łapiemy oddech - Kompania Węglowa SA
Transkrypt
łapiemy oddech - Kompania Węglowa SA
G a ze t a fi r m ow a n r 8 (6 3), w r z e s i e ń 20 1 4 w w w. k ws a . p l R O ZM O WA MIE SI ĄC A ŁAPIEMY ODDECH Rozmowa z Mirosławem Tarasem, prezesem zarządu Kompanii Węglowej SA strona 3 WYDARZENIA Ratownicy Kompanii Węglowej najlepsi na świecie Zakończyły się IX Międzynarodowe Zawody Ratownictwa Górniczego WYDARZENIA LUDZIE I MIEJSCA Ściana pod specjalnym nadzorem Trudne warunki geologiczne w kopalni „Bielszowice” Wakacyjne wspomnienia Nasi Czytelnicy nadesłali wiele ciekawych fotografii KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63) N A S Z A KO MPA NI A D rodzy Czytelnicy! Kolejny numer miesięczni- ka „Kompania Węglowa” trafia wrzesień '14 6 w Wasze ręce. Wiodącym materiałem jest wywiad z Mirosławem Tarasem, prezesem Ratownicy Kompanii Węglowej najlepsi na świecie zarządu naszej spółki. To lektura obowiązkowa dla każdego, kto interesuje się sytua- Triumfem drużyny ratowniczej Bytom Team z kopalni „Bobrek-Centrum” zakończyły się IX Międzynarodowe Zawody Ratownictwa Górniczego cją firmy. Ponadto zamieszczamy szeroką relację z międzynarodowych mistrzostw ratowników górniczych, na których triumfy święcił 18 zastęp z kopalni „Bobrek-Centrum”, reprezentujący Kompanię Węglową. Surowiec zamiast odpadu Muł powstający podczas procesu wzbogacania miałów energetycznych ma kaloryczność około 10–11 GJ na tonę i wilgoć całkowitą rzędu około 40 procent Prezentujemy kolejne ciekawe pomysły innowacyjne, opracowane przez naszych pracowników. W numerze także plon wakacyjnego konkursu fotograficznego, jak zwy- 22 kle pełen ciekawych zdjęć i wspomnień. Mam nadzieję, że po wakacyjnej przerwie Kolekcjoner górniczych odznak Odznaki górnicze to nie tylko kawałek historii kopalń, ale i całego Śląska. Pozwalają pamiętać o zakładach, po których ślad już dawno zaginął albo zostały połączone z innymi kopalniami udało się przygotować sporą porcję ciekawych artykułów. Zachęcam do lektury! Jan Czypionka R O Z M O WA M I E S I Ą C A Ważna akredytacja Łapiemy oddech 3 Rozmowa z Mirosławem Tarasem, prezesem zarządu Kompanii Węglowej LUDZIE I MIEJSCA W YDARZENIA Tylko dla twardzieli Ratownicy Kompanii Węglowej najlepsi na świecie 6 Triumfem drużyny ratowniczej Bytom Team z kopalni „Bobrek-Centrum”, reprezentującej Kompanię Węglową, zakończyły się IX Międzynarodowe Zawody Ratownictwa Górniczego Eliminują najsłabsze ogniwa 10 Praca dla kobiet Słabo wiało... 14 Jubileuszowy festyn Mało jest w śląskim górnictwie ścian wydobywczych prowadzonych w tak niebezpiecznych i trudnych warunkach geologicznych oraz pod tak ścisłą kontrolą służb kopalnianych i nadzoru górniczego W I T R Y N A I N N O WA C YJ N O Ś C I Surowiec zamiast odpadu 24 Na Jeziorze Żywieckim odbyły się regaty o Puchar Prezesa Kompanii Węglowej. To już druga impreza tej rangi organizowana przez Nadwiślańską Agencję Turystyczną i jej ośrodek żeglarski „Fregata” w Zarzeczu 26 Kopalnia Węgla Kamiennego „Piekary” w grudniu tego roku będzie obchodzić 60-lecie istnienia Wakacyjne wspomnienia 18 Muł powstający podczas procesu wzbogacania miałów energetycznych ma kaloryczność około 10–11 GJ na tonę i wilgoć całkowitą rzędu około 40 procent 22 Odznaki pozwalają pamiętać o zakładach, po których ślad już dawno zaginął albo zostały połączone z innymi kopalniami – mówi Konrad Krupa, kolekcjoner górniczych odznak, na co dzień dyspozytor gazometrii kopalni „Sośnica-Makoszowy” 13 Fundacja Rodzin Górniczych podsumowała efekty projektu „Śląskie Wyzwania”, którego celem jest opracowanie, testowanie i promocja modelu aktywizacji zawodowej i integracji społecznej kobiet w rodzinach górniczych Ściana pod specjalnym nadzorem 21 IRON RUN 2014 w Krynicy był jedną z najtrudniejszych konkurencji biegowych Kolekcjoner górniczych odznak Rozmowa z dr. inż. Andrzejem Chłopkiem, prezesem Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu Nasi Czytelnicy, jak co roku, nadesłali wiele ciekawych fotografii Dowcipy z długiej brody Helmuta Krzyżówka nr 63 Nasze Święte Barbary adres redakcji: Biuro Komunikacji KW SA redaktor naczelny: Jan Czypionka, [email protected] redaktor: Tomasz Głogowski, [email protected] 20 Zakład Elektrociepłownie, wchodzący w skład Kompanii Węglowej, otrzymał certyfikat akredytacji laboratorium badawczego nr AB 1514 40-039 Katowice, ul. Powstańców 30, p. 64 tel. 32 757 20 25 wydawca: Kompania Węglowa SA 40-039 Katowice, ul. Powstańców 30 28 31 31 32 na okładce: Karol Loska, syn górnika kopalni „Bolesław Śmiały” na hałdzie „Skalny” fot. Krzysztof Loska oddano do druku: 30.09.2014 r. KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63) R O ZM O WA MIE SI ĄC A Łapiemy oddech Rozmowa z Mirosławem Tarasem, prezesem zarządu Kompanii Węglowej rozmawia: Jan Czypionka Wierzę w troskę, dobrą wolę i determinację związkowców, którzy, jak my, nie chcą dopuścić do realizacji czarnych scenariuszy dla Kompanii • Sytuacja Kompanii Węglowej jest dramatyczna, tymczasem wydaje się, że znaczna część załogi nie ma świadomości tego zagrożenia… – Zarząd robi wszystko, by informować pracowników Kompanii i uświadamiać wszystkich – począwszy od menedżerów, po ślepra na dole – jak dramatyczna jest nasza sytuacja. Nigdy nie ukrywaliśmy trudnych faktów, ba, staramy się wieloma kanałami przekazywać je stronie społecznej oraz bezpośrednio do załóg górniczych. Sądząc po intensywności tych działań, zdecydowana większość pracowników Kompanii powinna mieć pełną świadomość stanu, w jakim znalazła się nasza spółka. nie chcą dopuścić do realizacji czarnych scenariuszy dla Kompanii. Związki zawodowe mają swoje zadania do wykonania, natomiast zarząd musi robić to, co do niego należy. Obie strony powinien łączyć wspólny cel – dbanie o interesy firmy i pracowników. Czasami mam wrażenie, że związki zawodowe, chroniąc pracowników, robią to w dobrze pojętym ich interesie, lecz metodami, które nie mogą przynieść spodziewanego efektu. Jest takie powiedzenie, że „dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane”… • Wielu pracowników Kompanii Węglowej twierdzi, że kryzys to problem kadry zarządzającej, bo oni, na swoich stanowiskach pracy, nie mają na nic wpływu… – To błąd myślowy. Każdy pracownik, któremu zależy na utrzymaniu miejsca pracy, któremu leży na sercu dobro firmy, ma wpływ na to, co się dzieje poprzez swoją pracę, poprzez rzetelność i sumienność w wykonywaniu codziennych obowiązków. • Jak w tym kontekście ocenić postawę strony społecznej, która wycofała się z negocjacji w kwestii realizacji programu naprawczego? – Czas ucieka nieubłaganie. Zarząd Kompanii Węglowej nie może zwlekać, niezależnie od tego, czy nasze plany podobają się czy nie stronie społecznej. Musimy działać sprawnie i szybko po to, by ratować miejsca pracy zwykłego górnika. W tym kontekście nie chcę oceniać interesów i postawy przywódców organizacji związkowych. Nie oceniam ich intencji ani działań. Wierzę natomiast w troskę, dobrą wolę i determinację związkowców, którzy jak my, 3 KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63) R O ZM O WA MIE SI ĄC A • Rozmawiał Pan ze stroną społeczną podczas licznych spotkań, konsultacji etc. Podkreślał Pan odpowiedzialność działaczy za los firmy. Zapowiedział Pan, że związki nie będą recenzentami poczynań naprawczych, ale muszą się aktywnie włączyć w tworzenie planu i jego realizację. Tymczasem praktyka przeczy tym oczekiwaniom… – Jeżeli po drugiej stronie życia ktoś nas będzie rozliczał za nasze czyny, to będzie minus po stronie związkowej. Ja nie jestem w stanie zmusić strony społecznej do innych zachowań, skoro zarówno prawo, jak i praktyka przez lata kształtowały ich postawy. Mam jednak nadzieję, że w końcu jednak strona społeczna zrozumie swoją rolę – nie recenzenta, ale współautora programów ratujących spółkę. • Do tej pory jedyną grupą pracowniczą, która odczuła skutki kryzysowej sytuacji, jest administracja. Cięcie premii tej grupy z pewnością przynosi pewne oszczędności, ale to kropla w morzu potrzeb. Pomruki niezadowolenia są wyraźnie słyszalne… – Proponuję mocniej nadstawić ucho, gdyż te pomruki będą dochodzić coraz częściej i z różnych stron. Niestety nie mamy wyboru, ani wielkiego pola manewru. Wszyscy – powtarzam – wszyscy bez wyjątku musimy zacisnąć pasa. W strukturze kosztów Kompanii Węglowej, ukształtowanej przez lata, ta piramida stała na głowie. Najpierw starano się zabezpieczyć wszystkie potrzeby załogi, od płacowych, przez socjalne, na specjalnych bonusach kończąc. Następnie zgodnie z przepisami prawa płacono zobowiązania publiczno-prawne i dopiero to, co zostało, przeznaczano na techniczne zaopatrzenie produkcji i na inwestycje. To był błąd, który między innymi doprowadził do obecnego dramatu. Musimy tę piramidę postawić na solidnej podstawie, czyli odwrócić te priorytety – najpierw zadbać o produkcję, należności wobec państwa i dopiero na końcu solidarnie podzielić wśród załogi to, co zostanie. Te proporcje muszą być właśnie w taki sposób odwrócone. Wszyscy muszą zdać