WIERSZE

Transkrypt

WIERSZE
WIERSZE
siostra RUT OSB Cam
ZŁOCZEW
Wymyślę wiersz dla Ciebie
Jaki?... Jeszcze nie wiem
Może o kropli deszczu
Co po twarzy spływa słona
A może o oczach Twoich
Gdzie się głębia czai
Szaro - buro - zielona
Niech będzie taki zwykły
Najlepiej jak Ty na co dzień
Bez okazjonalnych gestów
Bez wzniosłych słów, przesłodzeń
Taki, jak bzu gałązka
W upojnym pachnieniu schylająca głowę
Jak wieczorny żabi koncert
Co uwerturą Bacha
Do snu Cię układa
Jak w brzozie nieugiętej
Ramiona wzniesione wysoko do nieba
Świeży jak pierwszy deszcz
Dobry jak kromka chleba.
Kiedyś, może…
Jeszcze się ognik nikły żarzy
1
Jeszcze się knotek tli miłości
Wiary iskrzy kropelka…
A wszystkie te maleńkości
W garstce ukryte wspomnień
I tylko... tęsknota wielka…
Że jeszcze się co przydarzy
Da Bóg, zapłonie we mnie
Ogień Boży światłem rozjarzy
Kiedyś... może...
Bóg sprawi...
Miłość się we mnie poprawi
Bo jakże nie?! - Tęskność ogromna!
Czy to wypada?
Panie, czy to wypada?
Panie, czy to się godzi?
Tęsknotę w sercu mym składać
I szybko, Boże, odchodzić?
Zostawiać mnie samego
Znikać na długie chwile
Powiedzże, czy dlatego
By tęsknić mocniej? Ile?...
2
Szukam Ciebie
Boże mój, Boże, szukam Ciebie
I pragnie Ciebie moja dusza
Lecz nic nie mówisz, milczysz w Niebie Czy Cię człowiecza łza nie wzrusza?
Tęsknota moja nadaremna
By ujrzeć życie w Twoich ranach?
Bo choć tak słaba i nikczemna
Chcę, pragnę w Tobie zakochania
Miałabym w sercu krzyż Twój święty
Na nim co dnia składała głowę
Gorętszej nie trza mi zachęty
Chcę, pragnę, ufam - mogę!
Kiedyż?...
Kiedyż, o Chryste
W najsłodszym dusz upojeniu
Miłość się spełni wieczyście
I spocznę w Tobie, Płomieniu?
Ach, kiedyż, Miły, me serce
3
Bez jęku i smutku się spali?
Oplotą Cię moje ręce
Dotknę, jak Maria z Magdali...
O, śpiesz się, Panie, nie zwlekaj
Tęsknota nazbyt żywa!
Czas nam tak szybko ucieka
Gdy łzami Twe stopy obmywam…
Serca świat
Serca odkrywam inny świat
I tyle tęsknot nowych
Starczy na długo
Na wiele lat
Bóg przecież pomysłowy
Jestem czekaniem
Jestem czekaniem
Ubogim duchem
Cała wołaniem
O serca skruchę
Wiatrem smagana
Wyschła pustynia
4
Zmiłowań Pana
Kręta ścieżyna
Tęskna Twej mocy
Tęskna Twej chwały
W podcieniach nocy
Robaczek mały
Jestem jak jeleń
Źródła spragniony
W Twoim Kościele
Ogród zamkniony
Pieczęć miłości
Żar obietnicy
Tarcza ufności
Ziarnko gorczycy
Jak Nikodem
Jak Nikodem
W nocy przychodzę
Lampa mi zgasła
Szukam Światła
U stóp Twych klękam
Bardzo nieśmiało
Pragnę... by wreszcie coś się stało...
5
Cudu wyglądam
Nadaremnie...
Wtem... Twoje oczy patrzą we mnie
Ty wiesz, Panie
Że mi nie starczy wiary
Żem wciąż jest człowiek stary...
Lecz nie! Ty cud uczynisz, wierzę!
W pierś się kamienną uderzę
- Serce się stanie
Czuję Panie
Drży we mnie, bije
Przemienia się w kochanie
Żyję!
Chadzał święty Franciszek
Chadzał święty Franciszek
Po górach, po dolinach
Boga chciał w kwiatach usłyszeć
Ujrzeć w strumieni głębinach
Zaglądał popod kamienie
Stąpał cicho po trawie
6
Wychwalał niebo i ziemię
Z ośmiu żył błogosławieństw
Powiadał braciom w prostocie
Że kocha Panią Biedę
I zrywał dla niej paprocie
I pocałunków słał siedem
Dziś patrzy z niebieskiej łąki
Na życie nasze na ziemi
I śląc nam list przez biedronki
Serca chce ludzkie odmienić
Naucz nas, bracie najmniejszy
Jak chodzić z Bogiem za rękę
O, służko najpokorniejszy
Świętości daj nam porękę
Zostawcie Marię Magdalenę
Zostawcie Marię Magdalenę
Dajcie jej już spokój „wszyscy święci”
Ją w niebie innym zwą imieniem
To imię poznać korci mnie i nęci
7
Posłyszeć, podpatrzeć,
Jak Bóg z Marią gada
Jak z sobą szczęście niepodzielne mają
I jak im się razem życie tam układa
Jakie im hymny i pieśni śpiewają…
Wiem…
Wiem… odpowiesz kiedyś
Na wszystkie trudne pytania
Zapytam wpierw:
Dlaczego?
Wśród stada zgubnych owiec
Do mnie rzekłeś - wybrana!?
I czemuś ukochał wiele
Choć człowiek miłości się wzbraniał
Czemuś mi szeptał: Aniele!
I czemu: Ukochana?!
I spytam jeszcze, Panie
Skądże mi, że przychodzisz?
