Solidarność społeczna

Transkrypt

Solidarność społeczna
Wokół Debat Tischnerowskich - Tischner Debates Online
Solidarność społeczna
Iwona Kochman
Solidarność – to jedno z najwznioślejszych marzeń,
najszlachetniejszych idei, jakie rozpalały sny i wyobraźnię wszystkich bodaj pokoleń. Sławili ją poeci, szukali jej mędrcy i filozofowie, błądząc myślami po różnych wyspach szczęśliwych, gdzie ani egoizmu, ani
podłości, ani prywaty.
(Sowiński, 2005, s. 37)
Pojęcie
solidarności podtrzymują i nadają kształt niewidzialnej rzeczywistości. Z kolei Charles Taylor (2002,
s. 107) wskazywał na zagrożenia tak wąsko pojmowanej solidarności, zwracając uwagę na fakt, iż rozdrobnienie nie daje szans na sformułowanie i realizację wspólnego celu.
Solidarność wskazuje na istnienie drugiego
człowieka – człowiek jest zawsze solidarny z kimś
i dla kogoś (Tischner, 2005, s. 16), w stosunku do
którego odczuwamy jakąś powinność, za którego
czujemy się odpowiedzialni, i którego los nie jest
nam obcy. Odczuwanie solidarności z drugim człowiekiem czy innymi ludźmi czyni z nas istoty społeczne, wyrywa nas z kręgu prywatności i pozwala
przekroczyć własny egoizm. Oczywiście solidarność może dotyczyć wąskiego kręgu bliskich osób,
jednak w ogólnie przyjętym odczuciu, prawdziwa
solidarność oznacza wyjście poza ciasny krąg własnych, partykularnych interesów i wzniesienie się
poza dobro swojej wspólnoty rodowej czy nawet
wspólnoty etnicznej. Wtedy solidarność nabiera
wymiaru uniwersalnego i może nazywać się solidarnością społeczną.
W ujęciu szerszym, solidarność nie musi być
skierowana przeciwko komuś, może być siłą pozytywną, zorientowaną na budowanie jakiegoś wspólnego dobra oraz taką, która odnosi się do tych
wszystkich, którzy doświadczyli jakiegoś nieszczęścia, potrzebują wsparcia i pomocy. W tym przypadku solidarność nie opiera się na więzi wytworzonej dzięki podobieństwu wartości, sytuacji czy
losów, ale na znacznie głębszej podstawie, a mianowicie na odnalezieniu – rozpoznaniu w innym
swego bliźniego. Chrześcijaństwo przełamało
zasadę, w której bliźni oznaczał członka własnej
grupy etnicznej i dokonało swoistej uniwersalizacji
pojęcia bliźniego (Kiciński, 1998, s. 207). Najbardziej jasno charakteryzują ten rodzaj solidarności
słowa Chrystusa: Jeden drugiego brzemiona noście i
tak wypełniajcie prawo Chrystusowe (List do Galatów 6, 2). W tym ujęciu solidarność nie zna granic,
ani przeszkód, może być skierowana nawet na
wroga oraz kogoś, z kim nie czujemy żadnych głębszych powiązań. Ten drugi rodzaj solidarności jest
dużo trudniejszy, wiąże się bowiem z pokonaniem
w sobie zarówno egoizmu jednostkowego, jak i grupowego, może być traktowana jako wyraz wzniesienia się na najwyższy poziom moralności i dowód
osiągnięcia maksymalnego stopnia doskonałości
duchowej.
Dwa podejścia
Istnieje kilka sposobów rozumienia solidarności społecznej. Solidarność często rozumiana
jest w ujęciu węższym, jako wyraz identyfikacji z tymi,
którzy popierają jakąś słuszną sprawę, która jest im
bliska z racji własnych historycznych często doświadczeń czy uznawanych powszechnie wartości. W
tym przypadku, dostrzegamy w drugim człowieku
kogoś podobnego do nas, a przez to bliskiego. Złączone wspólnymi wartościami, ideami, osoby takie
tworzą pewną wspólnotę i mają poczucie więzi.