sobie sprawę z tego, że najpierw nasza firma, potem dopiero my, bo tylko w ten sposób wszyscy ocalimy miejsca pracy. Wracając do pytania – przewiduję, że pomruki, o których pan wspomniał, będą dobiegały coraz częściej zarówno z biurowych 4 korytarzy, jak i spod ziemi, bo wyrzeczenia muszą czekać wszystkich, bez wyjątku. • Twierdzi Pan, że podstawą planu naprawczego Kompanii jest ochrona miejsc pracy, tymczasem popyt na węgiel nie rośnie, ceny nadal dołują… Czy to założenie (ochrona miejsc pracy) jest realne w obecnej sytuacji rynkowej? – Jest realne, ale proszę to rozumieć w ten sposób – ochrona niezbędnych miejsc pracy. Jeżeli chcielibyśmy chronić te miejsca ponad realne potrzeby, to niestety musimy podzielić się biedą. Mówiąc krótko – jeżeli jest nadmiar pracowników i nie chcemy upaść, to musimy podzielić się pieniędzmi. Nas jest za dużo, kasy jest za mało – musi być mniej na głowę. Jeżeli chcemy utrzymać Kompanię Węglową w całości, jako organizm gospodarczy, to wszyscy muszą wykazać się duchem solidaryzmu. Nikt nie ma prawa mówić, że silni przetrwają, a słabi muszą upaść. • W wielu wypowiedziach pojawia się kwestia upadłości Kompanii Węglowej. Brzmi to niemal katastroficznie, choć nie brakuje głosów, że to nieuchronne rozwiązanie i rokujące nadzieję na to, że w ten sposób uda się ocalić „zdrowy trzon” Kompanii… – Chcę to przekazać załodze wprost: tak, bronimy się wszelkimi dostępnymi metodami i środkami, by nie dopuścić do upadłości firmy. Ta upadłość zaglądała nam w oczy… • Użył Pan czasu przeszłego. Czy to oznacza, że dziś już nam nie grozi? – Dzięki wielu działaniom zarządu, jakie podjęliśmy w ciągu ostatnich miesięcy, działaniom trudnym dla załogi, mogę powiedzieć, że to widmo zostało oddalone, ale jeżeli nie podejmiemy dalszych kroków restrukturyzacyjnych, to niebezpieczeństwo upadłości może znów się pojawić. Odpowiadając na drugą część pytania, stwierdzam, że upadłość nigdy nie jest do zaakceptowania, ponieważ oznacza absolutną porażkę wszystkich – od menedżerów począwszy, poprzez stronę społeczną, na pracownikach kończąc. Taka droga oznacza brak umiejętności, brak zaangażowania w obronę zakładu pracy. Upadłość to jest jak śmierć dziecka. Nigdy się z tym nie możemy pogodzić. Dlatego ja i cały zarząd będziemy robić wszystko, nawet wbrew stronie społecznej i załodze, by do takiej ewentualności nie dopuścić. • W kopalniach, które osiągają dobre wyniki, słychać opinie, że w obecnej sytuacji zostaną one pociągnięte na dno przez te, które notują straty. Jak się to ma do zapowiedzi, że spółka koncentrować się będzie na optymalizacji procesów wydobywczych i koncentracji produkcji w obszarach dających szanse na uzyskanie najwyższych wskaźników rentowności? – Jeżeli chcemy utrzymać Kompanię Węglową w całości, jako organizm gospodarczy, to wszyscy muszą wykazać się duchem solidaryzmu. Nikt nie ma prawa mówić, że silni przetrwają, a słabi muszą upaść. Żaden dyrektor ani związkowiec z dobrej kopalni nie ma prawa wytykać palcami pracowników z kopalń, które dziś są słabsze, bo prawda jest taka, że nawet w tych dobrych – jak „Piast”, „Ziemowit” czy „Marcel” – jest jeszcze wiele do zrobienia i powodów do samozadowolenia jest niewiele. • Czy ten duch solidaryzmu da się pogodzić z duchem ekonomii? – Tak, da się pogodzić, jeżeli ci, którym dziś wiedzie się lepiej, też zacisną pasa, po to, by w przyszłości, kiedy sami znajdą się w trudnej sytuacji, inne kopalnie zareagowały podobnie. Mówiąc krótko – dziś my – lepsi – zaciskamy pasa, by ci słabsi mogli przeżyć. Jutro sytuacja może się odwrócić. Duch solidaryzmu może pomóc przetrwać Kompanii. Nie może być tak, że ci, którzy dziś mają dobrze, „wystawią” tych słabszych. • Mówił Pan wielokrotnie, że podstawowym celem restrukturyzacji Kompanii jest uzyskanie płynności finansowej. Jakie kroki podjął zarząd w tym celu? – Jak już powiedziałem, widmo upadłości zostało oddalone. Po pierwsze – regulujemy swoje zobowiązania dzięki efektom KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63) R O ZM O WA MIE SI ĄC A działania zarządu. Są to uzyskane przedpłaty na węgiel ze strony Węglokoksu, Tauronu i PGE w kwocie ok. 900 mln złotych. Kolejny wpływ pochodzi ze sprzedaży kopalni „Knurów-Szczygłowice”, za którą otrzymaliśmy 1,4 mld złotych. Zmieniliśmy technologię handlu, co spowodowało wzrost sprzedaży węgla. Po raz pierwszy od dłuższego czasu Kompania więcej sprzedaje niż wydobywa. Regularnie, każdego dnia uszczuplamy zwały. Dzięki ograniczeniu eksportu udało się wygenerować wyższą cenę sprzedaży, co pozytywnie wpływa na uzyskane przychody. Podam dwie istotne liczby. W dniu, w którym obejmowałem funkcję prezesa Kompanii, na koncie było 7 mln złotych. Dziś jest 270 mln złotych. To jest skala zmian i efekt naszych działań. To pokazuje, że odzyskujemy oddech. Dodam, że nie zalegamy z żadnymi zobowiązaniami publiczno-prawnymi, staramy się płacić wszystkie zobowiązania wobec górników. Mamy zaległości wobec emerytów, ale wszystkiego naraz uregulować się nie da. Wzrost przychodów oraz racjonalizacja kosztów zaopatrzenia pozwoliły nam odbić się od dna. • Sprawuje Pan funkcję prezesa zarządu Kompanii Węglowej już od kilku Każdy pracownik, któremu zależy na utrzymaniu miejsca pracy, któremu leży na sercu dobro firmy, ma wpływ na to, co się dzieje poprzez swoją pracę, poprzez rzetelność i sumienność w wykonywaniu codziennych obowiązków. fot. Jan Czypionka W dniu, w którym obejmowałem funkcję prezesa Kompanii, na koncie było 7 mln złotych. Dziś jest 270 mln złotych. To jest skala zmian i efekt naszych działań. To pokazuje, że odzyskujemy oddech. Pragnę dodać, że nie zalegamy z żadnymi zobowiązaniami publicznoprawnymi, staramy się płacić wszystkie zobowiązania wobec górników. miesięcy. Zdążył się Pan zorientować dokładnie w sytuacji i w rozmiarach kryzysu, w jakim znalazła się nasza firma. Czy mając wtedy tę wiedzę, podjąłby się Pan tego zadania? – Na pewno trudniej byłoby mi się zdecydować. Dzisiaj natomiast mogę powiedzieć, że Kompania jest do uratowania i to nie tylko na dwa lata, ale na zawsze. Wszyscy w firmie muszą zrozumieć, że aby to osiągnąć, w krótkim okresie czasu potrzebne są daleko idące wyrzeczenia. Przychodząc tu z moją wiedzą na temat firmy, nie byłem pewien, czy jest to możliwe. Dziś, po zapoznaniu się z sytuacją i możliwościami, jakie Kompania Węglowa posiada, twierdzę, że prawdopodobieństwo uratowania firmy jest stuprocentowe, ale udział w niezbędnej restrukturyzacji, swoistej akcji ratowniczej, muszą wziąć udział wszyscy. Apeluję do załogi – zaciśnijmy wszyscy pasa, oddajmy część swojego życia Kompanii, po to, by mogła przetrwać, bo to jest nasza matka-żywicielka. • Dziękuję za rozmowę. 5 KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63) W Y DA R ZENI A Zastęp Bytom Team z kopalni „Bobrek-Centrum”, reprezentujący Kompanię Węglową, wygrał najbardziej prestiżową konkurencję. Ratownicy Kompanii Węglowej najlepsi na świecie Triumfem drużyny ratowniczej Bytom Team z kopalni „Bobrek-Centrum”, reprezentującej Kompanię Węglową, zakończyły się IX Międzynarodowe Zawody Ratownictwa Górniczego tekst i zdjęcia: Jan Czypionka 6 KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63) W Y DA R ZENI A N asz zastęp wygrał najbardziej prestiżową konkurencję – symulowaną akcję ratowniczą. W rywalizacji w Bytomiu i Sosnowcu wzięło udział 21 drużyn z 13 państw. Po raz pierwszy w międzynarodowych zawodach uczestniczyli ratownicy z Rumunii, Kolumbii i Wietnamu. W szranki stanęły także zastępy z Kazachstanu, Rosji, Słowacji, Australii, Mongolii, Indii, Kanady, Chin i Turcji. Polskę reprezentowały cztery zastępy z kopalń węgla kamiennego i jeden z górnictwa rud miedzi: Jastrzębskiej Spółki Węglowej, Katowickiego Holdingu Węglowego, Kompanii Węglowej, Turonu Wydobycie i KGHM Polska Miedź. Zastępy ratowników rywalizowały w pięciu konkurencjach: symulowanej akcji ratowniczej, teście wiedzy ratowniczej, konkurencji mechaników aparatowych (należało prawidłowo zidentyfikować wcześniej przygotowane usterki w aparacie oddechowym ratownika), konkurencji mechaników pomiarowców (trzeba było dokonać identyfikacji przygotowanych usterek w podręcznym Sędziowie oceniali właściwe zmontowanie rurociągu. przyrządzie pomiarowym) oraz konkurencji pierwszej pomocy podczas symulowanych warunków środowiska podziemnego. Uroczyste zakończenie zawodów odbyło się w Galerii Szyb Wilson w Katowicach. Sukcesów zwycięskim drużynom gratulowali Piotr Litwa, wojewoda śląski, oraz organizatorzy międzynarodowego spotkania ratowników: Andrzej Chłopek, prezes CSRG, i Mirosław Koziura, prezes WUG. Obecny był również Piotr Rykala, wiceprezes zarządu Kompanii Węglowej. Liczyły się koncentracja, praca zespołowa i wiedza wyniesiona ze szkoleń oraz doświadczenie zdobyte w prowadzonych akcjach Międzynarodowe zawody to doskonała okazja zarówno do podnoszenia kwalifikacji ratowników górniczych, jak i wymiany wiedzy technicznej i organizacyjnej. To także okazja do promowania polskiej kultury technicznej. Uczestnicy imprezy