905-1963) w 1935 roku o nazwie ZADRUGA. Jeden z propagatorów idei Stachniuka, Antoni Wacyk pisał: "Nie jest to ruch polityczny. Zadruga to ruch kulturowy, który wychodząc z założeń swojej filozofii, dąży do zasadniczych przewartościowań polskiego logosu i polskiego etosu”. "Neopogaństwo" Zadrugi polegało raczej na symbolicznym odwołaniu się do duchowości dawnych Słowian, niż na próbie rewitalizacji starej religii. Antoni Wacyk mówi o tym w następujący sposób: "Są i tacy, którzy roją o jakimś neopogaństwie, o wskrzeszaniu kultu starożytnych bogów słowiańskich. Bałwany zostawmy bałwanom. Do starożytności słowiańskiej sięgamy nie po to, by wskrzeszać prymitywne wierzenia, odświeżać formy dawno już zamarłe; zwracamy się do naszej pogańskiej przeszłości jako do kolebki duchowej, dlatego że w naturalizmie pierwotnej Słowiańszczyzny widzimy prawidłowy zdrowy etap historycznego rozwoju polskiego człowieka."25 Obecnie w Polsce funkcjonuje kilka grup i środowisk odwołujących się do pogańskich korzeni religijnych. Około 1954 roku powstała w Łodzi grupa (początkowo jako koło młodzieżowe), o 24 25 Pełka Leonard „Współczesne neopogaństwo słowiańskie (Rodowody – Doktryna – Kult)”, str.5. Wacyk Antoni „Mit polski Zadruga”, Wrocław 1991, wyd. Toporzeł, str.8. charakterze "religijno-lingwistycznym", pod nazwą KLAN AUSRAN (Zorzan). W warstwie mitologiczno-obyczajowo-moralnej religia ausrańska odwołuje się do dziedzictwa religii pochodzenia indoeuropejskiego, łącząc je i "wznosząc się ponad pojęcie sprzeczności". Religia ta nie uważa się "za jedyną" i sprzeciwia się nietolerancji, zaślepieniu i fanatyzmowi. "Najpiękniejszym prawem jest prawo istnienia na drodze nie wzajemnej walki lecz współżycia. Nie odmawiamy tego prawa żadnej formie, która sama nie szerzy destrukcji: ni człowiekowi, ni zwierzęciu, ni roślinie, ni minerałowi. Tak jak istnieją różne systemy ludzkie, tak również istnieją różne systemy boskie." Ausranom zalecane jest samodoskonalenie za pomocą przestrzegania określonych reguł zawierających: posty, ćwiczenia, rozmyślania, kontemplacje, lub nawet celibat. Kapłan może doskonalić się poprzez tapes (ascezę), ogłasza wtedy własną regułę, której winien jest przestrzegać.26 Kolejną Polską grupą pogańską, tym razem odwołującą się już do słowiańskich korzeni, jest POLSKI KOŚCIÓŁ SŁOWIAŃSKI. Doktryna Polskiego Kościoła Słowiańskiego odwołuje się wprawdzie do bogów słowiańskich (Swaroga, Swarożyca, Perkuna, Welesa, Rgieła i Świętowida), jednakże bóstwa te pojmowane tu są jako, "zaczerpnięty ze Słowiańskiej Tradycji, symbol Obecności Stwórcy w Naturze". Jest to więc wyznanie monoteistyczne i panteistyczne zarazem. W Podstawowych Założeniach Doktrynalnych Polskiego Kościoła Słowiańskiego czytamy: "1. Istnieje Jeden Bóg - Stwórca Wszechrzeczy, obecny w każdym Swoim Dziele Ożywionym i Nieożywionym. 2. Dając początek Naturze i Życiu, Stwórca wykazał swoje do Nich Umiłowanie. 3. Natura, jako dana od Stwórcy, zachowuje Ciągłość Istnienia - Nieożywione i Ożywione przeistaczają się w siebie nawzajem, a Ożywiona ma Duszę Nieśmiertelną. 4. Po dokonaniu Dzieła Stworzenia, Bóg pozostawił Naturze swobodę ewolucji i przeobrażania. 5. Jedynym Znakiem danym od Stwórcy jest Jego Umiłowanie Swojego Dzieła. Chcąc być blisko Niego, miłuj Naturę Ożywioną i Nieożywioną." Wizerunkiem kultowym, a zarazem symbolem wyznania jest "znak kolistej tarczy słońca, przeciętego czterema długimi promieniami, otoczonej wieńcem krótszych promieni." Symbol ten nie jest uważany za wizerunek bóstwa, a jedynie jego największego dzieła jakim jest słońce będące "zwiastunem wszelkich form życia".27 Jako ostatnie przedstawiam kolejne neopogańskie ugrupowanie bazujące na wierzeniach dawnych Słowian które odwołuje się do tradycji przedwojennej Zadrugi, ZRZESZENIE 26 27 Na podstawie Dhedhmatus Peristateis Ausraniskas (Pobieżna definicja religii Ausrańskiej). Pełka Leonard „Współczesne neopogaństwo słowiańskie (Rodowody – Doktryna – Kult)”, str. 14-15. RODZIMEJ WIARY. Podstawowym tekstem zawierającym założenia, cele i zasady działania Zrzeszenia Rodzimej Wiary jest szesnastopunktowe "Wyznanie Wiary Lechitów", autorstwa Potrzebowskiego, cytuję je poniżej w całości. WYZNANIE WIARY LECHITÓW - Rodzima wiara Lechitów opiera się na dziedzictwie, instynkcie, rozsądku, doświadczeniu, rozumie i nauce. Naszym obowiązkiem przyczyniać się jak najwięcej do jej rozkwitu. - Lechici czczą Bogów jak wszyscy Aryowie, czcząc słońce i cały wszechświat, matkę-ziemię naszą rodzicielkę i siły przyrody. - W prawach przyrody stale odkrywamy boskie siły sprawcze świata. Wszelkie życie dzieje się wedle tych praw. Podporządkowanie się im jest naszą powinnością. Wyznajemy życie zgodne z prawami przyrody. - Słońcu, najbliższym nam ognisku hierarchicznego, nieskończonego, wiecznego i żywego Wszechświata, zawdzięczamy wszystko na naszej Ziemi. Wraz z lądami, wodami, roślinami i zwierzętami jesteśmy Jej cząstką. Tylko człowiek jest tego świadom; przez to ciąży na nim ogromna odpowiedzialność. - Obyczaje i obrzędy są składową każdej wspólnoty wyznaniowej, również naszej. Wyznajemy rodzime dziedzictwo Lechitów. Będziemy to przekazanie z przeszłości pomnażać i wzbogacać. - Nasze istnienie zawdzięczamy rodzicom i przodkom. Oddajemy im cześć, a pamięć o nich przekazujemy przyszłym pokoleniom. - Życie jest walką, jak walka jest życiem. Walka to ruch ku doskonalszemu, parcie naprzód, pokonywanie oporu. W walce wspierają nas instynkty. Takie są prawa przyrody, są one niezmienne i odnoszą się do każdego człowieka i do każdego narodu. - Ciało i duch tworzą nierozerwalną i wzajemnie warunkującą się całość. To dwie strony tego samego bytu. Lechici podkreślają równą wartość obojga dążą do ich równomiernego i równoczesnego doskonalenia. - Postępowanie każdego człowieka i narodu wyznacza ich charakter. Ten jest zaś wytworem dziedzicznych cech oraz otoczenia, nacisku środowiska i wychowania. Miarą wartości ludzi i narodów są ich osiągnięcia i tylko wedle nich oceniamy je. - Pobłądzić i zawinić może każdy z nas; bywa takie zdarzenie losu. Błąd i winę można tylko własnymi czynami naprawić i zmazać. Takie są odwieczne zasady Lechitów i wszystkich Ariów. - Ból i cierpienie ostrzegają nas przed niebezpieczeństwem oraz budzą siły obronne ciała i ducha. Wywołują one nie tylko wstrząs, ale i wspomagają ozdrowienie. Tak objawiają się prawa przyrody. Nie są one dobre ani złe. Śmierć jednostki była i jest konieczną dla stałego rozwoju gatunku i rodzaju. Pojmujemy tę przyrodniczą konieczność. Nie jest ona karą ani nagrodą. Naród jest zaś potencjalnie nieśmiertelny w swej istocie, ciągle odnawiający się. - Nieśmiertelność osiągamy przez potomstwo i twórcze działanie, które daje największą radość życia. Twórczość w narodzie i dla narodu uznajemy za najbardziej wartościową. - Lechickie zasady etyczne opierają się na boskich prawach przyrody. Najwyższymi wartościami są wiedza i siła, rozum i zdrowie, prawość i tężyzna, odpowiedzialność i żywotność, godność i rzetelność, wytrwałość i odwaga, wierność i silna wola, duma i sprawiedliwość. Zwalczamy nieuctwo i słabość, głupotę i chorobę, chwiejność i tchórzostwo, zdradę i uzależnienie, podstępność i warcholstwo, bojaźń i niemoc, pokorę i bierność. Dążymy do WIELKOŚCI, MOCY, PIĘKNA, PRAWDY I DOBRA. - Działanie zgodne z przyrodą i włączanie się w wiecznotrwały rozwój Świata daje życiu każdego z nas podniosłe, uświęcające je znaczenie, wykraczające poza byt jednostki, i możliwość stałego doskonalenia się. Lechicki naród polski i lechiccy sąsiedzi należą wraz z pozostałymi narodami sławskimi do wielkiego rodu aryjskich ludów Europy. Pragniemy odnowić zerwaną przed wiekami jedność między nami oraz jedność między naszym pochodzeniem a wyznaniem, ażeby oprzeć na niej duchowy i materialny byt narodu. POLSKALECHIA-SŁAWA-ARYA - to nasze posłannictwo - SŁAWA im! - Wiecznie rozwija się wszechogarniający człowieka jednorodny Bogo-Świat - Sława mu! Zaszczytnym powołaniem człowieka jest czynny udział w tym rozwoju i stałe zwiększanie wartości życia, by go czynić lepszym i piękniejszym, by mu nadać nadrzędne wymiary zgodne z wolą tworzycielską. Niechaj Dobre będzie stale przekazywane w Lepsze, a Moc potężnieje w nieskończoność!"28 W uzupełnieniu do powyższych punktów warto zauważyć iż Zrzeszenie Rodzimej Wiary, będąc wyznaniem panteistycznym i neopogańskim, odwołuje się w swojej filozofii do założeń racjonalistycznych. "Rodzima Wiara opierając się na rozumie i nauce, na doświadczeniu i zdrowym rozsądku oraz w ogóle na logice uznaje ten świat, w którym żyjemy, który nas otacza, który dostępny jest poznaniu za jedyny, rzeczywisty świat."29 Inaczej ujmuje to Maciej S. Czarnowski: "W wierzeniach ludów pierwotnych istniały bóstwa i demony, i magia, tj. stosowanie zaklęć skierowanych do nich i różnych zabiegów mających na celu pozyskanie ich przychylności [...]. Ale w ciągu ostatniego tysiąclecia nauka i filozofia poczyniły ogromne postępy, zmuszające do odrzucenia wierzeń w demony. Jednakże ponieważ do zaspokojenia naturalnych potrzeb ludzkich niezbędna jest instytucja celebrująca ważne życiowo wydarzenia 28 Grzegorz Rowiński, Monika Purzycka „ Inne niebo czy w sieci szalonego proroka”, wyd. Bellona, Warszawa 1998, str. 102-103. 29 Rodzima Wiara (tekst powielany maszynowo), str. 1. (narodziny, osiągnięcie pełnoletności, zawarcie związku małżeńskiego, pochówek zmarłego), powstają tzw. wyznania religijne, m.in. z zachowaniem (względnie przywróceniem) odziedziczonej po przodkach pogańskiej obrzędowości. A w niej stosuje się ceremoniały, ale już skierowane nie do bóstw, ale do umysłu solenizanta i towarzyszących mu uczestników uroczystości, a wiec nie jest to magia, ale teatralizacja i uwznioślenie uroczystości. Jest to już pogaństwo zreformowane, unowocześnione, czyli neopogaństwo, w którym nie ma już miejsca na takie przebrzmiałe zabobony jak magia, wróżbiarstwo, okultyzm".30 Odrzucana jest koncepcja nieśmiertelności duszy: "Nieśmiertelność można tylko pośrednio osiągnąć - fizycznie przez potomstwo, a duchowo starając się wnieść jak najwięcej do zbiorowej osobowości narodu.”31 W warstwie obrzędowej Zrzeszenie Rodzimej Wiary opiera się na zrekonstruowanych przez siebie rytuałach dawnych Słowian. "Znaczna część pradawnych lechickich i ogólnosławskich obrzędów przetrwała, czasem w powierzchownie zchrystianizowanej postaci do obecnych czasów. Palenie zniczy na mogiłach, spożywanie kraszanek i topienie Marzanny w Jare Święto, puszczanie wianków i palenie sobótek na powitanie lata w Kupałową Noc, dożynki na powitanie jesieni, uroczysta wieczerza w szczodry wieczór przed Godami, a też święcenie ognia, wody, ziół czy okadzanie żywiny, obchodzenie pól należą do tych, których judeochrystianizm nie zdołał zniszczyć. Naszym obowiązkiem jest odzyskać i ożywić nasze prapolskie obrzędy i święta. [...] starodawnym obyczajem jest pozdrawianie rozpoczynającego się dnia i oddanie czci Słońcu-Swarogowi-Perunowi, poprzez zwrócenie się ku niemu ze słowami: Sława Mocy, Sława Bogom, Sława Niebu, Sława Ziemi."32 Zgodnie ze Statutem Zrzeszenia Rodzimej Wiary obchodzone są następujące święta: "[...] Gody - pierwszy dzień zimy; Sobótki - Noc Kupały - w najkrótszą noc roku; Święto Odradzającego się Życia - w pierwszy dzień wiosny; Święto Zbiorów - w pierwszy dzień jesieni. Osobiste święta to urodziny, postrzyżyny i kosopleciny, zaślubiny i pożegnanie zmarłego. Zrzeszenie opowiada się za spopielaniem zwłok."33 Symbolem używanym najczęściej w publikacjach i dokumentach Zrzeszenia Rodzimej Wiary jest runiczna swastyka, przypominająca równoramienny krzyż z wpisaną w środek swastyką lewoskrętną. Przedstawiciele Zrzeszenia Rodzimej Wiary są sygnatariuszami wydanego (23 czerwca 1998 roku) podczas Światowego Kongresu Rodzimych Wiar, w Wilnie Oświadczenia: "My, zebrani w Wilnie [...] wyrażamy naszą solidarność z tradycyjnymi etnicznymi religiami Europy i reszty Świata, oraz oświadczamy, że wszystkie rodzime wiary, wyznania i kultury 30 Grzegorz Rowiński, Monika Purzycka „Inne niebo czy w sieci szalonego proroka”, wyd. Bellona, Warszawa 1998, str.105. 31 Rodzima Wiara (tekst powielany maszynowo), str. 6. 32 Rodzima Wiara (tekst powielany maszynowo), str. 3. 33 Statut Zrzeszenia Rodzimej Wiary, str. 1, (paragraf 2, punkt 2) powinny jednakowo być cenione i szanowane. Każda kraina i każda ludzka społeczność mają własne odrębne tradycje - rodzimą religię, światopogląd i mitologię, które wyrażają miłość Ojczyzny i jej dziejów, świętość życia i boskość Przyrody. Ludzkość winna jak Przyroda swobodnie żyć i rozwijać się w swej kulturowej różnorodności. Nasze odwieczne zasady nakazują, aby cała Ziemia i jej stworzenia były szanowane i chronione przez człowieka. My ludzie jesteśmy częścią Przyrody i nie wolno nam z Niej wyobcować się. Nasz wspólny los i obecne położenie mają swe źródło w przeszłości, gdy wszyscy znosiliśmy najcięższe prześladowania, byliśmy upokarzani a nasze dziedziczne kultury niszczono. Tak działo się za sprawą tych religii, które uzurpują sobie wyłączność naprawdę. Mimo tych doświadczeń szczerze pragniemy żyć w pokoju i harmonii z wyznawcami wszystkich religii, wiar i wyznań. Jesteśmy przekonani, że nadchodzą czasy osobistej i intelektualnej wolności, a powszechne możliwości wymiany informacji i poglądów tworzą warunki do odrodzenia rodzimych duchowych wartości i ożywienia dziedzictwa przodków. Przeżytkiem jest wmawianie jedynie słusznych poglądów i narzucanie politycznie poprawnego myślenia. My jesteśmy czcicielami Przyrody - jak nasi przodkowie zwani poganami, którymi była większość ludzkości w ciągu jej dziejów. Prawdziwa rodzima religia umacnia w miłości do i w poważaniu otaczającego nas świata. Dopuszczamy wszelkie postacie oddawania czci, jeśli zawierają one żywą otwartość, czystość myśli i szlachetne uczynki. Jesteśmy dumni z odrodzenia naszych rdzennie narodowych religii. Nasz nowy uniwersalizm domaga się zaprzestania sztucznego dzielenia, a też izolowania i nienawidzenia tych, którzy tym podziałom przeciwstawiają się. Niech runą te mury i otworzą się szerokie widnokręgi nowego człowieczeństwa. [...] Nasza przewodnia myślą jest JEDNOŚĆ W RÓŻNORODNOŚCI."34 34 Oświadczenie Światowego Kongresu Rodzimych Wiar, Wilno, dnia 23 czerwca 1998 roku. 1.5 Neopogaństwo w Europie Środkowo – Wschodniej. Ruchy Neopogańskie w Europie Środkowo-Wschodniej to zjawisko nowe. Choć ich rodowód wywodzi się często z okresu początku wieku, pamiętać trzeba, iż w latach dominacji komunistycznej na tych terenach wszelka działalność tego typu była nielegalna. Dlatego historia większości tych ugrupowań liczy zaledwie kilka lat, co stanowi istotny problem w dotarciu do dotyczących ich materiałów. W rozdziale tym przedstawię krótką charakterystykę ugrupowań i organizacji neopogańskich działających na terenie: Czech, Litwy i Łotwy. Przedstawię tu wypowiedzi członków poszczególnych ugrupowań neopogańskich dotyczące ich prób rekonstrukcji życia religijnego dawnych Słowian i Bałtów. Czeska grupa "Radhost" powstała 2 maja 1998 roku na świętym wzgórzu, o tej samej nazwie, znajdującym się w północnowschodnich Morawach. Założyli ją studenci slawistyki zainspirowani działalnością włoskiego slawisty Giovanniego Maiello, pracownika Uniwersytetu Karola. Organizował on cykl seminariów poświeconych słowiańszczyźnie i religiom dawnych Słowian. Cele Radhosta są w ich publikacjach charakteryzowane następująco: "osiągnąć – możliwie jak najlepszy kontakt z naturą i duchowością, z immanentnymi siłami, szanować i respektować te siły." Najlepsza do tego droga to: "[...] pójście w ślady nauczania naszych dawnych przodków Słowian. Ci duchowi przodkowie, wspólni dla wszystkich członków Radhosta, posiadali wciąż znaczną część wiedzy, która niegdyś należała do dawnej szamańskiej kultury Euroazji, wiedzy, która dziś wciąż umożliwia osiągnięcie prawdziwego, duchowego i magicznego kontaktu z naturą. Członkowie Radhosta zamierzają poświęcić się studiom nad dawną kulturą Słowian, jako jedynej możliwej i bezpośredniej drodze do zwrócenia Boginiom i Bogom siły niezbędnej do uniknięcia destrukcji wszechświata." Grupa zajmuje też jasne stanowisko wobec nadużywania pogaństwa do celów politycznych: "W przyszłości, Radhost zamierza stowarzyszać się ze wszystkimi innymi organizacjami, które zmierzają do odtworzenia dawnej chwały natury i jej duchowych i magicznych sił, włącznie z boginiami i bogami (wyjąwszy organizacje neonazistowskie)." "Tolerancja jest dla każdego. Specjalną sympatią darzymy tych, którzy poszukują dróg alternatywnych. Czujemy silną braterską więź ze wszelkim duchowym i materialnym dziedzictwem chlubnej rodziny Słowian z wyznawcami etnicznych i przyrodniczych religii świata."35 Ruch neopogański na Litwie posiada bogatą historię. Początki zainteresowań rodzimym folklorem i mitologią sięgają końca XIX wieku i początków XX. Wtedy to, na fali rozkwitu 35 Wiench Piotr „Poszukiwacze zaginionej tożsamości. Poganie w Europie Środkowo Wschodniej”, str. 58. litewskiej świadomości i kultury narodowej zaczęto sięgać do starych podań, kronik i tekstów. Zainicjował on też, na wzgórzu Rambynas, obchodzenie pogańskich rytuałów tak zwanego Święta Rosy. Po przedstawieniu jednego z jego dramatów, 2 marca 1930 roku, zafascynowana pogaństwem grupa młodzieży założyła na Uniwersytecie Witolda Wielkiego w Kownie stowarzyszenie pod nazwą "Korporacja Romuva". Romuva to według przekazów historycznych, dawna świątynia ku czci bogów Perkuna, Patollusa i Potrimpusa, która znajdowała się na Sambii. Rósł tam "wiecznie zielony dąb", a ofiarę sprawował kapłan Kriwe- Kriwajtis, który pełnił ponoć rolę "bałtyjskiego papieża". Korporacja organizowała ludowe święta i obrzędy, uczestniczyła w obchodach świąt narodowych i państwowych, zajmowała się też popularyzacją wiedzy o dawnej litewskiej tradycji. Od 1990 roku organizowane są coroczne obozy letnie, tak zwana "letnia szkoła Romuvy". Polegające na połączeniu zajęć teoretycznych z dziedziny obyczajowości i kultury litewskiej, z zajęciami praktycznymi (zdobienie naczyń, prace brązownicze, tkanie pasów, nauka tradycyjnych pieśni itp.).36 Zdaniem Trinkunasa trzy kluczowe terminy niezbędne do zrozumienia istoty pogaństwa to: - "moralność (po lit. dora), wiąże się w/g Trinkunasa ze słowem praca (po lit. darba) oraz słowem ład, harmonia, zgoda (po lit. darna). Praca człowieka stworzyła na świecie ład, dlatego człowiek jest twórcą kultury. - świętość (po lit. šventumas), podobne do słów światło (šviesa) i blask (po lit. švitiejimas), oznacza wszystko co służy życiu, co ma wartość ponad czasową, a więc również obyczaje. Szczególnym przejawem życia jest wiosna, kiedy po zimowej śmierci budzi się przyroda. - przyroda (po lit. gamta)- nasza cywilizacja odciąga człowieka od natury. Przyroda jest w niej przedmiotem, obiektem użytku; powinniśmy natomiast patrzeć na przyrodę jako na źródło świętości." Vydunas nie przeciwstawiał pogaństwa chrześcijaństwu, natomiast współcześni jego kontynuatorzy na łamach pisma wydawanego przez Romuvę "Druvis" piszą: "Religia bałtycka – Druvis – była stara, samodzielna, nie potrzebowała innych religii. Dlatego działalność misjonarzy chrześcijańskich była tu bezowocna. Aktywność ich przyniosła sukces dopiero przy użyciu siły – krzyżacy na wybrzeżu bałtyckim, a Słowianie na ziemi Jadźwingów. Z historii wiemy jakie były skutki takiej chrystianizacji. Bałtowie utracili wielkie obszary swojego 36 Wiench Piotr „Poszukiwacze zaginionej tożsamości. Poganie w Europie Środkowo Wschodniej”, str.24-25 oraz Maszkiewicz Mariusz „Neopogaństwo na Litwie (Zarys Problematyki)”, Kraków 1994 „Nomos” nr 5, str. 107-108. terytorium, zniszczone zostały i zniewolone plemiona, wzgardzona i zakazana była Druvis – stara religia."37 Neopoganie z Romuvy rekonstruując swą dawną religię zdają sobie sprawę z niedoskonałości źródeł jakimi dysponują, starają się w związku z tym wzbogacić swe poszukiwania o nowe elementy. Romuva, przy współpracy z klubem Jungowskim w Wilnie, stara się interpretować dorobek kultury litewskiej na bazie psychologii głębi i koncepcji archetypów. Przy tego typu próbach, odwoływano się także do dorobku naukowego Marii Gimbutiene, litewskiego pochodzenia, zmarłej niedawno, profesor archeologii Uniwersytetu Harvarda i UCLA, światowej sławy uczonej, specjalistki od pogańskich kultów i wierzeń. Jej książka "The Language of the Goddess." (Język Bogini) stanowiła inspirację dla amerykańskich neopogan, szczególnie z grup wiccańskich. Litwę odwiedzała też Starhawk, autorka "Spiral Dance" (Spiralny Taniec), czołowa przedstawicielka ruchu Wicca. Romuva współpracowała też z wybitnym litewskim religioznawcą Norbertasem Veliusem, zmarłym w 1997 roku. Uczestnicy tej grupy utrzymują także kontakty z ugrupowaniami neopogańskimi z całej Europy, Stanów Zjednoczonych i reszty świata (Indie), między innymi poprzez organizowanie konferencji międzynarodowych (ostatnia w 1998, z udziałem około 30 organizacji z ponad 20 krajów). W USA przez długie lata wychodziły wydawane przez emigrantów litewskich i łotewskich pisma poświecone pogaństwu bałtyjskiemu.38 Aby przybliżyć filozofię i sposób myślenia o religii członków Romuvy przedstawiam poniżej tekst: "Podstawy Wiary Wileńskiej Wspólnoty 'Romuva'": "1. Romuva jest religią narodu litewskiego, która rozwijała się i rosła razem z narodem i była decydującą siłą tego wzrostu. Jest przedłużeniem starej bałtyckiej wiary. Wiara ta zawsze była nieodłączną częścią ducha tego narodu i nigdy nie była przezeń odrzucona lub zapomniana. Religia bałtycka nie neguje innych religii i ich bóstw, ale przede wszystkim wyodrębnia świętość Natury, tradycyjny bałtycki sposób życia, stworzony przez wiele wieków. Tę narodową religię określił jeszcze książę Giedymin, twierdząc, że każdy naród ma swoją drogę do Boga. 2. Wiara Bałtycka nie uzasadnia się poprzez dogmaty, proroctwa, objawienia. Sens wiary- to harmonia świata (Natury) i człowieka, tworzenie, podtrzymywanie i ochrona tego ładu (harmonii). Najwyższym celem ludzkiego życia jest harmonia z Naturą i innymi ludźmi. Pełnowartościowe (sensowne) szczęśliwe życie jest określane przez los i możliwe do osiągnięcia w ramach zarysowanych przez Laimę (los, szczęście). 37 38 Maszkiewicz Mariusz „Neopogaństwo na Litwie (Zarys Problematyki)”, Kraków 1994, str. 111-113. Wiench Piotr „Poszukiwacze zaginionej tożsamości. Poganie w Europie Środkowo – Wschodniej”, str. 27-29. 3. Człowiek, w ciągle zmieniającym się świecie powinien nauczyć się żyć w tym, co się nie zmienia i co jest zawsze tym samym. Żyjąc tak staje się rozumny (Vydunas). Romuva jest tym miejscem, gdzie człowiek może się skupić, uspokoić i osiągnąć cnotę duchowości. 4. Cały świat, całe życie to przejaw Wielkiego Życia (Natury), z którego powstaje. Bałtowie nazywają to Bóstwem, Žeminą (Ziemią), Motiną (Matką) i innymi imionami bóstw. Świętość- to najdoskonalszy przejaw życia świata, wszystko jednoczący, godzący i żywiący. 5. Jak drzewo czerpie siły z najciemniejszych głębin ziemi, tak i człowiek z przodków – krainy zmarłych. Śmierć nie zagraża wiecznemu i nieśmiertelnemu rodowi. Umiera tylko ciało, a dusza wciela się w drugi kształt życia. Wiara bałtycka jednoczy wszystkich wierzących – byłych i obecnych. 6. Źródłem wiary bałtyckiej są stare pieśni ludowe, legendy (podania), zwyczaje i inne dziedzictwo przodków. Romuva obchodzi święta kalendarzowe, rodzinne i narodowe. Swoje obrzędy spełniają w lesie. 7. Podstawa, fundamentem wiary bałtyckiej jest moralność. Ważną cechą Romuvai, ludzi wierzących, jest szacunek dla Natury, człowieka i całego życia. Najważniejsze cnoty – to prawość, pracowitość, powściągliwość, harmonia, tzn. zdolność do współżycia z innymi ludźmi i światem. 8. Tradycja ukształtowała moralność w rodzinie i wspólnocie. Cnota- to nie zewnętrznie podtrzymywanie i wypełnianie nakazów i obowiązków, ale harmonijne życie według tych nakazów (obowiązków). Podstawowym dążeniem moralności jest to, aby w rodzinie, wspólnocie panowała zgoda i szacunek dla tradycji przodków."39 Zainteresowania pogaństwem na Łotwie sięgają początków XX wieku. W dwudziestoleciu międzywojennym pojawia się na Łotwie ugrupowanie "Dievturi" (znaczy "Ci którzy są z Bogiem"). Ruch ten zarejestrowano jako grupę religijną 26 lipca 1926 roku. Devturi jest przez swoich członków postrzegana jako religia pozbawiona dogmatów i wysoce indywidualistyczna. Ints Calitis, członek Devturi mówi o tym w ten sposób: "Devturi to religia demokratyczna. My nigdy nie oczekiwaliśmy jakiegoś zbawienia, wyzwolenia, jakiejś pomocy od Boga. Dawni Łotysze szukali u Boga rady, by pokonywać trudności, nie szukając pomocy w kościele, u duchownego, proroka. U nas nie ma takiego pojęcia, że jeśli będziemy właściwie postępować, czeka nas życie wieczne, a jeśli będziemy postępować źle, pójdziemy do piekła. Badania archeologiczne i badania folkloru wykazują, że nie tylko Łotysze, ale w ogóle Bałtowie byli dość 39 Maszkiewicz Mariusz „Neopogaństwo na Litwie (Zarys Problematyki)”, Kraków 1994 „Nomos” nr 5, str. 121122. samodzielni, mogli sobie poradzić w swoim kręgu, w rodzinie, bez specjalnych zebrań. I u nas były centra życia religijno – duchowego, ale nie miały one decydującego znaczenia. I dlatego jedną z przesłanek naszej wiary jest indywidualizm, brak masowej organizacji. Organizujemy się w stowarzyszenia tylko dlatego, że podlegamy presji ze strony innych wyznań i ze strony władz." Stosunek do chrześcijaństwa, najlepiej charakteryzuje wypowiedź Calitisa: "Niektóre chrześcijańskie dogmaty są dla mnie nie do przyjęcia. W naszych dawnych wierzeniach nie znamy takiego pojęcia jak grzech. Nasz folklor, nasza dawna myśl uczy nas być dobrym, nie bać się jakiejś kary. Są normy, które regulują sferę etyczną społeczeństwa, ludzkiej egzystencji, także i w naszym folklorze. Dla nas Bóg to najrozumniejszy doradca, który prowadzi do dobra i przekazuje swoją wiedzę. Jeśli chodzi o sferę obrzędową, wiemy ze wszystkie dawne ludy składały ofiary. U nas nie może być mowy o ofiarach z ludzi, choć w Biblii mowa jest o ojcu, gotowym ofiarować swojego syna. Wiele tego co charakterystyczne dla Azji, dla tych regionów, w których powstało chrześcijaństwo, jest trudne do przyjęcia dla innej mentalności, dla innych społeczeństw. Na Północy mamy inny temperament, inny światopogląd, tak że to nauczanie nie pasuje. Ludzie przywykli orientować się na wodzów, idea misji powtarza się na ziemi jako idea fuehrera, wodza, co prowadzi w filozoficzną ślepą uliczkę. Człowiek traci samoświadomość, indywidualność, wartość jako jednostka, zdaje się na kogoś, na dobrego cara, na sprawiedliwego wodza. W tym sensie chrześcijaństwo z mojego punktu widzenia jest negatywne." Wrogi stosunek do chrześcijaństwa, mimo deklarowanego generalnie szacunku do innych wyznań, tłumaczony jest też następująco: "Obecne procesy społeczne związane z krachem systemu bolszewickiego pozwalają zaobserwować takie zjawisko, że najgorliwsi wyznawcy chrześcijaństwa wywodzą się z kręgów dawnych ideologów partyjnych. I to nie dlatego że stracili swoje duchowe oparcie, ale dlatego, że tę ideologie przejęli od chrześcijaństwa. Pojawiają się liczne kręgi poszukiwaczy wedyjskich, tantrycznych dróg, krysznaici, to jest przejaw poszukiwania. Wywołuje to gwałtowne przeciwdziałanie wyznań chrześcijańskich, przy czym wykorzystuje się do tego struktury państwowe. Przykładem są zmiany w ustawie o oświacie, dotyczące nauczania religii w szkołach i temu podobne." Do ruchu Devturi przynależą głównie ludzie starsi, choć jest też grupa młodzieży, głównie dzieci starszych członków grupy, przeważają ludzie z wyższym wykształceniem.40 40 Wiench Piotr „Poszukiwacze zaginionej tożsamości. Poganie w Europie Środkowo – Wschodniej”, str. 33-41. 2.1 Religia i mitologia. Religia Wikingów była typowym systemem wierzeń występującym najczęściej wśród społeczeństw pierwotnych, była jednak bardziej rozbudowana od większości (wyłączając grecką, rzymską i egipską). W systemie wierzeń występował szereg elementów niepowtarzalnych i bardzo charakterystycznych tylko dla niej. Religia ta utraciła rację bytu i przestała być powszechnie praktykowana dopiero w XII wieku, kiedy to w Skandynawii ostatecznie zapanowała wiara chrześcijańska. Prawdopodobnie zniszczona zostałaby całkowicie i bezpowrotnie gdyby nie dokumenty opracowane w Średniowieczu. Najważniejsze z nich to "Edda młodsza" (zwana również "Eddą prozaiczną") i "Edda starsza". Dodatkowym źródłem historycznym mówiącym o systemie wierzeń są nieliczne zapiski rzymskich kronikarzy. Niemal wszystkie poematy zawarte w obu "Eddach" powstały pomiędzy 750 a 1050 rokiem, gdyż właśnie wtedy nastąpił dla Wikingów "złoty wiek" i życie kwitło w całej Skandynawii. Mieszkańcy Skandynawii mieli szczególny system wartości i moralności. Cechowało ich zamiłowanie do ryzyka, wojen i cierpienia, ale nie byli typowymi barbarzyńcami. Pogardzali wszystkimi słabymi, nie potrafiącymi znosić trudów i cierpień. Dodatkowo ich system wartości nie definiował w ogóle dobra i zła jako rozdzielnych części. Nie było po prostu czegoś takiego, gdyż wszystko mogło być względnie dobre lub złe zależnie od okoliczności. Wszystko to znalazło swoje odbicie w mitach kształtując charaktery bogów i bohaterów.41 Mity skandynawskie opowiadają o Ragnarók - walce bogów. Bogowie nordyccy nie angażowali się bezpośrednio w ludzkie losy. Byli raczej zajęci zmaganiami pomiędzy sobą, co oddziaływało na obraz życia w Midgardzie - naszym świecie. Brak zaangażowania bogów w życie codzienne ludzi nie stanowił problemu. Człowiek stawał się szlachetniejszy, gdy potrafił sam zwalczać przeciwności losu i umierał z drwiną na ustach, z odwagą tym czystszą, że nie miał nadziei na nagrodę w przyszłym życiu. Religia wikingów nie oferowała zbawienia. Przypuszcza się, że wiara w Walhallę i życie po śmierci dla największych wojowników pojawiła się w wierzeniach późno, pod wpływem chrześcijaństwa. Dla wikinga największą chlubą i przyczynkiem do nieśmiertelności w tym świecie był uzyskanie wiecznej chwały w wierszach i pieśniach.42 41 42 Internet – www.powiat.mielec.pl Jonathan Wooding „Wikingowie”, Wydawnictwo Wiedza i Życie S.A., Warszawa 2001, str. 38-39. 