WIERSZE
Transkrypt
WIERSZE
WIERSZE siostra RUT OSB Cam ZŁOCZEW Wymyślę wiersz dla Ciebie Jaki?... Jeszcze nie wiem Może o kropli deszczu Co po twarzy spływa słona A może o oczach Twoich Gdzie się głębia czai Szaro - buro - zielona Niech będzie taki zwykły Najlepiej jak Ty na co dzień Bez okazjonalnych gestów Bez wzniosłych słów, przesłodzeń Taki, jak bzu gałązka W upojnym pachnieniu schylająca głowę Jak wieczorny żabi koncert Co uwerturą Bacha Do snu Cię układa Jak w brzozie nieugiętej Ramiona wzniesione wysoko do nieba Świeży jak pierwszy deszcz Dobry jak kromka chleba. Kiedyś, może… Jeszcze się ognik nikły żarzy 1 Jeszcze się knotek tli miłości Wiary iskrzy kropelka… A wszystkie te maleńkości W garstce ukryte wspomnień I tylko... tęsknota wielka… Że jeszcze się co przydarzy Da Bóg, zapłonie we mnie Ogień Boży światłem rozjarzy Kiedyś... może... Bóg sprawi... Miłość się we mnie poprawi Bo jakże nie?! - Tęskność ogromna! Czy to wypada? Panie, czy to wypada? Panie, czy to się godzi? Tęsknotę w sercu mym składać I szybko, Boże, odchodzić? Zostawiać mnie samego Znikać na długie chwile Powiedzże, czy dlatego By tęsknić mocniej? Ile?... 2 Szukam Ciebie Boże mój, Boże, szukam Ciebie I pragnie Ciebie moja dusza Lecz nic nie mówisz, milczysz w Niebie Czy Cię człowiecza łza nie wzrusza? Tęsknota moja nadaremna By ujrzeć życie w Twoich ranach? Bo choć tak słaba i nikczemna Chcę, pragnę w Tobie zakochania Miałabym w sercu krzyż Twój święty Na nim co dnia składała głowę Gorętszej nie trza mi zachęty Chcę, pragnę, ufam - mogę! Kiedyż?... Kiedyż, o Chryste W najsłodszym dusz upojeniu Miłość się spełni wieczyście I spocznę w Tobie, Płomieniu? Ach, kiedyż, Miły, me serce 3 Bez jęku i smutku się spali? Oplotą Cię moje ręce Dotknę, jak Maria z Magdali... O, śpiesz się, Panie, nie zwlekaj Tęsknota nazbyt żywa! Czas nam tak szybko ucieka Gdy łzami Twe stopy obmywam… Serca świat Serca odkrywam inny świat I tyle tęsknot nowych Starczy na długo Na wiele lat Bóg przecież pomysłowy Jestem czekaniem Jestem czekaniem Ubogim duchem Cała wołaniem O serca skruchę Wiatrem smagana Wyschła pustynia 4 Zmiłowań Pana Kręta ścieżyna Tęskna Twej mocy Tęskna Twej chwały W podcieniach nocy Robaczek mały Jestem jak jeleń Źródła spragniony W Twoim Kościele Ogród zamkniony Pieczęć miłości Żar obietnicy Tarcza ufności Ziarnko gorczycy Jak Nikodem Jak Nikodem W nocy przychodzę Lampa mi zgasła Szukam Światła U stóp Twych klękam Bardzo nieśmiało Pragnę... by wreszcie coś się stało... 5 Cudu wyglądam Nadaremnie... Wtem... Twoje oczy patrzą we mnie Ty wiesz, Panie Że mi nie starczy wiary Żem wciąż jest człowiek stary... Lecz nie! Ty cud uczynisz, wierzę! W pierś się kamienną uderzę - Serce się stanie Czuję Panie Drży we mnie, bije Przemienia się w kochanie Żyję! Chadzał święty Franciszek Chadzał święty Franciszek Po górach, po dolinach Boga chciał w kwiatach usłyszeć Ujrzeć w strumieni głębinach Zaglądał popod kamienie Stąpał cicho po trawie 6 Wychwalał niebo i ziemię Z ośmiu żył błogosławieństw Powiadał braciom w prostocie Że kocha Panią Biedę I zrywał dla niej paprocie I pocałunków słał siedem Dziś patrzy z niebieskiej łąki Na życie nasze na ziemi I śląc nam list przez biedronki Serca chce ludzkie odmienić Naucz nas, bracie najmniejszy Jak chodzić z Bogiem za rękę O, służko najpokorniejszy Świętości daj nam porękę Zostawcie Marię Magdalenę Zostawcie Marię Magdalenę Dajcie jej już spokój „wszyscy święci” Ją w niebie innym zwą imieniem To imię poznać korci mnie i nęci 7 Posłyszeć, podpatrzeć, Jak Bóg z Marią gada Jak z sobą szczęście niepodzielne mają I jak im się razem życie tam układa Jakie im hymny i pieśni śpiewają… Wiem… Wiem… odpowiesz kiedyś Na wszystkie trudne pytania Zapytam wpierw: Dlaczego? Wśród stada zgubnych owiec Do mnie rzekłeś - wybrana!? I czemuś ukochał wiele Choć człowiek miłości się wzbraniał Czemuś mi szeptał: Aniele! I czemu: Ukochana?! I spytam jeszcze, Panie Skądże mi, że przychodzisz? Czy taka bliskość ze mną Miłość nam wieczną zrodzi? 