Nr 35-36 - Gmina Michałowice

Transkrypt

Nr 35-36 - Gmina Michałowice
EGZEMPLARZ BEZPŁATNY
ISSN 1733-5507
KWARTALNIK SPOŁECZNO-KULTURALNY Nr 3–4 (35–36) 2013
• Nad Dłubnią • Stowarzyszenie Przyjaciół Ziemi Michałowickiej
W NUMERZE:
• Jubileusz 10-lecia Stowarzyszenia Przyjaciół Ziemi Michałowickiej „Nad Dłubnią” oraz Kwartalnika „Naddłubniańskie Pejzaże”. Nowy Zarząd w Stowarzyszeniu.
• Sanktuarium św. Jakuba Apostoła w Więcławicach.
• „PAWIE PIÓRA” – jubileusz 5-lecia.
• Historia Gminy, Poczty i Szkoły w Michałowicach...
• Święto polskiej szkoły w Michałowicach – uroczystość z roku 2011.
• Konferencja w Luborzycy – „Wielka historia puka do
naszych drzwi”...
www.michalowice.malopolska.pl/spzm/
1
Na mapie scaleniowej Michałowic z roku 1935 oraz na zdjęciu lotniczym tego samego obszaru, tzn. – wzdłuż obecnej trasy E-7 –
z 2002 r. – zaznaczono budynki, w których po zaborach – od roku 1914, mieściła się kolejno michałowicka Poczta. Na stronach 12–17
znajdują się fotografie wskazanych poniżej budynków.
4
4
5
3
3
2
1
Mapa:
1. Budynek Urzędu Gminy w Michałowicach – od 1914 r.;
2. Dom Andrzeja Sochy – w okresie międzywojennym;
3. Dom Pawła i Florentyny Słabońskich – od 1945 r.;
4. Dom Jana Bednarczyka – od 1947 r.
„Nad Dłubnią” Stowarzyszenie Przyjaciół Ziemi Michałowickiej
32-091 Michałowice, ul. Jana Pawła II 1
tel./fax 12 388 50 16
www.michalowice.malopolska.pl/spzm/
Konto: 80 8589 00060180 0010 0162 0001
?
Pocz
„Stara
„Stara Poczta”
?
7
ta”
6
2
1
Zdjęcie lotnicze:
1. Tamten budynek UG już nie istnieje – w jego miejscu
dwukrotnie stawiano nowy gmach;
2. Dom Andrzeja Sochy także już nie istnieje – zachowała
się jednak jego fotografia;
3. Dom Pawła Florentyny Słabońskich – istnieje do dnia
dzisiejszego;
4. Dom Jana Bednarczyka – istnieje do dnia dzisiejszego.
W kolejnych latach Poczta mieściła się:
5. W domu Jana Bubaka – od 1963 r.;
6. W domu Mieczysława Bednarczyka – od 1984 r.;
7. W budynku GS Samopomoc Chłopska – od 2009 r.
Pierwszą część obecnego wydania „Naddłubniańskich Pejzaży” stanowi aneks do „.N.P.” Nr 3–4 (27–28) 2010 –
uzupełniający i poszerzający zawarte tam informacje, dotyczące początków Gminy, Szkoły oraz Poczty w Michałowicach. W związku z poważnym opóźnieniem prac nad gromadzeniem, rozczytywaniem i opracowywaniem gubernialnych dokumentów archiwalnych, nie ukazał się w roku 2011 ani jeden numer „N.P”. Niniejszy więc aneks, jest
wypełnieniem powstałej wówczas luki.
HISTORIA GMINY, POCZTY i SZKOŁY
w MICHAŁOWICACH
W OKRESIE ZABORÓW – W ŚWIETLE ZEBRANYCH DOKUMENTÓW ARCHIWALNYCH
Zanim powstała w połowie XVI wieku pierwsza polska
poczta powszechna, zamiast niej na terenach Polski istniał
system posłańców książęcych i królewskich. Korzystali
oni z podwód dostarczanych przez wytypowane miasta
i wsie; pisma szczególnej wagi, korespondencję władcy
oraz pozwy sądowe dostarczali natomiast upoważnieni
komornicy. Od połowy XIV wieku istniała też na terenie Polski
poczta uniwersytecka, założona przez Kazimierza Wielkiego
(1333–1370) w Krakowie, utrzymująca łączność z uniwersytetami w Paryżu i Włoszech.
Dopiero Zygmunt II August
(1548–1572) wprowadził w Rzeczypospolitej organizację pierwszej
powszechnej poczty. Miało to
Wrocławski goniec pocztowy – XVI w.
miejsce w czasie, kiedy król zaangażował się w sprawę odzyskania spadku po zmarłej królowej Bonie Sforzy i nastąpiła wówczas potrzeba częstej
i szybkiej korespondencji pomiędzy Krakowem, Wilnem
a Wenecją.
Przywilej na organizację poczty koronnej otrzymał
Włoch, Prosper Provana – 18 października 1558 roku
i datę tę do dziś uważa się za początek poczty polskiej.
Poczta pod zaborami
Po upadku powstania kościuszkowskiego i trzecim
rozbiorze Polski (1795), poczta znalazła się w rękach zaborców.
Już w czasie trwania insurekcji kościuszkowskiej –
11 lipca 1794 roku – poseł pruski w Petersburgu Leopold
Heinrich von Goltz, pisał w swej
depeszy, że cała Rosja domaga się
rozbioru Polski i wymazania imienia
polskiego.
Pełniąc głównie funkcję administracyjno-policyjną, poczta stała
się wkrótce narzędziem restrykcji
wobec podbitej ludności polskiej,
zapewniając prawidłowe funkcjonowanie administracji cywilnej
i wojskowej. Ziemie polskie zo- Śląski posłaniec pocztowy – XVI w.
stały w zasadzie objęte organizacją poczt państw zaborczych i ich regulacjami prawnymi.
W następstwie zwycięskiej kampanii Napoleona (1806 –
1807) na ograniczonym terytorium dawnej Rzeczpospolitej przywrócono państwo polskie w postaci Księstwa
Warszawskiego. Przeprowadzono wówczas doniosłe
reformy polityczne, gospodarcze i społeczne, zaś wiele
instytucji i urzędów z tego okresu przetrwało przez dziesięciolecia.
Poczta Księstwa Warszawskiego była instytucją niezależną – wkrótce, spod kurateli króla Fryderyka Augusta, przeszła (w 1810 r.) pod zwierzchnictwo ministra
spraw wewnętrznych, zaś finansowo zależała od ministra skarbu.
Struktura Dyrekcji Generalnej Poczt opierała się na
„Regulaminie pocztowym dla Xięstwa Warszawskiego” –
dekretem wydanym przez Fryderyka Augusta w 1808 r.
Na czele Dyrekcji Generalnej stał dyrektor mianowany
przez króla. O szczebel niżej, w hierarchii służbowej, stało
pięciu komisarzy oraz sekretarz generalny. Dyrekcja składała się z trzech wydziałów – korespondencji, kasowego
i kalkulatury – zatrudniających 19 pracowników wraz
z pisarzami i obsługą.
Na terenie Księstwa utworzono 29 pocztamtów, których liczba znacznie wzrosła wraz z przyłączeniem do
Księstwa części Galicji (1809).
Personel większego pocztamtu, oprócz poczmistrza
stanowili: sekretarz, listonosz, konduktorzy, pocztylioni
i wozomistrze, na zatrudnienie których, Dyrekcja Generalna Poczt zapewniła sobie wyłączność, zaś naczelni-
Tomasz Suma – Słownik biograficzny
Urzędnicy Pocztowi w Królestwie Polskim 1815–1871
Godło Poczty Polskiej obecnie.
Obecnie, corocznie – 18 października, obchodzony
jest Dzień Poczty Polskiej.
1
Urzędnicy pocztowi – umundurowanie – od lewej: Urzędnik korpusu pocztowego z czasów Królestwa Polskiego; Pocztylion – Królestwo Polskie (1815–30); Kurier – Królestwo Polskie (1815–30); Pracownik poczty Królestwa Polskiego po 1830; Pracownik poczty Królestwa Polskiego po 1830; Listonosz z czasów Królestwa
Polskiego.
cy pocztamtów odbierali przysięgę służbową od nowo
przyjmowanych pracowników, pobierając od nich kaucję
i notując szczegółowe dane personalne.
Na całym terenie Księstwa Warszawskiego zaprowadzono poczty wozowe, kariolkowe i konne. Między Warszawą a Poznaniem uruchomiono stałą komunikację dyliżansową – pierwszą na ziemiach polskich.
W 1810 r. czynnych było około 250 placówek pocztowych, w których pracowało blisko 1000 osób. Funkcjonowało 6 głównych traktów pocztowych i ponad 110 traktów bocznych.
TRAKTY POCZTOWE – Opowiadania,
Kazimierz Girtler
Brama Sławkowska – mal. Z. Vogel, 1799. Ulica Sławkowska – prowadziła z Krakowa na Śląsk w kierunku Sławkowa; na jej końcu znajdowała się Brama Sławkowska (Krawców) i wieża oblężnicza (beluarda); rozebrane w latach 1817–1822.
Rok 1811
(...) Warto wspomnieć, jaki t[o] był ówczesny rozmiar
i porządek [po]cztowy. Różnica z dzisiejszym, jak na [dzień]
do nocy. Wszelką komunikację u[ła]twiają dziś – nie mówiąc o kolejach bi[te] drogi kamienne; z zaprowadzeni[em
ich] można dopiero ulepszyć pociągi. (...) Nie było też ani
w części tej ruchliwości, jaką dziś różnorodne interesa obudzają w ludziach, pędząc ich kolejami i wszelkiego rodzaju
drogami na wszystkie strony. Jeżeli tak było w Galicji, gdzie
rząd austriacki przez bicie dróg niemało przyczynił się do
ulepszenia bytu ludności, to za to w Księstwie Warszawskim
były one w stanie zupełnego zaniedbania. Gościniec np. warszawski, komunikujący starą stolicę z nową, była to sobie
droga nie zasadami inżynierii, jakąkolwiek bądź znajomością
rzeczy, dla oszczędzenia czasu, sił i pieniędzy na przejazd
wytkniętą, ale po prostu dawną używalnością od wsi do wsi
przyswojoną.
Z Krakowa wyjechawszy Sławkowską lub Floriańską ulicą,
bruk kończył się równo z Bramą, dalej ulicą Długą jechało się
koło tak zwanego Solnego Składu (Dworek na Kleparzu) ku
Białemu, czyli Biskupiemu Prądnikowi, dalej przez Zielonki,
Krasiniec, Iwanowice, Kacice, Pojałowice do Miechowa. Można
wziąć z tego miarę, jaka krętanina była na całym trakcie, jeśli w
przestrzeni na 5 mil nie dłużej, tyle jej było. Ma się rozumieć,
iż za ulice i bramę Krakowa wyjechawszy, jeżeli były deszcze
i błota, to koła nie utknęły na kamieniu aż w Warszawie, bo
Wiejska droga jesienią – mal. Z. Sidorowicz, 1878.
2
przecież miasteczka jak dziś brukowane nie były. A chodziła ta
droga przez Łopuszno, Końskie, Małogoszcz – tak rozmaicie,
ile pór było w roku; w lecie omijano piaski, w zimie lasy, w jesieni i wiosną błota, dlatego też pasażer jeżdżący kilka razy do
Warszawy użył na rozmaitości i mógł się pytać konduktora:
„A którędy pojedziemy?”.
Droga w czasie słot jesiennych okropna bywała, a i na wiosnę
nie lepsza, dość powiedzieć wymienionymi punktami z Krakowa
do Miechowa; a dziś? kiedy nawet uboczne drogi lepiej są utrzymywane, nastraszyć by się można. Lecz warszawski trakt był
prawdziwą szosą naprzeciw lubelskiemu, który szedł po Nadwiślu płaskimi miejscowościami, a czasami zupełnie nieprzebytym
się stawał (...). Drogi te nie były szerokie, rzadko gdzie rowem
okopane, często ciasny, wąski wąwóz trzeba było przebywać,
a jeśli w nim porznęły się głębokie koleje, jeżdżono drugim, bo
ich bywało po kilka, czego dziś jeszcze na bezużytkach koło Miechowa widzieć można ślady, w śniegi krążono po polach. Nieszczęśliwy pocztylion walczył z mnóstwem przeszkód, zwłaszcza też nocą często podróż z narażeniem życia odbywano. Mosty
bywały takie, jak dziś na prywatnych, komunikacyjnych drogach jeszcze miejscami stoją. Kilka, kilkanaście pali dębowych,
stosownie do szerokości, bystrości i głębokości wody, dawały
bezpieczeństwo, za to podkład nie znał piły, często forszty zastępowały okrąglaki, różne kawały drewna chrustem i ziemią przyrzucone, aby s[ię] na drugą stronę przedostać tylko moż[na].
O żelazny wieku! O złoty wieku! nie by[ło] wygód, toteż o nie
nie dbano, bo pieszcz[ot] dzisiejszych nie znano.
teraz mieć futrzanych butów, często musiał w drodze, lub na
stacji brodzić w głębokim błocie, bo nawet wysiadając na stacji nie zawsze na twardym stanął miejscu, a w nocy, a w złą
drogę, zadymkę, to on wysilać się musiał, aby ekwipaż do mety
doprowadzić zdrowo i cało.
Pistolety nabite miał za pasem, o zegarze ani słychu nie
było, jeśli miał zegarek, to własny, chyba po to, aby się często
przekonać, iż milę jechano dwie i trzy godziny, a w pewnych
razach wleczono się dniem i nocą cały tydzień między Warszawą i Krakowem i na konduktorze nie ciążyła żadna odpowiedzialność za opóźnienie. Gdy wieziono pieniądze, dawano
z komendy żołnierza jednego lub, w razie potrzeby, więcej dla
bezpieczeństwa, i nie było wypadku napaści. Zdarzyło się
jednak, iż z mizernego wózka
ciężka, napełniona srebrem baryłka, przeciąwszy półkoszek
zginęła, ale to się jakoś odszuz XIX w. stanowiący uzbrojekiwało. Wszakże pomnę już za Pistolet
nie pocztylionów.
Kongresowego Królestwa Polskiego wypadek, ależ to pono na ulicy Warszawy jadącemu
z dyliżansem konduktorowi skradli baryłkę z pieniędzmi. Najwięcej wtedy na objętość wożono gazet. Ciekawość ludzka zawsze jest jednakowa, wojenne wypadki każdego zachęcały, aby
się coś dowiedzieć, toteż czasami pełna tego przychodziła bryka.
Ruch pieniędzy, gazet i listów, o ile pamięcią sięgam, wcale od
dzisiejszego mniejszym nie był, a dopiero za Rzeczypospolitej
Krakowskiej skurczył się ogromnie.
Jechać pocztą, dyliżansem zwłaszcza w złą porę lękał się każdy, którego nie nagliła ostateczna konieczność; bo też nie lada
należało mieć zdrowie, iżby się narazić na trzy, cztery i więcej
doby, na ciągłe dniem i nocą wystawienie się na zmiany powietrza, wichry, zadymy, a przy tym kołatanie po grudzie lub
taplanie po błocie, chwierutanie w koleistej drodze trzęsącym
wózkiem. A cóż to za skalistego zdrowia potrzeba było, iżby być
konduktorem, dwóch ich tylko było i ci jeździli od samego Krakowa do Warszawy, mijając się, odpocząwszy, jeśli przy dobrej
drodze zyskali coś na czasie, lub natychmiast wyjeżdżając, jeśli
się spóźnili.
(W Krakowie) Urząd pocztowy mieścił się [na] Stradomiu
w domu zwanym Pod Ró[żą]. Tam były obszerne z dwóch stron
pod[wó]rza stajnie, a od ogrodu szopy na bryłki (...). (...) Na
dole było biuro, w którym siedziało kilkunastu urzędników, jeden u kratki wydawał gazety, drugi w okienku listy (...). Koni
było tam różnie, czasem mniej, to znów więcej, zwykle nad 30,
a bywały konie dobre mimo ciężkiej służby, wożenia poczty po
wertepach do Iwanowic lub [po] trzęsących błotach do Cła. Woj-
Półkoszek – (pol), wasąg pleciony z wikliny lub korzenia; w języku potocznym –
wózek o podwoziu plecionym z wikliny – Muzeum Galowice/Galopedia.
Dyliżans z Krakowa do Warszawy kursował dwa razy
w tygodniu; (...) Dyliżans, była to długa, najpospol[itsza]
bryczka, niepomalowana z półkosz[kiem], zupełnie taka, jakie
dziś konieck[ie] zowią. Taka bryka, niby wózek, [miała] z pięć
łokci długości, pakowano w [nim] pieniądze beczułkami (bo papierów [nie] było) tak kasowe, jak prywatne; [zabie]ra[no] też
wszelkie korespondencje rządowe, gazety, listy. Jeśli ładunek
był taki znaczny objętością, iż na jednej bryce pomieścić się nie
dał, zaprzęgano drugą i trzecią, aż tyle, ile potrzebę zaspokoiło.
Pakunek odziewano skórami, opinając lub obwiązując około drabinek. Pasażerów mieszczono po cztery osoby na jednym takim
wózku, zabierając według wagi ich tłumoki i uściełając siedzenie, ile można, wygodne, prostym z krajki sukiennej udzianym
niby dywanikiem, lub derą z podłego sukna okryte. W razie złej
drogi brano po dwóch tylko pasażerów na jeden wózek. Pocztylion siedział dogodnie, bo nogi miał w półkoszku w sianie lub
słomie, podobnież nieszczęśliwy konduktor, który nie mógł jak
Hieronim Bonaparte – fot. Galeria Wikimedia Commos.
3
Karol Józef Bonaparte – fot. Wikipedia.
skowych zwłaszcza też kurierów ustawiczny był przejazd, ci
w złe drogi jeździli nawet konno.
Raz, gdy jechał tego roku – [lub 1912], bo dobrze nie pamiętam – Hieronim Bonaparte, król westfalski, (najmłodszy
brat Napoleona I, którego wnuk – Karol Józef Bonaparte,
uznawany za twórcę FBI [1908], był na początku XX w.
ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym
USA [1906-1909]), nie chciał jechać pojazdem, wyprawił go
przed sobą, sam zaś wierzchem puścił się w drogę. Doprowadzono kilka pięknych i dobrych wierzchowych koni, te gdy przeglądali adiutanci, on tymczasem sam osobiście kazał sobie pokazać
pocztowego konia do konnej jazdy najszykowniejszego.
Koń tarantowaty.
Wiadomości dla podróżnych potrzebne –
rewers biletu, 1826 r.
„(...) Odchód Poczty nad powyższy czas wstrzymany być nie może, podróżni przeto punktualnie
w Domu Pocztowym, przed odeyściem Poczty stawić się
powinni – Nie wolno zatrzymywać się w mieście przed Domami prywatnemi, lub gościńcami, kto przeto spóźni się,
sam sobie winien będzie iż Poczta bez niego odiedzie.. (...)
(...) Wyłączone są wyraźnie od podróży Dyliżansami,
małe dzieci (...) lub przy piersiach będące, również ludzie
obłąkanych zmysłów, konwulsye cierpiący, lub widocznemi krostami okryci (...).
(...) Zakazanem iest palenie tytoniu i zabieranie z sobą
psów.
(...) Pocztylionom pod naysurowszą karą zabronione iest
zabieranie po drodze osób nie zapisanych [na listę pasażerów], iako też stawanie w drodze po karczmach, każdy podróżny mocen iest o tem naybliższemu Pocztamtowi dokąd
doieżdża donieść. (...)
(...) Prócz opłaty należytości Osobowey (...) Pocztylion,
ani kto bądź ze sług Pocztowych, nie ma prawa naymnieyszego, od podróżnego żądać Trynkgeltu [napiwku],
lub iakieykolwiek Bonifikacyi, o nadużyciach w tey mierze zachodzących, Dyrekcya [Poczt] wszelkie doniesienie
z wdzięcznością przyimie.”
Trąbka pocztowa XIX w.
Padł wybór jego na konia, wałacha białego, w drobne czarne
cętki, którą sierść tarantową zowią.
Tego tedy taranta kazał sobie okulbaczyć i aby mu szedł lepiej, pocztylionowi, do którego furmanki należał, na drugim
koniu przed sobą w pewnej odległości jechać kazał. Adiutanci
dosiedli dzielne rumaki, a Jego Królewska Mość, poprzedzany
pocztarską trąbką, w poczcie kilku adiutantów ruszył krótkim
galopem z miejsca do Iwanowic, skąd też dalej konno jechał. Czy
tak szło bez przesiadania się do powozu, tego już nie powiem,
dość, że musiał być Najjaśniejszy Pan zadowolony z taranta,
który doskonale galopką po[d]sadzał (...). Ten koń tarant pod
trębacza był ładnym koniem, ale pod monarchę jako[ś] śmiesznie
wyglądał.
* * *
Po klęsce Napoleona, na mocy postanowień Kongresu
Wiedeńskiego (1815), powstało Królestwo Polskie, któremu przyznano wiele przywilejów podkreślających jego
odrębność państwową i niezależność od Rosji. Utworzona
w 1815 r. poczta Królestwa Polskiego była kontynuatorką
najlepszych tradycji Poczty Polskiej z czasów stanisławowskich, stanowiąc jedną z najlepiej zorganizowanych
instytucji Królestwa. Miała – wykonywać usługi łączności
i transportu oraz administrować tym działem służby na obszarze całego Królestwa. Posiadała pełną autonomię, oficjalnie
nie zależąc od władz pocztowych Rosji. Stan taki trwał aż
do wybuchu powstania listopadowego.
Godła pocztowe Królestwa Polskiego z 1at 1842 i 1858 – blacha z kapelusza pocztyliona.
Sprawy poczty podlegały organizacyjnie Komisji Rządowej Spraw Wewnętrznych i Policji przy Ministerstwie
Spraw Wewnętrznych. Kontrolę nad gospodarką finansową i rachunkowością poczty sprawowała Komisja Rządowa Przychodów i Skarbu poprzez Dyrekcję Dochodów
Niestałych oraz Izba Obrachunkowa, której prezes podlegał bezpośrednio królowi lub namiestnikowi.
Bilet Poczty Wozowej – O.pl
4
Odpowiedzialność za całość
służby pocztowej w kraju spoczywała na Dyrektorze Generalnym Poczty, który miał sobie
powierzoną administrację poczt w
całym Królestwie. Dyrektor miał
do pomocy komisarzy, Sekretarza Generalnego i inspektorów.
Ówczesny personel pocztowy – tzw. oficjaliści – składał
się z poczmistrzów (kierowników pocztamtów), ekspedytoKapelusz pocztyliona polskierów (kierowników stacji poczgo – 1858.
towych), sekretarzy i pisarzy,
stanowiących personel pomocniczy. Do tej grupy nie zaliczano poczthalterów.
Placówki pocztowe Królestwa dzieliły się na dwie kategorie; urzędy pocztowe (pocztamty) i stacje pocztowe.
Pocztamty dzielono na: pocztamt nadworny w Warszawie, pocztamty centralne w miastach wojewódzkich,
pocztamty pograniczne i pocztamty pośrednie. Kierowali
nimi pocztmistrzowie, do obowiązków których należało
kontrolowanie podległych im stacji, zwracanie uwagi na
zachowanie się oficjalistów, zapobieganie nadużyciom,
badanie stanu dróg, liczby koni i całego majątku pocztowego na podległym im terenie.
Stacje pocztowe dzieliły się na ekspedycje (zajmujące
się wyłącznie obsługą klientów) oraz stacje przeprzęgowe, zwane poczthalteriami (zajmujące się wyłącznie
transportem). Do obowiązków poczthalterów należało
utrzymanie wyznaczonej kontraktem liczby mocnych,
zdrowych koni, a także innych środków przewozowych
na potrzeby poczty.
1.
2.
3.
4.
Wzorcowy projekt budynku pocztowego II kl. w Królestwie Polskim – Wikipedia.
Na terenie Królestwa Polskiego transport listów,
przesyłek i osób odbywał się za pomocą kilku rodzajów poczt – pieszych, konnych, wózkowych, nadzwyczajnych poczt listowych (sztafet) i ekstrapoczt. Poczty
piesze, kursujące na bocznych traktach, zajmowały się
dostarczaniem korespondencji i gazet. Na ważniejszych
traktach kursowały znacznie szybsze poczty konne
i poczty wózkowe jednokonne. W przypadku szczególnego pośpiechu, uruchamiano nadzwyczajne poczty
listowe czyli sztafety. Poczty wozowe służyły do przewozu osób i transportów kupieckich.
W owym czasie poczta w obrębie Królestwa Polskiego posługiwała się 939 końmi do przewożenia przesyłek i listów, a oprócz tego końmi wynajmowanymi dla
sztafet, kurierów i ekstrapoczt. Po wybuchu powstania
listopadowego organizacja poczty w Królestwie Polskim
uległa zmianie – nastąpiło oddzielenie poczty od policji,
podporządkowanie jej wydziałowi cywilnemu Rządu
Tymczasowego, a następnie wydziałowi administracji
i policji Rządu Narodowego. Nic dziwnego, że po klęsce
powstania, w czasie którego Poczta Polska oddała sprawie narodowej niezaprzeczalne przysługi, rząd rosyjski
dążył do zlikwidowania jej autonomii. Tak więc, w 1851 r.
2a.
5.
6.
1. Tarantas – rodzaj dużej bryczki wywodzącej się z Rosji; popularny także w Polsce XIX i pocz. XX w. Był to pojazd typowo podróżny, uważany za wygodny
z powodu leżących miejsc do spania i części „barowej”; czterokołowy z brezentową budą – taki mały dom na kołach, zawierający wszystko, co niezbędne w wielodniowej podróży. (Muzeum Galowice/ Galopedia).
2. Dyliżans – (od fr. – dylligence – pośpiech); dziewiętnastowieczny wieloosobowy pojazd podróżny, zamknięty, używany przez organizację poczty w Europie;
w Polsce zwany czasem „kurierką”, a w Królestwie Kongresowym „steinkellerką” (2a). Dyliżanse, przewożąc pasażerów oraz przesyłki, kursowały na dalekich
trasach, wg rozkładu jazdy, wymieniając konie na stacjach przeprzęgowych. (Muzeum Galowice/Galopedia).
3. Półkoszek – (pol), wasąg pleciony z wikliny lub korzenia; w języku potocznym – wózek o podwoziu plecionym z wikliny. (Muzeum Galowice/Galopedia).
4. Ambulans pocztowy (furgon) – zamknięty pojazd służący do przewozu paczek między miastami – a w XX w. – do rozwożenia paczek w miastach. (Muzeum
Galowice/Galopedia).
5. Trąbka pocztowa – używana podczas podróży dyliżansem – przez pocztyliona – do ostrzegania przechodniów przed zbliżającym się pojazdem; do sygnalizowania przed poczthalterią (stacja zaprzęgowa), że zbliża się dyliżans i należy przygotować konie do wymiany; a także – do umilania czasu jadącym pasażerom.