Często też solidarność taka skierowana jest przeciw jakiejś innej, opresyjnej grupie (wróg w czasie
wojny, dyktator). Jak pisze Szawiel (2005, s. 43),
różne kręgi solidarności kreują jakby niewidzialne
getta, łączące ponad przestrzenią i czasem. Bo relacja
solidarności, wbrew pozorom, jest ekskluzywna i
wykluczająca. Ale to właśnie te niewidzialne getta
www.erazm.uw.edu.pl
Wokół Debat Tischnerowskich - Tischner Debates Online
Solidarność jako element moralności
przeciętnego człowieka. Wydaje się bowiem, iż solidarność stała się dziś dla wielu raczej nadwyżką
dobrej woli, nie zaś naturalnym komponentem życia.
Solidarność to luksus, na który pozwalają sobie tylko
nieliczni. Reszta zaś wyrzuciła ją ze swego prywatnego dekalogu uznając, że od tego są albo instytucje
społeczne, ludzie bogaci, albo święci. Zresztą nawet
kultura popularna niesie pewien bardzo specyficzny obraz społeczników, którzy zwykle przedstawiani są dość sztampowo i schematycznie, jako
ludzie nadwrażliwi, żyjący poza rzeczywistością
społeczną. Działacze zaangażowani w jakąś sprawę
zwykle są szaleńcami i outsiderami. Skoro solidarność jest cnotą i dowodem na zachowanie wysoce
moralne, zastanawiać może, w jakich okolicznościach i z jakich pobudek ludzie zachowują się solidarnie.
Solidarność niewątpliwie należy więc do
sfery moralności, choć niektórzy, o czym piszę
nieco dalej, starają się ją stamtąd wyrwać i przenieść do sfery polityki.
Solidarność jest cnotą, jest wartością bardzo
ściśle związaną z moralnością człowieka, co
potwierdzają naukowcy i myśliciele, a co także
podpowiada nam nasza intuicja. Wydaje się prawdą
bezsporną, pisze Kiciński (1998, s. 145), że pojęcie
moralności najściślej związane jest z ideami charakterystycznymi dla orientacji prospołecznej. Związek ten
istnieje zarówno w potocznej świadomości moralnej,
jak i rozważaniach teoretyków: etyków normatywnych, metaetyków, socjologów, psychologów, itp. Kiciński przywołuje Moritza Schlicka (1960, za: Kiciski, 1998), który rdzeń postawy moralnej widzi w
przeciwieństwie egoizmu.
Kiedy jesteśmy solidarni?
Solidarność pojawia się najczęściej, kiedy
jakaś grupa, posiadająca pewien zwerbalizowany
i skodyfikowany system aksjonormatywny, nadający
ideom prospołecznym formę konkretnych nakazów,
zakazów i ideałów postępowania (Kiciński, 1998,
s. 181), spotyka się z sytuacją ekstremalną, w której
dochodzi do zagrożenia tej grupy. Na podstawie
badań stwierdzono bardzo wyraźną zależność pomiędzy sytuacjami zagrożenia i rozmaitymi zjawiskami
moralnymi (Kiciński, 1998, s. 183). Osoby, które
doświadczyły w swoim życiu tak ekstremalnych
przeżyć zgodnie podkreślały, że sytuacje zagrożenia
podnoszą poziom moralny ludzi, wyzwalają społeczną solidarność, działają oczyszczająco. Niektórzy
nawet posuwali się do stwierdzenia, że okres spokojnego życia nie sprzyja utrzymaniu wysokiego
poziomu moralnego ludzi. I tu dochodzimy do
zasadniczego pytania, czy rzeczywiście możliwa
jest solidarność na codzień, czy jak twierdzi Bauman
(2000, s. 109), jest to tylko krótkotrwały odruch
serca o karnawałowym charakterze, po którym nadchodzi opamiętanie i refleksja. Bauman (2000, s.
109) twierdzi, iż:
Jeżeli solidarność należy do sfery moralności, w takim razie człowiek wychowany w naszej
kulturze powinien odczuwać obowiązek jej stosowania, a bycie solidarnym powinno stać się jego
imperatywem wewnętrznym. W procesie socjalizacyjnym imperatyw ten winien być zinternalizowany, co z kolei powinno znaleźć swoje potwierdzenie w uznaniu społecznym dla manifestowanej
postawy solidarnościowej. Co więcej, jeżeli solidarność jest pewną uznaną społecznie normą, w takim
razie jednostka postępująca zgodnie z jej nakazem
powinna odczuwać specyficzne poczucie własnej
wartości i odpowiednio każda jednostka postępująca przeciw tej normie winna odczuwać wyrzuty
sumienia lub poczucie winy, a jej zachowanie musi
wywoływać dezaprobatę i repulsję u innych (Kiciński, 1998, s. 100-123).