8 Wiem… odpowiesz kiedyś Na wszystkie serca pytania Dlatego dzisiaj nie pytam Ty dziś nie odpowiadaj! Czas - Kaznodzieja Na krótką chwilę czas się zatrzymał Zrzucił przetarte buty Czy to ostatnia życia godzina? Zdrożały chwile, cenniejsze minuty Stanęły sekundy, nic się nie dzieje Jak to rozumieć, któż powie? Czas się przez moment wdział w kaznodzieję Zaczął wybijać kurantem w słowie „Słuchajcie - rzecze - jam jest krótki” (ciężka to prawda, twarda mowa) „Wsiewajcie ziarno w duszy ogródki Owocobranie będzie u Boga” I przestał gadać, skończył na tym Butami okrył zbolałe stopy Poszedł od dawna utartym szlakiem Po drodze czytał świętych żywoty. 9 Krotochwila Na brzegu życia siadam Przyklękam nad wiecznością Wiersz miast modlitwy układam Słowa utkane miłością Z największym żarem w sercu Uplatam z nich kobierzec Nie przeczcie memu szczęściu - Bóg cały dał mi siebie! Pragnę O, jakże pragnę pić Ciebie, Życie Kosztować Cię, Słodkości Pana Kiedy? - gdy noc się skończy, o świcie Gdzie? - tu, w mym sercu jest izba usłana... Wino miłości rozlane na stole Chleb połamany Czeka przemienienia Olejek wonny - modlitwa W Imię Twoje Tu w jedno się połączy i niebo i ziemia 10 Jakiż to ogień tęskny pali serce Tu dokonywa się akt nagiej wiary Gdy Twe przebite, lecz wciąż żywe ręce Kreślą znak krzyża - „fiat” dla ofiary I wtem na pierś mi Twoją głowa leci Duszę omdlałą dotyk ten ożywia Rozpryska ciemność Pan jasnością świeci Promień świetlany bok mój przeorywa O, nie patrz, nie patrz, żem słaba i mdleję Chwyć w szczęsne posiadanie duszę Już się z Twej piersi puchar pełny leje Ja do dna chcę, wychylić go muszę! Niech kropla po kropli się toczy Słodyczą na wargi spływa Ja żadnej nie chcę przeoczyć Mnie pełnia do siebie wzywa 11 Nie budźcie Jak umarłe ziarno - aby kwiatem było Wpadasz między ciernie zapomnianej duszy Chcesz, by w niej na nowo rozkwitała miłość Ze snu chcesz ją budzić, całą ją poruszyć Lecz zważywszy dobrze Wiesz, że czas nie ten Czekać trzeba To godzina ciemna - jak głęboki sen Zbyt daleko jeszcze od serca do nieba In cruce Raz jeden, Panie, ze snu pozoru Budzę się, oczom nie wierzę... U progów stoję klasztoru Święty Romuald go strzeże W trzymanych w ręku tablicach Wyryte dzierży imiona Ach, piękne tych imion oblicza, Nad każdym Boża korona! 12 Nie ziemskie lecz górne to dusze, Nie przyziemnego chcą trwania O, ja dziś wyznać to muszę: Tak one pragną Kochania... Każda za miłość prawdziwą Cała na szalę się rzuca, Cenę szaleństwa godziwą Tuląc w ramionach - in cruce... Żem słaba i grzeszna Żem słaba i grzeszna - cóż z tego? Bóg mnie wziął dla Siebie Stał się mym oddechem I pokarmem w chlebie Pan to moja wieczność! On jest moim niebem! Ni to, ni tamto Ni to, ni tamto, ni owo „Ja” - „nic” Króciutkie słowo Małe, aż gubi się czasem 13 Myśli, że jest „ktoś” Że „coś” może Że „coś” jego własne Że... Nie pamięta... I ciągle tak zapomina Że „nic” jest Okruszek ze świata, drobina Że samo z siebie nie jest Że żyje - Bogu dzięki! I gdy Bóg „nic” nie weźmie do ręki Że „Jest” zapomina Wiedz… Wiedz, całym sercem lgnę do Nieba I z całej duszy szukam Ciebie Czy długo jeszcze tak potrzeba Widywać Boga tylko w chlebie? Zawodzi mądrość, rozum zbywa Ciemność zapada, znowu dnieje Dusza bez łaski dogorywa Łzy ciągle roni, gdy kur pieje 14 Chciałabym móc i pragnę, Panie Zrzucić swój ciężar w Twe ramiona Już wreszcie stać się miłowaniem Żyć dla Miłości, dla Niej skonać! Miłość Ci piszę Kocham Ciebie na tysiąc sposobów Choć ta miłość moja maleńka Od pierwszego oddechu Po ostatni kamień grobu Z tchnieniem wiatru I w deszczu kropelkach Kocham Ciebie w radościach i smutkach W upał lata, w zimowe chłody Bo choć serce - izdebka malutka Korytarze w nim drążysz i schody… Kocham Ciebie - to Źródło w skale Co w głębinach mej duszy bije Już zwątpieniom się nie poddaję Wierzyć chcę, że dla Ciebie żyję! 15 Ślubowań naszych szczęśliwa godzina Pomieszały się nam oddechy W wielkich modlitw szeptaniach po cichu Onieśmielił mnie nagi ich przepych Łza zastygła jak perła w