6. Guzik woźnicy z poczty konnej.
5
Dyrekcja Poczt Królestwa Polskiego została podporządkowana Głównemu Zarządowi Pocztowemu Cesarstwa.
Z urzędów pocztowych pięciu guberni Królestwa Polskiego utworzono XIII Okręg Pocztowy, który został włączony do sieci poczt w Cesarstwie. Jednakże dzięki staraniom Namiestnika i Rady Administracyjnej, XIII Okręg
Pocztowy dostał się w 1858 r. bezpośrednio pod ich
zwierzchnictwo, a w 1862 r. uniezależnił się zupełnie od
kierownictwa rosyjskiego Departamentu Pocztowego.
W 1912 r., w Królestwie Polskim czynnych było
770 placówek pocztowych (urzędy, oddziały i stacje) i 1489 skrzynek pocztowych. Przy powierzchni
126 955 km2 i 13 milionach mieszkańców jedna
placówka przypadała na 165 km2, zaś jeden statystyczny mieszkaniec otrzymywał rocznie 16 listów
i 23 sztuki wszelkich przesyłek pocztowych.
Na podst. – Historia Poczty Polskiej –
www.netexpress.pl/marki/plk/poczta.pdf
oraz Polskie Poczty – Zuzanny Barcz,
wyd. przez Zakład Narodowy im. Ossolińskich, 1992
– stąd pochodzą także ilustracje zawarte w niniejszym artykule.
Pierwszy polski znaczek pocztowy – przedstawiono na nim herb
pocztowy Królestwa Polskiego;
wprowadzony do obiegu w styczniu 1860 r. (20 lat po ukazaniu się
pierwszego pocztowego znaczka na
świecie – w Wielkiej Brytanii w roku
1840, z podobizną młodej królowej
Wiktorii) – funkcjonował do lutego 1865 r. Napis; „za łót kop. 10”
informował, że znaczek kosztował
10 kopiejek i można było opłacić nim list o wadze łuta, czyli
12,8 grama. Wydano ok. 3 miliony takich znaczków.
* * *
W Słowniku biograficznym – Urzędnicy Pocztowi w Królestwie Polskim 1815–1871 – autorstwa Tomasza Sumy czytamy: Ogół osób zatrudnionych na poczcie Królestwa Polskiego
dzielił się na urzędników (oficjalistów) oraz niższych pracowników pocztowych, a więc nie-urzędników zatrudnionych
w placówkach pocztowych, do których zaliczymy aplikantów,
poczthalterów (kierownicy stacji przeprzęgowych), bryftregerów (listonosze), sortirovścików (dzielacz przesyłek wg ich rodzajów, miejscowości, krajów, szlaków komunikacyjnych itp.),
wagmistrzów (odpowiedzialnych za stan techniczny środków
przewozu i odprawę transportów pocztowych), pocztylionów
(woźnice pojazdu pocztowego), posłańców (gońcy), sług pocztowych, stajennych, furmanów, eskortantów i strażników.
Natomiast urzędnikami pocztowymi w rozumieniu przepisów
pocztowych z 1817 i 1861 r. byli wszyscy zatrudnieni na stanowiskach kierowniczych, niektórzy pracownicy Dyrekcji Generalnej Poczt oraz pisarze i sekretarze urzędów pocztowych.
Pośród urzędników zatrudnionych w owym czasie
w placówkach pocztowych wszystkich szczebli, znalazło
się wielu, których los pokierował do urzędu pocztowego
przy komorze celnej w Michałowicach, a także – wcześniej – w Wilczkowicach czy też sąsiednich Iwanowicach.
W rozdziale – Placówki pocztowe Królestwa Polskiego w latach 1815 1871, w Słowniku biograficznym – Urzędnicy Pocztowi w Królestwie Polskim 1815–1871 autorstwa Tomasza
Sumy, czytamy dalej:
Rok później (1863) wybuchło powstanie styczniowe.
I tym razem pracownicy Polskiej Poczty pomagali powstańcom. Powstawały konspiracyjne Biura Ekspedycji, doręczające zaszyfrowane przesyłki dla oddziałów
konspiracyjnych w sposób tajny, przy pomocy kurierów
i kurierek, zwanych „galopenami” lub „galopenkami”.
Dyliżansami pocztowymi przewożono większe pakunki,
dokładnie zabezpieczoną bieliznę, ubrania i środki opatrunkowe dla powstańców. Wielu pracowników poczty
i kolei było wtajemniczonych w konspiracyjny przewóz
powstańczej poczty. Odpowiednio przygotowaną i zapakowaną korespondencję Rządu Narodowego, przesyłano
pocztą państwową w formie listów prywatnych pod nieistniejące adresy – zakodowane i znane odbiorcom.
W wagonach kolejowych urządzano tajne skrytki –
pod obiciem wnętrz przedziałów, wewnątrz latarni lub
w buforach. Korespondencję spakowaną w płaskie pakiety, owiniętą w szary, nie rzucający się w oczy papier,
przymocowywano pod stopniami wagonów, gdzie stawały się niewidoczne nawet dla zaglądających pod pociąg strażników.
Po upadku powstania styczniowego, rząd rosyjski ponownie odebrał Poczcie Polskiej autonomię, poddając ją
całkowicie obcej władzy.
W 1866 r. w Królestwie Polskim było 345 placówek
pocztowych i ponad 6280 wiorst pocztowych traktów.
Wobec stale wzrastającego ruchu pasażerskiego, któremu
poczta państwowa nie mogła podołać, zaczęły powstawać pierwsze, specjalne przedsiębiorstwa przewozowe,
a rząd chętnie udzielał koncesji na ich otwarcie.
W roku 1867 podporządkowano poczty w Królestwie
Polskim – tym razem już na stałe – Głównemu Zarządowi Poczt w Petersburgu, jako Okręg Pocztowy Zachodni. Jego ostateczna likwidacja, równoznaczna z likwidacją Poczty Polskiej w Królestwie Polskim, nastąpiła
1 stycznia 1871 r. i była przejawem polityki rusyfikacyjnej Cesarstwa po upadku powstania styczniowego.
Placówka pocztowa MICHAŁOWICE:
– otworzona – V. 1831;
– jako urząd pograniczny 1831-37;
– jako stacja pocztowa – ekspedycja 1837-48;
– jako urząd pograniczny – od 1848;
– kasownik numerowy – 115;
– urząd zwierzchni – Michałowice;
Urząd pograniczny w Michałowicach był okresowo
także urzędem zwierzchnim dla następujących urzędów
w okolicy:
– dla Czeladzi (stacja pocztowa – ekspedycja) – w latach
1831–37
– dla Iwanowic (urząd pograniczny)
– dla Jędrzejowa (stacja pocztowa – ekspedycja) – w latach
1831–37
– dla Koszyc (stacja pocztowa – ekspedycja)
– dla Małogoszczy (stacja pocztowa – ekspedycja) – w latach 1831–34
(cd. str. 11).
6
Kurier Warszawski 1837, nr 59 – donosił: (...) W Krakowie w tych dniach zakończył
życie ś.p. Stan: Dinot (de Vigneulle) Dyrektor b. Pocztamtu granicznego Król: Pol;,
Kawaler orderu Ś. Stanisława, dożywszy lat 57. (Str. 274, lewa szpalta na dole).
Poczta listowa – mal. J. Chełmiński,
sztych H.W.
Dyliżans na trasie
Warszawa–Łomża–Petersburg
Kurierka pocztowa na trakcie bitym –
mal. Józef Brodowski, sztych
E. Gorazdowskiego.
7
Powracająca poczta –
mal. A. Wierusz-Kowalski,
sztych G. Heuer Kiry (?)
Odjazd kurierki z bramy pocztowej
w Warszawie – rys. H. Pilatti,
ryt. F. Zabłocki.
Polski pojazd pocztowy przed stacja pocztową
w pierwszych latach Królestwa Polskiego;
barwna litografia z ok. 1920 r.
Pocztylion – mal. St. Masłowski.
8
Pocztowe sanie – lit. A. Orłowski.
Wiejska poczta – mal. M. Pociecha,
sztych J. K. (J. Krajewska).
Zdarzały się także „pocztowe rodzimy”...
Stacja pocztowa na prowincji –
drzeworyt (?) do rys.
A. Wierusza-Kowalskiego, 1875.
Pocztylion powracający –
rys. J. Eysmond, sztych. K. Pomianowski.
9
Dyliżans na Placu Zamkowym w Warszawie,
pocz. XIX w. – kopa obrazu M. Bacciarellego,
autorstwa M. Wątorskiego z 1962 r.
Przypadek w podróży –
rys. A. Wierusz-Kowalski.
Zmiana koni na stacji pocztowej –
akwarela, M, Wątorski,1948.
Posłaniec z telegramem –
mal H. Rodakowski,
drzeworyt – K. Młodnicki.
Strona z Kordiana
Z zeznań rosyjskiego agenta – Aleksandra Serno-Sołowiewicza w sprawie kolportażu Kordiana Juliusza Słowackiego, w Krakowie na przełomie lat 1834–35:
„(...) niecnego pisemka pod tytułem „Kordian”, w którym wywarta jest zjadliwa nienawiść przeciw Najjaśń. Cesarza (!) Wszechrosji, Monarchy i Pana mego, i Protektora
i Dobroczyńcy tego kraju (...), które ja nazywam paszkwilem.
(...) osoba, która mi udzieliła do przeczytania to tak nazwane dziełko, równie jak i ja
zgorszoną i oburzoną jest, że podobnie haniebne i zgubne pisma mogą kursować w Wolnym Mieście Krakowie, zostającemu (!) pod opieką Trzech Najjaśniejszych Monarchów,
a przeto i mego Cesarza”.
Ewa Petniak – Klasyka literatury – Internet
10
Wypadek w podróży – mal. AS. Kędzierski,
sztych – Antoszewicz.
Dyliżans – mal. P. Michałowski
Dyliżans (omnibus) kursujący
na trasie Oleśnica–Kluczbork (1850–68),
zabór austriacki.
– dla Nowego Brzeska (urząd pograniczny) – w latach
1831–37 i od 16.XII.1846
– dla Olkusza (stacja pocztowa – ekspedycja) – w latach
1831–37
– dla Proszowic (stacja pocztowa – ekspedycja) – w latach
1831–37 i od 1846
– dla Przecławic (stacja pocztowa – ekspedycja)
– dla Pilicy (stacja pocztowa – ekspedycja) – w latach
1831–37
– dla Sławkowa (urząd pograniczny) – w latach 1831–37
– dla Sieńska (stacja pocztowa – ekspedycja) – w latach
1831–34
– dla Skalbmierza (stacja pocztowa – ekspedycja) – w latach 1831–34
– dla Żarnowca (stacja pocztowa – ekspedycja) – w latach
1831–34
Placówka pocztowa WILCZKOWICE:
– otworzona – 1825;
– zamknięta – V. 1831;
– jako urząd pograniczny;
– urząd zwierzchni – Wilczkowice;
Urząd pograniczny w Wilczkowicach, także pełnił –
w latach 1826–31 – rolę urzędu zwierzchniego:
– dla Czeladzi (stacja pocztowa – ekspedycja)
– dla Jędrzejowa (stacja pocztowa – ekspedycja)
– dla Małogoszczy (stacja pocztowa – ekspedycja)
– dla Miechowa (stacja pocztowa – ekspedycja)
– dla Nowego Brzeska (urząd pograniczny 1816–18, potem stacja pocztowa – ekspedycja)
– dla Olkusza (stacja pocztowa – ekspedycja)
– dla Proszowic (stacja pocztowa – ekspedycja)
– dla Pilicy (stacja pocztowa – ekspedycja)
– dla Sieńska (stacja pocztowa – ekspedycja)
– dla Skalbmierza (stacja pocztowa – ekspedycja)
– dla Żarnowca (stacja pocztowa – ekspedycja)
Podobną rolę pełnił również w latach 1818–1825 urząd
pograniczny w pobliskich Iwanowicach, utworzony
w 1816 – zamknięty w marcu 1826 r.
Z PAMJATNOJ KNIŻKI KIELECKOJ GUBERNI –
dowiadujemy się, że w roku 1877 w michałowickim oddziale powiatowej poczty pracowali: pocztmistrz (radca
11
kolegialny) – Andrzej Jakowlewicz Warsoba, oraz pomocnik (sekretarz) – Karol Andrejewicz Skalski.
W roku 1884 pograniczny urząd pocztowy we wsi Michałowice, zatrudniał następujących urzędników: pocztmistrz (radca dworu) – Iwan Płatonowicz Władymirski;
pomocnik (sekretarz gubernialny) – Andrzej Fedorowicz Chodakowski; starszy sortownik – Władysław Józefowicz Wężyk; młodszy sortownik – Włodzimierz Iwanowicz Biełow.
W roku 1885 zmieniają się sortownicy: starszy sortownik – Jan Augustowicz Gerlach i młodszy sortownik –
Iwan Wasiliewicz Piszczikow.
W roku 1888 na stanowisku pocztmistrza i młodszego
sortownika występuje wakat: pomocnikiem nadal jest
Andrzej Fedorowicz Chodakowski, a starszym sortownikiem – Florian Klemensowicz Grodzicki.
W roku 1889 w michałowickim urzędzie pocztowo-telegraficznym pracują: naczelnik – Antoni Iwanowicz Górecki oraz Jan Stanisławowicz Szmitkowski.
W roku 1894 urząd pocztowo-telegraficzny w Michałowicach zatrudnia – kierującego – Jerzego Nikołajewicza
Jakowlewa.
W roku 1896 urząd pocztowo-telegraficzny w Michałowicach obsługuje naczelnik – Iwan Popow.
W roku 1902 urząd pocztowo-telegraficzny w Michałowicach zatrudnia: naczelnika – Klemensa Andrejewicza
Pomianowskiego oraz pomocnika – Adama Tomaszewicza Ciszewskiego.
W roku 1903 w Michałowicach następuje kolejna zmiana na stanowisku kierującego urzędem pocztowo-telegraficznym – naczelnikiem zostaje Wilhelm Iwanowicz.
W roku 1904 w urzędzie pocztowo-telegraficznym
w Michałowicach bez zmian.
W roku 1906 urząd pocztowo-telegraficzny w Michałowicach obsługuje – naczelnik – Wilhelm Iwanowicz
Foxt.
PAMJATNYJE KNIŻKI – to nazwa urzędowych prowincjonalnych wydawnictw informacyjnych, stanowiących formę przewodnika, drukowanych w osiemdziesięciu ośmiu
guberniach i obwodach Cesarstwa Rosyjskiego, publikowanych przez władze lokalne. Zaczęły ukazywać się w początkach lat trzydziestych XIX w. i wychodziły do roku 1817
(nie we wszystkich guberniach jednakowo).
Pamjatnyje kniżki wydawane były we wszystkich
dziesięciu guberniach Królestwa Polskiego: w lubelskiej –
od 1869 r., w radomskiej, kieleckiej i kaliskiej – od 1870 r.,
w suwalskiej – od 1872 r., w płockiej i warszawskiej – od
1874 r., w siedleckiej – od 1875 r., w łomżyńskiej – od 1883 r.,
w piotrkowskiej – prawdopodobnie od 1874 (?) r.
W dwóch guberniach – kieleckiej i siedleckiej – rocznik
wychodził początkowo pod tytułem: Sprawoćnaja Kniżka
Kieleckoj Guberni (1870–1883) i Sprawoćnaja Kniżka Siedleckoj Guberni (1875–1876).
W Królestwie Polskim Pamjatnyje Kniżki wychodziły
do 1913 r., w części guberni do 1914 włącznie.
Podobnie rzecz miała się z OBZOREM KIELECKOJ
(oraz innych) GUBERNI.
Opisane są w nich wszystkie ważniejsze urzędy Królestwa Polskiego do szczebla miast i gmin.
Niestety, wśród zdigitalizowanych i dostępnych na stronach internetowych egzemplarzy tych wydawnictw, brakuje wielu roczników.
W roku 1907 urząd pocztowo-telegraficzny w Michałowicach nadal obsługuje Wilhelm Iwanowicz Foxt;
W roku 1908 urząd pocztowo-telegraficzny w Michałowicach – Wilhelm Iwanowicz Foxt;
W roku 1909 urząd pocztowo-telegraficzny w Michałowicach obsługuje – naczelnik (IX kl.) – Jan Karłowicz
Krajczewski;
W roku 1911 urząd pocztowo-telegraficzny w Michałowicach: kierujący – Wincenty Józefowicz Taf, pracownik –
Stanisław Marianowicz Bojarski.
W roku 1912 urzędem pocztowo-telegraficznym w Michałowicach kieruje – naczelnik (IX kl.) – Wincenty Józefowicz Taf (roczna pensja – 600 rub.).
W czasie zaborów, główny trakt z Warszawy do Krakowa przebiegał przez Żarnowiec, Gołczę, Iwanowice
i Michałowice, pokrywając się z dawnym „Gościńcem
Królewskim”. Po wybudowaniu nowej „bitej” szosy do
granicy w Michałowicach (1836) – tędy odbywał się ruch
pocztowy. Powstały wówczas liczne karczmy i zajazdy –
m.in. w Widomej i Zerwanej.
Po wycofaniu się Rosjan z komory celnej w Michałowicach (sierpień 1914) i zburzeniu jej zabudowań – także poczty (listopad 1914), uruchomiono ją przy Urzędzie
Gminy w Michałowicach, gdzie jej prowadzeniem zajął
się sekretarz Gminy – Józef Knafel, zaś korespondencję
z Krakowa dowoził i dostarczał adresatom posłaniec –
niejaki Włodarski.
Ówczesny budynek Urzędu Gminy w Michałowicach – rys. Barbara Nowak.
Przemysław Dyakowski –
muzyk, saksofonista jazzowy
w Trójmieście.
12
Przemysław Dyakowski – muzyk, saksofonista jazzowy – do
dziś wspomina swoje chłopięce
wyprawy z majątku w Masłomiącej, gdzie gospodarzył jego ojciec –
Jan Dyakowski, syn Przemysława,
pierwszego prezesa michałowickiego Towarzystwa Pożarniczego –
do naczelnika poczty w Michałowicach – Franciszka Podhajnego,
który pięknie grał na skrzypcach.
Być może, tutaj właśnie rozpoczęła
się, trwająca do dnia dzisiejszego,
„muzyczna przygoda” p. Przemysława...
Zdjęcie wykonano w czerwcu 1939 r. Nieistniejący już dziś – dom Andrzeja Sochy.
W okresie międzywojennym w jego lewej części (widoczne zakratowane okna) mieścił się urząd pocztowy w Michałowicach.
Na fotografii – od prawej: stoi Tadeusz Bubka, u jego stóp siedzą dzieci: (w górnym rzędzie) Zofia Bubka, Michalina Zdybał i NN; w dolnym rzędzie: Jerzy Gurbiel,
Edward Socha, Zygmunt Kasprzyk, Józef Kasprzyk.
W środku stoją: Bolesław Tryjański (listonosz), Tadeusz Baran (listonosz), Andrzej Socha (listonosz), Franciszek Podhajny (naczelnik), Albin Bubka, Józef Janas (listonosz);
Po prawej siedzą dzieci: Teodozja Gurbiel, Władysław Bubak, Natalia Mroczek, Jan Bubak.
Dom Andrzeja Sochy, po którym w czasie prac budowlanych odkryto niedawno
fundamenty – stał niegdyś, od widocznego słupa mierząc – w prawo (obecnie
posiadłość rodziny Plucińskich).
Budynek Pawła i Florentyny Słabońskich (obecnie – Jan i Ewy Kopciów) w Michałowicach – ul. Krakowska 128. W lewej jego części mieścił się czasowo urząd
pocztowy.
(...) W okresie międzywojennym poczta funkcjonowała
w prywatnym budynku Andrzeja Sochy. Naczelnikiem
był wówczas Franciszek Podhajny, zaś listonoszami – Józef Janas, Tadeusz Baran i Bolesław Tryjański.
(...) Po zakończeniu II wojny światowej, z dniem
1 lutego 1945 r., michałowicka poczta powędrowała –
dzięki staraniom kierownika Wacława Żaka – do lokalu
prywatnego u Pawła i Florentyny Słabońskich (obecnie – dom Jana i Ewy Kopciów przy ul. Krakowskiej 128),
który nie spełniał jednak obowiązujących dla tego typu
placówki wymogów. Toteż w marcu 1947 r., przeniesiono ją do budynku mieszkalnego Jana Bednarczyka –
przy zjeździe z trasy E-7 w kierunku michałowickiego
dworu.
13
Gromada uchwalała budżet (z którego połowa
przeznaczona była na utrzymanie kilkuosobowej administracji), zarządzała mieniem gromadzkim, prowadziła sprawy meldunkowe i rejestrację rowerów.
Głównym jej zadaniem było jednak organizowanie
rolnictwa w celu powiększenia zbiorów oraz maksymalne realizowanie narzuconych planów skupu
i podatków.
Gromady miały stać się zalążkiem przyszłych dużych kolektywnych gospodarstw rolnych.
Gromadzkie Rady Narodowe ustanowiono wówczas w Michałowicach, Naramie, Raciborowicach,
Widomej, Przybysławicach czy Więcławicach Starych – gdzie mieściła się placówka pocztowa, w której
naczelnikostwo sprawował Jan Bubak.
Sytuacja taka trwała do roku 1972, kiedy to 29 listopada Sejm uchwalił ustawę O utworzeniu gmin i zmianie ustawy o radach narodowych. Nowy system administracyjny nie sprawdził się. Na mocy więc uchwały
Wojewódzkiej Rady Narodowej w Krakowie z dnia
8 grudnia 1972 r., powołano ponownie w województwie krakowskim gminy. W skład gminy Michałowice
weszły sołectwa: Górna Wieś, Książniczki, Kończyce,
Kozierów, Masłomiąca, Michałowice, Młodziejowice,
Pielgrzymowice, Raciborowice, Sieborowice, Więcławice Stare, Więcławice Dworskie, Zagórzyce Stare,
Zagórzyce Dworskie, Wilczkowice, Wola Więcławska, Zdzięsławice i Zerwana.
Na podstawie: Historia administracji w gminie Michałowice –
Leszek Zugaj, Lublin 2011
Budynek mieszkalny Jana Bednarczyka w Michałowicach. Nad drzwiami widać
ozdobnie wycięty w blasze rok jego wybudowania – 1924.
Dnia 15 września 1956 r. stanowisko naczelnika objął
w placówce Jan Bubak, który wcześniej pełnił tę funkcję
na poczcie przy „gminie” – jak zwyczajowo mawiano –
w Więcławicach.
I tutaj należy się wyjaśnienie, szczególnie młodym
czytelnikom, którzy mogą nie pamiętać, że przez pewien
czas nie było w Polsce gmin...
Otóż, po II wojnie światowej – w nowej sytuacji politycznej – rozpoczęto w Polsce, w latach 1953–54, kampanię propagandową, informującą o potrzebie zmian
w administracji kraju. (...) Dawne granice gmin, ustalone jeszcze w czasach carskich, funkcjonujące w latach
II Rzeczypospolitej, podczas wojny oraz po jej zakończeniu, miały teraz ulec zmianie. Władza ludowa
zamierzała znaleźć się bliżej ludu, a nie tylko w odległej często siedzibie gminy. Kraj poddano zupełnej
przebudowie. Po wcześniejszym zlikwidowaniu samorządu gminnego – teraz likwidowano także gminy. W myśl ustawy z 25 września 1954 r., w miejsce
dotychczasowych gmin powstawały teraz gromady, położone na terenie jednej lub sąsiadujących ze
sobą dawnych gmin. Kierowały one na swoim terenie działalnością gospodarczą, społeczną i kulturalną. Stojąca na ich czele Gromadzka Rada Narodowa
z Prezydium – składała się z przewodniczącego, zastępcy, sekretarza prezydium oraz dwóch czy trzech
członków i podlegała Prezydium Powiatowej Rady
Narodowej.
Na początku swej „pocztowej kariery”, z dniem
5 sierpnia 1948 r. – został Jan Bubak pracownikiem urzędu pocztowego w Michałowicach na stanowisku doręczyciela, listonosza, a następnie – jak już wspomniano –
objął posadę naczelnika poczty kolejno: w Więcławicach,
a następnie w Michałowicach.
Poczta w Więcławicach mieściła się wówczas w budynku miejscowej Gromadzkiej Rady Narodowej, funkcjonującej tutaj pod przewodnictwem Tadeusza Marsa w latach
1955–1963 r.
(cd. str. 16).
Fotografia przedstawia Tadeusza Marsa – przewodniczącego GRN w Więcławicach,
przemawiającego z okazji otwarcia I. Święta Kwitnącej Jabłoni w Zagórzycach. Obok
niego, po lewej – Władysław Dukat sołtys Sieborowic; po prawej – Zdzisław Zelek
dyrektor Domu Dziecka w Sieborowicach. W dolnym rzędzie – czwarty od lewej – ?
Jasiński, przewodniczący Powiatowej Rady Narodowej w Krakowie.
14
Listonosz – Jan Bubak.
Listonosz – Jan Bubak w Więcławicach.
Jan Bubak na kursie dla listonoszy w Krakowie – przy planszy z prawej strony.
Jan Bubak na kursie dla listonoszy w Krakowie – siedzi z lewej –
z torbą na listy na kolanach.
Tableau – z fotografiami uczestników kursu na stanowiska naczelników urzędów pocztowych.
15
Świadectwo ukończenia kursów dla listonoszy w 1949 r.
Zaświadczenie o ukończeniu kursów dla naczelników urzędów pocztowych – w 1965 r.
W tym podłużnym, parterowym budynku (z siedmioma oknami od ulicy i wejściem bocznym z lewej strony),
ulokowanym w głębi za dzisiejszym przystankiem autobusowym, w pobliżu sklepu spożywczego w centrum
Więcławic – poczta zajmowała pomieszczenie z oszklonym gankiem wejściowym, umiejscowionym od frontu,
z prawej strony owej budowli.
W tym czasie, Jan Bubak odbył kursy dokształcające
dla listonoszy oraz naczelników oddziałów pocztowych.
W 1963 r. urząd pocztowy przeniesiono do prywatnego budynku naczelnika – Jana Bubaka, co wiązało się
z rozbudową, zbyt ciasnej wówczas dla rodziny części
mieszkalnej domu.
J. Bubak – fragment z tableau – z fotografiami uczestników kursu.
Jan Bubak – naczelnik Poczty w Michałowicach.
Budynek mieszkalny Jana Bubaka w Michałowicach (przy ul. Krakowskiej nr 135 –
wygląd obecny z dobudowanymi w dachu mansardami). Poczta mieściła się
w prawej jego części z wejściem od strony drogi E-7 przez nieistniejące już betonowy mostek i schodki.
Dyliżansem przez Polskę...
(...) W październiku 1958 roku w całej Polsce obchodzono
uroczyście 400-lecie istnienia Poczty Polskiej.
Z tej okazji, z Wrocławia przez Katowice, Kraków i Łódź do
Warszawy – wyruszył, zaprzężony w czwórkę koni, historyczny dyliżans pocztowy. Legenda głosi, że tym właśnie dyliżansem podróżował niegdyś Fryderyk Chopin.
