łapiemy oddech - Kompania Węglowa SA

Transkrypt

łapiemy oddech - Kompania Węglowa SA
 G a ze t a fi r m ow a n r 8 (6 3), w r z e s i e ń 20 1 4
w w w. k ws a . p l
R O ZM O WA MIE SI ĄC A
ŁAPIEMY ODDECH
Rozmowa z Mirosławem Tarasem,
prezesem zarządu
Kompanii Węglowej SA strona 3 WYDARZENIA
Ratownicy Kompanii Węglowej
najlepsi na świecie
Zakończyły się IX Międzynarodowe
Zawody Ratownictwa Górniczego
WYDARZENIA
LUDZIE I MIEJSCA
Ściana pod specjalnym nadzorem
Trudne warunki geologiczne
w kopalni „Bielszowice”
Wakacyjne wspomnienia
Nasi Czytelnicy nadesłali wiele
ciekawych fotografii
KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63)
N A S Z A KO MPA NI A
D
rodzy Czytelnicy!
Kolejny
numer
miesięczni-
ka „Kompania Węglowa” trafia
wrzesień '14
6
w Wasze ręce. Wiodącym materiałem jest
wywiad z Mirosławem Tarasem, prezesem
Ratownicy Kompanii Węglowej
najlepsi na świecie
zarządu naszej spółki. To lektura obowiązkowa dla każdego, kto interesuje się sytua-
Triumfem drużyny ratowniczej Bytom
Team z kopalni „Bobrek-Centrum”
zakończyły się IX Międzynarodowe
Zawody Ratownictwa Górniczego
cją firmy.
Ponadto zamieszczamy szeroką relację
z międzynarodowych mistrzostw ratowników górniczych, na których triumfy święcił
18
zastęp z kopalni „Bobrek-Centrum”, reprezentujący Kompanię Węglową.
Surowiec zamiast odpadu
Muł powstający podczas procesu
wzbogacania miałów energetycznych
ma kaloryczność około 10–11 GJ na tonę
i wilgoć całkowitą rzędu około 40 procent
Prezentujemy kolejne ciekawe pomysły
innowacyjne, opracowane przez naszych
pracowników. W numerze także plon wakacyjnego konkursu fotograficznego, jak zwy-
22
kle pełen ciekawych zdjęć i wspomnień.
Mam nadzieję, że po wakacyjnej przerwie
Kolekcjoner górniczych odznak
Odznaki górnicze to nie tylko kawałek
historii kopalń, ale i całego Śląska.
Pozwalają pamiętać o zakładach, po
których ślad już dawno zaginął albo
zostały połączone z innymi kopalniami
udało się przygotować sporą porcję ciekawych artykułów. Zachęcam do lektury!
Jan Czypionka
R O Z M O WA M I E S I Ą C A
Ważna akredytacja
Łapiemy oddech
3
Rozmowa z Mirosławem Tarasem, prezesem zarządu
Kompanii Węglowej
LUDZIE I MIEJSCA
W YDARZENIA
Tylko dla twardzieli
Ratownicy Kompanii Węglowej najlepsi na świecie
6
Triumfem drużyny ratowniczej Bytom Team z kopalni „Bobrek-Centrum”, reprezentującej Kompanię Węglową, zakończyły się
IX Międzynarodowe Zawody Ratownictwa Górniczego
Eliminują najsłabsze ogniwa
10
Praca dla kobiet
Słabo wiało...
14
Jubileuszowy festyn
Mało jest w śląskim górnictwie ścian wydobywczych prowadzonych
w tak niebezpiecznych i trudnych warunkach geologicznych oraz pod tak ścisłą kontrolą służb kopalnianych i nadzoru górniczego W I T R Y N A I N N O WA C YJ N O Ś C I
Surowiec zamiast odpadu
24
Na Jeziorze Żywieckim odbyły się regaty o Puchar Prezesa Kompanii
Węglowej. To już druga impreza tej rangi organizowana przez
Nadwiślańską Agencję Turystyczną i jej ośrodek żeglarski „Fregata”
w Zarzeczu
26
Kopalnia Węgla Kamiennego „Piekary” w grudniu tego roku będzie
obchodzić 60-lecie istnienia
Wakacyjne wspomnienia
18
Muł powstający podczas procesu wzbogacania miałów
energetycznych ma kaloryczność około 10–11 GJ na tonę i wilgoć
całkowitą rzędu około 40 procent
22
Odznaki pozwalają pamiętać o zakładach, po których ślad już dawno
zaginął albo zostały połączone z innymi kopalniami – mówi Konrad
Krupa, kolekcjoner górniczych odznak, na co dzień dyspozytor
gazometrii kopalni „Sośnica-Makoszowy”
13
Fundacja Rodzin Górniczych podsumowała efekty projektu „Śląskie
Wyzwania”, którego celem jest opracowanie, testowanie i promocja
modelu aktywizacji zawodowej i integracji społecznej kobiet
w rodzinach górniczych
Ściana pod specjalnym nadzorem
21
IRON RUN 2014 w Krynicy był jedną z najtrudniejszych konkurencji
biegowych
Kolekcjoner górniczych odznak
Rozmowa z dr. inż. Andrzejem Chłopkiem, prezesem Centralnej
Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu
Nasi Czytelnicy, jak co roku, nadesłali wiele ciekawych fotografii
Dowcipy z długiej brody Helmuta
Krzyżówka nr 63
Nasze Święte Barbary
adres redakcji:
Biuro Komunikacji KW SA
redaktor naczelny: Jan Czypionka, [email protected]
redaktor: Tomasz Głogowski, [email protected]
20
Zakład Elektrociepłownie, wchodzący w skład Kompanii Węglowej,
otrzymał certyfikat akredytacji laboratorium badawczego nr AB 1514
40-039 Katowice, ul. Powstańców 30, p. 64
tel. 32 757 20 25
wydawca:
Kompania Węglowa SA
40-039 Katowice, ul. Powstańców 30
28
31
31
32
na okładce:
Karol Loska, syn górnika kopalni „Bolesław Śmiały” na hałdzie „Skalny”
fot. Krzysztof Loska
oddano do druku: 30.09.2014 r.
KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63)
R O ZM O WA MIE SI ĄC A
Łapiemy oddech
Rozmowa z Mirosławem Tarasem, prezesem zarządu Kompanii Węglowej rozmawia:
Jan Czypionka
Wierzę w troskę, dobrą wolę i determinację związkowców, którzy, jak my, nie chcą
dopuścić do realizacji czarnych scenariuszy dla Kompanii
• Sytuacja Kompanii Węglowej jest dramatyczna, tymczasem wydaje się, że
znaczna część załogi nie ma świadomości
tego zagrożenia…
– Zarząd robi wszystko, by informować
pracowników Kompanii i uświadamiać
wszystkich – począwszy od menedżerów,
po ślepra na dole – jak dramatyczna jest nasza sytuacja. Nigdy nie ukrywaliśmy trudnych faktów, ba, staramy się wieloma kanałami przekazywać je stronie społecznej
oraz bezpośrednio do załóg górniczych. Sądząc po intensywności tych działań, zdecydowana większość pracowników Kompanii powinna mieć pełną świadomość stanu,
w jakim znalazła się nasza spółka.
nie chcą dopuścić do realizacji czarnych
scenariuszy dla Kompanii. Związki zawodowe mają swoje zadania do wykonania, natomiast zarząd musi robić to, co do niego
należy. Obie strony powinien łączyć
wspólny cel – dbanie o interesy
firmy i pracowników. Czasami mam wrażenie, że związki zawodowe, chroniąc pracowników, robią to w dobrze
pojętym ich interesie, lecz
metodami, które nie mogą
przynieść spodziewanego
efektu. Jest takie powiedzenie, że „dobrymi chęciami
jest piekło wybrukowane”…
• Wielu pracowników Kompanii Węglowej twierdzi, że kryzys to problem kadry
zarządzającej, bo oni, na swoich stanowiskach pracy, nie mają na nic wpływu…
– To błąd myślowy. Każdy pracownik, któremu zależy na utrzymaniu miejsca pracy, któremu leży na sercu dobro firmy, ma
wpływ na to, co się dzieje poprzez swoją pracę, poprzez rzetelność i sumienność
w wykonywaniu codziennych obowiązków.
• Jak w tym kontekście ocenić postawę strony społecznej, która wycofała się
z negocjacji w kwestii realizacji programu naprawczego?
– Czas ucieka nieubłaganie. Zarząd Kompanii Węglowej nie może zwlekać, niezależnie od tego, czy nasze plany podobają się
czy nie stronie społecznej. Musimy działać
sprawnie i szybko po to, by ratować miejsca pracy zwykłego górnika. W tym kontekście nie chcę oceniać interesów i postawy przywódców organizacji związkowych.
Nie oceniam ich intencji ani działań. Wierzę natomiast w troskę, dobrą wolę i determinację związkowców, którzy jak my,
3
KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63)
R O ZM O WA MIE SI ĄC A
• Rozmawiał Pan ze stroną społeczną
podczas licznych spotkań, konsultacji
etc. Podkreślał Pan odpowiedzialność
działaczy za los firmy. Zapowiedział Pan,
że związki nie będą recenzentami poczynań naprawczych, ale muszą się aktywnie włączyć w tworzenie planu i jego realizację. Tymczasem praktyka przeczy
tym oczekiwaniom…
– Jeżeli po drugiej stronie życia ktoś nas
będzie rozliczał za nasze czyny, to będzie
minus po stronie związkowej. Ja nie jestem
w stanie zmusić strony społecznej do innych zachowań, skoro zarówno prawo, jak
i praktyka przez lata kształtowały ich postawy. Mam jednak nadzieję, że w końcu
jednak strona społeczna zrozumie swoją
rolę – nie recenzenta, ale współautora programów ratujących spółkę.
• Do tej pory jedyną grupą pracowniczą,
która odczuła skutki kryzysowej sytuacji, jest administracja. Cięcie premii
tej grupy z pewnością przynosi pewne
oszczędności, ale to kropla w morzu potrzeb. Pomruki niezadowolenia są wyraźnie słyszalne…
– Proponuję mocniej nadstawić ucho, gdyż
te pomruki będą dochodzić coraz częściej
i z różnych stron. Niestety nie mamy wyboru, ani wielkiego pola manewru. Wszyscy
– powtarzam – wszyscy bez wyjątku musimy zacisnąć pasa.
W strukturze kosztów Kompanii Węglowej, ukształtowanej przez lata, ta piramida stała na głowie. Najpierw starano się
zabezpieczyć wszystkie potrzeby załogi,
od płacowych, przez socjalne, na specjalnych bonusach kończąc. Następnie zgodnie
z przepisami prawa płacono zobowiązania
publiczno-prawne i dopiero to, co zostało,
przeznaczano na techniczne zaopatrzenie
produkcji i na inwestycje. To był błąd, który
między innymi doprowadził do obecnego
dramatu. Musimy tę piramidę postawić na
solidnej podstawie, czyli odwrócić te priorytety – najpierw zadbać o produkcję, należności wobec państwa i dopiero na końcu solidarnie podzielić wśród załogi to, co
zostanie. Te proporcje muszą być właśnie
w taki sposób odwrócone. Wszyscy muszą
zdać sobie sprawę z tego, że najpierw nasza firma, potem dopiero my, bo tylko w ten
sposób wszyscy ocalimy miejsca pracy.