kielichu Poplątały się nam spojrzenia Zawstydzone bo zbyt poufałe Gdyś tak nagle w mej duszy promieniał Ach… nie broniłam się wcale I zrobiłeś co chciałeś i mogłeś Dałeś wiele - jak zwykle - w nadmiarze Całe serce miłością uwiodłeś Kładąc krzyżem przed swoim ołtarzem Dziś pochylam przed Tobą oblicze Szybko klękam na oba kolana Ja przed Tobą - na zawsze - niczem Tyś nade mną - na wieki - Panem! Nie wątp Przeskocz już wreszcie 16 Najmniejsze znaki zapytania Przecież dobrze wiesz Cokolwiek będzie Co bądź się zdarzy - Miłość zawsze ta sama Masz wszelką władzę Masz wszelką władzę na niebie i ziemi Zaprawdę, Panie, mocą władasz I moje serce możesz zawsze zmienić Bo klucz do niego Sam Jeden posiadasz A Słowo Twoje - światłość, życie W ciało przybrane z ludzkiej biedy W niemym mi słuchać go zachwycie I czekać wiernie - przyjdziesz kiedy?... Wiem, obietnicom zadość czynisz Napełni duszę święta łaska Lecz zanim jeszcze... o śmierci godzinę Trzeba pragnienia i myśli strzaskać 17 Z Panem bez słów rozmowa Klęcząc przed Panem, cóż powiem? Głos od niemocy zamiera Nie wiem, jak mówić z Bogiem Obca mi każda litera Ciszą mi szeptać chyba Trzeba tak bez słów wielu Pęta i więzy zrywać Co są przeszkodą do celu Tak, z Panem bez słów rozmowa Toczy się w wielkiej ciszy Dla świata trudna mowa Kto serce ma - posłyszy... Nic nad to Płoń Boski ogniu Świeć Anielskie światło Noc po nocy Dzień po dniu A nadto... Nic już nadto... 18 Adoracja O, Hostio Święta Serce mego Pana Boskiego Twego wnętrza Dotykam na kolanach Cóż dusza może? Panie mój Boże Tyś jest jak ogień Cóż dusza może Jak Ci odpowie? Jak lampy płomień Przed Twym Obliczem Lichutki knotek Przed Tobą - niczem... Trzcina pęknięta Na wiatr rzucona Kolebiąca i giętka W Twoich ramionach Glina mulista 19 Proch z matki ziemi Zwiewna i mglista Wśród Twych promieni Światło, co w mroku Ledwo się żarzy Łza smutku w oku Żertwa z ołtarzy Ot dusza biedna Tobie oddana Przepal ją Zjednaj Dla łaski Pana... Czuwanie Świta… Modlitwa zemdlona Zastygła na ustach Przycupnęła cicho Jak kamień przy drodze Serce wystudzone… wstawaj, zbudź się! 20 Czas… Już odchodzę… Komunia Słowa modlitwy Serca szept Cichy Baranek na ołtarzu Łamane Ciało Stygnąca Krew Pokarm i napój ślesz mi w darze A gdy już zasnę A gdy już zasnę, Panie, w Tobie Niech tutaj zlecą się Anieli Niechaj mnie w jasyr porwą sobie Na skrzydłach wzniosą ku nadziei Bielą piór skryją czerń sumienia Osłonią blaskiem niepamięci W niebios wprowadzą mnie podziemia Tam, gdzie czas trwonią wszyscy Święci Może obudzę się inaczej W nowe przyobleczona ciało 21 Duch mój ze szczęścia się rozpłacze Co miało umrzeć - zmartwychwstało! I Bóg tak powie: powstań, dziecię, Dziś tobie daję imię nowe Nie zna go nikt na całym świecie Nikt poza Mną go nie wypowie W śladach Twoich Już nic nie mówiąc słowem O nic nie prosząc Pana Pokornie przed mym Bogiem Trwam w ciszy na kolanach Gdzie każesz iść - podążę Gdy nic nie mówisz - czekam Nie szukam Boga z książek Mądrości się odrzekam Mnie wola Twoja świętą A Słowo jest rozkoszą Twój krzyż dla mnie zachętą Krew - ożywczą rosą 22 Bo w śladach Twoich, Panie Któreś miłością znaczył Jaśnieje Zmartwychwstanie Nadzieja wśród rozpaczy Pozwól mi W wielkiej rozterce istnienia Od dawna szukam, mój Boże Miłości, co wszystko przemienia Miłości, co wszystko może Głęboko rozszerzyć serce Cała stać się kochaniem Pragnę miłować wielce Z Twej to przyczyny Panie O, pozwól stać się płomieniem Żywym, ofiarą świętą Na świata okupienie Dla biednych dusz przynętą Niech miłość mnie rozpali Pochłonie całą jak ogień 23 Chcę w każdej chwili małej Do końca trwać przy Tobie! Pragnienie Stwórz, o mój Boże, we mnie serce czyste Dobre, pokorne i ciche Serce ubogie i przejrzyste Krwi Twojej uczyń je kielichem Przemień mnie, Panie, w hostię małą Kruchą, podzielną i ofiarną Złóż na ołtarzu: cichą, białą Przyjmij, jak żertwę całopalną Szczęśliwy... Szczęśliwy - powiadasz - kto Pana się boi Szczęśliwy - powiadasz - kto Pana się lęka Przed takim sercem łaskawość Twa