Jest to wehikuł okazały, ma dwa i pół metra wysokości, pomalowany jest na kolor granatowy i żółty. Konie zdobi wspaniała
uprząż z efektownymi lśniącymi okuciami. (...) Pasażerowie
w strojach historycznych zajmują miejsca i historyczny dyliżans rusza w 700-kilometrowy rejs przez siedem województw.
(...) Rano, dnia 17 października opuszczamy gościnny
Kraków, który z nami tak radośnie przeżył święto poczto-
Mapka podróży dyliżansu w 400-lecie
istnienia Poczty Polskiej.
Karty pocztowe z okolicznościowym stemplem, umieszczone w Kronice UP w Michałowicach, przez naczelnika Jana Bubaka.
16
we. Odpowiadamy miastu trąbką pocztową na pożegnalny
hejnał.
We wsi Michałowice zatrzymują nas dzieci z miejscowej
szkoły. W okrągłych oczach zachwyt i obawa – staną czy nie...
Stanęliśmy. Gdy mówią wiersze, drżą im głosiki ze wzruszenia,
które udziela się i nam.
Fragm. tekstu, rysunek trasy i fotografie zaczerpnięto
z Księgi Pamiątkowej obchodów 400-lecia
Poczty Polskiej – „JUBILEUSZ POCZTY POLSKIEJ”
wydanej przez Ministerstwo Łączności – 1958 r.
Księgę tę przechowała i udostępniła p. Leokadia Bubak z Michałowic.
Władysław Baran w Zarysie dziejów Michałowic dodaje:
Dyliżans powitała przed tutejszym urzędem pocztowym parafialna orkiestra dęta „Echo”, dzieci ze szkół podstawowych
z Michałowic i Maszkowa, które mówiły wierszyki i wręczały bukiety kwiatów. Z tej okazji pracownicy michałowickiego
urzędu pocztowego nagrodzeni zostali nagrodami pieniężnymi.
Dwa lata później – w 1984 r. –
poczta przenosi się do domu
mieszkalnego Mieczysława Bednarczyka przy ul. Krakowskiej 150.
Kolejną naczelniczką zostaje Beata Tochowicz, a następnie – od
kwietnia 2006 do chwili obecnej –
Katarzyna Niedośpiał; asystentką jest Cecylia Rojek, zaś funkcję
listonoszy pełnią: Irena Sulawa,
Grażyna Janeczek, Sabina Socha,
Justyna Warchoł, Agnieszka Bu- Józefa Sznajder – naczelnik UP
w Michałowicach, do czerwca
bak, Dorota Podsiadło, Mirosła- 2004 r.
wa Łapaczyńska.
Od 1 grudnia 2009 r., Urząd Pocztowy w Michałowicach mieści się w budynku Spółdzielni Samopomoc
Chłopska przy ul. Krakowskiej 154.
* * *
Dom mieszkalny Mieczysława Bednarczyka przy ul. Krakowskiej 150. Urząd pocztowy zajmował lokal w jego prawej części na parterze – widoczne zakratowane
okna.
Karta pocztowa okolicznościowa.
W dniach od 8 maja do 16 czerwca 1973 r. jechał przez
Polskę – trasą z Olsztyna do Krakowa – dyliżans, szlakiem Mikołaja Kopernika, w 500. rocznicę urodzin wielkiego astronoma. Trasa obejmowała 35 etapów – dla
każdego stosowano odrębny datownik okolicznościowy
i odrębny stempel dodatkowy.
Tekst i foto: Stamps-pl.com
W Zarysie dziejów Michałowic Wł. Barana czytamy: Dnia
16 czerwca 1973 r., przejeżdżał przez Michałowice dyliżans
pocztowy z Olsztyna do Krakowa, z okazji 500. rocznicy urodzin Mikołaja Kopernika. Nad szosą, przy urzędzie pocztowym,
udekorowanym flagami państwowymi, zrobiono bramę. Dyliżans zatrzymał się tutaj na ok. 30 min., na posiłek dla załogi
i koni. Obecni byli przedstawiciele Urzędu Poczty Polskiej z Krakowa, władze gminy, pracownicy urzędu pocztowego z Michałowic – naczelnik Jan Bubak, telefonistki, doręczyciele, a także
nauczyciele, uczniowie, harcerze i mieszkańcy Michałowic.
Obecna siedziba Urzędu Poczty w Michałowicach – znajdująca się obok Apteki
„Amica”, na parterze, przy ul. Krakowskiej 154 – w budynku GS Samopomoc
Chłopska.
Na podst. Zarys Dziejów Michałowic – Wł. Barana,
informacji i fotografii udostępnionych przez rodziny
Jana Bubaka, Andrzeja Sochy,
Pawła Słabońskiego, Jana Bednarczyka i Tadeusza Marsa
oraz zapisków zawartych w Kronikach Poczty
w Michałowicach i Więcławicach Starych.
* * *
W 1982 r., Jan Bubak przechodzi na emeryturę. Jego
obowiązki przejmuje Józefa Sznajder (do poł. czerwca
2004 r.).
17
Poczta – Szkoła – Urząd Gminy?...
Fotografia pochodzi z tomu NATURA I KULTURA W KRAJOBRAZIE JURY – Osadnictwo i Krajobraz – wydanej przez Zarząd Zespołu Jurajskich Parków w Krakowie – 1993 r.
Jest jeszcze jeden tajemniczy i bodaj najważniejszy dla
naszych poszukiwań – budynek poczty... To budynek
uwieczniony na XIX-wiecznej pocztówce z Michałowic.
Na dachu budowli – ktoś żyjący zapewne jeszcze w czasach zaborów i z pewnością dobrze zorientowany – ręcznie napisał po rosyjsku słowo „poczta”. Jednak późniejsza
informacja pod zdjęciem podaje coś zupełnie innego –
powiada, że to michałowicka szkoła, sfotografowana ok.
roku 1900...
Odnaleziona wcześniej taka sama pocztówka, ale bez
rosyjskojęzycznego dopisku, wzbudziła niegdyś przekonanie, że na fotografii znajduje się dworek kołłątajowski
(opis wyglądu dworu, zawarty w Pamiętniku mieszkającej
w nim w dzieciństwie Teresy Dąbrowskiej – przystawał
do obrazu na zdjęciu). Cóż innego w Michałowicach mogło w tym czasie nadawać się do uwiecznienia na karcie
pocztowej? Idąc tym tropem – mylnie, jak się okazuje –
zidentyfikowano ów obiekt [„Naddłubniańskie Pejzaże”
Nr 1(5)/2005], co niniejszym zostaje sprostowane...
Z pewnością jest to „dom urzędowy” – świadczy o tym
tablica o charakterystycznym kształcie prostokąta z wybrzuszoną w półkole górną krawędzią, umieszczona nad
drzwiami, pod dachem ganku (przy dużym powiększeniu, widać to dokładnie).Taki kształt posiadały rosyjskie
szyldy pocztowe (a może także inne, np. szkolne, gminne
lub sądowe?) – w owym wybrzuszeniu znajdował się wizerunek orła carskiego.
Szyld Urzędu Pocztowo-Telegraficznego, zabór rosyjski. Muzeum Poczty i Telekom.
we Wrocławiu.
Trudno także nie zauważyć znajdujących się tu słupów
telegraficznych.
Sprawę rzeczywistej funkcji, pełnionej przez omawiany budynek, wydaje się wyjaśniać jednoznacznie
pismo, którego treść w oryginale zamieszczona jest poniżej.
18
Kopija
Działo się w Kancelaryi Wójta Gminy
Michałowice dnia 23 kwietnia 1866 r.
5 maja
Protokół Uchwały Zebrania
Gminnego Gminy Michałowice. –
--------------------------------------------------------------------W przedmiocie zakupienia gotowego domu na pomieszczenie
Kancellaryi Gminnej, w miejsce budować się mającego, wraz
z 4-ro morgowym placem, na którym dom rzeczony egzystuje.
W dniu dzisiejszym Zebranie Gminne, zszedłszy się w całym prawie swym składzie, jednozgodnie
i stanowczo uchwaliło:
Ażeby w miejsce postawić się mającego nowego domu dla Gminnej Kancellaryi, Sądu Gminnego
i pomieszczenie w tym stróża gminnego, zakupić dom gotowy w odpowiednim miejscu „Starą Pocztą”
zwany, przed kilku laty wzniesiony, wraz z 4-ro morgowym placem wieczysto – dzierżawnym, na którym
dom rzeczony egzystuje, zajmującym, a własnością Pani Jadwigi Dobek będący, w której to połowie domu
ma się pomieścić także Szkoła Początkowa Gminna do 8-miu Gromad stowarzyszonych założona w Michałowicach. – W tem miejscu, po niejakiej pauzie, gdy przewidziano, że plac pod domem, zwany „Stara
Poczta”, obecnie nie jest posiadłością własną P. Dobek, lecz tylko wieczysto – dzierżawną, przywilejem jej
nadaną, z obowiązkiem uiszczania corocznie po rs. 15 czynszu dworskiego Dziedzicowi dóbr Michałowice, którego to ciężaru Gmina żadną miarą przyjąć, ani też ponosić by nie mogła, przeto też naradzono się
i zaprojektowano wniosek następujący:
Ażeby zgodnie z decyzją W-go Komissarza Spraw Włościańskich Proszowickiego Rewiru na dniu
18/30 sierpnia 1865 r. No 219 pod punktem 3-im wydaną, Włościanie wsi Michałowice posiadający Spichlerz gromadzki, do ogólnego ich użytku przeznaczony, a obecnie za nieprzydatny uznany, za zrzeczenie się współwłaścicieli dóbr Michałowice prawa własności do zajmowanego pod rzeczonym na wstępie
domem całego placu „Starej Poczty” i przywiązanego do tegoż czynszu na rzecz owych Współwłaścicieli
dóbr Michałowice odstąpili, – na co też mocą niniejszej uchwały i dobrowolnej ugody Włościanie wsi Michałowice zgadzają się pod tym warunkiem: ażeby plac zwany „Stara Poczta” oprócz tylko zajmowanego
kawałka placu pod Kancellaryą Gminną z ustępami aż do pola dworskiego, które ma stanowić ogólną własność Gminy, wzamian za odstąpienie przez nich wspólnego Gromadzkiego Spichlerza, stało się wyłącznie
własnością Gromady Włościańskiej Michałowice i przywiązanym było do Osady Szkolnej w Michałowicach. Który to Spichlerz aktem dobrej woli na rzecz JWW-ych Hr. Sołtyków małżonków współwłaścicieli
dóbr Michałowice i Ich następców raz na zawsze zamieniają i odstępują.
W tym więc celu wezwani i osobiście na Zebraniu Gminnem stawający JWW-ni Hr. Emiljan i Zofja
małżonkowie Sołtykowie, współwłaściciele dóbr Michałowice, temwięcej jako mający prawo uczestniczyć
w tutejszem Zebraniu Gminnem oświadczyli: „Że w zamian odstąpionego nam przez włościan wsi Michałowice wspólnego Gromadzkiego Spichlerza, niniejszym aktem dobrej woli plac wieczysto – dzierżawny, zawierający przestrzeni około 4-ech morgów, zwany „Stara Poczta”, na którym obecnie wzniesiony
jest dom z zabudowaniami gospodarskiemi Pani Jadwigi Dobek, na ogólną własność Gminy i użytek Szkoły Początkowej W Michałowicach, wiecznemi czasy zmieniamy i odstępujemy; jakoż z takowego placu tak
prawa własności, a równie i uprzywilejowanego z niego corocznego czynszu raz na zawsze zrzekamy się.
A tem samem od tej chwili do tyle razy rzeczonego placu prawa już żadnego nie mamy. – W dowód czego,
19
zrzekając się wszystkich prawnych wybiegów, daną umowę w obecności Zebrania Gminnego własnoręcznie podpisujemy.
Współwłaściciele dóbr Michałowice (podpisano) Emiljan Sołtyk – Zofia Sołtykowa.-”
Po otrzymaniu w sposób powyższy zrzeczenia się bezwarunkowo prawa własności do placu „Starej
Poczty”, wezwana do ugody kupna P-ni Jadwiga Dobek, właścicielka zbywającego domu i posiadaczka
placu powyżej wyszczególnionych oznajmiła i ugodziła się w następujący sposób:
1. „Że dom z wszelkiemi zabudowaniami, drzewami rosnącemi, ogrodzeniem wraz z 4-ro morgowym
placem wieczysto – dzierżawnym, na którym te budynki wzniesione „Starą Pocztą” zwanemi raz na zawsze bezwarunkowo ustępuje i sprzedaje za dobrowolnie umówioną z Gromadami Gminy Michałowice
sumę Rubli srebrem tysiąc trzysta sześćdziesiąt cztery No rs. 1364. Akceptując sobie tylko zbiór krestencyi z tego kawałka gruntu w r. b. zasiewem przez Nią uskutecznionym. A conto umówionej sumy odlicza
zaliczki Rubli srebrem 190, wyraźnie rubli srebrem sto dziewięćdziesiąt. Reszta zaś umówionej sumy ma
Jej być wypłaconą po zebraniu składki przy spisaniu kontraktu urzędowego.
2. Wyprowadzenie się z domu i uprzątnienie z budynków w zupełności na dzień 19 czerwca/1 lipca
1866 r. przyżeka, zrzekając się wszelkich prawnych wybiegów. – Na tem więc niniejszy protokół Uchwały
tak sprzedająca, jako też kupujący akceptują i podpisują z nadmienieniem, że Stowarzyszeni do Szkoły
Gminnej w Michałowicach złożyć mają dodatkową składkę na ten cel kupna do składki na budowę Kancellaryi Gminnej oznaczonej w ilości Rsr. trzysta czternaście No rs. 314. A tak połowa zakupionego domu
stanie się własnością wspomnianych stowarzyszonych do Szkoły. – Na oryginale podpisano: Sprzedająca: Jadwiga Dobek nieumiejąca pisać podznacza. Ławnicy: (podznaczono) Antoni Sienko, Feliks Wójcik,
Paweł Stokłosa, Wojciech Korcik. Sołtysi: Jan Nowak z Michałowic, Mikołaj Calik z Woli Zacharyaszowskiej, Sebastyan Kowalski z Garlicy, Franciszek Doros z Młodziejowic, Bartłomiej Mazur z Książniczek,
Jakób Nowak z Kończyc, Jan Franczak z Zdzięsławic, Stanisław Sieńko z Więcławic, Jakób Zasada z Sieborowic, Franciszek Chwastek z Zagórzyc, Jan Kadeja z Woli Więcławskiej, Piotr Nogieć z Masłomioncy,
Pawł Górka z Wilczkowic. Mieszkańcy Gminy Michałowice: z Wsi Michałowice: (podznaczono) Jan
Marzec, Józef Zieliński, Wojciech Dyląg, Piotr Tryjański, Paweł Baran, Antoni Baran, Tomasz Jaskółka,
Jan Bednarczyk, Kasper Nowak, Jan Socha, Sebastyan Chwastek, Józef Nogieć, Jan Nadkaniec, Józef Kopeć, Józef Nogieć, Błażej Gurbiel, Szymon Gurbiel, Mateusz Dyląg, Stanisław Cieślik, Marcin Jaskółka,
Michał Patecki, Wojciech Kostecki, Maciej Nogieć, Jan Bartuś, Wincenty Nogieć, Jan Kawecki, Michał
Nogieć, Jan Bubka, Andrzej Socha, Jan Baran, Tomasz Nogieć, Michał Socha, Jan Sienko, Piotr Podsiadło, Jan Socha, Jan Piskurz, Jakób Nogieć, Andrzej Kowacki, Gabryel Tryjański, Jan Bubka, Józef Dyląg
v Bartuś, Jan Zasada, Błażej Nogieć, Jan Kawula, Tomasz Sobota, Marcin Iberyan, Marcin Nogieć. z Woli
Zacharyaszowskij: (podznaczono) Jan Kuś, Kazimierz Binczycki, Szymon Wójcik, Paweł Bińczycki,
Kasper Sokołowski, Wojciech Kuś, Maciej Wójcik, Jan Pawlik, Marcin Lusina, Michał Wójcik, Franciszek
Siwek, Mateusz Kruczek, Tomasz Dubak. z Garlicy Duchownij: (podznaczono) Kasper Grześkowiak
i Wincenty Sienko, Mikołaj Kowalczyk, Tomasz Witkowski, Michał Siwek, Paweł Bubak, Felikx Salasa,
Seastyan Kowalski. z Młodziejowic: (podznaczono) Franciszek Tarko, Paweł Prażmowski, Jakób Filip
Marek, Jan Marek, Tomasz Marek, Wojciech Niemiec, Wincenty Tarko, Mateusz Zasada v Kawula, Piotr
Tabiś, Jan Gołąb, Tomasz Sokół, Franciszek Siudek, Franciszek Marek, Józef Zakrzewski, Jan Zakrzewski, Maciej Tabiś, Antoni Nużyński, Wojciech Wilk. z Książniczek: (poznaczono) Felix Wójcik, Piotr
Rosół, Filip Cichy, Jan Dąbrowski, Józef Dąbrowski, Jakób Pozdański, Wincenty Nowak, Wincenty Pozdański, Wojciech Mazur, Bartłomiej Cygan, Jan Mazur, Felix Dąbrowski, Mikołaj Zdybało, Felix Rosół,
Jan Zapała. z Kończyc: (podznaczono) Wojciech Raj, Błażej Pałpień, Kazimierz Cygan, Filip Franczak,
Jan Stawłowski, Wojciech Marchewka, Piotr Urbańczyk. Z Zdzięsławic: (podznaczono) Bartłomiej Zapała, Andrzej Wójcik, Tomasz Prażmowski, Adam Kowalczyk, Franciszek Kawula, Piotr Nowak, Mikołaj Wójcik, Jan Podsiadło v Wójcik, Wincenty Zapała, Mateusz Musiał. Z Więcławic: (podznaczono) Jan Marczykiewicz, Jan Jeleń, Tomasz Sienko, Jan Lotko, Wojciech Marczykiewicz, Paweł Stokłosa,
Tomasz Szydło, Szczepan Heryan, Maciej Glaz, Maciej Przechyra, Wojciech Heryan, Ignacy Bartuś.
Z Sieborowic: (podznaczono) Wawrzeniec Dukat, Franciszek Jeleń, Jan Móll, Tomasz Jeleń, Jen Kostecki.
20
Z Zagórzyc: (podznaczono) Józef Marze, Adam Zasada, Andrzej Zasada, Józef Dyląg, Wojciech Dyląg,
Jakób Kawula, Antoni Glaz, Jacek Klimek, Kajetan Spałek, Maciej Taff, Tomasz Franczak, Jakób Marzec, Andrzej Bartuś, Stanisław Janas, Jan Janas, Jan Dyląg, Andrzej Marzec. Z Woli Więcławskiej:
(podznaczono) Józef Glaz, Szymon Kośnik, Jan Nowak, Andrzej Wnęk, Wojciech Buczek, Kazimierz Kozłowski, Kazimierz Krawczyk v Gaduni, Franciszek Kośnik, Hilary Kowalski, Mateusz Strzyszowski,
Filip Palmowski, Michał Szydło, Wawrzeniec Kowalski, Filip Kawula. Z Masłomioncy: (podznaczono)
Józef Bednarczyk, Marcin Bednarczyk, Piotr Mazur, Maciej Krawczyk, Maciej Misiak, Franciszek Jarosz,
Franciszek Bednarczyk, Franciszek Grelecki, Walenty Nowak, Kazimierz Leszczyński, Piotr Drobniak,
Maciej Nowak, Szymon Czarnecki, Michał Nowak, Jan Bednarczyk, Mateusz Wójcik, Jan Turczyński,
Wojciech Marchewka, Walenty Boczkowski, Franciszek Bednarczyk, Ludwik Grabowski, Józef Leszczyński. Z Wilczkowic: (podznaczono) Maciej Drobniak, Walenty Sieńko, Jan Nowak, Józef Bednarczyk,
Joahim Pietrzyk, Paweł Rzecki, Piotr Bednarczyk, Wojciech Stojek, Jakób Sarna, Franciszek Stojek, Wojciech Nogieć, Antoni Kamiński, Józef Kamiński, Józef Krawczyk, Józef Chwalik, Józef Krawczyk, Piotr Heryan, Marcin Krawczyk, Wojciech Bednarczyk, Karol Stojek, Wojciech Zawalski, Jakób Kołacz, Harmala,
Tomasz Boczkowski. (m.p.) Wójt Gminy Prezydujący (podpisano) M. Janas, (podpisano) Krzyżanowski Pisarz G-nny.(poświadczenie zgodności kopii)
(Zapis oryginalny – pismo znajduje się w zbiorach Archiwum Państwowego w Kielcach)
Zofia Maria z Kołłątajów Emilianowa Sołtykowa
(córka Eustachego, wnuczka Jana – najstarszego
brata Hugona Kołłątaja, dziedzica i wójta Michałowic) z córką Emilią (późniejszą Konstantową Wielogłowską).
Emilian Sołtyk – mąż Zofii Marii z Kołłątajów, dziedziczki majątku Michałowice.
Emilia z Sołtyków z mężem Konstantym Wielogłowskim, który majątek Michałowice odsprzedał rodzinie
Tadeusza Dąbrowskiego.
Fotografie Kołłątajów, Sołtyków i Wielogłowskich pochodzą z archiwum rodzinnego p. Krystyny Skawińskiej.
Treść dokumentu Warszawskiej Dyrekcji Ubezpieczeń
z roku 1856 sugeruje, że być może, omówiono w nim budynek poczty z fotografii...
Analizując tę sytuację, należy pamiętać, że Wykaz
Ubezpieczenia, Protokół Zebrania Gminnego oraz foto-
grafię z pocztówki, sporządzono co najmniej w dziesięcioletnich odstępach czasu, w których budynek ów mógł
ulegać kolejnym przeróbkom. Mimo to, wspomniane materiały stanowią cenną informację o standardach obowiązujących w ówczesnym budownictwie.
21
Wykaz Ubezpieczenia sporządzono we Wsi Michałowice, w Dobrach Prywatnych, Gminie Michałowice Okręgu Proszowickim, Powiecie Miechowskim, Guberni Radomskiej. Szacunku szczegółowego zabudowań dokonano w Posiadłości (...)
Nr. 68 (...) we Wsi Michałowice, u Właściciela W. Dobka Wincentego – prawdopodobnie sołtysa w Michałowicach, męża Jadwigi
z Wojciechowskich Dobek, zapewne dzierżawiącej po śmierci męża (zm. w 1863 r.) „Starą Pocztę”. Dobkowie byli dzierżawcami
propinacji i possesorami Folwarku w wsi Michałowice (więcławicka Księga Zeyściów). W roku 1865, zmarł w Michałowicach
także ich 23-letni syn (urodzony w Kielcach?) – Roman Dobek. Dobkowie mieli sześciu synów: Teodora, Juliana, Romana,
Jana, Antoniego i Dionizego. Wywodzili się w prostej lini od Jaksy z Miechowa h. Gryf i pieczętowali się tym samym herbem
(www.genealogia.okiem.pl).
Klassa III
Stopień (niebezpieczeństwa) I.
Dom (mieszkalny) z drzewa tartego 4 do 5 cali grubego, na węgeł na przyciesi dębowej, w części podmurowany, dach pod
gontem, kominy murowane. Wymiary budynku: długość – 38 łk., szerokość – 20¾ łk., wysokość – 5 łk.
Stan dobry (...).
Łokci kwadratowych dachu gontami pokrytego 29×40;
Łokci kubicznych muru w dwóch kominach dymowych w poddaszu i nad dachem (2×1¼×9½)×2 z cegły na wapno murowanych z tynkiem.
Ściany z bali tartych 4 i 5 cali grubych na przyciesi dębowej zrobionych, obustronnie zaprawą wapienną na łaty tarte tynkowanych i obielonych.
Powała z tarcic 1½ calowych heblowanych z podsiebitką okapową 40×22 łk., z belkami sosnowemi i polepą.
Mur w dwóch ścianach ogniskowych z kamienia i cegły wykonanych, z tynkiem wszechstronnym (4×1½ ×5)×2.
Podłoga z tarcic sosnowych na półfelc, położona z legarami.
4 Piece kaflowe grzalne z przyrządami.
1 Kuchnia angielska z blachą i kapą.
1 Kuchnia i piec piekarniany z kapą.
1 Piec grzalny z cegły murowany, z przyrządem.
28 sztuk okien zwyczajnych i zimowych dwuskrzydłowych, okutych, oszklonych, olejno malowanych z ferklajdunkami (ozdobne wykończenie ram okiennych).
1 Drzwi gotowne z oberlichtem (świetlik) mocno zrobione, okute i malowane olejno z ferklajdunkami.
1 Drzwi półoszklone felsowane z ferklajdunkami, malowane, okute jednoskrzydłowe.
8 drzwi dwuskrzydłowych felsowanych, francuskim okuciem okutych, malowanych z ferklajdunkami .
3 Drzwi jednoskrzydłowych w szpongi na felc heblowane, klejone, okute zawiasami i zamkami, malowane.
1 Ganek z frontu na słupach drewniannych na trzcinę tynkowany, dach gontami pokryty, podsufitka na felc tynkowana, również ściana szczytowa dachu; wymiary w łokciach: 6×5½×5.
1 Ganek od strony podwórza ze ścianami tynkowanemi w słupy i na przyciesi, podsufitka, drzwi i okienko, dach pod gontami
kryty – długi łokci 4, szeroki łokci 3¾, wysoki łokci 4.
Stajnie, wozownia, obora i spichlerz Nr 68.
Długość – łokci 49, szerokość – łokci 11¼, wysokość – łokci 4½.
Klassa IV
Stopień (niebezpieczeństwa) I
Stajnia, wozownia, obora i spichlerz z drzewa tartego 3-calowego postawione w słupy, na przyciesi dębowej, dach słomą pokryty; nad całym budynkiem powała z tarcic oprócz nad wozownią powały niema. Stan dobry.
950 Łokci kwadratowych dachu słomą pokrytego 50×19.
1 Dymnik w dachu, do składania karmy na poddaszu zrobiony.
745 łokci kwadratowych ścian z drzewa tartego 3-calowego w słupy i przyciesi zrobionych i gliną oblepionych, z płatwami.
391 łokci kwadratowych powały z tarcic zrobionej, na belkach powałowych.
113¾ łokci kwadratowych podłogi w spichlerzu, z tarcic 2-calowych na file heblowanych, z legarami.
53 łokci kwadratowych ścian w zasiekach spichlerza z tarcic 1½-calowych, w słupki na przyciesi zrobionych.
Wrota dwuskrzydłowe z tarcic 1 ½-calowych w szpongi zrobione do wozowni i okute.
1 Drzwi mocno zrobione i okute do spichlerza.
3 Drzwi do obory i stajni z tarcic zrobione i okute.
3 Okna do stajni i obory.
Schody przed spichlerzem.
Wszystkie wymiary (kolejno: długość, szerokość i wysokość) podano w łokciach:
łokieć nowopolski – w Królestwie Polskim (1819–1849) = 57,6 cm,
łokieć warszawski albo staropolski – w I Rzeczypospolitej i po rozbiorach do 1919 = 59,6 cm.
