W cieniu - recenzja Wojciecha Giczkowskiego
Transkrypt
W cieniu - recenzja Wojciecha Giczkowskiego
W CIENIU Teatr Muzyczny Tintilo premiera: luty 2013 Teresa Kurpias-Grabowska nie skorzystała z gotowej wersji musicalu Wojciecha Młynarskiego i Macieja Małeckiego, lecz na podstawie własnego scenariusza i własnych tekstów piosenek zaskoczyła nas nową wersję sztuki Eugeniusza Szwarca, którą zatytułowała „W cieniu”. Ta wersja wystawiona z zachwycającym przepychem w Teatrze Rampa jest kolejnym przedstawieniem, które pokazuje warszawskiej publiczności Teatr Muzyczny Tinitlo wraz z kompozytorami Anną Bajak i Marcinem Kuczewskim. Bajka Andersena „Cień” była napisana dla dzieci, ale E. Szwarc swoją sztukę zaadresował do ludzi dorosłych i takie też były dotychczasowe inscenizacje, które w czasach PRL-u grano jako sztuki pełne aluzji do ówczesnej rzeczywistości, np. pamiętna inscenizacja Kazimierza Dejmka w Łodzi w 1977 roku. Reżyser obecnego projektu Teresa Kurpias-Grabowska także nawiązuje do bajki narracyjnej zawierającej morał, ponieważ chce dotrzeć do młodego widza i obudzić w nim zainteresowanie i emocje. „W cieniu” to bajka muzyczna, ale wcale nie adresowana do dzieci. Sztuka kreuje świat dorosłych, w którym pełno jest aluzji do świata polityki, walki o władzę, zawiści i obłudy. Czarno-biała wizja plastyczna Ilony Zajączkowskiej, połączona z projekcjami audiowizualnymi, wywołuje zaskoczenie feerią barw i świateł i zachwyca pomysłami plastycznymi. Wszystko jest perfekcyjnie wykonane – zarówno stroje Edyty Soczewki, jak i peruki i charakteryzacja Anny Gradowskiej i Agnieszki Skolmowskiej. Piszę o tym na początku, bo w tym musicalu są to elementy przepiękne i wykonane na niespotykanym poziomie w naszych inscenizacjach teatralnych. Jacek Wazelin, który przygotował choreografię i ruch sceniczny, jest znany jako choreograf programu You Can Dance w stylu Broadway jazz, ale niewielu wie, że przez wiele lat występował na scenach europejskich w takich przedsięwzięciach jak „Mamma Mia” czy „West Side Story”. Jego wiedza choreograficzna i doświadczenie sceniczne są widoczne w każdym ruchu doskonale tańczącego zespołu. Nowoczesna choreografia i młodzieńcza świeżość, a przede wszystkim dynamizm ruchów zespołu są uzupełnione scenografią Fliory Salachiewej i projekcjami Marty Szymańskiej, z którą współpracowali Michał Orzechowski i Ewa Łuczków.W spektaklu oprócz dzieci i młodzieży reżyserka wprowadziła na scenę zawodowych aktorów. Kamil Krupicz, odtwórca roli Cienia, gra na scenach teatrów dramatycznych, ale ma już za sobą 8 ról musicalowych. W roli pisarza oglądamy Jarosława Kozielskiego, który studiuje w gdańskiej Akademii Muzycznej. Ma wspaniały, ułożony głos, który okazuje się czasami zbyt mocny i dlatego zagłusza delikatny, piękny wokal Księżniczki – w tej roli Olga Kalicka zachwycająca muzykalnością i urodą (znamy ją z serialu „Rodzinka.pl”, w którym wciela się w rolę Magdy). Gra znakomicie, gdy z niewinnej dziewczyny przekształca się, pod wpływem intryg Cienia, w złą kobietę. Wyróżnić należy także Adriana Wiśniewskiego, który jest przekonujący w roli zastraszonego Lekarza, i Kamila Ziębę, grającego jeżdżącego na wózku Ministra Finansów. Wraz z Premierem (Wojtek Michalak) stworzyli obraz wysokich urzędników, których najgłupsze polecenia wykonują wszyscy. Pochwalić jednak należy cały zespół młodych aktorów i tancerzy. Tych profesjonalnych i amatorów. Śpiewają i tańczą równo i dynamicznie. Akcja toczy się w różnych częściach sceny, a to zmusza widza do zmiany pozycji w wygodnym fotelu. Ani przez chwilę nie można się nudzić. Lucjan Kydryński napisał kiedyś o „Cieniu”, że musical ten „pomyślany jest nie tyle dla teatrów operetkowych, ile raczej dla śpiewających aktorów teatrów dramatycznych” (Przewodnik operetkowy, PWM, Kraków 1994, s. 351), co w pewnym stopniu tłumaczy fakt, że Cienia nie wystawiały teatry musicalowe. Wszystkie dziewięć wcześniejszych wersji były realizowane przez teatry dramatyczne. Nowa wersja sztuki przygotowana przez Teresę Kurpias-Grabowską i jej fascynujący swoją dynamicznością Teatr Muzyczny Tintilo może zagościć na polskich scenach na dłużej. Wojciech Giczkowski, e-gazeta „Warszawa teatralna”