Wydanie nr 2 - Stowarzyszenie Samorządny Oświęcim
Transkrypt
Wydanie nr 2 - Stowarzyszenie Samorządny Oświęcim
Nakład 20.000 egz. Modlitwa o pokój z Agon Shu MY – T y, ja i wszyscy Mieszk ańcy Ziemi Oświęcimskiej, któr ym nie są obce jej sprawy Ty Mieszkańcy którym Barwna, japońska sceneria towarzyszyła Modlitwie za Ofiar y KL Auschwitz-Birkenau oraz o Pokój dla Wszystkich Narodów Świata, która odbyła się 13 czerwca na oświęcimskim stadionie MOSIR-u. Niezwykłość tego wydarzenia zawdzięczać należy szkole buddystów Agon Shu z Kyoto i jej duchowemu przywódcy JE Seiyu Kiriyama, celebrującemu modły według tradycyjnego buddyjskiego rytuału. cd. na stronie 2 Szanowni Czytelnicy! Opinia publiczna została zbulwersowana informacją o przedstawieniu Prezydentowi Oświęcimia prokuratorskich zarzutów. Poniżej wywiad z prezydentem miasta. Jako członkowie Stowarzyszenia Samorządny Oświęcim oraz wydawcy pisma MY nie zamierzamy niczego oceniać ani osądzać, a tym bardziej narzucać komukolwiek własnych opinii. Mieszkańcy Oświęcimia w większości znają Prezydenta Janusza Marszałka z jego autentycznego zaangażowania w rozwiązywanie trudnych spraw naszego miasta. Powszechnie wiadomo, że z pełnym oddaniem działa on na różnych płaszczyznach dla dobra Oświęcimia i jego Mieszkańców. Tym bardziej ze smutkiem obserwujemy nieustające ataki na niego ze strony przeciwników politycznych. WIERZĘ W PRAWO, BĘDĘ SIĘ BRONIĆ Z Januszem Marszałkiem, Prezydentem Oświęcimia rozmawia Adam Klekotko Adam Klekotko: Jestem zaskoczony, że pana widzę i mogę z panem rozmawiać... Janusz Marszałek: Dlaczego? A.K.: Zanim do pana dotarłem słyszałem różne rzeczy; a to, że siedzi pan w więzieniu, że uciekł pan za granicę, że się pan ukrywa... J.M.: Z jakiego niby powodu? A.K.: Ludzie mówią, że ma pan prokuratorską sprawę. J.M.: Ludzie różnie mówią. Jedni rozsiewają plotki, bo mają w tym swój dobrze skalkulowany interes, inni bezkrytycznie je powtarzają. Ale codziennie otrzymuję też dziesiątki słów poparcia i otuchy od wielu mieszkańców miasta. Nie dalej jak wczoraj, na rynku, od nieznanej mi kobiety usłyszałem wiele miłych słów, przede wszystkim, żeby się nie dać pokonać przeciwnikom. Wszystkim tym osobom serdecznie dziękuję. To mocne wsparcie w tej nieprzyjemnej dla mnie i mojej żony sytuacji. Na szczęście przez ponad 10 lat nauczyliśmy się już trochę żyć z tymi ciągłymi i nieprawdziwymi oskarżeniami. Mam też nadzieję, że kiedyś grupa przeciwników da sobie i mnie wreszcie spokój. A.K.: To jednak jakieś oskarżenie było? J.M.: Prokuratura w Myślenicach, na podstawie wnioskodawcy z Oświęcimia, przedstawiła mi je- dynie zarzuty, a nie oskarżyła, co ludzie często mylą! Proszę w tym miejscu postawić duży wykrzyknik, tak by wszyscy to zrozumieli. Ja się z tymi zarzutami nie zgadzam. Również nie zgadza się z nimi moja żona. Będziemy się bronić, bo prawo nam na to pozwala. A.K.: Czy w związku z tą sytuacją zamierza pan podać się do dymisji? J.M.: Nie zamierzam podawać się do dymisji. Zarzuty, jakie mi przedstawiono, w żaden sposób nie dotyczą mojej działalności na stanowisku, jakie obecnie, z woli zdecydowanej większości mieszkańców Oświęcimia, piastuję. Nie mają też nic wspólnego z Urzędem ani z pełnioną przeze mnie funkcją. Uważam, że Polska jest państwem prawa. Wierzę w prawo. Wierzę w zasadę domniemania niewinności. To wszystko. Dziękuję za spotkanie i rozmowę. Adam Klekotko Fot. MB SPORT • SPORT • SPORT KONIEC HISTORII OŚWIĘCIMSKIEGO HOKEJA? Na początku lat 90-tych, oświęcimscy sportowcy zrzeszeni w klubie Unia Oświęcim, zaczęli odnosić sukcesy na arenie ogólnopolskiej. Sukcesy te, w stosunkowo krótkim czasie, stały się rozpoznawalną wizytówką naszego miasta. cd. na stronie 7 Rozmowa odbyła się 11 lipca br. w Oświęcimiu. Po ciężkiej chorobie 22 czerwca 2006 roku zmarł V Henryk Lehnert Honorowy Obywatel Miasta Oświęcim Utytułowany Filmowiec z Amatorskiego Klubu Filmowego „Chemik” działającego w Oświęcimskim Centrum Kultury, inicjator Festiwalu Filmowego „Kochać Człowieka” – Człowiek Legenda, którego filmy zdobyły ponad 400 nagród podczas festiwali w Polsce i poza jej granicami. W 1997 roku został uhonorowany wpisem do Księgi Rekordów Guinnessa, za największą ilość zrealizowanych filmów i zdobytych nagród filmowych. Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie... Modlitwa o pokój z Agon Shu cd. ze strony 1 ogień Goma posiada moc oczyszczającą duszę i sprawia, że spełniają się prośby żywych, a droga do szczęścia i spokoju staje otworem. By dopełnić ceremonii, należy spisać życzenia na drewnianych deseczkach zwanych Gomagi. Tak też było i 13 czerwca w Oświęcimiu: w świętym, buddyjskim ogniu płonęły Gomagi przywiezione z Japonii oraz zapisane przez uczestniczących w uroczystości; płonęły w intencji wiecznego odpoczynku dusz, zadręczonych w piekle KL Auschwitz-Birkenau, w intencji pokoju na świecie i pomyślności Polski, a także szczęścia wszystkich uczestników nabożeństwa. 66 rocznica deportacji Więźniów I. transportu Polaków do KL Auschwitz Jechał… Można powiedzieć, że tym oto słowem z wiersza Pani Iwony MatuszewskiejDembowskiej, wdowy po Mieczysławie Dembowskim, byłym więźniu KL Auschwitz nr 188, rozpoczęły się uroczystości z okazji deportacji polskich więźniów politycznych do byłego obozu hitlerowskiego KL Auschwitz. Oskarżycielski ton zaścianka Małgorzata Margol Synteza buddyzmu Kim jest Agon Shu? Rodowód nazwy ma źródło w skrypcie Agama Sutra, uważanym za jedyny prawdziwy zapis słów Buddy. Ta buddyjska organizacja została założona w 1978 roku przez Seiyu Kiriyama, będącego do dziś jej kancho czyli duchowym przywódcą i według prawideł buddyzmu, najwyższym rangą mnichem. Agon Shu jest syntezą tradycji Terawada, Mahayana i tybetańskiego ezoterycznego buddyzmu, wzbogaconego o starożytne i rodzime wierzenia japońskie. Ma liczne, bo ponad trzystutysięczne grono wyznawców, a jej główna świątynia, a zarazem największa buddyjska budowla w Japonii, znajduje się w Kyoto. Łącząc się w modlitwie Agon Shu uczestniczy w działaniach na rzecz pokoju na świecie. W 1985 roku buddyści byli uczestnikami watykańskich uroczystości z okazji Międzynarodowego Roku Młodzieży, łącząc się w modlitwie z młodzieżą z całego świata. Natomiast w 1990 roku brali udział w IV Pokojowej Konferencji Światowych Przywódców Religijnych, we włoskim Bari. Duchowy przywódca Agon Shu, Seiyu Kiriyama dwukrotnie gościł na prywatnej audiencji u Jana Pawła II, którego darzył głębokim szacunkiem. Za dusze ofiar tragedii, mnisi Agon Shu modlili się wcześniej, w 2001 roku w Nowym Jorku (krótko po tragedii z World Trade Center), w Paryżu oraz w Hiroszimie. W tym roku postanowili wznieść modlitwę za ofiary KL Auschwitz-Birkenau, za los których, jako Japończycy, czują się współodpowiedzialni (ze słów JE Seiyu Kiriyama). W intencji pokoju i pomyślności Polski W oprawie dawnej muzyki Gagaku i tańca Urayasu, odprawiono nabożeństwo – religijny ceremoniał Goma, symbolizujący mądrość Buddy jako prawdę niezbędną do życia ludzkiego. Zgodnie z buddyjskim wierzeniem, Święty Przyjazdowi buddystów do Oświęcimia i mającej się odbyć modlitwie towarzyszył negatywny rozgłos medialny, a w mieście dały się słyszeć utrzymane w oskarżycielskim tonie wypowiedzi, jakoby Agon Shu była „sektą” hołdującą rzekomo „terroryzmowi”. Publicznie poddawano też w wątpliwość „czystość” pieniędzy przekazanych przez tę buddyjską szkołę na budowę przyszłego Kopca Pamięci i Pojednania w Oświęcimiu. Zamieszanie nie przyniosło oczekiwanego efektu – nikt nie uląkł się typowej „antyprezydenckiej”, a także świadczącej o braku tolerancji, propagandy. Wbrew