Czy dzisiaj rzeczywiście odczuwamy przemożną chęć i potrzebę wspólnego działania na
rzecz dobra publicznego, czy naprawdę jesteśmy
gotowi zaangażować się w działania na rzecz
innych, bardziej potrzebujących osób? Czy jeśli
zachowamy się solidarnie, możemy liczyć na uznanie społeczne, a osoby postępujące egoistycznie
spotkają się z surową krytyką i potępieniem, a nie
usprawiedliwieniem i zrozumieniem?
impulsy moralne wyzwalane na widok
ludzkiego cierpienia są wyładowywane w
sporadycznych (im gwałtowniejszych,
tym funkcjonalnie skuteczniejszych)
wybuchach zbiorowej dobroczynności w
rodzaju Live Aid, Comic Aid, lub zbiórek
Jeśli na zadane pytania odpowiemy przecząco,
znaczy to, że albo solidarność utraciła dla nas swój
walor moralny, albo że została uznana jako norma
wysoce nierealistyczna czy wręcz nieosiągalna dla
. Na przykład w filmie Beyond Borders z 2003 z A. Jolie
i C. Owen
www.erazm.uw.edu.pl
Wokół Debat Tischnerowskich - Tischner Debates Online
Konsekwencje i zagrożenia
pieniężnych na rzecz ostatniej fali wygnańców czy uciekinierów. Sprawiedliwość
staje się odświętnym i widowiskowym
zdarzeniem; pomaga to wielce w uspokajaniu wyrzutów moralnego sumienia i
pozwala znosić bez większych skrupułów
brak sprawiedliwości w dniu powszednim.
Jak odwieszanie do szafy niedzielnego
stroju, brak sprawiedliwości staje się
normą codziennego życia
O konsekwencjach takiego zabiegu pisze
Minogue (2002, s. 190):
Przepływ odpowiedzialności jednostkowej w sferę publiczną uważa się za wielki
postęp na drodze do pełnego szczęścia;
uwalnia nas to od licznych ciężarów.
Współczesna koncepcja ochrony jednostki, formułowana często w kategoriach
praw, oznacza stopniowe zmniejszanie
ryzyka i odpowiedzialności - ryzyka
takiego jak choroba czy bezrobocie, a
odpowiedzialności takiej, jak np. odpowiedzialność za rodziców
Państwo opiekuńcze jako próba
zatrzymania solidarności
W związku z tym Bauman (2000, s. 99)
zastanawia się, czy zadowolona większość, potrafi
wznieść się ponad interesy własne i uznać swą odpowiedzialność za człowieczeństwo mniej od siebie
szczęśliwej reszty ludzkiego gatunku. Bauman jest
niezmiernie sceptyczny, co do tej kwestii:
Minogue uważa (2002, s. 190), iż państwo
przejmując wiele obowiązków, które wcześniej należały do jednostek odbiera im ich moralną powagę,
zamieniając obywateli w beztroskie dzieci. Zdjęcie
z jednostki obowiązków oznacza nadanie jej więcej
praw, a przez to stwarza pole do związanych z tym
prawem roszczeń. Taka sytuacja jest zabójcza dla
solidarności. Minogue (2002, s. 191-192) zwraca
też uwagę, że:
Sam przez się reżim demokracji nie
powoduje (a tym bardziej nie zapewnia)
przeobrażenia tolerancji w solidarność a więc uznania cierpień i niedoli innych
ludzi za sprawę własnej odpowiedzialności, a złagodzenia czy usunięcia tych
cierpień za własne zadanie. Zdarza się
przy obecnej formie mechanizmów politycznych, że tolerancja w reżimach
demokratycznych przybiera kształt znieczulenia i obojętności.
(Bauman, 2000, s. 100)
jeśli ważne zobowiązania zostają zdjęte
z barków jednostki i przeniesione na
państwo, wówczas powstaje nowa sytuacja moralna. (...) jednostka traci na znaczeniu moralnym, ponieważ maleje
zakres odpowiedzialnych wyborów.