2.2 Bogowie. Główną grupą nordyckich bogów byli Asowie. Wyglądem i zachowaniem przypominali ludzi. Przewodzili im przebiegły Odyn, władca panteonu germańskiego, oraz Thor, gromowładny bóg nieba. Niebianie mieli liczne słabostki, zawsze chętnie ucztowali i bawili się, spiskowali i konkurowali ze swymi krewnymi oraz z wrogami. Ich przygody opisane zostały w wielu barwnych opowieściach. Bogom towarzyszył podstępny Loki, który, choć sam nie należał do niebian, żył wśród nich i często uciekał się do iście ziemskich krętactw. Historie bogów rozgrywały się w scenerii, która także bardzo przypominała świat ludzi. Tylko upór i wytrwałość pozwalały przetrwać mieszkańcom surowej Północy. Tak samo, niezłomność i rozsądek były warunkiem przeżycia w skutych lodem górskich fortecach nordyckiej wyobraźni. Mity odzwierciedlały życie ludzi, podporządkowane wymaganiom klimatu i ziemi. Opowiadały o groźnych siłach żywiołów, przeciw którym bogowie musieli kierować swą siłę i spryt. Niebianie najbardziej obawiali się rasy olbrzymów, z której pochodzili ich najwięksi wrogowie. Jednakże olbrzymy i Asowie nie walczyli między sobą bez przerwy. Choć zazwyczaj żyli w niezgodzie, wielu członków boskiego panteonu romansowało z olbrzymkami, a czasem nawet je poślubiało. Sam Odyn był podobno potomkiem olbrzyma. Mimo to jego podwładni nigdy nie darzyli olbrzymów sympatią. Wszyscy mieszkańcy boskiego królestwa wiedzieli, że olbrzymy muszą zostać pokonane. Zwykle ginęły one od miażdżącego uderzenia młota Thora. Surowe krajobrazy ziem Europy Północnej, gdzie początek nocy od jej końca dzieliło tylko kilka mroźnych godzin dnia, były czymś więcej niż tylko mityczną scenerią. W takich regionach chęć przetrwania musiała pokonać bezlitosną pogodę i niebezpieczeństwa, trudno się więc dziwić, że mieszkańcy Północy mieli nadzwyczajną świadomość nieuchronności swego losu. Bez żadnych skrupułów Odyn wybierał tych, którzy mieli zginąć w boju, a zagłada czekała tak ludzi, jak i bogów. W boskim królestwie wszystkie drogi prowadziły do Ragnarók - końca świata. Odyna uważa się za najbardziej złożoną postać nordyckiego panteonu. Różne źródła przedstawiają go jako najważniejszego z niebian i nazywają „ojcem wszechrzeczy". Nie cieszył się jednak opinią dobrego i łaskawego boga ojca - był równie zmienny, co potężny, równie zdradziecki, co hojny i choć otaczano go powszechnym szacunkiem i czcią, nigdy nie darzono go pełnym zaufaniem. Odyn przerażał swym wyglądem: jednooki, w ciemnym kapeluszu z szerokim rondem, które rzucało cień na jego twarz, podróżował po ziemi niczym śmiertelny wędrowiec. Jako bóg magii, wojny i mądrości, odwiedzał Midgard - świat ludzi - aby obdarowywać ich wiedzą oraz zwycięstwami w bitwach. Wyznawcy Odyna wzywali go, gdy chcieli wygrać bitwę, ponieważ mógł zapewnić zwycięstwo. Odynowi nie można było ufać, potrafił zupełnie niespodziewanie zwrócić się przeciwko swoim faworytom i przyczynić się do ich szybkiego upadku, dlatego też czasem oskarżano go o niesłuszny triumf jednej ze stron. Jako bóg wojny uwielbiał szerzyć konflikty. Powiadano, że czasem chwalił się, iż potrafi obrócić przeciwko sobie szlachetnie urodzonych i sprawić, że już nigdy się nie pogodzą. Odyn osiągnął mistrzostwo w dziedzinie magii i był gotów wiele poświęcić, aby powiększyć swe nadzwyczajne moce. Podobno miał tylko jedno oko, ponieważ drugim zapłacił za łyk wody ze źródła Mimira, znajdującego się pod korzeniami drzewa świata. Woda z tego źródła obdarowywała tego, kto ją wypił, zdolnością przewidywania przyszłości. Według innego podania, Odyn czerpał swą wiedzę z głowy Mimira, najstarszego i najmądrzejszego z Asów. Zatrzymał ją po tym, jak Mimir został zabity przez Wanów. Mógł zadawać jej pytania, gdy tylko chciał. Odyn potrafił także zmieniać kształt i postać, kiedy miał na to ochotę. Często podróżował w powietrzu jako orzeł, a jego duch mógł przenosić się w jednej chwili do odległych krajów pod postacią ptaka lub innego stworzenia, podczas gdy ciało boga spoczywało jak we śnie. Magiczne zdolności czyniły z niego trudnego przeciwnika - potrafił samymi słowami uspokoić lub wzburzyć morze, gasić ogień i zmieniać kierunek wiatru. Podobno Odyn mówił tylko wierszem i decydował, kto ma otrzymać dar poetyckich zdolności i natchnienia. Źródłem poetyckiej inspiracji był miód poezji, który Odyn skradł, aby mogli z niego korzystać ludzie, a przede wszystkim on sam. Mit o Odynie wiszącym na drzewie świata przetrwał jedynie w enigmatycznym fragmencie poematu „Havamal”. Fragment ten opowiada, jak wielkim cierpieniom poddał się bóg, aby zdobyć runy, źródło mądrości i magicznej wiedzy. Odyn powiesił się na wykrzywionym wiatrami drzewie świata, Yggdrasillu, na pełnych dziewięć nocy bez jedzenia i wody oraz przebił się włócznią, składając się sobie w ofierze - „oddany Odynowi, sam sobie samemu". Dopiero wśród jęków i krzyków, dzięki potędze swego cierpienia mógł sięgnąć po magiczne runy. Istnieją oczywiste podobieństwa między Odynem wiszącym na drzewie świata a Jezusem Chrystusem przybitym do krzyża. Chrystus wisiał na drewnianym krzyżu, bez jedzenia i wody, przebity włócznią, podobnie jak Odyn; krzyknął przed śmiercią, tak jak Odyn sięgający po magiczne runy podczas samoofiary. Odyn nie potrzebował jedzenia i żył samym winem. Swoje porcje mięsa rzucał dwóm wilkom, Geriemu i Frekiemu, które zawsze czekały u jego stóp. Miał też dwa kruki, Huginna i Muninna, które co dzień wysyłał w świat, aby potem donosiły mu, co się nowego wydarzyło. Wieczorami oba ptaki siadały mu na ramionach i opowiadały o wszystkim, co widziały. Kruki tradycyjnie łączono z walką i śmiercią, zarówno w poezji, jak i w życiu, często bowiem znajdowano je na polach bitewnych, jak żerowały wśród trupów. Do Odyna należał również niezwykły potomek Lokiego oraz ogiera o imieniu Swadiifari - Sleipnir, magiczny rumak o ośmiu nogach, najszybszy z wszystkich koni. Odyn podążał na jego grzbiecie na czele einherjów, wojowników poległych w bitwach. Sleipnir potrafił przeskoczyć mury Nifiheimu i Odyn brał go ze sobą na wszystkie swoje wyprawy. Tylko raz pożyczył ogiera Hemrodowi, który wyruszył do krainy zmarłych, Hel, aby przyprowadzić stamtąd swego brata Baldura. Nie tylko umiejętna technika walki i przebiegłość chroniły ulubione armie Odyna przed klęską – duże znaczenie miała także boska magia. Żaden człowiek, przeciwko któremu zwracał się Odyn, nie przewyższał go sprytem. Odyn potrafił oślepiać, ogłuszać, paraliżować i siać popłoch wśród całych potężnych armii wroga. Umiał nawet stępić broń wojowników, tak że stawała się bezużyteczna. Z drugiej jednak strony, ten sam Odyn dodawał siły wybranym przez siebie armiom i chronił rycerzy przed zranieniem. Otaczani szczególną opieką wojownicy, zwani Berserkami, walczyli nago, wprowadzając się przed bitwą w stan przypominający ekstazę. Nie imał się ich ani ogień, ani żadna broń. Berserków często wspominano w nordyckiej literaturze, służyli oni wielkim władcom (takim jak norweski król Harald Pięknowłosy czy król Danii Hrolf) zapewniając im ochronę, a czasem grasowali w pojedynkę lub w grupach, szukając okazji do potyczek. W zbiorze prozy skandynawskiej zatytułowanym „Heimskringla” Snorri opisał Berserków ruszających do boju. Porównał ich do wściekłych psów albo wilków. Podobno kąsali swe tarcze i byli tak silni, jak najdziksze niedźwiedzie czy byki. Thor był najbardziej lubianym przez ludzi bogiem z panteonu wikingów. Jego potężna postać kryła w sobie kolosalną siłę. Przedstawiano go z wielką, płomiennie rudą brodą i krzaczastymi brwiami ocieniającymi błyszczące oczy. Gromowładny wędrował po wszechświecie, walcząc z olbrzymami i trollami. Bronił też Asgardu i bogowie mogli go wezwać, ilekroć znaleźli się w niebezpieczeństwie. Thor kierował się prostą zasadą - olbrzymy były wrogami, jego zadanie zatem polegało na wytępieniu wszystkich gigantów. Prostolinijny i dobroduszny Thor w niczym nie przypominał przebiegłego Odyna; on był ciałem, a Odyn - mózgiem. Chociaż to Odyna uważano za władcę bogów, Thora otaczano równie wielka czcią. Istnieją nawet dowody sugerujące, że szanowano go nawet bardziej niż jednookiego boga. Według Adama z Bremy, to właśnie posąg Thora zajmował główne miejsce w świątyni w Uppsali, ustawiony centralnie pomiędzy figurami Odyna i Freya. Władcę bogów czcili możni i królowie, natomiast Thora wielbili chłopi i ich rodziny, czyli większość społeczeństwa. Jego popularności dowodzi powszechność nazw, których pierwszą sylabę stanowiło imię „Thor". Nazw tych używa się do dziś. Są to imiona takie jak Thorkel, Thorir, Thorgeir oraz Thorbjorn, często nadawane chłopcom, i Thorgerd, Thorbjorg, Thordis czy Thora, wybierane dla dziewczynek. Literatura podaje wiele przykładów mężczyzn, którzy zmieniali swe imiona na cześć Thora. Również nazwy wielu miejsc w Islandii zaczynają się członem „Thor". Istnieje co najmniej pięć różnych Thorshofn (co znaczy „niebo Thora") i Thorsnes („przylądek Thora"). Norwegia również ma swoje Thorsnes, a prócz tego jeszcze Thorsberg („skała Thora"), Thorsey („wyspa Thora") i kilka miejsc zwanych Thorshof („świątynia Thora"). Podobno gdy Thor wędrował swym rydwanem po niebie, ludzie słyszeli grzmoty. Oczy pogromcy olbrzymów były czerwone, dzikie i płonące, czyli dokładnie takie, jakie powinien mieć bóg błyskawic i piorunów. Thor rządził sztormami, dlatego jego błogosławieństwo miało olbrzymie znaczenie dla wszystkich, którzy wybierali się w morską podróż. Inni bogowie przyjeżdżali wozami na codzienne zgromadzenia panteonu, Thor przychodził na nie pieszo, brodząc przez rzeki i przemierzając równiny. Nie mógł jeździć ze względu na swe kolosalne rozmiary. Jego wielkiej sile odpowiadał równie wielki apetyt. Z łatwością pożerał naraz całego wołu i zawsze trzymano dla niego specjalne czary z napojem, aby mógł ugasić olbrzymie pragnienie. Thor posiadał trzy bardzo cenne skarby. Najważniejszym z nich był jego cenny młot, MjólInir, broń, która wzbudzała strach w sercach olbrzymów i trolli, ponieważ raz uniesiona czy rzucona, nigdy nie chybiała celu i zawsze wracała do rąk swego właściciela niczym bumerang. Mjóllnir miał także oczyszczającą moc i bóg wznosił go, aby błogosławić różne miejsca i rzeczy. Snorri pisał, że Thor miał dwa niezwykłe kozły, Tanngnjosta i Tanngrisnira, które nie tylko ciągnęły rydwan boga, ale miały też cudowną zdolność odradzania się. Thor mógł je zabić, zjeść ich mięso, a potem na powrót wskrzesić zwierzęta, trzymając młot nad ich skórami. Do skarbów Thora zaliczano jego magiczny pas mocy, który podwajał i tak olbrzymią siłę boga. Gromowładny nie rozstawał się też z parą żelaznych rękawic, bez których nie mógł posługiwać się potężnym Mjóllnirem. Thor ciągle poszukiwał olbrzymów z zamiarem unicestwienia całej tej rasy; rzadko wahał się podnieść młot, szykując się do ataku na widok któregoś ze swych wrogów. Bywały jednak takie sytuacje, gdy uważał olbrzymów za sprzymierzeńców, a przynajmniej uznawał, że może ich wykorzystać; miał nawet dwóch synów, Modiego i Magniego, z olbrzymką Jarnsaksą. O popularności kultu Thora świadczą również odnajdywane w Danii i w południowej Szwecji pamiątkowe kamienie z IX, X i XI wieku, pokryte inskrypcjami „Thorze, pobłogosław owe runy" albo „Thorze, pobłogosław ten pomnik", a czasem tylko „Thorze, pobłogosław". Na niektórych kamieniach wyryto wizerunek młota Thora, w ten sposób prosząc boga o opiekę. Kształt młota miały także znajdowane w grobowcach miniaturowe amulety (niektóre długie na zaledwie 2 centymetry) wykonane ze srebra lub metali nieszlachetnych. Do wielu przywiązano rzemienie, co sugeruje, iż używano ich jako wisiorów. Być może stanowiły one pogański odpowiednik miniaturowego krzyżyka noszonego przez chrześcijan. Olbrzymi byli bezradni wobec wielkiej siły Thora, ale potrafili go pokonać przy użyciu magii. Prostolinijny Thor nie mógł szczycić się wielkim sprytem ani biegłością w sztukach czarnoksięskich, tak jak Odyn, ale nawet gdy rzeczy nie układały się po jego myśli, odważnie stawiał czoło przeciwnością, za co ród olbrzymów szanował go. Lokiego nazywano towarzyszem bogów i wymieniano razem z Asami, ale z czasem miał on zostać wrogiem niebian. W wielu opowieściach Loki uosabia typowego oszusta, którego krętactwa przysporzyły bogom wielu cierpień. Mimo to uważano go także za przyjaciela bogów. Często pomagał im w kłopotach i właśnie dzięki niemu zdobyli swoje skarby, między innymi potężny Mjóllnir, młot Thora. Loki, którego imię oznacza „blask" albo „ogień", był najmłodszym mieszkańcem Asgardu. Przebywał tam, mimo iż nie zaliczał się do boskiego grona. Nie zachowały się żadne ślady jego kultu i badacze wątpią, czy w ogóle otaczano go czcią. O dziwo, w dawnych czasach wierzono, iż Loki istniał przed początkiem świata, i dlatego uosabiał chaos oraz to, co nieznane. W Asgardzie uznawano go za jedną z głównych postaci, stale bowiem sprzeciwiał się ustalonemu porządkowi, czasem z powodu swej niesfornej natury, a niekiedy ze względu na jakieś niecne zamiary. Mówiono nawet, iż Loki zawarł braterstwo krwi z samym Odynem - a ten rodzaj więzi w nordyckiej społeczności uważano za święty. Inne podania przedstawiały Lokiego jako brata Odyna i Hónira – jednego z trzech bogów stwórców, którzy obdarowali Aska i Emblę, pierwszych ludzi na świecie. Dary Lokiego stały się przyczyną nieszczęścia i zguby pierwszej ludzkiej pary. Chociaż ludzie nie uważali Lokiego za boga i nie prosili go o pomoc, często pojawiał się w ich opowieściach i zajmował bardzo ważne miejsce w mitach. Snorri wspominał, że Loki wyróżniał się urodą i dowcipem, ale przede wszystkim był złośliwy, przebiegły i zły. Sturluson opisywał go z perspektywy chrześcijanina. Dlatego nazwał Lokiego oszczercą panteonu, źródłem wszelkiej fałszywości i hańb wszystkich mieszkańców ziemi. Z natury niespokojny, szybko się nudził a poszukiwania coraz to nowych rozrywek sprawiały ,że staczał się coraz niżej, aż w końcu posunął się do zdrady swych towarzyszy. Loki zwykle nie narzekał na swą siedzibę w krainie bogów i przeważnie oddawał się wymyślaniu wciąż nowych żartów. Umiał zmieniać postać i mógł przybierać kształty ssaków, ptaków, a nawet owadów. W insekty zmieniał się często wtedy, gdy planował szczególną psotę. Na przykład jako mucha starał się odwrócić uwagę karłów od pracy, gdy wykuwały młot Thora. Lokiego nie darzono takim szacunkiem, jakim cieszyli się inni Asowie. Dlatego też stawał się coraz bardziej zgorzkniały i przykry. Jego gniew i rozgoryczenie stały się pośrednią przyczyną śmierci Baldura, rozpoczynającej tragedii serię nieodwracalnych zdarzeń, które doprowadziły do zagłady świata. Jak nietrudno zgadnąć, Loki był potomkiem olbrzymów, choć okoliczności jego narodzin nie można nazwać zwyczajnymi. Mówiono, że jego ojciec, Farbauti, uderzył kamieniem w krzemień i iskra skoczyła w poszycie leśnej wyspy Laufey, którą uważano potem za matkę Lokiego. Loki został zatem poczęty w formie ognia, czyli żywiołu doskonale odpowiadającego jego zmiennej naturze i wielkiemu apetytowi. Loki stale odczuwał głód, również erotyczny. Dlatego romansował nie tylko z boginiami, ale też z kobietami, zwierzętami, roślinami, a nawet olbrzymkami. Miał trzy żony. Pierwsza, Glut („blask"), urodziła mu dwie córki - Esię („żar") i Einmyrię („popiół"). Ale Loki nie pozostał jej wierny, a Esia i Einmyria nie były jego jedynymi dziećmi. Z olbrzymką Angrbodą spłodził trzech monstrualnych potomków, którzy później odegrali w mitycznych opowieściach znaczące role. Jako pierwszy narodził się Jórmungand, groźny, jadowity wąż. Druga przyszła na świat Hel, niewypowiedzianie brzydka. Ostatni urodził się wilk Fenrir, który posiadał moc nie do pokonania. Tak oto Loki podarował nordyckiemu światu trzy najbardziej przerażające monstra. Wszystkie zagrażały bezpieczeństwu bogów. Loki miał jeszcze jedną żonę, boginię Sigyn, która urodziła mu dwóch synów, Narfiego i Waliego. Bogowie tolerowali obecność chytrusa oraz jego złośliwości i oszczerstwa prawie do końca świata. Nie potrafili zniszczyć jego potomków, nawet gdy spotykali się z nimi w walce. Chociaż trzy potwory stale zagrażały bogom, los chciał, by istniały. Mieszkańcy Asgardu musieli skupić wszystkie siły, aby bronić się przed podstępami Lokiego i jego potwornych dzieci. Dlatego też cały Asgard z przerażeniem odkrył, że Loki zamierza sprowadzić potomków do Jótunnheim (krainy olbrzymów). Według przepowiedni, przybysze mieli wyrządzić wiele złego. Niebianie obawiali się wrodzonego zła tych potworów, wywodzących się ze strasznego rodu ich matka uważana była za równie ohydną i podstępną, co ojciec. Odyn wysłał bogów, aby odnaleźli dzieci Lokiego i sprowadzili je do Asgardu, gdzie sam miał zadecydować o ich dalszym losie. Węża Jórmunganda postanowił wrzucić do morza i opasać nim lądy Midgardu. Tam, w głębi oceanu, potwór rósł, aż stał się tak ogromny, że trzymając w paszczy własny ogon otaczał cały świat. Tkwiąc w głębinach, obmyślał zemstę na mieszkańcach Asgardu. Hel, córka Lokiego, którą opisywano jako półżywą i pół umarłą, z ponurym obliczem, ciałem tylko w połowie normalnym, z drugą połową sinoczarną, została wrzucona do Nifiheim, krainy zmarłych, w której objęła władzę. To do niej należało później rozdzielanie jadła i zapewnianie schronienia wszystkim wysłanym do jej królestwa ludziom, którzy umarli w chorobie lub ze starości, ale nie w bitwie. Monstrualny wilk Fenrir wychował się u Asów, ale tylko bóg Tyr miał odwagę karmić tego niebezpiecznego zwierza. Jednak Loki nie byłby l.okim, gdyby poprzestał na powoływaniu do życia potwornych córek i synów. Niektóre z jego dzieci przysparzały bogom więcej uciech niż problemów, a sam Loki mógł nie tylko płodzić potomstwo, ale także je rodzić. To on został „matką" cudownego, ośmionogiego rumaka Sleipnira, którego dosiadał Odyn. Ojcem wspaniałego konia był olbrzymi ogier Swadilfari. Macierzyński element natury Lokiego, przedstawiony w micie o narodzinach Sleipnira, ujawnił zupełnie odmienny aspekt jego postaci niejednoznaczną płeć. Loki nie tylko uwiódł Swadilfariego pod postacią klaczy; w poemacie „Vóluspa en skamma” mowa jest o tym, że zjadł na wpół zwęglone serce niewiasty, stał się brzemienny i urodził wszystkie żeńskie potwory świata. Inny mit, przedstawiony w „Lokasenna”, opowiada o słownych potyczkach Lokiego z bogami. Odyn wypomniał Lokiemu, że przez osiem lat krył się pod ziemią jako kobieta i doił tam krowy, a nawet rodził dzieci - czynność tę bóg uznawał bowiem za dowód zniewieściałości, którą gardził. Według prawa islandzkiego oraz wczesnoszwedzkiego obrażenie kogoś w sposób sugerujący zainteresowanie własną płcią karano wygnaniem. Bardzo możliwe, że przedstawianie Lokiego jako osobnika o nieokreślonej płci miało oczernić jego postać. W miarę zbliżania się ostatniego epizodu nordyckiej mitologii Loki stawał się mniej przebiegły, za to jego zło dawało o sobie znać z coraz większą mocą. Zgodnie z przeznaczeniem, swą prawdziwą naturę zdradził, przyczyniając się do śmierci Baldura. Asowie uznali, że był to najbardziej nikczemny i wstrętny z jego postępków, ale nie mogli go ukarać, ponieważ oszust miał wziąć udział w wydarzeniach poprzedzających zagładę świata. Frey i jego siostra Freyja byli niezwykle piękni i bardzo potężni. Freya, promienistego i hojnego boga słońca i dostatku, uważano za najwspanialszego z bogów. Wiadomo, że otaczano go powszechnym kultem, choć formy, w jakich oddawano mu cześć, zostały zapomniane. Pokój i urodzaj wydają się ściśle ze sobą związane w nordyckich wierzeniach: ofiary mające zapewnić ludziom jedno i drugie często składano jednocześnie, a do obowiązków bogów płodności należało również chronienie osad ludzkich przed wojnami i walką. W świątyniach Freya, którego uważano za boga pokoju, zakazywano noszenia broni, a rozlew krwi w poświęconych mu miejscach określano jako tabu, czyli niedozwolony. Frey cieszył się tak wielką popularnością, że w ogromnej świątyni w Uppsali jego posąg stał obok figur Odyna i Thora. Adam z Bremy ze zgorszeniem donosił, iż statua przedstawiała boga z wielkim fallusem, symbolem pełnionej przez Freya funkcji boga prokreacji i męskiej potencji; natomiast o praktykach towarzyszących jego kultowi kronikarz jedynie wspominał, określając je jako zbyt obsceniczne, aby je opisywać. Również Saxo Grammaticus wyrażał się nieprzychylnie o kulcie Freya; gesty i ruchy wykonywane przez kapłanów nazywał zniewieściałymi i niemęskimi. On także odmówił szczegółowego opisania tego, co widział. Chociaż Frey odgrywał rolę podobną do roli swej siostry, Freyi - która kierowała popędem seksualnym i o której wiemy dziś bardzo wiele - nie zachowały się żadne dokładne opisy jego kultu poza wspomnianymi już wzmiankami na temat poświęconych mu obrzędów. Freyja, bogini zmysłowej miłości, była mistrzynią magii. W wielu mitach odegrała kluczową rolę, a jej postać wyróżniała się spośród innych i miała wyraźnie nakreślony charakter. Podania przedstawiają ją jako pociągającą, namiętną boginię o silnej woli. Opisują też skutki pożądania, które wzbudzała w innych. Freyję uważano za wcielenie zmysłowości i przedstawiano zwykle jako najbardziej atrakcyjną z bogiń. To właśnie pragnienie zdobycia jej było powodem, dla którego olbrzymi atakowali Asgard. Kiedy nieznany nikomu budowniczy zaoferował, iż otoczy Asgard murem, w zamian za wykonaną pracę chciał pojąć Freyję za żonę. Potem Thrym, władca olbrzymów, ściągnął na siebie kłopoty, kradnąc bezcenny młot Thora, Mjóllnir. Obiecał zwrócić go pod jednym warunkiem: Freyja musi go poślubić. Jeszcze inny olbrzym, Hrungnir, pijany i zbyt pewny siebie, przebywając w Asgardzie zagroził, że zabije wszystkich bogów poza Freyją i Sif, które zamierzał zatrzymać dla własnej uciechy. Freyja opiekowała się także miłością ludzi. Modlili się do niej zakochani. Mówiono, że bogini uwielbia romantyczną poezję. Miała opinię najbardziej wielkodusznej ze wszystkich bogiń. Dziwi tylko, że niewiele mitów opowiada o samej Freyi. Choć zawsze była ważną postacią boskiego panteonu, traktowaną na równi z Thorem, Odynem, Lokim i Freyem, pojawiała się jedynie w opowieściach o losach innych bogów. Poślubiła Oda lub Odra („namiętnego"), którego ze względu na jego imię utożsamiano z Odynem. Kierował się żądzą przygód i podróży (tak samo postępował również Odyn), więc niewiele czasu spędzał z Freyją. Sama bogini przemierzała lądy w poszukiwaniu swego męża. Mówiono, że płakała łzami z czystego złota, żaląc się na jego samowolę; dlatego właśnie, jak wyjaśnia Snorri Sturluson w „Eddzie młodszej”, złoto często nazywano „łzami Freyi". Jednak mimo żalu z powodu nieobecności męża miała sporo pozamałżeńskich przygód. O erotycznym apetycie Freyi opowiadają różne postacie. Olbrzymka Hyndla oskarżyła boginię o to, iż ugania się nocą za mężczyznami jak koza podczas rui, a Loki powiedział, że Freyja bierze sobie każdego boga i elfa za kochanka. Pragnienia Freyi nie dotyczyły jedynie miłości zmysłowej. Bogini tak bardzo chciała zdobyć naszyjnik Brisingów, że zgodziła się spędzić noc z czterema karłami, aby dostać klejnot na własność. Ów naszyjnik był najsłynniejszym, ale nie jedynym skarbem, jaki posiadała, znano ją bowiem z tego, że stale pragnęła coraz więcej złota i pięknych przedmiotów, które stanowiły wspaniałą oprawę jej urody. Jej namiętność mogła zmienić się w pasję, a nawet w gniew. Rozzłościła się na Thora, gdy ten próbował wymusić na niej małżeństwo z. olbrzymem Thrymem. Boskie siedziby trzęsły się" od jej gniewu, a naszyjnik Brisingów wokół jej szyi rozprysł się na części. Frigg mogła być królową bogów, ale to Freyja zawładnęła sercami i umysłami nordyckich ludów. W rzeczywistości postacie obu niebianek traktowano jako dwa aspekty jednej bogini; zgodnie z tą teorią Frigg była przykładną żoną i matką karmicielką, natomiast jej przeciwieństwo, Freyja - namiętną kochanką. Boginie dzieliły się niektórymi rolami: obie wzywano podczas narodzin dziecka, aby opiekowały się i pomagały kobiecie w połogu (czarny bez, święte drzewo Freyi, podobno pomagał w uśmierzeniu bólu podczas porodu), i obie wymieniano podczas ceremonii nadania narodzonemu dziecku imienia. Co więcej, obie kogoś opłakiwały. Freyja płakała nad Odem, a Frigg pogrążyła się w żałobie po śmierci syna, Baldura. Freyja miała jeszcze jeden potężny aspekt, który dawał jej przewagę nad innymi nordyckimi bóstwami - wierzono, iż potrafiła zmieniać się w sokoła albo przybierać kształt piórka (umiejętność taką w jednym z mitów przypisywano też Frigg), dzięki czemu mogła jako ptak podróżować do odległych krain. Spośród innych bogów tylko Odyn potrafił zmieniać postać. Ta wyjątkowość podkreślała status Freyi w nordyckim panteonie. Potęgę pozwalającą na zmianę kształtów albo opuszczenie własnego ciała i przeniesienie swego ducha w inne miejsce łączono z szamanizmem, formą spirytualistycznych praktyk szczególnie popularnych w religiach ludów zamieszkujących regiony Arktyki oraz Azji Środkowej, ale znanych też w wielu innych częściach naszego globu. Szaman mógł wysyłać swego ducha do innych światów, potrafił też wprowadzać się w trans, aby zapytać o coś bogów lub zmarłych w imieniu społeczności, w której żył. Pewne cechy szamana miał Odyn. Wystarczy przypomnieć, że sam powiesił się na drzewie Yggdrasill, aby posiąść tajemnicę magicznych run. Jego samoofiara przypomina syberyjskie obrzędy inicjacji, podczas których młody mężczyzna albo młoda kobieta pragnący zostać szamanami musieli przejść rytualną śmierć i ponowne narodziny, doświadczając tortur i cierpienia, aby w ten sposób zdobyć wiedzę i potęgę duchową. Wśród nordyckich bóstw to właśnie Freyja była szczególnie biegła w takich czarach, które przypominały szamanizm. „Seidr”, jak nazywano ten rodzaj magicznych sztuk, w przedchrześcijańskiej Skandynawii, wykorzystywano do wróżenia i chociaż odpowiednie rytuały mógł przeprowadzać mężczyzna, zwykle robiła to kobieta zwana wólwą, czyli wieszczką. Wieszczka nosiła ze sobą laskę, a w jednym z podań opisano, iż ubierała się w specjalny kostium uszyty ze skór zwierząt oraz piór różnych ptaków, z których wszystkie reprezentowały duchy ze świata zwierzęcego, pomagające szamance podczas jej duchowej podróży. W czasie ceremonii wieszczka siedziała na podwyższeniu i nuciła zaklęcia, wzywając duchy, które miały obdarzyć ją okultystyczną wiedzą. Dzięki temu wchodziła w trans i mogła dostać się do podziemnego świata. Wieszczki podróżowały po kraju, odwiedzały gospodarstwa i uczestniczyły w ucztach, odprawiając rytuały w imieniu swoich gospodarzy. Ludzie często udawali się do nich, gdy chcieli poznać czyjeś losy, szansę na zawarcie małżeństwa czy wielkość plonów. Jeżeli gdzieś ludzie cierpieli głód, seidr pozwalało poznać przyszłość. Seidr zwykle uprawiano z korzyścią dla społeczności, dlatego też wólwy wszędzie witano i podejmowano z honorami. Boginię gór, Skadi, łączono z zimą i surowością nordyckiego klimatu. Jej niefortunne małżeństwo z bogiem morza, Njórdem, mogło symbolizować spotkanie jałowej zimy z płodną wiosną i nieudaną próbę pogodzenia tych sprzeczności. Chrześcijańscy krytycy łączyli nordyckie boginie z czarną magią.43 43 Mity i Ludzkość „Wikingowie i Germanie: Sagi ludów północy”, Wydawnictwo AMBER Sp. z o.o. Warszawa, Wydanie I, str. 23-76. 