poznają też struktury służb ratownictwa górniczego innych krajów, w tym zasady ich działania oraz wyposażenie ratownicze. Bardzo ważna jest również możliwość bezpośredniej wymiany doświadczeń oraz integracja międzynarodowego środowiska ratowniczego, co nabiera szczególnego znaczenia przy przewidywanym i możliwym do realizacji udziale służb ratownictwa różnych krajów w likwidacji skutków katastrofy w jednym miejscu. – Zawody odbywają się co dwa lata, po raz drugi Polska była gospodarzem spotkania ratowników górniczych z całego świata. Na pewno tegoroczne zawody były trudniejsze od poprzednich edycji. Nigdy 7 KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63) W Y DA R ZENI A wcześniej nie było tak dużo zadań odzwierciedlających rzeczywiste sytuacje, z którymi mogą się spotkać ratownicy podczas akcji prowadzonych w kopalniach. Nowa formuła zawodów została pozytywnie oceniona przez uczestników, choć dużo było dyskusji ratowników przed startem w poszczególnych konkurencjach. Staraliśmy się połączyć szkolenie ze sprawdzianem praktycznych umiejętności oraz wirtualnym rozwiązywaniem zadań tak, aby uczestnicy wynieśli z tego spotkania jak najwięcej wiedzy i nowych umiejętności. Oczywiście, jak to bywa przy każdej rywalizacji, ktoś uzyskał więcej punktów, a inny uplasował się w dolnej części tabeli. Mam nadzieję, że wszystkie zastępy wywożą z tegorocznych zawodów wiele dobrych wspomnień i sympatycznych, koleżeńskich relacji – ocenił Mirosław Koziura, prezes WUG. Z uwagi na to, że wszystkie zastępy miały do pokonania ten sam tor w symulowanej akcji ratowniczej, zawody toczyły się bez udziału publiczności. Liczyły się koncentracja, praca zespołowa i wiedza wyniesiona ze szkoleń oraz doświadczenie zdobyte w prowadzonych akcjach. HISTORIA ZAWODÓW Idea Międzynarodowych Zawodów Górniczych – zastępów ratowniczych zrodziła się na przełomie lat 1997 i 1998 z inicjatywy podsekretarza stanu Davitta Mc’Ateera, pełniącego w Stanach Zjednoczonych funkcję odpowiadającą stanowisku prezesa Wyższego Urzędu Górniczego w Polsce. Mc’Ateer podczas pobytu w Europie zaprosił swoich partnerów z kilku krajów reprezentujących przemysł górniczy do uczestnictwa w międzynarodowych zawodach zastępów ratowniczych według formuły wypracowanej przez USA. Pierwsza impreza odbyła się w 1999 r., kiedy to powołano Komitet Koordynujący dla Międzynarodowych Zawodów. W jego skład weszli wówczas przedstawiciele uczestników zawodów, którzy ustalili, że kolejne międzynarodowe mistrzostwa organizowane będą w latach parzystych. – Tempo realizacji zadań miało drugorzędne znaczenie, ale w ostatecznym sumowaniu punktów 6 minut rozstrzygnęło o zwycięstwie w konkurencji symulowanej akcji ratowniczej – powiedział Grzegorz Kaleja, zastępowy drużyny Bytom Team z kopalni „Bobrek-Centrum”, która zwyciężyła w najważniejszej konkurencji zawodów. Radości i satysfakcji nie krył Leonard Klabis, dyrektor „Bobrka-Centrum”, który zauważył, że zastępy ratownicze z jego kopalni mają na co dzień do czynienia z trudnymi warunkami górniczo-geologicznymi na dole, więc stale podczas codziennej pracy muszą podnosić swoje kwalifikacje i umiejętności. – Debiutanci radzili sobie na zawodach tak samo dobrze jak zastępy najbardziej doświadczone w międzynarodowej rywalizacji. To był efekt połączenia praktycznych umiejętności wyniesionych z rzeczywistych akcji z formułą zawodów. Podczas realizacji Najważniejszym punktem testu podczas symulowanej akcji ratowniczej było udzielenie pierwszej pomocy poszkodowanemu górnikowi. 8 KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63) zadań ujawniły się specyfiki narodowe. Niektóre zastępy prezentowały wręcz wojskowy dryl, w innych byli na przykład ratownicy o dużej nadwadze, która dyskwalifikowałaby ich do służby ratowniczej w pozostałych krajach. Dla Polaków dużym zaskoczeniem było pozostawienie poszkodowanego po zaopatrzeniu medycznym samego w wyrobisku i przystąpienie do kolejnych zadań. U nas najpierw trzeba rannych wytransportować, a jeśli nie jest to możliwe w danej sytuacji, to należy wezwać na pomoc kolejny zastęp. Dla sędziów istotne było to, że nie było takiego zadania, na którym potykałyby się wszystkie drużyny, bo to by znaczyło, że zostało błędnie zaplanowane – podsumował Andrzej Kleszcz, sędzia główny zawodów. Reprezentanci Kompanii Węglowej, startujący jako Bytom Team, zaznaczyli swą obecność także w innych konkurencjach. W kategorii „Mechanik aparatowy” (ratownicy mogli wybrać jeden z trzech aparatów, którymi posługują się w rzeczywistych akcjach lub na których przygotowywali się do zawodów) drugie miejsce zajął Marek Kosina. W kategorii „Pomoc przedmedyczna” nasz zastęp zajął trzecie miejsce. Również na trzecim miejscu sklasyfikowano Grzegorza Lnianego, występującego w kategorii „Pomiarowiec”. Jednym z zadań było prawidłowe wykonanie tamy przeciwpożarowej. Podczas symulowanej akcji ratowniczej ratownicy musieli właściwie interpretować wskazania urządzeń pomiarowych. 9 KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63) W Y DA R ZENI A Eliminują najsłabsze ogniwa – To, że w sytuacji zagrożenia ratownicy zawsze pośpieszą górnikom na pomoc, jest jasne. Ale oprócz tego, górnicy wiedzą też, że człowiek, który przychodzi ich ratować, ma cel i naturę zwycięzcy. Wiedzą, że ratownicy, dzięki wytrenowaniu i odporności psychicznej, poradzą sobie w sytuacji kryzysowej – mówi dr inż. Andrzej Chłopek, prezes Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu. rozmawiał: Tomasz Głogowski • Podczas zakończonych niedawno IX Międzynarodowych Zawodów Ratownictwa Górniczego, których Polska była gospodarzem, nasi zawodnicy zaprezentowali się fenomenalnie, zdobywając większość nagród. Po raz kolejny polscy ratownicy udowodnili, że są światową czołówką. – Sukces oczywiście cieszy, ale dla mnie, osoby, która już kilkakrotnie uczestniczyła w takich imprezach, najważniejsze było, aby drużyny ratownicze, które przyjechały z różnych zakątków świata, reprezentowały mniej więcej taki sam wysoki poziom. Dopiero to jest powodem do prawdziwej satysfakcji. To tak jak z siatkówką. Nasi zawodnicy mieli przewagę, wygrywali mecze, ale robili to po ciężkiej i wyrównanej walce z przeciwnikami. Gdy stawka jest w miarę wyrównana, sukces cieszy podwójnie. Szczególnie się go docenia. Zawody były więc bardzo udane, co nie znaczy, że nie potrzeba zmian. Od kilku lat postuluję, aby do oceny startujących drużyn wprowadzić sędziów międzynarodowych. Dziś sędziami są przedstawiciele gospodarzy, w naszym przypadku byli to przedstawiciele Wyższego Urzędu Górniczego, 10 którzy notabene znakomicie wywiązali się z tego zadania. Taka sytuacja może jednak prowokować zarzuty o stronniczość i sprzyjanie gospodarzom. Na szczęście w naszym przypadku – po raz pierwszy w historii międzynarodowych zawodów ratowniczych – nie było żadnych oficjalnych protestów od startujących ekip, mimo że nasi ratownicy zgarnęli większość nagród. Ale w poprzednich latach bywały nerwowe sytuacje i konflikty, które potem trzeba było łagodzić. Dlatego tym bardziej cieszymy się, że organizacja naszych zawodów wypadła na medal. • Dla postronnych obserwatorów, zawody nie były widowiskowe. Nie było, jak podczas eliminacji, spektakularnego toru przeszkód, na którym można było obserwować zaciętą rywalizację drużyn o każdą sekundę. Tymczasem podczas „symulowanej akcji ratowniczej” drużyny pracowały samotnie, odseparowane praktycznie od świata. – Postęp technologiczny sprawia, że musieliśmy postawić na dokładność i skuteczność wykonywanych zadań, a nie na ich widowiskowość. Było w sumie sześć konkurencji, w tym testy sprawdzające wiedzę ratowników, w których zawarto przepisy obowiązujące w danym kraju. Takie rozwiązanie pozwala zderzyć ze sobą różne sposoby myślenia o prowadzeniu akcji ratowniczej, jest bardzo twórcze i rozwijające. Zawodnicy myślą tak: my mamy taki sposób myślenia, oni inny, ale jesteśmy tu nie po to, żeby się kłócić, tylko zrobić prawdziwą burzę mózgów. Niejednokrotnie dzięki temu korzystaliśmy z myśli australijskiej, rosyjskiej czy kazachstańskiej. Generalnie możemy więc być dumni z naszych osiągnięć, choć jako współorganizatorowi zawodów niezręcznie mi tak mówić. Ale faktem jest, że nasi zawodnicy zebrali właściwie wszystko. Na 18 pozycji na „pudłach” – 12 miejsc zajęli Polacy. • Co, Pana zdaniem, zadecydowało o takiej przewadze? – Zwycięstwo ekipy kopalni „Bobrek-Centrum” w najpoważniejszej konkurencji, czyli symulowanej akcji ratowniczej, było wynikiem zaangażowania i dużego doświadczenia ratowników. Uczestniczyli kilka razy KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63) W Y DA R ZENI A Dziś sposób szkolenia naszych ratowników jest odzwierciedleniem trendów światowych. Polega to na tym, że pod okien nadzoru i zastępowego bada się najsłabsze ogniwo zastępu ratowniczego. Na zdjęciu dr inż. Andrzej Chłopek, prezes Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu. w zawodach międzynarodowych, kręcili się w czołówce, ale nie wygrywali. Ale z każdym takim startem