Friedrichshafen 2014

Transkrypt

Friedrichshafen 2014
Friedrichshafen 2014
Wjazd pełen miłych niespodzianek
Do piątku wieczora nie wiedziałem jeszcze czy pojadę, ale udało mi się wrócić na firmę, więc po powrocie
do domu szybkie pakowanie i rano o 6.15 wyjazd. Miałem do przejechania ok. 280 km. Już na ostatnim
odcinku autostrady zauważyłem że przykleiły się do mnie
dwa samochody, granatowe BMW i czerwony Seat. Nie
pomogło nawet 210 km/h. Przed dojazdem do miasta
zawołał mnie jeden z lokalnych krótkofalowców, mówiąc że
normalnie nie woła, bo takich jak ja jest tam setki, ale
zauważył że jako jedyny pracuję z samochodu APRS-em na
KF, więc jak stwierdził , nie mógł sobie odmówić. Znaku nie
zapisałem, ale na imię ma Martin. Gdy zaczęliśmy
rozmawiać i wyszło że kumam po Niemiecku natychmiast
włączyli się do rozmowy koledzy z dwóch samochodów
których nie potrafiłem zgubić na autostradzie, a których
bardzo zainteresowało wyposażenie mojego auta. Po
dojechaniu na parking miało miejsce miłe spotkanie i
prezentacja. Tam też zwróciliśmy wszyscy uwagę na sprzęt
HB9FGF. Sama antena przy jego kole zapasowym to 1500
baksów.
Po podejściu do kasy rozstałem się z kolegami i rozpocząłem wędrówkę po targach.
Dotarłem oczywiście na stoisko PZK. Po przywitaniu zaproponowałem rozwieszenie kilku zdjęć z ŁOŚ-ia,
co spotkało się z dużą aprobatą ku mojej
uciesze. Dołączyłem też wszystkie moje
plakietki, które wzbudziły zainteresowanie
wielu osób. Jedna Hiszpanka zapytała mnie
nawet dlaczego te jedna jest taka wyblakła ,
zniszczona. Po wytłumaczeniu że jest to
spotkanie plenerowe, że pogoda , deszcz itd.
wszystko się wyjaśniło.
Przy naszym stoisku mieliśmy krótkie spotkanie z prezesem ukraińskiego DX-klubu Vladem UY5ZZ
Na nasze stoisko podchodziło, ku mojemu zdumieniu bardzo wiele osób, co jak sądzę dobrze świadczy o
PZK i Polskim krótkofalarstwie.
Nie mogłem się oprzeć i zrobić kilku pamiątkowych fotek.
Ciekawy miałem obiad. Gdy już go kupiłem szukając wolnego miejsca przysiadłem się do dwóch
krótkofalowców niemieckich. Widzieli znak i imię, dobrze prezentujące sie na ŁOŚ-iowej koszulce, ale bali
się zagadać, bo jak sami stwierdzili później, nie znali angielskiego. Gdy to zauważyłem, powiedziałem że
może być po niemiecku, więc porozmawialiśmy trochę. Oni skończyli wcześniej, zrobiło się wolne miejsce
i dosiadło sie do stolika 4-ech Portugalczyków. Znowu koszulka ŁOŚ - iowa zrobiła swoje. Przegadaliśmy
chyba z pół godziny, oczywiście głównie o naszych spotkaniach. Pokazałem im też tegoroczne zdjęcia z
"Górki ŁOŚ-iowej" - byli zachwyceni.
Po obiedzie wróciłem na nasze stoisko - byliśmy umówieni na grupowe zdjęcie.
Potem jeszcze raz ruszyłem na oglądanie wszystkiego. Kilka rzeczy mocno mnie zainteresowało.
Zaliczyłem też kilka wykładów, chociaż nie w całości - kłania się dobra znajomość Angielskiego, a z tym
mam jeszcze problem - niestety. Po wykładzie załapałem się na kawę na stoisku Izraelskim - dobrą mieli.
Na zakończenie pojechałem na chwilę do miasta, no i oczywiście nad Jezioro Bodeńskie.
Wracając z miasta na parking widzę z dala za wycieraczką jakieś kartki. Myślę sobie, na pewno mandat
za parkowanie i już liczę ile mnie to może kosztować. Jak się okazało były to dwie karty QSL które
zostawili mi przechodzący Chorwaci. Dobrze oznakowane auto robi swoje - szkoda że ich nie spotkałem !
Wyjazd uważam za bardzo miły, sympatyczny i udany. Czy jest to największe spotkanie krótkofalarskie w
Europie - mam wątpliwości. Martin mówił mi że ciągu trzech dni przyjeżdża na targi 15 tyś. osób - nie
sądzę by było ich aż tylu, tym bardziej iż kilka lat temu byłem na podobnym spotkaniu w Montichiari –
(Lombardia, prowincja Brescia) - tam mówili o 5-ciu tyś. , a optycznie było to o wiele więcej.
Pozdrawiam wszystkich czytających, a szczególnie SP9KDA team, a prezesowi PZK dziękuję za pomoc .
73! Witek SQ9CWI

Podobne dokumenty