2.3 Triumf bohatera. Tacyt wychwalał w swych dziełach kodeks etyczny Germanów. Opowiadał o władcach i ich lennikach prześcigających się w dawaniu dowodów męstwa, o wojownikach, dla których hańbą było opuszczenie pola bitwy po tym, jak ich wódz poległ w walce. Pisał też o młodzieńcach podróżujących w poszukiwaniu przygód i wojen, o królach, którzy obdarowywali swą świtę i posyłali dary innym władcom, oraz o wojnach między rodami, których wszyscy członkowie jednoczyli się przeciwko wrogom. Wątki te pojawiają się w najwcześniejszych eposach i balladach - o Bjarkim czy Beowulfie, a także w późniejszych zbiorach legend, na przykład w cyklu opowieści o Dietrichu. Większość wczesnogermańskich i skandynawskich podań opisuje losy ludzi, a nie bogów i bogiń. Współczesny czytelnik może uznać je za krwawe opowieści, ale w dawnych czasach były czymś o wiele ważniejszym; właśnie z nich wojownicy czerpali wzory do naśladowania. Legendy te mówiły o rycerskości, honorze, odwadze, lojalności i zemście. Bohater musiał walczyć w obronie własnego honoru oraz w obronie dobrego imienia swego króla. Mężnie stawał oko w oko ze śmiercią, a w nagrodę cieszył się sławą i bogactwem za życia oraz, co ważniejsze, chwalebnym miejscem w historii po swej śmierci. Anonimowy autor islandzkiego poematu „Havamal” („Pieśń Najwyższego" w „Eddzie” poetyckiej) pisał: „Krewni umierają, bogactwa przemijają, każdego czeka śmierć; znam jedną rzecz, która nigdy nie umiera - sława bohatera". Chrześcijaństwo tolerowało opowieści o przemocy i zemście, choć zawarte w nich odniesienia do pogańskich wierzeń wyrzucono albo odsunięto w cień. Z listu anglosaskiego mnicha Alkuina do biskupa Lindisfarne, napisanego w 797 roku, wiemy, że legendy o bohaterach uznawano za rozrywkę niestosowną dla mnichów, którzy, według świątobliwego męża, podczas posiłków winni słuchać kazań, a nie ballad o pogańskich królach. Nie wszyscy jednak podzielali jego zdanie. Święty Olaf, król Norwegii, kazał pieśniarzom śpiewać pradawną pieśń o Bjarkim, aby dodać rycerzom odwagi przed czekającą ich bitwą. Królowie Wessex długo po chrystianizacji Anglii zażyczyli sobie, żeby w ścianach głównej sali zamku w Winchester wyrzeźbić sceny ilustrujące legendę o rodzie Wólsungów. W czasach gdy bezpieczeństwo królestwa zależało od lojalności i dyscypliny, bohaterskie ideały miały wielką wagę. Germańskie i skandynawskie legendy nie opowiadały o półboskich, nadzwyczajnych bohaterach, lecz o zwykłych ludziach obdarzonych wyjątkowym męstwem i wytrwałością, którzy czasem mieli też pewne magiczne zdolności, na przykład potrafili zmieniać postać. Znaczenie takich opowieści wynikało z proponowanych w nich norm etycznych, zwykle ponadczasowych i uniwersalnych. Obowiązek pomszczenia zabitego krewnego lub stawienia czoła potężnemu wrogowi to wszak wartości aktualne zawsze i wszędzie, nie związane z jedną kulturą bądź konkretnym okresem historycznym. Legendy o bohaterach ciągle jeszcze oddziałują na ludzką wyobraźnię i zdobywają uznanie czytelników. Bohater to nie odizolowana od historii jednostka, lecz postać silnie związana ze społecznością, uwikłana w sieć wzajemnych zobowiązań — więzy pokrewieństwa i powinność posłuszeństwa wobec władcy — które nakazywały walczyć w obronie przyjaciela, brata albo króla aż do końca. Te właśnie więzy miały najwyższą wartość i były nie rozerwalne; nieszczęścia rodziły się wówczas, gdy jedne przysięgi przeczyły innym. Osobista duma i honor także narzucały pewne zobowiązania, często prowadzące do tragedii. Więzy przyjaźni mogły mieć taką samą wagę, jak więzy pokrewieństwa, zwłaszcza jeśli umacniała je przysięga. W wielu dawnych opowieściach za ukoronowanie osiągnięć bohatera uważano jego śmierć - moda na szczęśliwe zakończenia przyszła dopiero później. Mity mówiły, że germańskich bogów czeka ostateczna bitwa i zagłada, tak samo szczęście każdego bohatera musiało się kiedyś skończyć. Odyn przestawał go ochraniać i wtedy nawet najzręczniejszy wojownik nie mógł umknąć śmierci. Musiał mężnie wyjść jej naprzeciw, udowodnić, że jest prawdziwie odważny.44 Sagi przedstawiają tradycyjne społeczeństwo wikingów, z jego wiarą w przedsiębiorczą, niezależną jednostkę, która spotyka się, a niekiedy ściera, z ambicjami władców dążących do utworzenia silnego królestwa.45 Wikingowie znani byli z ducha walki i odważnego stawiania czoła śmierci i przeznaczeniu. Ich twardy heroizm został niewątpliwie ukształtowany przez trudny klimat skandynawski oraz stoicki fatalizm. Akceptując nieuchronność śmierci na polu bitwy i zagładę, gdy nadejdzie koniec świata, walczyli z niesłabnącą odwagą. Dla wikingów sława była wszystkim, miała trwać także po zgonie bohatera. Równie heroiczną postawą odznaczali się także bogowie oczekujący nieustraszenie na dzień końca świata.46 44 Mity i Ludzkość „Wikingowie i Germanie: Sagi ludów północy”, Wydawnictwo AMBER Sp. z o.o. Warszawa, Wydanie I, str. 79-80. 45 Jonathan Wooding „Wikingowie”, Wydawnictwo Wiedza i Życie S.A. Warszawa 2001, str. 67. 46 Arthur Cotterell „Encyklopedia Mitologii”, Wydawnictwo RTW, Poland 2000, str.204. 2.4 Stworzenie świata i zmierzch bogów. Pojęcie nieuchronności losu głęboko zakorzeniło się w całej nordyckiej mitologii. Mity przepowiadały przyszłą katastrofę, Ragnarók, podczas której wszyscy bogowie i ludzie mieli zginąć. Choć przepowiednia ta dotyczyła przyszłości, wydarzenia opisano z taką pewnością i dokładnością, jakby już miały miejsce. W wyobrażeniach nordyckiego ludu stworzenie świata, kosmologia i nieunikniona ostateczna zagłada były jednym cyklem w nie kończącym się paśmie istnień, z których każde kończyło się apokalipsą. Potem świat rodził się na nowo. W tym kosmicznym schemacie ludzie byli jednym z wielu rodzajów istot, a każdy taki rodzaj miał wpływ na życie innych. Choć ludzie zamieszkiwali ten świat wraz z bogami, karłami, zwierzętami i olbrzymami, nie mogli wpływać na los i zmieniać biegu wydarzeń. Koniec świata był nieodwracalny już w chwili narodzin: jego losy i kres określały się w momencie, gdy przybierał swój ostateczny kształt. Życie zaczynało się od zespolenia dwóch przeciwstawnych żywiołów, lodu i ognia, a kończyło się, gdy woda i płomienie na powrót pochłaniały dzieło stworzenia. Ostatnie ogniwo łańcucha tragicznych wydarzeń, przyspieszonych przez urażonego Lokiego, stanowiła ostateczna walka, w której siły chaosu i zła jednoczyły się przeciwko bogom i obie strony niszczyły się nawzajem w dramatycznym finale określanym jako Ragnarók. Ale tak jak w pradawnym wirującym kręgu, symbolu często znajdowanym w malowidłach z ery wikingów, po jednym obrocie następował kolejny. Przyczyną katastrofy stała się śmierć Baldura, syna Odyna i Frigg, uważanego za najczystszego z bogów i najbardziej wśród nich lubianego. Baldurowi przeznaczone było jednak dalsze życie, w którym miał władać nowo stworzonym, spokojniejszym światem. Ragnarók oczyści świat ze zła, potem życie narodzi się od początku: ziemia wyłoni się z wód chaosu, oczyszczona i od nowa ukształtowana. Przepowiednia głosiła, że Yggdrasill, olbrzymi jesion, strażnik wszechświata, chroniący go przed nieszczęściami, pozostanie niezmieniony i przetrwa ostatnią potworną bitwę. Między jego niezniszczalnymi konarami schronią się mężczyzna i kobieta- Lifthrasir i Lif- prarodzice kolejnej generacji ludzi, nowych mieszkańców Ziemi. W nordyckich mitach o stworzeniu świata wielką rolę odgrywały żywioły, których przejawy ludzie obserwowali na co dzień wokół siebie. Narodziny życia, powstanie kosmosu, ustawienie ciał niebieskich - wszystko to, jak wierzono, było z góry określone i wynikało z dramatycznego zderzenia gorąca z zimnem, zwykle obserwowanego na podstawie zjawisk wulkanicznych w podarktycznym krajobrazie. Osią wszechświata był olbrzymi jesion zwany też drzewem świata, łączył światy ludzi, olbrzymów i zmarłych. Losy tego drzewa odzwierciedlały losy świata, któremu dawało ono ochronę i życie. Niezwykły jesion cierpiał tak samo, jak ci, którzy mieszkali między konarami. Drzewo świata, Yggdrasill, było stale podgryzane przez jelenie i inne zwierzęta. Choć nordyckie opowieści o powstaniu świata nie wymieniają z nazwy żadnych rzeczywistych miejsc, dzięki opisom można w naturalnym krajobrazie tamtych ziem odnaleźć cechy będące inspiracją mitów o stworzeniu świata. Mity o stworzeniu świata mówią, że był on płaski, z krainami Asgardu, Midgardu i Jótunnheim rozmieszczonymi na jednym poziomie i otoczonymi morzem. Jednak wszystkie pozostałe nordyckie mity przedstawiały świat składający się z trzech poziomów, ustawionych jeden nad drugim. Na samej górze znajdowały się Asgard ze wspaniałymi halami bogów, Wanaheim, siedziba Wanów, oraz Alfheim, królestwo jasnych elfów. Na najwyższym poziomie mieszkali także ludzie, którzy zginęli w boju. Przyjmował ich Odyn w swej siedzibie, Walhalli, albo Freyja w pałacu zwanym Sessrumnir. Na niższym poziomie znajdował się Midgard, świat ludzi, oraz Jótunnheim, górzysta kraina olbrzymów. Podziemne domostwa karłów oraz ciemnych elfów również zajmowały ten właśnie poziom. Asgard z Midgardem łączył płonący most Bifrost, który śmiertelnicy nazywali tęczą. Snorri wspominał, iż ta trójkolorowa i bardzo mocna konstrukcja była najbardziej misternym i kunsztownym dziełem, jakie kiedykolwiek powstało. Jeszcze niżej, na trzecim poziomie, znajdował się świat zmarłych, Niflheim, oraz Hel, gdzie sądzono ludzi zmarłych z powodu choroby, starości albo w wypadku. Hel nazwano tak od imienia strażniczki tej krainy, potwornej córki Lokiego. Poszczególne światy łączył filar drzewa świata, wielkiego jesionu zwanego Yggdrasillem, którego korzenie oplatały wszystkie trzy poziomy, a konary rozpościerały się powyżej, zapewniając wszystkim królestwom ochronę. Jeden korzeń tkwił zagłębiony w Asgardzie. Spod niego tryskało źródło Urd („Los"), przy którym bogowie codziennie odbywali swoją naradę. Drugi korzeń drzewa świata sięgał Jótunnheimu, krainy olbrzymów, i osłaniał źródło Mimira, w którym tkwiła mądrość. Podobno Odyn oddał jedno oko w zamian za łyk wody obdarzającej wiedzą. Trzeci korzeń biegł w dół aż do Nifiheimu, a spod niego tryskało źródło Hwergelmir, dające początek rzekom, dzięki którym powstał świat. Nordycką mitologię przenikała wiara w przeznaczenie; losu nie dało się odmienić. Wszyscy podświadomie oczekiwali nadejścia Ragnarók, końca świata, o którego nieuchronności mówiły mity wikingów. Wszystko zostało z góry zaplanowane tak dokładnie, że znano szczegóły przyszłych wydarzeń i bogowie co dzień przygotowywali się do ostatecznej zagłady. Ale mimo iż Ragnarók oznacza katastrofę wszechświata, nie wszystko miało zostać unicestwione. Ragnarók jest nazwą złożoną: jej pierwszy człon, „ragna”, oznacza „rządzących" i był powszechnie używany jako określenie bogów. Drugi człon, „rok”, znaczy „przeznaczenie" albo „los". Stąd cała nazwa określa los lub przeznaczenie bogów. We wczesnym stadium studiów nad germańską mitologią człon „rok” mylono z wyrazem „rokkr”, czyli „zmierzch" i stąd wziął się „Die Gotterddammerung” (Zmierzch bogów) - tytuł ostatniej części tetralogii Wagnera „Pierścień Nibelunga”. Choć Ragnarók oznaczało zagładę bogów, nie mogli oni odwrócić biegu wydarzeń. Wszystko musi odbyć się zgodnie z przepowiednią, a niebianie powinni przyjąć to ze spokojem i odważnie stawić czoło nieuniknionej katastrofie. Według ludzi Północy przeznaczenie było rzeczywistością, tym, czego nie da się uniknąć ani zmienić. Wychodzili mu naprzeciw bez strachu. Wierzyli, że nawet o śmierci, o ostatecznym końcu, postanowiono wcześniej, a oni mogli jedynie wykazać się odwagą, akceptując swój los. Śmiech w obliczu śmierci uważano za największy dowód męstwa nordyckiego wojownika i właśnie takich mężów najdłużej pamiętano.47 47 Mity i Ludzkość „Wikingowie i Germanie: Sagi ludów północy”. Wydawnictwo AMBER Sp. z o.o. Warszawa 1998, Wydanie I, str. 113-128. 2.5 Życie po śmierci. Według „Havamal” (Słowa Wzniosłego”), nieśmiertelność zawdzięcza się sławie: „Bydło zdycha, krewni umierają, ale sława trwa wiecznie”. Zapewne więc wikingów mniej zajmowały nudne aspekty życia po śmierci, jeśli zyskali sławę za życia. Wikingowie cenili swoich władców tak bardzo, że przyśpieszali ich drogę do nieba, by nie pozwolić gnić im w ziemi. Najbardziej efektowne pochówki wikingów to pochówki łodziowe.48 W świecie Germanów zmarłym oddawano cześć podczas uroczystych pogrzebów lub kremacji. Często otaczano ich cennymi przedmiotami, które miały pomóc w przeprawie na tamten świat. Poświęcone zmarłym kopce czy głazy umieszczano w dobrze widocznych miejscach. Według wierzeń, niektórzy po śmierci przyjmowani byli w Walhalli, pałacu Odyna, albo w Niflheimie, królestwie zmarłych; inni pozostawali w grobowcach, aby zapewnić dobrobyt przyszłym pokoleniom. Czasami ciała zmarłych pozostawiano na torfowiskach; ludzie ci przeważnie ginęli gwałtowną śmiercią, składani w ofierze bogom, niektórych przybijano palikami do ziemi, aby ich duchy nie nawiedzały żyjących.49 Rodzi się człowiek. Przybywa na ten świat nie wiadomo skąd. Ale człowiek również i odchodzi, znika, a może wraca nie wiadomo dokąd. Ciało kryje ziemia lub woda albo trawi ogień lub ptaki, ale gdzie się podziała owa substancja ożywiająca tę powlokę? Oto problem, przed którym staje wyobraźnia człowieka co się z nim dzieje po śmierci? Tak oto rodzą się mity o życiu pozagrobowym, rodzi się pojęcie nieśmiertelnej duszy i jej wędrówek, tak rodzi się wiara w upiory. Tak rodzi się jeden z najsędziwszych - kult zmarłych i obrzędy z nim związane, mające zmarłemu zapewnić szczęście na drugim świecie i zobligować go do opieki nad rodem, gromadą, szczepem. Tak rodzą się wyobrażenia życia pozagrobowego, pojęcia nagrody i kary za życie doczesne. Nie wszędzie jednak są religie i mitologie, które nie znają pojęcia nagrody i kary na drugim świecie, które nie wiążą obligacji moralnych i społecznych z konsekwencjami karnymi (za grzech!) lub rajską nagrodą (za cnoty) na drugim świecie. Do takich to religii i mitologii należy germańska Tu nie ma tej dydaktycznej formuły, która każe człowiekowi żyć tak, a tak, przestrzegać takich to, a takich reguł, gdyż na drugim świecie wszystkie rachunki będą przedłożone i wyrównywane w niebie, czyśćcu lub piekle. Przemożny wpływ, jaki chrześcijaństwo wywarło na kształtowanie się kultury europejskiej pozaeuropejskiej, stanowi nawarstwienie ostatniego tysiąclecia. Religia ta przyniosła i 48 Jonathan Wooding „ Wikingowie”, Wydawnictwo Wiedza i Życie S.A., Warszawa 2001, str. 89-91. Mity i Ludzkość „Wikingowie i Germanie: Sagi ludów północy”. Wydawnictwo AMBER Sp. z o.o. Warszawa 1998, Wydanie I, str. 122. 49 i zaszczepiła społeczeństwom cywilizującym się swoją własną mitologię, a. m. in. i tę jej część, która dotyczy życia pozagrobowego. Wiara w nieśmiertelność duszy, w istnienie piekła i nieba oraz kwarantanny czyśćcowej stały się dogmatami, nienaruszalnymi kanonami wiary. Dante sugestywnie opisał wizję tego drugiego świata, malarze średniowieczni i późniejsi plastycy pokazali nam obraz mąk czekających grzesznika w piekle i niebiańsko spokojne oblicza sprawiedliwych, którzy dosłużyli się anielskich skrzydeł w raju. Nie zapominajmy jednak, że chrześcijańska wizja życia pozagrobowego to tylko jedna z wielu, i to jedna z najmłodszych. Różne społeczeństwa miały na ten temat własne wyobrażenia i różnie wyobrażały sobie raj i nagrodę. Dla czerwonoskórego wojownika indiańskiego była to kraina wiecznych łowów, w której trwają nieustanne polowania. Dla tureckiego janczara to olbrzymi harem, w którym poległego za wiarę oczekują nadobne hurysy, odaliski Mahometa, z którymi zażywać będzie fizycznych rozkoszy. Dla wyznawcy hinduizmu nagrodą będzie wcielenie się w świętą krowę, a piekłem wcielenie się w osła lub pariasa - stworzeń nieczystych. Ideał buddysty to ,,nirwana", rozpłynięcie się w oceanie nicości, która według tej doktryny filozoficznej stanowi absolut szczęśliwości. Albowiem pojecie piekła i nieba jest względne. Germańska wizja niebios - taka, jaką prezentuje „Edda” i stare sagi - to ogromna komnata, sala rycerska zwana Walhallą. Zbudowano ją wokół pnia Drzewa Wszechświata, którego kończyny ocieniają jej dach sporządzony ze złotych tarcz. Olbrzymi ten gmach, jak należy wnioskować, ma 540 brani tak szerokich, że przez każdą z nich, ramię przy ramieniu, przemaszerować może ośmiuset wojowników. Ściany Walhalli wyłożono złotymi włóczniami. Jej umeblowanie stanowią stoły i ławy, sprzęt nieodzowny przy ucztach, które się tu odbywają każdego wieczora. Na zachodniej ścianie tego pomieszczenia wisi wilk, ponad którym znajduje się orzeł. Walhallę otacza święty mur, poza którym ciągnie się las złotolistny i plac do ćwiczeń i turniejów - Odynowe Pole. Aby się dostać do tego raju wojowników, trzeba zostać wybranym przez Odyna i zginąć w walce. Tylko najmężniejsi mogą się dostać do tego elitarnego obozu wojennego, tylko najwaleczniejszych spotyka to wyróżnienie. Dni upływają im tutaj na rycerskich ćwiczeniach, a wieczory na biesiadach przy mięsiwie i przy boskim miodzie. Raj wojowników germańskich nie jest miejscem wiecznego spokoju Tu nie ma wypoczynku ani gnuśności. Zgromadzeni bohaterowie wiedzą, że Odyn posłał po nich na pole walki jedną ze swoich zbrojnych posłanek Walkirię i pozwolił im zginąć, gdyż chce mieć przy swym boku najlepszych, kiedy wybije godzina, czynu i ostatecznej walki. Kiedy nadejdzie Ragnarok - pora decydującej rozprawy z olbrzymami i potworami, każdy z nich potrzebny będzie wodzowi i patronowi. Czeka ich bój nad boje, czeka ich nieśmiertelna sława, czeka ich unicestwienie , gdyż wyrokami losów bogowie, a z nimi i oni, będą pokonani i zniszczeni. Toteż gwar uczt i wojennych opowieści ma w sobie nutę melancholii i nad całą Walhallą leży fatalistyczny cień przeznaczenia. Bohaterowie jedzą, piją, ćwiczą się, ale wiedzą, że są skazani na klęskę i zagładę. Mimo to żaden z nich nie cofnie się w czas próby, są przecież gwardią Odyna! Ideałem barbarzyńcy żyjącego z wojny i dla wojny jest śmierć z bronią w ręku na polu chwały, gdyż tylko w ten sposób może trafić w szeregi drużyny Odyna. „Idąc na wojnę skaczą z radości wierząc, że zejdą ze świata w sposób szczęśliwy i godny, chorobę natomiast przyjmują z żałobą na myśl o tak zawstydzającym i poniżającym zgonie" – pisał historyk rzymski, Wanenius Maksymus, relacjonując obyczaje germańskich Cymborów i Celtyberianów. Rolę gospodyń w Walhalli pełnią walkirie. One to wyruszają z polecenia Odyna na pole walki, aby ukazać się tym, których czeka zaszczytna śmierć. One wyprzedzają poległego, obwieszczając jego przybycie i witają go u wrót Walhalli, częstując go rogiem miodu. One w czasie biesiady baczą, by puchary i rogi były napełnione. Te obowiązki stanowią tylko pokojową część funkcji. Kiedy bowiem wybucha wojna, walkirie przywdziewają zbroje i hełmy, dosiadają swych nieokiełznanych rumaków i na rozkaz Odyna pędzą przez przestworza, aby przechylić szalę bitwy na tę stronę, której Odyn sprzyja. Ich imię oznacza ,,Te, które wybierają wojowników" i interesują się tylko losami bohaterów i żołnierzy.50 Walkyrie były początkowo złymi duchami zabijania, ciemnymi aniołami śmierci wzlatującymi nad polami bitew jak ptaki żywiące się padliną, w imieniu Odyna wypełniającymi nakaz przeznaczenia. W późniejszych wersjach mitu walkyrie były romantycznymi pomocnicami Odyna, złotowłosymi dziewicami o białych ramionach. Na polu bitwy szybowały nad walczącymi stronami pod postacią ślicznych panien-łabędzi lub galopowały konno jak wspaniałe Amazonki. Ten znacznie bardziej przekonujący wizerunek rozwijają późniejsze utwory, Saga o Wolsungach i „Pieśń Nibelungów”. Występująca w nich Brynhilda czy też Brunhilda była piękną upadłą walkyrią. Wyidealizowane walkyrie były o wiele bardziej wrażliwe niż ich groźne poprzedniczki i często zakochiwały się w śmiertelna herosach.51 Czasami opisywano je jako dziewice o łabędzim upierzeniu szybujące na łabędzich skrzydłach. Czasami osiedlać się miały nad jeziorkami, na odludziu, wśród lasów, przyjmując postać tych białych, królewskich ptaków. Jeśli człowiekowi udało się skraść im szatę z piór, którą w czasie kąpieli składały na brzegu, wówczas zostawały jego niewolnicami. Wiara w walkirie zakorzeniona była tak głęboko, że już w czasach historycznych biskup z Rouen uskarżał się, iż norweska ludność chrześcijańska, osiedlająca się w Normandii, nadal jeszcze wierzy w te pogańskie amazonki, mimo, że od pokoleń już wyznaje nową wiarę. Jak niebo wojowników germańskich różniło się od raju z mitologii judeochrześcijańskiej, tak i germańskie piekło różni 50 51 „ŚWIT” Czasopismo propagujące kulturę naszych przodków, # 1, str.33-35. Arthur Cotterell „Encyklopedia Mitologii”, Wydawnictwo RTW, Poland 2000, str. 212. się zasadniczo od owych czeluści, w których rogate, ogoniaste szatany smażą dusze grzeszników w siarce i smole. Geografia mitologiczna Normanów przeznaczyła Midgard dla ludzi, a krainę zwaną Niflheimem dla umarłych. Jest to obszar lodów i mroków, zimne „piekło”, królestwo Hel, strzeżone przez psa Garma. Świat umarłych jest obszarem leżącym daleko na północy, skutym lodami, miejscem, gdzie nie zagląda słońce i gdzie panuje wieczna noc. W krainie cieni sprawuje rządy Hel – córka Lokiego. To władczyni świata umarłych, która nowo przybyłemu wskazuje należne mu miejsce na swoich terytoriach. Byt w jej państwie nie ma charakteru ani męki, ani radości. To raczej spokojne trwanie w nicości rządzonej przez władczynię pozbawioną okrucieństwa. W micie o śmierci Baldera widzimy ją w trakcie pełnienia swoich obowiązków. Robi to poważnie i z godnością. Przyjmuje Baldera z należnym mu szacunkiem, wydaje na jego cześć ucztę, ale przestrzega praw swego państwa, mimo wstawiennictwa bogów i ludzi wykazuje, że śmierć jest nieodwracalna dla wszystkich, dla ukochanych i znienawidzonych. Pomiędzy krainą umarłych a rajem wojowników umiejscowione są stwory, które nie są bóstwami, choć niektóre z nich obdarzono cechami nadprzyrodzonymi. Na przykład żywioły opanowane są przez duchy mające wpływ zarówno na życie ludzi, jak i losy bogów. Postacie tych półbogów i duchów przetrwały w wierzeniach ludowych i mimo wieków chrześcijaństwa nie dały się wykorzenić całkowicie. Po dzień dzisiejszy żyje jeszcze wiara w zmory i upiory zdolne skrzywdzić człowieka. Czasami jawią się one jako duchy umarłych, które przybyły wywrzeć zemstę na żywych, czasami ukazują się pod postacią zwierząt.52 Dramatyczny krajobraz Skandynawii, jej czyste niebo, lodowe pustkowia i szemrzące strumienie szybko zapełniły się duchami natury. Duchy te snuły się po górach i zaśnieżonych zboczach pod postacią olbrzymów mrozu, burzy i ognia uosabiających tajemnicze i groźne siły natury. Strach przed pękającym lodem i palącym ogniem był tak wielki, że olbrzymy pełnią w mitach skandynawskich rolę złych i złowieszczych mocy. Innymi, mniej dramatycznymi, choć równie ważnymi duchami były niewidzialne landuaettir, duchy ziemi, które zamieszkiwały ziemię i strzegły jej dobrobytu. Pomocne i nieśmiałe landuaettir łatwo wpadały w popłoch i uciekały przed smoczymi statkami wikingów. W podziemnych jaskiniach ciemne karły wykopywały błyszczące kamienie i metale, po lasach, wśród jezior krążyły delikatne elfy.53 Karły i elfy pełniły zupełnie odmienne funkcje, ale obie grupy miały wielkie znaczenie w mitologii oraz w życiu Skandynawów. O karłach często wspominano przy okazji bogów, gdyż to właśnie one stworzyły magiczne skarby. Elfy - niezwykłe istoty, podrzędne wobec bogów pojawiały się w wielu germańskich mitach. Były one częścią kosmologii w wierzeniach ludów 52 53 „ŚWIT” Czasopismo propagujące kulturę naszych przodków, # 1, str. 35-36. Arthur Cotterell „Encyklopedia Mitologii”, Wydawnictwo RTW, Poland 2000, str. 186. zachodniogermańskich oraz Anglosasów. Niektóre znaleziska świadczą o tym, że w pewnych regionach elfy otaczano czcią. W mitologii nordyckiej istniały dwa rodzaje elfów. Elfy jasne, świetliste, uważane za piękniejsze nawet od słońca, mieszkały w Alfheimie, na tym samym poziomie świata, na którym znajdował się Asgard. Ciemne elfy, istoty czarniejsze niż noc, żyły pod ziemią w Midgardzie. W całym germańskim świecie elfy łączono z ziemią i naturą. W języku Anglosasów istniało nawet słowo, które oznaczało„piękny jak elf" i odwoływało się do urody oraz powabu tych istot. Zwykle jednak uważano je za dość niebezpieczne.54 54 Mity i Ludzkość „Wikingowie i Germanie: Sagi ludów północy”, Wydawnictwo AMBER Sp. z o.o. Warszawa 1998, Wydanie I, str. 115. 2.6 Pogańska spuścizna. Religia nie umiera bez śladu. Ludowe wierzenia i zwyczaje zachowują jakąś cząstkę przeszłości, która zapuszcza korzenie w tradycji, i choć z czasem źródła zwyczajów idą w niepamięć, prości ludzie instynktownie otaczają czcią i szacunkiem to, co przekazały im wcześniejsze pokolenia. Ślady dawnych wierzeń zachowują się również w późniejszych dziełach uczonych, pisarzy i artystów, którzy odkrywają przedchrześcijańskie źródła kultury swego narodu, świadomie wykorzystując je do celów politycznych lub artystycznych. Germańskie wierzenia pogańskie przetrwały w obu tych sferach. Około 1000 roku chrześcijańscy misjonarze, spadkobiercy czterechsetletniej działalności misyjnej na terenach zajmowanych przez ludy germańskie, dotarli do najbardziej odległych zakątków Skandynawii. Klasy rządzące przyjmowały nową wiarę, a pogaństwo oficjalnie odrzucano, należy jednak przypuszczać, iż przyjęcie chrześcijaństwa nie odbyło się tak szybko, jak twierdzili średniowieczni kronikarze. Tak czy inaczej, pogańska wiara została potępiona, a chrześcijańscy pisarze uciekali się do różnych sposobów, by pomniejszyć jej wpływy. Snorri Sturluson uważał, że postacie mądrych i potężnych bogów wzorowano na historycznych władcach, którzy wśród pogan mieli status boskości. Inni pisarze przedstawiali ich jako demony, a jeszcze inni jako pozbawione życia posągi. Jednakże ich imiona nigdy nie poszły w niepamięć. Cztery angielskie nazwy dni tygodnia pochodzą właśnie od imion tych bogów, a w językach germańskich i skandynawskich wiele jest nazw własnych wzorowanych na przydomkach bogów, bohaterów, walkirii, a nawet zwierząt, które odegrały ważną rolę w mitach. Postacie i charaktery poszczególnych bogów zapomniano albo zniekształcono; w niektórych regionach Szwecji Odyn przetrwał jedynie jako wódz dzikich łowów, a Freyję w germańskich legendach przedstawiano jako wiedźmę, która wiodła prym w orgiach podczas sabatów czarownic odbywających się w „Walpurgisnacht” (Noc Walpurgii, czyli noc z 30 kwietnia na l maja). Rolę Thora, pogromcy olbrzymów, odzwierciedla powszechne w skandynawskich wierzeniach ludowych przekonanie, iż pioruny zabijają trolle oraz wszystkie nieprzyjazne potwory i olbrzymy. Pewne znaczenie ma również to, że czwartek (ang. Thursday), dzień Thora, często wymienia się w ludowych opowieściach jako dzień odpowiedni na uprawianie czarów i przeprowadzanie magicznych sztuczek. Symbole związane z gromowładnym bogiem, na przykład swastykę w Islandii, zwano „młotem Thora''. Niewiele szczegółów na temat pradawnych pogańskich świąt i obrzędów zachowało się do dziś, dlatego nie możemy mieć pewności, czy właśnie od nich wywodzi się skandynawski zwyczaj palenia ognisk w noc przesilenia letniego albo germański zwyczaj ubierania drzewka na święta Bożego Narodzenia, choć wydaje się to bardzo prawdopodobne. Z czasów pogańskich pochodzi też wiara, iż w środku zimy elfy, trolle i inne niezwykłe istoty odwiedzają domy ludzi, aby urządzać w nich hulanki i zabawy. Zapewne stąd wziął się zwyczaj przywdziewania groteskowych przebrań (masek zwierząt, rogów i kostiumów zrobionych ze słomy lub skór) i wędrowania od domu do domu. Wierzono, że tacy przebierańcy w zamian za jadło i napoje przynosili szczęście. Istnieje również zwyczaj przynoszenia zimą darów, a postacie obdarowujących przypominają germańskie boginie. Ich męski odpowiednik, święty Mikołaj, wywodzi się z chrześcijańskich zwyczajów świątecznych, ale ostatnio w krajach skandynawskich i w Ameryce orszak wesołych pogańskich elfów zastąpił małego, czarnego demona, który towarzyszył Mikołajowi i karał niegrzeczne dzieci. Mniej ważne postacie z mitologii germańskiej - olbrzymy, trolle, elfy, smoki czy wszelkiego rodzaju chochliki - przetrwały w niezmienionej postaci od czasów pogańskich i teraz są bohaterami baśni. W ludowych podaniach, tak jak w czasach przedchrześcijańskich, nadal pojawiają się kłótliwe olbrzymy, karli, górnicy i kowale, kuszące czarodziejki, ogry i chochliki, potwory, łabędzie panny, trytony, wilkołaki i wiedźmy. Oczywiście błędem byłoby traktowanie tego bogactwa postaci wyłącznie jako spuścizny po pogańskich legendach Germanów. Wiele spośród nich występuje także w podaniach Celtów i Słowian. Powinniśmy zatem mówić o europejskim repertuarze motywów kultury z okresu przed chrześcijaństwem, a nie kreślić wyraźne linie podziałów pomiędzy różnymi narodowościami bądź tez obszarami językowymi. Niemniej wielką wagę i znaczenie zachowują podobieństwa pomiędzy dawnym, pogańskim, oraz współczesnym germańskim folklorem, który Jacob Grimm przedstawił w „Deutsche Mythologie” (1835).Bardzo interesująca jest ciągłość tradycji i pojęć związanych ze śmiercią. Znaleziska archeologiczne oraz źródła literackie dowodzą, że za czasów pogańskich powszechnie wierzono, iż zmarli nadal „żyją" w swych grobowcach lub kopcach, z których mogli wychodzić na świat jako „upiory". W bardziej współczesnych germańskich opowieściach ludowych chrześcijańskie wyobrażenie ducha jako bezcielesnego przejawu duszy zmarłego jest dość powszechne, ale przetrwały także pogańskie wierzenia w „chodzących zmarłych". W dziewiętnastowiecznej Islandii wierzono w potęgę draugura, „posłańca", czyli człowieka, któremu czarownik nakazywał powstać z grobu i słuchać swoich rozkazów. Germanie mieli Nachzehrera, trupa, który żył w grobie, gryząc własne kończyny, i mógł wychodzić na powierzchnię i atakować żywych. Duńskie duchy, uważane za nieziemskie istoty, a nie za ożywione ciała zmarłych, podobno można było pokonać, przebijając je palikiem albo przygniatając głazem, tak jak przed wiekami postępowano z upiorami. Uczeni zainteresowali się pradawnymi mitami oraz opowieściami o bohaterach po odkryciu „Eddy poetyckiej” w Islandii, w 1640 roku. Zainteresowanie to znacznie wzrosło w XVII i XVIII wieku, gdy tłumaczenia poematów eddaicznych, sag o bohaterach i prac Saxo Grammaticusa oraz Snorriego Sturlusona ukazały się w innych językach skandynawskich, w niemieckim, angielskim, a nawet we francuskim. Doprowadziło to do ożywionej debaty na temat relatywnej wartości nordyckich i greckich mitów w sztuce i edukacji; na przykład w Niemczech Herder uznawał nordyckie mity za znakomite, natomiast Schiller twierdził, że są zbyt proste i przyziemne, aby inspirować poetę. Większość pisarzy i malarzy skandynawskich nie miała takich zastrzeżeń; tamtejszy dziewiętnastowieczny romantyzm przepełniała tęsknota za epoką bohaterów, po której pozostały pradawne kopce, wizerunki wojowników w skrzydlatych lub rogatych hełmach, smocze łodzie, głazy runiczne, świątynie, poezja bardów, mity o walkiriach, bogach i boginiach. Nostalgia za blaskiem minionych wieków często miała implikacje patriotyczne lub polityczne. Gdy duńska flota odparła atak Anglików na Kopenhagę w 1801 roku, poeci opisywali dawnych władców wychodzących ze swych kurhanów, aby pod wodzą Thora dać przykład swym potomkom, jak należy się bić, a wrota Walhalii otworzyły się przed Villemoesem, słynnym dowódcą floty, który zginał w tej wojnie. Polityczne konflikty w Danii i w Niemczech oraz pomiędzy tymi dwoma krajami można było wyrazić za pomocą podobnej symboliki; u Wagnera Siegfried symbolizował nie tylko odwagę i szlachetność, ale także przełamanie kryzysu ekonomicznego; w latach trzydziestych XX wieku lewicowe organizacje zrzeszające niemieckich robotników bardzo interesowały się dawnymi mitami: w latach czterdziestych duńska gazeta wyraziła sprzeciw wobec niemieckiej okupacji, zamieszczając na swych łamach dwie legendy o bohaterach, wcześniej spisane przez Saxo Grammaticusa. Podkreślanie przez, nazistów wagi germańskiej czystości rasowej oraz znaczenie dziedzictwa pogańskiej kultury Germanów to tylko jeden (najbardziej znany) przykład powszechnej tendencji do upolityczniania mitologii.55 Legenda Walhalli i jej wojowniczek stanowiła wątek licznych utworów literackich i muzycznych w Niemczech w latach poprzedzających II wojnę światową, a po przewrocie hitlerowskim w Trzeciej Rzeszy przeżyła swój renesans . Niemiecki faszyzm, poszukując ideologicznych wzorców, sięgnął do barbarzyńskich mitów jako do wzorca wojowniczej tężyzny, pogardy śmierci, dyscypliny, bezwzględności i brutalności. Mit Walhalli wskrzesić miał pogardę śmierci jeśli już nie bezpośrednio, to jako ideał przodków wprawiających się niegdyś w szał bojowy. Z tą tradycją szedł w parze „Fuhrerprinzip”, zasada wodzostwa, kamień węgielny porządku, dyscypliny i prawa, stanowiących wolę wodza.56 Niektórzy naziści życzyli sobie nawet przywrócenia kultu Wodana (Odyna) oraz Thora, ale Hitler uznał to za szaleństwo i wszystko skończyło się tylko na planach. Motywy mitów i legend 55 Mity i Ludzkość „Wikingowie i Germanie: Sagi ludów północy”, Wydawnictwo AMBER Sp. z o.o. Warszawa 1998, Wydanie I, str. 134-136. 