Wydanie nr 2 - Stowarzyszenie Samorządny Oświęcim

Transkrypt

Wydanie nr 2 - Stowarzyszenie Samorządny Oświęcim
Nakład 20.000 egz.
Modlitwa o pokój
z Agon Shu
MY – T
y, ja i wszyscy Mieszk
ańcy Ziemi Oświęcimskiej, któr
ym nie są obce jej sprawy
Ty
Mieszkańcy
którym
Barwna, japońska sceneria towarzyszyła Modlitwie za Ofiar y KL Auschwitz-Birkenau oraz o Pokój dla
Wszystkich Narodów Świata, która
odbyła się 13 czerwca na oświęcimskim stadionie MOSIR-u. Niezwykłość
tego wydarzenia zawdzięczać należy
szkole buddystów Agon Shu z Kyoto
i jej duchowemu przywódcy JE Seiyu
Kiriyama, celebrującemu modły według tradycyjnego buddyjskiego rytuału.
cd. na stronie 2
Szanowni Czytelnicy! Opinia publiczna została zbulwersowana informacją o przedstawieniu Prezydentowi
Oświęcimia prokuratorskich zarzutów. Poniżej wywiad z prezydentem miasta. Jako członkowie Stowarzyszenia
Samorządny Oświęcim oraz wydawcy pisma MY nie zamierzamy niczego oceniać ani osądzać, a tym bardziej
narzucać komukolwiek własnych opinii. Mieszkańcy Oświęcimia w większości znają Prezydenta Janusza Marszałka
z jego autentycznego zaangażowania w rozwiązywanie trudnych spraw naszego miasta. Powszechnie wiadomo, że z pełnym oddaniem działa on na różnych płaszczyznach dla dobra Oświęcimia i jego Mieszkańców.
Tym bardziej ze smutkiem obserwujemy nieustające ataki na niego ze strony przeciwników politycznych.
WIERZĘ W PRAWO, BĘDĘ SIĘ BRONIĆ
Z Januszem Marszałkiem, Prezydentem Oświęcimia rozmawia Adam Klekotko
Adam Klekotko: Jestem zaskoczony, że pana
widzę i mogę z panem rozmawiać...
Janusz Marszałek: Dlaczego?
A.K.: Zanim do pana dotarłem słyszałem różne
rzeczy; a to, że siedzi pan w więzieniu, że uciekł
pan za granicę, że się pan ukrywa...
J.M.: Z jakiego niby powodu?
A.K.: Ludzie mówią, że ma pan prokuratorską
sprawę.
J.M.: Ludzie różnie mówią. Jedni rozsiewają plotki,
bo mają w tym swój dobrze skalkulowany interes,
inni bezkrytycznie je powtarzają. Ale codziennie
otrzymuję też dziesiątki słów poparcia i otuchy od
wielu mieszkańców miasta. Nie dalej jak wczoraj,
na rynku, od nieznanej mi kobiety usłyszałem wiele miłych słów, przede wszystkim, żeby się nie dać
pokonać przeciwnikom. Wszystkim tym osobom
serdecznie dziękuję. To mocne wsparcie w tej nieprzyjemnej dla mnie i mojej żony sytuacji. Na szczęście przez ponad 10 lat nauczyliśmy się już trochę
żyć z tymi ciągłymi i nieprawdziwymi oskarżeniami. Mam też nadzieję, że kiedyś grupa przeciwników da sobie i mnie wreszcie spokój.
A.K.: To jednak jakieś oskarżenie było?
J.M.: Prokuratura w Myślenicach, na podstawie
wnioskodawcy z Oświęcimia, przedstawiła mi je-
dynie zarzuty, a nie
oskarżyła, co ludzie często mylą!
Proszę w tym miejscu postawić duży
wykrzyknik, tak by
wszyscy to zrozumieli. Ja się z tymi zarzutami nie
zgadzam. Również nie zgadza się z nimi moja
żona. Będziemy się bronić, bo prawo nam na to
pozwala.
A.K.: Czy w związku z tą sytuacją zamierza pan
podać się do dymisji?
J.M.: Nie zamierzam podawać się do dymisji.
Zarzuty, jakie mi przedstawiono, w żaden sposób
nie dotyczą mojej działalności na stanowisku, jakie obecnie, z woli zdecydowanej większości
mieszkańców Oświęcimia, piastuję. Nie mają też
nic wspólnego z Urzędem ani z pełnioną przeze
mnie funkcją. Uważam, że Polska jest państwem
prawa. Wierzę w prawo. Wierzę w zasadę domniemania niewinności. To wszystko.
Dziękuję za spotkanie i rozmowę.
Adam Klekotko
Fot. MB
SPORT • SPORT • SPORT
KONIEC HISTORII
OŚWIĘCIMSKIEGO
HOKEJA?
Na początku lat 90-tych, oświęcimscy
sportowcy zrzeszeni w klubie Unia
Oświęcim, zaczęli odnosić sukcesy na
arenie ogólnopolskiej. Sukcesy te,
w stosunkowo krótkim czasie, stały się
rozpoznawalną wizytówką naszego
miasta.
cd. na stronie 7
Rozmowa odbyła się 11 lipca br. w Oświęcimiu.
Po ciężkiej chorobie
22 czerwca 2006 roku zmarł
šV›
Henryk Lehnert
Honorowy Obywatel
Miasta Oświęcim
Utytułowany Filmowiec
z Amatorskiego
Klubu Filmowego „Chemik”
działającego w Oświęcimskim
Centrum Kultury,
inicjator Festiwalu Filmowego
„Kochać Człowieka”
– Człowiek Legenda, którego
filmy zdobyły ponad 400 nagród
podczas festiwali w Polsce
i poza jej granicami.
W 1997 roku
został uhonorowany wpisem
do Księgi Rekordów Guinnessa,
za największą ilość
zrealizowanych filmów
i zdobytych nagród filmowych.
Wieczny odpoczynek
racz mu dać Panie...
Modlitwa o pokój z Agon Shu
cd. ze strony 1
ogień Goma posiada moc oczyszczającą duszę
i sprawia, że spełniają się prośby żywych, a droga do szczęścia i spokoju staje otworem. By
dopełnić ceremonii, należy spisać życzenia na
drewnianych deseczkach zwanych Gomagi. Tak
też było i 13 czerwca w Oświęcimiu: w świętym, buddyjskim ogniu płonęły Gomagi przywiezione z Japonii oraz zapisane przez uczestniczących w uroczystości; płonęły w intencji
wiecznego odpoczynku dusz, zadręczonych
w piekle KL Auschwitz-Birkenau, w intencji
pokoju na świecie i pomyślności Polski, a także
szczęścia wszystkich uczestników nabożeństwa.
66 rocznica deportacji Więźniów
I. transportu Polaków do KL Auschwitz
Jechał…
Można powiedzieć, że tym oto słowem z wiersza Pani Iwony MatuszewskiejDembowskiej, wdowy po Mieczysławie Dembowskim, byłym więźniu KL Auschwitz nr 188, rozpoczęły się uroczystości z okazji deportacji polskich więźniów
politycznych do byłego obozu hitlerowskiego KL Auschwitz.
Oskarżycielski ton zaścianka
Małgorzata
Margol
Synteza buddyzmu
Kim jest Agon Shu? Rodowód nazwy ma źródło w skrypcie Agama Sutra, uważanym za jedyny prawdziwy zapis słów Buddy. Ta buddyjska organizacja została założona w 1978 roku
przez Seiyu Kiriyama, będącego do dziś jej kancho czyli duchowym przywódcą i według prawideł buddyzmu, najwyższym rangą mnichem.
Agon Shu jest syntezą tradycji Terawada, Mahayana i tybetańskiego ezoterycznego buddyzmu, wzbogaconego o starożytne i rodzime
wierzenia japońskie. Ma liczne, bo ponad trzystutysięczne grono wyznawców, a jej główna
świątynia, a zarazem największa buddyjska budowla w Japonii, znajduje się w Kyoto.
Łącząc się w modlitwie
Agon Shu uczestniczy w działaniach na
rzecz pokoju na świecie. W 1985 roku buddyści byli uczestnikami watykańskich uroczystości z okazji Międzynarodowego Roku Młodzieży, łącząc się w modlitwie z młodzieżą z całego
świata. Natomiast w 1990 roku brali udział w IV
Pokojowej Konferencji Światowych Przywódców Religijnych, we włoskim Bari. Duchowy
przywódca Agon Shu, Seiyu Kiriyama dwukrotnie gościł na prywatnej audiencji u Jana Pawła
II, którego darzył głębokim szacunkiem.
Za dusze ofiar tragedii, mnisi Agon Shu modlili się wcześniej, w 2001 roku w Nowym Jorku
(krótko po tragedii z World Trade Center), w Paryżu oraz w Hiroszimie. W tym roku postanowili
wznieść modlitwę za ofiary KL Auschwitz-Birkenau, za los których, jako Japończycy, czują się
współodpowiedzialni (ze słów JE Seiyu Kiriyama).
W intencji pokoju
i pomyślności Polski
W oprawie dawnej muzyki Gagaku i tańca
Urayasu, odprawiono nabożeństwo – religijny
ceremoniał Goma, symbolizujący mądrość Buddy jako prawdę niezbędną do życia ludzkiego.