Dokumenty Dyrekcji Ubezpieczeń pochodzą z zasobów
Archiwum Państwowego w Kielcach – tekst oryginalny.
Plan domu Wincentego Dobka.
22
Plan – wozownia, obora stajnie i spichlerz.
Dziś już nie wiemy czy omawiany budynek wraz z zabudowaniami gospodarczymi – wzniesiony przed kilku (?)
laty – od początku pomyślany był jako poczta, czy też zaadaptowano na jej potrzeby budynek mieszkalny, należący do dziedzica...
Prawdopodobnie w części pomieszczeń „Starej Poczty”
znajdowały się mieszkania dla urzędników pocztowych,
a później – kiedy urządzono tam szkołę i urząd gminytakże dla nauczyciela wiejskiego czy stróża...
Obecność dwóch stajni, wozowni i stodółki sugeruje,
że mogły być one wykorzystywane dla celów poczty –
wymiana koni czy „garaż” dla pocztowych pojazdów,
a także zapas siana w niewielkim spichlerzu.
Na planie odręcznym Komory Celnej Michałowice
z roku 1855, zaznaczono Pocztamt, mieszczący się w byłym budynku mieszkalnym, poprzednio – „Poinspektorskim”. Może wówczas przeniesiono tam urząd pocztowy
spod N-ru 68 przy „białej drodze”, a do miejsca tego przylgnęła nazwa „Starej – byłej – Poczty”...
Znając historię powstawania kolejnych budynków
szkolnych w Michałowicach [„Naddłubniańskie Pejzaże” Nr 3-4 (27-28) 2010] oraz biorąc pod uwagę zapis
o przywiązaniu placu „Stara Poczta” do Osady Szkolnej
w Michałowicach, zawarty w przedstawionym powyżej
Protokóle Uchwały Zebrania Gminnego Gminy Michałowice, można pokusić się o przypuszczenie, że omawiany
budynek z pocztówki, usytuowany mógł być w lewo od
przystanku autobusowego vis-a-vis obecnej szkoły...
* * *
Zanim jednak szkoła w Michałowicach otworzyła swe
podwoje dla pierwszych uczniów, w kraju, od wielu już
lat zastanawiano się nad organizacją nauczania elementarnego. Poniżej przedstawiono interesujące teksty, dotyczące niektórych aspektów edukacji dzieci wiejskich
w okresie zaborów.
ki koronny, konsyliarz Rady Nieustającej, starosta sztumski, czerski, garwoliński i osiecki; później działacz oświecenia, pedagog, zwolennik powszechnego nauczania
w języku polskim.
(...) Rady jego szczegółowe tyczące się urządzenia szkół
i ich podziału nie weszły w życie; Komisya edukacyjna
miała wybór między projektami pochodzącymi od ludzi
z zawodu pedagogii oddanych, ale zasady, któremi się
w ustawach swoich kierował i czynnościach powodowała,
że były też same, jakie i Bieliński wyznawał. Wysokie jego
wykształcenie, samodzielność sądu, wreszcie wzgląd, że
praca jego otwiera szereg pism tyczących się reformy wewnętrznej w czasach Stanisława Augusta – wszystko to
zapewnić powinno Bielińskiemu zaszczytne miejsce na
kartach dziejów pedagogiki polskiej (...).
Fragm. przedmowy do Sposobu Edukacyi... – Fr. Bielińskiego
Ze wspomnianej powyżej książki (wydanej ponownie
jeszcze w roku 1888 w Krakowie przez Drukarnię Uniwersytetu Jagiellońskiego – A. M. Kosterkiewicza), wybrano fragmenty dotyczące pomysłu Autora na edukację
mieszkańców ówczesnej wsi polskiej (dzieło to odnosi
się wszakże do organizacji szkół dla wszystkich stanów –
także dla mieszczan, szlachty i duchowieństwa oraz do
indywidualnej „edukacji domowej”). Jednak obywatelska
postawa Franciszka Bilińskiego, jego troska o los zagrożonej Ojczyzny, wydaje się ze wszech miar godna przypomnienia i opowiedzenia...
Pamiętajmy, że dzieje się to w czasie, kiedy obraduje
w Warszawie Sejm Rozbiorowy (1773 – 1775), sankcjonujący I rozbiór Polski (1772).
O edukacyi rolników (fragmenty).
(...) W Polszcze czy potrzebna jest edukacya chłopów,
czyli nie?
(...) Mamy mądrego króla, wady narodowe znającego.
Doświadczenie, najlepszy nauczyciel, już wyuczyło nas
okropnych anarchii skutków, a gdy poprawę rządów krajowych uczynimy, uznamy potrzebną edukacyą chłopów, ile
gdy w tym widzieć będziemy pożytek chłopów, dziedziców,
całego kraju. (...) Majętniejszy chłop, bogatszy dziedzic, są
pomocniejsi Ojczyźnie, więc gdy to być może, koniecznie
Ojczyzna tego wymagać powinna.
(...) Dzisiaj inszych szkół nie mają chłopi jak u organisty, i to mało gdzie, któren jako sam w podobnej szkole tylko
się uczył, mało albo prawie nie zamyka nauka jego, poznanie liter, złe sylabizowanie, niezrozumiałe czytanie, a dla
pojętniejszych bez nauki ortografii pisanie; owóż w krótkich
słowach opisana nauka tak znacznej liczby rolników.
(...) Ustanowić przepis, jakowym sposobem uczyć początków czytania i pisania (...). Skoro dziecię już dobrze czytać
zaczyna, najpierwszą nauką jego być powinna wiara, ani dość
na tym, aby krótki katechizm na pamięć klepało, przez to bowiem słów tylko się uczy, ale nie wiary. Przyzwyczajać dzieci
za młodu potrzeba, ażeby czego się uczą rozumieli; przez to
otwiera się rozum, gruntuje rozsądek i nauka, słowem, niezliczone spływają pożytki. (...) Sama tylko szczególnie wiara ma
tyle mocy i siły wstrzymać człowieka od złego; (...).
(...) Rolników cała praca rokrocznie w roli; nauka ich
inszego celu mieć nie powinna. Jakowy gatunek jest roli,
* * *
Po ustanowieniu Komisyi Edukacyi Narodowej na
sejmie 1773 r., wydała nowa ta magistratura (...) uniwersał, w którym wzywała „wszystkich naukami zawiadujących” do udzielania jej rad i uwag w sprawie reformy
szkół Rzplitej.
Natychmiast po ogłoszeniu uniwersału rozpoczyna
się – wyprzedzająca powstanie innych prac na ten temat – korespondencja (początkowo anonimowa) Franciszka Bielińskiego, z Komisyą edukacyjną, której plonem
staje się wkrótce wydana dopiero w roku 1775 książka
pt. Sposób Edukacyi w XV listach opisany, które do Komisyi
Edukacyi Narodowej od bezimiennego autora były przesłane.
R. P. 1775.
Książka sama należy treścią swoją niezaprzeczalnie do
płodów umysłowych najlepszej epoki stanisławowskiej,
a tem godniejsza uwagi, że autorem jej jest obywatel, „domator daleki od wszelkich interesów”, który „pilnował gospodarstwa, a nie publiki”, a mimo to ważność chwili zrozumieć od razu zdołał i nie zawahał się zabrać głosu w tej
sprawie, którą powszechnie u nas dotąd lekceważono.
Franciszek Bieliński (1742–1809) – pseud. Bezimienny
autor, generał major wojsk kościuszkowskich, pisarz wiel-
23
co pomnaża urodzaj, co jest wzrostem ziół, żywioły kiedy
pomocne lub szkodliwe, znać to powinni; toć początki fizyki objaśniać im potrzeba. Dzielą grunt na ozimy i jary
urodzaj, osuszają grunta; początki geomeryi to ułatwią.
A gdy fizyki i geometryi pierwsze prawdy im są koniecznie
potrzebne, za cóż byśmy nie mieli onych rolników udzielać?
Niechaj krótko i jasno będą zebrane; łatwo się ich nauczą.
A przeto już nie ślepym doświadczeniem ale gruntownym
rozważaniem gospodarować będą.
Lecz skąd wziąść dla nich nauczycielów? (...) Szkoły
rolnicze po wszystkich parafiach być powinny – można do
nich zażyć proboszczów i wikarych. (...) Nauczyciel jeden.
Uczący czytać, pisać , rachować, tudzież początków fizyki
i geometryi.
(...) A teraz, przyprowadziwszy rolnika do tego stopnia,
iż czytać, i pisać i rachować umie, początki fizyki i geometryi poznał i zrozumiał, znajduję skończoną edukacyę jego.
Niechaj wypłaca dług wdzięczności powinny Ojczyźnie
przez pracowite przywracanie plonu ziem; niechaj wam,
przezacni mężowie, składa powinne dzięki za oświecenie.
Waszych prac i trudów dziełem będzie, gdy on się stanie
cnotliwym mężem, dobrym poddanym, słowem, pracowitym i pożytecznym obywatelem.
(...) Zawsze jednak do tak licznych szkół uczenia (autor omawia także organizację szkół dla mieszczan,
szlachty i duchownych), potrzebna edukacya dla nauczycielów. (...) Trzy są konieczne uwagi w edukacyi nauczycielów: najprzód gruntowna umiejętność; bowiem nie dość
jest (...) liznąć nauki jakowej, ale trzeba ją dostatecznie znać
i rozumieć, jeżeli pożytecznie innym udzielać jej chcemy;
nie jest to zatym krótkiej chwili praca; usilna aplikacya,
przyzwoity czasu przeciąg to tylko ułatwić potrafią. (...)
Łatwość w sposobie uczenia jest to druga uwaga, którą trzeba mieć w edukacyi nauczycielów (...). Niechaj zatym ten,
który ich uczy, wprawia ich do sposobu uczenia jasnym tłumaczeniem się, wzniecaniem ciekawości do kontynuowania
nauki, gruntownym rozwiązaniem zawiłych trudności (...),
staraniem przystosowania nauki do pojętności uczącego się.
Żeby zaś doskonalsi byli nauczyciele, potrzebna jest
i trzecia uwaga: zachęcić nauczycielów, ażeby zawsze jednych tylko nauk uczyli; tym bowiem sposobem gruntowniej
każdy swoją umieć będzie naukę (...) i nad wydoskonaleniem uczenia jej całe życie pracować będzie.
Na cóż się przyda rozum, jeżeli przy wychowaniu zapomniemy, iż wychowywać powinniśmy człowieka? Będzie on rozumnym, ale przez to czyliż stanie się lepszym
obywatelem? Cnotą obrona jest Rzeczypospolitej, mądrość
tylko ozdobą! Ten wszystkim narodom czynią zarzut, iż
edukacya bardziej się zatrudnia nad polerowaniem rozumu, aniżeli nad kierowaniem do dobrego własnej duszy (...).
Niechaj zatym edukujący wszelkiego dołożą starania, ażeby
młodzieży ukazywali powinności ich stanu i ten związek,
który być powinien między ludźmi różnej kondycyi, (...)
zachodzi potrzeba wychowania wszystkich jako Polaków.
(...) Nie rodzenie się w krajach tutejszych może uczynić
Polaka, ani strój, który jest powierzchownym pozorem; są
obowiązki wypływające z rządów krajowych, są powinności
nierozdzielone od pozycji naszej względem sąsiadów, nakoniec są właściwe nam samym przymioty, które niezmazany
wyraz Polaka rysują.
(...) Okropny los, który dzisiaj padł na Ojczyznę, jasno
wydaje, iż jest skutkiem niewiadomości tych obowiązków
(...). Jakoż owe dziadów i naddziadów naszych gorliwe do
Ojczyzny przywiązanie, owe męstwa prawdziwego zadatki, owe patriotyczne sentymenta, owe przeciw nieprzyjaciołom odważne dzieła spodziewa się z pewnością Ojczyzna widzieć z martwych wygrzebane popiołów i w sercach
młodzieży (...) umieszczone. (...) Powróćmy to wiekowi
teraźniejszemu zatrudniając się nad młodemi latorościami;
wszakci z tych najpewniej dobrych i pożytecznych należy
nam się spodziewać owoców.
Zachowano oryginalną pisownię i składnię
zastosowane przez Autora tekstu.
Gdy w roku 1866 w Michałowicach starano się o zastępczy budynek dla pierwszej w tej miejscowości szkoły w „Zbiorze przepisów administracyjnych Królestwa
Poskiego – Wydział Oświecenia” (nakład wznowiono
także w roku 1866) – wydanych dla Szkół Elementarnych
Ogólnych, poczynając od roku 1783 aż do obecnego czasu – zapisano:
–
–
–
–
–
–
–
–
–
24
* ([wydanie] z d. 12 stycznia 1808 r,)
Żadne miasto, miasteczko ani wieś nie ma zostawać
bez potrzebnej dla siebie szkoły.
Wieś, która sama nie jest w stanie utrzymania szkoły,
przyłączona być ma do szkoły najbliższej (...).
Żadne dziecię, jakiejkolwiek bądź religii są jego rodzice, nie jest wyłączona od tej szkoły.
Wszyscy wsi mieszkańcy, jakiegokolwiek bądź stanu,
składają tak zwane towarzystwo szkolne.
Opieka i dozór nad szkołą towarzystwa, należeć będzie
do Rady tegoż towarzystwa, pod imieniem Dozoru
szkolnego, złożony: 1 – z dziedzica lub jego zastępcy,
2 – z Plebana parafii (...), 3 – z wójta i z jednego lub
dwóch gospodarzy.
W podwórzu szkolnem ma być wystawiona mała obora na dwie krowy, dwie świnie i cztery owce, materyał
potrzebny na wybudowanie dominium przeznacza.
We wsiach znaczniejszych, lub gdzie szkoła dla wygody innych wiosek ma być założona o ile być może
w miejscu kościoła parafialnego, plac na dom i na
ogród dominium wydziela, potrzebny materyał na wybudowanie domu, tudzież cieślę, mularza dostawiają
dziedzice, skadający towarzystwo.
Wszystkie koszta nowego wybudowania, i sprawienia
potrzebnych artykułów dla szkoły, jako też ogrodzenia
podwórza i ogrodu, ponosić mają wszyscy mieszkańcy, do tej szkoły przyłączeni, bez różnicy stanu i wyznania, do czego należą dziedzice wsi przyłączonych
i Proboszcz miejscowy.
Wybór materyału, z jakiego dom szkolny ma być wystawiony, zostawia się właścicielom lub członkom towarzystwa szkolnego. Izby szkolne mają być ile potrzeba obszerne i zdrowe. Rysunek domu szkolnego
(...) wiejskiego, najoszczędniej a razem najwygodniej
ułożony, sztychem rozmnożony, z przyłączonem objaśnieniem do Izb wykonawczych przesłany, stawiającym udzielony będzie.
Plan wiejskiej szkoły elementarnej.
Objaśnienie rysów architektonicznych na domy i porządki wewnętrzne szkół parafialnych
Rysy sztychowe zawierają w sobie plan i facyatę szkółki.
Pod literą „A” jest szkółka wiejska, na 50 uczniów.
Wymiar budynku jest jak najoszczędniej wymiarkowany, tak przez wzgląd na koszt jego najmniejszy, jako i na
wygodne umieszczenie uczniów i uczyciela, na koniec
na oszczędność drzewa do opału.
Gdy te wszystkie względy w niniejszych rysach pilnie
miarkowane były od ludzi w sztuce budowniczej biegłych, próżnoby sobie kto pochlebiał, módz co na lepsze
w nich odmienić i wpadłby pewnie w błędy, któreby mu
dopiero użycie wskazało. Lubo życzyć należy, aby takowe budynki były murowane i dachówką pokryte, równie dla ich trwałości, jak i dla bezpieczeństwa od ognia;
wszelako gdy nie wszędy dozwala tego sposobność (...)
szkoła parafialna wiejska jest na budowę drewnianą wymierzona i rysowana. Budynek ten podwójną w sobie
zamyka plantę, – co do części na szkółkę przeznaczonej;
pierwsza, która się na przylepkach znajduje pod literą
„C”, jedną tylko do nauki wskazuje izbę; druga, która się
na spodnim rysie pod przylepka znajduje – dwie izby dla
uczniów zamyka, tym sposobem każdy według potrzeby miejscowej, wybrać sobie może co mu się użyteczniejszym zdawać będzie, to jest jedną izbę większą, lub dwie
mniejsze do nauki, a to w przypadku oddzielenia męzkiej
płci od żeńskiej, lub podziału w naukach. Do tego, budynek zawsze w potrzebie łatwo być zmienionym może, (...)
lekkiem przepierzeniem, oraz przestawieniem katedry
i ławek, tak jak są różnie w planach oznaczone.
Zewnątrz dom:
1. Podmurowanie trzyćwierciowe w ziemi jest kropkami
naznaczone pod ścianami, nad ziemią zaś cali 12 aż
pod wręb. Podmurowanie to, gdzie kominy wypadną,
ma być najmniej na łokieć i ćwierć grubości.
2. Długość budynku jest łokci 20 cali 12, szerokość
łokci 14.
3. Wysokość ogólna domu z dachem łokci 10 cali 15, to jest:
podmurowanie zabiera trzy ćwierci łokcia , – wysokość
wrębu łokci 5, – gzymsu, który belki okrywa, najmniej
cali 9, – dachu łokci 4 cali 12. Ta wysokość dachu jest dostateczna w proporcyi szerokości budowy; kładzie się
to ostrzeżenie dlatego, iż zwykle u nas zbytnie wysokie
dają dachy, co nie tylko koszta próżno pomnaża, lecz
i dom rozpiera. Miara tutejszego dachu równie przystosowaną do gontów, jako do dachówki.
4. Rys. kolumny lit. „d”, gzymsu lit. „e”, i pólfrontonu
lit. „f”, położony jest na większą miarę, dla zachowania
w niej jednostajnego kształtu.
5. Facyata domu składa się: z przedsionka o dwóch słupach,
których rys. obok znajduje się pod lit. „d”, te dwa słupy
pokryte są frontonem równie z wysokością gzymsu kończącym się. Część tego frontonu jest narysowaną pod
lit. „f”, – otwór między słupami jest na łokci 4. Od słupa zaś do ściany łokci 3. Schodów wypada trzy, każdy
po cali 6 wysokości, a szerokości cali 12. Te powinny być
wmurowane w ścianki boczne. Nie wyższe od podmurowania domu całego. Możnaby także zamiast schodków,
dać spadzistość brukowaną ze wszystkich stron.
6. Wysokość otwarcia na drzwi i okienko nad niemi, wynosi łokci 4, to jest: na drzwi same wysokości łokci 3
cali 6, przedział cali 3, a okienko cali 15, szerokość
drzwi łokieć i cali 18, drzwi pojedyńcze do środka
otwierać się powinny.
7. Miejsce między drzwiami i oknami łokci 4 cali 6.
8. Szerokość okien łokieć 1 cali 12, wysokość okien łokci
2 cali 12. Okna powinny być połowiczne, albo o dwóch
kwaterach, od podmurowania do okien jest łokieć 1
cali 12.
25
Wewnątrz dom:
1. Sień lit. „g”, długość łokci 7 cali 12, szerokość łokci 3
cali 12.
2. Drzwi wszystkie wewnętrzne mają być pojedyńcze
i mieć wysokość łokci 3 cali 6, szerokość łokieć 1 cali 12.
3. Szkółka (...) szerokości łokci 8, wewnątrz długości łokci 13 cali 12.
4. Wysokość szkółki łokci 5.
5. Okien jest 4 w szkółce, to jest: w ścianach węższych po
jednem oknie w środku, w ścianie zaś dłuższej 2 okna,
5½ łokcia od siebie oddalone.
5. Piec lit. „i”,przy ścianie podłużnej wewnętrznej; ten
piec najdogodniejszy byłby w sposobie ruskim na
stolcu z nóżkami 6 cali nad ziemię wyniesiony, lub
na podmurowaniu, ma być odstawiony od ściany
z rurą wpuszczoną, która się zamyka. Sam piec z izby
palony i drzwiczkami zamykany.
7. W izbie uczących się, dla umieszczenia wygodnego
50 dzieci, rachując dla każdego miejsce łokieć 1, ma być
ławek lit. „k”, sztuk 9, – każda długości łokci 5 cali 12,
oddalenie jednej od drugiej najwięcej zajmować ma łokieć 1 cali 4. Przy każdej ławce, za tylnem oparciem się
będzie na kształt pulpitu deska, z lekka pochylona, dla
wygodnego na niej pisania. Deska ta ma mieć szerokości
14 cali, nad którą tył, powinien calem albo dwoma górować. Wysokość tej deski do pisania, będzie od ziemi
łokieć 1 cali 6, – wysokość zaś samego siedzenie cali 18,
a szerokość tegoż cali 14.
8. Katedra lit. „l”, dla nauczyciela, będzie postawiona
między oknem a ściany rogiem, na przeciw siedzących,
ta wyniesiona będzie nad posadzkę łokciem, na 3 lub
4 stopnie, a to dla wygodnego widzenia wszystkich
uczących się.
9. Gdyby potrzeba było podzielić izbę szkoły na dwie,
w takim razie robi się przepierzenie; (...) to przepierzenie
powinno być środkiem długości izby szkolnej. Drzwi
w tem przepierzeniu będą przy samym piecu, w każdym przedziale mieści się ławek 4, dla dzieci 24 wygodnie. Katedry (...) w obydwóch izbach naprzeciw
okien.
Mieszkanie dla uczyciela:
1. Izba pierwsza lit. „o”, ma długość łokci 8, szerokość łokci 7 cali 18. W tej izbie komin kapiasty służący razem do
gotowania. Piec lit. „p”, również ruski, obadwa pokoje
ogrzewający, w między – ścianach. Jedno okno na ulicę
w środku ściany.
2. Na przeciw okna pierwszej izby będą drzwi do alkierza lit. „q”. Ten alkierz ma długości łokci 8, szerokości 5
cali 12. Okno w środku tylnej ściany, na przeciw drzwi.
Piec wspólny z pierwszą izbą, palenie z alkierza.
3. Z sionki jest wnijście do schowania lub spiżarni lit. „r”,
na przeciw której mogą być drzwi do ogrodu lub podwórza, albo też tylko okienko górą, ta spiżarka mieć
będzie długości łokci 5 cali cali 6 – szerokości łokci 3
cali 12, spodem trzeba się starać, aby mógł być loszek
lub piwniczka, co się woli każdego zostawia.
4. Jeżeli miejsce będzie niskie, dla zachowania suchości
w domu można pod posadzkę sypać gruzy i węgle, a to
5.
6.
7.
8.
między legarami, na których złoży się jak zwyczajnie
podłoga.
Pułap z dobrych tarcic na felc porządnie ułożony; na
tych polepa z gliny, tak dla zachowania ciepła, jako też
dla ochrony w przypadku ognia.
Komin murowany, dla łatwiejszego wyprowadzenia
w samym środku domu, mieć powinien proporcyą od
dołu, zajmującą łokci 4 cali 18 – a u wierzchu nad dachem łokieć 1 cali 15.
Do wyjścia pod dach będzie drabinka z sieni, z lewej
lub z prawej strony.
W dachu jeden dymnik mały z tyłu, wiązanie zaś dachu najprościejsze, jak widać pod literą „s”. W przecięciu dachu wzdłuż domu wziętym, podaje się proste
wiązanie, w sposób oszczędny do wyprowadzenia kominów (...).
– Dziecię do szkoły ma chodzić póty, póki za zdaniem
dozoru szkolnego nie nabędzie wiadomości stanowi
jego potrzebnych, a w tej szkole dawanych, pospolicie
w 11 lub 12 miesiącach nauka się kończy.
– Dozór szczególniej postara się, aby wszędzie za przyjęciem gromadnego pasterza, dzieci nad paszeniem bydła czasu nie marnowały.
* * *
Trzydzieści pięć lat po ustanowieniu niniejszych
przepisów, wydanych dla Szkół Elementarnych (1783),
„uorganizowano” szkołę przy parafii w Więcławicach,
która była wówczas jedyną parafią obejmującą teren
przyszłej wielowioskowej gm. Michałowice, szkoła zaś –
prawdopodobnie jedyną szkołą na tym terenie...
(patrz str. 27)
* * *
Michałowice, które doczekały się pierwszej szkoły
dopiero w roku 1866 – po reformie administracyjnej
kraju – umiejscowiły ją początkowo w budynku „Starej
Poczty”, dzieląc tę przestrzeń z nowo powstałą „Kancellaryą Gminną”.
Prawdopodobnie w latach 70-tych XIX w., rozpoczęto budowę właściwego, samodzielnego pomieszczenia
szkolnego.
Prawdopodobny wygląd pierwszego samodzielnego budynku szkolnego w Michałowicach – lata 70-te XIX w. Rys. Barbara Nowak.
Nie wiadomo, czy wznoszono ją zgodnie z zaleceniami
zawartymi w przepisach dla Szkół Elementarnych Ogólnych. W zachowanej Kronice Szkoły w Michałowicach,
zapisano pod datą roku szkolnego 1919/20 oraz 1929/21,
26
Miechów, dnia 20 lutego 1819 r.
Kommissarz
obwodu Miechowskiego
na Rapport
z dnia 19 listopada 1818 r.
Wydział Oświecenia
przedstawia trzy protokoły
uorganizowanych Szkół parafialnych
w Więcławicach, Proszowicach, Luborzycy.
---------------------------------------------------------------------------Do Kommissarza
obwodu Miechowskiego
KWK
Protokoł zatwierdzenia
Towarzystwa Szkoły Elementarnej
w Więcławicach
przy Rapporcie
Kommisarza Obwodowego
pod dniem 20 lutego t. Roku.
--------------------------------------------------------
Do W/O
Wielce Oświeconey Kommissyi
Woiewództwa Krakowskiego
W następstwie Rapportów swoich przy których poprzednio iuż protokoły organizacyi niektórych Szkół parafialnych przedstawione zostały, przesyła Kommissarz te w załączeniu do zatwierdzenia Kommisyi.
1. Protokoł reorganizacyi dawno iuż egzystuiącej Szkoły w Proszowicach.
2. Protokoł uorganizowanej Szkoły w Więcławicach.
3. Takiż protokoł Szkoły w Luborzycy.
Ostatniey tey wsi posiadaczem iest J.W. J.X. Biskup Krakowski. Od niego więc wydzielenie placu na Szkołę i iedney morgi gruntu na
ogród naywięcey zależeć będzie: – a właśnie nikt z tego ramienia temu dziełu nie assystował, ani protokołu nie podpisał.- Lubo zaś wątpić na
moment nie można, ażeby J.W. J.X. Biskup do dobra i uposażenia tey Szkoły przyłożyć się nie miał: – Zdaie się iednak były potrzeby wstrzymać się z tem zatwierdzeniem, ażeby i on, lub z ramienia iego upoważniony, ofiarę te podpisem swym wprzód zabezpieczył. –
Załącza na koniec Kommissarz spis Szkół Elementarnych i Towarzystw Szkolnych Okręgu IV (...), Listę Imienną Członków Dozorów
Szkolnych; – w tym Okręgu, w iedney tylko parafii Żębocin Szkoła uorganizowaną ieszcze nie iest, co iednak wkrótce nastąpi. Lecz znaiduią
się ieszcze Wsie a mianowicie pod parafiami Koniusza i Więcławice, które dla swoiey w każdą stronę biorąc, od kościoła parafialnego odległości, nie mogły bydź do żadney teraz uorganizowaney Szkoły dołączone – dla takich więc Wsiów wypadałoby w którey środkowey Szkołę
ustanowić: – lecz naywiększa zachodzi trudność o dom na szkołę: co w okolicach nieleśnych i sposobnego kamienia nie maiących, nie małą
iest przeszkodą.