Wracając do pytania – przewiduję, że pomruki, o których pan wspomniał, będą dobiegały coraz częściej zarówno z biurowych
4
korytarzy, jak i spod ziemi, bo wyrzeczenia
muszą czekać wszystkich, bez wyjątku.
• Twierdzi Pan, że podstawą planu naprawczego Kompanii jest ochrona miejsc
pracy, tymczasem popyt na węgiel nie
rośnie, ceny nadal dołują… Czy to założenie (ochrona miejsc pracy) jest realne
w obecnej sytuacji rynkowej?
– Jest realne, ale proszę to rozumieć w ten
sposób – ochrona niezbędnych miejsc pracy. Jeżeli chcielibyśmy chronić te miejsca
ponad realne potrzeby, to niestety musimy
podzielić się biedą. Mówiąc krótko – jeżeli jest nadmiar pracowników i nie chcemy
upaść, to musimy podzielić się pieniędzmi.
Nas jest za dużo, kasy jest za mało – musi
być mniej na głowę.
Jeżeli chcemy utrzymać
Kompanię Węglową w całości,
jako organizm gospodarczy, to
wszyscy muszą wykazać się
duchem solidaryzmu.
Nikt nie ma prawa mówić,
że silni przetrwają, a słabi
muszą upaść.
• W wielu wypowiedziach pojawia się
kwestia upadłości Kompanii Węglowej.
Brzmi to niemal katastroficznie, choć
nie brakuje głosów, że to nieuchronne
rozwiązanie i rokujące nadzieję na to,
że w ten sposób uda się ocalić „zdrowy
trzon” Kompanii…
– Chcę to przekazać załodze wprost: tak,
bronimy się wszelkimi dostępnymi metodami i środkami, by nie dopuścić do upadłości
firmy. Ta upadłość zaglądała nam w oczy…
• Użył Pan czasu przeszłego. Czy to oznacza, że dziś już nam nie grozi?
– Dzięki wielu działaniom zarządu, jakie
podjęliśmy w ciągu ostatnich miesięcy,
działaniom trudnym dla załogi, mogę powiedzieć, że to widmo zostało oddalone, ale
jeżeli nie podejmiemy dalszych kroków restrukturyzacyjnych, to niebezpieczeństwo
upadłości może znów się pojawić.
Odpowiadając na drugą część pytania,
stwierdzam, że upadłość nigdy nie jest do
zaakceptowania, ponieważ oznacza absolutną porażkę wszystkich – od menedżerów
począwszy, poprzez stronę społeczną, na
pracownikach kończąc. Taka droga oznacza brak umiejętności, brak zaangażowania w obronę zakładu pracy. Upadłość to
jest jak śmierć dziecka. Nigdy się z tym nie
możemy pogodzić. Dlatego ja i cały zarząd
będziemy robić wszystko, nawet wbrew
stronie społecznej i załodze, by do takiej
ewentualności nie dopuścić.
• W kopalniach, które osiągają dobre wyniki, słychać opinie, że w obecnej sytuacji zostaną one pociągnięte na dno przez
te, które notują straty. Jak się to ma do
zapowiedzi, że spółka koncentrować się
będzie na optymalizacji procesów wydobywczych i koncentracji produkcji w obszarach dających szanse na uzyskanie
najwyższych wskaźników rentowności?
– Jeżeli chcemy utrzymać Kompanię Węglową w całości, jako organizm gospodarczy, to wszyscy muszą wykazać się duchem
solidaryzmu. Nikt nie ma prawa mówić, że
silni przetrwają, a słabi muszą upaść. Żaden
dyrektor ani związkowiec z dobrej kopalni nie ma prawa wytykać palcami pracowników z kopalń, które dziś są słabsze, bo
prawda jest taka, że nawet w tych dobrych
– jak „Piast”, „Ziemowit” czy „Marcel”
– jest jeszcze wiele do zrobienia i powodów
do samozadowolenia jest niewiele.
• Czy ten duch solidaryzmu da się pogodzić z duchem ekonomii?
– Tak, da się pogodzić, jeżeli ci, którym
dziś wiedzie się lepiej, też zacisną pasa, po
to, by w przyszłości, kiedy sami znajdą się
w trudnej sytuacji, inne kopalnie zareagowały podobnie. Mówiąc krótko – dziś my
– lepsi – zaciskamy pasa, by ci słabsi mogli
przeżyć. Jutro sytuacja może się odwrócić.
Duch solidaryzmu może pomóc przetrwać
Kompanii. Nie może być tak, że ci, którzy
dziś mają dobrze, „wystawią” tych słabszych.
• Mówił Pan wielokrotnie, że podstawowym celem restrukturyzacji Kompanii
jest uzyskanie płynności finansowej. Jakie kroki podjął zarząd w tym celu?
– Jak już powiedziałem, widmo upadłości zostało oddalone. Po pierwsze – regulujemy swoje zobowiązania dzięki efektom
KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63)
R O ZM O WA MIE SI ĄC A
działania zarządu. Są to uzyskane przedpłaty na węgiel ze strony Węglokoksu, Tauronu i PGE w kwocie ok. 900 mln złotych.
Kolejny wpływ pochodzi ze sprzedaży kopalni „Knurów-Szczygłowice”, za którą
otrzymaliśmy 1,4 mld złotych. Zmieniliśmy technologię handlu, co spowodowało
wzrost sprzedaży węgla. Po raz pierwszy od
dłuższego czasu Kompania więcej sprzedaje niż wydobywa. Regularnie, każdego
dnia uszczuplamy zwały. Dzięki ograniczeniu eksportu udało się wygenerować wyższą cenę sprzedaży, co pozytywnie wpływa
na uzyskane przychody. Podam dwie istotne liczby. W dniu, w którym obejmowałem
funkcję prezesa Kompanii, na koncie było
7 mln złotych. Dziś jest 270 mln złotych.
To jest skala zmian i efekt naszych działań.
To pokazuje, że odzyskujemy oddech. Dodam, że nie zalegamy z żadnymi zobowiązaniami publiczno-prawnymi, staramy się
płacić wszystkie zobowiązania wobec górników. Mamy zaległości wobec emerytów,
ale wszystkiego naraz uregulować się nie
da. Wzrost przychodów oraz racjonalizacja
kosztów zaopatrzenia pozwoliły nam odbić
się od dna.
• Sprawuje Pan funkcję prezesa zarządu Kompanii Węglowej już od kilku
Każdy pracownik, któremu zależy na utrzymaniu miejsca pracy, któremu leży na sercu dobro
firmy, ma wpływ na to, co się dzieje poprzez swoją pracę, poprzez rzetelność i sumienność
w wykonywaniu codziennych obowiązków. fot. Jan Czypionka
W dniu, w którym
obejmowałem funkcję prezesa
Kompanii, na koncie było
7 mln złotych. Dziś jest
270 mln złotych. To jest skala
zmian i efekt naszych działań.
To pokazuje, że odzyskujemy
oddech. Pragnę dodać,
że nie zalegamy z żadnymi
zobowiązaniami publicznoprawnymi, staramy się płacić
wszystkie zobowiązania wobec
górników.
miesięcy. Zdążył się Pan zorientować dokładnie w sytuacji i w rozmiarach kryzysu, w jakim znalazła się nasza firma. Czy
mając wtedy tę wiedzę, podjąłby się Pan
tego zadania?
– Na pewno trudniej byłoby mi się zdecydować. Dzisiaj natomiast mogę powiedzieć, że
Kompania jest do uratowania i to nie tylko
na dwa lata, ale na zawsze. Wszyscy w firmie muszą zrozumieć, że aby to osiągnąć,
w krótkim okresie czasu potrzebne są daleko idące wyrzeczenia. Przychodząc tu
z moją wiedzą na temat firmy, nie byłem pewien, czy jest to możliwe. Dziś, po zapoznaniu się z sytuacją i możliwościami, jakie Kompania Węglowa posiada, twierdzę,
że prawdopodobieństwo uratowania firmy
jest stuprocentowe, ale udział w niezbędnej restrukturyzacji, swoistej akcji ratowniczej, muszą wziąć udział wszyscy. Apeluję
do załogi – zaciśnijmy wszyscy pasa, oddajmy część swojego życia Kompanii, po to,
by mogła przetrwać, bo to jest nasza matka-żywicielka.
• Dziękuję za rozmowę.
5
KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63)
W Y DA R ZENI A
Zastęp Bytom Team z kopalni „Bobrek-Centrum”, reprezentujący Kompanię Węglową,
wygrał najbardziej prestiżową konkurencję.
Ratownicy
Kompanii Węglowej
najlepsi na świecie
Triumfem drużyny ratowniczej Bytom Team z kopalni
„Bobrek-Centrum”, reprezentującej Kompanię Węglową,
zakończyły się IX Międzynarodowe Zawody Ratownictwa
Górniczego
tekst i zdjęcia: Jan Czypionka
6
KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63)
W Y DA R ZENI A
N
asz zastęp wygrał najbardziej
prestiżową konkurencję – symulowaną akcję ratowniczą.
W rywalizacji w Bytomiu i Sosnowcu wzięło udział 21 drużyn z 13 państw.
Po raz pierwszy w międzynarodowych zawodach uczestniczyli ratownicy z Rumunii,
Kolumbii i Wietnamu. W szranki stanęły
także zastępy z Kazachstanu, Rosji, Słowacji, Australii, Mongolii, Indii, Kanady, Chin
i Turcji. Polskę reprezentowały cztery zastępy z kopalń węgla kamiennego i jeden z górnictwa rud miedzi: Jastrzębskiej Spółki Węglowej, Katowickiego Holdingu Węglowego,
Kompanii Węglowej, Turonu Wydobycie
i KGHM Polska Miedź.
Zastępy ratowników rywalizowały w pięciu konkurencjach: symulowanej akcji ratowniczej, teście wiedzy ratowniczej, konkurencji mechaników aparatowych (należało
prawidłowo zidentyfikować wcześniej przygotowane usterki w aparacie oddechowym
ratownika), konkurencji mechaników pomiarowców (trzeba było dokonać identyfikacji przygotowanych usterek w podręcznym
Sędziowie oceniali właściwe zmontowanie rurociągu.
przyrządzie pomiarowym) oraz konkurencji
pierwszej pomocy podczas symulowanych
warunków środowiska podziemnego.
Uroczyste zakończenie zawodów odbyło
się w Galerii Szyb Wilson w Katowicach.
Sukcesów zwycięskim drużynom gratulowali Piotr Litwa, wojewoda śląski, oraz organizatorzy międzynarodowego spotkania ratowników: Andrzej Chłopek, prezes
CSRG, i Mirosław Koziura, prezes WUG.
Obecny był również Piotr Rykala, wiceprezes zarządu Kompanii Węglowej.
