Pan Prof. Henryk Wnorowski Szanowni Państwo. Myślę, że tak
Transkrypt
Pan Prof. Henryk Wnorowski Szanowni Państwo. Myślę, że tak
Pan Prof. Henryk Wnorowski Szanowni Państwo. Myślę, że tak wspaniałych przedmówcach rozumiecie, że trudno jest mówić mądrzej, więc powiem krócej. I pewnie się powtórzę w niektórych kwestiach. Trudno jest też udzielać odpowiedzi w kwestiach bardzo trudnych i skomplikowanych, chociaż już dzisiaj wiele takich odpowiedzi padło, ale ja uważam, że w nauce zadawanie pytań jest tak samo ważne jak udzielanie odpowiedzi. Z resztą profesor Andrzej Zawiślak w swojej książce też postawił wiele kontrowersyjnych pytań, i gdybyśmy go wszyscy my ekonomiści tak bardzo nie lubili, to nawet za niektóre mielibyśmy do niego pretensje. Ale ponieważ go lubimy, to przynajmniej ja uważam, że to jest najlepsza książka jaką przeczytałem w życiu, chociaż czasami zdarzało mi się czytałć własne, które wcześniej napisałem. Tezę główną mojego wystąpienia sformułowałbym jako stwierdzenie, że nie można wiecznie żyć na kredyt. Nie można zapominać, iż każdy dług trzeba kiedyś spłacić. Zycie na kredyt to jedynie złudzenie zamożności, które nader szybko może prysnąć, jak przysłowiowa bańka mydlana. Problem polega na tym, że przedłużanie takiej sytuacji to życie w świecie ułudy, a z ułudą jest tak, że nie trwa wiecznie. To już w zasadzie dzisiaj wielokrotnie padało, ale życie na kredyt i pogłębianiem tego kredytu jest życiem w świecie ułudy. W zasadzie wszyscy wiemy, że kredyt jest instytucją starą jak świat, ale moim zdaniem nigdy nie był tak przyjaźnie traktowany, zawsze kredyt był traktowany w jakimś sensie jako pewnego rodzaju zło konieczne. No może trochę przesadzam, ale na pewno z kredytu staraliśmy się wychodzić tak szybko jak mogliśmy. Wydaje się jednak, że świadomość przejściowości tej formy finansowania oraz potrzeby jak najszybszego wychodzenia z długu, była większa, a jeszcze wcześniej uzasadnienie dla jego zaciągania było głębsze niż obecnie. Dzisiaj jest jakieś totalne nieporozumienie, że większy kredyt jest tytułem do chwały. Ja zupełnie tego nie rozumiem. Pan profesor Koźmiński powiedział, że jak nie wiadomo, o co chodzi to chodzi o pieniądze. Pan profesor Zawiślak natomiast mówił, że liczy się tak naprawdę kasa. Gospodarka zawsze dzieliła się na sferę realną i na sferę finansową, ale także zawsze była utrzymywana jakaś równowaga między tymi sferami. Należy zauważyć, iż ostatnie dekady w gospodarce światowej, a zwłaszcza w gospodarkach wysoko rozwiniętych to oddzielenie gospodarki realnej od procesów finansowych na niespotykaną wcześniej skalę. Często można było odnieść wrażenie, że są to dwa odrębne byty, funkcjonujące obok siebie niezależnie, a nawet z wyraźną przewagą sfery finansów. A przecież tak być nie może, przynajmniej nie może to się odbywać bezkarnie. Niezliczona liczba produktów finansowych. Jeśli stary księgowy słyszy termin „produkty finansowe” to dostaje gęsiej skórki. mamy już niezliczoną gamę instrumentów pochodnych, i ten czas intensywnego kupowania takich właśnie aktywów, o których mówił pan profesor Ryć. Gdyby to były aktywa w tradycyjnym rozumieniu to byłoby dobrze, natomiast w większości są to instrumenty pochodne, za którymi żadne materialne aktywa się nie kryją. I gdyby wreszciespróbować teraz odpowiedzieć na pytanie zawarte w tytule naszego sympozjum „co robić?”. Pan profesor Koźmiński odwoływał się do klasyka, ja odwołam się także, tylko do trochę innego klasyka, a mianowicie słynnego hodowcy papryki – Stanisława Kowalczyka – który zadał pytanie „jak żyć?”. To mniej więcej o to samo chodzi i spróbowałbym może odpowiedzieć w ten sposób, że tak żyj, tak kieruj swoją rodziną, swoim przedsiębiorstwem, swoim powiatem, swoim województwem, swoim krajem, żeby w długim okresie czasu twoje wydatki nie były wyższe od twoich przychodów. W innym wypadku nic z tego nie będzie. W związku z tym, jak widzę przyszłość? Moim zdaniem niestety musimy zaakceptować fakt, przekonanie, że wcale nie jesteśmy na tym poziomie rozwoju, na którym jesteśmy tylko jesteśmy sporo niżej. 15 września 2008 roku, kiedy wybuchł kryzys finansowy, następnie bardzo szybko przeniósł się do sfery realnej, generalnie wiemy dlaczego tak się stało, rozumiemy ten mechanizm, ale wówczas nikt nie chciał tego powiedzieć oficjalnie. Wszyscy natomiast serwowali taką prawdę oto, że wpompujemy trochę pieniędzy, nic się nie dzieje i będziemy dalej na tym samym poziomie rozwoju i znowu pójdziemy do góry. Nieprawda, okazuje się, że minęły już trzy lata, zaklikanie rzeczywistości nie działa. Nie działa, ponieważ ciągle kryzys trwa, a na dobrą sprawę dopiero się zaczyna. Musimy się więc pogodzić, to znaczy my wszyscy w krajach wysoko rozwiniętych, że wcale nie jesteśmy na tym poziomie, na którym jesteśmy, tylko jesteśmy niżej i zaakceptować ten niższy poziom. Dlatego na zakończenie powiedziałbym coś takiego, że ja mam nadzieję, i wypada abyśmy wszyscy mieli nadzieję, że dobrze by było żeby rozwiązaniem nie było to, o czym któryś z moich przedmówców wspominał, że w którymś tam czasie, już dwukrotnie, z pomocą przychodziła wojna, oby nigdy tak nie było. Natomiast gospodarki wysoko rozwinięte, gospodarki unijne przede wszystkim muszą zacząć oszczędzać, muszą dostosowywać swoje wydatki do przychodów. Zresztą już widzimy, że rządy, to sobie uświadamiają, chociaż na razie nakreślają perspektywy konstruowania zrównoważonych budżetów na dosyć odległą przyszłość, na przyszłe kadencje. Ale z dwudziestu siedmiu rządów już trzynaście zadeklarowało datę skonstruowania zrównoważonego budżetu. To niestety nie wystarczy i musi przyjść ten czas, kiedy te zrównoważone budżety trzeba będzie realnie konstruować. Dziękuję bardzo.