Czy taka bliskość ze mną
Miłość nam wieczną zrodzi?
8
Wiem… odpowiesz kiedyś
Na wszystkie serca pytania
Dlatego dzisiaj nie pytam
Ty dziś nie odpowiadaj!
Czas - Kaznodzieja
Na krótką chwilę czas się zatrzymał
Zrzucił przetarte buty
Czy to ostatnia życia godzina?
Zdrożały chwile, cenniejsze minuty
Stanęły sekundy, nic się nie dzieje
Jak to rozumieć, któż powie?
Czas się przez moment wdział w kaznodzieję
Zaczął wybijać kurantem w słowie
„Słuchajcie - rzecze - jam jest krótki”
(ciężka to prawda, twarda mowa)
„Wsiewajcie ziarno w duszy ogródki
Owocobranie będzie u Boga”
I przestał gadać, skończył na tym
Butami okrył zbolałe stopy
Poszedł od dawna utartym szlakiem
Po drodze czytał świętych żywoty.
9
Krotochwila
Na brzegu życia siadam
Przyklękam nad wiecznością
Wiersz miast modlitwy układam
Słowa utkane miłością
Z największym żarem w sercu
Uplatam z nich kobierzec
Nie przeczcie memu szczęściu
- Bóg cały dał mi siebie!
Pragnę
O, jakże pragnę pić Ciebie, Życie
Kosztować Cię, Słodkości Pana
Kiedy? - gdy noc się skończy, o świcie
Gdzie? - tu, w mym sercu jest izba usłana...
Wino miłości rozlane na stole
Chleb połamany
Czeka przemienienia
Olejek wonny - modlitwa
W Imię Twoje
Tu w jedno się połączy i niebo i ziemia
10
Jakiż to ogień tęskny pali serce
Tu dokonywa się akt nagiej wiary
Gdy Twe przebite, lecz wciąż żywe ręce
Kreślą znak krzyża - „fiat” dla ofiary
I wtem na pierś mi Twoją głowa leci
Duszę omdlałą dotyk ten ożywia
Rozpryska ciemność
Pan jasnością świeci
Promień świetlany bok mój przeorywa
O, nie patrz, nie patrz, żem słaba i mdleję
Chwyć w szczęsne posiadanie duszę
Już się z Twej piersi puchar pełny leje
Ja do dna chcę, wychylić go muszę!
Niech kropla po kropli się toczy
Słodyczą na wargi spływa
Ja żadnej nie chcę przeoczyć
Mnie pełnia do siebie wzywa
11
Nie budźcie
Jak umarłe ziarno - aby kwiatem było Wpadasz między ciernie zapomnianej duszy
Chcesz, by w niej na nowo rozkwitała miłość
Ze snu chcesz ją budzić, całą ją poruszyć
Lecz zważywszy dobrze
Wiesz, że czas nie ten
Czekać trzeba
To godzina ciemna - jak głęboki sen
Zbyt daleko jeszcze od serca do nieba
In cruce
Raz jeden, Panie, ze snu pozoru
Budzę się, oczom nie wierzę...
U progów stoję klasztoru
Święty Romuald go strzeże
W trzymanych w ręku tablicach
Wyryte dzierży imiona
Ach, piękne tych imion oblicza,
Nad każdym Boża korona!
12
Nie ziemskie lecz górne to dusze,
Nie przyziemnego chcą trwania
O, ja dziś wyznać to muszę:
Tak one pragną Kochania...
Każda za miłość prawdziwą
Cała na szalę się rzuca,
Cenę szaleństwa godziwą
Tuląc w ramionach - in cruce...
Żem słaba i grzeszna
Żem słaba i grzeszna - cóż z tego?
Bóg mnie wziął dla Siebie
Stał się mym oddechem
I pokarmem w chlebie
Pan to moja wieczność!
On jest moim niebem!
Ni to, ni tamto
Ni to, ni tamto, ni owo
„Ja” - „nic”
Króciutkie słowo
Małe, aż gubi się czasem
13
Myśli, że jest „ktoś”
Że „coś” może
Że „coś” jego własne
Że...
Nie pamięta...
I ciągle tak zapomina
Że „nic” jest
Okruszek ze świata, drobina
Że samo z siebie nie jest
Że żyje - Bogu dzięki!
I gdy Bóg „nic” nie weźmie do ręki
Że „Jest” zapomina
Wiedz…
Wiedz, całym sercem lgnę do Nieba
I z całej duszy szukam Ciebie
Czy długo jeszcze tak potrzeba
Widywać Boga tylko w chlebie?
Zawodzi mądrość, rozum zbywa
Ciemność zapada, znowu dnieje
Dusza bez łaski dogorywa
Łzy ciągle roni, gdy kur pieje
14
Chciałabym móc i pragnę, Panie
Zrzucić swój ciężar w Twe ramiona
Już wreszcie stać się miłowaniem
Żyć dla Miłości, dla Niej skonać!
Miłość Ci piszę
Kocham Ciebie na tysiąc sposobów
Choć ta miłość moja maleńka
Od pierwszego oddechu
Po ostatni kamień grobu
Z tchnieniem wiatru
I w deszczu kropelkach
Kocham Ciebie w radościach i smutkach
W upał lata, w zimowe chłody
Bo choć serce - izdebka malutka Korytarze w nim drążysz i schody…
Kocham Ciebie - to Źródło w skale Co w głębinach mej duszy bije
Już zwątpieniom się nie poddaję
Wierzyć chcę, że dla Ciebie żyję!
