tutaj. - Polska Akcja Humanitarna
Transkrypt
tutaj. - Polska Akcja Humanitarna
ISSN: 1507-4706 QUIZ: jakim typem turysty jesteś? WYWIAD Z PRACOWNICĄ HUMANITARNĄ Polscy uchodźcy w Iranie Czy wiesz kto szyje dla Ciebie ubrania? FOTOSTORY: ZRÓB SOBIE MURAL Czy zdołasz kupić krowę w Sudanie Południowym – SPRAWDŹ! – str 28 38 NR czerwiec 2014 Witajcie! Oddajemy w Wasze ręce wakacyjny, 38. numer magazynu „Pomagamy”. Znajdziecie w nim wiele inspirujących pomysłów na działania, które możecie podjąć zarówno lokalnie, jak i globalnie, w czasie wolnym od nauki. Jednym z takich działań jest street art, czyli sztuka tworzona w przestrzeni miejskiej. Murale, grafitti, wlepki, plakaty są świetnymi sposobami na zwrócenie uwagi przechodniów na wszystkie te kwestie, które są dla Was ważne. Na stronie 24 znajdziecie fotostory z powstawania muralu w Toruniu z okazji Dnia Wody. Zobaczcie, jak naszym pracowniczkom i wolontariuszkom udało się zwrócić uwagę toruńskich przechodniów na kwestię dostępu do wody pitnej na świecie w ciekawy i niebanalny sposób. Jeśli zastanawiacie się natomiast, w jaki sposób możecie zaangażować się w działania PAH, zajrzyjcie na stronę 14. Opisaliśmy tam różne akcje, w których potrzebujemy Waszego wsparcia! Z racji tego, że w sierpniu obchodzimy Światowy Dzień Pomocy Humanitarnej, mamy dla Was garść informacji z działań misji PAH. Na stronach znajdziecie wywiad z wieloletnią koordynatorką programu Szkoła Humanitarna, Dominiką Rypą, którą część z Was może kojarzyć właśnie z edukacyjnych szkoleń i warsztatów. Od grudnia 2013 r. Dominika przebywa w Sudanie Południowym i stamtąd właśnie pisze o tym, jak wygląda zawód pracownika humanitarnego. Jeśli wiążecie swoją przyszłość z sektorem humanitarnym, to także tekst dla Was. Inną formą wsparcia dla krajów, które dotknął poważny kryzys humanitarny, jest wolontariat. Ze stron 16-18 dowiecie się jak teatr lalek zainicjowany przez Gosię – polską wolontariuszkę na Filipinach – zmienia świat na lepsze, wywołując uśmiech na twarzach dzieci, które przeżyły traumę podczas tajfunu Hayian. Inspiracji do tego, jak aktywnie działać na rzecz bardziej sprawiedliwego świata możecie poszukać także w działaniach ambasadorów naszej fundacji. O tym, jak wspierają nas Aga Zaryan i Kamil Haidar, przeczytacie na stronie 21. Życzymy miłej lektury! 20 czerwca 19 sierpnia Światowy Dzień Uchodźcy. W tym dniu warto przypomnieć sobie o znaczeniu słowa solidarność i nie pozostawać obojętnym na los milionów uchodźców, którzy z powodu wojen czy prześladowań musieli opuścić swoje domy. Pomocy potrzebują zarówno uchodźcy, którzy znaleźli schronienie w obozach, jak i ci żyjący obok nas. Przeczytaj wywiad z afgańskim uchodźcą na stronie 3 i sprawdź, z jakimi problemami boryka się on mieszkając Londynie. Wydawca: Redakcja: Polska Akcja Humanitarna Ul. Szpitalna 5/3 00-031 Warszawa Sylwia Domagała Ania Ossete Magda Bodzan www.pah.org.pl Redakcja i korekta: Anna Malinowska Tel: (22) 828 88 82 wew. 219 Faks: (22) 831 99 38 Projekt, skład, łamanie: Luiza Sucharda ([email protected]) Światowy Dzień Pomocy Humanitarnej. Pomoc humanitarna jest ważnym, choć niełatwym zajęciem. Pomagając innym w rejonach, gdzie toczą się konflikty, pracownicy humanitarni narażają się na wiele niebezpieczeństw. 19 sierpnia jest dniem uczczenia zarówno tych, którzy ponieśli śmierć bądź zostali ranni udzielając pomocy, jak i tych, którzy kontynuują swoją misję. O tym, co motywuje ludzi do zajęcia się pomocą humanitarną i jakie predyspozycje powinieneś/ powinnaś mieć, jeśli myślisz o tym zawodzie, przeczytasz na stronie 18. Na okładce: Uczennice szkoły w Santa Fe w prowincji Bantayan. Szkoła została zniszczona w wyniku tajfunu Haiyan w lis topadzie 2013 r. PAH uczestniczy w jej odbudowie. Filipiny, styczeń 2014. Fot. YPDR Druk: Chromapress Publikacja wydana w ramach projektu „Aktywne szkoły na rzecz globalnej odpowiedzialności”. Projekt współfinansowany przez Szwajcarię w ramach szwajcarskiego programu współpracy z nowymi krajami członkowskimi Unii Europejskiej. Are You happy, Mister Shafiq? Jesteś szczęśliwy? (Śmiech) Gdzie jesteś teraz, Shafiq? W domu. Gdzie jest Twój dom? Mój dom… (chwila przerwy). Mieszkam teraz w Wielkiej Brytanii, w Manchesterze, w okolicy zwanej Chatham Hill. Lubisz to miejsce? Lubię. Tu jest bardzo spokojnie, ale to nie jest idealne miejsce dla mnie, bo jest dość daleko od centrum. Do najbliższego sklepu mam 20 minut piechotą, dlatego chciałbym mieszkać w centrum. Nie możesz zmienić mieszkania? To nie takie proste. Jako azylant masz prawo do mieszkania kwaterunkowego (council house), ale nie masz wielkiego wpływu na to, gdzie ono się znajduje. Na przydział czeka się dość długo i tylko raz masz prawo odmówić przyjęcia zaproponowanego mieszkania. Mieszkanie kwaterunkowe to naprawdę duża pomoc. Czynsz, który płacę, jest bardzo mały – tylko 65 funtów tygodniowo plus światło i woda. Jak długo jesteś w Wielkiej Brytanii? Od 27 stycznia 2009 roku. Poprosiłem tego dnia o azyl i czekałem na decyzję w sumie 2 lata. Pierwsza odpowiedź była negatywna, ale się odwołałem. To był bardzo ciężki czas dla mnie, nawet powiedziałbym, że to było traumatyczne przeżycie. Dlaczego? Wszyscy, którzy przedostają się do Wielkiej Brytanii, robią to nielegalnymi sposobami. Ja przedostałem się pod podwoziem ciężarówki z Calais we Francji, gdzie koczowałem z innymi imigrantami wiele tygodni w lesie przy granicy (imigranci nazywają to miejsce jun- Shafiq w Wielkiej Brytanii, fot. Olga Mielnikiewicz 20 czerwca obchodzimy Światowy Dzień Uchodźcy. Czy wiesz, że na świecie jest ponad 45 mln osób, które z powodu wojen bądź prześladowań musiały opuścić swoje domy? Aż 28,8 mln to Internally Displaced Persons (IDPs), czyli uchodźcy wewnętrzni, pozostający w granicach swoich państw. Ponad 15,4 mln stanowią uchodźcy, a 937 tys. to osoby ubiegające się o status uchodźcy w innych krajach. Kraje, które przyjmują najwięcej uchodźców na świecie to Pakistan, Iran, Niemcy i Kenia. Kraje, z których uchodźcy najczęściej szukają schronienia, to Syria, , Afganistan, Irak i Sudan (statystyki obejmują wspólnie Sudan i Sudan Południowy). Syryjczycy są obecnie największą grupą uchodźców. Z powodu konfliktu pomocy potrzebuje już około 6,8 mln obywateli Syrii. Większość z nich (około 4,25 mln) to wewnętrzni przesiedleńcy. Największą liczbę uchodźców stanowili do niedawna Afgańczycy. W trakcie trwających od 1978 roku w tym kraju konfliktów, około 6 mln jego obywateli uciekło do Pakistanu i Iranu. Od 2002 do 2014 roku w akcji repatriacyjnej do Afganistanu powróciło ok. 5,8 mln osób. Repatrianci stanowią obecnie jedną czwartą populacji tego kraju. Brak odpowiedniej integracji z lokalną społecznością oraz niestabilna sytuacja w Afganistanie sprawiają im jednak duży problem. gle). Próbowałem wielokrotnie i na ogół łapano mnie na granicy. Za każdym razem podawałem brytyjskim służbom granicznym inne dane osobowe: nazwisko, datę urodzenia. Nie wiedziałem, że to potem przysporzy mi kłopotów. Wiesz, każdy inaczej Ci doradza jak jesteś nowy, a Twój zestresowany umysł nie pracuje tak jak powinien. Wreszcie, kiedy udało mi się dostać do UK, stawiłem się na posterunek i oficjalnie poprosiłem o azyl. Wzięli moje odciski palców i zapytali, czy kiedykolwiek używałem innej tożsamości. Powiedziałem, że nie. Nie znałem przepisów prawa ani nikogo, kto by się mną zajął i doradził. Błądzisz po omacku w dużym stresie i niepewności, i wszystkiego uczysz się na błędach. Kiedy po 2 tygodniach stawiłem się ponownie na komendzie oznajmili, że zatrzymują mnie pod zarzutem oszustwa. Ich system komputerowy wykazał, że trzy razy przekraczałem granicę i mieli moje odciski palców. Skazali mnie na 9 miesięcy więzienia!! Naprawdę nie zrobiłem NIC złego. Przydzielono mi prawnika z