Prazałożenia, czyli dlaczego miało być dobrze, a jest źle

Transkrypt

Prazałożenia, czyli dlaczego miało być dobrze, a jest źle
Dzień 6. Nie chce mi się
Taki/taka jestem
Monika: „Jeśli nie podoba ci się to, co robię, to Twój problem. Można było się ze mną nie
żenić/nie wychodzić za mąż”. Związki, w których „nie chce mi się dla Ciebie chcieć”, bez
gotowości do zmiany. Zmieniamy się. To naturalne. Po pięciu, dziesięciu latach nikt nie jest tą
samą osobą, która stała przy ołtarzu. Jeśli przez ten czas chociaż jedna strona w małżeństwie
mówi, że nie będzie reagować na zmiany, które mają miejsce w życiu, to wyobrażam sobie,
że taka relacja to ciągła walka o przetrwanie. Bo jak inaczej nazwać życie obok obcej osoby?
To nie ma sensu
Monika: „Nie powiem Ci, jakie Twoje postawy mnie ranią, nie będziemy rozmawiać o tym, w
czym się nie rozumiemy, to nie ma sensu, bo przecież Ty i tak się nie zmienisz.” Tak, są
związki, w których nie rozmawia się o tym, co ważne, w których nie podejmuje się próby
szukania prawdy, bo jedna osoba twierdzi, że tak dogłębnie zna drugą i, że ta druga nigdy
nie stanie się inna. Każdy wysiłek jest bezcelowy - pomaganie współmałżonkowi w rozwoju,
szukanie rozwiązań, by ta relacja i ci ludzie byli lepsi, to strata czasu. Tak duża, że samo
podjęcie próby nie wchodzi w grę.
Dzień 7. Bo ja już tak mam
Bartek: Mam wrażenie, że coraz częściej poszukując partnera szukamy kogoś, kto nie będzie
od nas wymagał. Słyszę raz po raz o poszukiwaniu kogoś: „Kto zaakceptuje i pokocha mnie
takim, jaki jestem - bo ja już tak mam.” Sam kiedyś uważałem podobnie: znajdę osobę, która
się do mnie dopasuje i nie będzie ode mnie wymagać dziwnych i niezrozumiałych dla mnie
rzeczy. To byłby taki związek ze swoim lustrzanym odbiciem. Tylko szybko okazuje się, że to
jednak nie to albo powstaje bardzo wygodny układ, bo nikt od nikogo nic nie wymaga. Pełen
luz i tzw. „święty spokój”. Nastawienie na zaspokajanie osobistych potrzeb i wygodę. Nie
musisz się zmieniać, wysilać, ale ja też nie będę tego robił. Zamiast pracować nad sobą, by
móc coś bezinteresownie dać, wolimy być bezwarunkowo kochani. Z perspektywy czasu
wiem, że abym mógł dać drugiej osobie coś, co będzie dla niej wartościowe, najpierw muszę
skorygować dla niej samego siebie. Dostrzec jej wartości, zainteresowania, pokonać mój
opór, żeby w ten świat wejść.
facebook.com/WIO.PR
wio.org.pl
REKOLEKCJE W MIEŚCIE:
OD ZWIĄZKÓW ZŁEJ JAKOŚCI DO ZWIĄZKU MARZEŃ
Dlaczego takie rekolekcje? Z prostego powodu: widzę wszędzie wokoło związki złej jakości.
Ale to nie jest tak, jak kiedyś. Kiedyś było wiadomo, czego można po związku oczekiwać.
Ludziom się to nie udawało, nie dorastali do nich, nie chciało im się. Dzisiaj nawet ludzie nie
wiedzą, jak powinno być, jak mogłoby być. Wiele osób zatraciło wyczucie punktu odniesienia.
Może i by chcieli walczyć, ale nie widzą o co.
Same rekolekcje pomyślane są jako „penetracja” stanów umysłu w epoce związków złej
jakości. Z wyjęciem ku przyszłości, z poszukiwaniem punktu odniesienia, ideałów, a nawet
marzeń. Tę pracę wykonuje wiele osób. Temat jest nowy, nieprzebadany. Szukamy. Sami
interesujemy się związkami, i to dobrej jakości!!!
TYDZIEŃ 1
Prazałożenia, czyli dlaczego miało być dobrze, a jest źle
Obserwujemy obecnie epokę związków niskiej jakości. Często problemem nie jest to, co się
dzieje w związku, ale nastawienie, z którym był tworzony. Innymi słowy – obecnie ludzie
tworzą związki na fundamentach, na których nie można nic zbudować. Już w chwili „starania
się”, wiadomo, że będzie źle. A mimo to wiele osób to robi. Nie wiedzą nawet, że można
inaczej. W tym tygodniu spróbujemy zdefiniować kilka takich paradygmatów, czyli pewników,
o których nawet nie warto mówić. Ludzie mają to w sobie i jest to dla nich oczywiste, że tak
jest. Niech wstępem do tego tygodnia rekolekcji będzie lista, którą sporządziła Ola. Za kilka
miesięcy bierze ślub i miała wiele powodów, by popatrzeć na prawo i lewo i zaobserwować,
co tam ludzie wyprawiają.