Liczyły się koncentracja, praca
zespołowa i wiedza wyniesiona
ze szkoleń oraz doświadczenie
zdobyte w prowadzonych
akcjach
Międzynarodowe zawody to doskonała
okazja zarówno do podnoszenia kwalifikacji ratowników górniczych, jak i wymiany
wiedzy technicznej i organizacyjnej. To także okazja do promowania polskiej kultury
technicznej. Uczestnicy imprezy poznają też
struktury służb ratownictwa górniczego innych krajów, w tym zasady ich działania oraz
wyposażenie ratownicze. Bardzo ważna jest
również możliwość bezpośredniej wymiany
doświadczeń oraz integracja międzynarodowego środowiska ratowniczego, co nabiera
szczególnego znaczenia przy przewidywanym i możliwym do realizacji udziale służb
ratownictwa różnych krajów w likwidacji
skutków katastrofy w jednym miejscu.
– Zawody odbywają się co dwa lata, po raz
drugi Polska była gospodarzem spotkania
ratowników górniczych z całego świata. Na
pewno tegoroczne zawody były trudniejsze od poprzednich edycji. Nigdy
7
KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63)
W Y DA R ZENI A
wcześniej nie było tak dużo zadań odzwierciedlających rzeczywiste sytuacje, z którymi
mogą się spotkać ratownicy podczas akcji
prowadzonych w kopalniach. Nowa formuła
zawodów została pozytywnie oceniona przez
uczestników, choć dużo było dyskusji ratowników przed startem w poszczególnych konkurencjach. Staraliśmy się połączyć szkolenie
ze sprawdzianem praktycznych umiejętności oraz wirtualnym rozwiązywaniem zadań
tak, aby uczestnicy wynieśli z tego spotkania
jak najwięcej wiedzy i nowych umiejętności.
Oczywiście, jak to bywa przy każdej rywalizacji, ktoś uzyskał więcej punktów, a inny
uplasował się w dolnej części tabeli. Mam
nadzieję, że wszystkie zastępy wywożą z tegorocznych zawodów wiele dobrych wspomnień i sympatycznych, koleżeńskich relacji
– ocenił Mirosław Koziura, prezes WUG.
Z uwagi na to, że wszystkie zastępy miały do pokonania ten sam tor w symulowanej
akcji ratowniczej, zawody toczyły się bez
udziału publiczności. Liczyły się koncentracja, praca zespołowa i wiedza wyniesiona ze
szkoleń oraz doświadczenie zdobyte w prowadzonych akcjach.
HISTORIA ZAWODÓW
Idea Międzynarodowych Zawodów Górniczych – zastępów ratowniczych zrodziła się na przełomie lat 1997 i 1998 z inicjatywy podsekretarza stanu Davitta
Mc’Ateera, pełniącego w Stanach Zjednoczonych funkcję odpowiadającą stanowisku prezesa Wyższego Urzędu Górniczego w Polsce. Mc’Ateer podczas pobytu
w Europie zaprosił swoich partnerów z kilku krajów reprezentujących przemysł
górniczy do uczestnictwa w międzynarodowych zawodach zastępów ratowniczych według formuły wypracowanej przez USA. Pierwsza impreza odbyła się
w 1999 r., kiedy to powołano Komitet Koordynujący dla Międzynarodowych Zawodów. W jego skład weszli wówczas przedstawiciele uczestników zawodów,
którzy ustalili, że kolejne międzynarodowe mistrzostwa organizowane będą
w latach parzystych.
– Tempo realizacji zadań miało drugorzędne znaczenie, ale w ostatecznym sumowaniu punktów 6 minut rozstrzygnęło o zwycięstwie w konkurencji symulowanej akcji
ratowniczej – powiedział Grzegorz Kaleja,
zastępowy drużyny Bytom Team z kopalni
„Bobrek-Centrum”, która zwyciężyła w najważniejszej konkurencji zawodów.
Radości i satysfakcji nie krył Leonard
Klabis, dyrektor „Bobrka-Centrum”, który zauważył, że zastępy ratownicze z jego
kopalni mają na co dzień do czynienia
z trudnymi warunkami górniczo-geologicznymi na dole, więc stale podczas codziennej pracy muszą podnosić swoje kwalifikacje i umiejętności.
– Debiutanci radzili sobie na zawodach
tak samo dobrze jak zastępy najbardziej doświadczone w międzynarodowej rywalizacji.
To był efekt połączenia praktycznych umiejętności wyniesionych z rzeczywistych akcji z formułą zawodów. Podczas realizacji
Najważniejszym punktem testu podczas symulowanej akcji ratowniczej było udzielenie pierwszej pomocy poszkodowanemu górnikowi.
8
KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63)
zadań ujawniły się specyfiki narodowe. Niektóre zastępy prezentowały wręcz wojskowy
dryl, w innych byli na przykład ratownicy
o dużej nadwadze, która dyskwalifikowałaby ich do służby ratowniczej w pozostałych
krajach. Dla Polaków dużym zaskoczeniem
było pozostawienie poszkodowanego po zaopatrzeniu medycznym samego w wyrobisku
i przystąpienie do kolejnych zadań. U nas
najpierw trzeba rannych wytransportować,
a jeśli nie jest to możliwe w danej sytuacji, to
należy wezwać na pomoc kolejny zastęp. Dla
sędziów istotne było to, że nie było takiego
zadania, na którym potykałyby się wszystkie
drużyny, bo to by znaczyło, że zostało błędnie zaplanowane – podsumował Andrzej
Kleszcz, sędzia główny zawodów.
Reprezentanci Kompanii Węglowej, startujący jako Bytom Team, zaznaczyli swą
obecność także w innych konkurencjach.
W kategorii „Mechanik aparatowy” (ratownicy mogli wybrać jeden z trzech aparatów,
którymi posługują się w rzeczywistych akcjach lub na których przygotowywali się do
zawodów) drugie miejsce zajął Marek Kosina. W kategorii „Pomoc przedmedyczna”
nasz zastęp zajął trzecie miejsce. Również
na trzecim miejscu sklasyfikowano Grzegorza Lnianego, występującego w kategorii
„Pomiarowiec”.
Jednym z zadań było prawidłowe wykonanie tamy przeciwpożarowej.
Podczas symulowanej akcji ratowniczej ratownicy musieli właściwie interpretować wskazania urządzeń pomiarowych.
9
KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63)
W Y DA R ZENI A
Eliminują
najsłabsze ogniwa
– To, że w sytuacji zagrożenia ratownicy zawsze pośpieszą górnikom na pomoc, jest jasne.
Ale oprócz tego, górnicy wiedzą też, że człowiek, który przychodzi ich ratować, ma cel i naturę
zwycięzcy. Wiedzą, że ratownicy, dzięki wytrenowaniu i odporności psychicznej, poradzą sobie
w sytuacji kryzysowej – mówi dr inż. Andrzej Chłopek, prezes Centralnej Stacji Ratownictwa
Górniczego w Bytomiu.
rozmawiał: Tomasz Głogowski
• Podczas zakończonych niedawno IX Międzynarodowych Zawodów Ratownictwa
Górniczego, których Polska była gospodarzem, nasi zawodnicy zaprezentowali się
fenomenalnie, zdobywając większość nagród. Po raz kolejny polscy ratownicy udowodnili, że są światową czołówką.
– Sukces oczywiście cieszy, ale dla mnie,
osoby, która już kilkakrotnie uczestniczyła
w takich imprezach, najważniejsze było, aby
drużyny ratownicze, które przyjechały z różnych zakątków świata, reprezentowały mniej
więcej taki sam wysoki poziom. Dopiero to
jest powodem do prawdziwej satysfakcji. To
tak jak z siatkówką. Nasi zawodnicy mieli przewagę, wygrywali mecze, ale robili to
po ciężkiej i wyrównanej walce z przeciwnikami. Gdy stawka jest w miarę wyrównana, sukces cieszy podwójnie. Szczególnie się
go docenia. Zawody były więc bardzo udane, co nie znaczy, że nie potrzeba zmian. Od
kilku lat postuluję, aby do oceny startujących
drużyn wprowadzić sędziów międzynarodowych. Dziś sędziami są przedstawiciele gospodarzy, w naszym przypadku byli to przedstawiciele Wyższego Urzędu Górniczego,
10
którzy notabene znakomicie wywiązali się
z tego zadania. Taka sytuacja może jednak
prowokować zarzuty o stronniczość i sprzyjanie gospodarzom. Na szczęście w naszym
przypadku – po raz pierwszy w historii międzynarodowych zawodów ratowniczych – nie
było żadnych oficjalnych protestów od startujących ekip, mimo że nasi ratownicy zgarnęli
większość nagród. Ale w poprzednich latach
bywały nerwowe sytuacje i konflikty, które
potem trzeba było łagodzić. Dlatego tym bardziej cieszymy się, że organizacja naszych
zawodów wypadła na medal.
• Dla postronnych obserwatorów, zawody nie były widowiskowe. Nie było, jak
podczas eliminacji, spektakularnego toru
przeszkód, na którym można było obserwować zaciętą rywalizację drużyn o każdą sekundę. Tymczasem podczas „symulowanej akcji ratowniczej” drużyny
pracowały samotnie, odseparowane praktycznie od świata.
– Postęp technologiczny sprawia, że musieliśmy postawić na dokładność i skuteczność wykonywanych zadań, a nie na ich
widowiskowość. Było w sumie sześć konkurencji, w tym testy sprawdzające wiedzę ratowników, w których zawarto przepisy obowiązujące w danym kraju. Takie rozwiązanie
pozwala zderzyć ze sobą różne sposoby myślenia o prowadzeniu akcji ratowniczej, jest
bardzo twórcze i rozwijające. Zawodnicy
myślą tak: my mamy taki sposób myślenia,
oni inny, ale jesteśmy tu nie po to, żeby się
kłócić, tylko zrobić prawdziwą burzę mózgów. Niejednokrotnie dzięki temu korzystaliśmy z myśli australijskiej, rosyjskiej czy kazachstańskiej. Generalnie możemy więc być
dumni z naszych osiągnięć, choć jako współorganizatorowi zawodów niezręcznie mi tak
mówić. Ale faktem jest, że nasi zawodnicy
zebrali właściwie wszystko. Na 18 pozycji na
„pudłach” – 12 miejsc zajęli Polacy.
• Co, Pana zdaniem, zadecydowało o takiej przewadze?
– Zwycięstwo ekipy kopalni „Bobrek-Centrum” w najpoważniejszej konkurencji,
czyli symulowanej akcji ratowniczej, było
wynikiem zaangażowania i dużego doświadczenia ratowników. Uczestniczyli kilka razy
KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63)
W Y DA R ZENI A
Dziś sposób szkolenia
naszych ratowników jest
odzwierciedleniem trendów
światowych. Polega to na
tym, że pod okien nadzoru
i zastępowego bada się
najsłabsze ogniwo zastępu
ratowniczego.