urzędu, któremu specjalnie nie zależało, żeby mnie bronić. Poradził mi, żebym się przyznał, że jestem winny. Jak zniosłeś więzienie? Przesiedziałem w sumie 5 miesięcy w dwóch więzieniach. Jedno było całkiem w porządku – mogłem nawet chodzić tam na różne kursy. W drugim siedziałem raz z mordercami, dilerami narkotyków. To było Źródło: strona internetowa UNHCR oraz raport IDMC z 2014 r. straszne. Ja mam bardzo łagodne usposobienie i jestem typem wrażliwca. W Afganistanie mamy nawet specjalne określenie na osoby takie jak ja – nazuk dana. Kiedy byłem w więzieniu, to dzień i noc płakałem. Dali mi w końcu pojedynczą celę, ale jak byłem sam zamknięty to myślałem, że umieram. To był najgorszy czas dla Ciebie… Tak, nigdy w życiu nie przypuszczałem, że trafię do więzienia. Docierasz po tylu trudach do Europy pełen nadziei i ufności, i… trafiasz do więzienia. To najgorsza kara, jaka może Ci się przydarzyć. Ciągle cierpię z tego powodu, cały czas mi się to przypomina. To było bardzo traumatyczne przeżycie. Dlaczego jesteś tu, w Wielkiej Brytanii? (chwila ciszy) To nie była dobra decyzja. Tam, skąd przybywam, nie ma żadnej gwarancji na życie, naukę, pracę. Byłem prześladowany przez talibów. Myślałem, że kiedy przyjadę do Europy, będę miał dobre życie… Tak, liczyłem na lepsze życie. I nie masz? Absolutnie nie! Absolutnie nie. Osoba taka jak ja nie znajdzie normalnej pracy. Niby mówi się tu, że szukają utalentowanych, zdolnych osób, ale jak idziesz na interview, to patrzą na Ciebie i pytają od razu skąd pochodzisz, oglądają Twoją twarz, a Twoja twarz i na- zwisko wskazują na kraj muzułmański. Masz bardzo nikłe szanse na jakiś zawód cieszący się poważaniem, więc skazany jesteś na czarny rynek i wykonywanie niewolniczej pracy za 5 funtów na godzinę. Uchodźcy zazwyczaj pracują w barach take away z azjatyckim jedzeniem. Ja pracuję nocami po 10 albo 12 godzin, a w dzień śpię. Żyję jak maszyna. Żałujesz, że przyjechałeś tutaj? Żałuję przede wszystkim jednej rzeczy. W Afganistanie studiowałem i straciłem tę szansę. Teraz właśnie bym kończył studia. Rzuciłem uniwersytet w Kabulu, żeby się tu dostać, ale tutaj też nie mam wielkich szans na edukację. Moją jedyną ambicją jest skończyć studia. Dlaczego nie wrócisz? Nie mogę tam zaczynać od zera. Tamto życie i możliwości, które miałem, już nie wrócą. Tu jestem od 5 lat. Zmieniłem się ja i moje zachowanie, postawa. Trudno mi będzie się tam znów odnaleźć. Niektórzy moi znajomi stąd wrócili do Afganistanu i żałowali. Bardzo chorowali, bo w Afganistanie powietrze i woda są ogromnie zanieczyszczone. A poza tym nie ma pracy. Jakie są Twoje marzenia? Straciłem swoje marzenia. Nie wiem już, czego sobie życzę. Teraz myślę o mojej rodzinie, którą bardzo kocham – rodzicach, bracie i siostrach. Muszę troszczyć się o nich i im pomagać. Oni liczą na mnie. A czego nie lubisz? Czuję się wyizolowany i czasem miewam stany załamania. Myślisz, że możesz mieć przyjaciół wśród Brytyjczyków? Nie sadzę. Jest duża różnica między mną a tutejszymi chłopakami. Ja nie piję w ogóle i nie chodzę do barów. Anglicy chodzą do pubów, nocnych klubów, piją. Ich miejsce do rozmów to bar po pracy. Pewnie mógłbym mieć dużo brytyjskich przyjaciół, gdybym z nimi razem pracował albo uczył się na uniwerku czy koledżu. Nie przebywam jednak w tych środowiskach. Czy było coś zaskakującego, szokującego dla Ciebie zaraz po tym, jak trafiłeś do Europy? Nie, nic szczególnie mnie nie zaskoczyło. Miałem wcześniej kontakty z Europejczykami w Afganistanie, pracowałem w Bagram z wojskiem amerykańskim i w organizacji pozarządowej z Polski, więc zdążyłem się przyzwyczaić i poznać trochę Waszą kulturę. Gdybyś mógł zadecydować ponownie, przyjechałbyś tu jeszcze raz? Nie przyjechałbym. Chciałbyś powiedzieć coś polskiej młodzieży? Że powinni akceptować wszystkich ludzi. Uchodźcy, imigranci nie są złymi ludźmi. Cierpią i są w potrzebie. Żeby pomagali uchodźcom, na ile mogą. Jak porównujesz życie w Afganistanie i w Anglii, to jakie widzisz różnice? Kultura i styl życia są inne. W Afganistanie mamy bardzo proste życie. W zasadzie to nie da się porównać. Jedną rzecz bardzo lubię w Afganistanie – życie rodzinne! Tutaj każdy żyje samodzielnie, indywidualnie i odpowiada za siebie, a u nas mężczyzna odpowiada i troszczy się o rodzinę. Powiedz coś o sobie. W Afganistanie byłem bardzo aktywny. Pracowałem i studiowałem. Mam 7 sióstr – 3 są zamężne, pozostałe uczą się w szkole. Mój brat kończy w tym roku ekonomię na uniwersytecie w Kabulu. Mój tata jest nauczycielem, a mama zajmuje się domem. Troszczy się o rodzinę i o mnie też, dzwoni do mnie czasem. Byłem szczęśliwy. Czy jest coś, co lubisz w swoim nowym kraju? Bardzo podoba mi się tutejsza tolerancja i akceptacja ludzi wszelkich kultur. Spotkasz tu wszystkie grupy etniczne, każdego się szanuje. Przynajmniej na zewnątrz, bo nie wiem, co naprawdę jest w sercach Brytyjczyków. Kiedyś miałem silny ból w piersiach i wezwałem ambulans. Przyjechał po 5 minutach. W Afganistanie miną wieki, zanim coś takiego będzie możliwe. Dziękuję za Twój czas i Twoją opowieść. Moim rozmówcą był Shafiqullah z Kabulu w Afganistanie, który od 2009 roku mieszka w Wielkiej Brytanii jako uchodźca. Olga Mielnikiewicz Wywiad przeprowadziła Olga Mielnikiewicz, pracowniczka działu edukacji PAH. Pracowała w biurze PAH w Afganistanie w latach 2008-2009. [email protected] TEST Jakim jesteś typem turysty? Odpowiedz na poniższe pytania i dowiedz się czy jesteś odpowiedzialnym turystą/ odpowiedzialną turystką. 1. Wybieracie z rodzicami wycieczkę zagraniczną w biurze turystycznym. Rodzice są zainteresowani ofertą all inclusive. Hotel jest bardzo ładny, cena atrakcyjna i nie będzie trzeba martwić się o wydawanie pieniędzy na posiłki w miejscowych lokalach. Co myślisz o tej propozycji? a. Przekonujesz rodziców, że oferta all inclusive nie jest dla Was. Chcesz poznać lokalną społeczność, jej zwyczaje, kulturę i kuchnię, a także mieć pewność, że wydane przez Was pieniądze nie trafią do zagranicznego inwestora, tylko lokalnej ludności. b. Podobnie jak rodzicom, podoba Ci się ta oferta, ale upewniasz się, czy w hotelu zatrudniani są lokalni pracownicy i czy potrawy gotowane są z lokalnych produktów. c. Cieszysz się, bo jeszcze nie byłeś/ byłaś w tak eleganckim hotelu. 2. Wybierasz się z rodzicami na zorganizowaną wycieczkę do Grecji. Czy sprawdzasz przed wyjazdem, jak w lokalnym języku brzmią podstawowe zwroty, przydatne podczas podróży? a. Oczywiście! Lubisz łamać sobie język na obcych słowach i wywoływać tym uśmiech u napotkanych na miejscu osób. Język jest elementem kultury, a Ciebie interesuje kultura i zwyczaje obowiązujące w miejscu, do którego jedziesz. b. Na miejscu wszystko będą załatwiać rodzice, więc nie musisz się o to martwić. c. Nie. Wystarczy jak będziesz zadawać pytania i odpowiadać po angielsku. 3. Lubisz robić zdjęcia miejsc, które odwiedzasz i później je pokazywać. W arabskim kraju, w którym jesteś na wakacjach, widzisz starszego, ubogiego mężczyznę w tradycyjnym kolorowym ubraniu, sprzedającego pomarańcze. Które zachowanie najbardziej odpowiadałoby Twojemu? a. Podchodzisz, kupujesz pomarańcze i nawiązujesz rozmowę ze sprzedawcą. Pytasz, czy mógłbyś/ mogłabyś zrobić sobie z nim zdjęcie. b. Robisz zdjęcie z dużej odległości, żeby mężczyzna nie widział jak go fotografujesz. c. Ładnie wygląda na tle kolorowych pomarańczy. Robisz zdjęcie z niedużej odległości, żeby wyszło ostre, i umieszczasz na facebooku. Na pewno będzie dużo lajków. 