zdobywali doświadczenie, które teraz zaprocentowało. Do tego dołożyli ogromną ambicję i wolę walki. Widać było, że to jest ich drugie życie i podchodzą do tego z pasją. Dzięki temu udało się im stworzyć drużynę z prawdziwego zdarzenia. Drugą kwestią naszej przewagi był fakt, że naszych drużyn było podczas zawodów najwięcej, więc automatycznie zwiększyliśmy swoje szanse w statystyce ogólnej. • Co dają takie zawody. Można podczas nich naprawdę czegoś się nauczyć od innych, zobaczyć, podpatrzeć, czy to tylko czysta rywalizacja bez żadnego aspektu edukacyjnego? – To rodzaj olimpiady. Robimy to po to, by sprawdzić swój poziom wyszkolenia, sprawność fizyczną, ale również przypatrzeć się, jak zachowują i prezentują się inni. Jak ratownicy z innych drużyn są ubrani, jaki mają sprzęt, czy potrafią go wykorzystywać. Pamiętajmy, że strój ratownika górniczego to nie zwykła koszula i spodnie, ale ubranie, które musi go chronić i spełniać wszystkie normy bezpieczeństwa. Na szczęście dzisiaj polski ratownik górniczy nie może powiedzieć, że jest gorzej ubrany i wyposażony od Australijczyka, Rosjanina czy Chińczyka. Mamy wszystkie najnowocześniejsze narzędzia i sprzęt. A jeżeli już w czymś jesteśmy spóźnieni technologicznie, to najwyżej o rok czy dwa. Międzynarodowe zawody ratownicze mają jeszcze jeden bardzo ważny aspekt. Budują wśród załóg górniczych świadomość i przekonanie, że nasi ratownicy są bardzo dobrze wyszkoleni i cały czas doskonalą swoje umiejętności. To, że w sytuacji zagrożenia ratownicy zawsze pośpieszą górnikom na pomoc, jest jasne. Ale oprócz tego górnicy wiedzą też, że człowiek, który przychodzi ich ratować, ma cel i naturę zwycięzcy. Wiedzą, że ratownicy m.in. dzięki wytrenowaniu i odporności psychicznej poradzą sobie w sytuacji kryzysowej. 11 KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63) W Y DA R ZENI A • Czy sposób szkolenia ratowników zmienił się w ostatnim czasie, czy bazuje na starych, sprawdzonych kanonach? – Dziś sposób szkolenia naszych ratowników jest odzwierciedleniem trendów światowych. Polega to na tym, że pod okiem nadzoru i zastępowego bada się najsłabsze ogniwo zastępu ratowniczego. Od tego najsłabszego ogniwa zależy bowiem wartość całego zespołu. Gdy ten najsłabszy sygnalizuje podczas akcji jakiś problem, to cały zastęp musi się wycofać. Proces szkolenia polega więc na eliminacji tego najsłabszego ogniwa. Dąży się do sytuacji, by poprawił swoje umiejętności, kondycję albo poszedł na badania lekarskie, bo może się zdarzyć, że ma jakieś kłopoty ze zdrowiem, które dopiero się ujawnią. Według tego modelu będziemy szkolić wszystkich ratowników, którzy trafiają od nas do kopalń. Trzeba mieć bowiem świadomość, że akcje prowadzone pod ziemią to ogromne przedsięwzięcie logistyczne i organizacyjne. W działaniach ratowniczych biorą niejednokrotnie udział setki ludzi, a warunki na dole bywają ekstremalnie trudne, niewyobrażalne dla przeciętnego człowieka. Wspomnę tylko akcję sprzed trzech lat w kopalni „Krupiński”, gdzie zginęło dwóch ratowników górniczych. Do pokonania odległości 230 metrów użyto wtedy około 340 zastępów, czyli 1700 ludzi. Warunki panujące na dole były jednak tak złe, że wcześniejsze odnalezienie jednego z ratowników było po prostu niemożliwe. Ze względu na ekstremalnie trudną sytuację pokonanie zaledwie 230-metrowego odcinka zajęło ratownikom górniczym tydzień. • Statystycznie liczba wypadków w kopalniach spada. Czy można z tego wysnuć wniosek, że rośnie świadomość górników pracujących pod ziemią i unikają oni ryzykownych zachowań? – Faktycznie rośnie świadomości załogi, ale mniejsza liczba wypadków wiąże się też ze zmniejszającym się wydobyciem. Kiedy jako młody ratownik zaczynałem pracę na kopalni, to pożarów było sto, a dzisiaj jest ich sześć albo siedem. Skala jest więc zupełnie inna, co rzutuje też na naszą pracę. Nie da się dobrze wyszkolić ratownika tylko w symulatorze. Potrzebne jest doświadczenie zdobyte na dole, podczas prawdziwej akcji. Podczas symulowanych akcji ratownik nie ma bezpośredniego kontaktu z rzeczywistym poszkodowanym oraz z tym, co jest najgorsze, czyli ograniczeniami psychologicznymi. 12 W pewnym momencie, podczas akcji prowadzonej w ekstremalnie trudnych warunkach przychodzi bowiem bariera, którą trzeba pokonać. Dlatego współpracujemy m.in. z Komendą Główną Straży Pożarnej i pomagamy w ratowaniu ofiar wypadków. W górnictwie nie ma przypadków, nikt na dole nie jest sam. Każdy ma obok siebie kolegę albo sztygara, a ryzykantów dziś nikt nie potrzebuje. Dziś górnictwo ma tylko jeden problem, jak sprzedać węgiel. • Centralna Stacja Ratownictwa Górniczego od dawna musi mierzyć się z rynkiem komercyjnym, nie może liczyć tylko na dotacje. Czy szukanie pieniędzy na zewnątrz jest trudne? – Umowy, które podpisaliśmy m.in. z Kompanią Węglową czy Katowickim Holdingiem Węglowym, sprawiły, że dajemy sobie radę zarówno pod względem wyposażenia, jak i pensji. To wszystko funkcjonuje na zdrowych, czytelnych zasadach. Jesteśmy w trakcie oddawania do użytku nowego budynku dla pogotowia specjalistycznego, korzystając z dotacji Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. Kupiliśmy m.in. najwyższej klasy wozy bojowe na bazie podwozia Volvo (dla 15 ratowników). W przyszłym roku mamy nadzieję dostać najnowocześniejszy wyciąg awaryjny i różnego rodzaju pomniejszy sprzęt, jak sprężarki, agregaty, pompy. • A jak Pan ocenia samo wyposażenie ratowników, którego używają na co dzień? – Cały czas nad tym tematem pracujemy, bo sprawa nie jest taka prosta. Nie da się na przykład, od tak przystosować uniformów używanych przez strażaków do pracy na dole. Ratownik górniczy musi być wyposażony w lekki, przewiewny kombinezon, który sprawdza się w warunkach podziemnych. W tej chwili pracujemy nad różnymi projektami ubioru ratowniczego. Podpatrujemy światowe rozwiązania, testujemy różne nowinki techniczne. • Jak Pan ocenia kondycję dzisiejszych ratowników górniczych jako grupy zawodowej. Czy młodzi są dziś lepsi czy gorsi od starszych kolegów? – Nie ma w historii takich przypadków, że młody człowiek przychodzi na kopalnię i od razu jest idealnym ratownikiem górniczym. Życie musi go jeszcze obciosać. Każdy z nas przechodził w życiu pewne etapy i w pracy ratownika górniczego jest podobnie. Dzisiaj bardzo trudno dostać się do ratownictwa. Stawiamy kandydatom naprawdę bardzo wysokie wymagania, m.in. zdrowotne. Ratowników jest obecnie około 6 tys. i nic nie wskazuje na to, by ten potencjał w najbliższym czasie był mniejszy. Tym bardziej że nieprędko dorobimy się alternatywnych źródeł energii i węgiel jeszcze długo pozostanie naszym podstawowym paliwem energetycznym. Praca ratowników w mniejszym lub większym stopniu zawsze więc będzie potrzeba. • Jak Pan ocenia dziś stan bezpieczeństwa w górnictwie? W kopalni każdego dnia trwa walka człowieka z naturą, która jest i pozostanie nieprzewidywalna. – Warunki pracy w górnictwie diametralnie się zmieniły. Na początku mojej pracy zawodowej przekroje wyrobisk były niewielkie, nie było odpowiedniego transportu, ani możliwości obniżenia wysokiej temperatury. Człowiek po dniówce nie widział, dosłownie, jak się nazywa, był półprzytomny. Przychodził do domu i szedł po prostu spać. Dzisiaj środki transportowe czy odstawa mają takie gabaryty, że można spokojnie obok nich spacerować. Poprawiły się zarówno warunki pracy, jak i warunki klimatyczne, a to wpływa na spadek wypadkowości. W górnictwie nie ma przypadków, nikt na dole nie jest sam. Każdy ma obok siebie kolegę albo sztygara, a ryzykantów dziś nikt nie potrzebuje. Pod tym względem nie ma więc co narzekać. Dziś górnictwo ma tylko jeden problem, jak sprzedać węgiel. Zależy mi, aby branża stanęła na nogi, bo wywodzę się z tego środowiska. Prawie 40 lat jem ten śląski zawodowy chleb i sprawy górnictwa leżą mi na sercu. A dopóki będzie górnictwo, to ratownik górniczy też zawsze będzie nam potrzebny. • Dziękuję za rozmowę. KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63) W Y DA R ZENI A Praca dla kobiet Fundacja Rodzin Górniczych podsumowała efekty projektu „Śląskie Wyzwania”, którego celem jest opracowanie, testowanie i promocja modelu aktywizacji zawodowej i integracji społecznej kobiet w rodzinach górniczych opr. JC zdjęcie: Jan Czypionka P rojekt ten jest realizowany przez Wojewódzki Urząd Pracy w Katowicach w partnerstwie z Fundacją Rodzin Górniczych, Powiatowym Urzędem Pracy w Jastrzębiu-Zdroju oraz Uniwersytetem Śląskim w Katowicach w ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki. Zakończenie projektu planowane jest na 31 października 2014 r. Udział w projekcie rozpoczęło 86 kobiet, z czego biorąc pod uwagę status na rynku pracy, 77 jest bezrobotnych, w tym 34 długotrwale, a 9 nieaktywnych zawodowo. 