Na zdjęciu dr inż. Andrzej Chłopek, prezes Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu.
w zawodach międzynarodowych, kręcili się
w czołówce, ale nie wygrywali. Ale z każdym takim startem zdobywali doświadczenie, które teraz zaprocentowało. Do tego dołożyli ogromną ambicję i wolę walki. Widać
było, że to jest ich drugie życie i podchodzą
do tego z pasją. Dzięki temu udało się im
stworzyć drużynę z prawdziwego zdarzenia.
Drugą kwestią naszej przewagi był fakt, że
naszych drużyn było podczas zawodów najwięcej, więc automatycznie zwiększyliśmy
swoje szanse w statystyce ogólnej.
• Co dają takie zawody. Można podczas
nich naprawdę czegoś się nauczyć od innych, zobaczyć, podpatrzeć, czy to tylko
czysta rywalizacja bez żadnego aspektu
edukacyjnego?
– To rodzaj olimpiady. Robimy to po to, by
sprawdzić swój poziom wyszkolenia, sprawność fizyczną, ale również przypatrzeć się,
jak zachowują i prezentują się inni. Jak ratownicy z innych drużyn są ubrani, jaki mają
sprzęt, czy potrafią go wykorzystywać. Pamiętajmy, że strój ratownika górniczego to
nie zwykła koszula i spodnie, ale ubranie,
które musi go chronić i spełniać wszystkie
normy bezpieczeństwa. Na szczęście dzisiaj
polski ratownik górniczy nie może powiedzieć, że jest gorzej ubrany i wyposażony
od Australijczyka, Rosjanina czy Chińczyka. Mamy wszystkie najnowocześniejsze
narzędzia i sprzęt. A jeżeli już w czymś jesteśmy spóźnieni technologicznie, to najwyżej o rok czy dwa.
Międzynarodowe zawody ratownicze
mają jeszcze jeden bardzo ważny aspekt. Budują wśród załóg górniczych świadomość
i przekonanie, że nasi ratownicy są bardzo
dobrze wyszkoleni i cały czas doskonalą
swoje umiejętności. To, że w sytuacji zagrożenia ratownicy zawsze pośpieszą górnikom
na pomoc, jest jasne. Ale oprócz tego górnicy wiedzą też, że człowiek, który przychodzi
ich ratować, ma cel i naturę zwycięzcy. Wiedzą, że ratownicy m.in. dzięki wytrenowaniu i odporności psychicznej poradzą
sobie w sytuacji kryzysowej.
11
KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63)
W Y DA R ZENI A
• Czy sposób szkolenia ratowników zmienił się w ostatnim czasie, czy bazuje na
starych, sprawdzonych kanonach?
– Dziś sposób szkolenia naszych ratowników jest odzwierciedleniem trendów światowych. Polega to na tym, że pod okiem nadzoru i zastępowego bada się najsłabsze ogniwo
zastępu ratowniczego. Od tego najsłabszego ogniwa zależy bowiem wartość całego zespołu. Gdy ten najsłabszy sygnalizuje
podczas akcji jakiś problem, to cały zastęp
musi się wycofać. Proces szkolenia polega
więc na eliminacji tego najsłabszego ogniwa. Dąży się do sytuacji, by poprawił swoje
umiejętności, kondycję albo poszedł na badania lekarskie, bo może się zdarzyć, że ma
jakieś kłopoty ze zdrowiem, które dopiero
się ujawnią. Według tego modelu będziemy
szkolić wszystkich ratowników, którzy trafiają od nas do kopalń.
Trzeba mieć bowiem świadomość, że akcje prowadzone pod ziemią to ogromne
przedsięwzięcie logistyczne i organizacyjne.
W działaniach ratowniczych biorą niejednokrotnie udział setki ludzi, a warunki na dole
bywają ekstremalnie trudne, niewyobrażalne
dla przeciętnego człowieka. Wspomnę tylko
akcję sprzed trzech lat w kopalni „Krupiński”, gdzie zginęło dwóch ratowników górniczych. Do pokonania odległości 230 metrów
użyto wtedy około 340 zastępów, czyli 1700
ludzi. Warunki panujące na dole były jednak
tak złe, że wcześniejsze odnalezienie jednego z ratowników było po prostu niemożliwe.
Ze względu na ekstremalnie trudną sytuację
pokonanie zaledwie 230-metrowego odcinka
zajęło ratownikom górniczym tydzień.
• Statystycznie liczba wypadków w kopalniach spada. Czy można z tego wysnuć
wniosek, że rośnie świadomość górników
pracujących pod ziemią i unikają oni ryzykownych zachowań?
– Faktycznie rośnie świadomości załogi, ale
mniejsza liczba wypadków wiąże się też ze
zmniejszającym się wydobyciem. Kiedy jako
młody ratownik zaczynałem pracę na kopalni, to pożarów było sto, a dzisiaj jest ich
sześć albo siedem. Skala jest więc zupełnie
inna, co rzutuje też na naszą pracę. Nie da się
dobrze wyszkolić ratownika tylko w symulatorze. Potrzebne jest doświadczenie zdobyte
na dole, podczas prawdziwej akcji. Podczas
symulowanych akcji ratownik nie ma bezpośredniego kontaktu z rzeczywistym poszkodowanym oraz z tym, co jest najgorsze,
czyli ograniczeniami psychologicznymi.
12
W pewnym momencie, podczas akcji prowadzonej w ekstremalnie trudnych warunkach
przychodzi bowiem bariera, którą trzeba pokonać. Dlatego współpracujemy m.in. z Komendą Główną Straży Pożarnej i pomagamy
w ratowaniu ofiar wypadków.
W górnictwie nie ma
przypadków, nikt na dole nie
jest sam. Każdy ma obok siebie
kolegę albo sztygara,
a ryzykantów dziś nikt
nie potrzebuje.
Dziś górnictwo ma tylko jeden
problem, jak sprzedać węgiel.
• Centralna Stacja Ratownictwa Górniczego od dawna musi mierzyć się z rynkiem komercyjnym, nie może liczyć tylko
na dotacje. Czy szukanie pieniędzy na zewnątrz jest trudne?
– Umowy, które podpisaliśmy m.in. z Kompanią Węglową czy Katowickim Holdingiem Węglowym, sprawiły, że dajemy sobie
radę zarówno pod względem wyposażenia,
jak i pensji. To wszystko funkcjonuje na
zdrowych, czytelnych zasadach. Jesteśmy
w trakcie oddawania do użytku nowego budynku dla pogotowia specjalistycznego, korzystając z dotacji Narodowego Funduszu
Ochrony Środowiska. Kupiliśmy m.in. najwyższej klasy wozy bojowe na bazie podwozia Volvo (dla 15 ratowników). W przyszłym
roku mamy nadzieję dostać najnowocześniejszy wyciąg awaryjny i różnego rodzaju
pomniejszy sprzęt, jak sprężarki, agregaty,
pompy.
• A jak Pan ocenia samo wyposażenie ratowników, którego używają na co dzień?
– Cały czas nad tym tematem pracujemy,
bo sprawa nie jest taka prosta. Nie da się
na przykład, od tak przystosować uniformów używanych przez strażaków do pracy
na dole. Ratownik górniczy musi być wyposażony w lekki, przewiewny kombinezon,
który sprawdza się w warunkach podziemnych. W tej chwili pracujemy nad różnymi
projektami ubioru ratowniczego. Podpatrujemy światowe rozwiązania, testujemy różne
nowinki techniczne.
• Jak Pan ocenia kondycję dzisiejszych ratowników górniczych jako grupy zawodowej. Czy młodzi są dziś lepsi czy gorsi od
starszych kolegów?
– Nie ma w historii takich przypadków, że
młody człowiek przychodzi na kopalnię i od
razu jest idealnym ratownikiem górniczym.
Życie musi go jeszcze obciosać. Każdy z nas
przechodził w życiu pewne etapy i w pracy
ratownika górniczego jest podobnie. Dzisiaj
bardzo trudno dostać się do ratownictwa.
Stawiamy kandydatom naprawdę bardzo
wysokie wymagania, m.in. zdrowotne. Ratowników jest obecnie około 6 tys. i nic nie
wskazuje na to, by ten potencjał w najbliższym czasie był mniejszy. Tym bardziej że
nieprędko dorobimy się alternatywnych źródeł energii i węgiel jeszcze długo pozostanie naszym podstawowym paliwem energetycznym. Praca ratowników w mniejszym
lub większym stopniu zawsze więc będzie
potrzeba.
• Jak Pan ocenia dziś stan bezpieczeństwa
w górnictwie? W kopalni każdego dnia
trwa walka człowieka z naturą, która jest
i pozostanie nieprzewidywalna.
– Warunki pracy w górnictwie diametralnie
się zmieniły. Na początku mojej pracy zawodowej przekroje wyrobisk były niewielkie, nie było odpowiedniego transportu, ani
możliwości obniżenia wysokiej temperatury.
Człowiek po dniówce nie widział, dosłownie,
jak się nazywa, był półprzytomny. Przychodził do domu i szedł po prostu spać. Dzisiaj
środki transportowe czy odstawa mają takie gabaryty, że można spokojnie obok nich
spacerować. Poprawiły się zarówno warunki
pracy, jak i warunki klimatyczne, a to wpływa na spadek wypadkowości. W górnictwie
nie ma przypadków, nikt na dole nie jest sam.
Każdy ma obok siebie kolegę albo sztygara,
a ryzykantów dziś nikt nie potrzebuje. Pod
tym względem nie ma więc co narzekać. Dziś
górnictwo ma tylko jeden problem, jak sprzedać węgiel. Zależy mi, aby branża stanęła
na nogi, bo wywodzę się z tego środowiska.
Prawie 40 lat jem ten śląski zawodowy chleb
i sprawy górnictwa leżą mi na sercu. A dopóki będzie górnictwo, to ratownik górniczy też
zawsze będzie nam potrzebny.
• Dziękuję za rozmowę.
KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63)
W Y DA R ZENI A
Praca
dla kobiet
Fundacja Rodzin Górniczych podsumowała
efekty projektu „Śląskie Wyzwania”,
którego celem jest opracowanie, testowanie
i promocja modelu aktywizacji zawodowej
i integracji społecznej kobiet w rodzinach
górniczych
opr.
JC zdjęcie: Jan Czypionka
P
rojekt ten jest realizowany przez Wojewódzki Urząd Pracy w Katowicach w partnerstwie z Fundacją Rodzin Górniczych, Powiatowym Urzędem Pracy w Jastrzębiu-Zdroju
oraz Uniwersytetem Śląskim w Katowicach w ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki. Zakończenie projektu planowane
jest na 31 października 2014 r.
Udział w projekcie rozpoczęło 86 kobiet, z czego biorąc pod uwagę
status na rynku pracy, 77 jest bezrobotnych, w tym 34 długotrwale, a 9
nieaktywnych zawodowo.
28 uczestniczek miało wykształcenie wyższe, 30 – ponadgimnazjalne, 25 – pomaturalne, w grupie wykształcenia podstawowego, gimnazjalnego i niższego znalazły się 3 osoby.
Od maja 2013 r. do końca marca 2014 r. przeprowadzone zostały badania przebiegu fazy testowania modelu aktywizacji zawodowej i integracji społecznej kobiet w rodzinach górniczych.
