Szczecin - Rocznik Chojenski

Transkrypt

Szczecin - Rocznik Chojenski
ROCZNIK CHOJEŃSKI
Pismo historyczno-społeczne
TOM V
Chojna 2013
1
KOMITET REDAKCYJNY
Dorota Dobak-Hadrzyńska, Przemek Lewandowski, Robert Ryss
Radosław Skrycki (redaktor naczelny)
Kontakt z redakcją
www.rocznikchojenski.pl
[email protected]
REDAKCJA WYDAWNICZA
Joanna Dżaman
TŁUMACZENIA NA JĘZ. NIEMIECKI
Sonja Stankowski
Fotografie na okładce: Andrzej Łazowski
Trzcińsko-Zdrój, lipiec 2013
Skład i druk
Drukarnia KAdruk
Szczecin
Wydawca
Stowarzyszenie Historyczno-Kulturalne „Terra Incognita” w Chojnie
ul. Żółkiewskiego 20, 74-500 Chojna
Nakład
300 egz.
ISSN 2080-9565
Wersja papierowa artykułów jest wersją pierwotną
2
SPIS TREŚCI
Artykuły
Michał Gierke
Stan i perspektywy badań archeologicznych miasta Chojny (cz. 2)......................................................7
Agnieszka Matuszewska
49
Konstrukcje megalityczne z Golic..........................................................................................................
Antoni Porzeziński
63
Wczesnośredniowieczna osada z VIII-IX wieku w Steklnie ..................................................................
Edward Rymar
Kolejne rodziny rycerskie ziemi chojeńskiej, trzcińskiej i mieszkowickiej w średniowieczu
85
(Fiddichow, Plötz, Schwarzenholtz, Uchtdorf, Steinbeck, Werbelow, Werben, Witte) .......................
Marcin Kuna
113
Mury miejskie Trzcińska-Zdroju............................................................................................................
Grzegorz Jacek Brzustowicz
Kilka uwag do zakresu obowiązków wojskowych drobnej szlachty
z pogranicza Nowej Marchii i Księstwa Pomorskiego w XV-XVI wieku,
139
na przykładzie panów z Granowa na ziemi choszczeńskiej ..................................................................
Michał Gierke
August Wilhelm Pracht – chojeński organista,
159
kompozytor, organizator życia muzycznego............................................................................................
Ewa Gwiazdowska
Dwa widoki Chojny z 1888 roku –
173
karty z podróżnego szkicownika Theodora Kugelmanna ......................................................................
Magdalena Dźwigał
Niepodległościowe organizacje młodzieżowe działające
183
na terenie powiatu chojeńskiego w latach 1945–1956...........................................................................
3
Paweł Gondek
Inwigilacja gospodarcza prowadzona przez Urząd Bezpieczeństwa Publicznego
i Służbę Bezpieczeństwa w Kostrzynie nad Odrą...................................................................................
223
Hubert Simiński
Budowa Muzeum w Gozdowicach i pozyskiwanie pierwszych eksponatów...........................................
233
Wiesław Czajka
Bolid wielkopolski w kulturze materialnej Nowej Marchii....................................................................
257
Przemysław Konopka
Potencjał rozwoju turystyki w Gminie Chojna. Analiza i propozycje....................................................
275
Miscellanea
Przemysław Skarżyński
Krzesiwa z cmentarzyska w Czelinie odkryte w latach 2004–2006 i 2012 ...........................................
301
Edward Rymar
Zaginione i opustoszałe miejscowości w ziemi chojeńskiej,
trzcińskiej i mieszkowickiej (cz. 4).........................................................................................................
309
Edward Rymar
Nazwy wzniesień w regionie chojeńskim, trzcińskim i mieszkowickim.................................................
317
Bobbie Ann Mason
Wizyta w „Małym Königsbergu”...........................................................................................................
339
Wywiady
Radosław Skrycki
„W Chojnie wszystko było pierwsze”
– rozmowa z profesorem Tadeuszem Białeckim......................................................................................
345
Recenzje
Przemysław Konopka
Odkrywanie Nowej Marchii. Recenzja książki
Pawła Rutkowskiego Wędrówki między Odrą a Drawą..........................................................................
355
4
Bibliografia historii regionu
359
(zestawiły Grażyna Kostkiewicz-Górska, Danuta Zielińska)................................................................
Magdalena Ziętkiewicz
367
Projekt „Kałamarz i ośla ławka”............................................................................................................
Wojciech Butrymowski
Pierwsze lata szkoły w Mieszkowicach. Na podstawie rozmów
369
z Czesławem Boguckim i Ireną Bogucką z domu Zając.........................................................................
Paweł Migdalski
373
Sprawozdanie z działalności Stowarzyszenia........................................................................................
Terra Artificum
381
Gottfried Benn.....................................................................................................................................
390
Jadwiga Roszak ....................................................................................................................................
394
Marek Stanisławski...............................................................................................................................
399
DoDoHa................................................................................................................................................
5
409
415
421
427
6
Michał Gierke*
Chojna
Stan i perspektywy
badań archeologicznych
miasta Chojny
część 2: po 1992 roku**
Kiedy spojrzy się na współczesną Chojnę, już na pierwszy rzut oka można się domyślać, że miasto to nie zawsze było prowincjonalnym ośrodkiem.
O jego średniowiecznej świetności świadczą przede wszystkim wysokiej klasy
zabytki architektury gotyckiej, takie jak chociażby wspaniały kościół Mariacki,
okazały ratusz lub kunsztowne bramy miejskie. By zrozumieć genezę powstania
tych budowli, należałoby w pierwszej kolejności podjąć próbę szczegółowego
zbadania dawnego systemu społeczno-kulturowego, który stymulował i determinował rozwój miasta w przeszłości. Zagadnieniem tym zajmowali się historycy,
którzy na podstawie zasobu źródeł pisanych, a niekiedy też ikonograficznych,
podejmowali próby jego zobrazowania oraz formułowali rozmaite hipotezy
z nim związane. Wiadomo jednakże, że zasób źródeł, którym dysponują historycy, jest w pewnym stopniu ograniczony. Nie pozwala, albo pozwala jedynie
* Michał Gierke – absolwent Akademii Sztuki w Szczecinie oraz student archeologii na Uniwersytecie Szczecińskim. Interesuje się szczególnie archeologią historyczną, dziejami muzyki XVIII
i XIX w. oraz historią chojeńskich budowli sakralnych.
** Artykuł jest częścią pracy dyplomowej obronionej w Instytucie Historii i Stosunków Międzynarodowych na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Szczecińskiego. Praca została napisana pod kierunkiem dr. Marcina Majewskiego, któremu chciałbym w tym miejscu serdecznie podziękować za okazaną pomoc i życzliwość. Pierwsza część pracy została opublikowana w 2012 r.;
zob. M. Gierke, Stan badań archeologicznych miasta Chojna. Część I: do 1992 roku, „Rocznik
Chojeński” 2012, t. IV, s. 7–38.
7
Michał Gierke
w niewielkim stopniu, na badanie niektórych przejawów działalności ludzkiej
w dawnych czasach, takich jak na przykład kultura materialna lub kształtowanie
przestrzeni miejskiej. Należy zauważyć, że aby uzyskać w miarę satysfakcjonujący obraz dawnego miasta we wszystkich jego wymiarach i aspektach, niezbędne są badania interdyscyplinarne. Jedną zaś z dziedzin nauki, której obecność
w przypadku takich badań wydaje się być nieodzowna, jest archeologia.
W dotychczasowych próbach rekonstrukcji dziejów miasta Chojny badania archeologiczne były brane pod uwagę jedynie w bardzo małym zakresie.
Nie powinno to dziwić, gdyż sam ich stan jest niezadowalający. Brakuje także, co
jest bardzo dotkliwe, publikacji wyników badań, które zostały przeprowadzone
na terenie Starego Miasta lub w jego otoczeniu. Mimo że miały one zazwyczaj
mały zakres, ograniczając się bardzo często do tak zwanych nadzorów, to niektóre uzyskane dzięki nim dane wydają się być ważne i mogą rzucić nowe światło na
niektóre zagadnienia. W związku z tym, w niniejszym artykule zostanie podjęta
próba przedstawienia stanu badań archeologicznych z lat 1993–2011 oraz nakreślone potrzeby i perspektywy prowadzenia tego typu prac naukowych. Przy ich
formułowaniu uwzględniono zarówno możliwości terenowe prowadzenia takich
prac, jak i najważniejsze problemy badawcze, których nie da się rozstrzygnąć bez
udziału źródeł pozyskiwanych metodą wykopaliskową.
Stan badań archeologicznych (1993–2011)
Począwszy od lat dziewięćdziesiątych XX wieku nastąpił w Chojnie
wzrost inwestycji budowlanych realizowanych między innymi na terenie Starego
Miasta. Obszar ten jest objęty ochroną konserwatorską, stąd przy wszelkich pracach ziemnych niezbędne było prowadzenie tak zwanych badań ratowniczych
lub nadzorów archeologicznych1, które niekiedy obejmowały również teren przylegający do Starówki. Dodatkowo, na niezabudowanych dotychczas (od czasów
drugiej wojny światowej) działkach wchodzących w obręb Starego Miasta prowadzono także badania sondażowe mające na celu ustalenie historycznej linii
zabudowy. W wielu przypadkach zarejestrowano jedynie nawarstwienia związane ze zniszczeniami drugiej wojny światowej oraz współczesne nawarstwienia
niwelacyjne i zasypiskowe, równie często w ogóle nie odnotowano występowania
ruchomych źródeł archeologicznych2, co wynikało ze specyfiki tego typu badań.
Rejestr zabytków powiatu gryfińskiego: nr 76; Decyzja nr Kl.V.-0/58/56 z dnia 27.02.1956. Teren
objęty jest strefą W III ochrony archeologicznej.
2
Najczęściej realizowano wykopy o małej powierzchni i tylko nieliczne z nich doprowadzano do
calca. Niekiedy badania ograniczały się jedynie do obserwacji profilów wykopów zrealizowanych
1
8
Stan i pespektywy badań archeologicznych
Wydaje się zatem, że nie ma potrzeby szczegółowego omawiania ich rezultatów.
Aby jednak zasygnalizować, że takie prace były prowadzone, zostaną one zaprezentowane w wykazie wszystkich działek badanych wykopaliskowo w latach
1993–2011 wraz ze wskazówkami bibliograficznymi (tabela 1)3. Większą uwagę
poświęcono wynikom prac, podczas których natrafiono na ślady pradziejowego,
średniowiecznego oraz nowożytnego osadnictwa. Wypada zaznaczyć, że przeważająca ich część nie doczekała się do tej pory opracowania ani publikacji4.
1. Osadnictwo pradziejowe
Badania archeologiczne prowadzone w Chojnie w omawianym okresie
wniosły trochę nowych materiałów dotyczących osadnictwa pradziejowego, którego ślady rejestrowano już wcześniej5. Źródła takie uzyskano w 2001 roku podczas
interwencyjnych badań archeologicznych wyprzedzających planowaną zabudowę
działek 378/2-5 usytuowanych przy ulicy Jagiełły6. W północnej części wykopu,
którego łączna powierzchnia wynosiła około 819 metrów kwadratowych, odkryto
warstwę brunatnej próchnicy o miąższości dochodzącej do 50 centymetrów, z której wydobyto kilkaset ułamków ceramiki – były to fragmenty grubościennych naczyń zasobowych, jajowatych garnków i mis. Przedmioty te wykonano bez użycia
koła garncarskiego z masy ceramicznej schudzonej domieszką tłuczonego granitu.
Zabytki te wydatowano wstępnie na schyłkową fazę epoki brązu lub początek epoki żelaza i powiązano z osadnictwem ludności kultury łużyckiej.
Do odkryć o zbliżonej chronologii doszło także w czasie badań archeologicznych związanych z budową sieci gazociągowej w 2005 roku7. W jednym
uprzednio sprzętem mechanicznym.
3
Szczegółowe omówienie wszystkich badań z lat 1993–2011 zob. M. Gierke, Stan i perspektywy
badań archeologicznych miasta Chojny, Szczecin 2012, mps pracy dyplomowej, Instytut Historii
i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Szczecińskiego, Dział Archeologii Muzeum Narodowego w Szczecinie (dalej: DA MNS). Mapę z danymi katastralnymi (z naniesionymi granicami
oraz numerami działek) można znaleźć na stronie internetowej www.geoportal.gov.pl.
4
Opracowanie sporządzono na podstawie niepublikowanych sprawozdań znajdujących się w Wojewódzkim Urzędzie Ochrony Zabytków (dalej: WUOZ) oraz w DA MNS. Publikacji doczekały
się jedynie badania prowadzone przy ulicy Mieszka I w 2011 r. Zob. M. Dworaczyk, Badania archeologiczno-architektoniczne przy ul. Mieszka I w Chojnie, „Rocznik Chojeński” 2012, t. IV, s. 51–58.
5
Zob. M. Gierke, Stan…, s. 8–9, 16–17, 28.
6
P. Kołosowski, Chojna st. 18. Interwencyjne badania archeologiczne, Toruń 2002, mps WUOZ.
7
A.B. Kowalska, B. Stanisławski, Sprawozdanie z badań archeologicznych przy przebudowie sieci
gazociągowej na Starym Mieście w Chojnie, 2005, mps WUOZ. W sprawozdaniu ul. Jana Pawła II
nazywana jest „przy Katedrze”.
9
Michał Gierke
z wykopów – zlokalizowanym przy południowej stronie ulicy Jana Pawła II (przy
kościele Mariackim) – zarejestrowano zespół dwóch warstw pradziejowych,
z których pozyskano ponad trzysta fragmentów naczyń glinianych, nieliczne
kości zwierzęce oraz jeden zabytek metalowy. Na podstawie analizy wyrobów
ceramicznych chronologię tych warstw ustalono wstępnie na IV–V okres epoki
brązu. W dwóch innych wykopach – znajdujących się przy skrzyżowaniach ulic
Bolesława Chrobrego i Jana Pawła II oraz Mieszka I i Jagiełły – również odnotowano występowanie warstw próchnicy związanej z osadnictwem pradziejowym.
Nawarstwienia te zalegały bezpośrednio na calcu. Wydobyto z nich łącznie sześć
fragmentów ceramiki pradziejowej.
2. Osadnictwo średniowieczne
W trakcie tych badań odkryto również nawarstwienia interpretowane jako
późnośredniowieczne. Warty odnotowania jest fakt, że w obu przypadkach warstwy
średniowieczne zalegały bezpośrednio nad warstwami pradziejowymi. W wykopie
usytuowanym przy ulicy Jana Pawła II odkryto cztery warstwy przedzielone poziomami niwelacyjnymi8. Pozyskany materiał zabytkowy w postaci niecharakterystycznych fragmentów ceramiki siwej nie pozwolił, niestety, na ustalenie bliższej chronologii. Ponadto w obrębie zespołu warstw średniowiecznych zarejestrowano relikty
muru ceglanego o przebiegu wschód–zachód. Niestety, nie udało się ustalić jego
funkcji. Stwierdzono, że obiekt był krótko użytkowany. Wydaje się jednak, iż mógł
to być relikt ogrodzenia cmentarza przykościelnego.
W wykopie usytuowanym przy ulicy Jagiełły, bezpośrednio nad nawarstwieniami pradziejowymi, zarejestrowano warstwę szaroczarnego piasku, w którym miejscami występowała intensywna spalenizna9. Z warstwy tej wydobyto
kilkadziesiąt fragmentów naczyń siwych. Na podstawie nielicznych fragmentów
charakterystycznych – wylewów dzbanów i garnków – chronologię warstwy ustalono ogólnie na okres od połowy XIII do XV wieku. Spaleniznę zaś zinterpretowano jako relikty zabudowy drewnianej późnośredniowiecznego miasta.
Na działce nr 170/1 – usytuowanej przy ulicy Jagiełły – także odkryto
relikty osadnictwa średniowiecznego10. W wykopie sondażowym realizowanym
do calca – wykonanym w celu pełnego odczytania układu stratygraficznego tej
części miasta – pod nawarstwieniami nowożytnymi, na głębokości około 1,5 m,
Tamże.
P. Kołosowski, Chojna st. 18...
10
P. Kołosowski, Dokumentacja z interwencyjnych prac archeologicznych przeprowadzonych przy
rozbudowie hali handlowo-usługowej w obrębie dz. nr 170/1 w Chojnie, Chojna 2008, mps WUOZ.
8
9
10
Stan i pespektywy badań archeologicznych
odsłonięto warstwy średniowieczne. Największą miąższość miała warstwa brunatnej, spiaszczonej i sprasowanej próchnicy, w której zarejestrowano szczątki
organiczne oraz ceramikę siwą. W spągu warstwy zaobserwowano miejscami
występującą spaleniznę z węglami drzewnymi. Nawarstwienia te zalegały bezpośrednio na warstwie naturalnej. Zinterpretowano je jako związane z rozwojem
późnośredniowiecznego miasta.
Zespół warstw późnośredniowiecznych zalegających bezpośrednio na calcu odnotowano również w czasie interwencyjnych prac archeologicznych prowadzonych przy ulicy Klasztornej. W trakcie obserwacji profilu w wykopie budowlanym usytuowanym w obrębie działki nr 178/4 wydobyto kilkanaście fragmentów
dobrze wypalonej ceramiki siwej, której chronologię ustalono ogólnie na XIV–XV
wiek11. Warstwę średniowieczną zarejestrowano również w czasie nadzoru nad
wykopem budowlanym w obrębie działki 178/212, zalegała ona bezpośrednio na
calcu. Pozyskano z niej materiał zabytkowy w postaci kilkunastu ułamków naczyń
glinianych. Zasadniczą część tego zbioru stanowiła ceramika siwa. Oprócz tego
zarejestrowano trzy fragmenty szkliwionej wewnętrznie ceramiki czerwonej z brązową angobą oraz dwa fragmenty ceramiki wypalonej w atmosferze utleniającej na
kremowo. Na tej podstawie chronologię warstwy ustalono na okres od połowy XIV
do połowy XV wieku. Hipotetyczną kontynuację tej warstwy odkryto w obrębie
działki nr 178/6, jednakże nie pozyskano z niej żadnych źródeł archeologicznych13.
W obrębie działki nr 178/5 również natrafiono na warstwę, którą prawdopodobnie
można uznać za kontynuację omówionej już warstwy średniowiecznej14. Pozyskano z niej jeden fragment naczynia interpretowanego jako tak zwany Kugeltopf.
Na dość płytko (około 50 centymetrów od obecnego poziomu gruntu)
zalegające warstwy związane z osadnictwem średniowiecznym natrafiono w czasie badań archeologiczno-architektonicznych prowadzonych w obrębie działek
133/4 i 353/1 przy ulicy Mieszka I15. W jednej z nich zarejestrowano dwanaście fragmentów naczyń siwych, fragment zęba zwierzęcego oraz skorodowanego szkła. Zalegająca niżej warstwa miała charakter niwelacyjny. Na podstawie
analizy zbioru ceramiki ustalono chronologię warstw na połowę XIV lub XV
11
A. Uciechowska-Gawron, Sprawozdanie z interwencyjnych prac archeologicznych zrealizowanych
na działce nr 178/4 przy ul. Klasztornej w Chojnie, gm. loco, Szczecin 1999, mps WUOZ.
12
S. Słowiński, Sprawozdanie z interwencyjnych prac archeologicznych przeprowadzonych w Chojnie przy ulicy Klasztornej w dniu 20.04.1999 roku, Szczecin 1999, mps WUOZ.
13
R. Kamiński, Sprawozdanie z interwencyjnych prac archeologicznych przeprowadzonych 25 czerwca 1999 roku w Chojnie przy ulicy Klasztornej, Szczecin 1999, mps WUOZ.
14
S. Słowiński, Sprawozdanie z interwencyjnych prac archeologicznych zrealizowanych na działce
nr 178/5 przy ulicy Klasztornej w Chojnie, 1999, mps WUOZ.
15
M. Dworaczyk, Badania archeologiczno-architektoniczne..., s. 51–58.
11
Michał Gierke
wiek. Niestety, w czasie badań pominięto fakt, że omawiana część miasta jest
hipotetyczną lokalizacją średniowiecznej chyży, na co wskazuje utrzymująca się
jeszcze w XIX wieku nazwa tego miejsca – Kietz16. Na szczególną uwagę zasługuje jednak to, iż rezultaty tychże badań, jako jedyne spośród omawianych
w niniejszym artykule, doczekały się opracowania i publikacji.
Niezwykle interesującym odkryciem są zapewne relikty średniowiecznej
konstrukcji drewnianej odkrytej w 2004 roku podczas sondażowych badań archeologicznych na działce nr 178 przy ulicy Szkolnej17. Konstrukcję ową zarejestrowano w obrębie zespołu warstw średniowiecznych wraz z kilkoma datowanymi na XIII–XIV wiek fragmentami ceramiki siwej. Były to ułożone w układzie
poziomym i pionowym deski i pale. Być może obiekt ten ma jakiś związek z odkrytymi nieopodal w XIX wieku drewnianymi konstrukcjami interpretowanymi
jako fragmenty średniowiecznej drewnianej nawierzchni ulicy18.
Innym ciekawym odkryciem są nawarstwienia odkryte w obrębie działki
411/1 przy ulicy Piekarskiej19. Zaobserwowane w najniższych warstwach pokłady
torfu mogą świadczyć o tym, że przez długi czas istniał tam zbiornik wodny,
który zasypano w czasach nowożytnych.
Warto również zwrócić uwagę na to, że w niektórych miejscach Starego
Miasta w ogóle nie natrafiono na nawarstwienia związane z osadnictwem późnośredniowiecznym. Co więcej, nie było to spowodowane zniszczeniem tych
warstw w czasach późniejszych. Zaobserwowano to w czasie interwencyjnych
badań archeologicznych na działce nr 364 przy ulicy Browarnej20. Mimo że dwa
z trzech wykopów zrealizowano do calca, to nie zarejestrowano w nich nawarstwień kulturowych starszych niż nowożytne, ani nie natrafiono na relikty średniowiecznych konstrukcji budowlanych. Brak zwartej zabudowy średniowiecznej w tej części miasta był spowodowany, zdaniem Przemysława Kołosowskiego,
bliską odległością obwarowań miejskich oraz naturalnymi właściwościami terenu (podmokłe podłoże). Podobną sytuację zaobserwowano również w czasie badań archeologicznych Podmurza w 1992 roku21.
16
Zob. H. Bütow, Die alten Straßennamen der Stadt Königsberg, „Die Neumark. Mitteilungen des
Vereins für Geschichte der Neumark”, Jg. 16, Nr. 2, s. 57.
17
P. Kołosowski, Chojna. Ulica Szkolna, działka nr 178. Sondażowe badania archeologiczne, Toruń
2004, mps WUOZ.
18
Por. M. Gierke, Stan…, s. 12.
19
S. Słowiński, Sprawozdanie. Z interwencyjnych prac archeologicznych zrealizowanych na działce
nr 411/1 przy ulicy Piekarskiej w Chojnie w styczniu 2001 roku, Szczecin 2001, mps WUOZ.
20
P. Kołosowski, Chojna st. 18., działka nr 364 przy ulicy Browarnej. Interwencyjne badania archeologiczne, Toruń 2002, mps WUOZ.
21
Zob. M. Gierke, Stan…, s. 25–27.
12
Stan i pespektywy badań archeologicznych
3. Osadnictwo nowożytne
Z osadnictwem nowożytnym związane są liczne relikty zabudowy mieszczańskiej, które były rejestrowane szczególnie w czasie prac mających na celu
dokumentację historycznej linii zabudowy miasta22. Warto dodać, że w wielu
przypadkach do poprawnej interpretacji odkrytych pozostałości zabudowy niezbędna była analiza archiwalnych fotografii.
Wydaje się, że jednym z najciekawszych odkryć tego typu były relikty
budynku na działce nr 178 przy ulicy Szkolnej23. W miejscu tym odkryto ogółem
ślady sześciu kalenicowo ustawionych do ulicy budynków. Jeden z nich – usytuowany nieopodal murów miejskich – wyróżniał się płytkim fundamentowaniem
oraz tym, że był nieco odsunięty od linii ulicy. P. Kołosowski zinterpretował go
jako budynek mieszkalny. Należy jednak stwierdzić, iż z pewnością były to relikty
synagogi wzniesionej prawdopodobnie w 1754 roku24. Innym ciekawym odkryciem są też relikty budynku przy rogu ulic Szkolnej i Basztowej25. Ów dom interpretowany był przed drugą wojną światową jako najstarszy zachowany budynek
mieszkalny26.
Interesujące są również odkryte nawarstwienia w postaci spalenizny
i gruzu określane jako powstałe wskutek zniszczeń w czasie wojny trzydziestoletniej. Tego typu poziomy osadnicze zarejestrowano w czasie omówionych już
prac przy ulicy Klasztornej. W jednym z wykopów – w obrębie tak interpretowanej warstwy – odsłonięto relikty nowożytnej latryny27. Z wypełniska tego
obiektu wydobyto stosunkowo dużą liczbę zabytków o chronologii nowożytnej.
Żaden z artefaktów nie zachował się w całości, jednakże w przypadku niektórych
z nich możliwe było odtworzenie pełnej formy. Były to głównie zabytki wykonane z ceramiki wypalanej w atmosferze redukcyjnej oraz utleniającej – niektóre z nich miały szkliwo. Oprócz tego zarejestrowano nieliczne zabytki szklane,
Zob. chociażby M. Dworaczyk, Badania archeologiczno-architektoniczne..., s. 52–54; A.B. Kowalska, B. Stanisławski, Sprawozdanie z badań archeologicznych...; P. Kołosowski, Chojna st. 18…
23
P. Kołosowski, Chojna. Ulica Szkolna…
24
Por. Berlin und die Mark Brandenburg mit der Markgrafthum Nieder-Lausitz in ihrer Geschichte
und ihrem gegenwäartigen Bestanden, hg. W. Riehl, J. Scheu, Berlin 1861, s. 404; G.F.L. Neumann,
Versuch einer Geschichte und Topographie der Stadt Königsberg in der Neumark nebst einer statistisch – topographischen Übersicht des Königsberger Kreises, Berlin 1824, s. 151.
25
P. Kołosowski, Chojna, ulica Basztowa, działka nr 189. Sondażowe badania archeologiczne, Toruń
2004, mps WUOZ.
26
Por. Die Kunstdenkmäler der Provinz Brandenburg, Bd. VII, H. 2: Die Stadt Königsberg, bearb.
von W. Hoppe, G. Voss, Berlin 1928, s. 98.
27
S. Słowiński, Sprawozdanie z interwencyjnych prac archeologicznych zrealizowanych na działce
nr 178/5…
22
13
Michał Gierke
ceramikę budowlaną oraz kości zwierzęce. Również z badań w obrębie działki
nr 178/6 przy ulicy Klasztornej uzyskano materiał o podobnej chronologii28. Były
to: jedno całe oraz trzy fragmentarycznie zachowane naczynia wykonane z gliny kaolinowej, fragmenty naczyń fajansowych, szklanych i kamionkowych. Ów
materiał zabytkowy, ważny dla poznania historii kultury materialnej miasta, podobnie jak materiał wydobyty z latryny przy Ratuszu, nie doczekał się jeszcze,
niestety, szczegółowego opracowania ani publikacji29.
Na koniec warto wspomnieć o badaniach prowadzonych w 2003 roku
w związku z budową gazociągu30. Jeden z wykopów liniowych – wzdłuż ulicy
Jagiellońskiej – przeciął dawny cmentarz, który był usytuowany przy niezachowanej kaplicy szpitalnej św. Jerzego31. W czasie eksploracji tej części wykopu
wydobyto fragmenty czterech dziewiętnastowiecznych nagrobków oraz nieliczne kości ludzkie, które zalegały bez anatomicznego porządku. Płyty nagrobne
zostały zdeponowane w Urzędzie Miejskim, kości zaś zakopano na terenie dawnego cmentarza.
* * *
Omówione prace archeologiczne prowadzone na terenie miasta Chojny
pozwoliły rzucić trochę nowego światła na zagadnienia związane z osadnictwem
tego terenu w pradziejach, średniowieczu oraz w czasach nowożytnych. Dogłębne opracowanie oraz publikacja źródeł archeologicznych pozyskanych w czasie
tych badań pozwoliłyby z pewnością na wyciągnięcie bardziej szczegółowych
wniosków oraz na weryfikację funkcjonujących w rozważaniach nad dziejami
miasta hipotez. Znamienny jest fakt, że w świetle rezultatów zaprezentowanych
badań nie uchwycono metodą archeologiczną śladów osadnictwa wczesnośredniowiecznego, podczas gdy wielu badaczy postulowało istnienie w Chojnie osady przedlokacyjnej z tego okresu (por. niżej). Co więcej, nawarstwienia związane
z późnośredniowiecznym miastem lokacyjnym zalegały bądź bezpośrednio na
calcu, bądź bezpośrednio na warstwach kulturowych wiązanych z osadnictwem
pradziejowym Dopóki jednak nie zostaną przeprowadzone systematyczne badania archeologiczne, które jednoznacznie potwierdzą lub zaprzeczą istnieniu
osady poprzedzającej lokację miasta, nie podobna formułować jakichkolwiek
wniosków.
R. Kamiński, Sprawozdanie z interwencyjnych prac...
Por. M. Gierke, Stan…, s. 18–23.
30
M. Kościukiewicz, Sprawozdanie z interwencyjnych badań archeologicznych przy realizacji budowy gazociągu średniego ciśnienia w Chojnie, gm. loco, Myślibórz 2003, mps WUOZ.
31
Nieopodal obecnej siedziby Urzędu Miejskiego. Więcej o kaplicy św. Jerzego zob. dalej.
28
29
14
Stan i pespektywy badań archeologicznych
Tabela 1. Wykaz działek, na których prowadzono badania archeologiczne w latach
1993–2011
Ulica
Nr działki
Sprawozdanie
Bałtycka
179
P. Kołosowski, Interwencyjne badania archeologiczne.
Działka 179 przy ulicy Bałtyckiej w Chojnie, stanowisko
nr 18, Toruń 2002, mps WUOZ; A. Porzeziński,
Sprawozdanie z interwencyjnych badań archeologicznych,
2011, mps WUOZ.
Bałtycka
402, 403,
404/1
P. Kołosowski, Sprawozdanie z sondażowych badań
archeologicznych przy ulicy Bałtyckiej w Chojnie, nr działek
402, 403, 404/1, nr stanowiska 18, 2002, rękopis WUOZ.
Bałtycka
180
P. Kołosowski, Chojna. Ulica Bałtycka, działka nr180.
Interwencyjne badania archeologiczne, Toruń 2004, mps
WUOZ.
Bałtycka
183
P. Kołosowski, Chojna, ul. Bałtycka, działka nr 183,
sondażowe badania archeologiczne, Toruń 2004, mps
WUOZ.
Barwicka
nie podano
M. Kościukiewicz, Sprawozdanie z interwencyjnych
badań archeologicznych przy realizacji budowy gazociągu
średniego ciśnienia w Chojnie, gm. loco, Myślibórz 2003,
mps WUOZ.
Basztowa
189
P. Kołosowski, Chojna, ulica Basztowa, działka nr 189.
Sondażowe badania archeologiczne, Toruń 2004, mps
WUOZ.
B. Chrobrego
376/8,
376/10
A.B. Kowalska, B. Stanisławski, Sprawozdanie z badań
archeologicznych przy przebudowie sieci gazociągowej na
Starym Mieście w Chojnie, 2005, mps WUOZ.
B. Prusa
nie podano
M. Kościukiewicz, dz. cyt.
Browarna
364
P. Kołosowski, Chojna st. 18., działka nr 364 przy ulicy
Browarnej. Interwencyjne badania archeologiczne, Toruń
2002, mps WUOZ.
Jagiellońska
nie podano
M. Kościukiewicz, dz. cyt.
Jagiellońska
235
A.B. Kowalska, Sprawozdanie z nadzoru archeologicznego
przy budowie budynku gospodarczego na działce nr 235
w Chojnie, ul. Jagiellońska 1, 2008, mps WUOZ.
Jagiełły
378/2-5
P. Kołosowski, Chojna st. 18. Interwencyjne badania
archeologiczne, Toruń 2002, mps WUOZ.
15
Michał Gierke
Jagiełły
170/1
P. Kołosowski, Opracowanie wyników sondażowych prac
archeologicznych przeprowadzonych w obrębie dz. nr 170/1
w Chojnie (badania historycznej linii zabudowy), Szczecin
2007, mps WUOZ; P. Kołosowski, Dokumentacja
z interwencyjnych prac archeologicznych przeprowadzonych
przy rozbudowie hali handlowo-usługowej w obrębie
dz. nr 170/1 w Chojnie, Chojna 2008, mps WUOZ;
tenże, Dokumentacja z nadzoru archeologicznego
przeprowadzonego przy odkrywaniu reliktów piwnic
w obrębie dz. nr 170/1 w Chojnie, Chojna 2008, mps WUOZ.
Jana Pawła II
nie podano
A.B. Kowalska, B. Stanisławski, dz. cyt.
Jodłowa
45
S. Słowiński, Sprawozdanie wstępne z nadzoru
archeologicznego na działce budowlanej na 45 W Chojnie
przy ulicy Jodłowej 16, 1996, mps WUOZ.
Klasztorna
178/1-7
P. Krajewski, Sprawozdanie z interwencyjnych prac
archeologicznych (…) [na działkach] 178/1, 178/2, 178/3,
178/4, 178/5, 178/6, 178/7 położonych przy ulicy Klasztornej
w Chojnie, Szczecin 2007, mps WUOZ; R. Kamiński,
Sprawozdanie z interwencyjnych prac archeologicznych
w Chojnie przy ulicy Klasztornej 14 kwietnia 1999 roku,
Szczecin 1999, mps WUOZ; S. Słowiński, Sprawozdanie
z interwencyjnych prac archeologicznych przeprowadzonych
w Chojnie przy ulicy Klasztornej w dniu 20.04.1999 roku,
Szczecin 1999, mps WUOZ; P. Krajewski, Sprawozdanie
z interwencyjnych prac archeologicznych przy realizacji
inwestycji na terenie działki 178/3 położonej przy
ul. Klasztornej w Chojnie, Szczecin 1998, mps WUOZ;
A. Uciechowska-Gawron, Sprawozdanie z interwencyjnych
prac archeologicznych zrealizowanych na działce nr 178/4
przy ul. Klasztornej w Chojnie, gm. loco, Szczecin 1999, mps
WUOZ; S. Słowiński, Sprawozdanie z interwencyjnych prac
archeologicznych zrealizowanych na działce nr 178/5 przy ulicy
Klasztornej w Chojnie, 1999, mps WUOZ; R. Kamiński,
Sprawozdanie z interwencyjnych prac archeologicznych
przeprowadzonych 25 czerwca 1999 roku w Chojnie przy
ulicy Klasztornej, Szczecin 1999, mps WUOZ; P. Krajewski,
Sprawozdanie z interwencyjnych prac archeologicznych przy
realizacji inwestycji na terenie działki 178/7 położonej przy
ul. Klasztornej w Chojnie, Szczecin 1998, mps WUOZ.
Klasztorna
179/4-5
P. Kubacka, Sprawozdanie [inspekcja konserwatorska –
Chojna, ul. Klasztorna, działki nr 179/4-5 – przyp. M.G.],
Szczecin 2000, mps WUOZ.
380
M. Szymczyk, Sprawozdanie z interwencyjnych badań
archeologicznych podczas realizacji budowy budynku
usługowego przy ulicy Klasztornej 6, działka nr 380
w Chojnie, Szczecin 2000, mps WUOZ.
Klasztorna
16
Stan i pespektywy badań archeologicznych
195/1
A.B. Kowalska, Sprawozdanie z prac archeologicznych
związanych z realizacją robót ziemnych przy budowie domu
mieszkalnego w Chojnie, przy ulicy Klasztornej, działka
195/1, Szczecin 2010, mps DAMNS.
12/1-2
A. Porzeziński, Sprawozdanie z nadzoru archeologicznokonserwatorskiego
przeprowadzonego
przez
Dział
Archeologii MNS nad pracami ziemnymi w Chojnie na
działkach nr 12/1 i 12/2 przy ulicy Klonowej, Szczecin
1997, mps WUOZ.
nie podano
R. Kamiński, Sprawozdanie z interwencyjnych prac
wykopaliskowych przeprowadzonych w Chojnie przy
modernizacji kotłowni i sieci ciepłowniczej w rejonie ulic
Różanej i Łużyckiej, Szczecin 2001, mps WUOZ.
220/3-4
A.B. Kowalska, Sprawozdanie z prac archeologicznych
związanych z realizacją robót ziemnych przy budowie domu
mieszkalnego w Chojnie, przy ulicy Malarskiej, działka
220/3 i 220/4, Szczecin 2010, mps WUOZ.
392
A.B. Kowalska, Sprawozdanie z prac archeologicznych
związanych z realizacją robót ziemnych przy budowie domu
mieszkalnego i garażu w Chojnie, przy ulicy Malarskiej,
działka 392, Szczecin 2004, mps WUOZ.
393
P.
Krajewski,
Sprawozdanie
z
interwencyjnych
prac archeologicznych związanych z budową domu
jednorodzinnego i garażu na działce nr 393, ob. 3 przy
ul. Malarskiej w Chojnie, Police 2005, mps WUOZ.
394
P.
Krajewski,
Sprawozdanie
z
interwencyjnych
prac archeologicznych związanych z budową domu
jednorodzinnego i garażu na działce nr 394, ob. 3 przy
ul. Malarskiej w Chojnie, Police 2005, mps WUOZ.
Malarska
nie podano
A.B. Kowalska, Sprawozdanie z badań archeologicznych
przy budowie linii kablowej elektroenergetycznej dla
zasilania stacji bazowej telefonii komórkowej nr 33934 przy
ulicy Malarskiej 24 na Starym Mieście w Chojnie Szczecin
2006, mps WUOZ.
Malarska
199/2
P. Kołosowski, Badania archeologiczne na działce nr 199/2
w Chojnie, 2005, mps WUOZ.
Mieszka I
nie podano
M. Kościukiewicz, dz. cyt.
Mieszka I
Nie podano
A.B. Kowalska, B. Stanisławski, dz. cyt.
Mieszka I
133/4, 353/1
M. Dworaczyk, Badania archeologiczno-architektoniczne
przy ul Mieszka I w Chojnie, „Rocznik Chojeński” 2012,
t. IV, s. 51–58.
Klasztorna
Klonowa
Łużycka
Malarska
Malarska
Malarska
Malarska
17
Michał Gierke
411/1
S. Słowiński, Sprawozdanie. Z interwencyjnych prac
archeologicznych zrealizowanych na działce nr 411/1 przy
ulicy Piekarskiej w Chojnie w styczniu 2001 roku, Szczecin
2001, mps WUOZ.
Piekarska
411/3
R. Kamiński, Sprawozdanie z interwencyjnych prac
archeologicznych przeprowadzonych w Chojnie przy ulicy
Piekarskiej (...), Szczecin 2001, mps WUOZ; S. Słowiński,
Sprawozdanie z interwencyjnych prac archeologicznych na
działce 411/3 przy ulicy Piekarskiej w Chojnie, gm. loco
w 2003 roku, 2003, mps WUOZ.
Piekarska
411/4
S. Słowiński, Sprawozdanie z interwencyjnych prac
archeologicznych na działce 411/4 przy ulicy Piekarskiej
w Chojnie, gm. loco w 2003 roku, 2003, mps WUOZ.
Piekarska
414
P. Kołosowski, Interwencyjne badania archeologiczne.
Chojna, ul. Piekarska, działka nr 414, Toruń 2003, mps
WUOZ.
414/1
A. Porzeziński, Sprawozdanie z nadzoru archeologicznokonserwatorskiego (…) na działce nr 414/1 przy ulicy
Piekarskiej w Chojnie, gm. loco (…), Szczecin 2009, mps
WUOZ.
Piekarska
414/2
A. Porzeziński, Sprawozdanie z nadzoru archeologicznokonserwatorskiego (…) na działce nr 414/2 przy ulicy
Piekarskiej w Chojnie, gm. loco (…), Szczecin 2009, mps
WUOZ.
Piekarska
Nie podano
M. Kościukiewicz, dz. cyt.
Różana
370/3
A.B. Kowalska, Sprawozdanie z prac archeologicznych przy
budowie garażu na działce nr 370, obr. 3 przy ulicy Różanej
w Chojnie, gm. loco, Szczecin 2001, mps WUOZ.
Różana
373
A.B. Kowalska, Sprawozdanie z badań archeologicznych
przy budowie domu jednorodzinnego na działce nr 373 na
Starym Mieście w Chojnie, ul. Różana, Szczecin 2006, mps
WUOZ.
Różana
95, 375, 377,
378/1-12,
410
M. Kościukiewicz, dz. cyt.; S. Słowiński, Sprawozdanie
z prac archeologicznych na obszarze inwestycji „Rozbudowa
sieci gazowej na terenie działek nr 95, 375, 377, 378/1 –
378/12, 410 w rejonie ulic Jagiełły i Różanej w Chojnie, gm.
loco, Szczecin 2006, mps WUOZ.
Szewska
358, 367,
368
A.B. Kowalska, Sprawozdanie z prac archeologicznych (…)
w Chojnie przy rejonie ulic Szewskiej i Podmurze działki
nr 358, 368 i 367, Szczecin 2002, mps WUOZ.
Piekarska
Piekarska
18
Stan i pespektywy badań archeologicznych
Szewska
115/2, 361,
362
Sprawozdanie z prac archeologicznych związanych
z realizacją robót ziemnych przy rozbudowie domu
mieszkalnego oraz garażu w Chojnie, przy ulicy Szewskiej
4, Szczecin 2002, mps WUOZ.
Szewska
115/3, 343,
360, 361,
367
S. Słowiński, Archeologiczne badania interwencyjne
przeprowadzone podczas rozbudowy sieci gazowej w rejonie
ulic Szewskiej i Łużyckiej w Chojnie gm. loco, Szczecin
2009, mps WUOZ.
Szkolna
178
P. Kołosowski, Chojna. Ulica Szkolna, działka nr 178.
Sondażowe badania archeologiczne, Toruń 2004, mps
WUOZ.
Trakt Pyrzycki
139
A. Uciechowska-Gawron, Sprawozdanie z interwencyjnych
prac archeologicznych zrealizowanych na działce nr 139
w Chojnie, gm. loco, Szczecin 2001, mps WUOZ.
Zielona
140
A. Porzeziński, Sprawozdanie z nadzoru archeologicznokonserwatorskiego (…) w obrębie działki nr 140 w Chojnie,
g. loco przy ulicy Zielonej, Szczecin 1997, mps WUOZ.
Perspektywy badań archeologicznych
Jak wykazano, stan badań archeologicznych miasta Chojny nie jest zadowalający32, a szczególnie dotkliwy jest brak publikacji wyników badań, zwłaszcza tych, podczas których odkrywano nawarstwienia związane z osadnictwem
pradziejowym lub średniowiecznym. Wydaje się, że w kontekście rozważenia
niektórych zagadnień związanych z dziejami miasta archeologia może się okazać niezwykle przydatna, a niekiedy wręcz niezbędna. Chodzi przede wszystkim
o problemy związane właśnie z osadnictwem pradziejowym i średniowiecznym,
weryfikację usytuowania nieistniejących już obecnie budowli czy też szczegółowe badania nad historią kultury materialnej. W związku z tym poniżej zarysowane zostaną najważniejsze potrzeby badań wykopaliskowych.
1. Osadnictwo pradziejowe
Ślady osadnictwa pradziejowego zaobserwowano zarówno na terenie
Starego Miasta, jak i na obszarach do niego przylegających. Odkryte nawarstwienia powiązano w większości z ludnością kultury łużyckiej i datowano na schyłek
32
Por. wcześniej oraz M. Gierke, Stan…, s. 7–31.
19
Michał Gierke
epoki brązu i wczesne fazy epoki żelaza33. Warto zaznaczyć, że zarejestrowano
pozostałości nie tylko osady, ale także cmentarzyska. Niestety, z uwagi na skąpe dane źródłowe nie udało się ustalić szczegółowego charakteru, zasięgu oraz
chronologii osadnictwa. Jak wiadomo, dane takie można uzyskać tylko za pomocą metody wykopaliskowej. Wydaje się, że najdogodniejszym obszarem do
przeprowadzenia wstępnych badań jest cmentarzysko łużyckie znajdujące się
w pobliżu dawnego Wzgórza Wisielców (niem. Galgenberg) – teren ten funkcjonuje obecnie jako pole uprawne. Dodatkowym argumentem, potwierdzającym potrzebę badania tego stanowiska, jest stosunkowo mała liczba odkrytych
zwartych znalezisk grobowych kultury łużyckiej w południowej części Pomorza
Zachodniego34.
Niezwykle ciekawe wydaje się być zagadnienie związane z osadnictwem
tak zwanej grupy lubuskiej łączonej z plemieniem Burgundów, na którego ślady
natrafiono przy dawnym Rollbergu35. Znaleziska związane z tą grupą kulturową
znane są z okolic Cedyni36 oraz z Czelina37. Stan badań nad tym okresem, nie
tylko w okolicach Chojny, ale i na całym Pomorzu Zachodnim, jest jednak nadzwyczaj skąpy. Okazuje się, że w przeszłości na nieprawidłowości lub całkowite
zaniechanie prowadzenia badań nad tym zagadnieniem miały wpływ czynniki
polityczne. Dogodne usytuowanie chojeńskiego stanowiska w terenie niezabudowanym daje więc możliwość uzupełnienia stanu badań nie tylko w odniesieniu do dziejów lokalnego osadnictwa, ale i dziejów Pomorza. Wypada również
wspomnieć, iż wartość naukowa stanowiska oraz potrzeby jego badania postulowane były już wcześniej38.
Tamże.
H. Malinowska-Łazarczyk, Cmentarzysko ludności kultury łużyckiej w Cedyni pow. Chojna, „Materiały Zachodniopomorskie” (dalej: MZP) 1973, t. XIX, s. 94.
35
M. Gierke, Stan…, s. 9.
36
R. Wołągiewicz, Osada i grób z okresu rzymskiego w Cedyni nad Odrą, MZP 1961, t. VIII,
s. 97–158; zob. też A. Porzeziński, Nowe stanowiska archeologiczne w Cedyni, Osinowie Dolnym
i Steklnie, „Rocznik Chojeński” 2011, t. III, s. 12.
37
B. Rogalski, Badania cmentarzyska w Czelinie, gm. Mieszkowice, pow. Gryfiński, stan. 23. Zarys
problematyki grupy lubuskiej, w: Nadodrzańskie spotkania z historią. Polsko-Niemiecka Konferencja
Naukowa, red. A. Chludziński, Mieszkowice–Pruszcz Gdański 2013, s. 11–34; tenże, Polski słup graniczny na germańskich śladach, rozm. przepr. R. Ryss, „Gazeta Chojeńska” 2012, nr 35 (947), s. 4–5.
38
Zob. A. Porzeziński, Sprawozdanie z Archeologicznego Zdjęcia Polski w obrębie obszaru nr 40-04
w woj. szczecińskim w 1986 r., Szczecin 1986, mps DA MNS.
33
34
20
Stan i pespektywy badań archeologicznych
2. Miasto lokacyjne
W literaturze zajmującej się początkami Chojny utrzymuje się hipoteza,
że miasto zostało lokowane w miejscu wczesnośredniowiecznej osady słowiańskiej. Postulat taki wnoszono, powołując się przede wszystkim na źródła pisane
z początku XIV wieku, w których mowa o Starym i Nowym Mieście. Zdaniem
Roberta Reichego Stare Miasto miałoby być przedlokacyjną osadą słowiańską,
a Nowe Miasto miałoby powstać w drodze kolonizacji niemieckiej39. Według
niektórych badaczy za osadnictwem przedlokacyjnym przemawia także obecność chyży40. Często w literaturze jest też mowa o hipotetycznym grodzie słowiańskim usytuowanym w zachodniej części miasta nieopodal dawnej Bramy
Czworokolnej41. Inna hipoteza mówi o grodzie leżącym w obrębie współczesnych
ulic Mieszka I, Jagiełły i Malarskiej, do których przylegał obszerny plac targowy
w postaci owalnicy (między ulicami Bolesława Chrobrego i Jagiełły), gdzie roz-
39
R. Reiche, Bausteine zur Geschichte der Stadt Königsberg in Neumark während des Mittelalters (z serii Wissenschaftliche Beilage zum Jahresbericht des Friedrich-Wilhelm-Gymnasiums
zu Königsberg Nm. - Ostern 1898, Progr. No. 79), Königsberg i. Neumark 1898, s. 132; E. Rymar,
Z dawnych dziejów przyodrzańskiej Nowej Marchii, Chojna 2012, s. 59.
Nowe Miasto (a także jego brama i fosa) wzmiankowane jest w dokumentach dotyczących młynów miejskich z lat 1310 i 1329. Młyny nie zostały wymienione z nazwy. Zob. Codex diplomaticus
Brandenburgensis (dalej: CDB), Haupttheil I, Bd. XII, hg. v. A. Riedel, Berlin 1860, s. 179; CDB,
Bd. XXIX, s. 190; E. Rymar, Dawne młyny, folusze i tartaki w ziemi chojeńskiej i mieszkowickiej,
„Rocznik Chojeński” 2012, t. IV, s. 61. E. Rymar utożsamia je z młynem Świeckim, położonym
w południowej części miasta przy drodze do Schwedt, lokalizując zarazem Nowe Miasto w południowej części terenu objętego obwarowaniami miejskimi. Helmut Wittlinger (Untersuchungen
zur Entstehung und Frügeschichte der neumärkischen Städte, „Die Neumark. Jahrbuch des Vereins
für Geschichte der Neumark” [dalej: JVGN], NF, H. 8, s. 135–136) natomiast dowodzi, że w dokumencie mowa raczej o młynie Czworokolnym usytuowanym w północnej części miasta i tam
też lokalizuje Nowe Miasto.
W pierwszej kolejności należałoby jednak ustalić, czym właściwie było chojeńskie Nowe Miasto.
Zdarzało się bowiem, że tym terminem określano nie nową dzielnicę miasta, ale po prostu niedawno lokowane miasto (w początkach jego istnienia). Nazwa ta wskazywać może również na
rozszerzenie Starego Miasta lub nową lokację – powstanie kolejnej gminy miejskiej (która po
pewnym czasie mogła zostać połączona ze Starym Miastem). W tym świetle nie sposób uznać
za trafne stwierdzenia, że obecność Nowego Miasta wskazuje na istnienie osady przedlokacyjnej.
Por. M. Słoń, Miasta podwójne i wielokrotne w średniowiecznej Europie, Wrocław 2010, s. 20–25.
40
Die Kunstdenkmäler…, s. 4; E. Rymar, Z dawnych dziejów..., s. 59.
41
Zarys dziejów miast i osiedli województwa szczecińskiego. Chojna, opr. L. Turek-Kwiatkowska
i in., „Szczecin. Miesięcznik Pomorza Zachodniego” 1958, z. 4–5, s. 43; W. Filipowiak, Cedynia
w czasach Mieszka I, Poznań 1966, s. 22; R. Rogosz, Z pradziejów ziemi chojeńskiej, w: Z dziejów
ziemi chojeńskiej, red. T. Białecki, Szczecin 1969, s. 46.
21
Michał Gierke
winęło się średniowieczne miasto42 (ryc. 1). Gród ów miałby kontrolować przecinające się lokalne szlaki handlowe prowadzące z Kostrzyna do Schwedt oraz
z Freienwalde do Myśliborza i miasta Banie43. Dość ciekawa, w kontekście rozważań o początkach Chojny, wydaje się hipoteza zaproponowana niedawno przez
Christiana Gahlbecka, który, przeprowadzając analizę etymologiczną najstarszej
formy nazwy miasta (Konigkesberge), dowodzi, iż może ona być słowiańsko-germańską hybrydą. Zdaniem tego badacza, pierwszy człon nazwy (Konigk-) miałby powstać od pomorskiego zasadźcy miasta – Koneka albo Konika44. Mogłoby to zatem korespondować z postawioną przez Edwarda Rymara hipotezą, że
przywilej lokacyjny został nadany miastu przez księcia pomorskiego Barnima I
w latach 1235–124045. Szeroko dyskutowana była też przed drugą wojną światową hipoteza o tożsamości przedlokacyjnej osady z grodem Chinz/Kenitz46.
42
Obszernie na ten temat H. Wittlinger, Untersuchungen zur Entstehung..., s. 33–37; potem także
S. Latour, Rewaloryzacja zabytkowych miast na Pomorzu Zachodnim, Warszawa–Poznań 1981, s. 114.
43
H. Ludat, Die ostdeutschen Kietze, Bernburg 1936, s. 65, przyp. 7.
44
Ch. Gahlbeck, Der Oder-Drage raum in voraskanischer Zeit. Grosspolen, Schlesien und Pommern
im Wettstreit um den Besitz der späteren Neumark, „Jahrbuch für die Geschichte Mittel- und
Ostdeutschlands” 1999, Bd. 45, s. 71.
45
E. Rymar, Z dawnych dziejów…, s. 67–76.
46
W swej obszernej pracy o początkach miasta R. Reiche zgłosił na podstawie badań językowych
hipotezę o tożsamości miasta z legendarnym grodem Kenitz, w którym miałby zostać pochowany
w 1187 r. książę pomorski Bogusław I. Gród ten wzmiankowany był w przekazie Cronica de ducatu
stetinensi z drugiej połowy XV w. R. Reiche, Bausteine…, s. 93–94, 133–135. Pogląd ten spotkał się ze zdecydowanym sprzeciwem Paula van Niessena, który wzmiankowany gród utożsamiał
z innym, znanym ze źródeł z XIII w. zaginionym ośrodkiem terytorialnym Chinz/Chynez/Kinch
i poszukiwał go w Cedyni. P. v. Niessen, Die Lage der burg „Chinz” und ihres Gebiets, „Schriften
des Vereins für Geschichte der Neumark” (dalej: SVGN), H. 10, s. 73–87. W odpowiedzi na to
R. Reiche przedstawił obszerną argumentację za zasadnością swej hipotezy, podkreślając przy
tym, że nie należy łączyć Chinz i Kenitz – jego zdaniem tego pierwszego należało szukać gdzieś
w okolicy Mieszkowic, a drugi miałby być tożsamy z Chojną. R. Reiche, Und dennoch Kenitz-Kinąć-Königsberg, SVGN, H. 12, s. 81–214. P. v. Niessen nie zmienił jednak swego zdania, podpierając je kolejnymi argumentami. P. v. Niessen, Noch einmal die Lage der Burg und des Territoriums
Chinz, SVGN, H. 13, s. 227–250.
Obecnie w sprawie lokalizacji tajemniczych grodów najczęściej przyjmuje się propozycję przedstawioną przez Józefa Sporsa, który – podobnie jak P. v. Niessen – założył, że Kenitz i Chinz to
jeden i ten sam ośrodek, a następnie utożsamił go z grodem Neutrebbin na prawym brzegu Odrzycy w łęgu odrzańskim. J. Spors, Lokalizacja grodu i ziemi kinieckiej, „Roczniki Historyczne”
1986, r. LII, s. 113–140. Por. E. Rymar, Klucz do ziem polskich czyli dzieje ziemi lubuskiej aż po jej
utratę przez Piastów i ugruntowanie władzy margrabiów brandenburskich, Gorzów Wlkp. 2007,
s. 55, przyp. 189. Warto zaznaczyć, że J. Spors zupełnie zignorował postulowaną przez R. Reichego odrębność grodów Kenitz i Chinz oraz zgłaszane przez P. v. Niessena słuszne wątpliwości, co do
prawidłowego odczytu najważniejszego, zdaje się, dokumentu w sprawie, czyli nadania dziesięcin
22
Stan i pespektywy badań archeologicznych
Pogląd taki, mimo że nie zyskał nigdy jednoznacznego potwierdzenia, utrzymywał się w historiografii jeszcze w latach powojennych47 i na jego podstawie
utworzono też współczesną nazwę miasta48. Należy znów podkreślić, iż w czasie badań archeologicznych prowadzonych na terenie Starego Miasta, również
w okolicach hipotetycznych lokalizacji grodu, osadnictwo wczesnośredniowieczne nie zostało w żaden sposób potwierdzone. Ważny jest także fakt, że nawarstwienia związane z rozwojem miasta lokacyjnego zalegały często na nawarstwieniach pradziejowych lub bezpośrednio na calcu. Co się zaś tyczy chyży, należy
zauważyć, iż nie udowodniono do tej pory jednoznacznie, by owe instytucje
miały charakter przedkolonizacyjny49. Usytuowane w pobliżu miasta grodziska,
ze względu na swą chronologię, nie mają raczej żadnego związku z osadnictwem
przedlokacyjnym. Oprócz grodziska w Garnowie, jedyne ślady osadnictwa wczesnośredniowiecznego odkryto na stanowisku 16-16 a położonym w odległości
kilku kilometrów od centrum średniowiecznego miasta50. W pełni uprawnione
jest zatem postawienie pytania, czy rzeczywiście Chojna lokowana była w miejscu wczesnośredniowiecznej otwartej lub grodowej osady słowiańskiej, czy raczej
w pewnej odległości od niej albo in crudo radice? Te dwie ostatnie opcje nie były
w zasadzie do tej pory brane pod uwagę przez badaczy zajmujących się początkami miasta. O ile relatywnie bogaty zasób źródeł pisanych, mimo braku dokumentu lokacyjnego, pozwolił na ustalenie wielu szczegółów związanych między
innymi z ustrojem, odmianą prawa miejskiego, pochodzeniem kolonistów czy
dla templariuszy w 1235 r. przez biskupa lubuskiego Henryka. Zob. P. v. Niessen, Noch einmal…,
s. 229–231.Wydaje się, że kwestia ta wymaga ponownego rozpatrzenia i wnikliwszej analizy źródeł
oraz weryfikacji archeologicznej.
Z kolei hipoteza o pochówku księcia Bogusława I w grodzie Kenitz została przekonująco podważona przez Edwarda Rymara, Miejsce pochowania książąt pomorskich (XII–XVII w.), MZP 1983,
t. XXIX, s. 160–161.
47
Zob. np. W. Fenrych, Dzieje ziemi chojeńskiej od XIII do początków XIX wieku, w: Z dziejów
ziemi chojeńskiej..., s. 77. W niemieckiej literaturze popularnonaukowej wciąż utrzymuje się pogląd o tożsamości Chojny z grodem Chinz/Kenitz oraz o pochówku księcia Bogusława I w chojeńskim kościele Mariackim. Co więcej, nie wykazując żadnych podstaw źródłowych, wspomina
się również o tym, że gród ów został założony już około 1000 r. jako polski gród obronny, który
potem przeszedł we władanie książąt pomorskich. Kreis Königsberg/Neumark. Erinnerungen an
einen ostbrandenburgischen Landkreis, Red. H.-G. Bluhm, W. Pflug, B. Regenberg, R.H. Tamm,
Berlin–Bonn 1996, s. 198.
48
E. Rymar, Reslawizacja nazw miejscowości na obszarze ziemi chojeńskiej i mieszkowickiej w latach
1945–1947. Część II słownikowa: A–N, „Przegląd Zachodniopomorski” 1996, r. XI (XL), z. 3, s. 254.
49
J.M. Piskorski, Brandenburskie Kietze (chyże) – instytucja pochodzenia słowiańskiego czy „produkt” władzy askańskiej?, „Przegląd Historyczny” 1988, t. LXXIX, z. 2, s. 328–329.
50
M. Gierke, Stan…, s. 28–31.
23
Michał Gierke
chronologią powstania miasta lokacyjnego51, o tyle ustalenie przestrzennego formowania osady nowego typu nie jest na jego podstawie możliwe. Wydaje się zatem, że odpowiedź na to pytanie przynieść mogą jedynie kompleksowe badania
archeologiczne, które pozwolą na ustalenie modelu relacji przestrzennej zachodzącej między miastem lokacyjnym a starszym osadnictwem52. Należy zwrócić
uwagę, że ustalenie owej relacji jest niezwykle ważne w odniesieniu do dalszych,
szczegółowych badań miasta lokacyjnego53.
Dane uzyskiwane za pomocą metod archeologicznych dostarczyć mogą
również niezbędnych informacji dotyczących faz tworzenia się osady nowego
typu oraz jej ewolucji54. Trzeba podkreślić, iż nie chodzi w tym przypadku jedynie o badanie zajmowanej przez rozwijające się miasto przestrzeni oraz jej zagospodarowania, ale i o uzyskanie informacji dotyczących pochodzenia etnicznego kolonistów, funkcjonowania urządzeń miejskich, zagadnień związanych
z gospodarką, rzemiosłem i handlem czy kulturą materialną i duchową55. Za najważniejszy rejon, z którego pozyskać można dane umożliwiające badanie tychże
aspektów, należy uznać rynek miejski i jego otoczenie56. Oczywiste jest, że aby
w pełni wyzyskać wieloaspektowość pozyskiwanych źródeł niezbędne jest prowadzenie szerokich badań interdyscyplinarnych. W kontekście badań miejskich
tyczy się to w szczególności prac archeologicznych przy reliktach zabudowy57.
Niezwykle interesującym przedmiotem badań archeologicznych byłaby
na pewno chojeńska chyża (niem. Kietz). Przez pewien czas utrzymywał się w
historiografii pogląd, iż chyże były słowiańskimi wioskami rybackimi58. Często
Najobszerniej o tych kwestiach E. Rymar, Z dawnych dziejów…, s. 59–77.
M. Rębkowski, Pierwsze lokacje miast w księstwie zachodniopomorskim. Przemiany przestrzenne
i kulturowe, Kołobrzeg 2001, s. 40.
53
Uwagi w tej kwestii zob. L. Kajzer, Wstęp do archeologii historycznej w Polsce, Łódź 1996, s. 185.
54
J. Piekalski, Lokacja Wrocławia jako problem badawczy archeologa, w: Civitas et villa. Miasto
i wieś w średniowiecznej Europie, red. C. Buśko, J. Klápště, L. Leciejewicz, S. Moździoch, Wrocław–Praha 2002, s. 59.
55
Obszernie na ten temat L. Kajzer, Wstęp...., s. 177–205. Zob. też C. Buśko, J. Piekalski, Możliwości poznawcze archeologii w badaniach życia codziennego w średniowiecznym mieście, na przykładzie parcel przy ul. Więziennej 10–11 we Wrocławiu, „Archaeologia Historica Polona” 1984,
t. 7, s. 11–32; C. Buśko, Archeologia lokacyjnego Wrocławia, „Forum Urbes Medii Aevi”2005, t. I,
s. 37–38. Por. M. Rębkowski, Z problematyki badań nad rzemiosłem w lokacyjnych miastach Pomorza Zachodniego, „Fontes Archaeologici Posnanienses” 2007, vol. 43, s. 103.
56
L. Kajzer, Wstęp..., s. 187–189. Por. wyniki badań np. Archeologia średniowiecznego Kołobrzegu,
red. M. Rębkowski, Kołobrzeg 1996, t. I; Rynek wrocławski w świetle badań archeologicznych. Cz. 2
(z serii: „Wratislavia Antiqua”, t. 5), red. J. Piekalski, Wrocław 2002.
57
J. Chudziakowa, Kilka uwag na temat metod i podstaw datowania architektury murowanej, „Archaeologia Historica Polona” 2000, t. VIII, s. 307.
58
W przypadku Chojny zob. A. Kehrberg, Erleuterter historisch-chronologischer Abriß der Stadt
51
52
24
Stan i pespektywy badań archeologicznych
mówi się też o tym, że były one formą słowiańskich przygrodowych osad przedmiejskich59. W czasie prowadzonych przez Brunona Krügera badań archeologicznych na chyżach zarejestrowano jednakże, w większości przypadków, jedynie
ceramikę siwą – kolonizacyjną, co może świadczyć o późniejszym pochodzeniu
tych specyficznych osad60. Nie oznacza to bynajmniej, że należy odrzucić tezę
o słowiańskim pochodzeniu chyży, przyjąć raczej należy późniejszą ich chronologię. Wyczerpujące podsumowanie stanu badań oraz wskazanie potrzeb
dalszego rozważania zagadnienia związanego z Kietzami opracował Jan M. Piskorski. Badacz ów dowodzi, że chyże były tworem charakterystycznym dla terenów Brandenburgii doby askańskiej i są zarazem ściśle związane z kolonizacją
niemiecką tych terenów. J.M. Piskorski obala również postulowaną często tożsamość brandenburskich chyży z pomorskimi wikami, jako jedną z zasadniczych
różnic podając, że wiki były w istocie osiedlami stanowiącymi kontynuację,
w sensie topograficznym i etnicznym, osadnictwa słowiańskiego zarówno podczas, jak i po zakończeniu kolonizacji niemieckiej, natomiast chyże powstawały
najwcześniej w czasie kolonizacji. Problem ten budzi jednak wciąż wiele kontrowersji i nie został do tej pory jednoznacznie rozwiązany.
Najwcześniejsza wzmianka o chojeńskiej chyży pochodzi z 1350 roku
z dokumentu, w którym wymieniony jest Rulyke auf dem kys, na którego pieczęci widniał napis RVDOLFI DE VICO61. Jak wiadomo, margrabiowie aksańscy
nabyli ziemię chojeńską w latach 1267–127062, przyjmując zatem punkt widzenia J.M. Piskorskiego, można ostrożnie przypuścić, że chojeńska chyża powstała
dopiero po tym czasie. Znamienny wydaje się być fakt, że nazwa Kietz utrzymywała się w mieście aż do końca XIX wieku, kiedy to przemianowano ją na
Wilhelmsplatz63. Te skromne dane to w zasadzie wszystko, co obecnie wiadomo
Königsberg in der Neu-Marck (…), Berlin 1725, Abth. I, s. 35. Por. J.M. Piskorski, Brandenburskie
Kietze..., s. 301, gdzie szczegółowe omówienie problemu.
59
J.M. Piskorski, Brandenburskie Kietze..., s. 307–308.
60
B. Krüger, Die Kietzsiedlungen im nördlichen Mitteleuropa, Berlin 1962, s. 33–56.
61
CDB, Haupttheil I, Bd. XIX, Nr. LXXVII, hg. v. A. Riedel, Berlin 1860, s. 219; H. Bütow, Die
alten Straßennamen…, s. 57.
62
Do 1267 r. ziemia chojeńska należała do biskupów brandenburskich. Nie rozstrzygnięto do tej
pory, w jaki sposób, ani kiedy weszli oni w jej posiadanie. W 1267 r. biskup Henryk dokonał zamiany z margrabiami brandenburskimi linii starszej (joannickiej), w zamian otrzymując ziemie
i miasto Löwenberg. W akcie zamiany Chojna po raz pierwszy została określona mianem civitas.
Jednak, jak pisze E. Rymar: „Chociaż biskup rozporządzał miastem Löwenberg w 1269 r., układ
o zamianie nie od razu wszedł w życie, skoro w 1270 r. sporządzono właściwy (końcowy?) akt
zamiany, szczegółowo określając, co biskup posiadał w ziemi chojeńskiej”, cyt. za: E. Rymar,
Z dawnych dziejów…, s. 60.
63
H. Bütow, Die alten Straßennamen…, s. 57. Obecnie jest to część ulicy Mieszka I.
25
Michał Gierke
o tym miejscu. Kompleksowe badania archeologiczne chyży mogłyby zatem być
niezwykle przydatne do poznania jej dziejów. Teren, na którym się znajdowała,
nie jest obecnie zabudowany, a więc stanowi dogodne miejsce do prowadzenia
prac wykopaliskowych. W czasach nowożytnych na obszarze tym wzniesiono, co
prawda, kamienice, jednakże wydaje się, iż nawarstwienia średniowieczne nie
musiały zostać zniszczone, szczególnie w tylnych partiach działek. Warto przypomnieć, że w czasie badań sondażowych prowadzonych w 2011 roku natrafiono na dość płytko zalegającą warstwę średniowieczną, w której zaobserwowano
fragmenty ceramiki siwej64. Oczywiście badania archeologiczne przyczyniłyby
się nie tylko do wzbogacenia wiedzy o chojeńskiej chyży i dziejach średniowiecznej Chojny, ale i, a może przede wszystkim, umożliwiłyby pozyskanie nowych
źródeł do ogólnej wiedzy o brandenburskich Kietzach.
3. Miasto późnośredniowieczne i nowożytne
Badania archeologiczne rynku staromiejskiego pozwoliłyby zapewne
uzyskać dane niezbędne do analizy wspomnianych już aspektów osadnictwa
w młodszych chronologicznie okresach funkcjonowania miasta, to jest u schyłku
średniowiecza i w nowożytności. Przy obecnym stanie badań nie sposób jednak
określić konkretnych potrzeb badawczych ani przewidywać ewentualnych wyników takich prac. W związku z tym w dalszej części artykułu zostaną naszkicowane perspektywy badań wykopaliskowych w odniesieniu do konkretnych stanowisk
lub obiektów, które wymagają przede wszystkim wstępnych prac rozpoznawczych
lub weryfikacyjnych. Warto zauważyć, że niektóre z omawianych niezachowanych obiektów, takich jak na przykład zamek margrabiów czy port rzeczny, nie
zostały do tej pory zlokalizowane w przestrzeni miejskiej i raczej nie podobna
tego dokonać na podstawie jedynie źródeł pisanych. Archeologia jest więc w tym
przypadku jedyną metodą, za której pomocą można by tego dokonać.
Zamek margrabiów
Znany z nielicznych wzmianek w źródłach pisanych zamek margrabiów
istniał w Chojnie do 1348/1349 roku, kiedy to został zniszczony przez mieszczan w czasie wystąpienia Pseudo-Waldemara65. Mieszczanie otrzymali potem
Por. wcześniej.
R. Reiche miał wątpliwość, czy w świetle dokumentu, w którym mowa o zniszczeniu zamku (CDB, Nr. LXXI, s. 215–216), chodzi o zamek margrabiowski czy jedynie o umocniony dom
wasali margrabiego. Stwierdził jednak, że poprzez użycie w dokumencie słowa Burgfried „należy
rozumieć jakieś większe umocnienie, zamek, który należał do [margrabiego – przyp. M.G.], który
znajdował się albo w samym mieście albo w jego ścisłym otoczeniu, a mieszczanom chojeńskim
64
65
26
Stan i pespektywy badań archeologicznych
zapewnienie od margrabiego Ludwika, że nie wzniesie w Chojnie nowego zamku66. Mimo to, w późniejszych dokumentach można jeszcze napotkać wzmianki o zamku. Z 1400 roku pochodzi dokument rady miejskiej, w którym mowa
o foluszu i gildii sukienników (Gewandschneidergildie), która miała „naszych
panów zamek”67. Na tej podstawie R. Reiche stwierdził, że zamek musiał znajdować się nad wodą68. Ostatnia wzmianka o zamku pochodzi z 1450 roku, kiedy
to Nickel von Ellingen sprzedał go Heinrichowi von Sydowowi69. W dokumencie
nie została wymieniona nazwa miejscowości, w której usytuowany był zamek,
jednakże z uwagi na to, iż dokument znajdował się w chojeńskim archiwum,
uznano, iż musiało w nim chodzić o to miasto70. W kilku dokumentach z połowy XV wieku napotkać można jeszcze wzmiankę o kaplicy zamkowej, która,
jak przypuszcza E. Rymar, musiała być pozostałością kompleksu zamkowego71.
Wszystkie te informacje dowodzą istnienia zamku, nie dają jednak żadnych
istotnych wskazówek co do jego usytuowania. Można wstępnie przyjąć, iż chodzi o folusz na północ od młyna Bocieniec (Buten-Mühle, Draussen-Mühle),
istniejący jeszcze być może w XVIII wieku, w późniejszych czasach znajdowała
się w nim szlifiernia. W jego okolicy natrafiono w 1897 roku na bliżej nieokreślone relikty konstrukcji kamiennej72. Należałoby zatem dokładnie zlokalizować
ten folusz w terenie oraz zweryfikować za pomocą metod archeologicznych.
Ustalenie lokalizacji i ewentualne odsłonięcie reliktów zabudowy pozwoliłoby
na postawienie dalszych pytań badawczych związanych przede wszystkim z zagadnieniami architektonicznymi oraz dotyczącymi funkcjonowania (być może)
zamku, a w późniejszych czasach młyna.
Port rzeczny
Chojna utrzymywała w średniowieczu stosunki handlowe ze Szczecinem, będąc ważnym dostawcą zboża, za pośrednictwem żeglugi Rurzycą i Odrą.
Działalność ta potwierdzona jest źródłowo od 1292 roku, kiedy miasto otrzymało od margrabiów prawo do bezcłowej żeglugi oraz ustanowiono zakaz buprzeszkadzał w emancypacji, podobnie jak sto lat wcześniej zamek książęcy mieszczanom Szczecina. Podczas gdy szczecinianie znieśli zamek w 1249 r. za książęcym pozwoleniem, tak chojnianie
zrobili to w 1348 r. przemocą”, cyt. za: R. Reiche, Bausteine…, s. 125. Zob. też tamże, s. 124–126.
66
Tamże.
67
CDB, Nr. CLXXX, s. 289–290.
68
R. Reiche, Bausteine…, s. 126.
69
CDB, Nr. CCLXXVII, s. 273–274.
70
R. Reiche, Bausteine…, s. 127.
71
E. Rymar, Z dawnych dziejów…, s. 257.
72
R. Reiche, Bausteine…, s. 108, przyp. 1.
27
Michał Gierke
dowy młynów na spławnym odcinku Rurzycy, przy czym można przypuszczać,
że takie formy transportu i handlu mogły funkcjonować już wcześniej, rozwijając się razem z miastem lokacyjnym73. Wydaje się, że port rzeczny mógł znajdować się za murami miejskimi, na Rurzycy, przy końcu obecnej ulicy Szkolnej,
gdzie odnaleziono relikty drewnianej nawierzchni z bali, prowadzącej, jak chciał
R. Reiche, od rynku nad rzekę74. Port ten funkcjonował zapewne do czasu zbudowania na Rurzycy, nieopodal Wzgórza Wisielców, młyna Krupin, który najprawdopodobniej wykluczył spławność rzeki na tym odcinku. Pierwsza pewna
wzmianka o tymże młynie pochodzi z 1324 roku, można jednak przypuszczać,
iż został zbudowany wcześniej75. Zapewne po tym wydarzeniu powstał nowy
port, usytuowany gdzieś za Krupinem. Warto wspomnieć jeszcze o znaleziskach
broni białej wydobytych z Rurzycy, które – zdaniem Heleny Malinowskiej-Łazarczyk – mogły być związane z funkcjonowaniem transportu wodnego. Owa broń
miałaby należeć do kupców, którzy używali jej do obrony transportu w czasach
sporów brandenbursko-pomorskich oraz, być może, w walkach z tak zwanymi
raubritterami76.
Wstępne weryfikacyjne badania archeologiczne pozwoliłyby na postawienie bardziej szczegółowych pytań badawczych dotyczących rozwoju oraz
typu portu, a także zagadnień gospodarczo-ekonomicznych związanych z handlem i transportem wodnym na pograniczu dawnej Nowej Marchii i Pomorza.
Obwarowania miejskie
System średniowiecznych obwarowań miejskich Chojny był w przeszłości przedmiotem badań historyków oraz historyków sztuki77. Z nowszych prac na
uwagę zasługuje artykuł Grzegorza Gralińskiego, w którym autor podsumował
dotychczasowy stan badań, nakreślił ogólną historię chojeńskich murów oraz
73
B. Zientara, Rola Szczecina w odrzańskim i bałtyckim handlu zbożem w XIII–XIV w., „Przegląd
Historyczny”, 1961, t. LII, z. 3, s. 439–440; E. Rymar, Z dawnych dziejów…, s. 17.
74
R. Reiche, Und dennoch…, s. 85; podobnie P. Schwartz, Ein Menschenalter im Frieden. Königsberg in der Neumark von 1680 bis 1750, SVGN, H. 2, s. 66.
75
CDB, Nr. XXIV, s. 186–187; por. E. Rymar, Dawne młyny…, s. 61–62.
76
W 1985 r. w okolicy Nawodnej z rzeki wydobyto miecz żelazny datowany na przełom XIII i XIV w.
H. Malinowska-Łazarczyk, Średniowieczny miecz z Rurzycy, MZP 1985, t. XXXI, s. 163–171. Do
podobnego odkrycia doszło również przed 1945 r. – w okolicach Garnowa wydobyto z Rurzycy
miecz żelazny datowany przez G. Mirowa zaskakująco dokładnie na około 1280 r. G. Mirow, Mittelalterliche Bodenfunde im Heimatmuseum Königsberg (Neumark), „Königsberger Kreiskalender”
(dalej: KK), Jg. 8, s. 124.
77
Zob. np. H. Bütow, Die Stadtbefestigung von Königsberg Nm., KK, Jg. 3, s. 5–13; Die Kunstdenkmäler…, s. 76–88., E. Lukas, Średniowieczne mury miejskie na Pomorzu Zachodnim, Poznań 1975,
s. 68–74.
28
Stan i pespektywy badań archeologicznych
podjął się analizy architektonicznej elementów obwarowań78. Prace te dotyczą
jedynie zachowanej części zespołu murów miejskich. O niezachowanych elementach wiedzę można natomiast czerpać jedynie z nielicznych przekazów
pisanych oraz źródeł ikonograficznych, które, niestety, nie są precyzyjne i pozwalają jedynie na bardzo ogólne rozważenie problemu. Wydaje się zatem oczywiste, że w ramach realizacji ewentualnych badań archeologicznych obwarowań
w pierwszej kolejności należałoby zweryfikować te niezachowane części.
Najstarsze obwarowania miejskie Chojny powstały najprawdopodobniej
już w drugiej połowie XIII wieku, otaczając miasto lokacyjne. Jak już wykazano,
obszaru zajmowanego przez najstarszą część miasta nie udało się do tej pory
jednoznacznie ustalić, tak więc nieznany pozostaje również zasięg owych umocnień. Należy sądzić, że mury miejskie, o czytelnym do dziś zasięgu, powstały na
początku XIV wieku, ponieważ w źródłach pisanych pojawia się wtedy wzmianka o Nowym Mieście, przy którym znajdowały się fosy i bramy. Obwarowania zostały najpewniej wzniesione z kamieni polnych, a potem stopniowo zastępowano je murami ceglanymi79. Zdaniem Kazimiery Kality-Skwirzyńskiej, ostateczną
formę architektoniczną oraz układ nadano murom pod koniec XIV i w ciągu
XV wieku, w czasie odbudowy miasta po najeździe księcia szczecińskiego Kazimierza III80. Cały system umocnień składał się z murów kurtynowych, w których obrębie usytuowano kilkadziesiąt baszt i trzy bramy z rozległymi przedbramiami, oraz wałów ziemnych i fos zasilanych wodami Sarbicy81. Obwarowania
w takim kształcie znane są z przekazów ikonograficznych (ryc. 2–3)82. W czasach nowożytnych, w związku z upowszechnieniem broni palnej, mury miejskie
poczęły tracić na znaczeniu. W XVIII wieku rozebrano przedbramia, w 1728
roku zasypano fosy ziemią z wałów i stworzono w ich miejscu ogrody, a w XIX
wieku rozebrano Bramę Czworokolną83.
G. Graliński, Średniowieczne mury obronne Chojny, „Rocznik Chojeński” 2011, t. III, s. 71–90.
Tamże, s. 74.
80
K. Kalita-Skwirzyńska, Rozwój urbanistyki i architektury Chojny w okresie średniowiecza,
w: Terra Transoderana. Sztuka Pomorza Nadodrzańskiego i dawnej Nowej Marchii w średniowieczu,
red. M. Glińska, K. Kroman, R. Makała, Szczecin 2004, s. 105–106.
81
G. Graliński, Średniowieczne mury..., s. 74.
82
Zob. R. Skrycki, Źródła ikonograficzne do dziejów Chojny (do 1945 r.). Przegląd chronologiczny,
w: Chojna i okolice na przestrzeni wieków, red. R. Skrycki, Chojna–Zielona Góra 2007, s. 88–91,
ryc. 1–3; tenże, Glosa do przeglądu chronologicznego źródeł ikonograficznych do dziejów Chojny,
„Rocznik Chojeński” 2010, t. II, s. 314, ryc. 1; E. Gwiazdowska, Szczeciński malarz August Ludwig
Most pośród murów Chojny w roku 1835, „Rocznik Chojeński” 2010, t. II, s. 146–147, ryc. 1.
83
Die Kunstdenkmäler…, s. 84; A Kehrberg, Fortsetzung und weitere Ausführung des Erleuterten
Historisch-Chronologischen Abrisses der Stadt Königsberg in der Neu-Marck (…), b.m.w. 1731,
s. 9; G. Graliński, Średniowieczne mury..., s. 75, 81.
78
79
29
Michał Gierke
Obecnie za najważniejszą potrzebę badań obwarowań miejskich Chojny
uznać należy weryfikację niezachowanych ich elementów. W pierwszej kolejności
należałoby określić dokładny zasięg oraz ogólnie pojętą typologię najstarszego
obwodu murów miasta lokacyjnego. Równie ważne wydaje się rozpoznanie archeologiczne nieistniejącej Bramy Czworokolnej oraz przedbrami Bram Świeckiej oraz Barnkowskiej. Wyniki badań, w czasie których odkrywano relikty obwarowań nawet nieznacznych rozmiarów, dowodzą tego, że w połączeniu z analizą
źródeł ikonograficznych można na ich podstawie określić przybliżoną chronologię oraz architekturę średniowiecznych fortyfikacji, a także, niekiedy, zweryfikować dotychczasowe poglądy84. Ponadto interesującym przedmiotem badań mogą
być dawne fosy – nie tylko ze względu na weryfikację ich przebiegu, bo ten jednak
wydaje się być dość czytelny, ale ze względu na możliwość odkrycia nawarstwień
związanych z oblężeniami miasta, w tym z najazdem wojsk księcia Kazimierza III
w 1372 roku. Odkrywane źródła materialne związane z tym wydarzeniem pozwoliłyby z pewnością na poszerzenie stanu wiedzy na ten temat.
Zespoły szpitalno-kościelne
W średniowiecznej i nowożytnej Chojnie funkcjonowało kilka zespołów
szpitalno-kościelnych, które, najogólniej rzecz ujmując, służyły jako przytułki dla
ubogich, chorych, sierot i pielgrzymów. Instytucje takie fundowane były przez
zamożne mieszczaństwo, duchowieństwo, cechy rzemieślnicze oraz radę miejską. Można zatem powiedzieć, iż była to swoista forma jałmużny. Podopieczni
szpitali mieli zapewnioną opiekę doczesną i duchową, natomiast fundatorzy
i dobroczyńcy spełniali przykazanie miłosierdzia wobec bliźnich. Ponadto mieszkańcy szpitali byli zobowiązani do modlitwy za swych dobroczyńców, dlatego też
w większości z nich był kościół, kaplica lub przynajmniej ołtarz85. W Chojnie, podobnie jak w wielu innych brandenburskich miastach, znajdowały się dwa czternastowieczne szpitale – św Ducha, który zwyczajowo znajdował się na obrzeżu
miasta, ale jeszcze wewnątrz murów miejskich, oraz św. Jerzego, który również
zwyczajowo był umiejscowiony na zewnątrz murów miejskich86. Na początku
XV wieku w większości miast marchijskich poczęto fundować szpitale pod we84
Zob. J. Romanow, Chronologia Bramy Piaskowej w świetle wyników badań wykopaliskowych
w roku 2000, „Silesia Antiqua” 2000, t. 42, s. 133–147; por. G. Nawrolska, Fortifications in Elbląg
in the Middle Ages and the early modern period, w: Lübecker Kolloquium zur Stadtarchäologie
im Hanseraum. VII: Die Befestigungen, M. Gläser, Lübeck 2010, s. 566–567; M. Rębkowski, Fortifications of medieval Kołobrzeg, w: tamże, s. 622–623.
85
M. Słoń, Szpitale średniowiecznego Wrocławia, Warszawa 2000, s. 6–7.
86
Por. C. Nagel, St. Gertrud und ihre Hospitäler in der Mark Brandenburg (mit 2 Abbildungen),
„Jahrbuch für brandenburgische Landesgeschichte”, Bd. 14, s. 9–10.
30
Stan i pespektywy badań archeologicznych
zwaniem św. Gertrudy, które sytuowano poza obrębem miejskich obwarowań87.
Instytucja taka została ufundowana również w Chojnie. W połowie XV wieku
powstał także szpital przy kościele św. Mikołaja, a pod koniec tego wieku – szpital św. Krzyża przy kaplicy Jeruzalem. Po reformacji liczbę szpitali zredukowano, zachowując jedynie szpital św. Jerzego, do którego przeniesiono podopiecznych szpitala działającego przy kościele św. Mikołaja oraz tworząc duży szpital
w zabudowaniach poklasztornych zakonu augustianów, do którego przeniesiono
szpitale św. Gertudy oraz św. Ducha88. W przestrzeni miejskiej zachowała się do
dziś jedynie ruina kaplicy szpitalnej św. Gertrudy. W źródłach pisanych można odnaleźć informacje głównie o fundatorach oraz przybliżonym usytuowaniu
zespołów. Niektóre z kaplic zostały zaprezentowane także w źródłach ikonograficznych. Żaden z obiektów nie doczekał się jednak szczegółowego opracowania.
Poniżej zaprezentowane zostaną ogólne dane dotyczące chojeńskich zespołów
szpitalno-kościelnych z uwzględnieniem wstępnej próby określenia ich lokalizacji. Przy wszystkich szpitalach funkcjonowały również cmentarze (zagadnienie
to zostanie omówione w innym miejscu).
Niezwykle interesującym przedmiotem badań, nie tylko archeologicznych, ale i historycznych, mógłby być kościół św. Mikołaja, który nie został do
tej pory poddany szczegółowym rozważaniom. Najważniejsze wydaje się pytanie
o to, jaką funkcję pełniła ta świątynia w średniowiecznej Chojnie. Występujące
licznie na Pomorzu kościoły z patrocinium św. Mikołaja być może miały związek
z przedmiejskimi osadami obcych kupców89. Zakładając, że istniała osada przedlokacyjna oraz że miasto nowego typu ma pomorską genezę, rozważenie takiej
możliwości w przypadku Chojny wydaje się być uzasadnione. Tym bardziej
że – jak wykazał E. Rymar – prawo miejskie Chojny oraz koloniści pochodzili
z Przęcławia90. W Przęcławiu zaś istniał od 1187 roku kościół pod tym wezwaniem oraz młodszy kościół pw. NMP91. Najstarsza pośrednia wzmianka o pa87
Tamże, s. 17. Carl Nagel dokonuje w swym artykule zestawienia brandenburskich szpitali i kaplic św. Gertrudy, przedstawiając również genezę owej swoistej „mody” na fundowanie instytucji
pod tym wezwaniem.
88
H. Bütow, Zur Reformationsgeschichte der Stadt Königsberg Nm., JVGN, Bd. 14, s. 48. Nowy
szpital klasztorny otrzymał wezwanie św. Ducha, dlatego taką nazwą został opisany m.in. na panoramie Chojny autorstwa C. Meriana.
89
Szczegółowo o tym K. Blaschke, Nikolaikirchen und Stadtentstehung im Pommerschen Raum,
„Greifswald-Stralsunder Jarhbuch”, B. 9 (1970/1971), s. 21–40. Należy zaznaczyć, że jego poglądy spotkały się z dość ostrą krytyką. Część postulowanych przezeń hipotez słusznie podważono.
Por. M. Rębkowski, Pierwsze lokacje…, s. 59–60, 114.
90
E. Rymar, Z dawnych dziejów…, s. 61–67.
91
K. Blaschke, Nikolaikirchen und Stadtentstehung im Pommerschen Raum..., s. 25. Zdaniem
M. Rębkowskiego (Pierwsze…, s. 108) kościół św. Mikołaja nie był związany z wczesnomiejskim
31
Michał Gierke
rafii chojeńskiej pochodzi z 1274 roku, bezpośrednia – z roku 1282, jednakże
w żadnej z nich nie wymieniono patrocinium świątyni parafialnej92. Uznaje się,
że w dokumentach tych mowa o kościele Mariackim – pewności jednak nie ma.
Pierwsza wzmianka, w której wymienione zostały obie świątynie z towarzyszącymi im wezwaniami, pochodzi z 1312 roku93. Nie sposób zatem rozstrzygnąć na
podstawie źródeł pisanych, która ze świątyń pełniła pierwotnie funkcję parafii,
ani która była starsza. Żadna z nich nie zachowała się do dzisiaj, więc również
ustalenie chronologii względnej na podstawie detalu architektonicznego nie
wchodzi w rachubę94. Gdyby jednak założyć, że przed lokacją Chojny funkcjonowała jakaś wczesnomiejska osada, to okaże się, że istnieją pewne przesłanki
ku temu, by za pierwotną parafię uznać kościół św. Mikołaja. Jak wiadomo, funkcje szpitalne kościół ów zaczął pełnić dopiero od około 1446 roku – wcześniej
zatem musiał pełnić funkcje wyłącznie kościelne95. Oznacza to, że na początku
XIV wieku funkcjonowały w mieście dwie – a jeżeli wziąć pod uwagę klasztor
Augustianów – to trzy regularne, „nieszpitalne” świątynie96. Wypada się zastanowić, czy rzeczywiście miasto tak bujnie się rozwijało, że aby zaspokoić potrzeby religijne mieszkańców, niezbędne były trzy świątynie, czy może któraś
z nich stanowiła relikt wcześniejszego osadnictwa. W świetle obecnego stanu badań nad rozplanowaniem przestrzennym oraz społeczeństwem średniowiecznej
Chojny nie sposób udzielić odpowiedzi na tak postawione pytanie. Jeżeli jednak
przyjmie się, że jedna ze świątyń miała przedmiejską genezę, to istotnym argumentem za przedlokacyjnym pochodzeniem kościoła św. Mikołaja będzie jego
usytuowanie w przestrzeni miejskiej. Jak podał Augustin Kehrberg, znajdował
się on nieopodal Bramy Czworokolnej, przy wlocie do ulicy Nikolaistrasse (dziś
Łużyckiej)97. Taka lokalizacja – na peryferiach miasta – charakterystyczna jest
dla świątyń wcześniej istniejących, włączonych w obręb formującego się miasta nowego typu98. Jednocześnie teren przy Bramie Czworokolnej uznawany jest
ośrodkiem w Przęcławiu.
92
Pommersches Urkundenbuch, B. II, Abth. I, berarb. und von R. Prümers, Stettin 1881, s. 291, nr
991; CDB, Nr. III, s. 174.
93
CDB, Nr. XIII, s. 180. W dokumencie mowa też o kaplicy św. Ducha.
94
Zachowały się jedynie nieliczne relikty dawnej czternastowiecznej bryły kościoła Mariackiego
(por. niżej).
95
H. Bütow, Zur Reformationsgeschichte…, s. 9.
96
W 1297 r. biskup kamieński Henryk zezwolił augustianom z ufundowanego w 1290 r. klasztoru
na grzebanie zmarłych w kościele. Świadczy to niewątpliwie tym, że kościół klasztorny musiał już
w tym czasie funkcjonować. Por. E. Rymar, Klasztor chojeńskich augustianów, „Rocznik Chojeński” 2010, t. II, s. 7–8.
97
A. Kehrberg, Erleuterter…, Abth. I, s. 143.
98
Plac rynkowy oraz kościół parafialny zajmowały w przestrzeni miast lokacyjnych przeważnie
32
Stan i pespektywy badań archeologicznych
przez niektórych badaczy za wzmiankowane w źródłach Nowe Miasto, więc gdyby
przyjąć ich punkt widzenia, metryka kościoła sięgałaby „jedynie” początków XIV
wieku99. Takie spojrzenie daje jednak mimo wszystko możliwość przedstawienia
jeszcze jednej koncepcji. Gdyby mianowicie założyć, iż Nowe Miasto stanowiło w
istocie rozszerzenie Starego Miasta, można wówczas przyjąć, że miało ono swoją
odrębną parafię. Podobną sytuację wskazać można na przykład w Greifswaldzie,
którego przestrzeń została poszerzona o nową dzielnicę – nazywaną potocznie Nowym Miastem – z własną parafią100. Chojeński kościół św. Mikołaja nigdy nie został
jednak nazwany świątynią parafialną, co – jak się wydaje – przekreśla tę koncepcję.
O samej bryle kościoła św. Mikołaja również niewiele wiadomo, gdyż nie
istnieją jej przedstawienia ikonograficzne ani opisowe. Najwcześniejsza wzmianka o szpitalu, czy też domu pielgrzymim należącym do kościoła, pochodzi, jak
wspomniano, z 1446 roku i przypuszcza się, iż był on przeznaczony dla ubogich,
włóczęg i pątników101. Szpital ów został po reformacji połączony ze szpitalem
św. Ducha, a zabudowania w 1568 roku sprzedane jednemu z mieszczan102.
Z kroniki A. Kehrberga wiadomo, że budynki kościoła i szpitala istniały jeszcze w latach osiemdziesiątych XVII wieku103. W 1686 roku rozebrano kościół,
a pozyskany materiał rozbiórkowy wykorzystano przy restauracji wieży kościoła
Mariackiego. W 1726 roku przystąpiono zaś do porządkowania placu, na którym
stał zespół szpitala i kościoła, w celu budowy fundamentów pod dom mieszkalny. W czasie robót ziemnych w 1727 roku odkryto liczne kości ludzkie oraz
sklepioną piwnicę, a także relikty drewnianej konstrukcji104. Mając na uwadze
wszystkie przytoczone wątpliwości, należy stwierdzić, iż dokładne zbadanie
metodą archeologiczną ewentualnych reliktów świątyni mogłoby na pewno dostarczyć informacji przydatnych do rozważań o początkach oraz rozplanowaniu
przestrzennym miasta Chojny. Warto dodać, że teren, na którym znajdował się
kościół, nie jest obecnie zabudowany.
główne miejsca, kumulując w centrum ośrodka funkcje polityczne, handlowe i religijne. „Od tej
reguły są jednak wyjątki, w których plac targowy znajdował się co prawda w centrum miasta, ale
już kościół parafialny zlokalizowany był w jednym z peryferyjnych kwartałów. Większość takich
przypadków (…) trzeba jednak, także w świetle odkryć archeologicznych, interpretować jako następstwo przejęcia przez tworzącą się gminę kościoła przedlokacyjnego, istniejącego już w momencie rozmierzania miasta”, cyt. za: M. Rębkowski, Pierwsze lokacje…, s. 104.
99
Por. przyp. 42.
100
M. Słoń, Miasta…, s. 201–206. Inaczej M. Rębkowski (Pierwsze lokacje…, s. 108–109), który
w greifswaldzkim Nowym Mieście widzi odrębną gminę miejską.
101
H. Bütow, Zur Reformationsgeschichte…, s. 9.
102
E. Rymar, Z dawnych dziejów…, s. 259.
103
A. Kehrberg, Erleuterter…, Abth. I, s. 144.
104
A Kehrberg, Fortsetzung…, s. 22.
33
Michał Gierke
W przywołanym już dokumencie z 1312 roku została również wspomniana po raz pierwszy kaplica św. Ducha. Wzmianka o samym szpitalu pod
tym wezwaniem pochodzi już z 1310 roku105. Zabudowania szpitala i kaplicy
znajdowały się nieopodal dzisiejszej ulicy Szkolnej, przy Bramie Świeckiej106.
Po reformacji szpital przeniesiono do byłego klasztoru Augustianów, który od
tej pory zyskał wezwanie św. Ducha, a zabudowania szpitalne i kaplica przeszły w ręce prywatne i zostały zaadaptowane na dom mieszkalny107. W czasach
A. Kehrberga budynki te jeszcze istniały, a sam kronikarz pisał, że forma architektoniczna jednego z nich wskazuje na to, iż stanowi on pozostałość kaplicy108.
Nie wiadomo, kiedy popadły w ruinę. W każdym razie, w 1928 roku nie było już
po nich śladu109.
Poza omówionymi już dwoma zespołami szpitalno-kościelnymi znajdującymi się wewnątrz murów miejskich, istniały w średniowieczu jeszcze trzy
inne, zlokalizowane poza murami. Znajdujące się przed Bramą Świecką kaplica
i szpital św. Gertrudy ufundowane zostały w 1409 roku110. Ruiny kaplicy zachowały się do dziś111. W jej pobliżu znajdował się niegdyś dwór i dom (Hof und
Haus) zakonu joannitów, którego relikty można było jeszcze dostrzec w XVIII
wieku112. Po reformacji w kaplicy urządzono stodołę i stajnię. W 1683 roku
odrestaurowano ją i poświęcono pod nowym wezwaniem św. Jana113. W 1865
roku dobudowano neogotycką sygnaturkę na szczycie zachodnim114. W czasie
reformy szpitalnictwa chojeńskiego w latach 1561–1562 szpital św. Gertrudy
połączono ze szpitalem św. Ducha i przeniesiono do dawnego klasztoru Augustianów. Zabudowania szpitalne zostały przedstawione, być może, na jednej
z panoram Chojny115. Aczkolwiek wydaje się, że są to jednak zabudowania
CDB, Nr. XII, s. 179.
A. Kehrberg, Erleuterter…, Abth. I., s. 144.
107
E. Rymar, Z dawnych dziejów…, s. 248.
108
A. Kehrberg, Erleuterter…, Abth. I., s. 144.
109
Die Kunstdenkmäler…, s. 75.
110
E. Rymar, Z dawnych dziejów…, s. 250.
111
Kaplica przetrwała drugą wojnę światową, została jednak zniszczona w czasie budowy cmentarza żołnierzy Armii Radzieckiej. Ówczesny konserwator wojewódzki Henryk Dziurla wstrzymał jej
rozbiórkę. P. Migdalski, Powstanie i dzieje cmentarza żołnierzy Armii Radzieckiej w latach 1956–
2000, w: Chojna i okolice..., s. 178–180.
112
A. Kehrberg, Fortsetzung…, s. 22; tenże, Erleuterter…, Abth. I, s. 50.
113
A. Kehrberg, Erleuterter, Abth. I, s. 150–152.
114
Die Kunstdenkmäler…, s. 75. Opis detali architektonicznych oraz dawnego wyposażenia kaplicy
zob. tamże oraz Mittelalterlicher Backstein–Bauwerke des preussischen Staates, hg. F. Adler, Band
II: Die Mark Brandenburg, Berlin 1898, s. 103; A. Kehrberg, Erleuterter…, Abth. I, s. 152.
115
Zob. R. Skrycki, Źródła…, s. 91, ryc. 3.
105
106
34
Stan i pespektywy badań archeologicznych
wzniesione w XVII wieku, gdyż dawne zniszczono ze strachu przed zarazą po
przeniesieniu szpitala116. Najważniejszym zadaniem badań archeologicznych
byłaby więc weryfikacja przestrzeni zajmowanej przez szpital oraz wzmiankowany dwór joannicki.
Inna gotycka kaplica – św. Jerzego – która znajdowała się przed Bramą
Barnkowską, została całkowicie rozebrana po 1945 roku, mimo że drugą wojnę
światową przetrwała bez uszczerbku117. Najstarsza wzmianka o szpitalu pod tym
wezwaniem pochodzi z 1349 roku, a o kaplicy z 1370 roku118. Szpital, po połączeniu ze szpitalem św. Mikołaja, funkcjonował również po reformacji119. O zabudowaniach samego szpitala niewiele wiadomo, natomiast kaplica na początku
XVIII wieku zyskała barokowy szczyt, a w ciągu XIX wieku była jeszcze dwa razy
remontowana120 (ryc. 4). W kwestii jej lokalizacji wiadomo, że znajdowała się
przy dzisiejszej ulicy Jagiellońskiej w pobliżu obecnej siedziby Urzędu Miasta.
Kaplica św. Jerzego pod koniec XV wieku stała się, być może, częścią Via
Dolorosa – zespołu kaplic Drogi Krzyżowej, które znajdowały się przed Bramą
Barnkowską i służyły odprawianiu uroczystych procesji. Drogę wieńczyła kaplica sanktuaryjna św. Jeruzalem, przy której znajdował się szpital św. Krzyża121.
Zarówno kaplica, jak i szpital nie funkcjonowały długo, gdyż w 1557 roku je
rozebrano, a pozyskany materiał budowlany użyto do budowy szkoły122. Kaplica
i szpital znajdowały się najprawdopodobniej w okolicy skrzyżowania dzisiejszych
ulic Jagiellońskiej i Ogrodowej123.
Badania archeologiczne, w połączeniu z analizą wspomnianych przekazów, mogą dostarczyć informacji o fazach przebudów i rozplanowaniu przestrzennym zarówno samych zespołów szpitalno-kościelnych, jak i ich miejsca
w układzie przestrzennym miasta oraz rzucić światło na znajomość najwcześniejszego budownictwa chojeńskiego ośrodka miejskiego. Ponadto na ich podstawie możliwe jest także stworzenie propozycji wyglądu nieistniejących budowli. Dowiodły tego między innymi prace prowadzone przy szpitalu św. Ducha
we Wrocławiu oraz przy kościele św. Mikołaja w Gdańsku124. Z kolei badania
A Kehrberg, Erleuterter…, Abth. I, s. 222.
P. Migdalski, Powstanie…, s. 178, przyp. 33.
118
CDB, Nr. LXX, s. 214; A. Kehrberg, Erleuterter…, Abth. I, s. 147.
119
A. Kehrberg, Erleuterter…, Abth. I, s. 218.
120
Tamże, Abth. I, s. 146–150; Die Kunstdenkmäler…, s. 73–75; Mittelalterlicher…, s. 103;
R. Skrycki, Źródła…, s. 91, ryc. 3.
121
Opis tego zwyczaju oraz opracowanie dziejów kaplicy i szpitala H. Bütow, Die Jerusalemskapelle
und das Jerusalems- oder Heilige Kreutzhospital zu Königsberg i.d. Neumark, JVGN, Bd. 7, s. 127–144.
122
P. Hafft, Microcronicon Marchicum, CDB, Haupttheil IV, Bd. I, s. 119.
123
H. Bütow, Die Jerusalemskapelle…, s. 132.
124
J. Romanow, M. Romanow, Szpital Ducha Świętego we Wrocławiu w świetle badań archeologicz116
117
35
Michał Gierke
szpitala św. Ducha w Kołobrzegu pozwoliły uzyskać dane, dzięki którym można
było, w pewnym stopniu, przybliżyć zagadnienia związane między innymi z warunkami życia pensjonariuszy, funkcjonowaniem cmentarza czy przemianami
w rozplanowaniu działki szpitalnej125.
Kościół Mariacki
Kościół Mariacki wymaga przede wszystkim kompleksowych badań architektoniczno-archeologicznych, które umożliwiłyby poznanie faz i chronologii jego rozbudowy. Potrzeba takich badań postulowana była już wcześniej126.
Najstarsze wzmianki o parafii w Chojnie pochodzą z lat 1274 i 1282,
jednak ze względu na brak określenia patrocinium świątyni, nie wiadomo, czy
mowa w nich o kościele Mariackim (por. wyżej). Najwcześniejsze potwierdzenie
wezwania, a zarazem, jak się wydaje, pierwszą pewną wzmiankę o świątyni, można odnaleźć w dokumencie z 1312 roku127. Była to zapewne budowla wzniesiona
z kwadr granitowych, jednak jej forma nie jest znana128. Częścią tej budowli,
przynajmniej w partii przyziemnej, była prawdopodobnie gotycka wieża, która
runęła w XIX wieku (ryc. 5). Jej fundamenty odsłonięto w 1962 roku i stwierdzono, iż musiała być starsza od piętnastowiecznego ceglanego korpusu kościoła129. Reliktem tego założenia jest też zapewne narożnik wykonany z kwadr
granitowych, który jest częścią zachodniej ściany kaplicy Mariackiej. Świątynia
w obecnej formie została wzniesiona w trzech etapach w XV wieku – w 1407
roku poświęcono część wschodnią korpusu z chórem kapłańskim, w 1459 roku
– część zachodnią korpusu, którą dobudowano do starej wieży, a w 1497 poświęcono dostawioną do południowej ściany wieży kaplicę chrzcielną św. Anny130.
nych, w: Średniowieczne i nowożytne nekropole Wrocławia. Cz. 1 (z serii: „Wratislavia Antiqua”,
t. 12), red. K. Wachowski, Wrocław 2010, s. 175–180; M. Szyszka, Romański kościół św. Mikołaja
w świetle badań archeologicznych na stanowisku 5 w Gdańsku, w: Acta Archaeologica Pomoranica
III. Cz. 2: Od późnego średniowiecza do czasów nowożytnych, red. A. Janowski, K. Kowalski, S. Słowiński, Szczecin 2009, s. 144–145.
125
M. Rębkowski, Domus sancti Spiritus. Szpital średniowiecznego Kołobrzegu w świetle archeologii,
w: Archeologia średniowiecznego Kołobrzegu, red. M. Rebkowski, Kołobrzeg 2010, t. V, s. 156–159.
126
Zob. np. A. Gruszecki, J. Widawski, Ruina jako obiekt turystyczny (koncepcja zabezpieczenia
i udostępnienia na przykładzie kościoła NMP w Chojnie), „Ochrona Zabytków” 1965, r. XVIII,
nr 2 (69), s. 5–22.
127
CDB, Nr. XIII, s. 180.
128
Por. M. Gierke, Nieco uwag o neogotyckiej wieży kościoła Mariackiego w Chojnie, „Rocznik Chojeński” 2012, t. IV, s. 140, przyp. 7. Tam dalsza literatura.
129
A. Gruszecki, J. Widawski, Ruina jako obiekt turystyczny..., s. 6–8.
130
Różnice formalne między fazami budowlanymi omówił szczegółowo Georg Voss w Die Kunstdenkmäler…, s. 34–38; zob. też A. Gruszecki, J. Widawski, Ruina jako obiekt turystyczny...,
36
Stan i pespektywy badań archeologicznych
W połowie XIX wieku w miejsce zawalonej gotyckiej wieży zbudowano nową
wieżę neogotycką, której autorstwo przypisuje się Friedrichowi Augustowi
Stülerowi131. W czasie drugiej wojny światowej kościół uległ częściowemu zniszczeniu. Obecnie jest odbudowywany.
Do tej pory nierozwiązany pozostaje problem początków kościoła. Dzięki badaniom archeologiczno-architektonicznym można byłoby uzyskać dane,
które pozwoliłyby na określenie chronologii oraz, być może, również na rekonstrukcję najwcześniejszej bryły świątyni. W pierwszej kolejności należałoby odsłonić w tym celu fundamenty wspomnianego narożnika z kwadr granitowych
i porównać je z odkrytymi w 1962 roku reliktami fundamentów gotyckiej wieży
oraz piętnastowiecznego korpusu, aby określić zachodzącą między nimi relację chronologiczną. Dość frapującym elementem, ze względu na „zapóźniony”
w stosunku do piętnastowiecznego korpusu wewnętrzny wystrój architektoniczny, jest południowa kaplica Mariacka. Powstało kilka hipotez dotyczących
jej pierwotnego przeznaczenia – uznawana jest za wzmiankowaną w piętnastowiecznych źródłach pisanych kaplicę Bractwa Maryjnego, skarbiec, samodzielną
kaplicę włączoną w XV wieku w obręb korpusu lub też salową kryptę132. Nie
ulega jednak wątpliwości, iż do XIX wieku pełniła funkcję zakrystii133. Chronologię powstania tej części świątyni trudno jednoznacznie ustalić. Odsłonięcie
fundamentów i skonfrontowanie ich parametrów z parametrami fundamentów
innych części kościoła pozwoliłoby zapewne rzucić nowe światło na to zagadnienie. Weryfikacji archeologicznej wymaga ponadto wzmiankowana w źródłach
kostnica usytuowana po północnej stronie wieży kościoła oraz zasięg ogrodzenia
cmentarnego134.
s. 5–14. Warto wspomnieć, iż za datę ukończenia (poświęcenia) budowy kaplicy św. Anny podaje
się w pracach traktujących o świątyni 1479 r., powołując się na dzieło A. Kehrberga (Erleuterter…,
Abth. I, s. 105). Kronikarz ów, wymieniając tę datę, powołuje się natomiast na dzieło dziejopisa
brandenburskiego Andreasa Angelusa. Ten ostatni wydarzenie to jednak datuje na 1497 r. Wydaje
się zatem, że słuszne będzie przyjęcie tej ostatniej daty jako właściwej. Zob. A. Angelus, Rerum
Marchicarum breviarium (…), Wittemberg 1593, s. 115; tenże, Annales Marchiae Brandenburgicae (…), Franckfurt an der Oder MDXCVIII, s. 259.
131
Por. wątpliwości M. Gierke, Nieco uwag…, s. 144.
132
Zob. np. Die Kunstdenkmäler... s. 42; L. Kusztelski, Kościół Mariacki w Chojnie, Szczecin 1959,
mps Terenowy Oddział Narodowego Instytutu Dziedzictwa w Szczecinie; A. Gruszecki, J. Widawski, Ruina jako obiekt turystyczny..., s. 10, przyp. 18; M. Płotkowiak, Odbudowa kościoła NMP
w Chojnie, w: W cieniu trzech katedr. Część II, Szczecin 2001, s. 70.
133
A. Kehrberg, Erleuterter…, Abth. I, s. 107. O tej funkcji zaświadcza również znajdująca się w jej
wnętrzu profilowana wnęka, która, jak się wydaje, służyła do obrzędu ablucji.
134
O kostnicy zob. G.F.L. Neumann, Versuch einer Geschichte..., s. 146.
37
Michał Gierke
Klasztor Augustianów
Fundacja eremickiego klasztoru Augustianów w Chojnie została potwierdzona przez biskupa kamieńskiego w 1290 roku. Przypisuje się ją margrabiom
z dynastii askańskiej. Klasztor został zlokalizowany w obrębie murów obronnych
we wschodniej części miasta, nieopodal słowiańskiej chyży. W ciągu XIV wieku
zbudowano pomieszczenia klasztorne oraz w trzech etapach kościół. Starsza,
wschodnia część kościoła została wzniesiona prawdopodobnie już na początku
XIV wieku. Następnie dobudowano część zachodnią oraz przylegającą do niej
od południa kaplicę – salę konwentu. Uroczysta konsekracja kościoła klasztornego odbyła się 17 marca 1388 roku – datę tę można uznać więc za zakończenie
wszelkich robót budowlanych przy świątyni135. Funkcjonowanie klasztoru w średniowieczu miało zapewne duży wpływ na życie religijne i kulturalne Chojny136.
Kres klasztoru nadszedł wraz z reformacją, mnisi opuścili go najpóźniej w 1539
roku137. Po pewnym czasie w zabudowaniach poklasztornych urządzono szpital,
a kościół ponownie przeznaczono do celów kultowych. W 1680 roku świątynię
wyremontowano, o czym świadczy zachowana do dziś inskrypcja na południowej ścianie nawy. Do początków XIX wieku obiekt użytkowano jako kościół garnizonowy. W XIX wieku zarówno świątynia, jak i zabudowa klasztorna służyły
różnym celom: mieszkalnym, gospodarczym, przemysłowym. W połowie tegoż
wieku rozebrano sklepienia w nawie kościoła, a w 1885 roku urządzono w nim
salę gimnastyczną. W 1838 roku ze względu na bardzo zły stan techniczny rozebrano wschodnie skrzydło klasztoru oraz południowy krużganek. Po drugiej
wojnie światowej budynek przywrócono celom kultowym, a w zabudowaniach
poklasztornych urządzono plebanię138.
W kontekście badań archeologicznych chojeńskiego klasztoru Augustianów najważniejsza obecnie wydaje się weryfikacja przebiegu rozebranego
skrzydła wschodniego, w którym prawdopodobnie znajdowała się zakrystia, oraz
południowego i wschodniego krużganku. Należałoby również określić pierwotny
zasięg obszaru zajmowanego przez klasztor w przestrzeni miejskiej139. Innym
J. Jarzewicz, Gotycka architektura Nowej Marchii. Budownictwo sakralne w okresie Askańczyków
i Wittelsbachów, Poznań 2000, s. 207–208.
136
Por. A. Wernicke, Königsberg/Augustiner, w: Branderburgisches Klosterbuch. Handbuch
der Klöster, Stifte und Kommenden bis zur Mitte des 16. Jahrhunderts (z serii: „Brandenburgische Historische Studien”, Bd. 14), hg. M. Bauch i in., Berlin 2007, Bd. I, s. 680–681. Zob. też:
M. Gierke, Dzieje kościoła św. Trójcy i klasztoru Augustianów w Chojnie (1), „Gazeta Chojeńska”
2013, nr 11 (975), s. 8.
137
E. Rymar, Klasztor…, s. 21.
138
A. Wernicke, Königsberg/Augustiner..., s. 678.
139
Por. tamże, s. 681.
135
38
Stan i pespektywy badań archeologicznych
ciekawym zagadnieniem pozostaje problem pielgrzymek odbywanych w średniowieczu do klasztoru. Chojeńscy augustianie mieli bowiem cudowny obraz
Maria Miraculosa, a w źródłach archiwalnych pojawiają się informacje o odpustach udzielanych osobom, które będą do niego pielgrzymować140. Dodatkowe
potwierdzenie sprawowania tego kultu można byłoby uzyskać poprzez źródła
archeologiczne. Chodzi tu w szczególności o odkrywane w średniowiecznych
nawarstwieniach elementy wyposażenia pielgrzymów141.
Warto podkreślić, że spośród nowomarchijskich klasztorów augustiańskich
chojeński – jako jedyny z nich – się zachował; badane archeologicznie były do tej
pory tylko odkryte przypadkowo relikty klasztoru w Strzelcach Krajeńskich142.
Wzgórze Wisielców i inne miejsca straceń
Jak wiadomo wraz z rozwojem miasta średniowiecznego rozwijał się
również system sądowniczy. Na przełomie XIII i XIV wieku powszechne stało
się publiczne wykonywanie kar, które miało za zadanie oddziaływać na świadomość społeczną143. Oprócz przekazów pisanych i ikonograficznych, wydaje się,
że najwymowniejszym świadectwem tych praktyk są materialne zabytki prawa.
W przypadku Chojny artefakty takie w większości się nie zachowały. Wiadomo jedynie, że jeszcze przed drugą wojną światową w Muzeum Marchijskim
w Berlinie znajdowały się zdobiony liściem akantu i maskami miecz katowski
oraz topór pochodzące z około 1600 roku144. Co ciekawe, z propagandowego, antysemickiego artykułu burmistrza Kurta Flötera wynika, że miecz katowski znajdował się w 1939 roku w ratuszu145. Inne natomiast znane są jedynie z przekazów
historycznych, w szczególności z opisu A. Kehrberga. Wydaje się, iż wstępnie
można określić trzy miejsca, w których wymierzano wyroki. Pierwszym z nich
jest – znajdujące się nieopodal miasta przy drodze do Krzymowa i Krajnika Dolnego – Wzgórze Wisielców, określane dawniej jako Galgenberg lub Gerichtsberg, na którym, jak pisze A. Kehrberg, „złodzieje i inni Deliquenten poprzez
E. Rymar, Klasztor…, s. 14–15.
Por. M. Rębkowski, Uwagi o niektórych atrybutach średniowiecznych pielgrzymów na podstawie
znalezisk z północnej Polski, „Archaeologia Historica Polona” 2005, t. 15/2, s. 221–230; H. Śledzik-Kamińska, Manierka pielgrzymia, w: Ze studiów nad życiem codziennym w średniowiecznym
mieście (z serii: „Wratislavia Antiqua”, t. 1), red. C. Buśko, J. Piekalski, Wrocław 1999, s. 119–120.
142
M. Feder, W Strzelcach odkryto pozostałości po XIII-wiecznym klasztorze!, http://www.gazetalubuska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20120519/POWIAT02/120519465 (20.09.2012).
143
M. Trzciński, Urządzenia penitencjarne w krajobrazie średniowiecznych i nowożytnych miast
Dolnego Śląska, w: Ze studiów nad życiem codziennym w średniowiecznym mieście (z serii: „Wratislavia Antiqua”, t. 2), red. J. Piekalski, K. Wachowski, Wrocław 2000, s. 147.
144
Die Kunstdenkmäler…, s. 109.
145
K. Flöter, Königsberg und die Juden, KK, Jg. 9 (1939), s. 54.
140
141
39
Michał Gierke
szubienicę i koło, albo i przez inne katowskie urządzenia do wymierzania sprawiedliwości, zapłatę za swe niecne czyny odbierali” oraz byli tam grzebani146.
W miejscu tym grzebano również samobójców oraz, jak można przypuszczać,
osoby wyrzekające się wiary chrześcijańskiej.
Innym miejscem karania osądzonych był chojeński rynek. Do około 1680
roku, jako symbol władzy sądowniczej, stał na nim drewniany Roland z żelaznym mieczem147. Obok niego znajdował się duży, płaski wierzchem kamień,
zwany Büttelstein lub Kaakstein, stanowiący podwyższenie, na którym wystawiano skazanych na pośmiewisko gawiedzi. Kamień zakopano w czasie brukowania rynku w 1704 roku. Po drugiej stronie Rolanda znajdowała się szubienica wojskowa148. Trzecim znanym chojeńskim miejscem kaźni był most zwany
Bädel-Brücke znajdujący się za młynem przy Bramie Świeckiej, w pobliżu ujścia
Sarbicy do Rurzycy. Z tego mostu zrzucano do rzeki zaszyte w worek dzieciobójczynie, które po utopieniu grzebano na Galgenbergu149.
Badania metodą archeologiczną, w połączeniu z analizą źródeł pisanych,
dają szerokie możliwości rozpoznania miejsc straceń, ustalenia ich chronologii,
typologii używanych narzędzi i obiektów (między innymi szubienic), rodzajów
wymierzanych kar. Dowiodły tego rozpoznania prowadzone w ostatnich latach
w miastach Dolnego Śląska150. Warto dodać, że funkcjonowanie średniowiecznego i nowożytnego wymiaru sprawiedliwości nie było nigdy szczególnym
A. Kehrberg, Erleuterter…, Abth. I, s. 14; zob. też: Kuchta, Was uns die Königsberger Flurkarte
erzählt, KK, Jg. 4, 1929, s. 65. W kwestii znaczenia słowa Galgenberg przedstawiano różne koncepcje, według których wyraz ten ma etymologię słowiańską. Niewątpliwie sugerowano się obecnością
cmentarzyska pradziejowego w pobliżu wzgórza, które uważano za słowiańskie. Por. M. Gierke,
Szwedzki Kopiec, „Rocznik Chojeński” 2012, t. IV, s. 394–395.
147
Obszernie problematykę Rolandów znajdujących się w niemieckich miastach omówił Heinrich
Zoepfl, Die Rulands-Säule. Eine Rechts- und Kunstgeschichtliche Untersuchung (z serii: „Alterthümer des deutschen Reichs und Rechts, Bd. III), Leipzig und Heidelberg 1861. Z nowszych publikacji zob. Stadtrecht, Roland und Pranger. Zur Rechtsgeschichte von Halberstadt, Goslar, Bremen
und märkischen Städten (z serii: Harz-Forschungen, 14), Hsgb. D. Pötschke, Berlin 2002.
148
A. Kehrberg, Erleutereter…, Abth I, s. 36–38; H. Zoepfl, Die Rulands-Säule..., s. 292–294.
149
A. Kehrberg, Erleuterter…, Abth. I, s. 12; por. tenże, Fortsetzung…, s. 97.
150
Zob. np. P. Duma, H. Rutka, D. Wojtucki, Miejsce straceń w Złotym Stoku – wyniki badań
archeologicznych z 2011 roku, „Pomniki Dawnego Prawa” 2010, z. 16, s. 12–25; P. Nocuń, Zabytki
jurysdykcji karnej w późnośredniowiecznym i nowożytnym Wrocławiu w ujęciu archeologii historycznej, w: Wrocław na przełomie średniowiecza i czasów nowożytnych. Materialne przejawy życia
codziennego (z serii: „Wratislavia Antiqua”, t. 6), red. J. Piekalski, K. Wachowski, Wrocław 2004,
s. 25–40; D. Wojtucki, Pochówki skazańców i samobójców na wrocławskich cmentarzach od XVI do
XVIII wieku, w: Średniowieczne i nowożytne nekropole Wrocławia. Cz. 1..., s. 247–257; K. Grenda,
Szubienica w Miłkowie w świetle badań w latach 2007–2009, http://www.zabytkiprawa.pl/articles.
php?article_id=3 (13.09.2012).
146
40
Stan i pespektywy badań archeologicznych
przedmiotem zainteresowań archeologów, mimo że owe miejsca były niezwykle ważnym elementem życia i obrazu miasta151. Najdogodniejszym terenem,
na którym można prowadzić tego typu badania w Chojnie, jest z pewnością
znajdujące się poza obrębem miejskim Wzgórze Wisielców152. Aby jednak uzyskać pełny obraz dziejów chojeńskich miejsc kaźni, należałoby również zbadać
rynek. Należy w tym miejscu również zasygnalizować możliwość istnienia na
nim szubienicy średniowiecznej. Zdarzało się bowiem, że obiekty te sytuowane
były pierwotnie wewnątrz murów miejskich, po czym, w czasach nowożytnych,
przenoszono je poza obręb ośrodka ze względów sanitarnych153. Z oczywistych
względów najmniej atrakcyjnym dla badań archeologicznych miejscem straceń
jest dawny Bädel-Brücke.
Cmentarze przykościelne, szpitalne oraz cmentarz żydowski
Badania archeologiczne nekropolii umożliwiają pozyskiwanie danych,
które stanowią cenne źródła do odtwarzania dawnych systemów społeczno-kulturowych. Uwagę należy zwrócić przede wszystkim na wieloaspektowość tych
źródeł, co pozwala na badanie zarówno kultury duchowej, jak i materialnej
dawnych społeczeństw154. Pozyskiwane metodą wykopaliskową źródła w postaci szczątków ludzkich otwierają zaś szerokie pola do badań antropologicznych,
które umożliwiają poznanie egzystencji oraz funkcjonowania jednostek i całych
społeczeństw w przeszłości155. Warto w tym miejscu przytoczyć przykład wykorzystania źródeł pochodzących z wykopalisk prowadzonych na siedmiu wrocławskich cmentarzach w kompleksowej analizie antropologicznej. Udało się dzięki
Por. P. Duma, H. Rutka. D. Wojtucki, Miejsce straceń w Złotym Stoku..., s. 12.
Nawarstwienia zalegające na Wzgórzu Szubienicznym mogły zostać częściowo zniszczone
w czasie prac związanych ze wznoszeniem pomnika króla szwedzkiego Gustawa Adolfa w 1912 r.
Por. M. Gierke, Szwedzki Kopiec…, s. 395.
153
M. Trzciński, Urządzenia penitencjarne..., s. 149; zob. też J. Bresch, C. Buśko, Badania na Placu
Sądowym (wykop nr IX), w: Rynek wrocławski w świetle badań archeologicznych. cz. 1 (z serii: „Wratislavia Antiqua”, t. 3), red. C. Buśko, Wrocław 2001, s. 115–120.
154
Zob. szczególnie M. Wojcieszak, K. Wachowski, Średniowieczne cmentarzysko przy kościele
św. Wojciecha we Wrocławiu, w: Średniowieczne i nowożytne nekropole Wrocławia. Cz. 1....,
s. 53–138; zob. też M. Wojcieszak, Nekropole wrocławskiej katedry pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela. Nowożytny cmentarz na Zatumiu, w: tamże, s. 11–51; K. Wachowski, Cmentarz przy kościele
klasztornym św. Macieja we Wrocławiu, w: tamże, s. 165–170; por. M. Rębkowski, Czy archeolog
odczytuje historię średniowiecza? Uwagi o znaczeniu źródeł archeologicznych, w: Źródła historyczne
wydobywane z ziemi, red. S. Suchodolski, Wrocław, s. 23.
155
T. Kozłowski, Obraz średniowiecznych populacji ludzkich z terenu Polski w świetle badań antropologii historycznej, w Źródła historyczne wydobywane…, s. 93–110; M. Wojcieszak, K. Wachowski, Średniowieczne cmentarzysko..., s. 60; A. Witucka-Piskorska, Wygląd przyżyciowy średniowiecznych cedynian na przykładzie wybranych przedstawicieli, MZP 1987, t. XXXIII, s. 165, 178–181.
151
152
41
Michał Gierke
niej rozważyć szczegółowo takie zagadnienia, jak między innymi średnia długość
oraz warunki bytowe i zdrowotne mieszkańców w poszczególnych dzielnicach,
zróżnicowania socjotopograficzne i etniczne, przyżyciowa budowa ciała, a nawet sytuacja ekonomiczno-gospodarcza miasta156. Badania archeologiczne mogą
również, poprzez weryfikację obszaru zajmowanego przez nekropole, służyć studiom nad rozplanowaniem i organizacją przestrzenną miasta157.
Przez stulecia funkcjonowało w Chojnie kilka cmentarzy. Wydaje się,
że nekropole znajdowały się przy każdej świątyni, nie wszystkie jednak znajdują
potwierdzenie w źródłach pisanych, na przykład tak jest w wypadku zespołów
kapliczno-szpitalnych św. Ducha oraz św. Jeruzalem. O cmentarzu przy kościele
św. Mikołaja wiadomo, że znajdował się w pewnej odległości od świątyni, przed
Bramą Czworokolną (a więc na zewnątrz murów miejskich), przy wlocie do ulicy Rogozińskiego (Rennbahn). A. Kehrberg zanotował, że w 1704 roku, przy
pracach związanych z budową piwnicy, wydobyto tam liczne kości z fragmentarycznie zachowanymi trumnami158. Z tego samego miejsca szczątki ludzkie
wydobyte zostały również na powierzchnię w 1728 roku w czasie ulewnego deszczu, który wypłukał ziemię159. Można przypuszczać, że główny cmentarz miejski
znajdował się przy farze. Grzebano na nim zmarłych do 1771 roku, kiedy to
ze względów sanitarnych postanowiono go zlikwidować160. Jego funkcję przejął
wtedy na jakiś czas prawdopodobnie cmentarz przy dawnym klasztorze Augustianów, który w 1809 roku nazywany był cmentarzem miejskim161. Jego początki
sięgają przynajmniej roku 1297, gdy biskup kamieński zezwolił augustianom na
grzebanie zmarłych162. W czasach reformacji cmentarz zamieniono na ogród,
po czym poświęcono go ponownie w 1588 roku, zapewne w związku z urządzeniem w zabudowaniach klasztornych szpitala163. Przypuszczalnie do początków
XX wieku funkcjonowały cmentarze przy kaplicach św. Jerzego i św. Gertrudy.
Z zachowanych dziewiętnastowiecznych chojeńskich ksiąg parafialnych znajdujących się w Archiwum Państwowym w Szczecinie wynika, że te właśnie dwa
B. Kwiatkowska, Mieszkańcy średniowiecznego Wrocławia. Ocena warunków życia i stanu zdrowia w ujęciu antropologicznym, Wrocław 2005, s. 110–113.
157
M. Wojcieszak, Nekropole wrocławskiej katedry..., s. 13.
158
A. Kehrberg, Erleuterter…, Abth. I, s. 144.
159
Tenże, Fortsetzung…, s. 22.
160
G.F.L. Neumann, Versuch einer Geschichte..., s. 136.
161
F.W.A. Bratring, Statistisch-topographische Beschreibung der gesammten Mark Brandenburg
(…), Bd. III, Berlin 1809, s. 98. W 2006 r. w czasie prac związanych z instalacją ogrzewania w kościele poklasztornym odkrywano rzekomo dość płytko zalegające pochówki po zewnętrznej stronie
murów obwodowych.
162
E. Rymar, Klasztor…, s. 7–8.
163
A. Kehrberg, Erleuterter…, Abth. I, s. 135–136
156
42
Stan i pespektywy badań archeologicznych
cmentarze były głównymi miejscami pochówków po likwidacji nekropolii przy
kościele Mariackim164. Z 1907 roku natomiast pochodzi pierwsza wzmianka
o nowym cmentarzu, wybudowanym przy drodze do Mętna, który zapewne
przejął funkcję wszystkich dotychczasowych nekropolii165. Cmentarz ów jest
jednym z dwóch użytkowanych współcześnie w Chojnie.
Zmarłych grzebano także wewnątrz świątyń. Najstarszy znany pochówek
w kościele Mariackim pochodzi z 1399 roku, a więc jeszcze z czasów wznoszenia budowli. Pochowano tam w prezbiterium zamordowanego przez mieszczan
bańskich baliwa joannickiego Detlefa de Wallmodena. Grób ten zniszczono
w czasie prac renowacyjnych w latach osiemdziesiątych XIX wieku166. Dużą część
krypt zdewastowano również po 1945 roku. Badanie zachowanych pochówków
we wnętrzu kościoła Mariackiego może być jednak niezwykle interesujące, ponieważ istnieje możliwość powiązania odkrywanych grobów z konkretnymi osobami. Jest to możliwe dzięki opisowi epitafiów i nagrobków, który sporządził
A. Kehrberg w swej kronice, dość dokładnie podając ich lokalizację167 (ryc. 6).
Kronikarz wymienia również osoby pochowane we wnętrzu kościoła klasztornego, w którym zresztą sam spoczął u boku swej żony i córki168. Pomocne mogą się
również okazać przechowywane w Archiwum Państwowym w Szczecinie księgi
parafialne dotyczące zgonów z lat 1581–1827 i 1891–1911169.
Od początku XVIII wieku istniał w Chojnie kirkut gminy żydowskiej
zlokalizowany przy obecnej ulicy Wojska Polskiego170. Cmentarz ów przetrwał
drugą wojnę światową, a został zdewastowany w latach siedemdziesiątych XX
wieku171. Badania archeologiczne kirkutów, choć mogą przynieść interesujące
J.A. Kościelna, O najstarszych cmentarzach chojeńskich (3), „Gazeta Chojeńska” 2011, nr 48
(908), s. 4. Korespondowałoby to zatem z omówionym już znaleziskiem nagrobków z cmentarza
przy kaplicy św. Jerzego. Dwa z nich pochodziły z lat 1889–1890.
165
H. Braune, Ev. Marienkirche und Gemeinde zu Königsberg N/M. Festschrift zur Erinnerung an
den Erneuerungsbau unserer Kirche vor 500 Jahren, Königsberg Nm. 1907, s. 64.
166
A. Breitsprecher, Die Komturei Rörchen-Wildenbruch, Geschichte des Landes Bahn und Wildenbruch, Stettin 1940, s. 110–111.
167
Zob. A. Kehrberg, Erleuterter…, Abth. I, s. 112–122.
168
Tamże, Abth. I, s. 142–143; tenże, Fortsetzung…, s. 21; J.A. Kościelna, O najstarszych cmentarzach chojeńskich, „Gazeta Chojeńska” 2011, nr 46 (906), s. 4.
169
Informacja na podstawie bazy danych „PRADZIAD” dostępnej na stronie internetowej
http://www.archiwa.gov.pl/ (15.09.2012).
170
A. Kehrberg, Erleuterter…, Abth. I, s. 243.
171
J. Oleksy, Jak w Chojnie kirkut „porządkowano”, „Gazeta Chojeńska” 2006, nr 33 (632). Na
tablicy informacyjnej „Szlaku Budowli Kamiennych i Cmentarzy Zapomnianych” znajdującej się
przy kirkucie, napisano, że jego teren został po drugiej wojnie światowej „uporządkowany”. Trudno w jakikolwiek sposób skomentować tę „informację”.
164
43
Michał Gierke
rezultaty, nie są jednak zgodne z tradycją judaistyczną, według której nienaruszalność pochówków jest bardzo ważnym elementem eschatologii172.
Na koniec warto dodać, że stan rozpoznania archeologicznego późnośredniowiecznych i nowożytnych cmentarzy, szczególnie przykościelnych, nie tylko
w dawnej Nowej Marchii, ale i na obszarze całej Polski jest niezwykle skąpy,
w związku z czym często postuluje się potrzebę takich badań173.
* * *
Podsumowując, trzeba jeszcze raz podkreślić, że w artykule ograniczono
się jedynie do prezentacji ogólnych perspektyw badań archeologicznych, gdyż
przy obecnym skąpym stanie badań formułowanie bardziej szczegółowych celów prac wykopaliskowych nie jest możliwe. Za szczególnie ważne uznać należy
rozpoznanie przestrzenne i chronologiczne miasta lokacyjnego metodą archeologiczną, gdyż nie wydaje się, aby można było wyciągnąć jakieś nowe wnioski
z całkowicie już wyzyskanych źródeł pisanych. Badania takie byłyby wartościowe, tym bardziej że stan badań archeologicznych miast lokacyjnych Pomorza
Zachodniego jest, co bywa często podkreślane, skąpy174. Badania archeologiczne
miasta wydają się również nieodzowne w związku z planem stworzenia monografii Chojny, która była postulowana przez Tadeusza Białeckiego175. Należy również
dodać, iż organizację ewentualnych prac wykopaliskowych ułatwiłoby z pewnością powstanie instytucji muzealnej. Stworzenie takiej placówki było już szeroko
dyskutowane na łamach „Gazety Chojeńskiej” oraz „Rocznika Chojeńskiego”176.
W zakończeniu pracy, w której podsumowano zasób danych pozyskanych metodami archeologicznymi oraz przedstawiono potrzeby dalszego ich
pozyskiwania, niech wolno będzie, niejako potwierdzając zasadność jej sporządzenia oraz prowadzenia dalszych badań, przytoczyć fragment podstawowego
podręcznika archeologii historycznej autorstwa Leszka Kajzera: „Wszystkie boB. Stawiarski, Cmentarze Żydów aszkenazyjskich w średniowieczu. Przykład Wrocławia, w: Średniowieczne i nowożytne nekropole Wrocławia. Cz. 1 (z serii: „Wratislavia Antiqua”, t. 12), red.
K. Wachowski, Wrocław 2010, s. 265–270.
173
K. Wachowski, Problematyka cmentarzy przykościelnych w średniowiecznym Wrocławiu,
w: Civitas et villa..., s. 113, 121; M. Pytlak, Późnośredniowieczny cmentarz przy kościele św. Jerzego
w Gorzowie Wielkopolskim, Gorzów Wielkopolski 2009, s. 12–13.
174
M. Rębkowski, Pierwsze lokacje…, s. 18.
175
T. Białecki, Plan monografii Chojny, w: Chojna i okolice na przestrzeni wieków (2), red. R. Skrycki, Chojna–Zielona Góra 2008, s. 119–122.
176
Jakiego muzeum Chojna potrzebuje?, http://www.gazetachojenska.pl/index.php?id=muzeum
(20.09.2012); R. Skrycki, Muzeum dla Chojny, „Rocznik Chojeński” 2012, t. IV, s. 373–380.
172
44
Stan i pespektywy badań archeologicznych
wiem prowadzone na jego [miasta – przyp. M.G.] terenie prace ziemne winny
być w należnym (i właściwym z punktu widzenia bogactwa treści historycznych
zawartych w poziomach kulturowych) stopniu rejestrowane, czy chociaż nadzorowane i dokumentowane przez archeologów. Tak bowiem rozumiem podstawową na terenie miast zasadę «dobrej kontynuacji», polegającą na permanentnym
kumulowaniu wielu, pozornie oderwanych od siebie i mało wartościowych informacji. A właściwy ich walor będziemy w stanie ocenić dopiero po latach”177.
Stand und Perspektiven der archäologischen
Untersuchungen der Stadt Chojna (Teil 2)
Der Stand der archäologischen Untersuchungen zur Stadt Chojna in
den Jahren 1993-2011 ist sehr bescheiden. Die meisten Untersuchungen in
dieser Zeit beschränkten sich lediglich auf sog. Überwachungen. Bei diesen
wurden jedoch manchmal Aufschichtungen aus der urzeitlichen, mittelalterlichen sowie frühneuzeitlichen Besiedlungen entdeckt (darunter Überreste von
Bürgerhäusern). Es ist anzumerken, dass während der Untersuchungen überhaupt keine archäologischen Quellen aufgezeichnet worden sind, die die in der
Literatur oft behauptete vorstädtische Ansiedlung im frühen Mittelalter bestätigen würden. Mehr noch, die Aufschichtungen in Verbindung mit der Stadt zur
Zeit des Landesausbaus lagen direkt auf den urzeitlichen Schichten bzw. auf
dem Felsenmassiv auf.