4. Jesteś w Turcji w znanym kurorcie, gdzie krótkie spodenki czy odkryte ramiona nie są niczym szokującym. Na kilka dni jedziesz jednak ze znajomymi na wycieczkę w głąb kraju, gdzie mieszkańcy są bardziej tradycyjni i religijni, a wszystkie kobiety zakrywają włosy. W co ubierzesz się w podróż? a. Nie chcesz naruszać miejscowych obyczajów, weźmiesz długie i przewiewne spodnie oraz bluzkę z dłuższym rękawem (jeśli jesteś kobietą – na wszelki wypadek zapakujesz też do torby jakąś chustkę). b. Dziwne zasady, ale skoro mają na Ciebie krzywo patrzeć, założysz trochę dłuższe spodnie i bluzkę z mniejszym dekoltem. c. Jest tak gorąco, że nie masz zamiaru męczyć się w długich spodniach tylko dlatego, że komuś to przeszkadza. Poza tym chcesz się ładnie i równo opalić. 5. Starsza siostra zabiera Cię na 2-dniową wycieczkę po Pradze. Planujecie zobaczyć jak najwięcej, dlatego żeby zaoszczędzić czas siostra zamierza poruszać się po mieście taksówką. Jak reagujesz? a. Zachęcasz ją do poruszania się po mieście rowerami z wypożyczalni młodego Czecha, który niedawno założył swój biznes. b. Przekonujesz ją, że korzystanie z lokalnej komunikacji miejskiej (zwłaszcza metra) to bardziej ekologiczna opcja i dodatkowo unikniecie korków. c. Cieszysz się, bo to wygodne rozwiązanie i nie będziesz musiał/ musiała męczyć się w zatłoczonej komunikacji miejskiej. Poza tym to ona płaci. 6. Pod koniec swojego pobytu w nadmorskim kurorcie dowiedziałeś się przypadkiem od lokalnego mieszkańcy, że śmieci gromadzone przez hotel są wywożone na nielegalne wysypisko, które zatruwa małą miejscową rzeczkę. Jak reagujesz? a. Jesteś wściekły/ wściekła. Prosisz o rozmowę z osobą zarządzającą hotelem i przekonujesz, żeby coś z tym zrobiła. Piszesz także maila w tej sprawie do Twojego biura turystycznego. Jeśli nie widzisz woli poprawienia sytuacji, rozpowszechniasz informację o procederze w sieci. b. Od razu wrzucasz informację na facebooka i twittera o tym, żeby nie korzystać z usług tego hotelu. c. Stwierdzasz: to w sumie nie moja sprawa. Powinny o to dbać lokalne władze. 7. Jesteś na wakacjach w jednym z azjatyckich krajów. Za ostatnie pieniądze chcesz kupić dużą torbę w tradycyjne lokalne wzory. Sprzedawca na bazarku pokazuje ci ładne torby, które sam ręcznie wytwarza, ale masz trochę za mało pieniędzy na największą. Co robisz? a. Negocjujesz cenę, bo wiesz, że to część lokalnego zwyczaju. b. Nie lubisz negocjować, więc wybierasz mniejszą i tańszą. c. Decydujesz się na jej chińską podróbkę na innym stoisku. Masz najwięcej odpowiedzi A – jesteś bardzo odpowiedzialnym turystą/ odpowiedzialną turystką Lubisz poznawać świat, a podróże traktujesz nie tylko jako moc atrakcji i zabawy. Nie boisz się kontaktu z lokalną społecznością, nawet jeśli nie mówisz w jej języku. Jesteś otwarty na ludzi i ich kulturę, ważna jest dla Ciebie znajomość chociaż kilku słów w lokalnym języku. Nawet jeśli nie rozumiesz lokalnych obyczajów, podchodzisz do nich z szacunkiem i starasz się przestrzegać panujących zasad. Jesteś świadomy/ świadoma tego, że jako turysta/ turystka masz wpływ na środowisko i lokalną społeczność, dlatego w trakcie wakacyjnych podróży starasz się nie przynosić im szkody swoim zachowaniem. Masz najwięcej odpowiedzi B – masz zadatki na odpowiedzialnego turystę/ odpowiedzialną turystkę Lubisz podróże i starasz się zachowywać poprawnie w nowym i obcym dla Ciebie miejscu. Czasami jednak nie jesteś świadomy/ świadoma tego, że to, co przyjęte w Twojej kulturze, może być w innym kraju inaczej odbierane. Starasz się dbać o środowisko, ale często nie wiesz co zrobić, żeby Twoje zachowanie nie przyniosło nikomu szkody. Jeśli poszerzasz swoją wiedzę na temat odpowiedzialnej turystyki, jesteś na dobrej drodze do stania się odpowiedzialnym turystą. Tak trzymaj! Masz najwięcej odpowiedzi C – jesteś typowym turystą/ typową turystką, zastanów się nad zmianą podejścia Dbasz przede wszystkim o to, żeby miło i wygodnie spędzić czas podczas wakacji. Nie ma w tym nic złego, ale zastanów się, co tracisz tym podejściem? Co będziesz w stanie powiedzieć o lokalnej społeczności, z którą nie zamienisz słowa, a jej zwyczaje będziesz traktował/ traktowała jako dziwne lub głupie, nie podejmując próby ich zrozumienia. Wyobraź sobie, że Twoja miejscowość staje się wakacyjnym hitem. Jak chciałbyś/ chciałabyś, żeby traktowali Cię turyści z innych części świata, odmiennych kultur? Odpowiedzialna turystyka nie musi wiązać się z ograniczeniem Twoich zachowań, ale z przygodą i poznawczym spędzaniem czasu. My też byliśmy kiedyś uchodźcami. Wspomnienie o Polakach w Iranie Bandar-e Anzali to niewielkie miasto portowe w Iranie nad brzegiem Morza Kaspijskiego. W 1942 roku, kiedy losy jego mieszkańców zetknęły się z losem polskich uchodźców, znane było pod nazwą Pahlawi. Tysiące wycieńczonych morderczą tułaczką i chorobami Polaków, którzy nie mogli powrócić do okupowanej Polski, znalazło wówczas schronienie w nieznanym im dotąd kraju. Dlaczego Polacy znaleźli się w Iranie? Podczas II Wojny Światowej około 116 tys. polskich uchodźców zostało przyjętych przez Iran. Polacy trafili tam po wyczerpującej podróży z terenów Związku Radzieckiego. Ich tułaczka rozpoczęła się na terenach Syberii i dzisiejszego Kazachstanu, dokąd w latach 1940-41 setki tysięcy Polaków zostało wywiezionych na rozkaz Stalina. Wśród nich było wielu jeńców wojennych oraz cywilów przymusowo przesiedlonych z polskich Kresów Wschodnich. W głębi stalinowskiej Rosji wykonywali w łagrach morderczą pracę, której wielu z nich nie przeżyło. Nadzieja na poprawę losu pojawiła się wraz z podpisaniem polsko-radzieckiego porozumienia, zgodnie z którym przebywający na terenie ZSRR Polacy zostali objęci amnestią. Część amnestionowanych miała utworzyć w Związku Radzieckim armię polską pod dowództwem generała Andersa. Wkrótce Stalin zgodził się także na ich ewakuację do Iranu. Początkowo planowano ją wyłącznie dla żołnierzy, jednak ostatecznie objęła także liczącą 37 tys. ludność cywilną. Ewakuacja miała być zorganizowana także w oparciu o porozumienie polsko-brytyjskie, w którym Brytyjczycy oferowali niezbędną pomoc finansową. Zgodę na przyjęcie uchodźców wyraziły oczywiście przede wszystkim władze Iranu. 1942, Pahlevi, Iran. Marian Rogiński (pierwszy z lewej) z kolegami nad brzegiem Morza Kaspijskiego. Fot. NN, zbiory Ośrodka KARTA, udostępniła Maria Wierzchowska Trudna podróż do lepszego życia Ewakuacja tysięcy uchodźców do Iranu była ogromnym przedsięwzięciem logistycznym oraz wymagała dużych nakładów finansowych. Oprócz Brytyjczyków, pomocy miał udzielić także polski i amerykański Czerwony Krzyż. Koordynowali ją przedstawiciele władz RP na uchodźctwie przy współpracy irańskich władz. Nieocenione było także wsparcie zwykłych irańskich obywateli. Cała akcja trwała około siedmiu miesięcy. Ludność przybywała do Iranu w trzech falach emigracyjnych. Polacy byli transportowani najpierw koleją do Krasnowodzka – portu nad Morzem Kaspijskim, stamtąd zaś statkami do portu Pahlawi w Iranie. 