Obserwacje Oli
- nie wiem czego chcę, nie wiem kogo szukam - ktoś wiąże się z "pierwszym lepszym", bo
sam nie wie, co jest dla niego ważne w związku, jakich wartości szuka, w zasadzie wie tylko
to, że nie chce być sam
- strach przed odrzuceniem/samotnością - motywacją poszukiwania pary jest strach przed
samotnością; motywacją braku działania w kierunku kogoś, kto się już spodobał, jest strach
przed odrzuceniem
- brak pewności siebie, kompleksy - blokada, która uniemożliwia jakiekolwiek działania w
kierunku płci przeciwnej
- projekcja, wyobrażenia - ktoś żyje w świecie swoich projekcji zamiast w świecie realnym,
nie konfrontuje swoich oczekiwań i wyobrażeń z prawdą, i jest wiecznie rozczarowany
kandydatami na drugą połówkę, albo w ogóle ich nie widzi
- wszystko stanie się samo - zupełny brak działania w kierunku potencjalnego partnera i
oczekiwanie, że związek narodzi się sam z siebie
- jestem nieciekawa/nieciekawy - brak pracy nad sobą, rozwijania siebie i swoich pasji czy
podejmowania wyzwań sprawia, że ktoś nie zainteresuje sobą potencjalnego partnera,
problemem jest to, że cierpiący na ten problem zupełnie nie widzą winy w sobie
- modlitwa o dobrego męża/żonę - syndrom wierzących, którzy zamiast ruszyć do wybranki
serca poświęcają godziny na modlitwę o to, aby to Bóg ją do nich skierował
- szukam kogoś, kto dopasuje się do mnie - brak założenia, że związek to szukanie
kompromisu, sporo osób szuka kogoś, kto wpasuje się w gotowy, zaplanowany wzorzec
- kryzys męskości/kobiety niezależne - niemęscy mężczyźni i niekobiece kobiety to
współczesna plaga
- nie wychodzę ze strefy komfortu, nie wchodzę na 100% - brak pełnego zaangażowania w
próbę zbudowania związku, asekuranctwo, prowadzą do porażki
Dzień 1. Zawsze można się rozstać
Monika: Myślę, że staje się to jakąś tendencją. Że wielu osobom nie chce się walczyć,
naprawiać. Prawdopodobnie nie są tego nauczone. Prawdopodobnie nawet o tym nie myślą.
Albo myślą wtedy, kiedy jest za późno. Jeśli przez dwadzieścia kilka lat wszystko robiono za
nich, nie musieli się o nic martwić (znamienne: „ty się dziecko tylko ucz!” pokolenia z
przełomu lat 80./90. XX w.), chyba łatwo popaść w takie przekonanie - jeśli jest problem,
trzeba się go pozbyć. Nie naprawić. Myślenie, że zawsze można się rozstać, odejść,
zapomnieć jest chyba wygodne. Nie narzuca odpowiedzialności ani konsekwencji. Tylko, że
jest tu jedno „ale”... Nawet mimo rozstania i odejścia tak łatwo się nie zapomina. Związek to
relacja, w której wchodzisz w świat drugiej osoby, dajesz jej nadzieję, że wypełnisz potrzebę
miłości, że przyjmiesz miłość. Tego, co się w tej relacji wydarza nie da się tak ot! wymazać spotkać się po latach na ulicy i udawać, że nic nie było. Jest wiele tak zupełnie
bezsensownie, lekkomyślnie poranionych osób.
Dzień 2. Po prostu
Monika: Niektórzy wchodzą w związki lekko jak do sklepu. Tworzą relacje niezobowiązujące,
jakby właśnie kupowali buty. Żyją po prostu, bez zastanawiania się po co, dlaczego, co było
wczoraj, co będzie jutro. Jest więc nijaki związek, z którego niekiedy powstaje nijakie
małżeństwo... bez wizji, bez celu, bez pomysłu. I po jakimś czasie pojawia się pytanie: co ja
tu robię? I małżeństwo zaczyna uwierać, staje się więzieniem: „bo gdyby nie Ty, to
zrobiłabym... to mógłbym...". Skoro ta relacja nie daje mi nic i skoro ja w nią nic nie wnoszę,
to po co w tym trwać? Małżonek wydaje się być balastem, kulą przywiązaną do nogi, którą
trzeba wlec za sobą. A żyjąc w poczuciu żalu i niespełnienia, ciężko patrzeć na nią, na niego z
miłością.
Może kiedyś jakoś to będzie
Karolina: Czasami ludzie wchodzą w związek, nie wiedząc po co to robią. Nie mają
sprecyzowanej wizji, nie znają swoich pragnień. Nie wymagają od siebie, ani od drugiej
osoby wysiłku zastanowienia się nad istotą tego, co chcą stworzyć. Błędne założenia,
oczekiwania można skorygować. Bez sprecyzowania ich, czas spędzony w związku może być
jałowy. Nie da się gdzieś dojść, nie wiedząc gdzie się chce iść.
Dzień 3. Chciałabym, ale boję się
Ola: Znam wiele osób, które mają wszystko, żeby zbudować piękny związek, ale od lat nie
wchodzą w relacje damsko-męskie. Po rozmowach z nimi odkryłam winowajcę - strach. Wolą
w ogóle nie w wchodzić w związek, niż potem cierpieć z powodu rozstania, boją się
początkowego odrzucenia, spod kompleksów nie widać już ich poczucia własnej wartości i
nawet nie pomyślą o tym, że mogą kogoś zainteresować. Boją się i nic z tym nie robią.
Nieraz widziałam, jak ktoś miesiącami próbował zebrać się na odwagę, aby okazać swoje
uczucie. Opowiadał o nim rodzinie, znajomym, nawet księdzu na spowiedzi. A głównemu
zainteresowanemu ani słowa. Niewyrażone uczucie urastało do takich rozmiarów, że
paraliżowało mu życie, a mimo to strach przed odrzuceniem był silniejszy.
Strach to wróg każdego związku. I wcale nie jest tak, że jak już wejdziemy w związek, to
znika. Pojawia się na każdym jego etapie. Tylko że we dwoje łatwiej z nim walczyć.
Dzień 4. Klik, klik
Michał: Z lekką nostalgią wspominam czasy mojej młodości, kiedy zdobycie kasety
ulubionego zespołu było nie lada wyzwaniem, a gdy ją miałem słuchałem w kółko i znałem
na pamięć. Na film trzeba było czekać kilka dni, bo szedł akurat wtedy w TV. Ulubiona
zabawka towarzyszyła przez wiele lat, wielokrotnie psuta i wielokrotnie naprawiana. Do
rzeczy miało się szacunek i dbało się o nie, ponieważ ich zdobycie kosztowało sporo wysiłku i
zaangażowania.
Nadeszły takie czasy, że wszystko jest na jeden klik i za darmo. Chcesz posłuchać konkretnej
piosenki? Klik i słuchasz. Obejrzeć film? Klik i oglądasz. Kupić jakąś rzecz? Klik i masz.
Wszystko przy absolutnie minimalnym zaangażowaniu. O nic nie trzeba się już starać, o nic
powalczyć, nic „załatwiać”. Znudziła się piosenka? Klik, słuchasz innej. Coś się zepsuło? Nie
naprawiasz, bo się nie opłaca, kupujesz nowe.
Uważam, że to podejście przenika mocno w sferę budowania związków. Młodym się zdaje, że
„bezkosztowo” dostaną super „produkt”, a jak przestanie być fajnie, to przecież klik i zmienię,
bo nic to nie kosztuje. Podsumuję to tekstem z internetowego mema, który zapadł mi w
pamięć:
Nastoletnia dziewczyna pyta dziadka:
− Dziadku, jak to robisz, że z Babcią jesteście już ze sobą 50 lat i jesteście szczęśliwi?
− Wiesz wnusiu, wychowaliśmy się w czasach, gdy zepsute rzeczy się naprawiało, a
nie wyrzucało...
Dzień 5. Unikaj rozwiązywania problemów!
Łukasz: Za wszelką cenę unikaj konfliktu z Twoją dziewczyną/chłopakiem! Jeżeli coś nie gra,
coś nie pasuje - najlepiej „przykryć to” czymś przyjemnym - na przykład seksem. Odsuwanie
rozwiązania problemu to powinna być Twoja podstawowa strategia. Nierozwiązane sprawy,
odsunięte na bok, same się kiedyś, na pewno rozwiążą. Lepiej o nich nie mówić. Nie dotykać.
Szczególnie jeśli chodzi o sprawy najważniejsze - wzajemny szacunek, wartości, uczciwość.
Unikaj budowania wspólnego fundamentu wartości, które łączą Wasz związek. Nie szukaj
rozwiązania problemów - przecież to by wymagało od Was jakiejś zmiany. Po prostu popłacz
sobie czasem do poduszki i nie ruszaj problemów. I czekaj, do czego to doprowadzi.