15
Ślubowań naszych szczęśliwa godzina
Pomieszały się nam oddechy
W wielkich modlitw szeptaniach po cichu
Onieśmielił mnie nagi ich przepych
Łza zastygła jak perła w kielichu
Poplątały się nam spojrzenia
Zawstydzone bo zbyt poufałe
Gdyś tak nagle w mej duszy promieniał
Ach… nie broniłam się wcale
I zrobiłeś co chciałeś i mogłeś
Dałeś wiele - jak zwykle - w nadmiarze
Całe serce miłością uwiodłeś
Kładąc krzyżem przed swoim ołtarzem
Dziś pochylam przed Tobą oblicze
Szybko klękam na oba kolana
Ja przed Tobą - na zawsze - niczem
Tyś nade mną - na wieki - Panem!
Nie wątp
Przeskocz już wreszcie
16
Najmniejsze znaki zapytania
Przecież dobrze wiesz
Cokolwiek będzie
Co bądź się zdarzy
- Miłość zawsze ta sama
Masz wszelką władzę
Masz wszelką władzę na niebie i ziemi
Zaprawdę, Panie, mocą władasz
I moje serce możesz zawsze zmienić
Bo klucz do niego Sam Jeden posiadasz
A Słowo Twoje - światłość, życie
W ciało przybrane z ludzkiej biedy
W niemym mi słuchać go zachwycie
I czekać wiernie - przyjdziesz kiedy?...
Wiem, obietnicom zadość czynisz
Napełni duszę święta łaska
Lecz zanim jeszcze... o śmierci godzinę
Trzeba pragnienia i myśli strzaskać
17
Z Panem bez słów rozmowa
Klęcząc przed Panem, cóż powiem?
Głos od niemocy zamiera
Nie wiem, jak mówić z Bogiem
Obca mi każda litera
Ciszą mi szeptać chyba
Trzeba tak bez słów wielu
Pęta i więzy zrywać
Co są przeszkodą do celu
Tak, z Panem bez słów rozmowa
Toczy się w wielkiej ciszy
Dla świata trudna mowa
Kto serce ma - posłyszy...
Nic nad to
Płoń Boski ogniu
Świeć Anielskie światło
Noc po nocy
Dzień po dniu
A nadto...
Nic już nadto...
18
Adoracja
O, Hostio Święta
Serce mego Pana
Boskiego Twego wnętrza
Dotykam na kolanach
Cóż dusza może?
Panie mój Boże
Tyś jest jak ogień
Cóż dusza może
Jak Ci odpowie?
Jak lampy płomień
Przed Twym Obliczem
Lichutki knotek
Przed Tobą - niczem...
Trzcina pęknięta
Na wiatr rzucona
Kolebiąca i giętka
W Twoich ramionach
Glina mulista
19
Proch z matki ziemi
Zwiewna i mglista
Wśród Twych promieni
Światło, co w mroku
Ledwo się żarzy
Łza smutku w oku
Żertwa z ołtarzy
Ot dusza biedna
Tobie oddana
Przepal ją
Zjednaj
Dla łaski Pana...
Czuwanie
Świta…
Modlitwa zemdlona
Zastygła na ustach
Przycupnęła cicho
Jak kamień przy drodze
Serce wystudzone… wstawaj, zbudź się!
20
Czas…
Już odchodzę…
Komunia
Słowa modlitwy
Serca szept
Cichy Baranek na ołtarzu
Łamane Ciało
Stygnąca Krew
Pokarm i napój ślesz mi w darze
A gdy już zasnę
A gdy już zasnę, Panie, w Tobie
Niech tutaj zlecą się Anieli
Niechaj mnie w jasyr porwą sobie
Na skrzydłach wzniosą ku nadziei
Bielą piór skryją czerń sumienia
Osłonią blaskiem niepamięci
W niebios wprowadzą mnie podziemia
Tam, gdzie czas trwonią wszyscy Święci
Może obudzę się inaczej
W nowe przyobleczona ciało
21
Duch mój ze szczęścia się rozpłacze
Co miało umrzeć - zmartwychwstało!
I Bóg tak powie: powstań, dziecię,
Dziś tobie daję imię nowe
Nie zna go nikt na całym świecie
Nikt poza Mną go nie wypowie
W śladach Twoich
Już nic nie mówiąc słowem
O nic nie prosząc Pana
Pokornie przed mym Bogiem
Trwam w ciszy na kolanach
Gdzie każesz iść - podążę
Gdy nic nie mówisz - czekam
Nie szukam Boga z książek
Mądrości się odrzekam
Mnie wola Twoja świętą
A Słowo jest rozkoszą
Twój krzyż dla mnie zachętą
Krew - ożywczą rosą
22
Bo w śladach Twoich, Panie
Któreś miłością znaczył
Jaśnieje Zmartwychwstanie
Nadzieja wśród rozpaczy
Pozwól mi
W wielkiej rozterce istnienia
Od dawna szukam, mój Boże
Miłości, co wszystko przemienia
Miłości, co wszystko może
Głęboko rozszerzyć serce
Cała stać się kochaniem
Pragnę miłować wielce
Z Twej to przyczyny Panie
O, pozwól stać się płomieniem
Żywym, ofiarą świętą
Na świata okupienie
Dla biednych dusz przynętą
Niech miłość mnie rozpali
Pochłonie całą jak ogień
23
Chcę w każdej chwili małej
Do końca trwać przy Tobie!
Pragnienie
Stwórz, o mój Boże, we mnie serce czyste
Dobre, pokorne i ciche
Serce ubogie i przejrzyste
Krwi Twojej uczyń je kielichem
Przemień mnie, Panie, w hostię małą
Kruchą, podzielną i ofiarną
Złóż na ołtarzu: cichą, białą
Przyjmij, jak żertwę całopalną
Szczęśliwy...