1942, Pahlevi, Iran. Dwie junaczki i mężczyzna na plaży. Podpis oryginalny: „Maria Rogińska (po prawej) z koleżanką i z przygodnym Persem, który chciał się z nimi sfotografować” jęli uchodźców. Przynosili im jedzenie i ubrania, pomagali przy organizowaniu kwarantanny. Zamożniejsi ofiarowali lokale mieszkalne. (Wspomnień można wysłuchać w polskim w filmie dokumentalnym „Perskie ocalenie”) Również wspomnienia o Polakach są żywe wśród niektórych Irańczyków starszego pokolenia. „Pamiętam Polaków, którzy przyjechali tu w 1942 roku. To byli dobrzy ludzie” – wyznał mi kiedyś pewien sklepikarz, przypadkowo poznany w Bandar-e Anzali. W wydanym w Iranie albumie poświęconym polskim uchodźcom „The Children of Isfahan. Polish Refugees Fot. NN, zbiory Ośrodka KARTA, in Iran 1942-45”, obok zdjęć udostępniła Maria Wierzchowska wykonanych przez irańskiego fotografa, liczne są wspomnienia o tamtych Niektórzy dotarli z głębi ZSRR drogą lądową latach. Na przykład opowieść babci, po latach przez tereny dzisiejszego Uzbekistanu i Turkmeprzywołana przez jej wnuczkę: „Twój dziadek nistanu. W sumie przybyło 116 tys. uchodźców. powiedział nam o przybyciu Polaków i ich opła37 tys. stanowili cywile, wśród nich ok. 13 tys. kanym stanie. Poprosił mnie i Gholama, naszego dzieci, z których wiele było już osieroconych. służącego, abyśmy szybko przygotowali trochę jedzenia i talerzy. Poprosił mnie także o spakoWarunki podróży były dramatyczne: przeludwanie części moich ubrań dla polskich kobiet nione pociągi i statki, brak jedzenia oraz szerzące i dzieci. […] Młode piękne dziewczynki o niesię choroby. Wszystko to sprawiło, że wielu jej bieskich i zielonych oczach siedziały w namionie przeżyło bądź zmarło jakiś czas po przybyciu tach. Wyglądały jednak jakby dopiero opuściły do portu mimo udzielonej pomocy. Uchodźcy kopalnie węgla, brudne, głodne i zawszone. dotarli do Iranu w stanie skrajnego wyczerpa[…] Mieszkańcy przygotowywali dla polskich nia, głodni i brudni, nękani przez tyfus, ospę, uchodźców wodę, żywność i ubrania, pomagali gruźlicę i wszy. Potrzebowali pomocy lekarskiej, wycieńczonym Polakom umyć się. Miejscowi schronienia, żywności oraz nowych ubrań. fryzjerzy zajęli się obcinaniem zaatakowanych przez wszy włosów, nie uwierzysz jak wypiękPomoc od lokalnej ludności nieli wszyscy po kąpieli”. Iran był dla polskich uchodźców szansą na normalne życie po długim czasie koszmaru Gesty pomocy i solidarności były liczne mimo w łagrach i trudach podróży. We wspomnieniełatwych czasów dla Iranu, który zdecydowanie niach ocalałych Polaków często pojawiają się nie był wówczas przygotowany na przyjęcie takiej wzmianki o życzliwości, z jaką Irańczycy przyliczby uchodźców. Ich przybycie pogłębiło panu jący wówczas w kraju kryzys ekonomiczny. Mimo trudności, nie odmówiono Polakom pomocy. „Mamy religijny obowiązek pomóc uchodźcom oraz traktować ich z największym szacunkiem. Nie jest istotne, że czczą boga w inny sposób niż my. Musicie traktować ich jak ważnych gości” – takimi słowami zwrócił się do wiernych lokalny duchowny tuż po przybyciu pierwszego transportu z uchodźcami. Dalsze rozlokowanie polskich uchodźców Po otrzymaniu pierwszej pomocy polscy uchodźcy zostali rozlokowywani w obozach i ośrodkach dla uchodźców w kilku irańskich miastach. Iran miał być dla nich jedynie miejscem przejściowym, przystankiem w dalszej podróży do różnych części świata, między innymi do Iraku, Palestyny, Indii, Meksyku, Nowej Zelandii czy Afryki. W dalszej perspektywie planowano przewiezienie dzieci do Indii. Ostatecznie spora ich część pozostała w Isfahanie, ponieważ jego klimat został uznany za idealny na rekonwalescencję. Isfahan, który był dla małych uchodźców miejscem, gdzie ponownie mogli cieszyć się dzieciństwem, zaczął być wkrótce nazywany przez lokalnych mieszkańców „miastem polskich dzieci”. Jadwiga Lewicka, jedna z ocalałych, tak wspominała to miejsce: „Orientalna i tajemnicza atmosfera Isfahanu nazywanego Nesf-e Jahan, czyli połową świata, wywarła ogromny wpływ na nasze młode i wrażliwe dusze. Isfahan będzie zawsze żywy w naszych wspomnieniach. […] Nasz Isfahan był jak miasto z [opowieści] tysiąca i jednej nocy. W żaden sposób nie przypominał rosyjskiego piekła, które do1942, Pahlevi, Iran. starczyło nam gorzkich i boMaria Rogińska, Marian Rogiński lesnych doświadczeń”. (ojciec) i Romuald Rogiński nad Do czasu opuszczenia Iranu brzegiem Morza Kaspijskiego. Polacy korzystali z tamtej20 czerwca obchodzimy szej poczty, służby zdrowia Światowy Dzień Uchodźcy. Fot. NN, zbiory Ośrodka KARTA, udostępniła Maria Wierzchowska czy szkolnictwa. Byli też tacy, To dobra okazja do przyktórzy pozostali w kraju aż pomnienia sobie, że dziś do zakończenia wojny. Otwielu uchodźców różnych wierali sklepy, restauracje i kawiarnie czy stonarodowości szuka schronienia w Polsce. Są warzyszenia handlowe. W Isfahanie na przykład wśród nich także Irańczycy. Warto pamiętać, że powstawały polskie piekarnie i szwalnie. Twotak jak kiedyś Polacy, tak teraz oni potrzebują rzono także ogniska harcerskie. naszej pomocy i życzliwości. Isfahan – miasto polskich dzieci Odrębną i ważną kwestią była opieka nad osieroconymi dziećmi. Największa grupa sierot i półsierot trafiła do Isfahanu, gdzie powstało wiele szkół z internatami oraz sierocińców. Sylwia Domagała jest absolwentką iranistyki oraz podyplomowych studiów pomocy humanitarnej na UW. Interesuje się historią i kulturą perską. Współtworzy też stronę dotyczącą bieżących wydarzeń w Iranie i Afganistanie (dziennikorientalny.pl). Zdjęcia udostępnione dzięki uprzejmości Ośrodka Karta. 10 Sylwia Domagała Czy wiesz kto szyje dla Ciebie ubrania? W kwietniu minął rok od tragicznego zdarzenia, do którego doszło na terenie kompleksu Rana Plaza, niedaleko Dhaki, stolicy Bangladeszu. W wyniku zawalenia się ośmiokondygnacyjnego budynku, mieszczącego fabryki odzieżowe i sklepy, śmierć poniosło 1127 osób, a 2500 zostało rannych. Większość ofiar stanowiły młode kobiety, pracujące na stanowiskach szwaczek i ich pomocnic. Śledztwo wykazało, że do budynku nielegalnie dobudowane zostały trzy kolejne piętra, co doprowadziło do osłabienia konstrukcji. Stwierdzono również, że w gmachu nie powinny mieścić się fabryki, gdyż nie był on przystosowany do ciężkich maszyn przemysłowych i wielkich generatorów. Katastrofa była szeroko komentowana także w naszych mediach po tym, jak ujawniono, że w jednej z feralnych fabryk szyto również odzież na zlecenie polskiej marki Cropp. Niegodne warunki pracy Bangladesz to drugi po Chinach największy światowy eksporter odzieży. Pięć tysięcy za- Bangladesh Fot. Carole Crabbé/ Clean Clothes Campaign on Flickr, Creative Commons, na warunkach licencji GNU Frez Documentation Licence. 11 Bangladesh 2007, protest pracowników i pracowniczek Fot. Carole Crabbé/ Clean Clothes Campaignon Flickr, Creative Commons, na warunkach licencji GNU Frez Documentation Licence. kładów daje zatrudnienie około 4 milionom osób, przy czym 85% spośród nich stanowią kobiety. Kraj ten jest też jednym z najtańszych producentów ubrań, również i chińskie firmy zlecają podwykonawstwo bangladeskim fabrykom. Taki stan rzeczy jest możliwy za sprawą głodowych wynagrodzeń. Kwota płacy minimalnej (w przeliczeniu 207 zł) w żaden sposób nie wystarcza na zaspokojenie podstawowych potrzeb życiowych. Nawet bardzo duża ilość nadgodzin nie powoduje poprawy sytuacji, gdyż często nie są one płatne, ich liczba jest zaniżana przez pracodawcę lub potrącane są z nich kwoty w ramach kary za niewypełnienie normy lub błędy w wykonywaniu pracy. Pracownice przyznały, że często muszą pożyczać pieniądze, aby związać koniec z końcem. Warto w tym miejscu wspomnieć, iż godna płaca, otrzymywana za standardowy dzień pracy i wystarczająca na zakup jedzenia i ubrania dla siebie i swojej rodziny, opłaty mieszkaniowe, opiekę zdrowotną, koszty związane z transportem i edukacją, a także pozwalająca na odłożenie drobnej sumy na nieprzewidziane wydatki i różne sytuacje życiowe, powinna wynosić dla mieszkańców Bangladeszu 1002 zł. Kolejnym kluczowym problemem jest brak umów o pracę, co sprawia, że pracownicy są pozbawiani wszelkich praw i świadczeń, takich jak urlop czy zwolnienie lekarskie w przypadku 12 choroby, oraz bardzo łatwo ich zwolnić. Wielu z nich nawet nie zdaje sobie sprawy, że umowa zatrudnienia jest wymagana przez prawo. Pracodawcy, wrogo nastawieni do związków zawodowych i organizacji pracowniczych, tłumią wszelkie próby ich tworzenia, stosując takie metody jak zastraszanie czy zwolnienia z pracy. Do tego dochodzą jeszcze fabryki niespełniające podstawowych standardów BHP, gdzie nietrudno o wypadek. Działania na rzecz poprawy Clean Clothes Polska, jako przedstawiciel międzynarodowej Clean Clothes Campaign, skupia wysiłki związków zawodowych, organizacji pozarządowych i indywidualnych osób w celu poprawy