Z kolei państwo zyskuje na moralnym
znaczeniu, gdyż nie tylko zapewnia jednostce wolność i bezpieczeństwo, sprawując pieczę nad prawem, ale także
uwalnia jednostkę od całego szeregu
zobowiązań, które dotychczas konstytuowały jej powagę moralną. Państwo
wspiera teraz żony, bezdomne dzieci i
starych rodziców, za których wcześniej
odpowiedzialność ponosiła jednostka.
(...) Władza ta zastępuje również niektóre spośród odruchów miłosierdzia,
przejmując coraz większą kontrolę
w sferze pracy i życia zawodowego w
kwestiach uzależnionych dotąd od samodyscypliny, i sprawia, że owa jednostka
stopniowo traci swą niezależność.
Co więcej Bauman posuwa się do wniosku, że syta
i zadowolona większość będzie wycofywać się z
poparcia dla państwa opiekuńczego jako wszechstronnego i powszechnego prawa do zbiorowego ubezpieczenia przed osobistym niepowodzeniem i pozostawi ludzi pozbawionych środków do życia własnemu
losowi lub wręcz posunie się do trwałego usunięcia
ludzi, których życie zależne jest od państwowo administrowanych świadczeń, z listy trosk publicznych.
(Bauman, 2000, s. 101) Bauman jest więc wielce
sceptyczny, co do możliwości zaistnienia solidarności społecznej w demokracji, postuluje przeto zastąpienie jej ideą państwa opiekuńczego, przy czym
solidarność społeczna jest zastępowana pojęciem
sprawiedliwości społecznej, która kojarzona jest z
pewną regulacją prawną, trwale wpisaną w porządek społeczny. W tym momencie dokonuje on aktu
pozbawienia solidarności jej głębokiego wymiaru
etycznego i przeniesienia jej do sfery polityki.
W konsekwencji to państwo zyskuje powagę
moralną, która daje mu prawo do coraz większych
żądań w stosunku do jednostki. W obliczu zaniku
www.erazm.uw.edu.pl
Wokół Debat Tischnerowskich - Tischner Debates Online
zwolenników państwa opiekuńczego domagających się stałej obecności państwa, przejawy spontanicznej solidarności społecznej oceniane będą jako
niewystarczające, bo nie dość trwałe i pewne, i co
najgorsze zależne od kaprysów, czyli dobrej woli
innych ludzi. Dla przeciwników państwa opiekuńczego ogląd rzeczywistości jest diametralnie różny,
często dużo bardziej optymistyczny. Dobrym przykładem pozwalającym uzmysłowić sobie ową
dychotomię jest komentarz dwóch intelektualistów
amerykańskich oceniających pomoc dla ofiar huraganu Katrina w Nowym Orleanie. Lewicowy amerykański socjolog Norman Birnbaum (2005, s. 8)
przekonany jest o licznych błędach popełnionych
przez rząd federalny. Według niego błędy te są:
zobowiązań i odpowiedzialności, wzrostu indywidualizmu, a nawet egoizmu, idea państwa opiekuńczego wydaje się być szybkim remedium na
bolączki związane z modernizacją, z przejściem od
społeczeństwa epoki industrialnej do społeczeństwa informatycznego.
Społeczeństwo obywatelskie jako
próba zatrzymania solidarności
Należy podkreślić, iż przeciwnicy podejścia
socjalnego chcą widzieć w solidarności przede
wszystkim wyraz wolności człowieka. Według Tischnera (2005, s. 13):
Solidarności nie potrzeba narzucać człowiekowi z zewnątrz, przy użyciu przemocy. Ta cnota rodzi się sama, spontanicznie, z serca. Czy zmuszał ktoś
miłosiernego Samarytanina, aby pochylił się nad leżącym przy drodze rannym?
Miłosierny Samarytanin poratował bliźniego, bo taka była jego dobra wola.
Cnota solidarności jest wyrazem dobrej
woli człowieka.
konsekwencją świadomego ideologicznego wyboru dokonanego przez amerykańskich neokonserwatystów. Kontynuowana przez nich likwidacja struktur
państwa opiekuńczego i postępująca
deregulacja sfery socjalnej uniemożliwi
odbudowę zrujnowanego miasta i stanu.
Birnbaum (2005, s. 8) pisze między innymi:
Na szczególna uwagę zasługuje fakt, iż solidarność
jako wyraz dobrej woli człowieka pociąga za sobą
uczucie wdzięczności ze strony osoby jej doświadczającej. W państwie opiekuńczym obserwujemy
proces zanikania wdzięczności traktowanej zresztą, jak zauważył Minogue (2002, s. 200), z nieskrywaną pogardą, jakby była uczuciem niegodnym osoby
niezależnej. A przecież to z wdzięczności rodzą się
następne, kolejne odruchy solidarności.