Zgodnie z buddyjskim wierzeniem, Święty
Przyjazdowi buddystów do Oświęcimia i mającej się odbyć modlitwie towarzyszył negatywny rozgłos medialny, a w mieście dały się słyszeć utrzymane w oskarżycielskim tonie
wypowiedzi, jakoby Agon Shu była „sektą”
hołdującą rzekomo „terroryzmowi”. Publicznie poddawano też w wątpliwość „czystość”
pieniędzy przekazanych przez tę buddyjską
szkołę na budowę przyszłego Kopca Pamięci i Pojednania w Oświęcimiu. Zamieszanie
nie przyniosło oczekiwanego efektu – nikt nie
uląkł się typowej „antyprezydenckiej”, a także świadczącej o braku tolerancji, propagandy. Wbrew negacji uroczystość odbyła się
w pełnej krasie, w obecności kamer i blasku
fleszy z całego świata, i stanowiła ważne wydarzenie, także ze względów kulturowych.
Smutkiem napawa jedynie fakt, że odmienność religijna i kulturowa nie wzbudziła zainteresowania mieszkańców, a także młodzieży
szkolnej, na tyle, by zechcieli przybyć na stadion
MOSiR-u. Z ogromnym zaciekawieniem jednak
chłonęli każdą informację, która ukazywała się
po uroczystości. Dlaczego więc nie przyszli?
Dla społecznego dobra
Na uwagę zasługują słowa, wypowiedziane
przez biorącego udział w modlitwie Ordynariusza Diecezji Bielsko-Żywieckiej, JE Ks. Biskupa Tadeusza Rakoczego, w wystąpieniu, poprzedzającym główną ceremonię, cyt.: „Chrześcijanin,
człowiek wierzący, nigdy nie występuje ‹przeciw
komuś›, lecz podejmuje wysiłek zmierzający do
budowania wspólnego dobra. W tym duchu odbywa się to nasze modlitewne spotkanie wraz z
braćmi buddystami z Japonii”. Gdyby do tych słów
dopisać jeszcze nieustanne nawoływania Jana
Pawła II o miłość bliźniego, o stawianie na piedestale społecznego dobra i gdyby dodać słynne
„Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą”
księdza Twardowskiego, wyłoni się obraz nie tylko zasad chrześcijańskich, lecz i społeczno-etycznych. Bo owa, dekalogiem zdefiniowana, „miłość
bliźniego”, jest niczym innym, jak otwartością na
drugiego człowieka bez względu na to, jaką nację reprezentuje i jaką religię wyznaje... Zaś tolerancja i humanizm mają ogromną wartość w budowaniu społecznego dobra.
Małgorzata Margol
Obecnością, w dniu 14 czerwca 2006 roku,
zaszczycili uroczystość Ordynariusz Diecezji Bielsko-Żywieckiej J.E. Ks. Biskup Tadeusz Rakoczy,
duchowni: ks. Jan Kozieł z Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego, w imieniu J.E. ks. Biskupa
Pawła Anweilera, ks. Infułat Henryk Buszka z Kościoła Polsko-Katolickiego, ks. Henryk Szatkowski z Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego,
a także J.E. Seiyu Kiriyama z buddyjskiej Szkoły
Agon Shu z Kioto w Japonii oraz przedstawiciele Sejmu RP oraz władz samorządowych, wojewódzkich i centralnych. Przybył m.in. prezes Instytutu Pamięci Narodowej prof. Janusz Kurtyka.
Gospodarzem tej wyjątkowej uroczystości już po
raz ósmy było Chrześcijańskie Stowarzyszenie
Rodzin Oświęcimskich (CHSRO), założone przez
byłych więźniów I-go Transportu oraz rodziny
i przyjaciół zmarłych ofiar KL Auschwitz.
Obecność tak wielu ludzi nadała uroczystości prawdziwie podniosły charakter, a wystąpienia stanowiły wielkie pokojowe przesłanie
dla całego świata. Moderatorem części modlitewnej uroczystości był Salezjanin ks. Andrzej
Gołębiowski. Podkreślał on wielokrotnie znaczenie pamięci ofiar i ich wielkiego daru dla
Polski i Świata – życia w pokoju ponad 60 lat
od zakończenia II wojny światowej. Jako, że
znaczenie pokoju dla ludzkości w tym dniu zostało silnie zaakcentowane, ks. Bp Tadeusz Rakoczy przytoczył ewangeliczne słowa Jezusa:
„Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam.
Nie tak jak daje świat, Ja wam daję.” Pokój to
dar paschalny. Ks. Bp Rakoczy przypomniał o istnieniu różnej interpretacji pokoju, tak jak np.
historyczny Pax Romana, siłą narzucony za panowania cezara Augusta. Chrystus przeciwsta-
Było co podziwiać! Oświęcim dawno nie widział tak barwnej uroczystości.
Fot. Tomasz Mól,
Ryszard Gałgan,
Marek Tarnowski,
Radosław Folga
wia się tego typu „pokojowi”, gdzie człowiek traci swą godność
i wolność. Pokój ziemski różni się od Jezusowego. Tam panuje
szyderczy śmiech wyzyskiwaczy i mocarzy tego świata a Jezus
daje taki, który uczciwemu człowiekowi pozwala z godnością
podnosić głowę i kieruje go na drogę do życia w prawdziwej
miłości i wolności.
J.E. Seiyu Kiriyama w swoim krótkim przemówieniu podziękował organizatorom za wspólną modlitwę za ofiary KL Auschwitz
i o pokój dla wszystkich narodów świata. Powiedział także do uczestników o współodpowiedzialności narodu japońskiego, który w tym
okrutnym czasie II wojny światowej wspierał haniebną „oś” współpracy, jaka łączyła Tokio i Rzym z Berlinem. Duże wrażenie zrobiła
na słuchaczach odezwa, która głosiła, iż żadna ofiara KL AuschwitzBirkenau nie może być zapomniana. Nie wolno zatracić duchowego dziedzictwa humanizmu i tolerancji.
Auschwitz na zawsze miał pozostać miejscem przeklętym.
A jednak z Oświęcimia – Miasta Pokoju wypływa coraz więcej
pięknych inicjatyw. Ks. Bp Tadeusz Rakoczy przypomniał wypowiedziane na terenie byłego KL Auschwitz-Birkenau podczas majowej pielgrzymki znamienne słowa Ojca Świętego Benedykta XVI:
„Jestem dziś, aby prosić o łaskę pojednania, niech rozum uzna zło
za zło i je odrzuci. My musimy razem miłować, nie nienawidzić!”
Po modlitwach poszczególnych duchownych oraz prezydenta Janusza Marszałka i starosty Józefa Kały zapalane były znicze,
które harcerze składali pod Ścianą Śmierci. W czasie zapalania
zniczy w tle rozbrzmiewała piękna pieśń – „Da Pacem Domine!”
(Panie, daj pokój!) Nie zabrakło także akcentu młodego pokolenia
podczas tej rocznicy. Młodzi ludzie z Oświęcimia wygłosili swój
„Apel o pokój”, po którym wypuszczonych zostało 7 symbolicznych białych gołębi.
Następna część obchodów odbyła się pod „Ścianą Śmierci”
przy bloku 11. Tam uczestnicy oddali hołd pomordowanym i złożyli kwiaty i wieńce. Po odegraniu „Mazurka Dąbrowskiego”
przypomniał krótko czas „piekła KL Auschwitz” były więzień
z I-go Transportu Józef Hordyński nr 347. Prezes CHSRO Grzegorz Rosengarten odczytał przesłanie ambasadora Izraela
Dawida Pelega skierowane do uczestników obchodów. Następnie wiceprezes CHSRO Jan Parcer odczytał uchwałę Sejmu RP
proklamującą dzień 14 czerwca Narodowym Dniem Pamięci
o Ofiarach Nazistowskich Obozów Koncentracyjnych, o co CHSRO
zabiegało od 6 lat. Krótko zabrali głos prezydent Oświęcimia
Janusz Marszałek i prezes IPN prof. Janusz Kurtyka.
O 12:30 przy budynku dawnego Monopolu Tytoniowego,
w którym więźniowie I-go Transportu początkowo byli ulokowani
przez hitlerowców, goście zostali powitani przez prof. Lucjana
Suchanka – Rektora Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej
w Oświęcimiu powołanej do życia 7 czerwca 2005 roku głównie
dzięki ogromnemu zaangażowaniu właśnie byłych więźniów
z I-go Transportu. Po wystąpieniach okolicznościowych, m.in. byłego
więźnia – Kazimierza Zająca nr 261, Jana Berezy – członka Zarządu
Województwa Małopolskiego, wicewojewody Rafała Rosteckiego,
prof. Jana Żaryna – dyrektora Biura Edukacji Publicznej IPN i starosty Józefa Kały, delegacje złożyły kwiaty pod tablicą pamiątkową.
Wprowadzony został również sztandar Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Rodzin Oświęcimskich oraz Sztandar I-go Transportu oddany w opiekę CHSRO przez byłych więźniów do pomieszczeń,
które PWSZ oddała do dyspozycji CHSRO na potrzeby przyszłego
muzeum poświęconego losowi pierwszych Polaków w KL Auschwitz. Na koniec byli więźniowie wypuścili gołębie pocztowe jako
znak pokoju i pojednania dla świata a orkiestra górnicza z KWK
„PIAST”, która uświetniła obchody, odegrała Rotę.
Krzysztof Cygal
NIE SKŁADAMY BRONI!
Z Jolantą Szostak, Sekretarzem Stowarzyszenia Samorządny Oświęcim,
Pełnomocnikiem ds. Referendum, rozmawia Adam Klekotko
A.K.: Czy oświęcimianie już tak dobrze żyją,
że im nic więcej nie potrzeba?