warunków pracy w przemyśle odzieżowym. Do zadań tej koalicji należy: • monitorowanie działalności fabryk, ich stanu technicznego oraz warunków BHP, • współpraca z ich pracownikami oraz przeprowadzanie szkoleń, • podejmowanie dialogu z firmami odzieżowymi, • akcje edukacyjne zwiększające wiedzę konsumentów i angażowanie ich w kampanie nawołujące do przestrzegania praw pracowniczych i ochrony środowiska. Firmy liczą się z głosem swoich klientów, dlatego tak ważne jest wsparcie konsumenckie w tych wszystkich przedsięwzięciach. To właśnie w wyniku presji konsumentów i Clean Clothes Polska spółka LPP S.A., właściciel marki Cropp, ostatecznie przyznała, że w Rana Plaza szyto ubrania na jej zamówienie i przekazała pieniądze na fundusz, z którego wypłacone zostaną odszkodowania dla rodzin ofiar katastrofy oraz przystąpiła do porozumienia na rzecz ochrony przeciwpożarowej i bezpieczeństwa budynków w Bangladeszu. Grubymi nićmi szyte W pierwszą rocznicę tragedii kampania Clean Clothes Polska opublikowała raport dotyczący warunków pracy w bangladeskich fabrykach, szyjących na zamówienie polskich firm odzieżowych, właścicieli marek Reserved, Cropp, Sinsay, House, Mohito, Monnari i Carry. Został on sporządzony w oparciu o wywiady z około setką pracowników trzech wybranych fabryk, przeprowadzonymi poza terenem zakładu pracy, z zachowaniem anonimowości. Chcesz dowiedzieć się więcej? Przeczytaj cały raport. Dostępny pod adresem: http://cleanclothes.pl/materialy/ publ_22_grubymi_nicmi_szyte_raport_ccp.pdf. Dowiadujemy się z niego, że sytuacja pracownic i pracowników nie uległa zmianie od czasu tego najtragiczniejszego wypadku w historii przemysłu odzieżowego. W każdej z monitorowanych fabryk naruszane są prawa pracownicze, jak zatrudnianie bez umów, nieprzestrzeganie norm czasu pracy, odmawianie prawa do urlopu czy zwolnienia w przypadku choroby, nierzadko również przemoc słowna i fizyczna. Nie istnieją żadne formy reprezentacji pracowniczej, a płace są zbyt niskie, aby starczyły na godne życie. Pracownicy mieszkają zwykle w slumsach, gdzie zmagają się z ograniczonym dostępem do czystej wody. Nie stać ich na bardziej wartościowe artykuły spożywcze, takie jak mięso, ryby czy jajka. Nie mogą sobie również pozwolić na leczenie w przypadku choroby czy edukację dzieci. W raporcie zawarte zostały wskazówki dla firm, określające jakie działania należy podjąć, by realnie polepszyć warunki pracy, a w konsekwencji życia pracowników fabryk oraz sprawić, że produkcja odzieży stanie się odpowiedzialna społecznie. Dokument został wysłany do spółek LPP, Monnari i Carry. Dwie pierwsze odpowiedziały na niego wydając oficjalne oświadczenia, w których zadeklarowały zbudowanie polityki społecznej odpowiedzialności biznesu oraz aktywną i przejrzystą komunikację z konsumentami. Debata z udziałem bangladeskich działaczy Kampania Kupuj Odpowiedzialnie oraz Clean Clothes Polska zorganizowały 28 maja br. w Warszawie dyskusję panelową, na którą zaproszeni zostali między innymi Rokeya Rafique, bangladeska specjalistka ds. rozwoju i praw kobiet oraz dyrektorka organizacji pozarządowej “Leading Karmojibi Nari” oraz Babul Akhter, przewodniczący Bangladeskiej Federacji Pracowników Sektora Odzieżowego i Przemysłowego, w 2010 roku prześladowany za działalność związkową. Goście z Bangladeszu podkreślali, jak ważne jest dla nich wsparcie i gesty solidarności zachodnich organizacji pozarządowych, firm odzieżowych oraz samych konsumentów. To dzięki ich przedsięwzięciom udało się między innymi doprowadzić do uwolnienia aresztowanych działaczy (również samego Babula Akhtera), wywalczyć odszkodowania dla rodzin ofiar wypadku w Rana Plaza czy uruchomić gorącą linię dla pracowników fabryk, na którą mogą dzwonić i informować o nadużyciach oraz wszelkich złych praktykach. Akhter tłumaczył również, iż bojkotowanie firm odzieżowych nie jest dobrym rozwiązaniem, gdyż pociąga za sobą zmniejszenie ilości zamówień, a w konsekwencji masowe zwolnienia. Aby pomoc była skuteczna, należy wymagać od producentów odzieży podjęcia działań zmierzających do zapewnienia godnej płacy wszystkim pracownikom oraz przyjęcia i wdrażania kodeksów postępowania, gwarantujących przestrzeganie ich praw. Marta Białkowska Marta Białkowska jest absolwentką afrykanistyki oraz podyplomowych studiów pomocy humanitarnej na Uniwersytecie Warszawskim. Zawodowo związana z rynkiem książki. 13 Zaangażuj się Chcesz działać na rzecz lepszego, sprawiedliwszego świata, a nie wiesz od czego zacząć? Szukasz organizacji, w której możesz się zaangażować? Lubisz być aktywny/ aktywna, pragniesz zmieniać rzeczywistość dookoła Ciebie? Jesteś we właściwym miejscu! Działaj z nami! Jak? 1. Promuj nasze działania dzięki prostej zasadzie „Podaj dalej”: • Zostań naszym fanem/ fanką na Facebooku i zachęcaj znajomych, by dołączyli do naszego grona! Dowiedz się jako pierwszy/ pierwsza o bieżących akcjach, udostępniaj je i bierz w nich aktywny udział! • Ciekawi Cię codzienne życie pracownika humanitarnego? Myślisz o tej ścieżce zawodowej? Zachęcamy do czytania i promowania wśród znajomych naszego bloga humanitarnego: http://www.tokfm.pl/blogi/humanitarny • Widok Pajacyka z napisem na brzuchu ‘kliknij’ nie jest Ci obcy? Ustaw stronę „Pajacyka” jako stronę startową. Twoje kliknięcia wspierają nas w dożywianiu dzieci w Polsce i w Somalii. • Czujesz się świetnie w organizacji zbiórek szkolnych? Zachęcamy Cię do rozpowszechniania naszych zbiórek na www.siepomaga. pl. Dzięki takim ludziom jak Ty, do tej pory udało się nam zebrać łącznie prawie 40 tysięcy złotych! Więcej o „Podaj dalej”: http://pah.org.pl/main/nasze_dzialania/4/4726/podaj_dalej 2. Zbliżają się Twoje urodziny, a może organizujesz ze szkołą imprezę sportową? Oprócz zapewnienia sobie miłych wspomnień, chcesz także podczas tych uroczystości uczynić coś dobrego? Zorganizuj zbiókę na nasze działania dzięki kolejnej propozycji „Zbieraj z PAH”. • Urodziny, imieniny, rodzinne uroczystości i spotkania ze znajomymi są okazjami, podczas których możesz zachęcić najbliższych do wsparcia naszej organizacji za pomocą zbiórki pieniężnej. Dochód zostanie przekazany na działalność PAH, a Twoją historię z chęcią upublikujemy na stronie w „Strefie Inspiracji”. • Planujesz większą imprezę w miejscu publicznym, podczas której chcesz nas wesprzeć? Zachęcamy do zapoznania się z formalnościami zbiórki w zakładce „Zbiórka Publiczna – krok po kroku”. Więcej na temat „Zbieraj z PAH” na: http://www.pah.org.pl/nasze-dzialania/218/4715/pomagaj_online 14 3. Chcesz zorganizować akcję o tematyce wodnej, żywieniowej, uchodźczej lub z zakresu pomocy humanitarnej, ale nie wiesz, jak się za to zabrać? Skorzystaj z naszych gotowych scenariuszy, które z pewnością ułatwią Ci to zadanie! Oto 4 terminy, na które powinieneś/powinnaś zwrócić szczególną uwagę: • 22 marca –Światowy Dzień Wody • 19 sierpnia – Światowy Dzień Pomocy Humanitarnej • 20 czerwca – Dzień Uchodźcy • 16 października – Dzień Żywności i Walki z Głodem Dla każdego z tych dni przygotowaliśmy unikalny pomysł. Jednym z nich jest organizacja festynu humanitarnego, który w 2013 roku zorganizowaliśmy na rzecz Syrii. Do siedziby PAH zostali zaproszeni wszyscy pracownicy, wolontariusze oraz zaprzyjaźnione osoby. Każdy miał okazję wesprzeć akcję za pomocą kupna dowolnego przedmiotu w cenie 5 zł. Oprócz udzielenia pomocy finansowej, uczestnicy festynu mieli okazję dowiedzieć się więcej na temat samej Syrii dzięki opowieściom Kamila Haidera – muzyka, ambasadora PAH oraz Olgi Mielnikiewicz, na co dzień pracującej w dziale edukacji PAH. Więcej na temat gotowych scenariuszy znajdziesz tutaj: http://www.pah.org.pl/zaangazuj-sie/446/zorganizuj_akcje 4. A może chcesz poznać nas bliżej i spotkać się z nami? Serdecznie zapraszamy Cię na Open’er Festiwal w Gdyni, jedną z największych imprez muzycznych w Polsce! W namiocie PAH będziesz miał/ miała okazję poszerzyć wiedzę na temat krajów globalnego Południa czy też porozmawiać o pomocy humanitarnej. Będzie także możliwość wsparcia naszej działalności. Jesteśmy otwarci na każde spotkanie i z chęcią dowiemy się więcej o Tobie! 