Jeżeli więc Rząd nie doda pomocy przez asygnowanie przynaymniey drzewa z lasów narodowych, do zaprowadzenia Szkół w takich
mieyscach nigdy nie przyidzie. Szymański ? Gulkowski
(Zachowano oryginalną pisownię tekstu, który znajduje się w Archiwum Państwowym w Kielcach
kilka słów na ten temat. Pamiętajmy, że istniał już wówczas kolejny „nowy” budynek szkoły, powstały w latach
1907–1908 [czyt. „N.P”Nr 3–4 (27–28) 2010].
Do szkoły tutejszej należy 1,5 morga obszaru, na którym stoi
szkoła nowa (murowana, zwana mieszkalną, z mieszkaniami dla nauczycieli – przyp. red), budynek starej szkoły
(pod strzechą – co ustalono z najstarszymi mieszkańcami
Michałowic, pamiętającymi go jeszcze z lat 1940/41), stodoła z chlewami. W części tego obszaru sad ogrodzony wspólnie
z sadem sekretarza gminy.
(...) I tak, w budynku starej szkoły mieściła się policja i zamieszkała prywatnie jedna z nauczycielek.
(...) Otóż, po rozmaitych kłopotach i awanturach, wyforowałem nieprawnie zainstalowanych gości, uzyskując przez to
pomieszczenia na nowo mające się utworzyć klasy, w budynku
starej szkoły, budynki gospodarcze na cele swoje przeznaczając.
W roku szkolnym skleciłem jedną izbę szkolną, przepierzając
kuchnię policji deskami. W połowie była klasa, a w połowie jeszcze gotowała się strawa dla policjantów. (...) Deski się rozeschły,
porobiły się szpary, przez które woń kapusty, grochu i rozma-
itych pieczeni i niepieczeni przedzierała się z kuchni do klasy
i drażniła i dzieci i nauczyciela. Stuki, ryki itp. urozmaicały naukę. (...) Z mieszkania nauczycielki (która odeszła – przyp.
red.), wyforowałem klasę kompletnie. W budynku starej szkoły
urządziłem 4 izby szkolne. (...)
Nauka (w obydwu budynkach szkolnych) odbywała się rano
i popołudniu w klasach ciemnych, zagrzybiałych – więcej nadających się na chlewy niż jakiekolwiek pomieszczenia ludzkie.
Kier. Szkoły – Wł. Niedojadło.
Analizę dziejów michałowickiej szkoły przeprowadzono wcześniej w oparciu o szkolną Kronikę oraz pamięć
najstarszych mieszkańców. Obecnie, dzięki dotarciu do
ocalałych, na szczęście, dokumentów archiwalnych, wiedza ta została uzupełniona, a zagadka kolejnych szkolnych budynków w dużej mierze rozszyfrowana.
W PAMJATNYCH KNIŻKACH KIELECKOJ GUBERNI odnajdujemy nazwiska nauczycieli, pracujących
w michałowickiej – ale też w więcławickiej, luborzyckiej oraz iwanowickiej – szkole.
27
Ciemną czcionką wyróżniono nazwisko Ludwika Libury, którego losy szczególnie mocno splotły się z Michałowicami – o czym przeczytać można w „Naddłubniańskich Pejzażach” Nr 3–4 (27–28) 2010, a także poniżej.
Szkoły wiejskie jednoklasowe
w powiecie miechowskim:
1877
Michałowice
Więcławice
Luborzyca
– Antoni Wojciechowicz Słabiak
– Michał Kazimirowicz Dembski
– Ludwik Feliksowicz Libura
1884
Michałowice
Więcławice
Luborzyca
– Józef Wojciechowicz Szczechura
– Franciszek Kacprowicz Jędralski
– Ludwik Feliksowicz Libura
1885
Michałowice
Więcławice
Luborzyca
Iwanowice
– Ludwik Wojciechowicz Szczechura
– Franciszek Kacprowicz Jędralski
– Ludwik Feliksowicz Libura
– Władysław Aleksandrowicz Zagrodzki
1888 – brak informacji o szkołach wiejskich
1889 – brak informacji o szkołach wiejskich
1892
Michałowice
Więcławice
Luborzyca
Iwanowice
1894
Michałowice
Więcławice
Luborzyca
Iwanowice
1896
Michałowice
Więcławice
Luborzyca
Iwanowice
1902
Michałowice
Więcławice
Luborzyca
– Ludwik Feliksowicz Libura
(chł. 48; dz. 53;/ 101 uczniów)
– Antoni Jaworski
(chł. 50; dz. 20; / 70 uczniów)
– Piotr Nakielski
(chł. 78; dz. 30; / 108 uczniów)
– Stanisław Latalski
(chł. 64; dz.27; / 91 uczniów)
– Ludwik Feliksowicz Libura
(chł. 46; dz.46; / 92 uczniów)
– Antoni Cabaj
(chł. 46; dz. 26; / 72 uczniów)
– Piotr Nakielski
(chł. 68; dz. 31 / 99 uczniów)
– Maria Matuszewicz
(chł. 64; dz. 26; / 90 uczniów)
– Marceli Frankowski
(chł. 45; dz. 35; / 80 uczniów)
– Antoni Jaworski
(chł. 30; dz. 13; / 43 uczniów)
– Piotr Nakielski
(chł.50; dz. 7; / 57 uczniów)
– Teodor Afanasjew
(chł. 55; dz.25; / 80 uczniów)
1903
Michałowice
Więcławice
Luborzyca
– Ludwik Libura
– Antoni Cabaj
– Antoni Dyląg
1904
Michałowice
Więcławice
Luborzyca
Iwanowice
Kalina Mała
– Roman Zawadzki
– Antoni Dyląg
– Hipolit Żelazkiewicz
– Jakub Kita
– Ludwik Libura
1906 – brak informacji o szkołach wiejskich
1907
Michałowice
Więcławice
Luborzyca
Iwanowice
Kalina Mała
– Roman Zawadzki
– Felicjan Chudobiecki
– Hipolit Żelazkiewicz
– Jakub Kita
– Ludwik Libura
1908
Michałowice
Więcławice
Luborzyca
Iwanowice
Kalina Mała
– Faddiej Sobolewski
– Felicjan Chudobiecki
– Hipolit Żelazkiewicz
– Franciszek Szumowski
– Ludwik Libura
1909
Michałowice
Więcławice
Luborzyca
Iwanowice
Kalina Mała
– August Zakrzewski
– Felicjan Chudobiecki
– Hipolit Żelazkiewicz
– Franciszek Szumowski
– Ludwik Libura
1911
Michałowice
Więcławice
Luborzyca
Iwanowice
Miechów
– August Zakrzewski
– Felicjan Chudobiecki
– Hipolit Żelazkiewicz
– Franciszek Szumowski
– Ludwik Libura
1912
Michałowice
Więcławice
Luborzyca
Iwanowice
Słaboszów
– August Zakrzewski
– Felicjan Chudobiecki
– Hipolit Żelazkiewicz
– Franciszek Szumowski
– Ludwik Libura – emerytura
1913
Michałowice
– Ludwik Libura
– Antoni Cabaj
– Antoni Dyląg
28
– Wanda Assendi (ur. ok. 1888 r. córka
Bogumiła – od 1908 r. pisarza gminnego w Michałowicach i Leokadii Stefanii
Dąmbskiej z Dąbia h. Godziemba. Jej
dziadkowie ze strony matki – to Franciszek Stanisław Dąmbski i Faustyna
Eugenia Niemirycz h. Klomby której
dziadek – Józef Niemirycz, podstoli
i cześnik stężycki był posłem woj. sandomierskiego na Sejm 4-letni. Wanda
Asendi miała dwoje rodzeństwa –
Iwanowice
Łuczyce
Cianowice
siostrę Teodorę i brata Edwarda. W roku 1906 była pierwszą nauczycielką
szkoły w Maciejowicach. W 1913 r.
przeszła ze szkoły w Cianowicach do
Michałowic, a jej miejsce zajęła Maria
Wanda Kwiecińska (poniżej); rodziny
Assendi i Kwiecińskich, pozostawały
w bliskich przyjacielskich stosunkach;
(więcej – w poprzednich wydaniach
„N. P.”).
– Franciszek Szumowski
– Tadeusz Ruciński (zapewne ktoś z rodziny Marii Rucińskiej – żony Ludwika
Libury)
– Maria Wanda Kwiecińska córka Mateusza Kwiecińskiego, ówczesnego
właściciela dworu w Maszkowie gm.
Iwanowice, urzędnika wojewódzkiego w Kielcach; siostra legionisty –
Mieczysława Kwiecińskiego; absolwentka Kursów im. A. Baranieckiego w Krakowie; żona Jana Jurkowskiego – młynarza w Maszkowie,
legionisty.
Akta Szkoły w Michałowicach, z krakowskiego Archiwum, wymieniają nazwiska kolejnych nauczycieli:
1915–1917 – kierownikiem szkoły jest Helena Zdanowska z wilczkowickiego dworu; autorka najstarszej szkolnej kroniki; przez rok uczyła
także religii, zaś od roku 1916/17 – ks. Michał
Wroński, proboszcz więcławicki.
1918–1919 – kierownikiem szkoły jest W. Piwowarczyk,
a nauczycielem oddziału - T. Sztelke.
1919–1920 – religii uczy Paulina Twarożanka.
Więcej informacji na temat historii szkoły w Michałowicach
znaleźć można w Kronice Szkoły
oraz w Archiwum Narodowym w Krakowie,
które posiada w swoim zasobie
zespół akt Szkoły Powszechnej w Michałowicach
z lat 1910–1966.
Za pomoc w gromadzeniu archiwaliów
do powyższych artykułów,
dziękuję p. Elżbiecie Siekierzyńskiej
oraz panom Stanisławowi Piwowarskiemu,
Janowi Matzke i Jarosławowi Sadowskiemu.
Elżbieta Kwaśniewska,
która całość opracowała oraz opatrzyła ilustracjami.
Święto polskiej szkoły w Zespole Szkół w Michałowicach
Jubileusz 145-lecia istnienia szkoły oraz 125-lecia podjęcia w niej pracy przez Ludwika Liburę
Dzień 14 października należy do najbardziej uroczystych w szkole. Obchodzimy wtedy święto polskiej szkoły, święto uczniów, nauczycieli, pracowników obsługi
oraz tych, co szkoły prowadzą i nadzorują.
W piątek – 14 października 2011 r. cała społeczność
Zespołu Szkół w Michałowicach spotkała się najpierw na
Mszy św. w kościele parafialnym, następnie na uroczystej akademii. Uczniowie klas IIa gimnazjum i IVa szkoły
podstawowej przedstawili program artystyczny, w którym podziękowali i złożyli najserdeczniejsze życzenia
wszystkim nauczycielom i pracownikom szkoły.
„Życzymy Wam i sobie,
by ziarno rzucane
do duszy naszej nie szło na marne,
a powołanie w tej pracy potrzebne
było cierpliwe i zawsze ofiarne.”
W tym dniu gościliśmy też rodzinę p. Ludwika Libury,
który był kierownikiem szkoły w Michałowicach w latach
1886–1903 [„Naddłubniańskie Pejzaże” Nr 3–4 (27–28)
2010]. Jego wnukowie i prawnukowie przekazali, na ręce
dyrektora szkoły, cenne pamiątki po swoim przodku (fot.
poniżej) – m.in. portret Ludwika Libury, kopię legityma-
cji służbowej (1a i b), kopię poświadczenia Ministerstwa
Skarbu z roku 1920 o przekazaniu przez Ludwika Liburę,
na rzecz skarbu narodowego, srebrnego medalu rosyjskiego i srebrnego znaku metalowego o wadze prawie
1 kg (2), kopię Aktu Mianowania L. Libury na stanowisko
zastępcy radnego miasta Olkusza (3), dokument z 1912 r.,
mówiący o przyznaniu rocznej pensji nauczycielskiej
w wysokości 626 rub. 19 kop. I dodatku na każde z czworga dzieci w wysokości po 60 rub. 75 kop. (4) oraz odpis
aktu slubu L. Libury z M. Rucińską (5a i b). Z zainteresowaniem wysłuchano wspomnień o Ludwiku Liburze –
jednym z pierwszych nauczycieli michałowickiej szkoły,
a jego portret zawieszono w centralnym miejscu szkolnego kącika historycznego, który powstał dzięki zaangażowaniu członków Stowarzyszenia Przyjaciół Ziemi Michałowickiej „Nad Dłubnią”.
Po zakończeniu uroczystości zaproszeni goście wpisali
się do Kroniki szkoły, poznając jej historię uwiecznioną
na starych fotografiach, w szkicach, wspomnieniach i kronikarskich zapiskach. Wspomniane materiały – zebrane
i opracowane – zaprezentowano w kąciku historycznym.
Wanda Bydłosz – naucz. jęz. polskiego w ZS w Michałowicach
29
1a
1b
2
3
4
5b
5a
30
Tłumaczenie pisma 5a i 5b
Kopia:
Proboszcz parafii Szczekociny, posiadający księgi stanu cywilnego informuje (ogłasza), że w aktach stanu cywilnego parafii
i gminy Szczekociny, okręgu włoszczowskiego, guberni kieleckiej znajduje się następujący akt zawarcia małżeństwa:
We wsi Szczekociny trzynastego (dwudziestego piątego) lipca 1898 r. o godzinie 12.00, w obecności świadków* miał miejsce
ślub kościelny Ludwika Libury kawalera, nauczyciela szkoły podstawowej w Michałowicach, syna Anny z domu Rojewskiej,
z męża Libura i Feliksa Libury urodzonego we wsi Łękawa – parafia Kościelec, a obecnie mieszkającego we wsi Michałowice
(parafia Więcławice) i Marii Józefy (dwojga imion) Rucińskiej, córki Karola i Julii z Wojsławskich urodzonych w okręgu tielmieńskim, guberni irkuckiej, obecnie mieszkającej w Warszawie […].
Ślub poprzedzony był zapowiedziami, opublikowanymi w trzy kolejne niedziele w kościele św. Andrzeja w Warszawie oraz
w Więcławicach w dniach: siedemnastego (dwudziestego dziewiątego) maja, dwudziestego czwartego maja (piątego czerwca)
i trzydziestego pierwszego maja (dwunastego czerwca) tego roku.
Pozwolenie kawalerowi na wstąpienie w związek małżeński dał Naczelnik Kieleckiej Ślubnej Dyrekcji dziesiątego (dwudziestego drugiego maja) 1898 r. – nr pozwolenia 1723. Nowożeńcy poinformowali, że umowy przedmałżeńskiej między sobą nie
zawierali.
Religijnego obrzędu ślubnego dokonał ksiądz Mikołaj Libura, wikary parafii w Zagórzu w obecności proboszcza parafii
Szczekociny księdza Włodka, za zgodą nr 197, wydaną przez księdza Franciszka […] proboszcza parafii […], pierwszego (trzynastego) lipca 1898 r.
Akt ten nowożeńcom oraz świadkom został przeczytany oraz podpisany przez małżonków, księdza i jednego świadka –
drugi niepiśmienny.
Podpisali – Ksiądz Włodek – proboszcz parafii Szczekociny
Ludwik Libura, Maria z Rucińskich Libura, Marcin Gielniewski (najprawdopodobniej).
Wydając odpis aktu ślubu za zgodność z oryginałem podpisał i pieczęcią obił proboszcz parafii Szczekociny dwudziestego
drugiego września (czwartego października) 1898 r.
*Świadkowie to Marcin (możliwe, że Gielniewski lub Gielniowski - 65 lat) i Szczepan - 58 lat ( nazwiska świadków nie są czytelne).
Ks. Mikołaj Libura, który udzielił ślubu nowożeńcom, był wówczas wikarym w parafii Zagórze (obecnie dzielnica Sosnowca), następnie wikarym w Wojkowicach Kościelnych oraz proboszczem w Przybynowie i Chruszczobrodzie – gdzie udzielił kolejnego ślubu rodzinnego, tym razem swojej bratanicy, córce
Ludwika Libury – Marii Ludwice z Bronisławem Musiałem. Tam też zmarł 22 lutego 1931 r.
Tłumaczenie z jęz rosyjskiego – Mirosław Warchołek.
Byliśmy gośćmi na uroczystości szkolnej
w Michałowicach...
Czternastego października 2011 roku, w Dniu Edukacji
Narodowej, odbyła się w Zespole Szkół w Michałowicach
uroczystość szkolna. Uczestniczyła w niej, na prawach
gości, spora grupa wnuków, prawnuków i praprawnuków Ludwika Libury, który w zamierzchłych czasach
dziewiętnastego wieku był przez 17 lat nauczycielem
w Michałowicach (od 1886 do 1903 roku).
W ich imieniu serdecznie dziękujemy Stowarzyszeniu
Przyjaciół Ziemi Michałowickiej „Nad Dłubnią’” oraz
Dyrekcji, gronu Nauczycielskiemu i Młodzieży za wzruszające chwile, jakie przeżyliśmy w tym dniu. Szkoła odkryła i dopisała do swojej historii lata istnienia, dotąd nieudokumentowane, ginące w mrokach minionych 125 lat,
a my, z radością i z podziwem, patrzyliśmy oczami naszego Dziadka, na dorodnych i utalentowanych, współczesnych uczniów i uczennice, którzy w formie pięknego
„Koncertu Życzeń” dziękowali swoim Wychowawcom
za ich trud.
Jak to dobrze, że w rodzinach bywają kronikarze, odczuwający potrzebę zapisania dla potomnych wiadomości o życiu ich przodków. Takim kronikarzem w rodzinie
Ludwika Libury był jego najstarszy syn, Innocenty i to od
niego wiemy sporo o naszym Dziadku. Na pewno był pedagogiem z powołania. Tę cechę przekazał w genach, bo
w każdym następnym pokoleniu naszej rodziny byli i są
nadal pedagodzy. Dziadek również kochał i znał pracę
na roli. Michałowicka część jego życiorysu, to są najszczę-
śliwsze lata. Miał tu kawałek własnej ziemi, którą uprawiał, dając innym przykład dobrego gospodarowania.
Tu urodziło się troje, z czwórki jego dzieci. Wiemy też
o nim sporo z jego listów do własnych dzieci i do licznych
krewniaków.
Fragment jednego z takich listów pozwoliliśmy sobie
odczytać w czasie uroczystości, bo był adresowany do
siostrzeńca, Stanisława Warchoła, może rówieśnika licznie zgromadzonych na sali uczniów, a żyjącego ponad
100 lat przed nimi.
(...) wróciłeś pewnie w dobrem usposobieniu po zobaczeniu
nieznanych Ci okolic: różnych wiosek, miasteczek i piachu,
o którym nie miałeś pojęcia; myślę, że po tym, co widziałeś, na
jakich mizernych ziemiach ludzie żyją, Kamieńczyce stały Ci
się droższymi, a szczególnie wasza posiadłość, na której macie
wszystkie dary Boże: ziemię urodzajną, wodę zdrową, piasek,
glinę, drzewo itp. Prawda Stasiu, że jest za co Bogu dziękować....
(...) rad jestem Twoje listy czytać, gdyż widzę z nich, że
o nauce pamiętasz, wyrażasz się ładnie i parę słów znalazłem
w Twym liście bardzo trafnych, a nie prostych, tylko książkowych. Otóż to wszystko mnie cieszy i radzę Ci czytaj, bo każda
książka daje nam naukę, choćby o złych rzeczach w niej było, to
i to na dobre dla nas, abyśmy tego nie robili.... Szkoda, że nie
wiedziałem wcześniej o Twej podróży, byłbym Ci radził zwiedzić w Częstochowie muzeum, czyli wystawę higieniczną, gdzie
są różne sprzęty, naczynia, przyrządy i pokazy, jak człowiek
sobie ma urządzić kuchnię, jak mieszkanie, co powinien mieć
i czego używać, aby być zdrowym... Każda Stasiu pielgrzymka,
lub wyprawa powinna przynieść człowiekowi nie tylko pożytek
31
dla duszy, ale i dla ciała, bo mówi przysłowie: „W zdrowem ciele
zdrowy duch”.
Podczas rannej Mszy św., inaugurującej obchody Dnia
Edukacji Narodowej, prawnuk Ludwika Libury, benedyktyn z Tyńca, ojciec Konrad wygłosił homilię, w której
poruszył ważne sprawy nauczania i wychowania. Potem
wszyscy zgromadzili się w szkolnej sali gimnastycznej,
zamienionej pięknie na salę teatralną.
Obecnych przywitał i słowo wstępne wygłosił Dyrektor szkoły pan Jarosław Kozłowski, a następnie poprosił pana Michała Buczaka, prawnuka Ludwika Libury,
o głos. Pan Michał przygotował dla szkoły dar, mianowicie portret Ludwika Libury, który przechowywany był
w rodzinnych archiwach. O wręczenie go Szkole poprosił
Urszulę Górską. Pani Urszula, najstarsza wnuczka, dobrze pamiętającą Dziadka podeszła w towarzystwie praprawnucząt : Zuzi Gil i Krzysia Górskiego...
Ludwik Libura – pamiętany po 125 latach
Był to szczególny moment, to tak, jakby Michałowice,
te sprzed czterech pokoleń, uśmiechnęły się i podały rękę
Michałowicom współczesnym. Dziadek pewnie powiedział: „kochajcie mocno tę szkołę i polską, rodzinną ziemię „, a papież, Jan Paweł II, jej patron upomniał: „ bo to
nasza Matka, ta ziemia”.
To była wielka niespodzianka. Pisząc około Wszystkich Świętych i Dnia Zadusznego trudno oprzeć się wrażeniu, iż mój pradziad – michałowicki nauczyciel sprzed
125 lat – też byłby wielce zaskoczony, choć z perspektywy
zaświatów rzecz owa pewnie wygląda zupełnie inaczej.
Miałem powiedzieć kilka słów o przeszłości, poproszony o to przez Pana Dyrektora szkoły. Głos uwiązł mi
w gardle ze wzruszenia, oto bowiem stoję w nowoczesnym gmachu szkolnym, niemal dokładnie w miejscu,
gdzie rozpoczął pracę, akurat 125 lat temu, w jednoklasowej na początku szkole – wiejskiej chacie krytej strzechą –
mój przodek po kądzieli – Ludwik Libura. Przechowywana w rodzinie historia i pewnego rodzaju kult chłopskiego
syna, który na przekór losowi i własnym ograniczeniom
został nauczycielem na pogranicznej wsi w „Priwislenskim Kraju” w guberni kieleckiej. Jakże szczerze cisną się
na usta Jagusie słowa z „Wesela”: „A kaz tyz ta Polska,
a kaz ta? ... I cóz za tako nauka? Serce!” i odpowiedź Poety:
„A to Polska właśnie”. Wszak w tym duchu, pod carskim
zaborem, w rosyjskiej szkole uczył Ludwik Libura. Był
jednym z pierwszych nauczycieli, wymienionych z nazwiska w Kronice Szkolnej (prowadzonej od 1917 roku).
Pracował w Michałowicach w latach 1886–1903. „Był to
najdłuższy, szczytowy niejako okres jego pracy nauczycielskiej” – jak pisze syn Innocenty. Dzisiaj może się wydawać – cóż, zaledwie kilkanaście lat. Ówczesne władze
oświatowe nie były zadowolone z takiego nauczyciela,
trzeba go było często przenosić. Tym bardziej wydawałoby się, że już dawno tu o nim zapomniano.
Tymczasem u progu bardzo starannie i pracowicie
przygotowanej szkolnej akademii z okazji Dnia Nauczyciela mowa jest o 145 rocznicy wszczęcia starań o założenie szkoły, a także o 125 rocznicy objęcia w niej pracy
przez Ludwika Liburę. Zostało to upamiętnione w hallu
szkolnym, portretem nauczyciela – ofiarowanym przez
rodzinę – i dwiema tablicami przygotowanymi przez Stowarzyszenie Przyjaciół Ziemi Michałowickiej „Nad Dłubnią”. Pierwsza z nich ukazuje Ludwika Liburę, jego rodzinę oraz ich związki z Michałowicami, druga zaś – historię
szkoły, aż po dzień dzisiejszy.
Po akademii podchodzi do mnie starsza pani, michałowiczanka, emerytowana nauczycielka tutejszej szkoły
i mówi mi: Proszę pana, mój zmarły ojciec opowiadał wiele
dobrego o swoim nauczycielu – nigdy nie pamiętałam dobrze
jego nazwiska, myliłam Waligóra (?) – teraz jestem pewna – to
był Libura.
To dla nas – potomnych – bardzo wzruszające święto jest
przykładem, jak wspaniale szkoła może nauczać o przeszłości. Głównym przesłaniem tegoż wydarzenia było bowiem
odkrycie prawdy niemal oczywistej, jednak ciągle nie pamiętanej – iż historia dzieje się na naszych oczach. Nawet
skromna, lecz gorliwa praca nauczyciela dzisiaj, czy 125 lat
wcześniej, wpisuje się w dzieje i losy konkretnych ludzi,
środowisk, społeczeństw, narodów – oczywiście na swoją
miarę. To, że w Michałowicach pamiętano o naszym przodku gwarantuje, że i o współczesnych nauczycielach, a także
o Michałowicach, uczniowie tutejszej szkoły nie zapomną,
a swe wspomnienia przekażą potomnym.
Maria Matlachowska – wnuczka
Michał Buczak – prawnuk, 29.X.2011 r.
Portret Ludwika Libury.
32
Plansze ścienne mówiące o historii szkoły w Michałowicach, wykonane przez „Stowarzyszenie Przyjaciół Ziemi Michałowickiej „NAD DŁUBNIĄ”.
33
Składanie podpisów
w Księdze Pamiątkowej Szkoły.
Dnia 14. X. 2011 r. – w uroczystym Dniu Edukacji Narodowej – Dniu Nauczyciela – dziękujemy całemu Gronu Nauczycielskiemu Zespołu
Szkół w Michałowicach za trudną a jakże szlachetną pracę dla dobra polskich dzieci.
Podziękowania, a także życzenia sukcesów
w pracy składają: wnuki, prawnuki i praprawnuki jednego z pierwszych nauczycieli Michałowickiej Szkoły, który tu żył i pracował jako nauczyciel w latach 1886–1903.
Podpisali: Maria Matlachowska – wnuczka,
Krzyś Górski i Zuzia Gil – praprawnuki, Stanisław Libura, Michał Buczak – prawnuk, Urszula
Górska, Libura Andrzej, Konrad Małys.
Kilka myśli z homilii okolicznościowej.