negacji uroczystość odbyła się w pełnej krasie, w obecności kamer i blasku fleszy z całego świata, i stanowiła ważne wydarzenie, także ze względów kulturowych. Smutkiem napawa jedynie fakt, że odmienność religijna i kulturowa nie wzbudziła zainteresowania mieszkańców, a także młodzieży szkolnej, na tyle, by zechcieli przybyć na stadion MOSiR-u. Z ogromnym zaciekawieniem jednak chłonęli każdą informację, która ukazywała się po uroczystości. Dlaczego więc nie przyszli? Dla społecznego dobra Na uwagę zasługują słowa, wypowiedziane przez biorącego udział w modlitwie Ordynariusza Diecezji Bielsko-Żywieckiej, JE Ks. Biskupa Tadeusza Rakoczego, w wystąpieniu, poprzedzającym główną ceremonię, cyt.: „Chrześcijanin, człowiek wierzący, nigdy nie występuje ‹przeciw komuś›, lecz podejmuje wysiłek zmierzający do budowania wspólnego dobra. W tym duchu odbywa się to nasze modlitewne spotkanie wraz z braćmi buddystami z Japonii”. Gdyby do tych słów dopisać jeszcze nieustanne nawoływania Jana Pawła II o miłość bliźniego, o stawianie na piedestale społecznego dobra i gdyby dodać słynne „Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą” księdza Twardowskiego, wyłoni się obraz nie tylko zasad chrześcijańskich, lecz i społeczno-etycznych. Bo owa, dekalogiem zdefiniowana, „miłość bliźniego”, jest niczym innym, jak otwartością na drugiego człowieka bez względu na to, jaką nację reprezentuje i jaką religię wyznaje... Zaś tolerancja i humanizm mają ogromną wartość w budowaniu społecznego dobra. Małgorzata Margol Obecnością, w dniu 14 czerwca 2006 roku, zaszczycili uroczystość Ordynariusz Diecezji Bielsko-Żywieckiej J.E. Ks. Biskup Tadeusz Rakoczy, duchowni: ks. Jan Kozieł z Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego, w imieniu J.E. ks. Biskupa Pawła Anweilera, ks. Infułat Henryk Buszka z Kościoła Polsko-Katolickiego, ks. Henryk Szatkowski z Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego, a także J.E. Seiyu Kiriyama z buddyjskiej Szkoły Agon Shu z Kioto w Japonii oraz przedstawiciele Sejmu RP oraz władz samorządowych, wojewódzkich i centralnych. Przybył m.in. prezes Instytutu Pamięci Narodowej prof. Janusz Kurtyka. Gospodarzem tej wyjątkowej uroczystości już po raz ósmy było Chrześcijańskie Stowarzyszenie Rodzin Oświęcimskich (CHSRO), założone przez byłych więźniów I-go Transportu oraz rodziny i przyjaciół zmarłych ofiar KL Auschwitz. Obecność tak wielu ludzi nadała uroczystości prawdziwie podniosły charakter, a wystąpienia stanowiły wielkie pokojowe przesłanie dla całego świata. Moderatorem części modlitewnej uroczystości był Salezjanin ks. Andrzej Gołębiowski. Podkreślał on wielokrotnie znaczenie pamięci ofiar i ich wielkiego daru dla Polski i Świata – życia w pokoju ponad 60 lat od zakończenia II wojny światowej. Jako, że znaczenie pokoju dla ludzkości w tym dniu zostało silnie zaakcentowane, ks. Bp Tadeusz Rakoczy przytoczył ewangeliczne słowa Jezusa: „Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję.” Pokój to dar paschalny. Ks. Bp Rakoczy przypomniał o istnieniu różnej interpretacji pokoju, tak jak np. historyczny Pax Romana, siłą narzucony za panowania cezara Augusta. Chrystus przeciwsta- Było co podziwiać! Oświęcim dawno nie widział tak barwnej uroczystości. Fot. Tomasz Mól, Ryszard Gałgan, Marek Tarnowski, Radosław Folga wia się tego typu „pokojowi”, gdzie człowiek traci swą godność i wolność. Pokój ziemski różni się od Jezusowego. Tam panuje szyderczy śmiech wyzyskiwaczy i mocarzy tego świata a Jezus daje taki, który uczciwemu człowiekowi pozwala z godnością podnosić głowę i kieruje go na drogę do życia w prawdziwej miłości i wolności. J.E. Seiyu Kiriyama w swoim krótkim przemówieniu podziękował organizatorom za wspólną modlitwę za ofiary KL Auschwitz i o pokój dla wszystkich narodów świata. Powiedział także do uczestników o współodpowiedzialności narodu japońskiego, który w tym okrutnym czasie II wojny światowej wspierał haniebną „oś” współpracy, jaka łączyła Tokio i Rzym z Berlinem. Duże wrażenie zrobiła na słuchaczach odezwa, która głosiła, iż żadna ofiara KL AuschwitzBirkenau nie może być zapomniana. Nie wolno zatracić duchowego dziedzictwa humanizmu i tolerancji. Auschwitz na zawsze miał pozostać miejscem przeklętym. A jednak z Oświęcimia – Miasta Pokoju wypływa coraz więcej pięknych inicjatyw. Ks. Bp Tadeusz Rakoczy przypomniał wypowiedziane na terenie byłego KL Auschwitz-Birkenau podczas majowej pielgrzymki znamienne słowa Ojca Świętego Benedykta XVI: „Jestem dziś, aby prosić o łaskę pojednania, niech rozum uzna zło za zło i je odrzuci. My musimy razem miłować, nie nienawidzić!” Po modlitwach poszczególnych duchownych oraz prezydenta Janusza Marszałka i starosty Józefa Kały zapalane były znicze, które harcerze składali pod Ścianą Śmierci. W czasie zapalania zniczy w tle rozbrzmiewała piękna pieśń – „Da Pacem Domine!” (Panie, daj pokój!) Nie zabrakło także akcentu młodego pokolenia podczas tej rocznicy. Młodzi ludzie z Oświęcimia wygłosili swój „Apel o pokój”, po którym wypuszczonych zostało 7 symbolicznych białych gołębi. Następna część obchodów odbyła się pod „Ścianą Śmierci” przy bloku 11. Tam uczestnicy oddali hołd pomordowanym i złożyli kwiaty i wieńce. Po odegraniu „Mazurka Dąbrowskiego” przypomniał krótko czas „piekła KL Auschwitz” były więzień z I-go Transportu Józef Hordyński nr 347. Prezes CHSRO Grzegorz Rosengarten odczytał przesłanie ambasadora Izraela Dawida Pelega skierowane do uczestników obchodów. Następnie wiceprezes CHSRO Jan Parcer odczytał uchwałę Sejmu RP proklamującą dzień 14 czerwca Narodowym Dniem Pamięci o Ofiarach Nazistowskich Obozów Koncentracyjnych, o co CHSRO zabiegało od 6 lat. Krótko zabrali głos prezydent Oświęcimia Janusz Marszałek i prezes IPN prof. Janusz Kurtyka. O 12:30 przy budynku dawnego Monopolu Tytoniowego, w którym więźniowie I-go Transportu początkowo byli ulokowani przez hitlerowców, goście zostali powitani przez prof. Lucjana Suchanka – Rektora Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Oświęcimiu powołanej do życia 7 czerwca 2005 roku głównie dzięki ogromnemu zaangażowaniu właśnie byłych więźniów z I-go Transportu. Po wystąpieniach okolicznościowych, m.in. byłego więźnia – Kazimierza Zająca nr 261, Jana Berezy – członka Zarządu Województwa Małopolskiego, wicewojewody Rafała Rosteckiego, prof. Jana Żaryna – dyrektora Biura Edukacji Publicznej IPN i starosty Józefa Kały, delegacje złożyły kwiaty pod tablicą pamiątkową. Wprowadzony został również sztandar Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Rodzin Oświęcimskich oraz Sztandar I-go Transportu oddany w opiekę CHSRO przez byłych więźniów do pomieszczeń, które PWSZ oddała do dyspozycji CHSRO na potrzeby przyszłego muzeum poświęconego losowi pierwszych Polaków w KL Auschwitz. Na koniec byli więźniowie wypuścili gołębie pocztowe jako znak pokoju i pojednania dla świata a orkiestra górnicza z KWK „PIAST”, która uświetniła obchody, odegrała Rotę. Krzysztof Cygal NIE SKŁADAMY BRONI! Z Jolantą Szostak, Sekretarzem Stowarzyszenia Samorządny Oświęcim, Pełnomocnikiem ds. Referendum, rozmawia Adam Klekotko A.K.: Czy oświęcimianie już tak dobrze żyją, że im nic więcej nie potrzeba? J.S.: Każdy chciałby żyć w lepszym, bogatszym mieście. W Oświęcimiu jest duże bezrobocie, brakuje pieniędzy na inwestycje, drogi i chodniki też pozostawiają wiele do życzenia, Miastu potrzebny jest oddech, bo się dusi. A.K.: To dlaczego tak mało mieszkańców wzięło udział w referendum. Niska świadomość? Nie wiedzieli co tracą? J.S.: Informacji na temat referendum było wiele. Wszystkie