In Anbetracht des bescheidenen Stands der Untersuchungen gibt es keine Möglichkeit, Perspektiven der archäologischen Untersuchungen detailliert
darzustellen. Jedoch erscheint es, angesichts dessen, dass die historischen Quellen bereits vollständig ausgeschöpft sind, am wichtigsten die Fragen in Verbindung mit der Anlegung der Stadt nach deutschem Recht und deren Beziehung
zur vorhergehenden Besiedlung zu erforschen. Einer archäologischen Verifizierung bedürfen auch nicht mehr bestehende weltliche und sakrale Objekte, die
im Mittelalter und in der Frühen Neuzeit wichtige Funktionen erfüllt haben.
Im Artikel wurden somit vorläufige Angaben zur Anlage dieser Objekte im städtischen Raum, zu deren Geschichte und zur Möglichkeit der Untersuchung
durch Grabung vorgestellt.
177
L. Kajzer, Wstęp..., s. 200–201.
45
Michał Gierke
Ryc. 1. Plan Starego Miasta. I – domniemana osada wczesnośredniowieczna lub
gród z charakterystyczną owalnicą-placem targowym; II – druga lokalizacja domniemanego grodu; III – chyża .Źródło: B. Krüger, Die Kietzsiedlungen..., Abb. 2.
Ryc. 2 Przedbramie Bramy Barnkowskiej na podstawie panoram: I – C. Meriana;
II – D. Petzolda; III – G.P. Buscha; IV – J.D. Schleuena
46
Stan i pespektywy badań archeologicznych
Ryc. 3. Przedbramie Bramy Świeckiej na podstawie panoram: I – C. Meriana; II –
D. Petzolda; III – G.P. Buscha; IV – J.D. Schleuena
Ryc. 4. Kaplica św. Jerzego
z cmentarzem przed 1945 r.
Źródło: Die Kunstdenkmäler…,
Abb. 60.
47
Michał Gierke
Ryc. 5. Kościół Mariacki ze starą gotycką wieżą przed
1840 r. Źródło: Die Kunstdenkmäler…, Abb. 18.
Ryc. 6. Epitafium Georga Caspara Wittscheibena z 1705 r.
Źródło: H. Braune, Ev. Marienkirche und Gemeinde zu
Königsberg N/M..., s. 26.
48
Agnieszka Matuszewska*
Szczecin
Konstrukcje
megalityczne
z Golic
Inspiracją dla powstania niniejszego artykułu była wzmianka na temat
obiektów megalitycznych w rejonie miejscowości Golice (gm. Cedynia, woj. zachodniopomorskie) znajdująca się w pracy poświeconej dziejom Brandenburgii, przygotowanej przez Johanna Christoffa Beckmanna, wydanej w 1751 roku
(34 lata po jego śmierci) przez jego stryjecznego wnuka Ludwika Bernharda
Beckmanna1. W kronice Augustina Kehrberga, poświęconej dziejom miejscowości Chojna i jej okolicom, znajduje się na ten temat jedynie lakoniczna notatka, mówiąca, iż w okolicach Cedyni znajdują się megality. Beckmann w swoim
dziele wiele razy wzmiankuje o źródłach archeologicznych (za najciekawszą informację można uznać tę odnoszącą się do kamiennych kręgów), które zostały
w ostatnim czasie wyczerpująco omówione przez J. Kościelną2, dlatego ograniczę
się w tym miejscu do problematyki związanej z konstrukcjami megalitycznymi.
*
Dr Agnieszka Matuszewska – adiunkt w Zakładzie Archeologii Uniwersytetu Szczecińskiego.
Przedmiotem jej szczególnych zainteresowań są przemiany kulturowe w młodszej epoce kamienia
oraz wczesnej epoce brązu na terenie Europy Środkowej. Ponadto realizuje projekty mające na
celu ochronę konserwatorską szczególnie cennych stanowisk archeologicznych Pomorza Zachodniego oraz ich wykorzystanie w kontekście promocji turystycznej regionu (tzw. archeoturystyka).
1
Autorka chciałaby serdecznie podziękować p. Joannie Kościelnej za informacje na temat przytoczonych źródeł archiwalnych oraz tłumaczenie tekstu dotyczącego konstrukcji megalitycznych.
2
J. Kościelna, Cedynia w kronice Augustyna Kehrberga, w: Cedynia i okolice poprzez wieki, red.
P. Migdalski, Chojna–Szczecin 2013, s. 171–184.
49
Agnieszka Matuszewska
Beckmann pisał, iż na terenie Brandenburgii znajdują się obiekty będące
materialnym przejawem kultu przodków, takie jak kamienne kręgi, wewnątrz
których znajdowały się wielkie nieobrobione głazy, czy też właśnie grobowce megalityczne3. Szczególne nagromadzenie różnorodnych kamiennych konstrukcji
miało się znajdować na pograniczu tak zwanej domeny cedyńskiej i Golic4. Noszą one takie nazwy jak: Stein Kreise (kamienne kręgi) czy Heldenbetten (łoża
bohaterów), a wzgórza w tej okolicy – Steinberge (Kamienne Góry)5. Warto w
tym miejscu wspomnieć, że w procesie rekonstrukcji zachodniopomorskiej sieci
cmentarzysk megalitycznych niezmiernie inspirującym źródłem wiedzy mogą
być analizy toponomastyczne, wskazujące na występowanie w nazwach miejscowych śladów ich obecności w przeszłości, na przykład słynne „groby olbrzymów”
– Hünengrab w Kartlewie (gm. Przybiernów) i Płońsku (gm. Przelewice6). Owe
różnorodne nazwy miejsc są ogólnie związane z kilkoma podstawowymi słowami, są to: olbrzym (łoże olbrzymów, groby olbrzymów, kamień olbrzymów, las olbrzymów, cmentarz olbrzymów, obóz olbrzymów, posłanie olbrzymów), kamień
(kamienna góra, pole kamieni, wielki kamień, stos kamieni), diabeł (diabelski
kamień, diabelskie wzgórze, diabelska komora, diabelski młyn), czarownica
(góra czarownic, wzgórze czarownic7).
Ze źródeł autorstwa Beckmanna i Kehrberga wynika, iż w okolicach
Cedyni i Golic znajdowało się co najmniej kilka konstrukcji megalitycznych.
Pierwszą z nich lokalizowano na polu określonym Eichhorn i była ona nazywana
Steinkeller (Kamienna Piwnica). Był to pewnego rodzaju ołtarz grobowy ustawiony na małych kamieniach, które tworzyły jego podstawę wyglądającą jak
pagórek. Od południa do północy składała się z pięciu dużych kamieni, z których dwa tworzyły ścianę boczną, a każda z nich miała 8,5 stopy długości. Tylna
ściana skierowana ku północy składała się z jednego kamienia szerokiego i wysokiego na 3,5 stopy. Wejście otwarte było ku południu, szerokie i wysokie na
3,5 stopy. Cała budowla wznosiła się nad ziemią powyżej 3,5 stopy, wyglądając jak wzgórze. Strop składał się z dwóch dużych, płaskich kamieni, z których
Tamże, s. 174–175.
Tamże, s. 175; por. ryc. 1.
5
Tamże.
6
Por. M. Czarnecki, Źródła toponomastyczne do badań nad rozprzestrzenieniem grobów megalitycznych na Pomorzu Zachodnim i Środkowym, „Materiały Zachodniopomorskie” 1969, t. XV;
A. Matuszewska, M. Szydłowski, Megalityczny projekt, w: Megality Pomorza Zachodniego. Na tropie budowniczych tajemniczych grobowców z epoki kamienia, red. A. Matuszewska, M. Szydłowski,
Szczecin 2012, s. 16–17 (Megalithic project, in: Megaliths of Western Pomerania. On the track of
the builders of the mysterious Stone Age tombs, red. A. Matuszewska, M. Szydłowski, Szczecin
2012, s. 49–50).
7
Megalithic project..., s. 16–17.
3
4
50
Konstrukcje megalityczne z Golic
większy miał 24 stopy w obwodzie i przykrywał wejście, mniejszy spoczywał na
ścianie tylnej i miał 17,5 stopy w obwodzie. Przestrzeń pod ołtarzem grobowym
była tak wysoka i szeroka, że dwie osoby mogły siedzieć wygodnie, jedna obok
drugiej z wyprostowanymi stopami. Wewnątrz kamienie były prawie gładkie,
choć nieociosane i połączone tak ciasno, że „czy to w czasie deszczu, czy burzy
można się tam schronić”8. Prawdopodobnie nieopodal znajdował się kolejny, podobnie skonstruowany, grobowiec megalityczny.
Duża liczba kamiennych konstrukcji miała się znajdować niedaleko domeny i miasteczka Cedynia w kierunku Golic. Wspomniane Kamienne Góry
(Steinberge) miały się składać przede wszystkim z bardzo dużych, w części też
czworokątnych, kamieni, które porastał mech. W jednym z kamiennych kręgów,
w centrum, miał się znajdować szczególnie wielki, nieobrobiony kamień, który
uważano za ołtarz grobowy (Grabaltar). Kamienne kręgi były nazywane Pogańskim Cmentarzem (Heidnische Kirchhöfe)9.
Jeszcze jedna kamienna konstrukcja była zlokalizowana na wschód od
Cedyni. Zbudowana była z kamieni ustawionych jeden za drugim, jedna para
stała nieco dalej od siebie, druga bliżej siebie10.
W okolicach Starej Rudnicy (na szczycie wzgórza nazywanego wówczas
Młyńskim – Mühlenberg) miał się znajdować, należący do największych w całej
Brandenburgii, wielki głaz interpretowany jako neolityczny megalit11.
Na podstawie zachowanych szkiców i opisów możemy stwierdzić,
iż przypadku omawianych obiektów mamy do czynienia z dolmenami, czyli jedną z wielu rodzajów konstrukcji megalitycznych. Są one uważane za najprostszą formę grobowca megalitycznego. W klasycznej postaci były zbudowane
z trzech lub czterech potężnych płyt wspornych, nakrytych jednym gigantycznym blokiem, który nierzadko wystawał poza podpory, co nadawało mu wygląd
stołu12. Miały czworokątny zarys, rzadziej okrągły lub poligonalny, a długość boków nie przekraczała zazwyczaj 2–3 metrów. Dolmeny bywały niekiedy zaopatrzone w krótki korytarz13. Formy rozwinięte (znane chociażby z terenu dzisiejszych Niemiec, Francji czy z Wysp Brytyjskich i Półwyspu Iberyjskiego) mają
większe wymiary (sięgają ośmiu lub dziesięciu metrów długości), przykryte są
Opis obiektu J.Ch. Beckmann, Historische Beschreibung der Chur und Mark Brandenburg nach
ihrem Ursprung, Einwohnern…, cz. 1–2, wyd. B.L. Beckmann, Berlin 1751–1753, s. 359; (tłumaczenie J. Kościelna); por. ryc. 2A.
9
Tamże, s. 363–364; por. ryc. 3.
10
Tamże, s. 377; J. Kościelna, Cedynia w kronice Augustyna Kehrberga..., s. 176.
11
J. Kościelna, Cedynia w kronice Augustyna Kehrberga...
12
Z. Krzak, Megality świata, Wrocław 2001, s. 14.
13
Tamże.
8
51
Agnieszka Matuszewska
kilkoma płytami i są niekiedy wybrukowane14. Często dolmeny lokowane były
na wyniesieniu lub specjalnie usypanym kopcu, otoczone kręgiem (lub kilkoma
kręgami) kamiennymi (ryc. 4).
Z kolei w lasach otaczających miejscowość Parchnica miał się znajdować
głaz nazywany Kuhtrappe, pełniący funkcję kamienia granicznego pomiędzy polami Cedyni, Lubiechowa i Parchnicy15. Warto dodać, iż grobowce megalityczne
były czasem wykorzystywane właśnie w tym celu. Doskonałym przykładem może
być grób olbrzymów z miejscowości Letnin (gm. Pyrzyce). Ów obiekt, zlokalizowany na wyniesieniu przy drodze z Letnina do Krasnego (według danych
archiwalnych rozkopany w 1870 roku przez kapitana Kamieńskiego), miał być
granicą pomiędzy dwoma prowincjami – Marchią a Pomorzem16.
Grobowce megalityczne należą bez wątpienia do najciekawszych obiektów archeologicznych w skali nie tylko Europy, ale i całego świata. Słowo megalit
pochodzi z języka greckiego i oznacza: mégas – wielki i lithos – kamień, czyli dosłownie wielki kamień. Termin megalit został po raz pierwszy użyty w pierwszej
połowie XIX wieku na oznaczenie monumentów wykonanych z dużych kamieni17. Należy jednak zastrzec, iż budulcem nie zawsze był kamień, ale i ziemia czy
drewno. Konstrukcje megalityczne licznie powstawały w wielu regionach Europy
oraz na obszarach pozaeuropejskich (w Afryce, Azji, Ameryce Północnej i Południowej czy nawet w Oceanii). W Europie ich ramy chronologiczne zamykają
się mniej więcej w latach 5000–2000 p.n.e., tylko na wyspach śródziemnomorskich rozwijały się dłużej18. Na ziemiach polskich pojawiły się w młodszej epoce
kamienia (w literaturze archeologicznej określanej terminem neolit) i dość powszechnie są kojarzone z tak zwaną kulturą pucharów lejkowatych oraz kulturą
amfor kulistych.
Grobowce megalityczne jako obiekty wyróżniające się w terenie nie mogły pozostać niezauważone przez ludność zamieszkującą obszary, na których występowały. Nie inaczej było na terenie Pomorza Zachodniego. Jak wspomniano,
już w okresie średniowiecza były dość powszechnie wykorzystywane jako punkty
graniczne (wraz z innymi mogiłami pogańskimi)19.
Pierwsze informacje o megalitach na terenie Pomorza Zachodniego pochodzą z XII wieku. Są to opisy granic różnych posiadłości, pozwalają one nie
Tamże.
J. Kościelna, Cedynia w kronice Augustyna Kehrberga..., s. 176.
16
G. Dorka, Urgeschichte des Weizacker – Kreisses Pyritz, Szczecin 1939, s. 156.
17
S. Rzepecki, U źródeł megalityzmu w kulturze pucharów lejkowatych, Łódź 2011, s. 11.
18
Z. Krzak, Megality świata..., s. 6.
19
R. Kiersnowski, Mogiły i cmentarzyska pomorskie w przekazach źródeł pisanych z wieku XII–XIV,
„Materiały Zachodniopomorskie” 1955, t. I, s. 109–111.
14
15
52
Konstrukcje megalityczne z Golic
tylko je zweryfikować z innymi źródłami, ale i dokładnie zlokalizować te stanowiska w terenie. W regionie zachodniopomorskim źródłem są głównie opisy granic posiadłości cystersów z Kołbacza. Cenne są także źródła XVIII-wieczne. Późniejsze informacje na temat grobowców megalitycznych pojawiają się w 1825
roku. Są one związane z działalnością Towarzystwa Historii i Starożytności Pomorza. Projekt tej organizacji miał na celu inwentaryzację zabytków przeszłości,
to jest właśnie grobowców megalitycznych, a także kurhanów z innych epok czy
grodzisk20. Akcją na terenie okręgu pyrzyckiego kierował landrat von Schöning.
Swoje sprawozdanie przedstawił w roku 1826. W raporcie zawarł opisy grobów
i rysunki wykonane przez von Plötza21. Część sprawozdania, dotycząca grobów
neolitycznych w okręgu pyrzyckim, została opublikowana w 1920 roku przez
Roberta Holstena i Gustawa Zahnowa, w pracy Die steinzeitlichen Gräber des
Kreises Pyritz22. Informacje o megalitach zostały także zawarte w publikacji Emila Waltera Prähistorische Funde zwischen Oder und Rega wydanej w 1889 roku
w Szczecinie23. Z roku 1921 pochodzi opublikowana praca doktorska pióra Leona Kozłowskiego na temat grobów megalitycznych położonych na wschód od
Odry24. W 1939 została wydana publikacja Gertrudy Dorki25, która jest ważnym
źródłem dla archeologii obszaru ziemi pyrzyckiej i pobliskich terenów. Autorka
opisała wszystkie stanowiska znane w tamtym czasie i materiały na nich odkryte (także obiekty megalityczne). Po drugiej wojnie światowej nastąpił zastój
w zainteresowaniach grobami megalitycznymi (i nad innymi zagadnieniami
archeologii pradziejowej) spowodowany między innymi inicjacją tak zwanego
programu milenijnego. Miał on na celu przede wszystkim podejmowanie badań
archeologicznych miejsc ważnych dla genezy państwa polskiego26. Dopiero zatrudnienie Kazimierza Siuchnińskiego w szczecińskim muzeum spowodowało,
że powrócono do badań nad neolitem Pomorza Zachodniego27. W 1969 roku została wydana praca Klasyfikacja czasowo-przestrzenna kultur neolitycznych na Pomorzu Zachodnim, która była efektem pracy K. Siuchnińskiego na Pomorzu Zachodnim w latach pięćdziesiątych. W pierwszej jej części umieścił on wszystkie
K. Kowalski, Muzealne opowieści o megalitach, w: Megality Pomorza Zachodniego..., s. 11
(Museum stories on megaliths, in: Megaliths of Western Pomerania..., s. 45–48.
21
G. Dorka, Urgeschichte des Weizacker..., s. 9.
22
R. Holsten, G. Zahnow, Die steinzeitlichen Gräber des Kreises Pyritz, „Mannus“ 1920, Bd. 11/12.
23
E. Walter, Praehistorische Funde zwischen Oder und Rega, Szczecin 1889.
24
L. Kozłowski, Groby megalityczne na wschód od Odry, Kraków 1921.
25
G. Dorka, Urgeschichte des Weizacker...
26
A. Matuszewska, M. Szydłowski, Mikroregion Cedynia w pradziejach. Zarys problematyki,
w: Cedynia i okolice poprzez wieki..., s. 77.
27
D. Jankowska, Neolit Pomorza Zachodniego – nierozwiązany problem badawczy, w: 50 lat archeologii polskiej na Pomorzu Zachodnim, red. E. Wilgocki i in., Szczecin 1996, s. 13.
20
53
Agnieszka Matuszewska
znane wówczas stanowiska neolityczne na Pomorzu, w tym cmentarzyska megalityczne28. Należy także wspomnieć o publikacji Waldemara Chmielewskiego29,
koncentrującej się na jednym z typów konstrukcji megalitycznych – grobowcach kujawskich (występowały na terenie Pomorza Zachodniego, Wielkopolski
i Kujaw; ich kształt najczęściej przypominał silnie wydłużony trapez zbliżony
formą do trójkąta równoramiennego; wznoszono je przy użyciu wielkich głazów
lub kamiennych obstaw nasypów ziemnych; ich długość dochodziła do 130 metrów miały 15 metrów szerokości i trzy metry wysokości). Informacje na temat
kilku pomorskich zabytków megalitycznych znajdują się także w monumentalnym atlasie megalitów przygotowanym przez Ernsta Sprockhoffa30. Kolejnym
badaczem, który zajął się referowanym zagadnieniem, był Tadeusz Wiślański.
W latach 1972–1973 przeprowadził on badania wykopaliskowe w Krępcewie,
następnie w latach 1974–1975 wykopaliska w Karsku31. Kolejne kilkadziesiąt lat
to zupełny brak zainteresowania grobowcami megalitycznymi Pomorza Zachodniego. W publikacjach na ich temat często wspomina się, że zniknęły one bezpowrotnie z lokalnego krajobrazu. Te wielkokamienne formy niemal całkowicie
zostały zniszczone. Były wykorzystywane jako źródło surowca kamiennego do
budowy między innymi dróg czy budynków gospodarczych. Na Pomorzu Zachodnim do dzisiaj zachowało się co najmniej (niekiedy tylko częściowo) kilkanaście grobowców megalitycznych. Szansę na podjęcie na nowo studiów związanych z omawianą problematyką dała możliwość uzyskania dofinansowania z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach programu Dziedzictwo
narodowe, priorytet 5: Ochrona zabytków archeologicznych. Zakład Archeologii
(obecnie Katedra Archeologii) Uniwersytetu Szczecińskiego na początku 2011
roku uzyskał dotację na realizację dwuletniego projektu, którego zasadniczym
celem była, możliwie jak najbardziej dokładna, rekonstrukcja sieci cmentarzysk
megalitycznych na terenie Pomorza Zachodniego32. Program zakładał kilka eta28
K. Siuchniński, Klasyfikacja czasowo-przestrzenna kultur neolitycznych na Pomorzu Zachodnim,
cz. I, Katalog źródeł archeologicznych, Szczecin 1969.
29
W. Chmielewski, Zagadnienie grobowców kujawskich świetle ostatnich badań, Łódź
1952.
30
Por. tom prezentujący zabytki z Meklemburgii, Brandenburgii i Pomorza: E. Sprockhoff, Atlas
der Megalithgräber Deutschlands, Teil 2: Mecklenburg – Brandenburg Pommern, Textband, Atlasband, Bonn 1967.
31
T. Wiślański, Bezkomorowy grobowiec megalityczny (tzw. kujawski) w Krępcewie nad Iną, gm.
Kolin, woj. Szczecin, „Sprawozdania Archeologiczne” 1977, t. 29; Bezkomorowe grobowce neolityczne na ziemi pyrzyckiej, w: IX Sesja Pomorzoznawcza, Gdańsk 22–23 III 1984 r., Materiały, red.
M. Haftka, M. Wapiński, M. Kochanowski, Gdańsk 1984.
32
Opis projektu por. A. Matuszewska, M. Szydłowski, Megalityczny projekt..., s. 15–17 (Megalithic
project..., s. 49–50).
54
Konstrukcje megalityczne z Golic
pów, pierwszym z nich było stworzenie elektronicznej bazy danych grobowców
megalitycznych. Następnym etapem była prospekcja powierzchniowa (czyli poszukiwania w terenie) dwóch wytypowanych regionów osadniczo-kulturowych
w celu pełnego zinwentaryzowania zachowanych konstrukcji. Projekt zakładał
również wykorzystanie metod nieinwazyjnych, takich jak: zdjęcie lotnicze oraz
rozpoznanie geomagnetyczne. Ostatnim etapem miało być opracowanie wyników badań w formie popularnonaukowego folderu.
W kontekście całego regionu Pomorza Zachodniego ziemia pyrzycka
wskazywana była jako obszar, gdzie zarejestrowano największą liczbę grobowców
megalitycznych. Z obszarów położonych w jego południowej części rozpoznane
było zaledwie jedno stanowisko, gdzie w przeszłości miały się znajdować obiekty megalityczne, w Rościnie (gm. Myślibórz, pow. myśliborski). Na jego temat
w literaturze znajdują się jedynie lakoniczne wzmianki o bliżej nieokreślonej
liczbie grobowców kształtu trapezowatego i orientacji E–W różnych rozmiarów
(groby olbrzymów), które prawdopodobnie uległy zniszczeniu33. W trakcie poszukiwań prowadzonych w ramach wspomnianego projektu (w pobliżu miejscowości wskazywanej w literaturze) natrafiono na kilkunastohektarowy obszar
gęsto porośnięty lasem. W jego obrębie zarejestrowano jedenaście obiektów trapezowatych i prostokątnych o różnej wielkości i orientacji. Długość największego z nich przekracza sto metrów. Stanowisko jest jednym z ciekawszych (choć
obecnie, niestety, już nielicznych) przykładów monumentalnych neolitycznych
konstrukcji. Okolice Cedyni i Golic w kontekście istnienia tam w przeszłości
konstrukcji megalitycznych nie były obecne w literaturze archeologicznej. Także sama ich forma – dolmen – jest dość intrygująca, ponieważ obok obiektu
z Jarchlina (gm. Nowogard) opisywane konstrukcje są jedynymi tego rodzaju
na Pomorzu Zachodnim. Analogiczne do omawianych megalitów golickich
występują natomiast powszechnie w sąsiedniej Brandenburgii i Meklemburgii
(ryc. 5). Ich obecność w tym miejscu, w połączeniu z zarejestrowanymi w pobliżu stanowiskami archeologicznymi wiązanymi z młodszą epoką kamienia
(szczególnie istotna jest przebadana tylko w niewielkim stopniu osada kultury
pucharów lejkowatych w Cedyni – stanowisko nr 5, oraz domniemana osada
kultury amfor kulistych także z tej miejscowości34), w kontekście badań mikrore33
Verhandlungen der Berliner Gesellschaft fürAnthropologie, Ethnologie und Urgeschichte 1877,
s. 303; K. Brunner, Die Steinzeitliche Keramik in der Mark Brandenburg, „Archiv für Anthropologie“ 1898, Bd. XXV, H. 3, Nr. 20, s. 50; G. Kossina, Der Ursprung der Urfinnenund Urindogermanen
und ihre Ausbreitung nach Osten, cz. III, „Mannus“ 1910, Bd. II, s. 87; E. Sprockhoff, Die Kulturen
der jüngeren Steinzeit in der Mark Brandenburg, Berlin 1926, s. 141; K. Siuchniński, Klasyfikacja
czasowo-przestrzenna..., s. 100.
34
Siuchniński, Klasyfikacja czasowo-przestrzenna..., s. 101–102.
55
Agnieszka Matuszewska
gionalnych jest bardzo inspirująca. Potrzebę prowadzenia właśnie takich badań
w okolicach Chojny czy Cedyni kilkakrotnie już sygnalizowano35. Informacje
zgromadzone w niniejszym artykule są, moim zdaniem, kolejnym dowodem na
to, że ta część regionu Pomorza Zachodniego charakteryzuje się bardzo dużym
„potencjałem archeologicznym”, jednak aby móc go szerzej zaprezentować, konieczny jest wieloletni program badań interdyscyplinarnych, skoncentrowanych
na kilku wytypowanych mikroregionach.
Na zakończenie warto zaakcentować potencjał zaprezentowanych
obiektów w kontekście nowej subdyscypliny, jaką jest archeoturystyka36. Megality, nazywane zresztą niekiedy „polskimi piramidami”, są z pewnością jednymi
z najbardziej spektakularnych obiektów archeologicznych. Można wskazać wiele
miejsc w Polsce (Borkowo, Gaj, Sarnowo, Wietrzychowice) i nie tylko (Visbek w
Niemczech), gdzie zostały one zagospodarowane turystycznie jako jeden z kluczowych elementów skansenów i rezerwatów archeologicznych. Dysponując zarówno szkicami, jak i opisem obiektów, można je zrekonstruować i wykorzystać,
by spopularyzować archeologię i region jako miejsce atrakcyjne dla uprawiania
turystyki.
Megalith-Konstruktionen aus Golice,
Gemeinde Cedynia, Wojewodschaft Westpommern
Wichtigstes Ziel des vorgestellten Artikels ist es, die Megalith-Objekte aus der Umgebung der Ortschaften Golice und Cedynia (Woj. Westpommern) vorzustellen, deren Beschreibung sich in der Arbeit von Johann Christoff
Beckmann zur Geschichte Brandenburgs befindet. Darüber hinaus referiert er
die Geschichte der Untersuchungen zu Objekten dieses Typs im Gebiet von
Westpommern. Hinzuzufügen ist, dass dies ein weiterer Text ist, der in den vergangenen Jahren entstanden ist, der eine Diskussion zu den Möglichkeiten des
Archäotourismus nicht der analysierten Region, sondern ganz Westpommerns
anregen sollte. Die beschriebenen Konstruktionen waren in der archäologischen
Literatur bisher unbekannt, obwohl schon seit einigen Hundert Jahren Interesse
an Megalithen besteht (die ältesten Erwähnungen von Westpommerschen Me35
Por. A. Matuszewska, M. Szydłowski, „Mała rzecz a cieszy”. Niezwykłe znalezisko kamiennej
siekierki jadeitowej z okolic jeziora Ostrów (pow. Gryfiński, woj. zachodniopomorskie), „Rocznik
Chojeński” 2012, t. IV, s. 39–51; A. Matuszewska, M. Szydłowski, Mikroregion Cedynia..., s. 77–86.
36
Szersze omówienie problematyki por. A. Matuszewska, M. Szydłowski, Archeoturystyka, w: Megality Pomorza Zachodniego..., s. 35–37 (Archaeological tourism, in: Megaliths of Western Pomerania..., s. 67–69).
56
Konstrukcje megalityczne z Golic
galith-Objekten stammen aus der Zeit des Mittelalters). Aus der Umgebung der
Ortschaften Golice und Cedynia waren zumindest einige Megalith-Konstruktionen bekannt, die in den angeführten Quellen aus dem 17. Jahrhundert mit
früheren heidnischen Praktiken in Verbindung gebracht wurden. In Hinsicht
auf die Typologie kann man sie zu den einfacheren zählen, im Hinblick auf die
Konstruktionen, Formen - eines Dolmens Gewöhnlich wurden sie aus drei bzw.
vier riesigen Stützplatten, die mit einem gigantischen Block abgedeckt waren
(eventuell zwei), der oft über die Stützen hinausragten, wodurch er wie ein
Tisch aussah. Interessanterweise ist diese Form in unserer Region außerordentlich selten, da uns bisher in ganz Westpommern nur ein einziges solches Objekt
bekannt ist.
57
Agnieszka Matuszewska
Ryc. 1. Przybliżona lokalizacja konstrukcji megalitycznych
A – Messtischblatt 3151 z 1925 r.
(za: http://igrek.amzp.pl/result.php?cmd=id&god=3151&cat=TK25); B – mapa współczesna
58
Konstrukcje megalityczne z Golic
Ryc. 2. Ilustracje z dzieła J.Ch. Beckmanna z wyobrażeniami konstrukcji megalitycznych w okolicach Golic
Źródło: J.Ch. Beckmann, Historische Beschreibung..., t. 1, cz. 2: Von den Alterthümern der Mark,
Berlin 1751, wklejka po szpalcie 347.
59
Agnieszka Matuszewska
Ryc. 3. Ilustracje z dzieła J.Ch. Beckmanna z wyobrażeniami konstrukcji megalitycznych koło
Cedyni i Golic
Źródło: J.Ch. Beckmann, Historische Beschreibung..., t. 1, cz. 2, wklejka po szpalcie 364.
Ryc. 4. Przykład kopca z dookolnymi kręgami i dolmenem na szczycie z terenu Francji
Źródło: Z. Krzak, Megality świata...
60
Konstrukcje megalityczne z Golic
Ryc. 5. Przykłady konstrukcji megalitycznych – dolmenów z terenu Meklemburgii i Brandenburgii
A – Serrahn; B –Thelkow; C – Müggenhall; D – Frauenmark
Źródło: E. Sprockhoff, Atlas der Megalithgräber Deutschlands, Teil 2: Mecklenburg – Brandenburg
Pommern [Textband, Atlasband], Bonn 1967.
61
62
Antoni Porzeziński*
Szczecin
Wczesnośredniowieczna
osada z VIII–IX wieku
w Steklnie
Podczas prac ziemnych, realizowanych w postaci głębokich i szerokich wykopów liniowych związanych z budową infrastruktury sanitarnej i kolektora ściekowego, prowadzonych od centrum wsi Steklno w kierunku południowym (wzdłuż zachodniego brzegu jeziora Steklno), w styczniu 1999 roku odkryto nowe stanowisko
archeologiczne. Zlokalizowano je w odległości 380 metrów na południowy zachód od
południowego skraju wsi Steklno, na rozległym stoku mocno wypiętrzonego wzniesienia (o wysokości 68,4 m n.p.m), przeciętego drogą do Babinka. Jego północno-wschodnia część charakteryzuje się długim i dość stromym zboczem opadającym w
kierunku jeziora Steklno, zakończonym wysoką (2–3-metrową) skarpą nadbrzeżną,
*
Antoni Porzeziński (ur. 1940 r. w Boratyńcu Lackim k. Siemiatycz), archeolog o specjalności
archeologia wczesnośredniowieczna. Ukończył Liceum Ogólnokształcące w Siedlcach (1960).
W latach 1960–1965 studiował archeologię na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego. Od 1968 r. zatrudniony w Dziale Archeologii Muzeum Pomorza Zachodniego w Szczecinie
(od 1973 r. Muzeum Narodowe w Szczecinie). W latach 2004–2006 pełnił funkcję kierownika
Działu Archeologii Muzeum Narodowego w Szczecinie. Prowadził liczne badania wykopaliskowe
stanowisk wczesnośredniowiecznych na Pomorzu, m.in. na stan. 4 w Dziedzicach (1968–1974),
stan. 3 w Derczewie (1971, 1973), stan. 2a w Cedyni (1977–1982), stan. 1 w Łobżanach (1983–
1984), stan. 5 w Worowie (1985) oraz badania ratownicze w Kamieniu Pomorskim (1969), Pyrzycach (1971, 1993), na stan. 8 w Wolinie (1975), Starym Mieście w Reczu (2007) i Choszcznie
(2008). Autor wielu publikacji na temat archeologii wczesnośredniowiecznego Pomorza, m.in.
książek Wczesnośredniowieczne cmentarzysko szkieletowe na stanowisku 2a w Cedyni, województwo
zachodniopomorskie, Szczecin 2006; Osadnictwo ziemi cedyńskiej we wczesnym średniowieczu. Archeologiczne studium osadnicze, Chojna 2012.
63
Antoni Porzeziński
u której podnóża biegnie droga gruntowa (ryc. 1). W głębokim wykopie liniowym
(o szerokości 3 m i głębokości 2,5–3 m, poprowadzonym w odległości od 10 do
5 m od krawędzi skarpy i drogi) stwierdzono występowanie na odcinku o długości
50 metrów wychodniej ciemnoszarej i jasnoczarnej warstwy kulturowej oraz wypełniska dwóch wczesnośredniowiecznych obiektów osadniczych (jam). Interwencyjne
badania ratownicze ujawniły obecność trzech dalszych obiektów wczesnośredniowiecznych z licznym materiałem zabytkowym w postaci fragmentów ceramiki i osełek kamiennych. Zarysy stropów obiektów zalegały na głębokości 50 centymetrów
poniżej poziomu powierzchni współczesnej (pola ornego). Głębokość ich zalegania
stanowiła bezpośrednią przyczynę niezarejestrowania tego stanowiska osadniczego
podczas badań terenowych prowadzonych w ramach Archeologicznego Zdjęcia Polski (AZP). Pod względem zajmowanej powierzchni należy do niewielkich osad (nieprzekraczających 20–30 arów powierzchni). Cechą charakterystyczną tej lokalizacji
jest jej posadowienie w obniżeniu terenowym (siodle) osłoniętym wyższymi stokami wzniesienia od strony północno-zachodniej i południowo-wschodniej, dającymi
osłonę przed silnymi wiatrami z jednoczesną możliwością zapewnienia korzystnych
warunków oświetleniowych (słonecznych). Krawędź wschodnią stanowiska stanowi
skarpa o wysokości od 2 do 5 metrów i dolna terasa nadzalewowa, wykorzystana
funkcjonalnie w postaci drogi gruntowej biegnącej wzdłuż zachodniego brzegu jeziora w kierunku rozległego masywu leśnego. Materiał zabytkowy pozyskany z wypełniska obiektów i wychodniej warstwy kulturowej pozwala odkrytą osadę datować
wstępnie na przełom VIII/IX–pierwszą połowę IX wieku n.e. Dokumentacja i artefakty archeologiczne pozyskane w trakcie badań ratowniczych znajdują się w Dziale
Archeologii Muzeum Narodowego w Szczecinie (nr inw. Kw/17).
Charakterystyka warstwy kulturowej
Wychodnia warstwy kulturowej wystąpiła na odcinku 46 m w zachodnich ścianach wykopu A i B (A – 1,5-metrowej szerokości wykop pod budowę
kolektora tłocznego, B – 3-metrowej szerokości wykop pod budowę kolektora
ściekowego) o równomiernej odległości 23 metrów na północ i południe od posadowienia studzienki kanalizacyjnej 1/53 (ryc. 2–3). W wypełnisku warstwy
koloru ciemnoszarego i jasnoczarnego zaobserwowano drobnoziarnisty piasek
przemieszany z niewielką ilością pokruszonych i przepalonych kamieni, śladową obecność spalenizny wraz z popiołem oraz drobnymi fragmentami ceramiki.
Miąższość warstwy była zróżnicowana – od 3 do 11 centymetrów. Początkowy
odcinek warstwy, w północnej partii wykopu B, zalegał w wyższej części stoku
pod warstwą humusu i ciemnożółtego piasku na głębokości około 45 centyme-
64
Wczesnośredniowieczna osada...
trów poniżej poziomu powierzchni współczesnej (ryc. 2). W odległości 8–9 metrów od studzienki ściekowej nr 1/53, nad stropem jamy nr 5, warstwa kulturowa
zalegała już na głębokości 51 centymetrów poniżej poziomu współczesnej powierzchni, przy miąższości od 6 do 8 centymetrów. Środkowy odcinek warstwy
– w odległości 7 metrów na południe od studzienki (nad stropem jamy nr 1) –
zalegał na równomiernej głębokości 50 centymetrów poniżej powierzchni współczesnej. W najniżej położonej części stoku (w odległości 19–22 m na południe
od studzienki) warstwa kulturowa zalegała na głębokości od 80 do 90 centymetrów poniżej powierzchni współczesnej (tuż nad stropem jamy nr 5). Maksymalna jej miąższość nie przekraczała 10 centymetrów. Końcowy jej odcinek urywał
się gwałtownie w odległości 1,5 metra, tuż za wypełniskiem stropu jamy.
W obrębie wschodniej ściany profilowej wykopu wychodnia warstwy została
zlokalizowana na odcinku od 3,5 do 23 metrów na południe od studzienki ściekowej
nr 1/53, na głębokości od 50 do 65 centymetrów, przy miąższości od 8 do 3 centymetrów. Struktura wypełniska warstwy była analogiczna jak w profilu ściany zachodniej.
Długość tego odcinka warstwy kulturowej (23 m) była związana z funkcjonowaniem
pobocza osady usytuowanej tuż przy samej skarpie, a głębokość jej zalegania poniżej
poziomu powierzchni współczesnej wynikała pośrednio z uwarunkowania procesów
erozyjnych zachodzących na stoku wzniesienia podczas intensywnych opadów atmosferycznych (deszczu). Zjawiskiem tym należy tłumaczyć również „nakrycie”
wypełniska stropów obiektów osadniczych 50-centymetrową warstwą piaszczystego
humusu zabezpieczającego wypełniska przed zniszczeniem podczas mechanicznej
uprawy roli, a jednocześnie powodującą, że było ono „ukryte” przed prowadzącymi
badania powierzchniowe ekipami archeologów.
Zawartość: z wypełniska warstwy kulturowej pozyskano trzy małe fragmenty ceramiki wczesnośredniowiecznej ręcznie lepionej, w tym jeden fragment górnej partii naczynia dwustożkowatego typu Menkendorf (obtaczanego
na kole garncarskim, zdobionego bogatą ornamentyką – ryc. 17 b), trzy drobne
bryłki mocno przepalonej polepy glinianej, jeden fragment osełki kamiennej wykonanej z piaskowca (ryc. 17a).
Charakterystyka obiektów osadniczych
Jama nr 1
Położenie: w zachodniej ścianie wykopu liniowego, w odległości 7 metrów na południe od studzienki kanalizacyjnej nr 1/53 (ryc. 3). Połowa wypełniska jamy przecięta wykopem liniowym o szerokości 3 metrów.
65
Antoni Porzeziński
Kształt i wymiary: zarys stropu jamy nieregularnie kolisty o średnicy 1,20 m,
lekko skośnie pochylony na południe, zalegający 60 centymetrów poniżej powierzchni współczesnej (pod 30-centymetrową warstwą humusu, 20-centymetrową warstwą żółtego piasku i warstwą kulturową o grubości 8–10 cm;
ryc. 5: 1–3).
Wypełnisko: strop jamy trójbarwny, jasno- i ciemnoszary oraz czarny
w postaci piasku przemieszanego z popiołem, spalenizną i kamieniami (ryc. 4).
Przekrój pionowy jamy kształtu nieregularnie misowatego, zakończony ostrym
przegłębieniem w północnej partii dna. Wypełnisko niejednorodne, składające
się z czterech odrębnych poziomów (ryc. 5: 4–7). Środkowy poziom wypełniska
jamy (szósty) o intensywnie czarnym wypełnisku w postaci drobnoziarnistego piasku zawierającego spaleniznę, popiół, mocno przepalone kamienie oraz
nieliczne fragmenty ceramiki. Dolna partia wypełniska jamy z ciemnoszarego
piasku zalegającego nad dnem jamy (ryc. 5: 7). Misowate wypełnisko jamy zagłębione w drobnoziarnistym, jasnożółtym piasku (calec).
Miąższość: do 35 centymetrów (misowatego, czarnego wypełniska) i do
46 centymetrów wraz z jasnoszarym wypełniskiem pobocza.
Zawartość: z zachowanej połowy wypełniska jamy pozyskano w trakcie
badań ratowniczych siedem fragmentów ceramiki ręcznie lepionej w postaci
trzech górnych partii naczyń (ryc. 14 a–c), jeden fragment pokrywy glinianej
naczynia zdobionej potrójną linią dookolną i trzy fragmenty cienkościennych
ścianek naczyń oraz jedną osełkę kamienną i jeden krzemak (do krzesiwa).
Jama nr 2
Położenie: we wschodniej ścianie wykopu liniowego w odległości 2,1 m
na północ od studzienki kanalizacyjnej nr 1/53 (ryc. 2).
Kształt i wymiary: zarys stropu jamy nieregularnie kolisty o średnicy około 1,1 m, zalegający na głębokości 50 centymetrów poniżej powierzchni współczesnej (pod 30-centymetrową warstwą humusu i 20–centymetrową warstwą
drobnoziarnistego, żółtego piasku; ryc. 7: 1–2).
Wypełnisko: strop jamy dwubarwny, szarożółty i jasnoczarny w postaci
piasku przemieszanego z humusem i śladową ilością spalenizny (ryc. 6: 1–2).
Przekrój pionowy jamy kształtu regularnie misowatego o lekko falistym i zaokrąglonym dnie. Wnętrze wypełniska czteropoziomowe: szarożółte, jasnoczarne
i intensywnie czarne (z dużą liczbą mocno przepalonych kamieni i licznymi fragmentami ceramiki; ryc. 7: 3–5). Dolna partia wypełniska jamy koloru jasnoczarnego (ryc. 7: 6). Jama zagłębiona w jasnożółte, piaszczyste podłoże (ryc. 7: 7).
66
Wczesnośredniowieczna osada...
Miąższość czteropoziomowego wypełniska: do 43 centymetrów, w tym
intensywnie czarna (5) o grubości od 8 do 23 centymetrów w południowej partii
wypełniska jamy.
Zawartość: z zachowanej połowy wypełniska jamy pozyskano 32 fragmenty ceramiki ręcznie lepionej, częściowo słabo obtaczanej przy krawędzi wylewów, w tym 17 fragmentów górnych partii naczyń (ryc. 15 a–d, f–g; ryc. 17 g),
cztery fragmenty den naczyń (ryc. 16 a–d), jedenaście małej i średniej wielkości
fragmentów ścianek naczyń cienko- i grubościennych oraz jedną osełkę kamienną o nieregularnie trójkątnym kształcie (ryc. 15 e).
Jama nr 3
Położenie: w zachodniej ścianie wykopu liniowego w odległości 19 metrów na południe od studzienki kanalizacyjnej nr 1/53, na mocno opadającym
stoku w kierunku jeziora Steklno (ryc. 3).
Kształt i wymiary: strop jamy kształtu podłużno-owalnego (jajowatego)
o wymiarach 3,20 na 2,20 m, zalegający na głębokości od 0,9 do 1,0 m poniżej
powierzchni współczesnej, pod 30-centymetrową warstwą humusu, 60-centymetrową warstwą piasku żółtego i warstwą kulturową o miąższości 10 centymetrów (ryc. 9: 1–2 a).
Wypełnisko: strop w postaci jasnoszarego piasku z niewielką ilością czarnej otoczki w północnej partii jamy (ryc. 8: 1–2). Przekrój pionowy wypełniska
o kształcie nieregularnie podłużno-misowatym z półkolistym dnem posadowionym w warstwie drobnoziarnistego, jasnosiwego piasku. Wypełnisko jamy
dwupoziomowe, jasnoszare i intensywnie czarne (piasek przemieszany ze spalenizną, śladową ilością popiołu i dużą liczbą rozdrobnionych, przepalonych kamieni, dość regularnie zalegających nad półkolistym dnem jamy; ryc. 9: 3, 5).
Rozproszona konstrukcja kamienna stanowiła pozostałość po zniszczonym palenisku usytuowanym pierwotnie w najgłębszej partii wypełniska jamy. W południowej partii intensywnie czarnego wypełniska wystąpił lejowatego kształtu
wkop, dochodzących do poziomu konstrukcji kamiennej usytuowanej nad dnem
jamy. Brzegi jamy regularnie misowato zagłębione w piaszczysty calec.
Miąższość wypełniska: od 20 do 25 centymetrów w partii północnej i do
83 centymetrów w partii środkowej i południowej jamy.
Zawartość: z zachowanej połowy wypełniska jamy pozyskano zaledwie
pięć mało charakterystycznych fragmentów ceramiki reprezentowanej przez
cienkościenne, ręcznie lepione ścianki naczyń.
67
Antoni Porzeziński
Jama nr 4
Położenie: we wschodniej ścianie wykopu liniowego w odległości do
1 metra na północ od studzienki kanalizacyjnej nr 1/53, na łagodnie opadającym
stoku w kierunku skarpy i jeziora Steklno (ryc. 1; 3).
Kształt i wymiary: strop jamy kształtu regularnie owalnego o wymiarach 1,0 na 0,9 m, zalegający na głębokości od 53 do 50 centymetrów poniżej powierzchni współczesnej (pod warstwą darni o 10-centymetrowej grubości
i 40–44-centymetrową warstwą żółtego piasku; ryc. 10; 11: 1–2).
Wypełnisko: strop jednobarwny w postaci jasnoszarego piasku. Przekrój
pionowy wypełniska dwupoziomowy: jasnoszary i czarny. Dno jamy o kształcie regularnie misowatym z półkolistym dnem zagłębionym w piaszczysty, jasnożółty
calec. Tuż nad dnem jamy warstewka mocno przepalonych i rozdrobnionych kamieni stanowiących pozostałość zniszczonej konstrukcji paleniska (ryc. 11: 3–4).
Miąższość wypełniska: do 20 centymetrów (w centralnej partii dna).
Zawartość: z zachowanej połowy wypełniska jamy pozyskano zaledwie
trzy mało charakterystyczne fragmenty ceramiki ręcznie lepionej i słabo obtaczanej na kole garncarskim pochodzące ze ścianek naczyń o powierzchni zdobionej pojedynczymi liniami poziomo rytymi (ryc. 17 c–d).
Jama nr 5
Położenie: w zachodniej ścianie wykopu liniowego w odległości 8 metrów na północ od studzienki ściekowej nr 1/53, w wyżej położonej partii stoku
wzniesienia (ryc. 2).
Kształt i wymiary: strop jamy kształtu podłużno-owalnego z ciemnoszarym wypełniskiem o wymiarach 1,0 na 0,8 m, zalegającym na głębokości około
61 centymetrów poniżej powierzchni współczesnej (pod 28-centymetrową warstwą humusu, 23-centymetrową warstwą ciemnożółtego piasku i ciemnoszarą
warstwą kulturową o 10-centhmetrowej miąższości (ryc. 12; 13: 1–3).
Wypełnisko: powierzchnia stropu jednokolorowa, w postaci ciemnoszarego piasku. Przekrój pionowy jamy dwupoziomowy. Wnętrze wypełniska jamy
z ciemnoszarego i jasnoczarnego piasku z dużej liczbą przepalonych kamieni
wraz z ciemnosiwym wypełniskiem (ze śladową ilością popiołu) tuż nad dnem
jamy (ryc. 13: 4–6). Dno jamy kształtu misowatego z największym przegłębieniem w partii środkowej. W dolnej partii jasnoczarnego wypełniska jamy regularna konstrukcja kamiennego paleniska z dużą ilością spalenizny, drobnych
węgielków drzewnych i popiołu. Dolna partia dna z ciemnosiwym wypełniskiem
zagłębionym w jasnożółty piasek calcowy (ryc. 13: 6–7).
68
Wczesnośredniowieczna osada...
Miąższość wypełniska: do 30 centymetrów w partii środkowej jamy.
Zawartość: z zachowanej połowy wypełniska jamy pozyskano siedem
fragmentów ceramiki (w tym pięć ręcznie lepionych), reprezentowanych przez
dwa niewielkie wylewy naczyń cienkościennych (ryc. 17 e–f) oraz pięć fragmentów ścianek naczyń ręcznie lepionych.
Analiza materiału zabytkowego
Badania ratownicze nowo odkrytej osady dostarczyły zaledwie 58 fragmentów naczyń ręcznie lepionych, w tym 18 ze śladami słabego obtaczania
na kole garncarskim, trzy fragmenty osełek kamiennych, jeden krzemień (do
krzesiwa) i trzy bryłki polepy. Brak artefaktów w postaci narzędzi kościanych
i żelaznych oraz kości zwierzęcych. Analizę materiału zabytkowego oparto na
wydzielonych, reprezentatywnych formach naczyń. Do grupy tej zaliczono trzy
górne partie naczyń z jamy nr 1 (ryc. 14), siedem analogicznych partii naczyń
z wypełniska jamy nr 2 (ryc. 15; 17 g) wraz z czterema partiami przydennymi
(ryc. 16) oraz dwie małe, górne partie niewielkich naczyń cienkościennych z wypełniska jamy nr 5. Łącznie analizą morfologiczno-typologiczną objęto 12 fragmentów górnych partii naczyń oraz cztery partii przydennych (wyłącznie ręcznie
lepionych, częściowo obtaczanych w partii przykrawędnej od krawędzi wylewu
do największej wydętości brzuśca).
Inwentarz jamy nr 1 reprezentowały trzy odmienne typologicznie fragmenty naczyń:
1. Fragment górnej partii cienkościennego naczynia baniastego z zaokrągloną
krawędzią wylewu wychyloną na zewnątrz i łagodnie baniastym brzuścem.
Powierzchnia zdobiona ornamentem nieregularnie potrójnej linii falistej i linii poziomo rytych. Pod krawędzią wylewu delikatny odcisk cienkiej, plecionej linki (ryc. 14 a). Pod względem formy i zdobnictwa można ją zaliczyć do
naczyń typu Menkendorf odmiany 3 z terenu Meklemburgii oraz do naczyń
rodziny typów „D” ze Szczecina1.
2. Fragment górnej partii naczynia dwustożkowatego o poziomo ściętej krawędzi wylewu, krótkiej szyjce i mocnym załomie brzuśca. Powierzchnia poniżej
krawędzi wylewu zdobiona czterema pionowymi rzędami potrójnych nakłuć
E. Schuldt, Die slawische Keramik in Mecklenburg, Berlin 1956, Abb. 9b; W. Łosiński, R. Rogosz,
Metody synchronizacji warstw kulturowych wczesnośredniowiecznych obiektów wielowarstwowych
na podstawie analizy ceramiki ze Szczecina, w: Problemy chronologii ceramiki wczesnośredniowiecznej na Pomorzu Zachodnim. Studia i materiały, Warszawa 1986, s. 32 – ryc. 4: XV; s. 34 –
ryc. 5: 13 d.
1
69
Antoni Porzeziński
nałożonych na delikatnie i płytko ryte cienkie linie poziome (ryc. 14 b). Pod
względem kształtu i formy można odnaleźć bliskie podobieństwo z naczyniami typu Menkendorf odmiany 2 z Reriku na terenie Meklemburgii oraz
z naczyniami z rodziny typów „D” pochodzących ze Szczecina2.
3. Niewielki fragment górnej partii małego naczynia dwustożkowatego
o skośnie ściętej i wychylonej na zewnątrz krawędzi wylewu przechodzącej
w krótką szyjkę z mocno wysklepionym brzuścem. Powierzchnia zdobiona
ornamentem potrójnej poziomo rytej linii falistej oraz poziomymi bruzdami. Poniżej załomu brzuśca śladowo zachowany ornament falisty (ryc. 14 c).
Największa wydętość brzuśca pokryta ornamentem trzech poziomych i głębokich bruzd. Pod względem ukształtowania krawędzi wylewu i techniki wykonania analizowanego fragmentu naczynia zachodzi tu analogia do naczyń
typu Menkendorf odmiany 3 z Teterow w Meklemburgii oraz do naczyń rodziny typów „D” ze Szczecina3.
Naczynia z jamy nr 1 zaliczamy do zbioru typologicznie jednorodnego, należącego do grupy najstarszych form naczyń typu Menkendorf odmiany
2 i 3 z terenów Meklemburgii, które w pobliskim Szczecinie datować możemy
od drugiej połowy VIII do początku IX wieku4.
Inwentarz jamy nr 2 reprezentowany był łącznie przez siedem odmiennych typologicznie górnych partii naczyń uzupełnionych czterema partiami
przydennymi:
1. Fragment dużego naczynia dwustożkowatego o poziomo ściętej krawędzi
wylewu, krótkiej szyjce i ostrym załomie brzuśca. Powierzchnia pokryta
ornamentem strefowym dwoma poziomo rytymi liniami przedzielonymi
skośnymi słupkami nakłuć i stempelków (ryc. 15 a). Pod względem formy
i zdobnictwa należy je zaliczyć do wczesnych naczyń typu Menkendorf odmiany 3 z Meklemburgii, można także odnaleźć bliskie analogie do naczyń
rodziny typów „D” ze Szczecina5.
2. Mały fragment krawędzi wylewu naczynia dwustożkowatego o poziomo
ściętej i lekko pogrubionej krawędzi wylewu i krótkiej szyjce przechodzącej
E. Schuldt, Die slawische Keramik..., Abb. 4d; W. Łosiński, R. Rogosz, Metody synchronizacji ..,
s. 32 – ryc. 4: X; s. 34 – ryc. 5: 6 a .
3
E. Schuldt, Die slawische Keramik..., Abb. 8 a, i; W. Łosiński, R. Rogosz, Metody synchronizacji..,
s. 33 – ryc. 4: XXII; s. 34 – ryc. 5: 13 d.
4
W. Łosiński, Menkendorf. Typ ceramiki, w: Słownik starożytności słowiańskich. Encyklopedyczny
zarys kultury Słowian od czasów najdawniejszych do schyłku wieku XII, Wrocław–Warszawa–Kraków 1996, t. VIII/2, s. 437.
5
E. Schuldt, Die slawische Keramik..., Abb. 9 e; W. Łosiński, R. Rogosz, Metody synchronizacji..,
s. 32 – ryc. 4: XV, s. 34 – ryc. 5: 3 a.
2
70
Wczesnośredniowieczna osada...
3. 4. 5. 6. w dwustożkowaty brzusiec. Powierzchnia zdobiona trzema pionowymi liniami rytymi (ryc. 15 b). Pod względem formy dość bliska naczyniom typu
Menkendorf odmiany 2 z Teterow w Meklemburgii oraz naczyniom rodziny
typów „D” ze Szczecina6.
Niewielki fragment krawędzi wylewu naczynia dwustożkowatego o krótkiej,
skośnie ściętej i wychylonej na zewnątrz krawędzi wylewu i krótkiej szyjce
przechodzącej w brzusiec naczynia. Powierzchnia zdobiona ornamentem
w postaci dwóch poziomo rytych pasm potrójnej linii nieregularnie falistej.
Krawędź wylewu słabo obtaczana (ryc. 15 c). Znaleziony fragment ma dość
bliskie analogie do naczyń typu Menkendorf odmiany 2 znanych z Feldbergu w Meklemburgii oraz do naczyń rodziny typów „D” ze Szczecina7.
Fragment górnej partii niewielkiego naczynia dwustożkowatego o lekko zaokrąglonej i wychylonej na zewnątrz krawędzi wylewu i krótkiej szyjce przechodzącej w łagodnie baniasty brzusiec pokryty ornamentem strefowym
w postaci poczwórnych pasm poziomo rytych, przedzielonych czterema pasmami poziomej linii falistej. Krawędź wylewu lekko obtaczana (ryc. 15 d).
Pod względem formy i zdobnictwa dość bliska do naczyń typu Menkendorf
odmiany 3 z Teterow w Meklemburgii oraz do naczyń rodziny typów „D” ze
Szczecina8.
Mały ułamek skośnie ściętej i lekko wychylonej na zewnątrz krawędzi wylewu o bardzo krótkiej szyjce przechodzącej w baniasty brzusiec. Powierzchnia zdobiona ornamentem falistym. Krawędź wylewu lekko obtaczana (ryc.
15 f). Ukształtowanie krawędzi wylewu analogicznie jak w naczyniach typu
Menkendorf odmiany 2 z terenu Meklemburgii; można także znaleźć bardzo bliskie odpowiedniki w naczyniach rodziny typów „D” ze Szczecina,
a zwłaszcza wśród ich bogato modelowanych krawędzi brzegów9.
Mały fragment wylewu naczynia baniastego o poziomo ściętej krawędzi
wylewu i szyjce przechodzącej bezpośrednio w baniasty brzusiec pokryty
ornamentem w postaci poziomo rytych żłobków (ryc. 15 g). Powierzchnia
wewnętrzna ze śladami obtaczania na kole garncarskim. Pod względem
ukształtowania krawędzi wylewu należy je zaliczyć do naczyń typu Menken-
E. Schuldt. Die slawische Keramik..., Abb. 4 g; W. Łosiński, R. Rogosz, Metody synchronizacji...,
s. 33 – ryc. 4: XIII, s. 34 – ryc. 5: 6 b.
7
E. Schuldt, Die slawische Keramik..., Abb. 3 b; W. Łosiński, R. Rogosz, Metody synchronizacji...,
s. 32 – ryc. 4: XIV, s. 34 – ryc. 5: 2 a.
8
E. Schuldt, Die slawische Keramik..., Abb. 8 f; W. Łosiński, R. Rogosz, Metody synchronizacji...,
s. 32 – ryc. 4: XVI, s. 34 – ryc. 5: 2 a.
9
E. Schuldt, Die slawische Keramik..., Abb. 4 e; W. Łosiński, R. Rogosz, Metody synchronizacji...,
s. 32 – ryc. 4: XII, s. 30 – ryc. 5: 3 c.
6
71
Antoni Porzeziński
dorf odmiany 2 z Alt Bukow w Meklemburgii, można także odnaleźć dość
bliskie analogie do naczyń rodziny typów „D” ze Szczecina10.
7. Pięć fragmentów górnej partii szerokootworowego, baniastego naczynia
zasobowego ręcznie lepionego o mocno wychylonej na zewnątrz (lekko zaokrąglonej) krawędzi wylewu. Szyjka krótka, przechodząca w dwustożkowaty brzusiec. Powierzchnia zdobiona ornamentem strefowym w postaci
trzech pasm poziomo rytych, przedzielonych nieregularną, potrójną linią
falistą (ryc. 17 g). Wewnętrzna powierzchnia krawędzi wylewu ze śladami
intensywnego zagładzania. Pod względem ukształtowania krawędzi wylewu i zdobnictwa należy je zaliczyć do naczyń typu Menkendorf odmiany 2
z Teterow w Meklemburgii, a także mają bliskie odpowiedniki wśród naczyń
rodziny typów „D” ze Szczecina11.
8. Dolne partie naczyń były reprezentowane przez cztery egzemplarze charakteryzujące się generalnie płaskimi dnami ze słabo zaznaczoną piętką (ryc. 16 a),
płaskim dnem zakończonym modelowaną stopką (ryc. 16 b), płaskim dnem
bez stopki (ryc. 16 c) i dolną partią naczynia z utrąconym dnem (ryc. 16 d).
Brak środkowych partii den naczyń nie pozwala stwierdzić, czy znalezione egzemplarze lepiono na prymitywnym kole garncarskim czy też na podstawce.
Dwa pierwsze egzemplarze partii przydennych noszą delikatne ślady obtaczania na powierzchni zewnętrznej (ryc. 16 a) i wewnętrznej (ryc. 16 b). Wszystkie zostały wykonane z chudej gliny z drobno- i średnioziarnistą domieszką
schudzającą. Wypalone na kolor brunatny lub brunatno-szary. Pod względem typologicznym zaliczamy je do den typu II a (ryc. 16 a), III a (ryc. 16 b)
i I a (ryc. 16 c–d), wydzielonych dla zbiorczej kolekcji ceramiki ze Szczecina12.
Ceramika pozyskana z wypełniska jamy nr 2 reprezentowała zwarty zbiór
form należących typologicznie do najstarszych form naczyń typu Menkendorf
odmiany 1–3, które w podziale taksonomicznym reprezentacyjnej kolekcji ceramiki ze Szczecina zaliczone zostały do naczyń rodziny typów „D”. Najstarsze
poziomy osadnicze z ich frekwencją datowane są od drugiej połowy VIII w po
drugie ćwierćwiecze IX wieku13.
Słabo zachowane, bardzo drobne fragmenty ceramiki pozyskane z wypełniska jam nr 3, 4 i 5 można pod względem techniki wykonania (ręcznie lepio10
E. Schuldt, Die slawische Keramik..., Abb. 4b; W. Łosiński, R. Rogosz, Metody synchronizacji...,
s. 32 – ryc. 4: X, s. 34 – ryc. 5: 3 a.
11
E. Schuldt, Die slawische Keramik..., Abb. 5a i Abb. 7a; W. Łosiński, R. Rogosz, Metody synchronizacji..., s. 32 – ryc. 4: X, s. 34 – ryc. 5: 4 c.
12
W. Łosiński, R. Rogosz, Metody synchronizacji..., s. 48 – Ryc. 23 (typologia den).
13
W. Łosiński, Typ ceramiki.., s. 437 (tabela chronologiczna rozkładu naczyń typu Menkendorf
w obrębie Szczecina).
72
Wczesnośredniowieczna osada...
ne ze śladami słabego obtaczania na kole garncarskim) ogólnie zaliczyć do naczyń typu Menkendorf, fazy starszej (odmiany 1–3). Chronologicznie umieścić
je należy w przedziale czasowym od drugiej połowy VIII do początku IX wieku.
Funkcja i chronologia
Badania ratownicze prowadzone w ekstremalnych warunkach terenowych (w okresie zimowym, w połowie stycznia) pozwoliły na uchwycenie maksymalnego rozrzutu usytuowania obiektów osadniczych w dolnej partii stanowiska
na szerokości około 45–50 m w obrębie dwóch równolegle prowadzonych wykopów liniowych. Analiza przestrzennego ukształtowania powierzchni pozwala wnioskować, że obiekty osadnicze mogą tu występować na powierzchni nie
większej niż 15–20 arów. Odkryte w trakcie prac ratowniczych obiekty reprezentowały typowe dla okresu wczesnego średniowiecza relikty intencjonalnie zagłębionych w ziemię obiektów, dwa z nich pełniły funkcję jam zasobowych (jamy
nr 1 i 2), dwa palenisk (jamy nr 4 i 5) oraz jeden obiektu mieszkalnego typu półziemianki ze szczątkowo zachowanym paleniskiem usytuowanym w najgłębiej
posadowionej partii. Kształt i forma obiektu wskazują pośrednio na możliwość
istnienia konstrukcji naziemnej w postaci niskich ścian zrębowych nakrytych
dwuspadowym dachem. Dłuższa oś obiektu usytuowana była dokładnie na linii N–S, szczytem do kierunku zmiennych warunków atmosferycznych (silnego wiatru). Niewielkie, wczesnośredniowieczne osiedla posadowione w pobliżu
lub tuż nad brzegami jezior stanowią pośredni dowód na złożoną egzystencję
ich mieszkańców, uzależnionych od możliwości swobodnego dostępu do wody i
wykorzystania zasobów naturalnych jeziora (ryb). Chronologię osady na podstawie pozyskanego inwentarza ceramicznego można ustalić na drugą połowę VIII
i koniec trzeciej ćwierci IX wieku. Małe osiedla tego typu znane są z całego zachodniego obszaru Pomorza Zachodniego. Najdalej na południe położoną osadą
tego typu, datowaną na VII–VIII wiek, jest kilkunastoarowe osiedle zlokalizowane na stanowisku 15 a w Cedyni, usytuowane w górnej partii wysokiej terasy
nadzalewowej rzeki Odry14. Najbliżej położona (niewielka) osada tego typu, licząca zaledwie sześć obiektów osadniczych usytuowanych na powierzchni około
15 arów, jest znana z ratowniczych badań wykopaliskowych prowadzonych na
terenie Szczecina, na Gumieńcach15. Wszechstronna analiza pozyskanego zbio14
A. Porzeziński, Osadnictwo ziemi cedyńskiej we wczesnym średniowieczu. Archeologiczne studium
osadnicze, Chojna 2012, s. 19–20; s. 107 – ryc. 10: 3, s. 108 – ryc. 11: 8.
15
M. Dworaczyk, K. Kowalski, Wczesnośredniowieczny przysiółek w Szczecinie-Gumieńcach,
w: Świat Słowian wczesnego średniowiecza, Szczecin–Wrocław 2006, s. 25–46.
73
Antoni Porzeziński
ru ceramiki pozwoliła na określenie jego chronologii w szerokich ramach czasowych – od drugiej połowy, a raczej schyłku VII wieku do pierwszej połowy VIII
wieku16. Dalsze niewielkie osiedla wczesnośredniowieczne tego typu znane są
ze stanowiska 3 w Szczecinie-Krzekowie (o powierzchni około 15 arów), datowanego na przełom VI i VII wieku17, i stanowiska 17 w Szczecinie-Gumieńcach
(o powierzchni kilkudziesięciu arów), datowanego na VIII wiek18. Pod względem zabudowy przestrzennej nowo odkrytą osadę w Steklnie należy zaliczyć do
osiedli o bezplanowym układzie, który charakteryzował bezwzględnie wszystkie
małe osady wczesnośredniowieczne o powierzchni od 0,3 do 0,5 ha, funkcjonujące na terenie Pomorza Zachodniego w okresie od VII do IX wieku19.
Frühmittelalterliche Siedlung
aus dem 8.-9. Jh. in Steklno
Im Januar 1999 wurden bei Erdarbeiten in Steklno Überreste einer Siedlung gefunden. Bei den Sicherungsmaßnahmen wurden Überbleibsel von zwei
Lagerhöhlen, zwei Feuerstellen sowie einem Wohnobjekt vom halb unterirdischen Typ mit einer andeutungsweise erhaltenen Feuerstelle. Die Chronologie
der Siedlung können wir anhand des gefundenen Inventars aus Ton in die Zeit
von der zweiten Hälfte des 8. Jh. bis zum Ende des 3. Viertel des 9. Jh. eingeordnet werden. Die neu entdeckte Siedlung in Steklno ist zu Siedlungen mit
planloser Form zu zählen, die für absolute alle kleinen frühmittelalterlichen
Siedlungen mit einer Fläche von 0,3-0,5 ha auf dem Gebiet von Westpommern
im Zeitraum vom 7.bis 9. Jh. charakteristisch war.
Tamże, s. 38.
A. Porzeziński, Wczesnośredniowieczna osada ze stanowiska 3 w Szczecinie-Krzekowie, „Materiały
Zachodniopomorskie” 1969, t. 15, s. 49–68; W. Łosiński, Osadnictwo plemienne Pomorza (VI–X
wiek), Wrocław–Warszawa–Kraków–Gdańsk 1982, s. 25 i n.; L. Leciejewicz, T. Wieczorowski,
Wczesne średniowiecze do czasów ukształtowania się miasta (VI–X wiek), w: Dzieje Szczecina, Warszawa–Poznań 1983, t. I, s. 521–610.
18
M. Dworaczyk, K. Kowalski, Wczesnośredniowieczny przysiółek..., s. 41.
19
W. Łosiński, Osadnictwo plemienne.., s. 134–144.
16
17
74
Wczesnośredniowieczna osada...
Ryc. 1. Lokalizacja stanowiska nr 12 w obrębie miejscowości Steklno, gm. Gryfino, woj. zachodniopomorskie. Mapa w skali 1 : 10 000
Ryc. 2. Rzut poziomy posadowienia obiektów osadniczych nr 2 i 5 oraz zasięgu przestrzennego
warstwy kulturowej w obrębie północnej partii wykopu liniowego. A – kolektor tłoczny, B – kolektor ściekowy. Rys. A. Porzeziński
75
Antoni Porzeziński
Ryc. 3. Rzut poziomy posadowienia obiektów osadniczych nr 1, 3 i 4 oraz zasięgu przestrzennego
warstwy kulturowej w obrębie południowej partii wykopu liniowego.
Rys. A. Porzeziński
Ryc. 4. Rzut poziomy wypełniska stropu jamy nr 1: 1 – ciemnoszare,
2 – czarne. Wg A. Porzezińskiego, rys. I. Sukiennicka
76
Wczesnośredniowieczna osada...
Ryc. 5. Przekrój pionowy wypełniska jamy nr 1: 1 – warstwa humusu współczesnego, 2 – piasek
ciemnożółty, 3 – czarno-siwa warstwa kulturowa, 4 – wypełnisko, 5 – piasek jasnożółty (calec).
Wg A. Porzezińskiego, rys. I. Sukiennicka
Ryc. 6. Steklno, gm. Gryfino, stanowisko 12. Rzut poziomy wypełniska stropu jamy nr 2: 1 – szaro-żółte, 2 – jasnoczarne, 3 – piasek jasnożółty. Wg A. Porzezińskiego, rys. I. Sukiennicka
77
Antoni Porzeziński
Ryc. 7. Przekrój pionowy wypełniska jamy nr 2: 1 – warstwa humusu współczesnego, 2 – piasek
ciemnożółty, 3 – wypełnisko. Wg A. Porzezińskiego, rys. I. Sukiennicka
Ryc. 8. Rzut poziomy wypełniska stropu jamy nr 3: 1 – wypełnisko szare, 2 – wypełnisko jasnoczarne, 3 – drobnoziarnisty piasek siwy. Wg A. Porzezińskiego, rys. I. Sukiennicka
78
Wczesnośredniowieczna osada...
Ryc. 9. Przekrój pionowy wypełniska jamy nr 3: 1 – warstwa humusu współczesnego, 2 – piasek
ciemnożółty, 3 – jasnoczarna warstwa kulturowa, 4 – wypełnisko; 7 – piasek jasnosiwy (calec).
Wg A. Porzezińskiego, rys. I. Sukiennicka
Ryc. 10. Rzut poziomy wypełniska stropu jamy nr 4: 1 – jasnoszare, 2 – drobnoziarnisty piasek
ciemnożółty. Wg A. Porzezińskiego, rys. I. Sukiennicka
79
Antoni Porzeziński
Ryc. 11. Przekrój pionowy wypełniska jamy nr 4: 1 – warstwa humusu współczesnego,
2 – drobnoziarnisty piasek żółty; 3 – wypełnisko; 4 – drobnoziarnisty piasek jasnożółty (calec).
Wg A. Porzezińskiego, rys. I. Sukiennicka
Ryc. 12. Rzut poziomy wypełniska stropu jamy nr 5: 1 – piasek koloru czarnego, 2 – drobnoziarnisty piasek jasnożółty. Wg A. Porzezińskiego, rys. I. Sukiennicka
80
Wczesnośredniowieczna osada...
Ryc. 13. Przekrój pionowy wypełniska jamy nr 5: 1 – warstwa humusu współczesnego;
2 – piasek ciemnożółty; 3 – jasnoczarna warstwa kulturowa; 4 – intensywnie czarne
wypełnisko jamy; 5 – przepalone kamienie; 6 – drobnoziarnisty piasek jasnożółty
(calec). Wg A. Porzezińskiego, rys. I. Sukiennicka
Ryc. 14. Fragmenty naczyń glinianych z wypełniska jamy nr 1 (a–c). Rys. I. Sukiennicka
81
Antoni Porzeziński
Ryc. 15. Wybór materiału zabytkowego z wypełniska jamy nr 2 (a–d, f–g – fragmenty naczyń glinianych; e – osełka kamienne). Rys. I. Sukiennicka
Ryc. 16. Fragmenty dolnych partii
naczyń z wypełniska jamy nr 2 (a–d).
Rys. I. Sukiennicka
82
Wczesnośredniowieczna osada...
Ryc. 17. Wybór materiału zabytkowego z wypełniska warstwy kulturowej (a–b) jamy nr 4 (c–d),
jamy nr 5 (e–f) i jamy nr 2 (g). Rys. I. Sukiennicka
83
84
Edward Rymar*
Pyrzyce
Kolejne rodziny rycerskie
ziemi chojeńskiej, trzcińskiej
i mieszkowickiej
w średniowieczu
(Fiddichow, Plötz, Schwarzenholtz,
Uchtdorf, Steinbeck, Werbelow,
Werben, Witte)
Ród Fiddichow
(Vidichov, Vitichow, Videchow, Viddeckow, Vydechow, Witechow)
Fiddichowowie (Vidichowowie) to średniowieczny ród rycerski ziemi chojeńskiej, na pograniczu północno-zachodniej Nowej Marchii z księstwem pomorskim (tablica genealogiczna 1). Związki z pobliskim miastem Widuchowa (Fiddichow) nad Odrą, od którego wziął nazwę, jest niewątpliwy. Dowodzi tego również
jego herb. Ród ten odegrał ważną rolę w dziejach pierwszego stulecia miasta Chojny. Jego dzieje śledzimy tam wprawdzie dopiero od początku XIV wieku, jednak
pośrednio można dotrzeć do przodków Fiddichowów już z XII wieku.
Pierwszym znanym przedstawicielem był Ebelin (Belo, Albert) I w brandenburskiej –od lat 1267/1270 – ziemi chojeńskiej. W 1308 roku wraz z rycerzem Henrykiem von Plötzem był obecny przy sprzedaży mieszczanom Chojny
* Prof. dr hab. Edward Rymar jest emerytowanym pracownikiem Instytutu Historii i Stosunków
Międzynarodowych Uniwersytetu Szczecińskiego, wieloletnim dyrektorem pyrzyckiej Biblioteki
Publicznej, autorem kilkuset publikacji głównie dotyczących średniowiecznych dziejów Pomorza
i Nowej Marchii.
85
Edward Rymar
przez rycerza Kunona von Sacka czterech łanów ziemi uprawnej w Barnkowie,
wsi miejskiej tuż obok Chojny. W 1310 roku, gdy ród Plötzów sprzedawał tymże
mieszczanom dochód z młyna w Chojnie, Ebelin pieczętował akt w imieniu
wystawców (sic!)1. Przemawia to za tym, że Plötzowie należeli do drobnego rycerstwa zależnego od Fiddichowów, trzymając od nich lenna. W podobnej relacji do nich pozostawali być może Sackowie. To stawia Fiddichowów w rzędzie
wręcz drobnych dynastów o szczególnym statusie.
Ebelin I, będąc wójtem (czyli zarządcą ziemskim) margrabiego Waldemara, w okresie wojny północnej (1315–1317) z koalicją nadbałtycką zmontowaną przez Danię, w styczniu 1315 roku, z rycerzem Burchardem von der
Ostenem – wkrótce panem na zamku w Drezdenku – kwitował w Strzałowie
temu miastu żołd pobrany dla siebie i swych 29 najemników, a jesienią tego roku
dowodził wojskami chojnian w wyprawie do Meklemburgii. 26 maja 1316 roku
stał na czele świadków czynności Waldemara w klasztornym Gramzow (ziemia
wkrzańska); tego też roku – wraz z Ostenami, Wedlami, Wulkowami, Retzinami
– brał udział w bitwie pod Strzałowem z przeciwnikami Waldemara, koalicjantami duńskimi2. On to zatem (bo dominus Al. advocatus de Videchow), w dniach
1–4 listopada 1316 roku zabezpieczał pobyt margrabiego i jego żony Agnieszki
w Oderbergu, a następnie podróż dworu do Chojny na długi, jesienno-zimowy
pobyt3. Uzyskujemy tu zarazem pierwszy dowód na to, że Ebel(in) to odmiana
imienia Albert, co będzie przydatne w poszukiwaniu jego przodków.
We wspomnianej już wojnie północnej po stronie antybrandenburskich
koalicjantów brał udział nowy (od 1314/1315) książę Wielkopolski – Władysław
Łokietek, który w 1316 roku urządził bliżej nieznaną wyprawę zbrojną do Brandenburgii (Nowej Marchii?), za co spotkała go natychmiastowa riposta. 8–10
grudnia 1316 roku to właśnie Ebelin (Albert) stał na czele roty 65 zbrojnych
z udziałem chojnian w wyprawie wojsk margrabiego w głąb Wielkopolski przeciwko Władysławowi Łokietkowi. Trasa wiodła przez Skwierzynę do Wronek,
które oblegano4. Nie dziwi więc obecność Ebelina 2 lutego 1317 roku w Liebenwaldzie przy nadaniu Drezdenka z okolicami Burchardowi i Henrykowi Ostenom, wysługującym się dotąd zbrojnie margrabiemu w tej koalicyjnej wojnie.
Wystąpił i wtedy jako wójt (voghet). Być może nadal był wójtem ziemi chojeń1
Codex diplomaticus Brandenburgensis (dalej: CDB), hg. A.F. v. Riedel, Berlin 1838–1869,
Bd. XIX, s. 379, 179.
2
Pommersches Urkundenbuch, Stettin 1868–1934, Köln 1998 (dalej: PUB) V, Nr. 2933; CDB XIX,
s. 181, 454; Regesten der Markgrafen von Brandenburg aus askanischem Hause, bearb. v. H. Krabbo,
G. Winter, Leipzig–Berlin–Dahlem 1910–1933, Nr. 2476.
3
Regesten..., Nr. 2506.
4
Tamże, Nr. 2510, 2514.
86
Kolejne rodziny rycerskie...
skiej. Kilka dni później był obecny przy potwierdzaniu czterech łanów w Barnkowie mieszczanom chojeńskim. Zmarł 26 sierpnia 1317 roku, pozostawiając
margrabiemu wierzytelności na 55 talentów5.
Przyjmuje się, że ród Ebelina jest linią rodu Schwanenbergów czy
Schwanenbecków6 wywodzonego ze wsi Schwanebeck koło Halberstadt w księstwie brunszwickim, czy również lub raczej ze wsi Swanebeck, która należała do
kapituły brandenburskiej (1179)7. Jan, Albert (!) i Ludolf de Svanebeke wystąpili
w 1196 roku przy czynności margrabiego Ottona II w Starej Marchii. Ludolf
w 1220 roku został biskupem brandenburskim, a Bertram w 1233 roku wystąpił przy czynności margrabiów nad Łabą. Inny Ludolf de Suanebeke był obecny przy czynności arcybiskupa magdeburskiego w 1238 roku8. Po roku 1231 na
Pomorze Zachodnie licznie przybywało rycerstwo brandenburskie zapraszane
przez książąt – Barnima I i Warcisława III – wnet lenników margrabiów. Pewien
Henryk de Svaneberch (Svanebeck) od 1239 roku pozostawał w służbie Barnima
I, uposażony w ziemi wkrzańskiej (we wsi Schwaneberg?) i, co dla nas ważne,
w 1253 roku – wraz z Burchardem de Velevanzem, panem ziemi widuchowskiej – był obecny przy nadaniu praw miejskich Stargardowi nad Iną9, toteż z
nim można łączyć początki wsi Schwanebeck (dziś Suchanówko) koło Suchania
w ziemi wtedy stargardzkiej.
Współczesnym Ebelina I był Piotr de Schwanenberg, syn Jana. W 1319
roku w swojej wsi Lutzlow w rejonie Gramzow, niedaleko innej siedziby rodu –
owej wsi Schwanenberg (na zachód od Pieńkunia), w brandenburskiej wówczas
ziemi wkrzańskiej, przekazał radzie miejskiej Chojny czynsz z łanu miejskiego,
który miał tytułem lenna od margrabiego. Dokument opieczętował pieczęcią
swego ojca Jana z napisem: „+S .IOhANNIS DE . SWANEBERCH” i swoją:
„S’PETRI DE SWANEBEKE”10. Herb przedstawia łabędzia stojącego na trójwzgórzu. Łabędź dał im nazwisko, bo niemiecki rzeczownik Schwan to łabędź.
Cząstka -berg (góra) odpowiada więc trójwzgórzu, ale -beke (tyle co niemiecki
CDB XVIII, s. 282; XIX, s. 182, 183.
H. Bütow, Hohenkränig, „Königsberger Kreiskalender“ 3, 1928, s. 40.
7
CDB C I, s. 3; A VIII, s. 113; E. Sauer, Der Adel während der Besiedlung Ostpommerns (der Länder
Kolberg, Belgard, Schlawe, Stolp) 1250–1350, Stettin 1939, s. 247.
8
CDB VIII, s. 150; R. Reiche, Bausteine zur Geschichte der Stadt Königsberg in Neumark während
des Mittelalters, Königsberg i. Nm. 1898, s. 112.
9
PUB I, Nr. 362, 415, 416, 572.
10
CDB XIX, s. 183–184. Pieczęć Jana za: Die Siegel der Mark Brandenburg, Berlin 1887, Lieferung
II, s. 42, Taf. D 4, Nr. 1. O Schwanenbergach zob. G. Brzustowicz, Wyprawa wojenna marszałka
książąt pomorskich Wedegona von Wedel w latach 1320–1321 na tle rywalizacji o władzę w Brandenburgii. Część II, „Stargardia. Rocznik Muzeum w Stargardzie Poświęcony Przeszłości i Kulturze
Pomorza” (2005–2009), t. V, s. 219 i n.
5
6
87
Edward Rymar
Bach – potok, strumyk) wskazuje na łabędzia płynącego potokiem. To wszystko ważne, gdyż herb Widuchowów przedstawia łabędzia z rozpostartymi skrzydłami, a herb Ebelina z 1310 roku – łabędzia wspartego o górę, jego (Ebelina)
potomka zaś w 1354 roku łabędzia już bez góry11. Wspólna więc była ojczyzna
Fiddichowów i Schwanebecków, ale i Burcharda de Velevanza, skoro jego Widuchowa wprowadziła łabędzia do swego herbu przedstawiającego białego łabędzia płynącego po wodzie pod łukiem (bramy?), nad którym wznoszą się trzy
ceglane wieże12.
Viddichowowie mogli być potomkami Burcharda de Velevanza. Zajmijmy się zatem i nim. Jego odmiejscowe nazwisko rozwiązywano jako Belewans
– „biały wąs”, „biała broda”, przy czym mogło to być również ludowe określenie
„białopiórego”, czyli łabędzia. Tak też rozwiązywano znaczenie nazw miejscowych Vehlefanz koło Kremmen (skąd zapewne pochodził Burchard) czy Baluantz (1479), Balfanz (1756), dziś Białowąs koło Barwic w rejonie Połczyna-Zdroju. Burcharda, któremu przy nadaniu praw miejskich Stargardowi (1253) towarzyszył Henryk de Schwanenberg, wolno zaliczyć do klanu Schwanenbergów–
Viddichowów–Plötzów, prawdopodobnych kolonizatorów ziemi widuchowskiej
i chojeńskiej w XIII wieku, twórców miast w Widuchowie i Chojnie13.
W Chojnie przed Bramą Świecką była w 1747 roku gospoda „Pod Białym Łabędziem” (Zum weissen Schwan), której nazwę wolno wywodzić od
Schwanenbergów czy Viddichowów, skoro obydwa rody miały łabędzia w herbie
i związki z Chojną i mogły odegrać rolę przy zakładaniu miasta; w każdym razie
po zajęciu okręgu przez margrabiów (1267–1270) dzierżyły tamtejszy zamek14.
Trójwzgórze jest w najstarszym herbie Chojny, to na nim opiera stopy siedzący
osobnik (książę Barnim I?).
Burchard z Vehlefanz koło Nauen był synem Alberta de Schneidlingena
(Sneteling) wójta Szpandawy (1209–1240), zatem wymaga to na nowo przebadania. Wolne rycerstwo (nobiles) o tym mianie w hrabstwie Anhalt spotykamy
już za Albrechta Niedźwiedzia w Marchii Północnej (Fryderyk 1126/1134, Erpo
i Rudolf Snetelingowie 1152, 1155) i później w służbie Askańczyków brandenburskich: Liuder, Widekin, Erpo z bratem Wilhelmem; Ulryk i Henryk byli przy zaDie Siegel..., s. 42, Taf. D 4, Nr. 2–3.
Zob. E. Rymar, Dzieje Widuchowej ok. 1150–1945, w: Widuchowa nad Odrą, Widuchowa–Pyrzyce 1997, s. 62 i n.
13
Za: R. Reiche, Bausteine..., s. 110 i n.
14
Tamże, s. 112; R. Reiche, Und dennoch Kenitz–Kinąć–Königsberg, „Schrifen d. Vereins
f. Gerschichte d. Neumark“ 1901, H. XII, s. 88; P. v. Niessen, Geschichte der Neumark im Zeitalter ihrer Entstehung u. Besiedlung, Landsberg 1895 („Schriften d. Vereins f. Geschichte
d. Neumark“), s. 160.
11
12
88
Kolejne rodziny rycerskie...
kładaniu miast: Lichen (1241), Frankfurt (1253), Gorzów (1257)15. Do tego rodu
należy Albert – wójt Szpandawy, z dobrami alodialnymi nabytymi w początkach
XIII wieku nad Hawelą aż po zamek Vehlefanz koło Nauen. Był on żonaty z pewną
Małgorzatą. Jego syn – Burchard de Vehlefanz – może był przodkiem rodu Fiddichowów. W XIII wieku występują także Albert (1271–1295) – kasztelan Spandau,
Konrad (znany z lat 1273–1285) – wójt miast Stendal (1281) i Tangermünde,
Arnold (1280), Jan (1284), Henryk (1306)16. Margrabiowie Otton V i Albrecht
III 23 sierpnia 1276 roku nadali klasztorowi z Dünamünde (w Inflantach) jezioro
Primoi i 50 łanów wokół wsi Snetlynghe, dotychczas lenne Konrada de Snetlynge, czego świadkami byli Arnold, Gerard i Konrad de Snetlynghe17. Zatem chyba
przedstawicielami tego rodu byli illi de Snerelingen mający w 1337 roku dwanaście
łanów w Troszynie w ziemi mieszkowickiej i są to chyba bracia Krzysztof, Henning
i Albert (znów to imię!) nadający w 1339 roku szpitalowi św. Ducha w Moryniu
dochody z łanów i czynszów. Zapis lub odczyt nazwiska w Księdze ziemskiej z 1337
roku jest oczywiście zniekształcony. W 1368 roku margrabia nadał mieszczanom
myśliborskim dochód w Troszynie kupiony od jakiegoś Zana Snetelinga właśnie18.
Krewniakami Fiddichowów byli chojeńscy Plötzowie, co wynika nie tylko
z omówionych już dokumentów i kolejnych, ale i ze znaku pieczętnego: przedstawia on stojącego na wzgórzu łabędzia z czarnym dziobem19. Powróćmy jednak do śledzenia dziejów potomków Ebelina I (Alberta) po 1317 roku.
W latach 1319–1323 Nową Marchią władali książęta pomorscy Warcisław IV i Otton I, konfrontując się zbrojnie z sąsiadami biorącymi udział
w podziale Brandenburgii. W 1321 roku w rejestrze kosztów wojskowych zestawionych przez Wedegona von Wedla, marszałka książąt pomorskich, zostali
wymienieni Henning i Ebel (II) Videchowowie, którym wyliczono sumę dziewięciu grzywien srebra, a także Willeken de Swanenberge. Obok nich pojawili
15
Regesten..., Nr. 32, 193, 249; CDB XIV, s. 2: 1241 r.; XIII, s. 316: 1246 r.; XXIII, s. 2: 1253 r.; XVIII,
s. 369: 1257 r.
16
O Albercie ze Szpandawy: J. Schultze, Der Allodialbesitz des Spandauer Vogtes Albrecht,
w: „Jahrbuch f. d. Geschichte Mittel- u. Ostdeutschlands“ 22, 1973, s. 247–252; dalsza literatura zob. C. Gahlbeck, Der Oder-Drage Raum in voraskanischer Zeit. Grosspolen, Schlesien und
Pommern im Wettestreit um den Besitz der späteren Neumark, „Jahrbuch f. die Geschichte Mittelu. Ostdeutschlands“ 45, 1999, s. 67 i n., także CDB VIII, s. 127, 131, 136, 140, 154; IX, s. 192; B I,
s. 76; A VI, s. 399; XV, s. 7; VI, s. 1; XVIII, s. 202; XI, s. 8–10, 13; V, s. 40; XV, s. 24; IX, s. 4; XV,
s. 25, 27; XIII, s. 186; B I, s. 183; C I, s. 10.
17
Regesten..., Suplementband, s. 904.
18
Das Neumärkischers Landbuch Markgraf Ludwigs des Aelteren aus dem J. 1337, hg. v. L. Gollmert, Frankfurt a. O. 1862, s. 13; CDB XIX, s. 73; XVIII, s. 477.
19
J.T. Bagmihl, Pommersches Wappenbuch, Stettin 1843, Bd. I, s. 71 i tab. 63; E. Rymar, Dzieje
Widuchowej..., s. 62 i tabl. s. 60.
89
Edward Rymar
się również: Dietrich de Lindowe (chyba przedstawiciel rodu Trampe z Lubicza
koło Widuchowej), Konrad de Gardiz (z Gardźca nad Odrą?), a po wielu innych
też Piotr Velevanz20.
Synami Ebelina I byli Henning, Ebelin (II), a także Kuno (Konrad), Busso (Burchard!) I. Busso I nie żył 9 stycznia 1327 roku, gdy jego bracia oświadczali
w imieniu jego syna Bussona II, że ten po uzyskaniu pełnoletności nie będzie
rościł wobec Chojny pretensji do podmiejskiego młyna Świeckiego21 (przy bramie wyprowadzającej ruch w kierunku Świecia – Schwedt nad Odrą). Giermkowie (famuli) – bracia Henning i Kuno – sprzedali 29 sierpnia 1328 roku mieszczaninowi chojeńskiemu Culebarsowi aż 22 łany w Barnkowie, tamże sołectwo
z czterema łanami, lenno kościelne (uposażenie parafii) z czterema łanami
i inne dobra. Henning był 20 stycznia 1329 roku obecny przy sprzedaży Chojnie
przez ród rycerski Butzów dochodów z młyna, wraz z Ebelinem – w obecności między innymi Henryka von Plötza – potwierdził Chojnie dochód w zbożu
z młyna Anzelma na Rurzycy (dziś Bocieniec)22.
Kuno Fiddichow, kurator synów zmarłego brata Henninga, w towarzystwie Dydolfa von Plötza, 28 czerwca 1333 roku nadał w lenno synom Mikołaja
Culebarsa jego posiadłość w Barnkowie. On też wraz z Kunonem von Sackiem
zrezygnował w 1334 roku z kurateli nad synami rycerza Henninga, zwanego
Velthanem, i przekazał ją Sydowom23. Bracia Albrecht i Eryk oraz ich kuzyni
(patrui) – Mikołaj i Busso Fiddichowowie – 7 marca 1335 roku sprzedali radzie
Chojny pobór bedy z sześciu łanów w swej wsi Grabowo, którą dotąd posiadał
famul Hoveschen. Każdy z nich opieczętował dokument znakiem z łabędziem:
na pieczęci Alberta – z rozpostartymi skrzydłami, na pieczęci Eryka – z łabędziem stojącym na wzgórzu (a więc to Schwan + berg). Dokument odkryto
w 1877 roku podczas remontu kościoła Mariackiego w Chojnie. Najbardziej zastanawiający jest napis na pieczęci Alberta: „S AEBELONIS DE VIDEcH”24.
Okazuje się, że rzadkie imię Ebel(inus) jest inną formą imienia Albert, podobnie jak Busso jest skróconą wersją imienia Burchard. Żywotność tych imion
w rodzie Widuchowów czyż nie przemawia za ich pochodzeniem od Alberta
ze Szpandawy i jego syna Burcharda de Velevanza?
W przywoływanej już Księdze ziemskiej Videchowowie dzierżawili za sto
grzywien wspomniane już Grabowo (64 łany) wraz z młynem; Kuno miał też
20
PUB VI, Nr. 3560, s. 82, zob. G. Brzustowicz, Wyprawa wojenna..., s. 171 i n. (de Gardiz), s. 198
i n. (rodzina Lindów), s. 219 (de Schwanenberg), s. 231 (gdzie to jednak Ebelin I Videchow).
21
CDB XIX, s. 188.
22
Tamże, s. 189–191.
23
Tamże, s. 194–195.
24
„Baltische Studien”, A.F., 1878, s. 559–561 (jednak z błędną datą 1535!).
90
Kolejne rodziny rycerskie...
na prawie lennym zniszczony Krajnik (64 łany) bez czterech łanów (sołtysich
zapewne) pani von Arnsdorp. W roku 1337 – w związku z rezygnacją Videchowów – margrabia nadał Chojnie młyn w fosie miejskiej nad Rurzycą25. Widać, że
ród miał dobra w Chojnie i w okolicy prawem dziedziczenia, więc dysponował
nimi swobodnie. Nie stanowiły one zwykłego lenna rycerskiego, lecz alodialny
kompleks, widocznie spadek po Burchardzie de Vehlefanzu, panu na ziemi widuchowskiej (1252), do której widocznie i okolica Chojny w czasach pomorskich należała. Posiadacze młynów w nowomarchijskich miastach to z reguły
ich (miast) organizatorzy. Ci możnowładcy chojeńscy nigdy jednak nie zostali
określeni pasowanymi rycerzami (milites), lecz giermkami (famuli), a przecież
sami mieli lennych wasali rycerskiego stanu! Był to więc ród niemal dynastyczny.
Jego szczególna pozycja zasługuje na dalsze badanie.
W roku 1342 giermek Ebel (IV?), syn Ebelina (II?), złożył oświadczenie,
że swą część młyna Bocieniec na Rurzycy w Chojnie ma nie jako alodium (dobro dziedziczne), lecz na prawie lennym. Poręczał jego dziad Mikołaj von Witte
i wujowie – Herman i Mikołaj von Witte26. Skoligacili się więc Fiddichowowie
z innym wielkim rodem rycerskim okolic – Witte (tyle co: Biały). W okresie wojny z Pseudo-Waldemarem od lata 1348 roku doznali szkód27. Margrabia nadał
2 grudnia 1349 roku Chojnie Barnkowo, z tym, że wasale mieli tu zachować swe
dochody28. W 1354 roku kuzyni – Ebel Starszy, Ebel Młodszy i Eryk – przekazali
radzie Chojny całą władzę i sądownictwo nad Barnkowem. W następnym roku
Ebel został wyznaczony do kurateli nad dobrami Ludgardy, wdowy po Mikołaju von Witte29. Margrabia Ludwik Rzymski za 50 grzywien srebra w 1361 roku
przekazał Chojnie dwór Garnowo (Rikenfelde) nad Rurzycą wraz z chłopami ze
wsi Krajnik Dolny, z lasem w obrębie granic tej wsi, z zastrzeżeniem jednak, że
dotychczasowi posiadacze – Videchowowie i ich prawni następcy – w dożywocie
je tytułem lenna od niego, a nie od rady miejskiej mieć będą. Gdyby prawa swe
sprzedali, Chojna je w lenno otrzyma. Zgodnie z tym, po wykupieniu od Videchowów, Chojna otrzymała w 1362 roku te posiadłości od margrabiego, wraz
z lasem grabowskim i krajnickim (Grabowische i Krägenische Heide). Wasal –
rycerz Henryk Butz – został upoważniony do wprowadzenia miasta w tę posiadłość30. W 1364 roku Ebel (IV?), Eryk i Mikołaj sprzedali Chojnie jeszcze obszar
Das Neumärkisches Landbuch..., s. 14; CDB XIX, s. 200–201.
CDB XIX, s. 203.
27
R. Reiche, Bausteine..., s. 230.
28
CDB XIX, s. 217.
29
Tamże, s. 230; XXIV, s. 65; K.F. Klöden, Diplomatische Geschichte des für falsch erklärten Markgrafen Waldemar von Brandenburg vom Jahre 1335–1356, Berlin 1845, Bd. II, s. 252.
30
CDB XIX, s. 239 i n.; H. Bütow: Reichenfelde, Dorf, Kirche, „wundertätiges“ Marienbild, „Die
25
26
91
Edward Rymar
na zachód od miasta, nad rzeką Mątnicą dla założenia drogi z młyna miejskiego
przy jeziorze Krzymowskim do wsi Garnowo. Zobowiązali się nie wznosić tam
na Rurzycy, na której prawo do żeglugi mieli chojnianie od 1292 roku31. Śledzimy więc proces wypierania Videchowów przez potężniejącą Chojnę z obszaru
między miastem a Odrą. Obszary rodu – szacowane na 13 600 mórg – rozciągały
się od granic miasta po Odrę i Rurzycę. Skoro panowie ci posiadali też Barnkowo
może to oznaczać, że i miasto powstało na ich pierwotnym terytorium!
Wycofywali się nadal, być może i skutkiem wymierania. Po Eryku w 1368
roku spokrewniony z nim Henning von Plötz trzymał jako dzierżawę połowę
Łysogórek (36 łanów), Żelichowa (54 łany) i opuszczonego potem Konradsdorfu
(54 łany). Tenże Plötz w 1390 roku sprzedał Wedlom z Krzywnicy stargardzkiej
nabyty ongiś od Videchowów rozległy obszar po granice Chojny, połowę koryta Rurzycy, Kipicę, połowę koryta Mglicy (prawe ramię Odry między Cedynią
a Krajnikiem) i Krajnik Górny. Granicę południową stanowiła zapewne droga
Schwedt–Chojna32.
Z ostatnim znanym dotąd przedstawicielem rodu spotykamy się w 1407
roku w okresie konfliktu księcia szczecińskiego Świętobora z Krzyżakami o granicę nad dolną Rurzycą. Wtedy Henning von Rehberg i Wedego (imię spotykane
wśród Wedlów) von Vytekow wtargnęli z obszaru księstwa poza Rurzycę i uwięzili rycerzy: Wedla i Schöninga z Krajnika Dolnego33. Wedego – jako poddany
Świętobora – musiał mieć dobra w ziemi widuchowskiej. Ze względu na swoje
imię mógł być krewnym Wedlów, co może posłużyć do objaśnienia okoliczności
nabycia przez Wedlów z Radunia nad Odrą praw do Widuchowej, z których
rezygnowali dopiero w 1455 roku, ale też i dóbr w Krajniku.
Nazwa wsi Witichow (dziś Witankowo), w ziemi bytyńskiej (w rejonie
Tuczna) w 1337 roku, zrodziła pogląd, że stąd wywędrowała nad Odrę rodzina
rycerzy Wittkow, Fiddichow34, co jednak okazuje się bezpodstawną spekulacją.
Neumark“. Jahrbuch 9, 1932, s. 5 i n.
31
CDB XIX, s. 238–240.
32
Tamże, s. 254, 282; H. Bütow, Reichenfelde..., s. 9.
33
Repertorium der im Kgln. Staatsarchive zu Königsberg i. Pr. befindlichen Urkunden zur Geschichte
der Neumark, bearb. E. Joachim, hg. P. v. Niessen, „Schriften d. Vereins f. Geschichte d. Neumark”
3, 1895, Nr. 96–100, s. 181; CDB XVIII, s. 101, 163–166.
34
F. Schulz, Das Deutsch-Kroner Land im XIV. Jahrhundert, „Zeitschrift des Westpreusischen
Geschichtsverein“ 39, 1899, s. 62 i n.
92
Kolejne rodziny rycerskie...
Tablica genealogiczna 1. Ród Fiddichow
Albert/Ebel (von Schwanenberg?) – wójt Szpandawy 1209–1240
x Małgorzata + po 1241
Burchard de Vehlevanz 1240–1253 – pan ziemi widuchowskiej (1252)
Videchowowie
Schwanenbergowie
Plötzowie
(Albert) Ebel I
Jan de Schwanenberg
„z Widuchowej“
1319
w Chojnie i okolicy 1308/1317
Henning
1308
Vehlewanzowie
Piotr
1321
Henning
Ebel II Stary
Kuno (Konrad)
Busso (Burchard) I
w ziemi chojeńskiej, w Chojnie, Barnkowie
+ przed 9 I 1327
1321
1321 + po 1342
1327, na Krajniku
+ 1330/33
x córka Mikołaja 1337 na Garnowie
Witte z Łysogórek
Albert (Ebel) III
1335 z Grabowa
Eryk
1364
Ebel (IV) Młodszy
1342, na Łysogórkach
na Żelichowie
Mikołaj
1335–1364
z Grabowa
Busso II
1327–1335
z Grabowa
………………………………………………………………………………
Wedego
1407
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ród von Plötz
(Ploss, Plosse, Ploze, Pletzow, Plotze, Plote, Plosze,
nawet Bloss i Slot, Slotzen!, Pletzen, Plouen)
Ród Plötz pochodził ze Starej Marchii, gdzie najpierw wystąpił (1186, 1196)
Jan de Plote, a potem bracia – Jan, Ryszard i Gebhard (1228). W drugiej połowie
XIII wieku spotykamy jego przedstawicieli w księstwie Rugii, na Pomorzu (koło
Dymina wieś Plöss/Plötz, 1282 rok) i w brandenburskiej ziemi wkrzańskiej. Z uposażenia rycerza Hermana, zwanego Plocize, pochodziły pustkowia Bast (dziś tam
wieś Łekno) nadane przez biskupa kamieńskiego Hermana w 1277 roku cyster-
93
Edward Rymar
kom z Koszalina35. Herman mógł tam przybyć z księciem Rugii Wisławem II, który
w latach 1270–1277 miał ziemię sławieńską zanim sprzedał ją margrabiom brandenburskim. Herman towarzyszył mu koło Sławna w 1271 roku, w 1280 wystąpił
w przywileju biskupa kamieńskiego dla klasztoru w Eldenie36. Bracia Rolf i Ludeke z Lüdershagen koło Strzałowa byli wymieniani w tym czasie w strzałowskiej
księdze miejskiej. Tenże rycerz Rolof w 1290 roku sprzedał część Lüdershagen
miastu Strzałów, przed 1303 jeszcze wieś Devin, księciu Szlezwiku i chyba udał
się na środkowe Pomorze, bo w latach 1333–1334 chyba tenże Rolof – burgrabia
Quarkenburga – daje początek linii ze Słuchowa koło Kamienia Pomorskiego.
Od nich mają pochodzić trzy linie, w Żabowie koło Pyrzyc, koło Kamienia (we
wsi Buk, Kłodzino), na Rugii (od Ludekina)37. Ludolf wystąpił przy czynnościach margrabiów ottońskich w ziemi wkrzańskiej (1285–1288). Tamże Jan w
1288 roku był świadkiem układu klasztoru z miastem Gramzow i zapewne był
uposażony w niedalekim Lützelow38, co jest o tyle ważne, że również stamtąd
przybyli w okolice Chojny Schwanenbergowie i Fiddichowowie, pieczętujący się
także łabędziem. Może nawet wszyscy pochodzili z jednego rodu39?
Famulus (niem. Knappe) Henryk w 1308 roku był świadkiem przy sprzedaży przez Kuno Sacka czterech łanów w Barnkowie mieszczanom chojeńskim.
On to zatem z braćmi Henningiem i Boyzem sprzedał 15 sierpnia 1310 roku
szpitalowi św. Ducha w Chojnie dochód z młyna (w Krupinie) przy drodze do
„nowego miasta”, który mieli iure hereditario, powołując się na swą pieczęć oraz
pieczęć Ebelina von Fiddichowa40, zapewne swego krewnego. Mieli tę posiadłość
nie na prawie lennym, lecz zapewne jeszcze z czasów pomorskich (sprzed 1267
roku). Może byli synami Hermana (z 1280)? Famulus Henryk (ten sam?) był
obecny 2 marca 1330 roku przy sprzedaży Chojnie przez Fiddichowów dochodu
w młynie pewnego Anzelma, a giermek Dydolf von Plote w 1333 roku był obecny przy nadaniu przez nich mieszczanom chojeńskim dochodu w Barnkowie41.
Plötzowie mieli część Barnkowa42.
PUB II, Nr. 1068; III, Nr. 1069 a.
PUB II, Nr. 934, 1171.
37
CDB VIII, s. 115; X, s. 78: 1186, 1187 r.; Regesten..., Nr. 491: 1196 r.; CDB X, s. 195: 1228 r.;
Regesta Historiae Neomarchicae, hg. K. v. Kletke, „Märkische Forschungen” Jg. X–XII, 1867–1869,
T. I, s. 69: 1280 r., zwłaszcza R. Klempin, G. Kratz, Matrikeln und Verzeichnisse der Pommerschen
Ritterschaft vom XIV. bis in das XIX. Jahrhundert, Berlin 1863, s. 53.
38
CDB B I, s. 180, 190 i n.: 1285–1288 r.; XXI, s. 450: 1288 r.
39
Zwłaszcza R. Reiche, Bausteine..., s. 119 i n., za nim: P. v. Niessen, Geschichte..., s. 160.
40
CDB XIX, s. 179.
41
Tamże, s. 191, 194.
42
Tak R. Reiche, Bausteine..., s. 119.
35
36
94
Kolejne rodziny rycerskie...
W roku 1337 na zlecenie margrabiego Ludwika Starszego przybyli z Bawarii pisarze sporządzili tak zwaną Księgę ziemską (Landbuch), w której zarejestrowano stan lenn rycerskich i dochody władcy. Pisarze ci popełnili jednak
liczne pomyłki przy zapisie nazw miejscowych i nazwisk. Henryk Blosz miał
w Czachowie sześć łanów lennych, tyleż Fryderyk Bloss. Bez wątpienia do rodu
tego należeli też w tymże źródle Slot mający cztery łany lenne we wsi Conradesdorp w ziemi mieszkowickiej i pueri Slotzen (czyli męscy potomkowie tegoż?) zobowiązani do połowy konnej lennej służby wojskowej43. Upewniamy się
o tym, czytając przekaz z 1368 roku (Plotzowie w Cunertsdorf). W 1353 roku,
wobec rezygnacji Betkina von der Ostena i mieszczanina frankfurckiego Mikołaja Nymika ze wsi Goszków, margrabia Ludwik Rzymski nadaje ją rycerzowi Henningowi Plötzowi i dziedzicom, tak jak już z nadania Ludwika Starszego (więc
przed 1351 rokiem) posiadał, wraz z sądownictwem wyższym i niższym, wolną
od służb. W 1354 roku wieś ta z bedą, patronatem nad kościołem, sołectwem,
karczmą, bez lenna Cummelosena (11 łanów) została przeniesiona z Henninga
Plötza na Guntera von Wedla44. Henning (ten sam?) był w 1368 roku jednym
z burgmanów nowego zamku Stolzenburg koło Morynia i tegoż roku otrzymał
w zastaw po Ebelinie von Videchowie w lenno połowę Łysogórek, pół Żelichowa i połowę zaginionej później wsi Cunertstorp45, położonej koło Żelichowa.
W 1372 roku margrabia Otto nadał augustianom chojeńskim dwór Garnowo
koło Chojny, kupiony od Betkina i Henninga Plötzów, a też ich pożytki we wsi
Krajnik, jak dotąd, patrui (kuzyni?) tych braci posiadali. Henning w tym roku
otrzymał pobór bedy w Krajniku. Giermek Henning sprzedał Wedlom w 1390
roku obszar koło Chojny wzdłuż Rurzycy, Kipicy, Mglicy i Odry po Krajnik Dolny, onegdaj kupiony od Videchowów46.
Knappe Fryderyk (I) Plouen z lennem w Mętnie (1401) hołdował krzyżakom w 1402 roku w Chojnie. Zapewne to on w latach 1420–1422 wystąpił
jako rycerz z Brwic47. Hans Plote z Kamiennego Jazu w księstwie szczecińskim
43
Das Neumärkisches Landbuch..., s. 14,15. Zdaniem G.W. Raumera (Die Neumark Brandenburg
im Jahre 1337 oder Markgrafs Ludwig des Aelteren Neumärkisches Landbuch aus dieser Zeit, Berlin
1837), Blosz to Blockowie; C. Gahlbeck, Zisterzienser und Zisterzienserinnen in der Neumark,
Berlin 2002, s. 377, Bloss to Blosz; poprawnie: R. Reiche, Bausteine..., s. 119.
44
K.F. Klöden, Diplomatische Geschichte..., II, s. 158; Urkundenbuch zur Geschichte des schlossgesessenen Geschlechts der Grafen und Herren von Wedel, hg. H.F. v. Wedel, Leipzig 1885–1891,
Bd. II/1, Nr. 175, s. 94.
45
CDB XIX, s. 84; XXIV, s. 80.
46
CDB XIX, s. 254; XXIV, s. 85; XIX, s. 282, 423 (z datą przed 1499 r.).
47
CDB XIX, s. 290; R. Eckert, Geschichte von Landsberg, a. d. Warthe. Stadt u. Kreis, Landsberg 1890,
s. 79; CDB XIX, s. 319; U. Wesche, Zur Geschichte des Amtsbezirks Wrechow, Umfassend die Dörfer
Wrechow, Zachow und Altenkirchen im Kreise Königsberg, Hachenburg (Merseburg) 1935, s. 14.
95
Edward Rymar
(1 stycznia 1413), 25 marca 1425 roku posiadał 18,5 łana w Czachowie, które
dawniej miał Fryderyk, a następnie dożywotnio żona jego syna, po czym przez
zakup przeszły one na cysterki w Cedyni. Giermek Fryderyk (II?) z Brwic wystąpił też w 1428 roku48, zatem to różne osoby (ojciec i syn?). Hans miał w 1430
roku lenno w Kamiennym Jazie na Pomorzu, a Bertram podpisywał w 1433 roku
w imieniu rodu akt konfederacji rycerstwa dla walki z rozbojem.
Hans, Dames i Bernd występują po raz pierwszy w 1444 roku jako panowie Chełma49. Tenże widocznie Hans w 1454 roku składał hołd elektorowi
Fryderykowi, nabywcy Nowej Marchii. W 1499 roku hołdowali w Chojnie przedstawiciele następnego pokolenia: Jerzy, Hans i Bertram, którzy otrzymali w lenno
połowę Chełma, w tym starsi – jedną czwartą, a Bertram trzy czwarte50. W roku
1565 von Pletzen – zobowiązani wraz z Michałem von Hagenem z tytułu lenn
do jednokonnej służby wojskowej – to zapewne Plotz51.
Przez małżeństwo z dziedziczką Koldenbecków linia Plötzów z Chełma
nabyła lenno w Żabowie koło Pyrzyc na Pomorzu, przyjmując łabędzia do herbu:
w trzech polach przeciętych rybą. W matrykule wojskowej księcia Bogusława X
z 1523 roku Hennig Koldenbeck „z synem Plotzem” – w istocie z pasierbem –
zobowiązany był do służby w trzy konie zbrojne. Po jego śmierci w 1526 roku
Bertram von Plötz, dorosły już w 1512 roku, przejął lenno w Żabowie. Stał się
też nowym patronem tamtejszego kościoła, w którym po przeprowadzeniu totalnej przebudowy pozostaje do dziś ślad po nim w postaci herbu, o wysokości
30 i szerokości 25 centymetrów, wmurowanego w ścianę północną, z łabędziem
i z inskrypcją: BARTRAM PLöTZE oraz datą jego śmierci: 1569. Z 1571 roku
pochodzi brandenburski list lenny dla Hansa z Żabowa na Pomorzu, syna Bertrama czy Bernda (Bernarda)52, zatem z tytułu lenna w Chełmie. Berndt Pletzow
w 1572 roku miał w Chełmie siedem łanów, od 1586 roku miał tam również trzy
łany nabyte (od chłopów?) bez konsensu władcy53. Hans z Żabowa hołdował na
początku XVII wieku księciu Franciszkowi szczecińskiemu, otrzymując lenno do
wspólnej ręki z krewniakami ze Stuchowa koło Kamienia54. W XVI wieku linia ta
CDB XIX, s. 90, 313, 329.
Tamże, s. 313; R. Eckert, Geschichte..., T. II, s. 43; CDB XIX, s. 353.
50
CDB XXIV, s. 161, 213; C II, s. 439.
51
C. v. Eickstedt, Beiträge zu einem neueren Landbuch der Mark Brandenburg, Magdeburg 1840, s. 46.
52
Tamże, s. 65; J.T. Bagmihl, Pommersches Wappenbuch, Stettin 1843–1855, Bd. I, s. 71 i n.;
H. Lemcke, Die Bau- und Kunstdenkmäler des Regierungsbezirks Stettin, H. VII: Kreis Pyritz, Stettin 1906, s. 170.
53
H.G. Ost, Die zweite deutsche Ostsiedlung im Drage- und Küddow–Gebiet, Leipzig 1939
(Deutschland u. der Osten, Bd. 14), s. 76 i n.
54
R. Klempin, G. Kratz, Matrikeln...., s. 53 i n.; Regesten..., I, s. 70.
48
49
96
Kolejne rodziny rycerskie...
siedziała wraz z Koldenbeckami w Dołgiem (Langenhagen) koło Bania. Joachim
sprzedał posiadłość w Żabowie Krystianowi Düringshofenowi.
Ród Schwarzenholz
(Swartenholte, błędnie: Schwarzenheupt, 1454)
Pierwszy znany przedstawiciel tej rodziny to Adalbert, obecny przy
czynności margrabiego Albrechta I Niedźwiedzia w Wierzbnie nad Łabą już
w 1157 roku. W Starej Marchii koło Osterburga jest miejscowość Swarzholz
i tam w 1321 roku wystąpił Zabel Swartenholte przy czynności dotyczącej okolic
Wierzbna (Werben)55. To stamtąd zatem przenieśli się do księstwa pomorskiego,
bo w 1321 roku jakiś Swartenholte uczestniczył w walkach w okolicy Schwedt
nad Odrą, Gartz i Chojny w oddziałach pomorskich marszałka Wedego von
Wedla, tracąc konia o wartości dwunastu grzywien. Może to Albert (II), który
13 grudnia 1321 roku świadkował przy czynności prawnej w Stendal56, albo to
Zabel (Zabelli, Czabelli) wśród rycerstwa z okolic miasta Werben w grudniu
1321 roku57. Do Nowej Marchii przybyli może dopiero za Wittelsbachów, skoro
nie zostali wymienieni w Księdze ziemskiej z 1337 roku.
W roku 1348 Jesseke był świadkiem w Chojnie, obok rycerzy z okolicy,
przy sprzedaży Chojnie jeziora Krzymowskiego przez ród Sydowów. Może to
jego syn Hans w 1391 roku w Chojnie układał się z miastem58? Henryk i Jakub
w 1402 roku składali hołd zakonowi krzyżackiemu, tenże chyba Henryk był
świadkiem czynności w Chojnie w 1409 roku, a w 1433 – zapewne już inny Henryk (syn?) – był sygnatariuszem aktu konfederacji rycerstwa Nowej Marchii59.
Henning – znany z lat 1441–1455 (w 1454 roku składał hołd elektorowi), i Jakub
w latach 1444–1475 wystąpili jako posiadacze lenna w Stokach60. Zapewne więc
miał je już Jesseke. Obaj w 1448 roku uczestniczyli w napadzie rycerstwa na
kupców pomorskich koło Krzymowa. Jakub w 1469 roku sprzedał cysterkom cedyńskim swą część Mętna, a w 1473 – ugodził się z Chojną, rezygnując z różnych
55
Regesten..., Nr. 275; CDB XV, s. 74; G.A. Mülverstedt, Abgestorbene Adel der Mark Brandenburg,
Nürnberg 1880, s. 85.
56
PUB VI, Nr. 3560, s. 84; Regesten..., Nr. 2898–2899; G. Brzustowicz, Wyprawa wojenna...,
cz. II, s. 220.
57
Regesten..., Nr. 2902-2903.
58
CDB XIX, s. 210, 282.
59
R. Eckert, Geschichte..., s. 79, T. II, s. 43; CDB XIX, s. 303.
60
CDB XIX, s. 345–346, 354, 157, 360, 372–374, 383, 392, 398, 401; XXIV, s. 161: 1454 r.; Repertorium..., Nr. 1328.
97
Edward Rymar
roszczeń, między innymi do jeziora Ostrów koło Mętna61.
Do następnej generacji należy Joachim (Achim) ze Stoków znany z lat
1494–1512. W 1489 roku sprzedał Chojnie dwanaście morgów ziemi na pograniczu z Łukowicami62. Ich lenno w Stokach jeszcze w pierwszej połowie XVI
wieku przejęli Sydowowie. Wymarli w 1702 roku.
W swoim herbie ród miał młot, a na hełmie – strusie pióra między dwoma toporami63.
Ród von Uchtdorf
(Uchdorp, Uthstorp, Huchdorp, nawet Buchdorp)
Nazwa wsi Uchtdorf (dziś Lisie Pole) na pograniczu ziem widuchowskiej,
bańskiej i chojeńskiej, wspomnianej w 1271 roku jako graniczna z polami Chojny, już pod panowaniem Askańczyków (pozostała w księstwie pomorskim Gryfitów) została przeniesiona z kolonistami ze Starej Marchii znad rzeki Uchte,
gdzie też wieś o takiej samej nazwie (1305), na północny zachód od Tangermünde64. Rodzina rycerska tego miana, zapewne z lennem w Lisim Polu, miała też
dobra w okolicy Chojny, zasiedlonej przez kolonistów ze Stendalu w Starej Marchii. Konrad był obecny w Chojnie przy sprzedaży miastu młyna przez Butzów
(1328–1329), zatem to Kunekin Buchdorp był obecny w Chojnie przy sprzedaży części Barnkowa przez Videchowów (1328), skoro Coniken lub Konecke
Huchdorp był w 1342 roku przy czynności Ebelina von Videchowa (Fiddichow)
i przy zrzeczeniu się przez Videchowów praw do Barnkowa (1354). Z synem
Kone (Konradem?) został ustanowiony kuratorem młodego Hermana von Witte
(1355)65, zapewne więc krewnego. Może to wasale Videchowów w Lisim Polu,
a może zaledwie sołtysi? Potem nie występują. Może to jednak znani później
(w XV wieku) Steinbeckowie z Lisiego Pola.
CDB XXIV, s. 196; XIX, s. 368, 401 i n.
CDB XIX, s. 419, 422, 429: 1512 r.; C II, s. 439: 1499 r. gdy hołduje elektorowi. U. Wesche,
Zur Geschichte...
63
G.A. Mülverstedt, Abgestorbene Adel..., s. 85 i tab. 51.
64
CDB XIX, s. 174; Regesten..., Nr. 1961.
65
CDB XIX, s. 190, 204, 230; K.F. Klöden, Diplomatische Geschichte..., II, s. 252.
61
62
98
Kolejne rodziny rycerskie...
Ród von Steinbeck
(Stenbeke, Steinbecke)
Von Steinbeckowie to ród rycerski zapewne ze Steinbecku w okolicach
Halberstadt, gdzie jeszcze w 1311 roku spotykamy Burschego de Stenbeke ze
Stenbeke. Ze Starej Marchii – poprzez ziemię barnimską (gdzie w 1375 roku
również wieś Steinbeck) – przybył na Pomorze. Tu spotykamy Jana (1269–1286).
Dwaj jego wnukowie (jeden z nich to też Jan) mieli lenno we wsi Karschowe
(1320–1321) koło Grimmen i tu żyli ich potomkowie66. Z tej linii pochodził
Jan spotykany w latach 1304–1311 w otoczeniu księcia szczecińskiego Ottona I,
zapewne identyczny z Henningiem uposażonym koło Szczecina (1313–1314),
świadkiem czynności prawnej w dokumencie cysterek szczecińskich (1319)67.
W ziemi widuchowskiej – na pograniczu z Nową Marchią – mieli (jakoby
już w 1334 roku) lenna w Lisim Polu, Polesinach, Ognicy, a do 1480 roku – Załęże
w ziemi pyrzyckiej. Kurd (Kuno, Konrad) z Lisiego Pola w latach 1414–1441 wystąpił przy czynnościach rycerstwa z okolic Chojny68. Claus I i Henryk byli w 1463
roku świadkami zobowiązania płatniczego von der Marwitza ze Smolnicy wobec
Myśliborza; bracia Claus i Henning z Bielina w 1472 roku sprzedali Mieszkowicom
połowę wsi Stołpki. Karsten wystąpił w latach 1471–1472; Henning w 1484 roku
był mandatariuszem sądu ziemskiego (dla lennego rycerstwa) w Mieszkowicach69.
Jakub z Kamiennego Jazu w księstwie pomorskim był w 1490 roku współposiadaczem sądu dworskiego (Hofgericht) w Mieszkowicach. Zwał się z Orzechowa, miał też cztery łany i zagrodnika w Czachowie, gdy hołdował elektorowi
Joachimowi I w Chojnie 7 marca 1499 roku. Dobra w Czachowie mieli w 1503
roku (jego synowie?), przy czym stwierdzono, że posiadali je już ich przodkowie
(voreltern) – Gevert i Marcus I. Do tej linii należeli zapewne Marcus II i Balzer
I (1511), ojciec Balzera II70. Hans z Bielina w 1499 roku był wśród składających
hołd elektorowi brandenburskiemu, również w imieniu swych nieletnich braci
– Andresa i Clausa II, przy czym Henninga i Jakuba określono jako „niezaprzysiężonych”. Kerstian II z Voitdorp z synami Kasprem i Jürgenem w 1512 roku
sprzedali Chojnie dochód z gospodarstw chłopskich w Lisim Polu (Uchtdorf)
i Voitdorp (to widocznie Uchtdorf już w księstwie wówczas szczecińskim71).
R. Klempin, G. Kratz, Matrikeln..., s. 18.
PUB IV-V wg indeksu, zwłaszcza nr 2798, 2896, 3237.
68
CDB XIX, s. 316, 327, 343. O obecności rodu k. Widuchowej w 1334 r. wie L. Freiherrn v. Ledebur, Adelslexikon der Preussischen Monarchie, Berlin 1855, Bd. III, s. 478.
69
CDB XVIII, s. 491; XIX, s. 49, 411.
70
CDB XIX, s. 415: 1490 r.; C II, s. 439: 1499 r.; U. Wesche, Zur Geschichte..., s. 17.
71
CDB C II, s. 442; XIX, s. 429. Nie dotyczy Voigsdorf (Kurzycka), lecz widocznie Uchtdorf (Li66
67
99
Edward Rymar
Nie wiadomo, na jakiej podstawie 6 stycznia 1506 roku i 28 marca 1536
roku Degevert i Marcin mieli do wspólnej ręki z von Balckami z Mętna Małego
jedenaście łanów w Orzechowie, cztery łany i zagrodnika w Czachowie, bo to
po 1511/1512 było lenno Schönebecków72. Chyba z tego rodu pochodziła Małgorzata von Steinbeck, żona Joachima von Damnitza z Rościna od 12 stycznia
1541 roku73. To dobro w Orzechowie i Kamiennym Jazie kiedyś – przed 1499 rokiem – posiadali kuzyni Marek (II) i Baltzer (II); 30 sierpnia 1511 roku sprzedali
Asmusowi von Schönebeckowi z Morynia dwie zagrody chłopskie z czterema
łanami wraz z opuszczoną zagrodą zagrodniczą, które Markus miał po ojcu Jakubie wraz z bratem Balzerem (I), a po jego śmierci – z synem tegoż Balzerem
(II). Jeszcze w 1542 roku Asmus z braćmi był dalej w posiadaniu 13,5 łana i 4,5
zagrodnika, po nim Hans – znany z lat 1547–1550. W roku 1571 wystawiono list
lenny dla Joachima syna Henninga z Bielina. W 1572 roku miał on tamże jedenaście łanów, w tym cztery wykupione od chłopów w 1558 roku. Zmarł przed
1588 rokiem74.
Jakub Steinbeck 21 marca 1571 roku – jako dziedzic swego ojca Baltazara – otrzymał list lenny na cztery łany i zagrodnika. Henryk, około 1573 roku,
toczył niefortunny spór o dochody sądowe z elektorem jako posiadaczem domeny w Cedyni. Miał wtedy na obydwóch swych dworach dziesięć łanów. W 1577
roku posiadłość ta została sprzedana Zygmuntowi Sackowi i było to osiem łanów, 4,5 zagrody zagrodniczej, opuszczone zagrody i służby. Jakub (1571–1598)
w 1587 roku odkupił ziemię od chłopa Kaspara Jordana i tu założył gospodarstwo hodowlane. Fryderyk, pozostający w sporze z domeną z Cedyni, powoływał
się (1589) na „listy i pieczęci” (czyli posiadane dokumenty) Henryka, był więc
zapewne jego synem i następcą. W 1609 roku Henryk miał 21,5 łana i dziewięciu
zagrodników. Ta posiadłość składała się z dworu z sześcioma łanami rycerskimi,
dworu z ośmioma łanami rycerskimi, z gospodarstwa hodowlanego z czterema
łanami chłopskimi, z 3,5 łana karczmy, dziewięciu zagród zagrodniczych, dwóch
owczarni i lenna kościelnego. W roku 1611 Henryk dokupił od Werbelowów
dwór z czterema łanami rycerskimi, chłopa z czterema łanami i trzech zagrodników. Razem zgromadził już 33,5 łana i dwunastu zagrodników, co potwierdza
list lenny elektorski z 1620 roku.
Von Steinbeckowie mieli herb z ukośnymi strumieniami, znany z pieczęci
Kunona (1435); na pieczęci Kerstiana (1471) między nimi widoczne gwiazdy75.
siego Pola).
72
C. Gahlbeck, Zisterzienser..., s. 373, 378.
73
Regesta..., III, s. 103.
74
C. v. Eickstedt, Beiträge..., s. 66; H.G. Ost, Die zweite deutsche Ostsiedlung..., s. 64.
75
L. Freiherrn v. Ledebur, Adelslexikon..., III, s. 478; G.A. Mülverstedt, Abgestorbene Adel..., s. 114,
100
Kolejne rodziny rycerskie...
Ród von Werbelow
(Werbelyn)
Von Werbelowie mogli przybyć z okolic wkrzańskiego miasta Prenzlau,
gdzie istnieje wieś Werbelow, którą Werbelowowie posiadali w XVI wieku76.
W okolice Chojny przybyli najpóźniej w drugiej połowie XIV wieku, bo w 1402
roku hołd Krzyżakom w Chojnie składali: Kuno, Franz (I), Eghard i Henning.
Ciż chyba zatem Kuno i Franz 24 listopada 1418 roku zeznawali w Swobnicy
w sprawie przebiegu granicy wsi Rów sprzedanej joannitom przez Ostenów77. Do
następnej generacji należeli Frentze (Franz II) z Wysokiej chojeńskiej (1444),
z bratem Dietrichem (1447), a także Janekin z Bielina (1451). Mieli też jakieś
dochody w gozdowickich dobrach Gustebiesów, w 1452 roku wykupionych przez
Krzyżaków, wtedy też sprzedali Mieszkowicom wieś Stołpek78.
W roku 1454 hołd elektorowi brandenburskiemu, nabywcy Nowej Marchii, składali Frencze (II) i Janeke, wspomniany w 1463 roku w związku z okolicami Myśliborza. Michel (z Bielina, Wysokiej?) w 1483 roku wystąpił jako pan
Bartłomieja Curta z Chojny – waldensa oskarżonego przed biskupem lubuskim
o herezję79. Frentze w 1490 roku był współwłaścicielem sądu dworskiego dla
rycerstwa w Mieszkowicach. W 1499 hołd elektorowi w Myśliborzu składali:
Frentz (Frantz III), Achim i „Betkow” (czy „z Betkow”? – może Batowa koło
Lipian?), a w Kostrzynie – Frencz (IV), Piotr, Paweł, Kerstian, Henning z Bielina, Michel, Baltazar, Jakub, bracia z Wysokiej, bracia Hans, Otto i Zachariasz,
synowie Franza (II?)80. Istniał więc już cały klan rodowy. Tego roku wspomniano
ród jako posiadający Bielin bez łanu Mornerów. Frantz, Piotr, Paweł, Kerstian,
Henning, drugi Paweł, Michał, Baltazar i Jakub mieli osiem łanów i sześć gospodarstw zagrodniczych w Czachowie (posiadłość tę zachowali do 1611 roku)81.
W listach lennych z 22 marca 1499 i 31 marca 1536 roku mają część Orzechowa z 20 łanami i trzech zagrodników. Szymon na Bielinie 22 marca 1542 roku
ożenił się z Małgorzatą NN, a Baltzer na Wysokiej – z pewną inną Małgorzatą
tab. 71; tenże, Der abgestorbene Adel der Provinz Pommern, Nürnberg 1894, s. 95.
76
L. Freiherrn v. Ledebur, Adelslexikon..., III, s. 100.
77
R. Eckert, Geschichte..., s. 79; O. Grotefend, Geschichte des Geschlechts von der Osten. Urkundenbuch, Stettin 1923, Bd. II, Nr. 1072.
78
CDB XIX, s. 354, 360, 44; Repertorium..., Nr. 1391.
79
Codex diplomaticus Brandenburgensis continuatus. Sammlung ungedrucker Urkunden zur Brandenburgischen Geschichte, hg. G.W. v. Raumer, Berlin 1831–1833, Bd. II, s. 77; D. Kurze, Quellen
zur Ketzergeschichte Brandenburg und Pommerns, Berlin 1975, s. 312.
80
CDB XXIV, s. 161; XVIII, s. 491; XIV, s. 414; C II, s. 440, 442.
81
CDB XIX, s. 57; U. Wesche, Zur Geschichte..., s. 16.
101
Edward Rymar
(20 listopada 1542)82, Krzysztof na Wysokiej rozporządzał zaś w 1543 roku sprawami chłopów w Orzechowie. Lasek „Sławęcin” (Schlagentin) w Czachowie na
pograniczu z polami Cedyni w 1555 roku ciągnął się do granic lasku należącego
do Jörge Werblowa83.
W matrykule wojskowej z 1565 roku Krzysztof był zobowiązany do służb
wojskowych dwukonnych i był wymieniony wraz z Mornerami. W 1571 roku na
dworze elektorskim wystawiono list lenny dla Krzysztofa, Joachima i Baltazara –
synów Krzysztofa z Wysokiej, Kristofela z Czachowa, Asmusa i Zachariasza – synów Piotra z Bielina, Ignacego i Krzysztofa – synów Jurgena z Bielina, Melchiora
i Ottona – synów Szymona, Baltazara – syna Kunona też z Bielina84. W 1572 roku
w Bielinie Asmus miał pięć i jedną czwartą łana, Melchior – dziesięć łanów, w tym
pięć chłopskich bez konsensu (w tym dwa kupione w 1568 roku), i dalsze trzy
kupione w 1576 roku; w 1588 roku – tyleż miał i Ignacy, sześć i jedną czwartą łana
i dwa kupione w 1579 roku, Baltzer – dwa dokupione. W 1588 roku stwierdzono,
że Asmus i Zachariasz w 1581 roku wykupili tam cztery łany. W roku 1572 Ignacy
miał w Czachowie cztery łany; w 1588 – cztery łany kupione w 1574 roku, gdzie
założył owczarnię; bez konsensu władcy cztery łany miał Krzysztof kupione w 1562
roku. W Bielinie, w 1572 roku, Ignacy miał pięć i trzy czwarte łana, Baltzer – sześć
i trzy czwarte; w 1588 roku Melchior miał dwa łany kupione w 1568, a Baltzer tyleż
w 1578 roku, Ignacy w 1579, a trzy Melchior w 1576 roku (20 + 16)85.
W roku 1572 Krzysztof oświadczał komisarzom spisowym, że ojciec
dołączył do folwarku 18 łanów i podzielił cztery dla żony i synów; dokupił też
u chłopów sześć łanów, z których brat Joachim miał cztery (18 + 10). Tenże
Krzysztof z Wysokiej miał pięć i pół łana w Chełmie, w tym kupione w 1570
roku bez konsensu cztery; w latach 1572–1579 Jerzy z Wysokiej zastawił je
Zygmuntowi von Sackowi z Przyjezierza, w roku 1589 mają sołectwo, a w 1597
i 1599 Jerzy znów te dwadzieścia łanów, które w 1609 roku sprzedał Fryderykowi
von Sackowi z Przyjezierza. Były więc już liczne linie rodowe. W Bielinie (1583),
w Wysokiej (1589), w Chełmie (1608), w Mieszkowicach (1589). W 1589 roku
Jorg syn Krzysztofa; w 1609 – Jerzy, Franz, Peichert, Joachim i Piotr; Krzysztof
i Adam; Adam; Ernest z dwunastoma łanami i sześcioma zagrodnikami w Czachowie. Synowie Ignacego – Krzysztof i Adam – z Bielina w 1611 roku sprzedali
w Czachowie cztery łany rycerskie, chłopa z czterema łanami i trzech zagrodników Henrykowi von Schonebeckowi z Kamienia86.
C. Gahlbeck, Zisterzienser..., s. 373; Regesta..., III, s. 106, 107.
D. Kurze, Quellen..., s. 331; U. Wesche, Zur Geschichte..., s. 57.
84
C. v. Eickstedt, Beiträge..., s. 46, 67.
85
H.G. Ost, Die zweite deutsche Ostsiedlung..., s. 64, 78.
86
Tamże, s. 76 i n.; U. Wesche, Zur Geschichte..., s. 16, 24.
82
83
102
Kolejne rodziny rycerskie...
Ród ten wymarł w 1709 roku. W jego herbie widniała tarcza podzielona
na trzy pola, w górnych i w dolnym umieszczono głowy sarny87.
Ród von Werben
Ród Werbenów wiódł się z miasta Werben w Starej Marchii, znanego od XI
wieku, czy raczej z Werben koło Chociebuża na Łużycach, skoro Jan i Arnold w 1225
roku byli obecni przy czynności Henryka hrabiego Anhalt, podówczas kuratora młodych margrabiów brandenburskich. Henryk – może syn jednego z nich – był obecny
przy fundacji miasta Frankfurt w 1253 roku i Gorzowa w 1257 roku88, i był zapewne
już uposażony w ziemi lubuskiej. Inny Henryk (syn?) pojawia się w dokumentach
margrabiów w charakterze świadka czynności (1311–1318), a w 1313 roku jako wójt
frankfurcki89. Potem byli znani w XIV–XV wieku na ziemi lubuskiej90.
Pierwszym znanym przedstawicielem rodziny w Nowej Marchii nie był
jednak Henning Werbenitz mający w 1337 roku osiem łanów w Kłodawie koło Gorzowa, bo to raczej był przedstawiciel rodu Perwenitz. Pierwszym pewnym Werbenem w Nowej Marchii był Franciszek składający w 1402 roku hołd zakonowi
krzyżackiemu91. Głównym gniazdem rodu w XV wieku było Trzcińsko i pobliskie
Gogolice. Z lat 1447–1488/1489 znamy Betekina I z Trzcińska, rajcę (1447) tamże. Już wówczas ród miał połowę folwarku (Feldmark) w pobliskich Gogolicach.
W 1452 roku Betekin miał tę posiadłość, także dom w Trzcińsku, wolny dwór
i osiem wolnych od podatków łanów lennych wraz z sądownictwem wyższym, zwano go „oberster Richter”, był burmistrzem92. Ten dwór i dom warowny to zapewne
pozostałość po klasztorze z 1248 roku – do XV wieku własność władcy.
Chociaż poddany zakonu krzyżackiego – jako radca dworski elektora brandenburskiego Fryderyka II – Beteko w 1453 roku odbył z nim podróż do Ziemi Świętej, a już 5 kwietnia 1454 roku składał mu hołd lenny jako nabywcy Nowej Marchii.
W 1463 roku za służby otrzymał potwierdzenie owego dworu i domu warownego
87
L. Freiherrn v. Ledebur, Adelslexikon..., III, s. 100; Regesta..., II, s. 357, 367; G.A. Mülverstedt,
Der abgestorbene Adel der Provinz Pommern..., s. 109 i tab. 68.
88
CDB C VI, s. 399; A XXIII, s. 2; XVIII, s. 369.
89
PUB II, Nr. 701: 1311 r.; CDB B I, s. 389; XI, s. 23; Regesten..., Nr. 2738.
90
Das Neumärkisches Landbuch..., s. 21; C. Gahlbeck, Zisterzienser..., s. 351: 1337 r.; S.W. Wohlbrück, Geschichte des ehemaligen Bisthums Lebus und des Landes dieses Nahmens, Berlin 1829–
1832, Th. I, s. 601.