Mówię wam, moi przyjaciele, nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a potem nic więcej nie mogą uczynić. Wskażę wam,
kogo macie się bać. Bójcie się Tego, kto po zabiciu ma moc posłać
na potępienie.
Proste, jasne i twarde słowa Jezusa głosi nam Ewangelia dnia dzisiejszego. Może niełatwo nam ich słuchać.
Może oczekiwalibyśmy na coś mniej wymagającego.
A przecież nikt z nas nie odchodzi... Bo wszyscy wewnętrznie czujemy, że słowa Jezusa, nawet najsurowsze, to nie samo jedynie brzemię wymagań i jakby tylko
oczekiwanie Mistrza i Nauczyciela, by człowiek stał się
lepszym. Słowa Jezusa to siła Ducha Świętego! – tego najdoskonalszego znawcy ludzkich serc i umysłów, Dawcy mnogich darów: umiejętności, mądrości i męstwa.
Bo Jezus, jako Mistrz i Wychowawca, gdy wskazuje bez
ogródek na trudy drogi i brzemię przeciwności, zdejmuje
zarazem z człowieka większy ciężar – ciężar lęku przed
życiem w prawdzie, przed wiernością własnemu sumieniu i zapala go pragnieniem, by siebie przekraczał, by na
drodze miłości nie lękał się swoich ograniczeń.
Zapytajmy w kontekście dzisiejszego dnia – Dnia Edukacji – po czym poznać dobrą szkołę? Dobra szkoła – jak
możemy odczytać z dzisiejszych słów Jezusa – nie chce
kształtować ludzi letnich. Stawia wymagania z jasną
świadomością celu, do którego prowadzi, a zarazem potrafi natchnąć pragnieniem, by człowiek kształtował samego siebie, by chciał być człowiekiem w pełni.
Mówił kiedyś Jan Paweł II do nauczycieli akademickich: Chrystus nigdy swoim Apostołom i uczniom nie mówił,
że będą mieli lekkie życie. Można powiedzieć nawet, że ich
w pewnym sensie odstraszał... I mówił dalej: Każdy człowiek,
który wybiera światopogląd uczciwie, według własnego prze-
34
konania, zasługuje na szacunek. Natomiast niebezpieczny (...)
jest człowiek, który nie wybiera ryzyka, nie wybiera wedle najgłębszych przekonań, wedle swojej wewnętrznej prawdy, tylko
chce się zmieścić w jakiejś koniunkturze, chce płynąć kierując
się jakimś konformizmem, przesuwając się raz na lewo raz na
prawo, wedle tego, jak zawieje wiatr.
Czasy, w których powstawała szkoła w Michałowicach – okres po powstaniu styczniowym, nie był jakąś
„pozytywistyczną reakcją” na „romantyczny idealizm”,
jak nam to niegdyś przedstawiało marksistowskie ujęcie
polskiej historii. To była trudna, dalsza droga w głąb na
bazie dotychczasowych doświadczeń – dla wielu związana z ogromnymi cierpieniami. Ale też właśnie w tym
okresie, w którym stało się jasne, że zrywy powstańcze
same w sobie nie przynoszą rozwiązań, pogłębiała się
świadomość, iż tzw. „szara codzienność”, zwłaszcza codzienność ludzkiej pracy, ma wymiar o wiele głębszy niż
się to na co dzień powierzchownie wydaje. Refleksja nad
tą ludzką codziennością, okupiona pełnym poświęcenia
trudem wzajemnej służby w podstawowych potrzebach
życia, w tym w szczególny sposób ofiarną służbą na polu
edukacji, stanie u podstaw nowej myśli społecznej, która w przyszłości zdoła skutecznie odeprzeć sugestywne
iluzje narzucanych z zewnątrz, ideologicznych koncepcji.
Pokolenie tego czasu, tęskniąc za niepodległym krajem,
rozumie głębiej niż kiedykolwiek, i trzeba chyba powiedzieć – głębiej niż dziś – że od tej wolności zewnętrznej
człowiekowi bardziej potrzebna jest najpierw wolność
wewnętrzna i że przyszła niepodległość odnajdzie swój
sens jedynie wówczas, gdy będzie zarazem znakiem
tej właśnie wewnętrznej wolności od cywilizacyjnych
zniewoleń. Na szlaku tych trudnych zmagań spotykamy pierwszych nauczycieli Waszej szkoły – przez pracę
u podstaw oddanych sprawie edukacji z prawdziwego
zdarzenia – wychowywaniu człowieka, by pragnął być
tym, kim jest naprawdę. Jesteśmy im dzisiaj wdzięczni.
Zwierzęta z szopki
Osiołek, wół i owce
wybiegły z EWANGELII
na kręte ludzkie ścieżki,
na człowiecze manowce.
i ł poniósł nam Boga
Osioł
- wraz z Marią i Józefem z Betlejem do Egiptu,
gdzie znaleźli pociechę.
Wół uparty pozostał,
z tymi co pozostali
i w znoju ciężkiej pracy,
chciałby życie ocalić.
O. Konrad Małys OSB – prawnuk
W bieżącym roku (2013), dotarła do nas miła wiadomość – otóż o. Konrad Małys pełni aktualnie funkcję
przeora w Opactwie Tynieckim.
Uniknęli Heroda,
a osioł poszedł z nimi,
wierne boże stworzenie,
by wjechać do Jerozolimy...
Jako, że zbliża się czas Świąt Bożego Narodzenia – p. Michał
Buczak podarował nam kolędę własnego autorstwa...
A z owiec była wełna,
z której Boża Mateńka
tkała SZATĘ wytrwale,
przepadłą w l o s o w a n i u ...
35
Jeszcze słów kilka
o gminie wiejskiej...
Aktem decydującym o charakterze gminy wiejskiej na
obszarze Księstwa Warszawskiego, a później także Królestwa Polskiego, był dekret wydany przez Fryderyka
Augusta z dn. 23 lutego 1809 r., który przewidywał istnienie rad gminnych i wiejskich z wójtem na czele. Rolę
tę pełnił najczęściej dziedzic, a jego dobra utożsamiano
z obszarem gminy.
Od 1818 r. wójtom nadano charakter patrymonialny
i uszczuplając obszary gmin, uczyniono wójtami praktycznie właścicieli poszczególnych wsi. W 1859 r. wprowadzono przepis, który mówił, że w gminach wiejskich,
posiadających mniej niż 50 domów – dziedzic jest wójtem.
W roku 1818 zrzeka się funkcji wójta – Jan Kołłontaj,
dziedzic Michałowic (starszy z braci Hugona) i wprowadza na swoje miejsce Wincentego Ziębowskiego – wcześniej, od 9 lat sprawującego ten urząd w gm. Pojałowice.
Dyonizy Kołontaj (prawdopodobnie naturalny syn
Hugona Kołłątaja), kolejny dziedzic i wójt (w latach
1821–1863) w Michałowicach, na skutek kłopotów ze
wzrokiem i częstych wyjazdów na zagraniczne kuracje,
stara się w roku 1861 o wyznaczenie na swego zastępcę
Konstantego Berezowskiego, co zostaje zatwierdzone
urzędowo.
Z niektórych pism ubezpieczeniowych i sądowych wynika, że wcześniej – m.in. w roku 1856 r. – podpisywał się
„zw” – co odczytać można: za wójta lub zastępca wójta
Michałowic – Aleksander Wojsławski (podpisujący się
także w imieniu wójta Woli Więcławskiej – Wojciecha
Dziarkowskiego, 1847) – dziad ze strony matki Marii Rucińskiej – przyszłej żony nauczyciela w Michałowicach
Ludwika Libury); w roku 1847 – „zw” gm. Michałowice
Julian Kośmiński – wójt gm. Wilczkowice (podpis
z roku 1834).
Jan Kołłontaj – wójt gm. Michałowice (podpis
z roku 1818).
złożył swój autograf (Józef ?) Florkiewicz, ekonom zamieszkały w Michałowicach – świadek zgonu Marianny
z Kołłątajów Krasickiej, dziedziczki Michałowic. Józef
Florkiewicz (zm. 1855), mógł być bratem Antoniego Florkiewicza dzierżawiącego folwark w Masłomiącej.
Wcześniej ekonomem w Michałowicach był Marcin Florkiewicz, ojciec Pawła – profesora Gimnazjum św. Anny
w Krakowie, geometry i projektanta Plant krakowskich.
Nie wiadomo czy stanowili jedną rodzinę.
W 1842 r. Jan Jordan – wójt Więcławic (od 1832 r.) –
na prośbę dziedziczki Książniczek – Anny z Kownackich
Chrzanowskiej, o objęcie przez niego urzędu wójta także we wsi Książniczki, zarekomendowany zostaje przez
naczelnika pow. miechowskiego, jako „sprawnie urzędujący, który przysięgę wierności ponowił”. W roku 1843,
decyzją Rządu Gubernialnego w Kielcach, Jan Jordan
zatwierdzony zostaje na stanowisko zastępcy wójta gm.
Książniczki.
Na podstawie akt z zasobów
Archiwum Państwowego
w Kielcach.
Kopie cyfrowe pieczęci
z podpisami wójtów
również pochodzą
z tych dokumentów.
Dyrekcji i Pracownikom
Archiwum w Kielcach
składamy tą drogą
podziękowanie,
za wieloletnią życzliwą współpracę oraz nieodpłatne
udostępnienie do publikacji licznych materiałów archiwalnych.
Redakcja
Aleksander Wojsławski – „zw Gminy” (Woyciecha Dziarkowskiego)
Wola Więcławska (podpis z roku 1847).
(Józef) Florkiewicz – „zw” wójta gm. Michałowice (podpis z roku 1847).
36
? Gołuchowski – prawdopodobnie także
„za” wójta gm. Więcławice – dziedzica
Jordana (podpis z roku 1864).
Aleksander Wojsławski – „zw”
wójta gm. Michałowice (podpis z roku 1856).
Berezowski – wójt gm. Michałowice (podpis z roku
1861).
Po upadku powstania styczniowego – car Aleksander II rozumiał, że w Królestwie Polskim trwa wojna o „chłopskie dusze”. W ukazach uwłaszczeniowych ogłoszonych
19 lutego (2 marca) 1864 r., czytamy: Najdostojniejszy Rodzic Nasz w nieustannej troskliwości o pomyślność powierzonych mu ludów, zwracał ciągle szczególna uwagę na najliczniejszą, a najmniej obdarzoną klasę rolników. Tak to więc
„łaska cara” nadała polskim chłopom ziemię użytkową
na własność i zniosła wszelkie powinności. Została nadana ziemia bezrolnym.
W konsekwencji, to restrykcyjne działanie przyniosło parcelację dużej części obszarów dworskich lub rządowych, pomiędzy użytkujących je polskich chłopów lub
kolonistów. Część folwarków pozostała jednak w rękach
szlachty i rządu.
Drugi ukaz – z tego samego roku – odniósł się do reformy gminy wiejskiej – O Urządzeniu gmin wiejskich – Dziennik Praw Królestwa Polskiego – T. 62, s. 36–95 – wprowadzał ustrój gminy wiejskiej, dając podstawę zaistnienia
samorządu gminnego. Gminie nadano wówczas strukturę, w której wsie i kolonie, zwane gromadami, stały
się jednostkami terytorialnymi niższego rzędu, a gmina
składała się teraz (...) z wiosek i kolonii przez włościan wszelkiego nazwania osiadłych oraz folwarków i dworów dziedziców
i innych właścicieli ziemskich...
(...) Nie wątpimy, że włościanie polscy, objawiwszy w teraźniejszych smutnych okolicznościach właściwy sobie rozsądek
i poszanowanie dla prawej władzy, usprawiedliwią nadal nasze
w nich zaufanie.
Celem reformy była także naprawa i ujednolicenie
administracji wiejskiej – konieczne dla rozwoju państwa
w nowych warunkach rodzącego się kapitalizmu. W przeciwieństwie jednak do reform w Rosji, w Królestwie nie
wprowadzono samorządu na szczeblach powiatu i guberni – co było związane z represjami popowstaniowymi. Do
wykonania reformy powołany został Komitet Urządzający i komisje włościańskie. Nastąpiła fala łączenia gmin,
aby stworzyć placówki większe, lepiej zorganizowane
i łatwiejsze do kontroli przez władze centralne.
Gmina miała więc teraz strukturę dwustopniową;
stopień pierwszy stanowiło zebranie gromadzkie jednowioskowej gromady, zaś drugi – administracja wielowioskowa.
Przypomnijmy: w tych okolicznościach, ...Zebranie
Gminne w Michałowicach uchwaliło, ażeby w miejsce
postawić się mającego nowego domu dla Gminnej Kancellaryi, zakupić dom gotowy w odpowiednim miejscu
„Starą Pocztą” zwany.
Władzę w gminie sprawował samorząd gminny, reprezentowany przez zebranie gminne (organ uchwałodawczy), wójta gminy oraz sołtysów, wybieranych na zebraniach gromadzkich (zarząd gminy) i zatwierdzanych
przez naczelnika powiatu. Sprawy sporne z terenu gminy, rozpatrywał sąd wraz z ławnikami.
Prawo głosu w I stopniu – mieli gospodarze posiadający co najmniej 1,5 morgi gruntu, a w stopniu II –
3 morgi; podobnie sołtysi – oraz ukończone 25 lat. Wójt
wyposażony został w uprawnienia administracyjno-policyjne i sądownicze. Funkcję tę mógł sprawować każdy,
kto ukończył 25 lat oraz posiadał nie mniej niż 6 mórg
gruntu (od roku 1879 – 3 morgi). Nie wymagano od nie-
go umiejętności czytania i pisania, co w praktyce oznaczało, że urzędem kierował pisarz gminny, uważany
w tych okolicznościach za najważniejszą osobę w urzędzie... (Dane z 1871 r. mówią o 51,1% ówczesnych piśmiennych wójtów). Prowadził on księgi gminne
i korespondencję. W razie potrzeby gmina zatrudniała
poborców podatkowych, inspektorów szkół i szpitali, gajowych i innych urzędników.
W zebraniach gromadzkich uczestniczyć mogli pełnoletni chłopi – gospodarze. Wójt był rzeczywistym naczelnikiem samorządu gminnego, podległym jednocześnie
naczelnikowi powiatu.
PAMJATNYJE KNIŻKI – podobnie, jak w przypadku
pocztowców i nauczycieli, odnotowały także urzędników poszczególnych gmin Królestwa Polskiego – wójtów, skarbników i pisarzy.
W Michałowicach byli to:
1877 – wójt Michał Nowak;
1888 – wójt konstanty Ludwikowicz Bierezowskij,
– pisarz gminny Julian Kąkolewski;
1889 – wójt Konstanty Ludwikowicz Bierezowskij;
1892 – Jan Błażejewicz Bogacz,
– pisarz gminny Stefan Feliksowicz Majcherczyk;
1894 – wójt Konstanty Ludwikowicz Bierezowskij,
– pisarz gminny Andrzej Marusa;
1896 – wójt Konstanty Ludwikowicz Bierezowskij,
– pisarz gminny Antoni Całek;
1902 – wójt Antoni Józefowicz Kopeć,
– pisarz gminny Aleksander Stiepanowicz Archipow;
1903 – wójt Antoni Józefowicz Kopeć,
– pisarz gminny Aleksander Stiepanowicz Archipow,
– kasjer kasy zapom.-poż. Józef Zakrzewski;
1904 – wójt Antoni Józefowicz Kopeć,
– pisarz gminny Aleksander Stiepanowicz Archipow,
– kasjer kasy zapom.-poż. Józef Zakrzewski;
1906 – wójt Antoni Józefowicz Kopeć,
– pisarz gminny Aleksander Stiepanowicz Archipow,
– kandydat (podwójci) i kasjer kasy zapom.-poż.
Józef Zakrzewski;
1908 – wójt i kasjer kasy zapom.-poż. Antoni Józefowicz
Kopeć,
– kandydat (podwójci) Józef Zakrzewski,
– pisarz gminny Bogumił Asendi;
1909 – wójt i kasjer kasy zapom.-poż. Antoni Józefowicz
Kopeć,
– kandydat (podwójci) Józef Zakrzewski,
– pisarz gminny Bogumił Asendi;
1911 – wójt Józef Mazur,
– kandydat (podwójci) Wojciech Nogieć,
– pisarz gminny Bogumił Asendi,
– kasjer kasy zapom.-poż. Antoni Józefowicz Kopeć;
37
1912 – wójt Józef Mazur,
– kandydat (podwójci) Wojciech Nogieć,
– pisarz gminny Bogumił Asendi,
– kasjer kasy zapom.-poż. Antoni Józefowicz Kopeć
także ławnik z Michałowic;
1913 – wójt i kasjer kasy zapom.-poż. Józef Mazur,
– pisarz gminny Bogumił Asendi;
Z częściowo zachowanych w zasobie Urzędu Wojewódzkiego w Kielcach – akt gm. Michałowice, dowiadujemy się, że w roku 1927 – wójtem w Michałowicach był
Bartłomiej Wójcik, zaś podwójcim Tomasz Sobolewski.
Według nowej ustawy z 23 marca 1933 roku zniesiono Zebranie Gminne czyli zgromadzenie ogółu gospodarzy z terenu całej gminy (w dawnym zaborze rosyjskim)
i wprowadzono inny, nowy ustrój gminny...
Za wójta gm. Michałowice podpisał Mazur – wójt od 1911 r. (podpis z roku 1884). Konstanty Berezowski – wójt gm. Michało- Józef Kopeć – wójt. gm. Michałowice (podpis
wice (podpis z roku 1898).
z roku 1901).
III KONFERENCJA NAUKOWA STOWARZYSZENIA KORONA PÓŁNOCNEGO KRAKOWA
przy współpracy z
INSTYTUTEM HISTORII UNIWERSYTETU PEDAGOGICZNEGO W KRAKOWIE
Patronat honorowy:
Marek Sowa – Marszałek Województwa Małopolskiego
„Wielka historia puka do naszych drzwi” – Wieś podkrakowska
wobec polskich powstań narodowych XVIII–XIX wieku
Na konferencji zaprezentowano – z ramienia Stowarzyszenia Przyjaciół Ziemi Michałowickiej,
„Nad Dłubnią” – tekst autorstwa Elżbiety Kwaśniewskiej, który odczytał Jacek Nowak.
Okruchy XIX-wiecznych wspomnień z michałowickiej ziemi...
zawarte w opisie sylwetek przedstawicieli tutejszych rodzin, ich gości, przyjaciół i pracowników.
W przyszłym roku minie 220 lat od chwili, kiedy 24 III
1794 r. Tadeusz Kościuszko ogłosił na Rynku krakowskim
„Akt Powstania Narodu Polskiego”.
Rozpoczęta wtedy Insurekcja – choć zdaniem niektórych historyków, to konfederacja barska była pierwszym
powstaniem narodowym – zapoczątkowała długi okres
polskich walk o niepodległość. Ich areną była zawsze
ziemia krakowska, zaś zbiorowym uczestnikiem i świadkiem – tutejsze społeczeństwo.
Akt Powstania, autorstwa ks. Hugo Kołłątaja, Naczelnik – Tadeusz Kościuszko zaprzysiągł na krakowskim
Rynku, zapewniając: „(...) powierzonej mi władzy na niczyj
prywatny ucisk nie użyję, lecz jedynie dla obrony całości granic,
odzyskania samowładności Narodu
i ugruntowania powszechnej wolności,
używać będę”.
Hugo Kołłątaj – właściciel Michałowic (od 1788 – kiedy to utracił
je na rzecz targowiczan, odzyskując ponownie w 1793), nie walczył,
co prawda z bronią w ręku lecz
intensywnie uczestniczył w przygotowaniach do Insurekcji KoHugo Kołłątaj
ściuszkowskiej, współtworząc m.in. słynny Uniwersał połaniecki, ogłoszony przez Kościuszkę w okolicach miasta
Połaniec.
Ogłoszenie Uniwersału połanieckiego – mal. Wł. Tetmajer
Uniwersał był pierwszą, mającą szansę powodzenia
reformą, regulującą sprawę pańszczyzny i poddaństwa
polskiego chłopa, zaprzepaszczoną niestety, wraz z upadkiem zrywu kościuszkowskiego. Kołłątaj – aresztowany przez władze austriackie i osadzony na osiem lat
38
w ołomunieckiej twierdzy, utracił wówczas wiele prebend
i probostw na południu Polski – nadanych mu za położone dla kraju zasługi – tym także Michałowice, które
wróciły do niego dopiero w roku 1810 – dwa lata przed
śmiercią.
Również młodszy z braci Hugona – Rafał Kołłątaj
(właściciel Wiśniowej), angażował się w sprawę Insurekcji – będąc członkiem Sądu Kryminalnego Wojskowego.
Ich bratanek – szesnastoletni syn Jana Kołłątaja
(w przyszłości dziedzica i wójta zarazem, Michałowic) –
Antoni Kołłątaj, zginął w walkach powstańczych 1794 r.
w Warszawie na Powązkach, gdzie został pochowany.
W „ukochanej swej wioseczce” – Krzesławicach, zamierzał Hugo Kołłątaj wystawić temu młodemu rodzinnemu bohaterowi pomnik, o czym – planując założenie
ogrodu dworskiego – napisał w wierszu:
fa Poniatowskiego. Szacowany u oficerów, uwielbiany od żołnierzy, do boju
występował z takim pośpiechem, jak drudzy na ucztę. Postanowił sobie być jednym z pierwszych na wałach Sandomierza
i obiecał po 15 czerwonych złotych nagrody
tym wszystkim woltyżerom, którzy za nim
pójdą.
Zmarł w 1812 r. w Krakowie, w wieku zaledwie 24 lat.
W katedrze Wawelskiej, znajduje
się jego pomnik, dłuta B. Thorvaldsena, przedstawiający go w stroju wodza
greckiego – ufundowany przez żonę.
Pomnik Włodzimierza Potockiego na
Wawelu – rzeźba
B. Thorvaldsena.
* * *
(...) Na wyspie gaik z białej zasadzę brzeziny...
(...) W środku jego szesnaście topol włoskich wsadzę
Na pamięć lat Antosia, wreszcie się poradzę
Franciszka Smuglewicza albo Zawadzkiego,
Jaki grobowiec przyjdzie postawić dla niego (...).
„Opowiadania” – K. Girtler:
[Tymczasem] – Józef Trojanowski, Wołynianin, od lat pod
Krakowem osiadły, od rządu austriackiego wziął w dzierżawę [na
lat sześć] wieś Michałowice zabraną Kołłątajowi. (...) siostrzeńca
Ignacego Makowskiego sprowadził do siebie. Ten, na odgłos
ojczyzny w 1809 r. wraz z kilkunastu dobrze myślącej młodzieży z Wołynia, przedostał się do wojsk Księstwa Warszawskiego,
zajmujących Galicję i wstąpił w szeregi walecznych. Jednak dla
braku zdrowia zniewolony był wziąć dymisję (...).
Wkrótce, Makowski ów, został rządcą u sąsiadów, także Wołynian z pochodzenia – braci Wincentego i Eustachego Khittlów, w Wilczkowicach. Byli oni synami doktora medycyny Eustachego Hieronima Khittla, lekarza
i przyjaciela ks. Eustachego Sanguszki ze Sławuty na Wołyniu, konsyliarza króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, nabywcy Wilczkowic i Masłomiącej.
W wilczkowickim dworze bywał często i pomieszkiwał,
zaprzyjaźniony z braćmi Włodzimierz Potocki (syn Szczęsnego – współtwórcy i marszałka
konfederacji targowickiej), ze swą
żoną – Teklą, siostrą przyrodnią
wspomnianego ks. E. Sanguszki.
Włodzimierz Potocki – hrabia,
pułkownik artylerii konnej, odznaczony pośmiertnie Orderem
Virtuti Militari, wystawił w czasach Księstwa Warszawskiego,
własnym sumptem, baterię artyWłodzimierz Potocki – milerii konnej. Jego hojność rozeszła
niatura; mal. J. Schorn 1812;
Thorvaldsensmuseum (Wisię szerokim echem w Polsce, pisał
kimedia Commons).
o nim nawet Adam Mickiewicz
w „Panu Tadeuszu” – Księga X. Krewki pułkownik brał
udział w bitwie raszyńskiej, w walkach pod Grochowem
i w szturmie Sandomierza w 1809 r.
Klementyna z Tańskich Hoffmanowa, tak opisywała
jego męstwo:
(...) młodzieniec ten niepospolity, serce anioła, męstwo i hojność Polaka mający, zupełnie szedł w ślady Józe-
Dworek kołłątajowski w Michałowicach – rys. Barbara Nowak.
„Opowiadania” – K. Girtler
Rok 1812
(...) Ruch wojenny miotał całą Europą. (...) Od wiosny znów
wszystko służyło wojskowości, wszyscy jakoby żołnierzami
byli. Szymański – b. sekretarz, przyjaciel Kołłątaja (dopiero
co w lutym zmarłego w Warszawie), dzierżawca (po Trojanowskim) Michałowic, które – wraz z innymi odebranymi
posiadłościami – król saski, książę Księstwa Warszawskiego,
nakazał Kołłątajowi zwrócić – wyprawiał tutejszych chłopów do Modlina (...) pono na pół roku, do sypania szańców,
bo wtedy z woli Napoleona Modlin na twierdzę przysposabiano, i tak z każdej wsi wędrowali robotnicy, dostawiano konie do dział, pod jazdę, dawano liwerunki (podatek na
utrzymanie wojska – w Polsce od 1790-1869), bez końca było różnych dostaw, tak iż z biedą przyszło obsiać pola.
(...) Wojenne czasy nie sprzyjały uporządkowaniom i upiększeniom. Lat dwadzieścia blisko, ciągle Polska była w wojnie
lub pod jej naciskiem. (...) panował też jakiś duch, nie powiem
zwątpienia, ale ciągłej wątpliwości, co do bytu narodowego.
Magnaci, szlachta bogatsza i uboższa, wyczekiwali czegoś, co
według ich wyobrażeń spełnić się miało, a wyczekiwali z założonymi rękami, oglądając się wokół siebie; nie robili nakładów
na gospodarstwo albo dla niepewnej przyszłości, albo dla niedostatku. Rolnictwo wprawdzie przechodziło jakowąś smutną
tymczasowość, kto miał zachyłek, inwentarz jaki taki, a zasiał
pola wszystkie, miał się za szczęśliwego.
(...) Polacy pragnęli stalszej posady, od 1807 żyli nadziejami,
gotowi wszystko poświęcić, aby tylko odzyskać swą narodowość.
39
(...) Do Michałowic z każdej poczty konny posłaniec przywoził gazety. Jakież one musiały być zajmujące (...) kiedy ojciec
z (gospodarzącym tu) Szymańskim za pierwszą mieli sprawę co tchu je przeczytać, a potem kombinować wypadki, czynić
wnioski. (...) Wielbili geniusz wojenny Napoleona, pewni byli,
że wyjdzie tryumfatorem (...).
nie wykroczył. Zostawił po sobie pamiętniki i te mieć będą jedną
ważną cechę: będą mówić prawdę.