5. Pragniesz włączyć swoją szkołę do kampanii edukacyjnych? Skorzystaj z naszej oferty – zapewniamy materiały promocyjno-edukacyjne, które pozwolą Ci zgłębić wiedzę na temat prawa do wody i żywności. Więcej informacji znajdziesz na: Więcej informacji na: http://pah.org.pl/main/nasze_dzialania/4/228/spotkaj_sie_z_nami_latem http://www.pah.org.pl/zaangazuj-sie/461/dzialaj_w_szkole 15 Przywrócić uśmiech po tajfunie Listopad 2013. Yolanda, najsilniejszy w historii zarejestrowany tajfun miażdży Filipiny. Wiatr wieje z prędkością 314 km na godzinę, fale głęboko wdzierają się w ląd. Potężny huk, wrzask ludzi, walące się drzewa, latające blachy. Dwa miesiące później Małgosia Szumska, studentka wrocławskiej szkoły teatralnej, postanawia wyjechać na jedną z filipińską wysp – Bantayan, by jako wolontariuszka organizacji Young Pioneers Disaster Response pomagać w odbudowie zniszczonych domów i szkół. Do walizki, między niezbędne rzeczy, pakuje dwie pacynki – krokodyla i żyrafę. Jakby na wszelki wypadek. Praca od podstaw Po przyjeździe na Bantayan Małgosia od razu rzuciła się w wir pracy – wraz z międzynarodową grupą wolontariuszy nosiła gruz, naprawiała dachy i meble. Siedem godzin dziennie fizycz- nej pracy w trudnych warunkach i upale było prawdziwym wyzwaniem. Energii do działania dodawały widoczne efekty – wyremontowane budynki, uruchomione łazienki, rozstawione namioty. Któregoś dnia przyszła depresja tropikalna, czyli taki mały tajfun. „Zostaliśmy ewakuowani do jednego budynku z zakazem wychodzenia na zewnątrz – opowiada Małgosia. Okazało się, że zakaz obowiązywał w sumie przez cztery dni. Było to frustrujące, ale właśnie dzięki temu załamaniu pogody miałam czas, by zrobić przedstawienie dla dzieci. Zapytałam, kto się nudzi i chce pomóc, zebrałam grupę ochotników do współpracy i tak się zaczęło”. Puppets shows dotarły do kilku tysięcy dzieci na Filipinach, bawiąc je i ucząc podstaw dbania o higienę osobistą. A lalki były najlepszymi nauczycielami. 16 Pierwsze przedstawienie i co z niego wynikło 3500 dzieciaków może zapomnieć na chwilę o swojej traumie, 3500 dzieciaków śmieje się do rozpuku, 3500 dzieciaków uczy się od nas angielskiego, uczy się podstaw dbania o środowisko i o własne zdrowie. A przede wszystkim, w świecie bez telewizora, bez komputera, nawet bez książek z obrazkami, nagle pojawia się w ich świecie coś magicznego – teatr”. Na pierwszy spektakl wolontariusze zaprosili sąsiadów z ich dziećmi. „Chcieliśmy sprawdzić, czy uda nam się ich rozbawić. Okazało się, że maluchy chciały, żebyśmy grali bez końca” – opowiada Małgosia. Z czasem do puppet crew dołączył lokalny aktor, Chris. Dzięki temu, że mówił w języku filipino, nawet małe dzieci mogły zrozumieć przedstawienie. Małgosi bardzo zależało na rozwoju teatralnego Przedstawienia miały za zadanie nie projektu, lecz był on traktylko bawić i rozśmieszać dzieci, lecz także nauczyć je uniwersalnych zasad. towany z przymrużeniem Tutaj etiuda o dbaniu o środowisko. oka, bo czym są kukiełki w porównaniu z budowaniem domów? „Pomóżcie mi szerzyć śmiech wśród tych dzieciaków!” Trzy tygodnie wolontariatu dla YPDR szybko minęły i Gosia musiała opuścić Filipiny. Jednak w drodze do Polski wiedziała już, że niedługo wróci na wyspy. W grupie teatralnej Małgosi grali Tym razem – z konkretwolontariusze Young Pioneer Przełom nastąpił w dniu, nym planem działania. Na Disaster Response, organizacji w którym pacynkowa internetowej platformie partnerskiej PAH na Filipinach. ekipa została zaproszona finansowania społecznośdo udziału w lokalnym ciowego ogłosiła zbiórkę święcie. „Byli tam też nasi funduszy na zakup większefowie, którzy wtedy po szej ilości lalek, na transraz pierwszy zobaczyli dziaport na miejscu i na wyłanie teatru. I co widzą? budowanie przenośnej 300 dzieci, które niedawno sceny. „Postanowiłam przeżyły traumę, śmieje wrócić na Bantayan, by się. A potem – każde kontynuować mój projekt dziecko podnosi papierek i dotrzeć do każdego dziez ziemi i z radością biegnie do kosza. Plac, który jeszcka, dojechać do każdej szkoły. A jak jest wioska, cze chwilę wcześniej przypominał wielki śmietnik, w której dzieci nie chodzą do szkoły – to zagramy dla nagle, dzięki 7-minutowej etiudzie, był czysty”. nich na ulicy. Czemu to robię? Bo te dzieciaki, które w wyniku rozszalałego żywiołu straciły swoje domy Pacynki uczą higieny i śpią na ziemi w namiotach, zasługują na zabawę, Po pamiętnym show szefowie YPDR oddali do dyspona śmiech i radość” – przekonywała Małgosia. zycji Małgosi samochód, by mogła dotrzeć z lalkami Pacynki podbijają Filipiny w głąb wyspy do innych szkół. Później organizacja z Kalifornii, która zajmowała się leczeniem traumy Dzięki pieniądzom zebranym w akcji crowdfunprzez sztukę, zaprosiła wolontariuszkę do współdingowej, 20 lutego wolontariuszka wróciła na Fipracy i tak przedstawienia stały się elementem teralipiny z walizką wypełnioną około dwudziestoma pii filipińskich dzieci. Powstały trzy etiudy: pierwsza pacynkami. Kupiła też mnóstwo mydeł, by rozdao śmieciach, druga – lekcja angielskiego i ostatnia wać je dzieciakom za każdym razem pod koniec – o myciu rąk. Rozmach projektu w błyskawicznym przedstawienia o myciu rąk. Wynajęła samochód tempie przerósł najśmielsze oczekiwania jego inicja– bajkobus, by móc dotrzeć wraz z ekipą do każtorki: „Nagle okazuje się, że gramy codziennie, nawet dej wioski. Udała się także do Taclobanu, miasta 10 spektakli, trafiamy do 3500 dzieciaków w tydzień. na wyspie Leyte poważnie zniszczonego przez 17 tajfun i współprowadziła z organizacją Empower the Philippines zajęcia terapeutyczne dla dzieci. „Zdałam sobie wtedy sprawę, że to, co stało się na Bantayan, na szczęście nie było aż tak tragiczne jak w Taclobanie – na Bantayan zginęły 4 osoby, w Taclobanie tysiące... Praca była więc intensywna, bardzo emocjonalna, ale najważniejsze, że działała. Po terapii często szłam z dzieciakami na spacer, pokazywały mi swoje nowe domy zbudowane ze śmieci i kawałków materiałów, które rozrzuciła wszędzie Yolanda. Potem dawałam im lalki, żeby same się bawiły, żeby to one zrobiły dla mnie puppets show. I to było wspaniałe, widzieć jak chowają się za byle murem i odgrywają scenki. Te dzieci potrzebują ciągle być dziećmi! A po tym, jak przez tydzień po tajfunie martwe ciała leżały wszędzie wokół, a one nie miały co jeść i pić, ciężko ciągle być dzieckiem”. Małgosia odwiedziła też z lalkami grupę dzieci z porażeniem mózgowym w Taclobanie oraz sierociniec w Cebu. Ze swoimi przedstawieniami dotarła w sumie do ponad 8 tys. dzieci. Na początku czerwca, w chwili powstawania tego artykułu, Małgosia wciąż przebywa na Filipinach, jednak już wkrótce je opuści. Część pacynek zostanie na wyspach – zaopiekuje się nimi Chris, który zamierza kontynuować teatr lalek w swoim kraju. Dzięki niemu projekt Małgosi wciąż będzie żył. Anna Malinowska Anna Malinowska jest absolwentką polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim i paryskiej Sorbonie. Podróżniczka z zamiłowania, niedawno wróciła z Wysp Karaibskich, gdzie pracowała jako wolontariuszka na farmach ekologicznych. 