91
R. Eckert, Geschichte..., s. 79.
92
CDB XIX, s. 363: 1447 r.; XXIV, s. 157: 1450 r.; s. 161: 1454 r.; C I, s. 544: 1470 r.; XIII, s. 292:
1472 r.; XIX, s. 407: 1479 r.; s. 101: 1489 r.; M. Fischer, Heimatbilder von Schmarfendorf, Bad
Schönfliess 1914, s. 35.
103
Edward Rymar
(Hus) w Trzcińsku z ośmioma łanami dworskimi wolnymi od podatków i obowiązków wobec miasta. Tego roku sprzedał miastu połowę pól opuszczonych Gogolic93.
Wraz z (Li)Boriuszem von Liebenthalem 13 stycznia 1465 roku był świadkiem przy
ustalaniu przez elektora Pelagii – żonie Dionizego von der Ostena – dożywocia na
dobrach golenickich. Radcą elektorskim był też w 1466 roku94. Achim i Betke 6 grudnia 1488 roku byli świadkami czynności Grapowów z Pstrowic (ob. gm. Pyrzyce).
Betekin zmarł widocznie wkrótce95, bo w 1489 roku elektor nadał jego lenno
(z 1463) jego dziedzicom, braciom Henrykowi i Joachimowi (Achimowi) po osiem
łanów i dworze wolnym oraz ich kuzynowi – Franciszkowi – pięć łanów dworskich,
trzy miejskie (razem więc dalej osiem), wolny od obciążeń dwór z sądownictwem
wyższym, ogród koło jeziora, zwany grodziskiem (Borchwald). Franciszek miał
w 1498 roku jedną czwartą Chełma, a w 1499 roku otrzymał lenno złożone z 13
łanów, trzech łanów miejskich, łanu wolnego, owego ogrodu (grodziska), jeziora,
a jego kuzyn – Beteke II – osiem łanów dworskich w Trzcińsku. Tenże około 1500
roku miał w Trzcińsku 13 łanów dworskich, trzy miejskie, wolny dwór i grodzisko96.
Jakub z Chełma otrzymał w 1559 roku wraz z Tomaszem von Straussem
z Różanek (k. Gorzowa) od Wojciecha Sędziwoja Czarnkowskiego w lenno nowe
wsie – Gołężę i Załomie koło Człopy w Polsce97. Z lat 1565–1571 pochodzi list
lenny margrabiego Jana kostrzyńskiego dla Jakuba syna Betkina z powiatu gorzowskiego98. Rada miejska Trzcińska wykupiła dobra lenne Jakuba (dom i dwór,
wyspę na jeziorze miejskim, stodołę przed bramą) i 22 września 1572 roku sprzedała je burmistrzowi – Jerzemu Wetzelowi99. Ostatni Werben sprzedał dwór
w Trzcińsku w 1614 roku100.
93
CDB C I, s. 318: 1453 r.; XXIV, s. 161: 1454 r.; XIX, s. 96–97. Radcą elektora też w 1466 r., tamże
XXIV, s. 192.
94
O. Grotefend, Geschichte..., II, Nr. 1383; CDB XXIV, s. 192.
95
Archiwum Państwowe w Szczecinie, Zbiór starych inwentarzy nr 22: Regesten zu den Urkunden betr.
die Ritterorden in Pommern, nr 148; M. Fischer, Heimatbilder, datował zgon Betkina na ok. 1470 r.
96
CDB XIX, s. 101, 104; A. Breitsprecher, Die Komturei Rörchen-Wildenbruch, Stettin 1940, s. 128;
Regesta..., II, s. 382.
97
F. Schulz, Das Deutsch-Kroner Land..., s. 64; S. Chmielewski, Manowie w ziemi wałeckiej w XVI w.,
„Studia i Materiały do Dziejow Wielkopolski i Pomorza” VI, 1960, z. 1, s. 239 i n.; Słownik historyczno-geograficzny ziem polskich w średniowieczu. T. VIII: Województwo poznańskie, cz. I, Wrocław 1982, s. 317; M. Hlebionek, (Obce rycerstwo i szlachta w ziemi wałeckiej od XIV do XVIII
wieku. Przewodnik genealogiczno-heraldyczny, Inowrocław 2002, s. 82) na podstawie tego przekazu
powoływał do życia rodzinę Werben von Wartenberg, a Wartenberg kojarzył z jakimś „Pożarowem” k. Pyrzyc (?), a chodziło w istocie o Parsów w ob. gm. Bielice (dawniej Wartenberg!).
98
C. v. Eickstedt, Beiträge..., s. 63.
99
H. v. Bütow, Urkundliche Beiträge zur Geschichte von Bad Schönfliess im 16, und 17. Jahrhundert,
„Die Neumark” 9, 1932, s. 27 i n.
100
M. Fischer, Heimatbilder..., s. 36.
104
Kolejne rodziny rycerskie...
Ród von Witte
(Albus, Weiss)
Pochodzenie tego rodu jest niepewne. Wywodzenie go od Gozislawa
(Szlautecha) – kasztelana Cedyni (znanego z lat 1187–1189), którego synem
miał być Henryk – ojciec Przybysława Albusa – jest mocno naciągane, bo posiadaczy nazwiska Albus, Niger (od koloru włosów) było wtedy wielu. W czasach
książąt pomorskich byli burgmanami Cedyni i mieli posiadać Insel Neuenhagen
bez lennych powinności101.
Pierwszym w Nowej Marchii był Werner miles dictus Albus, który w 1289
roku, płacąc 31 talentów, otrzymał od margrabiego Albrechta III wieś Płonno
(Clausdorf) z 64 łanami i nadwyżkę 16 łanów po mierzeniu. Uczestniczył więc
w kolonizacji ziemi pełczyckiej. Może wieś nazwano na cześć Clausa – Mikołaja
Wittego, ojca Wernera (imię to bowiem powtarza się w następnych generacjach)102. Werner i Lippold (jego syn?) w 1298 roku byli obecni przy fundacji kolegiaty myśliborskiej i w 1300 roku przy cysterskiej fundacji mironickiej; Henryk
– w 1298 roku – w Grimnitz, przy nadaniu margrabiów joannickich dla rycerza
Blocka Bloxdorfu koło Choszczna, i w Choryniu, przy nadaniu dla Pełczyc103.
Imiona Lippold, Ulryk mogą wskazywać na pokrewieństwo z Behrami, przed
1280 rokiem panami w ziemi pełczyckiej. Lippold miał może swe imię po Lippoldzie von Behrze z Pełczyc104.
Giermek Ulryk, może syn Wernera, przed 1315 rokiem otrzymał od margrabiego Waldemara potwierdzenie dóbr w Płonnie, co w 1321 roku w Choszcznie
potwierdził książę Otto I szczeciński – posiadacz ziemi pełczyckiej od 1315 roku,
zatwierdzając wyrok zapadły w sporze jego i przyjaciół z cysterkami pełczyckimi
pozbawiający go tej wsi. W kilka dni później w Pełczycach książę specjalnym dokumentem odsunął roszczenia Ulryka, a także i jego rodowców: Henryka, Dietricha
101
Tak P. v. Niessen, Geschichte..., s. 158. O różnych rodach Albus na Pomorzu i w Meklemburgii
(Otto – rycerz w Raciążu – 1180 r.; Rudolf k. Kołobrzegu – 1299 r., z rybą w herbie; Henryk – patrycjusz Lubeki – 1229 r. – i Stralsundu – 1256–1281); R. Klempin, G. Kratz, Matrikeln..., s. 145.
102
CDB XVIII, s. 64; P. v. Niessen, Geschichte..., s. 203.
103
CDB XVIII, s. 442, 371; XXIV, s. 8; Urkundenbuch und Forschungen zur Geschichte des Geschlechtes von Behr, hg. v. F.G.C. Lisch, Schwerin–Berlin 1861–1896, Bd. II, s. 24 lub J. Zdrenka,
Dokument margrabiów brandenburskich dla Pełczyc (Bernstein) z roku 1298, „Studia Źródłoznawcze” XXXII–XXXXIII, 1990, s. 183–187.
104
G. Brzustowicz, Wyprawa wojenna... cz. II, s. 244; tamże (s. 245), że Dytryk i Otto von Weiss
w 1313 r. otrzymali od Wedlów wieś Więcław k. Złocieńca (Urkundenbuch zur Geschichte des
schlossgesessenen Geschlechts der Grafen und Herren von Wedel, II/I, Nr. 65), a to też przedstawiciele drobnorycerskiej rodziny Albea, Elbe w ziemi świdwińskiej!
105
Edward Rymar
i Gebharda105. W Pyrzycach 12 grudnia 1321 roku przy Ottonie I szczecińskim wystąpili Eberhard i Arnold. Chociażby ze względu na imię wypada przyjrzeć się więc
i pomorskim „Albusom”. Jan ze Szczecina w latach 1313–1314 był notariuszem
księcia Ottona I. Kapelanem biskupa kamieńskiego w 1304 roku był zaś Ulryk –
pleban w Wierzbnie, notariusz księcia Ottona (1308), protonotariusz (1312–1318,
w 1314 wraz z Janem Albusem, dlatego i Ulryk jest zaliczany do tego rodu), kanonik kapituły Mariackiej w Szczecinie (1314, 1320 pleban w Gutzkow)106.
W rejestrze pomorskich kosztów wojennych z 1321 roku, zestawionych
przez marszałka pomorskiego Wedego I von Wedla, Henryk (z Płonna?) otrzymał pięć grzywien, Mikołaj Albo (jako więziony) otrzymał również pięć grzywien
i Sifrid Albo też pięć grzywien. Zygfryd zapewne był więc lennikiem Wedlów
(w Pęczerzynie). Mikołaj uczestniczył w dalszych walkach w Meklemburgii i pod
Strassburgiem w 1322 roku utracił konia, otrzymując odszkodowanie107. Chyba
ten Mikołaj 13 stycznia 1320 roku był w Moryniu z księciem Warcisławem IV
przy fundacji ołtarza przez wdowę po Ludolfie von Bornem108.
Prawdopodobne siedzieli też wtedy w ziemi lipiańskiej, gdzie występuje
w 1337 roku trudna jeszcze do identyfikacji wieś Wittennow109. Giermek Mikołaj
w 1328 roku był przy sprzedaży części Barnkowa Chojnie przez Videchowów
i 20 stycznia 1329 roku – już jako rycerz – przy sprzedaży Chojnie przez Butzów
dochodu z młyna tamże; 2 marca 1330 roku – przy sprzedaży przez Videchowów
dochodu z młyna Anzelma w Chojnie; w 1332 – przy sprzedaży Chojnie jeziora
Krzymowskiego przez Sydowów, a 18 lutego 1334 – przy fundacji klasztoru przez
Stendalów chojeńskich110. Miał dochód dwóch wispli zboża rocznie w Łysogórkach, który w 1335 roku nadano chojeńskim Stendalom. W 1336 roku otrzymał
po Marwitzach pół wsi Zielin, w 1337 r oku (giermek) miał 18 łanów w Łukowicach i cztery wioski w ziemi mieszkowickiej, a mianowicie (Alt) Glitzen, Brahlitz
(Gralitzen), Grabow, Hohen-Wutzow z karczmą super litus Freienwalde et cum
105
PUB VI, Nr. 3508, 3512. Sprawa miała dotyczyć zaginionej wsi Clawestorp w ziemi pełczyckiej.
G. Brzustowicz, Wyprawa wojenna..., s. 245, ale wszak chodziło o dzisiejsze Płonno!
106
PUB V, Nr. 2830, 2876; IV, Nr. 2143; V, Nr. 2754, 3169, 3375; VI, Nr. 3551; H. Heyden (Pommersche Geistliche von Mittelalter bis zum 19. Jahrhundert, Köln 1965, s. 60) opowiedział się przeciwko zaliczaniu Ulryka do rodu Witte, jednak A. Gut (Personel kancelarii książąt pomorskich do
połowy XIV wieku, „Przegląd Zachodniopomorski” 1999, t. XIV (XLIII), z. 1, s. 94 i n.) pisze, że
w dokumencie z 1314 r. i inni świadkowie są połączeni w ten sposób spójnikiem et, a Ulryk nigdy
nie był nazwany nazwiskiem.
107
PUB VI, Nr. 3560, s. 83; L. Kortlepel, Schivelbeiner Geschichte u. Geschichten, Schivelbein
1925, s. 16.
108
PUB VI, Nr. 3660, s. 152.
109
CDB XIX, s. 11; Das Neumärkisches Landbuch..., s. 18.
110
CDB XIX, s. 190–192, 195.
106
Kolejne rodziny rycerskie...
sua Nienhoff, czyli tak zwaną Insel Neuenhagen w zakolu Odry koło Cedyni
z pełnymi prawami. Ponadto Mikołaj miał dziewięć łanów w Czachowie, Henryk
tamże cztery, Heyne (Henryk?) lenno w Dysznie (Ringenwolde) w ziemi golenickiej, Heyne (tenże?) i Gerard dwanaście łanów w Bylicach w ziemi lipiańskiej,
Henryk osiem łanów w Kinicach w ziemi myśliborskiej, Herman cztery łany
w Golejewie (Hirschfeld) w ziemi pełczyckiej, Henning dziesięć łanów w Chrapowie, a Mikołaj (chyba też Witte) tamże sześć łanów, wreszcie znany nam już
Zygfryd (więc ten z 1321 roku) osiem łanów w Pęczerzynie w ziemi świdwińskiej111. Pewien Jan Albus z Drawska mieszczanin Szczecina (1344)112.
Rycerz Mikołaj z Chojny, dziadek Ebelina von Videchowa, syna Ebelina,
giermkowie – Herman i Mikołaj, wujowie (bo avunculi) Ebelina, w 1342 roku
wszyscy poręczali, że ma on prawa do części młyna na Rurzycy w Chojnie (Mikołaj ten wystąpił też w latach 1349 i 1350). Giermek Herman w 1348 roku był
w Chojnie świadkiem sprzedaży jeziora Krzymowskiego dla Chojny przez Sydowa, a Gerard (Gevert) wśród partii, która pod wodzą Thilo Brederlowa wsparła
w okolicy Lipian Pseudo-Waldemara113, zatem to ów Gerard z Bylic z 1337 roku.
Widocznie dlatego ród naraził się może na represje margrabiego Ludwika, który
po wystąpieniu samozwańca właśnie w Nowej Marchii znalazł oparcie. W 1350
roku margrabia nadał przecież Mornerom lenno w Łukowicach, Wysokiej chojeńskiej i klucz (curie) Neuenhagen, stwierdzając, że dotąd posiadali je giermek
Herman i rycerz Mikołaj Witte114. Margrabia Ludwik 2 października 1351 roku
zatwierdził fundację ołtarza w klasztorze cedyńskim przez rycerza Mikołaja z dochodem z pól miejskich Mieszkowic115, widocznie dokonaną w obliczu nadchodzącej śmierci. Rycerz Mikołaj w 1354 roku był świadkiem Videchowów, którzy
odstąpili Chojnie prawa do Barnkowa i w Freienwalde obok panów Nowej Marchii; Henning w 1354 roku w Barlinku jako posiadający dobra w Nowej Marchii,
w obszarze jurysdykcji biskupa lubuskiego116.
W Myśliborzu 22 marca 1355 roku margrabia Ludwik Rzymski określał
warunki przyszłej pełnoletności Hermana. Rozporządził, co ma być z lennem
Das Neumärkisches Landbuch..., s. 12, 13, 14, 16, 18, 20, 26, 27; G. Brzustowicz, Wyprawa
wojenna..., s. 245, nie identyfikując Ringenwalde, Llinpusch, Panzerin, z Gerarda czyni jednak
Gebharda.
112
PUB XI, Nr. 6264.
113
CDB XIX, s. 210; XI, s. 215.
114
CDB XIX, s. 195: 1350 r., s. 203: 1342 r., s. 73: 1349 r., s. 221: 1350 r., s. 18: 1350 r.
115
C. Gahlbeck, Zisterzienser..., s. 384, za dokumentem dotąd niedrukowanym.
116
Regesta..., I, s. 97: 1352 r.; CDB XIX, s. 230: 1354 r.; XVIII, s. 80: 1354 r.; XX, s. 222, 224: 1354 r.
Piotr – prepozyt klasztoru cysterek w Cedyni 28.08.1356 (CDB XIX, s. 79) bywa wymieniany jako
Weisse, wprowadzany zatem do rodziny Witte, ale to jakieś nieporozumienie, zob. C. Gahlbeck,
Zisterzienser..., s. 372.
111
107
Edward Rymar
Tablica genealogiczna 2. Ród Witte
Tablica genealogiczna 2. Ród Witte
Mikołaj (I)
Werner miles dictus Albus (Witte) na Płonnie w ziemi pełczyckiej (1289, 1298)
x NN córka Lippolda v. Behr (Ursi), pana na Pełczycach
Lippold
Henryk (I)
1298, 1300
1298, 1321
Ulryk (I)
1315, 1321 na Płonnie
Dytryk Gebhard Eberhard Arnold
1321
1321
1321
Ulryk (II)
Mikołaj (II)
1321 protonotariusz księcia
Zygfryd
1318, 1321, 1334
szczec. 1312–1318
(1321) na Pęczerzynie
na Insel Neuenhagen
świdwińskim
1337, Czachowie
Henning
Henryk
Heyne
Gerard (I)
Mikołaj (III)
córka
Henryk
Herman
w Chrapowie w Czachowie w Dysznie w Bylicach w Chrapowie 1337 x Ebelin II v. w Kinicach w Golejewie
1337
1337
Małgorzata
ksieni cysterek
1337
Henning
1359
1337, 1348
Herman
Herman
z Wawrowa
w Cedyni 1363
1337, 1354–1355 Videchow
1337
1337, 1348
Gerard II
1355, 1394
1399
przed 1364
Hans (Hanusz I)
Rulof (Rudolf I)
1411
Gert (Gerard III)
1402–1443 na Głazowie
wójt pełczycki 1447
?
Hans II z Santoka, Mosiny, Mościc
1450 + 1473
Katarzyna
x Klaus v. Strauss
Rulof (II)
1448–1473
Agnieszka
Gertruda
1482
1482
Anna
mniszka w Cedyni 1483
z Wojcieszyc (1499)
zmarłego Mikołaja wobec małoletniości syna Hermana. Otrzymał pełnoletność,
ale lenna miał otrzymać po uzyskaniu 30 lat. Przez dziewięć następnych lat miał
być wolny od służb. Matka Lutgarda miała zarządzać dobrami, a wyznaczona
komisja (Henning von Wedel, Henning von Greiffenberg, Ebel von Videchow,
Ruprecht von Holtzendorf), co roku miała dokonywać obrachunków. Na wypadek śmierci Lutgardy dobrami miał zarządzać Koneke von Uchtdorp lub jego
syn Kone. Dokument ten dotąd bywał też datowany na 22 marca 1322 roku,
kiedy to margrabia Ludwik (Starszy, 1324–1351) nie panował jeszcze w Bran-
108
Kolejne rodziny rycerskie...
denburgii, co prowadziło jednak do błędnych konkluzji117. Tenże więc Herman,
syn Mikołaja, w 1367 roku podpisywał w Pełczycach układ pokojowy pomorsko-brandenburski, a w 1372 roku otrzymał bedę w Łukowicach118. Henning w 1359
roku zrezygnował z roszczeń do dóbr w Wawrowie sprzedanych przez Horkerów
Gorzowowi. Wdowa po Hermanie Alve (zatem chodzi o Albe = Witte?) przed
5 czerwca 1364 roku miała w dożywocie cztery łany lenne w Wawrowie119.
Małgorzata z tej rodziny to ksieni cysterek w Cedyni (11 stycznia 1363
120
roku) . Herman w 1394 roku zakończył spór z Sydowami o połów ryb w Mątnicy, Rurzycy, jeziorze Krzymowskim i o wypas na łąkach; Henryk był świadkiem
w Świdwinie przy sprzedaży Krzyżakom wsi Lipce i Nielep, Geverd zaś świadkiem w Myśliborzu (1399), a pewien Hanosz był poszkodowany w Nowej Marchii (1411)121. Rulof (Rudolf) hołdował Krzyżakom w 1402 roku jako pan z Głazowa (1431, 1443), w 1433 roku podpisał akt konfederacji rycerstwa, w 1434 brał
udział w dochodzeniu przeciw joannitom za wydanie Polakom Santoka, był też
radcą wójta w Myśliborzu (1442)122. Chyba już następny Rudolf z lat 1448–1473
hołdował elektorowi w 1454 roku. Jakub Horker zastawił mu swe dobra w Baczynie, Stanowicach i Jeninie123. Jego bratem mógł być Gert Wytte – wójt pomorski
w Pełczycach (1447)124.
W roku 1476, gdy Krzysztof von Polenz rezygnował z zamku santockiego, Mosiny i Mościc, dowiadujemy się, że Santok (zamek) miał pewien Muckenhagen, a wioski te (około 1450) Hans Wytte z Santoka (z miasteczka na
prawym brzegu Warty, a nie z zamku). Może córka Hansa – Katarzyna, była żoną
Klausa von Straussa z Wojcieszyc (1499). Hans zmarł w 1473 roku i zwolniło
się lenno w Mosinie i Mościcach koło Gorzowa, toteż kanclerz, biskup lubuski
Fryderyk pytał elektora, czy lenno to ma dołączyć do domeny w Kostrzynie, czy
nadać „wiernemu Dusee”125. Imię to czy nazwisko? Bezimienny Dusenberch (?)
Regesta..., I, s. 97 (z datą 1322 r.), dlatego G. Brzustowicz (Wyprawa wojenna..., s. 244), na 1322
r. datował śmierć Mikołaja, a dokument na 1328–1330, chociaż na s. 245 zna i dokument z 1355 r.!
118
CDB XXIV, s. 64; B II, s. 468; XXIV, s. 85.
119
R. Eckert, Geschichte..., II, s. 58; CDB XXIV, s. 69.
120
CDB XXIV, s. 67: 1363 r.; C. Gahlbeck, Zisterzienser..., s. 306.
121
CDB XIX, s. 285; Repertorium..., Nr. 70-1, 359; CDB XVIII, s. 483.
122
R. Eckert, Geschichte..., s. 79: 1402 r.; II, s. 43: 1433 r.; CDB XVIII, s. 485: 1431 r.; Regesta historio-diplomatica Ordinis S. Mariae Theutonicorum 1198–1525 bearb. v. E. Joachim, hg.
v. W. Hubatsch, Göttingen 1948, Pars II, Nr. 2370: 1434 r.; Nr. 8223: 1443 r.; CDB XIX, s. 91: 1443 r.
123
Tak C. Gahlbeck, Zisterzienser..., s. 1217; CDB XIX, s. 369: 1449 r.; XVIII, s. 488: 1451 r.;
Repertorium..., Nr. 915: 1442 r.; CDB XXIV, s. 161: 1454 r.
124
CDB B IV, s. 157.
125
CDB XI, s. 247: 1473 r.; A. Hänseler, Familie v. Strauss, „Die Heimat“ 1934, Nr. 14; tenże, Die
Ritter auf Zantoch, tamże 1928, Nr. 11.
117
109
Edward Rymar
wymieniony wśród poszkodowanych w Nowej Marchii, w 1443 roku. Imię Duser
nosił wtedy jeden z Wrechów.
W roku 1482 bracia Horkerowie swe prawa do dóbr w Baczynie, Stanowicach, Jeninie przenieśli na córki Hansa z Mosiny – Agnieszkę i Gertrudę, a te
26 maja 1483 za 200 reńskich guldenów sprzedały je cystersom z Mironic. Inną
córką Hansa była Anna – mniszka w Cedyni (26 maja 1483)126. W 1499 roku
ród nie został wymieniony wśród hołdujących w Nowej Marchii, zatem wymarł.
Na licznych pieczęciach rodowych herb ma postać krzyża127.
Próbą zebrania wyników jest uproszczona tablica genealogiczna (2).
Weitere Ritterfamilien der Region Chojna, Trzcińsko und
Mieszkowice im Mittelalter (Fiddichow, Plötz, Schwarzenholtz, Uchtdorf, Steinbeck, Werbelow, Werben, Witte)
Im Rahmen der Vorstellung von der Ritterfamilien der breit verstandenen Region Chojna (in den Grenzen des ehemaligen Landkreises Chojna),
nach den großen Geschlechtern der von Sydow (Chojna-Jahrbuch I), von Sack
(Ch.-J. II), Morner (Ch.-J. III) hat sich der Autor dies Mal mit einigen kleineren
beschäftigt. Das sind:
Fiddichow (Vidichov, Vitichow, Videchow, Viddeckow, Vydechow,
Witechow), dessen Verbindung mit der nahe gelegenen Stadt Widuchowa
(Fiddichow!) an der Oder, von der sich der Name ableitet, ist unbestritten. Das
beweist auch das Wappen. Das Geschlecht stammt von dem Brandenburger
Vogt der Brandenburger Markgrafen in Spandau ab und spielte eine wichtige
Rolle in der Geschichte des ersten Jahrhunderts der Stadt Chojna. Seine Geschichte dort und in der Umgebung verfolgen wir zwar erst ab Anfang des 14. Jh.
aber indirekt kann man auf Vorfahren der Ahnen aus dem 12. Jh. schließen.
v. Plötz aus dem Verwandtenkreis der Fiddichow in Chojna und Umgebung: Barnkowo (Bernickow), Garnowo (Garnow), Czachów (Zachowa), Condardsdorf, Brwice (Blankenfelde), auch in der Region Mieszkowice (Goszków),
ausgestattet ab Anfang des 14. Jh..
v. Schwarzenholtz wahrscheinlich ab dem 14. Jh. in Stoki (Rehdorf),
Mętno (Mantel).
C. Gahlbeck, Zisterzienser..., s. 307, 355. Na tej podstawie badacz datował (s. 1217) zgon Hansa
dopiero na 1481/1482.
127
G.A. Mülverstedt, Abgestorbene Adel der Mark Brandenburg..., s. 106, tab. 64.
126
110
Kolejne rodziny rycerskie...
v. Uchtdorf (also vom Fluss Uchte in der Altmark stammend), in Barnkowo bei Chojna im 14. Jh.
v. Steinbeck in der Region Widuchowa (Fiddichow) im 14. Jh., und im
15. Jh. auch in Orzechowo (Wrechow), Czachów (Zachow), Bielin (Bellin),
Mętno (Mantel), Mieszkowice (Bärwalde).
v. Werbelow ab dem 14. Jh. in Wysoka (Wittstock), Bielin (Bellin), Czachów (Zachow), Stołpki (Stölpchen) bei Mieszkowice.
v. Werben in Trzcińsko (Schönfliess) und Gogolice (Schmarfendorf)
und Chełm (Wartenberg) im 15. Jh.
v. Witte (Album, Weiss) ab dem 13. Jh. in der Region Pełczyce (Bernstein), Lipiany (Lippehne), Świdwin (Schivelbein), ab dem 14. Jh. in Chojna
(Mühlen), Łysogóry (Alt Lietzegöricke), Łukowice (Altenkirchen), Zielin (Sellin), Czachów (Zachow), ab dem 15. Jh., auch in der Region Gorzów (Landsberg)
111
Edward Rymar
112
Marcin Kuna*
Tarnów
Mury miejskie
Trzcińska-Zdroju
Wprowadzenie
Trzcińsko-Zdrój (do 1945 roku Bad Schönfließ in Neumark), położone
nad jeziorem Trzygłów i wypływającą z niego rzeką Rurzycą, jest jednym z nielicznych miast w Polsce z prawie pełnym wieńcem murów obronnych. Oczywiście
w powiecie gryfińskim Mieszkowice, Moryń i Chojna stanowią dla Trzcińska dużą
konkurencję. Należy zwrócić jednak uwagę, iż trzcińskie mury wyróżniają się jednolitością formy oraz dość znacznym zróżnicowaniem obiektów obronnych.
Prawdopodobnie już we wczesnym średniowieczu powstała w miejscu
późniejszego miasta osada rybacka. W 1248 roku nad Jeziorem Klasztornym
(na południe od obecnego Trzcińska) książę szczeciński Barnim I (lub jego żona
Marianna) lokował klasztor cysterek zwany Sconenbeke, czyli Schönbeck (Piękny
Potok)1. Wśród wsi klasztornych po raz pierwszy wymienione zostało Sconenvlete, późniejszy Schönfliess, czyli Trzcińsko. W 1281 roku Schowenfliet określono
mianem civitas2, to jest miasta będącego wówczas już własnością margrabiów
*
Marcin Kuna – urodzony w Pyrzycach, absolwent Politechniki Szczecińskiej oraz Podyplomowych Studiów Konserwacji Zabytków Architektury i Urbanistyki na Politechnice Krakowskiej,
mieszka w małopolskim Tarnowie. Zafascynowany m.in. gotykiem ceglanym, średniowiecznymi
fortyfikacjami, historią Pomorza Zachodniego i Nowej Marchii. Obecnie pisze opracowania dotyczące murów miejskich, w przyszłości mające złożyć się na szerszą monografię.
1
G. Voß, W. Hoppe, Die Kunstdenkmäler der Provinz Brandenburg, B. VII, T. 1: Kreis Königsberg
(Neumark), H. III: Die nördlichen Orte, Berlin 1927, s. 240.
2
Tamże.
113
Marcin Kuna
brandenburskich. Trzcińsko prawa miejskie musiało uzyskać więc nieco wcześniej. Przez miasto przebiegał szlak łączący dwa główne miasta Nowej Marchii
– Chojnę i Myślibórz. Miasto należące w pierwszej połowie XV wieku do zakonu
krzyżackiego w 1433 roku zostało zniszczone przez husytów, a trzydzieści pięć
lat później – przez wojska pomorskie3. Dalsze zniszczenia przyniosły liczne pożary, a w pierwszej połowie XVII wieku upadek miasta spowodowała wojna trzydziestoletnia. Przyspieszenie rozwoju zauważyć można dopiero pod koniec XIX
wieku, gdy po odkryciu złóż borowiny miasto stało się uzdrowiskiem. Obecnie
miasteczko nieznacznie wyszło poza obrys murów miejskich.
Historia murów
Najprawdopodobniej po lokacji miasta otoczono je prostymi umocnieniami ziemno-drewnianymi (częstokołem i/lub wałem z fosą). W ich miejscu
obwarowania murowane zaczęto wznosić na przełomie XIII i XIV wieku4. Trzcińsko zostało otoczone murem kamiennym z trzema bramami (Myśliborską, Chojeńską i Strzeszowską) i kilkudziesięcioma łupinowymi basztami otwartymi do
wnętrza miasta. Ten tak zwany system basztowy związany był z użyciem broni
ręcznej (głównie proc i kusz). Baszty były wznoszone w dość regularnych odstępach umożliwiających ich samodzielną obronę, nie większych jednak niż podwójna odległość strzału z kuszy5. Jednolita technika budowy może wskazywać,
że miasto otrzymało mury obronne dość szybko, chociaż pierwsza wzmianka
o umocnieniach pochodzi dopiero z 1349 roku. Wówczas w jednym z przywilejów, wydanym przy nadaniu prawa młynarskiego, wzmiankowana jest położona
przy młynie fosa miejska6.
Mury poddano nieznacznym przebudowom w drugiej połowie XIV
i w pierwszej połowie XV wieku – być może przebito wówczas nowy przejazd przy
Bramie Strzeszowskiej, podwyższono wszystkie bramy do pierwszych otwartych
poziomów obronnych oraz wybudowano pierwszy stopień Baszty Bocianiej.
T. Białecki, Herby miast Pomorza Zachodniego, Szczecin 1991, s. 137.
Karty ewidencyjne murów miejskich Trzcińska-Zdroju w zbiorach Wojewódzkiego Urzędu
Ochrony Zabytków (dalej: WUOZ) w Szczecinie.
5
E. Lukas, Średniowieczne mury miejskie na Pomorzu Zachodnim, Poznań 1975, s. 29; więcej o murach miejskich: tenże, Województwo szczecińskie. Mury obronne, dokumentacja historyczno-architektoniczna, Szczecin 1967 oraz tenże, Mury obronne w Trzcińsku-Zdroju, Szczecin 1964 (obydwa
opracowania w zbiorach WUOZ w Szczecinie).
6
E. Lukas, Średniowieczne mury miejskie…, s. 85.
3
4
114
Mury miejskie Trzcińska-Zdroju
Mury zostały zapewne dość znacznie naruszone podczas wspomnianych
wcześniej walk w latach 1433 i 1468. Około 1483 roku7 przystąpiono do rozbudowy obwarowań. Było to przede wszystkim podyktowane zmianą techniki
oblężniczej i obronnej. Wprowadzenie broni palnej (już w XIV wieku, jednak
wówczas mniej skutecznej od broni ręcznej) wymusiło rozbudowę obiektów
obronnych. W murach pojawiły się zamknięte baszty obronne w formie wysokich, często kilkustopniowych wież. Podobnie unowocześniano bramy miejskie.
Powszechność broni palnej wymusiła budowę punktów obserwacyjnych przedpola. W tym celu bramy uzyskały formy wieżowe (dwustopniowe), a na linii
usypanego w tym czasie wału wznoszono przedbramia, połączone z właściwymi
bramami za pomocą szyj bramnych. Etap ten zakończył się około połowy XVI
wieku. Podsumowując, obwarowania obejmowały wówczas trzy zespoły bramne,
kilkadziesiąt baszt otwartych (łupinowych) i kilka zamkniętych, połączonych
odcinkami muru kurtynowego (czyli tak zwanymi polami, przęsłami), a także
zewnętrzne umocnienia złożone z wału i zapewne dwóch fos.
Wydaje się, że umocnienia dotrwały w tym stanie do czasów wojny trzydziestoletniej. Stan z pierwszej połowy XVII wieku (prawdopodobnie sprzed
wojny) przedstawiony został na jednym z widoków z dzieła Matthäusa Meriana
z 1652 roku8 (ryc. 1). Widać na nim miasto od strony wschodniej, z przeciwległego brzegu jeziora. Wyraźnie widoczny jest zespół Bramy Myśliborskiej złożony
z dwustopniowej bramy właściwej, szyi bramnej oraz prostej bramy przedniej,
nakrytej dachem dwuspadowym ustawionym kalenicą równolegle do linii muru
miejskiego, ze sterczynowymi szczytami. Wzdłuż brzegu jeziora biegnie mur
obronny z otworami strzelniczymi w górnych partiach, zakończony płasko (bez
krenelażu), wzmocniony 20 przypuszczalnie prostokątnymi basztami. W jednej
z nich umieszczona została Furta Wodna prowadząca na brzeg jeziora oraz na
wrzynający się w akwen półwysep, na którym obecnie znajduje się dawny dom
zdrojowy. W pobliżu północnego skraju jeziora autor sztychu narysował wypływającą zeń Rurzycę, pełniącą również rolę fosy. Oprócz furty od strony wody
widoczna jest cylindryczna baszta nakryta stożkowym hełmem. Inne obiekty
obronne zauważyć można po przeciwnej stronie miasta, za jego zabudowaniami.
I tak – przy wypływie Rurzycy narysowano trzy baszty, z których dwie zewnętrzne
wydają się być, podobnie jak wcześniej wspomniana, cylindryczne ze stożkowymi hełmami, a środkowa – prostokątna z dachem siodłowym. Kolejną budowlą
jest wieżowa Brama Strzeszowska z położoną obok wysoką basztą prostokątną.
Według kart ewidencyjnych WUOZ w Szczecinie; na pewno przed 1489 r., kiedy wzmiankowane
są silne mury z trzema bramami (za: E. Lukas, Mury obronne...).
8
Widok miasta Schönfließ według M. Meriana w dziele M. Zeiller, Topographia Electoratus Brandenburgici et Ducatus Pomeraniae, Frankfurt nad Menem 1652.
7
115
Marcin Kuna
Zbliżając się do Bramy Myśliborskiej, zauważyć można również dwustopniową
Bramę Chojeńską oraz – jak wynika z rysunku – cylindryczną basztę.
Stan murów po wojnie trzydziestoletniej przekazuje widok miasta autorstwa Daniela Petzolda z 1710 roku9 (ryc. 2). Wyraźnie widać, że rysownik
wzorował się na wcześniejszym dziele Meriana. Większość obiektów przedstawiona jest podobnie. Jednak mur od strony jeziora jest ewidentnie zniszczony,
szczególnie na odcinku południowo-wschodnim, gdzie zauważyć można płot.
Cały bezpośrednio widoczny mur wzmocniony jest jedynie 16 basztami. Baszta
prostokątna w części północnej miasta pozbawiona jest dachu. Na tarasie Bramy Myśliborskiej rozpleniła się roślinność, a na wierzchołku Bramy Chojeńskiej
bociany uwiły gniazdo.
Z roku 1720 pochodzą najstarsze zachowane plany Trzcińska10 (ryc. 3)
wykonane przez geodetę Rüdigera na podstawie rozkazu królewskiego11. Miasto otoczone jest prawie całym pierścieniem murów, z kilkoma lukami (w południowo-wschodnim narożniku, na północ od Furty Wodnej oraz po zachodniej
stronie Bramy Myśliborskiej). W ciągu murów narysowano trzy bramy, przejazd wybity przy Bramie Strzeszowskiej, Furtę Wodną, 26 baszt prostokątnych
(w tym przynajmniej trzy przebudowane), dziewięć baszt półkolistych i jedną
cylindryczną. Brakuje jednak przedbramiów (chociaż zapewne jeszcze wówczas
istniały), a przy bramach Myśliborskiej i Strzeszowskiej widać ponadto dobudowane budynki, być może wartownie lub mieszkania pisarzy bramnych. Dodatkowo na rynku (w miejscu obecnej kamienicy Rynek 2) znajdował się Corps de
Guarde – odwach, czyli wartownia główna straży, a w pobliżu Bramy Strzeszowskiej – katownia.
W drugiej połowie XVIII lub na początku XIX wieku mury zostały częściowo odbudowane. W 1860 roku wyremontowano Bramę Myśliborską, jednak
już w 1870 roku rozebrano najbardziej okazałą Bramę Strzeszowską12, być może
również w tym samym czasie wyburzono przedbramia. Pod koniec XIX wieku
przystąpiono do likwidacji obwałowań. Zniwelowano wtedy wały i zasypano
Widok miasta Schönfliess według D. Petzolda w dziele H. Meissner, Ansichten Märkicher und
Pommerscher Städte aus den Jahren 1710–1715, Berlin 1913.
10
Plany (miasta oraz katastralny) w formie rękopisów przechowywane do 1945 r. w Ministerstwie
Rolnictwa w Berlinie zawarte były w części drugiej woluminu nr 2511 planów i katastrów miast
Brandenburgii i Pomorza (za: R. Skrycki, Dzieje kartografii Nowej Marchii do końca XVIII wieku,
Warszawa 2008, s. 117); przerys planu miasta zamieszczony w: G. Voß, W. Hoppe, Die Kunstdenkmäler…, s. 258; przerys planu katastralnego w: H. Wittlinger, Untersuchungen zur Entstehung und
Frühgeschichte der neumärkischen Städte, „Die Neumark. Jahrbuch des Vereins für Geschichte der
Neumark“ Neue Folge, 1932, T. 14, H. 8, Abb. 37.
11
R. Skrycki, Dzieje kartografii…, s. 117.
12
E. Lukas, Średniowieczne mury miejskie…, s. 90.
9
116
Mury miejskie Trzcińska-Zdroju
fosy. W miejscu wałów wytyczono obwodnicę, a w miejscu fos założono ogródki
działkowe. Likwidacja ulicy przymurnej po wewnętrznej stronie murów, a także
założenie ogrodów pociągnęło za sobą wybicie w murze 37 furtek usprawniających komunikację. Kolejne przejścia wykonano w 1912 roku przy Bramie Chojeńskiej13 oraz w latach trzydziestych przy Bramie Myśliborskiej. W 1905 roku
wyremontowano obie bramy miejskie. W 1919 roku rozebrano wschodni mur
dawnej szyi Bramy Myśliborskiej. Fortyfikacje, niezniszczone w trakcie drugiej
wojny światowej, zostały zabezpieczone w latach sześćdziesiątych. Uzupełniono
wówczas między innymi ubytki muru w Baszcie Prochowej. W 1984 roku zawaliła się Baszta Lodowa.
Trzcińskie fortyfikacje zostały opisane w 1898 roku w dziele Friedricha
14
Adlera . Szerszy opis murów według stanu z 1927 roku przedstawili Georg Voß
i Willy Hoppe w katalogu zabytków powiatu chojeńskiego15. W 1964 roku Ewa
Lukas wykonała dokumentację inwentaryzacyjną murów miejskich16, a w 1976
roku opracowano inwentaryzację fotogrametryczną17.
Do dziś zachował się prawie cały pierścień murów. Od 2000 roku prowadzone są prace konserwatorskie przy umocnieniach, między innymi w 2003 roku
wyremontowano Bramę Myśliborską. W 2007 roku przeprowadzono całościową
inwentaryzację murów miejskich. W 2012 roku zrestytuowano Basztę Lodową
oraz dokładnie wyremontowano pełen wieniec murów. Prace objęły czyszczenie
muru oraz jego korony, a także naprawę powierzchni oraz uzupełnienie ubytków
i spoinowań. Przy odbudowywanej Baszcie Lodowej wzniesiono od podstaw grożący zawaleniem odcinek muru18.
Układ przestrzenny i obwód obronny
Lokacyjne Trzcińsko założono na nietypowym planie zbliżonym do zaokrąglonego trapezu o powierzchni 17,8 ha, przylegającego dłuższą podstawą do
jeziora. Główna oś miasta, długości 652 metrów, ustawiona została w kierunku
Tamże.
Mittelalterliche Backstein-Bauten des Preußischen Staates, hg. v. F. Adler, B. II: Die Mark Brandenburg, Berlin 1862, s. 105–106 oraz Bl. CXIII.
15
G. Voß, W. Hoppe, Die Kunstdenkmäler…, s. 250–259.
16
E. Lukas, Mury obronne…
17
K. Kalita-Skwirzyńska, Konserwacja murów obronnych na Pomorzu Zachodnim w latach 1975–
2005, „Zachodniopomorskie Wiadomości Konserwatorskie” 2006, r. 1, s. 105–116.
18
Czesmen, Baszta Zachodnia odbudowana, http://www.trzcinsko.com/content/view/859/>
(3.01.2013).
13
14
117
Marcin Kuna
północ–południe. Szerokość miasta wynosi 322 metry19. W centrum znalazł się
obszerny (obecnie częściowo zabudowany) rynek z ratuszem z połowy XIV wieku. Po północnej stronie rynku w drugiej połowie XIII wieku wzniesiono kościół.
Ponadto przy Bramie Myśliborskiej znajdował się szpital z kaplicą. Do dziś przy
rynku i bocznych ulicach zachowały się domy i kamienice z XIX wieku, a także poczta oraz szkoła. Trzcińsko wyszło poza obszar wyznaczony pierścieniem
murów prawdopodobnie w XVIII wieku. Wcześniej istniała drobna zabudowa
przy bramach, między innymi młyn nad Rurzycą, być może kaplica św. Jerzego20.
Przed Bramą Myśliborską i Chojeńską od XVIII wieku wznoszono stodoły.
Całkowita długość murów miejskich wzniesionych na przełomie XIII
i XIV wieku wynosiła 1697 metrów, z czego do dziś zachowały się 1564 metry
(92%). Największe odstępstwa od planu trapezu zauważyć można w południowej i północnej części miasta. Południowo-wschodni ostry narożnik miasta został ścięty, a nowy utworzył kąt prosty. W części północnej zastosowano znaczne zaokrąglenie. Można domniemywać, że w tym miejscu planowano budowę
zamku. Pewne wydaje się natomiast, że w pobliżu zlokalizowano tak zwany dwór
lub dziedziniec miejski, będący siedzibą władz gospodarczych miasta. Jednym
z obiektów istniejących tam jeszcze w 1720 roku była katownia. Pozostałe wierzchołki trapezu zostały tylko nieznacznie zakrzywione.
Wzdłuż murów poprowadzono ulicę przymurną ułatwiającą komunikację w
przypadku oblężenia. Ulica ta, rozparcelowana w XIX wieku, jest jeszcze widoczna
na planie z 1720 roku od strony zachodniej (pomiędzy Bramą Myśliborską a Strzeszowską). Od strony jeziora, mniej narażonej na atak, ulica została zlikwidowana
wcześniej. Obecnie jej resztki zachowały się w pobliżu Bramy Myśliborskiej.
Fortyfikacje są dostępne na prawie całym obwodzie od strony polnej
(zewnętrznej). Od strony miejskiej dostęp do muru jest znacznie utrudniony
(prywatne posesje).
Mur obronny
Mury w Trzcińsku wzniesiono z najbardziej dostępnego na tym terenie materiału, to jest z kamienia narzutowego. Głazy układane były warstwami
o szerokości od 0,8 do 1,2 m, przy czym przestrzenie międzywarstwowe wyrównywano kamiennymi okrzeskami21. Wewnątrz zastosowano technikę opus emObliczenia własne autora, oparte na różnych danych źródłowych, podobnie dalej.
O ile nie była to wcześniej wspomniana kaplica szpitalna położona wewnątrz miasta.
21
E. Lukas, Średniowieczne mury miejskie…, s. 85.
19
20
118
Mury miejskie Trzcińska-Zdroju
plectum (lico muru z kamienia, wnętrze wypełnione gruzem kamiennym spajanym zaprawą wapienną). Wydaje się, że mur obronny wzniesiono w tej samej
technice na całej wysokości (z wyjątkiem poszczególnych obiektów obronnych,
na przykład cokół Bramy Myśliborskiej został wykonany z kamieni ciosanych,
wyżej nadmurowany w cegle), chociaż widoczne na rysunku Meriana strzelnice
wskazywałyby na podwyższenie muru (w cegle?) w wiekach późniejszych (druga
połowa XIV, XV wiek?). Z uwagi na te otwory możliwe zdaje się również istnienie
drewnianego pomostu obronnego22 wzdłuż muru, wznoszonego w wypadku wojny i oblężenia. Zwężający się ku górze mur obronny zakończony był prosto (bez
blanek), być może ze spadkiem w jedną lub w obie strony23. Do dziś najwyższe
odcinki muru wysokości około sześciu metrów przetrwały przy bramach i kilku
basztach. Na pozostałych odcinkach mur ledwie osiąga dwa metry. Pierwotnie
mógł mieć nawet dziewięć metrów. W przyziemiu grubość muru wynosi około
metr, przy czym od strony jeziora jest on wyraźnie cieńszy (miejscami osiąga
zaledwie 80 centymetrów grubości). Mur, w którym w latach trzydziestych XX
wieku wybito nowy przejazd, widoczny na jednym ze zdjęć w katologu Voßa24,
jest zadaszony – od strony wewnętrznej znajdował się wówczas dobudowany
doń dawny dom pisarza bramnego. Otwór umieszczony we wschodniej elewacji
bramy na wysokości około pięciu metrów jest być może śladem wykusza ustępowego, ale można go również interpretować jako wejście na wysunięte ponad
koronę muru drewniane hurdycje.
Na podstawie inwentaryzacji zachowanych do dziś odcinków muru25,
rycin Meriana i Petzolda oraz planów z 1720 roku mur można podzielić na
54 pola rozdzielone przez 54 obiekty obronne (bramy i baszty), (ryc. 4 i 5). Numery pól określone zostały przez numery dwóch ograniczających te pola obiektów.
W inwentaryzacji z 2007 roku zastosowano podział na sześć ciągów dzielących się
na 73 mniejsze odcinki26. Opis poszczególnych pól zaprezentowano w tabeli 127.
Tzw. ganek obronny (Wehrgang).
W 2012 r. mur nakryto pojedynczą warstwą cegieł.
24
G. Voß, W. Hoppe, Die Kunstdenkmäler…, Abb. 241.
25
E. Lukas, Mury obronne...; własne inwentaryzacje autora z lat 2004 i 2009 oraz inwentaryzacja z 2007 roku – Czesmen, Obwarowania miasta Trzcińska-Zdroju inwentaryzacja,
http://www.trzcinsko.com/content/view/34/33/ (dostęp: 3.01.2013) oraz Czesmen, Mury miejskie,
http://www.trzcinsko.com/content/view/123/101/ (dostęp: 3.01.2013).
26
Przy czym ciąg południowy obejmuje odcinki 1÷12, południowo-zachodni 13÷24, zachodni
25÷35, północno-zachodni 36÷47, północny 48÷61 i wschodni 63÷73.
27
Określenie wysokości muru subiektywne, w porównaniu z przeciętnym wzrostem dorosłego
człowieka.
22
23
119
Marcin Kuna
Tabela 1. Opis poszczególnych pól murów miejskich
Pole
1–2
Opis
Brama Myśliborska
mur kamienny, wysoki,
podwyższony kamieniem
łamanym
2–3
mur kamienny, dość wysoki
3–4
22–23
mur kamienny, dość niski
mur kamienny, dość niski,
przemurowany
mur kamienny, dość niski,
przemurowany
mur kamienny, dość niski
mur kamienny, dość niski
mur kamienny, dość niski
mur kamienny, dość niski
mur kamienny, dość niski
Baszta Lodowa
mur kamienny, dość niski
mur kamienny, wysoki
Brama Chojeńska
mur kamienny, wysoki
mur kamienny, dość wysoki
mur kamienny, dość wysoki
mur kamienny, dość wysoki,
dalej niski
mur kamienny, niski
mur kamienny, niski, dalej
dość wysoki
Baszta Prochowa
mur kamienny, dość wysoki
mur kamienny, dość wysoki
mur kamienny, wysoki, z
wysuniętym cokołem
mur kamienny, wysoki
23–24
mur kamienny, dość wysoki
24–25
25–26
mur kamienny, dość wysoki
mur kamienny, dość wysoki
26–27
nie istnieje
4–5
5–6
6–7
7–8
8–9
9–10
10–11
11–12
12–13
13–14
14–15
15–16
16–17
17–18
18–19
19–20
20–21
21–22
120
Inne obiekty
Odcinek
muru według
inwentaryzacji
z 2007 r.
dobudowane budynki, od
wewnątrz ceglana przypora
odc. 7
dobudowana wieżyczka
trafostacji
furtka
odc. 9, 10, 11
odc. 13
odc. 15
zamurowana furtka
furtka
odc. 15
odc. 17
odc. 19
odc. 21
odc. 23
odc. 25
dobudowany budynek
odc. 27
odc. 27
furtka przy bramie
furtka
furtka
odc. 29
odc. 31
odc. 31
2 furtki
odc. 33
odc. 35
odc. 35
furtka
odc. 37
odc. 39
odc. 41
wieżyczka Bramy Nowej
wieżyczka Bramy Nowej +
furtka
dobudowany budynek
budynek usytuowany
prostopadle do muru
odc. 43, 44
odc. 45, 46
odc. 46
odc. 46
–
Mury miejskie Trzcińska-Zdroju
Brama Strzeszowska (nie istnieje)
mur kamienny, dość
wysoki, z ceglanym
przemurowaniem
mur kamienny, dość wysoki
mur kamienny, dość niski
dobudowany budynek
Baszta Bociania
mur kamienny, dość wysoki
mur kamienny, dość niski
dobudowany budynek
mur kamienny, dość niski
mur kamienny, dość niski
2 furtki
mur kamienny, dość niski
2 furtki
mur kamienny, dość niski
2 furtki + jedna otwarta
mur kamienny, dość niski
2 furtki
mur kamienny, dość niski,
2 furtki
dalej dość wysoki
mur kamienny, dość wysoki zamurowana furtka
mur kamienny, dość wysoki 3 zamurowane furtki
mur kamienny, dość niski, z
ceglanym zakończeniem
nie istnieje
Furta Wodna (nie istnieje)
nie istnieje
mur kamienny, dość niski
2 furtki
mur kamienny dość niski
mur kamienny dość niski
furtka
mur kamienny dość niski
3 furtki
mur kamienny dość niski
2 furtki
mur kamienny dość niski
2 furtki
mur kamienny dość niski
2 furtki otwarte
późniejszy mur kamienny
stanowiący ścianę budynku
dobudowany budynek,
mur kamienny, dość niski
zamurowana furtka
Baszta Narożna (nie istnieje)
mur kamienny, dość niski, z
przemurowaniami
mur kamienny dość niski
mur kamienny, wysoki,
furtka oraz przejazd
nakryty dachem
27–28
28–29
29–30
30–31
31–32
32–33
33–34
34–35
35–36
36–37
37–38
38–39
39–40
40–41
41–42
42–43
43–44
44–45
45–46
46–47
47–48
48–49
49–50
50–51
51–52
52–53
53–54
54–1
odc. 48
odc. 50
odc. 52
odc. 54
odc. 56
odc. 58
odc. 60
odc. 62
odc. 62
odc. 62
odc. 62
odc. 62
odc. 62
odc. 62
–
–
odc. 63
odc. 63
odc. 65
odc. 65
odc. 67
odc. 69
odc. 69
odc. 70
odc. 72
odc. 73, 1
odc. 3
odc. 5
121
Marcin Kuna
Bramy miejskie
Pod względem liczby bram obwarowania Trzcińska reprezentowały system trzybramowy, najczęściej spotykany na terenie Nowej Marchii i Pomorza
Zachodniego. Wśród innych miast, w których występuje ten system, należy wymienić Chojnę, Myślibórz, Choszczno, Gryfino czy Koszalin. Od strony południowej do miasta prowadziła Brama Myśliborska, od strony zachodniej – Brama Chojeńska, a od północy – Strzeszowska. Ponadto istniała Furta Wodna.
W 1929 roku przebito Bramę Nową u wylotu obecnej ul. H. Sienkiewicza28.
Brama Myśliborska (Soldiner Tor), położona przy wyjeździe z miasta
w kierunku Myśliborza, wcześniej była nazywana również Bramą Kamienną
(Steintor), najprawdopodobniej od materiału z jakiego wykonano jej cokół. Ciosy granitowe świadczą, że podstawa bramy została wzniesiona przypuszczalnie
już pod koniec XIII wieku, być może jeszcze w ciągu pierwotnych umocnień
ziemno-drewnianych. Podwyższenie do poziomu pierwszego tarasu w cegle
o wiązaniu wendyjskim mogło nastąpić w pierwszej połowie XIV wieku lub – co
bardziej prawdopodobne – w pierwszej połowie wieku następnego. Najpewniej
pod koniec XV wieku brama została rozbudowana o ośmioboczny stopień górny (cegła w wątku gotyckim) oraz przedbramie, chociaż nie można wykluczyć
wcześniejszej jego budowy. Brama przednia została rozebrana w wieku XVIII
lub na początku XIX, a relikty szyi bramnej istnieją do dzisiaj. W 1860 roku bramę właściwą odbudowano, kolejne remonty miały miejsce w latach 1905, 1981
i 2003. Od roku 2006 brama jest iluminowana.
Zespół bramy złożony był z zachowanej bramy wewnętrznej, szyi bramnej oraz bramy przedniej. Sama brama właściwa reprezentuje typ wieżowy, dwustopniowy, na rzucie prostokąta o wymiarach 8,72 na 8,37 m, wysokości całkowitej
21,38 m (ryc. 6). Stopień dolny, o kształcie prostopadłościanu, wysokości 11,71
m, złożony jest z dwóch części: dolnej, zbudowanej z ciosów granitowych, wysokości sześciu metrów, mieszczącej przejazd (szerokości 3,79 i wysokości 4,42 m)
i wejście od strony wschodniej (obecnie zblendowane), oraz górnej – dwukondygnacyjnej części ceglanej, zakończonej ośmiobocznym gankiem obronnym
ozdobionym fryzem ceglanym29. Z części graniastej wyrasta ośmioboczny ceglany tambur (dwukondygnacyjny, wysokości 5,97 m i średnicy 6,30 m) zwieńczony blendowanym krenelażem i ostrosłupem (wysokości również 5,97 m).
W elewacji zewnętrznej znajdują się dwie przypory z prowadnicami dawnej broCzesmen, Obwarowania miasta Trzcińska-Zdroju inwentaryzacja…
Adler w tym miejscu rekonstruuje blankowanie ze sterczynami w narożach (Mittelalterliche
Backstein-Bauten…, Bl. CXIII).
28
29
122
Mury miejskie Trzcińska-Zdroju
ny, wyżej zdobione blendami. Tuż pod gankiem obronnym umieszczono trzy
otwory szczelinowe, z których dwa zewnętrzne w miejscu szerszych otworów.
W elewacji wewnętrznej znajdują się dwa rzędy ostrołukowych blend (w jednej
współczesne wejście do wnętrza obiektu). Od strony wschodniej, na wysokości
drugiej kondygnacji, widoczny jest otwór będący najprawdopodobniej pozostałością wykusza latrynowego. Wewnątrz przejazdu sklepionego krzyżowo-żebrowo zachowane są pozostałości dębowych wrót, blokowanych za pomocą kamiennych głazów wysuniętych przed lico muru30 (ryc. 7). Szczelinowe strzelnice mają
belki z otworami na hakownice. Połączenia między poziomami rozwiązano za
pomocą drabin. W tamburze szczeliny strzelnicze na każdym boku. Przejście
graniastosłupa w ośmiobok rozwiązano za pomocą tromp (wysklepek)31. Do
1919 roku istniał fragment kamiennego, wschodniego muru szyi bramnej, a do
dziś prawdopodobnie zachowały się relikty muru zachodniego, tkwiącego w ścianie budynku przyległego do bramy (ryc. 8). W latach trzydziestych XX wieku
obok bramy (w miejscu dawnego domku pisarza bramnego i wartowni) wykuto
nowy pełnołukowy przejazd oraz furtkę dla pieszych.
Brama Chojeńska (Königsberger Tor) prowadziła w kierunku Chojny.
Nazywana była także Bramą Rosnowską (Rohrbeckische Tor) od podmiejskiej
miejscowości. Wzniesiona z kamienia polnego na początku XIV wieku. Nadbudowana w cegle o wątku wendyjskim do poziomu pierwszego tarasu pod koniec
XIV lub na początku XV wieku. Pod koniec tego wieku rozbudowana o stopień
górny w wątku gotyckim oraz przedbramie (zburzone w XVIII lub na początku
XIX wieku). Remontowana w 1905 roku. Wcześniej zamierzano rozebrać wieżyczkę bramy, wznosząc zamiast niej prosty dach. W 1912 roku wybito obok budowli niewielką furtkę dla pieszych. Obiekt obecnie mieści transformatorownię.
Ostatni remont miał miejsce w 2005 roku.
Do XIX wieku zespół bramy składał się z bramy wewnętrznej, szyi bramnej i przedbramia. Obecnie zachowana właściwa brama reprezentuje – podobnie jak Brama Myśliborska – typ wieżowy, dwustopniowy, na rzucie prostokąta o wymiarach 7,36 na 6,90 m, wysokości całkowitej 17,32 m (ryc. 9). Dolny,
trzykondygnacyjny stopień bramy wewnętrznej, wysokości 11,22 m, złożony jest
z dwóch części: dolnej kamiennej, z ceglanym przejazdem o szerokości 3,22 m
i wysokości 4,07 m, oraz górnej ceglanej. Elewacja zewnętrzna bez zdobień ma
jedynie dwie ceglane przypory, będące pozostałościami szyi bramnej, ze śladami prowadnic brony. W elewacji wewnętrznej w pierwszej kondygnacji otwór
wejściowy, przemurowany w cegle. Wyżej rząd czterech wysokich blend, jedna
30
31
E. Lukas, Średniowieczne mury miejskie…, s. 90.
Rodzaj małego sklepienia złożonego z łęczków zwiększających się w górę.
123
Marcin Kuna
z otworem. Z części graniastej zakończonej blankowaniem wyrasta ośmioboczny, dwukondygnacyjny, nieregularny tambur wysokości 4,88 m i średnicy 4,37 m.
Na bokach tamburu znajdują się szczelinowe strzelnice. Górny stopień zwieńczony jest blendowanym blankowaniem, pod którym przebiega fryz ażurowy.
Całą budowlę wieńczy ośmioboczny ostrosłup wysokości 3,66 m. Przejście z części graniastej do wielobocznej rozwiązano za pomocą tromp. Obecnie elewacje
bramy są częściowo pokryte roślinnością. Ceglane mury bramy zostały znacznie
przemurowane na początku XX wieku (szczególnie blanki).
Kolejna, niestety rozebrana w 1870 roku, Brama Strzeszowska (Stresower
Tor) była najbardziej reprezentacyjnym obiektem w murach Trzcińska. Jej nazwa
wywodzi się od wsi położonej 1,5 km od miasta. Wzniesiona została najpewniej
na początku XIV wieku, a rozbudowana do swojej ostatecznej postaci pod koniec XIV lub w ciągu XV wieku. Prawdopodobnie też w tym czasie obok bramy
wybito nowy przejazd (analogiczny do podobnych obiektów w innych miastach
Brandenburgii, na przykład przejazdu przy Bramie Młyńskiej w Strzelcach Krajeńskich), a samą bramę zamurowano. W późniejszym czasie przy obiekcie wybudowano wartownię i domek pisarza bramnego.
Podobnie jak pozostałe bramy cały zespół Bramy Strzeszowskiej stanowiły brama właściwa, szyja bramna i przedbramie. Brama główna wysokości
24,50 m składała się z trzykondygnacyjnego, graniastosłupowego stopnia dolnego na rzucie prostokąta o wymiarach 7,15 na 7,25 m i wysokości 13,75 m oraz
z trzykondygnacyjnego tamburu o średnicy 4,60 m i wysokości 7,40 m (ryc. 10).
W dolnej części bramy mieścił się przejazd, prawdopodobnie zamurowany od
strony miasta, szerokości 3,00 m i wysokości 4,10 m, ujęty dwiema przyporami
z prowadnicami brony. W narożniku południowo-wschodnim obiektu znajdowała się cylindryczna wieżyczka mieszcząca zapewne wejście i klatkę schodową.
Obydwa stopnie zakończone były blankami, a z drugiego tarasu wyrastał ośmioboczny ostrosłup o wysokości 6,10 m.
Furta Wodna (Wasserpforte), nazywana również Łaziebną (Badstuben
Pforte), była prostym przejazdem mieszczącym się w dolnej kondygnacji prostokątnej baszty łupinowej położonej u wylotu z miasta obecnej ul. Wodnej. Cały
obiekt przykryty był w czasach Meriana i Petzolda dachem dwuspadowym z kalenicą na osi muru. Przypuszczalnie Furtę Wodną rozebrano w drugiej połowie
XIX wieku.
Najmłodsza z trzcińskich bram, tak zwana Brama Nowa (Neues Tor),
wybudowana została w latach 1928–192932 prawdopodobnie w miejscu wcześniejszej baszty oraz przyległych odcinków muru. Jest ona prostym przebiciem
32
Czesmen, Obwarowania miasta Trzcińska-Zdroju inwentaryzacja…
124
Mury miejskie Trzcińska-Zdroju
muru, łączącym ul. H. Sienkiewicza z al. Wolności, z dwiema cylindrycznymi,
kamiennymi wieżyczkami zwieńczonymi blankami i stożkami nawiązującymi
do średniowiecznych umocnień.
Baszty
W pierwszym etapie budowy murów (do połowy XIV wieku) wzniesiono
prawdopodobnie 51 łupinowych baszt otwartych (czatowni), w tym co najmniej
dziesięć półkolistych i 39 prostokątnych. W drugiej połowie XV wieku w miejscu
przynajmniej czterech czatowni wzniesiono baszty zamknięte (pełne). Zastosowano najprostszą metodę – od strony miasta dobudowano ścianę lub kontynuowano
rzut okręgu. Z dużą dozą prawdopodobieństwa w ostatecznej formie (około połowy XVI wieku) w umocnieniach Trzcińska znajdowały się 43 baszty otwarte, w tym
osiem półkolistych i 35 prostokątnych, oraz osiem baszt zamkniętych, w tym trzy
cylindryczne, jedna półkolista i cztery prostokątne (ryc. 4).
Obecny stan baszt oraz ich rekonstrukcję przedstawiono w tabeli 1 oraz
na ryc. 5.
Tabela 2. Opis stanu baszt
Obiekt
Stan obecny
1
2
3
4
Brama Myśliborska
dom na rzucie prostokąta
czatownia półkolista
czatownia półkolista
5
zamurowana furtka
6
7
8
9
10
czatownia półkolista
czatownia półkolista
czatownia prostokątna
czatownia prostokątna
czatownia prostokątna
11
Baszta Lodowa
12
13
pozostałości czatowni
Brama Chojeńska
Stan pierwotny
(pocz. XIV–poł. XVI w.)a)
czatownia półkolistab)
czatownia półkolista
czatownia półkolista
czatownia półkolista lub
prostokątna?c)
czatownia półkolista
czatownia półkolista
czatownia prostokątna
czatownia prostokątna
czatownia prostokątna
czatownia półkolista, później baszta
zamkniętad)
czatownia półkolista
Odcinek
muru
według
inwentaryzacji
z 2007 r.
odc. 6
odc. 8
odc. 12
odc. 14
odc. 15
odc. 16
odc. 18
odc. 20
odc. 22
odc. 24
odc. 26
odc. 27
odc. 28
125
Marcin Kuna
14
15
16
17
18
czatownia prostokątna
mur kamienny, niski,
przemurowany
czatownia prostokątna
czatownia prostokątna
mur kamienny, niski,
przemurowany
19
Baszta Prochowa
20
21
czatownia prostokątna
czatownia prostokątna
pozostałości czatowni
prostokątnej
nie istnieje, w tym
miejscu przejazd – Brama
Nowa
mur kamienny, dość
wysoki, nieregularny
mur kamienny, dość
wysoki, nieregularny
czatownia prostokątna
typu marchijskiego
nie istnieje
czatownia prostokątna
czatownia prostokątna
z dobudowanym
budynkiem
22
23
24
25
26
27
28
29
30
Baszta Bociania
31
czatownia prostokątna
33
czatownia prostokątna
z dobudowaną sceną
amfiteatru
czatownia prostokątna
34
czatownia półkolista
32
35
36
37
38
39
40
126
mur kamienny, dość niski,
przemurowany
mur kamienny, dość niski,
kostkowy
zamurowana furtka
niewielki ceglany występ
muru
mur kamienny, dość
wysoki, nieregularny
mur kamienny, dość niski
czatownia prostokątna
odc. 30
czatownia prostokątna
odc. 31
czatownia prostokątna
czatownia prostokątna
odc. 32
odc. 34
czatownia półkolista
odc. 35
czatownia półkolista, później baszta
zamknięta
czatownia prostokątna
czatownia prostokątna
odc. 36
odc. 38
odc. 40
czatownia prostokątna
odc. 42
czatownia prostokątna, później
baszta zamknięta?
–
czatownia prostokątna
odc. 46
czatownia prostokątna
odc. 46
czatownia prostokątna, później
baszta zamknięta?e)
Brama Strzeszowska
czatownia prostokątna
czatownia prostokątna
czatownia prostokątna, później
baszta zamkniętaf)
czatownia prostokątna, później
baszta zamknięta?g)
odc. 47
–
odc. 49
odc. 51
odc. 53
odc. 55
czatownia prostokątnah)
odc. 57
czatownia prostokątna
czatownia półkolista, później baszta
zamknięta?i)
odc. 59
odc. 61
czatownia prostokątnaj)
odc. 62
czatownia prostokątna
odc. 62
czatownia prostokątna
odc. 62
czatownia prostokątna
odc. 62
czatownia prostokątna
odc. 62
czatownia prostokątna
odc. 62
Mury miejskie Trzcińska-Zdroju
41
nie istnieje
42
nie istnieje
43
44
45
46
47
48
49
50
51
nie istnieje
furtka
czatownia prostokątna
mur kamienny, dość niski
czatownia prostokątna
czatownia prostokątna
zamurowana furtka
zagięcie muru
zagięcie muru
mur kamienny, częściowo
stanowiący ścianę
neogotyckiego budynku
czatownia prostokątna
czatownia prostokątna
52
53
54
czatownia prostokątna
czatownia prostokątna z Furtą
Wodną
czatownia prostokątnak)
czatownia prostokątna
czatownia prostokątnal)
czatownia prostokątnam)
czatownia prostokątna
czatownia prostokątna
czatownia prostokątna
czatownia prostokątna
czatownia prostokątna
czatownia półkolista lub
prostokątna?, później baszta
zamknięta – Baszta Narożnan)
czatownia prostokątna
czatownia prostokątnao)
–
–
–
odc. 63
odc. 64
odc. 65
odc. 66
odc. 68
odc. 69
odc. 69
odc. 71
odc. 73
odc. 2
odc. 4
Według planów z 1720 r., w innym wypadku przypis.
Istniała jeszcze w 1964 r., patrz: E. Lukas, Mury obronne w Trzcińsku-Zdroju…
c)
Brak tego obiektu na planie z 1720 r. (chociaż jest narysowana jakby pozostałość);
najprawdopodobniej była to czatownia półkolista.
d)
Brak na planie katastralnym z 1720 r., na przerysie u Voßa narysowana jako czatownia
półkolista; u Meriana i Petzolda cylindryczna ze stożkiem.
e)
Być może wysoka prostokątna baszta nakryta dachem siodłowym widoczna na rycinie
Petzolda z 1710 r.
f)
U Meriana i Petzolda cylindryczna z hełmem.
g)
U Meriana wysoka baszta prostokątna nakryta dachem siodłowym, u Petzolda już bez
dachu.
h)
U Meriana i Petzolda w tym miejscu baszta cylindryczna z hełmem lub stożkiem, być
może jest to błąd rysownika i naprawdę chodzi o obiekt 34?
i)
U Meriana i Petzolda czatownia prostokątna; patrz przypis wyżej.
j)
Wszystkie czatownie do Furty Wodnej narysowane jedynie na rycinie Meriana; u Petzolda podobnie, prawdopodobnie z wyjątkiem obiektu 41.
k)
Wszystkie czatownie do Baszty Narożnej widoczne są tylko u Meriana.
l)
Widoczna na planie z 1720 r., również u Meriana i Petzolda; podobnie obiekty 47,
48 i 49.
m)
Oprócz Meriana, prawdopodobnie widoczna na widoku Petzolda.
n)
Brak na planie z 1720 r., u Meriana baszta cylindryczna nakryta hełmem, u Petzolda
ruina, wcześniej najprawdopodobniej czatownia półkolista.
o)
Brak jej na widoku Meriana.
a)
b)
127
Marcin Kuna
Podsumowując, do dziś przetrwało 27 czatowni, w tym pięć półkolistych
(jedna być może przebudowana później na basztę cylindryczną), 19 prostokątnych (dwie zapewne przebudowane na baszty zamknięte – półotwarte?) i trzy
pozostałości oraz trzy baszty zamknięte – jedna cylindryczna (Prochowa), jedna
półkolista (Lodowa) i jedna prostokątna (Bociania)33.
Typowa czatownia prostokątna była dość niskim występem muru, zapewne dwu- lub trójkondygnacyjnym, od strony miasta nieposiadającym ściany lub zamkniętym ścianą drewnianą (konstrukcji ryglowej?). Pierwsza kondygnacja pełniła
funkcję podręcznego magazynu broni, a dwie wyższe miały charakter obronny – posiadały proste szczelinowe otwory strzelnicze. Dostęp do pięter był możliwy z przyziemia, za pomocą drabin albo murowanych klatek schodowych, lub z hipotetycznego pomostu obronnego prowadzonego wzdłuż muru na wysokości drugiej kondygnacji. Całość półbaszty mogła być nakryta dachem. Podobny układ miały również
czatownie półkoliste, z tym że ich czoło było wzniesione na rzucie wycinka okręgu.
W Trzcińsku tylko jedna baszta łupinowa zachowała się w stanie pozwalającym na pełną rekonstrukcję (ryc. 11). Obiekt nr 26, odbudowany w 2000 roku,
reprezentuje tak zwany typ marchijski czatowni prostokątnej – w jego prawym
boku w grubości muru zachowała się pozostałość klatki schodowej prowadzącej
z przyziemia na drugą kondygnację. Na tym poziomie w czole obiektu przetrwały
dwa otwory strzelnicze umieszczone w nieznacznie rozglifionych wnękach. Wyżej
zachowała się także odsadzka, będąca reliktem trzeciej kondygnacji. Na podstawie widoków Meriana i Petzolda oraz planu z 1720 roku można domniemywać,
że w późniejszym czasie baszta ta została od strony miejskiej zamknięta ścianą
murowaną (z cegły?) i nakryta dachem siodłowym. Nie można także wykluczyć,
iż była to tak zwana baszta półotwarta, z otwartą dolną kondygnacją i zamkniętymi wyższymi, podobnie jak w przypadku zachowanej do dziś w Mieszkowicach
Baszty Prochowej. Podobny typ mogły reprezentować obiekty 23 i 31.
Jeszcze do niedawna Baszta Lodowa (Eisturm), położona około 60 metrów na południe od Bramy Chojeńskiej, nazywana obecnie Zachodnią, a na początku XX wieku także Małą Prochową (Klein Pulverturm), była w zasadzie wspomnieniem. Baszta zawaliła się podczas wichury wiosną 1984 roku34. Do 2011 roku
istniały jedynie kamienne mury przyziemia wcześniejszej czatowni oraz dwukondygnacyjny ceglany fragment muru od strony miasta. Wzniesiona została prawdopodobnie pod koniec XV wieku lub później35, na skutek zamknięcia półkolistej
Oraz trzy wspomniane wcześniej w tym akapicie czatownie przebudowane na baszty zamknięte.
Czesmen, Baszta Zachodnia odbudowana… oraz Czesmen, Baszta Zachodnia, http://www.
trzcinsko.com/content/view/791/123/ (dostęp: 3.01.2013).
35
Świadczyłby o tym nietypowy dla obiektów XV-wiecznych kowadełkowy wątek muru z fragmentami wiązania gotyckiego.
33
34
128
Mury miejskie Trzcińska-Zdroju
czatowni. W 2007 roku podjęto decyzję o odtworzeniu baszty. Mimo że odbudowę planowano na zachowanych pozostałościach, w trakcie prac zawalił się kamienny mur. Prace rozpoczęte w październiku 2011 roku ukończono w listopadzie 2012
roku36 (ryc. 12). Baszta Lodowa reprezentuje typ wtórny (powstały z przebudowy
wcześniejszego obiektu), dwustopniowy, o wysokości 14,64 m. Pierwszy stopień
(założony na rzucie półkola o szerokości 4,03 m) jest dwukondygnacyjny, o wysokości 7,45 m, od zewnątrz kamienny37, z otworami strzelniczymi i ścianami grubości do 1,20 m, a od strony miejskiej – ceglany z dwoma wejściami w przyziemiu
i w drugiej kondygnacji (był to pierwotny otwór wejściowy usytuowany na wysokości 5,17 m). Drugi stopień, całkowicie ceglany, owalny, jednokondygnacyjny
był oddzielony od niższej części gzymsem widocznym od strony wewnętrznej.
W elewacji otwory strzelnicze. Całość zwieńczona gzymsem, prostym murem
wieńczącym oraz strzelistym stożkiem wysokości 4,50 m z otworem wyjściowym
na taras. Wewnątrz wykonano obecnie stropy betonowe oraz drewniane.
Baszta Prochowa (Pulverturm) została wzniesiona pod koniec XV wieku,
podobnie jak wcześniej opisana baszta, w wyniku zamknięcia czatowni półkolistej z początku XIV wieku. Na początku XX wieku była także nazywana Wielką Prochową (Groß Pulverturm) w nawiązaniu do Baszty Lodowej nazywanej
wówczas Małą Prochową. W przeciwieństwie do tejże pierwotna baszta otwarta
została rozbudowana do formy cylindrycznej. Obecnie baszta, wzniesiona na
rzucie koła o średnicy 5,80 m, jest trzykondygnacyjnym obiektem o wysokości
16,5 m. Dolna część, będąca pozostałością dawnej czatowni, wzniesiona jest
z kamienia polnego. Wyżej część ceglana o wątku gotyckim (od strony miasta
sięgająca do poziomu gruntu), ze szczelinowymi strzelnicami, zwieńczona tarasem obronnym zakończonym do 2008 roku prostym murem bez blankowania
(obecnie blanki zostały zrekonstruowane). Całość nakryta wysmukłym stożkiem
ceglanym do niedawna z bocianim gniazdem. Do baszty prowadzą dwa otwory
wejściowe – z przyziemia oraz w drugiej kondygnacji z dawnego pomostu drewnianego poprowadzonego wzdłuż muru miejskiego.
Ostatnia z zachowanych do dziś trzcińskich baszt, Baszta Bociania
(Storchturm), położona w północnym odcinku murów, została prawdopodobnie
zbudowana w pierwszej połowie XV wieku w wyniku zamknięcia od strony miasta ścianą również wcześniejszej czatowni (tym razem prostokątnej). Tak więc,
podobnie jak wcześniej wspomniane baszty, jest basztą wtórną. Pod koniec XV
wieku wzniesiono drugi stopień baszty, a w XIX wieku dobudowano dom miesz36
Czesmen, Baszta Zachodnia odbudowana… oraz Czesmen, Baszta Zachodnia…; wymiary baszty również według tych źródeł.
37
Wyraźnie widoczne warstwy wyrównawcze.
129
Marcin Kuna
kalny. Baszta Bociania została odbudowana w 2006 roku. Nazwa nawiązuje do
istniejącego po dziś bocianiego gniazda. Reprezentuje typ dwustopniowy i ma
13 metrów wysokości. Dwukondygnacyjny stopień dolny – o wysokości 6,5 m na
rzucie prostokąta o wymiarach 5,2 na 5,4 m – wzniesiony jest z kamienia (pozostałość dawnej czatowni) z narożami i ścianą wewnętrzną z cegły w wątku wendyjskim. Wyżej znajduje się ceglany (wątek gotycki) stopień górny o wysokości
3,8 m, również dwukondygnacyjny, zakończony prostym murem. Dwustopniowość baszty zaznaczona jest wyłącznie w elewacjach łączących się bezpośrednio
z kurtyną muru. Od strony miejskiej i polnej baszta zamknięta jest prostymi
ścianami. W elewacji zewnętrznej trzy pary otworów szczelinowych. Ze stopnia
górnego wyrasta ośmioboczny ostrosłup. Do wnętrza obiektu można się dostać
otworem wejściowym znajdującym się wewnątrz obecnego domu mieszkalnego.
Inne obiekty obronne
Być może w północnej części miasta planowano budowę zamku miejskiego. Jedyną przesłanką jest znaczne wysunięcie odcinka muru w kierunku północno-wschodnim. W pobliżu istniał również dwór miejski z katownią (mniej
więcej przy baszcie 29). Przy rynku, prawdopodobnie na początku XVIII wieku,
wzniesiono odwach. Funkcje strażnicze pełniła również wieża kościoła parafialnego. Do dziś ma ona charakterystyczną formę podobną do baszty zwieńczonej
blankami i graniastosłupem. Wewnątrz ratusza jeszcze przed drugą wojną światową mieściły się izby więzienne (parter i poddasze).
Wokół murów już w pierwszym etapie ich budowy wykonano fosę
(wzmiankowaną w 1349 roku) i być może wał. Chociaż bardziej prawdopodobne jest, że wał z kolejną (zewnętrzną) fosą usypano w drugiej połowie XV wieku w związku z modernizacją fortyfikacji. Umocnienia ziemno-wodne otaczały
Trzcińsko jedynie z trzech stron. Od strony wschodniej pod mury podchodziły
wody jeziora Trzygłów. Trzeba również zauważyć, że funkcje fosy zewnętrznej na
odcinku północnym pełniła wypływająca z jeziora rzeka Rurzyca.
Pomiędzy Trzcińskiem a Góralicami jeszcze przed drugą wojną światową
istniały umocnienia polne, tak zwane landwehr (landtwere)38, złożone z wału
i rowu, będące zapewne granicą posiadłości miejskich i zabezpieczeniem przed
rabusiami. Umocnienia te wzmiankowane są po raz pierwszy w 1317 roku, czyli
wcześniej niż właściwe obwarowania miasta39.
38
39
G. Voß, W. Hoppe, Die Kunstdenkmäler…, s. 259.
H. Wittlinger, dz. cyt., s. 68.
130
Mury miejskie Trzcińska-Zdroju
Podsumowanie
Mury obronne Trzcińska-Zdroju, po dokonanej w 2012 roku konserwacji, należą do najlepiej zachowanych tego typu obiektów w województwie zachodniopomorskim, a nawet w całej Polsce. Wyróżniają się nie tylko stanem
zachowania, ale również jednolitością całego zespołu, przy jednoczesnym zróżnicowaniu poszczególnych obiektów.
Opracowanie przygotowano na podstawie własnej inwentaryzacji murów
miejskich Trzcińska z lat 2004 i 2009. Korzystano również z materiałów wspomnianych w przypisach, w szczególności z katalogu zabytków Voßa z 1927 roku oraz
opracowań Ewy Lukas. Niniejszy artykuł jest przyczynkiem do monografii miejskich
murów obronnych Pomorza Zachodniego i dawnej wschodniej Brandenburgii.
Stadtmauern von Bad Schönfliess (Trzcińsko-Zdrój)
Das im Landkreis Gryfino gelegene Trzcińsko-Zdrój wird von einer fast
vollständigen Verteidigungsmauer umgeben. Im Jahre 2012 wurden die Verteidigungsanlagen restauriert. Sie zeichnen sich durch einheitliche Form und deutlich unterschiedliche Verteidigungsobjekte aus. Entlang der an der Wende vom
13. zum 14. Jh. errichteten Steinmauern wurden drei Stadtmauern und einige
Dutzend Basteien gebaut. Die Tore von Myślibórz, Chojna und Strzeszów repräsentierten den Turmtyp, der sich aus einem unteren Teil mit vertikalen Wänden
und einem oberen Teil mit acht Seiten zusammensetzen. Im Jahr 1870 wurde das
repräsentativste Tor vom Strzeszów abgerissen. Unter den Basteien sind vor allem
die offenen Basteien hervorzuheben - die auf dem Grundriß eines Rechtecks bzw.
eines Halbkreises angelegt wurden - sowie geschlossene Basteien in Form relativ
hoher Türme. Bis heute sind drei Basteien dieses Typs erhalten geblieben. Die
Eis-Bastei, die auf einem Halbkreis errichtet wurde, wurde, nachdem sie 1984 eingestürzt war, 2012 wiederhergestellt. Die höchste der Basteien, die Pulver-Bastei
wurde auf einem kreisförmigen Grundriß errichtet. Im nördlichen Teil der Stadt
ist die rechteckige Storchen-Bastei erhalten geblieben. Neben dem Mauerring war
Trzcińsko mit einem Wall und einem Festungsgraben umgeben. Zusätzlich bestanden auf dem Vorfeld Erdbefestigungen zum Schutz gegen Überfälle.
In der Arbeit wird die Inventarisierung der Stadtmauern dargestellt, unter Hervorhebung der jeweiligen Felder und Verteidigungsobjekte, außerdem
werden die Tore und Basteien detailliert beschrieben. Der Artikel soll ein Beitrag zur Monographie der Stadtverteidigungsmauern in Westpommern sowie
im ehemaligen östlichen Brandenburg sein.
131
Marcin Kuna
Ryc. 1. Trzcińsko w pierwszej poł. XVII w. wg ryciny C. Meriana
Źródło: M. Zeiller, dz. cyt.
Ryc. 2. Trzcińsko na początku XVIII w. wg ryciny D. Petzolda
Źródło: H. Meissner, dz. cyt.
Ryc. 3. Plan Trzcińska z 1720 r.
Źródło: H. Wittlinger, dz. cyt., Abb. 37.
132
Mury miejskie Trzcińska-Zdroju
Ryc. 4. Rekonstrukcja przebiegu murów miejskich Trzcińska wg stanu z ok. 1550 r. (opracowanie autora)
Numery wewnątrz murów oznaczają numery
obiektów, BrM – Brama Myśliborska, BL –
Baszta Lodowa, BrCh – Brama Chojeńska,
BP – Baszta Prochowa, B? – prawdopodobna dawna baszta zamknięta, BrS – Brama
Strzeszowska, BB – Baszta Bociania, FW –
Furta Wodna, BN – Baszta Narożna.
Ryc. 5. Obecny przebieg murów miejskich
Trzcińska (opracowanie autora)
Numery wewnątrz murów oznaczają numery
obiektów, BrM – Brama Myśliborska, BL –
Baszta Lodowa, BrCh – Brama Chojeńska,
BP – Baszta Prochowa, BrN – Brama Nowa,
B? – prawdopodobna dawna baszta zamknięta, BrS – Brama Strzeszowska, BB – Baszta
Bociania, pominięto furtki.
133
Marcin Kuna
Ryc. 6. Brama Myśliborska
a – przekrój i rzuty poszczególnych kondygnacji obiektu (za: G. Voß, W. Hoppe, Die
Kunstdenkmäler..., Abb. 238 i 239); b – rekonstrukcja bramy według Adlera (za: Mittelalterliche
Backstein-Bauten..., Bl. CXIII)
Ryc. 7. Przejazd Bramy Myśliborskiej
z prowadnicą brony, drewnianymi wierzejami, kamiennymi konsolkami oraz
sklepieniem krzyżowo-żebrowym (fot.
autora, stan z 2009 r.)
134
Mury miejskie Trzcińska-Zdroju
Ryc. 8. Pozostałości szyi bramnej Bramy
Myśliborskiej na widokówce z pierwszej
ćw. XX w. (ze zbiorów Piotra Szukalskiego,
https://picasaweb.google.com
/104117775513276565387/BadSchonfliess
TrzcinskoZdrojFotos
OpisyStarocie#576985
1678258064834)
Ryc. 9. Przekrój i rzuty poszczególnych kondygnacji Bramy Chojeńskiej
Źródło: G. Voß, W. Hoppe, Die Kunstdenkmäler..., Abb. 245 i 246.
135
Marcin Kuna
Ryc. 10. Brama Strzeszowska i jej rzut wg stanu sprzed 1870 r.
Źródło: G. Voß, W. Hoppe, Die Kunstdenkmäler..., Abb. 247 i 248.
Ryc. 11. Czatownia typu marchijskiego (obiekt 26) z pozostałością murowanej klatki schodowej
widoczną w prawym boku (fot. Marcin Czesyk, stan z 2006 r. za: http://www.trzcinsko.com )
136
Mury miejskie Trzcińska-Zdroju
Ryc. 12. Baszta Lodowa podczas odbudowy (fot. Marcin Czesyk, stan z 2012 r., za: http://www.
trzcinsko.com )
137
138
Grzegorz Jacek Brzustowicz*
Choszczno
Kilka uwag do zakresu
obowiązków wojskowych
drobnej szlachty
z pogranicza Nowej Marchii
i Księstwa Pomorskiego
w XV–XVI wieku
Na przykładzie panów z Granowa na
ziemi choszczeńskiej
Jednym z podstawowych obowiązków lennego rycerstwa średniowiecznego było wypełnianie służby wojskowej wobec swych suzerenów. Dysponując
zeznaniami świadków w pomorsko-brandenburskim procesie sądowym z początków XVI wieku1, otrzymujemy wiele ciekawych informacji o udziale w różnych działaniach militarnych rycerstwa zamieszkującego na pograniczu Nowej
Marchii i księstwa szczecińskiego w drugiej połowie XV wieku. Wspominając
przy różnych militarnych okazjach panów z Granowa na ziemi choszczeńskiej,
świadkowie tego procesu odnosili ich działania do pojęcia „obowiązek rycerski”2.
*
Grzegorz Jacek Brzustowicz – dr, historyk zajmujący się przeszłością średniowiecznej Nowej
Marchii i Pomorza Zachodniego, publikujący m. in. z zakresu genealogii, heraldyki i historii wojskowości.
1
O przebiegu procesu sądowego zob. G.J. Brzustowicz, Pomorsko-brandenburski spór sądowy dotyczący przynależności państwowej Granowa, cz. 1: „Przegląd Zachodniopomorski” 2011, nr 3,
s. 5–24; cz. 2: nr 4, s. 5–34.
2
Archiwum Państwowe w Szczecinie, Archiwum Książąt Szczecińskich, Pars I, nr 1131: Allerlei
139
Grzegorz Jacek Brzustowicz
Celem niniejszego opracowania będzie bliższe określenie owego obowiązku na
podstawie zeznań świadków we wspomnianym procesie, w powiązaniu z innymi
źródłami oraz obecnym stanem wiedzy o funkcjonowaniu rycerstwa w systemie
militarnym Nowej Marchii i Pomorza w późnym średniowieczu.
Rycerz – wojownik
Określenie „rycerz” odnosiło się zawsze do wojownika – osoby zajmującej ważne miejsce w społeczeństwie średniowiecznym3. Termin ten miał kilka
znaczeń, przede wszystkim odnosił się do wojownika w rozumieniu ogólnym
i do wojownika konnego, wasala, wojownika posiadacza i wreszcie do wojownika pasowanego4. Już w materiale źródłowym z przełomu XIII i XIV wieku,
a dotyczącym Nowej Marchii, pojęcia „rycerz”, „żołnierz” i „wojownik” są tożsame znaczeniowo5, i bardzo wymownie określają podstawowe zajęcie ludzi tego
stanu. Wśród warstwy rycerskiej wyróżniano rycerzy pasowanych (milites, strenui viro)6 i niepasowanych, czyli giermków (łac. armigeri, serviens, domicellus,
famulus; niem. Knappe, Knecht). Taki podział wiązał się z miejscem wojownika
w strukturze militarnej warstwy szlacheckiej.
Powszechnie wiadomo, że status rycerza osiągało się dzięki przynależności rodowej, a w znaczeniu militarnym – przez otrzymywanie stopni awansu
wojskowego. W przypadku drobnych i średnich rodów rycerskich podstawowe
wiadomości młodzież otrzymywała w rodzinnym dworze. Gdy młodzieniec osiągał odpowiedni wiek (14 lat), zostawał giermkiem, a potem rycerzem. W wieku
21 lat mógł już być rycerzem pasowanym. Wydaje się przy tym, że w drobnych
rodach rycerskich pasowanie na rycerza ograniczało się do przekazania broni
Nachrichten betreffent das Dorf Granow zwischen Pommern und der Mark Brandenburg belegen
(1510–1555), k. 75.
3
J. Bumke, Höfische Kultur. Literatur und Gesellschaft im hohen Mittelalter, München 1986,
Bd. 1, s. 49; K. Roth v. Schreckenstein, Die Ritterwürde und der Ritterstand, Freiburg 1886, s. 98;
R. Barber, Rycerze i rycerskość, Warszawa 2000, s. 12.
4
K. Roth v. Schreckenstein, Die Ritterwürde..., s. 93, 98; A. Bogucki, Termin miles w źródłach
śląskich XIII i XIV w., w: Społeczeństwo Polski średniowiecznej, Warszawa 1981, t. I, s. 226; tenże,
Polskie nazwy rycerstwa w średniowieczu. Przyczynki do historii ustroju społecznego, Włocławek
2001, s. 61–63.
5
Johann Block w 1298 r. to wojownik (Kriegsman), a jego potomek w 1328 r. to żołnierz (miles). Codex diplomaticus Brandenburgensis (dalej: CDB), hg. v. A.F. Riedel, Berlin 1842, seria A,
Bd. XXIV, s. 8–9, 14.
6
A. Bogucki, „Strenuus” jako tytuł polskich rycerzy pasowanych (XIII–XIV w.), „Przegląd Historyczny” 1986, t. 77, s. 625–648.
140
Kilka uwag do zakresu obowiązków wojskowych...
przez ojca, krewnego lub opiekuna. Najczęściej, a na pewno w XV wieku, była to
ceremonia religijna, podczas której silny nacisk kładziono na chrześcijańską tożsamość rycerza. Podczas mszy świętej kandydat na rycerza otrzymywał od najdostojniejszego rycerza miecz i ostrogi. Uroczystość kończyła radosna zabawa przy
muzyce, tańcu i pełnym stole oraz turniej lub pojedynek, podczas którego nowy
rycerz musiał udowodnić nabyte umiejętności. Niezależnie, czy w kościele, czy
na polu bitwy, giermek stawał się rycerzem poprzez uderzenie miecza w kark
lub ramię. W ten oto sposób symbolicznie kończyło się przyjęcie kandydata do
grona rycerzy.
Od wieku XIII liczba rycerzy pasowanych w Europie zaczęła maleć, co
było skutkiem wzrostu kosztów pełnego uzbrojenia i ceremonii pasowania. Coraz rzadziej pasowano na polu bitwy. Istnieje też pogląd, że w XV wieku większość rycerstwa należała do kategorii giermków, a na rycerzy pasowano wówczas
jedynie największych feudałów7.
Jak w całej średniowiecznej Europie, tak i w Nowej Marchii i na Pomorzu, obyczaj pasowania był znany i stosowany co najmniej od początków XIV
wieku8. Był też znany na ziemi choszczeńskiej i sąsiedniej – pełczyckiej9. Głośno
musiało być w okolicy o pasowaniu na rycerza starosty pełczyckiego Dionizego
von der Ostena, który wypełniał obowiązki poselskie i brał udział w uroczystościach koronacyjnych cesarza Fryderyka III w Rzymie 16 marca 1452 roku10. Tego
rodzaju spektakularne pasowania były rzadkością, częstsze były te o ustalonym
tradycyjnie przebiegu, po których w źródłach przetrwał jedynie ślad w postaci
określenia danej osoby „rycerzem” lub „rycerzem pasowanym”.
Przykłady zróżnicowania w strukturze militarnej na rycerzy i giermków,
co było związane z pasowaniem na rycerzy, znajdujemy między innymi wśród
szlachty zamieszkującej na pograniczu ziemi choszczeńskiej i ziemi pełczyckiej
w XV wieku. Na przykład w gronie jeńców wziętych do niewoli brandenburskiej
w Pełczycach 2 sierpnia 1478 roku znaleźli się rycerz Borges von Bojtyn i giermek
Otto von Bojtyn11, najprawdopodobniej zamieszkujący w Granowie. WspomniaE. Otto, Von der Abschließung des Ritterstandes, „Historische Zeitschrift” 1940, Bd. 162, s. 33.
G.J. Brzustowicz, Rycerstwo ziemi choszczeńskiej. Polityka – gospodarka – kultura – genealogia,
Warszawa 2004, s. 167.
9
Przemawiają za tym określenia rycerzy pasowanych, występujących w źródłach od początków XIV w.
Np. w 1336 r. margrabia brandenburski Ludwik Wittelsbach w stosunku do trzech von Rowedelów
ze Starego Klukomia użył określenia łacińskiego strenuis viris. CDB, seria A, Bd. XXIV, s. 22.
10
Geschichte des Geschlechts v. d. Osten. Urkundenbuch, hg. O. Grotefend, Leipzig 1923, Bd. II,
Nr. 1235.
11
F. Priebatsch, Politische Correspondenz des Kurfürsten Albrecht Achilles (dalej: PC), Leipzig
1894, Bd. II, s. 412.
7
8
141
Grzegorz Jacek Brzustowicz
ni tutaj dwaj przedstawiciele jednego rodu, zróżnicowani w strukturze militarnej przez określenia „rycerz” i „giermek”, dowodzą, iż powszechna dla stanu rycerskiego tradycja pasowania była znana w tej okolicy co najmniej do końca XV
wieku. Potem uroczystości pasowania nie miały już tak głośnego wydźwięku czy
znaczenia, skoro w 1510 roku podczas procesu sądowego pomorsko-brandenburskiego pytano świadków, czy pamiętają, kiedy i przez kogo rycerze z Granowa
byli pasowani na rycerzy i nikt nie był w stanie udzielić odpowiedzi12.
Ceremonia pasowania kończyła podstawowy okres ćwiczeń i wychowania rycerskiego, zapewniający elementarny poziom wyszkolenia i dyscypliny żołnierskiej. Zalety te były potem sprawdzane podczas mobilizacji obrony krajowej,
udziału w muszterunkach, podczas turniejów i w walce podczas bitwy.
Poczet rycerski
Podstawową jednostką wymiaru służby wojskowej rycerza była służba konna (Roßdienst). Trzeba wiedzieć, że rycerz nie stawał do służby samodzielnie, ale przyprowadzał na miejsce mobilizacji swój zbrojny poczet, który
w Polsce nazywano „kopią”, od broni, w jaką był wyposażony ciężkozbrojny,
dowodzący pocztem. Na Pomorzu Zachodnim odpowiednikiem „kopii” były
określenia „koń” (w rozumieniu „jeździec konny”) lub „gliwena”, która była
najmniejszą jednostką organizacyjną i taktyczną w średniowiecznej armii. Liczebność i uzbrojenie kopii były ściśle powiązane z obowiązkiem, jaki spoczywał
na rycerzu, oraz z jego możliwościami finansowymi. Te ostatnie związane były
w Nowej Marchii i na Pomorzu z posiadaniem przez rycerza lenna. Związek ten
stwierdzamy na Pomorzu Zachodnim od drugiej połowy XIII wieku13, a w Nowej
Marchii – na początku XIV wieku14. Powinności wojskowe były ściśle zależne od
zamożności i ilości dóbr posiadanych przez rycerza. Najzamożniejsi wystawiali
ciężkozbrojnych, to jest pancernych jeźdźców (dextrarii), natomiast giermkowie byli zobowiązani do służby konnej, jednak w lżejszym uzbrojeniu, z łukiem
(servitium sagittarii) i włócznią (dextrarius faleratus)15. Taki podział lenn rycerAllerlei Nachrichten..., k. 43.
Pommersches Urkundenbuch (dalej: PUB), hg. R. Prümers, Stettin 1891, Bd. III, Nr. 1096, 1265,
1266, 1499, 1877.
14
Jest potwierdzony źródłowo chociażby w 1337 r. przez Landbuch margrabiego Ludwika Wittelsbacha.
15
PUB, Bd. III, Nr. 1265, 1266, 1499; H. Spangenberg, Hof- und Zentralvervaltung Zentralverwaltung der Mark Brandenburg, Leipzig 1908, s. 471, 491; G.W. v. Raumer, Die Neumark Brandenburg
im Jahre 1337 oder Markgraf Ludwigs des Aelteren Naumarkisches Landbuch aus dieser Zeit, Berlin
12
13
142
Kilka uwag do zakresu obowiązków wojskowych...
skich warunkował skład armii i jej podział na kopie ciężkozbrojne i lekkozbrojne
(łucznicze). Stosunek kopii ciężkozbrojnych do łuczniczych był dosyć wysoki.
Na ponad sto lenn rycerskich wymienionych w 1337 roku w Nowej Marchii tylko
sześć z nich było łuczniczych16. Lenna wystawiające wojowników ciężkozbrojnych (servitium dextrarii), których wspomniano licznie w dokumentach z lat
1333–1347, były dzielone na rycerskie oraz wystawiane przez giermków (servitio
dextrarii famularii)17. Z tego wynika, iż wymagane pełne uzbrojenie pancerne
nie odnosiło się jedynie do rycerzy pasowanych.
W tych samych dokumentach z XIV wieku określano wielkość obowiązku wojskowego niemal dla każdej miejscowości. Przeważnie była to służba
o wielkości jednego „jeźdźca”. Takiej wielkości poczty rycerskie mamy potwierdzone dla rycerstwa ziemi choszczeńskiej w przypadku von Hagenów i von Bojtynów w Krzęcinie (1347) czy von Bertekowów w Objezierzu (1349)18. Jak już
wspomniano, o wielkości i rodzaju służby wojskowej z poszczególnych miejscowości dowiadujemy się w czasach panowania w Nowej Marchii dynastii Wittelsbachów (1323–1373), wolno jednak odnieść wymiar tego obowiązku rycerskiego
w większości przypadków i do czasów askańskich (1250–1320).
Stan osobowy w poczcie rycerskim był różny. Ciężkozbrojny rycerz miał
do dyspozycji trzech lub czterech lekko uzbrojonych jeźdźców, których liczba
zależała tylko od rycerza i jego zamożności19. Każdy orszak rycerski miał do tego
czeladź i pachołków pieszych wypełniających różne służebne zadania podczas
obozowania czy ekspedycji wojennej20. Z tymi ludźmi wiązała się wspominana
czasem w dokumentach służba wozowa (Wagendienst), zajmująca się zapewne
przewożeniem uzbrojenia, namiotów, żywności i ubrania w czasie ekspedycji,
o której mówi się także w obowiązkach rycerstwa ziemi choszczeńskiej21.
Trochę światła na problem wymiaru służby wojskowej panów z Granowa
w drugiej połowie XV wieku rzucają zeznania sądowe z początków XVI wieku.
1837, s. 5–57; J. Walachowicz, Genza i ustrój polityczny Nowej Marchii do początków XIV w., Warszawa–Poznań 1980, s. 54.
16
Dwa serviucio sagittario w ziemi golenickiej i po jednym w ziemiach lipiańskiej, strzeleckiej,
kaliskiej i bytyńskiej. Wielkość takich lenn liczyła od 4 do 6 łanów. Jeden z łuczników miał dwa
takie lenna (Martin de Goltiz) w ziemi golenickiej, a w ziemi strzeleckiej w Tarnowie jedno lenno
łucznicze należało do dwóch rycerzy. L. Gollmert, Das Neumärkische Landbuch Markgraf Ludwig”s des Aelteren vom Jahre 1337, Berlin 1862, s. 16, 18, 22, 28.
17
CDB, seria A, Bd. XXIV, s. 16, 23, 26, 31, 32, 41.
18
Tamże, s. 41, 48.
19
H. Spangenberg, Hof- und Zentralvervaltung..., s. 471, 491; G.W. v. Raumer, Die Neumark Brandenburg..., s. 5–57.
20
G.J. Brzustowicz, Rycerstwo ziemi choszczeńskiej..., s. 171.
21
CDB, seria A, Bd. XVIII, s. 24.
143
Grzegorz Jacek Brzustowicz
Dzięki nim wiemy, że do takiej powinności zobowiązane były posiadające lenna
w tej miejscowości rody Brederlowów, Billerbecków, Bojtynów i ród Zinne.
O wymiarze służby wojskowej tutejszych rodów szlacheckich dowiadujemy się
w związku z roszczeniami do ich lenn dwóch władców – elektora brandenburskiego i księcia szczecińskiego22. W jednym z zeznań sądowych Richard von Brederlow
zaświadczał, że słyszał w Pełczycach, jak Henryk von Brederlow – „pan z Granowa”,
mówiąc o wielkości służby wojskowej, stwierdził, że „czwarta część szlachty służyła
w Marchii i pozostała część w kraju szczecińskim”23. Ta wypowiedź świadczyłaby,
że w Granowie wypełniano służbę wojskową wobec dwóch władców, co musiało
być związane z podległością lenną. Tej samej kwestii dotyczyła także kolejna informacja o tym, że „manowie z Granowa musieli służyć margrabiemu w czasie wojny
dwoma jeźdźcami lennymi i jednym jeźdźcem księciu szczecińskiemu”24. Chociaż
wspomniano tutaj wymiar służby w innych proporcjach, to potwierdzono służbę
wojskową wobec dwóch zwierzchników. I tak, jeden jeździec był zobowiązany do
służby wobec Brandenburgii, a trzech – w armii pomorskiej. Z kolei w drugiej
wzmiance wspomina się, że większe zobowiązania były wobec Marchii (dwóch
jeźdźców), a mniejsze (jeden jeździec) wobec Pomorza. Prawdopodobnie każdy
z rodów szlacheckich zamieszkujący w XV i XVI wieku w Granowie musiał wystawiać jednego pancernego jeźdźca. Nie doszło tutaj do zmniejszenia obowiązku,
jak chociażby w pobliskim Krzęcinie, gdzie w tym samym czasie Rohwedelowie
i Eickstedtowie wystawiali wspólnie jednego jeźdźca25.
Tego samego zagadnienia dotyczy jeszcze jedna wzmianka, w której
przytoczona jest wypowiedź jednego z lokalnych feudałów z Granowa – Henninga von Brederlowa, który podkreślał przed sądem, że podczas wojen „służył
jednym koniem lennym obu władcom, brandenburskiemu i szczecińskiemu”26.
Podobnie Tide von Billerbeck z Granowa twierdził, że zarówno władcy szczecińskiemu, jak i brandenburskiemu służył jednym zbrojnym jeźdźcem27. Było
to możliwe w okresie wojen pomorsko-brandenburskich w drugiej połowie XV
wieku, kiedy doszło do podziału Granowa na część pomorską i brandenburską.
22
O przebiegu sporu sądowego zob. G.J. Brzustowicz, Pomorsko-brandenburski spór sądowy...
cz. 1 i cz. 2.
23
Allerlei Nachrichten..., k. 105.
24
Tamże, k. 94, 98.
25
C. v. Eickstedt, Beiträge zu einem neueren Landbuch der Marken Brandenburg (dalej: EickstedtLb.), Magdeburg 1840, s. 45. Podobno na Pomorzu obyczaj wystawiania jednego jeźdźca wspólnymi siłami rodów sięgał aż XIII w. K. Ginter, Udział szlachty polskiej w pospolitym ruszeniu w XIV
i XV wieku. Aspekty prawne i stan faktyczny, Kraków 2008, s. 111.
26
Allerlei Nachrichten..., k. 285.
27
Tamże, k. 284, 285.
144
Kilka uwag do zakresu obowiązków wojskowych...
Obowiązek wojskowy panów z Granowa wobec elektora brandenburskiego został odnotowany dokładniej w drugiej połowie XVI wieku, wtedy jednak
wieś zamieszkiwał już tylko jeden ród rycerski. W 1565 roku spośród szlachty choszczeńskiej wspomniano zobowiązania do wystawienia jednego jeźdźca
przez Brederlowów z Granowa i Brederlowów z Przydarłowa koło Pyrzyc (!)28.
Potwierdzono to w 1583 roku, kiedy zaznaczono, że Brederlowowie wystawiali
jednego jeźdźca w zbroi29, czyli pancernego. Można przyjąć za wielce prawdopodobny taki właśnie wymiar służby rycerskiej Brederlowów z Granowa od XIV
wieku. Należy jednak podkreślić, że w drugiej połowie XV wieku służbę wojskową wypełniały jeszcze inne rody tutaj zamieszkałe.
Muszterunek i mobilizacja
Armia pomorska i nowomarchijska były oparte na służbie wojskowej rycerstwa, a także mieszczaństwa i chłopów z określonego terytorium. Gdy pojawiało się zagrożenie wojenne, rycerstwo uczestniczyło w mobilizacji pospolitego
ruszenia lennego. Mobilizację zwoływał w imieniu władcy landreiter ziemski
(equitatores terre), znany od XV do XVII wieku na Pomorzu i w Nowej Marchii30.
Do końca XVI wieku funkcjonował podział Nowej Marchii na okręgi wojskowo-fiskalne, nazywane „rajtariami” (Landreiterei)31. Z polecenia władcy ich urzędnicy, przez specjalnie wysłanych ludzi, ogłaszali termin i miejsce zbiórki wojska.
Posłańcy ogłaszali mobilizację na rynkach miast, w wiejskich kościołach oraz
docierając do poszczególnych dworów rycerskich.
Na miejscu mobilizacji wojska danego okręgu ziemskiego tworzono chorągiew ziemską (terytorialną), którą w Nowej Marchii nazywano czasem jeszcze w drugiej połowie XVI wieku „drużyną” (Beritt)32. Oddział wojska danego
EickstedtLb., s. 45.
Tamże, s. 103.
30
W 1455 r. wspomniano kilku landreitrów w Nowej Marchii, w tym obejmujących zasięgiem
swego działania Choszczno, Świdwin, Drawsko, Strzelce, Cedynię i Lipiany. CDB, seria A,
Bd. XXIV, s. 162; K. Berg, Arnswalde unter dem Deutschen Orden und den ersten Hohenzollern,
(dalej: K. Berg, Arnswalde XV), Arnswalde 1923, s. 144, przyp. 1. Landreitrów w Nowej Marchii
wspomniano jeszcze w 1608 r. CDB, seria A, Bd. XXIV, s. 312; EickstedtLb., s. 243.
31
EickstedtLb., s. 103. Takie okręgi wojskowe odnotowano w Choszcznie jeszcze w 1583 r. Istniał też podobny okręg w Pełczycach, skoro w 1469 r. wspomniano pełczyckiego landreitra Wolfa.
CDB, seria B, Bd. V, s. 137.
32
G.J. Brzustowicz, Rycerstwo ziemi choszczeńskiej..., s. 172. Takie też drużyny zbrojne musiały
być formowane pod Choszcznem i pod Pełczycami. W 1558 r. pojawiły się dla takiego oddziału
określenia „arnswaldzka drużyna konna” (Arnswaldschen Bereit), a dobra szlachty zobowiązanej
28
29
145
Grzegorz Jacek Brzustowicz
okręgu ziemskiego nazwano w 1516 roku „landwerą” (Lantwere to Arnswalde)33.
W tym samym czasie wspominano, że rycerstwo z Granowa ze swymi poddanymi uczestniczyło w działaniach wojennych w szeregach oddziału nazywanego
„Landsknechtami z Nowej Marchii” i odniesiono to pojęcie do pierwszej pomorsko-brandenburskiej wojny sukcesyjnej34, czyli do lat 1467–1472. Określenie
„Landsknecht” oznaczało w początkach XVI wieku żołnierza piechoty, uzbrojonego w długą pikę, dochodzącą do 18 stóp (5,8 m) długości. Takie formacje
powstawały jeszcze w końcu XV wieku w kręgu państw zależnych od cesarza
Maksymiliana I i były szeroko znane w pierwszej połowie XVI wieku. Wydaje się
jednak, że użyte tutaj pojęcie nie odnosiło się do rodzaju formacji wojskowej,
czyli oddziału piechoty, ale do oddziału obrony ziemskiej, krajowej (Land)35.
Wszystkie chorągwie ziemskie wchodziły w skład armii. Na czele mobilizowanych oddziałów stawał jako dowódca landwójt Nowej Marchii36, a w księstwie szczecińskim – marszałek szczeciński. Pod ich dowództwo ściągały oddziały wystawiane przez poszczególne terytoria37.
Oddziałem ziemi pełczyckiej dowodził starosta pełczycki. W 1461 roku
był to Henryk von Wüssow38. W roli dowódców wojskowych wspomniano kolejno pomorskich starostów pełczyckich: Klausa von Steinwera39 i Henryka von
Wüssowa40 oraz elektorskiego starostę Jerzego von Rülickena (1482–1485)41.
Rycerstwo z Granowa stawało do służby pod dowództwem drugiego i trzeciego z nich. Ale przede wszystkim szlachta z Granowa stawiała się na służbę do
oddziałów wojskowych Nowej Marchii. Wtedy byli mobilizowani do oddziału
rycerstwa ziemi choszczeńskiej w Choszcznie i dowodził nimi wójt Nowej Mardo służby w danej drużynie wyznaczały zasięg okręgu wojskowego w Nowej Marchii, który utworzono najprawdopodobniej na bazie średniowiecznych rajtarii. Określenia Beritt dokumentują
matrykuły dóbr lennych w Nowej Marchii do 1588 r. Regesta Historiae Neomarchicae (dalej skrót:
ReHN), hg. K. Kletke, „Märkische Forschungen”, Bd. XI, Berlin 1870, Bd. III, s. 337; EickstedtLb.;
ReHN, Bd. III, s. 471–474; H.G. Ost, Die zweite deutsche Ostsiedlung im Drage- und Küdow-Gebiet (Grenzmark Posen-Westpreußen), „Deutschland und der Osten. Quellen und Forschungen zur
Geschichte ihrer Beziehungen”, Berlin 1939, Bd. 14, s. 1–152.
33
Allerlei Nachrichten..., k. 310.
34
Tamże, k. 59 (34).
35
Nazwa formacji wojskowej powstała od słów Land, Ebene (kraj, równina) i Knecht (sługa), natomiast interesujące nas pojęcie oznaczało dosłownie „knechci krajowi”, tj. żołnierze obrony krajowej.
36
K. Berg, Arnswalde XV, s. 144.
37
J. Walachowicz, Geneza i ustrój..., s. 122–127.
38
Allerlei Nachrichten..., k. 288–289.
39
Tamże, k. 177–179.
40
Tamże, k. 79 (44).
41
CDB, seria A, Bd. XVIII, s. 427; Bd. XXIV, s. 203; Bd. XIX, s. 500.
146
Kilka uwag do zakresu obowiązków wojskowych...
chii. Co najmniej od 1466 roku do 1475 roku okręgiem Choszczna zarządzał
Jakub von Polentz, a potem jego syn Krzysztof von Polentz (1475–1497)42. Oni
też byli dowódcami tej chorągwi ziemskiej.
Stawiennictwo na wezwanie do swojego oddziału wojskowego było dla
rycerza obowiązkowe. W razie niestawienia się na mobilizację pospolitego
ruszenia rycerz tracił lenno. Jeżeli miał lenna po dwóch stronach granicy, jak
w przypadku panów z Granowa, to w zasadzie był on objęty obowiązkiem stawania
zarówno w pospolitym ruszeniu ziemi pełczyckiej, gdy była pomorska, jak i ziemi
choszczeńskiej. Wyjątkiem były okresy, w których zarówno ziemia pełczycka, jak
i choszczeńska należały do Nowej Marchii, albo wtedy, gdy połowa Granowa należała do księstwa szczecińskiego. W każdym razie, realizacja obowiązku wojskowego przez podwójnych lenników mogła napotykać obiektywne trudności.
W związku z tym, iż w drugiej połowie XV wieku mobilizacje przeprowadzano w obliczu wojen, które bezpośrednio zagrażały i rzeczywiście dotykały
terenów pogranicza w okolicach Pełczyc i Choszczna, na miejsce mobilizacji
stawiały się oddziały większe niż w ustalonej liczbie. Zazwyczaj w takich sytuacjach przybywali niemal wszyscy, którzy mogli utrzymać broń. Zatem rycerze
przybywali ze swymi synami i krewnymi, knechtami i służbą z folwarku, sołtysami i zebranymi spośród poddanych chłopami. Taki wniosek popierają dwie
kolejne wzmianki źródłowe.
Według pierwszej z nich, w 1461 roku podczas mobilizacji w Pełczycach, stawiła się „większość rycerstwa zamieszkałego w Granowie, […] wraz z
połową wieśniaków wsi Granowo”43. Potem, po 1472 roku, stawili się „właściciele
majątków wraz z połową chłopów ze wsi Granowo”44. Mamy tutaj wyraźnie podkreśloną większość szlachty, a zatem bez tej zobowiązanej wobec elektora, i liczbę chłopów ogólnie określoną jako „połowę” we wsi45. Wydaje się, że zeznający
42
E. Rymar, Urzędnicy zarządu terytorialnego i gospodarczego Nowej Marchii pod rządami Hohenzollernów w latach 1455–1535, w: Studia i materiały z dziejów Nowej Marchii i Gorzowa. Szkice
historyczne, Gorzów Wielkopolski 1999, s. 145–146.
43
Allerlei Nachrichten..., k. 288–289.
44
Tamże.
45
Tamże, k. 284. Próbując bliżej określić ową „połowę” chłopów, musimy sięgnąć do informacji
z lat 1499–1508 o liczbie chłopów rycerskich w Granowie, wymienionych w związku z opłatami
wnoszonymi do sądu ziemskiego. Wiemy ze spisu z 1505 r., iż w Granowie w tym czasie istniało
15 gospodarstw chłopskich i dwa zagrodnicze. Połowa z tego, to powiedzmy ośmiu, dziewięciu
chłopów. Tylu właśnie (ośmiu) mieli według wykazu z 1502 r. von Brederlowowie. Ale istniały
jeszcze inne rody rycerskie, które chyba także wysłały do Pełczyc swoich chłopów. Ten obowiązek
wojskowy mógłby się rozłożyć następująco: von Brederlowowie – pięciu z dziewięciu, von Bojtynowie – dwóch z czterech i von Billerbeckowie – dwóch z czterech chłopów. Wiemy także, że
na tę mobilizację w Pełczycach, a także i na kolejne w Choszcznie, stawiali się z Granowa chłopi
147
Grzegorz Jacek Brzustowicz
w początkach XVI wieku, mówiąc o „połowie chłopów”, nie mieli na myśli połowy populacji wszystkich rodzin chłopskich w tej wsi, którą można by dla drugiej
połowy XV wieku określić w przybliżeniu na liczbę około stu osób46. Wydaje
się, że możliwe było, aby oddział przyprowadzony na miejsce mobilizacji przez
rycerstwo zamieszkujące w Granowie, złożony był z blisko 20 osób47. Potwierdzenie tego znajdujemy w źródle, które wspomina, że podczas „pierwszej wojny krajowej (Landkrieg)”, wśród wojsk księcia szczecińskiego w Pełczycach znajdował
się Henryk von Brederlow z Granowa z oddziałem złożonym „z kilku właścicieli
majątków, z osiemnastoma jeźdźcami”48.
Warto przy okazji spraw związanych z mobilizacją zająć się przez chwilę
miejscem mobilizacji. Jak dotąd ze źródeł pisanych znamy w przybliżeniu kilka miejsc mobilizowania wojsk nowomarchijskich. Wśród nich znajdowało się
zapewne miejsce określane ogólnie jako okolice Bierzwnika nad Drawą, gdzie
prawdopodobnie margrabiowie organizowali swój oddział na rejzę do północnej
Wielkopolski w 1296 roku49. Kilka koncentracji armii nowomarchijskiej miało
miejsce w czasach wojny Ludwika Wittelsbacha z Pseudo-Waldemarem. Na
przykład na przełomie lata i jesieni 1348 roku Ludwik zebrał armię w okolicach
Gorzowa, udał się z nią potem do Frankfurtu, gdzie bronił się przed cesarzem
Karolem IV Luksemburgiem50. Potem Krzyżacy w sierpniu 1409 roku pod Drawskiem i w czerwcu 1410 roku koło Strzelec mobilizowali swoją nowomarchijską
należący do Prechelów, także mający w Granowie swoje niewielkie lenno.
46
W 1590 r. zamieszkiwało tutaj 30 rodzin chłopskich, czyli około 180 osób. K. Berg, Arnswalde
im 16. Jahrhundert, (dalej: K. Berg, Arnswalde XVI), Bd. I: „Schriften des Vereins für Geschichte
der Neumark” 13, Landsberg 1902, s. 75. W tym miejscu warto nadmienić także o liczebności rodów rycerskich. Na podstawie skąpych na ten temat informacji można ustalić, że pomiędzy 1450
a 1500 r. w Granowie żyło co najmniej 25 rycerzy z czterech rodów. Najwięcej przedstawicieli von
Brederlowów (12), potem von Bojtynów (7), von Billerbecków (4) i von der Zinne (2). Do tego
należy dodać jeszcze co najmniej 11 żon tych rycerzy, niestety nieznanych z imienia, ale istniały,
bo znane jest pewne lub przypuszczalne ich potomstwo. Wreszcie znamy także dwie córki tych
rycerzy. W sumie daje to 38 osób w czterech rodzinach. Z tym, że w przypadku rodu von der Zinne były to tylko dwie, a w pozostałych – trzy generacje. Liczba członków rodów szlacheckich na
pewno jest bardzo zbliżona do rzeczywistości, ale niedokładna.
47
Jeżeli założymy, że w Pełczycach pojawili się w trakcie wojny w 1469 r. trzej panowie z Granowa
z orszakami knechtów (2), to mamy razem dziewięciu rycerzy i giermków oraz dziewięciu chłopów.
48
Allerlei Nachrichten..., k. 113.
49
E. Rymar, Próba identyfikacji Jakuba Kaszuby, zabójcy króla Przemysła II, w powiązaniu z ekspansją brandenburską na północne obszary Wielkopolski, w: Niemcy–Polska w średniowieczu, red.
J. Strzelczyk, Poznań 1986, s. 204, 206–207.
50
E. Rymar, Brandenburscy Wittelsbachowie na dzisiejszych ziemiach polskich zwłaszcza w Nowej Marchii i na Pomorzu 1323–1373 (itinerarium), „Studia i Materiały do Dziejów Wielkopolski
i Pomorza” 37, t. XIX, z. 1, Poznań 1993, s. 20.
148
Kilka uwag do zakresu obowiązków wojskowych...
armię do udziału w wojnie przeciwko Polsce51. Jak łatwo zauważyć, wszystkie te
miejsca znamy jedynie w bardzo dużym przybliżeniu.
O wiele trudniej, jak dotąd, było z dokładniejszym określeniem miejsca mobilizacji oddziałów poszczególnych ziem Nowej Marchii czy Pomorza.
Zebranie się w określonym miejscu grupy zbrojnych z końmi wymagało przecież jakiegoś wyznaczonego placu i chociażby krótkiego, ale określonego czasu.
W takim miejscu rozbijano zapewne obóz na co najmniej kilka dni. W związku z
tym musiało być ono dość obszerne, z walorami obronnymi i komunikacyjnymi.
Wiemy, że taką rolę lokalnego miejsca mobilizacji odgrywało, co najmniej w XV wieku, miejsce „koło wzgórza na Polu Panieńskim (vp der Jungfrawen velde) pod Pełczycami”52. Tutaj, pod miastem, mobilizowano rycerstwo
51
Repertorium der in Kgln. Staatsarchive zu Königsberg in Preussen befindlischen Urkunden zur
Geschichte der Neumark (dalej: Rep.), bearb. E. Joachim, hg. P. v. Niessen, „Schriften des Vereins
für Geschichte der Neumark” 3, Landsberg 1895, Nr. 236; J. Voigt, Erwerbung der Neumark Ziel
und Erfolg der Brandenburgischen Politik unter den Kurfürsten Friedrich I und II von 1402–1457,
Berlin 1863, s. 90.
52
Allerlei Nachrichten..., k. 288–289. Wydaje się, że pomimo upływu czasu, można dzisiaj zlokalizować to miejsce w przybliżeniu. Miasto z klasztorem i zamek w Pełczycach znajdowały się
po wschodniej stronie rozciągniętego południkowo Jeziora Panieńskiego (Jungfernsee). Natomiast
po stronie zachodniej jeziora jest rozległa równina, wyniesiona w stosunku do jeziora i miasta,
która stanowiła od połowy brzegu jeziora w kierunku północnym własność mniszek pełczyckich.
Ch. Gahlbeck, Zisterzienser und Zisterzienserinnen in der Neumark, Berlin 2002, s. 1107, 1109,
Karte 5, 12; tenże, Bernstein (Pełczyce), w: Brandenburgisches Klosterbuch, hg. H.D. Heimann,
K. Neitmann, W. Schich, Berlin–Brandenburg 2010, Bd. I, s. 185, 200. W matrykule granicznej
nowomarchijsko-pomorskiej z 1564 r. wspomina się, że tutaj szła granica państwowa, pomiędzy
pełczyckim polem miejskim (Bernsteinische Stadtfeld) i pełczyckim polem klasztornym (Bernsteinische Closterfeldt), a Chrapowem i Jagowem, aż do rzeczki Strzelicy (Strellengrund), gdzie
znajdowało się wzgórze (Berg), od którego dalej ziemia do miasta należała. Tutaj na północy pole
klasztorne dochodziło do granic pól Płotna i docierało na północnym wschodzie swymi granicami do jeziora Trzebień (Treppenischen See). CDB, seria A, Bd. XXIV, s. 294–295; Ch. Gahlbeck,
Bernstein (Pełczyce)..., s. 201. Może zatem było to wzgórze wykazywane na mapach o wysokości
89 m n.p.m., albo zaraz przy drodze – wzgórze o wysokości 92 m n.p.m. Prawdopodobnie zaznaczył je na północ od Jagowa na swej mapie E. Lubinus i nazwał Winną Górą (Weinberg). Lecz
w grę wchodzą jeszcze inne miejsca. Pole klasztorne rozciągało się także na północ od miasta,
wokół Jeziora Krzywego (Krumme See), nazywanego dzisiaj Kromieszyńskim. W zakolu tego jeziora i po jego południowej stronie znajdują się dwa wzgórza, które są utożsamiane z dwoma
chmielowymi wzgórzami, jakie otrzymały cysterki pełczyckie już w 1290 r. Wzgórze w zakolu
jeziora ma wysokość 89,5 m, a na południowym brzegu – 91,4 m n.p.m. Nazwa wzgórz wskazuje
na uprawę chmielu już pod koniec XIII w. Czy była kontynuowana w wieku XV, nie wiemy. Gdyby
tak było, to nie gromadzono by tutaj ludzi z obawy o zniszczenie uprawy. Wydaje się jednak, że
wzgórza te należy wykluczyć, w ich okolicy nie ma bowiem zbyt dużo miejsca na zebranie ludzi,
zwierząt i sprzętu. I wreszcie trzeci fragment pola klasztornego rozciągał się na wschód od miasta
i Jeziora Kromieszyńskiego, do nienazwanego rowu. Po środku znajduje się wzgórze o wysokości
149
Grzegorz Jacek Brzustowicz
przed i po pierwszej wojnie pomorsko-brandenburskiej (1467–1472)53. Ustalenie dokładnego miejsca mobilizacji wojsk pod Choszcznem jest natomiast dużo
trudniejsze, bo wzmianka jest zbyt ogólna – „pod murami miasta”54.
Przypuszczamy, że mobilizacja oddziału rycerstwa ziemi choszczeńskiej
obejmowała w średniowieczu od 92 do 115 rycerzy i giermków55. Zatem miejsce
mobilizacji oddziału ziemskiego nie musiało być bardzo rozległe. Inaczej musiało być, gdy mobilizowano całą armię, jak na przykład w czasie wojny brandenbursko-pomorskiej w 1478 roku, kiedy rycerstwo i miasta Nowej Marchii wystawiły czterystu jeźdźców z dóbr rycerskich i tysiąc pieszych56.
Walory militarne pospolitego ruszenia rycerstwa nie były wysoko oceniane. W pierwszej połowie XV wieku, w czasach rządów krzyżackich, pospolite
ruszenie nie wywiązywało się ze swych obowiązków57.
99,1 m n.p.m., z którego rozciąga się rozległa panorama na północ i wschód, czyli na pogranicze.
Uważam, że w rachubę wchodzi właśnie to wzgórze lub nieco na południe położone wzgórze
o wysokości 118,5 m n.p.m., najwyższe w okolicy, będące najlepszym punktem obserwacyjnym
koło Pełczyc w kierunku granicy z Nową Marchią.
53
Allerlei Nachrichten..., k. 288–289.
54
O mobilizacji w Choszcznie i okolicy dowiadujemy się już w latach wielkiej wojny polsko-krzyżackiej. W 1411 r. rada miejska Choszczna uskarżała się na mobilizację wojsk pod murami
miasta, co nie musiało oznaczać miejsca zbiórki miejscowego rycerstwa, choć można przypuszczać,
że i ono było wykorzystywane przez Krzyżaków i ich „gości”. Warunki naturalne, które dobrze
są widoczne na mapach z XIX w., być może uprawniają do lokalizacji tego miejsca pomiędzy
murem i wałem południowym a wzgórzem (Żydowską Górą) nad jeziorem Klukom. Rep.,
Nr. 261, 262 a, 264; Ch. Gahlbeck, Zisterzienser und Zisterzienserinnen..., s. 1107, 1109, Karte 5, 12;
tenże, Bernstein (Pełczyce)...., s. 185, 200. W XVIII w. założono tutaj plac dla stacjonujących wojsk
w garnizonie.
55
Do obliczeń wykorzystano informacje o wielkości starych lenn rycerskich (sprzed 1714 r.) za
K. Berg, Arnswalde (Stadt und Kreis) im Dreissigjährigen Kriege, (dalej: K. Berg, Arnswalde XVII),
„Schriften des Vereins für Geschichte der Neumark” 20, Landsberg 1907, s. 240–241; Szerzej na
temat G.J. Brzustowicz, Rycerstwo ziemi choszczeńskiej..., s. 169–175.
56
ReHN, Bd. II, s. 301; K. Berg, Arnswalde XV, s. 121; E. Rymar, Pomorze Zachodnie w walce
o granice i suwerenność (1478–1479), „Studia i Materiały do Historii Wojskowości” 1989, t. XXXII,
s. 88. Sama ziemia choszczeńska wystawiła wówczas stu jeźdźców. Badania nad rycerstwem ziemi
choszczeńskiej potwierdzają taką liczbę jeźdźców ziemskich zarówno w XV, jak i w XVI w. Szerzej:
G.J. Brzustowicz, Rycerstwo ziemi choszczeńskiej..., s. 169–175.
57
Przykładu dostarczają wydarzenia z 1421 r., kiedy prawdopodobnie rycerstwo choszczeńskie nie
stawiło się na mobilizację przeciwko Wedlom z Drawna, których chciał ukarać wójt. Krzyżacki urzędnik musiał sięgnąć po pospolite ruszenia z Drawska i Świdwina. E. Rymar, Dzieje ziemi
choszczeńskiej w wiekach średnich, w: Ziemia choszczeńska. Przeszłość i teraźniejszość, red. S. Lasek, Szczecin 1976, s. 72. Pospolite ruszenie nowomarchijczyków nie zdało też egzaminu w wojnie obronnej 1433 r. Wówczas w Nowej Marchii użyto po raz pierwszy na dużą skalę oddziałów
najemnych, sprowadzonych przez Krzyżaków z Niemiec i Księstwa Pomorskiego. Tamże, s. 74;
150
Kilka uwag do zakresu obowiązków wojskowych...
Znaczenie pospolitego ruszenia rycerstwa zaczęło wzrastać na Pomorzu
i w Nowej Marchii w drugiej połowie XV wieku, kiedy skończyły się rządy krzyżackie. Spadło wówczas znaczenie oddziałów najemnych58. Nadal najważniejszą
rolę odgrywał osobisty udział miejscowego szlachcica, który ruszał zbrojno i konno wraz ze swoją służbą na wyprawę wojenną.
Gdy minął czas wojen w XV wieku, podstawową formą sprawdzenia gotowości wojennej rycerstwa i mieszczan stał się muszterunek (Musterung), czyli „okazywanie”. Został on wprowadzony dopiero w 1565 roku jako obowiązek
powszechnych przeglądów rycerstwa ziemskiego. Lustracji dokonywano w poszczególnych okręgach ziemskich. Wówczas do konnej służby z terenu powiatu
choszczeńskiego, który – jak wiemy – był dużo większym terytorium od ziemi
choszczeńskiej, zobowiązanych było 62 ciężkozbrojnych jeźdźców i ich służba,
co razem mogło dać oddział złożony nawet z 248 ludzi. Używany dla tego oddziału ziemskiego termin Beritt, czyli drużyna, oddział, najpewniej odpowiadał
średniowiecznej chorągwi59.
Rycerze lub inna zobowiązana do służby wojskowej osoba za niewywiązanie się z powinności wojskowych podlegali karom. Do wykroczeń z zakresu
obowiązków wojskowych zaliczano opuszczenie chorągwi lub szyku, czyli dezercję, nie wzięcie udziału w działaniach wojennych pospolitego ruszenia, porzucenie pospolitego ruszenia bez zgody dowódcy i wysłanie nieodpowiedniej
liczby zbrojnych. Wszystkie te wykroczenia były zagrożone konfiskatą dóbr, katenże, Polsko-czeska wyprawa zbrojna do Nowej Marchii w 1433 roku, „Przegląd Zachodniopomorski” 1993, z. 1, s. 31–56. Po raz kolejny Krzyżacy sięgnęli po oddziały najemników i „gości” w celu
ubezpieczenia swej władzy w Nowej Marchii w 1443 r. Postępowanie Krzyżaków w Nowej Marchii
wytworzyło tak silną opozycję, że potem nie mogli oni już liczyć na wypełnianie przez całe rycerstwo i miasta swych obowiązków wojskowych, m.in. przez rycerstwo i miasta ziemi choszczeńskiej.
Tenże, Konflikt społeczeństwa Nowej Marchii z Zakonem Krzyżackim w 1443 roku, „Przegląd Zachodniopomorski” 1990, z. 3, s. 91–113.
58
Już w pierwszej wojnie sukcesyjnej (1467–1472) sięgano po niewielkie oddziały najemne, wspomniane np. podczas obrony Recza w 1469 r. Geschichtsquellen des burg- und Schlossgesessenen
Geschlechts von Borcke, hg. v. G. Sello, Bd. II/1, Berlin 1901, Nr. 178.
59
EckstedtLb., s. 44–45; ReHN, Bd. III, s. 471. Powiat choszczeński był w 1565 r. zobowiązany
do wystawienia największego z kontyngentów wojskowych w Nowej Marchii. Cała Nowa Marchia wystawiała 230 jeźdźców i był to największy oddział w oddziałach ziemskich Brandenburgii.
Oddział nowomarchijski stanowił pod względem liczebności 1/5 całej armii brandenburskiej. Dla
porównania warto przytoczyć dane z przeglądu wojskowego z 18 marca 1583 r., kiedy cztery nowomarchijskie powiaty dostarczyły 90 ciężkozbrojnych jeźdźców, z czego aż 36 wystawiała szlachta
choszczeńska. W 1588 r. kolejny przegląd ujawnił w powiecie choszczeńskim tylko dwudziestu
jeden jeźdźców. K. Berg, Arnswalde im achtzehnten Jahrhundert (dalej: K. Berg, Arnswalde XVIII),
Nachträge zu Arnswalde im 16. Jahrhundert, Arnswalde 1922, s. 11, 12; tenże, Arnswalde XVII,
s. 122. A zatem po 1565 r. zaczęła spadać liczebność pospolitego ruszenia szlachty choszczeńskiej.
151
Grzegorz Jacek Brzustowicz
rami pieniężnymi lub rzadziej więzieniem. Kary takie spadały na rycerzy tylko
na mocy wyroku sądowego. A, gdy stawali przed sądem, rycerze twierdzili, że
powinności swe wypełnili i przywoływali zeznania towarzyszy broni, z którymi
rycerz był w szyku. Panów z Granowa wzywano do sądu kilkakrotnie w sprawie
niewypełnienia obowiązków wojskowych. Tłumaczyli się wtedy przynależnością
do Pomorza, innym razem – do Nowej Marchii60.
Obrona terytorium
Obowiązki wojenne rycerstwa dzielono na obowiązek obrony terytorium
i udział w wyprawie wojennej61. W przypadku rodów szlacheckich zamieszkujących Granowo można więcej powiedzieć o realizacji zadań obronnych w drugiej
połowie XV wieku. Posiadamy dowody na uczestnictwo wszystkich mieszkańców miejscowości nadgranicznych w obronie zagrożonego wojną kraju. Wiemy
zatem, że wzywano pod broń w czasie wojny nie tylko miejscową szlachtę, ale
także mieszczan i chłopów. Obowiązywała więc wtedy nie tylko koncentracja
lennej konnicy, ale i mobilizacja wszystkich zdolnych do noszenia broni, jeżeli
była to obrona najechanego kraju. Tak było w 1461 roku, kiedy „większość rycerstwa zamieszkałego w Granowie”, a wśród nich: Henryk von Brederlow, Tide von
Billerbeck i Henning von Bojtyn, „z racji służby lennej, stacjonowało u Henryka
von Wüssowa” – starosty, „pełniąc obowiązek obronny” w Pełczycach62.
Miasta były bardzo ważnymi terytorialnymi punktami oporu w średniowieczu. Miały system umocnień, który w razie wojny obsadzało okoliczne rycerstwo, mieszczanie, a także władca przysyłał swoje oddziały. Na co dzień za
obronę murów i wież miejskich odpowiadały miejskie cechy. W ramach swoich
obowiązków codziennych liczni mieszczanie produkowali uzbrojenie i wyposażenie dla rycerzy i armii. Rzemieślnicy pełnili na co dzień służbę wartowniczą,
a w razie konieczności stawali do walki z bronią ochronną i zaczepną63. Krótka
wzmianka, iż jeden z mieszczan choszczeńskich – Paweł Dyster, służył podczas
wojny pomorsko-brandenburskiej w Choszcznie obok panów z Granowa64, potwierdza, że mobilizowano tutaj do walki nie tylko oddział rycerstwa, ale i lokalne siły mieszczańskie.
Allerlei Nachrichten..., k. 165, 196, 211, 294–295, 305, 307–308, 310.
J. Walachowicz, Geneza i ustrój..., s. 124.
62
Allerlei Nachrichten..., k. 288–289.
63
E. Lukas, Miejskie budownictwo obronne w Księstwie Zachodniopomorskim, w: Sztuka Pomorza
Zachodniego, Warszawa 1973, s. 189–190.
64
Allerlei Nachrichten..., k. 223.
60
61
152
Kilka uwag do zakresu obowiązków wojskowych...