Tak więc, pod datą roku 1816, odnotowując powrót
z wojny do domu – zawarł Gawroński następującą, zadziwiającą relację:
* * *
W owym czasie (od 1808 r.), w Młodziejowicach – swojej letniej rezydencji – pomieszkiwał 68. z kolei, biskup
krakowski – Andrzej Gawroński h. Rawicz. Ten uczony jezuita – filozof, teolog, matematyk i astronom, po
kasacie zakonu w 1773 r., zatrudniony został na dworze
króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, jako lektor
i bibliotekarz królewski. Działając jednocześnie w Towarzystwie do Ksiąg Elementarnych przy Komisji Edukacji
Narodowej, wydawał podręczniki i programy szkolne,
współtworzył polską terminologię matematyczną. Był
przyjacielem i protektorem Hugona Kołłątaja, a także
zwolennikiem Napoleona.
Depresją i załamaniem nerwowym przypłacił klęskę
cesarza i jego odwrót spod Moskwy.
Zmarł 7 kwietnia 1813 r. w Krakowie i został pochowany w Katedrze Wawelskiej, w obecności władz Akademii
Krakowskiej i wojsk księcia Józefa Poniatowskiego.
Dwór Fr. Salezego Gawrońskiego w Młodziejowicach – rys. Barbara Nowak.
Młodziejowice (wraz z Boleniem) odziedziczył po swoim stryju – biskupie, Franciszek Salezy Rawita Gawroński. Mimo – jak sam pisze – braku pociągu do rzemiosła
wojennego, zafascynowany kulturą francuską i Napoleonem, w roku 1809 wstąpił jako ochotnik do wojsk Księstwa Warszawskiego. Wziął udział w wyprawie na Moskwę, zdobywając dwa odznaczenia francuskie – Legię
honorową i Medal św. Heleny. Jego dwaj młodsi bracia –
Jan i Tadeusz Gawrońscy, zginęli w tej wojnie.
Następnie, z ks. Józefem Poniatowskim wyruszył na
wojnę do Saksonii, a potem z wojskami Napoleona – służąc pod jego komendą aż do abdykacji.
Należał do eskorty cesarzowej. W roku 1816 otrzymał
dymisję w randze kapitana i wrócił do Młodziejowic,
gdzie – jak niebawem napisał:
(...) sąsiedztwo (m.in.) o parę tysięcy kroków było p. Kołłątaja: starosta sarbinowski, brat sławnego ks. Hugona Kołłątaja
(Jan Kołłątaj), z córką swoją, rozłączoną od męża hr. Krasicką
w Michałowicach, dostarczało odwiedzin.
Jan Czubek – wydawca „Pamiętnika” i „Kroniki Pamiętnikowej” – Fr. Salezego Gawrońskiego, napisał o nim:
(...) dopełnienie obowiązku w każdym zawodzie, w jakim go
Opatrzność postawiła, uważał za zasadę, przeciw której nigdy
Wróćmy jednak do czasów wcześniejszych, kiedy
to Aleksander Oborski – pułkownik, uczestnik wojen
kościuszkowskich i napoleońskich, adiutant ks. Józefa
Poniatowskiego, utalentowany malarz amator, twórca
wielu karykatur, akwarel, gwaszy i rysunków – urzęduje przy księciu, w warszawskim „Pałacu pod Blachą”.
WENUS I AMOR – Zofia z Potockich Czosnowska i Józio Poniatycki w ogrodach
ks. Kazimierza Poniatowskiego na Solcu w Warszawie. Malarnia Królewska –
Warszawa; miniatura – kość, gwasz, tusz;
Foto: Zbigniew Doliński – Muzeum Narodowe w Warszawie).
40
Wówczas, pojawiła się tam młoda kobieta, o której jeden ze współczesnych pamiętnikarzy napisał: była kształtną blondynką śnieżnej białości, o ślicznych rysach twarzy, wielkich błękitnych oczach i czarującym uśmiechu. Głowy tuzinami
zawracać umiała.
Mowa tu o Zofii Joannie Antoninie z Potockich Czosnowskiej – dwudziestolatce, rozwiedzionej z Feliksem
Czosnowskim, właścicielem Dziekanowic pod Krakowem.
W życiu księcia Józefa liczyły się trzy kobiety: Zelita
Sitańska, matka jego syna Józefa Szczęsnego Maurycego
Chmelnickiego, francuska hrabina – Henrietta de Vauban
oraz młodziutka Zofia Czosnowska, z którą związał się
do końca swych dni.
Kiedy w 1809 przyszedł na świat ich syn, zapisano go
jako Karola Józefa Maurycego Poniatyckiego, a książę
suto zabezpieczył byt dziecka oraz jego matki.
Na przełomie lat 1809/1810, prasa niemiecka i paryska pisały: Infantka Maria Augusta zaręczyła się z synowcem
zmarłego króla Stanisława Augusta, ministrem wojny i naczelnym wodzem armii Księstwa Warszawskiego – księciem Józefem Poniatowskim.
Kiedy więc niespodzianie gruchnęła wieść, o urodzinach w tym czasie małego Poniatyckiego, drugi już, nieślubny syn narzeczonego córki, wyczerpał cierpliwość
bigoteryjnego ojca panny – Fryderyka Augusta.
Zakochana i starzejąca się infantka, nadaremnie powoływała się na przykład swojego prapradziada, Augusta
Mocnego. Fryderyk August Wettyn, król Saksonii, a zarazem książę warszawski w latach 1897–1815, pozostał głuchy na jej argumenty mimo, że związek ten, wypełniłby
wszystkie postanowienia ustawy konstytucyjnej, kojarząc
królewski ród Wettynów z królewskim rodem Poniatowskich.
Tymczasem, Poniatyckiego adoptowała ciotka, książęca siostra – Maria Tyszkiewiczowa, nadając mu swe
panieńskie nazwisko – Poniatowski. Był uczestnikiem
powstania listopadowego,
oficerem francuskim.
Książę Józef utonął w Elsterze. Poległ 19 października
1813 r., mianowany w przeddzień bitwy Marszałkiem
Francji, zastrzelony w wirze
walk pod Lipskiem przez żołnierzy francuskich (co francuscy historycy przyznali ofiKs. Józef Poniatowski –
cjalnie dopiero w roku 2005),
mal. J. M. Grassi.
kiedy kilkakrotnie ranny,
w innym niż zazwyczaj nakryciu głowy, próbował przeprawić się na drugi brzeg. Wyłowiony po pięciu dniach
z rzeki, z trudem rozpoznany – jako że utracił perukę, która
dodawała mu urody – spoczął początkowo w Grobowcu
Rady Miejskiej Lipska.
Miesiąc później – 9 listopada 1813 r., odbyły się w Warszawie, za zgodą cara Aleksandra I, uroczyste egzekwie
w kościele św. Krzyża, jednak zwłoki księcia nadal pozostawały w Lipsku. Dopiero po ostatecznym zwycięstwie
armii rosyjskiej nad Napoleonem – uroczystości pogrzebowe w Warszawie, dnia 9 października 1814 r., doprowa-
dziły do złożenia szczątków
doczesnych ks. Józefa Poniatowskiego w podziemiach kościoła św. Krzyża (str. 42–43)
– tymczasowo. Na swój trzeci,
ostateczny już pochówek, musiał zaczekać jeszcze trzy lata.
„Opowiadania” – K. Girtler
Rok 1817
(...) Dawno oczekiwana zbliżyła się smutna uroczystość, bo
Józef Poniatowski, jako Marszagdy zwłoki Księcia Józefa Ponia- Ks.
łek Francji – figura w niszy fasady
towskiego spoczywały w War- pałacu w Luwrze – Wikimedia Comszawie, a na prośbę Senatu cesarz mons.
Wszech – Rosji, król polski Aleksander I dozwolił je przeprowadzić do Krakowa, wcześnie rozległ się odgłos tego postanowienia
i na czas pogrzebu z odległych okolic zbierano się do Krakowa.
W dniu oznaczonym, którym był 22 lipca, oddział żandarmów
konnych pod dowództwem Wojciecha Mączyńskiego, mego wuja,
udał się do Michałowic, gdzie przewiezione zwłoki wodza Polaków, odebrał od towarzyszącej im eskorty strzelców konnych
i w przepisanym porządku do Krakowa przeprowadził.
Następnego dnia – 23 lipca 1817, odbył się pogrzeb
ks. Józefa Poniatowskiego na Wawelu – tym razem, znalazł on swe miejsce na wieczność, w krypcie św. Leonarda.
Należy dodać, że eskortujący kondukt żałobny z Michałowic, porucznik Wojciech Mączyński – dawny żołnierz kościuszkowski, krakowski kupiec winny – w roku
1809, kiedy wojska Księstwa Warszawskiego pod dowództwem ks. Józefa Poniatowskiego objęły 15 lipca Kraków, a Michałowice znalazły się w granicach Księstwa
Warszawskiego – stanął na czele powstałej wówczas milicji municypalnej (miejskiej), tzw. Gwardii Narodowej.
„Bitwa Narodów”, w której śmierć poniósł ks. J. Poniatowski – stoczona pod Lipskiem równo 200 lat temu, 16–19 października 1813 r., między wojskami Napoleona, a koalicją
(Austrią, Rosją, Prusami i Szwecją), była największą bitwą
w kampaniach Bonapartego i jego największą klęską.
Inscenizacja „Bitwy Narodów” na polach pod Lipskiem. Polityka.pl-HISTORIA.
Po stronie Francji stała armia Księstwa Warszawskiego
pod dowództwem ks. J. Poniatowskiego- Marszałka Francji
i miała stać Saksonia... Jej przejście na stronę koalicji antynapoleońskiej, zaważyło m.in., na losach bitwy.
W 200. rocznicę tego wydarzenia – 20 października 2013 r.,
odbyła się na polach pod Lipskiem historyczna rekonstrukcja
tej największej bitwy okresu napoleońskiego – uczestniczyło
w niej ok. 5 tysięcy artystów i statystów, m.in. polscy ułani....
41
Kondukt pogrzebowy ks. Józefa Poniatowskiego, akwaforta z akwatintą; znajduje się w zbiorach Biblioteki Uniwersyteckiej we Wrocławiu. „Naddłubniańskie Pejzaże” jako
pierwsze zwróciły się o wyrażenie zgody na opublikowanie tej niezwykłej grafiki, którą nieznany autor wykonał zapewne na potrzeby ówczesnego fotoplastikonu –
o czym świadczą wymiary dzieła: 1174×9,5 cm. Prawdopodobnie istniał – niezachowany niestety – tekst, opisujący poszczególne, ponumerowane grupy uczestników
pogrzebu. Mimo to, rysunek ów stanowi niezwykle cenną szczegółową rysunkową notatkę o ówczesnym społeczeństwie polskim (Warszawa 9 X 1814 r.).
Piękna Zofia, wyszła za Oborskiego, książęcego
adiutanta [„N.P.” Nr 1–2 (25–26) str. 31].
Kilkanaście lat później, wraz z Wincentym Joachimem
Szporem, doktorem historii prawa z Krakowa, zostali
chrzestnymi rodzicami Wilhelma Dziarkowskiego –
w przyszłości lekarza, dziedzica Woli Więcławskiej na
terenie obecnej gm. Michałowice, męża Aleksandry Boduszyńskiej – jednej z wnuczek Jerzego Wojciecha Boduszyńskiego, lekarza, profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego, właściciela pobliskich Goszyc i Szpitar.
Można więc rzec, że w pewien sposób po trzykroć, zapisał się książę Józef w michałowickiej pamięci: poprzez
zwycięską kampanię 1809 r. – która doprowadziła do
umiejscowienia Michałowic w granicach Księstwa Warszawskiego, przejeżdżając tędy na swój wawelski pochówek oraz przez osobę damy bliskiej jego sercu...
* * *
Gen. Paweł Jan Jerzmanowski.
W początkach XIX w., naczelnikiem komory celnej w Wilczkowicach był niejaki Józef Jerzmanowski, krewniak słynnego
generała – Pawła Jana barona
Jerzmanowskiego z Jerzmanowa. h. Dołęga, pułkownika
gwardii napoleońskiej, towarzyszącego Napoleonowi – w roli
adiutanta – na Elbie. Przygotował
on powrót cesarza z tego zesłania, a w czasie pogrzebu szedł za
jego trumną.
Dyonizy Kołontaj – rys. Józef Brodowski. Rysunek jest własnością Muzeum Narodowego w Krakowie.
Wiadomo, że uczestniczył w powstaniu listopadowym
w randze porucznika 3. pułku ułanów, otrzymując za
to Złoty Krzyż. Należał także do Towarzystwa Rolniczego
w Królestwie Polskim, będącego pierwszą w Królestwie
organizacją pozarządową, nie podlegającą kontroli władz
carskich.
* * *
W latach 1812 – 1818 urząd ekonoma w Michałowicach
(...) pełnił Kazimierz Brzeziński, pochodzący z Rawskiego, syn konfederata barskiego, uczestnik insurekcji kościuszkowskiej. W 1820 r. wstąpił do zakonu bernardynów i jako brat Modest był kwestarzem.
(„Opowiadania” – K. Girtler)
(...) Był to szlachcic – jak to mówią – starej daty, a szlachcic
wychowany na zagrodzie, w którego krwi nie postała ani kropla krwi zagranicznego trunku, ani w jego duszy nie mignęła
myśl cudzoziemska. Od pacierza do pacierza, w dzień pracował
koło roli, w nocy chrapał, jakby na dobre zdrowie chciał zarobić.
Niemców nienawidził.
* * *
Od 1818 r. – Michałowice – po spłaceniu Szymańskiego, ponownie przeszły w ręce rodziny księdza Kołłątaja.
Dziedzicem i wójtem zarazem, został tu starszy z jego
braci – Jan (zmarł w Michałowicach w 1833 r., w wieku
95 lat), zamieszkujący wraz z córką – Marianną hr. Krasicką oraz niejakim „Dyonizym Kołontajem” – także
przyszłym dziedzicem i wójtem Michałowic (zmarłym tu
w 1863 r. – w wieku 76 lat).
Kim był, ów tajemniczy „Dyonizy” – syn rodziców nieznanych z imienia – o czym informuje zapis w Księdze Zeyściów parafii w Więcławicach?
Towarzystwo Rolnicze w Królestwie Polskim – dokument D. Kołontaja (własność
p. Krystyny Skawińskiej).
44
Próba postawienia tezy o ojcostwie Hugona Kołłątaja
wobec Dyonizego, wydaję się wielce uprawnioną, choć
pewnie wymagającą poparcia bardziej szczegółowymi
badaniami.
Wszystkich zainteresowanych tym – wykraczającym
wszakże poza ramy dzisiejszej konferencji – tematem,
zachęcam do zapoznania się z jego obszernym opracowaniem, zamieszczonym na łamach „Naddłubniańskich
Pejzaży”. Można tam znaleźć szersze odniesienie, także
do innych treści, zawartych w niniejszej prelekcji.
* * *
Notatka o małopolskiej rodzinie Jordanów h. Trąby –
zamieszkałej także w Więcławicach – sporządzona na
podstawie materiałów zebranych przez p. Krystynę Skawińską, związaną rodzinnie z Jordanami i Dąmbskimi,
wciąż poszerzającą wiedzę na temat tych rodów, została
usunięta z niniejszej publikacji lecz zaprezentowana zostanie wkrótce w rozbudowanej formie, ze względu na
opracowywanie pojawiających się nowych, wzbogacających temat informacji.
Zdradzimy jednak, że Spytek Jordan, Dyonizy Kołontaj i Franciszek Salezy Gawroński – urodzili się w tym samym – 1787 r., stąpali po tej samej drodze walk o wolność
ojczyzny. Zapewne znali się i przyjaźnili, skoro więcławiccy Jordanowie kilkakrotnie prosili „w kumy” Dyonizego
Kołontaja i Mariannę z Kołłątajów Krasicką z Michałowic.
Zaś Franciszek Salezy Gawroński formował krakowski
pułk 10 piechoty, którego dowódcą był Spytek Jordan...
(„Pamietniki” – Fr. Salezy Gawroński)
Rok 1830
(...) Pamiętny to rok dla Polaków. Po uciążeniach wielkich, jakich doznaje naród przez rozmaite prześladowania od
W. K. Konstantego, a niedotrzymanie przyrzeczeń i zobowiązań
przez monarchę, świeżo koronowanego w Warszawie (...), wybuchła i u nas rewolucja.
(...) Wszystko to nas tu w Krakowie doszło dopiero 4 grudnia
nie bez mocnego wrażenia. (... ) Odebrawszy sam zawezwanie
w Młodziejowicach od władz już nowo ustanowionych stawienia się osobiście jako dawny wojskowy do miasta obwodu
właściwego, Miechowa, (...) tam natychmiast wyruszyłem i zastałem dla siebie nominacyę na szefa batalionu, jako podpułkownik do formującego się wojska narodowego i dowodzenia nim
w potrzebie.
Franciszek Salezy Gawroński, po upadku Powstania
Listopadowego – powrócił z Orderem Virtuti Militari –
do Krakowa. Majątek Młodziejowice, w ramach restrykcji, został zasekwestrowany.
Dwór Dąbrowskich w Michałowicach – arch. Teodor Talowski (rys. Barbara Nowak).
się wykluczeniem ze wszystkich szkół średnich. Jednak,
kiedy w styczniu 1863 r. wybuchło powstanie, Tadeusz
nie chwycił za broń – ze względu na opiekę nad matką –
wspierając wszelako w inny sposób powstańców. Działalność owa zakończyła się uwięzieniem w twierdzy Modlin.
* * *
W 1846 roku, kilka dni przed Zielonymi Świątkami, Mikołaj I – Imperator Wszechrosji, Król Polski, Wielki
Książę Finlandzki etc., etc..., „żandarm
Europy”, który stłumił ongiś krwawo
powstanie listopadowe – zjawił się
w Michałowicach.
Zatrzymawszy się w budynku tutejszej rosyjskiej komory celnej, ocze- Car Mikołaj I.
kiwał powrotu małżonki wraz córką, z kuracji we Włoszech. Zgromadzonym – z rozkazu
gubernatora – okolicznym chłopom, rozkazał rozdać po
10 dukatów, dziesięciu spośród nich, wręczono medale
„za wierność królowi”, pozostałej zaś gawiedzi, dostało
się po rublu...
* * *
Ojciec Tadeusza Dąbrowskiego h. Radwan – nabywcy
Michałowic od spadkobierców H. Kołłątaja – Sołtyków
i Wielogłowskich, budowniczego michałowickiego dworu – Józef Dąbrowski, był majorem wojsk polskich w czasach Królestwa Kongresowego, uczestnikiem powstania
listopadowego. Syna, wychował w rygorze wojskowym
i głębokim patriotyzmie. Tę jego postawę ukarano jeszcze
w gimnazjum w Płocku, „wilczym biletem”, co łączyło
Budynek rosyjskiej komory celnej w Michałowicach (pocztówka z okresu zaborów).
W tym czasie, w latach 1846–1853, pracownikiem komory celnej w Michałowicach był Wincenty Sariusz Żeromski – ojciec przyszłego prozaika, publicysty i drama-
45
Wincenty S. Żeromski.
turga, zwanego „sumieniem polskiej
literatury” – Stefana Żeromskiego.
Pochodzący ze zubożałej rodziny
szlacheckiej, wspierał Polaków walczących w powstaniu styczniowym, za co
wskutek represji rosyjskich, pozbawiony został majątku, utrzymując rodzinę
z dzierżawy folwarków.
* * *
Kurier Warszawski Nr 49, z roku 1849 – donosi, że naczelnikiem Komory celnej w Michałowicach, jest Felix Zalewski – były żołnierz napoleoński.
* * *
(Na podst. „Genealogia Polaków” – Internet oraz opracowania Jana Matzke, wnuka Jana Jurkowskiego – legionisty 1914 r.
z pobliskich Iwanowic).
Młynarzówna z Michałowic, Agnieszka Kanarkówna –
córka sprowadzonego tutaj przez Dyonizego Kołontaja,
Wojciecha Kanarka – wyszła za
mąż za Adama Jurkowskiego. Jej
teściowa – Maria z Lemańskich
Jurkowska, posiadała w Miechowie kasyno oficerskie z restauracją i cukiernią, co sprzyjało nawiązywaniu kontaktów z oficerami
armii rosyjskiej, przychylnymi
Polakom.
Dzięki temu – w okresie powstania styczniowego – korzystaMaria z Lemańskich Jurkowła z prawomocnego przejazdu po
ska z rodziną.
Kraju, ułatwiając ściganym partyzantom przejście przez granicę blisko Krakowa, przewożąc, jako kurierka, tajne pisma. Sprzyjający jej oficer
rosyjski – Bogarowicz, wspierał ją w akcji ratowania zwożonych do Miechowa jeńców, którym zanosiła do więzienia żywność i odzież, zaś Bogarowicz, osobiście dostarczał codzienną kilkudziesięciofuntową porcję mięsa dla
wygłodzonych powstańców.
Czynnie uczestniczyła w powstaniu, wcześniej –
w przygotowaniach do niego, także siostra Marii – Tekla
z Lemańskich Zalewska. Urodzona w pamiętnym 1812 r.,
wyszła za Piotra Zalewskiego – mocno starszego od siebie byłego oficera napoleońskiego, porucznika Korpusu
Inwalidów Wojennych, a ich dom przesycony był atmosferą patriotyzmu i narodowo-wyzwoleńczych nadziei.
Pozbawiona emerytury po zmarłym mężu, wystarała
się o zapomogę u Napoleona III. Niezwykle operatywna –
uczestniczyła w manifestacjach patriotycznych w Warszawie. Prześladowana, schroniła się w Miechowie, ale
i tutaj organizowała pochody (np. z Miechowa do Jędrzejowa) i manifestacje patriotyczne – np. w Słomnikach,
gdzie jej okrzyki – Won, łajdaki, bo was kamieniami obrzucimy! – skierowane w stronę żandarmerii, usiłującej rozwiązać zgromadzenie, spowodowały tak groźną postawę
tłumu, iż żandarmeria zaniechała swoich działań.
Wielokrotnie aresztowana za patriotyczne wystąpienia
i agitację na terenie całego kraju, wykazywała wiele humoru, w trudnych zdawałoby się sytuacjach, czym roz-
brajała przeciwnika, unikając kary. Kiedyś, w śledztwie,
przesłuchiwana przez urzędnika rosyjskiego – Dobrowolskiego, rzuciła się nagle ku niemu, chcąc niby uścisnąć
i ucałować „kochanego rodaka”, który – jak oświadczyła –
nosił przecież tak polskie nazwisko... bo moskiewskie, to
Sobakow, Sukinsynow, Swołoczow... Przesłuchujący, nie
mogąc zdzierżyć potoku jej słów, kazał Teklę wyprowadzić i... niebawem zwolnić.
W Miechowie doczekała się wybuchu powstania,
a wkrótce potem połączyła z oddziałem „Bończy” – Kazimierza Konrada Błaszczyńskiego – do roku 1863 sztabskapitana artylerii rosyjskiej, zaś w powstaniu – dowódcy
samodzielnego oddziału ułanów. Po jego śmierci, nie zaniechała akcji agitacyjnych – w powiatach: miechowskim,
jędrzejowskim i olkuskim. Okręcała się, dla lepszego
efektu, żelaznym łańcuchem, uosabiając skutą kajdanami Ojczyznę Polskę... Więziona w warszawskiej cytadeli,
skazana w 1864 r. na zsyłkę wgłąb Rosji, prawie całą drogę do Irkucka przebyła pieszo. Dzięki amnestii, wróciła
z Syberii po 5 latach.
Zmarła w Siedlcach, w wieku 87 lat. Nigdy nie pozwalała się fotografować.
* * *
W tej, jakże urozmaiconej galerii postaci, trudno nie pamiętać
o Ludwiku Liburze – luborzyckim, a także – michałowickim nauczycielu, z przełomu XIX i XX w.
Ten chłopski syn, urodzony w Łękawie, wychowywał się w majątku
Cywińskich – Nagorzany, gdzie
jego ojciec – Feliks, zatrudniony
był jako ekonom. W rodzinnych
Ludwik Libura (własność
zapiskach Liburów czytamy: Dzierodziny Liburów).
więcioletni w 1863 r. Ludwik, schowany pod półkoszek, patrzał na przemarsz powstańców przez wieś,
a dziwował się, że kosy mają na sztorc wbite. I widział też, jak
w dworskiej kuźni, przekuwano je pod okiem ojca.
W powstaniu 1863 r., biorą udział trzej synowie Szymona Cywińskiego h. Pierzchała, uczestnika powstania
listopadowego:
Ludomir Cywiński – w oddziale „Żuawów śmierci”– (najwyższy wzrostem).
46
Ludomir – porucznik sztabowy w wojsku Langiewicza, a potem chorąży „Żuawów Śmierci” Rochebrune’a;
Bronisław – żołnierz „Żuawów”, doskonały fechtmistrz;
Mieczysław – także uczestnik walk powstańczych.
omówiona szerzej na łamach „Naddłubniańskich Pejzaży” – kwartalnika, wydawanego przez Stowarzyszenie
Przyjaciół Ziemi Michalowickiej „Nad Dłubnią”, dostępnego w całości na stronie:
www.michalowice.malopolska.pl/spzm/
* * *
Także w wielu – prezentowanych w czasie Konferencji,
wymienionych poniżej – wypowiedziach, pojawiły się nazwy wsi z terenu gm. Michałowice:
Mateusz Wyżga
Echa konfederacji barskiej pod Krakowem.
Krzysztof Ślusarek
Wsie podkrakowskie w dobie powstania kościuszkowskiego
i Księstwa Warszawskiego.
Konrad Meus
Wieś podkrakowska wobec wydarzeń rewolucyjnych 1848 roku.
Jerzy St. Kozik
Ludwik Mazaraki – zapomniany powstaniec.
Rodzina Rucińskich – sybiraków – na zsyłce (własność rodziny Liburów).
Po latach, Ludwik żeni się z Marią Rucińską – córką,
b. pisarza gminnego w Luborzycy – Kazimierza Rucińskiego, którego wraz z rodziną zesłano po powstaniu
styczniowym na Syberię, gdzie Maria się urodziła.
Pamiętając bitewne wspomnienia z dzieciństwa, znając
tułacze opowieści żony i jej rodziny – uczył niekoniecznie
tego, co było dopuszczone i zatwierdzone w programie...
Dlatego w sadzie, okalającym szkołę, często czatowały
warty, by uprzedzić o niespodziewanym inspektorze czy
gubernialnym aparatczyku...
* * *
To tylko okruchy wspomnień, o dawnych – związanych z michałowicką ziemią i jej mieszkańcami – bojownikach, stawających przed laty, do walki o niepodległą
Polskę.
Wiele podobnych zdarzeń rodzinnych, wciąż jeszcze
czeka w domowych zakamarkach, na swe odkrycie...
Może warto do nich zajrzeć....? Wszak opowieści te,
tworząc historię lokalną, wpisują się pięknie także w historię całego Narodu.
* * *
Jak już wspomniano wcześniej – większość przedstawionych w niniejszym opracowaniu tematów, została
Tomasz Kargol
Galicja w powstaniu styczniowym na przykładzie wsi podkrakowskich.