18 Fot. Agnieszka Mikulska Po przedstawieniu na temat higieny pora na praktykę – mycie rąk. Na koniec każde dziecko dostawało w prezencie mydło. Domika Rypa – pracowniczka PAH, wraz z zespołem inżynierów i inżynierek w Jonglei w Sudanie Pd. Fot. PAH Jak zostałam pracowniczką humanitarną Wywiad z Dominiką Rypą, koordynatorką projektu wodno-sanitarnego z zakresu pomocy natychmiastowej w Sudanie Południowym Zastanawiasz się nad karierą w dziale humanitarnym? Z myślą o Tobie powstał wywiad z Dominiką Rypą, pracowniczką humanitarną PAH, przebywającą obecnie w Sudanie Południowym. W tekście tym znajdziesz pytania, które możesz sobie zadać zanim zdecydujesz się na podjęcie zawodu pracownika humanitarnego/ pracowniczki humanitarnej. Zapraszamy do lektury. Jak to się stało, że zainteresowałaś się pomocą humanitarną i rozwojową? W liceum zaczęłam angażować się w działania na rzecz praw człowieka i praw zwierząt. Nauczyło mnie to, że tylko poprzez zaangażowanie można coś zmienić, bo świat sam się nie zmieni! Zawsze autorytetem były dla mnie osoby aktywne, nie zamykające oczu na to, co się dzieje dookoła, ale próbujące włączyć się w działania, które mogą coś zmienić. Na studiach zaczęłam interesować się pojęciem relatywizmu kulturowego, dotyczącym tego, jak nasze kulturowe okulary zniekształcają obraz innych ludzi z odległych regionów i kontynentów – czasami jest to miły i przyjemny obraz, czasami jednak może być bardzo krzywdzący. Razem z przyjaciółmi zorganizowaliśmy wtedy festiwal filmów dokumentalnych, który miał pokazać inne kultury w mniej zniekształconym stanie. Po studiach z kolei, na fali zainteresowań odmiennymi kulturami oraz prawami człowieka, zgłosiłam się do PAH na szkolenie dla trenerów edukacji globalnej i tak zaczęła się moja 6-letnia przygoda z PAH – zaczęłam pracować jako regionalna koordynatorka programu Pajacyk, potem zarządzałam projektem Szkoła Humanitarna, po którym wyjechałam do Sudanu Południowego, by zająć się projektem budowy studni. Czym obecnie się zajmujesz? Jakie są Twoje obowiązki w pracy? Aktualnie zajmuję się koordynowaniem projektu wodno-sanitarnego z zakresu pomocy natychmiastowej w Sudanie Południowym. Moim zadaniem jest zarządzanie zespołem inżynierów wodnych i specjalistów do spraw promocji higieny. Przygotowują oni interwencję w regionach, w których doszło do kryzysu humanitarnego. Kryzysy takie najczęściej spowodowane są wewnętrz19 nymi walkami – w Sudanie Południowym od grudnia 2013 roku toczy się konflikt pomiędzy siłami rządowymi i opozycją. Pomimo podpisanego porozumienia, walki wciąż trwają w niektórych częściach kraju, głównie w jego północnej części. Poza walkami w okresie pory deszczowej Sudan Południowy nawiedzają powodzie, a obecnie stwierdzono też ryzyko wystąpienia epidemii cholery. Mój zespół do zadań specjalnych jedzie zatem na miejsce, w którym przebywają ludzie uciekający przed walkami czy przesiedleni w wyniku powodzi, rozpoznaje ich potrzeby, planuje działania i potem je realizuje. Najczęściej jest to naprawa studni lub innych systemów wodnych, budowa toalet, utylizacja odpadów, promocja higieny, dystrybucja materiałów pierwszej potrzeby takich jak wiadra, kanistry na wodę, moskitiery, tabletki do oczyszczania wody itp. Na co dzień pracuję w biurze PAH w Jubie, stolicy kraju, mój zespół wyjeżdża jednak do różnych miejsc, zależnie od tego, gdzie znajdują się potrzebujący ludzie. Staram się jednak jeździć z nimi jak najczęściej, aby móc monitorować realizowane działania. Z biura zajmuję się zatem zarządzaniem budżetem, organizacją transportu mojego zespołu oraz materiałów potrzebnych do dystrybucji i budowy czy koordynowaniem naszych akcji z innymi organizacjami wodno-sanitarnymi. Wyjeżdżam robić rozpoznania w teren oraz czuwam, aby nasze działania były wysokiej jakości. Dlaczego warto pomagać innym? Co jest dla Ciebie motorem w codziennej pracy? O swojej pracy myślę nie jako o pomaganiu, lecz jako o współpracy – moim zdaniem działania humanitarne mają na celu umożliwienie ludziom powrotu do normalnego życia sprzed kryzysu humanitarnego, który tej normalności ich pozbawił. Współpraca oznacza dla mnie działania razem z osobami, dla których realizowana jest pomoc – planowanie, ustalanie najlepszego rozwiązania, wspólne realizowanie i następnie przekazanie odpowiedzialności – czy to za naprawioną studnię, czy to za utrzymanie czystej toalety w klinice zdrowia. Moim motorem do działań jest zatem wspólna praca z ludźmi, poczucie, że dzięki niej udało się zapobiec rozprzestrzenieniu się groźnych chorób czy nawet śmierci. 20 Co uważasz za najtrudniejsze w Twojej pracy? Najtrudniejsza jest dla mnie niemoc – w sytuacji, kiedy trzeba szybko działać, bo w jakimś miejscu doszło do walk i tysiące ludzi schroniło się w lesie, nie mając przy sobie wody, jedzenia, naczyń itp., priorytetem jest dla mnie działać szybko. Niestety, czasami z powodu wciąż toczących się walk nie możemy dojechać ani dolecieć samolotem do potrzebujących osób, bo jest to zbyt niebezpieczne. Najgorsze i najtrudniejsze w takiej sytuacji jest czekanie, bo wiem, że w tym czasie czas działa na naszą niekorzyść. Jakie pytania powinny sobie zadać osoby zastanawiające się nad karierą w sektorze humanitarnym? Dlaczego chcę zostać pracownikiem/ pracowniczką humanitarną? Myślę, że szczera odpowiedź na tak postawione pytanie pozwoli poznać nasze priorytety i motywy działania – czy chcemy to robić, bo to ekscytujące i kojarzy się z przygodą? Czy też chcemy to robić, bo uważamy, że jest to ważne, wynika z solidarności ludzi z różnych krajów oraz niezgody na to, że gdzieś prawa człowieka nie są respektowane. W jaki sposób rozpocząć karierę w dziale humanitarnym? Najlepiej zacząć od wolontariatu – pomaganie, czy też jak napisałam wcześniej współpraca, to coś co można, a nawet moim zdaniem trzeba robić na co dzień. Wolontariat w lokalnym stowarzyszeniu jest równie ważny jak praca w Sudanie Południowym, bo pomaga tworzyć odpowiedzialne społeczeństwo, świadome wagi współpracy i nieobojętne na potrzeby drugiej osoby. Ja skończyłam Etnologię i Antropologię Kulturową na UMK w Toruniu – studia te nauczyły mnie szacunku do różnych kultur i zrozumienia dla inności. To z kolei pozwoliło mi spojrzeć z szerszej perspektywy na pomoc humanitarną i na to, w jaki sposób powinna być ona prowadzona razem z ludźmi, a nie bez ich udziału. Gdybyś mogła przekazać teraz jakieś inspirujące zdanie, które motywuje Cię w codziennym życiu do zmiany świata na lepsze, to jak by ono brzmiało? Nie bój się wyzwań i ciężkiej pracy! Dziękuję za poświęcony czas! Podaj dalej! Podczas gdy pracownicy humanitarni działają w terenie tysiące kilometrów stąd – wymierzają nowy dom na Filipinach, sprawdzają jakość wody w wydrążonej przez inżynierów studni w Sudanie Południowym czy dolewają z kanistra benzynę do baku kliniki mobilnej w Syrii – w tym samym momencie ambasadorzy i ambasadorki PAH użyczają im siły swojego głosu. Organizacje działające na rzecz spraw społeczzainteresowania innych tym, co ma do powienych często wspierane są przez osoby publiczne, dzenia. To osoba, która ma silny głos – często takie jak aktorzy czy muzyczki. Kojarzone jest to nie tylko dosłownie. najczęściej z pojawianiem Jasna sprawa się rozpoznawalnej twarzy na plakatach, billboJak zaczyna się taka współardach i w mediach. Czapraca? W przypadku PAH sem też organizowane są ambasadorowanie często koncerty charytatywne, wynika z pojedynczego z których dochód artyści spotkania i wspólnych przeznaczają na ważną zainteresowań. Na przyspołecznie sprawę. Jedkład nasza współpraca nak prawdziwy ambaz Martyną Wojciechowsador to osoba, która ską zaczęła się od tego, wspiera organizację dłuże dziennikarka, przygogofalowo i sama jest cietowując materiał o kokawa sprawy na tyle, że bietach w Sudanie Połurozszerza swoją wiedzę dniowym dla programu w propagowanym tematelewizyjnego TVN „Kocie i świadomie angażuje bieta na krańcu świata”, się w przekazywanie jej sprawdzała wszystkie doinnym. Czemu więc tak stępne kanały informacji często jest to osoba pubi tak trafiła na PAH. Jako liczna? Bo osoba puborganizacja działająca Aga