W kraju indywidualistów odpowiedzialnych za swój los nie ma obowiązku
pomagać tym, którym z jakiegoś powodu
się nie powiodło - funkcjonuje tylko
dobrowolna pomoc ze strony organizacji
pozarządowych.
Zupełnie inaczej ujmuje całą sytuację Guy Sorman
(2005, s. 8), intelektualista o poglądach liberalnych, dla którego
Reasumując, można pokusić się o stwierdzenie, iż po okresach masowej, euforycznej, spontanicznej i karnawałowej solidarności, ludzie marzą,
by zatrzymać ją na stałe w takim świątecznym
wymiarze. Dla jednych sposobem podtrzymywania marzenia o solidarności i zatrzymania jej na
dłużej jest państwo opiekuńcze, które zastąpić ma
zmęczonych czy niezdolnych do zachowań prospołecznych obywateli, dla innych zaś społeczeństwo obywatelskie w swojej bardziej zinstytucjonalizowanej formie – tj. między innymi poprzez stale
obecne i działające organizacje pozarządowe.
skuteczność społeczeństwa obywatelskiego i rynku sprzyja jednak odrabianiu
strat bez długiego czekania, aż zajmie się
tym rząd centralny (...) Dzięki zbiórkom prywatnym, za pośrednictwem
Kościołów i fundacji, zgromadzono dla
ofiar huraganu około 500 mln dolarów.
Dla niego huragan wzmaga neokonserwatywną
wizję państwa: centrum ma dbać o bezpieczeństwo
społeczne, a rynek o całą resztę.
Tak więc przejawy solidarności dla jednych
są dowodem siły amerykańskiego społeczeństwa
obywatelskiego, dla innych słabości rządu.
Doświadczenie tragedii dzieli i ujawnia, jak bardzo
przekonania potrafią zmieniać optykę patrzenia
Dwa spojrzenia na solidarność
Te dwie przeciwne sobie optyki oglądania
rzeczywistości determinują interpretację i ocenę
różnych działań i zachowań społecznych. I tak, dla
www.erazm.uw.edu.pl
Wokół Debat Tischnerowskich - Tischner Debates Online
i rozumienia nagich faktów, których obiektywne
istnienie zostaje najwyraźniej zakwestionowane.
Istnieje więc tylko odpowiednia interpretacja
faktów zależna od przyjętych wcześniej założeń.
Skoro osoby podejmujące wysiłek na rzecz
dobra innej osoby kierują się zwykle jedną z tych
czterech zasad, ciekawe byłoby prześledzić, czy
wyróżnione orientacje mogą być wzmacniane społecznie, czy też być może są już poważnie zagrożone wskutek dokonujących się przemian.
Motywacje postawy solidarnościowej
Czyn solidarnościowy jest niewątpliwie
kwintesencją zachowań prospołecznych, nie mniej
jednak może on wynikać z różnych motywacji.
Zastanawia bowiem, czy rzeczywiście postępując
solidarnie, zawsze kierujemy się wyłącznie dobrem
drugiego człowieka. Przyjrzenie się rzeczywistym
motywom zachowań solidarnościowych, nie służy
w tym wypadku ich ocenie, ale zrozumieniu i oszacowaniu szans na ich pojawienie się w przyszłości.
Zagrożenia
Wydaje się, iż orientacja prospołeczna coraz
bardziej traci na swoim znaczeniu w konfrontacji z
orientacją indywidualistyczną, która każe przedkładać dobro własne nad społeczne. O zjawisku
tym pisało wielu badaczy, między innymi Tocqueville (2005), Durkheim, Bell (1994), Giddens
(2001) i Taylor (2002). W Polsce dodatkowo na
opisywane zjawiska globalne nakładają się jeszcze
te lokalne, uwarunkowane historycznie i mentalnościowo.
Bardzo przydatne w tym względzie mogą
okazać się badania przeprowadzone wśród osób,
które przeżyły sytuacje zagrożenia, gdyż właśnie w
momentach klęsk i zagrożeń postawy solidarnościowe ujawniają się najwyraźniej. Na podstawie
badań przeprowadzonych między innymi wśród
osób dotkniętych powodzią w Polsce, Kiciński
(1998) prezentuje cztery orientacje moralne, które
skrystalizowały się w trakcie badań, a które stały się
motorem zachowań prospołecznych.