Analiza wskazała na zasadność dokładnej oceny przygotowania zawodowego uczestniczek, opracowania indywidualnych planów działań, które pozwoliłyby im na uzupełnienie wykształcenia, zwiększając
ich szanse na zatrudnienie. Konieczne okazało się także zwiększenie
umiejętności radzenia sobie przez uczestniczki na rynku pracy. Ważnym aspektem aktywizacji zawodowej była także ich wiedza o zawodzie, który jest dla nich najlepszy. W testowanym modelu aktywizacji zawodowej i integracji społecznej kobiet w rodzinach górniczych
zmianą postaw zajmowali się trenerzy pracy z Powiatowego Urzędu
Pracy w Jastrzębiu-Zdroju.
Początkowa analiza wskazała też na konieczność podejmowania
działań, związanych ze wzrostem wiary w możliwość znalezienia
zatrudnienia. Konieczne okazały się również zmiany postaw kobiet
w kwestiach wpływu na własne życie i radzenia sobie w trudnych
sytuacjach. Tą sprawą zajmowali się asystenci rodzinni. Wyniki badań wskazały na konieczność wzrostu motywacji do znalezienia zatrudnienia. Działania w tym kierunku wymagają współpracy trenera
pracy, który działa w zakresie wzrostu umiejętności poruszania się
uczestniczek na rynku pracy i ukierunkowania predyspozycji zawodowych, oraz asystenta rodzinnego, który motywuje aktywizowane
kobiety do realizacji sugestii trenerów pracy w kwestiach ich możliwości zawodowych.
Uczestniczki projektu pozytywnie oceniły oferowane im formy
wsparcia. Umiejętności zdobyte w trakcie udziału w projekcie praktycznie wszystkie ankietowane uznały za pomocne w poruszaniu się
na rynku pracy.
Wysoko i bardzo wysoko oceniły też wsparcie uzyskane podczas
spotkań z asystentami rodzinnymi i trenerami pracy.
Nastąpiły zmiany dotyczące postawy społecznej uczestniczek
m.in. poprzez wzrost ich samooceny, oceny wpływu na własne życie.
– To bardzo dobry wynik. Świadczy o tym, że projekt był trafiony
i właściwie przeprowadzony – ocenił Ryszard Wyględacz,
prezes Fundacji Rodzin Górniczych.
Uczestniczki otrzymały wsparcie w trakcie spotkań z asystentami rodzinnymi, brały udział w grupowych i indywidualnych spotkaniach
z psychologiem i wizażystą.
W zakresie pozycji zawodowej kobiety biorące udział w projekcie
zwiększyły swoje kwalifikacje zawodowe, biorąc udział w kursach,
szkoleniach zawodowych dostosowanych do ich indywidualnych predyspozycji, stażach, płatnych praktykach, studiach podyplomowych.
W trakcie spotkań z trenerami pracy uzyskały informacje, zwiększające ich przygotowanie do rekrutacji i rozmów kwalifikacyjnych oraz
zdolność do poruszania się na rynku pracy.
Nastąpił także wzrost akceptacji członków gospodarstw domowych
uczestniczek w zakresie ich realizacji zawodowej. Istotną rolę w tym
zakresie odegrali asystenci rodzinni, którzy spotykali się z kobietami
w ich miejscu zamieszkania.
W trakcie trwania fazy testowania 10 kobiet zakończyło udział
w projekcie, znajdując zatrudnienie. Osiem kobiet zrezygnowało
z udziału w projekcie ze względów rodzinnych i losowych. Po zakończeniu fazy testowania 30 kobiet znalazło zatrudnienie, a jedna
uczestniczka otworzyła własną działalność gospodarczą.
W sumie zatrudnienie zdobyło 41 z 78 kobiet, które dotrwały do
końca projektu.
– To bardzo dobry wynik. Świadczy o tym, że projekt był trafiony
i właściwie przeprowadzony – ocenił Ryszard Wyględacz, prezes Fundacji Rodzin Górniczych.
Podsumowaniem badań jest podręcznik zawierający dokładne informacje o projekcie. Ma on służyć instytucjom i urzędom pracy, które zamierzają zająć się aktywizacją zawodową kobiet także w innych
środowiskach, nie tylko w górnictwie.
13
KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63)
W Y DA R ZENI A
Górnicy muszą schodzić z wydobyciem coraz głębiej, co powoduje wzrost zagrożenia
tąpaniami i zwiększanie się ilości wydzielanego metanu w eksploatowanych rejonach.
Tak dzieje się w kopalni „Bielszowice”. Fot. Jan Czypionka
Ściana
pod specjalnym
nadzorem
Mało jest w śląskim górnictwie ścian wydobywczych prowadzonych w tak niebezpiecznych
i trudnych warunkach geologicznych oraz pod tak ścisłą kontrolą służb kopalnianych i nadzoru
górniczego. Jedną z nich jest ściana 003 w kopalni „Bielszowice”, gdzie górnicy pracują na
co dzień w III stopniu zagrożenia tąpaniami, IV kategorii zagrożenia metanowego, zagrożeniu
klimatycznym oraz warunkach zagrożenia wybuchem pyłu węglowego
tekst: Tomasz Głogowski
14
KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63)
W Y DA R ZENI A
K
opalnie wchodzące w skład Kompanii Węglowej, podobnie zresztą jak całe górnictwo, są zmuszone do poszukiwania i eksploatacji
węgla leżącego na coraz to niższych głębokościach i w coraz trudniejszych rejonach.
Przyczyn takiego zjawiska jest kilka. Od
wyczerpywania się pokładów węgla znajdujących się na „tradycyjnych” poziomach
od 400 do 800 m, po zmiany w infrastrukturze na powierzchni. Kopalnie muszą więc
schodzić z wydobyciem coraz głębiej, co
powoduje wzrost zagrożenia tąpaniami
i zwiększanie się ilości wydzielanego metanu w eksploatowanych rejonach. Każda
taka sytuacja to prawdziwe wyzwanie dla
kierownictwa oraz dozoru kopalni. W takich przypadkach na pierwszym miejscu
zawsze jest bowiem bezpieczeństwo pracującej na dole załogi.
Przykładem ściany, gdzie eksploatacja węgla prowadzona jest w ekstremalnie
trudnych warunkach geologicznych, wymagających najwyższego górniczego kunsztu, jest ściana 003 w pokładzie 504wg kopalni „Bielszowice”. Ścianę o długości 225
m i początkowym wybiegu 700 m uruchomiono we wschodniej części partii „Centralnej” OG „Bielszowice” w maju 2014 r.
Średni dobowy postęp wynosi około 5 m,
co daje dobowe wydobycie od 4500 do 5000
t bardzo dobrej jakości węgla koksującego
typu 34.2. Węgiel ze ściany 003, który trafia na powierzchnię, ma kaloryczność rzędu 32747 kJ/kg oraz bardzo niską zawartość
popiołu i siarki.
Obecnie mało jest w śląskim górnictwie
ścian prowadzonych w tak niebezpiecznych
i trudnych warunkach geologicznych. Eksploatacja ściany 003 prowadzona jest bowiem w III stopniu zagrożenia tąpaniami,
IV kategorii zagrożenia metanowego, klasie
B zagrożenia wybuchem pyłu węglowego
oraz trudnych warunkach klimatycznych.
Nie dziwnego, że w tej sytuacji rejon jest
pod stałą i ścisłą kontrolą zarówno służb kopalnianych, jak i nadzoru górniczego.
Zdaniem kierownictwa kopalni na szczególne uznanie zasługuje dozór i załoga oddziału wydobywczego G-1, który prowadzi
eksploatację pokładu 504.
– Załogę stanowią zarówno pracownicy z wieloletnim stażem i wysokimi kwalifikacjami zawodowymi, jak również wielu
młodych adeptów sztuki górniczej, którzy
dopiero poznają trudy górniczej pracy. Podstawową rolę odgrywają przodowi brygad
wydobywczych: Andrzej Kasiak, Mirosław
Wojtczak, Jarosław Jachacz, Piotr Bebel,
Edward Pilarski, ich zastępcy oraz kombajniści, operatorzy obudów zmechanizowanych i pozostali członkowie brygad – mówi
Zbigniew Krawiec, kierownik robót górniczych ds. wydobycia kopalni „Bielszowice”, który na co dzień nadzoruje eksploatację ściany 003.
Dodaje, że wszystko odbywa się pod kierownictwem Jarosława Sadraka, doświadczonego sztygara oddziałowego z wieloletnim stażem pracy, którego opiekunem
zawodowym jest nadsztygar górniczy Roman Macalik.
Duży wpływ na dobre wyniki ściany wydobywczej mają również służby energomechaniczne, które dbają o rytmiczne i mało
awaryjne prowadzenie wydobycia. Szczególną funkcję w tym zakresie pełni sztygar oddziałowy oddziału mechanicznego
MMUD3 Ryszard Lewandowski.
– To jego zaangażowanie i innowacyjna działalność pozwoliły na wprowadzenie
do użytku wielu rozwiązań, dzięki którym
utrzymywana jest sprawność i bezawaryjna praca sekcji obudowy zmechanizowanej
– mówi Zbigniew Krawiec.
Ściana 003 w pokładzie 504wg wyposażona jest w 151 zestawów obudowy zmechanizowanej (typu KW–16/37-POz/ZRP),
kombajn ścianowy (KSW-880EU/1kV)
oraz ścianowy przenośnik zgrzebłowy Rybnik-850. Dla zmniejszenia zagrożenia tąpaniami na wybiegu ściany wykonywane są
profilaktyczne strzelania torpedujące skały stropowe, a dla zmniejszenia zagrożenia
metanowego w chodniku nadścianowym,
Obecnie mało jest w śląskim
górnictwie ścian prowadzonych
w tak niebezpiecznych
i trudnych warunkach
geologicznych. Eksploatacja
ściany 003 prowadzona
jest bowiem w III stopniu
zagrożenia tąpaniami,
IV kategorii zagrożenia
metanowego, klasie B
zagrożenia wybuchem pyłu
węglowego oraz trudnych
warunkach klimatycznych
przed frontem ściany, wykonano otwory
o długości około 100 m, którymi prowadzone jest odmetanowanie górotworu. Dla zapewnienia wymaganych przepisami warunków pracy w rejonie ściany zainstalowano
pięć urządzeń klimatycznych (w tym trzy
urządzenia klimatyzacji grupowej).
– O skali zagrożenia temperaturowego najlepiej świadczy łączna moc urządzeń
chłodniczych, która wynosi aż 1600 kilowatów – wylicza Zbigniew Krawiec.
Dozór kopalni podkreśla, że wykonywanie codziennych obowiązków w tak trudnych warunkach wymaga wysokiej klasy
fachowców, potrafiących pracować zespołowo. I taka jest właśnie załoga oddziału
wydobywczego G-1, która z wielkim zaangażowaniem i w bezpieczny sposób realizuje powierzone zadania.