stoi Przed taką duszą Twój Anioł uklęka Szczęśliwy - powiadasz - kto Panu zaufa Szczęśliwy - powiadasz - kto wiary nie traci Bo w takim sercu wieczysta trwa skrucha 24 Bo taką duszę sam Bóg ubogaci Szczęśliwy - powiadasz - mąż pełen nadziei Szczęśliwy - powiadasz - kto przed Panem mały Bo z takim sercem Bóg Niebo chce dzielić Bo w takiej duszy doznaje On chwały Szczęśliwy - powiadasz - kto w Bogu umiera Szczęśliwy - powiadasz - kto traci swe życie Bo w takim sercu miłość mieszka szczera Bóg taką duszę obejmie w zachwycie Stwórz, o mój Boże we mnie takie serce Oblecz mnie, Panie w taką właśnie duszę Bo po tej ziemskiej ciągłej poniewierce Ja Ciebie chcę ujrzeć, Ciebie dotknąć muszę! A gdybyś Boże… A gdybyś Boże tak Piorunem na mnie spadł W sercu się mym położył Byłabym wolna jak ptak 25 Duch Twój by we mnie ożył Nowy wyznaczył szlak Pod wysokie duszę wzbijał nieba Z Anioły dał się bratać W Duchu i Prawdzie dojrzewać O, gdybyś Boże tak... Miłości...nic więcej Czego żądam teraz I w każdym momencie?... Miłości… nic więcej... Tak Pan wskazał z krzyża Swe przebite serce: Miłości… nic więcej... Przeorany męką Prosi w tej udręce: Miłości... nic więcej... 26 To jedno Upomnisz się kiedyś o mnie O myśli, gesty, słowa Na kanwie życiowych wspomnień To jedno tylko daj To jedno we mnie spraw - Bym zawsze była gotowa Być z Tobą Jezu… Pragnienie gorące Ziść się już we mnie Zajaśniej słońcem Ukaż się duszy utęsknionej Zaskocz nadejściem Lecz serce zranione Przytul Jak tulisz skarby swe najświętsze Rozpal miłością Światła wnoś mi więcej Dłoń Twą na sercu połóż mym jak pieczęć Co w moim wnętrzu… wiesz przecież… 27 O, cuduj ze mną O, cuduj ze mną, Boże Cuduj wreszcie Przemieniaj Twoim Słowem Wydzieraj ziemskie Krusz, co grzeszne Tchnij błękitem nieba Życie mi zabieraj Anielskiego chleba Daj posmakowanie Niech zobaczą, poznają Rozważą i pojmą Żeś Ty wszystko we mnie Twą własną rękojmią Uczynił Żeś moc moja Że umierać każesz Nienadaremnie O, cuduj, Święty Mnie tego potrzeba 28 Tak mocnej zachęty By się zmieniać, dojrzewać I być w niebo wziętym. Rozmyślanie nad Psalmem Czemu buntujesz się przede Mną? Czemu sprzeciwiasz Mym wyrokom? Jam cię prowadził łez doliną ciemną Czuwał nad tobą, doglądał twych kroków... Dlaczego buntujesz się, człowiecze? Czemu przeciwko Mnie spiskujesz? Czyż nie dla ciebie krew Ma ciecze Woda ze skały wytryskuje?... Dlaczego zamysł snujesz gniewny I zapalczywość w sercu nosisz? Przecież jam Bogiem tobie wiernym - Daję ci wszystko, nim poprosisz... 29 Moc Imienia Twego Cisza brzemienna w Słowo Bóg w niej, Pan - Król ma Imię Ono się w sercu mym chowa W Nim rodzę się… jestem… ginę… Przez Nie codziennie zamiera Wszystko, co we mnie ziemskiego To Imię - klucz, co otwiera Bramę Królestwa wiecznego Ogniem przepala żywym Kruszy, łamie, prostuje Za nic ma duszy sprzeciwy Imię Twe, Boże, króluje Rozprasza mrok i ciemności Nie lęka się grzechu, bólu Bo Twoja moc z wysokości O, Chryste, Panie mój, Królu! Słowo Jak słodki balsam, rosą 30 Kroplami w duszę spływasz Chcesz mieć ją nagą, bosą Chcesz całą ją ożywiać Więc się wystawiam, Panie Na Twego Słowa moc W samotność W bojowanie W dzień każdy W każdą noc Lectio Divina 1 Kołysz się we mnie, Słowo Boże Bujaj we wszystkie serca strony Rozbudź, jak tylko Ty to możesz W duszy samotnej zew uśpiony Rozruszaj wszystkie struny życia Postrząsaj z nich ukryte moce Wydobądź światło spod przykrycia Ożyw miłością dnie i noce Migocz, jak ognik lampki wiecznej 31 Z radością rozrządź we mnie śmiele Prowadź ku Prawdzie ostatecznej I daj na zawsze trwać w Kościele Lectio Divina 2 Znów zapędzasz się w mroki najdalsze Lampą Słowa rozświetlasz podcienie Kruszysz serce… Ze skały najtwardszej Wydobywasz i gasisz pragnienie W głębokiej ciszy Tak sobie cicho uklękam Zatapiam wzrok w krzyżu Twoim Od ran na Twych stopach i rękach Serce mnie, Panie, boli Patrzę żałością zdjęta Jak broczy krew spod korony I jako kropla ta święta Na cień mój pada schylony 32 Tak oto cud we mnie działasz Czuję się męką Twą mocna