Zaryan, ambasadorka liczna jest rozpoznawalna w tym regionie od 2006 PAH w jednej z naszych i znacząco wpływa na roku, mamy eksperckie bransoletek. Więcej biżuterii funkcjonowanie społepodejście do działania na na: www.sppah.org.pl czeństwa, nierzadko ma rzecz zmiany sytuacji koFot. Marta Orlik-Gaillard charyzmę i umiejętność biet w Afryce. Nasza wie21 Bransoletka zaprojektowana przez Agę Zaryan Fot. Lemoniq dza połączona z pasją przekonała Martynę do zapisania się do Klubu PAH SOS, którego członkowie wspierają finansowo natychmiastową pomoc w miejscach katastrof naturalnych i konfliktów zbrojnych. Wojciechowska zachęcała też swoich fanów do przystąpienia do klubu, dzięki czemu poszerzył się on o kolejne osoby. Jeśli działamy lokalnie, możemy sami zgłosić się do osoby, która w danym mieście jest autorytetem, i zainteresować ją naszą inicjatywą. Niezależnie od tego, w jaki sposób się to odbędzie – ważna jest tu siła przekonań i wiedza, którymi możemy zarazić przyszłego ambasadora. Jeśli nie będziemy potrafili w sposób szczery i interesujący opowiedzieć o projekcie, zmarnujemy nawet najlepszą okazję towarzyską. Ambasador nie będzie chciał też promować naszego wizerunku (ma przecież swój!), tylko naszą sprawę – to my musimy więc być ekspertami. Jeśli jesteśmy szczerze zaangażowani, będziemy zawsze przygotowani, żeby nie przegapić okazji. Produkcja bransoletek Fot. Lemoniq 22 Piękni swoimi czynami Co może zrobić dla nas ambasador? To, w czym czuje się najlepiej i w co ma ochotę się zaangażować. Przyjrzyjmy się innemu ambasadorowi PAH, Kamilowi Haidarowi z zespołu Maqama. Najpierw Kamil, w ramach swoich działań artystycznych, wspierał nasze projekty mające na celu poprawę dostępu do wody na świecie. Teraz pomaga także przy innych projektach PAH. Szczególnie ważna dla Kamila jest nasza działalność w Syrii, skąd pochodzi jego tata, mieszkający od kilkudziesięciu lat w Polsce. Podobnie jak Martyna, Kamil zachęcał do przyłączania się do Klubu PAH SOS, a podczas Światowego Dnia Pomocy Humanitarnej opowiedział o przedwojennej Syrii i pokazał swoje zdjęcia z wędrówki po tym kraju. Kamil angażuje się na różne sposoby: biegł w półmaratonie w koszulce z naszym hasłem, a ostatnio w ośrodku dla cudzoziemców, gdzie cale rodziny oczekują na decyzję o nadaniu statusu uchodźcy, poprowadził warsztaty muzyczne dla dzieciaków Kamil Haidar podczas warsztatów gitarowych w Ośrodku dla Cudzoziemców w Dębaku Fot. Aga Kunicka (agakunicka.pl) ze świetlicy. Głośno mówi o sprawach bliskich PAH, m.in. na swoim facebookowym profilu umieścił zdjęcie, na którym promuje nasze działania. Od opowiedzenia swoim przyjaciołom, znajomym i fanom o PAH zaczęła rolę ambasadorki wokalistka jazzowa Aga Zaryan. Podczas koncertów wspomina o naszych akcjach, przez aplikację internetową www.GlebokoPodZiemia.pah.org.pl przekazała też swoją piosenkę „Music Like Water” osobom, które wsparły budowę studni w Somalii. Aga mówi o nas na swojej stronie internetowej, a na swoim profilu facebookowym cyklicznie na różne sposoby informuje o bieżących akcjach – nagrała na przykład króciutki filmik na Dzień Matki, w którym przypomniała o mamach w Somalii. Piękne w ambasadorach PAH jest to, że są bardzo kreatywni i energiczni. Wychodzą ze swoimi pomysłami, zarażają nas energią i przynoszą świeże spojrzenie. Aga pokazała swoim przyjaciółkom jedną z bransoletek, z których dochód przeznaczamy na działania pomocowe (można je kupić przez Internet na www.sppah.org.pl). Gdy opowiedziała nam o tym, jak każda z jej przyjaciółek zareagowała na bransoletkę, powstał pomysł, żeby Aga zaprojektowała dla nas ich limitowaną edycję. Wszystkie bransoletki są robione ręcznie, z nieskończonymi modyfikacjami koralików i kolorów. Aga zaproponowała nowe wzory, namówiła nas na pozłocenie kropelki, która symbolizuję dostęp do wody i na zrobienie bransoletki dedykowanej pomocy humanitarnej całej z metalowych łańcuszków. Zainspirowała nas do zrobienia czegoś nowego i oryginalnego. Raz, dwa, trzy, ambasadorem/ ambasadorką stajesz się Ty! Organizacje takie jak PAH często korzystają z pomocy osób znanych, ale faktem jest, że prawdziwy ambasador to taka osoba, która wspiera bliskie jej inicjatywy i która swoim zaangażowaniem i pasją jest w stanie zarazić inne osoby. Ty też możesz zostać naszym ambasadorem lub ambasadorką! W jaki sposób? Polub profil PolskaAkcjaHumanitarna na Facebooku i kanał PolAkHum na youtubie – nie tylko sprawdzaj co u nas, lecz także komentuj i udostępniaj informacje na swoim profilu. Zorganizuj spotkanie z przyjaciółmi i zainteresuj ich kwestiami edukacji globalnej. Sprawdź też, czy inni czytają „Pomagamy” i czy magazyn znajduje się w dostępnym miejscu dla osób z Twojego otoczenia. Działaj, dopinguj, wspieraj! Każdy z nas potrzebuje czuć, że nie jest samotnym błędnym rycerzem walczącym z wiatrakami. 23 Street art z przekazem, czyli namaluj to, co chcesz powiedzieć Z okazji obchodów Światowego Dnia Wody toruńska ekipa PAH postanowiła stworzyć mural w przestrzeni miejskiej. Od czego zacząć, żeby wziąć pędzel do ręki i namalować pierwszy symbol? Oto kilka wskazówek. Po pierwsze – najważniejszy jest temat. Zastanów się co chcesz przekazać odbiorcy i jak w najprostszy sposób możesz do niego dotrzeć. Pomyśl o tym, co zwraca Twoją uwagę podczas spacerów po mieście i wymyśl historię, którą chcesz opowiedzieć. Masz już pomysł? To teraz znajdź odpowiednią osobę, czyli kogoś, kto poczuje Twoją koncepcję i zaprojektuje mural, który wykonacie. Jeżeli masz zdolności, aby zrobić to samemu, to na pewno będzie Ci łatwiej, ale nie zapominaj o konsultacjach z innymi – to, co dla Ciebie będzie oczywiste, dla innych może być niezrozumiałe. Projekt jest gotowy, możesz teraz ruszać z całą machiną organizacyjną: znalezienie miejsca, uzyskanie zgód (w zależności od tego, gdzie jest ściana, mogą być wymagane pozwolenia administracji miejskiej). Prawdopodobnie ten etap 24 będzie kosztował Cię wiele cierpliwości – poza czasem potrzebnym na wydanie decyzji, osoby, do których należy ściana, mogą mieć uwagi co do projektu. Wtedy musicie osiągnąć kompromis, bo to od nich zależy, czy mural powstanie. Tylko się nie zrażaj, bo trzeci etap wynagrodzi Ci wszystkie starania! Na sam koniec zostaw zakup materiałów i przygotowania techniczne (rusztowanie czy drabina?). Jeżeli masz już zamówioną pogodę, to możesz zacząć wielkie malowanie! Satysfakcja, radość i duma – to uczucia gwarantowane po ukończonej pracy! I pamiętaj, że to tylko jeden z wariantów… Możesz zacząć od zupełnie innej strony. Ważna jest autentyczność tego, co chcesz przekazać. Ulica Ciasna Źródło: Google Maps 25 Fot. Alicja Bloch Fot. Alicja Bloch Fot. Sylwia Żulewska Fot. Sylwia Żulewska 26 Fot. Łukasz Bartosik Fot. Marta Strze-niewska czyli namaluj to, co chcesz powiedzieć Street art z przekazem, 27 Fot. Marta Strze-niewska w Sudanie Południowym Sudan Południowy, najmłodsze państwo świata, to miejsce, w którym wiele osób codziennie musi podejmować elementarne decyzje życiowe. Woda czy żywność? Inwestycja w krowy czy inwestycja w edukację dzieci? Pozornie proste, decyzje te często determinują życie i przyszłość części mieszkańców Sudanu Południowego. Sprawdź, jakiego Ty dokonasz wyboru, kiedy staniesz przed podobnym dylematem i zagraj w naszą najnowszą grę strategiczną – Studnia w Sudanie Południowym! WYGLĄD OPIS GRA Studnia JAK ZAGRAĆ? kroki do gry: wejdź na stronę http://gry.pah.org.pl/ wybierz poziom trudności gry wybierz scenariusz kliknij „Nowa Gra” i już możesz próbować swoich sił jako członek lub członkini południowosudańskiej rodziny! Czy uda się Twojej rodzinie przetrwać 2 dni bez uszczerbku na zdrowiu? Przekonaj się! Powodzenia! Możesz udostępnić swoje wyniki na Facebooku Szkoły Humanitarnej: https://www.facebook.com/SzkolaHumanitarna