Tatuaże – renesans pogaństwa?

Transkrypt

Tatuaże – renesans pogaństwa?
Tatuaże – renesans pogaństwa?
Mirosław Salwowski
Jeszcze 30 lat temu zwyczaj tatuowania się w naszym kręgu kulturowym był ograniczony
do wąskich środowisk utożsamianych z tzw. marginesem społecznym. Tatuaże nosili
wówczas głównie przestępcy, narkomani i członkowie różnych subkultur młodzieżowych.
Przełom XX i XXI wieku stał się jednak widownią niesamowitej wręcz popularności tatuaży. Zaczęli
tatuować się aktorzy, gwiazdy rocka, sportowcy, dzieci z tzw. dobrych domów. Z badań
przeprowadzonych w 2006 roku wynikało, iż zwyczajowi tatuowania się poddało się 40 procent
mieszkańców USA w wieku od 18 do 40 lat. Na pomysł promocji tatuaży wpadł nawet przemysł
zabawkarski, wypuszczając na rynek „wytatuowane” lalki – doczekaliśmy się już nawet słynnej
„Barbie” z tatuażami.
Inaczej mówiąc: tatuaże stały się dziś „cool” i „trendy”, a fakt ich posiadania coraz mniej kojarzy
się z byciem kryminalistą czy innym wyrzutkiem społecznym, a staje się sposobem na
naśladowanie podziwianych i oklaskiwanych przez media „celebrytów”. Warto zatem zastanowić się
nad tym, czy popularność tatuaży jest pozytywnym, obojętnym moralnie, czy może negatywnym
znakiem naszych czasów? Czy modę na tatuaże należy zaliczyć do tego rodzaju mód, które są
stosunkowo niegroźne i nieszkodliwe czy może kryje się za nią coś więcej?
Pogańska praktyka
By spróbować odpowiedzieć sobie na te pytania, warto przyjrzeć się z bliska historycznemu
rodowodowi tatuaży. Otóż zwyczaj robienia sobie różnorodnych malunków i znaków na ciele był
przez tysiące lat popularny wśród sporej części pogan, zaś pośród chrześcijan, jeśli występował to
bardziej na zasadzie wyjątku niż ogólnie przyjętej normy. Tatuowanie się wśród pogan nie
stanowiło bynajmniej jakiejś obojętnej duchowo praktyki, ale było czynnością naznaczoną w bardzo
silny sposób piętnem pogańskich wierzeń i przesądów. W prymitywnych kulturach wykonywanie
tatuażu należało często do szamanów oraz innych pogańskich kapłanów i kapłanek, a ta praktyka
była uważana za akt magiczny, mający na celu (w zależności od poszczególnych wierzeń):
wywoływanie lub wypędzenie duchów; prośbę o ochronę skierowaną do zwierząt, bożków, sił
przyrody i kosmosu; ochronę przed czarami i urokami; zachowanie młodości bądź uzyskanie
nadludzkiej siły, etc. Tatuaże były też traktowane jako symbol oddania się poszczególnym bóstwom
czy swoisty znak pozwalający na identyfikację danej osoby w zaświatach (np. Hindusi z Begal
wierzyli, że dzieci pozbawione tatuaży nie będą mogły być rozpoznane po śmierci przez swych
rodziców).
Trudno się zatem dziwić, iż Pismo Święte zawiera jasny zakaz tatuowania się: „Nie będziecie się
tatuować” (Kpł 19, 28), zaś różni papieże w historii (m.in. Hadrian I) stanowczo zakazywali
chrześcijanom owej praktyki jako pogańskiej i barbarzyńskiej. Przez wieki chrześcijańscy
misjonarze ewangelizujący pogańskie ludy i plemiona walczyli również z owym zwyczajem.
Oczywiście nie znaczy to, iż żaden chrześcijanin nie nosił tatuażu. Owszem zdarzało się to również
wśród chrześcijan, a czasami było to nawet motywowane w chrześcijański sposób (np. niektórzy z
wyznawców Chrystusa żyjący pośród muzułmanów czynili sobie tatuaże w kształcie krzyża po to,
by w razie śmierci zapewnić sobie chrześcijański pochówek). Nie ulega jednak wątpliwości, że przez
kilka tysiącleci tatuaż był niemal powszechną praktyką wśród pogan.
Czym tatuaże są dziś?
Ktoś może rzecz, iż skoro niektóre ze zwyczajów w ciągu wieków zmieniły swą kulturową treść z
pogańskiej na chrześcijańską (jak miało to miejsce np. w przypadku wielu bożonarodzeniowych i