15
KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63)
W Y DA R ZENI A
Oddział G-1/201
kopalni „Bielszowice”
16
KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63)
W Y DA R ZENI A
Stoją od lewej:
Jarosław Sadrak – sztygar oddziałowy, Edward Pilarski – przodowy, Łukasz Wydmuch – sztygar zmianowy, Arkadiusz Spallek, Jan Kozina,
Tomasz Chromik, Jarosław Jachacz – przodowy, Zdzisław Oszczęda, Mirosław Wojtczak – przodowy, Łukasz Styrnik, Arkadiusz Bąk,
Mirosław Broda, Michał Gwóźdź, Stanisław Dec, Rafał Jabłonka, Adam Szwarc, Piotr Borowiec, Remigiusz Schmidt, Marek Sawicki,
Marek Winiarski, Marcin Sternal, Michał Triebel, Paweł Bedus, Filip Ziob, Marek Kosiński, Maciej Cieślik, Adrian Burda – nadgórnik.
Siedzą od lewej:
Sebastian Całka, Mariusz Malina, Arkadiusz Tluczykont, Grzegorz Musioł, Dariusz Łysoń, przodowy Piotr Bebel, Arkadiusz Białas,
Dawid Studnik, Kamil Suchanek, Jarosław Borowicz, Tomasz Józefiok, Kamil Jakowicki, Jarosław Sawicki, Andrzej Giel.
Klęczą od lewej:
Michał Janysik, Damian Miśkiewicz, Rafał Pietraszewski, Robert Dębiński, Paweł Rajda, Tomasz Niesporek, Artur Zujewicz, Marek Kowalczyk,
Adam Wandzlewicz, Tadeusz Kozłowski, Stefan Doktór. fot. ARC
17
KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63)
WITRYNA INNOWACYJNOŚCI
Pracownicy zakładu przeróbczego w „Bolesławie Śmiałym”, wśród nich Krzysztof Kołodziejczyk,
nadsztygar ds. napraw urządzeń przeróbczych, opracowali kilka dopełniających się projektów
racjonalizatorskich, dzięki którym surowy muł po odpowiednich zabiegach można stosować
jako domieszkę do węgla handlowego sprzedawanego do energetyki zawodowej.
Surowiec
zamiast odpadu
Muł powstający podczas procesu wzbogacania miałów energetycznych ma kaloryczność około 10–11 GJ na tonę i wilgoć całkowitą rzędu około 40 procent. Jest to pływająca masa
trudna do transportu i dozowania, traktowana w zasadzie jako odpad tekst i zdjęcia: Jan Czypionka
18
KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63)
WITRYNA INNOWACYJNOŚCI
W
kopalni „Bolesław Śmiały” w Łaziskach Górnych
codziennie powstaje 240–
–300 t mułu, natomiast na
składowisku zalega ok. 40 tys. t. Muł jest
surowcem niezwykle trudnym do sprzedania. Jest mocno zawilgocony i zbrylony.
Pracownicy zakładu przeróbczego w „Bolesławie Śmiałym”, wśród nich Krzysztof
Kołodziejczyk, nadsztygar ds. napraw urządzeń przeróbczych, opracowali kilka dopełniających się projektów racjonalizatorskich,
dzięki którym surowy muł po odpowiednich
zabiegach można stosować jako domieszkę
do węgla handlowego sprzedawanego do
energetyki zawodowej.
Do tej pory w zakładzie przeróbczym stosowane były prasy taśmowe – urządzenia
wydajne, ale muł wychodzący z tych pras
jest zawilgocony, powstaje w formie placków i wymaga rozdrobienia. Prasy taśmowe są urządzeniami drogimi w eksploatacji ze względu na znaczne zużycie środków
chemicznych – flokulantów, które muszą
być stosowane w procesie filtracyjnego odwadniania drobnoziarnistych produktów
mułowych.
Inżynierowie z „Bolesława Śmiałego” zaproponowali zastosowanie pras komorowych,
dzięki którym następuje obniżenie wilgoci
w produktach mułowych z 38,0–44,0 proc.
do poziomu 23,0–28,0 proc. i osiągnięcie
w odwadnianym produkcie mułowym kaloryczności na poziomie 12 GJ/t. Tak odwodniony materiał może być skierowany do mieszanki energetycznej, która zbywana jest do
energetyki zawodowej. Przeprowadzone na
skalę przemysłową próby technologiczne
potwierdziły przyjęty kierunek zagospodarowania drobnych frakcji mułowych.
W kopalni przeprowadzono także próby technologiczne odwodnienia produktów
mułowych z zastosowaniem odwadniania
mechanicznego w wirówce sedymentacyjno-sitowo-stożkowej typu KSC 40. Próby
te zakończyły się pomyślnie. Produkt, który wcześniej był kierowany do odpadów
wydobywczych jako zawilgocony, skierowany został po odwodnieniu w wirówce
do mieszanek sprzedawanych do energetyki zawodowej, nie pogarszając parametrów
jakościowych tych mieszanek. – W efekcie
obniżono ilość odpadów wydobywczych, obniżono zawartość wilgoci całkowitej, zwiększono produkcję netto, a tym samym zwiększono wielkość i wartość sprzedaży węgla
handlowego – wyjaśnia Zdzisław Klimek,
główny inżynier, kierownik Działu Przeróbki Mechanicznej.
Inżynierowie z kopalni „Bolesław Śmiały” zadbali również o sprawniejszy i skuteczniejszy załadunek mieszanki energetycznej na stanowiskach załadowczych
poprzez zastosowanie zaprojektowanego
specjalnie dla zakładu przeróbczego urządzenia rozdrabniająco-dozującego. Zabezpiecza ono sprzedawany produkt węglowy
przed przedostawaniem się niepożądanych
ziaren, ciał obcych i ponadnormatywnych
brył. Pozwala również na równomierne dozowanie materiału, a tym samym powoduje
lepsze uśrednianie mieszanki energetycznej
oraz zapewnia lepszą stabilizację jakościową wysyłanego węgla.
Dzięki temu urządzeniu skraca się czas
załadunku mieszanki, zapewniona jest też
odpowiednia granulacja produktu. Projekt
ten przyczynia się również do poprawy jakości sprzedawanych mieszanek, a także
do zmniejszenia postojów ciągu technologicznego, spowodowanych ręcznym usuwaniem zatorów i zbryleń. W znacznym
stopniu poprawiło się bezpieczeństwo osób
obsługujących załadunek węgla handlowego i mieszanek na ciąg transportowy – przez
wyeliminowanie uciążliwych i niebezpiecznych prac ręcznych.
– W efekcie obniżono ilość odpadów wydobywczych, obniżono zawartość wilgoci
całkowitej, zwiększono produkcję netto, a tym samym zwiększono wielkość i wartość
sprzedaży węgla handlowego – wyjaśnia Zdzisław Klimek, główny inżynier, kierownik
Działu Przeróbki Mechanicznej.
19
KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63)
WITRYNA INNOWACYJNOŚCI
Ważna akredytacja
Zakład Elektrociepłownie, wchodzący w skład Kompanii Węglowej, otrzymał certyfikat
akredytacji laboratorium badawczego nr AB 1514 tekst: Jan Czypionka
Na zdjęciu: Beata Kapura, kierownik ds. technicznych, i Leszek Kukułka, kierownik
laboratorium ds. jakości. Fot. ARC
P
otwierdził tym samym swoją wiarygodność i kompetencje w wykonywaniu badań węgla i odpadów
paleniskowych w obszarze opisanym w zakresie akredytacji, które spełniają
standardy określone w normie oraz dokumentach Polskiego Centrum Akredytacji.
Jest to pierwsza jak dotąd akredytacja dla
laboratorium analiz węgla funkcjonującego
w naszej firmie.
Działania, związane z rozpoczęciem procesu certyfikacji i ostatecznie z uzyskaniem
akredytacji, prowadził Dział Kontroli Eksploatacji i Ochrony Środowiska Oddziału
Zakład Elektrociepłownie w Rybniku. Ich
podstawą była chęć ograniczenia kosztów
badań zlecanych podmiotom zewnętrznym.
Personel laboratorium oraz istniejące w Zakładzie zaplecze sprzętowe pozwalały na
prowadzenie wiarygodnych badań w zakresie węgla i odpadów, a wydzielona pracownia badań węgla, wykonująca analizy
20
na potrzeby ruchowe, prowadziła badania
zgodnie z normą ISO 17025. Brakowało jedynie potwierdzenia tego faktu przez uprawniony podmiot – Polskie Centrum Akredytacji.
Do obliczania wielkości emisji dwutlenku węgla ze spalania węgla i gazu w Zakładzie oraz opłat za gospodarcze korzystanie ze
środowiska mogą być wykorzystywane jedynie badania wykonywane przez laboratorium
akredytowane – posiadające Certyfikat Akredytacji ISO 17025. Dla potrzeb wywiązania
Akredytacja laboratorium
badawczego w odniesieniu do
normy ISO/IEC 17025:2005
oznacza spełnienie wymagań
dotyczących kompetencji
technicznych i systemu
zarządzania, koniecznych dla
zapewnienia wiarygodnych
technicznie wyników badań
się z powyższego obowiązku Zakład korzystał z usług zewnętrznego laboratorium akredytowanego w zakresie badań węgla i odpadów, ponosząc określone koszty.
Zgodnie z obowiązującym od niedawna
prawodawstwem w obliczeniach środowiskowych należy przedsięwziąć takie środki i stosować takie metody, aby spełnić minimalne
wymagania w zakresie niepewności pomiarów, co w przypadku Zakładu Elektrociepłownie wiąże się z wykonaniem dodatkowej
określonej liczby analiz. Zgodnie z tym rozporządzeniem minimalna liczba analiz węgla tylko dla czterech instalacji w Zakładzie,
biorących udział w systemie handlu emisjami
CO2, wynosi 771, natomiast odpadów – 160,
co przy obecnej cenie jednostkowej za analizę
daje łączną kwotę niezbędnych badań na poziomie 274 tys. zł w skali roku.
Wejście w życie tych przepisów zbiegło się
w czasie z uzyskaniem Certyfikatu Akredytacji nr AB 1514 w pracowni badań węgla,
co przy kosztach wprowadzenia i utrzymania akredytacji wynoszącej 31 tys. zł, obecnym stanie personelu oraz przy wysokości
kosztów badań zlecanych na zewnątrz przyniesie dla Kompanii wymierny zysk 243 tys.
zł w skali roku.
KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63)
L U D ZIE I MIE J S C A
Tylko dla twardzieli
IRON RUN 2014 w Krynicy był jedną z najtrudniejszych konkurencji biegowych
W
dniach 5–7 września 2014 r.
w Krynicy spotkało się ponad 10 tys. zawodników
z różnych części kraju i zagranicy, aby rywalizować ze sobą w ponad 20 dystansach biegowych. IRON RUN,
w którym wystąpił reprezentant Kompanii
Węglowej – ratownik górniczy kopalni „Pokój” Artur Duś, to, jak sama nazwa wskazuje, wyzwanie dla najtwardszych biegaczy.
W ciągu trzech dni zawodnicy rywalizowali w ośmiu biegach. Łącznie trzeba było
przebiec 118 km.