56 „ŚWIT” Czasopismo propagujące kulturę naszych przodków, # 1, str. 35. o bohaterach wkrótce zaczęły się pojawiać w prozie, poezji i dramacie. Wspaniałym przykładem jest zbiór „Poemes barbares” Leconte de Lisle’a, zawierający poematy inspirowane tekstami nordyckimi. W jednym z nich walkiria namawia swego zmarłego ojca, aby oddał jej miecz, grożąc, że wezwie wilki, które rozwloką jego kości, jeżeli ojciec jej odmówi; w innym umierający bohater prosi kruka, by wyrwał mu serce z piersi i zaniósł jego ukochanej; jeszcze inny jest wspaniałą opowieścią o śmierci Sigurda i Brynhildy. Strindberg wykorzystał komiczny poemat z „Eddy” opowiadający o tym jak Loki ubliża wszystkim bogom, jako wzór do utworu „Lokes Smadelser” satyry mówiącej o zamachu na pewnego europejskiego polityka. Za najwspanialszą adaptację wątków mitycznych należy jednak uznać libretto Richarda Wagnera do jego cyklu czterech oper, „Pierścień Nibelunga”. Choć tytuł odwołuje się do słynnego średniowiecznego germańskiego poematu, treść dramatu Wagnera w większym stopniu oparta została na islandzkich tekstach o Wólsungach. Kompozytor i poeta zawęził wątki opowieści dzięki pewnym zabiegom literackim, przenosząc motyw grzechu kazirodztwa z narodzin Sinfjótlego na narodziny Siegfrieda (Sigurda) oraz wplątując Brynhildę (Brunhildę) w tragedię Sig munda i Siglindy (Signy). Wagner wspaniale podkreślił rolę bogów i nadał całemu dziełu kosmiczny wymiar, łącząc losy Siegfrieda oraz klątwę ciążącą na skarbie z ostateczną zagładą bogów; motyw ten nie występuje w żadnym z oryginalnych tekstów źródłowych. Między wątki historii bohaterów poeta zręcznie wplótł własne przemyślenia filozoficzne i przekonania polityczne. Jego Siegfried uosabia ideały rewolucjonistów z 1848 roku oraz sprzeciw Wagnera wobec wartości kapitalizmu. Niestety, wdowa po kompozytorze oraz jego synowie woleli podkreślać temat czystości rasowej, również przedstawiony w cyklu oper; dlatego właśnie dzieło Wagnera zyskało opinię pronazistowskiego i wiele czasu upłynęło, zanim przestano je za takie uważać. W literaturze angielskiej istnieją dwa wspaniałe przykłady dzieł czerpiących tematy ze źródeł mitologii nordyckiej. Pierwszym jest poemat Williama Morrisa „The Story of Sigurd the Yolsung” (Historia Sigurda Wólsunga), o którym rzadko się dziś wspomina. Opowiada on o tragedii Sigurda w sposób szczegółowy, choć dość swobodny, często poruszający, ale to raczej ze względu na nostalgiczny patos niż oddanie okrucieństwa przedstawionego w starszych źródłach. Drugim, o wiele bardziej znaczącym przykładem, jest twórczość J.R.R. Tolkiena, pisarza, którego powieści zanurzone są w tradycjach nordyckich i anglosaskich. „Hobbit” i „Władca pierścieni” czerpią wiele ze skandynawskich mitów i magii. Dzięki Tolkienowi i jego naśladowcom ten rodzaj pisarstwa cieszy się wielkim powodzeniem.57 Pisząc o wpływach dawnych wierzeń na współczesną muzykę i literaturę nie sposób zapomnieć o kręgach niezależnych, mówiących o sobie „podziemie”. To tutaj i to ci ludzie w 57 Mity i Ludzkość „Wikingowie i Germanie: Sagi ludów północy”, Wydawnictwo AMBER Sp. z o.o. Warszawa 1998, Wydanie I, str. 136-137. swojej twórczości w najbardziej znaczący sposób przyczyniają się do powrotu dawnych wartości i wiary. Świadome odrodzenie wiary pogańskiej trwa od lat siedemdziesiątych naszego stulecia. Neopoganie łączą elementy wierzeń różnych okresów i miejsc, często przekładając jedną kulturę nad innymi. I tak jedni fascynują się wiarą Celtów, inni Słowian. Są także grupy specjalizujące się w wierzeniach pogańskich Skandynawów / Germanów – np. Odinic Rite w Wielkiej Brytanii, grupy Asatru w Islandii, Nordic Pagan Federation w Norwegii, Wotans Volk w Stanach. Także w Polsce istnieją ludzie wyznający dawną wiarę. Niektórzy z nich skupiają się w Zrzeszeniu Rodzimej Wiary, jednak dużo osób nie należy do żadnych organizacji, a swoją wiarę celebrują sami, bądź w ścisłym gronie znajomych. Dziedzictwo pradawnych ludów nie zostało zapomniane i wciąż powraca w dziełach kultury w poczynaniach ludzi świadomych swojej spuścizny.58 Stare zwyczaje są oparte o tolerancję, gościnność, wierność i szacunek dla natury, w tym dla życia. Najważniejszą zasadą pogańskich zwyczajów jest to, że każdy człowiek jest odpowiedzialny za siebie i za to co robi.59 58 59 „ŚWIT”, Czasopismo propagujące kulturę naszych przodków, # 2, str. 46. Internet – www.taraka.most.org.pl 2.7 Neopogaństwo volkistowskie i narodowo – niemieckie. Ruch neopogański w Niemczech, którego początki sięgają pierwszego dziesięciolecia XX wieku, posiada swoją własną specyfikę. Choć obecnie w Niemczech (jak i w całej Europie) zaobserwować można całą gamę odmian ruchu neopogańskiego. Jednak dominującym, jak wydaje się na podstawie dociekań niektórych badaczy, jest nadal neopogaństwo niemieckonarodowo-neogermańsko-volkistowskie i do opisu tego nurtu będę się tutaj ograniczał. Niemieckie neopogaństwo wyrosłe na gruncie niemieckiego odrodzenia narodowego, romantyzmu, zwracające się w kierunku wyidealizowanej przeszłości germańskiej, mitom krwi i rasy, dawnej plemienności i obyczajowości, skrajnie antysemickie i rasistowskie, doskonale pasowało do kształtującej się właśnie ideologii narodowo-socjalistycznej. Także po upadku Trzeciej Rzeszy, w którym to okresie przeżywało swój bodaj największy rozkwit, zachowało swoje specyficzne cechy, to jest powiązanie z ideologiami skrajnej prawicy, pangermańską megalomanię i rasizm, skierowany głównie przeciw Żydom. Wymienione wyżej cechy powodują, iż neopogaństwo niemieckie w dużej części różni się znacznie od innych nurtów neopogaństwa europejskiego, nawet tych odwołujących się do tradycji pogan nordyckich. Jako inspirację do powstania neopogaństwa na terenie Niemiec, autorzy zajmujący się tym tematem, wymieniają twórczość filozofów dziewiętnastowiecznych o nastawieniu nie i anty -chrześcijańskim: Davida Friedricha Straussa, Ludwiga Feuerbacha, Artura Schopenchauera, Fryderyka Nietzsche,60 a także dzieła Ryszarda Wagnera, powieści Felixa Dahna oraz poglądy narodowych myślicieli takich jak Julius Langbehn, Paul Lagarde i Gustaw Frenssen.61 Inni badacze zwracają uwagę na liczne powiązania wczesnego neopogaństwa niemieckiego z ideologią oraz religijnością neogermańską, narodową i rasową, a także działającymi w Niemczech na początku wieku grupami okultystycznymi (między innymi: Zakon Germanów [Germanenorden], czy Towarzystwo "Thule").62 W 1898 roku Georg von Schönerer rozpoczął szeroko zakrojoną akcję propagandową pod hasłem Los von Rom (Zerwanie z Rzymem); wywołało ją niezadowolenie Niemców z polityki narodowej Kościoła Katolickiego. Akcja Los von Rom postawiła po raz pierwszy rodzący się wówczas ruch pangermański w opozycji do chrześcijaństwa.63 Następnym krokiem był powrót do dawnych wierzeń germańskich, 60 Fredrich Wilhelm Haack „Neopoganizm w Niemczech (Powrót Wotana. Religia krwi, ziemi i rasy)”, Kraków 1999, wyd. Nomos str. 16. 61 Richard Grunberger „Historia Trzeciej Rzeszy”, Warszawa 1994 wyd. PIW str. 519. 62 Francis King „Szatan i swastyka”. (Okultyzm w partii nazistowskiej)”, Poznań 1996, wyd. Axis s.c. rozd. 5-7; „Świat tajemny. Leksykon magii, okultyzmu i parapsychologii”, Łódź 1992, wyd. Łódzkie str. 166; Marek Tabor „Ezoteryczne źródła nazizmu”, Kraków, Warszawa 1993, wyd. Fundacja Brulionu, str. 11-70. 63 Marek Tabor „Ezoteryczne źródła nazizmu”, Kraków, Warszawa 1993, wyd. Fundacja Brulionu, str. 10. zreinterpretowanych jednakże przez swoich volkistowskich i ezoterycznych propagatorów. Jednym z ważniejszych był Guido von List. Guido Karl Anton List (1848 – 1918) okultysta austriacki, pionier odrodzenia zainteresowania mitologią i folklorem teutońskim; już od wczesnej młodości, bo w wieku lat 14-tu zaczął przejawiać zainteresowania mistyczno -neopogańskie, kiedy to doznał rzekomo olśnienia w wiedeńskiej katedrze Świętego Stefana i obiecał poświęcić się budowie "świątyni Wotana". W latach osiemdziesiątych XIX wieku publikuje on liczne artykuły poświecone germańskiemu folklorowi, na łamach pism volkistowskich. Następnie publikuje powieści: Carnuntum (1888), Powrót młodego Diethera (1894), oraz Pipara (1895) o tematyce ezoteryczno - historycznej osadzone w realiach starogermańskich. Inne jego prace to: Staroniemieckie plemię Quadów (1888), czy Niezwyciężony (1898), katechizm deizmu pogańskiego, zawierający podstawy doktryny gnozy pangermańskiej oraz mistyki krwi i rasy. W pierwszych latach XX wieku List zaczyna pracować nad liturgią odrodzonego kultu państwowego Germanów, projektuje sanktuaria neopogańskie, obrzędy i rytuały, składające się między innymi z wyświęcenia kapłanów i wojowników, "oczyszczenia i odświeżenia germańskiej krwi", czy też rytuał ofiarny germańskiej religii solarnej, podejmuje także prace w kierunku rekonstrukcji języka Ariów i magicznego pisma ludów północy - Run. List twierdzi, że religia Germanów istniała w formie zewnętrznej (egzoterycznej) jako wotanizm, i w formie ukrytej (ezoterycznej), znanej rządzącym tą cywilizacją królom-kapłanom, jako armanizm. Doktryna Zakonu Armanów zawarta w pracach Lista zawiera pierwszą całościową pangermańską wizją symbolicznej historii cywilizacji europejskiej. Głosiła ona, iż w zamierzchłej przeszłości teokratycznym społeczeństwem germańskim rządziła dynastia królów-kapłanów Wotana. Czczono, między innymi Boga Ziemi, nazywanego Tuisco i jego syna Mannusa, założyciela rasy Ariów. Jego trzej synowie byli założycielami trzech kast społeczeństwa germańskiego: rolników, mędrców i wojowników. Kasta mędrców, czyli Armanów (spadkobierców króla słońca), dała początek dynastii królówkapłanów. Ezoteryczna i magiczna wiedza Armanów przekazywana była uczniom w długotrwałym procesie wielostopniowych inicjacji, zawierających między innymi studiowanie Eddy Poetyckiej, pielgrzymkę do miejsc armanistycznego kultu, gdzie kolejno pogłębiano umiejętności kapłana, polityka i nauczyciela, poznanie armanistycznej gnozy. List uważał, że kapłańska hierarchia Armanów inspirowała średniowieczne herezje i przekazywała z pokolenia na pokolenie tajemnice inicjacyjne, za pomocą magicznego pisma runicznego. Runy zawierały też kosmogonię i magiczną wiedzę Germanów. List spopularyzował także solarny znak, swastykę jako symbol ruchu pangermańskiego.64 64 Marek Tabor „Ezoteryczne źródła nazizmu”, Kraków, Warszawa 1993, wyd. Fundacja Brulionu, str. 11-24. Wymieniona powyżej organizacja to mała tylko część spośród olbrzymiej ilości grup tego typu powstałych w Niemczech przed okresem Trzeciej Rzeszy. Wywarła ona jednak duży wpływ na późniejszą historię Niemiec i dużą część współczesnego ruchu neopogańskiego w Niemczech. W okresie Trzeciej Rzeszy wiele z tych grup i tajnych stowarzyszeń musiało zawiesić swoją działalność, inne, będąc przybudówką partii nazistowskiej, prowadziły kampanie na rzecz zerwania z chrześcijaństwem i kościołami tradycyjnymi. Inną istotną grupą to Nordische Glaubensgemenschaft (Nordycka Wspólnota Wierzeniowa), która po wojnie odrodziła się w 1951 roku pod zmienioną nazwą Artgemeinschaft (Wspólnota Gatunkowa), jej przywódcą był Wilhelmem Kusserow. Symbolem organizacji było nordyckie drzewo życia Irminsul, w złocie, na błękitnym tle, krył on miedzy ramionami gwiazdozbiór Dużego Wozu, tak że gwiazda polarna znajdowała się bezpośrednio nad nim, co miało symbolizować, iż prowadzi ona odpowiednie gatunkowo nordyckie myśli i czyny. W warstwie doktrynalnej Artgemeinschaft odwołuje się do typowych wartości etosu walki zawartych w Eddzie i sagach staro nordyckich, zmiksowanych z ideologią pangermańską, co widać dokładnie w "Ślubowaniu gatunkowym", gdzie zebrane są razem moralne obowiązki i "święte życzenia": "Ślubujemy żyć ofiarnie i twórczo dla naszych potomków, bliskich i naszego narodu. Ślubujemy zachować wierność przodkom i rodzicom, przyjaciołom i rodakom, oraz działać dla ich dobra. Ślubujemy kochać Ziemię i Wszechświat, niebo i ojczyznę, roślinę i zwierzę, wodę i wiatr – jako w swej najgłębszej istocie dzieci boskości. Ślubujemy utrzymać w czystości naszą krew, uczciwie wychowywać samych siebie i nasze przyszłe potomstwo. Kierować się boskim prawem pochodzenia i ojczyzny, źródła i rodzaju. Ślubujemy żyć w szczerości, wynikającej z odpowiedzialności własnej i gatunkowej, związanej z wartościami naszej kultury, zobowiązani przodkom, zapatrzeni w przyszłość w naszej wierze. Ślubujemy żyć w naszej wierze i ją urzeczywistniać do całkowitego spełnienia." A także w tablicy wartości zawierającej inne elementy wiary gatunkowej: "TABLICA WARTOŚCI Wartości plemienia są dla nas wiążące, poświadczone przez styl życia i bohaterstwo naszych narodów. Wartości podstawowe: cześć, wierność, waleczność, poważanie dla ważniejszych, duma i poczucie własnej godności. Wartości społeczne: gotowość do pomocy, odpowiedzialność, poczucie sprawiedliwości, wspaniałomyślność. Wartości moralne: czystość, zdrowie, panowanie nad sobą. . Wartości wewnętrzne: prawdomówność, liczenie się z innymi, samoopanowanie, skromność. Wartości gatunkowe: wierność ojczyźnie, poczucie gatunkowe, poczucie narodowe, samoukształtowanie."65 W 1957 roku zostaje założony przez Franza Hermanna Rodericha Munsfelda Zakon Godenów. Zakon wydawał pisma: "Licht ist Leben" ("Światło jest Życiem"), "Kosmische Wahrheit" ("Kosmiczna prawda" – z podtytułem: religijno- kosmiczne strony o pielęgnacji osobistego życia), a następnie "Kosmische Wehrheit" (z podtytułem: godyjskie pisma o pielęgnacji osobistego życia). Godenowie są zwolennikami ekologii, zdrowego żywienia (wegetarianizmu), przeciwnikami podatków. O sposobie pojmowania przez nich duchowości i religijności mówi doskonale fragment ich broszury pod tytułem Ruch Godenów: "Duch- Boski Duch- Boskość – musi panować nad wszystkimi obszarami życia. Wszystkie religie muszą być odpowiednie dla gatunku i związane z naturą. Prawa boskie to prawa przyrody. Każda potrzeba w świecie jest duchową potrzebą. Duchowa potrzeba jest niewiedzą; niewiedza natomiast prowadzi do złego myślenia... Nasza wiara Godenów jest zbudowana na niemieckich podstawach i jest Religią Nordycką, tzn. religią, która jest odpowiednia dla naszej krwi, naszej boskości, która działała już w naszych przodkach, między germańskimi antenatami, jest odpowiednia... Filozofia Godenów stanie się kiedyś zarodkiem nowej Europy. Zniszczenie starych niemieckich idei zakonnych było jednym z celów wrogów Niemiec. Wszystko co niemieckie, jest dla nas święte i nienaruszalne... Pielęgnujemy w ruchu Godenów następujące zwyczaje: Zimowe Przesilenie (Boże Narodzenie), Święto Wiosenne (Wielkanoc), Hohe Mein (Zielone Świątki), 1 Maj (Dzień Ludzi), Przesilenie Letnie, uroczystość nadania imienia, uroczystość zaślubin, uroczystość grzebania, ewentualnie kremacji. Pomóżcie i Wy w walce o zmartwychwstanie niemieckiego ducha. Stańcie się członkami ruchu Godenów! Duch jest rzeczą najważniejszą!"66 65 Fredrich Wilhelm Haack „Neopoganizm w Niemczech (Powrót Wotana. Religia krwi, ziemi i rasy)”, Kraków 1999, wyd. Nomos str. 69-86. 66 Fredrich Wilhelm Haack „Neopoganizm w Niemczech (Powrót Wotana. Religia krwi, ziemi i rasy)”, Kraków 1999, wyd. Nomos str. 94-96. 3.1 Kultura i wierzenia. Niewiele ludów starożytnej Europy wzbudziło tyle zainteresowania, sporów, dyskusji i kontrowersji naukowych, co Celtowie. Dzisiejsi Francuzi widzą swych przodków nie w germańskich Frankach, którzy pozostawili im nazwę, nie w starożytnych Rzymianach, którzy dali im język i wysoką kulturę, ale w Celtach, czyli w Galach, po których dziedziczą rozum, męstwo i wszelkie przymioty ducha - jednak nie bez wad z owym duchem związanych, jak skłonność do gadulstwa, umiłowanie dobrych potraw i szlachetnych trunków i wiele cech pomniejszych, które taktowniej byłoby przemilczeć. Są i inne narody, wykazujące Celtów w swojej galerii przodków. Największe prawo po temu mają mieszkańcy Wysp Brytyjskich, Iryjczycy i Szkoci wywodzą się w prostej linii od galijskich antenatów, a Walijczycy mówią nadal po celtycku jako jedyny już dziś lud tej rozległej niegdyś rodziny językowej. Jakieś drobne krople krwi celtyckiej płyną może i w naszych żyłach, jako że przed wiekami były na ziemiach Polski pojedyncze osady celtyckie i faktorie handlowe, aczkolwiek obszary na północ od Karpat leżały na peryferiach osadnictwa galijskiego. Rzecz tu jednak nie we krwi celtyckiej ani fizycznej obecności tego ludu w różnych częściach naszego kontynentu. Tym bowiem, co najbardziej fascynujące w dziejach Celtów, to ich kultura, wpływ cywilizacyjny na inne ludy współczesne i miejsce dziedzictwa kulturowego Celtów w dziejach Europy. W ciągu pięciu wieków przed naszą erą liczyły się na obszarze Europy trzy wielkie kręgi kulturowe. W strefie śródziemnomorskiej kwitła kultura grecka, której hellenistyczną wersję wchłonęło imperium rzymskie. Krąg kultury scytyjskiej ogarniał rozległe stepy Eurazji. Trzecim wreszcie był środkowo- i zachodnioeuropejski krąg cywilizacji celtyckiej, stanowiący macierz kulturową wielu ludów, w tym także odłamu Słowian.67 Prawodawstwo celtyckie uwzględniało więzi krwi sięgające aż do siedemnastego pokolenia. Naprawdę liczyło się pokrewieństwo sięgające szóstego pokolenia, ale i to oznacza świadomość więzi krwi ogarniającą kilkaset osób jednocześnie żyjących. W tym systemie pokrewieństw, wielowiekowej zasiedziałości na jednym miejscu, szczególna była pozycja przywódcy plemienia – króla. Był on bowiem nie tylko wyniesionym przez prawo i zwyczaj reprezentantem politycznym ludu, ale także szczególnie wysoko stojącym krewnym, któremu należał się respekt rodzinny. Jako„ojciec” plemienia król winien troszczyć się o dobrobyt i bezpieczeństwo swego ludu. Lud ten miał świadomość pochodzenia od wspólnego, często mitycznego przodka, nierzadko zaliczanego do bóstw lub herosów. Króla uważano także za jego potomka w linii prostej. Stąd spływały na niego także moce magiczne i stąd wynikał jego religijny prestiż. Ale król celtycki nie mógł poprzestać na odziedziczonych właściwościach. Musiał na co dzień 67 Jerzy Gąssowski „Mitologia Celtów”, Wydawnictwa artystyczne i filmowe, Warszawa 1987, str. 5. czynem podkreślać, iż godzien jest atrybutów związanych z jego pozycją. Król i możni mieli obowiązek utrzymać współplemieńców ze swego bogactwa, które było wspólnym dziedzictwem. Za zwyczajowe podarki współplemieńców powinien był się odwzajemniać znacznie okazalej, bo hojność jest cnotą królewską. Na jego utrzymaniu pozostawała kilkusetosobowa drużyna wojenna. Przykładem odwagi musiał być przede wszystkim król, jako wcielenie bohatera – przodka. Nie tylko zatem wiódł wojska do boju, ale walczył w pierwszym szeregu. Nierzadko pojedynek królów zastępował walkę zbrojnych zastępów. Król nie mógł mieć wad fizycznych, bo reprezentował urodę swego plemienia. Jeśli został okaleczony na wojnie lub w wypadku – musiał zrzec się władzy. Płodność króla dawała magiczną gwarancję rozrodczości plemienia i żyzności jego pól i pastwisk.68 U Celtów kobieta cieszyła się stosunkowo dużą niezależnością od mężczyzny, także w małżeństwie. Mogła dysponować dobrami osobistymi, które prawo celtyckie odróżniało od dóbr wspólnych. Małżeństwo nie było, w założeniu, instytucją dożywotnią, lecz rodzajem umowy, która mogła być rozwiązana za obopólną zgodą. Pozycja małżonków pozostających w związku zależała od stanu posiadania każdego z nich. Jeśli mężczyzna wniósł więcej – zarządzał wspólnym majątkiem, bez zasięgania zdania kobiety. Gdy oboje wnosili proporcjonalnie – wiązała ich konieczność wspólnej decyzji. Gdy większy był majątek kobiety – nie pytała męża o zdanie w gospodarstwie. Przez małżeństwo kobieta nie wchodziła do rodziny męża, lecz należała nadal do swego rodu.69 Według systemu prawa irlandzkiego (prawo Brehon), w czasach gdy w większości społeczeństw europejskich kobiety traktowano na równi z dobytkiem, pozycja kobiet irlandzkich była wyjątkowa. Wykonywały one różne zawody, również sędziów, jak na przykład słynna Brigh, spełniały funkcje dowódcze, choć w okresie historycznym władza w królestwie należała przeważnie do mężczyzn. Kobieta mogła dziedziczyć własność i pozostawała właścicielem rzeczy wniesionych do małżeństwa. W wypadku rozwodu zabierała nie tylko swoje rzeczy, ale również te, które otrzymała w czasie trwania małżeństwa od męża. Rozwód był dozwolony i kobieta mogła zostawić męża, tak jak mężczyzna miał prawo rozwieść się z żoną. Jeżeli mąż „utracił godność", czyli popełnił przestępstwo i stracił prawa obywatelskie lub został usunięty ze społeczeństwa, nie wpływało to na pozycję kobiety. Kobieta odpowiadała tylko za własne długi, nie zaś za długi męża. Jak zauważył profesor Markale: „Rzymianie postrzegali swe kobiety jako rodzicielki dzieci i przedmioty przyjemności, druidzi zaś włączali kobiety do życia politycznego i religijnego". Grecy i Rzymianie nie potrafili zrozumieć wolności, jaką cieszyły się kobiety celtyckie i ich bardziej otwartego podejścia do związków seksualnych.70 68 Jerzy Gąssowski „Mitologia Celtów”, Wydawnictwa artystyczne i filmowe, Warszawa 1987, str. 33. Jerzy Gąssowski „Mitologia Celtów”, Wydawnictwa artystyczne i filmowe, Warszawa 1987, str. 47-48. 70 Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 77-78. 69 U Celtów, gdzie jeszcze w średniowieczu zdarzało się spalenie na stosie cudzołożnej żony z jej kochankiem, wierność małżeńską rozumiano przede wszystkim jako sprawę honoru kobiety, a także dwóch rodów skojarzonych przez hymen. Pogwałcenie jej mogło sprowadzać tylko śmierć i wieczną hańbę. Jednocześnie zaś miłość w celtyckim świecie średniowiecza uważano za namiętność tak wszechmocną, potężną i obezwładniającą, że źródeł jej poszukiwano w kręgu zjawisk nadprzyrodzonych, w rzuconym uroku, w czarodziejskim napoju, wypitym pospołu z jednego pucharu. Tak wielkich napięć uczucia, takiego tragizmu nieszczęsnej miłości, jak w opowieści o Tristanie i Izoldzie, próżno by szukać w innych literaturach średniowiecza.71 W wyobrażeniach celtyckich, sięgających najdawniejszej warstwy ich tradycji, kobieta jest czynnikiem inicjującym, wprowadzającym mężczyznę w wyższe regiony życia i świata. Z niej czerpie mężczyzna wszystkie swe siły twórcze do życia i działania, ona opromienia jego czyny i wprowadza go na szczeble wyższych sfer rzeczywistości. Ale zarazem ów czynnik kobiecy, upostaciowany w najstarszych bóstwach kobiecych, przedstawia sobą nie tylko urodzajność i pierwiastki twórcze. Kryje on też siły destrukcyjne, angażuje ciemne moce niszczycielskie, może zdruzgotać i unicestwić wszystko.72 W wyobrażeniach celtyckich natura jest pierwotną kobietą, dawczynią życia. Była ona nie tylko matką, lecz również królową stworzenia. Celtowie pragnęli żyć w harmonii z przyrodą i uważali człowieka za część całego dzieła stworzenia. Ponieważ byli przekonani, że dusza jest wieczna i obecna zarówno w człowieku, jak w ogóle w naturze, świata ludzi i świata zwierząt nie dzieliła granica tak wyraźna, jak widzi ją dzisiejsze społeczeństwo zachodnie. Celtowie dostrzegali boski pierwiastek w całej przyrodzie — w drzewach, skałach, wodzie, we wszystkim, co żyje. Mieli głęboką świadomość tego, że uprawiając ziemię, wydobywając minerały czy żeglując, naruszają naturalny porządek. Ich obrzędy przywracały więc równowagę, oddawały życie naturze.73 Wśród Celtów, podobnie jak innych ludów indoeuropejskich, wykształciła się klasa czy kasta zawodowych wojowników, gotowych sprzedać swoje umiejętności wszystkim chętnym ich nająć. Łatwiej zrozumieć ich rolę w społeczeństwie poprzez porównanie do japońskich samurajów, kasty wojowników zniesionej dopiero w okresie Meji na początku obecnego wieku. Kastę wojowników celtyckich przyrównać można również do hinduistycznych Kshatriya (kszatrijowie), kasty zajmującej miejsce poniżej braminów. Podobnie do niektórych kszatrijów, również celtyccy Gaesatae walczyli nago, wierząc, że wyzwoli to ich karmę do pełnego męstwa, a w przypadku śmierci ułatwi spotkanie ich wcielenia w świecie pozagrobowym.74 71 Jerzy Gąssowski „Mitologia Celtów”, Wydawnictwa artystyczne i filmowe, Warszawa 1987, str. 199. Jerzy Gąssowski „Mitologia Celtów”, Wydawnictwa artystyczne i filmowe, Warszawa 1987, str. 49. 73 Aedeen Cremin „Celtowie”, Wydawnictwo Wiedza i Życie S.A, Warszawa 2001, str. 128. 74 Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 20. 72 W kulturze Celtów walka była rytuałem i mogła się wyrazić zarówno w tańcu, jak i w rzeczywistym starciu. Celtowie słynęli z wojowniczości, a odwagę uznawano za najważniejszą cechę u obojga płci. Odwaga przejawiała się w walce, której jedynym celem było zyskanie sławy zwycięzcy. Takie zachowania wywodziły się z dwóch przekonań Celtów: po pierwsze, że życie nie ma wielkiej wagi, ponieważ realny świat leży poza granicami naszego świata; po drugie, że pamięć jest krótka i jedynym sposobem zaistnienia w ludzkich umysłach jest dokonanie niezwykłych czynów. Prawdziwą śmiercią jest zapomnienie, śmierć ciała to tylko chwila przejściowa do świata, w którym człowiek będzie traktowany w zależności od chwały, jakiej przysporzyły mu czyny dokonane w życiu doczesnym. Bohater iryjski Cuchulainn mówił, że mógłby żyć na ziemi tylko jeden dzień, gdyby wiedział, że będzie żyć wiecznie w ludzkiej pamięci.75 Celtowie pierwotnie nie tworzyli wizerunków owych istot pozaziemskich. Uważali nawet, że to śmieszne myśleć, iż ktoś mógłby przedstawiać zaświaty, i śmieli się, gdy ujrzeli posągi bogów greckich w Delfach, które zaatakowali w 279 roku p.n.e. Jednakże później, kiedy znaleźli się pod wpływami Rzymu, zaczęli tworzyć przedstawienia niektórych bóstw, choć często wyobrażali je na sposób aluzyjny za pomocą wieloznacznych figur. Prości ludzie porozumiewali się z tymi istotami codziennie; prosili je o pomoc i radę, udawszy się w tym celu na miejsca mogące służyć za kanały komunikacji z zaświatami: groby, studnie, jeziora i szczyty wzgórz. Wydaje się, że robili to pełni czci, lecz w sposób bezceremonialny.76 Ważne miejsce w kulturze celtyckiej zajmowała sztuka. Znamy najlepiej twórczość plastyczną dzięki zabytkom, które przetrwały po nasze czasy z różnych okresów aktywności Celtów. Sztukę celtycką cechuje pewien dystans w stosunku do przedstawianej rzeczywistości, nierzadko zmierzający ku abstrakcji. Źródłem inspiracji bywał zazwyczaj świat roślinny i zwierzęcy, przetwarzany w silnie stylizowane kompozycje o finezyjnych, delikatnych liniach, wypełniające całą wolną przestrzeń. Sztuka ta jest zasadniczo sztuką abstrakcji, iluzji i niedomówień, w przeciwieństwie do ówczesnej sztuki greckiej, rozmiłowanej w realizmie lub naturalizmie konkretu. Jest w niej odzwierciedlenie tego, co starożytni autorzy zarejestrowali jako specyficzne w sposobie bycia i wyrażania się Celtów: zagadkowość, mówienie nie wprost, operowanie przenośniami i aluzjami. Twórczość literacka pozwoli nam zilustrować mit i epos celtycki. Znana jest jedynie z najpóźniejszego okresu samodzielnego rozwoju kultury celtyckiej, z czasów kiedy literatura chrześcijańska wczesnego średniowiecza zarejestrowała stare celtyckie mity pogańskie Irlandii i Walii.77 Z okresu poprzedzającego wielki rozkwit literatury iryjskiej zachowało się tylko kilka źródeł przydatnych do badania mitologii celtyckiej. Pozostałe źródła z tej epoki są dziełem Rzymian. 