Mieszczanie z pewnością musieli bronić wraz z rycerstwem oblegane
w 1469 roku miasta Recz, Drawno i Choszczno. Wiemy, że podczas wojny
pomorsko-brandenburskiej w 1469 roku bronił Recza i Choszczna przed Pomorzanami Henryk von Brederlow z Granowa65. Kolejne świadectwa dowodzą, że Brederlowowie z innymi panami z Granowa służyli elektorowi podczas
dwóch wojen z Pomorzem, „stacjonując w związku z obowiązkiem obronnym
w Choszcznie”66. Z kolei podczas mobilizacji w czasach drugiej wojny pomorsko-brandenburskiej (1478–1479) Henryk von Brederlow „stacjonował przy murach miejskich” w Choszcznie wraz z Jakubem von Billerbeckiem67.
Henryk von Brederlow i Jakub von Billerbeck z Granowa pełnili „w Pełczycach służbę obronną”, od kiedy Pełczyce stały się znowu pomorskie, czyli za
starosty Henryka von Wüssowa (1469–1478)68. Nieco więcej wiadomo o obronie
Pełczyc w 1478 roku, gdy do obrony miasta przystąpili mieszczanie z własnym
burmistrzem Janem Ewenterem na czele i miejscowymi Żydami69. Po zdobyciu Pełczyc 2 sierpnia 1478 roku wojska elektorskie wzięły do niewoli 130 osób,
w tym 30 rycerzy, 52 giermków i 48 mieszczan. Jak już wiemy, wśród rycerzy
znajdował się Borges von Bojtyn, a wśród giermków Otto von Bojtyn70.
Obrońcy obsadzali mury miast i zamków. Potwierdzenie tego znajdujemy w źródle, w którym wspomina się, że podczas „pierwszej wojny krajowej
(Landkrieg)”, wśród wojsk księcia szczecińskiego w Pełczycach, znajdował się
Henryk von Brederlow z Granowa z oddziałem złożonym „z kilku właścicieli
majątków”, których zadaniem było „ochraniać i bronić miasta i zamku”71. Inne
przekazy informują nas, że Henryk von Brederlow razem z Richardem von Brederlowem z Warszyna i innymi panami z Granowa „w czasie obu wojen, kiedy
Pełczyce były szczecińskie”, został skierowany „z nimi pod mury, i tam stacjonowali przy bramach tej miejscowości”72, a także „koło klasztoru żeńskiego”73. Podobno widziano, jak pełnił tam straż i „bronił tego, czego wymagała potrzeba”74.
O załogi wojskowe miast i zamków, a także o dobry stan techniczny
umocnień obronnych w swoim okręgu musiał dbać wójt lub starosta75. Co do
Tamże, k. 297.
Tamże, k. 168, 200.
67
Tamże, k. 131, 168, 173, 175, 222, 227.
68
Tamże, k. 68, 79.
69
K. Berg, Arnswalde XV, s. 118.
70
PC, Bd. II, s. 412.
71
Allerlei Nachrichten..., k. 113.
72
Tamże, k. 105.
73
Tamże, k. 110.
74
Tamże, k. 113.
75
J. Walachowicz, Geneza i ustrój..., s. 122–127.
65
66
153
Grzegorz Jacek Brzustowicz
ochrony zamku w czasach pokoju, to funkcjonowała stróża. O takim obowiązku w Nowej Marchii, w dodatku na ziemi choszczeńskiej, wspomniano już
w XIV wieku76. W czasie wojny pomorsko-brandenburskiej (1467–1472) panowie z Granowa, a pewnie też i inne okoliczne rycerstwo, chroniło zamek w Pełczycach77. Podobnie obsadzano i pilnowano wszystkich innych ważnych zamków
na pograniczu, a także kościołów i klasztorów.
Poddani rycerzy – chłopi, w czasie pokoju zazwyczaj zwolnieni z obowiązku służby wojskowej, podczas wojen pracowali przy naprawie mostów, dróg
i umocnień oraz wykorzystywano ich jako czeladź obozową. Chłopom przewodzili sołtysowie i wójtowie78. W czasie wojen pomorsko-brandenburskich w drugiej połowie XV wieku powoływano chłopów do obrony zamków oraz do służby
przy transporcie sprzętu wojennego i żywności oraz do prac wspierających prowadzenie walki lub obrony, był to tak zwany udział w obronie napadniętej ziemi
(defensio terrae). Wtedy chłopów wykorzystywano w pełnieniu straży na zamku.
Dowody tego mamy w źródłach dotyczących chłopów z Granowa.
Jeden ze świadków procesu pomorsko-brandenburskiego wspominał, że
na sześć lat przed pierwszą wojną, czyli w 1461 roku, stawili się na mobilizację w Pełczycach rycerze z Granowa z chłopami. Potem po pierwszej wojnie,
czyli po 1472 roku, rycerze i chłopi „musieli stacjonować w obowiązku obronnym w Pełczycach, i chłopi musieli tam, kiedy było (miasto – przyp. G.J.B.)
zagrożone, służyć w zamku i w klasztorze”79. W obliczu zagrożenia wojennego,
a chodzi tutaj pewnie o rok 1478, w związku z brakiem miejsca w Pełczycach,
rozlokowywano chłopów w okolicznych wioskach. Tylko rycerstwo i „właściciele
majątków pociągnęli do zamku w Pełczycach”80. Jednak Bojtynowie z Granowa
zabrali swoich chłopów ze sobą. Kiedy przybyli do Pełczyc, starosta Henryk von
Wüssow zapytał: „Czy ci chłopi z Granowa są na wyznaczonym miejscu? Wtedy
Henning von Boythin odpowiedział: Tak, oni są tam ze mną i poprowadził ich
ze sobą, a stacjonował na grobli przed bramą”81. Przytoczona tutaj rozmowa dostarcza dowodu na wykorzystanie do obrony chłopów z okolic zamku. Dowodzi
także planu obrony i wyznaczenia przez starostę pełczyckiego miejsc do obrony.
76
W 1319 r. rycerze z Krzęcina otrzymali dla swoich poddanych w Krzęcinie i Raduniu zwolnienie
na sześć lat z pełnienia służb grodowych, stróży i remontu umocnień. Obowiązek ten dotyczył
zamku Wedlów w Korytowie. CDB, seria A, Bd. XVIII, s. 103.
77
Allerlei Nachrichten..., k. 113.
78
H. Spangenberg, Hof- und Zentralvervaltung..., s. 487–488.
79
Allerlei Nachrichten..., k. 288.
80
Tamże, k. 288–289.
81
Tamże.
154
Kilka uwag do zakresu obowiązków wojskowych...
Zamek w Pełczycach był otoczony jeziorami i prowadziła do niego grobla, dochodząca do głównej drogi w kierunku Barlinka. Ale chyba w przytoczonej wzmiance wspomina się raczej o grobli przed zamkową bramą. Poza tym
wiemy jeszcze, że chłopów kierowano także do ochrony miejscowego klasztoru cysterek, znajdującego się nad Jeziorem Panieńskim, przy drodze wylotowej
z Pełczyc do Choszczna. Jak widać, chłopów kierowano do wzmocnienia obrony najbardziej newralgicznych miejsc. Należy przyjąć, że oprócz chłopów z
Granowa, byli w Pełczycach także poddani innych rycerzy z okolicy, uzbrojeni
w narzędzia pracy: siekiery, cepy lub piki.
Chłopi byli bardzo pomocni rycerstwu także w ramach obowiązku – znanego szeroko w Europie – zwanego „pogonią”, kiedy w razie napadu, gromadzono niemal każdego zdolnego do noszenia broni, niezależnie od stanu. Po powstrzymaniu wroga, jego pokonaniu, następował pościg i należało w najbliższej
okolicy wyłapywać niedobitki oraz ścigać uchodzącego wroga aż do pokonania
go i odebrania łupów. Chłopi w takich pościgach na pewno uczestniczyli. Czasami za swe czyny przypłacali niewolą. Wiemy, że dziesięciu chłopów pomorskich, biorących udział w obronie zamku w Szadzku przed armią brandenburską
17 sierpnia 1478 roku, dostało się do elektorskiej niewoli82. Podobnie postąpiono
z chłopami uczestniczącymi w obronie Pełczyc 2 sierpnia 1478 roku. Wtedy
także kilku z nich znalazło się w elektorskiej niewoli83.
Chłopi jednak rzadko trafiali na wyprawy wojenne. Jeżeli do tego dochodziło, zajmowali się końmi rycerzy i byli wykorzystywani jako czeladź obozowa.
Jednak w wyprawach niechętnie brali udział i zdarzało się, że uciekali. W 1467
roku na rejzę wojenną na Pomorze Peter von Billerbeck z Choszczna i Granowa „wziął ze sobą chłopów zagrodników”. Ci jednak nie byli z tego zadowoleni
(„wzięci wbrew nim”), dlatego jeszcze koło Granowa, w Lesie Boguszyńskim
„w części go opuścili”, o czym powszechnie wiedziało okoliczne rycerstwo84. Do
podobnego zachowania chłopów doszło także podczas drugiej wojny pomorsko-brandenburskiej, przypuszczam, że w 1478 roku, kiedy Hansa von Eichstedta
z Krzęcina „opuścił w Pełczycach […] pewien wieśniak z tejże samej wsi Krzęcin, wraz z częścią około czterdziestu osób […]. Następnie za wspomnianym
Eichstedtem poszła na zamek w Pełczycach część jego przyjaciół oraz właścicieli
majątków i zwykłych chłopów z Granowa”85.
E. Rymar, Trzy relacje o wojnie pomorsko-brandenburskiej z lat 1478–1479, tłum. K. Gołda,
Szczecin 2003, s. 33–34.
83
PC, Bd. II, s. 412.
84
Allerlei Nachrichten..., k. 300.
85
Tamże.
82
155
Grzegorz Jacek Brzustowicz
W przypadku stanu duchownego wiemy, że w 1478 roku zobowiązano
w Nowej Marchii do posług wojskowych klasztory cysterskie w Reczu i Bierzwniku. Oznaczało to przede wszystkim egzekwowanie nakazu wystawienia na własny koszt oddziałów zbrojnych86, ale i zapewne także pomoc mnichów i mniszek
przy znoszeniu do klasztoru rannych, albo, gdy spodziewano się wojny, zgodę na
obsadzenie klasztoru wojskiem (jak już wiemy, tak było w przypadku klasztoru
w Pełczycach).
Niewiele wiemy, jak wyglądało zakwaterowanie i wyżywienie rycerzy. Był
to na pewno ważny element spraw bytowych związanych z pobytem szlachcica
w określonym miejscu podczas wypełniania obowiązków wojskowych. Rycerstwo
niepełniące straży zatrzymywało się na nocleg i żywiło w gospodach. Wiadomo
z zachowanych świadectw sądowych, iż panowie z Granowa, a wśród nich Baltes
von der Zinne z synem Klausem, będąc w służbie elektora brandenburskiego w latach 1467–1472, w gospodzie w Choszcznie „otrzymywali mięsiwo ptasie i chleb”87.
W Pełczycach także żywiono rycerstwo w gospodach. Wiemy, że zmobilizowani rycerze żywili się i mieszkali między innymi w gospodzie koło klasztoru
cysterek88. Jakub von Billerbeck z Granowa, zmobilizowany do obrony Pełczyc
przed armią elektorską, a zatem najpóźniej od lipca do 2 sierpnia 1478 roku, stacjonował tutaj w „pewnej gospodzie”89. Zakwaterowanie w gospodzie było chyba
częstą praktyką szlachty, także w przypadku podróży czy pobytu z okazji różnych
uroczystości, w których brała udział. W związku z uroczystością składania hołdu
lennego w 1499 roku jeden z Billerbecków opowiadał, jak zatrzymał się i żywił
w gospodzie w Strzelcach90. Gospody znajdowały się praktycznie w każdej miejscowości leżącej przy głównych szlakach komunikacyjnych. Szlachta nie stroniła
od nich, jako miejsca spotkań91.
ReHN, Bd. II, s. 298–299.
Allerlei Nachrichten..., k. 206.
88
Tamże, k. 110.
89
Tamże, k. 79–80.
90
Tamże, k. 184–185.
91
Wiemy, że w 1491 r. w gospodzie w Granowie doszło do spotkania burmistrza Choszczna Brandta z Henrykiem von Brederlowem i Jakubem von Billerbeckiem z Granowa, gdzie podobno omawiano m.in. sprawę przynależności ich lenn (Allerlei Nachrichten..., k. 309). Owa gospoda znajdowała się najprawdopodobniej w miejscu starej gospody czy zajazdu, znanego dotąd z innych
źródeł od drugiej połowy XVI w., a ulokowanej na skrzyżowaniu naprzeciwko kościoła. Jeszcze
w XVI w. powstała w Granowie druga gospoda. Obie szynkowały piwo choszczeńskie.
86
87
156
Kilka uwag do zakresu obowiązków wojskowych...
Einige Anmerkungen zu den militärischen Pflichten
des niederen Adels aus dem Grenzgebiet der Neumark
und des Fürstentums Pommern im 15.-16. Jh.,
am Beispiel der Herren von Granów in der Region Choszczno
Ziel dieser Arbeit ist es, jene Lehnpflichten des mittelalterlichen Rittertums näher zu bezeichnen, und insbesondere die Erfüllung der Pflicht zum Militärdienst gegenüber ihren Schutzherren. Die Forschung beruht hauptsächlich
auf den Zeugenaussagen eines Pommersch-Brandenburgischen Gerichtsprozesses am Beginn des 16. Jh., in Verbindung mit anderen Quellen und dem gegenwärtigen Wissensstand darüber, wie das Rittertum in das militärische System
der Neumark und Pommerns im späten Mittelalter eingebunden war.
Eingangs erläutert der Autor den Begriff „Ritter” und dessen Platz in
der mittelalterlichen Gesellschaft, vom ersten Auftauchen dieses Begriffes im
Quellenmaterial zur Neumark an der Wende vom 13. zum 14. Jh. bis zum Beginn des 16. Jh.
In dieser Zeit war die Basiseinheit für die Bemessung des militärischen
Dienstes eines Ritters der Roßdienst, bei dem der schwerbewaffnete Ritter drei
oder vier leichtbewaffnete Reiter zur Verfügung hatte.
Dank der gerichtlichen Aussagen von der Wende des 15. zum 16. Jh.
kann man erfahren, dass die Geschlechter der Brederlows, Billerbecks, Bojtyns
und Zinne, die Lehen in Granów besaßen, zum Militärdienst verpflichtet waren. Wobei durch die politischen Veränderungen, die in der zweiten Hälfte des
15. Jh. während der Pommersch-Brandenburgischen Kriege, gewisse Familien
ihre Pflichten gegenüber Brandenburg erfüllten, und ein anderes Mal gegenüber Westpommern.
Die militärischen Pflichten des Rittertums waren im Mittelalter zwischen dem Schutz des bedrohten Territoriums und der Teilnahme an Kriegszügen außerhalb der Heimatregion aufgeteilt. Die Herren aus Granów erfüllten
eifrig diese Pflichten, indem sie die Städte Choszczno (1469), Recz (1469) und
Pełczyce (1478) verteidigten und an Kriegszügen teilnahmen.
Einen eigenen Platz nimmt die Frage der Musterung und Mobilmachung des Rittertums im Grenzgebiet der Neumark und Westpommerns in.
Das Quellenmaterial weist schon in der zweiten Hälfte des 15. Jh. einen Rückgang der allgemeinen Mobilmachung nach, aber sie hat sich in der militärischen
Struktur bis Anfang des 17. Jh. erhalten.
157
158
Michał Gierke*
Chojna
August Wilhelm Pracht
– chojeński organista,
kompozytor,
organizator życia
muzycznego
Dzieje kultury muzycznej Chojny nie były do tej pory przedmiotem
szczególnego zainteresowania badaczy. W nielicznych pracach, oscylujących wokół tego zagadnienia, zajmowano się głównie osiągnięciami budownictwa organowego – przede wszystkim znakomitym instrumentem, który w latach trzydziestych XVIII wieku skonstruował Joachim Wagner1 (ryc. 1). Dość szczegółowego
opracowania doczekało się również cenne świadectwo życia muzycznego miasta
w średniowieczu, jakim jest pieśń o śmierci księcia szczecińskiego Kazimierza
*
Michał Gierke – absolwent Akademii Sztuki w Szczecinie oraz student archeologii na Uniwersytecie Szczecińskim. Interesuje się szczególnie archeologią historyczną, dziejami muzyki XVIII
i XIX w. oraz historią chojeńskich budowli sakralnych.
1
Zob. np. Ch. Woldermann, Succincta Musicae Sacrae, Veteris et Novi Testamenti, Historia,
Oder kurtze Historische Nachricht, Von der Vocal- und Instrumental-Music der Kirche Gottes, im
Alten und Neuen Testament (…) Nebst einer beygefügten Disposition und Bericht, von der alten
1684 erbaueten Orgel, wie auch von dem zu Königsberg in der Neumark, 1735 neu verfertigen, und
bey Volck-reicher Versammlung, solennen Predigt und Music 1736 den Eingeweiheten Orgel-Wercke, Alten-Stettin, 1736; H. Bütow, Ein Orgelbau im Jahre 1736. Zur 200-Jahr-Feier der Orgel
in St. Marien zu Königsberg, „Königsberger Kreiskalender” (dalej: KK), Jg. 7, s. 46–49; tenże,
500 Jahre Orgeln in der Königsberger Marienkirche, „Die Neumark. Mitteilungen des Vereins für
Geschichte der Neumark”, Jg. 18, Nr. 1, s. 2–20; K. Richter, Die Wagnerorgel der St. Marienkirche
zu Königsberg/Neumark, KK 2002, s. 39–42; W.J. Brylla, Organy Joachima Wagnera w Chojnie i na
obszarze na wschód od Odry, „Rocznik Chojeński” 2010, t. II, s. 112–143.
159
Michał Gierke
III. Niestety, analizie poddano jedynie sam tekst, gdyż zapis muzyczny utworu
nie zachował się2. Do tej pory w ogóle nie przyglądano się natomiast działającym
w mieście na przestrzeni wieków organistom, kompozytorom, organizatorom życia muzycznego. Mimo że informacje o ich działalności wydają się być skąpe,
pozwalają jednak – w pewnym stopniu – na opracowanie ich sylwetek, a co za tym
idzie, przyczynków do dziejów kultury muzycznej Chojny i dawnej Nowej Marchii. Jednym z artystów, który łączył w sobie wszystkie wspomniane funkcje, był
działający w Chojnie na przełomie XVIII i XIX wieku August Wilhelm Pracht.
W 2013 roku minęła 250. rocznica urodzin tego twórcy – jest to więc doskonała
okazja do przypomnienia, a właściwie przedstawienia, jego postaci.
Stosunkowo liczne informacje pozwalają na nakreślenie życiorysu oraz
omówienie działalności muzycznej Prachta. Podstawowym źródłem umożliwiającym rozpatrzenie tych kwestii jest opublikowany na łamach wrocławskiego czasopisma „Eutonia” niewielki szkic biograficzny sporządzony przez przyjaciela artysty
– Johanna Friedricha Wilhelma Biecka3. Tekst ów służy za podstawę niniejszego
opracowania. Ponadto wzmianki o życiu i działalności twórcy można odnaleźć
w leksykonach i periodykach muzycznych z epoki – zostaną one przytoczone
w dalszej części tekstu. Niektóre z ważnych wydarzeń z życia muzyka zostały również odnotowane w księgach parafialnych kościoła Mariackiego w Chojnie.
Życie
Urodzony 12 stycznia 1763 roku w miejscowości Alt-Wriezen August Wilhelm Pracht od dziecka przejawiał talenty muzyczne. Pierwsze próby przyswajania
muzycznego rzemiosła odbywał pod okiem ojca – kantora i nauczyciela w miejscowej szkole. W efekcie, już w wieku sześciu lat grywał na organach kościelnych.
W tym czasie trafił także do szkoły miejskiej we Wriezen, gdzie muzyki uczył go
kantor Baufin. Postępy w nauce musiały być wyśmienite, ponieważ, mając dziewięć lat, Pracht zaczął uczęszczać do szkoły realnej w Berlinie. Ucząc się kontrapunktu u Johanna Christopha Kühnaua4, młody muzyk podejmował już pierwsze
2
P. Migdalski, Pieśń o śmierci księcia szczecińskiego Kazimierza III pod murami Chojny (1372),
„Rocznik Chojeński” 2011, t. III, s. 277–282. Tam też dalsza literatura.
3
J.F.W. Bieck, August Wilhelm Pracht, „Eutonia” 1829, Bd. II, s. 139–146. J.F.W. Bieck (1785–1846)
był nauczycielem w chojeńskim gimnazjum oraz kantorem w kościele Mariackim. Zob. „Amts-Blatt der Königl. Preuss. Regierung zu Frankfurt an der Oder” (dalej: AB), Nr. 33 (14.08.1839),
s. 294; „Neuer Nekrolog der Deutschen”, Jg. 22, Th. 2, Abth. 2, s. 974.
4
Johann Christoph Kühnau (1735–1805) od 1763 r. pracował jako nauczyciel muzyki w szkole realnej, a od 1783 r. w szkole przy kościele św. Trójcy w Berlinie. W 1788 r. uzyskał stanowisko kanto-
160
August Wilhelm Pracht...
próby kompozytorskie. Nabierał również doświadczenia, śpiewając dyszkantem
w prowadzonym przez owego pedagoga chórze. W Berlinie spędził sześć lat. Warto
podkreślić, że w ostatnim roku swego pobytu w stolicy Królestwa Prus, Pracht miał
okazję pobierać lekcje u dwóch słynnych w owym czasie kompozytorów – Carla
Friedricha Christiana Fascha oraz Johanna Philippa Kirnbergera. Po opuszczeniu
Berlina młody kompozytor trafił do Chojny, gdzie spędził resztę swojego życia.
W roku 1778 rektor szkoły miejskiej w Chojnie – profesor Bartuch, ogłosił nabór do działającego przy placówce chóru. 15-letni Pracht bez problemu dostał się do zespołu, otrzymując również stałą pensję, zakwaterowanie oraz wyżywienie. Początkowo zamierzał studiować także teologię, ale – jak podaje kantor
Bieck – „ponadprzeciętna miłość do muzyki, a w szczególności do wspaniałych
wagnerowskich organów w tutejszym kościele parafialnym, momentalnie i całkowicie okiełznała myśli niedoszłego teologa”5. Bieck oznajmia także – chyba
trochę na wyrost – że niecodzienny talent rychło otworzył młodemu artyście
drzwi do najznamienitszych domów chojeńskich mieszczan. Prawdą jednak jest,
że niespełna 17-letni Pracht został zatrudniony jako organista w kościele Mariackim. Aby objąć ten urząd, musiał pomyślnie zdać przed magistratem egzamin, na który zgłosiło się również dwóch innych kandydatów.
Organistą był zapewne wyśmienitym, o czym świadczyć może opinia
wyrażona przez znakomitego muzyka i pedagoga Abta Georga Josepha Voglera,
który pełnił między innymi funkcję nadwornego kompozytora króla szwedzkiego
Gustawa III6. W czasie swej podróży w latach 1796–1798 artysta ów zatrzymał
się w Chojnie, gdzie po wysłuchaniu gry Prachta w kościele Mariackim miał
ponoć powiedzieć: „Rzadko kiedy zdarza mi się podziwiać tak wspaniałe organy
i słuchać tak biegłego organisty”7. O doskonałym warsztacie artystycznym chojeńskiego muzyka świadczyć mogą również pojawiające się przy notkach biograficznych określenia Orgelvirtuos8. Artysta dokonywał ponadto odbiorów nowych
bądź renowowanych instrumentów w pobliskich parafiach, co wskazywać może,
że nieobce były mu także zagadnienia związane z konstrukcją i konserwacją organów. Dodatkowo przypuszczenie to potwierdza informacja, że Pracht usilnie
ra w tymże kościele. Zajmował się głównie wokalną muzyką sakralną. Prowadził wielce zasłużony
dla berlińskiej kultury muzycznej chór, z którym wykonywał wielkie formy wokalno-instrumentalne. Sławę przyniosły mu zwłaszcza wydawane od 1786 r. zbiory utworów chóralnych. Allgemeine
Deutsche Biographie (dalej: ADB), Leipzig 1883, Bd. 17, s. 346–347.
5
J.F.W. Bieck, August Wilhelm Pracht..., s. 140.
6
Więcej o nim zob. ADB, Bd. 40, Leipzig 1896, s. 169-177.
7
J.F.W. Bieck, August Wilhelm Pracht..., s. 143.
8
Zob. np. C.F. Becker, Die Tonkünstler des neunzehnten Jahrhunderts. Ein kalendarisches Handbuch der Kunstgeschichte , Leipzig 1849, s. 114.
161
Michał Gierke
zabiegał o renowacje chojeńskiego „Wagnera”, której dokonał w 1796 roku szczeciński organmistrz Georg Friedrich Grüneberg. W 1816 roku zaś, „na życzenie
organisty Prachta”, berliński organmistrz Johann Simon Buchholz dokonał modyfikacji traktury9. Warto również wspomnieć, że Pracht znał i cenił dzieło Von
den wichtigsten Plichten eines Organisten Daniela Gottloba Türka.
Wydaje się, że stanowisko organisty w Chojnie nie było zbyt lukratywne, gdyż artysta musiał dorabiać, udzielając prywatnych lekcji śpiewu oraz gry
na fortepianie. W 1796 roku bezskutecznie ubiegał się o lepiej płatną posadę
organisty w kościele św. Piotra w Berlinie10. Jego sytuacja materialna zmieniła się
nieco, gdy w 1809 roku przeniesiono do Chojny zarząd Nowej Marchii. Wtedy
powierzone zostało mu prowadzenie zespołu wokalnego (Singverein). Można
stwierdzić, iż nie był to – jakby się mogło wydawać – jedynie prowincjonalny
chór, skoro w swym repertuarze miał wielkie formy wokalno-instrumentalne, takie jak chociażby Pory roku i Stworzenie świata Josepha Haydna. Ów ensemble
istniał jednak tylko do 1815 roku. W następnych latach organista musiał powrócić do żmudnej pracy pedagogicznej, nauczając również muzyki w liceum
Fryderyka Wilhelma11. Nasilające się problemy ze wzrokiem oraz zaburzenia hipochondryczne, które towarzyszyły kompozytorowi w tym czasie, na pewno nie
sprzyjały wypełnianiu tych obowiązków. Brak pieniędzy zmusił go do szukania
wsparcia między innymi w zarządzie prowincji we Frankfurcie nad Odrą, skąd
otrzymał pewną pensję oraz „kilka znaczniejszych sum”12. W kolejnych latach
Pracht kontynuował działalność twórczą, komponując przede wszystkim utwory
stricte liturgiczne oraz prezentował swoją wirtuozerię na licznych koncertach
organowych. Nieco splendoru pod koniec życia przyniósł mu zapewne recital organowy przed przebywającą w Chojnie rodziną królewską oraz wysokimi urzędnikami państwowymi, 29 września 1821 roku13. Po koncercie wirtuoz otrzymał
wynagrodzenie w wysokości 20 „złotych fryderyków” (Friedrichsd’or). Bardzo go
to uszczęśliwiło i sprawiło, że spojrzał z nadzieją w przyszłość. Ten stan uniesieH. Bütow, 500 Jahre…, s. 18.
C. Sachs, Musikgeschichte der Stadt Berlin bis zum Jahre 1800. Stadtpfeifer, Kantoren und Organisten an den Kirchen städischen Patronats nebst Beiträgen zum allgemeinen Musikgeschichte
Berlins, Berlin 1908, s. 184.
11
Por. C. Thiel, Kurze Darstellung der Geschichte des Gymnasiums zu Königsberg i. d. N., Schwedt
1823, s. 11. Od 1817 r. szkoła funkcjonowała jako Gimnazjum Fryderyka Wilhelma. Zob. M. Böttger, Kurze Geschichte des Gymnasiums zu Königsberg in der Neumark. I. Teil: Von Anfängen bis zum
Jahre 1871, Beilage zum Osterprogramm 1908, Königsberg Nm. 1908, s. 12–18.
12
J.F.W. Bieck, August Wilhelm Pracht..., s. 142.
13
Więcej o owej wizycie rodziny królewskiej w Chojnie zob. G.F.L. Neumann, Versuch einer Geschichte und Topographie der Stadt Königsberg in der Neumark nebst einer statistisch-topographischen Übersicht des Königsberger Kreises, Berlin 1824, s. 110–111.
9
10
162
August Wilhelm Pracht...
nia nie trwał jednak długo, gdyż „wkrótce potem znów poczuł się nieszczęśliwy,
a jego cielesne schorzenia sprawiły, że stał się zgorzkniały i zgryźliwy”14.
W przechowywanych w Archiwum Państwowym w Szczecinie księgach
parafialnych kościoła Mariackiego znajdują się dwa wpisy dotyczące małżeństw
Prachta. Pierwsze z nich zawarł 11 października 1786 roku z Johanne Wilhelmine
Friederique Weber, a drugie – 21 stycznia 1801 roku z Marie Louise Friederique Rovenhagen15. Oba małżeństwa kończyły się rozwodami i były bezdzietne. Cytowany
już wielokrotnie kantor Bieck zanotował wnikliwie, że drugą z żon muzyk „kochał
bardziej, niżby na to zasługiwała”16. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę, że kreślony przez Biecka obraz osobowości kompozytora wydaje się być dość schematyczny
i naiwny. Otóż ubolewa on, że Pracht, będąc wielkim artystą i wrażliwym człowiekiem, musiał pędzić nędzny żywot – bez wiernej towarzyszki życia, nie mając potomka, żyjąc często na skraju ubóstwa i borykając się do tego z licznymi chorobami.
Stwierdza również, że owe utrapienia „często raniły jego delikatne serce i szkodliwie
oddziaływały na jego samopoczucie”17. W ten sposób Bieck próbuje usprawiedliwiać
zgryźliwość, podejrzliwość i hipochondrię Prachta – o których również wspomina –
tworząc z niego niedocenianego i nierozumianego przez ludzi oraz surowo doświadczanego przez życie wybitnego artystę-cierpiętnika. Co ciekawe, tego typu przykładów usprawiedliwiania nieprzyjemnych charakterów wybitnych artystów można
znaleźć w historii muzyki więcej – wspomnieć wypada chociażby Życie Beethovena
pióra Romaina Rollanda, który przyczyny podłych zachowań tego kompozytora szuka w tym, że radości zaznawał on tylko w wyimaginowanym muzycznym świecie18.
W październiku 1824 roku Pracht otrzymał zlecenie przeprowadzenia egzaminu jednego z uczniów jakiegoś innego chojeńskiego muzyka. Ojciec ucznia twierdził, że lekcje nie przynoszą oczekiwanych rezultatów i zaskarżył nauczyciela. W czasie
egzaminu Pracht upadł na podłogę i stracił mowę. Dwa dni później – 13 października
1824 roku – zmarł. Uroczystościom pogrzebowym towarzyszyła oprawa muzyczna –
wykonano między innymi czterogłosowe chorały Jesus meine Zuversicht oraz Hier ist
deine kühle Ruhestätte19. Być może były to opracowania samego Prachta.
J.F.W. Bieck, August Wilhelm Pracht..., s. 142.
Archiwum Państwowe w Szczecinie, Zbiór ksiąg metrykalnych z Pomorza i Nowej Marchii,
sygn. 179, 180. Dziękuję Joannie Kościelnej za wskazanie tych źródeł.
16
J.F.W. Bieck, August Wilhelm Pracht..., s. 143.
17
Tamże, s. 144.
18
R. Rolland, Życie Beethovena, tłum. z franc. J. Popiel, Kraków 1984, s. 19; por. A. Neumayr, Muzyka i cierpienie, tłum. z niem. M. Dutkiewicz, Warszawa 2002, s. 132.
19
Nie wiadomo, na którym z funkcjonujących wówczas cmentarzy pochowano kompozytora.
W rachubę wchodzą trzy – przy kościele klasztornym, przy kaplicy św. Jerzego oraz przy kaplicy
św. Gerturdy. Por. M. Gierke, Stan i perspektywy badań archeologicznych miasta Chojny w niniejszym tomie „Rocznika Chojeńskiego” (2013, t. V).
14
15
163
Michał Gierke
Twórczość
Omawiając twórczość kompozytorską Prachta, należy zwrócić uwagę, iż
był on nie tylko biegłym wirtuozem organistą, ale miał także dość dobre przygotowanie teoretyczne. Wiadomo, że wnikliwie znał traktaty J.H. Kirnbergera, Johanna Georga Albrechtsbergera, Friedricha Wilhelma Marpurga, Hansa Georga
Nägeliego czy D.G. Türka. Doskonale znał także dzieła największych mistrzów
– choćby Johanna Sebastiana Bacha, Wolfganga Amadeusa Mozarta i Josepha
Haydna. Najwyżej cenił jednak twórczość nieco dziś zapomnianego kompozytora epoki późnego baroku Carla Heinricha Grauna. Zdaniem Biecka, to z
utworów tego twórcy czerpał najwięcej wzorców oraz inspiracji. Aczkolwiek sam
Pracht twierdził, że w dziedzinie kompozycji najwięcej zawdzięcza swemu berlińskiemu nauczycielowi J.Ch. Kühnauowi. Świadectwem tego jest z pewnością
obecność Prachta na liście subskrybentów w wydawanych przez wspomnianego
pedagoga utworach oraz zbiorach pieśni20. Ciepło wyrażał się także o innych
berlińskich artystach – Ludwigu Bergerze oraz Carlu Friedrichu Zelterze – których miał sposobność podziwiać na koncertach21. Związki artysty z berlińskim
światem muzycznym poświadcza także informacja o tym, że Pracht „zachęcił”
do studiowania muzyki młodego Augusta Wilhelma Bacha, który pełnił później
funkcje między innymi dyrektora Królewskiego Instytutu Muzyki Kościelnej na
Uniwersytecie Sztuki w Berlinie oraz komisarza w Królewskim Urzędzie Budownictwa Organowego22. Chojeński kompozytor przebywał u niego dłuższy czas,
kiedy poddał się operacji oczu23.
Trzon kompozycji Prachta stanowiła muzyka sakralna przeznaczona na
organy. Tworzył przede wszystkim ściśle związane z liturgią protestancką preludia, interludia, postludia oraz opracowania chorałów. Komponował również
utwory przeznaczone na specjalne okazje (między innymi opracował Psalmu 100
na święto 300-lecia reformacji oraz kantatę żałobną na śmierć królowej Luizy
Zob. listy subskrybentów w: J.Ch. Kühnau, Das Weltgericht (…), Berlin 1784; Vierstimmige alte
und neue Choralgesänge mit Provinzial-Abweichungen, hg. v. J. Ch. Kühnau, Berlin 1786; Vierstimmige alte und neue Choralgesänge, hg.. v. J. Ch. Kühnau, Berlin 1790.
21
Według Biecka, Pracht przynajmniej raz do roku wybierał się na koncerty do Berlina oraz często
bywał na recitalach organizowanych w Schwedt, gdzie działała orkiestra margrabiowska. Można
zatem przypuszczać, iż orientował się dość dobrze w nowych trendach muzycznych. J.F.W. Bieck,
August Wilhelm Pracht..., s 144.
22
Encyklopädie der gesammten musikalischen Wissenschaften oder Universal-Lexikon der Tonkunst,
red. G. Schilling, Stuttgart 1840, s. 387. Tam też więcej o A.W. Bachu. Muzyk ten nie był spokrewniony ze znakomitym rodem J.S. Bacha.
23
J.F.W. Bieck, August Wilhelm Pracht..., s. 144–145.
20
164
August Wilhelm Pracht...
Pruskiej w 1810 roku), a także przeznczone specjalnie dla prowadzonego przez
siebie w latach 1809–1815 zespołu wokalnego. Oprócz tego pisał muzykę na
fortepian oraz pieśni solowe z towarzyszeniem tego instrumentu.
Przeważająca większość kompozycji Prachta pozostawała w rękopisach
i nie przetrwała do dzisiejszych czasów. We wczesnym okresie swej twórczości
kompozytor opublikował jednak nieznaczną część swych dzieł. Jako pierwsze publikacji w 1793 roku doczekały się dwie pieśni zwrotkowe na tenor z akompaniamentem fortepianu (ryc. 2 i 3)24. Są to dwa krótkie, bezpretensjonalne utwory, do
których twórca wykorzystał wiersze bliżej nieznanych poetów25. Następnie ukazał
się zbiór Lieder zum Singen bey Klavier wydany w Zerbst w 1796 roku26. Kolejny
zbiór – Sześć małych sonat fortepianowych dla amatorów i początkujących pianistów wydany w 1797 roku również w Zerbst – doczekał się recenzji27. Napisano
w niej, że sonaty odznaczają się dużym artyzmem, są poprawne harmonicznie
oraz łatwo wpadają w ucho. Za największy ich mankament uznano zaś to, że nazbyt przypominają sonaty fortepianowe D.G. Türka. Kolejna publikacja Prachta
nie spotkała się już z podobną życzliwością recenzenta. O Sonacie na klawesyn lub
fortepian z towarzyszeniem skrzypiec i wiolonczeli z 1798 roku napisano bowiem,
że „choć wprawdzie nie jest całkowicie bez wartości, to […] nadaje się jedynie
dla uczniów oraz dam [sic!]. Nie wyróżnia się inwencją ani nie posiada żadnych
mocnych stron”28. W kolejnym roku kompozytor opublikował opracowanie wiersza Kindesmörderin Friedricha Schillera na głos solowy i fortepian29.
Spoglądając na ten skromny dorobek dzieł opublikowanych Prachta, dziwi najbardziej brak wśród nich utworów przeznaczonych na organy oraz na wie24
A.W. Pracht, An Minna, „Berlinische Musikalische Zeitung” Nr. 16 (25.05.1793), s. 64; tenże,
Lied, „Berlinische Musikalische Zeitung”, Nr. 25 (27.07.1793), s. 100.
25
Autorem tekstu do An Minna jest niejaki Klamann, natomiast autor tekstu Lied podpisany jest
jedynie inicjałami „A v. L.”. Tekst wykorzystany w Lied pojawia się również (w nieco zmienionej
formie) w: C.F. Bretzner, Das Leben eines Lüderlichen. Ein moralisch-satyrisches Gemälde nach
Chodowiecki und Hogarth, Bd. 3, Leipzig 1792, s. 144–145.
26
M. Friedlaender, Das deutsche Lied im 18. Jahrhundert. Quellen und Studien, Bd. 1, Abth. 1,
Stuttgart–Berlin 1902, s. 56.
27
[Pf.], Sechs kleine Claviersonaten für Liebhaber und angehende Clavierspieler (…) von
A.W. Pracht Organist (en) und Musikdirektor zu Königsberg in der Neumark (…), w: Neue allgemeine duetsche Bibliothek. Anhang zum ersten bis acht und zwanzigste Bande (…), Abth. 4., Kiel
1799, s. 118.
28
Sonate pour le Clavecin ou Pianoforte, avec l’Accompagnement d’un Violon obligé et Violoncelle,
comp. par Aug. Guillaume Pracht (…), „Allgemeine Musikalische Zeitung” Nr. 38 (19.06.1799),
s. 608.
29
R. Eitner, Biographisch-Bibliographisches Quelen-Lexikon der Musiker und Musikgelehrten der
christlichen Zeitrechnung bis zur Mitte des neunzehnten Jahrhunderts, Bd. 8, s. 40. Publikacja
Prachta dostępna jest w Bayerische StaatsBibliothek, Musikabteilung, sygn. 4 Mus.pr. 62517.
165
Michał Gierke
logłosowe zespoły wokalne, które, jak wolno przypuszczać, stanowiły najważniejszą część jego działalności kompozytorskiej30. Zestawienie przechowywanych
w polskich i niemieckich bibliotekach manuskryptów oraz odpisów utworów
kompozytora znajduje się na stronie internetowej Répertoire International des
Sources Musicales31. Dwie spośród pięciu wymienionych tam kompozycji stanowią utwory organowe – opracowanie chorału Was Gott tut ist Wohlgetan oraz
Preludium C-dur. Niezwykle ciekawe wydają się fragmenty opery Königssohn aus
Ithaka do libretta Emanuela Schikanedera. Stanowią je dwie arie z akompaniamentem fortepianu. Nie wiadomo jednak, czy Pracht rzeczywiście skomponował operę, czy owe arie są jedynie śladem rozpoczęcia pracy nad nią. Ponadto
w zestawieniu znajdują się dwie wymienione wcześniej pieśni z 1793 roku.
Większość spuścizny kompozytora przechowywana była zapewne
w Chojnie – najprawdopodobniej w bibliotekach gimnazjum lub kościoła Mariackiego. Mając na uwadze fakt, że obie zostały zniszczone w czasie drugiej wojny światowej, należy stwierdzić, że omówione pozycje to jedyne, co pozostało
z dorobku twórczego chojeńskiego kompozytora.
Organizacja życia muzycznego
Wydaje się oczywiste, że Pracht, będąc wybitną osobowością muzyczną,
miał duży wpływ na życie kulturalne ówczesnych mieszkańców Chojny. Sprawując posadę organisty fary miejskiej, poprzez wykonywanie różnorodnej, utrzymanej na wysokim poziomie artystycznym oprawy muzycznej liturgii kształtował
zapewne gusta osób biorących udział w nabożeństwach. Zaświadczają o tym
także – nieliczne wprawdzie – wzmianki o organizowanych przez niego wydarzeniach muzycznych. Najczęściej były to występy przed wąskim gronem publiczności, organizowane w salonach bogatych mieszczan, w czasie których Pracht
występował przy fortepianie solo lub niekiedy z towarzyszeniem wokalistów albo
instrumentów smyczkowych. Kantor Bieck opisuje jedno z takich wydarzeń:
„W jaki sposób potrafił poruszyć serca słuchaczy, pokazał na jednym z prywatnych recitali, na którym zebrało się wielu słuchaczy, a on zagrał na fortepianie
30
Na końcu szkicu biograficznego sporządzonego przez Biecka znajduje się dopisek redakcji, iż
planowane jest opublikowanie dzieł organowych Prachta na łamach czasopisma. Zamierzenia
tego nigdy nie zrealizowano. Zob. J.F.W. Bieck, August Wilhelm Pracht..., s. 145–146.
31
http://opac.rism.info/index.php?id=6&tx_bsbsearch_pi1[smode]=simple&L=0&tx_bsbsearch_pi1[query][0]=%22Pracht%2C+August+Wilhelm%22&tx_bsbsearch_pi1[submit_button]=Suche (9.07.2013).
166
August Wilhelm Pracht...
utwór Du dessen Augen flossen32. Każdy z obecnych popadał wnet w melancholię
i co chwilę słychać było westchnienia z sali: «Ach, cóż to za prześliczny chorał!»”33. Prowadząc działalność pedagogiczną, Pracht często urządzał także recitale
ze swymi uczniami – grywał wtedy na skrzypcach lub altówce, a podopieczny
akompaniował mu na fortepianie34.
Najważniejsze wydają się duże koncerty, które organizował, prowadząc
w latach 1809–1815 miejski zespół wokalny. Jak pisze Bieck, wykonywano na
nich wielkie formy wokalno-instrumentalne, by wymienić chociażby wspomniane wcześniej dzieła J. Haydna czy pasję Der Tod Jesu C.H. Grauna. Pracht organizował także koncerty charytatywne – świadczy o tym opublikowana przez
kompozytora zapowiedź jednego z takich wydarzeń35. Koncert zaaranżowano z
okazji zakończenia remontu organów kościoła Mariackiego. Pracht zagrał „wybór
utworów sakralnych starych i nowych kompozytorów”36. Wstęp na koncert był
płatny i kosztował osiem groszy – cały dochód przekazano dla biednych i potrzebujących pomocy mieszkańców miasta. Dodatkowo każdy przybyły gość otrzymał bezpłatnie program koncertu. Warto zaznaczyć, że organizowane przez
kompozytora koncerty uświetniane były nie tylko przez miejscowych muzyków.
W 1812 roku zorganizowano bowiem w chojeńskim kasynie37 koncert z udziałem dwóch bardzo popularnych w ówczesnej Europie artystek – waltornistki Rosalie Tognini oraz harfistki Thérèse Demar38.
Pracht bywa określany w niektórych publikacjach jako dyrektor muzyczny miasta39. Nie wiadomo jednak nic o tym, by otrzymał takie stanowisko. Robert Eitner sugeruje nawet, że kompozytor niejako sam nadał sobie ów tytuł,
32
Chodzi zapewne o pierwszą część pasji Der Tod Jesu C.H. Grauna w autorskim opracowaniu
Prachta na fortepian.
33
J.F.W. Bieck, August Wilhelm Pracht..., s. 141.
34
Tamże.
35
A.W. Pracht, Orgel-Konzert-Anzeige zum Besten den Armen, „Oeffentlicher Anzeiger als Beilage
zu Nro. 32 des Amts-Blattes des Königlich Preussischen Regierung zu Frankfurth an der Oder”,
7.08.1816, s. 183–184.
36
Tamże, s. 183.
37
W omawianym czasie pod nazwą kasyna rozumiano nie tylko lokale, w których uprawia się
hazard, ale i lokale rozrywkowe.
38
Wissenschaftliche und Kunst-Nachrichten. Königsberg in der Neumark, vom 5ten März, „Berlinische Nachrichten Von Staats- und gelehrten Sachen”, Nr. 34 (19.03.1812), (b.n.s.). Szczegółowe
biogramy obu artystek – zob. opracowania C. Schweitzer oraz F. Homann na stronach internetowych Sophie Drinkner Institut für musikwissenschaftliche Frauen- und Geschlechterforschung,
www.sophie-drinker-institut.de (9.07.2013).
39
Zob. np. [Pf.], Sechs kleine…, s. 118.
167
Michał Gierke
podpisując w ten sposób swoje kompozycje40. W świetle przytoczonych faktów
wydaje się jednak, że muzyk całkowicie zasłużył na takie określenie. Warto dodać, że jako pierwszy urząd dyrektora muzycznego otrzymał następca Prachta na
stanowisku organisty kościoła Mariackiego – Johann Wiegers41.
* * *
Niniejsza próba przedstawienia sylwetki chojeńskiego kompozytora nie
wyczerpuje zapewne tematu. Szczegółowego opracowania oraz analizy – po
uprzedniej dokładnej kwerendzie w polskich i niemieckich bibliotekach muzycznych – wymagają przede wszystkim zachowane kompozycje Prachta. Pozwoli to na wnikliwe zbadanie wpływów stylistycznych, jakim ulegał artysta, oraz
zaprezentowanie jego twórczości na szerszym tle porównawczym.
Na opracowanie czekają także sylwetki innych chojeńskich muzyków.
Mowa tu w szczególności o wspomnianym już J. Wiegersie, który równie intensywnie jak Pracht animował życie kulturalne Chojny w latach 1824–184942. Zapewne warto szczegółowo zbadać związki z Chojną jednego z uczniów Prachta
– Alexandra Wilhelma Gustava Nicolai43. Z Chojny wywodziła się ponadto muzyczna rodzina Berwaldów. Najwybitniejszym przedstawicielem tego rodu był –
R. Eitner, Biographisch-Bibliographisches Quelen-Lexikon der Musiker und Musikgelehrten..., s. 40.
Zob. komunikat Königl Regierung. Abtheilung für die Kirchen Verwaltung und das Schulwesen
w: AB, Nr. 4 (25.01.1832), s. 33. Stanowisko to J. Wiegers otrzymał „z uwagi na swój muzyczny
talent oraz to, co zrobił dla upowszechniania muzyki sakralnej oraz założenia chóru kościelnego”,
cyt. za: Musikalisches Conversations-Lexikon. Encyklopädie der gesammten Musik-Wissenschaft
für Künstler, Kunstfreunde und Gebildete (…), red. A. Gathy, Hamburg 1840, s. 511.
42
J. Wiegers (1807–1849) ukończył Królewski Instytut Muzyki Kościelnej pod kierunkiem B. Kleina oraz A.W. Bacha, gdzie studiował kompozycję oraz grę na organach i fortepianie. Początkowo pracował jako nauczyciel śpiewu w kościele Mariackim w Berlinie. Od 1824 r. jako organista
fary chojeńskiej, a od 1831 r. dyrektor muzyczny miasta. Od 1837 r. rozpoczął również pracę w
chojeńskim gimnazjum. Założył w Chojnie szkołę śpiewu (Singakademie). Komponował muzykę
wokalną oraz organową. Napisał również podręcznik do nauki śpiewu. G. Schilling, Das Musikalische Europa oder Sammlung von durchgehends authentischen Lebens-Nachrichten über jetzt in Europa lebende ausgezeichnete Tonkünstler, Musikgelehrte, Componisten, Virtuosen, Sänger & c. & c.,
Speyer 1842, s. 356; Neues Universal-Lexikon der Tonkunst. Für Künstler, Kunstfreunde, und alle
Gebildeten, hg. v. E. Bernsdorf, Offenbach 1861, s. 874.
43
A.W.G. Nicolai (1795–1850) – kompozytor, librecista, pisarz i krytyk muzyczny. Do 1812 r.
mieszkał w Chojnie, gdzie uczęszczał do gimnazjum. Pobierał lekcje gry na fortepianie
u A.W. Prachta. Napisał m.in. libretto do opery Die Zerstörung von Jerusalem skomponowanej
przez Carla Loewego oraz zbiór nowel Arabesken für Musikfreunde. C. v. Ledebur, Tonkünstler-Lexikon Berlins von den ältesten Zeiten bis auf die Gegenwart, Berlin 1861, s. 396–397.
40
41
168
August Wilhelm Pracht...
urodzony już w Sztokholmie – kompozytor epoki romantyzmu Franz Berwald44.
Aby uzyskać w miarę pełny obraz kultury muzycznej Chojny na przestrzeni wieków, należałoby w pierwszej kolejności przyjrzeć się dokładnie nie
tylko kompozytorom, ale i wszystkim działającym tam (także po 1945 roku) muzykom miejskim, kantorom, organistom i pedagogom. Realizacja tego przedsięwzięcia, ze względu na skąpe informacje źródłowe, nie wydaje się być łatwa. Nie
jest jednak niemożliwa, czego dowodem niech będzie niniejsze opracowanie.
August Wilhelm Pracht – Organist,
Komponist und Organisator des musikalischen
Lebens in Chojna
Im Artikel wird der Komponist August Wilhelm Pracht aus Chojna porträtiert. Der Künstler wurde am 12. Januar 1763 in Alt-Wriezen geboren und starb
am 13. Oktober 1824 in Königsberg in der Neumark (Chojna). Musikunterricht
erhielt er u.a. bei Johann Christoph Kühnau sowie Johann Philipp Kirnberger in
Berlin. Im Jahr 1778 wurde er als Chorsänger an der Städtischen Schule in Königsberg angestellt. Im Jahr 1780 begann er seine Arbeit als Organist der Marienkirche.
In den Jahren 1809 bis 1815 gründete und leitete er den städtischen “Singverein”.
Er war ein herausragender Organist, was auch in den Quellen zum Ausdruck gebracht wird. Den Hauptpfeiler seiner Arbeit als Komponist stellten
Orgel- und Chorstücke dar. Veröffentlicht wurden jedoch nur Stücke für Klavier bzw. Solostimme mit Klavierbegleitung - u.a. eine Vertonung des Gedichts
“Kindesmörderin” von Friedrich Schiller sowie “Sechs kleine Claviersonaten für
Liebhaber und angehende Clavierspieler”.
Pracht organisierte auch das musikalische Leben der Stadt. Er arrangierte sowohl Recitale für geschlossene Gesellschaften in reichen Bürgerhäusern
44
Najstarszy znany przedstawiciel rodu to Daniel Berwald (ur. ok. 1638, zm. 1691 Chojna). Był
on muzykiem miejskim w Chojnie. Jego syn Johann Gottfried (ur. 1679 Chojna, zm. 1732 tamże) był miejskim trębaczem. Kolejny przedstawiciel rodu to Johann Friedrich (ur. 1711 Chojna,
zm. 1789 Ludwigslust), który był znanym flecistą. Karierę rozpoczął, pracując w Chojnie jako
muzyk miejski, potem wyemigrował do Kopenhagi. Według tradycji rodzinnej familia miałaby
się wywodzić z Mieszkowic (dawniej Bärwalde). Istnieje jednak również hipoteza, iż Berwaldowie
byli potomkami działającego w latach 1539–1570 w Lipsku drukarza Jakoba Berwalda. Franz Berwald. Die Dokumente seines Lebens, red. E. Lomnäs, I. Bengtsson, N. Castegren, Kassel 1979, s. 1;
por. Die Musik in Geschichte und Gegenwart. Allgemeine Enzyklopädie der Musik, hg. F. Blume,
Bd. 15, Kassel 1973, szp. 731–732; zob. też H. Erdmann, H.W. Schwab, Beitrag zur Geschichte der
Musikerfamilie Berwald, „Die Musikforschung”, Jg. 23, H. 2, s. 169–172.
169
Michał Gierke
als auch größere offene Konzerte, darunter Wohltätigkeitskonzerte, manchmal
auch mit Künstlern, die europaweit bekannt waren.
Im Jahr 2013 war der 250. Jahrestag seiner Geburt, darum sollte an ihn
erinnert werden. Es wurden auch die Perspektiven für weitere Forschungen zur
musikalischen Kultur von Königsberg im Laufe der Jahrhunderte aufgezeigt.
Ryc. 1. A.W. Pracht, An Minna
Źródło: „Berlinische Musikalische Zeitung” Nr. 16 (25.05.1793), s. 64.
170
August Wilhelm Pracht...
Ryc. 2. A.W. Pracht, Lied
Źródło: „Berlinische Musikalische Zeitung” Nr. 25 (27.07.1793), s. 100.
171
Michał Gierke
Ryc. 3. Organy kościoła Mariackiego w 1866 r.
Źródło: H. Bütow, Ein Orgelbau..., s. 48.
172
Ewa Gwiazdowska*
Szczecin
Dwa widoki Chojny
z 1888 roku
Karty z podróżnego szkicownika
Theodora Kugelmanna
W jednym z poprzednich tomów „Rocznika Chojeńskiego” omówiony
został podróżny szkicownik szczecińskiego malarza i pedagoga Augusta Ludwiga
Mosta (1807–1883) z rysunkami z 1835 roku, wśród których były widoki Chojny1. Niniejszy artykuł poświęcony jest widokom Chojny ze szkicownika innego
szczecińskiego malarza, a także nauczyciela rysunku, Theodora Kugelmanna,
tworzącego w drugiej połowie XIX i na początku XX wieku.
August Theodor Kugelmann, pejzażysta i weducista, rysownik i nauczyciel rysunku, urodził się w 1838 roku w Szczecinie, w rodzinie wyznania kalwińskiego2. Jego ojcem był Theodor Ludwig Eduard Kugelmann, nadzorujący piw* Ewa Gwiazdowska – historyk sztuki, doktor nauk humanistycznych. Od 1982 roku w Muzeum
Narodowym w Szczecinie, opiekuje się Gabinetem Grafiki, w którym gromadzi dawną grafikę europejską, przygotowuje wystawy i opracowuje katalogi. Ponadto zajmuje się badaniem i publikuje
prace poświęcone ikonografii Pomorza oraz artystom pomorskim XIX i XX wiek.
1
Szczeciński malarz August Ludwig Most pośród murów Chojny w roku 1835, „Rocznik Chojeński”
2010, t. II, s. 144–152.
2
Krótkie dane biograficzne podano w: O. Holtze, Das Stadtbild Stettins vom 16. Jahrhundert
bis zur Gegenwart in Gemälden, Zeichnungen und Bilddrucken der Zeit, Ausstellung veranstaltet
vom Stettiner Museumsverein, Museum der Stadt Stettin 18.10.–15.11.1936, [katalog], Stettin
1936, s. 20, poz. kat. 103. Ogólnie twórczość T. Kugelmanna omówiła E. Gwiazdowska, Szczecińscy
malarze i rysownicy w latach 1800–1945, w: Kultura i sztuka Szczecina w latach 1800–1945, Materiały Seminarium Oddziału Szczecińskiego Stowarzyszenia Historyków Sztuki 16–17.10.1998,
red. M. Glińska, K. Kroman, B. Kozińska, R. Makała, Szczecin 1999, s. 149. Bliższe dane w akcie
zgonu, Archiwum Państwowe w Szczecinie, Urząd Stanu Cywilnego Szczecin 1 (dalej: APSz, USC
173
Ewa Gwiazdowska
nice winne3, a matką – Wilhelmine Josephine Henriette z domu Schmidt. Czas
narodzin Kugelmanna przypadł na okres rozkwitu kultury i sztuki mieszczańskiej. Jej twórcy i odbiorcy z zamiłowaniem odnosili się do tematyki pejzażowej,
widoków miejskich i architektonicznych. Właśnie ta tematyka, obok portretu,
była najczęściej podejmowana przez artystów4. Mieszczańscy zleceniodawcy
w obrazach, rysunkach i grafikach pragnęli upamiętnić siebie, swoje otoczenie,
miły oczom pejzaż rodzimy, znany ze spacerów, jak również obraz przyrody odległej, znany z podróży lub tylko ich artystycznej namiastki – widoków luksusowych i albumów malowniczych dostarczanych przez specjalizujących się w tym
fachu twórców i wydawnictwa komercyjne. Data urodzin Kugelmanna zbiegła
się także z okresem, w którym zaczęto budować sieć linii kolei żelaznej, umożliwiającą nie tylko rozwój gospodarczy, ale i, dzięki bardziej dostępnej, szybszej
i tańszej komunikacji, dającą mieszczańskiemu społeczeństwu możliwość poznawania własnego kraju i ziem odległych5.
Nowy świat rozwijający się wokół Kugelmanna wpłynął zapewne na jego
dzieciństwo i lata szkolne, o których brakuje bliższych wiadomości. Fakt, że nie
należał do grona uczniów Połączonego Królewskiego i Miejskiego Gimnazjum
(Vereinigtes Königliches und Stadtgymnasium) świadczy, że najprawdopodobniej był uczniem Szkoły Fryderyka Wilhelma (Friedrich-Wilhelm Schule) założonej w 1840 roku jako ówczesna druga szczecińska placówka edukacyjna. Po
ukończeniu szkoły – zgodnie ze swoimi zainteresowaniami i temperamentem
– zwrócił się w stronę dwu dziedzin – artystycznej i pedagogicznej. Już od 1862
roku pracował jako nauczyciel rysunku6. Od semestru wiosennego 1868 roku
rozpoczął nauczanie tego przedmiotu w Gimnazjum Miejskim7. Pracował na
etacie nauczyciela technicznego do lutego 1908 roku, kiedy to odszedł na emeryturę z powodu choroby. Także w trakcie pracy choroba była przyczyną przerwy
w pełnieniu przez niego obowiązków. Nie uczył od semestru jesiennego 1872
Szczecin 1), sygn. 125, s. 252. Panu dr. hab. Maciejowi Szukale dziękuję serdecznie za kwerendę
archiwalną umożliwiającą istotne wzbogacenie danych biograficznych artysty.
3
W 1835 r. ojciec przyszłego artysty pracował na stanowisku piwniczego (Kellermeister, potem
Kellerinspektor), mieszkał wówczas przy ob. ul. Panieńskiej (Frauenstr.) pod nr 870, Stettiner Adreßbuch auf das Jahr 1835, bez nr s.
4
H. Borsch-Supan, Die deutsche Malerei von Anton Graff bis Hans von Marées 1760–1870, München 1988, s. 151.
5
W. Löschburg, Von Reiselust und Reiseleid. Eine Kulturgeschichte, wyd. 2, Wien 1982, s. 139–141.
6
Adreß- und Geschäfts-Handbuch für Stettin 1862, Sechster Jahrgang, Stettin 1862, s. 58.
7
Mimo że w latach 1805–1869 Gimnazjum Mariackie (Marienstiftsgymnasium) i Gimnazjum
Miejskie były połączone, nazwisko Kugelmann nie występuje w aktach Fundacji Mariackiej (Marienstift), z czego wynika, że w instytucji istniał wewnętrzny rozdział etatów.
174
Dwa widoki Chojny z 1888 roku...
roku do semestru wiosennego 1873 roku8. Pełne uprawnienia do nauczania
swego przedmiotu w gimnazjach i szkołach realnych otrzymał jednak zapewne
w 1869 roku, po ukończeniu studiów w Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych
(Königliche Akademie der Künste) w Berlinie9. W pierwszych latach pracy miał
połowę etatu, czyli 10 godzin tygodniowo. Przykładowo, w 1871 roku prowadził
lekcje w klasach od szóstej (najmłodszej) do trzeciej, przy czym zajęcia w dwu
oddziałach trzeciej klasy miały charakter fakultatywny10. W późniejszych latach miał 20 godzin rysunku. W klasach młodszych, od piątej do trzeciej, uczył
16 godzin, które były obowiązkowe dla uczniów. W klasach starszych natomiast,
w drugiej i pierwszej, prowadził cztery lekcje, na które młodzież uczęszczała
fakultatywnie11. W nieznanym bliżej okresie Kugelmann kształcił także dziewczęta, mianowicie w Szkole im. Cesarzowej Augusty Wiktorii (Kaiserin Auguste-Viktorie-Schule)12. W 1904 roku na wystawie światowej w St. Louis rysunki
uczniów Kugelmanna zdobyły złoty medal, za co szkoła w lutym roku następnego została uhonorowana dyplomem, a sam nauczyciel, w grudniu 1905 roku,
otrzymał tytuł profesora13. Kugelmann ożenił się z Elise Marie Mathilde z domu
Edelius, także rodowitą szczecinianką14.
O artyście mówią głównie jego dzieła. Kugelmann poświęcił się tematyce
miejskiej i krajobrazowej. Jego najwcześniejsze znane prace to akwarele z 1865
roku przedstawiające malownicze widoki Szczecina15. W latach 1871–1885 brał
udział w wystawach organizowanych w Szczecinie przez Pomorskie Towarzystwo
Sztuki (Kunstverein für Pommern), prezentując obrazy olejne – głównie pejzaże
o tematyce pomorskiej16. Pośmiertnie jego pejzaże, dwa obrazy olejne i akwaXXIV. Programm des Stadtgymasiums zu Stettin Ostern 1893, Stettin 1893, s. 37.
APSz, Kolegium Szkolne Prowincji Pomorskiej (dalej: KSPP), sygn. 1222.
10
Tamże, sygn. 1071.
11
H. Lemcke, Schulnachrichten. I. Allgemeine Lehrverfassung, w: Stadtgymnasium ehemaliges
Rats-Lyceum zu Stettin: XVI Programm, Stettin 1885, s. nlb. (39); XX Programm, Stettin 1889,
s. 10–11; XXIV Programm, Stettin 1893, s. 26–27; XXIX Programm, Stettin 1898, s. 4–5; XXXII
Programm, Stettin 1901, s. 8–9; XXXVI Programm, Stettin 1905, s. 16–17.
12
APSz, KSPP, sygn. 1222.
13
H. Lemcke, Schulnachrichten. III. Chronik, w: Stadtgymnasium ehemaliges Rats-Lyceum zu Stettin: XXXVII Programm, Stettin 1906, s. 27.
14
APSz, USC Szczecin 1, sygn. 125, s. 252.
15
O. Holtze, Das Stadtbild Stettins..., s. 20–21, poz. kat. 106–107; reprodukcje w: T. Białecki,
Szczecin na starych widokach (XVI–XX wiek). Stettin auf alten Abbildungen (16.–20. Jahrhundert),
Szczecin 1995, s. 130, il. 109, s. 168, il. 164.
16
Zwanzigste Kunst-Ausstellung in Stettin. Verzeichniss der Gemälde und Kunstgegenstände [...]
6.04.–18.05.1873 [...] in dem [...] Lokale der Turnhalle [...] aufgestellt..., Stettin 1871, s. 18, poz.
kat. 228–230; Einundzwanzigste Kunst-Ausstellung in Stettin. Verzeichniss der Gemälde und Kunstgegenstände [...] 9.04.–21.05.1871 [...] in dem [...] Lokale der Turnhalle [...] aufgestellt..., Stettin
8
9
175
Ewa Gwiazdowska
rela zostały pokazane w 1913 roku, już w gmachu nowego, otwartego wówczas
Muzeum Miejskiego (Museum der Stadt Stettin) na wystawie zorganizowanej
przez Pomorskie Stowarzyszenie Sztuki i Rzemiosła (Pommersche Verein für
Kunst und Kunstgewerbe)17.
Tematykę krajobrazową, z przewagą motywów szczecińskich, Kugelmann podejmował także w kolejnych dziesięcioleciach18. O jego dokumentalnym zacięciu, zamiłowaniu do utrwalania monumentów dawnego budownictwa
i dążeniu do realizmu w przedstawianiu pejzażu świadczy szkicownik przechowywany w zbiorach Muzeum Narodowego w Szczecinie (dalej: MNS). Trafił on
do zbiorów, znajdującego się wówczas w budowie, Muzeum Miejskiego w 1910
roku, wkrótce po śmierci malarza, która nastąpiła w szczecińskim szpitalu 6 lutego 1909 roku. Kugelmann był już wtedy z powodu choroby od roku na emeryturze i mieszkał na Nowym Mieście przy obecnej ul. 3 Maja (Lindenstrasse)
pod numerem 2719.
W zbiorach MNS zachowały się dwadzieścia dwie luźne karty różnych
formatów pochodzące z jego podróżnego szkicownika. Większość z nich jest
sygnowana związanym monogramem TK, umieszczonym w dolnym rogu. Datowane są pełną datą lub dwiema ostatnimi cyframi daty rocznej zapisanymi
w przeciwnym dolnym rogu. Na verso każdej karty znajdują się informacje
o własności rysunków i numery opowiadające ich historię. Pośrodku verso widnieje dawna pieczęć muzealna z głową gryfa – herbem Szczecina, i napisem na
otoku Museum Stettin. Data 1910 oraz kolejny numer księgi wpływu, wykonane
ołówkiem pod pieczęcią, potwierdzają, że właśnie wtedy rysunki nabyło szcze1873, s. 16, poz. kat. 193–195; Vierundzwanzigste Kunst-Ausstellung in Stettin. Verzeichniss der
Gemälde und Kunstgegenstände [...] 9.04.–21.05.1871 [...] in dem [...] Lokale der Turnhalle [...]
aufgestellt..., Stettin 1879, s. 19, poz. kat. 245–246; Fünfundzwanzigste Kunst-Ausstellung in Stettin. Verzeichniss der Gemälde und Kunstgegenstände [...] (bez dat dziennych – dop. E.G.) [...]
in dem [...] Lokale der Turnhalle [...] aufgestellt..., Stettin 1881, s. 20, poz. kat. 271–272; Siebenundzwanzigste Kunst-Ausstellung in Stettin. Verzeichniss der Gemälde und Kunstgegenstände [...]
(bez dat dziennych – dop. E.G.) [...] in den [...] Lokalitäten des Concert- und Vereinshauses [...]
aufgestellt..., Stettin 1885, s. 17, poz. kat. 252–253.
17
Pommersche Verein für Kunst- und Kunstgewerbe, Katalog für die Februar-Ausstellung 1913 im
Stadtmuseum. Werke Pommerscher Künstler, Museum der Stadt Stettin 2.02.–28.02.1913, Stettin
1913, s. 6, poz. kat. 51–53.
18
O. Holtze, Das Stadtbild Stettins..., s. 20, poz. kat. 103, 105; reprodukcje w: T. Białecki, Szczecin
na starych widokach..., s. 130, il. 110, s. 278, il. 283.
19
APSz, USC Szczecin 1, sygn. 125, s. 252. W okresie ostatniej choroby zastępcą Kugelmanna
na stanowisku nauczyciela rysunku w Gimnazjum Miejskim, a od października tego roku – następcą został Eberhard Rehfeld, także czynny malarz i rysownik (geb.-uni-giessen.de/geb/volltexte/2008/6123/…/Koessler-Raab-Rzepecki.pdf – dostęp 8.08.2013).
176
Dwa widoki Chojny z 1888 roku...
cińskie muzeum miejskie. Numer zapisany czerwonym atramentem w dolnym
prawym roku kart to numer inwentarzowy każdego dzieła. Po drugiej wojnie
światowej, kiedy zbiory przejęło obecne MNS (początkowo funkcjonujące od
nazwą Muzeum Miejskie, a od 1948 roku – jako Muzeum Pomorza Zachodniego), dodana została pieczęć M.P.Z. Szczecin z nowymi numerami inwentarzowymi. Na niektórych kartach, jeśli na samym rysunku napis okazał się mało
dokładny, na verso zapisano niegdyś ołówkiem dodatkowe objaśnienia. O tym, że
luźne dziś kartoniki dawniej stanowiły tomik szkicownika świadczą paski bibułki
introligatorskiej zachowane na verso wzdłuż krawędzi każdej z kart.
Wszystkie studia zostały wykonane miękkim ołówkiem na grubym, kremowym papierze. Zestawienie podpisów umieszczonych u dołu kart oraz dat
mówi, że rysunki pochodzą ze szkicownika prowadzonego przez artystę w latach
1887–1903, podczas podróży odbywanych po Pomorzu i innych ziemiach pruskich: Brandenburgii i jej części – Nowej Marchii, oraz po terenach północnoniemieckich aż po Fryzję. Lipcowe i sierpniowe daty umieszczone na rysunkach
świadczą, iż Kugelmann odbywał wycieczki w okresie wakacyjnym. Działo się tak
zapewne dlatego, że, pracując jako nauczyciel, tylko latem miał dość czasu na
studyjne wyjazdy w plener.
Początkowo rysownik zwiedzał Pomorze. Najstarsza zachowana karta, jedyna z datą czerwcową: 1.6.[18]87, przedstawia widok ze Stargardu. Jednak już w
następnym roku artysta udał się do nowomarchijskiej Chojny. Oba rysunki tego
miasta zostały wykonane 19 sierpnia 1888 roku. Rozpatrywane na tle wszystkich
zachowanych rysunków są one świadectwem wczesnego zainteresowania właśnie
Chojną. Ta konstatacja wydaje się ważna, mimo że nie jest znany pierwotny stan
szkicownika. Na kartach z Chojny upamiętnione zostały typowe, godne uwagi
motywy historycznego krajobrazu miejskiej architektury: Brama Świecka i klasztor augustianów, a jednocześnie wybór ten był bardzo przemyślany.
XV-wieczna, rozbudowana w XVI wieku, ceglana Brama Świecka, której nazwa informowała, że przez tę bramę prowadzi droga do miasta Świecie
(Schwedt nad Odrą), należała do zespołu zabytkowych obiektów zachowanych
ze średniowiecznego systemu obronnego Chojny. Brama była najokazalszą budowlą pozostałą z pierścienia murów miejskich. Dzięki bogato rozczłonkowanej
formie, stanowiącej wyraz bogactwa i świetnej przeszłości miasta, budowla była
chlubą mieszkańców Chojny i przyciągała oko artystów. Kugelmann ukazał ją
w sposób odmienny od przyjętego, to znaczy od strony miasta, oczami przechodniów podchodzących do zabytku obecną ul. Basztową (ryc. 1). Ten punkt
ujęcia podkreślił aranżacją scenki ulicznej. Na bruku ulicy prowadzącej do bramy
umieścił dwu mężczyzn, którzy przystanęli, by podziwiać relikt historii miasta.
Kilkukondygnacyjna architektura o ścianach dzielonych pasami blend i maswer-
177
Ewa Gwiazdowska
kowym fryzem, zwieńczona krenelażem, podwyższona ośmioboczną wieżyczką
z dodanymi na narożach cylindrycznymi przybudówkami, także zwieńczoną
krenelażem i nakrytą ostrosłupowym hełmem, zrobiła na nich, zapewne goszczących przejazdem w Chojnie, ogromne wrażenie. Przystanęli przed bramą
i, pokazując sobie szczegóły budowli, dyskutują o jej formie, a może i dziejach.
Rysownik, wykorzystując grę światłocienia, starał się oddać wiernie i dokładnie ceglaną fakturę muru, elementy architektonicznego kształtu bramy i zdobiące ją detale. Otoczenie monumentu, położone po jego prawej stronie – wysoka,
jasno oświetlona kamienica, inna, ukryta w cieniu, kamienica, także wysoka, przybudowana do bramy, jak też niższy, ryglowy dom przylegający do bramy po lewej
stronie wywołują wrażenie zamkniętej przestrzeni miasta, której brama dobrze
strzeże, pozwalając jednak komunikować się z obszarem poza murami. Wzdłuż
pierzei ulicznych prowadzą równe chodniki dla pieszych; wybrukowane pośrodku
dużymi płytami, a wzdłuż boków drobnymi kamieniami mówią o dbałości władz
miejskich o wygląd ulic. Widok nie został podpisany. Notatka ołówkiem umieszczona na verso: Königsberg i.d. N. informuje tylko, jakie miasto zostało przedstawione. Być może pionowa karta, na której wykonany został rysunek, okazała się za
mała, by dodać podpis. Można jednak także domniemywać, że charakterystyczna
bryła Bramy Świeckiej była szeroko znana i nawet bez podpisu, dzięki realistycznemu, wiernemu rysunkowi, można było rozpoznać jej „portret”.
Drugie studium architektoniczne narysowane zostało na poziomej karcie, aby umożliwić ukazanie z ukosa panoramy rozbudowanego założenia klasztornego (ryc. 2). Pod kompozycją autor umieścił podpis: Klosterruine. Königsberg
i. N., raczej tylko informując o stanie budynku, którego przedstawienie ruin nie
przypomina. Widok ten jest cennym dokumentem gotyckiej architektury tego
kompleksu zabudowy, która w kształcie utrwalonym przez Kugelmanna już nie
istnieje. Klasztor odbudowany po zniszczeniach drugiej wojny światowej stracił
patynę wieków. Ujęcie zostało wykonane z terenu ob. ul. Bolesława Chrobrego.
Na pierwszym planie przedstawiony jest sztachetowy płot okalający teren dawnego klasztoru. Odbiorca zdaje się wraz z rysownikiem zaglądać przez ten płot
ciekaw wyglądu budowli odkrytej na skraju miasta. Rosnąca za płotem zieleń,
częściowo przesłaniając zabytkowe, ceglane mury klasztoru, dodaje im malowniczości i tym bardziej zachęca do poznania tajemnicy gmachu piętrzącego się
w głębi. Zawarcie w kompozycji takiego osobistego podejścia, podobnie jak to
było w poprzednim rysunku, łączy romantyczną emocjonalność z realistyczną
rodzajowością. Przedmiot zainteresowania umieszczony został na planie pośrednim. Po prawej stronie widoczne są surowe, gładkie ściany klasztornych skrzydeł
nakrytych dwuspadowymi, wysokimi, gotyckimi dachami. Ceramiczne połacie
dachu są tak strome, że wydają się prawie pionowe. Mur bliższego skrzydła oży-
178
Dwa widoki Chojny z 1888 roku...
wia tylko jedno wysokie dwupoziomowe okno otwarte w dolnej części. Ponad
dach pierwszego budynku sięga drugi, którego szczyt postawiony w konstrukcji ryglowej dodaje budowli swojskiego uroku. W głębi wysoko wznosi się bryła
kościoła o narożu fasady zaakcentowanym skarpą z uskokiem. Widoczna jest
charakterystyczna wysoka blenda rozczłonkowująca fasadę. Smukła sygnaturka
strzela w niebo ponad murami nawy. Boczną ścianę nawy oświetlają dwa szeregi okien rozmieszczonych niezależnie od pierwotnych blendowych podziałów
elewacji, co świadczy o poreformacyjnym przekształceniu kościoła katolickiego
w świątynię protestancką. Nad tą długą elewacją góruje boczny szczyt dzielony
blendami i zdobiony licznymi sterczynami. Kugelmann jasno oświetlił klasztorną budowlę i wprowadził kontrast między nią a ciemną zielenią otaczających
gmach koron drzew i krzewów. Tym samym nadał widokowi klasztoru atrakcyjny wygląd. A może też symbolicznie przekazał przesłanie nadziei trwale żyjącej
w niegdysiejszej budowli sakralnej, w jego czasach już tylko ruinie.
Dobór przez Kugelmanna tematów obu widoków: sakralnego – klasztornego, i świeckiego – elementu murów obronnych, tak samo, jak wybór motywów szkiców spośród zasobów chojeńskiej architektury wznoszonej w stylu
gotyckim, wyrasta z ducha historyzmu sięgającego w tym przypadku do korzeni
sztuki romantycznej. Romantycy wszak zafascynowani byli epoką Średniowiecza
i uważali, że wyrazem patriotyzmu jest czerpanie z tradycji artystycznej tego
chlubnego okresu rodzimej historii. A artyści tworzący w ostatnich dziesięcioleciach XIX i później, w XX wieku, bardzo silnie przesiąknięci byli patriotyzmem.
Przedstawiciele romantyzmu dostrzegali i cenili w Średniowieczu współistnienie dwu postaw: „ducha rycerskiego” i „ducha mniszego”20. I właśnie ucieleśnienie obu tych cnót odnaleźć można również w dokonanym przez artystę wyborze motywów rysunków. Z „duchem rycerskim” łatwo zidentyfikować studium
bramy miejskiej, a więc budowli obronnej, natomiast „ducha mniszego” wyraża
dosłownie przedstawienie klasztoru. W podpisie pod studium klasztoru twórca
dodał informację, że budowla jest już ruiną. Tym samym zaakcentował nawiązanie do romantyzmu, dla którego ruiny były jednym z typowych tematów sztuki
i jednym ze sposobów wyrażania światopoglądu21. Omawiany rysunek stanowi
świadectwo paradoksu funkcjonowania wytworów ludzkich poprzez sztukę.
Przedstawia ruinę, a więc coś, co ulega unicestwieniu. Jednocześnie jednak powoduje, że ruina zostaje uwieczniona. Dzieło sztuki zaprzecza dziełu zniszczenia, utrzymuje obiekt w stanie istnienia wirtualnego.
20
A.W. von Schlegel, Wykłady o literaturze pięknej i sztuce, w: Pisma teoretyczne niemieckich romantyków, wybr. i oprac. T. Naumowicz, Wrocław–Warszawa–Kraków 2000, s. 257.
21
G. Królikiewicz, Terytorium ruin. Ruina jako obraz i temat romantyczny, Kraków 1993, s. 25–29.
179
Ewa Gwiazdowska
Oba widoki zawierają też bliski realistom mieszczańskim rys swojskości,
w czym bliskie są stylistyce biedermeieru. Rys ten Kugelmann uzyskał w widoku
bramy, dzięki sztafażowi, a w widoku klasztoru – wprowadzając na pierwszym,
najbliższym widzowi planie motyw sztachetowego płotu. Kompozycje nabrały
wskutek tego charakteru narracyjnego, rodzajowego, typowego dla sztuki mieszczańskiej. Stały się bliższe codzienności odbiorców.
Widoki Chojny zestawione w jednym szkicowniku z widokami takich
bogatych gospodarczo i architektonicznie miast niemieckich, jak Lubeka, Lüneburg, Wismar czy Stralsund świadczą, że zabytki tego nowomarchijskiego miasta, dzięki tak dużemu nagromadzeniu, bogactwu i pięknu formy, były znane
i cenione przez kolejne pokolenia artystów. Kulturowy krajobraz Chojny ukształtowany przez historię uznawano niezmiennie za zasługujący na upamiętnianie
w dziełach sztuki.
Zwei Ansichten von Chojna von 1888
- Blätter aus dem Reiseskizzenbuch von Theodor Kugelmann
Im Nationalmuseum in Szczecin wird die Sammlung von 22 losen Blättern mit Bleistiftzeichnungen aufbewahrt, die mit dem Monogramm TK signiert und auf die Jahre 1887 bis 1903 datiert sind. Sie stammen aus dem Reiseskizzenbuch von August Theodor Kugelmann (1838 - Stettin - 1909). Kugelmann, der an der Königlichen Akademie der Künste in Berlin ausgebildet wurde, war schon ab 1862 als Maler und Zeichenlehrer in Stettin tätig. Von 1868 bis
1908 arbeitete er am Stadtgymnasium. Er unterrichtete auch Mädchen an der
Kaiserin-Auguste-Victoria-Schule. Er beschäftigte sich mit Landschaften, Veduten, Seefahrt. In den Jahren 1871-1885 nahm er an Ausstellungen teil, die vom
Kunstverein für Pommern in Stettin organisiert wurden, wobei er Ölbilder präsentierte - hauptsächlich Pommersche Landschaften. In seinem Skizzenbuch
verewigte er am 19. August 1888 zwei Ansichten von zwei Kulturdenkmälern
von Königsberg (Chojna): Das Świecko-Tor (Schwedt), das reichste Bauwerk des
mittelalterlichen Verteidigungssystems der Stadt, sowie das ehemalige Augustinerkloster, das am anderen Ende der Stadt lag. Anknüpfend an das Interesse der
Romantiker stellte er mittelalterliche Bauwerke vor - Denkmäler für die große
Vergangenheit der Stadt, aber er betrachtete sie realistisch und bereicherte sie
um Alltagsmotive.
Die Ansichten von Königsberg, die sich in einem Skizzenbuch mit
wirtschaftlich und architektonisch reichen deutschen Städten wie Lübeck, Lü-
180
Dwa widoki Chojny z 1888 roku...
neburg, Wismar oder Stralsund befinden, zeugen davon, dass die Kulturdenkmäler dieser Neumärkischen Stadt dank der Ansammlung, des Reichtums und
der Schönheit der Form aufeinanderfolgenden Generationen von Künstlern
bekannt waren. Die kulturelle Landschaft von Chojna, die aus der Geschichte
geschaffen wurde, wurde unaufhörlich als der Überlieferung in Kunstwerken
angesehen.
Ryc. 1. A.Th. Kugelmann, Widok Bramy Świeckiej w Chojnie od strony miasta, 19.08.1888,
rys. ołówkiem (fot. Ewa Daszyńska, zbiory MNS)
181
Ewa Gwiazdowska
Ryc. 2. A.Th. Kugelmann, Widok dawnego klasztoru augustianów w Chojnie, 19.08.1888, rys. ołówkiem (fot. Ewa Daszyńska, zbiory MNS)
182
Magdalena Dźwigał*
Szczecin
Niepodległościowe
organizacje młodzieżowe
działające na terenie
powiatu chojeńskiego
w latach 1945–1956
Zakończenie drugiej wojny światowej niewątpliwie wywołało w polskim
społeczeństwie wielką radość, aczkolwiek panująca w 1945 roku sytuacja polityczna daleka była od pielęgnowanych przez lata okupacji wyobrażeń o wyzwoleniu. Polscy komuniści instruowani przez swoich radzieckich opiekunów
z miejsca rozpoczęli przeobrażanie kraju na wzór „wielkiego brata”. Zmiany
stopniowo obejmowały wszelkie dziedziny życia politycznego, gospodarczego
i społecznego. Pierwsze powojenne lata upłynęły pod znakiem rozprawienia się
z legalną opozycją (Polskim Stronnictwem Ludowym) oraz nieskładającym broni podziemiem niepodległościowym (Armią Krajową, zrzeszeniem „Wolność
i Niezawisłość”). Od 1947 roku komuniści przystąpili do kolejnego etapu „utrwalania władzy ludowej” w Polsce, kiedy to potencjalnym wrogiem ustroju mógł zostać
każdy obywatel, który nie zgadzał się z oficjalną doktryną kreowaną przez partię.
Był to również okres, gdy władze rozpoczęły szeroko zakrojoną ofensywę
ideologiczną, której efektem miało być ukształtowanie nowego obywatela – całMagdalena Dźwigał – absolwentka Instytutu Historii i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Szczecińskiego ze specjalnością archiwistyczną oraz filologii germańskiej Collegium Balticum
w Szczecinie. Od 2007 r. zatrudniona w Oddziałowym Biurze Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów IPN w Szczecinie, obecnie na stanowisku kustosza archiwalnego. Jej zainteresowania
historyczne koncentrują się wokół najnowszej historii Polski, w tym głównie okresu stalinowskiego.
*
183
Magdalena Dźwigał
kowicie podporządkowanego państwu „socjalistycznego człowieka”. Głównym
adresatem tych zamierzeń było środowisko młodzieży. Młodych i „plastycznych”
ludzi zamierzano „ulepić” od podstaw, wpajając im komunistyczne idee. W tym
celu od 1948 roku nasilono indoktrynację marksistowską w dziedzinie oświaty
i wychowania1. Wprowadzane zmiany przybrały formę zarówno organizacyjną
– likwidacja dotychczasowych organizacji młodzieżowych różnej proweniencji
i zastąpienie ich utworzonym w lipcu 1948 roku Związkiem Młodzieży Polskiej
(ZMP), jak i ideologiczną – odpowiednio przeredagowano programy szkolne,
a przedwojennych i „reakcyjnych” nauczycieli oraz wychowawców młodzieżowych zastępowano „swoimi”, „reedukowanymi” ludźmi, najczęściej o wątłym
doświadczeniu pedagogicznym. Stopniowo, „metodą małych kroczków”2, ograniczano również wpływ Kościoła katolickiego na wychowanie młodzieży, aż do
ostatecznego usunięcia ze szkół lekcji religii w 1961 roku.
Tak bezpardonowe działania władz wywołały sprzeciw środowiska młodzieżowego. Zdecydowana większość młodych ludzi wychowana w duchu tradycji chrześcijańskiej i patriotycznej, bogatsza o doświadczenia okupacji, doskonale zdawała sobie sprawę z dysonansu, jaki powstał pomiędzy hasłami propagandowymi a rzeczywistą sytuacją w kraju. Zarówno w bezpiecznym środowisku
rodzinnym, jak i poza nim – w szkole, na ulicy, w pociągu itd., słyszeli narzekania
i obawy o przyszłość. Słuchali też polskojęzycznych rozgłośni, które nadawały
z Zachodu – a to, co słyszeli, budziło w nich coraz większą niechęć do tego, co
ich otaczało.
Kontestacja rzeczywistości przybierała różne formy: wypisywano na
murach ubliżające komunistom i ZSRR hasła, niszczono portrety dostojników
państwowych, w tym Stalina, rozrzucano ulotki, rozsyłano listy z pogróżkami.
Również przynależność do powszechnej organizacji ZMP miała dla większości
młodych ludzi jedynie charakter pragmatyczny, na przykład ułatwiała wstęp na
wyższe uczelnie3. Z uwagi na postępujący proces stalinizacji kraju opór wzrastał i przybierał coraz bardziej zorganizowaną formę – powstawały grupy konspiracyjne o antykomunistycznym charakterze. Szczególny rozkwit tajnych
organizacji młodzieżowych przypadł na okres po 1947 roku, gdy zlikwidowano legalną opozycję, ogłoszono amnestię i zdławiono podziemie poakowskie4.
D. Jarosz, Polacy a stalinizm 1948–1956, Warszawa 2000, s. 186.
Tamże, s. 220.
3
Większość młodych ludzi zatrzymanych za członkostwo w tajnych organizacjach młodzieżowych na
terenie powiatu chojeńskiego należała do ZMP, niektórzy pełnili w niej nawet funkcje kierownicze.
4
UB a młodzieżowe organizacje antykomunistyczne w latach 1945–1954 na Górnym Śląsku i Podbeskidziu. Metody operacyjne aparatu bezpieczeństwa w świetle dokumentów, wstęp A. Badura,
G. Musiał, Katowice 2010, s. 27.
1
2
184
Niepodległościowe organizacje młodzieżowe...
Badacze zjawiska zgodnie wskazują jeszcze jeden aspekt aktywnego zaangażowania młodych. Mianowicie ,,wynikając[ą] z wieku chęć przeżycia konspiracyjnej
przygody, skłonność do ryzyka, czy też typowe dla okresu dojrzewania postawy
buntownicze. Organizacje tworzyli ludzie młodzi, którym brakowało wprawdzie
doświadczenia niezbędnego do prowadzenia podziemnej działalności, za to pełni byli zapału i chęci do aktywnego działania”5. W skali kraju służby bezpieczeństwa wykryły około tysiąca organizacji działających w latach 1944–1956, ich
liczebność wahała się między 10 600 a 11 200 osób6. W tym okresie na terenie
ówczesnego województwa szczecińskiego rozbito 24 organizacje, w których zaangażowanych było około 270 młodych ludzi7.
Tropione i rozbijane przez Urząd Bezpieczeństwa (UB) tajne organizacje
młodzieżowe musiały być w pewien sposób zdefiniowane. Innymi słowy, chodzi
o rozstrzygnięcie, na jakiej podstawie określano, że dana grupa była organizacją
młodzieżową, a inna nie. Zdaniem Bogusława Wójcika podstawowym kryterium
była taka ich klasyfikacja przez aparat bezpieczeństwa PRL, jaką przyjęto między innymi w Informatorze o nielegalnych antypaństwowych organizacjach i bandach zbrojnych działających w Polsce Ludowej w latach 1944–1956, który został
opracowany w archiwum resortowym (w tak zwanym Biurze C) na początku
lat sześćdziesiątych XX wieku8. Dalej badacz wskazuje tak zwane charakterystyki grup i organizacji antypaństwowych, które były sporządzane w latach siedemdziesiątych9. Rzeczywiście, wszystkie charakterystyki dotyczące opisanych
w niniejszym artykule związków wskazują, że były to nielegalne organizacje młodzieżowe. Jednocześnie Jacek Witold Wołoszyn, podejmując próbę zdefiniowania pojęcia „konspiracyjna organizacja młodzieżowa”, charakteryzuje ją jako
„grupę formalną o określonej strukturze wewnętrznej, mającą dowództwo (jednoosobowe lub zespołowe), dążącą do zachowania jej istnienia w tajemnicy”10.
Zdaniem badacza ważnym wyznacznikiem takich organizacji był wiek ich członków, którzy nie mieli 25 lat, a przede wszystkim samorzutność powstania oraz
samodzielność działania. Mniej istotne wydają się mu: złożenie przez członków
Tamże, s. 28.
Atlas polskiego podziemia niepodległościowego 1944–1956, Warszawa–Lublin 2007, s. XXXIII.
7
Tamże.
8
B. Wójcik, Niepodległościowe organizacje młodzieżowe na Rzeszowszczyźnie w latach 1944–1956
w świetle dokumentów, Rzeszów 2009, s. 19. Warto podkreślić, że w Informatorze... w dziale poświęconym organizacjom młodzieżowym umieszczono jedynie jedną organizację rozbitą na terenie powiatu chojeńskiego – organizację z Drzewic. Patrz poniżej.
9
Tamże, s. 20.
10
J.W. Wołoszyn, Chronić i kontrolować: UB wobec środowisk i organizacji konspiracyjnych młodzieży na Lubelszczyźnie 1944–1956, Warszawa 2007, s. 12–13.
5
6
185
Magdalena Dźwigał
przysięgi organizacyjnej oraz używanie przez nich pseudonimów, chociaż zwraca
uwagę, że podkreślało to tajny charakter grupy11.
Podczas opracowania charakterystyki młodzieżowych organizacji działających na obszarze powiatu chojeńskiego została przeprowadzona szczegółowa
kwerenda mająca na celu dotarcie do organizacji działających bądź wykrytych
w omawianym okresie. Na podstawie materiałów archiwalnych wytworzonych
przez UB udało się ustalić cztery takie grupy, które w badanej dokumentacji
zostały uznane przez organa bezpieczeństwa za tajne organizacje młodzieżowe.
Były to: Samodzielna Organizacja Podziemna działająca w Dębnie, Tajna Organizacja Wojskowa z Boleszkowic, Młodzież Walcząca z Komunizmem z Drzewic
oraz organizacja (bez nazwy) z Mostna.
Chociaż większość z opisanych w niniejszym artykule grup została rozbita na początku lat pięćdziesiątych, to zakres czasowy, który objęła kwerenda, dotyczył lat 1945–1956, czyli tak zwanego okresu stalinizmu. Nie oznacza
to bynajmniej, że po tym okresie władze nie ścigały osób zaangażowanych
w działalność opozycyjną, nie ulega jednak wątpliwości, że zerwano wówczas ze
„standardami” panującymi w latach wcześniejszych, w tym głównie z praktyką sądzenia członków nielegalnych organizacji przez sądownictwo wojskowe12.
Tamże.
Komuniści do zduszenia wszelkiego oporu społecznego w Polsce potrzebowali nie tylko organów
bezpieczeństwa, ale i „sprawnego” aparatu sprawiedliwości, który sankcjonowałby działania władz
i organów bezpieczeństwa w świetle obowiązującego prawa. Istniejąca sieć sądownictwa powszechnego, opartego przede wszystkim na przedwojennych kadrach sędziowskich, nie do końca mogła spełnić
„wymagania” nowej władzy. Dlatego postanowiono oprzeć się na sądach wojskowych, gdzie panująca wojskowa dyscyplina bardziej sprzyjała wydawaniu wyroków zgodnych z nową racją stanu. Jednak
istniejąca sieć sądów wojskowych odpowiadała głównie potrzebom wojska i nie mogła być w pełni
wykorzystana przez komunistów do zwalczania oporu społecznego. W związku z tym utworzono nowy
rodzaj sądów wojskowych, który był związany z administracyjnym podziałem kraju, a nie z organizacją
i strukturą wojska. Te specjalne sądy wojskowe nazwano Wojskowymi Sądami Rejonowymi. Zostały
one powołane rozkazem organizacyjnym nr 023/Org. z dnia 20 stycznia 1946 r., wydanym przez marsz.
Michała Żymierskiego – naczelnego dowódcę Wojska Polskiego i ministra obrony narodowej. Obszarem działania WSR było województwo. W związku z tym WSR w Szczecinie objął swą jurysdykcją
całe ówczesne województwo szczecińskie. Do zmiany zakresu terytorialnego doszło w 1950 r., kiedy to
z części województwa szczecińskiego utworzono województwo koszalińskie. Tereny te zostały poddane
wówczas jurysdykcji nowo powstałego WSR w Koszalinie. Według przywołanego wcześniej rozkazu
WSR rozpatrywały sprawy: osób cywilnych, podlegających właściwości sądów wojskowych na mocy
szczególnych przepisów prawa, funkcjonariuszy bezpieczeństwa publicznego, Milicji Obywatelskiej,
Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego i innych formacji zmilitaryzowanych. Jak już podkreślono,
to właśnie możliwość poddania ludności cywilnej jurysdykcji sądów wojskowych była istotą powstania
i działania WSR. Sądy wojskowe funkcjonowały na podstawie Dekretu PKWN z 23 września 1944 r.
Prawo o ustroju sądów wojskowych i prokuratury wojskowej. Najistotniejszy z punktu widzenia celów
11
12
186
Niepodległościowe organizacje młodzieżowe...
Aparat bezpieczeństwa utracił już wtedy wszechwładzę.
Stwierdzenie, że dana grupa była organizacją młodzieżową, ponieważ
za taką została uznana przez organa bezpieczeństwa, ma jeszcze inne oblicze.
Ponieważ badania nad organizacjami młodzieżowymi oparte są przede wszystkim na dokumentacji wytworzonej przez aparat represji, niezmiernie trudno
jest uchwycić realną skalę zjawiska. Nie można zatem wykluczyć, że na terenie
powiatu nie działały jeszcze inne organizacje młodzieżowe, o których istnieniu
nie wiedział UB13. Ponadto, jak wskazują badania, niektóre organizacje powstawały w trakcie śledztwa, w rezultacie „naciągania” zeznań pod gotowe scenapolitycznych ówczesnych władz państwowych był art. 8 § 1 tego dekretu: „W czasie wojny, mobilizacji lub gdy wymaga tego interes obronny Państwa, może Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego
na wniosek kierownika Resortu Obrony Narodowej poddać drogą rozporządzenia właściwości sądów
wojskowych, osoby, podlegające właściwości sądów powszechnych, za przestępstwa, które uzna za niebezpieczne dla obrony państwa” (w cytatach zachowano oryginalną pisownię – dop. M.Dź.). Ponieważ
w opinii aparatu politycznego istniejące sądy wojskowe nie były w stanie spełnić dodatkowo narzuconych im obowiązków związanych z rozpatrywaniem spraw osób cywilnych, marsz. Michał Żymierski
jako naczelny dowódca Wojska Polskiego skorzystał z art. 17 wymienionego dekretu i powołał Wojskowe Sądy Rejonowe. Orzekały one na podstawie obowiązujących dekretów z mocą ustawy, które
charakteryzowały się niespotykaną dotąd surowością kar. Szczególnie ważnym aktem prawnym był
Kodeks karny Wojska Polskiego wprowadzony dekretem PKWN z 23 września 1944 r. Rozdział XVII
tego dekretu dotyczył zbrodni stanu, a większość jego artykułów umożliwiała stosowanie kary śmierci. Umieszczenie przestępstw zakwalifikowanych jako zbrodnie stanu w kodeksie wojskowym, a nie
w kodeksie powszechnym było kluczowe dla poddania sądownictwu wojskowemu spraw osób cywilnych.
Inne, najczęściej stosowane dekrety w orzecznictwie WSR w Szczecinie: Dekret PKWN z dnia
31 sierpnia 1944 r. o wymiarze kary dla faszystowsko-hitlerowskich zbrodniarzy winnych zabójstw
i znęcania się nad ludnością cywilną oraz dla zdrajców Narodu Polskiego (przewidywał karę
śmierci z trzech artykułów); Dekret PKWN z dnia 20 października 1944 r. o ochronie państwa
(przewidywał karę śmierci z jedenastu artykułów); Dekret z 16 listopda 1945 r. o przestępstwach
szczególnie niebezpiecznych w okresie odbudowy państwa (kara śmierci z trzech artykułów); Dekret z 22 stycznia 1946 r. o odpowiedzialności za klęskę wrześniową i faszyzację życia państwowego (kara śmierci z jednego artykułu); Dekret z 13 czerwca 1946 r. o przestępstwach szczególnie
niebezpiecznych w okresie odbudowy państwa, nazywany potocznie małym kodeksem karnym
(przewidywał karę śmierci z jedenastu artykułów). M. Zaborski, Ustrój sądów wojskowych w Polsce
w latach 1944–1955, Lublin 2005, s. 222–224.
13
Autorka trafiła na ślad zapisów ewidencyjnych dotyczących SOR „Bikina”, prowadzonej w latach 1953–1955 (materiały archiwalne tej sprawy zostały zniszczone). Osoby w niej występujące
(Tadeusz Imiołek, Zbigniew Bartosik, Roman Mazurek) były rozpracowywane jako podejrzane
o przynależność do nielegalnej organizacji młodzieżowej na terenie Dębna. Na karcie ewidencyjnej zapisano: „Organizacja ta miała na celu gromadzenie broni palnej, dokonywanie napadów
rabunkowych. Z uwagi na to, że od 1951 r. (w tym roku została zorganizowana – dop. M.Dź.) nie
przejawiała żadnej wrogiej działalności oraz z uwagi na brak konkretnych dowodów ich działalności w latach 1950–51 zgodnie z oceną Wydz. Śledczego WUBP w Szczecinie rozpracowania
zaniechano”. Karta E-34 z Kartoteki Odtworzeniowej Biura „C” MSW w Warszawie.
187
Magdalena Dźwigał
riusze przesyłane z centrali, powstanie zaś innych mogło być inspirowane przez
sam UB14. Ma to szczególne znaczenie również w kontekście historii powstania
i działalności przedstawionych poniżej organizacji młodzieżowych.
1. Samodzielna Organizacja Podziemna
Zachowany obszerny materiał źródłowy, jak również późniejsze relacje
i opracowania15, pozwoliły dość wszechstronnie zbadać okoliczności powstania
Samodzielnej Organizacji Podziemnej (SOP). Chociaż w tym przypadku wypadałoby de facto mówić o dwóch powiązanych ze sobą grupach działających
w 11-letniej Szkole Ogólnokształcącej w Dębnie.
Jak wynika z dokumentacji operacyjnej wytworzonej przez Powiatowy
Urząd Bezpieczeństwa Publicznego (PUBP) w Dębnie na przestrzeni lat 1950
i 1951, na terenie powiatu chojeńskiego miały miejsce dość liczne przypadki
„ujawnienia pism wrogiej treści”. Reakcja władz, to jest UB, polegała przede
wszystkim na uaktywnieniu bądź rozszerzeniu sieci posiadanych informatorów w celu wykrycia sprawców16. Nie inaczej postąpiono, gdy 1 maja 1950 roku
w Dębnie znaleziono trzy „szkalujące ustrój” pisane odręcznie ulotki17. Funkcjonariusze UB, przypuszczając, że sporządzili je uczniowie miejscowej szkoły ogólnokształcącej, podjęli szerokie działania operacyjne. Informatorom wyznaczono
zadania wszechstronnej infiltracji uczniów. Interesowano się osobami o wyraźnie negatywnym stosunku do ówczesnej rzeczywistości, a także takimi, które na
przykład miały krewnych za granicą. Do zdemaskowania „wrogów” posłużono
się także materiałem porównawczym w postaci napisanych specjalnie w tym
B. Wójcik, Niepodległościowe organizacje młodzieżowe..., s. 20.
W Bibliotece Publicznej Miasta i Gminy w Dębnie znajdują się maszynopisy: T. Cegielski,
Ruch niepodległościowy młodzieży szkolnej w Dębnie Lubuskim w latach 1950–1951; F. Kiryk,
Wspomnienia z lat gimnazjalnych (1947–1951); M. Baranowicz, SOP – Samodzielna Organizacja Podziemna w 11-letniej Szkole Ogólnokształcącej w Dębnie Lubuskim 1950–1951. Pochodzący
z Mieszkowic pisarz i publicysta Stanisław Srokowski jest autorem artykułu dotyczącego SOP
(S. Srokowski, Zapomniani chłopcy z Dębna, „Nasz Dziennik, 19/20.11.2011). Na podstawie przeżyć
kolegów – członków organizacji SOP napisał również powieść zatytułowaną Ladacznica i chłopcy
(S. Srokowski, Ladacznica i chłopcy, Wrocław 1991). Również szczecińska dziennikarka Agnieszka Kuchcińska-Kurcz przedstawiła sylwetki członków dębnowskich organizacji młodzieżowych
(A. Kuchcińska-Kurcz, Ciemne karty historii, http:/www.transodra-online.net/de/node/13374).
16
Archiwum IPN w Szczecinie (dalej: AIPN Sz), 006/196, t.1, Pismo szefa WUBP w Szczecinie do
szefa PUPB w Dębnie, Szczecin, 20.04.1951 r., s. 70.
17
Z późniejszych zeznań członków grupy R. Wolskiego wynika, że łącznie rozrzucono wówczas
sześć ulotek.
14
15
188
Niepodległościowe organizacje młodzieżowe...
celu szkolnych wypracowań18. Podjęte działania okazały się jednak bezowocne,
nie udało się wówczas ustalić osób odpowiedzialnych za ten „incydent”19.
Niespełna rok później, to jest 14 kwietnia 1951 roku, na terenie miasta
pojawiła się kolejna duża partia (około 50) ulotek20, a miesiąc później, 8 maja,
do UB dotarła informacja o listach z pogróżkami, które za pośrednictwem poczty wpłynęły między innymi do Komitetu Powiatowego Polskiej Zjednoczonej
Partii Robotniczej (PZPR), Komendy Powiatowej Milicji Obywatelskiej (MO),
Komendy Powiatowej „Służby Pracy”, Powiatowego Zarządu ZMP oraz osób
prywatnych, na przykład do funkcjonariusza MO Czarniaka, nauczyciela Winnickiego oraz pracownika tartaku Wojciecha Wilewskiego21. Jak ustalono łącznie
przesłano wówczas dwanaście listów następującej treści:
Jesteście ZDRAJCAMI POLSKI lud na was patrzy z odrazą i ze wstrętem
– lecz nieubłagana ręka SPRAWIEDLIWOŚCI wymierzy wam zasłużoną karę –
Wypadek szczeciński22 jest świadectwem GNIEWU I NIENAWIŚCI Ludu ku oku18
AIPN Sz, 006/196, t. 1, Plan przedsięwzięć operacyjnych do sprawy ulotek rozlepionych w dniu
24–25.04.1950 r. na terenie miasta Dębna, Dębno, 28.04.1950 r., s. 17.
19
Jak wynika z późniejszych ustaleń śledczych, za kolportaż ulotek w maju 1950 r. odpowiedzialna była grupa R. Wolskiego, do której należeli wówczas: Czesław Pacewicz, Marian Baranowicz,
Ryszard Milczarek, Józef Widzewicz oraz Tadeusz Cegielski. Postępowanie dotyczące kolportażu
zostało na podstawie postanowienia Wojskowej Prokuratury Rejonowej (WPR) z 25 lipca 1951
r. wydzielone do odrębnego postępowania i przekazane do realizacji Prokuraturze Wojewódzkiej
w Szczecinie. AIPN Sz, 187/269, Postanowienie o wyłączeniu materiałów śledztwa do odrębnego
prowadzenia, Szczecin, 25.07.1951 r., s. 268. W związku z tą sprawą skazani i osadzeni w więzieniu Wolski, Baranowicz, Pacewicz oraz będący już na wolności Milczarek byli przesłuchiwani
w styczniu i lutym 1952 r. Dopiero w lutym 1953 r. oficer śledczy WUPB w Szczecinie w notatce służbowej wnioskował o umorzenie postępowania, powołując się na ustawę amnestyjną oraz
fakt, że podejrzani zostali już de facto skazani za zarzucane im przestępstwo. AIPN Sz, 006/196,
t. 3, Notatka służbowa z analizy sprawy, Szczecin, 18.02.1953 r., k. 215.
20
Treść rozrzuconych wówczas ulotek brzmiała następująco: „ „Hańba tym Polakom, którzy zdradzają OJCZYZNĘ, wysługując się Stalinowi, mordercy PATRIOTÓW Polskich w KATYNIU
I NA SYBIRZE a my wierni ich Ideałom, za które polegli”. AIPN Sz, 006/196, t. 3, Charakterystyka
sprawy, Dębno, 17.05.1951 r., s. 79.
21
AIPN Sz, 006/196, t. 1, Raport specjalny dotyczący realizacji młodzieżowej organizacji pod nazwą „Samodzielna Organizacja Podziemna”, Dębno, 15.05.1951 r., s. 90.
22
Mianem „wypadku szczecińskiego” określono zamieszki, jakie wybuchły w Szczecinie 9 kwietnia
1951 r. W następstwie śmiertelnego postrzelenia Polaka przez radzieckiego oficera Daniła Nieczupeja doszło do zajść, w których zginęły dwie osoby, postrzelono kilka innych, dotkliwie pobito
interweniujących milicjantów i funkcjonariuszy UB, wiele osób aresztowano, a następnie przykładowo osądzono. Wydarzenia te odbiły się szerokim echem w kraju, ujawniając jednocześnie
silne antyradzieckie nastawienie społeczeństwa. K. Kozłowski, Między racją stanu a stalinizmem,
Szczecin 2000, s. 336–341.
189
Magdalena Dźwigał
pantom i sprzedawczykom kraju23.
Jeden z adresatów pogróżek, Wojciech Wilewski24, podczas składania
wyjaśnień w siedzibie UB plątał się w zeznaniach, podając sprzeczne fakty, co
wzbudziło podejrzenia badających go funkcjonariuszy. Ostatecznie, w wyniku
„szczegółowego przesłuchania”, 12 maja przyznał, że zna nadawców felernej
korespondencji. Wskazał swojego brata Antoniego Wilewskiego25, od którego miał się dowiedzieć o istnieniu nielegalnej organizacji młodzieżowej działającej na terenie miejscowej szkoły. Następnego dnia, to jest 13 maja, doszło
do pierwszych zatrzymań. W wyniku tajnego zdjęcia26 do UB doprowadzono
A. Wilewskiego. Podczas rewizji w jego mieszkaniu skonfiskowano niezdatny
do użytku pistolet typu „Flower” oraz gumowe czcionki drukarskie. W następstwie złożonych przez niego zeznań doszło do kolejnych zatrzymań. Romualda Wolskiego27, Stanisława Hrynkiewicza28 i Ryszarda Milczarka29 aresztowano
w internacie. Władysława Sapę30 zatrzymano w gabinecie dyrektora szkoły, z kolei Marian Baranowicz31 został zatrzymany w trakcie przedstawienia szkolnego
w Mieszkowicach. 13 i 14 maja 1951 r. aresztowano łącznie trzynastu chłopców32.
Niemal natychmiast przystąpiono do przesłuchań. Ten z zatrzymanych,
który nie przyznawał się do członkostwa w nielegalnej organizacji, był konfrontowany z osobą, która wcześniej na niego wskazała. R. Milczarek zeznawał po
latach, że konfrontację taką odbył z zakrwawionym i posiniaczonym M. Baranowiczem33. Późniejsze wspomnienia i zeznania zatrzymanych członków SOP
AIPN Sz, 006/196, t. 3, Charakterystyka sprawy, Dębno, 17.05.1951 r., s. 79.
Wojciech Wilewski, ur. 10.09.1924.
25
Antoni Wilewski, ur. 13.06.1934 w m. Radlna.
26
Tajne zdjęcie kogoś – tajne aresztowanie dokonywane w celach operacyjnych, np. zwerbowania
lub operatywnego przesłuchania. Osoba „tajnie zdjęta” mogła następnie zostać tajnie aresztowana lub potajemnie zwolniona. Ł. Kamiński, Lingua secutitatis. Minisłownik terminologii SB,
„Pamięć i Sprawiedliwość” 2003, nr. 1 (3), s. 215.
W. Wilewski, zeznając o kulisach swojego zatrzymania, relacjonował, że do jego mieszkania przyszedł funkcjonariusz UB w cywilnym ubraniu i poinformował o mającym się odbyć wyjazdowym
meczu piłki nożnej. Jako zawodnik drużyny juniorów miał się udać wspólnie z nim do budynku
UB. AIPN Sz, S 43/01/Zk, t. 1, Protokół przesłuchania świadka Antoniego Wilewskiego, Gorzów
Wlkp. 12.06.1995 r., k. 21.
27
Romuald Wolski, ur. 13.06.1933 na Ganowszczyźnie.
28
Stanisław Hrynkiewicz, ur. 24.12.1933 w m. Falewicze.
29
Ryszard Milczarek, ur. 9.05.1933 w m. Kolonia Graniczna.
30
Władysław Sapa, ur. 25.03.1935.
31
Marian Baranowicz, ur. 2.01.1932 r. w m. Dąbowicze.
32
AIPN Sz, 006/196, t. 1, Raport specjalny do naczelnika Wydziału III MBP w Warszawie, Szczecin, 18.05.1951 r., s. 95–97.
33
AIPN Sz, S 43/01/Zk, t. 1, Protokół przesłuchania Ryszarda Milczarka, Warszawa, 07.03.1997
23
24
190
Niepodległościowe organizacje młodzieżowe...
jednoznacznie świadczą, że były wobec nich stosowane niedozwolone metody śledcze. Funkcjonariusze UB w Dębnie, w celu wymuszenia „określonych”
zeznań, dopuszczali się przemocy fizycznej, a nawet grozili przesłuchiwanym
śmiercią. W areszcie PUBP w Dębnie przetrzymywani byli w piwnicznych jednoosobowych celach, bez prycz czy sienników – spali na gołym betonie. Po około
dziesięciu dniach specjalnym konwojem zostali przewiezieni do aresztu śledczego przy ul. Małopolskiej w Szczecinie, gdzie kontynuowano śledztwo. Tutaj
zostali osadzeni w wieloosobowych celach naszpikowanych tak zwaną agenturą
celną34, której zadaniem było skrupulatne rejestrowanie każdej ich wypowiedzi.
Jeden z informatorów, o ps. „Janek”, donosił, że Wilewski zaraz po osadzeniu
w celi opowiedział o okolicznościach swojego zatrzymania. Na co, jak relacjonował informator, jeden z osadzonych poradził młodzieńcowi, by dla swojego
dobra trzymał się zasady, że tak długo jak będzie trwało śledztwo w celi mówił
jedynie o tym, o czym zeznawał już oficerowi śledczemu. Była to zapewne cenna, przezorna rada „doświadczonego” współwięźnia35.
Również podczas pobytu w szczecińskim areszcie członkowie SOP zostali poddani częstym i uciążliwym, głównie nocnym, przesłuchaniom, między
innymi kazano im siedzieć na nodze od krzesła, musieli wiele godzin stać z twarzą blisko ściany, otrzymywali głodowe racje żywnościowe. Podczas przesłuchania sporządzano protokoły, które później, zazwyczaj bez zapoznania się z ich
treścią, musieli podpisać.
Na podstawie lektury zeznań oraz późniejszych relacji członków organizacji SOP można odtworzyć okoliczności jej powstania i formy działalności.
Pierwsza grupa chłopców zorganizowała się na terenie szkolnego internatu,
mieszczącego się przy ówczesnej ulicy Bieruta. Skupieni wokół osoby Romualda Wolskiego koledzy pochodzili w większości ze wschodnich terenów II RP
i mieli okazję „na własnej skórze” doświadczyć radzieckiej okupacji. Osobiste
tragedie36, wpływająca bezpośrednio na ich otoczenie postępująca sowietyzacja kraju oraz wprowadzane bezpardonowo w szeroko rozumiane życie szkolne
r., k. 124.
34
Agentura – ogół niejawnych współpracowników aparatu bezpieczeństwa. Stosowano także określenie „sieć agenturalna”, potocznie „sieć”. Agentura celna – agentura umieszczona w aresztach
śledczych lub więzieniach. Ł. Kamiński, Lingua secutitatis..., s. 210.
35
AIPN Sz, 006/196, t. 1, Doniesienie, Szczecin, 29.05.1951, s. 122.
36
Ojciec Romualda Wolskiego został rozstrzelany w Katyniu, brata Eugeniusza Zatryba zabił
pijany czerwonoarmista, z kolei ojciec Czesława Pacewicza za szerzenie fałszywej propagandy został przymusowo wysiedlony z Boleszkowic, rodzina Stanisława Hrynkiewicza powróciła do Polski
z kilkuletniego zesłania w Kazachstanie. Ryszard Milczarek, mając 11 lat, należał do AK Inspektoratu Równe.
191
Magdalena Dźwigał
i pozaszkolne „komunistyczne porządki” wzbudzały ich sprzeciw i skłoniły do
działania. To właśnie kolportaż ulotek o antykomunistycznej i antyradzieckiej
treści stał się głównym orężem młodych konspiratorów, a ich treść wykładnią
poglądów. Jak już wspomniano, początki aktywności grupy R. Wolskiego sięgały
1950 roku. W marcu następnego roku, będąc już w dziesiątej klasie, chłopcy
postanowili przyjąć bardziej zorganizowaną formę, co było następstwem między
innymi zasłyszanych informacji o organizacjach wykrytych w Gryfinie czy Gorzowie. Zasadniczy skład osobowy grupy w dalszym ciągu stanowili mieszkańcy
bursy, choć nastąpiły w niej pewne zmiany. Ze szkoły odszedł Józef Widziewicz,
natomiast Tadeusz Cegielski37, który wówczas przygotowywał się do egzaminów
maturalnych, został odsunięty. Do grupy dołączyli natomiast: Anzelm Szantyr38,
Stanisław Hrynkiewicz, Czesław Wiszniewski39, Eugeniusz Zatryb40 oraz Władysław Sapa.
W tym okresie, to jest w marcu 1951 roku, z R. Wolskim nawiązał kontakt uczeń dziewiątej klasy Bohdan Korzeniowski41. Podzielił się z nim informacją o utworzonej w jego klasie tajnej organizacji, prosząc Wolskiego o spotkanie
z założycielem grupy A. Wilewskim. Do spotkania doszło, a jego następstwem
było porozumienie o wspólnej działalności obydwu grup. Następnego dnia, na
miejscowym stadionie Gwardii, A. Wilewski zwołał zebranie klasowych kolegów,
wśród których znaleźli się Sebastian Janusz42, Eugeniusz Możejko43, B. Korzeniowski oraz Zbigniew Gmerek44. Podczas spotkania jednomyślnie wybrano
Wilewskiego przewodniczącym organizacji, która przyjęła nazwę Samodzielna
Organizacja Podziemna. Ustalono, że w razie ewentualnych pytań i dociekań,
także UB, chłopcy będą tłumaczyć jej skrót jako Szkolna Ochrona Ptaków. Wykonano nawet gumowe pieczątki SOP, powstał też dziennik organizacji, chociaż
wszystkie te przedmioty zostały wkrótce zniszczone.
W swoich zeznaniach A. Wilewski pytany o powody założenia organizacji oraz jej ewentualnych inspiratorów z zewnątrz, zeznawał: „Zawiązanie nielegalnej organizacji tylko ja sam wymyślałem i nikt mi tego nie podał. Czytałem
różne książki partyzanckie i o życiu kowbojów. Konkretnie jednak o założeniu
Tadeusz Cegielski, ur. 17.07.1933 w Saluminie.
Anzelm Szantyr, ur. 10.11.1934 w Antonowie.
39
Czesław Wiszniewski, ur. 25.01.1934.
40
Eugeniusz Zatryb, ur. 18.08.1932 w Łomży, zm. 31.08.2001.
41
Bohdan Korzeniowski, ur. 23.06.1933 w Wilnie.
42
Sebastian Janusz, ur. 11.09.1935 w Oświęcimiu. Janusz, z obawy przed grożącymi konsekwencjami w przypadku wykrycia organizacji, w kwietniu 1951 r. wystąpił z SOP.
43
Eugeniusz Możejko, ur. 1.04.1935 w m. Antony.
44
Zbigniew Gmerek, ur. 18.06.1935.
37
38
192
Niepodległościowe organizacje młodzieżowe...
organizacji myślałem po podsłuchaniu rozmowy dwóch nieznanych mi obywateli […] jeden z nich mówił, że będzie wojna, bo Ameryka zbroi się i w Polsce
już się szykuje rosyjskie mundury, że do wojska będzie powołanie młodzieży już
od 8 klasy […]. Mówił też, że gdy młodzież zabiorą do wojska to rodziców powywożą na Sybir”45. Jednakże podczas rozprawy głównej przed Wojskowym Sądem
Rejonowym (WSR) w Szczecinie odwołał swoje zeznania, mówiąc, że został
zmuszony do nich przez oficera śledczego, który groził mu zastrzeleniem46.
Dla zachowania zasad konspiracji ustalono, że skład osobowy grupy będą
znać jedynie ich przewodniczący, to jest Wilewski i Wolski47. W rzeczywistości
nigdy nie doszło do aktywnego współdziałania obydwu grup, to raczej Wilewski
bardziej się udzielał wśród kolegów z dziesiątej klasy. Świadczy o tym między
innymi fakt, że to właśnie on, na prośbę Wolskiego, zakupił w Gorzowie ręczną
drukarkę. Młodzi konspiratorzy słusznie uważali, że odręczne pisanie ulotek jest
zbyt niebezpieczne oraz nieefektywne. Treść ulotek, drukowanych w domach
E. Zatryba i A. Wilewskiego oraz w szkolnym internacie, układali sami chłopcy.
Oprócz wymienionych, bezpośredni udział w ich sporządzaniu brali: R. Wolski,
Czesław Pacewicz48 oraz M. Baranowicz. W szkolnym internacie trudno było
jednak zachować konspirację, stąd niektórzy jego mieszkańcy wiedzieli o niedozwolonej aktywności swoich kolegów. Prawdopodobnie dlatego został wtajemniczony uczeń dziewiątej klasy – Antoni Miecielica, który będzie jedną z głównych
postaci kolejnej rozbitej na terenie powiatu organizacji. Coraz aktywniejsza
działalność chłopców z SOP, a szczególnie sprawa rozesłania listów z pogróżkami, zwróciły uwagę miejscowych organów bezpieczeństwa, a w konsekwencji
przyczyniły się do rozbicia organizacji.
Spośród aresztowanej trzynastki 16 czerwca 1951 roku zwolniono
pierwszą szóstkę, to jest W. Sapę, A. Szantyra, Cz. Wiszniewskiego, S. Janusza,
M. Korzeniowskiego oraz E. Możejkę. W uzasadnieniach wniosków o zmianie
środka zapobiegawczego na dozór władz stwierdzono, że nie udowodniono im
czynnego udziału w organizacji, a z uwagi na młody wiek oraz „pochodzenie
45
AIPN Sz, 006/196, t. 4, Protokół przesłuchania podejrzanego Antoniego Wilewskiego. 30.05.1951 r.,
s. 22–23.
46
AIPN Sz, 187/270, Protokół rozprawy głównej przeciwko Antoniemu Wilewskiemu i innym,
Szczecin, 09.10.1951 r., s. 167.
47
Jak wynika z zeznań Wolskiego, nie było formalnego połączenia obydwu grup. Jego organizacja nie miała nazwy ani przywódcy, o przyjętej przez grupę Wilewskiego nazwie SOP dowiedział
się podczas śledztwa. Być może Wolski chciał chronić kolegów, gdyż, jak wynika z opracowania
T. Cegielskiego, doszło do formalnego połączenia obydwu grup pod jedną nazwą. T. Cegielski,
Ruch niepodległościowy młodzieży szkolnej..., s. 6.
48
Czesław Pacewicz, ur. 24.01.1932 w m. Laszówka, zm. 13.06.1996.
193
Magdalena Dźwigał
społeczne” należy umożliwić im kontynuowanie nauki49. Z prokuratury wojskowej zostali odebrani przez swoich nauczycieli – dyrektora Józefa Fornagiela oraz
K. Winnickiego. Chłopcy musieli raz w tygodniu meldować się na posterunku MO w Dębnie, jak również podpisać specjalne zobowiązania o zachowaniu
w tajemnicy przebiegu śledztwa.
Przełomowe decyzje co do dalszego toku postępowania zapadły dopiero
pod koniec lipca 1951 roku. Na mocy postanowienia z 23 lipca o niewszczynaniu
dochodzenia odstąpiono od postawienia zarzutów A. Miecielicy oraz Z. Gmerkowi. 26 lipca umorzono śledztwo w stosunku do W. Sapy, Cz. Wiszniewskiego, A. Szantyra, E. Możejki i B. Korzeniowskiego. Decyzję taką argumentowano
podobnie jak we wniosku o ich zwolnienie, dodając przy tym, że byli pod złym
wpływem kolegi R. Wolskiego50. Z 23 lipca pochodzi również postanowienie
o umorzeniu śledztwa w stosunku do W. Wilewskiego. W tym wypadku jako
okoliczność łagodzącą wskazano pokrewieństwo z oskarżonym, a co za tym idzie
– kłopotliwą sytuację polegającą na „niemożliwości pogodzenia obywatelskiego
obowiązku ze względami rodzinnymi”51.
Pierwszy akt oskarżenia przeciwko pozostałym siedmiu członkom SOP
sporządzony przez oficera śledczego PUBP w Dębnie – Kazimierza Kowarskiego, z 31 sierpnia 1951 roku, został w całości unieważniony. Prokurator WPR
w Szczecinie decyzję tę tłumaczył złą kwalifikacją prawną zarzuconych im czynów. Zdaniem prokuratora przynależność do związku o nazwie SOP łącznie ze
sporządzaniem i kolportażem ulotek nie przekraczała czynności przygotowawczych przewidzianych w art. 87 w zw. z art. 86 § 2 Kodeksu karnego Wojska Polskiego (KKWP)52. Zmianie uległa również kwalifikacja prawna oskarżenia Mil49
AIPN Sz, 006/196, t. 5, Wniosek o zmianie środka zapobiegawczego na dozór władz w stosunku
do Anzelma Szantyra, Szczecin, 08.06.1951 r., k. 17.
50
AIPN Sz, 187/269, Postanowienie o umorzeniu śledztwa, Szczecin, 26.07.1951 r., s. 307–308.
51
AIPN Sz, 187/269, Postanowienie o umorzeniu śledztwa przeciwko Wojciechowi Wilewskiemu,
Szczecin, 23.07.1951 r., s. 266.
52
Oficer śledczy w akcie oskarżenia postawił oskarżonym zarzut z art. 86 § 2 KKWP wprowadzonego w życie Dekretem PKWN z dnia 23 września 1944 r. (Dz.U. 1944, nr 6, poz. 27). Artykuł
ten brzmiał następująco: „Kto usiłuje przemocą zmienić ustrój Państwa Polskiego, podlega karze
więzienia na czas nie krótszy od lat 5 albo karze śmierci”. W świetle tego przepisu działania zmierzające do zmiany ustroju państwowego narzuconego przez komunistyczną władzę karane były
długoletnim więzieniem, a nawet śmiercią. Najczęściej artykuł ten stosowano wobec członków
organizacji uznanych za nielegalne, głównie AK, zrzeszenia Wolność i Niezależność, a także Ukraińskiej Powstańczej Armii. Jednak w tym przypadku prokurator wojskowy uznał, że działania tej
grupy nie wyczerpują znamion przestępstwa określonego w art. 86 § 2, lecz noszą raczej charakter
działań przygotowawczych. Dlatego zmieniono treść oskarżenia, stawiając im zarzut czynienia
przygotowań do obalenia przemocą ustroju państwowego z art. 87 w zw. z art. 86 § 2 Kodeksu
194
Niepodległościowe organizacje młodzieżowe...
czarka i Hrynkiewicza. Dzięki temu zostali zwolnieni z aresztu, a przed sądem
mogli odpowiadać z tak zwanej wolnej stopy.
14 września 1951 roku sporządzono nowy akt oskarżenia, na podstawie
którego A. Wilewski, R. Wolski, M. Baranowicz, Cz. Pacewicz i E. Zatryb zostali
– według podanej już kwalifikacji prawnej – oskarżeni o to, że w okresie od marca
do maja 1951 roku na terenie Dębna czynili przygotowania do zmiany przemocą
ustroju państwa polskiego przez przynależność do organizacji SOP i aktywną w
niej działalność. R. Milczarkowi oraz S. Hrynkiewiczowi, na podstawie art. 18 §
1 dekretu z 13 czerwca 1946 roku53 w zw. z art. 87 KKWP, zarzucono, „że mając wiarygodną wiadomość o istnieniu organizacji nie zawiadomili natychmiast
o tym władzy”54.
Rozprawa główna przed WSR, której przewodniczył sędzia wojskowy
mjr Tadeusz Nizielski55, odbyła się 9 i 10 października 1951 roku. Co ciekawe,
o mającej się odbyć rozprawie poinformowano Komitet Powiatowy PZPR oraz
dyrekcję szkoły w Dębnie, nakazując jednocześnie delegowanie im swoich
przedstawicieli. Partię wezwano „z uwagi na konieczność wypracowania odpowiednich metod wychowawczych w stosunku do tamtejszej młodzieży”, natomiast szkołę – „ze względów dydaktycznych”56.
Wyrok ogłoszono 15 października 1951 roku. Rzecz jasna, oskarżeni
zostali uznani winnymi zarzucanych im czynów. Uzasadnienie wyroku, pełne
komunistycznych, propagandowych haseł, nie pozostawia wątpliwości, że całe
karnego Wojska Polskiego: „Kto czyni przygotowania do popełnienia przestępstwa, określonego
w art. 85 lub 86, podlega karze więzienia”. Sankcje za samo przygotowywanie się do przestępstwa
brzmiały już nie tak złowrogo, gdyż groziła za ten czyn „jedynie” kara więzienia. Niemniej jednak
obydwa te artykuły znajdowały się w rozdziale XVII KKWP, zatytułowanym Zbrodnie stanu. Stojący na straży komunistycznej władzy aparat represji traktował każde działania uderzające w tę
władzę jako zbrodnię stanu i ścigał je z całą surowością.
53
Dekret z dnia 13 czerwca 1946 r. o przestępstwach szczególnie niebezpiecznych w okresie odbudowy państwa (Dz.U. 1946, nr 30, poz. 192).
54
AIPN Sz, 187/270, Akt oskarżenia przeciwko Antoniemu Wilewskiemu i innym, Szczecin,
14.09.1951 r., s. 79–88.
55
Tadeusz Nizielski, ur. 07.04.1914 w Kostrzynie. Absolwent Wydziału Prawno-Ekonomicznego
w Poznaniu (1933–1937). Służbę w WSR w Szczecinie rozpoczął 20.03.1946, najpierw jako asesor,
później sędzia. W kwietniu 1952 r. został zastępcą szefa WSR w Szczecinie, a w październiku
1952 r. awansował i został szefem Sądu Wojsk Lotniczych. Następnie kontynuował karierę m.in.
w Najwyższym Sądzie Wojskowym oraz Izbie Wojskowej Sądu Najwyższego. Odszedł na emeryturę w 1973 r. Jako jeden z nielicznych sędziów wojskowych okresu stalinowskiego został postawiony
przed sądem po 1989 r. Wyrokiem Wojskowego Sądu Garnizonowego w Warszawie skazany na
dwa lata pozbawienia wolności. Wyrok następnie uchylono, a sprawę umorzono. R. Ptaszyński,
Sędziowie Wojskowego Sądu Rejonowego w Szczecinie ich wyroki, Szczecin 2008, s. 67–68.
56
AIPN Sz, 187/270, s. 163, s. 164.
195
Magdalena Dźwigał
śledztwo i proces w sprawie SOP miał charakter polityczny. Sąd całkowicie zignorował wyjaśnienia i sprostowania oskarżonych wskazujących ewidentne
wymuszanie określonych zeznań przez funkcjonariuszy UB, dając tym samym
wiarę protokołom z przesłuchań. Za okoliczności łagodzące uznał dotychczasową niekaralność oskarżonych, ich młody wiek oraz „brak należytego wyrobienia
politycznego”. Jednocześnie zarzucono miejscowej organizacji ZMP niedostateczną opiekę nad mieszkańcami bursy „w kierunku wychowania ideologicznego”. Najcięższy wyrok wymierzono Wolskiemu – trzy lata pozbawienia wolności, A. Wilewskiemu – dwa lata i sześć miesięcy, M. Baranowicz, Cz. Pacewicz
oraz E. Zatryb zostali skazani na dwa lata pozbawienia wolności, natomiast
R. Milczarek oraz S. Hrynkiewicz – na rok i sześć miesięcy w zawieszeniu na trzy
lata57. Obrońcy Wolskiego i Wilewskiego złożyli skargę rewizyjną do Najwyższego Sądu Wojskowego (NSW), nie została ona jednak rozpatrzona. Wyrok został
utrzymany i zarządzono jego wykonanie.
Skazani chłopcy zostali najpierw wspólnie osadzeni w więzieniu
w Szczecinie, a następnie w Goleniowie, skąd przewieziono ich do więzienia
dla młodocianych przestępców w Jaworznie. Jedynie Wilewski, ze względu na
zły stan zdrowia, odbywał karę w więzieniu w Warszawie. W wyniku licznych
próśb o ułaskawienie oraz zastosowanie wobec nich amnestii z 22 listopada 1952
roku skazanym członkom SOP darowano karę i przedterminowo zwolniono.
W grudniu 1952 roku większość chłopców opuściła więzienie, najdłużej pozbawiony wolności był Eugeniusz Zatryb (do 13 stycznia 1953 roku).
2. Tajna Organizacja Wojskowa
W nocy z 16 na 17 czerwca 1951 roku w miejscowości Boleszkowice nieznani sprawcy rozkleili na bramach zabudowań i słupach ulotki następującej
treści:
Precz z komunistami!!! Precz ze Spółdzielniami !!! Precz z Bolszewikami !!!
Polska musi być wolna. Polacy przyczyńcie się do szybszego wyzwolenia
Polski każdy w swoim zakresie dopomagajcie tym, którzy już rozpoczęli tą pracę…
Kto może być dowódcą oddziału partyzanckiego? Dowódcą oddziału partyzanckiego może być każdy, kto choć trochę orientuje się w działalności partyzanc57
AIPN Sz, 187/270, Wyrok WSR w Szczecinie w sprawie Antoniego Wilewskiego i innych, Szczecin, 15.10.1951 r., s. 208–216.
196
Niepodległościowe organizacje młodzieżowe...
kiej i nie lęka się trudnych zadań, jakie stoją przed partyzantami. Polacy chwytajcie za broń. Nie pozwólcie się prowadzić na bezdrożne obszary nędzy.
W celu ujęcia winnych tego „antyustrojowego wystąpienia” referat III
PUBP w Dębnie wszczął 22 czerwca 1951 roku sprawę agencyjnego rozpracowania o kryptonimie „Nieznani”. Początkowo śledczy wiązali sprawę boleszkowickich ulotek z rozbitą w Dębnie organizacją młodzieżową SOP, konstatując, że
rozpracowanie nie objęło wszystkich jej członków, a tym samym „nie wyłoniło
właściwego inspiratora i kierownika tej organizacji”58. Idąc tym tropem, zamierzano pozyskać w charakterze informatora T. Cegielskiego, mieszkańca Boleszkowic, związanego z SOP, który nie został aresztowany. Do pozyskania jednak nie
doszło, gdyż do bezpieki dotarła agenturalna informacja, mówiąca o krążącym
w środowisku młodzieży przekonaniu, że skoro pozostał na wolności, to zapewne jest „szpiclem UB”59. Jednakże intensywna praca operacyjna doprowadziła
do uzyskania od byłego funkcjonariusza MO – Lucjana Janusza60, informacji
w sprawie rozlepionych ulotek. Już w sierpniu 1951 roku L. Janusz, wykorzystywany jako kontakt poufny, doniósł, że Bronisław Grządkowski61 opowiedział mu
o rozklejaniu ulotek oraz poinformował o istnieniu na terenie miasteczka tajnej
organizacji. W związku z tym zamierzano zastosować kombinację operacyjną
polegającą na wciągnięciu L. Janusza do organizacji. Jednak z uwagi na cha58
AIPN Sz, 006/219, t. 2, Raport o wszczęciu wstępnoagencyjnego rozpracowania, Dębno,
22.06.1951 r., s. 10.
59
Jak już wcześniej wspomniano, T. Cegielski, będąc w 1951 r. uczniem jedenastej klasy, tj. klasy
maturalnej, nie uczestniczył aktywnie w działalności SOP (kolportował ulotki rozrzucone w Dębnie w maju 1950 r.). Z dokumentacji śledczej wynika, że nie aresztowano go, tak jak inne osoby
związane z organizacją, ponieważ zamierzano go wykorzystać do ujawnienia kolejnych członków
organizacji oraz w celu uzyskania informacji na temat ulotek rozklejonych w Boleszkowicach.
W związku z tym materiały operacyjne dotyczące T. Cegielskiego zostały wyłączone do odrębnej
sprawy. Został aresztowany w sierpniu 1951 r. w Warszawie, podczas pracy na rzecz Powszechnej
Organizacji „Służba Polsce”. Do werbunku jednak nie doszło, m.in. z przedstawionych wcześniej
powodów. Na tym jego sprawa się nie zakończyła. Rozpoczęto przygotowania do postawienia
T. Cegielskiego w stan oskarżenia za domniemaną działalność w SOP. W tym celu próbowano
wymusić na skazanych już kolegach obciążające go zeznania. Gdy w listopadzie 1951 r. wszyscy
odwołali dotychczasowe wymuszone zeznania i zaprzeczyli, by miał on coś wspólnego z organizacją, śledczy zmuszeni byli w listopadzie 1951 r. umorzyć śledztwo. AIPN Sz, 006/219, t. 1, Raport
do szefa WUPB w Szczecinie, Dębno, 17.06.1951 r., k. 187, Raport o zezwolenia na werbunek,
Dębno 20.06.1951 r., k. 184.
60
Janusz został w lipcu 1951 r. zwolniony dyscyplinarnie z MO za samowolne oddalenie się
z posterunku oraz spożywanie alkoholu podczas służby. AIPN Sz, 025/1858, Akta osobowe funkcjonariusza Lucjana Janusza, passim.
61
Bronisław Grządkowski, ur. 3.09.1934 w Rybczy, zm. 13.10.2003.
197
Magdalena Dźwigał
rakter jego pracy i miejsce zamieszkania poza Boleszkowicami zrezygnowano z
tych zamiarów62. W celu potwierdzenia doniesień L. Janusza, 19 listopada 1951
roku pozyskano kolejnego informatora, mieszkańca Boleszkowic, o pseudonimie
„Odra”63.
Ostatecznie funkcjonariusze PUBP w Dębnie zdecydowali się na tajne
zdjęcie Cypriana Grządkowskiego64, który w wyniku konfrontacji przeprowadzonej 26 lutego 1952 roku z L. Januszem, potwierdził istnienie w Boleszkowicach
nielegalnej organizacji oraz podał nazwiska jej członków. Jeszcze tego samego
dnia aresztowano Jana Żaka65 i Edwarda Zdunka66. Nazajutrz zatrzymano przebywającego w Wolinie Bronisława Grządkowskiego.