dzienniki lokalne od półtora miesiąca pisały na ten temat. W telewizji lokalnej były programy poświęcone referendum. W OCK zorganizowałam dwie debaty z udziałem publiczności, a na stronie internetowej Urzędu Miasta były podawane informacje na bieżąco. W radiu „Bielsko” i „Kraków” były programy poświęcone korzyściom wynikającym z połączenia gmin, miasto było plakatowane, a do skrzynek pocztowych mieszkańcy mieli dostać informacje z UM o referendum oraz gazetki naszego Stowarzyszenia poświęcone w połowie tej sprawie. W dniu referendum we wszystkich telewizjach publicznych była podawana informacja PAP na dolnym pasku. Nie wiem dlaczego tak mało osób przyszło do lokali wyborczych. Może faktycznie zadecydowała niska świadomość tego, że mieszkańcy w referendum mają bezpośredni wpływ na swoją lepszą przyszłość. A.K.: Patrzył na was cały kraj. Informacje o referendum w Oświęcimiu podały niemal wszystkie najważniejsze media. Czy oświęcimianie nie zdawali sobie sprawy z wagi tego wydarzenia? J.S.: Prawdopodobnie nie zdawali sobie sprawy. A.K.: Może gdybyście powiedzieli ludziom, że każdy dostanie 2 200 na głowę, niech tylko wrzuci kartkę do urny – to by przyszli? J.S.: zapewne by przyszli, ale... A.K.: No właśnie tyle mogli dostać, chociaż nie bezpośrednio do ręki! Jolanta Szostak J.S.: ... nie do wszystkich dotarła informacja, bo poczta zawaliła i nie rozprowadziła informacji Urzędu i gazetek Stowarzyszenia do połowy skrzynek pocztowych, był upalny dzień, pierwsza niedziela wakacji i być może ludzie pojechali nad wodę... A.K.: Dlaczego ludzie nie kojarzą tak prostej zależności jaką jest postawa wobec rzeczywistości a sama jakość tej rzeczywistości? J.S.: Ci co kojarzą, przyszli zagłosować, bo chcieli żeby im się lepiej żyło. A.K.: Jak komentują całą sprawę ci, którzy poszli na referendum, są wściekli na resztę? J.S.: Mało powiedziane wściekli, są załamani. A.K.: Zatem – co dalej, wrócicie do koncepcji połączenia, będzie kolejne referendum? J.S.: Na dzień dzisiejszy szansa na rozwój Oświęcimia nie została wykorzystana, ale nie składamy broni. Jest w Naczelnym Sądzie Administracyjnym w Warszawie odwołanie w sprawie pierwszego wniosku o referendum, więc być może zrobimy drugie referendum na jesieni. A.K.: Życzę powodzenia. Polska na was patrzy. Inwestycje, które zmieniają wygląd Miasta Będą kładki jak nowe Trwają prace remontowe schodów przy kładce łączącej teren parku nad Sołą i osiedle Zasole (wejście i zejście). W drodze przetargu wybrany już został wykonawca. Zespół robót obejmuje: wybranie starego betonu, piaskowanie i malowanie antykorozyjne konstrukcji stalowych, wypełnienie konstrukcji nowym betonem oraz uszczelnienie żywicami. Na czas remontu kładka jest wyłączona z użytkowania. Remont zakończy się w sierpniu tego roku. Inwestycja będzie kosztować ponad 60 tys. zł. W połowie czerwca został rozstrzygnięty przetarg na remont kładki w ciągu ul. Cichej. W lutym tego roku stan techniczny nawierzchni chodników na kładce zaczął stanowić zagrożenie dla użytkowników. Na poważne zniszczenia miały wpływ utrzymujące się od dłuższego czasu warunki zimowe, które przyczyniły się do powstania ubytków w żelbetowych płytach pomostu chodników. Dlatego Urząd Miasta zdecydował o zamknięciu kładki. Prezydent Oświęcimia Janusz Marszałek wystąpił do Prezesa Urzędu Zamówień Publicznych o zgodę na zatwierdzenie wyboru trybu zamówienia z wolnej ręki, by skrócić procedury przetargowe i jak najszybciej przystąpić do remontu. Niestety Miasto otrzymało odpowiedź odmowną. Przetarg został więc ogłoszony. Otwarcie ofert nastąpiło 14 czerwca br., a zgodnie z dokumentacja przetargową termin realizacji wynosił 90 dni od daty przekazania placu do budowy. Przetarg wygrała firma z Alwernii. W tej sytuacji roboty remontowe przy kładce zakończą się pod koniec października. W trakcie remontu poło- żona zostanie nowa nawierzchnia ulicy, poszerzone zostaną chodniki. Całość zostanie uzupełniona nowym oświetleniem ulicznym. Według kosztorysu inwestorskiego koszt remontu kładki dla pieszych w ciągu ul. Cichej wyniesie 650 tys. zł. Będzie zielono Ruszyły prace związane z przygotowaniem nowych zieleńców na Rynku w miejscu usuniętych tzw. „sarkofagów”. Aranżacją zieleńców zajmuje się Zakład Usług Komunalnych. Miasto przeznaczyło na ten cel ok. 23 tys. złotych. Również ZUK partycypuje w kosztach tego przedsięwzięcia. I etap rewitalizacji – przebudowa nawierzchni ulic w Rynku Głównym, zakłada wymianę nawierzchni ulic na kostkę brukową, usunięcie betonowych kwietników i aranżację zieleni. PEC ze środków własnych rozbudował sieć ciepłowniczą. Prace zakończyły się na początku lipca br. Inwestycja kosztowała ok. 680 tys. zł, z czego 320 tys. zł miasto pozyskało z funduszy unijnych. Teraz Miasto przygotowuje się do etapu II rewitalizacji – przebudowy płyty Rynku Głównego, który ma uwzględnić także budynek „Tęczy” i część gruntów wokół obiektu. Przedstawiciele władz miasta rozmawiali w tej sprawie z właścicielami obiektu, którzy wyrazili gotowość współpracy. Wraz z projektem przygotowana będzie wizualizacja przestrzenna tej inwestycji, która zostanie zaprezentowana mieszkańcom miasta. Do 2003 roku Rynek pozostawał w rękach Starostwa Powiatowego. Prezydent Oświęcimia odzyskał go w wyniku porozumienia z powiatem w styczniu 2004 roku. Wejścia na kładkę z obu stron zabezpieczono barierkami. Ustawiono też znaki ostrzegawcze. DLACZEGO REFERENDUM BYŁO NIEWAŻNE? Tylko 6,97% uprawnionych do głosowania Oświęcimian zdecydowało się wziąć udział w ostatnią niedzielę czerwca w sprawie połączenia samorządu terytorialnego miasta i gminy wiejskiej. Aby referendum było ważne, frekwencja musiała wynieść przynajmniej 30%. Do urn poszło tylko 2361 mieszkańców Oświęcimia na 33873, którzy mieli prawo do głosowania. To daje zaledwie 6,97%, a więc znacznie poniżej wymaganego progu. Pytanie referendalne brzmiało: „Czy jesteś za złożeniem wniosku do Rady Ministrów o połączenie Gminy Miasto Oświęcim i Gminy Oświęcim w jedna jednostkę samorządu terytorialnego?” Liczba głosujących na „TAK” wyniosła 2092, a na „NIE” 221. Przykra statystyka Najmniejsza frekwencja była w Starym Mieście – 2,43% oraz na Starych Stawach – 3,3% uprawnionych. Największą frekwencję zanotowano w obwodach na Osiedlu Zasole w komisji nr 4, gdzie głosują mieszkańcy ulic: Garbarskiej, Krzywej, częściowo Powstańców Warszawy oraz Więźniów Oświęcimia, głosowało 13,57% uprawnionych. Słaba frekwencja była na Osiedlu Błonie – 5,76%, natomiast na Osiedlu Chemików wyniosła ona około 9%. Stracona szansa Było to pierwsze referendum, czyli powszechne głosowanie, w którym biorą udział wszyscy obywatele, mający czynne prawo wyborcze – pierwsze referendum w Oświęcimiu. Frekwencja wyniosła prawie 7%. Był to pierwszy przejaw demokracji bezpośredniej, tak młodej przecież. Widać, że trzeba jeszcze czasu, żeby mieszkańcy dostrzegli, że opowiadając się za jakimś rozstrzygnięciem, mają bezpośredni wpływ na najbliższy świat, który ich otacza, a co za tym idzie, na jakość własnego życia. Myślę, że droga do następnych referendów lokalnych została otwarta. Byłoby dobrze, gdyby więcej ludzi zechciało na nie pójść. Tym razem ta ogromna szansa na rozwój naszego miasta nie została wykorzystana. Nie tracę jednak nadziei, że następnym razem będzie lepiej, że przyjdzie taki czas, że każdego z nas, a nie tylko 7% Oświęcimian, będzie obchodzić własne podwórko, droga po której chodzi, ulice po których jeździ, stworzenie nowych miejsc pracy, miasto, w którym żyje. DLACZEGO DO URN WYBORCZYCH PRZYSZŁO TYLKO 7 PROCENT MIESZKAŃCÓW? l Pierwszy raz