75 Aedeen Cremin „Celtowie”, Wydawnictwo Wiedza i Życie S.A, Warszawa 2001, str. 38-40. Aedeen Cremin „Celtowie”, Wydawnictwo Wiedza i Życie S.A, Warszawa 2001, str. 64-66. 77 Jerzy Gąssowski „Mitologia Celtów”, Wydawnictwa artystyczne i filmowe, Warszawa 1987, str. 37. 76 Musimy zatem opierać się na rozproszonych inskrypcjach zamieszczonych na posągach i monetach. Jednakże pewne wątki mitologiczne można również odczytać z licznych zapinek, rzędów końskich, broni i innych przedmiotów wytworzonych przez uzdolnionych rzemieślników celtyckich. Te nieme świadectwa celtyckiej przeszłości ozdobione są często charakterystycznymi motywami , które tylko na pierwszy rzut oka zdają się mieć znaczenie dekoracyjne. Po bliższym zbadaniu okazuje się jednak, że ozdoby te zawierają głęboką symbolikę będącą świadectwem kultury duchowej ich twórców.78 78 Mity i Ludzkość „Celtowie: Herosi świtu”, Wydawnictwo AMBER Sp. z o.o., Warszawa 1998, Wydanie I, str. 15. 3.2 Mitologia. Mówiąc o mitologii i religii celtyckiej trzeba przede wszystkim pamiętać, że nie stanowi ona spójnej całości. Celtowie nie stworzyli pojedynczego organizmu państwowego, w obrębie którego wytworzyłaby się ogólnonarodowa hierarchia bóstw. Każde z plemion celtyckich funkcjonowało niezależnie i miało swoje bóstwa, którym oddawało szczególną cześć, często będące personifikacją jakiegoś elementu otaczającej ich przyrody (np. Sekwana, bogini rzeki, która do dzisiaj zachowała jej imię). Istniały oczywiście bóstwa, których wpływ wychodził poza obręb jednego plemienia, ich ołtarze bowiem znajdowano w wielu częściach Galii; zawsze należy jednak pamiętać, że określenie "celtycki", sugerujące wszechobecność kultu, jest bardzo mylące. Szukanie prawdy o bóstwach starożytnych Celtów utrudnia też natura źródeł. Z grubsza można je podzielić na dwie grupy: "kontynentalne" i "wyspiarskie". Wierzenia Celtów z "kontynentu", czyli terenów w starożytności zwanych Galią, poznajemy z relacji Greków i Rzymian, a także na podstawie odkryć archeologicznych - posągów, których odnaleziono ponad 8 tysięcy, ołtarzy, inskrypcji na nich i innych pozostałości kultu. Sami Celtowie nie spisywali swoich mitów; zabraniali im tego Druidzi. Nie słyszymy więc prawdziwego, niezafałszowanego głosu celtyckich pogan; mówią za nich postronni obserwatorzy wywodzący się z zupełnie innej kultury, lub cyniczni najeźdźcy, którym bardziej zależy na usprawiedliwieniu swoich podbojów niż na zdobywaniu wiedzy. Z drugiej strony źródła archeologiczne, choć fascynujące, są niespójne, rozproszone i wymagają interpretacji, która często, przy braku innych wskazówek, jest po prostu niemożliwa. Z "wysp", czyli przede wszystkich Irlandii, a także Walii i do pewnego stopnia Anglii pochodzi przede wszystkim materiał pisany. Tutaj jednak mamy do czynienia z podaniami spisanymi w okresie, kiedy w krajach tych już od wielu stuleci panowało chrześcijaństwo. Żaden z zachowanych w Irlandii manuskryptów nie pochodzi z czasów wcześniejszych niż XI wiek ne; walijskie są jeszcze młodsze. Podania spisywane przez chrześcijańskich mnichów z natury rzeczy podlegały swoistej redakcji - niektóre elementy były z nich usuwane, inne tonowane, jeszcze inne dodawane. Nie zawsze zresztą należy za to winić mnichów. Sami bardowie, wyśpiewujący swoje sagi dla schrystianizowanego społeczeństwa mogli dokonywać takich "korekt". Znów więc głos celtyckich pogan jest tutaj zaledwie echem.79 Culhwch jest pierwszym z wielkich bohaterów walijskiej mitologii. Jego przygody opisane w opowieści Culhwch i Owen, znajdują się co prawda poza Czterema Gałęziami, stanowiącymi zrąb główny Mabinogion, ale w micie o Culhwchu znajdujemy ślady języka starowalijskiego, co wskazuje na prastare pochodzenie opowieści i rzeczywiście, historia ta, z całą jej magią, transformacją postaci, olbrzymami, potworami, bajecznymi zwierzętami i ogromną listą 79 Internet – www.org.pl nieprawdopodobnych czynów i osób, jest mocno zakorzeniona w najstarszych tradycjach celtyckiego mitu.80 W mitach iryjskich prawie zawsze obecna jest walka, choć częściej podejmują ją herosi niż bogowie. Ideałem tych opowieści jest nieustraszony wojownik Cuchulainn, który w pojedynkę bronił Ulsteru przed inwazją wojsk Medb, królowej Connachtu. Został uznany za największego iryjskiego wojownika po tym jak stanął do pojedynku na ścinanie głów z olbrzymem imieniem Uath. Żaden inny człowiek nie miał dosyć odwagi, by w odpowiedzi przyjąć cios olbrzyma. Jednak Cuchulainn „Pies Culanna", nie cieszył się zbyt długo życiem; swój los przypieczętował nie odwzajemniając uczucia Morrigan, bogini rzezi bitewnej. Nawet interwencja jego ojca Luga, boga słońca, nie mogła go uratować. Ta, zdawałoby się, niekończąca się walka nie wyda nam się tak straszna, jeśli będziemy pamiętać o wierze Celtów w nieśmiertelność duszy i reinkarnację. Ich zaświaty, w przeciwieństwie do greckiego i rzymskiego podziemnego świata, nie były ponurym siedliskiem duchów zmarłych. Raczej był to raj w którym dusze odpoczywały, oczekując na ponowne wcielenie. Wojownik i poeta Oisin syn feniańskiego wodza Finna MacCoola, spędził tam trzysta lat, zanim powrócił do Irlandii. Oisin otrzymał ostrzeżenie, że nigdy nie będzie mógł wrócić do podziemnego świata jeśli zsiądzie z czarodziejskiego rumaka. Gdy siodło zsunęło się i Oisin spadł na ziemię, natychmiast z przystojnego młodzieńca przeistoczył się w siwego, ociemniałego starca. Mówi się, że św. Patryk słuchał tej fantastycznej historii w późniejszym zapisie z wyraźną przykrością. Przekaz o zainteresowaniu św. Patryka przygodami Oisina, a w istocie i czynami wielu innych dawnych bohaterów, należy niewątpliwie uznać za późniejszy ozdobnik, niemniej wskazuje on na wysoki stopień tolerancji dla dawnej pogańskiej tradycji, który trudno byłoby sobie wyobrazić w innych częściach chrześcijańskiej Europy. Święci irlandzcy mogli jednak także rzucać klątwy, jeśli wymagała tego sytuacja. I tak np. król Suibne Geilt został obłożony klątwą przez św. Ronana za gwałt zadawany prawdziwej wierze i resztę swego życia spędził na podobieństwo ptaków, przeskakując z drzewa na drzewo i żywiąc się wyłącznie spożywaną nocami rzeżuchą wodną. W mitologii późnoceltyckiej, zwłaszcza w cyklu legend arturiańskich, chrześcijaństwo zajmuje centralne miejsce. Poszukiwanie św. Graala jest tutaj najbardziej oczywistym przykładem. Motyw Graala nawiązuje wprawdzie do tradycji celtyckich magicznych kotłów, jednak naczynie to było używane jako kielich podczas Ostatniej Wieczerzy, zaś w momencie Ukrzyżowania zebrano do niego krew spływającą z włóczni, którą przebito bok Chrystusa. Do Brytanii przywiózł je Józef z Arymatei, później jednak zaginęło i było poszukiwane przez rycerzy króla Artura. Z nich tylko Sir Galahad był na tyle czysty, by mieć pełną wizję Graala, którego „ujmował w swe ręce jak ciało Naszego Pana Jezusa Chrystusa". Nie jest do końca jasne, czy Artur był postacią historyczną. Niewykluczone, że był on zwycięskim wodzem w trudnych czasach zamętu i 80 Mity i Ludzkość „Celtowie: Herosi świtu”, Wydawnictwo AMBER Sp. z o.o., Warszawa 1998, Wydanie I, str. 91. przemocy po wycofaniu się z Brytanii rzymskich legionów około 410 roku. Ziarno prawdy odnajdujemy zapewne w fakcie, ze legenda o królu Arturze w kontekście wewnętrznych konfliktów wyraża żal wobec ostatecznego zwycięstwa anglosaskich najeźdźców. Zadawnione krwawe waśnie między plemionami celtyckimi powodowały, że bardzo rzadko potrafiły się one zjednoczyć przeciwko zewnętrznemu wspólnemu wrogowi. W ten sposób kwiat brytańskiego rycerstwa uległ zagładzie w krwawej bitwie króla Artura z jego siostrzeńcem Mordredem pod Salisbury. Prawie nikt z rycerzy nie przeżył, sam król zaś został śmiertelnie ranny. Jego odejście na wyspę Awalon w towarzystwie trzech czarodziejek zrodziło ideę, że król nie umarł. Wierzono, że król Artur żyje w tym zaświatowym raju, oczekując na swój powrót w roli narodowego wybawcy.81 Pokaźny zbiór iryjskich opowieści mitologicznych mówi o podróżach do Zaświatów. Od innych mitów traktujących o wstąpieniu herosów do tamtego świata - zdarzało się to wszak Finnowi podczas polowań - odróżnia je to, iż ich bohaterami są zwyczajni ludzie, a nie wielcy wojownicy. Osnową tych historii jest często poszukiwanie (na przykład porwanej żony) albo pościg za mordercą. Do Zaświatów można było dotrzeć na różne sposoby: przechodząc przez wzgórze, jezioro albo mgłę. W mitach opowiadających o przygodach żeglarzy kraina ta jednak znajdowała się daleko za morzem i miała postać archipelagu magicznych wysp. Było to królestwo Manannana, syna boga morza Lira. Manannan sprawował władzę nad oceanami otaczającymi Irlandię i z tego powodu czczono go jako jedno z bóstw strzegących wyspy. Podobno był on pierwszym królem wyspy Mań i on to właśnie nadał jej swoje imię. W późniejszych mitach wspomina się o nim jako o członku Tuatha De Danann.82 Podróże opisywane w celtyckich mitach to baśniowe wędrówki przez zaświaty, których etapem był zazwyczaj archipelag cudownych wysp. Pragnienie podróży budziły opowieści o zaświatach, bądź też - w przypadku wypraw Brana i Brendana - wizje zaświatów. Podobnie jak inny nieustraszony podróżnik, Maelduin, żeglowali oni po oceanie, odkrywając niezliczone bajeczne wyspy, z których jedne dawały wieczne rozkosze, inne zaś groziły śmiertelnym niebezpieczeństwem. Niczym podróżujący w czasie, celtyccy wędrowcy doświadczali naruszenia czasowego wymiaru, powracając do domu po wielu stuleciach, bądź też byli skazani na tułaczkę nie mającą końca. Niezmordowani celtyccy podróżnicy mają też jedną cechę wspólną. Ostatecznie bezczasowe rozkosze w zaświatach rozczarowują ich i powraca tęsknota do normalnej zmiany pór roku w ojczyźnie.83 Miłość odgrywała ważną rolę w mitologii iryjskiej. Często była siłą sprawczą dobra, symbolem powszechnej harmonii i dobrobytu. Czasem jednak prowadziła do waśni osłabiających kraj, tak 81 Arthur Cotterell „Encyklopedia Mitologii”, Wydawnictwo RTW, Poland 2000, str. 92-94. Mity i Ludzkość „Celtowie: Herosi świtu”, Wydawnictwo AMBER Sp. z o.o., Warszawa 1998, Wydanie I, str. 71. 83 Arthur Cotterell „Encyklopedia Mitologii”, Wydawnictwo RTW, Poland 2000, str. 164. 82 jak się to działo w opowieściach o Deirdre i Diarmaidzie. O to, by miłości nic nie zakłócało, dbał Oenghus.84 Barwny i impulsywny charakter celtyckich historii miłosnych wynika z zażartej rywalizacji i wielkich namiętności. Prawie we wszystkich opowieściach pojawia się miłosny trójkąt - dwóch mężczyzn, którzy pożądają tej samej kobiety. Niekiedy jeden z rywali jest młody i przystojny, drugi zaś strzeże dziewczyny i gnębi ją, jak w opowieści o Naoisem i Conchobarze. W innym wypadku dwaj zalotnicy po prostu rywalizują ze sobą - jeden zdobywa miłość, drugi zostaje odtrącony, jak w przypadku Pwylla i Gwawla. Ten powracający motyw rywalizacji symbolizuje zapewne związaną z porami roku walkę między Panem Lata i Panem Zimy o względy Dziewczyny Wiosny. Historie celtyckich trójkątów miłosnych pełne są napięcia i dramaturgii, a występujące w nich barwne postacie stanowią dla nas ponadczasowe przesłanie. Atrakcyjnym młodym bohaterom, takim jak kruczowłosy Naoise czy Diarmait z Miłosnym Znamieniem, nie można się oprzeć, podobnie jak zachwycającym celtyckim pięknościom, Deirdre i Fand. Wszystkie postacie wzruszają poprzez swoje słabości. Bohaterki jawią się jednak jako kobiety silne i niezależne, emanujące ciepłem i mądrością.85 Najpopularniejszą legendą arturiańską jest romanca o Tristanie i Izoldzie. Opowieść o trójkącie miłosnym pomiędzy rycerzem, królową a królem przykuwała uwagę słuchaczy przez stulecia od rycerskich romansów o dworskiej miłości i średniowiecznej burleski poczynając, poprzez operę Wagnera, na współczesnych adaptacjach kończąc.86 Miłość i romans, jak w opowieściach o Sadb, Riannon i Izoldzie, pozostawały w sferze działania zaklęć, napojów miłosnych i magicznych sztuczek. Jaśniejszą stroną czarów były prezenty z zaświatów, które otrzymało wielu bohaterów, jak na przykład Ekskalibur, miecz króla Artura, miecz Fergusa Mac Rotha pochodzący z podziemnej krainy sidh, czy wodne buty Fergusa Mac Ledy, dzięki ktorym przeżył on podwodne przygody. Nie zliczona rzesza bohaterów czerpała pożywienie lub ponowne narodziny z cudownych kotłów.87 Zaczarowane kotły to motyw powtarzający się w celtyckich mitach. Jedne kipią obfitością, inne przywracają zmarłych do życia, jeszcze inne zawierają specjalny napój mądrości. Ogromny Kocioł Obfitości boga Dagdy pełen był przepysznej strawy; nie pozostawił on żadnego bohatera głodnym, natomiast tchórze nigdy nie mogli się z niego najeść do syta. Z należącego do Brana wielkiego Kotła Ponownych Narodzin wychodzili wojownicy przywróceni do życia, ale niemi; inny Kocioł Ponownych Narodzin znajdował się w Annwn, strzeżony przez dziewięć panien. Kotły Natchnienia dostarczały kropli lub napoju mądrości. Najsłynniejszy z nich należał do bogini Ceridwen, a zawarty w nim wywar obdarzył Taliesina wszechwiedzącą intuicją. Niektóre kotły, 84 Mity i Ludzkość „Celtowie: Herosi świtu”, Wydawnictwo AMBER Sp. z o.o., Warszawa 1998, Wydanie I, str. 69. Arthur Cotterell „Encyklopedia Mitologii”, Wydawnictwo RTW, Poland 2000, str. 140. 86 Mity i Ludzkość „Celtowie: Herosi świtu”, Wydawnictwo AMBER Sp. z o.o., Warszawa 1998, Wydanie I, str. 122. 87 Arthur Cotterell „Encyklopedia Mitologii”, Wydawnictwo RTW, Poland 2000, str. 124. 85 na przykład ten boga Dagdy, łączyły w sobie magiczną moc obfitości i przywracania do życia. Podobne magiczne misy i czary pojawiają się w greckich i wschodnich mitach jako święte naczynia duchowego poznania. Nawiązaniem do wczesnoceltyckich kotłów jest też motyw arturiańskiego Graala, który dostarcza duchowej strawy i prowadzi bohatera ze stanu śmierci do nieśmiertelności.88 Można by zaryzykować uwagę, że mitologia celtycka nie ma początku, gdyż geneza jej wymyka się naszej zdolności poznawczej, ale nie ma też końca, skoro wątki jej są po dzień dzisiejszy tworzywem w literaturze i muzyce europejskiej. Mit odgrywa też wielką rolę w utrzymywaniu jedności i świadomości narodowej współczesnych Celtów: Iryjczyków, Walijczyków, Szkotów i Bretonów (we Francji).89 88 89 Arthur Cotterell „Encyklopedia Mitologii”, Wydawnictwo RTW, Poland 2000, str. 132. Jerzy Gąssowski „Mitologia Celtów”, Wydawnictwa artystyczne i filmowe, Warszawa 1987, str. 200. 3.3 Bogowie. Huk gromu, błyskawica, nagła ulewa - te znaki oznajmiały starożytnym Celtom, że ich bogowie są niezadowoleni. Celtyckie bóstwa sprawowały pieczę nad każdym aspektem świata przyrodzonego i nadprzyrodzonego: tak więc Belenus (Belenos), bóg słońca, walczył z bogiem burzy, „gromowładnym" Taranisem, by po nocy mógł następować dzień, a wiosna przepędzała ciemną, jałową zimę. Celtowie byli ludem wojowników i czcili wielu bogów i bogiń wojny. Do najgwałtowniejszych należały bóstwa żeńskie, takie jak iryjska bogini Morrigan. Królowa Icenów Boudicca albo Boadicea wzywała Andraste, boginię zwycięstwa, łupiąc rzymski Colchester, Londyn i St Albans w 60 roku. Boginie wojny dodawały walczącym sił duchowych do zwycięstwa, ale także pojawiały się pod postacią kruka albo wrony jako znak śmierci w bitwie. Przed wszystkich bogów i boginie wysuwało się bóstwo rodowe nazywane po prostu Bogiem albo Ojcem. Przykładem jest Dagda, Dobry Ojciec z mitologii iryjskiej, którego Rzymianie nazywali imieniem własnego boga Dis Pater (Bóg Ojciec). Cezar używał imion bogów rzymskich, pisząc o bogach celtyckich, ponieważ upatrywał w nich lokalne objawienie bóstw rzymskich. Najpopularniejszym bogiem Galów, jak twierdził, był Merkury, czczony jako „wynalazca wszystkich sztuk". Prawdopodobnie chodziło mu o Lugusa, boga, który dał swe imię Lyonowi, Lejdzie i Carlisle i był bez wątpienia spokrewniony z Lugiem, boskim wojownikiem rzemieślnikiem z iryjskiego mitu. Wspólne indoeuropejskie pochodzenie Celtów i Rzymian sprawiało, że oba ludy miały podobne mity o bogach, herosach i siłach przyrody. Ta wspólna spuścizna tłumaczy, dlaczego opowieści o legendarnym celtyckim władcy Arturze stały się tak popularne w całej średniowiecznej Europie: drugie dno wielu schrystianizowanych rycerskich opowieści stanowiły starodawne pogańskie wątki mitologiczne dotyczące płodności i czci oddawanej ziemi. Z inskrypcji i tekstów pisanych znamy imiona około czterystu celtyckich bogów i bogiń. Prawdopodobnie trzy czwarte z tej liczby to bóstwa lokalne. Przypuszczalnie nie było panteonu bogów powszechnie uznawanych w całym świecie Celtów, podobnego do panteonu bogów olimpijskich czczonych przez Greków i Rzymian. Do bóstw, których kult był najszerzej rozpowszechniony, zwracano się, używając prostych imion - Dagda (Dobry Bóg), Matrona (Matka), Maponus (Syn albo Młodzieniec). Cezar pisał, że Galowie wierzą w pochodzenie od jednego boskiego przodka, którego nazywają po prostu Ojcem. Jednakże wśród bóstw celtyckich najwięcej było duchów miejsca, związanych z konkretną okolicą. Cezar zanotował, że „cały naród galijski jest bardzo oddany praktykom religijnym": dokądkolwiek udawali się Celtowie, mieli dużą szansę trafić na ziemię poświęconą jakiemuś bogowi, bogini albo duchowi, któremu musieli oddać należną cześć. Jeśli trzeba było ułagodzić albo poprosić o pomoc jakiegoś boga lub boginię, niezbędne w tym celu rytuały odbywały się na otwartej przestrzeni, przy świętym źródle, w zagajniku, pod drzewem, przy wodospadzie albo w innym charakterystycznym miejscu związanym z danym bóstwem. Niektóre bóstwa celtyckie przybierały postać zwierząt, by później przyjąć formę taką jak Cernunnos, Rogaty Bóg, powszechnie czczony bóg płodności związany z lasem, występujący w kulcie prawdopodobnie jako Pan Zwierząt. Wśród najbardziej czczonych bóstw celtyckich znajdowało się wiele postaci kobiecych ucieleśniających ziemię, płodność, urodzaj i dobrobyt. Świątynie, posągi i inskrypcje poświęcone tym boginiom matkom znajdowane są w całym celtyckim świecie. Bóstwa te odgrywały ważną rolę w mitologii iryjskiej i walijskiej. W wierzeniach Celtów najważniejszą rolę odgrywały niebiosa. Były źródłem burz – budzącej grozę manifestacji boskiej potęgi - przynoszących ożywczy deszcz. Przede wszystkim jednak niebiosa stanowiły domenę słońca- źródła ciepła, światła i wzrostu. Z symboliką solarną związanych jest ściśle kilka boskich postaci. Są to bogowie tacy jak Lugus, o którym sądzi się, że jest spokrewniony z iryjskim bohaterem Lugiem oraz z walijskim Lleu. Wszystkie te trzy imiona oznaczają „jasny" albo „błyszczący". Choć Lugus mógł być pierwotnie bogiem słońca, Rzymianie identyfikowali go z Merkurym, a nie z bogiem światła Apollem. Apolla szybko utożsamiono z innym popularnym bóstwem celtyckim, Belenusem. Jeden z głównych przydomków Apolla, Febus, ma dokładnie to samo znaczenie co Belenus - „lśniący" albo „jasny" - poza tym celtyckiemu bóstwu przypisano podobny zakres funkcji jak rzymskiemu. Belenus pan słońca, światła i ciepła - był zapewne najważniejszym bogiem, czczonym podczas celtyckiego święta Beltane (l maja), kiedy to obchodzono nadejście wiosny. Podobnie jak Apolla, wzywano go w chorobie. Oddaje to szeroko rozpowszechnioną wiarę w uzdrowicielską i podtrzymującą zdrowie moc słońca.90 90 Mity i Ludzkość „Celtowie: Herosi świtu”, Wydawnictwo AMBER Sp. z o.o., Warszawa 1998, Wydanie I, str. 1926. 3.4 Druidzi i życie po śmierci. Bogowie i boginie ucieleśniali wszystko - widzialne i niewidzialne, co wchodziło w skład celtyckiego wszechświata. Toteż im więcej wiedzy o wszechświecie zdobyli śmiertelni, tym bliżej im było do zrozumienia bogów, a może nawet do wpływania na ich decyzje. Kultywowanie arkanów wiedzy i świętej mądrości stało się zatem najważniejszą sprawą w celtyckiej edukacji. By zostać „mężem uczonym", a w przyszłości mędrcem, trzeba było przyswoić sobie ogromną tradycję, na którą składały się rytuały, wieszczenie, wróżby, poezja, pieśni, mitologia oraz prawa religijne i świeckie. Celtowie wierzyli, że dysponując właściwą wiedzą i umiejętnościami technicznymi, można przepowiadać przyszłość. Powszechne było zwłaszcza przepowiadanie ze zwierząt. Twierdzono, że druidzi - patrząc na ptaki w locie - są w stanie przewidzieć przyszłość na podstawie ich lotu i kształtu pazurów. Wróżbici posługiwali się również kośćmi zwierzęcymi, które łamali, po czym ssali szpik albo przeżuwali mięso. Były to zazwyczaj kości psów, kotów i „czerwonych" świń. W niektórych rytuałach druid zjadał mięso zwierzęcia ofiarnego, a potem zapadał w głęboki sen, podczas którego pojawiał się jego totemiczny przodek lub zwierzę; duchy te odpowiadały na pytania dotyczące przyszłości. Druidzi uzyskiwali też podobno wiedzę profetyczną z własnych palców. Bębniąc palcami w czasie śpiewu, potrafili odgadnąć przeszłość człowieka lub przedmiotu, którego dotknęli. W micie bohater Finn ssał własny kciuk, żeby uaktywnić wiedzę, którą zyskał, zjadając magicznego łososia.91 Druidzi nie byli zwykłymi pogańskimi kapłanami czy kapłankami. Nic też w dostępnych źródłach nie przemawia za kapłaństwem, żaden klasyczny pisarz nie nazywa ich kapłanami. Nie znaczy to, że niektórzy druidzi nie nadzorowali funkcji o charakterze religijnym. Sugerowałbym raczej, podobnie jak wielu specjalistów w tej dziedzinie, że druidzi stanowili kastę porównywalną do grupy społecznej, która rozwinęła się także w innej społeczności indoeuropejskiej - braminów w kulturze hinduskiej. Bramini byli warstwą uczonych i badaczy i uznawano ich za najwyższą kastę hinduską, sprawowali oni funkcje kapłańskie, ale nie ograniczali się jedynie do kapłaństwa. Podobnie druidzi stanowili kastę zawodowych uczonych - nie tylko kapłanów, ale również filozofów, sędziów, nauczycieli, historyków, poetów, muzyków, lekarzy, astronomów, proroków i politycznych doradców. Niektórzy druidzi pełnili funkcje wodzów lub królów, tak jak Dywicjak król Eduów, ale nie wszyscy królowie byli druidami. Chęć obalenia druidów z całą pewnością nie wynikała z rzymskiej wrażliwości na celtyckie praktyki religijne. Druidzi, jako warstwa wykształcona, przechowująca kulturę Galii i Brytanii, 91 Mity i Ludzkość „Celtowie: Herosi świtu”, Wydawnictwo AMBER Sp. z o.o., Warszawa 1998, Wydanie I, str. 38. stanowili ośrodek narodowego oporu i w sposób nieunikniony narażeni byli na rzymskie prześladowania. Wszyscy imperialiści dobrze wiedzą, że aby podbić naród, trzeba najpierw pokonać lub usunąć grupę najbardziej niebezpieczną - intelektualistów.92 „Gdy Imperium Rzymskie objęło swym zasięgiem obszar śródziemnomorski i część Europy zachodniej, dołożono wszelkich starań, by wyeliminować wszystko, co mogłoby zaszkodzić społeczno-politycznej organizacji Imperium. Bardzo dobrze widać to na przykładzie krajów celtyckich: Rzymianie wygnali druidów, najpierw do Galii, później do Brytanii. Druidzi stanowili najwyższe zagrożenie dla Rzymu, ponieważ ich nauki i filozofia niebezpiecznie zaprzeczały rzymskiej ortodoksji. Rzymianie wyznawali wartości materialne, druidzi zaś duchowe. Dla Rzymian Państwo było monolityczną strukturą, rozciągającą się nad terytoriami celowo podporządkowanymi hierarchicznie. Dla druidów państwo istniało za wspólnym moralnym przyzwoleniem, z całkowicie mityczną ideą centralną. U podstaw prawa rzymskiego leżała własność ziemi powierzona głowie rodziny, podczas gdy druidzi zawsze uznawali wspólną własność. Rzymianie postrzegali swe kobiety jako rodzicielki dzieci i przedmioty przyjemności, druidzi zaś włączali kobiety do życia politycznego i religijnego. Łatwo zrozumieć, jak wielkie zagrożenie dla rzymskiego porządku stwarzała wywrotowa myśl Celtów, nawet gdy nie była oficjalnie głoszona. Talent Rzymian do pozbywania się galijskich i brytyjskich elit budzi zdumienie, należy jednak pamiętać, że była to sprawa życia lub śmierci dla rzymskiego społeczeństwa.”93 Pliniusz Starszy jako jeden z pierwszych zastanawiał się nad przyczyną upadku druidów i bez wahania wskazywał na rzymskie represje. Nie można jednak traktować serio twierdzenia, wynikały one z oburzenia Rzymian na religię dopuszczającą składanie ofiar z ludzi, podczas gdy w samym Rzymie masowe ofiary nie były niczym niezwykłym. Znakomitych przedstawicieli narodów podbitych przez Rzym włóczono ulicami, przykutych łańcuchami do rydwanów zwycięskich dowódców i rytualnie duszono w Tullianum u stóp Kapitolu, by zjednać sobie Marsa, rzymskiego boga wojny. Taki los spotkał Wercyngetoryksa, słynnego przywódcę powstania Galów przeciwko Rzymianom. Trudno uwierzyć, by Rzymian, zwłaszcza w czasach rządów Kaliguli i Nerona, oburzała ofiara z ludzi. To Rzymianie, co oczywiste, chcą, byśmy uwierzyli w ich wrażliwość. Co ciekawe, ani celtycka literatura, ani tradycje nie wspominają o religijnych praktykach składania ofiar z ludzi. Gdy cesarz August Oktawian zakazał obywatelom rzymskim uprawiania praktyk druidycznych, Tyberiusz dekretem senatu zakazał druidom wszelkiej działalności, a Klaudiusz podjął w roku 54 n.e. próbę ich całkowitej likwidacji, nie wynikało to z dezaprobaty dla ich ,,nieludzkich obrzędów". Skłaniam się raczej do twierdzenia, że była to chęć likwidacji klasy mogącej zagrozić Rzymowi, klasy, która potrafiła i organizowała narodowe powstania. 92 93 Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 9-11. Jean Markale „Kobieta Celtycka” 1972 Druidzi byli bez wątpienia najbardziej oświeconą i duchowo wpływową grupą w prehistorycznej Europie. Jednakże podczas prób odtworzenia historycznej prawdy o druidach napotykano mity o brodatych mędrcach, obrzędach słonecznych przy megalitach należących do cywilizacji wcześniejszej niż celtycka, mity, które przekształciły się w dzikie teorie i spekulacje, poetycki romantyzm, mistyczne marzenia i zwyczajne literackie fałszerstwa.94 Druidzi gromadzili wokół siebie młodych ludzi z Galii i przekazywali im całą swoją wiedzę i wierzenia dotyczące świata, ludzkiej duszy i bogów. Niektórzy pozostawali ze swoimi mistrzami aż do ukończenia dwudziestu lat, ale największą uwagę poświęcano tym, którzy mieli zostać kapłanami.95 Bez nich nie wolno było królom ani działać, ani podejmować decyzji, w rzeczywistości to oni sprawowali prawdziwą władzę, a królowie im się podporządkowywali będąc tylko narzędziem w ich rękach.96 Jako kasta odpowiedzialna za kształtowanie intelektualnej, a przez to również i artystycznej duszy Celtów, druidzi podtrzymywali i rozwijali kulturę o wielowiekowej tradycji, sięgającej w przeszłość aż do wspólnych indoeuropejskich korzeni, o czym świadczą jej uderzające podobieństwa do kultury muzycznej Indii.97 Wszyscy przedchrześcijańscy greccy i rzymscy obserwatorzy, niezależnie od swojego nastawienia do Celtów, zgodni byli co do tego, że druidzi posiadali zaawansowaną wiedzę astronomiczną i astrologiczną.98 Juliusz Cezar, powtarzając za Posejdoniosem, pisał o druidach, że: „rozprawiają oni wiele o gwiazdach i ich ruchach, o rozmiarach świata i krajów, o przyrodzie".99 Cyceron wprawdzie nie wspomina bezpośrednio, że druid Dywicjak, którego znał, wróżył z gwiazd, ale w liście do brata Kwintusa tak pisał: „Ludy barbarzyńskie nie zaniedbują systemu wróżb. W Galii żyją druidzi, poznałem jednego z nich, Dywicjaka z ludu Eduów, twojego gościa i panegirystę. Twierdził, że zna prawa natury, które Grecy nazywają filozofią przyrody, i przepowiada przyszłość stosując zarówno wróżby, jak i wnioskowanie”. Strabon, Cezar, Diodor Sycylijski, Cyceron, Pliniusz i Tacyt, wszyscy oni wspominają o znajomości astronomii u Celtów. Pomponiusz Mela podkreśla szacunek, jakim darzono druidów za ich „obserwacje gwiazd". Dalej pisze też, że druidzi znają „rozmiar i kształt ziemi oraz ruchy ciał niebieskich" i przytacza naukę druidów o wpływie księżyca na przypływy morza. Druidzi twierdzili, że ziemia ma kształt dysku, co wówczas należało do powszechnego przeświadczenia. Natomiast Hipolit utrzymywał, że druidzi „potrafią przepowiedzieć niektóre zdarzenia dzięki pitagorejskim obliczeniom". Według Pliniusza, druidzi obserwowali ruch księżyca, aby ustalić odpowiedni czas do ścinania jemioły.100 94 Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 11-15. Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 130. 96 Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 157. 97 Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 174. 98 Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 188. 99 Juliusz Cezar „Wojna galijska”, księga VI, rozd.14, tł. E. Konik, str. 219-220. 100 Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 188-189. 95 Nie należy jednak zapominać o wielkich budowlach megalitycznych i kamiennych kręgach, jak na przykład w Stonehenge, zbudowanych według bardzo ścisłych wyliczeń astronomicznych. Oczywiście nie można przypisywać tych budowli Celtom, ponieważ pochodzą one z okresu znacznie poprzedzającego ich migracje. Niektórzy uczeni wierzą w teorię o pochodzącym z północnej Afryki nieindoeuropejskim ludzie, który dotarł do Wysp Brytyjskich. Celtowie mieliby później zdominować ten lud, równocześnie przyswajając jego kulturę i dziedzicząc wiedzę. Stonehenge ma znakomite usytuowanie, jeżeli chodzi o obserwację ciał niebieskich, ponieważ horyzont oddalony jest o trzy mile w każdym kierunku. Ale dopóki nie dowiemy się, jakimi metodami druidzi z tak wielką dokładnością, jak wspomina Cezar, wyliczali zaćmienia, nie będziemy mogli wytłumaczyć teoretycznego zastosowania Stonehenge. Można także wykazać podobieństwo między rodzimą tradycją irlandzką a astrologią indyjską, również opartą na systemie księżycowym. Heinrich Zimmer wykazał istnienie szeregu podobieństw między systemem astronomicznym kalendarza z Coligny a indyjskim systemem astronomii i astrologii. Starożytne założenia tego systemu, mającego charakter zarówno interpretacyjny, jak i umożliwiający wygłaszanie przepowiedni, zawarte zostały w Wedach i znane były jako jyotish (sanskr. „nauka światła"). Starożytni Celtowie, jak większość wczesnych społeczeństw, postrzegali astrologię jako jeszcze jeden sposób poznania siebie i swojego miejsca we wszechświecie.101 Tak zwany „krąg powodzenia" zdaje się być kolejną pamiątką po obrządkach druidów. Pozorny ruch słońca przynoszący zmianę dnia i nocy oraz następstwo pór roku stanowiły przykład naturalnego porządku we wszechświecie. W dawnej Irlandii wszechświat postrzegano jako coś okrągłego - staroirlandzkie słowa „cruinne” i „roth” oznaczały zarówno świat, jak i okręg. Koło zataczane przez naturę wydawało się warunkiem koniecznym do zapewnienia urodzaju i rozwoju fizycznego i duchowego. Naśladowanie ruchu słońca przez zataczanie kręgów wokół domu miało gwarantować pomyślność. Aby zapewnić sobie powodzenie, wokół domu, gospodarstwa, pola, bydła i ludzi obnoszono ogień zataczając krąg w prawo. W początkowym okresie chrześcijaństwa kobiety po urodzeniu dziecka zataczały taki krąg wokół dziecka przed udzieleniem zgody na sakrament chrztu. Kręgi zataczano także wokół zdrojów, świętych kamieni, a także kopców i kościołów, a jeszcze do niedawna rybacy z krajów celtyckich mieli zwyczaj zaczynać wyjście w morze od okręcenia łodzi zgodnie z ruchem słońca. Wierzono, że poruszanie się w lewą stronę, niezgodnie z ruchem świata i wbrew naturze, mogło przynieść nieszczęście.102 Jedno z ważniejszych spostrzeżeń dokonanych przez Cezara dotyczy tego, że: „Druidzi nie biorą zazwyczaj udziału w wojnach i nie płacą podatków na równi z innymi, ale są zwolnieni 101 102 Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 191-195. Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 118. od służby wojskowej i wszelkich innych powinności. Wielu młodych ludzi, zachęconych tymi przywilejami, dobrowolnie zgłasza się do nich na naukę, przysyłają ich też rodzice i krewni. Podobno uczą się tam na pamięć wielkiej ilości wierszy. Tak więc niektórzy dwadzieścia lat spędzają na nauce. Uważają, że nie wolno tego, czego się uczą, przekazywać na piśmie, choć niemal we wszystkich innych wypadkach, zwłaszcza w sprawach publicznych i prywatnych posługują się greckim alfabetem. Zdaje mi się, że zasada ta została wprowadzona z dwu powodów, ponieważ nie chcą sami, by ich nauka stała się dostępna ogółowi, ani by uczniowie, zawierzywszy pismu, nie zaniedbali starań o wyrobienie pamięci; zazwyczaj wielu ludziom to się zdarza, że licząc na pomoc pisma, z mniejszą pilnością przykładają się do uczenia się na pamięć i do zapamiętywania tekstów”.103 Zakaz utrwalania wiedzy w formie pisemnej, a także niszczenie celtyckich ksiąg i manuskryptów przez kolejnych najeźdźców, stanowi dla współczesnych badaczy poważną przeszkodę w zrozumieniu nauczania i filozofii druidów. Twierdzi się, że gdy Grecy pierwszy raz zetknęli się z Celtami, nazwali ich „Keltoi” - wyrazem, którym ci ostatni określali samych siebie, a dosłownie znaczącym „ukryci ludzie". Druidyczny zakaz zapisywania wiedzy wynikał z poglądu, że Prawda jest Słowem, a Słowo jest święte, ma naturę boską i nie wolno go profanować. Celtowie wierzyli w magiczną moc Słowa: „Prawda jest podstawą mowy i wszystkie Słowa opierają się na Prawdzie". Druidzi wierzyli, że „to dzięki Prawdzie ziemia trwa".104 „Podstawowe nauczanie druidów można określić jako filozofię przyrody zainteresowaną poznaniem natury wszechświata i jego związków z człowiekiem". Diodor Sycylijski stwierdził że: „Druidzi połączyli poznawanie świata z filozofią moralną i orzekli, że dusze ludzkie i wszechświat są niezniszczalne, choć może przyjść taki czas, że zapanuje ogień albo woda". Wiele pisano o filozofii moralnej druidów. Gdyby jednak chcieć wydobyć tę filozofię z dostępnych źródeł, to można jedynie wskazać na Diogenesa Laertiosa, który twiedził, że druidzi kierowali się głównie maksymą mówiącą, że „należy czcić bogów, nie czynić zła, i być odważnym". Podsumowując różne źródła można stwierdzić, że według nauki druidów człowiek powinien żyć w zgodzie z naturą, przyjmować ból i śmierć nie jako zło, ale jako część boskiego planu i że jedynym złem jest moralna słabość. Z tekstów staroirlandzkich wynika, że druidzi zajmowali się przede wszystkim Prawdą i wyznawali zasadę „Prawda przeciw światu”. Zasada uznająca Prawdę za najwyższą wartość i podstawę stworzenia przenika irlandzką literaturę. Staroirlandzkie słowo oznaczające prawdę jest także językową podstawą takich pojęć jak świętość, prawość, wierność, religia i sprawiedliwość. Jeszcze we współczesnym języku irlandzkim istnieje powiedzenie „jest teraz w miejscu prawdy", czyli nie żyje. To z całą pewnością pozostałość po naukach druidów. Podobne odniesienia znajdujemy w persko - irańskich wierzeniach. Awesta, święta księga Persów, 103 104 Juliusz Cezar „Wojna galijska”, ks. VI, rozd. 13, tł. E. Konik, str. 218-219. Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 135. pochodzi z trzeciego lub czwartego wieku n.e. i zawiera starożytne nauki proroka Zoroastra, znanego jako Zaratustra (ok. 628 ok. - 551 p.n.e.). Według tej księgi Prawda, jest nazwą Zaświatów lub Raju, do którego wszyscy chcą się dostać. W indyjskich Wedach Prawda, jest najwyższym poziomem raju, miejscem gdzie znajdują się źródła świętego Gangesu. Z mitologii irlandzkiej warto przypomnieć Studnię Segais, mityczne źródło rzek Boyne i Shannon, do której wpadały orzechy prawdy i wiedzy. Orzechy zjadał łosoś Fintan, ze smaku łososia wiedzę zdobył Fionn Mac Cumhail. Jestem przekonany, że wszystkie te mity wskazują na wspólne indoeuropejskie dziedzictwo. Profesor Dillon zwrócił uwagę na podobieństwa występujące między Testamentem Moranna a indyjskimi Upaniszadami, zbiorem traktatów o naturze człowieka i wszechświata, części pism wedyjskich. Ponownie mamy do czynienia z podobnym rozwojem idei o wspólnym indoeuropejskim korzeniu. Dillon wykazał, że kultura indyjska ma podobne do irlandzkiego pojęcie magiczne mocy Prawdy. Gdy małżonkę Ramy (siódme wcielenie Wisznu), Sitę, napastował niecny myśliwy, ona potwierdziła, że kocha Ramę, i krzyknęła: ,,niech ta Prawda mnie zbawi", a wtedy myśliwy padł trupem. Akt Prawdy często pojawia się w literaturze indyjskiej. To samo pojęcie Prawdy można też odnaleźć w naukach Heraklita z Efezu (ok. 540-480 p.n.e.), który dając podwaliny późniejszej filozofii stoików twierdził, że naturą świata rządzi „logos”, Słowo, które jest Prawdą, boskim ogniem. Wszystko dzieje się w zgodzie z Prawdą, a celem ludzi jest życie w zgodzie z Prawdą. Takie rozumienie logosu i Prawdy znajdujemy również u stoików i neoplatoników, chociażby Filona z Aleksandrii (ok. 30 p.n.e. - 45 n.e.), zhellenizowanego Żyda aleksandryjskiego, którego pisma miały duży wpływ na wczesne chrześcijaństwo. Ewangelia według św. Jana powstała około roku 100 i w przeciwieństwie do Ewangelii synoptycznych napisana została przez jednego autora. Ów autor z pewnością był pod wpływem Filona, co widać w już pierwszym zdaniu: „Na początku było Słowo (Logos), a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo". Augustyn z Hippony przyznaje w „Wyznaniach”, że natrafił na to pojęcie w pismach platoników. Powracamy zatem do podstawowego indoeuropejskiego pojęcia Prawdy jako Słowa, synonimu boskości. Dla druidów i braminów Słowo, czyli Prawda, stanowiło zasadę życia, Wedy mówiły, że „świat trwa dzięki Prawdzie". To wczesnoindoeuropejskie pojęcie znajduje odbicie w filozofii Heraklita, a później, za pośrednictwem stoików i platonizmu, pojawia się w chrześcijańskim Nowym Testamencie. W wielu celtyckich mitach można spotkać wątek kary za mówienie nieprawdy. Zazwyczaj na ciele kłamcy pojawiały się skazy, co wydaje się pomysłem wspólnym wielu kulturom Europy, z najsłynniejszym współczesnym przykładem w opowieści dla dzieci o przygodach Pinokia, Carla Collodiego (1826-1890). W tej bajce ilekroć Pinokio kłamie, jego nos wydłuża się. Znaczenie Słowa uwidocznia się także w przekonaniu, że nazwanie rzeczy powołuje je do istnienia. W mitologii egipskiej wielki bóg słońca Ra wyłonił się z Chaosu dzięki wypowiedzeniu swojego imienia. Gdy coś pozostaje nie nazwane to jest nieznane, bez celu i przeznaczenia. U chrześcijan dziecko pozostaje bez duszy i nadziei na wejście do Królestwa Bożego, o ile nie zostanie ochrzczone imieniem. W Słowie uwidocznia się boska moc. W staroirlandzkim i we współczesnym języku forma „ainm” oznacza nie tylko słowo, ale również duszę (w przeciwieństwie do ciała) i życie. W języku walijskim słowa „enw” (imię), „enaid” (dusza) i „einioes” (życie) wyodrębniły się z jednej wspólnej formy. Starożytni Celtowie, podobnie jak inne społeczeństwa indoeuropejskie, wierzyli, że świat został stworzony przez Słowo, w trakcie rozwoju języka.105 Wspominaliśmy już, że Celtowie rozwinęli doktrynę nieśmiertelności duszy, jako jedni z pierwszych w Europie. Ammian Marcellin napisał: „Z wielką pogardą dla śmierci wyznawali nieśmiertelność duszy". Poeta łaciński Lukan zwracając się w eposie „Farsalia” do druidów mówił: „Według was cienie nie zmierzają do milczących siedzib Erebu i bladych królestw, gdzie panuje Dis (czyli Pluton). Ten sam duch sprawuje władzę na tamtym świecie. Śmierć, jeśli prawdą jest to, co mówi wasza tradycja, jest tylko środkiem długiego żywota".106 Opinie szkoły aleksandryjskiej były podzielone co do tego, czy Celtowie sami rozwinęli doktrynę nieśmiertelności duszy, czy też raczej zapożyczyli ten pomysł od Greków, zwłaszcza Pitagorasa. Pitagoras głosił w VI w. p.n.e. naukę o reinkarnacji i transmigracji (wędrówce) dusz. Twierdził, że sam był w poprzednim wcieleniu Trojańczykiem Euphorbusem, zabitym pod Troją. Podobnie uważał Timagenes, którego cytuje jako autorytet Ammian Marcellin: „Druidzi, mężowie o wielkim intelekcie, zjednoczeni w pitagorejskim braterstwie, pochłonięci badaniem spraw tajemnych i wzniosłych, niepomni spraw przyziemnych, ogłosili duszę nieśmiertelną”. Pitagoras nauczał, że dusza jest nieśmiertelna i że jest upadłym bóstwem uwięzionym w ciele. Poczynania duszy miały wpływ na jej reinkarnację, od nich zależało w jakiej postaci - ludzkiej, zwierzęcej, czy roślinnej - zamieszka w następnym wcieleniu. Pitagoras utrzymywał też, że dusza może uwolnić się od ziemskich trosk pod warunkiem zachowania czystości, ciszy, samoobserwacji i postu (zwłaszcza należało się powstrzymywać od jedzenia mięsa i fasoli). W owym czasie idea wędrówki dusz (metempsychosis) obca była tradycji filozofii greckiej. Rozpowszechniona była natomiast w Indiach, gdzie wierzono, że dzięki swojej karmie dusza przechodzi z jednego życia do następnego w nie kończącym się cyklu, który mogła zakończyć jedynie nirwana. Ta wiara utrzymuje się w hinduizmie, dżanizmie i buddyzmie. Nirwana jest stanem najwyższego szczęścia, uwalniającym od pragnień, wyzwalającym z powtarzalnego cyklu śmierci i powtórnych narodzin. Nirwanę można osiągnąć dzięki wewnętrznej dyscyplinie moralnej i praktykowaniu jogi, dyscypliny duchowej, pomagającej osiągnąć wyższy stopień świadomości i uwalniającej od ignorancji i cierpienia. U podstaw celtyckiej wiary w nieśmiertelność duszy leżało przekonanie, że śmierć stanowi jedynie zmianę miejsca bytowania a życie trwa dalej, w 105 106 Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 139-141. J. Markale „Wercyngetoryks”, 1998, tł. H. Olędzka, str. 91. innym świecie, świecie zmarłych, słynnych Zaświatach. Gdy człowiek umierał w tamtym świecie, jego dusza powtórnie rodziła się na ziemi. Pomiędzy obydwoma światami zachodziła ciągła wymiana dusz, śmierć w naszym świecie zabierała duszę do Zaświatów, śmierć w Zaświatach przynosiła duszę do naszego świata. Filostratos z Tyany zauważył, że Celtowie świętowali narodziny z żałobą dla śmierci w Zaświatach, a śmierć świętowali z radością narodzenia w Zaświatach. Celtowie wierzyli, że w Zaświatach dusza sprawuje władzę nad ciałem. Należy jednak odróżnić wędrówkę dusz od zwykłej zmiany postaci. Możliwość zmiany kształtów to nie to samo, co poczucie jedności człowieka ze światem i wiara we wszechobecną świadomość. Drzewa, źródła, a nawet broń i narzędzia stanowiły fragmenty kosmicznej całości. W kamieniach „starych poza czasem" mieszkały duchy. W jedną noc roku ludzie mogli ujrzeć Zaświaty. Przypadała ona w święto Samhain (z 31 października na l listopada), otwierały się wówczas bramy Zaświatów i ich mieszkańcy mogli brać odwet na tych, którzy skrzywdzili ich za życia.107 W czasie święta Samhain królowi zadawano symboliczną śmierć rytualną, aby mógł odrodzić się dnia następnego, a jego dom podpalano. Zmarli, duchy, upiory powracały do świata żywych na tę jedną noc, a wszelki autorytet ziemski ulegał zawieszeniu.108 Te starożytne wierzenia przetrwały do czasów chrześcijańskich w formie „Hallowe'en”, wigilii Wszystkich Świętych. Dzień Wszystkich Świętych przypada l listopada. Współczesna interpretacja święta mówi, że w tę noc wiedźmy, demony i złe duchy wydostają się z piekła, by porwać niczego nie podejrzewające dusze. Wyobrażenia Celtów o Zaświatach wahały się pomiędzy ciemnym i posępnym czyśćcem na wyspach Fomorian, a przyjemną Krainą Młodości lub Ziemią Obiecaną. Doktryna nieśmiertelności duszy uważana jest za wspólne „aryjskie" dziedzictwo, pochodzące z rosyjskich stepów z trzeciego tysiąclecia p.n.e. i promieniujące na cały obszar indoeuropejski. Wedy pokazują, że cele hinduizmu, buddyzmu, dżainizmu były podobne i sprowadzały się do wyzwolenia z wiecznego cyklu śmierci i powtórnych narodzin. Wydaje się bardzo prawdopodobne, że głoszona przez druidów nauka o nieśmiertelności duszy stanowi etap rozwoju wspólnej indoeuropejskiej idei, pokrewnej filozofii indyjskiej i pitagorejskiej.109 Mity, w których występuje moment śmierci i odrodzenia lub reinkarnacji, należą do wyrazistej symboliki świąt związanych z cyklicznym przechodzeniem z jednej pory roku w następną. Wiążą się z wierzeniami solarnymi, z kultem słońca i ognia. Kiedy uzyskujemy najwcześniejsze informacje o Celtach, w ich wierzeniach dominują już bóstwa słoneczne, a najważniejsze święta roku toczą się wokół czterech pór, zależnych od pozycji słońca na niebie. Są to: zimowe przesilenie dnia z nocą, wiosenne zrównanie dnia z nocą, letnie przesilenie i jesienne zrównanie. Wydaje się, że całe życie mistyczne Celtów ogniskowało się w tych przełomowych momentach 107 Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 142-147. Jerzy Gąssowski „Mitologia Celtów”, Wydawnictwa artystyczne i filmowe, Warszawa 1987, str. 75. 109 Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 147-148. 108 roku. Wierzenia i obrzędowość solarna nie zdołały przytłumić warstwy wierzeń dawniejszych, w których dominował czynnik kobiecy, symbolika lunarna i chtoniczny kult Matki - Ziemi. Wydaje mi się, iż u Celtów - bardziej niż u innych ludów współczesnych im - stare wierzenia miały znaczny udział w kulcie solarnym. W samym jednak sercu świata celtyckiego zdobywcy rzymscy odcisnęli silne piętno na kulcie rodzimych bóstw, wprowadzając bogów swego panteonu oraz tajemne, mistyczne wierzenia Wschodu.110 Źródła greckie i rzymskie zgadzają się co do jednego: szczerości wierzeń i nauczania druidów. Diodor Sycylijski pisał: „Są szczerzy i prawi, dalecy od szalbierstwa i łotrostwa, zadowalają się prostym życiem, stronią od nadmiaru i luksusu". W podobnym duchu wypowiadał się Strabon dodając, że: „uważa się ich za najsprawiedliwszych z ludzi". Filozofia Celtów, ukształtowana przez druidów, była systemem moralnym rozróżniającym pomiędzy tym co dobre i złe , prawe i bezprawne . Ten system narzucano ludowi poprzez zakazy. Również tutaj widoczne są duże podobieństwa do religii indyjskich.111 Wiele celtyckich bóstw czczono pod postacią trójcy lub triady. Wydaje się, że pojęcie indyjskiej potrójnego boską boga triadę sięga korzeniami tradycji indoeuropejskiej. Trimurti stanowili: Brahma jako stwórca W świata, mitologii Wisznu jako obrońca świata i Siwa jako niszczyciel. Już Pitagoras uważał trzy za doskonałą liczbę filozofów - początek, środek i koniec - i używał jej jako symbolu boskości. Starożytni Grecy uważali, że światem rządzi trzech bogów: Zeus (niebo), Posejdon (morze) i Pluton/Hades (świat podziemny). Liczba trzy głęboko przenika Grecką mitologię: trzy Mojry, trzy Furie, trzy Gracje, trzy Harpie, wieszczki Pytia i Sybilla zasiadały na trójnogu, liczba Ksiąg Sybilii to trzy razy trzy, podobnie liczba Muz itd. Pod tym względem świat celtycki nie odbiegał od greckiego: postrzegano człowieka jako ciało, duszę i ducha; świat składał się z ziemi, morza i powietrza; naturę dzielono na zwierzęcą, roślinną i nieożywioną; jako podstawowe kolory wyróżniano czerwony, żółty i niebieski itp. Trzy było liczbą wszystkich rzeczy. Większość bogów miała postać trójcy. W opowieściach celtyckich pojawiają się różne kombinacje tej liczby - dziewięć (trzy razy trzy) oraz trzydzieści trzy. W religii Celtów również postać Matki czczono pod postacią trójcy. Matka Ziemia była symbolem płodności, przedstawiano ją z dziećmi, koszami owoców i rogami obfitości. Z Vertault w Burgundii pochodzi rzeźba z potrójną postacią boginimatki, gdzie jedna postać trzyma dziecko, a inne ją otaczają. Chrześcijaństwo przejęło później ideę Trójcy Świętej (Ojciec, Syn i Duch Święty) nie od tradycji judaistycznej, której idea ta była obca, lecz z interpretacji greckiej, wspomaganej teologią wczesnych Ojców Kościoła. Gal Hilary, biskup Poitiers (ok. 315-ok. 367), uznawany jest za jednego z pierwszych Celtów, który dokonał istotnego wkładu w rozwój filozofii chrześcijańskiej. Jego wybitnym dziełem było „De 110 111 Jerzy Gąssowski „Mitologia Celtów”, Wydawnictwa artystyczne i filmowe, Warszawa 1987, str. 102-103. Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 148. Trinitate”, w którym zajmował się pojęciem Trójcy Świętej, podstawowym dogmatem wiary chrześcijańskiej.112 W przedziwny sposób przekonanie o wędrówce dusz i wiecznych wcieleniach nie wchodzi w myśleniu celtyckim w żadną sprzeczność z wierzeniami o zaświatach. Raj w mitach iryjskich nie mieści się ani w podziemiach, ani na niebie, lecz przeważnie ma postać mitycznej wyspy lub wysp na zachodnim oceanie. Wyspy zachodniego oceanu, czyli Atlantyku, były w mniemaniu Iryjczyków, a zapewne także i innych mieszkańców celtyckiego Zachodu, zamieszkane przez bóstwa, duchy zmarłych królów i bohaterów. Świat zmarłych to jednak nie tylko wyspy na oceanie. Niezmiernie ważnymi ośrodkami kultu, miejscami ważnych obrzędów cyklu dorocznego i źródłem wątków mitologicznych są cmentarze i groby, zwłaszcza miejsca pochówku ważnych osobistości. W obrzędach i w mitach ważną rolę odgrywają także starożytne grobowce. W Irlandii są to kurhany i dolmeny. Sięgające epoki kamienia, poprzedzające osadnictwo celtyckie na tej wyspie. Celtowie mieli świadomość, iż groby te należą do zmarłych, którzy mieszkali przed nimi w tym kraju, toteż mity umiejscawiają w nich bóstwa należące do starszej generacji. Według wierzeń iryjskich Celtów, w krainie duchów zbierały się dusze oczekujące wcielenia. To właśnie tam była strefa prawdziwego życia, raj zwany Ziemią Żywych. Stamtąd przychodziło to, co najistotniejsze w życiu - dusza. Wcielała się w noworodka, dając mu życie, a po śmierci powracała do Ziemi Żywych, na Równinę Rozkoszy, do Ziemi Młodych, by tam oczekiwać na nowe wcielenie. Pośrodku Równiny Rozkoszy rośnie cudowna jabłoń, która pokryta jest jednocześnie liśćmi, kwiatami i owocami. Ktokolwiek spożywa cudowne jabłka, ma zapewnione życie i młodość. Aby upodobnić miejsca obrzędów do Krainy Zaświatów, sadzono w centrum ośrodka cmentarnego święte drzewo lub krzew, prawdopodobnie jabłoń. Uważano też, że w drzewo takie wciela się duch jakiejś zmarłej osoby, a uschnięcie drzewa kojarzono niekiedy z „wyjściem" z niego ducha i narodzeniem się nowego człowieka, zwykle wybitnej osobistości. Kto jednak dostępował zaszczytu zachowania osobowości po śmierci. Byli to przede wszystkim wszyscy ci, których śmierć miała charakter niezwyczajny lub następowała w niezwykłych okolicznościach. Musiała w jakiś sposób budzić skojarzenia ze śmiercią bogów lub geniuszów. Okazałe grobowce, opatrzone napisami towarzyszą zwykle tym wszystkim, którzy padli w boju lub bitewnym pojedynku, utożsamionym z wyrokiem sądu bożego. Królowie, druidowie, filidowie mieli zawsze największe szanse, by po śmierci przebywać we własnym grobowcu, a co za tym idzie, wieść żywot ducha w postaci zindywidualizowanej. Wzruszające jest zaliczanie do takiej uprzywilejowanej grupy tych, którzy zmarli w następstwie nieszczęśliwej miłości. Był jeszcze jeden sposób, by dostać się do Krainy Zmarłych - wtajemniczenie, które przypadało w udziale druidom, filidom i czarodziejom. Zasadą wtajemniczenia było bowiem wkroczenie do świata 112 Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 105-106. duchów po to, by skosztować tam jagód krzewu Jarzębiny Wiedzy i Natchnienia, którą uważano za dawcę wszelkiej wiedzy. Jarzębina rosła nad strumieniem roniąc doń owoce, które zabarwiały wodę na czerwono. Owoce te spożywały pstrągi żyjące w strumieniu. Ktokolwiek więc zjadł takiego pstrąga lub napił się wody ze źródła, osiągał najwyższą wiedzę. Jeśli Pstrąg Natchnienia umknął do innej rzeki i został tam złowiony i spożyty, ktokolwiek tego dokonał, osiągał wtajemniczenie absolutne. Jarzębina Wiedzy jest szczególną postacią Drzewa Życia. Gałązki symbolizują różdżki noszone przez wtajemniczonych filidów. Owe różdżki, wykonane ze szlachetnych kruszców, przybrane są dzwoneczkami. Legenda głosi, że bogowie -przewodnicy dusz dawali ludziom wiedzionym w zaświaty gałązki, które przy poruszaniu wydawały czarowne dźwięki. Za wtajemniczonego uważany był ten człowiek, który wkroczywszy w Krainę Zmarłych dotarł do samych źródeł życia. Upodobniony do bóstwa i do zmarłego zarazem, pozostawał żywym wśród ludzi, co czyniło jego pozycję nadzwyczajną. Dwoistemu rozumieniu śmierci towarzyszyła dwufazowość celtyckich obrzędów pogrzebowych. Pierwsza faza następowała bezpośrednio po zgonie. Składało się na nią obmycie zwłok w rzece i przykrycie zmarłego płaszczem lub gałęziami. Potem rozpoczynało się czuwanie przy zwłokach, opłakiwanie zmarłego i wychwalanie jego czynów. Obmycie w rzece miało charakter magicznego zabiegu oczyszczającego i wiązało się z pojęciem kąpieli mistycznej, która przywraca życie. Drugą fazę obrzędu pogrzebowego stanowiło przewiezienie zwłok na cmentarz, zawsze w kierunku ze wschodu na zachód, gdyż według wierzeń Celtów był to kierunek wędrówki dusz ku zaświatom. Cmentarze mieściły się często na zachodnim brzegu rzeki czy jeziora i zmarłych przewożono łodziami. Aby zmarły nie wrócił do grona żywych, aby podkreślić ostateczność tej podróży, łódź lub wóz palono. Nad grobem ktoś wygłaszał mowę pochwalną i znów opłakiwano zmarłego. Ostatnią i bardzo ważną częścią tej fazy uroczystości zwłaszcza na pogrzebach znaczniejszych osób - były igrzyska sportowe ku czci zmarłego. Teksty legend mówią często przy tym o wyścigach mężczyzn, a nawet o gonitwach kobiet. Po igrzyskach następowała uczta żałobna i składanie ofiar. Obrzędy pogrzebowe dzielą stan między śmiercią człowieka a jego pochowaniem na dwie wyraźne fazy. Momentem przejścia z jednej fazy w drugą nie jest jednak zakopanie zwłok, lecz przewiezienie na cmentarz. Dopóki trwa czuwanie nad przykrytym zmarłym, jego dusza nie opuszcza ciała, mimo że jest ono martwe. Przewiezienie zmarłego na zachód jest symbolicznym przeniesieniem jego duszy do Krainy Zmarłych, wyzwoleniem duszy z ciała. Wyjątkiem tu są jednak ci wszyscy, którzy zmarli śmiercią niezwykłą i których przez napisy ogamiczne przywiązuje się do miejsca pochówku. Trwają oni nadal w swoich ciałach i w swoich grobach, gotowi do dalszych wcieleń, do powrotu między żywych w zaduszkowych częściach wielkich świąt cyklu dorocznego.113 113 Jerzy Gąssowski „Mitologia Celtów”, Wydawnictwa artystyczne i filmowe, Warszawa 1987, str. 149-159. Pogrzeby celtyckie były szczególnie „wspaniałe i drogie'', jak pisał Cezar. Odkrycia archeologiczne potwierdzają, że Celtowie grzebali swoich możnych razem z rydwanami, biżuterią, cennymi materiami i rożnymi rodzajami naczyń. W niektórych grobach znajdowano psy, zające, ptaki, a nawet kompletne zaprzęgi końskie wraz z wozem. Są dowody poświadczające, że na uczty pogrzebowe i rytualne procesje schodziły się cale plemiona. Pod koniec obchodów w grób zmarłego ceremonialnie ciskano włóczniami. Ceremonie te rozumiano zapewne jako początek wyprawy do Zaświatów. Zmarli mieli tam dotrzeć, wyposażeni w przedmioty, które były im użyteczne w życiu doczesnym, i w towarzystwie ulubionych zwierząt. Celtowie przypisywali zwierzętom – zarówno domowym jak i dzikim pewne własności mistyczne i nadprzyrodzone, w tym moc uzdrowicielską. Grzebanie ich u boku właścicieli wskazuje na to, że wierzono w życie zwierząt po śmierci. Ofiary ze zwierząt często znajdowane są przy źródłach leczniczych. Cliodna, jedna z królowych Zaświatów, miała trzy ptaki, których śpiew przywracał zdrowie. W mitach celtyckich rozmaite zwierzęta reprezentujące Zaświaty są mądre i pomagają śmiertelnikom. Zwierzęta miały również moc przynoszenia szczęścia. Fantastyczne stwory przedstawiają niejednokrotnie przeciwności i próby losu, którym poddawani są ludzie przez wysłanników świata nadprzyrodzonego. Wiele opowieści mówi o przeistaczaniu się istot ludzkich w zwierzęta. Niestety, tradycja ustna związana z tymi wspaniałymi obrzędami pogrzebowymi odeszła w niepamięć wraz z druidyzmem. Pozostają nam tylko domysły.114 Przypomina to hinduski zwyczaj zwany „sati” (od sanskryckiej formy oznaczającej „wierną żonę”), zgodnie z którym wdowa wstępowała za zmarłym mężem w płomienie. Zwłoki później niszczono, tak by nie mogły z nich skorzystać złe duchy.115 W połowie epoki brązu, około 1500-1100 p.n.e., na rozległych obszarach Europy zaszły zmiany w obrzędach pogrzebowych. W miejsce pochówków szkieletowych pojawiły się ciałopalne. Jednocześnie w ówczesnych kulturach, także na ziemiach Polski, wzrosło znaczenie ognia w wierzeniach i obrzędach. W sztuce pojawiły się znaki i symbole, później znane jako wyobrażenia słońca lub poświęcone słońcu. Do takich należą krzyże równoramienne, koła z wpisanym krzyżem, swastyki i trykwetry (swastyki trójramienne) oraz ptaki. W wyobrażeniach figuralnych z tej epoki dominuje mężczyzna, często wojownik. Bóstwem plemienia stał się bóg męski, a towarzyszyło mu bóstwo kobiece. Jest to na ogół ubóstwiona postać przywódcy plemienia, wyidealizowany król, czasami mityczny protoplasta klanu. Każdy wielki ród lub plemię miało takiego boga, występującego pod własnym imieniem. Niekiedy zyskiwał on szersze znaczenie lub bywał rozsławiany przez lud, który w jego imieniu dokonywał podbojów.116 114 Mity i Ludzkość „Celtowie: Herosi świtu.”, Wydawnictwo AMBER Sp z o.o. Warszawa 1998, Wydanie I, str. 4244. 115 Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 114. 116 Jerzy Gąssowski „Mitologia Celtów”, Wydawnictwa artystyczne i filmowe, Warszawa 1987, str. 79-81. Można z całą pewnością twierdzić, że druidzi odprawiali obrzędy przy studniach i źródłach rzek. Liczne dowody dostarczają odnajdywane w takich miejscach ofiary wotywne.117 Do sięgających głębokiej starożytności wierzeń celtyckich, wyrastających niewątpliwie ze starego rdzenia indoeuropejskiego, należy kult wody, zwłaszcza rzek i źródeł . W celtyckim kulcie wody jednoczą się dwa ważne elementy, znane także w wierzeniach irańskich i wedyjskich: uzdrawiający i zapładniający. Rzeki bywały zazwyczaj deifikowane w postaci bóstw męskich lub żeńskich, którym poświęcano świątynie lub miejsca święte w pobliżu źródeł. 