Miłuję choć nie kochałam Już wiem - Twa śmierć owocna! Lecz każesz z kolan powstawać W ciszę i ciemność iść dalej Ach, cud ten dozwól ponawiać Kielich do pełna mi nalej! W zamian Zamiast pociechy duchowej Twej Obecności niekrytej Prowadzisz mnie na pustkowie Milczeniem nocy spowite Znów pozostawiasz samotną Pchasz w ciszę, w ciemności gęstwinę Na ścieżkę nazbyt zawrotną Nie widzisz? - niknę, ginę… Lecz wiem, to miast kobierca Krzyż na ścieżynę ścielesz 33 Dar to największy, z serca Odmówić?... się nie ośmielę Tak… prowadź Twą drogą własną Której mi koniec nieznany A zanim zmysły zgasną Odbierz mi serce, Kochany Wiara taka prosta Wiara bardzo prosta Dwa kawałki drzewa Nic dodać nic ująć Tłumaczyć nie trzeba Uklęknij, ucałuj To droga do nieba Krzyżu święty Krzyżu najdroższy, nade wszystko święty Coś mego Pana niósł konanie Piękny i Niezwykły - mówią, żeś przeklęty Lecz dobrze wiem - Tyś wybraniem 34 O, Krzyżu z Via Dolorosa Mocny-ś Ty mimo ran tak wielu Na wieść o Tobie szepczą: zgroza! Lecz ja Cię kocham, Przyjacielu Pod krzyżem Chodź, klęknijmy u stóp krzyża Ciszy chciej zrozumieć czas Bóg na drzewie dogorywa Wciąż umiera w każdym z nas Rozstępuje się zasłona Niebo wpół się nam otwiera Pan za grzechy nasze kona Bóg z miłości w nas umiera Chodź, padnijmy na kolana On otwiera serce Swe Nasze szczęście w Jego ranach W Jego śmierci życia sens Amen Trzymaj mnie mocno, Krzyżu Chrystusowy 35 Spędzimy chwile pełne uniesienia Przez Ciebie - znak zaślubin - w nasz miesiąc miodowy Pójdziemy za rękę: Ty - Niebo, ja - ziemia Drogi przezeń nowe otwierasz mi, Panie Horyzonty, jakich dotąd nie znam jeszcze Dajesz światło i łaskę, wiedziesz w zmartwychwstanie Błogosławieństw kropisz i orzeźwiasz deszczem I to wszystko tylko z dwóch kawałków drzewa Prostych bardziej niźli miłowanie Splatasz w sercu moim na zaczątek Nieba Szepcząc Amen, Amen, Amen.... Obietnica Jam Twoja Panie Pustelnica W krzyżowej celi zamknięta Uschła jakoby krynica Kiedyś... cicha święta 36 Boska Oblubienica Twoja wybranka Na przynętę wzięta Łez krynica Na pamiątkę wieczną godów Baranka W tej rekluzji świętej Pragnę Oczekuję cudu Jako źródło jestem zamknięte Znak Jonasza dla ludu Czekam... Bóg przyrzekł Pan obietnicę ponowi Mocno spleciona z krzyżem Co serce we mnie odnowił Czekam… Bóg obiecał Pan Słowa swego dotrzyma – Ogień ofiarny… Po cóż wzniecał? 37 Bólu i szczęścia ta sama godzina W cieniu oliwek W Ogród Oliwny dziś wchodzę Chcę czuć, jak serce Twe drży Tyś obiecał - tam pieczęć położę Oblubienicą będziesz mi! Tak mocno, mocno, Kochany Przytulam do serca krzyż Już we mnie bolą Twe rany To nic... to nic... to nic... Tak blisko, blisko, mój Boże Gdzie Ty, gdzie ja, nie wie nikt A może... może... a może Już jedno jesteśmy dziś? Moc w słabości Im większa słabość w nas Tym więcej Twojej mocy Upadać nam nie strach Lecz wstyd się nie podnosić 38 Cisza... Cisza... Tylko W pustym przedsionku serca Tupot uciekających uczuć Stado bezsennych ptaków spłoszone Nagłym drgnieniem powieki Cisza.... Czy to właśnie ta chwila Wiodąca ścieżką niepisanych szlaków Pustka i ciemność... Opustoszały komory zdarzeń Wyludniło się osierdzie oddechu Jak cela za parawanem Dudniąca echem kroków Nieobecnych O, daj im, Panie W miłości odpoczywanie... Ciszy głębia Zasadź w głębokie mnie milczenie, W ciszę, gdzie bić nie zdoła serce 39 Uchowaj, ukryj me istnienie W cichość, jak spokój po Pasterce… Dopełnienie Nie chciejcie mnie wołać Zostawcież w pokoju …Bóg Sam wystarczy Jam człek zwyczajny Z łotrami pospołu Pan mnie na swoim wsparł ramieniu (Na krawędzi krzyża) Och, nie czekajcież Mnie mówić nie trza… Jam cisza Samotnia I tęsknota wieczna… O, nie szukajcie mnie Jam nicość Pustka Nieistnienie Jam po to tylko z Boga wyszła 40 - Być Jego Męki dopełnieniem W leśnej kaplicy Czy słyszysz Wiatru szept Ukryty pod gontami? Deszcz, co o szyby tnie - jak w sercu gra strugami… Czy czujesz Ciszy woń W lekkim powiewie Ducha? Głowę na piersi skłoń Słuchaj… Tchnienie Zabłysło… płonęło… zgasło... Boże, bez