Jeśli chodzi o orientację godnościową, to trzeba
stwierdzić, iż człowiek współczesny nie wydaje się
potrzebować solidarności, aby poczuć się dowartościowany moralnie, i aby odczuwać szacunek dla
własnej osoby. Realizacja potrzeby godności coraz
częściej wiąże się z samorealizacją i samospełnieniem, jest w dużej mierze skierowana do wewnątrz
i zorientowana na własne potrzeby jednostki. Co
ciekawe, także osiągnięcie sukcesu nie wiąże się
dzisiaj z partycypacją w działaniach wspólnot czy
innych grup. Wręcz przeciwnie obecnie własna
samorealizacja wymaga rezygnacji z uczestnictwa
w życiu społecznym. Działalność na rzecz innych
ludzi nie jest podstawą do myślenia o swoim życiu
w kategoriach spełnienia czy sukcesu.
Pierwsza wyróżniona orientacja to orientacja
prospołeczna – ideą nadrzędną występującą przy uzasadnieniu ocen i norm jest idea liczenia się we własnym postępowaniu z dobrem innych ludzi (Kiciński,
1998, s. 23). Druga to orientacja godnościowa, gdzie
wartością nadrzędną jest nie tyle dobro drugiego
człowieka, co swoiste dobro (godność) osoby działającej na rzecz drugiego człowieka. Godność może
doznać uszczerbku, gdy jednostka zabiega np. o inne
dobra osobiste „niższego rzędu”, kojarzone często z terminem „interes” (Kiciński, 1998, s. 23) Trzecia
orientacja nazwana jest wzajemnościową. Chodzi
w niej o zdolność dostrzegania naturalnej wspólnoty
interesów ludzi tworzących społeczność, w której –
niczym prawo przyrody – funkcjonuje zasada wzajemności. Zasada ta i związany z nią pewien ład społeczny jest tu ową naczelną ideą, ujawniającą się przy
uzasadnianiu sądów (Kiciński, 1998, s. 24) Ostatnia, orientacja tabuistyczna, związana jest z przekonaniem, że pewne normy nie wymagają uzasadnienia, są bowiem oczywiste. Jednostka, która łamie
daną normę, dokonuje zamachu na pewien naturalny porządek moralny (Kiciński, 1998, s. 25).
Orientacja wzajemnościowa, jest coraz bardziej
wypierana przez ideę państwa opiekuńczego, które
nie pozwala na odczuwanie wdzięczności za otrzymane dobro, ale każe widzieć solidarność jako sprawiedliwość społeczną należną każdemu pokrzywdzonemu przez los. Większość osób uważa, że od
rozwiązywania problemów ogólnospołecznych są
odpowiedni profesjonaliści i państwo.
. Jak zauważa T. Filipiak, spadkiem po realnym socjalizmie są
między innymi tendencje do prowadzenia pasożytniczego trybu
życia indywidualnego, przejawiającego się w oczekiwaniach, aby
to inni przejmowali inicjatywę społecznego angażowania się, a
także przejmowali odpowiedzialność za sprawy społeczne. Tendencje te tworzą wzorce „antykultury obywatelskiej”, która skutecznie utrudnia i jednocześnie wypacza realizację realnej demokratyzacji życia politycznego (Filipiak, 2003, s. 79).
www.erazm.uw.edu.pl
Wokół Debat Tischnerowskich - Tischner Debates Online
Orientacja tabuistyczna występuje przy
pewnej homogeniczności kultury formującej jednostkę. Sprawa komplikuje się w sytuacji pluralizmu wartości i współistnienia różnych hierarchii
wartości. Wielość komunikatów na temat tego,
co jest dobre, a co złe, stawia człowieka współczesnego w sytuacji wyboru. Niepodważalność norm
ustępuje stopniowo powszechnemu zjawisku własnej ich interpretacji i rosnącemu permisywizmowi
moralnemu. Opisywany szeroko zanik kanonu
i autorytetów moralnych jeszcze bardziej osłabia
znaczenie tej orientacji. Symptomatyczne stało się
spychanie wielu problemów natury moralnej
w dziedzinę spraw podległych i zależnych od decyzji ekspertów i doradców, rozwiązujących je dzięki
zastosowaniu specjalistycznej wiedzy. Stały się
więc one problemami natury technicznej, politycznej, w każdym zaś razie pozamoralnej.
do dzielenia się doświadczeniami dawania i brania.