– Mało spaliśmy, biegaliśmy o różnych porach dnia, na różnych dystansach i przewyższeniach. Ogólnie zmęczenie narastające po
każdym biegu, niewyspanie, ból mięśni, stawów i ścięgien powodowały, że ciało mówiło „koniec”, ale świadomość, że właśnie dotarłem do mety nie dzięki sile mięśni nóg, ale
dzięki głowie, dała mi szansę przetrwać do
końca i uzyskać dobrą lokatę w kategorii +40,
i stanąć na podium na szóstym miejscu z czasem 11 godzin 20 minut 51 sekund – relacjonuje Artur Duś.
O trudnościach tej morderczej konkurencji
najlepiej świadczy fakt, że spośród 96 zapisanych zawodników do mety dotarło tylko 49.
Reprezentant Kompanii Węglowej Artur Duś na mecie zawodów.
Start do jednego z biegów wchodzących
w skład konkurencji IRON RUN.
21
KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63)
L U D ZIE I MIE J S C A
Kolekcjoner
górniczych odznak
Odznaki górnicze to nie tylko kawałek historii kopalń, ale i całego Śląska. Pozwalają
pamiętać o zakładach, po których ślad już dawno zaginął albo zostały połączone
z innymi kopalniami – mówi Konrad Krupa, kolekcjoner górniczych odznak, na co dzień
dyspozytor gazometrii kopalni „Sośnica-Makoszowy” : Tomasz Głogowski
tekst i zdjęcia
Zafascynowałem się
odznakami górniczymi,
które wydały mi się
ciekawsze i ładnie wykonane
– mówi Konrad Krupa
W
kolekcji pana Konrada znajduje się dziś ponad 600 odznak górniczych i jest to jedyny taki zbiór w Polsce.
Powstawał latami, a pasja – jak przyznaje
dyspozytor z zabrzańskiej kopalni – wzięła
się ze „zbieractwa ogólnego”.
– Zacząłem od numizmatyki, ale z czasem
monety zeszły na dalszy plan. Zafascynowałem się odznakami górniczymi, które wydały
mi się ciekawsze i ładnie wykonane – mówi
Konrad Krupa.
22
Przyznaje, że na początku zbierał wszystko jak leci, byle było związane z górnictwem. Kolekcja szybko się rozrastała, ale
zbiór stworzony w ten sposób był zbyt chaotyczny i rozproszony. Nie mogło być inaczej,
skoro sama kopalnia „Wujek” w Katowicach
co roku organizowała około 10 rajdów, a każdy z nich miał swój emblemat. Pan Konrad
stwierdził w końcu, że takie kolekcjonerstwo
to droga donikąd.
– Zrozumiałem, że mogę zbierać wszystkie
odznaki jak leci, ale i tak nigdy nie zbliżę się
do ich realnej liczby. Dlatego postanowiłem
sprzedać część zbiorów i skupić się tylko na
odznakach honorowych, przyznawanych pracownikom związanym z górnictwem – tłumaczy Krupa.
W ten sposób najpierw zbierał odznaki
związane z kopalniami węgla kamiennego,
potem dołączył do tego całe zaplecze górnicze, w tym także kopalnie rud, soli oraz górnictwo nafty i gazu, głównie PGNiG.
– Zbieram odznaki typu „honorowy”, „zasłużony”, „przodujący”. Czasami zdarzają
się odznaki jubileuszowe, które są nadawane
z rygorem odznaki honorowej, na przykład na
20-lecie związku. Taką odznakę miała na przykład „Solidarność” – opowiada Konrad Krupa.
Oprócz odznak honorowych w zbiorze
Krupy znajduje się dziś także spora liczba
dołączanych do nich legitymacji, dyplomów,
a także wzorcowych emblematów. Te ostatnie nabrały dziś szczególnej wartości, bo wysyłano je do Warszawy do akceptacji i rzadko kiedy wracały. Okazuje się, że w czasach
PRL był wymóg, zgodnie z którym kopalnia
bądź zakład, chcący używać odznaki honorowej, musiał wysłać gotowy projekt do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.
– Nie do końca wiadomo po co, podejrzewam, że jakiś egzemplarz szedł do Ministerstwa Górnictwa. Reszta pewnie do jakiegoś…
kolekcjonera. Pewnie w ten sposób zapewnił
sobie stały dopływ odznak – śmieje się Krupa.
Wolna amerykanka w akceptowaniu i wytwarzaniu odznak trwała do 1986 r., gdy nagle wszystkie zjednoczenia węglowe wydały
zarządzenia, że odznaki honorowe mają nazywać się „zasłużony dla” i być jednostopniowe. Ustalono też, że można nimi uhonorowanych około 1 proc. pracowników danego
zakładu. Te reguły są przestrzegane praktycznie do dziś.
KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63)
L U D ZIE I MIE J S C A
Kolekcjoner mówi, że odznaki to kawał historii nie tylko górnictwa, ale i Śląska. Masa
kopalń, które wydawały własne odznaczenia,
już nie istnieje. Zniknęły z mapy regionu, zostały zamknięte lub połączone z innymi zakładami.
– Dzisiaj odznaki nazywane są czasem pogardliwie „blaszkami”, ale kiedyś uhonorowanie odznaką zasłużonego pracownika to było
naprawdę coś. Potem, w latach 80., część odznaczeń rozdawano z automatu i ich znaczenie nieco zmalało. Ale dla mnie poza walorami
estetycznymi mają też wartość sentymentalną.
Część odznaczeń jest niekompletnych: nie ma
do nich legitymacji czy dyplomów. Ale są też
sytuacje odwrotne. Z kopalni „Jowisz” mam
na przykład projekty i regulaminy, ale z samych odznak tylko miniaturę. Liczę, że niebawem ją zdobędę – mówi pan Konrad.
Są odznaki, które zachowały się tylko
w jednym egzemplarzu, dlatego ich zdobycie
jest tym cenniejsze. Przykładem jest odznaka Zasłużonego Ratownika Górniczego kopalni „Sośnica-Makoszowy”, gdzie zmieniła
się baretka z metalowej na materiałową. Przewodniczący związku ratowników wycofał
więc wszystkie odznaczenia z metalowymi
baretkami z wyjątkiem jednej, którą zostawił
na pamiątkę.
– W końcu po dwóch latach starań udało
się ją jakoś wycyganić – uśmiecha się Konrad
Krupa.
Zdobywanie odznaczeń nie zawsze jest takie proste, czasami kolekcjonerzy muszą stoczyć ze sobą prawdziwą walkę. Oczywiście
nie na pięści, ale zasobność portfela.
– Czasami aby zdobyć upragnione odznaczenie, pozostaje licytacja na aukcji. W przypadku rzeczy rzadkich jest jedno kryterium. Jeżeli
znajdzie się dwóch albo i więcej, którzy chcą
mieć tę samą rzecz, to ceny mogą być horrendalne. Takim przykładem była u mnie odznaka
Honorowego Dawcy Krwi Kopalni „Bobrek-Miechowice”. Była wydawana bardzo krótko,
tak krótko, jak istniała kopalnia pod tą nazwą.
Licytowałem odznakę na aukcji i musiałem odpuścić, gdy cena doszła do około 200 złotych.
Na szczęście później i tak ją zdobyłem, ale zapłaciłem już dużo mniej – mówi pan Konrad.
Krupa zbiera nie tylko górnicze odznaki, ale wszystkie związane z nimi informacje i dokumenty. To nie przypadek, ponieważ
w przyszłości planuje wydanie specjalnego
katalogu poświęconego odznakom, który byłby ukoronowaniem kolekcjonerskiej pracy.
– Kopalnie „Barbara-Wyzwolenie”, „Barbara-Chorzów”, „Milowice” już dawno zniknęły
gdzieś tam w otchłani dziejów. Odznaki górnicze są często jednymi z nielicznych i ładnych
pamiątek, które po nich zostały. Zazwyczaj odznaki są starannie wykonane, dopracowane i po
prostu cieszą oko. Oczywiście są i takie, które
są na bakier z estetyką, ale to też jeden z elementów kolekcjonerstwa – mówi pan Konrad.
Dodaje, że za jakość wykonania ceni szczególnie odznaki Ratowniczej Stacji Górnictwa z Krakowa, w przypadku których już na
pierwszy rzut oka widać, że grawer przyłożył
się do pracy. Przedmiotem pożądania chyba wszystkich górników w czasach PRL była
także odznaka Zasłużony Górnik PRL.
– Mam ją w dwóch wersjach. W jednej tło za
orłem jest promieniste, w drugiej prążkowane.
w 2006 roku, po udanej akcji uratowania górnika Zbyszka Nowaka. Dostali ją wszyscy, którzy brali udział w tamtej akcji – wspomina pan
Konrad.
Krupa pracuje w górnictwie od 1985 r.,
więc sam również został uhonorowany odznaką Zasłużonego dla Górnictwa RP w stopniu
srebrnym oraz Zasłużonego Pracownika kopalni „Sośnica-Makoszowy”. Przyznaje, że
zwraca uwagę na to, co i jak górnicy noszą na
swoich mundurach, i niestety nie jest z tym
zbyt dobrze.
– Widać, że nasi górnicy mają spory problem z odznakami i przypinają je jak leci, bez
ładu i składu. Tymczasem trzeba zwracać
na to uwagę albo przynajmniej rozglądać się
Do tego była legitymacja oraz dyplom. Z reguły odznaczenia te dostawali przodownicy pracy, dyrektorzy kopalń, ważni urzędnicy ministerialni – wyjaśnia Krupa.
W okresie przemian ustrojowych, na przełomie 1989 i 1990 r., odznaka Zasłużony Górnik PRL zmieniła nazwę na Zasłużony Górnik
RP. Była przyznawana przez prezydenta Lecha Wałęsę bardzo krótko, więc dziś jej zdobycie jest praktycznie niemożliwe.
– Wyśledzić tę odznakę będzie bardzo trudno, bo nikt z obdarowanych zapewne nie będzie
chciał się pozbyć takiej pamiątki – mówi Konrad Krupa.
Bardzo ciekawa zdaniem kolekcjonera jest
także odznaka Honorowego Dawcy Krwi Kopalni „Bobrek-Centrum”. Okazuje się, że jest
to jedyny taki przypadek, gdy odznakę wypuszczono w dwóch wersjach: damskiej i męskiej. Wersja damska zamiast baretki miała
długą wstążkę, zapewne po to, by odznaki nie
trzeba było przypinać na biustach.
– Mam też odznakę Zasłużonego Ratownika dla kopalni „Halemba”, którą wypuszczono
Krupa zbiera nie tylko górnicze odznaki,
ale wszystkie związane z nimi informacje
i dokumenty.
dookoła. Generalicja górnicza, z nielicznymi
wyjątkami, dba, by odznaki prezentowały się
na mundurach godnie oraz były umieszczone
we właściwym szyku – przekonuje kolekcjoner.