28 uczestniczek miało wykształcenie wyższe, 30 – ponadgimnazjalne, 25 – pomaturalne, w grupie wykształcenia podstawowego, gimnazjalnego i niższego znalazły się 3 osoby. Od maja 2013 r. do końca marca 2014 r. przeprowadzone zostały badania przebiegu fazy testowania modelu aktywizacji zawodowej i integracji społecznej kobiet w rodzinach górniczych. Analiza wskazała na zasadność dokładnej oceny przygotowania zawodowego uczestniczek, opracowania indywidualnych planów działań, które pozwoliłyby im na uzupełnienie wykształcenia, zwiększając ich szanse na zatrudnienie. Konieczne okazało się także zwiększenie umiejętności radzenia sobie przez uczestniczki na rynku pracy. Ważnym aspektem aktywizacji zawodowej była także ich wiedza o zawodzie, który jest dla nich najlepszy. W testowanym modelu aktywizacji zawodowej i integracji społecznej kobiet w rodzinach górniczych zmianą postaw zajmowali się trenerzy pracy z Powiatowego Urzędu Pracy w Jastrzębiu-Zdroju. Początkowa analiza wskazała też na konieczność podejmowania działań, związanych ze wzrostem wiary w możliwość znalezienia zatrudnienia. Konieczne okazały się również zmiany postaw kobiet w kwestiach wpływu na własne życie i radzenia sobie w trudnych sytuacjach. Tą sprawą zajmowali się asystenci rodzinni. Wyniki badań wskazały na konieczność wzrostu motywacji do znalezienia zatrudnienia. Działania w tym kierunku wymagają współpracy trenera pracy, który działa w zakresie wzrostu umiejętności poruszania się uczestniczek na rynku pracy i ukierunkowania predyspozycji zawodowych, oraz asystenta rodzinnego, który motywuje aktywizowane kobiety do realizacji sugestii trenerów pracy w kwestiach ich możliwości zawodowych. Uczestniczki projektu pozytywnie oceniły oferowane im formy wsparcia. Umiejętności zdobyte w trakcie udziału w projekcie praktycznie wszystkie ankietowane uznały za pomocne w poruszaniu się na rynku pracy. Wysoko i bardzo wysoko oceniły też wsparcie uzyskane podczas spotkań z asystentami rodzinnymi i trenerami pracy. Nastąpiły zmiany dotyczące postawy społecznej uczestniczek m.in. poprzez wzrost ich samooceny, oceny wpływu na własne życie. – To bardzo dobry wynik. Świadczy o tym, że projekt był trafiony i właściwie przeprowadzony – ocenił Ryszard Wyględacz, prezes Fundacji Rodzin Górniczych. Uczestniczki otrzymały wsparcie w trakcie spotkań z asystentami rodzinnymi, brały udział w grupowych i indywidualnych spotkaniach z psychologiem i wizażystą. W zakresie pozycji zawodowej kobiety biorące udział w projekcie zwiększyły swoje kwalifikacje zawodowe, biorąc udział w kursach, szkoleniach zawodowych dostosowanych do ich indywidualnych predyspozycji, stażach, płatnych praktykach, studiach podyplomowych. W trakcie spotkań z trenerami pracy uzyskały informacje, zwiększające ich przygotowanie do rekrutacji i rozmów kwalifikacyjnych oraz zdolność do poruszania się na rynku pracy. Nastąpił także wzrost akceptacji członków gospodarstw domowych uczestniczek w zakresie ich realizacji zawodowej. Istotną rolę w tym zakresie odegrali asystenci rodzinni, którzy spotykali się z kobietami w ich miejscu zamieszkania. W trakcie trwania fazy testowania 10 kobiet zakończyło udział w projekcie, znajdując zatrudnienie. Osiem kobiet zrezygnowało z udziału w projekcie ze względów rodzinnych i losowych. Po zakończeniu fazy testowania 30 kobiet znalazło zatrudnienie, a jedna uczestniczka otworzyła własną działalność gospodarczą. W sumie zatrudnienie zdobyło 41 z 78 kobiet, które dotrwały do końca projektu. – To bardzo dobry wynik. Świadczy o tym, że projekt był trafiony i właściwie przeprowadzony – ocenił Ryszard Wyględacz, prezes Fundacji Rodzin Górniczych. Podsumowaniem badań jest podręcznik zawierający dokładne informacje o projekcie. Ma on służyć instytucjom i urzędom pracy, które zamierzają zająć się aktywizacją zawodową kobiet także w innych środowiskach, nie tylko w górnictwie. 13 KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63) W Y DA R ZENI A Górnicy muszą schodzić z wydobyciem coraz głębiej, co powoduje wzrost zagrożenia tąpaniami i zwiększanie się ilości wydzielanego metanu w eksploatowanych rejonach. Tak dzieje się w kopalni „Bielszowice”. Fot. Jan Czypionka Ściana pod specjalnym nadzorem Mało jest w śląskim górnictwie ścian wydobywczych prowadzonych w tak niebezpiecznych i trudnych warunkach geologicznych oraz pod tak ścisłą kontrolą służb kopalnianych i nadzoru górniczego. Jedną z nich jest ściana 003 w kopalni „Bielszowice”, gdzie górnicy pracują na co dzień w III stopniu zagrożenia tąpaniami, IV kategorii zagrożenia metanowego, zagrożeniu klimatycznym oraz warunkach zagrożenia wybuchem pyłu węglowego tekst: Tomasz Głogowski 14 KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63) W Y DA R ZENI A K opalnie wchodzące w skład Kompanii Węglowej, podobnie zresztą jak całe górnictwo, są zmuszone do poszukiwania i eksploatacji węgla leżącego na coraz to niższych głębokościach i w coraz trudniejszych rejonach. Przyczyn takiego zjawiska jest kilka. Od wyczerpywania się pokładów węgla znajdujących się na „tradycyjnych” poziomach od 400 do 800 m, po zmiany w infrastrukturze na powierzchni. Kopalnie muszą więc schodzić z wydobyciem coraz głębiej, co powoduje wzrost zagrożenia tąpaniami i zwiększanie się ilości wydzielanego metanu w eksploatowanych rejonach. Każda taka sytuacja to prawdziwe wyzwanie dla kierownictwa oraz dozoru kopalni. W takich przypadkach na pierwszym miejscu zawsze jest bowiem bezpieczeństwo pracującej na dole załogi. Przykładem ściany, gdzie eksploatacja węgla prowadzona jest w ekstremalnie trudnych warunkach geologicznych, wymagających najwyższego górniczego kunsztu, jest ściana 003 w pokładzie 504wg kopalni „Bielszowice”. Ścianę o długości 225 m i początkowym wybiegu 700 m uruchomiono we wschodniej części partii „Centralnej” OG „Bielszowice” w maju 2014 r. Średni dobowy postęp wynosi około 5 m, co daje dobowe wydobycie od 4500 do 5000 t bardzo dobrej jakości węgla koksującego typu 34.2. Węgiel ze ściany 003, który trafia na powierzchnię, ma kaloryczność rzędu 32747 kJ/kg oraz bardzo niską zawartość popiołu i siarki. Obecnie mało jest w śląskim górnictwie ścian prowadzonych w tak niebezpiecznych i trudnych warunkach geologicznych. Eksploatacja ściany 003 prowadzona jest bowiem w III stopniu zagrożenia tąpaniami, IV kategorii zagrożenia metanowego, klasie B zagrożenia wybuchem pyłu węglowego oraz trudnych warunkach klimatycznych. Nie dziwnego, że w tej sytuacji rejon jest pod stałą i ścisłą kontrolą zarówno służb kopalnianych, jak i nadzoru górniczego. Zdaniem kierownictwa kopalni na szczególne uznanie zasługuje dozór i załoga oddziału wydobywczego G-1, który prowadzi eksploatację pokładu 504. – Załogę stanowią zarówno pracownicy z wieloletnim stażem i wysokimi kwalifikacjami zawodowymi, jak również wielu młodych adeptów sztuki górniczej, którzy dopiero poznają trudy górniczej pracy. Podstawową rolę odgrywają przodowi brygad wydobywczych: Andrzej Kasiak, Mirosław Wojtczak, Jarosław Jachacz, Piotr Bebel, Edward Pilarski, ich zastępcy oraz kombajniści, operatorzy obudów zmechanizowanych i pozostali członkowie brygad – mówi Zbigniew Krawiec, kierownik robót górniczych ds. wydobycia kopalni „Bielszowice”, który na co dzień nadzoruje eksploatację ściany 003. Dodaje, że wszystko odbywa się pod kierownictwem Jarosława Sadraka, doświadczonego sztygara oddziałowego z wieloletnim stażem pracy, którego opiekunem zawodowym jest nadsztygar górniczy Roman Macalik. Duży wpływ na dobre wyniki ściany wydobywczej mają również służby energomechaniczne, które dbają o rytmiczne i mało awaryjne prowadzenie wydobycia. Szczególną funkcję w tym zakresie pełni sztygar oddziałowy oddziału mechanicznego MMUD3 Ryszard Lewandowski. – To jego zaangażowanie i innowacyjna działalność pozwoliły na wprowadzenie do użytku wielu rozwiązań, dzięki którym utrzymywana jest sprawność i bezawaryjna praca sekcji obudowy zmechanizowanej – mówi Zbigniew Krawiec. Ściana 003 w pokładzie 504wg wyposażona jest w 151 zestawów obudowy zmechanizowanej (typu KW–16/37-POz/ZRP), kombajn ścianowy (KSW-880EU/1kV) oraz ścianowy przenośnik zgrzebłowy Rybnik-850. Dla zmniejszenia zagrożenia tąpaniami na wybiegu ściany wykonywane są profilaktyczne strzelania torpedujące skały stropowe, a dla zmniejszenia zagrożenia metanowego w chodniku nadścianowym, Obecnie mało jest w śląskim górnictwie ścian prowadzonych w tak niebezpiecznych i trudnych warunkach geologicznych. Eksploatacja ściany 003 prowadzona jest bowiem w III stopniu zagrożenia tąpaniami, IV kategorii zagrożenia metanowego, klasie B zagrożenia wybuchem pyłu węglowego oraz trudnych warunkach klimatycznych przed frontem ściany, wykonano otwory o długości około 100 m, którymi prowadzone jest odmetanowanie górotworu. Dla zapewnienia wymaganych przepisami warunków pracy w rejonie ściany zainstalowano pięć urządzeń klimatycznych (w tym trzy urządzenia klimatyzacji grupowej). – O skali zagrożenia temperaturowego najlepiej świadczy łączna moc urządzeń chłodniczych, która wynosi aż 1600 kilowatów – wylicza Zbigniew Krawiec. Dozór kopalni podkreśla, że wykonywanie codziennych obowiązków w tak trudnych warunkach wymaga wysokiej klasy fachowców, potrafiących pracować zespołowo. I taka jest właśnie załoga oddziału wydobywczego G-1, która z wielkim zaangażowaniem i w bezpieczny sposób realizuje powierzone zadania. 