Julita Wawrowska
Z działalności Kieleckiej Komisji Likwidacyjnej. Uwłaszczenie
chłopów w dobrach skrzeszowickich.
Jarosław Duda
Powstanie styczniowe w podaniach i legendach ludowych wsi
podkrakowskich na przykładzie gminy Igołomia-Wawrzeńczyce.
Sławomir Korzonek
Polskie powstania narodowe oraz ich ślady w Dolinie Rudawy.
Monika Wołek
Inwentaryzacja – edukacja – kreacja. Stowarzyszenie Korona
Północnego Krakowa wobec dziedzictwa kulturowego podkrakowskiej wsi.
Iwona Opałka
Kultura pamięci – promocja dziedzictwa historycznego na przykładzie gminy Zielonki – miejsca, osoby, legendy.
47
Obrazek z powstania styczniowego
W obecnym 2013 roku przypada 150. rocznica wybuchu powstania styczniowego. Od tamtego momentu do
dzisiaj, przeminęło bez mała sześć pokoleń. Bezpośredni świadkowie wspominanych wydarzeń już dawno nie
żyją. Sięgając wstecz pamięcią, można łatwo sprawdzić,
że nawet pokolenie naszych pradziadków, w większości
nie uczestniczyło w powstaniu, gdyż byli wówczas małoletnimi dziećmi lub w ogóle jeszcze się nie narodzili...
Chciałbym opowiedzieć o pewnym wydarzeniu z czasów powstania, o którym wspominała Maria Jurkowska
z Maszkowa – moja Babcia ze strony Matki, córka Marii
Kwiecińskiej – nauczycielki w Cianowicach. Miałem pewne trudności z lokalizacją zdarzeń opowiedzianych przez
Babcię, ale po pewnym namyśle doszedłem do wniosku,
że mogły one mieć miejsce tylko w dworku rodziny Mijakowskich (jej Dziadków), gdzieś na Mazowszu.
Wydarzenia te miały następujący przebieg:
Ścigany przez Kozaków ranny powstaniec schronił
się w domu Mijakowskich, znacząc krwią trasę ucieczki.
Tak się złożyło, że w dworku przebywały wówczas same
kobiety. Mężczyzn chwilowo nie było w domu, a może
także uczestniczyli w powstańczych zmaganiach? Ranny
uciekinier wbiegł w obręb dworskich zabudowań, aby po
chwili znaleźć się w obszernej dworskiej kuchni. Prosił,
aby go jak najszybciej gdzieś ukryto, gdyż pogoń depcze
mu po piętach i najpewniej za chwilę tu będzie. Znajdujące
się w kuchni kobiety, wśród których mogła być moja praprababka Ewa Mijakowska, podjęły zaskakującą decyzję.
W kuchennym pomieszczeniu stał w rogu wielki wiklinowy kosz przeznaczony na brudną damską bieliznę. Wyjęły z niego większą część zawartości, pomogły mężczyźnie
wejść do środka, po czym na powrót wypełniły kosz bielizną. Za chwilę, na teren dworu wpadł kozacki patrol. Dowodzący nim oficer wszedł do kuchni i oświadczył, że jest
przekonany, iż ukryto tu rannego buntownika, bowiem
ślady krwi na śniegu prowadzą w kierunku dworu. Oczywiście groził przy tym kobietom, wymieniając, co złego
może je spotkać, jeśli jego podejrzenia okażą się prawdziwe. Nie przestając wygrażać, skierował wzrok na stojący
w kącie wiklinowy pojemnik. Kiedy usłyszał, że znajduje
się w nim przeznaczona do prania bielizna, nakazał go
natychmiast opróżnić. Wówczas jedna z kobiet zaryzykowała i odrzekła, że honor szlachcianki nie pozwala jej,
żeby w obecności mężczyzny, a do tego jeszcze oficera,
przeglądać zawartość kosza. Jeśli czuje taką potrzebę, to
może to zrobić osobiście... Przypomnijmy, że na dnie leżał
cichutko ranny powstaniec. Kozacki oficer najwidoczniej
przyjął argumentację kobiety. Nie dał jednak tak szybko
za wygraną. Nie mając widocznie ochoty na grzebanie
w „brudach”, wyjął z pochwy przypiętą do boku szpadę
i kilkanaście razy ciosami z góry w dół, usiłował przebić
warstwę leżącą nad ukrytym tam powstańcem. Wielkie
szczęście miał ów uciekinier, gdyż mimo wielokrotnych
uderzeń szpadą ani raz nie został trafiony...
Zdaje się, że przezorne mieszkanki dworku, nie od razu
po odstąpieniu Kozaków, zezwoliły rannemu na opuszczenie kosza. Zdarzało się bowiem często, że po pewnym
czasie patrol rosyjski nagle powracał i – zaskakując znienacka niczego nie spodziewających się domowników –
odnajdował uwolnioną właśnie z ukrycia, poszukiwaną
osobę. Czy tak było także w tym konkretnym przypadku ? – tego już niestety nie zapamiętałem. Mijający czas
zatarł szczegóły opowiadań Babci. Mogę tylko dodać, że
owego rannego powstańca, który schronił się w dworku
rodziny Mijakowskich, gdzieś na Mazowszu, zdołano
wówczas uratować.
Jan Matzke
Za sprawą p. Jana, otrzymaliśmy także – nawiązujące
do tematu powstania styczniowego – ilustracje, zamieszczone w opracowaniu Augusta Sokołowskiego POWSTANIE STYCZNIOWE (1863-1864) – wszystkie podpisane,
jako scenki powstańcze z Michałowic...
Pierwszy z rysunków przedstawia Michałowice, oglądane od strony Krakowa, z terenu zaboru austriackiego –
w tle zaznaczono zarys budynków rosyjskiej komory
celnej, zaś drzewa przy drodze uznać można za zgodne z późniejszym zapisem fotograficznym tego miejsca.
Również chałupka na pierwszym planie z lewej strony,
uwieczniona została w przyszłości na znanej ogólnie karcie pocztowej – z widokiem szlabanu przy przejściu gra-
48
Słupy pocztowe poczty saskiej (Zgorzelec).
towej, przy której przekazywano przesyłki bezpośrednio
gońcom lub dyliżansom pocztowym. Bardziej realna wydaje się wersja pierwsza, ze względu na istnienie poczty na
pobliskiej komorze celnej w Michałowicach.
Słupy pocztowe powstawały na ziemiach polskich już
na początku XVIII w., za sprawą Augusta II Mocnego,
króla Polski i elektora saskiego. Miały piękne kartusze
herbowe z inicjałami królewskimi (AR – Augustus Rex)
oraz zawierały herby Polski, Litwy i Saksonii.
Nie dziwi także swobodny ruch uzbrojonych powstańców po stronie austriackiej, bowiem...
(...) Polski bunt kosztował carski budżet 150 mln rubli,
w samym tylko 1863 r. Ogromna rosyjska armia w Królestwie
Polskim, popisywała się niekompetencją, nie mogąc zgnieść
kilku tysięcy powstańców. To ośmieliło zagraniczne potęgi do
działania.(...) Nawet król Szwecji dał 20 tys. talarów na broń
dla powstania. (...) Zaniepokojona Austria przez palce patrzyła
na szmugiel broni przez powstańców oraz na istnienie na jej
terytorium zaplecza dla powstania (austriaccy żołnierze chętnie
sprzedawali powstańcom swoje karabiny za 15,5 zł reńskich;
kara za zgubienie karabinu w CK- Armii wynosiła 15 zł reńskich).
nicznym owej komory. Obok chałupy, widocznej na pierwszym planie (której usytuowanie nie wyklucza, że mogła
być schronieniem dla austryiackich strarzników granicznych), znajduje się kamienny słup pocztowy. Niestety, nie
można na podstawie tego niewyraźnego rysunku ustalić
jednoznacznie czy był to słup (kamień) milowy, dystansowy – wskazujący odległości między stacjami pocztowymi
czy też słup pocztowy, pełniący rolę dawnej skrzynki pocz-
Na podst: Powstanie Styczniowe – punkt zwrotny historii XIX w?
– Głos Radykalnego Centrum/Pacyficznych Atlantystów,
26 stycznia 2013
Drugi obrazek – to obóz Langiewicza w Michałowicach, w okolicach góry Michałówka – przedstawiliśmy
go już wcześniej, jako najstarszy znany rysunek pejzażu
Michałowic.
Trzecie dzieło – z pewnością ukazuje walki powstańcze
na przedmieściach Miechowa – w tle charakterystyczna
wieża Bazyliki Grobu Bożego w tym mieście.
49
GOSPODARZ TEJ ZIEMI – JAN BANAŚ
Każda miejscowość posiada swoje opowieści i podania,
które zawierają niejednokrotnie elementy fantastyczne,
choć oparte są na prawdziwych wydarzeniach.
W takich opowieściach często trudno oddzielić fikcję
od prawdy historycznej. Jednak historia Jana Banasia, to
podanie niezwykle przejrzyste, nie zawierające wątków
fantastycznych czy dopowiedzeń. Znane jest niewielkiej
garstce osób – rdzennych mieszkańców Michałowic, z rejonów tzw. Małego Krakowa.
W okolicach miedzy – położonej w odległości ok. 200
metrów od obecnej ulicy Nad Strugą – znajduje się nagrobek (zwany pomnikiem), pochodzący z 1917 roku.
Na płycie widnieje trudny dziś do odczytania napis:
TU SPOCZYWA
JAN BANAŚ
GOSPODARZ TEJ ZIEMI
ZABITY KULĄ KARAB. WE WŁASNYM
DOMU 4 / 12 1914 W WOJNIE EUROP.
WALCZYŁ W WOJNIE JAPOŃSKIEJ
PRZEŻYŁ LAT 46
POMNIK POSTAWIŁA ŻONA MARYANNA 1917 R.
I tak nadszedł znamienny rok 1914 – wybuch I wojny światowej. W sierpniu wyruszyła z Krakowa – przez
Michałowice – do Kielc, I Kompania Kadrowa Strzelców
J. Pilsudskiego...
Front walk między zaborcami, odcisnął swe piętno na
tutejszej okolicy. Okres ten nie cieszy się dobrym wspomnieniem wśród mieszkańców – rekwizycje, rabunki
i przestępstwa okupantów były częstym zjawiskiem.
Na potrzeby wojska zajmowano prywatne domy i mieszkania, wbrew woli mieszkańców.
Dnia 4 grudnia 1914 roku Jan Banaś przebywał w swoim domu, w Michałowicach.
Jak poświadczył śp. Franciszek Wesołowski (wnuk
Jana Banasia) – tego dnia, około godziny 13.00 (czas potwierdza księga metrykalna par. Więcławice), Jan Banaś
w trakcie spożywania obiadu, postrzelony został kulą
karabinową we własnym domu. Kula przebiła ścianę
i ugodziła Jana w okolice pasa tak dotkliwie, że niebawem
zmarł.
Zrozpaczona żona Marianna pochowała męża w polu,
wzdłuż drogi (dziś nieistniejącej – obecnie miedza), gdyż
ze względu na ciągły ostrzał artyleryjski walczących
wojsk, nie było możliwości przedostania się na cmentarz
parafialny w Więcławicach.
Marianna usypała więc prosty grób ziemny. Do Więcławic dotarto dopiero w styczniu 1915 roku i z tego okresu
pochodzi tzw. Actus ultimus – czyli specyficzny wpis w księdze pogrzebów parafii
Więcławice, dokonany w okresie miesiąca
po śmierci Jana.
Świadkowie Andrzej Bińczycki i Wojciech Harmala poświadczyli o tym smutnym zdarzeniu.
Jan pochowany został 10 XII 1914 roku,
o godzinie 10 wieczór – siódmego dnia po
swej śmierci, pod osłoną nocy...
Możliwość wybudowania nagrobka
pojawiła się w 1917 roku. Wystawiła go
żona Marianna. Nazywany umownie
„pomnikiem”, położony na miedzy pośród drzew akacjowych, pozostaje świadkiem smutnej historii gospodarza ziemi
michałowickiej, który wróciwszy szczęśliwie z dalekiej wojny, poległ przy talerzu
zupy we własnym domu...
W tych zwięzłych słowach zawarto – rzec można – historię życia jednego z mieszkańców michałowickiej ziemi.
Jan Banaś urodził się prawdopodobnie w 1868 roku
w Żerkowicach, jako syn włościanina –
Jana Banasia i Anny z Kurów. Nie wiemy zbyt wiele o jego dzieciństwie i młodości.
Żoną Jana była Marianna z Bubków.
Jan, mieszkający początkowo w Żerkowicach, osiadł po poślubieniu Marianny, w rodzinnym gospodarstwie żony
w Michałowicach. Wiódł spokojne życie
rolnika, sumiennego i pracowitego gospodarza.
W 1905 roku rozpoczęła się wojna rosyjsko–japońska. Władze carskie zarządziły na terytorium całego Królestwa Polskiego, pobór do wojska. Ukaz carski nie
ominął także Michałowic. Wśród powołanych, znalazł się Jan Banaś.
Nie wiemy ile czasu przebywał w Rosji
i Japonii, ale z pewnością był to okres kilku, może kilkunastu miesięcy. W końcu
powrócił szczęśliwie do rodzinnych Michałowic.
Przez następne lata spokojnie prowadził swoje gospodarstwo.
Grób Jana Banasia w Michałowicach.
Na podstawie przekazu ustnego ś.p. Franciszka
Wesołowskiego oraz ksiąg metrykalnych parafii
Więcławice.
Stefan Tochowicz
Za rok – 6 sierpnia 2014 r. – obchodzić będziemy 100-lecie przemarszu „Kadrówki” przez Michałowice
Redakcja „Naddłubniańskich Pejzaży” zwraca się do wszystkich Mieszkańców michałowickiej ziemi
o pomoc w gromadzeniu rodzinnych fotografii i dokumentów z okresu zaborów i I wojny światowej
do specjalnego jubileuszowego wydania Kwartalnika
50
– PUŁKOWNIK WĘGIERSKI –
Autorem portretu jest
brat dziadka Jana Matzke, jedynego wnuka drugiego z dziadków – Jana
Jurkowskiego,
młynarza
z Maszkowa, legionisty,
który pojął za żonę Marię
Kwiecińską – nauczycielkę
w Cianowicach, a zarazem
siostrę innego legionisty,
Mieczysława Oset-Kwiecińskiego (czytaj powyżej
oraz w poprzednich numerach „Naddłubniańskich
Pejzaży”). Portret ów wyPułkownik węgierski – mal. Stanidany był także w postaci
sław Matzke, 1916 (skan z gazetowej
kolorowej pocztówki, która
reprodukcji, własność – J. Matzke).
zaginęła. Autor portretu
i jego węgierski model, spotkali się w czasie wojny, której epizody ciekawie zanotował inny Węgier...
Wojenny korespondent budapesztańskich gazet
Ferenc Molnar, węgierski dramaturg, a także autor
licznych opowiadań i humoresek, przybył do Krakowa
w kilka tygodni po napisaniu (1907) sławnej potem chyba
już na wszystkich kontynentach, powieści Chłopcy z Placu
Broni. Miało to miejsce zimą 1914/1915 r.
Przez tę część Europy przebiegały wtedy linie frontów.
Pisarz pojawił się tu w charakterze korespondenta wojennego budapesztańskich gazet. Nie bez powodu świat
interesował się w tym czasie wszystkim, co działo się nad
górną Wisłą. To właśnie wtedy Kraków miał swoje przy-
słowiowe pięć minut w tej wielkiej wojnie. Po przełamaniu austro-węgierskich pozycji pod Złoczowem, rosyjski
walec miażdżąc wszelkie zapory, nieubłaganie toczył
się na zachód. Całe nadzieje na powstrzymanie zwycięskiego pochodu przeciwnika, usiłującego za każdą cenę
przedrzeć się do serca monarchii, pokładano już tylko
we wzniesionej u zbiegu austriackiej pruskiej i rosyjskiej
granicy Festung Krakau. Twierdza Kraków była największym zespołem obronnym w całym cesarstwie, budowano ją według najnowocześniejszych na owe czasy założeń
sztuki wojennej, od roku 1848, aż do wybuchu wojny.
Kiedy 6 grudnia szpice 3 armii rosyjskiej stanęły na
wzgórzu Kaim, położonym pomiędzy Wieliczką i Bieżanowem, z fortów Rajsko, Kosocice i Borek runęła na
przeciwnika mordercza lawina ognia. Do kanonady dołączyły również baterie moździerzy spod kopca Kościuszki.
Droga na zachód została zamknięta. Wkrótce potem odrzucono przybyszów daleko na wschód. Armie carskie
w ciągu kilku tygodni straciły pół miliona żołnierzy i całą
Galicję. O Krakowie usłyszał wtedy cały świat. A Ferenc
Molnar opisywał gwarne tutejsze ulice, pełne wojska
i warkotu automobili. Był to dla niego widok zupełnie niezwykły, po oglądanym niedawno opustoszałym Wiedniu
i Budapeszcie...
(...) Przez cały czas pisarz mieszkał w usytuowanym
przy ul. Sławkowskiej Hotelu Saskim, wówczas najbardziej popularnym gościńcu w mieście.
Wspomnienia Molnara z czasów I wojny światowej zostały wydane w Polsce pt. Galicja 1914–1915, w roku 2011.
Katarzyna Siwiec i Mieczysław Czuma
Węgierskie ślady w Krakowie (fragm.).
SANKTUARIUM W WIĘCŁAWICACH
Dekretem z dnia 5 września 2013 roku, kościół parafialny w Więcławicach Starych – ustanowiono Sanktuarium
Diecezjalnym św. Jakuba Apostoła. Jest ono czwartym w Polsce (wcześniej stało się to w Jakubowie, Lęborku
i Szczyrku), a zarazem pierwszym w Małopolsce i diecezji krakowskiej, sanktuarium na pielgrzymkowej drodze św. Jakuba Apostoła do Santiago de Compostela.
W ołtarzu głównym kościoła znajduje się obraz przedstawiający św. Jakuba wraz z jego atrybutami: kijem pielgrzyma, bukłakiem, mieczem oraz muszlą.
Św. Jakub Większy był jednym z dwunastu apostołów Jezusa Chrystusa, syn Zebedeusza i Salomei, brat
św. Jan Ewangelisty, męczennik, święty kościoła katolickiego, anglikańskiego, ewangelickiego, ormiańskiego, koptyjskiego i prawosławnego. Należał do uprzywilejowanych uczniów Chrystusa, którzy byli świadkami wskrzeszenia córki Jaira, przemienienia na górze Tabor oraz modlitwy w Ogrójcu. Obaj z Janem, znani
z porywczego charakteru, nazwani zostali przez Chrystusa „synami gromu”.
Apostoł Jakub zginął ścięty mieczem z rozkazu Heroda Agryppy – wnuka Heroda Wielkiego, jako pierwszy z dwunastu apostołów. Jego szczątki znajdują się prawdopodobnie w Santiago de Compostela, przeniesione tam z Jerozolimy w VII w.
Dnia 10 września 2007 r., wprowadzono do świątyni w Więcławicach, relikwie św. Jakuba Apostoła, zaś 8 grudnia rozpoczęło tu działalność Bractwo jego imienia.
Podczas uroczystej Mszy. św w Więcławicach Starych, w niedzielę dnia 8 września, 2013 r., odczytany został dekret erygujący sanktuarium, kończąc Światowe Spotkanie Bractw i Stowarzyszeń św. Jakuba oraz VI Międzynarodową Konferencję Naukową – 1200 lat pielgrzymek do grobu św. Jakuba w Santiago de Compostela, w których uczestniczyło
150 osób z 16 krajów świata. Zaś członkowie Zarządu więcławickiego Bractwa św. Jakuba Apostoła włączeni zostali
do Ogólnoświatowego Arcybractwa św. Jakuba w Santiago de Compostela.
51
Jubileusz X-lecia działalności
Stowarzyszenia Przyjaciół Ziemi Michałowickiej „NAD DŁUBNIĄ”
oraz Kwartalnika Społeczno-Kulturalnego „Naddłubniańskie Pejzaże”
St. Piwowarski i M. Wyżga – historycy, ks. R. Honkisz –
proboszcz parafii pw. Św. Jakuba w Więcławicach,
E. Szarek – dyr. Wyd. „Czuwajmy”, M. Dziwisz – filozof
i publicysta, J. Ślusarczyk-Latos poetka oraz B. Czesak –
konserwator, który omówił proces wykonanej przez siebie konserwacji zabytkowego nagrobka Jana Kanarka,
młynarza z Michałowic.
Obecni na spotkaniu goście, mieli możliwość obejrzenia fragmentów filmów, związanych tematycznie z michałowicką ziemią, jej historią, sylwetkami niektórych
mieszkańców oraz z bieżącą działalnością Stowarzyszenia, odnotowywaną sukcesywnie na łamach Kwartalnika.
Z zainteresowaniem oglądano także wystawę fotografii archiwalnych, udostępnionych przez mieszkańców tutejszych miejscowości.
Spotkanie poprowadził J. Nowak, członek SPZM „Nad
Dłubnią”.
W ciągu dziesięciu lat działalności wydano 20 zeszytów (czasem podwójnych, potrójnych lub poczwórnych)
„Naddłubniańskich Pejzaży” – co składa się na ponad
500- stronicową opowieść o historii michałowickiej ziemi..
Dnia 9 XI 2013 r. wybrano nowy
Zarząd Stowarzyszenia:
Prezes – Bernadetta Patecka
Wiceprezes – Elżbieta Kwaśniewska
Sekretarz – Zofia Puchalska-Wilk
Członkowie – Adam Bubka
Jan Sas.
Skarbnikiem ponownie został – Zbigniew Lakosz.
Fot. Barbara Nowak.
Dnia 28 września 2013 r. – w sali konferencyjnej UG
w Michałowicach, odbyło się uroczyste spotkanie jubileuszowe z okazji X-lecia działalności Stowarzyszenia Przyjaciół Ziemi Michałowickiej „Nad Dłubnią”.
Zgromadziło ono kilkudziesięcioosobowe grono przyjaciół i sympatyków Stowarzyszenia, a wśród nich – władze Gminy, w osobach panów Wójta i Wicewójta, pracowników UG, Dyrekcję ZS w Michałowicach, nauczycieli,
reprezentację miejscowych Radnych, przedstawicieli michałowickich firm, historyków – związanych z ziemią
michałowicką, wielu zaproszonych gości, współpracujących ze Stowarzyszeniem oraz z Kwartalnikiem „Naddłubniańskie Pejzaże”, od 10 lat wydawanym i społecznie
redagowanym przez Stowarzyszenie, pięknie drukowanym w michałowickim „Wydawnictwie Czuwajmy”.
Były podziękowania, kwiaty, gratulacje, przemówienia, a nawet strofy poezji... na koniec zaś – „słodkie” rozmowy przy kawie...
Zebranie otworzył wiceprezes Stowarzyszenia –
A. Bubka, obecny był także prezes – St. Kałwa oraz członkowie Stowarzyszenia. Głos zabrali: A. Rumian – wójt,
52
Mappa Pocztowa Gubernij Królestwa Polskiego z 1897 r.
informuje, że Michałowice były wówczas wsią
położoną
przy drodze bitej; znajdowała się tu komora celna , a przy komorze stacja pocztowa
.
Mappa Pocztowa Gubernij Królestwa Polskiego z 1897 r.(reprint);
Skala 1:1 000 0000;
Wydawca : PTR Kartografia; Rewasz - Oficyna Wydawnicza.
Skorowidz Topograficznej Mapy Królestwa Polskiego
z 1839 r., wykorzystano w tym przypadku za podkład, do wykazania „bitych gościńców Królestwa Polskiego”, których w latach
1819 – 1849 wybudowano łącznie 2303, 6 km; z tego osiem traktów i kilka dróg lokalnych o łącznej długości 1475,1 km zbiegało
się w Warszawie. Na mapie tej zaznaczono lata budowy i rok
ukończenia poszczególnych odcinków dróg. Szosę w okolicy
Michałowic ukończono np. w roku 1836; od Miechowa do Kielc
układano ją w latach 1833–1836, zaś od Kielc do Warszawy –
w latach 1819–1830.
Drogi te budowane były w sposób inżynierski, a więc – wyznaczane w terenie według przyjętego planu (zazwyczaj w linii
prostej), utwardzane, odwadniane i wyposażone w mosty. Przy-
kładem jest chociażby droga Warszawa–Kraków, zw. Traktem
Krakowskim, przechodząca przez Michałowice.
Początkowo prace te prowadzono metodą szarwarku – z opłat
ściąganych od miejscowej ludności. W 1829 r. kredytów na budowę udzielił Bank Polski. Drogi podzielono na 3 kategorie: do
kategorii I należały główne trakty o szerokiej jezdni, mające znaczenie ogólnokrajowe i tranzytowe, do II – węższe, zapewniające
komunikację między województwami, do III – drogi lokalne.
(...) Szosy budowano z wałowanego tłucznia lub układanych kamieni polnych. (...) Przy granicach miast sytuowano rogatki, przy których
pobierano myto.
Po zbudowaniu szosy z Krakowa do Warszawy – podróż tzw.
Ekstrapocztą, trwała w 1838 roku – 22,5 godz. Liczba podróżnych
wzrosła wówczas 10-krotnie (do 3,5 tys. rocznie).
Budowę ówczesnych dróg, pod względem skali przedsięwzięcia oraz nowatorstwa rozwiązań, można przyrównać do podejmowanego w naszych czasach programu budowy autostrad.
Na podst. Plany i Mapy Warszawy 1832–1944 – L. Królikowski
oraz Historii kultury materialnej Polski, tom V.
Dnia 15 września 2013 r.,
odbył się w Bieczu jubileuszowy – V Przegląd
Zespołów Artystycznych
„PAWIE PIÓRA”.
Zapoczątkowany pięć lat
temu w Michałowicach,
krążył po południowej
Polsce, by wrócić do nas
w przyszłym roku, na obchody 50-lecia michałowickiego Zespołu Pieśni
i Tańca... „Pawie Pióra”.
SPONSOREM WYDANIA JEST WÓJT GMINY MICHAŁOWICE
Wydawca: STOWARZYSZENIE PRZYJACIÓŁ ZIEMI MICHAŁOWICKIEJ „NAD DŁUBNIĄ”
32-091 Michałowice, ul. Jana Pawła II 1, tel./fax 12 388 50 16, www.michalowice.malopolska.pl/spzm/
Redaktor wydania i koncepcja graficzna: Elżbieta Kwaśniewska.
Kolegium Redakcyjne: Leokadia Bubak, Michał Buczak, Wanda Bydłosz, o. Konrad Małys, Maria Matlachowska,
Jan Matzke, Stanisław Piwowarski, Jarosław Sadowski, Elżbieta Siekierzyńska
KWARTALNIK REDAGOWANY JEST SPOŁECZNIE.
Przygotowanie do druku i druk: Wydawnictwo „Czuwajmy”,
5432-091 Michałowice, ul. Ks. M. Pałęgi 41, tel./fax 12 388 53 80

Podobne dokumenty