Wbrew pozorom odznaki górnicze nie są
dziś skansenem PRL i nie zestarzały się zbyt
szybko. Okazuje się bowiem, że bardzo rzadko umieszczano na nich symbole socjalistyczne. Projekty powstawały zazwyczaj w kopalni
i dopiero potem trafiały do grawera. Ale przy
tej okazji nie obyło się też bez wpadek. W kolekcji pana Konrada jest odznaka wypuszczona swego czasu przez Katowicki Holding Węglowy. Widniejące na niej litery mają dziwny
krój i są poprzerywane. Okazało się, że projekt, który wykonano w kopalni, trafił do grawera zabrudzony. Rzemieślnik myślał, że tak
ma właśnie być, i wykonał odznakę dokładnie
tak jak na rysunku. Dopiero potem odznaki
poprawiono, ale kilka „felernych” egzemplarzy już zostało.
23
KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63)
L U D ZIE I MIE J S C A
Słabo wiało…
Na Jeziorze Żywieckim odbyły się regaty
o Puchar Prezesa Kompanii Węglowej. To już
druga impreza tej rangi organizowana przez
Nadwiślańską Agencję Turystyczną i jej ośrodek
żeglarski „Fregata” w Zarzeczu
24
tekst i zdjęcia:
Jan Czypionka
KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63)
L U D ZIE I MIE J S C A
D
o regat przystąpiło dziesięć załóg, w tym trzy poza konkursem.
Zaczęło się niefortunną wywrotką łodzi jeszcze przed startem.
Wiatr niestety nie sprzyjał żeglarzom. Stan
jeziora 0–2 w skali Beauforta utrzymywał
się podczas dwóch pierwszych biegów. Potem powiało mocniej i zawody rozkręciły się
na dobre. Zgodnie z planem odbyło się pięć
biegów. Ze względu na zróżnicowanie wśród
jachtów po pierwszym wyścigu zostały wyłonione tzw. jachty „słabsze” i kolejne biegi odbywały się w systemie przesiadkowym,
według wzoru podanego w regulaminie.
Prowadzenie i miejsca na podium zmieniały się z biegu na bieg. Ostatecznie po piątym, skróconym z uwagi na niebezpieczeństwo burzy, na czele znalazła się startująca
poza konkursem załoga kopalni „Knurów-Szczygłowice” w składzie Jan Zadroga
– sternik, Bogdan Janulek, Adam Janulek, Marek Lewandowski. Na drugim miejscu uplasowała się załoga kopalni „Bolesław Śmiały” w składzie: Grzegorz Szymon
– sternik, Adam Wyrobek, Marek Żyrek.
Trzecią lokatę wywalczyła załoga kopalni
„Piast” w składzie: Antoni Świerczek – sternik, Maciej Świerczek, Ireneusz Matusiak.
Na miejscu czwartym regaty ukończyła załoga Centrali Kompanii Węglowej, płynąca w składzie: Waldemar Walasek – sternik,
Adam Barański, Jacek Dziura i Adam Przywara.
Puchary wręczył Piotr Wilchelm, prezes
zarządu NAT. Dzień zakończył się piknikiem i występem zespołu P.A.G.A.J.
Sponsorami imprezy były firmy: Artech
z Rybnika, Trakt z Gliwic, Remasz z Gliwic
oraz Centrum Badań i Dozoru Górnictwa
Podziemnego z Lędzin.
Nad całością regat panowała niezawodna
jak zwykle Aneta Poraniewska z Nadwiślańskiej Agencji Turystycznej.
Organizatorzy zapowiadają, że za rok zaproszą do udziału w rywalizacji także załogi
z innych przedsiębiorstw górniczych.
Zwycięzcy otrzymali piękne puchary
ufundowane przez NAT.
Stan jeziora – 0–2 w skali Beauforta
– utrzymywał się podczas dwóch pierwszych
biegów. Potem powiało mocniej i zawody
rozkręciły się na dobre.
25
KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63)
L U D ZIE I MIE J S C A
Festyn uświetnił koncert istniejącej
również od 60 lat orkiestry dętej
„Piekary-Julian”.
Kopalnia Węgla
Kamiennego „Piekary”
w grudniu tego roku
będzie obchodzić
60-lecie istnienia tekst:
Aleksandra Duda
zdjęcia:
26
Kamil Witkowski
Jubileuszowy festyn
4
grudnia 1954 r. w kopalni, noszącej do 1999 r. nazwę „Julian”, wydobyto pierwszą tonę węgla. W ramach uroczystości jubileuszowych
w dniu 6 września w Zielonej koło Kalet zorganizowano festyn dla pracowników tego
zakładu i ich rodzin. Specjalnymi gośćmi
festynu byli piekarski poseł Jerzy Polaczek,
prezydent miasta Stanisław Korfanty oraz
poprzedni dyrektorzy kopalni: Marian Filipek, Jerzy Jaunich, Józef Witas, Marek Majcher, Cezary Cebula i Dariusz Rębielak. Po
rozpoczęciu festynu, który oficjalnie otworzył dyrektor Andrzej Malesza, koncert zagrała istniejąca również od 60 lat orkiestra
dęta „Piekary-Julian”. O godzinie 10.00 w las
poszli grzybiarze, a chwilę później drużyny rodzinne ruszyły do konkursu, w którym
w sześciu punktach kontrolnych współzawodniczyły o tytuł najsprawniejszej rodziny.
Na dzieci czekały dmuchana zjeżdżalnia, paintball, baseny z piłeczkami i dużymi kulami
oraz bryczka, którą można było przejechać
się po okolicznym lesie. Po obiedzie pomiędzy reprezentacjami kierownictwa kopalni
i organizacji związkowych rozegrano mecz
siatkówki, który zakończył się zwycięstwem
drużyny kierownictwa, jednak dwa wręczone puchary pogodziły obie drużyny. Po południu wręczono nagrody zwycięskim grzybiarzom, wśród których rekordzista zebrał
ponad 3 kg grzybów, oraz rodzinom, które
wygrały zawody, a także słodycze wszystkim
dzieciom uczestniczącym w festynie.
Wieczorem przy kilku ogniskach można
było upiec kiełbaski, a w trakcie całej imprezy przygrywał uczestnikom do tańca zespół
Ciupagersi. Po zakończeniu festynu wszyscy
uczestnicy w dobrych humorach wrócili do
Piekar.
KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63)
L U D ZIE I MIE J S C A
Wieczorem można było upiec
kiełbaski przy ognisku.
Najmłodsi chętnie bawili się
w basenie z piłkami.
Wielu emocji dostarczyło strzelanie
do celu kulami z farbą.
27
KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63)
L U D ZIE I MIE J S C A
Wakacyjne wspomnienia
Lato za nami, kolejne wakacje dopiero za rok, na szczęście są zdjęcia, które będą nam
przypominały gorące chwile. Nasi Czytelnicy nie zawiedli, jak co roku nadesłali wiele
ciekawych fotografii. Najlepsze prace zamieszczamy w tym numerze „Kompanii Węglowej”
28
KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63)
L U D ZIE I MIE J S C A
Marlena Powcioł przedstawia bajeczną scenerię z Tyrolu.
Jan Knopek, pracownik Zakładu Zagospodarowania Mienia,
przedstawia scenkę z marokańskiej Sahary.
Aleksandra Ochman przysłała zdjęcie swojej córki Weroniki,
zrobione podczas zwiedzania ogrodów Hortulus w Dobrzycy.
Adam Stefek, pracownik kopalni „Piekary”, podzielił się
z Czytelnikami wspomnieniem z wycieczki do Austrii.
29
KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63)
L U D ZIE I MIE J S C A
Marcin Tosik nadesłał zdjęcie dzieci bawiących się latawcem
na plaży w Międzyzdrojach.
30
Sebastian Kos, pracownik kopalni „Bolesław Śmiały”, przysłał
zdjęcie swojej córki Sary na Wierzysku w Łaziskach Średnich.
Żona do Helmuta:
– Już mnie nie kochasz.
Kiedyś to cały wieczór trzymałeś
mnie za ręce, a teraz...
– Teraz... odkąd sprzedaliśmy pianino,
nie ma takiej potrzeby.
Dyrektor do Helmuta:
– Z pana to byłby doskonały
przestępca...
– Dlaczego?
– Bo nie zostawia pan żadnych
śladów swojej działalności...
Pani pyta dzieci w szkole, co jadły na
śniadanie. Zgłasza się Helmut:
– Ja jadłem drożdżówkę z dżemem.
– No to podejdź i napisz to na tablicy.
Helmut pomyślał i mówi:
– To jednak była bułka z masłem.
Do znakomitego lekar
za specjalist y przych
odzą rodzice
Helmuta i biadolą:
– Panie doktorze, nie
możemy odciągnąć sy
na od komputera.
– No cóż – wyrokuje
lekarz – trzeba będz
ie
go leczyć.
– Ale czym?!
– Normalnie! Dziewcz
ętami, papierosami, piw
em...
się koleżance:
Dziewczyna skarży
.
strasznie oszukana
– Zostałam wczoraj
– Co się stało?
rem.
nie do siebie wieczo
– Helmut zaprosił m
Niby na szachy.
– No i co ?
.
– Graliśmy do rana
Helmut pyta syna:
– Co robiliście dziś na
matemat yce?
– Szukaliśmy wspóln
ego mianownika.
– Coś podobnego! Kied
y ja byłem w szkole,
też szukaliśmy w
spólnego mianownika
!
Że też nikt go do
tej pory nie znalazł...
uta:
i do niezbyt dobrze przygotowanego Helm
Na egzaminie znudzony profesor mów
szansy. Jak pan odpowie,
– Zadam tylko jedno pytanie ostatniej
. Ile liści jest na tym drzewie za oknem?
to pan zdał, jeśli nie – to niezaliczone
ut.
– 4658 – odpowiada bez zająknięcia Helm
esor.
prof
ny
– Jak pan to policzył? – pyta zdumio
pytanie.
– A to już, panie profesorze, jest drugie
KRZYŻÓWKA NR 63
PIONOWO
1. lunatyk
2. nie zna się na niczym
3. Wieczne Miasto
4. miał słabą pietę
5. nauka o dźwięku
6. darowanie kary
8. miasto w północnej Polsce
9. nieczyste kopnięcie piłki
15. partia
16. żaglowiec lub część ciała
19. miejscowość w Belgii położona
w zespole miejskim Brukseli
20. dawniej: poszukiwacz przygód
22. przeciwnik
23. w Zagłębiu
24. psianka podłużna
26. lubi zadawać ból
28. duża woskowa świeca
32. może być pieniężny, towarowy...
POZIOMO
4. spina
7. w lesie
10. mangusta
11. zna komputer
12. sam
13. klatka
14. grzech główny
16. diabeł
17. ptak lub owoc
18. ryba długo uważana za wymarłą
21. odpadów
25. zespół Grechuty
26. organizacja społeczna
27. bank
29. rzeka w Ameryce Południowej
30. najwyższy szczyt tych gór to Demawend
31. mięso
33. system TV w USA
34. polski film z szansami na Oscara
35. szczyt w Karkonoszach
36. nowela Prusa
NASZE ŚWIĘTE BARBARY
Obraz świętej Barbary z lat 20. XX wieku. Pochodzi ze zbiorów Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu.

Podobne dokumenty