Ciebie ciasno Zadrżało, zakołatało... Boże, jak mi Cię mało Myśl się jawiła, znikła... Wiara do głębi przenikła 41 Oddechu brakło:...”Powietrza”! Jest Bóg - nie wołaj, nic nie trza.... Jesteś W sercu moim Jesteś Tę Prawdę czuję mocno Równo - w profanum i sacrum Życiem, Światłem, Miłością Dziękczynienie Bicie serca zagłusza Twe kroki Ale wiem to na pewno - Jesteś! Przecież całą mnie bierzesz w obłoki Wielkopańskim, królewskim gestem Jesteś przy mnie, jak nigdy już może Głowę kładziesz na moim ramieniu Gdy tak klęczę przed Tobą, mój Boże Gdyś ukryty w najcichszym westchnieniu Tulę, mocno przygarniam Twe Imię Ono we mnie zarzewiem jest życia Z Tobą pewne jest, że nie zginę 42 Chociaż kielich po brzegi do picia Wysączymy go razem aż do dna Żadna kropla się nie ostoi Dwoje razem, choć każde z osobna W Tobie ja, cały Ty w sercu moim Dotyk łaski Dotknąłeś, palec Twój Boży Umieścił mi w sercu Twe Imię Głowę-ś na piersi mej złożył W duszy przenikasz głębinę Dotknąłeś, ręka Twa święta Światła wyryła poznanie Ofiara życia przyjęta Misterium Crucis - Po nim Zmartwychwstanie! Ciągły Początek Panie mój Tyś wszystko we mnie 43 Wszystko moje Jam pył i proch W Tobie niebios otwarte podwoje Jam chaos, wieczny nieporządek Kres, koniec Tyś ciągły Początek Więc nic nie stracone Podniesienie Podnieś mnie na wysokość nieba Dajże zapomnieć o tej ziemi Bo mnie jedynie Ciebie trzeba... Czerpać I z Boskich pić korzeni I karmić się Anielskim chlebem I z Tobą Jednym dzielić życie Między Ziemią, między Niebem W zawieszeniu trwać w zachwycie... Promień Twej łaski Przez okno wpadł promień Twej łaski Powalił mnie na kolana 44 Od jego mocy i blasku Dzień cały chodzę pijana I myślę, że łaska ta z nieba Na ziemię dla mnie upadła Ją mam dziś zamiast chleba Nic bym nie piła, nie jadła A tylko się z Tobą ukryła Zniknęła gdzieś wszystkim z oczu Sam na sam z Bogiem bym była, Ty serce moje byś poczuł Biłoby ono dla Ciebie Miarowo, całkiem bezgłośnie Czułbyś się w nim jak u siebie Szeptalibyśmy radośnie Spotkałyby się nam spojrzenia Na mgnienie oka, na chwilę Ty w krzyżu byś mi promieniał Ja - przy Twej czuwała mogile 45 I byłoby nam razem dobrze Tak lekko, jak nigdy dotąd Po łąkach nadziei i wspomnień We dwoje, pod rękę, piechotą I bylibyśmy tak blisko, Jak to już nieraz bywało Jak drwa i płomień ogniska Jak dusza jedna i ciało! W Tobie ożyć O, tak Mnie nie być Zaprzestać jakby istnieć Jedynie w Tobie ożyć Przez wiary, nadziei iskrę Tak się zdarza… Więc to możliwe? ...być tak blisko Że serce ludzkie nie wypowie? Bo duch i ciało - ognia siedlisko Morze miłości, nie rozum w głowie 46 Ach, to możliwe? ...Dać tak śmiało Siebie dla Boga w posiadanie To przecież wszystko, choć tak mało Czyż to możliwe? ...Powiedz, Panie... Czy to możliwe dnia każdego Tęsknotę mnożyć w nieskończoność I po to tylko i dlatego By łez gorącość czuć i słoność? Ach, to możliwe! Tak się zdarza! Tak bardzo bliskie obcowanie W serca portykach, w duszy ołtarzach Gdzie lampką wieczną jest kochanie Sam na sam Mój Miły spogląda w me oczy Przeszywa do głębi wejrzeniem Jakiż On piękny, uroczy I jam już nowym stworzeniem Całą mnie oplótł, zagarnął Chwili dogodnej wyczekał 47 By serce zranieniem nagłym Zalać miłością, jak rzeka I słodko skroń na pierś składa Piękny, niewinny jak dziecię Wie, iżem drżąca i blada Z dłonią dłoń swoją plecie I w dusz tak dwojgu uścisku Mdleję - to nazbyt wiele Jak źródło żar we mnie trysnął Ogień jął trawić w mym ciele O, Ukochany, Najmilszy Serce ustaje z rozkoszy Gdyś wargi tchnieniem mi zwilżył Winem, oliwą i moszczem Nie wiem już - sen to czy jawa A może zmysły tracę Bo w sercu mym, tak się składa Inne już serce kołacze 48 Rytm to miłości, hymn wiary Przynęta, co zda się żywa Co wiedzie nagląc do ofiary Do miłosierdzia wzywa Ach, jakże nie odpowiem Czyż zmilczą usta łaskę? Sam na Sam z Bogiem Przez ciemność krzyża! do brzasku! Jestem Pocałunek spojrzenia Nagość woli - Jestem Dech, co w płomień przemienia Krzyż, co już nie boli - Jestem Kalwaria przebóstwienia