Szczęśliwy - powiadasz - kto Pana się boi
Szczęśliwy - powiadasz - kto Pana się lęka
Przed takim sercem łaskawość Twa stoi
Przed taką duszą Twój Anioł uklęka
Szczęśliwy - powiadasz - kto Panu zaufa
Szczęśliwy - powiadasz - kto wiary nie traci
Bo w takim sercu wieczysta trwa skrucha
24
Bo taką duszę sam Bóg ubogaci
Szczęśliwy - powiadasz - mąż pełen nadziei
Szczęśliwy - powiadasz - kto przed Panem
mały
Bo z takim sercem Bóg Niebo chce dzielić
Bo w takiej duszy doznaje On chwały
Szczęśliwy - powiadasz - kto w Bogu umiera
Szczęśliwy - powiadasz - kto traci swe życie
Bo w takim sercu miłość mieszka szczera
Bóg taką duszę obejmie w zachwycie
Stwórz, o mój Boże we mnie takie serce
Oblecz mnie, Panie w taką właśnie duszę
Bo po tej ziemskiej ciągłej poniewierce
Ja Ciebie chcę ujrzeć, Ciebie dotknąć muszę!
A gdybyś Boże…
A gdybyś Boże tak
Piorunem na mnie spadł
W sercu się mym położył
Byłabym wolna jak ptak
25
Duch Twój by we mnie ożył
Nowy wyznaczył szlak
Pod wysokie duszę wzbijał nieba
Z Anioły dał się bratać
W Duchu i Prawdzie dojrzewać
O, gdybyś Boże tak...
Miłości...nic więcej
Czego żądam teraz
I w każdym momencie?...
Miłości…
nic więcej...
Tak Pan wskazał z krzyża
Swe przebite serce:
Miłości…
nic więcej...
Przeorany męką
Prosi w tej udręce:
Miłości...
nic więcej...
26
To jedno
Upomnisz się kiedyś o mnie
O myśli, gesty, słowa
Na kanwie życiowych wspomnień
To jedno tylko daj
To jedno we mnie spraw
- Bym zawsze była gotowa
Być z Tobą
Jezu…
Pragnienie gorące
Ziść się już we mnie
Zajaśniej słońcem
Ukaż się duszy utęsknionej
Zaskocz nadejściem
Lecz serce zranione
Przytul
Jak tulisz skarby swe najświętsze
Rozpal miłością
Światła wnoś mi więcej
Dłoń Twą na sercu połóż mym jak pieczęć
Co w moim wnętrzu… wiesz przecież…
27
O, cuduj ze mną
O, cuduj ze mną, Boże
Cuduj wreszcie
Przemieniaj Twoim Słowem
Wydzieraj ziemskie
Krusz, co grzeszne
Tchnij błękitem nieba
Życie mi zabieraj
Anielskiego chleba
Daj posmakowanie
Niech zobaczą, poznają
Rozważą i pojmą
Żeś Ty wszystko we mnie
Twą własną rękojmią
Uczynił
Żeś moc moja
Że umierać każesz
Nienadaremnie
O, cuduj, Święty
Mnie tego potrzeba
28
Tak mocnej zachęty
By się zmieniać, dojrzewać
I być w niebo wziętym.
Rozmyślanie nad Psalmem
Czemu buntujesz się przede Mną?
Czemu sprzeciwiasz Mym wyrokom?
Jam cię prowadził łez doliną ciemną
Czuwał nad tobą, doglądał twych kroków...
Dlaczego buntujesz się, człowiecze?
Czemu przeciwko Mnie spiskujesz?
Czyż nie dla ciebie krew Ma ciecze
Woda ze skały wytryskuje?...
Dlaczego zamysł snujesz gniewny
I zapalczywość w sercu nosisz?
Przecież jam Bogiem tobie wiernym
- Daję ci wszystko, nim poprosisz...
29
Moc Imienia Twego
Cisza brzemienna w Słowo
Bóg w niej, Pan - Król ma Imię
Ono się w sercu mym chowa
W Nim rodzę się… jestem… ginę…
Przez Nie codziennie zamiera
Wszystko, co we mnie ziemskiego
To Imię - klucz, co otwiera
Bramę Królestwa wiecznego
Ogniem przepala żywym
Kruszy, łamie, prostuje
Za nic ma duszy sprzeciwy
Imię Twe, Boże, króluje
Rozprasza mrok i ciemności
Nie lęka się grzechu, bólu
Bo Twoja moc z wysokości
O, Chryste, Panie mój, Królu!
Słowo
Jak słodki balsam, rosą
30
Kroplami w duszę spływasz
Chcesz mieć ją nagą, bosą
Chcesz całą ją ożywiać
Więc się wystawiam, Panie
Na Twego Słowa moc
W samotność
W bojowanie
W dzień każdy
W każdą noc
Lectio Divina 1
Kołysz się we mnie, Słowo Boże
Bujaj we wszystkie serca strony
Rozbudź, jak tylko Ty to możesz
W duszy samotnej zew uśpiony
Rozruszaj wszystkie struny życia
Postrząsaj z nich ukryte moce
Wydobądź światło spod przykrycia
Ożyw miłością dnie i noce
Migocz, jak ognik lampki wiecznej
31
Z radością rozrządź we mnie śmiele
Prowadź ku Prawdzie ostatecznej
I daj na zawsze trwać w Kościele
Lectio Divina 2
Znów zapędzasz się w mroki najdalsze
Lampą Słowa rozświetlasz podcienie
Kruszysz serce…
Ze skały najtwardszej
Wydobywasz i gasisz pragnienie
W głębokiej ciszy
Tak sobie cicho uklękam
Zatapiam wzrok w krzyżu Twoim
Od ran na Twych stopach i rękach
Serce mnie, Panie, boli
Patrzę żałością zdjęta
Jak broczy krew spod korony
I jako kropla ta święta
Na cień mój pada schylony
32
Tak oto cud we mnie działasz
Czuję się męką Twą mocna
Miłuję choć nie kochałam
Już wiem - Twa śmierć owocna!