15 KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63) W Y DA R ZENI A Oddział G-1/201 kopalni „Bielszowice” 16 KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63) W Y DA R ZENI A Stoją od lewej: Jarosław Sadrak – sztygar oddziałowy, Edward Pilarski – przodowy, Łukasz Wydmuch – sztygar zmianowy, Arkadiusz Spallek, Jan Kozina, Tomasz Chromik, Jarosław Jachacz – przodowy, Zdzisław Oszczęda, Mirosław Wojtczak – przodowy, Łukasz Styrnik, Arkadiusz Bąk, Mirosław Broda, Michał Gwóźdź, Stanisław Dec, Rafał Jabłonka, Adam Szwarc, Piotr Borowiec, Remigiusz Schmidt, Marek Sawicki, Marek Winiarski, Marcin Sternal, Michał Triebel, Paweł Bedus, Filip Ziob, Marek Kosiński, Maciej Cieślik, Adrian Burda – nadgórnik. Siedzą od lewej: Sebastian Całka, Mariusz Malina, Arkadiusz Tluczykont, Grzegorz Musioł, Dariusz Łysoń, przodowy Piotr Bebel, Arkadiusz Białas, Dawid Studnik, Kamil Suchanek, Jarosław Borowicz, Tomasz Józefiok, Kamil Jakowicki, Jarosław Sawicki, Andrzej Giel. Klęczą od lewej: Michał Janysik, Damian Miśkiewicz, Rafał Pietraszewski, Robert Dębiński, Paweł Rajda, Tomasz Niesporek, Artur Zujewicz, Marek Kowalczyk, Adam Wandzlewicz, Tadeusz Kozłowski, Stefan Doktór. fot. ARC 17 KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63) WITRYNA INNOWACYJNOŚCI Pracownicy zakładu przeróbczego w „Bolesławie Śmiałym”, wśród nich Krzysztof Kołodziejczyk, nadsztygar ds. napraw urządzeń przeróbczych, opracowali kilka dopełniających się projektów racjonalizatorskich, dzięki którym surowy muł po odpowiednich zabiegach można stosować jako domieszkę do węgla handlowego sprzedawanego do energetyki zawodowej. Surowiec zamiast odpadu Muł powstający podczas procesu wzbogacania miałów energetycznych ma kaloryczność około 10–11 GJ na tonę i wilgoć całkowitą rzędu około 40 procent. Jest to pływająca masa trudna do transportu i dozowania, traktowana w zasadzie jako odpad tekst i zdjęcia: Jan Czypionka 18 KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63) WITRYNA INNOWACYJNOŚCI W kopalni „Bolesław Śmiały” w Łaziskach Górnych codziennie powstaje 240– –300 t mułu, natomiast na składowisku zalega ok. 40 tys. t. Muł jest surowcem niezwykle trudnym do sprzedania. Jest mocno zawilgocony i zbrylony. Pracownicy zakładu przeróbczego w „Bolesławie Śmiałym”, wśród nich Krzysztof Kołodziejczyk, nadsztygar ds. napraw urządzeń przeróbczych, opracowali kilka dopełniających się projektów racjonalizatorskich, dzięki którym surowy muł po odpowiednich zabiegach można stosować jako domieszkę do węgla handlowego sprzedawanego do energetyki zawodowej. Do tej pory w zakładzie przeróbczym stosowane były prasy taśmowe – urządzenia wydajne, ale muł wychodzący z tych pras jest zawilgocony, powstaje w formie placków i wymaga rozdrobienia. Prasy taśmowe są urządzeniami drogimi w eksploatacji ze względu na znaczne zużycie środków chemicznych – flokulantów, które muszą być stosowane w procesie filtracyjnego odwadniania drobnoziarnistych produktów mułowych. Inżynierowie z „Bolesława Śmiałego” zaproponowali zastosowanie pras komorowych, dzięki którym następuje obniżenie wilgoci w produktach mułowych z 38,0–44,0 proc. do poziomu 23,0–28,0 proc. i osiągnięcie w odwadnianym produkcie mułowym kaloryczności na poziomie 12 GJ/t. Tak odwodniony materiał może być skierowany do mieszanki energetycznej, która zbywana jest do energetyki zawodowej. Przeprowadzone na skalę przemysłową próby technologiczne potwierdziły przyjęty kierunek zagospodarowania drobnych frakcji mułowych. W kopalni przeprowadzono także próby technologiczne odwodnienia produktów mułowych z zastosowaniem odwadniania mechanicznego w wirówce sedymentacyjno-sitowo-stożkowej typu KSC 40. Próby te zakończyły się pomyślnie. Produkt, który wcześniej był kierowany do odpadów wydobywczych jako zawilgocony, skierowany został po odwodnieniu w wirówce do mieszanek sprzedawanych do energetyki zawodowej, nie pogarszając parametrów jakościowych tych mieszanek. – W efekcie obniżono ilość odpadów wydobywczych, obniżono zawartość wilgoci całkowitej, zwiększono produkcję netto, a tym samym zwiększono wielkość i wartość sprzedaży węgla handlowego – wyjaśnia Zdzisław Klimek, główny inżynier, kierownik Działu Przeróbki Mechanicznej. Inżynierowie z kopalni „Bolesław Śmiały” zadbali również o sprawniejszy i skuteczniejszy załadunek mieszanki energetycznej na stanowiskach załadowczych poprzez zastosowanie zaprojektowanego specjalnie dla zakładu przeróbczego urządzenia rozdrabniająco-dozującego. Zabezpiecza ono sprzedawany produkt węglowy przed przedostawaniem się niepożądanych ziaren, ciał obcych i ponadnormatywnych brył. Pozwala również na równomierne dozowanie materiału, a tym samym powoduje lepsze uśrednianie mieszanki energetycznej oraz zapewnia lepszą stabilizację jakościową wysyłanego węgla. Dzięki temu urządzeniu skraca się czas załadunku mieszanki, zapewniona jest też odpowiednia granulacja produktu. Projekt ten przyczynia się również do poprawy jakości sprzedawanych mieszanek, a także do zmniejszenia postojów ciągu technologicznego, spowodowanych ręcznym usuwaniem zatorów i zbryleń. W znacznym stopniu poprawiło się bezpieczeństwo osób obsługujących załadunek węgla handlowego i mieszanek na ciąg transportowy – przez wyeliminowanie uciążliwych i niebezpiecznych prac ręcznych. – W efekcie obniżono ilość odpadów wydobywczych, obniżono zawartość wilgoci całkowitej, zwiększono produkcję netto, a tym samym zwiększono wielkość i wartość sprzedaży węgla handlowego – wyjaśnia Zdzisław Klimek, główny inżynier, kierownik Działu Przeróbki Mechanicznej. 19 KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63) WITRYNA INNOWACYJNOŚCI Ważna akredytacja Zakład Elektrociepłownie, wchodzący w skład Kompanii Węglowej, otrzymał certyfikat akredytacji laboratorium badawczego nr AB 1514 tekst: Jan Czypionka Na zdjęciu: Beata Kapura, kierownik ds. technicznych, i Leszek Kukułka, kierownik laboratorium ds. jakości. Fot. ARC P otwierdził tym samym swoją wiarygodność i kompetencje w wykonywaniu badań węgla i odpadów paleniskowych w obszarze opisanym w zakresie akredytacji, które spełniają standardy określone w normie oraz dokumentach Polskiego Centrum Akredytacji. Jest to pierwsza jak dotąd akredytacja dla laboratorium analiz węgla funkcjonującego w naszej firmie. Działania, związane z rozpoczęciem procesu certyfikacji i ostatecznie z uzyskaniem akredytacji, prowadził Dział Kontroli Eksploatacji i Ochrony Środowiska Oddziału Zakład Elektrociepłownie w Rybniku. Ich podstawą była chęć ograniczenia kosztów badań zlecanych podmiotom zewnętrznym. Personel laboratorium oraz istniejące w Zakładzie zaplecze sprzętowe pozwalały na prowadzenie wiarygodnych badań w zakresie węgla i odpadów, a wydzielona pracownia badań węgla, wykonująca analizy 20 na potrzeby ruchowe, prowadziła badania zgodnie z normą ISO 17025. Brakowało jedynie potwierdzenia tego faktu przez uprawniony podmiot – Polskie Centrum Akredytacji. Do obliczania wielkości emisji dwutlenku węgla ze spalania węgla i gazu w Zakładzie oraz opłat za gospodarcze korzystanie ze środowiska mogą być wykorzystywane jedynie badania wykonywane przez laboratorium akredytowane – posiadające Certyfikat Akredytacji ISO 17025. Dla potrzeb wywiązania Akredytacja laboratorium badawczego w odniesieniu do normy ISO/IEC 17025:2005 oznacza spełnienie wymagań dotyczących kompetencji technicznych i systemu zarządzania, koniecznych dla zapewnienia wiarygodnych technicznie wyników badań się z powyższego obowiązku Zakład korzystał z usług zewnętrznego laboratorium akredytowanego w zakresie badań węgla i odpadów, ponosząc określone koszty. Zgodnie z obowiązującym od niedawna prawodawstwem w obliczeniach środowiskowych należy przedsięwziąć takie środki i stosować takie metody, aby spełnić minimalne wymagania w zakresie niepewności pomiarów, co w przypadku Zakładu Elektrociepłownie wiąże się z wykonaniem dodatkowej określonej liczby analiz. Zgodnie z tym rozporządzeniem minimalna liczba analiz węgla tylko dla czterech instalacji w Zakładzie, biorących udział w systemie handlu emisjami CO2, wynosi 771, natomiast odpadów – 160, co przy obecnej cenie jednostkowej za analizę daje łączną kwotę niezbędnych badań na poziomie 274 tys. zł w skali roku. Wejście w życie tych przepisów zbiegło się w czasie z uzyskaniem Certyfikatu Akredytacji nr AB 1514 w pracowni badań węgla, co przy kosztach wprowadzenia i utrzymania akredytacji wynoszącej 31 tys. zł, obecnym stanie personelu oraz przy wysokości kosztów badań zlecanych na zewnątrz przyniesie dla Kompanii wymierny zysk 243 tys. zł w skali roku. KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63) L U D ZIE I MIE J S C A Tylko dla twardzieli IRON RUN 2014 w Krynicy był jedną z najtrudniejszych konkurencji biegowych W dniach 5–7 września 2014 r. w Krynicy spotkało się ponad 10 tys. zawodników z różnych części kraju i zagranicy, aby rywalizować ze sobą w ponad 20 dystansach