J.S.: Każdy chciałby żyć w lepszym, bogatszym
mieście. W Oświęcimiu jest duże bezrobocie,
brakuje pieniędzy na inwestycje, drogi i chodniki też pozostawiają wiele do życzenia, Miastu potrzebny jest oddech, bo się dusi.
A.K.: To dlaczego tak mało mieszkańców
wzięło udział w referendum. Niska świadomość? Nie wiedzieli co tracą?
J.S.: Informacji na temat referendum było wiele.
Wszystkie dzienniki lokalne od półtora miesiąca pisały na ten temat. W telewizji lokalnej były
programy poświęcone referendum. W OCK zorganizowałam dwie debaty z udziałem publiczności, a na stronie internetowej Urzędu Miasta
były podawane informacje na bieżąco. W radiu „Bielsko” i „Kraków” były programy poświęcone korzyściom wynikającym z połączenia
gmin, miasto było plakatowane, a do skrzynek
pocztowych mieszkańcy mieli dostać informacje z UM o referendum oraz gazetki naszego
Stowarzyszenia poświęcone w połowie tej sprawie. W dniu referendum we wszystkich telewizjach publicznych była podawana informacja
PAP na dolnym pasku. Nie wiem dlaczego tak
mało osób przyszło do lokali wyborczych. Może
faktycznie zadecydowała niska świadomość
tego, że mieszkańcy w referendum mają bezpośredni wpływ na swoją lepszą przyszłość.
A.K.: Patrzył na was cały kraj. Informacje
o referendum w Oświęcimiu podały niemal
wszystkie najważniejsze media. Czy oświęcimianie nie zdawali sobie sprawy z wagi tego
wydarzenia?
J.S.: Prawdopodobnie nie zdawali sobie sprawy.
A.K.: Może gdybyście powiedzieli ludziom,
że każdy dostanie 2 200 na głowę, niech tylko wrzuci kartkę do urny – to by przyszli?
J.S.: zapewne by przyszli, ale...
A.K.: No właśnie tyle mogli dostać, chociaż
nie bezpośrednio do ręki!
Jolanta Szostak
J.S.: ... nie do wszystkich dotarła informacja,
bo poczta zawaliła i nie rozprowadziła informacji Urzędu i gazetek Stowarzyszenia do połowy skrzynek pocztowych, był upalny dzień,
pierwsza niedziela wakacji i być może ludzie
pojechali nad wodę...
A.K.: Dlaczego ludzie nie kojarzą tak prostej
zależności jaką jest postawa wobec rzeczywistości a sama jakość tej rzeczywistości?
J.S.: Ci co kojarzą, przyszli zagłosować, bo chcieli
żeby im się lepiej żyło.
A.K.: Jak komentują całą sprawę ci, którzy poszli na referendum, są wściekli na resztę?
J.S.: Mało powiedziane wściekli, są załamani.
A.K.: Zatem – co dalej, wrócicie do koncepcji połączenia, będzie kolejne referendum?
J.S.: Na dzień dzisiejszy szansa na rozwój
Oświęcimia nie została wykorzystana, ale nie
składamy broni. Jest w Naczelnym Sądzie
Administracyjnym w Warszawie odwołanie
w sprawie pierwszego wniosku o referendum,
więc być może zrobimy drugie referendum na
jesieni.
A.K.: Życzę powodzenia. Polska na was patrzy.
Inwestycje,
które zmieniają wygląd Miasta
Będą kładki jak nowe
Trwają prace remontowe schodów przy
kładce łączącej teren parku nad Sołą i osiedle Zasole (wejście i zejście). W drodze przetargu wybrany już został wykonawca. Zespół
robót obejmuje: wybranie starego betonu,
piaskowanie i malowanie antykorozyjne konstrukcji stalowych, wypełnienie konstrukcji
nowym betonem oraz uszczelnienie żywicami. Na czas remontu kładka jest wyłączona
z użytkowania. Remont zakończy się w sierpniu tego roku. Inwestycja będzie kosztować
ponad 60 tys. zł.
W połowie czerwca został rozstrzygnięty przetarg na remont kładki w ciągu ul.
Cichej. W lutym tego roku stan techniczny
nawierzchni chodników na kładce zaczął stanowić zagrożenie dla użytkowników. Na poważne zniszczenia miały wpływ utrzymujące się od dłuższego czasu warunki zimowe,
które przyczyniły się do powstania ubytków
w żelbetowych płytach pomostu chodników.
Dlatego Urząd Miasta zdecydował o zamknięciu kładki. Prezydent Oświęcimia
Janusz Marszałek wystąpił do Prezesa Urzędu Zamówień Publicznych o zgodę na zatwierdzenie wyboru trybu zamówienia
z wolnej ręki, by skrócić procedury przetargowe i jak najszybciej przystąpić do remontu. Niestety Miasto otrzymało odpowiedź
odmowną. Przetarg został więc ogłoszony.
Otwarcie ofert nastąpiło 14 czerwca br.,
a zgodnie z dokumentacja przetargową termin realizacji wynosił 90 dni od daty przekazania placu do budowy. Przetarg wygrała firma z Alwernii. W tej sytuacji roboty
remontowe przy kładce zakończą się pod koniec października. W trakcie remontu poło-
żona zostanie nowa nawierzchnia ulicy, poszerzone zostaną chodniki. Całość zostanie
uzupełniona nowym oświetleniem ulicznym.
Według kosztorysu inwestorskiego koszt remontu kładki dla pieszych w ciągu ul. Cichej wyniesie 650 tys. zł.
Będzie zielono
Ruszyły prace związane z przygotowaniem nowych zieleńców na Rynku w miejscu usuniętych tzw. „sarkofagów”. Aranżacją zieleńców zajmuje się Zakład Usług
Komunalnych. Miasto przeznaczyło na ten cel
ok. 23 tys. złotych. Również ZUK partycypuje w kosztach tego przedsięwzięcia.
I etap rewitalizacji – przebudowa nawierzchni ulic w Rynku Głównym, zakłada wymianę nawierzchni ulic na kostkę brukową,
usunięcie betonowych kwietników i aranżację zieleni. PEC ze środków własnych rozbudował sieć ciepłowniczą. Prace zakończyły się
na początku lipca br. Inwestycja kosztowała
ok. 680 tys. zł, z czego 320 tys. zł miasto
pozyskało z funduszy unijnych. Teraz Miasto
przygotowuje się do etapu II rewitalizacji –
przebudowy płyty Rynku Głównego, który
ma uwzględnić także budynek „Tęczy” i część
gruntów wokół obiektu. Przedstawiciele
władz miasta rozmawiali w tej sprawie z właścicielami obiektu, którzy wyrazili gotowość
współpracy. Wraz z projektem przygotowana będzie wizualizacja przestrzenna tej inwestycji, która zostanie zaprezentowana
mieszkańcom miasta. Do 2003 roku Rynek
pozostawał w rękach Starostwa Powiatowego. Prezydent Oświęcimia odzyskał go w wyniku porozumienia z powiatem w styczniu
2004 roku.
Wejścia na kładkę z obu stron zabezpieczono barierkami. Ustawiono też znaki ostrzegawcze.
DLACZEGO REFERENDUM BYŁO NIEWAŻNE?
Tylko 6,97% uprawnionych do głosowania Oświęcimian zdecydowało się wziąć
udział w ostatnią niedzielę czerwca w sprawie połączenia samorządu terytorialnego miasta i gminy wiejskiej.
Aby referendum było ważne, frekwencja
musiała wynieść przynajmniej 30%. Do urn poszło tylko 2361 mieszkańców Oświęcimia na
33873, którzy mieli prawo do głosowania. To
daje zaledwie 6,97%, a więc znacznie poniżej
wymaganego progu. Pytanie referendalne
brzmiało: „Czy jesteś za złożeniem wniosku do
Rady Ministrów o połączenie Gminy Miasto
Oświęcim i Gminy Oświęcim w jedna jednostkę samorządu terytorialnego?” Liczba głosujących na „TAK” wyniosła 2092, a na „NIE” 221.
Przykra statystyka
Najmniejsza frekwencja była w Starym
Mieście – 2,43% oraz na Starych Stawach –
3,3% uprawnionych. Największą frekwencję
zanotowano w obwodach na Osiedlu Zasole
w komisji nr 4, gdzie głosują mieszkańcy ulic:
Garbarskiej, Krzywej, częściowo Powstańców
Warszawy oraz Więźniów Oświęcimia, głosowało 13,57% uprawnionych. Słaba frekwencja była na Osiedlu Błonie – 5,76%, natomiast
na Osiedlu Chemików wyniosła ona około 9%.
Stracona szansa
Było to pierwsze referendum, czyli powszechne głosowanie, w którym biorą udział
wszyscy obywatele, mający czynne prawo
wyborcze – pierwsze referendum w Oświęcimiu. Frekwencja wyniosła prawie 7%.
Był to pierwszy przejaw demokracji bezpośredniej, tak młodej przecież. Widać, że
trzeba jeszcze czasu, żeby mieszkańcy dostrzegli, że opowiadając się za jakimś rozstrzygnięciem, mają bezpośredni wpływ na
najbliższy świat, który ich otacza, a co za tym
idzie, na jakość własnego życia. Myślę, że
droga do następnych referendów lokalnych
została otwarta. Byłoby dobrze, gdyby więcej ludzi zechciało na nie pójść.
Tym razem ta ogromna szansa na rozwój
naszego miasta nie została wykorzystana. Nie
tracę jednak nadziei, że następnym razem będzie lepiej, że przyjdzie taki czas, że każdego
z nas, a nie tylko 7% Oświęcimian, będzie obchodzić własne podwórko, droga po której chodzi, ulice po których jeździ, stworzenie nowych
miejsc pracy, miasto, w którym żyje.
DLACZEGO DO URN WYBORCZYCH
PRZYSZŁO TYLKO 7 PROCENT MIESZKAŃCÓW?
l Pierwszy raz organizowaliśmy – jako
grupa mieszkańców, referendum, brak nam
było doświadczenia, a co za tym idzie, prawdopodobnie zbyt mało dostarczyliśmy
mieszkańcom informacji na ten temat. Zbyt
późno do skrzynek pocztowych doręczone
zostały ulotki informacyjne oraz gazetki nt.
korzyści, jakie z tego wynikają dla mieszkańców miasta i wiosek Gminy wiejskiej
Oświęcim. Poza tym Poczta nie wywiązała
się należycie z umowy i nie dostarczyła gazetek oraz ulotek do bardzo wielu skrzynek
pocztowych w mieście.
l Niefortunny termin – pierwsza niedziela
wakacji plus upalna pogoda spowodowały, że
miasto już w godzinach rannych wyludniło się.
l Przekłamania faktów ze strony osób, którym korzystny wynik referendum ograniczyłby tzw. ciepłe posadki. Dezinformacja na
temat referendum.
l Część mieszkańców Oświęcimia uważa,
że to radni miejscy powinni wystąpić z wnioskiem o połączenie gmin. I mają 100% rację.
Dzięki połączeniu obu gmin w jedną zmniejszyłaby się ilość radnych. Stąd niechęć do
pomysłu połączenia. A kto z rajców jest przeciwny, widać na sesjach Rady Miasta.
l Zniechęcenie ogólne ludzi do polityki,
a także słaba wiara w to, że mogą coś zmienić, to przyczyna coraz słabszej frekwencji
wyborczej w każdych wyborach, czy to parlamentarnych czy samorządowych.
Uważam, że nie wolno się nam zniechęcać. Nasza historia, mimo wielu wojen i niewoli pokazała, że stać nas na wiele. Musimy
obudzić w sobie te wartości, które w nas drzemią, bo nie biorąc czynnego udziału w życiu
lokalnym możemy nagle stwierdzić, że rządzą
nami ci, którzy nie prezentują sobą oczekiwanych przez nas wartości. Więc czasem, w obronie lepszego świata, trzeba się przejść do lokalu wyborczego.
Dziękuję tym wszystkim, którym się
chciało przyjść.
Daliście Państwo dowód na to, że są
w naszym mieście ludzie, którym jakość życia nie jest obojętna, którzy chcą lepiej żyć.
Jolanta Szostak
Pełnomocnik Grupy Inicjatorów Referendum
„Tęcza” – fakty i mity
Oświęcim jest miastem o bogatej tradycji i udokumentowanym, ponad 800-letnim rodowodzie. Międzynarodowy i historyczny charakter miasta potwierdzają dokumenty już z 1312 roku. Architektura Rynku Głównego kształtowała się setki lat. Ponad wszelką wątpliwość, „Tęcza” jako obiekt powstały w czasach hitlerowskiej okupacji, w żaden sposób nie przystaje do historycznego charakteru,
i tradycji starego miasta. Ze społecznego i historycznego punktu widzenia nie
istnieje żadna racjonalna przesłanka, by jako relikt totalitarnej pychy, dalej trwał
w tym miejscu. Nie przemawiają również za tym względy gospodarcze. Swoją
brzydotą obiekt odstrasza turystów. „Tęcza” nadal istnieje i drażni szpetotą, ponieważ chronią ją mity i brak solidaryzmu społecznego.
wych do osiągnięcia. Następnym krokiem,
moim zdaniem, powinno być odzyskanie dla
miasta prawa własności Rynku Głównego.
Do realizacji tego celu nie wystarczy tylko
dobra wola prezydenta, niezbędna jest
mocna inicjatywa społeczna, jednomyślność
i determinacja Rady Miasta.
Mit o zapotrzebowaniu
społecznym
Zbigniew Leś
Trzy mity
Wokół „Tęczy” w ostatnich latach narosły
co najmniej trzy mity. Po pierwsze mit o niemożności wykupu „Tęczy” z prywatnych rąk
(odmowa sprzedaży) i o rzekomym braku
podstaw prawnych dla takich działań. Po drugie mit o zapotrzebowaniu społecznym na
obiekt handlowy o takim charakterze, jakim
jest „Tęcza” (z uwagi na jego bogatą ofertę
handlową). Po trzecie mit – wiara, że uda się
poprawić funkcjonalność i przydatność społeczną „Tęczy” po jej planowanej rozbudowie i modernizacji. Wszystkie te mity ustępują racjonalnej argumentacji i łatwo się
z nimi rozprawić.
Mit o niemożności wykupu
Ustawa z dnia 21 sierpnia 1997 r.
o gospodarce nieruchomościami, rozdział
4 – Wywłaszczanie nieruchomości, wyraźnie wskazuje sposób rozwiązania tego problemu. Jest to wszczęcie procedury wywłaszczeniowej w oparciu o konieczność
realizacji celu publicznego, jakim jest
przywrócenie historycznego kształtu
i wizerunku Rynku Głównego, do którego realizacji niezbędne jest wyburzenie
„Tęczy”. Art. 113 tejże ustawy, wskazuje że,
„Nieruchomość może być wywłaszczona
tylko na rzecz Skarbu Państwa albo na rzecz
jednostki samorządu terytorialnego.” Organem właściwym w sprawach wywłaszczenia jest starosta. Co istotne, to zarząd terenem w centrum miasta, przez ostatnie lata
z mocy prawa sprawowało Starostwo Powiatowe. Było to zarzewie wielu kompetencyjnych konfliktów. W drodze negocjacji ze
Starostą, prezydent Janusz Marszałek odzyskał Rynek dla miasta. Był to bardzo ważny
krok we właściwym kierunku. Poza znaczeniem porządkującym sytuację w mieście,
krok symboliczny, bo przełamujący barierę
kompetencyjnej niemożności. Pokazał, że jak
się bardzo chce, to nie ma celów niemożli-
Za pośrednictwem
naszego pisma
zapraszamy
Wszystkich zainteresowanych
do współpracy i kontaktów
z naszym stowarzyszeniem.
W ostatnich latach, wybudowano w Oświęcimiu kilka nowoczesnych sklepów wielkopowierzchniowych: Kaufland, dwa supermarkety Lidl, Misztela, kilka nowych jest w trakcie
realizacji. W tym kontekście potencjał i społeczno-gospodarcze znaczenie „Tęczy”, oferującej RTV i artykuły po 4 zł od sztuki, jest
mniej niż marginalne. Widać to po znikomej
ilości odwiedzających sklep klientów. Od wielu lat straszą na parterze ogromne szyby wystawowe, za którymi poza brudem, nie było
i nie ma nadal nic. I tak niestety wygląda
wizytówka naszego miasta.
Mit o możliwości poprawy
czegokolwiek
Jest rzeczą oczywistą i powszechnie wiadomą, że historyczny, wielowiekowy potencjał takiego miejsca, jakim jest centrum –
Rynek Główny, jest jedyny i niepowtarzalny.
Nie powinien on zostać unicestwiony poprzez
dalsze trwanie bądź modernizację szpetnego obiektu o charakterze komercyjnym.
To jest centrum Rynku Głównego
Oświęcimia. Historyczne!
Od wielu wieków miejsce publiczne.
Jestem za przywróceniem mu tej funkcji.
Zbigniew Leś
FELIETON „MY”
PIS(M)AKI
Nie bez kozery określa się mas media
mianem czwartej władzy. W demokratycznym państwie mają bowiem sprawować kontrolę nad tym, co się w nim
dzieje, informować społeczeństwo
o anomaliach, reagować na nieprawidłowości. Zawód dziennikarz jest więc
zawodem szczególnym, można rzec
szczególnego posłannictwa.
Niestety, znaczna część wykonujących ów
zawód osób, szybko zapomina o etyce i zamienia się w łowców sensacji, goniących za
łatwym i kasowym tematem. W dążeniu do
celu potrafią brutalnie niszczyć prywatność,
nierzadko wdzierać się w najbardziej intymne sfery życia człowieka. To nie dziennikarze
– to pismaki.
Pismak nie uznaje autorytetów i depcze
je w dosłownym sensie tego słowa. Z zażenowaniem patrzyłem na zachowanie się sporej grupy reporterów, którzy w czasie wizyty
Benedykta XVI, gdy ten odszedł po zapaleniu
znicza od Ściany Śmierci, przebiegła po naszym Prezydencie. Z zażenowaniem wspominam sytuację, jaka zdarzyła się niemal w tym
samym miejscu parę lat wcześniej. Wczasie
mszy św. odprawianej na tymże dziedzińcu
w kolejną rocznicę śmierci ojca Maksymiliana, zasłabł jeden z byłych więźniów. Pewien
pismak, aby zrobić kilka zdjęć umierającemu
człowiekowi, nieomal wskoczył na nosze, na
których transportowano nieszczęśnika do karetki reanimacyjnej. Wstrętne – nieprawdaż?
Z zażenowaniem przeczytałem parę tygodni temu, na okładce brukowca „Fakt”, z daleka widoczny z witryny sklepowej tekst „Giertych, ty głupolu”. Jeśli w ten sposób traktuje
się ministra oświaty, niezależnie od tego, jaką
opcję reprezentuje, to trudno wymagać od
młodych ludzi, aby szanowali swoich nauczycieli, policję czy własnych rodziców.
W środkach przekazu na szczeblu centralnym pismaki usiłują skłócać grupy zawodowe („Dlaczego oni zarabiają więcej”) lub partie polityczne. Na szczeblach lokalnych
załatwiają prywatne interesy tatusiów, dziadziusiów i innych pociotków. Pismak łapie
temat, łapie pisak i maże. Pod tym względem przypomina mi przedstawiciela innego
Michał Indyk
zawodu, którego symbolem jest groźne, aczkolwiek skądinąd sympatyczne zwierzątko:
GORYL
Pewien goryl imieniem Billi
Znaną personą był wielce,
Bowiem Billi wśród innych goryli
Bez wątpienia najlepszym był strzelcem.
Strzelał z każdej, dowolnej broni
I z każdej najtrudniejszej wręcz pozycji,
W dżungli głośno mówiono o nim
Miał też wiele niebanalnych propozycji.
Billi, jak wiele gwiazd znanych
Miał także klub swoich fanów,
W czasie spotkań z nimi spędzanych
Popisywał się strzelaniem do bananów.
Pewnego dnia wśród owacji wielu
Tak się w pokazie zapalił,
Że oprócz bananowych celów
Również swą kolację rozwalił.
Wtedy ocknął się i pomyślał
„O cholera, i cóż mi na głodno się przyśni”,
Bo goryl jak to goryl wpierw strzela
A potem ewentualnie myśli.
Michał Indyk
P.S. Z najlepszymi życzeniami –
Pis(m)aczki!!!!
Płynne paliwa syntetyczne z węgla w Oświęcimiu
Światowe zasoby ropy naftowej zostaną wyczerpane w połowie obecnego wieku.
Wzrasta nadal zapotrzebowanie na ropę, rosną koszty poszukiwań złóż naftowych i koszty wydobycia ropy.
My też możemy to robić
Jan Babiarz
Pojawiły się już kryzysy energetyczne wywołujące wzrost cen ropy naftowej. Od pierwszego takiego kryzysu do chwili obecnej cena baryłki ropy naftowej wzrosła z 2,5 USD do 70 USD
i dalszy jej wzrost jest pewny. I może to być wzrost
szokujący.
Gospodarka światowa musi w bardzo krótkim czasie rozpocząć produkcję płynnych paliw
syntetycznych z węgla kamiennego i brunatnego, biomasy czy wreszcie z gazu ziemnego.
Niektórzy już to robią
Produkcja taka była już prowadzona w Niemczech, gdzie w 1944 roku wyprodukowano 4.6
mln ton paliw, a w Japonii 110 tys. ton. Stosowano wtedy dwie metody: metodę Bergiusa polegającą na bezpośrednim uwodornieniu węgla oraz
metodę Fiszera–Tropscha, gdzie węgiel najpierw
zgazowywano do tlenku węgla i wodoru, a potem
z gazu tego wytwarzano paliwo zwane syntiną.
Od 1955 roku Republika Południowej Afryki
produkuje syntinę. Obecnie w różnych częściach
świata buduje się kilka zakładów do produkcji
paliw z węgla metodą Fischera–Tropscha. Przynajmniej sześć firm oferuje już ulepszoną i nowoczesną technologię produkcji syntiny.
Dla Polski, która dysponuje dużymi zasobami węgla, niezbędne jest podjęcie strategicznej decyzji dotyczącej budowy wielkiej
wytwórni syntiny. Kopalnie Nadwiślańskiej
Spółki Węglowej – Piast, Ziemowit i Janina
mają doskonały węgiel, idealnie nadający się
do tego celu. Wydaje się więc w pełni uzasadnione zbudowanie wytwórni o rocznej
wydajności przynajmniej 3 mln ton paliw, która zużywałaby 15 mln ton węgla w skali roku.
Z ekonomicznego i logistycznego punktu
widzenia wytwórnia syntiny powinna być
zlokalizowana w dwu miejscach: instalacja
do zgazowania węgla – bezpośrednio przy
kopalni węgla, a synteza i przetwórstwo –
w Firmie Chemicznej „Dwory” S.A. w Oświęcimiu, gdzie w minionych latach produkowano syntinę. Zgazowanie węgla przy kopalniach pozwoli na uniknięcie kosztownego
i trudnego transportu ogromnych ilości węgla do Oświęcimia oraz problemów z zagospodarowaniem popiołów (szlaki) po generatorach. Wytworzony przy kopalni węgla
gaz syntezowy (tlenek węgla i wodór) przesyłano by rurociągiem do Oświęcimia.
Firma Chemiczna „Dwory” S.A. dysponuje
wolnymi, uzbrojonymi terenami oraz potrzebną infrastrukturą techniczną i ekologiczną, co
zmniejszyłoby koszty inwestycji o ok. 25%.
Upłynnianie węgla do paliw jest procesem proekologicznym ze względu na brak
emisji powstających gazów do atmosfery.
Sprzyja nam światowy
rozwój technologii
Jest jeszcze jeden istotny aspekt tego
przedsięwzięcia. Gaz syntezowy (czyli tlenek
węgla i wodór) stosowany w produkcji syntiny, jest również surowcem do produkcji
metanolu. Gospodarka światowa przygotowuje się do wprowadzenia napędów nowej
generacji w miejsce dotychczas stosowanych
silników. Przyszłością motoryzacji są ogniwa
paliwowe zasilane wodorem uzyskiwanym
z metanolu.
Administracja amerykańska podjęła decyzję, że od 2009 roku będą zakupywane
jedynie środki transportu napędzane ogniwami paliwowymi. Natomiast w Unii Europejskiej od 2010 roku zostanie wprowadzony obowiązek dodawania do benzyn 7%
metanolu.
Prognozy
więcej niż pomyślne
Metanol może stać się paliwem o strategicznym znaczeniu w skali światowej. W Polsce nie produkuje się obecnie metanolu, ale
mając wytwórnię syntiny czyli źródło surowca, z łatwością można wybudować instalację do syntezy metanolu i szybko ją uruchomić. Dla regionu, gdzie taki kompleks do
produkcji paliw z węgla zostanie uruchomiony, oznacza to dynamiczny rozwój zarówno
ekonomiczny, jak i nowe perspektywy dla
społeczności lokalnej.
Produkty uzyskiwane z syntezy Fischera–
Tropscha to nie tylko paliwa, ale także cenne
surowce (np. mieszanina węglowodorów parafinowych, olefiny, alkohole, aldehydy i ketony) dla przemysłu chemicznego. To również
zatrudnienie dla kilku tysięcy osób. Dla górnictwa i chemii to wielki krok w kierunku unowocześnienia i rozwoju tych dziedzin przemysłu.
Przedsięwzięcie cieszy się dużym zainteresowaniem i poparciem branży górniczej,
przemysłu chemicznego, a także władz terenowych i samorządowych. Przy szybkim, zdecydowanym i połączonym działaniu wszystkich zainteresowanych stron, już za cztery
lata może popłynąć z Oświęcimia strumień
syntetycznego paliwa płynnego uzyskanego
z węgla, a w przyszłości być może również
metanolu.
Opracował: dr inż. Jan Babiarz
– emerytowany Prezes Zarządu i Dyrektor
Generalny Zakładów Chemicznych
w Oświęcimiu oraz Firmy Chemicznej „Dwory”
Fundusze Europejskie
Wodociągi
z europejską wkładką
Słyszałem opinię historyka, który uznał
wejście Polski do Unii Europejskiej za wydarzenie na miarę Chrztu Polski w 966 roku.
Niewiele się pomylił. Kiedy wchodziliśmy
w struktury Unii Europejskiej wielu z nas mówiło, że Unia nic nam nie da, że potrzebują
nas tylko po to, aby nam coś zabrać. Teraz
możemy śmiało powiedzieć, że to były tylko
puste słowa, nie mające pokrycia w dzisiejszej rzeczywistości.
Sądzę, że pozyskanie Funduszy Europejskich to najważniejsze zadanie, jakie stoi
przed naszym miastem w najbliższych latach.
Powinniśmy podglądać naszych unijnych sąsiadów jak umiejętnie wykorzystują w swoich krajach fundusze i ramy unijnego prawa.
Korzystne rozwiązania należy przenosić do
Polski. Góry mamy już za sobą, teraz musimy nauczyć się marszu po równinie.
Wodociągi już skorzystały
Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji sp. z o.o. (PWiK) obchodzące w tym roku
50-lecie istnienia jest w trakcie realizacji projektu współfinansowanego przez Unię Europejską w ramach ZPORR tj. „Kompleksowa
Modernizacja Stacji Uzdatniania Wody Zaborze”. Na realizację tego
zadania PWiK pozyskało 1.300.000 zł., co
stanowi 75% kosztów
tego projektu.
To dzięki dofinansowaniu inwestycji
przez Unię Europejską
zrealizowaliśmy tak
duże przedsięwzięcie.
Fot. Archiwum PWiK
Stacja Uzdatniania Wody „Zaborze” –
wybudowana została w latach 1942–1943,
z przeznaczeniem dla zaopatrzenia w wodę
pitną Kombinatu Chemicznego oraz osiedla
mieszkaniowego przy kombinacie. Do roku
1972 stanowiła własność Zakładów Chemicznych Oświęcim, a od roku 1972 jest
własnością Przedsiębiorstwa Wodociągów
i Kanalizacji sp. z o.o. w Oświęcimiu.
Realizacja projektu „Modernizacji SUW
Zaborze” przewidziana została na lata
2005–2006 r. Prace modernizacyjne były
prowadzone z zachowaniem ciągłości pracy stacji.
Wykonaliśmy kawał roboty
W ramach projektu przeprowadziliśmy
gruntowną modernizację pompowni drugiego stopnia wymieniając stare pompy, dmuchawy, armaturę i rurociągi technologiczne
na nowoczesne i energooszczędne urządzenia. Przeprowadziliśmy też modernizację
urządzeń sterujących wydajnością pomp.
Płynne sterowanie pompami przynosi
oszczędności energii oraz stabilizuje ciśnienie w sieci wodociągowej.
Unowocześniliśmy sterowanie pompami
głębinowymi oraz rozdzielnię NN, która posiadała skrzynki zasilająco-sterownicze zagrażające bezpieczeństwu jej użytkowników.
Hala pomp tłocznych – zastosowanie nowoczesnych urządzeń spowodowało, że cały
proces produkcji odbywa się bez zakłóceń i daje gwarancję, że woda jest dostarczana do
klienta w sposób ciągły i o odpowiednich parametrach jakościowych. Fot. Archiwum PWiK
Przeprowadziliśmy też prace regeneracyjne studni głębinowych,
co wpłynie w przyszłości na zwiększenie wydajności całego
ujęcia oraz polepszy parametry jakościowe produkowanej
wody. Przy okazji wykonaliśmy wiele prac budowlanych związanych z dociepleniem budynków i remontem infrastruktury.
Stacja otrzymała nowe ogrodzenie oraz system elektronicznej
ochrony obiektu, który czuwa nad bezpieczeństwem całego procesu produkcji.
Nowość – pompa ciepła
Zastosowanie po raz pierwszy pompy ciepła pozwoliło nam sięgnąć po alternatywne źródło energii,
co przyniosło wymierne korzyści finansowe i ekologiczne. Urządzenie nie wymaga bowiem instalacji kominowej i składowania paliwa, a 75% energii otrzymujemy
za darmo, ze środowiska.
To, że udało się pozyskać pieniądze i zrealizować tak
duże przedsięwzięcie, to zasługa zarządu i zespołu pracowników. Pomógł też obecny prezydent Janusz Marszałek wraz z Regionalnym Komitetem Sterującym przy Marszałku Województwa Małopolskiego. Przekonaliśmy się,
że można zerwać z mentalnością niemożności, że wejście
do Unii Europejskiej daje wymierne korzyści oraz szanse
na rozwój firm, miast, a także na rozwój osobisty.
Zbigniew Łąka
Zbigniew Łąka –
oświęcimianin, lat 29.
Absolwent Wydziału Mechanicznego Politechniki Krakowskiej –
mgr inż. mechanik. Od początku
kariery zawodowej związany
z PWiK sp. z o.o.
Od 2005 r. na stanowisku
Kierownika Produkcji
– nadzoruje proces produkcji
wody oraz całą infrastrukturę
przedsiębiorstwa.
SPORT • SPORT • SPORT • SPORT • SPORT • SPORT
KONIEC HISTORII OŚWIĘCIMSKIEGO HOKEJA?
cd. ze strony 1
Środki zainwestowane w sekcje łyżwiarstwa figurowego, pływacką i hokeja na lodzie zaowocowały wieloma tytułami mistrzów Polski, występami na arenie
międzynarodowej, a w przypadku hokeistów, zupełnie unikalną, chyba nawet w skali europejskiej, serią piętnastu kolejnych występów w finale play-off rozgrywek
polskiej ekstraklasy hokeja. W tym czasie nasi hokeiści ośmiokrotnie stawali na najwyższym podium.
Kryzys był do przewidzenia
Podjęta przez dotychczasowego sponsora strategicznego, Firmę Chemiczną Dwory
S.A., decyzja o zaprzestaniu finansowania
hokeistów, stawia klub w trudnej sytuacji.
W najlepszym wypadku oznacza ona koniec
pewnej epoki w oświęcimskim hokeju. W najgorszym, może oznaczać jego zupełny koniec.
Jak doszło do tego, że klub, który przez półtorej dekady dzielił i rządził w polskim hokeju z dnia na dzień stanął przed perspektywą likwidacji?
Często zdarza się, że pierwsze zwiastuny kryzysu są widoczne jeszcze w okresie
największych sukcesów. I tak właśnie było
w przypadku Unii. Po pięcioletniej hegemonii Podhala trwającej do połowy lat 90-tych,
upragniony tytuł mistrzowski wrócił do
Oświęcimia. Później nastąpiła seria siedmiu
kolejnych tytułów mistrzowskich dla Unii.
Tytuł z roku 1998 witano z niemal takim samym entuzjazmem jak ten pierwszy z roku
’92. Nareszcie udało się przełamać pięcioletnią hegemonię odwiecznego rywala. Jednak
w kolejnych sezonach, pomimo faktu, że Unia
nadal dominowała, kibice jakby mniej tłumnie zjawiali się na lodowisku i komplety zdarzały się już tylko na meczach decydujących
o mistrzostwie Polski.
Klubowi zabrakło wtedy pomysłu jak kibiców przyciągnąć na lodowisko. Na początku bazowano głównie na entuzjazmie ludzi
i na tym, że odnoszenie sukcesów przez ich
ulubieńców było dla Oświęcimian czymś nowym. Na takiej motywacji nie można było
jednak bazować zbyt długo. Oczywiście,
z czasem starano się w tym względzie wprowadzić pewne udoskonalenia, zarówno w zakresie prowadzenia samego widowiska –
wprowadzenie konferansjera jak i oprawy –
zakup nowej tablicy świetlnej. Niestety zapomniano, że tego typu działań nigdy nie
można uznać za zakończone.
Zgubna rutyna
Oprawa meczy była nudna i jednostajna.
Organizatorzy widowisk sportowych popadli
w rutynę, zabrakło tak ważnego dla imprez
masowych elementu nowości. Przez dekadę
oglądaliśmy w roli mistrza ceremonii ciągle tę
samą osobę, ciągle odgrywano ten sam zgrany scenariusz, a już coroczny rytuał z okazji
finałów play-off w postaci młodych łyżwiarzy
jeżdżących wkoło lodowiska z flagami z czasem stawał się po prostu żenujący.
Oświęcimski hokej padł w pewnym sensie ofiarą własnego sukcesu, z którym w pewnym momencie nie wiadomo było co zrobić.
Kibice, po okresie początkowej euforii rzadziej zaglądali na lodowisko, miasto chętnie
chwaliło się sukcesami hokeistów, ale nie
miało pomysłu jak klub i sponsora wspomóc
tak, by sukcesy nie były zjawiskiem przejściowym. Także włodarze klubu jakby zapomnieli,
że nic tak dobrze nie działa na motywację
i poprawę skuteczności działania, jak nowe
ambitne cele. Nie ma co kryć, że zdobycie
kolejnego tytułu takim celem już nie było.
Zabrakło wyobraźni
Wszystkie wymienione wyżej błędy musiały w końcu doprowadzić do kryzysu. I w
ubiegłym roku kryzys nadszedł. Oczywiście
można by powiedzieć, że wszystkiemu jest
winien sponsor, który w najmniej oczekiwa-
nym momencie wycofał się ze wspierania drużyny. Jednak taka odpowiedź nie uwzględnia
specyficznej relacji pomiędzy oświęcimskim
hokejem a Firmą Chemiczną DWORY S.A. Jest
to jeden z nielicznych (jeśli nie jedyny) przypadek w polskim sporcie, kiedy sponsor wspierał klub sportowy przez kilkadziesiąt lat. Każdy komu dobro oświęcimskiego hokeja leżało
na sercu musiał brać pod uwagę, że taki układ
nie mógł trwać wiecznie, a przynajmniej nie
mógł trwać wiecznie w niezmienionej formie.
Dlatego też fakt, że w ostatnim okresie nie
udało się pozyskać żadnych dodatkowych
sponsorów, mogących zapewnić finansowanie klubu na odpowiednio wysokim poziomie,
należy uznać za poważne zaniechanie. Zwłaszcza, że w tym czasie z racji odnoszonych przez
klub sukcesów jego pozycja przetargowa
wobec potencjalnych sponsorów była stosunkowo silna. A tak znaleźliśmy się bez środków i bez planu awaryjnego.
Nie chcę w tym miejscu analizować czy
tak musiało się stać, bowiem byłyby to typowe żale nad rozlanym mlekiem. Zwłaszcza,
że proponowane kilka lat temu, między innymi przeze mnie, scenariusze dalszego rozwoju hokeja w Oświęcimiu np. poprzez przeniesienie Unii do ligi Czeskiej w obecnych
warunkach brzmią dosyć groteskowo. Ograniczę się tylko do stwierdzenia, że wbrew
temu co bylibyśmy skłonni teraz o tym myśleć, szansa na realizację tego pomysłu była
całkiem spora. Wystarczyło tylko w odpowiednim momencie wykazać się odwagą
i wizją. Od klubu wymagałoby to przede
wszystkim znacznej poprawy kultury organizacyjnej, od miasta bardziej zdecydowanego zaangażowania w sprawy klubu, w szczególności wcześniejszego przejęcia obiektów
sportowych, a od sponsorów albo zwiększenia zaangażowania finansowego albo dopuszczenia dodatkowego sponsora tytularnego. Bo przecież występy w lidze czeskiej
wymagałyby zwiększenia budżetu. Niebagatelną kwestią byłoby również przekonanie do
projektu strony czeskiej. Niemniej, potencjalna korzyść marketingowa i promocyjna dla
sponsorów i miasta, jak również sportowa
dla klubu, z nawiązką rekompensowałyby
podjęte wysiłki. Wszak taka operacja w polskim sporcie nie miała precedensu. Tak się
jednak nie stało.
Co dalej?
Zastanówmy się zatem co można zrobić
w bieżącej sytuacji? Problemy Unii mają
przede wszystkim naturę finansową, więc
głównym zadaniem w chwili obecnej jest
pozyskanie środków, aby drużyna w ogóle
mogła wystartować w rozgrywkach i żeby
zapewnić jej bezpieczny byt w ekstraklasie.
Co więcej, te działania muszą przynieść szybki
rezultat, ponieważ przeciąganie sprawy może
spowodować, że czołowi zawodnicy odejdą
do innych klubów, a wówczas utrzymanie
drużyny w ekstraklasie może stanąć pod znakiem zapytania.
Wydaje się, że środków w pierwszym rzędzie trzeba będzie szukać u firm lokalnych co
będzie o tyle trudne, że w rejonie Oświęcimia,
poza F.Ch. DWORY, jest mało firm o wystarczająco dużym potencjale. Równolegle należałoby prowadzić rozmowy z dużymi firmami
o zasięgu ogólnopolskim czy wręcz międzynarodowym. Trzeba mieć przy tym świadomość,
że ten kierunek jest bardzo mocno penetrowany przez wiele klubów sportowych poszukują-
cych sponsorów. Dlatego też, bardzo ważna
będzie jakość oferty zaproponowanej przez nasz
klub potencjalnym sponsorom z tego segmentu. Potrzebne jest również zapewnienie korzystnych warunków działalności klubu ze strony
miasta, które niedawno stało się właścicielem
lodowiska, na którym trenują hokeiści. Ważne
przy tym jest by wszystkie zainteresowane strony traktowały pomoc dla klubu nie jako doraźny wydatek, lecz jako długofalową inwestycję,
która w połączeniu z pewnymi dodatkowymi
działaniami może przynieść korzyść promocyjną, a w konsekwencji finansową. Jednym z takich działań powinno być, postulowane już
wcześniej, utworzenie w oświęcimskiej PWSZ
kierunku sportowego, a w oparciu o ten kierunek, AZS-u mającego w swojej strukturze sekcję hokejową. Brak tego typu drużyny jest bardzo widoczny w polskim hokeju, ponieważ
wielu młodych hokeistów kończących edukację na poziomie szkół średnich i nie mających
stałego miejsca w składzie swoich macierzystych klubów, musi wówczas z konieczności
kończyć sportową karierę. Oczywiście AZS byłby
otwarty nie tylko dla zawodników z Oświęcimia
ale dla hokeistów-studentów (ale być może
również pływaków i łyżwiarzy figurowych) z innych ośrodków sportowych. Jednostka ta
zwiększałaby ofertę edukacyjną PWSZ, a poprzez swoją unikalność na pewno wpisałaby
się w zapotrzebowanie rynku edukacyjnego,
z drugiej strony oczywiste jest, że AZS siłą rzeczy mógłby stanowić naturalne zaplecze Unii.
Skuteczne narzędzie
promocji
Przyszłość hokeja w Oświęcimiu będzie
miała nie tylko wymiar sportowy, ale przede
wszystkim bardzo ważny wymiar społeczny.
Miasto Oświęcim nie ma zbyt wielu narzędzi
własnej promocji i sukcesy naszych sportowców, a zwłaszcza hokeistów, pełniły w tym
zakresie bardzo ważną rolę.
Sukcesy hokeistów pełnią bardzo ważną
rolę integrującą. Istnienie sekcji hokejowej
może mieć wpływ na tak – wydawać by się
mogło – odległą kwestię jak szanse Oświęcimia w przyciąganiu inwestycji zagranicznych. Wiadomo bowiem, że koncerny planując lokalizację inwestycji biorą pod uwagę
m.in. taki czynnik jak jakość życia na danym
terenie, to czy menadżerowie i ich rodziny,
którym przyjdzie kilka lat mieszkać w nowym
miejscu, będą mieli dostęp do różnych, w tym
aktywnych form spędzania czasu, czy ich
dzieci będą miały możliwości swobodnej re-
alizacji swoich zainteresowań, w tym sportowych. Takie „miękkie” czynniki odgrywają
w lokalizacji inwestycji paradoksalnie większą rolę niż dostępność taniej siły roboczej.
Ostatnio ktoś powiedział, że miasto nie
ma pomysłu na siebie. Proponowana wyżej
synergia sportu, edukacji i biznesu, może stanowić bardzo skuteczne antidotum na problemy, z którymi boryka się miasto. Możemy
albo pójść zaproponowaną wyżej drogą i nadarzającą się szansę wykorzystać, albo dalej
narzekać, na tajemniczych „onych”, którzy
rozwój Oświęcimia blokują. Przetrwanie
w Oświęcimiu hokeja na wysokim poziomie
stanowi jeden z warunków pomyślnej realizacji tego projektu.
Łukasz Bibrzycki
Autor jest doktorantem w Instytucie
Fizyki Jądrowej Polskiej Akademii Nauk
oraz razem z żoną prowadzi w Oświęcimiu
Biuro Tłumaczeń. Od 25 lat jest kibicem
drużyny hokejowej Unia Oświęcim
List do redakcji
Podręczny słownik
podstawowych pojęć
W czerwcowej rezolucji w sprawie przeciwdziałania nietolerancji, ksenofobii, rasizmowi, antysemityzmowi i homofonii, Parlament Europejski wytknął Polsce brak reakcji na zachowania
nietolerancyjne, czym wywołał prawdziwą burzę nie tylko w mediach. W odpowiedzi Sejm
przyjął uchwałę odżegnującą się od powyższych zarzutów. Nieco wcześniej, 13 czerwca 2006
roku w naszym mieście przebywała, modląc się za ofiary KL Auschwitz i o pokój dla wszystkich narodów świata, grupa buddyjska AGON SHU z Japonii. Reakcje na jej obecność i to
wcale nie szarych obywateli a tych, których wyboru sami dokonaliśmy, niech będą przykładem, że Parlament Europejski nie minął się tak bardzo z prawdą.
W „Gazecie Krakowskiej” z dnia 30
czerwca 2006 roku poseł Janusz Chwierut
oświadczył:
„Próbowaliśmy z posłem Grasiem nie
dopuścić do uaktywnienia się na terenie obozu pewnej japońskiej sekty, co do której MSZ
miał poważne zastrzeżenia...”
Panie pośle!
Po pierwsze obozu już nie ma – spóźnił się
pan o ponad 60 lat. To, co istnieje obecnie, nosi
nazwę Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau. Wtedy pewnie też komendant Hoess nie
zgodziłby się na tego rodzaju imprezę.
Po wtóre AGON SHU to nie sekta, a buddyjska szkoła, która wielokrotnie modliła się
o pokój w intencji pomordowanych, m.in.
w Hiroszimie (corocznie od 1986 roku), Tokio, a także po zamachach w Nowym Yorku
tuż po 11 września 2001 r. W 1985 r. oraz
w 1990 roku założyciel szkoły Agon Shu Seiyu Kiriyama modlił się wspólnie z Ojcem
Świętym Janem Pawłem II w Watykanie.
Słowo „sekta” ma znaczenie pejoratywne i używa się go często po to, aby zdyskredytować działanie danej grupy religijnej.
Po trzecie po dokładnym zbadaniu sprawy polski MSZ dyplomatycznie wycofał się,
o czym doniosły tylko niektóre media, niestety petitem (małą czcionką – przyp. red.).
Po czwarte z notatki w tej samej „Gazecie Krakowskiej” wynika, że w głosowaniu nad uchwałą wstrzymał się pan od głosu i słusznie. Po co
protestować przeciw czemuś, o czym być może
nie jest się samemu przekonanym do końca?
W Oświęcimiu – Mieście Pokoju zawrzało
też w innym gremium. 6 czerwca br. 10 radnych
Rady Miasta wystąpiło z pismem do pana prezydenta o wycofanie się ze współorganizacji ceremonii oraz cofnięcie AGON SHU zezwolenia
na modlitwę za ofiary KL Auschwitz i o pokój
dla wszystkich narodów świata na stadionie
MOSiR. Ponieważ sami tych radnych wybraliśmy,
warto, aby wszyscy znali nazwiska tych, którzy
tak skutecznie chcieli bronić nas przed herezją.
Pismo podpisali radni: Józef Krawczyk (PO), Wojciech Paprzyca (PO), Roman Uchyła (związany
z SLD), Krzysztof Kuczek (PiS), Włodzimierz Paluch
(SLD), Wanda Smolińska (SLD), Grażyna Kopeć
(PO), Andrzej Jakubowski (PO), Kazimierz Łakomy (SLD) i Wojciech Grubka (SLD – znany z portalu „Kasztelania” jako „Komandor Kretes”).
Myślę, że państwo radni i panowie posłowie uczynili to bardziej z nieświadomości i nieznajomości pojęć nie wiedząc jeszcze o uchwale Parlamentu Europejskiego i dlatego
postaram się te pojęcia pokrótce wyjaśnić.
Panie i Panowie Posłowie
i Radni(Radne)!
Rasizm to zespół zachowań oparty na tezie
o nierówności ras, między innymi stał się podstawą hitleryzmu i ludobójstwa. Członkowie
grupy AGON SHU to przedstawiciele rasy
mongoloidalnej, a więc może...?
Nietolerancja to brak zrozumienia i wyrozumiałości dla cudzych przekonań, poglądów,
postaw i postępków, które różnią się od naszych. Łączy się z reguły z negatywną oceną
i bezkrytycznym potępieniem. Szkoła AGON
SHU to buddyści, inna religia, czyżby więc...?
Ksenofobia to niechęć i wrogość w stosunku do cudzoziemców. AGON SHU to Japończycy. Aż nie mogę uwierzyć, że...?
Homofobia to niechęć do ludzi o innych przekonaniach lub orientacji np. seksualnej.
We wspólnych modłach z grupą wyznaniową AGON SHU brali udział: przedstawiciel
kościoła katolickiego ks. Biskup T. Rakoczy, ewangelicko-augsburskiego – ks. J. Kozieł, polskokatolickiego ks. Infułat H. Buszka, Adwentystów
Dnia Siódmego ks. H. Szatkowski. Modły miały
więc charakter ekumeniczny. Brali w nich również udział starosta J. Kała i prezydent J. Marszałek. Czy więc ta homofobia, to nie unoszące
się nad waszymi głowami widmo Marszałka?
Marszałka Piłsudskiego oczywiście. Oj szkoda,
że to tylko widmo.
K. Kowalski
Adres do wiadomości redakcji
• • Miasto dzieciom • •
Najciekawsze oferty dla dzieci
przygotowane przez miasto na okres wakacji:
Z UKOSA
Bądźmy mądrzy...
przed szkodą
Polacy to niezwykły naród. Potrafią przenosić góry, jednoczyć się w działaniu, realizować ambitne cele i wykazywać się niespotykanym bohaterstwem, ale tylko wtedy gdy
posiadają wspólnego wroga. Historia niesie
z sobą wiele takich przykładów. Kiedy zagrożenie mija, a kraj wygląda z grubsza normalnie, ten niezwykły dar pryska, a jego miejsce
zajmuje walka o władzę i przywileje.
Tę walkę prowadzą oczywiście nieliczni,
twierdząc, że za nimi stoi tzw. zaplecze polityczne myślących tak samo i oczekujących
tego samego obywateli. To zjawisko charakteryzuje wszystkie szczeble zarządzania państwem, od poziomu rządu do wójta w gminie. Ale nierzadko zdarza się, że ci, którzy w
chwili wyboru stawiają na swego lidera, już
wkrótce stają się silniejszą realną opozycją
wobec swego wybrańca niż opozycja wywodząca się z innych ugrupowań politycznych.
Niejednokrotnie zdarzało mi się obserwować tego typu zachowania wśród radnych,
a nawet obywateli Oświęcimia, wieszających
przysłowiowe psy na swoich reprezentantach.
Czy jest sposób na choć częściową neutralizację takich zachowań, z gruntu destrukcyjnych? Myślę, że tak. Właśnie w rozwoju
społeczeństwa obywatelskiego. Inicjatywy
powstające na najniższych szczeblach życia
społecznego, wśród mieszkańców, których
łączy wspólny cel, realny do osiągnięcia i korzystny nie tylko dla wybranych ale dla szerszego kręgu społeczności, są moim zdaniem
najbardziej cenne. Mądrością władzy jest natomiast wspieranie tych inicjatyw i uświadomienie nie przekonanym lub niechętnym, że
mają one sens i przyniosą wspólny pożytek.
Pamiętam jak silną opozycją wobec budowy w Oświęcimiu marketu utworzyli lokalni kupcy, obawiający się utraty zysków,
które i tak tracili przy masowych wyjazdach
mieszkańców Oświęcimia do supermarketów
w innych miastach. Nie umieli jednak, pomimo pojawiających się pomysłów, zintegrować własnego środowiska, by zbudować
pawilon handlowy będący konkurencją dla
istniejącego dziś Kauflandu. Inaczej niż np.
część bielskiego środowiska handlowców,
którzy na miarę swych możliwości do dziś
sprzedają pod wspólnym dachem.
Inicjatywy obywatelskie łatwiej dostrzec
w małych, zintegrowanych społecznościach,
gdzie beneficjentami działań takiej grupy osób
staje się wielu mieszkańców. Gdzie łatwiej nie
tylko o realizację pomysłu, ale także jego finansowe wsparcie, udzielone przez obywateli.
Pomyślicie – bajdy na resorach. Nieprawda.
Wiele razy słyszałem i czytałem w mediach o nowych gazociągach, rurociągach wodnych czy
kanalizacji, które powstały z inicjatywy mieszkańców przy wsparciu miejscowych władz. Przychodzi mi zresztą na myśl dziedzina życia motywowana potrzebami duchowymi, gdzie ze
społeczną inicjatywą spotkać się można na co
dzień. To budowy, czy remonty kościołów, kaplic, czy renowacja cmentarza na Powązkach.
Czy zatem w świeckim życiu inicjatywy
obywatelskie nie mają racji bytu? Oczywiście,
że mają. Szczególnie dziś, gdy mogą liczyć
na dotacje unijne. Jak wcześniej wspomniałem, mądrością władzy wykonawczej jest
umiejętne wspieranie oddolnych inicjatyw.
Wiem, że zdania te brzmią nieco jak hasła
z minionej epoki realnego socjalizmu, gdzie
z „wewnętrznej potrzeby członków” organizowane były czyny społeczne, ale ten kto nie
widzi różnicy pomiędzy tamtym okresem
a obecną rzeczywistością, nie zrozumie istoty społeczeństwa obywatelskiego.
Również przedstawiciele władz, głusi i ślepi na uzasadnione propozycje mieszkańców,
marne mają szanse na zasiadanie w fotelach
prezydentów, burmistrzów czy wójtów. Otwarci i umiejący dostrzec aktywność społeczną,
mogą liczyć na poparcie i elekcję w wyborach.
I jeszcze jedno spostrzeżenie. W dobie realnego socjalizmu istniał bardzo dobrze działający
system zniechęcania do wykazywania własnej
inicjatywy. Polegał on na wyrafinowanym działaniu: gdy członek partii zgłaszał wniosek, stawał
się odpowiedzialny za jego realizację i pozostawiany był samemu sobie bez wpływu na rzeczywistość, której niedoskonałość chciał zmienić. Było
więc pewne, że wychyli się tylko raz.
Dziś demokratycznie wybrana władza
musi mieć świadomość swej służebnej roli
wobec społeczności i obowiązku wspierania
słusznych postulatów obywateli. Powiecie
Państwo – czysta teoria. Czy aby na pewno?
Bądźmy mądrzy przed szkodą, gdy już nikomu z nas nie będzie chciało się nic zrobić.
Marek Rzempiel
Autor był wieloletnim rzecznikiem
prasowym i specjalistą public relations
w Firmie Chemicznej Dwory S.A.
Mieszka w Bielsku-Białej
Festyn wolontariuszy
W niedzielę 3 września 2006 r. w godz. 1100–1600 podczas Święta Miasta Oświęcim na stadionie MOSiR w Oświęcimiu odbędzie się wielkie spotkanie organizacji pozarządowych, działających na rzecz mieszkańców miasta Oświęcim. Spotkanie będzie okazją do pokazania się mieszkańcom i wspólnej promocji
aktywności i wolontariatu.
Ø Możliwość skorzystania z seansów kinowych w kinie LUNA od 4 lipca do
24 sierpnia w każdy wtorek i czwartek o godz. 1100. Najmłodsi mieszkańcy Oświęcimia mogą oglądać filmy w cenie 5 zł.
Ø Możliwość bezpłatnego korzystania z krytej pływalni SPORT-OLIMP
w okresie od 26.06.06 r. do 30.08.06 r. w godz.900–1100 w poniedziałki,
środy i piątki. Z pływalni mogą korzystać dzieci i młodzież – uczniowie
szkół podstawowych i gimnazjów, mieszkający w Oświęcimiu.
Ø MOSiR zaprasza na IV wakacyjną ligę drużyn podwórkowych 2006 r.
w mini piłce nożnej.
Na naszych łamach
udostępniamy także
miejsce na reklamy –
chętnych prosimy o kontakt
telefon/fax: 033 843 37 63
lub e-mail: [email protected]
Terminy zawodów:
3–20 lipca eliminacje
7–20 sierpnia półfinały i finały
Miejsce rozgrywek meczów:
małe boisko MOSiR za Mostem Jagiellońskim w Oświęcimiu.
„MY” pismo Stowarzyszenia Samorządny Oświęcim – redaguje zespół w składzie:
Jolanta Szostak, Małgorzata Margol, Michał Indyk, Zbigniew Leś, Tadeusz Szczerbowski, Zbigniew Łąka
Stowarzyszenie Samorządny Oświęcim
32-600 Oświęcim, Rynek Główny 2; tel./fax: 033 842 19 30, e-mail: [email protected]
KRS:0000258278, Regon: 120262974,
Konto: Bank Ochrony Środowiska – Oddział Operacyjny Oświęcim
Nr 96 1540 1115 2084 6045 3332 0001
Pomoc merytoryczna i redakcyjna: PR&HR CLIENT PRACTICE CONSULTING
Dyrektor Adam Klekotko, tel./fax: 032 217 49 67; e-mail: [email protected]; www.pr-hr.pl
Opracowanie graficzne i skład: Pracownia Komputerowa „JotKa” – Tadeusz Kuś – 0 604 146 751