Lecz każesz z kolan powstawać
W ciszę i ciemność iść dalej
Ach, cud ten dozwól ponawiać
Kielich do pełna mi nalej!
W zamian
Zamiast pociechy duchowej
Twej Obecności niekrytej
Prowadzisz mnie na pustkowie
Milczeniem nocy spowite
Znów pozostawiasz samotną
Pchasz w ciszę, w ciemności gęstwinę
Na ścieżkę nazbyt zawrotną
Nie widzisz? - niknę, ginę…
Lecz wiem, to miast kobierca
Krzyż na ścieżynę ścielesz
33
Dar to największy, z serca
Odmówić?... się nie ośmielę
Tak… prowadź Twą drogą własną
Której mi koniec nieznany
A zanim zmysły zgasną
Odbierz mi serce, Kochany
Wiara taka prosta
Wiara bardzo prosta
Dwa kawałki drzewa
Nic dodać nic ująć
Tłumaczyć nie trzeba
Uklęknij, ucałuj To droga do nieba
Krzyżu święty
Krzyżu najdroższy, nade wszystko święty
Coś mego Pana niósł konanie
Piękny i Niezwykły - mówią, żeś przeklęty
Lecz dobrze wiem - Tyś wybraniem
34
O, Krzyżu z Via Dolorosa
Mocny-ś Ty mimo ran tak wielu
Na wieść o Tobie szepczą: zgroza!
Lecz ja Cię kocham, Przyjacielu
Pod krzyżem
Chodź, klęknijmy u stóp krzyża
Ciszy chciej zrozumieć czas
Bóg na drzewie dogorywa
Wciąż umiera w każdym z nas
Rozstępuje się zasłona
Niebo wpół się nam otwiera
Pan za grzechy nasze kona
Bóg z miłości w nas umiera
Chodź, padnijmy na kolana
On otwiera serce Swe
Nasze szczęście w Jego ranach
W Jego śmierci życia sens
Amen
Trzymaj mnie mocno, Krzyżu Chrystusowy
35
Spędzimy chwile pełne uniesienia
Przez Ciebie - znak zaślubin - w nasz
miesiąc miodowy
Pójdziemy za rękę: Ty - Niebo, ja - ziemia
Drogi przezeń nowe otwierasz mi, Panie
Horyzonty, jakich dotąd nie znam jeszcze
Dajesz światło i łaskę, wiedziesz w
zmartwychwstanie
Błogosławieństw kropisz i orzeźwiasz
deszczem
I to wszystko tylko z dwóch kawałków drzewa
Prostych bardziej niźli miłowanie
Splatasz w sercu moim na zaczątek Nieba
Szepcząc Amen, Amen, Amen....
Obietnica
Jam Twoja Panie
Pustelnica
W krzyżowej celi zamknięta
Uschła jakoby krynica
Kiedyś... cicha święta
36
Boska Oblubienica
Twoja wybranka
Na przynętę wzięta
Łez krynica
Na pamiątkę wieczną godów Baranka
W tej rekluzji świętej
Pragnę
Oczekuję cudu
Jako źródło jestem zamknięte
Znak Jonasza dla ludu
Czekam...
Bóg przyrzekł
Pan obietnicę ponowi Mocno spleciona z krzyżem
Co serce we mnie odnowił
Czekam…
Bóg obiecał
Pan Słowa swego dotrzyma –
Ogień ofiarny…
Po cóż wzniecał?
37
Bólu i szczęścia ta sama godzina
W cieniu oliwek
W Ogród Oliwny dziś wchodzę
Chcę czuć, jak serce Twe drży
Tyś obiecał - tam pieczęć położę
Oblubienicą będziesz mi!
Tak mocno, mocno, Kochany
Przytulam do serca krzyż
Już we mnie bolą Twe rany
To nic... to nic... to nic...
Tak blisko, blisko, mój Boże
Gdzie Ty, gdzie ja, nie wie nikt
A może... może... a może
Już jedno jesteśmy dziś?
Moc w słabości
Im większa słabość w nas
Tym więcej Twojej mocy
Upadać nam nie strach
Lecz wstyd się nie podnosić
38
Cisza...
Cisza... Tylko
W pustym przedsionku serca
Tupot uciekających uczuć
Stado bezsennych ptaków spłoszone
Nagłym drgnieniem powieki
Cisza....
Czy to właśnie ta chwila
Wiodąca ścieżką niepisanych szlaków
Pustka i ciemność...
Opustoszały komory zdarzeń
Wyludniło się osierdzie oddechu
Jak cela za parawanem
Dudniąca echem kroków
Nieobecnych
O, daj im, Panie
W miłości odpoczywanie...
Ciszy głębia
Zasadź w głębokie mnie milczenie,
W ciszę, gdzie bić nie zdoła serce
39
Uchowaj, ukryj me istnienie
W cichość, jak spokój po Pasterce…
Dopełnienie
Nie chciejcie mnie wołać
Zostawcież w pokoju
…Bóg Sam wystarczy
Jam człek zwyczajny
Z łotrami pospołu
Pan mnie na swoim wsparł ramieniu
(Na krawędzi krzyża)
Och, nie czekajcież
Mnie mówić nie trza…
Jam cisza
Samotnia
I tęsknota wieczna…
O, nie szukajcie mnie
Jam nicość
Pustka
Nieistnienie
Jam po to tylko z Boga wyszła
40
- Być Jego Męki dopełnieniem
W leśnej kaplicy
Czy słyszysz
Wiatru szept
Ukryty pod gontami?
Deszcz, co o szyby tnie
- jak w sercu gra strugami…
Czy czujesz
Ciszy woń
W lekkim powiewie Ducha?
Głowę na piersi skłoń
Słuchaj…
Tchnienie
Zabłysło… płonęło… zgasło...
Boże, bez Ciebie ciasno
Zadrżało, zakołatało...