biegowych. IRON RUN, w którym wystąpił reprezentant Kompanii Węglowej – ratownik górniczy kopalni „Pokój” Artur Duś, to, jak sama nazwa wskazuje, wyzwanie dla najtwardszych biegaczy. W ciągu trzech dni zawodnicy rywalizowali w ośmiu biegach. Łącznie trzeba było przebiec 118 km. – Mało spaliśmy, biegaliśmy o różnych porach dnia, na różnych dystansach i przewyższeniach. Ogólnie zmęczenie narastające po każdym biegu, niewyspanie, ból mięśni, stawów i ścięgien powodowały, że ciało mówiło „koniec”, ale świadomość, że właśnie dotarłem do mety nie dzięki sile mięśni nóg, ale dzięki głowie, dała mi szansę przetrwać do końca i uzyskać dobrą lokatę w kategorii +40, i stanąć na podium na szóstym miejscu z czasem 11 godzin 20 minut 51 sekund – relacjonuje Artur Duś. O trudnościach tej morderczej konkurencji najlepiej świadczy fakt, że spośród 96 zapisanych zawodników do mety dotarło tylko 49. Reprezentant Kompanii Węglowej Artur Duś na mecie zawodów. Start do jednego z biegów wchodzących w skład konkurencji IRON RUN. 21 KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63) L U D ZIE I MIE J S C A Kolekcjoner górniczych odznak Odznaki górnicze to nie tylko kawałek historii kopalń, ale i całego Śląska. Pozwalają pamiętać o zakładach, po których ślad już dawno zaginął albo zostały połączone z innymi kopalniami – mówi Konrad Krupa, kolekcjoner górniczych odznak, na co dzień dyspozytor gazometrii kopalni „Sośnica-Makoszowy” : Tomasz Głogowski tekst i zdjęcia Zafascynowałem się odznakami górniczymi, które wydały mi się ciekawsze i ładnie wykonane – mówi Konrad Krupa W kolekcji pana Konrada znajduje się dziś ponad 600 odznak górniczych i jest to jedyny taki zbiór w Polsce. Powstawał latami, a pasja – jak przyznaje dyspozytor z zabrzańskiej kopalni – wzięła się ze „zbieractwa ogólnego”. – Zacząłem od numizmatyki, ale z czasem monety zeszły na dalszy plan. Zafascynowałem się odznakami górniczymi, które wydały mi się ciekawsze i ładnie wykonane – mówi Konrad Krupa. 22 Przyznaje, że na początku zbierał wszystko jak leci, byle było związane z górnictwem. Kolekcja szybko się rozrastała, ale zbiór stworzony w ten sposób był zbyt chaotyczny i rozproszony. Nie mogło być inaczej, skoro sama kopalnia „Wujek” w Katowicach co roku organizowała około 10 rajdów, a każdy z nich miał swój emblemat. Pan Konrad stwierdził w końcu, że takie kolekcjonerstwo to droga donikąd. – Zrozumiałem, że mogę zbierać wszystkie odznaki jak leci, ale i tak nigdy nie zbliżę się do ich realnej liczby. Dlatego postanowiłem sprzedać część zbiorów i skupić się tylko na odznakach honorowych, przyznawanych pracownikom związanym z górnictwem – tłumaczy Krupa. W ten sposób najpierw zbierał odznaki związane z kopalniami węgla kamiennego, potem dołączył do tego całe zaplecze górnicze, w tym także kopalnie rud, soli oraz górnictwo nafty i gazu, głównie PGNiG. – Zbieram odznaki typu „honorowy”, „zasłużony”, „przodujący”. Czasami zdarzają się odznaki jubileuszowe, które są nadawane z rygorem odznaki honorowej, na przykład na 20-lecie związku. Taką odznakę miała na przykład „Solidarność” – opowiada Konrad Krupa. Oprócz odznak honorowych w zbiorze Krupy znajduje się dziś także spora liczba dołączanych do nich legitymacji, dyplomów, a także wzorcowych emblematów. Te ostatnie nabrały dziś szczególnej wartości, bo wysyłano je do Warszawy do akceptacji i rzadko kiedy wracały. Okazuje się, że w czasach PRL był wymóg, zgodnie z którym kopalnia bądź zakład, chcący używać odznaki honorowej, musiał wysłać gotowy projekt do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. – Nie do końca wiadomo po co, podejrzewam, że jakiś egzemplarz szedł do Ministerstwa Górnictwa. Reszta pewnie do jakiegoś… kolekcjonera. Pewnie w ten sposób zapewnił sobie stały dopływ odznak – śmieje się Krupa. Wolna amerykanka w akceptowaniu i wytwarzaniu odznak trwała do 1986 r., gdy nagle wszystkie zjednoczenia węglowe wydały zarządzenia, że odznaki honorowe mają nazywać się „zasłużony dla” i być jednostopniowe. Ustalono też, że można nimi uhonorowanych około 1 proc. pracowników danego zakładu. Te reguły są przestrzegane praktycznie do dziś. KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63) L U D ZIE I MIE J S C A Kolekcjoner mówi, że odznaki to kawał historii nie tylko górnictwa, ale i Śląska. Masa kopalń, które wydawały własne odznaczenia, już nie istnieje. Zniknęły z mapy regionu, zostały zamknięte lub połączone z innymi zakładami. – Dzisiaj odznaki nazywane są czasem pogardliwie „blaszkami”, ale kiedyś uhonorowanie odznaką zasłużonego pracownika to było naprawdę coś. Potem, w latach 80., część odznaczeń rozdawano z automatu i ich znaczenie nieco zmalało. Ale dla mnie poza walorami estetycznymi mają też wartość sentymentalną. Część odznaczeń jest niekompletnych: nie ma do nich legitymacji czy dyplomów. Ale są też sytuacje odwrotne. Z kopalni „Jowisz” mam na przykład projekty i regulaminy, ale z samych odznak tylko miniaturę. Liczę, że niebawem ją zdobędę – mówi pan Konrad. Są odznaki, które zachowały się tylko w jednym egzemplarzu, dlatego ich zdobycie jest tym cenniejsze. Przykładem jest odznaka Zasłużonego Ratownika Górniczego kopalni „Sośnica-Makoszowy”, gdzie zmieniła się baretka z metalowej na materiałową. Przewodniczący związku ratowników wycofał więc wszystkie odznaczenia z metalowymi baretkami z wyjątkiem jednej, którą zostawił na pamiątkę. – W końcu po dwóch latach starań udało się ją jakoś wycyganić – uśmiecha się Konrad Krupa. Zdobywanie odznaczeń nie zawsze jest takie proste, czasami kolekcjonerzy muszą stoczyć ze sobą prawdziwą walkę. Oczywiście nie na pięści, ale zasobność portfela. – Czasami aby zdobyć upragnione odznaczenie, pozostaje licytacja na aukcji. W przypadku rzeczy rzadkich jest jedno kryterium. Jeżeli znajdzie się dwóch albo i więcej, którzy chcą mieć tę samą rzecz, to ceny mogą być horrendalne. Takim przykładem była u mnie odznaka Honorowego Dawcy Krwi Kopalni „Bobrek-Miechowice”. Była wydawana bardzo krótko, tak krótko, jak istniała kopalnia pod tą nazwą. Licytowałem odznakę na aukcji i musiałem odpuścić, gdy cena doszła do około 200 złotych. Na szczęście później i tak ją zdobyłem, ale zapłaciłem już dużo mniej – mówi pan Konrad. Krupa zbiera nie tylko górnicze odznaki, ale wszystkie związane z nimi informacje i dokumenty. To nie przypadek, ponieważ w przyszłości planuje wydanie specjalnego katalogu poświęconego odznakom, który byłby ukoronowaniem kolekcjonerskiej pracy. – Kopalnie „Barbara-Wyzwolenie”, „Barbara-Chorzów”, „Milowice” już dawno zniknęły gdzieś tam w otchłani dziejów. Odznaki górnicze są często jednymi z nielicznych i ładnych pamiątek, które po nich zostały. Zazwyczaj odznaki są starannie wykonane, dopracowane i po prostu cieszą oko. Oczywiście są i takie, które są na bakier z estetyką, ale to też jeden z elementów kolekcjonerstwa – mówi pan Konrad. Dodaje, że za jakość wykonania ceni szczególnie odznaki Ratowniczej Stacji Górnictwa z Krakowa, w przypadku których już na pierwszy rzut oka widać, że grawer przyłożył się do pracy. Przedmiotem pożądania chyba wszystkich górników w czasach PRL była także odznaka Zasłużony Górnik PRL. – Mam ją w dwóch wersjach. W jednej tło za orłem jest promieniste, w drugiej prążkowane. w 2006 roku, po udanej akcji uratowania górnika Zbyszka Nowaka. Dostali ją wszyscy, którzy brali udział w tamtej akcji – wspomina pan Konrad. Krupa pracuje w górnictwie od 1985 r., więc sam również został uhonorowany odznaką Zasłużonego dla Górnictwa RP w stopniu srebrnym oraz Zasłużonego Pracownika kopalni „Sośnica-Makoszowy”. Przyznaje, że zwraca uwagę na to, co i jak górnicy noszą na swoich mundurach, i niestety nie jest z tym zbyt dobrze. – Widać, że nasi górnicy mają spory problem z odznakami i przypinają je jak leci, bez ładu i składu. Tymczasem trzeba zwracać na to uwagę albo przynajmniej rozglądać się Do tego była legitymacja oraz dyplom. Z reguły odznaczenia te dostawali przodownicy pracy, dyrektorzy kopalń, ważni urzędnicy ministerialni – wyjaśnia Krupa. W okresie przemian ustrojowych, na przełomie 1989 i 1990 r., odznaka Zasłużony Górnik PRL zmieniła nazwę na Zasłużony Górnik RP. Była przyznawana przez prezydenta Lecha Wałęsę bardzo krótko, więc dziś jej zdobycie jest praktycznie niemożliwe. – Wyśledzić tę odznakę będzie bardzo trudno, bo nikt z obdarowanych zapewne nie będzie chciał się pozbyć takiej pamiątki – mówi Konrad Krupa. Bardzo ciekawa zdaniem kolekcjonera jest także odznaka Honorowego Dawcy Krwi Kopalni „Bobrek-Centrum”. Okazuje się, że jest to jedyny taki przypadek, gdy odznakę wypuszczono w dwóch wersjach: damskiej i męskiej. Wersja damska zamiast baretki miała długą wstążkę, zapewne po to, by odznaki nie trzeba było przypinać na biustach. – Mam też odznakę Zasłużonego Ratownika dla kopalni „Halemba”, którą wypuszczono Krupa zbiera nie tylko górnicze odznaki, ale wszystkie związane z nimi informacje i dokumenty. dookoła. Generalicja górnicza, z nielicznymi wyjątkami, dba, by odznaki prezentowały się na mundurach godnie oraz były umieszczone we właściwym szyku – przekonuje kolekcjoner. Wbrew pozorom odznaki górnicze nie są dziś skansenem PRL i nie zestarzały się zbyt szybko. Okazuje się bowiem, że bardzo rzadko umieszczano na nich symbole socjalistyczne. Projekty powstawały zazwyczaj w kopalni i dopiero potem trafiały do grawera. Ale przy tej okazji nie obyło się też bez wpadek. W kolekcji pana Konrada jest odznaka wypuszczona swego czasu przez Katowicki Holding Węglowy. Widniejące na niej litery mają dziwny krój i są poprzerywane. Okazało się, że projekt, który wykonano w kopalni, trafił do grawera zabrudzony. Rzemieślnik myślał, że tak ma właśnie być, i wykonał odznakę dokładnie tak jak na rysunku. Dopiero potem odznaki poprawiono, ale kilka „felernych” egzemplarzy już zostało. 