To podejście, mocno pozytywistyczne, a więc ze
skutkiem nienatychmiastowym, nie wydaje się być
zbyt popularne obecnie. Jednak trudno nie zgodzić
się z Prokopem (2004, s. 101), który pisze:
potrzebujemy nie tylko kultu bohaterstwa, szwoleżerskiej brawury od święta,
ale zgrzebnej, pozytywistycznej pracy
organicznej, od podstaw budującej społeczeństwo obywatelskie, które będzie
żywo reagować na dziurę w moście i inne
codzienne dolegliwości. Trzeba także
reaktywować ideę służby obywatelskiej,
służby dobru wspólnemu, ideę poświęcenia, gdyż po upadku komunizmu poziom
międzyludzkiej agresji ogromnie wzrósł,
dawną ospałą inercje zastąpiła brutalna
rywalizacja wilczego kapitalizmu i żarłoczna konsumpcja.
W poszukiwaniu rozwiązań
Po omówieniu zagrożeń, wypada skupić się
na poszukiwaniu rozwiązań, które umożliwiłyby
zaistnienie solidarności społecznej szczególnie w
jej trwałym, codziennym wymiarze. Oczywistym
wydaje się, że należałoby starać się wzmocnić
wymienione wyżej orientacje, tyle że po pierwsze
nie jest to sprawa łatwa (opisane przeze mnie tendencje są natury globalnej), a po drugie jest to zadanie wymagające czasu i wysiłku pokoleń.
Być może należy mimo wszystko ufać, iż wszelkie
nawet globalne tendencje mają charakter dynamiczny i przejściowy. W związku z tym reakcją na
opisane wcześniej zjawiska, zagrażające tworzeniu
się solidarności społecznej, będzie próba tworzenia
więzi społecznych. Na dowód Kochanowski (2004,
s. 413) przytacza przykład Stanów Zjednoczonych, w których od początku lat dziewięćdziesiątych notuje się wyraźny spadek przestępczości,
powrót do odpowiedzialności indywidualnej, podniesienie problemu wartości rodzinnych, odrodzenie religijne i uczuć patriotycznych, co według
niego stanowi dowód na to, iż porządek społeczny
poddawany niszczącym wstrząsom podlega także, a w
każdym razie może podlegać, ponownej odbudowie.
Czy i u nas możliwy jest taki scenariusz?
Z powyższych rozważań wynika, iż na
pewno szansą dla utrzymania solidarności społecznej jest państwo liberalne (rozwiązanie systemowe), nie opiekuńcze, w którym uznaje się i ceni
wysoko wartości prospołeczne, i które daje szanse
na pogodzenie partykularyzmów grupowych. Społeczeństwo, które chętnie przyjmie etos solidarności, to społeczeństwo odznaczające się dużym stopniem wrażliwości społecznej (im większa
wrażliwość społeczna, tym mniejszy bodziec
wystarcza, aby uruchomić w ludziach odruch solidarnościowy) oraz takie, które posiada i pomyślnie
internalizuje normy moralne ukierunkowane na
dobro wspólnoty (wychowanie, edukacja, autorytety).
Organizowane ostatnio marsze i protesty w
obronie prawa mniejszości seksualnych do zgromadzeń, choć stanowią dowód na karnawałowe
podejścia do problemu, mogą być, szczególnie dla
młodych, pierwszym krokiem w solidarność. Mogę
mieć tylko nadzieję, że solidarność zrodzona z protestu i sprzeciwu będzie mogła stopniowo przerodzić się w solidarność pozytywną, skierowaną na
budowanie większego wspólnego dobra. Akcje
takie jak te na ulicach Warszawy, Poznania czy
Gdańska pokazują wielką potrzebę działań wspólnotowych, świadczą o tęsknocie za solidarnością i
sprawiedliwością.