Boże, jak mi Cię mało
Myśl się jawiła, znikła...
Wiara do głębi przenikła
41
Oddechu brakło:...”Powietrza”!
Jest Bóg - nie wołaj, nic nie trza....
Jesteś
W sercu moim Jesteś
Tę Prawdę czuję mocno
Równo - w profanum i sacrum Życiem, Światłem, Miłością
Dziękczynienie
Bicie serca zagłusza Twe kroki
Ale wiem to na pewno - Jesteś!
Przecież całą mnie bierzesz w obłoki
Wielkopańskim, królewskim gestem
Jesteś przy mnie, jak nigdy już może
Głowę kładziesz na moim ramieniu
Gdy tak klęczę przed Tobą, mój Boże
Gdyś ukryty w najcichszym westchnieniu
Tulę, mocno przygarniam Twe Imię
Ono we mnie zarzewiem jest życia
Z Tobą pewne jest, że nie zginę
42
Chociaż kielich po brzegi do picia
Wysączymy go razem aż do dna
Żadna kropla się nie ostoi
Dwoje razem, choć każde z osobna
W Tobie ja, cały Ty w sercu moim
Dotyk łaski
Dotknąłeś, palec Twój Boży
Umieścił mi w sercu Twe Imię
Głowę-ś na piersi mej złożył
W duszy przenikasz głębinę
Dotknąłeś, ręka Twa święta
Światła wyryła poznanie
Ofiara życia przyjęta
Misterium Crucis
- Po nim Zmartwychwstanie!
Ciągły Początek
Panie mój
Tyś wszystko we mnie
43
Wszystko moje
Jam pył i proch
W Tobie niebios otwarte podwoje
Jam chaos, wieczny nieporządek
Kres, koniec
Tyś ciągły Początek
Więc nic nie stracone
Podniesienie
Podnieś mnie na wysokość nieba
Dajże zapomnieć o tej ziemi
Bo mnie jedynie Ciebie trzeba...
Czerpać
I z Boskich pić korzeni
I karmić się Anielskim chlebem
I z Tobą Jednym dzielić życie
Między Ziemią, między Niebem
W zawieszeniu trwać w zachwycie...
Promień Twej łaski
Przez okno wpadł promień Twej łaski
Powalił mnie na kolana
44
Od jego mocy i blasku
Dzień cały chodzę pijana
I myślę, że łaska ta z nieba
Na ziemię dla mnie upadła
Ją mam dziś zamiast chleba
Nic bym nie piła, nie jadła
A tylko się z Tobą ukryła
Zniknęła gdzieś wszystkim z oczu
Sam na sam z Bogiem bym była,
Ty serce moje byś poczuł
Biłoby ono dla Ciebie
Miarowo, całkiem bezgłośnie
Czułbyś się w nim jak u siebie
Szeptalibyśmy radośnie
Spotkałyby się nam spojrzenia
Na mgnienie oka, na chwilę
Ty w krzyżu byś mi promieniał
Ja - przy Twej czuwała mogile
45
I byłoby nam razem dobrze
Tak lekko, jak nigdy dotąd
Po łąkach nadziei i wspomnień
We dwoje, pod rękę, piechotą
I bylibyśmy tak blisko,
Jak to już nieraz bywało
Jak drwa i płomień ogniska
Jak dusza jedna i ciało!
W Tobie ożyć
O, tak
Mnie nie być
Zaprzestać jakby istnieć Jedynie w Tobie ożyć
Przez wiary, nadziei iskrę
Tak się zdarza…
Więc to możliwe? ...być tak blisko
Że serce ludzkie nie wypowie?
Bo duch i ciało - ognia siedlisko
Morze miłości, nie rozum w głowie
46
Ach, to możliwe? ...Dać tak śmiało
Siebie dla Boga w posiadanie
To przecież wszystko, choć tak mało
Czyż to możliwe? ...Powiedz, Panie...
Czy to możliwe dnia każdego
Tęsknotę mnożyć w nieskończoność
I po to tylko i dlatego
By łez gorącość czuć i słoność?
Ach, to możliwe! Tak się zdarza!
Tak bardzo bliskie obcowanie
W serca portykach, w duszy ołtarzach
Gdzie lampką wieczną jest kochanie
Sam na sam
Mój Miły spogląda w me oczy
Przeszywa do głębi wejrzeniem
Jakiż On piękny, uroczy
I jam już nowym stworzeniem
Całą mnie oplótł, zagarnął
Chwili dogodnej wyczekał
47
By serce zranieniem nagłym
Zalać miłością, jak rzeka
I słodko skroń na pierś składa
Piękny, niewinny jak dziecię
Wie, iżem drżąca i blada
Z dłonią dłoń swoją plecie
I w dusz tak dwojgu uścisku
Mdleję - to nazbyt wiele
Jak źródło żar we mnie trysnął
Ogień jął trawić w mym ciele
O, Ukochany, Najmilszy
Serce ustaje z rozkoszy
Gdyś wargi tchnieniem mi zwilżył
Winem, oliwą i moszczem
Nie wiem już - sen to czy jawa
A może zmysły tracę
Bo w sercu mym, tak się składa
Inne już serce kołacze
48
Rytm to miłości, hymn wiary
Przynęta, co zda się żywa
Co wiedzie nagląc do ofiary
Do miłosierdzia wzywa
Ach, jakże nie odpowiem
Czyż zmilczą usta łaskę?
Sam na Sam z Bogiem
Przez ciemność krzyża! do brzasku!