Pełnia świętej niedoli - Jestem Do dotknięcia Nie do wysłowienia 49 Dla mnie Łaska Twoja Nie do pochwycenia Moc i Mądrość w zwojach Lecz tak, do dotknięcia Miłość i kochanie Przeto w Twe objęcia Rzucam się mój Panie Ciche nasze spotkania Jakie te chwile krótkie się nam stały Na przyklęknięcie Na znak krzyża Gdyś posiadł duszę Ciemności nastały Nie wiem - oddalasz się czy zbliżasz… Gdy oddech rwie się I tchu braknie A serca łomot myśli głuszy Dusza spragniona ciszy łaknie Pośród bezdennej uczuć suszy… 50 Może się jeszcze co odmieni Tęsknota buchnie żarem żywym I w kropli łzy Jak nie z tej ziemi Staniesz przede mną - Bóg prawdziwy! I znowu chwila W geście krzyża I pocałunek Boskiej ręki Ta więź, co z dali mocniej zbliża Co ciężar mnożąc - ujmie męki O, ja poznaję Twoje przejście… Gdy zmysły gasną Serce płonie Znam z Tobą radość i nieszczęście Jak do modlitwy splotłe dłonie… Więc się nie martwię, że czasami Trzeba nieść w trudzie dnie i noce Bo te naręcza smutków samych W perły zamienić Jesteś mocen! 51 Rozstanie Czas z Tobą biegł mi jak szalony Słowa pomilkły - nie było trzeba W sercu Twym oddech zatopiony A w oczach ćwierć błękitu nieba Spiłam te szczęsne z Tobą chwile I błogość zalewała duszę Skrzydła mi rosły - więc motylem Za Tobą w pościg ruszę Łzy szczęśliwe Kapią na ziemię łzy szczęśliwe Nieme świadectwo Bożej łaski Serce z radości ledwo żywe Duch cały tonie w świateł blasku Chadzasz po tajniach mego wnętrza Dotykasz życia strun ukrytych Coraz mi więcej z Tobą piękna! Iszczą się marzeń wielkich szczyty! 52 Lecz wiem, odejdziesz szybko, zwinnie Jakżeś mi delikatnie przyszedł Znów serce będzie trwać bezczynnie Wsłuchane w kroków Twoich ciszę I będę tęsknić bardziej jeszcze I będę czekać nowej łaski Aż znów popłyną łzy niewinne Aż nowych świateł błysną blaski… Wieczór Szczęściem, słów brakło Jestem cicho Potęga łaski dookoła I serce tylko rytmem własnym Słyszy jak po imieniu wołasz… Wybiega naprzód Staje w drodze Chwyta Twych kroków ciszę Cieniem i blaskiem tętnisz we mnie Znów o dzień jeden z Tobą bliżej… 53 Którędy do Ciebie? Którędy do Ciebie, Panie? Przez stosy modlitw i książek? Przez gaj oliwny nad ranem, Przez wdowi ostatni pieniążek! Którędy do Ciebie, Chryste? Przez sny, marzenia na jawie? Przez serce pokorne i czyste, Przez osiem błogosławieństw! Którędy do Ciebie, Boże? Przez ascetyczne zapędy? Przez oderwanie od stworzeń! Ta droga do Mnie jest, tędy! Jakże do Ciebie, Najmilszy? Czy przez rozstajną iść drogę? Przez krzyża znak najpodlejszy, Przez posłuszeństwo ubogie! Jak iść do Ciebie, Kochany? Przez przywileje, zaszczyty? 54 Przez nie gojone rany Przez żywot we krwi obmyty! Jak iść do Ciebie, Miły? W serca upały i chłody? Daruj, zabrakło siły Pozwól zaczerpnąć żywej wody! Do Ciebie idę Panie, do Ciebie idę zwolna Niosę przez życie grzbiet zbolały Dodaj mi, ujmij... jak tam chcesz... Byleby wszystko dla Twej chwały Radość... cierpienie... Twoje - bierz.... Bylebym oddać była zdolna Byle mnie łzy nie powstrzymały... Utracjusz Utracjusz wiecznych łask Na łup wydany słońca Tułasz się z brzasku w brzask Początku nie znając 55 Nie przeczuwając końca Po krętych toczysz się Kolejach życia swego A serce w pół się rwie I samo nie wie dlaczego… Na samotności Ścichło mi w sercu… Klękam w ciszy Pustka i ciemność dookoła Prócz Ciebie szeptu nikt nie słyszy Czas się zatrzymał… Miłością wołam Veritas Ukrzyżuj! – wołali Ty żeś milczał, Panie Wyklęty od czci Odsądzony od wiary Niewinny Na rzeź przeznaczony Baranek Ukrzyżuj! Ukrzyżuj! - ręce umył Piłat - 56 Prawda milczała Cała ciszą była… Na skróty Serce znów chciało na skróty Biec z nowym scenariuszem Zmyślnym i wyważonym Co do jednej minuty A przecież To Ty pisujesz życie Ty stwarzasz wszystkie chwile Tchu braknie Gdy chłonąc je w zachwycie Cała nimi żyję… Miłość Na wyciągnięcie ręki Na czuły myśli dotyk Na zaglądnięcie w oczy Co raz i na zawsze Dwie dusze z sobą łączy Jak dwie krople wody Miłość właśnie… 57 Na słowa nie szukane Na końcu języka Tak z Tobą ciszą gadam