Zgodnie z wytycznymi naczelnika Wydziału III WUBP w Szczecinie
z lipca 1951 roku, podczas dochodzenia w sprawie kolportażu ulotek w Boleszkowicach śledczy z Dębna mieli się kierować doświadczeniami nabytymi podczas
likwidacji SOP. Podkreślano, by podejrzanych „nie aresztować doraźnie jak postąpiono z SOP, lecz do środowiska przeprowadzić werbunek celowy, szczegółowo rozpracować i wejść na inspiratorów”67. Do aresztowań przystąpiono dopiero
z chwilą, gdy na podstawie zeznań C. Grządkowskiego nie uzyskano informacji
o innych osobach mających ewentualne powiązania z organizacją utworzoną
w Boleszkowicach.
Wszyscy zatrzymani chłopcy byli mieszkańcami Boleszkowic. Najstarszy, inspirator powstania organizacji J. Żak w chwili zatrzymania miał 22 lata,
pracował jako robotnik leśny, był żonaty i opiekował się obłożnie chorą mamą.
Szesnastoletni E. Zdunek był uczniem miejscowej szkoły, natomiast B. Grządkowski, mający wówczas 17 lat, w chwili aresztowania przebywał na kursie traktorzystów w Wolinie. Zatrzymano również jego o dwa lata starszego brata –
C. Grządkowskiego.
Z zamieszczonych w aktach śledczych sprawozdań z realizacji śledztwa
wynika, że śledczy, zgodnie z wytycznymi płynącymi z góry, skupili się przede
wszystkim na ujawnieniu inspiratorów i poznaniu okoliczności powstania organizacji. W celu „wydobycia większej ilości informacji’’ posłużono się agenturą
62
AIPN Sz, 006/219, t. 2, Raport o wszczęciu wstępnoagencyjnego rozpracowania, Dębno,
12.12.1951 r., k. 19–20.
63
AIPN Sz, 006/219, t. 2, Raport o przebiegu wstępno agencyjnego rozpracowania, Dębno,
07.12.1951 r., k. 25.
64
Cyrian Grządkowski, ur. 16.03.1932 w Rybczy.
65
Jan Żak, ur. 16.03.1930 w Dubnie.
66
Edward Zdunek, ur.16.08.1935.
67
AIPN Sz, 006/219, t. 2, Pismo naczelnika Wydziału III WUBP w Szczecinie do szefa PUBP
w Dębnie, Szczecin, 03.07.1951 r., k. 62.
198
Niepodległościowe organizacje młodzieżowe...
celną. W domach chłopców przeprowadzono rewizje, w których wyniku zarekwirowano następujące przedmioty: karabin typu „Mauser”, pięć sztuk naboi
karabinowych, automat PP-sz, 72 naboje do automatu oraz jeden granat zaczepny. Dodatkowo podczas rewizji przeprowadzonej w domu Żaka zarekwirowano
kilkanaście pisanych odręcznie „antyustrojowych” gazetek. Analiza protokołów
przesłuchań Żaka świadczy o skali wywieranych na niego „nacisków” stosowanych w celu „odkrycia zewnętrznych inspiratorów”. Jak wynika z treści raportu
oficera śledczego, przesłuchiwany 28 lutego 1952 roku Żak zeznał, że „do założenia organizacji nikt go nie namawiał i że sam założył ją w miesiącu czerwcu
1951 r.”68 Natomiast już w protokołach zeznań z 4 marca mowa jest o tajemniczej postaci Władysława Ziomka o ps. „777”, który miał kilkakrotnie spotykać
się z Żakiem w lesie, gdzie przekazywał mu pieniądze i wydawał polecenia, kierując organizacją69. 6 marca Żak odwołał te zeznania, twierdząc, że do założenia
organizacji skłoniły go namowy nieznanego mu bliżej ojca zakonnego z Warszawy, którego poznał za pośrednictwem Milicji Niepokalanej, do której należał70.
Następnie również te zeznania odwołał, twierdząc, że zeznawał nieprawdę, „dlatego ażeby zrzucić na kogoś winę za to, że ktoś [jemu – M.Dź.] polecił organizować nielegalną organizację. Zaprotokołowano: «Oświadczam jednak, że Tajną
Organizację Wojskową założyłem sam nie będąc przez nikogo namawiany»”71.
Jako bezpośrednią przyczynę kolportażu ulotek i założenia organizacji podał
swoje negatywne nastawienie do ZSRR, które zostało wyrobione na podstawie
relacji osób stamtąd przybyłych. Mianowicie jeden z repatriantów osiadłych
w Boleszkowicach opowiadał, że warunki życia tam są bardzo złe, bieda jest tak
straszna, że nie ma co jeść, a wszystko jest tak drogie, że „zboże to na rynku
sprzedawali na szklanki”. Z kolei od innego repatrianta usłyszał, że zakładanie
kołchozów w Polsce skończy się tak samo jak w Rosji, to jest „wielką biedą”72.
W związku z treścią przywołanego protokołu przesłuchania z 19 marca
1952 roku szef PUBP w Dębnie otrzymał nawet upomnienie od naczelnika Wydziału Śledczego w Szczecinie por. A. Merzy73. Ten ganił go za „szereg momenAIPN Sz, 006/219, t. 2, Raport likwidacyjny, Dębno, 28.02.1952 r., k. 32.
AIPN Sz, 006/219, t. 1, Protokół przesłuchania podejrzanego Jana Żaka, Dębno, 04.03.1952 r.,
k. 90–91.
70
AIPN Sz, 006/219, t. 1, Protokół przesłuchania podejrzanego Jana Żaka, Dębno, 06.03.1952 r.,
k. 103, 103 verte.
71
Tamże, k. 104.
72
AIPN Sz, 006/219, t. 1, Protokół przesłuchania podejrzanego Jana Żaka, Dębno, 19.03.1952 r.,
k. 142–143.
73
Aleksander Merza, ur. 1.09.1919. Od 1 sierpnia 1950 r. pełnił funkcję naczelnika Wydziału Śledczego WUBP w Szczecinie, od 1955 r. pracował na stanowisku radcy prawnego Sekretariatu Wojewódzkiego Urzędu do spraw Bezpieczeństwa Publicznego w Szczecinie. Zwolniony ze służby
68
69
199
Magdalena Dźwigał
tów, które w zasadzie nie powinny być protokołowane”, ponieważ negatywnie
przedstawiają sytuację w ZSRR. Dlatego też polecono jeszcze raz przesłuchać
Żaka „z odpowiednim ujęciem momentów szeptanej propagandy (bez epitetów
sprzedaży zboża na szklanki itp.)”74. W protokole z przesłuchania z 10 kwietnia
1952 roku, który następnie został włączony do akt sprawy sądowej, śledczy przyjęli już oficjalną retorykę, stosując takie określenia. jak „przedstawianie Związku
Radzieckiego w fałszywym i oszczerczym świetle”75. Jest to jeden z wielu przykładów, jak władze bezpieczeństwa sterowały przebiegiem śledztw.
Jan Żak założył organizację w kwietniu 1951 roku. Na swoich towarzyszy wybrał młodszych kolegów. Najpierw zwerbował B. Grządkowskiego, który,
będąc kolegą szkolnym jego siostry, często ich odwiedzał. Następnie w ciągu
tygodnia udało się pozyskać E. Zdunka. Można by zaryzykować stwierdzenie, że
młodzi, niedoświadczeni chłopcy troszeczkę bezwiednie zawierzyli namowom
Żaka, zwłaszcza, gdy ten opowiadał o swoich rzekomych kontaktach z siecią
partyzantów, tajemniczymi osobami ze Szczecina czy Gdańska. Nazwę organizacji zaproponował sam Żak w maju 1951 roku. Członkowie Tajnej Organizacji
Wojskowej (TOW) nie składali przysięgi, nie posługiwali się również pseudonimami. Organizacja miała gromadzić broń oraz inne potrzebne rzeczy niezbędne
w razie ewentualnej konieczności ucieczki do lasu i prowadzenia walk partyzanckich przeciwko MO, Służbie Bezpieczeństwa i wojsku ludowemu.
Na przełomie maja i czerwca 1952 roku Żak, będący wówczas pracownikiem Gminnej Rady Narodowej w Boleszkowicach, sporządził na maszynie kilka
ulotek. Następnie przekazał je Grządkowskimu i Zdunkowi z poleceniem ich
odręcznego przepisania. Błędnie sądził, że autorów napisanych odręcznie ulotek trudniej będzie zdekonspirować. Chłopcy w domu Zdunka przepisali ulotki,
każdy sporządził kilka sztuk, a następnie odnieśli je dowódcy. Po sprawdzeniu
i poprawieniu błędów Żak zadecydował, że ulotki zostaną rozwieszone w nocy
z soboty na niedzielę, z 16 na 17 czerwca. Data nie była przypadkowa, gdyż
na niedzielną mszę przybywała do Boleszkowic ludność z okolicznych wsi, więc
liczba potencjalnych czytelników była większa.
Do kwietnia 1952 roku zatrzymani członkowie TOW byli przetrzymywani w areszcie PUBP w Dębnie. 19 kwietnia wszyscy zostali przesłuchani
przez prokuratora WPR w Szczecinie. Formalnie śledztwo prowadzone było od
5 maja, natomiast akt oskarżenia zatwierdzono 20 czerwca. Rozprawa główna
w grudniu 1956 r. Twarze szczecińskiej bezpieki, red. P. Knap, M. Ozga, M. Stefaniak, Szczecin
2008, s. 140.
74
AIPN Sz, 006/219, t. 1, Pismo naczelnika Wydziału Śledczego WUBP w Szczecinie do szefa
PUBP w Dębnie, Szczecin, 31.03.1952 r., k. 145.
75
AIPN Sz, 187/309, Protokół przesłuchania podejrzanego Jana Żaka, Dębno, 10.04.1952 r., s. 70.
200
Niepodległościowe organizacje młodzieżowe...
przed WSR, pod przewodnictwem sędziego wojskowego por. Tadeusza Piaseckiego76, odbyła się 10 lipca 1952 roku, dzień później ogłoszono wyrok. Jan Żak
został oskarżony o to, że w okresie od kwietnia 1951 roku do 26 lutego 1952
roku pełnił funkcję dowódcy „antyustrojowego związku”, werbując członków
oraz prowadząc zebrania, B. Grządkowskego i E. Zdunka oskarżono o członkostwo w „związku”, wszystkich zaś o rozprowadzanie antypaństwowych ulotek.
C. Grządkowski odpowiadał za niepowiadomienie władz o istnieniu TOW. WSR
przychylił się do wniosków prokuratury wojskowej, pisząc w uzasadnieniu wyroku: „Wszyscy członkowie nielegalnej organizacji TOW wstąpili do niej i działali
w niej z nienawiści do ustroju Państwa Polskiego, który gwarantuje dobrobyt
i rozwój kulturalny wszystkim ludziom pracy”77. Sąd wymierzył następujące
kary: J. Żak – łączna kara ośmiu lat pozbawienia wolności, E. Zdunek – łączna
kara trzech lat więzienia, B Grządkowski – dwa lata więzienia, C. Grządkowski –
sześć miesięcy pozbawienia wolności.
Od wyroku odwołali się zarówno obrońcy oskarżonych, jak i prokurator
wojskowy, wskazując na łagodny wymiar zarządzonej kary. NSW, decyzją z 25
września 1952 roku, utrzymał w mocy wyrok pierwszej instancji w stosunku do
J. Żaka i C. Grządkowskiego, natomiast, uwzględniając zażalenie prokuratury,
przekazał sprawy E. Zdunka i B. Grządkowskiego do ponownego rozpatrzenia.
Druga rozprawa odbyła się 10 listopada 1952 roku, nazajutrz ogłoszono wyrok,
w którym podwyższono kary E. Zdunkowi do sześciu lat, a B. Grządkowskiemu
do czterech lat pozbawienia wolności. Kolejna skarga rewizyjna spowodowała, że
NSW, utrzymując w mocy wyrok pierwszej instancji, złagodził oskarżonym kary
na podstawie ustawy amnestyjnej. C. Grządkowski został zwolniony w grudniu
1952 roku, natomiast jego brat w sierpniu następnego roku, E. Zdunek wyszedł
na wolność 1 maja 1954 roku, a J. Żak – 30 maja 1956 roku.
3. Młodzież Walcząca z Komunizmem
Na podstawie ustaleń śledczych PUBP w Dębnie, młodzieżowa organizacja niepodległościowa o nazwie Młodzież Walcząca z Komunizmem (MWK)
76
Tadeusz Włodzimierz Piasecki ur. 16.08.1918 w m. Grzegorzew. Od 1948 r. pracował w wojskowych organach wymiaru sprawiedliwości, początkowo w WSR we Wrocławiu, od 1949 r. –
w Łodzi, następnie w Kielcach. Do WSR w Szczecinie został przeniesiony w 1952 r., gdzie zatrudniony był jedynie przez cztery miesiące. Od końca 1952 r. pracował jako adwokat. R. Ptaszyński,
Sędziowie Wojskowego Sądu Rejonowego w Szczecinie..., s. 73–75.
77
AIPN Sz, 187/309, Wyrok WSR w Szczecinie w sprawie przeciwko Janowi Żakowi i innym,
Szczecin, 11.07.1952 r., s. 324.
201
Magdalena Dźwigał
powstała w Drzewicach w maju 1952 roku. W jej skład wchodziło sześciu chłopców, którzy mieli wówczas od 17 do 19 lat. Byli to: Antoni Miecielica78, Jan Roszak79, Lech Tański80, Roman Markiewicz81, Roman Kowaliński82 oraz Marian
Łuczka83.
Analiza protokołów przesłuchań członków organizacji pozwala następująco przedstawić okoliczności powstania i działalność grupy. Wszystko miało się
rozpocząć w maju 1952 roku, kiedy to koledzy Miecielica – Łuczka, Kowaliński,
a także Markiewicz – strzelali w lesie z odkupionego od Władysława Łacha84 karabinu typu „Mauser”. To wtedy miała się zrodzić w ich głowach myśl o potrzebie utworzenia organizacji, którą następnie nazwali Młodzież Walcząca z Komunizmem85. W ciągu następnych dni do organizacji dołączyli kolejni chłopcy.
Obrali sobie pseudonimy i złożyli przysięgę na wierność organizacji. Dowódcą
został Miecielica, Kowaliński zaś szefem. Ponieważ w ciągu tygodnia przebywali
poza Drzewicami, ich spotykania odbywały się zazwyczaj w soboty i niedziele.
Oczywiście podczas śledztwa funkcjonariusze UB dążyli do uzyskania odpowiedzi na zasadnicze pytanie, mianowicie, jakie cele stawiali sobie młodzi konspiratorzy. Z raportów słanych do Warszawy wynika, że chłopcy zamierzali „walczyć z obecnym ustrojem Polski Ludowej, przy czym jako cel bliższy organizacja
miała za zadanie zdobywanie w jakikolwiek sposób broni palnej, także poprzez
napady na funkcjonariuszy MO, UB oraz żołnierzy WOP”86. Dalej czytamy, że
Antoni Miecielica, ps. „Napoleon”, ur. 6.07.1933 w Hardziejowicach, zm. 10.06.2012.
Jan Roszak, ps. „Tygrys”, ur. 4.01.1933, zm. 14.02.1962.
80
Lech Tański, ps. „Sobieski”, ur. 10.02.1933 w Adamowie, zm. 13.04.2005.
81
Roman Markiewicz, ps. „Kussowski”, ur. 9.08.1933.
82
Roman Kowaliński, ps. „Sokół”, ur. 31.01.1935, zm. 18.02.2010.
83
Marian Łuczka, ps. „Kościuszko”, ur. 11.04.1933, zm. 7.04.2010.
84
Władysław Łach został zatrzymany w związku ze śledztwem dotyczącym organizacji, o której istnieniu nb. nie wiedział, oskarżony o nielegalne posiadanie broni, podobnie jak Antoni Onisk, któremu Łach na krótki czas przekazał ową broń (karabin typu „Mauser”). Obaj we wrześniu 1952 r.
zostali skazani przez WSR w Szczecinie na karę pięciu lat pozbawienia wolności. Po uwzględnieniu amnestii i zastosowaniu warunkowego zwolnienia uwolnieni ze śląskich więzień w maju
i czerwcu 1954 r. AIPN Sz, 187/299, Akta Wojskowego Sądu Rejonowego w Szczecinie w sprawie
Łach Władysław i inni, passim.
85
W dokumentach padają inne wersje nazwy organizacji. W zeznaniach Miecelicy i Kowalińskiego pojawia się nazwa Młodzież Walczy z Komunizmem. O takiej organizacji przeczytać można
w Informatorze o nielegalnych organizacjach i bandach zbrojnych działających w Polsce Ludowej
w latach 1944–1956. Z kolei częściej sami jej członkowie i organa UB posługują się nazwą Młodzież Walcząca z Komunizmem. IPN Sz AIPN Sz, 008/14, Informator o nielegalnych organizacjach
i bandach zbrojnych działających w Polsce Ludowej w latach 1944–1956, s. 322.
86
AIPN Sz, 008/94, t. 1, Sprawozdanie z pracy Sekcji I Wydziału III WUBP w Szczecinie za miesiąc lipiec 1952 r., Szczecin, 1952, s. 135.
78
79
202
Niepodległościowe organizacje młodzieżowe...
pojawiły się w ich gronie również plany podpalenia miejscowej świetlicy ZMP
czy wysadzenia w powietrze tamtejszej mleczarni87. Trzeba jednak podkreślić, że
wszystkie te zamierzenia pozostały jedynie w sferze nieokreślonych bliżej, nigdy
niezrealizowanych projektów.
Członkowie MWK nie wykazali się szczególnym przywiązaniem do
przestrzegania zasad konspiracji. Świadczy o tym wydarzenie, które miało miejsce miesiąc później. Jak zeznali Markiewicz i Kowaliński, pod koniec maja 1952
roku spotkali w Kostrzynie znajomego Mariana Tańskiego88, któremu podczas
spożywania alkoholu w tamtejszym bufecie kolejowym opowiedzieli o organizacji, ujawniając przy tym nazwiska jej członków. Ta nieostrożność nie doprowadziła jeszcze do dekonspiracji grupy. Stało się to w połowie czerwca 1952 roku,
kiedy to „podpity” Miecielica chciał zwerbować do organizacji Jana Drewniaka.
Na tym tle doszło do bójki między nim a Markiewiczem, który był kategorycznie
temu przeciwny, podejrzewając Drewniaka o współpracę z UB. Miecielica jednak opowiedział o organizacji Drewniakowi, a ten 16 czerwca 1952 roku poinformował o tym bezpiekę, a także samego Miecielicę. Obawiając się aresztowania,
Tański, Miecielica, Kowaliński i Markiewicz wyjechali do dziadka jednego z nich
do Ostrówka w powiecie łęczyckim, a następnie udali się do Łodzi i Częstochowy. Ponieważ wyczerpały się im środki finansowe, trzech z nich postanowiło
wrócić do Drzewic, gdzie 3 lipca 1952 roku zostali zatrzymani i przewiezieni do
PUBP w Dębnie. Markiewicza aresztowano dopiero 16 sierpnia w Kostrzynie.
Organizacja działała więc zaledwie dwa miesiące.
Już w dniu zatrzymania, czyli 3 lipca, odbyły się pierwsze przesłuchania.
Przesłuchiwał oficer śledczy PUBP Eugeniusz Kowalski89. Zeznający po latach
przed prokuratorem Instytutu Pamięci Narodowej Komisji Ścigania Zbrodni
przeciwko Narodowi Polskiemu (IPN KŚZpNP) członkowie MWK informowali,
że podczas licznych przesłuchań funkcjonariusze UB w Dębnie oraz w Szczecinie stosowali wobec nich niedozwolone metody śledcze. Grozili im śmiercią lub
deportacją w głąb ZSRR, znieważali młodych chłopców wulgarnymi słowami,
Tamże.
Marian Tański za zatajenie przed władzami informacji o istniejącej w Drzewicach nielegalnej
organizacji został zatrzymany w lipcu 1952 r., a następnie skazany przez WSR w Szczecinie na
karę trzech lat pozbawienia wolności. Na podstawie amnestii karę złagodzono do półtora roku
wiezienia, został warunkowo zwolniony w lipcu 1953 r. Podczas śledztwa został dotkliwie pobity,
stracił oko. AIPN Sz, 65/85, Akta Wojskowego Sądu Rejonowego w Szczecinie przeciwko Marianowi Tańskiemu, passim.
89
Eugeniusz Kowalski, ur. 3.04.1927 w m. Migczyn Mały. Zwolniony ze służby w organach bezpieczeństwa publicznego w 1956 r. AIPN Sz, 0019/1762, Akta osobowe Eugeniusza Kowalskiego,
passim.
87
88
203
Magdalena Dźwigał
a także znęcali się nad nimi fizycznie, między innymi byli oni oślepiani lampą,
przesłuchiwani w nocy, bici90.
Podczas przeglądania całości dokumentacji dotyczącej organizacji MWK
szczególną uwagę zwraca fakt, że w związku z prowadzonym śledztwem nie zatrzymano ani nie przesłuchano jednego z aktywniejszych jej członków, mianowicie Mariana Łuczka. Próżno szukać jego nazwiska w akcie oskarżenia, jego
osoba wydaje się być zupełnie w śledztwie pomijana. Jest to o tyle podejrzane,
że osoby pośrednio związane z organizacją, jak Władysław Łach czy Marian Tański, zostały zatrzymane, następnie osądzone, a w akcie oskarżenia figurują jako
świadkowie. Kolejne wątpliwości dotyczące roli Łuczka pojawiają się w związku
z notatką służbową sporządzoną 20 lipca 1952 roku przez szefa chojeńskiego UB
Eugeniusza Koziara91, została ona dołączona do akt sprawy sądowej. Z jej treści wynika, że dokumentacja dotycząca osób występujących w aktach śledczych
przeciwko Miecielicy i innym, między innymi chodzi tutaj o Mariana Łuczka,
„ze względu na dobro sprawy wyłączono do odrębnego prowadzenia śledztwa
w ich sprawach”92. Niestety, akta sprawy operacyjnej o kryptonimie „Śmiali”, prowadzonej przeciwko członkom MWK, które z pewnością mogłyby wnieść więcej
informacji, zostały w 1986 roku zniszczone. Nie oznacza to jednak, że możliwości dalszej kwerendy zostały wyczerpane, zadbała o to sama bezpieka, tworząc
rozbudowany system ewidencji operacyjnej i kartotek. W kartotece ogólnoinformacyjnej Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Warszawie znajduje się karta
E-94 dotycząca Mariana Łuczka. Wynika z niej, że został on 4 kwietnia 1952
roku zwerbowany przez PUBP w Dębnie jako informator o pseudonimie „Stasiek”. Ponadto podczas kwerendy w materiałach archiwalnych autorka natknęła
się również na pismo, z którego wynika, że Marian Łuczka był informatorem
prowadzonym przez szefa PUBP w Dębnie Koziara93. Z enigmatycznych informacji odnalezionych w aktach wiadomo również, że Łuczka był kolegą szkolnym
Miecielicy. Jak już wspomniano, ten ostatni miał powiązania z młodzieżową organizacją SOP działającą w Dębnie w 1951 roku. Śledztwo przeciwko niemu
zostało wówczas umorzone ze względu na młody wiek i bierne członkostwo
S 44/08/Zk, Postanowienie o umorzeniu śledztwa, Szczecin, 04.11.2002 r., s. 15–20.
Eugeniusz Koziar, ur. 22.12.1925. Od 1 lutego 1951 r. szef PUBP w Dębnie. Od 12 listopada
1954 r. słuchacz Szkoły Aktywu Kierowniczego MBP w Warszawie. Pracę w organach bezpieczeństwa publicznego zakończył w 1969 r., będąc wcześniej zastępcą komendanta powiatowego MO
ds. bezpieczeństwa w Koszalinie. Twarze szczecińskiej bezpieki..., s. 124.
92
AIPN Sz, 187/310, Notatka służbowa, Dębno, 20.07.1952 r., s. 211.
93
AIPN Sz, 008/86, Pismo kierownika Wojewódzkiego Urzędu w Szczecinie do naczelnika Biura
Skarg i Zażaleń Komitetu ds. Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie, Szczecin, 24.09.1956 r.,
s. 316.
90
91
204
Niepodległościowe organizacje młodzieżowe...
w organizacji. Dalsza kwerenda zapisów ewidencyjnych przyniosła kolejne zaskakujące ustalenia. Okazuje się bowiem, że Miecielica był również informatorem UB. Z zapisów na karcie E-94 wynika, że został pozyskany w lutym 1952
roku na podstawie posiadanych przez bezpiekę kompromitujących materiałów
i otrzymał pseudonim „Nieuchwytny”. Ponieważ nie zachowały się materiały
agenturalne tego informatora, można jedynie domniemywać, że zaszantażowano go ewentualnym poniesieniem odpowiedzialności za członkostwo w SOP.
O swojej współpracy z ubecją Miecielica opowiedział kolegom. Podczas
przesłuchania w obecności przedstawiciela prokuratury wojskowej, L. Tański zeznał: „na jednym zebraniu organizacji MWK w obecności mnie, Markiewicza,
Łuczka, i Kopalińskiego mówił [Miecielica – M.Dź.], że współpracuje z UBP
i dlatego możemy być pewni, że nasza organizacja nie zostanie wykryta, bo
na niego nie będzie padało podejrzenie ze strony UBP”94. Jak informują zapisy ewidencyjne, PUBP w Dębnie wyeliminował Miecielicę z sieci agenturalnej
13 sierpnia 1952 roku za „dwulicowość” oraz z powodu aresztowania.
Czy w związku z tymi ustaleniami, z których wynika, że bezpośrednio
przed powstaniem organizacji MWK w maju 1952 roku, jej dwaj główni członkowie zostali pozyskani jako informatorzy, można wysnuć przypuszczenie, że działali
z polecenia UB, a powstanie grupy było prowokacją? Jak wynika z przeprowadzonych badań, organizacje młodzieżowe w ówczesnym czasie powstawały również
z inspiracji urzędu bezpieczeństwa. J.W. Wołoszyn wskazuje „dwa podstawowe
typy wspomnianych działań, czyli założenie organizacji przez aktualnego tajnego
współpracownika władz bezpieczeństwa oraz związek powstały w trakcie śledztwa,
wymyślony przez zatrzymanych, zmuszonych do tego przez śledczych”95.
Oczywiście w całej zachowanej dokumentacji dotyczącej organizacji MWK nie znajdziemy dokumentów, które bezpośrednio wskazywałby na
udział UB w jej powstaniu. Można się z nich dowiedzieć, że Miecielica, zeznając na okoliczność założenia organizacji, powiedział: „ja jeszcze będąc w Dębie
w pierwszej połowie miesiąca maja 1952 r. rozmawiałem z Łuczką Marianem na
temat stworzenia nielegalnej organizacji na naszym terenie, to jest w Drzewicach […], przy czym propozycję stworzenia tej organizacji podał Łuczka Marian.
AIPN Sz, 187/310, Protokół przesłuchania podejrzanego Lecha Tańskiego, Dębno, 10.07.1952 r., s. 122.
J.W. Wołoszyn, Chronić i kontrolować..., s. 515. Autor wskazuje przyczyny takich zachowań.
Centrala ustawicznie wywierała presję na jednostki terenowe, aby wykrywały tego typu grupy.
Niektórzy funkcjonariusze UB, żeby spełnić wymagania przełożonych, uciekali się do prowokacji.
Tajni współpracownicy działający w środowisku młodzieżowym i nie tylko, otrzymywali zatem
zadania wyszukania młodych ludzi skłonnych do wystąpienia przeciwko ówczesnemu systemowi.
„Z góry został więc odrzucony stan, w którym nie istniałaby jakaś konspiracyjna działalność na
jakimś terenie”, cyt. za: tamże, s. 548, 515.
94
95
205
Magdalena Dźwigał
«Dosłownie powiedział Łuczka, że my żyjemy bez żadnych przygód, że życie
trzeba sobie urozmaicić i w związku z tym, że obydwaj byliśmy wrogo nastawieni
do obecnego ustroju Państwa Polskiego ustaliliśmy, że najsłuszniej[sze] będzie
utworzenie nielegalnej organizacji do walki z tym ustrojem»”96. Czyżby chciał
przerzucić część winy na kolegę? Nie ulega wątpliwości, że organizacja powstała
w Drzewicach, miała ważne elementy ubeckiego modelu «idealnej» organizacji
młodzieżowej”97: odpowiednią nazwę, obrane pseudonimy członków, złożoną
przysięgę, a przede wszystkim cele, czyli gromadzenie broni, występowanie przeciwko funkcjonariuszom państwowym czy gospodarce uspołecznionej. Czyżby
ktoś instruował chłopców, w jaki sposób założyć organizację niepodległościową?
Funkcjonariusze UB uczynili z Miecielicy jedynego inspiratora i organizatora powstania organizacji, to on miał namawiać kolegów do podpalenia świetlicy ZMP, napadu na spółdzielnię w Boleszkowicach lub napadów na żołnierzy
i milicjantów w celu zdobycia broni. Jednak według zeznań kolegów, składanych
podczas śledztwa i rozprawy głównej, wyglądało to troszeczkę inaczej. Na rozprawie Tański zeznał: „słowa przysięgi powtarzałem za Łuczką, a przy przysiędze strzelił w górę Miecielica”98. Według jego relacji w maju 1952 roku przyszli
do niego Miecielica i Łuczka i zaproponowali mu przystąpienie do organizacji.
„Łuczka powiedział mi, że trotyl, który on mi dał będzie służył do wysadzenia
maszyn w mleczarni”99. Łuczka miał zostać też sekretarzem organizacji, ale nie
chciał się zgodzić100. Ta wersja pokrywa się z zeznaniami Kowalińskiego i Markiewicza: „Łuczka i Miecielica zaproponowali nam przystąpienie do nielegalnej organizacji [...]. Łuczka powiedział nam, że organizacja będzie nosić nawę
Młodzież Walcząca z Komunizmem [...]. Łuczka odebrał od nas przysięgę, że
nie będziemy zdradzać tajemnic naszej organizacji [...]. Łuczka wyraził się, że
trzeba by wysadzić w powietrze maszyny w mleczarni. Miecielica mówił, że należy zbierać broń i materiały wybuchowe, że należy napadać na żołnierzy WP
[…] nie mówił, że napadniętych trzeba mordować. Wobec sprzeczności: jego
wyjaśnienia zostały tendencyjnie przekręcone przez oficera śledczego. [...] Najbardziej czynnym działaczem w nielegalnej organizacji był Łuczka”101.
96
AIPN Sz, 187/310, Protokół przesłuchania podejrzanego Antoniego Miecielicy, Dębno,
10.07.1952 r., s. 123.
97
J.W. Wołoszyn, Chronić i kontrolować..., s. 524.
98
AIPN Sz, 187/310, Protokół rozprawy głównej przeciwko Antoniemu Miecielicy i innym, Szczecin, 27.10.1952 r., s. 295.
99
Tamże.
100
AIPN Sz, 187/310, Protokół przesłuchania Lecha Tańskiego, Dębno, 03.07.1952 r., s. 55.
101
AIPN Sz, 187/310, Protokół rozprawy głównej przeciwko Antoniemu Miecielicy i innym, Szczecin, 27.10.1952 r., s. 295–296.
206
Niepodległościowe organizacje młodzieżowe...
Jeszcze jednym, co prawda, poszlakowym źródłem informacji w tej
sprawie jest charakterystyka organizacji sporządzona w 1974 roku na podstawie wspomnianych już akt operacyjnych o kryptonimie „Śmiali”. Czytamy
w niej, że „organizacja była w stadium organizacji i w związku z tym nie zdołała
przeprowadzić żadnych aktów dywersji, natomiast jej wykrycie było wynikiem
uzyskania materiałów agenturalnych”102, czyli donosu współpracującego z UB
informatora. Dalej napotykamy stwierdzenie, że Miecielica postanowił założyć
organizację „pod wpływem kolegi Łuczki [Łuczka – przyp. M.Dź.]” i to on miał
zaproponować, by nowo powstała organizacja nosiła nazwę MWK, jak również
poddać projekt obrabowania spółdzielni w Boleszkowicach; również on dostarczył skonfiskowane później 250 gram trotylu103. Wygląda na to, że informator
„Stasiek”, przy wydatnym udziale Miecilicy, dążył do tego, by założona organizacja MWK spełniała wszystkie kryteria charakteryzujące tajną organizację.
Zastanawiające jest również, że w przeciwieństwie do śledztw prowadzonych
w sprawach pozostałych organizacji, w przypadku MWK śledczy nie naciskali aż
z taką determinacją na poznanie „zewnętrznych inspiratorów”.
Niezmiernie trudno jest jedynie na podstawie dokumentacji wytworzonej przez UB udowodnić, że to właśnie ubecy sprowokowali powstanie organizacji. Kwestia pozostaje otwarta. Faktem jest, że w chwili powstania organizacji jej
dwaj główni członkowie byli aktywnymi informatorami UB. Różnica pomiędzy
nimi polega na tym, że jeden z nich pozostał bezkarny, natomiast drugi został
bardzo surowo osądzony, najprawdopodobniej ponosząc konsekwencje swojej
„dwulicowości”.
Śledztwo w sprawie MWK, trwające od początku lipca do września 1952
roku, zakończono sformułowaniem aktu oskarżenia. Sporządzający dokument
oficer śledczy PUBP w Dębnie, Eugeniusz Kowalski przedstawił MWK jako „organizację dywersyjno terrorystyczną […], która pod kierownictwem Miecielicy
przyczynić się miała do zmiany przemocą ustroju Państwa Polskiego”104.
Rozprawa główna prowadzona w trybie zwykłym przed WSR w Szczecinie, pod przewodnictwem sędziego mjr. Tadeusza Nizielskiego, odbyła się
27 października 1952 roku, wyrok ogłoszono 29 października 1952 roku. Uderzają w nim wysokie wymiary zasądzonych kar. Miecielicę skazano na dwanaście
lat, Roszaka na osiem, Tański i Markiewicz dostali po siedem lat, Kowaliński
zaś sześć. Skarga rewizyjna obrońców Miecielicy, Markiewicza i Kowalińskiego
AIPN Wa, 0181/67, Charakterystyka organizacji Młodzież Wałcząca z Komunizmem, Szczecin,
03.06.1971 r., k. 3.
103
Tamże, k. 4.
104
AIPN Sz, 187/310, Akt oskarżenia przeciwko Antoniemu Miecielicy i innym, Dębno, 04.09.1952
r., k. 232.
102
207
Magdalena Dźwigał
została odrzucona przez NSW, przy czym w stosunku do Kowalińskiego, który
był niepełnoletni, zastosowano przepisy o amnestii z 20 listopada 1952 roku
i złagodzono karę do trzech lat pozbawienia wolności105.
W kwietniu 1955 roku prokurator wojskowy wystąpił z wnioskiem do
sądu o zastosowanie amnestii w stosunku do Antoniego Miecielicy. W uzasadnieniu argumentował: „Z całokształtu materiałów sprawy nie wynika, by skaz.
Miecielica Antoni był faktycznym organizatorem przestępczego związku [...].
Nadto związek ten egzystował niecałe dwa miesiące i w zasadzie członkowie jego
nie przejawiali żadnej faktycznej działalności poza układaniem projektów”106.
Zadziwiające, jak po zaledwie trzech latach, w atmosferze zachodzących zmian
politycznych, zmieniła się argumentacja władz.
Osadzeni w śląskich ośrodkach pracy przymusowej i we Wronkach
chłopcy stopniowo, na podstawie warunkowych zwolnień, wracali na wolność.
Najwcześniej wypuszczono Kowalińskiego – w marcu 1954 roku, w lutym 1955
roku wyszli Roszak i Tański, miesiąc później Markiewicz. Najdłużej wyrok odsiadywał Miecielica – do maja 1956 roku.
Organizacja bez nazwy z Mostna107
W kwietniu 1952 roku do PUBP w Dębnie dostarczono pisany odręcznie
list, którego nadawca tytułował się Komendantem Ruchu Oporu A.K. Rejonu VII
Okręgu Szczecińskiego z siedzibą w Stargardzie. Treść listu brzmiała następująco:
Precz ze Stalinem!
Śmierć radzieckim komunistom jak również i polskim!
Niech żyją Stany Zjednoczone potęga i groźny wróg Rosji!
Niech krzepnie solidarność narodu polskiego w walce z komunizmem.
Niech żyją niezwyciężone szeregi Armii Krajowej, niech żyje Ruch Oporu przeciwko komunistycznej polityce podboju świata.
Niech żyje wolna i niepodległa Polska, Polska dla Polaków.
„Viva la Polonia”
AIPN Sz, 187/310, Postanowienie Najwyższego Sądu Wojskowego, Warszawa, 23.12.1952 r.,
k. 335.
106
AIPN Sz, 187/310, Wniosek o zastosowanie amnestii, Szczecin, 12.04.1955 r., k. 530.
107
Ponieważ nie doszło do założenia organizacji, a jedynie zawiązania nieformalnej grupy koleżeńskiej, której członkowie w dodatku zamieszkiwali w różnych miejscowościach, autorka na
potrzeby niniejszego artykułu opisała tę grupę jako organizację bez nazwy z Mostna, ponieważ
tam spotykali się chłopcy.
105
208
Niepodległościowe organizacje młodzieżowe...
[podpis nieczytelny – przyp. M.Dź.]
Kom. Ruchu Oporu Rejonu VII108
W czerwcu tego roku miejscowy listonosz przekazał UB wyjętą ze
skrzynki, pisaną na maszynie, ulotkę. Jej treść miała wybitnie antykomunistyczny i antyradziecki wydźwięk:
Drodzy Rodacy Polacy Dębno 3 czerw[ca] 1952
JA jako dowódca VII Okręgu Ruchu Oporu Armii Krajowej wzywam
wszystkich mieszkańców powiatu chojeńskiego do czynnej walki z komunizmem, który jest plagą całej ludzkości, jak również dla narodu polskiego, który
znalazł się w jego łapach przy pomocy zdrajców narodu polskiego: B. BIERUTA
I K. ROKOSSOWSKIEGO oraz innych zdrajców, dla których Polska nie jest
Ojczyzną, tylko Rosja Sowiecka, a ojcem i bogiem wąsal Batiuszko Józef Stalin,
kat 1200 polskich oficerów a obecnie narodu koreańskiego, którego zdradziecko
pchnął do zbrodniczej wojny przeciwko wolnemu od komunizmu narodowi Południowej Korei. Każdy rozsądny i normalny Polak powie, że Stalin to wróg i kat
morderca, zdrajca głodny imperialista, dla którego nie wystarczą podbite kraje
Azji i Środkowej Europy, Stalin chce jeszcze Ameryki – ale to daremne puste
marzenie.
Stalin za niedługo będzie musiał pogodzić się z takim losem jak Adolf
Hitler, dla którego było mało całej Europy.
Musimy sobie dobrze uświadomić, że nigdy ciemne i wrogie siły ludzkości [i Bogu – do. M.Dź.] nie mogą długo istnieć. Był Neron i car rosyjski, Hitler
i Mussolini wszyscy ci wyrzutkowie sumienia ludzkiego zeszli ze świata, jako
marny chwast ludzkości, bowiem próbowali naruszać podstawowe zasady ludzkości, których nikt nigdy nikomu nie odebrał i nie odbierze.
Drodzy Polacy chyba widzicie jak obecnie żyje naród polski w biedzie
i niedostatku. A DLACZEGO tak właśnie jest. Przecież wszystko wykonujemy
ponad plan. Niestety trud i praca milionów Polaków wędruje do Rosji. My zaś
Polacy musimy pracować w nędzy i głodzie powszechnym. Ale to się skończy.
Naród Polski przy sposobnej okazji chwyci za broń i potrafi wywalczyć sobie wolność. Czekamy na sposobną chwilę, która przyniesie nam wolność i szczęście,
które jest nam potrzebne jak powietrze do oddychania109.
AIPN Sz, 66/17, Akta Wojskowego Sądu Rejonowego w Szczecinie przeciwko Witkowskiemu
Józefowi i innym, s. 23.
109
Tamże, s. 25–26.
108
209
Magdalena Dźwigał
W związku z zaistniałym „zagrożeniem” miejscowy Urząd Bezpieczeństwa 16 sierpnia 1952 roku sformalizował już wcześniej rozpoczęte w tej sprawie
śledztwo, wszczynając wstępnoagencyjne rozpracowanie „na nieznane środowisko osobników zajmujących się wrogą działalnością wymierzoną w interesy Państwa Ludowego”, nadając jej kryptonim „Nieznani”110. Ponieważ wzory czcionek
drukarskich na znalezionej ulotce zostały dopasowane do maszyny używanej
w Gminnej Radzie Narodowej (GRN) w Dębnie, w raporcie z 28 sierpnia 1952
roku oficer prowadzący rozpracowanie informował przełożonych, że do Centralnego Laboratorium Ekspertyz w Warszawie wysłano materiał porównawczy
w postaci próbek pism wykonanych na urzędowych maszynach oraz pisane odręcznie życiorysy wszystkich pracowników rady111. Należy dodać, że już w tym
raporcie jako główny podejrzany występuje były pracownik rady Józef Witkowski112. Niejasne jest, w jaki sposób funkcjonariusze wpadli na jego trop. Co ciekawe, przy zatwierdzeniu raportu zastępca naczelnika Wydziału III Bojenko dopisał odręcznie polecenie, że gdyby ekspertyza potwierdziła, że ulotki sporządzone
były przez Witkowskiego, „należy dokonać tajnego zdjęcia i realizować sprawę
nie nastawiając się na głębokie rozpracowanie”113.
Nadesłane pod koniec sierpnia wyniki ekspertyzy jednoznacznie wskazały, że wykonawcą cytowanych ulotek był Józef Witkowski. A ponieważ, jak
raportowali śledczy, zamierzał on podjąć naukę na wyższej uczelni w Szczecinie,
gdzie pośród młodzieży w dalszym ciągu mógłby „prowadzić dywersyjną robotę
polityczną”, szybkie zatrzymanie chłopaka uważano za konieczne. Plan realizacji tajnego zdjęcia Witkowskiego zakładał, że otrzyma on wezwanie do GRN
w Dębnie i podczas podróży z Mostna do Dębna zostanie służbowym samochodem przewieziony do tamtejszego Urzędu Bezpieczeństwa114.
Do zatrzymania doszło 5 września 1952 roku, wtedy również odbyło się
pierwsze przesłuchanie. Józef Witkowski miał wówczas 17 lat, był sierotą, pomagał bratu Franciszkowi prowadzić niewielkie gospodarstwo w miejscowości Mostno. Ze względu na swoje kalectwo (znaleziony w 1945 roku granat rozszarpał mu
lewą rękę) usilnie próbował dostać się na wyższą uczelnię w Szczecinie. Jego staAIPN Sz, 006/234, t. 1, Postanowienie o wszczęciu wstępnoagencyjnego rozpracowania, Dębno
16.08.1952 r., s. 246.
111
Co ciekawe, przesłany do ekspertyzy w czerwcu 1952 r. materiał porównawczy zawierał również
zeszyt szkolny Antoniego Miecielicy. AIPN Sz, 66/17, Orzeczenie Centralnego Laboratorium Ekspertyz, Warszawa, 28.08.1952 r., s. 19.
112
Józef Witkowski, ur. 12.08.1935 w m. Sienakowce.
113
AIPN Sz, 006/234, t. 1, Raport o wszczęciu agencyjnowstępnego rozpracowania, Dębno,
23.08.1952 r., s. 247–248.
114
AIPN Sz, 006/234, t. 1, Wniosek o zezwolenie na areszt, Dębno, 01.09.1952 r., s. 300.
110
210
Niepodległościowe organizacje młodzieżowe...
rania nie przyniosły jednak rezultatu. Od stycznia do sierpnia 1952 roku pracował
na stanowisku kierownika referatu wojskowego w GRN w Dębnie. Już podczas
pierwszego przesłuchania przyznał się do sporządzenia ulotek i jako główny powód wskazał chęć odwetu za niepowodzenia związane z przyjęciem na studia. Natomiast na pytanie o ewentualnego pomocnika lub osobę, która wiedziała o jego
działalności, zeznał: „W redagowaniu tych ulotek nikt mi nie pomagał, lecz sam
treść tą układałem na podstawie różnych haseł w gazetach, które odpowiednio
zmieniałem na inną treść i pisałem na maszynie”115. Oficerowie śledczy nie dawali
jednak za wygraną i, podobnie jak w przypadku wcześniej wykrytych organizacji, starali się prowadzić śledztwo w kierunku ujawnienia nielegalnej organizacji
lub inspiratorów jej powstania. Wszystko wskazuje na to, że również Witkowski
był „ostro indagowany” do wskazania takiego prowodyra. Podczas przesłuchania
17 września, a przesłuchiwał nie byle kto, bo sam szef chojeńskiego UB E. Koziar, wskazał niejakiego Jana Łacha, który kilka lat wcześniej miał zamieszkiwać
w Mostnie. Jako były żołnierz armii amerykańskiej opowiadał podobno chłopcu o zachodnim dobrobycie i miał wyszydzać ówczesne komunistyczne władze
w Polce, a przy tym namawiał go do założenia nielegalnej organizacji i kolportażu ulotek. W późniejszych swoich zeznaniach Witkowski odwołał to oskarżenie.
Zapewne, podobnie jak w przypadku Żaka z Boleszkowic, śledczy sami wymyślili
tę historyjkę lub wymusili na chłopcu zeznania obciążające jakichkolwiek „inspiratorów z zewnątrz”116. Podczas tego przesłuchania Witkowski również przyznał
się, że jesienią 1951 roku razem z kolegą Henrykiem Radziszewskim wykradli ze
świetlicy Komendy Powiatowej „Służba Polsce” dwa karabiny KB i dwa granaty
oraz do posiadania jeszcze jednej sztuki broni, o której istnieniu wiedział również
jego brat117. Henryk Radziszewski118, zamieszkały wówczas w Dębnie, kolega Witkowskiego ze szkoły wieczorowej, był przesłuchiwany jeszcze tego samego dnia
(17 września). Przyznał się do kradzieży karabinów, podobnie jednak jak Witkowski, zeznał, że skradzionej broni używali jedynie do kłusownictwa. W toku
kolejnych przesłuchań Witkowski opowiedział, że do magazynu broni dostał się
AIPN Sz, 66/17, Protokół przesłuchania podejrzanego Józefa Witkowskiego, Dębno, 05.09.1952 r.
s. 39.
116
AIPN Sz, 66/17, Protokół przesłuchania podejrzanego Józefa Witkowskiego, Dębno, 17.09.1952 r.,
s. 49.
117
Franciszek Witkowski, ur. 15.02.1931 w Siemakowicach, został aresztowany 19 września 1952 r.
Wyrokiem WSR w Szczecinie z 19 listopada 1952 r. za niepoinformowanie władz o nielegalnym
posiadaniu przez J. Witkowskiego i M. Kuleja broni palnej został skazany na rok i sześć miesięcy
więzienia. AIPN Sz, 65/117, Akta Wojskowego Sądu Rejonowego W Szczecinie przeciwko Franciszkowi Witkowskiemu, passim.
118
Wincenty Henryk Radziszewski, ur. 26.07.1934 w m. Wólka-Przedmieście. W 1952 r. mieszkał
w Dębnie.
115
211
Magdalena Dźwigał
dzięki wytrychowi pożyczonemu od Mariana Kuleja119, który został aresztowany
23 września. W październiku w tej sprawie zatrzymano również Jana Matusiaka120, który wspólnie z Kulejem i Witkowskim brał udział w polowaniach i wiedział
o nielegalnym posiadaniu przez nich broni.
Zarządzona rewizja w domu i obejściu u Witkowskiego – przeprowadzona 23 września 1952 roku – ujawniła zgromadzony tam „arsenał”; były to: jeden
pistolet ośmiostrzałowy, dwa granaty F1 bez zapalników, jeden granat RG42 bez
zapalnika, dziesięć sztuk amunicji do KBK, 52 sztuki amunicji do karabinu typu
„Mauser”, dwie torby płócienne na amunicję, jeden jedwabny woreczek z prochem, jeden kurek spustowy do karabinu121. Nie ulega wątpliwości, że chłopcy
wspólnie słuchali audycji radiowych nadawanych z Zachodu – Głosu Ameryki,
BBC czy Radia Madryt. Niewątpliwie miały one wpływ na ich antykomunistyczny światopogląd. Sam Witkowski sporządzał notatki ze słuchanych audycji, które zapewne były inspiracją do pisania ulotek. Jak wynika z dokumentacji wytworzonej przez UB oraz protokołów przesłuchań, chłopcy mieli gromadzić broń na
wypadek wybuchu trzeciej wojny światowej pomiędzy USA a ZSRR. Wtedy to
mieli stworzyć oddział zbrojny mający na celu zabijanie żołnierzy radzieckich
oraz walkę o zmianę ustroju Polski Ludowej. Choć w trakcie śledztwa nie udało
się dowieść, że do powstania jakieś organizacji rzeczywiście doszło, to z różnego
rodzaju dokumentacji dotyczącej sprawy wynika, że ową grupę charakteryzowano jako nielegalną organizację młodzieżową122.
Na przełomie października i listopada 1952 roku wszyscy zostali przewiezieni do aresztu śledczego w Szczecinie, gdzie kontynuowano przesłuchania.
Jak wykazało śledztwo prowadzone przez Oddziałową Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN w Poznaniu, chłopcy podczas pobytu
w areszcie w Dębnie poddani byli licznym długotrwałym przesłuchaniom, brutalnie ich bito, kopano po całym ciele i wyzywano od bandytów. W celu wymuszenia odpowiednich zeznań funkcjonariusze posunęli się do sadzania zatrzymanych na nodze od krzesła czy ściskania genitaliów123.
Marian Kulej, ur. 15.05.1927 w m. Długi Kąt, zm. 4.08.2004. W 1952 r. mieszkał w Błożynie.
Jan Matusiak, ur. 22.09.1933 w m. Wierzcholas. W 1952 r. mieszkał w Błożynie.
121
AIPN Sz, 006/234, t. 1, Protokół rewizji przeprowadzonej u Józefa Witkowskiego, Mostno,
23.09.1952 r., s. 105.
122
Jednym z przykładów jest pismo zastępcy naczelnika Wydziału III WUPB w Szczecinie do
szefa PUBP w Krośnie w sprawie odnalezienia domniemanego inspiratora powstania organizacji
Lecha. „W miesiącu wrześniu br. na terenie PUBP Dębno woj. Szczecin zlikwidowana została nielegalna młodzieżowa organizacja trudniąca się kolportowaniem wrogich ulotek i gromadzeniem
broni”, cyt. za: AIPN Sz, 006/234, t. 1, Pismo zastępcy naczelnika Wydz. III WUPB w Szczecinie
do szefa PUBP w Krośnie, Szczecin, 22.11.1952 r., s. 287.
123
S 44/01/Zk, Akt oskarżenia przeciwko Stanisławowi Skowronowi, Szczecin, 04.04.2003 r.,
119
120
212
Niepodległościowe organizacje młodzieżowe...
Rozprawa główna przed WSR w Szczecinie, której przewodniczył sędzia
wojskowy mjr Tadeusz Nizielski, rozpoczęła się 20 lutego 1953 roku. Podczas
składania zeznań oskarżony Witkowski wyjaśnił, że często słuchał audycji zagranicznych i to pod ich wpływem sporządzał ulotki. Ponieważ w śledztwie był
zastraszany, mianowicie grożono mu, „że zostanie wysłany na Wielkopolską
ulicę i tam się wykończy”, zmuszony był przyjąć zeznania w formie podanej
przez oficera śledczego124. Odwołał również swoje oskarżenia dotyczące kolegów:
„W śledztwie zeznawałem na niekorzyść Kuleja nieprawdę, gdyż oficer śledczy
obiecywał mi, że wypuści mnie na wolność, gdy zeznam na Kuleja. […] Kulej
nie mówił mi o mającej być trzeciej wojnie światowej, nie namawiał mnie do
gromadzenia broni palnej. Nigdy nie przeprowadzaliśmy broni palnej do jakiś
szkolnych strzelań – tak kazał mi wyjaśniać oficer śledczy”125. Swoje zeznania
odwołali również pozostali oskarżeni. I tak w protokole wyjaśnień Kuleja można
przeczytać: „potwierdza w zupełności swoje wyjaśnienia z tym wyjątkiem, że
nie wyjaśnił przed prokuratorem, że broń palna ma być użyta w przyszłości do
partyzantki i do zabijania żołnierzy radzieckich. Osk. Kulej nie umie wyjaśnić
dlaczego przed prokuratorem wyjaśnił inaczej niż w rozprawie”126. Radziszewski tłumaczył zaś przed sądem: „To co zeznawałem w śledztwie jest nieprawdą,
a wyjaśniałem tak dlatego, że oficer śledczy mówił mi, że im więcej zeznam na
Witkowskiego, tym będzie lepiej dla mnie i mnie wypuści”127.
Wyrok ogłoszono 26 lutego 1953 roku. Sąd uznał wszystkich oskarżonych za winnych między innymi „czynienia przygotowań do obalenia przemocą
ustroju Polski Ludowej, przez to, że gromadzili wspólnie z innymi broń do tego
celu oraz uprawiali w tym celu fałszywą propagandę”128. O fasadowości wydawanych wówczas orzeczeń świadczyć może uzasadnienie, w którym czytamy:
„Insynuacje oskarżonych, że do zeznań w śledztwie zostali zmuszeni, należy
uznać za wykrętne, również i z tego powodu, że swe obciążające zeznania złożyli również przed przedstawicielem prokuratury i, że w śledztwie mieli możliwość swobodnego składania zeznań, o czym świadczy chociażby fakt składania
przez osk. Witkowskiego obciążających niejakiego Łacha zeznań, następnie
w śledztwie przez Witkowskiego cofniętych. Biorąc zaś pod uwagę, że od listopak. 266–267.
124
AIPN Sz, 66/17, Protokół rozprawy głównej w sprawie przeciwko Józefowi Witkowskiemu
i innym, Szczecin, 20.02.1953 r., s. 348.
125
Tamże, s. 352.
126
Tamże, s. 356.
127
Tamże, s. 357.
128
AIPN Sz, 66/17, Wyrok WSR w Szczecinie w sprawie Józefa Witkowskiego i innych, Szczecin,
26.02.1953 r., s. 370.
213
Magdalena Dźwigał
da 1952 r. wszyscy oskarżeni przebywali w jednej celi w więzieniu przed rozprawą, zrozumiałym staje się fakt odwołania przez wszystkich oskarżonych zeznań
ze śledztwa i tym bardziej konieczne jest oparcie się na zeznaniach oskarżonych
ze śledztwa”129. Wynika z tego, że na niekorzyść chłopców przemawiało również
to, że zostali osadzeni w jednej celi nie przez kogoś innego, jak przez sam reżim.
Przy ustaleniu wymiaru kary sąd miał wziąć pod uwagę między innymi młody
wiek oskarżonych, ich niski poziom umysłowy i poziom wykształcenia, sieroctwo
i kalectwo Witkowskiego, jak również jego „duże napięcie złej woli”. Witkowskiemu, Kulejowi i Radziszewskiemu wymierzono kary sześciu lat pozbawienia
wolności, natomiast Matusiaka skazano na cztery lata. Najwyższy Sąd Wojskowy
pozostawił skargi rewizyjne wniesione przez obrońców bez rozpatrzenia, utrzymując tym samym zasądzone w pierwszej instancji wyroki130. Swoje kary w Jaworze zakończyli na podstawie przedterminowego zwolnienia: Matusiak został
zwolniony w marcu 1955 roku, Radziszewski – w grudniu tego roku, Witkowski
– w styczniu 1956 roku. Jako ostatni wyszedł na wolność z obozu pracy w Piechcinie Kulej – w maju 1956 roku.
Skazani młodzieńcy w trakcie odbywania kary przenoszeni byli do różnych ośrodków penitencjarnych. Odbywali wyroki także w surowych więzieniach
we Wronkach, w Ośrodkach Pracy Więźniów na Górnym Śląsku i w Piechcinie,
jednak zdecydowana większość z nich trafiła do więzienia dla młodocianych
w Jaworznie131. W trudnych warunkach bytowych zmuszani byli do ciężkiej wielogodzinnej pracy fizycznej w kopalniach i przywięziennych zakładach. Ponieważ
wykonanie dziennej normy narzuconej przez dyrekcję skutkowało skróceniem
kary, wielu z nich pracowało ponad własne siły. W ośrodkach tych młodzież była
poddawana ciągłej polityczno-ideologicznej indoktrynacji.
W aktach sądowych można odnaleźć prośby o ułaskawienie pisane zarówno przez młodzieńców, jak i ich rodziny. Są one pełne typowych dla tamtej
epoki słów samokrytyki i uniżoności wobec komunistycznej władzy – są dziś
smutnym świadectwem ludzkich tragedii i wyrządzanej niesprawiedliwości.
Tamże, s. 368.
AIPN Sz, 66/17, Postanowienie Najwyższego Sądu Wojskowego, Warszawa, 31.03.1953 r.,
s. 390.
131
Więzienie dla młodocianych w Jaworznie utworzono wiosną 1951 r. Jego powstanie było swego
rodzaju eksperymentem, gdyż był to obóz wychowawczy prowadzony według wzorów radzieckich.
W takiej formie więzienie funkcjonowało do końca grudnia 1955 r., kiedy to po zamieszkach spowodowanych zamordowaniem jednego z więźniów przez strażnika zrezygnowano z przetrzymywania tam młodych więźniów politycznych. UB a młodzieżowe organizacje antykomunistyczne…,
s. 43–44.
129
130
214
Niepodległościowe organizacje młodzieżowe...
Opuszczenie murów więzienia nie oznaczało końca kłopotów. Skazani
członkowie organizacji SOP po wyjściu na wolność zostali niezwłocznie wcieleni
do wojska i odbywali służbę w karnych batalionach na Górnym Śląsku132. Ponieważ większość z nich została wypuszczona na podstawie warunkowego zwolnienia, musieli regularnie meldować się na posterunkach MO, gdzie często byli
zmuszeni wysłuchiwać różnych impertynencji pod swoim adresem. Z uwagi na
ograniczone prawa obywatelskie, mieli kłopoty ze znalezieniem pracy, nie mówiąc już o możliwości dostania się na wyższe uczelnie. Udawało się to zazwyczaj
po zatajeniu w ankiecie swojej „antypaństwowej” działalności.
Tymczasem, jak wynika ze sprawozdania sporządzonego po kontroli
w Powiatowym Urzędzie do spraw Bezpieczeństwa Publicznego w Dębnie
w sierpniu 1956 roku, tamtejszy urząd w niedostateczny sposób miał się zajmować operacyjnym zabezpieczeniem byłych członków nielegalnych organizacji
rozbitych na przestrzeni lat 1950–1956133. W lipcu 1956 roku została założona
tylko jedna sprawa mająca na celu kontrolę Mariana Kuleja134. W celu ścisłej
kontroli grupy z Mostna, której członkowie po wyjściu z więzienia nadal utrzymywali kontakty, jeden z nich został pozyskany do współpracy z SB135. Ostatecznie w listopadzie 1958 roku współpraca została zakończona, ponieważ nie udało
się nikomu udowodnić „antypaństwowej działalności”. Krytyka przełożonych
przyniosła rezultaty, jeszcze statystyki prowadzone w latach siedemdziesiątych
przez powiatowy urząd bezpieczeństwa zawierają wykazy członków nielegalnych
organizacji zamieszkujących na terenie powiatu Dębno.
Nie ulega wątpliwości, że służby bezpieczeństwa stały się aktywnym
wykonawcą woli władz partyjnych również na płaszczyźnie kontroli środowiska
młodzieżowego. Dysponujące praktycznie nieograniczonymi możliwościami
przymusu, Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego wyposażyło swoich pracowników w dość pokaźny pakiet zarządzeń, okólników i wytycznych, w których
szczegółowo określono i wskazywano kierunki działania zarówno w środowiskach
młodzieżowych, jak i rozbijania tajnych organizacji zakładanych przez młodych
T. Cegielski, Ruch niepodległościowy młodzieży szkolnej..., s. 11.
AIPN Sz, 008/240, t. 1, Sprawozdanie z przeprowadzonej kontroli w Powiatowym Urzędzie do
Spraw Bezpieczeństwa Publicznego w Dębnie, Dębno, 14.08.1956 r., s. 185–186.
134
W postanowieniu o założeniu sprawy ewidencyjno-obserwacyjnej na Mariana Kuleja zapisano,
że był on przywódcą nielegalnej organizacji młodzieżowej na terenie gromady Mostno. AIPN Sz,
006/234, t. 1, Postanowienie o założeniu sprawy ewidencyjno-obserwacyjnej, Dębno, 06.07.1956 r.,
s. 2.
135
Informator o ps. „Jan” został zwerbowany 9 maja 1956 r. AIPN Sz, 008/240, t. 1, Notatka informacyjna zastępcy kierownika Powiatowego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Publicznego w Dębnie,
Dębno, 10.05.1956 r., k. 158.
132
133
215
Magdalena Dźwigał
ludzi136. Również funkcjonariusze dębnowskiego UB skrupulatnie stosowali się
do wytycznych, a nawet przekraczali swoje uprawnienia, aby spełnić oczekiwania płynące z centrali. Jak napisał Wołoszyn, prowadzone śledztwo miało doprowadzić do odtworzenia działalności organizacji. Nie wykazywano się więc
szczególnym podejściem do śledztwa, lecz „pracownicy pionu śledczego posługiwali się wypracowanym szablonem. Zawsze starali się wykazać, że zatrzymani
posiadali broń lub przynajmniej mieli taki zamiar, planowali lub podejmowali
próby dokonania zamachów na funkcjonariuszy UB, MO oraz działaczy politycznych i społecznych. Jeśli pracownikom organów bezpieczeństwa nie udało
się wydobyć odpowiednich zeznań, sięgali wówczas po różne środki (nie tylko
bicie, lecz również prowadzenie z młodymi ludźmi gry psychologicznej)”137. Tak
więc przez gehennę niemającą nic wspólnego z praworządnością śledztwa i procesu przechodzili młodzi ludzie, których oskarżano o zbrodnie stanu i traktowano jak najcięższych przestępców. Zapłacili wysoką cenę, odebrano im wolność,
poczucie godności i wiarę w sprawiedliwość. Urazy psychiczne i bolączki fizyczne odcisnęły się piętnem na ich późniejszym życiu. Pomimo przeprowadzanych
procedur zacierania kar, w kartotekach SB pozostali do końca podejrzanymi
i niepewnymi. Przez kolejne dekady dyktatury komunistycznej nie mogli otwarcie mówić o wyrządzonej im krzywdzie, ani domagać się zadośćuczynienia.
Dopiero w latach dziewięćdziesiątych nastąpiły zmiany. Na podstawie Ustawy
z dnia 23 lutego 1991 r. o uznaniu za nieważne orzeczeń wydanych wobec osób
represjonowanych za działalność na rzecz niepodległego bytu państwa polskiego
(Dz.U. nr 34 poz. 149) ofiary reżimu stalinowskiego mogą się ubiegać o unieważnienie wyroków wydawanych przez WSR oraz domagać się odszkodowania,
a organa sprawiedliwości uzyskały instrumenty prawne do karania ówczesnych
oprawców.
W tym okresie powstały liczne instrukcje i okólniki dotyczące rozpracowania środowiska młodzieżowego, m.in. Instrukcja nr 09/50 w sprawie ujawniania i zwalczania podziemia i dywersji
w szeregach młodzieży, Warszawa, 09.08.1950 r.; Instrukcja nr 1/51 w sprawie walki z wrogą
działalnością wśród młodzieży zatrudnionej w przedsiębiorstwach przemysłowych, Warszawa,
20.03.1951 r.; Instrukcja nr 01/52 w sprawie zwalczania i likwidowania podziemia, dywersji i chuligaństwa wśród młodzieży, Warszawa, 11.02.1952 r.
137
J.W. Wołoszyn, Chronić i kontrolować..., s. 628.
136
216
Niepodległościowe organizacje młodzieżowe...
Jugend-Unabhängigkeitsvereinigungen
im Landkreis Chojna in den Jahren 1945–1956
Der “Seelenfang” der kommunistischen Machthaber im Nachkriegspolen nahm vielfältige Formen an, von energischen Proprogandaschlagworten bis
zum brutalen Terror. Feind war jeder, der offen oder verdeckt gegen das neue
System vorging. Jede auch nur kleinste Form des Widerstands wurde gnadenlos
im Keim erstickt. Der bewaffnete Arm der Partei in Form des Ministeriums für
Öffentliche Sicherheit, darunter dessen wichtigstes Organ, das Amt für Sicherheit, wurde in den Kampf gegen wahre oder eingebildete Feinde eingespannt,
indem es unbeschränkte Kompetenzen und Rechtsinstrumente an die Hand
bekam, die oft über Rechtsstaatlichkeit und Anstand hinausgingen.
Andererseits stand die polnische Bevölkerung nach den traumatischen
Kriegserlebnissen vor schweren Entscheidungen. Welche Haltung sollten sie zur
neuen gesellschaftlich-politischen Wirklichkeit einnehmen? Flüchten, bekämpfen oder bleiben und sich anpassen. Gleichzeitig empfanden alle das Bedürfnis
nach Stabilisierung und sehnten sich danach, ein einigermaßen “normales Leben” beginnen zu können. Im Zwiespalt befand sich auch die junge Generation der Polen. Ihr Milieu wurde einer ganz besonders starken ideologischen
Indoktrination unterzogen. Die Machthaber übernahmen gnadenlos auch die
schulische Lebenswelt, verbot die Arbeit von anderen Jugendorganisationen als
denen, die von ihnen selbst kontrolliert wurden. Diese Maßnahmen riefen bei
den meisten Jugendlichen Widerspruch hervor und potenzierten das Bedürfnis,
Widerstand zu leisten. Dieser kam u.a. dadurch zum Ausdruck, dass verschiedene Vereinigungen, Gruppen und Organisationen von Jugendlichen entstanden,
die als Ausdruck von Protest und Widerspruch die sie umgebende stalinistische
Wirklichkeit verändern wollten. Obwohl diese Maßnahmen dem Grunde nach
zum Misserfolg verurteilt waren, behandelten die Sicherheitsorgane und die
nach ihrer Pfeife tanzende Gerichtsbarkeit die jungen Menschen mit größter
Härte. Indem unerlaubte Ermittlungsmethoden angewandt wurden, z.B. Prügel
oder psychische Gewalt, wollte man “entsprechende” Aussagen erzwingen, die
die jugendlichen Aufrührer belasten sollten. Die politischen, oftmals Schauprozesse endeten meist mit langjährigen Haftstrafen.
In diesem Artikel werden Jugendgruppen und -organisationen vorgestellt, die in den Jahren 1950-1952 im Landkreis Chojna aktiv waren, die von
der Staatssicherheit aufgedeckt wurden. Das waren: Die Selbständige Untergrund-Organisation (polnisch SOP), die an der 11-Klassen-Allgemeinbildenden
Schule in Dębno tätig war, die Militärische Untergrundorganisation (POW)
217
Magdalena Dźwigał
aus Boleszkowice, eine Organisation mit dem Namen Jugend im Kampf gegen
den Kommunismus (MWK) sowie eine namenlose Organisation aus Mostno.
Diesen Vereinigungen gehörten Jungen, die in der ersten Hälfte der dreißiger
Jahre geboren wurden (1930-1935). Die meisten von ihnen waren in den Landkreis Chojna aus den ehemaligen Ostgebieten der Zweiten Polnischen Republik gekommen, mehr noch, die meisten von ihnen gehörten dem Verband der
Polnischen Jugend (ZMP) an. Es waren Schüler, aber auch Jungen, die bereits arbeiteten. Sie hörten polnischsprachige Sendungen von Radiosendern aus
dem Ausland, hörten den Erwachsenen zu, die ihre Unzufriedenheit mit den
im Land vorgenommenen Veränderungen zum Ausdruck brachten, aber auch
den Repatrianten aus der UdSSR, die von der Armut erzählten, die dort herrschte, lasen Zeitungen, die von weiteren Liquidationen und Prozessen von
Untergrundorganisationen, darunter auch Jugendorganisationen berichteten.
Das alles bewegte sie dazu, zu handeln, vor allem, indem sie antikommunistische Flugblätter verteilten, die das staatliche System und die prominente
Parteifunktionäre, darunter Stalin verleumdeten. Sie appellierten an die lokale
Bevölkerung, Widerstand zu leisten. Die Jungen sammelten auch Waffen, was
in der Nachkriegszeit, vor allem in dieser Gegend, außerordentlich einfach war.
Die Funktionäre des Amts für Staatssicherheit kamen mit vielfältigen operativen Methoden den Organisationen auf die Spur, so dass in der Konsequenz die
Gruppen zerschlagen wurden, indem man ihre Mitglieder verhaftete. Das Ermittlungsverfahren und der Prozess waren außerordentlich traumatische Erlebnisse. Die jungen, praktisch wehrlosen Menschen gerieten in einer gnadenlose
Maschinerie, die von den kommunistischen Machthabern geschaffen wurde,
die zusätzlich von der Staatssicherheit angetrieben wurde, die, indem sie immer wieder neue “Feinde” fand, ihre Nützlichkeit beweisen wollte. Durch die
Prozesse, die mit Gefängnisstrafen endeten, und die späteren Schikanen waren
sie oft für ihr späteres Leben gebrandmarkt, und sie hatten ihre Jugend verloren.
218
Niepodległościowe organizacje młodzieżowe...
1. Ulotka o ,,treści antypaństwowej”. Dowód w procesie przeciwko Józefowi Witkowskiemu i innym. Źródło: IPN Sz, 66/17.
219
Magdalena Dźwigał
2. Zdjęcia sygnalityczne Mariana Kuleja. Źródło: IPN Sz, 006/234, t. 2.
3. Zdjęcia sygnalityczne Mariana Baranowicza. Źródło: IPN Sz, 006/196, t. 4.
220
Niepodległościowe organizacje młodzieżowe...
4. Zdjęcia sygnalityczne Cypriana Grządkowskiego. Źródło: IPN Sz, 006/219, t. 2.
5. Zdjęcia sygnalityczne Bronisława Grządkowskiego. Źródło: IPN Sz, 006/219, t. 2.
221
Magdalena Dźwigał
6. Broń zarekwirowana członkom organizacji MWK. Źródło: IPN Sz, 008.730.
7. Ulotka sporządzona przez członków TOW. Źródło: IPN Sz, 008/752.
222
Paweł Gondek∗
Poznań
Inwigilacja gospodarcza
prowadzona przez Urząd
Bezpieczeństwa
Publicznego i Służbę
Bezpieczeństwa
w Kostrzynie nad Odrą
Organa bezpieczeństwa publicznego1, działające początkowo w ramach
Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, następnie resortu spraw wewnętrznych, prowadziły wnikliwą inwigilację miejsc strategicznych pod względem gospodarczym i politycznym. Kostrzyn nad Odrą był miastem szczególnie istot∗
Paweł Gondek – z wykształcenia specjalista ds. międzynarodowych stosunków handlowych, podyplomowo historyk dziejów najnowszych, aktualnie w trakcie finalizowania procesu doktorskiego (tytuł pracy: Kostrzyn nad Odrą w okresie transformacji w latach 1989–2011) pod kierunkiem
prof. zw. dr. hab. Bogdana Koszela na Wydziale Nauk Politycznych i Dziennikarstwa Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu. Autor kilku publikacji, m.in. Kostrzyn w Unii Europejskiej
(„Rocznik Integracji Europejskiej”), Organizacje i ugrupowania antykomunistyczne działające po
II wojnie światowej na terenie powiatu międzyrzeckiego (Ziemia międzyrzecka w przeszłości, t. XI),
Lubuski Klaster Metalowy („In Gremium. Studia nad Historią, Kulturą i Polityką”) oraz artykułów
prasowych. Swoje zainteresowania badawcze koncentruje na działalności organów bezpieczeństwa
państwa (przygotowuje publikację o WOP, garnizonach w Kostrzynie, Słubicach, Krośnie Odrzańskim), stosunkach transgranicznych (społecznych i ekonomicznych PL-D). Interesuje się również
działalnością specjalnych stref ekonomicznych oraz polską wymianą handlową i innowacyjnością
w działalności polskich przedsiębiorstw. Bliska jest mu także tematyka religioznawstwa (m.in.
swoje prace licencyjną i magisterską poświęcił islamowi). Realizuje również zamówienia naukowe
dla Muzeum Twierdzy Kostrzyn oraz Muzeum Ziemi Międzyrzeckiej. Przez wiele lat instruktor
doskonalenia techniki jazdy, co było związane z jego pasją motoryzacyjną.
1
W latach 1945–1954 Urząd Bezpieczeństwa Publicznego, od listopada 1956 r. – Służba Bezpieczeństwa PRL.
223
Paweł Gondek
nym dla służb bezpieczeństwa ze względu na swoje przygraniczne położenie,
duży węzeł kolejowy, potężną fabrykę celulozy oraz ulokowanie na jego terenie
polskiej i radzieckiej jednostki wojskowej. Pod względem gospodarczym najważniejsze było funkcjonowanie Kostrzyńskiej Fabryki Celulozy i Papieru oraz PKP.
Jeśli zaś chodzi o kwestie polityczne, to służby śledziły stan niezadowolenia z sytuacji ekonomicznej w zakładach pracy, a także kontrolowały działalność władz
samorządowych i kościelnych.
W wyniku działań wojennych część Fabryki Celulozy w Kostrzynie (Zellwolle und Zellulose Aktiengesellschaft Phrix) uległa zniszczeniu, a ważniejsze urządzenia zdemontowały wojska radzieckie i wywiozły je z Polski. Jedynie
40 procent urządzeń i zabudowań fabryki nadawało się do wykorzystania.
W roku 1947 powołano dyrekcję Kostrzyńskiej Fabryki Celulozy i Papieru, której
zadaniem było zabezpieczenie pozostałości2.
Odbudowę fabryki rozpoczęto w 1949 roku. Prace szły ospale, aż do 1952
roku, ponieważ państwo przeznaczało zbyt niskie środki na tę inwestycję. Później – po 1952 roku – również napotykano trudności. Główne z nich to trzy błędnie opracowane przez Biuro Projektów Przemysłu Papierniczego w Łodzi dokumentacje techniczne dotyczące zainstalowania w fabryce dyfuzorów. Wadliwie
zaplanowano również burzenie pozostałości budowlanych, które nie nadawały
się do odbudowy3. O tym wszystkim można się dowiedzieć z raportów Służby Bezpieczeństwa (SB), które rzucają na proces planowania odbudowy tego
przedsiębiorstwa zupełnie inne światło niż powszechnie znane fakty opisane
w literaturze poświęconej historii kostrzyńskiej fabryki. Według podstawowego dla tej tematyki opracowania, wydanego w latach osiemdziesiątych XX wieku, pod tytułem Kostrzyńskie Zakłady Papiernicze, pozycji zredagowanej przez
Mariana Eckerta i Józefa Iwana, dokumentacja techniczna budowy była jedną
z najlepszych w kraju4. Można więc stwierdzić, że raporty SB były w tej kwestii
bardziej dociekliwe i obiektywne.
Służba Bezpieczeństwa, która zajmowała się kwestiami odbudowy kostrzyńskiej fabryki oraz jej późniejszym funkcjonowaniem, działała przy Komendzie Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej (KW MO) w Gorzowie. Od samego
początku jej funkcjonariusze widzieli wiele nieprawidłowości, oficjalnie jednak
nigdy nie ujrzały one światła dziennego. Jak donosił na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych major Orlik w swoich raportach, składanych regularnie do
IPN Po 0038/17, Charakterystyka kontrwywiadowcza powiatu gorzowskiego, 14 grudnia 1961 r.,
k. 24.
3
Tamże, k. 27: Sporządził starszy oficer operacyjny Służby Bezp. KMMO ppor. Wawrzyniak Stanisław. Zarejestrowano w Departamencie X, Zielona Góra.
4
M. Eckert, J. Iwan, Kostrzyńskie Zakłady Papiernicze, Zielona Góra 1985, s. 75.
2
224
Inwigilacja gospodarcza...
KW MO w Gorzowie oraz w Zielonej Górze, funkcjonariusze pozyskali z terenu
fabryki informacje (wstępne materiały), z których wynikało, iż na potrzeby budującej się fabryki zostały zakupione (w 1948 roku) w Szwecji tak zwane dźwigi
linorytowe (Linbonor). Jeden taki dźwig kosztował wówczas dwa i pół miliona
złotych. Według funkcjonariuszy SB, kupując te dźwigi, przedstawiciele polscy wiedzieli, że są to przestarzałe konstrukcje i mogą nie znaleźć zastosowania
w polskim przemyśle celulozowym, gdyż drzewo przenoszone przez te urządzenia musiało mieć dwa metry długości. Takiego drewna na przeróbkę nie dostarczało wówczas żadne przedsiębiorstwo „Las” (był to produkt wtórny). Fabryka
mogła liczyć jedynie na bele drewna o długości metra. Mimo to zakupiono do
budującej się fabryki dźwig tego typu5. Również wbrew stanowisku niektórych
członków Rady Technicznej Celulozy przystąpiono do jego montażu, co kosztowało zakład 736 tys. zł. Przez chwilę zastanawiano się nad jego przerobieniem,
by go dostosować do warunków technologicznych panujących w przedsiębiorstwie. Oficer operacyjny MO zapisał również w swoim raporcie, że inicjatorami
montażu dźwigu byli główny inżynier fabryki Sierakowski i dyrektor naczelny
Ludwik Banaszak. Major Orlik ciągle informował swoich przełożonych, że dźwig
nie nadaje się do użytku w Kostrzynie. Sygnalizował również, że kierownictwo
fabryki, znając parametry techniczne maszyny, nadal zamawia do niej części.
Oficer w rozmowie z pracownikiem fabryki o nazwisku Wojna, który był II sekretarzem pracowniczej organizacji partyjnej, ustalił, że budowę wspomnianego
dźwigu rozpoczęto w 1953 roku, a szwedzkie napędy zostały dostarczone już
w 1952 roku. Wobec tego ponownie postanowiono przerobić zakupiony dźwig.
Do Szwecji wysłano inż. Zdzisława Dudę, który miał sprawdzić działanie podobnych dźwigów. Ustalił on, że dźwig mógłby być w Polsce wykorzystany, gdyby
tylko odpowiednio ustawić jego liny, które są zwykle dwie. Krótkie drzewo nie
przeszkadzałoby wówczas w prawidłowej pracy urządzenia.
W roku 1954 w Zielonej Górze firma Zastal wykonała do kostrzyńskiej
maszyny wieże stałe i ruchome. Budowę fundamentu rozpoczęto w drugim
kwartale 1957 roku, natomiast montaż całości miał się rozpocząć w 1958 roku6.
Kolejnym etapem odbudowy Fabryki Celulozy i Papieru w Kostrzynie,
odnotowanym w raportach SB, było zamówienie w 1956 roku w Hucie Gliwice pierścieni stalowo-żeliwnych o średnicy 4 metrów i przekroju pierścienia
20 centymetrów do dyfuzora nr 1. Zamówiono sześć sztuk; łącznie miały one
kosztować 100 tys. zł. Z materiałów operacyjnych wynika, że pierścienie zostaIPN Po 0038/17, Analiza sprawy agenturalnego sprawdzenia krypt. „Linbanor” nr rejestr. 518,
21 marca 1958 r., k. 39.
6
IPN Po 060/52/26, Tadeusz Bojkowski – oficer operacyjny MO, Notatka służbowa nt. KFCiP,
17 października 1957 r., Gorzów Wielkopolski.
5
225
Paweł Gondek
ły wykonane przez hutę, lecz na polecenie inż. Sierakowskiego nie odebrano
ich. Polecono natomiast hucie rozbić je i wyrzucić na złom. Funkcjonariusz SB
mjr Orlik w raporcie do swojego przełożonego – płk Calczewskiego, ustalił inną
wersję tych wydarzeń. Problem leżał w tym, że zamontowanie tych pierścieni
w kostrzyńskiej fabryce nie było łatwe, stąd Mostostal, który miał się tym zająć,
nie chciał dać gwarancji na swoją usługę i ostatecznie zrezygnował z montażu
pierścieni przy dyfuzorze nr 17.
Celem wyjaśnienia opisywanej sprawy przeprowadzono rozmowę z kierownikiem budowy firmy Mostostal, panem Brandysem. Ustalono, że firma odnotowała straty, ponieważ, pomimo zamówienia nowych części oraz pierścieni,
zastosowano stare dennice z demontażu, które już od dawna leżały na terenie
fabryki. W związku z tym zastanawiano się, dlaczego od razu nie zastosowano
starych dennic, zdatnych do dyfuzora nr 1, a szukano innych, które naraziły na
straty i opóźnienie prac budowlanych w fabryce. Z raportów SB wynika, że zakupiono jeszcze za 60 tys. zł dennice z Osinowa i pierścienie do dennic z Nowej
Huty, co trudno uznać za racjonalne działanie. Powołano komisję zakładową,
która miała ustalić winnych tego marnotrawstwa, jednak pomimo przeprowadzenia dochodzenia, nie znaleziono ich. Na podstawie raportów SB nie można
ustalić, kto był członkiem komisji zakładowej. Należy domniemywać, że w jej
skład wchodziła kadra kierownicza, która bezdyskusyjnie zawiniła w tej sprawie8.
Fabryka Celulozy i Papieru była usytuowana w pasie nadgranicznym,
przy ujściu Warty do Odry, co dawało jej pracownikom możliwość ucieczki do
Niemiec. Fakt ten niepokoił SB. Przypadki nielegalnego przekraczania granicy
przez pracowników zakładu notowano dość często w latach 1951–1954.
Służba Bezpieczeństwa inwigilowała pracowników kostrzyńskiego zakładu pracy także pod kątem ich działalności politycznej i społecznej. W pierwszych latach powstawania fabryki do jej uruchomienia potrzebni byli specjaliści
z zagranicy. Do Kostrzyna przyjeżdżali technicy z Republiki Federalnej Niemiec,
Austrii i Szwecji. Łącznie na terenie fabryki pracowało ich piętnastu. Byli oni
bacznie obserwowani przez milicjantów i agentów działających w zakładzie.
W połowie lat pięćdziesiątych w Kostrzynie przebywało czterech szwedzkich
monterów: Gustaw Johansson, Harald Fredri Lindberg, Ingre Heberger oraz Albin Erhard Samuelsson. Byli oni pod szczególnym nadzorem SB, gdyż bardzo
często wyjeżdżali do Szwecji i wracali do Polski. Szwedzi otrzymywali szwedzką
prasę, którą przekazywali polskim znajomym, dzięki czemu mogli się oni dowiedzieć, jaki poziom życia mają zachodni obywatele. Prasa trafiała również w ręce
7
8
IPN Po 0038/17, Analiza sprawy agenturalnego sprawdzenia..., k. 39–46.
IPN Po 0038/17, Gorzów Wlkp., Notatka informacyjna,19 września 1957 r., k. 35.
226
Inwigilacja gospodarcza...
zaprzyjaźnionych pracowników działu zaopatrzenia oraz do kierownika kadr9.
W jednej z gazet został opisany przypadek polskiego pilota, któremu
udało się zbiec do Szwecji porwanym polskim samolotem. Była to najprawdopodobniej historia porucznika Franciszka Jareckiego, który uciekł z kraju podczas ćwiczeń wojskowych w dniu śmieci Stalina. To jednak nie był największy
problem dla strażników ówczesnego systemu. Gorsze było to, że Albin Erhard
Samuelsson, wyjeżdżając do Szwecji, publikował tam w prasie artykuły na temat
życia w Polsce. W jednym z nich, pod tytułem List z podróży, opisał ciężkie
warunki pracy polskich kobiet, wysokie ceny artykułów pierwszej potrzeby oraz
inne drażliwe dla komunistycznego systemu kwestie10.
Społeczność Kostrzyna w latach pięćdziesiątych nie była liczna, stąd obawiano się rozpowszechniania antykomunistycznych poglądów przede wszystkim
wśród pracowników fabryki celulozy. Mając to na uwadze, tajni współpracownicy SB (obywatele W. i K.) donosili swoim opiekunom agenturalnym o każdym
kroku poczynionym przez obcokrajowców. Ustalono, że bliskim przyjacielem
Szwedów był Edward Nowicki, który pełnił funkcję kierownika administracyjnego. Inwigilacja SB posunięta była do tego stopnia, że przechwytywano paczki
wysyłane przez Szwedów do kierownika Nowickiego. Miały się w nich rzekomo
znajdować się zegarki, łańcuszki z krzyżykami i biżuteria. Wkrótce Nowicki został zwolniony z fabryki i przeniósł się do Szczecina.
Po dziesięciu latach odbudowy Kostrzyńskiej Fabryki Celulozy i Papieru
w grudniu 1959 roku oddano do użytku pierwsze oddziały zakładu. W związku
z pierwszym i drugim rozruchem zaplanowano nagrody dla pracowników zakładu. Miały one wynosić 7 tys. zł lub więcej, w zależności od uznania dyrekcji fabryki. Te oficjalne otwarcia miały jednak raczej charakter propagandowy
niż świadczyły o rzeczywistej gotowości zakładu do produkcji. Niektóre obiekty fabryczne przerabiano po cztery lub nawet pięć razy. Przykłady tak zwanych
niedoróbek można mnożyć – po przebudowie zawalił się magazyn na wapno,
kilkakrotnie przerabiano laboratorium, rębalnię oraz suszarnię. W planach prac
wykorzystywano głównie kosztorysy. Prace instalacyjne realizowano bez stosownej dokumentacji oraz pozwoleń11. Oficerowie operacyjni MO donosili w swoich raportach na temat funkcjonowania fabryki o wielu patologiach. Jednym
ze sztandarowych przykładów był nepotyzm. I tak, kierownikiem planowania
9
IPN Po 0038/17, Stanisław Wawrzyniak – oficer operacyjny MO, Notatka służbowa nt. sytuacji
w Kostrzynie nad Odrą, 21 lipca 1957 r., k. 37–40.
10
Tamże, k. 40–43.
11
IPN Po 0038/34, kpt. S. Dylewski, Notatka informacyjna o stanie gospodarki w Kostrzynie nad
Odrą, 9 lutego 1962 r., k. 351.
227
Paweł Gondek
w fabryce był Utynowski12, który ukończył siedem klas szkoły podstawowej. Córka Utynowskiego była zatrudniona na stanowisku inspektora nadzoru budowlanego. Ona także ukończyła jedynie siedem klas szkoły podstawowej. Druga
jego córka pracowała jako inspektor nadzoru budowlanego. Była nieco lepiej
wykształcona, gdyż ukończyła dziewięć klas (liceum). Jeszcze większy paradoks
można dostrzec, gdy porówna się zarobki tych osób z zarobkami inżyniera dyplomowanego z sześcioletnim stażem pracy. Panie Utynowskie zarabiały 2900 zł
i 2300 zł oraz otrzymywały 15 procent stałej premii; inżynier zarabiał 2400 zł.
Ponadto na rodzinę Utynowskich rozliczano roczną delegację w wysokości miliona złoty. Nie udało się ustalić, na co były przeznaczane te pieniądze13.
Płace były od samego początku istnienia fabryki celulozy bardzo drażliwym dla pracowników tematem. Wielokrotnie buntowali się szeregowi pracownicy. Jeden z większych protestów pracowniczych rozegrał się w drugiej połowie
1979 roku, kiedy to dyrekcja zakładu na nowo zaszeregowała pracowników do
poszczególnych tabel płacowych. Podwyżki objęły niewielką liczbę pracowników
takich działów jak: celulozownia i papiernia. Służba Bezpieczeństwa na wieść
o niezadowoleniu w szeregach pracowników skierowała do działania kilkoro
tajnych współpracowników. Byli to TW „Foton”, „Jarek”, „Junona”, „Mirka”,
„Franek” i „Góral”. Przeprowadzono także rozmowy z kierownictwem przedsiębiorstwa. Po wyciszeniu niezadowolenia wśród pracowników celulozowni, którzy
nosili się z zamiarem napisania skargi do Zjednoczenia Przemysłu Papierniczego
z siedzibą w Łodzi, dyrekcja obiecała systematycznie przekwalifikowywać pracowników do wyższych grup płacowych. Liczba osób nieobjętych w pierwszej
fazie podwyżkami wyniosła około 300 osób14.
Protesty pracowników na mniejszą skalę SB odnotowywała także w latach wcześniejszych. Przykładem może być protest zorganizowany w 1975 roku
przez pracowników warsztatu mechanicznego Kostrzyńskich Zakładów Papierniczych15. Informacje pochodziły od tajnego współpracownika o pseudonimie
W aktach MO nie pojawia się imię.
IPN Po 0038/34, Informacja o stanie gospodarki w Kostrzynie nad Odrą, wykonał kpt. S. Dylewski, 9 lutego 1962 r., k. 351–352.
14
IPN Sz 02/303, Meldunek operacyjny z terenu KFCiP, wykonał insp. Władysław Maciejewski,
30 września 1979 r.
15
W 1973 r. zmieniono zasięg terytorialny i strukturę organizacyjną przedsiębiorstw w związku
z procesami integracyjnymi w polskim przemyśle papierniczym. 1 stycznia 1973 r. utworzono „Kostrzyńskie Zakłady Papiernicze”. Składały się one z podmiotów, które miały swoje siedziby m.in.
w Gorzowie, a siedzibę główną w Kostrzynie nad Odrą. W zasadzie tuż po wojnie zakład nosił
oficjalną nazwę „Fabryka Celulozy Natronowej w Drzewicach koło Kostrzyna nad Odrą pod zarządem państwowym”. W większości źródeł spotkać można na jej określenie skrót – nazwę, która
widniała na bramie zakładu, tj. „Kostrzyńska Fabryka Celulozy i Papieru”.
12
13
228
Inwigilacja gospodarcza...
„Emil”. Do buntu płacowego przystąpiło około pięćdziesięciu spośród 230 pracowników. Protestujący zagrozili zakończeniem pracy, jeśli nie zostaną spełnione ich postulaty związane z podniesieniem płacy. Dyrekcja zamierzała przyjąć
petycję podpisaną przez 49 pracowników i uznać ją za równoznaczną z wypowiedzeniem pracy. Osoby, które po zwolnieniu wyraziłyby chęć powrotu do pracy,
byłyby zatrudnione na zasadach obowiązujących dla nowych pracowników, czyli
miałyby niższe zarobki. Oficjalnie petycja protestacyjna została przyjęta przez
dyrekcję zakładu 24 kwietnia 1975 roku. Pomimo wcześniejszych gróźb, ugięto
się i podwyższono premię osobom pracującym w ruchu ciągłym o pięć procent.
Obiecano również wyróżniającym się pracownikom przyznać premię w wysokości dodatkowych dziesięciu procent. Jak więc widać protesty w kostrzyńskiej fabryce nie należały do rzadkości i często były skuteczne. Dopiero w latach osiemdziesiątych nastąpił zastój produkcji, co oznaczało zmniejszenie zatrudnienia
i dawało mniejsze szanse walki pracowników o godny zarobek16.
Pomimo dostrzeżonych przez agentów SB wielu nieprawidłowości ekonomicznych związanych z zarządzaniem fabryką, ogólna opinia wywiadu gospodarczego na temat tego zakładu była dobra. Chwalono zmiany w organizacji pracy, które wyeliminowały przestoje i bunty pracowników. Problemy te szczególnie
silne były na początku działalności fabryki. W pierwszych latach pracownicy byli
niezadowoleni z niskiej płacy (do 4 tys. zł), a kadra kierownicza – z braku dyscypliny wśród podwładnych. W latach późniejszych w raportach SB chwalono
wzrost zatrudnienia w fabryce oraz to, że rozwija się „we właściwym kierunku”.
Nie zmieniało to faktu, że do końca lat osiemdziesiątych pracownicy kostrzyńskiej fabryki byli szczegółowo inwigilowani pod kątem jakości gospodarowania
i zapatrywań politycznych.
Poza tą fabryką agenci SB interesowali się także innymi podmiotami.
Dobitnym przykładem jest inwigilacja Gminnej Spółdzielni Zaopatrzenia
i Zbytu, w której panowała zdecydowanie gorsza sytuacja, jeśli chodzi o gospodarność i nepotyzm, niż w fabryce celulozy i papieru. Oskarżenia pod adresem
członków partii zarządzających kostrzyńską spółdzielnią padały nawet ze strony
prasy. Problematykę spółdzielni szeroko komentowała „Gazeta Gorzowska”. Panów Talarczyka, Molczyka i Cermerowa oskarżano o niewypłacanie należności
za pracę, bezpodstawne zwolnienia z pracy, zatrudnianie osób dobrze sytuowanych, zamiast tych, którzy nie mieli warunków do życia i szukali uczciwej pracy.
Do tego dochodziły burdy pijackie z udziałem członków partii. Przykładowo,
prezes Talarczyk bardzo często, będąc nietrzeźwy, w środku nocy wykrzykiwał
16
IPN Sz 02/16, Sprawa operacyjnego sprawdzenia – kryptonim „Mechanik”, kwiecień 1975 r.,
k. 18–24.
229
Paweł Gondek
na ulicach miasta hasła obrażające innych członków partii. W latach sześćdziesiątych należy stwierdzić, że takie osoby były silnie obserwowane przez organa
bezpieczeństwa państwa, jednak ich usytuowanie i oparcie w powiatowych oraz
wojewódzkich strukturach partii, pomimo że podważały autorytet stanowiska,
na którym pracowały, nie pozwalały na odsunięcie ich od władzy17.
Przedwojenny Kostrzyn liczył blisko 23 tys. mieszkańców. W 1945 roku
było to prawie wymarłe miasto, stąd 15 października 1945 roku pełnomocnik
rządu na obwód Chojna wystąpił z wnioskiem do władz zwierzchnich o likwidację gminy miejskiej Kostrzyn. Swoją propozycję argumentował dużymi
zniszczeniami miasta (określał je na sto procent), niskim stanem zaludnienia
(w tym czasie Kostrzyn zamieszkiwało pięćdziesięciu cywilów i około 450 kolejarzy i milicjantów) oraz brakiem perspektyw rozwojowych. Proponował także
włączenie Kostrzyna do gminy wiejskiej. Wniosek powędrował do pełnomocnika okręgowego w Szczecinie. Tu wzbudził wątpliwości i poproszono o dodatkowe informacje, na przykład dokładne dane o stanie zniszczenia miasta, gdzie
mieszka personel kolejowy i z czego żyje garstka ludzi mieszkających w zrujnowanym Kostrzynie, skoro rzekomo miasto jest zrujnowane w stu procentach. Na
te pytania chojeński pełnomocnik odpowiedział dopiero po dwóch miesiącach.
28 styczna 1946 roku stwierdził: „po rozważeniu sprawy na miejscu i wzięciu
pod uwagę trudności, jakie ewentualnie w przyszłości mogłyby wyniknąć przy
ubieganiu miasta o ponowne uruchomienie gminy miejskiej Kostrzyn, obecnie
rezygnuje się z likwidacji tej gminy”. Kostrzyn tym samym zachował swoje prawa miejskie. W mieście nie było jednak domów mieszkalnych, wody, zniszczona była sieć gazociągowa i elektryczna. Pierwsi pracownicy kolejowi zamieszkali
w wagonach. Pierwszy dom mieszkalny dla kolejarzy odbudowano dopiero na
przełomie lat 1946 i 1947. W mieście prowadzono prace rozbiórkowo-porządkowe, a odzyskaną cegłę wywożono do Warszawy18. Nadzieje na ożywienie Kostrzyna jego nowi mieszkańcy wiązali z fabryką celulozy. To dzięki jej odbudowie
zaczęli do Kostrzyna przybywać inżynierowie i robotnicy. Perturbacje związane
z uruchomieniem poniemieckiej fabryki miały swoje odzwierciedlenie we wczesnych raportach Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego opisanych w tym artykule. Jednocześnie należy wspomnieć, że władze krajowe w 1954 roku poważnie
się zastanawiały nad zamknięciem fabryki19. Dopiero w 1956 roku ostatecznie
postanowiono nadal inwestować w zakład, co przybrało postać uchwały Rady
IPN Po 0038/34, Informacja o stanie gospodarki..., k. 353.
AP 66/128, Zarząd Miejski i Miejska Rada Narodowa w Kostrzynie w latach 1946–1950 – dzieje
urzędu, oprac. Dariusz Aleksander Rymar, Gorzów Wielkopolski.
19
A. Kłaptocz, Kostrzyńskie klimaty – powojenne lata polskiego Kostrzyna, Kostrzyn nad Odrą 2010,
s. 72.
17
18
230
Inwigilacja gospodarcza...
Ministrów20. Wydarzenie to było ogromnie ważne dla mieszkańców Kostrzyna.
Nie powinno więc dziwić szczególne zainteresowanie fabryką Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, a później Służby Bezpieczeństwa.
Do roku 1987 udział kostrzyńskiej fabryki w całkowitej produkcji papieru w Polsce21 wynosił w granicach od siedmiu do ośmiu procent. Śledzenie przez
organa bezpieczeństwa państwa niegospodarności i niewłaściwych postaw kadry
zarządzającej było powszechne, o czym świadczy pokrótce opisana spółdzielnia
w Kostrzynie. Nie da się ukryć, że ciężko było walczyć z nieprawidłowościami,
kiedy na intratnych stanowiskach byli zatrudnieni wysoko postawieni członkowie Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.
Überwachung der Wirtschaft durch
das Amt für Öffentliche Sicherheit
und den Staatssicherheitsdienst
in Kostrzyn an der Oder
Der Artikel beschreibt die Situation in der Fabrik für Zellulose und
Papier und die Gemeinde-Genossenschaft für Versorgung und Entsorgung in
Kostrzyn aus Sicht der Funktionäre des Amts für Öffentliche Sicherheit und
in späterer Zeit der Staatssicherheit. Kostrzyn an der Oder wurde aufgrund seiner Lage an der Grenze und des dortigen Eisenbahnknotenpunkts, der Militäreinheiten, Schulen und großen Betriebe von den Organen der Staatssicherheit stark überwacht. Abgesehen vom oben Genannten war es eine gewöhnlich,
kleine Stadt, in der die Mitglieder der PVAP und die Betriebsleitungen oft ihre
Macht missbrauchten, die Betrieb nicht immer gut verwaltet wurden, und die
gewöhnlichen menschenwürdige Arbeitsbedingungen und angemessene Bezahlung forderten. Viele der im Artikel beschriebenen Vorfälle sind bisher nicht bekannt gewesen. In dieser Hinsicht ist dies eine innovative Arbeit. Insbesondere,
wenn man sie mit der Literatur vergleicht, die in Kostrzyn zur Zellulose-Fabrik
und zur Stadt als Ganzes herausgegeben wurden, in der viele unrühmliche Fakten übergangen werden. Der Artikel zeigt die Lebens- und Arbeitswirklichkeit
in Kostrzyn objektiver und realistischer im Hinblick auf die damaligen Bedingungen. Das ist umso wichtiger, als dass Kostrzyn ein Beispiel für eine Stadt ist,
20
Uchwała Rady Ministrów nr 35/56 z dnia 21 lutego 1956 r. o rozbudowie Kostrzyńskiej Fabryki
Celulozy i Papieru.
21
M. Szymczyk, Kostrzyn Celuloza Papier – 50 lat tradycji zakładów papierniczych w Kostrzynie nad
Odrą, Duszniki-Zdrój 2008, s. 23.
231
Paweł Gondek
die sich auch heute so dynamisch wie vor fünfzig Jahren entwickelt. Der Leser
findet im Text Beispiele für Unwirtschaftlichkeit, Vetternwirtschaft und Streitsucht. Er findet auch die realen Lohn- und Arbeitsbedingungen in der Volksrepublik Polen. Der Artikel vermittelt auch ein Bild von der Überwachung durch
die Staatssicherheit. Sie beruhte in großem Maße auf den Aussagen von inoffiziellen Mitarbeitern und Gesprächen mit der Betriebsleitung. Es wurden auch
Sinn und Kosten wirtschaftlicher und personeller Entscheidungen analysiert.
Die Betriebsleitungen erhielten nach den Rapporten Abmahnungen von den
Staatssicherheitsorganen und waren gezwungen, Veränderungen vorzunehmen.
Oft diente das den Interessen der Arbeiter, der Arbeiterklasse, die schließlich die
Basis für das damalige System war.
232
Hubert Simiński∗
Czelin
Budowa Muzeum
w Gozdowicach
i pozyskiwanie
pierwszych eksponatów
Gozdowice to mała wieś leżąca nad Odrą, w południowo-zachodniej
części województwa zachodniopomorskiego, w powiecie gryfińskim, w gminie
Mieszkowice. Jest to jedno z miejsc Rejonu Pamięci Narodowej (RPN). Rejon
– lub tak zwany Szlak Pamięci Narodowej – obejmuje swym zasięgiem gminy
Cedynia i Mieszkowice leżące w powiecie gryfińskim. W Gozdowicach żołnierze
I Frontu Białoruskiego, w którego skład wchodzili między innymi żołnierze I Armii Wojska Polskiego, rozpoczęli atak w kierunku Berlina. Ofensywa zaczęła się
14 kwietnia i trwała do 20 kwietnia 1945 roku. Wojska radzieckie, a wraz z nimi
polskie, dostały się na zachodni brzeg Odry1. W niecałe dwadzieścia lat później
z inicjatywy saperów w Gozdowicach powstało muzeum, które miało upamiętnić
wydarzenia wielkiej operacji lądowo-desantowej I Armii Wojska Polskiego nad
Odrą. Oprócz muzeum w Gozdowicach, w Rejonie Pamięci Narodowej i gminie
Mieszkowice znajduje się jeszcze jedna placówka muzealna. Jest nim Muzeum
Pamiątek I Armii Wojska Polskiego w Starych Łysogórkach2. Powstało za sprawą
decyzji ówczesnego wiceministra obrony narodowej i szefa Głównego Zarządu
Politycznego Wojska Polskiego gen. Wojciecha Jaruzelskiego podjętej podczas
konferencji Komitetu Wojewódzkiego Frontu Jedności Narodowej 22 września
∗
Hubert Simiński – student historii II stopnia w Instytucie Historii i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Szczecińskiego.
1
A. Toczewski, Bitwa o Odrę, Zielona Góra 2010, s. 286–290.
2
Nadodrzańska gmina Mieszkowice, b. m. i d. wyd., s. 9–27.
233
Hubert Simiński
1961 roku3. Swoją siedzibę ma w poniemieckim budynku z początku XX wieku.
W muzeum zgromadzono zbiór broni strzeleckiej i maszynowej produkcji radzieckiej, dokumenty i rzeczy osobiste żołnierzy, urny z ziemią z różnych miejsc
walk Polaków podczas drugiej wojny światowej, a także zdjęcia i odznaczenia4.
Zarządcą muzeum jest gmina Mieszkowice. Obok muzeum stoi czołg-pomnik
typu IS-2, który należał do 4. Pułku Czołgów Ciężkich. Przebył on szlak bojowy
(1290 km) od Żytomierza przez Chełm, Mirosławiec, Kołobrzeg, Gozdowice,
Brödikow, Klizen do Łeby5. Ponadto na terenie RPN działa jeszcze jedna instytucja kulturalna – Muzeum Regionalne w Cedyni, powołane do życia w 1966 roku
w czasie obchodów 1000-lecia państwa polskiego6. Siedziba muzeum znajduje
się na parterze XIX-wiecznej kamienicy7. Muzeum gromadzi zbiory muzealne
z zakresu: paleontologii, archeologii, etnografii, historii wojskowości i sztuki.
Liczne eksponaty archeologiczne pochodzą z badań archeologicznych na grodzisku w Cedyni prowadzonych w latach 1958–19608 przez Muzeum Pomorza
Zachodniego w Szczecinie. Kolejne badania na cmentarzysku i podgrodziu Cedyni prowadzono w latach 1968–1985. Od chwili utworzenia muzeum w Cedyni
szczecińska placówka wspiera je merytorycznie. W roku 1998 Muzeum Narodowe pomogło zorganizować nową ekspozycję Z dziejów miasta Cedyni i okolic9.
W budynku, w którym niegdyś znajdowało się sztabowe stanowisko
dowodzenia szefa wojsk inżynieryjnych I Armii Wojska Polskiego gen. Jerzego
Bordziłowskiego, a także dowódcy 6. Samodzielnego Batalionu Pontonowo-Mostowego mjra Aleksandra Kofanowa, w pięciu niedużych pokojach powstały sale
wystawowe z modelami mostów, planszami, mapami, fotografiami, elementami
uzbrojenia, mundurami, odznaczeniami. Wszystkie te eksponaty miały pokazać zwiedzającym, jak wyglądało życie i szlak bojowy żołnierzy walczących nad
Odrą w kwietniu 1945 roku. Oprócz prac nad stworzeniem ekspozycji i aranżacji
należało także wyremontować budynek, w którym miało się mieścić muzeum.
Projekt, który to wszystko zakładał, prowadzony był pod kierownictwem mjra
Konstantego Machajskiego z Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Inżynieryjnych
P. Migdalski, „… w tej strażnicy Rzeczypospolitej”. Rejon Pamięci Narodowej Cedynia–Gozdowice–Siekierki, Szczecin–Poznań 2007, s. 27.
4
Muzeum Pamiątek 1 Armii Wojska Polskiego w Starych Łysogórkach, „Gazeta Muzealna”,
21.04.2012, s. 16.
5
Źródło: tablica informacyjna znajdująca się na czołgu typu IS-2 w Starych Łysogórkach.
6
Przewodnik po muzeach i izbach regionalnych Pomorza Zachodniego, red. G. Horoszko, Szczecin
2005, s. 16.
7
http://www.museo.pl/content/view/1216/279/ (7.05.2013).
8
Tamże.
9
Przewodnik…, s. 18.
3
234
Budowa Muzeum w Gozdowicach...
we Wrocławiu. Wykonawcami prac budowlano-porządkowych i ekspozycji muzealnej byli kolejno: mjr K. Machajski, por. H. Łazarz, st. szer. A. Kraska, st.
szer. W. Gruszka, st. szer. G. Nowak, szer. J. Margoński, szer. M. Major, szer.
H. Korszała, szer. B. Chlebosz, szer. K. Warzocha10. Wszyscy ci żołnierze – odpowiedzialni za budowę muzeum – stacjonowali w budynku Wojsk Ochrony
Pogranicza w Starych Łysogórkach. Jeden z nich, st. szer. Andrzej Kraska, który
w tamtym czasie odbywał zasadniczą służbę wojskową w Kompanii Dowodzenia
Brygady Saperów – Jednostka Wojskowa (JW) 2241 w Szczecinie-Podjuchach,
został oddelegowany do Gozdowic w celu tworzenia muzeum. Ze względu na
swoje umiejętności geodety i kreślarza był odpowiedzialny za stworzenie makiety terenu, która miała odzwierciedlać odcinek frontu forsowania Odry od Gozdowic do Siekierek w dniach od 14 do 20 kwietnia 1945 roku. Co ciekawe, po
uroczystym otwarciu muzeum, 16 kwietnia 1965 roku, decyzją mjra Konstantego Machajskiego do 31 maja 1965 roku Andrzej Kraska miał pełnić funkcję
pierwszego opiekuna (kustosza) muzeum11.
Oprócz pracy wszystkich wymienionych żołnierzy, którzy przyczynili się
do powstania muzeum, należy wspomnieć o jednostkach wojskowych, które podarowały eksponaty i tym samym dały początek nowym zbiorom muzealnym.
Przed otwarciem – między lutym a kwietniem 1965 roku – muzeum otrzymało od jednostek wojskowych z ówczesnego województwa szczecińskiego oraz
z kraju różne eksponaty. Dzięki dokumentacji, która zachowała się w Zakładzie
Usług Komunalnych (ZUK) w Mieszkowicach, można stwierdzić, co składało się
na jego zasób (tabela 1).
Tabela 1. Eksponaty muzeum w Gozdowicach – początek 1965 r.
Kiedy
przekazano
eksponat?
Kto przekazał?
Nazwa eksponatu
23.02.1965
Jednostka Wojskowa
(JW) 2241 SzczecinPodjuchy
papier, który został wykorzystany do tworzenia
tablic poglądowych w muzeum
27.02.1965
JW 2241
łopatka saperska, topór wojskowy, koło ratunkowe
korkowe oraz dwie pary wioseł TPP
10
Muzeum Pamiątek Wojsk Inżynieryjnych 1. Armii Wojska Polskiego w Gozdowicach, „Gazeta Muzealna” 2012, nr 8, s. 10.
11
Tamże.
235
Hubert Simiński
17.03.1965
JW 2212 Warszawa
20.03.1965
JW 2241
29.03.1965
JW 2241
1.04.1965
JW 2250 Kraków
2.04.1965
JW 2241
3.04.1965
3.04.1965
3.04.1965
3.04.1965
JW 2384 Dęblin
JW 4666 Drawno
JW 4666
JW 4666
3.04.1965
JW 2241
3.04.1965
JW 4485 Nowy Dwór
Mazowiecki
6.04.1965
JW 2241
9.04.1965
JW 2697 Brzeg
10.04.1965
JW 4666
236
3 pary butów szeregowca, 2 pasy skórzane
szeregowca (stary wzór), pas oficerski wojska
lądowego, poprzeczka do pasa oficerskiego, torba
polowa podoficera, mapnik oficerski i menażka, 3
kurtki drelichowe szeregowca (stary wzór), 3 pary
spodni drelichowych szeregowca do butów (stary
wzór), płaszcz-namiot (stary wzór), tzw. pałatka,
3 płaszcze sukienne szeregowca (stary wzór),
2 czapki polowe sukienne (stary wzór), czapka
polowa szeregowca (stary wzór)
modele: czołg T-34 w skali 1 : 25, działo pancerne
ISU-122 w skali 1 : 25, czołg ISU-152 w skali 1 : 25,
działo pancerne SU-76, most drewniany w skali
1 : 25 na rzece Hawel, most pontonowy z parku
zdobycznego „B”
mina RMi-43, mina SMi – 35, mina TMi – 42,
mina TOPF, zapalnik TMiŻ – 42, 2 zapalniki ŻŻ –
42, zapalnik DŻ – 35, zapalnik SMiŻ - 35
ponton z parku „B”, 15 sztuk wioseł z parku „B”, 15
dulek z parku „B”, 2 kotwice z parku „B-2”
pistolet sygnałowy 26 mm, karabin Mosin
Nagant M91/30, 7,62 mm kb wz 91/30, karabin
samopowtarzalny wz. 38M, 7,62 mm kbk wz 38,
karabin Mosin Nagant M44, 7,62 mm kbk wz 44,
pistolet maszynowy PPSz-41 (pepesza), 7,62 mm
pm wz 41, pistolet maszynowy PPS wz.43, 7,62
mm Pm wz 43, karabin maszynowy DP28, 7,62
mm rkm wz 28DP, karabinek wz 29, 7,92 mm różny
Mauser, lornetka 6 x 30, hełm stalowy bojowy,
skrzynia
kuter holowniczy BMK 70 z silnikiem ZIS-5
trak średni LRM na przyczepie specjalnej P-3
półponton zaokrąglony DLP
półponton ścięty z parku NLP
łopatka saperska, topór ciesielski, koło ratunkowe
korkowe
wykrywacz min WJM 203, linka konopna 7 mm dł.
50 cm, kotwiczka trzyramienna, 4 macki długie i 4
krótkie wykonane nietypowo sposobem polowym,
10 chorągiewek białych ze szpilką, 10 chorągiewek
czerwonych ze szpilką, 2 macki ze słomy
rewolwer 7,62 mm Nagant wz 95, pistolet 7,62 mm
TT, skórzany futerał, pasek
kafar składany RMK-5 bez młota SDM-2
młot SDM-2 na przyczepie specjalnej jednoosiowej
produkcji radzieckiej
Budowa Muzeum w Gozdowicach...
13.04.1965
JW 2241
30.04.1965
Muzeum Wojska
Polskiego w Warszawie
Krzyż Grunwaldu III klasy, Krzyż Virtuti Militari
V klasy, brązowy medal „Zasłużonym na Polu
Chwały”, Medal Zwycięstwa i Wolności 1945
wypożyczone przedmioty: sztandar 1. Batalionu
Saperów 1. DP im. T. Kościuszki – płat, drzewce
z grotem, jednolicie przybrudzony płat z lekka
zafarbowany (nr inw. 51626), hełm niemiecki
bez podkładki (nr inw. 54741), hełm niemiecki
bez podkładki (nr inw. 31580), flaga niemiecka
(zdobyta w Holandii przez dyw. panc. gen.
Maczka; nr inw. 33125), rzeźba ceramiczna
Stanisława Sikory (popiersie żołnierza w hełmie;
nr inw. 33043), 3 telefony polowe (nr inw. 54928,
51898, 51896), radiostacja 4R (nr inw. 54929), 2
rapiery – rekonstrukcja z XIX w. (nr inw. 33540/1a,
33540/1b), srebrny medal „Zasłużonym na Polu
Chwały” (nr inw. 53931), Medal za Warszawę
1939–1945 (nr inw. 30497), Krzyż Walecznych (nr
inw. 30595), Krzyż Partyzancki (nr inw. 32639),
Medal za Odrę, Nysę i Bałtyk (nr inw. 49056/35),
odznaka 1. DP im. T. Kościuszki (nr inw. 117/15),
Odznaka Grunwaldzka (nr inw. 361/7), sztandar
1. Warszawskiej Inżynieryjno-Saperskiej Brygady
złożony z płatu, drzewca, grotu i w sumie trzech
wstęg z żółtymi pomponami – dwie czerwone
gwiazdy oraz jedna Orderu Kutuzowa, do tego
jedna czerwona rozetka (zwrot sztandaru miał
nastąpić do Szefostwa Wojsk Inżynieryjnych MON
do 30.04.1965 r.; nr inw. 55065)
Źródło: opracowanie własne na podstawie dokumentacji przechowywanej w ZUK w Mieszkowicach.
Muzeum musiało jednak niektóre przedmioty z ekspozycji zwracać,
niestety zachował się tylko jeden dokument to poświadczający (sporządzony
pismem odręcznym). 8 kwietnia 1975 roku z polecenia szefa Wojsk Inżynieryjnych MON zabrano z muzeum gozdowickiego: buty saperskie, mundur drelichowy (spodnie i bluzę) oraz korpus bomby, które przekazano Muzeum Wojsk
Inżynieryjnych we Wrocławiu. Pismo podpisał ppłk Machajski, który w 1965
jako major nadzorował prace przy powstawaniu muzeum w Gozdowicach12.
Ciekawe wnioski nasuwają się po analizie spisów inwentaryzacyjnych
z poszczególnych lat: 1991, 1994, 1996, 1999, 2000 i 2012 (brakuje z lat wcześniejszych) i porównaniu ich ze stanem faktycznym dzisiejszej ekspozycji.
Niewątpliwie, pewna część eksponatów została gdzieś wywieziona, jak podaro-
12
ZUK Mieszkowice, Potwierdzenie pokwitowania z 8.04.1975.
237
Hubert Simiński
wane przez JW 2241 kilka sztuk broni palnej13. Można tylko przypuszczać, że
JW 2241, która była właścicielem muzeum w Gozdowicach, postanowiła zabrać
te eksponaty14.
Na kolejne dary, które zostały udokumentowane, muzeum czekało aż
siedemnaście lat. Nie było ich tak wiele jak w 1965 roku, ale przyczyniły się do
powiększenia ekspozycji muzeum na zewnątrz. 14 kwietnia 1982 roku JW 1439
ze Szczecina podarowała muzeum: kuter holowniczy 90 S-008212 (bez koła zapasowego) oraz ponton czołowy TPP wraz z wyposażeniem15.
Analizując spisy inwentaryzacyjne, warto zwrócić uwagę, że pierwszy
oficjalny tego typu dokument pochodzi dopiero z 5 czerwca 1991 roku i został
wystawiony przez Rejonowe Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Chojnie (RPGKiM), które było do tej pory zarządcą całego Rejonu Pamięci Narodowej16. Ze spisu z czerwca 1991 wynika także, że tego dnia
nie przekazano Urzędowi Miasta i Gminy (UMiG) w Mieszkowicach muzeum
w Gozdowicach (w archiwach nie ma także innego, wcześniejszego pisma na
ten temat). W dokumencie, który się zachował, jest mowa o przekazaniu muzeum w Gozdowicach gminie Mieszkowice. Faktycznie jednak do tego nie doszło, gdyż podczas przekazania nie było przedstawiciela jednostki JW 2241, która była właścicielem eksponatów muzealnych, oraz nie został sporządzony spis
zdawczo-odbiorczy pomiędzy dawnym zarządcą RPGKiM a JW 224117. Nie ma
także dokumentu, w którym wprost stwierdzono by, że od danego dnia UMiG
w Mieszkowicach jest prawomocnym właścicielem muzeum. Protokół zdawczo-odbiorczy został sporządzony 12 czerwca 1991 roku. Również w nim nie
wskazano, że muzeum jest własnością gminy Mieszkowice18. Z analizy jednak
dokumentacji z kolejnych lat wynika, że musiało dojść do przekazania muzeum
wraz ze wszystkimi eksponatami19.
ZUK Mieszkowice, Zlecenie nr 32/65 z 2.04.1965 i Zlecenie nr 33/65 z 6.04.1965.
ZUK Mieszkowice, Arkusz spisu z natury i rozliczenia inwentaryzacji wykonany przez pracowników Rejonowego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej (RPGKiM) w Chojnie z dnia 5.06.1991 r.. Z tego dokumentu wynika m.in., że właścicielem eksponatów muzealnych
jest JW 2241 ze Szczecina-Podjuch.
15
ZUK Mieszkowice, Zlecenie/Asygnata nr 42/82 z 14.04.1982.
16
ZUK Mieszkowice, Urząd Rejonowy w Gryfinie, Notatka służbowa z 9.07.1993 w sprawie przeglądu terenu Rejonu Pamięci Narodowej.
17
ZUK Mieszkowice, Arkusz spisu z natury i rozliczenia inwentaryzacji wykonany przez pracowników RPGKiM w Chojnie z 5.06.1991.
18
ZUK Mieszkowice, Arkusz spisu z natury i rozliczenia inwentaryzacji wykonany przez pracowników RPGKiM z 12.06.1991.
19
ZUK Mieszkowice, Urząd Rejonowy w Gryfinie, Notatka służbowa z 9.07.1993...
13
14
238
Budowa Muzeum w Gozdowicach...
Muzeum w latach 1965–2013
15 kwietnia 1965 roku do Szczecina przybył ówczesny minister spraw
wewnętrznych i przewodniczący Zarządu Głównego Związku Bojowników
o Wolność i Demokrację Mieczysław Moczar. Przyjechał na uroczystości
20. rocznicy forsowania Odry. Następnego dnia zwiedzał miasto i port. Po południu wraz z towarzyszami udał się do Siekierek. Około godziny 15.00 rozpoczęły
się uroczystości na cmentarzu w Siekierkach20. Apel poległych wygłosili Mieczysław Moczar, Jerzy Bordziłowski (wiceminister obrony narodowej) i Antoni
Walaszek (I sekretarz KW PZPR w Szczecinie). Po złożeniu wieńców pod pomnikiem Wdzięczności przez przedstawicieli wojsk, władz i społeczeństwa, delegacja udała się do Muzeum I Armii Wojska Polskiego w Siekierkach21. Następnie wyruszyła do Gozdowic złożyć kwiaty pod pomnikiem Sapera. Po złożeniu
kwiatów nastąpiło otwarcie Muzeum Wojsk Inżynieryjnych I Armii Wojska Polskiego, a następnie gen. Jerzy Bordziłowski wygłosił na punkcie obserwacyjnym
prelekcję na temat przebiegu forsowania Odry i udziału I Armii Wojska Polskiego w operacji berlińskiej22. Jak wynika z pierwszej księgi odwiedzin muzeum
w Gozdowicach, która została założona 16 kwietnia 1965 roku, otwarcie nastąpiło o godzinie 11.00: „16.04.65| 11:00| Otwarcie Muzeum Pamiątek| Delegacje
z MON – Warszawa| Wycieczki kombatantów| z całej Polski| 1500 [osób –
dop. H.S.]|”23. Wyniki z tego, że zaproszeni goście spóźnili się nieco na otwarcie
muzeum. Także „Kurier Szczeciński” nie odnotował, że muzeum otwarto godz.
11.00, ani nie wspomniał o spóźnieniu najwyższych dygnitarzy.
Dzięki pięciu księgom pamiątkowym z lat 1965–1988 (były one prowadzone od dnia otwarcia muzeum do 11 listopada 1988 roku) możemy się
dowiedzieć, w jakich godzinach muzeum było otwarte oraz ile osób obejrzało
wystawę. Są to głównie dane statystyczne, obrazują one jednak, jak popularnym
i często odwiedzanym miejscem było Muzeum Pamiątek I Armii Wojska Polskiego Wojsk Inżynieryjnych w Gozdowicach.
Pojedyncza księga odwiedzin składała się z następujących rubryk:
– data przybycia,
– godzina (przybycia),
20
Dziś uroczystości 20-lecia forsowania Odry w Siekierkach, „Kurier Szczeciński” 1965, nr 90,
s. 1–2. Dziś obowiązuje nazwa: Siekierkowski Cmentarz Żołnierzy I Armii Wojska Polskiego
w Starych Łysogórkach, za: Nadodrzańska gmina Mieszkowice..., s. 8.
21
Dziś uroczystości… Dziś obowiązuje nazwa: Muzeum Pamiątek I Armii Wojska Polskiego
w Starych Łysogórkach, za: „Gazeta Muzealna” 2012, nr 8, s. 16.
22
Dziś uroczystości…, s. 1–2.
23
Informacje z pierwszych stron księgi odwiedzin muzeum w Gozdowicach z lat 1965–1971.
239
Hubert Simiński
– nazwa wycieczki, zakład pracy lub pojedyncze osoby,
– skąd – nazwa miejscowości,
– uwagi.
Od początku istnienia muzeum do roku 1988 zapisano pięć ksiąg (zeszytów) formatu A4. Z zachowanej dokumentacji wiemy, że jedna księga spłonęła podczas podpalenia muzeum w 1998 roku24. Z wywiadu przeprowadzonego
z jedną z pracownic, która zajmowała się muzeum pod koniec lat dziewięćdziesiątych i w pierwszych miesiącach roku 2000, wynika, że księgi były prowadzone.
W rozmowie wspomniała, że jej obowiązkiem było prowadzenie dwóch ksiąg
– pierwsza dotyczyła odwiedzin, a w drugiej zapisywała liczbę sprzedanych biletów (ulgowych i normalnych)25. Niestety, księgi odwiedzin z lat 1989–2007 nie
zachowały się, zaginęły bądź uległy zniszczeniu. Następną zachowaną jest księga
z 2008 roku. Jej forma odbiega od poprzednich, są w niej tak zwane luźne wpisy
(typu: ,,Kasia i Tomek byliśmy i widzieliśmy, podobało się nam”) – brakuje podziału, jaki mają zachowane księgi z lat wcześniejszych.
Ryc. 1. Oznaczenie miejscowości, z których przybywali zwiedzający do muzeum w Gozdowicach w latach 1965–1988.
24
ZUK Mieszkowice, Postanowienie Prokuratury Rejonowej w Gryfinie z 30 IX 1998 r. o umorzeniu śledztwa w sprawie zniszczenia przez podpalenie wyposażenia Muzeum Wojska Polskiego
w Gozdowicach, gm. Mieszkowice.
25
Rozmowa przeprowadzona z Beatą Pawlicką byłą pracownicą muzeum (12.03.2013).
240
Budowa Muzeum w Gozdowicach...
Zwiedzający pochodzili z 248 miejscowości z ówczesnego województwa szczecińskiego, spoza Pomorza Zachodniego zaś z 433.
Źródło: własne badania autora na podstawie ksiąg odwiedzin z lat 1965–1988.
Ryc. 2. Oznaczenie państw, z których przybywali zwiedzający do gozdowickiego muzeum
M.in. Belgia, Czechosłowacja, Francja, Grecja, Holandia, Niemiecka Republika Demokratyczna,
Republika Federalna Niemiec, Węgry, Wielka Brytania, Słowenia, ZSSR. Spoza Europy: Argentyna, Australia, Honduras, Kamerun, Kanada, USA, Wietnam.
Źródło: własne badania statystyczne autora pracy na podstawie ksiąg odwiedzin z lat 1965–1988.
Należy wspomnieć, że księgi nie zostały zarchiwizowane, opracowane
ani spaginowane. Zostały przeanalizowane przez autora pracy w takim stanie,
w jakim je zastał.
Otwarcie muzeum nastąpiło w piątek o godz. 11.00 16 kwietnia 1965
roku. Według wpisu z całej Polski miało przybyć 1500 osób, w tym delegacje
z Ministerstwa Obrony Narodowej z Warszawy, a także wycieczki kombatantów. Z analizy pierwszej księgi wynika, że muzeum było czynne na stałe dopiero
tydzień później – od 23 kwietnia 1965 roku. Badając kolejne pierwsze strony
księgi, nasuwa się pewien wniosek.
Na początku muzeum funkcjonowało z przerwami – do dwóch dni w ciągu całego tygodnia. Być może nikt nie odwiedzał wtedy muzeum. Przeglądając
jednak kolejne księgi, rysuje się już klarowna odpowiedź na pytanie, ile dni w ty-
241
Hubert Simiński
godniu muzeum było czynne. Z ksiąg wynika, że było ono czynne od wtorku do
niedzieli (poniedziałki były najprawdopodobniej dniami wolnymi dla pracowników, choć sporadycznie pojawiają się wpisy i w ten dzień). Można więc przyjąć,
że placówka była czynna przez sześć dni dla zwiedzających. Przeglądając wpisy
dotyczące godzin funkcjonowania, można stwierdzić, że muzeum otwierano
o godz. 10.00 a zamykano o 18.00. Dłuższe przerwy widoczne są w miesiącach
od stycznia do kwietnia. Muzeum było czynne, jednak wpisy w księgach odwiedzin nie są tak regularne jak w miesiącach letnich. Od początku kwietnia coraz
częstsze stają się wizyty zwiedzających i placówka działała znów sześć, sporadycznie siedem dni w tygodniu.
Ryc. 3. Wykres odwiedzin muzeum w Gozdowicach w latach 1965–1988
Uwaga: muzeum odwiedziło prawie 470 tys. osób. Liczba zwiedzających stale rosła.
W 1968 r. odnotowano widoczny spadek odwiedzin. Następnie w latach 1969–1976
liczba zwiedzających znów rośnie. Kolejny spadek odwiedzin odnotowano w 1977 r.
W roku następnym nastąpił kolejny duży wzrost. Wraz z wprowadzeniem stanu wojennego
w Polsce, w 1981 r., odwiedziny stały się rzadsze. Jeden z najwyższych spadków odnotowano w 1982 r. W latach 1983–1986 liczba bywalców gozdowickiego muzeum utrzymuje się na podobnym poziomie. W 1987 r. znów nastąpił spadek, jego wielkość była
podobna do tego z 1982 r. W roku następnym liczba zwiedzających osiągnęła poziom
z lat 1983–1986. Wraz z przemianami, które zaczęły następować pod koniec lat osiemdziesiątych liczba odwiedzających zaczyna spadać.
Źródło: opracowanie własne na podstawie pięciu ksiąg odwiedzin z lat 1965–1988.
242
Budowa Muzeum w Gozdowicach...
Tabela 2. Liczba odwiedzających muzeum w Gozdowicach w latach 1965–1988
16.04.1965–16.04.1966
17.04.1966–16.04.1967
17.04.1967–16.04.1968
17.04.1968–16.04.1969
17.04.1969–16.04.1970
17.04.1970–16.04.1971
17.04.1971–16.04.1972
17.04.1972–16.04.1973
17.04.1973–16.04.1974
17.04.1974–16.04.1975
17.04.1975–16.04.1976
17.04.1976–16.04.1977
17.04.1977–16.04.1978
17.04.1978–16.04.1979
17.04.1979–16.04.1980
17.04.1980–16.04.1981
17.04.1981–16.04.1982
17.04.1982–16.04.1983
17.04.1983–16.04.1984
17.04.1984–16.04.1985
17.04.1985–16.04.1986
17.04.1986–16.04.1987
17.04.1987–16.04.1988
17.04.1988–11.04.1988
10 198
23 377
13 857
20 448
16 741
18 393
16 919
17 965
21 177
19 368
27 458
17 911
26 730
21 273
22 751
18 277
14 062
21 489
22 518
20 231
22 877
14 158
22 250
18 796
Uwaga: całkowita liczba odwiedzających – 469 224 osób. Średnia roczna odwiedzin –
19 511 osób.
Źródło: opracowanie własne na podstawie pięciu ksiąg odwiedzin z lat 1965–1988.
Najczęściej muzeum odwiedzali uczniowie szkół – od podstawowych po
uczelnie wyższe – z ówczesnego województwa szczecińskiego, a także z całego kraju
i z zagranicy, przyjeżdżały jednostki wojskowe z kraju, kolonie letnie, organizacje, kluby
sportowe, harcerze, ówczesne organa władz – od powiatowych do wojewódzkich, wycieczki organizowane przez zakłady pracy z całego kraju26. Tak liczne odwiedziny były
spowodowane tym, że było to jedno z ważniejszych miejsc na szlaku RPN.
Mimo braku wielu dokumentów związanych z działalnością muzeum
w Gozdowicach, udało się choć w przybliżeniu odtworzyć jego historię po roku
1988. Nowe dzieje placówki są związane ze zmianą właściciela i zarządcy.
26
Na podstawie analizy własnej pięciu ksiąg odwiedzin muzeum z lat 1965–1988.
243
Hubert Simiński
Jak już wspominano, zarządcą muzeum było RPGK w Chojnie, właścicielem – była Jednostka Wojskowa 2241 ze Szczecina-Podjuch27. Opiekę nad
Rejonem Pamięci Narodowej od roku 1991 miała sprawować gmina Mieszkowice (brakuje jednak jakiejkolwiek dokumentacji, która by to wprost potwierdzała;
dowodem, że rejon i miejsca pamięci należały do gminnego urzędu w Mieszkowicach są zachowane dokumenty z późniejszych lat). Oprócz muzeum w Gozdowicach własnością gminy stały się również obelisk w Czelinie, który upamiętnia wkopanie pierwszego słupa granicznego na zachodniej granicy Polski, oraz
teren do niego przyległy, Muzeum Pamiątek I Armii Wojska Polskiego w Starych
Łysogórkach oraz położony nieopodal Siekierkowski Cmentarz Żołnierzy I Armii Wojska Polskiego w Starych Łysogórkach.
Informacje na temat funkcjonowania muzeum można także odnaleźć
w notatce służbowej Urzędu Rejonowego w Gryfinie z 1993 roku z przeglądu
całego RPN. Komisja w składzie: płk Zdzisław Gil – wiceprzewodniczący Wojewódzkiego Związku Kombatantów Województwa Szczecińskiego, Zdzisław
Pawlikowski – członek Związku Kombatantów Województwa Szczecińskiego,
i Blandyna Migdalska – kierownik Urzędu Rejonowego w Gryfinie podjęli decyzję, że sprzęt pontonowy i saperski, który znajdował się na podwórzu muzeum,
wymaga konserwacji (między innymi chodziło o ponton DMP, który był tak
zniszczony, że podjęto decyzje o jego wymianie na nowy, odnotowano także, że
kafar zapada się po ziemię; a podwozie kutra BMK-70, które było przechylone,
groziło wywróceniem się). Komisja zadecydowała również o doposażeniu stanowiska dowodzenia gen. Bordziłowskiego. Kolejnym ważnym postanowieniem
było uzupełnienie przedmiotów wojskowych zabranych przez Muzeum Wojska
Polskiego28. Chodzi o te, które w 1965 roku zostały wypożyczone na długi czas29,
a następnie oddane. Zdecydowano także o przełożeniu płyt chodnikowych
wokół muzeum, renowacji i konserwacji sprzętu przeciwpożarowego. Ponadto
odnotowano, że sieć wodociągowa jest uszkodzona (od dwóch lat), centralne
ogrzewanie nie działa, a pomieszczenia muzeum w okresie zimy nie są okresowo ogrzewane. Również ławki przed budynkiem muzeum wymagają remontu
i pomalowania, a eternit na wiacie w parku jest miejscami popękany, co naraża
eksponaty na zniszczenie z uwagi na nadmierną wilgoć. Ponton NLP wymagał remontu bądź wymiany. Wsporniki od wiaty były skorodowane i wymagały
oczyszczenia oraz pomalowania. Ponadto zauważono, że uszkodzone jest ogro27
ZUK Mieszkowice, Arkusz spisu z natury i rozliczenia inwentaryzacji wykonany przez pracowników RPGKiM w Chojnie z 5.06.1991.
28
ZUK Mieszkowice, Urząd Rejonowy w Gryfinie, Notatka służbowa z 9.07.1993....
29
ZUK Mieszkowice, Protokół zdany do muzeum WP –Warszawa za pokwitowaniem z 30.04.1965,
s. 19.
244
Budowa Muzeum w Gozdowicach...
dzenie wokół pomnika Sapera nieopodal muzeum i konieczne jest uzupełnienie ubytków w stopniach betonowych, które prowadzą pod pomnik30. Z dalszej
części dokumentu można się dowiedzieć o kolejnych potrzebach remontów lub
napraw w innych miejscach RPN. Pada w nim również ważne stwierdzenie, że
zostanie rozważona propozycja powrotu RPN pod zarząd dawnego opiekuna –
RPGKiM w Chojnie (do czego jednak nie doszło)31. Mamy w nim także postulat, że należy skontrolować dotychczasowy sposób opieki i finansowania RPN.
Z dokumentu wynika również, że bezpośrednim opiekunem miejsc pamięci był
wtedy Urząd Wojewódzki w Szczecinie, który był odpowiedzialny za finansowanie RPN32. Nowy zarządca – gmina Mieszkowice – miał więc nie lada kłopoty,
które nie kończyły się jedynie na potrzebach remontowych.
29 lutego 1996 roku nieznany sprawca dokonał podpalenia i zdemolowania ekspozycji muzeum. O wielkości szkód dowiadujemy się z inwentaryzacji
przeprowadzonej 1 marca 1996 roku, którą wykonali pracownicy Zakładu Remontowo-Budowlanego w Mieszkowicach, ówczesnego zarządcy całego RPN.
W wyniku podłożenia ognia w sali nr 2 został doszczętnie spalony model mostu
DLP, chodniki i część parkietu. Zniszczone zostały również wszystkie szklane
gabloty. Tablice zostały zakopcone tak, że przestały być czytelne. W sali nr 4
została rozbita ceramiczna urna z ziemią pochodzącą z pola walki pod Grunwaldem. Z gabloty, która znajdowała się w pomieszczeniu nr 5, zostały ukradzione
trzy wojskowe medale pamiątkowe33.
O pożarze w muzeum poinformowała odpowiednie służby pracownica
Stefania Januszkiewicz34. Prócz dokonanych oględzin przez pracowników Zakładu Remontowo-Budowlanego zarządzono gruntowne przeprowadzenie remontu wszystkich sal muzealnych oraz oczyszczenie zakopconych eksponatów35.
Niektóre prace remontowe, jak oszklenie okien, zbicie odparzonych tynków
w sali nr 2, oczyszczenie części eksponatów, wykonał zakład. O pomoc poproszono JW 2241 – chodziło o sporządzenie nowych plansz i tablic informacyjnych36.
ZUK Mieszkowice, Urząd Rejonowy w Gryfinie, Notatka służbowa z 9.07.1993...
Tamże.
32
Tamże.
33
ZUK Mieszkowice, Protokół z przeprowadzonej inwentaryzacji na okoliczność włamania i podpalenia „Muzeum Sapera w Gozdowicach” – Mieszkowice, 1.03.1996.
34
ZUK Mieszkowice, Pismo do burmistrza Mieszkowic z 1.04.1996 skierowane przez Zakład Remontowo-Budowlany dotyczące podpalenia muzeum, 29.02.1996.
35
ZUK Mieszkowice, Protokół z przeprowadzonej inwentaryzacji na okoliczność włamania i podpalenia „Muzeum Sapera w Gozdowicach” – Mieszkowice, 1.03.1996.