118 Najświętszą częścią każdej rzeki było jej źródło, z którego w tajemniczy sposób wydostawały się na powierzchnię wody. Według mitu iryjskiego wody rzeki Boyne tryskają ze świętego źródła należącego do boga wodnego Nechtana. Czasem rzeki i strumienie obfitowały w złowrogą symbolikę, jako granice między życiem a śmiercią. Wspólnym tematem wielu mitów jest Praczka u Brodu. Ta bogini wojny czekała przy brodzie pod postacią kobiety, wrony lub kruka i decydowała, który z przechodzących wojowników zginie tego dnia na polu bitwy: „Zdążający na pole walki wojownicy zatrzymali się u brodu. Poraził ich straszliwy widok. Wysoki kobiecy upiór wpatrywał się w nich uporczywie złymi czerwonymi oczami przez gęstwę siwych włosów. U jego zbrukanych krwią stóp leżały splątane trupy mężczyzn. Niektóre były tak ohydnie zniekształcone, że nie rozpoznałaby ich własna matka. Gdy wojownicy stali i patrzyli z przerażeniem, kobieta roześmiała się okropnie i skrzekliwie, aż ciarki przeszły im po grzbietach. Powoli podniosła ramię i kościstym palcem zaczęła wskazywać każdego z nich po kolei. W końcu wódz drużyny zebrał siły i podszedł do kobiety. Z wielkim wysiłkiem zdołał przemówić: Kim jesteś? - zapytał. - Ja? - wyskrzeczała. – Jestem Morrigan, królowa upiór. Niektórzy nazywają mnie Praczką u Brodu. Sypiam na Górze Knocknarea, głęboko w kurhanie Maeve. Moje zadanie polega na nawiedzaniu strumieni Irlandii i zmywaniu ludzkich grzechów. - Kim zatem są ci grzeszni mężowie, którzy leżą na zbrukanej posoką kupie przed nami? zainteresował się wódz. - Czy to ci, których dziś zabiłaś i okaleczyłaś? Morrigan znów roześmiała się rechotliwie. - Nie zabiłam tych mężów. Nie tknęłam ich palcem! - Zajrzała głęboko w oczy wojownika. - Przypatrz się jeszcze raz tym zmarłym. To są ludzie, którzy stoją za tobą. Tak będą wyglądali wieczorem, po bitwie. Ja tylko zmywam krew z ich członków. Wódz ponownie spojrzał na trupy i zaczął rozpoznawać rysy niektórych ze swych towarzyszy. Morrigan powoli się nachyliła, poszperała w swoim zakrwawionym łupie i wyciągnęła coś, żeby pokazać wodzowi. Kiedy ten się odwrócił, zobaczył dyndającą na zakrwawionych włosach własną odciętą głowę”.119 Wszystkie te święta w mniejszym lub większym stopniu wiązały się także z kultem przodków. Kult przodków, a zwłaszcza wybitnych jednostek, królów i wodzów, odgrywał poważną rolę w 117 Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 112. Jerzy Gąssowski „Mitologia Celtów”, Wydawnictwa artystyczne i filmowe, Warszawa 1987, str. 67. 119 Mity i Ludzkość „Celtowie: Herosi świtu.”, Wydawnictwo AMBER Sp z o.o. Warszawa 1998, Wydanie I, str. 3335. 118 wierzeniach celtyckich i stanowił jeden z ich najtrwalszych składników, wkraczających aż w epokę chrześcijańską. Wielu autorów starożytnych pisze o sakralnych ofiarach z ludzi. Cezar wspomina, iż Galowie uważali, że bogów można przebłagać jedynie ofiarą krwi ludzkiej, i tą drogą, poświęcając jedno życie, ratować inne. Najczęściej do tego celu używano przestępców i jeńców, lecz gdy tych brakowało, poświęcano osobę niewinną. Uprawiano także rytualny kanibalizm, o którym wspomina wielu autorów i który przetrwał aż do progu średniowiecza. Wspominają także pisarze starożytni o rytualnym piciu ludzkiej krwi, zwłaszcza nieprzyjaciół, ale również krwi świeżo zmarłych rodziców w rytuale zbliżonym do komunii. Krwawe ofiary, w których poświęcano także ludzi, ludożerstwo liturgiczne, picie krwi itp. nie były właściwe tylko Celtom, ale należały do praktyk sakralnych również i innych ludów dawnej Europy. Specyficznie celtyckie, sięgające bardzo starej warstwy wierzeń, wydają się kult i obrzędy związane z obciętą głową ludzką.120 Głowy znaczniejszych przeciwników były odcinane i wojownicy celtyccy zachowywali je w charakterze trofeów. Opuszczając pole bitwy, wojownicy przymocowywali te głowy do szyi koni. Po powrocie do osady wieszali je u wejść domów. Głowy ważniejszych wrogów. Celtowie balsamowali, używając do tego olejku cedrowego i szczycili się nimi przed przybyszami. Nigdy nie odstępowali swoich trofeów, nawet za równowartość ich wagi w złocie. Wizerunek ludzkiej głowy to motyw powszechnie spotykany w sztuce Celtów. Głowie bez wątpienia przypisywano właściwości magiczne o wielkiej sile działania. Ponieważ wygraną bitwę uważano za dar z zaświatów, część zdobyczy oddawano tam z powrotem. Po prostu składano cenne przedmioty w wybranym miejscu lub wrzucano do jeziora.121 Rzymianie byli zaskoczeni faktem, że Celtowie nie zachowują dla siebie łupów ale poświęcają je bogom. Wojownikowi, który spróbowałby ukryć trofea, groziła kara tortur. Także w czasach pokoju Celtowie uważali za niepobożny uczynek choćby dotknięcie cennych przedmiotów składanych na ofiarę bogom. Diodor Sycylijczyk stwierdził w I wieku n.e., że w świątyniach Galów „wielkie ilości złota wystawione są na widok publiczny jako ofiary dla bogów i nikt nie ośmiela się tego dotknąć, powodowany zbożnym strachem".122 Religia dla Celtów była nierozłącznie związana z otaczającym ich światem. Każdemu charakterystycznemu rysowi krajobrazu przypisywali oni jakieś znaczenie sakralne. Trzęsawiska uchodziły za złe, a pożary spowodowane uderzeniem pioruna - za święte. Nie było góry, drzewa, rzeki czy źródła, które nie miałyby własnego ducha. Nieznane czaiło się na każdym kroku. W tak przesyconym świętością otoczeniu należało zachowywać się roztropnie, żeby nie obrazić bogów. Nawet prowadzący podbój legioniści rzymscy pamiętali, żeby składać 120 Jerzy Gąssowski „Mitologia Celtów”, Wydawnictwa artystyczne i filmowe, Warszawa 1987, str. 76-78. Aedeen Cremin „Celtowie”, Wydawnictwo Wiedza i Życie, Warszawa 2001, str. 60. 122 Mity i Ludzkość „Celtowie: Herosi świtu.”, Wydawnictwo AMBER Sp z o.o. Warszawa 1998, Wydanie I, str. 43. 121 ofiary tajemniczym bóstwom rzek, gajów i lasów napotykanych podczas marszu w głąb Galii i Brytanii.123 Tylko religia druidów mogła zjednoczyć ludy rozproszone na całym kontynencie europejskim i na Wyspach Brytyjskich. Należało się liczyć z tym, że w różnych miejscach mogło dochodzić do sprzeciwu wobec wcześniejszych ustaleń i porozumień. W tej sytuacji wszelkie ustalenia i zobowiązania umieszczano pod bezpośrednią opieką bóstw, a warunków ich przestrzegania pilnowali druidzi. Dlatego w trakcie zawierania porozumień składano liczne przysięgi, a na układające się strony nakładano „boskie klątwy" chroniące przed łamaniem układów. Druidzi mieli prawo orzekania „glam dicin”, rodzaju szyderczej klątwy nakładanej za złamanie praw boskich lub ludzkich, a także za zdradę i morderstwo. Kara ta wiązała się z powszechnym potępieniem i uczuciem wstydu prowadzącym do choroby i śmierci. Osoba podlegająca „glam dicin” wykluczona była ze społeczeństwa. Jeszcze innym sposobem egzekwowania prawa był rytualny post. W systemie prawa Brehon post przeciwko komuś stanowił zatwierdzoną formę wymuszenia zadośćuczynienia i naprawienia krzywd. Starożytne pochodzenie tego obrządku można udowodnić, wskazując na niemal identyczny zwyczaj indyjski. Wspominają o nim nie tylko Prawa Manu, lecz także starożytne źródła wedyjskie, określając go jako „czekanie na śmierć”. W czasach pogańskich wierzono, że zaangażowane są tu moce nadprzyrodzone", co należy rozumieć w sposób następujący: jeżeli osoba, przeciw której rozpoczynano rytualny post, pozostawała nieczuła na pretensje pokrzywdzonego, to mogła ją spotkać nadprzyrodzona kara. Można było dochodzić swoich praw i wymusić sprawiedliwość. Prawo stanowiło, że osoba rozpoczynająca post musiała powiadomić drugą stronę o przedmiocie swoich roszczeń, po czym siadała przed drzwiami i rozpoczynała post, który trwał tak długo, aż druga osoba nie zgodziła się wynagrodzić doznanych krzywd. „Ten, kto lekceważy zobowiązanie postu, nie podlega już jurysdykcji Boga ani człowieka, zrzeka się wszelkich swoich praw (...) tak stanowi prawo Brehon".124 Indoeuropejskie pochodzenie metrów irlandzkich, jak i bardzo uderzające podobieństwa między hinduskim a irlandzkim systemem prawa, które również wskazują na genezę indoeuropejską, umacniają nas w przekonaniu, że irlandzcy filidowie, a zatem też druidzi celtyccy, byli dziedzicami tej samej tradycji, którą przechowywali bramini.125 W literaturze celtyckiej znaleźć można liczne przykłady zagadek i rebusów (szczegół charakterystyczny dla wielu starożytnych kultur). Pisarze klasyczni wspominali, nieraz z zakłopotaniem, o druidach nauczających zagadkami Znane są konkursy zagadek, w których uczestniczyli Marban, „główny prorok nieba i ziemi", i Dael Duiled, główny nauczyciel Leinsteru. W opowieści o kuszeniu Ailbe zapisano wiele takich zagadek: 123 Mity i Ludzkość „Celtowie: Herosi świtu.”, Wydawnictwo AMBER Sp z o.o. Warszawa 1998, Wydanie I, str. 32. Jerzy Gąssowski „Mitologia Celtów”, Wydawnictwa artystyczne i filmowe, Warszawa 1987, str. 116-117. 125 M. Dillon i N. Chadwick „Ze świata Celtów”, PIW, Warszawa 1975. 124 „Co jest słodsze niż miód? - Bliska rozmowa. Co jest czarniejsze niż kruk? - Śmierć. Co jest bielsze niż śnieg? - Prawda. Co jest szybsze niż wiatr? - Myśl. Co jest ostrzejsze niż miecz? - Zrozumienie. Co jest lżejsze niż iskra? - Umysł kobiety pomiędzy dwoma mężczyznami.”126 Żaden Celt nie pozostawił po sobie wyznania pradawnej wiary, nie zapisane wiersze druidów odeszły wraz z nimi. Jednakże z różnych fragmentów jawi nam się obraz Celta poszukującego Boga oraz tego, co niewidoczne, chcącego pokonać nieznane za pomocą praktyk religijnych i sztuk magicznych. Sprawy duchowe zawsze znajdywały zrozumienie u Celtów, i już pisarze starożytni dostrzegli ich religijność. Nie zapominali o prawach bogów i nigdy ich nie naruszali, wierzyli, że wszystko, co dobre, może pochodzić tylko od bogów. Posłuszeństwo wobec druidów wskazuje, jak ważna dla Celtów była w sprawach religii zwierzchnia władza i autorytet. Wszystkie religie celtyckie charakteryzowały się pobożnością, łatwo ulegającą przesądom, a także lojalnością wobec idei i przegranych spraw. Celtowie byli urodzonymi marzycielami, jak to jasno wykazuje ich wspaniała wiara w Pola Elizejskie; wiele z tego, co duchowe i romantyczne w niejednej literaturze europejskiej, właśnie im zawdzięczamy.127 Irlandia dała Europie wiedzę i wspaniałą literaturę, należy jednak żałować, że gorliwi misjonarze chrześcijańscy zniszczyli księgi druidów, popełniając tym samym zbrodnię przeciw wiedzy.128 126 Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 148. J. A. MacCulloch „Religia starożytnych Celtów”, 1911. 128 Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 139. 127 3.5 Wskrzeszenie nauki Druidów. Wśród wybitnych filozofów celtyckich, oskarżany przez swoich wrogów, co szczególnie znamienne, o chęć wskrzeszenia „filozofii naturalnej druidów" był Pelagiusz (ok. 354 - 420 n.e.), Celt noszący przydomek Brito, co znaczyłoby, że pochodził z Brytanii, choć jeden z współczesnych mu pisarzy szyderczo określił go jako „pełnego irlandzkiej owsianki", co skłoniło niektórych badaczy do uznania go za Irlandczyka. Pelagiusz przybył do Rzymu ok. roku 380 n.e. Zepsucie i upadek obyczajów, jakie tam zastał, napełniło go przygnębieniem. Za powstałą sytuację winił doktrynę zawartą w pismach Augustyna z Hippony, a zwłaszcza ideę przeznaczenia i koncepcję grzechu pierworodnego. Według Augustyna wszystko to było zamysłem Bożym, a zatem człowiek pozbawiony był w tym zakresie wolnej woli. Pelagiusz wierzył natomiast, że ludzie mogą mieć wpływ na własne zbawienie dzięki wolności wyboru, a nie przeznaczeniu. Pelagiusz uważał, że nauki Augustyna narażają na niebezpieczeństwo całe prawo moralne. Jeżeli ludzie nie są odpowiedzialni za swoje dobre i złe uczynki, nic nie może ich powstrzymać przed życiem w grzechu, ponieważ i tak nic nie mogłoby zmienić ich przeznaczenia. Z najwcześniejszych pism Pelagiusza (ok. 405 r.) jasno wynika następująca filozofia: „jeśli powinienem, mogę". Aureliusz, postawił zarzuty o siedem heretycznych poglądów. A oto one: Adam umarłby, nawet gdyby nie popełnił grzechu; grzech Adama obciążał tylko jego; nowo narodzone dzieci są w takim samym stanie ducha jak Adam przed upadkiem; cała ludzka rasa nie jest odpowiedzialna za upadek Adama; wypełnianie prawa otwiera drogę do Nieba, podobnie jak Ewangelia; nawet przed przyjściem Chrystusa byli ludzie bez grzechu, którzy osiągali życie wieczne; dzieci nie ochrzczone w wierze chrześcijańskiej mogą osiągnąć życie wieczne. Należy tu zauważyć, że podczas gdy starożytni Celtowie znali słowa na określenie winy lub odpowiedzialności, to prawdopodobnie nie mieli jasno sprecyzowanego pojęcia odpowiadającego chrześcijańskiej idei grzechu. W Kościele Celtyckim wyznanie grzechu nie było obowiązkowe, a wyspowiadać się można było u wybranego przyjaciela duszy. „Idea „przyjaciela duszy” , który służył za przewodnika duchowego i doradcę - nie spowiednika - dla młodych mnichów i konwertytów, stanowiła element praktyk druidów". Tak więc pojęcie grzechu i konieczności spowiedzi jawiły się Celtom jako zupełnie nowe pojęcia. W przedchrześcijańskim społeczeństwie celtyckim przyjaciela duszy lub przewodnika duchowego spełniał zazwyczaj druid. Św. Hieronim zdawał się być przerażony nauczaniem Pelagiusza, że ludzie mogą żyć bez grzechu, jeżeli tak postanowią. Św. Hieronim przeszedł na stronę Augustyna i oskarżył Pelagiusza przed synodem, któremu w czerwcu 415 roku przewodniczył Jan z Jerozolimy. Pelagiusz uzyskał uniewinnienie w dwóch śledztwach kościelnych i by wyjaśnić swe poglądy, ogłosił traktat „De libero arbitrio” (O wolnej woli), gdzie podstawą jego nauk było twierdzenie o wolnej woli człowieka. Jeżeli Pelagiusz rzeczywiście nawiązywał do filozofii druidów - a było to możliwe, ponieważ wyrósł i ukształtował swoje poglądy w kulturze celtyckiej - i Augustyn i jego zwolennicy oskarżali go o próbę wskrzeszenia „filozofii naturalnej druidów", to należy zapytać: jaka to była filozofia? Istotą pelagianizmu było przekonanie, że ludzie są odpowiedzialni za swoje czyny i mimo istnienia czynników zewnętrznych ostateczny wybór należy do nich. Nie ma i nie może być grzechu, gdy wola nie jest całkowicie wolna, gdy człowiek nie może sam wybierać między dobrem a złem. Pelagiusz nauczał, że rodzimy się nie w pełni ukształtowani, bez rozeznania między dobrem a złem. Umiejętności odróżniania dobra od zła trzeba się nauczyć. Twierdził, wbrew naukom Augustyna, że sprawiedliwy i miłosierny Bóg nie ukarze całej ludzkości za grzech Adama. Grzech Adama jedynie poucza nas i daje nam przykład, jak zło może na nas wpłynąć i wprowadzić w błąd. Możliwość wyboru, potwierdzająca wolność woli, oznacza, że w każdym wyborze, w każdym momencie życia, niezależnie od tego, co stało się przedtem, każdy może wybrać pomiędzy dobrem a złem. W swym nauczaniu Pelagiusz posługiwał się, co szczególnie znaczące, triadą „posse, velle, esse”: „Rozróżniamy trzy rzeczy: możliwość, wolę, czyn. Możliwość istnieje w Naturze, odnosi się do Boga, który obdarzył nią człowieka. Wola i czyn odnoszą się do człowieka, ponieważ wypływają ze źródła wolnej woli”. W „Libellus fidei” Pelagiusz powtarza, że wolna wola tkwi w człowieku i dalej twierdzi: „To wolna wola podejmuje inicjatywę i jest decydującym czynnikiem w drodze do zbawienia jednostki; wolna wola decyduje, czy ktoś postępuje dobrze, czy źle”. Augustyn z Hippony dowodził, że wola należy do Boga, a nie człowieka; czy ktoś jest dobry, czy zły - zależy od przeznaczenia danego człowieka, i tylko wola Boża umożliwia woli człowieka akceptować łaskę i pomoc Ducha Świętego. Można sądzić, że odmawiając Bogu wpływu na wolę człowieka, Pelagiusz sugerował, aby chrześcijańską doktrynę Łaski zastąpić pojęciem Natury, nie doprowadził jednak tego rozumowania do logicznej konkluzji, która oznaczałaby odrzucenie centralnego dla doktryny chrześcijaństwa pojęcia pokuty. Fastidius, celtycki biskup z Brytanii, pisząc około 411 roku „De vita christiana” (O chrześcijańskim życiu) tak zapytywał: „Czy uważasz siebie za chrześcijanina, jeśli gnębisz biednych, jeśli bogacisz się czyniąc innych biednymi, jeśli wyciskasz swoje jedzenie z łez biednych? Chrześcijanin to człowiek, który nigdy nie pozwala, by gnębiono biednych, którego drzwi stoją otworem i którego stół znają wszyscy potrzebujący”. To właśnie takie nauki budziły poważne obawy w Rzymie i doprowadziły do uznania Pelagiusza za heretyka. Chciałbym tu wystąpić z następującą tezą: Pelagiusz nie stworzył nowej filozofii, lecz był przedstawicielem kultury celtyckiej, której filozofię rozwijali jeszcze w czasach przedchrześcijańskich druidzi. To, co Rzym uważał za wpływy pelagianizmu w Brytanii i Irlandii, należy raczej postrzegać jako przywiązanie Celtów do własnego porządku społecznego i kulturowego. Wśród druidów byli tacy, którzy akceptowali Los i Przeznaczenie, a także tacy, którym te pojęcia były obce. Weźmy również przykład astrologii: można twierdzić, że astrologia nie oznacza automatycznie wiary w przeznaczenie, ponieważ znajomość wpływów o charakterze astrologicznym daje ludziom lepszą możliwość wyboru. A możliwość wyboru to przecież centralny problem myśli Pelagiusza.129 Schyłkowe wierzenia celtyckie - jak już wspominałem – podlegały też wpływom wierzeń bliskowschodnich, które zyskały wielką popularność w świecie rzymskim. Popularność ta wynikała z zasadniczo odmiennych założeń ideowych tych kultów pełnych głębokiej mistyki i wartości moralnych, jakich pozbawiona była stosunkowo prymitywna religia rzymska. Kultom egipskiej bogini Izydy oraz małoazjatyckiej Kybele towarzyszyły tajemne misteria, dostępne tylko dla wtajemniczonych wyznawców. Misteria te, których treści dokładniej nie znamy, odwoływały się do odwiecznego porządku przyrody, zjawiska umierania i rodzenia się jej sił, do dramatu śmierci, radości narodzin i nadziei odrodzenia i zmartwychwstania. Sięgały więc do tych tajemnic i rytów, które nieobce były tajemnicom i praktykom druidów w dawnej liturgii celtyckiej. Nie bez znaczenia było tu odrodzenie dominującej roli bóstwa kobiecego, nigdy nie zapomnianego w świecie celtyckim. Usunięci z życia duchowego Galii, druidowie nie zostawili następców, którzy utrzymywaliby wysoki poziom moralny ludności, nakazywali pracę nad sobą, strzegli cnót czystości i zachęcali do męstwa. Starożytne religie Wschodu niosły właśnie takie hasła w nimbie tajemniczości, pełne głębokiej symboliki, tak bliskiej umysłowości Celtów.130 129 130 Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 149-155. Jerzy Gąssowski „Mitologia Celtów”, Wydawnictwa artystyczne i filmowe, Warszawa 1987, str. 108-110. 4.6 Odrodzenie druidyzmu i druidyzm w neopogaństwie. Mimo licznych wzmianek o druidach w pismach greckich i łacińskich i mimo zapisów w rodzimych literaturach celtyckich ciągle brak nam odpowiedniej wiedzy. Posiadamy wprawdzie nieco wiarygodnych źródeł greckich, ale większość zapisów klasycznych stanowi antyceltycką propagandę Cesarstwa Rzymskiego. Uczeni skłonni byli uznawać, że materiały te zawierają niekwestionowaną prawdę. Gdy Celtowie zaczęli przelewać swoją wiedzę na papier, byli już chrześcijanami i druidzi w dalszym ciągu mieli „złą prasę", a ich portret pozostawał wyjątkowo nieobiektywny. A gdy niektórzy siedemnasto- i osiemnastowieczni „dżentelmeni antykwariusze" chcieli ukazać druidów w bardziej życzliwym świetle, narzucili im obraz romantyczny, daleko odbiegający od ich rzeczywistej roli w społeczności celtyckiej. Dzisiaj większość zapytanych osób potrafiłaby coś powiedzieć na temat druidów. W rzeczy samej, druidzi zajmują jedyne w swoim rodzaju miejsce w folklorze zachodniej Europy i jego odgałęzieniach w Nowym Świecie. Uwiedli wyobraźnię starożytnego świata jak żadna inna grupa i ciągle wywierają ogromny wpływ na życie ezoteryczne we współczesnym świecie. Zazwyczaj postrzega się druidów jako klasę intelektualną starożytnych Celtów lub religijnych mistyków i kapłanów. W szkole uczono nas, że Rzymianie widzieli w druidach dziwacznych i barbarzyńskich kapłanów, składających ofiary z ludzi i praktykujących odrażający obrządek wróżenia z wnętrzności. Inni widzą w nich starożytnych patriarchów, brodatych mistyków w białych szatach, wyznających kult natury, zwłaszcza drzew, zbierających się w czasie przesilenia w kamiennych kręgach, by odprawiać religijne obrzędy. Dla innych druidzi to potężni czarownicy i wróżbici, dla jeszcze innych to po prostu bardowie i prorocy. A ilu osobom Merlin z opowieści o królu Arturze kojarzy się z archetypicznym druidem? Niewątpliwie wiele współczesnych dzieci postrzega druidów z perspektywy Gościnny'ego i Uderzo, twórców komiksu „Przygody Gala Asteriksa", gdzie jeden z bohaterów, druid Panoramiks, warzy w tajemniczym kotle magiczny eliksir. Ci z czytelników, którzy zapoznali się z mitologią celtycką i sagami z Irlandii i Walii, wiedzą, że druidzi przedstawiani są jako wszechwładni i istotni członkowie społeczeństwa. W czasach chrześcijańskich widziano w nich już tylko wróżbitów i czarnoksiężników. Jeszcze inni kojarzą druidów z romantycznym odrodzeniem zainteresowania w Walii, Bretanii i Kornwalii twórczością bardów i ich zgromadzeniami. Postać przystrojonego w togę Archidruida Walii jest dziś, dzięki prasowym i telewizyjnym sprawozdaniom z walijskich festiwali łatwo rozpoznawalna. Jednakże popularny wizerunek druida związany jest z poważnymi, ubranymi na biało, mężczyznami i kobietami, którzy praktykują tajemnicze obrzędy w czasie letniego przesilenia w kamiennym kręgu Stonehenge, a nawet w takich miejscach jak Parliament Hill lub Tower Hill w Londynie. Do dziś istnieją grupy wywodzące się ze Starożytnego Zakonu Druidów, założonego przez entuzjastów w Londynie w 1781 roku. Te zgromadzenia nie mają, rzecz jasna, nic wspólnego z kulturą celtycką, starożytną czy współczesną, a tajemne zaklęcia tych nowożytnych druidów, kierowane do słońca i bóstw pogańskich, wypowiadane są po angielsku. Również ruch New Age zagarnął druidów pod swoje skrzydła i wykorzystuje ich w swoich filozoficznych koncepcjach. Jedna z tych propozycji, kilka razy przedrukowywana ”Umysłowość druidów” E. Grahama Howe'a, zawiera wstęp Davida Loxleya, mieniącego się Naczelnym Druidem Zakonu Druidów. Oczywiście ta praca nie ma nic wspólnego ze starożytną filozofią Celtów, ale niestety druidzi stali się atrakcyjni komercyjnie dla nowej fali zainteresowań ezoteryką i wszelką alternatywną myślą religijną. Każda, nawet naciągana, teoria filozoficzna, jeśli posłuży się określeniem „filozofia druidów" lub „celtycka", może liczyć na entuzjastyczne, choć łatwowierne przyjęcie.131 Wkrótce astrolog z Toronto, Alexander BlairEwart, jako jeden z pierwszych zaanektował druidów i „celtycką duchowość" dla ,,chrześcijaństwa New Age". Twierdził, że „ze względu na druidów celtycka kultura ze wszystkich kultur wczesnej Europy była najbardziej zaawansowana duchowo i najlepiej wewnętrznie przygotowana na spotkanie z chrześcijaństwem". I dalej: „W dwudziestym wieku, tym mrocznym wieku technologii i materializmu, ezoteryczne chrześcijaństwo stało się równie ulotne, jak kiedyś w czasach ginącego Imperium i zdziczenia. Ezoteryczne chrześcijaństwo jest nie gasnącym Światłem świata, najwznioślejszym objawieniem, najgłębszą tajemnicą. Starożytni Celtowie wychodząc z tradycji duchowej równie bogatej i głębokiej, choć w inny sposób, jak tradycja żydowska, w której pojawiło się chrześcijaństwo, przetworzyli je w całkowitą wolność. W ezoterycznym chrześcijaństwie niczego nigdy nie wykonywano pod przymusem. Stanowi ono wolny wybór wolnych jednostek i z tego to powodu ma wielką przyszłość jako ścieżka duchowa dla wyzwolonej ludzkości. Celtycki humanizm ciągle zna i rozumie miłość i rolę miłości w tworzeniu kultury, czyli współczucie. W celtyckiej poezji, języku, muzyce świeci jaśniejsze światło, obdarzone bogatszym, mistycznym wymiarem”.132 Zalew komercyjnej filozofii spod znaku New Age bez skrupułów wykorzystuje wszelkie prawdy i nauczania druidów i Celtów - od wiedzy tajemnej, poprze karmę i ścieżkę prawdy, po świadomość mistyczną. Druidzi i Celtowie pojawili się, gdy nasi siedemnasto- i osiemnastowieczni przodkowie poszukiwali romantycznej przeciwwagi dla Wieku Rozumu i postępującego uprzemysłowienia. Nie należy się zatem dziwić, że również w naszych smutnych i ponurych czasach ludzie poszukują jakiejś ,,lekko podanej" duchowości. Dzieje się tak, 131 132 Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 7-8. Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 228. ponieważ w poszukiwaniu prawdy i sensu życia, co zdaje się zajmować ludzkość od zawsze, preferowane są łatwe odpowiedzi. Wygodniej jest przyjąć miłe obrazki nigdy nie istniejących romantycznych druidów i Celtów niż zgłębiać znacznie mniej przyjemną rzeczywistość.133 Inni pisarze usiłowali wykorzystać druidów do propagowania nowych form chrześcijaństwa, czy raczej prób wskrzeszenia starego chrześcijaństwa celtyckiego. Prace Shirley Toulson „Celtycka alternatywa, studium chrześcijaństwa, które utraciliśmy”, 1987 oraz ”Celtycki rok”, 1993 przyciągnęły druidów na powrót do obozu chrześcijańskiego: „Po swych przodkach druidach celtyccy chrześcijanie odziedziczyli miłość ziemi i poczucie jedności z każdym stworzeniem. Pod tym względem filozofia obecna w Kościele Celtyckim wykazywała bliskie podobieństwo do nauk dzisiejszego Kościoła Prawosławnego”. Toulson, która postrzega duchowość druidów poprzez celtyckie chrześcijaństwo i widzi bliskie związki z buddyzmem, orzeka, że buddyzm jest najlepszą drogą do poznania celtyckiej umysłowości. I dalej: „Zbliżymy się do myśli celtyckiej, gdy zainspirowani oczywistym zagrożeniem bytu naszej planety nauczymy się nieustannie pamiętać o naszej roli i miejscu w Boskim wszechświecie”.134 Renesans współczesnego druidyzmu ma swoje początki w XVIII-wiecznym preromantyzmie. Druidzi pojawiają się w wierszach Johna Thomsona , Williama Collinsa , Thomasa Graya . W 1740 John Toland opublikował "Krytyczna historia religii celtyckiej”, jest to pierwsza poważna praca jaka ukazała się na ten temat w Anglii. Twórczość takich postaci jak: William Stukleley, piszący o Stonehenge i Avebury; megalitycznych świątyniach, jako o sanktuariach druidów, czy William Blake umieszczający druidów w swoich "Księgach Proroczych" i innych utworach, przyczyniła się do wzrostu zainteresowania druidyzmem. Inni ważni prekursorzy odrodzenia druidycznego, to między innymi: John Wood architekt, urodzony w 1704 roku, który prócz publikacji dotyczących wiary druidów zaprojektował centrum miasta Bath, czerpiąc natchnienie z układu kamieni w Stonehenge; Henry Rowlands, który ukuł teorię jakoby druidzi pochodzili od Noego i wyznawali coś na kształt religii starotestamentowych patriarchów; William Cooke pastor anglikański, który uważał, iż religia dawnych druidów była podobna do chrześcijaństwa, a oni sami dzięki swojej wysokiej moralności nie różnili się zbytnio od chrześcijan. We Francji Paul-Yves Perzon, Jean Martin i Simon Pellotier publikują w pierwszej połowie XVIII wieku prace poświęcone religii starożytnych Celtów. "Odrodzenie Celtyckie" pod koniec XIX wieku dosięgło także innych krajów celtyckich. W Bretanii powstał Gorsedd Bretoński. Podobne inicjatywy powstały w Kornwalii, natomiast w Szkocji, Irlandii i na wyspie Man przyjęła się tradycja organizowania rokrocznych festiwali muzyki, pieśni i poezji celtyckiej.135 133 Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 230. Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 228-229. 