Tak sercem w Ciebie wnikam… Dla niepoznaki To jakby mi zmilkły W duszy rajskie ptaki I jakby kto słońce przesłonił na niebie Gdyżeś Ty się ukrył Tak, dla niepoznaki Dał i zabrał siebie… Uczę się Ciebie, Miłości Uczę się Ciebie, Miłości Każdego dnia inaczej Zwyczajniej, coraz prościej Twój język na życie tłumaczę Gdzieś na dnie serca słyszę Szept Twój – codzienne credo W Twą świętą zapadam ciszę Spalasz mnie… Na całego… 58 Pieśń z winnicy Wtulić się chcę w Twój krzyż Szeroko rozciągnąć ramiona Cierń z Twojej głowy odjąć, gdyż... To dla mnie w sam raz korona Objąć Cię pragnę sercem mym Poić je kroplą potu, krwi Myślą pokrzepić: ufam Ci Łzy schować w boku... Wszczepić się chcę w otwory ran Tam, w Winnym Krzewie ukryć się Przymnóż mi wiary… …Mój Bóg i Pan! W duszę po brzegi łaskę wlej! Modlitwa Pawła Dotykam Cię spojrzeniem serca Czułością dłoni w krzyż rozpiętych Ongiś - faryzej i bluźnierca Dziś wzięty w poczet Twoich - Święty… Tyś w siódmym niebie 59 Wśród widzenia Dał mi zaczątek pełni łaski Grzeszny mój żywot pozamieniał Na światłość wiary, w cnoty blaski… Więc jak dziękować Powiedz, Panie Żeś wybrał słabe i niemocne… Na wieki „fiat”, Amen! Amen! Bo cóż bez Ciebie, Boże pocznę?... Wymiana Sama już nie wiem Jak nam długo przyszło Wymieniać cichość Na serca tęsknoty Z jakąż nadzieją Wypatrywać przyszłość Z jaką miłością żyć … nie wiedząc o tym Mario… Wielkopiątkowa noc skończona 60 Jaśnieje cisza Święty spokój Męka na zawsze Raz skończona Kamień u grobu już zatoczon… Zasnął Pan na dnie ludzkiej duszy I jedna tylko Magdalena Łez nie jest w stanie Dziś osuszyć Bo jej Kochanie skryła ziemia… Lecz nie płacz Mario Pan twój żyje! Oto promienny idzie Jasny Poczuj jak serce mocniej bije Wsłuchaj się w imię własne… Ofiara Idziesz przez życie Abram milczący Ojciec i Syn jedyny 61 Na Moria szczycie Stajesz cierpiący - Zna Bóg twe serce i czyny… Ojcowska ręka Boży Baranek Cień płonącego krzewu Serce masz całe we krwi skąpane O Syna już się nie bój... Przypływ Otwórz mnie Na przypływy łaski Twej W serce wlej Po brzegi Dziękczynienia pieśń Modłów szept Popod skrzydła schwyć Niech świadectwo we mnie Dadzą trzej: Woda, Krew i Duch Wędrówka przez życie W długich szatach ciszy 62 Łaską przepasana Do niebieskich bliży Pędzę na kolanach Łez paciorki szklane Nawlekam przez drogę - Na perły zamianę Zbieram co tam mogę I niosę szczęśliwa W prześwity bez końca Chociaż sił ubywa Wierzę, dotknę Słońca Rozstanie Czas z Tobą biegł mi jak szalony Słowa pomilkły - nie było trzeba W sercu Twym oddech zatopiony A w oczach ćwierć błękitu nieba Spiłam te szczęsne z Tobą chwile I błogość zalewała duszę Skrzydła mi rosły - więc motylem Za Tobą w pościg ruszę 63 Obecność Twoja Obecność Twoja Na odległość serca Na jedno tchnienie łaski Dotyk Ciebie Z niedootwartych oczu Cienie, światła, blaski Wnikają w duszę Twym nieogarnieniem Na jedno bicie dzwonu Twoje przejście Gorąca fala w serce, gdy się wlewa Przebita cierniem miłość - kiedyś, wreszcie Stół... pod nim okruszyny chleba Wiem - za zasłoną żywyś i obecny Płomień miłości serce Twoje żarzy Bóg Mój i Pan mój - cichy i serdeczny Wtulony krzyżem w purpurę ołtarzy Tak, Twa obecność mocne daje czucie Że choć nie widzę, sercem wiem i ufam 64 Płonę jak ognik i w każdej minucie Kocham, wielbię, czuwam... Tak samo Ścichnie mi kiedyś Nagle Twój szept I nie powrócą chwile I już nie znajdę Ciebie we mgle Opadną z serca skrzydła motyle Choć życie będzie wciąż Tak samo Biec Jakoś inaczej przecież Z duszy tęsknotą nie wyśpiewaną Cień się po sercu Twój będzie wlec Jakoś inaczej, a wciąż tak samo… Nadzieja Jeszcze Cię czekam Jeszcze mam nadzieję Choć słowa zmilkły 65 Serca nie oszukasz Twa cisza we mnie Światłością goreje Słyszysz?... miłością pukam… … dnieje… Tylko ta cisza O Tobie mówić, nie wiem jak O Tobie słowa nie powiedzą Tylko ta cisza… jedyny znak Tylko ta ciemność… pewność z niewiedzą Nie… nie rozpoznają Ciebie słowa Ani szept serca nie ogarnie Tylko ta cisza… bezgłośna mowa Co nagle prawdą z krzyża spadnie 66