Pozostaje jedynie wychowanie w duchu solidarności, co możliwe jest przede wszystkim
poprzez przykłady i praktykę, gdyż solidarności,
tak jak i demokracji można uczyć się przede wszystkim w działaniu. Efektywność obywatelska, według
Deweya (1972), nie jest niczym innym jak zdolnością
www.erazm.uw.edu.pl
Wokół Debat Tischnerowskich - Tischner Debates Online
Są one także lekcjami solidarności, której należy
uczyć się w praktyce, i którą jak każdą cnotę można
i należy doskonalić.
Iwona Kochman
Być może przekraczanie małych kręgów solidarności doprowadzić może do tych coraz szerszych. Tak czy inaczej, owe kręgi solidarności stają
się papierkiem lakmusowym naszej wrażliwości
społecznej, odpowiedzialności i dojrzałości. Krąg
solidarności, w którym uczestniczymy pokazuje
nam, kim jesteśmy, kim się staliśmy, jak głęboko
przyswoiliśmy sobie lekcje moralności, ale też i
demokracji.
Jest absolwentką Instytutu Stosowanych Nauk
Społecznych UW, obecnie na studiach podyplomowych Zarządzanie Organizacjami Pozarządowymi w Collegium Civitas
Pracuje w ambasadzie USA w sekcji ds. kultury.
Zasady cytowania
Iwona Kochman, Solidarność społeczna
Wokół Debat Tischnerowskich - www.erazm.uw.edu.pl
Generalnie, można powiedzieć, że wszyscy
zgadzają się, co do tego, iż powszechne jest pragnienie sprawiedliwości społecznej, solidarności i
istnienia państw bez drastycznych podziałów i nierówności. Okazuje się jednak, że tym, co dzieli najbardziej, to sposób dochodzenia do tych powszechnie uznanych wartości. Dlatego stwierdzenia o
dużym ładunku ogólności są zwykle aprobowane,
wątpliwości budzą rozwiązania natury szczegółowej.
Bibliografia
1. Bauman, Z. (2000) Ponowoczesność jako źródło cierpień. Warszawa: Sic!
2. Bell, D. (1994) Kulturowe sprzeczności kapitalizmu. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN
3. Birnbaum, N. (2005) Republika czy Kościół. [w:] Amerykańska religia po Nowym Orleanie. Europa,
21.09.2005
4. Dewey, J. (1972) Demokracja i wychowanie. Wrocław: Ossolineum
5. Filipiak, T. (2001) Ład społeczny; kultura państwowa elit politycznych i kultura obywatelska. [w:] Przywództwo. red. Bodio, T. Studia Politologiczne nr 5
6. Giddens, A. (2001) Poza lewicą i prawicą. Poznań: Zysk i S-ka
7. Kiciński, K. (1998) Orientacje moralne. Próba typologii. Warszawa
8. Kochanowski, J. (2004) Rozpad i odbudowa kapitału społecznego. [w:] III Rzeczpospolita w trzydziestu
odsłonach. Nadzieje i rozczarowania po 1989 roku. red. Kostarczyk, A., Warszawa: Świat Książki
9. Minogue, K. (2002) Czy demokracja wpływa na przemianę moralności? [w:] Oblicza demokracji red. Legutko,
R. i Kłoczkowski, J. Kraków: Ośrodek Myśli Politycznej
10. Prokop, J. M. (2004) Jak tłumy przerobić na społeczeństwo obywatelskie? [w:] III Rzeczpospolita w trzydziestu odsłonach. Nadzieje i rozczarowania po 1989 roku. red. Kostarczyk, A., Warszawa: Świat Książki
11. Schlick, M. (1960) Zasady etyki. [za:] Kiciński, K. (1998) Orientacje moralne. Próba typologii. Warszawa
12. Sorman, G. (2005) Huragan w „państwie minimum”. [w:] Amerykańska religia po Nowym Orleanie.
Europa, 21.09.2005
13. Sorman, G. (2005) Republika czy Kościół [w:] Amerykańska religia po Nowym Orleanie. Europa,
21.09.2005
14. Sowiński, S. (2005) Jan Paweł II solidarny. Więź, Lipiec 7(561)
15. Szawiel, T. (2005) Przeciw solidarności Więź, Lipiec, 7(561)
16. Taylor, C. (2002), Etyka autentyczności. Kraków: Znak
17. Tischner, J. (2005) Etyka Solidarności. Kraków: Znak
18. Tocqueville, A. (2005) O demokracji w Ameryce. Warszawa: Fundacja Aletheia
www.erazm.uw.edu.pl

Podobne dokumenty