Jestem
Pocałunek spojrzenia
Nagość woli
- Jestem Dech, co w płomień przemienia
Krzyż, co już nie boli
- Jestem Kalwaria przebóstwienia
Pełnia świętej niedoli
- Jestem Do dotknięcia
Nie do wysłowienia
49
Dla mnie Łaska Twoja
Nie do pochwycenia
Moc i Mądrość w zwojach
Lecz tak, do dotknięcia
Miłość i kochanie
Przeto w Twe objęcia
Rzucam się mój Panie
Ciche nasze spotkania
Jakie te chwile krótkie się nam stały
Na przyklęknięcie
Na znak krzyża
Gdyś posiadł duszę
Ciemności nastały
Nie wiem - oddalasz się czy zbliżasz…
Gdy oddech rwie się
I tchu braknie
A serca łomot myśli głuszy
Dusza spragniona ciszy łaknie
Pośród bezdennej uczuć suszy…
50
Może się jeszcze co odmieni
Tęsknota buchnie żarem żywym
I w kropli łzy
Jak nie z tej ziemi
Staniesz przede mną - Bóg prawdziwy!
I znowu chwila
W geście krzyża
I pocałunek Boskiej ręki
Ta więź, co z dali mocniej zbliża
Co ciężar mnożąc - ujmie męki
O, ja poznaję Twoje przejście…
Gdy zmysły gasną
Serce płonie
Znam z Tobą radość i nieszczęście
Jak do modlitwy splotłe dłonie…
Więc się nie martwię, że czasami
Trzeba nieść w trudzie dnie i noce
Bo te naręcza smutków samych
W perły zamienić Jesteś mocen!
51
Rozstanie
Czas z Tobą biegł mi jak szalony
Słowa pomilkły - nie było trzeba
W sercu Twym oddech zatopiony
A w oczach ćwierć błękitu nieba
Spiłam te szczęsne z Tobą chwile
I błogość zalewała duszę
Skrzydła mi rosły
- więc motylem
Za Tobą w pościg ruszę
Łzy szczęśliwe
Kapią na ziemię łzy szczęśliwe
Nieme świadectwo Bożej łaski
Serce z radości ledwo żywe
Duch cały tonie w świateł blasku
Chadzasz po tajniach mego wnętrza
Dotykasz życia strun ukrytych
Coraz mi więcej z Tobą piękna!
Iszczą się marzeń wielkich szczyty!
52
Lecz wiem, odejdziesz szybko, zwinnie
Jakżeś mi delikatnie przyszedł
Znów serce będzie trwać bezczynnie
Wsłuchane w kroków Twoich ciszę
I będę tęsknić bardziej jeszcze
I będę czekać nowej łaski
Aż znów popłyną łzy niewinne
Aż nowych świateł błysną blaski…
Wieczór
Szczęściem, słów brakło
Jestem cicho
Potęga łaski dookoła
I serce tylko rytmem własnym
Słyszy jak po imieniu wołasz…
Wybiega naprzód
Staje w drodze
Chwyta Twych kroków ciszę
Cieniem i blaskiem tętnisz we mnie
Znów o dzień jeden z Tobą bliżej…
53
Którędy do Ciebie?
Którędy do Ciebie, Panie?
Przez stosy modlitw i książek?
Przez gaj oliwny nad ranem,
Przez wdowi ostatni pieniążek!
Którędy do Ciebie, Chryste?
Przez sny, marzenia na jawie?
Przez serce pokorne i czyste,
Przez osiem błogosławieństw!
Którędy do Ciebie, Boże?
Przez ascetyczne zapędy?
Przez oderwanie od stworzeń!
Ta droga do Mnie jest, tędy!
Jakże do Ciebie, Najmilszy?
Czy przez rozstajną iść drogę?
Przez krzyża znak najpodlejszy,
Przez posłuszeństwo ubogie!
Jak iść do Ciebie, Kochany?
Przez przywileje, zaszczyty?
54
Przez nie gojone rany
Przez żywot we krwi obmyty!
Jak iść do Ciebie, Miły?
W serca upały i chłody?
Daruj, zabrakło siły
Pozwól zaczerpnąć żywej wody!
Do Ciebie idę
Panie, do Ciebie idę zwolna
Niosę przez życie grzbiet zbolały
Dodaj mi, ujmij... jak tam chcesz...
Byleby wszystko dla Twej chwały
Radość... cierpienie...
Twoje - bierz....
Bylebym oddać była zdolna
Byle mnie łzy nie powstrzymały...
Utracjusz
Utracjusz wiecznych łask
Na łup wydany słońca
Tułasz się z brzasku w brzask
Początku nie znając
55
Nie przeczuwając końca
Po krętych toczysz się
Kolejach życia swego
A serce w pół się rwie
I samo nie wie dlaczego…
Na samotności
Ścichło mi w sercu…
Klękam w ciszy
Pustka i ciemność dookoła
Prócz Ciebie szeptu nikt nie słyszy
Czas się zatrzymał…
Miłością wołam
Veritas
Ukrzyżuj! – wołali
Ty żeś milczał, Panie
Wyklęty od czci
Odsądzony od wiary
Niewinny
Na rzeź przeznaczony Baranek
Ukrzyżuj! Ukrzyżuj!
- ręce umył Piłat -
56
Prawda milczała
Cała ciszą była…
Na skróty
Serce znów chciało na skróty
Biec z nowym scenariuszem
Zmyślnym i wyważonym
Co do jednej minuty
A przecież
To Ty pisujesz życie
Ty stwarzasz wszystkie chwile
Tchu braknie
Gdy chłonąc je w zachwycie
Cała nimi żyję…
Miłość
Na wyciągnięcie ręki
Na czuły myśli dotyk
Na zaglądnięcie w oczy
Co raz i na zawsze
Dwie dusze z sobą łączy
Jak dwie krople wody
Miłość właśnie…
57
Na słowa nie szukane
Na końcu języka
Tak z Tobą ciszą gadam
Tak sercem w Ciebie wnikam…
Dla niepoznaki
To jakby mi zmilkły
W duszy rajskie ptaki
I jakby kto słońce przesłonił na niebie
Gdyżeś Ty się ukrył
Tak, dla niepoznaki
Dał i zabrał siebie…
Uczę się Ciebie, Miłości
Uczę się Ciebie, Miłości
Każdego dnia inaczej
Zwyczajniej, coraz prościej
Twój język na życie tłumaczę
Gdzieś na dnie serca słyszę
Szept Twój – codzienne credo
W Twą świętą zapadam ciszę
Spalasz mnie…
Na całego…
58
Pieśń z winnicy
Wtulić się chcę w Twój krzyż
Szeroko rozciągnąć ramiona
Cierń z Twojej głowy odjąć, gdyż...