135 Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 213-225 134 Większość omawianych do tej pory stowarzyszeń, czy grup druidycznych nie miała jeszcze charakteru pogańskiego, ich członkowie uważali się w większości za "pobożnych chrześcijan". Podobnie jest i dziś, wielu druidów deklaruje się jako chrześcijanie, inni jako poganie, jeszcze inni łączą te dwie filozofie, są i tacy którzy uważają się za ateistów, twierdząc, że bycie druidem "nie ma nic wspólnego z żadną religią". Jest wiele podobieństw pomiędzy ruchem Wicca a Druidyzmem. Jak zauważa Shallcrass, którego macierzysta grupa Zakon Druidów Brytyjskich wyrosła z covenu Wicca: "znam co najmniej cztery zakony druidów, których początki sięgają Wicca i poznałem sporo druidów, którzy kiedyś byli Wicca". Co ciekawe autor nie zna przypadków przepływu w druga stronę od druidyzmu do wicca. Najważniejsza różnica w obu ruchach polega na tym, że druidzi oddają cześć słońcu i wykonują swoje rytuały w dzień, natomiast czarownice czczą księżyc i działają w nocy. Druidzi traktują słońce jako symbol duchowego światła. Jak pisał Iolo Morganwg: "Gorsedd bardów Wysp Brytyjskich musi się odbywać w miejscu rzucającym się w oczy, w pełni widoczny i słyszalny dla wsi i arystokracji, wobec słońca i w oku światła; bezprawne jest czynienie takich spotkań ani w ukryciu, w nocy, ani pod żadnym pozorem inaczej, niż wtedy gdy słońce jest widoczne na niebie." Jednakże większość rytuałów jest odprawianych obecnie prywatnie w domach i ogrodach lub w "zacisznych zakątkach gdzieś na wsi", gdyż druidzi cenią sobie nade wszystko ciszę i spokój. Mimo wielkiej różnorodności w rytuałach poszczególnych grup druidów, większość z nich używa formuły znanej jako Modlitwa Gorsedd lub Uniwersalna Modlitwa Druidów. Została ona napisana przez Iolo Morganwga a brzmi następująco: "Zechciej dać nam, Boże, ochronę, A w ochronie – siłę, A w sile – zrozumienie, A w zrozumieniu – wiedzę, A w wiedzy – wiedzę o sprawiedliwości, A w wiedzy o sprawiedliwości – umiłowanie jej, A w tym umiłowaniu – miłość wszystkiego, co istnieje, A w miłości wszystkiego, co istnieje, miłość Boga, Boga i wszelkiego dobra."136 136 .Philip Shallcrass „Druidy today” w „Paganism today”, London 1996 wyd. Thorson str.66-99. Wśród neopogan znajdziemy wiele "wyznań". Porównując Ár nDraíochtFéi do innych neopogańskich tradycji nietrudno dostrzec, że więcej ich łączy niż dzieli. Podobnie jak wielu innych neopogan, członkowie ADF podzielają następujące przekonania: „Wierzymy, że boskość jest jednocześnie immanentna (węwnętrzna) i transcendentalna (zewnętrzna), przy czym większą uwagę należy zwracać na ten pierwszy aspekt. Wierzymy, że Bóstwa mogą się ujawniać w każdym punkcie czasu i przestrzeni, również poprzez istoty ludzkie, w procesach, które znamy pod nazwą "inspiracji" czy "opętania". Wierzymy, że Boskość manifestuje się zarówno w formie męskiej jak i żeńskiej, a pojęcie "Bogini" w niczym nie ustępuje pojęciu "Bóg". Kobieta i mężczyzna są równi pod względem duchowym, zaś "męskie" i "żeńskie" postawy, wartości i role są tak samo ważne. Wierzymy w wielość Bogów i Bogini, z którym należy się miłość, szacunek i cześć. Nasze poglądy na naturę owych bóstw są wielorakie, jednak wzajemnie się nie wykluczają. Wierzymy, że człowiek winien jest Naturze - która jest święta sama w sobie - szacunek i miłość; powinien także zaakceptować swoją pozycję jako Jej cząstki, nie zaś "władcy". Wiele z nas wierzy w hipotezę Gai, wedle której biosfera naszej planety jest żywym organizmem jesteśmy też przekonani, że Gai należy się cała miłość i wsparcie, jakich my, Jej dzieci, jesteśmy w stanie jej udzielić. Świadomość ekologiczną i związaną z nią działalność uważamy za święte obowiązki. Akceptujemy pozytywne osiągnięcia zachodniej nauki i technologii, odnosimy się jednak z ostrożnością do rzekomej etycznej neutralności tychże. Wierzymy, że monolityczne systemy religijne i osoby aspirujące do pozycji mesjaszy czy "superguru" to przeszkody w duchowym rozwoju. Wierzymy, że zdrowa religia łączy minimum dogmatu z maksimum elastyczności. Druidyzm w ujęciu ADF jest religią organiczną i podobnie jak wszystkie organizmy w miarę upływu lat będzie się rozwijał, zmieniał i wytwarzał coraz to nowe odgałęzienia. Wierzymy, że podstawy etyki i moralności to radość, miłość do siebie i innych, powstrzymanie się od wyrządzania krzywd i działanie dla dobra publicznego. Staramy się zachować równowagę pomiędzy naturalną potrzebą autonomii indywidualnego rozwoju, a koniecznością zwracania uwagi na to, jaki wpływ wywrą nasze działania na życie i dobro innych. Wierzymy, że - jeśli nie liczyć zbrodni takich jak ludobójstwo i niszczenie ekosfery zwyczajnym śmiertelnikom trudno jest obrazić Bogów i Boginie. Nasze bóstwa doskonale potrafią bronić własnego honoru i nie wymagają od nas, abyśmy karali innych za "bluźnierstwa" czy "herezje". Wierzymy, że ludziom przeznaczone jest życie pełne radości, przyjemności, piękna i humoru. Większość neopogan nie gardzi dobrym jedzeniem, mocnymi trunkami i seksem; wszystkie te rzeczy mają według nas wartość duchową. Wierzymy, że poprzez ćwiczenia, artyzm, dyscyplinę i wolę ludzkie serca i umysły są w stanie dokonać wszystkich cudów, jakie kiedykolwiek będą nam potrzebne. Magiczne czy "cudowne" wydarzenia dokonują się dzięki talentom parapsychicznym, które większość z nas uważa za naturalne. Wierzymy, że tworzenie, przygotowywanie i wykonywanie rytuałów religijnych to zarówno sztuka jak i nauka. Nasze obrzędy ciągle się rozwijają, gdyż poszukujemy takich, które byłyby najbardziej satysfakcjonujące pod względem intelektualnym, piękne, a przy tym magiczne i duchowo skuteczne. Wierzymy, że należy świętować solarne, lunarne i inne cykle naszej egzystencji. Obchodzimy więc letnie i zimowe przesilenie, równonoc wiosenną i jesienną, a także fazy księżyca. Takie obrzędy "wzmocnienia" są powszechne we wspólnotach ludzkich, podobnie jak ceremonie związane z inicjacją, narodzinami, osiągnięciem dojrzałości, oddaniem się pod opiekę jakiemuś bóstwu lub grupie, małżeństwem, kapłaństwem lub śmiercią. Wszystkie te obrzędy pozwalają nam odnaleźć się w czasie i w przestrzeni. Wielu z nas wierzy w życie pośmiertne, zazwyczaj oparte na spirytualistycznym wzorcu: odpoczynek "Krainie Wiecznego Lata" przed kolejnym wcieleniem. W ten sposób umierając nie uciekamy od swoich zobowiązań, lecz tylko na jakiś czas je odkładamy. Wierzymy, że ludzie są w stanie rozwiązać swoje problemy, zarówno osobiste, jak i społeczne, i stworzyć lepszy świat. Ta idealistyczna wizja w połączeniu ze zdrowym rozsądkiem prowadzi nas do mocnego zaangażowania w sprawę indywidualnego i globalnego rozwoju, opartego na zasadzie równowagi. Wierzymy, że ludzie mogą zajść daleko na drodze indywidualnego rozwoju poprzez starannie zaplanowaną zmianę "normalnych" stanów świadomości. Korzystamy zarówno ze starożytnych jak i nowoczesnych metod - koncentracji, medytacji, re-programmingu i ekstazy. Wierzymy, że nasza współzależność wymaga działania na rzecz społeczności. Niektórzy z nas są aktywni w organizacjach politycznych, ekologicznych, społecznych i dobroczynnych, podczas gdy inni preferują działanie na rzecz wspólnego dobra na płaszczyźnie duchowej (wielu też łączy obie te sfery). Wierzymy, że dla osiągnięcia upragnionych celów należy swoją wiarę realizować w praktyce. Neopoganizm, podobnie jak każda inna religia, powinien być sposobem na życie, a nie jedynie cotygodniowym czy comiesięcznym spotkaniem towarzyskim. Musimy więc zawsze starać się, aby nasze postępowanie było zgodne z poglądami, które głosimy”.137 137 Internet – www.org.pl Inne tradycje włączane do obrzędowości druidów to pochodzące z różnych tradycji szamańskich: bębnienie, taniec, śpiew, podróże wizyjne, kontakty ze "zwierzętami mocy", wykorzystywanie "przedmiotów mocy" takich jak kryształy górskie do uzdrawiania. Interesujące jest także przejęcie od Indian Równinnych z Ameryki, niektórych technik szamańskich, które teoretycznie mogły być stosowane przez dawnych druidów, jak na przykład Sweet Lodge (Szałas Potu), czyli specjalnie skonstruowanego szałasu zbudowanego z gałęzi i liści, w którym mieści się coś przypominającego ekstremalną saunę, a służący do rytuałów oczyszczania i prób inicjacyjnych. Wykorzystywane są też powszechnie techniki medytacji pochodzące z hinduizmu lub buddyzmu, jak również kabalistyczne techniki pochodzące od okultystycznego Hermetycznego Zakonu Złotego Brzasku.138 Liczba współcześnie wyznających druidyzm jest trudna do określenia, Boer Lingon uważa, iż jest ich ponad milion (w 1991 roku).139 Shallcrass na podstawie wiadomości posiadanych przez Radę Brytyjskich Zakonów Druidycznych uważa, iż członkami zrzeszonych w niej Zakonów jest 8000 druidów z czego 3000 mieszka w Brytanii. Z tych 3000 mniej niż połowa uważa się za pogan. Co do pozostałych, to większość z nich mogła by opisywać siebie jako humanistów lub ateistów, podczas gdy znacząca większość jest chrześcijańska, a niewielka część należy do innych wyznań. Autor szacuje, że ponadto w innych ugrupowaniach druidycznych, lub odnoszących się do tradycji celtyckiej, czy też uprawiających indywidualnie jakiegoś rodzaju magię z tego kręgu, może być zaangażowanych kilka tysięcy ludzi. Podsumowując rozważania dotyczące współczesnego druidyzmu warto zauważyć, że jest to chyba jeden z najbardziej otwartych spośród współczesnych ruchów neopogańskich. Brak wśród druidów typowego dla innych neopogan wrogiego nastawienia do chrześcijaństwa, choć potępiany jest fundamentalizm kościołów głównego nurtu. Wynika to zapewne ze specyfiki lokalnej tradycji chrześcijańskiej, wolnej od dogmatyzmu rzymsko- katolickiego z jednej strony, a z drugiej powiązanej z tradycją celtyckiego chrześcijaństwa odwołującego się do więzi z naturą. Druidzi wykorzystujący w swoich praktykach rytuały z obszaru praktycznie wszystkich kultur niechrześcijańskich, jawią się być jedną z najbardziej niejednolitych formacji neopogańskich końca wieku. W druidzkich zakonach zauważyć można olbrzymią różnorodność w pojmowaniu swej "religii". Od wspominanego ateizmu, poprzez chrześcijaństwo, szamanizm, aż do wiary w duchy zamieszkujące fenomeny przyrody takie jak słońce, księżyc, kamienie, drzewa i wodę, czy też archetypiczne pojmowanie istoty bóstw oparte na psychologii Junga, albo wiara w coś na kształt Wielkiego Ducha z tradycji Indian amerykańskich, który objawia rożne swoje aspekty w poszczególnych emanacjach Boga, czy Bogini. Jest "tyle odmian 138 Philip Shallcrass „Druidy today” w „Paganism today”, Wyd. Thorson, London 1996, str. 72. Jarosław Tomasiewicz „Stare religie nowej ery. Główne nurty współczesnego neopoganizmu”. Kraków 1994, Nomos nr 5, str. 93. 139 druidyzmu, ilu druidów". Wspólny im wszystkim jest jedynie szacunek dla ziemi i wszystkich istot ją zamieszkujących, a także związane z tym myślenie ekologiczne. O czym mówi Shallcrass: "Jako druid pogański zdaję sobie sprawę, że wszelkie moce jakie posiadam, pochodzą z Ziemi, Powietrza, Ognia i Wody, albo raczej od Wielkiego Ducha, który nimi wszystkimi włada. Wiem także, że jeśli czynimy krzywdę Ziemi, krzywdzimy samych siebie i nasze dzieci."140 Spotkałem wielu ludzi mieniących się Celtami Nowej Ery, zazwyczaj nie mających nic wspólnego z kulturą celtycką, wyznających życie w harmonii z naturą, walczących o ochronę zagrożonych zwierząt i roślin. Wszyscy oni z całkowitym niedowierzaniem słuchali, jaką walkę o przetrwanie prowadzi współcześnie autentyczna cywilizacja celtycka. Z szesnastu milionów ludzi zamieszkujących terytoria celtyckie tylko dwa i pół mówi którymś z celtyckich języków. A przecież język jest najwyższą formą kultury. Upadek języków celtyckich został spowodowany dokładnie zaplanowaną polityką brutalnych prześladowań. Jeśliby celtyckie języki i kultura miały wymrzeć, nie byłby to skutek naturalnych zjawisk, a raczej wielowiekowych prześladowań etnicznych. Jeżeli języki celtyckie znikną, to jednocześnie umrze cywilizacja celtycka, jej obejmujące trzy tysiące lat dzieje dobiegną końca. Świat będzie uboższy o jeszcze jedną kulturę. Jak można mówić o duchowym pokrewieństwie ze starożytnymi Celtami i równocześnie pozwalać na upadek i zniknięcie ich współczesnych potomków? To jest bardzo niewygodna i nieprzyjemna rzeczywistość dla wszystkich zwolenników różnych teorii pseudoceltyckiego duchowego odrodzenia, którzy całkowicie ignorują tragiczne położenie współczesnych Celtów.141 140 141 Philip Shallcrass „Druidy today” w „Paganism today”, Wyd. Thorson, London 1996, str. 73-77. Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 230. Kończąc prezentację grup neopogańskich, warto przypomnieć, iż opisywane przeze mnie nurty i tradycje nie wyczerpują do końca bogactwa współczesnego pogaństwa. W pracy skupiłem się tylko na tradycjach neopogańskich ludów indoeuropejskich. Oprócz wymienionych uprzednio istnieją jeszcze inne, takie jak na przykład: tradycja greckorzymska. Istnieją liczne odwołania do tradycji pogańskich w rytuałach i systemach magicznych współczesnych ugrupowań okultystycznych, grup kontrkulturowo - parareligijnych czy grup zajmujących się magią chaosu oraz grup bazujących na pismach Aleistera Crowleya i stworzonej przez niego religii Thelemie.142 Do pogańskich mitologii nawiązuje także współczesny satanizm, choć większość neopogan zdecydowanie się od niego odcina. "Koncepcja Diabła, personifikacji najwyższego ducha zła, jest całkowicie obca pogańskim wierzeniom [...]. Kult Szatana jest judeochrześcijańską herezja i nie stanowi żadnej części pogaństwa." W "Biblii szatana" autorstwa Antona Szandora LaVey, twórcy Church of Satan (Kościoła Szatana) znaleźć można liczne zapożyczenia z mitologii pogańskich, zarówno celtyckiej jak i nordyckiej.143 Wątki neopogańskie można odnaleźć w twórczości wielu artystów XX wieku. Dziedziną szczególnie bogatą w tego typu zapożyczenia i nawiązania, a jednocześnie zasługującą na przeprowadzenie rzetelnych badań, jest działalność pogańskich zespołów muzycznych. Na szczególna uwagę zasługują moim zdaniem zespoły związane z nurtem tak zwanego rocka apokaliptycznego, muzyki industrialnej, gothic i folk. Istnieje także olbrzymia scena neopogańskich zespołów związanych z muzyką death i black metalową. Także pogańską grupą jest Łotewska Rasa, odtwarzająca autentyczne rytualne pieśni bałtyjsko- słowiańskie na podstawie badań folklorystycznych i zachowanych fragmentów tak zwanych dain, czyli pieśni ludowych.144 Obserwując ruch neopogański pod kontem propagowanych przez jego członków idei i poglądów politycznych, zauważyć się daje deklaratywny brak zaangażowania w te dziedziny życia społecznego. Wyjątek stanowią grupy folkistowsko - narodowoniemieckie, niektóre grupy odwołujące się do tradycji nacjonalistycznych i skrajnie prawicowych jak na przykład Białoruska Krywya, czy Polskie Zrzeszenie Rodzimej Wiary. Tendencje skrajnie prawicowe są także obecne w ruchu neopogańskim w Rosji. Jak zauważa Wiench: "Istotny czynnik, jaki może odgrywać rolę w przyszłości to fakt, że grupy neopogańskie w Europie Środkowo-wschodniej stanowią obiekt infiltracji ze strony zachodnich grup skrajnej prawicy. Takie próby infiltracji są podejmowane przez francuskie i niemieckie grupy neopogańskie, jak również rosyjskie grupy prawicowo-ekstremistyczne, dążące do podporządkowania nowo powstałych grup pogańskich 142 Tomasiewicz Jarosław „Neopoganizm – stare religie nowej ery” Rozdziały pt. „Święta Religijne”, „Imiona piekielne” w Antor Szandor La Vey „Biblia Szatana”. Wrocław 1996, wyd. Mania. 144 Płytę „Lettone – music of solar rites” wydała Francuska firma Auvidis Distribution 143 swoim celom politycznym."145 Poza wymienionymi powyżej, brak tendencji łączących politykę i neopogaństwo. Większość organizacji i grup deklaruje zdecydowaną wolność w kwestiach światopoglądowych swoich członków. Współczesny ruch neopogański jest jedną z najprężniej rozwijających się gałęzi życia religijnego. Zjawisko wzrastającej popularności neopogaństwa, szczególnie w Europie Zachodniej jest niezaprzeczalne. Świadczyć o tym mogą chociażby fakty cytowane przez Hardman: "W grudniu 1994 roku na Uniwersytecie w Leeds studenci wybrali na swego kapelana wiedźmę Wicca, w tymże samym miesiącu licząca około tysiąca członków Grupa Wicca Miltona Keynesa otrzymała ziemie na cele odbywania swoich ceremonii na otwartym terenie. Poganie są zapraszani do Dialogu Między Wyznaniami, Federacja Pogańska ma swojego Koordynatora Międzywyznaniowego [...], istnieje także Więzienny Kapelan Pogański." W Europie Środkowej i Wschodniej Ruchy neopogańskie są zdecydowanie mniej popularne, co tłumaczyć można zarówno nowością tego zjawiska na tym terenie jak i długoletnim brakiem zainteresowania religią i życiem duchowym w ogóle. Na podstawie zgromadzonych przeze mnie informacji, doszedłem do następujących wniosków: 1.Głównym powodem wzrostu zainteresowania rychami neopogańskimi, we współczesnej Europie, jest: - rozczarowanie systemami religijno-filozoficznymi proponowanymi przez kościoły głównego nurtu, szczególnie chrześcijańskimi; - duża atrakcyjność i świeżość religii i mitologii neopogańskich, stojąca w zdecydowanej opozycji do "martwego rytualizmu" kościołów głównego nurtu; - poszukiwanie nowej, odmiennej od chrześcijańskiej, a zakorzenionej w kulturach etnicznych, duchowości, która odpowiadałaby wyzwaniom współczesności (kryzys wartości, poszukiwanie tożsamości kulturowej, zagrożenia ekologiczne); 2.Moralność, systemy wartości i filozofia, do których odwołują się neopoganie bazuje na: - poszanowaniu przyrody, ludzi i zwierząt, odrzucającym judeochrześcijańskie dogmaty, dotyczące nadrzędnej roli człowieka, pośród innych tworów natury; - odrzuceniu moralności "grzechu i poczucia winy", a zastąpieniu jej moralnością pozytywną, sprowadzającą się do hasła: "czyń co chcesz byle byś nie szkodził innym"; - odkrywaniu pomijanych dotąd aspektów duchowości ludzkiej, chodzi tu o pozytywne podejście większości neopogan do cielesności i seksualności ludzkiej, a także czerpanie z duchowości feministycznej; 145 Wiench Piotr „Poszukiwacze zaginionej tożsamości. Poganie w Europie Środkowo – Wschodniej”. - powrocie do tożsamości etnicznej i ponownym odkrywaniu wartości kultur rodzimych, będącym w opozycji w stosunku do panującej powszechnie akulturacji i homogenizacji, współczesnych społeczeństw zachodnich. 3.Rozkład aktywności ugrupowań neopogańskich, odwołujących się do poszczególnych tradycji, a znajdujący swoje odzwierciedlenie w geograficznym ich usytuowaniu, jest niejednolity. We wszystkich krajach Europy, gdzie występuje to zjawisko, przeważają ugrupowania odwołujące się do lokalnych tradycji, jednak przy zauważalnej obecności ugrupowań odwołujących się do innych tradycji. Świadczyć to może o uniwersalnym charakterze współczesnego neopogaństwa, co w przyszłości zaowocować może dalszym rozkwitem, tego typu aktywności w krajach Europy. Mam nadzieję, że udzieliłem kilku właściwych odpowiedzi lub przynajmniej wskazałem do nich odpowiednią drogę. Kiedy wszystko jest już powiedziane i zrobione, pozostaje jednak świadomość omylności wszystkiego, co dotyczy zagadnienia, którego korzenie sięgają świtu cywilizacji. „Głęboka jest studnia przeszłości. Czy nie należałoby jej nazwać bezdenną?... im głębiej człowiek wnika, im dalej po omacku sięga w podziemny świat przeszłości, tym bardziej niezgłębione okazują się początki człowieczeństwa, początki jego dziejów, obyczajności, cofając się przed naszą sondą coraz to na nowo i coraz dalej w bezdenność, choćbyśmy jej linkę odwijali do najbardziej fantastycznej długości w czasie”.146 Życie jest cząstką wszechmocnej, ogarniającej nas energii, jest iskrą z wielkiego płomienia ludzkości. Zdawać by się mogło, że małość narodzin jednostki jest niczym w zalewie wielomilionowych cząstek gatunku homo sapiens, że jest to mały epizod w życiu cywilizacji...Człowiek musi zdać sobie jednak sprawę z faktu wielkiego wydarzenia jakimi są narodziny swego następcy. Narodziny są przelewem Mocy wszechświata na kolejną istotę a zadaniem rodziców jest opieka nad nową istotą, która już od narodzin powinna być wzmacniana przez Wyznanie Rodzimej Wiary. Każda nowo narodzona cząstka z naszej krwi jest ważna dla przyszłości, każda jednostka wychowana na Polaka w duchu naszej wiary etnicznej swą przyszłą działalnością uzdrowi następnych wzmacniając naród. Pokonywanie przeszkód z podniesionym czołem, wyjście naprzeciw trudnością, wreszcie zwycięstwo i następny powód do dumy. Pogaństwo jest ciągłym eksponowaniem piękna i wielkości człowieka, a nie umartwianiem się nad sobą i chyleniem głowy. Każdy nasz krok do przodu i zwycięstwo napawa nas dumą, lecz nie ma tu nic z próżnej pychy! Raczej radość życia, odnajdywanie jej w każdym sukcesie. Upływający czas uczy nas abyśmy cieszyli się z każdego posunięcia na przód, aby w ten sposób natchnąć siebie do tworzenia więcej i więcej, do piękna, doskonałości, siły i wielkości. Świadomy swych korzeni, związany z rodzimą kulturą czuję się głęboko związany z naszą 146 „Józef i jego bracia”, tom I, „Historie Jakubowe”, tł. E. Sicińska, Warszawa 1961, str.5. ojczyzną. Chrześcijaństwo połączone z historią naszego kraju traktuję w swoisty sposób. Począwszy od czasów Mieszka I, którego cenię za zmysł polityczny i dzieło rozbudowy państwa Polan, badania nad historią, kulturą ludową i religią dobitnie pozwalają nam stwierdzić, że w chrześcijaństwie przetrwało wiele z kultury duchowej przodków. Wierzę, że przyjdzie czas kiedy ten orzeł wyrwie się z uwięzi i rozwinie swe potężne skrzydła okrywając naszą ojczyznę Mocą i Dumą. Naród dla nas jest jak pole do zasiania ziarna, które już kiedyś ziemia przyjęła. Naród łączy się z religią. Siła jedności większa gdy do ludzi dociera świadomość, iż im dłużej związana jest religia z narodem tym większa jest siła duchowa kraju. Znając historię religii rodzimej dłuższej niż chrześcijaństwo w Polsce, wierzę w ten twardy fundament, o którym ówczesny człowiek zapomniał. Naszym celem jest wyzwolenie tej duchowej siły, poprzez ciągłe uświadamianie ludzi o naszej idei religii etnicznej społeczeństwa oraz wyłonienie się religii narodowej. Poganin jest człowiekiem otwartym na świat. Dla mnie osobiście duchowym przeżyciem jest świadomość działania i przyczyniania się do poruszenia na przód Swarożego Koła Istnienia. Myśl o zatrzymaniu się, budzić powinno nieodparte pragnienie posuwania się na przód w pracy i trudzie, który nas rozwija. Podczas świąt w zrytualizowanej formie ponownie łączę się z całością Mocy Wszechświata. Wtedy "pobieram" najwięcej Mocy napędzającej Życie czując jej kumulację wewnątrz umysłu i ciała. Powodem tego duchowego stanu jest owa wiara w świętość dnia codziennego i świętość pracy. Słońca, Wszechświata, których Moc w zwielokrotniony sposób zostaje mi przekazana podczas obrzędu. Przekaz energii pozwala często zająć się dziedzinami życia, które przerastają moje możliwości psychiczne czy fizyczne. Osiągnięty w ten sposób cel nabiera także specyficznej, doniosłej duchowo formy. Złem są dla mnie wszelkie formy patologii umysłu oraz działanie na szkodę jednostki, społeczeństwa i ojczyzny. Najgorsze jest celowe działanie mające na celu wyniszczenie kulturowe narodu (wykorzystanie środków masowego przekazu do ukształtowania szarej masy społeczeństwa o bezwartościowym, materialistycznym podejściem do życia, z zapatrywaniem na zachodnie mody kształtujące mentalność Polaka. Dlaczego nie ma pieniędzy na wspieranie rodzimych zakładów rzemieślniczych, tylko pozwala się na rozrost molochów w postaci wielkich centrów handlowych, które zabijają rodzimy przemysł. Sytuacja jak za szlachty sarmackiej! "Cudze chwalicie, swego nie znacie"). Poganin potrafi odrzucić to co obce na rzecz rodzimych wartości wierząc we własne. Pozdrawiam dzień, kłaniając się Słońcu, to Ono daje nam możliwość udziału w Dziele Tworzenia według odwiecznej symboliki Sważycy - Ognioświetlistego Koła. Człowiek już od zarania dziejów patrzył na tarczę słońca pełny miłości i niepokoju. Słońce jako życiodajne źródło energii było dla niego czymś więcej niż tylko jedną z miliona gwiazd świecących na niebie. Stanowiło nie odgadniętą tajemnicę, bo przecież to ono pobudzało roślinność do wzrostu, wyznaczało niekończący się cykl życia i śmierci. Nawet dziś pomimo wysoko rozwiniętych technologii, bez niego życie na ziemi nie mogło by istnieć. Jest naszym bogiem, a my jesteśmy jego dziećmi. Wpatrując się w złotą tarczę słońca, niewiele osób zdaje sobie sprawę, jak wielka potęga kryje się za tym niewielkim z pozoru krążkiem. Energia, która powstaje na słońcu w wyniku syntezy termojądrowej, nieustannie od czterech miliardów lat dociera na powierzchnię naszej planety. To ona utrzymuje stały zakres temperatur atmosfery. To dzięki niej na ziemi występuje bujna roślinność stanowiąca początek długiego i skomplikowanego łańcucha pokarmowego. A przecież to jeszcze nie wszystko. Słońce oprócz ciepła i życiodajnej energii emituje również światło. To właśnie dzięki światłu, wąskiemu pasmu promieniowania elektromagnetycznego możemy się widzieć nawzajem. Więc czyż słońca nie można nazwać bogiem? Czyż słońce nie zasługuje na miano stworzyciela? Pokażcie mi człowieka, który by nie kochał słońca, który miałby odwagę odwrócić się z pogardą od jego tarczy. A mimo to boimy się pokłonić stworzycielowi życia na ziemi, odsuwamy słońce na drugi plan by modlić się do boga, którego tak naprawdę nikt jeszcze nie widział. Odrzućmy fałszywy wstyd, strach przed nietolerancją, uwierzmy, że nie ma nic zdrożnego w miłości do świata, w którym żyjemy. Uwierzmy, że to co nas otacza nie jest boskim dziełem, ale samo w sobie jest Bogiem. Wystarczy rozejrzeć się wokół siebie, aby dostrzec moc natury, aby uświadomić sobie, że jest się dzieckiem słońca. „Przez cztery tysiące lat czczono na naszej Ziemi naturę jako Boga, a panteizm był podstawą mądrości ludzi, która władała niepodzielnie w postaci starożytnej religii, zwanej obecnie mitologią. "147 „Logiczny umysł Słowian - „zdrowy rozum chłopski" - nie stworzył pojęcia Boga oderwanego od życia, uznawał tylko wyższe siły przyrody, czcił je i uzmysławiał sobie w postaci Bogów. Wierzenia pogańskie nie mają w sobie ponurego fanatyzmu, a tylko pogodę pierwotnej poezji i filozofii, przywiązanie do barwnych, symbolicznych lub zabawnych obrzędów... Pogaństwo - to religia silnych i młodych, nie bojących się życia, umiejących brać z niego radości i blaski, dlatego też śmiało patrzących w oczy śmierci, nie łudzących się, że jest nagrodą za zmarnowanie lata - lecz tylko mgłą nowi. Świat pozagrobowy to szarość nieznana; życie - to zjawisko słoneczne, duch nieśmiertelny zaś może przetrwać w pozostawionych dzieciach i dziełach. Bóg wszystkich religii ucieka przed światłem nauki, pogańskie Bogi odżywiają w jej promieniach."148 „Tak mało pozostało pogańskiej puścizny, że każdy drobiazg, każdy ślad... skarbem nieocenionym. Odtworzenie polskiego pogaństwa, dotarcie do korzeni kultury rodzimej wyrosłej przed tysiącami lat – oto najpiękniejsza praca dla poetów i uczonych."149 147 Bronisław Trentowski „Wstęp do nauki o naturze” 1840. Zdzisław Harlender „Czciciele Dadźbóg – Swarożyca”, 1937. 149 Aleksander Bruckner „Mitologia polska”, 1917. 148 BIBLIOGRAFIA: 1. Harvey Graham i Hardman Charlotte „Paganism today”. Wyd. Thorson London 1996. 2. Arthur Sandauer „Bóg, szatan, mesjasz i ...?, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1997. 3. Cetwiński Marek, Derwich Marek „Herby, legendy, dawne mity.” Krajowa Agencja Wydawnicza, Wrocław 1989. 4. Jerzy Strzelczyk „Mity, podania i wierzenia dawnych Słowian”. 5. Arthur Cotterell „Encyklopedia Mitologii”, Wydawnictwo RTW, Poland. 6.Aleksander Gieysztor „Mitologia Słowian”. Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa 1982. 7. Eliade Mircea „Historia wierzeń i idei religijnych”, Tom III Warszawa 1997. 8. Pełka Leonard „Współczesne neopogaństwo słowiańskie (Rodowody – Doktryna – Kult)”, Wacyk Antoni „Mit polski Zadruga”, Wrocław 1991, wyd. Toporzeł. 9. Grzegorz Rowiński, Monika Purzycka „ Inne niebo czy w sieci szalonego proroka”, wyd. Bellona, Warszawa 1998. 10. Oświadczenie Światowego Kongresu Rodzimych Wiar, Wilno, dnia 23 czerwca 1998 roku. 11.Wiench Piotr „Poszukiwacze zaginionej tożsamości. Poganie w Europie Środkowo Wschodniej”. 12. Maszkiewicz Mariusz „Neopogaństwo na Litwie (Zarys Problematyki)”, Kraków 1994 „Nomos” nr 5. 13. Jonathan Wooding „Wikingowie”, Wydawnictwo Wiedza i Życie S.A., Warszawa 2001. 14. Mity i Ludzkość „Wikingowie i Germanie: Sagi ludów północy”, Wydawnictwo AMBER Sp. z o.o. Warszawa, Wydanie I. 15. Fredrich Wilhelm Haack „Neopoganizm w Niemczech (Powrót Wotana. Religia krwi, ziemi i rasy)”, Kraków 1999, wyd. Nomos. 16. Richard Grunberger „Historia Trzeciej Rzeszy”, Warszawa 1994 wyd. PIW. 17. Francis King „Szatan i swastyka”. (Okultyzm w partii nazistowskiej)”, Poznań 1996 wyd. Axis s.c. 18. Francis King „Świat tajemny. Leksykon magii, okultyzmu i parapsychologii”, Łódź 1992, wyd. Łódzkie. 19. Marek Tabor „Ezoteryczne źródła nazizmu”, Kraków, Warszawa 1993, wyd. Fundacja Brulionu. 20. Jerzy Gąssowski „Mitologia Celtów”, Wydawnictwa artystyczne i filmowe, Warszawa 1987 21. Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze. 22. Aedeen Cremin „Celtowie”, Wydawnictwo Wiedza i Życie S.A, Warszawa 2001. 23. Mity i Ludzkość „Celtowie: Herosi świtu”, Wydawnictwo AMBER Sp. z o.o., Warszawa 1998, Wydanie I. 24. Jean Markale „Kobieta Celtycka” 1972. 25. Juliusz Cezar „Wojna galijska”, księga VI, tł. E. Konik. 26. J. Markale „Wercyngetoryks”, 1998, tł. H. Olędzka. 27. M. Dillon i N. Chadwick „Ze świata Celtów”, PIW, Warszawa 1975. 28. A. MacCulloch „Religia starożytnych Celtów”, 1911. 29. J Jarosław Tomasiewicz „Stare religie nowej ery. Główne nurty współczesnego neopoganizmu”. Kraków 1994, Nomos nr 5. 30. Tomasiewicz Jarosław „Neopoganizm – stare religie nowej ery”. 31. Antor Szandor La Vey „Biblia Szatana”. Wrocław 1996, wyd. Mania. 32. „Józef i jego bracia”, tom I, „Historie Jakubowe”, tł. E. Sicińska, Warszawa 1961. 33. Bronisław Trentowski „Wstęp do nauki o naturze” 1840. 34. Zdzisław Harlender „Czciciele Dadźbóg – Swarożyca”, 1937. 35. Aleksander Bruckner „Mitologia polska”, 1917. 36. „ŚWIT” Czasopismo propagujące kulturę naszych przodków, # 1. 37. „ŚWIT”, Czasopismo propagujące kulturę naszych przodków, # 2. 38. „ŚWIT”, Czasopismo propagujące wiarę naszych przodków #3. 39. Dhedhmatus Peristateis Ausraniskas (Pobieżna definicja religii Ausrańskiej). 40. Rodzima Wiara (tekst powielany maszynowo). 41. Rodzima Wiara Słowian „BOGOWIE” – ulotka. 42. internet - www.taraka.most.pl. 43. Internet - www.slavinja.republika.pl. 44. Internet –www.powiat.mielec.pl. 45. Internet – www.org.pl.