36
ZUK Mieszkowice, Pismo do burmistrza Mieszkowic z 1.04.1996...
30
31
245
Hubert Simiński
Więcej na temat pożaru w gozdowickim muzeum można się było dowiedzieć z artykułu, który ukazał się w „Kurierze Szczecińskim” 29 marca 1996
roku. Przedstawiono w nim fakty, które nie zostały wcześniej zapisane w spisie
inwentaryzacyjnym, a także poinformowano o pewnych wydarzeniach. Warto przywołać słowa ówczesnej opiekunki muzeum: „Pan zobaczy, co on tam
w środku wyprawiał. Na podłodze sobie pogorzelisko zrobił, na modelu łodzi
pontonowej, i tam naściągał wszystkiego – zasłony, firany, papiery. Wziął ciężki, metalowy postument, co się na nim niektóre eksponaty stawia, tak, że miał
czym tłuc te gabloty. Wszystko poniszczył”37. Artur Liskowacki opisał sytuację,
w jakiej znajdowało się muzeum, zwracając uwagę na problemy, głównie finansowe, zarządców i opiekunów muzeum. Wspominana już Stefania Januszkiewicz była w muzeum zatrudniona w ramach tak zwanej pracy czasowej w sezonie letnim (od kwietnia do października). Muzeum było zamknięte od listopada
do marca, ponieważ administrator i gospodarz budynku oszczędzał, by mogło
ono funkcjonować latem, a także kierował się tym, że mało kto odwiedzał muzeum w okresie zimowym. Trzeba jednak zaznaczyć, że miało to miejsce dopiero w latach dziewięćdziesiątych. Muzeum od swojego otwarcia do końca lat
osiemdziesiątych było czynne niemal cały rok i było odwiedzane przez wielu
zwiedzających. Potwierdzeniem tych danych są słowa Stefanii Januszkiewicz
przytoczone w artykule, że gdy kustoszem muzeum w Gozdowicach była Janina
Król (miała nawet swoją pomocnicę) nie mogła „opędzić się” od wycieczek. Bywało tak, że prawie każdego dnia przyjeżdżało od czterech do pięciu autobusów,
a parking przy muzeum był cały czas zajęty. Później, to jest po 1989 roku, coraz
mniej ludzi odwiedzało muzeum, władza także o nim zapomniała, a głównym
problemem był brak pieniędzy na etat dla kustosza.
W artykule wspomniano również, że muzeum otrzymywało dary od
kombatantów. Jednym z nich był Wincenty Bryl ze Starych Łysogórek, który
przekazał część swoich odznaczeń wojennych. Jak się okazało, padły one łupem
złodzieja, który podpalił i splądrował muzeum. Na koniec tekstu dziennikarz
powrócił do problemów finansowych placówki, informując, że wstępny kosztorys remontu, sporządzony przez ówczesnego dyrektora ZRB Jerzego Antczaka,
został oszacowany na 80–100 milionów starych złotych38.
Los nie rozpieszczał muzeum w Gozdowicach. W nocy z 10 na 11 czerwca 1998 roku nieznany sprawca ponownie podpalił jedno z pomieszczeń. Straty
materialne były na szczęście znikome. Pomieszczenia zostały okopcone, a tablice informacyjne stały się nieczytelne. Muzeum zostało wyremontowane przez
37
38
A. Liskowacki, Ogień pod muzeum, „Kurier Szczeciński” 1996, nr 64, s. 19.
Tamże.
246
Budowa Muzeum w Gozdowicach...
Zakład Usług Komunalnych (ZUK; następcę Zakładu Remontowo-Budowlanego) z Mieszkowic. Ze względów finansowych i z powodu braku możliwości
technicznych ponownie poproszono JW 2241 z Podjuch o odnowienie tablic
informacyjno-poglądowych39; przekazano ich do naprawy dziesięć40. Przy okazji ZUK zwrócił się z prośbą o pomoc w renowacji eksponatów umieszczonych
w parku za muzeum oraz naprawienie wiaty, pod którą się znajdowały41.
O dokładnych stratach poniesionych w wyniku kolejnego podpalenia dowiadujemy się z dokumentu Prokuratury Rejonowej w Gryfinie. Spłonęło dwanaście sztuk flag państwowych, chodnik, dywan, biurko oraz księga pamiątkowa.
Sprawca ponownie nie został odnaleziony i śledztwo zostało przerwane. Z uzasadnienia dowiadujemy się, że sprawca wybił szybę, wygiął kraty zabezpieczające, po czym wszedł do pomieszczenia biurowego, w którym spalił wymienione
wcześniej przedmioty. O całym wydarzeniu Komendę Rejonową Policji w Chojnie poinformowała ówczesna pracownica muzeum Teresa Idasiak. Na miejscu,
po przybyciu funkcjonariuszy, nie stwierdzono rozprzestrzenia się ognia, a pogorzelisko było już ugaszone42.
Po tych dwóch incydentach ZUK w Mieszkowicach zwrócił się na piśmie
do Zarządu Miasta Mieszkowic o zajęcie stanowiska w sprawie przeniesienia
eksponatów z muzeum w Gozdowicach i eksponatów znajdujących się w przylegającym do niego parku. ZUK proponował, aby całe muzeum przenieść do
muzeum w Siekierkach (dziś Stare Łysogórki). Chciano powiększyć budynek
oraz zbudować nową wiatę na eksponaty wystawiane na zewnętrz. Swoją prośbę
ZUK motywował tym, że od drugiego pożaru, to jest od 11 czerwca 1998 roku,
muzeum jest nieczynne. Kolejnym ważkim powodem złożenia tej propozycji
był brak środków finansowych na utrzymanie, remont i konserwacje eksponatów,
a wreszcie na pensję dla kustosza. Następnym argumentem był brak ogrzewania
budynku muzealnego w okresie zimowym, co prowadziło do niszczenia eksponatów. Jako główny cel podawano jednak nienarażanie na kolejne dewastacje
muzeum i eksponatów oraz obniżenie kosztów utrzymania RPN43. Prośba ta
nie została spełniona. Muzeum przez dłuższy czas było nieczynne, czym za39
ZUK Mieszkowice, Pismo Zakładu Usług Komunalnych w Mieszkowicach do dowódcy Jednostki Wojskowej 2241 z 10.07.1998.
40
ZUK Mieszkowice, Pokwitowanie z 6.08.1998.
41
Tamże.
42
ZUK Mieszkowice, Postanowienie Prokuratury Rejonowej w Gryfinie z 30.09.1998 o umorzeniu
śledztwa w sprawie zniszczenia przez podpalenie wyposażenia Muzeum Wojska Polskiego w Gozdowicach, gm. Mieszkowice.
43
ZUK Mieszkowice, Pismo ZUK-u do Zarządu Miasta Mieszkowice dotyczące budynku muzeum
„Sapera” w Gozdowicach z 18.10.1999.
247
Hubert Simiński
niepokoił się Związek Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy Wojska Polskiego ze Stargardu Szczecińskiego. Jego członkowie skierowali pismo do
Urzędu Miasta Mieszkowic, które zostało przekierowane do ZUK 22 stycznia
2000. Wyrazili w nim zaniepokojenie, że muzeum jest zamknięte i nie funkcjonuje, poprosili również o podanie przyczyny i wskazanie osoby odpowiedzialnej.
Pismo to może wydawać się mało istotne, pokazuje nam jednak, że nie było
obojętne w tamtym czasie żołnierzom, żyjącym kombatantom, którzy forsowali
Odrę w 1945 roku, że muzeum nie prowadzi swojej działalności44.
Na pismo skierowane do Urzędu Miasta Mieszkowic odpowiedział ówczesny szef ZUK inż. Rajmund Gizdra 5 lutego 2000 roku. W piśmie wyjaśnił
członkom związku żołnierzy, że powodem zamknięcia było podpalenie w 1998
roku budynku przez nieznanych sprawców, którzy nie zostali wykryci przez
mieszkowicką policję. Po pożarze budynek wymagał remontu, a niektóre z eksponatów zostały częściowo nadpalone. Pomieszczenia zostały odremontowane
przez ZUK, a naprawą eksponatów zajęła się 5. Brygada Saperów ze Szczecina-Podjuch (JW 2241).
Działalność muzeum wznowiło 15 kwietnia 2000 roku45. Jeszcze przed
tym ponownym otwarciem doszło do włamania (nie ma dokumentacji, w której podano by dokładną datę przestępstwa). Włamywacz został schwytany, nie
postawiono mu jednak zarzutów ze względu na jego stan psychiczny i niepoczytalność46.
Kolejnym wydarzeniem, które zapisało się w historii muzeum w Gozdowicach, była sprawa amfibii, o której głośno było w mediach. Ciekawe jest to, że
nie wiadomo, kiedy amfibia trafiła Gozdowic. Po raz pierwszy została wymieniona w spisie zdawczo-odbiorczym z 12 czerwca 1991 roku.
Zamieszanie z amfibią rozpoczęło się w 2004 roku, kiedy to pewien kolekcjoner z Gorzowa Wielkopolskiego wypożyczył na miesiąc z muzeum w Gozdowicach amfibię typu GAZ 46 MAW, którą obiecał bezpłatnie wyremontować
w zamian za umożliwienie mu wyjazdów tym pojazdem na zloty historyczne47.
Mężczyzna jednak nie zwrócił (po miesiącu) pojazdu. Zarządca muzeum –
44
ZUK Mieszkowice, Pismo skierowane do Urzędu Miasta w Mieszkowicach przez Związek Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy Wojska Polskiego ze Stargardu Szczecińskiego
z 22.01.2000.
45
ZUK Mieszkowice, Odpowiedź na pismo Związku Byłych Żołnierzy i Oficerów Rezerwy Wojska
Polskiego ze Stargardu Szczecińskiego z 5.02.2000.
46
ZUK Mieszkowice, Prokuratura Rejonowa w Gryfinie, Postanowienie o zawieszeniu śledztwa
z 9.02.2000.
47
http://www.szczecin.kwp.gov.pl/component/content/article/34-kryminalne/9891-odzyskano amfibi-z-muzeum-w-gozdowicach (15.05.2013).
248
Budowa Muzeum w Gozdowicach...
ZUK – wysłał do niego pismo z prośbą o zwrot eksponatu. Pomimo ponawianych prób, nie otrzymał jednak odpowiedzi, w związku z czym w 2012 roku
złożył zawiadomienie o przywłaszczeniu amfibii48.
Sprawą zajęły się odpowiednie organa, między innymi policjanci z Zespołu do spraw Przestępczości Przeciwko Zabytkom Komendy Wojewódzkiej
w Szczecinie. Wspólne działania poszukiwawcze prowadzili z funkcjonariuszami Straży Granicznej ze Szczecina oraz policjantami z Wydziału Kryminalnego
KWP w Gorzowie Wielkopolskim49. Sprawa nabrała rozgłosu, ponieważ amfibia
z muzeum w Gozdowicach, oprócz wartości finansowej (na aukcjach za zabytkową amfibię GAZ 46 MAW trzeba zapłacić nawet 100 tys. złotych), jest jedną
z sześciu zachowanych egzemplarzy tego pojazdu w Polsce50.
Dokładne informacje o postępowaniu w tej sprawie podał Zespół Prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie:
Po potwierdzeniu uzyskanych informacji, wczoraj (22.03.2012) funkcjonariusze KWP w Szczecinie i Straży Granicznej w Szczecinie odnaleźli zabytkowy pojazd w jednym z garaży na posesji w Skwierzynie. Pojazd był całkowicie
zdekompletowany, brakowało silnika, kół, śruby napędowej oraz jakichkolwiek
elementów wyposażenia pojazdu. Obok leżał bak paliwa odcięty od korpusu
nożycami do metalu. W innych pomieszczeniach odnaleziono pokrywy dzioba
amfibii i ramę szyby przedniej. Samochód był tak skorodowany, że do czasu decyzji prokuratury postanowiono nie przewozić go do muzeum w Gozdowicach,
gdyż groziłoby to całkowitym zniszczeniem zabytku. Pozostałych elementów
wyposażenia nie odnaleziono, gdyż jak stwierdził «koneser militariów» – wciąż
są w konserwacji... Sprawca może usłyszeć zarzuty przywłaszczenia pojazdu
oraz zniszczenia zabytku z art. 108 Ustawy o zabytkach i opiece nad zabytkami.
Zły stan techniczny pojazdu wydawał się policjantom mocno podejrzany, brakowało również charakterystycznych elementów i uszkodzeń karoserii pojazdu
z Gozdowic. Przy pomocy policjantów z Gorzowa Wlkp. ustalono, że brat kolekcjonera jeździ na wszystkie zloty miłośników pojazdów wojskowych amfibią
GAZ 46, zarejestrowanym jako zabytek na swoją matkę. Dwa dni później pojazd ten również został zatrzymany, a policjanci nie mieli wątpliwości, że jest to
pojazd pochodzący z Gozdowic. Wrak amfibii, który początkowo był okazany
jako ten właściwy, bracia przygotowali specjalnie, by zatrzymać i zatuszować
fakt „wyciągnięcia” eksponatu z muzeum. Zabezpieczony pojazd, na wniosek
adwokata, został jednak zwrócony kolekcjonerowi, gdyż, jak twierdzili, stojąc
Tamże.
http://www.muzeum.kolobrzeg.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=711:am
fibia&catid=1:aktualnoci&Itemid=5 (15.05.2013).
50
http://www.szczecin.kwp.gov.pl/component/content/article/34-kryminalne/9891-odzyskano-amfibi-z-muzeum-w-gozdowicach (15.05.2013).
48
49
249
Hubert Simiński
w garażu pod plandeką, ulega znacznej degradacji. Po otrzymaniu opinii biegłego, który bezsprzecznie potwierdził, iż egzemplarz amfibii w stanie kompletnym, jeżdżący po Gorzowie na żółtych tablicach, jest eksponatem pochodzącym z muzeum w Gozdowicach, prokurator wydał ponownie nakaz zatrzymania
pojazdu, który obecnie jest dowodem w sprawie sądowej51.
Nadzór nad sprawą przejął st. aspirant Marek Łuczak – kierownik Zespołu ds. Przestępczości Przeciwko Zabytkom KW w Szczecinie52.
Obecnie amfibia została zabezpieczona i zdeponowana w Muzeum
Oręża Polskiego w Kołobrzegu. Jest dowodem w sprawie, która jest prowadzona
przez Komendę Policji w Chojnie. Amfibia znalazła się w kołobrzeskim muzeum, ponieważ muzeum w Gozdowicach nie było w stanie odpowiednio jej
zabezpieczyć (nie ma odpowiedniego miejsca), a także dlatego, że w kwietniu
2011 roku gmina Mieszkowice podpisała umowę o współpracy z muzeum w
Kołobrzegu (w ramach pomocy merytorycznej). Sprawa czeka na zakończenie
postępowania sądowego53. Sekretarz gminy Mieszkowice – Gabriela Kotowicz
zapowiedziała, że pojazd wróci do Gozdowic dopiero wtedy, gdy zostanie przeprowadzony remont budynku muzeum i gdy zostaną zapewnione warunki bezpieczeństwa dla stojących na zewnątrz pozostałych eksponatów54.
Ryc. 4. Obecny wygląd Muzeum Pamiątek Wojsk Inżynieryjnych I Armii Wojska Polskiego w Gozdowicach (maj 2013, fot. autora)
51
http://www.muzeum.kolobrzeg.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=711:am
fibia&catid=1:aktualnoci&Itemid=5 (15.05.2013).
52
Tamże.
53
Tamże.
54
http://www.gs24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20121128/GRYFINO/121129556 (15.05.2013).
250
Budowa Muzeum w Gozdowicach...
Ryc. 5. Ekspozycja zewnętrzna muzeum w Gozdowicach (maj 2013, fot. autora)
Po ponownym uruchomieniu muzeum zaczęto na nowo prowadzić księgi odwiedzin, które jednak nie zachowały się. Dostępna jest księga z 2008 roku,
założona 29 lipca 2008. Ostatniego wpisu dokonano w niej 25 października 2012.
Była ona prowadzona inaczej niż poprzednie, brakuje w niej podziału tabelarycznego. Na czystych kartkach odwiedzający wpisywali (choć nie było to regułą)
datę, miejsce, skąd przyjechali, imię i nazwisko bądź tylko swoje spostrzeżenia
na temat wystawy muzealnej. Cechą charakterystyczną owej księgi jest duża
liczba wpisów obywateli z Niemiec. Tak jak już wspomniano, nie zachowała się
żadna inna księga odwiedzin. Za lata 2005–2012 dostępne są jedynie dane na
temat liczby odwiedzających gromadzone na potrzeby ZUK w Mieszkowicach55.
Tabela 3. Liczba odwiedzin muzeum w Gozdowicach w latach 2005–2012
2005
2006
2007
55
2003
950
1925
Obliczenia autora.
251
Hubert Simiński
2008
2009
2010
2011
2012
1336
2015
1350
1156
1282
Uwaga: całkowita liczba odwiedzających – 12 017 osób56. Średnia liczba w roku – 1502
osoby.
Źródło: opracowanie własne na podstawie informacji podanych przez pracownicę ZUK Mieszkowice.
Uwzględnione w tabeli 3 dane odzwierciedlają liczbę sprzedanych biletów wstępu ulgowych i normalnych, a także wejścia bezpłatne do muzeum
podczas corocznych uroczystości forsowania Odry (w połowie kwietnia).
Pierwszym opiekunem – kustoszem – muzeum był st. szer. Andrzej Kraska. Swoje obowiązki pełnił do 31 maja 1965 roku57. Nie można znaleźć informacji, kto był później odpowiedzialny za funkcjonowanie muzeum. Wiadomo natomiast, kto w nim pracował od lat osiemdziesiątych do roku 2012. Byli to kolejno:
– Janina Król,
– Stefania Januszkiewicz,
– Teresa Idasiak,
– Beata Woronowicz,
– Beata Majda,
– Grażyna Czyżewska,
– Marek Binięda,
– Zofia Iwanowska,
– Kamil Iwanowski58.
Jak już wspomniano, w 2011 roku gmina Mieszkowice podpisała z Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu umowę o współpracy. Dzięki niej kołobrzeskie muzeum, współpracując z Urzędem Marszałkowskim, gminą Mieszkowice,
a także ze Starostwem Powiatowym w Gryfinie, odnowiło (po roku) gozdowicką
wystawę, która powstała prawie pół wieku temu. Oprócz władz wojewódzkich,
powiatowych i samorządowych w porządkowaniu siedziby muzeum pomagali
pracownicy ZUK w Mieszkowicach, którzy przez wiele lat zajmowali się sprawami administracyjnymi muzeum i całego RPN. Otwarcie wystawy w nowej
56
Dane z dokumentacji ZUK w Mieszkowicach. Informacje podała pracownica pragnąca zachować anonimowość (dział Administracji Cmentarzy; 19.02.2013).
57
Muzeum Pamiątek Wojsk Inżynieryjnych..., s. 10.
58
Dane pochodzą z dokumentacji ZUK w Mieszkowicach. Informacje podała pracownica pragnąca zachować anonimowość (dział Administracji Cmentarzy; 12.03.2013).
252
Budowa Muzeum w Gozdowicach...
aranżacji nastąpiło 21 kwietnia 2012 roku w 67. rocznicę forsowania Odry.
W otwarciu wystawy brali udział między innymi gen. bryg. Bogusław Bębenek
(szef Wojsk Inżynieryjnych RP), gen. bryg. Ireneusz Bartniak (dowódca 12.
Szczecińskiej Dywizji Zmechanizowanej), Wojciech Drożdż (wicemarszałek
województwa zachodniopomorskiego), Ryszard Mićko (wicewojewoda zachodniopomorski), Wojciech Konarski (starosta gryfiński) oraz Andrzej Salwa (burmistrz Mieszkowic). Wystawa otrzymała nowe oświetlenie i nowe tablice informacyjne (w trzech wersjach językowych – po polsku, angielsku i niemiecku).
Nowa aranżacja została wykonana przez pracowników kołobrzeskiego muzeum.
Autorem projektu był dyrektor Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu Paweł
Pawłowski59. (Jest on związany z tutejszymi ziemiami; w latach 1997–2003 był
nauczycielem historii w nieistniejącej już dziś Szkole Podstawowej w Piasku.
Interesuje się tematyką wojenno-militarną związaną z drugą wojną światową)60.
Nowa wystawa stała się pierwszym etapem rewitalizacji.
Na początku lipca 2013 roku rozpoczęto generalny remont budynku
muzealnego61. Muzeum w Kołobrzegu planuje utworzenie tematycznego szlaku
turystycznego, który miałby łączyć muzea wojskowe na całym Pomorzu Zachodnim. Celem tego projektu jest budowanie wśród społeczności lokalnych tożsamości regionalnej, a także przyciąganie nowych zwiedzających do odwiedzenia
miejsc walk oręża polskiego.
Co ciekawe, motorem napędowym i inspiratorem dla muzeum w Kołobrzegu był Andrzej Kraska (zmarł 20 lipca 2012 roku), twórca muzeum w Gozdowicach i jego pierwszy opiekun. Pracownicy kołobrzeskiego muzeum spotkali
pana Kraskę na wycieczce historycznej do Rejonu Pamięci Narodowej w 2011
roku. Znajomość, która między nimi się zawiązała, zainspirowała ich do rewitalizacji gozdowickiego muzeum62.
Muzeum w Gozdowicach może się stać ważnym miejscem na trasie historyczno-militarnego szlaku, którego patronem jest Muzeum Oręża Polskiego
w Kołobrzegu. Muzeum i RPN niewątpliwie potrzebują swojej strony internetowej do przedstawienia szerokiemu odbiorcy historii poszczególnych miejsc, które upamiętniają toczące się tutaj w końcowym okresie drugiej wojny światowej
walki. Wydaje się, że muzeum w Gozdowicach, po wyremontowaniu, powinno
przeznaczyć jedno ze swoich pięciu pomieszczeń na miejsce, w którym mogłyby
być organizowane wystawy czasowe związane z historią regionu. Potrzebna jest
Muzeum w Gozdowicach, „Gazeta Muzealna” 2012, nr 9, s. 14.
Rozmowa z dyrektorem Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu Pawłem Pawłowskim
(26.11.2012).
61
http://www.mieszkowice.pl/aktualnosci/pokaz/641.dhtml (30.07.2013).
62
Muzeum…, s. 14.
59
60
253
Hubert Simiński
współpraca z Miejsko-Gminnym Ośrodkiem Kultury w Mieszkowicach, a także
rozpoczęcie na nowo działalności naukowej przez muzeum. W ofercie placówki
brakuje nowoczesnych imprez tematycznych, które swoją formą mogłyby zainteresować nie tylko najmłodszych, ale i dorosłych. Walor tego miejsca nie został
jeszcze wykorzystany i czas to zmienić. Za dwa lata obchodzić będziemy 70.
rocznicę forsowania Odry oraz 50-lecie powstania muzeum w Gozdowicach. Do
tych dwóch uroczystości należy już się powoli przygotowywać. Sprawą kolejną
jest potrzeba nowej narracji dla historii tych ziem. W poprzednim systemie politycznym rocznice były okazją do manifestacji politycznych i antyfaszystowskich. Wtedy przymusem było bycie na tego typu uroczystościach, dziś nie jest
to obowiązkiem. Tamtej historii nie można jednak zupełnie przekreślać. Trzeba uświadamiać społeczność lokalną, że miejsca pamięci, które zostały stworzone przez tamten ustrój, są potrzebne, bo dzięki nim historia może być cały
czas żywa, może uczyć i bawić. Przykładem niech będzie marcowa konferencja
w Czelinie oraz inscenizacja wkopania pierwszego słupa granicznego63. Konieczna jest współpraca obu gmin – Mieszkowic i Cedyni, na których terenie mieści
się Rejon Pamięci Narodowej.
Bau des Museums in Gozdowice und die ersten Exponate
Der vorliegende Artikel möchte dem Leser die Geschichte der Entstehung und des Bestehens des Museums für Erinnerungsstücke der I. Armee des
Polnischen Heeres in Gozdowice näherbringen, das sich im Bereich der Route
der Nationalen Erinnerung befindet, dessen Reichweite die Gemeinde Cedynia
und Mieszkowice umfasst. Es wird beschrieben, wie das Museum gebaut und
die ersten Exponate erworben wurden. Die Spenden, die dem Museum, hauptsächlich von militärischen Einheiten aus der ehemaligen Wojewodschaft Stettin sowie aus anderen Landesteilen, übergeben wurden, werden hier vorgestellt.
Der Autor stellt seine statistischen Untersuchungen vor, wodurch der Leser sich
bewusst machen kann, welch ein wichtiger Ort das Museum in Gozdowice auf
der Strecke der Route der Nationalen Erinnerung war. Zeitlich beschränkt sich
der Artikel auf Ereignisse der Jahre 1965-1988. Das Anfangsdatum ist die Entstehung und Eröffnung des Museums. Das Jahr 1988 ist der Abschluss des letzten Besucherbuchs des Museums. Dann wird das Schicksal der musealen Einrichtung in Gozdowice in den Jahren 1988-2013 aufgezeigt, hauptsächlich mit
Hilfe der Analyse der Dokumentation, die im Betrieb für Kommunalleistungen
63
https://www.youtube.com/watch?v=qaru8Mex3bk (21.05.2013).
254
Budowa Muzeum w Gozdowicach...
(ZUK) in Mieszkowice aufbewahrt werden. Die Jahre, die zwischen diesen beiden Daten vergangen sind, waren zeitweise sehr schwierig für das Museum von
Gozdowice. Hier werden u.a. die Schwierigkeiten (zwei Brände) vorgestellt, mit
denen die Verwalter des Museumsgebäudes vor allem in den 1990er Jahren
zu kämpfen hatten. Abschließend werden die positiven Aspekte der Entwicklung des Museums dargestellt, das fachlich vom Polnischen Waffen-Museum in
Kołobrzeg unterstützt wird.
255
256
Wiesław Czajka*
Warszawa
Bolid wielkopolski
w kulturze materialnej
Nowej Marchii
System przekazu informacji o bolidzie wielkopolskim
Na początku XIV wieku, kiedy Wielkopolską administrował Henryk,
a w Nowej Marchii władzę dzierżyli Jan i Otto z dynastii askańskiej, miało
miejsce zdarzenie, które odbiło się szerokim echem na Pograniczu1. Zjawisko
tak zwanego bolidu2 wielkopolskiego miało miejsce wiosną 1305 roku3. Było to
zderzenie z Ziemią asteroidy żelaznej o masie nawet do kilkuset ton. Jej rozpad nastąpił w atmosferze, a pozostałości w postaci meteorytów są do dzisiaj
odnajdywane w północnej części Poznania, w okolicy Moraska4. Meteor przeleciał nad znaczną częścią Europy Środkowej, jednak pomimo swego silnego
oddziaływania pamięć o nim zatarła się po 50–70 latach. Ognisty kamienny grad
odszedł ze sfery faktów. Pozostał przez następne setki lat w pamięci zbiorowej
miejscowych społeczności jako legenda. Wraz z rozwojem druku w XV wieku,
Wiesław Czajka, warszawianin, urodzony w 1960 roku. Geolog, geodeta. Absolwent Wydziału
Geodezji i Kartografii Politechniki Warszawskiej. Wydawca, autor, współautor, redaktor licznych
opracowań kartograficznych oraz publikacji z dziedziny kultury, historii, prawa, hydrografii morskiej, geologii i meteorytyki. Autor książki Bolid wielkopolski. Okoliczności spadku meteorytu Morasko (Warszawa 2013). Członek Polskiego Towarzystwa Meteorytowego.
1
Pograniczem w artykule określa się styczne obszary Nowej Marchii, Wielkopolski i Pomorza.
2
Duży meteor – ciało kosmiczne wpadające w atmosferę Ziemi.
3
Za: W. Czajka, Bolid wielkopolski...
4
Największe z nich to meteoryty: Przełazy k. Świebodzina (ok. 100 kg z 1847 r.), Morasko
(ok. 100 kg z 1916 r., 176 kg z 2006 r. oraz 267 kg z 2012 r.).
*
257
Wiesław Czajka
zapiski dawnych annałów uległy wielokrotnym modyfikacjom, zniekształcając
obraz wydarzeń. Wynikało to z inwencji twórczej kronikarzy i różnorodności
źródeł, z jakich korzystali. Na przełomie XVII i XVIII wieków zjawisko przybrało
postać komety (gwiazdy z warkoczem) i takim pozostało do dzisiaj. Dopiero
najnowsze znaleziska meteorytów i inne analizy wskazują, że bolid wielkopolski
miał realny wpływ na miejscowe społeczności, a spuścizna po nim jest znacznie
bogatsza niż możemy przypuszczać.
Jak zauważyliśmy, wspomniany ognisty kamienny grad wzbudził w ówczesnej Europie silne emocje społeczne i religijne. Przez pierwsze dziesiątki lat
po nim był przedmiotem licznych dyskusji. Możemy się domyślać, że jego fenomen wykorzystywano propagandowo do chrystianizacji pogranicza marchijsko-piastowskiego. Świadczyć o tym mogą pozostawione ślady kulturowe, których
znaczenie dopiero dzisiaj zaczynamy rozumieć. Należą do nich takie twory artystyczne, jak malowidło rozsypujących się gwiazd w opactwie cysterskim w Paradyżu, maswerk z księżycami i gwiazdami na portalu kaplicy bocznej kościoła
w Rzepinie, bogata ceramika naścienna i portal kościoła parafialnego w Dobiegniewie, znaki wyryte na cegłach znalezionych w opactwie cysterskim w Bierzwniku. Najbogatszym źródłem symboliki tego zjawiska pozostają jednak denary
emisji marchijskich, które wraz z herbami wielu miast Pomorza, Marchii i Wielkopolski o XIV-wiecznej proweniencji tworzą określoną spójnię informacyjną.
Punktem wyjścia dla omawianego tematu jest naświetlenie problemu
systemu informacyjnego zdolnego przenosić omawiane treści. Wielojęzyczność
pogranicza Nowej Marchii z przełomu XIII i XIV wieku ma swoją specyfikę.
Przeważająca na tym terenie ludność słowiańska posługiwała się rodzimymi narzeczami. Margrafowie w naturalny sposób – przez koneksje rodzinne i związki
z cesarstwem – za swój pierwszy język uważają niemiecki. Kler wiążący system
prawny średniowiecznej Europy używa w swym dokumencie łaciny. W ośrodkach
grodowych prowadzących handel pojawia się ludność żydowska ze swą filozofią
i odrębnym genetycznie językiem. W takich warunkach tworzenie i umacnianie
lokalnej władzy wymagało kreowania systemu informacji łączącego mentalnie
wszystkie wymienione społeczności na danym terytorium. Jednolity przekaz ustny, ze względu na różnorodność językową, nie był efektywny. O powszechnym
piśmiennictwie nie ma co wspominać, to daleka przyszłość. Nie dziwi zatem bogata symbolika średniowiecza jako zbiór zakodowanej informacji, tworzonej bez
udziału alfabetu (pisma). Jest zrozumiała dla wszystkich, jeśli tylko następuje
styk pomiędzy różnymi grupami i warstwami społecznymi. Miejscem kontaktu
jest targ, świątynia, oberża, lokalna budowa.
Każdy system informacyjny wymaga medium, nośnika, poprzez który
informacja jest transmitowana, oraz zestawu kodowego zmieniającego się w za-
258
Bolid wielkopolski...
leżności od przekazywanej informacji. Musiały zatem istnieć systemy informacyjne, które byłby powszechnie dostępne i zrozumiałe. Spróbujemy pokazać, że
w omawianym temacie istnieją przynajmniej dwa systemy informacji medialnej
oparte na znakach symbolicznych zrozumiałych nie tylko dla społeczności Nowej Marchii, ale i całego regionu. Pierwszym systemem jest wzornictwo denara,
obiegowej monety marchijskiej, drugim – symbolika detalu architektonicznego
powstających świątyni gotyckich.
Pierwszy ma cechy bieżącej, dynamicznej informacji, wymienianej
w procesie obrotu gospodarczego. Ten system informacji pełnił niezwykle ważną funkcję. Oprócz wymiaru ekonomicznego, denar z wizerunkiem margrabiego
stale wskazywał na ośrodek władzy. Tworzył legendę miejscową, z którą tubylcy
mogliby się utożsamiać. Do tej legendy dostosowywany był rewers monety ze
swoją symboliką.
W drugim przypadku system informacyjny związany był z budowlami,
najczęściej sakralnymi. Świątynia, do której zmierza lud po strawę duchową,
oprócz symboliki celebry mszy świętej, przyciągała i nauczała swym wystrojem,
ornamentyką. Jest to przekaz statyczny, jednak o dużej sile oddziaływania.
W obu tych systemach można zinterpretować informację o wystąpieniu
bolidu wielkopolskiego.
Denar marchijski
W średniowieczu na obszarze Nowej Marchii najpowszechniejszym pieniądzem były srebrne denary. Ich emisja była związana z pobudzaniem ekonomicznym regionu. Pozyskanie dochodów w tej monecie było możliwe przez tę
cześć społeczeństwa, która oferowała własne towary z uprawy ziemi, wytwórstwa, łowiectwa bądź zbieractwa. Obrót gospodarczy z udziałem denarów bogacił najaktywniejszą część społeczności, przyczyniając się do rozwoju miast jako
miejsc wymiany handlowej. Krążenie monety przyśpieszało w okresie jarmarków
i targów, co wzmacniało nie tylko aktywność ekonomiczną, ale przede wszystkim
budowało więzy pomiędzy uczestnikami wymiany. W ten sposób terytorium
mennicze otrzymywało lokalną tożsamość. Było to korzystne dla bijącego monetę, czyli margrafów. Ekonomiczne zespajanie różnych grup społecznych było
sposobem na tworzenie jednolitego społeczeństwa.
Jednym z do końca nie pełni wyjaśnionych aspektów ówczesnego mennictwa była renowacja pieniądza (renovatio monetae). Praktyka ta polegała na
okresowej pełnej wymianie bitej monety. Podstawową przyczyną renowacji
był fiskalizm suwerena, który, zarządzając poborem podatków, opłat sądowych
259
Wiesław Czajka
i sprawując pieczę nad bezpieczeństwem handlu, dostarczał sobie przychodów.
Ściągając pieniądz poprzedniej emisji i wymieniając go na nowy, władca uszczuplał zasób srebra tej części społeczności, która nadmiernie gromadziła kruszec.
Traktowano wymianę jako podatek. W pewnych okresach pieniądz wymieniano
nawet raz do roku. Wymiana w proporcji 4 : 3, co oznaczało, że za cztery denary
starej emisji wydawano trzy nowe, była jedną z wyższych5.
Procedura renowacji musiała przebiegać bardzo sprawnie skoro przeprowadzano ją nawet z roku na rok. Powodowała jednak zapotrzebowanie na nowe
wzorce monet dla odróżnienia starej i nowej emisji. Był to jeden z powodów bogatego wzornictwa monety marchijskiej. Liczba wzorów różnych emisji sięgała
setek. Większość bitych monet była anepigrafami6.
Mimo braku napisów emitenta – władcy, pieniądz marchijski był bardzo
dobrze rozpoznawalny. Na awersie denarów znajdował się wizerunek margrafa
w pozycji siedzącej lub stojącej wyposażony w rozmaite atrybuty. Były to nie
tylko symbole władzy, takie jak: proporce, krzyże, hełmy, ale i przedmioty z życia codziennego: ptaki, hełmy z gwiazdami, strzały, liście i inne. Na rewersach
można znaleźć liczne symbole roślinne, zwierzęce, krzyże, korony oraz ich konfiguracje. Ich znaczenia dzisiaj nie rozumiemy. Możemy się jedynie domyślać,
że był to nie tylko system znaków odróżniający poszczególne emisje monet, ale
także logicznie uporządkowany zbiór informacji. Świadczy o tym bogata, a nawet wyrafinowana, stylistyka wzorów. Przy tak częstej wymianie pieniądza anepigraficznego, skierowanego do wielojęzycznej społeczności, logika podpowiada,
że treść znaku musiała odpowiadać jego zawartości znaczeniowej. Moneta miała
wywoływać w umyśle przedsiębiorcy przede wszystkim szacunek dla margrafa.
Należy jednak uznać, że przez treść na rewersie niosła również określoną, bieżącą rzeczywistość. Jeśli przekaz informacyjny był atrakcyjny, wzmacniał autorytet
władcy z awersu.
Denar, którego zadaniem było ożywienie gospodarcze terytoriom menniczego, miał do spełnienia ten dodatkowy cel. Był społecznym medium przekazywanym w trakcie wymiany towarowej, niczym gazeta. Wszelkiego rodzaju
jarmarki, targi, odpusty były okazją do zbierania się ludności miejscowej i przyjezdnej. Podczas takich okazji wymieniano nie tylko dobra materialne. Obrotowi
podlegały również idee, nowości ze świata, miejscowa tradycja. Ich nośnikiem
był obraz z monety powszechnej. Denar był pieniądzem o najszybszym obiegu.
Był oglądany, sprawdzany i puszczany w dalszy obieg. Na przykład w miejscu
5
W. Kopicki, Polskie brakteaty guziczkowe. Próba interpretacji, Polskie Towarzystwo Numizmatyczne, Zarząd Główny, Warszawa 1997.
6
Wyrób, dzieło nieposiadające tytułu, podpisu; posługiwano się na nich pismem obrazkowym.
260
Bolid wielkopolski...
debat ludowych, w karczmie, musiał być przedmiotem licznych komentarzy.
Zatem byłoby nawet niefrasobliwością, gdyby władca nie wykorzystał powszechności tego medium do celów propagandowych i informacyjnych7. Tym również
należy tłumaczyć różnorodność wzorów denarów i brakteatów8. Denary marchijskie z początku XIV wieku są pod tym względem najlepszym przykładem.
Na potrzeby niniejszego artykułu, spośród licznych wzorów monet wybraliśmy dwie, na których rewersach znajdują się rysunki gwiazd w różnej kombinacji. Jak się wydaje, mają one ścisły związek z poruszanym tematem bolidu
wielkopolskiego. Treść obu rewersów skonfrontujemy z przekazem zawartym
w dziełach zachowanych w kościołach Gościkowa9 i Rzepina. Należy dodać, że
wybór ten jest subiektywny i stwierdzić, że liczność różnych kompozycji z udziałem gwiazd i księżyców jest charakterystyczna dla denarów z początku XIV wieku10. Wiele z nich może przedstawiać to samo zjawisko w różnych aspektach.
Pierwszym typem monety jest denar z trzema gwiazdami i trzema kulami11. Dla porządku odnotujmy, że na awersie znajduje się margraf trzymający w rękach lilie na rozetach. Rewers zawiera motyw trzech sześcioramiennych
gwiazd z trzema kulami położonymi między nimi. Rozkład gwiazd i kul stanowi
geometryczny obraz o symetrii obrotowej o kącie 120°. Mincerz – projektant
znaku – utworzył zamkniętą kompozycję w płaszczyźnie monety bez ustalenia,
gdzie jest „góra”, a gdzie „dół”. Symbol ten nie należy do powszechnych, nie
ma swoich starszych odpowiedników. Sześciopromienne gwiazdy należy kojarzyć przede wszystkim z obiektami astralnymi12. Zwielokrotnienie liczby gwiazd
i dodanie kul (pereł?) nie jest przypadkowe. Wyobraźnia mincerza, który nie był
pozbawiony wiedzy o świecie i swobody tworzenia, musiała mieć swoje podstawy w rzeczywistości. Statyczny obraz z monety nie powinien nas mylić. Ograniczenia technologiczne i krótki czas wytwarzania monet powodują, że ich treść
należy traktować jako symboliczną i syntetyczną Nie zmienia to faktu, że dla
ludzi żyjących w średniowieczu była w pełni czytelna. Przedstawiony obraz ma
Dobrym porównaniem są emisje znaczków pocztowych, które, mając pierwotnie charakter opłat,
z biegiem czasu przyjęły również funkcję propagandową i informacyjną.
8
Brakteat – moneta blaszkowa, bita jednostronnie, odpowiednik denara. Na ziemiach polskich
była częściej używana.
9
Wieś na północ od Świebodzina, województwo lubuskie.
10
T. Szczurek, Obrót pieniężny w Nowej Marchii, Polskie Towarzystwo Numizmatyczne, Zarząd
Główny, Warszawa 2007, s. 29.
11
Numer według katalogu: Bahrfeldt 637, Dannenberg 213.
12
Łacina ma w swym zestawie bogatsze słownictwo w zakresie obiektów gwiezdnych: astrum –
gwiazda, konstelacja, stella – gwiazda, słońce, sidus – ciało niebieskie, gwiazda. Średniowieczni
artyści różnice te podkreślali np. liczbą ramion w obrazie gwiazd, choć nie stosowano tu żelaznych
zasad.
7
261
Wiesław Czajka
swoje źródło w oglądanych zdarzeniach toczących się na niebie i można go kojarzyć z bolidem wielkopolskim.
Drugim typem jest denar z dwoma księżycami i czterema gwiazdami13.
Podobnie jak w pierwszym przypadku, dla porządku odnotujmy, że na awersie
znajduje się margraf trzymający w rękach proporce. Obraz rewersu jest regularny
i ma dwie osie symetrii. Jest to na tyle istotne, że można go oglądać „pionowo”
i „poziomo”. Nie ma podpowiedzi, jak należy ustawić obraz do oglądania. Współcześnie księżyce chętniej ustawiamy jako zwrócone do siebie „barkami”. Taki
sposób odczytywania utrwala na przykład herb Goleniowa, który został prawdopodobnie przyjęty bezpośrednio ze stempla omawianego denara, choć znacznie
później niż jego emisja. Wydaje się, że elementy kompozycji były zrozumiałe
dla ówczesnych, również w zakresie właściwego ustawienia monety do odczytu.
Obraz ten musiał nieść znaczny ładunek emocjonalny. Bogactwo i dobór treści
związanej z niebem świadczy o tym, że mamy tu do czynienia z konkretnym
wydarzeniem. Szczególnie istotne jest podwójne użycie elementu „księżyca
z gwiazdą”. Symbol ten jest dzisiaj kojarzony z polskim herbem Leliwa.
„Leliwa” jest bardzo starym motywem. Jego historia sięga ponad dwóch
tysięcy lat. Wspólne użycie księżyca i gwiazdy służyło do oznaczenia jakiegoś
zjawiska astronomicznego. Nie jesteśmy w stanie określić, o które konkretnie
chodziło. Mogło to być zaćmienie Słońca lub Księżyca, kometa, meteoryt lub
rozbłysk supernowej. Najbardziej znaną kompozycją, w jakiej użyto „księżyc
z gwiazdą”, jest płyta z wizerunkiem lwa na tarasie zachodnim sanktuarium
religijnego na szczycie góry Nemrut14. Została ona umieszczona za czasów
Antiocha15 i przedstawia wzajemne położenie planet na tle gwiazd. Podobno
jest to wizerunek konfiguracji astronomicznej, która wystąpiła w 62 roku p.n.e.
W tym okresie w Antiochii bito monety z przedstawieniem księżyca z gwiazdami. Motyw ten wykorzystywano również w rzymskich mennicach. Wydarzenia
historyczne utrwalane na monetach odnoszono do jakiegoś znaczącego zdarzenia
astronomicznego, oznaczanego symbolem „gwiazdy na stylisku nad księżycem”.
Mincerzom średniowiecznej Europy znanych było wiele uniwersalnych,
o wielowiekowej tradycji, symboli (piktogramów) umożliwiających dokonanie
odpowiednich zestawień tematycznych. Wzory czerpali z krążących ciągle monet rzymskich i z przekazu tradycji rzemieślniczej. Ich pierwotne znaczenie jednak dawno zostało zapomniane. Mimo to znak „leliwy” zawsze był łączony ze
epizodem odbywającym się na firmamencie niebieskim. W ten sposób wariacje
Numer według katalogu: Bahrfeldt 646, Dannenberg 238.
Szczyt znajduje się w południowo-wschodnim Taurusie (Turcja), wysokość 2134 m n.p.m.
15
Antioch I Theos (ur. ok. 86, zm. ok. 36 p.n.e.) – najbardziej znany król Kommageny, jednej
z centralnych części Wielkiej Armenii.
13
14
262
Bolid wielkopolski...
„księżyca z gwiazdą” trafiły zarówno na denary marchijskie, jak i na XIV-wieczne
brakteaty.
Wydaje się, że u podstaw tak chętnie wykorzystywanego motywu i jego
rozwoju w różnych wzorach jest bolid wielkopolski. Ten fenomen był impulsem,
który w tym czasie spopularyzował ten wzór.
Jedność symboliczna denara
z trzema gwiazdami i malowidła z Paradyża
Nazwa Paradyż16 związana jest z klasztorem cystersów, którzy przybyli do
Gościkowa około roku 1236 z klasztoru Lehnin (Brandenburgia). W kościele, na
drugim filarze pomiędzy nawą północną a główną, w 2010 roku odkryto średniowieczne malowidło przedstawiające rozsyp spadających kul i gwiazd. Przestrzeń
pod łukiem wypełniona była wcześniej murem oddzielającym nawy, który wybudowano w pierwszej połowie XIX wieku po sekularyzacji klasztoru. Dokładna
data wykonania fresku nie jest znana. Odsłonięte w całym kościele inne fragmenty polichromii podpowiadają pierwszą połowę XIV wieku. Malowidło, o wysokości około metra, przedstawia pionowy, stożkowy, rozsyp szarych, na ogół pięcioramiennych, gwiazd oraz czerwonych kul z ogonem. Kule i gwiazdy rozłożone
są losowo. Przypadkowa też jest ich wielkość. W centrum stożka wymalowano
zarysowaną dwoma czerwonymi liniami pionową wąską szpicę. Zamknięta kompozycja stwarza syntetyczny, realistyczny obraz spadających gwiazd. Polichromia
nie ma charakteru religijnego, nie sprawia też wrażenia przedstawienia symbolicznego. Można przypuszczać, że mnisi ujęli w ten sposób zjawisko bolidu wielkopolskiego, który przeleciał około 15 km na południe od opactwa, z zachodu
na wschód, na wysokości liczonej w tysiącach lub setkach metrów. Musiał być
dobrze widoczny, a jego grzmot poruszył lokalną społeczność.
Fresk z Paradyża może być odpowiednikiem obrazu z denara przedstawiającego „trzy gwiazdy i trzy kule”. Na pierwszy rzut oka spójność tematyczna
obu dzieł może nie przekonywać, jednak zastanowienie się nad okolicznościami
powstania obu form graficznych prowadzi do wniosku, że jest to przedstawienie
tego samego zjawiska. Różnice w formie graficznej determinowała technika wykonania i cel, dla których powstały oba obrazowania.
Mincerz, dysponując niewielką powierzchnią realizacji, zastosował ścisły
zestaw symboli. Mimo skondensowanego obrazu i geometrycznego charakteru,
całość dobrze oddaje zjawisko, jakim był spadek dużego ciała niebieskiego. Nie16
Spolszczona forma łacińskiego paradis – raj.
263
Wiesław Czajka
wątpliwie dla średniowiecznego odbiorcy (czytelnika ideogramu!) obraz przedstawiał gwiazdy na niebie. Syntetyczna kompozycja na denarze była skierowana do
najbardziej przedsiębiorczej części społeczeństwa, o największej ruchliwości i znajomości świata. Dla niej symbolika była czytelna, a jej treść była podawana dalej.
Mnisi, jako bardziej wykształcona część społeczeństwa, o nieco innych
poglądach kosmologicznych, dysponując większą powierzchnią realizacji, wykonali dokumentalne, realistyczne przedstawienie obserwowanych na niebie wydarzeń. Malowidło miało na celu upamiętnienie tego spektakularnego widowiska.
Symbol gwiazd, intensyfikowany wielością i pomnożeniem, miał zwracać uwagę
na niestabilny charakter zjawiska. Zimne, szare gwiazdy, w swym wyrazie nie
kojarzą się z blaskiem tych z nocnego nieba. Towarzyszące im czerwone kule
podkreślają obecność ognistego kamiennego gradu. Całość nie odpowiada spokojowi firmamentu niebieskiego z arystotelesowskiej wizji kosmosu. Malowidło
nie służyło ogółowi społeczeństwa. Wbrew powszechnej opinii kościół cysterski
był przeznaczony przede wszystkim dla zakonników, którzy odprawiali w nim
codzienną mszę i modlili się. Miejscowa ludność bywała tu z rzadka w czasie
nabożeństw związanych z rokiem liturgicznym.
Mimo że zobrazowania były skierowane do nieco innych odbiorców,
z użyciem odrębnego medium informacyjnego, w swej istocie zawierają najprawdopodobniej ten sam przekaz. Ich wspólną ideą jest motyw gwiazd i kul, które,
pomimo że zestawione na płaskim nośniku, sugerują rozległość przestrzenną
zjawiska. Gdyby ograniczyć przedstawioną kompozycję fresku do powierzchni
stempla denarowego, należałoby dokonać syntezy w zakresie liczby i wielkości
użytych elementów. Pozostaje wtedy znormalizowana potrojona gwiazda i kula,
którą znamy z omawianej monety. Mincerz, wykonując matrycę stempla, używał
prawdopodobnie już zunifikowanego szablonu gwiazd i kul, co w efekcie daje
geometryczny obraz zjawiska. Malowidło z Paradyża staje się niejako wzorcem
dla przedstawień stosowanych na monetach.
Jedność symboliczna denara
z księżycami i fryzu z Rzepina
Od strony północnej do kościoła parafialnego w Rzepinie przylega kaplica z ostrołukowym, profilowanym portalem i ceglanymi fryzami maswerkowymi.
Datować ją można na połowę XIV wieku. W stylistyce wykonania widoczny jest
wpływ niedalekiego cysterskiego klasztoru Chorin17, którego majstrowie budow17
Klasztor Chorin – dawne opactwo cysterskie położone w powiecie Barnim (Brandenburgia,
264
Bolid wielkopolski...
lani doprowadzili do perfekcji gotyk ceglany. Ten pierwotny kościółek rzepiński,
zachowując charakter wczesnego gotyku Pogranicza, nie może konkurować finezją detalu z niedalekimi budowlami sakralnymi Frankfurtu i Ośna Lubuskiego.
Na jego wzniesienie były przeznaczone zdecydowanie mniejsze fundusze. Ma
on charakter pierwszej świątyni chrześcijańskiej na tych ziemiach. Jest zdobiony skromnymi gzymsami maswerkowymi w kształcie czteroliścia. Na szczególną uwagę zasługuje fryz znajdujący się bezpośrednio nad portalem. Specjalnie
formowane kształtki ceglane użyte do jego wykonania uzupełniono rysunkiem
gwiazd i księżyców, co jest absolutnie unikatową kompozycją. Relief wyciśnięto jeszcze w świeżej, plastycznej glinie. Techniki zadrapywania, wyciskania, nakłuwania świeżej, niewypalonej jeszcze cegły, były powszechne wśród budowniczych średniowiecznej Europy, jednak w Marchii i na Pomorzu szczególnie
je lubiano. Reżim architektoniczny uzupełniany był nieformalnie o ukryte lub
subtelnie widoczne znaki i rysunki. W ten sposób swoje emocje utrwalali średniowieczni majstrowie. W przypadku omawianego fryzu, dodatkowe zdobienie
na etapie formowania plastycznej masy, świadczy o głębokim zamyśle fundatora
i budowniczego. Przemawia za tym fakt, że ostateczny pełny obraz i tak już
skomplikowanego detalu architektonicznego, został osiągnięty podczas murarki. Można mówić o świadomym umieszczeniu go nad wejściem do świątyni.
Portal w kulturze chrześcijańskiej ma szczególne znaczenie. Fundator, a pewnie
i miejscowi misjonarze, doskonale rozumieli ten fakt, umieszczając fryz z zestawem piktogramów planetarnych i gwiezdnych nad wejściem do świątyni. Można
postawić tezę, że przedstawiają one wspomniany wcześniej spadek meteorytów
z Wielkanocy 1305 roku. Treść symbolizująca niszczącą potęgę spadających
gwiazd miała być znakiem nadprzyrodzonym. Dla ludu puszczańskiego, ufnego
w swą zdolność przetrwania i nieznającego bojaźni boskiej, charakterystycznej
dla ludów południa i zachodu Europy, miał szczególną wymowę.
Rzepin był grodziskiem przylegającym do krainy zamieszkałej przez
plemiona słowiańskie, których samodzielny i niezależny los kształtowany był
przez niedostępne puszcze. Funkcjonowały tu silne i ludne grody znane obecnie
z okolic Torzymia (Sternberg), Niesłysza, Świebodzina. W przeciwieństwie do
aktywnych już gospodarczo obszarów leżących na północ od Warty oraz ziem
wokół Frankfurtu i Ośna Lubuskiego, proces chrystianizacyjny odnosił tu znikome sukcesy. Trudno sobie wyobrazić, jak ówcześni traktowali swój kościół, była
to jednak jedna z pierwszych budowli sakralnych na nieprzebytych puszczach
na pograniczu Śląska i Wielkopolski. Wśród miejscowego ludu odczucie bojaźNiemcy). Ze względu na bogactwo form architektonicznych zespół ten jest zaliczany do najcenniejszych przykładów gotyku ceglanego z XIV w.
265
Wiesław Czajka
ni boskiej mógł wywołać jedynie Stwórca posiadający zdolność do niszczenia
ogniem, grzmotem i błyskawicą. Lud puszczański pewnie ciągle czcił Perkuna
lub jego germańskiego odpowiednika Thora. Ich nie dało się przestraszyć bestiariuszem i wizją piekielną. Bestie, jako element zdobniczy budowli sakralnych,
miały już swoje apogeum na zachodzie Europy. Na tutejsze ziemie motywy te
dopiero wchodziły nieśmiało18. Wizja piekielna opisana w Komedii Dantego
była czytelna dla narodów związanych z kulturą rzymską, lecz nie dla miejscowych. Tym lepiej rozumiemy przesłanie fryzu nad portalem. Miał ukazać siłę
Stwórcy. Przekroczenie bramy (portalu) gwarantowało ochronę przed nieubłaganymi skutkami ognistego gradu. Ten prosty w swej wymowie motyw był najlepszym argumentem w przejmowaniu władzy duchowej nad miejscową ludnością. Przejście uwalniało nie tylko od boskiego gniewu, ale i kusiło wygodniejszą
i mniej mozolną egzystencją. Idea chrześcijańska zapewniała również dobro nieosiągalne dla mentalności mieszkańca lasów – życie wieczne. W tym zawiera się
pionierska rola chrystianizacyjna tej budowli i zastosowanego motywu.
Wchodząc w szczegółowy opis użytych symboli na maswerku – księżyców19 i gwiazd, wyróżnić należy dwa rodzaje tworzonych piktogramów. Pierwszy
to księżyc z gwiazdą, drugi to sama gwiazda. Księżyc z gwiazdą jest położony
„brzuchem” do dołu dla górnej części desenia, do góry – dla dolnej. Ponadto
gwiazda jest ośmiopromienna, co jest wynikiem sposobu symetrycznego wyciskania znaku użytym narzędziem. Ułożenie księżyców odpowiada naturalnej symetrii względem horyzontu. Może być też legendarnym odbiciem zjawiska na
tafli licznych tutejszych jezior, w tym na największym – Niesłysz, gdzie odnaleziono meteoryty, co potwierdza wydarzenie. Identyczne położenie księżyca „górnego” (leliwy) jest spójne z umieszczeniem tego symbolu w herbach dwu miast,
których tradycja jest wiązana z bolidem wielkopolskim. Herb Halle20 w Saksonii
– gwiazda na księżycu z gwiazdą poniżej – tworzy w swej zamkniętej kompozycji
wyimek desenia z rzepińskiego fryzu. Symbolika herbu do dzisiaj nie jest wytłumaczona, jednak czas powstania miasta odnosi się do czasów bezpośrednio
po spadku ognistego gradu kamiennego i upadku znaczenia pobliskiego zamku
Friedeburg (łac. Vredeberch) nad Saalą, co odnotowują kroniki. Drugim miastem na szlaku przelotu gigantycznego bolidu jest Poznań, który w swym herbie
18
Dobrze zachowanymi bestiami może pochwalić się kościół parafialny w Dobiegniewie (początek
XIV w.), można także je znaleźć w pozostałościach byłego klasztoru cysterskiego w Bierzwniku
(przełom XIII i XIV w.).
19
W języku polskim najbliższy Ziemi satelita zwany był „Miesiącem”, nazwa księżyc weszła do
użytku w XIV w. i pierwotnie oznaczała miesiąc w kwadrze, czyli rożek. Współczesny „półksiężyc”
jest semantyczną deformacją, powtórzeniem: rożek – półrożek.
20
Polskim odpowiednikiem graficznym tego herbu jest Drzewica.
266
Bolid wielkopolski...
z pierwszej połowy XIV wieku ma dwie symetrycznie rozmieszczone „leliwy”,
nad którymi dominują postacie świętych Piotra i Pawła, patronów poznańskiego
tumu. Lud uwierzył, że dzięki ich pieczy katedra została uchroniona przed kataklizmem, który miał miejsce w nieodległej puszczy, dzisiaj zwanej Moraskiem
(miejscem moru).
Całość kompozycji z Rzepina tworzy starannie zaplanowany deseń przypominający rozsyp gwiazd. Porównując z nim denar, z symetrycznie rozmieszczonymi księżycami i gwiazdami, zauważamy, że jest to fragment rzepińskiego
fryzu na ograniczonej powierzchni. Różnice dotyczące zastosowania ośmiopromiennych gwiazd, w przeciwieństwie do denarowych – sześciopromiennych, są
jedynie wynikiem użytej technologii wykonania obu motywów. W przypadku
cegły najwygodniejsze było symetryczne wyciskanie. W przypadku wyrobu tłoka
menniczego mógł być zastosowany już istniejący szablon gwiazdy sześciopromiennej. Ideowo obie kompozycje są zgodne, mimo że współcześnie położenie
księżyców denara odczytujemy pionowo, a nie poziomo jak w na fryzie. Stwierdzenie, że księżyce i gwiazdy symbolizują to samo zjawisko na rewersie monety
oraz rzepińskim maswerku jest całkowicie uprawnione. Wszystko wskazuje, że
był to bolid wielkopolski z 1305 roku.
Konsekwencje
W przypadku bolidu wielkopolskiego charakterystyczne jest to, że mimo
licznych zapisków odnoszących się do ognistego kamiennego gradu z początku
XIV wieku, nie są one traktowane poważnie lub zbyt dosłownie21. Jednocześnie
pomija się fakt, że oprócz języków pisanych i mówionych, istniał zapis symboliczny, zrodzony właśnie przez wielojęzyczność, zrozumiały w całej chrześcijańskiej Europie. Poruszony temat obrazuje skuteczność zapisu symbolicznego.
Dzięki niemu oderwane od siebie w czasie i przestrzeni zapiski dotyczące spadku materii kosmicznej otrzymują tożsamość czasu i miejsca.
Przyjmując takie a nie inne wytłumaczenie dla piktogramów z XIV-wiecznych denarów i konfrontując je z zachowanymi zabytkami kultury materialnej,
rozjaśnia się pogląd na dotychczas nieporuszane lub niewyjaśnione aspekty
europejskiego średniowiecza. Należy do nich chociażby odpowiedź na pytanie
dotyczące spopularyzowania się herbów polskich, takich jak Leliwa, Drzewica
i pochodnych. W literaturze poświęconej mennictwu przyjmuje się, że źródłem
wyobrażeń umieszczanych na monetach były symbole przypominające znaki ro21
Interpretację tych zapisków można znaleźć w: W. Czajka, Bolid wielkopolski...
267
Wiesław Czajka
dowe. Wydaje się, że proces mógł być odwrotny. Wzory denarów i brakteatów ze
ściśle określoną treścią, zrozumiałą dla ówczesnego odbiorcy, mogły być podstawą do snucia osobistej legendy, z czasem przekształconej w herb rodowy.
Podobnie dopóki nie wprowadzono pojęcia „bolid wielkopolski” niejasna
była proweniencja motywów gwiezdnych w herbach wielu miast pogranicza marchijsko-piastowskiego. Problem ten, poruszony niejako a priori w „Roczniku Chojeńskim” w 2010 roku22, otrzymuje obecnie dodatkowe wsparcie. Herby Lipian,
Myśliborza, Torzymia są odzwierciedleniem wydarzeń zapisanych na denarze z
„trzema gwiazdami i trzema kulami”. Interpretacja herbów miejskich jest niechętnie łączona z miejscową kulturą materialną, jeśli znaki nie mają potwierdzenia
w pieczęciach lub innych detalach. Związanie ideogramu i godła powstaje jednak
wcześniej, w dyskusji emocjonalnie zaangażowanych ludzi. Emocje takie mógł
wyzwolić właśnie ognisty kamienny grad z początku XIV wieku.
Na zakończenie należy również podkreślić znaczenie bolidu wielkopolskiego dla chrystianizacji ludów puszcz Pogranicza. Wątek ten jeszcze nigdy nie
był dyskutowany, ale odkryte na nowo treści z Paradyża i Rzepina mogą rzucić
nowe światło na ten aspekt historii. Nieoczekiwanie kulturowe dokumentowanie średniowiecznego spadku meteorytów przynosi efekt w postaci rozwiązania
wielu zagadek historycznych.
Großpolnischer Bolid
in der materiellen Kultur der Neumark
Europäische Aufzeichnungen vom Anfang des 14. Jh. verweisen darauf,
dass in Mitteleuropa ein sehr großer Bolid (Meteor) aufgetreten ist. Der Meteorit Seeläsgen (polnischer Name Przełazy), der 1847 ausgegraben wurde und die
Meteoriten von Morasko (erster Fund von 1914) sind mit diesem Ereignis in
Verbindung zu bringen. Diese Episode nennen wir heute Großpolnischer Bolid
(Wielkopolska Bolide). Die Seltenheit dieser Art von Phänomen bewirkte, dass
trotz der starken Auswirkung daran schon nach etwa 50-70 Jahren ins Vergessen
geriet. Der Bolid hatte den größten Einfluss auf das Leben der Bevölkerung der
Neumark und Großpolens. Dort finden wir heute nur noch wenige Kulturdenkmäler, die auf dieses Phänomen verweisen.
Ein wichtiges Artefakt, das den Großpolnischen Bolid illustriert, ist ein
Gemälde in der ehemaligen Zisterzienserkirche in Gościkowo bei Świebodzin
22
W. Czajka, Symbole gwiezdne w heraldyce miejskiej Nowej Marchii, „Rocznik Chojeński” 2010,
t. II.
268
Bolid wielkopolski...
(Kloster Paradies). Diese Freske aus dem 14. Jh. stellt realistisch dar, wie sich
Sterne und Kugel verstreuen. Dieses Bild entspricht dem zeitgenössischen
Verständnis des Zerfalls von kosmischen Objekten in der Erdatmosphäre. Ein
zweites Schlüsselwerk der Architektur ist ein Maßwerk-Fries aus dem 14. Jh.
über dem Seiteneingangsportal zur Kirche in Rzepin. Das vervielfältigte Motiv
des vierblättrigen Kleeblatts enthält zusätzliche Ausstanzungen in Form von
Sternen und Monden. Wir interpretieren sie als symbolische Darstellung des
Großpolnischen Bolids.
Beide Artefakte zeichnen sich durch die statische Übermittlung der Information aus. Um die Geschichte, die in der Symbolik der Werke enthalten
ist, muss man näher an sie herangehen und sie anschauen. Die Person, die sich
das anschaut, benötigt auch einen Kommentar durch einen Kirchenvertreter.
Die Überlieferung, die in den Werken enthalten war, sollte belehren. Ein anderes Überlieferungssystem enthielt die Münze der Neumark. Auf dem Avers der
damaligen Denare war der Markgraf abgebildet, auf dem Revers verschiedene,
allgemeine Symbole. Ihre Bedeutung ist bis heute nicht gut beschrieben. Wir
können jedoch feststellen, dass einige Münzmuster der Symbolik des Gemäldes
in Paradyż (Kloster Paradies) sowie des Frieses aus Rzepin entsprechen. Daher
glauben wir, dass der Großpolnische Bolid symbolisch auf den Münzen dargestellt worden ist. Für die mittelalterlichen Menschen war diese Symbolik vollkommen verständlich, unabhängig von der verwendeten Muttersprache. Der
Geldumlauf verstärkte die Überlieferung, das Aussehen der Münze hingegen
wurde bereits während des wirtschaftlichen Tauschgeschäfts kommentiert.
Im Artikel wurden nur zwei Muster für Denare besprochen: Katalog
Bahrfeldt 637 (Dannenberg 213) sowie Bahrfeldt 646 (Dannenberg 238). Sie
enthalten die Symbole: Sterne, Halbmonde und Kugeln. Der kompakte Charakter der Komposition im Vergleich zu den besprochenen Werken aus Paradyż
(Kloster Paradies) und Rzepin war Folge dessen, dass man sich bei der Komposition auf die kleine Nutzfläche der Münze beschränken musste.
Die vorgestellte Konzeption der symbolischen Konvergenz der Muster auf den Denaren und architektonischen Werken lässt unter anderem die
Symbolik der Stadtwappen von Halle an der Saale (Sachsen-Anhalt) und Poznań (Großpolen) erklären, wo das Phänomen des Großpolnischen Bolids einen
spektakulären Verlauf hatte. Die Präsenz der Halbmonde mit Stern in beiden
Wappen war bis heute nicht erklärbar. Die verwendete Symbolik ist mit dem
Großpolnischen Bolid verbunden. Sie bedeutet eine Zeit des Wohlergehens
beider Städte, die mit dem dramatischen Ereignis ihren Anfang nahm.
269
Wiesław Czajka
Ryc. 1
Z lewej: denar „trzy gwiazdy i trzy kule”. Na awersie margraf trzymający w rękach z lilie na rozetach. Rewers przedstawia trzy gwiazdy sześcioramienne z trzema kulami. Emisja: Perleberg,
pomiędzy 1324 a 1351 r. Katalog: Bahrfeldt 637, Dannenberg 213.
Z prawej: denar „dwa księżyce i cztery gwiazdy”. Na awersie margraf trzymający w rękach proporce. Rewers przedstawia symetrycznie rozmieszczone dwa księżyce, zwrócone do siebie barkami
wypełnione gwiazdami i dwie gwiazdy położone w widłach utworzonych przez księżyce. Emisja:
według Dannenberga po 1352 r. (Ludwik IV Rzymianin). Moneta została wybita do 1373 r. Katalog Bahrfeldt 646, Dannenberg 238 (zdjęcia i opis na podstawie aukcji internetowych).
Ryc. 2
Z lewej: denar rzymski z około 89 r. p.n.e. ilustrujący legendę zgładzenia Tarpei, westalki, która
otworzyła bramy Rzymu Sabinom. Wydarzeniom „patronuje” gwiazda na księżycu.
W środku: lew z księżycem i gwiazdami z sanktuarium na górze Nemrut (ok. 62 r. p.n.e.).
Z prawej: gwiazda „na stylisku” na księżycu na pieczęci z połowy XIV w. Zobrazowanie traktowane
jest jako pierwsze przedstawienie herbu Leliwa na ziemiach polskich (wg F. Piekosiński, Heraldyka
polska wieków średnich, Kraków 1899).
270
Bolid wielkopolski...
Ryc. 3
Karta pocztowa wydana przez Pocztę Polską w 1968 r. na 700-lecie Goleniowa. Źródłem motywu herbowego jest niewątpliwie
kompozycja z denara z „dwoma księżycami
i czterema gwiazdami”. Herb pomorskiego
miasta utrwalił „pionowe” ustawienie księżyców.
Ryc. 4
Malowidło z połowy XIV w. z kościoła opactwa cysterskiego w Paradyżu (Gościkowo
k. Świebodzina) przedstawiające rozprysk
iskier i ognisty grad kamienny. Najprawdopodobniej ilustrują one wydarzenia związane
z bolidem wielkopolskim z 1305 r. (fot. autor,
2012)
271
Wiesław Czajka
Ryc. 5
Kaplica boczna kościoła w Rzepinie z połowy XIV w. zdobiona fryzami maswerkowymi w kształcie
czteroliścia (fot. autor, 2012)
Ryc. 6
U góry: fryz maswerkowy znad portalu kaplicy bocznej kościoła w Rzepinie. Cegły tworzące czterolistny deseń uzupełniono sekwencją księżyców i gwiazd na etapie formowania kształtek ze świeżej
gliny. Najprawdopodobniej ilustrują bolid wielkopolski.
U dołu: graficzny obraz wytłoczeń (opr. własne).
272
Bolid wielkopolski...
Ryc. 7
Z lewej: herb Halle (Saksonia, Niemcy). Miasto otrzymało prawa miejskie po spadku ognistego
gradu kamiennego odnotowanym w nieodległym Friedeburgu nad Saalą w 1305 r. Ideogram jest
zgodny z motywami fryzu z Rzepina.
Z prawej: herb Poznania, którego treść pochodzi z pieczęci miejskiej podwieszonej pod dokumentem z 1344 r. „Leliwy” należą do tej samej grupy znaczeniowej, co księżyce z gwiazdą z denarów
marchijskich i rzepińskiego fryzu.
273
274
Przemysław Konopka*
Jelenin
Potencjał rozwoju
turystyki
w Gminie Chojna
Analiza i propozycje**
Niniejszy tekst powstał jako materiał służący w zamierzeniu autora inicjacji społecznej debaty w gminie Chojna. Nie rości on sobie aspiracji do uznania za pełnowartościowy dokument programowy dla gminy, choćby ze względu
na to, że autorzy nie dysponowali możliwościami i środkami na przeprowadzenie badań społecznych, analizy rynku i analiz finansowych dotyczących postulowanych poniżej inwestycji. Materiał ten wskazywać ma co najwyżej możliwą
drogę do wytyczenia skonkretyzowanej wizji rozwoju gminy i propozycje sposobów realizacji poniżej zakreślonych celów.
Punktem wyjścia rozważań na temat strategii rozwoju turystyki w gminie
Chojna jest banalne i oczywiste stwierdzenie, że społeczność lokalna potrzebuje
Przemysław Konopka – tłumacz, dziennikarz, historyk literatury, manager kultury. Pracował na
Uniwersytecie im. A. Mickiewicza w Poznaniu (1979–1988), jako korespondent polskich mediów
w Niemczech (m.in. dla „Gazety Wyborczej”, „Głosu Wielkopolskiego”, „Głosu Szczecińskiego”),
współpracownik niemieckich mediów („Tagesspiegel”, „Rheinischer Merkur”), dyrektor Biura
©Poland przy Międzynarodowych Targach Książki we Frankfurcie nad Menem (1999–2001), wicedyrektor Instytutu Polskiego w Lipsku (2001–2003), dyrektor Akademii Europejskiej w Fundacji
Krzyżowa dla Porozumienia Europejskiego (2003–2007). Od 2007 roku mieszka w Jeleninie koło
Chojny, zajmując się głównie tłumaczeniami z języka niemieckiego i na język niemiecki.
*
**
Na potrzeby niniejszej pracy korzystałem z dostępnych w Internecie opracowań i dokumentów,
m.in. strategii rozwoju województwa zachodniopomorskiego, dokumentów przygotowanych przez
miasta i gminy woj. zachodniopomorskiego (Czaplinek, Barlinek, Stargard, Wałcz) i wielkopolskiego (Piła, Chodzież).
275
Przemysław Konopka
wizji przyszłości i programu jej realizacji. Brak takiej wizji i konkretyzującego ją
programu skutkuje stagnacją lub regresem ekonomicznym i społecznym, utrudnia w sposób oczywisty planowanie życia mieszkańcom, ale odstrasza także potencjalnych inwestorów. W przypadku Chojny ta oczywistość nie przekłada się
niestety na konkrety. Gmina nie posiada aktualnego i przyjętego przez Radę
Miasta dokumentu definiującego strategię rozwoju.
Aktualnie gmina Chojna ma status gminy rolniczo-turystycznej, na jej
terenie nie ma dużych zakładów przemysłowych dających szansę na pełne zatrudnienie i wpływy do gminnej kasy. Niewiele wskazuje też na to, że w najbliższej przyszłości Chojna stanie się gminą żyjącą z przemysłu. Nawet jeśli jednak
pojawi się szansa na inwestycje przemysłowe, konieczne jest wybranie kierunku
rozwoju dającego przynajmniej szansę na stabilny i długofalowy rozwój.
Biorąc pod uwagę warunki naturalne, położenie geograficzne, cechy specyficzne gminy, potencjał w niej tkwiący i finansowe możliwości realizacji koncepcji rozwojowej, jedynym racjonalnym kierunkiem rozwoju jest postawienie
na rozwój turystyki. Według danych ONZ turystyka jest po technologii informatycznej drugą w rankingu najbardziej dynamicznie rozwijających się dziedzin
gospodarki. Rozwojowi temu sprzyjają zarówno ogólnoświatowe i europejskie
tendencje, jak i procesy zachodzące w Polsce i w regionie (systematyczny wzrost
ilości turystów, programy rządowe i wojewódzkie). Tym samym stwarzanie możliwości rozwoju turystyki daje coraz bardziej realistyczne szanse na ekonomiczny
i społeczny sukces.
Stan posiadania
1. Położenie
Spośród nieco ponad 14 tysięcy mieszkańców zamieszkujących gminę
niemal dokładnie połowa mieszka w mieście Chojna, a druga połowa we wsiach
na terenie gminy. Na terenie gminy nie występują znaczące i łatwo dostępne
złoża surowców naturalnych, porastają ją zaś zwarte kompleksy leśne (ponad
36% całego terenu), które w połączeniu z jeziorami położonymi w lasach lub na
skraju obszarów leśnych, stwarzają dobre szanse dla rozwoju turystyki, szczególnie „miękkiej”, uwzględniającej potrzeby ochrony środowiska. Tym bardziej,
że dużą część gminy zajmują tereny Parku Krajobrazowego Dolina Dolnej
Odry wraz z otuliną oraz Cedyński Park Krajobrazowy. Gmina graniczy także
z Parkiem Narodowym Dolina Dolnej Odry po zachodniej stronie Odry.
276
Potencjał rozwoju turystyki w Gminie Chojna
Program rozwoju turystyki w gminie uwzględniać musi te realia, a inwestycje
w infrastrukturę turystyczną realizowane winny być w porozumieniu i w kooperacji z zarządzającymi wspomnianymi obszarami chronionymi i nadleśnictwami
w Chojnie i Mieszkowicach.
2. Komunikacja
Z punktu widzenia rozwoju turystyki gmina Chojna ma potencjalnie
korzystny układ komunikacyjny. Przez jej teren przebiega linia kolejowa (trasa
Wrocław – Szczecin) i droga krajowa nr 31 (z Kostrzyna w kierunku Szczecina
i Świnoujścia), a także droga 26 prowadząca do przejścia granicznego w Krajniku
Dolnym, co umożliwia planowanie i organizowanie ruchu turystycznego. Potencjał
ten jest jednak w praktyce mocno ograniczony. W Chojnie zatrzymują się niemal wyłącznie pociągi osobowe, dworzec kolejowy, od dziesięcioleci czekający na
gruntowny remont, nie stanowi efektownej wizytówki miasta i gminy, zaś budowa
kolejnych odcinków oddalonej od Chojny drogi ekspresowej S-3 nie ułatwi wykorzystania tranzytowego ruchu turystycznego z południa Polski i Wielkopolski
w kierunku wybrzeża Bałtyku. Największym atutem komunikacyjnym Chojny jest
przejście graniczne i możliwości, jakie są z nim związane. Także ten potencjał nie
jest jednak wykorzystywany w optymalny sposób. Brakuje programu wykorzystania
tzw. turystyki zakupowej i ofert turystycznych dla tego typu gości, brak jest ścieżek
rowerowych łączących Krajnik Dolny ze stolicą gminy i atrakcyjnymi turystycznie
miejscami, słabo rozwinięty jest też system informacji turystycznej. Praktycznie
nie istnieje w gminie system promocji turystyki.
3. Infrastruktura turystyczna
W zakresie hotelarstwa i gastronomii poziom infrastruktury odpowiada niewielkiemu aktualnie zapotrzebowaniu. Najlepiej funkcjonują restauracje
i bary obsługujące głównie turystów przyjeżdżających do Chojny na zakupy
(3 restauracje, kilka barów). Poziom wykorzystania miejsc noclegowych kształtuje się na poziomie od 25 do 35% (dane własne uzyskane na podstawie rozmów z właścicielami firm), co zgodne jest ze strukturą ruchu turystycznego:
olbrzymią większość stanowią mieszkańcy przygranicznych gmin niemieckich
i Berlina przyjeżdżający na kilka godzin (a więc zwykle bez noclegu) na zakupy.
Odnotować jednak warto, że możliwe jest powiększenie zakresu usług hotelarskich i gastronomicznych, jeśli uda się zmienić charakter pobytu gości w gminie. Na przykład w Krzymowie trwa intensywny remont pałacu, który w przyszłości pełnić ma rolę gospodarstwa agroturystycznego. Mimo fatalnego stanu
277
Przemysław Konopka
technicznego ośrodka wypoczynkowego w Jeleninie, w sezonie letnim korzystają
z niego turyści z Niemiec – tu także istnieją realne szanse na rozwój. Brak jest
promocji i programów oferujących konkretne oferty, a jednak drogę do gminy
Chojna znaleźli turyści poszukujący specjalnych produktów turystycznych, na
przykład uprawiający jazdę konną i amatorzy ornitologii, miłośnicy zabytkowej
architektury, ludzie uprawiający nurkowanie sportowe. Doskonałym przykładem szybkiej reakcji turystów na nowe oferty jest Park Natury „Dolina Miłości”
w Zatoni Dolnej. Ten piękny zespół parkowy o ciekawej historii został zrewitalizowany przez Federację Zielonych GAJA ze Szczecina w ramach wspólnego
projektu z miastem Schwedt nad Odrą i przy udziale Gminy Chojna, z dofinansowaniem z funduszy europejskich i stanowi dzisiaj najbardziej chyba wyrazisty
i – co najważniejsze – cieszący się popularnością produkt turystyczny w gminie.
Dzięki staraniom Fundacji Odbudowy Kościoła Mariackiego i gminy
Chojna turyści korzystać mogą z tarasu widokowego na wieży gotyckiej świątyni.
Sam kościół jest formalnie nadal placem budowy, ze względów bezpieczeństwa
tylko w ograniczonym zakresie dostępny jest więc dla turystów. W 2013 roku do
użytku oddano ścieżkę rowerową prowadzącą wzdłuż murów miejskich o długości
ok. 500 m, ustawiono przy niej także ławki i kosze. Niestety ścieżka ta nie prowadzi
dokądkolwiek – nie ma połączenia z innymi ścieżkami, a rowerzyści skazani są na
korzystanie z dróg publicznych, co jest mało atrakcyjne ze względu na tranzytowy
ruch samochodów ciężarowych w centrum miasta. Na renowację czekają także
same średniowieczne mury miejskie, które znajdują się w stanie bliskim katastrofie budowlanej. Nie lepiej jest z miejskimi parkami, z których dumni byli przedwojenni mieszkańcy miasta. Tereny zielone są mało zadbane albo wręcz pozostawione samym sobie. Wyjątek stanowi bezpośrednie otoczenie kościoła Mariackiego.
W gminie Chojna turyści tylko częściowo liczyć mogą na możliwość korzystania z obiektów sportowych. Do dyspozycji stoją boisko „Orlik” oraz niedawno oddany do użytku zespół boisk przy Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych.
Nad jeziorem Jeleńskim istnieje boisko do siatkówki plażowej, na plażach
w Jeleninie i w Brwicach ustawiono kilka lat temu drewniane stoły z zadaszeniem. Dotkliwie brakuje natomiast bezpiecznych kąpielisk z odpowiednią infrastrukturą, wypożyczalni sprzętu wodnego i wypożyczalni rowerów.
Przez teren gminy przebiegają także piesze szlaki turystyczne: zielony od Piaska w gminie Cedynia przez Krajnik Dolny do Krzymowa, czerwony
(„Szlak Nadodrzański”) oraz niebieski z Lubiechowa Górnego do Mieszkowic.
Znaczenie tych nieco zapomnianych i opuszczonych (źle oznakowanych) szlaków wzrosnąć może radykalnie, gdy poprzez działania promocyjne uda się ściągnąć większą liczbę turystów, a niewielkie inwestycje (wiaty, tablice informacyjne, ścieżki dydaktyczne, mała gastronomia) uatrakcyjnią wędrówkę po nich.
278
Potencjał rozwoju turystyki w Gminie Chojna
W historii jednym ze źródeł bogactwa mieszkańców Chojny było położenie miasta i regionu na szlaku handlowym i pielgrzymkowym. Do tej tradycji
odwołują się ponadnarodowe sieci współpracy promujące turystykę. W przypadku Chojny najważniejszymi i rokującymi największe korzyści promocyjne są
Szlak Jakubowy (z terenu byłych Prus Wschodnich do Hiszpanii), Szlak Gotyku
Ceglanego wiodący ze Skandynawii przez Meklemburgię, Pomorze do państw
bałtyckich i powstała niedawno polsko-niemiecka sieć turystyczna Klosterland
obejmująca klasztory gotyckie.
Dzięki zaangażowaniu konkretnych osób i organizacji pozarządowych
Chojna ma do dyspozycji jeszcze inne obiekty, które pomóc pomogą w rozwoju
turystyki, zwłaszcza jej niszowych odłamów. Mowa o torze motocrossowym na
terenie byłego lotniska wojskowego oraz ośrodku paralotniarskim tamże, a także
działalności rowerowego Stowarzyszenia „Bike Team Chojna” oraz klubu bokserskiego „Garda”. Wszystkie te dziedziny sportu mają ścisły związek z turystyką
i dają możliwość promowania Chojny jako miejsca aktywnego spędzania czasu
bądź uczestniczenia w wydarzeniach sportowych.
4. Kultura
W coraz większym stopniu rolę magnesu przyciągającego turystów pełnić mogą wydarzenia kulturalne, zwłaszcza o znaczeniu ponadregionalnym lub
związane ze specyfiką regionu. I w tym zakresie potencjał gminy Chojna wykorzystywany jest w niewystarczającym stopniu. Do tego typu imprez zaliczyć
można koncerty muzyki klasycznej (także związanej z regionem Pomorza) organizowane w kościele Mariackim i dawnym klasztorze oraz Dni Integracji, odbywające się regularnie w każdy ostatni weekend sierpnia. Sporą część uczestników
tej ostatniej imprezy stanowią dawni, przedwojenni mieszkańcy Chojny, którzy
spełniać mogą funkcję swego rodzaju „nosicieli” reklamy dla ofert turystycznych
w gminie, jeśli takie się pojawią.
Gmina dysponuje ponadto Centrum Kultury usytuowanym w zabytkowym ratuszu miejskim. Z perspektywy turystów instytucja ta jest jednak mało
interesująca, jako że ogromna większość organizowanych tam imprez ma jedynie
charakter i zasięg lokalny, a poziom wydarzeń artystycznych nie jest zwykle wysoki.
W tym samym budynku mieści się chojeńska biblioteka publiczna, która
obok pełnienia swej podstawowej funkcji, stanowi instytucję interesującą dla turystów, organizując już dzisiaj liczne wystawy, debaty publiczne i spotkania autorskie.
Reasumując stwierdzić można, że infrastruktura kulturalna w gminie
Chojna (wliczając także świetlice wiejskie) jest w niezłym stanie. Realizacja strategii rozwoju turystyki w gminie uwzględniać powinna możliwości w tym zakresie.
279
Przemysław Konopka
W przeszłości Chojna była centrum regionu i miastem o dużych aspiracjach jej mieszkańców, także w dziedzinie kultury. Świadczą o tym nie tylko
dzieła literackie (w tym unikalna w skali regionu kronika dziejów miasta pióra
A. Kehrberga z XVIII w.), ale przede wszystkim liczne, wysokiej klasy zabytki
architektury gotyckiej oraz fakt, że całe centrum miasta (w obrębie murów miejskich) objęte jest specjalną ochroną konserwatorską. To nagromadzenie zabytków o randze europejskiej na małym obszarze jest potencjalnie gotowym produktem turystycznym, wymagającym jedynie inteligentnej promocji i organizacji usług dla turystów. Ogromną rolę w kreowaniu tego produktu turystycznego
pełnić może nowoczesne i atrakcyjne muzeum regionalne, które prezentować
winno dzieje lokalne i regionalne od czasów osadnictwa słowiańskiego, przez
okres świetności w XIV i XV wieku i stulecia następne, aż do czasów najnowszych, w tym i historię polskiego osadnictwa i organizacji życia po 1945 roku na
terenie Ziemi Chojeńskiej.
5. Walory turystyczne i wyróżniki gminy
Gmina Chojna ma dwa olbrzymie walory turystyczne, które – odpowiednio wykorzystane – decydować mogą o jej przyszłym rozwoju i poziomie życia mieszkańców. Są nimi warunki naturalne i wyjątkowa historia.
Wykorzystanie obu tych atutów w realizowaniu strategii rozwoju turystyki
daje duże szanse na zmianę profilu gminy na turystyczno-rolniczą i stworzenie
nowych miejsc pracy. Szeroko zakrojony program rozwoju turystyki z jednej
strony nie będzie mógł być zrealizowany bez aktywnej postawy mieszkańców
(nie tylko lokalnych inwestorów), ale z drugiej strony może być czynnikiem
wyzwalającym inicjatywę mieszkańców (szczególnie ludzi młodych) i dającym
im szansę na lepsze jutro.
Natura
Krajobraz terenów położonych w Dolinie Dolnej Odry, w tym na terenie
całej gminy Chojna, ukształtowany został podczas najmłodszego zlodowacenia.
Tym samym spotkać tu możemy praktycznie wszystkie naturalne fenomeny
postglacjalne, m.in. liczne wzgórza morenowe, sandry, jeziora polodowcowe, nagromadzenia skał narzutowych, oczka wodne. Krajobraz taki stanowi atrakcję
zarówno dla turystów pieszych, jak i dla rowerzystów. Dodatkowo na wzgórzach
nadodrzańskich koło Zatoni Dolnej panuje specyficzny mikroklimat (temperatury wyższe niż średnia i duża wilgotność), co sprzyja wegetacji rzadkich gatunków roślinności.
280
Potencjał rozwoju turystyki w Gminie Chojna
Oprócz wspomnianych już lasów, w tym dużych, zwartych kompleksów
leśnych, do niewykorzystanych bogactw gminy Chojna zaliczyć trzeba jeziora.
„Gmina Chojna położona jest na terenie zlewni rzeki Odry oraz zlewni mniejszych rzek: Rurzycy, Tywy, Słubii i Kurzycy. Występują ponadto jeziora polodowcowe typu rynnowego: Jeleńskie, Ostrów, Mętno, Narost, Kamienny Jaz, Leśne
i Strzeszowskie. Występuje także wiele tzw. „oczek” polodowcowych. Jeziora
położone w obrębie gminy Chojna mają charakter polodowcowy i związany
z ich pochodzeniem charakterystyczny rynnowy kształt. Największe walory rekreacyjne posiadają jeziora: Narost, Jeleńskie, Leśne, Grzybno i Stoki. W jeziorach można spotkać wszystkie gatunki ryb łącznie z sielawą i sieją.”1
Co najmniej dwa spośród tych 10 jezior nadają się do zagospodarowania
turystycznego, a minimum dwa stanowić mogłyby atrakcję turystyczną zarówno dla mieszkańców gminy, jak i dla turystów. Warto w tym kontekście zwrócić
uwagę na to, że w sąsiedniej gminie Schwedt nad Odrą zamknięto letnią pływalnię „Waldbad”, która cieszyła się dużą popularnością. W pobliżu Schwedt
po stronie niemieckiej nie ma jezior z kąpieliskami (najbliższe znajduje się w
odległości ok. 40 km), tym większą szansę na odwiedziny turystów z tego miasta
i niemieckich gmin sąsiednich w sezonie letnim miałyby kąpieliska na przykład
nad jeziorem Jeleńskim lub w Stokach nad jeziorem Ostrów.
Wszystkie jeziora na terenie gminy Chojna warte inwestycji w infrastrukturę turystyczną, położone są w lasach lub na skraju lasu. To zwiększa ich
atrakcyjność dla turystów i daje możliwość systemowego traktowania inwestycji. Jeśli władze gminy Chojna stworzą program połączenia przyszłych kąpielisk
z budowaniem ścieżek rowerowych łączących je z Krajnikiem Dolnym (przejście
graniczne) i Chojną, a także zainwestują w ścieżki rowerowo-piesze wokół jezior,
to wykreują tym samym oryginalne i niezwykle atrakcyjne produkty turystyczne.
Takie systemowe potraktowanie inwestycji w infrastrukturę wyzwoli także gotowość do inwestowania ze strony osób prywatnych i firm z branży turystycznej, na
przykład w obiekty gastronomiczne, pensjonaty, pola campingowe i namiotowe
w pobliżu kąpielisk. Zwiększy to także możliwości w zakresie oferowania pakietu
usług turystycznych, na przykład połączenie pobytu nad jeziorem, aktywnego
spędzenia czasu wolnego/urlopu (pływanie, rower, żaglówki, kajaki, wędrówki
piesze) ze zwiedzaniem zabytków i uczestniczeniem w kulturze.
Zaznaczony wcześniej polodowcowy typ krajobrazu jest także możliwym
produktem turystycznym, i to nie tylko jako teren aktywności turystów pieszych
i rowerzystów. W naszym regionie jako pierwsza szansę taką odkryła gmina
Moryń, która wraz z niemieckim partnerem, gminą Joachimsthal, stworzyła pol1
Plan rozwoju lokalnego gminy chojna na lata 2004-2006, za: www.chojna.pl/bip.
281
Przemysław Konopka
sko-niemiecki geopark – park prezentujący ślady po epoce lodowcowej. Moryń
odnotowuje pierwsze efekty tej inwestycji: rośnie liczba turystów, pojawiają się
prywatne inwestycje w gastronomii, hotelarstwie i w zakresie usług turystycznych. Tym samym tropem poszła później gmina Trzcińsko-Zdrój, która tworzy
geopark we współpracy z niemiecką gminą Stolzenhagen.
Oczywistą atrakcją turystyczną stać się powinna w gminie Chojna możliwość uprawiania wędkarstwa. Wymaga to jednak uporządkowania gospodarki
rybnej w jeziorach, inwestycji w infrastrukturę (pomosty, przystanie), dostępności uzyskiwania zezwoleń na wędkowanie także dla turystów spoza Polski
i dobrej promocji.
Zachodnią granicę gminy Chojna stanowi Odra. To kolejna szansa na
rozwój turystyki. Niestety aktualnie nie ma możliwości dotarcia drogą wodną
na teren gminy – nie ma tutaj ani jednej przystani, pomostu umożliwiającego
korzystanie z kajaków, żadnej infrastruktury turystycznej. I to mimo wspaniałej
tradycji: przed 1945 rokiem na terenie gminy uprawiano rybactwo (restauracja w Zatoni Dolnej serwowała m.in. odrzańskie minogi wg własnej receptury
i inne rybne specjały), a do „Doliny Miłości” regularnie przybijały pasażerskie
statki wycieczkowe z turystami z Berlina i Szczecina. Odnowienie tych tradycji
powinno znaleźć się w programie rozwoju turystyki gminy i regionu. Tym bardziej, że w ostatnich latach wiele nadodrzańskich gmin inwestuje w turystykę
wodną i turystyczne zagospodarowanie Odry (m.in. nabrzeże w Gryfinie, Gartz
i w Mescherin, ośrodek turystyki wodnej i port rzeczny w Schwedt, by wymienić
tylko te już zrealizowane w najbliższym sąsiedztwie). Nie będzie więc trudno
znaleźć partnerów do realizacji projektów w tej dziedzinie turystyki. Odnowienie
związku Chojny z Odrą (a w przyszłości może i z Rurzycą – rzeką niegdyś spławną), byłoby ważnym elementem programu turystycznego gminy.
Istotnym atutem przemawiającym na korzyść Chojny w procesie pozyskiwania sympatii turystów stać się może brak uciążliwego przemysłu na terenie
gminy. W ten sposób ewidentna wada struktury gospodarczej gminy (brak dużych zakładów przemysłowych = mała liczba miejsc pracy = ponadprzeciętne
bezrobocie) stać się może w przyszłości jej zaletą.
Historia
Zarówno Chojna jak i cała gmina bogate są w zabytki, przede wszystkim
związane z wcześniejszymi epokami historycznymi. Dość duża liczba gotyckich
kościołów w podchojeńskich wsiach, a także olbrzymie nasycenie zabytkami samej Chojny, stanowi o wyjątkowości takiego układu historycznego. Potencjał ten
można wykorzystać kreując w oparciu o niego markę turystyczną, związaną nie
tylko z historią, ale także sztuką współczesną (muzyka, teatr) czy filmem.
282
Potencjał rozwoju turystyki w Gminie Chojna
W oparciu o historię, także w powiązaniu z sąsiednimi gminami, możliwe jest włączenie gminy do już istniejących rozwiązań (np. Szlak Gotyku
Ceglanego, o czym mowa była wyżej), a także utworzenie nowych, tematycznych szlaków turystycznych. Przykładem może być zorganizowanie szlaku wiosek kacerskich, związanych z działalnością sekty waldensów na przełomie XIV
i XV wieku. Szlak taki, oprócz samej Chojny mógłby objąć Cedynię, Moryń
i wsie obu tych gmin.
Sztuka nowoczesna, zarówno ta niszowa, jak i popularna, staje się coraz
powszechniej wykorzystywana w promocji miast w kraju i w Europie. Cykliczne
wydarzenia, składające się z rozmaitych działań artystycznych (teatry uliczne,
koncerty itp.), stanowią atrakcję turystyczną Poznania, Jeleniej Góry, Gdańska,
a z bliższych miejscowości – Gryfina czy Szczecina. W Chojnie, jak w mało
którym mieście regionu, działania takie można połączyć z namacalną tkanką historyczną. W „Roczniku Chojeńskim” (tom IV, 2012) koncepcję taką nazwano
„Gotycka Chojna”. Składać się ona miała z festiwalu muzyki „gotyckiej” (rockowej i klasycznej), projekcji filmów „gotyckich” (od przedwojennej klasyki),
działań teatralnych (w otwartej przestrzeni miejskiej), a także średniowiecznego
jarmarku i wielu podobnych inicjatyw. „Gotycka Chojna” miałaby być inicjatywą rozciągniętą w czasie, dzięki czemu miasto stałoby się celem kilku lub kilkunastu wizyt turystów zainteresowanych taką formą sztuki.
Uprawianie historii i jej popularyzacja nabiorą dynamiki w momencie,
kiedy powstanie instytucja mogąca je koordynować. Funkcje takie mogłoby przyjąć muzeum regionalne. Instytucja o ambicjach naukowych, nowoczesna, a zarazem zwrócona ku mieszkańcowi i elastycznie odpowiadająca na jego potrzeby.
Turystyczna rola placówek muzealnych jest powszechnie znana; można wręcz
twierdzić, że stanowią one w pierwszym rzędzie o atrakcyjności turystycznej
miasta dla wyrobionego, mającego wyższe aspiracje i potrzeby zwiedzającego.
Analiza SWOT
Poniższa analiza SWOT stanowi podsumowanie diagnozy sformułowanej wcześniej. Jej celem jest sumaryczne i czytelne przedstawienie mocnych i słabych stron gminy, a także szans i ryzyka w trakcie realizacji strategii.
Jednocześnie stanowi ona punkt wyjścia do sformułowania nadrzędnych i szczegółowych celów programu rozwoju turystyki.
283
Przemysław Konopka
silne strony
słabe strony
•położenie geograficzne (bliskość granicy)
•ukształtowanie geologiczne (krajobraz polodowcowy)
•historia miasta i regionu
•zabytki o randze europejskiej
•natura (park krajobrazowy, obszary NATURA
2000, jeziora, wielość gatunków flory i botaniczne osobliwości)
•baza noclegowa*
•gastronomia*
•osiągalność (droga 31 i 26, PKP, PKS, S-3),
przejście graniczne*
•Park Natury „Dolina Miłości”
•działalność
organizacji
pozarządowych
(m.in. Douzelage, Terra Incognita, Stratus,
ChGSWE i wiele innych)
•potencjał intelektualny i organizacyjny
mieszkańców
•duża liczba obywateli Niemiec przybywających do Chojny
•dobry stan infrastruktury kulturalnej (Centrum Kultury, biblioteka)
•aktywne i zaangażowane w sprawy regionu
media lokalne (tygodnik „Gazeta Chojeńska”, portale internetowe www.chojna24.pl
i www.igryfino.pl)
•punkt informacji turystycznej (brak certyfikacji)
•brak uciążliwego przemysłu
•brak możliwości dotarcia drogą wodną (brak
miejsc cumowania)
•brak (publicznie dostępnej) strategii rozwoju
gminy
•brak wizji dla gminy
•wysoki poziom bezrobocia
•migracja ludności (ucieczka ludzi młodych)
•brak koncepcji marketingowej i promocyjnej
•bariera językowa
•infrastruktura (kanalizacja, dworzec PKP,
drogi gminne i powiatowe)
•zły stan opieki zdrowotnej
•zadłużenie gminy – brak środków na inwestycje
•infrastruktura turystyczna (kąpieliska, pensjonaty, hotele, agroturystyka, wypożyczalnie
sprzętu wodnego i rowerów)
•brak wyrazistych produktów turystycznych
•brak ścieżek rowerowych
•bariery dla osób niepełnosprawnych
•system informacyjny dla turystów**
•publikacje dla turystów (przewodniki, mapy)
•brak wydarzeń kulturalnych i artystycznych
o znaczeniu ponadlokalnym**
•niewystarczające wykorzystanie pomocowych funduszy zewnętrznych
•zbyt mała ilość ogólnie dostępnych obiektów
sportowych i rekreacyjnych
•niewystarczająca współpraca z sąsiednimi
gminami, powiatem i sąsiedzkimi gminami
niemieckimi
•brak pełnej struktury organizacji turystycznych w Polsce i w regionie
•niewystarczające wykorzystanie infrastruktury kulturalnej
•krótki sezon turystyczny
284
Potencjał rozwoju turystyki w Gminie Chojna
szanse
ryzyka
•programy wsparcia
•położenie nad wodą (Odra i jeziora)
•stworzenie koncepcji rozwoju
•„miękka” turystyka – nowe miejsca pracy
•kreacja własnych, lokalnych produktów turystycznych
•tematy historyczne w turystyce
•sieci transgraniczne (np. żeglarska, sieci turystyczne)
•bliskość Berlina i Szczecina
•tranzytowy ruch turystyczny z Wielkopolski
i Dolnego Śląska nad Bałtyk
•zmiana długości i charakteru pobytu gości
z Niemiec (od turystyki czysto zakupowej do
formy mieszanej: zakupy + zwiedzanie +
nocleg + gastronomia + kultura)
•rozszerzenie infrastruktury turystycznej
w oparciu o inwestycje prywatne i w ramach
partnerstwa publiczno-prywatnego
•system wspierania lokalnych inwestorów
branży turystycznej
•sformułowanie pro-turystycznej koncepcji
rozwoju gminy i koncepcji marketingowej
•wykreowanie wydarzeń kulturalnych i artystycznych o znaczeniu ponadlokalnym
w oparciu o silne strony gminy (natura, zabytki, historia, rekreacja)
•współpraca transgraniczna (z samorządami,
instytucjami turyst. i sieciami/szlakami turystycznymi)
•program przedłużenia sezonu turystycznego
•wykorzystanie szans turystyki niszowej (np.
konferencyjnej, historycznej, ekologicznej)
•uzależnienie od programów wsparcia (brak
alternatywy)
•niewystarczająca liczba turystów, zwłaszcza
korzystających z noclegów
•brak konsekwentnej polityki pro-turystycznej
•brak wsparcia ze strony władz województwa
i powiatu
•brak współpracy z sąsiadami (gminami polskimi i niemieckimi)
•konkurencja innych regionów i gmin
* w ograniczonym stopniu
** w stopniu niewystarczającym z punktu widzenia potrzeb turystów
285
Przemysław Konopka
Wizja i cele
1. Struktura i definiowanie głównych pojęć
Biorąc pod uwagę realia ekonomiczne, a więc np. brak dużych inwestycji
przemysłowych, położenie gminy (tu m.in. bliskość granicy, krajobraz, walory naturalne) i potencjał w zakresie zasobów ludzkich (aktywność mieszkańców, kształcenie
w zawodach związanych z turystyką na terenie gminy, działalność organizacji pozarządowych), a także realne możliwości wpływania władz i mieszkańców na kierunek
rozwoju gminy, proponujemy wizję rozwoju gminy Chojna wyrażającą się w zdaniu:
Turystyka szansą na rozwój gminy chojna
To nadrzędny cel przyszłego programu rozwoju, któremu podporządkowane winny zostać poszczególne cele szczegółowe, program inwestycyjny, wybór
realizowanych projektów, działania marketingowe i promocyjne. Dla celów promocyjnych i komunikacyjnych (chodzi tu zarówno o komunikację zewnętrzną,
jak i wewnętrzną – w obrębie społeczności lokalnej), proponujemy posługiwanie
się jednym nadrzędnym hasłem promocyjnym, identyfikującym plany i program
oraz uwzględniającym specyfikę gminy. Hasłem tym jest:
CHOJNA – NATURA I HISTORIA2
Połączenie tych dwóch elementów pomaga zwłaszcza w identyfikowaniu gminy, wyróżnia ją na tle konkurentów (innych gmin i regionów), ponadto kombinacja pojęć „natura” i „historia” podkreśla największe atuty, jakimi
gmina i region dysponują. Trudno bowiem znaleźć na Pomorzu Zachodnim,
a i poza naszym regionem, tak interesujące zestawienie walorów przyrodniczych i architektury oraz zabytków o randze europejskiej. Zestawienie to nie
wyklucza oczywiście możliwości rozszerzania oferty o kolejne elementy, na
przykład imprezy artystyczne i kulturalne, wydarzenia sportowe, oferty z zakresu rekreacji, turystyki konferencyjnej, zdrowotnej i inne. Ta dwoistość potencjalnej oferty turystycznej stanowić winna o wyjątkowości produktu turystycznego, który gmina, instytucje zaangażowane w realizację strategii, inwestorzy
i mieszkańcy zaoferować chcą wybranym grupom celowym.
Dla przypomnienia: zarówno określenie kierunku rozwoju, jak i hasło promocyjne, pochodzą od
autora tekstu i sformułowano je na potrzeby społecznej debaty w gminie Chojna. Należy je więc
traktować jako propozycje.
2
286
Potencjał rozwoju turystyki w Gminie Chojna
Struktura strategii rozwoju turystyki w gminie Chojna wizualnie przypominać winna piramidę, na której wąskim szczycie umiejscowione są nadrzędna
wizja i powiązane z nią hasło promocyjne, na niższych „piętrach” zaś znajdują
się cele szczegółowe programu oraz opis metod ich realizacji:
Chojna –
natura
i historia
Cele szczegółowe, np.
ścieżki rowerowe, kąpieliska, muzeum regionalne, konkretne produkty turystyczne, promocja
turystyki w Chojnie, wydarzenia artystyczne i
sportowe etc.
Sposoby realizacji, np.
pozyskiwanie funduszy zewnętrznych, współpraca z gminami sąsiedzkimi i
współpraca transgraniczna, współpraca z org. pozarządowymi, utworzenie
Chojeńskiego Forum na rzecz Turystyki, inwestycje publiczno-prywatne, zachęty
dla inwestorów, kształcenie specjalistów, udział w targach, publikacje (mapy, przewodniki), system informacji turystycznej etc.
Realizacja zakreślonej powyżej wizji odbywać się powinna na trzech
strategicznych polach:
– definiowaniu produktów turystycznych
– promocji produktów i gminy
– dostosowaniu zasobów ludzkich do tak zdefiniowanych potrzeb
287
Przemysław Konopka
Produkty turystyczne
Przekonujące wydaje się podzielenie potencjalnych produktów turystycznych zgodnie ze skalą ich zasięgu i możliwościami oddziaływania na odbiorców, czyli turystów, przy uwzględnieniu specyfiki gminy i możliwości lokalnego kreowania produktów. Proponuję następujący podział3:
– produkty podstawowe
– produkt wizerunkowy
– produkty uzupełniające
– produkty niszowe
Podstawowymi produktami turystycznymi gminy Chojna mogłyby być:
– turystyka rowerowa (pod warunkiem realizacji odpowiednich inwestycji, głównie ścieżek rowerowych);
– turystyka wodna (strzeżone i dobrze wyposażone kąpieliska, szkółka
żeglarska, wypożyczalnie sprzętu, szlak kajakowy na Odrze, a w przyszłości na Rurzycy);
– turystyka piesza (z wykorzystaniem istniejących szlaków turystycznych i stworzeniem nowych, szlaki tematyczne, np. śladami joannitów, waldensów, śladami tajemnic Ziemi Chojeńskiej);
– turystyka historyczna i kulturowa (zwiedzanie zabytków gotyku ceglanego, architektury sakralnej i świeckiej, muzeum regionalne);
– turystyka wypoczynkowa (urlopowa i weekendowa np. w ośrodkach
nad jeziorami).
Jako wizerunkowy produkt turystyczny gminy Chojna proponuję uznać
pakiet konkretnych ofert dla turystów, na który składają się następujące elementy:
– pobyt rekreacyjny blisko natury (las, jeziora, rzeki, „Dolina Miłości”);
– poznawanie historii miasta i regionu;
– aktywne spędzanie czasu wolnego (kąpieliska, kajaki/łódki, wędkowanie, wyprawy piesze i rowerowe);
– udział w wydarzeniach artystycznych.
Świetnym przykładem przemyślanego pakietu produktów i usług może
być zestaw oferowany w Moryniu. W ramach projektu tworzenia polsko-niemieckiego geoparku utworzono tutaj centrum informacyjne (sala konferencyjna
i widowiskowa, stała wystawa na temat epoki lodowcowej), promenadę nad jeziorem Morzycko, amfiteatr, kąpielisko z pełną infrastrukturą, Kamienny Ogród
przy murach miejskich, ścieżkę dydaktyczną z tropami i rekonstrukcjami zwiePor. Strategia rozwoju miasta Wałcz, Wałcz 2012. Strona internetowa (BIP) Urzędu Miasta
Wałcz.
3
288
Potencjał rozwoju turystyki w Gminie Chojna
rząt epoki lodowcowej. Wokół tego pakietu „narastają” aktualnie kolejne oferty
kreowane przez prywatnych inwestorów, dla których inwestycje zrealizowane
przez władze gminy stanowiły impuls do działania: w gastronomii, hotelarstwie,
wypożyczalnie sprzętu sportowego etc.
Specjaliści i analitycy rynku4 podkreślają, że systematycznie maleje liczba
turystów, w tym rodzin spędzających dłuższy urlop wypoczynkowy, zainteresowanych wyłącznie pobytem w jednym, atrakcyjnym miejscu (np. nad morzem, w
górach). Ta grupa celowa coraz częściej oczekuje oferty łączonej, pakietu usług i
atrakcji z różnych dziedzin, w tym możliwości aktywnego spędzania czasu i głębszego poznawania miejsca pobytu. Przed Chojną pojawia się więc ogromna szansa wykorzystania tej tendencji i stworzenia pakietu ofert na wysokim poziomie.
Uzupełniającymi produktami turystycznymi, które zaoferować może
gmina Chojna są:
– inne formy aktywnego spędzania czasu (jazda konna, wędkarstwo,
nurkowanie);
– produkty w zakresie turystyki krajoznawczo-przyrodniczej (w tym
geoturystyka, obserwacje ptaków, odwiedzanie „Doliny Miłości”);
– wydarzenia artystyczne (np. opisany niżej festiwal „Gotycka
Chojna”);
– produkty turystyczne dla dzieci i młodzieży („zielona szkoła”, obozy,
biwaki, zorganizowane wyprawy rowerowe i piesze, szkółka żeglarska,
ścieżki dydaktyczne, gry miejskie).
Jako produkty niszowe uznać proponujemy:
– uprawianie sportów ekstremalnych (np. paralotniarstwo, lotnictwo
sportowe, motocross i samochodowe rajdy terenowe);
– pobyty zdrowotne (w razie realizacji odpowiednich inwestycji);
– produkty w zakresie turystyki religijnej (np. pielgrzymki po szlaku
Jakubowym);
– organizacja konferencji, seminariów, pobytów studyjnych etc. (przy
stworzeniu odpowiedniej bazy hotelowej5.
Obie ostatnie grupy produktów (uzupełniające i niszowe) mają charakter otwarty. Oznacza to, że pojawienie się nowych pomysłów (przykład: tor dla
skatingu) i możliwości ich realizacji, automatycznie powodować winno poszerzenie oferty i uwzględnianie nowości w programie działań i w promocji.
Por. m.in.: analizy preferencji turystów wykonane przez firmę DWiF z Berlina dla różnych regionów w Niemczech, w tym dla powiatu Uckermark i miasta Schwedt nad Odrą (tu: strona internetowa miasta Schwedt nad Odrą).
5
Aktualnie powstaje placówka tego typu w Krajniku Górnym finansowana przez gminę Chojna
i przez program Unii Europejskiej Interreg IVA.
4
289
Przemysław Konopka
Łączenie konkretnych ofert i produktów w pakiety ma jeszcze jedną istotną zaletę i otwiera nowe szanse. Główny sezon turystyczny w Europie
Środkowo-Wschodniej jest stosunkowo krótki, co powoduje wątpliwości inwestorów co do opłacalności angażowania środków inwestycyjnych i obawy pracobiorców, czy podejmowanie zatrudnienia w turystyce zaspokoi ich potrzeby
materialne. Tworzenie pakietów ofert z możliwie szerokim zakresem usług (od
informacji, przez doradztwo i rezerwację po organizacje pobytu) w zdecydowany
sposób pomoże w przedłużeniu sezonu i uzyskaniu względnej niezależności od
warunków atmosferycznych (np. w razie niepogody zamiast pieszej wędrówki
lub korzystania z kąpieliska oferować można alternatywne atrakcje).
Grupy celowe
Wybór produktów turystycznych determinuje określenie grup celowych, do
których oferta gminy ma być skierowana, a w konsekwencji także metody promocji
i marketingu turystycznego. Powyżej naszkicowana struktura produktów i ich pakiety narzucają następujący zakres odbiorców przyszłego programu turystycznego:
− rodziny z dziećmi (wypoczynek nad jeziorem i w lesie, wyprawy rowerowe i piesze, zwiedzanie zabytków, pobyt w muzeum, udział w wydarzeniach artystycznych, jazda konna i inne);
− turyści zagraniczni, głównie z Niemiec, ale w coraz większym stopniu
także z krajów skandynawskich. Pilną potrzebą jest oddziaływanie na
zmianę zachowań turystów tzw. zakupowych (przedłużenie pobytu,
nocleg, zainteresowanie ich historią i zabytkami, udział w wydarzeniach
artystycznych i kulturalnych);
− grupy młodzieżowe;
− zainteresowani historią i zabytkami;
− osoby preferujące turystkę aktywną;
− amatorzy ornitologii, geoturystyki, wędkarstwa;
− turyści weekendowi (konieczne specjalne pakiety ofert dla tej grupy)
z regionu i z Brandenburgii;
− turyści tranzytowi (np. podróżujący z Dolnego Śląska i Wielkopolski
nad Bałtyk);
− osoby (grupy) zainteresowane tylko jednym rodzajem ofert (np. historią architektury, obiektami sakralnymi, konkretnymi wydarzeniami artystycznymi);
− turyści „sentymentalni” (dawni mieszkańcy regionu, ich potomkowie
szukający korzeni rodzinnych).
290
Potencjał rozwoju turystyki w Gminie Chojna
Dla każdej z tych grup konieczne jest przygotowanie specjalnych ofert
i elementów składowych pakietów ofert, uwzględnienie ich w systemie promocji i zakresie usług.
Turyści są coraz bardziej mobilni, a konsekwencją tego jest zjawisko rosnącej popularności wyjazdów weekendowych i krótkich urlopów – trwających
od 2 do maksymalnie 5 dni. Bardzo wyraźnie zjawisko wzrostu liczby takiej grupy turystów zdiagnozowali nasi sąsiedzi za Odrą.6 Także w Polsce coraz bardziej
popularne stają się krótkie wyjazdy na przykład w trakcie tzw. długich weekendów. Ta grupa celowa ma specjalne oczekiwania i wymagania. Krótki wyjazd
jest zwykle odpowiednio wcześniej i starannie zaplanowany, a turyści oczekują
kompleksowej obsługi i nastawieni są (przynajmniej w trakcie części pobytu)
na aktywne spędzanie czasu. Warto jest więc przygotować specjalną ofertę dla
gości tego typu, uwzględniającą zarówno ruch (rowery, kajaki, piesze wędrówki),
zwiedzanie zabytków, stosunkowo wysoki standard noclegów oraz propozycje
kulinarne. By przygotować ofertę dla niemieckich urlopowiczów weekendowych,
niezbędne będzie także nawiązanie współpracy z touroperatorami i instytucjami
obsługi turystów w niemieckich powiatach przygranicznych, a także własna, aktywna promocja na terenie wschodniej Brandenburgii i Berlina.
Marketing turystyczny i promocja gminy
Celem promocji jest stworzenie na rynku preferencji dla własnych produktów i/lub usług poprzez dostarczanie odbiorcom (klientom) informacji.
Stanowi ona przy tym istotny element komunikacji marketingowej, decydującej
o sukcesie bądź porażce podjętych działań. W przypadku tak skomplikowanych
i trudnych procesów, jak stworzenie i rozwój usług turystycznych, nieskuteczne
są najczęściej proste i pojedynczo (wyrywkowo) stosowane mechanizmy marketingowe, na przykład reklama w gazecie, ulotka czy plakat. Produkt turystyczny
i usługa turystyczna wymagają zastosowania bardziej skomplikowanych i systemowo pojmowanych narzędzi, na przykład kompozycji marketingowej (marketing mix)7. W jej skład wchodzą:
− produkt
− cena
− dystrybucja
6
Por. Sparkassen Regionalbarometer Schwedt/Oder. Corocznie przeprowadzana analiza ruchu
turystycznego publikowana m.in. na stronie internetowej miasta Schwedt nad Odrą i powiatu
Uckermark.
7
Por. Ph. Kotler: Marketing od A do Z, Warszawa 2004
291
Przemysław Konopka
− promocja
− zasoby ludzkie i ewentualnie inne elementy.
W gminie Chojna mamy zbyt mało gotowych produktów turystycznych,
które mogłyby skłonić duże grupy turystów do odwiedzenia gminy. Jak się wydaje jedynym w pełni przemyślanym i funkcjonującym produktem tego typu jest
„Dolina Miłości”. Jest ona transgraniczną atrakcją o wyrazistym charakterze,
jest ogólnie dostępna (wstęp bezpłatny) i łatwo osiągalna dla zdefiniowanych
(szerokich) grup celowych, dysponuje przyzwoitą promocją (sformułowana strategia marketingowa, współpraca z niemieckimi partnerami, reklamy radiowe
i prasowe, posługiwanie się historyczną legendą parku), a jej promowaniem zajmuje się grupa kompetentnych osób. Godne zauważenia są atrakcyjne, regularnie organizowane wydarzenia w „Dolinie Miłości”, które rozwijają markę produktu i zapewniają ciągłość działań marketingowych (cykliczne biegi przełajowe
„LoveRun”, gry terenowe, imprezy organizowane wspólnie z miastem Schwedt
nad Odrą).
Produktami są także atrakcje o charakterze niszowym: tor motocrossowy oraz ośrodek paralotniarstwa prowadzony przez stowarzyszenie Stratus
w Chojnie na terenie byłego lotniska wojskowego. Oba produkty zasługują na
przemyślaną promocję, jednak z natury rzeczy nie będą one pełnić roli magnesu
dla szerokich rzesz turystów. Ich znaczenie będzie wzrastać wraz z rozwijaniem
pakietów produktów i usług, ponieważ stanowić one będą mogły element składowy grupy / pakietu usług.
Pozostałe liczne atrakcje gminy Chojna albo w ogóle nie są produktami, które zaistnieć mogą obecnie na rynku turystycznym (kąpieliska, ścieżki rowerowe, pakiety atrakcji, produkty geoturystyczne), albo funkcjonują
w stanie szczątkowym (produkty w ramach turystyki historycznej, artystycznej, wodnej, konferencyjnej etc.). W praktyce gmina Chojna aktualnie nie jest
w stanie stworzyć własnej kompozycji marketingowej i skutecznego systemu
promocji. Brakuje ku temu rozwiniętych produktów, kanałów dystrybucji (udział
w sieciach informacyjnych na temat usług i atrakcji turystycznych, publikacje),
profesjonalnie przygotowanych ludzi obsługujących turystów i systemowo pojmowanej promocji gminy i jej atrakcji.
Przykłady atrakcji i potencjalnych produktów turystycznych, które
współdecydować mogą o roli Chojny na turystycznej mapie Polski:
− gotycki zespół architektoniczny w centrum miasta obejmujący dwa kościoły, bramy miejskie i mury obronne – zabytki o randze europejskiej;
− nowoczesne muzeum regionalne prezentujące dzieje miasta i regionu
od czasów słowiańskich po historię najnowszą, pełniące także funkcje
dydaktyczne i ośrodka działań kulturalnych;
292
Potencjał rozwoju turystyki w Gminie Chojna
−Festiwal „Gotycka Chojna”
− produkty dla turystów rowerowych (ścieżki rowerowe, wypożyczalnie
rowerów, punkt serwisowy, pensjonaty i hotele typu bed & bike, system
informacji dla rowerzystów, specjalistyczne mapy i publikacje);
− liczne pomniki przyrody (w Chojnie, Brwicach, Krzymowie, Jeleninie
etc.);
− produkty dla turystów pieszych (odsłonięcie fenomenów postglacjalnych wzdłuż tras pieszych, mała architektura przy szlakach, wytyczenie
nowych szlaków, np. śladami kościołów kamiennych, śladami waldensów
etc., ścieżki dydaktyczne, np. w lasach przy szlakach prowadzących do
jezior);
− produkty dla turystów-wodniaków (przystań kajakowa w Zatoni
Dolnej lub Krajniku Dolnym, wytyczenie drogi wodnej Zatoń Dolna –
Schwedt – Berlin, udział w tworzeniu atrakcyjnej trasy wodnej na Odrze
i Międzyodrzu, ośrodki turystyczne i strzeżone kąpieliska nad jeziorami
Jeleńskie i Stoki, wypożyczalnie sprzętu nad jeziorami i nad Odrą);
− baza dla amatorów nurkowania;
− wykreowanie lokalnych produktów gastronomicznych jako oferty uzupełniającej we współpracy z Kołami Gospodyń Wiejskich, kołem łowieckim i pszczelarzami (np. miód chojeński, wybrane dania kuchni kresowej, nalewki);
− oferta zorganizowanych oprowadzeń (historycznych, przyrodniczych,
geologicznych).
Także powyższa lista ma charakter zdecydowanie otwarty, a od wyobraźni uczestników rynku usług turystycznych zależeć będzie, jak będzie ona długa
i atrakcyjna.
Trzeba jednak zwrócić uwagę, że lista ta musi mieć wewnętrzną logikę, że
nie każdy potencjalny produkt może się na niej znaleźć. Przykład: jeśli założeniem
programu rozwoju turystyki w Chojnie ma być chęć zaproszenia do gminy przede
wszystkim rodzin z dziećmi, miłośników natury, zabytków i kultury, to na stosunkowo niewielkich akwenach wodnych nie można uprawiać wszystkich sportów wodnych, zwłaszcza powodujących powstawanie hałasu (skutery wodne, narty wodne).
Aktualnie stosowane narzędzia promocji turystyki w gminie Chojna
obejmują niewiele pozycji8: dwujęzyczna mapa gminy, pojedyncze ulotki (niektóre po polsku i niemiecku), plakaty rozwieszane tylko na terenie gminy Chojna
i w polskich gminach sąsiedzkich, oficjalna strona internetowa gminy (tylko w
8
Poniższe nie dotyczy działań np. stowarzyszeń (Federacja Zielonych GAJA, Terra Incognita, Stratus), które stosują własne, często oryginalne narzędzia marketingowe i promocyjne.
293
Przemysław Konopka
języku polskim), materiały wyprodukowane i dostarczone przez firmy działające na rynku usług turystycznych (np. hotele, pensjonaty, restauracje). Od 2010
roku w Chojnie działa także punkt informacji turystycznej, który wyżej wspomniane materiały dystrybuuje. Dobrą i sprawdzoną platformą promocji są lokalne
i regionalne media, zwłaszcza tygodnik „Gazeta Chojeńska” oraz dwie platformy
internetowe: www.chojna24.pl i www.igryfino.pl. Chojna dysponuje także grupą
polsko- i niemieckojęzycznych przewodników turystycznych, jednak np. na stronie
internetowej gminy brak jest informacji, jak z nimi nawiązać kontakt.
Niewątpliwie krokiem we właściwym promocyjnym kierunku ze strony
władz Chojny było uruchomienie oświetlenia wybranych zabytków w mieście
(ratusz, kościół Mariacki, bramy miejskie) oraz zainstalowanie spójnego, trójjęzycznego systemu tabliczek informacyjnych.
Szeroko zakrojona promocja ma sens jedynie wtedy, gdy stosujący ją ma
do dyspozycji liczne, atrakcyjne i starannie przygotowane produkty/usługi turystyczne. Wydaje się więc logiczne, że rozwój działań promocyjnych podzielić
należy na dwa etapy:
od zaraz:
− ograniczona promocja skierowana do precyzyjnie wybranych grup celowych prezentująca ofertę już dostępnych produktów (pobyt w „Dolinie
Miłości”, zwiedzanie zabytków historii i architektury, wybrane wydarzenia artystyczne i sportowe);
− powiększenie zasobu publikacji dla turystów;
− certyfikacja punktu informacji turystycznej w Polsce, a – jeśli to możliwe
– także w Niemczech;
− zapewnienie dwu- lub (optymalnie) trójjęzycznej (język polski, niemiecki i angielski) obsługi turystów w punkcie informacji turystycznej;
− ścisła współpraca w zakresie promocji z polskimi gminami w regionie
(Moryń, Mieszkowice, Cedynia, Widuchowa, Gryfino, Trzcińsko-Zdrój)
i powiatem gryfińskim;
− kooperacja z Zachodniopomorską Organizacją Turystyczną (ZROT),
a w konsekwencji także utworzenie wraz z sąsiednimi gminami Lokalnej
Organizacji Turystycznej;
− kooperacja z organizacjami pozarządowymi w regionie;
− odnowienie kontaktów i współpracy w zakresie promocji z miastem
Schwedt nad Odrą, gminami Bad Freienwalde, Prenzlau i powiatem
Uckermark;
− stworzenie systemu partycypacji społecznej w budowie programu rozwoju turystyki (utworzenie Forum na rzecz Turystyki, konsultacje z udziałem chojeńskich gastronomów, hotelarzy, oferentów produktów i usług
294
Potencjał rozwoju turystyki w Gminie Chojna
turystycznych);
− ścisła współpraca z instytucjami zarządzającymi sieciami Klosterland
i Europejski Szlak Gotyku Ceglanego;
− prezentacja Chojny i jej oferty na targach InKontakt w Schwedt nad
Odrą;
− wznowienie rozmów ze Schwedt na temat stosowania wspólnego logo
dla wspólnych publikacji dla turystów, wykorzystanie przestrzeni reklamowej i istniejącej sieci informacyjnej w Schwedt, wspólne publikacje
(polsko-niemiecki przewodnik turystyczny po obu gminach, wspólny kalendarz wydarzeń);
w perspektywie dwu- lub trzyletniej:
− prezentacje oferty turystycznej Chojny na wybranych targach turystycznych (Szczecin, Poznań, Berlin);
− stworzenie elektronicznego / internetowego systemu obsługi turystów
(rezerwacje, kontakt z przewodnikami, internetowy przewodnik po gminie Chojna w 3 językach);
− opracowanie spójnego katalogu działań promocyjnych dla powstałych
wcześniej produktów turystycznych.
Realizacja strategii
Realizacja strategii rozwoju turystyki w gminie Chojna wymaga – po
jej ostatecznym sformułowaniu – akceptacji przez lokalny parlament i lokalną
społeczność. Będzie to więc proces, którego ważnym elementem stać się powinna debata i partycypacja społeczna. Jeśli program taki uzyska akceptację, to
podczas tworzenia harmonogramu czasowego i finansowego uwzględnić trzeba
istotne ograniczenia i czynniki: możliwości inwestycyjne i środki własne gminy, rozwój sytuacji na rynku usług turystycznych, możliwości inwestycyjne osób
prywatnych i firm na terenie gminy, zdolność do składania aplikacji o dofinansowanie ze źródeł Unii Europejskiej i funduszy krajowych, poziom kooperacji
z sąsiadami (gminy i powiaty w regionie i w Brandenburgii).
Sensownym wydaje się takie skonstruowanie strategii, które uwzględnia
kilka planów czasowych. Poniżej propozycje wybranych działań w różnych perspektywach czasowych:
Działania pozainwestycyjne i mało kosztowne, które realizować można
natychmiast:
− likwidacja parkingu na rynku miejskim w połączeniu z utworzeniem parkingów zastępczych;
295
Przemysław Konopka
− stworzenie warunków dla zwiedzania całego kościoła Mariackiego;
− rozpoczęcie działań na rzecz utworzenia kąpieliska nad jeziorem
Jeleńskim lub Stoki;
− przygotowanie koncepcji i lokalizacji przyszłego muzeum regionalnego;
− impreza Festiwal Piosenki Miłosnej w „Dolinie Miłości” i w teatrze letnim w Schwedt nad Odrą9;
− cykl gier terenowych i miejskich w Dolinie Miłości i w Chojnie;
− cykl szkoleń dla osób mających w przyszłości obsługiwać turystów10;
− ulgi podatkowe dla inwestorów z branży turystycznej;
− pomoc gminy (np. poręczenia) dla prywatnych inwestorów aplikujących
o środki zewnętrzne.
Działania inwestycyjne wymagające pozyskania środków zewnętrznych
i długofalowe:
− stworzenie kąpieliska/kąpielisk nad jeziorami wraz z pełną infrastrukturą
(m.in. pole namiotowe, pole campingowe, gastronomia, ewentualnie pensjonat, wypożyczalnia sprzętu wodnego, szkółka żeglarska dla dzieci);
− ścieżki rowerowe na trasach: Krajnik Dolny – Chojna, Krajnik Dolny –
Zatoń Dolna – Jelenin, a w dalszej perspektywie stworzenie całego systemu takich połączeń, wychodzących poza gminę;
− zakończenie odbudowy kościoła Mariackiego poprzedzone stworzeniem
koncepcji użytkowania go po odbudowie;
− utworzenie muzeum regionalnego;
− remont murów obronnych i bram miejskich;
− odtworzenie parków miejskich w granicach miasta;
− budowa przystani w Zatoni Dolnej lub w Krajniku Dolnym;
− uruchomienie żeglugi pasażerskiej na trasie Szczecin – Zatoń Dolna/
Krajnik Dolny – Schwedt – Berlin;
− budowa przystani dla turystów wodniaków nad Odrą (Krajnik Dolny lub
Zatoń Dolna);
− partnerstwo publiczno-prywatne w inwestycjach w infrastrukturę turystyczną.
Osobnym problemem jest kwestia zabudowy miasta, zwłaszcza wewnątrz
murów miejskich, czyli na terenie objętym szczególną ochroną konserwatorską.
To najcenniejsza wizytówka miasta i gminy. Chojna nie dysponuje koncepcją
Ideę festiwalu sformułował Ryszard Matecki w 2011 roku. Dyrektor Teatru UBS w Schwedt zadeklarował gotowość uczestniczenia w tym projekcie.
10
W tym działaniu wykorzystać można zarówno środki zewnętrzne (Urząd Pracy, Program Operacyjny Kapitał Ludzki, Europejski Fundusz Społeczny), jak i fakt, że częściowo potencjalne kadry
kształcone są w zespole szkół w Chojnie.
9
296
Potencjał rozwoju turystyki w Gminie Chojna
urbanistyczną, koncepcją wyprowadzenia ruchu tranzytowego (zwłaszcza samochodów ciężarowych) poza centrum miasta, wizją stylistycznego dostosowania
nowych inwestycji do charakteru starówki. Najlepszym przykładem jest stosunkowo niedawno ustawiona fontanna na skwerze przy kościele Mariackim: jej styl
w żaden sposób nie odpowiada otoczeniu i sąsiedztwu kościoła Mariackiego.
Pilnie potrzebna jest dla Chojny kompleksowa koncepcja urbanistyczna opracowana we współpracy z konserwatorem zabytków i architektami. Koncepcja ta
powinna między innymi zaproponować rozwiązanie dla skweru między kościołem Mariackim a placem Konstytucji 3 Maja oraz pomysł na stworzenie miejsc
parkingowych dla autobusów wycieczkowych i samochodów osobowych usuniętych (oby!) z rynku.
Możliwości kooperacji
Projekty realizowane w najbliższym sąsiedztwie związane z turystyką
i możliwości nawiązania kooperacji:
1. Polsko-niemiecki Geopark „Kraina Lodowca nad Odrą” (gminy Moryń
i Joachimsthal)
ścieżki rowerowo-piesze, ścieżka dydaktyczna, „Kamienny Ogród”, stałe
wystawy o epoce lodowcowej, centra informacyjne, szlaki tropem fenomenów polodowcowych
Termin zakończenia: listopad 2013
2. Europejski Park Hugenotów w Schwedt nad Odrą – Park Natury
„Dolina Miłości”
infrastruktura turystyczna, wspólna strategia marketingowa, wspólne
imprezy w obu parkach, temat hugenotów. Projekt zrealizowany.
Wstępnie planowana kontynuacja projektu, m.in. plan połączenia parków drogą wodną (przystań po polskiej stronie w Zatoni Dolnej lub
Krajniku Dolnym)
3. Mariny w Gryfinie i w Schwedt nad Odrą
wspólna strategia marketingowa, wspólne programy, działania i imprezy,
współpraca ze szlakiem portów żaglowych i jachtowych, droga wodna
Berlin – Szczecin – Bałtyk, infrastruktura turystyczna (serwis, pokoje,
gastronomia)
Planowany termin zakończenia: czerwiec 2014
4. Współpraca Parku Narodowego Dolina Dolnej Odry (Brandenburgia)
i Parku Krajobrazowego Dolina Dolnej Odry
m.in. udostępnianie turystom Międzyodrza, infrastruktura turystyczna
297
Przemysław Konopka
Termin zakończenia: 2014
5.Infrastruktura łącząca polskich i niemieckich gmin
Inwestycje drogowe, ścieżki rowerowe i rowerowo-piesze (m.in.
Podmurze w Chojnie)
Termin zakończenia: 2013. Projekt ma być kontynuowany w nowym
okresie wsparcia 2014-2020
6. Geopark Trzcińsko-Zdrój – Stolzenhagen
m.in. odbudowa baszty w Trzcińsku, budowa alei spacerowej w Trzcińsku,
budowa hali wystawowej w Stolzenhagen
Termin zakończenia: 2014
7. Prezentacje gospodarcze w Euroregionie Pomerania 2012-2014
wspieranie prezentacji handlowych i wystawienniczych – współpraca
miasta Schwedt i Izby Rzemieślniczej w Gryfinie
Termin zakończenia: 2014
8. Odbudowa zamku w Swobnicy
Nie są jeszcze znane przeznaczenie obiektu po remoncie i program działalności placówki. Warto jednak już teraz prowadzić rozmowy z gminą
Banie na temat możliwej kooperacji.
Projekty wstępnie planowane na lata 2014-2020
1. Budowa przystani na Odrze – Zatoń Dolna lub Krajnik Dolny
(Federacja Zielonych GAJA)
2. Most dla rowerzystów i pieszych z Gartz na Międzyodrze w połączeniu
z pętlą dróg rowerowych (współpraca Gartz, Widuchowej, Republiki
Międzyodrza, ewentualnie Gryfina)
3.Remont / odbudowa kościołów w Joachimsthal (budowla autorstwa
Schinkla) i KM w Chojnie (pierwsze kontakty nawiązane)
4.Infrastruktura łącząca - kontynuacja (patrz wyżej)
5. Szlak kajakowy na Tywie (kontynuacja)
Źródła finansowania
To najtrudniejszy temat związany ze strategią rozwoju turystyki dla
Chojny. Jakkolwiek gmina wg danych za rok 2012 przestała mieć trudności
z nadmiernym zadłużeniem, to ograniczenie długu nie zwiększyło radykalnie
jej możliwości inwestycyjnych. Stosunkowo niewiele środków inwestycyjnych
mają do dyspozycji mieszkańcy i firmy z branży turystycznej na terenie gminy.
Tym samym poszukiwanie możliwości finansowania inwestycji koncentrować się
musi na pozyskiwaniu środków zewnętrznych.
298
Potencjał rozwoju turystyki w Gminie Chojna
Aktualnie stoimy przed dużą szansą: nowy okres wsparcia programów
Unii Europejskiej na lata 2014-2020 to ostatni zapewne okres bardzo szczodrego dofinansowania dla polskich regionów. Kolejne unijne „sześciolatki” oferować będą gorsze warunki. Wykorzystanie tej szansy wymaga natychmiastowego
przygotowania wniosków projektowych (w tym niezbędnej dokumentacji) oraz
zapewnienie środków na wkład własny.
Poniżej zestawienie potencjalnych źródeł finansowania:
− Regionalny Program Operacyjny Województwa Zachodniopomorskiego
− Program Rozwoju Obszarów Wiejskich
− Program Operacyjny Innowacyjna Gospodarka
− Program Operacyjny Infrastruktura i Środowisko
− Program Operacyjny Kapitał Ludzki
− Transgraniczny Program Celu „Europejska Współpraca Terytorialna”
Krajów
MeklemburgiaPomorze
Przednie/Brandenburgia
i Rzeczypospolitej Polskiej (Województwo Zachodniopomorskie)
− Program Region Morza Bałtyckiego 2007-2013
− Program Operacyjny Współpracy Międzyregionalnej
− Fundusz Mikro
− Szczeciński Fundusz Pożyczkowy Sp. z o.o.
− POLFUND
− Zachodniopomorski Regionalny Fundusz Poręczeń Kredytowych Sp. z o.o
− Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego
− Fundusze Norweski i Szwajcarski
− Fundusz Ochrony Środowiska
− inwestycje w kooperacji z Lasami Państwowymi
− DIROW
− Europejski Fundusz Społeczny
− Program UE „Europa dla Obywateli”
− środki własne
− inwestycje prywatne i w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego
Za cenne uwagi i sugestie dziękuję Magdzie Ziętkiewicz, Radosławowi
Skryckiemu i Michałowi Gierke.
299
Przemysław Konopka
Potential der touristischen entwicklung
in der gemeinde chojna
Analyse und vorschläge
Seit Jahren verfügt Gemeinde Chojna über keine Entwicklungsstrategie
und kein Programm der touristischen Entwicklung. Wenn man natürliche
Ressourcen (Landschaft, Seen, Wälder, architektonische Denkmäler, einmalige
Geschichte) und ökonomische Entwicklung berücksichtigt, ist Tourismus für
die Zukunft der Region eine große Chance. Die Analyse der Bedingungen, der
Chancen und Risiken (SWOT-Analyse) erlaubt es ein Zukunftsprogramm mit
der Losung CHOJNA – NATUR UND GESCHICHTE zu formulieren.
Kaum eine Ortschaft in Westpommern verfügt über so interessante
Verbindung der Naturattraktionen und Baudenkmäler mit europäischem Rang.
Die Losung schließt selbstverständlich nicht aus, dass touristische Angebote
des Programms durch Kunst- und Kulturereignisse, Sportveranstaltungen,
Erholungsangebote, Konferenztourismus, Gesundheitstourismus und andere Sparten ergänzt werden. Wichtig ist, die Zielgruppen, die touristischen
Anbieter, potenzielle Investoren und die Einwohner mit dem Programm, zu erreichen.
Touristische Produkte, die man schon heute vorbereiten könnte,
sind vor allem: touristische Dienstleistungen und Angebote für Radfahrer,
Badestellen an 2 Seen und mehrtätige Aufenthalte dort, thematische
Wanderwege. Als Imageangebote sollten Pakete der Attraktionen, die die
Naturerlebnisse (Aufenthalt am See, Besuch im „Tal der Liebe“, Wanderungen),
aktive Zeitvertreibung (Radtouren, Segelsport, Kajakfahren, Kennenlernen der
Architektur und Geschichte), Teilnahme an Kulturveranstaltungen zusammenbündeln.
Die Durchführung solchen Programms verlangt mehrere investive und nichtinvestive Maßnahmen, wie Bau der Radwege, Bau einer
Anlegestelle am „Tal der Liebe“, Einrichtung bewachter Badestellen mit
Übernachtungsmöglichkeiten, Investitionen im Bereich Gastronomie, intensive Zusammenarbeit mit den Nachbargemeinden und mit den Naturparks
in Polen und in Brandenburg, Einrichtung eines Regionalmuseum in Chojna,
wirksame Nutzung der Fördermöglichkeiten, Zertifizierung und Ausbau der
Touristeninformation in Chojna, schließlich Schaffung eines tragfähiges
Marketingkonzeptes.
300
Przemysław Skarżyński∗
Szczecin
Krzesiwa z cmentarzyska
w Czelinie odkryte
w latach 2004–2006 i 2012
Funkcja przedmiotów codziennego użytku w znaleziskach sepulkralnych
od dawna budzi zainteresowanie. Tematem artykułu są krzesiwa, którymi zająłem się podczas moich badań nad przedmiotami codziennego użytku z cmentarzyska grupy lubuskiej w Czelinie. Ogień towarzyszył człowiekowi od dawna.
W tym artykule chciałbym pokazać, czym krzesali ogień ludzie w pierwszych
wiekach naszej ery.
Wybrałem taką kategorię zabytków, ponieważ uważam, że dary grobowe w postaci takich przedmiotów nie były przypadkowe. J.H. Eggers uważał, że
wyposażenie grobów było subiektywne i świadome. Za każdym razem mamy od
czynienia z w pełni świadomym aktem człowieka określonym przez zmienności
w obrządku pogrzebowym1. Dodatkowo interesuje mnie ta kategoria zabytków,
gdyż, moim zdaniem, badania nad przedmiotami codziennego użytku pochodzącymi z kontekstów grobowych mogą dać nam wiele informacji o całokształcie kultury pradziejowej. Uważam też, że dzięki takim opracowaniom można
starać się odpowiedzieć na wiele pytań.
Termin grupa lubuska będę traktował w artykule jako odłam kompleksu kultury przeworskiej, z elementami nadłabskimi i wielbarskimi. W rozwoju
tejże grupy można wyróżnić trzy etapy. Pierwszy charakteryzuje się wpływem
∗
Student archeologii na Uniwersytecie Szczecińskim. Jego zainteresowania skupiają się na okresie
wpływów rzymskich oraz wczesnym średniowieczu.
1
G. Maetzke, Źródła archeologiczne jako odwzorowanie procesu społeczno-kulturowego, w: Teoria
i praktyka badań archeologicznych, t. I: Przesłanki metodologiczne, red. W. Hensel, G. Donato,
S. Tabaczyński, Wrocław 1986, s. 265.
301
Przemysław Skarżyński
elementów nadłabskich, drugi współwystępowaniem elementów nadłabskich
i przeworskich, a trzeci współistnieniem elementów wielbarskich. Jest to dostrzegane we wczesnej fali importów rzymskich2. Na cmentarzysku w Czelinie,
tak jak w całej grupie lubuskiej, dominuje zwyczaj ciałopalenia. Pochówek szkieletowy, datowany na okres wpływów rzymskich, znaleziony w 2012 roku, jest
dotychczas jedynym tego typu pochówkiem na tym stanowisku. W grupie lubuskiej pochówki szkieletowe są nieliczne. Groby były wyposażone w ozdoby,
uzbrojenie i przybory, które opiszę w mojej pracy. Jest to zagadnienie problemowe, ponieważ wyposażenie grobów w przedmioty codziennego użytku jest
zagadkowe i stanowi doskonały temat do rozważań, chociażby nad znaczeniem
tych przedmiotów dla ludzi, którzy ich używali. Dzięki analizie tych narzędzi
i ich kontekstu można się starać odtworzyć życie codzienne, stan higieny, pracę ludności grupy lubuskiej. Badania nad tą grupą są stosunkowo młode i jest
ona cały czas rozpoznawana. Nie ma też stanowiska eponimicznego, mówi się
o eponimicznym regionie – ziemi lubuskiej. Tereny, na których wymieniona grupa funkcjonowała, obejmują środkowe i dolne Nadodrze, Pojezierze Myśliborskie i Kotlinę Freinwaldzką.
W artykule skupię się na zabytkach z obszaru cmentarzyska w Czelinie.
Pod względem fizyczno-geograficznym okolice Czelina zaliczają się do Kotliny
Freinwaldzkiej (315.32). Rozpościera się ona głównie na lewym brzegu Odry, na
terenie Niemiec. W Polsce zalicza się do niej wąski pas doliny na prawym brzegu
rzeki od Kostrzyna do Kostrzynka, gdzie rzeka skręca na północ, odcinając ostrogę meandrową po stronie niemieckiej na wschód od Eberswalde. Odcinek ten
ma około 42 kilometrów długości, jego szerokość wynosi od 1 do 7 kilometrów3.
Do tej pory w latach 2004, 2005, 2006, 2012 znaleziono na omawianym
stanowisku siedem krzesiw. Wszystkie z nich były złożone w grobach. W tych
zabytkach podałem trzy wymiary: długość oraz szerokość minimalną i maksymalną mierzoną na końcach krzesiw. W jednym z grobów zarejestrowano zestaw
do krzesania ognia w postaci dwóch krzesiw: sztabkowatego i iglicowego. Jest
to pierwsze tego typu znalezisko na Pomorzu Zachodnim. W Polsce zestawy
do krzesania ognia zarejestrowano nielicznie na Śląsku. Po trzy takie znaleziska
zarejestrowano w Czechach i Niemczech4. W Skandynawii dominowały krzesiwa iglicowe, które były nabijane na drewniany uchwyt. Krzesiwa sztabkowate są
natomiast charakterystyczne dla obszaru położonego na południe od Morza BałR. Wołągiewicz, Grupa lubuska, w: Prahistoria ziem polskich, t. V: Późny okres lateński i rzymski,
red. J. Wielowiejski, Wrocław–Warszawa–Kraków–Gdańsk 1981, s. 205.
3
J. Kondracki, Geografia Polski, Warszawa 1994, s. 77.
4
I. Peška, K otázce účelu závěsných jehlicovitých bodců z doby římské, w: Archeologické rozhledy XIX,
Praga 1967, s. 365.
2
302
Krzesiwa z cmentarzyska w Czelinie...
tyckiego5. Uważam, że krzesiwa iglicowe ze względu na powszechność występowania w Skandynawii można uznać za importy. Krzesiwa tego typu mogły mieć
drewniane lub rogowe oprawki, które najczęściej ulegały zniszczeniu. W monografiach stanowisk krzesiwa iglicowe mogą być błędnie określane jako szydła lub
tłoczki. W grobach zawierających narzędzia do krzesania ognia odkrywa się również krzesaki6. Przedmiotów tego typu dotychczas nie zarejestrowano na cmentarzysku w Czelinie. Krzesiwa były osobistym wyposażeniem mężczyzn, którzy
nosili je przyczepione do pasa. Krzesiwa typu skandynawskiego występują na
naszych ziemiach w fazie B1 i na początku fazy B27. Z tym stwierdzeniem zgodne
jest datowanie krzesiwa z obiektu nr 3, które wyznacza umbo typu 7 a według
M. Jahna. T. Dąbrowska uważa, że krzesiwa iglicowe zostały wyparte przez krzesiwa sztabkowate (zwane też polskimi), które były miejscowym wynalazkiem,
wymagały innej techniki krzesania ognia i nie przyjęły się w Skandynawii8.
W tej kategorii narzędzi na potrzeby pracy wydzieliłem własne typy, ze
względu na to, że nie ma opracowanej typologii dla krzesiw. Miało to również na
celu uporządkowanie zabytków, aby łatwiejsze było zrozumienie artykułu.
Typ 1 – Krzesiwa iglicowe
Podtyp 1 – Krzesiwo iglicowe z uszkiem
Podtyp 2 – Krzesiwo iglicowe z nitem
Podtyp 3 – Krzesiwo iglicowe proste
Wariant 1 – zdobione
Typ 2 – Krzesiwo sztabkowate
Krzesiwa iglicowe (skandynawskie)
Krzesiwo iglicowe z obiektu nr 8 (grób jamowy) o długości 12,6 cm, szerokości minimalnej 0,3 cm, szerokości maksymalnej 0,6 cm. Jest to typ 1, podtyp
1 w mojej typologii.
Krzesiwo iglicowe z obiektu nr 3 (grób popielnicowy) o długości 9,0 cm,
szerokości minimalnej 0,2 cm, szerokości maksymalnej 0,5 cm. Jest to typ 1,
podtyp 2 w mojej typologii. Umbo 7 a według M. Jahna pozwala datować omaJ. Ilkjær, Illerup Ådal. Czarodziejskie zwierciadło archeologii, Højbjerg 2007, s. 58.
M. Pietrzak, Narzędzia do krzesania ognia z Opalanie, pow. tczewski, w: Comhlan. Studia z archeologii okresu przedrzymskiego i rzymskiego w Europie Środkowej dedykowane Teresie Dąbrowskiej
w 65. rocznicę urodzin, red. J. Andrzejowski, Warszawa 1999, s. 299.
7
T. Dątrowska, Krzesiwa typu skandynawskiego z Kamieńczyka, woj. Ostrołęka, w: Concordia. Studia ofiarowane Jerzemu Okuliczowi-Kozarynowi w sześćdziesiątą piątą rocznicę urodzin,
red. W. Nowakowski, Warszawa 1996, s. 45–46.
8
Tamże, s. 47.
5
6
303
Przemysław Skarżyński
wiane krzesiwo na fazę B29.
Krzesiwo iglicowe z obiektu nr 80 (grób popielnicowy) o długości
12,3 cm, szerokości minimalnej 0,4 cm, szerokości maksymalnej 0,9 cm. Jest to
typ 1 w mojej typologii. Zapinka serii 7, grupy V według O. Almgrena, z grzebykiem na główce – bardzo enigmatyczna, o dość niejasnych kryteriach wydzielania, pozwala datować nóż na fazę B2.
Krzesiwo z obiektu 1 (grób popielnicowy) o długości 9,9 cm, szerokości
minimalnej 0,4 cm i szerokości maksymalnej 0,8 cm. Należy do typu 1.
Krzesiwo iglicowe z obiektu nr 9 (grób jamowy) o długości 9,8 cm, szerokości minimalnej 0,2 cm, szerokości maksymalnej 0,6 cm. Jest to typ 1, podtyp 3, wariant 1 w mojej typologii. W części środkowej narzędzie jest zdobione
dwiema wypustkami i rowkiem, które dzieli rowek poprowadzony po przekątnej powierzchni krzesiwa. Umbo z tępym kolcem pozwala datować omawiany
przedmiot na fazę C110.
Krzesiwo iglicowe z obiektu nr 32 (grób popielnicowy) o długości
11,5 cm, szerokości minimalnej 0,2 cm, szerokości maksymalnej 0,6 cm. Jest to
typ 1, podtyp 2 w mojej typologii. Znalezione zostało w popielnicy i jest słabo
zachowane ze względu na deformacje spowodowane wysoką temperaturą podczas spalania ciała.
Krzesiwo z obiektu 35 (grób jamowy) o długości 7,8 cm i szerokości 0,5.
Tworzy typ 2. W Neubrandenburgu występuje podobny zabytek, ma on jednak
węższe zakończenie i może być też puncą11. Umbo typu 5 według M. Jahna pozwala datować krzesiwo na fazę B112.
Krzesiwa tego typu wystąpiły w Opaleniu13 oraz Kamieńczyku14.
Ze względu na rzadkość występowania w Polsce ciężko jest znaleźć analogie na
tym terenie.
Krzesiwo sztabkowate
Krzesiwo sztabkowate z obiektu nr 3 (grób popielnicowy) (nr inw. 71)
o długości 11,1 cm, szerokości minimalnej 1,4 cm, szerokości maksymalnej
1,9 cm. Jest to typ 2 w mojej typologii. Na cmentarzysku w Konopnicy znalezioK. Godłowski, Kultura przeworska, w: Prahistoria ziem polskich, t. V..., s. 86.
Tamże.
11
A. Leube, Neubrandenburg. Ein germanischer Bestattungsplatz des 1. Jahrhunderts u. Z., Berlin
1978, s. 77.
12
Tamże, s. 82.
13
M. Pietrzak, Narzędzia do krzesania ognia...
14
T. Dątrowska, Krzesiwa typu skandynawskiego...
9
10
304
Krzesiwa z cmentarzyska w Czelinie...
no krzesiwa sztabkowate zakończone zwinięciem w uszko15. Formą odpowiadają
krzesiwu sztabkowatemu z Czelina, jednak różnią się zakończeniem. Zabytek
jest datowany na fazę B2 przez umbo 7a według M. Jahna.
W materiale z dotychczasowych badań zdecydowanie dominują krzesiwa typu skandynawskiego. Z pewnością są one dowodem wyraźnych kontaktów
handlowych. Krzesiwa iglicowe były powszechne w kulturze przeworskiej w fazach B1 i na początku fazy B2. Zabytki tego typu analizowane w tej pracy wpasowują się w te ramy chronologiczne z wyjątkiem krzesiwa z obiektu 9 (nr inw. 34),
które jest datowane na fazę C1. Uważam, że to krzesiwo było dłużej użytkowane.
Małą liczbę krzesiw typu polskiego (tylko jedno) można tłumaczyć początkiem zanikania krzesiw iglicowych. Sugeruje to datowanie na fazę B2, czyli
na okres pojawiania się tego typu krzesiw. Zostało ono odnalezione w grobie
wraz z krzesiwem typu iglicowego, co może sugerować, że był to zestaw do krzesania ognia. Opowiadając za poglądem, że poszczególne typy krzesiw wymagały
znajomości innych technik krzesania ognia, sądzę, że właściciel zestawu mógł
znać obie techniki. Jednocześnie można założyć, że krzesiwo iglicowe mogło
mieć nawinięte coś łatwopalnego, co tworzyłoby „zapałkę”. Uważam jednak, że
jest to mało prawdopodobne, ponieważ krzesiwa iglicowe są starsze niż krzesiwa sztabkowate. To przemawia za tym, że właściciel omawianego zestawu znał
dwie techniki krzesania ognia. Zastanawiające jest to, że dotychczas nie znaleziono więcej krzesiw typu polskiego, a przecież grupa lubuska trwała wtedy,
gdy te krzesiwa były już powszechne. Sądzę, że szersze wnioski o krzesiwach
będzie można wyciągnąć w trakcie dalszych badań na cmentarzysku w Czelinie.
Interpretacja opracowywanych zabytków archeologicznych doprowadziła mnie
do wniosku, że ludność zamieszkująca okolice dzisiejszego Czelina prowadziła
wymianę handlową ze Skandynawią. Mogą o tym świadczyć krzesiwa iglicowe
oraz inne zabytki, które nie były przedmiotem tego opracowania.
Grupa lubuska wymaga dalszych badań, które pozwolą ją szerzej poznać.
Moim zdaniem niewątpliwie potrzebne są badania osad, które uzupełniłyby
stan badań nad grupą lubuską, co pozwoliłoby na odtworzenie życia jej ludności. Zlokalizowanie oraz przebadanie osady w okolicy Czelina wiele by wniosło.
Samo cmentarzysko w Czelinie pozwoliło już wiele poznać z tej jednostki kulturowej. Warto tutaj wspomnieć o współczesnej miejscowej ludności, która nie
pozwoliła na zniszczenie cmentarzyska, zgłaszając znaleziska. Jej działanie przyczyniło się w dużym stopniu do ocalenia stanowiska archeologicznego. Sądzę, że
istotną rolę odegrała świadomość miejscowych ludzi. Uważam, że priorytetem
15
B. Abramek, Cmentarzysko ciałopalne w Konopnicy (I wiek p.n.e.–V wiek n.e.), Wieluń–Sieradz
1989, s. 31, 35, 36.
305
Przemysław Skarżyński
jest obecnie przebadanie całego cmentarzyska i uratowanie reszty zabytków. To
pozwoli na określenie jego wielkości oraz pozwoli dokładniej poznać obrządek
pogrzebowy grupy lubuskiej.
Krzesiwo iglicowe z obiektu 8,
rys. A. Ryś
Krzesiwo iglicowe z obiektu 1,
rys. A. Ryś
306
Krzesiwo iglicowe z obiektu 80,
rys. P. Skarżyński
Krzesiwo iglicowe z obiektu 32,
rys. P. Skarżyński
Krzesiwa z cmentarzyska w Czelinie...
Krzesiwo iglicowe z obiektu 35,
rys. P. Skarżyński
Zdobione krzesiwo iglicowe
z obiektu 9, rys. P. Skarżyński
Zestaw do Krzesania ognia z obiektu 8,
rys. A. Ryś
307
308
Edward Rymar*
Pyrzyce
Zaginione i opustoszałe
miejscowości ziemi chojeńskiej,
trzcińskiej i mieszkowickiej
CZĘŚĆ 4:
„Nowy Dwór” (dziś Osiecze),
Babin, „Buczyna”, młyn Trutwiniec
i wieś Zaborzyce
„Nowy Dwór”
dziś Osiecze
Przy Jeziorze Klasztornym (Kloster See), w tak zwanym Klasztornym Lesie (Klosterheide), w XIII wieku powstał – w zaginionej dziś miejscowości Schönebeck1 (pod Trzcińskiem), z istniejącego tam w 1248 roku klasztoru Cysterek
i kiedyś potem, w XIII wieku, przeniesionego w inne miejsce – dwór Neuer Hof.
Potwierdzenie „pola nowego dworu” (feld Nigenhof)2 znajdujemy w 1543 roku,
a w dokumencie z 1572 jest mowa, że na wuste Feldmark Neuer Hof, Nienhoff
ród szlachecki Dossowów z Piaseczna ma 30 morgów, to jest 1 i 2/3 łana, które
trzymał Claus v. Dossa z braćmi3. Potem na części pól Piaseczna, na północny
* Prof. dr hab. Edward Rymar jest emerytowanym pracownikiem Instytutu Historii i Stosunków
Międzynarodowych Uniwersytetu Szczecińskiego, wieloletnim dyrektorem pyrzyckiej Biblioteki
Publicznej, autorem kilkuset publikacji głównie dotyczących średniowiecznych dziejów Pomorza
i Nowej Marchii.
1
C. Gahlbeck, Zisterzienser und Zisterzienserinnen in der Neumark, Berlin 2002, s. 526 i n.
2
Tamże, s. 1035.
3
H.G. Ost, Die zweite deutsche Ostsiedlung im Drage- und Küddow-Gebiet, Leipzig 1939
(Deutschland u. der Osten, Bd. 14), s. 71.
309
Edward Rymar
zachód od wsi, powstała skromna nowożytna zabudowa o nazwie Neuhof, która
rozwinęła się ze szlacheckiego folwarku hodowlanego w Piasecznie4. Na mapie
z 1735 roku był tu jeszcze las5. W wieku XX (przed 1945 rokiem) najstarsze
budynki pochodziły z 1784 roku. Po drugiej wojnie światowej osada otrzymała
polską nazwę Osiecze.
Babin
wieś, 10 km na południe od Trzcińska-Zdroju
Zniszczona wieś Wawin w ziemi trzcińskiej w 1337 roku, w opisującej
kraj Księdze ziemskiej, liczyła 30 łanów6. Sądząc po wszystkich późniejszych
zapisach źródłowych, doszło do wadliwego zapisu nazwy miejscowej, wpisano
Wawin zamiast Bawin czy raczej Babin. W następnym roku margrabia Ludwik
Starszy przekazał pobieranie bedy (stałego podatku gruntowego) zbożowej i pieniężnej z tych 30 łanów leżących w villa Babbin dziedzicznie pewnemu rycerzowi Helmbichowi Buzowi7. Również i w tym wypadku doszło do zniekształcenia
imienia – chodziło o Henninga Butza, który był znanym w latach 1337 i 1349
posiadaczem z pobliskich Warnic8. Skoro ziemia ta przynosiła standardowe dochody, to znak oczywisty, że została już odbudowana. Nazwa bywa wyprowadzana od pogańskich bab kamiennych.
W latach 1360–1394 wieś nadal była zamieszkała. Henryk Schumeker
z Mieszkowic, urodzony w Babyn jako syn szewca Rudegera i Erdmuty, członków
sekty waldensów, zeznawał 30 stycznia 1393 roku przed sądem inkwizycyjnym
o pierwszej swej spowiedzi w domu swym w Babinie w wieku 20 lat, gdzie został
uwiedziony przez swą służącą Mette, córkę rzemieślnika Henninga Falkenberga9.
Babin w 1455 roku to już wieś opuszczona, jej część należała do dóbr
zamkowych rodu Ostenów z Golenic10. List lenny elektora Albrechta dla braci Dionizego („Mądrego”) von der Ost z Golenic (i z Dąbia Gryfickiego) oraz
B. Schulze, Neue Siedlungen in Brandenburg 1500–1800, Berlin 1939, s. 68.
V. Wedemeyer, Pätzig bei Bad Schönfliess, „Königsberger Kreiskalender“ 5, 1930, s. 69.
6
Das Neumärkisches Landbuch Markgraf Ludwigs des Aelteren aus dem J. 1337, hg. v. L. Gollmert,
Frankfurt a. O. 1862, s. 16; C. Gahlbeck, Der Oder-Drage-Raum in voraskanischer Zeit. Großpolen, Schlesien und Pommern im Wettstreit um den Besitz der späteren Neumark, „Jahrbuch f. die
Geschichte Mittel– u. Ostdeutschlands“ 45, 1999, s. 75.
7
Codex diplomaticus Brandenburgensis, hg. A.F. Riedel, Berlin 1838–1869 (dalej: CDB),
Bd. XXIV, s. 26.
8
O Butzach zob. tekst autora o rodzinach rycerskich w niniejszym tomie.
9
D. Kurze, Quellen zur Ketzergeschichte Brandenburgs und Pommerns, Berlin 1975, s. 137, nr 170.
10
C. Gahlbeck, Zisterzienser..., s. 1001.
4
5
310
Zaginione i opustoszałe miejscowości...
Wedegona (z Płotów; ten tylko do wspólnej ręki dobro te otrzymuje) z 16 marca 1472 roku objął połowę opuszczonego Babina (wuste feldmark Babbin); podobnie list lenny elektora Joachima I dla synów Dionizego – Ewalda i Hansa
Ostenów z Golenic (tu jednak błędny odczyt: Sabin) z 18 grudnia 1499 roku11.
Druga połowa pól została potwierdzona w 1517 roku Marwitzom ze Smolnicy,
Grzymiradza i Zielina12. W 1572 roku odnotowano, że Maurycy von der Marwitz ze Smolnicy na opuszczonych polach (wusten Feldmark Babbin) uprawia
210 morgów w trzech polach po 70, co daje około 12 łanów13.
Miejsce tej starej wsi (alte Dorfstätte) jeszcze w 1850 roku było rozpoznawalne w warnickim przysiółku Babin. Był też przysiółek Babin smolnicki, powstały po 1771 roku, ślad po połowie należącej do Marwitzów14. Babin w 1944
roku. Obecnie to pospolicie (na przykład na mapach) Babinek; osada w zaniku.
„Buczyna” (Buchholtz)
koło Dębna, na południowy zachód od Barnówka
W rejestrze pomorskich szkód wojennych przedstawionych w 1321 roku
księciu Warcisławowi IV przez marszałka Wedegona von Wedla wymieniony
też został Crusken (rycerz?), który poniósł szkodę oszacowaną na 75,5 grzywien
brandenburskich srebra, z dobrami Massin i Bucholt15. Pierwsza to oczywiście
Mosina w ówczesnej ziemi gorzowskiej, na jej pograniczu z komandorią joannicką w Chwarszczanach, w dorzeczu dolnej Myśli. Właśnie to sąsiedztwo
w dokumencie posłużyło nam16 do identyfikacji ze wsią o tej nazwie w tym rejonie w następnych dokumentach z XIV wieku. W Księdze ziemskiej z 1337 roku
wymieniono w ziemi mieszkowickiej – po Grzymiradzu, a przed Chełmem – wieś
Bucholt z 26 łanami, w tym do parafii należały dwa, i daniną złożoną z pięciu
szelągów. Jeszcze dalej spotykamy Wutholt (błędny zapis lub odczyt) dającą dwa
wisple owsa z tytułu użytkowania przez jej mieszkańców Smolnickiej Puszczy17.
11
O. Grotefend, Geschichte des Geschlechts von der Osten: Urkundenbuch, Stettin 1923, Bd. II,
nr 1470, 1727.
12
CDB XXIV, s. 229.
13
H.G. Ost, Die zweite deutsche Ostsiedlung..., s. 63.
14
B. Schulze, Neue Siedlungen..., s. 66; H. Matag, Von untergegangenen Dörfern im Königsberger
Kreise, „Die Neumark“ 7, 1930, s. 48; A. Hänseler, Von verschwundenen neumärkischen Dörfern,
„Die Heimat” 1926, Nr. 6.
15
Pommersches Urkundenbuch, Stettin 1868–1936, Bd. VI, nr 3560.
16
Także wcześniej Matagowi (H. Matag, Von untergegangenen Dörfern..., s. 8).
17
Das Neumärkisches Landbuch..., s. 13, 32.
311
Edward Rymar
Margrabia Ludwik Starszy przekazał 12 października 1338 roku Betkinowi von der Ost, panu na Drezdenku i wójtowi krajowemu strzelecko-gorzowskiemu, oraz jego szwagrowi Dobrogostowi z Szamotuł, z rodu wielkopolskich
Nałęczów, do wspólnej ręki 41 łanów w Goszkowie i wieś Buchholtz k. Barnówka
(prope Bernowe), z obowiązkiem służby konnej, a 16 listopada 1345 roku – na
usilną prośbę tychże – tę drugą – Bucholt, również określając jej położenie „koło
Barnówka” – nadał joannitom z Chwarszczan18. Wieś Buchholtz znalazła się
5 listopada 1460 roku wśród dóbr tychże joannitów, wymieniona po Dębnie,
a przed zaginioną wsią Carntzow i Cychrami19. Po kasacie komandorii joannickiej (w 1540 roku została przeniesiona do ziemi świdwińskiej) pola już opuszczonej wsi znalazły się w domenie margrabiego Jana Kostrzyńskiego z ośrodkiem
w Dębnie, podzielone między wsie Dębno i Oborzany, bo zagrodnicy z tych wsi
sześć morgów mieli kosić na Aufm Buchholz20. Nazwa ma związek z zaroślami
bukowymi (Buche – buk, buczyna + Holz – drzewo, las, zarośla).
Około 1600 roku pola te należały do folusza w Dębnie; w XVIII wieku rzeźnicy z Dębna, właściciele Małego Młyna, kowale i aptekarz, zagrodnicy
z Oborzan, mieli prawo do wypasu na Buchholzu i Hohe Felde. Na mapie z 1833
roku lasek Das Buchholz znajdujemy na prawym brzegu Myśli tuż na północny
wschód od Dębna i południowy zachód od stacji Barnówko.
W roku 1841 na mapie sztabowej:
− napisano o głównym rowie, który rozdziela Hohe Feld na zachód od
Buchholz, następnie opisano drogi na Bucholzacker, na granicy między polami
przysiółka a Buchholz o szerokości czterech prętów;
− od Knüppeldamm przez Buchholzacker wzdłuż rowu odprowadzającego wody do Królewskiego Lasu o szerokości pręta. Pola leżały więc dwa kilometry
na zachód od stacji kolejowej w Barnówku, między rzeką Smolnicą (wtedy Pulver Fliess) a Wysokimi Polami (Hohen Felde), na południowy zachód od lasku
zwanego Schlafwinkel (Senny Zakątek)21.
W opisanym miejscu znaleziono w 2004 roku liczną ceramikę z XIII–XV
wieku. Na jego północno-zachodnim skraju, na pograniczu z laskiem o dawniej
nazwie Karr Heide, od 1993 roku natrafiano na siwą ceramikę średniowieczną,
co pozwoliło dokładnie zlokalizować dawną wieś 22.
CDB XXIV, s. 27, 38; XIX, s. 15.
CDB XXIV, s. 174.
20
P. Wolf, Nabern zur Zeit der Markgräfin Katharina, „Königsberger Kreiskalender“ 6, 1931, s. 123.
21
H. Matag, Von untergegangenen Dörfern..., s. 8.
22
Wynikiem poszukiwań wsi jest tekst archeologa Tomasza Kendelewicza i regionalisty Lecha
Łukasiuka, Czyżby zaginiona w średniowieczu wioska Buchholz odnalazła się na terenie Dębna?
(„Merkuriusz Dębnowski” 2004, nr 11, s. 13–15), gdzie też przytoczono ślady wsi z literatury i – po
18
19
312
Zaginione i opustoszałe miejscowości...
Młyn Trutwiniec i wieś Zaborzyce
koło Cedyni
Na terenie młyna (stanowisko 1) stwierdzono ślady osady wczesnośredniowiecznej23.
W 1337 roku odnotowano w ziemi mieszkowickiej wieś Eckhorn z 20
łanami, w tym do parafii należały cztery, z daniną składającą się z pięciu szelągów, karczmą i młynem dającym pięć wispli zboża tytułem daniny rocznej24.
Mała liczba łanów w XIII wieku, gdy wieś kolonizacyjną zamykano, w areale
64 łanów, przemawia za kontynuacją w XIV wieku osady pomorskiej z wczesnego
średniowiecza. Sprzeciwia się temu jednak niemiecka nazwa, hybryda złożona
ze zbitki Eich – dąb i Horn – róg (zwierzęcia?). Po 1945 roku wieś otrzymała
nazwę Zaborzyce, a młyn – Trutwiniec. Margrabia Ludwik Rzymski 29 czerwca
1355 roku nadał cysterkom z Cedyni dochód w postaci trzech wispli i ośmiu
szefli zboża rocznie z dwóch młynów w Cycharn (30 szefli z Górnego, dwie
z Dolnego), a także prawo do pobierania opłat od 5,5 łana, dalej: z tytułu lennej
służby konnej – sześć szelągów i trzy denary, karczmę, z której pobierane są trzy
szelągi bedy, dwa kawałki gruntu (zagrodników), z których płacone jest pięć kur,
zagrodę dającą trzy kury, jedną czwartą część lasu i łęgów, całe sądownictwo, patronat nad kościołem, tak jak to od Wawrzyńca Grotego zakupiły25. Cycharn to
oczywiście wadliwie zapisana lub odczytana przez wydawcę dokumentu nazwa
Eycharn. Chodziło zatem o wieś parafialną Zaborzyce, a jeden z młynów (Górny
lub Dolny) to zapewne Trutwiniec.
W roku 141726 cysterki cedyńskie otrzymały od krzyżackiego wójta Nowej Marchii dochód trzech wispli i trzech szefli żyta rocznie z młyna Cycharn
(a więc znów zamiast Eychhorn?)27, i to nie Cychry, jak sądzono, lecz pobliski
Eychorn, Zaborzyce lub Trutwiniec (!). W 1425 roku był jeszcze w tej wsi młyn
i zagroda zagrodnika28. Przypuszczano, że wieś została zniszczona w 1433 roku
penetracji terenowej – z ceramiką średniowieczną, między laskiem Buchholz i Karr Heine. Także T.
Kendelewicz, Pradzieje średniowieczne okolice Dębna w świetle źródeł archeologicznych, w: Karty z
dziejów Dębna, Dębno 2005, s. 21 i n. z rycinami prezentującymi odnalezioną ceramikę.
23
„Materiały Zachodniopomorskie” 1967, 13, s. 607; 1971, ryc. 23; W. Łosiński, Osadnictwo plemienne Pomorza (VI–X w.), Wrocław 1982, s. 224.
24
Das Neumärkisches Landbuch..., s. 13.
25
CDB XIX, s. 78.
26
Lub 1414/1417, jak C. Gahlbeck, Zisterzienser..., s. 382, za E. Kittel, Der Küstriner Urkundenfonds und seine Verluste, „Forschungen zur Brandenburgischen und Preussischen Geschichte”,
42, 1929, s. 229.
27
CDB XXIV, s. 126.
28
B. Schulze, Neue Siedlungen..., s. 11.
313
Edward Rymar
przez wojska husyckie29, jednak jest to wątpliwe30. Na starym cmentarzu (Pestfriedhof), podczas zakładania żwirowni koło młyna, odkryto około 60 grobów
przy zachodnim brzegu młynówki31. Dowodzi to, że w pierwszej połowie XV
wieku wieś znajdowała się w golickich dobrach rodu Gustebiese. Po ich przejęciu przez zakon krzyżacki (w 1448 roku), od 1454 roku należała krótko do
byłego wójta Nowej Marchii Krzysztofa Eglingera. Miejsce (pola) opuszczonej
wsi (wüste Dorfstätte Eichhorn) z połową młyna i laskiem wraz z kompleksem
dworskim z Golic zostały w 1460 roku zastawione przez elektora Fryderyka II
na sześć lat Achimowi von Bredowowi32. Podobnie 7 stycznia 1466 roku dobra
te (w tym Eichhornmuhle) zostały sprzedane przez elektora joannitom33. Według rodzinnej tradycji młynarzy, Simon Zimmermann – wędrowny młynarz
z południowych Niemiec, przybył do Brandenburgii za Hohenzollernów (więc
po 1411 roku) i zbudował młyn na potoku wsi Zaborzyce. W 1517 roku napisano
o ówczesnym młynarzu Zimmermannie, lenniku joannitów, że ma młyn po ojcu,
dziadzie i pradziadzie, a więc od początku XV wieku34. Tradycja to wręcz legendarna, gdyż nie uwzględnia przynależności kraju – od 1402 roku – do zakonu
krzyżackiego, stąd rola elektora od 1411 do 1415 roku wydaje się wątpliwa, rodzina ta jednak prawdopodobnie rzeczywiście przybyła w czasach (1415–1440)
elektora Fryderyka I35. Drugi młyn zapewne został opuszczony wcześniej wraz
ze wsią36.
W roku 1555 w konsekwencji kasaty klasztoru cedyńskiego opuszczone
pola Zaborzyc i dochód z młyna, pomniejszony w ciągu XV wieku (bo reszta
należała do joannitów), przeszły do domeny państwowej w Cedyni, jednak jej
zarządca (Amtmann) miał roszczenia do całego pola klasztornego. W roku 1589
napisano, że klasztor ma tam tylko trzy szerokie pola o 50 morgach37. Tomasz
Runge – baliw joannitów ze Słońska – młynarzowej Annie Schröder, wdowie po
Szymonie Zimmermannie, wystawił w 1560 roku przywilej wypasu ośmiu krów
i dwóch wołów na pastwiskach po południowej stronie po „Rudnickie Góry”
(k. Starej Rudnicy), a na południu po Siekierki, zezwalał też na wypas po praH. Albrecht, Die Eichhornmühle, „Königsberger Kreiskalender“ 1928, s. 121.
H. Matag, Von untergegangenen Dörfern..., s. 28.
31
„Materiały Zachodniopomorskie” 1968, s. 801; C. Gahlbeck, Zisterzienser..., s. 1012.
32
CDB VII, s. 163.
33
CDB XXIV, s. 190.
34
Th. Zimmermann, Die Eichhorn Mühle, „Königsberger Kreiskalender“ 1975, s. 6 i n.
35
H. Albrecht, Die Eichhornmühle...., s. 121.
36
C. Gahlbeck, Zisterzienser..., s. 382.
37
Tamże, s. 375; C. Gahlbeck w: Brandenburgisches Klosterbuch. Handbuch der Klöster, Stifte und
Kommenden bis zum Mitte des 16. Jahrhunderts, Berlin 2007, s. 1311.
29
30
314
Zaginione i opustoszałe miejscowości...
wej stronie (młyna), gdzie rosną krzaki dębiny, po Börnickel (Parnakel). I z tego
z dokumentu wynika, że Zimmermanowie mieli młyn od co najmniej stu lat38.
Na opuszczonych polach wsi Eichhorn w 1572 roku joannici z Golic mieli
w pierwszym polu 150 morgów, w drugim – 492 (na 449 prętów długie i 329 szerokie), w trzecim – 108,5 morgów (czyli 773 : 30 = 26 łanów lub 773 : 18 = 43
łanów), ale wraz z polami opuszczonej wsi Konradsdorf39.
W wieku XVI wokół młyna rozwijał się przysiółek40. Tomasz, syn Szymona Zimmermanna, miał synów: Grzegorza młynarza w Chojnie (1615 rok)
i Hansa, który w 1615 roku sprzedał młyn w Trutwińcu składający się z młyna
wodnego i kaszownika (młyna prosowego), a od dawna istniał przymus mlewa
wsi: Golice, Żelichów i Siekierki; wtedy wspomniano koło młyna staw Bulderteich w nurcie Młynówki (Mühlenfliess).41
W roku 1665 na opuszczonym polu Zaborzyc o 25,5 łana założono
nową, obecną osadę o starej nazwie42. W roku 1728 zbudowano tartak, w 1848
– olejarnię i cegielnię43. Na małym wzniesieniu (150 m n.p.m.) w kierunku Trutwińca stał zamek, którego resztki opisywano jeszcze pod koniec XVIII wieku44,
chyba więc mogła tam istnieć jakaś rezydencja joannitów. Młyn zaś, zniszczony
podczas wojny trzydziestoletniej, wybudowano na nowo, wykorzystując ruiny
pierwotnego młyna, z grubymi na półtora metra ścianami budynku z XVI wieku, na wysokim brzegu Młynówki, na południowy wschód od Góry Garncarskiej
w Cedyni. Do XX wieku była to własność rodziny Zimmermannów. Nazwa Eichhorn-Mühle utrzymała się do 1945 roku.
38
R. Schmidt, Der Müller vom Eichhorn, „Königsberger Kreiskalender” 8, 1938, s. 104; a także
„Königsberger Kreiskalender” 4, 1956, s. 25.
39
H.G. Ost, Die zweite deutsche Ostsiedlung..., s. 65.
40
B. Schulze, Besitz– u. siedlungsgeschichtliche Statistik der brandenburgischen Ämter u. Städte
(1540–1800), Berlin 1935, s. 110; tenże, Neue Siedlungen..., s. 66.
41
R. Schmidt, Der Müller..., s. 105–108, gdzie też dzieje młyna do XX w.
42
H. Berghaus, Landbuch der Mark Brandenburg... in der Mitte des 19. Jahrhunderts, Brandenburg
1856, Bd. III, s. 359.
43
H. Albrecht, Die Eichholrnmühle..., s. 121.
44
G.F. Neumann, Versuch einer Geschichte und Topographie der Stadt Königsberg in der Neumark,
Berlin 1824, s. 35; E.E. Melcher, Geschichte der nordwestlichen Neumark, Frankfurt a. O. 1894,
s. 126; A. Hänseler, Von verschwundenen neumärkischen Dörfern, „Brandenburgia’ Jg. 5, 1927,
s. 315 (albo: „Die Heimat“ Jg. 1926, Nr. 6).
315
316
Edward Rymar*
Pyrzyce
Nazwy wzniesień
w regionie chojeńskim,
trzcińskim
i mieszkowickim
Do dziedzictwa kulturowego należą również zabytki nazewnicze. Człowiek zawsze nazywał miejsca, które go otaczały, rzeki, jeziora, wzgórza, doliny, lasy i zagajniki, łąki i pola. Na Pomorzu i w Nowej Marchii wiele z nich znamy dopiero z
czasów nowożytnych, są one często pamiątkami w językowej szacie niemieckiej,
jednak zwłaszcza w nazwach wodnych w wielu z nich dostrzegamy pamiątki języka dawnych Pomorców (Kaszubów). W niniejszym tekście zajmiemy się tylko
nazwami miejscowymi i terenowymi określającymi wyniesienia terenu na przyodrzańskiej połaci dawnej Nowej Marchii, na dawnych ziemiach chojeńskiej,
trzcińskiej i mieszkowickiej.
Badany teren ukształtował wycofujący się na północ lodowiec formujący pasma
piaszczystych wzniesień moreny czołowej i dennej. Zaczynają się one od doliny Odry z brzegami od 13–30 m do 159–166,5 m n.p.m. Krzymowskich Gór
(Wildheide Berge) w Puszczy Piaskowej na południowy zachód od Krzymowa
z najwyższą kulminacją w Zwierzyńcu między Raduniem a jeziorem Ostrów
i zalesioną Kurzą Górą (Hühner Berg) o wysokości 142,1 m n.p.m., trzy kilometry
na zachód od Krzymowa, w strefie moreny czołowej. Szczególnie północna część
interesującego nas terenu jest silnie pofałdowana, z przeciętną wysokością od 70
* Prof. dr hab. Edward Rymar jest emerytowanym pracownikiem Instytutu Historii i Stosunków
Międzynarodowych Uniwersytetu Szczecińskiego, wieloletnim dyrektorem pyrzyckiej Biblioteki
Publicznej, autorem kilkuset publikacji głównie dotyczących średniowiecznych dziejów Pomorza
i Nowej Marchii.
317
Edward Rymar
do 80 m n.p.m. W głębi (na wschodzie) badanego obszaru, w okolicy Trzcińska-Zdroju, wzniesienia dochodzą do 97,7 m n.p.m. Dalej na południe teren nieco
się obniża – do 50–60 m, choć jednocześnie są wzniesienia do 112,8 m n.p.m.,
jak Kacerska Góra (102 m) między Orzechowem a Cedynią, Niebiańska Góra
(109,5 m) 700 metrów na południowy zachód od Gogolic i 500 metrów na północ od Chełma Górnego. Dalej – na południowym wschodzie, w rejonie Czelina
i Boleszkowic, teren obniża się do 10–30 m n.p.m.
Mapa 1. Hipsometria dawnego powiatu chojeńskiego według Stefana Kownasa
Źródło: Z dziejów ziemi chojeńskiej, Szczecin 1969, s. 20.
Prezentowany zbiór nazw pochodzi z rozpoznanych źródeł i licznej literatury
regionalnej, a wreszcie z map. Nie zawsze nazwy spotykane w literaturze dają
się jeszcze zidentyfikować w terenie. Część z nich to zapewne ludowe nazwy
wyżej położonych pól. By ułatwić identyfikację (bo wzgórza pomniejsze mogą
występować pod różnymi nazwami) zrezygnowano z układu alfabetycznego na
318
Nazwy wzniesień w regionie chojeńskim...
rzecz geograficznego, poczynając od północy ku południowi. Obiekty ponumerowano, by łatwiej je było odszukać w zamieszczonym indeksie alfabetycznym.
W przeglądzie uwzględniono i nazwy miejscowe z członem -Berg (jak Königsberg/Chojna), bo wszak mogły oddawać położenie miejscowości lub jej rolę
w umocnieniu terenu także wtedy, gdy wyniesienie terenowe było sztuczne. Stąd
do tej kategorii zaliczymy także nazwy mające człon -Burg (jak Müggenburg/
Brochucin, Burgwall/Grodzisko), czyli sztuczne wyniesienie terenowe o charakterze obronnym. Te jednak nazwy miejscowe dla odróżnienia zapisano kursywą.
Po przetłumaczeniu z języka niemieckiego stwierdzono, że najwięcej nazw
określających wzniesienia terenu ma charakter odzwierzęcy: Zwierzyniec (79),
Wronia Góra (dalej: G.) (6), Sikorcze Góry (9), Jastrzębia G. (140), Żurawia
G. (110), Wróbla G. (50), Kurza G. (77), Kogucia G. (64), Zięba (68), Borsucza
G. (86), Zajęcza G. (162), Lisia G. (18, 42), Królicza G. (32, 108), Krowie Góry
(33), Pijawcza G. (21), Racza G. (46). Sporo jest nazw odroślinnych: Akacjowa
G. (2), Jałowcowe Góry (10), Winna G. (27, 159), Lipia G. (30), Krzaczasta
G. (87), Dębogóra (114 a, 134, 170), Jałowiecka G. (82), Jęczmienna G. (139).
Wykorzystanie wzniesień w celach obronnych, budowy umocnień (grodów,
zamków) manifestuje się w nazwach: Grodzisko (Burgwall, Ringwall, Burgward;
25, 29, 61, 76, 88, 174), Strażnicza G. (48), Armatnia G. (84), Okopna G. (7),
Wałowe Wzgórze (93), Zamkowa G. (147, 182). Znalazły się też w wykazie nazwy odosobowe, jak: Montecuculi (30), Pańska G. (54), góra Katarzyna (101),
Piotrowe Wzgórze (111), Kozacza G. (116), Edelmanns/Szlachetka (89), i odmiejscowe: Krzymowskie Wzgórza (78), Osinowskie Górki (125), Siekiercze
Góry (146), Chełmskie Góry (180), Troszyńska G. (190), Boleszkowicka G. (195).
Przed wiekami wzniesienia wykorzystywano w celach kultowych lub wiązano
z ludowymi gusłami, wierzeniami i bajkami, stąd: Niebiańska G. (181), Boża
G. (185), Piekielne Góry (65), Straszne Góry (72), Olbrzymia G. (197), Czarodziejska G. (19), Czarcia G. (31), Kacerska G. (40, 127), Kapłańska G. (3),
Mennicze Góry (52), Krasnoludek (96), Babiniec (136), „Siedmiu Braci” (168).
Mamy też nazwy związane z innym wykorzystywaniem wzniesień niż obronny.
I tak, w wykazie znalazły się nazwy: Cmentarna G. (12), Wisielcza G. lub Szubieniczna G. (24, 59, 103), Graniczna G. (112), Glińska Kępa (97), Garncarska
G. (113, 138), Klasztorna G. (114), Młyńska G. (56), Wiatraczna (90, 115, 121).
Charakter wzniesienia oddano zapewne w nazwach: Długogóra (100), Piaskowa G. (20, 98), Łysa G. (17), Żwirowe Góry (41), Jasne Góry (57), Wapienna
G. (187), Bagienna G. (186), Kamienne Wzgórze (132), Ostrzyca (14, 109,
129). Są wreszcie liczne nazwy, których pochodzenie nie jest jasne.
Ważniejsze obiekty fizjograficzne otrzymały polskie nazwy najpierw
w trybie urzędowym (w niniejszym zbiorze oznaczone dopiskiem SNG w na-
319
Edward Rymar
wiasie, odsyłającym do Słownika nazw geograficznych Polski Zachodniej i Północnej Stanisława Rosponda z 1951 roku). Tych jednak w odniesieniu do wzgórz
w omawianym regionie właściwie nie ma. Sekcja poznańska Komisji Ustalania
Nazw Miejscowych i Obiektów Fizjograficznych zajęła się regionem chojeńskim
późno i do 1955 roku nie zdołała wnieść swych propozycji na posiedzenie komisji głównej, stąd nie zostały one zaakceptowane i opublikowane w „Monitorze
Polskim”. Nazwy te, zachowane w pozostawionej kartotece sekcji poznańskiej,
tu pojawią się po raz pierwszy (z dopiskiem: KU; obecnie spis ten znajduje się
w Bibliotece Głównej Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu). Podobnie oznaczone zostaną nazwy obecnie występujące w rozpoznanej literaturze
(zwłaszcza w Słowniku nazw fizjograficznych Pomorza Zachodniego Tadeusza
Białeckiego – z dopiskiem BS). Własne rekonstrukcje czy tłumaczenia nazw
ujęto zaś w cudzysłów (są to tylko odautorskie propozycje). Pozostałe zamieszczono w wersji oryginalnej; najwięcej z nich pochodzi z mapy w skali 1 : 25 000
z 1913 roku, co dla ograniczenia przypisów zaznaczono w tekście głównym następującym oznaczeniem: M i nr odcinka mapy.
1. Górki Krajnickie (Berg Kolonie bei Hohenkränig) (SNG) – osada nowsza istniejąca już w 1809 r.1 tuż przy Krajniku Dolnym.
2. „Akacjowa G.” (Akazienberg) – przy
jeziorku Krummen Pfuhl w Krajniku Górnym, opodal Grabiego Lasu2.
3. „Kapłańska G.” (Priesterberg) – przy
płd. krańcu Krajnika Górnego.
4. Peckberg – opodal płd. zabudowań
Krajnika Górnego3; nieco dalej najwyższy
punkt okolicy – wzgórze nr 5.
5. Hohenkräniger Hinterlos (99,4 m
n.p.m.) tuż na płd. wsch. od zabudowań
Krajnika Górnego.
6. „Wronia G.” (Krahenberg, 1683), na
H.-G. Bluhm, Hohenkränig. die Geschichte
eines Guts-und Bauerndorfes im Kreise Königsberg in der Neumark, Poggenhagen bei Hannover 1972 (maszynopis w bibliotece publicznej
w Chojnie), s. 33.
2
Tamże, s. 35.
3
Tamże.
1
320
terenie pola kościelnego w Krajniku Dolnym4.
7. „Okopna G.” (Schantzenberg) – łan ziemi parafii w Krajniku Górnym na „dolnokrajnickim” polu5. Ślad po szańcach, okopach wojennych?
8. „Parasolka” (Schirmberg) w Dolinie Miłości (Tal der Liebe) w Krajniku Górnym,
utworzonej w latach 60. XIX w. przez
Annę von Humbert – właścicielkę majątku
w Krajniku, z wielkich głazów narzutowych zebranych na tzw. dziś Wzgórzach
Zatońskich – upamiętniających ważne postaci niemieckiej nauki, kultury, teologii,
polityki, jak Goethe, Schiller, Hindenburg
i Herman – król germańskich Cherusków.
W ciągu spacerowym o nazwie Bergstrasse
przez drewniane „diabelskie mosty“ ścieżka prowadziła ponad małym wąwozem.
H. Butow, Aus der Matrikel der Pfarre Hohenkränig von 1683, “Die Neumark” 1927, Nr. 7/8,
s. 123.
5
G.-H. Bluhm, Hohenkränig..., s. 67.
4
Nazwy wzniesień w regionie chojeńskim...
Przy wzgórku Lusthausberg, potem zw. Lustusberg, ustawiono kamień pamiątkowy
rodziny Humbertów6.
9. „Sikorcze Góry” (Specht Berge) – wzgórza nad Mglicą (wschodnią Odrą), na płd.
od Zatoni Dolnej, na zach. od Gęślic,
1913 (M nr 1484), brak polskiej nazwy
(BS, 791).
10. „Jałowcowe Góry” (Wacholder Berge)
– wys. 35,4 m n.p.m., na płd. zach. od Garnowa, tuż na płd. od drogi do Grabowa,
1913 (M nr 1485).
11. „Olbrzymie Góry” (Riesenberge) – do
53 m n.p.m., na polach tuż na płd. wsch.
od Nawodnej, 1913 (M nr 1485).
12. „Cmentarna G.” (Erdbeerberg) – na
polach Nawodnej7.
13. Renn Berg (39 m n.p.m.) – na płn.
wsch. od Nawodnej, 1913 (M nr 1485).
14. „Ostrzyca“ (Spitzberg) w Nawodnej8.
15. „Osuwisko“ (Geschiebeberge) – na polach Nawodnej9.
16 „Majówka” (Maienberg) – w Nawodnej
na płn. od drogi do Strzelczyni10.
17. „Łysa G.” (Kahlberg) – wys. 41 m
n.p.m., w Nawodnej11.
18. Lisia G. (Fuchs Berg) – na polach Nawodnej12 .
19. „Czarodziejska G.” (Hexenberg) –
w Nawodnej, opodal drogi do Lisiego
Pola13.
20. „Piaskowa Góra” (Sandberg) – w Nawodnej, przy drodze do Lisiego Pola14.
Tamże, s. 38.
„Königsberger Kreiskalender”, 1982, s. 167.
8
Tamże.
9
Tamże.
10
Tamże, s. 168.
11
Tamże.
12
Tamże, s. 167.
13
Tamże, s. 168.
14
Tamże.
21. „Pijawcza G.” (Egelberge) – wys. 65 m
n.p.m., na płd. wsch. od Nawodnej, na płd.
od drogi do Strzelczyna, nieco na wsch. od
„Olbrzymich Gór” (Riesen Berge), 1913
(M nr1485).
22. Königsberg (Chojna) – nazwa pojawia
się w 1244 r. (Konigkesberge) i oznaczała tyle, co „królewski zamek/gród” (łac.
castrum), zamiast niem. Königsburg, co
zdaje się wspierać wizerunek pierwotnej
pieczęci (herbu) ukazujący postać w koronie siedzącą na tronie z nogami opartymi o trójwzgórek. Podobnie jak Lands-berg (Gorzów), Friede-berg (Strzelce),
Wolden-berg (Dobiegniew) – inne miasta
dawnej Nowej Marchii zorganizowane
przez margrabiów brandenburskich. Nazwa nie oznacza miasta na górach, lecz
miejsce warowne, chroniące okolicę opanowaną przez margrabiów15. Pojawiła się
ostatnio też hipoteza, że to nazwa pomorska odosobowa, w König- należy się bowiem dopatrywać osoby Konik, do której
dodano niemieckie słowo -berg16.
23. Wyżka (Hohe Wall) – wys. 41,4 m
n.p.m., 0,6 km na płn. Zach. od Garnowa,
1913 (M nr 1485; BS 503).
24. „Wisielcza G.” (Gerichtsberg, Galgen
Berg) – wys. 25 m n.p.m., 2 km na zach.
od Chojny, między Rurzycą a drogą do
Stoków, na płd. od młyna Krupin i drogi
przecinającej Świecką Szosę do Krzymowa. Galgenbergi to Góry Wisielców. Istnieje jednak opinia, że to nie ślad gór szu-
6
7
P. v. Niessen, Noch einmal die Lage der Burg
un des Territoriums Chinz, „Schriften d. Vereins
f. Geschichte d. Neumark” 13, 1902, s. 228 i n.
16
C. Gahlbeck, Der Oder-Drage-Raum in voraskanischer Zeit. Großpolen, Schlesien und Pommern im Wettstreit um den Besitz der späteren
Neumark, Jahrbuch f. die Geschichte Mittel- u.
Ostdeutschlands 45, 1999, s. 71.
15
321
Edward Rymar
bienicznych, gór straceń (od niem. Galgen
– szubienica), ale: 1) w czasach prehistorycznego osadnictwa od słowiańskiego słowa jalovu – Jaloberg oznaczającego jałową
ziemię zamienioną w cmentarzyska, a na
tej w Chojnie rzeczywiście stwierdzono
pomorskie cmentarzysko; albo 2) od słowa
golu, goły oznaczającego łysą górę17. Nazwa ta oznacza jednak także wzniesienia
z szubienicami, a ta chojeńska od wieków
średnich była miejscem straceń. Galgen
w 1611 r., z inskrypcją o zajęciu 27 grudnia 1630 r. miasta przez Szwedów. Łamano tu w 1676 r. kołem skazańca, ścięto
w 1687 r. mieczem dwóch rybaków za zabicie żołnierza18, było to też miejsce straceń
w 1714 r.19 (M nr 1486, 1558).
25. „Grodziszcze” (Ringwall) – grodzisko
na płd. od Garnówka (M nr 1558).
26. „Biedrzeńcowa G.” (Pimpinellen Berg)
– wys. 38,7 m n.p.m., 1913, 2–3 km na
zach. od Chojny przy drodze do Stoków,
ze śladami wczesnośredniowiecznego
osadnictwa20 (M nr 1558). Zabawy żaków
chojeńskich na tym Anyżkowym (Bie17
E. Mucke, Die slavischen Ortsnamen der
Neumark, „Schriften d. Vereins f. Geschichte
d. Neumark“ 7, 1898; Die slavischen Ortsnamen der Neumark, SVGN 7, 1898, s. 179;
R. Reiche, Bausteine zur Geschichte der Stadt
Königsberg in Neumark während des Mittelalters, Königsberg i. Nm. 1898, s. 85, 94.
18
R. Schmidt, Scharfrichter und Abdecker im
Kreise Königsberg, „Königsberger Kreiskalender” 3, 1928, s. 60, 107.
19
A. Kehrberg, Erlauterten historisch-chronologischer Abriß der Stadt Königsberg Nm., 2 Aufl.,
Berlin 1724, s. 10, 127. Więcej: M. Gierke,
Szwedzki kopiec, „Rocznik Chojeński“ 2012,
t. IV, s. 393–398.
20
C. Gahlbeck, Zisterzienser und Zisterzienserinnen in der Neumark, Berlin 2002, s. 513.
322
drzeńcowym) Wzgórzu z okazji Zielonych
Świątek i wykopywania korzeni anyżu
w XVII w. opisano niedawno21.
27. Winna G. (Wein Berg) – wys. 30,2 m
n.p.m., od płn. zach. przylega do Chojny, 1913 (M nr 1486, BS, 489). Tam średniowieczna winnica. W 1431 r. Matthies
Murmeistersche fundował mszę poranną
w kościele Mariackim z dochodów ze swego ogrodu Wienberch22 koło miasta; także
inna winnica kościoła parafialnego na lewo
od drogi z Chojny do Nawodnej, należąca
do burmistrza Valentina Bärwaldta, który w 1543 r. dokonuje nowych nasadzeń;
winnica burmistrza Mikołaja Ludwigsa
k. Bramy Czworokolskiej, 1575 r.23
28. „Winnogóra” (Wein Berg) – Wynberch
w Chojnie, w 1372 r., wys. 57,5 m n.p.m.,
nad Mętnicą, wymieniona przy opisie granicy pól dworu w Garnowie z polami Chojny między Mętnicą a jez. Krzymowskim
9 stycznia 1418 r.24 i potem na płd. zach.
od Garnówka przy drodze do grodziska.
W 1688 r. należała do kościoła w Garnowie25; w 1913 r. na wsch. od Krzymowa, na
płd. od drogi na wsch. (M nr 1558).
29. „Grodzisko”, „Grodziszcze” (Burgwall)
– zamek Askańczyków i Wittelsbachów
21
J.A. Kościelna, Augustin Kehrberg (1668–
1734). Próba biografii, „Rocznik Chojeński“
2012, t. IV, s. 164 i n.
22
A. Kehrberg, Erlauterten historisch..., Abt. I,
s. 71.
23
Tamże, s. 14; G.F. Neumann, Versuch einer
Geschichte und Topographie der Stadt Königsberg in der Neumark, Berlin 1824, s. 124.
24
Codex diplomaticus Brandenburgensis, hg.
A. F. Riedel, Berlin 1838 – 1869, (dalej: CDB)
XIX, s. 254, 318 z datą 1318 r., ale zob. H. v.
Bütow, Reichenfelde, „Die Neumark“ 9, 1932,
s. 9.
25
H. v. Bütow, Reichenfelde..., s. 10 n., 24.
Nazwy wzniesień w regionie chojeńskim...
w Chojnie, zniszczony przez mieszczan
w latach 1348–1349. G.F. Neumann utożsamiał go w 1824 r. z grodziskiem (Burgwall) w dolinie Mętnicy na zach. od Chojny, z wyraźnymi śladami wałów, pisząc, że
przed stu laty były tu fundamenty z kamienia polnego26, myląc je z osadą, która
dała początek miastu. W 1395 r. Chojna
otrzymała Burgwall od wójta Kaspara von
Donyn27. Być może rację ma P. v. Niessen,
że w tym miejscu stał zamek zburzony
w 1348 r.28 i było to miejsce chojeńskiej
chyży w rejonie klasztoru Augustianów
w obrębie murów obronnych.
30. Lipia G. (Lindberg) – wys. 85 m n.p.m.,
tyle co Schlangenberge29, na płn. wsch. od
Chojny, już na polach Barnkowa, między
Barnkowem a Rurką, w dolinie Rurzycy,
na pograniczu z polami wsi Lisie Pole.
Zimą 1627/1628 kwaterowały tam wojska
cesarskie z armii Wallensteina, pod wodzą gen. Montecuculi. Dlatego górę poczęto w Chojnie zwać Montecuculi Berg
(M nr 1558)30. A. Kehrberg pisał w 1714 r.,
że góra zwie się Lindenberg31, ale nikt
w Chojnie tak wzgórza już nie nazywał,
G.F. Neumann, Versuch..., s. 52.
H. v. Bütow, Neu aufgefundene Urkunden des
Königsberger Stadtarchivs, „Die Neumark” 1938,
Nr. 3, s. 46.
28
P v. Niessen, Geschichte der Neumark im Zeitalter ihrer Entstehung u. Besiedlung, Landsberg 1895 („Schriften d. Verens f. Geschichte
d. Neumark“), s. 559; H. Ludat, Die ostdeutschen Kietze, Bernburg 1936, s. 88.
29
„Königsberger Kreiskalender“ 1926, s. 13;
Helmchen, Die Flurnamen von Bernickow,
„Königsberger Kreiskalender” 1998, s. 57.
30
Kuchta, Was uns die Königsberger Flurkarte
erzählt, „Königsberger Kreiskalender” 4, 1929,
s. 65.
31
A. Kehrberg, Erlauterten historisch..., s. 11.
26
27
chociaż lipy nadal tam rosły. Także na
późniejszych mapach z lat 1771, 1779
stwierdzamy Lindenberg, jednak nazwy
tej nie używali już mieszkańcy. Obecnie bez nazwy; współcześni mieszkańcy
od dawnych niemieckich dowiadują się
o tradycji wzgórza Monte Kukuli (Kukelsberg to zdaniem jednych góra, z której
można „kukać”, patrzeć) i snują domysły,
czy aby nie ma to związku z cesarskim
generałem32. Tu rozbić miał swoje obozy
austriacki feldmarszałek, kwatermistrz
Rajmondo Montecuccoli (1609–1680)
z bogatej rodziny włoskiej. Szczegółowo
w 2003 r. zajął się włoską nazwą Claus
Krätzner. Rajmondo, podobnie jak jego
ojciec Galeotto (1570–1619) i stryj czy
kuzyn Ernesto (1582–1633) pozostawali w
cesarskiej służbie wojskowej. Autor rozważał, który z nich mógł tu przebywać z wojskiem podczas wojny trzydziestoletniej.
Rajmondo był wtedy za młody i nie miał
związków z Nową Marchią. Był to zapewne Ernesto, który w 1612 r. na Węgrzech,
w 1626 r. na Śląsku był w armii Wallensteina i jako pułkownik na przełomie lat
1627/1628 dowodził w Nowej Marchii regimentem kirasjerów. W ślad za układem
z elektorem w sprawie kwaterunku wojsk
cesarskich zimą w Brandenburgii, otrzymał 5 listopada 1627 r. rozkaz ciągnąć
z regimentem (12 kompanii po 100 ludzi)
do Chojny. Od 29 listopada rozmieścił siły
w Chojnie, Mieszkowicach, Myśliborzu,
Choszcznie, Pełczycach, Strzelcach, Dobiegniewie, Reczu, Ińsku, Drawsku, Świdwinie. Sam stacjonował w Chojnie. Nieprawdopodobne jest jednak, by kwaterowano na górze, gdyż są dowody, że wojska
32
J. Nowak, Góra bez nazwy, „Głos Szczeciński”
12.12.2001, s. 13.
323
Edward Rymar
kwaterowały po domach. Znane są również kontrybucje, które ściągał. Opuścił
Chojnę 25 stycznia 1628 r. i zgromadził
regiment w Kostrzynie. W maju 1653 r.
Reichsfurst Rajmondo Montecuculi był
też z wojskiem w Nowej Marchii. Według lokalnego przekazu generał został
pochowany na omawianej górze. Dlaczego mieszkańcy z nim powiązali nazwę,
nadal nie wiadomo!33 W tłumaczeniu
z niemieckiego to Kukucksberg, jednak i to
nie wyjaśnia, dlaczego skojarzono nazwę
z austriackim generałem.
31. „Czarcia G.” (Teufelsberge) – 90-morgowy las na płn. wsch. od Barnkowa na mapie z 1775 r.34 W lasku jez. Czarcie (Teufel
See) na wsch. od Lipiej Góry. Chyba to
Chojnica.
32. „Królicza G.” (Koninchenberg) – na
płd. wsch. od Barnkowa 26-morgowe pole
(nieużytki). Wedle legendy żyło tam dawniej wiele królików (niem. Kaninchen)35.
33. „Krowie Góry” (Kuhberge) – na płn.
wsch. od Barnkowa 100-morgowy las należący do kościoła36.
34. „Wisielców G.” (Galgenberg) – na
wsch. za Barnkowem, kilka kilometrów
w stronę Trzcińska-Zdroju (mapa 1775).
35. Hedwigsberg (dziś Kipica), (SNG) –
33
C. Krätzner, Montecuccoli, „Königsberger
Kreiskalender“ 2003, s. 108–115. Wcześniej
o kwaterunku wojsk cesarskich w Chojnie pisał
P. Schwartz, Die Neumark während des dreißigjährigen Krieges, 1 Teil. „Schriften d. Vereins
f. Geschichte d. Neumark” 1899, s. 88 i n. Zajął się tym znów G. Brzustowicz w 2009 r., nie
wnosząc wiele nowego (Chojna w czasie wojny
trzydziestoletniej, „Rocznik Chojeński” 2009,
t. I, s. 45 i n.).
34
Helmchen, Die Flurnamen..., s. 57.
35
Tamże.
36
Tamże.
324
przys. 2 km na płd. od Chojny.
36. Sternberg (dziś Osowo), (SNG) – osada na polach na wsch. od Chojny, z pocz.
XIX w. Od nazwy terenowej („gwiezdna
góra“)37, początkowo, w 1945 r., stosowano
nazwę Gwiezdno.
37. „Szczurza G.” (Rattenberg) – na polach Chojny38.
38. Wahlberg (dziś Wkrzany), (SNG) –
przys. na płd. od Chojny, z pocz. XIX w.;
nazwa od nazwy polnej39.
39. Schönberg (Kaliska), (SNG) – przys.
Godkowa; 3,5 km na płd. od Chojny,
z pocz. XIX w.; wpierw nazwa terenowa40.
40. „Kacerska G.” (Kötter Berg), 1886 –
za Bramą Barnkowską w Chojnie; związana z waldensami41.
41. „Żwirowe Góry” (Kiesberge) – na
Barnkowskim Polu k. Chojny42.
42. Lisia G. (Voss Berg, Fuchsberg) – wys.
69,5 m n.p.m., na lewo od drogi z Chojny do Mętna, 1714/1724, 182443, tuż na
zach. od Wkrzan, przysiółka Chojny, 1913
(M nr 1486; BS, 249).
37
Kuchta, Was uns die Königsberger Flurkarte
erzählt..., s. 66; H. Kieselbach, Königsberg-Neumark. Ein Osterspaziergang durch heimatliche
Floren, „Königsberger Kreiskalender” 1981,
s. 150.
38
Kuchta, Was uns die Königsberger Flurkarte
erzählt..., s. 156.
39
H. Berghaus, Landbuch der Mark Brandenburg... in der Mitte des 19. Jahrhunderts, Brandenburg 1856, Bd. III, s. 388; Kuchta, Was uns
die Königsberger Flurkarte erzählt..., s. 66.
40
Kuchta, Was uns die Königsberger Flurkarte
erzählt..., s. 66.
41
P. Schwarz, Die Ketzerdörfer im Königsberger
Kreis, „Die Neumark“ 1, 1924, s. 17.
42
Kieselbach, Königsberg-Neumark..., s. 153
43
A. Kehrberg, Erlauterten historisch..., s. 14;
Neumann, Versuch..., s. 124
Nazwy wzniesień w regionie chojeńskim...
43. Wilhelmsberg (Wilkoszyce), (SNG) –
osada z pocz. XIX w. na wzniesieniu na
polach Chojny44.
44. „Karpatki” (Karpaten) – „wzgórza
2 km od wsi Czartoryja” (KU), zob. nr 58.
45. Femers Berg – wys. 73,4 m n.p.m. – na
płn. zach. od Godkowa, 2,5 km na wsch.
od Mętna w lasku, na płd. od Wkrzan,
1913 (M nr 1558; BS, 582).
46. Racza G. (Krebs Berg) – na płn. od
stacji w Godkowie, powyżej Struwe Berge,
poniżej kolei u płd. skraju lasku Hohen
Tanger, 1913 (M nr 1558; BS, 370).
47. Struwe Berge (BS) – na wsch. od przystanku kolejowego w Godkowie, w lasku,
1,5 km na płd. zach. od Jelenina (M nr
1558).
48. „Strażnicza G.” (Warten Berg) – wys.
93,2 m n.p.m., zalesiona, 1,6 km na zach.
od Godkowa, tuż przy drodze do Mętna
(M nr 1558).
49. Dorfphulberg – 400 m na zach. od stacji w Godkowie45.
50. „Wróbla G.” (Sperlings Berg) – w Godkowie46.
51. Spiegberge – 30-morgowe pole na płd.
wsch. od Barnkowa47.
52. „Mennicze Góry” (Münzen Berge) –
zalesione wzgórza o wys. od 47 do 108 m
n.p.m., na płn. od osady Graniczna, 2 km
na płd. zach. od Kamiennego Jazu, tuż przy
granicy dawnej Nowej Marchii (M nr 1485,
1559; BS, 725 błędnie: Mülzen Berge).
53. „Bracka G.” (Braatzke Berg) – we wsch.
części pól Barnkowa48.
54. „Pańska G.” (Herrenberg) – pole w płn.
części pól Barnkowa; może ślad po rodach
rycerskich Schwanenberg- Fiddichow mających tu jeszcze w 1330 r. siedzibę49.
55. „Wężownice” (Schlangenberge) – na
polach Barnkowa50.
56. „Młyńska G.” (Mollerberg, Müller
Berg) – na polach na płd. wsch. od Barnkowa51.
57. Jasne Góry (Heller Berge) – wys.
80 m n.p.m., zach. część lasu Karpaty (Karpaten), na płd. zach. od Rosnowa, 1913,
1,5 km na płd. wsch. od Czartoryi (M nr
1558; BS, 166).
58. Babia G. (Papen Berg) – wys. 97,7 m
n.p.m., nieco na zach. od Rosnówka,
1,4 km na płd. od Rosnowa (M nr 1558;
BS, 735).
59. Wisielcza G. (Galgen Berg) – wys. 83,2
m n.p.m., 1,5 km na płd. wsch. od centrum
Trzcińska-Zdroju, 500 m na płd. wsch.
od dworca kolejowego w Trzcińsku, 1913
(M 1558; KU; BS, 491).
60. Lisica (Fuchs Berg) – wys. 78,5 m
n.p.m., na płd. wsch. od stacji w Trzcińsku-Zdroju, 1,5 km na płn. wsch. od Klasztornego (M 1558; BS, 250).
61. Grodzisko (Burgwall) w Trzcińsku-Zdroju. Werbenowie z Trzcińska w 1489
r. mieli ogród Borckwald na wyspie jez.
Miejskiego (in der See vor der Stadt), ogrody Berckwald potwierdzono w 1503 r. im,
dawnym zasadźcom – sołtysom52.
62. „Słoński Gród” (Sonnenburg) – pamiątka po opuszczonej już w 1307 r.
44
Kuchta, Was uns die Königsberger Flurkarte
erzählt..., s. 60.
45
C. Gahlbeck, Zisterzienser..., s. 532.
46
„Kreis-Kalender Königsberg“ 1972, s. 55.
47
Helmchen, Die Flurnamen..., s. 57.
48
Tamże, s. 1, 55.
Tamże, s. 55.
Tamże, s. 55.
51
Tamże, s 57.
52
CDB XIX, s. 101; Regesta Historiae Neomarchicae, hg. v. K. Kletke (Teil II), „Märkische
Forschungen” 1868, Jg. XI, s. 382.
49
50
325
Edward Rymar
wsi zamkowej, zamek na płn. wsch. od
Trzcińska-Zdroju; w związku z tym 1,5
km na płd. wsch. od miasta rynnowe jez.
Słoneczne (Słońskie; Sonneburger See,
Sonnenbergische See). W 1307 r. margrabiowie brandenburscy sprzedali miastu las
Sonnenburg z ziemią orną poza granicami
wsi (extra metas eiusdem deserze ville Sonnenburg)53.
63. Hohe Gat – wys. 85,7 m n.p.m., w granicach Nowej Marchii, tuż przy drodze
Lotweg, 2,8 km na wsch. od Strzeszewa
(M nr 1559).
64. „Kogucia G.“ (Kikerikihahnsberg) – k.
jez. Czyste, 10 km na płn. wsch. od Trzcińska-Zdroju54.
65. Piekielne Góry (Höllenberge) – wys.
100,7 m n.p.m., zalesione wzgórza na
wsch. od Osiecza (Neuhof), przysiółka
Stołecznej (M nr 1559; BS, 339).
66. Kike Berg – wys. 112,8 m n.p.m., 700 m
na płd. zach. od Gogolic (BS, 663).
67. Kloppberge – 2,7 km na płd. wsch. od
Góralic, na granicy z Dobropolem55.
68. Zięba (Finken Berg) – wys. 113,9 m
n.p.m., na płd. Zach. od jez. Jaglica, 1,2
km na zach. od Gogolic (BS, 520). Obecnie opodal, na płd. zach. osada Ziębin
(Wilhelmshöhe), która wzięła polską nazwę od nazwy wzgórza!
69. „Maślana G.” (Butterberg) – 1 km od
Piaseczna, na lewo przy drodze polnej do
Chełmu z legendą o diable56.
70. Cichowo (Dicker Berg) – wys. 96 m
n.p.m., 1 km na płn. od Narostu, na płn.
wsch. od osady Wilcze (M 1559; BS, 76).
71. Hanseberg („góra Hansa”, może pierwCDB XIX, s. 69.
„Königsberger Kreiskalender” 1940, s. 134.
55
C. Gahlbeck, Zisterzienser..., s. 1022.
56
„Königsberger Kreiskalender” 2004, s. 114.
53
54
326
szego sołtysa?)57, dziś Krzymów (SNG) –
kolonizacyjna wieś niemiecka, w 1337 r.
Hansbergh, powstała obok wcześniejszej
pomorskiej wsi Crimowe (1270 r.), potem
opuszczonej.
72. Straszne Góry (Höllen Berge) – wys. 61
m n.p.m., na płd. wsch. od Grabowa, tuż
przy lesie, przez który płynie Höllenfliess,
1,6 km na płn. od Krzymowa (M 1558; BS,
428).
73. Winnogóra (Wein Berg) – wys. 57,5 m
n.p.m., tuż na wsch. od zabudowań Krzymowa (M 1558; BS, 490).
74. Koronie Góry (Kronen Berge) – wys.
38,4 m n.p.m., na płd. od zbiegu dróg
Krzymów–Chojna–Grabowo, w lasku, na
płd. od Hollen Fliess, 1 km na płn. wsch.
od Krzymowa (M 1558; BS, 212).
75. Wisielcze Góry (Galgen Berge) – wys.
115 m n.p.m., w płn. krańcu Lisiego Lasu,
1,3 km na wsch. od Krzymowa, 1913 (M nr
1558; BS, 490).
76. Grodzisko (Burgwall) nad Mątnicą –
przy drodze z Chojny do Krzymowa grodzisko k. jez. Krzymowskiego, wspomniane
już w 1332 r. 10 maja 1394 r. miasto toczyło o nie spór z rodem Sydowów: miasto ma
prawo do ziemi między Mątnicą a Rurzycą
i do ziemi Borchwall, która okala nowy rów
i jez. Krzymowskie58. Na pocz. XVIII w. na
polach Chojny miejsce na prawo od drogi
z Chojny do Krzymowa, obok łąki młyńskiej z wałami, fosą, studnią i resztkami
gruzu kamiennego, z ruderą będącą reszt57
Chociaż była próba wyprowadzania członu
Hans od pomorskiego słowa wiąz („góra wiązów”), E. Mucke, Die slavischen Ortsnamen...,
s. 149.
58
R. Reiche identyfikował go jednak z zamkiem
w mieście zniszczonym w 1348/9 (tenże, Bausteine..., s. 130).
Nazwy wzniesień w regionie chojeńskim...
ką grodu z fundamentem kamiennym59.
Ok. 80–90-morgowy Burgwald został oznaczony na mapie z 1779 r.60 Ringwall na płd.
od Garnówka (M nr 1558) o średnicy 60
m, z ceramiką wczesnośredniowieczną61.
77. Kurza G. (Hühner Berg) – wys. 142,1 m
n.p.m., zalesiona, 3 km na zach. od Krzymowa, na płn. zach. od Kuropatnik (M nr
1557; BS, 232), miejscowości, która wzięła
od niej polską nazwę (niem. Hanseberger
Jagdschloss). To jednak Wrzos – wzgórze
w lesie między Krzymowem a Piaskiem, na
zach. od Kuropatnik i na płd. od Małego
Radunia (polska M 25/1981, nr 350.42).
78. Wzgórza Krzymowskie (Wildheide
Berge), (BS, 504) – wys. od 159 do 166,5 m
n.p.m., z najwyższą kulminacją Zwierzyniec, między Raduniem a jez. Ostrów, na
płd. zach. od Krzymowa, na płd. wsch. od
Kuropatnik, w Puszczy Piaskowej62.
79. Zwierzyniec, góra – wys. 166,5 m
n.p.m., kulminacja Wzgórz Krzymowskich63.
80. Pucie Góry (Pütt Berge) – wys. 152,3
m n.p.m., na płd. wsch. od Wzgórz Krzymowskich (M nr 1557; BS, 366).
81. Kieck Berge – wys. 53 m n.p.m., w Lisim Borku (Fuchs Tanger), na płn. od StoA. Kehrberg, Erlauterten historisch..., s. 15.
R. Reiche, Bausteine..., s. 128.
61
B. Krüger, Die Kietzsiedlungen im nördlichen
Mitteleuropa, Berlin 1962, s. 21. Grodzisko badane w 1970–1971, „Materiały Zachodniopomorskie” 1962, s. 525; 1970, s. 663; C. Gahlbeck, Zisterzienser..., s. 513.
62
L. Borchert, Hanseberg, „Die Neumark” 2,
1925, s. 28; L. Sarosiek, Cedyński Park Krajobrazowy, „Jantarowe Szlaki” 1992, nr 3, s. 15. Czy to
Wildberge w Chojnie przy Mantelbruch w 1824 r.
(G Neumann, Versuch..., s. 124)?
63
L. Sarosiek, Cedyński Park Krajobrazowy..., s.
17
59
60
ków (M nr 1558).
82. „Jałowiecka G.” (Ginsterberg) – w Raduniu, na płd. wsch. od Koboldsbergu, na
zach. od drogi do Krzymowa, porośnięta
jałowcem64.
83. Schmiltberge – w Raduniu przy drodze
Schwidelweg, na płd. od drogi do Piasku65.
84. „Armatnia G.“ (Kanonenberg) – w Raduniu, przy Schwidelwegu; na jej skraju w
1919 r. ustawiono lawetę karabinu maszynowego66.
85. Shäferberge – w Raduniu, na płd. od
drogi do Lubiechowa67, zob. Pobojowisko
(nr 119).
86. „Borsucza G.“’ (Dachs Berge) – w Raduniu, między „Krzaczastą G.” (nr 87) a
Odrą68.
87. „Krzaczasta G.” (Strauchberge) – w
Raduniu, na płn. od drogi do Krajnika, na
wsch. od „Wiatracznej G.” (nr 90)69.
88. Grodzisko (Burgwall) – w Raduniu,
przy Odrze, na wsch. skraju wsi z resztkami palisady70.
89. Szlachetka (Edelmanns Berg) – wys.
63,4 m n.p.m., między Raduniem a Piaskiem, 1 km na wsch. od Piasku (M nr
1557; BS, 441), Jodłowa G., 1951 (KU, ale
n. nie wprowadzono).
90. „Wiatraczna G.” (Mühlenberge) – w
Raduniu na wsch. od Mühlenwege, przysiółka na płn. wsch., dawniej wiatraczna71.
91. Roter Berg – w Raduniu, na wsch. od
lasku Abfindung, na płd. od „Armatniej
„Königsberger Kreiskalender” 1977, s. 124.
Tamże.
66
Tamże.
67
Tamże.
68
Tamże, s. 125.
69
Tamże.
70
Tamże, 1982, s. 89.
71
Tamże 1977, s. 125.
64
65
327
Edward Rymar
G.“ (nr 84), na zach. od drogi Herrenweg72.
92. „Zimnica“ (Winterberg) – w Raduniu
na płd. wsch. od „Armatniej G.“ (nr 84),
na wsch. od Schwindelweg73.
93. „Wałowe Wzgórze” (Wallberg) – nad
Mglicą w Raduniu, dawniej grobla dla bydła i wozów74.
94. „Winnogóra” (Weinberg) – ok. 50 m na
płd. od pałacu w Raduniu75.
95. „Zabójcza G.” (Toter Berg) – w Raduniu, na zach. od „Jałowieckiej Góry” (nr
82)76.
96. „Krasnoludek” (Koboldsberg) – wys.
136,2 m n.p.m., 140 m na płd. wsch. od Radunia, w lesie, na wsch. od drogi do Krzymowa i na wsch. od przys. Radunia, na płd.
zach. od Błądzima, na zach. od granic pól
Krzymowa (M nr 1557)77). Tuż przy zbiegu
pól Radunia z polami Krajnika Górnego
i Krzymowa, na polach kościelnych w 1683
r. był Kurzer Kobboldt, na mapie z XIX w.
na płn. wsch. od Radunia przysiółek Kobolds Berge78.
97. Glińska Kępa (Lehmkamp) – wzgórze,
wys. 58 m n.p.m., 1,5 km na wsch. od Piasku (M nr 1557; BS, 135).
98. Piaskowa G. (Sand Berge) – wys. 26 m
n.p.m., w płn.-zach. połaci Lubiechowskich Lasów, 3 km na płd. zach. od Piasku
(M nr 1557, BS 337).
99. Lipianki (Lindberge), (KU) – w Wysokiej Puszczy, obok doliny Bathetal, w rejonie leśniczówki Smolnik, 4,5 km na wsch.
od Bielinka (68 m), 3 km na płn. od LuTamże, s. 124.
Tamże.
74
Tamże, s. 125.
75
Tamże.
76
Tamże, s. 124.
77
Tamże, s. 112, 124; L. Borchert, Hanseberg...,
s. 28.
78
H. Butow, Aus der Matrikel..., s. 124.
72
73
328
biechowa Dolnego (M nr 1557; BS, 246:
Lipki)79.
100. Długogóra (Lange Berge) – w Wysokiej Puszczy, na płd. zach. od Piasku k. Bielinka (wys. 36,5 m n.p.m.) (M nr 1557; BS,
107), Wielogóra (KU, niewprowadzona
w trybie urzędowym).
101. Katarzyna (Katharinen Berg) – wys.
42,5 m n.p.m., nad kanałem Odry, od płn.
zach. przylega do Lubiechowa Dolnego
(M nr 1557; BS, 192); według legendy stał
tu gród, czego śladem jest wał poza parkiem majątku, palisada przy jez. Bielinieckim w Dolinie Markocińskiej (Markentuner Talschlucht)80.
102. Papenberg w Lubiechowie81.
103. Wisielcza G. (Galgen Berg) – między
Lubiechowem Dolnym a Górnym, 400 m
na płn. od drogi (M nr 1557), między nią
a dolnym biegiem rz. Świergotki „Kozaczy
Wzgórek” (nr 104).
104. „Kozaczy Wzgórek” (Kosakenhügel)
– w Lubiechowie, między Wisielczą G.
a dolnym biegiem rz. Świergotki (Ochsengraben) (M nr 1557)82.
105. Stoki – góra między jez. Ostrów
a Mętno, na zach. od potoku Kalica (polska mapa M25/1981 nr 350.42). Brak nazwy niemieckiej?
106. Wygon (Trift Berg) – wys. 94,8 m
n.p.m., 600 m na płn. od Mętna, ze stokami opadającymi do jeziora, wzgórze gro79
K. Hueck, Eine botanische Wanderung durch
das Peetziger und Hanseberger Waldgebiet,
„Königsberger Kreiskalender” 1931, s. 86.
80
“Königsberger Kreiskalender” 1956, s. 132,
153; 1997 s. 41; Aus dem Tagebuch eines alten
Lübbichow’erts, “Königsberger Kreiskalender“
6, 1958, s. 6.
81
Aus dem Tagebuich...; „Königsberger
Kreiskalender” 4, 1956, s. 153.
82
Tamże.
Nazwy wzniesień w regionie chojeńskim...
dowe, ok. 1 km na płn. od Mętna Małego,
przy płd. brzegu jez. Mętno (M nr 1558)83.
107. Reihans Berg – wys. 80,8 m n.p.m.,
tuż na płn. wsch., 0,6 km od Dolska (M nr
1558; BS, 755, błędnie Reihaus).
108. Królicza G. (Kaninchen Berg) – 700 m
na płn. wsch. od Dolska (M nr 1558; BS,
222).
109. Ostrzyca (Spitzer Berg) – wys. 90 m
n.p.m., 1 km na płd. zach. od Mętna
(M nr 1558; BS, 327).
110. Żurawia G. (Kranichen Berg) – wys.
78,8 m n.p.m., na płd. zach. od Mirowa,
500 m na wsch. od Dolska, nieco na płn.
od drogi do Dolska (M nr 1558; BS, 527).
111. „Piotrowe Wzgórze” (Petersburg) –
wys. 42,5 m n.p.m., z najstarszym kościołem św. Piotra w płn.-wsch. części Cedyni
(Mr 11), obok wzgórza grodowego (Töpferberg). Stwierdzono tu cmentarzysko
szkieletowe z X–XIV w.84 Własność cysterek od założenia klasztoru w XIII w., co
stwierdzono dopiero w 1555 r.85, na sztychu
M. Meriana z 1650 r. błędnie określone
nazwą Salpetersberg, zamiast Sankt Petersburg.
112. „Graniczna G.” (Grenzberg) – dawniej w łęgu cedyńskim przed regulacją
w XIX w.86
„Materiały Zachodniopomorskie” 1958,
s. 463.
84
Tamże, s. 448 i n.; 1971, s. 113 i n.; W. Łosiński, Osadnictwo plemienne Pomorza (VI–X
w.), Wrocław 1982, s. 201. Zwłaszcza zob. H.
Malinowska-Łazarczyk, Wstępne wyniki badań
archeologicznych na stanowisku 2 w Cedyni w
1967, „Materiały Zachodniopomorskie” 1967,
XIII, s. 289–294, tejże, Wstępne wyniki .... w
1970, „Materiały Zachodniopomorskie” 1970,
s. 131i n.
85
C. Gahlbeck, Zisterzienser..., s. 222.
86
E. E. Melcher, Geschichte der nordwestlichen
83
113. Garncarska G. (Töpferberg) – przylega od płn. do Cedyni, 300 m na płn. wsch.
od kościoła87, wzgórze grodowe, własność
cysterek z Cedyni od powstania klasztoru
w XIII w., co stwierdzono w inwentarzu z
1555 r.88; świadectwa zajęć garncarskich
ludności. Wzgórze Garncarskie w praktyce89.
114. „Klasztorna G.” (Klosterberg) – ok.
400–600 m na płn. wsch. od kościoła w
Cedyni, na płd. od Petersbergu; g. klasztorna ze stanowiskiem archeologicznym
z X–XIV w.
114 a. „Dębogóra“ (Gross Eichberg) – w
Cedyni, 1,5 km na płn. wsch. od kościoła, na płn. od Parchnicy, na polach dawnej
Parchnicy. Stwierdzono tu osady wczesnośredniowieczne90.
114 b. „Maryjna G.” (Marienberg) w Cedyni, na której stała kaplica NMP, stąd jej
nazwa, 175191.
115. „Wiatraczna G.” (Windmühlenberg) –
od płd. przylegała do zabudowań klasztoru
Cysterek92.
116. „Kozacza G.” (Kosakenhügel, Kosakenberg) – na płd. od Cedyni, w XVIII w.93
117. Góra Wisielców (Galgenberg) – na
Neumark, Frankfurt a. O., 1894, s. 189.
87
Tamże, s. 11.
88
C. Gahlbeck., Zisterzienser...., s. 222, 1061.
89
Cedynia i okolice poprzez wieki, red. P.
Migdalski, Cedynia–Szczecin 2013, s. 295.
90
„Materiały Zachodniopomorskie” 1959, s.
549, 551 i n.; W. Łosiński, Osadnictwo plemienne Pomorza (VI–X w.), Wrocław 1982; C. Gahlbeck, Zisterzienser..., s. 512, 1061.
91
J.C. Beckmann, Historische Beschreibung der
Chur-und Mark Brandenburg, 1 Theil, Berlin
1751, szpalta 942.
92
E.E. Melcher, Geschichte..., s. 11.
93
Tamże; P. Schwarz, Aus neumärkischen
Amter, „Die Neumark” 1940, Nr. 2, s. 29.
329
Edward Rymar
płd. od Cedyni94.
118. „Łupkowa G.” (Schiefenberg) – w
1589 r. na pograniczu pól Cedyni i domeny cedyńskiej, w pobliżu styku z polami
Osinowa i Rudnicy95.
119. „Pobojowisko“ (Schlachteberg, Schlaferberg) – 800 m na płn. wsch. od Cedyni,
przy drodze do Orzechowa w 1771 r.96, ze
stanowiskiem wczesnośredniowiecznym
osady z IX–X w., na niej i polu Zillmer w
Radostowie97.
120. Schnietzberg – w Rudnicy zapewne
jednak już w Bagnach Odrzańskich (Oderbruch) w 1758 r.98
121. „Wiatraczna G.” (Mühlenberg) – na
płd. od Cedyni, na polach Starej Rudnicy,
na skraju łęgu Odry, z olbrzymim głazem
kamiennym99.
122. Góra Czcibora – w Cedyni, na płd.
zach. od miasta, przy drodze do Osinowa
(mapa M 25/1981 nr 350.43). Element
wzgórz zwanych Karpatami. G. nie miała nazwy niemieckiej, było to jedno ze
wzgórz na tarasie Odry. Nazwa Czcibora
jest poświadczona od 1959 r.100
122 a. Schützenberg, na której wzniesiono
E.E. Melcher, Geschichte..., s. 211.
Tamże, s. 38.
96
C. Gahlbeck, Zisterzienser..., s. 538.
97
„Materiały Zachodniopomorskie” 1959, s.
549, 552; 1968, XIV, s. 799 i n.; W. Łosiński,
Osadnictwo plemienne..., s. 202, 220; C. Gahlbeck, Zisterzienser..., s. 220, 224.
98
Das Oderbruch, I, Berlin 1936, s. 201.
99
Neumärkische Findlinge, „Brandenburg” 5,
1927, s. 95.
100
P. Migdalski, Nazwy jako środek kreowania
mitu ziem odzyskanych na przykładzie Rejonu
Pamięci Nardowej Cedynia–Gozdowice–Siekierki, w: Nazwa dokumentem przeszłości regionu,
red. J. Nowosielska-Sobel, G. Strauchold, W.
Kucharski, Wrocław 2010.
94
95
330
w 1895 r. pomnik poległych?101 Dziś wieża
widokowa bez nazwy, czyli właśnie pomnik
wojenny, znajduje się przy ul. Cmentarnej102.
123. „Karpaty Cedyńskie” – wzniesienia
morenowe na płn. wsch. od przeprawy na
Odrze w kierunku Cedyni. Nazwa stosowana zwyczajowo. Niedaleko nazwa Karpaty dla lasku 1,5 km na płn. wsch. od Starego Objezierza, bez nazwy niemieckiej
(BS, 188).
124. „Szubieniczna G.” (Galgen Berg) – na
płd. od Cedyni, w średniowieczu stała na
niej szubienica103.
125. „Osinowskie Górki” (Niederwutzschen Bergen) – lasek, własność cysterek z
Cedyni do 1555 r., zapewne od początku
XIII w.104
126. „Winnogora” (Wein Berg) – domeny
w Cedyni w (Starej) Rudnicy w 1707 r.105
127. „Kacerska G.” (Ketter Berg) – wys.
102 m n.p.m., między Orzechowem a Cedynią (M nr 1627), ośrodek waldensów
w XIV w.; jeszcze w XVIII w. Ketzerberge,
stąd pobliskie wsie Objezierze, Rudnica,
Żelichow, Siekierki, zwano „kacerskimi
wsiami” (Ketzerdörfer)106 – Keller Berge.
128. Grüneberg (dziś Golice) – tyle, co
„zielona góra”, wieś z XIII w. znana od XIV
w. (Grunenberch), z nazwą zapewne koloCedynia i okolice..., s. 209.
O czym poinformował mnie P. Migdalski
27.06.2013.
103
E.E. Melcher, Geschichte..., s. 211.
104
C. Gahlbeck, Zisterzienser..., s. 223.
105
E.E. Melcher, Geschichte..., s. 60.
106
U. Wesche, Zur Geschichte des Amtsbezirks
Wrechow, Umfassend die Dörfer Wrechow, Zachow und Altenkirchen im Kreise Königsberg,
Hachenburg (Merseburg) 1935, s. 7, 55; P.
Schwarz, Die Ketzerdorfer..., s. 63; „Königsberger Kreiskalender“ 1956, s. 93.
101
102
Nazwy wzniesień w regionie chojeńskim...
nizacyjną, czyli przeniesioną przez osadników z Zachodu, nieoddającą jej położenia.
129. „Ostrzyca” (Spitz Berg) – wys. 82 m
n.p.m., na płn. wsch. od Orzechowa, 1913
(M 1627).
130. Winnogora (Wein Berg) – w Orzechowie, przy granicy z polami Czachowa107.
131. „Skrzynna Góra” (Kistenberg) – k.
majątku w Orzechowie, wg ludowej tradycji nazwa od postaci skrzyni (niem.
Kiste), jednak zdaniem badacza należy ją
raczej wyprowadzać od Kissinen, Chyżan
– ludu słowiańskiego z okolic grodu Kissin
(Kcyń), sąsiadującego z Rugianami i Redarami, przeniesionego w okolice Chojny108.
Dobrze skądinąd znanych Chyżan, żadną
miarą z okolicami Chojny nie można kojarzyć.
132. „Kamienne Wzgórze“ (Steinberg) – w
1589 r. na pograniczu pól Cedyni z Trutwińcem i w lesie k. Orzechowa109. Może
to wzgórze nr 133?
133. „Dzicze” (Wildheide Berge) – w 1643
r. na polach między Czachowem a Orzechowem, według kroniki kościelnej z ok.
1780 r. „pogański grób” (kurhan) Wildenberge między Wielkim a Małym jez.
Wierzchląd w Orzechowie; również w
latach 1730 i 1746 przekazy o pogańskim
miejscu kultowym110.
U.Wesche, Zur Geschichte..., s. 7.
Tamże, s. 3.
109
E.E. Melcher, Geschichte..., s. 38; U. Wesche, Zur Geschichte..., s. 55. W XVIII w. u
J.C. Beckmanna spotykamy uwagę, że prehistoryczne kamienne kręgi na wzgórzach między domeną a Golicami nazywano Steinberge
(Kamiennymi Wzgórzami), za: Historische Beschreibung..., szpalta 356; J. Kościelna, Cedynia
w Kronice Augustina Kehrberga, w: Cedynia i
okolice..., s. 175.
110
U.Wesche, Zur Geschichte..., s. 5.
107
108
134. „Dębogóra” (Hohe Eichberge) – w
1778 r. k. Trutwińca111 i to chyba Eichenberg na płd. wsch. od Cedyni112.
135. „Wysoka G.” (Hohen Berg) – w 1589
r. na granicy płd.-wsch. pól Cedyni k. Trutwińca113.
136. „Babiniec” (Babbert) – w 1778 r.
wzgórze k. Trutwińca114 (SchM 105). Zob.
jez. Babica (Gross i Klein Babbert) k. Narostu115.
137. „Czerwoniec” (Rote Berge) – w 1778 r.
gdzieś k. Trutwińca116.
138. Garncarska G. (Toppenberg), (BS,
130) – wys. 54,1 m n.p.m., k. drogi kolejowej Trutwiniec–Zaborzyce, na płn.
zach. od Siekierek, opodal ujścia Młynnika (Mühlenfliess) do Odry na jego lewym
brzegu (M 1627-8)117.
139. ‚Jęczmienna G.“ (Grosser Gerstenberg) – k. Trutwińca w 1778 r.118
140. „Jastrzębia G.“ (Habichts Berg) – w
1778 r. k. Trutwińca119.
141. Metz Berg – wys. 57,6 m n.p.m., w
1778 r. dwie: duża i mała góra o tej nazwie
(Gross i Klein) k. Trutwińca120, na płn. od
Siekierek, 1925 (M nr 1628).
142. „Bednarska G.” (Böttcher Berg) – w
Siekierkach121.
R. Schmidt, Der Müller vom Eichhorn,
„Königsberger Kreiskalender“ 8, 1938, s. 105.
112
„Königsberger Kreiskalender“ 1965, s. 151.
113
E.E. Melcher, Geschichte..., s. 38.
114
R. Schmidt, Der Müller..., s. 105.
115
E. Rymar, Z dawnych dziejów przyodrzańskiej
Nowej Marchii, Chojna 2012, s. 43, 45, 46.
116
R. Schmidt, Der Müller..., s. 105.
117
T. Zimmermann, Die Eichholrn-Mühle,
„Kreis-kalender Königsberg”, s. 13.
118
R. Schmidt, Der Müller..., s. 105.
119
Tamże.
120
Tamże.
121
[L.] B[orcher]t, Das Schweigende Dorf,
111
331
Edward Rymar
143. „Szubieniczna G.“ (Galgen Berg) – k.
Siekierek122.
144. „Mała Górka” (parva monte) – w Siekierkach, nadana wraz ze wsią cysterkom z
Cedyni w 1355 r.123
145. Spitzenberg – leśnictwo w Łysogórkach124.
146. „Siekiercze Góry” (Zäckericker Berge)
– między Łysogórkami a Rudnicą, pokryte
lasem dębowym, ciągnące się po Garncarskie Góry (Toppenberge), należały w XVI w.
do joannitów z Golic.
147. „Zamkowa G.” (Schlossberg) – 1,2 km
na płn. zach. od Gozdowic, widoczne ślady
po rozbójniczym zamku rodu Gustebiese
z Gozdowic, którego przedstawiciele – według legend – napadali na kupców odrzańskich w XV w.125
148. „Piwniczne Góry” (Keller Berge) –
wys. 97,1 m n.p.m., przy jez. Dobre Wąskie (Klein Döbber), 1,5 km na płn. wsch.
od Starego Objezierza (M nr 1629; BS,
660). Nazwa stosowana przez ludność zapewne powinna brzmieć: Ketter Berge, a to
ma związek z waldensami, którzy mieli w
Starym i Nowym Objezierzu swój ośrodek
w XIV–XV w.126
149. Mühlberg (dziś Młynary), (SNG) –
osada 5,5 km na płn. od Morynia, nieznana przed XIX w.
150. „Stolec” (Stolzenburg) – zamek na
półwyspie jez. Morzycko, 300 m na płn.
od Morynia, wzniesiony w 1368 r. i opuszczony już na początku XV w. Potem ruina
„Konigsberger Kreiskalender“ 5, 1930, s. 158.
122
Tamże.
123
CDB XIX, s. 78.
124
Knust, Die Oberförsterei Lietzegöricke,
“Königsberger Kreiskalender“ 1983, s. 129.
125
C. Gahlbeck, Zisterzienser..., s. 300.
126
P. Schwarz, Die Ketzerdorfer..., s. 64.
332
znana jako Schlosswall (M nr 3152).
151. Elzenberg – przy jez. Morzycko127.
152. Spittelberg – w Moryniu między ulicami daw. Kościelną i Szeroką128.
153. „Źródlana“ (Spring Berg) – wys. 150
m n.p.m., na zach. od Łaziszcza, ze źródłami cieku płynącymi z jez. Springsee do
Słubii129.
154. Pascheberg – płn. część cmentarza w
Moryniu po jez. Morzycko130.
155. „Szubieniczna G.” (Galgenberg) – w
Moryniu, przy płd. krańcu Kugelgrund, na
lewo od drogi do Bielina131.
156. Lietzegöricke (Stare Łysogórki),
(SNG) – wpierw Lytegöriken (1335 r.),
Glitzick Gorikin (1337 r.), Lutzgorike
(1338 r.), hybryda dwuczłonowa – oznacza tyle, co „łyse górki”, albo „lisia góra”.
Ludowa etymologia tłumaczyła, że na jednym końcu tej wsi ulicówki mieszkała rodzina Lietze, na drugiej – Göricke i to była
wieś „od Lietzke do Göricke”. Obecna zabudowa to skutek wielkiego pożaru wsi z
1822 r. Wcześniej to zapewne dwie zrastające się wsie – pomorska Lietze i kolonizacyjna, niemiecka, Göricke132. Przypomina
to w takim razie opuszczony „Krzymów”
(Crimowe) i powstałą obok wieś Hanseberg
(dzisiejszy Krzymów).
157. Luchberg – na płd. od Słubi, w pewnej
G. Krüger, Mohrin, ein Anglerparadies,
„Heimatzeitung. Kr. Königsberg”, 6, 1955, Nr.
2, s. 1.
128
O. Bein, Aus der Stadtfeldmark Mohrin,
„Königsberger Kreiskalender” 16, 1968, s. 51.
129
Tamże, s. 50.
130
Tamże.
131
Tamże.
132
Sprawą nazwy szeroko zajmował się autor
rozprawy Versuch zur Erklärung der Erntstehung des Namens Lietzegöricke, „Kreis-Kalender f. den Heimatkreis Nm.” 25, 1979, s. 5–37.
127
Nazwy wzniesień w regionie chojeńskim...
odległości od Łysogórek133.
158. Müggenburg (Brochucin), (SNG) –
leśna osada, 5,5 km na płn. wsch. od Łysogórek, 6 km na płd. od Morynia, może
teren opuszczonej wsi Konradsdorf znanej
z XIV–XV w., należący po 1460 r. do joannitów z Golic, którzy po karczunku lasu w
1665 r. osadzili tu kilku kolonistów134.
159. Winna G. (Wein Berg) – wys. 32,5 m
n.p.m., zach. część Starych Łysogórek (M
nr 1698; BS, 489).
160. „Dzicze” (Wildenberge) – w Moryniu,
między stacją a Butterfelder See, nieco
poza granicą miasta, przy Przyjezierzu135.
161. Schieferberg – przy prawym brzegu
Słubi, na płd. wsch. od Morynia136.
162. „Zajęcza G.” (Haselberg) – część Morynia przy jez. Morzycko137.
163. „Szczupacza G.” (Hecht Berg) – k.
jez. Morzycko, z nazwą od szczupaków138.
164. Driese Höhe – wzgórek w parku miejskim w Moryniu139.
165. Mieren-Berg – wys. 70,5 m n.p.m.,
na płd. od drogi Moryń–Bielin, na polach
Morynia, 1 km na płd. od Gądna (M nr
1629; BS, 287). Od nazwy tej nazwano
miejscowość Mierno na płn. od Witnicy.
166. „Lisia G.” (Fuchsberg) – w Byczych
Łąkach k. Morynia140.
167. Schüttinsberg – w Moryniu, tuż przy
jazie na Słubi141.
168. „Siedmiu Braci“ (Siebenbrüderberg) –
wys. 61,4 m n.p.m., na płd. od Morynia,
Tamże, s. 21.
E.E. Melcher, Geschichte..., s. 134.
135
O. Bein, Aus der Stadtfeldmark..., s. 51.
136
Tamże.
137
G. Krüger, Mohrin...
138
Tamże.
139
O. Bein, Aus der Stadtfeldmark..., s. 51.
140
Tamże
141
Tamże.
133
134
na prawo od polnej drogi, 200 m na zach.
od drogi do Czelina, 700 m od szosy Moryń–Czelin. Nazwa w związku z pewnym
miejscowym podaniem ludowym142.
169. Wilden Berg – w 1734 r. w Naroście na
goszkowskim polu143.
170. „Dębogóra” (Eich Berg) – w 1734 r.
na goszkowskim polu w Naroście, w 1815
r. – w Jeleninie144.
171. „Okrąglica” (Rollberg) – k. Witnicy145.
172. „Raczna G.” (Krebs Berg) – w 1812 r.
na polach majątku Witnica146.
173. „Ośla G.” (Esels Berg) – przy drodze z
Witnicy do Otusza147.
174. Grodzisko (Burgwall) – wysepka na
jez. Otusz przy płd. brzegu i przy płd. brzegu jez. Guthus-Wall obok grodziska. Ślady
grodu z legendą o zamku rycerskim148.
175. „Lisica” (Voss Berg) – wys. 85,3 m
n.p.m., 2 km na płd. od Witnicy i płn.
wsch. od Niewierza (M nr 1629).
176. Katten Berg – przylega do płn.-zach.
zabudowań Witnicy149.
177. „Wapniczka” (Kalkofen Berg) – wys.
80 m n.p.m., 1 km na płd. od Witnicy.
Tamże; „Königsberger Kreiskalender” 1965,
s. 97.
143
Lichterfeld, Chronik von Nordhausen mit
einem anhang über Gellen, Bad Schönfliess
Nm. 1924, s 17.
144
Tamże; Lichterfeld, Gellen, „Königsberger
Kreiskalender” 2, 1927, s. 92.
145
A. Götze, Die Vorgeschichte der Neumazrk,,
„Schriften d. Vereins f. Geschichte d. Neumark“ H. 5, 1897, s. 24.
146
R. Schmidt, Die Wirtschaft eines neumärkischen Rittergutes im Jahre 1812, „Königsberger
Kresikalnder” 1930, s. 116.
147
B[orcher]t, Heimatbilder von Vietnitz,
„Königsberger Kreiskalender“ 4, 1929, s. 81.
148
Tamże, s. 74–81.
149
Tamże.
142
333
Edward Rymar
178. „Pięknogóra” (Schön-Berg) – wys. 69
m n.p.m., na płn. wsch. od Witnicy, na
płd. od Otusza (M nr 1629).
179. Wartenberg (Chełm Dolny), Hohenwartenberg (Chełm Górny) – wieś,
najpierw jedna, znana od 1337 r. (Wardenbergh), może z nazwą przeniesioną z
okolic Berlina?, po podziale znane od początku XV w.150
180. „Chełmskie Góry” (Wardenbergischen Berge) – w 1505 r. zalesione z prawem wyrębu rodu rycerskiego v. Sydow151,
zatem k. Chełmu (Wartenberg). Może
najwyższym wzniesieniem Niebiańska
Góra?
181. Niebiańska G. (Himmel Berg) – wys.
109,5 m n.p.m., 500 m na płn. od Chełma
Górnego (M nr 1630; BS, 304).
182. „Zamkowa G.” (Schlossberg) – 1,5 km
na płd. wsch. od Troszyna, przy drodze do
Wysokiej, ze śladami ceglanej budowli152.
183. Sparr Berg – wys. 77,6 m n.p.m., 2
km na zach. od Mieszkowic (M 1699; BS,
791).
184. Winnogóra (Wein Berg) – wys. 60
m n.p.m., 500 m na płn. od Kurzycka (M
1699; BS, 490).
185. Boża G. (Gottes Berg) – wys. 45,8 m
n.p.m., tuż na wsch. od Kłosowa (M nr
1699; BS, 54), związana z legendą o cysterskich mnichach153.
186. Bagienna G. (Moor Berg) – wys. 13,8
150
Zob. E. Rymar, Reslawizacja nazw miejscowości na obszarze ziemi chojeńskiej i mieszkowickiej, „Przegląd Zachodniopomorski” 1996,
z. 3, s. 251 i n.
151
CDB XXIV, s. 225.
152
C. Gahlbeck, Zisterzienser..., s. 511.
153
Zellin, „Heimatzeitung Kr. Königsberg“ 7,
1956, s. 3; P. Biens, Heimatklänge, Berlin 1994,
s. 25–27; tenże, Sagensatz des Kreises Soldin,
Soltau 1989, s. 9 i n.
334
m n.p.m., w środkowej. części Kłosowskich
Łęgów, nad Kurzycą (M nr 1699; BS, 29).
187. „Wapienna G.” (Kalkofen Berg) – wys.
16,8 m n.p.m., na płd. od Wielopola, przysiółka Kłosowa (M nr 1699).
188. „Lekarska G.” (Doktor Berg) – k. Czelina154.
189. Kaffken Berg – w Czelinie155.
190. „Troszyńska G.” (Trossinsberg) – łąka,
5 km na płd. wsch. od Mieszkowic, 1,5 km
na płd. wsch. od Troszyna, 3,5 km na płn.
od Boleszkowic, na pograniczu z polami
Boleszkowic, może ślad wcześniejszego
osadnictwa, bo według legend to „stary
Troszyn”, zatem obecna wieś, to nowa,
kolonizacyjna156 lub wzniesiona na nowym
miejscu po zniszczeniach wojny trzydziestoletniej.
191. Winnogóra (Weinberg) – w Troszynie,
k. jeziora157.
192. „Wisielców G.” (Galgenberg) – na
płn. wsch. od Czelina, na lewo od Mieszkowic, gdzie wedle legendy pochowany
został ostatni templariusz Fryderyk von
Alvensleben158. Postać tego templariusza
jest znana z dobrych źródeł. Jako preceptor tego zakonu na Niemcy i „Sławię” dysponował 21 kwietnia 1303 r. Lubanowem
w ziemi bańskiej159.
193. „Mieszkowickie Góry” (Bärwalder
Tamże; Zellin, „Königsberger Kreiskalender“
1982, s. 89.
155
Tamże.
156
Benn, Trossin, „Königsberger Kreiskalender“ 3, 1928, s. 35–37; Die Kunstdenkmälerder
Provinz Brandenburg, Bd VII: Kreis Königsberg,
Berlin 1928, s. 431; C. Gahlbeck, Zisterzienser...., s. 502, 1054.
157
Benn, Trossin...., s. 37.
158
„Brandenburg” 4, 1926, s. 294.
159
Pommersches Urkundenbuch, Stettin 1934,
Bd. VI, Nr. 4067.
154
Nazwy wzniesień w regionie chojeńskim...
Berge) – między Czelinem a Mieszkowicami160.
194. Kiliansburg (dziś Orków) (SNG) –
osada na grodzisku wczesnośredniowiecznym, 1 km na płd. zach. od miasta Boleszkowice, wśród błot, ze śladami osady
z VI–X w. W 1912 r. spotykano tu jeszcze
resztki rowów i gruzów161, też ceramikę
niemiecką kolonizacyjną162. Nazwa („gród
Kiliana”) niejasna. W XIV–XV w. Boleszkowice były własnością Uchtenhagenów,
którzy mogli mieć zameczek (dom warowny) pod miastem, czego śladem być może
był łęg Haus Bruch163.
„Kreiskalender Königsberg“, 2003, s. 115.
H. Wittlinger, Untersuchungen zur Entstehungen und Frühgeschichte der neumärkischen
Städte, „Die Neumark“ H. 8, 1932, s. 81; H.
Bütow, Fürstenfelde Nm., Königsberger Kreiskalender 5, 1930, s. 148–154.
162
C. Gahlbeck, Zisterzienser..., s. 518.
163
Die Kunstdenkmäler der Provinz Brandenburg, Bd VII: Kreis Königsberg, Berlin 1928, s.
390.
195. „Boleszkowicka G.” (Fürstenfelder
Berg) – na terenie opuszczonego Parnäkel
k. Troszyna164.
196. „Grodziszcze” (Burgwerder) – na półwyspie przy płd.-zach. brzegu jez. Smolnica, ok. 4 km na płn. wsch. od wsi Smolnica165.
197. „Olbrzymia G.” (Hünekinsberg) –
pole, ok. 2 km na płd. wsch. od Smolnicy,
ze znalezionymi kiedyś skorupwami popielnic, widocznie wczesnośredniowiecznych166. Czyżby Góra Hunów?
198. „Kurza G.” (Hühner Berg) – wys. 54,4
m n.p.m., na płd. od Grzymiradza.
160
161
Der Parnakel, „Königsberger Kreiskalnder“ 4,
1929, s. 81
165
C. Gahlbeck, Zisterzienser..., s. 1002.
166
Tamże, s. 511.
164
335
Edward Rymar
Indeks nazw
„Akacjowa G.” (Akazienberg) 2
„Armatnia G.“ (Kanonenberg) 84
Babia G. (Papen Berg) 58
„Babiniec” (Babbert) 136
Bagienna G. (Moor Berg) 186
„Bednarska G.” (Böttcher Berg) 142
„Biedrzeńcowa G.” (Pimpinellen Berg) 26
„Boleszkowicka G.” (Fürstenfelder Berg)
195
„Borsucza G.“’ (Dachs Berge) 86
Boża G. (Gottes Berg) 185
„Bracka G.” (Braatzke Berg) 53
„Chełmskie Góry” (Wardenbergischen
Berge) 180
Cichowo (Dicker Berg) 70
„Cmentarna G.” (Erdbeerberg) 12
„Czarcia G.” (Teufelsberge) 31
„Czarodziejska G.” (Hexenberg) 19
„Czerwoniec” (Rote Berge) 137
„Dębogóra“ (Gross Eichberg) 114 a, 134,
170
Długogóra (Lange Berge) 100
Dorfphulberg 49
Driese Höhe 164
„Dzicze” (Wildenberge) 133, 160
Eich Berg → „Dębogóra” 170
Elzenberg 151
Femers Berg 45
Garncarska G. (Töpferberg) 113, 138
Glińska Kępa (Lehmkamp) 97
Góra Czcibora 122
Góra Wisielców (Galgenberg) 117
Górki Krajnickie (Berg Kolonie bei Hohenkränig) 1
„Graniczna G.” (Grenzberg) 112
Grodzisko (Burgwall) 61, 76, 88, 174
„Grodzisko”, „Grodziszcze” (Burgwall) 25,
29, 196
Grüneberg (dziś Golice) 128
Hanseberg („góra Hansa”) 71
336
Hedwigsberg (dziś Kipica) 35
Hohe Eichberge → „Dębogóra” 134
Hohe Gat 63
Hohenkräniger Hinterlos 5
Hohenwartenberg (Chełm Górny) 179
„Jałowcowe Góry” (Wacholder Berge) 10
„Jałowiecka G.” (Ginsterberg) 82
Jasne Góry (Heller Berge) 57
„Jastrzębia G.“ (Habichts Berg) 140
„Jęczmienna G.“ (Grosser Gerstenberg)
139
„Kacerska G.” (Ketter Berg) 40, 127
Kaffken Berg 189
„Kamienne Wzgórze“ (Steinberg) 132
„Kapłańska G.” (Priesterberg) 3
„Karpatki” (Karpaten) 44
„Karpaty Cedyńskie” 123
Katarzyna (Katharinen Berg) 101
Katten Berg 176
Kieck Berge 81
Kike Berg 66
Kiliansburg (Orków) 194
„Klasztorna G.” (Klosterberg) 114
Kloppberge 67
„Kogucia G.“ (Kikerikihahnsberg) 64
Koronie Góry (Kronen Berge) 74
„Kozacza G.” (Kosakenhügel, Kosakenberg) 116
„Kozaczy Wzgórek” (Kosakenhügel) 104
Königsberg (Chojna) 22
„Krasnoludek” (Koboldsberg) 96
„Krowie Góry” (Kuhberge) 33
„Królicza G.” (Koninchenberg) 32, 108
„Krzaczasta G.” (Strauchberge) 87
„Kurza G.” (Hühner Berg) 77, 198
„Lekarska G.” (Doktor Berg) 188
Lipia G. (Lindberg) 30
Lipianki (Lindberge) 99
„Lisia G.” (Fuchsberg) 166
Lisia G. (Fuchs Berg) 18, 42
„Lisica” (Voss Berg) 175
Lisica (Fuchs Berg) 60
Nazwy wzniesień w regionie chojeńskim...
Lietzegöricke (Stare Łysogórki)156
Luchberg 157
„Łupkowa G.” (Schiefenberg) 118
„Łysa G.” (Kahlberg) 17
„Majówka” (Maienberg) 16
„Mała Górka” (parva monte) 144
„Maślana G.” (Butterberg) 69
„Maryjna G.”(Marienberg) 114 b
„Mennicze Góry” (Münzen Berge) 52
Metz Berg 141
Mieren-Berg 165
„Mieszkowickie Góry” (Bärwalder Berge)
193
„Młyńska G.” (Mollerberg, Müller Berg) 56
Müggenburg (Brochucin)158
Mühlberg (dziś Młynary) 149
Niebiańska G. (Himmel Berg) 181
„Okopna G.” (Schantzenberg) 7
„Okrąglica” (Rollberg) 171
„Olbrzymia G.” (Hünekinsberg) 197
„Olbrzymie Góry” (Riesenberge) 11
Orków → Kiliansburg 194
„Osinowskie Górki” (Niederwutzschen
Bergen) 125
„Ostrzyca“ (Spitzberg) 14, 109, 129
„Osuwisko“ (Geschiebeberge) 15
„Ośla G.” (Esels Berg) 173
„Pańska G.” (Herrenberg) 54
Papenberg 102
„Parasolka” (Schirmberg) 8
Pascheberg 154
Peckberg 4
Piaskowa G. (Sand Berge) 98
„Piaskowa Góra” (Sandberg) 20
Piekielne Góry (Höllenberge) 65
„Pięknogóra” (Schön-Berg) 178
„Pijawcza G.” (Egelberge) 21
„Piotrowe Wzgórze” (Petersburg) 111
„Piwniczne Góry” (Keller Berge) 148
„Pobojowisko“ (Schlachteberg, Schlaferberg) 119
Pucie Góry (Pütt Berge) 80
Racza G. (Krebs Berg) 46
„Raczna G.” (Krebs Berg) 172
Reihans Berg 107
Renn Berg 13
Roter Berg 91
Schieferberg 161
Schmiltberge 83
Schnietzberg 120
Schönberg (Kaliska) 39
Schüttinsberg 167
Schützenberg 122 a
Shäferberge 85
„Siedmiu Braci“ (Siebenbrüderberg) 168
„Siekiercze Góry” (Zäckericker Berge) 146
„Sikorcze Góry” (Specht Berge) 9
„Skrzynna Góra” (Kistenberg) 131
„Słoński Gród” (Sonnenburg) 62
Sparr Berg 183
Spiegberge 51
Spittelberg 152
Spitzenberg 145
Sternberg (dziś Osowo) 36
Stoki 105
„Stolec” (Stolzenburg) 150
Straszne Góry (Höllen Berge) 72
„Strażnicza G.” (Warten Berg) 48
Struwe Berge 47
„Szczupacza G.” (Hecht Berg) 163
„Szczurza G.” (Rattenberg) 37
„Szubieniczna G.“ (Galgen Berg) 124,
143, 155
Szlachetka (Edelmanns Berg) 89
„Troszyńska G.” (Trossinsberg) 190
Wahlberg (dziś Wkrzany) 38
„Wałowe Wzgórze” (Wallberg) 93
„Wapienna G.” (Kalkofen Berg) 187
„Wapniczka” (Kalkofen Berg) 177
Wartenberg (Chełm Dolny) 179
„Wężownice” (Schlangenberge) 55
„Wiatraczna G.” (Mühlenberg) 121
„Wiatraczna G.” (Mühlenberge) 90
„Wiatraczna G.” (Windmühlenberg) 115
337
Edward Rymar
Wilden Berg 169
Wilhelmsberg (Wilkoszyce) 43
Winna G. (Wein Berg) 27, 159
„Winnogora” (Wein Berg) 126
Winnogora (Wein Berg) 130
Winnogora (Wein Berg) 73, 184, 191
„Winnogóra” (Wein Berg) – Wynberch 28
„Winnogóra” (Weinberg) 94
„Wisielców G.” (Galgenberg) 34, 192
Wisielcza G. (Galgen Berg) 59, 103
„Wisielcza G.” (Gerichtsberg, Galgen Berg)
24
Wisielcze Góry (Galgen Berge) 75
„Wronia G.” (Krahenberg) 6
„Wróbla G.” (Sperlings Berg) 50
338
„Wysoka G.” (Hohen Berg) 135
Wygon (Trift Berg) 106
Wyżka (Hohe Wall) 23
Wzgórza Krzymowskie (Wildheide Berge)
78
„Zabójcza G.” (Toter Berg) 95
„Zajęcza G.” (Haselberg) 162
„Zamkowa G.” (Schlossberg) 147, 182
Zięba (Finken Berg) 68
„Zimnica“ (Winterberg) 92
Zwierzyniec, góra 79
„Źródlana“ (Spring Berg) 153
Żurawia G. (Kranichen Berg) 110
„Żwirowe Góry” (Kiesberge) 41
Bobbie Ann Mason*
Wizyta
w „Małym Königsbergu”
Jestem amerykańską powieściopisarką i nowelistką. W 2011 roku opublikowałam powieść, Dziewczynę w niebieskim berecie. To historia o amerykańskim
pilocie bombowca, Marshallu Stone, który rozbił się w Europie podczas drugiej
wojny światowej i otrzymał pomoc od francuskiego ruchu oporu – Resistance.
Marshall Stone wrócił do Francji w 1980, spodziewając się znaleźć osoby, które
pomogły mu podczas wojny. Jedną z nich był nastoletnia dziewczyna, która prowadziła go przez ulice Paryża. Jako sygnał rozpoznawczy nosiła niebieski beret.
W powieści raz cofamy się, raz wybiegamy w przyszłość; wraz z Marshallem Stone
w 1980 roku szukamy dziewczyny i przeżywamy wspomnienia z wojny w 1944 roku.
Historia została zainspirowana przez rzeczywiste wydarzenia z życia
mojego teścia, który rozbił się na belgijsko-francuskiej granicy, a potem przebył
Francję i przeszedł Pireneje dzięki pomocy Resistance.
Kiedy zbierałam materiały do powieści, udałam się do Francji, gdzie
spotkałam kilka osób, które wtedy mu pomogły. W Paryżu spotkałam Michèle
Agniel. Była już wtedy wdową. Ona i jej rodzina współpracowali z grupą ruchu
oporu, pomagającą alianckim lotnikom, którzy znaleźli się samotnie we Francji
podczas okupacji. Wiedziałam już, że jej rodzina została aresztowana i trafiła do
Niemiec z powodu ich zaangażowania w Resistance. Michèle i jej matka zostały
wysłane do obozu koncentracyjnego Ravensbrück1.
* Bobbie Ann Mason – amerykańska nowelistka i powieściopisarka. Pochodzi z Kentucky (USA),
gdzie ukończyła uniwersytet a następnie doktoryzowała się na University of Connecticut. Autorka
licznych powieści, zbiorów nowel, laureatka licznych nagród. Jej ostatnia powieść – Dziewczyna w błękitnym berecie – to historia jej teścia, lotnika z czasów II wojny światowej, której jeden
z epizodów rozgrywa się w obozie kobiecym w Königsbergu (podobóz Ravensbrück). 15 września
2013 odwiedziła Chojnę i obejrzała miejsce po obozie, które znała jedynie ze wspomnień jednej
z byłych więźniarek.
339
Bobbie Ann Mason
Michèle nie mówiła dużo o swoim uwięzieniu, ale ponieważ byłam synową jednego z pilotów, któremu ona pomogła, zgodziła się opowiedzieć mi
swoją historię. Było dla niej bardzo bolesnym, by przywołać te wspomnienia.
Zamierzała je spisać, ale wciąż zwlekała. Chciała jednak, żeby jej historia została
zachowana i jakoś udało mi się zdobyć jej zaufanie.
Michèle i jej matka zostały wysłane w ostatnim konwoju z Paryża do Niemiec, na kilka dni przed wyzwoleniem miasta w sierpniu 1944. Liczyły, że zostaną wysłane do obozu pracy i wkrótce zwolnione. Ale Ravensbrück był wstrząsem.
Stało się jasnym, że kobiety będą pracowały tu aż do śmierci. Kilka Francuzek,
w tym Michèle i jej matka, zostało wysłanych do fabryki amunicji w Torgau, ale
kobiety odmówiły pracy w fabryce zbrojeniowej, ponieważ było to przeciwne
Konwencji Genewskiej. W ramach kary za protest zostały wysłane do innego
obozu, gdzie warunki były jeszcze gorsze. Położony był on w Królewcu (Königsberg), obecnie zwanym Chojną.
Być może w przepełnionym obozie było około 800 kobiet, obozie, który
został nazwany „Małym Königsbergiem” („Petit-Königsberg”) aby odróżnić go
od wielkiego portu na wybrzeżu Bałtyku. Michèle liczbę więźniarek szacuje na
pięćset, z czego połowa to Francuzki.
Kobiety były zmuszane do budowy dojazdu na lotnisko oraz przygotowywały grunt do budowy pasa startowego, który istnieje jeszcze dzisiaj. Cała praca
odbywała się ręcznie, z pomocą prymitywnych narzędzi.
W Dziewczynie w niebieskim berecie, Annette opowiada: „Wycinałyśmy
wielkie bloki zamrożonej darni i zanosiłyśmy je do wagonów, które ciągnięto
dalej na szyny. Szyny z kolei były krótkie i od czasu do czasu musiałyśmy przenosić wagony na rękach, podnieść je by dopasować do szyn. Przenosiłyśmy darń
z miejsca na miejsce. Byłyśmy jak krowy!”.
Pracowały w bawełnianych ubraniach i nie miały zimowej odzieży aż do
pierwszego śniegu. Na otwartej przestrzeni były wystawione na wiatr i zimno;
to być może była najmroźniejsza zima w ich pamięci. By się ogrzać, wsuwały co
rano w odzież siano z materaców. Przed marszem do pracy na płaskowyżu stały
poza obozem godzinami dla sprawdzenia obecności. Czasami były nagie i spryskiwano je wodą z węży.
Niektórym dano możliwość pracy w lesie, gdzie wyrywały z korzeniami
pnie drzew. Choć było dalej od obozu, za to było się mniej wystawioną na wiatr
niż na płaskowyżu. Jeńcy wojenni – mężczyźni, w tym kilku Francuzów, oczyszczało las, a ponieważ byli jeńcami wojennymi, zaangażował się Czerwony Krzyż,
1
W II tomie „Rocznika Chojeńskiego” (2010) zainteresowany tematyką czytelnik znajdzie tekst
T. Zgody, Obóz koncentracyjny dla kobiet w Königsbergu [przyp. red.].
340
Wizyta w „Małym Königsbergu”
dzięki czemu także kobiety mogły przekazać wiadomości o sobie.
Annette w Dziewczynie w niebieskim berecie opowiada: „Na płaskowyżu
gardiens (strażnicy) obserwowali nas niczym ptaki, które karmią się martwymi.
Kiedy kobieta załamywała się, gardiens biegli porwać ją i wrzucić na wóz. Pracowałyśmy aż do śmierci. Liczba nas zmniejszała się a ciała znikały. Nie było żadnego
four-crématoire (pieca krematoryjnego) w Königsbergu. Nie mogłabym upuścić
mojej matki. Musiałam utrzymać ją pionowo aż mogliśmy osiągnąć szpital”.
Wirginia D’Albert Lake, także „mieszkanka” „Małego Königsbergu”, napisała obrazowo o ciężkiej pracy i nieludzkich warunkach obozu w swoich wspomnieniach pt. Amerykańska bohaterka we francuskim Ruchu Oporu. Była Amerykanką, która poślubiła Francuza i została w Paryżu podczas wojny. Z Königsbergu została odesłana do Ravensbrück w marszu śmierci, kiedy Rosjanie posuwali
się naprzód i Niemcy zaczęli ewakuację obozu. Jakimś cudem, przetrwała marsz
i została uwolniona wcześniej.
Michèle uratowała się z marszu śmierci, ukrywszy się matką w szpitalu.
Zostały oswobodzone, kiedy przybyła Armia Czerwona. Michèle nie wiedziała,
dlaczego Armia Czerwona była dla nich tak miła, niemniej jednak zostały zaopatrzone i wysłane wraz z matką do szpitala w mieście Wrongrowietz (Wągrowiec). Matka prawie umarła, ale po czterech miesiącach w szpitalu, pielęgnowana przez zakonnice, wyzdrowiała na tyle, by wrócić do Paryża.
Michèle z matką były poza Paryżem przez prawie rok i nie miały żadnych
wiadomości od rodziny. Kiedy wróciły dowiedziały się, że ojciec Michèle umarł
w Buchenwaldzie.
W 1995 roku, w pięćdziesięciolecie oswobodzenia obozu, Michèle wróciła odwiedzić to miejsce. Napisała o podróży w biuletynie ADIRA, „les Anciennes Déportées et Internées de la Résistance”.
Przyjechała, by znaleźć zaniedbany rosyjski cmentarz. Wiedziała, że to
były groby jej wyzwolicieli. I chociaż rozpoznała miejsce natychmiast – krajobraz, płaskowyż, rozmieszczenie budynków zamieszkiwanych przez Niemców
– była zdezorientowana bujną roślinnością, która zajęła miejsce obozu, opuszczonego i podpalonego przez Niemców. Nie było żadnej wskazówki, że było tam
więzionych 500 kobiet. Napisała ze smutkiem, że groby kobiet tutaj pogrzebanych zostały wymazane przez czas.
„To było tak, jak gdyby obóz pracy przymusowej nigdy tu nie istniał”,
mówiła.
Kiedy napisałam o warunkach pracy w obozie w mojej powieści, sfabularyzowałam niewiele, ponieważ chciałam udokumentować obóz tak dokładnie,
jak to tylko możliwe. Jak wszyscy zdajemy sobie sprawę, fikcja nie może przyćmić faktów, kiedy zaczynamy pisać o obozach koncentracyjnych.
341
Bobbie Ann Mason
* * *
15 września 2013, podczas podróży do Europy, odwiedziłem miejsce
obozu. Bardzo długo horror „Małego Königsbergu” był zapomniany. Zawładnęła mną skarga Michèle, że czuła się tu jak gdyby obóz kobiet nigdy nie istniał.
Moim zamysłem było, żeby znalazło się dwóch lub trzech ludzi, którzy przyszliby i próbowali wyobrazić sobie, co się tam wydarzyło, aby dzięki temu przynajmniej jeden albo dwa umysły o tym pamiętały.
Beata Zawadka z Uniwersytetu Szczecińskiego towarzyszyła mojej przyjaciółce Karen Alpha i mi w wyprawie do Chojny, a Radosław Skrycki oprowadził
nas po kościele Mariackim, mieście i starych niemieckich koszarach. Pokazał
nam miejsce, gdzie najprawdopodobniej znajdował się obóz – mam 90% pewności, że to tam. Chodziliśmy wzdłuż starej niemieckiej drogi wokół lasku i zarośli.
„Wykopaliska archeologiczne byłyby pożądane, by potwierdzić ostatecznie położenie obozu”, powiedział. Był jednak pewien, że obóz był dokładnie tam albo
bardzo blisko.
Radosław Skrycki zawiózł nas wtedy do pustego płaskowyżu, gdzie
Niemcy mieli lotnisko podczas wojny a gdzie później Sowieci posiadali bazę
lotniczą, już po wojnie. To miejsce, gdzie więcej niż pięćset kobiet okrutnie
traktowanych pracowało na granicy swoich możliwości. Pomyślałam o nich, pracujących w śniegu i wietrze, noszących nieodpowiednią odzież, podczas jednej
z najsroższych zim. Zostały zmuszone by odkopać darń do poziomu gruntu dla
budowy pasa startowego. Pracowały gołymi rękoma, zwykłymi narzędziami. Nie
potrafię wyobrazić sobie tej potworności.
Stanęłam na początku pasa startowego i popatrzyłam w dół, jak znikał
na horyzoncie. Dzień był posępny, a to przecież była pogoda wrześniowa, nie
środek zimy. Spróbowałam wyobrazić sobie kobiety maszerujące do tego miejsca, mające tylko miskę cienkiej zupy w ciągu dnia za całe wyżywienie.
Było niemożliwym, by sobie to wyobrazić, trudnym do uwierzenia, ale
koniecznym, by zapamiętać.
Jestem świadoma, że w tym mrocznym obozie odbija się ledwie niewielka część udręk i cierpienia tego kraju podczas wojny, ale jestem ośmielona przez
pracę, która została wykonana przez historyków i urzędników miasta w Chojnie
i jestem dumna, że mogłem uczcić tę historię w swojej powieści.
* * *
Po południu w towarzystwie kilku chojeńskich urzędników, z Adamem
Fedorowiczem, Kazimierzem Komorzyckim i poetką Dorotą Dobak-Hadrzyńską, ugoszczono nas obiadem. Nawet jeśli była bariera językowa, nasz gospodarz
342
Wizyta w „Małym Königsbergu”
z Uniwersytetu Szczecińskiego, Beata Zawadka, tłumaczyła dla nas, dzięki czemu rozmowa toczyła się dalej żywo. Każdy wyraził zainteresowanie, by upamiętnić losy kobiet, które były zmuszone do pracy niewolniczej w obozie. Byłam zadowolona, gdy zdałam sobie sprawę, że nie byłam sama w pragnieniu poznania
złożonej tam ofiary i że tyle już zostało zrobione, by udokumentować tę historię.
Moje natchnienie, Michèle Agniel, która ma teraz 87 lat, jest osobą nadzwyczajnej siły i odporności, cech, które z pewnością wyjaśniają przeżycie obozu przez
nią. Zarówno ona jak i Wirginia D’Albert Lake podkreślały, że ci, którzy się poddawali nie przeżywali. „Te, których płacz usłyszałaś wieczorem, nie przeżyły”, mówiły.
Michèle stała się moją bliską przyjaciółką i w ten sposób składam jej
cześć; chciałam kontynuować podróż i przyjechać do Polski, by upamiętnić ofiarę jej i tamtych setek kobiet, które opierały się okupacji.
Tłumaczył: Radosław Skrycki
Wybór źródeł:
An American Heroine in the French Resistance, the Diary and Memoir of Virginia D’Albert Lake, edited, with an introduction by Judy Barrett Litoff.
Violette Szabo była jedną z więźniarek w Ravensbrück i Königsbergu. Była agentką brytyjską, szkoloną przez Special Operations Executive w Londynie i zrzuconą do Francji.
Ona i trójka innych agentów zostali aresztowani i ostatecznie rozstrzelani. Po śmierci
stała się romantyczną bohaterką licznych filmów i książek.
Violette Szabo Museum: http://violetteszabomuseum.org.uk/2-uncategorised/6-introduction
Zdjęcia opuszczonego sowieckiego lotniska w Chojnie, obok obozu z okresu II wojny:
http://neumark.pl/main.php?obiekt=chojnalotnisko&lang=en
B.A. Mason, The Girl in the Blue Beret, 2011.
„The Real Girl in the Blue Beret”, blog w: „New Yorker online”, prowadzony przez Bobbie Ann Mason
http://www.newyorker.com/online/blogs/books/2013/05/the-real-girl-in-the-blue-beret.html
Michèle Agniel Moët, Retour au Petit-Koenigsberg – Jun 1995. 50 ans après, pismo ADIR,
„les Anciennes Déportées et Internées de la Résistance”. Archiwa ADIR znajdują się
w Paryżu, prawdopodobnie w Bibliothèque Nationale.
Kolejna francuska ocalona, Suzanne Guyotat, pisała o oswobodzeniu obozu. Opublikowano w 1985. Tekst w formacie PDF, w jęz. francuskim, dostępny online:
http://www.youscribe.com/catalogue/presse-et-revues/savoirs/autres/la-liberation-ducamp-de-concentration-de-konigsberg-en-neumark-dit-979102
343
344
„W Chojnie wszystko
było pierwsze”
– rozmowa z profesorem
Tadeuszem Białeckim
21 października 2013 roku profesor Tadeusz Białecki obchodził swoje
osiemdziesiąte urodziny. Dla popularyzacji dziejów Chojny i ziemi chojeńskiej
to postać wyjątkowa: to za jego sprawą w latach 60. XX wieku wszyscy zainteresowani mogli otrzymać pierwszą polskojęzyczną syntezę historii powiatu chojeńskiego. Pierwsze prace naukowe, dotyczące historii i współczesności Chojny,
wyszły spod pióra Profesora. Jego związki z miastem oraz regionem przez lata
były bardzo silne, co zaowocowało rozlicznymi publikacjami oraz naukową opieką nad chojeńskimi bibliotekarzami i studentami stąd pochodzącymi1.
Profesor Tadeusz Białecki, jak sam mówi, jest wciąż z Chojną emocjonalnie związany. Brał udział w dyskusji o powołaniu muzeum w Chojnie, publikował na łamach „Rocznika Chojeńskiego”, brał udział w spotkaniach autorskich
i promocyjnych organizowanych w ostatnich latach w Chojnie; jest wreszcie
honorowym członkiem Stowarzyszenia Historyczno-Kulturalnego „Terra Incognita” w Chojnie.
Pierwsza Pańska dłuższa wizyta w Chojnie miała miejsce w 1958 roku,
gdy miał Pan 25 lat. Jak wspomina Pan tamto miasto?
Pierwszy raz w Chojnie byłem w 1953 roku, nie miałem jednak aparatu
i miasto obejrzałem pobieżnie. Lepiej z miastem zapoznałem się w 1958. „Zahaczyłem” się wtedy w Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej, zostałem
Podsumowanie chojeńskich zainteresowań Profesora znajdzie czytelnik w numerze specjalnym
„Przeglądu Zachodniopomorskiego” (nr 1/2013).
1
345
instruktorem i miałem pod opieką biblioteki powiatu chojeńskiego. Zacząłem
zwiedzać miasta i fotografować. Chojna zainteresowała mnie już podczas pierwszego, krótkiego pobytu pięć lat wcześniej. W pamięci miałem bramy obronne
w murach miejskich. Przede wszystkim Brama Świecka – jedyna tak piękna na
Pomorzu. Ona mnie przyciągała, chciałem ją znowu zobaczyć.
Gruzy na mnie nie robiły wrażenia. Stale je oglądałem, gdziekolwiek
bym nie pojechał. Pełno było zniszczonych miast, rozmaitych obiektów. Jednak
Chojna zrobiła wrażenie przygnębiające: duże miasto, a w nim olbrzymia pusta połać. Poza tym ogromny kościół, który górował nad okolicą, z którego stały
cztery ściany, w środku gruz, zarośla. Naprzeciw stał ratusz, a właściwie jego trzy
ściany. Wokół pełno gruzu, którego nikt nie posprzątał.
A więc wrażenie było szokujące, jednak natychmiast pojawiało się pytanie: czy to się kiedyś odbuduje? Z drugiej strony uwagę przyciągała ilość zabytków, które dało się dostrzec mimo tak potężnych zniszczeń. Po powrocie zajrzałem do niemieckich publikacji, by zobaczyć, jak to miasto kiedyś wyglądało. Zobaczyłem, jak piękny był ratusz, który miał jedne z najpiękniejszych gotyckich
szczytów w tej części Europy. No i dobrze zachowane mury miejskie z pięknymi
bramami.
Zawsze podkreśla Pan wartość chojeńskich zabytków.
Tak, one zawsze mnie przyciągały. Za każdym razem, gdy przyjeżdżałem
do Chojny, oglądałem je na nowo, fotografowałem. Z wielu miast, których zwiedziłem przecież mnóstwo, zabytki Chojny najbardziej mi się podobały.
Podczas akcji ratowania murów miejskich Chojny, zainicjowanej przez
Stowarzyszenie „Terra Incognita”, podnoszą się głosy, że są to zabytki
niemieckie, więc nie ma sensu ich ratować
Jest to problem, który stale istniał, tyle że zaraz po wojnie. Część ludzi
zastanawiała się, czy warto tu cokolwiek odbudowywać, bo to przecież niemieckie. Trzeba pamiętać, że był to okres niepewności co do trwałości naszej zachodniej granicy. Ale dzisiaj na to trzeba patrzeć inaczej. Przecież jest to dorobek
kulturowy ludzi, którzy tu mieszkali. Gdybyśmy je zniszczyli albo pozwolili je
zniszczyć, bylibyśmy barbarzyńcami. To hitlerowcy z upodobaniem niszczyli zabytki, bo one świadczyły o kulturze okupowanego kraju. Jak nie ma kultury – nie
ma ludzi, nie ma narodu, społeczeństwa. Poza tym te zabytki są niezupełnie
niemieckie. Przecież budowali je także Słowianie. Nie Polacy, ale jednak nasi
pobratymcy. Dzisiaj Niemcy podkreślają tę wielokulturowość. W klasztorze cy-
346
sterek w Greifswaldzie dwujęzyczna tablica informuje, że został on zbudowany
przez Niemców i Słowian. Oni potrafią patrzeć na wielokulturowość tych ziem,
więc dlaczego my mielibyśmy nie potrafić?
Od zauroczenia miastem prosta droga do pracy naukowej. Pan jako
pierwszy zaczął tę chojeńską „działkę” uprawiać naukowo.
Historią Pomorza zainteresowałem się na studiach. Pracę magisterską
u prof. Aleksandra Gieysztora pisałem o wczesnym średniowieczu (system grodowy na Pomorzu). Na wykłady z historii gospodarczej chodziłem do prof. Mariana Małowista. To oni pchnęli mnie ku Pomorzu. Do siebie, do Lublińca na
Górnym Śląsku, nie chciałem wracać, mając na sumieniu zniszczenie portretów
Stalina. Przyjechałem więc na Pomorze, tym bardziej że w Warszawie były problemy z mieszkaniami i pozwoleniem na zamieszkanie.
W Szczecinie udałem się do dyrektora Muzeum Pomorza Zachodniego
Władysława Filipowiaka, który przyjął mnie z otwartymi rękoma, zachęcając do
pracy naukowej. Dostałem nawet w muzeum pokój gościnny, w którym mieszkałem przez kilka tygodni.
Problemem tych ziem była wtedy wszechobecna propaganda, która mówiła o odwiecznej polskości tzw. ziem odzyskanych. Ja twierdziłem zawsze, że
były one słowiańskie, nie polskie, w każdym razie nie zawsze i nie wszędzie.
Zupełnie nie było polskiej literatury. Wiele o tym rozmawialiśmy z Henrykiem
Lesińskim2, dochodząc do wniosku, ze należy jak najwięcej publikować o historii
tych ziem. Po to, żebyśmy mieli dorobek nie tylko niemiecki. Była to wtedy polska racja stanu, która później mogła wpłynąć na kwestie uznania granic. Dzisiaj
już ten problem nie istnieje, ale wtedy wszyscy tym żyli, bowiem granica nie
była uznawana przez Niemiecką Republikę Federalną. Problem był żywy, dlatego
każdy podkreślał, że Polacy muszą włożyć, także w historiografię, jak największy
wkład pracy. Dzisiaj może to brzmieć górnolotnie, wtedy jednak tak myśleliśmy.
Pierwsza naukowa praca polska dotycząca Chojny to Pański doktorat.
Doktorat dotyczył powiatu chojeńskiego, stało się to trochę z przypadku.
Gdy przyjechałem do Szczecina, zamieszkałem w Muzeum. Nie można jednak
było tam mieszkać stale – był to przecież pokój gościnny. Dlatego gdy nadarzyła
Prof. dr hab. Henryk Lesiński (1923–1994) – historyk, archiwista, twórca czasopism „Szczecin”
i „Przegląd Zachodniopomorski”, pierwszy rektor Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Szczecinie,
inicjator przekształcenia WSP w Uniwersytet i pierwszy dziekan Wydziału Humanistycznego US.
2
347
się okazja przejścia do pracy w bibliotece i otrzymania mieszkania – zmieniłem
pracę. Okazało się bowiem, że w bibliotece zatrudniani są absolwenci wyższych
uczelni. Był to rok 1959. Po roku pracy otrzymałem już mieszkanie na Starym
Mieście w nowym budownictwie, na ul. Grodzkiej.
W bibliotece zostałem instruktorem wojewódzkim. Przydzielono mi
pod opiekę biblioteki, m.in. powiatu chojeńskiego. Jeżdżąc tam często, poznałem wiele miast i miasteczek tego powiatu.
Przyszedł wreszcie czas, że trzeba było zdecydować się na pracę doktorską, do czego wszyscy mnie namawiali, a szczególnie Henryk Lesiński. Początkowo wybrałem na temat osadnictwa wczesnego średniowiecza na całym Pomorzu
Zachodnim, ale w tym samym czasie ukazała się książka Ireny Turnau, wydana
przez Instytut Zachodni w Poznaniu, dotycząca ludności polskiego Wrocławia3.
Autorka na podstawie badań ankietowych odtworzyła pochodzenie ludności
polskiej osiedlonej we Wrocławiu po ostatniej wojnie. Książka bardzo mnie zainteresowała i pomyślałem, że taką tematyką mógłbym się zająć w odniesieniu
np. do Szczecina. Jednocześnie w tym samym czasie w Szczecinie przebywał
prof. Michał Sczaniecki4 z Poznania. Na spotkaniu w bibliotece zapytał mnie,
czy nie zechciałbym podjąć się napisania doktoratu i jaka tematyka mnie interesuje. Zasugerował, że najlepiej byłoby, gdybym się zajął tematyką współczesną,
np. osadnictwem na „Ziemiach Odzyskanych”. Wiązało się to z faktem, ze właśnie udostępniono archiwalia do pierwszych lat Polski Ludowej. Ponieważ sam
nie mógł objąć mnie opieką naukową, zaproponował prof. Władysława Rusińskiego5, także z Poznania.
Pojechałem więc do Poznania, odbyliśmy rozmowę, a ponieważ profesor wiedział, że często wyjeżdżam w teren, zaproponował, żebym zbadał powiat chojeński. Tak doszło do sprecyzowania tematyki. Miała to być praca nad
strukturą demograficzną ludności miast powiatu chojeńskiego, których wówczas
było 7 (Chojna, Trzcińsko Zdrój, Moryń, Mieszkowice, Cedynia, Dębno, Boleszkowice). Taki przekrój struktury demograficznej byłby w pewnym sensie kalejdoskopem charakterystycznym dla całego Pomorza Zachodniego. Temat został sformułowany i zaakceptowany przez Radę Wydziału Historycznego UAM
w Poznaniu. Opracowałem więc ankietę, załatwiłem różne formalności i przystąpiłem do badań. Prowadziłem je w urzędach meldunkowych, które prowadziły
wówczas dokładne spisy mieszkańców w księgach meldunkowych. Mogłem się
I. Turnau, Studia nad struktura ludnościowa polskiego Wrocławia, Poznań 1960.
Michał Sczaniecki (1910-1977) – historyk prawa, mediewista, profesor UAM w Poznaniu,
Uniwersytetu Warszawskiego i dyrektor Instytutu Zachodniego w Poznaniu.
5
Władysław Rusiński (1911–1986) – historyk społeczno-gospodarczy, profesor UAM w Poznaniu,
rektor Wyższej Szkoły Ekonomicznej w Poznaniu.
3
4
348
z nich dowiedzieć, skąd osadnicy przybyli, kiedy jakie mieli wykształcenie i zawód, kiedy i gdzie się urodzili oraz czy przybyli z miasta czy ze wsi. Do południa
więc pracowałem w bibliotece, a po południu chodziłem do biur meldunkowych
i przepisywałem te dane z ksiąg. Doktorat ukazał się nawet drukiem, a książkę
dofinansował PGR Troszyn6.
Z jednej strony badał więc Pan ludzi na podstawie suchych, urzędowych
statystyk, a z drugiej spotykał Pan żywych. W swoich wspomnieniach
pisze Pan, że fotografując klasztor, został Pan wzięty za Niemca – to był
pierwszy kontakt z mieszkańcem Chojny.
W owym czasie nie było żadnego ruchu turystycznego z Niemiec. Wycieczki pojawiały się sporadycznie. Poza tym polscy turyści rzadko mieli aparaty,
a nikt nie fotografował ruin. Byłem więc pewnym ewenementem. Fotografowałem nie tylko pojedyncze obiekty, ale też całe fragmenty miasta, gruzy, zniszczone bramy. Nieraz spotykani przechodnie mówili, że nie warto tego robić, szkoda
pieniędzy.
Z chojnianami miałem dużo kontaktów. Dużo rozmawiałem z byłymi
żołnierzami – osadnikami wojskowymi. Opowiadali swoje przeżycia wojenne
i okupacyjne. Te opowieści były bardzo ważne, bowiem nie można było wtedy
o wszystkim napisać. Miałem też przyjaciół. Na przykład instruktor biblioteki
powiatowej w Dębnie Konrad Pietkiewicz. On miał motocykl i myśmy tym motorem jeździli po całym powiecie. Pochodził chyba z Wileńszczyzny, jego ojciec
zdaje się był w łagrze. Takich rzeczy wtedy też nie można było publikować, dlatego dużo rozmawialiśmy.
W Chojnie mieszkali państwo Karpowiczowie, z którymi, wraz z żoną,
utrzymywaliśmy bliskie kontakty. Pani Karpowiczowa była kierownikiem biblioteki miejskiej w Chojnie. Poznaliśmy się bliżej, odwiedzaliśmy się. Jej mąż też
był wywieziony w głąb ZSRR w 1940 roku, potem z armią Andersa dostał się do
Anglii. Tam był mechanikiem lotniczym.
Dobrze wspominam ówczesnego sekretarza Powiatowej Rady Narodowej w Dębnie – pana Bobowskiego. Po latach pomógł mi przy wydawaniu monografii Z dziejów ziemi chojeńskiej. To był moja pierwsza monografia z cyklu
Z dziejów ziemi…, a on wystarał się o pieniądze.
T. Białecki, Przemiany w strukturze ludnościowej miast powiatu Chojna 1945–1962, Szczecin
1966.
6
349
No właśnie – skąd pomysł, by zrobić monografię „ziemi” chojeńskiej?
Pomysł na serię „z dziejów ziem...” narodził się trochę później. W bibliotece pracowałem do 1965 roku. W 1964 obroniłem pracę doktorską. Okazało się
wtedy, że musiałem zajmować się pracą bibliotekarza, a nie historią. Tymczasem
w 1961 roku został założony w Szczecinie Instytut Zachodniopomorski. Henryk
Lesiński, z którym najbliżej się przyjaźniłem, był sekretarzem tego Instytutu. Po
paru latach zaczęto tam wydawać naukowe publikacje dotyczące historii Pomorza Zachodniego. Tym więc się zainteresowałem i po rozmowach z Lesińskim
postanowiłem przejść tam do pracy. Rozpocząłem ją w maju 1965 roku, zostając asystentem w Instytucie. Na zebraniach Rady Naukowej dyskutowaliśmy, co
badać, co wydawać. Zaczęto zwracać uwagę, że mieszkający na tych ziemiach
młodzi ludzie zaczynają się interesować przeszłością swego regionu. To zupełnie naturalny proces – minęło przecież 20 lat od wojny i zapotrzebowanie na
tematykę historyczną zaczęło szybko narastać. Wtedy narodziła się koncepcja,
by dla każdego powiatu opracować taką popularnonaukową monografię. Nie pamiętam, kto był tego pomysłodawcą. Dyskutowaliśmy też, jak nazwać taką serię
powiatowych monografii. Ponieważ „powiat” brzmiało zbyt administracyjnie,
Lesiński zaproponował by nazwać je „ziemiami”. Było to przecież pojęcie czysto
historyczne i polskie.
Pierwszą taką krótką monografię Z dziejów ziemi myśliborskiej wydał dyrektor Instytutu Kazimierz Golczewski7. Ponieważ ja w Chojnie „siedziałem”
już dość długo, miałem z Chojny zrobiony doktorat, postanowiłem, że następną
monografią będzie właśnie Z dziejów ziemi chojeńskiej8. Zgłosiłem się więc do
przewodniczącego Powiatowej Rady Narodowej w Dębnie Józefa Bobowskiego,
który przyjął propozycję opracowania chojeńskiej monografii. Wcześniej miejscowe władze wsparły opublikowanie mojego doktoratu. Książka ukazała się drukiem w 1969 roku.
Ale nie tylko publikacje naukowe – był też pierwszy album fotograficzny.
Zawsze powtarzam, że w Chojnie wszystko było „pierwsze” – pierwsza
analiza pochodzenia ludności miast, pierwsza monografia powiatowa, wreszcie
Kazimierz Golczewski (Galczewski; 1917–2005) – prokurator wojskowy w Lublinie, Kielcach,
Łodzi, Warszawie i Szczecinie w okresie stalinowskim. W latach 1961–1967 dyrektor Instytutu
Zachodniopomorskiego, potem m.in. wykładowca Politechniki Szczecińskiej. Z dziejów ziemi myśliborskiej, red. K. Galczewski, Szczecin 1966.
8
Z dziejów ziemi chojeńskiej, red. T. Białecki, Szczecin 1969.
7
350
pierwszy album fotograficzny9. Żaden powiat na Pomorzu Zachodnim nie miał
wówczas takiego albumu. W Chojnie poznałem Andrzeja Krydę. Pochodził chyba z Rzeszowa, z zawodu był fotografem i miał piękne zdjęcia: przyrodnicze,
architektoniczne. Doszliśmy do wniosku, że należy wydać album. Najważniejsze jednak były pieniądze. Dzięki poparciu Stowarzyszenia Miłośników Ziemi
Chojeńskiej udało się je zdobyć od władz powiatowych. Ja napisałem wstęp
i podpisy, wszystkie były pięciojęzyczne (polsko-niemiecko-angielsko-francuko-rosyjskie). To był pierwszy album fotograficzny o przyrodzie i zabytkach, jaki
ukazał się na Pomorzu Zachodnim. Nie jest może doskonały technicznie, ale
nakład rozszedł się błyskawicznie (cena: 120 zł).
Oprócz działalności wydawniczej, naukowej i popularyzatorskiej to także praca mentorska. Do inspiracji Pańskimi dokonaniami przyznaje się
profesor Edward Rymar; na uczelni wypromował Pan wielu magistrów,
którzy także pisali o Chojnie i ziemi chojeńskiej.
Jeżeli studenci pochodzili z dawnego powiatu chojeńskiego, to sugerowałem im podjęcie tematyki z własnego regionu. Takich prac magisterskich
powstało całkiem sporo [zob. Aneks na końcu wywiadu – R.S.]. Wśród nich
było kilka dobrze napisanych i ciekawych. Te rekomendowałem do druku. I tak
na przykład monografia „Gazety Chojeńskiej” Hanny Bolczak ukazała się drukiem w „Przeglądzie Zachodniopomorskim”10, natomiast wyimki z pracy Emilii
Szczygieł opublikowano w „Roczniku Chojeńskim”11.
W dniach 2–3 czerwca 1972 roku odbyła się w Dębnie organizowana
przez Pana konferencja „Tysiąc lat dziejów oręża polskiego”.
Gdy zbliżała się tysięczna rocznica bitwy pod Cedynią (972 r.), w ramach
Instytutu Zachodniopomorskiego postanowiliśmy zorganizować sesję naukową,
poświęconą tej tematyce. Wytypowaliśmy autorów, rozmawiając między innymi
9
T. Białecki, A. Kryda, Piękno ziemi chojeńskiej, Szczecin 1974.
10
E. Szczygieł-Lembicz, Jednostka Wojskowa w Chojnie na tle powstania i organizacji Pomorskiej
Brygady WOP w latach 1945–1960, „Rocznik Chojeński” t. II, 2010, s. 177–201; taż, Jednostka wojskowa w Chojnie na tle przeobrażeń w strukturze organizacyjnej Pomorskiej Brygady WOP w latach
1960–1980, „Rocznik Chojeński” t. III, 2011, 149–163; taż, Jednostka Wojskowa w Chojnie na tle
zmian strukturalnych po 1989 roku. Powołanie do życia Pomorskiego Oddziału Straży Granicznej,
„Rocznik Chojeński” t. IV, 2012, s. 285–297.
11
351
z profesorem Gerardem Labudą12. Już jako dyrektor Instytutu miałem dobre
kontakty z Wojskowym Instytutem Historycznym. Tam poznałem między innymi Kazimierza Sobczaka13, z którym wspólnie przygotowaliśmy niezbędną publikację14. Gdy dowiedział się, że robimy taką sesję, zaproponował współpracę ze
strony Wojskowej Akademii Politycznej. Wojsko miało pomóc także logistycznie – dało transport, wyżywienie, rozbiło namioty w Siekierkach. Wybór miasta na sesję padł na Dębno, ponieważ tam była siedziba powiatu chojeńskiego.
Stołowaliśmy się w różnych miejscach, między innymi w Moryniu. Tam, koło
grodziska, uruchomiono wówczas nową restaurację „Mini Rak”. Niezależnie od
sesji, kilka dni później, odbyły się ogólnopolskie uroczystości tysięcznej rocznicy
cedyńskiej wiktorii.
Pionierski charakter miała też publikacja poświęcona herbom miast Pomorza, w tym i Chojny.
Inspiracją do napisania tej książki był fakt, że ludzie dopiero zaczynali
interesować się herbami swoich miejscowości. Zaniepokoiło mnie to, że niektóre miasta mają różne herby i nie wiadomo było, który z nich jest historycznie uzasadniony, dobrze wybrany i prawdziwy. Czary goryczy dopełnił fakt, że
władze Koszalina zmieniły tradycyjny herb na nowy, niemający nic wspólnego
z historią miasta. Napisałem wtedy do wszystkich miast i władz powiatowych,
żeby przysłali mi obowiązujące wzory herbu swoich miast. Prawie nikt nie odpowiedział. Postanowiłem więc wydać publikację, w której byłyby herby urzędowe
i wszystkie znane ich odmiany15. Wyszedłem też z inicjatywą do powiatowych
rad narodowych, by na urzędowych pismach zamieszczały wizerunek herbu własnego miasta. Jak się okazało, tu także odzew był nikły. Sądzę teraz, że inicjatywa
była za wczesna. Minęło jeszcze chyba 10 lat, zanim swoimi herbami zaczęto się
interesować profesjonalnie. Nawiasem dodam, że na temat herbów miast Pomorza Zachodniego została napisana pod moim kierunkiem praca magisterska
w Instytucie Historii ówczesnej Wyższej Szkoły Pedagogicznej.
12
Gerard Labuda (1916–2010) – wybitny historyk-mediewista związany z UAM w Poznaniu
(w latach 1962–1965 rektor). Zajmował się dziejami słowiańszczyzny, historią Pomorza i Kaszub.
13
Płk prof. dr hab. Kazimierz Sobczak, dyrektor Wojskowego Instytutu Historycznego w latach
1981–1990.
14
1000 lat dziejów oręża polskiego: Cedynia – Siekierki, 972–1945–1972, red. T. Białecki, K. Sobczak, Szczecin 1973.
15
T. Białecki, Herby miast Pomorza Zachodniego, Szczecin 1991.
352
Ważnym polem Pańskiej działalności jest pamiętnikarstwo – własne, ale
i publikowanie wspomnień innych mieszkańców Pomorza.
W 1969 roku ogłosiliśmy konkurs „Dzieje szczecińskich rodzin”, którego
ramy przerosły znacznie ograniczenie geograficzne do samego Szczecina. Prace
napływały praktycznie ze wszystkich powiatów Pomorza, w tym i z chojeńskiego.
Część z nich ukazała się drukiem, między innymi w książce Z nadodrzańskiej
ziemi16. Chojnie poświęciłem też wiele miejsca w swoich opublikowanych niedawno wspomnieniach17 a także tych publikowanych na łamach „Rocznika Chojeńskiego”, których uzupełnieniem jest liczny zbiór fotografii z moich pierwszych wizyt w mieście18.
Czy teraz czuje Pan Profesor związek z Chojną? Czy śledzi Pan wydarzenia, które teraz mają tu miejsce?
Kontakty osobiste już się pourywały. Jednak ciągle liczę, ze powstanie
monografia Chojny, której silnie kibicuję19. Obserwuję też dyskusję o powołaniu
muzeum w Chojnie20.
Rozmawiał Radosław Skrycki
Aneks
Prace magisterskie powstałe na seminarium prof. T. Białeckiego dotyczące Chojny i dawnego powiatu chojeńskiego21
1. Helena Bańska, Szkolnictwo w Chojnie w latach 1945–1975, Szczecin 1978.
2. Hanna Bolczak, Monografia „Gazety Chojeńskiej”, Szczecin 2005.
3. Daniela Dziedziuch, Działalność Miejskiej Biblioteki Publicznej w Dębnie Lubuskim
1946–1983, Szczecin 1985.
Z nadodrzańskiej ziemi. Wspomnienia Szczecinian, red. T. Białecki, Poznań 1974.
T. Białecki, Szczecin – przystanek na całe życie, cz. 1, Szczecin 2009, cz. 2, Szczecin 2012.
18
T. Białecki, Z wędrówek po Pomorzu Zachodnim. Moje pierwsze spotkania z Chojną, „Rocznik
Chojeński” t. I, 2009, s. 103–114; tenże, Z moich wędrówek po Pomorzu Zachodnim (2). Kostrzyn,
„Rocznik Chojeński” t. II, 2010, s. 202–213.
19
W pracy zbiorowej Chojna i okolice na przestrzeni wieków (2) (red. R. Skrycki, Chojna – Zielona
Góra 2008) profesor Białecki opublikował Plan monografii Chojny.
20
T. Białecki zabrał głos w dyskusji na łamach „Gazety Chojeńskiej”; zob. Chojnę powinno być stać
na muzeum regionalne!, „Gazeta Chojeńska” nr 16, 21.04.2009.
21
Wykaz według listy przekazanej przez T. Białeckiego.
16
17
353
4. Andrzej Jaz, Osadnictwo wojskowe w powiecie chojeńskim, Szczecin 2002
5. Katarzyna Kostańska, Rejon Pamięci Narodowej Cedynia – Siekierki, Szczecin 1995.
6. Jan Macyszyn, Trzydziestolecie działalności ZNP powiatu Chojna w latach 1945–
1975, Szczecin 1977.
7. Robert Rzechółka, Monografia tygodnika lokalnego „Echo Gryfina i okolic”, Szczecin 2009.
8. Dorota Soszka, Biblioteki i czytelnictwo na ziemi chojeńskiej w latach 1947–1998,
Szczecin 2000.
9. Jolanta Strychoń, Kształtowanie się podstaw struktury społeczno-gospodarczej powiatu chojeńskiego w okresie akcji osiedleńczej w latach 1945–1950, Szczecin 1994.
10. Emilia Szczygieł, Powstanie, rozwój i organizacja Wojsk Ochrony Pogranicza na przykładzie Jednostki Wojskowej w Chojnie w latach 1945–1991, Szczecin 2005.
11. Bernard Szymkowiak, Dzieje Chojny w latach 1945–1985, Szczecin 1992.
12. Jacek Turkiel, Fortyfikacje Chojny do XVII wieku, Szczecin 1987.
13. Aneta Marta Tusińska, Budownictwo warowne miast Nowej Marchii, Szczecin 2001.
354
Przemysław Konopka
Odkrywanie
Nowej Marchii.
Recenzja książki
Pawła Rutkowskiego
Wędrówki między
Odrą a Drawą
Teren Nowej Marchii do dzisiaj stanowi terra incognita zarówno dla
większości polskich i niemieckich historyków, jak i dla turystów w obu krajach.
Region między Odrą na zachodzie a Drawą na wschodzie i między Świebodzinem na południu a Gryfinem na północy nadal czeka na historyczną monografię
i eksplorację przez szukających pięknego krajobrazu, przyrodniczych fenomenów, możliwości odpoczynku i niezwykłych śladów historii. Czekając więc zarówno na odkrycie Nowej Marchii przez historyków, jak i na sensowną strategię
rozwoju turystyki dla tego obszaru, odnotujmy jedną z nowszych publikacji na
temat regionu – książkę pod redakcją prof. Pawła Rutkowskiego p.t. Wędrówki
między Odrą a Drawą1.
Impulsem do powstania publikacji była prezentowana w roku 2006
w Poczdamie wystawa pod tytułem: „Nowa Marchia – spotkanie z krajobrazem
historycznym”. Jej organizatorami były dwie instytucje: Dom Historii Brandenbursko-Pruskiej oraz Niemieckie Forum Kultury Europy Środkowej i Wschodniej. Ta druga sześć lat później wydała odrębnie w języku niemieckim i w języku
polskim omawianą tu książkę, przy czym nie jest ona katalogiem wspomnianej
wystawy, raczej rozwinięciem i uzupełnieniem tego, co mieszkańcy wielu miejscowości po wschodniej i zachodniej stronie Odry mogli na niej oglądać.
1
Wędrówki między Odrą a Drawą. Spotkanie z Nową Marchią, red. P. Rutkowski, Potsdam 2012.
355
Ośmiu autorów poszczególnych fragmentów książki (pięciu Polaków
i trzech Niemców) interesowały cztery główne tematy związane z Nową Marchią: historia wybranych miejscowości, klasztory i zakony, kościoły oraz pałace
i rezydencje. Opisy miast ułożono – dla wygody czytelnika – chronologicznie,
a towarzyszą im cztery artykuły syntetycznie omawiające poszczególne tematy
autorstwa polskiego lub niemieckiego specjalisty.
Tytuł książki zapowiada to, co uzyskuje potwierdzenie już we wstępie
pióra redaktora tomu: „Niniejsze wydawnictwo nie rości sobie aspiracji do
kompleksowego przedstawienia historii Nowej Marchii”. Wędrówki to swoisty
podgatunek literacki i popularno-naukowy zwalniający autorów od wymogu wyczerpania tematu czy systematycznego wykładu, sugerujący wręcz pewną dowolność i niekompletność. Niekompletność ta widoczna jest na dwóch poziomach.
Po pierwsze nie wszystkie miejscowości, które zapisały się w historii regionu,
znalazły się na trasie Wędrówek i trudno jest robić z tego zarzut autorom, skoro, powtórzmy, konwencja gatunkowa tego nie wymaga. Po drugie jednak, i tu
trudniej jest znaleźć wytłumaczenie, niemieckojęzyczna wersja książki zawiera
40 opisów miejscowości, polskojęzyczna zaś tylko 28 (odpowiednio niemiecka
wersja liczy 255 stron, polska 220). Brakuje więc polskich opisów dziejów Dębna,
Dolska, Drawna, Lipian, Mieszkowic, Rzepina, Skwierzyny, Słońska, Sulęcina,
Swobnicy, Trzciela i Trzcińska-Zdroju. Tylko część z tych miejscowości nie należała do „rdzenia” ziem nowomarchijskich, co ewentualnie tłumaczyłoby decyzję
o redukcji tekstu w polskiej wersji książki. Różnica ta jest tym bardziej niezrozumiała, że obie wersje językowe książki ukazały się w tym samym roku, a więc
(niemal) równolegle. Szkoda tych 35 stron tekstów nieudostępnionych polskim
czytelnikom, zwłaszcza że tych 12 „opuszczonych” mini-monografii miejscowości, podobnie jak całą książkę, czyta się z dużą przyjemnością i satysfakcją.
Przyjemnością, ponieważ historia miejsc i obiektów przeplata się w książce
z losami ludzi (rodów, władców, architektów, wybitnych jednostek) oraz anegdotami o miejscach i wydarzeniach. Satysfakcję zaś odczuwać może czytelnik,
gdyż zarówno popularno-naukowe artykuły syntetyczne, jak i poszczególne opisy
miejscowości oddają charakter regionu i pomagają zrozumieć jego dziedzictwo.
Decyzja, by osobno wydać polską i niemiecką wersję książki, zasługuje na
uznanie. Przede wszystkim oczywiście dlatego, że niemieckie instytucje finansujące całe przedsięwzięcie (wystawa dostępna jest także w dwóch wersjach językowych!) dotrzeć chciały do odbiorców w obu krajach. Ale też ze względu na to, że
wydanie jednego tomu liczącego blisko 500 stron wiązałoby się z brakiem wygody
dla czytelnika i wysoką ceną książki. Podkreślić też trzeba, że obie wersje językowe
mają staranną oprawę graficzną (mapka, skrótowe plany miast, twarda okładka)
i są bogato ilustrowane. Zaletą niemieckiej wersji jest także praktyczna pomoc
356
oferowana odbiorcy. Do książki dołączono bowiem wskazówki na temat wymowy
polskiej, za co wdzięczni mogą być turyści czy regionaliści z Niemiec chcący na
przykład zapytać o drogę do Skwierzyny, Trzcińska-Zdroju czy Trzciela...
Praktyczna wartość książki, zwłaszcza z perspektywy turystów z obu krajów, wyraża się i w innych niezwykle istotnych elementach: słowniczku terminów (głównie z zakresu historii, historii sztuki, architektury, ale też np. geologii),
biogramach ważniejszych postaci historycznych wymienianych w tekście, indeksie miejsc i osób, wreszcie skrótowej bibliografii dla tych, którzy zainteresowali się regionem i pragną poszerzyć swą wiedzę o nim. Wspomnieć też trzeba
koniecznie o załączonych na końcu każdego opisu miejscowości informacjach
na temat możliwości dojazdu i praktycznych wskazówkach ułatwiających zwiedzanie zabytków.
Ten ostatni element wskazuje szczególnie dobitnie, że zamysłem redaktora i autorów było nie tylko stworzenie książki przybliżającej historię i kulturowe dziedzictwo Nowej Marchii, ale także oddanie w ręce czytelników swoistego
przewodnika turystycznego. Przewodnika dla tych, którzy ruszając w drogę chcą
nie tylko oglądać, ale i rozumieć.
357
358
BIBLIOGRAFIA
ADAMCZEWSKI, Leszek: Burza nad Provinz Pommern: upadek prowincji pomorskiej
Trzeciej Rzeszy. - Zakrzewo: Wydawnictwo Replika, cop. 2012
AUGUSTYNIAK-ŻMUDA, Gabriela: Kresowianie z krzeszyckich ziem: opowieści przesiedleńców. - Gorzów Wlkp.: Wydawnictwo Naukowe Państwowej Wyższej Szkoły
Zawodowej, 2012
BACZYŃSKA-PADJASEK, Monika, CIEŚLA, Sylwia: Historia i pamięć: cmentarze powiatu gryfińskiego. - Gryfino: Starostwo Powiatowe, 2012
CEDYNIA i okolice poprzez wieki / red. Paweł Migdalski. - Szczecin: Instytut Historii
i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Szczecińskiego, 2013
CHARA, Piotr: Błota Warciańskie wśród mokradeł doliny Dolnej Warty. - [S.l.]: Piotr
Chara: Stowarzyszenie „Zielona Dolina Odry i Warty”, [2012]
CMENTARZ ewangelicki w Brójcach: przeszłość i pamięć / red. Marceli Tureczek. - Zielona Góra: Księgarnia Akademicka, 2012
COLLOQUIA Lubuskie: wokół krajobrazu kulturowego dawnego Biskupstwa Lubuskiego / red. Marek Golemski. - Ośno Lubuskie: Parafia Rzymsko-Katolicka p.w. św. Jakuba Apostoła; Gorzów Wlkp.: Sonar, 2012
DAWNIEJ niż wczoraj: rzecz o mieście / [red. Ewa Kułakowska]. - Drezdenko: Muzeum
Puszczy Drawskiej i Noteckiej im. F. Grasia, 2012
DOLINA Trzech Młynów w Bogdańcu / [pod red. Eugeniusza Pytlaka]. - Bogdaniec:
[Towarzystwo Miłośników Ziemi Bogdanieckiej], 2012
DOM Biskupów Gorzowskich / [tekst Dariusz Barański; tekst źródłowy Lucyna Giesen;
red. Ryszard Tomczak, Wojciech Jurek]. - Zielona Góra; Gorzów Wlkp.: Diecezja
Zielonogórsko-Gorzowska, 2012
GARBACZ, Krzysztof: Przewodnik po zabytkach województwa lubuskiego. T. 3, Powiaty: gorzowski – słubicki – sulęciński – międzyrzecki – strzelecko-drezdenecki. - Zielona Góra: Agencja Wydawnicza „PDN”, 2013
GRÜNEBERG, Georg: Kirchenbücher, Kirchenbuch-Duplikate und Standesamtsregister der ehemals brandenburgischen Kreise Königsberg, Soldin, Landsberg, Arnswalde, Friedeberg, Ost- und Weststernberg, Crossen, Züllichau-Schwiebus, Guben und Sorau (östl. der Neiße),
359
Schwerin, Meseritz, Bomst. - Lenzen (Elbe): Grüneberg, 2012. - (Quellen und Schriften
zur Bevölkerungsgeschichte der Mark Brandenburg; 13)
GRYFICE: dzieje miasta / pod. red. Tadeusza Białeckiego. - Szczecin: Uniwersytet
Szczeciński: Oficyna Wydawnicza Archiwum Państwowego „Dokument”; Gryfice: Urząd Miasta, 2013
HISTORIA, kultura, muzeum / pod red. Anitty Maksymowicz. - Zielona Góra: Muzeum
Ziemi Lubuskiej, 2012
HISTORIA wikliniarstwa w Trzcielu / [aut. tekstów Joanna Zięba, Ryszard Patorski, Grażyna Fedoruk]; Stowarzyszenie Miłośników Trzciela. - Trzciel: [s. n.], 2012
JENIN, Lubczyno, Chwałowice na przestrzeni wieków / pod red. Zbigniewa Bujanowskiego. - Jenin: Gmina Bogdaniec, 2012
KAAK, Heinrich: Korporative Gutsherrschaft und Agrarinnovationen in Preußen – der
Johanniterorden auf seinen neumärkischen Ämtern 1750-1811. - Berlin: Berliner
Wissenschafts-Verlag, 2012
KAROLCZAK, Marek: Namyślin: śródleśna wieś nad Myślą. - Myślibórz; Namyślin: Marek Karolczak, 2012
KLITZING, Friedrich von: Charlottenhof = Sosny / [Hrsg. von Sibylle Badstübner-Gröger, Markus Jager]. - Berlin: Deutsche Gesellschaft, 2012
KŁAPTOCZ, Alicja: Kostrzyńskie dekady 1960-2010. - Kostrzyn: Urząd Miasta, 2012
KOCHANOWSKA, Janina: Perły Pomorza. - Szczecin; Wołczkowo: Oficyna In Plus, 2011
KOSTRZYN nad Odrą na starych pocztówkach: ze zbiorów Andrzeja Chmielewskiego.
- Międzyrzecz: Wydawnictwo Literat, Andrzej Chmielewski, 2012
KOUSCHIL, Christa: Landesausbau in der Neumark unter Friedrich II.: bäuerliche Besitz- und Abhängigkeitsverhältnisse im unteren Warthebruch (18. Jahrhundert bis
Mitte 19. Jahrhundert). - Berlin: Edition Bodoni, 2012
KÖNIGSBERGER Kreiskalender: das Heimatbuch für den Kreis Königsberg/Neumark.
- Jg. 67 (2012)
KUBISIAK, Irena: Dębnowscy regionaliści. - Dębno: Biblioteka Publiczna Miasta i Gminy, 2012
LEKSYKON Puszczy Wkrzańskiej: przewodnik przyrodniczo-krajoznawczy / pod red.
Tadeusza Białeckiego i Stanisława Krzywickiego. - Wyd. 2 popr. i rozsz. - Nowe
360
Warpno: Stowarzyszenie Ziemia Warpieńska, 2013
MAKOM TOV – der gute Ort: Jüdischer Friedhof Frankfurt (Oder) / Słubice = Makom
tow – dobre miejsce: cmentarz żydowski Frankfurt nad Odrą / Hrsg. von Eckard
Reiß, Magdalena Abraham-Diefenbach. - Berlin: Vergangenheits Verlag, 2012
MATERIAŁY Zachodniopomorskie: nowa seria. - T. 8 (2011, wyd. 2012)
Zawiera m.in.: Antoni Porzeziński: Wczesnośredniowieczne groby ciałopalne na cmentarzysku w Cedyni, stanowisko 2. - Eugeniusz Cnotliwy: Klasztor cystersów w Kołbaczu.
Badania archeologiczne w latach 1960-1964 i 1978-1982. - Grzegorz J. Brzustowicz,
Andrzej Kuczkowski: Gotycka pieczęć rycerska spod Choszczna. - Judyta Julia Gładykowska-Rzeczycka, Lidia Cymek, Tomasz Kozłowski, Sławomir Słowiński: Szkielety
z ruin klasztoru Franciszkanów w Pyrzycach, woj. zachodniopomorskie. Analiza antropologiczno-paleopatologiczna. - Roman Kamiński: Kafel Hansa Bermana z rynku Starego Miasta w Kamieniu Pomorskim. - Jacek Borkowski, Andrzej Kuczkowski, Michał
Kulesza Kościół p.w. Przemienienia Pańskiego w Mielnie (gm. loco) w świetle badań
archeologicznych. - Jacek Borkowski, Andrzej Kuczkowski Nieznane krypty w kościele
p.w. Niepokalanego Poczęcia NMP w Żydowie (gm. Polanów).
MEGALITY Pomorza Zachodniego: na tropie budowniczych tajemniczych grobowców
z epoki kamienia / red. Agnieszka Matuszewska, Marcin Szydłowski. - Szczecin: Wydawnictwo Zapol, [2012]
MNIEJSZOŚCI regionu pogranicza polsko-niemieckiego: separacja, adaptacja, integracja, asymilacja / red. nauk. Beata A. Orłowska, Krzysztof Wasilewski. - Gorzów
Wlkp.: Wydawnictwo Naukowe Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej, 2012
MUDZO, Frederick: Dölzig = Dolsk / [Hrsg. von Sibylle Badstübner-Gröger, Markus
Jager]. - Berlin: Deutsche Gesellschaft, 2012
MUSEKAMP, Jan: Między Stettinem a Szczecinem: metamorfoza miasta od 1945 do
2005 /
tł. Jacek Dąbrowski. - Poznań: Wydawnictwo Nauka i Innowacje, 2013. - (Studia Brandtiana Translationes; vol. 5)
NADWARCIAŃSKI Rocznik Historyczno-Archiwalny. - T. 19 (2012)
Zawiera: Dariusz A. Rymar: Historyczne chwile gorzowskiego Archiwum Państwowego
(cz. 2). Rozprawy i przyczynki. Edward Rymar: Nowa Marchia wobec wojen husyckich i roszczeń brandenburskich. Kryzys przysięgowy (1426-1432). - Edward Rymar:
Nazwy wodne prawobrzeżnej dolnej Warty między Santokiem i Kostrzynem. - Grzegorz J. Brzustowicz: Folwark rycerski w Granowie do końca XVI w.. - Ewa Syska:
361
W sprawie poprawnego wizerunku średniowiecznego herbu nowomarchijsko-pomorskich Kenstelów. - Zbigniew Czarnuch: Wysokie stany i powodzie na wodach
Odry, Warty i Noteci. Kalendarium. Część 1. - Małgorzata Pytlak: Gorzowska fontanna na Starym Rynku w świetle nadzoru archeologicznego prowadzonego w czasie
jej remontu w 2010 roku. Glosa do historii ratusza. - Piotr Franków: Przemysł drzewny i produkcja leśna na Ziemi Lubuskiej. - Paweł Lewandowski: Życie codzienne
mieszkańców Gorzowa w 1945 roku. - Weronika Kurjanowicz: Kilka słów świadka
historii (na marginesie artykułu Pawła Lewandowskiego). - Zofia Nowakowska: Początki życia muzycznego w Gorzowie Wielkopolskim 1945-1950. - Marek Rusakiewicz: Gorzowska opozycja lat 80. a transformacja. Znalezione na archiwalnej półce.
Stanisława Janicka: Pamiętaj dzień święty święcić, czyli edykty władców pruskich
dotyczące celebracji dni świątecznych. - Dariusz A. Rymar: Wpadka drukarni gorzowskiego podziemia w Grąsach w świetle dokumentu „Plan czynności operacyjno-śledczych dotyczących realizacji sprawy operacyjnego rozpracowania krypt[onim]
»Dyspozytornia« (GO-5276)”. Dokumenty. Wokół Hansa Beskego (1914-1985) –
pioniera współpracy gorzowsko-niemieckiej (tłum. Grzegorz Kowalski, opr. Dariusz
A. Rymar). Materiały do Gorzowskiego słownika biograficznego. Edward Rymar:
Nowomarchijska rodzina rycerska von Wrech (Yrege, Werch, Werg, Wreche, Wreech, Wregh, Wreich, Wreige, Wrig, Wrechow) w XIII-XVI wieku. - Jerzy Zysnarski:
Kpt. Elżbieta Dutkowska (1900-1949). - Renata Ochwat: Wygrzebane na bibliotecznej półce: Nazwisko: – Broniewski. Polemiki, sprostowania, uzupełnienia, recenzje i omówienia. Edward Rymar: Zamek, miasteczko i przejście graniczne na
Drawie w Starym Osiecznie przed wiekami. - Jerzy Zysnarski: Gorzowskie zabytki: jaka ochrona, takie tablice. Chybione przedsięwzięcie konserwatora zabytków.
- Dariusz A. Rymar: Glosa do głosu w sprawie tablic (na marginesie artykułu J. Zysnarskiego). - Jerzy Zysnarski: Dlaczego Stary Rynek jest... stary? - Jerzy Zysnarski: Z Landsberga czy Landsbergu? Wspomnienia. Stefan Waldemar Kirkor: Garść
wspomnień o Profesorze Stanisławie Kirkorze. - Jan Florczak: Bierzwnik dawniej
i dziś. - Marek Robak: „Szlakiem Tysiąclecia” – smutny koniec pisma historycznego.
Wspomnienia. - Teresa Klimek: Zapiski z internowania. Komunikaty. Towarzystwo
Przyjaciół Archiwum i Pamiątek Przeszłości w roku 2011 (oprac. D. A. Rymar). Nekrolog gorzowski. Nekrolog gorzowski za rok 2011 (oprac. Jerzy Zysnarski). Książki
o regionie. Krystyna Kamińska: Książki o regionie wydane w 2011 roku. - Edward
Rymar: Nowomarchijskie nowości pierwszej połowy 2012 roku. - Zbigniew Czarnuch: Opracowania historyczne i ich adresaci. Z lektur regionalisty. Materiały do
bibliografii historii regionu. Materiały do bibliografii historii regionu za rok 2011
(oprac. Grażyna Kostkiewicz-Górska i Danuta Zielińska). Nasi autorzy. Okładka.
Agnieszka Dębska: O zabytkach gminy Lubiszyn.
NIEMCY i inni mieszkańcy Międzyrzecza / [red.] Andrzej Kirmiel, Łukasz Kępski, Andrzej Waśniewski. - Międzyrzecz: Muzeum w Międzyrzeczu, 2012
362
OD chrystianizacji do współczesności: studia zebrane z okazji Jubileuszu 750-lecia kościoła Świętego Ducha w Moryniu / red. Paweł Migdalski. - Chojna, Moryń: Stowarzyszenie Historyczno-Kulturalne „Terra Incognita”, 2013
OD Drossen do Ośna Lubuskiego / [oprac. Ewa Urbaniak, Bronisław Pilich]. - Ośno
Lubuskie: Urząd Miejski; Gorzów Wlkp.: Drukarnia „Sonar”, 2012
OSIŃSKI, Jacek: Bolesław Rogatka: książę legnicki, dziedzic monarchii Henryków śląskich: (1220/1225-1278). - Kraków: „Avalon”, 2012
PIOTROWSKA, Dominika: Küstrin = Kostrzyn / [Hrsg. von Sibylle Badstübner-Gröger,
Markus Jager]. - Berlin: Deutsche Gesellschaft, 2012
PIOTROWSKI, Robert: Die jüdische Neumark: Forschungsanstösse // Mitteilungsblatt
/ Landesgeschichtliche Vereinigung für die Mark Brandenburg. - Jg.113 (2012), H. 2,
S. 108-110
PIOTROWSKI, Robert: Museen und Museumsinitiativen in der ehemaligen Neumark. - Il. //
Museumsblätter / Mitteilungen des Museumsverbandes Brandenburg. - 2012, H. 21,
S. 32-37
POLSKO-niemieckie dziedzictwo kulturowe a społeczeństwo obywatelskie w dzisiejszej
Polsce: doświadczenia, trendy, szanse: dokumentacja konferencji w Collegium Polonicum w Słubicach, 10-12 marca 2011 / (red./Hrsg.) Paul Zalewski, Joanna Drejer.
- Warszawa: Wydawnictwo Naukowe Scholar, 2012
Zawiera m.in.: Paulina Florjanowicz: Działania na rzecz ochrony zabytków Polski Zachodniej i północnej w polityce edukacyjnej Narodowego Instytutu Dziedzictwa. - Barbara
Bielinis-Kopeć: Rola urzędu ochrony zabytków w edukacji obywatelskiej i integrowaniu środowisk zaangażowanych w ochronę dziedzictwa kulturowego województwa
lubuskiego. - Ewa Stanecka: Konferencja naukowa Antikon – inicjatywa realizowana
od 11 lat we współpracy urzędów konserwatorskich w Szczecinie i Szwerinie. - Cezary Trosiak: Niemieckie dziedzictwo kulturowe elementem tworzenia się tożsamości
regionalnej Ziem Zachodnich i Północnych. - Łukasz Kaczmarek, Paweł Ładykowski:
Recepcja niemieckiego dziedzictwa kulturowego: wybrane aspekty polsko-niemieckiego pogranicza kulturowego. - Zbigniew Czarnuch: Raport ze współpracy stowarzyszeń
z władzami samorządu lokalnego w procesie oswajania niemieckiej spuścizny kulturowej oraz z poszukiwań tożsamości kulturowej miasteczka na przykładzie Parku Drogowskazów w Witnicy. - Reinhard Schmook: Intencje i postępy w odbudowie Kościoła
Mariackiego w Chojnie – o projekcie polsko-niemieckiej fundacji. - Günter Quiel:
Odbudowa fary w Gubinie jako Centrum Kultury i Porozumienia. Wizja – nadzieja –
symbol wspólnej przyszłości jednego miasta w dwóch krajach. - Paweł Kisielewski: Zagadnienia renowacji i konserwacji zabytków Słońska, ze szczególnym uwzględnieniem
363
kościoła joannitów. - Izabella Engel: Działania Towarzystwa Przyjaciół Słońska „Unitis
Viribus” na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego skierowane do społeczności Słońska, dawnych mieszkańców Sonnenburga i joannitów. - Claudius Wecke: Seminaria
w parku pałacowym w Brodach (Pforten). Zaangażowanie społeczeństwa obywatelskiego w zachowanie cennego parku historycznego. - Jana Rozwandowicz, Dagmara
Rozalska-BaIcerzak: Szczecin / Polsko-niemiecka Jugendbauhütte (Chatka Młodego
Konserwatora) Stralsund / Szczecin - Dobrowolny Rok w Ochronie Zabytków.
POMORZE Zachodnie w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX w. w fotografii
Tadeusza Białeckiego. - Chojna, Stargard, Kamień Pomorski, Szczecin: Stowarzyszenie Historyczno-Kulturalne „Terra Incognita”, 2013
PRZEGLĄD Zachodniopomorski. - T. 27 (2012)
Zawiera m.in.: Piotr Frąckowiak: Byliśmy. Jesteśmy. Będziemy – mo­netarna próba
wzmocnienia poczucia przynależności Ziem Odzyskanych do Polski. - Arkadiusz
Małecki: Średniowieczne zabytki w zamierze­niach władz wojewódzkich na Pomorzu
Zachodnim w la­tach 1945-1959. - Krzysztof Parzych: Ocena zróżnicowania atrakcyjności turystycznej gmin województwa zachodniopomorskiego. - Andrzej Piskozub: Polskie dziedzictwo w Prusach. - Piotr Frąckowiak: Sprawozdanie z seminarium
wyjazdo­wego pt. „Paul Tillich – teolog pogranicza”, 24 września 2011 r.
RENOWACJA kościoła pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Mierzęcinie. Dobiegniew: [s. n.], 2012
RÖTZ, Thomas: Georg Edmund Dann (1898-1979): Leben und Werk eines Pharmaziehistorikers im 20. Jahrhundert. - Stuttgart: Wiss. Verl.-Ges., 2012
RÓŻAŃSKI, Artur, PIETRZAK, Sławomir: Studia i materiały nad najdawniejszymi
dziejami Równiny Gorzowskiej: wczesne średniowiecze. - Poznań: Wydawnictwo
Poznańskie, 2012
RYMAR, Edward: Wojny i spory pomorsko-brandenburskie w XV-XVI wieku. - Zabrze:
Wydawnictwo Inforteditions, 2012
SKRYCKI, Radosław: Prace kartograficzne w dolinach Odry, Warty i Noteci w okresie fryderycjańskim: Goswien Othmar Schulze i jego wkład w rozwój kartografii pruskiej.
- Szczecin: Wydawnictwo Naukowe Wydziału Humanistycznego US „Minerwa”;
[Warszawa]: Zespół Historii Kartografii przy Instytucie Historii Nauki PAN, 2013
SŁOMIŃSKI, Maciej: Przelewice = Prillwitz / [Hrsg. von Sibylle Badstübner-Gröger]. Berlin: Deutsche Gesellschaft, 2013
364
STREIFZÜGE zwischen Oder und Drage: Begegnungen mit der Neumark. - Potsdam:
Deutsches Kulturforum Östliches Europa, [2012]
STUDIA z Dziejów Średniowiecza. - Nr 17 (2013)
Zawiera m.in.: Edward Rymar: Księstwa zachodniopomorskie w pierwszym okresie wpływów duńskich (1187-1211). - Marek Smoliński: Joannici wobec polityki Kazimierza
Wielkiego w latach 30. XIV wieku. - Marcin Szczepan: Przynależność kościelna ziemi sławieńsko-słupskiej w XII i na początku XIII wieku. - Edward Rymar: Jeszcze
o templariuszu Henningu z Wartenberga, jego pochodzeniu i kręgu krewniaczym.
Post scriptum do rozprawy Marka Smolińskiego.
TRANSGRANICZNOŚĆ w perspektywie socjologicznej. T. 8, Migracje przymusowe
w Europie / red. nauk. Hans-Peter Müllr, Maria Zielińska; Lubuskie Towarzystwo
Naukowe. - Zielona Góra: Lubuskie Towarzystwo Naukowe, 2012
TURECZEK, Marceli: Leihglocken: Dzwony z obszaru Polski w granicach po 1945 roku
przechowywane na terenie Niemiec. - Warszawa: Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Departament Dziedzictwa Narodowego, 2011
WEJMAN, Grzegorz: Szczecin, Koszalin, Gorzów Wlkp. i Zielona Góra: co nas łączy?:
historia metropolii szczecińsko-kamieńskiej // Studia Paradyskie. - Nr 21 (2011),
s. 137-164
WĘDRÓWKI między Odrą a Drawą: spotkanie z Nową Marchią. - Potsdam: Deutsches
Kulturforum östliches Europe, cop. 2012
Z ODDALI: miasta Pomorza Zachodniego w 1954 roku w rysunkach Stanisława Mrowińskiego: katalog wystawy / red. nauk. i wybór il. Paweł Migdalski. - Chojna: Stowarzyszenie Historyczno-Kulturalne „Terra Incognita”, 2012
ZAGINIONE – ocalone: szczecińska kolekcja starożytności pomorskich / [red. Krzysztof
Kowalski, Dorota Kozłowska-Skoczka]. - Szczecin: Muzeum Narodowe, 2012
ZIARNEK, Magdalena: Badacze szaty roślinnej Pomorza sprzed 1945 roku. - Szczecin:
Zachodniopomorski Uniwersytet Technologiczny. Zakład Botaniki i Ochrony Przyrody: Lonicera Krzysztof Ziarnek, 2012
ZIELIŃSKI, Wawrzyniec: Historia traktorów Mazur z Gorzowa Wielkopolskiego. Wrocław: Politechnika Wrocławska, 2012
Opracowanie:
Grażyna Kostkiewicz-Górska i Danuta Zielińska
Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna im. Zbigniewa Herberta w Gorzowie Wlkp.
365
366
Projekt
„Kałamarz i ośla ławka”
Stowarzyszenie Historyczno- Kulturalne Terra Incognita zrealizowało
w roku 2013 kolejny międzyszkolny projekt historyczny dofinansowany przez
Starostwo powiatowe w Gryfinie, zatytułowany „Kałamarz i ośla ławka”. Ponad
50 uczniów z sześciu szkól powiatu gryfińskiego pod opieką swoich nauczycieli, wspieranych przez fachowców, przez dwa miesiące zajmowało się poszukiwaniem śladów związanych z historią szkół i szkolnictwa na terenie powiatu
gryfińskiego. W projekcie uczestniczyła młodzież ze Szkoły Podstawowej nr 2
w Chojnie, gimnazjów w Chojnie, Mieszkowicach, Moryniu i Widuchowej oraz
Zespołu Szkól Ponadgimnazjalnych w Chojnie.
Inaugurację projektu stanowiły warsztaty zorganizowane w kwietniu
2013 r. w Gimnazjum im. Janusza Korczaka w Chojnie, podczas których uczestnicy projektu poznawali metody gromadzenia i prezentowania materiałów historycznych. W trakcie warsztatów wystawienniczych, prowadzonych przez
pracowników szczecińskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej: Pawła
Miedzińskiego i Marcina Ozgę, uczniowie uczyli się fotografowania w plenerze,
poznawali tajniki obróbki elektronicznej zdjęć i zasady przygotowania wystawy.
Uczestnicy warsztatów multimedialno-filmowych prowadzonych przez Krzysztofa Korońskiego z Zachodniopomorskiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli
i Przemysława Konopkę ze Stowarzyszenia „Terra Incognita”, uczyli się prowadzić wywiady przed kamerą, a także samodzielnie montować i udźwiękawiać
prezentacje multimedialne tworzone ze zdjęć archiwalnych, a uczestnicy warsztatów dziennikarskich prowadzonych przez Magdę Ziętkiewicz poznawali techniki prowadzenia wywiadów i tworzenia reportażu dokumentalnego.
Udział w warsztatach stanowił dla uczestników warsztatów inspirację do
samodzielnych poszukiwań śladów powojennej historii regionu. Do ich zadań
przez kolejne dwa miesiące należało bowiem odwiedzanie byłych nauczycieli i
innych osób związanych z tworzeniem szkół po wojnie oraz byłych uczniów tych
szkół, spisywanie i nagrywanie ich wspomnień, gromadzenie zdjęć i innych dokumentów obrazujących życie placówek szkolnych, kwerendy w archiwach szkolnych
i rodzinnych, lektura dawnych szkolnych kronik, sporządzanie dokumentacji fotograficznej i filmowej. Efektami pracy młodzieży są liczne teksty dziennikarskie,
wystawy, prezentacje multimedialne i krótkie filmy dokumentalne. Uczniowie z
gimnazjów w Moryniu i Mieszkowicach przygotowali nawet inscenizacje teatralne
oparte na starych kronikach szkolnych i spisanych wspomnieniach byłych uczniów.
367
Materiały zebrane i opracowane przez uczniów zaprezentowane zostały w czerwcu 2013 podczas spotkania podsumowującego w Moryniu, a także
w wydanej przez Stowarzyszenie Historyczno–Kulturalne „Terra Incognita”
broszurze. Najcenniejsze z wyszukanych przez młodzież archiwaliów mogłyby
w przyszłości trafić do muzeum regionalnego w Chojnie, jeżeli takie powstanie.
Już teraz zachodniopomorskie Centrum Doskonalenia Nauczycieli w Szczecinie
zaproponowało digitalizację wybranych kronik szkolnych i umieszczenie ich w
Bibliotece Cyfrowej ZCDN, z której korzystają nauczyciele i studenci kierunków pedagogicznych województwa zachodniopomorskiego.
Sukcesu projektu nie da się jednak zmierzyć wyłącznie jego materialnymi efektami. Najistotniejsze bowiem jest to, że wszystkie wymienione rodzaje
aktywności stanowiły niekonwencjonalną i bardzo atrakcyjną formę zajęć pozalekcyjnych z dziedziny historii i regionalistyki. Poszukiwanie przez uczestników projektu nowych, pozapodręcznikowych źródeł historycznych (wywiady ze
świadkami czasu, analiza starych kronik szkolnych i zdjęć) pozwoliły im spojrzeć
na historię z perspektywy indywidualnych doświadczeń byłych uczniów i nauczycieli i dostrzec szczegóły historyczne, które dotychczas nie były im znane
(w tym również krytycznie spojrzeć na system oświaty w okresie powojennym).
Bezpośrednie rozmowy pokolenia kilkunastolatków z przedstawicielami pokolenia ich dziadków i pradziadków oraz uczestnictwo kilkorga zaproszonych emerytowanych nauczycieli w spotkaniu podsumowującym projekt, służyły przełamywaniu barier międzypokoleniowych, a także odkrywaniu nieznanych młodym
ludziom kart z historii powojennej oświaty i budowaniu poczucia tożsamości ze
szkołami, do których uczęszczają oraz z regionem, w którym żyją. Dla uczestniczących w projekcie nauczycieli był on zarówno platformą wymiany doświadczeń, jak i inspiracja do stosowania w dydaktyce alternatywnych, atrakcyjnych
metod nauczania.
Poniżej prezentujemy jedną z prac dziennikarskich, przygotowaną w ramach projektu przez ucznia Gimnazjum im. Noblistów Polskich w Mieszkowicach, Wojciecha Butrymowskiego.
Magdalena Ziętkiewicz
koordynator projektu
368
Wojciech Butrymowski
Gimnazjum im. Noblistów Polskich
w Mieszkowicach
Pierwsze lata szkoły w Mieszkowicach.
Na podstawie rozmów z Czesławem
Boguckim i Ireną Bogucką z domu Zając
O tym, że szkoła i sposoby uczenia się zmieniają, nie trzeba nikogo przekonywać. Jak wygląda dziś szkoła w Mieszkowicach wiem dobrze sam i wszyscy
moi rówieśnicy. Jak jednak wyglądała dziesięć lub dwadzieścia lat temu, albo
zaraz po II wojnie światowej, kiedy sprowadzili się tutaj pierwsi polscy osadnicy?
Jakie doświadczenia i stosunek do szkoły miały ówczesne dzieci?
Spytałem o to moich dziadków. Oboje byli jednymi z pierwszych dzieci,
które tutaj się uczyły. Dziadek poszedł do pierwszej klasy we wrześniu 1945 roku
i miał wtedy 9 lat. Babcia do pierwszej klasy poszła mając 7 lat, w roku 1948.
Wspomnienia szkolne Dziadka
Rodzina dziadka mieszkała w Położeńczykowie, trzy kilometry od Dzisna
nad rzeką Dźwiną. Ojciec dziadka był na froncie podczas II wojny światowej, szedł
razem ze swoim pułkiem w stronę Odry. Jednak został ranny w Banicach i nie forsował Odry. Wrócił do domu i pomimo, iż przed wojną wybudował dom na swojej
ziemi, zdecydował zabrać rodzinę i matkę do Polski na ziemie zachodnie.
Rodzina przyjechała do Mieszkowic w czerwcu 1945 roku, a dziadek poszedł do szkoły już we wrześniu. W pierwszej klasie były dzieci liczące sobie od
siedmiu do piętnastu lat. W klasie byli chłopcy i dziewczęta. Były to pierwsze
doświadczenia szkolne dziadka, ponieważ podczas wojny nie mógł się uczyć.
Wszyscy mówili po polsku. Nie pamięta, żeby dzieci śmiały się z siebie
nawzajem, mimo że posługiwały się różnymi dialektami.
Budynek szkoły był poniemiecki i zachowało się w nim pełne wyposażenie: tablice, ławki, krzesła. Ławki były dwuosobowe – blat i siedzisko składały
się na jeden mebel – z otwieranym blatem, gdzie można było przechowywać
książki. Uczniowie otrzymali od szkoły podręczniki z dużymi literami i obrazkami. Zeszyty zaś kupowali rodzice w prywatnych sklepach. Pierwsze litery dzieci
369
pisały stalówką maczaną w kałamarzu z atramentem. Pisanie sprawiało duże
trudności, ponieważ wymagano starannej kaligrafii, a niemożliwe było uniknięcie kleksów w zeszycie i śladów atramentu na rękach. Od dzieci nie był wymagany strój szkolny, gdyż rodziców nie było stać na kupno. Każde dziecko chodziło
w tym, co miało.
Pierwszą nauczycielką została mianowana porucznik Dołęgowska, gdyż
umiała czytać i pisać. Przybyła ona z wojskiem, które forsowało Odrę. W tym
czasie nie było w Mieszkowicach wykształconych nauczycieli, a większość repatriantów nie posiadała tej umiejętności. Mocną stroną pani porucznik była
dyscyplina, gdyż wszystkie dzieci się jej bały. Natomiast nauczanie nie było profesjonalne, bo zazwyczaj dyktowała tylko z książki.
W 1946 r. dołączyła pani Puchalska (repatriantka z Dzisny), która
uczyła obowiązującego wówczas języka rosyjskiego. Wykwalifikowani nauczyciele przyjechali do Mieszkowic nieco później. W młodszych klasach uczono tylko języka polskiego, matematyki i rosyjskiego. Lekcje trwały 45 minut, zaczynały
się o ósmej rano. Zazwyczaj były tylko trzy godziny dziennie. Lekcji religii uczył
ksiądz Nowotarski. Wymagał on dużej dyscypliny. Jego metody wychowawcze
zapamiętał niejeden uczeń. Targał za uszy, kazał klęczeć w klasie, bił linijką po
rękach, wyganiał na korytarz. Nikt nie przeciwstawiał się tym metodom, uczniowie nie skarżyli się rodzicom, bo zostaliby ukarani przez nich za złe zachowanie
w szkole. W pierwszych latach nauki nagród nie było. Nauka, jak mówili rodzice,
jest ważna i obowiązkowa. Kazali się uczyć, aby dzieci w przyszłości nie musiały
pracować tak ciężko jak oni.
Chłopcy podczas przerw grali w piłkę. Była ona wykonana z dętki, którą
wkładało się w skórzaną osłonkę i zawiązywano sznurówką. Jednak często się
przebijała. Po zajęciach szkolnych dzieci dużo pracowały. Najczęściej były to
ciężkie prace gospodarcze, np. wywożenie obornika na pole.
Pomimo tego, że dzieci czuły się w szkole dobrze i dosyć swobodnie, były
świadome rzeczy, o których nie wolno było rozmawiać nawet z kolegami i koleżankami. U dziadka w domu tajemnicę stanowiło to, że rodzina matki przebywała na
Syberii. Kiedy mój dziadek był starszy, jego ojciec słuchał informacji nadawanych
przez Jeziorańskiego w Radiu Wolna Europa. Podczas odbierania audycji w domu
panował nastrój konspiracyjny. Radio było ustawione bardzo cicho i wszyscy pilnowali, czy czasem ktoś z Urzędu Bezpieczeństwa nie podsłuchuje pod oknami.
Po siedmiu latach szkoły podstawowej, bo wtedy tyle właśnie klas było,
dziadek kontynuował naukę w Szkole Zawodowej w Szczecinie. Zapamiętał pytanie rekrutacyjne, które brzmiało: „Kto wam pomaga w gospodarstwie?”. Już
wtedy wiedział, że należy odpowiedzieć „ZSRR”, bo o Rosjanach należało mówić tylko dobrze.
370
Tę szkołę wspomina bardzo dobrze, ponieważ miał możliwość rozwijania
swoich zainteresowań sportowych. W Mieszkowicach sala sportowa przy szkole
była nieczynna. W Szczecinie natomiast uprawiał sport w bardzo dobrze wyposażonej sali. Uprawiał gimnastykę, robił salta, ćwiczył boks. Tam też zdobył podstawowe prawo jazdy, a później w wojsku zdobył kolejne kategorie. Ukończona
szkoła zawodowa dawała mu wystarczające kwalifikacje, by w roku 1956 podjąć
pracę w Radzie Miejskiej, w dziale księgowości.
Wspomnienia szkolne Babci
Przyjechała do Mieszkowic w 1945 roku w wieku czterech lat z mamą
i dziadkami ze strony mamy. Urodziła się w Gniłowodach koło Podhajec tuż
przed wcieleniem ojca do wojska rosyjskiego. Ten fakt sprawił, że go nie pamiętała. Dostał się on do niewoli niemieckiej, a koleje losu rzuciły go na Zachód
Europy, skąd nigdy nie powrócił do rodziny.
Babcia poszła do Szkoły Podstawowej w roku 1948, kiedy miała ukończone 7 lat. Do szkoły odprowadzała ją starsza córka sąsiadki, gdyż mama, jako
jedyna żywicielka, musiała ciężko pracować, aby utrzymać całą rodzinę. Już wtedy w pierwszej klasie przebywali tylko rówieśnicy. Nadal nie obowiązywały strój
szkolny.
Pamięta swój pierwszy, czarno-biały, szkolny elementarz. Każde dziecko miało drewniane liczydło. Rodzice zobowiązani byli tylko do kupna zeszytu.
Uczniowie pierwszych klas pisali w nich ołówkiem. Tak zdecydowała polonistka
przybyła z Przemyśla, pani Bisset. Natomiast matematyki uczyła nauczycielka
z Warszawy, pani Irena Czarnecka. Babcia najmilej wspomina panią Czarnecką,
która była wspaniała, serdeczna, lubiana przez wszystkich uczniów. Zapamiętała
jej żartobliwy zwrot do dzieci: „ty drańciu”. Obydwie nauczycielki po paru latach pracy wróciły do swoich rodzinnych miast.
Każde dziecko, co jakiś czas, otrzymywało kulkę tranu oraz pasek kontrolny przyklejany przez pielęgniarkę na piersi, który ściągano po tygodniu. Jeśli
wystąpiły krosty podejrzewano gruźlicę. Wówczas należało pojechać z mamą do
lekarza w Szczecinie, w celu wykluczenia lub potwierdzenia choroby.
Najbardziej z okresu pierwszych lat nauki Babcia zapamiętała uroczystość I Komunii Świętej w 1951 roku. Na ten dzień miała pożyczoną od kogoś
białą, długą sukienkę z poszerzonymi rękawami. Na nogach miała białe tenisówki. Każda dziewczynka w kościele dostała białą lilię. W dniu uroczystości
dzieci miały zbiórkę w szkole, skąd nauczyciele prowadzili je do kościoła, na
mszę. Po uroczystości nauczyciele odprowadzili dzieci do szkoły na wspólny po-
371
siłek. Podano pączki i kakao, prawdopodobnie sponsorowane przez księdza. Pod
opieką rodziców czekających pod szkołą dzieci wróciły do domu. Był to koniec
uroczystości. Były to również ostatnie lata, w których szkoła mogła uczestniczyć
w życiu religijnym.
W szkole uczono religii. Później nakazano zdjąć krzyże i zaprzestania
modlitw, a lekcje religii przeniosły się do salki katechetycznej obok kościoła.
Oprócz księdza we wspomnianej salce katechezy uczył Adam Butrymowski,
stryj mojego taty.
W klasach wisiały portrety Lenina, Stalina, Marksa, Engelsa, Bieruta
i Rokossowskiego. Uczniów, którzy umieli wyrecytować z pamięci biografię jednego z nich, nagradzano wysoką oceną. Babcia do dziś pamięta fragmenty biografii Rokossowskiego. Za dobrą naukę były już nagrody książkowe. Natomiast
za brak wyników w nauce i złe zachowanie nauczyciele bili linijką po rękach,
a czasami nawet po głowie. Najsurowsza nauczycielka, pani pułkownik Dołęgowska, raz, podczas wymierzania kary niegrzecznemu uczniowi, przecięła ucho.
Jeżeli dziecko nie nauczyło się, to po lekcjach zostawało w klasie, aż się nauczyło.
Pilnował tego nauczyciel. Często odbywały się apele szkolne, podczas których
czytano rozporządzenia.
W czwartej klasie języka polskiego uczyła Babcię pani Puchalska. W klasie piątej rozpoczęła się nauka fizyki, chemii, historii, języka rosyjskiego i prac
ręcznych. Babcia nie przypomina sobie lekcji muzyki, ale często śpiewano na
lekcjach. Natomiast lekcje wychowania fizycznego odbywały się na boisku szkolnym – grano w piłkę nożną i dwa ognie. Podczas przerw dziewczęta bawiły się
w berka. Dzieciństwo babci nie było jednak całkiem beztroskie, ponieważ tęskniła za ojcem, który nigdy nie wrócił. Nie mogła też na jego temat rozmawiać,
ponieważ przebywał za granicą, w Wielkiej Brytanii.
Po siedmiu klasach Szkoły Podstawowej w Mieszkowicach babcia podjęła naukę w Szkole Pedagogicznej w Chojnie, lecz jej nie ukończyła.
Pomimo dosyć rygorystycznych wymagań i surowych kar dziadkowie
wspominają szkołę bardzo dobrze. Nie przypominają sobie żadnych stresów
z nią związanych. Wręcz przeciwnie, już wtedy wiedzieli, że uczą się czegoś pożytecznego, co pozwoli im lepiej żyć niż ich rodzicom. Było to również miejsce,
w którym doświadczyli pierwszych fascynacji.
372
Paweł Migdalski
Szczecin
Sprawozdanie z działalności
Stowarzyszenia Historyczno-Kulturalnego
„Terra Incognita”
za rok 2012
Rok 2012 był najbardziej owocnym w dotychczasowej historii Stowarzyszenia. Rozpoczęliśmy go tradycyjnie spotkaniem noworocznym, które miało
miejsce w chojeńskim „Premier Cru” dnia 2 lutego oraz od prezentacji dorobku
stowarzyszenia w Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej w Gorzowie
(WiMBP) 16 lutego, w ramach nowego cyklu pt. Świat Małych Ojczyzn. O działalności stowarzyszenia mówił dr Paweł Migdalski, a o Roczniku Chojeńskim
dr Radosław Skrycki. Spotkanie otworzyła wicedyrektor biblioteki Marzena Wysocka. Wśród gości, obok licznych gorzowskich regionalistów, jak na przykład
Zbigniew Czarnuch z Witnicy, obecny był także przewodniczący Sejmiku Województwa Lubuskiego Tomasz Możejko.
Pierwszym projektem stowarzyszenia w 2012 r. byli Osadnicy, zainicjowani przez Magdalenę Ziętkiewicz. Projekt został dofinansowany ze środków
powiatu gryfińskiego. Jego celem było nakłonienie uczniów powiatu do wyszukiwania śladów pierwszego etapu polskiego osadnictwa po II wojnie światowej,
prowadzenia wywiadów ze świadkami czasu, gromadzenia zdjęć, dokumentów
i przedmiotów z tego okresu oraz sporządzania dokumentacji fotograficznej.
Cykl rozpoczął się 17 marca w chojeńskiej szkole podstawowej na lotnisku warsztatami archiwistyczno-dziennikarskimi, w których wzięli udział gimnazjaliści
z Chojny, Mieszkowic, Morynia i Widuchowej oraz uczniowie SP w Chojnie.
P. Migdalski przedstawił krótki rys historyczny regionu po 1945 r., Dominik
373
Paweł Migdalski
Smulski i Magda Ziętkiewicz zaprezentowali zdjęcia i krótkie filmy o osadnictwie, a następnie dr Rafał Simiński z Instytutu Historii i Stosunków Międzynarodowych US poprowadził warsztaty z technik archiwistycznych, a Magda Ziętkiewicz i Przemysław Konopka z technik dziennikarskich. Projekt skończył się
5 czerwca spotkaniem i wystawą w Gimnazjum im. Janusza Korczaka w Chojnie,
które otworzyła dyrektor placówki Wioletta Jesiołowska. Podczas niego uczniowie zaprezentowali i omówili swoje odkrycia1.
W związku z przypadającą w tym roku setną rocznicą odsłonięcia trochę
zapomnianego, ale istniejącego w widocznym miejscu przy wjeździe do Chojny pomnika, tzw. kamienia szwedzkiego, członkowie stowarzyszenia 19 kwietnia
uporządkowali teren wokół niego na Wzgórzu Wisielczym (Galgenbergu). Dalszy ciąg akcji miał miejsce w Miejskiej Bibliotece Publicznej 16 czerwca, gdzie
odbyło się spotkanie z okazji stulecia tego obiektu. O jego historii opowiadał
M. Gierke2, który następnie oprowadził wszystkich zgromadzonych śladami innych, przedwojennych chojeńskich monumentów. Inicjatorami akcji poświęconej szwedzkiemu pomnikowi byli M. Gierke i R. Skrycki.
Celem dokładniejszego poznania naszej małej ojczyzny 12 maja zorganizowaliśmy objazd terenowy. Trasa wiodła przez Stoki, gdzie odszukaliśmy
pozostałości domniemanego grodziska, następnie Mętna Małego, gdzie mieliśmy możliwość zobaczenia wnętrza nie użytkowanego i popadającego w ruinę
kościoła z XV w, w którym na pewne zniszczenie wystawione są średniowieczne
freski. Ostatnim punktem podróży był zachodni skraj Puszczy Piaskowej, gdzie
zobaczyliśmy rezerwaty przyrody Dolina Świergotki i Bielinek oraz Markocin.
Naszymi przewodnikami byli: Dorota Dobak-Hadrzyńska, Michał Gierke i Robert Ryss.
Największą imprezą (współ)organizowaną przez stowarzyszenie w 2012
r. były obchody 1040. rocznicy bitwy pod Cedynią. Razem z Cedyńskim Ośrodkiem Kultury i Sportu w ramach projektu „Polsko-niemiecka codzienność dawniej i dziś - Cedynia 2012”, dofinansowanego przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego oraz budżetu Państwa
- Fundusz Małych Projektów INTERREG IVA i koordynowanego przez Dyrektor COKiS Małgorzatę Karwan, przygotowaliśmy 22 czerwca konferencję popularno-naukową pt. Cedynia i okolice na przestrzeni wieków. Miała ona miejsce
w reprezentacyjnych wnętrzach trzynastowiecznego klasztoru cysterek w Cedyni. Patronat merytoryczny nad konferencją objął Instytut Historii i Stosunków
Międzynarodowych Uniwersytetu Szczecińskiego. Spotkanie otworzyli dyrektor
1
2
Zob. M. Ziętkiewicz, Po śladach osadników, Rocznik Chojeński 4, 2012, s. 355-366.
Zob. M. Gierke, Szwedzki kopiec, Rocznik Chojeński 4, 2012, s. 393-398.
374
Sprawozdanie z działalności Stowarzyszenia...
COKiS Małgorzata Karwan, burmistrz Cedyni Adam Zarzycki, prezes stowarzyszenia Paweł Migdalski oraz dyrektor Instytutu Historii i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Szczecińskiego prof. dr hab. Adam Makowski.
Wśród referentów znaleźli się m.in. profesorowie: Jerzy Strzelczyk, Edward Rymar, Stanisław Rosik, a także doktorzy: Andrzej Piotrowski, Christian Gahlbeck
i Joachim Krüger. Podczas konferencji zaprezentowano dwa nowe wydawnictwa
stowarzyszenia, były to książki: Edwarda Rymara, Z dawnych dziejów przyodrzańskiej Nowej Marchii, oraz Antoniego Porzezińskiego Osadnictwo ziemi cedyńskiej VI/VII-XII w. Archeologiczne studium osadnicze.
Zamknięciem piątkowych atrakcji był zorganizowany przez stowarzyszenie w cedyńskim kościele parafialnym Narodzenia NMP wieczorny koncert pt.
Między niebem a ziemią. Muzyka wokalna i instrumentalna XVII wieku. Wykonawcą był działający w ramach Fundacji Akademia Muzyki Dawnej (dalej
FAMD.pl) zespół Consotrium Sedinum. Repertuar obejmował utwory włoskich
i polskich kompozytorów z XVI-XVII w. W trakcie koncertu przeprowadzono
zbiórkę pieniędzy na ratowanie kościółka w Czachowie w ramach akcji „Na ratunek cennym zabytkom” (zob. niżej).
W ramach współpracy FAMD.pl oraz Stowarzyszeniem Spichlerz sztuki
z Kołbacza 18 sierpnia wybraliśmy się do Kołbacza na koncert zespołu, odbywający się w ramach cyklu III Letni Festiwal Wędrowny „Na Gotyckim Szlaku
- Muzyka w Zabytkach Pomorza Zachodniego”. Przy tej okazji mieliśmy możliwość zapoznać się cennym romańsko-gotyckim zespołem poklasztornym cystersów. Po drodze zatrzymaliśmy się w Pyrzycach, gdzie w rolę przewodnika po
najważniejszych zabytkach miasta wcielił się prof. Edward Rymar.
Stowarzyszenie wzięło też czynny udział w dorocznym święcie Chojny
– Dniach Integracji Przyjaźni i Ekumenizmu. W piątek, 24 sierpnia zaprezentowaliśmy kolejną wydaną przez nas książkę pt. Paul Tillich - teolog pogranicza. Śladami wielkiego myśliciela po Nowej Marchii: Trzcińsko-Zdrój - Chojna
- Przyjezierze. W spotkaniu, prowadzonym przez P. Migdalskiego, wzięła udział
autorka jednego z artykułów Joanna A. Kościelna. Drugiego dnia (25 sierpnia)
z okazji przypadającej w 2012 r. 15. rocznicy śmierci inicjatora odbudowy kościoła Mariackiego Günthera Kumkara (honorowego obywatela Chojny), z inicjatywy stowarzyszenia uczczono tą ważną dla Chojny postać przez zasadzenie
pamiątkowego drzewa – lipy na rynku przed chojeńskim ratuszem. Spotkanie
otworzył prezes stowarzyszenia P. Migdalski, a drzewko zasadziła wdowa po
G. Kumkarze - Rosemarie wraz z burmistrzem Adamem Fedorowiczem i ks. prałatem Antonim Chodakowskim. Na skrzypcach zagrała córka zmarłego architekta.
Również 25 sierpnia w ramach II Spotkań z historią w Baniach, zorganizowanych przez Międzynarodowe Centrum Turystyki, Kultury i Sportu w zna-
375
Paweł Migdalski
nej ze słynnych i tragicznych wydarzeń z 1498 r. kaplicy św. Jerzego, odbył się
wykład poświęcony działalności stowarzyszenia na rzecz tworzenia wspólnoty
regionalnej, pt. Terra Incognita - odkrywanie dziedzictwa, czyli mała ojczyzna
w budowie, który wygłosił P. Migdalski.
W pierwszą sobotę września, w ramach współpracy z FAMD.pl, współorganizowaliśmy w Chojnie kolejny przystanek III Letniego Festiwalu Wędrownego „Na Gotyckim Szlaku - Muzyka w Zabytkach Pomorza Zachodniego”. Stowarzyszenie, z pomocą Centrum Kultury w Chojnie, przygotowało zwyczajowy
program turystyczny, w ramach którego otwarto w kościele Mariackim wystawę
prac Joanny Mieszko-Nity pt. „Koniec ludzkości” oraz oprowadzono grupę po
najważniejszych zabytkach Chojny (oprowadzał M. Gierke). O godz. 19.00 rozpoczął się koncert „Sturm und Drang” w wykonaniu Grzegorza Lalka (skrzypce)
i orkiestry Famd.pl pod batutą Pawła Osuchowskiego.
15 września do Chojny zawitali uczestnicy, pierwszej w historii zachodniopomorskiej humanistyki, letniej szkoły pt. DAAD „Go East” Summer School: German-Czech-Polish Summer School „Memory Cultures in Central Europe. Poland and Czech Republic – Prague / Szczecin 2012“, zorganizowanej przez
Uniwersytet Szczeciński oraz Uniwersytet Karola w Pradze. Udział w tym przedsięwzięciu wzięło kilkudziesięciu studentów z różnych krajów, m.in. z Polski,
Niemiec, Czech, USA i Danii. W ramach wizyty w Chojnie, Miejska Biblioteka
Publiczna była miejscem, gdzie odbyła się współorganizowana przez Stowarzyszenie dyskusja na temat przywłaszczania historii na pograniczu polsko-niemieckim oraz o samym pograniczu i jego przemianach. Dyskusję poprowadził prof.
Jörg Hackmann (Uniwersytet Szczeciński), a udział w niej wzięli: dr P. Migdalski
(Uniwersytet Szczeciński, Terra Incognita), Robert Ryss (Gazeta Chojeńska, Terra
Incognita) i Dietrich Schröder (Markische Oderzeitung). Dyskusja prowadzona
była w j. polskim i angielskim. Przed przyjazdem do Chojny uczestnicy szkoły
odwiedzili pod kierunkiem P. Migdalskiego inne miejscowości naszego regionu –
Kołbacz, cmentarz żołnierzy niemieckich w Glinnej i Swobnicę.
Podobnie jak w roku poprzednim podjęliśmy drugą edycję akcji „Na ratunek cennym zabytkom”, której celem jest zbiórka pieniędzy na remont wieży
kościoła w Czachowie oraz popularyzacja idei ochrony zabytków. Akcja prowadzona była na terenie gminy Cedynia od 22 czerwca, zaś na terenie całego powiatu Gryfino od 1 września do dnia 20 grudnia. W jej ramach 21 września
w kościele Matki Boskiej Częstochowskiej w Czachowie zorganizowaliśmy koncert pt. „Hortus Musicus” czyli „Muzyczny Ogród”, nawiązujący do dzieła pod
tym samym tytułem hamburskiego kompozytora Johanna Adama Reinckena
(1643-1722), przygotowany przez zespół Consortium Sedinum. Program koncertu obejmował repertuar XVII-wiecznych kompozytorów włoskich, niemieckich
376
Sprawozdanie z działalności Stowarzyszenia...
i polskich. Przed koncertem P. Migdalski przedstawił prezentację, obejmującą
dokumentalne fotografie, wykonane przez słupskiego konserwatora zabytków
Stefana Wójcika, ukazujące prace przy odkrywaniu i konserwacji malowideł
ściennych w czachowskim kościele w latach 1979–1982.
W ostatni weekend września razem z Międzynarodowym Centrum Turystyki Kultury i Sportu w Baniach zorganizowaliśmy wyprawę szlakiem templariuszy i joannitów po ziemi cedyńskiej, chojeńskiej i bańskiej. Podróż studyjna,
połączona z wykładami, miała na celu zaprezentowanie spuścizny po tych obrosłych w mity i legendy zakonach rycerskich oraz ukazać autentyczny wkład
w rozwój tego regionu. Wyjazd autokarowy prowadził ze Szczecina, przez Gryfino, do Chojny, gdzie obejrzano, pamiętające czasy templariuszy i joannitów
zabytki: kościół Mariacki, klasztor Augustianów, kaplicę św. Gertrudy i obwarowania miejskie. Następnie udaliśmy się do dawnych komandorii: joannitów
w Golicach oraz templariuszy w Rurce, gdzie w rolę przewodnika wcielił się,
badający to stanowisko archeolog dr Przemysław Kołosowski. W Baniach odwiedziliśmy potemplariuszowski kościół parafialny i pozostałości obwarowań
miasta oraz kaplicę św. Jerzego. Tu wykład na temat roli zakonów rycerskich
na Pomorzu i w Nowej Marchii wygłosił dr Paweł Migdalski. W Baniach grupie
towarzyszyła wójt gminy Teresa Sadowska. Końcowym akcentem była wizyta
w Swobnicy, gdzie zobaczyliśmy potemplariuszowski kościół oraz zamek joannitów. Ze Swobnicy uczestnicy przez Chojnę powrócili do Szczecina. Oprowadzali
nas: D. Dobak –Hadrzyńska, M. Gierke i P. Migdalski.
Jesienią kilkukrotnie zaprezentowaliśmy swoje, coraz liczniejsze publikacje, podczas kilku imprez naukowych i kulturalnych na Pomorzu i Ziemi
Lubuskiej. Wystawiliśmy nasze stoisko obok stoisk Archiwum Państwowego
i Muzeum Narodowego w Szczecinie podczas konferencji II Konstelacja Szczecin. Dita Parlo i kino buntowników: anarchiści, pacyfiści, rewolucjoniści w kinie
i o kinie. przykład francuski i niemiecki (17-18 października). P. Migdalski wraz
z J. A. Kościelną oraz pastorem Sławomirem Sikorą dokonali też w Parafii Ewangelicko-Augsburskiej Świętej Trójcy w Szczecinie (28 października). oficjalnej
prezentacji książki Paul Tillich - teolog pogranicza, zapoznając z nią społeczność
pomorskich protestantów. Zaprezentowaliśmy też nasze prace podczas prezentacji wydawnictw regionalnych w Witnicy gorzowskiej, zorganizowanej przez
Zbigniewa Czarnucha (24 listopada).
Jesiennym największym wydarzeniem była uroczysta prezentacja czwartego tomu Rocznika Chojeńskiego. Spotkanie miało miejsce w chojeńskiej Miejskiej Bibliotece Publicznej 23 listopada. Spotkanie otworzyła kierownik biblioteki i wiceprezes stowarzyszenia Teresa Błońska, a prowadził je redaktor naczelny
Rocznika R. Skrycki, który wręczył egzemplarze obecnym autorom. Spotkanie
377
Paweł Migdalski
zakończył akcent muzyczny – krótki koncert dwóch młodych gitarzystów - adeptów ogniska „Bel Canto”: Wojciecha Błęckiego z Chojny i Aleksandra Paszkowskiego z Gryfina. Jak co roku promocja zgromadziła tłum mieszkańców Chojny
i okolic.
Współpraca z Muzeum w Stargardzie Szczecińskim oraz Muzeum Historii Ziemi Kamieńskiej w Kamieniu Pomorskim przyniosła zainicjowanie
w lipcu przygotowań do otwarcia wystawy i wydania wspólnymi siłami katalogu
unikatowych rysunków i obrazów wyobrażających miasteczka Pomorza Zachodniego w 1954 r. autorstwa poznańskiego grafika Stanisława Mrowińskiego. Wystawa zawitała wpierw do Stargardu, gdzie 6 grudnia w Muzeum w Stargardzie
otworzył ją dyrektor tejże placówki dr Marcin Majewski. Podczas wernisażu,
w którym udział wzięli m.in. profesorowie Tadeusz Białecki i Edward Rymar,
o swoim nieżyjącym mężu wspominała wdowa Irena Rychły-Mrowińska.
Jesienią, po artykule w „Gazecie Chojeńskiej”3 poświęconym murom
w Chojnie, rozgorzała dyskusja na portalu Facebook pod nazwą „Ratujmy mury
miejskie Chojny”, w której aktywnie uczestniczyli członkowie stowarzyszenia.
Skutkiem tej debaty była organizacja wspólnie przez chojeńskie stowarzyszenia:
Wspólnota Samorządowa (na czele której stoi burmistrz Adam Fedorowicz),
Terra Incognita i Chojeńsko-Gryfińskie Stowarzyszenie Wspólnej Europy oraz
„Gazetę Chojeńską” spotkania i dyskusji z władzami Chojny dnia 17 grudnia.
Sprawą chojeńskich murów zainteresowały się również liczne media, m.in. szczeciński oddział TVP. W sali Centrum Kultury zebrało się liczne grono mieszkańców z władzami miasta i pracownikami Urzędu Miasta. Na początku spotkania
wyświetlony został specjalnie nakręcony 10-minutowy film, promujący akcję
ratowania murów. Następnie M. Gierke przedstawił historię murów, a Anna Witek, odpowiedzialna za planowanie, inwestycje i ochronę środowiska naczelnik
Urzędu Miejskiego w Chojnie, przedstawiła gminny program opieki nad zabytkami. Wśród wielu poruszonych kwestii wskazała zamiar kontynuowaniu badań
archeologicznych oraz utworzenia muzeum regionalnego. Zapowiedziała, że na
2013 r. w budżecie zaplanowano na zabytki ogółem 440 tys. zł, z czego 120 tys.
przypada na mury miejskie, w tym 20 tys. przeznaczono na porządkowanie terenu przy murach od strony zachodniej. Jan Berbeś z Urzędu Miejskiego zaprezentował zalecenia i wytyczne wojewódzkiego konserwatora zabytków. Archeolodzy
dr Marcin Szydłowski i Przemysław Skarżyński (także członek stowarzyszenia),
mówili o czynnikach niszczących mury, materiale, z których są zbudowane i jego
wytrzymałości. Jerzy Hołojuch - przedstawiciel firmy Konsart ze Szczecina, poT. Wójcik, Hańba Chojny, Gazeta Chojeńska, nr 44 z dnia 30.10.2012; zob. też. R. Ryss, Ścieżka
jest, kolej na mury!, Gazeta Chojeńska, nr 47 z dnia 20.11.2012.
3
378
Sprawozdanie z działalności Stowarzyszenia...
wiedział, że za przewidziane 100 tys. zł należałoby wykonać pokazową renowację
nawet małego odcinka, aby uzmysłowić ludziom, jaki będzie finał prac. Z kolei
o możliwości finansowania i wymogach formalnych mówił Jakub Sieradzki z
UM. Po tych wystąpieniach doszło do żywej dyskusji prowadzonej przez R. Ryssa. Warto podkreślić, że akcja otrzymała wsparcie arcybiskupa szczecińsko-kamieńskiego Andrzeja Dzięgi, który sam zachęcał wiernych do udziału w spotkaniu 17 grudnia oraz w spacerze wokół murów, zorganizowanym przez M. Gierke.
Kolejną okazją rozpropagowani idei i działalności stowarzyszenia
oraz jego wydawnictw był zorganizowany przed świętami Bożego Narodzenia
(18 grudnia) przez zaprzyjaźnioną WiMBP w Gorzowie w ramach cyklu Nowa
Marchia - prowincja zapomniana - ziemia lubuska - wspólne korzenie wykład
P. Migdalskiego zatytułowany Wykorzystanie historii dawnej Nowej Marchii
w procesie edukacji na przykładzie powiatu chojeńskiego. Przedstawiono w nim
m.in. poszczególne projekty i działania stowarzyszenia, które w Gorzowie oprócz
prezesa reprezentowali liczni jego członkowie i członek honorowy prof. E. Rymar.
Przed świętami Bożego Narodzenia – 20 grudnia zakończyła się akcja
„Na ratunek cennym zabytkom”. Zebrane w jej trakcie pieniądze w wysokości
1895,00 zł zostały przekazane 28 grudnia 2012 r. w dotacji celowej w imieniu
zarządu stowarzyszenia przedstawicielowi parafii księdzu Zbigniewowi Stachnikowi przez wiceprezesa T. Błońską. Jak ustalono, zebrane fundusze zostaną
przeznaczone na przygotowanie projektu generalnego remontu obiektu oraz
potrzebnej dokumentacji. Kwota nie jest wielka, ale co warto podkreślić, osiągnięto drugi, chyba ważniejszy cel akcji, polegający na propagowaniu wiedzy
o wartości tego unikatowego obiektu oraz rozprzestrzenieniu idei ratowania zabytków. Sprawa stanu kościoła została na tyle upubliczniona, że do drzwi parafii
zapukały osoby chcące wspomóc renowację świątyni. Swoją pomoc zaoferował
ks. Marian Augustyn z Morynia. Dzięki niemu do Czachowa zawitał prowadzący
nadzór w Moryniu Franciszek Skwirzyński, który także obiecał pomóc w przygotowaniu dokumentacji i poszukiwaniach dalszych dróg pozyskania funduszy.
Pozwala to patrzeć na przyszłość czachowskiej świątyni z optymizmem.
Oprócz wskazanych tu wydarzeń kulturalnych w roku 2012 odbyły się trzy
zwykłe zebrania członków Stowarzyszenia (13.I; 19.X, 16.XI) oraz kilka spotkań
roboczych przed lub po imprezach. Zwołano również dwa zwyczajne walne zebrania zatwierdzające działalność Stowarzyszenia w roku 2011 (16 marca i 13 kwietnia 2012 r.). Na bieżąco odbywały się także zebrania zarządu stowarzyszenia.
W omawianym okresie stowarzyszenie zacieśniło współpracę z wieloma organizacjami i instytucjami całego regionu, spośród których wymienię tu
zwłaszcza wspomniane wyżej IHiSM, muzea oraz WiMBP w Gorzowie i Książ-
379
Paweł Migdalski
nicę Szczecińską. Nasze akcje znalazły odbicie nie tylko na licznych portalach
internetowych, ale również w mediach, w prasie (jak „Gazeta Chojeńska”, „Kurier Szczeciński”, „Dialog”, „Magazyn polsko-niemiecki”, „Przegląd Uniwersytecki”) i w radio (Polskie Radio Szczecin). Nasza inicjatywa została też zauważona w świecie nauki, jako przykład zaawansowanego działania na pograniczu,
przypominającego działające w Sejnach Pogranicza4.
Należy zwrócić uwagę, że w porównaniu z latami ubiegłymi stowarzyszenie znacznie zwiększyło swój obszar oddziaływania, podejmując liczne inicjatywy poza macierzystą Chojną oraz rozwinęło działalność wydawniczą, do
tej pory skupioną głównie wokół „Rocznika Chojeńskiego”. Udało się pozyskać
wsparcie wielu gmin (Boleszkowice, Cedynia, Chojna, Mieszkowice, Moryń,
Trzcińsko-Zdrój), instytucji (m.in. Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Szczecinie, Stowarzyszenia Gmin Polskich Euroregionu Pomerania) oraz
firm. Ponadto weszliśmy w bliższą współpracę z DPG Brandenburg, w ramach
której wspieramy ich w pozyskiwaniu funduszy na wydanie polsko-niemieckiego
przeglądu prasy Transodra, którego staliśmy się współwydawcą.
4
J.M. Piskorski, Licht und Schattenseiten der deutsch-polnischen Nachbarschaft, tłum. z pol. Michael G. Müller, w: Album Amicorum für Klaus Zernack, ed. Michael G. Müller, Martin Schulze
Wessel, [b.m.] 2011, s. 98-102.
380
terra artificum
prezentuje DoDoHa
Gottfried Benn
Poeta, czołowy przedstawiciel niemieckiego ekspresjonizmu, współczesnego
nurtu w poezji i literaturze XX wieku. Urodził się w Mansfeld na terenie Meklemburgii 2 maja 1886 roku, jako jedno z ośmiorga dzieci w rodzinie luterańskiego pastora Gustawa Benna. Gdy ukończył pierwszy rok życia, rodzina zamieszkała w Sellin, obecny Zielin w gminie Mieszkowice. W owym czasie miejscowość liczyła 700
mieszkańców. Dom, w którym się wychował i kościół, w którym pracował jego ojciec,
a on rozpoczynał konfirmacją życie religijne, stoją do dziś. Matka poety – Karolina
Jequier – pochodziła z francuskiej części Szwajcarii i nie mówiła najlepiej w języku
niemieckim. Zmarła na raka w cierpieniu, gdyż poglądy religijne męża, sprawujące-
381
terra artificum
go posługę pastora tak jak jego ojciec i dziad, nie pozwoliły na stosowanie środków
przeciwbólowych. Poeta miał wtedy 26 lat. Ta różnica kulturowa między romantyczną naturą matki i szorstkością religijną ojca miały największy wpływ na rozwój i
późniejszą twórczość artysty. Po ukończeniu szkoły gimnazjalnej we Frankfurcie nad
Odrą w 1903 roku podejmował kolejno próby studiowania. Najpierw, z woli ojca,
rozpoczął teologię i filozofię na uniwersytecie w Marburgu, potem medycynę na
Kaiser-Wilhelm-Akademie w Berlinie. Niewysokie opłaty na Akademii Medycyny
Wojskowej zmobilizowały go do ukończenia w 1912 roku specjalności lekarza sanitarnego, bez pomocy finansowej ojca. Słabe zdrowie powoduje, że rezygnuje z
pracy w wojsku i rozpoczyna niewdzięczną pracę lekarza skórno-wenerologicznego
wśród najbardziej zaniedbanej grupy społecznej. Nie przeszkadza mu to jednak w
rozpoczęciu kariery twórczej. W tym samym roku debiutuje tomikiem Morgue w
wydawnictwie Alfreda Richarda Meyera z Wilhelmsdorfu, jako jeden z czołowych
przedstawicieli niemieckiego ekspresjonizmu. „Morga” to nazwa potoczna kostnicy.
Wyidealizowany świat dzieciństwa przeciwstawny do prozy życia, z którym styka
się lekarz, wpływają na tworzone pierwsze teksty. Obrzydliwość marnej egzystencji i
śmierci opisywanej bez upiększeń, brutalnie oraz rzeczywiście zapewniła mu popularność przedwojennego artystycznego młodego pokolenia, wymordowanego podczas I wojny światowej. Wiersze z tego okresu budzą czasem odrazę, ale czy może
razić realne życie zamknięte w strofy?
Podczas zawieruchy wojennej musiał opuścić świeżo poślubioną owdowiałą aktorkę Edith Osterloh i szturmować Antwerpię, jako lekarz pierwszej linii
frontu. Za to zostaje odznaczony krzyżem żelaznym II klasy. Brutalna wojenna
rzeczywistość pozwoliła mu stworzyć doktora Rönne, bohatera cyklu opowiadań
Gehirne, czyli „Mózgi”. Postać, która nie wierzy ani w rzeczywistość, ani w jakikolwiek sens istnienia. Dotychczasowe doświadczenia ukształtowały w Bennie
niechęć do demokracji parlamentarnej i stworzyły sprzyjające podłoże do przyjęcia ideologii nazistowskiej. Przyjął postawę dualizmu życiowego, rozdzielającego prozę zaspokajania potrzeb doczesnych od życia wewnętrznego jednostki.
W 1922 roku traci żonę. Wiersze prezentowane dotychczas w prasie zostają
w 1923 roku zebrane w dwutomowej publikacji, zapewniającej Gottfriedowi
Bennowi czołową pozycję wśród niemieckiej poezji ekspresjonistycznej. Wbrew
oczekiwaniom poety, nie został on doceniony przez władze i kulturalne instytucje Republiki Weimarskiej. W 1932 roku został wybrany na członka Sekcji Literatury Pruskiej Akademii Sztuk Pięknych. Okres ten to także początek wieloletniej owocnej znajomości z Friedrichem Wilhelmem Oelze – kupcem z Bremy.
W 750 listach pisanych aż do śmierci, Gottfried dzielił się własnymi poglądami
na temat sztuki i kultury niemieckiej. Po okresie hitleryzmu można je było opublikować w formie trzytomowego dzieła.
382
Gottfried Benn
Przejęcie władzy przez Hitlera przyjął jako przejaw rewolucji oraz witał
jako nową epokę historyczną. Był jednym z niewielu cenionych pisarzy Akademii
popierających dążenia Hitlera do władzy. Przygotował wtedy pogadankę radiową „Nowe państwo, a intelektualiści” oraz od stycznia do czerwca 1933 roku
aktywizował się na łamach prasy, popierając nowy porządek. Był orędownikiem
władzy bezwzględnej, związanej z wyrzeczeniem się na rzecz państwa wolności
osobistej, wolności słowa i swobody myśli. W konsekwencji opowiedział się za
ustawą o eksterminacji osób obciążonych chorobami genetycznymi, pierwszym
aktem prawnym legalizującym eutanazję. W 1934 roku zdał sobie sprawę, że pół
roku jego politycznej działalności nie zmierzało w przewidzianym przez niego
kierunku oraz, że się pomylił w swoich prognozach, co uświadomił mu przebywający na emigracji Klaus Mann.
Niestety jego egzystencjalizm w poezji, podkreślanie brzydoty oraz naturalizowanie śmierci nie współgrało także z ideą czystej i zdrowej sztuki propagandy Goebellsa. To w efekcie obróciło się przeciw Gottfriedowi Bennowi.
Wmawiano mu żydowskie pochodzenie, zarzucano degenerację poezji i ostatecznie wykluczono z Akademii Sztuki w 1934, a pięć lat później także z Izby
Piśmiennictwa Rzeszy i objęto zakazem publikowania. Ukazywały się jednak
jego publikacje nielegalnie. Tak rozpoczął prezentację tomików 22 wiersze oraz
Wiersze statyczne. Pisze eseje, studia filozofii kultury, Powieść fenotypu tłumaczoną jako Gorzowski fragment. Uwagę swoją koncentruje na samotności i izolacji twórców wobec historii świata. Wraca więc do wojska i zostaje lekarzem
inspekcji sanitarnej Wehrmachtu w sztabie Hannnoveru ze stopniem majora.
Pod koniec wojny, w sierpniu 1943 roku, przeniesiony zostaje z Urzędem Pomocy i Zaopatrzenia Wehrmachtu do Landsbergu (Gorzowa Wielkopolskiego). Tu
powstają utwory uznawane za najcenniejsze w jego dorobku twórczym. Mieszka
przy ulicy 30 Stycznia 2, w wynajętym mieszkaniu, i pisze o dezorganizacji, braku jedzenia, braku możliwości kupienia czegokolwiek, a także nudzie. Z czasem
przeniesiony zostaje do koszar im. Gen. von Stranza, dzisiejsza ulica Chopina
68, gdzie w 1944 roku dołącza do niego druga żona.
Gottfried całe życie ma wielkie powodzenie u kobiet. Znany jest jego bliski związek z poetką Else Lasker-Schüler. Był żonaty trzykrotnie. Ostatnia żona
Ilse była o 27 lat młodsza od pisarza. Samotny pobyt w Landsbergu przeobraża artystę i dotychczasowy nihilizm ustępuje miejsca drugiej fazie ekspresjonistycznej,
dającej artyście prawo do własnej formy, będącej wartością samą w sobie. Wraz ze
zmianami w życiu poety zmienia się bardzo jego twórczość w kierunku filozofii
egzystencji. To już nie są wiersze bulwersujące obrazem, ale bogaty wewnętrzny
dialog, skłaniający do refleksji i czasem niecodziennych wniosków. Jednak nadal
Benn pozostaje w nich bacznym obserwatorem rzeczywistości.
383
terra artificum
Państwo Benn opuszczają Landsberg w styczniu 1945 roku, tuż przed
wejściem wojsk radzieckich, jak większość niemieckich mieszkańców obecnej
Terra Incognity. Wracają do amerykańskiej strefy w Berlinie. Niestety, w wyniku przeżyć wojennych jego żona odbiera tam sobie życie. Bojąc się reakcji
opinii społecznej, Nele – córka poety z pierwszego małżeństwa, wychowywana
po śmierci matki przez duńskich przyjaciół Benna, będąc dziennikarką, nigdy
go nie odwiedza. Swoje rękopisy poeta zabezpieczył, wysyłając do przyjaciela
z Bremy. Przez wiele lat był traktowany jako nazista i nie mógł odzyskać prawa do
publikacji. W 1948 roku próbuje się rehabilitować głośnym Listem Berlińskim,
podkreślając, że nie akceptowali go ani naziści, ani demokraci, ani emigranci.
Wywołał tym wielką publiczną dyskusję na temat niemieckich intelektualistów
pozostających w Niemczech podczas II wojny. W opublikowanej w 1948 roku
autobiografii Podwójne życie uzasadnia swoją konsekwentną postawę wobec idei
narodowego socjalizmu, według niego wypaczonego przez elementy kryminalne
podczas wojny.
W 1951 roku otrzymuje prestiżową nagrodę Georga Büchnera Niemieckiej Akademii Literatury w Darmstadt, jedyną w swoim życiu.
W 1952 roku na Międzynarodowym Biennale Poezji w Knokke podkreśla, że dzieło artysty nie jest skierowane do nikogo i artysta odpowiada tylko za
samego siebie.
Do śmierci 7 lipca 1956 roku w Polsce był nieznany. Został pochowany
w Berlinie Zachodnim na cmentarzu Waldfriedhof. Większą część życia związany był z Nową Marchią. Pojedyncze wiersze były nieudolnie tłumaczone na
język polski w piśmie „Zdrój” i antologii Liryka niemiecka, a także prezentowano
politycznie stronnicze opinie na temat jego twórczości. Dopiero Krzysztof Karasek w 1982 roku, korzystając z Ludowej Spółdzielni Wydawniczej, przekłada
70 spośród 300 wierszy i udostępnia czytelnikom Prywatną historię ludzkości.
Znakomita większość pochodzi z wczesnego okresu twórczości artysty. Oficyna
„Biuro Literackie” z Wrocławia w 2011 roku publikuje największy zbiór wierszy
poety pt. Nigdy samotniej i inne wiersze, uzupełniając je symbolicznym kalendarium z osobistymi komentarzami pisarza. Poezja Gottfrieda Benna wymaga
od czytelnika dużej erudycji i dobrego przygotowania. Jak pisze współczesny
polski krytyk Jerzy Łukosz o poecie: „Odnalezienie piękna, smaku, trzeba okupić przygotowaniem raczej duchowym niż erudycyjnym, większym niekiedy
niż przy lekturze niejednego mędrca. Mędrzec uczy, Benn egzekwuje nauki”.
W niemieckiej poezji współczesnej wymieniany jest wraz z takimi wielkimi poetami jak Reiner Maria Rilke, czy Bertolt Brecht.
384
Gottfried Benn
Bibliografia:
Szewczyk W., Literatura niemiecka w XX wieku, Katowice 1962.
Światłowski Z., Benn czyli obojętność, „Odra” 1973, nr 12.
Kamińska K., Gottfried Benn – myśliciel z landsberskich koszar, „Pro Libris”, 1, 2006,
s. 17–23.
Walkowiak M., „Podwójne życie” Gottfrieda Benna jako model egzystencji artysty i intelektualisty, „Przegląd Humanistyczny”, 2, 1998.
„Literatura na świecie”, nr 5-6/2006.
Benn G., Nigdy samotniej i inne wiersze, Wrocław 2011.
Piękna młodość
Usta dziewczyny, która długo leżała w trzcinie,
wyglądały jak nadgryzione.
Kiedy otwarto jej pierś, przełyk był taki dziurawy.
W końcu w komorze pod przeponą
znaleziono gniazdo małych szczurów.
Jedno z rodzeństwa było martwe.
Inne żywiły się wątrobą i nerkami,
piły zimną krew i przeżyły
tutaj piękną młodość.
Piękna i prędka była też ich śmierć:
wrzucono je wszystkie do wody.
Ach, małe mordy, jak one piszczały!
[1912] Przeł. T.Ososiński
Krwiobieg
Samotny ząb trzonowy zmarłej dziwki
o nieznanym imieniu
miał złotą plombę.
Pozostałe wyszły jakby na cichą
schadzkę.
Tego ostatniego wybił jej pracownik pogrzebowy
zastawił go i poszedł na tańce.
Bo, jak powiedział,
tylko ziemia powinna wracać do ziemi.
[1912] Przeł. T.Ososiński
385
terra artificum
Kwiaty
Pewne jezioro, szarą krwią
jesieni zatrute do cna,
mnie też uczyniło chorym.
Zasępiony przyjął brzeg,
ogołocony ze szczęścia i zasłany liśćmi,
jak ziemia grobu mój krok.
Potem w pewnym parku przybył klomb,
który okwiecił tę całą nędzę,
jezioro, chmury i burzę w ogrodzie.
I krzyknął: Jestem całkowicie niezniszczalny!
Osmalę śmierci jej zimną facjatę.
Jak wszelka czerwień, żar i płomienność
prą z moich ud!
Pochwalony!
[1913] Przeł. J.St.Buras
Matka
Jak ranę noszę cię czelustną
na czole, co się zamknąć nie chce.
Nie zawsze boli. Ani serce
nie wysącza tędy się na śmierć.
Niekiedy tylko tracę wzrok i czuję
smak krwi w ustach.
[1913] Przeł. J.St.Buras
Na twe powieki zsyłam sen
Na twe powieki zsyłam sen,
na wargi twe ślę pocałunki,
gdy ja sam musze nieść noc tę
i mary wszystkie i frasunki.
Oblekam w smutek kształt twych lic,
oblekam kształt twych lic w przyjemność,
gdy noc i dreszcz śmiertelny nić
przez moje tylko piersi przędą.
Ty, słaba zbyt, by nisko grać,
udawać też – jak ja – nieskora -
386
Gottfried Benn
więc sen i pocałunek słać
każdego muszę ci wieczora
[1936] Przeł. J.St.Buras
Astry
Astry – na wzbierającej fali
dni, stare zaklęcie, czar,
bogowie wagę powstrzymali
na chwilę, która trwa i trwa.
Raz jeszcze hen na nieboskłonie
światło i kir, wśród złotych trzód,
co się wylęga w starym łonie
spod sczezłych skrzydeł – jaki płód?
Raz jeszcze to, co wytęsknione,
oszołomienie, różane Ty –
lato chyliło się wpatrzone,
kędy jaskółek szyk,
raz jeszcze to, co jest mniemaniem,
gdzie dawna pewność śledzi lot
jaskółki, która nurt rozgarnie,
by spijać ruch i noc.
[1936] Przeł. A.Kopacki
Nigdy samotniej
Nigdy samotniej niż w sierpniu, nie:
Godzina spełnień – w oddali błonie
od złota i czerwieni płonie,
lecz rozkosz twych ogrodów – gdzie?
Miękkość nieba, lśnienia czystych pól,
w jeziorach jasne, ciche wody,
ale gdzie tryumf i tryumfu dowody
z królestwa, w którym tyś jest król?
Gdzie dowodem na wszystko jest szczęście, ruch:
Obrączek i spojrzeń wymiana,
w pląsach rzeczy, woni wina w dzbanach twój pan to antyszczęście: duch.
[1936] Przeł. A.Kopacki
387
terra artificum
Rzeczywistość
Rzeczywistość nie ma cech koniecznych,
ba, może ją uznać za mit
kto z fluidów i fletni odwiecznych
wywiedzie swój ludzki byt.
Kość, kiść bzu czy Olimpii ciało malarz nie im poświęcał trud
tym, co w nim, wewnątrz, promieniało,
trans bywał i girlandy nut.
Galernik ów, w kajdanach człowiek
co w brzuchu łodzi tkwił, nie widział wód,
fregat ni gwiazd – spod ciężkich powiek
samo się snuło marzenie - cud.
Malował fetysz – to z obawy.
Piętę, kiedy cierpiał ból.
Żartem – królewski stół do kawy,
lecz nie pił przy nim kawy król.
[1952] Przeł. A.Kopacki
Fragmenty
Fragmenty,
wydzieliny duszy,
skrzepy dwudziestego wieku blizny – zakłócony krwiobieg wczesnego stworzenia,
historyczne religie pięciu stuleci zdruzgotane,
nauka: rysa w Panteonie,
Planck ze swoją teorią kwantów znów zmętniały
zbiegł się w Keplera i Kierkegaarda.
…
Kryzysy ekspresji i napady erotyki:
to dzisiejszy człowiek,
wnętrze jest próżnią,
ciągłość osobowości
gwarantują garnitury, ich materiał, jeśli dobry
wytrzyma dziesięć lat.
Reszta to fragmenty,
przytłumione dźwięki,
388
Gottfried Benn
skrawki melodii z sąsiednich domów,
negrospirituals
albo Ave Marie.
[1956] Przeł. T.Ososiński
389
Jadwiga Roszak
Artysta plastyk i nauczycielka mieszkająca w Swobnicy, na terenie gminy
Banie. Urodziła się w 1934 roku w Puławach. Tu spędziła wraz z siostrą czas
wojny, uczona przez mamę w domu. Wtedy już lubiła rysować i malować.
Z ziemią szczecińską związana jest od 1959 roku. Po ukończeniu liceum chciała
iść do szkoły plastycznej, ale sytuacja rodzinna zmusiła ją do podjęcia pracy i już
jako szesnastolatka pracowała na wsi koło Puław. W tym czasie grała na mandolinie, a także na skrzypcach i prowadziła zespół taneczny oraz wokalny. Jako
nauczyciel w klasach łączonych nadwyrężyła głos i nie mogła kontynuować tej
pracy. Po trzech latach osiągnęła wiek, w którym mogła rozpocząć studia, więc
udała się do Krakowa na geografię. Po jej ukończeniu i roku pracy w Katowicach
przyjechała na ziemie zachodnie do Szczecina, by odwiedzić siostrę. Poddała się
urokowi miasta, została i podjęła pracę nauczycielki w IV Liceum Ogólnokształcącym na Gumieńcach. Tu poznała pana Stanisława Roszaka i wyszła za mąż.
W trakcie rozwoju pracy zawodowej znalazła się w 1970 roku na Politechnice i jako pracownik naukowo-techniczny wydziału ekonomii zajmowała
się korektą prac doktorskich i naukowych, kreślarstwem oraz prowadzeniem biblioteki wydziałowej. To poskutkowało większą ilością wolnego czasu. Dodatkowo, wzmożona popołudniowa praca męża, jako kierownika Studium WF na
Akademii Medycznej, rozbudziła w niej zainteresowanie sztuką. W swojej szerokiej działalności artystycznej zajmowała się początkowo fotografią, rysunkiem
i korzenioplastyką. „Jeździliśmy z mężem na spływy kajakowe – wspomina pani
Jadwiga – tam trzeba było coś robić, więc dłubałam w korzeniach. Szczególnie
ciekawe było tworzenie z korzeni jałowca. Przybierały one różny kształt i dawały
interesujący koloryt, od czerwonego do białego”.
390
Jadwiga Roszak
Jadwiga Roszak zapisała się do Wojewódzkiego Klubu Plastyków Amatorów i Twórców Ludowych działającego przy Zamku Książąt Pomorskich
w Szczecinie i przez wiele lat swoją aktywnością wzbogacała pracę Zarządu Wojewódzkiego tego Klubu. W latach 70. XX w. zainteresowania skierowała w stronę tkactwa artystycznego i malarstwa. Zafascynowanie przyrodą i ogrodnictwem
znalazło swoje odzwierciedlenie w obrazach olejnych przedstawiających kwiaty
i pejzaże.
Praca w ogrodzie była pasją artystki, szczególnie odkąd zamieszkała
w Wielgowie i po przepracowaniu niedługiego okresu w Instytucie Nauczycielskim rozpoczęła pracę w Liceum w Dąbiu. W latach 70. zainicjowała dbałość
o ogrody w naszym regionie. Jako jedna z pierwszych sprowadzała 23 lat temu
juki, forsycje, tamaryszki oraz inne egzotyczne krzewy ozdobne i tworzyła trawniki, eksponujące piękno tych okazów, sadzonych wokół domu w Wielgowie.
Kiedy ów dom okazał się za duży i nadmiar pracy zawodowej oraz ilość wystaw
uniemożliwiły pielęgnację tak dużego ogrodu, państwo Roszak przenieśli się
do Swobnicy. Dom spodobał im się od razu i pan Stanisław zatrudnił się jako
nauczyciel plastyki w tutejszej szkole, gdzie pracował do emerytury. Ja, gdy zamieszkałam w Swobnicy, poznałam najpierw niesamowity, asymetryczny ogród
pani Jadwigi. Wyróżniał się spośród wszystkich ogrodów kipiącymi od wczesnej
wiosny kwiatami, gustownie wkomponowanymi w nieskazitelny dywan murawy,
prowadzący na ganek romantycznego domku. Po pewnym czasie dowiedziałam
się, że od 1989 roku mieszka w nim interesujące małżeństwo, które maluje obrazy. Po wielu latach poznałam panią Jadwigę, jako uroczą starszą panią opowiadającą o pasji malowania roślinami, a nie tylko pędzlem i szpachlą.
Po przyjeździe do Swobnicy pasja malowania udzieliła się także mężowi pani Jadwigi. Stanisław Roszak malował akwarelami. Szczególnie ulubionym
tematem jego obrazów były konie, które wystawiono na wystawie indywidualnej
oraz na wspólnym wernisażu w Rostoku.
Udzielając się w Klubie Plastyków brała Jadwiga Roszak czynny udział
w plenerach malarskich nad morzem i często odwiedzała Dom Pracy Twórczej
w Kamieniu Pomorskim. Z malarstwem łączyła zamiłowanie do turystyki i fotografii. Latem fotografowała zwiedzane miejsca i plenery, które zimą jako retrospekcję przenosiła na płótno. „Fotografowałam od dziecka – mówi. Kupiliśmy
z mężem powiększalniki i urządziliśmy ciemnię. Teraz się wszystko zmieniło.
Nowa technika wyparła pracochłonne czynności związane z wywoływaniem filmów i zdjęć”.
Pani Jadwiga malowała także portrety. Wspomina, że „portrety były bardzo męczące. Jestem szybka z natury, więc zajmowało mi to najwyżej trzy, cztery
godziny, ale wymagało ogromnego skupienia i mocno eksploatowało mnie fi-
391
terra artificum
zycznie i psychicznie. Było to metodą gwaszu, ale zaadoptowanego do techniki
olejnej. Nie wszyscy mają ochotę siedzieć 3–4 godziny pozując, więc musiałam
dawać z siebie wszystko”.
Bardziej dostępnymi technikami okazały się: szycie, haftowanie, rzeźbienie w korze, korzenioplastyka, tworzenie kompozycji z futer i artystyczne wiązanie tkanin na krosnach.
W latach 1971–1982 Jadwiga Roszak brała udział w dorocznych wystawach plastyki ludowej i amatorskiej. Indywidualne wystawy malarki prezentowały instytucje kultury województwa zachodniopomorskiego w Szczecinie, Dąbiu,
Kamieniu Pomorskim, Trzebiatowie, Nowogardzie, Kobylance. Także Słupsk,
Koszalin, Kraków, Warszawa, Wrocław przyjmowały gościnnie jej ekspozycje.
Poza granicami kraju w Rydze, Rostoku, Burgas i Pilźnie prezentowano dorobek
J. Roszak w ramach cyklu „Dni Szczecina”.
„Większość obrazów rozdawałam znajomym i przyjaciołom. Ponad
30 rodzin ma mieszkania udekorowane moimi obrazami. Malarstwo to bardzo
drogie hobby. Jeszcze mnie ciągnie do malowania, ale postępujący gościec uniemożliwia mi trzymanie pędzla w dłoniach. Trzeci rok już nie maluję. Dzieliłam
się umiejętnościami z młodzieżą podczas plenerów malarskich, a także w moim
domu w Wielgowie”.
Przy kolejnym wypalanym przez malarkę papierosie, dowiaduję się, że
pani Jadwiga jest baczną obserwatorką kotów. Opowiada mi także o swojej pasji
czytania, która jej towarzyszy całe życie. O sobie mówi: „Nie jestem zazdrosna,
zachłanna, nie zależy mi na sławie. Jestem otwarta na ludzi. Bardzo dobrze mi
się pracowało z młodzieżą. Nie lubię kłamstwa. Starałam się pomagać biednym
dzieciom, nie mając własnych. Talentów miałam nadmiar, o wiele za dużo. Malarstwo jest ze mną 40 lat. Układałam bukiety na tle luster i je malowałam.
Malowanie kwiatów dawało mi największą radość. Wtedy człowiek o wszystkim
zapominał”.
392
Jadwiga Roszak
393
Marek
Stanisławski
Artysta malarz, który od urodzenia 19 września 1959 roku jest mieszkańcem Trzcińska-Zdroju. Gdy weszłam do jedynej restauracji w tej miejscowości,
położonej na rynku obok ratusza miejskiego, przykuły moją uwagę barwne obrazy na ścianach. Przedstawione na nich budowle miejskie kipią życiem bujnej
przyrody, która je otacza. Mnogość odcieni i bezbłędna perspektywa w połączeniu z precyzją detali nie pozostawiają wątpliwości, że mamy do czynienia
z twórcą nieszablonowym. Takim właśnie jest Marek Stanisławski.
Zainteresowanie malowaniem wykazywał już od dziecka. Pierwsze kolorowe kredki, które otrzymał od rodziców pod choinkę, były przez niego szczególnie radośnie przyjęte. Rodzice też, jako pierwsi, rozbudzali jego twórczą ciekawość, malując mu obrazki. „Z młodych lat dzieciństwa utkwiło mi szczególnie
w pamięci, jak ojciec malował mi sceny łowieckie. Powtarzał się w nich motyw
pochylonego myśliwego z wymierzoną strzelbą w kierunku uciekającego lisa.
Mama natomiast malowała mi kwiaty: tulipany, narcyzy. Ja też malowałem kwiaty techniką suchej pasteli, ale nie jest to mój ulubiony temat”.
Już w wieku przedszkolnym rysował bardzo chętnie, szczególnie w nocy
przy lampce. Niejednokrotnie ojciec idący o 4 rano do pracy, znajdował go, jeszcze rysującego. Wystarczał mu kawałek wolnej kartki, o którą nie było łatwo
w owym czasie. Po okresie szkolnym zaprzestał malowania na wiele lat, by powrócić do niego już w wieku dojrzałym.
Z wykształcenia Marek Stanisławski jest mechanikiem urządzeń rolniczych, ale nie pracował w zawodzie. Kilka lat spędził na kolei, a potem w wielu
innych miejscach. Obecnie nie pracuje ze względów zdrowotnych, co sprzyja
394
Marek Stanisławski
rozwijaniu jego talentu. W młodości pasją M. Stanisławskiego była piłka nożna,
w którą grał z powodzeniem. W latach 70. XX w., będąc uczniem szkoły podstawowej, zdobył tytuł króla strzelców powiatu chojeńskiego. Zamiłowanie do
sportu kontynuował jeszcze później, w latach 90., biegając przez 10 lat rekreacyjnie na długich dystansach. Zawsze jednak był romantykiem. Do dziś lubi
spacery po lasach, polach i łąkach. Podczas nich podpatruje przyrodę, napawa
się jej widokiem, zapamiętuje wrażenie i przenosi je na płótno, wzbogacając
o barwy wynikające z wewnętrznej potrzeby. Musi na płótnie pokazać naturę
jeszcze bogatszą, niż ją widzi. „Kiedy idę i widzę przyrodę wokół siebie, nie potrafię być obojętny wobec tego widoku. Nawet, gdy kaczki się spłoszą, to mnie
to rusza. Widzę ich upierzenie, a także jak bledną barwy tej oddalającej się,
w stosunku do tej, która jest jeszcze blisko. Dziwię się myśliwym, jak mogą zabijać zwierzęta?”.
W latach 70. i 80. współpracował plastycznie z Centrum Kultury
w Trzcińsku-Zdroju przygotowując dekoracje do imprez okolicznościowych,
a także okazjonalne napisy i prace plastyczne wspierające działalność tej instytucji. Pierwszą autorską wystawę prac Marka Stanisławskiego przygotowało
właśnie Centrum Kultury w Trzcińsku-Zdroju w roku 2000 i to był bodziec do
wzmożenia pracy artystycznej. Podczas tej wystawy prace pana Marka zostały
zauważone przez ówczesnego dyrektora muzeum w Myśliborzu, Ryszarda Jobke i został on zaproszony do przedstawienia swojej twórczości na „Dorocznym
Przeglądzie Artystów Malarzy Muzeum Pojezierza Myśliborskiego”. Malarz skorzystał z zaproszenia i z wielkim sukcesem wystawiał wielokrotnie swoje prace
na tym przeglądzie, zdobywając w latach 2006–2013 prestiżowe nagrody tego
przeglądu. Dwukrotnie swoją nagrodę przyznał mu Burmistrz Miasta i Gminy Myślibórz, jeden raz otrzymał nagrodę Dyrektora Muzeum Pojezierza Myśliborskiego, zdobył także główne trofeum – Nagrodę Pojezierza i dwukrotnie
otrzymał zaszczytny tytuł Plastyka tegoż przeglądu. Otrzymał także nagrodę
Przewodniczącego Rady Miejskiej w Myśliborzu, list gratulacyjny Burmistrza
Trzcińska-Zdroju oraz w 2012 roku list gratulacyjny Starosty Gryfińskiego za
całokształt pracy artystycznej oraz promocję i wzbogacanie dorobku kulturalnego powiatu gryfińskiego. Jednak, jako największy zaszczyt, odbiera pan Marek możliwość zaprezentowania swoich prac w gronie profesjonalistów podczas
przeglądów i wystaw.
Ulubionymi technikami mistrza jest olej i sucha pastela. Stosowanie
suchej pasteli jest szczególnie wymagające, ale sprawia wiele satysfakcji. Prace
wykonane w tej technice zaskakują wielością odcieni i prawie fotograficznym
odwzorowaniem rzeczywistości. Twórca kocha przyrodę. Najchętniej maluje pejzaże i zwierzęta, szczególnie ptaki w środowisku naturalnym. Malowane
395
terra artificum
przez niego zachody słońca, poranki, mgły oraz obrazy zimy o różnych porach
dnia, we wszystkich porach roku, są dalekie od kiczu. Malarz oddaje nie tylko nastrój i barwy przedstawianego widoku natury, ale także perfekcyjnie przekazuje
teksturę malowanych obiektów. Inaczej wygląda puszysty śnieg roztapiający się
na oczach widza w płynącej rzece, a inaczej oblodzony las, którego zamarznięta
warstwa śnieżna wydaje się, że będzie chrzęścić pod stopami. Zauroczenie przyrodą współgra z wrażliwością artysty jako człowieka. Swój zachwyt światem malowanym z pamięci potrafi oddać w najmniejszych szczegółach. Każdy element
jest starannie wypracowany i zaplanowany. Nic nie pojawia się przypadkowo,
żaden obiekt i żaden odcień nakładanej barwy. Z zaskakującą precyzją znajduje
w widzianej przez siebie naturze element barwny, tworzący atmosferę i wrażenie, a następnie przenosi go na płótno. W późniejszej fazie pracy potrafi obudować go swoją plastyczną wyobraźnią. Powstają więc wielkoformatowe dzieła
o wymiarach 100 × 170 cm, bo według artysty, tak duże prace wciągają widza
do środka tworzonego obrazu i może on poczuć się uczestnikiem namalowanej
rzeczywistości. Stanisławski nie boi się nowych wyzwań i w jego planach jest pokrywanie jeszcze większych, trzymetrowych i czterometrowych płócien pełnych
barw i wszechobecnego, przemyślanego światła. Dąży do pokazania przyrody naturalnej wielkości, szczególnie zainteresowany jest tematem ptaków zrywających
się do lotu. Chce, by widz był pod większym wrażeniem. Często podczas wystaw
swoich prac obserwuje reakcję widzów i na tej podstawie podejmuje decyzje,
w którym kierunku rozwijać swoje umiejętności i jaką podejmować tematykę.
Ku mojemu zaskoczeniu dowiaduję się, że Marek Stanisławski jest samoukiem. Nie bierze udziału w żadnych warsztatach ani w plenerach. Samodzielnie, przez własne doświadczenia, odkrywał grę światła, zasady perspektywy
i współoddziaływanie kolorów oraz wypracowywał swoją oryginalną technikę.
Było to możliwe tylko dzięki temu, że urodził się jako dziecko wrażliwe, widzące
więcej w otaczającej rzeczywistości niż jego rówieśnicy. Konsekwencją tego jest
dbałość o dopieszczenie detali w obrazach. Uważa, że „malarz najpierw powinien być dobrym realistą, odwzorowującym rzeczywisty wygląd środowiska i otoczenia, zanim podejmie się innych nowoczesnych technik malarskich. Wtedy
będzie bardziej świadomy swojego warsztatu i prawdziwych możliwości”. Twórca ma świadomość, że dochodzenie samemu do dobrych rozwiązań artystycznych zajmuje więcej czasu niż nauka w grupie twórczej, związana z wymianą doświadczeń. Dochodzi się do opanowania techniki nieco później. Jest on jednak
przekonany, że jeśli ma się w sobie wrażliwość malarską, to prędzej, czy później
i tak się najlepszą technikę odkryje. Proces twórczy nad jednym obrazem trwa
od kilku godzin, czasem kilka dni, do kilku tygodni. Recepta na sukces malarski
jest prosta: „Żeby dobrze malować przyrodę, trzeba ją kochać i dokładnie ob-
396
Marek Stanisławski
serwować. Poranki, mgły, wschody i zachody słońca, jeśli się na nie patrzy i ich
nie widzi, to nie można stworzyć obrazu. Najpierw muszę znaleźć punkt świetlny najważniejszy dla tego zjawiska, które mnie poruszyło, przenieść to światło
na płótno, a potem wokół niego obudowuję obraz”. Dlatego odbiorca nie jest
w stanie przejść obok tych obrazów obojętnie. Prace te zdobią wiele prywatnych
kolekcji nie tylko w kraju, zawędrowały także do Anglii i do Niemiec. Pisano
o nich i ich autorze wielokrotnie w prasie lokalnej gryfińskiej i myśliborskiej,
także w „Głosie Szczecińskim” i „Kurierze Szczecińskim”, twórcę prezentowano
kilkakrotnie w ośrodkach telewizji regionalnej oraz w radio.
Na co dzień Marek Stanisławski jest skromnym człowiekiem, choć rozpoznawalnym w swoim środowisku. Lubi pomagać ludziom, przyznaje im prawo
do błędów, zdając sobie sprawę, że nie jesteśmy doskonali. Nie ma wygórowanych wymagań, cieszy się byle czym, jak choćby pomidorem z własnego ogródka
i ogniem w kuchni kaflowej. Jest także dumnym ojcem dwóch synów: Krzysztofa
i Łukasza, którzy także wykazują zdolności malarskie. „Moim pragnieniem, jako
ojca, jest by mój młodszy syn Łukasz także otworzył się na świat sztuki i rozwijał
talent malarski, który w nim widzę”. Starszy syn Krzysztof wystawiał już swoje
prace wraz z ojcem na przeglądzie w Myśliborzu. Panowie często późnymi wieczorami wymieniają swoje doświadczenia podczas rozmów telefonicznych, analizując tworzone właśnie dzieła i konsultują nawzajem środki wyrazu, z których
korzystają. „Zacząłem malować za późno, mówi pan Marek, ale miałem w sobie
wielki lęk, byłem przekonany, że żeby być dobrym malarzem, trzeba być kimś
znaczącym. Trzeba być profesjonalistą. Dlatego nie miałem w sobie wystarczającej odwagi, by zacząć wcześniej malować i prezentować swoje prace. Dziś wiem,
że najważniejsze jest oddać całą swoją duszę temu, co się robi. To jest źródłem
dobrych dzieł, a nie jedynie zdobywana w szkołach artystycznych wiedza”.
397
terra artificum
398
DoDoHa
W październiku 2013 roku w serii wydawniczej stowarzyszenia Terra
Incognita został wydany najnowszy tomik Doroty Dobak-Hadrzyńskiej,
DoDoHa Limeryki zachodniopomorskie (Chojna 2013). Limeryki, to krótkie,
groteskowe utwory literackie, o bardzo rygorystycznych wymogach formalnych
dotyczących wersyfikacji, rymów, a także stopów rytmicznych i fabuły. To gatunek wiersza, w którym bardzo dobrze czuje się DoDoHa. Jej utwory kilkukrotnie otrzymywały tytuł „Złotego Limeryku Gazety Wyborczej”. Przedstawiamy
małą kolekcję limeryków zachodniopomorskich, stworzonych specjalnie dla
„Rocznika Chojeńskiego”.
Jeleń z Kamiennego Jazu
Pewien żonkoś w Kamiennym Jazie
chciał bardzo być na obrazie,
więc biedaczysko
ma rykowisko
po żony ostatnim razie.
22.09.2013*15.05
Zmysłowa z Rosnowa
Pewna mieszkanka Rosnowa,
tak bardzo była zmysłowa,
że każda żona
we wsi zdradzona,
przyjęła męża bez słowa.
22.09.2013*15.15
Smażalnia w Stokach
Smakowite babki w Stokach,
przewracały się na bokach,
gdy je na plaży
na słońcu smażył
mistrz grilowania w Wookach.
22.09.2013*15.20
399
Rzadka mina
Znany jest Henio z Górczyna
z tego, że rzednie mu mina
i tak mu rozmaka,
że lico biedaka
nic wtedy nie przypomina.
22.09.2013*15.26
Dzicy w Rynicy
Raz na przechodnia w Rynicy
stadem napadli dzicy.
On z ciekawości
przywiódł ich w gości,
więc w strachu są domownicy
22.09.2013*17.08
Kasjer
Pewien biznesmen z Lubicza
tak szybko kasę przelicza,
że jej nie widzi,
więc każdy szydzi,
z jego smętnego oblicza.
24.09.2013*19.30
Mocarny Darek
W Widuchowej coś o Darku
każdy słyszał na jarmarku,
bo swoje mienie
nawet na scenie
dźwigał bez przerwy na karku.
24.09.2013*20.30
400
Dziad z Kamiennego Jazu
przemawiał raz do obrazu,
a kto go słyszał,
z zapału dyszał
i zmieniał poglądy od razu.
24.09.2013*20.35
Z Chojny pewien Bonifacy
ośmiornicę niósł na tacy.
Częstował przechodni,
lecz choć byli głodni,
nie chcieli jeść jej, biedacy.
24.09.2013*19.50
W Cedyni pszczelarz wesoły
chciał zająć czymś swoje pszczoły
i znalazł sposób,
więc zamiast wrzosu
znosiły gont ze stodoły.
24.09.2013*20.05
Maniek w Starych Łysogórkach,
tak chciał z siebie zrobić nurka,
że niestrudzenie
swe zanurzenie
sprawdzał w beczce po ogórkach.
24.09.2013*20.20
Spotkał się Karol z Witnicy
z lisem na środku ulicy
i przerażony
uciekł do żony,
by schować się w jej spódnicy.
24.09.2013*20.25
401
402
403
404

Podobne dokumenty