To dla mnie w sam raz korona
Objąć Cię pragnę sercem mym
Poić je kroplą potu, krwi
Myślą pokrzepić: ufam Ci
Łzy schować w boku...
Wszczepić się chcę w otwory ran
Tam, w Winnym Krzewie ukryć się
Przymnóż mi wiary…
…Mój Bóg i Pan!
W duszę po brzegi łaskę wlej!
Modlitwa Pawła
Dotykam Cię spojrzeniem serca
Czułością dłoni w krzyż rozpiętych
Ongiś - faryzej i bluźnierca
Dziś wzięty w poczet Twoich - Święty…
Tyś w siódmym niebie
59
Wśród widzenia
Dał mi zaczątek pełni łaski
Grzeszny mój żywot pozamieniał
Na światłość wiary, w cnoty blaski…
Więc jak dziękować
Powiedz, Panie
Żeś wybrał słabe i niemocne…
Na wieki „fiat”, Amen! Amen!
Bo cóż bez Ciebie, Boże pocznę?...
Wymiana
Sama już nie wiem
Jak nam długo przyszło
Wymieniać cichość
Na serca tęsknoty
Z jakąż nadzieją
Wypatrywać przyszłość
Z jaką miłością żyć
… nie wiedząc o tym
Mario…
Wielkopiątkowa noc skończona
60
Jaśnieje cisza
Święty spokój
Męka na zawsze
Raz skończona
Kamień u grobu już zatoczon…
Zasnął Pan na dnie ludzkiej duszy
I jedna tylko Magdalena
Łez nie jest w stanie
Dziś osuszyć
Bo jej Kochanie skryła ziemia…
Lecz nie płacz Mario
Pan twój żyje!
Oto promienny idzie
Jasny
Poczuj jak serce mocniej bije
Wsłuchaj się w imię własne…
Ofiara
Idziesz przez życie
Abram milczący
Ojciec i Syn jedyny
61
Na Moria szczycie
Stajesz cierpiący
- Zna Bóg twe serce i czyny…
Ojcowska ręka
Boży Baranek
Cień płonącego krzewu
Serce masz całe we krwi skąpane
O Syna już się nie bój...
Przypływ
Otwórz mnie
Na przypływy łaski Twej
W serce wlej
Po brzegi
Dziękczynienia pieśń
Modłów szept
Popod skrzydła schwyć
Niech świadectwo we mnie
Dadzą trzej:
Woda, Krew i Duch
Wędrówka przez życie
W długich szatach ciszy
62
Łaską przepasana
Do niebieskich bliży
Pędzę na kolanach
Łez paciorki szklane
Nawlekam przez drogę
- Na perły zamianę
Zbieram co tam mogę
I niosę szczęśliwa
W prześwity bez końca
Chociaż sił ubywa
Wierzę, dotknę Słońca
Rozstanie
Czas z Tobą biegł mi jak szalony
Słowa pomilkły - nie było trzeba
W sercu Twym oddech zatopiony
A w oczach ćwierć błękitu nieba
Spiłam te szczęsne z Tobą chwile
I błogość zalewała duszę
Skrzydła mi rosły
- więc motylem
Za Tobą w pościg ruszę
63
Obecność Twoja
Obecność Twoja
Na odległość serca
Na jedno tchnienie łaski
Dotyk Ciebie
Z niedootwartych oczu
Cienie, światła, blaski
Wnikają w duszę Twym nieogarnieniem
Na jedno bicie dzwonu
Twoje przejście
Gorąca fala w serce, gdy się wlewa
Przebita cierniem miłość - kiedyś, wreszcie
Stół... pod nim okruszyny chleba
Wiem - za zasłoną żywyś i obecny
Płomień miłości serce Twoje żarzy
Bóg Mój i Pan mój - cichy i serdeczny
Wtulony krzyżem w purpurę ołtarzy
Tak, Twa obecność mocne daje czucie
Że choć nie widzę, sercem wiem i ufam
64
Płonę jak ognik i w każdej minucie
Kocham, wielbię, czuwam...
Tak samo
Ścichnie mi kiedyś
Nagle Twój szept
I nie powrócą chwile
I już nie znajdę
Ciebie we mgle
Opadną z serca skrzydła motyle
Choć życie będzie wciąż
Tak samo
Biec
Jakoś inaczej przecież
Z duszy tęsknotą nie wyśpiewaną
Cień się po sercu Twój będzie wlec
Jakoś inaczej, a wciąż tak samo…
Nadzieja
Jeszcze Cię czekam
Jeszcze mam nadzieję
Choć słowa zmilkły
65
Serca nie oszukasz
Twa cisza we mnie
Światłością goreje
Słyszysz?... miłością pukam…
… dnieje…
Tylko ta cisza
O Tobie mówić, nie wiem jak
O Tobie słowa nie powiedzą
Tylko ta cisza… jedyny znak
Tylko ta ciemność… pewność z niewiedzą
Nie… nie rozpoznają Ciebie słowa
Ani szept serca nie ogarnie
Tylko ta cisza… bezgłośna mowa
Co nagle prawdą z krzyża spadnie
66

Podobne dokumenty