organizowaliśmy – jako grupa mieszkańców, referendum, brak nam było doświadczenia, a co za tym idzie, prawdopodobnie zbyt mało dostarczyliśmy mieszkańcom informacji na ten temat. Zbyt późno do skrzynek pocztowych doręczone zostały ulotki informacyjne oraz gazetki nt. korzyści, jakie z tego wynikają dla mieszkańców miasta i wiosek Gminy wiejskiej Oświęcim. Poza tym Poczta nie wywiązała się należycie z umowy i nie dostarczyła gazetek oraz ulotek do bardzo wielu skrzynek pocztowych w mieście. l Niefortunny termin – pierwsza niedziela wakacji plus upalna pogoda spowodowały, że miasto już w godzinach rannych wyludniło się. l Przekłamania faktów ze strony osób, którym korzystny wynik referendum ograniczyłby tzw. ciepłe posadki. Dezinformacja na temat referendum. l Część mieszkańców Oświęcimia uważa, że to radni miejscy powinni wystąpić z wnioskiem o połączenie gmin. I mają 100% rację. Dzięki połączeniu obu gmin w jedną zmniejszyłaby się ilość radnych. Stąd niechęć do pomysłu połączenia. A kto z rajców jest przeciwny, widać na sesjach Rady Miasta. l Zniechęcenie ogólne ludzi do polityki, a także słaba wiara w to, że mogą coś zmienić, to przyczyna coraz słabszej frekwencji wyborczej w każdych wyborach, czy to parlamentarnych czy samorządowych. Uważam, że nie wolno się nam zniechęcać. Nasza historia, mimo wielu wojen i niewoli pokazała, że stać nas na wiele. Musimy obudzić w sobie te wartości, które w nas drzemią, bo nie biorąc czynnego udziału w życiu lokalnym możemy nagle stwierdzić, że rządzą nami ci, którzy nie prezentują sobą oczekiwanych przez nas wartości. Więc czasem, w obronie lepszego świata, trzeba się przejść do lokalu wyborczego. Dziękuję tym wszystkim, którym się chciało przyjść. Daliście Państwo dowód na to, że są w naszym mieście ludzie, którym jakość życia nie jest obojętna, którzy chcą lepiej żyć. Jolanta Szostak Pełnomocnik Grupy Inicjatorów Referendum „Tęcza” – fakty i mity Oświęcim jest miastem o bogatej tradycji i udokumentowanym, ponad 800-letnim rodowodzie. Międzynarodowy i historyczny charakter miasta potwierdzają dokumenty już z 1312 roku. Architektura Rynku Głównego kształtowała się setki lat. Ponad wszelką wątpliwość, „Tęcza” jako obiekt powstały w czasach hitlerowskiej okupacji, w żaden sposób nie przystaje do historycznego charakteru, i tradycji starego miasta. Ze społecznego i historycznego punktu widzenia nie istnieje żadna racjonalna przesłanka, by jako relikt totalitarnej pychy, dalej trwał w tym miejscu. Nie przemawiają również za tym względy gospodarcze. Swoją brzydotą obiekt odstrasza turystów. „Tęcza” nadal istnieje i drażni szpetotą, ponieważ chronią ją mity i brak solidaryzmu społecznego. wych do osiągnięcia. Następnym krokiem, moim zdaniem, powinno być odzyskanie dla miasta prawa własności Rynku Głównego. Do realizacji tego celu nie wystarczy tylko dobra wola prezydenta, niezbędna jest mocna inicjatywa społeczna, jednomyślność i determinacja Rady Miasta. Mit o zapotrzebowaniu społecznym Zbigniew Leś Trzy mity Wokół „Tęczy” w ostatnich latach narosły co najmniej trzy mity. Po pierwsze mit o niemożności wykupu „Tęczy” z prywatnych rąk (odmowa sprzedaży) i o rzekomym braku podstaw prawnych dla takich działań. Po drugie mit o zapotrzebowaniu społecznym na obiekt handlowy o takim charakterze, jakim jest „Tęcza” (z uwagi na jego bogatą ofertę handlową). Po trzecie mit – wiara, że uda się poprawić funkcjonalność i przydatność społeczną „Tęczy” po jej planowanej rozbudowie i modernizacji. Wszystkie te mity ustępują racjonalnej argumentacji i łatwo się z nimi rozprawić. Mit o niemożności wykupu Ustawa z dnia 21 sierpnia 1997 r. o gospodarce nieruchomościami, rozdział 4 – Wywłaszczanie nieruchomości, wyraźnie wskazuje sposób rozwiązania tego problemu. Jest to wszczęcie procedury wywłaszczeniowej w oparciu o konieczność realizacji celu publicznego, jakim jest przywrócenie historycznego kształtu i wizerunku Rynku Głównego, do którego realizacji niezbędne jest wyburzenie „Tęczy”. Art. 113 tejże ustawy, wskazuje że, „Nieruchomość może być wywłaszczona tylko na rzecz Skarbu Państwa albo na rzecz jednostki samorządu terytorialnego.” Organem właściwym w sprawach wywłaszczenia jest starosta. Co istotne, to zarząd terenem w centrum miasta, przez ostatnie lata z mocy prawa sprawowało Starostwo Powiatowe. Było to zarzewie wielu kompetencyjnych konfliktów. W drodze negocjacji ze Starostą, prezydent Janusz Marszałek odzyskał Rynek dla miasta. Był to bardzo ważny krok we właściwym kierunku. Poza znaczeniem porządkującym sytuację w mieście, krok symboliczny, bo przełamujący barierę kompetencyjnej niemożności. Pokazał, że jak się bardzo chce, to nie ma celów niemożli- Za pośrednictwem naszego pisma zapraszamy Wszystkich zainteresowanych do współpracy i kontaktów z naszym stowarzyszeniem. W ostatnich latach, wybudowano w Oświęcimiu kilka nowoczesnych sklepów wielkopowierzchniowych: Kaufland, dwa supermarkety Lidl, Misztela, kilka nowych jest w trakcie realizacji. W tym kontekście potencjał i społeczno-gospodarcze znaczenie „Tęczy”, oferującej RTV i artykuły po 4 zł od sztuki, jest mniej niż marginalne. Widać to po znikomej ilości odwiedzających sklep klientów. Od wielu lat straszą na parterze ogromne szyby wystawowe, za którymi poza brudem, nie było i nie ma nadal nic. I tak niestety wygląda wizytówka naszego miasta. Mit o możliwości poprawy czegokolwiek Jest rzeczą oczywistą i powszechnie wiadomą, że historyczny, wielowiekowy potencjał takiego miejsca, jakim jest centrum – Rynek Główny, jest jedyny i niepowtarzalny. Nie powinien on zostać unicestwiony poprzez dalsze trwanie bądź modernizację szpetnego obiektu o charakterze komercyjnym. To jest centrum Rynku Głównego Oświęcimia. Historyczne! Od wielu wieków miejsce publiczne. Jestem za przywróceniem mu tej funkcji. Zbigniew Leś FELIETON „MY” PIS(M)AKI Nie bez kozery określa się mas media mianem czwartej władzy. W demokratycznym państwie mają bowiem sprawować kontrolę nad tym, co się w nim dzieje, informować społeczeństwo o anomaliach, reagować na nieprawidłowości. Zawód dziennikarz jest więc zawodem szczególnym, można rzec szczególnego posłannictwa. Niestety, znaczna część wykonujących ów zawód osób, szybko zapomina o etyce i zamienia się w łowców sensacji, goniących za łatwym i kasowym tematem. W dążeniu do celu potrafią brutalnie niszczyć prywatność, nierzadko wdzierać się w najbardziej intymne sfery życia człowieka. To nie dziennikarze – to pismaki. Pismak nie uznaje autorytetów i depcze je w dosłownym sensie tego słowa. Z zażenowaniem patrzyłem na zachowanie się sporej grupy reporterów, którzy w czasie wizyty Benedykta XVI, gdy ten odszedł po zapaleniu znicza od Ściany Śmierci, przebiegła po naszym Prezydencie. Z zażenowaniem wspominam sytuację, jaka zdarzyła się niemal w tym samym miejscu parę lat wcześniej. Wczasie mszy św. odprawianej na tymże dziedzińcu w kolejną rocznicę śmierci ojca Maksymiliana, zasłabł jeden z byłych więźniów. Pewien pismak, aby zrobić kilka zdjęć umierającemu człowiekowi, nieomal wskoczył na nosze, na których transportowano nieszczęśnika do karetki reanimacyjnej. Wstrętne – nieprawdaż? Z zażenowaniem przeczytałem parę tygodni temu, na okładce brukowca „Fakt”, z daleka widoczny z witryny sklepowej tekst „Giertych, ty głupolu”. Jeśli w ten sposób traktuje się ministra oświaty, niezależnie od tego, jaką opcję reprezentuje, to trudno wymagać od młodych ludzi, aby szanowali swoich nauczycieli, policję czy własnych rodziców. W środkach przekazu na szczeblu centralnym pismaki usiłują skłócać grupy zawodowe („Dlaczego oni