23 KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63) L U D ZIE I MIE J S C A Słabo wiało… Na Jeziorze Żywieckim odbyły się regaty o Puchar Prezesa Kompanii Węglowej. To już druga impreza tej rangi organizowana przez Nadwiślańską Agencję Turystyczną i jej ośrodek żeglarski „Fregata” w Zarzeczu 24 tekst i zdjęcia: Jan Czypionka KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63) L U D ZIE I MIE J S C A D o regat przystąpiło dziesięć załóg, w tym trzy poza konkursem. Zaczęło się niefortunną wywrotką łodzi jeszcze przed startem. Wiatr niestety nie sprzyjał żeglarzom. Stan jeziora 0–2 w skali Beauforta utrzymywał się podczas dwóch pierwszych biegów. Potem powiało mocniej i zawody rozkręciły się na dobre. Zgodnie z planem odbyło się pięć biegów. Ze względu na zróżnicowanie wśród jachtów po pierwszym wyścigu zostały wyłonione tzw. jachty „słabsze” i kolejne biegi odbywały się w systemie przesiadkowym, według wzoru podanego w regulaminie. Prowadzenie i miejsca na podium zmieniały się z biegu na bieg. Ostatecznie po piątym, skróconym z uwagi na niebezpieczeństwo burzy, na czele znalazła się startująca poza konkursem załoga kopalni „Knurów-Szczygłowice” w składzie Jan Zadroga – sternik, Bogdan Janulek, Adam Janulek, Marek Lewandowski. Na drugim miejscu uplasowała się załoga kopalni „Bolesław Śmiały” w składzie: Grzegorz Szymon – sternik, Adam Wyrobek, Marek Żyrek. Trzecią lokatę wywalczyła załoga kopalni „Piast” w składzie: Antoni Świerczek – sternik, Maciej Świerczek, Ireneusz Matusiak. Na miejscu czwartym regaty ukończyła załoga Centrali Kompanii Węglowej, płynąca w składzie: Waldemar Walasek – sternik, Adam Barański, Jacek Dziura i Adam Przywara. Puchary wręczył Piotr Wilchelm, prezes zarządu NAT. Dzień zakończył się piknikiem i występem zespołu P.A.G.A.J. Sponsorami imprezy były firmy: Artech z Rybnika, Trakt z Gliwic, Remasz z Gliwic oraz Centrum Badań i Dozoru Górnictwa Podziemnego z Lędzin. Nad całością regat panowała niezawodna jak zwykle Aneta Poraniewska z Nadwiślańskiej Agencji Turystycznej. Organizatorzy zapowiadają, że za rok zaproszą do udziału w rywalizacji także załogi z innych przedsiębiorstw górniczych. Zwycięzcy otrzymali piękne puchary ufundowane przez NAT. Stan jeziora – 0–2 w skali Beauforta – utrzymywał się podczas dwóch pierwszych biegów. Potem powiało mocniej i zawody rozkręciły się na dobre. 25 KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63) L U D ZIE I MIE J S C A Festyn uświetnił koncert istniejącej również od 60 lat orkiestry dętej „Piekary-Julian”. Kopalnia Węgla Kamiennego „Piekary” w grudniu tego roku będzie obchodzić 60-lecie istnienia tekst: Aleksandra Duda zdjęcia: 26 Kamil Witkowski Jubileuszowy festyn 4 grudnia 1954 r. w kopalni, noszącej do 1999 r. nazwę „Julian”, wydobyto pierwszą tonę węgla. W ramach uroczystości jubileuszowych w dniu 6 września w Zielonej koło Kalet zorganizowano festyn dla pracowników tego zakładu i ich rodzin. Specjalnymi gośćmi festynu byli piekarski poseł Jerzy Polaczek, prezydent miasta Stanisław Korfanty oraz poprzedni dyrektorzy kopalni: Marian Filipek, Jerzy Jaunich, Józef Witas, Marek Majcher, Cezary Cebula i Dariusz Rębielak. Po rozpoczęciu festynu, który oficjalnie otworzył dyrektor Andrzej Malesza, koncert zagrała istniejąca również od 60 lat orkiestra dęta „Piekary-Julian”. O godzinie 10.00 w las poszli grzybiarze, a chwilę później drużyny rodzinne ruszyły do konkursu, w którym w sześciu punktach kontrolnych współzawodniczyły o tytuł najsprawniejszej rodziny. Na dzieci czekały dmuchana zjeżdżalnia, paintball, baseny z piłeczkami i dużymi kulami oraz bryczka, którą można było przejechać się po okolicznym lesie. Po obiedzie pomiędzy reprezentacjami kierownictwa kopalni i organizacji związkowych rozegrano mecz siatkówki, który zakończył się zwycięstwem drużyny kierownictwa, jednak dwa wręczone puchary pogodziły obie drużyny. Po południu wręczono nagrody zwycięskim grzybiarzom, wśród których rekordzista zebrał ponad 3 kg grzybów, oraz rodzinom, które wygrały zawody, a także słodycze wszystkim dzieciom uczestniczącym w festynie. Wieczorem przy kilku ogniskach można było upiec kiełbaski, a w trakcie całej imprezy przygrywał uczestnikom do tańca zespół Ciupagersi. Po zakończeniu festynu wszyscy uczestnicy w dobrych humorach wrócili do Piekar. KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63) L U D ZIE I MIE J S C A Wieczorem można było upiec kiełbaski przy ognisku. Najmłodsi chętnie bawili się w basenie z piłkami. Wielu emocji dostarczyło strzelanie do celu kulami z farbą. 27 KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63) L U D ZIE I MIE J S C A Wakacyjne wspomnienia Lato za nami, kolejne wakacje dopiero za rok, na szczęście są zdjęcia, które będą nam przypominały gorące chwile. Nasi Czytelnicy nie zawiedli, jak co roku nadesłali wiele ciekawych fotografii. Najlepsze prace zamieszczamy w tym numerze „Kompanii Węglowej” 28 KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63) L U D ZIE I MIE J S C A Marlena Powcioł przedstawia bajeczną scenerię z Tyrolu. Jan Knopek, pracownik Zakładu Zagospodarowania Mienia, przedstawia scenkę z marokańskiej Sahary. Aleksandra Ochman przysłała zdjęcie swojej córki Weroniki, zrobione podczas zwiedzania ogrodów Hortulus w Dobrzycy. Adam Stefek, pracownik kopalni „Piekary”, podzielił się z Czytelnikami wspomnieniem z wycieczki do Austrii. 29 KOMPANIA WĘGLOWA WRZESIEŃ 2014 – 08 (63) L U D ZIE I MIE J S C A Marcin Tosik nadesłał zdjęcie dzieci bawiących się latawcem na plaży w Międzyzdrojach. 30 Sebastian Kos, pracownik kopalni „Bolesław Śmiały”, przysłał zdjęcie swojej córki Sary na Wierzysku w Łaziskach Średnich. Żona do Helmuta: – Już mnie nie kochasz. Kiedyś to cały wieczór trzymałeś mnie za ręce, a teraz... – Teraz... odkąd sprzedaliśmy pianino, nie ma takiej potrzeby. Dyrektor do Helmuta: – Z pana to byłby doskonały przestępca... – Dlaczego? – Bo nie zostawia pan żadnych śladów swojej działalności... Pani pyta dzieci w szkole, co jadły na śniadanie. Zgłasza się Helmut: – Ja jadłem drożdżówkę z dżemem. – No to podejdź i napisz to na tablicy. Helmut pomyślał i mówi: – To jednak była bułka z masłem. Do znakomitego lekar za specjalist y przych odzą rodzice Helmuta i biadolą: – Panie doktorze, nie możemy odciągnąć sy na od komputera. – No cóż – wyrokuje lekarz – trzeba będz ie go leczyć. – Ale czym?! – Normalnie! Dziewcz ętami, papierosami, piw em... się koleżance: Dziewczyna skarży . strasznie oszukana – Zostałam wczoraj – Co się stało? rem. nie do siebie wieczo – Helmut zaprosił m Niby na szachy. – No i co ? . – Graliśmy do rana Helmut pyta syna: – Co robiliście dziś na matemat yce? – Szukaliśmy wspóln ego mianownika. – Coś podobnego! Kied y ja byłem w szkole, też szukaliśmy w spólnego mianownika ! Że też nikt go do tej pory nie znalazł... uta: i do niezbyt dobrze przygotowanego Helm Na egzaminie znudzony profesor mów szansy. Jak pan odpowie, – Zadam tylko jedno pytanie ostatniej . Ile liści jest na tym drzewie za oknem? to pan zdał, jeśli nie – to niezaliczone ut. – 4658 – odpowiada bez zająknięcia Helm esor. prof ny – Jak pan to policzył? – pyta zdumio pytanie. – A to już, panie profesorze, jest drugie KRZYŻÓWKA NR 63 PIONOWO 1. lunatyk 2. nie zna się na niczym 3. Wieczne Miasto 4. miał słabą pietę 5. nauka o dźwięku 6. darowanie kary 8. miasto w północnej Polsce 9. nieczyste kopnięcie piłki 15. partia 16. żaglowiec lub część ciała 19. miejscowość w Belgii położona w zespole miejskim Brukseli 20. dawniej: poszukiwacz przygód 22. przeciwnik 23. w Zagłębiu 24. psianka podłużna 26. lubi zadawać ból 28. duża woskowa świeca 32. może być pieniężny, towarowy... POZIOMO 4. spina 7. w lesie 10. mangusta 11. zna komputer 12. sam 13. klatka 14. grzech główny 16. diabeł 17. ptak lub owoc 18. ryba długo uważana za wymarłą 21. odpadów 25. zespół Grechuty 26. organizacja społeczna 27. bank 29. rzeka w Ameryce Południowej 30. najwyższy szczyt tych gór to Demawend 31. mięso 33. system TV w USA 34. polski film z szansami na Oscara 35. szczyt w Karkonoszach 36. nowela Prusa NASZE ŚWIĘTE BARBARY Obraz świętej Barbary z lat 20. XX wieku. Pochodzi ze zbiorów Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu.