przegląd prasy - Rzecznik Praw Dziecka
Transkrypt
przegląd prasy - Rzecznik Praw Dziecka
Wiadomość wydrukowana ze strony www.wspolczesna.pl Łomża, 20 maja 2009, 6:00 Uważamy, że klaps to najlepsza metoda wychowawcza Paulina Bronowicz Ponad 70 proc. przepytanych przez nas osób uważa, że klapsem powinno się wychowywać dzieci. Należy jednak uważać, żeby dziecka nie pobić! Klaps to najlepsza metoda wychowawcza - twierdzi tak ponad 70 proc. przepytanych przez nas 100 mieszkańców Łomży. Bez klapsa można tłumaczyć kilka razy, a i tak nie przynosi to skutku - uzasadniają łomżyniacy. Umowną granicę klapsa łatwo jednak przekroczyć. Łomżyńscy policjanci w sprawie krzywdzonych dzieci interweniowali w ubiegłym roku blisko 390 razy. To ponad połowa wszystkich interwencji rodzinnych, którymi zajmowali się funkcjonariusze. Oby nie bolało za mocno - Gdyby w dzieciństwie ojciec nie tłukł moich starszych braci, nie dam ręki, że wyrośliby z nich porządni ludzie - mówi z przekonaniem Elżbieta, emerytka z Łomży. - Własne dzieci jednak ciężko uderzyć, szczególnie, kiedy płaczą. Wnuki w ogóle nie wiedzą co to klaps - dodaje z uśmiechem. Zdaniem większości mieszkańców Łomży, trudno sobie wyobrazić wychowanie bez kar fizycznych. - Powiedzmy sobie szczerze, co to za klaps przez pampersa? A dziecko przynajmniej się uczy, że czegoś nie wolno tłumaczy Krzysztof Staniórski z Łomży, tata małej Zuzi. - Bić? Nie, ale mały klaps to metoda, żeby maluch nauczył się, co jest dobre, a co złe - mówi Krzysztof Staniórski z Łomży. Rzecznik praw dziecka Marek Michalak przypomina jednak, że Konstytucja RP zabrania jakiejkolwiek przemocy wobec dzieci. O zakazie stosowania kar godzących w poczucie godności drugiej osoby mówi także kodeks rodzinny i opiekuńczy. Co jest już biciem? - Jeśli zostanie ślad, wiadomo, że rodzic już przesadził. Stosowanie klapsa powinno być dopuszczalne tylko przy naprawdę dużych wykroczeniach - uważa Monika Gutowska, mama 6-letniej Oli. O tym, jak cienka jest granica między bezbolesnym uderzeniem a maltretowaniem dzieci, przekonują się policjanci i lekarze, do których trafiają krzywdzone maluchy. - Blisko 75 proc. sprawców wszystkich aktów przemocy domowej było pod wpływem alkoholu, który utrudnia ocenę sytuacji - mówi Izabela Białomyzy z zespołu prasowego łomżyńskiej policji. - Wobec części z nich ofiary decydują się założyć tzw. niebieską kartę, która jest podstawą do rozpoczęcia sprawy w sądzie. Z przemocą wobec najmłodszych mamy do czynienia przez cały czas. Nawet obserwacja domowych awantur jest dla dziecka krzywdą. Nie biję, bo to nic nie daje Łomżyniacy, którzy nigdy w życiu nie uderzyli swojego dziecka, są w mniejszości. Zadeklarowani przeciwnicy klapsa najczęściej argumentują, że przemoc rodzi przemoc. - Kiedy biję dziecko, ono uczy się ode mnie, że tak można. Później tak samo zachowuje się wobec młodszego rodzeństwa - uważa Marta Kuczyńska z Łomży. - Dziecko mocno się stresuje, płacze. To sprawia, że wcale nie zapamiętuje moich uwag, a jedynie strach i ból klapsa - tłumaczy młoda mama dwóch córek.