zarabiają więcej”) lub partie polityczne. Na szczeblach lokalnych załatwiają prywatne interesy tatusiów, dziadziusiów i innych pociotków. Pismak łapie temat, łapie pisak i maże. Pod tym względem przypomina mi przedstawiciela innego Michał Indyk zawodu, którego symbolem jest groźne, aczkolwiek skądinąd sympatyczne zwierzątko: GORYL Pewien goryl imieniem Billi Znaną personą był wielce, Bowiem Billi wśród innych goryli Bez wątpienia najlepszym był strzelcem. Strzelał z każdej, dowolnej broni I z każdej najtrudniejszej wręcz pozycji, W dżungli głośno mówiono o nim Miał też wiele niebanalnych propozycji. Billi, jak wiele gwiazd znanych Miał także klub swoich fanów, W czasie spotkań z nimi spędzanych Popisywał się strzelaniem do bananów. Pewnego dnia wśród owacji wielu Tak się w pokazie zapalił, Że oprócz bananowych celów Również swą kolację rozwalił. Wtedy ocknął się i pomyślał „O cholera, i cóż mi na głodno się przyśni”, Bo goryl jak to goryl wpierw strzela A potem ewentualnie myśli. Michał Indyk P.S. Z najlepszymi życzeniami – Pis(m)aczki!!!! Płynne paliwa syntetyczne z węgla w Oświęcimiu Światowe zasoby ropy naftowej zostaną wyczerpane w połowie obecnego wieku. Wzrasta nadal zapotrzebowanie na ropę, rosną koszty poszukiwań złóż naftowych i koszty wydobycia ropy. My też możemy to robić Jan Babiarz Pojawiły się już kryzysy energetyczne wywołujące wzrost cen ropy naftowej. Od pierwszego takiego kryzysu do chwili obecnej cena baryłki ropy naftowej wzrosła z 2,5 USD do 70 USD i dalszy jej wzrost jest pewny. I może to być wzrost szokujący. Gospodarka światowa musi w bardzo krótkim czasie rozpocząć produkcję płynnych paliw syntetycznych z węgla kamiennego i brunatnego, biomasy czy wreszcie z gazu ziemnego. Niektórzy już to robią Produkcja taka była już prowadzona w Niemczech, gdzie w 1944 roku wyprodukowano 4.6 mln ton paliw, a w Japonii 110 tys. ton. Stosowano wtedy dwie metody: metodę Bergiusa polegającą na bezpośrednim uwodornieniu węgla oraz metodę Fiszera–Tropscha, gdzie węgiel najpierw zgazowywano do tlenku węgla i wodoru, a potem z gazu tego wytwarzano paliwo zwane syntiną. Od 1955 roku Republika Południowej Afryki produkuje syntinę. Obecnie w różnych częściach świata buduje się kilka zakładów do produkcji paliw z węgla metodą Fischera–Tropscha. Przynajmniej sześć firm oferuje już ulepszoną i nowoczesną technologię produkcji syntiny. Dla Polski, która dysponuje dużymi zasobami węgla, niezbędne jest podjęcie strategicznej decyzji dotyczącej budowy wielkiej wytwórni syntiny. Kopalnie Nadwiślańskiej Spółki Węglowej – Piast, Ziemowit i Janina mają doskonały węgiel, idealnie nadający się do tego celu. Wydaje się więc w pełni uzasadnione zbudowanie wytwórni o rocznej wydajności przynajmniej 3 mln ton paliw, która zużywałaby 15 mln ton węgla w skali roku. Z ekonomicznego i logistycznego punktu widzenia wytwórnia syntiny powinna być zlokalizowana w dwu miejscach: instalacja do zgazowania węgla – bezpośrednio przy kopalni węgla, a synteza i przetwórstwo – w Firmie Chemicznej „Dwory” S.A. w Oświęcimiu, gdzie w minionych latach produkowano syntinę. Zgazowanie węgla przy kopalniach pozwoli na uniknięcie kosztownego i trudnego transportu ogromnych ilości węgla do Oświęcimia oraz problemów z zagospodarowaniem popiołów (szlaki) po generatorach. Wytworzony przy kopalni węgla gaz syntezowy (tlenek węgla i wodór) przesyłano by rurociągiem do Oświęcimia. Firma Chemiczna „Dwory” S.A. dysponuje wolnymi, uzbrojonymi terenami oraz potrzebną infrastrukturą techniczną i ekologiczną, co zmniejszyłoby koszty inwestycji o ok. 25%. Upłynnianie węgla do paliw jest procesem proekologicznym ze względu na brak emisji powstających gazów do atmosfery. Sprzyja nam światowy rozwój technologii Jest jeszcze jeden istotny aspekt tego przedsięwzięcia. Gaz syntezowy (czyli tlenek węgla i wodór) stosowany w produkcji syntiny, jest również surowcem do produkcji metanolu. Gospodarka światowa przygotowuje się do wprowadzenia napędów nowej generacji w miejsce dotychczas stosowanych silników. Przyszłością motoryzacji są ogniwa paliwowe zasilane wodorem uzyskiwanym z metanolu. Administracja amerykańska podjęła decyzję, że od 2009 roku będą zakupywane jedynie środki transportu napędzane ogniwami paliwowymi. Natomiast w Unii Europejskiej od 2010 roku zostanie wprowadzony obowiązek dodawania do benzyn 7% metanolu. Prognozy więcej niż pomyślne Metanol może stać się paliwem o strategicznym znaczeniu w skali światowej. W Polsce nie produkuje się obecnie metanolu, ale mając wytwórnię syntiny czyli źródło surowca, z łatwością można wybudować instalację do syntezy metanolu i szybko ją uruchomić. Dla regionu, gdzie taki kompleks do produkcji paliw z węgla zostanie uruchomiony, oznacza to dynamiczny rozwój zarówno ekonomiczny, jak i nowe perspektywy dla społeczności lokalnej. Produkty uzyskiwane z syntezy Fischera– Tropscha to nie tylko paliwa, ale także cenne surowce (np. mieszanina węglowodorów parafinowych, olefiny, alkohole, aldehydy i ketony) dla przemysłu chemicznego. To również zatrudnienie dla kilku tysięcy osób. Dla górnictwa i chemii to wielki krok w kierunku unowocześnienia i rozwoju tych dziedzin przemysłu. Przedsięwzięcie cieszy się dużym zainteresowaniem i poparciem branży górniczej, przemysłu chemicznego, a także władz terenowych i samorządowych. Przy szybkim, zdecydowanym i połączonym działaniu wszystkich zainteresowanych stron, już za cztery lata może popłynąć z Oświęcimia strumień syntetycznego paliwa płynnego uzyskanego z węgla, a w przyszłości być może również metanolu. Opracował: dr inż. Jan Babiarz – emerytowany Prezes Zarządu i Dyrektor Generalny Zakładów Chemicznych w Oświęcimiu oraz Firmy Chemicznej „Dwory” Fundusze Europejskie Wodociągi z europejską wkładką Słyszałem opinię historyka, który uznał wejście Polski do Unii Europejskiej za wydarzenie na miarę Chrztu Polski w 966 roku. Niewiele się pomylił. Kiedy wchodziliśmy w struktury Unii Europejskiej wielu z nas mówiło, że Unia nic nam nie da, że potrzebują nas tylko po to, aby nam coś zabrać. Teraz możemy śmiało powiedzieć, że to były tylko puste słowa, nie mające pokrycia w dzisiejszej rzeczywistości. Sądzę, że pozyskanie Funduszy Europejskich to najważniejsze zadanie, jakie stoi przed naszym miastem w najbliższych latach. Powinniśmy podglądać naszych unijnych sąsiadów jak umiejętnie wykorzystują w swoich krajach fundusze i ramy unijnego prawa. Korzystne rozwiązania należy przenosić do Polski. Góry mamy już za sobą, teraz musimy nauczyć się marszu po równinie. Wodociągi już skorzystały Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji sp. z o.o. (PWiK) obchodzące w tym roku 50-lecie istnienia jest w trakcie realizacji projektu współfinansowanego przez Unię Europejską w ramach ZPORR tj. „Kompleksowa Modernizacja Stacji Uzdatniania Wody Zaborze”. Na realizację tego zadania PWiK pozyskało 1.300.000 zł., co stanowi 75% kosztów tego projektu. To dzięki dofinansowaniu inwestycji przez Unię Europejską zrealizowaliśmy tak duże przedsięwzięcie. Fot. Archiwum PWiK Stacja Uzdatniania Wody „Zaborze” – wybudowana została w latach 1942–1943, z przeznaczeniem dla zaopatrzenia w wodę pitną Kombinatu Chemicznego oraz osiedla mieszkaniowego przy kombinacie. Do roku 1972 stanowiła własność Zakładów Chemicznych Oświęcim, a od roku 1972 jest własnością Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji sp. z o.o. w Oświęcimiu. Realizacja projektu „Modernizacji SUW Zaborze” przewidziana została na lata 2005–2006 r. Prace modernizacyjne były prowadzone z zachowaniem ciągłości pracy stacji. Wykonaliśmy kawał roboty W ramach projektu przeprowadziliśmy gruntowną modernizację pompowni drugiego stopnia wymieniając stare pompy, dmuchawy, armaturę i rurociągi technologiczne na nowoczesne i energooszczędne urządzenia. Przeprowadziliśmy też modernizację urządzeń sterujących wydajnością pomp. Płynne sterowanie pompami przynosi oszczędności energii oraz stabilizuje ciśnienie w sieci wodociągowej. Unowocześniliśmy sterowanie pompami głębinowymi oraz rozdzielnię NN, która posiadała skrzynki zasilająco-sterownicze zagrażające bezpieczeństwu jej użytkowników. Hala pomp tłocznych – zastosowanie nowoczesnych urządzeń spowodowało, że cały proces produkcji odbywa się bez zakłóceń i daje gwarancję, że woda jest dostarczana do klienta w sposób ciągły i o odpowiednich parametrach jakościowych. Fot. Archiwum PWiK Przeprowadziliśmy też prace regeneracyjne studni głębinowych, co wpłynie w przyszłości na zwiększenie wydajności całego ujęcia oraz polepszy parametry jakościowe produkowanej wody. Przy okazji wykonaliśmy wiele prac budowlanych związanych z dociepleniem budynków i remontem infrastruktury. Stacja otrzymała nowe ogrodzenie oraz system elektronicznej ochrony obiektu, który czuwa nad bezpieczeństwem całego procesu produkcji. Nowość – pompa ciepła Zastosowanie po raz pierwszy pompy ciepła pozwoliło nam sięgnąć po alternatywne źródło energii, co przyniosło wymierne korzyści finansowe i ekologiczne. Urządzenie nie wymaga bowiem instalacji kominowej i składowania paliwa, a 75% energii otrzymujemy za darmo, ze środowiska. To, że udało się pozyskać pieniądze i zrealizować tak duże przedsięwzięcie, to zasługa zarządu i zespołu pracowników. Pomógł też obecny prezydent Janusz Marszałek wraz z Regionalnym Komitetem Sterującym przy Marszałku Województwa Małopolskiego. Przekonaliśmy się, że można zerwać z mentalnością niemożności, że wejście do Unii Europejskiej daje wymierne korzyści oraz szanse na rozwój firm, miast, a także na rozwój osobisty. Zbigniew Łąka Zbigniew Łąka – oświęcimianin, lat 29. Absolwent Wydziału Mechanicznego Politechniki Krakowskiej – mgr inż. mechanik. Od początku kariery zawodowej związany z PWiK sp. z o.o. Od 2005 r. na stanowisku Kierownika Produkcji – nadzoruje proces produkcji wody oraz całą infrastrukturę przedsiębiorstwa. SPORT • SPORT • SPORT • SPORT • SPORT • SPORT KONIEC HISTORII OŚWIĘCIMSKIEGO HOKEJA? cd. ze strony 1 Środki zainwestowane w sekcje łyżwiarstwa figurowego, pływacką i hokeja na lodzie zaowocowały wieloma tytułami mistrzów Polski, występami na arenie międzynarodowej, a w przypadku hokeistów, zupełnie unikalną, chyba nawet w skali europejskiej, serią piętnastu kolejnych występów w finale play-off rozgrywek polskiej ekstraklasy hokeja. W tym czasie nasi hokeiści ośmiokrotnie stawali na najwyższym podium. Kryzys był do przewidzenia Podjęta przez dotychczasowego sponsora strategicznego, Firmę Chemiczną Dwory S.A., decyzja o zaprzestaniu finansowania hokeistów, stawia klub w trudnej sytuacji. W najlepszym wypadku oznacza ona koniec pewnej epoki w oświęcimskim hokeju. W najgorszym, może oznaczać jego zupełny koniec. Jak doszło do tego, że klub, który przez półtorej dekady dzielił i rządził w polskim hokeju z dnia na dzień stanął przed perspektywą likwidacji? Często zdarza się, że pierwsze zwiastuny kryzysu są widoczne jeszcze w okresie największych sukcesów. I tak właśnie było w przypadku Unii. Po pięcioletniej hegemonii Podhala trwającej do połowy lat 90-tych, upragniony tytuł mistrzowski wrócił do Oświęcimia. Później nastąpiła seria siedmiu kolejnych tytułów mistrzowskich dla Unii. Tytuł z roku 1998 witano z niemal takim samym entuzjazmem jak ten pierwszy z roku ’92. Nareszcie udało się przełamać pięcioletnią hegemonię odwiecznego rywala. Jednak w kolejnych sezonach, pomimo faktu, że Unia nadal dominowała, kibice jakby mniej tłumnie zjawiali się na lodowisku i komplety zdarzały się już tylko na meczach decydujących o mistrzostwie Polski. Klubowi zabrakło wtedy pomysłu jak kibiców przyciągnąć na lodowisko. Na początku bazowano głównie na entuzjazmie ludzi i na tym, że odnoszenie sukcesów przez ich ulubieńców było dla Oświęcimian czymś nowym. Na takiej motywacji nie można było jednak bazować zbyt długo. Oczywiście, z czasem starano się w tym względzie wprowadzić pewne udoskonalenia, zarówno w zakresie prowadzenia samego widowiska – wprowadzenie konferansjera jak i oprawy – zakup nowej tablicy świetlnej. Niestety zapomniano, że tego typu działań nigdy nie można uznać za zakończone. Zgubna rutyna Oprawa meczy była nudna i jednostajna. Organizatorzy widowisk sportowych popadli w rutynę, zabrakło tak ważnego dla imprez masowych elementu nowości. Przez dekadę oglądaliśmy w roli mistrza ceremonii ciągle tę samą osobę, ciągle odgrywano ten sam zgrany scenariusz, a już coroczny rytuał z okazji finałów play-off w postaci młodych łyżwiarzy jeżdżących wkoło lodowiska z flagami z czasem stawał się po prostu żenujący. Oświęcimski hokej padł w pewnym sensie ofiarą własnego sukcesu, z którym w pewnym momencie nie wiadomo było co zrobić. Kibice, po okresie początkowej euforii rzadziej zaglądali na lodowisko, miasto chętnie chwaliło się sukcesami hokeistów, ale nie miało pomysłu jak klub i sponsora wspomóc tak, by sukcesy nie były zjawiskiem przejściowym. Także włodarze klubu jakby zapomnieli, że nic tak dobrze nie działa na motywację i poprawę skuteczności działania, jak nowe ambitne cele. Nie ma co kryć, że zdobycie kolejnego tytułu takim celem już nie było. Zabrakło wyobraźni Wszystkie wymienione wyżej błędy musiały w końcu doprowadzić do kryzysu. I w ubiegłym roku kryzys nadszedł. Oczywiście można by powiedzieć, że wszystkiemu jest winien sponsor, który w najmniej oczekiwa- nym momencie wycofał się ze wspierania drużyny. Jednak taka odpowiedź nie uwzględnia specyficznej relacji pomiędzy oświęcimskim hokejem a Firmą Chemiczną DWORY S.A. Jest to jeden z nielicznych (jeśli nie jedyny) przypadek w polskim sporcie, kiedy sponsor wspierał klub sportowy przez kilkadziesiąt lat. Każdy komu dobro oświęcimskiego hokeja leżało na sercu musiał brać pod uwagę, że taki układ nie mógł trwać wiecznie, a przynajmniej nie mógł trwać wiecznie w niezmienionej formie. Dlatego też fakt, że w ostatnim okresie nie udało się pozyskać żadnych dodatkowych sponsorów, mogących zapewnić finansowanie klubu na odpowiednio wysokim poziomie, należy uznać za poważne zaniechanie. Zwłaszcza, że w tym czasie z racji odnoszonych przez klub sukcesów jego pozycja przetargowa wobec potencjalnych sponsorów była stosunkowo silna. A tak znaleźliśmy się bez środków i bez planu awaryjnego. Nie chcę w tym miejscu analizować czy tak musiało się stać, bowiem byłyby to typowe żale nad rozlanym mlekiem. Zwłaszcza, że proponowane kilka lat temu, między innymi przeze mnie, scenariusze dalszego rozwoju hokeja w Oświęcimiu np. poprzez przeniesienie Unii do ligi Czeskiej w obecnych warunkach brzmią dosyć groteskowo. Ograniczę się tylko do stwierdzenia, że wbrew temu co bylibyśmy skłonni teraz o tym myśleć, szansa na realizację tego pomysłu była całkiem spora. Wystarczyło tylko w odpowiednim momencie wykazać się odwagą i wizją. Od klubu wymagałoby to przede wszystkim znacznej poprawy kultury organizacyjnej, od miasta bardziej zdecydowanego zaangażowania w sprawy klubu, w szczególności wcześniejszego przejęcia obiektów sportowych, a od sponsorów albo zwiększenia zaangażowania finansowego albo dopuszczenia dodatkowego sponsora tytularnego. Bo przecież występy w lidze czeskiej wymagałyby zwiększenia budżetu. Niebagatelną kwestią byłoby również przekonanie