Painting “Caricature of Stanislaw Witkiewicz” by Kazimierz Sichulski

Transkrypt

Painting “Caricature of Stanislaw Witkiewicz” by Kazimierz Sichulski
Painting “Caricature of Stanislaw Witkiewicz” by Kazimierz Sichulski
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
Author Kazimierz Sichulski Date of production 1915 Place of creation Zakopane, Poland Dimensions height: 89 cm, width: 63.5 cm ID no. S/1803/MT Museum The Dr. Tytus Chałubiński Tatra Museum in Zakopane Subjects painted, entertainment, famous people Technique watercolor, pastel Material cardboard Object copyright The Dr. Tytus Chałubiński Tatra Museum in Zakopane Digital images copyright public domain Digitalisation RDW MIC, Małopolska's Virtual Museums project Tags rysunek, Stanisław Witkiewicz, Zakopane, 2D, kabaret Prorok czy odkrywca?
Znane wszystkim porzekadło głosi, że śmiech to zdrowie. Stąd też już starożytny teatr znał komedie, a sztuka karykaturę. Artur Schrőder pisał, iż karykatura „musi odtwarzać rzeczywiste, prawdziwe rysy modela, przesadzone i zaakcentowane na sposób specyalny, komiczny, ale taki, by widz mógł je łatwo rozpoznać. Karykaturzysta musi przy tem być doskonałym psychologiem”.
Jest to niezwykle trudna sztuka, stąd też zapewne przez cały jeszcze wiek XIX ta dziedzina twórczości pozostawała na marginesie, a krytycy sztuki zarzucali artystom bądź to brak umiejętności, bądź też deficyty poczucia humoru. Sytuacja zmieniła się w okresie Młodej Polski, kiedy ów satyryczny rysunek uzyskał status samodzielnego gatunku plastycznego. Okazuje się, że śmiech był w cenie i zapotrzebowanie na niego rosło. Pojawiały się więc rysunki karykaturalne w czasopismach i gazetach. Modne było również posiadanie w domu dekoracyjnej i trafnej karykatury, stąd też zamówienia płynęły od elit finansowych i kulturalnych. Właściciele restauracji i kawiarni także nie pozostawiali obojętni na urok tego malarskiego krzywego zwierciadła i sprzyjając swoim upodobaniom, a przede wszystkim potrzebom swoich gości, również ozdabiali ściany swoich lokali karykaturami (jedne z najbardziej znanych do dziś znajdują się w krakowskiej restauracji Jama Michalika).
Tak właśnie powstała kolekcja należąca obecnie do Muzeum Tatrzańskiego, stworzona przez Kazimierza Sichulskiego na zamówienie Stanisława Karpowicza. Artysta przyjechał do Zakopanego na początku I wojny światowej. W ślad za nim podążała już jego sława znanego malarza i wybitnego, niezwykle dowcipnego karykaturzysty. Sichulski najpierw mieszkał w Domu pod Jedlami u Michała Pawlikowskiego, później przeniósł się do hotelu „Sport” Stanisława Karpowicza. Tenże prowadził restaurację, w której w „gabinecie na zapleczu”, już po nastaniu godziny policyjnej, odbywały się spotkania towarzystwa złożonego przede wszystkim z miejscowej inteligencji, ale także z przybyszów, których do Zakopanego zagnała wojna. Wśród bywalców był między innymi Ludwik Solski, aktor, reżyser oraz dyrektor teatrów, który wpadł na pomysł utworzenia galerii karykatur „u Karpia”. Sichulski zgodził się w zamian za pieniądze i kredyt w postaci śniadań, obiadów, kolacji i napojów. Tak w ciągu trzech lat (1914—1917) powstało 50 dużych, satyrycznych portretów najbardziej znanych osobistości Zakopanego. Wśród nich znajduje się również karykatura Stanisława Witkiewicza. Ten malarz, krytyk sztuki i twórca stylu zakopiańskiego, który wprowadził zupełnie nową jakość do architektury wioski pod Tatrami, i nie tylko pod Tatrami, mieszkał w Zakopanem w latach 1890—1908. Jeszcze zanim pojawił się w Zakopanem, prowadził kampanię na rzecz zmian w malarstwie. Optował za odrzuceniem hierarchii tematów w sztuce i położeniem nacisku na jakość przedstawień. Mówiąc krótko: nie co, ale jak się maluje, ma prawdziwe znaczenie.
Sichulski przedstawił Witkiewicza jako natchnionego proroka polskiej sztuki i architektury. Artysta siedzi gdzieś pośród pejzażu tatrzańskiego, za nim majaczą błękitne szczyty Tatr. Przed nim porozrzucane kawałki drewna i model podhalańskiej chałupy. Ręce wznosi ku górze, usta ma otwarte, brwi uniesione i rozwichrzoną bujną czuprynę. Na dość zgrzebne ubranie ma narzucony serdak. Przypomina trochę na wpół mitycznego proroka Wernyhorę z obrazu Jana Matejki, a trochę zdziwionego odkrywcę. Tak też chyba można rozumieć to przedstawienie. Witkiewicz był przecież i odkrywcą, i prorokiem nowych trendów w sztuce. Oto pokazuje widzowi wizję nowej architektury i gdzie należy szukać źródeł inspiracji dla niej. Równocześnie, siedząc trochę jak dziecko, wygląda, jakby właśnie podczas zabawy formami i wzorami odkrył coś niezwykłego. Sichulski nie wyśmiewa tu Witkiewicza, przeciwnie: wychwytuje najbardziej charakterystyczne dla niego cechy wyglądu zewnętrznego (między innymi ów serdak — istnieją fotografie, na których artysta występuje w takim właśnie odzieniu) i charakteru, prezentując odbiorcy człowieka pochłoniętego sztuką i oddanego jej bez reszty.
Elaborated by Julita Dembowska (The Dr. Tytus Chałubiński Tatra Museum in Zakopane), © all rights reserved

Podobne dokumenty