wielkanocnych symboli oraz praktyk), to nie możemy potępiać tatuaży tylko dlatego, że niegdyś
miały one zazwyczaj niechrześcijańskie znaczenie. Ten argument czasami jest słuszny, ale akurat w
stosunku do tatuowania się, jest wyjątkowo słaby, a to z kilku powodów:
Po pierwsze: nie wszystkie z rozpowszechnionych niegdyś wśród pogan praktyk i zwyczajów
zostało zakazane i potępione przez Pismo Święte. Nie miało to miejsca w przypadku malowania
jajek (pisanek), przystrajania choinek czy też wypiekania rogalików (co kiedyś czyniono na cześć
księżyca). Jednak w wypadku m.in. takich pogańskich zwyczajów jak: czary, wywoływania duchów
zmarłych, składanie swych dzieci w ofierze bożkom czy też tatuowanie się, mamy do czynienia z
jasnym zakazaniem ich przez Pana Boga na kartach Starego i/lub Nowego Testamentu.
Prawdą jest, że starotestamentowy Boży zakaz tatuowania się nie został dosłownie powtórzony w
Nowym Testamencie, ale nie jest to jeszcze ostatecznym argumentem za poglądem o
nieobowiązywaniu go dzisiaj. Wszak starotestamentowe zakazy seksu ze zwierzętami, czynienia ze
swych córek sakralnych prostytutek oraz palenia dzieci w ofierze Molochowi też nie zostały w
żadnej z nowotestamentowych ksiąg wyraźnie powtórzone, ale któż ośmieliłby się twierdzić, że
skoro tak, to nie obowiązują już one chrześcijan?
Nie wydaje się też zbyt prawdopodobną teza, jakoby starotestamentowy zakaz tatuaży dotyczył
tylko tych, które były czynione na pamiątkę zmarłych. To prawda, że Boży zakaz tatuowania się
jest poprzedzony napomnieniem: „Nie będziecie nacinać ciała na znak żałoby po zmarłym” (Kpł 19,
28), ale nie każde nacinanie swego ciała jest równoznaczne z robieniem sobie tatuażu. Tatuowanie
się jest czymś znacznie więcej niż tylko nacięciem swego ciała, gdyż jego istotą jest pozostawienie
na sobie malunków, napisów bądź graficznych symboli. Nacięcie swego ciała i tatuowanie się nie
muszą więc być jedną i tą samą praktyką, która została objęta jednym wspólnym Bożym zakazem.
Po drugie: nie ma wątpliwości, iż przynajmniej w naszym kręgu kulturowym zwyczaj tatuowania
się zazwyczaj sprzyja reklamie i promowaniu zła. Olbrzymia większość tatuaży przedstawia demony
(lub też ich symbole w postaci np. węży czy smoków), piekło, śmierć, trupie czaszki, potwory,
zoombies, przelew krwi, sceny prezentujące tortury, wyuzdaną nagość i seks oraz wulgaryzmy i
bluźnierstwa.
Owszem, istnieją tatuaże przedstawiające Pana Jezusa, Najświętszą Pannę Marię czy Aniołów, ale
pomijając już nawet fakt, iż w mniejszej części mają one rzeczywiście na celu promocję
chrześcijaństwa (częściej ich kontekst jest co najmniej wątpliwy, jeśli nie wprost bluźnierczy), to
przecież istnieje wiele o niebo lepszych metod ewangelizacji niż prezentowanie na swym ciele
religijnych malowideł.
Inaczej mówiąc: tatuaże są kolejnym ze sposobów, za pomocą których do postchrześcijańskich
społeczeństw aplikowane są okultyzm, bluźnierstwa, zmysłowość, rozwiązłość, brzydota i
wulgarność.
Po trzecie: tatuowanie poprzez wystawianie swego ciała na pokaz sprzyja próżności i
nieskromności, a także jest formą oszpecania się, które zniekształca piękno Bożego stworzenia.
Nierzadko tatuaże są czynione w miejscach najbardziej intymnych lub też w ich bezpośredniej
bliskości, po to, by prowokować i zachęcać. Nieskromność w ubiorze i zachowaniu wydatnie sprzyja
rozprzestrzenianiu się grzechów nieczystości, a zwyczaj tatuowania się często okazuje się ich
sprzymierzeńcem.
Poza tym, naturalne poczucie piękna i estetyki podpowiada nam, iż czynienie na swym ciele
różnych malunków i znaków bardziej je szpeci, aniżeli wydobywa z niego piękno.
http://prasa.wiara.pl/doc/1077680.Tatuaze-renesans-poganstwa

Podobne dokumenty