do projektu strony czeskiej. Niemniej, potencjalna korzyść marketingowa i promocyjna dla sponsorów i miasta, jak również sportowa dla klubu, z nawiązką rekompensowałyby podjęte wysiłki. Wszak taka operacja w polskim sporcie nie miała precedensu. Tak się jednak nie stało. Co dalej? Zastanówmy się zatem co można zrobić w bieżącej sytuacji? Problemy Unii mają przede wszystkim naturę finansową, więc głównym zadaniem w chwili obecnej jest pozyskanie środków, aby drużyna w ogóle mogła wystartować w rozgrywkach i żeby zapewnić jej bezpieczny byt w ekstraklasie. Co więcej, te działania muszą przynieść szybki rezultat, ponieważ przeciąganie sprawy może spowodować, że czołowi zawodnicy odejdą do innych klubów, a wówczas utrzymanie drużyny w ekstraklasie może stanąć pod znakiem zapytania. Wydaje się, że środków w pierwszym rzędzie trzeba będzie szukać u firm lokalnych co będzie o tyle trudne, że w rejonie Oświęcimia, poza F.Ch. DWORY, jest mało firm o wystarczająco dużym potencjale. Równolegle należałoby prowadzić rozmowy z dużymi firmami o zasięgu ogólnopolskim czy wręcz międzynarodowym. Trzeba mieć przy tym świadomość, że ten kierunek jest bardzo mocno penetrowany przez wiele klubów sportowych poszukują- cych sponsorów. Dlatego też, bardzo ważna będzie jakość oferty zaproponowanej przez nasz klub potencjalnym sponsorom z tego segmentu. Potrzebne jest również zapewnienie korzystnych warunków działalności klubu ze strony miasta, które niedawno stało się właścicielem lodowiska, na którym trenują hokeiści. Ważne przy tym jest by wszystkie zainteresowane strony traktowały pomoc dla klubu nie jako doraźny wydatek, lecz jako długofalową inwestycję, która w połączeniu z pewnymi dodatkowymi działaniami może przynieść korzyść promocyjną, a w konsekwencji finansową. Jednym z takich działań powinno być, postulowane już wcześniej, utworzenie w oświęcimskiej PWSZ kierunku sportowego, a w oparciu o ten kierunek, AZS-u mającego w swojej strukturze sekcję hokejową. Brak tego typu drużyny jest bardzo widoczny w polskim hokeju, ponieważ wielu młodych hokeistów kończących edukację na poziomie szkół średnich i nie mających stałego miejsca w składzie swoich macierzystych klubów, musi wówczas z konieczności kończyć sportową karierę. Oczywiście AZS byłby otwarty nie tylko dla zawodników z Oświęcimia ale dla hokeistów-studentów (ale być może również pływaków i łyżwiarzy figurowych) z innych ośrodków sportowych. Jednostka ta zwiększałaby ofertę edukacyjną PWSZ, a poprzez swoją unikalność na pewno wpisałaby się w zapotrzebowanie rynku edukacyjnego, z drugiej strony oczywiste jest, że AZS siłą rzeczy mógłby stanowić naturalne zaplecze Unii. Skuteczne narzędzie promocji Przyszłość hokeja w Oświęcimiu będzie miała nie tylko wymiar sportowy, ale przede wszystkim bardzo ważny wymiar społeczny. Miasto Oświęcim nie ma zbyt wielu narzędzi własnej promocji i sukcesy naszych sportowców, a zwłaszcza hokeistów, pełniły w tym zakresie bardzo ważną rolę. Sukcesy hokeistów pełnią bardzo ważną rolę integrującą. Istnienie sekcji hokejowej może mieć wpływ na tak – wydawać by się mogło – odległą kwestię jak szanse Oświęcimia w przyciąganiu inwestycji zagranicznych. Wiadomo bowiem, że koncerny planując lokalizację inwestycji biorą pod uwagę m.in. taki czynnik jak jakość życia na danym terenie, to czy menadżerowie i ich rodziny, którym przyjdzie kilka lat mieszkać w nowym miejscu, będą mieli dostęp do różnych, w tym aktywnych form spędzania czasu, czy ich dzieci będą miały możliwości swobodnej re- alizacji swoich zainteresowań, w tym sportowych. Takie „miękkie” czynniki odgrywają w lokalizacji inwestycji paradoksalnie większą rolę niż dostępność taniej siły roboczej. Ostatnio ktoś powiedział, że miasto nie ma pomysłu na siebie. Proponowana wyżej synergia sportu, edukacji i biznesu, może stanowić bardzo skuteczne antidotum na problemy, z którymi boryka się miasto. Możemy albo pójść zaproponowaną wyżej drogą i nadarzającą się szansę wykorzystać, albo dalej narzekać, na tajemniczych „onych”, którzy rozwój Oświęcimia blokują. Przetrwanie w Oświęcimiu hokeja na wysokim poziomie stanowi jeden z warunków pomyślnej realizacji tego projektu. Łukasz Bibrzycki Autor jest doktorantem w Instytucie Fizyki Jądrowej Polskiej Akademii Nauk oraz razem z żoną prowadzi w Oświęcimiu Biuro Tłumaczeń. Od 25 lat jest kibicem drużyny hokejowej Unia Oświęcim List do redakcji Podręczny słownik podstawowych pojęć W czerwcowej rezolucji w sprawie przeciwdziałania nietolerancji, ksenofobii, rasizmowi, antysemityzmowi i homofonii, Parlament Europejski wytknął Polsce brak reakcji na zachowania nietolerancyjne, czym wywołał prawdziwą burzę nie tylko w mediach. W odpowiedzi Sejm przyjął uchwałę odżegnującą się od powyższych zarzutów. Nieco wcześniej, 13 czerwca 2006 roku w naszym mieście przebywała, modląc się za ofiary KL Auschwitz i o pokój dla wszystkich narodów świata, grupa buddyjska AGON SHU z Japonii. Reakcje na jej obecność i to wcale nie szarych obywateli a tych, których wyboru sami dokonaliśmy, niech będą przykładem, że Parlament Europejski nie minął się tak bardzo z prawdą. W „Gazecie Krakowskiej” z dnia 30 czerwca 2006 roku poseł Janusz Chwierut oświadczył: „Próbowaliśmy z posłem Grasiem nie dopuścić do uaktywnienia się na terenie obozu pewnej japońskiej sekty, co do której MSZ miał poważne zastrzeżenia...” Panie pośle! Po pierwsze obozu już nie ma – spóźnił się pan o ponad 60 lat. To, co istnieje obecnie, nosi nazwę Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau. Wtedy pewnie też komendant Hoess nie zgodziłby się na tego rodzaju imprezę. Po wtóre AGON SHU to nie sekta, a buddyjska szkoła, która wielokrotnie modliła się o pokój w intencji pomordowanych, m.in. w Hiroszimie (corocznie od 1986 roku), Tokio, a także po zamachach w Nowym Yorku tuż po 11 września 2001 r. W 1985 r. oraz w 1990 roku założyciel szkoły Agon Shu Seiyu Kiriyama modlił się wspólnie z Ojcem Świętym Janem Pawłem II w Watykanie. Słowo „sekta” ma znaczenie pejoratywne i używa się go często po to, aby zdyskredytować działanie danej grupy religijnej. Po trzecie po dokładnym zbadaniu sprawy polski MSZ dyplomatycznie wycofał się, o czym doniosły tylko niektóre media, niestety petitem (małą czcionką – przyp. red.). Po czwarte z notatki w tej samej „Gazecie Krakowskiej” wynika, że w głosowaniu nad uchwałą wstrzymał się pan od głosu i słusznie. Po co protestować przeciw czemuś, o czym być może nie jest się samemu przekonanym do końca? W Oświęcimiu – Mieście Pokoju zawrzało też w innym gremium. 6 czerwca br. 10 radnych Rady Miasta wystąpiło z pismem do pana prezydenta o wycofanie się ze współorganizacji ceremonii oraz cofnięcie AGON SHU zezwolenia na modlitwę za ofiary KL Auschwitz i o pokój dla wszystkich narodów świata na stadionie MOSiR. Ponieważ sami tych radnych wybraliśmy, warto, aby wszyscy znali nazwiska tych, którzy tak skutecznie chcieli bronić nas przed herezją. Pismo podpisali radni: Józef Krawczyk (PO), Wojciech Paprzyca (PO), Roman Uchyła (związany z SLD), Krzysztof Kuczek (PiS), Włodzimierz Paluch (SLD), Wanda Smolińska (SLD), Grażyna Kopeć (PO), Andrzej Jakubowski (PO), Kazimierz Łakomy (SLD) i Wojciech Grubka (SLD – znany z portalu „Kasztelania” jako „Komandor Kretes”). Myślę, że państwo radni i panowie posłowie uczynili to bardziej z nieświadomości i nieznajomości pojęć nie wiedząc jeszcze o uchwale Parlamentu Europejskiego i dlatego postaram się te pojęcia pokrótce wyjaśnić. Panie i Panowie Posłowie i Radni(Radne)! Rasizm to zespół zachowań oparty na tezie o nierówności ras, między innymi stał się podstawą hitleryzmu i ludobójstwa. Członkowie grupy AGON SHU to przedstawiciele rasy mongoloidalnej, a więc może...? Nietolerancja to brak zrozumienia i wyrozumiałości dla cudzych przekonań, poglądów, postaw i postępków, które różnią się od naszych. Łączy się z reguły z negatywną oceną i bezkrytycznym potępieniem. Szkoła AGON SHU to buddyści, inna religia, czyżby więc...? Ksenofobia to niechęć i wrogość w stosunku do cudzoziemców. AGON SHU to Japończycy. Aż nie mogę uwierzyć, że...? Homofobia to niechęć do ludzi o innych przekonaniach lub orientacji np. seksualnej. We wspólnych modłach z grupą wyznaniową AGON SHU brali udział: przedstawiciel kościoła katolickiego ks. Biskup T. Rakoczy, ewangelicko-augsburskiego – ks. J. Kozieł, polskokatolickiego ks. Infułat H. Buszka, Adwentystów Dnia Siódmego ks. H. Szatkowski. Modły miały więc charakter ekumeniczny. Brali w nich również udział starosta J. Kała i prezydent J. Marszałek. Czy więc ta homofobia, to nie unoszące się nad waszymi głowami widmo Marszałka? Marszałka Piłsudskiego oczywiście. Oj szkoda, że to tylko widmo. K. Kowalski Adres do wiadomości redakcji • • Miasto dzieciom • • Najciekawsze oferty dla dzieci przygotowane przez miasto na okres wakacji: Z UKOSA Bądźmy mądrzy... przed szkodą Polacy to niezwykły naród. Potrafią przenosić góry, jednoczyć się w działaniu, realizować ambitne cele i wykazywać się niespotykanym bohaterstwem, ale tylko wtedy gdy posiadają wspólnego wroga. Historia niesie z sobą wiele takich przykładów. Kiedy zagrożenie mija, a kraj wygląda z grubsza normalnie, ten niezwykły dar pryska, a jego miejsce zajmuje walka o władzę i przywileje. Tę walkę prowadzą oczywiście nieliczni, twierdząc, że za nimi stoi tzw. zaplecze polityczne myślących tak samo i oczekujących tego samego obywateli. To zjawisko charakteryzuje wszystkie szczeble zarządzania państwem, od poziomu rządu do wójta w gminie. Ale nierzadko zdarza się, że ci, którzy w chwili wyboru stawiają na swego lidera, już wkrótce stają się silniejszą realną opozycją wobec swego wybrańca niż opozycja wywodząca się z innych ugrupowań politycznych. Niejednokrotnie zdarzało mi się obserwować tego typu zachowania wśród radnych, a nawet obywateli Oświęcimia, wieszających przysłowiowe psy na swoich reprezentantach. Czy jest sposób na choć częściową neutralizację takich zachowań, z gruntu destrukcyjnych? Myślę, że tak. Właśnie w rozwoju społeczeństwa obywatelskiego. Inicjatywy powstające na najniższych szczeblach życia społecznego, wśród mieszkańców, których łączy wspólny cel, realny do osiągnięcia i korzystny nie tylko dla wybranych ale dla szerszego kręgu społeczności, są moim zdaniem najbardziej cenne. Mądrością władzy jest natomiast wspieranie tych inicjatyw i uświadomienie nie przekonanym lub niechętnym, że mają one sens i przyniosą wspólny pożytek. Pamiętam jak silną opozycją wobec budowy w Oświęcimiu marketu utworzyli lokalni kupcy, obawiający się utraty zysków, które i tak tracili przy masowych wyjazdach mieszkańców Oświęcimia do supermarketów w innych miastach. Nie umieli jednak, pomimo pojawiających się pomysłów, zintegrować własnego środowiska, by zbudować pawilon handlowy będący konkurencją dla istniejącego dziś Kauflandu. Inaczej niż np. część bielskiego środowiska handlowców, którzy na miarę swych możliwości do dziś sprzedają pod wspólnym dachem. Inicjatywy obywatelskie łatwiej dostrzec w małych, zintegrowanych społecznościach, gdzie beneficjentami działań takiej grupy osób staje się wielu mieszkańców. Gdzie łatwiej nie tylko o realizację pomysłu, ale także jego finansowe wsparcie, udzielone przez obywateli. Pomyślicie – bajdy na resorach. Nieprawda. Wiele razy słyszałem i czytałem w mediach o nowych gazociągach, rurociągach wodnych czy kanalizacji, które powstały z inicjatywy mieszkańców przy wsparciu miejscowych władz. Przychodzi mi zresztą na myśl dziedzina życia motywowana potrzebami duchowymi, gdzie ze społeczną inicjatywą spotkać się można na co dzień. To budowy, czy remonty kościołów, kaplic, czy renowacja cmentarza na Powązkach. Czy zatem w świeckim życiu inicjatywy obywatelskie nie mają racji bytu? Oczywiście, że mają. Szczególnie dziś, gdy mogą liczyć na dotacje unijne. Jak wcześniej wspomniałem, mądrością władzy wykonawczej jest umiejętne wspieranie oddolnych inicjatyw. Wiem, że zdania te brzmią nieco jak hasła z minionej epoki realnego socjalizmu, gdzie z „wewnętrznej potrzeby członków” organizowane były czyny społeczne, ale ten kto nie widzi różnicy pomiędzy tamtym okresem a obecną rzeczywistością, nie zrozumie istoty społeczeństwa obywatelskiego. Również przedstawiciele władz, głusi i ślepi na uzasadnione propozycje mieszkańców, marne mają szanse na zasiadanie w fotelach prezydentów, burmistrzów czy wójtów. Otwarci i umiejący dostrzec aktywność społeczną, mogą liczyć na poparcie i elekcję w wyborach. I jeszcze jedno spostrzeżenie. W dobie realnego socjalizmu istniał bardzo dobrze działający system zniechęcania do wykazywania własnej inicjatywy. Polegał on na wyrafinowanym działaniu: gdy członek partii zgłaszał wniosek, stawał się odpowiedzialny za jego realizację i pozostawiany był samemu sobie bez wpływu na rzeczywistość, której niedoskonałość chciał zmienić. Było więc pewne, że wychyli się tylko raz. Dziś demokratycznie wybrana władza musi mieć świadomość swej służebnej roli wobec społeczności i obowiązku wspierania słusznych postulatów obywateli. Powiecie Państwo – czysta teoria. Czy aby na pewno? Bądźmy mądrzy przed szkodą, gdy już nikomu z nas nie będzie chciało się nic zrobić. Marek Rzempiel Autor był wieloletnim rzecznikiem prasowym i specjalistą public relations w Firmie Chemicznej Dwory S.A. Mieszka w Bielsku-Białej Festyn wolontariuszy W niedzielę 3 września 2006 r. w godz. 1100–1600 podczas Święta Miasta Oświęcim na stadionie MOSiR w Oświęcimiu odbędzie się wielkie spotkanie organizacji pozarządowych, działających na rzecz mieszkańców miasta Oświęcim. Spotkanie będzie okazją do pokazania się mieszkańcom i wspólnej promocji aktywności i wolontariatu. Ø Możliwość skorzystania z seansów kinowych w kinie LUNA od 4 lipca do 24 sierpnia w każdy wtorek i czwartek o godz. 1100. Najmłodsi mieszkańcy Oświęcimia mogą oglądać filmy w cenie 5 zł. Ø Możliwość bezpłatnego korzystania z krytej pływalni SPORT-OLIMP w okresie od 26.06.06 r. do 30.08.06 r. w godz.900–1100 w poniedziałki, środy i piątki. Z pływalni mogą korzystać dzieci i młodzież – uczniowie szkół podstawowych i gimnazjów, mieszkający w Oświęcimiu. Ø MOSiR zaprasza na IV wakacyjną ligę drużyn podwórkowych 2006 r. w mini piłce nożnej. Na naszych łamach udostępniamy także miejsce na reklamy – chętnych prosimy o kontakt telefon/fax: 033 843 37 63 lub e-mail: [email protected] Terminy zawodów: 3–20 lipca eliminacje 7–20 sierpnia półfinały i finały Miejsce rozgrywek meczów: małe boisko MOSiR za Mostem Jagiellońskim w Oświęcimiu. „MY” pismo Stowarzyszenia Samorządny Oświęcim – redaguje zespół w składzie: Jolanta Szostak, Małgorzata Margol, Michał Indyk, Zbigniew Leś, Tadeusz Szczerbowski, Zbigniew Łąka Stowarzyszenie Samorządny Oświęcim 32-600 Oświęcim, Rynek Główny 2; tel./fax: 033 842 19 30, e-mail: [email protected] KRS:0000258278, Regon: 120262974, Konto: Bank Ochrony Środowiska – Oddział Operacyjny Oświęcim Nr 96 1540 1115 2084 6045 3332 0001 Pomoc merytoryczna i redakcyjna: PR&HR CLIENT PRACTICE CONSULTING Dyrektor Adam Klekotko, tel./fax: 032 217 49 67; e-mail: [email protected]; www.pr-hr.pl Opracowanie graficzne i skład: Pracownia Komputerowa „JotKa” – Tadeusz Kuś – 0 604 146 751